2016.05.06 Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0

Z Historia Wisły

2016.05.06, Ekstraklasa, 35. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 14°C
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Jagiellonia Białystok
widzów: 10.565
sędzia:
Jarosław Przybył z Kluczborka grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (36' Tomasz Wajda z Żywca)
Bramki
Paweł Brożek (g) 25' 1:0
Wisła Kraków
4-4-1-1
Michał Miśkiewicz
42' grafika:zk.jpg Jakub Bartosz
Richard Guzmics
Maciej Sadlok
Tomasz Cywka
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (80' Krzysztof Drzazga)
86' Krzysztof Mączyński
Rafał Wolski grafika:zmiana.PNG (72' Denis Popović)
Patryk Małecki
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (85' Alan Uryga)
67' grafika:zk.jpg Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Jagiellonia Białystok
4-2-3-1
Bartłomiej Drągowski
Łukasz Burliga grafika:zk.jpg 27'
Guti
Dawid Szymonowicz grafika:zk.jpg 79'
Piotr Tomasik
Taras Romanczuk
Rafał Grzyb grafika:zk.jpg 71' grafika:zmiana.PNG (82' Piotr Grzelczak)
Przemysław Frankowski grafika:zmiana.PNG (46' Karol Świderski)
Konstantin Vassiljev
Karol Mackiewicz grafika:zmiana.PNG (68' Przemysław Mystkowski)
Fiodor Cernych

Trener: Michał Probierz
Bramki: 1-0


Posiadanie (w %): 54-46
Strzały: 12-15
Strzały celne: 4-5
Piłki zagrane: 496-433
Piłki odzyskane: 172-169
Spalone 1-1
Podania: 394-333
Udane podania (w %): 65-60
Dośrodkowania 23-34
Rzuty rożne 7-10
Faule: 14-14
Żółte kartki: 2-3
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed meczem

Czas na rehabilitację. Wisła gra z Jagiellonią

Dwa pierwsze mecze rundy finałowej rozgrywek Ekstraklasy w "grupie spadkowej" zespół Wisły Kraków zakończył zwycięstwami i wydawało się, że passę tę kontynuować będzie także w kolejnych spotkaniach. Niestety okazało się zupełnie inaczej. Po słabych występach wiślacy zaledwie zremisowali na własnym stadionie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, a potem było jeszcze gorzej, bo przegraliśmy z Koroną Kielce. Czas więc bez wątpienia na rehabilitację i znów zwycięstwo!

Okazja do tego wydaje się wyborna. Po pierwsze znów zagramy na własnym stadionie, a po drugie - z Jagiellonią, którą w bieżącym sezonie solidnie dotychczas ogrywaliśmy! 4-1 w Białymstoku oraz niedawne aż 5-1 przy Reymonta mają swoją wymowę, ale też warto gdzieś może z "tyłu głowy" pamiętać, że nasi rywale bez wątpienia przyjadą na to spotkanie z mocnym postanowieniem poprawy i także ze swojej strony postanowieniem rehabilitacji - za te dwa solidne ciosy.

Będzie im o tyle łatwiej, że trener Dariusz Wdowczyk nie będzie mógł dziś skorzystać z umiejętności naszych dwóch podstawowych obrońców - Arkadiusza Głowackiego oraz Bobana Jovicia, którzy muszą odpokutować karę za nadmiar żółtych kartek. Oznacza to zarazem, że wiślacy wyjdą z nowym ustawieniem defensywy, a to często rodzi dodatkowe problemy. Także dla... bramkarza...

I tutaj Wdowczyk także musiał zmienić plany. W spotkaniu z Jagiellonią do wiślackiej bramki wrócić miał bowiem Michał Buchalik, ale doznał on na jednym z treningów kontuzji. A to oznacza, że będziemy mieli w czekającym nas spotkaniu okazję do rehabilitacji numer trzy. Bramki Wisły bronić będzie bowiem Michał Miśkiewicz, który na własnej skórze przekonał się o tym na czym "jeździ" kibicowska "łaska". Po niedawnym meczu w Chorzowie i po obronionym rzucie karnym fani "Białej Gwiazdy" chcieli nosić go na rękach. W Kielcach, gdzie Miśkiewicz na pewno się z kolei nie popisał, "wyrzucali" go z zespołu. Taki już piłkarza los, ale warto też może wspomnieć, że Wdowczyk mocno zachwalał postawę Miśkiewicza w ostatnim tygodniu na treningach i oby przełożyło się to również na dzisiejszy mecz.

A ten jest dla nas ważny choćby z tego powodu, że po ostatnich wynikach strefa spadkowa przybliżyła się do nas na zaledwie pięć punktów, a że do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki gier, więc każda ewentualna wpadka spowodować może dodatkową nerwowość. A tego bynajmniej nie potrzebujemy. Każde zaś ewentualne zwycięstwo może natomiast sprawić, że wygrany zapewni już sobie ligowy byt. O co wszyscy w naszej grupie grają!

Liczymy więc tym samym mocno, że wiślacy podtrzymają udaną serię meczów przeciwko Jagiellonii i znów dopiszą trzy punkty. Liczymy też, że dziś starać się będą nie tylko nasi piłkarze, ale również - kibice, którzy licznie stawią się na stadionie, aby wspierać zespół!

Do zobaczenia więc na Reymonta! Do boju Wisełka!


Źródło: wislaportal.pl


Pokonać zadyszkę i rywala: Wisła – Jagiellonia

W piątkowy wieczór Wisła Kraków podejmie na własnym stadionie drużynę Jagiellonii Białystok. Po przegranej w Kielcach „Biała Gwiazda” może nie znalazła się w trudnej sytuacji, ale na pewno musi myśleć o zwycięstwie, by spokojnie dograć końcówkę sezonu. Aby jednak wygrać, trzeba wziąć jeszcze jeden głęboki oddech powietrza, które ostatnio zeszło z piłkarzy Wisły.

Niespodziewanie mecz z Jagiellonią urósł do rangi spotkania, w którym trzeba koniecznie wygrać, by zapewnić sobie pewne utrzymanie. Już mecz z Termalicą był w wykonaniu Wisły kiepski, a w Kielcach – zwłaszcza w pierwszej połowie – naprawdę słaby. Widać – co zresztą przyznają sami zawodnicy – że drużyna złapała zadyszkę, ale trzeba zmobilizować się na kolejny mecz i wrócić do grania tego, co jeszcze kilka tygodni temu.

W meczu z Jagą trener Wdowczyk nie będzie mógł skorzystać z pauzujących za nadmiar żółtych kartek Bobana Jovicia i Arkadiusza Głowackiego. Szkoleniowiec Wisły zdradził, że obok Richarda Guzmicsa na środku defensywy zagra Maciej Sadlok, natomiast za Bobana Jovicia do składu wskoczy młody Jakub Bartosz. Na lewej stronie bloku obronnego zobaczyć powinniśmy Tomasza Cywkę. Zobaczymy, czy występująca w eksperymentalnym składzie defensywa spisz się lepiej niż żelazna czwórka, która ostatnio pozwala rywalom na zbyt wiele.

W kadrze meczowej dojdzie zmian: zabraknie słabo spisującego się w Kielcach Petara Brleka, który dodatkowo złamał palec u stopy i przymusowo zakończył sezon. O sporym pechu może mówić Michał Buchalik, który na skutek kontuzji stracił możliwość występu w ligowym meczu o czym wspomniał Wdowczyk.

Do pierwszej jedenastki powinni ponadto wrócić: Denis Popović oraz Rafał Boguski i Paweł Brożek, którzy przedłużyli swoje umowy z Wisłą o kolejny sezon. Wejście Brożka i Boguskiego w Kielcach na drugą połowę wyraźnie ożywiło grą zespołu i pokazało, jak ważnymi są oni zawodnikami dla drużyny. Po pauzie za kartki wróci także Patryk Małecki, który jest motorem napędowym Wisły i gra jak za dawnych lat.

Jagiellonia Białystok, która jeszcze w poprzednim sezonie o tej porze walczyła o mistrzostwo kraju, dziś walczy o utrzymanie. Podopieczni Michała Probierza w poprzedniej kolejce rzutem na taśmę wygrali na własnym stadionie z Podbeskidziem, dzięki czemu mają tyle punktów co Wisła.

Ostatni wizyta zespołu z Podlasia na Reymonta zakończyła się klęską, bowiem tak trzeba nazwać porażkę aż 1-5. Tamten mecz ustawiła czerwona kartka, którą szybko złapał jeden z piłkarzy „Jagi”. Teraz Białostoczanie na pewno będą chcieli wziąć rewanż za tamten mecz.

Największą słabością „Jagi” jest gra obrona. Defensywa drużyny z Białegostoku jest najbardziej dziurawa w całej lidze, co wiąże się z tym, że pozwoliła ona rywalom na wbicie aż 59 bramek. Oczywiście liczymy na to, że przy Reymonta pęknie liczba „60” .

Wisłę i Jagiellonię na pewno łączy poczucie udręki, jaką jest kończący się powoli sezon dla obydwu klubów. Zarówno Wisła jak i Jaga potrafią przecież grać dobry futbol, teraz muszą grać w dolnej ósemce. W piątek oczekujemy dobrego, otwartego spotkania i oczywiście zwycięstwa Wisły, które oficjalnie pozwoli utrzymać się w Ekstraklasie.

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Przybył z Kluczborka.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek o 20.30.

Źródło: wislakrakow.com


Gramy dla Was!

Runda finałowa wchodzi w decydującą fazę, a sytuacja w tabeli nie pozostawia już miejsca na błąd. Rozpoczynająca się dziś 35. kolejka Ekstraklasy nie odpowie nam jeszcze na wszystkie pytania, ale może mocno przybliżyć kilka zespołów do upragnionego celu. Jedną z tych drużyn jest Wisła Kraków, która już za kilka godzin przed własną publicznością zmierzy się z Jagiellonią Białystok. Ostatni mecz tych klubów w Krakowie zakończył się prawdziwym pogromem. Jak będzie dzisiaj? Przekonacie się odwiedzając wieczorem stadion przy ulicy Reymonta! Zapraszamy na mecz!

Wisła i Jagiellonia grały ze sobą w I lidze, w Pucharze Polski, Pucharze Ligi, a raz zmierzyły się nawet towarzysko. Jednak najczęściej areną zmagań tych klubów była Ekstraklasa, w której doszło już do 25 pojedynków. Na tym poziomie rozgrywkowym Biała Gwiazda jest zdecydowanie lepsza od swojego dzisiejszego rywala. Wiślacy wygrali 12 spotkań, w 8 musieli uznać wyższość białostoczan, a w pozostałych 5 mieliśmy remis.

Wysokie wygrane

Wisła podejmowała Jagiellonię przy Reymonta 12 razy. W 7 spotkaniach nasi piłkarze wygrywali, w 3 nie wyłoniono zwycięzcy, a tylko w 2 lepsi byli goście z Białegostoku. Bardzo ciekawie przedstawia się natomiast bilans bramkowy tych meczów, gdyż oba kluby zdobyły w nich łącznie 35 goli. Aż 26 trafień przypadło w udziale Wiśle, tylko 9 Jagiellonii. Czterokrotnie udało się piłkarzom Białej Gwiazdy strzelić Jadze więcej niż 3 bramki w jednym spotkaniu, stąd tak korzystny bilans.

Początkowo Wisła nie radziła sobie najlepiej z drużyną z Podlasia, a przełamanie nadeszło dopiero w sezonie 1992/93. Jesienią Biała Gwiazda przed własną publicznością rozgromiła białostoczan aż 6:3 i od tamtego meczu zanotowała serię 7 kolejnych zwycięstw nad Jagiellonią w Ekstraklasie.

Drugi tak okazały triumf miał miejsce w sezonie 2007/08. W październiku Wiślacy przy R22 ograli Jagiellonię 5:0. Na kolejny tak efektowny wynik kibice Wisły musieli czekać aż do trwających rozgrywek.

Nim jednak rozpoczął się obecny sezon, Wisła i Jagiellonia rozegrały w Krakowie jeszcze jeden bardzo emocjonujący mecz. Dokładnie 15 października 2011 roku Biała Gwiazda pokonała na własnym stadionie Jagę 3:1. Wszystkie bramki padły po przerwie, a jako pierwsi gola zdobyli goście. W 57. minucie Jan Pawłowski znalazł się w polu karnym Wisły i uderzył w dłuższy róg bramki pokonując bezradnego Sergieia Pareikę. Na odpowiedź gospodarzy trzeba było trochę poczekać, ale była ona piorunująca, gdyż Wiślacy w niespełna 10 minut odwrócili losy spotkania. Najpierw w ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym stan rywalizacji wyrównał David Biton. Kilka chwil później Łukasz Garguła dośrodkował z prawej strony, strzał głową Andraża Kirma obronił bramkarz, ale przy dobitce Cwetana Genkowa nie miał już żadnych szans i Wisła na dwie minuty przed końcem objęła prowadzenie. Dosłownie 60 sekund później na strzał z około 25 metrów zdecydował się Kirm, a piłka wpadła do siatki tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Tomasza Ptaka - wygrana krakowian stała się więcej niż pewna.

Zdecydowanie lepsi

W obecnym sezonie oba kluby spotkały się po raz pierwszy 23 października 2015 roku w Białymstoku. Jagiellonia objęła prowadzenie po golu Igorsa Tarasovsa w 23. minucie, ale nie cieszyła się nim zbyt długo. Chwilę później arbiter podyktował karnego dla Wisły, a pewnie stały fragment gry wykorzystał Paweł Brożek. Po przerwie dwukrotnie trafił Maciej Jankowski, a w doliczonym czasie gry gospodarzy dobił jeszcze Donald Guerrier i mecz zakończył się wynikiem 4:1.

Rewanż odbył się 18 marca, oczywiście w Krakowie i był równie bolesny dla białostoczan jak pierwsze stracie. Już w 8. minucie Tarasovs sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Rafała Boguskiego i po obejrzeniu czerwonej kartki musiał opuścić boisko. Wiślacy wykorzystali osłabienie rywala, już na przerwę schodzili prowadząc 4:0. Wynik spotkania otworzył strzałem z dystansu Maciej Sadlok, później dwukrotnie bramkarza gości pokonał Paweł Brożek, a strzelanie w pierwszej połowie zakończył Rafał Wolski. Po zmianie stron piątą bramkę dla Wisły, po przepięknej akcji, zdobył Boguski. Honorowe trafie dla gości celnym strzałem z rzutu wolnego zaliczył Karol Świderski i Biała Gwiazda wygrała 5:1.

W Ekstraklasie Wisła strzeliła Jagiellonii 46 goli, tracąc ich przy tym 27. Najskuteczniejszym Wiślakiem w meczach przeciwko zespołowi z Białegostoku jest Paweł Brożek, który ma na koncie 8 zdobyczy. Dzięki aż 3 trafieniom w tym sezonie nasz napastnik wyprzedził dotychczasowego lidera tej klasyfikacji, czyli Rafała Boguskiego, który aktualnie ma w swoim dorobku 6 bramek przeciwko Jadze.

W poprzedniej kolejce Jagiellonia pokonała przed własną publicznością Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 i w tabeli jest na miejscu 11. Wisła natomiast przegrała w Kielcach z Koroną 2:3 i plasuje się na pozycji 10. Oba kluby mają po 25 punktów, dlatego zwycięstwo w tym meczu ma ogromne znaczenie.

Spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok rozpocznie się o godzinie 20:30.

Wiślacy czekają na Wasz gorący doping, dlatego musicie być dziś wieczorem na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Czas na Jagiellonię

Wpisany przez Bogdan

piątek, 06 maja 2016 09:11

W drugim piątkowym meczu 35 kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła na własnym stadionie podejmować będzie sąsiadów z tabeli, Jagiellonię Białystok. Obie drużyny mają pięć punktów nad strefą spadkową. Zwycięstwo praktycznie zagwarantuje utrzymanie, jednak ewentualna porażka, sprawi, że końcówka sezonu może być wyjątkowo nerwowa. Pierwszy gwizdek Jarosława Przybyła o 20:30.

Po porażce w Kielcach przewaga Wisły nad strefą spadkową zmalała do 5 oczek, jednak to wciąż bezpieczna przewaga nad drużynami z samego dna tabeli. Wiślacy odkuć mogą się w spotkaniu z Jagiellonią, z którą w tym sezonie gra się im wyjątkowo dobrze. Po bramkach Pawła Brożka, dwóm Macieja Jankowskiego i trafieniu Donalda Guerriera, wygrali w Białymstoku aż 4:1. W Krakowie zwycięstwo było jeszcze bardziej okazałe. Bartłomieja Drągowskiego pokonali Maciej Sadlok, dwukrotnie Brożek oraz po golu dołożyli Rafałowie: Wolski i Boguski. Białostocczan stać było jedynie na honorowe trafienie Karola Świderskiego. Warto przypomnieć, że pogrom zdecydowanie ułatwiła czerwona kartka dla Igorsa Tarasovsa (strzelca jedynej bramki dla „Jagi” w meczu na Podlasiu), którą ujrzał już w 8 minucie po faulu na „Bogusiu”. „Jeżeli państwo myślicie, że będzie to taki mecz, jaki ostatnio był na 5:1, to jesteście w błędzie. To samo powiedziałem swoim piłkarzom” – zarzekał się na konferencji przedmeczowej trener Wdowczyk.

Od ostatniego meczu obu drużyn, zespół z Białegostoku radził sobie ze zmiennym szczęściem. Najpierw przegrali na własnym boisku z Podbeskidziem Bielsko – Biała, aż 0:3. Porażka bolała podwójnie, gdyż dwa razy drogę do własnej siatki znaleźli piłkarze „Jagi” – Marek Wasiluk i Guti. Na zakończenie sezonu zasadniczego Jagiellonia przegrała z Piastem 0:2. Rundę finałową podopieczni Michała Probierza rozpoczęli od pokonania 2:0 Górnika Łęczna, by w kolejnym spotkaniu przegrać we Wrocławiu 3:1. Do kompletu w grupie spadkowej, brakowało im jedynie remisu, jednak i ten rezultat pojawił się w ich bilansie. Dokonali tego podczas rywalizacji z Górnikiem Zabrze, w której żadna z drużyn nie znalazła sposobu na swoich rywali. W ostatniej kolejce białostocczanie zrewanżowali się Podbeskidziu za dotkliwą porażkę w poprzednim spotkaniu. Choć to „Górale” prowadzili do 80 minuty 2:1, to gole Konstantina Vassilijeva oraz Tarasa Romanchuka z 93., sprawiły że 3 punkty zostały na Podlasiu.

Jak dotąd niekwestionowanym numerem 1. w bramce „Jagi” jest Bartłomiej Drągowski. W linii obrony pewne miejsce mają Łukasz Burliga, Dawid Szymonowicz, Guti i Piotr Tomasik. Michał Probierz w bój posyła z reguły 5 pomocników i jednego nominalnego napastnika. Fedor Czernych oraz Karol Świderski naprzemiennie spełniają tę rolę. Poza nimi w środku pola występują defensywni pomocnicy Rafał Grzyb i Taras Romanchuk i ofensywni Konstantin Vassiljev, Przemysław Frankowski i Karol Mackiewicz.

Złe wiadomości płyną dla kibiców z wiślackiego obozu. Petar Brlek nie zagra do końca sezonu, złamał on bowiem palec w stopie. W piątek nie wystąpi również Michał Buchalik, którego Wdowczyk chciał wstawić go do składu kosztem Michała Miśkiewicza. Były bramkarz Ruchu Chorzów odniósł kontuzję przywodziciela i w bramce ponownie zagra „Misiek”. Pauzować za nadmiar żółtych kartek będą Arkadiusz Głowacki i Boban Jović. Jakub Bartosz w podstawowej 11., zastąpi Słoweńca, trener zapowiada również, że ma gotowe rozwiązanie na środek obrony - Maciej Sadlok wystąpi zamiast „Głowy”. Na lewej obronie zagra Tomasz Cywka, który w tym sezonie zaliczył już epizod na tej pozycji. Do 18. meczowej wskoczą Piotr Żemło i Krystian Kujawa oraz powrócą kartkowicze Denis Popović i Patryk Małecki. Wypadnie z niej Witalij Bałaszow.

Zwycięstwo którejś z drużyn przybliży ją znacznie do utrzymania w lidze, natomiast porażka, przy równoczesnym zwycięstwie Podbeskidzia w meczu z Koroną i któregoś z Górników w ich bezpośrednim spotkaniu może sprawić, że sytuacja znacznie się skomplikuje i o utrzymanie trzeba będzie walczyć aż do ostatniej kolejki.


Źródło: skwk.pl

Żółto-czerwoni, piątkowi rywale z Jagiellonii

Dodano: 2016-05-06 09:17:07 (aktualizacja: 2016-05-07 13:36:58)

Marco / WislaLive.pl

W piątek 6 maja o 20:30 podejmiemy na własnym stadionie Jagiellonię. Oba mecze w tym sezonie z drużyną z Białegostoku wygraliśmy w świetnym stylu.

Trzeci raz rozbić Jagę

Najpierw na Podlasiu udało się zwyciężyć 4:1, natomiast na wiosnę, przy R22 padł rezultat 5:1 dla BG. Obecnie oba kluby mają na swoim koncie po 25 pkt. Wisła dzięki dodatniej różnicy bramek, cały czas przewodzi w grupie spadkowej. Jednak po ostatniej porażce w Kielcach dogoniły ją właśnie Jagiellonia i ówczesny rywal Korona. Przewaga nad strefą spadkową zarówno ekipy z Krakowa jak i Białegostoku, wynosi 5 pkt, co oznacza (w związku z bezpośrednim starciem w tej kolejce Górników) że zwycięzca piątkowego starcia zapewni sobie definitywnie utrzymanie. W ubiegły weekend spotkania obu drużyn kończyły się wynikami 3:2. Krakowianie niestety ulegli Koronie, przerywając tym samym kapitalną passę 9-ciu gier bez porażki. Nasi rywale wywalczyli 3-punkty po szalonym meczu z Podbeskidziem, w którym to Górale 2 razy obejmowali prowadzenie, a zwycięstwo Jaga zapewniła sobie dopiero w 94 min. W tym roku w 7-miu spotkaniach u siebie, Wisła została pokonana tylko raz. Natomiast drużyna Michała Probierza na 6 wyjazdów, 5 przegrała, zwyciężając jedynie w Poznaniu.

Zrewanżować się za poprzednie 2 sezony

Do tej pory, z Jagiellonią przyszło nam mierzyć się 31-krotnie. BG wygrała ponad połowę z tych starć, bo aż 16. 7 spotkań zakończyło się podziałem punktów, natomiast Jaga zwyciężała 8 razy. Trwające rozgrywki to absolutna deklasacja drużyny z Podlasia. Zawodnicy Wdowczyka tym samym biorą sobie srogi rewanż za 2 poprzednie sezony, kiedy to w 5-ciu grach nie udało im się wygrać z „żółto-czerwonymi”, a zaledwie 2 z nich zremisowali.

Jak zagrać z głową bez „Głowy”?

Formacja defensywna w ostatnim czasie to zdecydowanie najsłabsze ogniwo naszej drużyny. Dość powiedzieć, że w ostatnich 20-stu meczach jedynie raz udało się zachować czyste konto. Tym razem zadanie będzie dodatkowo utrudnione. Przede wszystkim przez absencje kapitana, spowodowaną już 12-stą żółtą kartką w obecnym sezonie. Kara ta jest jeszcze dotkliwsza, ponieważ Głowacki nie zagra także w starciu ze Śląskiem. Biorąc pod uwagę niepewną przyszłość ostoi naszej defensywy, może oznaczać to, że Głowy nie zobaczymy już w oficjalnym meczu przy Reymonta. Takiego rozwoju wypadków nie chciałby chyba, żaden fan futbolu. Jeszcze większą stratą w obecnej sytuacji może okazać się brak Bobana Jovicia. Słoweniec w sobotę obejrzał 4-ty żółty kartonik i również zmuszony jest usiąść jutro na trybunach. Prawy obrońca w ostatnich meczach wydawał się być najpewniejszym punktem bloku obronnego BG. Miejsce kapitana obok Guzmicsa (który otrzymał powołanie do reprezentacji Węgier na ostatnie sparingi przed Euro) zajmie Sadlok. Nominalnego lewego obrońcę zastąpi natomiast Cywka, chociaż swoją szansę na stoperze mógłby otrzymać Alan Uryga, który najlepsze mecze w barwach Wisły rozgrywał na początku swojej dorosłej kariery, właśnie na tej pozycji. Miejsce na boku obrony zajmie za to inny wychowanek Jakub Bartosz, który coraz częściej wita na boisku i już niedługo może zostać ważnym elementem układanki Wdowczyka. Sezon zakończył Peter Brlek, który niestety złamał palec u stopy i w ciągu ostatnich 3 spotkań będzie musiał pauzować. Swoją szansę między słupkami miał dostać Michał Buchalik, jednakże w środku tygodnia doznał on kontuzji mięśniowej i tym razem zobaczymy w bramce Michała Miśkiewicza. Do składu powrócą pewnie po odcierpieniu swojej kary Małecki i Popovic. Bardzo możliwe także, że w pierwszej 11-nastce zameldują się Brożek i Boguski, którzy mecz w Kielcach zaczęli na ławce, jednak ich wejście w 2 połowie bardzo ożywiło grę (ten pierwszy zdobył obie bramki, obaj również przedłużyli dziś swoje kontrakty o kolejny rok). Cały czas trener nie może skorzystać z Rafała Pietrzaka.

Kolejny powrót „Burego” do domu

Sytuacja kadrowa Białostoczan jest z goła lepsza. Trener Probierz będzie mógł skorzystać w zasadzie z wszystkich podstawowych graczy. Z pewnością na uwagę zasługuje Łukasz Burliga, dla którego będzie to już drugi powrót do domu. Zawodnik, który od 12 roku życia reprezentował barwy BG, rozegrał w pierwszej drużynie 118 meczów, strzelając w nich 10 goli, odkąd zimą zasilił szeregi Jagielloni, stał się silnym ogniwem jej defensywy. Bramkarz gości Bartłomiej Drągowski, uznawany za najdroższego golkipera U-19 na świecie, w piątek rano przystąpi w Białymstoku do matury z języka angielskiego, po której ma udać się prywatnym samolotem do Krakowa. W pierwszym składzie spodziewać się możemy Konstantina Vassilijeva, najlepszego strzelca drużyny, z dorobkiem 7 bramek i 8 asyst. Estończyk poprzedniego spotkania przy R22 na pewno nie zaliczy do udanych, gdyż to po jego błędzie na początku meczu z boiska wyleciał Tarasovs, a zaraz po tym zdarzeniu rozgrywający został zdjęty z boiska. Innym graczem na którego warto zwrócić uwagę jest młodzieżowy reprezentant kraju Karol Świderski. Młody skrzydłowy był autorem jedynego trafienia dla Jagi w marcowym starciu. W ostatnim meczu z Podbeskidziem jego wejście na boisko zupełnie odmieniło grę drużyny Probierza, zaliczył on również asystę przy decydującym trafieniu.

Sędzia wyjątkowo niewygodny

Arbitrem piątkowego spotkania będzie Jarosław Przybył z Kluczborka. 40-latek w trwającym sezonie prowadził 4 mecze Wisły, 2 przegrane (z Piastem i Legią) i 2 zremisowane (z Pogonią i Łęczną). W sumie arbiter gwizdał nam w meczach ligowych 6-krotnie (3 porażki i 3 remisy). W tych grach podyktował 2 rzuty karne dla BG i 1 przeciwko. Pokazał 21 żółtych kartek i 1 czerwoną piłkarzom Wisły, 12 żk i żadnej wykluczającej przeciwnikom. Jedyne spotkanie z jego udziałem jakie wygrała Wisła, to mecz PP w Sosnowcu, w którym pokonaliśmy miejscowe Zagłębie 4:0. Dla Jagielloni to zdecydowanie bardziej szczęśliwy arbiter. Białostoczanie na poziomie Ekstraklasy również 6 razy spotykali się na boisku z Przybyłem (3 W, 1R, 2P) podyktował w nich 2 karne dla piątkowych gości, żadnego przeciwko, podobnie z czerwonym kartonikami, tylko to ich rywale byli 2-krotnie karani. W obecnych rozgrywkach gwizdał on 2 razy w meczach Jagi, w wygranym z Łęczną i przegranym z Koroną.

Mecz o wielką stawkę

W sobotę Wisła zagrała dwie zupełnie różne połowy. Miejmy nadzieję, że piątkowe spotkanie będzie przypominać drugą odsłonę tego starcia. Piłkarze muszą nawiązać do poprzednich dwóch gier z drużyną z Podlasia i w pewnym stylu zapewnić sobie utrzymanie. Wszystko wskazuje, że będzie to bardzo otwarty mecz. Z jednej strony gospodarze mający problemy z utrzymaniem czystego konta i dodatkowo osłabioną obroną. Z drugiej goście, czyli drużyna z największą ilością straconych bramek (59) w całej lidze. Wygląda na to, że po raz kolejny możemy być świadkami dużej ilości bramek, do czego od przyjścia trenera Wdowczyka przyzwyczaili nas Wiślacy. Chociażby z tego powodu warto pojawić się przy Reymonta w piątkowy wieczór. Jest to też jedna z ostatnich okazji w tym sezonie, aby swoim dopingiem wesprzeć zawodników, którzy powalczą, aby w końcu być w stu procentach pewnym ligowego bytu na przyszły sezon.

NORF


Źródło: wislalive.pl

Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk przed meczem z Jagiellonią: - Miejmy nadzieję, że będzie lepiej niż ostatnio

Przed kilkoma ostatnimi meczami trener Dariusz Wdowczyk miał można powiedzieć "kłopot bogactwa", jeśli chodzi o możliwości ustalania składu. Przed spotkaniem z Jagiellonią Białystok będzie jednak z tym gorzej, bo dwóch zawodników wypada z naszej kadry z powodu nadmiaru żółtych kartek i są to ważni obrońcy - Arkadiusz Głowacki oraz Boban Jović. Dodatkowo - kontuzjowani są Petar Brlek oraz Michał Buchalik. O kłopotach tych trener Wisły poinformował na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej.

- Nie mamy Petara Brleka który złamał palec w stopie. Nie będzie też Michała Buchalika, który odniósł kontuzję przywodziciela. Naderwanie jest delikatne, ale wyklucza go z gry. Poza tym wszyscy są gotowi do gry. Oczywiście nie ma także pauzujących za kartki Bobana Jovicia i Arka Głowackiego. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji i przygotowujemy się do spotkania z Jagiellonią - mówił Wdowczyk.

Pod nieobecność wspomnianej dwójki obrońców trener musi niejako na nowo układać formację defensywną i wszystko wskazuje na to, że na środku obrony oglądać będziemy Macieja Sadloka, a na lewej jej stronie Tomasza Cywkę, który w bieżącym sezonie grał już na tej pozycji. Dodatkowo w kadrze meczowej znajdzie się miejsce dla dwóch młodych i utalentowanych defensorów - Piotra Żemły oraz Krystiana Kujawy. Z kolei na prawej stronie spodziewać się można świetnie spisującego się w rezerwach Jakuba Bartosza. Czy jednak takie nowe zestawienie pozwoli nam znów zagrać mecz na tzw. "zero z tyłu"?

- Strzelamy bramki w każdym spotkaniu, ale problemem jest to, że te bramki również tracimy. Po meczu w Łęcznej miałem nadzieję, że będzie to pierwsze spotkanie bez straconego gola, które przełoży się na kolejne. Jeżeli nie będziemy tracili bramek, to będziemy sobie stwarzać sytuacje. Tak było w Kielcach, ale strzeliliśmy tam dwie bramki tracąc aż trzy. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta nasza forma w dwóch ostatnich spotkaniach nie była taka jak chcieliśmy, a można jeszcze dodać mecz w Łęcznej, ale tam byliśmy z kolei cierpliwi. Z Termaliką zabrakło nam już tej cierpliwości. Korona z kolei zagrała agresywnie i nie potrafiliśmy kontrolować tego meczu. Druga połowa była tam zdecydowanie lepsza, ale zabrakło nam już i czasu i jakości. Mecz trwa 90 minut, a nie 45. Nie udało się nam osiągnąć nawet remisu. Przegrany mecz i żałujemy. Jesteśmy po jego analizie, mamy następne spotkanie, na którym się skupiamy. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej niż ostatnio. Zdaję sobie sprawę z tego że tempo jest naprawdę duże. Być może trochę jest już "zmęczenie materiału", być może trochę samouspokojenie, że wygraliśmy dwa pierwsze spotkania i jest wszystko pod kontrolą. Ja powtarzam jednak dalej, że z przeciwnikiem trzeba podjąć rywalizację, walkę. I każdy zawodnik musi to robić. W meczu z Korona tego zabrakło - analizował poprzednie nasze występy trener.

We wspomnianych Kielcach, ale nie tylko tam, solidnym problemem wiślaków były ponownie bronione stałe fragmenty gry. Po dograniach w nasze pole karne momentami dzieją się w nim bowiem sceny z gatunku - "gorszących".

- Zgadzam się że w defensywie stałe fragmenty gry są naszą bolączką. Aczkolwiek mogę powiedzieć, że w meczu z Zagłębiem piłka dorzucona była idealnie, w taki punkt, że ciężko było wyjść bramkarzowi i trudno było tę piłkę obronić. Każdy jednak za kogoś w obronie odpowiada. To jest odpowiedzialność gry "1 na 1". W meczu z Koroną były dwie złe decyzje Michała Miśkiewicza. Ma ponad 190 centymetrów wzrostu, ręce i masę ciała. Wystarczyłoby żeby krzyknął i napastnicy chowaliby głowy. My to po piłkarsku wiemy, że bramkarz wychodzi i demoluje napastnika. Drugi raz taki zawodnik nam już nie zagrozi. Pracujemy nad tym i to krycie musi być lepsze, niż jest w tej chwili. Nie jest to element, którego efekty zobaczymy już jutro. To są nawyki i przyzwyczajenia oraz kwestia zaufania przy tych stałych fragmentach gry. Nie wystarczy kilku wysokich zawodników przeciwnika żebyśmy się obawiali. Musimy być bardziej zorganizowani i skuteczni - uważa Wdowczyk.

Wracając zaś do sytuacji kadrowej Wisły - nie można zapominać, że absencja jednych piłkarzy - oznacza szansę na pokazanie się dla innych...

- Oczywiście jest to okazja do tego, żeby inni zawodnicy pokazali się w meczu od jego początku. Co ma powiedzieć Alan Uryga, który od momentu kiedy ja przyszedłem nie rozegrał spotkania, a kiedy mnie nie było, to był podstawowym piłkarzem? Jutro też będą korekty i niektórzy mogą czuć się zawiedzeni, że ich nie ma w składzie. Do mnie należy ta niełatwa decyzja, bo trudniej jest rozmawiać z piłkarzami, którzy nie grają, niż z tymi, którzy otrzymują szanse na grę - powiedział trener.

Jednocześnie opiekun naszego zespołu zdradził, że w najbliższych dniach czekają nas bardzo ważne doniesienia związane z kadrą Wisły na kolejny sezon.

- W przyszłym tygodniu, nie wiem czy to będzie przed meczem z Podbeskidziem, czy Śląskiem, ale zorganizujemy spotkanie, na którym poinformujemy o tym kiedy rozpoczniemy przygotowania do sezonu oraz o tym z kim się pożegnamy. Najpierw chcę porozmawiać z piłkarzami, a później z dziennikarzami. Mam pytania m.in. o Arka Głowackiego i między innymi w przyszłym tygodniu takie informacje zostaną podane. Oceniając z kolei Witalija Bałaszowa, to w Kielcach dostał szansę, ale zagrał bardzo słabe spotkanie. Tak samo było tam z Donaldem, który jednak nie był jedynym, który zawinił przy trzeciej straconej przez nas bramce. Tam były następstwa, kto powinien lepiej zareagować. Poprzez Głowackiego, Guzmicsa i Jovicia - domino - przypominał Wdowczyk.

Trener przyznał także, że na mecz z Jagiellonią planował dokonać roszady w naszej bramce, choć nie miało to związku ze słabszym występem Michała Miśkiewicza w Kielcach.

- W bramce miał tym razem zagrać Michał Buchalik. Z Michałem Miśkiewiczem już o tym rozmawialiśmy. Chciałem spróbować Buchalika, ale akurat tak się stało, że wypadł nam ze składu. To jednak nie ma związku ze słabym meczem Miśkiewicza w Kielcach. Niedawno był bohaterem broniąc karnego w Chorzowie. Taka jest rola bramkarza, że czasami jest bohaterem. Wczoraj przed treningiem powiedziałem mu, że usiądzie na ławce, a po treningu chciałem powiedzieć, że żartowałem, bo świetnie się spisywał. Ja nie chce informować zawodników dwie godziny przed meczem, oni się muszą z tym oswoić. Taką mam metodę pracy, żeby zawodnicy wiedzieli wcześniej, żeby się z tym "przespali", weszli na komputer, zrobili analizę. Mam nadzieję, że "Misiek" sprosta zadaniu, wczoraj na treningu wyglądało to tak, jakbym chciał żeby wyglądało - stwierdził Wdowczyk.

Warto może przypomnieć, że nasz najbliższy rywal - Jagiellonia, w bieżącym sezonie solidnie "leży" wiślakom. W Białymstoku wygraliśmy bowiem 4-1, a w krakowskim rewanżu aż 5-1. Wdowczyk tonuje jednak emocje związane z tą świetną serią. - Jeżeli Państwo myślą, że to będzie taki mecz jak ostatni i będzie 5-1, to tak na pewno nie będzie. To samo mówiłem do piłkarzy - poinformował nasz trener.

- My zdajemy sobie sprawę z tego co przed nami, że nie jesteśmy jeszcze na mecie. Robimy wszystko żeby piłkarze mieli tego świadomość. Nie zgadzam się z tym, ze piłkarze po Termalice zareagowali jakby "nic się nie stało". Ten remis ich bolał. To że gola strzelił bramkarz - to też dodaje goryczy. Nie przeszliśmy obok spotkania. Reakcja w Kielcach nie była dobra, nie zagraliśmy tam dobrego meczu. Świadomie nie wystawiłem Boguskiego i Brożka. Sprawdziliśmy Bałaszowa i Donalda, to akurat były moje decyzje, nie wyszło nam to, nie graliśmy dobrze. Zrobiliśmy jednak analizę, nad czym musimy pracować. Mamy kolejny mecz przed sobą i to jest najważniejsze - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Jakub Bartosz: - Chcę zagrać tak, żeby pomóc drużynie

- Sama obecność w meczowej osiemnastce jest pozytywem do dalszej pracy i do rozwijania umiejętności. Ale co do gry to wszystko zależy od trenera - powiedział obecny na dzisiejszej konferencji prasowej młody obrońca Wisły, Jakub Bartosz, który może być zresztą pod nieobecność Bobana Jovicia pewny wyjścia na murawę na mecz z Jagiellonią w pierwszej jedenastce.

- Chcę zagrać tak, żeby pomóc drużynie, a nie jej przeszkodzić. Kompleksów w mojej grze na pewno nigdy nie było i nigdy nie będzie. Na pewno zebrałem już sporo doświadczenia. Robię te kroczki do przodu i wszystko idzie tak jak należy - dodał wiślak.

Źródło: wislaportal.pl

Wideo


O rywalu

Tak gra Jaga

Już w piątek Wiślacy na własnym boisku zmierzą się z Jagiellonią Białystok, która podobnie jak Wisła zdobyła dotychczas dwadzieścia pięć punktów. Zwycięzca starcia 35. kolejki zapewni sobie utrzymanie w lidze - przy Reymonta będzie więc o co walczyć.

Drużyna Michała Probierza w tym sezonie dwukrotnie stanowiła tło dla Wiślaków. Dość powiedzieć, że w ciągu dwóch meczów przeciwko Białej Gwieździe białostoczanie stracili dziewięć bramek i nie zdobyli żadnego punktu. Ostatnie spotkanie, rozgrywane również w Krakowie niespełna dwa miesiące temu, zakończyło się wynikiem aż 5:1. „Jaga” bez wątpienia będzie chciała zrewanżować się krakowianom za tęgie lanie. Kogo do boju o trzy punkty i honor desygnuje szkoleniowiec, który w przeszłości przez chwilę związany był z Wisłą? Zapraszamy na analizę taktyczną Jagiellonii Białystok.

Bramka: Pierwszego golkipera Jagi nie trzeba przedstawiać szerszej publiczności. Podstawowym bramkarzem w układance Michała Probierza jest oczywiście Bartłomiej Drągowski, wyceniany przez portal transfermarkt.de na najdroższego na świecie golkipera U-19. Po poprzednim sezonie, w którym Drągowski dwoił się i troił pomiędzy słupkami białostockiej bramki, mówiło się nawet o zainteresowaniu Juventusu i Benfiki Lizbona. 18-latek w obecnych rozgrywkach obniżył nieco loty, lecz nadal pozostaje pod obserwacją wielu klubów z całej Europy. W przypadku piątkowego meczu istnieje jednak prawdopodobieństwo, że między słupkami stanie starszy o osiem lat Krzysztof Baran. Powód jest prozaiczny - Bartłomiej Drągowski tego dnia w jednym z białostockich liceów będzie pisał maturę z języka angielskiego. Głośno mówi się jednak, że filar drużyny prosto z egzaminu uda się na lotnisko, skąd wyczarterowanym samolotem zostanie szybko przetransportowany do Krakowa, by pomóc Jadze w walce o utrzymanie na dwie kolejki przed końcem. Gdyby tak się stało, 18-latek miałby bez wątpienia dzień pełen wrażeń.

Linia obrony: To właśnie w formacji defensywnej trener Probierz dokonał na wiosnę najwięcej zmian. Do pierwszoligowych klubów wypożyczeni zostali m.in. Rafał Augustyniak i Martin Baran, a w ich miejsce pozyskany został 24-letni Brazylijczyk Gutieri Tomelin, znany jako Guti. Po kilku meczach na ławce rezerwowych były gracz brazylijskiej Serie A wrócił do pierwszego składu i spisuje się nad wyraz dobrze. Na środku obrony wspierać będzie go zaledwie 20-letni Dawid Szymonowicz, który w 31. kolejce wskoczył do pierwszego składu Jagiellonii, a w ostatnim spotkaniu z Podbeskidziem zdobył nawet jedną z bramek. Lewa flanka zarezerwowana jest dla Piotra Tomasika, pozyskanego przed sezonem właśnie z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Na prawej obronie zagra doskonale znany kibicom były Białej Gwiazdy zawodnik, Łukasz Burliga. Popularny „Bury”, który w barwach Wisły występował od małego aż do początku 2016 roku, po transferze do Jagiellonii z miejsca stał się jej podstawowym graczem.

Linia pomocy: Białostoczanie zwykle swoje mecze rozgrywają piątką pomocników, z czego dwóch odpowiedzialnych jest głównie za destrukcję. Pierwszym z nich jest Rafał Grzyb, kapitan klubu, występujący w żółto-czerwonych barwach już od sześciu lat. Wychowanek Wiernej Małogoszcz jest zdecydowanie najbardziej ogranym w Ekstraklasie zawodnikiem białostockiego klubu. Obok Grzyba na środku pomocy wystąpi 24-letni Taras Romanczuk, który w niedzielnym pojedynku z Podbeskidziem przeżywał emocjonalny rollercoaster. Młody Ukrainiec najpierw sprokurował rzut karny, który na gola zamienił Adam Mójta, lecz na kilkanaście sekund przed końcem z antybohatera stał się bohaterem kibiców Jagi. Po świetnej asyście Świderskiego to właśnie Romanczuk zdobył bramkę zapewniającą trzy punkty drużynie z ulicy Słonecznej. Przed dwójką defensywnych pomocników wystąpi najlepszy strzelec zespołu (7 goli) - Konstantin Vassiljev. 85-krotny reprezentant Estonii, będący jej trzecim najlepszym strzelcem w historii, wraca ostatnimi czasy do lepszej dyspozycji i bez wątpienia gracze Wisły będą musieli zwrócić na niego szczególną uwagę. Po lewej stronie od pierwszej minuty na boisku najprawdopodobniej pojawi się Karol Świderski, strzelec honorowego gola z rzutu wolnego w ostatnim meczu z Wisłą. Etatowy reprezentant narodowych kadr juniorskich był jednym z bohaterów rywalizacji z bielszczanami, gdyż wprowadzony jako zmiennik rozruszał ofensywę białostoczan oraz zanotował bardzo ważną asystę przy golu Romanczuka na 3:2. Po przeciwnej flance na murawie zaprezentuje się najpewniej Karol Mackiewicz, który jednak często może zamieniać się pozycjami z młodszym o cztery lata Świderskim.

Atak: Na szpicy zagra najprawdopodobniej kolejny z przedstawicieli krajów nadbałtyckich w Jagiellonii, Fiodor Cernych. 24-letni Litwin jest jedną z najjaśniejszych postaci Jagi na wiosnę, lecz nie bronią go statystyki. Ostatnią bramkę były gracz Górnika Łęczna zdobył bowiem szóstego marca, minęły więc dokładnie dwa miesiące od czasu gdy kapitan reprezentacji Litwy pokonał bramkarza rywali.

Wisła po porażce w Kielcach chce wrócić na dobry tor. Jagiellonia wydaje się wymarzonym do tego rywalem - na to przynajmniej wskazują dotychczasowe statystyki z obecnego sezonu. Jak jednak tym razem zaprezentują się Wiślacy? Czy po raz kolejny podopieczni Dariusza Wdowczyka z łatwością znajdą sposób na defensywę Jagiellonii? Przekonamy się o tym już w piątek. Pierwszy gwizdek o 20.30.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Łukasz Burliga

Powinniśmy znać go na wylot i wiedzieć o nim wszystko, ale tym bardziej musimy na niego uważać, bo może być dwa razy bardziej zmotywowany niż zwykle. Pod wiślacką lupą przyglądamy się byłemu piłkarzowi Wisły, Łukaszowi Burlidze.

Do Białej Gwiazdy przeszedł już w wieku 12 lat z macierzystego klubu, Garbarza Zembrzyce. Przez długi czas występował w młodzieżowych zespołach z Reymonta, by w 2008 roku zostać włączonym przez trenera Macieja Skorżę do kadry pierwszej drużyny. W Ekstraklasie zadebiutował jednak dopiero 2 października 2009 roku w meczu ze Śląskiem Wrocław (3:1), a w międzyczasie zebrał premierowe doświadczenia w seniorskim futbolu na wypożyczeniu do Floty Świnoujście.

Zwycięski powrót

Burliga przez następne dwa lata występował zarówno w Młodej Ekstraklasie, jak i w dorosłej ekipie Wisły, z którą udało mu się wygrać rozgrywki ligowe w 2011 roku. Nie mogąc przebić się na stałe w kadrze ówczesnego mistrza Polski, postanowił udać się na jeden sezon do Ruchu Chorzów. Tam otrzymał odrobinę większy kredyt zaufania niż dotychczas przy Reymonta i wykorzystał go na tyle, by po powrocie zostać podstawowym bocznym obrońcą Białej Gwiazdy.

Ogółem w barwach Wisły rozegrał 118 meczów, podczas których zdobył 10 bramek. Swoją przygodę z krakowskim klubem zakończył w lutym tego roku, gdy podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok. W drużynie Michała Probierza występuje regularnie, na murawę nie wybiegł tylko w jednym spotkaniu rundy wiosennej z Górnikiem Zabrze. Mimo że defensywa białostoczan nie spisuje się w tym sezonie wybitnie, do byłego gracza naszej ekipy nikt nie ma większych pretensji, nadal potrafi zaimponować ciągiem do przodu i konsekwencją w blokowaniu dośrodkowań. Czy wykaże się tymi zaletami w meczu z podopiecznymi Dariusza Wdowczyka? Przekonamy się już w piątek.

Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Zero z tyłu, jeden z przodu!

Na meczu były obecne koszykarki Wisły Can-Pack Kraków które zdobyły po raz 25 w historii klubu mistrzostwo Polski.
Na meczu były obecne koszykarki Wisły Can-Pack Kraków które zdobyły po raz 25 w historii klubu mistrzostwo Polski.
Hiszpanki w drużynie Wisły Can-Pack Cristina Ouvina i Laura Nicholls.
Hiszpanki w drużynie Wisły Can-Pack Cristina Ouvina i Laura Nicholls.

Piłkarze Białej Gwiazdy po raz trzeci w tym sezonie pokonali Jagiellonię Białystok! Mecz zakończył się wynikiem 1:0, a zdobywcą bramki, która zapewniła bardzo ważne trzy punkty był Paweł Brożek. Na dwie kolejki przed końcem Wisła jest już stuprocentowo pewna utrzymania w Ekstraklasie.

W 35. kolejce Ekstraklasy przy Reymonta spotkały się dwie drużyny, które dotychczas zgromadziły po dwadzieścia pięć punktów. Biała Gwiazda podejmowała Jagiellonię Białystok, która w tym sezonie dwukrotnie musiała uznać wyższość krakowian. Podopieczni Dariusza Wdowczyka chcieli podtrzymać dobrą serię meczów z Jagą i zagwarantować sobie ligowe utrzymanie. Wisła do piątkowego pojedynku przystępowała jednak mocno osłabiona - za kartki pauzowali bowiem Arkadiusz Głowacki i Boban Jović, a kontuzje na treningach odnieśli Petar Brlek oraz Michał Buchalik, który miał zastąpić między słupkami Michała Miśkiewicza.

Do gry po zawieszeniu wrócił natomiast Patryk Małecki, którego absencja w meczu z Koroną była bardzo widoczna. Pierwsze ataki należały jednak do gości, a ich najlepszy strzelec Konstantin Vassiljev dwukrotnie próbował pokonać Miśkiewicza strzałami z dystansu. Za pierwszym razem piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką, natomiast druga próba została zblokowana przez wiślacką obronę.

W odpowiedzi na strzał zza pola karnego zdecydował się grający dziś na lewej obronie Tomasz Cywka, lecz futbolówka poszybowała kilkanaście metrów od prawego słupka bramki Bartłomieja Drągowskiego. Białostocki bramkarz, który jeszcze kilka godzin przed meczem zdawał maturę, przez pierwsze trzynaście minut nie miał okazji do wykazania się. Pierwszym, który „zatrudnił" 18-latka był Krzysztof Mączyński, gdy huknął z ok. 20 metra. Golkiper Jagi spiąstkował jednak futbolówkę do boku.

Brożek jak zwykle trafia

Na kolejną groźną akcję kibice musieli czekać do 24. minuty, lecz było warto. Świetną kontrę zapoczątkował Boguski, który przebiegł pół boiska i doskonale podał do Patryka Małeckiego. Popularny „Mały" miękko zacentrował z lewej flanki wprost na głowę Pawła Brożka, któremu zostało tylko dopełnić formalności. Piłkę próbował jeszcze odbić Drągowski, lecz wpadł z nią do siatki. Biała Gwiazda prowadziła przy Reymonta 1:0.

Pięć minut później po rzucie rożnym starał się wyrównać Romańczuk, lecz jego główka znacznie minęła poprzeczkę bramki Miśkiewicza. W 30. minucie podwyższyć stan meczu mógł Ondrasek, który po akcji z Boguskim zdecydował się na strzał zza pola karnego. Końcami palców piłkę na rzut rożny sparował Drągowski.

Po fatalnie wykonanym kornerze kontrę wyprowadzili białostoczanie. Futbolówkę przez całe boisko holował Vassiljev, który idelanym podaniem obsłużył Przemysława Frankowskiego. Skrzydłowy Jagi z boku pola karnego huknął wprost w ręce Miśkiewicza, który dalekim wyjściem z bramki skrócił kąt.

Tuż po szansie Jagiellonii na boisku miała miejsce nietypowa sytuacja. Sędzia Jarosław Przybył przerwał grę ze względu na swoją kontuzję. Po chwili rozgrzewki 40-letniego arbitra z Kluczborka zastąpił Tomasz Wajda, który nie tak dawno prowadził spotkanie Białej Gwiazdy z Górnikiem Łęczna.

W 40. minucie bliski skompletowania dubletu był Paweł Brożek. Po kolejnej dobrej centrze Małeckiego, „Brozio" znalazł sobie miejsce na środku pola karnego, po czym uderzył piłkę głową. Drągowski byłby bez szans - niestety piłka zamiast znaleźć się w bramce, zatrzepotała na górnej siatce. Była to ostatnia groźna sytuacja w pierwszej połowie, po której Wiślacy prowadzili 1:0.

Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie jak i pierwsza. Optyczną przewagę posiadali przyjezdni, ale nie byli tego w stanie udokumentować żadną groźną sytuacją podbramkową aż do 55. minuty. Wtedy to doskonałym podaniem popisał się Vassiljev, a z lewego narożnika pola karnego huknął Mackiewicz. Miśkiewicz odbił jednak piłkę na rzut rożny.

Karny? Gwizdek milczy...

Po stałym fragmencie gry futbolówka spadła wprost pod nogi Burligi, który nie strzelił jednak gola swojemu byłemu klubowi, w dogodniej sytuacji przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi po świetnej wrzutce Jakuba Bartosza niecelnie główkował Paweł Brożek. Chwilę później napastnik Białej Gwiazdy w sytuacji sam na sam został powalony na murawę przez Drągowskiego. Sędzia Tomasz Wajda w klarownej sytuacji nie dopatrzył się jednak przewinienia.

Wisła, niezrażona odebranym rzutem karnym, atakowała dalej i za sprawą Pawła Brożka była bliska podwyższenia rezultatu. Kolejny raz świetną centrą popisał się Bartosz, a „Broziu" głową poszukał lewego rogu bramki. W niesamowity sposób piłkę odbił jednak Drągowski, a dobitka Małeckiego została zablokowana. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował niepilnowany przy krótkim słupku Sadlok, lecz po raz kolejny zabrakło centymetrów.

W 81. minucie z rzutu wolnego przymierzył bardzo aktywny Małecki, lecz Drągowski końcami palców przerzucił piłkę nad poprzeczkę. Pod bramką Białej Gwiazdy niebezpiecznie zrobiło się minutę później, kiedy wewnętrzną częścią stopy z linii szesnastu metrów uderzał kapitan Jagi, Rafał Grzyb. Futbolówka nieznacznie minęła prawy słupek bramki Miśkiewicza. Była to najgroźniejsza akcja Jagiellonii w drugiej części spotkania.

W 85. minucie boisko opuścił bohater spotkania, Paweł Brożek, a w jego miejsce po raz pierwszy za kadencji Dariusza Wdowczyka na boisku pojawił się Alan Uryga. Wisła przeszła do gry piątką obrońców i dowiozła do końca zasłużone, choć też odrobinę wymęczone zwycięstwo.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Teraz już na luzie! Wisła - Jagiellonia 1-0

Piłkarze krakowskiej Wisły po dwóch nieudanych spotkaniach znów dopisali komplet punktów, po raz trzeci w tym sezonie pokonując drużynę białostockiej Jagiellonii. Tym razem ogrywamy "Jagę" skromniej niż to bywało poprzednio, bo po golu Pawła Brożka 1-0, jednak te trzy wywalczone punkty dają nam nie tylko powrót na 9. miejsce w tabeli, ale też pewne już utrzymanie. W ostatnich dwóch spotkaniach bieżącego sezonu wiślacy grać będą już mogli na zdecydowanie większym luzie.

Spotkanie z Jagiellonią Wisła rozpoczęła z wymuszonymi przetasowaniami w defensywie, gdyż z powodu nadmiaru żółtych kartek radzić sobie musieliśmy zarówno bez Bobana Jovicia, jak i bez Arkadiusza Głowackiego. Było natomiast ofensywnie, bo na murawie znalazło się od początku miejsce zarówno dla Zdenka Ondráška, jak i dla skutecznego w poprzednim naszym spotkaniu - Pawła Brożka.

Mimo ofensywnego ustawienia Wisła bynajmniej w ten sposób tego meczu jednak nie rozpoczęła. Graliśmy bowiem dość statycznie i nic dziwnego, że jako pierwsza groźnie zaatakowała Jagiellonia. Białostoczanie mogli się zresztą cieszyć z prowadzenia już w 4. minucie, ale uderzenie Konstantina Vassiljeva po rykoszecie nieznacznie minęło naszą bramkę.

Wiślacy z tego lekkiego snu przebudzili się po niespełna kwadransie, a sygnał do aktywniejszej gry dał Krzysztof Mączyński, który ładnie uderzył sprzed pola karnego, ale Bartłomiej Drągowski skutecznie piąstkował. Po chwili "Mąka" spróbował ponownie, ale tym razem bramkarz "Jagi" futbolówkę złapał. Wyjście wiślaków do przodu skończyło się jednak kontrą gości. W dobrej sytuacji mógł znaleźć się Fedor Černych, ale świetnie wślizgiem futbolówkę wygarnął mu Maciej Sadlok.

W 19. minucie szansę na kontrę miała z kolei Wisła. Wyszliśmy w czterech na dwóch obrońców, ale dośrodkowanie Brożka przepuścił Mączyński, a zamykający tę wrzutkę Patryk Małecki nie był już w stanie nic zdziałać.

Wiślacy szybko się jednak za tę nieudaną akcję zrehabilitowali. Tym razem dobrze nasz kontratak rozpoczął Rafał Boguski, który podał do boku do "Małego", a ten bardzo dobrze wrzucił na tzw. "długi słupek", gdzie wszystko idealnie strzałem głową zamknął Brożek i od 25. minuty Wisła prowadziła 1-0!

Przed przerwą mieliśmy w tym meczu jeszcze trzy okazje do zmiany wyniku. W 31. minucie Drągowski odbił jednak na rzut rożny strzał sprzed "szesnastki" Ondráška, a po źle rozegranym przez nas kornerze - z kontrą jak marzenie wyszli piłkarze Jagiellonii. Biegli bowiem w czwórkę na osamotnionego Maćka Sadloka, nic więc dziwnego, że wszystko skończyło się sytuacją sam na sam z Michałem Miśkiewiczem. Tej nie wykorzystał jednak Przemysław Frankowski, bo nasz bramkarz po jego strzale piłkę zdołał odbić! W 41. z kolei minucie wiślacy mogli wynik podwyższyć. Jeszcze jedno w tym spotkaniu dośrodkowanie Małeckiego mógł bowiem wykończyć Brożek, ale tym razem główkował ponad bramką.

Z pierwszej połowy odnotować należy jeszcze pechową dla sędziego Jarosława Przybyła sytuację, bo po niewiele ponad półgodzinnym bieganiu, doznał on kontuzji i w roli rozjemcy zastąpić go musiał dotychczasowy sędzia techniczny, którym był Tomasz Wajda.

Druga połowa, jak można się było spodziewać, rozpoczęła się od zdecydowanie bardziej ofensywnego usposobienia Jagiellonii, ale na dobrą okazję czekać musiała ona do 55. minuty. W dobrej sytuacji znalazł się wtedy Karol Mackiewicz, ale Miśkiewicz nie dał się zaskoczyć, odbijając jego próbę na rzut rożny. Po nim białostoczanie znaleźli się przed jeszcze lepszą okazją, ale osamotniony w naszym polu karnym Łukasz Burliga uderzył ponad bramką! W nią nie trafił także dwie minuty później Brożek, który ponownie miał okazję do główkowania, tym razem po dobrej wrzutce od Jakuba Bartosza. W bramkę dobrze przymierzył za to przed upływem godziny Vassiljev, ale jego strzał z rzutu wolnego pewnie wyłapał Miśkiewicz.

Zaraz zaś potem Wiśle należała się "jedenastka", ale za reżyserowanie tego meczu wziął się sędzia... Wajda. Brożek będąc sam na sam z Drągowskim został przez niego sfaulowany, ale zamiast "wapna" i czerwonej kartki sędzia nakazał grać dalej! Niewiarygodne!

Wiślaków cała ta sytuacje mocno podrażniła i ruszyli do kolejnych ataków. I szybko wynik znów podwyższyć mógł Brożek, ale po wrzutce od Bartosza jego uderzenie głową bardzo dobrze sparował Drągowski. Po rzucie rożnym blisko szczęścia był też Sadlok, ale wciąż na tablicy wyników mieliśmy tylko 1-0.

W kolejnych minutach mecz zrobił się niestety brzydki, w czym spora zasługa sędziego Wajdy, który swoimi kontrowersyjnymi decyzjami wprowadzał mnóstwo nerwowości. Zwłaszcza wśród wiślaków. Ci jednak mieli kolejne okazje do podwyższenia prowadzenia, ale w 81. minucie Drągowski skutecznie przeniósł na rzut rożny próbę Małeckiego.

Swoje okazje miała też oczywiście Jagiellonia. Jak choćby w 82. minucie Rafał Grzyb, którego uderzenie nieznacznie minęło naszą bramkę.

Na ostatnie minuty trener Dariusz Wdowczyk wprowadził do gry Alana Urygę i końcówkę graliśmy na piątkę obrońców, co jeszcze bardziej utrudniło ataki Jagiellonii. Ta miała więc dopiero w doliczonym czasie gry tylko jedną okazję, ale strzał Piotra Grzelczaka spokojnie wybronił Miśkiewicz.

Ostatecznie wszystko kończy się więc skromnym, aczkolwiek zasłużonym zwycięstwem Wisły Kraków, która jak już wspomnieliśmy we wstępie - tą wygraną zapewniła sobie utrzymanie.

Źródło: wislaportal.pl


Zwycięstwo i utrzymanie!

Wisła wykonała piątkowe zadanie. „Biała Gwiazda” przed własną publicznością pokonała 1:0 Jagiellonię Białystok, dzięki czemu zapewniła sobie utrzymanie w lidze. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Paweł Brożek.


Pierwsze minuty piątkowego spotkania należały do gości. Już w czwartej minucie zrobiło się gorąco. Po rzucie rożnym sprzed pola karnego uderzał Vassiljev, a piłka po rykoszecie nieznacznie minęła bramkę Wisły. „Biała Gwiazda” odpowiedziała w 14. minucie. Wówczas dwa razy celnie zza pola karnego strzelał Mączyński. W obu przypadkach na posterunku był jednak Drągowski.

Bramki kibice na stadionie przy ulicy Reymonta doczekali się w 25. minucie. Wówczas kontratak wyprowadził Boguski, zagrał na lewą stronę w tempo do Małeckiego. Ten kapitalnie dośrodkował w pole karne, gdzie Brożkowi pozostało już tylko dołożyć głowę. Interweniować próbował jeszcze Drągowski, ale wpadł z futbolówką do bramki.

Jagiellonia mogła doprowadzić do wyrównania w 32. minucie. Podopieczni Michała Probierza wyprowadzili wówczas szybą kontrę po fatalnym rozegraniu rzutu rożnego przez Wisłę. Na przeszkodzie Jagiellonii stanął jednak Miśkiewicz, który odbił piłkę po strzale Frankowskiego w sytuacji sam na sam.

Kilka chwil później doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Kontuzji nabawił się bowiem sędzia Jarosław Przybył, którego musiał zastąpić Tomasz Wajda. Jak się później okazało, nie była to dobra zmiana…

Wcześniej, bo cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy, bliski zdobycia drugiego gola był Brożek, który ponownie główkował po centrze Małeckiego. Tym razem jednak, w znacznie trudniejszej sytuacji, posłał piłkę nad poprzeczką.

W drugiej połowie jako pierwsi groźniej zaatakowali goście. W 55. minucie strzał Mackiewicza z ostrego kąta obronił Miśkiewicz, a kilka chwil później w doskonałej sytuacji spudłował Burliga. Tymczasem pięć minut później fatalny błąd popełnił sędzia Tomasz Wajda, który nie podyktował rzutu karnego za ewidentny faul Drągowskiego na Brożku.

W 65. minucie Brożek ponownie dał o sobie znać Jagiellonii, po raz kolejny uderzając głową, tym razem po dośrodkowaniu Bartosza. Dobrą interwencją popisał się jednak bramkarz gości. Ze strony Wisły groźnie uderzali jeszcze Sadlok i Małecki, ale ostatecznie piłka już ani razu nie znalazła drogi do bramki Jagiellonii.

Goście również mieli swoje okazje. W 82. minucie tuż obok słupka uderzył Grzyb, a w doliczonym czasie gry Miśkiewicza do interwencji zmusił Grzelczak. Ostatecznie wynik 1:0 nie uległ zmianie i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa.

Źródło: wislakrakow.com

Utrzymanie jest już pewne

Wpisany przez Bogdan

sobota, 07 maja 2016 07:51

Wisła Kraków wygrała z Jagiellonią Białystok 1:0, czym zapewniła sobie utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jedyną bramkę dla „Białej Gwiazdy” zdobył Paweł Brożek, który wykorzystał dośrodkowanie Patryka Małeckiego.

Wisła do tego spotkania przystępowała osłabiona brakiem podstawowych obrońców, Arkadiusza Głowackiego i Bobana Jovicia, którzy musieli pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. W ich miejsce wskoczyli Jakub Bartosz i Tomasz Cywka, który na lewej obronie zastąpił przesuniętego do środka Macieja Sadloka. Do wyjściowego składu wrócili również Rafał Boguski, Małecki i Brożek, który przejął opaskę kapitańską. Na ławce zasiadł Denis Popović, Donald Guerrier i wiślacka „młodzież”: Mateusz Zając, Alan Uryga, Krzysztof Drzazga, Krystian Kujawa i Piotr Żemło. Było to pokłosie plagi kontuzji i wykartkowania się podstawowych zawodników. W drużynie Jagiellonii, względem zremisowanego bezbramkowo meczu z Górnikiem Zabrze do jedenastki wrócili, były wiślak – Łukasz Burliga, który zastąpił Matiję Siroka i Przemysław Frankowski w miejsce Karola Świderskiego. W poprzednich spotkaniach, „Biała Gwiazda” wygrywała wysoko, ale trener Dariusz Wdowczyk zapowiadał, by nikt nie spodziewał się spotkania takiego meczu jak w 28 kolejce.

Pierwsze minuty to delikatna przewaga gości. W 5 minucie rykoszet po strzale Konstantina Vassiljeva podniósł ciśnienie kibicom Wisły, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę Michała Miśkiewicza. W 14 minucie indywidualne umiejętności na prawej flance pokazał Krzysztof Mączyński, jednak jego dośrodkowanie wybili obrońcy. Chwilę później uderzał on zza szesnastki, ale futbolówkę wybił Bartłomiej Drągowski, który następnie pewnie wyłapał celny, ale słaby strzał Cywki.

W 19 minucie na prawym skrzydle walkę o piłkę wygrał Brożek, popędził przez pół boiska, dośrodkował, jednak ani „Mąka” ani „Mały” nie dotarli do piłki. 6 minut później Wisła wyszła na prowadzenie. Vassiljev kiepsko wykonał rzut rożny dla „Jagi” i z kontrą wyszła „Biała Gwiazda”. Boguski ściął do środka, po czym oskrzydlił podaniem do Małeckiego, którego dośrodkowanie minęło Zdenka Ondraska, Drągowskiego, jednak na dłuższym słupku czekał „Brozio” i głową wpakował futbolówkę do siatki.

W 30. z dystansu uderzał „Kobra”, jednak na korner odbił golkiper Jagiellonii. Po nim bliźniaczą sytuację do bramkowej mieli goście. Po źle wykonanym stałym fragmencie gry do kontry pobiegł Vassiljev, dograł do Frankowskiego, który strzelił prosto w „Miśka”.

W 36 minucie dokonano pierwszej zmiany na boisku. Kontuzjowanego… sędziego Jarosława Przybyła zmienił Tomasz Wajda. Arbiter z Łodygowic koło Żywca już raz sędziował spotkanie „Białej Gwiazdy” w tym sezonie. W Łęcznej wiślacy pokonali miejscowego Górnika 3:0.

W 41. drugą bramkę dla Wisły mógł zdobyć Brożek, jednak po dobrej wrzutce Małeckiego uderzył nieznacznie ponad poprzeczką. Już w doliczonym czasie gry długą piłkę do Brożka posłał Richard Guzmics, jednak podanie zdążył przechwycić Drągowski. Wynik do końca pierwszej części gry nie uległ już zmianie i to wiślacy na przerwę schodzili w lepszych nastrojach.

Początek drugiej połowy należał do Wisły, jednak groźniej było kiedy najpierw strzał Karola Mackiewicza z ostrego konta obronił Miśkiewicz, a następnie fatalnie z 9 metrów przestrzelił Burliga. Ta sytuacja bliźniaczo przypominała sytuację gdy bramkarz Termaliki Sebastian Nowak niekryty podczas wykonywania rzutu rożnego zdobył gola. Podobnie nieobstawiony był „Bury”. W 59 . z rzutu wolnego uderzał Vassiljev, ale bez problemu złapał futbolówkę „Misiek”.

W odpowiedzi fenomenalną akcję przeprowadził dzisiejszy kapitan Wisły. „Brozio” wybiegł przed Drągowskiego, przerzucił nad nim piłkę i był faulowany przez bramkarza „Jagi”, jednak tylko sędzia wie, czemu nie wskazał na wapno. W 65. znów dobrze główkował Brożek, tym razem po wrzutce Bartosza, jednak tym razem Drągowskiemu udało się obronić.

W 81. dobrze bitą piłkę z rzutu wolnego wykonywanego przez Małeckiego nad poprzeczką przeniósł Drągowski. Po chwili dobrze wyłapał również jego zbyt głębokie dośrodkowanie. Minutę później groźnie, ale jednak niecelnie strzelał Rafał Grzyb.

Już w doliczonym czasie gry z dystansu groźnie uderzał Piotr Grzelczak, jednak bez problemu piłkę złapał Miśkiewicz. Wynik ostatecznie nie uległ zmianie i to Wisła jako pierwsza wśród drużyn w grupie spadkowej gwarantuje sobie pewne utrzymanie. Dzięki remisowi Korony z Podbeskidziem wskakuje również na pozycję lidera dolnej ósemki. W najbliższym spotkaniu, we wtorek 10 maja, wiślacy po raz ostatni zmierzą się w tym sezonie przy Reymonta. W meczu przyjaźni podejmować będą Śląsk Wrocław. Tego samego dnia w Białymstoku pojawi się Termalica Bruk – Bet Nieciecza.


Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Brożek 25.

Wisła: Miśkiewicz – Bartosz, Guzmics, Sadlok, Cywka – Boguski (Drzazga 80), Mączyński, Wolski (Popović 72), Małecki – Brożek (Uryga 85), Ondrasek.

Jagiellonia: Drągowski – Burliga, Szymonowicz, Tomelin, Tomasik – Grzyb, Romańczuk – Frankowski (Świderski 46), Vassiljev, Mackiewicz (Mystkowski 68) – Cernych.

Sędziował: Jarosław Przybył [Kluczbork] (Tomasz Wajda – Łodygowice – 36).

Żółte kartki: Bartosz, Ondrasek – Burliga, Szymonowicz.

Widzów: 10 565.


Źródło: skwk.pl

W przyszłym sezonie znowu w Ekstraklasie.

Dodano: 2016-05-07 13:36:06 (aktualizacja: 2016-05-10 14:09:20)

Marco / WislaLive.pl

W przyszłym sezonie znowu w Ekstraklasie. Wisła pokonuje Jagiellonię 1:0 i zapewnia sobie utrzymanie.

Po raz trzeci lepsi

Piątkowe spotkanie do najładniejszych nie należało, gra obu drużyn była szarpana, brakowało płynności, a często też dokładności w zagraniach. Mimo, iż przed zawodami wszystko wskazywało, że będziemy świadkami kolejnego gradu bramek, doczekaliśmy się zaledwie jednej, jednak jakże cennej. Po 35 kolejkach, jako pierwsi zapewniliśmy sobie ligowy byt na kolejny sezon. Ostatnie dwa spotkania Wiślacy będą mogli rozegrać na luzie, do końca walcząc o wygranie grupy spadkowej. Przed meczem największą trwogą napawała nas postawa defensywy. Pierwszy raz od wielu spotkań szkoleniowiec był zmuszony nieco ją przemeblować. Zabrakło najważniejszego ogniwa tej formacji, czyli oczywiście kapitana „Głowy”. Dodatkowo trener Wdowczyk zdecydował się na bardzo ofensywne ustawienie z dwójką napastników i zaledwie jednym defensywnym pomocnikiem.

Przebieg spotkania

Na samym początku delikatną inicjatywę przejęli goście, jednak potrafili udokumentować ją zaledwie kilkoma zablokowanymi strzałami. Pierwsze zagrożenie pod bramką Drągowskiego w 14 min stwarza „Mąka” jednak jego dwa celne uderzenia padają łupem młodego golkipera. Kolejna sytuacja to już 25 min i kontra po rzucie rożnym Jagi, którą wyprowadza z własnej połowy „Boguś”. Skrzydłowy rozciąga grę na lewą flankę do „Małego”, ten w swoim stylu z głową w dół wjeżdża w pole karne i zagrywa piłkę na długi słupek. Tam znajduje się kapitan, Paweł Brożek i strzałem głową pokonuje bramkarza. Dla „Brozia” to już 3 gol z rzędu zdobyty w taki sposób. Mamy 1:0. 31 min. Kombinacyjna akcja „Bogusia” z Ondraskiem, ten drugi kończy ją kąśliwym strzałem, jednak czujnością wykazuje się Drągowski i paruje piłkę na rzut rożny. Chwilę później groźną kontrę wyprowadzają goście. Wasiljew wpada z piłką na naszą połowę z przewagą 4 na 1, rozciąga akcję do Frankowskiego, ten oddaje strzał, jednak na posterunku jest Miśkiewicz i broni to uderzenie. Razem z wracającymi Wiślakami sprintem w okolice bramki przemieszczał się też sędzia Przybył. Niestety mięsień dwugłowy nie wytrzymał tej przebieżki i arbiter musiał zostać zastąpiony przez technicznego Tomasza Wajdę. 41 min. Małecki dorzuca kolejną piłkę w pole karne na głowę Brożka, lecz ta wrzutka nie jest już tak dokładna i napastnik w trudnej sytuacji przerzuca futbolówkę nad bramką. To ostatni akcent pierwszej połowy, w której zdecydowanie brakowało płynności, a zespoły swoje ataki koncentrowały głównie na kontrach.

Drugą część gry znowu lepiej rozpoczęła Jaga. W 55 min. główny kreator gry „żółto-czerwonych” Wasiljew rozgrywa piłkę do lewej strony, tam w dogodnej sytuacji znajduje się Mackiewicz, jednak z ostrego kąta nie jest w stanie pokonać bramkarza Wisły, który paruje piłkę na róg. Futbolówkę posłaną z narożnika wybija „Kobra”, jednak ta trafia pod nogi niepilnowanego na 11-tym metrze Burligi, który kończy akcję niecelnym strzałem z lewej nogi. 4 min. później z wolnego uderza Wasiljew jednak prosto w Miśkiewicza.W 60 min. Pierwszy raz we znaki daje nam się sędzia Wajda. Zdenek ładnym podaniem z powietrza obsługuje Brożka, ten wpada w pole karne, przerzuca sobie piłkę nad Drągowskim, który nogami wycina napastnika. Gwizdek arbitra milczy. 65 min. Fantastyczne dośrodkowanie Bartosza, powietrzny pojedynek z „Burym” wygrywa „Brozio”, Drągowski z dużymi problemami paruje piłkę na kornera. Kilka minut później mamy do czynienia z kolejną fatalną decyzją sędziego. „Kobra” urywa się obrońcom, jest ewidentnie zahaczany, Wajda zamiast pokazać kartkę obrońcy i podyktować wolnego z dogodnego miejsca decyduje się, z sobie jedynie znanego powodu, wlepić kartonik Czeskiemu napastnikowi. 81 min. Wolnego wykonuje Małecki, jego dośrodkowanie jest za głębokie, jednak niespodziewanie prawie ląduje za kołnierzem Drągowskiego, który w kolejnej sytuacji wykazał się czujnością.Minutę później serca kibiców BG zabiły trochę szybciej, po tym jak piłkę od Burligi na 15-tym metrze otrzymał Grzyb, a jego strzał minimalnie minął słupek. W 93 min z dystansu uderzał jeszcze Grzelczak, jednak tego dnia „Misiek” był bezbłędny.

Dziurawa defensywa szczelna jak nigdy

Wobec absencji dwóch czołowych defensorów, miejsca na bokach obrony zajęli zawodnicy, którzy w pierwszym składzie nie grali od dawna. 20 ostatnich meczów to zaledwie 1 konto. Biorąc pod uwagę te fakty wydawało się niemożliwym zagrać „na zero z tyłu”. Piłka nożna to jednak bardzo przewrotny sport, a czwórka obrońców zagrała niemal perfekcyjne zawody. Rolę dyrygenta przejął „Rysiek” który ewidentnie trzymał cały zespół w ryzach. Węgier wielokrotnie idealnymi wślizgami przerywał akcje Białostoczan, kilka razy również w świetny sposób wyprowadzał akcje ofensywne drużyny. Był to zdecydowanie najlepszy mecz od dawna rosłego obrońcy, który takimi spotkaniami może zapewnić sobie pierwszy skład na Euro. Bardzo dobrze obok Guzmicsa spisywał się Sadlok, który również nie popełnił żadnego błędu, a w kilku sytuacjach ratował kolegów z opresji. Pozytywnie na pewno także zaskoczył Cywka, zaliczając solidne zawody na nie swojej pozycji. Przez pryzmat pierwszej połowy należy stwierdzić, że najsłabiej z całego bloku obronnego spisał się młody Bartosz. W pierwszych 45-ciu minutach w paru sytuacjach nie radził sobie z szybkim Mackiewiczem, a jedna z prób zatrzymania skrzydłowego zakończyła się kartką. W drugiej połowie szło mu już zdecydowanie lepiej, ponadto popisał się dwoma świetnymi centrami na głowę Brożka, ten jednak nie potrafił zamienić ich na gole. Warto odnotować solidną postawę „Miśka”, który wystąpił w tym meczu tylko ze względu na uraz Buchalika. Golkiper w końcu nie puścił bramki, lecz tak naprawdę wykazać musiał się tylko w 2 sytuacjach. Z linii pomocy wyróżnić można jedynie Patryka Małeckiego. „Mały” w kolejnym meczu pokazał klasę, wielokrotnie wkręcając w ziemię Łukasza Burligę. Przede wszystkim słowa uznania należą się za świetną asystę do „Brozia”. Jak sam zawodnik stwierdził, grał w ciemno wiedząc gdzie może spodziewać się kolegi. Dobrą zmianę w końcówce dał również Popovic, który podtrzymuje znakomitą formę z ostatnich gier. W ataku jak zwykle kawał dobrej roboty w wykonaniu „Kobry”. Zdenek może i nie miał żadnych sytuacji strzeleckich, jednak przy każdej okazji walczył za trzech, wielokrotnie zastępując również „Głowę” na środku obrony. Swoje zrobił „Brozio” zapewniając 3 punkty, jednak miał okazje nawet na hat-tricka. Kolejny słabszy mecz w wykonaniu Rafała Wolskiego, który ewidentnie stracił polot jakim imponował w pierwszych meczach w Wiśle. Pomocnikowi brakuje pomysłu na rozgrywanie akcji, trochę też świeżości, nawet rzuty wolne zupełnie przestały mu wychodzić.

Wreszcie można odetchnąć z ulgą

Wiślacy nie zagrali może fantastycznego meczu, dużo brakowało mu do spotkań chociażby z początku przygody z Wisłą Wdowczyka. Nie można za to odmówić zawodnikom zaangażowania i walki o każdy centymetr boiska. Były to niezwykle trudne zawody. Jagiellonia mimo, iż też nie prezentowała najwyższej formy, postawiła gospodarzom wysoko poprzeczkę. Zadecydowała jedna bramka, równie dobrze mecz mógł skończyć się wygraną 1:0 Jagi. Statystycznie więcej strzałów, także celnych oddali goście, jednak to BG częściej utrzymywała się przy piłce. To właśnie Wiślacy byli konkretniejsi o tą jedną sytuację i to oni mogą już spać spokojnie. Do końca sezonu pozostały dwa mecze, najważniejsze obecnie aby zainkasować w nich 6 punktów i zakończyć sezon na czele grupy B. Wobec pewnego utrzymania zawodnikom będzie grać się o wiele łatwiej, a co za tym idzie będzie okazja, aby wprowadzić do składu kilku młodych zawodników, którym łatwiej będzie zbierać Ekstraklasowe szlify bez presji na plecach. Na koniec dwa słowa o Armii Wisły, która zasiadła na trybunach w liczbie ok. 10tyś. Mimo, iż sezon nie ułożył się tak jak wszyscy byśmy tego oczekiwali, te 10 tys, osób potrafiło zmobilizować się i zrobić fantastyczną atmosferę, momentami odczuwalną jakby było nas dwa razy tyle. Ci którzy nie zdecydowali się na przyjście na R22 mają jeszcze okazję we wtorek na rehabilitację.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)

1:0 - Brożek 25

Składy:

Wisła: Michał Miśkiewicz - Jakub Bartosz, Richard Guzmics, Maciej Sadlok, Tomasz Cywka - Rafał Wolski (72 Denis Popović), Krzysztof Mączyński - Rafał Boguski (80 Krzysztof Drzazga), Paweł Brożek (85 ALan Uryga), Patryk Małecki - Zdenek Ondrasek.

Jagiellonia: Bartłomiej Drągowski - Łukasz Burliga, Dawid Szymonowicz, Guti, Piotr Tomasik - Rafał Grzyb (83 Piotr Grzelczak), Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski, Konstantin Vassiljev, Karol Mackiewicz (68 Przemysław Mystkowski) - Fiodor Cernych.

Żółte kartki: Bartosz, Ondrasek (Wisła) oraz Burliga, Grzyb, Szymonowicz (Jagiellonia).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork), Tomasz Wajda (Żywiec).

Widzów: 10 565

NORF


Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Najtrudniej jest wygrać 1-0

- Niezwykle trudne spotkanie i bardzo cieszę się z tego, że wygrane. Każdemu zawodnikowi, który pojawił się na boisku, należą się słowa uznania, bo zostawili dużo zdrowia na boisku. Cieszy zerowe konto przy straconych bramkach i to cieszy. Najtrudniej jest wygrać 1-0, tak się w piłkarskim żargonie utarło, ale potrafiliśmy tego dokonać. Mówiłem przed tym meczem, że to nie będzie takie spotkanie jak te poprzednie i to się sprawdziło, ale sprostaliśmy temu zadaniu - powiedział po zwycięstwie nad Jagiellonią trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- Wszystkich piłkarzy mogę pochwalić za to, że przez te 90-kilka minut dobrze i solidnie sprawowali się w obronie. Była duża dyscyplina, a Jagiellonia była dziś naprawdę groźnym rywalem, więc tym bardziej cieszy mnie trzy punkty i zwycięski mecz - dodał trener zespołu "Białej Gwiazdy".

Wisła w meczu z Jagiellonią radzić musiała sobie z nowym ustawieniem w defensywie, m.in. z Tomaszem Cywką na pozycji lewego obrońcy.

- Tomek Cywka jest zawodnikiem uniwersalnym i może zagrać na różnych pozycjach i warto takiego piłkarza mieć. Sprawił miłą niespodziankę pewnie sobie i zespołowi, bo grał solidnie. Podobnie jak Kuba Bartosz, ale chcę pochwalić cały zespół. Richárd Guzmics i Maciej Sadlok zagrali bardzo, ale to bardzo solidnie. Także "Misiek" w bramce miał kilka strzałów, które wybronił i super dyrygował obroną. O to właśnie chodzi. Są takie mecze, że chodzi o tę jedną bramkę. Zdobyliśmy ją, potrafiliśmy dowieźć wynik do końca, a mieliśmy jeszcze swoje sytuacje. Cieszymy się jednak z tego, że wygraliśmy 1-0, po dobrym meczu i myślę, że kibice też uwielbiają zawodników takich, którzy przez 90 minut zostawiają całe zdrowie na boisku i potrafią to docenić. A dziś właśnie tak było - powiedział chwaląc swój zespół Wdowczyk.

Dzisiejsza wygrana i zdobyte trzy punkty zapewniają Wiśle utrzymanie w lidze, co może teraz trochę przetasować naszym składem.

- Nie chcemy robić rewolucji w składzie, ale pewnie kilku nowych piłkarzy pojawi się w kolejnych meczach na boisku. Jak choćby Alan Uryga, Piotr Żemło, czy Krystian Kujawa. Mam nadzieję, że będziecie mieli państwo okazję ich zobaczyć - zapowiedział trener.

Na zakończenie Wdowczyk poproszony został o skomentowanie pracy sędziego Tomasza Wajdy, który kilkoma decyzjami mocno poddenerwował nie tylko opiekuna naszego zespołu, ale również kibiców.

- Nie chcę tego komentować, było - minęło. Cieszę się, że mecz zakończył się dobrym dla nas rezultatem, tyle - odpowiedział krótko na to pytanie trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Probierz: - Staraliśmy się walczyć do końca o to, aby odmienić losy tego meczu

- Zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze. Udało nam się wyeliminować atuty Wisły i parę razy potrafiliśmy groźnie wyprowadzić kontrataki, ale zabrakło najważniejszego, czy wykorzystania sytuacji. Bramkę straciliśmy po stałym fragmencie gry, na co uczulaliśmy zespół, żeby uważać, bo Wisła bardzo groźnie wychodzi do kontrataków, ale tak się właśnie stało - powiedział po porażce w Krakowie trener Jagiellonii, Michał Probierz.

- Mieliśmy taką samą sytuację na wyrównanie, ale jej nie wykorzystaliśmy. Przemek Frankowski nie zachował takiego spokoju jak Paweł Brożek, ale wiadomo jak bardzo jest on doświadczonym piłkarzem i jak takie sytuacje wykorzystuje. Staraliśmy się walczyć do końca o to, aby odmienić losy tego meczu. Graliśmy ultraofensywnie, ale widać tym młodym piłkarzem gdzieś tam zawsze czegoś brakuje. Mystkowski, Świderski - gdzieś tam czegoś zabrakło, ale dobrym prognostykiem jest to, że graliśmy dobrą piłkę. Pokazaliśmy, że potrafimy grać i wielu takich zawodników powoli robi postępy. Tak jak Szymonowicz - na tak trudnym terenie, przeciwko tak dobrym zawodnikom. Ale my nie możemy żyć tylko z tego, że Vassiljev coś zdobędzie, bo inni zawodnicy muszą mieć większą odpowiedzialność. Nie mamy jednak czasu nad tym pracować. Trzeba się zebrać i we wtorek musimy zagrać dobre spotkanie z Niecieczą, żeby zamknąć sprawę, jeśli chodzi o utrzymanie, bo walka na pewno będzie trwała do samego końca. Z mojej perspektywy chciałbym po tym spotkaniu pochwalić Patryka Małeckiego, bo był wyróżniającym się piłkarzem i chyba najlepszym na boisku - dodał Probierz.

Opiekun Jagiellonii został zapytany o Bartłomieja Drągowskiego, który rano... zdawał maturę, po czym specjalnym samolotem przyleciał do Krakowa na mecz.

- Z tego co wiem to matura poszła mu bardzo dobrze. I szkoda, że takiego samolotu nie udaje się na 20 osób, bo generalnie wszyscy przylecielibyśmy na ten mecz i byłby spokój. Fajnie jednak, że tak się udało, ale szkoda, że punktów nie możemy z powrotem tym samolotem zawieźć - zakończył opiekun Jagiellonii.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Burliga: - Była szansa co najmniej na remis

Łukasz Burliga  walczy o piłkę z Patrykiem Małeckim.
Łukasz Burliga walczy o piłkę z Patrykiem Małeckim.

⁃ Był to ciężki, ale wyrównany mecz. Szkoda, że nie udało nam się wywieźć trzech punktów, bo z przebiegu meczu była szansa co najmniej na remis - powiedział po porażce 0-1 z Wisłą były obrońca "Białej Gwiazdy", grający teraz dla zespołu Jagiellonii, Łukasz Burliga.

⁃ Gdy przychodziłem do Jagiellonii to w walce o "ósemkę" była sytuacja "na styku". Zawaliliśmy jednak spotkaniem z Podbeskidziem, bo mogliśmy sobie tę "ósemkę" zapewnić już wtedy. Stało się tak, że jesteśmy w grupie spadkowej, ale myślę, że w następnym sezonie uda nam się powalczyć o coś więcej - uważa Burliga.

⁃ W tej rundzie Wisła gra o wiele lepiej, niż w poprzedniej. Miała kilka bardzo dobrych meczów. Ostatnie trzy nie były rewelacyjne, ale dziś z nami wygrali i gratuluję chłopakom. Nie ma co tutaj szukać żadnej zniżki formy Wisły - dodał nasz były obrońca.

⁃ Koledzy bardzo dobrze mnie przywitali, przed meczem chwilę porozmawialiśmy, w przerwach ucinaliśmy sobie krótkie pogawędki. Na pewno przyjemnie było przyjechać do Krakowa. Nie słyszałem, żeby kibice klaskali, gdy spiker wyczytywał moje imię, ale jeśli tak było, to jest mi bardzo miło i cieszy mnie to. Bardzo za to dziękuję - zakończył "Bury".

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Teraz już odetchnęliśmy

- Każdy bramkarz czeka na taki mecz. Dobrze, że się udało i tym bardziej, że pomogło to w zwycięstwie, bo strzeliliśmy tylko jedną bramkę, więc to "zero z tyłu" było potrzebne, żeby mieć dziś trzy punkty - powiedział po wygranym spotkaniu z Jagiellonią bramkarz krakowskiej Wisły, Michał Miśkiewicz, który po raz drugi w tym roku kończy mecz bez straconego gola.

- Nie były to jakieś trudne strzały. Żeby padła bramka, to musiałby być jakiś mój błąd, a tak się nie stało. Zawsze gdy drużyna nie ma już nic do stracenia, to rzuca się do ataku. Próbują czy to dośrodkowań, czy uderzeń - żeby tylko coś tam uszczknąć i żeby cokolwiek wpadło, ale udało się i cieszy nas to - dodał zadowolony z czystego konta wiślak.

Zwycięstwo nad Jagiellonią zapewniło Wiśle utrzymanie w Ekstraklasie i Miśkiewicz spodziewa się, zresztą zgodnie z zapowiedziami, przetasowań w naszym składzie.

- Na pewno teraz będziemy już grać z inną myślą. Trener też na pewno zastosuje pod kątem nowego sezonu jakieś inne rozwiązania i będzie wprowadzał zawodników, którzy grali do tej pory mniej. Ważne, że jest spokojna głowa, ale chcemy też skończyć na tym dziewiątym miejscu, żeby też klub miał z tego korzyści i żebyśmy wyszli z tego z twarzą - mówił Miśkiewicz, który zarazem przyznał, że nie obawiał się o ewentualną degradację "Białej Gwiazdy".

- Byliśmy na tyle pewni siebie i swoich umiejętności, że wiedzieliśmy, że nic nie może się stać. Zwłaszcza od momentu, gdy przyszedł trener Wdowczyk i to wszystko poustawiał, a gra zaczęła przynosić efekty. Oczywiście sama gra w grupie spadkowej to jest ciągłe ryzyko, bo dwie wpadki i zespół jest na dole i musi walczyć, a te mecze są na tyle ciężkie i na tyle brutalne, że mogą się różnie skończyć, więc teraz już odetchnęliśmy. Mamy jeszcze dwa mecze i będziemy chcieli zaprezentować kibicom dobrą piłkę i przygotować się do nowego sezonu - zakończył bramkarz Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Jakub Bartosz: - Mam nadzieję, że będę dostawać więcej szans

⁃ Otrzymałem szansę i mam nadzieję, że ją dobrze wykorzystałem. Ciężko jest mi na gorąco ocenić moją grę, muszę obejrzeć na spokojnie ten mecz i wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej - mówił po wygranej z Jagiellonią młody obrońca Wisły, Jakub Bartosz, który zastępował dziś na prawej stronie naszej defensywy pauzującego za kartki Bobana Jovicia.

⁃ Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało nam się zagrać w tym meczu na "zero z tyłu". Jeżeli z trybun wyglądało to tak, że nie tylko nie przeszkadzałem, a pomagałem dobrymi wrzutkami, to jestem z tego faktu bardzo zadowolony - dodał młody wiślak.

⁃ Oczekiwania przed tym sezonem były większe, wylądowaliśmy jednak w grupie spadkowej, ale udało nam się utrzymać w lidze. Teraz czekamy na nowy sezon i na nowe rozdanie. A jak to będzie wyglądać w nowym sezonie? Na moją pozycję w drużynie trzeba zapracować sobie na treningu, nie ma co rozmawiać z trenerem. Liczy się tylko praca. Jak zdrowie dopisze i jak dobrze będę wyglądać na treningach, to mam nadzieję, że będę dostawać więcej szans - zakończył Bartosz.

Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: - Mam nadzieję, że w tym meczu pokazałem się na plus

Tomasz Cywka
Tomasz Cywka

⁃ Kończymy ten mecz na "zero z tyłu" i zdobywamy trzy punkty, więc jestem bardzo zadowolony. O to właśnie chodzi, żeby wygrywać, więc wszystko jest jak najbardziej na plus - mówił po wygranej z Jagiellonią Tomasz Cywka, który niejako z konieczności zagrać musiał dziś na pozycji lewego obrońcy.

⁃ Kto wie, czy ta lewa obrona to nie jest pozycja dla mnie? Z tyłu czuliśmy się bardzo dobrze, pomimo tego, że ta obrona była bardzo przebudowana. Najważniejsze są jednak punkty i to, że mogłem zagrać 90 minut i pomóc kolegom. Staram się udowodnić swoją przydatność dla tej drużyny na każdym treningu i w każdej minucie, którą od trenera dostaję. Czy to jest 5, 10, czy 90 minut. Mam nadzieję, że w tym meczu pokazałem się na plus - dodał wiślak.

⁃ Dobrze się czułem, trener ustala skład i zagram tam, gdzie będzie mnie potrzebował. Tam gdzie trener mnie wystawi, tam postaram się pomóc drużynie. Od początku czuliśmy, że nie ma innej możliwości, jak utrzymanie w lidze i wiedzieliśmy, że będziemy tylko i wyłącznie walczyć o najwyższe miejsce w grupie spadkowej. To był nasz cel i w ostatnich dwóch spotkaniach również zagramy o komplety punktów, żeby przypieczętować to 9. miejsce. To jednak nie był nasz plan, ani nasze ambicje przed sezonem, żeby walczyć tylko o to 9. miejsce. Kończymy mocnymi zwycięstwami i teraz poczekamy na nowy sezon i nowe cele - zakończył Cywka.

Źródło: wislaportal.pl

Wideo


Rafał Boguski: - Dobrze zakończyć ten sezon i przygotowywać się do kolejnego

⁃ Jest to dla nas bardzo cenne zwycięstwo, wymęczone, wybiegane, ale najważniejsze są trzy punkty. Wiedzieliśmy, że Jagiellonia jest groźna grając skrzydłami, bo ma szybkich zawodników na tych pozycjach. Widać było, że tą stroną chcą nas zaskoczyć - mówił po zwycięstwie nad białostocką Jagiellonią pomocnik Wisły Kraków, Rafał Boguski, który w bieżącym tygodniu parafował przedłużenie swojej umowy z "Białą Gwiazdą".

⁃ W kontrakcie miałem taki zapis. Wypełniłem go i przedłużyliśmy umowę o kolejny rok. Na pewno bardzo się z tego powodu cieszę - powiedział Boguski.

⁃ W tym sezonie rozegrałem chyba najwięcej minut, od kiedy jestem w Wiśle. Brakuje mi jednego gola do wyrównania mojego rekordu z jednego sezonu, ale też nie mogę tego brać sobie do głowy, nie mogę myśleć o tym, że muszę strzelić bramkę. Spokojnie muszę te dwa mecze dograć i obyśmy mogli zająć jak najlepsze miejsce - dodał wiślak.

⁃ Zawsze ambicje są większe, przed sezonem chcieliśmy grać w górnej ósemce, bo te mecze byłyby atrakcyjniejsze. Trzeba jednak dobrze zakończyć ten sezon i przygotowywać się do kolejnego - zakończył "Boguś".

Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: - Będziemy walczyć do samego końca

- Wyszliśmy na boisko z nastawieniem zdobycia trzech punktów i byliśmy drużyną. Pokazaliśmy charakter, bo postawiliśmy sobie za cel, żeby zagrać "na zero". We wcześniejszych meczach traciliśmy bramki, a dziś założyliśmy sobie, że musimy być mocno skoncentrowani przy stałych fragmentach gry. Jak widać drużyna w defensywie spisywała się dobrze - powiedział po meczu Wisły z Jagiellonią pomocnik "Białej Gwiazdy", Krzysztof Mączyński.

Spotkanie z zespołem z Białegostoku było dla Krzysztofa Mączyńskiego już drugim występem po kontuzji w pełnym wymiarze czasu gry.

- Dla mnie każda minuta spędzona na boisku jest na wagę złota i będę się starał jak najwięcej tych minut rozegrać, bo traktuję to również jako formę treningu, bo wiadomo ile czasu straciłem. Z każdym meczem czuję się coraz lepiej i dochodzę do swojej dyspozycji. Cieszę się, że wytrzymuję fizycznie kolejny mecz, że noga spisuje się bardzo dobrze i to jest dla mnie najważniejsze - przyznał Mączyński.

Po zwycięstwie z Jagiellonią - Wisła zapewniła już sobie utrzymanie w Ekstraklasie, ale wiślak zapewnia, że dwóch ostatnich meczów, które zostały nam do rozegrania - nikt nie odpuści.

- Założyliśmy sobie, że gramy o to 9. miejsce i będziemy się starali wykonać tę pracę do końca. Przed nami jeszcze dwa mecze i na pewno ich nie odpuścimy. Będziemy walczyć do samego końca - zapowiada Mączyński.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Jeszcze trochę się ze mną pomęczycie

Paweł Brożek
Paweł Brożek

- Nie takie były cele, bo chcieliśmy grać w tej górnej "ósemce", ale życie zweryfikowały nasze plany. Nie ma co natomiast ukrywać - jesteśmy bezpieczni, cieszymy się z tego i będziemy walczyć, żeby wygrać tę grupę - powiedział po zwycięstwie nad Jagiellonią Paweł Brożek.

- Było tempo i dokładność, więc wszystko wyglądało tak, jak należy - tak "Brozio" skomentował sytuację z 25. minuty meczu, kiedy to po podaniu Patryka Małeckiego - zdobył jedynego dla nas gola spotkania z białostoczanami. Bramek mogło być dla nas jednak więcej, ale sędzia Tomasz Wajda nie podyktował więcej niż ewidentnego rzutu karnego, właśnie po faulu na Brożku.

- Oczywiście, że był karny. Nie wiem czy sędzia był zasłonięty. Moim zdaniem trochę się zawahał, ale jeśli dokładnie tej sytuacji nie widział, to powinien ją skonsultować z liniowym. Wydaje mi się, że to był ogromny błąd i nie ma co ukrywać - mając karnego i go strzelając - uspokoilibyśmy ten mecz, a tak to do ostatnich minut drżeliśmy. Jagiellonia zagrała dobre spotkanie i też stwarzała sobie sytuacje - mówił wiślak.

- Nie przypominam sobie, żebym miał bardziej ewidentnego niepodyktowanego karnego - dodał dobitnie Brożek. - Mając przed sobą pustą bramkę nie zdarza mi się przewracać. Ciężko mi bronić po tej sytuacji sędziego.

- Tak jak powiedziałem - chcemy wygrać tę grupę i jechać na urlop, żeby odpocząć przed nowym sezonem, a potem zbierać siły, bo nie wyobrażam sobie, żeby w przyszłym sezonie Wisła też była w drugiej "ósemce" - przyznał Brożek.

Wiślak został m.in. zapytany o nową umowę z Wisłą, która weszła w życie, co oznacza, że Paweł Brożek reprezentować będzie nasze barwy przez kolejne dwanaście miesięcy.

- Miałem "ugrać" ileś tam spotkań, jeśli chodzi o minuty i "ugrałem". Cieszę się, że będę przez kolejny sezon reprezentował barwy Wisły i jeszcze trochę się ze mną pomęczycie - zakończył Brożek.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Musimy grać o jak najwyższe cele

- Wrzuciłem w pole karne, nie będę mówił, że tak chciałem, bo moim zadaniem jest dostarczenie piłki, czy to na krótki, czy na długi słupek, gdzie zawsze ktoś musi zamykać. W meczu z Termaliką też zagrałem tak do Pawła i wtedy idealnie dograł do Rafała Boguskiego, ale ten trochę przestrzelił. Ćwiczymy na treningach takie sytuacje. Nie będę natomiast tutaj mówił, że tak chciałem, po prostu wrzuciłem i fajnie, że Paweł się odnalazł i strzelił bramkę - mówił po meczu z Jagiellonią o sytuacji, po której zaliczył asystę, nasz pomocnik - Patryk Małecki.

Wisła dzięki piątkowej wygranej zapewniła sobie utrzymanie w Ekstraklasie na kolejny sezon, w którym "Mały" zapowiada grę "Białej Gwiazdy" o znacznie wyższe cele, niż tylko o utrzymanie.

- Każdy chciałby grać w tej górnej połówce tabeli, bo tam gra się o puchary, czy o mistrza. Gorzej grać w tej dolnej, bo tam każdy mecz jest na wagę złota. Przegrywasz dwa mecze i jest ciężko. W następnym sezonie nie możemy do tego dopuścić, żeby grać w tej dolnej części tabeli. Musimy być w "ósemce" i grać o jak najwyższe cele - powiedział wiślak i jednocześnie mocno chwalił sobie współpracę ze Zdenkiem Ondráškiem.

- Zdeněk idealnie wkomponował się w naszą drużynę. Strzelił bodajże cztery bramki, ma też parę asyst. Haruje na boisku i daje z siebie wszystko. Przede wszystkim nam, pomocnikom, daje dużo luzu, bo zgrywa te piłki, potrafi się też przy niej utrzymać, ale cała drużyna w każdym meczu daje z siebie wszystko - mówił "Mały".

Od niedawna pomocnik "Białej Gwiazdy" współpracuje z trenerem mentalnym i wiślak został o efekty spotkań z nim zapytany.

- Z Panem Pawłem Frelikiem zacząłem pracować w listopadzie, jeszcze wtedy, gdy byłem zawodnikiem Pogoni Szczecin. Bardzo dużo mi to dało. Nie spodziewałem się, że trener mentalny może tak poukładać w mojej głowie, żebym mógł być skoncentrowany tylko na ciężkiej pracy - na treningach i na meczach. Cieszę się, że trafiłem na takiego człowieka, że się dogadujemy oraz że potrafi mi pomóc. Szczerze polecam Pawła Frelika, bo naprawdę robi super robotę i oby jak najdłużej - powiedział wiślak.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Rafał Pietrzak: - Jest jeszcze przede mną dużo pracy

- Bardzo cieszę się z tego, że jestem piłkarzem Wisły Kraków. Gdy wrócę po kontuzji to sprzedam to co mam najlepsze i będę grał na 100% swoich możliwości - powiedział pozyskany zimą z GKS-u Katowice obrońca "Białej Gwiazdy", Rafał Pietrzak. 24-latek wiosną zagrał w tylko pięciu naszych meczach, bo w potyczce z Górnikiem Zabrze doznał kontuzji, a ta wyeliminowała go kolejnych występów w bieżącym sezonie.

- Jest jeszcze przede mną dużo pracy. Przeskok z pierwszej ligi nie jest aż taki duży i to pokazuje, że zawodnicy z pierwszej ligi, którzy przychodzą, także potrafią grać w Ekstraklasie. I sobie w niej radzą. Tak jak jednak mówiłem - przede mną jest jeszcze dużo pracy, aby grać jak najlepiej i aby grać w pierwszym składzie Wisły - powiedział Pietrzak.

- Trener Dariusz Wdowczyk mówi nam, że w każdym meczu liczą się tylko trzy punkty. Plan był taki, żeby w rundzie finałowej zdobyć 21 punktów. Tego nam się zrobić nie udało, ale w każdym spotkaniu gramy o trzy punkty. Wiemy, że naszą siłą jest ofensywa i chcemy strzelać jak najwięcej bramek - przyznał ponadto wiślak.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Nie jest łatwo pożegnać się z tym, co się kocha

- Tak naprawdę każdego dnia mam wątpliwości. Czasami po dobrym meczu, po dobrej serii oczywiście ochota i chęć wspierania drużyny jest większa, a po takich meczach, jak w Kielcach, zastanawiam się, czy raczej nie przeszkadzam tej drużynie i czy na pewno jest sens dalej kontynuować karierę - mówił o swoim ewentualnym "zawieszeniu butów na kołku", będąc gościem programu "Super Piątek", kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Powiedziałem, że po tym sezonie kończę i w zasadzie tak to powinno wyglądać, ale przyznam szczerze, że nie jest łatwo pożegnać się z tym, co się kocha, a właśnie to czuję do piłki i do klubu. To na pewno trudna decyzja, ale wydaje mi się, że najważniejsze jest to jaką drogą będzie chciał podążać klub, a nie to czego ja oczekuję - dodał Głowacki.

Kapitan "Białej Gwiazdy" od wieli lat uznawany jest za najbardziej "twardo" grającego piłkarza naszej ligi.

- Pewnie siła fizyczna i umiejętność gry "na pograniczu" to jest to, na czym dość długo bazowałem i bazuję nadal. Pewnych rzeczy się nie oduczę, ale prawdę powiedziawszy taka walka wręcz, właśnie na pograniczu faulu, sprawia mi dużą przyjemność. Mam nadzieję, że nikomu krzywdy nie zrobiłem i że tak będzie nadal - przyznał Głowacki.

W bieżącym sezonie "Głowa" wystąpił w 31. meczach Wisły Kraków, co oznaczałoby, że fizycznie nie jest dla niego problemem wytrzymać takie obciążenie. A gier byłoby więcej, gdyby nie... pauzy za nadmiar żółtych kartek.

- Gra co tydzień to nie jest problem, gorzej jeśli tych meczów jest więcej, a w tym sezonie nie zdarzało się tak żebyśmy grali zbyt często co trzy dni, więc to zmęczenie jest umiarkowane. To nie jest problem. Bardziej problemem jest przygotowanie mentalne. Na każdy mecz trzeba się w stu procentach przygotować i tutaj potrzeba najwięcej wysiłku - zdradził "Głowa".

Zapytany zaś na koniec na ile procent ocenia szansę na kontynuowanie kariery, powiedział śmiejąc się: - Na 50.

Ostateczną decyzję o tym, czy w kolejnym sezonie wciąż będziemy oglądać Wisłę z Głowackim, poznać powinniśmy w najbliższych dniach.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 35. kolejki Ekstraklasy

Sprawa mistrzostwa Polski wydaje się już być rozstrzygnięta. Legia rozbiła na własnym stadionie Piasta aż 4-0 i jeśli nie będzie tej wygranej zbyt mocno świętować - w środę w Gdańsku może postawić "kropkę nad i". Tej blisko w walce o europejskie puchary są Cracovia i Zagłębie, które wygrały swoje mecze. W "grupie spadkowej" z kolei, na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu, utrzymanie zapewniły sobie Wisła, Śląsk, Korona i Jagiellonia, ale pozostałe cztery drużyny będą o dalszą grę w Ekstraklasie walczyć zapewne aż do ostatniej minuty tego sezonu!


Piątek, 6 maja:

Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-1 Korona Kielce

0-1 Kamil Sylwestrzak (44.)
1-1 Paweł Baranowski (90.) Koszmarnie prezentowała się w tym spotkaniu drużyna Podbeskidzia i jedyne ich szczęście to fakt, że kielczanie nie dobili ich drugim golem. Dzięki temu w ostatniej doliczonej minucie "Górale" mieli więcej niż furę szczęścia. Strzał rozpaczy, rykoszet i wyrównanie. I choć może to być bramka i punkt na przełamanie, to jeśli w kolejnych meczach bielszczanie zagrają podobnie jak z Koroną, raczej ciężko być tutaj optymistą.


WISŁA KRAKÓW 1-0 Jagiellonia Białystok

1-0 Paweł Brożek (25.)

Bez wątpienia nie był to "piękny mecz", ale przyznać też trzeba, że wiślacy tym razem tą wygraną wybiegali. I było w nich widać pozytywną, sportową złość. Gołym okiem było to widać zwłaszcza wtedy, gdy skandaliczną decyzję podjął sędzia Tomasz Wajda, nie dyktując "jedenastki" po faulu w polu karnym na Pawle Brożku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się sprawiedliwą wygraną wiślaków, którzy mają już tym samym pewne utrzymanie. Jagiellonia o taki efekt będzie się jeszcze musiała postarać.


Sobota, 7 maja:

Śląsk Wrocław 2-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

1-0 Ryota Morioka (18.)
1-1 Lasza Dwali (62. sam.)
2-1 Patryk Fryc (86. sam.)

To był mecz bramek samobójczych, bo też niezbyt często się zdarza, że w jednym spotkaniu padają aż dwie. I to sprawiedliwie - po jednej dla każdej ze stron. Jest to zarazem drugiej spotkanie z rzędu "Słoni", po którym te właśnie "Słonie" szczęścia ekipie z Niecieczy nie przynoszą. Pierwsza akcja gości? Poprzeczka. Potem znów lekko przysnął Nowak i Śląsk prowadził. I choć Jarecki tak obrócił w polu karnym Dwalego, że piłka odbiła się od pleców Gruzia i był remis, to ostatecznie z kompletu punktów i zapewnienia sobie utrzymania cieszył się Śląsk, bo fatalnie po dograniu Kiełba interweniował były wiślak - Fryc i niecieczanie znów przegrywają. Wrocławianie mają więc już "luz", a w drużynie beniaminka robi się mocno nerwowo! I kto wie, czy w ostatniej kolejce Termalika nie będzie grać meczu "o wszystko" z Górnikiem Zabrze?!


Górnik Łęczna 0-0 Górnik Zabrze

Dla obydwu zespołów było to spotkanie "o życie", ale jeśli "gladiatorskim" zwyczajem trzeba byłoby wskazać na tego, któremu należy "darować życie", to odrzucając jakiekolwiek sympatie i antypatie - chyba nikt nie zdecydowałby się na oszczędzenie którejś z drużyn. Goście z dobrych okazji obili słupek. Gospodarze - nie wykorzystali "jedenastki". Do tego mnóstwo słabej ligowej młócki, po której wiemy, że... nic nie wiemy. Obydwa zespoły do ostatniej kolejki będą bowiem zapewne zamieszane w walkę o utrzymanie, a z tego wyniku najbardziej cieszyć mogą się ich... rywale.


Lechia Gdańsk 2-1 Ruch Chorzów

1-0 Grzegorz Kuświk (25.)
2-0 Flávio Paixão (35.)
2-1 Tomasz Podgórski (56.)

Gdy gdańszczanie po pierwszej połowie prowadzili różnicą dwóch bramek - wydawało się, że jest "po meczu". Potem jednak jedno nonszalanckie zagranie gospodarzy sprawiło, że "Niebiescy" zdobyli gola kontaktowego i Lechia do końca musiała drżeć o wynik. Ruch obił bowiem poprzeczkę i starał się wyrównać, ale ostatecznie komplet punktów został w Gdańsku. Ruch jest więc w grupie mistrzowskiej, po raz kolejny, "dostarczycielem punktów", Lechia natomiast daje sama sobie sygnał, że wciąż walczy o miejsce premiowane występami w europejskich pucharach.


Niedziela, 8 maja:

Pogoń Szczecin 1-3 Zagłębie Lubin

1-0 Ricardo Nunes (57.)
1-1 Jarosław Kubicki (60.)
1-2 Arkadiusz Woźniak (64.)
1-3 Łukasz Piątek (88.)

"Miedziowa" ekipa kontynuuje po krótkiej zadyszce na początku fazy finałowej swoją udaną wiosnę i wiele wskazuje na to, że zespół Piotra Stokowca zagra w europejskich pucharach. Te po tej zasłużonej porażce oddalają się z kolei od "Portowców", ale też przyznać trzeba, że zawodnicy Czesława Michniewicza finał sezonu mają mocno słaby.


Cracovia 2-0 Lech Poznań

1-0 Erik Jendrišek (14.)
2-0 Marcin Budziński (42.)

Niezwykle ważny i kolejny krok w kierunku gry w europejskich pucharach robi zespół z ulicy Kałuży, który po ograniu Lecha potrzebowałby chyba kataklizmu w dwóch ostatnich spotkaniach, aby wypaść poza pierwszą czwórkę ligi. "Pasy" wynik ustaliły już do przerwy, ale też przyznać trzeba, że w drugiej połowie mieli mnóstwo szczęścia. Jak gola nie zdobył bowiem Tetteh - pozostanie jego słodką tajemnicą. Do tego poznaniacy sprawdzili jakość poprzeczki oraz słupka na stadionie Cracovii i wyjechali z niczym, co oznacza, że w przyszłym sezonie Lecha w europejskich rozgrywkach na pewno zabraknie.


Legia Warszawa 4-0 Piast Gliwice

1-0 Igor Lewczuk (28.)
2-0 Guilherme (45.)
3-0 Kasper Hämäläinen (54.)
4-0 Nemanja Nikolić (69. k.)

Wprawdzie spotkanie to nie przesądziło jeszcze definitywnie o tytule dla Legii, ale po klęsce gliwiczan sprawa podwójnej korony na stulecie warszawskiego klubu wydaje się być przesądzona. Gliwiczanom oddać jednak trzeba to, że przy słabości innych klubów - do końca starali się walczyć z warszawiakami o koronę. "Kołdra" była jednak w Gliwicach zbyt krótka i jeśli Legia nie potknie się w środę w Gdańsku, będzie mogła świętować.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 35 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_



Galeria: