2016.07.22 Arka Gdynia - Wisła Kraków 3:0

Z Historia Wisły

2016.07.22, Ekstraklasa, 2. kolejka, Gdynia, Stadion Miejski, 20:30, piątek, 17°C
Arka Gdynia 3:0 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 10.203
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Bramki
Yannick Sambea Kakoko 8'
Dariusz Zjawiński 21'
Marcus Vinícius da Silva 81' (k)
1:0
2:0
3:0
Arka Gdynia
4-5-1
Konrad Jałocha
Tadeusz Socha
Michał Marcjanik
Dawid Sołdecki
Marcin Warcholak
Marcus Vinícius da Silva grafika:zmiana.PNG (84' Rashid Yussuff)
Antoni Łukasiewicz
Yannick Sambea Kakoko
Mateusz Szwoch grafika:zmiana.PNG (72' Adam Marciniak)
Grafika:zk.jpg 52' Miroslav Božok
Dariusz Zjawiński grafika:zmiana.PNG (62' Rafał Siemaszko)

Trener:: Grzegorz Niciński
Wisła Kraków
3-5-2
Michał Miśkiewicz
Tomasz Cywka
Alan Uryga
Maciej Sadlok grafika:zk.jpg 77'
Jakub Bartosz grafika:zmiana.PNG (67' Mateusz Zachara)
Petar Brlek grafika:zmiana.PNG (46' Krzysztof Mączyński)
Rafał Boguski grafika:zk.jpg 42'
Patryk Małecki
Adam Mójta grafika:zmiana.PNG (46' Rafał Pietrzak)
Paweł Brożek
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ławka rezerwowych: Łukasz Załuska, Arkadiusz Głowacki, Krzysztof Drzazga, Richard Guzmics

Kapitan: Paweł Brożek

Bramki: 3-0 (2-0)
Posiadanie (w %): 38-62 (44-56)
Strzały: 13-20 (8-3)
Strzały celne: 5-5 (4-0)
Strzały niecelne: 5-12 (2-2)
Strzały zablokowane: 3-3 (2-1)
Rzuty rożne 5-4 (3-2)
Faule: 20-17 (11-11)
Żółte kartki: 1-2 (0-1)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Wisła gra dziś z beniaminkiem z Gdyni

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Po udanej inauguracji i wygranej na własnym stadionie z Pogonią Szczecin - przed piłkarzami "Białej Gwiazdy" seria gier wyjazdowych. Łącznie ze spotkaniem 1/16 finału Pucharu Polski może się tak bowiem zdarzyć, że czekają nas aż cztery kolejne mecze poza własnym stadionem! Z tych ligowych - przynajmniej teoretycznie - najłatwiejsze wiślacy rozegrają dziś. W Gdyni przyjdzie nam się bowiem zmierzyć z beniaminkiem Ekstraklasy - Arką i liczymy oczywiście na to, że tak jak udanie rozpoczęliśmy sezon u siebie, tak też udanie zagramy na wyjeździe.

Jeszcze niedawno mecze poza Reymonta były prawdziwą zmorą wiślaków. Wraz z jednak przyjściem do Wisły Dariusza Wdowczyka wszystko to zmieniło się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Z pięciu wyjazdów pod wodzą tego szkoleniowca Wisła przywiozła cztery zwycięstwa i przegrała tylko raz - w Kielcach z Koroną. I to, że ostatnio "Biała Gwiazda" poza własnym stadionem solidnie punktuje - może przed dzisiejszym meczem napawać optymizmem. Ale nie tylko to. Po wygranej z Pogonią wiślacy są na pewno podbudowani, zwłaszcza że zwycięstwo nad szczecinianami odniesione zostało w składzie, który daleki był od optymalnego. W Gdyni może być z tym lepiej, bo wiele wskazuje na to, że tydzień treningów więcej po urlopie przybliży do gry choćby Richárda Guzmicsa, a bliżej kolejnych występów w wiślackich barwach jest też Krzysztof Mączyński.

Bez względu jednak na nasz skład w meczu przeciwko Arce nie czeka nas bynajmniej "spacerek". Beniaminek wypadł wprawdzie na inaugurację mocno przeciętnie, przegrywają 0-2 w Niecieczy, ale po pierwsze warto wspomnieć, że Bruk-Bet Termalica latem wzmocniła swój skład, a po drugie - "żółto-niebiescy" zagrają z nami po raz pierwszy od powrotu do ligi przed własną publicznością. I nikt nie będzie ich musiał motywować do jak najlepszej gry. Warto też może przypomnieć, że gdyński zespół w cuglach zapewnił sobie awans i choć nie dokonał zbyt wielu roszad kadrowych, to nie jednej drużynie będzie w stanie pomieszać szyki. Małego smaczku dodaje też niewątpliwie fakt, że trenerem Arki jest były piłkarz "Białej Gwiazdy", Grzegorz Niciński, który w naszych barwach grał w latach 1998-2001 i zdobył z naszym klubem dwa tytuły mistrzowskie.

Zapowiada nam się więc niewątpliwie ciekawy piłkarski wieczór i mocne trzymanie kciuków za wiślaków, bo zdobycie przez nasz zespół choćby punktu - da nam po dzisiejszym dniu liderowanie w tabeli. Wszyscy liczymy jednak na to, że "Biała Gwiazda" zasiądzie na najwyższym miejscu w tabeli bez jakiejkolwiek straty!

Źródło: wislaportal.pl


Nad morze po trzy punkty!

Krakowska Wisła rozpoczyna swój wyjazdowy maraton. Już wczoraj nasi piłkarze wyruszyli pociągiem nad polskie morze, gdzie będą mieszkać i trenować przez ponad tydzień. Dziś jednak czeka Wiślaków niezwykle ciekawie zapowiadający się pojedynek z Arką Gdynia. Beniaminkowie to z reguły bardzo nieprzewidywalni przeciwnicy, dlatego przed podopiecznymi Dariusza Wdowczyka naprawdę trudne zadanie.

Biała Gwiazda z gdyńską Arką nie grała od ponad pięciu lat, co było spowodowane występami Żółto-Niebieskich w niższej klasie rozgrywkowej. W samej (aktualnie Lotto) Ekstraklasie oba kluby spotkały się 24 razy i zdecydowanie lepszym bilansem może pochwalić się Wisła. Wiślacy z 13 potyczek z Arką wychodzili zwycięsko, 6 spotkań zremisowali, a 5 przegrali.


Jedna bramka, jeden zwycięzca

Po raz ostatni oba zespoły spotkały się 25 lutego 2011 roku w Gdyni w pierwszej kolejce rundy wiosennej sezonu 2010/11. Mecz toczył się w naprawdę trudnych warunkach, a temperatura tego dnia spadła mocno poniżej zera. Mimo to, mogliśmy oglądać ciekawe widowisko, w którym od początku przeważała Wisła. Naszym piłkarzom udało się jednak zdobyć bramkę dopiero w 89. minucie, a autorem efektownego trafienia został Patryk Małecki i Biała Gwiazda wygrała 1:0. Mały jest również jedynym zawodnikiem w obecnej kadrze, który brał udział w tamtym spotkaniu.

Ostanie 5 pojedynków między Wisłą i Arką kończyło się jednobramkowym zwycięstwem którejś z ekip. W 3 spotkaniach lepsi byli dzisiejsi gospodarze, a dwukrotnie zwyciężyli Wiślacy i są to ich ostatnie 2 wygrane nad gdynianami. Ostatni raz w meczu tych drużyn kibice mogli zobaczyć więcej goli 27 września 2008 roku przy Reymonta w Krakowie. Wtedy to Biała Gwiazda ograła Arkę 4:0, po dwóch bramkach Pawła Brożka oraz trafieniach Arkadiusza Głowackiego i Juniora Diaza.


Kmiecik, Brożek, Małecki

Najwięcej goli w barwach Wisły przeciwko Arce Gdynia strzelił Kazimierz Kmiecik. Nasz najskuteczniejszy strzelec w historii ma na koncie 11 trafień. W obecnej kadrze najwięcej bramek w spotkaniach z Żółto-Niebieskimi mają Paweł Brożek i Patryk Małecki. Obaj zdobyli po 2 gole, dodatkowo trafienia Małego w dwóch ostatnich meczach zapewniały naszej drużynie po trzy punkty.

We wszystkich ekstraklasowych meczach Wisła strzeliła Arce 36 bramek, tracąc ich przy tym 18.

W poprzedniej kolejce Arkowcy przegrali w Niecieczy z Bruk-Betem Termalicą 0:2. Natomiast Biała Gwiazda, przed własną publicznością, ograła na inaugurację Pogoń Szczecin 2:1.

Mecz Arka Gdynia - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 20:30.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Tak grają Żółto-Niebiescy

Już w drugiej kolejce krakowskiej Wiśle przyjdzie rywalizować z tegorocznym beniaminkiem. W wyjazdowym spotkaniu Biała Gwiazda zmierzy się z powracającą po pięciu latach do Ekstraklasy Arką Gdynia.

Trenerem Żółto-Niebieskich jest były gracz krakowskiej ekipy - Grzegorz Niciński, reprezentujący barwy klubu z Reymonta w latach 1998-2001. Po pierwszym meczu popularny „Nitek” nie mógł jednak być szczęśliwy, gdyż jego drużyna po słabym spotkaniu przegrała z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 0:2. W składzie gdyńskiego zespołu może więc dojść do kliku przetasowań.


Bramkarz: Konrad Jałocha

W meczu rozgrywanym w Niecieczy gospodarze oddali zaledwie trzy celne strzały i zdobyli dwa gole. W obu przypadkach stojący w bramce Arki Konrad Jałocha był jednak zupełnie bez szans. Wiele wskazuje więc na to, że były bramkarz Legii, który w Gdyni na dobre znalazł miejsce między słupkami, wystąpi i w spotkaniu przeciwko Wiśle. Jałocha musi uważać - na pozycję w wyjściowym składzie czyha bowiem były golkiper Górnika Zabrze, Pavels Steinbors.


Obrońcy: Tadeusz Socha, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Adam Marciniak

Formacja defensywna nie ustrzegła się błędów w premierowym spotkaniu sezonu 2016/2017, lecz weryfikacja jej poziomu przyjdzie dopiero w kolejnych potyczkach. W pierwszym składzie spodziewana jest jedna zmiana - lewego obrońcę Marcina Warcholaka zastąpić może dużo bardziej doświadczony Adam Marciniak, który po epizodzie na Cyprze wraca do Ekstraklasy. Po przeciwnej stronie najprawdopodobniej wystąpi były gracz Śląska Wrocław Tadeusz Socha, a środek defensywy tworzyć będą wychowanek klubu z ul. Olimpijskiej - 21-letni Michał Marcjanik oraz pozyskany przed początkiem rozgrywek z Bruk-Betu Nieciecza Dawid Sołdecki, jeden ze skuteczniejszych obrońców poprzedniego sezonu, który również strzelił bramkę Wiśle w jej wygranym 4:2 meczu na kameralnym obiekcie w Niecieczy.


Pomocnicy: Antoni Łukasiewicz, Yannick Kakoko, Marcus da Silva, Mateusz Szwoch, Adrian Błąd

Bez wątpienia niepodważalną pozycję w linii pomocy ma jej najbardziej doświadczony gracz - Antoni Łukasiewicz. Dwukrotny reprezentant Polski, który w dalekiej już przeszłości występował w hiszpańskim Elche czy w portugalskim Uniao Leiria jest kluczową postacią środka pola Arki Gdynia. To właśnie na nim skupiają się zadania typowo defensywne, lecz jeśli zachodzi taka potrzeba, Łukasiewicz potrafi mądrze rozegrać piłkę. Za to odpowiedzialny jest jednak w dużo większym zakresie Yannick Kakoko, niegdyś piłkarz młodzieżowych zespołów Bayernu, obecnie od pół roku reprezentujący barwy Żółto-Niebieskich. Pod uwagę brane jest również rozwiązanie z zastąpieniem Kakoko przez 21-letniego Michała Nalepę, który jednak w debiutanckim spotkaniu znalazł się poza kadrą meczową. Przed dwójką defensywnych pomocników wystąpi najpewniej wypożyczony z Legii Mateusz Szwoch, którego kariera zatrzymana została częste problemy zdrowotne. Na skrzydłach zaprezentują się Marcus Vinicius da Silva - jedna z jaśniejszych postaci w spotkaniu z Bruk-Betem - oraz najprawdopodobniej Adrian Błąd, który wprowadzony w drugiej połowie wspomnianego starcia wniósł nieco ożywienia do poczynań ofensywnych Żółto-Niebieskich. Gdyby jednak trener Niciński nie zdecydował się na dokonanie zmian już od pierwszej minuty, na murawie zamelduje się Miroslav Bożok, który pamięta jeszcze gorycz spadku z Arką do I ligi.


Napastnik: Dariusz Zjawiński

Choć występ byłego gracza Cracovii został oceniony nisko, wydaje się, że dostanie on drugą szansę. Niezbyt duża rywalizacja o miejsce na szpicy sprawia, że nawet słaby mecz nie powinien przynieść niekorzystnych dla byłego króla strzelców I ligi konsekwencji. W odwodzie szkoleniowiec Arki ma jeszcze Rafała Siemaszkę, który w Ekstraklasie rozegrał jak dotąd 13 spotkań i ani razu nie wpisał się na listę strzelców oraz Szymona Lewickiego, który na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w barwach Zawiszy aż szesnaście razy pakował piłkę do siatki rywali, lecz mimo 28 lat brak mu doświadczenia w Ekstraklasie. Mało prawdopodobny wydaje się występ już od początku Pawła Abbotta, który ponad pół kariery spędził na drugo- i trzecioligowych boiskach ligi angielskiej, a w polskiej w 41 meczach zdobył sześć bramek.

Pierwszy wyjazdowy mecz Białej Gwiazdy w tym sezonie już jutro o godzinie 20.30. Czy Biała Gwiazda pójdzie za ciosem i dopisze do swego konta kolejne trzy punkty? Arka nie będzie łatwym rywalem, lecz Wiślacy zmobilizowani udanym początkiem rundy jesiennej niewątpliwie dadzą z siebie wszystko.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Mateusz Szwoch

W ubiegłym sezonie był jednym z głównych autorów awansu Arki Gdynia do Ekstraklasy. Ma za sobą znakomitą rundę wiosenną, w której to wraz z Dariuszem Formellą stworzył duet, jaki chętnie widziałby w swoich szeregach niejeden zespół. Poznajmy bliżej środkowego pomocnika piątkowych rywali Białej Gwiazdy - Mateusza Szwocha.

Mateusz Szwoch urodził się 19 marca 1993 roku w Starogardzie Gdańskim. Karierę rozpoczynał w Borowiaku Czersk. Jako junior reprezentował także barwy gdańskiej Gedanii. W styczniu 2010 roku trafił do Arki, wówczas do ekipy młodzieżowej. Stamtąd po krótkim czasie przeniósł się do drugiego zespołu Żółto-Niebieskich. Na transfer nie musiał długo czekać. Już w lipcu 2011 roku osiemnastoletni wówczas pomocnik dostał szansę od włodarzy klubu z Gdyni. Do końca sezonu 2013/2014 w barwach zespołu znad morza Szwoch zdobył 12 bramek w 74 oficjalnie rozegranych spotkaniach.


Nie bez komplikacji

Następnym szczeblem w karierze zawodnika był transfer do Legii Warszawa. W 2014 roku podpisał czteroletni kontrakt z warszawską ekipą. Ta przygoda nie potrwała jednak długo. W 2015 roku po raz kolejny trafił do Arki Gdynia - tym razem na zasadzie wypożyczenia - co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Mimo wielkiej determinacji, piłkarz nie raz musiał zmagać się z przeszkodami na swojej drodze. Najpierw była to kontuzja, a później problemy kardiologiczne. Podczas rutynowych badań w lutym ubiegłego roku u pomocnika wykryto arytmię serca.


Drzwi do Ekstraklasy

Po udanej operacji Szwoch efektownie powrócił do sportu. Wiosną minionego sezonu zbierał znakomite recenzje na temat swojej gry. M.in. trafił do siatki w meczu z PGE GKS-em Bełchatów (2:1).

Tuż po odzyskaniu pełnej sprawności, kilka tygodni po wygranym meczu z Bełchatowem, strzelił najważniejszego gola w życiu. 23-latek w 88. minucie otworzył Arce Gdynia drzwi do Ekstraklasy, zdobywając bramkę przed własną publicznością w zremisowanym 1:1 starciu z Drutexem-Bytovią Bytów.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Drugi ligowy rywal – beniaminek z Gdyni

Dodano: 2016-07-22 08:12:03 (aktualizacja: 2016-07-24 19:03:11)

Marco / WislaLive.pl

Podopieczni trenera Wdowczyka rozpoczęli mini-zgrupowanie w nadmorskim Gniewinie. Dwoma punktami kulminacyjnymi tego wyjazdu mają być spotkania ligowe z Arką i Lechią.

Wyjazd nad Morze, lecz nie na wakacje

Nasi dzisiejsi rywale, popularne „Śledzie” to aktualny beniaminek Lotto Ekstraklasy, który z pewnością będzie się chciał zrehabilitować za porażkę w pierwszej kolejce z Termalicą. Co ciekawe w drugim z rzędu meczu, trenerem naszych rywali jest były zawodnik BG, tym razem Grzegorz Niciński.

„Śledzie” poszukają przełamania

Piłkarze Arki nie mogą powiedzieć, że są w formie. Wyniki przedsezonowych gier sparingowych wyglądają co najmniej słabo. Porażki z Lechem 0:1 i drugim beniaminkiem Wisłą Płock 0:3, remis z II-ligowym Gryfem Wejherowo 1:1. Jedynym rezultatem, który może napawać optymizmem fanów żółto-niebieskich, to wygrana 2:1 z FC Viitorul, 5 drużyną ubiegłego sezonu rumuńskiej ekstraklasy. Na inaugurację ligi Arkowcy ulegli 0:2 w Niecieczy, jednak gra drużyny z północy Polski mogła się podobać. Wisła natomiast po zaciętym meczu pokonała w pierwszej kolejce Szczecińską Pogoń 2:1.

Sytuacja kadrowa

Do dyspozycji trenera Wdowczyka będą niemal wszyscy zawodnicy. Zabraknie Bobana Jovica, który jest już niemal gotów do gry i pojechał z drużyną. Kontuzji kolana doznał Krystian Kujawa, jest już po operacji, a jego absencja potrwa ok. 2 miesiące. Menadżer zapowiedział kilka zmian w składzie, w związku z czym możemy się pewnie spodziewać występu reprezentantów Guzmicsa i Mączyńskiego. Ten drugi otrzymał ostatnio ofertę z występującego w Serie A Chievo Werona, jednak 700 tyś Euro wydaje się zbyt niską kwotą, aby wyciągnąć „Mąkę” z Wisły. Na pewno na boisku nie zobaczymy Donalda Guerriera. Haitańczyk podpisał w tygodniu umowę z tureckim Alanyasporem. Wątpliwy wydaje się występ Krzysztofa Drzazgi, który zagrał bardzo słabe 45 min. z Pogonią i został zdjęty z boiska już w przerwie. Nie wiadomo kto stanie między słupkami naszej bramki. Gotowy do gry jest Łukasz Załuska, a Michał Miśkiewicz popełnił błąd przy bramce dla portowców, jednak w paru sytuacjach ratował nas przed utratą bramki.

Trener Niciński nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Pawła Abotta i Michała Nalepy (nie mylić z byłym piłkarzem Wisły). Przed sezonem Arkę wzmocniło kilku niezłych zawodników: Paweł Steinbors, Dawid Sołdecki, Adam Marciniak, Adrian Błąd, Dariusz Zjawiński, Szymon Lewicki, a także Damian Zbozień. Ten ostatni dołączył do klubu wczoraj, więc jego występ jest raczej niemożliwy. Nie obyło się także bez strat. Zespół z Gdyni opuścili: Jakub Miszczuk, Patrik Lomski, Dariusz Fornella, Alan i Gaston Sangoy.

Arka – ostatnio rywal bardzo wygodny

Do tej pory oba zespoły mierzyły się 28 razy. 16 wygranych BG, 6 remisów i tyle samo porażek. Ostatnio Wisła ma patent na Arkowców. 6 z poprzednich 7 gier to zwycięstwa drużyny z Krakowa. W ostatnich pojedynkach nie padało zbyt dużo bramek. 5 ubiegłych spotkań kończyło się wynikami 1:0.

Sędzia wyjątkowo nieprzychylny

Arbitrem dzisiejszego spotkania będzie Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Sędzia, który bierze udział w meczach Ekstraklasy od sezonu 2013/14 nie jest zbyt szczęśliwym dla Wisły. Z 12 meczów jakie sędziował, BG wygrała jedynie 2. Naszym rywalom gwizdał 7-krotnie. Co ciekawe pokazał w nich 5 czerwonych kartek przeciwnikom Gdynian, a samym żółto-niebieskim żadnej.

W ubiegłym sezonie wziął udział w 32 meczach, pokazał 139 żółtych kartek i 3 czerwone, podyktował też 7 rzutów karnych. W pierwszej kolejce sędziował mecz Cracovii z Piastem.

Pójść za ciosem

Czeka nas na pewno trudne spotkanie. Arka będzie starała zaprezentować się jak najlepiej przed własną publicznością, po powrocie po 5 latach to elity. Porażka w pierwszym meczu powinna Gdynian tylko podrażnić i spowodować, że jeszcze bardziej postarają się o pierwsze ligowe punkty. Wiślacy będą chcieli iść za ciosem. Zawodnicy muszą odciąć się od spekulacji dotyczących zmiany właściciela, najbliższej przyszłości, a skupić się na najważniejszym w tym momencie zadaniu - dzisiejszym zwycięstwie. Początek meczu o 20:30. Jeśli nie wybraliście się do Gdyni, będziecie mogli zobaczyć spotkanie na Canal+ Sport.

NORF


Źródło: wislalive.pl

Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Jest początek sezonu, ale oczekiwania są zawsze takie same

- My odcinamy się od spekulacji medialnych. Mamy swoją pracę do wykonania, a nie mamy żadnego wpływu na te sprawy. Zajmujemy się sprawami czysto sportowymi - powiedział na konferencji prasowej, przed meczem 2. kolejki ligowej w którym zmierzymy się z Arką Gdynia, trener Dariusz Wdowczyk. Oczywiście w reakcji na pytanie o ostatnie doniesienia mediów o możliwą zmianę właściciela naszego klubu. Trener odpowiada jednak nie za to co dzieje się w gabinetach, a za to co na boisku. I można śmiało stwierdzić, że to jak najbardziej właściwe podejście.

- Dopiero co rozpoczęliśmy ligę. Spotkanie z Pogonią Szczecin nie było łatwe, obydwa zespoły miały sytuacje do tego, żeby strzelić drugą bramkę. W pewnym momencie Pogoń przeważała, ale udało nam się wywalczyć rzut wolny i bramkę strzelił Rafał Pietrzak. Na treningach w jego wykonaniu wyglądało to podobnie, ale to już jest historia. Cieszymy się z dobrego startu, bo Wisła w czterech poprzednich sezonach nie mogła na inaugurację zainkasować trzech punktów. To jest pocieszające i morale zespołu jest wysokie. Sporo jest jeszcze do poprawienia, bo nie wszystko funkcjonuje jeszcze tak jak powinno, ale to są już detale, które omawiamy z zawodnikami. Szykujemy się na mecz z Arką i zabieramy 22 piłkarzy, bo jak wiadomo wyjeżdżamy z Krakowa i będziemy mieć ponad tygodniowe mini-zgrupowanie w Gniewinie. W ośrodku, w którym do Euro 2012 przygotowywali się Hiszpanie. Znam ten ośrodek, byłem tam dwukrotnie z Pogonią Szczecin. Są tam bardzo dobre warunki do treningu i będziemy się tam przygotowywać do meczu z Lechią. Teraz jednak przed nami Arka Gdynia. Obserwowaliśmy ich mecz z Termaliką - dobrze utrzymywali się przy piłce w ataku pozycyjnym i choć nie stwarzali sobie jakiegoś zagrożenia, czy akcji pod bramką rywala, to musimy się mieć na baczności. Grają u siebie, pewnie publiczność dopisze, bo dopiero co wrócili do Ekstraklasy. Jest to groźny zespół, na pewno będą chcieli się zrehabilitować za porażkę w ich debiucie po powrocie. Musimy zająć się sobą i swoją grą. Jeśli będziemy naprawdę skoncentrowani, odpowiednio umotywowani i zmobilizowani, to jedziemy tam po trzy punkty. Chcemy wygrać i spokojnie przygotowywać się do meczu z Lechią Gdańsk. Ale na razie interesuje nas Arka Gdynia. Jeśli chodzi o sprawy zdrowotne, to wszyscy piłkarze, poza Bobanem Joviciem, są zdrowi. Potrzebuje on jeszcze trochę czasu, żeby dojść do siebie, ale jedzie z nami. Z tych 21 piłkarzy, bo bez Bobana, wybierzemy osiemnastu na mecz z Arką - mówił na spotkaniu z dziennikarzami Wdowczyk.

Dla beniaminka będzie to dopiero pierwszy mecz przed własną publicznością od powrotu do Ekstraklasy, bo w 1. kolejce gdynianie zagrali w Niecieczy. I przegrali tam 0-2.

- Większość zespołów, z którymi przychodzi nam się spotykać raczej nastawia się na kontrę. Arka gra na swoim stadionie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że zespoły cofają się na swoją połowę i starają się wyprowadzać kontrataki, gdy gramy u siebie. Myślę, że tutaj Arka przed własną publicznością zagra odważniej i będzie starała się nie tylko grać z kontry, ale będzie chciała podejść wyżej i zaatakować. Zobaczymy jak to się ułoży. Scenariuszy spotkania jest wiele, a my chcemy zająć się tylko sobą. Oczywiście mając wiedzę jak piłkarze Arki poruszają się po boisku, czy jakie mają schematy gry, co robią indywidualnie i jakie mają stałe fragmenty. Te wszystkie sprawy są opracowane - zdradził trener.

Trener Wdowczyk nie chciał natomiast nic powiedzieć o składzie, w którym Wisła zagra w Gdyni. Zapowiedział jedynie kilka w nim korekt, a spodziewać można się m.in. powrotu kadrowiczów - choćby Richárda Guzmicsa, ale też być może Arkadiusza Głowackiego. Zdaniem Wdowczyka do gry gotowy jest też Krzysztof Mączyński.

- Dopiero jutro będzie wiadomo, jaki będzie skład. Nie powiem jak wyjdziemy, ale w porównaniu do meczu z Pogonią pewne korekty będą. Przy ustalaniu składu na mecz z Arką wszyscy, poza Bobanem Joviciem, są brani pod uwagę - powiedział opiekun Wisły. - Opieramy się na ostatnim spotkaniu Arki Gdynia. Patrzyliśmy także na ich stałe fragmenty gry, gdy jeszcze grali na zapleczu Ekstraklasy. Najważniejsze jest to co robią teraz i ten ich ostatni mecz dostarczył nam materiał, z którego możemy skorzystać. Mamy jeszcze odprawę z zawodnikami odnośnie Arki i wszystkie informacje będziemy chcieli im przekazać. Trudno żebym rozmawiał z dziennikarzami o dobrych i słabych stronach naszego rywala - mówił Wdowczyk

- Jest nam o tyle łatwiej, że dopiero rozpoczynamy, zmieniliśmy ustawienie, ale dalej się go uczymy. To nowość dla niektórych zawodników. Jest początek sezonu, ale oczekiwania są zawsze takie same, żeby walczyć o najwyższe cele. Mimo problemów, które Wisła przechodzi, i pomimo tego, że od pięciu sezonów nie gra w europejskich pucharach, to przed sezonem cele zawsze są w tym klubie jasno nakreślone - chcemy wrócić do europejskich pucharów! Chcemy walczyć o mistrzostwo Polski, a pierwsza ósemka jest naszym obowiązkiem! Wisła to za duży klub i ma za dużo dobrych piłkarzy, żeby myśleć tylko o tym jak się utrzymać - zakończył trener "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl

Wideo


Wisła zaprezentowała Łukasza Załuskę

Przed paroma dniami podpisał kontrakt, a dziś został oficjalnie zaprezentowany. Mowa oczywiście o naszym nowym bramkarzu, Łukaszu Załusce, który wzmocnić ma w Wiśle Kraków konkurencję na pozycji bramkarza. - Cieszę się, że trafiłem do Krakowa. Te negocjacje trochę się przedłużały, ale wszystko skończyło się dobrze. Po dziewięciu latach za granicą myślę, że nadszedł odpowiedni moment, żeby wrócić do kraju. Oferta z Wisły trafiła się w najlepszym możliwym momencie - powiedział nowy golkiper Wisły, który grać będzie z numerem 24.

- Nie ukrywam też, że osoba trenera miała duży wpływ na moją decyzję. Patrzę na to bardzo optymistycznie. Może w oczach ekspertów nie jesteśmy uważani za faworyta, ale w czujemy się jako drużyna bardzo mocni. Chcemy sprawić naszym kibicom bardzo miłą niespodziankę i powalczyć w tym sezonie o najwyższe cele - dodał odważnie najnowszy nabytek Wisły.

Załuska wraca do polskiej ligi, ale jednak z łatką "wiecznego rezerwowego". W ostatnich bowiem latach - zarówno grając w Szkocji, jak i w poprzednim roku w Niemczech - najwięcej czasu spędzał na ławce rezerwowych.

- Tych meczów na pewno w trakcie mojej dotychczasowej kariery mogłem zagrać więcej, ale z drugiej strony nie byłem w "lidzie tajlandzkiej" i nie leżałem na plaży - tylko byłem w Celtiku, a następnie w Bundeslidze. Byłem cały czas gotowy, ciężko trenowałem i jestem bardzo "głodny gry". Dlatego też wróciłem do kraju. Dla mnie sezon mógłby teraz trwać bez tej zimowej przerwy, żeby zagrać 50 meczów, a i tak byłoby to dla mnie za mało. Czekam z niecierpliwością żeby pokazać na boisku swoją wartość - powiedział Załuska.

- W Celtiku byłem przez sześć lat i zawsze grało się tam o zwycięstwo. Nieważne z kim i kiedy - zawsze szliśmy po to, aby wygrać. Liczę, że ta pewność siebie przełoży się na drużynę i na pewno w każdym meczu będziemy chcieli wygrywać. Niezależnie od tego czy jedziemy na Legię, czy Lecha, to zawsze chcemy wygrać. Tego oczekują kibice, trenerzy i my też będziemy tego oczekiwać. Zawsze będziemy walczyć o trzy punkty i nigdy nie można kalkulować np. remisu. Wygrywać każdy kolejny mecz, a co przyniesie przyszłość? Mam nadzieję, że wszystko to co najlepsze - uważa nowy wiślak.

- Do szatni wprowadził mnie Paweł Brożek, ale też wcześniej znałem kilku zawodników. W końcu, po tylu latach, mogę sobie w szatni porozmawiać po polsku. I to także jest fajne. Co do trenera Wdowczyka, to minęliśmy się w Koronie Kielce, a teraz będzie okazja razem współpracować. Oczywiście wszędzie jest rywalizacja i będę musiał potwierdzić na treningach swoją wartość. Każdego dnia będę się starał przekonywać do tego trenera. W polskiej lidze każdy może powalczyć z każdym, a co się w niej zmieniło? Stadiony. Teraz taki sam, jak wtedy gdy wyjeżdżałem, jest tylko stadion Ruchu Chorzów. Piłkarsko też to wygląda dużo lepiej - mówił ponadto Załuska.

- Jestem gotowy do gry, a to już decyzja trenera kto będzie grał. Wiem, że trenerzy obserwują nas na treningach. Mam nadzieję, że prędzej, czy później, dostanę swoją szansę, a rywalizacja będzie nas nakręcała. Przed pojawieniem się w Wiśle przygotowywałem się w Białymstoku z personalnym trenerem, więc fizycznie czułem się dobrze. W trening wszedłem bez żadnego problemu. Gorzej było z czuciem piłki, czy bramki, bo wiadomo, że na to potrzebne jest kilka dni. To, że cały czas się ruszałem i byłem w dobrej formie fizycznej, ułatwiło mi wejście w trening, bez większych problemów - przyznał bramkarz.

- Były oferty z innych krajów, ale bardziej egzotycznych. Muszę też patrzyć z perspektywy rodziny. Mój syn ma 10 lat i musiałby zostać z żoną w Polsce, żeby kontynuować edukację. Oferta z Wisły przyszła więc w idealnym momencie. Rozmawiałem też ze Śląskiem Wrocław, ale było to tylko wstępne zapytanie i nie doszło do kolejnych etapów negocjacji - zdradził ponadto Łukasz Załuska.

Z pozyskania tego zawodnika cieszy się bez wątpienia trener Dariusz Wdowczyk, który także wypowiedział się o swoim najnowszym nabytku.

- Bardzo się cieszę, że Łukasz jest z nami. Wiele nas łączy, bo obydwaj byliśmy po 9 lat za granicą. Graliśmy przez długi czas w tym samym klubie, ale ma o wiele więcej sukcesów niż ja. Pamiętam natomiast jakie tam były treningi. Po 45 minutach rozgrzewki myślałem, że to jest już mecz, więc zasuwa się tam solidnie i podejście jest bardzo profesjonalne. Nawet jeżeli Łukasz nie rozegrał dużej ilości meczów, to nikt nie pozwolił żeby miał tam "wakacje". Cieszę się, że możemy razem współpracować. Byłem tą osobą, która kiedyś Łukasza do Szkocji polecała, trafił do Dundee United i "obronił się" - tak bym powiedział - bo przeszedł po kilku sezonach do Celtiku, co nie jest łatwe, bo to klub z rzeszą kibiców i z tradycjami. Do klubu wielkiego - w skali światowej - powiedział Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Relacje

Trójką z tyłu... Arka - Wisła 3-0

Po udanej inauguracji i wygranej z Pogonią Szczecin - kibice "Białej Gwiazdy" sporo obiecywali sobie po spotkaniu drugiej kolejki z Arką Gdynia. Niestety wiślacy kompletnie zawiedli i po dramatycznej w ich wykonaniu pierwszej połowie oraz nieznacznie lepszej, ale nieskutecznej drugiej, ostatecznie przegrali z beniaminkiem ligi aż 0-3. Można więc tym samym stwierdzić, że eksperyment trenera Dariusza Wdowczyka z nowym ustawieniem "trójką z tyłu" oraz ponownie ze składem tym razem zdecydowanie się nie udał, bo przyniósł taki też wynik... 0-3!

W inauguracyjnym meczu nowego sezonu z Pogonią nasz trener zaskoczył wszystkich składem Wisły i choć na spotkanie drugiej kolejki szkoleniowiec zapowiadał korekty w tym eksperymentalnym ustawieniu, to jak się okazało zmiana była tylko jedna - zamiast Krzysztofa Drzazgi w wyjściowym składzie pojawił się Rafał Boguski.

I jak się okazało - to co przed tygodniem na mecz z Pogonią było wystarczające - w Gdyni już niekoniecznie. Arka zgodnie z przewidywaniami swój pierwszy występ po powrocie do Ekstraklasy na własnym stadionie rozpoczęła bardzo mocno. I prowadzić mogła już w 3. minucie. Ładnie po lewym skrzydle uciekł bowiem Miroslav Božok i dograł do Marcusa Viníciusa, ale ten źle złożył się do strzału. Poprawić wszystko próbował jeszcze Dariusz Zjawiński, ale na nasze szczęście uderzył obok słupka.

Wspomniane szczęście nie dopisało wiślakom już jednak pięć minut później. Petar Brlek najpierw stracił futbolówkę przy jej wyprowadzaniu, a następnie nie zdołał doskoczyć do Yannicka Kakoko. Ten zaś uderzył, a że piłka odbiła się po drodze od Alana Urygi, więc Michał Miśkiewicz był bez szans i gospodarze prowadzili 1-0.

Wiślacy zdołali odpowiedzieć na to tylko niecelnym uderzeniem Patryka Małeckiego, po czym to znów gospodarze byli groźniejsi. W 17. minucie po dobrej akcji Arki tylko ofiarna interwencja Jakuba Bartosza sprawiła, że nie było 0-2. Niestety zaraz potem tak właśnie się stało. Do dośrodkowania na piąty metr przed naszą bramką wyszedł wprawdzie Miśkiewicz, ale zderzył się ze Zjawińskim i piłki nie złapał. Napastnik Arki wykorzystał więc ten fakt i skierował futbolówkę do siatki! I mimo, że nasz bramkarz reklamował faul - sędzia wskazał na środek boiska. Od 21. minuty przegrywaliśmy więc 0-2 i co gorsze - mimo że obydwa gole były przypadkowe - wiślacy nie zasługiwali na to, aby się nad ich losem w żadnym stopniu litować. Graliśmy bowiem źle i nic dziwnego, że przed tym jak upłynęło pół godziny gry to Arka miała dwie kolejne sytuacje. Z dystansu uderzyli Kakoko oraz Zjawiński, ale Miśkiewicz zdołał te strzały odbić.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy wreszcie cokolwiek więcej do powiedzenia mieli wiślacy. W 30. minucie ładnie po skrzydle uciekł Adam Mójta i dograł wzdłuż bramki - tyle tylko, że ani Rafał Boguski, ani Paweł Brożek nie zdołali dołożyć do tego podania nogi. Brożek miał też swoją szansę w minucie 38. Wpadł bowiem w pole karne Arki, ale już leżąc futbolówkę wygarnął mu Michał Marcjanik. Najlepszą szansę na kontaktowego gola w pierwszej połowie miał w 40. minucie Boguski. Po zgraniu od Zdenka Ondráška nasz pomocnik uderzył mocno, ale po rykoszecie futbolówka tylko obiła poprzeczkę!

Do przerwy Wisła przegrywała więc aż 0-2, a po niej trener Wdowczyk dokonał aż dwóch zmian. Do gry weszli Krzysztof Mączyński oraz Rafał Pietrzak, a zaraz po wznowieniu "Biała Gwiazda" miała sytuację z gatunku "stuprocentowych". Po ładnym rozegraniu właśnie Pietrzaka i podaniu Ondráška - Brożek oddał wprawdzie celne uderzenie, ale za mało precyzyjne, aby pokonać Konrada Jałochę, który piłkę złapał.

Na kolejne sytuacje Wisły musieliśmy czekać do 59. minuty, kiedy to strzał Ondráška został zablokowany, ale świetnie poprawił Mączyński - tyle tylko, że Jałocha efektowną paradą piłkę odbił. "Mąka" uderzył też celnie zaraz potem, ale i tym razem bramkarz Arki nie dał się pokonać. Pięć minut później ładnie futbolówkę wrzucił Pietrzak, ale Ondráškowi nie udało się celnie zagłówkować i wciąż było 0-2.

Od 67. minuty "Biała Gwiazda" grać miała już z kolei super ofensywnie, bo za Bartosza na murawie pojawił się Mateusz Zachara, a nasze ustawienie zmieniło się na bardziej "klasyczne" 4-4-2. Z tyloma graczami nastawionymi na strzelanie bramek Wisła wyszła jeszcze bardziej do przodu i tak też w 70. minucie szarpnął Małecki, ale mimo że zakręcił obrońcą i uderzył, to trafił w... Brożka. Ten z kolei w 73. minucie próbował "nożycami" wykończyć kolejne dobre dośrodkowanie Pietrzaka, ale to mu się nie udało. Świetnie interweniował za to minutę później Uryga, który odważnie wślizgiem powstrzymał Marcina Warcholaka. Gdyby tego nie zrobił - zawodnik Arki znalazłby się sam na sam z Miśkiewiczem.

Na kwadrans przed końcem Wisła miała kolejną okazję, ale podanie walczącego przy końcowej linii boiska od Ondráška - nie dotarło do Brożka. Ten zaraz chwilę później upadł w polu karnym Arki, ale sędzia nie odgwizdał - mimo protestów naszego napastnika - faulu.

W 78. minucie kolejne dobre podanie zaliczył Pietrzak, ale choć futbolówka dotarła do Zachary - to ten źle w nią trafił i kolejna okazja przepadła. No i te nieudane akcje Wisły w końcu się zemściły. Arka po jednym z nielicznych wypadów wywalczyła rzut rożny i po nim interweniujący w naszym polu karnym Zachara zagarnął zdaniem sędziego Tomasza Kwiatkowskiego futbolówkę ręką. Ten kontrowersyjnie wskazał na "wapno", a Marcus Vinícius - mimo tego, że Miśkiewicz go wyczuł - podwyższył wynik dla gospodarzy na 3-0!

W końcówce Wisła mogła już tylko starać się o bramkę honorową, ale ani Mączyński z wolnego, czy Ondrášek głową oraz także ze stałego fragmentu gry - nie zmienili już wyniku i Wisła została zwyczajnie w Gdyni "zbita"... I bardzo swoich kibiców zawiodła.


Źródło: wislaportal.pl

Słaba Wisła zbiera lanie od Arki

Dodano: 2016-07-24 18:57:32 (aktualizacja: 2016-07-29 16:28:02)

Marco / WislaLive.pl

O piątkowym spotkaniu rozgrywanym na Pomorzu piłkarze Białej Gwiazdy chcieliby z pewnością jak najszybciej zapomnieć. Wyglądało to tak, jakby zawodnikom spóźnił się pociąg i nie zdążyli dotrzeć na mecz, a przynajmniej na pierwszą połowę.

W pierwszej połowie istniała tylko jedna drużyna, w drugiej już dwie

Beniaminek przez całe spotkanie kontrolował grę i wynik. Trzeba przyznać, że Grzegorz Niciński wyjątkowo zmobilizował swoich podopiecznych i ci wspięli się na najwyższy poziom deklasując dużo bardziej ogranych w Ekstraklasie gości z Krakowa.

Trener Wdowczyk zdecydował się pozostać przy wygranym składzie z meczu z Pogonią, a jedyną zmianą jakiej dokonał było zastąpienie Krzysztofa Drzazgi Rafałem Boguskim. Od początku spotkania było wiadomo, że o punkty będzie bardzo ciężko. Arkowcy zastosowali wysoki pressing, nie pozwalając Wiślakom na rozgrywanie piłki na ich połowie. Gracze BG grali strasznie chaotycznie, jakby nie spodziewali się aż takiego oporu ze strony beniaminka. Zawodnicy Wdowczyka mieli olbrzymie problemy z konstruowaniem składnych akcji. Sporo niedokładnych podań kończyło się stratami, a te w konsekwencji groźnymi sytuacjami Gdynian. Właśnie po takich stratach, Brleka i Mójty, Arka wyprowadziła dwie kontry zakończone bramkami. W przerwie trener zdecydował się na zdjęcie właśnie tych zawodników, którzy byli winni utracie goli. Zupełnie bezproduktywnego Brleka zastąpił Mączyński, który po wejściu ewidentnie rozruszał grę ofensywną zespołu. Z boiska zszedł także Mójta, który też zaprezentował się dużo gorzej niż w meczu z Pogonią, jego zastąpił Pietrzak. Korekcie uległo również ustawienie na 4-4- 2 i można powiedzieć, że przyniosło to jakiś efekt. Druga połowa w wykonaniu BG była lepsza, przede wszystkim gra przeniosła się na połowę Gdynian. Wiślacy zaczęli oddawać strzały. Jednak tak jak w pierwszej odsłonie to gospodarzom udało się trafić do siatki. Trzeba przyznać, że Wiślakom zabrakło też szczęścia, ale to jak wiadomo sprzyja lepszym.

Akcja po akcji

Pierwsze ostrzeżenie gospodarze posłali Wiśle już w 3 minucie, kiedy to po niezłym dośrodkowaniu w doskonałej sytuacji znalazł się da Silva, jednak fatalnie skiksował. Goście nie wyciągnęli wniosków z pierwszego zagrożenia i chwilę później zostali za to ukarani. W 8 minucie Sambea oddał strzał z linii pola karnego, przy którym się poślizgnął, a piłka odbiła się jeszcze od Urygi, przez co najmniejszych szans na interwencję nie miał Miśkiewicz i po raz pierwszy musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Jedna z niewielu sytuacji kiedy Wiślakom udało się przedostać pod bramkę „Śledzi” miała miejsce w 11 minucie. Prawym skrzydłem w przebojowej akcji z własnej połowy piłkę wyprowadził Bartosz, który jako jeden z niewielu zaliczył udane 45 min. Młody defensor doholował futbolówkę do linii końcowej, wycofał do Boguskiego, ten przed pole do Małeckiego, jednak strzał pomocnika był nieczysty, przez co mocno niecelny. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i 10 minut później Żółto-niebiescy po raz drugi mogli cieszyć się z gola. Duży błąd popełnił Miśkiewicz, który nieudolnie próbował wyłapać miękkie dośrodkowanie. Piłka trafiła pod nogi lekko przeszkadzającego bramkarzowi Zjawińskiego, a tenwykazał się sprytem i wbił piłkę do bramki. W 27 minucie groźnie zza pola karnego uderzał strzelec pierwszej bramki, lecz mocny strzał udało się odbić „Miśkowi”. W 40 minucie doszło do sytuacji, która mogła sprawić, że wynik mimo katastrofalnej gry nie musiał być do przerwy dla Wisły bardzo zły. Niestety Boguski nie miał tyle szczęścia co czarnoskóry zawodnik na początku meczu i jego strzał z dogodnej pozycji po rykoszecie trafił w poprzeczkę bramki. Co się nie udało na końcu pierwszej powinno się udać na początku drugiej połowy. Ondraszek fantastycznie wypatrzył w polu karnym Brożka, ten oddał niezły strzał, jednak czujnością wykazał się Jałocha. 59 minuta przyniosła kolejną okazję na bramkę kontaktową. Mocny, kąśliwy strzał z dystansu oddał Mączyński, jednak i z tym uderzeniem poradził sobie golkiper Gdynian. 80 min, zamieszanie w polu karnym Wisły po rzucie rożnym. Piłka odbija się od brzucha Zachary, a sędzia Kwiatkowski dyktuje karnego za rzekome dotknięcie futbolówki ręką. Trzeba przyznać, że arbiter z Warszawy to bardzo pechowy dla Wisły rozjemca. 11-stkę na bramkę zamienia Marcus da Silva. Chociaż Miśkiewicz wyczuł intencję egzekutora , zabrakło mu jednak kilku centymetrów, aby wybronić silny strzał. Więcej klarownych okazji nie oglądaliśmy i spotkanie skończyło się rezultatem 3:0.

Czas na zmiany

Po tej fatalnej porażce trener i zawodnicy mają tydzień na wyciągnięcie wniosków. Zmiany w składzie są nieuniknione. Wydaje się, że szansę powinien dostać Łukasz Załuska, gdyż Michał Miśkiewicz w drugim meczu z rzędu popełnił poważny błąd skutkujący utratą bramki. Na środek defensywy pewnie wróci Richard Guzmics, albo Arkadiusz Głowacki, albo obaj na raz. Na pewno w spotkaniu z Lechią w środku pola zobaczymy też Krzysia Mączyńskiego. Reprezentant Polski zaliczył dobre 45 min, pomimo tego, że miał w ogóle nie zagrać, gdyż odbył dopiero 2 treningi, a jego wejście miało być ostatecznością, w wyjątkowej sytuacji. Taka też miała miejsce. Tak słabej Wisły jak w pierwszej połowie nie widzieliśmy dawno, a na pewno nie za kadencji trenera Wdowczyka. Miejmy nadzieję, że to jednorazowa wpadka i w meczu z Lechią znowu zobaczymy dobrze grających, zdeterminowanych Wiślaków, bo inaczej wielkie plany o walce o mistrza, trzeba będzie poważnie zweryfikować.

Fakty

Arka Gdynia - Wisła Kraków 3:0 (2:0)

1:0 Kakoko 8

2:0 Zjawiński 21

3:0 da Silva 81

Arka: Jałocha - Socha, Sołdecki, Marcjanik, Warcholak - da Silva (84. Yussuff), Łukasiewicz, Kakoko, Bożok - Szwoch (71. Marciniak) - Zjawiński (61. Siemaszko)

Wisła: Miśkiewicz - Bartosz (67. Zachara), Cywka, Uryga, Sadlok, Mójta (46. Pietrzak) - Boguski, Brlek (46. Mączyński), Małecki - Brożek, Ondrasek

Żółte kartki: Boguski, Sadlok - Bożok

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy

Widzów: 10 203


Źródło: wislalive.pl

Nadmorska porażka

Rzut karny dla gdyńskiej drużyny...3:0
Rzut karny dla gdyńskiej drużyny...3:0

Pierwsza gorycz porażki w tym sezonie. Biała Gwiazda uległa Arce Gdynia aż 0:3, a bramki zdobywali Kakoko, Zjawiński oraz z bardzo kontrowersyjnego rzutu karnego da Silva.

22 lipca Wiślacy rozpoczęli swoją nadmorską kampanię. Pierwszym z dwóch meczów rozgrywanych przez podopiecznych Dariusza Wdowczyka w Trójmieście było spotkanie z Arką Gdynia. Biała Gwiazda w porównaniu do premierowego starcia sezonu 2016/2017 przystąpiła do gry z jedną zmianą - Krzysztofa Drzazgę zastąpił Rafał Boguski.

Spotkanie ostro rozpoczęli gospodarze. W ciągu pierwszych trzydziestu sekund sędzia Tomasz Kwiatkowski już dwukrotnie odgwizdywał faule graczy gdyńskiego zespołu. Później jednak ekipa byłego piłkarza Wisły, Grzegorza Nicińskiego, przycisnęła i była bliska wyjścia na prowadzenie. W 3. minucie lewą stroną popędził Bożok, dograł wprost do da Silvy, lecz ten skiksował. Nie był to jednak koniec akcji, futbolówka spadła bowiem na nogę Zjawińskiego, który kropnął z woleja tuż obok lewego słupka wiślackiej bramki. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.

Kolejna sytuacja przyniosła jednak bramkę Zółto-Niebieskim. Warcholak wystawił futbolówkę jak na tacy do Yannicka Kakoko, który strzelił bez przyjęcia obok bezradnego Miśkiewicza. Po drodze tor lotu piłki zmienił jeszcze jeden z krakowskich obrońców.

Tak blisko, a tak daleko...

Na odpowiedź Białej Gwiazdy jej kibice musieli czekać do 11. minuty. Z prawej strony zacentrował Boguski, a Małecki uderzył minimalnie niecelnie. Trzy minuty później dobrą wrzutką popisał się Mójta, lecz Brożkowi do jej sięgnięcia zabrakło kilku centymetrów.

Arka po raz kolejny zaatakowała w 17. minucie. Jej piłkarze wymienili kilka szybkich podań z klepki, wymanewrowali Wiślacką obronę, ale w ostatniej chwili sytuację uratował Jakub Bartosz. Niestety, po raz kolejny ponowiony atak gdynian przyniósł efekt. Po dośrodkowaniu z prawej flanki Miśkiewicz starł się w powietrzu z Dariuszem Zjawińskim i wpuścił - zdawałoby się - złapaną piłkę. Najbliżej do niej miał snajper Arki, który wturlał ją do siatki. Przy Olimpijskiej zapachniało dużą niespodzianką. Co gorsza, to Żółto-Niebiescy naciskali dalej. Z dystansu kropnął Kakoko, lecz Miśkiewicz trochę w siatkarskim stylu odbił piłkę do góry.

Golkiper Wisły pod ostrzałem był również w 29. minucie pojedynku, kiedy to po stracie Cywki na strzał z dystansu zdecydował się Zjawiński. Strzelec drugiej bramki był bliski podwyższenia wyniku, jednak tym razem "Misiek" spisał się dobrze. Po chwili szarżę lewą flanką przeprowadził Mójta, który zagrał wzdłuż linii bramkowej. Bliski skierowania futbolówki do siatki był Rafał Boguski, któremu zabrakło kilkudziesięciu centymetrów do sfinalizowania akcji.

Po kilku minutach, podczas których przeważała gra w środku pola, do roboty wzięli się Wiślacy. Po zgraniu głową Bartosza z półobrotu uderzał Ondrasek, jego próbę zblokowali defensorzy, lecz akcja toczyła się dalej. Z dziesiątego metra strzelił Boguski, a piłka, po nodze gracza Arki, odbiła się od poprzeczki i wyszła na rzut rożny. Była to ostatnia godna odnotowania sytuacja pierwszej połowy, w której Wisła zaprezentowała się ze słabej strony.

Reprymenda udzielona w szatni przez trenera Wdowczyka przyniosła efekt już w 46. minucie. Bliski zdobycia kontaktowej bramki był wtedy Paweł Brożek, ale jego strzał odbił Konrad Jałocha. Cztery minuty później Wiślacy mieli rzut wolny z około 30. metrów, lecz nie przyniósł on takiego efektu, jak w meczu z Pogonią. Pietrzak tym razem podał do Sadloka, a jego uderzenie zostało zblokowane. Poprawka Pietrzaka poszybowała wysoko nad bramką.

Przewaga bez efektu

Wisła była stroną przeważającą, lecz w jej poczynaniach brakowało konkretów. Wolej wprowadzonego w drugiej połowie Krzysztofa Mączyńskiego wylądował na trybunach, podobnie jak bomba Sadloka z około 40. metrów.

Swoją klasę w 60. minucie pokazał Mączyński, którego dwa groźne strzały zza pola karnego z największym trudem obronił Jałocha. Reprezentacyjny pomocnik zdecydowanie poprawił ofensywną grę Wiślaków.

W odpowiedzi w polu karnym Białej Gwiazdy znalazł się nominalny lewy obrońca Warcholik, lecz jego uderzenie zostało bez trudu złapane przez Miśkiewicza.

W 65. minucie po dobrej centrze Pietrzaka w dogodnej sytuacji znalazł się Ondrasek, niestety jego główka nie sprawiła trudu Jałosze. Nieco później Małecki huknął z boku pola karnego wprost we wprowadzonego chwilę wcześniej Zacharę. W 72. minucie kolejna próba Brożka minęła bramkę Arki. Biała Gwiazda próbowała, lecz cały czas brakowało jej skuteczności i krzty szczęścia. Doskonałym tego przykładem była szansa Ondraska, któremu niewiele zabrakło do pokonania Jałochy. Wisła przeszła na grę czwórką w obronie i coraz śmielej atakowała, przez co nadziewała się na kontry. Najpierw po jednej z nich Bożok przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, chwilę potem strzał Siemaszki zblokował Boguski.

W 80. minucie doszło do bardzo kontrowersyjnej decyzji sędziego Tomasza Kwiatkowskiego. Zdaniem arbitra Mateusz Zachara odbił piłkę ręką. Warszawiak wskazał na "wapno", a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Marcus da Silva.

Na pierwszą ripostę Wiślaków czekaliśmy aż do 89. minuty. Po raz kolejny główkował Ondrasek i znowu w jego uderzeniu zabrakło siły. Później jeszcze Wiślacy oddali trzy strzały, lecz nie udało im się ani trochę zmienić wyniku tego spotkania. Biała Gwiazda przegrała z Arką 0:3 i ma nad czym pracować podczas zgrupowania w Gniewinie.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Nie potrafiliśmy wykorzystywać swoich sytuacji

⁃ Gratuluję trenerowi Grzegorzowi Nicińskiemu. 45 minut to za mało, żeby myśleć o korzystnym rezultacie. Pozwoliliśmy strzelić sobie bramki po prostych błędach. Przy pierwszej Petar Brlek powinien wyczyścić i byłby spokój. Przy drugiej błąd Adama Mójty, a później Michała Miśkiewicza - mówił po swojej najbardziej dotkliwej jak dotąd porażce w roli trener Wisły Dariusz Wdowczyk, który przegrał w Gdyni z tamtejszą Arką aż 0-3. I to dla tego z kolei klubu historyczny wynik, bo nigdy gdynianie nie pokonali Wisły różnicą aż trzech bramek!

Po fatalnej pierwszej połowie, po której było 0-2 - na drugą część meczu nasz trener dokonał dwóch zmian w składzie i można się tylko domyślać jak mocne słowa musiały paść w wiślackiej szatni...

- Potrzebowaliśmy 15 minut na to, żeby sobie porozmawiać i żeby wyjść na drugą połowę odmienieni. Nie potrafiliśmy jednak wykorzystywać swoich sytuacji, mimo że się pojawiły. Przed nami trudne spotkanie z Lechią, musimy pokazać że potrafimy grać o wiele lepiej. Nie przypuszczałem że Arka strzeli nam trzy bramki, ale to zasłużone zwycięstwo, a my mamy wiele do przemyślenia - przyznał Wdowczyk.

Co ciekawe - choć Wisła znów zagrała w nowym systemie z trzema środkowymi obrońcami, to na ostatnie 25 minut spotkania wróciła do ustawienia 4-4-2.

⁃ Podejmujemy decyzje, to jest czasami instynkt, czasami potrzeba chwili. Zdecydowaliśmy się na przejście na czterech obrońców, bo mieliśmy problemy w środku boiska, goniliśmy wynik. Ta zmiana miała być zmianą ofensywną, która miała zmienić przebieg tego meczu. Gdyby udało się strzelić bramkę ruszylibyśmy jeszcze wyżej. Łatwo jest mówić po spotkaniu. Graliśmy tak w dwóch meczach i dalej będziemy tak grać. Nie zrezygnujemy z tego po jednej porażce - dodał trener.

Jak się okazało - z dwójki kadrowiczów o wiele szybciej do składu Wisły wrócił ten, który... odpoczywał krócej, a więc Krzysztof Mączyński.

⁃ Krzysztof Mączyński zaprezentował się bardzo dobrze. Był "pod grą", oddał dwa groźne strzały. Oceniam jego występ bardzo pozytywnie. W drugiej połowie nasza gra to było to, o co nam chodzi. Wyglądało to lepiej, niż w pierwszej części meczu, w której nie potrafiliśmy skonstruować ani jednej akcji - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Grzegorz Niciński: - Nie zawsze wygrywa się z Wisłą

⁃ Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty, z bardzo dobrą drużyną. Wisła ma bardzo dobrych piłkarzy i powiedziałem, że musimy się wznieść na wyżyny, żeby ją pokonać. Wykonaliśmy w tym meczu dużą pracę, szczególnie napastnicy - Szwoch i Zjawiński. Nie zawsze wygrywa się z Wisłą, jesteśmy z tego faktu zadowoleni - powiedział po ograniu aż 3-0 zespołu "Białej Gwiazdy" trener Arki Gdynia, Grzegorz Niciński.

⁃ Uczymy się Ekstraklasy, to było nasze drugie spotkanie. W meczu w Niecieczy straciliśmy bramkę na samym początku. Dziś szczęście nam dopisywało i te dwie bramki po błędach Wisły ustawiły mecz. Dostaniemy kopa. Te trzy punkty były nam bardzo potrzebne - zakończył opiekun beniaminka.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - To bardziej my przegraliśmy ten mecz, niż Arka go wygrała

⁃ Przed nami ciężka praca, żeby te wszystkie błędy z tego meczu wyeliminować. Musimy pamiętać, że jest to początek sezonu. Arka niczym specjalnym nas nie zaskoczyła, to bardziej my przegraliśmy ten mecz, niż Arka go wygrała - powiedział po bolesnej porażce w Gdyni napastnik Wisły, Paweł Brożek.

⁃ Za tydzień Lechia i mam nadzieję, że ten skład będzie bardziej optymalny, po powrocie naszych reprezentantów. Co jeszcze zmienić oprócz tego składu? Przede wszystkim grę. Musimy więcej utrzymywać się przy piłce i stwarzać sobie sytuacje, tak jak w drugiej połowie, kiedy zdominowaliśmy Arkę. Przede wszystkim zagraliśmy bardziej agresywnie i wyżej podeszliśmy, wyżej zaatakowaliśmy. W pierwszej połowie nie potrafiliśmy skonstruować dwóch-trzech podań, to był problem. W drugiej połowie wyglądało to dużo lepiej. Jak było w przerwie? Ostro, biorąc pod uwagę wynik nie mogło być inaczej - zdradził Brożek.

⁃ Miałem jedną dogodną sytuację z lewej nogi na początku drugiej połowy, podobną miałem też w Bielsku w tamtym sezonie. Wtedy tę sytuację zamieniłem na gola, dziś nieczysto uderzyłem w tę piłkę. Gdybym trafił trochę mocniej, to bramkarz nie miałby szans - dodał wiślak.

⁃ W tym meczu szwankowała moja współpraca ze Zdenkiem, ale też tych piłek od pomocników było mało. Dobrze grała obrona Arki i odcinała nas od podań. Nasza gra od tyłu nie wyglądała najlepiej - zakończył napastnik "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Mamy dużo czasu na to żeby wszystko głęboko przemyśleć

- Każdy z nas musi to wszystko przeanalizować i uderzyć się w pierś, czy to wszystko było indywidualnie w porządku, bo wiadomo, że to wszystko rodzi się w jedną całość - powiedział po sromotnej porażce w Gdyni, bo aż 0-3, obrońca krakowskiej Wisły, Maciej Sadlok.

- Zostajemy teraz nad morzem i mamy dużo czasu na to żeby wszystko głęboko przemyśleć i porozmawiać o tym meczu oraz wyeliminować te proste błędy, które robimy - tak żeby w kolejnym meczu już się one nie zdarzyły. Będzie on bowiem trudniejszy - a takie błędy będą wykorzystywane. Uważam, że z Lechią musi to być zdecydowanie inny mecz. Przede wszystkim mentalnie, żeby swoją agresywnością stłamsić przeciwnika, bo często się mówi o umiejętnościach, ale po pierwsze wychodzą ludzie i najpierw mówiąc brzydko biją się, a umiejętności są na miejscu drugim - przyznał smutny po porażce wiślak.

Źródło: wislaportal.pl

Kibice Wisły
Kibice Wisły

Michał Miśkiewicz: - Chcę o tym meczu jak najszybciej zapomnieć

⁃ Nie tak to miało wyglądać, nie tak mieliśmy wejść w ten mecz, nie tak to miało być. Mieliśmy mieć sposób na Arkę, a okazało się, że to Arka miała sposób na nas. W drugiej połowie może to wyglądało trochę lepiej, ale nie było tak jak powinniśmy grać, tak jak trener chciałby żebyśmy grali - powiedział po porażce w Gdyni bramkarz "Białej Gwiazdy", Michał Miśkiewicz, dla którego nie był to niestety udany występ.

⁃ Proste błędy, pomijając karnego, który niekoniecznie powinien być. Sami ich napędzaliśmy, żeby ten mecz wygrali i nie przeciwstawiliśmy się temu oporowi. Nie zrobiliśmy nic żeby ten mecz wygrać. Wydawało mi się, że był faul przy drugiej bramce dla Arki. Nie tylko ja protestowałem. Napastnik wpadł na mnie i przez to nie mogłem złapać piłki. Gdybym wiedział, że taka sytuacja będzie miała miejsce, to bym wypiąstkował, a Zjawińskiemu przyłożył kolanem w głowę. Tak się jednak nie stało i wyszło jak wyszło. Niestety - przyznał podłamany wiślak.

Nie wiadomo jak teraz na błąd Miśkiewicza zareagują trenerzy, bo dziś na ławce rezerwowych Wisły już zasiadł nasz nowy nabytek, a mianowicie Łukasz Załuska.

⁃ Z Łukaszem Załuską będzie rywalizacja, ja będę robić wszystko, żeby poprawiać swoje błędy i żeby pomóc drużynie. Moje odczucia są takie, że chcę o tym meczu jak najszybciej zapomnieć i udowodnić trenerom, że był to wypadek przy pracy. Najłatwiej jest dobić kogoś jak seriami się coś nie udaje, a gdy coś wybronię, to klepią Cię po plecach. Takie jest życie, raz u góry, raz na dole. Teraz jest na dole, ale za chwile może być u góry i te same osoby, które mnie teraz krytykują, będą za chwilę klepać po plecach - dodał smutny po meczu w Gdyni wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: Porażka zmotywuje nas do jeszcze cięższej pracy

Wisła Kraków we wczorajszym spotkaniu uległa Arce Gdynia 0:3. 45 minut zaliczył wczoraj reprezentacyjny pomocnik Krzysztof Mączyński, który przyznał, że jego występ nie był planowany, lecz spowodowany został dwubramkową stratą Wiślaków już po pierwszej połowie.

„W pierwszej połowie nie mieliśmy żadnych argumentów. Arka podeszła bardziej zdeterminowana do tego meczu, szybko strzeliła dwie bramki i ustawiła sobie spotkanie. W drugiej części to my kontrolowaliśmy jego przebieg, a mimo to straciliśmy gola. Zaryzykowaliśmy, wyszliśmy zdecydowanie do przodu, stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, lecz nic nie chciało wpaść” - tak starcie w Gdyni podsumował „Mąka”.


Zasłużona porażka

Podczas trwania pierwszej części spotkania podopieczni Dariusza Wdowczyka byli absolutnie niewidoczni i nie stworzyli sobie niemal żadnej sytuacji podbramkowej. „Nie powiedziałbym, że Arka zaprezentowała większe umiejętności od nas. Zaważyła determinacja i wola walki gdynian. Odpuściliśmy pierwszą połowę. Nie wiem, dlaczego. Trzeba jednak przyznać, że przegraliśmy zasłużenie” - ocenił pomocnik Białej Gwiazdy.

Pytany o to, czy z wczorajszego pojedynku można wyciągnąć jakieś plusy, Mączyński po długim zastanowieniu odparł: „Myślę, że drugą połowę spotkania należy odebrać pozytywnie, wtedy to już my przeważaliśmy. Podeszliśmy wyżej, częściej próbowaliśmy strzałów z dystansu. Przy zroszonej trawie bramkarzowi zawsze trudniej o interwencję, dlatego próbowaliśmy takich rozwiązań. Nawet i takie próby nie przyniosły skutku. Musimy bardzo szybko wyciągnąć wnioski. Na pewno to zrobimy i dobrze przygotujemy się do kolejnego spotkania” - uspokaja kibiców filar kadry Adama Nawałki.

Przed Wisłą mecz ze wzmocnioną przed sezonem Lechią Gdańsk. Krzysztof Mączyński nie chciał jednak porównywać klas zespołów z Gdańska i z Gdyni. „Boisko weryfikuje wszystko. Nieważne, jakie nazwiska poruszają się na murawie. Jeżeli zagramy tak, jak na treningach, to nie mamy się czego obawiać” - podkreślił były zawodnik m.in. Górnika Zabrze oraz Guizhou Renhe.


Na ratunek reprezentant

„Mąka” w planach miał spokojne przygotowywanie się do kolejnych potyczek Białej Gwiazdy, jednak został awaryjnie wprowadzony w 46. minucie, zastępując mało wyrazistego Petara Brleka. „Muszę przyznać, że przed meczem odbyłem zaledwie dwa treningi. Przed pierwszym gwizdkiem ustalaliśmy z trenerem, że spotkanie obejrzę z ławki, lecz gdyby sytuacja była trudna, miałem pojawić się na placu gry. Tak też się stało, lecz czułem się gotowy” - wyjawił Mączyński, który dodał: „Oczywiście, w związku z tak małą liczbą treningów, występ był ryzykiem. Musiałem z głową podejść do wszystkiego, ale na boisku nie było już miejsca na kalkulację”.

Krakowianie pozostają nad morzem na drugim obozie przygotowawczym. „Tydzień w zupełności mi wystarczy, by być w pełnej gotowości. Brakuje jeszcze tylko kilku jednostek treningowych do dobrego przygotowania się do starcia z Lechią” - zapewnia środkowy pomocnik. „Przy okazji będziemy całą drużyną, będziemy mieli okazję wyjaśnić na treningach i odprawie, co mogliśmy zrobić lepiej. Proszę mi wierzyć, że ta porażka nas nie podłamie. Wręcz przeciwnie, zmotywuje nas do jeszcze cięższej pracy. Gramy dla kibiców, a oni przejechali przez całą Polskę po to, by oglądać nasz przegrany mecz, dlatego bardzo będziemy chcieli zrehabilitować się w ich oczach" - uzupełnia gracz ekipy z Reymonta.

Wiślacy ćwiczyć będą zapewne zarówno grę z piątką, jak i z czwórką nominalnych obrońców. Pytany o to, które ustawienie preferuje kadrowicz Adama Nawałki, ten odparł: „Nie chcę wchodzić tu w kompetencje trenera. Musimy się dostosować do taktyki, jaką narzuca nam trener. Jeżeli trzeba zmienić system gry w trakcie meczu to robimy tak, jak zostało nam nakazane. Sądzę, że będziemy próbować gry w obu ustawieniach”.


Ucinamy spekulacje

Krzysztof Mączyński odniósł się także do spekulacji transferowych. „Nie wszystko zależy ode mnie. Została podana do wiadomości nazwa zainteresowanego klubu, teraz wszystko zależy od tego, czy dogada się on z Wisłą w sprawie transferu. Czekam na decyzję władz klubu. Tak jak mówiłem, jeżeli oferta będzie adekwatna to obie strony skorzystają - Wisła finansowo, a ja sportowo. Co z tego wyjdzie, pokażą najbliższe dni” - stwierdził 20-krotny reprezentant Polski.

Zapytany na koniec o to, czy kierunek włoski jest dla niego odpowiedni, odpowiedział: „Liga włoska jest w pierwszej piątce najlepszych lig świata. Bez wątpienia byłaby to dla mnie świetna okazja. Nie chcę jednak nic więcej dodawać w sprawie transferu. Podkreślam, że nie wszystko jest tu uzależnione ode mnie, na razie nie chcę sobie tym zaprzątać głowy”.


Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tomasz Cywka: Jest w nas sportowa złość

Krakowska Wisła w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia przegrała 0:3. Wiślacy zdecydowanie nie byli dzisiaj sobą od pierwszych minut spotkania, grając nerwowo i popełniając wiele błędów. Na wyniku tego starcia zaważyła słaba postawa naszych piłkarzy w pierwszej połowie, co w pomeczowej rozmowie podkreślał Tomasz Cywka.

„Byliśmy przygotowani na trudny mecz i na to, że Arka grająca pierwszy raz w tym sezonie na własnym boisku postawi swoje warunki. Zaskoczyła nas tylko nasza słaba postawa od początku, bo przez głupie błędy straciliśmy szybko dwie bramki, czym sami utrudniliśmy sobie życie” - podsumował całe spotkanie zawodnik Wisły. Gospodarze tego meczu po raz pierwszy od pięciu lat zagrali przed własną publicznością w Ekstraklasie, co wyraźnie zmotywowało ich do dobrego występu. „Arka miała dziś swoją dyspozycję dnia. Udało im się zdobyć szybko gola i poczuli krew. My mieliśmy swoje okazje, ale zabrakło nam niestety szczęścia, przez co spisaliśmy się naprawdę słabo. Mamy teraz trochę czasu na przemyślenia i naprawienie tego, co dziś nie funkcjonowało tak jak należy” - dodaje Cywka.

Taka porażka zawsze działa negatywnie na morale drużyny. Jak więc czują się Wiślacy? „Przegraliśmy, ale nie czujemy się podłamani. Taka sytuacja może wywołać w nas tylko sportową złość i dążenie do tego, by w kolejnym meczu było lepiej. Przez ten tydzień postaramy się poukładać to wszystko, bo chcemy wrócić na właściwe tory” - zakończył piłkarz Białej Gwiazdy.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Podsumowanie 2. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Na początku sezonu tabela jest zawsze mocno spłaszczona i nic dziwnego, że każdy ma chrapkę na to, aby choćby na chwilę wskoczyć na fotel lidera. Na początku 2. kolejki liczyliśmy, że uda się to Wiśle, ale ta kompletnie zawiodła w Gdyni. Wykorzystała to więc w sobotę Jagiellonia, która rozbiła u siebie Ruch i do niedzieli była liderem. Na tę miłą lokatę wrócić chciała Cracovia, ale przegrała w Niecieczy i to niespodziewanie "Słonie" zajmowały przez chwilę 1. miejsce. Wszystkich pogodziło jednak Zagłębie, które ograło Lecha i jest nowym liderem ligi!


Piątek, 22 lipca:

Pogoń Szczecin 1-1 Korona Kielce

1-0 Dawid Kort (20.)
1-1 Serhij Pyłypczuk (43.)

Solidna porcja gwizdów czekała na piłkarzy Pogoni po ostatnim gwizdku sędziego, ale trudno się dziwić. Po porażce w Krakowie z Wisłą - szczeciński zespół miał sobie to niepowodzenie odbić na fatalnie wyglądającej przed tygodniem w Lubinie Koronie. I choć piękną bramkę strzelił Dawid Kort, to kielczanom przydała się siła Serhija Pyłypczuka, który przepchnął się w swoim indywidualnym ataku i zdobył gola na wagę remisu. A warto też dodać, że jeszcze w I połowie kielczanie obili poprzeczkę i słupek szczecińskiej bramki. Nie ma więc tym samym dobrego startu w Pogoni trener Kazimierz Moskal, bo ten remis traktować musi jak porażkę.


Arka Gdynia 3-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Yannick Kakoko (8.)
2-0 Dariusz Zjawiński (21.)
3-0 Marcus Vinícius (81. k.)

Jeśli ktoś lubi "magię liczb", a do tego jest przesądny - to może próbować wyjaśniać niepowodzenie Wisły w Gdyni tym, że było to trzynaste oficjalne spotkanie "Białej Gwiazdy" pod wodzą Dariusza Wdowczyka i z związku z tym jego pierwsze, w którym Wisła nie zdobyła gola. To oczywiście tylko "tania wymówka", bo wiślacy wyglądali tak, jakby zlekceważyli gdynian. I zwłaszcza w pierwszej połowie nie było w naszej drużynie nikogo, kto wziąłby się za poważną grę. Straty, brak pressingu i boiskowe "człapanie" - to obraz Wisły przed przerwą oraz spora nieskuteczność po niej, gdy już wzięli się w końcu do jako takiej boiskowej roboty. To Arka była jednak tą drużyną, której "bardziej zależało", a to w naszej lidze podstawowy klucz do sukcesu.


Sobota, 23 lipca:

Jagiellonia Białystok 4-1 Ruch Chorzów

1-0 Rafał Grzyb (2.)
2-0 Maciej Górski (17.)
2-1 Patryk Lipski (45.)
3-1 Konstantin Vassiljev (50.)
4-1 Karol Świderski (79.)

Niebieskim nie pomogła kapitalnie strzelona bramka przez Patryka Lipskiego, bo w tym spotkaniu dzieliła i rządziła Jagiellonia. Głównie za sprawą Konstantina Vassiljeva, który do bramki dołożył też dwie asysty. Wspomnieć trzeba jednak, że gospodarze mieli ułatwione zadanie. Ostatnie pół godziny Ruch grał bowiem w "dziewiątkę"! Za podwójne żółte karki boisko opuścić musieli Łukasz Hanzel i Paweł Oleksy, tyle że było to już przy wyniku 3-1.


Legia Warszawa 0-0 Śląsk Wrocław

"Wyciągnięcie" z Legii Guilherme, którego na kilka dobrych tygodni z gry eliminuje kontuzja plus tym razem nieskuteczny Nemanja Nikolić oznacza, że stołeczny zespół nie ma atutów, którymi najczęściej straszy swoich rywali. Momentami bardziej "straszył" bowiem Śląsk i w końcówce to warszawiakom dopisało szczęście, gdy Ryota Morioka trafił zamiast do siatki, to w Michała Pazdana. Nie zmienia to faktu, że faworyt ligi zaczyna sezon od dwóch remisów oraz bólu głowy przed rywalizacją w III rundzie kwalifikacji LM, bo gra Legii jest daleka od oczekiwań.


Niedziela, 24 lipca:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3-2 Cracovia

1-0 Vladislavs Gutkovskis (13.)
2-0 Mateusz Kupczak (21.)
2-1 Erik Jendrišek (26.)
3-1 Róbert Litauszki (36. sam.)
3-2 Damian Dąbrowski (90. k.)

"Pasy" jechały do Niecieczy w glorii lidera i ten fakt chyba ekipie z ulicy Kałuży zaszkodził, bo błyskawicznie to niecieczanie "ustawili" sobie to spotkanie. I to nawet jeśli pierwszy gol padł ze spalonego. Ostatecznie po tym meczu Cracovia liderem już nie jest, a został nim - nawet jeśli tylko na chwilę - sensacyjnie zespół prowadzony od tego sezonu przez Czesława Michniewicza. A warto może przypomnieć, że przed rokiem "Słoniki" swoje występy zaczęli od trzech kolejnych porażek.


Piast Gliwice 2-1 Wisła Płock

0-1 Arkadiusz Reca (7.)
1-1 Saša Živec (18.)
2-1 Patrik Mráz (55.)

To bez wątpienia bardzo ważny wynik dla aktualnych wicemistrzów Polski, którzy początek sezonu nie zapiszą do szczególnie miłych. W tym meczu zaczęło się wprawdzie dla gliwiczan fatalnie, bo szybko na listę strzelców wpisał się kandydat do objawienia sezonu - Arkadiusz Reca, ale potem było już po myśli gliwiczan.


Lech Poznań 0-2 Zagłębie Lubin

0-1 Michal Papadopulos (33.)
0-2 Filip Starzyński (63.)

W znakomitej formie jest na początku nowego sezonu ekipa lubińskiego Zagłębia, które nie tylko gra skutecznie w europejskich pucharach, ale pokazuje, że mimo 120 minut rozegranych w czwartek - potrafi dołożyć kolejne 90 w niedzielę. I to takie, podczas których wygląda po prostu bardzo dobrze i inkasuje punkty na trudnym terenie, bo takim jest stadion Lecha! Poznaniacy mają wprawdzie ambitne plany na ten sezon, ale jeden punkt w dwóch meczach przypomina raczej początek poprzednich rozgrywek. A jakie te były w Poznaniu na pewno nie chcą sobie przypominać.


Poniedziałek, 25 lipca:

Górnik Łęczna 1-2 Lechia Gdańsk

0-1 Milos Krasić (28.)
1-1 Vanja Milinković-Savić (53. sam.)
1-2 Grzegorz Kuświk (57.)

To był prawdziwy piłkarski piknik, bo po decyzji o przeniesieniu meczów Górnika z Łęcznej do Lublina, na "Arenie Lublin" zjawiło się bardzo mało kibiców. A ci na co dzień dopingujący piłkarzy w głównej mierze spotkanie zbojkotowali. I smutny to był przez wiele minut obraz. Dla zespołu Górnika smutno zrobiło się zresztą jeszcze bardziej już w 7. minucie, kiedy to Paweł Sasin dostał czerwoną kartkę - i to ustawiło mecz, bo przez całą pierwszą połowę na boisku istnieli tylko goście i swoją przewagę udokumentowali bramką. Druga połowa rozpoczęła się jednak zaskakująco, bo po dograniu Grzegorza Bonina bramkarz Lechii zaliczył efektownego "samobója" i choć gdańszczanie znów szybko wyszli na prowadzenie, to ambitni piłkarze Górnika już do końca gnębili faworyta z Gdańska. Ten ostatecznie wprawdzie wygrywa, ale bez wątpienia ponownie nie zachwycił.


Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK

Aktualna tabela po 2 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_