2016.05.10 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:1

Z Historia Wisły

2016.05.10, Ekstraklasa, 36. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, wtorek, 17°C
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Śląsk Wrocław
widzów: 10.398
sędzia: Łukasz Bednarek z Koszalina
Bramki
Zdeněk Ondrášek 60' 1:0
1:1

71' Peter Grajciar
Wisła Kraków
4-4-2
Michał Miśkiewicz
Jakub Bartosz
Richard Guzmics grafika:zmiana.PNG (61' Krystian Kujawa)
Maciej Sadlok
Tomasz Cywka
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (61' Krzysztof Drzazga)
Krzysztof Mączyński
Denis Popović grafika:zmiana.PNG (85' Rafał Wolski)
Patryk Małecki
Paweł Brożek
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Śląsk Wrocław
4-2-3-1
Mariusz Pawełek
Kamil Dankowski
Piotr Celeban
Adam Kokoszka
Mariusz Pawelec
Tomasz Hołota grafika:zk.jpg 73'
Tom Hateley grafika:zmiana.PNG (75' Andras Gosztonyi grafika:zk.jpg 90'+4)
Marcel Gecov grafika:zk.jpg 20' grafika:zmiana.PNG (61' Peter Grajciar)
Ryota Morioka
Robert Pich
Bence Mervo grafika:zmiana.PNG (90'+1 Kamil Biliński)

Trener: Mariusz Rumak

Bramki: 1-1


Posiadanie (w %): 51-49
Strzały: 19-17
Strzały celne: 7-5
Piłki zagrane: 504-484
Piłki odzyskane: 128-119
Spalone 1-1
Podania: 407-400
Udane podania (w %): 76-69
Dośrodkowania 21-26
Rzuty rożne 6-8
Faule: 13-14
Żółte kartki: 0-3
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed meczem

Przed meczem Wisły ze Śląskiem, czyli pożegnanie sezonu przy Reymonta

Sezon 2015/2016 był dla kibiców "Białej Gwiazdy" bardzo dziwnym sezonem. Gdy w 3. kolejce wiślacy pokonywali na własnym stadionie Lecha Poznań wydawało się, że mogą być "czarnym koniem" rozgrywek. Zresztą aż do 8. kolejki byli niepokonani i w tym względzie lepsza od naszego zespołu okazała się być tylko Pogoń, która bez porażki przetrwała do 13. serii gier. Niestety z każdym tygodniem Wisła coraz wyraźniej słabła, a fatalna końcówka jesieni, przeciągnięta na wiosnę, sprawiły, że w oczy zaglądnęło nam nawet widmo degradacji!

Ten mocno kiepski okres spowodował, że wtedy, gdy po przyjściu trenera Dariusza Wdowczyka - Wisła wreszcie "stanęła" na nogi - do "ósemki" już nam się awansować nie udało. Wielu jednak piłkarskich ekspertów uznało, że wiślacy nie zasłużyli na grę o utrzymanie i poniekąd to się potwierdziło. Wisła jako pierwsze ze wszystkich drużyn tzw. "grupy spadkowej" zapewniła sobie ligowy byt na kolejny sezon, a teraz jednak przed nami wręcz konieczność podtrzymania tak postawionych tez. Żeby je jednak potwierdzić - wiślacy powinni powalczyć o zajęcie dziewiątego miejsca w tabeli na koniec sezonu, bo niestety wyższego nam się już osiągnąć nie uda. Będzie to więc najsłabszy występ Wisły od lat, ale tak jak nasi piłkarze go zakończą, tak będą go bez wątpienia pamiętać gdy w połowie czerwca znów wrócą do zajęć.

Aby więc wybrać się na wakacje z większą radością piłkarze Wdowczyka nie mogą sobie pozwolić na wpadkę na pożegnanie z kibicami przy Reymonta, w rywalizacji z wrocławskim Śląskiem. Zaprzyjaźniony z nami klub przyjedzie do Krakowa ze "spokojną głową", bo wrocławianie również są już pewni utrzymania, więc czeka nas spotkanie, w którym nikt nie będzie musiał kalkulować. A to oznacza, że spodziewać możemy się niezłego widowiska. W obydwu ekipach jest bowiem co najmniej po kilku zawodników, którzy grać w piłkę potrafią - jak na naszą ligę - ponad przeciętnie, więc właśnie takiej gry oczekiwać w tym spotkaniu będziemy.

Nie ma natomiast co oczekiwać zapowiadanych przez trenera Wdowczyka wielkich roszad w naszym składzie, bo choć mówił on o pewnych "przetasowaniach", to przynajmniej w wyjściowej "jedenastce" Wisły tego nie będzie. Trener na przedmeczowej konferencji prasowej z góry zapowiedział tylko jedną w niej zmianę, w porównaniu do naszej ostatniej potyczki w lidze z Jagiellonią, więc zakładać można niemal pewny powrót do gry pauzującego ostatnio za kartki Bobana Jovicia. Wdowczyk zamierza grać bowiem bez wątpienia o "pełną pulę", aby jak najlepiej pożegnać się z kibicami.

Jest to już bowiem nasz ostatni mecz rozgrywek 2015/2016 przy Reymonta, więc wręcz wypada się na nim zjawić. Kolejna okazja do tego, aby odwiedzić nasz stadion będzie bowiem dopiero i najwcześniej za ponad dwa miesiące! Gdy liga ruszy znów...

Do zobaczenia więc przy Reymonta i - do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Przyjazne zakończenie

Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami, ale nim przyjdzie na dobre, Wiślakom pozostały do rozegrania jeszcze dwa spotkania. To, które czeka nas już za kilka godzin na stadionie przy ulicy Reymonta, jest jednym z najbardziej wyjątkowych w ligowym kalendarzu. Mowa tu o meczu przyjaźni, jaki Wisła rozegra ze Śląskiem Wrocław. Obie drużyny zapewniły sobie już spokojną końcówkę rozgrywek, dlatego dziś będzie liczyć się dobra zabawa. Kibice z Krakowa i Wrocławia potrafią stworzyć niezapomnianą atmosferę, dlatego zapraszamy na ostatnie starcie przy R22 w tym sezonie! Musisz być tu z nami!

Dla Wisły i Śląska będzie to 64. w historii pojedynek na poziomie Ekstraklasy. Oba kluby grywały ze sobą jeszcze w II lidze, Pucharze Polski, Pucharze Ligi oraz towarzysko, ale to właśnie w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej mierzyły się najczęściej. Z wrocławianami nigdy Wiśle nie grało się łatwo, o czym najlepiej świadczy bilans spotkań tych zespołów. Na 63 dotychczas rozegrane mieliśmy 13 remisów, 26 zwycięstw Śląska i 24 wygrane Białej Gwiazdy.

Lepiej na Reymonta

Pierwsze starcie tych drużyn w lidze odbyło się 7 listopada 1965 roku we Wrocławiu i zakończyło się remisem 1:1. Prawie siedem miesięcy później Wisła zagrała ze Śląskiem w Krakowie i uległa wrocławianom 0:1. Mimo że inauguracyjne starcie tych drużyn przy R22 nie wypadło najlepiej dla Białej Gwiazdy to dziś statystyki wskazują, że gdy Wiślacy w meczu z WKS-em są gospodarzami osiągają lepsze wyniki od swojego rywala. Na 32 spotkania rozegrane w Krakowie przez te ekipy Wisła wygrała 17, 7-krotnie zanotowano remis, a pozostałe 8 pojedynków wygrał Śląsk.

Ostatni raz Biała Gwiazda wygrała mecz przyjaźni przy Reymonta 28 sierpnia 2015 roku. W 7. kolejce trwającego sezonu Wiślacy ograli gości 4:2. W 18. minucie Tom Hately uderzył z rzutu wolnego, a piłka po jego strzale najpierw trafiła w słupek, później odbiła się od Radosława Cierzniaka i wpadła do bramki. Stan rywalizacji wyrównał Paweł Brożek, który wykorzystał podanie Łukasza Burligi strzelając po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach. W końcówce pierwszej połowy prowadzenie dał Wiśle Rafał Boguski, który w sytuacji sam na sam pokonał Mariusza Pawełka. Po zmianie stron przewagę krakowian przepięknym, technicznym uderzeniem w samo okienko powiększył Donald Guerrier. Równie piękną bramkę zdobył tego dnia również Jacek Kiełb, który w 67. minucie huknął z dystansu i pozwolił Śląskowi wrócić do gry. Nadziei kibiców z Wrocławia w samej końcówce pozbawił jednak Brożek, pokonując Pawełka po raz drugi.

Walki nie zabraknie

Tak emocjonujące mecze jak ten wspomniany wyżej to jednak rzadkość. Pojedynki pomiędzy Wisłą a Śląskiem są z reguły bardzo wyrównane i pełne ostrej walki na boisku. Trzykrotnie jednak starcie tych dwóch drużyn kończyło się wynikiem 5:0. Dwa takie zdecydowane zwycięstwa odniosła Biała Gwiazda, a raz w ten sposób lepszy okazał się Śląsk.

A jeśli już mowa o bramkach to ich bilans korzystniej przedstawia się dla dzisiejszych gospodarzy. We wszystkich 63 ekstraklasowych meczach oba kluby zdobyły łącznie 131 goli, z czego 70 przypadło w udziale Wiśle, a 61 Śląskowi. Najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy przeciwko drużynie z Dolnego Śląska jest do dziś Kazimierz Kmiecik, który ma na koncie 8 trafień. Zaraz za jego plecami plasuje się Paweł Brożek, który ma w dorobku o jedną bramkę mniej.

W tym sezonie oba zespoły grały ze sobą już dwa razy. Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 4:2, o czym pisaliśmy wyżej. Na początku rundy wiosennej oba kluby zmierzyły się we Wrocławiu, a starcie rozegrane 12 lutego 1:0 wygrali gospodarze. Dopiero w 79. minucie Tomasz Hołota pokonał Michała Miśkiewicza strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

W ostatniej kolejce Śląsk przed własną publicznością zwyciężył Termalicę Bruk-Bet Nieciecza 2:1 i w tabeli jest 10. Wisła natomiast przy R22 wygrała z Jagiellonią Białystok 1:0 i plasuje się na 9. pozycji.

Mecz Wisła Kraków - Śląsk Wrocław rozpocznie się o godzinie 20:30.

Dopinguj Wiślaków po raz ostatni w tym sezonie przy Reymonta! Zapraszamy na mecz przyjaźni ze Śląskiem!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Ostatni mecz u siebie, więc chcemy, żeby to był mecz zwycięski

- Możemy być zadowoleni i z postawy zespołu i z tego, że zrealizowaliśmy cel, jakim było utrzymanie w lidze. Mamy do końca jeszcze dwa spotkania i traktujemy je bardzo poważnie. Chcemy wygrać swoją grupę, choć wiem, że jest to mało satysfakcjonujące dla kibiców. Wisła zawsze grała o wyższe cele, niż utrzymanie, ale sprostaliśmy temu zadaniu i to jest najważniejsze - mówił na konferencji prasowej, przed ostatnim meczem sezonu 2016/2017 przy Reymonta - ze Śląskiem Wrocław, trener zespołu "Białej Gwiazdy", Dariusz Wdowczyk.

- Cieszę się z dobrej postawy zawodników w ostatnim meczu i chciałbym żebyśmy w dwóch ostatnich spotkaniach, które mamy, kontynuowali zwycięską passę. Sytuacja w drużynie właściwie nie ulega zmianie. Nie ma problemów zdrowotnych, a jest wręcz cudowne ozdrowienie Rafała Pietrzaka, który jest w "osiemnastce", w miejsce Donalda Guerriera. Donaldowi nic nie dolega. Jak państwo wiecie - niedawno urodziła mu się córka. Ma pewne problemy związane ze zdrowiem maleństwa, więc jest okazja do tego, żeby bardziej zaopiekował się rodziną. I miał "czystą głowę" od innych problemów, jak tylko piłka nożna - powiedział Wdowczyk.

Po wygranym meczu z Jagiellonią, które zapewniło nam pozostanie w Ekstraklasie na kolejny sezon - trener Wisły zapowiadał roszady w składzie, ale jak się okazuje - na spotkanie ze Śląskiem, zbyt wiele ich nie będzie.

- Dziewiąte miejsce to jest to, o które walczymy. Nie wiem jak to nazwać, czy będzie jakiś eksperyment, bo można tym nazwać wystawienie Tomka Cywki na lewej obronie i cieszę się, że dał sobie spokojnie na tej pozycji radę, a jest zawodnikiem uniwersalnym i myślę, że wartość takiego piłkarza w zespole dla każdego trenera jest naprawdę nieoceniona. Czy będą eksperymenty? Gramy o dziewiąte miejsce i mówiłem, że pojawią się w składzie nowi zawodnicy, ale nie będzie większych korekt, w stosunku do poprzedniego meczu, bo będzie tylko jedna zmiana w wyjściowej jedenastce. W osiemnastce jest Krystian Kujawa, który chciałbym, żeby w pewnym momencie mógł pojawić się na boisku i żeby mógł się wszystkim zaprezentować - mówił trener.

Wdowczyk zdradził też, że w "osiemnastce" znajdzie się miejsce dla wracającego po pauzie za żółte kartki Bobana Jovicia, ale nie wiadomo, czy znajdzie się on w wyjściowym składzie Wisły. - Będzie jedna zmiana w składzie, ale nie powiem jaka - śmiał się trener.

- Ostatni mecz u siebie, więc chcemy, żeby to był mecz zwycięski. Podtrzymajmy tę przerwaną w Kielcach passę. Wróciliśmy jednak na dobre tory w spotkaniu z Jagiellonią. Szczególnie pod względem mentalnym, wybiegania meczu i walki. To jest to, czego oczekuję od piłkarzy, w tych ostatnich spotkaniach. Myślę, że kibice, którzy pojawią się na stadionie - również tego oczekują. Na pewno obok tych meczów nie przejdziemy obojętnie, tylko będziemy chcieli je wybiegać, zdobyć punkty, grać atrakcyjnie i strzelać bramki. To jest to, o co nam chodzi - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: - Mam jeszcze wiele do udowodnienia

- Była taka potrzeba, żebym na tej pozycji zagrał, myślę że na tyle na ile mogłem pomogłem drużynie. Wygraliśmy mecz na "zero z tyłu", co też dla linii obrony jest pozytywną rzeczą. Jest jeszcze u mnie na tej pozycji wiele rzeczy do poprawy. Mam nadzieję, że zagram w kolejnym meczu i że będę mógł pokazać się z z jeszcze lepszej strony - powiedział obecny na dzisiejszej konferencji prasowej zawodnik Wisły, Tomasz Cywka. W poprzednim naszym meczu, z Jagiellonią Białystok, zagrał on z konieczności na lewej stronie naszej defensywy.

- Na pewno mam jeszcze wiele do udowodnienia, bo nie pokazałem jeszcze tego na co mnie stać. Jest jeszcze bardzo duże pole do manewru. Może właśnie lewa obrona to jest dla mnie opcja? Rozmawiałem na ten temat z trenerem, więc też mam jakiś plan. Jeśli będzie to lewa obrona, to jest jeszcze wiele dobrego, co mogę na tej pozycji dać drużynie - uważa wiślak.

- Pierwsze słyszę od pana teraz - tak natomiast Cywka skomentował pytanie o zainteresowanie jego umiejętnościami ze strony Śląska Wrocław. - Wcześniej miałem zero wiadomości na ten temat - dodał.

Źródło: wislaportal.pl

Wideo



Marek Motyka: Wisła za rok powalczy o mistrzostwo!

– W kolejnej rundzie Wisła będzie grała o mistrzostwo. To nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Trzeba jednak wyciągnąć wnioski z obecnych rozgrywek, bo zakończyły się one porażką. Nie ma co się podniecać tym, że Wisła jest najlepsza w swojej grupie, bo ona powinna walczyć dziś o ligowe podium – mówi Marek Motyka, były piłkarz krakowskiej Wisły.


Jak ocenia pan szanse Wisły we wtorkowym starciu ze Śląskiem Wrocław?

Marek Motyka: – Spotkają się dwa najlepsze zespoły w grupie spadkowej. Wisła odrodziła się przy trenerze Wdowczyku, a Śląsk – przy trenerze Rumaku. Oba zespoły zaczęły pod wodzą nowych szkoleniowców wreszcie wykorzystywać swój potencjał. Jeden i drugi zespół na to zasługiwał, bo uważam, że Śląsk ma również mocną kadrę.


Kto będzie we wtorkowy wieczór pańskim faworytem?

– Wisłę czeka ciężki sprawdzian. Nie wiem czy trener Wdowczyk nie da szans młodym chłopakom, by ich sprawdzić i ograć. To mogłaby być odpowiedź odnośnie tego w kogo inwestować, a z kogo zrezygnować. Trzech piłkarzy odchodzi z klubu, więc jakaś rotacja powinna być…


Wisła potwierdziła, że z klubu odejdą Emmanuel Sarki, Witalij Bałaszow oraz Rafael Crivellaro. Trzeba powoli rozglądać się więc za ich następcami…

– Trzeba ściągnąć takich zawodników, którzy podniosą poziom zespołu. Życie pokazuje, że potencjał jest w Wiśle bardzo duży, tylko trzeba umiejętnie tych chłopaków ustawić.


To kogo potrzeba ściągnąć do Krakowa?

– Na pewno Wisła musi pomyśleć o stoperze. Dobrze byłoby, gdyby Arek Głowacki został i pomógł klubowi, ale trzeba brać pod uwagę, że może odnieść kontuzję, mogą pojawić się przeciążenia. Guzmics z Sadlokiem to niezła alternatywa w środku pola, ale ten ostatni bardzo dobrze gra też na lewej obronie.


Kto zatem poza stoperem?

– Boczni obrońcy wyglądają nieźle, jeżeli chodzi o pomoc, to gdyby utrzymać ją w takim kształcie jak obecnie, siła jest spora. Nie wiadomo jednak co z Rafałem Wolskim. Przydałby się też jeden boczny pomocnik z najwyższej półki. Choć Patryk Małecki wyskoczył ze świetną formą, musi mieć kogoś do rywalizacji. Szukać też trzeba napastnika, bo choć Brożek z Ondraskiem radzą sobie nieźle, trzeci snajper dałby możliwość gry na dwóch napastników.


Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że największe znaczenie dla Wisły w najbliższym oknie transferowym będą miały negocjacje właśnie z Głowackim i Wolskim?

– Zgodzę się, absolutnie. O ile jednak z Głowackim nie będzie problemu, bo oddaje całe serce temu klubowi i jeśli tylko pozwoli mu na to zdrowie, będzie chciał pozostać przy Reymonta, problem jest z Wolskim. To młody chłopak, który przyjechał do Polski się odbudować. „Powąchał” Zachodu i będzie chciał tam wrócić. Czytałem gdzieś, że on traktuje ten powrót do Ekstraklasy jako porażkę, dlatego sporo zależy od tego czy Wolski nie otrzyma jakiś konkretnych ofert z zagranicy.


Od momentu przejęcia zespołu przez Dariusza Wdowczyka, Wisła to najlepszy zespół Ekstraklasy. Co nowy szkoleniowiec zmienił w krakowskim zespole?

– Na pewno bardzo celnie trafił z ofensywnym ustawieniem zespołu. Perfekcyjnie wykorzystał transfer Wolskiego, zaczął grać na jednego defensywnego pomocnika, ponadto ogromną siłą była gra dwójką napastników w pionie. „Dziewiątka” rozrywa blok obronny, dzięki czemu drugiemu napastnikowi łatwiej jest strzelić. Inaczej gra się dwójce stoperów przeciwko jednemu snajperowi, a inaczej przeciwko duetowi, nie ma już tej asekuracji, jest walka dwóch na dwóch.


Druga część sezonu w wykonaniu Białej Gwiazdy wygląda znacznie lepiej niż pierwsza. Wisła zasłużyła na górną połówkę tabeli?

– Oczywiście. Powiem więcej – w kolejnej rundzie Wisła będzie grała o mistrzostwo. To nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Trzeba jednak wyciągnąć wnioski z obecnych rozgrywek, bo zakończyły się one porażką. Nie ma co się podniecać tym, że Wisła jest najlepsza w swojej grupie, bo ona powinna walczyć dziś o ligowe podium! Chyba nikt nie wyobraża sobie, by Wisła z obecnym składem walczyła o utrzymanie…


Jak oceniłby pan miniony sezon? Był on w wykonaniu Wisły bardzo, bardzo dziwny…

– Fakt, Wisła ma za sobą dziwny sezon. Były wpadki, dużo błędów. Ja uważam jednak, że nie do końca dobre było ustawienie krakowian na początku sezonu. Czasem zbyt przesadna asekuracja powodowała, że kulała siła ofensywna. Wiadomo, że kiedy sporo dzieje się z przodu, wygląda to zupełnie inaczej. Wisła nie czuła się za dobrze z dwójką defensywnych pomocników.

Źródło: wislakrakow.com

Relacje

Remis na pożegnanie z Reymonta

Remisem zakończył się ostatni mecz Wisły przed własną publicznością w tym sezonie. „Biała Gwiazda” zreimsowała 1:1 ze Śląskiem Wrocław.

Od pierwszego gwizdka sędziego spotkanie mogło się podobać. Dłużej przy piłce utrzymywali się podopieczni Dariusza Wdowczyka, ale Śląsk nie ograniczał się do bronienia dostępu do własnej bramki. Michał Miśkiewicz po raz pierwszy do interwencji zmuszony został w ósmej minucie, gdy na raty łapał piłkę po strzale Roberta Picha z lewej strony pola karnego. Kilka chwil później bramkarz Wisły popisał się świetną interwencją, broniąc uderzenie Mervo w sytuacji sam na sam.

Wisła odpowiedziała w 12. minucie. Po podaniu Pawła Brożka, przed szansą stanął Patryk Małecki, ale jego strzał z dwunastu metrów obronił Mariusz Pawełek. Trzy minuty później minimalnie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Krzysztof Mączyński. W 17. minucie doskonała okazję zmarnował Brożek, który po świetnym podaniu Boguskiego, mając przed sobą tylko Pawełka trafił prosto w niego.

W kolejnych minutach dwukrotnie do sytuacji strzeleckich w polu karnym Wisły dochodził Adam Kokoszka. Pierwszy jego strzał wybronił Miśkiewicz, a po drugim piłka poszybowała nad poprzeczką. W 36. minucie golkiper „Białej Gwiazdy” po raz drugi w tym meczu wygrał pojedynek sam na sam, tym razem nie dając się pokonać Pichowi.

Tuż przed przerwą Wisłę na prowadzenie powinien wyprowadzić Zdenek Ondrasek, który otrzymał świetne podanie od Małeckiego. Czeski napastnik gospodarzy nie zdołał jednak zaskoczyć Pawełka, z którym stanął oko w oko. Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowym remisem.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy zdecydowanie należał do Wisły, która stworzyła sobie kilka sytuacji. Najlepszą miał Boguski, ale po podaniu Brożka uderzył obok słupka. Wiślacy wyszli jednak na prowadzenie w 60. minucie. Szybką kontrę zespołu i podanie Boguskiego wykończył Ondrasek, który ładnym strzałem sprzed pola karnego w długi róg zaskoczył Pawełka.

Śląsk zdołał doprowadzić do wyrównania w 71. minucie. Na listę strzelców wpisał się Grajciar, który pokonał Miśkiewicza uderzeniem zza pola karnego. Duża w tym zasługa Sadloka, który zmienił tor lotu piłki.

W kolejnych minutach Wisła starała się odpowiedzieć i ponownie wyjść na prowadzenie. W 78. minucie przed świetną szansą, po bardzo ładnej akcji, stanął Bartosz, ale z kilku metrów trafił tylko w boczną siatkę. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i obie drużyny podzieliły się punktami.

Źródło: wislakrakow.com


Mecz przyjaźni na remis. Wisła - Śląsk 1-1

Ostatni mecz sezonu 2015/2016 na stadionie przy ulicy Reymonta, w którymi "Biała Gwiazda" spotkała się ze Śląskiem Wrocław, zakończył się remisem 1-1. Wynik został ustalony po przerwie, bo na ładne trafienie Zdenka Ondráška odpowiedział Peter Grajciar. Wisła zachowała więc na kolejkę przed zakończeniem rywalizacji ligowej dziewiąte miejsce w tabeli.

Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami trenera Dariusza Wdowczyka - w porównaniu do naszego poprzedniego meczu - w składzie zespołu "Białej Gwiazdy" doszło do jednej zmiany. Na ławkę powędrował słabo spisujący się ostatnio Rafał Wolski, a w wyjściowej jedenastce zastąpił go Denis Popovič.

I choć pierwszą składną akcję meczu, już w 2. minucie, przeprowadził Patryk Małecki, to z jego dośrodkowania nie skorzystali ani Paweł Brożek, ani Rafał Boguski. O wiele groźniej było za to pod naszą bramką w minucie 8. Sam na sam z Michałem Miśkiewiczem wyszedł bowiem Bence Mervó, ale nie pokonał naszego bramkarza, który dobrze skrócił kąt i odbił uderzoną przez Węgra futbolówkę.

Kolejne minuty to przewaga Wisły. W 12. dobrze próbował przymierzyć Małecki, ale Mariusz Pawełek efektownie sparował uderzenie wiślaka na rzut rożny. Zanim minął pierwszy kwadrans tego spotkania - blisko szczęścia był też Krzysztof Mączyński, ale z rzutu wolnego pomylił się nieznacznie.

W 17. minucie wydawało się już jednak, że Wisła wyjdzie na prowadzenie, bo sam na sam z Pawełkiem znalazł się Brożek, tyle że uderzył on prosto w bramkarza Śląska. W 23. minucie swoją szansę, po ładnej wrzutce Jakuba Bartosza, miał też Zdeněk Ondrášek, ale czeski napastnik Wisły główkował ponad bramką.

Na te kilka akcji wiślaków odpowiedział w końcu Śląsk. W 29. minucie znów wykazać musiał się więc Miśkiewicz odbijając po wyrzucie z autu w nasze pole karne groźną próbę Adama Kokoszki. Ten sam zawodnik znów miał swoją szansę po dośrodkowania z narożnika boiska, ale tym razem uderzył ponad bramką. W nią trafić mógł z kolei w 36. minucie Róbert Pich, który dostał świetnie podanie od Ryoki Morioki, ale najlepszy w tej sytuacji był znów Miśkiewicz, który nie dał się pokonać Słowakowi.

Końcówka pierwszej połowy to znów lepsze okazje Wisły. Niestety niewykorzystane. W 42. minucie z rzutu wolnego zbyt lekko, a do tego w środek bramki, uderzył bowiem Maciej Sadlok, a zaraz potem, po świetnym podaniu od Małeckiego, sytuacji sam na sam z Pawełkiem nie wykorzystał strzelający "na siłę" Ondrášek.

Śmiało można więc stwierdzić, że w pierwszej połowie mieliśmy przede wszystkim popis nieskuteczności.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli wiślacy, bo już w 49. minucie po kolejnej dobrej wrzutce Małeckiego i zgraniu Brożka - wydawało się, że możemy wyjść na prowadzenie. Do piłki dopadł bowiem Mączyński, ale zamiast uderzyć możliwie najprościej chciał efektownie, nożycami. I okazja przepadła. Wiślacy ładnie rozegrali też swoją akcję w minucie 52. Piłkę wyprowadził Denis Popovič, strzał oddał Boguski, ale Pawełek był na "posterunku".

W 56. minucie powinno być już jednak zdecydowanie 1-0 dla "Białej Gwiazdy", ale z dobrej pozycji, po podaniu Brożka, przestrzelił Boguski! Często niewykorzystane okazje lubią się mścić, ale nie tym razem. W 60. minucie Boguski poniekąd zrehabilitował się za swoje pudło, bo tym razem sam dobrze podał do Ondráška, a ten ładnym strzałem "otworzył" wynik tego spotkania!

Na kolejną akcję Wisły nie musieliśmy czekać zbyt długo, bo już w 64. minucie na indywidualny przebój zdecydował się wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Krzysztof Drzazga, ale jego strzał został ostatecznie zablokowany.

Blokowanie nie powiodło się natomiast wiślakom, bo w 71. minucie do odbitej przez mur po rzucie wolnym piłki dopadł Peter Grajciar, a że futbolówka zaliczyła po drodze rykoszet od Sadloka, więc tym razem Miśkiewicz był bezradny. Mieliśmy więc 1-1.

Podobnie w 75. minucie bezradnie zachował się niestety Brożek, który nie opanował dobrze zagranej futbolówki. Gdyby mu się to udało - mogliśmy mieć świetną szansę do tego, aby znów prowadzić. Taką mieliśmy natomiast już trzy minuty później, ale Bartosz, który powędrował w pole karne Śląska, trafił tylko w boczną siatkę.

Wrocławianie odpowiedzieli w 87. minucie, ale znów dobrze spisał się Miśkiewicz, uprzedzając rozpędzonego Picha. Swoją szansę w doliczonym czasie gry miał jeszcze Brożek, ale nie trafił w bramkę, więc ostatecznie wszystko kończy się "przyjacielskim" remisem.

Źródło: wislaportal.pl


Przyjacielski remis

W ostatnim w tym sezonie spotkaniu przy Reymonta Wisła Kraków zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1. Prowadzenie gospodarzom dał Zdenek Ondrasek, a autorem bramki zapewniającej punkt Wojskowym był zmiennik - Peter Grajciar.

Biała Gwiazda w 36. kolejce Ekstraklasy miała okazję zaprezentować się na własnym stadionie po raz ostatni w sezonie 2015/2016. Rywalem podopiecznych Dariusza Wdowczyka był zaprzyjaźniony Śląsk Wrocław, a stawką spotkania - dziewiąte miejsce w ligowej tabeli.

Wspólne śpiewy kibiców obu zespołów początkowo bardziej zmobilizowały przyjezdnych, którzy jako pierwsi stworzyli sobie groźne sytuacje pod bramką Michała Miśkiewicza. W 8. minucie spotkania po fantastycznym podaniu z głębi pola w sytuacji sam na sam znalazł się Bence Mervo, lecz bramkarz Białej Gwiazdy odbił strzał młodego Węgra. W odpowiedzi bliski zdobycia gola był Patryk Małecki, który po podaniu Pawła Brożka przymierzył w prawy dolny róg bramki Mariusza Pawełka. Były zawodnik Wisły sparował jednak piłkę na rzut rożny.

Bez goli, nie bez emocji

Chwilę później z rzutu wolnego podyktowanego za faul na aktywnym Małeckim przymierzył Krzysztof Mączyński, lecz futbolówka nieznacznie minęła okienko bramki gości. W 17. minucie po kapitalnym zgraniu piłki przez „Małego" w sytuacji sam na sam z Pawełkiem znalazł się dzisiejszy kapitan krakowian, Paweł Brożek, ale jego bomba trafiła wprost w nogi golkipera Wojskowych.

Po raz kolejny groźnie pod bramką zespołu Mariusza Rumaka zrobiło sie w 23. minucie, kiedy Jakub Bartosz zacentrował wprost na głowę Zdenka Ondraska, a główka Czecha przeszłą minimalnie nad poprzeczką. Chwilę później napastnik Białej Gwiazdy strzałem z dystansu próbował zdobyć swoją piątą bramkę w tym sezonie, jednak po raz kolejny piłka poszybowała zbyt wysoko.

Na początku trzeciego kwadransa obudził się zespół gości. Najpierw po dalekim wrzucie z autu Hateleya celnie główkował Kokoszka, a Miśkiewicz z trudem wybił piłkę na rzut rożny.

Siedem minut później wychodzącemu na czystą pozycję Robertowi Pichowi piłkę idealnie dograł Ryota Morioka. Słowak zmarnował jednak stuprocentową sytuację, trafiając wprost w wybiegającego Miśkiewicza, będącego najjaśniejszym punktem w zespole Białej Gwiazdy w pierwszej połowie.

Pierwsze czterdzieści pięć minut spotkania zakończyło się bez goli, lecz na poziom widowiska kibice nie mogli narzekać.

Drugą połowę za sprawą Krzysztofa Mączyńskiego Wiślacy mogli rozpocząć z przytupem. Po przerzucie piłki przez Małeckiego i zgraniu głową Brożka, pomocnik Białej Gwiazdy znalazł się niepilnowany na dziesiątym metrze. „Mąka" zdecydował się na uderzenie nożycami, lecz jego próbie zdecydowanie zabrakło siły.

Trzy minuty później na strzał z dystansu zdecydował sie Rafał Boguski, lecz uderzenie „Dzikiego" wpadło wprost w ręce Pawełka. Skrzydłowy Wisły w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się w 56. minucie. Po świetnym odbiorze kontrę zainicjował Małecki, który zgrał futbolówkę do Brożka. Kapitan krakowian dograł do zupełnie niepilnowanego na jedenastym metrze Boguskiego, który zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Mariusz Pawełek nie musiał jednak interweniować, a futbolówka minęła prawy słupek bramki Śląska.

Bramka na godzinę

„Dziki" w pełni zrehabilitował się w 60. minucie, kiedy to wyprowadził kontrę, po której Wisła wyszła na prowadzenie. Boguski obsłużył podaniem Zdenka Ondraska, a „Kobra" huknął nie do obrony. Po godzinie kibice zgromadzeni przy R22 w końcu zobaczyli upragnioną bramkę.

Chwilę później trener Dariusz Wdowczyk dał szansę młodzieży - w miejsce Richarda Guzmicsa i Rafała Boguskiego wprowadził do gry Krystiana Kujawę oraz Krzysztofa Drzazgę. Pozyskany w przerwie zimowej z KS Polkowice napastnik już w pierwszym kontakcie z piłką mógł wpisać sie na listę strzelców, lecz jego uderzenie zostało zablokowane przez jednego z obrońców Wojskowych.

W odpowiedzi groźną akcję przeprowadzili podopieczni Mariusza Rumaka, a tuż przed polem karnym Jakub Bartosz sfaulował Ryotę Moriokę. Strzał z rzutu wolnego zablokował Maciej Sadlok, a piłka trafiła pod nogi wprowadzonego chwilę wcześniej Petera Grajciara, który kropnął z woleja. Futbolówka po raz kolejny odbiła się od Macieja Sadloka i zupełnie zmyliła Michała Miśkiewicza. W niegroźnej sytuacji wrocławianie doprowadzili do wyrównania.

W 79. minucie typowo „krakowską" akcję przeprowadzili Bartosz i Brożek. Po zgraniu piłki klepką przez kapitana Wiślaków młody defensor stanął oko w oko z Pawełkiem, ale trafił tylko w boczną siatkę. To była doskonała okazja na pierwszą bramkę w seniorskiej karierze Wiślaka.

Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po raz kolejny na bohatera meczu wyrósł Miśkiewicz, który ofiarnie rzucił się pod nogi Picha i w ostatniej chwili wygarnął mu piłkę. Riposta Wiślaków mogła dobić gości, lecz Paweł Brożek z linii pola bramkowego przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Kibice zobaczyli dobre spotkanie

- Przede wszystkim myślę, że kibice zobaczyli dobre spotkanie. Było wiele sytuacji podbramkowych i sytuacji do tego, żeby zdobyć bramkę. Nie udało się wygrać, chociaż prowadziliśmy 1-0, ale Śląsk też miał swoje okazje, choćby w pierwszej połowie. U nas dobre mieli Paweł Brożek oraz Zdeněk Ondrášek. To było z obydwu stron otwarte spotkanie. To jest to, co kibice lubią oglądać. Trochę szkoda, że to zwycięstwo nam uciekło - powiedział po zremisowanym meczu ze Śląskiem Wrocław trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- Po pięknej bramce Zdenka błąd w defensywie, rykoszet i właściwie Michał Miśkiewicz nie miał zbyt wiele do powiedzenia, ale walczyliśmy do końca i to jest najważniejsze - dodał trener Wisły Kraków.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w meczu ze Śląskiem, Wdowczyk dał szansę na zaprezentowanie się Krystianowi Kujawie i o ocenę gry młodego obrońcy nasz szkoleniowiec został poproszony

- Ten jego występ mogę ocenić bardzo pozytywnie. Wygranych kilka pojedynków główkowych, wślizg, wyczyszczenie sytuacji na piątym metrze pod naszą bramką, więc jest na czym budować. Następni w kolejce są Piotr Żemło i Alan Uryga, który także upomina się żeby grać, ale pomału - mówił Wdowczyk.

- Nadal walczymy o dziewiąte miejsce. Utrzymaliśmy tę pozycję po dzisiejszym spotkaniu i teraz jedziemy przewrotnie do spadkowicza, bo Podbeskidzie było przez moment w tej pierwszej "ósemce"! To pokazuje jak brutalne jest czasami życie. Mogli się cieszyć przez chwilę, by teraz się smucić, że spadają z ligi. Pojedziemy tam po trzy punkty, po to żeby potwierdzić, że to dziewiąte miejsce nam się należy. To niewielkie pocieszenie w przypadku Wisły Kraków, ale dokończmy dzieła. Kolejni zawodnicy - jak wspominałem - powinni dostać tam szansę. Myślę, że wystąpi Piotrek Żemło. Kujawa będzie dalej na ławce i być może również pojawi się na boisku. I czy to Krzysztof Drzazga, czy Alan Uryga - to następni zawodnicy, którzy zasługują na to, aby w takim spotkaniu mogli wystąpić. Może nie w pełnym wymiarze, ale chciałbym żeby zagrali - stwierdził ponadto Wdowczyk.

- Jeśli chodzi o Rafała Wolskiego, to na ławce usiadł dziś w związku z lekkim przemęczeniem - zakończył opiekun "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Mariusz Rumak: - Wisła to dobry zespół

- Mieliśmy swój plan taktyczny w pierwszej połowie, ale obawiałem się jednego, że mieliśmy za mało czasu, aby to przećwiczyć, bo wczoraj tylko 10 minut, więc niekoniecznie była płynność. Dwie okazje udało nam się jednak stworzyć, tak jak to sobie wczoraj rysowaliśmy, bo mieli je Bence Mervó i Róbert Pich, ale zespół Wisły to dobry zespół i też miał swoje sytuacje. Druga połowa była trochę inna. Po stracie bramki zmieniliśmy system gry i skończyło się 1-1 - powiedział po meczu Wisły ze Śląskiem trener wrocławskiej drużyny, Mariusz Rumak.

Opiekun Śląska został zapytany m.in. o zmianę w bramce, do której wrócił Mariusz Pawełek.

- Mariusz ciężko pracował, co widać choćby po tym, ile sytuacji wybronił. Jest w formie i zasłużył na to, żeby wejść do bramki - skomentował ten temat trener Rumak.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Patryk Małecki: - Powinniśmy wygrać

- Z przebiegu meczu byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. W pierwszej połowie Śląsk stworzył sobie jedną sytuację, a w drugiej strzelili przypadkową bramkę. Szkoda tych niewykorzystanych z naszej strony sytuacji, ale kibicom mógł się ten mecz podobać, bo był "otwarty" i każdy chciał strzelić bramkę. Było sporo sytuacji, więc szkoda, że nie wygraliśmy - powiedział po meczu Wisły ze Śląskiem bardzo dobrze w nim grający pomocnik "Białej Gwiazdy", Patryk Małecki.

- Mariusz Pawełek jest bardzo dobrym bramkarzem - chwalił dobrze spisującego się w tym meczu w bramce Śląska byłego kolegę z drużyny Małecki. - Spędził w Krakowie wiele lat i chciał o sobie przypomnieć i pokazać z dobrej strony, ale i tak szkoda tych sytuacji, bo powinniśmy wygrać. W tym ostatnim meczu przed własną publicznością chcieliśmy zdobyć trzy punkty - dodał.

- Na razie chciałbym odpocząć, a co będzie w kolejnym sezonie to zobaczymy. Chcę dać w nim więcej, niż do tej pory - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Ten sezon to były wzloty i upadki

- Mieliśmy taki zamiar i z taką myślą wychodziliśmy na murawę, żeby pożegnać się z kibicami zwycięstwem. Może gdybyśmy w pierwszej połowie zagrali bardziej agresywnie i gdyby udałoby nam się strzelić bramkę na 2-0, to wyglądałoby się to inaczej. A tak - Śląsk strzelił gola po rykoszecie i mecz zakończył się tak, jak zakończył - mówił po ostatnim spotkaniu sezonu przy Reymonta dobrze spisujący się w nim w bramce Michał Miśkiewicz.

- Ten sezon to były wzloty i upadki. Na początku było w miarę dobrze, ale później przyszła seria meczów bez zwycięstwa, aż do zmiany trenera i znów się "odbiliśmy". Jest więc, po tym co pokazaliśmy, gdy przyszedł trener Wdowczyk, "światełko w tunelu" na ten przyszły sezon. I na tym to będzie w nim budowane. Trener ma pomysł, a my się podporządkujemy i myślę, że kibice będą zadowoleni - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Zdeněk Ondrášek: - Kibice lubią, gdy zawodnik zawsze walczy

⁃ Chcieliśmy wygrać, nie wiem jak skończyły się inne spotkania, ale naszym celem jest dziewiąte miejsce i z taką myślą pojedziemy na Podbeskidzie. W meczu ze Śląskiem mieliśmy wiele sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie. W końcu w drugiej zdobyliśmy bramkę, później jeden strzał, jeden rykoszet i gol dla Śląska. Nie jesteśmy z tego powodu zadowoleni, nie jesteśmy zadowoleni z jednego punktu, nie jest źle, ale nie jest też dobrze - mówił po zremisowanym 1-1 spotkaniu ze Śląskiem strzelec gola dla Wisły, Zdeněk Ondrášek.

Poza bramką - Ondrášek miał co najmniej jedną wyborną okazję do wpisania się na listę strzelców, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Śląska.

⁃ Zrobiłem to samo co Paweł, w swojej sytuacji sam na sam, strzeliłem na siłę, a trzeba było trochę poczekać i uderzyć mądrze. Taka była moja decyzja, niestety błędna, bo nie zdobyłem bramki. Nie byłem zadowolony z pierwszej połowy, bo nie udało nam się zdobyć gola - przyznał Czech.

- Byłem bardzo rozczarowany po spotkaniu 30. kolejki z Zagłębiem Lubin. Chcieliśmy być w pierwszej "ósemce", ale nie udało się wygrać. Jeżeli mam podsumować ten sezon, to mam mieszane uczucia. Mogło być o wiele lepiej. Nie udało się awansować do "ósemki", ale jesteśmy na dziewiątym miejscu i o to walczymy, to jest nasz cel. Będziemy zadowoleni jeżeli właśnie na tym miejscu skończymy sezon. W następnym meczu musimy zdobyć trzy punkty. Nie jestem do końca zadowolony z tego okresu w Wiśle, pod względem sportowym, ale mogło być o wiele gorzej. Strzeliłem pięć bramek. OK, nie jest to zły wynik, ale miałem wiele sytuacji do polepszenia tego dorobku - mówił krytycznie o swojej grze wiślak.

⁃ W ostatnich meczach czułem się trochę jak obrońca, drużyny przeciwne grały długą piłką więc musiałem się cofać do obrony i walczyć w powietrzu. Gdy trafiłem do Wisły to powiedziałem, że zawsze będę walczyć, po to tutaj jestem, taki jest mój styl. Jestem zadowolony z tego stylu gry, ale mnie rozlicza się z bramek. Chce zdobywać ich jeszcze więcej, a były ku temu okazje - przyznał Ondrášek.

Dziś po zdobytej bramce wiślackie trybuny długo skandowały imię i nazwisko napastnika Wisły.

⁃ Nie spodziewałem się tego, że kibice aż tak mnie polubią, ale chciałem, aby tak właśnie było. W moim poprzednim klubie, Tromsø, było podobnie. Kibice lubią, gdy zawodnik zawsze walczy o każdą piłkę. Nawet gdy mam zły dzień i nie mogę strzelić gola, to muszę walczyć, robię to dla kibiców, bo właśnie tak gram. Jestem szczęśliwy, że oni wiedzą, że będę walczyć dla Wisły. Na trybunach były dzieci z transparentem, żebym dał im moją koszulkę. To bardzo miłe z ich strony. Czuję ich doping, to że mi pomagają jest dla mnie i dla drużyny bardzo ważne. Mam nadzieję, że ten młody kibic jest szczęśliwy. Lubię gdy ludzie są dzięki mnie szczęśliwi - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: wideo


Krzysztof Drzazga: wideo


Podsumowanie 36. kolejki Ekstraklasy

Wprawdzie wydawało się, że po meczach 36. kolejki ligowej sezonu 2015/2016 poznamy już większość rozstrzygnięć, ale ostatecznie znamy tylko dwa. Pierwszym jest pewny już spadek z ligi Podbeskidzia, które nie ma już szans wykaraskać się ze strefy spadkowej. Drugim nie jest natomiast mistrzostwo Polski dla Legii, bo ta przegrała w Gdańsku i w niedzielę stoczy korespondencyjny pojedynek o tytuł z Piastem. Ten ostatni pewnie pokonał Ruch i zagra teraz z Zagłębiem. Lubinianie mogą już jednak świętować, bo po rozbiciu 3-0 Lecha, są pewni gry w pucharach!


Wtorek, 10 maja:

Górnik Łęczna 5-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

1-0 Przemysław Pitry (16.)
2-0 Grzegorz Piesio (37.)
3-0 Grzegorz Bonin (67.)
4-0 Bartosz Śpiączka (74.)
4-1 Adam Deja (80.)
5-1 Grzegorz Bonin (90.)

To bez wątpienia bardzo zaskakujący wynik, bo ekipa z Łęcznej wręcz rozbiła Podbeskidzie, które to definitywnie po tej porażce spada z Ekstraklasy! To na pewno niespodzianka, bo warto przypomnieć, że bielszczanie startowali do rundy finałowej z najwyższej lokaty w stawce, a mimo to muszą przełknąć gorycz degradacji. Ale czy można się dziwić, jeśli w sześciu finałowych i najważniejszych meczach sezonu zdobywa się tylko punkt?! Z ich kompletu cieszy się po tym spotkaniu Łęczna, ale wciąż nie jest pewna ligowego bytu, bo zespół ten nie może w ostatniej kolejce przegrać we Wrocławiu.


WISŁA KRAKÓW 1-1 Śląsk Wrocław

1-0 Zdeněk Ondrášek (60.)
1-1 Peter Grajciar (71.)

Obydwa zespoły były przed tym spotkaniem już pewne utrzymania, więc nie ma się co dziwić, że mieliśmy tutaj trochę "radosnego" i mocno "otwartego" futbolu. Najwięcej było jednak nieskuteczności, stąd też tylko dwie bramki. Spotkanie mogło się jednak podobać i choć to Wisła miała więcej szans na zwycięstwo, to ostatecznie walka o 9. miejsce w tabeli rozstrzygnie się dopiero w sobotę.


Górnik Zabrze 0-0 Korona Kielce

Po tym meczu powiedzieć można tylko jedno - w Zabrzu jedynymi wygranymi mogą się czuć kibice. Ponad 18-tysięczna widownia to na pewno kapitalny wynik, tym bardziej, że Górnik niestety nie ma... drużyny. Wprawdzie nie można zawodnikom z Zabrza odmówić ambicji, bo mocno się starali, ale jeden celny strzał w sytuacji, w której znajduje się Górnik - to zdecydowanie za mało tego co najważniejsze, a więc jakości. Po tym remisie zabrzanie, aby pozostać w lidze, muszą wygrać w sobotę w Niecieczy i liczyć jednocześnie na to, że Śląsk pokona Górnika Łęczna. Trochę tych zależności już jakby za dużo? Tym samym spadek zabrzan jest najbardziej prawdopodobny.


Jagiellonia Białystok 0-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

0-1 Igors Tarasovs (80. sam.)

Ostatnio przy okazji meczów "Słoni" pisaliśmy, że brakowało im szczęścia, które wyczerpali remisując z Wisłą. Okazało się jednak, że ten ważny czynnik wrócił do niecieczan w najważniejszym momencie. Bo jak inaczej nazwać sytuację z 80. minuty, która zakończyć mogła się na wiele sposobów, a zakończyła "samobójem"?! Nieciecza cieszy się więc tym samym z utrzymania, a Białystok? No cóż - w Białymstoku, po takim meczu, mają się czego zwyczajnie wstydzić.


Środa, 11 maja:

Lechia Gdańsk 2-0 Legia Warszawa

1-0 Sławomir Peszko (20.)
2-0 Miloš Krasić (50.)

Przy wygranej - Legia byłaby już pewna wywalczenia mistrzostwa Polski, ale trener Czerczesow - po rozbiciu Piasta - chyba zbyt mocno uwierzył w siłę swojego drużyny i trochę chyba zbyt mocno nią na występ w Gdańsku "rotował". I srogo się to na warszawiakach zemściło, bo Legia zdecydowanie i zasłużenie przegrała, co sprawia, że w niedzielnych meczach grupy mistrzowskiej może być jeszcze ciekawie. Legia nie może sobie bowiem pozwolić na kolejną wpadkę, z kolei Lechia otworzyła sobie drzwi do europejskich pucharów. Warunek jest jeden - "biało-zieloni" muszą na zakończenie sezonu wygrać z Cracovią!


Pogoń Szczecin 3-2 Cracovia

1-0 Dawid Kort (30.)
1-1 Tomáš Vestenický (64.)
2-1 Adam Frączczak (73.)
2-2 Mateusz Cetnarski (80.)
3-2 Łukasz Zwoliński (82.)

W Szczecinie mieli przed tym meczem jeszcze cień nadziei na miejsce w pucharach, ale mimo wygranej - sprawa jest już przesądzona. Pogoń w Europie się nie pokaże, ale też może zagrodzić do gry w niej drogę "Pasom". Porażka tych ostatnich oznacza, że czeka nas w niedzielę "mały finał sezonu", w którym o udział w pucharach Cracovia zmierzy się bezpośrednio z Lechią!


Ruch Chorzów 0-3 Piast Gliwice

0-1 Josip Barišić (35.)
0-2 Martin Nešpor (84.)
0-3 Bartosz Szeliga (89.)

Kibice Piasta mogli się obawiać tego meczu, czy aby po laniu w Warszawie - ich piłkarze nie spuszczą z tonu? Okazało się jednak, że przede wszystkim Piast chciał zapewnić sobie co najmniej wicemistrzostwo i to stało się faktem. W niedzielę z kolei gliwiczanie - przy porażce Legii w Gdańsku - mogą nawet sięgnąć po złoto. I to byłaby mega sensacja! Taką nie jest natomiast postawa "Niebieskich", którzy w finale sezonu postawili się tylko Pogoni i Legii - z obydwoma remisując, ale to byłoby już jakby dla Ruchu na tyle.


Zagłębie Lubin 3-0 Lech Poznań

1-0 Maciej Dąbrowski (50.)
2-0 Maciej Dąbrowski (68.)
3-0 Arkadiusz Woźniak (88.)

"Miedziowa" drużyna znów imponuje, bo też grała konsekwentnie i w drugiej połowie wypunktowała "Kolejorza". I to ogromny prezent dla lubińskich kibiców, bo Zagłębie jest już pewne gry w europejskich pucharach! O tych już dawno mógł zapomnieć Lech, który kończy bieżący sezon w naprawdę kiepskim stylu.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 36 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galeria: