2016.04.03 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

2016.04.03, Ekstraklasa, 29. kolejka, Chorzów, stadion Ruchu, 18:00, niedziela, 18°C
Ruch Chorzów 2:3 (1:1) Ruch Chorzów
widzów: 9.300
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki

Mariusz Stępiński 25'


Michał Koj 81'
0:1
1:1
1:2
1:3
2:3
5' Arkadiusz Głowacki

50' (g) Zdeněk Ondrášek
57' (g) Rafał Wolski

Ruch Chorzów
4-5-1
Matus Putnocky
Martin Konczkowski
Rafał Grodzicki
Grafika:Zk.jpg 74' Michał Koj
Paweł Oleksy
Kamil Mazek
Grafika:Zk.jpg 65' Łukasz Surma
Łukasz Hanzel Grafika:Zmiana.PNG (64' Maciej Iwański)
Patryk Lipski
Marek Zieńczuk Grafika:Zmiana.PNG (61' Łukasz Moneta)
Grafika:Zk.jpg 66' Mariusz Stępiński Grafika:Zmiana.PNG (76' Michał Efir)

Trener: Waldemar Fornalik
Ruch Chorzów
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki Grafika:Zk.jpg 22'
Richard Guzmics
Maciej Sadlok
Rafał Boguski
Denis Popović
Rafał Wolski Grafika:Zmiana.PNG (82' Rafael Crivellaro)
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (83' Tomasz Cywka)
Patryk Małecki
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
W 90'+1 Michał Miśkiewicz obronił rzut karny egzekwowany przez Patryka Lipskiego.


Bramki: 2-3
Posiadanie (w %): 45-55
Strzały: 8-19
Strzały celne: 4-9
Piłki zagrane: 490-567
Piłki odzyskane: 131-137
Spalone 3-4
Podania: 425-498
Udane podania (w %): 67-72
Dośrodkowania 21-17
Rzuty rożne 1-6
Faule: 13-15
Żółte kartki: 3-1
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed meczem

Mały finał wiślaków! Przed meczem Wisły w Chorzowie

Czekające nas dziś spotkanie Wisły z Ruchem ma solidny ciężar gatunkowy. Wszyscy na prawo i lewo przeanalizowali już bowiem sytuację w tabeli i doskonale wiedzą co muszą osiągnąć, aby znaleźć się w wymarzonej "ósemce". Wisła potrzebuje do tego nie tylko własnej wygranej, ale także szczęśliwego splotu innych zdarzeń. Ruch może liczyć z kolei wyłącznie na siebie i potrzebuje już tylko remisu w jednym z dwóch spotkań, które pozostały mu do rozegrania. A więc z Wisłą lub za tydzień z Lechią. Na pewno jednak chorzowianie o swój cel powalczą już dzisiaj!

Przed przerwą na mecze reprezentacyjne wiślacy wreszcie błysnęli formą. Przyjście trenera Dariusza Wdowczyka bardzo pozytywnie wpłynęło na naszych piłkarzy i Ci pokonali po trochę szalonym meczu Termalikę Bruk-Bet 4-2, po czym rozbili w kapitalnym stylu aż 5-1 Jagiellonię. I aż można było żałować, że czekała nas wspomniana przerwa, bo wiślacy znaleźli się na zdecydowanej fali wznoszącej. Oczywiście nie pozostaje nam nic innego jak liczyć na to, że jeden weekend przerwy w grze nie wpłynął negatywnie na postawę naszych piłkarzy, bo abstrahując od powyższych założeń - "Biała Gwiazda" musi też oglądać się również za swoje... plecy. Wiele mówi się bowiem o walce o jak najwyższe możliwe cele, ale nie można też zapominać, że zespoły, które znajdowały się w tabeli za nami w ten weekend podopisywały do swojego dorobku punkty i tabela znów niesamowicie się spłaszczyła. Dość powiedzieć, ale zajmujący miejsce spadkowe Górnik Łęczna ma zaledwie jeden punkt mniej od nas, więc wiślacy muszą myśleć też o tym fakcie!

Na szczęście po wspomnianych dwóch zwycięstwach atmosfera w zespole "Białej Gwiazdy" jest zdecydowanie lepsza, a nasi zawodnicy doskonale wiedzą o co walczą. Bardzo pozytywne jest też to, że po pierwsze w naszej ekipie nie ma żadnych dodatkowych kontuzji, a po drugie - w obecnej sytuacji kadrowej niektórzy z zawodników muszą mocno się postarać o to, aby znaleźć się w "meczowej osiemnastce". A to nie udało się m.in. naszemu haitańskiemu reprezentantowi, bo Wilde-Donald Guerrier, który - co może warto przypomnieć - był naszym kluczowym piłkarzem przed rokiem, gdy to właśnie głównie jego bramki zapewniły nam miejsce w "ósemce" - teraz znalazł się poza kadrą zespołu. Konkurencja i walka o miejsce to coś czego w naszym klubie nie było od dość dawna, a ta jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Na pewno istotną kwestią przed tym meczem jest też ta, która w tym tygodniu pojawiła się przy naszych rywalach. Jak powszechnie było wiadomo - Ruch ma wielomilionowe długi, ale te obiecała pokryć pożyczka z miejskiej kasy. Nad "Niebieskimi" wisiał więc ostatnio topór, który ściąłby ten klub - bez względu na osiągane wyniki - z rozgrywek Ekstraklasy. Bo ciężko byłoby im otrzymać licencję. Pożyczka od miasta jest na pewno wielką ulgą dla wszystkich osób związanych z Ruchem, mają więc także i chorzowscy piłkarze spokojniejsze "głowy".

I to także powoduje, że zapowiada nam się niezwykle ciekawe spotkanie. Bardzo ważne dla obydwu drużyn i nie pozostaje nam nic innego jak dodać - "Do boju Wisełka" - i mocno za wiślaków trzymać kciuki!

Źródło: wislaportal.pl


Za ciosem!

Po świąteczno-reprezentacyjnej przerwie do gry wróciła Ekstraklasa. Za nami już kilka spotkań, ale to, na które czekają wszyscy sympatycy Białej Gwiazdy odbędzie się za kilka godzin w Chorzowie. Właśnie tam miejscowy Ruch podejmie krakowską Wisłę. Nasi piłkarze w dwóch ostatnich meczach pokazali się z bardzo dobrej strony i dziś wszyscy wiślaccy fani liczą na kolejne zwycięstwo.


Ruch Chorzów to jeden z zespołów, z którymi Biała Gwiazda mierzyła się najczęściej, a o historii tych spotkań można by napisać naprawdę grubą książkę. Licząc wszystkie rozgrywki, w których oba kluby miały okazję grać przeciwko sobie, a także mecze towarzyskie, dzisiejsze starcie będzie oznaczone numerem 172. W samej Ekstraklasie jedenastki Wisły i Ruchu stawały naprzeciw siebie 142 razy. W 51 spotkaniach lepsi byli krakowianie, w 54 góra była ekipa Niebieskich, a pozostałe 36 pojedynków zakończyło się remisem.

Nie taki Chorzów straszny

Dzisiejsza rywalizacja pomiędzy Wisłą i Ruchem zostanie rozegrana na stadionie przy ulicy Cichej 6. Gospodarze tego obiektu nigdy nie byli zbyt gościnni dla Wiślaków, którym w Chorzowie nigdy nie grało się łatwo. O tym, jak trudno walczyło się naszym piłkarzom na Górnym Śląsku najlepiej świadczą statystyki tych spotkań. Na 71 meczów z Ruchem, w których Biała Gwiazda wystąpiła w roli gościa, triumfowała w 15. Tyle samo razy mieliśmy remis, a pozostałe 41 starć zdominowali chorzowianie. Co ciekawe, pierwszą w historii ligową batalię tych drużyn w Chorzowie zdecydowanie wygrali Wiślacy. Mecz odbył się 28 sierpnia 1927 roku, a krakowianie po bramkach Józefa Adamka, Mieczysława Balcera i dwóch trafieniach Henryka Reymana pokonali miejscowych 4:0.

W ostatnich latach Wisła znacząco poprawiła ten niekorzystny bilans. Od powrotu Niebieskich do Ekstraklasy w 2007 roku, Biała Gwiazda gościła w Chorzowie 9 razy i w 4 z tych meczów odniosła zwycięstwo. 3 spotkania wygrał Ruch, a w dwóch nie wyłoniono triumfatora. Poprzedni ligowy pojedynek tych zespołów przy Cichej odbył się 13 grudnia 2014 roku. Wiślacy w 19. kolejce Ekstraklasy ograli gospodarzy 2:1. Pierwsi gola strzelili krakowianie, a jego autorem był Paweł Brożek, który wykorzystał podanie Rafała Boguskiego i umieścił piłkę w pustej bramce. Już po kilku minutach miejscowi wyrównali, a dobre dośrodkowanie Marka Zieńczuka na bramkę zamienił Łukasz Surma i do przerwy mieliśmy remis. Mimo kilku okazji dla obu drużyn, dopiero na kwadrans przed koncem wynik na 2:1 ustalił Brożek, który posłał futbolówkę do siatki głową po doskonałym zagraniu Łukasza Garguły.

Bramek nigdy za wiele

Mecze między Wisłą i Ruchem to z reguły starcia obfitujące w gole. Biała Gwiazda trafiała do bramki Niebieskich 208 razy, tracąc przy tym 193 gole. Najskuteczniejszym strzelcem Wisły przeciwko Ruchowi do dziś jest Mieczysław Gracz, który ma na koncie 13 trafień. Z obecnego składu najwięcej goli w rywalizacji z chorzowianami ma w dorobku Paweł Brożek - 8.

W trwającym sezonie Wisła już dwukrotnie grała z Ruchem. W połowie sierpnia, w 1/16 Pucharu Polski nasi piłkarze ulegli gospodarzom 2:1 i odpadli z rozgrywek. Bramki dla Niebieskich zdobyli Patryk Lipski i Eduards Višnakovs, a honorowe trafienie dla Wisły zaliczył w doliczonym czasie Maciej Jankowski. Drugie spotkanie odbyło się 30 października w Krakowie w ramach 14. kolejki Ekstraklasy i zakończyło się bezbramkowym remisem.

W poprzedniej serii gier Ruch mierzył się we Wrocławiu ze Śląskiem, a kibice nie zobaczyli bramek i oba kluby podzieliły się punktami. Nasi dzisiejsi rywale zajmują w tabeli 7. miejsce. Wisła natomiast przed własna publicznością rozgromiła Jagiellonię Białystok 5:1 i plasuje się na 12. pozycji.

Mecz Ruch Chorzów - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Powalczą o "ósemkę"? Ruch - Wisła

W niedzielne popołudnie Wisła Kraków zmierzy się w wyjazdowym meczu z Ruchem Chorzów. Po dwutygodniowej przerwie spowodowanej meczami reprezentacji Wiślacy będą mogli pokazać, co udało im się wypracować przez ten czas z nowym trenerem. Mecz z Ruchem będzie niezwykle istotny – tylko w przypadku zwycięstwa „Biała Gwiazda” zachowa szansę na awans do pierwszej ósemki.

Wiślacy w ostatnim czasie ciężko pracowali. Mieli po dwa treningi dziennie, podczas których mogli przekonać się, czego wymaga od nich nowy trener. Wdowczyk z kolei mógł spokojnie wdrażać do drużyny swoją koncepcję. Praca była ciężka, ale podparta była dobrą atmosferą – której przy Reymonta nie było od dawna. Widmo spadku choć wciąż możliwe wydaja się nierealne – nie z taką grą jak w dwóch ostatnich spotkaniach.

W meczu z „Niebieskimi” trener Wdowczyk nie będzie mógł skorzystać z Krzysztofa Mączyńskiego, który powoli wznawia treningi z zespołem po przejściu operacji, podobnie jak Emmanuel Sarki. Nie będzie także Donalda Guerriera, który na mecze swojej reprezentacji jest zdrowy, natomiast chyba szkodzi mu krakowskie powietrze. Dariusz Wdowczyk twierdzi, że zna zalety Haitańskiego skrzydłowego, ale ten musi go przekonać na treningach, że zasługuje na miejsce w meczowej osiemnastce.

Dariusz Wdowczyk przed meczem z Ruchem zapowiada, że prowadzona przez niego Wisła ma plan na to, by przywieźć z ciężkiego terenu trzy punkty. Siłą „Białej Gwiazd” jest ofensywa, co pokazały dwa ostatnie mecze – nareszcie udało się przełamać niemoc strzelecką i to w jakim stylu. Liczmy na kontynuację w Chorzowie!

Ruch Chorzów zajmuje aktualnie siódmą lokatę w tabeli i ma sześć punktów przewagi nad Wisłą. W razie zwycięstwa podopieczni Waldemara Fornalika zapewnią sobie prawo udziału w grupie mistrzowskiej, nie ma więc wątpliwości że w niedzielne popołudnie będą oni bardzo zmotywowani.

W Chorzowie wszyscy żyją problemami związanymi z budżetem klubu. Aby uniknąć degradacji nawet do IV ligi Ruchowi musi pomóc miasto, które stoi przed dylematem: ratować klub czy budować nowy stadion.

Mieszanka doświadczenia z młodością – to od kilku sezonów domena Ruchu. Ligowi wyjadacze jak Surma, Zieńczuk, Iwański czy Grodzicki dobrze odnajdują na boisku wspólny język z młokosami: Lipskim, Mazkiem i Mariuszem Stępińskim, który nie poradził sobie w Wiśle, a w Ruchu jest czołowym snajperem, ocierającym się o reprezentację Adama Nawałki.

Liczymy na dobry mecz. Wisła musi wygrać, Ruch nie może przegrać. Pierwszy mecz pomiędzy obydwoma zespołami zakończył się nudnym 0-0, a więcej działo się na trybunach niż na boisku. Oby tym razem główne emocje skupione były na murawie, a po zakończeniu spotkania Wisła nada miała szansę na awans do czołowej ósemki ligi!

Sędzią meczu będzie pan Paweł Raczkowski z Warszawy.

Transmisja spotkania w Canal+. Początek o 18.00.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wiślacy uczczą pamięć piłkarzy Wólczanki

Kamil Mazek i Maciej Sadlok.
Kamil Mazek i Maciej Sadlok.

Podczas niedzielnego meczu wyjazdowego piłkarze Wisły Kraków wystąpią w czarnych opaskach na ramionach. Tym gestem solidarności gracze Białej Gwiazdy pragną uhonorować tragicznie zmarłych zawodników Wólczanki Wólka Pełkińska.

Dla rodzin 5 piłkarzy Wólczanki Wólka Pełkińska to były najgorsze święta wielkanocne w życiu. 26 marca bus wiozący graczy trzecioligowej Wólczanki na mecz czołowo zderzył się z tirem. W wyniku wypadku życie straciło 5 zawodników drużyny z Wólki Pełkińskiej.

Grą z czarnymi opaskami na ramionach w ekstraklasowym starciu z Ruchem Chorzów, piłkarze krakowskiej Wisły uczczą pamięć tragicznie zmarłych.



Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk przed meczem z Ruchem: - Znamy swoje atuty, znamy swoją wartość

- Cały ten przedświąteczny tydzień trenowaliśmy dwa razy dziennie i mam nadzieję, że przed meczem w Chorzowie udało nam się niczego nie popsuć. Pytań było sporo - czy nie warto byłoby kontynuować naszej gry, skoro tak dobrze nam idzie, ale myślę, że dobrze spożytkowaliśmy ten czas, kiedy grały reprezentacje. Mogliśmy się lepiej poznać i poprzebywać ze sobą i solidnie potrenować - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Ruchem Chorzów, trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Szykujemy się do kolejnego meczu, który zagramy z Ruchem Chorzów i zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja, że jeszcze te matematyczne szanse na wejście do pierwszej ósemki są i o to będziemy walczyli. Chociaż trochę ta sytuacja jest zagmatwana i mimo tego, że będziemy w tych dwóch ostatnich spotkaniach walczyć o sześć punktów, to nie wszystko jest zależne od nas. Inne spotkania muszą się ułożyć pozytywnie, żebyśmy do tej "ósemki" dotarli, ale skoro mamy swoją szansę, to postaramy się ją wykorzystać. Czeka nas niełatwy mecz, jak każdy w naszej lidze. Przygotowujemy się natomiast na Ruch Chorzów w dobrych nastrojach. Po tej przerwie wrócimy do rozgrywek z optymizmem i z wiarą w to, że przywieziemy z Chorzowa trzy punkty - mówił Wdowczyk.

Solidnie przepracowany przez wiślaków okres "okołoświąteczny", na który zbiegła się przerwa na mecze kadry, musiały oczywiście przynieść pytania o przeszłość. W tym o to, jak trener Wdowczyk ocenił formę piłkarzy po zimowym okresie przygotowawczym.

- Nie chcę wypowiadać się na temat tego, co sztab mówił wcześniej i jakie były przyczyny słabszej dyspozycji fizycznej zespołu. Mamy pewien plan, który myślę, że spokojnie przez te dwa tygodnie sobie zrealizowaliśmy. Pracowaliśmy nad tymi aspektami, o które mi chodziło. Czy przyniesie to korzyści? Wierzę, że tak, bo też te dwa zwycięstwa podbudowały zespół. Lepiej się pracuje, gdy są wygrane, gdy jest dobra atmosfera. A jest nad czym pracować, bo nie wszystko było tak, żeby być zadowolonym. Były też sytuacje, że niektóre elementy w naszej grze nie funkcjonowały tak jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie lepiej się poznaliśmy, a jednocześnie drużyna ma wyobrażenie czego od niej oczekuję - przyznał trener.

Teraz najważniejsze jest już tylko to, aby osiągnąć jak najlepszy wynik w niosącej za sobą solidny "ciężar gatunkowy" rywalizacji z Ruchem.

- Mamy pewien plan na ten mecz, zobaczymy jak będzie on realizowany - powiedział Wdowczyk. - Siłą Wisły jest ofensywa. Po dwóch zwycięstwach myślę, że piłkarze nabrali wiary we własne umiejętności, które zawsze były. Wierzą w to i są pewni, że jadąc do Chorzowa potrafią Ruch zdominować i to jest naszym zadaniem, żeby na każdej pozycji każdy zawodnik walczył z rywalem i go zdominował. To jest istotne. Czy nam się uda? Wierzymy, że ten plan się powiedzie i że przywieziemy z Chorzowa trzy punkty. My naprawdę nie mamy wiele do stracenia. Jeśli chcemy dostać się do "ósemki" to zróbmy wszystko, żeby się do niej dostać. A to znaczy - zwyciężajmy w tych dwóch ostatnich spotkaniach, które są przed nami - kontynuował szkoleniowiec.

- Zdajemy sobie sprawę, że są mankamenty w naszej grze i te dwa tygodnie staraliśmy się wykorzystać też na to, aby pracując te słabsze elementy wyeliminować. Mówiąc o sile ofensywnej Wisły - możemy się pod tym podpisać, ale gra jest dynamiczna. Z ataku bardzo szybko przechodzimy do obrony, a najważniejszą kwestią jest organizacja gry. Gdy zespół jest dobrze zorganizowany to potrafi szybko przechodzić z obrony do ataku i z ataku do obrony. To jest gdzieś podstawa funkcjonowania dobrze zorganizowanej drużyny - uważa trener.

- Chorzów to nie jest łatwy teren, ale nie jest łatwy tak samo jak Podbeskidzie, Piast, Jagiellonia, Lechia - i mógłbym wymienić wszystkie 15 drużyn, z którymi przyjdzie nam się spotykać, grając na wyjazdach. Kibice, stadion, dyspozycja dnia - wiele szczegółów składa się na to, czy rozegramy dobry mecz, czy nie. Mamy pewien plan, który chcemy zrealizować, a czy nam się uda? Wierzymy, że tak, ale życie może szybko to zweryfikować i będziemy przykładowo musieli dokonać jakiegoś przemeblowania tylko po to, żeby zespół znów funkcjonował dobrze. Ruch ma swoje atuty. Jest to zespół, który próbuje wykorzystać swoich zawodników, mających potencjał szybkościowy. Jak Stępiński, od którego piłka odbija się piszczeli, od głowy, od przeciwnika, ale zawsze do niego wraca. Trzeba mieć zawsze dar przewidywania, szczęścia - i nie wiem jak to nazwać, ale w polu karnym piłka go szuka. Nie wiem czy Mazek nie jest z kolei najszybszym piłkarzem w lidze, ale jeden z najszybszych na pewno. Naprawdę trzeba mieć się na baczności, żeby nie otrzymywał piłek. To już rola trenera, żeby o tym myśleć, żeby zawodników uczulić to raz i żeby znaleźć sposób na to, bo powiedzieć o tym można, żeby uważali, a trzeba też tak zrobić, aby tych piłek rzeczywiście nie otrzymywał. Pracowaliśmy i nadal będziemy pracowali nad tym co chcemy robić i jak chcemy grać z Ruchem. Znamy swoje atuty, znamy swoją wartość i najlepiej byłoby powiedzieć - niech to Ruch się martwi, jak nas powstrzymać, ale mocno stąpając po ziemi mówimy - tak, niech tak będzie, ale miejmy się na baczności i bądźmy skoncentrowani przez 90 minut - zakończył trener Wisły

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Zawsze to będzie dla mnie inne spotkanie

- Cieszę się, że ostatnio udało się trafić - mówił obecny na konferencji prasowej przed meczem z Ruchem Chorzów obrońca "Białej Gwiazdy", Maciej Sadlok, który przed dwoma tygodniami rozpoczął wiślacką strzelaninę w potyczce z Jagiellonią Białystok. - Taka bramka mocno motywuje i daje kopa do dalszej pracy, tym bardziej, że była przerwa na reprezentację i w fajnych nastrojach mogliśmy pracować. Ale teraz jedziemy do Chorzowa, żeby zgarnąć całą pulę. Chcemy wrócić z trzema punktami i tylko to się liczy w tym momencie - dodał wiślak.

Jednocześnie Sadlok bez ogródek przyznał, że dla niego powrót na Cichą, gdzie grał przez wiele lat, jest zawsze wydarzeniem szczególnym.

- Chyba zawsze powrót do Chorzowa będzie dla mnie czymś specjalnym. Mam tam rodzinę i wielu przyjaciół. Jestem też w kontakcie z niektórymi zawodnikami "Niebieskich". Zawsze to więc będzie delikatnie dla mnie "inne spotkanie" - powiedział.

Po serii nieudanych meczów na początku rundy Sadlok przyznaje, że jego forma zwyżkuje i zna odpowiedź na to - dlaczego słabiej niż tego by sobie życzył rozpoczął ten rok.

- Początku rundy, tak jak cała drużyna, nie zacząłem "super". Wiem, że na pewno było to spowodowane dłuższą trochę chorobą, podczas przygotowań w Turcji. Nie przepracowałem do końca i treningów i "meczowo" nie było tak, jak powinno wyglądać. Znam już też na tyle swój organizm, że wiem, że mecze to są mecze. Grając po 90 minut regularnie czuję po sobie, że nie mam wtedy obawy o to czy będzie dobrze, czy nie. Bo to już nie jeden raz przerabiałem. Grając systematycznie moja forma idzie do góry. Wiem że większość zawodników tak ma - zakończył Sadlok.

Źródło: wislaportal.pl


Marek Zieńczuk: Przed nikim nie pękamy!

Odliczamy już godziny do starcia „Niebieskich” z krakowską Wisłą. Przed jutrzejszym meczem porozmawialiśmy z Markiem Zieńczukiem.


W niedzielę zmierzycie się na własnym stadionie z Wisłą. Na Cichej w tym roku jeszcze nie udało wam się wygrać. Cel jest jeden – przerwać tę złą passę?

Oczywiście, że tak! Fajnie jest wygrywać mecze u siebie, bo tutaj mam cały stadion naszych kibiców, chociaż na wyjazdach również nas głośno wspierają. Spotkania na Cichej mają dodatkowy smaczek, więc chcemy tu wygrywać. Coś w tej rundzie nam gorzej idzie w Chorzowie niż na wyjazdach, ale liczę, że już w najbliższym meczu przełamiemy tę złą passę. Nic nie trwa wiecznie. Wisła jest wymagającym przeciwnikiem, ale na pewno w naszym zasięgu. Zrobimy wszystko, żeby wygrać i mieć już spokój jeśli chodzi o awans do grupy mistrzowskiej. Nie możemy tego zostawić na ostatnią chwilę.


Jakbyś ocenił najbliższego rywala?

Na pewno musimy zagrać konsekwentnie i dobrze w obronie. Wisła w dwóch ostatnich meczach pokazała, że potrafi zdobywać bramki. Kilku zawodników w ich ekipie się przełamało i widać, że są na fali. Musimy tę falę zatrzymać!


Jednak do Chorzowa nie przyjadą Mączyński, Sarki i Guerrier. Czy to mocne osłabienie dla rywali?

Sarki jest już kontuzjowany od dłuższego czasu, a z tego co widziałem to Donald grał w meczu reprezentacji, wrócił i kto wie czy jednak nie przyjedzie. Wisła ma jednak inne mocne ogniwa w swojej kadrze. Ostatnio odblokował się Paweł Brożek, Rafał Wolski jest w dobrej dyspozycji. Na każdego musimy bacznie zwrócić uwagę. Kluczowe będzie to jak my się zaprezentujemy i w jakiej będziemy dyspozycji. Znamy swoją wartość i przed nikim nie pękamy. Nie chcę mówić jak zagramy, bo taktyka będzie jeszcze nakreślona przez trenera, ale pokazaliśmy w tym sezonie, że mamy dużą jakość i potrafimy wygrywać trudne mecze.


Łukasz Surma powiedział, że w kluczowych momentach meczu musicie zachować większą koncentrację.

Nie chcę mówić, że nasz drużyna płaci jakieś tam frycowe, ale z każdych sytuacji trzeba wyciągać wnioski. Poprzednie mecze na pewno czegoś nas nauczyły. Pomimo prowadzenia dobrej gry cały czas musimy być czujni, bo czasami 5, 10 minut może zadecydować o losach meczu. W tych momentach nie możemy pozwolić sobie na jakąś dekoncentrację. Spotkanie trwa 90 minut – to taki powszechny slogan, ale w ostatnich spotkaniach, szczególnie tutaj na Cichej, pokutowało to w naszej drużynie.


Na meczu z Wisłą na trybunach zasiądzie komplet kibiców. Czy to was dodatkowo motywuje?

Na pewno! Im więcej kibiców tym widowisko jest bardziej atrakcyjne i cała oprawa oraz otoczka tego meczu jest lepsza. Od początku sezonu czujemy mocne wsparcie ze strony kibiców. Bardzo nam pomagają i to nie podlega dyskusji. Postaramy się ze wszystkich sił wygrać to spotkanie, żeby rozegrać tu jeszcze w tym sezonie kilka atrakcyjnych meczów w grupie mistrzowskiej. Gra w pierwszej ósemce spowoduje, że komplet publiczności na Cichej będzie jeszcze nie raz.


Robert Kasperczyk
Źródło: ruchchorzow.com.pl


O rywalu

Tak grają Niebiescy

Już w niedzielę po reprezentacyjnej przerwie Wiślacy powrócą do walki o pierwszą ósemkę. Podopieczni Dariusza Wdowczyka na wyjeździe zmierzą się z chorzowskim Ruchem, który nadal nie jest pewny miejsca w grupie mistrzowskiej. Wisła, by utrzymać się w grze o górną połowę tabeli, musi zdobyć trzy punkty, chorzowianom do szczęścia potrzebny jest przynajmniej remis. W meczu na stadionie przy ulicy Cichej bez wątpienia nikt nie odstawi nogi.


Ekipa dowodzona przez Waldemara Fornalika już podczas ostatnich dwóch spotkań mogła zapewnić sobie bezpieczną końcówkę rundy zasadniczej, jednak porażka z Lechem 1:3 oraz bezbramkowy remis z przedostatnim w tabeli Śląskiem Wrocław pokrzyżowały plany Niebieskim. Mimo to, spośród wszystkich zespołów walczących o ósemkę to właśnie chorzowianie mają zdecydowanie największe szanse na końcowy sukces. By uniknąć nerwów, piłkarze ze Śląska będą chcieli pokrzyżować plany rozpędzającej się Wisły. Kto spróbuje powstrzymać przyśpieszającą Białą Gwiazdę? Zapraszamy na analizę taktyczną Ruchu Chorzów.


Bramka: Niepodważalnym numerem jeden w bramce Niebieskich jest jedyny obcokrajowiec w całej kadrze zespołu, Matus Putnocky. 31-letni Słowak od momentu przybycia do ekipy z Chorzowa pełni funkcję podstawowego golkipera, a rywalizujący z nim o miejsce między słupkami Wojciech Skaba i Kamil Lech muszą zadowolić się rolami zmienników. Putnocky w obecnym sezonie rozegrał dotychczas 27 meczów, w których dziewięciokrotnie zachował czyste konto. Jak dotąd były zawodnik Slovana Bratysława i Rużomberoka opuścił tylko jedno spotkanie - przeciwko Termalice, kiedy to musiał odcierpieć karę zawieszenia za czerwoną kartkę otrzymaną w starciu z Jagiellonią.


Linia obrony: Defensywa w drużynie Waldemara Fornalika to formacja, w której bardzo rzadko dochodzi do zmian. Wystarczy powiedzieć, że na wiosnę każdy mecz Ruch rozpoczynał w takim samym zestawieniu w obronie. Murowanymi kandydatami do gry na pozycji stopera są więc Michał Koj i Rafał Grodzicki.

Pierwszy z nich, 22-latek z przeszłością w młodzieżowych ekipach Panathinaikosu Ateny, ogrywa się pod okiem kapitana zespołu z ul. Cichej, który swoją karierę rozpoczynał na krakowskich Błoniach, reprezentując barwy Zwierzynieckiego KS. Na lewej stronie obrony wystąpi Paweł Oleksy, przez większość kariery związany z Zagłębiem Lubin. Zawodnik, który dwa dni przed meczem z Białą Gwiazdą będzie obchodził swoje 25. urodziny w tym sezonie zdobył dwie bramki - obie w spotkaniach z Górnikiem Zabrze. Na przeciwnej flance od pierwszych minut pojawi się najprawdopodobniej wychowanek klubu, Martin Konczkowski, który w trwających rozgrywkach może pochwalić się czterema asystami.


Linia pomocy: Środek pola w zespole Ruchu to mieszanka młodości i rutyny. Pierwszą uosabiają dwaj etatowi reprezentanci kadry U-21 Marcina Dorny - Kamil Mazek oraz Patryk Lipski, którzy wystąpią odpowiednio na pozycji prawoskrzydłowego oraz ofensywnego środkowego pomocnika. Mazek, który bronił niegdyś barw Legii Warszawa, w obecnych rozgrywkach zdobył trzy gole i zanotował tyle samo asyst, natomiast młodszy o niecały miesiąc Lipski z czterema bramkami i siedmioma asystami na koncie plasuje się na drugim miejscu klubowej klasyfikacji kanadyjskiej.

Dwójką rutyniarzy, odpowiedzialnych za grę w destrukcji, a także rozegranie, są oczywiście Łukasz Surma i Maciej Iwański. 38-letni Surma - który swoją piłkarską przygodę rozpoczynał w Wiśle - jest jedynym zawodnikiem, który nie opuścił w tym sezonie żadnego ze spotkań. Absolutny rekordzista pod względem liczby rozegranych meczów w Ekstraklasie zaledwie trzy razy schodził z placu gry przed ostatnim gwizdkiem, co świadczy o jego pozycji w drużynie. Niecałe cztery lata młodszy Iwański znacznie mocniej czuje na plecach oddech graczy z ławki rezerwowych. 10-krotny reprezentant Polski wystąpił jak na razie w 23 meczach, rozegrawszy jednak niemal tysiąc minut mniej niż bardziej doświadczony klubowy kolega. Ostatnim z pomocników, którzy najprawdopodobniej od pierwszej minuty zameldują się na murawie stadionu przy ul. Cichej będzie Marek Zieńczuk. 37-letni weteran ekstraklasowych boisk, który aż pięć lat spędził przy Reymonta, niezmiennie cieszy się zaufaniem Waldemara Fornalika. Głównym rywalem „Zienia” do gry w wyjściowym składzie jest były kapitan Piasta Gliwice, Tomasz Podgórski, który jednak dysponuje dużo gorszymi statystykami w aktualnych rozgrywkach.


Atak: Niekwestionowanie najlepszym napastnikiem Ruchu jest kolejny z zawodników, który w przeszłości grał w koszulce z białą gwiazdą na piersi. Mowa oczywiście o Mariuszu Stępińskim, trzecim najlepszym strzelcu Ekstraklasy sezonu 2015/2016. 20-latek, który poprzednie rozgrywki spędził w Wiśle na zasadzie wypożyczenia z Norymbergi, wciąż liczy się w walce o miejsce w kadrze na Euro 2016. Z trzynastoma bramkami na koncie Stępiński jest najskuteczniejszym Polakiem w lidze, o trzy gole wyprzedzając w tej klasyfikacji drugiego Pawła Brożka.

Do końca rundy zasadniczej pozostały dwie ekscytujące kolejki. Czy podopiecznym Dariusza Wdowczyka uda się zbliżyć do pierwszej ósemki? Jak w starciu z chorzowską mieszanką młodości i doświadczenia zaprezentują się gracze Wisły? O tym wszystkim przekonamy się już w najbliższą niedzielę. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą – Mariusz Stępiński

Mariusz Stępiński dzięki świetnym występom w barwach chorzowskiego Ruchu zwrócił swoją uwagę nie tylko innych klubów Ekstraklasy, ale także trenera reprezentacji Polski - Adama Nawałki. Nic dziwnego zatem, że młody napastnik Niebieskich ma nadzieję na wyjazd na tegoroczne Mistrzostwa Europy.

Mariusz Stępiński urodził się 12 maja 1995 roku w Sieradzu, skąd trafił do Ludowego Klubu Sportowego Piast Błaszki, gdzie rozpoczynał swoją przygodę z piłką jako junior, a następnie przeniósł się do Pogoni-Ekologa Zduńska Wola. To dzięki udanym występom w IV lidze Stępiński stanął przed szansą na transfer do Ekstraklasy. Ówczesny trener Widzewa Łódź nie pomylił się, sięgając po tego utalentowanego napastnika, gdyż ten szybko odwdzięczył się szkoleniowcowi dobrą grą.

Najmłodszy debiutant

Popularny „Stempel” w łódzkim klubie zadebiutował już jako 16-latek, w 90. minucie zastępując na boisku Piotra Grzelczaka w wygranym meczu z Lechem Poznań. Tym samym stał się najmłodszym zawodnikiem, który kiedykolwiek zagrał w spotkaniu Widzewa w najwyższej klasie rozgrywkowej. Snajper został też najmłodszym debiutantem spośród wszystkich ligowców w sezonie 2011/2012.

Czerwiec 2013 roku przyniósł Stępińskiemu zagraniczny transfer. Piłkarski kunszt i predyspozycje do gry na wysokim poziomie dostrzegli w nim wysłannicy niemieckiego klubu 1. FC Nürnberg, gdzie przeniósł się na zasadzie wolnego transferu i podpisał 3-letni kontrakt. W kraju naszych zachodnich sąsiadów grał jednak głównie w drugiej drużynie, stąd jego decyzja o powrocie do Polski i wypożyczeniu do Wisły Kraków. W barwach Białej Gwiazdy wystąpił w 25 starciach i strzelił 2 gole. Po zakończeniu rocznego wypożyczenia działacze krakowskiego klubu nie zdecydowali się na wykupienie napastnika, dlatego od początku bieżącego sezonu reprezentuje już chorzowski Ruch, dla którego w obecnych rozgrywkach zdobył dotychczas 11 bramek.

Pociąg do kadry

Stępiński to również reprezentant kraju w wielu kategoriach wiekowych. Swoja przygodę w koszulce z orzełkiem na piersi zaczął już mając 15 lat. W 2012 roku wraz z kadrą Polski do lat 17 zajął 3. miejsce na Mistrzostwach Europy U-17, natomiast wyborna forma w jesiennych spotkaniach Ekstraklasy przyniosła efekty w postaci powołania do seniorskiej reprezentacji Polski, która w czerwcu weźmie udział w Mistrzostwach Europy we Francji. Czy młody snajper „Niebieskich” pojedzie na ten prestiżowy turniej? O tym zadecyduje trener Adam Nawałka.

Mariusz Stępiński to zawodnik bardzo dynamiczny, potrafiący znaleźć się w polu karnym w odpowiednim miejscu i czasie. Do jego zalet należy zaliczyć dobrą grę głową oraz precyzyjne uderzenie. Ważną cechą napastnika Ruchu są zawziętość i wola walki, dzięki którym piłkarz ten ciągle się rozwija i prezentuje coraz szerszy wachlarz możliwości.

A.Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Hat-trick Wdowczyka! Ruch - Wisła 2-3

Arkadiusz Głowacki został najstarszym piłkarzem w historii Wisły, który strzelił bramkę. W dniu meczu nasz kapitan miał 37 lat 21 dni.
Arkadiusz Głowacki został najstarszym piłkarzem w historii Wisły, który strzelił bramkę. W dniu meczu nasz kapitan miał 37 lat 21 dni.
Zdeněk Ondrášek po strzeleniu bramki podbiegł pod sektor kibiców Wisły.
Zdeněk Ondrášek po strzeleniu bramki podbiegł pod sektor kibiców Wisły.

Prawdziwe "wejście smoka" zaliczył, jeśli chodzi o swoją pracę w Wiśle Kraków, trener Dariusz Wdowczyk. Wszystkie trzy mecze pod jego wodzą ekipa "Białej Gwiazdy" kończy bowiem zwycięstwami, a odniesione dziś w Chorzowie nad Ruchem w stosunku 3-2 daje nam sytuację, w której za tydzień czeka nas spotkanie z lubińskim Zagłębiem i w nim walczyć będziemy o miejsce w najlepszej "ósemce" ligi! Czyli coś co jeszcze parę tygodni temu wydawło się wyłącznie nierealnym marzeniem!

Wisła spotkanie w Chorzowie rozpoczęła swoją "żelazną" ostatnio "jedenastką", bo trener Wdowczyk swój trzeci kolejny mecz - rozpoczął dokładnie takim samym składem. I wiślacy wyglądali od początku bardzo dobrze. Totalnie zdominowali chorzowian i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 6. minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Rafała Wolskiego na bramkę zamienił Arkadiusz Głowacki. Co ciekawe piłka odbiła się od klatki piersiowej kapitana "Białej Gwiazdy". Najważniejsze było jednak to, że szybko zrobiło się 1-0.

Po wyjściu na prowadzenie Wisła wciąż dominowała i można chyba tylko żałować, że w pierwszym kwadransie, w którym gospodarze nie istnieli na murawie swojego stadionu, nie udało nam się podwyższyć wyniku. Tym bardziej, że nasza przewaga i wspomniana dominacja trwała właśnie mniej więcej kwadrans. Później do głosu doszli bowiem gospodarze.

I już w 20. minucie mogło być 1-1, ale Michał Miśkiewicz dobrze odbił uderzenie głową Marka Zieńczuka. Chwilę później kolejny błąd naszej defensywy naprawiać musiał ofiarnie Richárd Guzmics. Ruch zaczął więc groźnie atakować, ale nadział się też na akcję Wisły. W 24. minucie źle zagraną piłkę przez Rafała Grodzickiego przejął Zdeněk Ondrášek, ale uderzył obok bramki.

Niestety zaraz potem mieliśmy już remis, bo doskonały kontratak przeprowadzili gospodarze. Patryk Lipski idealnie podał do Kamila Mazka, którego nie miał szans dogonić Maciej Sadlok. Do pomocnika gospodarzy wyszedł Miśkiewicz i uważał, aby go nie sfaulować, ale też sam Mazek zachował się świetnie. Wycofał bowiem piłkę do nadbiegającego Mariusza Stępińskiego, a ten dopełnił tylko formalności i od 25. minuty było 1-1.

Mecz zrobił się otwarty i szybko to Wisła mogła i wręcz powinna prowadzić. Kapitalnie prostopadle do Pawła Brożka zagrał Wolski. Nasz snajper minął Matúša Putnockýego, ale piłka została mu trochę z tyłu i "Brozio" ratując już trochę tę sytuację ostatecznie nie trafił w bramkę! W tę w odpowiedzi nie wstrzelił się też w 32. minucie Stępiński, ale było to na pewno groźne.

Końcówka pierwszej połowy to znów przewaga Wisły. W 37. minucie po ładnym podaniu od Patryka Małeckiego swoją okazję miał Rafał Boguski, ale uderzył zbyt lekko, aby pokonać Putnockýego. Słowackiego bramkarza Ruchu sprawdzili jeszcze w 40. minucie, po składnej kontrze, Boban Jović, a zaraz potem gola mógł zdobyć Ondrášek, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - Czech główkował tuż obok chorzowskiej bramki!

Zanim piłkarze zeszli do szatni mieliśmy jeszcze dobrze zapowiadającą się akcję, którą niestety zepsuł Brożek, a kończący ją ostatecznie Małecki uderzył tak, że Putnocký mógł tylko podwyższyć sobie notę. Z kolei pod naszą bramką nierozważnie zachował się Denis Popovič, ale sędzia ostatecznie odgwizdał spalonego, choć chorzowianie domagali się podyktowania "jedenastki". Do przerwy było więc 1-1, a to wynik, który cieszyć mógł wyłącznie gospodarzy, bo dawał im już pewne miejsce w "ósemce".

Wisła wręcz idealnie rozpoczęła natomiast drugą połowę. W 50. minucie Wolski zalicza bowiem świetną wrzutkę z rzutu rożnego - do piłki wyszedł Ondrášek i wbił swoją głową solidnego "gwoździa"! Putnocký był bez szans, a Wisła prowadziła 2-1!

No i poszła za ciosem, bo w 55. minucie przed swoją szansą stanął Wolski. Po zagraniu od Jovicia uderzał bowiem efektownie piętą, ale bramkarz "Niebieskich" instynktownie obronił. Co się odwlecze... Już dwie minuty później obroną Ruchu zamieszał Małecki - uderzył mocno na bramkę, ale Putnocký odbił futbolówkę przed siebie. I choć najbliżej miał do niej Grodzicki, to tego ubiegł Wolski i główkował celnie do siatki! Błyskawicznie robi się więc 3-1 i Wisła chyba lepiej początku drugiej połowy wyobrazić sobie nie mogła!

Wyjście na dwubramkowe prowadzenie przesądziło o tym jak wyglądały kolejne minuty tego spotkania. Wiślacy mogli bowiem uspokoić swoją grę i zwalniać jej tempo, a chorzowianie nie mieli pomysłu na sforsowanie uważnej defensywy Wisły. Stąd też nie było już zbyt wielu sytuacji do groźnych akcji - i to z obydwu stron. Na kwadrans jednak przed końcem mogło być już aż 4-1 dla Wisły. Po faulu na Brożku mieliśmy bowiem rzut wolny, z którego kapitalnie pod poprzeczkę uderzył Sadlok, ale równie dobrze spisał się Putnocký. Wynik mógł też podwyższyć dla nas Brożek, ale nie opanował piłki w polu karnym, a zaraz potem zaliczył stratę. A ta okazała się brzemienna w skutkach. Guzmicsowi nie udało się bowiem przeciąć podania, a że Lipski idealnie dograł do nadbiegającego Michała Koja, więc ten dołożył nogę i zrobiło się już tylko 3-2! A do końca meczu zostało 9 minut, plus to co miał doliczyć sędzia.

Wisła ruszyła jeszcze wprawdzie do ataku i świetną akcję zaliczył ambitnie walczący Małecki, który dograł do wprowadzonego chwilę wcześniej Rafaela Crivellaro, ale temu nie udało się pokonać uderzeniem głową ostro interweniującego bramkarza "Niebieskich". A Ci - co trzeba przyznać - grali do końca i niejako dla nich w nagrodę w doliczonym czasie gry mieliśmy solidną kontrowersję, bo sędzia za to, że "Głowa" wyskoczył ponad Grodzickiego daje gospodarzom karnego! Do piłki podszedł Lipski, ale "wapno" wyłapał Miśkiewicz! Stając się zarazem bohaterem naszego zespołu, bo dzięki tej interwencji ostatecznie wygrywamy w Chorzowie 3-2 i można już powiedzieć, że "oficjalnie" włączamy się do walki o pierwszą "ósemkę". Brawo wiślacy, brawo "Misiek"!

Źródło: wislaportal.pl


Wisła znów zwycięska!

Paweł Brożek
Paweł Brożek
Rafał Wolski
Rafał Wolski

Trzeci mecz pod wodzą Dariusza Wdowczyka i trzecie zwycięstwo! Wisła po niesamowicie emocjonującym pojedynku pokonała chorzowski Ruch 3:2. Bramki dla Białej Gwiazdy zdobyli Głowacki, Ondrasek i Wolski. Gospodarze odpowiedzieli trafieniami Stępińskiego i Koja. Bez wątpienia bohaterem meczu został Michał Miśkiewicz, który w doliczonym czasie gry obronił rzut karny, egzekwowany przez Patryka Lipskiego.

W pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej Wiślacy zawitali do Chorzowa na spotkanie z Ruchem. Podopieczni Dariusza Wdowczyka, by nadal liczyć się w walce o miejsce w grupie mistrzowskiej, musieli kontynuować swoją serię zwycięstw.

Od samego początku zaangażowanie piłkarzy Białej Gwiazdy sięgało zenitu i to krakowianie byli stroną napierającą. Już w 6. minucie przyniosło to upragniony efekt. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska zacentrował Rafał Wolski, a w podbramkowym zamieszaniu do piłki dopadł Arkadiusz Głowacki, który klatką piersiową skierował ją do siatki. Była to pierwsza bramka kapitana Wisły w tym sezonie, a popularny "Głowa" stał się tym samym najstarszym strzelcem gola w historii krakowskiego klubu.

Gol w pierwszych minutach uspokoił nieco poczynania obu drużyn i do końca pierwszego kwadransa kibice byli świadkami tylko jednej ciekawej sytuacji, gdy w dogodnej pozycji przed polem karnym znalazł się Ondrasek, lecz jego uderzenie po ziemi trafiło w jednego z partnerów z drużyny.

Pierwszą dogodną okazję gospodarze stworzyli w 20. minucie spotkania. Prawą stroną popędził niepilnowany Martin Konczkowski, po czym dograł wprost na głowę zbiegającego do środka Marka Zieńczuka. Były pomocnik Białej Gwiazdy trafił jednak futbolówką prosto w Michała Miśkiewicza.

Trzy minuty później odpowiedź Ondraska mogła przynieść Wiśle dwubramkowe prowadzenie. Czeski napastnik po przedryblowaniu jednego z chorzowskich defensorów zdecydował się na uderzenie z około 20. metra, lecz jego próba nieznacznie minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Matusa Putnocky'ego.

Sześćdziesiąt sekund póżniej przy Cichej zrobiło się 1:1. Doskonałym prostopadłym podaniem popisał się Patryk Lipski, piłkę opanował Kamil Mazek, który uprzedził Miśkiewicza i jak na tacy wystawił futbolówkę Mariuszowi Stępińskiemu. 20-latek nie miał żadnych problemów z trafieniem do opuszczonej bramki.

Ciągle o włos...

Po raz kolejny piłka powinna zatrzepotać w siatce w 29. minucie. W sytuacji sam na sam z Putnockym znalazł się Paweł Brożek, który próbował minąć golkipera. Ten odbił piłkę, do której dopadł jednak napastnik Białej Gwiazdy, jednak jego sytuacyjny strzał nieznacznie minął bramkę chorzowian, strzeżoną w tamtej chwili przez aż trzech defensorów.

Wisła po raz kolejny zaczynała przejmować inicjatywę pod koniec pierwszej części meczu. W 36. minucie Małecki świetnie odebrał piłkę rywalowi przy narożnej chorągiewce, po czym wycofał ją przed pole karne wprost na nogę Boguskiego. Uderzenie skrzydłowego Białej Gwiazdy nie sprawiło jednak żadnych kłopotów Putnocky'emu.

Słowacki bramkarz gospodarzy wyrósł na bohatera Niebieskich w 39. minucie, kiedy to sparował silny strzał Bobana Jovicia. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwsze czterdzieści pięć minut próbował także Małecki, lecz jego uderzenie po raz kolejny nie sprawiło żadnych kłopotów bramkarzowi Ruchu. Po pierwszej połowie było więc 1:1.

Energia „z szatni"

Druga część meczu rozpoczęła się idealnie dla Wiślaków. Z kornera dośrodkował Rafał Wolski, a zupełnie niepilnowany Ondrasek głową skierował piłkę do siatki. Przy Cichej znowu zrobiło się cicho.

Dosłownie pięć minut później powinno być 1:3. Wiślacy wyprowadzili świetną kontrę, a w polu karnym Brożek wypatrzył Jovicia, który doskonałym podaniem obsłużył Wolskiego. Wypożyczony z Fiorentiny ofensywny pomocnik znalazł się sam metr przed Putnockym i próbował pokonać go uderzeniem piętą. Słowacki bramkarz instynktownie sparował futbolówkę na rzut rożny.

Co się jednak odwlecze... W 57. minucie szarżę lewą flanką przeprowadził Małecki, po czym kropnął z linii pola karnego. Matus Putnocky odbił piłkę przed siebie, a jako pierwszy znalazł się przy niej Wolski, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko głową wbić ją do bramki obok leżącego jeszcze bramkarza Niebieskich.

Dreszczowiec z happy endem

Pierwszy kwadrans drugiej połowy zdecydowanie należał do Białej Gwiazdy. Potem gra toczyła się głównie w środku pola, a gracze Ruchu w ciągu kilku minut otrzymali trzy żółte kartki. Po jednym z fauli chorzowian dla podopiecznych Dariusza Wdowczyka podyktowany został rzut wolny z 25. metra. Do piłki podszedł Maciej Sadlok, który przymierzył w samo okienko, jednak w sobie tylko znany sposób Matus Puntnocky końcami palców sparował futbolówkę na poprzeczkę.

Kilka minut później gospodarze zdobyli kontaktową bramkę. Zabójczą kontrę chorzowian wyprowadził Lipski, który zacentrował w pole karne, a tam na 5. metrze pojawił się niepilnowany Michał Koj i wślizgiem skierował piłkę do siatki.

Riposta Wiślaków mogła w zasadzie zakończyć spotkanie. Z kilku metrów główkował wprowadzony Crivellaro, lecz piłka minęła poprzeczkę bramki Putnocky'ego. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny za faul Głowackiego na Grodzickim. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Patryk Lipski, lecz jego intencje wyczuł Michał Miśkiewicz, który tym samym wyrósł na bohatera całego meczu. Ruch uległ u siebie Wiśle 2:3 i walka Białej Gwiazdy o grupę mistrzowską trwa!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Obroniony karny, przedłużone nadzieje po triumfie w Chorzowie

Trwa marsz przejętej przez Dariusza Wdowczyka drużyny Wisły ku górnej ósemce. Wisła w dramatycznych okolicznościach wygrała w Chorzowie 3:2, lecz zwycięstwa by nie było, gdyby nie obrona rzutu karnego przez Michała Miśkiewicza w 90 minucie meczu.

Wisła długimi okresami miała mecz pod kontrolą. Jak w Niecieczy, rozpoczęła od metodycznego rozgrywania i szybko zdobyła gola. Z rzutu wolnego zacentrował Wolski, a w polu karnym piłkę "na klatę" wziął Arkadiusz Głowacki notując pierwsze swoje trafienie w tym sezonie. Chorzowianie "obudzili się" po około 20 minutach, szukając z przodu przede wszystkim szybkich Mazka i Stępińskiego. I właśnie akcja tej dwójki dała Ruchowi wyrównanie.

Po przerwie jednak Wisła szybko wróciła na prowadzenie, strzelając podobnego gola co na 1:0. Tym razem jednak wrzutka była z roku, a główkował, bardzo mocno, z 6. metra - Ondrasek. Kilka minut później gapiostwo obrońców Ruchu wykorzystał Wolski dobijając głową piłkę po potężnym strzale Małeckiego.

Do 80 minuty nic nie wskazywało, że Ruch może jeszcze wrócić do gry. Chorzowianie jednak zdobyli gola po błędzie Guzmicsa na lewej obronie, piłkę z bliska wpakował do bramki Miśkiewicza Koj. Ruch uzyskał więc bramkowy kontakt, ale kolejne ataki nie przynosiły większego zagrożenia. Aż do 89 minuty, kiedy w roli głównej wystąpił sędzia Raczkowski.

Arkadiusz Głowacki wygrał powietrzny pojedynek z Grodzickim, ale oparł przy tym ręce na ramionach gracza Ruchu. Tyle, że i bez tego gestu wyskoczył wyżej od rywala. Sędzia jednak podyktował "jedenastkę", lecz strzał Lipskiego obronił Michał Miśkiewicz, ratując zwycięstwo dla "Białej Gwiazdy".

Wiślacy po tym meczu awansowali na 9. miejsce w tabeli i utrzymają tę lokatę, jeśli w poniedziałek Jagiellonia przegra z Podbeskidziem. Ewentualna wygrana w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego z Zagłębiem wciąż nie gwarantuje podopiecznym Dariusza Wdowczyka awansu do górnej ósemki. By w drugiej części sezonu zagrać w górnej części tabeli konieczne są jeszcze korzystne rozstrzygnięcia w meczach innych zespołów.

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Takie zwycięstwa budują drużynę

- Myślę, że na brak emocji w tym meczu nie można było narzekać. Walczyliśmy do końca o trzy punkty. Rzut karny w 90 minucie mógł nam zabrać pewne wydawało się zwycięstwo - powiedział po emocjonującym meczu Wisły w Chorzowie nasz trener, Dariusz Wdowczyk.

- Zaczynajac od początku, po strzelonej bramce oddaliśmy inicjatywę i ta gra w pierwszej połowie nie wyglądała dobrze. Ruch przeważał, kilka słów powiedzieliśmy sobie w przerwie i zawodnicy dobrze na to zareagowali. Druga połowa wyglądała lepiej, kontrolowaliśmy to spotkanie, strzeliliśmy dwie bramki. Po naszej kontrze właściwie nadzialiśmy się z kolei na kontrę Ruchu i straciliśmy drugą bramkę. Błędy indywidualne spowodowały o "nerwówce". Rzut karny mógł dopełnić tej czary goryczy. Nie wiadomo jakby się to wszystko zakończyło. Cieszymy się że Michał obronił rzut karny i wywozimy trzy punkty! Takie zwycięstwa budują drużynę bardziej niż łatwe pokonanie przeciwnika. Zespół będzie mocniejszy psychicznie w kolejnych spotkaniach. Były dobre i słabsze fragmenty w naszej grze, na to zwrócimy uwagę. Będziemy mieli o czym mówić, bo było tego sporo - dodał Wdowczyk.

- To prawda, że mieliśmy parę sytuacji, żeby strzelić czwartą bramkę i żeby było "po meczu". Tak się nie stało, jeden błąd po kontrze, Paweł Brożek stracił piłkę, i po tym poszła kolejna kontra. Richárd nie przejął piłki. Potem wiadomo - trybuny, kibice i wiara w to, że można walczyć o remis, bo parę minut zostało. Może nie było jakiejś nonszalancji w naszej grze, ja tego z boiska nie widziałem. Nie powinniśmy sobie natomiast pozwalać na takie momenty dekoncentracji w końcówce, tak jak to miało dzisiaj miejsce - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Waldemar Fornalik: - W dalszym ciagu wszystko zależy od nas

- Nie ma co komentować, wszyscy wiedzieli jak ten mecz wyglądał. To inna Wisła, niż sprzed trzech spotkań. Jakościowo jest to bardzo dobry zespół. W końcówce byliśmy minuty od awansu do "ósemki", ale tak się nie stało. Trudno coś sensownego powiedzieć po tym meczu, ale w dalszym ciagu wszystko zależy od nas i to jest najważniejsze - mówił po spotkaniu Ruchu z Wisłą trener "Niebieskich", Waldemar Fornalik.

- Mam sporo pretensji i nie chcę od razu o tym mówić. Popełniliśmy sporo błędów, ale zmusiła nas do nich Wisła, swoją dobrą grą. Jednym z naszych największych błędów była stracona trzecia bramka - zakończył Fornalik.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Miśkiewicz: - Zapraszam wszystkich kibiców na spotkanie z Zagłębiem!

Bohaterem nadal jest Rafał Wolski, bez niego nie strzelilibyśmy trzech bramek i nie wygralibyśmy meczu. Gra cały zespół, a mi udało się dziś pomóc drużynie, w tak delikatnym momencie, kiedy ważyły się tak naprawdę losy tego, czy będziemy mogli starać się o tę górną ósemkę - mówił po meczu z Ruchem niewątpliwie bohater Wisły, Michał Miśkiewicz, który w doliczonym czasie gry obronił "jedenastkę", dzięki czemu wygraliśmy w Chorzowie 3-2.

- Ważne jest to jak prezentujemy się na boisku od momentu zmiany trenera, bo strzelamy dużo bramek, gramy fajną dla oka piłkę, to wszystko pomaga nam w tym, żeby dalej myśleć o "ósemce". A jeżeli nie, to zająć bardzo dobrą pozycję w grupie spadkowej. Choć mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i uda nam się zagrać w tej górnej "ósemce" - powiedział ponadto wiślak.

Tym razem koledzy z zespołu pozwolili się Miśkiewiczowi wykazać, bo końcówka - jeśli chodzi o naszą grę defensywną - była fatalna.

⁃ Trzeba unikać takich sytuacji, bo raz, że graliśmy na wyjeździe, a Ruch też walczy o swoje, bo potrzebny był im remis. To było normalne, że rzucą się do ataku. Jeszcze ta bramka kontaktowa ich napędziła, bo zawsze tak jest, że gdy się strzela w końcówce bramkę, to idzie się za ciosem. Los nam oddał to, co zabrał z Piastem w ostatnich minutach. Trzeba jednak pracować nad tym, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, jak dziś, że mamy dwie bramki przewagi, a robi się do samego końca niepotrzebna nerwówka - mówił "Misiek".

Mimo, że nasz bramkarz za bohatera Wisły wskazał Rafała Wolskiego, to dla Zdenka Ondráška był nim właśnie Miśkiewicz.

⁃ Odkąd Zdeněk przyszedł to nazywa mnie w żartach "polskim Buffonem". Buffonowi to ja do pięt nie dorastam, ale tak sobie mówi. Przed karnym jeszcze podszedł i mnie napompował - jak to on. Dawno nie przyszedł do nas chłopak, obcokrajowiec, który ze swoim charakterem tak szybko wkomponowałby się w naszą drużynę. I nie był tak pozytywny. Nie mówię, że inni tacy nie są, broń Boże! Po prostu zajmuje im to więcej czasu. Zdeněk natomiast z marszu, od pierwszego dnia, nawiązał kontakt i to widać zresztą na boisku. Ma taki fajny piłkarski charakter. To był strzał w dziesiątkę. Walczy dla nas i będzie z niego pożytek. Atmosfera jest fajna, wygraliśmy trzy spotkania z rzędu, wyszliśmy z tego dołka, bo był moment kiedy nie było zbyt fajnie. Po przegranym, czy zremisowanym meczu, nie chciało się wracać do klubu, bo sami wiecie jak jest, a po zwycięstwie zawsze głowa jest podniesiona do góry. Chce się dalej pracować - przyznał "Misiek".

Teraz przed Wisłą arcyważny i na pewno trudny mecz z będącym na fali lubińskim Zagłębiem.

⁃ Zagłębie pokazuje, że gra naprawdę dobrze. To fajnie poukładany zespół. Mają na to wszystko pomysł, gdzie w Zagłębiu było różnie, zwłaszcza przed spadkiem. Trener Stokowiec jednak poukładał ten zespół - jeszcze gdy grali w pierwszej lidze i to nie jest ta drużyna, która była wcześniej. Mają pomysł na to wszystko i na pewno nie będzie nam łatwo, bo Zagłębie również walczy o jak najlepszą pozycję - w tej górnej ósemce. Chcą atakować puchary. Trzeba się wspiąć znów na wyżyny, ale to szczęście, które jest z nami i ta forma nam pomoże w odniesieniu dobrego rezultatu. Jesienią w Lubinie był dziwny mecz, to 3-1, bo z tego co pamiętam, to nie byliśmy stroną przeważającą. Strzeliliśmy trzy bramki, ale Zagłębie też miało swoje okazje. To był jeden z tych dziwnych meczów, który skończył się na naszą korzyść. Zobaczymy jak to się potoczy teraz, bo są na fali i wygrali dziś i to z Piastem 4-1 - mówił Miśkiewicz.

⁃ Zapraszam wszystkich kibiców na spotkanie z Zagłębiem, zapewniam że żadnego "lania wody" na stadionie nie będzie. To jest ważniejszy mecz dla nas, niż jakbyśmy grali z Legią, czy z kimś innym, kiedy kibice się mobilizują. Będziemy potrzebować wsparcia kibiców, które jest bezcenne dla nas w tym momencie - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - W takich momentach po prostu chce się grać

⁃ Stały fragment gry, udało się wykorzystać. Zdeněk wyszedł w górę, piłka ześlizgnęła mu się z głowy, spadła do mnie, uderzyłem klatką i wpadła - mówił o zdobytej przez siebie bramce w spotkaniu z Ruchem Chorzów nasz kapitan, Arkadiusz Głowacki.

⁃ Myślę, że tu nie ma sensu czegokolwiek oceniać, jeżeli mowa o naszych szansach. Jutro mecz, potem kolejne. Tak naprawdę tylko dobra praca i koncentracja na zadaniach, to jest najprostsza recepta żeby dobrze wypaść w ostatnim meczu rundy zasadniczej. Na razie wygraliśmy trzy mecze, jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Czujemy, że ta wiara w siebie wróciła i większość spraw układa się na boisku po naszej myśli. To nas bardzo satysfakcjonuje i w takich momentach po prostu chce się grać, rozgrywać kolejne mecze, trenować, to jest bardzo optymistyczne. Ale na razie koncentruje się na tym sezonie, zostało osiem meczów, a później zobaczymy - zakończył Głowacki.

Źródło: wislaportal.pl


Zdeněk Ondrášek: - Wreszcie szczęście było po naszej stronie

⁃ Powiedziałem do Michała Miśkiewicza przed karnym, że teraz to jego czas, żeby pomóc drużynie. Widziałem, że nasz trener bramkarzy "Rambo" gwiżdże do niego, więc powiedziałem naszemu polskiemu Buffonowi, że ma na niego popatrzeć, ten coś mu powiedział. Udało się, obronił karnego, pomógł drużynie. Wreszcie szczęście było po naszej stronie - powiedział po zwycięstwie Wisły w Chorzowie Zdeněk Ondrášek.

- Nie pomogliśmy sobie pod koniec spotkania, ale te punkty bardzo nas cieszą. Dalej mamy szansę na pierwszą ósemkę, damy z siebie wszystko w następnym spotkaniu. Po pierwszej połowie nie mogłem w to uwierzyć, że nie udało mi się strzelić bramki. Miałem swoje sytuacje i w przerwie nie mogłem uwierzyć, że nie udało mi się ich wykorzystać. Powiedziałem sobie „*** muszę w końcu strzelić bramkę”. Na początku drugiej połowy to się udało i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy - dodał czeski napastnik Wisły.

⁃ Nie było dziś łatwo, bo Ruch to dobra drużyna, mają znakomitych fanów, którzy zawsze ich wspierają. Nie było więc łatwo. W ostatnich 5-10 minutach trochę spanikowaliśmy. Ruch atakował nas wtedy bardzo wysoko. Na koniec jednak to my cieszymy się z trzech punktów. Nasz Buffon obronił karnego i to zwycięstwo bardzo nas cieszy - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Podchodzę spokojnie

- Wolałbym wygrać 3-1 i nie mieć tej nerwówki. Przy takim wyniku nie możemy się tak nonszalancko zachować w przodzie, bo wiemy że Ruch słynie z kontry i tak strzelili dwie bramki. Musimy nad tym popracować, bo o ile stwarzamy sobie sytuacje, to jako defensywa mamy wiele do poprawy - powiedział po spotkaniu z Ruchem Chorzów Patryk Małecki.

- Mieliśmy swoje sytuacje, ze dwie-trzy jeszcze dogodne, ale nie potrafiliśmy strzelić. Ruch za to zdobył gola na 3-2 i zaczęła się "nerwówka". Nie wiem czy rzut karny był? Bodajże nie, bardziej naciągany pewnie. Przynajmniej z boiska tak wyglądało, ale chwała "Miśkowi", że wybronił. Fajnie, że w tym trudnym momencie potrafił nam pomóc - dodał Małecki.

- Ja podchodzę spokojnie, nie myślę o "ósemce". Chcę wyjść na boisko w sobotę z Zagłębiem i przede wszystkim chcę wygrać. A jak się ułożą inne wyniki to już nie zależy od nas - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 29. kolejki Ekstraklasy

Remis Legii z Lechią, przy zdecydowanej porażce Piasta w Lubinie sprawia, że warszawska drużyna jest już pewna zajęcia po fazie zasadniczej pierwszego miejsca w tabeli. W walce z kolei o "ósemkę" jest po emocjonującej wygranej 3-2 w Chorzowie "Biała Gwiazda", dla której pozostałe mecze ułożyły się niemalże idealnie. Przy porażkach Jagiellonii z Podbeskidziem oraz Termaliki Bruk-Bet z Koroną - Wisła wszystko ma w "swoich rękach"! Jeśli w sobotę wygramy z Zagłębiem - zagramy w grupie "mistrzowskiej"! I to bez względu na wyniki pozostałych spotkań!


Piątek, 1 kwietnia:

Górnik Zabrze 1-1 Pogoń Szczecin

1-0 Bartosz Kopacz (36.)
1-1 Rafał Murawski (50.)

Na pewno nie był to mecz, o którym ktokolwiek chciałby pamiętać. No chyba, że kibice Górnika zapamiętają jakiego to "parodystę napastnika" sprowadzono do ich klubu zimą. Bo takim był w tym spotkaniu José Kanté. Z tak grającym Hiszpanem Górnik zleci z ligi! Bez dwóch zdań, bo Kanté pudłuje na potęgę. Do kolejnych remisów przyzwyczajeni są już za to kibice "Portowców", którzy zaliczają w bieżącym sezonie już 15 podział punktów.


Lech Poznań 0-1 Śląsk Wrocław

0-1 Ryota Morioka (10.)

Włodarze Lecha Poznań najgłośniej krzyczą w sprawie ewentualnej rezygnacji z reformy ESA37, no ale w meczu ze Śląskiem pewni już miejsca w "ósemce" piłkarze "Kolejorza" pokazali jak wyglądać mogłyby mecze, gdyby ESA37 nie było. Ot lekkie "odcinanie kuponów", bo trudno uwierzyć, że poznaniacy graliby tak samo przeciwko wrocławianom, gdyby o "ósemkę" wciąż musieli walczyć. A tak - szybko "asystę" do Morioki zaliczył Dudka i Japończyk strzelił swoją premierową bramkę w naszej lidze. A że później więcej ambicji w ten mecz włożyli wrocławianie, więc dowieźli skromną wygraną do końcowego gwizdka. Ma więc niezły powrót na Bułgarską trener Rumak, dla którego jest to pierwsza wygrana na trenerskim stołku w Śląsku.


Sobota, 2 kwietnia:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-1 Korona Kielce

0-1 Kamil Sylwestrzak (73.)

Po pierwszej połowie odnotować można było zaledwie dwa niecelne strzały gospodarzy. I to byłoby na tyle. Można było więc na tym meczu... zasnąć. Czujniej śpiących kibiców obudzić mogła wprawdzie akcja Kędziory, ale ten ostatecznie spudłował, a że nie pomylił się po stałym fragmencie gry Sylwestrzak, więc jakże ważny komplet punktów pojechał do Kielc. To oznacza, że Termalika grać będzie w grupie spadkowej, a Korona? Kielczanie czekać będą na inne wyniki i mecz w ostatniej kolejce z Górnikiem Zabrze.

Cracovia 0-0 Górnik Łęczna Zespół z Łęcznej przystępował do tego meczu w roli ekipy, która po niespodziewanej wygranej Śląska w Poznaniu przesunęła się na pozycję spadkową. I fakt ten podziałał na "górników" mobilizująco, bo to oni byli zdecydowanie bliżej wygranej, niż faworyzowany zespół "Pasów". Niestety dla gości tego meczu - mieli przy Kałuży słabo ustawione celowniki, stąd też dla nich tylko bezbramkowy remis.


Legia Warszawa 1-1 Lechia Gdańsk

1-0 Ondrej Duda (21.)
1-1 Grzegorz Kuświk (47.)

Spotkanie przy Łazienkowskiej było niezwykle ważne, zwłaszcza dla Lechii, która wiedziała, że przy swojej ewentualnej porażce i również ewentualnej poniedziałkowej wygranej Jagiellonii z Podbeskidziem - może stracić szansę na miejsce w "ósemce". Nic więc dziwnego, że od początku to gdańszczanie ruszyli ostro do ataków - tyle, że byli nieskuteczni. W przeciwieństwie do legionistów, którzy po jednym z wypadów wyszli na prowadzenie. Tego jednak nie utrzymali, bo na początku drugiej połowy Lechia wyrównała, a potem po czerwonej kartce dla Borysiuka - gdańszczanie grali ponad pół godziny z przewagą jednego zawodnika. Tego handicapu goście jednak nie wykorzystali i mimo swojej sporej przewagi - wszystko zakończyło się podziałem punktów.


Niedziela, 3 kwietnia:

Zagłębie Lubin 4-1 Piast Gliwice

1-0 Łukasz Janoszka (2.)
2-0 Filip Starzyński (7. k.)
3-0 Łukasz Janoszka (54.)
3-1 Mateusz Mak (64.)
4-1 Filip Jagiełło (81.)

Niesamowitą formę "złapało" ostatnio lubińskie Zagłębie, które jest bez wątpienia wiosenną rewelacją. Po Piaście lubinianie "przejechali" się bowiem niczym walec i nie zostawili gościom z Gliwic żadnych złudzeń, jeśli chodzi o to spotkanie i o to komu należy się komplet punktów. Piast nie przypomina wiosną zespołu z jesieni, kiedy to rozkładał swoich rywali na łopatki. Po meczu w Lubinie sam bowiem na nich leży.


Ruch Chorzów 2-3 WISŁA KRAKÓW

0-1 Arkadiusz Głowacki (6.)
1-1 Mariusz Stępiński (25.)
1-2 Zdeněk Ondrášek (50.)
1-3 Rafał Wolski (57.)
2-3 Michał Koj (81.)

Niesamowite emocje w Chorzowie i jakże ważne zwycięstwo "Białej Gwiazdy". Ta zaliczyła bowiem dwa mocne momenty - początek całego spotkania oraz początek drugiej połowy. Właśnie wtedy piłkarze Dariusza Wdowczyka zdobywali gole, ale na pewno niepokojące było oddawanie potem kontroli nad meczem. A już w samej końcówce wszystko mogło zakończyć się tragicznie, ale bohaterem Wisły został Michał Miśkiewicz. W doliczonym czasie gry obronił bowiem "jedenastkę" i może to kosztować "Niebieskich" miejsce w "ósemce". Aby się w niej znaleźć Ruch musi bowiem co najmniej zremisować za tydzień w Gdańsku. W przypadku niepowodzenia chorzowian wyprzedzić może m.in. Wisła, ale aby tak się stało najpierw sama ograć musi rozpędzone Zagłębie. Czeka nas więc w Ekstraklasie prawdziwy mega finisz!


Poniedziałek, 4 kwietnia:

Jagiellonia Białystok 0-3 Podbeskidzie Bielsko-Biała

0-1 Marek Wasiluk (14. sam.)
0-2 Guti (34. sam.)
0-3 Adam Mójta (76. k.)

Takie mecze nie zdarzają się zbyt często, bo jak inaczej nazwać spotkanie, w którym jeden po drugim padają dwa gole samobójcze? I to jeden bardziej kuriozalny od drugiego?! Można więc śmiało powiedzieć, że Jagiellonia wyeliminowała się z czołowej "ósemki" sama i z zespołu, który przed rokiem walczył o mistrzostwo zostali białostoczanie ekipą, która walczyć będzie zapewne o utrzymanie. Oczywiście zarówno "Jadze", jak i bohaterskim dziś "Góralom", nikt nie odbiera jeszcze szansy na awans do "ósemki", ale ich szanse polegają nie tyle na sukcesie w ostatniej kolejce, ale także na potknięciach innych.

Źródło: wislaportal.pl

Aktualna tabela po 29 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Indywidualne wyróżnienia

Jedenastka kolejki

W najlepszej jedenastce 29. kolejki, którą wraz z Ekstraklasą SA wybiera Canal+ Sport, będzie jednak tylko jeden wiślak - Rafał Wolski, bo pozycję w bramce zamiast Michała Miśkiewicza zajął równie bardzo dobrze broniący w tej serii spotkań Emilijus Zubas.

Oto pełna jedenastka 29. kolejki:

Emilijus Zubas (Podbeskidzie) - Artur Jędrzejczyk (Legia), Lasza Dwali (Śląsk), Bartosz Kopacz (Górnik Zabrze), Kamil Sylwestrzak (Korona) - Michał Chrapek (Lechia), Rafał Murawski (Pogoń), Ryota Morioka (Śląsk), Rafał Wolski (Wisła) - Łukasz Janoszka (Zagłębie), Filip Starzyński (Zagłębie).

Najlepszym zawodnikiem kolejki wybrano Janoszkę.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2015/2016

Źródło:http://skwk.pl/


Doping kibiców:

Doping cz.I (video)

Doping cz.II (video)

Galeria