2016.07.30 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 3:1

Z Historia Wisły

2016.07.30, Ekstraklasa, 3. kolejka, Gdańsk, Stadion Energa, ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1,
18:00, sobota, 21°C
Lechia Gdańsk 3:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 15.690
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki
Flávio Paixão 30'

Flávio Paixão 68'
Marco Paixão 89'
1:0
1:1
2:1
3:1

57' Rafał Boguski
Lechia Gdańsk
Vanja Milinković-Savić
Rafał Janicki
Mario Maloča
grafika:zk.jpg Jakub Wawrzyniak
grafika:zk.jpg Flávio Paixão
Michał Chrapek
Milen Gamakow grafika:zmiana.PNG (62' grafika:zk.jpg Marco Paixão)
Miloš Krasić
Rafał Wolski grafika:zmiana.PNG (58' Paweł Stolarski)
grafika:zk.jpg Sławomir Peszko grafika:zmiana.PNG (83' Grzegorz Wojtkowiak)
Grzegorz Kuświk

Trener: Piotr Nowak
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Richárd Guzmics
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg
Maciej Sadlok grafika:zmiana.PNG (71' Zdeněk Ondrášek)
Rafał Pietrzak
Rafał Boguski
Petar Brlek grafika:zk.jpg
Denis Popovič grafika:zmiana.PNG (58' Mateusz Zachara)
Patryk Małecki grafika:zk.jpg
Paweł Brożek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Piotr Żemło, Alan Uryga, Adam Mójta, Mateusz Zachara

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 3-1 (1-0)
Posiadanie (w %): 48-52 (48-52)
Strzały: 14-7 (9-1)
Strzały celne: 7-1 (5-0)
Strzały niecelne: 5-2 (2-0)
Strzały zablokowane: 2-4 (2-1)
Rzuty rożne: 4-7 (4-4)
Faule: 19-17 (7-8)
Żółte kartki: 4-3 (2-2)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Drugi mecz nad morzem – tym razem Lechia

Dodano: 2016-07-29 16:38:19

Marco / WislaLive.pl

Sobotnie spotkanie w Gdańsku to doskonała okazja na rehabilitację za fatalną wpadkę w meczu z Arką.

Teoretycznie silniejszy rywal, praktycznie zdarzyć się może wszystko

Sobotnie spotkanie w Gdańsku to doskonała okazja na rehabilitację za fatalną wpadkę w meczu z Arką. Wiślacy od tygodnia przebywają na mini zgrupowaniu w Gniewinie, gdzie trenują, pracują i jak mówi trener Wdowczyk, resetują się. Przed zawodnikami BG niezwykle ciężkie zadanie. Klub z Gdańska dysponuje jedną z najsilniejszych personalnie zespołów w Ekstraklasie, złożonym z reprezentantów oraz pretendentów do gry w kadrze. W Gdańsku jest też coś, czego w Krakowie od jakiegoś czasu brakuje – pieniądze. Mimo to, ciężko powiedzieć, że Wisła stoi na straconej pozycji.

Raz się wygrywa, raz przegrywa

Lechia rozpoczęła zmagania ligowe od falstartu. W pierwszej kolejce w Płocku, niespodziewanie uległa beniaminkowi 1:2. W poniedziałek, w kolejnym wyjazdowym starciu, tym razem w Lublinie, Gdańszczanie pokonali Górnika Łęczna 2:1. W przedsezonowych sparingach również grali „w kratkę”. Wygrali z Apoelem Nikozja 2:1, by następnie przegrać z Partizanem Belgrad 0:3. W meczach z drużynami z zaplecza polskiej Ekstraklasy także zaliczyli zwycięstwo jak i porażkę. Oczywiście oba wyniki w rozmiarze 2:1, „do przodu” z Bytovią, natomiast „w plecy” z Chojniczanką. Wiślacy po 2 kolejkach również zgromadzili 3 punkty. Po zwycięstwie u siebie z Pogonią 2:1 i porażce w Gdyni 0:3. We wtorek Wiślacy rozegrali także sparing z 6 zespołem ligi Izraelskiej – Hapoelem Ra’anana. Spotkanie, zamknięte dla mediów, zakończyło się rezultatem 3:3, bramki dla BG strzelali: Boguski, Ondraszek i Drzazga. Pełne 90 min na bramce rozegrał Łukasz Załuska.

Wisła w pełnym składzie, Lechia nie, ale może sobie na to pozwolić

Trener Wdowczyk będzie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników. Tym razem możemy spodziewać się wielu zmian, zwłaszcza w formacji defensywnej, która nie popisała się w Gdyni. Bardzo możliwe, że po raz pierwszy w tym sezonie zobaczymy na boisku Arka Głowackiego i Ryśka Guzmicsa, a także wracającego po kontuzji Bobana Jovicia. W dwóch pierwszych meczach dobre zmiany dawał Rafał Pietrzak, który tym razem może od 1 minuty zastąpić Adama Mójtę. W środku pola niemalże pewny jest występ Krzysia Mączyńskiego zamiast Petara Brleka. Po raz kolejny duży znak zapytania trzeba postawić przy nazwisku golkipera. Michał Miśkiewicz popełnił 2 duże błędy przy bramkach w poprzednich spotkaniach, bardzo możliwe, że tym razem w końcu doczekamy się oficjalnego debiutu Łukasza Załuski.

W podobnej sytuacji jak „Misiek” znajduje bramkarz Gdańszczan Milinkovic-Savic. Serb także dopuścił się fatalnych pomyłek, skutkujących utratą bramek. W związku z tym, również w drużynie rywali można spodziewać się roszady na tej pozycji. Trener Nowak nie skorzysta zapewne jeszcze, wobec silnej kadry, z wracających po kontuzjach Sebastiana Mili i Michała Maka, a także z Lukasa Haraslina, który ma problem ze złamaną szczęką. Bardzo prawdopodobny za to wydaje się występ dwóch, byłych zawodników Wisły: Michała Chrapka i Rafała Wolskiego. Ponadto miejsce na ławce rezerwowych zapewne zajmą dwaj kolejni: Paweł Stolarski i Adam Buksa. Od pierwszej minuty na boisko wybiegną również pewnie dwaj zawodnicy, którzy reprezentowali Polskę na tegorocznym Euro: Jakub Wawrzyniak i Sławomir Peszko.

Do tej pory Wisła lepsza, w ostatnim czasie jednak Lechia

Do tej pory oba kluby w lidze mierzyły się 46 razy. Wisła wygrała równo połowę z tych starć – 23. Lechia triumfowała 13 razy, a w 10 przypadkach padał remis. Bilans bramek: 76-44 na korzyść ekipy z Krakowa. W ostatnim czasie, w bezpośrednich pojedynkach, to jednak Gdańszczanie mają więcej powodów do radości. W poprzednich 8 grach Wisła wygrała zaledwie 1 raz, a od ostatniego zwycięstwa w Gdańsku, minęło już ponad 4 lata.

Kolejny niezbyt szczęśliwy sędzia

Arbitrem sobotniego starcia będzie pan Krzysztof Jakubik z Siedlec. 33- latek pierwszy mecz w Ekstraklasie prowadził w ostatniej kolejce sezonu 2011/12.W obecnych rozgrywkach wziął udział w spotkaniu 2 kolejki między Pogonią, a Koroną, a także w starciu o Superpuchar, między Lechem, a Legią. Jakubik to kolejny wyjątkowo pechowy arbiter dla Wisły. Na 12 spotkań w których sędziował, BG wygrała zaledwie 1, przy 8 remisach i 3 porażkach. Lechii gwizdał 6-krotnie, z których wygrali 2 mecze, 1 zremisowali i 3 przegrali.

Podobne drużyny, o podobnych aspiracjach

Możemy spodziewać się wyrównanego starcia, w którym obie ekipy będą chciały zainkasować 3 punkty, gdyż mają bardzo podobne cele. Trenerzy obu drużyn zapowiadają walkę o Europejskie Puchary, a zdobyte po 3 punkty po pierwszych 2 kolejkach z teoretycznie słabszymi rywalami to wyniki poniżej oczekiwań. Zarówno Wisła, jak i Lechia dysponują świetnymi zawodnikami, którzy mogą „zgotować” nam świetne widowisko, na które szczerze liczymy! Mecz rozpocznie się o 18. Transmisja w Canal + Sport.

NORF


 Źródło: wislalive.pl


Wisła gra z Lechią o kolejne trzy punkty

Po niezłym i wygranym meczu z Pogonią oraz fatalnym przed tygodniem z Arką - piłkarzy krakowskiej Wisły czeka spotkanie numer trzy bieżącego sezonu, które rozegramy w Gdańsku z tamtejszą Lechią. Gdańszczanie po dwóch kolejkach mają na swoim koncie dokładnie tak samo jak "Biała Gwiazda" trzy punkty, ale ta zdobycz przywieziona z wyjazdów do Płocka oraz z Lublina, gdzie Lechia zmierzyła się z Górnikiem Łęczna, to wyniki poniżej oczekiwań. Tym bardziej, że nikogo nie miał prawa ponieść styl gry zespołu prowadzonego przez trenera Piotra Nowaka.

Lechia po kolejnych wzmocnieniach, w tym m.in. pozyskaniu Rafała Wolskiego, to niewątpliwie mieszanka indywidualności, które przede wszystkim nastawiona jest na ofensywę. Siła ognia Lechii jest bowiem bardzo duża, tyle tylko że w poprzednich meczach problemem zespołu z Gdańska była przede wszystkim obrona oraz to, że wraz z upływającymi minutami cała gra defensywna zespołu mocno się "sypała". Doskonale było to zresztą widać przed tygodniem, kiedy to grający w "dziesiątkę" Górnik Łęczna mocno w końcówce zamykał Lechię i choć ostatecznie ta wygrała 2-1, to naprawdę niewiele zabrakło, aby faworyt nie wywiózł trzech punktów.

Pamiętać trzeba jednak o tym, że przynajmniej w poprzednim sezonie Lechia na wyjazdach oraz Lechia u siebie to dwie różne zespoły. I w Gdańsku liczą oczywiście na to, że podobnie będzie i tym razem, a okaże się to właśnie już w rywalizacji z Wisłą.

Nasi piłkarze po kiepskim występie w Gdyni jak wiadomo nie wracali do Krakowa, tylko odbyli zgrupowanie w Gniewinie i mieli sporo czasu, aby porozmawiać ze sobą o tym, jak bardzo źle zagrali z Arką. Wypada nam liczyć na to, że tym razem podobnych obrazów oglądać nie będziemy, a wiślacy staną na wysokości zadania.

Pomóc mogą w tym roszady w kadrze, bo spodziewać się można, że po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowej jedenastce Wisły zobaczymy m.in. Arkadiusza Głowackiego oraz Richárda Guzmicsa, a warto też wspomnieć, że szykować nam się też może debiut w bramce, w której zjawić się może Łukasz Załuska.

Na pewno czeka nas ciekawe spotkanie i nie pozostaje nam nic innego, jak mocno za wiślaków trzymać kciuki. Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Podejście drugie

Od ponad tygodnia Wiślacy przebywają w Gniewinie, gdzie przygotowują się do kolejnego meczu Lotto Ekstraklasy. Ze względu na odbywające się w Krakowie Światowe Dni Młodzieży, Biała Gwiazda trzy kolejki z rzędu gra na wyjeździe. Po porażce z Arką w Gdyni przyszedł czas na następny klub z Trójmiasta, czyli Lechię Gdańsk. Podopieczni Dariusza Wdowczyka są bardzo zmotywowani i chcą pokazać, że poprzedni mecz był tylko wypadkiem przy pracy.

Dzisiejsze spotkanie będzie 43. pojedynkiem tych zespołów w najwyższej polskiej lidze. Do tej pory lepszy bilans w Lotto Ekstraklasie ma Wisła, która na tym poziomie 21 razy ograła Lechię. W 9 meczach nie wyłoniono zwycięzcy, a 12 starć wygrali Biało-Zieloni.

'W Gdańsku nie jest łatwo'Tekst wytłuszczony

Swoje najwyższe zwycięstwo nad Lechią Wiślacy zaliczyli 29 maja 1949 roku. Biała Gwiazda w 9. ligowej kolejce ograła nad Bałtykiem swoich przeciwników 5:1. Aż cztery razy do bramki gdańszczan trafił Mieczysław Gracz, jednego gola zdobył Józef Kohut, a honorową bramkę dla gospodarzy strzelił Adam Kokot II. To spotkanie było również pierwszym meczem Wisły i Lechii w historii.

Mimo tak dobrego początku Biała Gwiazda zawsze miała spore problemy z tym, by wygrać w Gdańsku. Po raz ostatni ta sztuka udała się Wiślakom 3 marca 2012 roku, gdy pokonali gospodarzy 2:0 po golach Kew Jaliensa i Davida Bitona. Od tamtej pory obie drużyny mierzyły się nad Bałtykiem 6 razy - mieliśmy 4 remisy oraz 2 zwycięstwa Biało-Zielonych. Ogólnie w Ekstraklasie Wisła jako gość rozegrała z Lechią 22 spotkania, z czego 6 wygrała, tyle samo zremisowała, a w 10 musiała uznać wyższość rywala.

Czas na przełamanie!

Bilans bramkowy jest zdecydowanie korzystniejszy dla Wisły, która we wszystkich 42 ekstraklasowych meczach strzeliła Lechii 71 bramek, tracąc ich przy tym 41. Najskuteczniejszym Wiślakiem w spotkaniach z Biało-Zielonymi jest Paweł Brożek, który ma na koncie 7 goli.

W poprzednim sezonie Wisła i Lechia rywalizowały dwukrotnie. W sierpniu w Krakowie, po szalonym i bardzo emocjonującym spotkaniu, oba kluby podzieliły się punktami remisując 3:3. Natomiast pod koniec roku, w przedostatnim meczu ligowym, Wiślacy przegrali w Gdańsku 0:2.

Tydzień temu w 2. kolejce Lotto Ekstraklasy Lechia pokonała w Lublinie Górnika Łęczna 2:1. Wisła natomiast przegrała w Gdyni z Arką 0:3.

Spotkanie pomiędzy Lechią Gdańsk a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Pod lupą - Milos Krasić

Po nieudanym wyjeździe do Gdyni piłkarze Białej Gwiazdy pozostają na Pomorzu i wyczekują starcia z gdańską Lechią, która w ostatnim meczu po raz pierwszy w tym sezonie zainkasowała punkty. Szczególnie dobre zawody zaliczył serbski pomocnik z bogatą przeszłością - Milos Krasić.

Urodził się 1 listopada 1984 roku w Kosovskiej Mitrowicy na terenie Jugosławii. Już w wieku juniora przeszedł do renomowanej Vojvodiny Nowy Sad, gdzie spędził 4,5 roku i nawet został kapitanem piewszego zespołu. W styczniu 2004 roku po Serba zgłosił się rosyjski potentat - CSKA Moskwa. Przygoda Krasicia z tym klubem to nieustanne pasmo sukcesów, m.in. triumf w Pucharze UEFA czy dojście do ćwierćfinału Ligi Mistrzów 2009/2010. Zwłaszcza ten ostatni wynik CSKA został osiągnięty dzięki wybitnej dyspozycji tego piłkarza. Cztery gole i niesamowite rajdy obecnego gracza Lechii niemal same doprowadziły moskiewski zespół tak wysoko.

Propozycje gigantów

W 2010 roku do boju o dynamicznego Serba zgłosiły się trzy wielkie marki: Real Madryt, Manchester United oraz Juventus Turyn. Ostatecznie Krasić przeszedł do „Starej Damy” za wówczas okazyjne kilkanaście milionów euro. Początki w Turynie wyglądały obiecująco - udane występy w Lidze Europy i Serie A tylko podbijały wartość piłkarza i jego rozpoznawalność. Wszystko, co złe w jego karierze, zaczęło się podczas drugiego sezonu w „Juve”. Sfrustrowany graniem ogonów w budowanej na nowo ekipie Antonio Conte postanowił przejść do tureckiego Fenerbahce Stambuł.

Tam wcale nie było lepiej. Ledwie trzynaście rozegranych meczów stanowiło duży policzek dla niedoszłego skrzydłowego Realu Madryt. Ratunkiem miało być wypożyczenie do korsykańskiej Bastii, ale w Ligue 1 Krasić także nie zachwycił. Dwa gole na przestrzeni jednych rozgrywek nie zachęciły innych zespołów do ściągnięcia Serba. W ten sposób cały następny sezon był zmuszony spędzić tylko trenując z turecką ekipą, a w międzyczasie doznał poważnego złamania kości piszczelowej.

Na ratunek Lechia

30 sierpnia 2015 roku podpisał umowę z gdańskim klubem, gdzie miał się odbudować. Pierwsze miesiące nad Bałtykiem nie upływały najlepiej. Drużyna była w kryzysie, a Krasić wciąż bez formy. Punktem zwrotnym było przybycie trenera Piotra Nowaka, pod okiem którego pomocnik zaczął wracać do wysokiej dyspozycji. Gdańszczanie rozpoczęli marsz w górę tabeli, zajmując piąte miejsce w tabeli, a zdobyte przez Serba 4 gole i 5 uzyskanych asyst wydatnie w tym pomogły. Czy defensorom Białej Gwiazdy uda się upilnować go w sobotę?

Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak gra Lechia

Po nieudanej inauguracji sezonu 2016/2017, w meczu drugiej kolejki przeciwko Górnikowi Łęczna mająca pucharowe aspiracje Lechia Gdańsk wróciła na właściwe tory. Zwycięstwo to rodziło się jednak w bólach, a lechiści - mimo gry w przewadze niemal przez całe spotkanie - wygrali tylko jedną bramką. Biało-Zieloni bez wątpienia nie będą chcieli się zatrzymywać, a Biała Gwiazda po porażce w Gdyni ma coś do udowodnienia sobie oraz kibicom. Z kim przyjdzie się jej zmierzyć? Zapraszamy na analizę taktyczną gdańskiego zespołu.


Bramkarz: Vanja Milinković-Savić

Ponad dwumetrowy serbski golkiper to jedna z ciekawszych postaci w polskiej lidze. 19-latek, będący etatowym reprezentantem juniorskich kadr swojego kraju, w 2014 roku został sprowadzony z Wojwodiny Nowy Sad przez Manchester United za niemal 2 miliony euro! W barwach Czerwonych Diabłów bramkarz nie zdołał zadebiutować w żadnych seniorskich rozgrywkach, lecz bez wątpienia doświadczenie wyniesione z treningów z najlepszymi musi procentować. Milinkoviciowi-Saviciowi zdarzają się też jednak głupie błędy, jak choćby ten w meczu z Górnikiem, gdy niefortunnie skierował on piłkę do własnej bramki. Na szczęście dla Lechii fatalna interwencja jej golkipera nie odebrała jej punktów.


Obrońcy: Mario Maloca, Gerson, Jakub Wawrzyniak

Trener lechistów, Piotr Nowak, preferuje bardzo ofensywne ustawienie swojego zespołu. Nawet spośród trójki stoperów dwóch podłącza się do akcji ofensywnych. Mario Maloca oraz Jakub Wawrzyniak na pozycję środkowych obrońców zostali przeniesieni z boków defensywy, ich doświadczenie w ataku może więc być kluczowe. Co ciekawe, w ostatnim spotkaniu asysty przy obu bramkach gdańszczan zaliczyli właśnie defensorzy - Gerson oraz 49-krotny reprezentant Polski, Jakub Wawrzyniak. W odwodzie szkoleniowcowi, który przez wiele lat pracował w Stanach Zjednoczonych, pozostają: Rafał Janicki, Grzegorz Wojtkowiak czy Paweł Stolarski.


Pomocnicy: Michał Chrapek, Aleksandar Kovacević, Flavio Paixao, Sławomir Peszko, Milos Krasić, Rafał Wolski

Sześć nazwisk, które na papierze absolutnie budzą postrach wśród drugich linii rywali. Na ławce kolejni, którzy są w stanie wnieść świeżość i nadal zagrażać bramce przeciwnika - Mateusz Mak, Bartłomiej Pawłowski czy kontuzjowani obecnie Lukas Haraslin i Sebastian Mila. Taka linia pomocy musi robić wrażenie! Na razie jednak szóstce pomocników brakuje nieco zgrania. Dotychczas o wynikach przesądzają indywidualności, a nie zespołowa praca. Jeśli jednak ma się w składzie takie tuzy, jak choćby Milos Krasić, który w przeszłości stanowił o sile CSKA Moskwa i Juventusu Turyn to i indywidualnościami można wygrać spotkanie. Dwójką defensywnych pomocników będą: znany z występów w Wiśle Michał Chrapek, który powrócił do Polski po niezbyt udanej przygodzie w Catanii, a także Aleksandar Kovacević, słynący ze swojej waleczności. Na skrzydłach zameldują się: Flavio Paixao, na którego trener Nowak stawia konsekwentniej niż na jego brata bliźniaka oraz Sławomir Peszko, dobry duch i… nieco słabszy zmiennik polskiej kadry na Euro 2016. Jego poziom wystarcza jednak w zupełności na bycie czołowym bocznym pomocnikiem Ekstraklasy. Przed nimi dwaj odpowiedzialni za ofensywę gracze środka pola: Rafał Wolski, który odbudował się w poprzednim sezonie właśnie w ekipie Dariusza Wdowczyka, a także wspominany Krasić.


Napastnik: Grzegorz Kuświk

Lechia dysponuje dwoma równorzędnymi piłkarzami, mogącymi występować na szpicy. Są to Grzegorz Kuświk, który od paru sezonów nie schodzi poniżej poziomu 10 goli na sezon oraz Marco Paixao, powoli wracający do swojej dyspozycji z czasów Śląska Wrocław. Na szczęście dla Białej Gwiazdy tylko jeden z nich może wybiec na boisko od pierwszej minuty. Wszystko wskazuje na to, że będzie to Kuświk. Poza wyżej wspomnianą dwójką w kadrze Lechii znajdują się również Martin Kobylański oraz występujący jako junior w zespole z Reymonta Adam Buksa.

Obie drużyny zanotowały po jednym zwycięstwie i jednej porażce. Który z zespołów zaliczy po sobotnim meczu skok w tabeli, a który będzie plasował się niżej? Jak po zgrupowaniu w Gniewinie zaprezentuje się Wisła Kraków? O tym wszystkim przekonamy się już za trzy dni. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk przed meczem z Lechią: - Wierzę w trzy punkty

- Nie chciałbym wchodzić w szczegóły jakim składem wyjdziemy, albo w jakim ustawieniu będziemy grali, bo niech to będzie też zaskoczeniem dla przeciwnika. W meczu z Arką pokazaliśmy, że potrafimy płynnie przejść od ustawienia "piątkowego" do "czwórkowego" i też funkcjonować. Ustawienie nie gra i nie wygrywa meczów, bo wygrywa się poprzez zaangażowanie, wolicjonalność i poprzez ruch na boisku. A także poprzez pomysł na to co chce się zrobić oraz przez skuteczność - powiedział przed meczem z Lechią Gdańsk trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

Właśnie ustawienie jest ostatnio - przynajmniej od strony sportowej - najważniejszym tematem rozmów wśród kibiców Wisły, bo też jak wiadomo "Biała Gwiazda" sezon rozpoczęła od przebudowanych przez trenera formacji. Wdowczyk broni jednak swojego pomysłu na zmiany.

- Wiele elementów sprowadza się na to, żeby wygrywać spotkanie - uważa trener. - Jakkolwiek byśmy nie wyszli i rozmawiali o ustawieniach, to jest tak płynne i tak się w czasie meczu zmienia, że czasami boczni obrońcy są skrzydłowymi, a środkowi obrońcy są tymi, którzy atakują. Nie ma się co do tego przywiązywać. Na razie nic nie zmieniamy i idziemy swoim planem - zadeklarował szkoleniowiec.

Dla Wisły mecz w Gdańsku będzie bardzo ważnym testem, bo nie jest dla nikogo tajemnicą, że nasz najbliższy przeciwnik jest w ostatnich miesiącach zespołem przede wszystkim tzw. "własnego boiska". A z Wisłą zagrają swój pierwszy mecz przed własną publicznością w nowym sezonie.

- Lechia to zespół, który jest groźny dla każdego przeciwnika. Jest nastawiony ofensywnie i to zespół, który nie lubi się bronić - za to bardzo lubi atakować. Musimy uważać na ofensywę Lechii i starać się zneutralizować zawodników, którzy decydują o obliczu tej drużyny - bo jest tam Krasić, jest Wolski, którzy potrafią z piłką naprawdę bardzo dużo. Ale nie zapominajmy też o Peszce, czy Paixão. Mają też piłkarzy defensywnych, którzy lubią się podłączać i widać że trener Piotr Nowak przyjął ofensywną taktykę i dobrze się z tym czuje. Widać, że on chce, żeby Lechia grała ofensywnie, a kibice z gry tej drużyny byli zadowoleni, ale my chcemy aby i u nas było podobnie. Lubimy atakować, lubimy mieć piłkę przy nodze i jeśli tak jak w drugiej połowie meczu z Arką będziemy aktywni, tak jak to pokazaliśmy, to potrafimy sobie stwarzać sytuacje podbramkowe, potrafimy kreować i atakować, a w obronie potrafimy też być solidni. Lechia to ciekawy zespół, na swoim terenie bardzo groźny. Musimy być bardzo uważni, skoncentrowani i zmobilizowani. Jeśli tak będzie, to wierzę w trzy punkty. Nic innego nie chodzi nam po głowie i nic innego nie wpajamy zawodnikom, jak przywiezienie z Gdańska trzech punktów - powiedział trener.

W poprzednim sezonie w barwach Wisły grał jak doskonale pamiętamy Rafał Wolski. Teraz jest on już jednak piłkarzem zespołu z Gdańska.

- Znamy zalety, ale też i wady Rafała, bo jest nią gra w defensywie. Większość zawodników, którzy grają w Lechii, mają problemy z grą w defensywie, bo większość zespołu jest tam nastawiona ofensywnie. Dlatego trzeba to w pewien sposób wykorzystać. Nie będę mówił o pewnych niuansach, które przekazaliśmy już zawodnikom, bo jesteśmy już po odprawie i po analizie gry Lechii Gdańsk, ale to co będziemy chcieli robić na boisku okaże się jutro. Mecz z Górnikiem Łęczna nie oddaje tego jak gra zespół Lechii, bo od 6. minuty mieli przewagę jednego zawodnika, ale też Górnik pokazał - szczególnie w drugiej połowie - że kilka razy potrafił zagrozić Lechii i ta obrona nie wygląda w pewnych momentach gry na solidną. Każdy popełnia błędy, my też je popełniamy, ale na takie fragmenty gry Lechii zwracamy uwagę, że można je wykorzystać - mówił Wdowczyk.

Ważną kwestią przed spotkaniem z Lechią jest też na pewno obsada naszej bramki, w której być może zadebiutuje w naszym zespole Łukasz Załuska. I właśnie o to na kogo w sobotę Wdowczyk "postawi" - nasz trener został zapytany.

- Rozmawiam z trenerem bramkarzy, Pawłem Primelem. Na bramkarzach szczegółowo się nie znam, ale obserwuję oczywiście jak się zachowują i jak reagują po meczach i jak reagują w meczu. Zdajemy sobie sprawę, że ostatnio to nie były najlepsze występy Michała Miśkiewicza. W pierwszym meczu z Pogonią dostaliśmy bramkę, której nie powinniśmy dostać. W drugiej połowie nas jednak "wybronił". Przytrafił mu się również błąd w meczu z Arką. Swoją szansę w meczu sparingowym z drużyną z Izraela dostał Łukasz Załuska. Nie był to taki występ, na który wszyscy czekamy, że to będzie ten "numer jeden" bo wypadł aż tak świetnie. Izraelczycy strzelili nam trzy bramki i można mieć pretensje do Łukasza przy przynajmniej jednej z nich. Poczekamy do jutra i zobaczymy kto na tej pozycji wystąpi, niech to będzie zagadka, tak jak przy innych pozycjach - skwitował bez ostatecznego rozstrzygnięcia także i ten temat kadrowy nasz trener.

Źródło: wislaportal.pl


Relacje

Morskie powietrze wiślakom nie służyło. Lechia - Wisła 3-1

Denis Popović w walce o piłkę z Milošem Krasićiem.
Denis Popović w walce o piłkę z Milošem Krasićiem.

Piłkarze "Białej Gwiazdy" z wyjazdu na dwa mecze rozgrywane w Trójmieście wrócą do Krakowa bez choćby punktu. Po bolesnej porażce 0-3 przed tygodniem w Gdyni - dziś w Gdańsku udało się osiągnąć wynik tylko nieznacznie lepszy, bo przegraliśmy z Lechią 1-3. Jedynego gola dla naszego zespołu zdobył Rafał Boguski.

Spotkanie z Lechią ekipa krakowskiej Wisły rozpoczęła ze sporo zmienionym składem, w porównaniu do dwóch poprzednich gier. I tak w bramce mieliśmy debiutującego w naszych barwach Łukasza Załuskę, a w linii obrony po raz pierwszy w tym sezonie zagrali Richárd Guzmics i Arkadiusz Głowacki. Podobnie w linii pomocy oglądać mogliśmy Denisa Popoviča, a miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył sobie ponadto Rafał Pietrzak.

Mimo jednak tych zmian to Lechia miała od początku przewagę, czego można się było zresztą spodziewać. Dla gdańszczan był to bowiem premierowy mecz na własnym stadionie i wiadomo było, że będą się oni chcieli pokazać swoim kibicom z jak najlepszej strony. I już w pierwszych dziesięciu minutach gospodarze wypracowali sobie dwie okazje do zdobycia bramki. Załuska zdołał jednak w 6. minucie obronić uderzenie Miloša Krasicia, z kolei trzy minuty później ze świetnej strony pokazał się Głowacki, który zablokował Grzegorza Kuświka i Lechia miała tylko rzut rożny.

Wiślacy odpowiedzieli w minucie 11., kiedy to dobrze z piłką wyszedł Paweł Brożek, ale jego zagranie do Pietrzaka było zbyt lekkie, aby minęło linię obrony. Zanim zaś minął kwadrans - wiślacy mieli mnóstwo szczęścia. Uderzenie z dystansu byłego wiślaka - Rafała Wolskiego - Załuska odbił bowiem przed siebie i do dobitki doszedł Flávio Paixão. Portugalczyk uderzył jednak zbyt lekko i piłka znalazła się pewnie w rękawicach naszego bramkarza.

W kolejnych minutach gra trochę się wyrównała, ale jak się okazało - uśpiło to jakby czujność wiślaków. W 30. minucie ze skrzydła do środka zszedł bowiem Sławomir Peszko i uderzył na naszą bramkę. Tor lotu piłki poprawił jeszcze "po drodze" Paixão i zrobiło się 0-1!

Prowadzenie uspokoiło ataki Lechii, ale Wisła nie potrafiła na to skutecznie odpowiedzieć. Wprawdzie piłka do końca pierwszej połowy była teraz częściej po części boiska należącej do gospodarzy, ale poza zablokowanym dośrodkowaniem Patryka Małeckiego, w 36. minucie, co dało nam rzut rożny oraz kolejnym tego zawodnika sześć minut później, co miało identyczny efekt - nie udało nam się jakoś specjalnie zagrozić bramce Lechii. Do przerwy przegrywaliśmy więc bez wątpienia zasłużenie - 0-1.

Na drugą połowę obydwa zespoły wyszły bez zmian w składach, a my mogliśmy oczekiwać przede wszystkim lepszej i bardziej ofensywnej postawy wiślaków. I jako pierwszy pokazał się z tej strony Tomasz Cywka, który był blisko szczęścia po dośrodkowaniu, ale w ostatniej chwili ubiegł go obrońca. Ten sam zawodnik popisał się też w 55. minucie, ale pod naszą bramką - ratując nas po wrzutce.

Wychowanek Wisły - Michał Chrapek.
Wychowanek Wisły - Michał Chrapek.

W kolejnych fragmentach meczu mieliśmy wprawdzie serię błędów przy wyprowadzaniu akcji po obydwu stronach, ale w 57. minucie cieszyli się już fani Wisły. Popovič dobrze dośrodkował od aktywnego Cywki, ten zgrał do Rafała Boguskiego, który świetnie ograł Mario Maločę i strzałem w długi róg doprowadził do wyrównania! Co ciekawe - był to pierwsze celne uderzenie Wisły w tym meczu!

Niestety "Biała Gwiazda" z prowadzenia cieszyła się tylko do 68. minut. Wtedy to Krasić wrzucił w nasze pole karne, a że walkę o górną piłkę z Pietrzakiem wygrał Flávio Paixão, więc to on uderzył głową na naszą bramkę. Niestety fatalnie pomylił się przy tej akcji nie tylko nasz obrońca, ale też Załuska, który zrobił o jeden krok za dużo do przodu i został przelobowany! A to oznaczało, że Lechia znów prowadziła z Wisłą, tym razem 2-1.

Już pięć minut później mogło być z kolei "po meczu", ale do dogrania, które poleciało wzdłuż naszej bramki nie zdołał dobiec żaden z piłkarzy gospodarzy. Wtedy Wisła grać już miała zdecydowanie ofensywniej, bo do wprowadzonego chwilę wcześniej Mateusza Zachary dołączył Zdeněk Ondrášek. Ten ostatni zmienił zresztą obrońcę - Macieja Sadloka.

I takie ofensywne usposobienie powinno dać nam bramkę w 80. minucie. Boguski dobrze dograł po naszej kontrze do Brożka, a ten będąc sam na sam z bramkarzem... nie utrzymał równowagi i zwyczajnie się... przewrócił! Po tej akcji naprawdę ciężko było się spodziewać, że Wiśle uda się mieć w tym meczu lepszą i tak też się niestety stało. Tym bardziej, że w 89. minucie "biało-zieloni" rozklepali naszą defesywę. Flávio Paixão dograł ostatecznie do swojego brata - Marco, a ten już tylko dopełnił formalności i przegrywaliśmy 1-3.

Wiślacy starali się jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale Cywka trafił tylko w słupek i ze swojej wyprawy do Trójmiasta "Biała Gwiazda" wraca z niczym. No chyba, że zaliczymy na ten poczet aż sześć straconych w dwóch meczach goli! Choć to dość bolesny, bo ciężki kredyt do spłacenia.

Okazję do rehabilitacji za te niepowodzenia wiślacy będą mieli już jednak za niespełna tydzień. I to lepszej wymarzyć sobie nie mogli, bo zagrają w najbliższy piątek przy ulicy Kałuży w Krakowie spotkanie nie byle jakie, bo derbowe!

Źródło: wislaportal.pl


Bracia Paixao zabrali punkty

Biała Gwiazda pokonana nad morzem po raz drugi. Na stadionie Lechii, krakowianie ulegli 1:3. Bramki dla gospodarzy zdobyli bracia Flavio i Marco Paixao, honorowe trafienie dla Wisły zaliczył Rafał Boguski.

Po zgrupowaniu w Gniewinie przyszedł czas na kolejne spotkanie o stawkę. Rywalem Wiślaków był zespół Lechii Gdańsk. Dla podopiecznych Dariusza Wdowczyka był to pierwszy pojedynek rozgrywany po zmianie właściciela klubu.

Dla Richarda Guzmicsa był to pierwszy występ po Mistrzostwach Europy we Francji.
Dla Richarda Guzmicsa był to pierwszy występ po Mistrzostwach Europy we Francji.

Biała Gwiazda rozpoczęła potyczkę w innym niż w ostatnich dwóch meczach ustawieniu. W miejsce Zdenka Ondraska do gry desygnowany został Denis Popović, a Wisła od początku starała się zagęścić środek pola. Pierwsza jednak przez krakowskie zasieki przeszła ekipa gospodarzy. Najpierw z rzutu wolnego niecelnie uderzał Sławomir Peszko, a chwilę później po raz pierwszy w barwach Wisły miał okazję wykazać się Łukasz Załuska, który pewnie złapał strzał Krasicia. W 9. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Grzegorz Kuświk, lecz kapitalny wślizg powracającego do pierwszego składu Arkadiusza Głowackiego zapobiegł utracie gola.

Pierwszy kwadrans z przytupem mogła zakończyć drużyna z Gdańska. Biało-Zieloni dwukrotnie strzelali w światło bramki Łukasza Załuski, lecz ten nie dał się pokonać. Nowy golkiper Wisły wyrósł na pierwszoplanową postać spotkania, instynktownie odbijając główkę Mario Malocy, któremu dośrodkowywał Rafał Wolski.

Premierową akcję, która mogła zagrozić Vanji Milinkoviciovi-Saviciovi, Wisła stworzyła w 27. minucie. Co więcej, piłka znalazła się w siatce, lecz wcześniej arbiter odgwizdał spalonego Pawła Brożka. W odpowiedzi Lechia przeprowadziła atak, który zakończył się golem, tym razem uznanym. Lewą flanką szarżował Peszko, który złamał do środka i huknął w kierunku dalszego słupka. Tor lotu piłki zmienił jeszcze Flavio Paixao i to jemu przypisana została bramka. Pytanie brzmi - czy Portugalczyk nie był na spalonym? Po konsultacji z liniowym, sędzia Jakubik zdecydował się uznać trafienie. Od 30. minuty to lechiści prowadzili więc 1:0.

Sześć minut później zakotłowało się pod polem karnym Lechii. Prawą stroną boiska futbolówkę holował Małecki, który wstrzelił ją w obręb szesnastki. Tam wbiegającego nominalnego prawego obrońcę, Tomasza Cywkę, w ostatniej chwili uprzedził jeden ze stoperów ekipy Piotra Nowaka. Pod koniec pierwszej części spotkania przeważała Biała Gwiazda, lecz nie przyniosło to żadnego rezultatu. Brakowało strzałów, a gdy wydawało się, że w dogodnej sytuacji znajdzie się Rafał Boguski, kuriozalną decyzję podjął liniowy, który "dopatrzył się" spalonego skrzydłowego Białej Gwiazdy. Warto nadmienić, że "Boguś" otrzymał podanie od gracza Lechii, a nie od piłkarza z własnej drużyny.

Pierwsza! I ostatnia...

Drugą połowę nieco lepiej rozpoczęli Wiślacy, a lewym skrzydłem szarżował aktywny Patryk Małecki, który w kluczowych momentach był jednak zbyt osamotniony. Po szybko rozegranym rzucie wolnym po raz kolejny próbował "Mały", ale został zblokowany. W końcu w 57. minucie meczu Wiślacy mogli podnieść ręce w geście radości. Z lewej strony boiska znalazł się Popović, który zacentrował na głowę Cywki. Prawy defensor, który usposobiony był dziś bardzo ofensywnie, odegrał piłkę do Rafała Boguskiego, a ten zmylił obrońców i uderzeniem z woleja pokonał Milinkovicia-Savicia. Chwilę później krakowianie mogli objąć prowadzenie, gdy po kolejnym zgraniu Cywki uderzał wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Mateusz Zachara. Jego próbę powstrzymali jednak gdańscy obrońcy.

Lechia długo czekała na swoją okazję, lecz gdy ją stworzyła, od razu padł gol. Żaden z graczy nie przeciął długiego podania z głębi pola, Łukaszowi Załusce wydawało się, że piłkę zgra do niego Pietrzak, wyżej od niego wyskoczył jednak Flavio Paixao i strzałem głową przelobował wysuniętego nieznacznie golkipera Białej Gwiazdy. Zawahanie krakowskiej defensywy zostało bezlitośnie wykorzystane. W 72. minucie podwyższyć wynik uderzeniem z dystansu próbował Peszko, ale reprezentacyjny pomocnik znacznie się pomylił. Biało-Zieloni poczuli wiatr w żaglach i raz za razem atakowali. Bliski uzyskania hat-tricka był Flavio Paixao, tym razem jego główka minęła bramkę Załuski.

W końcu skontrowała Wisła. Do wychodzącego na czystą pozycję Brożka idealnie zagrał faulowany Boguski, napastnik Wisły stracił jednak równowagę tuż przed golkiperem Lechii. Sędzia Jakubik wrócił do faulu na Boguskim, lecz i z rzutu wolnego Biała Gwiazda nie zagroziła bramce sprowadzonego z rezerw Manchesteru United gracza.

Gdy wydawało się, że Wiślacy frontalnie rzucą się do ataków, Lechia po pięknie rozegranej akcji przypieczętowała sobie zwycięstwo. Po koronkowym rozegraniu braci Paixao, drugi z nich, Marco, po raz trzeci pokonał wiślackiego bramkarza. Dopiero po utracie gola Wisła spróbowała jeszcze zdobyć kontaktową bramkę. Bliski tego był Cywka, który z ok. 16 metrów przymierzył w słupek. Dobra postawa prawego obrońcy to tylko jeden z nielicznych pozytywów tego meczu. Biała Gwiazda w dwóch starciach nad morzem nie zdobyła ani jednego punktu.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Powrót do Krakowa na tarczy, Lechia-Wisła 3:1

Dodano: 2016-07-30 20:30:50 (aktualizacja: 2016-08-03 08:39:00)

Marco / WislaLive.pl

Wisła Kraków przegrała w Gdańsku, z miejscową Lechią 1:3 w ramach trzeciej kolejki Lotto Ekstraklasy. Honorowe trafienie dla Białej Gwiazdy uzyskał Rafał Boguski.

Miało być lepiej, wyszło jak tydzień temu

Mecz z Lechią do złudzenia przypominał starcie w Gdyni. Znowu zobaczyliśmy Wisłę momentami bezradną, nie potrafiącą skutecznie wyprowadzić piłki z własnej połowy. Jedyną różnicą w porównaniu do poprzedniego spotkania tym razem udało się zdobyć bramkę. Marne pocieszenie, gdyż gol Boguskiego, przy trzech trafieniach Lechistów nie dał nam nawet punktu. W związku z tym Wiślacy wracają do Krakowa, po dwóch grach nad Bałtykiem, z zerowym dorobkiem.

Sporo roszad, bez efektów

Pierwszy, dość poważny problem pojawił się już przed meczem. Okazało się, że urazu nabawił się Krzysztof Mączyński, który awizowany był do gry w wyjściowym składzie, w związku z czym od pierwszej minuty na boisko wybiegł po raz kolejny Petar Brlek. Brak „Mąki” był bardzo widoczny. Mimo iż obok Chorwata zagrał tym razem drugi środkowy pomocnik Denis Popovic, podobnie jak w Gdyni w pierwszej połowie, rozgrywanie piłki środkiem pola zupełnie nie wychodziło. Chociaż znowu to Wiślacy mieli przewagę w posiadaniu piłki, zupełnie nie przekładało się na stwarzane okazje. Trener zdecydował się na przemeblowanie niemal całej linii defensywnej. W porównaniu z poprzednim meczem spośród 6 zawodników w pierwszym składzie zostali jedynie Maciej Sadlok i Tomasz Cywka, który nie wystąpił jednak na środku obrony, a na prawej flacne. Niestety roszady nie przyniosły zamierzonego efektu w postaci mniejszej ilości straconych bramek, jednak można odnieść wrażenie, że obrońcy popełniali nieco mniej błędów indywidualnych. Do wyjściowego składu wrócił Rafał Boguski, który był chyba najjaśniejszą postacią drużyny. Oprócz zdobytej bramki „Boguś” kilkukrotnie wykazał się niezłymi zwodami oraz podaniami do kolegów. Pierwszy raz odkąd dołączył do drużyny, Zdenek Ondraszek rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Trener zdecydował się na ustawienie z jednym wysuniętym napastnikiem – Pawłem Brożkiem, jednak trudno powiedzieć, żeby była to dobra decyzja. Tak samo jak w przypadku spotkania z Arką, po fatalnej pierwszej połowie Wiślacy obudzili się w drugiej i od samego początku ruszyli do odrabiania strat. Tym razem, po 15 min udało się nawet doprowadzić do wyrównania, jednak wtedy zamiast pójść za ciosem i poszukać prowadzenia, Wiślacy znowu przestali grać, a tą sytuację brutalnie wykorzystali Lechiści.

Akcja po akcji

Od pierwszego gwizdka arbitra do ataku ruszyli gospodarze. W 6. min. groźnie zza pola karnego uderzał Milos Krasic, jednak pewną interwencją wykazał się debiutujący w barwach Wisły Łukasz Załuska. 3 min. później na czystą pozycję, przez rewelacyjnie rozgrywającego w tym meczu Michała Chrapka, zostaje wyprowadzony Grzegorz Kuświk, jednak powracający do składu, Arkadiusz Głowacki notuje świetny przechwyt i ratuje drużynę przed sytuacją sam na sam. 15. min. napór Lechii trwa. Z dystansu uderza Rafał Wolski, piłkę odbija Załuska, radzi sobie także i z dobitką Flavio. 18. min. z rzutu wolnego dośrodkowuje Wolski, prosto na głowę Mario Malocy, kolejną fantastyczną, instynktowną interwencją wykazuje się debiutant w bramce Wisły. W 27. minucie doszło do pierwszej i jedynej w pierwszej połowie, godnej odnotowania akcji BG. Do sytuacji sam na sam doszedł Paweł Brożek, świetnym lobem pokonał Milinkovica-Savica, jednak sędzia boczny podniósł chorągiewkę. Po dwóch kwadransach gry ataki Lechii w końcu przynoszą skutek. Strata Popovica, Gdańszczanie wychodzą z kontrą. Genialnym, mierzonym strzałem zza pola karnego wykazuje się Krasic, piłkę po drodze do siatki trąca jeszcze Flavio i to Portugalczyk chwilę później cieszy się ze zdobytej bramki. Lechia wychodzi na prowadzenie 1:0 i taki wynik utrzymuje się do przerwy.

W drugą połowę dużo lepiej weszła Wisła, w końcu dobrze zaczęły funkcjonować skrzydła i to właśnie po akcji lewą flanką Denisa Popovicia w 57. min. udało się doprowadzić do wyrównania. Słoweniec wrzucił piłkę w pole karne, gdzie przypadkowo głową zgrał ją do Boguskiego Cywka. „Boguś” kapitalnie przyjął futbolówkę i strzałem z powietrza pokonał bramkarza gospodarzy. Pierwszy celny strzał BG udaje zamienić się na bramkę, mamy remis. Od tego momentu to Lechiści znowu przejęli inicjatywę i znowu zaczęli szukać prowadzenia. Poszukiwania trwały zaledwie 10 min. Bardzo aktywny Krasic wrzucił miękko piłkę w pole karne Wisły, tam pojedynek główkowy z Rafałem Pietrzakiem wygrał Flavio, wykorzystał nieco zbyt wysuniętego Załuskę i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. 80 min. Wisła była bardzo blisko wyrównania. Prostopadłym podaniem popisał się Boguski, wyprowadzając na czystą pozycję Brożka, ten jednak w kluczowym momencie potknął się i nie był w stanie pokonać serbskiego golkipera. Co nie udało się Wiśle, udało się Lechii. Fantastyczna zespołowa akcja w 89 min. przypieczętowała zwycięstwo Gdańszczan. W końcowej fazie zdobywca 2 bramek wyłożył piłkę do swojego brata Marco, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Straty starał się jeszcze zmniejszyć Tomasz Cywka, jednak jego uderzenie zza pola karnego, w doliczonym czasie gry trafiło jedynie w słupek i spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1.

Z obawą patrzymy w przyszłość

Na pewno nie tak początek sezonu wyobrażali sobie piłkarze, a także kibice Wisły. Bilans dwóch spotkań na północy kraju to 0 pkt i 6 straconych bramek. Nie można także szukać żadnego usprawiedliwienia dla takich wyników. Trzeba jasno powiedzieć w tych meczach wygrywały drużyny lepsze. Sytuacja nie wygląda zbyt dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że kolejny mecz jaki przyjdzie zagrać Wiślakom to derby na Kałuży.

Fakty

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 3:1 (1:0)

1:0 F. Paixao 30

1:1 Boguski 57

2:1 F. Paixao 69

3:1 M. Paixao 89

Lechia: Milinković-Savić - Maloca, Janicki, Wawrzyniak - F.Paixao, Gamakov (62. M.Paixao), Chrapek, Peszko (83. Wojtkowiak) - Wolski (58. Stolarski), Krasić - Kuświk

Wisła: Załuska - Cywka, Guzmics, Głowacki, Sadlok (71. Ondrasek), Pietrzak - Boguski, Brlek, Popović (58. Zachara), Małecki - Brożek

Żółte kartki: F. Paixao, Wawrzyniak, Peszko, M. Paixao - Małecki, Brlek, Głowacki

Sędziował: Krzysztof Jakubik z Siedlec

Widzów: 15690

NORF





Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Lechia była lepszym zespołem od nas

- Gratuluję Lechii zdobycia trzech punktów. Z przebiegu meczu to Lechia była lepszym zespołem od nas. Nie udało nam się z dwumeczu na Wybrzeżu przywieźć do Krakowa jakakolwiek zdobyczy punktowej. Wydawało mi się, że w drugiej połowie przejmujemy inicjatywę, ale dostaliśmy drugą bramkę i znów musieliśmy gonić wynik. Porażki są wkalkulowane w ten zawód, czy w tę dyscyplinę. Nie jest łatwo pozbierać po dwóch dotkliwych porażkach - powiedział po przegranym aż 1-3 spotkaniu z Lechią Gdańsk trener Dariusz Wdowczyk.

- Będziemy musieli się zastanowić i dogłębnie przeanalizować co jest tego przyczyną i musimy szykować się do kolejnego meczu, który przed nami - dodał opiekun naszej drużyny.

Trener Wisły został zapytany o absencję w tym spotkaniu Krzysztofa Mączyńskiego.

- Krzysiek miał dolegliwość taką jaką miał przed Mistrzostwami Europy, czyli kolano, z którym były problemy. Na mistrzostwa chciał zdążyć. Odpoczął trochę, ale pojawiły się przeciążenia i dlatego nie było go w składzie. Mam nadzieję, że na następny mecz będzie gotowy do gry - powiedział trener, który nie chciał jednocześnie komentować ostatnich zmian w naszym klubie.

- Jestem skoncentrowany na tym co robię z zespołem i tylko to mnie interesuje. To że następują zmiany właścicielskie jest poza nami i nie mamy na to żadnego wpływu. Nie spotkaliśmy się jeszcze, ale mam nadzieję że się spotkamy - powiedział Wdowczyk.

Szkoleniowca Wisły poprosiliśmy natomiast o ocenę debiutu w naszej bramce Łukasza Załuski.

- Trudno ocenić występ bramkarza kiedy dostajemy trzy bramki, ale myślę, że przy żadnej z nich nie miał swojego udziału. Nie wiem jak wyglądało to przy pierwszej, bo tego akurat nie widziałem. Przy drugiej dobre wejście Flávio Paixão. Był z nim Rafał Pietrzak, który powinien lepiej zareagować. Z kolei trzecia bramka - to Lechia nas mówiąc kolokwialnie dobrze "rozklepała" w polu karnym i włożyła piłkę do pustej bramki. Przyjdzie czas i wtedy będziemy oceniali. Teraz jest jeszcze za wcześnie na ocenę Łukasza - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Piotr Nowak: - Słowa uznania dla całego zespołu

- Wiele było znaków zapytania przed tym meczem, jeśli chodzi o naszą formę i przygotowanie fizyczne, szczególnie po tym spotkaniu w Lublinie z Łęczną. Teraz w przeciągu całego meczu byliśmy stroną dominującą. To że straciliśmy bramkę nie wpłynęło na nas w deprymujący sposób, a dwie bramki były kwintesencją tego meczu i wygraliśmy go zasłużenie. Mecz, punkty i gra - szczególnie po stracie bramki - dały nam dużo zadowolenia - mówił po wygranej z Wisłą bardzo szczęśliwy trener gdańskiej Lechii, Piotr Nowak.

- Nie było nerwowości, graliśmy to co powinniśmy grać i cieszę się ze zdobycia tych trzech punktów oraz z naszej gry. Wiele włożyliśmy w ten mecz, a najważniejsze że się nie poddaliśmy, a wiele wnieśli też nasi rezerwowi. Słowa uznania dla całego zespołu - dodał opiekun gdańszczan.

- Aby tak samo grać na wyjazdach musimy wierzyć w siebie, a to da nam efekty i tak jak powiedziałem o rezerwowych, że zmienili obraz gry, tak też Miloš Krasić i Michał Chrapek zagrali wyśmienicie w defensywie. Grzegorz Kuświk pomagał w przodzie i nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Cieszmy się małymi rzeczami, bo dziś zrobiliśmy pierwszy fajny krok do tego jak nasza gra powinna wyglądać. Po pierwszych 45 minutach nasze zwycięstwo nie podlegało dyskusji. Mieliśmy potem słabszy moment, ale nie można grać cały czas do przodu. Dużo się przez ostatnie dni nauczyliśmy. Wyciągnęliśmy właściwe wnioski i widać było, że ta gra sprawiała nam dużo radości - dodał Nowak.

- Rafał Wolski został szybko zmieniony, ale widać było ile razy w pierwszej połowie leżał na ziemi i ile razy miał problem z tym, że był bardzo ostro atakowany. Musieliśmy na to zwrócić uwagę. Już po meczu w Lublinie było widać, że jest na niego "nastawienie". Jest zawodnikiem kreatywnym, który potrafi wiele wnieść i to było widać od początku spotkania. A musimy mieć wszystkich przygotowanych. Na dzisiejszym meczu ten sezon się nie kończy, a na pewno Rafał będzie nam bardzo potrzebny - powiedział ponadto trener Lechii.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - W pierwszej połowie nie było nas na boisku

- Tak naprawdę w pierwszej połowie nie było nas na boisku i to był w głównej mierze nasz problem. Drugi pojawił się gdy straciliśmy bramkę i nasza gra zupełnie siadła. W drugiej połowie wydawało się, że zaczęliśmy grać to co byśmy sobie życzyli. Akcje nam się układały, czego zwieńczeniem była bramka wyrównująca. Później jednak gol dla Lechii, którego można było uniknąć, ale to w żadnej mierze nas nie tłumaczy z postawy w 50-60 minutach tego meczu - mówił po porażce w Gdańsku kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Nie da się zdobywać punktów nie grając solidnie. Bazą do każdego meczu powinna być solidność, a tego nam brakuje i w tej chwili jest to nasz największy problem. W pierwszej połowie to my umożliwiliśmy Lechii granie tego co lubi, czyli grę w ataku pozycyjnym, grę piłką, długie utrzymywanie się przy niej i wynikało to z naszej słabej postawy - przyznał bez ogródek wiślak.

Piłkarze "Białej Gwiazdy" mają teraz o czym myśleć i nad czym się zastanawiać, bo już za niespełna tydzień czeka nas pojedynek derbowy z Cracovią.

- W przeciągu tygodnia można wszystko zmienić i ja w to wierzę. Myślę, że też każdy z nas zrozumie to co się dzieje, dlaczego tak jest, bo do pewnych rzeczy nie można dopuszczać - mówił kapitan Wisły.

Co zrozumiałe także Głowacki został zapytany o ogromne zmiany w naszym klubie, który miały miejsce dzień przed spotkaniem z Lechią.

- Naszym zadaniem jest skupiać się na grze - skwitował Głowacki. - Szczerze powiedziawszy trochę mnie ta wiadomość zaskoczyła, trochę też zasmuciła z tego względu, że z prezesem Cupiałem przez te paręnaście lat jednak się zżyliśmy i wypada mi podziękować za to co zrobił dla Wisły, dla klubu, dla miasta i dla nas. Teraz zaczyna się nowy rozdział i czekamy na pierwsze rozmowy oraz plany nowych właścicieli. Jako profesjonaliści i zawodowcy musimy podejść do tego z chłodną głową. Skoncentrować się na pracy, a życie i czas pokaże dokąd będziemy zmierzać - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Mój gol nic nam nie dał

⁃ Musimy przeanalizować błędy i zagrać lepiej w kolejnym spotkaniu, to jest nasz cel. Trudno nam jest stworzyć sobie akcję, która fajnie by się zawiązała. Są to takie szarpane momenty, musimy nad tym dużo pracować. Ten mój gol może być jakimś pozytywem, ale nic on nam nie dał. Moja gra w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia i nie jestem zadowolony z tego występu - powiedział po spotkaniu z Lechią Gdańsk strzelec jedynej bramki dla Wisły, Rafał Boguski.

⁃ Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Nie wiem czy zagrałem kilka dobrych piłek, wiele było natomiast strat. Chciałem jak najszybciej o tej połowie zapomnieć. W drugą część meczu weszliśmy lepiej. Dobrze to wyglądało, ale niestety tracimy bramki i to bardzo boli. W drugiej połowie to my przeważaliśmy i to my stwarzaliśmy sobie sytuacje. Wracamy jednak z zerowym dorobkiem - mówił "Boguś".

Co na pewno nie może dziwić Boguski został zapytany o ostatnie ważne zmiany w naszym klubie, który ma nowego właściciela.

⁃ Nie myśleliśmy o tych zmianach, po prostu chcieliśmy zdobyć w Gdańsku trzy punkty, a niestety to nam się nie udało. Coś się kończy, coś się zaczyna - teraz jest nowy rozdział w historii Wisły, musimy to przyjąć i grać jak najlepiej dla siebie i dla kibiców - stwierdził wiślak.

⁃ Za tydzień czeka nas mecz derbowy i mam nadzieję, że w tygodniu znajdziemy odpowiedź na pytanie co zrobić żeby zmienić naszą grę i żeby o wiele lepiej zaprezentować się w meczu z Cracovią. Miejmy nadzieje, że to że wracamy do Krakowa nam pomoże, trochę odpoczniemy od siebie, bo niedziela jest wolna. I z jak najlepszym nastawieniem musimy przystąpić do meczu derbowego - zakończył Boguski.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Nie tak ten cały wyjazd sobie wyobrażaliśmy

Stracone punkty i dużo bramek - nie tak ten cały wyjazd sobie wyobrażaliśmy. Szczególnie po tej ostatniej porażce w Gdyni chcieliśmy się tutaj zrehabilitować, a wyszło tak jak wyszło - powiedział po drugiej ligowej porażce z rzędu obrońca "Białej Gwiazdy", Maciej Sadlok.

- Na drugą połowę wyszliśmy zmotywowani i w pewnym momencie wydawało się, że jest szansa aby coś tutaj zrobić, ale wtedy dostaliśmy bramkę i to nam te nasze skrzydła podcięło. Lechia gdzieś nas uśpiła, cofnęła się, a my za wszelką cenę chcieliśmy iść po drugą bramkę tak, aby zwyciężyć i przywieźć trzy punkty, ale stało się to nieszczęście i niestety padła bramka - mówił wiślak.

- Oby teraz wyjazd na Cracovię skończył się szczęśliwie, bo wiadomo że derby to derby, ale też punkty, bo nie wyobrażam sobie żebyśmy przegrali trzeci kolejny mecz - zakończył obrońca Wisły.


Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Szczęśliwi nie jesteśmy

- Na pewno nie tak to sobie przed meczem wyobrażałem. Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, ale pierwszą połowę trochę przespaliśmy. W drugiej wyglądało to nieźle, ale ta druga bramka podcięła nam skrzydła i będziemy mieli teraz długą podróż do Krakowa - mówił po swoim debiucie w wiślackich barwach nasz nowy bramkarz, Łukasz Załuska.

- Co do gola na 1-2 to muszę to zobaczyć, jak to wyglądało. Był to mój pierwszy mecz i muszę się nauczyć gry z obrońcami. Jestem pewien, że z meczu na mecz będzie to wyglądać lepiej. Na gorąco nie chcę jednak tego oceniać - stwierdził były bramkarz m.in. Celtiku Glasgow.

- W pierwszej połowie Lechia była lepszym zespołem i fajnie, że w drugiej wyglądało to z naszej strony lepiej, ale co z tego, jeśli nie zdobyliśmy choćby punktu, a przyjechaliśmy tutaj po trzy. Na pewno jest to duży zawód - przyznał debiutant.

- Chcę grać i robić swoje dalej. Wiadomo że szczęśliwi nie jesteśmy - dwa ostatnie mecze i zero punktów, więc trzeba wziąć się w garść i powalczyć w derbach o zwycięstwo - zakończył Załuska.


Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 3. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Po trzech kolejkach liderem naszej Ekstraklasy pozostało lubińskie Zagłębie, które nie miało kłopotów z ograniem w spotkaniu na szczycie niespodziewanego wicelidera z Niecieczy. Mecz zakończył się wynikiem 2-0 i "miedziowi" są jedynym zespołem z kompletem zwycięstw i obok Śląska - są wciąż bez straty gola! Z pierwszej wygranej w nowym sezonie cieszyć mogła się warszawska Legia, która pokonała w Derbach Mazowsza Wisłę Płock. Kompletnie nie udał się natomiast nadmorski wyjazd Wiśle Kraków, bo po porażce w Gdyni bez powodzenia zagraliśmy też w Gdańsku.


Piątek, 29 lipca:

Arka Gdynia 3-0 Ruch Chorzów


1-0 Dariusz Zjawiński (23.)
2-0 Miroslav Božok (68.)
3-0 Rafał Siemaszko (81.)

Przed tygodniem Arka pokonała różnicą trzech bramek Wisłę, a tym razem z takim samym bagażem odprawiła "Niebieskich". Mecz mógł się jednak potoczyć zupełnie inaczej, ale już przy stanie 1-0 chorzowianie nie wykorzystali kilku naprawdę dobrych okazji do zdobycia gola. No i zostali za to mocno ukarani.


Lech Poznań 0-2 Jagiellonia Białystok

0-1 Konstantin Vassiljev (61.)
0-2 Konstantin Vassiljev (72. k.)

Piłka nożna to niby gra zespołowa, ale o wyniku często przesądzają indywidualności. A taką - podobnie jak przed tygodniem - był Estończyk Konstantin Vassiljev. Najpierw huknął bowiem z dystansu i było 1-0 dla "Jagi", a potem poprawił z rzutu karnego i jego zespół cieszyć może się z aż siedmiu punktów na koncie. I co najmniej na chwilę - z liderowania w lidze. Lech natomiast zaczyna sezon podobnie jak poprzedni! I co na pewno ciekawe - po trzech meczach w lidze poznaniacy są bez choćby jednej zdobytej bramki!

Sobota, 30 lipca:


Lechia Gdańsk 3-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Flávio Paixão (30.)
1-1 Rafał Boguski (57.)
2-1 Flávio Paixão (68.)
3-1 Marco Paixão (89.)

Wiślacy po zeszłotygodniowym i przegranym aż 0-3 meczu w Gdyni zapewniali, że zrobią wszystko, aby z nadmorskich wyjazdów przywieźć jakąkolwiek zdobycz punktową. Swoją grą w pierwszej połowie "Biała Gwiazda" ponownie jednak nie powaliła, a jedyną nadzieję na dobry rezultat końcowy dał wyrównujący gol Rafała Boguskiego. To jednak nie wystarczyło aby zdobyć choćby jedno oczko i z Trójmiasta wiślacy wracają "na tarczy". Lechia w tym spotkaniu miała swoje kryzysowe momenty, ale koniec końców potwierdziła się prawda z zeszłego sezonu. Gdańszczanie są o wiele silniejszą drużyną na własnym terenie i z pewnością urwą punkty niejednemu topowemu rywalowi. Którym sami zapewniają, że w tym sezonie zresztą będą.


Wisła Płock 2-3 Legia Warszawa

1-0 Tomislav Božić (2.)
2-0 Przemysław Szymiński (10.)
2-1 Aleksandar Prijović (17.)
2-2 Michał Kucharczyk (41.)
2-3 Igor Lewczuk (58.)

Znakomicie weszli w ten mecz piłkarze z Płocka, zdobywając dwie szybkie bramki po stałych fragmentach gry i perfekcyjnych wrzutkach Dominika Furmana. Gospodarze z jednej strony zachłysnęli się tym dwubramkowym prowadzeniem, z drugiej solidnie podrażnili faworyta, bo już na przerwę schodzili tylko remisując. W drugiej połowie błąd w defensywie, przy kolejnym stałym fragmencie gry, z zimną krwią wykorzystał Lewczuk i drużyna ze stolicy objęła prowadzenie. "Wojskowi" przyzwyczaili już, że łatwo takich sytuacji z rąk nie wypuszczają i pewnie dowieźli korzystny rezultat do końca spotkania, choć jakim cudem nie podyktowano rzutu karny po faulu tegoż Lewczuka - pozostanie "słodką tajemnicą" sędziego Tomasza Musiała. Dla Legii najważniejsze jest jednak spotkanie środowe w kwalifikacjach LM, Wisła natomiast po dobrej inauguracji z Lechią zalicza drugą porażkę z rzędu. I na pewno ma po niej spore poczucie niedosytu.


Niedziela, 31 lipca:

Górnik Łęczna 0-0 Cracovia

Trochę chyba niespodziewanie bliżej wygranej był zespół z Łęcznej, ale w pierwszej połowie nie wykorzystał swoich okazji do zdobycia bramek. Na początku drugiej części gry piłkarzy z boiska przepędziła ulewa i gdy rywalizację wznowiono - momentami rządził przypadek, bo futbolówka co rusz zatrzymywała się w kałużach. W końcówce to jednak znów bliżej szczęścia byli gospodarze, ale Krzysztof Danielewicz nie wykorzystał błędu Grzegorza Sandomierskiego. Dla "Pasów" największym zmartwieniem jest jednak nie tyle strata punktów, co Damiana Dąbrowskiego, który doznał poważnie wyglądającej kontuzji.


Zagłębie Lubin 2-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Krzysztof Janus (8.)
2-0 Filip Starzyński (45.)

Lubinianie nie podłamali się po czwartkowej porażce z Duńczykami, w meczu kwalifikacji Ligi Europy, i w Ekstraklasie wciąż są "na topie". Szybkie wyjście na prowadzenie, a potem kapitalna bramka Filipa "Figo" Starzyńskiego i w drugiej połowie "miedziowi" mogli być już myślami przy pucharowym rewanżu w Danii.


Korona Kielce 1-1 Piast Gliwice

0-1 Bartosz Szeliga (71.)
1-1 Łukasz Sekulski (72.)

Jeśli kibic oglądający ten mecz w okolicy siedemdziesiątej minuty wyszedł "postawić wodę na herbatę", to po powrocie mógł się zdziwić, bo właśnie w tym okresie spotkania obydwa zespoły zadały sobie "po ciosie z bańki" - bo też obydwa gole padły po uderzeniach głową. I poniekąd mogły się już później cieszyć z podtrzymania serii gier bez porażki.


Poniedziałek, 1 sierpnia:

Pogoń Szczecin 0-2 Śląsk Wrocław

0-1 Adam Kokoszka (3.)
0-2 Filipe Gonçalves (45.)

Koszmarnie rozpoczęła się praca trenera Kazimierza Moskala w Pogoni, która po porażce z Wisłą i odniesionym w słabym stylu remisie z Koroną - tym razem przegrała ze Śląskiem. Piłkarze Mariusza Rumaka całą zabawę załatwili zresztą już w pierwszej połowie. Wykorzystali bowiem wtedy dwukrotnie fatalne w skutkach gapiostwo defensywy gospodarzy i prowadzili 2-0. I choć po przerwie "portowcy" starali się zdobyć choćby bramkę kontaktową, to kompletnie nic im się nie udawało. Tym samym wrocławianie po dwóch bezbramkowych remisach dopisują pierwszy komplet punktów i wciąż grają bez choćby straty gola.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 3 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_