2016.04.17 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:1

Z Historia Wisły

2016.04.17, Ekstraklasa, 31. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, niedziela, 19°C
Wisła Kraków 3:1 (2:1) Górnik Zabrze
widzów: 10.471
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
Bramki
Patryk Małecki 6'

Rafał Wolski 42'
Zdeněk Ondrášek 80'
1:0
1:1
2:1
3:1

28' Romn Gergel


Wisła Kraków
3-4-3
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
Richard Guzmics
Arkadiusz Głowacki
Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak grafika:zmiana.PNG (69' Jakub Bartosz)
Rafał Boguski
Rafał Wolski grafika:zmiana.PNG (64' Wilde-Donald Guerrier)
Denis Popović
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (90' Tomasz Cywka)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Górnik Zabrze
4-5-1
Grzegorz Kasprzik
Paweł Golański grafika:zmiana.PNG (46' Armin Cerimagić grafika:zk.jpg)
Bartosz Kopacz grafika:zk.jpg
Marcis Oss
Ken Kallaste
Roman Gergel
Adam Danch
Mariusz Przybylski
Rafał Kurzawa grafika:zmiana.PNG (89' Aleksander Kwiek)
Łukasz Madej grafika:zmiana.PNG (78' Szymon Skrzypczak)
Jose Kante

Trener: Jan Żurek

Bramki: 3-1


Posiadanie (w %): 55-45
Strzały: 16-12
Strzały celne: 8-1
Piłki zagrane: 577-466
Piłki odzyskane: 118-126
Spalone 0-0
Podania: 482-391
Udane podania (w %): 76-68
Dośrodkowania 29-23
Rzuty rożne 11-5
Faule: 14-14
Żółte kartki: 0-2
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed meczem

Odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wisła gra z Górnikiem Zabrze!

W całkowicie nowej roli odnaleźć będzie się musiała ekipa piłkarzy Wisły Kraków. W poprzednich dwóch sezonach - zreformowanej ligi - "Biała Gwiazda" walczyła w tzw. "grupie mistrzowskiej". Teraz nie udało nam się do niej zakwalifikować i aż do końca bieżącego sezonu czeka nas rywalizacja z ligowymi "słabeuszami". Aby się do nich nie zaliczać wiślacy muszą odnaleźć się w tej nowej dla nich roli! Tak żeby jak najszybciej zapewnić sobie ligowy byt. Po remisie z Zagłębiem Lubin, przed tygodniem, o nic innego nasi piłkarze grać już bowiem nie będą.

To dla nich - ogólnie rzecz ujmując - kara za to, że w co najmniej kilku spotkaniach bieżącego sezonu niemalże na własne życzenie potracili punkty. Teraz zaś, aby nie doszło do katastrofy, będą musieli solidnie się zmobilizować i inkasować kolejne ligowe zdobycze. Plan trenera Dariusza Wdowczyka wydaje się zresztą prosty. Wisła celować ma w 9. miejsce w tabeli, no i liczymy, że rzeczywiście tak będzie, ale też ambitne plany wiślaków i wygrana wszystkich siedmiu spotkań w "grupie spadkowej" - choć realna - to na ten sezon wydaje się wręcz aż nazbyt ambitna. Wiślacy właśnie z tymi teoretycznie "słabszymi" zespołami gubili bowiem w trwającym sezonie zdecydowanie zbyt wiele punktów, więc może warto nie forować aż tak dalekosiężnych planów i może najpierw skupić się na trzech najbliższych spotkaniach?

A te zagramy z kolejno trzema najgorszymi zespołami rundy zasadniczej bieżącego sezonu - Górnikami z Zabrza i Łęcznej oraz z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.

I właśnie na wstępie tego "tryptyku" przyjdzie nam się zmierzyć z Górnikiem Zabrze, który wiosną gra po prostu fatalnie. Zabrzanie są zasłużenie na ostatnim miejscu w ligowej stawce, bo w bieżącym roku ich największym sukcesem są ledwie cztery remisy! Co lepsze - w dziewięciu wiosennych spotkaniach Górnik strzelił zaledwie cztery gole i z taką formą - przynajmniej jak na razie - zabrzanie zmierzają prostą ścieżką do I ligi.

Na pewno jednak Górnik nie przyjedzie na Reymonta po najniższy wymiar kary, bo podział punktów po sezonie zasadniczym daje zabrzanom niejako "nowe otwarcie". Na siedem kolejek przed zakończeniem rywalizacji ekipa ze Śląska ma już tylko cztery punkty straty do miejsca dającego utrzymanie i spodziewać się należy, że zespół ten mocno powalczy, aby uratować się przed degradacją! Początek zaś ich drogi rozpocznie się w Krakowie.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że to właśnie potyczka tych dwóch zespołów w Krakowie zainaugurowała bieżący sezon ligowy i wtedy spotkanie to zakończyło się remisem 1-1. Dokładnie taki sam wynik padł w rewanżowej rywalizacji w Zabrzu, więc to tylko potwierdza wyżej postawioną tezę, że wiślakom wcale przeciwko niżej notowanym zespołom nie gra się "łatwiej".

Łatwiej w tym wszystkim nie będzie też fanom "Białej Gwiazdy", którzy nie mają prawa być przyzwyczajeni do tak niskiej lokaty w tabeli, jaką zajmuje "Wisełka". Będzie to więc także dla każdego kibica solidny test na wierność oraz na to, czy jest z zespołem i swoim klubem tylko "na dobre", ale także gdy idzie mu trochę gorzej.

Wszystkim tym, którzy są z Wisłą zawsze - mówimy więc - "do zobaczenia na Reymonta", gdzie mocno trzymać będziemy za wiślaków kciuki, aby jak najlepiej rozpoczęli tą na pewno trudną batalię o jakże ważne ligowe punkty w "grupie spadkowej"! Każdego zaś niezdecydowanego do stawienia się na R22 do tego gorąco zachęcamy! "Cała Wisła zawsze razem" - nabiera w kontekście czekających nas meczów nowego znaczenia!

Do boju Wisełka!!!

Źródło: wislaportal.pl


Gramy dalej!

To jeszcze nie koniec sezonu! Po rundzie zasadniczej przyszedł czas na fazę finałową Ekstraklasy! Dla Białej Gwiazdy oznacza to trudną walkę o jak najlepszy wynik w dolnej ósemce, a dla naszych kibiców kilka ciekawie zapowiadających się spotkań. Na początek Wiślacy przed własną publicznością zmierzą się z Górnikiem Zabrze. Obie drużyny będą chciały jak najlepiej rozpocząć tę część rozgrywek, więc emocji na pewno nie zabraknie. Pomóżcie naszym zawodnikom dobrze zainaugurować rundę finałową, głośnym dopingiem niosąc ich do zwycięstwa! Czekamy na Was na R22!

Wisła i Górnik to zespoły, których wkład w rozwój polskiego sportu jest nie do przecenienia. Łącznie oba kluby mają na swoim koncie 27 tytułów mistrza Polski oraz 10 krajowych pucharów. Przez lata obie ekipy godnie reprezentowały Polskę na arenie międzynarodowej, a wielu piłkarzy, którzy pierwsze kroki stawiali właśnie w Wiśle czy Górniku to byli lub obecni reprezentanci naszego kraju.

60 lat rywalizacji

Kiedy Górnik Zabrze debiutował w najwyższej polskiej lidze, Wisła miała już w dorobku 4 mistrzowskie tytuły. Niemal dokładnie 60 lat temu, czyli 6 maja 1956 roku Biała Gwiazda w 7. kolejce podejmowała beniaminka z Zabrza. Dla Górników była to prawdziwa lekcja futbolu, ponieważ Wiślacy wygrali aż 7:1. Od tamtego meczu do dziś Wisła i Górnik mierzyły się w Ekstraklasie 106 razy i to nasi dzisiejsi goście wypadają w tej rywalizacji lepiej. Zabrzanie uzbierali 41 wygranych, natomiast Biała Gwiazda ma ich 37. W pozostałych 28 pojedynkach nie wyłoniono zwycięzcy.

Biała Gwiazda w rywalizacji z Górnikiem dużo lepiej radzi sobie jako gospodarz, choć mecze tych zespołów przy Reymonta bardzo często kończyły się remisami. Na 54 starcia rozegrane w Krakowie, 21 zakończyło się zwycięstwem Wisły, 13 wygraną zabrzan, a aż 20 podziałem punktów.

Wisła nie przegrała z Górnikiem od 5 spotkań, a jej bilans to 2 zwycięstwa i 3 remisy. Większe wrażenie robi jednak zestawienie goli z tych pojedynków: 13 trafień Wiślaków przy 4 golach zabrzan. Natomiast jeśli chodzi o ogólny bilans bramkowy wszystkich ekstraklasowych spotkań tych zespołów to ciągle minimalnie lepszy jest Górnik. Zabrzanie mają na koncie 154 trafienia przeciwko Wiśle, która zrewanżowała im się 147 golami. Najlepszym strzelcem Wisły przeciwko Górnikowi jest Kazimierz Kmiecik, który kierował piłkę do bramki Trójkolorowych 13 razy. Tuż za jego plecami znajduje się Paweł Brożek, który podobnie jak Tomasz Frankowski zapisał w swoich statystykach 11 trafień.

Decydujące starcie

Oba spotkania tych drużyn w trwającym sezonie zakończyły się wynikiem 1:1, dlatego dzisiejsze starcie rozstrzygnie, kto w obecnych rozgrywkach jest lepszy. Dokładnie 17 lipca 2015 roku, w pierwszej kolejce aktualnego sezonu Ekstraklasy, Wisła podejmowała Górnika przy Reymonta. W 24. minucie wynik otworzył strzałem z ponad 30 metrów Rafael Crivellaro, dla którego była to debiutancka zdobycz bramkowa dla Białej Gwiazdy. Niestety przed przerwą wyrównał Roman Gergel, a wynik nie uległ już zmianie. Rewanż w Zabrzu zaczął się dla Wisły najlepiej jak tylko mógł, bo już w 2. minucie Paweł Brożek pokonał bramkarza gospodarzy. Mimo kilku naprawdę dogodnych okazji do przerwy Biała Gwiazda prowadziła tylko 1:0. Po zmianie stron gola dla Górnika zdobył Bartosz Kopacz i ponownie oba kluby podzieliły się punktami.

Przed rokiem ekipy te, tak samo jak dziś, zmierzyły się w meczu inaugurującym rundę finałową. Dokładnie 9 maja Wisła gościła Górnika w Krakowie i bez problemów zwyciężyła 4:1. Wynik już w 2. minucie napoczął Roman Gergel. Radość gości nie trwała jednak zbyt długo, gdyż kilka chwil później wyrównał Rafał Boguski. Tuż po zmianie stron prowadzenie gospodarzom dał swoim golem Łukasz Garguła, a po paru minutach na 3:1 trafił Łukasz Burliga. Rezultat w 66. minucie strzałem z ostrego kąta ustalił Paweł Brożek i Biała Gwiazda zainkasowała trzy punkty.

W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Górnik przegrał w Kielcach z Koroną 1:2, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Wisła natomiast zremisowała przed własną publicznością 1:1 z Zagłębiem Lubin i plasuje się na 11. pozycji.

Mecz pomiędzy Wisłą Kraków a Górnikiem Zabrze rozpocznie się o godzinie 18:00.

Widzimy się na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Będziemy dobrze przygotowani

- Nie mamy właściwie żadnych problemów zdrowotnych, poza drobnym urazem Pawła Brożka. Czekamy na to, jak to będzie wyglądało. Tutaj jest walka z czasem. Pozostali zawodnicy są do mojej dyspozycji. Krzysiek Mączyński idzie jednak nadal swoim torem, ale przypuszczam, że w następnym tygodniu będzie trenował już na 100% z zespołem - powiedział o sytuacji kadrowej Wisły Kraków, przed startem rundy finałowej naszej ligi i meczem z Górnikiem Zabrze trener "Białej Gwiazdy", Dariusz Wdowczyk.

Jak doskonale wiemy Wiśle nie udało się awansować do tzw. "grupy mistrzowskiej", ale bardzo chciałby, aby w kolejnych spotkaniach "Biała Gwiazda" kontynuowała swoją dobrą ostatnio passę. Pod wodzą Wdowczyka Wisła zaliczyła bowiem trzy wygrane oraz jeden remis.

- Seria meczów bez porażki to coś, z czego możemy być zadowoleni. Ostatni mecz, mimo że go nie przegraliśmy, traktujemy jednak jako porażkę. Dało się to odczuć w szatni, gdzie po meczu było przygnębienie. Coś co wydawało się nieosiągalne, jeszcze zanim rozpocząłem pracę w Wiśle, stało się realne. Mieliśmy to na wyciągniecie ręki. Mieliśmy więcej atutów w swoich rękach, niż na początku. Zabrakło nam drugiej bramki, nie udało się, ale walczymy o jak najwyższe miejsce w grupie spadkowej. Niewiele punktów byłoby potrzebne, aby walczyć o europejskie puchary, teraz jest niewiele punktów, aby z ligi spaść - przyznał trener Wdowczyk.

Po tym jak Wiśle nie udało się w minioną sobotę pokonać Zagłębia Lubin - opiekun zespołu pozwolił drużynie odpocząć od zajęć trochę dłużej, niż pierwotnie planował. Wiślacy dostali bowiem dwa dni wolnego.

- Wierzę w to, że potrafimy odbudować się po spotkaniu z Zagłębiem, aczkolwiek mieliśmy zaplanowany inny mikrocykl. Mieliśmy się spotkać w poniedziałek i normalnie trenować. Po takim meczu mogliśmy spokojnie ten poniedziałek odpuścić, z tego też względu, żeby odpocząć psychicznie, nabrać dystansu i ze świeżym umysłem wrócić do treningów - mówił opiekun Wisły.

- Postawiliśmy jasny cel tego o co walczymy. Mamy siedem spotkań do rozegrania, czyli do zdobycia jest 21 punktów. To jest naszym celem, czy gramy u siebie, czy gramy na wyjeździe. Będziemy dobrze przygotowani mentalnie do tego spotkania, znowu różnice punktowe są bardzo małe. Trzeba dobrze wystartować, zdobywać punkty, a gdzie lepiej wystartować jak nie przed własną publicznością, na własnym stadionie? Tu chciałbym nawiązać do kibiców, mam nadzieję, że oni swoim dopingiem również będą uczestniczyć w tym widowisku, żeby wspierali zawodników. O to mam prośbę i apeluję, aby licznie stawili się na stadionie i pomogli chłopakom - powiedział Wdowczyk.

- My nie możemy odejść od swojej tożsamości, od tego co potrafimy robić, czyli grać w piłkę. Oczywiście z przeciwnikiem trzeba się zetrzeć, trzeba wejść w zwarcie, a umiejętności piłkarskie prędzej czy później w trakcie meczu wyjdą na wierzch. Te umiejętności w wielu przypadkach, w większości drużyn ligowych, są po stronie Wisły Kraków. Samą taktyką jednak meczu się nie wygrywa, ważne są cechy wolicjonalne. To kto na danej pozycji sobie "ulepi" - przeciwnik mnie, czy ja przeciwnika. To jest walka "11 na 11" i w każdym obszarze boiska mamy rywala, którego musimy pokonać. Nie tylko mentalnie, ale i również fizycznie. Mając umiejętności piłkarskie możemy to robić, ale trzeba wejść w kontakt z przeciwnikiem, trzeba nasłuchiwać, czy ciężko oddycha, czy mogę zrobić akcję, bo właśnie ktoś wraca do oddechu, któremu mu brak, czy też od strony technicznej jestem lepszym piłkarzem. To jest takie "lepienie", walka psychologiczna na każdej pozycji. Uważam, że po meczu z Zagłębiem nie będzie to problemem, gramy przed własną publicznością, przed ludźmi, którzy nas wspierają. Wiemy jaki mamy cel, chcemy zdobyć trzy punkty i niech nikogo nie zaskakuje, że o to gramy. Po prostu tak jest - stwierdził trener Wisły.

Zapytany z kolei o naszego rywala, który wiosnę ma jak na razie fatalną, trener Wisły przyznał zresztą słusznie, że ostatni w tabeli zabrzanie nie mają przy Reymonta nic do stracenia. A na pewno - jeśli już - wiele do zyskania.

- Górnik nie ma nic do stracenia, będzie walczył o zdobycz punktową. My natomiast musimy wyjść ze świadomością, że od początku spotkania musimy im odebrać nadzieję na cokolwiek, co mogą w Krakowie zdobyć. Wracamy do agresywności, posiadania piłki, szybkiego odbioru, gdy tę piłkę tracimy. Również w rozgrywaniu akcji musimy być bardzo cierpliwi. Przebijać się przez dziesięciu zawodników nie będzie łatwo, ale my potrafimy to robić. Tutaj apeluję do swoich zawodników, aby właśnie byli cierpliwi. Mecz trwa 90 minut, co nie znaczy, że od pierwszej minuty nie będziemy chcieli zaatakować. Najlepiej dominować przez pełne 90 minut, ale być może czasami są takie spotkania, że pierwsza akcja może decydować o jego losach. Wczoraj oglądałem cudowny mecz [trener nawiązał do spotkania Liverpool - Borussia w Lidze Europy]. Dawno już takiego spotkania nie było. Przeleciało te dziewięćdziesiąt kilka minut… no to się oglądało. Na to kibice czekają, na akcje, na bramki, na dynamikę, na tempo. To jest kwintesencja futbolu, aż przyjemnie się to ogląda. Mecz jest ważny od pierwszego do ostatniego gwizdka i to pokazało to wczorajsze spotkanie. Bramka w 92 minucie, w meczu, który właściwie był "przegrany", można się więc ratować także w samej końcówce spotkania. Do tego trzeba mieć jednak wiarę, że przeciwnika można pokonać - stwierdził Wdowczyk.

- Kogo chciałbym mieć w swojej drużynie z zespołu Górnika Zabrze? Radka Sobolewskiego, 10 lat młodszego. Prowadziłem go w Wiśle Płock i widziałem jego charakter, powiedziałem mu wtedy, że będzie grał kiedyś w reprezentacji. Nie wiem ile miał wtedy lat, ale ten charakter pokazywał już wtedy. Zadziorność, determinację, te cechy przewijały się przez całą jego karierę. Mam duży sentyment do Radka. Może będzie transfer? - śmiał się Wdowczyk. - Ja nikomu w metrykę nie zaglądam. Mamy Arka Głowackiego, trzeba podziwiać takich piłkarzy, niewielu ich jest takich, którzy potrafią przez taki czas utrzymywać tak wysoką formę. Oczywiście oni bazują na swoim doświadczeniu, wiedzą kiedy się włączyć do akcji, co jest groźne, a co mniej. Młokosy mogą zrobić mnóstwo kilometrów, ale Arek będzie wiedział w którym momencie zrobić ten ruch, albo inny, i co się opłaca jemu i drużynie. To jest kwestia doświadczenia. Pracujemy nad tym i rozmawiamy o tym żeby mieć Arka w drużynie na kolejny sezon. Naprawdę o tym rozmawiamy - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Wolski: - Na każdy mecz musimy wychodzić maksymalnie skoncentrowani

- Chyba nie odczuwam tego, że stałem się czołową postacią nie tylko Wisły, ale i Ekstraklasy. Przyszedłem tutaj, aby pomóc drużynie. Wiadomo - była w wielkim kryzysie, ale od pierwszego treningu widziałem, że ta drużyna ma potencjał, że prędzej czy później zła passa meczów bez zwycięstwa się skończy, że zaczniemy wygrywać. Tak się stało i mamy teraz fajną serię meczów bez porażki. Wiadomo, liczyliśmy na więcej, ten ostatni mecz pokazał, że czegoś nam jednak zabrakło - powiedział pomocnik "Białej Gwiazdy", Rafał Wolski.

- Wolę spotkania wyższej rangi. Legia, Lech, Derby Krakowa - to są takie mecze, gdzie nie trzeba się mobilizować i każdy wychodzi po to żeby wygrać. Teraz musimy sobie uświadomić, że gramy w tej dolnej "ósemce". Na każdy mecz musimy wychodzić maksymalnie skoncentrowani. Wychodzić po to, żeby wygrać i tak jak mówi nasz trener, naszym celem jest wygrać tę grupę i to zamierzamy zrobić - przyznał wiślak.

- Jeszcze miesiąc temu nikt nie dawał nam szans na to, że zagramy w pierwszej "ósemce". A my daliśmy sami sobie nadzieję, że ten ostatni mecz z Zagłębiem da nam upragniony cel. Niestety nie udało się, ale myślę, nawet w szatni było to widać, że jednak ten mecz nas lekko przygnębił. Doszliśmy już do siebie. Ten tydzień przepracowaliśmy dobrze, aby wyjść na mecz z Górnikiem i aby zdobyć w nim trzy punkty. W środku pola mamy dużo biegania, ale jesteśmy świadom tego na jakiej pozycji gramy, co się od nas wymaga i staramy się to wykonać jak najlepiej. Wiadomo, nie zawsze się uda, ale myślę, że nie wygląda to źle - zakończył Wolski.


Źródło: wislaportal.pl


Wideo


O rywalu

Pod wiślacką lupą - Łukasz Madej

Łukasz Madej, chociaż nie należy do najmłodszych piłkarzy Górnika Zabrze to w tym sezonie jest jego czołową postacią. W swojej karierze 33-latek zaliczał wzloty i upadki, a także reprezentował Polskę w drużynach juniorskich i seniorskich.

Łukasz Madej urodził się 14 kwietnia 1982 roku w Łodzi. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Łódzkim Klubie Sportowym. Dobre występy w ekipach juniorskich zaowocowały wciągnięciem perspektywicznego zawodnika do pierwszego zespołu. W seniorach zadebiutował 13 sierpnia 1999 roku w meczu z Odrą Wodzisław. Dla łódzkiej drużyny zagrał w 33 spotkaniach, w których zdobył 3 bramki.

Przez Łęczną do Portugalii

Po sezonie 2000/2001 Madej zdecydował się na zmianę barw klubowych. Skrzydłowy przeniósł się na Śląsk, gdzie założył koszulkę Ruchu Chorzów. Jego półtoraroczna współpraca z Niebieskimi zaowocowała transferem do Lecha Poznań. To właśnie w tym klubie Madej zdobył Puchar i Superpuchar Polski. Po przygodzie w Poznaniu przyszedł czas na Górnika Łęczna. Po dość krótkim pobycie na Lubelszczyźnie Łukasz Madej powrócił do rodzinnego miasta. W ŁKS-ie zaliczył solidne trzy sezony, czym zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów. W 2008 roku przeniósł się do portugalskiego zespołu Academica de Coimbra.

Po niezbyt udanej wyprawie do Portugalii, Madej powrócił do kraju i przez trzy kolejne lata reprezentował barwy Śląska Wrocław. Na Dolnym Śląsku Madejowi szło całkiem nieźle. To właśnie z wrocławianami sięgnął w 2012 roku po mistrzostwo Polski. Były to jednak dla niego ostatnie chwile w Śląsku i na czas sezonu przeniósł się do GKS-u Bełchatów.

Przekroczył setkę

Przygoda Madeja z reprezentacją Polski sięga 1999 roku. Wtedy to został wicemistrzem Europy U-16, a dwa lata później odebrał złoty medal z mistrzostw Starego Kontynentu U-18. W seniorskiej kadrze po raz pierwszy zagrał w wygranym 3:0 meczu z Macedonią. Ostatnie spotkanie z orzełkiem na piersi zaliczył 20 stycznia 2014 roku, kiedy to Polska w Abu Zabi podejmowała Mołdawię. Licznik reprezentacyjny Madeja zatrzymał się na pięciu starciach.

Obecnym klubem Madeja jest Górnik Zabrze, gdzie występuje od 2013 roku. Do tej pory w barwach śląskiej drużyny zagrał w 104 spotkaniach. Madej zazwyczaj pojawia się na prawym lub lewym skrzydle. W tym sezonie opuścił zaledwie dwa pojedynki: z Termalicą Bruk-Betem Nieciecza oraz Śląskiem Wrocław. W tegorocznych rozgrywkach Madej zdobył dwie bramki i zanotował cztery asysty. Jedynie Roman Gergel, Bartosz Kopacz oraz Adam Danch mieli w trwającej rywalizacji więcej spotkań od niego. Łukasz Madej dał się poznać jako dynamiczny skrzydłowy, który potrafi dobrze dośrodkowywać. Jego celne wrzutki ze stałych fragmentów gry stanowią nie lada zagrożenie dla defensywy przeciwników.

Przemysław Marczewski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak gra Górnik Zabrze

W pierwszym meczu rundy finałowej Wisła zmierzy się u siebie z Górnikiem Zabrze. Podopieczni Jana Żurka są czerwoną latarnią ligi, lecz po podziale punktów sytuacja zasłużonego klubu stała się nieco lepsza. Do bezpiecznej pozycji Górnicy tracą bowiem cztery oczka. Sytuacja 14-krotnego mistrza Polski nie jest jednak dobra - Trójkolorowi nie wygrali jeszcze żadnego meczu w 2016 roku.

Ostatnim zwycięstwem zabrzan było starcie z Zagłębiem Lubin w grudniu. Od tego czasu Górnik rozegrał dziewięć spotkań, z których zremisował cztery, a pięć przegrał. W obu dotychczasowych pojedynkach z Białą Gwiazdą padł wynik 1:1. Rezultat ten nie będzie satysfakcjonował teraz żadnej z ekip. Wisła, jak najszybciej chce zapewnić sobie pewne utrzymanie, natomiast zabrzanie muszą wygrać, by zbliżyć się do rywali w walce o uniknięcie degradacji. Z kim przyjdzie zmierzyć się Wiślakom? Zapraszamy na analizę taktyczną zespołu z Górnego Śląska.


Bramka: W obecnych rozgrywkach między słupkami bramki zabrzan występowało już trzech golkiperów - Sebastian Przyrowski, Radosław Janukiewicz oraz Grzegorz Kasprzik. Pierwszy z nich stracił miejsce w bramce po pierwszych pięciu meczach sezonu, a w jego miejsce wskoczył Kasprzik. Po kilku spotkaniach jednak i on oddał miejsce w pierwszym składzie wypożyczonemu z Pogoni Szczecin Janukiewiczowi. Były bramkarz m.in. Śląska Wrocław w wielu meczach był najmocniejszym punktem zespołu, lecz pod koniec rundy zasadniczej ponownie największym uznaniem trenera Jana Żurka zaczął cieszyć się Grzegorz Kasprzik, w przeszłości reprezentujący m.in. barwy Piasta Gliwice i Lecha Poznań. Wiele wskazuje więc na to, że to właśnie 32-latek - posiadający także niemieckie obywatelstwo - zagra od pierwszych minut przy Reymonta.


Linia obrony: W ekipie Górnika Zabrze w formacji defensywnej występują częste zmiany. W obecnych rozgrywkach w obronie miało okazję zaprezentować się aż jedenastu graczy. Brak zgrania jest zapewne jednym z powodów, przez które Trójkolorowi są drużyną z drugą największą liczbą straconych goli. Ostatnio zabrzanie zaczęli grać piątką obrońców. Tak też będzie najprawdopodobniej w meczu w Krakowie. Dwoma pewniakami do gry na pozycji stopera są Adam Danch oraz Bartosz Kopacz, będący drugim najlepszym strzelcem zespołu z czterema bramkami na koncie. Obok nich, jako trzeci ze środkowych defensorów, zagra najpewniej dysponujący doskonałymi warunkami fizycznymi (192 cm wzrostu) Marcis Oss. Pozyskany w zimowej przerwie Łotysz wskoczył do składu kosztem m.in. Oleksandra Szeweluchina oraz Pawła Widanowa, którzy wydawali się pewniakami do gry w pierwszym składzie. Na bokach obrony zaprezentują się Estończyk Ken Kallaste, a także powracający do polskiej ligi po epizodzie w ASA Tirgu Mures 33-letni Paweł Golański, etatowy wykonawca stałych fragmentów gry drużyny z Zabrza.


Linia pomocy: W ostatnim spotkaniu przeciwko Koronie Kielce trener Żurek postanowił wystawić do gry zaledwie trzech pomocników. Ustawienie to nie przyniosło jednak rezultatu w postaci punktów. Wydaje się zatem, że szkoleniowiec, który niegdyś poprowadził GKS Katowice do trzeciego miejsca w lidze, powróci do ustawienia z czwórką graczy środka pola. Do składu powrócić może więc Aleksander Kwiek, który cały poprzedni mecz przesiedział na ławce rezerwowych. 33-latek, który ponad dziesięć lat temu reprezentował barwy Białej Gwiazdy, dotychczas rozegrał w tym sezonie 22 spotkania, w których zdobył trzy bramki, co czyni go trzecim najlepszym strzelcem Górników. Na skrzydłach wystąpi dwóch graczy odpowiedzialnych za ofensywne poczynania zabrzan - Łukasz Madej oraz Roman Gergel, który jako jedyny wybija się ponad poziom prezentowany w tym sezonie przez Trójkolorowych. 28-letni Słowak strzelił w obecnych rozgrywkach dziewięć goli i zanotował pięć asyst, co daje mu miano lidera zarówno w klasyfikacji klubowych strzelców, jak i asystentów. Brak Gergela na boisku wydawałby się więc olbrzymią niespodzianką. Na pozycji ofensywnego pomocnika wystąpi najprawdopodobniej „odkurzony” przez trenera Żurka 34-letni Mariusz Przybylski, zdobywca jedynej bramki dla zabrzan w meczu przeciwko Koronie. Gracz, który jesienią sporadycznie pojawiał się na boisku, w ostatnich pięciu spotkaniach rozegrał po 90 minut.


Atak: Odkąd w zimie z AEL-u Larnaka pozyskano 25-letniego Jose Kante, z miejsca stał się on podstawowym napastnikiem Górnika. Czarnoskóry Hiszpan jest bardzo aktywnym graczem, który potrafi wywołać wiele wiatru z przodu, lecz na razie nie bronią go statystyki. Zabrzański snajper nie strzelił bowiem jeszcze ani jednego gola w Ekstraklasie. W ostatnim meczu jako drugi napastnik towarzyszył mu Szymon Skrzypczak, jednak po jego bezbarwnym występie trudno spodziewać się, że po raz kolejny dostatnie szansę zaprezentowania się od pierwszych minut.

W przerwie zimowej do klubu z Zabrza przybyło wielu zawodników o głośnych nazwiskach. Na razie jednak nawet oni nie są w stanie sprostać trudom ligi. Górnik znajduje się na autostradzie do I ligi, a jego gra nie napawa kibiców optymizmem. Trójkolorowi muszą się przełamać, by nadal wierzyć w utrzymanie, lecz Wiślacy nie mogą pozwolić na odebranie sobie punktów. Kto zatem wyjdzie zwycięsko z batalii o jakże ważne trzy punkty? Przekonamy się o tym już w niedzielę. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Wisła - Górnik Zabrze 3-1

W pierwszym meczu rundy finałowej rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała Górnika Zabrze 3-1, ale zwycięstwo to nie przyszło nam łatwo. Już jednak wcześniej z naszego sztabu płynęły stwierdzenia, że w "grupie spadkowej" tzw. "piękno gry" zejść może na plan dalszy. I choć tak dziś rzeczywiście było, to najważniejsze są punkty, a ich komplet po bramkach Patryka Małeckiego, Rafała Wolskiego oraz Zdenka Ondráška został w Krakowie!

Swój debiutancki mecz w "grupie spadkowej" Ekstraklasy Wisła rozpoczęła w nowym ustawieniu. Do składu wrócił bowiem Rafał Pietrzak, który wraz z Bobanem Joviciem wcielał się w rolę "fałszywego skrzydłowego". Gdy broniliśmy się ta dwójka była bowiem bocznymi obrońcami, ale gdy atakowaliśmy - ruszali do przodu. Mogło to trochę zaskoczyć zabrzan, ale nawet bez tego - od samego początku to wiślacy narzucili swój styl gry. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 2. minucie interweniować musiał Grzegorz Kasprzik, broniąc uderzenie głową Rafała Boguskiego. I to mu się udało, ale w 6. minucie musiał już piłkę z siatki wyciągnąć. Na indywidualną akcję zdecydował się bowiem Patryk Małecki i mimo ostrego kąta - uderzeniem między nogami bramkarza Górnika - dał Wiśle prowadzenie!

"Biała Gwiazda" znów więc jako pierwsza zdobywa bramkę, do czego w ostatnich spotkaniach mogliśmy się przyzwyczaić, ale jak zwykle - wypadało ten wynik podwyższyć. I świetną okazję miał do tego w 15. minucie Zdeněk Ondrášek, który po wrzutce z rzutu rożnego główkował celnie, ale Kasprzikowi futbolówkę udało się odbić.

Wydawać by się mogło, że Wisła wszystko ma pod kontrolą, ale jak się okazało - prezent Górnikowi postanowił zrobić obchodzący wczoraj swoje 29. urodziny Richárd Guzmics. Nasz defensor zbyt lekko podał bowiem piłkę do Michała Miśkiewicza, a że tę przejął Roman Gergel, więc pozostało mu tylko minąć naszego bramkarza i zdobyć jedną z najłatwiejszych bramek w swojej karierze. Z meczu, w którym można było tylko czekać na to kiedy Wisła zdobędzie kolejnego gola, mieliśmy spotkanie, w którym był niespodziewany remis!

Podrażnieni wiślacy potrzebowali wprawdzie około 10 minut na otrząśnięcie się po tym koszmarnym błędzie, ale w 38. minucie sygnał do kolejnych ataków dał aktywny Małecki, który zdecydował się pójść "na przebój", ale wszystko skończyło się dośrodkowaniem Pietrzaka, które wybili obrońcy. Był to jednak dobry sygnał do tego, aby znów zabrać się do ataków! Swoją próbkę technicznych umiejętności zaraz potem pokazał więc też Rafał Wolski, który mijał obrońców z Zabrza niczym slalomowe tyczki, ale w tym przypadku skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Wisła ruszyła jednak do następnego ataku i przyniosło to spodziewany efekt. W 42. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym i podaniu w pole karne świetnie piłkę wrzucił Małecki, a że obrońcy Górnika zapomnieli o Wolskim, więc ten będąc sam na sam z Kasprzikiem - zdobył, choć na raty, gola na 2-1. Pierwszy strzał wiślaka bramkarz Górnika zdołał bowiem odbić, dobitki już jednak nie. Najważniejsze było jednak to, że Wisła schodziła na przerwę prowadząc!

I wynik podwyższyć mogła niemalże natychmiast po wznowieniu gry. Małecki dobrze dograł do Wolskiego, ale ten o ułamek sekundy zbyt długo zwlekał z uderzeniem i został zablokowany. W 47. minucie znów w roli głównej wystąpił Wolski, który tym razem był sam na sam z Kasprzikiem po wrzutce Jovicia, ale bramkarz Górnika odbił uderzenie głową wiślackiego pomocnika! Można śmiało powiedzieć, że w tym momencie zawodnik z numerem "27" na koszulce mógł mieć na swoim koncie hat-tricka. Wiślacka ofensywa wciąż jednak trwała i w 48. minucie pokazał się Pietrzak, ale po jego uderzeniu i rykoszecie piłka obiła poprzeczkę!

Goście z Zabrza nie zamierzali oczywiście poprzestać na bronieniu i sami też zaatakowali. I w 58. minucie byli blisko szczęścia, bo po rzucie rożnym sędzia nie odgwizdał faulu na Ondrasku i ofiarnie ratować nas musiał Arkadiusz Głowacki, blokując uderzenie, które mogło zakończyć się wyrównaniem! Wisła odpowiedziała na to pięć minut później, ale uderzenie Małeckiego przeleciało minimalnie obok słupka, więc wciąż było tylko 2-1.

To mogło się zmienić w 71. minucie i tym razem to znów "Biała Gwiazda" wróciła z tzw. "dalekiej podróży". Dobrą wrzutkę z rzutu wolnego zamykał Adam Danch, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała o centymetry od naszej bramki! Dwie minuty później znów było gorąco, ale i tym razem futbolówka - po kolejnej wrzutce - przeleciała obok naszego słupka. Zabrzanie poczuli jednak "krew", a że doskonale zdają sobie sprawę ze swojej sytuacji, więc ruszyli do kolejnych ataków. W 75. minucie do wrzutki doszedł więc Bartosz Kopacz, ale i tym razem szczęście było po naszej stronie, bo futbolówka jak zaczarowana przelatywała wciąż obok bramki.

Wisła w końcu odpowiedziała na tą przewagę gości, ale uderzenie Małeckiego dało nam po bloku obrońcy tylko rzut rożny. O wiele groźniej było po drugiej stronie, kiedy to pozostawiony bez opieki Armin Ćerimagić obił naszą poprzeczkę!

I kiedy wydawało się, że dla "Białej Gwiazdy" to spotkanie zakończyć się może bardzo źle - przeprowadzamy bez wątpienia "złotą akcję". Piłkę w środku pola po złym wybiciu Kasprzika przejął Boguski i podał głową do pilnującego lini spalonego Małeckiego. A ten pociągnął do końca i tak podał do nadbiegającego Ondráška, że czeskiemu napastnikowi Wisły pozostało tylko dopełnić formalności. Od 80. minuty było więc 3-1, a to oznaczało, że jest "po meczu"!

Przy takim wyniku zabrzanie stracili już bowiem wiarę w to, że mogą jeszcze coś zdziałać i w 87. minucie mogło być dla nich jeszcze gorzej, ale podania od harującego w swoim stylu Ondráška na gola nie zdołał zamienić Wilde-Donald Guerrier. Swoją okazję miał też w doliczonym czasie gry Tomasz Cywka, ale uderzył prosto w Kasprzika.

Ostatecznie Wisła pokonuje Górnika Zabrze 3-1 i szybko wskakuje na miejsce w tabeli, które jest w tym sezonie naszym celem, czyli 9. I oby tak dalej!

Źródło: wislaportal.pl


Pewne zwycięstwo Wiślaków

W spotkaniu 31. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała Górnika Zabrze 3:1. Gole dla Białęj Gwiazdy zdobyli Patryk Małecki, Rafał Wolski i Zdenek Ondrasek, a honorowe trafienie dla gości zanotował Roman Gergel.

Początek meczu stał pod znakiem wyraźnej dominacji podopiecznych Dariusza Wdowczyka. Piłkarze Górnika zostali zepchnięci do defensywy, a już w 2. minucie gola mógł zdobyć Boguski, lecz jego uderzenie głową bez problemów złapał Grzegorz Kasprzik.


Dobry początek

Były bramkarz Piasta Gliwice i Lecha Poznań był jednak bezradny już cztery minuty później. Denis Popović wypatrzył na skrzydle Patryka Małeckiego, który wbiegł w pole karne, nawinął jednego z zabrzańskich stoperów, po czym strzałem z ostrego kąta zapewnił Wiśle prowadzenie.

W 13. minucie Rafał Wolski zdecydował się na uderzenie bezpośrednio z rzutu rożnego. Piłkę do boku odbił Kasprzik, po czym dopadł do niej Jović, jednak jego uderzenie z powietrza znacznie minęło bramkę Trójkolorowych.

Chwilę później powinno zrobić się 2:0. Kolejny korner Białej Gwiazdy przyniósł olbrzymie zagrożenie pod bramką Górników. Z lewego rogu dośrodkowywał Wolski, a pięknym strzałem głową popisał się Zdenek Ondrasek. Jego uderzenie zostało jednak zatrzymane w świetnym stylu przez golkipera gości.

W pierwszych dwudziestu minutach zabrzanie próbowali postraszyć Wiślaków stałymi fragmentami gry, lecz ich próby nie przynosiły powodzenia. To Wisła była stroną dominującą, a zawodnikiem, który raz po raz musiał się wykazywać, był Grzegorz Kasprzik.

Na kolejną sytuację podbramkową kibice musieli czekać do 28. minuty. Niestety, akcja ta przyniosła wyrównanie Górnikowi Zabrze. Richard Guzmics zbyt krótko podał do Miśkiewicza, a bramkarza Wisły uprzedził Roman Gergel, który bez trudu skierował piłkę do pustej bramki. Była to 10. bramka Słowaka w tym sezonie Ekstraklasy.

Wisła próbowała wrócić na właściwe tory za sprawą Wolskiego i Małeckiego, którzy byli zdecydowanie najbardziej aktywnymi graczami meczu. Po świetnym dryblingu pierwszego z nich niewiele brakowało, by do piłki dopadł Ondrasek, lecz uprzedzili go obrońcy Górnika.

Wisła strzela "do szatni"

W 42. minucie Wiślacy ponownie objęli prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym Małecki dośrodkował na dalszy słupek, gdzie stał niepilnowany Wolski. Pierwsze uderzenie wypożyczonego z Fiorentiny pomocnika odbił jeszcze Kasprzik, lecz przy dobitce nie miał szans. Przy Reymonta zrobiło się więc 2:1. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.

Drugą część starcia Wiślacy mogli rozpocząć z przytupem. Najpierw strzał z 10 metrów Wolskiego został zablokowany, a minutę później po wrzutce Jovicia ofensywny pomocnik Białej Gwiazdy stanął oko w oko z Kasprzikiem, lecz jego strzał głową w sobie znany sposób wybronił 32-letni bramkarz. W 48. minucie na strzał z około 25 metrów zdecydował się Rafał Pietrzak, ale piłka tylko ostemplowała poprzeczkę zabrzan. To mógł być zabójczy początek Wisły.

Pierwszy strzał Górników w drugiej połowie był dziełem najbardziej aktywnego Gergela, jednak futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Kilka minut później po rzucie rożnym próbował Jose Kante, lecz jego strzał został zblokowany przez krakowskich defensorów.

W 62. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Patryk Małecki, piłka nieznacznie minęła bramkę Grzegorza Kasprzika. W odpowiedzi Adam Danch był bliski pokonania Miśkiewicza, ale jego główka nieznacznie minęła lewy słupek wiślackiej bramki.

Przedostatni kwadrans meczu wyraźnie należał do przyjezdnych. Ostatni natomiast mógł rozpocząć się od mocnego uderzenia Wiślaków. Po indywidualnej akcji groźnie uderzał Małecki, a jego próba została zablokowana przez obrońców. Riposta zabrzan mogła być oszałamiająca. Po kontrze z prawej strony pola karnego uderzał Cerimagić, a futbolówka odbiła się od poprzeczki i spadła tuż przed linię bramkową krakowian.

"Kobra" znowu groźna

Na dziesięć minut przed końcem przy Reymonta znów zrobiło się głośno. Zbyt krótki wykop Kasprzika padł łupem krakowian, którzy wyprowadzili szybką kontrę. Lewą stroną popędził Małecki, po czym jak na tacy wyłożył piłkę Ondraskowi. Czeski snajper nie miał problemów ze zdobyciem swojego trzeciego gola w tym sezonie. Wiślacy wreszcie powiększyli przewagę nad graczami Górnika, który z minuty na minutę prezentował się coraz lepiej.

W 87. minucie spotkania po dwójkowej akcji Ondrasek-Guerrier, na listę strzelców mógł wpisać się wprowadzony w drugiej połowie Haitańczyk, lecz zabrakło mu precyzji. W 90. minucie kibice owacjami na stojąco podziękowali za grę Patrykowi Małeckiemu, który zanotował dziś bramkę i dwie asysty. Wprowadzony za "Małego" Tomasz Cywka mógł jeszcze zdobyć gola, lecz po jego strzale Kasprzik przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Chwilę potem sędzia Tomasz Kwiatkowski zakończył spotkanie. Biała Gwiazda wygrała 3:1 i zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - To są dla nas cenne trzy punkty

- Cenne trzy punkty, aczkolwiek zdobyte w nerwowej atmosferze. Na początku meczu kontrolowaliśmy to co się działo, ale do momentu kiedy Guzmics zagrał zbyt lekko do Miśkiewicza i musieliśmy gonić wynik. Pierwsza połowa była jednak pod naszą kontrolą, bo Górnik tylko z autów czy z rzutów wolnych próbował nam zagrażać. Nie ze skonstruowanych akcji, bo takich właściwie nie miał - mówił po meczu Wisły z Górnikiem trener Dariusz Wdowczyk.

- Na początku drugiej połowy mogliśmy niejako zakończyć ten mecz, bo mieliśmy trzy sytuacje. Dwie Rafała Wolskiego oraz Rafała Pietrzaka, który trafił w poprzeczkę. Później była "nerwówka", bo odezwały się "stare demony". Górnik przejął inicjatywę i było kilka groźnych sytuacji pod naszą bramką. Nie padł wprawdzie gol, ale było go bardzo blisko, bo trafili w poprzeczkę, a było też kilka groźnych dośrodkowań, które przechodziły obok bramki. Cieszę się jednak bardzo, że wykrzesaliśmy jeszcze na tyle sił, że wykończyliśmy akcję na 3-1. Patryk dobrze dograł do Zdenka i była to już formalność. A potem szansę miał jeszcze Cywka. To są dla nas cenne trzy punkty. Doceniam to, bo nie było łatwo grać, choć chcieliśmy też zakończyć ten mecz na "zero z tyłu". Dziś zmieniliśmy też trochę ustawienie, które ćwiczyliśmy przez tydzień. W pierwszej połowie wszystko dobrze to funkcjonowało. Może nie było tak samo w drugiej, ale powtórzę - najważniejsze są punkty, które zdobyliśmy - dodał opiekun Wisły.

Dziś nasza drużyna grała trójką środkowych obrońców, ale jak przyznał Wdowczyk - nie będzie to nasze nowe-stałe ustawienie.

- Nie będziemy tak grali cały czas, ale też musimy być gotowi na kilka wariantów. Na przykład wtedy kiedy przegrywamy i trzeba "gonić wynik". Wtedy więcej zawodników wychodzić będzie do ofensywy. Na własnym stadionie, wiedząc jak zagra Górnik, to się w pierwszej połowie sprawdziło. Częste były przerzuty z jednej strony na drugą - uwalnianie skrzydeł oraz dośrodkowania - to było to, o co nam chodziło, ale brakowało nam bramek. No i ta niepotrzebna nerwowość wprowadzona po zagraniu Richárda, bo mecz był pod kontrolą. Nie jest to natomiast nasze stałe ustawienie, ale gdy coś nam się nie będzie układać, to chcę, aby piłkarze wiedzieli o co chodzi - powiedział opiekun Wisły.

Wdowczyk został zapytany o swoich trzech zawodników - dość wczesną zmianę Rafała Wolskiego, a także o "błysk formy" Patryka Małeckiego i solidny kiks Richárda Guzmicsa.

- Zmiana Rafała była typowo taktyczna, nie ma żadnej kontuzji i wszystko jest w porządku. Jeśli chodzi o Patryka, to myślę, że o jego grę warto zapytać właśnie jego. Największa zmiana nastąpiła w nim samym. Ja rozmawiam z każdym piłkarzem, z Patrykiem również. A mówiąc wprost - jest w formie. Jest tym zawodnikiem, który w ofensywie ciągnie naszą grę. Nic nie ujmując innym naszym piłkarzom, ale teraz jest naprawdę w bardzo dobrej formie. Co do Guzmicsa, to graliśmy z Ruchem Chorzów, z Zagłębiem Lubin i teraz z Górnikiem i w tych trzech spotkaniach Richárd miał swój udział przy straconych bramkach. Moja cierpliwość też się kiedyś skończy i jeśli nie weźmie się w garść, to po prostu usiądzie na ławce rezerwowych. Ale ja jestem cierpliwy - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Jan Żurek: - Dziś bardzo ważna była jakość

- Trochę się działo. Straciliśmy znów bramkę bardzo szybko, później dość szczęśliwie wyrównaliśmy, ale pierwszą połowę zagraliśmy bardzo przeciętnie. Nie tak jak sobie zakładaliśmy. W drugiej połowie przy stanie 2-1 mieliśmy trzy sytuacje. Oczywiście wcześniej miała je też Wisła, ale my potem zaczęliśmy grać. Zaczęliśmy się nie bać, nie chować. Zaczęliśmy grać w piłkę. Te sytuacje na 2-2, na remis były, ale nic nie chciało wejść. Później błąd, 3-1 i było po meczu - mówił po porażce w Krakowie z Wisłą trener Górnika Zabrze, Jan Żurek.

Opiekun zabrzan został zapytany o to, czy nie zaskoczyło go inne dziś ustawienie Wisły, z trójką w obronie.

- Nie spodziewaliśmy się tego. Dziś bardzo ważna była jakość, jakość i umiejętności piłkarzy Wisły zadecydowały o tym, że ten mecz został przez nich wygrany. Mądrość i umiejętności. Dlatego też my zmodyfikowaliśmy nasze ustawienie w przerwie - przyznał trener Górnika.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Cieszymy się z trzech punktów

- Taki był nasz cel, żeby wygrać i uciekać od strefy spadkowej. Udało nam się go zrealizować, ale następnym celem są kolejne trzy punkty, w czekającym nas teraz meczu. I tak będzie przez sześć spotkań. Chcemy udowodnić, że stać nas na o wiele więcej, niż na grę w tej "dolnej ósemce". A potem ze spokojną głową chcemy przygotowywać się do kolejnego sezonu, kiedy będziemy chcieli pokazać, że to, że jesteśmy w tej gorszej "ósemce" to tylko bolesny wypadek przy pracy - mówił po meczu z Górnikiem Zabrze bramkarz Wisły, Michał Miśkiewicz.

Dziś na "minę" naszego golkipera wypuścił Richárd Guzmics, bo to po jego błędzie padła jedyna bramka dla zabrzan.

- Często tak się zdarza, że pewnych rzeczy się nie przewidzi i sami dla siebie jesteśmy groźniejsi, niż jest dla nas przeciwnik. Górnik zupełnie do tego momentu nie istniał. Niepotrzebnie ich sami napędziliśmy, ale ostatecznie cieszymy się z trzech punktów - dodał wiślak.

- Chcemy jak najszybciej zrobić sobie taką pozycję wyjściową, żeby ze spokojną głową myśleć o grze w piłkę, która będzie jak najbardziej atrakcyjna i ofensywna - zakończył Miśkiewicz.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - W każdym spotkaniu odnosić zwycięstwo

- Przede wszystkim jest wygrana, czyli to co sobie założyliśmy. Szkoda tylko, że nie udało się wygrać "na zero", ale gdzieś tam mamy jeszcze z tym problem, że tracimy bramkę. Pomimo tego, że nie jesteśmy w tej górnej "ósemce", to tą dolną chcemy zdominować, żeby w każdym spotkaniu odnosić zwycięstwo - powiedział po spotkaniu z Górnikiem Zabrze obrońca Wisły, Maciej Sadlok.

W pierwszym meczu rundy finałowej Wisła zagrała w nowym ustawieniu, z trójką obrońców.

- Osobiście nie grało mi się źle, nawet dość dobrze się czułem. Faktem jest jednak to, że zbyt dużo takiego ustawienia nie trenowaliśmy, bo bodajże przez trzy treningi i brakowało nam pełnego meczu. Ten co rozegraliśmy, to dla takiego ustawienia, jest to spore dla nas doświadczenie. Jeśli tak samo wyjdziemy w kolejnym meczu, to każdy będzie się zdecydowanie pewniej czuł na boisku - przyznał wiślak.

- Musimy to wszystko przypieczętować i jak najszybciej zapewnić sobie sytuację, w której kompletnie nie będziemy się martwić o to co dzieje się z tyłu tabeli. Mając spokój będziemy mogli pokazać dobrą piłkę i dobrą grę, aby zdobyć jak najwięcej punktów - zakończył Sadlok.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Czasami nie decydują umiejętności tylko stan ducha drużyny

Było dosyć ciężko, ale wynikało to z tego, że graliśmy pierwszy raz innym ustawieniem. Nie ukrywam, że wniosło to dla nas sporo nowych rozwiązań, ale też stanowiło w wielu momentach sporą zagadkę. Wydaje mi się, że trzeba treningu i meczów, żeby złapać automatyzm. Tego nam brakowało, zwłaszcza w momencie, kiedy zrobiło się ciężko, kiedy Górnik przycisnął. Wtedy zabrakło automatyzmów w grze obronnej i to było widać - mówił po wygranym 3-1 spotkaniu z Górnikiem Zabrze, kapitan Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.

- Całe szczęście udało się uniknąć straty drugiej bramki. Poszła kontra i zakończyliśmy mecz. Choć wydaje mi się, że powinniśmy to zrobić zdecydowanie wcześniej - dodał wiślak.

Mimo wygranej Głowacki tonuje nastroje. - Jeśli ktoś z nas pomyśli teraz, że jest już dobrze i spokojnie to proponuję zmienić to myślenie, bo "licho nie śpi". Wiemy jak ciężko dochodzi się do tego, żeby osiągać dobrą serię, czyli meczów nieprzegranych i naprawdę bardzo nie chcielibyśmy tego zmieniać - powiedział.

Teraz przed wiślakami wyjazd do Łęcznej, gdzie jesienią przegraliśmy 0-1, by w rewanżu przy Reymonta tylko zremisować 1-1.

- W Łęcznej z reguły jest ciężko, ale my też mamy inny duch w drużynie, niż we wcześniejszym etapie tego sezonu. Po ostatnich wygranych pojedziemy z dużą chęcią rewanżu za ostatnie dwa mecze. Będziemy mocno zmobilizowani i skoncentrowani i z wiarą w zwycięstwo pojedziemy rozegrać dobry mecz - zapowiada Głowacki.

Kapitan Wisły został także zapytany o solidny kiks Richárda Guzmicsa, po którym w dzisiejszym spotkaniu Górnik Zabrze wyrównał.

- Przypomnę, że podobny błąd przydarzył się mi na Cracovii, więc to się zdarza. Miałem wtedy wsparcie drużyny, wsparcie kolegów. Nikt tutaj na Ryśka nie ma zamiaru pomstować. Każdy go wspiera, każdy wie, że w życiu piłkarza pojawiają się trudne momenty i po prostu trzeba je przezwyciężyć. Najlepiej wygrywając mecze i wtedy wszystko wróci na właściwe tory - powiedział kapitan "Białej Gwiazdy".

- Pięć punktów przewagi to jest bardzo niewiele i musimy wszyscy dobrze wiedzieć, że ta strefa jest bardzo niebezpieczna. Czasami nie decydują umiejętności tylko stan ducha drużyny. Musimy go pielęgnować, żeby była dobra atmosfera i ta pewność i chęć wygrywania w nas cały czas była. To jest najważniejsze - zakończył Głowacki.

Źródło: wislaportal.pl


Denis Popovič: - Pokazaliśmy charakter

- To był dla nas trudny mecz. Chcieliśmy walczyć w tej lepszej "ósemce", ale nam się to nie udało, ale też dziś pokazaliśmy charakter, jako drużyna i wygraliśmy. To jest dla nas najważniejsze, że mamy na swoim koncie więcej o trzy punkty. No i jedziemy na następne spotkanie - powiedział po wygranej z Górnikiem pomocnik Wisły, Denis Popovič.

- Górnik nas nie zaskoczył. Szybko strzeliliśmy pierwszą bramkę i mieliśmy jeszcze dwie-trzy okazje... Tyle, że później sami daliśmy im zdobyć gola. Gdyby go nie było, to prowadzilibyśmy ten mecz spokojnie do samego końca. Po golu na 1-1 było trochę nerwowo, ale strzeliliśmy na 2-1. W drugiej połowie znów mieliśmy dwie świetne okazje i gdybyśmy je wykorzystali, to ten mecz już by się skończył. Znów zrobiło się jednak nerwowo, bo Górnik też miał swoje okazje. Była poprzeczka, ale ostatecznie padła dla nas trzecia bramka i już do samego końca było spokojnie - mówił o tym spotkaniu Słoweniec.

- Zostało jeszcze do zdobycia 18 punktów. Chcemy wygrać wszystkie mecze, ale też trzeba iść kolejka za kolejką. Na pewno do Łęcznej pojedziemy żeby zwyciężyć. Jeśli tak się stanie, to będziemy mieć spokój - zakończył Popovič.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Do każdego spotkania musimy przygotowywać się jak na bitwę

- Na początku rundy nie zanosiło się na to, że będzie tak dobrze, bo grałem niewiele. Po przyjściu trenera Dariusza Wdowczyka moja gra się jednak zmieniła. Czuję zaufanie trenera no i moja forma poszła w górę. Cieszę się z tego bardzo. Nie udało mi się dać tego samego trenerowi w Szczecinie, ale jest teraz tutaj z nami i chcę spłacić ten dług, którego nie udało mi się spłacić, gdy grałem w Pogoni - mówił niewątpliwy bohater Wisły w spotkaniu z Górnikiem, Patryk Małecki.

- Grupa spadkowa jest specyficzna. Musimy z meczu na mecz przede wszystkim wygrywać. Nie liczy się tutaj piękna gra, ani jakieś sztuczki techniczne. Musimy wygrywać i do każdego spotkania musimy przygotowywać się jak na bitwę. Bo te mecze właśnie tak będą wyglądały. Tym bardziej cieszę się, że dziś wygraliśmy - przyznał wiślak.

- Teraz w Łęcznej czeka nas podobny mecz. Na pewno będzie to "mecz walki". Musimy pewne elementy też poprawić, choć nie mamy na to zbyt wiele czasu. Musimy na pewno grać "swoją piłkę" i jako cała drużyna lepiej ustawiać się na boisku, a wtedy będzie dobrze - uważa "Mały".

- A co do błędu w obronie, to nie ma co winić Guzmicsa, bo każdy mógł taki popełnić. Musimy go wspierać, bo wiele razy to on nas ratował i dlatego nikt nie ma do niego pretensji. Każdy może popełnić błąd. Wygrywamy i jest OK - zakończył Patryk Małecki.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Rafał Wolski: wideo


Podsumowanie 31. kolejki Ekstraklasy

Od zwycięstwa rundę finałową rozpoczęła Legia, która w ligowym szlagierze pokonała 1-0 Lecha. Po tej porażce można śmiało powiedzieć, że "Kolejorz" został już na ekstraklasowym tronie zdetronizowany. Traci bowiem do warszawiaków już aż 11 punktów. Trzy mniej ma już od Legii - Piast, który po bramce straconej w 90. minucie, tylko zremisował 1-1 z Cracovią. W dolnej części ligowej stawki ważne punkty dopisują Wisła oraz Jagiellonia. Fatalna sytuacja jest natomiast w górniczych zespołach - z Zabrza oraz Łęcznej, bo są one coraz bliżej degradacji!


Piątek, 15 kwietnia:

Pogoń Szczecin 1-1 Ruch Chorzów

0-1 Mariusz Stępiński (24.)
1-1 Rafał Murawski (59.)

Wielkiego zaskoczenia z faktu, że "Portowcy" remisują kolejny mecz w lidze nie ma. Tak jak i nie może zaskakiwać to, że znów o losach rywalizacji z udziałem Pogoni decyduje akcja, którą wykończył Murawski. Kluczowe w tym wszystkim jest jednak to, że z taką grą szczecinianie do miejsca premiowanego występami w europejskich pucharach raczej się nie doczłapią. Ruch z kolei, po tym jak znalazł się w "grupie mistrzowskiej", może grać na dużym luzie, ale nawet jeśli tak by miało być - na pewno nie było to spotkanie, które kibice zapamiętają na dłużej niż kilka dni.


Legia Warszawa 1-0 Lech Poznań

1-0 Aleksandar Prijović (62.)

Przez długie minuty w tym spotkaniu trwała wzajemna wymiana ciosów, z których przede wszystkim z prezentów gości pudłował Prijović. "Kolejorz" może i robił sporo "dymu", ale "wielkiego ognia" to nie dawało. W końcu Prijoviciowi udało się wykorzystał błąd lechitów i warszawiacy wyszli na prowadzenie. Przyznać trzeba jednak, że mimo licznych kiksów w defensywie - poznaniacy postawili gospodarzom wysoko poprzeczkę, o czym świadczy choćby akcja Nielsena, który zabawił się z Rzeźniczakiem, ale tylko obił słupek. A że Duńczyk i jego koledzy więcej klarownych okazji już nie mieli, więc komplet punktów został w Warszawie. I to na pewno ważny krok Legii w kierunku mistrzostwa Polski.


Sobota, 16 kwietnia:

Korona Kielce 1-1 Śląsk Wrocław

1-0 Airam Cabrera (52.)
1-1 Piotr Celeban (65.)

Kluczowym momentem spotkania była czerwona kartka, którą na samym początku drugiej połowy otrzymał Jacek Kiełb. Gra w osłabieniu "zagotowała" chyba bramkarza wrocławian, Mateusza Abramowicza, który... podał piłkę do Cabrery, a ten nie zwykł marnować takich prezentów. Co jednak ciekawe - od tego momentu lepszą drużyną był słabiej dotychczas grający Śląsk, któremu kieleccy obrońcy także sprezentowali asystę. A co za tym idzie wyrównanie. Potem zaś niewiele brakowało - a Korona oddałaby także wszystkie punkty, bo to goście byli bliżsi końcowego sukcesu. No i po ostatnim gwizdku mieli więcej powodów do zadowolenia od kielczan.


Zagłębie Lubin 1-2 Lechia Gdańsk

0-1 Grzegorz Kuświk (29.)
1-1 Łukasz Janoszka (59.)
1-2 Flávio Paixão (69.)

Po ostatnich świetnych meczach faworytem meczu wydawali się być lubinianie, ale z roli, która im przypadła, nie wywiązali się należycie. Błędy w kryciu przy obydwu straconych bramkach nie przystają zespołowi, który ma ambicje walczyć o miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Poważny krok w ich kierunku zrobili natomiast gdańszczanie. Po ich wygranej walka o trzecie miejsce w tabeli zapowiada się dość pasjonująco!


Piast Gliwice 1-1 Cracovia

1-0 Mateusz Mak (42.)
1-1 Miroslav Čovilo (90.) Gliwiczanie wyszli na mecz z Cracovią wiedząc doskonale, że Legia uciekła im na kolejne trzy punkty i jeśli mieli jeszcze marzyć o mistrzostwie - musieli wygrać. I wydawało się, że presja Piastowi nie przeszkadza. Śląski zespół długo prowadził bowiem z "Pasami" ale ostatecznie wszystko zakończyło się podziałem punktów. Czy to już koniec marzeń gliwiczan o tytule? Bez wątpienia będzie im już bardzo ciężko dogonić legionistów.


Niedziela, 17 kwietnia:

Jagiellonia Białystok 2-0 Górnik Łęczna

1-0 Piotr Tomasik (19. k.)
2-0 Konstantin Vassiljev (45.)

Obydwie ekipy grały ostatnio mocno poniżej oczekiwań swoich kibiców, ale po końcowym gwizdku sędziego przynajmniej Ci sympatyzujący z "Jagą" mają powody do zadowolenia. Białostoczanie pewnie pokonali bowiem zespół z Łęcznej i uciekają na bezpieczną odległość od strefy spadkowej. W niej "zakopała się" natomiast na dobre ekipa z Lubelszczyzny i jest wielce możliwe, że może się już z niej nie "wykopać".

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-1 Mateusz Kupczak (60.) Niezwykle ważne trzy punkty dopisały do swojego dorobku "Słoniki" i udanie zrewanżowały się bielszczanom za porażkę przed tygodniem. Spotkanie było jednak bardzo wyrównane, ale ostatecznie o wszystkim zadecydowało jedno wygrane przez gości zamieszanie podbramkowe. Takimi jednak "wyszarpanymi" zwycięstwami, gdy gra się w grupie spadkowej, zapewnia się utrzymanie. I to niecieczanie zrobili ku temu ważny krok.


WISŁA KRAKÓW 3-1 Górnik Zabrze

1-0 Patryk Małecki (6.)
1-1 Roman Gergel (28.)
2-1 Rafał Wolski (42.)
3-1 Zdeněk Ondrášek (80.)

To był teatr jednego aktora, bo to co wyprawiał w tym meczu Patryk Małecki musiało się podobać. Bramka po indywidualnej akcji, a do tego dwie asysty to dorobek "Małego" w potyczce z Górnikiem i śmiało można powiedzieć, że wraz z przyjściem do Wisły Dariusza Wdowczyka - Ci dwaj panowie żyją w doskonałej symbiozie. Pomocnik ma pełne zaufanie u trenera i odpłaca mu się idealnie. Był to zresztą trzeci kolejny mecz, w którym Małecki zalicza co najmniej jedną asystę. Takową zaliczył też Richárd Guzmics i Węgrowi na pewno należy się żółta kartka od kibiców. Najważniejsze jest jednak to, że mimo tego błędu - punkty zostały w Krakowie. A Górnik? Może i w drugiej połowie nie grał źle, może i mógł znów wyrównać, ale z taką indolencją zabrzanie robią kolejny krok w kierunku degradacji.


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 31 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Doping kibiców:

Doping cz.I (video)

Doping cz.II (video)


Galeria: