2016.04.30 Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2

Z Historia Wisły

2016.04.30, Ekstraklasa, 33. kolejka, Kielce, stadion miejski, 20:30, sobota, 9°C
Korona Kielce 3:2 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 6.479
sędzia: Piotr Lasyk z Bytomia
Bramki
Airam Cabrera 13'
Dmitrij Wierchowcow 17'

Siergiej Pyłypczuk (g) 65'

1:0
2:0
2:1
3:1
3:2


62' (g) Paweł Brożek

90'+1 (g) Paweł Brożek
Korona Kielce
4-5-1
Dariusz Trela
Bartosz Rymaniak
Dmitrij Wierchowcow
Radek Dejmek
Kamil Sylwestrzak
44' grafika:zk.jpg Siergiej Pyłypczuk Grafika:Zmiana.PNG (77' Vladislavs Gabovs)
Vlastimir Jovanović
Rafał Grzelak
25' grafika:zk.jpg Aleksandrs Fertovs
Bartłomiej Pawłowski Grafika:Zmiana.PNG (89' Michał Przybyła 90'+3 grafika:zk.jpg)
Airam Cabrera Grafika:Zmiana.PNG (71' Łukasz Sekulski)

Trener: Marcin Brosz
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Boban Jović grafika:zk.jpg 72'
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg 35'
Richard Guzmics
Maciej Sadlok
Krzysztof Mączyński
Petar Brlek Grafika:Zmiana.PNG (46' Paweł Brożek)
Witalij Bałaszow grafika:zk.jpg 23' Grafika:Zmiana.PNG (46' Rafał Boguski)
Rafał Wolski
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (66' Krzysztof Drzazga)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Bramki: 3-2


Posiadanie (w %): 40-60
Strzały: 11-13
Strzały celne: 4-5
Piłki zagrane: 337-593
Piłki odzyskane: 115-108
Spalone 0-0
Podania: 252-503
Udane podania (w %): 54-77
Dośrodkowania 19-34
Rzuty rożne 8-7
Faule: 23-15
Żółte kartki: 3-3
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed meczem

Do trzech razy sztuka. Wisła gra dziś w Kielcach z Koroną

Po raz trzeci w bieżącym sezonie piłkarze krakowskiej Wisły zmierzą się z Koroną Kielce. Wcześniejsze dwa spotkania zakończyły się remisami, a że wiślacy chcą zrehabilitować się za niefortunny mecz sprzed kilku dni z Termaliką, więc zapowiadają wyprawę po komplet punktów. I mocno na to liczymy. Ewentualna wygrana w Kielcach może bowiem zagwarantować nam już pewne utrzymanie.

Wiślacy już po pierwszej kolejce rywalizacji w grupie spadkowej awansowali w niej na najwyższe miejsce, ale celu, który sobie przed rozpoczęciem w niej gry założyli - czyli wygranie wszystkich spotkań - już nie zrealizują. Wszystko przez niefortunną końcówkę wspomnianej rywalizacji z zespołem z Niecieczy, która zakończyła się remisem 2-2.

Teraz bynajmniej - co warto sobie uświadomić - nie czeka nas łatwe zadanie, bo po pierwsze - w Kielcach zagramy bez pauzujących za nadmiar żółtych kartek - Patryka Małeckiego i Denisa Popoviča, którzy w ostatnich tygodniach byli bez wątpienia wyróżniającymi się postaciami naszego zespołu, a po drugie - Korona od poprzedniego spotkania z Wisłą (1-1) - rozpoczęła swoją całkiem niezłą passę - dziewięciu kolejnych gier bez porażki. I kielczanie wiedzą dokładnie, że podtrzymanie tej serii wyznaczy nowy klubowy rekord, bo "złocisto-krwiści" nigdy nie mieli takiej passy, od kiedy występują w Ekstraklasie!

Identyczną serię dzierży w swojej ręce także Wisła, która również ma na swoim koncie dziewięć kolejnych potyczek bez porażki. A to oznacza, że któraś z drużyn może swoją udaną część sezonu tym spotkaniem zakończyć.

Nie od dziś wiadomo także, jak do rywalizacji z "Białą Gwiazdą" podchodzą piłkarze z Kielc. Czeka nas więc ostra walka o każdą piłkę, tym bardziej, że po piątkowym zwycięstwie Górnika Zabrze - można powiedzieć, że "strefa spadkowa" mocno może się do wszystkich tych drużyn, które w bieżącej kolejce zawiodą - przybliżyć.

Mocno trzymamy więc za wiślaków kciuki i cóż - liczymy na tytułowe "do trzech razy sztuka" - i powrót naszego zespołu do Krakowa z kompletem punktów!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Po zwycięstwo!

Tegoroczna majówka trwa w najlepsze, tak samo jak rozpoczęta już w czwartek 34. kolejka naszej Ekstraklasy. Nim wszyscy udamy się na tradycyjnego o tej porze roku grilla, czeka nas niezwykle emocjonujący pojedynek w Kielcach. To właśnie tu, już za kilka godzin, miejscowa Korona podejmować będzie krakowską Wisłę. Dodatkowego smaczku temu starciu dodaje fakt, że zdobyte dziś trzy punkty mogą zapewnić którejś z ekip spokojną końcówkę sezonu. Zatem do boju, Wisełko!

Dzisiejsze spotkanie będzie dla Wisły i Korony 27. meczem w historii, licząc wszystkie dotychczasowe pojedynki tych drużyn. Poza kilkoma sparingami oba kluby grały zarówno w Ekstraklasie, jak i na jej zapleczu. I to właśnie na boiskach ówczesnej II ligi doszło do pierwszej oficjalnej rywalizacji tych zespołów. Dokładnie 12 października 1985 roku Korona podejmowała Wisłę. Biała Gwiazda nie dała szans gospodarzom, po trafieniach Włodzimierza Siudka i Marka Banaszkiewicza wygrała 2:0.

Lepsza Wisła

Niemal równo 20 lat później oba kluby spotkały się po raz pierwszy w Ekstraklasie. Na stadionie przy ulicy Reymonta, 23 października 2005 roku, Wisła zremisowała z Koroną 2:2. Już po kwadransie Biała Gwiazda prowadziła 2:0 dzięki trafieniom Pawła Brożka i Marcina Kuźby. W drugiej połowie goście odpowiedzieli jednak dwoma golami Grzegorza Piechny i drużyny musiały podzielić się punktami.

Do dziś Wisła grała z Koroną w Ekstraklasie 20 razy i 7 z tych spotkań zakończyło się jej wygraną. W 4 meczach lepsi byli kielczanie, a w pozostałych 9 spotkaniach nie wyłoniono zwycięzcy. Sporą część tych remisów mogli na żywo oglądać kibice zgromadzeni na Kolporter Arenie w Kielcach. Biała Gwiazda jako gość grała tutaj 10 razy, a z aż 6 takich eskapad wracała do Krakowa z jednym punktem. Pełną pulę udało się jej wywalczyć tylko dwukrotnie, czyli dokładnie tyle samo razy, co gospodarzo dzisiejszego spotkania.

Wiślacy po raz ostatni wygrali w Kielcach pod koniec lipca 2013 roku. Pierwszą bramkę w 33. minucie zdobył dla Korony Paweł Golański. Po 120 sekundach mieliśmy już jednak remis, a autorem trafienia został Łukasz Garguła, którego strzał z 25 metrów odbił się od jednego z obrońców i całkowicie zmylił bramkarza gospodarzy. Po przerwie ponownie na listę strzelców wpisał się Garguła, który dobijając własne uderzenie dał Wiśle przewagę. Na 10 minut przed końcem obudzili się gospodarze, a Paweł Sobolewski po podaniu Golańskiego trafił na 2:2. Nie był to jednak koniec emocji w tym spotkaniu. W końcówce meczu Przemysław Trytko mógł zapewnić Koronie wygraną, jednak lepszy w sytuacji sam na sam okazał się Miśkiewicz. W dodatku Biała Gwiazda ruszyła z kontrą, której efektem był rzut karny, podyktowany za faul na Burlidze. Do jedenastki podszedł Michał Chrapek i nie pomylił się, zapewniając krakowianom trzy punkty.

Trzy razy bez bramek

Spora liczba remisów w meczach pomiędzy tymi zespołami wcale nie oznacza, że kibice opuszczali stadion znudzeni. Starcia Wisły z Koroną słyną z tego, że są bardzo zacięte, a walka trwa w nich do ostatniego gwizdka. Co więcej w 20 dotychczasowych pojedynkach na poziomie Ekstraklasy obie ekipy zdobyły łącznie 48 goli, co daje nieco ponad 2 bramki na spotkanie. Tylko trzy razy obie drużyny kończyły mecz bez żadnego trafienia. Biała Gwiazda zdobyła przeciwko Koronie 29 bramek, tracąc ich przy tym 19. Najlepszym strzelcem Wisły w meczach z kielczanami jest Paweł Brożek, który ma na koncie 6 goli.

W tym sezonie oba spotkania tych zespołów kończyły się remisami. W meczu rozegranym 25 września 2015 roku w Krakowie mieliśmy 0:0. Natomiast całkiem niedawno, bo 8 marca w Kielcach, było 1:1. Już w pierwszej akcji meczu sędzia podyktował karnego dla Wisły, a na gola zamienił go Denis Popović. Wyrównującą bramkę zdobył po przerwie Airam Cabrera.

W poprzedniej kolejce Korona zremisowała z Górnikiem Łęczna 1:1 i w tabeli jest 11. Wisła natomiast po szalonym spotkaniu, zakończonym wynikiem 2:2, podzieliła się punktami z Termalicą Bruk-Betem Nieciecza i plasuje się na 9. pozycji.

Mecz Koroną Kielce - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 20:30.


MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Dariusz Wdowczyk przed meczem z Koroną: - Jedziemy po zwycięstwo

- Poza zawodnikami, którzy wypadli za kartki, a więc Denisem Popovičem i Patrykiem Małeckim, wszyscy są gotowi do gry, "osiemnastka" jest wyznaczona. Mamy pewnego rodzaju plan na ten mecz i "jedenastka" też jest znana, więc Ci którzy w tym meczu wystąpią już o tym wiedzą. Mamy serię spotkań bez porażki i chcemy ją w Kielcach podtrzymać. Obydwu drużynom potrzebne są punkty. Nam by zapewnić sobie spokój w walce o utrzymanie. Kielczanie myślę, że rozumują podobnie - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Koroną trener Dariusz Wdowczyk.

- Po tym ostatnim niefortunnym dla nas spotkaniu, w którym straciliśmy bramkę w 93. minucie, myślę że mecz w Kielcach będzie okazją do tego, żeby się zrehabilitować i zagrać zdecydowanie lepiej, niż to miało miejsce przeciwko Termalice. Mogliśmy popracować w ostatnich dniach ze sobą, przeanalizować naszą grę w poprzednim spotkaniu, a ta nie była najlepsza - ale też chcemy budować na tym, że od dziewięciu spotkań nie przegraliśmy i idziemy myślę w dobrym kierunku. Chcemy tę passę podtrzymać w Kielcach - jedziemy tam po zwycięstwo i tylko to nas interesuje - przyznał Wdowczyk.

Wiślakom rzeczywiście ostatnie spotkanie wybitnie się nie udało. I właśnie do ostatnich naszych występów odniósł się, poproszony o to, nasz szkoleniowiec.

- Mecz meczowi nie jest równy, ten w Łęcznej to było trudne spotkanie pod względem taktyki. Nie jest łatwo przebijać się przez dziesięciu zawodników grając na wyjeździe. Być może wszyscy oczekiwali szybko strzelonej bramki i prowadzenia gry. Rożnie się mecze układają i nie w każdym spotkaniu będziemy strzelać bramkę tuż po rozpoczęciu gry. Czasami trzeba być cierpliwym, o czym wtedy mówiłem. Trzeba być cierpliwym, żeby przełamać rywala. Później jest już łatwiej, gdy tę bramkę strzelamy. W meczu z Termaliką był zupełnie inny obraz spotkania. Nie był to taki poziom skoncentrowania, jaki być powinien. Przede wszystkim nie da się wygrać meczu nie angażując się w stu procentach w spotkanie. Ja to tak odebrałem, że chcieliśmy wygrać ten mecz najmniejszym nakładem sił. W porządku - niech tak będzie, ale nie jesteśmy na tyle silnym zespołem, żeby sobie na to pozwalać. Trzeba walczyć, wejść w starcie, a umiejętności piłkarskie są na pewno po naszej stronie. Byliśmy jednak blisko wyszarpania trzech punktów. Mówiliśmy o Donaldzie [był obecny na konferencji - przyp. red.], który strzelił bramkę w 90. minucie, by z kolei po trzech kolejnych stracić gola, strzelonego nam przed bramkarza! To też świadczy o tym, że nie byliśmy należycie skoncentrowani. Ja zdaję sobie sprawę, że takie mecze się drużynom przytrafiają. Chciałbym żebyśmy wkładali maksimum wysiłku w to co robimy. Żeby piłkarze sobie zapracowali, chociażby na rzeszę kibiców, którzy pojawiają się na stadionie, dziękując im jak po takim meczu jak z Zagłębiem Lubin... Nie osiągnęliśmy wtedy celu, ale piłkarze i kibice widzieli, że zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać, żeby nie spuszczać z tonu. To trzeba szanować i na tym trzeba budować. Kibic musi widzieć, że nawet jeżeli się na tym boisku nam nie układa, to na nim walczymy do ostatniej minuty o zwycięstwo. Mam nadzieję, że ten kolejny nasz mecz będzie takim spotkaniem, na które wyjdziemy skoncentrowani na 100% i będziemy walczyć o trzy punkty - powiedział trener.

Nie mogło też oczywiście zabraknąć pytania o naszego najbliższego przeciwnika, czyli o Koronę Kielce.

- Korona na swoim terenie jest bardzo groźna, jest to zespół, który bazuje na przygotowaniu fizycznym, na stałych fragmentach gry i zawodniku, takim jak Cabrera, który ostatnio zdobywa bardzo dużo bramek. Trzeba na niego zwrócić uwagę, bo piłka szuka go w polu karnym i chwila nieuwagi może oznaczać utratę bramki. Żeby jednak Cabrera dochodził do czystych sytuacji, to musi otrzymywać podania, które z kolei my musimy udaremniać, bo jest on w wysokiej formie. Trzeba uważać na stale fragmenty gry, bo Korona ma kilku zawodników o słusznym wzroście, z którymi musimy walczyć w polu karnym. I tak pewnie będzie, tego nie unikniemy. Pełna koncentracja przy stałych fragmentach, kiedy będziemy musieli się bronić, żeby nie dopuszczać do dośrodkowań i musimy zwrócić uwagę na Cabrerę - apelował Wdowczyk.

Opiekun zespołu "Białej Gwiazdy" został także zapytany o rzuty karne, którymi nam ostatnio - można stwierdzić - "obrodziło".

- My zawsze mamy kilku zawodników, którzy zgłaszają się do tego żeby wykonywać rzuty karne. Ci piłkarze ćwiczą ten stały fragment gry. Nie ma teraz Denisa, a jednym z zawodników wyznaczonym będzie Zdeněk Ondrášek. Co do kolejnych, to na pewno nie będzie problemu z wyborem. Paweł Brożek dalej zgłasza się, nawet po niewykorzystanym karnym z Piastem Gliwice. To dobra oznaka jego pewności siebie. Znam to z autopsji, kiedyś również nie strzeliłem ważnego karnego, żeby w następnym meczu pewnie tę jedenastkę wykorzystać - przyznał nasz trener. - Najlepsze jest to, żeby zmylić bramkarza i strzelić w inny róg, niż w ten, w który bramkarz się rzucił. Najważniejsze jest jednak to, żeby trafić do siatki. Jeżeli karny jest dobrze wykonany, to bramkarz nie powinien mieć szans. Stojąc oczywiście do ostatniego momentu, zgodnie z zasadami, na linii. Takie przykłady mieliśmy już ze światowej klasy piłkarzami, którzy rzutów karnych, kiedy jest presja kibiców, przesądzenia o wyniku, nie wykorzystali. Możemy zacząć od Deyny, czy Platiniego. Wielu było zawodników znakomitych, którzy kiedyś się pomylili - dodał Wdowczyk.

Na pewno kibiców mocno interesuje w jakim też składzie Wisła zagra w Kielcach. Tym bardziej, że nasz trener wyraźnie zapowiadał, że w najbliższych spotkaniach będzie chciał dać szansę kilku zawodnikom, którzy ostatnio najczęściej pełnią rolę rezerwowych.

- Mamy dwie wymuszone zmiany w składzie na mecz z Koroną, ale to co mówiłem ostatnio w wywiadzie jest nadal aktualne. Myślę o tym, żeby dać szansę do gry Piotrkowi Żemło, czy Krystianowi Kujawie, a także Krzyśkowi Drzazdze. Również Alanowi Urydze, Tomkowi Cywce, czy Witalijowi Bałaszowowi. To są piłkarze, których chciałbym zobaczyć na boisku, żeby przypomnieli się kibicom i pokazali, że są pełnowartościowymi piłkarzami Wisły Kraków. Czy żeby zagrał ktoś z dwójki Żemło, Kujawa - Arek Głowacki musi obejrzeć żółtą kartkę? Absolutnie nie, nie chcemy żeby Arek obejrzał napomnienia już do końca sezonu. Każdy wariant trzeba jednak brać pod uwagę, ale niech Arek gra do końca, niech zostanie na tych jedenastu kartkach. Nawet jeżeli mielibyśmy coś zmieniać w defensywie, to dobrze mieć Arka na ławce rezerwowych - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Wilde-Donald Guerrier: - Gdy jestem na boisku muszę pomóc mojej drużynie

- Nawet jeśli trener dałby mi tylko minutę na boisku to muszę wykorzystać ją jak najlepiej i zagrać najlepiej jak potrafię. Gdy jestem na boisku to muszę pomóc mojej drużynie w zdobyciu trzech punktów, zawsze to tak wygląda z mojej perspektywy - powiedział obecny na dzisiejszej konferencji prasowej pomocnik Wisły, Wilde-Donald Guerrier, który ostatnio rzadziej pojawia się w wyjściowej jedenastce, ale w poprzednim naszym meczu, mimo że wszedł na ostatnie kilkanaście minut - zdobył bramkę.

Ta była dla niego wyjątkowa, bo zadedykował ją swojej niedawno urodzonej córce.

- Moim marzeniem było, żeby sprawić sobie prezent, zaraz po tym gdy urodziła się moja córka. Wtedy się nie udało. Szkoda, że gdy już trafiłem do siatki nie udało nam się zdobyć trzech punktów - przyznał Haitańczyk.

Pomocnik Wisły serdecznie zaprasza jednocześnie kibiców "Białej Gwiazdy" na najbliższe mecze.

- Drużyna bardzo potrzebuje kibiców, niech dalej robią to co robią, bo bez kibiców nie ma drużyny, a bez drużyny nie ma kibiców. My potrzebujemy ich, a oni nas. Zapraszam ich na każdy mecz, bo to nie tylko Legia i Derby są dla nas ważne, ale wszystkie spotkania, które rozgrywamy przy Reymonta. To jest najlepsze wsparcie jakie mogą nam dać, pojawiając się na stadionie i głośno śpiewając - powiedział Guerrier.


Źródło: wislaportal.pl


Wideo


O rywalu

Pod lupą - Łukasz Sierpina

Podczas sobotniego meczu w Kielcach Wiślacy muszą mieć się na baczności, ponieważ atak Korony funkcjonuje tej wiosny wyjątkowo dobrze. Prym w strzelaniu goli wiedzie Hiszpan Airam Cabrera, ale nie mniej ważnym elementem układanki trenera Brosza jest Łukasz Sierpina, skrzydłowy w drużynie naszych najbliższych rywali.

Urodził się 27 marca 1988 roku w dolnośląskiej Złotoryi. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy mając 20 lat przeniósł się z Prochowiczanki Prochowice do mającego ekstraklasową przeszłość Górnika Polkowice. Z tym klubem awansował w 2010 roku na pierwszoligowe boiska i po jednym sezonie na tym szczeblu został wypożyczony do Dolcana Ząbki. W podwarszawskiej miejscowości Sierpina rozegrał świetną rundę jesienną i myślami był już przy grze w najwyższej klasie rozgrywkowej. Piłkarza ściągnął jednak z powrotem zespół z Polkowic i dopiero pół roku później pozwolił mu odejść do Korony Kielce.

Do trzech razy sztuka

W stolicy województwa świętokrzyskiego nie zanotował „wejścia smoka”. Mówiono, że skrzydłowy nie prezentuje ekstraklasowego poziomu i ówczesny trener Leszek Ojrzyński nie raz musiał się tłumaczyć z wystawiania go w składzie. Mimo niezaprzeczalnej przebojowości w grze, skrzydłowemu brakowało bramek i asyst. Gdy stanowisko szkoleniowca Korony objął Hiszpan Pacheta, Sierpina został wysłany na wypożyczenie, znowu do Dolcana.

W kadrze naszych sobotnich rywali pojawił się na nowo wiosną ubiegłego roku. Trener Ryszard Tarasiewicz nie obdarzył go szczególnym zaufaniem i zawodnik wylądował na ławce rezerwowych. Sytuacja odwróciła się latem, w momencie przejmowania drużyny przez jej obecnego opiekuna, Marcina Brosza. Łukasz Sierpina zaczął występować coraz częściej w podstawowym składzie, a od końca jesieni stanowi bardzo mocny punkt zespołu.

Zabezpieczyć skrzydła

Podobać się mogło zwłaszcza wiosenne spotkanie z Lechią w jego wykonaniu, gdy piłkarz zaliczył 3 asysty. Udało mu się także wreszcie strzelić premierowego gola w Ekstraklasie (przeciwko Legii) i z pewnością defensorzy Białej Gwiazdy muszą na niego uważać, bo niewielu jest tak szybkich zawodników na naszych ligowych boiskach. Powstrzymanie Korony w bocznych sektorach będzie zatem kluczem do wywiezienia cennego zwycięstwa z Kielc.

Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak grają Złocisto-Krwiści

W 34. kolejce Ekstraklasy Biała Gwiazda może zapewnić sobie utrzymanie. Warunek jest jeden - trzy punkty w wyjazdowym meczu z Koroną Kielce. Zadanie to jednak nie będzie należało do łatwych, Złocisto-Krwiści nie przegrali bowiem żadnego z ostatnich dziewięciu spotkań.


Seria ta bez wątpienia może robić wrażenie, lecz umniejsza ją nieco fakt, iż spośród dziewięciu meczów bez porażki, aż siedem zostało przez kielczan zremisowanych. Najwięcej pretensji do siebie podopieczni Marcina Brosza mogą mieć po ostatnim pojedynku przeciwko Górnikowi Łęczna, w którym to Airam Cabrera w końcówce nie zdobył gola z rzutu karnego. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, co podtrzymało jeszcze szanse łęcznian na utrzymanie. Mimo niestrzelonej jedenastki, to na hiszpańskiego snajpera Korony muszą najbardziej uważać defensorzy Wisły. Pozyskany z Cadiz napastnik w obecnych rozgrywkach 15-krotnie pokonywał bramkarzy rywali, z czego aż jedenaście trafień 28-latek zanotował w rundzie wiosennej. Z kim jeszcze przyjdzie się zmierzyć Wiślakom? Zapraszamy na analizę taktyczną zespołu z Kielc.


Bramka: Wspomniana seria Złocisto-Krwistych rozpoczęła się, odkąd między słupkami kieleckiego zespołu stanął Dariusz Trela. 26-latek, niegdyś reprezentujący barwy Białej Gwiazdy, wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego i nie oddał wyjściowej jedenastki nawet po wyleczeniu się rutynowanego golkipera. Wypożyczony z Lechii bramkarz jest ostatnio jednym z najlepiej ocenianych graczy Korony i niemal w każdym meczu notuje kilka naprawdę wyśmienitych interwencji. To właśnie Trela zatrzymał Wiślaków w ostatnim starciu w Kielcach, rozgrywanym niecałe dwa miesiące temu.


Linia obrony: Po odejściu Macieja Wilusza w przerwie zimowej trener Brosz na gwałt potrzebował środkowych obrońców. Do klubu zostali sprowadzeni Dmitrij Wierchowcow i Elhadji Pape Djibril Diaw, lecz żaden z nich nie wystąpi w spotkaniu przeciwko krakowianom. Białorusin od początku marca leczy kontuzję, a chwalony Senegalczyk będzie musiał odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek. W związku z tym na środek obrony przesunięty zostanie najprawdopodobniej trzeci z pozyskanych zimą obrońców, Bartosz Rymaniak. Partnerować będzie mu 28-letni Radek Dejmek, który dotychczas opuścił tylko trzy ligowe mecze w sezonie. Na lewej flance pewną pozycję w składzie ma kapitan zespołu, 27-letni Kamil Sylwestrzak, który po odejściu do Ipswich Piotra Malarczyka stał się przywódcą kieleckiej defensywy. W związku z występem Rymaniaka na pozycji stopera, na prawą flankę powędruje Vladislav Gabovs, jeden z dwóch Łotyszy w drużynie z Kielc.


Linia pomocy: Korona przyzwyczaiła kibiców do gry najpopularniejszym w Ekstraklasie systemem: 1-4-5-1. W spotkaniu przeciwko Białej Gwieździe możemy spodziewać się obronnej wersji tego ustawienia z aż trójką nominalnie defensywnych pomocników w składzie. Bardziej cofnięci pozostaną 27-letni Rafał Grzelak i o rok starszy Aleksandrs Fertovs, drugi z Łotyszy w barwach Złocisto-Krwistych, a przed nimi wystąpi mający nieco większe umiejętności w grze ofensywnej Vlastimil Jovanović. Bośniak do 31. kolejki był jedynym zawodnikiem z pola, który nie opuścił ani minuty w całym sezonie, lecz czwarta żółta kartka sprawiła, że 31-latek musiał pauzować w spotkaniu z Termalicą. Grającemu od sześciu lat w zespole z ul. Ściegiennego piłkarzowi kończy się kontrakt, lecz nikt nie wyobraża sobie, by nie przedłużono umowy z zawodnikiem, który stanowi o sile ekipy. Na lewej flance po raz kolejny zaprezentuje się „odkurzony” ostatnio Siergiej Pilipczuk, a na prawej stronie najprawdopodobniej Bartłomiej Pawłowski, najlepszy z kielczan w rywalizacji z Górnikiem Łęczna. Wypożyczony z Lechii gracz, który dwa sezony temu występował w Primera Division w trykocie Malagi powoli odbudowuje swoją karierę. 23-latek wygryzł ze składu Łukasza Sierpinę oraz Tomasza Zająca i w dużej mierze to od niego zależy ofensywna gra drużyny z Kielc.


Atak: Napastnika Złocisto-Krwistych chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. 28-letni Airam Cabrera z impetem rozpoczął rundę wiosenną Ekstraklasy, zdobywając dziewięć bramek w pierwszych siedmiu spotkaniach. Obecnie pochodzący z Wysp Kanaryjskich zawodnik nieco wyhamował, lecz to on jest autorem obu goli Korony w grupie spadkowej. Były piłkarz Villarealu i Cadiz CF jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem jedenastki z województwa świętokrzyskiego. Pozostali trzej atakujący Korony (Przybyła, Sekulski i niegrający już na Kolporter Arenie Trytko) zaliczyli o połowę mniej bramek od świetnie wyszkolonego technicznie Cabrery. Bezsprzecznie świadczy to o klasie Hiszpana, który nie miał jeszcze okazji do występów w hiszpańskiej Primera Division.

Przed sezonem to kielczanie typowani byli jako murowany faworyt do spadku. Drużyna sklecona naprędce przez trenera Marcina Brosza z czasem zaczęła stanowić monolit i teraz bliska jest utrzymania. Plany bezstresowego zakończenia rozgrywek przez Złocisto-Krwistych pokrzyżować mogą jednak Wiślacy, którzy pod wodzą Dariusza Wdowczyka mają imponującą średnią trzech zdobytych goli na mecz. Która ekipa wyjdzie zwycięsko z tego emocjonująco zapowiadającego się pojedynku? Przekonamy się o tym w sobotę. Pierwszy gwizdek sędziego Piotra Lasyka już o godzinie 20.30.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Za słabo, by nie przegrać... Korona - Wisła 3-2

Fatalne zawody zaliczyli piłkarze krakowskiej Wisły w Kielcach przeciwko tamtejszej Koronie. Od początku to nasi rywale wykazywali więcej ochoty do gry i otrzymali za to nagrodę w postaci trzech punktów. "Biała Gwiazda" przegrywa bowiem z Koroną 2-3 i jest to pierwsza porażka wiślaków pod wodzą trenera Dariusza Wdowczyka. Obydwie bramki dla naszego zespołu zdobył wprowadzony dopiero na drugą połowę Paweł Brożek, ale te gole to było za mało, aby wywieźć z Kielc choćby punkt.

Ważne dla obydwu ekip spotkanie wiślacy rozpoczęli niestety bardzo źle. Od początku to kielczanie wyglądali groźniej i choć po stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu jako pierwszy z bramkarzy interweniować musiał Dariusz Trela, to zaraz potem o wiele więcej pracy miał mieć Michał Miśkiewicz. Już bowiem w 3. minucie ładnie rozegraną akcję wykończyć próbował Serhij Pyłypczuk, ale uderzył w boczną siatkę. Zaraz zaś potem wysilić musiał się Boban Jović, który wybił piłkę zmierzającą do Airama Cabrery.

Były to na pewno groźne próby gospodarzy, ale wiślacy w 9. minucie potrafili na nie odpowiedzieć. Szybko z akcją wyszedł Wilde-Donald Guerrier, który został sfaulowany przez Bartosza Rymaniaka. Do piłki doszedł wprawdzie Zdeněk Ondrášek, ale sędzia... przerwał akcję gwizdkiem. Mamy więc rzut wolny, a więcej niż dziwna jest nie tylko decyzja sędziego Piotra Lasyka z przerwaniem akcji, ale też z tym, że nie pokazał obrońcy Korony żółtej kartki! Rzut wolny daje nam niewiele, a zaraz potem przychodzi pięć minut, które wstrząsnęło Wisłą! A także jej kibicami.

Najpierw Pyłypczuk dogrywa bowiem do Cabrery, który tylko dopełnia formalności, i choć wiślacy reklamowali "spalonego", to sędziowie okazali się nieugięci. Zaraz zaś potem po wrzutce - główkę tegoż Pyłypczuka - Miśkiewicz wprawdzie odbija, ale dokładnie tam, gdzie nabiegał Dmitrij Wierchowcow. A to oznacza, że po siedemnastu minutach meczu Wisła przegrywała w Kielcach aż 0-2!

Po tych ciosach - wiślacy już do końca pierwszej połowy się nie podnieśli! Wprawdzie w 22. minucie ładnie z dystansu uderzył Krzysztof Mączyński, ale po rykoszecie mieliśmy tylko rzut rożny. Po nim blisko szczęścia był w 30. z kolei minucie Zdeněk Ondrášek, ale Czech główkował obok bramki.

Korona czekała oczywiście na swoje okazje do kontrataków i po jednym z nich blisko szczęścia był Bartłomiej Pawłowski, ale ostatecznie nie ukarał Wisły jeszcze mocniej. Po pierwszej połowie było zresztą wystarczająco dla nas fatalnie!

Przed rozpoczęciem drugiej połowy dwiema zmianami w naszym zespole zareagował trener Dariusz Wdowczyk, bo do gry wprowadził Pawła Brożka i Rafała Boguskiego - na ławce zostawiając Witalija Bałaszowa i Petara Brleka. Jeśli jednak miało to dać jakąś konkretną zmianę w jakości naszej gry, to jak się okazało - przez pierwszy jej kwadrans po przerwie - nie dawało. Dopiero bowiem w 60. minucie Wisła przeprowadziła pierwszą groźną akcję pod bramką gospodarzy. Na strzał z dystansu zdecydował się bowiem Maciej Sadlok, ale Trela nie dał się zaskoczyć.

Był to jednak - jak się okazało - poważny sygnał dla wiślaków, którzy dwie minuty później zdobyli gola kontaktowego. Uczynił to Brożek, który wykorzystał fatalny kiks Roberta Dejmka i po strzale głową wiślaka było już tylko 1-2...

Niestety z tego gola nie cieszyliśmy się zbyt długo, bo Korona bardzo szybko zdobyła swoją trzecią bramkę! Z prawej strony dośrodkowywał Cabrera, a że zbyt daleko od Pyłypczuka był Głowacki, nie doszedł do niego Boban Jović, a do dośrodkowania nie wyszedł Miśkiewicz, więc ukraiński pomocnik kielczan bardzo łatwo zdobył bramkę na 1-3! W 69. minucie mogło być zresztą jeszcze gorzej, bo po błędzie Sadloka - Korona wyszła z kontratakiem... "3 na 1". Wisłę uratował jednak Arkadiusz Głowacki, więc wciąż traciliśmy do kielczan dwa gole.

Od tego momentu wiślacy oczywiście starali się jeszcze coś w Kielcach zdziałać, próbował więc Jović, którego strzał obronił Trela, próbował też z dystansu Mączyński, a także już w 87. minucie trzeci nasz w tej potyczce rezerwowy - Krzysztof Drzazga, którego uderzenie głową przeleciało nad bramką, ale wynik dopiero w doliczonym czasie gry poprawił dla nas po dośrodkowaniu Mączyńskiego - Brożek. Nasz snajper ponownie skutecznie główkował, pokonując po raz drugi w tym meczu Trelę.

Na cokolwiek więcej wiślakom zabrakło już jednak czasu i ostatecznie blada dziś "Biała Gwiazda" przegrywa w Kielcach, a poza punktami traci też z powodu kartek na kolejne mecze zawodników. W najbliższych dwóch spotkaniach pauzować więc będzie musiał Głowacki, a w jednym Jović. Ma więc trener Wdowczyk dodatkowy ból głowy! Podobnie zresztą jak i kibice Wisły, którzy tego meczu na pewno nie będą wspominać zbyt miło.


Źródło: wislaportal.pl


Przerwana seria Wiślaków

Pierwsza porażka Wiślaków w grupie spadkowej stała się faktem. Korona Kielce pokonała Wisłę Kraków 3:2. Bramki dla gospodarzy zdobyli Cabrera, Wierchowcow oraz Pilipczuk. Autorem obu goli dla krakowian był wprowadzony w drugiej połowie Paweł Brożek, który dwukrotnie głową pokonał Dariusza Trelę.

W meczu 34. kolejki Biała Gwiazda mierzyła się na wyjeździe z Koroną Kielce. Podopieczni Dariusza Wdowczyka w przypadku zwycięstwa mogli odskoczyć od strefy spadkowej na osiem punktów i wydatnie zbliżyć się do upragnionego w obecnej sytuacji dziewiątego miejsca na koniec sezonu. Przy Ściegiennego było więc o co walczyć.

Ekipa Złocisto-Krwistych po trzech remisach w ostatnich meczach zaczęła zbliżać się do dolnych rejonów tabeli. Fakt ten zmotywował kielczan, którzy od początku przycisnęli Wiślaków. Próby Korony zagrażały bramce Miśkiewicza, a najbliższy gola był w 3. minucie Siergiej Pilipczuk, który z boku pola karnego huknął w boczną siatkę.

Jedynym zagrożeniem, jakie w pierwszych dziesięciu minutach stworzyli krakowianie, była główka Ondraska, która nie sprawiła jednak żadnego problemu Dariuszowi Treli.

Hiszpański snajper znowu trafia...

W 12. minucie kielczanie udokumentowali przewagę zdobytą bramką. Po piątym rzucie rożnym wykonywanym przez podopiecznych Marcina Brosza, Wiślacy wybili piłkę przed pole karne. Na strzał z powietrza zdecydował się Dejmek, a futbolówka trafiła wprost pod nogi Pilipczuka, który idealnym podaniem obsłużył Airama Cabrerę. Hiszpan tylko dołożył nogę i przy Ściegiennego zrobiło się 1:0.

Wiślacy nie zdążyli nawet ochłonąć po straconym golu, a Miśkiewicz po raz kolejny musiał wyjmować piłkę z siatki. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Bartłomiej Pawłowski, a w zamieszaniu piłkę głową uderzył jeden z kielczan. Bramkarz Wisły zdołał jeszcze sparować ten strzał, lecz był bezradny przy dobitce Wierchowcowa. Wracający po kontuzji Białorusin podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Biała Gwiazda próbowała otrząsnąć się za sprawą Krzysztofa Mączyńskiego, który zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłkę w ostatnej chwili zblokował jednak jeden z kieleckich defensorów i poszybowała ona nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Trelę.

Na kolejną okazję pod bramką Treli kibice Białej Gwiazdy musieli czekać do 30. minuty. Z kornera dośrodkowywał Wolski, a do piłki po raz kolejny dopadł Ondrasek, lecz jego próba o metr minęła prawy słupek. W odpowiedzi Rafał Grzelak z rzutu wolnego wystrzelił piłkę na drugi poziom trybun. Była to ostatnia sytuacja godna odnotowania w pierwszej połowie, po której Korona zasłużenie prowadziła 2:0.

Odmieniona Wisła po przerwie

W przerwie trener Dariusz Wdowczyk dokonał dwóch zmian, które miały rozruszać zespół Białej Gwiazdy. W miejsce bezbarwnych Brleka i Bałaszowa na murawie zameldowali się Boguski i Brożek. Pierwszych kilka minut nie przyniosło jednak wielkich zmian, a mecz toczył się głównie w środku pola. Przy Ściegiennego „wiało nudą" aż do 60. minuty. Wtedy to Maciej Sadlok huknął z dystansu, a piłkę z dużymi problemami odbił Trela. Był to pierwszy celny strzał Białej Gwiazdy w całym spotkaniu.

Akcja lewego obrońcy Wisły pobudziła krakowian, którzy dwie minuty później zdobyli kontaktowego gola. W pozornie niegroźnej sytuacji skiksował Radek Dejmek, a próbującego rozpaczliwie interweniować Dariusza Trelę uprzedził Paweł Brożek, który głową skierował piłkę do siatki. Popularny „Brozio" wlał nieco nadziei w serca Wiślaków, lecz Złocisto-Krwiści odpowiedzieli najszybciej, jak to możliwe. Po dośrodkowaniu z prawej strony niepilnowany Pilipczuk strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Miśkiewicza. Korona znowu uciekła na dystans dwóch bramek.

Przyjezdnych próbował pobudzić Arkadiusz Głowacki, lecz podobnie jak w meczu z Termalicą, jego strzał z dystansu był minimalnie niecelny. W odpowiedzi groźną kontrę przeprowadzili głównie broniący się kielczanie. Jej wynikiem było uderzenie z szesnastki Jovanovicia, które nie zagroziło jednak bramce Miśkiewicza.

Gorąco pod kielecką bramką zrobiło się w 82. minucie. Świetną zespołową akcję przeprowadzili Wiślacy, a Boguski idealnym podaniem obsłużył Bobana Jovicia. Słoweniec z ostrego kąta zdecydował się na strzał, który końcami palców odbił Trela. Na tablicy wyników nadal widniał rezultat 3:1. Chwilę później na uderzenie z dystansu zdecydował się Mączyński, lecz i jego próba nie przyniosła efektu.

Za późno...

W 88. minucie groźnie główkował wprowadzony w drugiej połowie Krzysztof Drzazga, ale to też nie zbliżyło Wiślaków do kielczan na dystans jednej bramki. Udało się natomiast Brożkowi, który po wrzutce Mączyńskiego po raz kolejny celnie główkował. Dariusz Trela był bez szans.

Na więcej jednak Wiślakom zabrakło czasu. Biała Gwiazda po raz pierwszy w meczach w grupie B musiała uznać wyższość rywala.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl





Galeria: