2016.08.05 Cracovia - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2016.08.05, Ekstraklasa, 4. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 20:30, piątek, 24°C
Cracovia 2:1 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 14.000
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Bramki
Marcin Budziński 2'
Mateusz Szczepaniak 43'
1:0
2:0
2:1


88' Patryk Małecki
Cracovia
4-5-1
Grzegorz Sandomierski
Jakub Wójcicki grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (72' Diego Ferraresso)
Hubert Wołąkiewicz
grafika:zk.jpg 35' Piotr Polczak
Deleu
Erik Jendrišek
Marcin Budziński
Miroslav Čovilo
Mateusz Cetnarski grafika:zmiana.PNG (84' grafika:zk.jpg 90'+4 Sebastian Steblecki)
Tomáš Vestenický grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (30' Mateusz Wdowiak)
Mateusz Szczepaniak

Trener: Jacek Zieliński
Wisła Kraków
4-4-2
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki
Maciej Sadlok grafika:zk.jpg 59'
Rafał Pietrzak
Rafał Boguski
Denis Popovič grafika:zk.jpg 49' grafika:zmiana.PNG (60' Petar Brlek)
Krzysztof Mączyński grafika:zmiana.PNG (79' Alan Uryga)
Zdeněk Ondrášek
Patryk Małecki grafika:zk.jpg 87'
Paweł Brożek grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (45' Mateusz Zachara)

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Krzysztof Drzazga, Adam Mójta, Jakub Bartosz

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 2-1 (2-0)
Posiadanie (w %): 42-58 (49-51)
Strzały: 7-13 (6-9)
Strzały celne: 2-4 (2-3)
Strzały niecelne: 3-7 (2-5)
Strzały zablokowane: 2-2 (2-1)
Rzuty rożne: 3-6 (2-0)
Faule: 20-17 (9-5)
Żółte kartki: 2-3 (1-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec z meczu.
Unikatowy proporzec z meczu.

Spis treści

Przed meczem

Dariusz Wdowczyk przed derbami Krakowa

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

– Wszyscy zawodnicy są gotowi i przygotowani do meczu z Cracovią. Osiemnastkę ogłoszę po treningu. Co do samej motywacji, myślę że jest to takie spotkanie na które zawodników nie trzeba motywować. Dla mnie to pierwsze derby Krakowa. Jedyne derby, jakie mogłem do tej pory przeżywać to derby Warszawy. Wiem, że jest to specyficzny mecz i taki mecz na który zawodników specjalnie mobilizować nie muszę – powiedział szkoleniowiec Wisły Dariusz Wdowczyk przed piątkowymi derbami Krakowa.

– Jesteśmy po dwóch porażkach na wybrzeżu. Uciekło nam sześć punktów, chociaż plany były zupełnie inne. Mam nadzieję, że ten mecz z Cracovią będzie przede wszystkim meczem atrakcyjnym i wygranym. Z takim nastawieniem wyjdziemy na to spotkanie. Piłkarze zdają sobie sprawę jaki to jest mecz i o co gramy. Choć sezon dopiero się rozpoczął, punkty trzeba zdobywać w każdym meczu. Po dobrym starcie zanotowaliśmy dwie porażki, które nie były wkalkulowane w to co chcemy robić. Jeżeli chcemy się liczyć na naszym podwórku to musimy mecze wygrywać. Nie możemy zbyt łatwo tracić punktów, a w tych dwóch ostatnich spotkaniach oddaliśmy inicjatywę przeciwnikom, oddając swój los w ich ręce.

– Nie było zarzutów po pierwszych spotkaniu, choć były niedociągnięcia. Myślę, że nie ustawienie, a nastawienie zawodników do każdego spotkania musi ulec zmianie. W jakim systemie byśmy nie grali, trzeba brać odpowiedzialność na siebie, trzeba się mentalnie przygotować do każdego spotkania, z kimkolwiek byśmy nie grali. Każdego trzeba traktować poważnie, każdego trzeba traktować z szacunkiem. Umiejętności piłkarskie mamy naprawdę duże. Do tego trzeba dołożyć coś co jest podstawą w każdym meczu – chęć zwyciężania i dyscyplina.

– Kwestia nastawienia to jest dla mnie podstawa. Trudno powiedzieć, żebyśmy nad tym pracowali, ale dokładnie omówiliśmy spotkanie z Lechią Gdańsk. Spędziliśmy nad tym dużo czasu przygotowując się do meczu z Cracovią, analizując dlaczego drugie połowy w naszym wykonaniu są lepsze od pierwszych, kiedy jesteśmy wypoczęci, kiedy trzeba zaangażować się w walkę. Tak jak powiedziałem, umiejętności piłkarskie są na tyle duże, że potrafimy grać w piłkę. Nawet ten mecz z Lechią pokazał, że potrafimy zdominować przeciwnika, ale fragmentami, gdzie wszyscy jesteśmy skupieni na tym co mamy robić, gdy jesteśmy zdyscyplinowani. Każdy z zawodników będących na boisku musi odpowiednio zachowywać się w ataku i obronie. W większości przypadków tych pierwszych połów grał piłkarz, który miał piłkę, a reszta statystowała. Do tego nie możemy dopuścić. Zwróciliśmy piłkarzom uwagę na te aspekty, które nam się nie podobają. Nie ma różnicy, czy to jest zawodnik starszy, młodszy, doświadczony, mniej doświadczony. Mamy być jednością i jednym serduchem bijącym w tym samym rytmie na boisku, a wtedy nie będziemy mieli żadnych problemów.

– Przy stałych fragmentach zachowywaliśmy się naprawdę bardzo dobrze, ponieważ Lechia nie zagroziła nam praktycznie przy żadnym stałym fragmencie. Były momenty w naszej grze, gdzie powinniśmy się zachować zupełnie inaczej. To też pokazywaliśmy piłkarzom. To są ułamki sekund, kiedy muszą podejmować decyzje. To trudne. Albo podejmuje się dobrą decyzję, albo złą. Sporo jest do naprawienia w naszej grze w tym ustawieniu. Mamy nad czym nadal pracować. To nie jest tak, że nawet w meczu wygranym nie wyciągamy wniosków ze słabszej postawy piłkarzy i czy słabszych momentów w grze. Taktyka tu nie odgrywa wielkiej roli. Są to podobne systemy, kwestia tylko jak się zachowywać jak jesteśmy w ataku i jak szybko przechodzić do obrony.

– Różnica między nami, a trenerami innych dyscyplin jest taka, że mamy 15 minut przerwy między jedną, a drugą połową. Zakładamy sobie pewne założenia taktyczne przed meczem. Oczywiście w trakcie meczu trenerzy różnie reagują. Do zawodników, którzy są bliżej trenera docierają te informacje, ale do tych którzy są dalej, przy tumulcie który jest na trybunach, czasami nie docierają. Co możemy zrobić? W gruncie niewiele. Powiem szczerze, że szykowaliśmy ofensywną zmianę Zdenka już wcześniej, gdy strzeliliśmy bramkę na 1:1 i chcieliśmy grać o całą pulę. Zanim ta zmiana doszła do skutku, dostaliśmy drugą bramkę. Wydawało się, że gramy dobrze, przejmujemy inicjatywę i grając jeszcze ofensywniej zdobędziemy trzy punkty. Tak się nie stało.

– Nikt nie wymaga od nas samych zwycięstw, porażkę czasami też trzeba przełknąć, ale nie w meczu z Cracovią. Ludzie wymagają od nas nieustępliwej walki i zaangażowania. Bądźmy godni tego, żeby chciano podać nam rękę, abyśmy mogli chodzić z podniesioną głową po Krakowie.

O Krzysztofie Mączyńskim:

– Krzysiek oczywiście jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i ważnym ogniwem tej ekipy. Mam nadzieję, że wystąpi w tym spotkaniu. Bardzo liczę na Krzyśka.

Derbowe wspomnienia:

– Miałem okazję uczestniczyć w derbach warszawskich, bo tam przez większą część kariery piłkarskiej grałem, czy to Gwardia – Legia, czy później Legia – Polonia. Każdy mówi, że derby to derby. Powtarza się slogany „derby rządzą się własnymi prawami”, „walka o prymat w mieście”. W Glasgow to miało jeszcze większy wymiar, bo fanów jednej i drugiej drużyny jest bardzo dużo. Miasto podzielone na dwie części, tak jak cała Szkocja jest podzielona na katolików i protestantów. Te derby były specyficzne. Z czysto piłkarskiej widzenia było to coś pięknego, można to było przeżywać. Nikogo nie trzeba było mobilizować do tych spotkań. Trener właściwie nie ma zbyt dużej roli, poza tym jak ustawić zawodników.

Ocena zespołu Cracovii:

– Myślę, że odejście Kapustki i Rakelsa to spore osłabienie. Ale Cracovia nadal ma dobrych piłkarzy w swoim składzie. Trzeba będzie na nich zwracać baczną uwagę. To drużyna, która lubi operować piłką, wymieniać podania między sobą, budować akcje w ataku pozycyjnym. Także mamy nad czym się zastanawiać i kogo się obawiać. Cracovia to mocny zespół, który może pokonać każdą inną drużynę w naszej lidze. Musimy być więc bardzo skoncentrowani na swojej pracy, pokazując na boisku nasze atuty i chęć zdominowania przeciwnika.

Źródło: wislakrakow.com



Źródło: WislaKrakowSA

Kto będzie chodził z podniesioną głową?! Już dziś czekają nas Derby Krakowa!

Gdy przed rozpoczęciem każdego sezonu podawany jest terminarz spotkań - daty meczów derbowych sprawdzane są przez kibiców niemal zawsze w pierwszej kolejności. I taka data właśnie nadeszła - bo to właśnie dziś po raz kolejny ekipy Wisły i Cracovii zmierzą się w walce o prymat w mieście. W listopadzie ubiegłego roku 2-1 wygrały "Pasy" - tym bardziej liczymy więc na to, że wiślacy wezmą za tę porażkę rewanż!

Obydwa kluby w ostatnich miesiącach niejako zamieniły się w swojej hierarchii miejscami. Minione lata to ciągła walka "Pasów" o utrzymanie oraz balansowanie pomiędzy Ekstraklasą i I ligą. Wisła w tym czasie święciła triumfy nie tylko w walce o najwyższe lokaty w kraju, ale też z powodzeniem występowała w europejskich pucharach. W poprzednim sezonie uległo to jednak odwróceniu. To Wiśle nie udało się bowiem zakwalifikować do tzw. "grupy mistrzowskiej", "Pasy" z kolei do końca walczyły o strefę medalową. I choć to ostatecznie się im nie udało, to czwarte miejsce na koniec sezonu 2015/2016 zostało nagrodzone pierwszym w historii Cracovii awansem do kwalifikacji rozgrywek Ligi Europy.

"Pasy" w Europie nie zawitały jednak na długo, bo dwukrotnie przegrały z macedońskim klubem FK Škendija 79 Tetovo, o którym kibice w Polsce w dużej mierze wcześniej w ogóle zapewne nie słyszeli. Pucharowa przygoda Cracovii zakończyła się więc szybciej, niż się na dobre zaczęła i jedynym - choć tak naprawdę marnym - pocieszeniem dla klubu z ulicy Kałuży może być chyba tylko i wyłącznie to, że Macedończycy radzą sobie całkiem nieźle, bo wyeliminowali dwóch kolejnych rywali i są już w IV rundzie kwalifikacyjnej. Jeśli i ją przejdą - zagrają w Lidze Europy.

O kolejnej europejskiej szansie "Pasy" marzą również w bieżącym sezonie, ale na razie poza euforycznym 5-1 na inaugurację z Piastem - przyszły straty punktów, bo Cracovia przegrała niespodziewanie w Niecieczy oraz tylko zremisowała z Górnikiem Łęczna. Ostatnie więc ligowe niepowodzenia będą sobie piłkarze trenera Jacka Zielińskiego chcieli "odbić" na Wiśle. Tego można być pewnym.

Dokładnie tak samo jak i tego, że na derbowe spotkanie na ulicę Kałuży z kiepskimi nastrojami stawią się wiślacy. Po udanej wprawdzie inauguracji sezonu i zwycięstwie nad Pogonią - "Biała Gwiazda" zaliczyła fatalną wycieczkę do Trójmiasta, gdzie zaliczyła dwie bolesne porażki - 0-3 z Arką i 1-3 z Lechią. To sprawia, że obok chorzowskiego Ruchu oraz Piasta - nie ma w naszej lidze zespołu, który straciłby po trzech kolejkach więcej bramek! Wielu kibiców "zwala" winę na taki stan rzeczy na testowanie od nowego sezonu nowego ustawienia naszego bloku defensywnego, ale warto w tym miejscu jednak wspomnieć, że broni cała drużyna, dokładnie tak samo, jak i cała powinna atakować! I choć faktem jest, że gra Wisły w systemie 3-5-2 niekoniecznie zdaje na tę chwilę egzamin, to zgodzić się też trzeba z trenerem Dariuszem Wdowczykiem, który na przedmeczowej konferencji prasowej stwierdził, że większym problemem od "ustawienia" jest "nastawienie" zawodników... A to ostatnio nie mogło się podobać.

Obok spotkania derbowego nie można jednak przejść obojętnie i chyba nikt nie wyobraża sobie tego, że wiślacy podobnie jak w spotkaniach z Arką, czy Lechią, "prześpią" pierwszą połowę i do "jako takiej" pracy wezmą się dopiero po przerwie! Takiej postawy kibice na pewno nie wybaczą i tutaj znamienne są kolejne słowa trenera Wisły, który stwierdził: - Ludzie wymagają od nas nieustępliwej walki, zaangażowania i bądźmy godni tego, aby chciano nam podać rękę, abyśmy chodzili w Krakowie z podniesioną głową.

I właśnie tego od dzisiejszego meczu i wiślaków oczekujemy! Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl

Najważniejszy mecz rundy – Derby!

Dodano: 2016-08-04 20:17:30 (aktualizacja: 2016-08-06 16:25:47)

Marco / WislaLive.pl

Radość Arka po zdobyciu bramki przeciwko Cracovii Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak istotny mecz czeka nas w piątkowy wieczór. W każdym wywiadzie trenerzy i piłkarze obydwu drużyn podkreślają, że zwycięstwo w derbach to obowiązek i że zrobią wszystko, aby się z niego wywiązać.

Derby rządzą się swoimi prawami

Jak przy okazji każdego innego spotkania derbowego należy przywołać znane hasło, że te mecze rządzą się swoimi prawami i bez względu na wszelkie okoliczności wskazanie faworyta tego pojedynku jest niemal niemożliwe. Tym razem naprzeciwko siebie stają drużyny bardzo „podrażnione” dotychczasowymi niepowodzeniami. Zawodnicy zarówno gości jak i gospodarzy będą dodatkowo zmobilizowani chęcią zmazania złego wrażenia jakie pozostawili po sobie w tym sezonie, do tej pory. Nawet nie zważając na ten fakt, waga tego meczu jest tak duża, że mobilizacji żadnej z ekip zabraknąć nie powinno.

Falstart obu zespołów

Nie tak wyobrażaliśmy sobie start obecnych rozgrywek. W 3 meczach zgromadziliśmy zaledwie 3 punkty, po wygranej w 1 kolejce z Pogonią. Potem przyszły 2 porażki na wybrzeżu, po których spadliśmy na 11 lokatę. Sporym problemem wydaje się być duża liczba straconych bramek. 7 trafień naszych rywali to niemal najgorszy wynik w lidze. Jedynie chorzowski Ruch może „pochwalić” się gorszym rezultatem – 8 goli. Nasi rywale nie mają dużo więcej powodów do zadowolenia. Sezon rozpoczęli od kompromitacji w Europie. Przygodę z Ligą Europy ekipa Zielińskiego rozpoczęła, a także zakończyła na 2 rundzie eliminacji, w której dwukrotnie uległa macedońskiej drużynie Shkendija. Zmagania ligowe „Pasy” rozpoczęły dużo lepiej, pokonując aż 5:1 wicemistrza Polski Piasta. W kolejnych meczach było już dużo gorzej, porażka 2:3 w Niecieczy i bezbramkowy remis w Lublinie, z Górnikiem Łęczna. W sumie 4 punkty, które pozwalają na zajęcie 8 lokaty.

Wisła w komplecie, Craxa poważnie osłabiona

Sytuacja kadrowa Wisły jest bardzo korzystna. Trener Wdowczyk ma do dyspozycji wszystkich zawodników, co oznacza, że do zdrowia wrócił już Krzysiek Mączyński i reprezentanta pewnie zobaczymy w końcu w wyjściowym składzie. Kadra BG w najbliższym czasie ma wyglądać jeszcze lepiej, gdyż nowi właściciele zapowiedzieli aż 5 wzmocnień! Nasi rywale do meczu przystąpią bardzo osłabieni. W ostatnim spotkaniu z Górnikiem fatalnej kontuzji stawu skokowego doznał Damian Dąbrowski. Pomocnik na pewno straci przynajmniej rundę jesienną. W środę Pasy straciły także swoją największą gwiazdę. Bartosz Kapustka zamienił barwy sąsiadki na mistrza Anglii Leicester City. Sprzedaż reprezentanta Polski w znacznym stopniu wzmocni budżet krakowskiego klubu, lecz na nasze szczęście, trener Zieliński nie zdąży sprowadzić następcy młodego skrzydłowego przed derbami. Poza tymi osłabieniami bardzo wątpliwy wydaje się występ Antona Karachankova, który dopiero wraca do formy po kontuzji. Obrońcy Wisły będą musieli zwrócić szczególną uwagę na będących w niezłej formie od początku sezonu, sprowadzonego z Podbeskidzia, Mateusza Szczepaniaka i autora 2 trafień Miroslava Covillo. Bośniak już raz wdał się dość nieprzyjemnie we znaki Wiślakom, zdobywając zwycięską bramkę w 93 min derbów 2 lata temu.

Dotychczas Wisła Pany

Święta wojna to pojedynek dwóch najstarszych zespołów Ekstraklasy. Do tej pory w lidze oba zespoły mierzyły się 76 razy, z czego Wiślacy wygrali 32, 21 zakończyło się remisami, a 23 przegranymi BG. Stosunek bramkowy: 115-79. Odkąd piątkowi rywale wrócili do Ekstraklasy w 2004 roku, derby odbyły się 22 razy, aż w połowie z tych starć triumfowała Wisła. Co ciekawe w ostatnich 10 latach tylko raz jedna drużyna wygrała 2 mecze z rzędu. W sezonie 2010/11 Wiślacy 2 razy zwyciężyli 1:0. W poprzednich rozgrywkach mecz na Kałuży zakończył się podziałem punktów 1:1, natomiast przy R22 to goście okazali się zwycięzcami, triumfując 2:1.

Dość szczęśliwy sędzia dla każdej ze stron

Arbitrem spotkania będzie Daniel Stefański. Sędzia z Bydgoszczy mecze w Ekstraklasie prowadzi od sezonu 2009/10. Spotkania z jego udziałem Wiślacy najczęściej remisują. Na 20 takich spotkań podziałem punktów zakończyło się aż 9. 8-krotnie wygrywała Wisła, a zaledwie 3 razy przegrała. Dla gospodarzy piątkowych derbów to również dość szczęśliwy rozjemca. W ich przypadku statystyka wygląda następująco: 7 wygranych, 4 porażki, z czego w ostatnim sezonie 3 – 1.

Zwycięstwo obowiązkiem!

Święta Wojna to najważniejszy mecz tej rundy. Wiślacy muszą wspiąć się na szczyt swoich możliwości i pokazać dużo lepszą grę niż w 2 poprzednich grach, a na pewno w ich pierwszych połowach. Remis z pewnością nie zadowoli żadnej ze stron, ale w obliczu porażki w ostatnich derbach na pewno taki rezultat, również będzie traktowany jako porażka wśród zawodników, ale przede wszystkim wśród kibiców BG. Na stadionie możemy spodziewać się kompletu widzów. Również w komplecie jak co roku stawią się fani Wisły, którzy zapowiedzieli swój doping w trakcie meczu. Pierwszy gwizdek arbitra o 20:30. Transmisja w Canal + Sport.

NORF


Źródło: wislalive.pl


To są derby!

Jeszcze tylko kilka godzin, a oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone będą w jednym kierunku. Dojdzie do spotkania, które do czerwoności rozgrzewa cały Kraków. Oto dwa najstarsze kluby w naszym kraju w roku swojego 110-lecia zawalczą o panowanie w swoim mieście! Przed nami 194. derby Krakowa, czyli pojedynek inny niż wszystkie.

Wisła ze swoim rywalem zza Błoń grała do tej pory 193 razy. Od pierwszych udokumentowanych derbów Krakowa minęło 108 lat, ale nikt nie ma chyba wątpliwości, że oba te kluby spotykały się już od początku swojego powstania. Biała Gwiazda wygrała dotychczas 87 spotkań, 62 przegrała, a pozostałe 44 zakończyły się remisem.

Najważniejsza liga

Spotkania derbowe rozgrywane były jeszcze wówczas, zanim oficjalnie powstały rozgrywki ligowe w Polsce. Jednak najbardziej interesujące dla kibiców były te mecze krakowskich ekip, których stawką było krajowe mistrzostwo. Na boiskach Ekstraklasy jedenastki obydwu klubów spotkały się 72 razy i to Wisła może pochwalić się lepszym bilansem tych meczów. Wiślacy wygrali do tej pory 30 takich pojedynków, remisując i przegrywając ich przy tym dokładnie po 21.

Spotkania derbowe zawsze rządzą się swoimi prawami i nigdy nie jest łatwo przewidzieć przebieg takiego meczu. Takim pojedynkom towarzyszy ogromna presja - czasem jeden błąd, jedna skuteczna akcja może przesądzić o wyniku. W 7 z ostatnich 10 spotkań o zwycięstwie którejś ze stron decydowała jedna bramka. Tylko Wisła w tym okresie potrafiła udokumentować swoją przewagę większą różnicą goli. Dokładnie 23 lutego 2014 roku Biała Gwiazda po trafieniach Arkadiusza Głowackiego, Semira Stilicia i Łukasza Garguły wygrała przed własną publicznością z Pasami 3:1.

Oczko Reymana

We wszystkich dotychczasowych 193 „świętych wojnach" padło łącznie 559 bramek. Wiślacy zdobyli z tej puli 320 goli, natomiast nasz dzisiejszy rywal 239. Najskuteczniejszym strzelcem Białej Gwiazdy w pojedynkach derbowych pozostaje do dziś Henryk Reyman, który ma na swoim koncie 21 trafień. W obecnej kadrze najczęściej do siatki Pasów kierował piłkę Paweł Brożek. Naszemu napastnikowi ta sztuka udała się pięciokrotnie.

W poprzednim sezonie oba zespoły zmierzyły się ze sobą dwa razy. Pod koniec lipca 2015 roku na stadionie przy ulicy Kałuży padł remis 1:1. Cztery miesiące później przy Reymonta 2:1 wygrali goście.

Przed tygodniem w meczu 3. kolejki Lotto Ekstraklasy Pasy bezbramkowo zremisowały z Górnikiem Łęczna. Natomiast Wisła przegrała w Gdańsku z Lechią 1:3.

194. derby Krakowa rozpoczną się o godzinie 20:30.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Najważniejszy mecz rundy – Derby!

Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak istotny mecz czeka nas w piątkowy wieczór. W każdym wywiadzie trenerzy i piłkarze obydwu drużyn podkreślają, że zwycięstwo w derbach to obowiązek i że zrobią wszystko, aby się z niego wywiązać.


Derby rządzą się swoimi prawami

Jak przy okazji każdego innego spotkania derbowego należy przywołać znane hasło, że te mecze rządzą się swoimi prawami i bez względu na wszelkie okoliczności wskazanie faworyta tego pojedynku jest niemal niemożliwe. Tym razem naprzeciwko siebie stają drużyny bardzo „podrażnione” dotychczasowymi niepowodzeniami. Zawodnicy zarówno gości jak i gospodarzy będą dodatkowo zmobilizowani chęcią zmazania złego wrażenia jakie pozostawili po sobie w tym sezonie, do tej pory. Nawet nie zważając na ten fakt, waga tego meczu jest tak duża, że mobilizacji żadnej z ekip zabraknąć nie powinno.


Falstart obu zespołów

Nie tak wyobrażaliśmy sobie start obecnych rozgrywek. W 3 meczach zgromadziliśmy zaledwie 3 punkty, po wygranej w 1 kolejce z Pogonią. Potem przyszły 2 porażki na wybrzeżu, po których spadliśmy na 11 lokatę. Sporym problemem wydaje się być duża liczba straconych bramek. 7 trafień naszych rywali to niemal najgorszy wynik w lidze. Jedynie chorzowski Ruch może „pochwalić” się gorszym rezultatem – 8 goli. Nasi rywale nie mają dużo więcej powodów do zadowolenia. Sezon rozpoczęli od kompromitacji w Europie. Przygodę z Ligą Europy ekipa Zielińskiego rozpoczęła, a także zakończyła na 2 rundzie eliminacji, w której dwukrotnie uległa macedońskiej drużynie Shkendija. Zmagania ligowe „Pasy” rozpoczęły dużo lepiej, pokonując aż 5:1 wicemistrza Polski Piasta. W kolejnych meczach było już dużo gorzej, porażka 2:3 w Niecieczy i bezbramkowy remis w Lublinie, z Górnikiem Łęczna. W sumie 4 punkty, które pozwalają na zajęcie 8 lokaty.


Wisła w komplecie, Craxa poważnie osłabiona

Sytuacja kadrowa Wisły jest bardzo korzystna. Trener Wdowczyk ma do dyspozycji wszystkich zawodników, co oznacza, że do zdrowia wrócił już Krzysiek Mączyński i reprezentanta pewnie zobaczymy w końcu w wyjściowym składzie. Kadra BG w najbliższym czasie ma wyglądać jeszcze lepiej, gdyż nowi właściciele zapowiedzieli aż 5 wzmocnień! Nasi rywale do meczu przystąpią bardzo osłabieni. W ostatnim spotkaniu z Górnikiem fatalnej kontuzji stawu skokowego doznał Damian Dąbrowski. Pomocnik na pewno straci przynajmniej rundę jesienną. W środę Pasy straciły także swoją największą gwiazdę. Bartosz Kapustka zamienił barwy sąsiadki na mistrza Anglii Leicester City. Sprzedaż reprezentanta Polski w znacznym stopniu wzmocni budżet krakowskiego klubu, lecz na nasze szczęście, trener Zieliński nie zdąży sprowadzić następcy młodego skrzydłowego przed derbami. Poza tymi osłabieniami bardzo wątpliwy wydaje się występ Antona Karachankova, który dopiero wraca do formy po kontuzji. Obrońcy Wisły będą musieli zwrócić szczególną uwagę na będących w niezłej formie od początku sezonu, sprowadzonego z Podbeskidzia, Mateusza Szczepaniaka i autora 2 trafień Miroslava Covillo. Bośniak już raz wdał się dość nieprzyjemnie we znaki Wiślakom, zdobywając zwycięską bramkę w 93 min derbów 2 lata temu.


Dotychczas Wisła Pany

Święta wojna to pojedynek dwóch najstarszych zespołów Ekstraklasy. Do tej pory w lidze oba zespoły mierzyły się 76 razy, z czego Wiślacy wygrali 32, 21 zakończyło się remisami, a 23 przegranymi BG. Stosunek bramkowy: 115-79. Odkąd piątkowi rywale wrócili do Ekstraklasy w 2004 roku, derby odbyły się 22 razy, aż w połowie z tych starć triumfowała Wisła. Co ciekawe w ostatnich 10 latach tylko raz jedna drużyna wygrała 2 mecze z rzędu. W sezonie 2010/11 Wiślacy 2 razy zwyciężyli 1:0. W poprzednich rozgrywkach mecz na Kałuży zakończył się podziałem punktów 1:1, natomiast przy R22 to goście okazali się zwycięzcami, triumfując 2:1.


Dość szczęśliwy sędzia dla każdej ze stron

Arbitrem spotkania będzie Daniel Stefański. Sędzia z Bydgoszczy mecze w Ekstraklasie prowadzi od sezonu 2009/10. Spotkania z jego udziałem Wiślacy najczęściej remisują. Na 20 takich spotkań podziałem punktów zakończyło się aż 9. 8-krotnie wygrywała Wisła, a zaledwie 3 razy przegrała. Dla gospodarzy piątkowych derbów to również dość szczęśliwy rozjemca. W ich przypadku statystyka wygląda następująco: 7 wygranych, 4 porażki, z czego w ostatnim sezonie 3 – 1.


Zwycięstwo obowiązkiem!

Święta Wojna to najważniejszy mecz tej rundy. Wiślacy muszą wspiąć się na szczyt swoich możliwości i pokazać dużo lepszą grę niż w 2 poprzednich grach, a na pewno w ich pierwszych połowach. Remis z pewnością nie zadowoli żadnej ze stron, ale w obliczu porażki w ostatnich derbach na pewno taki rezultat, również będzie traktowany jako porażka wśród zawodników, ale przede wszystkim wśród kibiców BG. Na stadionie możemy spodziewać się kompletu widzów. Również w komplecie jak co roku stawią się fani Wisły, którzy zapowiedzieli swój doping w trakcie meczu. Pierwszy gwizdek arbitra o 20:30. Transmisja w Canal + Sport.

NORF
Źródło: wislalive.pl


O rywalu

Tak gra Cracovia

Już w piątek pora na mecz, który elektryzuje cały Kraków - szesnaste w historii najstarsze derby na świecie. Przy ulicy Kałuży Cracovia podejmie Białą Gwiazdę, która po dwóch porażkach chce odbudować się w tym szczególnym spotkaniu. Pasy osłabione brakiem sprzedanego do Leicester Bartosza Kapustki oraz kontuzjowanego Damiana Dąbrowskiego tanio skóry nie sprzedadzą. Zapowiada się wielkie widowisko!

Zarówno ekipa Dariusza Wdowczyka, jak i Jacka Zielińskiego przyzwyczaiły swoich fanów do wyższych miejsc w tabeli. Po raz pierwszy w historii najwyżej uplasowaną w tabeli drużyną z Małopolski jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza. W tym pojedynku lokata nie ma jednak żadnego znaczenia. Dziewięćdziesiąt minut pełne walki o każdy centymetr murawy - na to właśnie liczą sympatycy obu drużyn. Z kim w derbach Krakowa przyjdzie zmierzyć się Wiślakom? Zapraszamy na analizę taktyczną zespołu Pasów.


Bramkarz: Grzegorz Sandomierski

26-latek od czasu odejścia z zespołu Krzysztofa Pilarza może być pewnym miejsca między słupkami Cracovii. Były bramkarz m.in. Jagiellonii, Genku, Blackburn Rovers czy Dinama Zagrzeb poczuł się niezagrożony, lecz ostatnio popełnił kilka błędów, które kosztowały jego zespół utratę punktów. Tak było m.in. w przegranym pojedynku z Bruk-Betem, gdy Sandomierski źle oszacował lot piłki i pozwolił dopaść do niej Kornelowi Osyrze. Ten zgrał ją przed opuszczoną bramkę do Mateusza Kupczaka, któremu pozostało tylko dopełnić formalności. Na kolejne pomyłki niemal dwumetrowego golkipera czyhają Krystian Stępniowski oraz Rafał Dobroliński, pozyskany przed sezonem właśnie w celu wzmocnienia konkurencji między słupkami bramki Pasów.


Obrońcy: Jakub Wójcicki, Piotr Polczak, Hubert Wołąkiewicz, Deleu

Jak dotąd linia defensywna zespołu z ulicy Kałuży w każdym ze spotkań prezentowała się w odmiennym składzie. Wydaje się jednak, że obronie Pasów potrzebna jest stabilizacja, a składu, który zachował w ostatnim meczu czyste konto nie powinno się zmieniać. Na prawej flance zagra więc najprawdopodobniej usposobiony bardzo ofensywnie Jakub Wójcicki, a po przeciwnej stronie partnerować mu będzie nominalny prawy obrońca Deleu, strzelec jednej z bramek w ostatnim derbowym pojedynku. Na pozycji stoperów w barwach Pasów trwa zażarta rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie na resztę sezonu. W pierwszych dwóch potyczkach Pasów w lidze okazję do zaprezentowania się otrzymał sprowadzony z ligi węgierskiej Robert Litauszki, od którego jednak oczekiwano nieco więcej. W spotkaniu z Górnikiem Łęczna w jego miejsce na boisku zameldował się Piotr Polczak, który popełnił co prawda jeden groźny błąd, lecz poza tym skutecznie kierował defensywą. Najpewniej więc znający już dobrze atmosferę „świętej wojny" zawodnik zagra u boku Huberta Wołąkiewicza, który dotychczas rozegrał komplet minut. W odwodzie opiekunowi zespołu pozostaje jeszcze Rumun Florin Bejan.


Pomocnicy: Tomas Vestenicky, Miroslav Covilo, Marcin Budziński, Mateusz Cetnarski, Erik Jendrisek

Cracovia przyzwyczaiła już do gry piątką pomocników, z charakterystycznymi, bardzo ofensywnie nastawionymi skrzydłowymi, którzy mogą również pełnić rolę napastników. Takimi właśnie graczami są dwaj Słowacy: Tomas Vestenicky oraz Erik Jendrisek, którzy powinni wybiec w piątkowym meczu od pierwszej minuty. Pozyskany przed rozpoczęciem sezonu na zasadzie transferu definitywnego Vestenicky skorzytać może z braku Damiana Dąbrowskiego. W związku z jego absencją na pozycję defensywnego pomocnika przesunięty zostanie Marcin Budziński, który pierwsze dwa spotkania Ekstraklasy w tym sezonie rozgrywał jako… środkowy napastnik. Tak przynajmniej wyglądało to na papierze. Pasy charakteryzują się bardzo szybką i umiejętną wymiennością pozycji i na szpicy Wiślacy muszą spodziewać się „Budzika”, Jendriska czy Vestenicky’ego. Oprócz wspomnianej trójki wystąpią również: ekspert od gry w powietrzu Miroslav Covilo - który pomimo wielu ofert z ligi niemieckiej zdecydował się zakotwiczyć w Krakowie - a także powracający po jednym meczu niemal całkiem przesiedzianym na ławce rezerwowych Mateusz Cetnarski, który, jak przyznaje trener Zieliński, nie jest jeszcze w najwyższej dyspozycji.


Napastnik: Mateusz Szczepaniak

W związku z cofnięciem Marcina Budzińskiego, rolę snajpera pełnić będzie Mateusz Szczepaniak - w poprzednich rozgrywkach bez wątpienia najjaśniejszy punkt Podbeskidzia Bielsko-Biała, które spadło do I ligi. Na tle swoich kolegów 25-latek, który niegdyś występował w rezerwach Auxerre, zdecydowanie się wyróżniał i jego sprowadzenie do Cracovii należy uznać za zasłużony awans sportowy. Szczepaniak szybko dopasował się do kombinacyjnej gry zespołu z ulicy Kałuży, stając się jej podstawowym zawodnikiem. Jak już jednak wspomniano, Pasy cechuje rotacja pozycji i nie będzie niczym dziwnym, jeśli nominalnego napastnika zobaczymy w bocznych sektorach boiska.

Wisła chce bez wątpienia zrewanżować się za przegrane na własnym stadionie derby. Cracovia nie myśli o stracie punktów. W 4. kolejce Ekstraklasy będziemy świadkami naprawdę ciekawego widowiska. Czy zespół Dariusza Wdowczyka zaprezentuje się znacznie lepiej niż nad morzem? Jak bez swoich kluczowych graczy poradzi sobie Cracovia? O tym wszystkim dowiemy się już w piątek o 20.30.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Tomáš Vestenický

Piątkowego rywala Wiśle przedstawiać z pewnością nie trzeba. Derbowe spotkanie pomiędzy dwoma założonymi w 1906 roku klubami to walka nie tylko o trzy punkty, ale też o prestiż i piłkarską dominację w stolicy Małopolski. Jednym z zawodników, na których obrońcy Białej Gwiazdy szczególnie powinni zwrócić uwagę jest Tomáš Vestenický.

Urodził się 6 kwietnia w 1996 roku w Topoľčanach na terenie Słowacji. Od najmłodszych lat trenował w znanym za naszą południową granicą zespole FC Nitra. Ligowy debiut zaliczył już wieku 17 lat i pięciu miesięcy przeciwko Spartakowi Trnava. Niedługo po tym młody napastnik został powołany na MŚ U-17, które zakończyły się dla niego dużym indywidualnym sukcesem. Piłkarz strzelił po dwie bramki reprezentacjom Hondurasu i ZEA, notując także trafienie w meczu 1/8 finału z Urugwajem, który jego drużyna przegrała 2:4. Z pięcioma golami na koncie był czwarty w klasyfikacji snajperów tego turnieju i zwrócił na siebie uwagę wielkich europejskich marek.

Wieczne miasto

W styczniu 2014 roku Vestenický wybrał się na wypożyczenie do młodzieżowego zespołu AS Roma. Udane występy w Primaverze i kolejne minuty w juniorskich reprezentacjach Słowacji spowodowały, że latem 2015 roku gracz podpisał kontrakt z ekipą „Giallorossich”. Jeszcze w tym samym okienku trafił na kilka miesięcy do Modeny. Na szczeblu Serie B Słowak pojawił się na murawie trzy razy i zimą powrócił do Rzymu. Z propozycją następnego wypożyczenia w styczniu 2016 roku wyszła Cracovia, na co zarówno zawodnik, jak i włoski klub przystali.

Mimo nie najlepszych początków napastnik zaimponował trenerowi Jackowi Zielińskiemu walecznością i czynionymi z dnia na dzień postępami. Ostatecznie rundę wiosenną Vestenický zakończył z jednym golem przeciwko Pogoni, ale drużyna z Kałuży zdecydowała się wykupić snajpera z Rzymu. W tym sezonie jeszcze nie znalazł drogi do siatki i liczymy na to, że także w piątek ta sztuka mu się nie uda.


Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Bądźmy godni tego, aby chciano nam podać rękę

- Nikt nie wymaga od nas samych zwycięstw, porażkę czasami też trzeba przełknąć, ale nie w meczu z Cracovią. Ludzie wymagają od nas nieustępliwej walki, zaangażowania i bądźmy godni tego, aby chciano nam podać rękę, abyśmy chodzili w Krakowie z podniesioną głową - powiedział na konferencji prasowej przed meczem derbowym z Cracovią trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

Na pewno ważną informacją od trenera jest ta o stanie kadrowym, bo Wdowczyk awizuje, że w drużynie nie ma żadnych kontuzji.

- Wszyscy zawodnicy są gotowi i przygotowani do meczu z Cracovią. Osiemnastkę ogłoszę dziś po treningu. Co do samej motywacji, to jest to spotkanie na które piłkarzy nie trzeba motywować. Będą to moje pierwsze derby Krakowa. Do tej pory jedyne derby, które miałem okazję przeżywać, to były derby Warszawy. Wiem, że to jest specyficzny mecz i taki, na który zawodników specjalnie mobilizować nie muszę. Jesteśmy po dwóch porażkach na Wybrzeżu. Uciekło nam sześć punktów, choć plany były zupełnie inne. Mamy nadzieję, że mecz z Cracovią będzie po pierwsze meczem atrakcyjnym oraz po drugie wygranym. I z takim nastawieniem wyjdziemy na to spotkanie. Piłkarze myślę, że zdają sobie sprawę jaki to jest mecz i o co gramy. Sezon dopiero się rozpoczął, ale trzeba zdobywać punkty w każdym spotkaniu, bo po dobrym starcie zanotowaliśmy dwie porażki, które nie były wkalkulowane w to co chcemy robić. Jeśli chcemy się liczyć na naszym podwórku to musimy wygrywać. Nie możemy zbyt łatwo tracić punktów, a tak mi się wydaje, że w tych dwóch ostatnich spotkaniach trochę oddaliśmy inicjatywę przeciwnikom - niejako oddając swój los w ich ręce, a później goniliśmy wynik - mówił trener.

Wdowczyk - co nie może zbytnio dziwić - musiał wręcz zostać zapytany o ustawienie, w jakim Wisła wyjdzie na spotkanie przy ulicy Kałuży. Nie ma się bowiem co oszukiwać - pomysł z trójką obrońców w ostatnich meczach po prostu "nie wypalił".

- Nie było zarzutów po pierwszym spotkaniu, choć powiedziałem, że były pewne niedociągnięcia w naszej grze. Myślę, że nie ustawienie, a nastawienie zawodników do każdego spotkania musi ulec zmianie. W jakimkolwiek systemie byśmy nie grali, to trzeba brać odpowiedzialność za siebie i trzeba być przygotowanym mentalnie do każdego spotkania. Nie ważne czy to derby i mecz specjalny, czy mecz z którymś z outsiderów naszej ligi. Każdego trzeba traktować poważnie i z szacunkiem. Umiejętności piłkarskie mamy naprawę duże i do tego trzeba dołożyć coś co jest podstawą w każdym meczu, czyli chęć zwyciężania oraz dyscyplinę - powiedział trener.

Nie jest też żadną tajemnicą, że wiślacy ostatnio bardzo słabo "wchodzili" w swoje mecze, kompletnie "przesypiając" pierwsze ich połowy.

- Kwestia nastawienia to jest dla mnie podstawa. Omówiliśmy dokładnie mecz z Lechią Gdańsk, spędziliśmy nad tym dużo czasu przygotowując się do meczu z Cracovią. Analizujemy czemu drugie połowy są lepsze w naszym wykonaniu, od pierwszych - kiedy jesteśmy wypoczęci i kiedy trzeba się zaangażować w walkę. Tak jak powiedziałem - umiejętności piłkarskie są na tyle duże, że potrafimy grać w piłkę. I pokazał to nawet ten mecz z Lechią, że potrafimy zdominować przeciwnika, tyle że dzieje się tak fragmentami, momentami - kiedy wszyscy jesteśmy skupieni na tym co mamy robić i kiedy wszyscy jesteśmy zdyscyplinowani. Kiedy każdy z zawodników będących na boisku musi odpowiednio się zachowywać, kiedy drużyna jest w ataku i obronie. W pierwszych połowach grał tylko ten zawodnik, który miał piłkę, a reszta statystowała i do tego nie możemy dopuścić. Zwróciliśmy uwagę piłkarzom na te aspekty, które nam się nie podobają. Nie ma różnicy, czy to jest zawodnik starszy, czy młodszy. Doświadczony, czy mniej doświadczony. Mamy być jednością i jednym serduchem bijącym w tym samym rytmie na boisku, a wtedy nie będziemy mieć problemów - przyznał Wdowczyk.

- Każdy z zawodników niech sobie wyobrazi przeciwko komu przychodzi mu grać i w jaki sposób chce grać. To nie tylko odprawa przedmeczowa, analiza gry przeciwnika, analiza gry naszej, ale też tego co chcemy robić i po co wychodzę na boisko. Co ja chcę osiągnąć na boisku? Najważniejszą rzeczą jest chęć wygrywania. To jest podstawa. Chciejmy wygrywać i zdobywać więcej bramek. Jak przeciwnik strzeli nam jedną, to chciejmy zdobyć dwie. To jest podstawą rywalizacji i mentalnego nastawienia. Nie tylko do meczu z Cracovią, ale też do każdego, który przed nami. Zdaję sobie sprawę ile derby znaczą dla jednej i drugiej drużyny. Dla kibiców tych zespołów. Prowadzę Wisłę Kraków i zrobię wszystko, żebyśmy ten mecz wygrali - zapowiedział opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

Trener Wisły został także zapytany o samego naszego rywala.

- Sporym osłabieniem Cracovii są odejścia Bartosza Kapustki i Denissa Rakeļsa, który był w dobrej dyspozycji, ale Cracovia wciąż ma dobrych piłkarzy w swoim składzie, na których trzeba będzie zwracać baczną uwagę. To drużyna, która lubi dużo operować piłką, wymieniać podania między sobą, budować akcje w ataku pozycyjnym. Są ruchliwi na boisku. Mamy nad czym się zastanawiać i kogo się obawiać, bo Cracovia to mocny zespół i może pokonać każdą inną drużynę w naszej lidze. Dlatego musimy być bardzo skoncentrowani na swojej pracy i pokazywać swoje atuty na boisku i chęć zdominowania przeciwnika - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Z przyjemnością wyczekuję takich meczów

- Jeśli chodzi o skuteczność, to mogę być coraz bardziej zadowolony. Początek był średni, bo sytuacje były, ale gorzej było ze skutecznością. W ostatnim meczu bramka, ale wiadomo, taka która nie przyniosła punktów. Nie było się więc za bardzo z czego cieszyć. Mam nadzieję, że w meczu derbowym strzelimy - nie ważne kto - co najmniej jednego gola więcej od przeciwnika. Będziemy starali się zdobyć trzy punkty - zapowiada przed czekającymi nas jutro derbami pomocnik Wisły, Rafał Boguski.

- Nikogo nie trzeba uświadamiać, bo każdy kiedyś grał derby - choćby w juniorach, czy trampkarzach - tam też jest atmosfera, gdzie gra się takie mecze. Już dzieciaki wiedzą co to jest za mecz. Każdy takie spotkania grał i nikogo nie trzeba uświadamiać. Każdy wie co to za mecz i każdy w głowie już pewnie go rozgrywa. Każdy jest skupiony i chce się pokazać z jak najlepszej strony. A co do moich derbów, to najbardziej gorzkie to chyba te ostatnie, które przegraliśmy u siebie. Najmilsze zaś to te dwa mecze przy Kałuży, które wygrywaliśmy i zdobywałem w nich bramki - wspominał wiślak, który przyznał jednocześnie, że choć wystąpił już w wielu spotkaniach derbowych, to poziom adrenaliny przed każdym jest można powiedzieć niezmienny.

- Przed każdym takim meczem jest podobnie, jest ekscytacja, jakieś tam poddenerwowanie. Z przyjemnością wyczekuję takich meczów - powiedział.

- Każdy indywidualnie musi zagrać na wyższym poziomie i wtedy ta gra będzie wyglądać zdecydowanie lepiej - uważa Boguski. - Ostatnie dwa mecze nam nie wyszły. Każdy potrafi grać lepiej i jeśli każdy zawodnik wzniesie się na wyższy poziom, to będzie to wyglądało inaczej. A co do pierwszych części meczów z Arką i Lechią, to każdy gdy dostawał piłkę miał presję jednego-dwóch zawodników i ciężko było zgrać piłkę, czy coś z nią zrobić, bo był natychmiastowy atak i z tym sobie nie radziliśmy. W drugich połowach krycie nie było już takie ścisłe, mieliśmy więcej miejsca i mogliśmy swobodniej rozgrywać piłkę. Ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. My też powinniśmy w pierwszych połowach grać agresywniej i to może być klucz - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: Gotowi na derbową wojnę

Tomasz Cywka w przegranym meczu z Lechią był jednym z jaśniejszych punktów w wiślackiej ekipie. Pomocnik Białej Gwiazdy w końcówce był bliski szczęścia, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Teraz dla piłkarzy Wisły liczą się już jednak wyłącznie piątkowe derby Krakowa. „To są zawsze zacięte bitwy. W takim meczu nikt nie ma prawa odstawić nogi. Wojna? Będziemy na nią gotowi!” - zapowiada „Cywa”.


Zdaniem wielu, mecz z Lechią był Twoim najlepszym w barwach Wisły. Też tak to odbierasz?

Zupełnie nie. Pierwsze odczucie to jest przegrany mecz i ogólne zawiedzenie, bo jechaliśmy na północ Polski po dwa zwycięstwa, a wróciliśmy bez punktu. Teraz trzeba znowu wyciągnąć wnioski, żeby wygrać kolejne spotkanie, tylko to mnie w pierwszej kolejności interesuje.


Bywasz postrzegany jako zawodnik uniwersalny, który nie grał chyba jeszcze tylko na bramce.

To prawda. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale jeżeli mogę pomóc drużynie na danej pozycji, która choćby ze względu na kontuzję któregoś z kolegów nie może być obsadzona to jak najbardziej pomogę. Najważniejsze, żeby się tam sprawdzać i coś dawać zespołowi. Zawsze mówiłem trenerowi, że niezależnie od pozycji na boisku będę dawał z siebie wszystko, żeby pomagać drużynie.


Gdyby piłka po Twoim strzale w Gdańsku nie odbiła się od słupka, teoretycznie mecz mógł zakończyć się lepiej zarówno dla Ciebie, jak i dla całej ekipy.

Tak, wprawdzie był to już doliczony czas gry… Wiadomo jednak, że w piłce nie takie sytuacje się zdarzały, a drużyny strzelały w takich okolicznościach nawet po kilka bramek. Na pewno poszlibyśmy za ciosem i kto wie - możliwe, że udałoby nam się nawet wyrównać. Szkoda... Przez większą część spotkania jednak przegrywaliśmy, musieliśmy gonić wynik i to boli najbardziej.


Wolisz być usposobiony bardziej ofensywnie czy defensywnie?

Ogólnie jestem pomocnikiem, więc muszę grać i tu, i tu. Pewnie więcej czasu spędza się w grze obronnej, ale na mojej pozycji należy grać zarówno do przodu, jak i do tyłu. Jednak mimo wszystko wolę do przodu, bo i trochę bramek i asyst zaliczałem w przeszłości, więc na pewno dobrze czuję się w tej roli.


Rafał Boguski w jednym meczu trafił w poprzeczkę, a w kolejnym już do siatki. Może z Tobą będzie podobnie?

Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby tak właśnie było.


Przed wami derby - jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy mecz w sezonie. Oczywiście! Teraz dwa poprzednie wyniki kompletnie nie mają już znaczenia. Po zwycięstwach mielibyśmy jeszcze więcej pewności siebie, a na żaden mecz nie trzeba nas dodatkowo mobilizować. Ale w derbach tym bardziej - wychodzimy, gramy o trzy punkty dla całego Krakowa, dla naszych kibiców. Liczy się dla nas tylko zwycięstwo!


To nie będzie zwykła rywalizacja, a boiskowa bitwa, może nawet wojna.

To są zawsze bitwy, wojny. To szczególny mecz, w którym nikt nie ma prawa odstawić nogi i nie powalczyć. Wojna? Jesteśmy na nią gotowi!


Nie wszyscy gracie w Wiśle równie długo. Na pewno czujecie wagę tego starcia?

Nawet nowi zawodnicy też mieli okazję grać w innych derbach. Oczywiście nie jest to to samo, ale na każdym kroku wszyscy przypominają nam, jak bardzo czekają na ten mecz. Wszyscy jesteśmy gotowi mentalnie i fizycznie na tę bitwę.

Rozmawiał Damian Juszczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Koszmar wciąż trwa. Cracovia - Wisła 2-1

Denis Popvić
Denis Popvić

Po dwóch wyjazdowych porażkach kolejno w Gdyni oraz w Gdańsku - tym razem piłkarze "Białej Gwiazdy" wybrali się na najbliższe z możliwych spotkanie poza Reymonta w Ekstraklasie, bo na ulicę Kałuży, gdzie rozegraliśmy mecz derbowy. I po jego zakończeniu napisać i powiedzieć można tylko jedno - nasza fatalna seria została niestety podtrzymana, bo przegraliśmy z Cracovią 1-2. Honorowego gola dla zespołu "Białej Gwiazdy" zdobył Patryk Małecki.

W ostatnich dwóch meczach piłkarze krakowskiej Wisły bardzo źle zaczynali swoje występy i Cracovia licząc, że wiślacy także popełnią ten błąd - od początku chciała ten fakt wykorzystać. I idealnie się to jej udało. Już bowiem pierwszy wypad pod nasze pole karne "Pasów" zakończył się wprawdzie zablokowaniem Jakuba Wójcickiego przez Rafała Pietrzaka, ale piłka potoczyła się pod nogi Marcina Budzyńskiego, a ten sprzed "szesnastki" uderzył bardzo precyzyjnie. Piłka odbiła się jeszcze od słupka naszej bramki i zanim Łukasz Załuska mógł się z futbolówką przywitać - musiał wyciągać ją z siatki.

Wisła mecz przy Kałuży rozpoczęła więc fatalnie i już po 62 sekundach gry (!) musiała odrabiać straty! I szło to jej jak po grudzie. Wprawdzie "Pasy" po wyjściu na prowadzenie nie poszły za ciosem, tylko raczej cofnęły się na swoją połowę i czekały na okazję do kontrataków, ale też atak pozycyjny wiślaków pozostawiał wiele do życzenia. Przynajmniej do minuty czternastej, kiedy to po zgraniu od Rafała Boguskiego w dobrej sytuacji znalazł się Zdeněk Ondrášek, ale Grzegorz Sandomierski nie dał się pokonać. Dwie minuty później na indywidualną akcję zdecydował się z kolei Krzysztof Mączyński, ale jego próbę bramkarz gospodarzy zdołał odbić, a dobitka Boguskiego była zbyt słaba, aby udało się wyrównać. "Pasy" na te dwie nieudane próby "Białej Gwiazdy" odpowiedziały kontratakiem, w którym świetnie spisał się Maciej Sadlok, bo odważnym wślizgiem - już w "szesnastce" - powstrzymał Mateusza Szczepaniaka.

Tomasz Cywka
Tomasz Cywka

Wiślacy po dwóch kwadransach gry mogli jednak wyrównać. Niestety w 29. minucie dobrej sytuacji po podaniu od Mączyńskiego nie wykorzystał Boguski, który swoim uderzeniem szukał wprawdzie "długiego rogu", ale piłka przeleciała ostatecznie obok bramki. W 32. minucie bardzo dobrą piłkę "rzucił" natomiast aktywny Tomasz Cywka, ale Paweł Brożek nie zdołał jej opanować i kolejna szansa przepadła. Cztery minuty później swoją okazję miał też Sadlok, ale jego strzał z dystansu przeleciał ponad bramką.

I choć wiślacy starali się odrobić stratę, to tak jak źle pierwszą połowę rozpoczęli, tak źle ją skończyli. "Pasy" udany wypad pod naszą bramkę zakończyły bowiem kolejnym golem, którego zdobył Szczepaniak i było już 0-2. Zresztą przy tej bramce mieliśmy jedną wielką serię błędów. Wybita do środka boiska piłka została zgrana do Erika Jendriška, do którego nie zdążył Pietrzak. Słowak odegrał więc do nadbiegającego Wójcickiego, którego nie zdołał powstrzymać Sadlok. Następny w kolejce był już wspomniany Szczepaniak, a tego nie udało się zablokować Arkadiuszowi Głowackiemu... Jakby zaś tego było mało - na drugie 45 minut straciliśmy Brożka, który murawę opuścił zanim dobiegł regulaminowy czas gry pierwszej połowy, z powodu kontuzji.

Mateusz Zachara
Mateusz Zachara

Jedyną nadzieją wiślaków mógł być teraz tylko fakt, ze w drugich częściach ich gra wyglądała ostatnio lepiej, ale trzeba to było jeszcze pokazać. I choć nasi piłkarze starali się coś po przerwie zdziałać, to zwyczajnie brakowało im w tej potyczce futbolowej jakości. Dość powiedzieć, ale pierwszą groźną akcję w drugiej połowie udało nam się przeprowadzić dopiero po prawie dwudziestu jej minutach, ale i tak boczny sędzia podniósł chorągiewkę. Pierwszy zaś poważniejszy strzał drugiej połowy oddał trzy minuty później Mączyński, ale był on bardzo niecelny. W międzyczasie kibice "Pasów" mieli przedwczesne, jak się okazało, kolejne powody do radości, bo choć Mateusz Cetnarski zdobył bramkę, to sędzia odgwizdał przewinienie zawodnika gospodarzy na wprowadzonym chwilę wcześniej Petarze Brleku.

W kolejnych minutach wiślacy próbowali przeprowadzać swoje ataki, ale byli nie dość, że bardzo niedokładni, to dodatkowo pośpiech był dla nich złym doradcą i nasza gra nie mogła się tym samym podobać, bo nie stwarzała poważnego zagrożenia pod bramką "Pasów". Takim na pewno nie była bowiem choćby próba Brleka, który w 83. minucie huknął wprawdzie mocno, ale koszmarnie niedokładnie.

I tak toczyło się to aż do minuty 88., kiedy to wreszcie akcja wiślaków zakończyła się skutecznie. Piłka po podaniu ze środka do boku od Brleka do Cywki - trafiła ostatecznie pod nogi Patryka Małeckiego, a ten uderzeniem przy słupku zdobył dla nas kontaktowego gola!

I choć sędzia doliczył cztery minuty, to nic więcej Wisła nie zdołała już zdziałać. Cracovia od tego bowiem momentu zdołała przesunąć bowiem ciężar gry dalej od własnej bramki i ostatecznie derby wygrała.

Źródło: wislaportal.pl


Przegrane derby...

Alan Uryga
Alan Uryga

192. Wielkie Derby Krakowa dla Pasów. Podopieczni Jacka Zielińskiego pokonali Białą Gwiazdę 2:1, po bramkach Marcina Budzińskiego oraz Mateusza Szczepaniaka. W końcowych minutach meczu kontaktowego gola strzelił Patryk Małecki, lecz na więcej nie wystarczyło czasu.


Pierwszą w obecnym sezonie Świętą Wojnę graczom Wisły, podobnie jak przed rokiem, przyszło rozegrać w roli gości. Zespół Dariusza Wdowczyka przystąpił do meczu wzmocniony obecnością Krzysztofa Mączyńskiego, którego uraz został zaleczony przez klubowych lekarzy. Pasy natomiast przed derbami zostały podwójnie osłabione - poważnej kontuzji w potyczce z Górnikiem Łęczna nabawił się Damian Dąbrowski, a Bartosz Kapustka został zawodnikiem zespołu mistrza Anglii, Leicester City.

Spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy w wymarzony sposób. Już w pierwszym ataku Cracovia zdobyła bramkę, otwierającą wynik meczu. Prawą flanką popędził Wójcicki, piłkę spod nóg wybił mu Pietrzak, lecz ta trafiła wprost pod nogi Marcina Budzińskiego, który przymierzył z ok. 25 metrów nie do obrony. Zegar pokazywał dopiero początek drugiej minuty...

Przez następne kilka minut gra toczyła się głównie w środku pola, co sprzyjało Pasom w spokojnym przetrzymywaniu piłki. Wiślaków z impasu próbował wybić Maciej Sadlok, lecz jego wolej znacznie minął bramkę strzeżoną przez Grzegorza Sandomierskiego.

W 15. minucie pierwszą dogodną akcję stworzyła sobie Białą Gwiazda. Szybka klepką rozegrali piłkę Brożek i Boguski, ten drugi uruchomił prostopadłym podaniem Zdenka Ondraska, a Czech strzałem z szesnastki postraszył bramkarza Pasów, który jednak zdołał sparować futbolówkę. Chwilę później zza pola karnego próbował Mączyński, ale po raz kolejny górą był Sandomierski. Dobitka Boguskiego nie sprawiła kłopotu 26-letniemu golkiperowi.


Przewaga bez efektu

Rafał Pietrzak
Rafał Pietrzak

Odpowiedź Cracovii nie przyniosła podwyższenia rezultatu, choć strzał z dystansu Jendriska nie należał do najgorszych. Wisła była bliska wyrównania tuż przed zakończeniem drugiego kwadransa. Do sytuacyjnej piłki dopadł Rafał Boguski, którego uderzenie z woleja nieznacznie minęło prawy słupek bramki Sandomierskiego. Po utracie gola to Wisła była stroną przeważającą, ale żaden strzał nie chciał zatrzepotać w siatce. Kolejny raz z dystansu strzelał Sadlok, jednak tym razem wysoko nad poprzeczką.

Co nie udało się Wiśle, wyszło Cracovii. Tuż przed przerwą zabójczą kontrę prawą stroną przeprowadzili Budziński z Wójcickim, ten pierwszy wstrzelił piłkę w pole karne, a Szczepaniak wygrał siłowy pojedynek z Głowackim i z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Kilkadziesiąt sekund później, wprowadzony tuż po stracie gola Mateusz Zachara kropnął z woleja nad poprzeczką. Ostatnim akordem połowy, podczas której to Wisła stworzyła sobie więcej szans, a Pasy w iście profesorskim stylu wypunktowały gości, był zbyt lekki strzał Krzysztofa Mączyńskiego.

Pierwszą szansę w drugiej połowie stworzyła sobie drużyna Jacka Zielińskiego. Po wrzutce Cetnarskiego w ekwilibrystyczny sposób główkował aktywny Jakub Wójcicki, lecz zabrakło mu precyzji. Wisła odpowiedziała dopiero w 55. minucie, kiedy to po głębokiej centrze Rafała Pietrzaka w powietrzu zderzyli się Miroslav Covilo i Grzegorz Sandomierski. Żaden z Wiślaków nie dołożył jednak nogi do bezpańskiej piłki.

Przez kolejne dziesięć-piętnaście minut kilkukrotnie dochodziło do spięć pomiędzy graczami obu zespołów. Nie wpływało to dobrze na jakość widowiska. W 66. minucie trzeciego gola zdobyli piłkarze Cracovii, lecz sędzia Daniel Stefański odgwizdał wcześniej faul Mateusza Szczepaniaka na Tomaszu Cywce. Przy Kałuży było więc nadal 2:0.

Zniwelować straty próbował Krzysztof Mączyński, lecz jego próba była równie mocna, co niecelna. Poziom widowiska w drugich czterdziestu pięciu minutach pozostawiał wiele do życzenia. Cracovia czekała na ataki Wisły schowana za podwójną gardą, a atak pozycyjny Białej Gwiazdy nie forsował ani tempa, ani defensywy Pasów.


Niezniszczalny Małecki

Jeszcze raz groźnie w polu karnym zespołu Jacka Zielińskiego zrobiło się w 80. minucie meczu, lecz dośrodkowanie Cywki było za mocne, a zgranie Ondraska przecięli obrońcy. Na dwie minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry nadzieję w serca wiślackich kibiców wlał Patryk Małecki, który wykorzystał płaskie dośrodkowanie Tomasza Cywki. Przy Kałuży zrobiło się 2:1, a Wiśle brakowało tylko gola do remisu. Sędzia Stefański doliczył cztery minuty, jednak Biała Gwiazda nie zdążyła stworzyć sobie żadnej dogodnej okazji. Mecz zakończył się wynikiem 2:1. Biała Gwiazda częściej zagrażała bramce Sandomierskiego, jednak w piłce nożnej chodzi głównie o bramki...


Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Petar Brlek  przy piłce.
Petar Brlek przy piłce.

Trzecia porażka z rzędu. Tym razem najbardziej bolesna, bo derbowa

Niestety przegrywamy 192. Świętą Wojnę. Mimo, iż Wisła przez cały mecz prowadziła grę, przeważała w zasadzie w każdej statystyce, to nasi rywale okazali się konkretniejsi.


Wisła rozgrywała, rywale strzelali

Zwycięscy tego spotkania stworzyli sobie 1 sytuację bramkową, zdobywając 2 gole. Co z tego skoro Wiślacy wypracowali niewiele więcej okazji, a przez niemal całe spotkanie nie potrafili zamienić ich na bramki. Gol na samym początku meczu ustawił to spotkanie. Piłkarze BG musieli przejąć inicjatywę, aby poszukać odrobienia strat, natomiast gospodarze skupili się na obronie (co trzeba przyznać wychodziło im bardzo dobrze) i sporadycznych kontrach. W naszej grze długimi fragmentami brakowało pomysłu na sforsowanie defensywy rywali. Zbyt dużo było rozgrywania piłki w poprzek boiska. Brakowało klarownych sytuacji, a strzały z dystansu lądowały na trybunach. Nie zabrakło jedynie twardej, męskiej gry, jak przystało na derby.


Indywidualnie

Dla Łukasza Załuski był to drugi mecz w barwach Wisły.
Dla Łukasza Załuski był to drugi mecz w barwach Wisły.

Najbardziej niewdzięczną rolę w tym meczu miał zdecydowanie Łukasz Załuska. Przy bramkach nie miał w zasadzie większych szans, poza tym rywale nie oddali ani jednego celnego strzału. Bramkarz kilkukrotnie nie popisał się przy wybiciach piłki, co mogło być spowodowane lekką dekoncentracją ze względu na bierny udział w meczu. Obrona spisała się solidnie. Jedyne zarzuty można skierować do trzech zawodników (Pietrzaka, Sadloka i Głowackiego), którzy nie powstrzymali akcji bramkowej, zakończonej trafieniem na 2:0. Najlepiej wyglądał za to Tomasz Cywka, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej na prawym boku obrony. Do poprawnej postawy w defensywie można dodać kilka wypadów pod pole karne rywali, z których jeden zakończył się kolejną asystą. Dobra gra Cywki może być sporym problemem Jakuba Bartosza, który po 2 kolejkach stracił miejsce w składzie. Jeszcze większy kłopot ma Boban Jovic. Słoweniec w poprzednim sezonie był pierwszym wyborem trenerów, teraz po raz kolejny nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Na niej zabrakło także Ryśka Guzmicsa. Trener tłumaczy tę absencję kontuzją, podobno jednak Węgier dogadany jest już z beniaminkiem Serie A Pescarą i za 500 tyś Euro ma opuścić Wisłę. W środku pola zdecydowanie zawiódł Krzysiek Mączyński, który bardzo obniżył loty w porównaniu z występami w reprezentacji i nie udźwignął roli kreatora gry w derbowym spotkaniu. Defensywny pomocnik grał bardzo asekuracyjnie, z czego niewiele wynikało. To samo można powiedzieć o grze Denisa Popovicia. W miarę dobrą zmianę w drugiej połowie dał Petar Brlek, który popisał się kilkoma niezłymi prostopadłymi zagraniami (między innymi asysta 2 stopnia przy bramce). Chorwat przeplatał jednak te niezłe podania, totalnie nieudanymi. Mało widoczny był Rafał Boguski, jednak kiedy już miał piłkę przy nodze starał się zrobić z niej jak najlepszy użytek. Patryk Małecki zagrał naprawdę dobre zawody, jeśli jednak liczyć jedynie pierwsze 15 minut i ostatnie 5. Skrzydłowy wtedy szalał na lewej flance, raz po raz wkręcając w ziemię Wójcickiego. Przez resztę meczu był jednak zupełnie bezbarwny. Zdecydowanie najgorzej zaprezentowali się napastnicy. Zupełnie bezproduktywnego Brożka, który nabawił się urazu żeber, tuż przed przerwą zmienił równie bezproduktywny Mateusz Zachara. Zdenek Ondraszek zagrał o tyle konkretniej, że doszedł do jednej świetnej okazji, której jednak nie był w stanie zamienić na bramkę.


Akcja po akcji

Paweł Brożek
Paweł Brożek

Mecz jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a Łukasz Załuska już musiał wyciągać piłkę z siatki. W 60 sek. Rafał Pietrzak wybił piłkę spod nóg Jendriska, ta trafiła jednak do Marcina Budzińskiego, który długo się nie zastanawiając huknął z dystansu, na tyle precyzyjnie, że piłka jeszcze otarła się o słupek i wpadła do bramki. Wiślacy ruszyli do odrabiania strat, jednak wobec świetnie zorganizowanej defensywy rywali, stwarzanie sytuacji przychodziło niezwykle ciężko. W 14 min. Rafałowi Boguskiemu udało się, fantastycznym prostopadłym zagraniem, wyprowadzić na czystą pozycję Zdenka Ondraszka, ten uderzył prawą nogą, lecz bardzo dobrze ustawiony Sandomierski wybronił ten strzał. Już dwie minuty później groźnym uderzeniem popisał się Krzysiek Mączyński. Piłka jednak zmierzała w środek bramki i bramkarz nie miał większych problemów z obroną. Była to jedyna udana z wielu prób Mąki w tym meczu. 29 min. wybita piłka przez obrońcę Pasów trafiła pod nogi Bogusia, ten instynktownym strzałem z powietrza starał się zaskoczyć golkipera, futbolówka niestety w niedużej odległości minęła słupek. 43 min. Jedna z wielu kontr gospodarzy po raz pierwszy sprawia realne zagrożenie pod naszą bramką. Prawym skrzydłem przedarł się Jendrisek, dograł do Wójcickiego, ten przedłużył jeszcze w głąb pola karnego, a tam Szczepaniak, przy asyście Głowackiego, wepchnął futbolówkę do siatki. W drugiej połowie gospodarze bronili się jeszcze zacieklej, nie angażując się już nawet w kontrataki, wobec czego sytuacji bramkowych mięliśmy jeszcze mniej. W 89 min. w końcu udaje się przełamać szczelną defensywę. Płaskie dośrodkowanie Tomasza Cywki trafia do Patryka Małeckiego, ten z pierwszej piłki oddaje celny strzał tuż przy słupku. Lecz na odrobienie strat czasu już nie wystarcza. Wisła przegrywa 1:2.


Sytuacja coraz gorsza

Po meczu piłkrze oddali swoje koszulki kibicom, na pierwszym planie Zdenek Ondrasek.
Po meczu piłkrze oddali swoje koszulki kibicom, na pierwszym planie Zdenek Ondrasek.

Można się zastanawiać, czy gdyby kontaktowa bramka padła wcześniej, udało by się odrobić straty. Jakby wyglądał ten mecz, gdyby nie strzał życia Budzińskiego i szybko objęte prowadzenie przez gospodarzy. Faktem jest jednak, że przegrywamy 3 mecz z rzędu i sytuacja zaczyna się robić coraz mniej ciekawa. Zdecydowanie brakuje nam kreatywnej „10” i skutecznego napastnika, jeśli nowi właściciele myślą o wzmocnieniach, powinni się skupić na sprowadzeniu zawodników właśnie o takich walorach. Była to druga z rzędu porażka z drużyną zza Błoń, a taka sytuacja nie miała miejsca już od 67 lat! Trener Wdowczyk może się cieszyć, że w klubie nie ma już Bogusława Cupiała, gdyż niemal na pewno pożegnał by się z pracą. To że ją utrzyma nie jest oczywiście pewne i w tym momencie. Menadżer ma jednak pełne poparcie piłkarzy, lecz nie wiadomo czy to wystarczy. Musimy się przełamać i znów zacząć zdobywać punkty, bo 3 oczka w 4 meczach to bardzo mizerny wynik. Zanim wrócimy jednak do zmagań ligowych, przed nami starcie we wtorek, w Pucharze Polski z Zagłębiem Sosnowiec i to na nim muszą się skupić teraz zawodnicy.

Źródło: wislalive.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Jest to cios dla zawodników

- Gratuluję Cracovii zdobycia trzech punktów w derbach. Mecz jeszcze dobrze się nie rozpoczął i przegrywaliśmy 0-1. Po tej bramce szybko się otrząsnęliśmy, osiągnęliśmy przewagę i stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Opanowaliśmy to co działo się na boisku i prowadziliśmy grę, ale nadzialiśmy się na kontrę i dostaliśmy drugą bramkę. Z takim wynikiem nie gra się łatwo - powiedział po meczu derbowym z Cracovią, trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- W drugiej połowie nastawiliśmy się na ofensywę, ale tych okazji nie było zbyt wiele. No cóż, przegrane derby, stąd jest to cios dla zawodników oraz dla klubu, ale mamy kolejne mecze przed sobą. Liga dopiero się rozpoczęła i ciężko pracując będziemy zdobywali punkty. Przyjdzie taki czas, że i dla nas zaświeci słońce - dodał trener Wisły.

- Zmiana Pawła Brożka spowodowana była kontuzją. Ma coś z żebrami - powiedział opiekun zespołu Wisły, zapytany o przedwczesną zmianę napastnika. Ten opuścił bowiem murawę, tuż przed zakończeniem pierwszej połowy.

- Dwójka naszych napastników odstawała od reszty zespołu. Nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu sytuacji, bo nasi napastnicy byli zbyt statyczni. Może to nie jest kryzys, ale przegrywamy trzeci mecz z rzędu. Powiedzmy sobie jasno - te trzy wyjazdowe mecze to nie były mecze łatwe, aczkolwiek liczyłem na coś więcej, niż na zerową zdobycz punktową - dodał trener Wisły Kraków, który został także zapytany o skomentowanie postawy w bramce Łukasza Załuski. "Pasy" oddały dziś dwa celne strzały i padły z tego dwie bramki.

- Dajmy mu czas, bo my jako zespół nie mamy łatwego okresu, więc winić bramkarza za cokolwiek co dzieje się na boisku, za złe ustawienie, czy za stracone bramki byłoby dużym uproszczeniem - stwierdził Wdowczyk.

W składzie "Białej Gwiazdy" zabrakło dziś Richárda Guzmicsa, który ma ofertę transferową z Włoch i o jego absencję nasz trener również został zapytany.

- Odnośnie transferu Richárda Guzmicsa, to wiem że trwają rozmowy, ale miał drobną kontuzję kolana i dlatego nie był brany pod uwagę przy ustalaniu składu na ten mecz - powiedział trener.

Jeden z obecnych na pomeczowej konferencji prasowej dziennikarzy - mocno skrytykował postawę w dwóch ostatnich meczach Wisły Rafała Pietrzaka, wskazując go winnym utraty aż... pięciu ostatnich bramek naszego zespołu.

- Myślę, że nadawałby się pan na trenera Wisły Kraków. Dużo pan wie i mam nadzieję, że wie pan jak to zrobić - skwitował trener. - To nie jest proste. Każdy mecz analizujemy i patrzymy w tygodniu jak zawodnicy prezentują się na boisku. Ja jestem odpowiedzialny za to kogo wystawiam i za to kto w tym składzie gra i jak mamy grać - stwierdził opiekun wiślackiej drużyny.

- W pierwszej połowie, po stracie bramki, to Wisła miała inicjatywę, grała w piłkę i była częściej w jej posiadaniu. Tak to widziałem z ławki. To, że tracimy bramki, a ich nie strzelamy, to nad tym trzeba się zastanowić. Do tej pory nawet jak traciliśmy, to też strzelaliśmy ich więcej niż przeciwnik. Teraz tak nie jest i na gorąco mogę powiedzieć, że zdecydowanie więcej wymagam od naszych napastników - czyli więcej pracy i w obronie i w ataku. To jest ciężka robota, ale tak jak wykonują ją wszyscy zawodnicy na boisku, tak mają ją wykonywać również identyczną oni. Nie winię ich za to, że straciliśmy bramki i przegraliśmy mecz, ale będę wymagał od nich zdecydowanie więcej - powiedział dobitnie nasz trener.

Dla Dariusza Wdowczyka były to pierwsze derby Krakowa i został on zapytany o presję tego spotkania.

- Jestem oswojony ze stresem i z meczami przy dużej publiczności. Nie wpływa to na mnie może w taki sposób, jak na młodszych zawodników. Mamy jednak doświadczonych piłkarzy, którzy zdobywali mistrzostwo Polski i grali w reprezentacji, gdzie presja jest zdecydowanie większa, bo to mecze o poważną stawkę, które ogląda cały naród, ale derby są zawsze wyjątkowe. Nie narzucaliśmy jakiejś specjalnej presji na zawodników. Chcieliśmy wyjść i pokazać, że potrafimy grać w piłkę. Mecz na stadionie Cracovii jest taki, że stadion jest przeciwko drużynie i na to zawodników uczulaliśmy, żeby nie reagować, a zająć się tylko grą. Nie rozmawiać ani z arbitrem, ani z trybunami. Mieliśmy zajmować się tylko tym, co było do zrobienia na boisku - przyznał opiekun Wisły.

Na zakończenie Wdowczyk został zapytany o to, jak wygląda sprawa z ewentualnymi wzmocnieniami Wisły. Zwłaszcza jeśli chodzi o pozycję rozgrywającego.

- Nie do mnie to pytanie, nie zajmuję się skautingiem i transferami. W tej chwili zajmować ma się tym Marek Citko i w tej chwili proszę kierować te pytania do niego - zakończył trener.

Źródło: wislaportal.pl


Jacek Zieliński: - Zagraliśmy mądrze i przede wszystkim skutecznie

- Komentarz będzie jeden i będzie krótki - Cracovia rządzi w Krakowie, przynajmniej przez najbliższe pół roku. W meczu derbowym wrażenie estetyczne i to wszystko co tam jest w statystykach piłki nożnej jest mało ważne, liczyło się zwycięstwo. To mamy, ale myślę, że po niezłym meczu pełnym walki, który mógł się podobać kibicom. Z tego się bardzo cieszymy - powiedział po spotkaniu derbowym opiekun "Pasów", Jacek Zieliński.

- Duże słowa uznania dla chłopaków, mimo tych przeciwności, które nas ostatnio dotykają. Zagraliśmy na olbrzymim poziomie zaangażowania, z dużą wolą walki, mądrze i przede wszystkim skutecznie, co jest najważniejsze - dodał trener Cracovii.

- Każda wygrana w pojedynku derbowym smakuje bardzo mocno. Ta na Reymonta smakowała, bo była po 50-paru latach, choć bez własnych kibiców, więc nie było z kim się za bardzo cieszyć. Dziś radość była w pełni, czyli paręnaście tysięcy własnych kibiców, którzy nas bardzo mocno dopingowali, super atmosfera, co jest też bardzo fajne. Każda wygrana w pojedynku derbowym cieszy - przyznał Zieliński, dla którego kolejne zwycięstwo derbowe ma swoją wymowę, bo jest drugim z rzędu.

- Bardzo się cieszę, że jestem częścią historii, która się pisze, pod nazwą "dwa mecze derbowe wygrane z rzędu", bo to się rzadko zdarza w meczach, które są "na styku". Każde zwycięstwo z Wisłą bardzo smakuje. Jeszcze będąc trenerem Lecha - poza meczem z Legią - to były najważniejsze spotkania dla kibiców "Kolejarza". Cieszę się z tego, bo ograć Wisłę nawet w lekkim kryzysie to nie jest prosta sprawa. Wisła to jest bardzo dobry zespół i dziś grała bardzo dobrze w piłkę, więc tym bardziej cieszę się z tego zwycięstwa - powiedział ponadto opiekun "Pasów".

- My nie mieliśmy grać od początku meczu agresywnie pressingiem, bo przy tej temperaturze raczej trudno byłoby to wytrzymać. Mecz ułożył się nam bardzo dobrze, mieliśmy Wisłę przyjąć i ją kontrować. Gdybyśmy spokojnie wyprowadzili te kontry, których zalążek był fajny, to kto wie jakby to wyglądało. Wisła też ma swoje atuty i w niektórych sytuacjach zepchnęła nas do obrony. Wisła gra dwójką bardzo dobrych napastników i przeciwko takim zespołom gra się cieżko. Też musieliśmy uważać, ale to, że Wisła miała więcej z gry nie znaczy, że miała klarowne sytuacje bramkowe, bo nie miała ich zbyt wiele. Tak samo jak my. To co sobie założyliśmy - zrealizowaliśmy - zakończył trener Cracovii.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Patryk Małecki: - Wierzę głęboko, że od następnego meczu ruszymy i będzie lepiej

Patryk Małecki po zdobyciu kontaktowej bramki.
Patryk Małecki po zdobyciu kontaktowej bramki.

⁃ Nic nie dała ta bramka, popełniliśmy dwa błędy, bo Cracovia nie stworzyła sobie nic w tym meczu oprócz dwóch przypadkowych sytuacji. Walczyliśmy do końca, może zabrakło czasu. Myślę, że mogliśmy nie przegrać tych derbów. Trzeba wziąć to na klatę i w następnym meczu wygrać - powiedział po porażce z Cracovią 1-2 strzelec jedynej dla nas bramki, Patryk Małecki.

⁃ Popełniamy zbyt dużo błędów. W meczach z Arką i z Lechią też popełniliśmy parę karygodnych błędów, których popełnić nie powinniśmy. Szkoda, tym bardziej szkoda trenera, bo z tego co wiem przed meczem pisano, że jeżeli przegramy to trener straci pracę. Wydaję mi się że to jest najlepszy trener, na dzień dzisiejszy w Polsce i nie wyobrażam sobie, że mógłby nas opuścić. To nie jest jego wina, tylko nasza. My gramy, trener tylko dyryguje z boku. Popełniliśmy dwa błędy i przegraliśmy ten mecz. Na nas można zrzucić winę, ale tę winę z trenera trzeba zdjąć, bo to nie on dziś grał tylko my - dodał wiślak.

⁃ Czy można mówić o kryzysie? Spokojnie. Tak ułożyły się te trzy mecze. Mamy najlepszego trenera w Polsce i nie wyobrażam sobie żeby mógł od nas odejść i żeby ktoś mógł go zwolnić z klubu, bo będzie niefajnie. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby takich meczów jak dzisiaj, było jak najmniej. Wierzę głęboko, że od następnego meczu ruszymy i będzie lepiej - zapowiada Małecki.

⁃ Ja odcinam się od spraw tego kto przejął klub, to nie jest ważne. Ważne żeby w klubie było dobrze. My jesteśmy od grania, nowi właściciele od tego żeby zapewnić jak najlepsze warunki. Nie chciałbym się odnosić do niektórych spraw, nie jestem od tego, żeby mówić o tych rzeczach. Ja mam wejść na boisko i grać jak najlepiej, a to co się dzieje w klubie? Są od tego ludzie, którzy tym rządzą. My musimy skupić się na ciężkich treningach i na jak najlepszej grze - zakończył pomocnik "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski
Rafał Boguski

Rafał Boguski: - Do ostatnich chwil próbowaliśmy zmienić losy tego spotkania

⁃ W mojej sytuacji, z pierwszej połowy, skupiłem się tylko na piłce i nie widziałem bramki. Chciałem uderzyć po długim rogu, ale niestety piłka ją minęła. Cracovia prowadziła 2-0 i opóźniała grę, chcieli wybić nas z rytmu. Udawało im się to, ale do ostatnich chwil próbowaliśmy zmienić losy tego spotkania - mówił po meczu derbowym Rafał Boguski.

⁃ Dopiero od niedawna gramy z Tomkiem Cywką w takim układzie, czyli na prawej stronie. Potrzebujemy trochę czasu, ale dziś było widać, że się uzupełniamy i w miarę nieźle to wyglądało. Na pewno mankamentem jest to, że dużo było dośrodkowań "na siłę", które zatrzymywały się na pierwszym obrońcy. Potrafimy stworzyć jakąś sytuację na boku, potrafimy wrzucić, ale brakuje trochę wykończenia, może i precyzji przy tych dośrodkowaniach. Na pewno nasza skuteczność bardzo boli. W każdym meczu stwarzamy sobie sytuacje, ale najważniejsze jest to, żeby je wykorzystać. To nam ostatnio przychodzi z dużym trudem - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Cywka: Zbyt późno złapaliśmy kontakt

Data publikacji: 06-08-2016 09:55


Biała Gwiazda w 194. derbach Krakowa przegrała 1:2. Szybko stracona bramka nie załamała jednak Wiślaków, którzy z uporem starali się zmienić przebieg gry. Efektem tego był drugi gol, zdobyty przez gospodarzy tuż przed przerwą. Wszystko mogło ułożyć się jednak inaczej, gdyby bramka kontaktowa padła wcześniej, co w pomeczowej rozmowie podkreślał Tomasz Cywka. Fot. Przemysław MarczewskiFot. Przemysław Marczewski

„Wyszliśmy na ten mecz z nastawieniem ofensywnym. Szybko straciliśmy bramkę, Cracovia trochę się cofnęła i to my prowadziliśmy grę. Nie udało nam się niestety przełożyć tego na gola wyrównującego, nadzialiśmy się na kontrę i do przerwy było 0:2. Szkoda, że zdołaliśmy złapać kontaktu wcześniej, bo może dałoby nam to trochę więcej wiary i udałoby się wywieźć stąd choć punkt” - podsumował piłkarz Wisły.

Po przegraniu tak ważnego spotkania nastroje w drużynie nie są najlepsze. We wszystkim jednak należy szukać pozytywów i z podniesioną głową iść do przodu. „Po straconej bramce nie załamaliśmy się, tak jak bywało to wcześniej. Graliśmy spokojnie i cierpliwie wierząc w to, że uda się wyrównać. Mieliśmy kontrolę nad grą. Można powiedzieć, że to my ją prowadziliśmy. Jak widać to jednak nie wystarczy, by móc coś osiągnąć i nad tym trzeba nadal pracować” - powiedział Cywka.

Nie taktyka, a brak strzałów

Po kilku meczach z trójką obrońców, trener Wdowczyk zdecydował się na powrót do klasycznego ustawienia z czterema zawodnikami z tyłu. Nie przyniosło to lepszych efektów i Wisła znowu nie zachowała czystego konta. Tomasz Cywka twierdzi jednak, że to nie ustawienie jest największą bolączką. „Taktyka nie jest problemem, bo przy poprzednim ustawieniu czasem w obronie też było czterech zawodników. Niestety jeśli nie zdobywa się goli to trudno jest wygrać. Brakuje nam dokładności i strzałów w światło bramki. Gdyby wyniki przez nas osiągane były pozytywne, nikt nie zwracałby uwagi na to, jakim systemem gramy” - stwierdził „Cywa".

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków


Źródło: wisla.krakow.pl


Krzysztof Mączyński: - Ile mogliśmy dać z siebie, tyle daliśmy

Krzysztof Mączyński
Krzysztof Mączyński

⁃ Mój cykl treningowy wyglądał inaczej niż zazwyczaj. Walczyłem do samego końca żeby pomóc chłopakom. Jestem od dwóch dni na tabletkach przeciwbólowych, bo chciałem za wszelką cenę zagrać. Wysiłek na boisku jednak pokazał, że złapały mnie skurcze w łydkach i nie byłem dalej w stanie kontynuować gry. Ile mogliśmy dać z siebie, tyle daliśmy - powiedział po porażce w spotkaniu derbowym Krzysztof Mączyński.

Co ciekawe - "Mąka" zapytany o sytuację z jego ewentualnym transferem, szybko temat uciął, mówiąc: ⁃ Zostaję w Wiśle i nic się nie zmienia.

Wracając zaś do spotkania derbowego, to w nim trener wrócił do ustawienia z wiosny br. i do gry czwórką obrońców.

⁃ O tym w jakim wychodzimy ustawieniu decyduje trener. To trener ustawia taktykę na mecz, a my wykonujemy pracę, która jest tu wskazana. Zagramy w takim ustawieniu, w jakim trener nam nakaże, Przygotowujemy się do każdego spotkania. Czasami trzeba wyjść pięcioma obrońcami, a dziś to było 4-4-2. Trzeba być gotowym na wszystko - powiedział Mączyński.

⁃ Skuteczność to jest to, czego dzisiaj zabrakło - dodał wiślak. - Cracovia oddała dwa strzały i zamieniła je na bramki. Nikt nie będzie nas chwalił za dobrą grę, ale będą rozliczać nas za punkty. Czasami trzeba zagrać brzydki mecz, ale go wygrać. Taka jest piłka nożna - przyznał nasz pomocnik, który jednocześnie nie chciał w żaden sposób komentować medialnych doniesień, dotyczących klubu.

⁃ Odnośnie nowego właściciela, to nas nie interesuje w ogóle to, co dzieje się w mediach. Mamy szatnię i to jest najważniejsze - zakończył pomocnik "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok
Maciej Sadlok

Maciej Sadlok: - Obyśmy się jak najszybciej pozbierali

⁃ Jest bardzo ciężko, gdy na samym początku dostajemy bramkę i to nam bardzo podcina skrzydła. Sztuka w tym, żeby jak najszybciej się pozbierać. Wydawało się, że pomimo naszej nieuwagi na początku odpowiedzieliśmy dobrą grą i sytuacjami. Wyglądaliśmy paradoksalnie lepiej w pierwszej połowie, którą przegraliśmy 0-2 - powiedział po porażce w derbach obrońca Wisły, Maciej Sadlok.

- Myślę, że ta druga bramka też nam mocno podcięła skrzydła, bo padła "do szatni". Później staraliśmy się bardzo szybko odpowiedzieć, ale bramkę udało nam się zdobyć dopiero w końcowych minutach i po prostu było za późno. Niestety bilans z ostatnich trzech spotkań wygląda tak, że jest w bramkach 2-8. Ostatnie trzy mecze przegrane i obyśmy się jak najszybciej pozbierali, bo tabela ucieka, a my stoimy w miejscu - zakończył wiślak.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl




Arkadiusz Głowacki: - Brakowało nam trochę pomysłu, spokoju i jakości

- W derbach liczy się tylko wynik i jest on dla nas zły, niekorzystny i co tutaj dużo powiedzieć? Pierwsza połowa to naprawdę nasza niezła gra. Wydaje mi się, że naprawdę dobra, ale paradoksalnie przegrywamy 0-2 i na drugą wychodzimy z mocnym postanowieniem, aby odrobić straty. Ale szczerze trzeba przyznać, że brakowało nam trochę pomysłu, spokoju i jakości, żeby mocniej zagrozić i przycisnąć Cracovię - mówił po derbowej porażce kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

Arkadiusz Głowacki
Arkadiusz Głowacki

- Bramka Patryka dała nam jeszcze nadzieję. Chcieliśmy przycisnąć, ale Cracovia inteligentnie "kradła" wtedy czas w końcówce i nic już nie zrobiliśmy - dodał wiślak.

Kapitan Wisły został zapytany o to, czy przy bramkach dla "Pasów" nasza defensywa nie popełniła zbyt prostych błędów.

- Przy drugim golu mogę się zgodzić, ale przy pierwszej bramce dla Cracovii trudno tutaj mówić o jakichś błędach, złamaniu dyscypliny, czy złym zachowaniu się. Po prostu dobre zagranie piłki przez Budzińskiego i piękny strzał. Czy "życia"? Na pewno nie, bo Marcin strzela takie bramki. Nie wydaje mi się żebyśmy zagrali źle pod względem taktycznym, czy w obronie jako cały zespół, ale w kilku momentach czegoś nam zabrakło. Później zabrakło nam jakości i zimnej krwi oraz jak wspomniałem już wcześniej - pomysłu - mówił Głowacki.

- Jest to dla nas sporym zaskoczeniem, choć jak spojrzymy na terminarz, to różnie można na to patrzeć - przyznał wiślak, komentując sytuację punktową "Białej Gwiazdy" po czterech kolejkach. - Na pewno stać nas na lepszą grę, a przede wszystkim na lepsze wyniki, ale to my musimy się poprawić i bardziej chcieć w niektórych momentach - wygrywać pojedynki, strzelać bramki i być bardziej na to pazernym. Może to jest przyczyna, może gdzieś tutaj trzeba znaleźć te mankamenty - dodał.

- Czasami jest tak, że czuć jest, że drużyna nie jest w stanie nic zrobić, a odnoszę wrażenie, że z nami tak nie jest. Czuję że drzemie w nas spory potencjał i spore umiejętności naszej drużyny, ale gdzieś to jest uśpione. Trzeba teraz postarać się, aby to odbudować i poszło to do przodu. Czujemy, że stać nas na dobre granie, lepszą postawę - stwierdził na koniec, choć trochę optymistycznie wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 4. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Po remisie Zagłębia z Pogonią - nowym liderem naszej Ekstraklasy jest Jagiellonia, która zalicza trzecie kolejne efektowne zwycięstwo i choć ma tyle samo punktów co "miedziowi", to jest wyżej dzięki lepszemu bilansowi bramek. Te decydują też o układzie ostatnich miejsc w tabeli, gdzie jednak do zmiany nie doszło, bo zapewne mocno niespodziewanie nadal najsłabiej prezentuje się poznański Lech, który w sobotę dostał lanie w Kielcach. Wydarzeniem kolejki były jednak Derby Krakowa, te po raz drugi z rzędu wygrały "Pasy".

Piątek, 5 sierpnia:

Jagiellonia Białystok 4-1 Arka Gdynia

1-0 Konstantin Vassiljev (4.)
2-0 Fedor Černych (44.)
3-0 Fedor Černych (51.)
4-0 Konstantin Vassiljev (59. k.)
4-1 Dawid Sołdecki (72.)

Bardzo szybko swoją wysoką formę potwierdził Estończyk Konstantin Vassiljev, bo ładnym strzałem błyskawicznie wpisał się na listę strzelców i "Jadze" nie pozostało nic innego, jak pójść za ciosem. I to też zrobiła, tym razem za sprawą Litwina Fedora Černycha. Ten najpierw zdobył gola "do szatni", a następnie wykorzystując gapiostwo bramkarza Arki - kolejnego i było "po meczu". Tym bardziej, że wynik na aż 4-0 podwyższył zaraz potem ten, który strzelanie w tej potyczce rozpoczął. Nawet honorowe trafienie dla gości nie poprawiło ich nastrojów, bo gdynianie przegrywają w Białymstoku bardzo wysoko.


Cracovia 2-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Marcin Budziński (2.)
2-0 Mateusz Szczepaniak (43.)
2-1 Patryk Małecki (88.)

Tak jak w poprzednich dwóch meczach - pierwsza połowa w wykonaniu wiślaków była bardzo zła. I kolejny rywal "Białej Gwiazdy" ten fakt wykorzystał. Co ciekawe - tym razem druga połowa była w wykonaniu piłkarzy Dariusza Wdowczyka jeszcze gorsza, bo choć strzelili w niej ostatecznie bramkę, to poza faktem stwierdzenia, że "przynajmniej honorowo" - nic innego nie można dodać. Gra kompletnie się bowiem Wiśle nie układała, bo też brakowało piłkarskiej jakości. I choć Arkadiusz Głowacki mówił po meczu, że w zespole z ulicy Reymonta drzemie potencjał, to jak na razie niestety ciężko go dostrzec. Może i widział go gdzieś w swojej futbolowej wiedzy trener "Pasów" Jacek Zieliński, który też Wisłę komplementował, ale nie zmienia to faktu, że Cracovia ogrywa "Białą Gwiazdę" w meczu ligowym po raz drugi z rzędu. I jest to wydarzenie historyczne, bo ostatni raz miało miejsce w latach 1948-1949, czyli wtedy, kiedy "Pasom" udało się dzięki dodatkowemu meczowi przeciwko Wiśle zdobyć po raz ostatni mistrzostwo Polski...


Sobota, 6 sierpnia:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-1 Górnik Łęczna

1-0 Vlastimir Jovanović (38. k.)
2-0 Martin Juhar (51.)
2-1 Maciej Szmatiuk (90.)

Mają prawo być rozczarowani po tym meczu kibice i cała ekipa Górnika. Gol na 1-0 został bowiem zdobyty po rzucie karnym, którego pewnie na 10 sędziów 9 by nie podyktowało. Sebastian Krasny miał jednak na to swój własny pomysł i można śmiało powiedzieć, że zagrania ręką w polu karnym przez obrońców to wciąż prawdziwa loteria. No ale to w końcu LOTTO Ekstraklasa.

Śląsk Wrocław 0-0 Lechia Gdańsk W przerwie między sezonami we Wrocławiu podmieniono Mariusza Pawełka, bo ten w czterech kolejnych meczach nie wyciągał jeszcze piłki z siatki. Dziś kilka razy dopisało mu wprawdzie szczęście, ale też niezmiennie Lechia o pełną pulę częściej jest w stanie postarać się u siebie, niż na wyjazdach.


Korona Kielce 4-1 Lech Poznań

0-1 Marcin Robak (16.)
1-1 Łukasz Sekulski (21. k.)
2-1 Łukasz Sekulski (50.)
3-1 Miguel Palanca (70.)
4-1 Rafał Grzelak (79.)

Sporo działo się w tym spotkaniu, bo też już od 6. minuty goście grali w "dziesiątkę", po czerwonej kartce dla Abdula Aziza Tetteha. No i zanosiło się na kolejny koszmar Lecha, ale poznaniakom w końcu udało się strzelić pierwszego w tym sezonie gola! Tego trochę szczęśliwie zdobył Marcin Robak, który dostał piłkę pod nogi po rykoszecie i umieścił ją w siatce. Lech nie cieszył się jednak zbyt długo z prowadzenia, bo w polu karnym "zaszalał" Tomasz Kędziora i sfaulował rywala niczym junior, co skwapliwie wykorzystał z "wapna" Łukasz Sekulski. Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców po ładnym uderzeniu głową tuż na początku drugiej połowy, a potem już "poleciało". Kapitalnym strzałem z polską ligą przywitał się bowiem Miguel Palanca, a "Kolejorza" dobił jeszcze Rafał Grzelak. W konsekwencji oznacza to, że poznaniacy na ostatnim miejscu w tabeli rozsiedli się już całkiem wygodnie, a Korona bez wątpienia ma powody do radości. Ale też piłkarze z Kielc do końca szukali... piątej bramki, za co należą się dodatkowe słowa uznania.


Niedziela, 7 sierpnia:

Zagłębie Lubin 1-1 Pogoń Szczecin

0-1 Kamil Drygas (61.)
1-1 Łukasz Janoszka (84.)

Lubinianie złapali w tym meczu bez wątpienia małą "popucharową" zadyszkę i blisko byli swojej pierwszej porażki. To bowiem "portowcy" sprawiali lepsze wrażenie, ale pechowo dla siebie Kamil Drygas w dobrej pozycji uderzył dokładnie tam gdzie stał Martin Polaček i zamiast 0-2, chwilę później zrobiło się 1-1. I z przebiegu gry można to uznać za porażkę Pogoni. Z drugiej zaś strony - szczecinianie jako pierwsi urwali Zagłębiu punkty i jako pierwsi strzelili tej drużynie bramkę.


Legia Warszawa 0-0 Piast Gliwice

Nie jest żadnym zaskoczeniem, że przewaga w tym meczu była po stronie gospodarzy, ale też gliwiczanie mieli sporo szczęścia, bo co najmniej trzy akcje wręcz powinny zakończyć się bramkami dla Legii. W pierwszej połowie piłkę z linii bramkowej zdołał jednak wybić Hebert, a w drugiej jeden strzał Nemanji Nikolicia bardzo dobrze wyłapał Jakub Szmatuła, a drugi poleciał nad bramką. Piast odgryzł się dwiema kontrami, ale im także zabrakło precyzji. Ostatecznie mamy więc niespodziankę, bo choć Legia oddała na bramkę Piasta 29 strzałów, to gola nie zdobyła.


Poniedziałek, 8 sierpnia:

Ruch Chorzów 2-2 Wisła Płock Tekst wytłuszczony

0-1 José Kanté (45.)
1-1 Mariusz Stępiński (45.)
1-2 Giorgi Merebaszwili (80.)
2-2 Rafał Grodzicki (90. k.)

Solidne emocje w Chorzowie, gdzie najpierw mieliśmy mocną końcówkę pierwszej połowy, a potem kolejny mocny akcent - pod sam koniec tego spotkania. Bramki dla gości padły po błędach debiutującego w bramce 21-letniego Kamila Lecha, ale "Niebiescy" grali do końca i straty udało się odrobić.

Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK

Aktualna tabela po 4 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galeria kibicowska: