2016.04.30 Artego Bydgoszcz - Wisła Can-Pack Kraków 68:72

Z Historia Wisły

2016.04.30, Ekstraklasa, finał, I mecz,
Bydgoszcz, Artego Arena, 18:10, sobota
Artego Bydgoszcz 68:72 Wisła Can-Pack Kraków
I: 24:13
II: 17:22
III: 11:15
IV: 16:22
Sędziowie:
Piotr Pastusiak, Mariusz Nawrocki, Bartosz Puzoń
Komisarz:
Maciej Kucharski
Widzów:
Artego Bydgoszcz:
Darxia Morris 22, Amisha Carter 18, Maurita Reid 11, Julie McBride 7, Elżbieta Międzik 7, Martyna Koc 4, Aleksandra Pawlak 0
Trener:
Tomasz Herkt

Wisła Can-Pack Kraków:
Cristina Ouviña 21, Laura Nicholls 13, Justyna Żurowska-Cegielska 12,
Yvonne Turner 9, DeNesha Stallworth 6, Agnieszka Szott-Hejmej 6, Magdalena Ziętara 5
Trener:
José Ignacio Hernández


Spis treści

Przed meczem

Artego vs. Wisła Can-Pack - czas na wielki finał!

Poranny trening.
Poranny trening.

Już jutro o godz. 18.00 rozpocznie się w Bydgoszczy pierwszy finałowe starcie Tauron Basket Basket Ligi Kobiet. Czy wiślaczki skutecznie przeciwstawią się pretendentkom do mistrzowskiego tytułu? Jaki przebieg będzie mieć finałowa rywalizacja? Jakie elementy zdecydują o końcowym sukcesie?

Te pytanie nurtują kibiców "Białej Gwiazdy", którzy będą jutro i w niedzielę śledzić rozwój wydarzeń w Artego Arenie (w przeważającej większości za pośrednictwem TVP Sport i Internetu, a niewielka grupa "na żywo"). To bowiem na tym obiekcie, który na codzień jest użytkowany przez wicemistrzynie Polski odbędą się potyczki o miano najlepszej polskiej drużyny w sezonie 2015/2016. Odmiennie niż rok temu, gdy dwa najlepsze teamy gościła znacznie większa Łuczniczka.


Naczelny koszykarskiego portalu: Równowaga z lekkim wskazaniem na Wisłę

O prognozy dotyczące finałowych spotkań zapytaliśmy Kubę Skowrona - redaktora naczelnego portalu koszykowkakobiet.pl. - Moim zdaniem lekką przewagę mają koszykarki z Krakowa. Jednakże każdy wynik, tak jak i maksymalna ilość spotkań, aby wyłonić mistrza Polski nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Oba zespoły zagrają „krótką ławką” i tutaj zadecyduje dyspozycja dnia oraz to, która drużyna lepiej wytrzyma trudy grania dzień po dniu. Do przewagi Wisły należy też zaliczyć bardzo dobrze grającą Yvonne Turner, która jest w stanie pociągnąć cały zespół. Jeśli zatrzyma się do tego pod koszem Amishę Carter, to kolejny złoty medal powinien zawisnąć na szyjach wiślaczek. Warto też pamiętać, iż krakowianki mają duże doświadczenie euroligowe, a w tym roku pokazały, że nawet wysoką stratę można odrobić. Drugi mecz o awans do Final Four z Fenerbahce grany bez Laury Nicholls pokazał, iż należy się obawiać nawet „osłabionej” Wisły Can-Pack. Rywalem Artego będzie również presja wyniku. A jak wiadomo nawet najlepiej przygotowany na to sportowiec czy zespół ma w świadomości to, o co walczy.

Nasz rozmówca spodziewa siębardzo zaciętej walki zarówno pod koszem, jak i na obwodzie: - W finale spotkają się dwa najlepsze zespoły zarówno w play-off, jak i po sezonie zasadniczym. W obu zespołach grają zarówno doświadczone reprezentantki Polski oraz bardzo dobre, jak na Tauron Basket Ligę Kobiet, Amerykanki. Walka będzie zarówno na rozegraniu, jak i pod koszem. Być może błyśnie DeNesha Stallworth i jej pojedynki z Carter będą ozdobą finału? Walka Turner i Cristiny Ouviny z Julie McBride, Darxią Morris czy też Mauritą Reid także może zaowocować doskonałym dla oka spektaklem, który ozdobi wielki finał.

Zdaniem K. Skowrona, przy tak wyrównanych siłach swoje znaczenie mogą mieć umiejętności szkoleniowców: - Doświadczenie Tomasza Herkta kontra hiszpańska myśl szkoleniowa – stawiam na duet J&J, który będzie miał do dyspozycji „swoje” zawodniczki – Ouvinę oraz Nicholls. Ważne będzie umiejętne rotowaniem wąskim składem i rozkładem minut na poszczególne zawodniczki.


Widziane z Bydgoszczy

Walory aktualnych mistrzyń Polski są powszechnie znane przez ich kibiców i nie ma wielkiego sensu po raz kolejny powtarzać, że najwięcej zależy od Turner, Ouviny, Nicholls oraz Justyny Żurowskiej-Cegielskiej. Interesująca będzie zatem opinia osoby, która na codzień pisze o występach ich finałowych rywalek i wnikliwie obserwuje wydarzenia wokół ekipy znad Brdy. Poprosiliśmy o kilka słów na temat wicemistrzyń Polski Adama Szczęśniaka - kierownika działu sportowego Gazety Pomorskiej.

- Uważam, że obie drużyny mają po 50 procent szans na zdobycie tytułu. Szalenie istotne będzie pierwsze spotkanie - kto wygra, ten przed kolejnymi konfrontacjami będzie znajdował się w korzystniejszym położeniu. Duże znaczenie będzie mieć przygotowanie fizyczne, a także odporność na urazy czy unikanie problemów z przewinieniami. Zarówno Artego, jak i Wisła będą grać siódemką zawodniczek, choć w przypadku krakowianek można mówić, że sześć i pół. Przy całym szacunku dla Agnieszki Szott-Hejmej, notabene bardzo dobrze znanej z występów w Bydgoszczy, to nie prezentuje ona aktualnie formy na poziomie adekwatnym do czekającej nas rywalizacji - stwierdził bydgoski dziennikarz. - Jeśli podopieczne trenera Tomasza Herkta wygrają oba spotkania we własnej hali, to wówczas nie sądzę, aby wypuściły z rąk szansę, jaka przed nimi stanie. Natomiast przy stanie 1-1 wszystko byłoby możliwe. Wiślaczki na pewno będą odczuwać trudy pięciomeczowej walki przeciwko Ślęzie, co może rzecz jasna rzutować na przebieg finałowej serii.

Zarówno w ćwierćfinale, jak i półfinale najlepszy zespół fazy zasadniczej TBLK nie napotkał na poważny opór swoich rywalek, odpowiednio - JAS-FBG Zagłębia Sosnowiec i MKS Polkowice. Spodziewano się, że Carter, McBride i spółka będą mieć nieco problemów z drużyną z Zagłębia Miedziowego, a tymczasem każda z trzech potyczek kończyła się bezapelacyjnym zwycięstwem Artego. - Polkowiczanki chyba nie wierzyły w nawiązanie równorzędnej walki. Gdzieś w ich głowach zapewne siedziało styczniowe spotkanie w Artego Arenie, w którym w drugiej kwarcie przegrywali aż 0:32. Inna sprawa, że bydgoszczanki tworzą dziś silniejszą ekipę niż rok temu. Spośród podstawowych wówczas koszykarek, pozostało aż pięć. Tercet ściągnięty z Energi Toruń okazał się lepszy od swoich poprzedniczek, nawet biorąc pod uwagę, że w styczniu odeszła nie spełniająca oczekiwań Agnieszka Fikiel. Spodziewano się, że do końca okienka transferowego na jej miejsce pojawi się zagraniczna podkoszowa. Tak się jednak nie stało, z uwagi na problemy klubu z dopięciem budżetu wskutek konieczności płacenia wynagrodzeń podstawowym zawodniczkom w dolarach lub euro, co przy rosnącym kursie tych walut oznaczało większe wydatki.

Liderką jest bez wątpienia Carter, legitymująca się najwyższym wskaźnikiem eval w TBLK (22,5), a ponadto czwartą średnią punktów (15,6), drugą pozycją w zbiórkach (10,0). Również pod względem przechwytów (2,9) i bloków (0,8) jest najlepsza w swojej drużynie. - Amisha jest niesamowicie waleczna, ciągnie do przodu swoje koleżanki. Na każdym kroku podkreśla, że bardzo dobre czuje się w Bydgoszczy, klub stworzył jej odpowiednie warunki. McBride posiada dużą swobodę na boisku, trener ufa jej wręcz bezgraniczne, zawsze ma przyzwolenie na oddawanie rzutów, nawet jeśli danego dnia nic jej nie wychodzi w tym elemencie. Niesłychanie pozytywną postacią, napędzającą ten zespół, jest także Reid, która jest na boisku wszędzie - dużo biega, przechwytuje, gra "1 na 1". Widać po niej euroligowe ogranie. Rola Morris i Eli Międzik w ataku polaga głównie na rzutach za 3 pkt. Trzeba przyznać, że prezentują w tej kwestii nieco zmienną dyspozycję. Jeśli jednak mają swój dzień, potrafią bardzo pomóc w sukcesie. Z kolei Martyna Koc i Ola Pawlak to typowe skrzydłowe, dużo walczące pod koszami, choć pierwsza z nich prezentuje się gorzej w defensywie - scharakteryzował poszczególne zawodniczki teamu znad Brdy A. Szczęśniak.

Redaktor Gazety Pomorskiej wspomniał również o atmosferze wokół aktualnych wicemistrzyń Polski. - W moim mieście uważa się, że tak dużej szansy na złoty medal jeszcze nie było. Wisła jest słabsza niż w poprzednich latach, a Artego prezentuje się lepiej. Do tego dochodzi atut własnego parkietu - tym razem finałowa rywalizacja odbędzie się na doskonale im znanej Artego Arenie, a nie na nieco obcej Łuczniczce. Sytuacja jest zatem całkiem inna niż rok temu. Jeśli jednak mistrzostwo nie zawita do Bydgoszczy, nie będzie to oznaczać jakiejś wielkiej tragedii. Trzeba podkreślić, że w klubie panuje dość dobry klimat, relacje między działaczami a drużyną sa bardzo pozytywne, serdeczne. Koszykarki chętnie uczestniczą w różnego rodzaju akcjach marketingowych czy charytatywnych.


Jak będzie jutro i niedzielę? Wszystko rozstrzygnie się na parkiecie Artego Areny. Bez wątpienia zapowiadają się wielkie emocje.

Źródło: wislalive.pl

Relacje

Zwycięstwo wiślaczek na inagurację finału TBLK!!!

Mecze finałowe rozgrywano w Artego Arenie - hala położona jest w sąsiedztwie hali Łuczniczka w której rozgrywano finały w 2015 roku.
Mecze finałowe rozgrywano w Artego Arenie - hala położona jest w sąsiedztwie hali Łuczniczka w której rozgrywano finały w 2015 roku.

W pierwszym meczu finałowy Tauron Basket Ligi Kobiet Wisła Can-Pack Kraków pokonała w Bydgoszczy tamtejsze Artego 72:68. Niezwykle cenny sukces był możliwy dzięki bardzo dobrzej postawie pod koniec pierwszej oraz w drugiej połowie potyczki.

Trener Jose Hernnadez desygnował do rozpoczęcia pierwszego finałowego boju taką samą piątkę, jak w półfinałowych zmaganiach przeciwko wrocławskiej Ślęzie. Na parkiet wybiegły zatem: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Justyna Żurowska-Cegielska, Laura Nicholls. Jako pierwsza piłkę w koszu umieściła Maurita Reid, i to po rzucie zza linii 675 cm. Szybko odpowiedziała spod kosza Nicholls, ale w kolejnych minutach zaznaczyła się przewaga trafiających na wysokim procencie gospodyń, na które aktualne mistrzynie Polski nie mogły znaleźć recepty. W dwóch akcjach z rzędu trafiła Martyna Koc, a gdy kolejne wysiłki wiślaczek nie przyniosły efektu i w odpowiedzi zapunktowała Reid, w 5 min. bydgoszczanki prowadziły już 14:6, na co zareagował hiszpański szkoleniowiec, prosząc o czas. Od tego momentu dało się zauważyć nieznaczną poprawę w postawie przyjezdnych, którym udało się wybronić kilka akcji rywalek. Wprawdzie wkrótce było 18:8, ale dzięki punktom DeNeshy Stallworth oraz „trójce” Ouviny w ostatniej sekundzie akcji, w 9 min. różnica zmalała do 5 pkt. - 18:13. Niestety, ostatnia minuta pierwszej kwarty zdecydowanie należała do Artego. Dwukrotnie piłkę w koszu umieściła Darxia Morris, na co krakowianki nie potrafiły udanie odpowiedzieć, wobec czego po upływie 10 minut wynik brzmiał 24:13. W drugiej ćwiartce rozwój wypadków nie uległ zmianie. Przewaga ekipy znad Brdy oscylowała w granicach 10 pkt. Na decyzje sędziów nerwowo reagował trener Hernandez, za co został ukarany przewinieniem technicznym. Po trafieniu z dystansu Elżbiety Międzik w 14 min. deficyt obrończyń tytułu sięgnął już 13 pkt. (31:18). To nie był koniec – za sprawą udanej przymiarki Amishy Carter notowano rezultat 35:20. Wówczas jednak wiślaczkom zdarzył się najlepszy – jak dotąd – okres w tych zawodach. Nicholls, Żurowska-Cegielska i Ziętara, która popisała się celnym rzutem zza łuku, poparte lepszą defensywą, sprawiły, że w ciągu minuty różnica stopniała do ośmiu „oczek”. Więcej strat nie udało się odrobić, gdyż zza linii 675 cm „ukąsiła” Morris. Aktualne mistrzynie Polski w dalszym ciągu dążyły jednak do poprawy swojego położenia jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy. Wskutek tych starań, po punktach Ouviny i Ziętary miejscowe znów posiadały 8-punktowe prowadzenie. Gdy kilka sekund przed zakończeniem tej fazy spotkania krakowianki wybroniły akcję rywalek i kontrę zainicjowała Ouvina, która została sfaulowana, a następnie nie pomyliła się na linii rzutów wolnych, ustalając wynik do przerwy na 41:35. Warto dodać, że hiszpańska rozgrywająca była najskuteczniejszą w swoim zespole w pierwszych dwudziestu minutach, zdobywając 11 pkt. Rozczarowywała Turner, która oddała jedynie trzy rzuty z gry, z których trafiła jeden. Po zmianie stron jako pierwsza drogę do kosza znalazła najskuteczniejsza z podopiecznych Tomasza Herkta – Carter. Odpowiedź wiślaczek była jednak dość szybka – najpierw „trójką” popisała się Nicholls, a po chwili sprytnie pod koszem zachowała się Ouvina i oba teamy dzieliło już jedynie 3 pkt. - 43:40. To nie był koniec – trafienia Żurowskiej-Cegielskiej z dystansu i półdystansu zredukowały w 24 min. straty do minimum – 46:45. Co więcej, na tym etapie zmagań już dwie podkoszowe wicemistrzyń Polski (Carter i Koc) miały na koncie po trzy przewinienia. Po time-oucie zarządzonym przez trenera Herkta, koszykarki Wisły Can-Pack znów zachowały czyste konto w defensywie, a następnie wyszły na prowadzenie dzięki punktom Turner. Chwilę później boisko musiała opuścić Żurowska-Cegielska, która niefortunnie postawiła nogę i na jej twarzy pojawił się grymas bólu. Na szczęście uraz okazał się niegroźny i po zabiegach masażysty jeszcze w trzeciej kwarcie mogła kontynuować grę. To zdarzenie miało jednak pewien wpływ na wydarzenia w następnych minutach. Bydgoszczanki odzyskały inicjatywę – za sprawą punktów Reid było 52:48. Podopieczne trenera Hernandeza zagubiły się w grze ofensywnej, pozytywem było, że nie pozwoliły już rywalkom na powiększenie dorobku, same dorzucając dwa „oczka” i po upływie 30 minut na tablicy widniał rezultat 52:50. Emocje zatem rosły, a decydująca odsłona była ich kulminacją. Na parkiecie trwała niesamowicie zacięta walka. Przez trzy minuty obie drużyny zdobyły jedynie po 2 pkt. Później Ouvina wyrównała trafieniem z dystansu, a na prowadzenie (55:57) obrończynie tytułu wyszły ponownie dzięki Agnieszce Szott-Hejmej. Miejscowe nie pozostawały dłużne, jednak dwukrotnie skoncentrowane, bardzo dobrze broniące krakowianki odzyskiwały inicjatywę, a w 37 min. trzy celne wolne Turner sprawiły, że było już 59:64. Szala zaczynała się przechylać na stronę „Białej Gwiazdy”. Podwawelska ekipa grała konsekwentnie w ataku, utrzymując cały czas przewagę 3-5 pkt. Znów z wolnych skuteczna okazała się Turner, ale przełomowy był celny rzut z półdystansu Nicholls nieco ponad 60 sek. przed końcem, po którym różnica wzrosła do 7 pkt. (61:68). Na punkty miejscowych „trójką” odpowiedziała bezsprzecznie najlepsza aktorka dzisiejszego widowiska – Ouvina. Zespołowi znad Brdy niewiele dał szybki rewanż Morris. 20 sek. przed końcową syreną Nicholls tylko raz umieściła piłkę w koszu z osobistych, lecz 6-punktowa zaliczka okazała się wystarczająca. Niczego nie zmieniła bowiem niefrasobliwa strata Turner i udane wejście na kosz przechwytującej piłkę Reid. Zwycięstwo Wisły Can-Pack w pierwszym starciu finałowym stało się faktem!

Drugi mecz bydgosko-wiślackiej rywalizacji rozpocznie się jutro o godz. 18.00 (a nie 18.15, jak pierwotnie zapowiadano).

Źródło: wislalive.pl


Czym dłużej, tym lepiej! Pierwszy finał TBLK dla Wisły Can-Pack!

Cristina Ouviña i Julie McBride
Cristina Ouviña i Julie McBride

Czym dłużej trwał pierwszy mecz finałowy Tauron Basket Ligi Kobiet, tym lepiej radziły w nim sobie koszykarki "Białej Gwiazdy". Mimo więc słabszego wejścia w to spotkanie naszego zespołu i w pewnym momencie już 15-punktowej straty - ostatecznie wiślaczki udanie w tej ważnej potyczce finiszowały i pokonały bydgoskie Artègo 72-68. Przypomnijmy, że finał ligi toczyć się będzie do trzech zwycięstw, a kolejne spotkanie już jutro, również w Bydgoszczy.

Zmęczone na pewno pięciomeczowym maratonem z wrocławską Ślęzą w półfinale ligi - wiślaczki nie były faworytem pierwszego spotkania finałowego. Choćby z tego powodu, że Artègo odpoczywało przed nim dłużej, a także dlatego, że grało u siebie, co także nie było bez znaczenia. I te atuty gospodynie szybko chciały wykorzystać. Dwie "trójkowe" akcje Artègo, przy tylko dwóch oczkach wiślaczek dało otwarcie spotkania z wynikiem dla nas niekorzystnym, bo 2-6. Początek rywalizacji wyraźnie należał zresztą do bydgoszczanek, które w połowie inauguracyjnej kwarty prowadziły 14-6 i nic dziwnego, że nasi trenerzy poprosili o przerwę na życzenie. Po niej wiślaczki odrobiły wprawdzie część strat i po "trójce" Cristiny Ouviñy wciąż przegrywaliśmy, ale już tylko 13-18. Końcówka pierwszej kwarty to już jednak ponownie skuteczniejsza gra Artègo, stąd po 10 minutach przegrywaliśmy aż 13-24.

Bydgoski zespół miał przewagę zwłaszcza "na desce" i doskonale wiedział, że ograniczyć należy indywidualne wejścia pod kosz Yvonne Turner. Nie może więc dziwić fakt, że po kwadransie gry bydgoski team cieszył się z aż piętnastopunktowej przewagi (20-35). Wiślaczki zaliczyły jednak wtedy swój pierwszy "zryw". Po dwa "oczka" zdobyły dla nas Laura Nicholls oraz Justyna Żurowska-Cegielska, a że zaraz potem "trójkę" rzuciła dla nas Magdalena Ziętara, więc teraz to trenerzy Artègo poprosili o przerwę, bo zrobiło się 27-35. Po krótkim odpoczynku obydwu zespołów ważną "trójkę" rzuciła dla bydgoszczanek Darxia Morris (27-38), ale końcówka drugiej ćwiartki to znów lepsza gra wiślaczek. No i powoduje to nerwy gospodyń, bo jak inaczej nazwać iście "kretyński" faul doświadczonej Elżbiety Międzyk, na sekundę przed końcem pierwszej połowy, gdy Artègo miało już przekroczoną liczbę przewinień. Dzięki temu na linii rzutów stanąć mogła Ouviña i po 20 minutach mogła poprawić nasz wynik, bo do przerwy było już tylko 35-41.

I co ważne - drugą połowę lepiej rozpoczęły wiślaczki. "Trójkę" rzuciła dla nas Nicholls, ładnie punkty zdobyła też Ouviña i po dwóch minutach trzeciej kwarty nasza strata wynosiła już tylko "minus trzy" (40-43)! Od tego momentu mamy jednak po obydwu stronach zaciętą walkę "punkt za punkt". "Trójkę" rzuca Morris, za "trzy" trafia także Żurowska-Cegielska, a że po chwili ta sama zawodniczka znów dla nas trafia, więc robi się tylko 45-46 i znów to Artègo prosi o "czas". Po nim to jednak wciąż lepiej grają wiślaczki i Turner wyprowadza nas na pierwsze w tej rywalizacji prowadzenie, bo na tablicy wyników zaświeciło się 47-46! I choć gospodynie szybko odzyskały lepszy dla siebie wynik, bo po dwóch akcjach skutecznej Morris jest 47-50, to ostatecznie przed ostatnią kwartą Wisła przegrywa tylko 50-52.

Sprawa jest więc w pełni "otwarta" i choć dla Artègo punktuje Amisha Carter (50-54), to odpowiada na to ładną akcją "do końca" pod koszem Agnieszka Szott-Hejmej. Zapowiada nam się więc znów walka "punkt za punkt", tyle że na jeden celny rzut osobisty Julie McBride - "trójką" odpowiada niezwykle dziś skuteczna Ouviña, dając nam znów remis, bo było 55-55. Od tego momentu mamy wprawdzie skuteczne akcje po obydwu stronach i na pięć minut przed końcem jest 59-59, to "optycznie" to Wisła Can-Pack gra lepiej i o wiele łatwiej przychodzi nam zdobywanie punktów. I to się potwierdza. Po kolejnej świetnej akcji na prowadzenie 61-59 wyprowadza nas Ouviña, a że potem wiślaczki dobrze bronią i wychodzą z szybkim atakiem, po którym Morris brzydko fauluje Turner, więc ta może podwyższyć dla nas rezultat z rzutów osobistych. To też robi i jest 63-59. Za chwilę faulowana Turner trafia raz i choć odpowiada na to Morris, to prowadzimy 64-61. Bydgoszczanki nie potrafią znaleźć ponownie sposobu na wspominaną tutaj często w tym fragmencie meczu Turner i znów ją faulują, a że tym razem ta już się ani raz nie myli, więc prowadzimy 66-61. Akcje gospodyń zaczynają być odtego momentu coraz bardziej nerwowe i potrafi na to idealnie półdystansowym rzutem odpowiedzieć Nicholls, więc jest już 68-61 i wydaje się, że akcja Hiszpanki oznacza, że jest "po meczu". Bo choć trafia Carter, to "trójką" Bydgoszcz częstuje jeszcze Ouviña! Wprawdzie podobnie skutecznie rzuca Morris, to 71-66 na sekundy przed końcem jest wynikiem, który Wisła Can-Pack nie da sobie "wyrwać". Faulowana Nicholls trafia jeszcze dla nas punkt numer "72" i choć głupio piłkę traci Turner, to jest to już "łabędzi śpiew" gospodyń.

Wiślaczki - co trzeba przyznać - rozegrały całe zawody świetnie taktycznie i ostatecznie zasłużenie inkasują zwycięstwo. Jutro więc mecz numer dwa, do którego przystąpimy oczywiście z ogromnymi nadziejami na jeszcze jedną wygraną!

Źródło: wislaportal.pl


Pierwszy finał dla Wisły Can-Pack!

30 kwietnia 2016

Pierwszy mecz wielkiego finału Tauron Basket Ligi Kobiet dla Wisły Can-Pack! Krakowianki pokonały w Bydgoszczy Artego 72-68 i prowadzą 1-0 w serii do trzech zwycięstw. Spotkanie nr 2 w niedzielę o godz. 18.00. Transmisja w TVP Sport.

Już pierwsze akcje pokazały wysoką mobilizacje gospodyń, które po szybkiej grze w ataku i tradycyjnie mocnej obronie objęły prowadzenie. Artego w początkowych minutach zwiększało przewagę i w połowie pierwszej kwarty prowadziło już 16-6. Trener Wisły Can-Pack Kraków Jose Hernandez zmuszony został do wykorzystania pierwszej przerwy na żądanie i roszad w składzie. Pierwsze kwarta zakończyła się prowadzeniem gospodyń 24-13.

Początek drugiej kwarty pokazał, że emocje dały się we znaki nie tylko na trybunach. Za dyskusje z sędziami ukarany przewinieniem technicznym został trener Jose Hernandez. Bydgoszczanki z każdą minutą czuły się coraz pewniej, osiągając momentami nawet 15 punktów przewagi (35-20). Kilka skutecznych akcji Wisły i celna trójka Magdaleny Ziętary pozwoliły zniwelować straty do 8 „oczek” (35-27). Ostatecznie więcej w szatni do myślenia miały Krakowianki które przegrywały po pierwszej połowie 41-35.

Druga połowa to błyskawiczne odrabianie strat przez Wisłę Can-Pack. Odważniejsza gra w ofensywie, oraz zagubiony rytm gry gospodyń i po nieco ponad 3 minutach krakowianki traciły już tylko jeden punkt (46-45) by po trafieniu Yvonne Turner wyjść na pierwsze prowadzenie w meczu. Artego próbowało znów zbudować przewagę, jednak znacznie utrudniały to mnożące się błędy w ataku. Ostatnie minuty to prawdziwa gra nerwów w której zwiększała się przewaga mistrzyń Polski. Bydgoszczanki starały się jeszcze odrabiać straty, jednak na niewiele się to zdało. Pierwsze finałowe spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 72-68 i wielkim finale w rywalizacji do 3 zwycięstw Wisła wygrywa 1:0.

Najlepszą zawodniczką zespołu z Krakowa była Cristina Ouvina, która zdobyła 21 punktów i cztery asysty. 13 punktów i siedem zbiórek dodała do tego Laura Nicholls. W ekipie gospodyń 22 punkty rzuciła Darxia Morris.

Źródło: wislacanpack.pl

Wypowiedzi po pierwszym meczu wielkiego finału

Przedstawiamy wypowiedzi trenerów i zawodniczek obu zespołów po pierwszym spotkaniu finału Tauron Basket Ligi Kobiet: Artego Bydgoszcz - Wisła Can-Pack Kraków.

Jose Hernandez (trener Wisły Can-Pack): - Bardzo ważne w takiej rywalizacji jest to, aby rozpocząć ją od wygranej. Pięć spotkań, które możemy zagrać, to długa seria, więc tak ważny jest start - tym bardziej że Artego to bardzo silna drużyna i na pewno jutrzejsze spotkanie będzie równie zacięte. Dziś mieliśmy - szczególnie w ostatniej kwarcie - może trochę więcej szczęścia, trafialiśmy w ważnych momentach. Jutro może się zdarzyć wszystko, na pewno musimy zdecydowanie lepiej kontrolować grę rywalek, bo na początku tego spotkania Artego grało zdecydowanie skuteczniej i prowadząc miało większy komfort gry. Krok po kroku wracaliśmy do gry i ostatecznie udało się odnieść zwycięstwo. Teraz czeka nas ciężka praca, by za 24 godziny znów stanąć do walki.


Cristina Ouvina (koszykarka Wisły Can-Pack): - Cieszymy się z wygranej, ale już teraz myślimy o kolejnym spotkaniu. Rywalki na pewno będą chciały poprawić, to co nie udało im się dziś w ostatniej kwarcie, zwracając uwagę na skuteczność wykańczania akcji, a my musimy być na to gotowi. Mimo że prowadzimy, nie możemy stracić jutro koncentracji.


Tomasz Herkt (trener Artego Bydgoszcz): - Był to taki dziwny trochę mecz dla nas. Wygraliśmy w wielu elementach, które sobie zakładaliśmy. Byliśmy lepsi w zbiórkach i przechwytach, mieliśmy mniej strat, a mimo to nie przełożyło się to na punkty, zwłaszcza w drugiej połowie. Do tego Wisła dwukrotnie trafiała z syreną za trzy punkty, trzykrotnie za dwa i tak uzbierało się 12 pkt. przy niskim wyniku. Najważniejsze jest jednak to, że mamy serię pięciu meczów i złote medale odbierze ten, kto wygra trzy spotkania.


Darxia Morris (koszykarka Artego Bydgoszcz): - Nie zagrałyśmy dziś swojej koszykówki. Praktycznie w każdym elemencie możemy znaleźć coś, co powinnyśmy poprawić. Na szczęście jest to dopiero pierwszy mecz, więc skupiamy się teraz na tym, aby jak najlepiej zagrać w kolejnych.

Źródło: wislalive.pl


Wideo

Galeria