2016.04.30 Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 20:55, 26 gru 2020; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2016.04.30, Ekstraklasa, 33. kolejka, Kielce, stadion miejski, 20:30, sobota, 9°C
Korona Kielce 3:2 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 6.479
sędzia: Piotr Lasyk z Bytomia
Bramki
Airam Cabrera 13'
Dmitrij Wierchowcow 17'

Siergiej Pyłypczuk (g) 65'

1:0
2:0
2:1
3:1
3:2


62' (g) Paweł Brożek

90'+1 (g) Paweł Brożek
Korona Kielce
4-5-1
Dariusz Trela
Bartosz Rymaniak
Dmitrij Wierchowcow
Radek Dejmek
Kamil Sylwestrzak
44' grafika:zk.jpg Siergiej Pyłypczuk Grafika:Zmiana.PNG (77' Vladislavs Gabovs)
Vlastimir Jovanović
Rafał Grzelak
25' grafika:zk.jpg Aleksandrs Fertovs
Bartłomiej Pawłowski Grafika:Zmiana.PNG (89' Michał Przybyła 90'+3 grafika:zk.jpg)
Airam Cabrera Grafika:Zmiana.PNG (71' Łukasz Sekulski)

Trener: Marcin Brosz
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Boban Jović grafika:zk.jpg 72'
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg 35'
Richard Guzmics
Maciej Sadlok
Krzysztof Mączyński
Petar Brlek Grafika:Zmiana.PNG (46' Paweł Brożek)
Witalij Bałaszow grafika:zk.jpg 23' Grafika:Zmiana.PNG (46' Rafał Boguski)
Rafał Wolski
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (66' Krzysztof Drzazga)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Bramki: 3-2


Posiadanie (w %): 40-60
Strzały: 11-13
Strzały celne: 4-5
Piłki zagrane: 337-593
Piłki odzyskane: 115-108
Spalone 0-0
Podania: 252-503
Udane podania (w %): 54-77
Dośrodkowania 19-34
Rzuty rożne 8-7
Faule: 23-15
Żółte kartki: 3-3
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed meczem

Do trzech razy sztuka. Wisła gra dziś w Kielcach z Koroną

Po raz trzeci w bieżącym sezonie piłkarze krakowskiej Wisły zmierzą się z Koroną Kielce. Wcześniejsze dwa spotkania zakończyły się remisami, a że wiślacy chcą zrehabilitować się za niefortunny mecz sprzed kilku dni z Termaliką, więc zapowiadają wyprawę po komplet punktów. I mocno na to liczymy. Ewentualna wygrana w Kielcach może bowiem zagwarantować nam już pewne utrzymanie.

Wiślacy już po pierwszej kolejce rywalizacji w grupie spadkowej awansowali w niej na najwyższe miejsce, ale celu, który sobie przed rozpoczęciem w niej gry założyli - czyli wygranie wszystkich spotkań - już nie zrealizują. Wszystko przez niefortunną końcówkę wspomnianej rywalizacji z zespołem z Niecieczy, która zakończyła się remisem 2-2.

Teraz bynajmniej - co warto sobie uświadomić - nie czeka nas łatwe zadanie, bo po pierwsze - w Kielcach zagramy bez pauzujących za nadmiar żółtych kartek - Patryka Małeckiego i Denisa Popoviča, którzy w ostatnich tygodniach byli bez wątpienia wyróżniającymi się postaciami naszego zespołu, a po drugie - Korona od poprzedniego spotkania z Wisłą (1-1) - rozpoczęła swoją całkiem niezłą passę - dziewięciu kolejnych gier bez porażki. I kielczanie wiedzą dokładnie, że podtrzymanie tej serii wyznaczy nowy klubowy rekord, bo "złocisto-krwiści" nigdy nie mieli takiej passy, od kiedy występują w Ekstraklasie!

Identyczną serię dzierży w swojej ręce także Wisła, która również ma na swoim koncie dziewięć kolejnych potyczek bez porażki. A to oznacza, że któraś z drużyn może swoją udaną część sezonu tym spotkaniem zakończyć.

Nie od dziś wiadomo także, jak do rywalizacji z "Białą Gwiazdą" podchodzą piłkarze z Kielc. Czeka nas więc ostra walka o każdą piłkę, tym bardziej, że po piątkowym zwycięstwie Górnika Zabrze - można powiedzieć, że "strefa spadkowa" mocno może się do wszystkich tych drużyn, które w bieżącej kolejce zawiodą - przybliżyć.

Mocno trzymamy więc za wiślaków kciuki i cóż - liczymy na tytułowe "do trzech razy sztuka" - i powrót naszego zespołu do Krakowa z kompletem punktów!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Po zwycięstwo!

Tegoroczna majówka trwa w najlepsze, tak samo jak rozpoczęta już w czwartek 34. kolejka naszej Ekstraklasy. Nim wszyscy udamy się na tradycyjnego o tej porze roku grilla, czeka nas niezwykle emocjonujący pojedynek w Kielcach. To właśnie tu, już za kilka godzin, miejscowa Korona podejmować będzie krakowską Wisłę. Dodatkowego smaczku temu starciu dodaje fakt, że zdobyte dziś trzy punkty mogą zapewnić którejś z ekip spokojną końcówkę sezonu. Zatem do boju, Wisełko!

Dzisiejsze spotkanie będzie dla Wisły i Korony 27. meczem w historii, licząc wszystkie dotychczasowe pojedynki tych drużyn. Poza kilkoma sparingami oba kluby grały zarówno w Ekstraklasie, jak i na jej zapleczu. I to właśnie na boiskach ówczesnej II ligi doszło do pierwszej oficjalnej rywalizacji tych zespołów. Dokładnie 12 października 1985 roku Korona podejmowała Wisłę. Biała Gwiazda nie dała szans gospodarzom, po trafieniach Włodzimierza Siudka i Marka Banaszkiewicza wygrała 2:0.

Lepsza Wisła

Niemal równo 20 lat później oba kluby spotkały się po raz pierwszy w Ekstraklasie. Na stadionie przy ulicy Reymonta, 23 października 2005 roku, Wisła zremisowała z Koroną 2:2. Już po kwadransie Biała Gwiazda prowadziła 2:0 dzięki trafieniom Pawła Brożka i Marcina Kuźby. W drugiej połowie goście odpowiedzieli jednak dwoma golami Grzegorza Piechny i drużyny musiały podzielić się punktami.

Do dziś Wisła grała z Koroną w Ekstraklasie 20 razy i 7 z tych spotkań zakończyło się jej wygraną. W 4 meczach lepsi byli kielczanie, a w pozostałych 9 spotkaniach nie wyłoniono zwycięzcy. Sporą część tych remisów mogli na żywo oglądać kibice zgromadzeni na Kolporter Arenie w Kielcach. Biała Gwiazda jako gość grała tutaj 10 razy, a z aż 6 takich eskapad wracała do Krakowa z jednym punktem. Pełną pulę udało się jej wywalczyć tylko dwukrotnie, czyli dokładnie tyle samo razy, co gospodarzo dzisiejszego spotkania.

Wiślacy po raz ostatni wygrali w Kielcach pod koniec lipca 2013 roku. Pierwszą bramkę w 33. minucie zdobył dla Korony Paweł Golański. Po 120 sekundach mieliśmy już jednak remis, a autorem trafienia został Łukasz Garguła, którego strzał z 25 metrów odbił się od jednego z obrońców i całkowicie zmylił bramkarza gospodarzy. Po przerwie ponownie na listę strzelców wpisał się Garguła, który dobijając własne uderzenie dał Wiśle przewagę. Na 10 minut przed końcem obudzili się gospodarze, a Paweł Sobolewski po podaniu Golańskiego trafił na 2:2. Nie był to jednak koniec emocji w tym spotkaniu. W końcówce meczu Przemysław Trytko mógł zapewnić Koronie wygraną, jednak lepszy w sytuacji sam na sam okazał się Miśkiewicz. W dodatku Biała Gwiazda ruszyła z kontrą, której efektem był rzut karny, podyktowany za faul na Burlidze. Do jedenastki podszedł Michał Chrapek i nie pomylił się, zapewniając krakowianom trzy punkty.

Trzy razy bez bramek

Spora liczba remisów w meczach pomiędzy tymi zespołami wcale nie oznacza, że kibice opuszczali stadion znudzeni. Starcia Wisły z Koroną słyną z tego, że są bardzo zacięte, a walka trwa w nich do ostatniego gwizdka. Co więcej w 20 dotychczasowych pojedynkach na poziomie Ekstraklasy obie ekipy zdobyły łącznie 48 goli, co daje nieco ponad 2 bramki na spotkanie. Tylko trzy razy obie drużyny kończyły mecz bez żadnego trafienia. Biała Gwiazda zdobyła przeciwko Koronie 29 bramek, tracąc ich przy tym 19. Najlepszym strzelcem Wisły w meczach z kielczanami jest Paweł Brożek, który ma na koncie 6 goli.

W tym sezonie oba spotkania tych zespołów kończyły się remisami. W meczu rozegranym 25 września 2015 roku w Krakowie mieliśmy 0:0. Natomiast całkiem niedawno, bo 8 marca w Kielcach, było 1:1. Już w pierwszej akcji meczu sędzia podyktował karnego dla Wisły, a na gola zamienił go Denis Popović. Wyrównującą bramkę zdobył po przerwie Airam Cabrera.

W poprzedniej kolejce Korona zremisowała z Górnikiem Łęczna 1:1 i w tabeli jest 11. Wisła natomiast po szalonym spotkaniu, zakończonym wynikiem 2:2, podzieliła się punktami z Termalicą Bruk-Betem Nieciecza i plasuje się na 9. pozycji.

Mecz Koroną Kielce - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 20:30.


MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Przed meczem z Koroną

Wpisany przez Bogdan

sobota, 30 kwietnia 2016 10:35


Po remisie z Termaliką, wiślacy chcą powrócić na zwycięską ścieżkę. Już w sobotę Wisła, osłabiona brakiem pauzujących za kartki Patrykiem Małeckim i Denisem Popoviciem, zmierzy się z kielecką Koroną, która w rundzie finałowej w każdym spotkaniu dzieliła się punktami ze swoimi przeciwnikami. Pierwszy gwizdek bytomskiego sędziego Piotra Lasyka o 20:30.

W tym sezonie pierwsze spotkanie obu drużyn odbyło się 25 września 2015 r. i w żaden sposób nie przejdzie do historii, gdyż zakończyło się bezbramkowym remisem. O drugim niewątpliwie będzie się długo wspominać, gdyż… nie doszło ono do skutku. Z powodu fatalnego stanu boiska w Kielcach Paweł Raczkowski odwołał spotkanie. Po tygodniu, na wymienionej już murawie wreszcie udało się je rozegrać i po raz kolejny padł remis, tym razem 1:1. Już w pierwszej minucie pewnym egzekutorem rzutu karnego został Denis Popović, wyrównał w 59 minucie Airam Cabrera. Było to ostatnie spotkanie Marcina Broniszewskiego w roli tymczasowego trenera „Białej Gwiazdy”, który po przyjściu na Reymonta, Dariusza Wdowczyka powrócił do roli, którą sprawował za kadencji i Kazimierza Moskala, i Tadeusza Pawłowskiego - drugiego trenera.


Kielczanie, podobnie jak wiślacy od tamtego spotkania nie zaznali goryczy porażki. Najpierw dogonili Śląsk, z którym mimo prowadzenia wrocławian 2:0, podzielili się punktami. Później urwali punkty Piastowi Gliwice, by w ostatnich dwóch kolejkach sezonu zasadniczego pokonać w Niecieczy Termalikę 1:0, a tydzień później 2:1 z czerwoną latarnią rozgrywek – Górnikiem Zabrze. W rundzie finałowej ponownie podzielili się punktami ze Śląskiem Wrocław, później bezbramkowo zremisowali z Termaliką, a w ostatniej kolejce punkt wyrwał im Górnik Łęczna. Kielczanie w 87 minucie mieli jeszcze rzut karny, jednak strzał Airama Cabrery obronił Sergiusz Prusak.


W bramce koroniarzy na dobre zadomowił się Dariusz Trela, którego kibice Wisły mogą kojarzyć z epizodu w gdańskiej Lechii, a ci najzagorzalsi nawet z występów z „Białą Gwiazdą” na piersi w Młodej Ekstraklasie. Do tej pory żelazną czwórkę w defensywie kielczan stanowili Kamil Sylwestrzak, Radek Dejmek, Bartosz Rymaniak i Elhadij Pape Diaw, który w poprzednim spotkaniu faulował w 12 sekundzie Zdenka Ondraska, a rzut karny na gola zamienił wówczas wspominany już Popović. Senegalczyk jednak będzie musiał pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. Zastąpi go najprawdopodobniej Łotysz, Vladislavs Gabovs. Mimo zmarnowanej jedenastki w spotkaniu z Łęczną, Airam Cabrera, wciąż nie ma sobie równych w ataku kielczan. Pod znakiem zapytania stoi występ Marokańczyka Nabila Aankoura, który w spotkaniu z Wisłą asystował przy golu Hiszpana. W drużynie Marcina Brosza wystąpią więc piłkarze, którzy kreowali przyzwoitą grę Korony w poprzednim spotkaniu: Sergiej Pyłypczuk, Vlastimir Jovanović, Rafał Grzelak, Aleksandrs Fertovs i Bartłomiej Pawłowski. Brosz może również zdecydować się na wprowadzenie szybkiego Łukasza Sierpiny, albo Serba – Vanję Markovicia.

Do Kielc nie pojadą pauzujący za żółte kartki Patryk Małecki i Denis Popović, którzy byli filarami drużyny Dariusza Wdowczyka, kreowali grę, asystowali, a przede wszystkim zdobywali bramki. Popović był pewnym egzekutorem jedenastek, natomiast „Mały” raz po raz rozbijał defensywy rywali udanymi dryblingami, a po jego podaniach i strzałach, zawsze było gorąco w polu karnym rywali, a niejednokrotnie z bramek cieszyli się kibice „Białej Gwiazdy”. Do drużyny wrócił wreszcie po czteromiesięcznej przerwie pomocnik Krzysztof Mączyński, który długo dochodził do zdrowia po zabiegu artroskopii kolana. Jak powiedział Wdowczyk na konferencji prasowej, wszyscy są gotowi do gry. Trener wyznaczył już meczową 18., pewne jest również wyjściowe zestawienie jego podopiecznych. „Myślę, że jak wszystko pójdzie zgodnie z planem (gdy Wisła zapewni sobie utrzymanie, Wdowczyk chce dać pograć tym, którzy mieli mniej szans – przyp. red.), to będziemy mogli dać szansę czy to Piotrkowi Żemło, czy Krystianowi Kujawie, czy żeby więcej zagrał Krzysiek Drzazga, Alan Uryga, Tomek Cywka, czy Witalij Bałaszow. To są piłkarze, od których chciałbym, by w tych ostatnich spotkaniach pokazali się na boisku, pokazali się kibicom i udowodnili, że są pełnowartościowymi zawodnikami Wisły Kraków” – dodał na zakończenie konferencji prasowej Dariusz Wdowczyk.

Zwycięstwo w Kielcach, pozwoli spokojnie podejść do ostatnich trzech spotkań, jednak wiślacka przewaga nad strefą spadkową, jest wciąż spora. W przypadku zwycięstwa gospodarzy zrównają się oni punktami z „Białą Gwiazdą”. Czeka nas niewątpliwie bardzo pasjonujące widowisko. Obie drużyny są niepokonane już od 10 spotkań i każda będzie chciała przedłużyć tą fenomenalną serię, zwłaszcza że dla koroniarzy będzie to pobicie dotychczasowego rekordu w klasyfikacji nie przegranych meczów.

Źródło: skwk.pl

Korona podejmuje Wisłę Kraków

Dodano: 2016-04-28 21:40:15 (aktualizacja: 2016-04-30 23:47:28)

Marco / WislaLive.pl

W najbliższą sobotę o 20:30 przyjdzie nam zagrać mecz 34-tej kolejki Ekstraklasy sezonu 2015/16, na niezwykle trudnym terenie w Kielcach.


Spotkanie dwóch zespołów, które nie przegrały od dawna


Korona na własnym boisku jest wyjątkowo niewygodnym rywalem dla każdej drużyny. Dość powiedzieć, że popularne „Scyzoryki” w tym roku u siebie jeszcze nie przegrały. Fantastyczna seria trwa od 130 dni, czyli od ostatniego meczu rundy jesiennej z Legią. Od tamtej pory w 7 meczach przed własną publicznością, kielczanie wygrali 2 razy i 5 zremisowali. Specjalnością drużyny ze stolicy województwa Świętokrzyskiego są właśnie spotkania kończone podziałem punktów. Wszystkie 3 gry w rundzie finałowej (ze Śląskiem, Termalicą i Łęczną) zakończyły się właśnie takim rezultatem. W sobotę staną naprzeciwko siebie ekipy za najdłuższymi passami spotkań bez porażki. W przypadku obu drużyn serie trwają już po 9 meczów. Wisła wygrała 3 ostatnie mecze wyjazdowe (wszystkie wyjazdy Wdowczyka).

Historia pojedynków na korzyść Białej Gwiazdy

W tym sezonie mierzyliśmy się z Koroną dwukrotnie, oczywiście w obu przypadkach padły remisy. Na jesień w Krakowie bramek nie zobaczyliśmy, natomiast niecałe 2 miesiące temu w Kielcach padł rezultat 1:1. W przypadku tego drugiego starcia do Kielc musieliśmy się udawać dwukrotnie. Najpierw mecz został przełożony z powodu fatalnego stanu murawy. Tydzień później spotkanie rozpoczęło się fantastycznie, bo od bramki z rzutu karnego już w 1 minucie. Niestety po bardzo dobrej pierwszej połowie, Wiślacy jakby nie wyszli z szatni na drugą i tego meczu wygrać się nie udało. W sumie obie ekipy mierzyły się 24 razy. 11 z nich wygrała BG, 9 zakończyło się podziałem punktów, kielczanie zwyciężyli zaledwie 4. Stosunek bramkowy 37-19 na naszą korzyść. W latach 85-87 na poziomie 2 ligi, we wszystkich 4 pojedynkach lepsza była drużyna spod Wawelu. Od 2005 roku w 10 spotkaniach w Kielcach udało się nam wygrać zaledwie 2-krotnie.

Kto zagra, a kto nie?

Trener Kielczan Marcin Brosz ustalając skład będzie miał duży problem z zestawieniem środka obrony. Senegalski stoper Djibril Diaw, będzie odpoczywał z powodu nadmiaru żółtych kartek. Z kolei Białorusin Dmitrij Wierchowcow doznał kontuzji w poprzednim meczu z Wisłą i od tego czasu nie spędził na murawie ani minuty. Pod dużym znakiem zapytania stoi również występ Marokańczyka Nabila Aankoura, który dziś przedłużył swoją umowę z Koroną. W pierwszym składzie możemy spodziewać się niezwykle skutecznego snajpera z Hiszpanii, Airama Cabrery. Najskuteczniejszy gracz Kielczan, który całą dotychczasową karierę spędził na Półwyspie Iberyjskim, w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie zdobył już 15 bramek. W kadrze Korony znajduje się wychowanek BG Tomasz Zając, jednak jego występ jest bardzo mało prawdopodobny. Filigranowy zawodnik nie zagrał w wyjściowym składzie w 8-miu ostatnich spotkaniach, a zaledwie w dwóch wchodził z ławki. Do Kielc z powodu nadmiaru kartek nie pojadą dwaj podstawowi zawodnicy BG, Patryk Małecki i Denis Popovic. Absencja tego drugiego będzie doskonałą okazją na powrót do pierwszego składu Krzysia Mączyńskiego, który wydaje się być naturalnym zmiennikiem Słoweńca. Z kolei na miejscu „Małego” możemy spodziewać się Guerriera, który w ostatnim meczu po wejściu z ławki zdobył bramkę. Chyba, że trener postawi w końcu na skutecznego w rezerwach Balashova. Z powodu kontuzji nie zagrają Pietrzak i Sarki.

Debiutant z gwizdkiem

Arbitrem sobotniego spotkania będzie Piotr Lasyk z Bytomia. Dla 37-letniego sędziego jest to debiutancki sezon w Ekstraklasie. Obu zespołom gwizdał on po jednym meczu. Wiśle w przegranym 0:2 meczu w Gdańsku, natomiast Koronie w spotkaniu w Warszawie, gdzie gościom udało się wygrać 2:1. W sumie w 9 meczach pokazał 29 żółtych kartek, 0 czerwonych i podyktował 2 rzuty karne, w tym 1 dla Legii w pojedynku z drużyną z Kielc.

Gramy u siebie

Możemy spodziewać się ciekawego wyrównanego pojedynku. Wiślacy mają wiele do udowodnienia po fatalnym meczu z Termalicą. Możemy także definitywnie zapewnić sobie ligowy byt na przyszły sezon. Korona na pewno będzie chciała kontynuować swoją fantastyczną serię i powiększyć, obecnie 5-punktową, przewagę nad strefą spadkową. Niestety z powodu konfliktu z władzami klubu kieleccy kibice postanowili zbojkotować to spotkanie, w związku z czym ucierpi na pewno atmosfera spotkania. Do stolicy województwa Świętokrzyskiego udają się za to kibice z Krakowa, dzięki czemu spotkanie raczej nie będzie odbywać się w całkowitej ciszy.Ci którzy do Kielc pojechać nie mogą, będą mieli okazję zobaczyć sobotnie starcie na antenie Canal+ Sport.

NORF


Źródło: wislalive.pl

Dariusz Wdowczyk przed meczem z Koroną: - Jedziemy po zwycięstwo

- Poza zawodnikami, którzy wypadli za kartki, a więc Denisem Popovičem i Patrykiem Małeckim, wszyscy są gotowi do gry, "osiemnastka" jest wyznaczona. Mamy pewnego rodzaju plan na ten mecz i "jedenastka" też jest znana, więc Ci którzy w tym meczu wystąpią już o tym wiedzą. Mamy serię spotkań bez porażki i chcemy ją w Kielcach podtrzymać. Obydwu drużynom potrzebne są punkty. Nam by zapewnić sobie spokój w walce o utrzymanie. Kielczanie myślę, że rozumują podobnie - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Koroną trener Dariusz Wdowczyk.

- Po tym ostatnim niefortunnym dla nas spotkaniu, w którym straciliśmy bramkę w 93. minucie, myślę że mecz w Kielcach będzie okazją do tego, żeby się zrehabilitować i zagrać zdecydowanie lepiej, niż to miało miejsce przeciwko Termalice. Mogliśmy popracować w ostatnich dniach ze sobą, przeanalizować naszą grę w poprzednim spotkaniu, a ta nie była najlepsza - ale też chcemy budować na tym, że od dziewięciu spotkań nie przegraliśmy i idziemy myślę w dobrym kierunku. Chcemy tę passę podtrzymać w Kielcach - jedziemy tam po zwycięstwo i tylko to nas interesuje - przyznał Wdowczyk.

Wiślakom rzeczywiście ostatnie spotkanie wybitnie się nie udało. I właśnie do ostatnich naszych występów odniósł się, poproszony o to, nasz szkoleniowiec.

- Mecz meczowi nie jest równy, ten w Łęcznej to było trudne spotkanie pod względem taktyki. Nie jest łatwo przebijać się przez dziesięciu zawodników grając na wyjeździe. Być może wszyscy oczekiwali szybko strzelonej bramki i prowadzenia gry. Rożnie się mecze układają i nie w każdym spotkaniu będziemy strzelać bramkę tuż po rozpoczęciu gry. Czasami trzeba być cierpliwym, o czym wtedy mówiłem. Trzeba być cierpliwym, żeby przełamać rywala. Później jest już łatwiej, gdy tę bramkę strzelamy. W meczu z Termaliką był zupełnie inny obraz spotkania. Nie był to taki poziom skoncentrowania, jaki być powinien. Przede wszystkim nie da się wygrać meczu nie angażując się w stu procentach w spotkanie. Ja to tak odebrałem, że chcieliśmy wygrać ten mecz najmniejszym nakładem sił. W porządku - niech tak będzie, ale nie jesteśmy na tyle silnym zespołem, żeby sobie na to pozwalać. Trzeba walczyć, wejść w starcie, a umiejętności piłkarskie są na pewno po naszej stronie. Byliśmy jednak blisko wyszarpania trzech punktów. Mówiliśmy o Donaldzie [był obecny na konferencji - przyp. red.], który strzelił bramkę w 90. minucie, by z kolei po trzech kolejnych stracić gola, strzelonego nam przed bramkarza! To też świadczy o tym, że nie byliśmy należycie skoncentrowani. Ja zdaję sobie sprawę, że takie mecze się drużynom przytrafiają. Chciałbym żebyśmy wkładali maksimum wysiłku w to co robimy. Żeby piłkarze sobie zapracowali, chociażby na rzeszę kibiców, którzy pojawiają się na stadionie, dziękując im jak po takim meczu jak z Zagłębiem Lubin... Nie osiągnęliśmy wtedy celu, ale piłkarze i kibice widzieli, że zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz wygrać, żeby nie spuszczać z tonu. To trzeba szanować i na tym trzeba budować. Kibic musi widzieć, że nawet jeżeli się na tym boisku nam nie układa, to na nim walczymy do ostatniej minuty o zwycięstwo. Mam nadzieję, że ten kolejny nasz mecz będzie takim spotkaniem, na które wyjdziemy skoncentrowani na 100% i będziemy walczyć o trzy punkty - powiedział trener.

Nie mogło też oczywiście zabraknąć pytania o naszego najbliższego przeciwnika, czyli o Koronę Kielce.

- Korona na swoim terenie jest bardzo groźna, jest to zespół, który bazuje na przygotowaniu fizycznym, na stałych fragmentach gry i zawodniku, takim jak Cabrera, który ostatnio zdobywa bardzo dużo bramek. Trzeba na niego zwrócić uwagę, bo piłka szuka go w polu karnym i chwila nieuwagi może oznaczać utratę bramki. Żeby jednak Cabrera dochodził do czystych sytuacji, to musi otrzymywać podania, które z kolei my musimy udaremniać, bo jest on w wysokiej formie. Trzeba uważać na stale fragmenty gry, bo Korona ma kilku zawodników o słusznym wzroście, z którymi musimy walczyć w polu karnym. I tak pewnie będzie, tego nie unikniemy. Pełna koncentracja przy stałych fragmentach, kiedy będziemy musieli się bronić, żeby nie dopuszczać do dośrodkowań i musimy zwrócić uwagę na Cabrerę - apelował Wdowczyk.

Opiekun zespołu "Białej Gwiazdy" został także zapytany o rzuty karne, którymi nam ostatnio - można stwierdzić - "obrodziło".

- My zawsze mamy kilku zawodników, którzy zgłaszają się do tego żeby wykonywać rzuty karne. Ci piłkarze ćwiczą ten stały fragment gry. Nie ma teraz Denisa, a jednym z zawodników wyznaczonym będzie Zdeněk Ondrášek. Co do kolejnych, to na pewno nie będzie problemu z wyborem. Paweł Brożek dalej zgłasza się, nawet po niewykorzystanym karnym z Piastem Gliwice. To dobra oznaka jego pewności siebie. Znam to z autopsji, kiedyś również nie strzeliłem ważnego karnego, żeby w następnym meczu pewnie tę jedenastkę wykorzystać - przyznał nasz trener. - Najlepsze jest to, żeby zmylić bramkarza i strzelić w inny róg, niż w ten, w który bramkarz się rzucił. Najważniejsze jest jednak to, żeby trafić do siatki. Jeżeli karny jest dobrze wykonany, to bramkarz nie powinien mieć szans. Stojąc oczywiście do ostatniego momentu, zgodnie z zasadami, na linii. Takie przykłady mieliśmy już ze światowej klasy piłkarzami, którzy rzutów karnych, kiedy jest presja kibiców, przesądzenia o wyniku, nie wykorzystali. Możemy zacząć od Deyny, czy Platiniego. Wielu było zawodników znakomitych, którzy kiedyś się pomylili - dodał Wdowczyk.

Na pewno kibiców mocno interesuje w jakim też składzie Wisła zagra w Kielcach. Tym bardziej, że nasz trener wyraźnie zapowiadał, że w najbliższych spotkaniach będzie chciał dać szansę kilku zawodnikom, którzy ostatnio najczęściej pełnią rolę rezerwowych.

- Mamy dwie wymuszone zmiany w składzie na mecz z Koroną, ale to co mówiłem ostatnio w wywiadzie jest nadal aktualne. Myślę o tym, żeby dać szansę do gry Piotrkowi Żemło, czy Krystianowi Kujawie, a także Krzyśkowi Drzazdze. Również Alanowi Urydze, Tomkowi Cywce, czy Witalijowi Bałaszowowi. To są piłkarze, których chciałbym zobaczyć na boisku, żeby przypomnieli się kibicom i pokazali, że są pełnowartościowymi piłkarzami Wisły Kraków. Czy żeby zagrał ktoś z dwójki Żemło, Kujawa - Arek Głowacki musi obejrzeć żółtą kartkę? Absolutnie nie, nie chcemy żeby Arek obejrzał napomnienia już do końca sezonu. Każdy wariant trzeba jednak brać pod uwagę, ale niech Arek gra do końca, niech zostanie na tych jedenastu kartkach. Nawet jeżeli mielibyśmy coś zmieniać w defensywie, to dobrze mieć Arka na ławce rezerwowych - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Wilde-Donald Guerrier: - Gdy jestem na boisku muszę pomóc mojej drużynie

- Nawet jeśli trener dałby mi tylko minutę na boisku to muszę wykorzystać ją jak najlepiej i zagrać najlepiej jak potrafię. Gdy jestem na boisku to muszę pomóc mojej drużynie w zdobyciu trzech punktów, zawsze to tak wygląda z mojej perspektywy - powiedział obecny na dzisiejszej konferencji prasowej pomocnik Wisły, Wilde-Donald Guerrier, który ostatnio rzadziej pojawia się w wyjściowej jedenastce, ale w poprzednim naszym meczu, mimo że wszedł na ostatnie kilkanaście minut - zdobył bramkę.

Ta była dla niego wyjątkowa, bo zadedykował ją swojej niedawno urodzonej córce.

- Moim marzeniem było, żeby sprawić sobie prezent, zaraz po tym gdy urodziła się moja córka. Wtedy się nie udało. Szkoda, że gdy już trafiłem do siatki nie udało nam się zdobyć trzech punktów - przyznał Haitańczyk.

Pomocnik Wisły serdecznie zaprasza jednocześnie kibiców "Białej Gwiazdy" na najbliższe mecze.

- Drużyna bardzo potrzebuje kibiców, niech dalej robią to co robią, bo bez kibiców nie ma drużyny, a bez drużyny nie ma kibiców. My potrzebujemy ich, a oni nas. Zapraszam ich na każdy mecz, bo to nie tylko Legia i Derby są dla nas ważne, ale wszystkie spotkania, które rozgrywamy przy Reymonta. To jest najlepsze wsparcie jakie mogą nam dać, pojawiając się na stadionie i głośno śpiewając - powiedział Guerrier.


Źródło: wislaportal.pl


Wideo


O rywalu

Pod lupą - Łukasz Sierpina

Podczas sobotniego meczu w Kielcach Wiślacy muszą mieć się na baczności, ponieważ atak Korony funkcjonuje tej wiosny wyjątkowo dobrze. Prym w strzelaniu goli wiedzie Hiszpan Airam Cabrera, ale nie mniej ważnym elementem układanki trenera Brosza jest Łukasz Sierpina, skrzydłowy w drużynie naszych najbliższych rywali.

Urodził się 27 marca 1988 roku w dolnośląskiej Złotoryi. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy mając 20 lat przeniósł się z Prochowiczanki Prochowice do mającego ekstraklasową przeszłość Górnika Polkowice. Z tym klubem awansował w 2010 roku na pierwszoligowe boiska i po jednym sezonie na tym szczeblu został wypożyczony do Dolcana Ząbki. W podwarszawskiej miejscowości Sierpina rozegrał świetną rundę jesienną i myślami był już przy grze w najwyższej klasie rozgrywkowej. Piłkarza ściągnął jednak z powrotem zespół z Polkowic i dopiero pół roku później pozwolił mu odejść do Korony Kielce.

Do trzech razy sztuka

W stolicy województwa świętokrzyskiego nie zanotował „wejścia smoka”. Mówiono, że skrzydłowy nie prezentuje ekstraklasowego poziomu i ówczesny trener Leszek Ojrzyński nie raz musiał się tłumaczyć z wystawiania go w składzie. Mimo niezaprzeczalnej przebojowości w grze, skrzydłowemu brakowało bramek i asyst. Gdy stanowisko szkoleniowca Korony objął Hiszpan Pacheta, Sierpina został wysłany na wypożyczenie, znowu do Dolcana.

W kadrze naszych sobotnich rywali pojawił się na nowo wiosną ubiegłego roku. Trener Ryszard Tarasiewicz nie obdarzył go szczególnym zaufaniem i zawodnik wylądował na ławce rezerwowych. Sytuacja odwróciła się latem, w momencie przejmowania drużyny przez jej obecnego opiekuna, Marcina Brosza. Łukasz Sierpina zaczął występować coraz częściej w podstawowym składzie, a od końca jesieni stanowi bardzo mocny punkt zespołu.

Zabezpieczyć skrzydła

Podobać się mogło zwłaszcza wiosenne spotkanie z Lechią w jego wykonaniu, gdy piłkarz zaliczył 3 asysty. Udało mu się także wreszcie strzelić premierowego gola w Ekstraklasie (przeciwko Legii) i z pewnością defensorzy Białej Gwiazdy muszą na niego uważać, bo niewielu jest tak szybkich zawodników na naszych ligowych boiskach. Powstrzymanie Korony w bocznych sektorach będzie zatem kluczem do wywiezienia cennego zwycięstwa z Kielc.

Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak grają Złocisto-Krwiści

W 34. kolejce Ekstraklasy Biała Gwiazda może zapewnić sobie utrzymanie. Warunek jest jeden - trzy punkty w wyjazdowym meczu z Koroną Kielce. Zadanie to jednak nie będzie należało do łatwych, Złocisto-Krwiści nie przegrali bowiem żadnego z ostatnich dziewięciu spotkań.


Seria ta bez wątpienia może robić wrażenie, lecz umniejsza ją nieco fakt, iż spośród dziewięciu meczów bez porażki, aż siedem zostało przez kielczan zremisowanych. Najwięcej pretensji do siebie podopieczni Marcina Brosza mogą mieć po ostatnim pojedynku przeciwko Górnikowi Łęczna, w którym to Airam Cabrera w końcówce nie zdobył gola z rzutu karnego. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, co podtrzymało jeszcze szanse łęcznian na utrzymanie. Mimo niestrzelonej jedenastki, to na hiszpańskiego snajpera Korony muszą najbardziej uważać defensorzy Wisły. Pozyskany z Cadiz napastnik w obecnych rozgrywkach 15-krotnie pokonywał bramkarzy rywali, z czego aż jedenaście trafień 28-latek zanotował w rundzie wiosennej. Z kim jeszcze przyjdzie się zmierzyć Wiślakom? Zapraszamy na analizę taktyczną zespołu z Kielc.


Bramka: Wspomniana seria Złocisto-Krwistych rozpoczęła się, odkąd między słupkami kieleckiego zespołu stanął Dariusz Trela. 26-latek, niegdyś reprezentujący barwy Białej Gwiazdy, wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego i nie oddał wyjściowej jedenastki nawet po wyleczeniu się rutynowanego golkipera. Wypożyczony z Lechii bramkarz jest ostatnio jednym z najlepiej ocenianych graczy Korony i niemal w każdym meczu notuje kilka naprawdę wyśmienitych interwencji. To właśnie Trela zatrzymał Wiślaków w ostatnim starciu w Kielcach, rozgrywanym niecałe dwa miesiące temu.


Linia obrony: Po odejściu Macieja Wilusza w przerwie zimowej trener Brosz na gwałt potrzebował środkowych obrońców. Do klubu zostali sprowadzeni Dmitrij Wierchowcow i Elhadji Pape Djibril Diaw, lecz żaden z nich nie wystąpi w spotkaniu przeciwko krakowianom. Białorusin od początku marca leczy kontuzję, a chwalony Senegalczyk będzie musiał odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek. W związku z tym na środek obrony przesunięty zostanie najprawdopodobniej trzeci z pozyskanych zimą obrońców, Bartosz Rymaniak. Partnerować będzie mu 28-letni Radek Dejmek, który dotychczas opuścił tylko trzy ligowe mecze w sezonie. Na lewej flance pewną pozycję w składzie ma kapitan zespołu, 27-letni Kamil Sylwestrzak, który po odejściu do Ipswich Piotra Malarczyka stał się przywódcą kieleckiej defensywy. W związku z występem Rymaniaka na pozycji stopera, na prawą flankę powędruje Vladislav Gabovs, jeden z dwóch Łotyszy w drużynie z Kielc.


Linia pomocy: Korona przyzwyczaiła kibiców do gry najpopularniejszym w Ekstraklasie systemem: 1-4-5-1. W spotkaniu przeciwko Białej Gwieździe możemy spodziewać się obronnej wersji tego ustawienia z aż trójką nominalnie defensywnych pomocników w składzie. Bardziej cofnięci pozostaną 27-letni Rafał Grzelak i o rok starszy Aleksandrs Fertovs, drugi z Łotyszy w barwach Złocisto-Krwistych, a przed nimi wystąpi mający nieco większe umiejętności w grze ofensywnej Vlastimil Jovanović. Bośniak do 31. kolejki był jedynym zawodnikiem z pola, który nie opuścił ani minuty w całym sezonie, lecz czwarta żółta kartka sprawiła, że 31-latek musiał pauzować w spotkaniu z Termalicą. Grającemu od sześciu lat w zespole z ul. Ściegiennego piłkarzowi kończy się kontrakt, lecz nikt nie wyobraża sobie, by nie przedłużono umowy z zawodnikiem, który stanowi o sile ekipy. Na lewej flance po raz kolejny zaprezentuje się „odkurzony” ostatnio Siergiej Pilipczuk, a na prawej stronie najprawdopodobniej Bartłomiej Pawłowski, najlepszy z kielczan w rywalizacji z Górnikiem Łęczna. Wypożyczony z Lechii gracz, który dwa sezony temu występował w Primera Division w trykocie Malagi powoli odbudowuje swoją karierę. 23-latek wygryzł ze składu Łukasza Sierpinę oraz Tomasza Zająca i w dużej mierze to od niego zależy ofensywna gra drużyny z Kielc.


Atak: Napastnika Złocisto-Krwistych chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. 28-letni Airam Cabrera z impetem rozpoczął rundę wiosenną Ekstraklasy, zdobywając dziewięć bramek w pierwszych siedmiu spotkaniach. Obecnie pochodzący z Wysp Kanaryjskich zawodnik nieco wyhamował, lecz to on jest autorem obu goli Korony w grupie spadkowej. Były piłkarz Villarealu i Cadiz CF jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem jedenastki z województwa świętokrzyskiego. Pozostali trzej atakujący Korony (Przybyła, Sekulski i niegrający już na Kolporter Arenie Trytko) zaliczyli o połowę mniej bramek od świetnie wyszkolonego technicznie Cabrery. Bezsprzecznie świadczy to o klasie Hiszpana, który nie miał jeszcze okazji do występów w hiszpańskiej Primera Division.

Przed sezonem to kielczanie typowani byli jako murowany faworyt do spadku. Drużyna sklecona naprędce przez trenera Marcina Brosza z czasem zaczęła stanowić monolit i teraz bliska jest utrzymania. Plany bezstresowego zakończenia rozgrywek przez Złocisto-Krwistych pokrzyżować mogą jednak Wiślacy, którzy pod wodzą Dariusza Wdowczyka mają imponującą średnią trzech zdobytych goli na mecz. Która ekipa wyjdzie zwycięsko z tego emocjonująco zapowiadającego się pojedynku? Przekonamy się o tym w sobotę. Pierwszy gwizdek sędziego Piotra Lasyka już o godzinie 20.30.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Za słabo, by nie przegrać... Korona - Wisła 3-2

Fatalne zawody zaliczyli piłkarze krakowskiej Wisły w Kielcach przeciwko tamtejszej Koronie. Od początku to nasi rywale wykazywali więcej ochoty do gry i otrzymali za to nagrodę w postaci trzech punktów. "Biała Gwiazda" przegrywa bowiem z Koroną 2-3 i jest to pierwsza porażka wiślaków pod wodzą trenera Dariusza Wdowczyka. Obydwie bramki dla naszego zespołu zdobył wprowadzony dopiero na drugą połowę Paweł Brożek, ale te gole to było za mało, aby wywieźć z Kielc choćby punkt.

Ważne dla obydwu ekip spotkanie wiślacy rozpoczęli niestety bardzo źle. Od początku to kielczanie wyglądali groźniej i choć po stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu jako pierwszy z bramkarzy interweniować musiał Dariusz Trela, to zaraz potem o wiele więcej pracy miał mieć Michał Miśkiewicz. Już bowiem w 3. minucie ładnie rozegraną akcję wykończyć próbował Serhij Pyłypczuk, ale uderzył w boczną siatkę. Zaraz zaś potem wysilić musiał się Boban Jović, który wybił piłkę zmierzającą do Airama Cabrery.

Były to na pewno groźne próby gospodarzy, ale wiślacy w 9. minucie potrafili na nie odpowiedzieć. Szybko z akcją wyszedł Wilde-Donald Guerrier, który został sfaulowany przez Bartosza Rymaniaka. Do piłki doszedł wprawdzie Zdeněk Ondrášek, ale sędzia... przerwał akcję gwizdkiem. Mamy więc rzut wolny, a więcej niż dziwna jest nie tylko decyzja sędziego Piotra Lasyka z przerwaniem akcji, ale też z tym, że nie pokazał obrońcy Korony żółtej kartki! Rzut wolny daje nam niewiele, a zaraz potem przychodzi pięć minut, które wstrząsnęło Wisłą! A także jej kibicami.

Najpierw Pyłypczuk dogrywa bowiem do Cabrery, który tylko dopełnia formalności, i choć wiślacy reklamowali "spalonego", to sędziowie okazali się nieugięci. Zaraz zaś potem po wrzutce - główkę tegoż Pyłypczuka - Miśkiewicz wprawdzie odbija, ale dokładnie tam, gdzie nabiegał Dmitrij Wierchowcow. A to oznacza, że po siedemnastu minutach meczu Wisła przegrywała w Kielcach aż 0-2!

Po tych ciosach - wiślacy już do końca pierwszej połowy się nie podnieśli! Wprawdzie w 22. minucie ładnie z dystansu uderzył Krzysztof Mączyński, ale po rykoszecie mieliśmy tylko rzut rożny. Po nim blisko szczęścia był w 30. z kolei minucie Zdeněk Ondrášek, ale Czech główkował obok bramki.

Korona czekała oczywiście na swoje okazje do kontrataków i po jednym z nich blisko szczęścia był Bartłomiej Pawłowski, ale ostatecznie nie ukarał Wisły jeszcze mocniej. Po pierwszej połowie było zresztą wystarczająco dla nas fatalnie!

Przed rozpoczęciem drugiej połowy dwiema zmianami w naszym zespole zareagował trener Dariusz Wdowczyk, bo do gry wprowadził Pawła Brożka i Rafała Boguskiego - na ławce zostawiając Witalija Bałaszowa i Petara Brleka. Jeśli jednak miało to dać jakąś konkretną zmianę w jakości naszej gry, to jak się okazało - przez pierwszy jej kwadrans po przerwie - nie dawało. Dopiero bowiem w 60. minucie Wisła przeprowadziła pierwszą groźną akcję pod bramką gospodarzy. Na strzał z dystansu zdecydował się bowiem Maciej Sadlok, ale Trela nie dał się zaskoczyć.

Był to jednak - jak się okazało - poważny sygnał dla wiślaków, którzy dwie minuty później zdobyli gola kontaktowego. Uczynił to Brożek, który wykorzystał fatalny kiks Roberta Dejmka i po strzale głową wiślaka było już tylko 1-2...

Niestety z tego gola nie cieszyliśmy się zbyt długo, bo Korona bardzo szybko zdobyła swoją trzecią bramkę! Z prawej strony dośrodkowywał Cabrera, a że zbyt daleko od Pyłypczuka był Głowacki, nie doszedł do niego Boban Jović, a do dośrodkowania nie wyszedł Miśkiewicz, więc ukraiński pomocnik kielczan bardzo łatwo zdobył bramkę na 1-3! W 69. minucie mogło być zresztą jeszcze gorzej, bo po błędzie Sadloka - Korona wyszła z kontratakiem... "3 na 1". Wisłę uratował jednak Arkadiusz Głowacki, więc wciąż traciliśmy do kielczan dwa gole.

Od tego momentu wiślacy oczywiście starali się jeszcze coś w Kielcach zdziałać, próbował więc Jović, którego strzał obronił Trela, próbował też z dystansu Mączyński, a także już w 87. minucie trzeci nasz w tej potyczce rezerwowy - Krzysztof Drzazga, którego uderzenie głową przeleciało nad bramką, ale wynik dopiero w doliczonym czasie gry poprawił dla nas po dośrodkowaniu Mączyńskiego - Brożek. Nasz snajper ponownie skutecznie główkował, pokonując po raz drugi w tym meczu Trelę.

Na cokolwiek więcej wiślakom zabrakło już jednak czasu i ostatecznie blada dziś "Biała Gwiazda" przegrywa w Kielcach, a poza punktami traci też z powodu kartek na kolejne mecze zawodników. W najbliższych dwóch spotkaniach pauzować więc będzie musiał Głowacki, a w jednym Jović. Ma więc trener Wdowczyk dodatkowy ból głowy! Podobnie zresztą jak i kibice Wisły, którzy tego meczu na pewno nie będą wspominać zbyt miło.


Źródło: wislaportal.pl


Przerwana seria Wiślaków

Pierwsza porażka Wiślaków w grupie spadkowej stała się faktem. Korona Kielce pokonała Wisłę Kraków 3:2. Bramki dla gospodarzy zdobyli Cabrera, Wierchowcow oraz Pilipczuk. Autorem obu goli dla krakowian był wprowadzony w drugiej połowie Paweł Brożek, który dwukrotnie głową pokonał Dariusza Trelę.

W meczu 34. kolejki Biała Gwiazda mierzyła się na wyjeździe z Koroną Kielce. Podopieczni Dariusza Wdowczyka w przypadku zwycięstwa mogli odskoczyć od strefy spadkowej na osiem punktów i wydatnie zbliżyć się do upragnionego w obecnej sytuacji dziewiątego miejsca na koniec sezonu. Przy Ściegiennego było więc o co walczyć.

Ekipa Złocisto-Krwistych po trzech remisach w ostatnich meczach zaczęła zbliżać się do dolnych rejonów tabeli. Fakt ten zmotywował kielczan, którzy od początku przycisnęli Wiślaków. Próby Korony zagrażały bramce Miśkiewicza, a najbliższy gola był w 3. minucie Siergiej Pilipczuk, który z boku pola karnego huknął w boczną siatkę.

Jedynym zagrożeniem, jakie w pierwszych dziesięciu minutach stworzyli krakowianie, była główka Ondraska, która nie sprawiła jednak żadnego problemu Dariuszowi Treli.

Hiszpański snajper znowu trafia...

W 12. minucie kielczanie udokumentowali przewagę zdobytą bramką. Po piątym rzucie rożnym wykonywanym przez podopiecznych Marcina Brosza, Wiślacy wybili piłkę przed pole karne. Na strzał z powietrza zdecydował się Dejmek, a futbolówka trafiła wprost pod nogi Pilipczuka, który idealnym podaniem obsłużył Airama Cabrerę. Hiszpan tylko dołożył nogę i przy Ściegiennego zrobiło się 1:0.

Wiślacy nie zdążyli nawet ochłonąć po straconym golu, a Miśkiewicz po raz kolejny musiał wyjmować piłkę z siatki. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Bartłomiej Pawłowski, a w zamieszaniu piłkę głową uderzył jeden z kielczan. Bramkarz Wisły zdołał jeszcze sparować ten strzał, lecz był bezradny przy dobitce Wierchowcowa. Wracający po kontuzji Białorusin podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Biała Gwiazda próbowała otrząsnąć się za sprawą Krzysztofa Mączyńskiego, który zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłkę w ostatnej chwili zblokował jednak jeden z kieleckich defensorów i poszybowała ona nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Trelę.

Na kolejną okazję pod bramką Treli kibice Białej Gwiazdy musieli czekać do 30. minuty. Z kornera dośrodkowywał Wolski, a do piłki po raz kolejny dopadł Ondrasek, lecz jego próba o metr minęła prawy słupek. W odpowiedzi Rafał Grzelak z rzutu wolnego wystrzelił piłkę na drugi poziom trybun. Była to ostatnia sytuacja godna odnotowania w pierwszej połowie, po której Korona zasłużenie prowadziła 2:0.

Odmieniona Wisła po przerwie

W przerwie trener Dariusz Wdowczyk dokonał dwóch zmian, które miały rozruszać zespół Białej Gwiazdy. W miejsce bezbarwnych Brleka i Bałaszowa na murawie zameldowali się Boguski i Brożek. Pierwszych kilka minut nie przyniosło jednak wielkich zmian, a mecz toczył się głównie w środku pola. Przy Ściegiennego „wiało nudą" aż do 60. minuty. Wtedy to Maciej Sadlok huknął z dystansu, a piłkę z dużymi problemami odbił Trela. Był to pierwszy celny strzał Białej Gwiazdy w całym spotkaniu.

Akcja lewego obrońcy Wisły pobudziła krakowian, którzy dwie minuty później zdobyli kontaktowego gola. W pozornie niegroźnej sytuacji skiksował Radek Dejmek, a próbującego rozpaczliwie interweniować Dariusza Trelę uprzedził Paweł Brożek, który głową skierował piłkę do siatki. Popularny „Brozio" wlał nieco nadziei w serca Wiślaków, lecz Złocisto-Krwiści odpowiedzieli najszybciej, jak to możliwe. Po dośrodkowaniu z prawej strony niepilnowany Pilipczuk strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Miśkiewicza. Korona znowu uciekła na dystans dwóch bramek.

Przyjezdnych próbował pobudzić Arkadiusz Głowacki, lecz podobnie jak w meczu z Termalicą, jego strzał z dystansu był minimalnie niecelny. W odpowiedzi groźną kontrę przeprowadzili głównie broniący się kielczanie. Jej wynikiem było uderzenie z szesnastki Jovanovicia, które nie zagroziło jednak bramce Miśkiewicza.

Gorąco pod kielecką bramką zrobiło się w 82. minucie. Świetną zespołową akcję przeprowadzili Wiślacy, a Boguski idealnym podaniem obsłużył Bobana Jovicia. Słoweniec z ostrego kąta zdecydował się na strzał, który końcami palców odbił Trela. Na tablicy wyników nadal widniał rezultat 3:1. Chwilę później na uderzenie z dystansu zdecydował się Mączyński, lecz i jego próba nie przyniosła efektu.

Za późno...

W 88. minucie groźnie główkował wprowadzony w drugiej połowie Krzysztof Drzazga, ale to też nie zbliżyło Wiślaków do kielczan na dystans jednej bramki. Udało się natomiast Brożkowi, który po wrzutce Mączyńskiego po raz kolejny celnie główkował. Dariusz Trela był bez szans.

Na więcej jednak Wiślakom zabrakło czasu. Biała Gwiazda po raz pierwszy w meczach w grupie B musiała uznać wyższość rywala.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Pierwsza porażka pod wodzą Wdowczyka

Wpisany przez Bogdan

sobota, 30 kwietnia 2016 22:59


Od kiedy najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce nazywana jest ekstraklasą, to zwycięskie spotkania w Kielcach zawsze kończą się rezultatem 3:2 dla którejś z obu tych drużyn. Do dziś takim stosunkiem dwukrotnie wygrywała Wisła, a raz Korona. Tym razem znów górą byli koroniarze, dla których gole zdobyli Airam Cabrera, Dimitrij Wierchowcow i Sergiej Pyłypczuk. Wiślakom dwukrotnie nadzieję dał wprowadzony w przerwie Paweł Brożek, jednak trzy punkty zostały w Kielcach i to Korona jest liderem grupy spadkowej.

Trener Dariusz Wdowczyk zestawiając podstawową 11. musiał radzić sobie bez wykartkowanych Patryka Małeckiego i Denisa Popovicia. Na ławce zasiedli również Rafał Boguski i Paweł Brożek, natomiast ich miejsce zajęli natomiast ich miejsce zajęli Krzysztof Mączyński, Petar Brlek, Witalij Bałaszow i Donald Guerrier. Marcin Brosz, dokonał tylko jednej wymuszonej zmiany. Pauzującego za kartki Elhadija Pape Diawa zastąpił Wierhchowcow, dla którego był to powrót na boisko po kontuzji złamania kości jarzmowej, której doznał w ostatnim meczu z Wisłą.

Już w 2 minucie wiślacy mogli pokonać Trelę, jednak strzał Zdenka Ondraska po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Rafała Wolskiego pewnie wyłapał Dariusz Trela. Po chwili próbowali odpowiedzieć koroniarze, jednak uderzenie Pyłypczuka wylądowało na bocznej siatce. W 8 minucie Guerrier przejął piłkę, popędził w stronę pola karnego, jednak był faulowany tuż przed szesnastką. Stały fragment gry nie przyniósł spodziewanego efektu, bo „Wolak” trafił w mur.

W 12 minucie swoją przewagę udokumentowała Korona. Wstrzeloną piłkę w pole karne zebrał Pyłypczuk, podał do Airama Cabrery, który bez problemu trafił do siatki.

Pięć minut później Korona zdobyła kolejną bramkę. Bartłomiej Pawłowski wrzucił z rzutu wolnego i choć uderzenie Pyłypczuka odbił jeszcze Miśkiewicz, to wobec dobitki Wierchowcowa był już bezradny.

W 22 minucie z dystansu uderzać próbował Krzysztof Mączyński, jednak piłka po nogach obrońców Korony wyszła poza pole gry. W 30. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego próbował Ondrasek, jednak źle trafił w piłkę i ta minęła bramkę.

Wisła nie mogła sforsować obrony kielczan, którzy skutecznie bronili się często całą drużyną. Na domiar złego, w 36 minucie 12 żółtą kartkę w tym sezonie obejrzał wiślacki kapitan, Arkadiusz Głowacki, co oznacza że będzie musiał pauzować aż w dwóch najbliższych spotkaniach, z Jagiellonią i Śląskiem Wrocław.

Wynik do przerwy nie uległ zmianie, Korona strzeliła dwa gole w przeciągu 17 minut, natomiast przez całe trzy kwadranse Wisła nie oddała celnego strzału. Po przerwie na boisku nie pojawili się Witalij Bałaszow i Petar Brlek, których zastąpili Paweł Brożek i Rafał Boguski. Tym samym był to powrót do pierwotnego ustawienia z początków kadencji Wdowczyka, z tą oczywistą różnicą, że „Mąka” i „Dziki” zastąpili kartkowiczów.

Pierwszy groźny strzał dopiero w 60 minucie oddał Maciej Sadlok, który mierzył z ponad 30 metrów, jednak mimo problemów Treli, piłka nie ugrzęzła w siatce.

Dwie minuty później Wisła złapała kontakt. Radek Dejmek naciskany przez Brożka skiksował, który zdążył jeszcze uprzedzić Trelę i głową trafić do siatki. Jednak po chwili gospodarze znów odskoczyli na dwie bramki. Cabrera dośrodkował z prawej strony, najwyżej do piłki wyskoczył Pyłypchuk i głową pokonał bezradnego Miśkiewicza.

W 74 minucie groźnie z dystansu uderzał „Głowa”, jednak po raz kolejny rykoszet sprawił, że piłka nie zmierzała w światło bramki. W 83. groźnie zagrali wiślacy. Na małej przestrzeni obronę rozklepali Jović z Boguskim, jednak Trela odbił strzał Słoweńca.

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry nadzieję wiślakom dał „Brozio” , który głową wykorzystał dobre dośrodkowanie, jednak był to ostatni akcent spotkania w wykonaniu „Białej Gwiazdy”, która po raz pierwszy od momentu kiedy drużynę przejął Dariusz Wdowczyk nie wywalczyła nawet punktu. W najbliższy piątek na stadionie przy Reymonta pojawi się Jagiellonia. Do składu wrócą Patryk Małecki i Denis Popović, jednak wiślacki szkoleniowiec będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, jak zestawić swoją defensywę, gdyż poza wspominanym Głowackim, za kartki pauzować będzie również Jović. Korona, która dzięki zwycięstwu objęła prowadzenie w grupie spadkowej, swój mecz rozegra w Bielsku – Białej.


Korona Kielce – Wisła Kraków 3:2 (2:0)

Bramki: 1:0 Cabrera 12, 2:0 Wierchowcow 17, 2:1 Brożek 62, 3:1 Pyłypczuk 65, 3:2 Brożek 90+1.

Korona: Trela – Rymaniak, Wierchowcow, Dejmek, Sylwestrzak – Pyłypczuk (Gabovs 77), Jovanović, Grzelak, Fertovs, Pawłowski (Przybyła 89) – Cabrera (Sekulski 71).

Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Mączyński, Brlek (Boguski 46) – Bałaszow (Brożek 46), Wolski, Guerrier (Drzazga 66) – Ondrasek. Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). Żółte kartki: Fertovs, Pyłypczuk, Przybyła – Bałaszow, Głowacki, Jović.

Widzów: 6 479.

Źródło: skwk.pl

Szkoda. Wisła przegrywa z Koroną 2-3.

Dodano: 2016-04-30 23:08:41 (aktualizacja: 2016-05-06 09:17:40)

(MARCIN)

Wisła Kraków przegrała w Kielcach z Koroną w meczu 34 kolejki polskiej Ekstraklasy. Była to pierwsza porażka Białej Gwiazdy, odkąd na ławce trenerskiej klubu z R22 zasiada Dariusz Wdowczyk.

Szkoleniowiec gości nie mógł skorzystać tym razem z pauzujących za kartki Popovicia i Małeckiego. Po słabszym meczu z Termalicą postanowił odstawić do rezerwy Brożka i Boguskiego. W pierwszej 11 zagrali tym razem za to Krzysztof Mączyński, Petar Brlek, świetnie spisujący się w Wiśle II Witalij Bałaszow i Wilde Donald Guerrier.

W pierwszej odsłonie Wisła prezentowała się słabo. Jedyną okazję na strzelenie gola stworzyła po główce niecelnej Ondraszka. W dodatku popełniała fatalne błędy w obronie. Efekt? 0-2 po 45 minutach. Najpierw Miśkiewicza pokonał skuteczny Cabrera a potem Wierchowcow.

W przerwie trener Wdowczyk dokonuje zmian. Za Bałaszowa i Brleka na murawie meldują się Boguski i Brożek. Ten drugi nękany jest urazami. Mniej trenuje, jest coraz wolniejszy. Ale "Pawka" to golleador. Prawdziwy i niezaprzeczalny. W formie dalekiej od optymalnej strzelił dwa gole. Nr 11 i 12 w bieżącym sezonie. Pierwszego po fatalnym błędzie Dejmka. Drugiego strzałem głową z obrębu pola karnego.

Paweł zastanawia. Gdy zagrał w pierwszym składzie z Termalicą nie wyglądało to najlepiej. Posadzenie go na ławce z Koroną okazało się błędem.

6 maja potyczka z Jagiellonią. Wisła znów przystąpi do niej bez ważnych graczy. Tym razem za kartki "odpoczną" Głowacki i Jović. W krótkim okresie czasu po bardzo fajnej passie tracimy 5 punktów. To źle. Gorzej wygląda też wiślacka gra. "Grupa spadkowa" jest specyficzna. Tam cel uświęca środki. Skład BG zapewne i wyszkolenie poszczególnych graczy lepiej sprawdzałoby się w grze w piłkę przeciwko Legii czy Lechowi, niż w kopaninach przeciwko walczącym o życie. Ale piłkarze sami ugrali w sezonie regularnym to co ugrali i sami zgotowali sobie taki los. Muszą więc walczyć i Wisłę utrzymać. Do szczęścia brakowało dziś 3 punktów. Nie udało się. Oby udało się w piątek.

Korona - Wisła 3-2 (2-0)

Bramki: Cabrera, Wierchowcow, Pyłypczuk - Brożek 2.

Skład Wisły: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Bałaszow (46, Boguski), Mączyński, Brlek (46, Brożek), Wolski, Guerrier (66, Drzazga) - Ondraszek.

Korona: Trela - Rymaniak, Wierchowcow, Dejmek, Sylwestrzak - Pyłypczuk (77, Gabovs), Jovanović, R. Grzelak, Fertovs, Pawłowski (89, Przybyła) - Cabrera (71, Sekulski).


Sędziował: Piotr Lasyk.


Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Zabrakło jakości

⁃ Gratuluję Koronie i trenerowi Broszowi zdobycia trzech punktów. Daliśmy się zaskoczyć i ze stałych fragmentów gry dostaliśmy pierwsze bramki. Czym Korona mogła nam zagrozić, to rzuty wolne. Sam jednak rzut wolny z bocznych okolic boiska to nie jest jeszcze bramka. Zdecydowanie zbyt łatwo traciliśmy jednak te gole. Wróciliśmy do gry w drugiej połowie, strzelając bramkę z prezentu, by za chwilę stracić trzeciego gola i znów musieliśmy gonić rezultat - mówił po porażce w Kielcach trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Zabrakło może trochę czasu, ale także jakości, żeby Koronę pokonać. To co było w drugiej połowie, to nie wyglądało źle, bo staraliśmy się atakować i stwarzać sytuacje. I choć nie było ich zbyt wiele, to przynajmniej je stwarzaliśmy, żeby tę bramkę strzelić. Było to jednak za późno. O pierwszych 45 minutach trzeba byłoby zapomnieć, patrząc z naszej strony. Żałujemy trzech straconych tutaj punktów, ale też mamy sporo materiału do przemyślenia. Niektóre zachowania piłkarzy na boisku nie mogą się powtarzać. Będziemy nad tym pracowali, żeby pewnych elementów w grze nie było, bo to nie przystoi - dodał Wdowczyk.

Już po pierwszej fatalnej w naszym wykonaniu i przegranej aż 0-2 połowie trener dokonał dwóch zmian.

⁃ Chcieliśmy zagrać ofensywnie, bo Petar grał na pozycji defensywnego pomocnika i mogę powiedzieć, że nie grał źle. Witalij zagrał słabsze spotkanie. Drużyna rezerwy to nie jest pierwszy zespół. Skrzydła w pierwszej połowie absolutnie nie funkcjonowały, to samo mogę powiedzieć o Donaldzie, który ma zadania nie tylko "do przodu", ale również trzeba wrócić i pokryć. To gra od pola karnego do pola karnego, a w pierwszej połowie tego nie było. Musi być odpowiedzialność na boisku wszystkich zawodników, a taki sposób gry absolutnie mi nie odpowiada i nie będę tego akceptować - przyznał opiekun naszego zespołu.

Przed kolejnymi naszymi spotkaniami Wdowczyk ma dodatkowy problem, bo za kartki pauzować będą musieli Boban Jović w jednym meczu oraz Arkadiusz Głowacki - w aż dwóch!

⁃ Wypada Boban Jović i Arkadiusz Głowacki, dwóch podstawowych obrońców. Na gorąco nie będziemy myśleć o tym kim ich zastąpić - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Marcin Brosz: - Widać było to zaangażowanie

Oglądaliśmy bardzo dobre spotkanie z obydwu stron. Szkoda, że wszyscy nasi kibice tego nie wiedzieli, bo takie mecze utrwalają się w pamięci. Chciałbym podkreślić dobrą pracę tych co byli na boisku i tych, którzy byli na ławce. To było widać, to zaangażowanie. Zmiany wzmocniły zespół. Cieszymy się z punktów, ale one nam jeszcze nic nie dają. Dalej musimy pracować, a mamy teraz dwa kolosalnie ciężkie wyjazdy - mówił po wygranej z Wisłą trener Korony Kielce, Marcin Brosz.

- Czeka nas teraz tydzień przygotowań i wtedy się wszystko wyjaśni. O tym co było dziś zapominamy i przygotowujemy się na mecz z Podbeskidziem - dodał opiekun drużyny z Kielc.

⁃ Dla mnie cały zespół, bez wyjątków, zasługuje na wyróżnienie. A co do grupy spadkowej, to jest w niej osiem bardzo wyrównanych drużyn i każdy walczy. Ta walka jest stawiana na pierwszym miejscu, przed jakością gry. Cieszymy się razem, Kielce się cieszą. Idziemy w dobrym kierunku, ale od jutra o tym zapominamy. Czeka nas trudne spotkanie w Bielsku, musimy być na nie gotowi, nie tylko taktycznie, ale i również mentalnie - zakończył Brosz.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Biorę po części odpowiedzialność za to co się stało

⁃ Trener uczulał nas na to, w czym Korona jest groźna, czyli stałe fragmenty gry i Airam Cabrera. A my pozwoliliśmy i dopuściliśmy do sytuacji z których zdobyli dwie bramki. I było juz ciężko - powiedział po porażce w Kielcach 2-3 bramkarz Wisły Kraków, Michał Miśkiewicz, który nie miał dziś na pewno w tym spotkaniu "swojego dnia".

⁃ Czy mam sobie coś do zarzucenia? Myślę, że przy drugiej i trzeciej bramce mogłem zachować się lepiej. Pierwsza bramka to z mojej perspektywy minimalny spalony. Biorę po części odpowiedzialność za to co się stało - przyznał Miśkiewicz. - Druga połowa już trochę lepiej wyglądała, ale to też nie był "szczyt marzeń" i skończyło się tak, jak się skończyło. Korona walczyła mocniej od nas i wydarła to zwycięstwo - dodał wiślak.

⁃ Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta przewaga nad strefą spadkową zmalała dziś do pięciu punktów. Dlatego też tak bardzo chcieliśmy dziś wygrać ten mecz, żeby mieć na tyle komfortową sytuację, żeby już o tym nie myśleć. Trzeba się zebrać i w następnym meczu powalczyć o trzy punkty, które dadzą nam ten mentalny spokój. W następnym meczu będziemy musieli radzić sobie bez Arkadiusza Głowackiego i Bobana Jovicia. Trener będzie więc musiał dokonać jakieś roszady w składzie i zastanowić się jak to wszystko poukładać. Tym bardziej, że nie ma również Rafała Pietrzaka i będziemy dość okrojeni w obronie. Ale trzeba to będzie jakoś poskładać - dodał bramkarz "Białej Gwiazdy".

W Kielcach Wisła zagrała bez dwóch ważnych dla nas ostatnio zawodników - czyli bez Patryka Małeckiego oraz bez Denisa Popoviča, ale Miśkiewicz nie chciał w tym fakcie upatrywać przyczyn porażki.

⁃ Popović i Małecki są ważnymi elementami naszej układanki. Nasz spadek formy widać było już w meczu z Termaliką, gdzie nie graliśmy tego, czego chcieliśmy. "Mały" jest w dobrej formie i na pewno coś by dziś wniósł. Denis też dobrze ostatnio wyglądał. Nie możemy jednak bazować na tym, że dwie osoby wypadają z tak szerokiego składu, jaki mamy w tej chwili, i nagle nie potrafimy grać ani dobić przeciwnika - zakończył Miśkiewicz.

Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: - Niestety tych goli dzisiaj zabrakło

⁃ Popełniliśmy dziś zbyt czytelne błędy. Wiedzieliśmy, że Korona jest groźna ze stałych fragmentów gry, że ma w drużynie "wieżowce" i będą chcieli to wykorzystać. Daliśmy im do tego argumenty i przez to przegraliśmy mecz. Można trochę pozytywniej wypowiedzieć się na temat drugiej połowy, bo każdy z nas próbował gonić wynik, staraliśmy się kontrolować przebieg spotkania, dążyć do strzelania bramek. Niestety tych goli dzisiaj zabrakło - powiedział po meczu w Kielcach Krzysztof Mączyński, który po raz pierwszy od kontuzji zagrał pełne 90 minut meczu!

⁃ Po to jest szeroka kadra, żeby móc wykorzystywać braki. To spotkanie pokazało nam ile znaczy dla nas Paweł Brożek, ale to są decyzje sztabu szkoleniowego. Każdy stara się wykonywać tą pracę najlepiej jak potrafi, czasami wychodzi to lepiej, czasami gorzej, ale każdy się stara. Zostały nam trzy mecze, z czego dwa u siebie. Do każdego z nich podejdziemy z takim samym nastawieniem, czyli będzie walka o trzy punkty. Będziemy dążyć do tego, będziemy się bić i będziemy walczyć, bo na pewno nie oddamy tego i będziemy w każdym meczu pokazywać 100% swoich możliwości - dodał wiślak.

Dla Mączyńskiego występ przez pełne 90 minut to na pewno bardzo ważna rzecz.

- Każdy z zawodników ma kontakt ze sztabem szkoleniowym, my mamy wykonywać swoją pracę. W moim przypadku mam tutaj z każdym meczem i treningiem wracać do dyspozycji, jaką prezentowałem wcześniej. Co będzie później - zobaczymy. Jestem natomiast zadowolony, bo na takim terenie, jak Kielce, gdzie piłka jest bardziej fizyczna, sam chciałem z ciekawości zobaczyć, jak wygląda moja noga. Nie ma bólu, ani w treningu, ani w takim meczu jak dzisiaj. Tylko się cieszyć. To mnie motywuje do dalszej pracy. Będę się starał do samego końca pokazać maksimum swoich możliwości - przyznał "Mąka".

W Kielcach Wisła grać musiała bez dwóch zawodników, którzy pauzowali za kartki, a w kolejnym naszym spotkaniu - pauzować będzie musiało dwóch następnych wiślaków.

⁃ Wychodząc na boisko żaden z zawodników nie kalkuluje czy dostanie żółtą kartkę, czy nie. Liczy się to co jest w danym momencie i tutaj nie ma kalkulacji. Czasami wychodzi to z gry. czasami po indywidualnych błędach. Trudno, wypadli jedni, będą musieli zastąpić ich drudzy. To sport zespołowy i będziemy jeden za drugiego się bić - stwierdził Mączyński.

Pomocnik Wisły został także poproszony o skomentowanie sytuacji z aż dwiema zmianami po pierwszych 45 minutach spotkania.

⁃ Nie będę oceniać tego jak to wyglądało z boku. Jeżeli trener dokonał dwóch zmian, to coś nie pasowało i chciał coś zmienić, aby było dobrze. W pierwszej połowie zawiniliśmy, ale w drugiej weszliśmy na swój poziom i staraliśmy się gonić wynik i grać o zwycięstwo. Nie udało się, taka jest piłka. Dziś Korona wygrała, bo strzeliła jedną bramkę więcej. Jeśli zaś chodzi o Petara Brleka, to jest to bardzo fajny chłopak, o dużych umiejętnościach. Ja bym dał mu czas tutaj na aklimatyzację. On jest młody i dopiero poznaje naszą ligę. Nie ma co go jeszcze oceniać. Ja obserwuję go na treningu i ma bardzo duży potencjał tylko musi go "sprzedać" - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Będziemy chcieli zmazać tę plamę

⁃ Już wcześniej wiedziałem, że zacznę to spotkanie na ławce rezerwowych. Miałem czas do tego się przyzwyczaić. Dwie bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry, to były ich kontynuacje. Jak się przegrywa 0-2, to chce się coś zmienić. Na boisku pojawiłem się razem z Pawłem Brożkiem, który strzelił dziś dwa gole. Na pewno była to bardzo dobra zmiana - powiedział po meczu w Kielcach pomocnik Wisły, Rafał Boguski.

⁃ Można się było spodziewać, że Korona ruszy, nie wygrała od kilku spotkań i u siebie będzie chciała nadawać ton. Też byliśmy tego świadomi. Niestety nie ustrzegliśmy się błędów i w krótkim odstępie czasu strzelili nam dwie bramki - dodał wiślak.

Teraz przed "Białą Gwiazdą" dwa spotkania w Krakowie, ale w obydwu zabraknie Arkadiusza Głowackiego, a w jednym z nich Bobana Jovicia.

⁃ Będzie ciężko, dwaj nasi podstawowi zawodnicy wypadają ze składu, czyli Boban Jović i Arkadiusz Głowacki. Musimy myśleć o piątku i odnieść jak najlepszy rezultat. Na pewno jakiś dyskomfort jest, bo mieliśmy dobrą serię, wiele zwycięstw i meczów bez porażki, dziś się ona przytrafiła. Mam nadzieję, że to nas podrażni i będziemy chcieli zmazać tę plamę - zakończył Boguski.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Wygląda na to, że złapaliśmy lekką zadyszkę

⁃ Takie były ustalenia - wiedziałem już dwa dni wcześniej, że nie będę grać. Jestem świeżo po kontuzji, a ostatnie 2-3 tygodnie były stracone, bo nie trenowałem i moja forma fizyczna nie jest jeszcze optymalna - powiedział po meczu w Kielcach Paweł Brożek, który pojawił się na murawie w tym spotkaniu dopiero po przerwie, ale nie przeszkodziło mu to strzelić dla nas aż dwa gole. Niestety było to za mało, aby podtrzymać passę spotkań bez porażki.

⁃ Na pewno inaczej zagraliśmy po przerwie, od 60 minuty zaczęliśmy stwarzać sobie wreszcie okazje, a do tej 60 minuty nie potrafiliśmy nic zrobić na boisku. W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się przy piłce, Korona była agresywniejsza w odbiorze, stwarzała sytuacje po stałych fragmentach gry i moim zdaniem do przerwy zasłużenie prowadziła - mówił o tym meczu wiślak.

⁃ Jeszcze mamy trochę oddechu, jeżeli chodzi o naszą sytuację w tabeli. Jeśli jednak będziemy dalej tak grać i nie będziemy punktować, to może zrobić się nieprzyjemnie. Wygląda na to, że złapaliśmy lekką zadyszkę. Nie gramy tej piłki ofensywnej, nie stwarzamy sobie sytuacji, jak to miało miejsce jeszcze kilka tygodni temu. Może nie jest to duży problem, ale gramy słabiej, nie ma się co oszukiwać. Nad tym musimy popracować, bo mamy mało czasu - już w piątek czeka nas kolejny mecz - dodał Brożek.

⁃ Ze strzeleckiej formy jestem zadowolony, ale piłkarsko - jeśli chodzi o ogólne "czucie piłki" - to nie jest ono najlepsze. Tak jak powiedziałem, nie trenowałem dwa tygodnie i to "czucie piłki" nie jest na odpowiednim poziomie - zakończył najlepszy w tym sezonie strzelec Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 34. kolejki Ekstraklasy

Tak jak można się było spodziewać finał sezonu, po podziale na grupy, jest niezwykle emocjonujący. Wpadkę Legii w Lubinie w pełni wykorzystuje bowiem Piast, który po zwycięstwie nad Pogonią - dogania punktowo warszawiaków! I już za tydzień Legia zmierzy się na własnym stadionie właśnie z gliwiczanami. Czeka nas więc bezpośrednia walka o tytuł! Walka trwa także na dole tabeli, bo ze strefy spadkowej wydostaje się Górnik Łęczna, a na ostatnie miejsce - po kolejnej porażce - spada Podbeskidzie i bez wątpienia czekają nas tutaj jeszcze prawdziwe bitwy!


Czwartek, 28 kwietnia:

Zagłębie Lubin 2-0 Legia Warszawa

1-0 Jakub Tosik (12.)
2-0 Krzysztof Piątek (44.)

Sensacja w Lubinie? Z jednej strony tak, a z drugiej? Legia męczyła się straszliwie już przy okazji swojego poprzedniego wyjazdu - do Chorzowa, ale tam ich rywalom zabrakło "jakości" do tego, aby warszawiaków ograć. Tej nie brakowało za to w zespole Zagłębia, który już do przerwy wypunktował głównego kandydata do mistrzostwa. Teraz przy Łazienkowskiej nerwowo czekać będą na to co zrobi Piast, który w następnej kolejce przyjedzie na mecz "o wszystko" do stolicy. A lubinianie? Robią ważny krok w kierunku pucharów.


Lech Poznań 0-0 Lechia Gdańsk

Ogrom sytuacji po jednej i drugiej stronie. Poprzeczka, słupek - a na koniec bezbramkowy remis, więc bez wątpienia obydwa zespoły mają powody do tego, aby czuć niedosyt, bo strata punktów oddala zarówno poznaniaków, jak i gdańszczan, od miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach.


Piątek, 29 kwietnia:

Górnik Zabrze 2-1 Śląsk Wrocław

1-0 Armin Ćerimagić (17.)
1-1 Kamil Biliński (84.)
2-1 Sebastian Steblecki (90.)

To spotkanie to przede wszystkim kompromitacja Eurosportu, który "czekał" z wejściem z transmisją na to, aby... kolarze dojechali do mety, ze swojej wcześniejszej relacji. Jakby tego było mało na wyrównanie w wykonaniu Śląska komentator spotkania zareagował co najmniej dziwnie, bo wszem i wobec oznajmił, że z gola dla gości cieszą się kibice... Górnika. A kibice z Zabrza ostatecznie mieli ogromne powody do zadowolenia. Mimo tego, że po pięknym trafieniu Bilińskiego - wrocławianie byli blisko remisu - zabrzanie grali do końca i po indywidualnej akcji Stebleckiego po piątkowym wieczorze Zabrze świętuje! Górnik wydostał się bowiem - co najmniej na chwilę - ze strefy spadkowej, no i śmiało można stwierdzić, że wygrana dotychczasowego outsiedera sprawia, że "liga będzie ciekawsza"!


Ruch Chorzów 0-1 Cracovia

0-1 Miroslav Čovilo (4.)

Walczące o swój historyczny występ w europejskich pucharach "Pasy", które zaliczyły dotychczas jedynie dwa epizody w "Pucharze Lata/Intertoto", bardzo szybko objęły prowadzenie w tym meczu. I to utrzymały do końcowego gwizdka sędziego. Samo zaś spotkanie było niezwykle... nudne, bo goście "pilnowali" prowadzenia, a "Niebiescy" wciąż szukają jakości w przednich formacjach, która przyniosłaby im bramki. W piątkowy wieczór jej nie znaleźli.


Sobota, 30 kwietnia:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-2 Górnik Łęczna

0-1 Przemysław Pitry (31.)
0-2 Jakub Świerczok (88.)

Fura szczęścia, którą Termalika miała w poprzedniej kolejce przy Reymonta, została wyczerpana. Bramkarz "Słoników", Sebastian Nowak, który od poniedziałku chodził z głową w chmurach - chyba ją tam zostawił, bo przy pierwszej - jakże ważnej dla losów każdego spotkania - bramce, wyraźnie się nie popisał. I choć koledzy Nowaka z pola starali się coś zdziałać, to wspomniane szczęście zostało jakby wyczerpane. To zaś wreszcie uśmiechnęło się do Górnika, który wywozi z Niecieczy arcyważne dla siebie trzy punkty!


Korona Kielce 3-2 WISŁA KRAKÓW

1-0 Airam Cabrera (12.)
2-0 Dmitrij Wierchowcow (17.)
2-1 Paweł Brożek (62.)
3-1 Serhij Pyłypczuk (65.)
3-2 Paweł Brożek (90.)

Nie od dziś wiadomo, że w naszej lidze każdy mecz - żeby go oczywiście wygrać - trzeba przede wszystkim wybiegać, a co za tym idzie - wywalczyć. I w tym ważnym elemencie kielczanie na tle wiślaków byli w sobotni wieczór zespołem z innej ligi. Poziom zaangażowania piłkarzy Korony był na rewelacyjnym poziomie i chyba śmiało można stwierdzić, że w sobotę kielczanie mogliby wspomnianym zaangażowaniem obdzielić innych. A że tego nie zrobili i wykorzystali koszmarne błędy naszej defensywy i bramkarza, więc skończyło się to wszystko tak, jak się skończyło. Oczywiście gole Brożka mogły odmienić losy tej rywalizacji, ale też otwarcie trzeba przyznać, że wiślacy swoją grą na punkty w Kielcach raczej nie zasłużyli.


Niedziela, 1 maja:

Jagiellonia Białystok 3-2 Podbeskidzie Bielsko-Biała

0-1 Adam Mójta (17. k.)
1-1 Dawid Szymonowicz (32.)
1-2 Mateusz Szczepaniak (74.)
2-2 Konstantin Vassiljev (80.)
3-2 Taras Romanczuk (90.)

Niesamowite emocje w Białymstoku, bo losy tego meczu przesądzone zostały dopiero w doliczonym czasie gry. I dla bielszczan sytuacja staje się naprawdę dramatyczna! "Górale" przegrywają czwarty kolejny mecz w "grupie spadkowej" i można powiedzieć, że wracają do punktu wyjścia. Na trzy kolejki przed końcem są na ostatnim miejscu w tabeli, czyli dokładnie na tym samym, na którym zespół ten bieżący rok rozpoczynał. W spotkaniu tym na pewno "Góralom" nie pomógł Emilijus Zubas, który zachował się fatalnie przy uderzeniu Konstantina Vassiljeva i kto wie, czy nie będzie to gol, który niespodziewanie może "Górali" spuścić z ligi. Spod rychłego topora ucieka za to Jagiellonia - doganiając punktowo liderujące w "grupie spadkowej" - Koronę i Wisłę.


Piast Gliwice 2-1 Pogoń Szczecin

1-0 Saša Živec (10.)
1-1 Wladimer Dwaliszwili (15.)
2-1 Martin Nešpor (35.)

Gliwiczanie doskonale wiedzieli, że wygrana z Pogonią daje im szansę na poważne włączenie się jeszcze do walki o mistrzostwo Polski. I, choć nie było łatwo, swoją okazję wykorzystali w 100%. Końcówka bieżącego sezonu będzie więc jeszcze na górze ligowej stawki mocno emocjonująca. Tak jak i końcówka tego meczu, bo Pogoń bynajmniej nie chciała w Gliwicach przegrać - i mocno przycisnęła. Kilka razy pod bramką gospodarzy się więc "zakotłowało", ale podobno "szczęście sprzyja lepszym". I zostało z Piastem. Na jak długo?

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 34 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galeria sportowa

Galeria: