2016.04.16 Wisła Can-Pack Kraków - Ślęza Wrocław 65:63

Z Historia Wisły

2016.04.16, Ekstraklasa, ½ finału, I mecz,
Kraków, Hala Wisły, 17:00, sobota
Wisła Can-Pack Kraków 65:63 Ślęza Wrocław
I: 17-19
II: 21-18
III: 15-6
IV: 12-20
Sędziowie:
Marcin Koralewski, Cezary Nowicki, Jolanta Mikulska
Komisarz:
Zbigniew Błażkowski
Widzów:
Wisła Can-Pack Kraków:
Yvonne Turner 22, Justyna Żurowska-Cegielska 12, DeNesha Stallworth 10,
Laura Nicholls 9, Cristina Ouviña 6, Magdalena Ziętara 3, Agnieszka Szott-Hejmej 3
Trener:
José Ignacio Hernández

Ślęza Wrocław:
Chay Shegog 12, Marissa Kastanek 12, Agnieszka Kaczmarczyk 10,
Sharnee Zoll 8, Katarzyna Krężel 7, Magdalena Leciejewska 6, Sandra Linkevičiene 3, Agnieszka Śnieżek 3, Egle Sulčiute 2
Trener:
Algirdas Paulauskas



Spis treści

Zapowiedź

Przed nami półfinały TBLK! Zapraszamy na dwumecz wiślaczek ze Ślęzą

W najbliższy weekend kibiców koszykarek Wisły Can-Pack czekają solidne emocje. W sobotę oraz w niedzielę w hali przy ulicy Reymonta wiślaczki zmierzą się w pierwszych dwóch półfinałach Tauron Basket Ligi Kobiet z wrocławską Ślęzą i liczymy oczywiście, że obydwa te mecze zakończą się naszymi zwycięstwami. Tak aby w najbliższą środę pojechać do Wrocławia na rewanż już tylko po to, aby zapewnić sobie miejsce w finale TBLK. Zagra w nim bowiem zespół, który w tej parze jako pierwszy wygra trzy spotkania.

I właśnie już trzykrotnie w tym sezonie obydwa zespoły się spotkały. Najpierw w Krakowie zespół "Białej Gwiazdy" rozgromił wrocławianki aż 87-51. Te wzięły jednak na wiślaczkach dość bolesny rewanż, bo obydwie ekipy spotkały się w 1/2 finału Pucharu Polski. Porzucona przez Deveraux Peters drużyna Wisły niespodziewanie przegrała ze Ślęzą (65-71), ale też wygrana ta kosztowała wrocławski zespół mnóstwo sił. W finale Pucharu Polski lepszą ekipą od wrocławianek okazał się bowiem lubelski AZS. Trzeci mecz pomiędzy Wisłą i Ślęzą to znów TBLK i potyczka we Wrocławiu. Tam po kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich Ślęzie udało się wygrać po dogrywce 81-87!

Mimo więc tego, że to Wisła zakończyła sezon zasadniczy wyżej w tabeli - to małą psychologiczną przewagę posiadają wrocławianki, które - choć szczęśliwie - ale dwukrotnie w tym sezonie "Białą Gwiazdę" ograły. Oczywiście największy w to wkład miała świetnie kierująca grą Ślęzy Amerykanka Sharnee Zoll, ale też we znaki dały nam się dwie nasze byłe zawodniczki - Katarzyna Krężel i Magdalena Leciejewska, które podobnie jak i... trzy kolejne, czyli Joanna Czarnecka, Agnieszka Kaczmarczyk, czy Agnieszka Śnieżek - na pewno będą też chciały przypomnieć o sobie krakowskim kibicom w nadchodzących spotkaniach.

I na nie serdecznie Was zapraszamy. Wiślaczki mocno potrzebują bowiem wsparcia trybun, a z nim liczymy na to, że żadne niespodzianki nas nie czekają!

Hala Wisły - sobota, 16 kwietnia, godzina 17:00!

Hala Wisły - niedziela, 17 kwietnia, godzina 15:00!

Zapraszamy!

Źródło: wislaportal.pl


Zapowiada się niezwykle zacięta walka o finał TBLK, czyli Wisła Can-Pack vs. Ślęza

Już jutro rozpoczyna się rywalizacja w półfinale play-off Tauron Basket Ligi Kobiet między Wisłą Can-Pack Kraków a Ślęzą Wrocław. Pierwsze spotkanie w hali przy ul. Reymonta 22 odbędzie się w sobotę o godz. 17.00, drugie - w niedzielę o godz. 15.00.

Oczywiście, nie wiemy, jaki przebieg będzie mieć ta seria. Z pewnością kibice "Białej Gwiazdy" życzyliby sobie, aby wszystko przebiegło podobnie, jak zazwyczaj działo się w półfinałowych bataliach, czyli w miarę bezproblemowe 3-0 dla wiślaczek. Śmiało można zaryzykować jednak twierdzenie, iż w erze Can-Packu team spod Wawelu nie trafił jeszcze w rywalizacji o finał na tak wymagające rywalki. Co więcej, trzeba powiedzieć, że skład krakowianek jest słabszy niż w minionych latach, a na dodatek w zasadzie przez cały sezon jednym z głównych zmartwień trenera Jose Hernandeza były problemy zdrowotne jego podopiecznych.

Aktualnie pod dużym znakiem zapytania stoi udział w potyczkach przeciwko Ślęzie Małgorzaty Misiuk i Kateriny Zohnovej, które borykają się z urazami już od kilku tygodni. Obu zawodniczek zabrakło w ćwierćfinałowych bojach przeciwko Enerdze Toruń.

O ile jednak, pomimo słabych zawodów i dużej nerwówki w końcówce, aktualne mistrzynie Polski ze sporym trudem pokonały we własnej hali popularne Katarzynki, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że w ten weekend poprzeczka będzie ustawiona wyżej. Koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska nie przez przypadek zajęły 3. miejsce w tabeli w fazie zasadniczej, 17-krotnie schodząc z boiska w roli zwyciężczyń, czyli zaledwie raz mniej niż zespół ze stolicy Małopolski. W pierwszej rundzie play-off wrocławianki bez większych komplikacji udowodniły swoją wyższość nad Pszczółką AZS UMCS Lublin - przed własną publiczności wygrały 72:61, zaś na wyjeździe odniosły jeszcze bardziej przekonujący sukces (67:53).

W obu starciach pierwsze skrzypce grała Sharnee Zoll, notując największą liczbę punktów w drużynie - odpowiednio 17 i 15. Do tego amerykańska rozgrywająca dostrzegała swoje partnerki, zaliczając ogółem 13 asyst (9 i 4). W tym ostatnim elemencie Zoll nie ma sobie równych w polskiej ekstraklasie - średnia 7,4 asyst w tym sezonie robi wrażenie. Amerykanka może pochwalić się także najwyższą w swoim teamie średnią punktów (11,5), przechwytów (2,3) i najwyższym wskaźnikiem eval (17,5). Na kogo jeszcze wiślaczki będą musiały zwrócić uwagę? Cóż, na dobrą sprawę to każda zawodniczka Ślęzy może stanowić zagrożenie. Trener Algirdas Paulauskas dysponuje bowiem dość wyrównaną kadrą, a co ważne - do jego dyspozycji pozostawały w ćwierćfinałowej serii wszystkie podstawowe zawodniczki. Na drugim miejscu pod względem przeciętnej zdobytych punktów plasuje się Agnieszka Śnieżek (11,1), która notabene ostatnie tygodnie miała nieco mniej udane, ale i tak należy stwierdzić z pełnym przekonaniem, że 24-latka spisuje się w obecnych rozgrywkach powyżej oczekiwań. Katarzyna Krężel zdobywa średnio 10,9 pkt., Chay Shegog - 10,8, a Egle Sulciute - 9,5.

Jako ostatnia - na początku marca - do wrocławskiego klubu dołączyła Agnieszka Kaczmarczyk, dobrze znana krakowskim kibicom z ubiegłosezonowych występów w ekipie prowadzonej przez Stefana Svitka. W lecie 27-letnia obecnie podkoszowa przeniosła się do poznańskiego MUKS-u, lecz problemy finansowe beniaminka sprawiły, że zaczęła rozglądać się za innym pracodawcą. Agnieszka całkiem dobrze zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu, o czym świadczą dotychczasowe osiągnięcia (średnie z sześciu meczów): 7,2 pkt., 7,0 zbiórek, eval 8,7. Pojawienie się tej zawodniczki wzmocniło rywalizację w strefie podkoszowej - na pozycjach 4-5 występują przecież także wspomniane Shegog i Sulciute, Magdalena Leciejewska oraz Joanna Czarnecka. Co ciekawe, najwyższą średnią zbiórek w zespole ma wspomniana Kaczmarczyk, a następna w tym elemencie jest Shegog - 6,1 zb.

O prognozę dotyczącą potyczek Wisły Can-Pack ze Ślęza poprosiliśmy Ewę Silną, byłą koszykarkę m.in. Olimpii Poznań i właśnie Ślęzy, obecnie komentująca mecze TBLK w TVP Wrocław.

- Półfinałowa rywalizacja będzie dla aktualnego wciąż mistrza Polski bardzo trudną przeprawą. Wisła zakończyła rundę zasadniczą o jedno miejsce wyżej w tabeli niż ekipa z Wrocławia, ale po raz pierwszy od wielu lat nie uplasowała się na miejscu pierwszym. Po drugie, spotkania w drugiej części sezonu pokazały, że zespoły dysponujące nieco dłuższą ławką (Ślęza, Artego) odnosiły zwycięstwa właśnie nad krakowiankami. Wisła z kolei udowodniła, że mimo, nieco słabszego, jak na Euroligę, składu w tym sezonie, potrafiła wyjść z grupy. Krakowianki zaprezentowały się zespołowo, bardzo walecznie i zagrały w tych rozgrywkach z ogromnym zaangażowaniem. Podstawowym problemem wiślaczek jest z pewnością krótsza ławka, a tym samym mniejsze pole manewru w rotacji. Przy graniu w układzie: sobota, niedziela, później środa, ewentualnie czwartek, będzie to mieć olbrzymie znaczenie. Wszystko zależy, czy do zespołu w pełni zdrowia dołączą Zohnova i Misiuk, i czy pozostałe zawodniczki będą w pełni sił. Oczywiście w poszczególnych spotkaniach będzie decydować dyspozycja dnia, ale jestem przekonana, że wygra drużyna, która fizycznie okaże się silniejsza. Szkoleniowcy obu ekip z pewnością przygotowują coś, czym będą mogli zaskoczyć przeciwnika, chociaż na wielkie zmiany taktyki zapewne nie ma już czasu. Jeśli wrocławianki przystąpią do półfinałowej rywalizacji w pełnym zestawieniu kadrowym, to mam wrażenie, że wyjdą z niej zwycięsko - chyba, że Wisła zagra na fenomenalnej skuteczności i będzie mieć więcej szczęścia w końcówkach spotkań. Jak zwykle na tym etapie najważniejsze jest zdrowie dziewczyn, ale jestem pewna, że czeka nas niesamowita bitwa i wielkie emocje. Zasada "Bij Mistrza" z pewnością będzie głównym motto koszykarek Ślęzy Wrocław, która po powrocie do koszykarskiej elity marzy o medalu Mistrzostw Polski - stwierdziła Ewa Silna.

Warto w tym miejscu zauważyć, że klub ze stolicy Dolnego Śląska może powrócić na podium ekstraklasy po czternastu latach. W 2002 roku koszykarki Ślęzy zdobyły bowiem brązowy medal, powtarzając osiągnięcie z sezonu 2000/2001. Udział w tych dwóch sukcesach miała Agnieszka Szott-Hejmej, broniąca wówczas barw wrocławskiej drużyny. Jedyny tytuł mistrzowski Ślęza wywalczyła w 1987 roku, ponadto w klubowym dorobku znajdują się cztery srebrne medale i ogółem trzy brązowe.

Podopieczne trenera Hernandeza stoją przed dość trudnym wyzwaniem. Aby zachować szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego nr 25 w historii Wisły, muszą przezwyciężyć swoje problemy i w batalii o finał znaleźć sposób na silny kadrowo zespół z Wrocławia. Pewne jest, że czekają nas bardzo duże emocje. Dlatego trzeba mieć nadzieję, że dopiszą również kibice, nawiązując choćby do frekwencji z euroligowych spotkań.

Źródło: wislalive.pl


Relacje

Pierwszy zacięty półfinał dla wiślaczek!

Koszykarki Wisły Can-Pack pokonały w pierwszym spotkaniu półfinałów Tauron Basket Ligi Kobiet drużynę wrocławskiej Ślęzy 65-63 i aby awansować do finału rozgrywek o mistrzostwo Polski potrzebują jeszcze dwóch zwycięstw. Okazja do jeszcze solidniejszego poprawienia naszej sytuacji już jutro, kiedy to o godzinie 15:00 obydwa zespoły zmierzą się ze sobą ponownie!

Bardzo zacięty był pierwszy półfinał pomiędzy Wisłą Can-Pack oraz Ślęzą, bo choć początek należał do wiślaczek, które prowadziły już 16-9, to ambitnie walczące wrocławianki ostatecznie wygrały pierwszą kwartę różnicą dwóch oczek, bo po dziesięciu minutach gry na tablicy wyników było 17-19.

Wyrównana walka trwała także całą drugą kwartę i zanosiło się na to, że obydwa zespoły zejdą na przerwę z wynikiem remisowym, ale faulowana DeNesha Stallworth wykorzystała jeden rzut osobisty i po dwudziestu minutach prowadziliśmy 38-37.

Trzecia ćwiartka nie zapowiadała dalszych emocji, bo nasz zespół zagrał o wiele lepiej w defensywie, ale też inną sprawą jest fakt, że wrocławiankom kompletnie "nie siedział" rzut dystansowy. U nas z kolei dobrze punktowała Yvonne Turner, a także Stallworth oraz Justyna Żurowska-Cegielska, a to dawało nam powiększanie przewagi. Po "trójce" Agnieszki Szott-Hejmej "Biała Gwiazda" prowadziła już 53-43 i takim też rezultatem zakończyła się III kwarta.

Gdy punktowanie w ostatniej ćwiartce rozpoczęła Cristina Ouviña i zrobiło się 55-43 - można było liczyć na to, że nasz zespół postara się spokojnie "dowieźć" to prowadzenie do ostatniej syreny. Wrocławianki nie zamierzały się jednak poddawać. Siedem punktów z rzędu przyjezdnych, głównie za sprawą trafień Sharnee Zoll, dało wynik 55-50! A to zapowiadało nerwową końcówkę. Wprawdzie z linii rzutów osobistych jeden punkt dodała nam Laura Nicholls, a skuteczny lay-up dołożyła Turner (58-50), to przypomniały o sobie byłe wiślaczki. Magdalena Leciejewska oraz Agnieszka Kaczmarczyk doprowadziły do stanu 58-56 i choć w odpowiedzi trafiły Stallworth oraz Żurowska-Cegielska (62-56), to Ślęza poczuła szansę na wygraną w pierwszym półfinale. "Trójkę" rzuca więc Marissa Kastanek, a na 62-61 trafiła Kaczmarczyk! Zostaje już tylko niespełna 30 sekund do końca spotkania, więc zawodniczki Ślęzy szybko faulują. Na lini staje Ouviña, ale z osobistych trafia tylko raz i jest 63-61. Ślęza dobrze rozgrywa swoją kolejną akcję i Zoll wyrównuje, ale wiślaczki mają jeszcze kilka sekund na swoją próbę. Złoty rzut należy do Żurowskiej-Cegielskiej i "Biała Gwiazda" wygrała ostatecznie 65-63!

Drugi mecz obydwu drużyn odbędzie się już jutro o godzinie 15:00, a że zaraz po nim zagrają nasi piłkarze, więc liczymy, że trybuny naszej hali zapełnią się o wiele solidniej, niż dzisiaj.


Źródło: wislaportal.pl


Zwycięski horror na otwarcie półfinału play-off!

W pierwszym spotkaniu półfinału play-off Tauron Basket Ligi Kobiet koszykarki Wisły Can-Pack Kraków pokonały we własnej hali Ślęzę Wrocław 65:63. Zwycięskie punkty zdobyła na 0,1 sek. przed końcową syreną Justyna Żurowska-Cegielska.

Trener Jose Hernandez desygnował na parkiet następującą piątkę: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Justyna Żurowska-Cegielska, Laura Nicholls. W dalszym ciągu niezdolne do gry są Małgorzata Misiuk i Katerina Zohnova.

Od pierwszej akcji obie ekipy toczyły niezwykle zaciętą walkę o każdy metr parkietu. Wiślaczki rozpoczęły bardzo udanie – trafienie z dystansu Ziętary i skuteczny lay-up w wykonaniu Turner sprawiły, że po upływie 90 sekund wynik brzmiał 5:0. Przyjezdne poprawiły wkrótce skuteczność i na dwa celne rzuty za 2 pkt. Nicholls dwiema „trójkami” odpowiedziała Marissa Kastanek – było wtedy już „tylko” 9:7. Krakowianki poprawiły defensywę i znów udanie wykańczały akcje ofensywne, wobec czego po kolejnym trafieniu Nicholls w 6 min. prowadziły 16:9. Wrocławianki nie pozostawały jednak dłużne, nie pozwalając gospodyniom już do końca pierwszej kwarty na oddanie celnego rzutu z gry. Wkrótce po pojawieniu się na boisku trafieniem zza linii 675 cm oraz skutecznym wykończeniem kontry popisała się Katarzyna Krężel i po upływie 9 minut był już remis – 17:17. Nic nie pomógł time-out wzięty przez trenera Hernandeza. Jego zawodniczki nadal były zagubione w ataku, tracąc jeszcze dwukrotnie piłkę. Wynik po upływie premierowych 10 minut ustaliła równo z końcową syreną inna eks-wiślaczka – Agnieszka Kaczmarczyk.

Drugą ćwiartkę udanie rozpoczęła Turner. Najpierw trafiła w ostatniej sekundzie akcji, chwilę później wyprowadziła kontrę i podała do DeNeshy Stallworth, która zdobyła kolejne punkty. Gdy amerykańska rozgrywająca dołożyła jeden wolny, team spod Wawelu miał trzy „oczka” przewagi (22:19). W kolejnych minutach toczyła się niezwykle zacięta walka, z lekkim wskazaniem na miejscowe. Zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska broniły dość agresywnie, szybko popełniając w tej kwarcie pięć przewinień. W ofensywie nie radziła sobie za to ich kluczowa zawodniczka – Sharnee Zoll, która w pierwszej połowie nie zdobyła ani jednego punktu. Liderką krakowskiej ekipy była za to Turner, która w 18 min. popisała się już drugim trafieniem z dystansu. Na tablicy widniał wówczas rezultat 33:30, a Amerykanka miała na koncie już 15 pkt. W 19 min., po dwóch bezbłędnych wolnych Ouviny, było 37:33, lecz w ostatniej minucie tej fazy gry podopieczne trenera Algirdasa Paulauskasa doprowadziły do remisu. Niespełna 2 sek. przed końcową syreną sfaulowana Stallworth trafiła raz z linii rzutów wolnych, wobec czego oba zespoły schodziły na przerwę przy stanie 38:37.

W pierwszej akcji po zmianie stron urazu doznała Ouvina i musiała opuścić parkiet, co z powodu dość wąskiej rotacji w szeregach mistrzyń Polski wzbudziło duży niepokój na ich ławce oraz wśród kibiców. Jako pierwsza w tej części zawodów drogę do kosza znalazła Żurowska-Cegielska. W kolejnych minutach toczyła się twarda walka, lecz obie drużyny nie potrafiły oddać celnego rzutu z gry. Jako pierwszej udało się to Turner, która znów celnie przymierzyła zza linii 675 cm. Później z bliższej odległości nie zawiodła Stallworth, a gdy Turner wykończyła kontrę, zaś z półdystansu trafiła Żurowska-Cegielska, w 28 min. przewaga wzrosła do 9 pkt. (50:41), co było – jak dotąd – największą różnicą w tym spotkaniu. To jednak nie był koniec popisów krakowianek w tej kwarcie, bo z dystansu „ukąsiła” także Agnieszka Szott-Hejmej, ustalając wynik po upływie 30 minut na 53:43. Ekipa ze stolicy Małopolski miała zatem niezłą zaliczką przed decydującą fazą potyczki, choć oczywiście do zwycięstwa było jeszcze bardzo daleko.

Ostatnią ćwiartkę celnym rzutem otworzyła Ouvina, której problem zdrowotny okazał się na szczęście niegroźny. Kolejne akcje nie były jednak tak udane dla miejscowych, a lepiej zaczęły spisywać się zawodniczki trenera Paulauskasa. Po akcji „2+1” w wykonaniu Zoll, z przewagi zostało już tylko 5 pkt. (55:50), wobec czego trener Hernandez wziął czas. Wprawdzie udany lay-up Turner dał 8-punktową nadwyżkę, lecz wkrótce wiślaczki miały problem z powiększeniem swojego dorobku. Skuteczne pod ich koszem okazały się za to Magdalena Leciejewska i Kaczmarczyk, redukując w 36 min. przewagę do zaledwie dwóch „oczek” (58:56). Po chwili czwarty faul popełniła Nicholls, co jeszcze skomplikowała sytuację teamu spod Wawelu. Jednak zawodnicy z Biała Gwiazdą na koszulkach nie załamały się. W dalszym ciągu toczyły heroiczny bój w defensywie ze swoimi rywalkami, a w ofensywie niezwykle ważne punkty zdobyły Stallworth i Żurowska-Cegielska, wobec czego na niespełna 150 sek. przed końcową syreną było 62:56. Nieco ponad 60 sek. do końca przypomniała o sobie Kastanek, celnie przymierzając z dystansu. W kolejnej akcji gospodynie straciły piłkę i zrobiło się naprawdę gorąco – tym bardziej, że na 24 sek. przed końcową syreną znów trafiła Kaczmarczyk, redukując do minimum straty swojej drużyny (62:61). 21 sek. przed końcem Ouvina wykorzystała tylko jeden wolny. Wrocławianki mogły rozgrywać akcję do końca, ale Zoll, dostrzegając lukę w defensywie miejscowych, zdecydowała się na penetrację i gdy pozostało jeszcze 9 sek., umieściła piłkę w koszu. 63:63. Krakowianki wykorzystały swoją ostatnią szansę najlepiej, jak mogły – na 0,1 sek. przed końcem spod kosza trafiła Żurowska-Cegielska. Sztab przyjezdnych protestował, doszukując się błędu sędziów, lecz ci po konsultacjach podtrzymali swoją decyzję. O czas poprosił jeszcze Paulauskas, ale akcja jego zespołu wznawiana ze środka boiska zakończyła się niepowodzeniem.

Statystyki dowodzą tego, że spotkanie miało wyrównany przebieg. Pod względem skuteczności z gry nieco lepsze były zwyciężczynie – 47,5% (19/40), przy blisko 44% (18/41) Ślęzy. Słabszą stronę mistrzyń Polski stanowiły rzuty wolne – jedynie 63% (12/19). W zbiórkach i asystach nieco lepsze były rywalki. Korzystając z faktu posiadania szerszego składu, koszykarki ze stolicy z Dolnego Śląska grały na pograniczu faulu, czego skutkiem było znacznie więcej przewinień (aż 22) od broniących bardziej ostrożnie (co nie znaczy, że z gorszym efektem) wiślaczek, mających na koncie 14 fauli.

Źródło: wislaportal.pl


Wypowiedzi po pierwszym półfinale TBLK

Pierwszy półfinał Tauron Basket Ligi Kobiet, w którym Wisła Can-Pack zmierzyła się z wrocławską Ślęzą, był niezwykle emocjonujący. Losy rywalizacji ważyły się do ostatnich akcji, ale w nich więcej zimnej krwi zachowały wiślaczki. I ostatecznie pokonały wrocławski team 65-63. Oto co po tym emocjonującym i zaciętym spotkaniu mówili trenerzy oraz zawodniczki obydwu ekip.


Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy): - Mogę obydwu drużynom pogratulować walki od pierwszej do ostatniej minuty. To był pierwszy mecz w tej serii i nie wszystkie zawodniczki poradziły sobie z nerwami. Od początku była duża nerwowość. Nas zawiodła skuteczność rzutów. Jeszcze w pierwszej połowie było to około 50%, ale w trzeciej kwarcie było już tylko 19%. Rozumiem, że była też dobra obrona, ale mieliśmy też sytuacje wypracowane pod koszem, które nie trafialiśmy. Gdy przegrywasz dwoma punktami, to na pewno żałujesz gorszej skuteczności. Pozostałe parametry obydwu drużyn były porównywalne. Cieszę się, że moja drużyna grała do końca, ale trzeba jeszcze więcej walczyć i trzeba więcej doświadczenia.


José Ignacio Hernández (trener Wisły Can-Pack): ⁃ Wiedzieliśmy, że brakuje nam kilku kluczowych zawodniczek, a mimo to chcieliśmy zagrać agresywnie w defensywie przez pełne 40 minut. Ciężko było dziś nam tak grać, bo kilka koszykarek miało dużo fauli na swoim koncie i musiały się pilnować. Jestem zaniepokojony ostatnimi minutami spotkania, bo niektórym zawodniczkom brakowało już sił. W następnym spotkaniu musimy zagrać mądrzej, spokojniej, bardziej kontrolować mecz. Te spotkania będą bardzo trudne dla obu drużyn. To dzisiejsze przeszło już jednak do historii i musimy skupić się na jutrzejszym.


Katarzyna Krężel (zawodniczka Ślęzy): - Gratuluję Wiśle zwycięstwa. To spotkanie mogło się podobać kibicom. Obydwie drużyny zagrały bardzo solidnie i podobnie. Tak jak powiedział nasz trener - jedyną różnicą była skuteczność z gry w drugiej połowie. Jestem natomiast dumna z naszego zespołu, bo każda z nas zostawiła na boisku serce i mam nadzieję, że ten mecz jest dla nas dobrym prognostykiem, że spotkania, które nas jeszcze czekają, będą interesujące.


Laura Nicholls (zawodniczka Wisły Can-Pack): ⁃ Za nami spotkanie, którego każda z nas się spodziewała. Było bowiem bardzo trudne i do końca nie było wiadomo która z drużyn będzie się cieszyć po ostatniej syrenie. Oczywiście, trudno się gra, kiedy mamy siedem zawodniczek, ale nie możemy o tym myśleć, bo jutro mamy kolejne spotkanie. Taka mała liczba graczy nie może pozytywnie wpłynąć na drużynę, ale osobiście nie mogę doczekać się kolejnego meczu. Mogłabym zagrać już teraz. Zobaczymy jak to będzie wyglądać jutro.


Źródło: wislaportal.pl


Galeria

Wideo

>>> Cały mecz: Tauron Basket Liga Kobiet

Źródło: Tauron Basket Liga Kobiet