2016.04.20 Ślęza Wrocław - Wisła Can-Pack Kraków 67:77

Z Historia Wisły

2016.04.20, Ekstraklasa, ½ finału, III mecz, Wrocław, 18:30, środa
Ślęza Wrocław 67:77 Wisła Can-Pack Kraków
I: 12:26
II: 14:17
III: 26:18
IV: 15:16
Sędziowie:
Bartosz Puzoń, Michał Chrakowiecki, Radosław Szagun
Komisarz: Jerzy Żelaszkiewicz Widzów:
Ślęza Wrocław:
Sharnee Zoll 26, Egle Sulčiute 12, Katarzyna Krężel 10,
Agnieszka Śnieżek 7, Chay Shegog 6, Magdalena Leciejewska 2, Agnieszka Kaczmarczyk 2, Marissa Kastanek 2.
Trener:
Algirdas Paulauskas

Wisła Can-Pack Kraków:
Justyna Żurowska-Cegielska 21, Yvonne Turner 17, Magdalena Ziętara 13, DeNesha Stallworth 10,
Laura Nicholls 8, Cristina Ouviña 8, Agnieszka Szott-Hejmej 0
Trener:
José Ignacio Hernández



Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Cel - wygrać we Wrocławiu przynajmniej raz!

Dodano: 2016-04-19 23:50:36 (aktualizacja: 2016-04-20 20:34:48)

Paweł / WislaLive.pl

Już jutro i w czwartek koszykarki Wisły Can-Pack Kraków wybiegną na parkiet wrocławskiej hali AWF, aby stawić czoła tamtejszej Ślęzie w kolejnych bojach o awans do finału Tauron Basket Ligi Kobiet.

Jak wiadomo, po weekendowych spotkaniach w hali przy ul. Reymonta 22 stan półfinałowej rywalizacji jest remisowy. Oczywiste więc jest, że aby podopieczne trenera Jose Hernandeza pozostały w grze o mistrzowski tytuł, muszą zwyciężyć w stolicy Dolnego Śląska. Jeden triumf pozwoli przenieść batalię na decydujące starcie do Krakowa. Dwa wyjazdowe sukcesy zapewnią finałowe przepustki.

Chciałoby się zatem powiedzieć, że wszystko jest jeszcze możliwe, przypominając choćby losy finałowej serii z Artego Bydgoszcz w poprzednim sezonie. Wówczas team spod Wawelu przegrał przed własną publicznością mecz nr 1, by wygrać w trzech kolejnych, w tym dwóch w hali Łuczniczka, tym samym sięgając po mistrzostwo. Jest tylko jedna, lecz bardzo zasadnicza różnica - dokładnie rok temu suma umiejętności koszykarskich i szerokość składu Wisły Can-Pack przedstawiały się cokolwiek lepiej niż w chwili obecnej.

Przypomnijmy, że od miesiąca szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" nie może liczyć na Małgorzatę Misiuk, zaś od siedmiu tygodni niezdolna do gry jest Katerina Zohnova. Wiadomo już, że obu koszykarek nie zobaczymy już na boisku w tym sezonie. Nieoficjalnie wiadomo, iż o ile występ Czeszki był wykluczony (chodzi o kulach), to Misiuk mogła zagrać na własną odpowiedzialność, co jednak groziło dalszym pogorszeniem sytuacji zdrowotnej i trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, z koniecznością zakończenia kariery włącznie. 25-letnia skrzydłowa słusznie więc uznała za własne zdrowie za nadrzędną wartość. Niewiadomą jest stan zdrowia Cristiny Ouviny, która w sobotę doznała urazu, co miało wpływ na jej słabą postawę w niedzielnej potyczce. W ostatniej kwarcie hiszpańska rozgrywająca nie pojawiła się już na placu gry. Gdyby nie była w stanie wystąpić we Wrocławiu, rotacja ograniczy się do absolutnego minimum, a dla nadmiernie już eksploatowanych Yvonne Turner i Magdaleny Ziętary nie byłoby już jakiejkolwiek wartościowej alternatywy. Trzeba jeszcze dodać, że wyraźnie poniżej swoich możliwości spisuje się Agnieszka Szott-Hejmej, która miała już w tym sezonie zdecydowanie lepsze występy niż w sobotę i niedzielę.

Na przykładzie rywalizacji wiślaczek ze Ślęzą widać korzyści wynikające z szerokiej ławki rezerwowych. Rotujący z duża swobodą dziewięcioma renomowanymi koszykarkami trener Algirdas Paulauskas wpoił swoim podopiecznym grę na pograniczu faulu. W obu konfrontacjach przyjezdne popełniły znacznie więcej przewinień od gospodyń, w których podświadomości tkwiło chyba niedopuszczenie do komplikacji w tym elemencie. Ten fakt miał niewątpliwy wpływ na rozwój wydarzeń. W czwartej kwarcie pierwszego meczu krakowiankom zabrakło sił, co wykorzystały rywalki, o mały włos nie doprowadzając do dogrywki. Nazajutrz mistrzynie Polski wyglądały na bardziej zmęczone, nie mające pomysłu na rozbicie defensywy wrocławskiego teamu. Dlatego zryw Turner i spółki w ostatnich minutach był tym bardziej godny uwagi.

- Czwartą kwartę grałyśmy już na zasadzie „ratuj się, kto może”. Zaryzykowałyśmy obronę strefową, która przyniosła efekty. W samej końcówce zabrakło niestety zimnej głowy - stwierdziła Ziętara. - Zawężona rotacja nie może być wymówką. Jeżeli miałyśmy jeszcze siły, aby odrobić 17 pkt. straty, to powinnyśmy mieć siły na pełne 40 minut. Polska rzucająca jest jednak świadoma problemów kadrowych, które mogą mieć przełożenie na kwestie kondycyjne, dlatego jej pomysł na spotkania w hali wrocławskiej AWF jest stosunkowo prosty: - Trzeba wygrać w środę, nie ma innej opcji. Musimy być maksymalnie skoncentrowane, zagrać na 200 procent naszych możliwości. Damy z siebie wszystko, aby awansować do finału i walczyć o obronę tytułu.

W szeregach Ślęzy zabraknie Sandry Linkeviciene, której uraz w drugiej połowie niedzielnej potyczki okazał się poważniejszy. Tym samym trener Paulauskas będzie mieć mniejsze pole manewru na obwodzie, choć takich zawodniczek, jak Katarzynę Krężel, Agnieszkę Śnieżek czy Marissę Kastanek nie będzie łatwo powstrzymać. Osobny rozdział to Sharnee Zoll, która nie stanowiła w weekend dużego zagrożenia rzutowego (ogółem 3/14 z gry), lecz zrobiła swoje, jeśli chodzi o kreowanie gry (odpowiednio - 9 i 11 asyst). Amerykańskiej rozgrywającej nie jest również obce zdobywanie dużej ilości punktów. Oby nie potwierdziła tych umiejętności w najbliższych dniach, o co muszą wszakże starannie zatroszczyć się podopieczne trenera Hernandeza.

Początek obu meczów o godz. 18.30. Transmisje będą dostępne w Internecie, za pośrednictwem kanału TBLK w serwisie YouTube, pod adresem: https://www.youtube.com/channel/UCPLDAfbDheX8D9BdUEMh0Qg/feed

Źródło: wislalive.pl

Relacje z meczu

Mecz pod kontrolą wiślaczek i finał już tylko o krok!

Dodano: 2016-04-20 20:34:13 (aktualizacja: 2016-04-21 16:10:21)

Paweł / WislaLive.pl

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków dzieli już tylko jedno zwycięstwo od finału Tauron Basket Ligi Kobiet. Dziś wiślaczki pokonały we Wrocławiu tamtejszą Ślęzę 77:67 i w półfinałowej rywalizacji prowadzą 2-1. Największy udział w tym niezwykle cennym triumfie miała Justyna Żurowska-Cegielska, która zdobyła 21 pkt.

Trener Jose Hernandez desygnował na parkiet tę samą startową piątkę, jak w dwóch pierwszych meczach: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Justyna Żurowska-Cegielska, Laura Nicholls.

Potyczka rozpoczęła się znakomicie dla mistrzyń Polski. Już po upływie niespełna 70 sekund celne rzuty Nicholls, Żurowskiej-Cegielskiej i Ouviny, połączone z wymuszeniem na miejscowych dwóch strat, dały prowadzenie 6:0. Kolejne akcje to popis Żurowskiej-Cegielskiej, która trafiła trzykrotnie z rzędu, dzięki czemu w 5 min. wynik brzmiał 4:12 i trener Algirdas Paulauskas poprosił o czas. Interwencja litewskiego szkoleniowca nie zmieniła jednak niczego w obrazie gry. Krakowianki nadal agresywnie broniły, czego efektem były dwie kontry udanie wykończone przez Ziętarę, po przechwytach Ouviny i Turner. Efekt – 8:24 w 8 min. Koszykarki Ślęzy były całkowicie bezradne wobec świetnej postawy teamu spod Wawelu. Tuż przed syreną oznajmiającą koniec pierwszej kwarty punkty zdobyła Egle Sulciute, co jednak tylko nieznacznie zmniejszyło wyraźną przewagę „Białej Gwiazdy” - 12:26.

W drugiej ćwiartce wrocławianki jedynie na chwilę zmniejszyły różnice do 10 pkt., lecz odpowiedź krakowskiego zespołu okazała się bezwzględna. Żurowska-Cegielska zaliczyła akcję „2+1”, a Ziętara dołożyła dwa „oczka” i w 18 min. na tablicy widniał rezultat 22:41. Przyjezdne nadal bardzo dobrze broniły, a w ofensywie skupiały się na dwupunktowych próbach - w pierwszej połowie oddały zaledwie dwa rzuty z dystansu. Wybornie dysponowane były podkoszowe, czego dowodem była postawa DeNeshy Stallworth. Amerykanka zdobyła w drugiej odsłonie 6 pkt., ustalając wynik do przerwy. 17-punktowy handicap (26:43) musiał nastrajać pozytywnie przed drugą połową.

Tuż po zmianie stron przypomniała o sobie Żurowska-Cegielska, zdobywając 6 pkt., co przyczyniło się do powstania największej przewagi w całych zawodach – 26:47. Później zdeterminowana ekipa ze stolicy Dolnego Śląska zaczęła stawiać większe wymagania, a wiślaczki nie broniły już tak intensywnie, czego skutkiem był wynik 36:49 w 27 min. W kolejnych akcjach nastąpił mały koncert trafień zza linii 675 cm - na dwie „trójki” Turner i jednej Ziętara odpowiadały Agnieszka Śnieżek i Katarzyna Krężel. W ostatnich 30 sek. trzeciej kwarty gospodynie jeszcze dwukrotnie znajdowały drogę do kosza z bliższej odległości, w tym raz uczyniła to Sharnee Zoll, która wyraźnie nabrała rozpędu w tej fazie zawodów i po upływie 30 minut podopiecznym trenera Hernandeza zostało jedynie 9 pkt. nadwyżki – 52:61. Jeśli zatem po pierwszej połowie ktoś uważał, że mistrzynie Polski mają już zapewniony triumf, musiał teraz być ostrożniejszy.

W pierwszej minucie ostatniej ćwiartki punkty na swoje konto dopisała jedynie Stallworth. Poczynania obu drużyn cechowała duża nerwowość – przez blisko 180 sek. rezultat nie drgnął. Później trwała wymiana ciosów, wobec czego różnica nadal oscylowała w granicach 10 pkt. To był kluczowy moment spotkania, gdyż zryw Ślęzy mógł doprowadzić do niezwykle zaciętej końcówki, co z wiślackiej perspektywy było rzecz jasna bardzo niepożądane. Miejscowe potrafiły zmniejszyć straty jedynie do siedmiu „oczek”. Przy czterech próbach z linii rzutów wolnych nie zadrżała ręka Turner i na początku przedostatniej minuty wynik brzmiał 62:71. Znaczący krok do zwycięstwa postawiła Ouvina, trafiając zza linii 675 cm w ostatniej sekundzie akcji, co sprawiło, że 70 sek. przed końcową syreną krakowianki posiadały 10-punktowy zapas – 64:74. Co prawda szybko w ten sam sposób zrewanżowała się Zoll, ale zarówno ona, jak i jej partnerki nie zdziałały niczego w ofensywie, zaś Ouvina i Ziętara dorzuciły kolejne punkty z wolnych, ustalając rezultat trzeciego półfinałowego starcia.

Podopiecznym trenera Henandeza należy się wielkie pochwały za pierwszą połowę, gdy potrafiły wypracować pokaźną przewagę, znacząco neutralizując ofensywne poczynania wrocławskiego zespołu. Równie istotna była kontrola boiskowych wydarzeń po zmianie stron i – mimo dużej ambicji rywalek - zachowanie stosunkowo bezpiecznej przewagi. W zasadzie wszystkie występujące koszykarki (może oprócz mało produktywnej w ataku Agnieszki Szott-Hejmej) dołożyły ważną cegiełkę do tego triumfu, który może okazać się wręcz kluczowy dla losów batalii o finał. Jutro o godz. 18.30 kolejny mecz, w którym to ekipa ze stolicy Dolnego Śląska będzie stać pod ścianą.

W finale jest już Artego Bydgoszcz, które po raz trzeci gładko pokonało MKS Polkowice. Wyniki spotkań (73:42 i 85:60 w Bydgoszczy oraz dzisiejszy 66:46 w Polkowicach) nie pozostawiły jakichkolwiek wątpliwości co do dominacji teamu prowadzonego przez trenera Tomasza Herkta.

Ślęza Wrocław – Wisła Can-Pack Kraków 67:77 (12:26, 14:17, 26:18, 15:16)

Punkty dla Wisły Can-Pack: Justyna Żurowska-Cegielska 21, Yvonne Turner 17, Magdalena Ziętara 13, DeNesha Stallworth 10, Cristina Ouvina 8, Laura Nicholls 8, Agnieszka Szott-Hejmej 0.

Punkty dla Ślęzy: Sharnee Zoll 26, Egle Sulciute 12, Katarzyna Krężel 10, Agnieszka Śnieżek 7, Chay Shegog 6, Magdalena Leciejewska 2, Marissa Kastanek 2, Agnieszka Kaczmarczyk 2, Dorota Mistygacz 0.


Źródło: wislalive.pl

Cenne zwycięstwo wiślaczek! Wygrywamy trzeci półfinał TBLK!

Koszykarki Wisły Can-Pack zrobiły bardzo poważny krok w kierunku awansu do finału ligi! W trzecim spotkaniu półfinałowym fazy play-off Tauron Basket Ligi Kobiet ekipa "Białej Gwiazdy" pokonała we Wrocławiu tamtejszą Ślęzę 77-67 i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzimy 2-1. Kolejne spotkanie obydwu drużyn już jutro!

Wiślaczki ten arcyważny mecz zaczęły bardzo dobrze. Bez zbędnej nerwowości - mimo kolosalnej stawki rywalizacji - po trafieniach Laury Nicholls, Justyny Żurowskiej-Cegielskiej oraz Cristiny Ouviñy prowadziliśmy 6-0, a pierwsze punkty gospodynie zdobyły dopiero po dwóch minutach gry. Ta od początku układała się więc lepiej Wiśle, która była skuteczna i wykorzystywała gapiostwo wrocławianek. Łatwe więc punkty na 8-2 zdobyła w ten sposób Żurowska-Cegielska, ona też trafiła po ładnej akcji na 10-4, a także po pięciu minutach rywalizacji na 12-4! Nic więc dziwnego, że przy takim wyniku i grze gospodyń - trenerzy Ślęzy poprosili o przerwę na życzenie. Ta dała jednak niewiele, bo po kolejnej stracie - na 14-4 podwyższyła Nicholls. Wiślaczki były więc skuteczne, były w swojej grze konsekwentne, a zespół Ślęzy od początku "zjadała" presja tego meczu. Doświadczenie z europejskich parkietów miało więc tutaj spore znaczenie. Ostatecznie pierwsza kwarta już do końca toczyła się pod dyktando Wisły, nie może więc dziwić, że po niej prowadziliśmy aż 26-12.

Druga kwarta była już bardziej wyrównana, ale dla nas najważniejsze w niej miało być to, aby utrzymać wypracowaną przewagę. A to udało się w 100%. Wiślaczki długo utrzymywały - grając "kosz za kosz" - 10-12 punktową różnicę, by po kolejnych udanych zagraniach, a zwłaszcza po wejściu Żurowskiej-Cegielskiej, która zaliczyła akcję "2+1", odskoczyć na aż 17 oczek (39-22). Zaraz potem było zresztą jeszcze lepiej, po trafieniu Magdaleny Ziętary (41-22). I choć w końcówce drugiej kwarty nieznacznie lepiej punktował gospodynie (41-26), to ostatnia akcja przed przerwą należała do Wisły. Świetnie pod koszem piłkę, po niecelnym rzucie Yvonne Turner, zebrała bowiem i zaraz potem trafiła DeNesha Stallworth i do przerwy było 43-26!

Wisła była więc po pierwszej połowie blisko sukcesu i choć obydwie drużyny zaczęły drugą część nerwowo, to jako pierwsza wynik zmieniła Żurowska-Cegielska. Faulowana nie pomyliła się ani razu z linii i wyszliśmy na prowadzenie 45-26. Chwilę później ta sama zawodniczka zdobyła dla nas kolejne dwa punkty i zrobiło się aż 47-26! Jak się później okazało - była to nasza najwyższa przewaga w tym spotkaniu, bo w kolejnych minutach, dysponujące szerszą ławką wrocławianki pokazały, że nie przez przypadek znalazły się w półfinale ligi. Po kilku udanych akcjach, a zwłaszcza tej "2+1" - na trzynaście minut przed końcem - w wykonaniu Sharnee Zoll, nasza przewaga stopniała już tylko do trzynastu oczek (54-41). Szybko odpowiedziały jednak na to "trójkami" Turner oraz Ziętara i choć podobnie trafiła także Agnieszka Śnieżek, to na tablicy było przyjemne dla nas 60-44. Końcówka trzecie kwarty należała jednak do Ślęzy. Na 60-48 akcją... "3+1" dogoniła nas Katarzyna Krężel, a zaraz potem po jednym celnym osobistym Turner i punktach Marissy Kastanek - zrobiło się już "tylko" 61-50! Ostatnia akcja kwarty należała także do Ślęzy. Po dwóch punktach Zoll na ostatnią ćwiartkę wychodziliśmy z prowadzeniem 61-52! A to zapowiadało jeszcze solidne emocje. Ten mecz wciąż nie był bowiem rozstrzygnięty!

Wiślaczki decydującą kwartę rozpoczęły jednak dobrze. Pod koszem udanie przepchała się bowiem Stallworth, a że faulowana nie pomyliła się z osobistych, więc na 9 minut przed końcem było 63-52. I choć na parkiecie trwała niemalże walka wręcz, to w niej wiślaczki nie ustępowały zawodniczkom Ślęzy. Wprawdzie te zmniejszyły dystans do siedmiu oczek (67-60), ale tę niewątpliwą "wojnę nerwów" lepiej opanowały wiślaczki. Nie pozwoliły się już bowiem Ślęzie dogonić i ostatecznie pokonały wrocławianki 77-67.

Plan minimum "na Wrocław" został więc wykonany. Teraz to Ślęza jest bowiem "pod ścianą" i w czwartek wiślaczki mogą albo przesądzić o swoim awansie, albo... wrócić na mecz numer pięć do Krakowa. Mocno liczymy jednak na to, że wszystko zakończy się w czterech spotkaniach.

Źródło: wislaportal.pl


Po meczu powiedzieli

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack): - To był dla nas bardzo ważny mecz. Nasze zawodniczki były bardzo skoncentrowane od początku spotkania. Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej kwarcie, szczególnie w obronie. To był klucz, zyskaliśmy dzięki temu wysoką przewagę. W drugiej połowie mieliśmy problemy, zwłaszcza z zatrzymaniem Sharnee Zoll. Mimo to kontrolowaliśmy wynik. Zobaczymy, co wydarzy się jutro. Na pewno oba zespoły będą zmęczone, a my mamy do dyspozycji siedem zawodniczek. Niektóre z nich będą miały mało sił. Zobaczymy, który zespół lepiej się zregeneruje.


Yvonne Turner (zawodniczka Wisły Can-Pack): - Ślęza to bardzo groźny zespół, dlatego oczekiwałyśmy ciężkiego spotkania. Wyszłyśmy jednak na parkiet bardzo skoncentrowane, nie pozwoliłyśmy na wiele Ślęzie. Jutro musimy powtórzyć to, co zagrałyśmy dziś.


Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy): - Gratuluję Wiśle dobrej postawy w tym meczu. Nie poradziliśmy sobie z nerwami. W pierwszej połowie nie byliśmy tą drużyną, którą potrafimy być. Popełniliśmy wtedy 12 strat, co powinno wystarczyć na cały mecz. Skuteczność była fatalna, tym bardziej, że graliśmy we własnej hali. Walczyliśmy jednak do końca.


Chay Shegog (zawodniczka Ślęzy): - Wiedziałyśmy, że Wisła to ciężki przeciwnik. Nie wyszłyśmy na to spotkanie skoncentrowane tak, jak powinnyśmy. Zewrzemy jednak szyki i jutro przystąpimy do dalszej walki.

Źródło: basketligakobiet.pl


Wideo

>>> Cały mecz: Tauron Basket Liga Kobiet

Źródło: Tauron Basket Liga Kobiet