2016.04.17 Wisła Can-Pack Kraków - Ślęza Wrocław 65:71

Z Historia Wisły

2016.04.17, Ekstraklasa, ½ finału, II mecz,
Kraków, Hala Wisły, 15:00, niedziela
Wisła Can-Pack Kraków 65:71 Ślęza Wrocław
I: 14:9
II: 14:28
III: 14:20
IV: 23:14
Sędziowie:
Adam Wierzman, Arnauld Kom Njilo, Karina Kamińska
Komisarz:
Maciej Kucharski
Widzów:
Wisła Can-Pack Kraków:
Yvonne Turner 20, DeNesha Stallworth 14, Justyna Żurowska-Cegielska 10, Laura Nicholls 10,
Magdalena Ziętara 8, Agnieszka Szott-Hejmej 2, Cristina Ouviña 1
Trener:
José Ignacio Hernández

Ślęza Wrocław:
Egle Sulčiute 13, Katarzyna Krężel 13, Chay Shegog 10, Marissa Kastanek 8, Agnieszka Śnieżek 8,
Sharnee Zoll 6, Sandra Linkevičiene 5, Agnieszka Kaczmarczyk 4, Magdalena Leciejewska 4
Trener:
Algirdas Paulauskas



Spis treści

Zapowiedź

Przed nami półfinały TBLK! Zapraszamy na dwumecz wiślaczek ze Ślęzą

W najbliższy weekend kibiców koszykarek Wisły Can-Pack czekają solidne emocje. W sobotę oraz w niedzielę w hali przy ulicy Reymonta wiślaczki zmierzą się w pierwszych dwóch półfinałach Tauron Basket Ligi Kobiet z wrocławską Ślęzą i liczymy oczywiście, że obydwa te mecze zakończą się naszymi zwycięstwami. Tak aby w najbliższą środę pojechać do Wrocławia na rewanż już tylko po to, aby zapewnić sobie miejsce w finale TBLK. Zagra w nim bowiem zespół, który w tej parze jako pierwszy wygra trzy spotkania.

I właśnie już trzykrotnie w tym sezonie obydwa zespoły się spotkały. Najpierw w Krakowie zespół "Białej Gwiazdy" rozgromił wrocławianki aż 87-51. Te wzięły jednak na wiślaczkach dość bolesny rewanż, bo obydwie ekipy spotkały się w 1/2 finału Pucharu Polski. Porzucona przez Deveraux Peters drużyna Wisły niespodziewanie przegrała ze Ślęzą (65-71), ale też wygrana ta kosztowała wrocławski zespół mnóstwo sił. W finale Pucharu Polski lepszą ekipą od wrocławianek okazał się bowiem lubelski AZS. Trzeci mecz pomiędzy Wisłą i Ślęzą to znów TBLK i potyczka we Wrocławiu. Tam po kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich Ślęzie udało się wygrać po dogrywce 81-87!

Mimo więc tego, że to Wisła zakończyła sezon zasadniczy wyżej w tabeli - to małą psychologiczną przewagę posiadają wrocławianki, które - choć szczęśliwie - ale dwukrotnie w tym sezonie "Białą Gwiazdę" ograły. Oczywiście największy w to wkład miała świetnie kierująca grą Ślęzy Amerykanka Sharnee Zoll, ale też we znaki dały nam się dwie nasze byłe zawodniczki - Katarzyna Krężel i Magdalena Leciejewska, które podobnie jak i... trzy kolejne, czyli Joanna Czarnecka, Agnieszka Kaczmarczyk, czy Agnieszka Śnieżek - na pewno będą też chciały przypomnieć o sobie krakowskim kibicom w nadchodzących spotkaniach.

I na nie serdecznie Was zapraszamy. Wiślaczki mocno potrzebują bowiem wsparcia trybun, a z nim liczymy na to, że żadne niespodzianki nas nie czekają!

Hala Wisły - sobota, 16 kwietnia, godzina 17:00!

Hala Wisły - niedziela, 17 kwietnia, godzina 15:00!

Zapraszamy!

Źródło: wislaportal.pl


Zapowiada się niezwykle zacięta walka o finał TBLK, czyli Wisła Can-Pack vs. Ślęza

Już jutro rozpoczyna się rywalizacja w półfinale play-off Tauron Basket Ligi Kobiet między Wisłą Can-Pack Kraków a Ślęzą Wrocław. Pierwsze spotkanie w hali przy ul. Reymonta 22 odbędzie się w sobotę o godz. 17.00, drugie - w niedzielę o godz. 15.00.

Oczywiście, nie wiemy, jaki przebieg będzie mieć ta seria. Z pewnością kibice "Białej Gwiazdy" życzyliby sobie, aby wszystko przebiegło podobnie, jak zazwyczaj działo się w półfinałowych bataliach, czyli w miarę bezproblemowe 3-0 dla wiślaczek. Śmiało można zaryzykować jednak twierdzenie, iż w erze Can-Packu team spod Wawelu nie trafił jeszcze w rywalizacji o finał na tak wymagające rywalki. Co więcej, trzeba powiedzieć, że skład krakowianek jest słabszy niż w minionych latach, a na dodatek w zasadzie przez cały sezon jednym z głównych zmartwień trenera Jose Hernandeza były problemy zdrowotne jego podopiecznych.

Aktualnie pod dużym znakiem zapytania stoi udział w potyczkach przeciwko Ślęzie Małgorzaty Misiuk i Kateriny Zohnovej, które borykają się z urazami już od kilku tygodni. Obu zawodniczek zabrakło w ćwierćfinałowych bojach przeciwko Enerdze Toruń.

O ile jednak, pomimo słabych zawodów i dużej nerwówki w końcówce, aktualne mistrzynie Polski ze sporym trudem pokonały we własnej hali popularne Katarzynki, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że w ten weekend poprzeczka będzie ustawiona wyżej. Koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska nie przez przypadek zajęły 3. miejsce w tabeli w fazie zasadniczej, 17-krotnie schodząc z boiska w roli zwyciężczyń, czyli zaledwie raz mniej niż zespół ze stolicy Małopolski. W pierwszej rundzie play-off wrocławianki bez większych komplikacji udowodniły swoją wyższość nad Pszczółką AZS UMCS Lublin - przed własną publiczności wygrały 72:61, zaś na wyjeździe odniosły jeszcze bardziej przekonujący sukces (67:53).

W obu starciach pierwsze skrzypce grała Sharnee Zoll, notując największą liczbę punktów w drużynie - odpowiednio 17 i 15. Do tego amerykańska rozgrywająca dostrzegała swoje partnerki, zaliczając ogółem 13 asyst (9 i 4). W tym ostatnim elemencie Zoll nie ma sobie równych w polskiej ekstraklasie - średnia 7,4 asyst w tym sezonie robi wrażenie. Amerykanka może pochwalić się także najwyższą w swoim teamie średnią punktów (11,5), przechwytów (2,3) i najwyższym wskaźnikiem eval (17,5). Na kogo jeszcze wiślaczki będą musiały zwrócić uwagę? Cóż, na dobrą sprawę to każda zawodniczka Ślęzy może stanowić zagrożenie. Trener Algirdas Paulauskas dysponuje bowiem dość wyrównaną kadrą, a co ważne - do jego dyspozycji pozostawały w ćwierćfinałowej serii wszystkie podstawowe zawodniczki. Na drugim miejscu pod względem przeciętnej zdobytych punktów plasuje się Agnieszka Śnieżek (11,1), która notabene ostatnie tygodnie miała nieco mniej udane, ale i tak należy stwierdzić z pełnym przekonaniem, że 24-latka spisuje się w obecnych rozgrywkach powyżej oczekiwań. Katarzyna Krężel zdobywa średnio 10,9 pkt., Chay Shegog - 10,8, a Egle Sulciute - 9,5.

Jako ostatnia - na początku marca - do wrocławskiego klubu dołączyła Agnieszka Kaczmarczyk, dobrze znana krakowskim kibicom z ubiegłosezonowych występów w ekipie prowadzonej przez Stefana Svitka. W lecie 27-letnia obecnie podkoszowa przeniosła się do poznańskiego MUKS-u, lecz problemy finansowe beniaminka sprawiły, że zaczęła rozglądać się za innym pracodawcą. Agnieszka całkiem dobrze zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu, o czym świadczą dotychczasowe osiągnięcia (średnie z sześciu meczów): 7,2 pkt., 7,0 zbiórek, eval 8,7. Pojawienie się tej zawodniczki wzmocniło rywalizację w strefie podkoszowej - na pozycjach 4-5 występują przecież także wspomniane Shegog i Sulciute, Magdalena Leciejewska oraz Joanna Czarnecka. Co ciekawe, najwyższą średnią zbiórek w zespole ma wspomniana Kaczmarczyk, a następna w tym elemencie jest Shegog - 6,1 zb.

O prognozę dotyczącą potyczek Wisły Can-Pack ze Ślęza poprosiliśmy Ewę Silną, byłą koszykarkę m.in. Olimpii Poznań i właśnie Ślęzy, obecnie komentująca mecze TBLK w TVP Wrocław.

- Półfinałowa rywalizacja będzie dla aktualnego wciąż mistrza Polski bardzo trudną przeprawą. Wisła zakończyła rundę zasadniczą o jedno miejsce wyżej w tabeli niż ekipa z Wrocławia, ale po raz pierwszy od wielu lat nie uplasowała się na miejscu pierwszym. Po drugie, spotkania w drugiej części sezonu pokazały, że zespoły dysponujące nieco dłuższą ławką (Ślęza, Artego) odnosiły zwycięstwa właśnie nad krakowiankami. Wisła z kolei udowodniła, że mimo, nieco słabszego, jak na Euroligę, składu w tym sezonie, potrafiła wyjść z grupy. Krakowianki zaprezentowały się zespołowo, bardzo walecznie i zagrały w tych rozgrywkach z ogromnym zaangażowaniem. Podstawowym problemem wiślaczek jest z pewnością krótsza ławka, a tym samym mniejsze pole manewru w rotacji. Przy graniu w układzie: sobota, niedziela, później środa, ewentualnie czwartek, będzie to mieć olbrzymie znaczenie. Wszystko zależy, czy do zespołu w pełni zdrowia dołączą Zohnova i Misiuk, i czy pozostałe zawodniczki będą w pełni sił. Oczywiście w poszczególnych spotkaniach będzie decydować dyspozycja dnia, ale jestem przekonana, że wygra drużyna, która fizycznie okaże się silniejsza. Szkoleniowcy obu ekip z pewnością przygotowują coś, czym będą mogli zaskoczyć przeciwnika, chociaż na wielkie zmiany taktyki zapewne nie ma już czasu. Jeśli wrocławianki przystąpią do półfinałowej rywalizacji w pełnym zestawieniu kadrowym, to mam wrażenie, że wyjdą z niej zwycięsko - chyba, że Wisła zagra na fenomenalnej skuteczności i będzie mieć więcej szczęścia w końcówkach spotkań. Jak zwykle na tym etapie najważniejsze jest zdrowie dziewczyn, ale jestem pewna, że czeka nas niesamowita bitwa i wielkie emocje. Zasada "Bij Mistrza" z pewnością będzie głównym motto koszykarek Ślęzy Wrocław, która po powrocie do koszykarskiej elity marzy o medalu Mistrzostw Polski - stwierdziła Ewa Silna.

Warto w tym miejscu zauważyć, że klub ze stolicy Dolnego Śląska może powrócić na podium ekstraklasy po czternastu latach. W 2002 roku koszykarki Ślęzy zdobyły bowiem brązowy medal, powtarzając osiągnięcie z sezonu 2000/2001. Udział w tych dwóch sukcesach miała Agnieszka Szott-Hejmej, broniąca wówczas barw wrocławskiej drużyny. Jedyny tytuł mistrzowski Ślęza wywalczyła w 1987 roku, ponadto w klubowym dorobku znajdują się cztery srebrne medale i ogółem trzy brązowe.

Podopieczne trenera Hernandeza stoją przed dość trudnym wyzwaniem. Aby zachować szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego nr 25 w historii Wisły, muszą przezwyciężyć swoje problemy i w batalii o finał znaleźć sposób na silny kadrowo zespół z Wrocławia. Pewne jest, że czekają nas bardzo duże emocje. Dlatego trzeba mieć nadzieję, że dopiszą również kibice, nawiązując choćby do frekwencji z euroligowych spotkań.

Źródło: wislalive.pl


Relacje

Porażka wiślaczek ze Ślęzą. W walce o finał już tylko remis

W rozegranym dziś drugim spotkaniu półfinałowym Tauron Basket Ligi Kobiet koszykarki Wisły Can-Pack Kraków przegrały we własnej hali ze Ślęzą Wrocław 65:71. Tym samym stan rywalizacji jest już tylko remisowy: 1-1.

Gospodynie rozpoczęły taką samą piątką, jak wczoraj, czyli: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Justyna Żurowska-Cegielska, Laura Nicholls.

Początek meczu był pomyślny dla teamu spod Wawelu. Wynik „otworzyła” Żurowska-Cegielska, a gdy w 3 min. akcję „2+1” zaliczyła Nicholls, rezultat brzmiał już 7:2. Przyjezdne szybko jednak nadrobiły swoje straty, wychodząc na jednopunktowe prowadzenie (7:8). Po chwili na placu pojawiła się DeNesha Stallworth, która dwukrotnie wymanewrowała defensywę rywalek, w tym raz będąc faulowana. Jej pięć „oczek” dało w 8 min. 6-punktową nadwyżkę (14:8). Poczynania obu drużyn w tej początkowej fazie zawodów cechowała generalnie duża nerwowość i skupienie na defensywie. Krakowianki słabo radziły sobie na linii wolnych, czego dowodem są choćby dwa pudła Nicholls 4 sek. przed końcem pierwszej kwarty. Wcześniej dwukrotnie w tym elemencie zawiodła Turner, która w premierowej odsłonie nie zdobyła ani jednego punktu. Ostatecznie po upływie 10 minut rezultat był korzystny dla mistrzyń Polski – 14:9.

Druga ćwiartka rozpoczęła się bardzo źle dla wiślaczek, które raziły nieskutecznością, popełniając przy tym proste błędy. Koszykarki Ślęzy spisywały się coraz lepiej, a zwłaszcza ich rezerwowe - najpierw z dystansu trafiła Egle Sulciute, a po punktach Katarzyny Krężel w 12 min. było 14:18. Niemoc – i to jedynie częściowo - przełamała dopiero Ouvina, która wykorzystała tylko jeden wolny. Trener Jose Hernandez wziął czas, lecz rozmowa z zawodniczkami nie przyniosła oczekiwanych efektów. Straty rosły - w 15 min. na tablicy widniał rezultat 15:22, a wkrótce po „trójce” Krężel – już 19:27. Miejscowe nadal nie zachwycały grą ofensywną, ale potrafiły wykorzystać liczne faule (aż 15 do przerwy) podopiecznych Algirdasa Paulauskasa, poprawiając się z osobistych, w szczególności Turner. Ten fakt nie pomógł jednak ekipie ze stolicy Małopolski znacząco zniwelować deficytu. Nadal powtarzały się błędy w ataku i mocno szwankowała skuteczność – wymowne jest, że w drugiej kwarcie jedynie dwa razy udało się trafić gospodyniom z gry. Ostatnia minuta należała do Krężel, która dwa razy popisała się udanymi penetracjami, powiększając swój dorobek do 13 pkt. W efekcie oba zespoły zeszły na przerwę przy rezultacie, który wzbudził spory niepokój wśród kibiców „Białej Gwiazdy” - 28:37.

Również drugą połowę celnym rzutem rozpoczęła Żurowska-Cegielska. Po punktach Nicholls i Turner zrobiło się już „tylko” 34:37, a gdy amerykańska rozgrywająca popisała się udanym lay-upem, w 24 min. na tablicy pojawił się wynik 38:40 i znacząco wzrosła nadzieja na odwrócenie losów konfrontacji. Po time-oucie wziętym przez trenera Paulauskasa z krakowianek uszło powietrze, załamała się ich gra ofensywna, zaś wrocławianki bezlitośnie punktowały. Osiem „oczek” z rzędu (w tym dwa razy zza linii 675 cm) zdobyła Sulciute, cztery dołożyła Magdalena Leciejewska, doprowadzając do stanu 38:52. Do końca trzeciej ćwiartki obraz gry nie uległ zmianie, a wynik po upływie 30 minut (42:57) ustaliło trafienie z dystansu Agnieszki Śnieżek. 15 pkt. straty na 10 minut przed końcem sprawiło, że coraz więcej kibiców Wisły powątpiewało w sukces swoich pupilek.

W decydującej części spotkania najpierw znów zapunktowały zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska, lecz w kolejnych akcjach team spod Wawelu podjął walkę. Jako pierwsza z miejscowych w dzisiejszym meczu celnie z dystansu przymierzyła Ziętara, a później straty zmalały do 10 pkt. (49:59). Podopieczne trenera Hernandeza kontynuowały pościg za rywalkami, które nie miały już tak szerokiego pola manewru, z uwagi na kontuzję Sandry Linkeviciene i opuszczenie boiska za pięć przewinień przez Leciejewską. 180 sekund przed końcową syreną Ziętara znów trafiła zza łuku, a 45 sek. później jej wyczyn skopiowała Turner, co przy wręcz heroicznej postawie wszystkich wiślaczek w defensywie sprawiło, że wszystko mogło się jeszcze zdarzyć – 61:65. Mistrzynie Polski kontynuowały świetną passę w obronie, a faulowane Stallworth i Turner wykorzystały wolne. 65:65! Niespełna minutę przed końcem krakowianki były bardzo bliskie wyszarpania kolejnej piłki, lecz ta ostatecznie znalazła się w posiadaniu rywalek. Gdy do ostatniej syreny zostało 40 sek., Sharnee Zoll nie pomyliła się z linii rzutów wolnych. Po czasie wziętym przez trenera Hernandeza, piłkę zgubiła Nicholls, miało dość spory wpływ na losy całej potyczki. Gospodynie musiały uciekać się do fauli, ale Marissie Kastanek nie zadrżała ręka przy dwóch osobistych. W odpowiedzi Turner oddała niecelny rzut za 3 pkt., zaś końcowy rezultat ustaliła z linii rzutów wolnych Zoll.

Wiślaczki trzeba pochwalić za ambitną walkę i zryw w ostatnich minutach. Szkoda jednak, że przespały dwie wcześniejsze ćwiartki, kiedy na parkiecie dominowały przyjezdne. Teraz przed ekipą ze stolicy Małopolski trudne zadanie – wygrać choć jedno ze starć we Wrocławiu (środa i czwartek). Sytuacja kadrowa zespołu jest zła (Małgorzata Misiuk i Katerina Zohnova już nie zagrają w tym sezonie, dziś z urazem występowała Ouvina), co tylko potęguje komplikacje.

Źródło: wislalive.pl


Będą dwa mecze we Wrocławiu. Drugi półfinał dla Ślęzy!

Koszykarki Wisły Can-Pack nie wykorzystały przewagi własnego parkietu w dwóch pierwszych meczach półfinałów Tauron Basket Ligi Kobiet ze Ślęzą Wrocław. Wprawdzie pierwsze spotkanie obydwu drużyn padło łupem wiślaczek, ale niedzielny rewanż wygrały wrocławianki, bo po ostatniej syrenie na tablicy wyników świeciło się 65-71. Oznacza to, że w środę i w czwartek czekają nas dwa mecze we Wrocławiu i wiślaczki, aby myśleć o finale, muszą co najmniej jeden z nich wygrać! Przypomnijmy, że w półfinale play-off gra się do trzech zwycięstw!

Bardzo ciężko grało się wiślaczkom w meczu numer dwa półfinałów. Z powodu kontuzji już do końca sezonu wyłączone są bowiem z gry Małgorzata Misiuk i Kateřina Zohnová, co oznacza, że "seniorski" skład naszego zespołu składa się z... siedmiu koszykarek. Jeśli zaś z tego grona problemy ma jeszcze Cristina Ouviña, to nasza sytuacja wygląda dramatycznie. A mimo to Wisła Can-Pack wcale nie musiała dziś ze Ślęzą przegrać.

Początek należał bowiem do Wisły, która rozpoczęła spotkanie od prowadzenia 7-2 - i choć wrocławianki szybko zaliczyły sześciopunktową serię (7-8), to pierwsza kwarta i tak padła "łupem" zespołu "Białej Gwiazdy", bo po inauguracyjnych dziesięciu minutach prowadziliśmy 14-9.

Niestety dla nas druga kwarta to solidna dominacja Ślęzy. Koszykarki z Wrocławia uspokoiły bowiem początkową nerwowość w swojej grze i ze stanu 14-9 zrobiło się 15-22! Co ciekawe przez ponad sześć minut drugiej ćwiartki wiślaczki jedyne swoje punkty zdobywały z rzutów osobistych i dopiero DeNesha Stallworth trafiła dla nas "z gry" (23-29). I choć zanosiło się na to, że nie będziemy do przerwy przegrywać zbyt wysoko, to źle rozegrana końcówka kwarty sprawia, że po punktach Katarzyny Krężel po 20 minutach przegrywaliśmy 28-37.

Trzecią odsłonę meczu wiślaczki zaczęły wprawdzie nieźle (34-37), ale potem to jednak Ślęza była skuteczniejsza i po 30 minutach było 42-57. Gdy zaś czwarta kwarta zaczęła się od punktów Sandry Linkevičiene (42-59) - nasza strata wynosiła już aż 17 oczek i zanosiło się niestety, ale na pogrom. Wiślaczki pokazały wtedy jednak prawdziwie sportowy charakter. Do lepszej gry poderwała nas "trójka" Magdaleny Ziętary, trafiła też Laura Nicholls oraz Yvonne Turner, więc na siedem i pół minuty przed końcem nasza strata zmniejszyła się do 10 punktów (49-59). Wiślaczki dobrze stanęły w obronie, znów "trójkę" rzuciła Ziętara, podobnie popisała się Turner i po kolejnych pięciu minutach walki było już tylko 61-65. Ślęza zaczęła się jednocześnie "gubić", a faulowane Stallworth i Turner nie mylą się z linii rzutów i mamy remis 65-65! Do końca spotkania pozostało jeszcze tylko półtorej minuty, ale na tym zrywie i doprowadzeniu do wyrównania, nasza dobra passa niestety się kończy. Wiślaczki już do końca spotkania nie zdobywają punktów, a faulowane wrocławianki - trafiają pewnie swoje "osobiste" i wygrywają w Krakowie 71-65.

Teraz rywalizacja przenosi się więc na dwa mecze do Wrocławia i tam "Biała Gwiazda" nie może pozwolić sobie na podwójną porażkę. Wygranie choćby jednego spotkania sprawi, że w kolejną niedzielę zagramy spotkanie numer pięć w Krakowie. Oczywiście dwa wrocławskie zwycięstwa dadzą nam finał, ale w obecnej sytuacji ciężko być aż takim optymistą...

Źródło: wislaportal.pl


Wypowiedzi po drugim półfinale TBLK

Drugi półfinał TBLK padł łupem wrocławskiej Ślęzy i po spotkaniach w Krakowie mamy remis 1-1. Teraz przed wiślaczkami ciężkie zadanie, bo aby zachować szansę na udział w wielkim finale ligi - w środę oraz w czwartek we Wrocławiu muszą wygrać choćby jedno spotkanie, aby ewentualnie wrócić jeszcze z rywalizacją do Krakowa. Wygrać tam dwa mecze będzie bowiem niezwykle ciężko. Oto natomiast co po rywalizacji numer dwa półfinałów mówili trenerzy oraz zawodniczki obydwu zespołów.


Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy): ⁃ Ten mecz był nasz, choć w pewnym momencie nie był, bo pozwoliliśmy się dogonić. Wisła doprowadziła do remisu i w końcówce trzeba było nerwowo go dogrywać. Na pewno dziewczyny wykazały siłę wolą walki i charakterem. Grały do końca, do ostatniej piłki. Całym sercem i to dało ten wynik. Nie oglądałem statystyk, ale jedyne co mogę powiedzieć to, że bardzo dobrze była w pewnym momencie postawiona strefa przez naszego przeciwnika. Nie dawaliśmy jej rady, ale później gra strefą nam pomogła, bo taka gra wybijała raz jedną, a raz drugą drużynę z rytmu. Obydwa zespoły grały do końca i był to bardzo ciekawy mecz. Bardzo dziękuję swoim zawodniczkom, które dały dziś z siebie wszystko. Ale na pewno coś jeszcze zostało na kolejne mecze.


José Ignacio Hernández (trener Wisły Can-Pack): ⁃ Gratulacje trenerze. Wrocław zasłużył dziś na zwycięstwo, grał lepiej w najważniejszych momentach meczu. Zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze, graliśmy mocno w obronie. Powróciliśmy w drugiej połowie, dzięki naszej dobrej postawie. To jest jednak niemożliwe, żeby grać przez cały mecz na tak wysokim poziomie, mając tylko kilka zawodniczek na zmianę. W ostatniej kwarcie graliśmy jednak bardzo dobrze w obronie. Wrocław miał dużo problemów z naszą postawą. Mieliśmy dużo szczęścia w drodze do remisu, zabrakło go natomiast w ostatniej minucie meczu. Teraz mamy następne spotkania we Wrocławiu. Musimy wygrać przynajmniej jedno z nich. Niektóre zawodniczki jak "Katka" czy Gosia Misiuk już zakończyły ten sezon z powodu kontuzji. Mamy ciężką sytuację, ale może wróci do nas Ouviña.

Agnieszka Kaczmarczyk (zawodniczka Ślęzy): ⁃ Przede wszystkim cieszę się, że udało nam się wyszarpać to zwycięstwo, po bardzo ciężkim meczu. Wczorajsze spotkanie obie drużyny bardzo dużo kosztowało. Wyszłyśmy lekko zestresowane i troszeczkę spięte, ale później udało nam się wypracować przewagę. Grałyśmy to co sobie założyłyśmy i ta gra nam się bardzo dobrze układała. Musimy jeszcze popracować nad tym, żeby po uzyskaniu przewagi móc ją utrzymać i nie tracić koncentracji w najważniejszych momentach. Wracamy do Wrocławia i przygotowujemy się na następne bardzo ciężkie spotkania.


Magdalena Ziętara (zawodniczka Wisły Can-Pack): ⁃ Chciałam pogratulować zespołowi z Wrocławia zwycięstwa, może w tym meczu chciały bardziej od nas? Miałyśmy w nim swoje momenty. Na początku grałyśmy to, co sobie założyliśmy, czyli mocną obronę. Niestety w pewnych momentach się gubiliśmy i zostawialiśmy zawodniczkom Ślęzy sporo miejsca. Zrobiła się więc niebezpieczna przewaga. W trzeciej kwarcie starałyśmy się odrobić stratę, jednak zaczęłyśmy się spieszyć, gubiłyśmy krycie, ktoś zawsze pozostawał na obwodzie, stąd też rosła przewaga. Czwarta kwarta to już było "ratuj się kto może", zaryzykowaliśmy grę strefą, ale zabrakło trochę zimnej głowy w ostatniej minucie. Jest 1-1 i to nie jest zły wynik, jedziemy teraz do Wrocławia i wiadomo, że gra się tam ciężko. Musimy zregenerować swoje siły, bo jak się patrzy na minuty, to jest trochę zawężona rotacja w naszej drużynie. Nie może to być jednak wymówka. Jeśli mamy siły żeby odrabiać 17 punktów w ostatnich minutach, to powinnyśmy mieć siłę na całe 40 minut spotkania. Jestem dobrej myśli, odpoczniemy i we wtorek jedziemy do Wrocławia. Środa, czwartek kolejne mecze.

Źródło: wislaportal.pl


Galeria


Wideo

>>> Cały mecz: Tauron Basket Liga Kobiet

Źródło: Tauron Basket Liga Kobiet