2016.08.14 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2

Z Historia Wisły

2016.08.14, Ekstraklasa, 5. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, niedziela, 23°C
Wisła Kraków 1:2 Ruch Chorzów
widzów: 12.703
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka.
Bramki
Mateusz Zachara 5' 1:0
1:1
1:2

25' Mariusz Stępiński
55' Paweł Oleksy
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Jakub Bartosz
Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg 34' Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak
Rafał Boguski
Denis Popovič grafika:zmiana.PNG (66' Petar Brlek)
grafika:zk.jpg 76' Krzysztof Mączyński
Krzysztof Drzazga grafika:zmiana.PNG (46' Zdeněk Ondrášek)
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (58' grafika:zk.jpg 70' Adam Mójta)
Mateusz Zachara

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ruch Chorzów
4-5-1
Kamil Lech
Martin Konczkowski
Rafał Grodzicki grafika:zk.jpg 80'
Michał Koj
Paweł Oleksy
Kamil Mazek grafika:zmiana.PNG (69' Łukasz Moneta)
Łukasz Surma
Maciej Urbańczyk
Patryk Lipski
Piotr Ćwielong
Mariusz Stępiński grafika:zmiana.PNG (90'+3 Jakub Arak)

Trener: Waldemar Fornalik
Ławka rezerwowych: Mateusz Zając, Piotr Żemło, Alan Uryga, Tomasz Cywka, Petar Brlek

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-2 (1-1)
Posiadanie (w %): 51-49 (56-54)
Strzały: 15-13 (9-5)
Strzały celne: 6-6 (5-1)
Strzały niecelne: 8-6 (3-4)
Strzały zablokowane: 1-1 (1-0)
Rzuty rożne 4-6 (3-0)
Faule: 22-13 (11-5)
Żółte kartki: 3-1 (1-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Powrót na Reymonta. Wisła gra z Ruchem

Julia Kmiecik: Jestem Wiślaczką !
Julia Kmiecik: Jestem Wiślaczką !

Po piątkowych i sobotnich meczach piątej kolejki sezonu 2016/2017 i przez aż trzy ligowe porażki z rzędu - Wisła Kraków jest niestety "czerwoną latarnią" rozgrywek. Paradoksalnie to jednak nie pozycja w tabeli powinna być na dziś największym zmartwieniem fanów "Białej Gwiazdy". Tą bowiem całkiem szybko można zmienić, a o wiele większym problemem jest mocno niepewna przyszłość samego klubu, do czego doszło po niedawnej zmianie właściciela...

Przed czekającym nas dziś meczem z Ruchem to również główny problem naszych piłkarzy oraz ich trenera, bo nie ma się co oszukiwać - wiślacy wychodząc na murawę będą musieli wyrzucić ze swoich głów to co organizacyjnie dzieje się wokół naszej piłkarskiej spółki, a łatwe to nie będzie.

Jedyny pozytyw jest taki, że po niemal miesięcznej wyjazdowej serii, na którą składały się aż trzy gry ligowe oraz jedna pucharowa - wracamy na Reymonta, gdzie o punkty powinno być teoretycznie łatwiej. Ten lekki optymizm opierać można też na tym, że nasz przeciwnik - chorzowski Ruch - poza własnym stadionem spisuje się w bieżących rozgrywkach po prostu źle. "Niebiescy" zagrali w ligowej delegacji dwukrotnie i zakończyli te spotkania pogromem 1-4 w Białymstoku oraz równie niemiłym 0-3 w Gdyni. Teraz zespół ten liczy bez wątpienia na poprawienie sobie nastrojów po odwiedzinach w Krakowie, choć swoją wyjazdową niemoc "Niebieskim" już udało się nieznacznie przełamać. W czwartek ekipa Waldemara Fornalika, dzięki lepiej wykonywanej serii "jedenastek", pokonała w meczu Pucharu Polski I-ligowy Stomil Olsztyn. Ale to oznacza też, że "Niebiescy" mają w nogach solidne i całkiem niedawne 120 minut gry. I choć identycznie długo - tyle, że bez karnych - trwał także pucharowy mecz wiślaków w Sosnowcu, to odbył się on jednak we wtorek, co daje wiślakom dwa dni odpoczynku więcej. Nie mówiąc już o odległości, jaką chorzowianie musieli do Olsztyna pokonać.

Czy ten lekki handicap będzie miał znaczenie? Ciężko wyrokować, bo jak to w naszej lidze bywa, nie czeka nas bynajmniej "spacerek". Swoje trzeba będzie bowiem wywalczyć, bo zespół Ruchu ma w swoich szeregach kilku naprawdę niezłych piłkarzy, jak choćby byłego wiślaka - Mariusza Stępińskiego, o którego mocno zabiega francuskie Nantes. Mają też jednak chorzowianie niewątpliwie problem w defensywie, a także w obsadzie swojej bramki, gdzie po odejściu Matúša Putnocký'ego nie dzieje się najlepiej. Dość powiedzieć, ale to właśnie Ruch po czterech kolejkach jako jedyny zalicza łącznie dwucyfrową stratę bramek.

Niestety w tej materii dobrym wynikiem nie może się też pochwalić "Biała Gwiazda", ale też nie pozostaje nam chyba nic innego, jak liczyć na to, że pomimo potężnych zawirowań wokół naszego klubu - wiślakom uda się stanąć na wysokości zadania i w czekającym nas meczu wykażą się futbolowym profesjonalizmem.

Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Wracamy do gry!

Początku rozgrywek piłkarze Białej Gwiazdy nie mogą zaliczyć do udanych. Dziś jednak nie będzie to miało żadnego znaczenia, gdyż po miesięcznej przerwie kibice Wisły będą mogli zobaczyć swoich ulubieńców na stadionie przy ulicy Reymonta! Już za kilka godzin, w meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy podopieczni trenera Wdowczyka zmierzą się z Ruchem Chorzów. To nie jest tylko powrót do domu. To również najwyższy czas, by zacząć wygrywać! Zapraszamy na mecz, zapraszamy na R22!

Nasz dzisiejszy przeciwnik to jeden z tych zespołów, z którymi Wiślacy spotykali się najczęściej w całej swojej 110-letniej historii. Dla obydwu zespołów będzie to już 174 pojedynek. Najwięcej meczów z tej puli Wisła i Ruch rozegrały oczywiście na poziomie Ekstraklasy. W najwyższej polskiej lidze oba zespoły grały ze sobą 142 razy. W 52 meczach lepsza była Wisła, 54 wygrali chorzowianie, a pozostałe 36 spotkań zakończyło się remisem.

Przerwać złą passę

Niebiescy to dla Białej Gwiazdy bardzo wymagający rywal, z którym nigdy nie było łatwo. W Ekstraklasie Wisła podejmowała Ruch 70 razy i 36 z tych pojedynków wygrała. Nasi dzisiejsi goście wywieźli z Krakowa pełną pulę zaledwie 13 razy, a w 21 meczach obie drużyny podzieliły się punktami. Mimo tak korzystnego bilansu, Wiślacy po raz ostatni w lidze pokonali Ruch przy Reymonta 25 września 2011 roku. Po bardzo emocjonującym meczu nasi piłkarze zwyciężyli 3:2.

Dużo lepiej szło naszym piłkarzom na wyjeździe i potwierdzą to chociażby ubiegłoroczne rozgrywki. W ostatnim spotkaniu tych zespołów w Chorzowie, 3 kwietnia 2016 roku, Biała Gwiazda pokonała Niebieskich 3:2. Bramki dla Wisły zdobyli Arkadiusz Głowacki, Zdenek Ondrasek i Rafał Wolski. Dla gospodarzy strzelali Mariusz Stępiński oraz Michał Koj. Dodatkowo w doliczonym czasie gry Michał Miśkiewicz obronił rzut karny wykonywany przez Patryka Lipskiego i uratował trzy punkty dla Białej Gwiazdy.

Najlepszy Gracz

Bilans bramkowy ekstraklasowych spotkań jest korzystniejszy dla Wisły. Krakowianie trafili do bramki Niebieskich 211 razy, tracąc przy tym 195 bramek. Najskuteczniejszym Wiślakiem w meczach z Ruchem do dziś pozostaje Mieczysław Gracz, który ma na koncie 13 goli, wyprzedzając między innymi Henryka Reymana i Kazimierza Kmiecika. W obecnej kadrze najwięcej bramek ma Paweł Brożek, który do siatki chorzowian trafił 8 razy.

W minionym sezonie oba kluby spotkały się dwukrotnie. Jesienią przy Reymonta padł bezbramkowy remis. Na wiosnę, jak wspominaliśmy wyżej, było 3:2. Oprócz tego, ekipy te rywalizowały w czerwcu towarzysko. W bazie treningowej Wisły w Myślenicach mieliśmy remis 1:1.

W poprzedniej kolejce Ruch zremisował z Wisłą Płock 2:2. Biała Gwiazda natomiast przegrała w derbach Krakowa 1:2.

Mecz Wisła Kraków - Ruch Chorzów rozpocznie się o godzinie 18:00.

Wspieraj Białą Gwiazdę przy R22! Pokaż, że jesteś Wiślakiem!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Powrót na Reymonta. Wisła kontra Ruch

Przed nami starcie z Chorzowskim Ruchem, drużyną której w obecnych rozgrywkach wiedzie się bardzo podobnie co Wiśle. Oba zespoły dzieli w tabeli zaledwie 1 punkt.


Chorzowianie zgromadzili na swoim punkcie 4 oczka, Krakowianie natomiast 1 mniej. Dzisiejsze spotkanie to powrót po miesięcznej przerwie na R22. Nie trzeba nikomu przypominać jak potoczyły się 3 ligowe, wyjazdowe potyczki Wiślaków. Nastroje w drużynie, na szczęście, uległy sporej poprawie po wtorkowym zwycięstwie w Pucharze Polski.

W tym sezonie Ruch prawie jak Wisła

Niebiescy podobnie jak Wisła wygrali jedynie w pierwszej kolejce, z Górnikiem Łęczna 2:1. 2 dotychczasowe starcia wyjazdowe, w Gdyni i Białymstoku, nasi rywale przegrali. Natomiast w ubiegłym tygodniu udało im się zremisować 2:2 z beniaminkiem z Płocka. Goście dzisiejszego meczu tak samo jak BG w tygodniu rozegrali spotkanie w PP. Podobnie jak Wiślacy, na boisku spędzili 120 min, a zwycięstwo nad Stomilem 1:0 zapewnił im konkurs jedenastek.

Kilka znaków zapytania w składzie

Kontuzja jakiej doznał w derbach Paweł Brożek wyeliminuje go raczej z dzisiejszego starcia. Dalej nie doszedł do pełni sprawności Boban Jovic, który otrzymał w tygodniu powołanie do reprezentacji Słowenii, na wrześniowy mecz eliminacji Mistrzostw Świata. Wątpliwy wydaje się występ Ryśka Guzmicsa. Do kadry wraca za to Zdenek Ondraszek, nie wiadomo jednak czy Czecha zobaczymy w wyjściowym składzie, gdyż dobry mecz w Sosnowcu zagrali jego dwaj konkurenci Mateusz Zachara i Krzysztof Drzazga. Nie mamy pewności kogo zdecyduje się wystawić trener Wdowczyk na prawej stronie defensywy. Po dobrym meczu derbowym, Tomasz Cywka zaliczył fatalne zawody z Zagłębiem, nieźle zaprezentował się za to jego zmiennik Jakub Bartosz. Trener Fornalik raczej nie będzie mógł skorzystać jedynie z Miłosza Przybeckiego. W kadrze Niebieskich możemy znaleźć 2 byłych Wiślaków Piotra Ćwieląga i Mariusza Stępińskiego, najlepszego strzelca drużyny, a także uczestnika Euro 2016. Chorzowski klub dokonał ostatniociekawego wzmocnienia defensywy. Do Polski, po wielu latach spędzonych w lidze rosyjskiej wrócił były reprezentant Marcin Kowalczyk.

Przełamać fatalną passę

Wisła i Ruch to dwa z trzech najbardziej utytułowanych klubów w Ekstraklasie. Łącznie na swoim koncie mają 27 tytułów mistrzowskich. W lidze oba zespoły mierzyły się do tej pory aż 142 razy. Minimalnie lepsza do tej pory jest drużyna z Górnego Śląska, która triumfowała 54 razy, Wiślacy natomiast 51, a 37 starć zakończyło się podziałem punktów. W poprzednim sezonie w meczu przy R22 nie zobaczyliśmy bramek, natomiast z Chorzowa wywieźliśmy komplet oczek, po zaciętym meczu i wygranej 3:2. Niepokojąco długo nie potrafimy niestety wygrać z Ruchem u siebie. Ostatni mecz ligowy w Krakowie, zakończony zwycięstwem Wisły miał miejsce w 2011 roku, wtedy również padł rezultat 3:2.

Sędzia z najwyższej półki

Arbitrem niedzielnego meczu będzie międzynarodowy sędzia Szymon Marciniak. Rozjemca z Płocka do tej pory gwizdał Wiślakom aż 33 razy, 14 takich meczów Wiślacy wygrali, 9 zremisowali, a 10 przegrali. Chorzowianie spotkali się z Marciniakiem 26 –krotnie. 9 zwycięstw Niebieskich, tyle samo porażek, a także 8 remisów. W poprzednim sezonie wziął udział w 2 meczach BG. Wygranym przez Wiślaków 2:0 z Lechem oraz zremisowanym 1:1 z Piastem, w którym podjął sporo kontrowersyjnych decyzji. W obecnych rozgrywkach poprowadził zaledwie jeden mecz, w pierwszej kolejce między Legią, a Jagiellonią. Na przełomie czerwca i lipca wziął także udział w Mistrzostwach Europy. Od 2012 roku sędziuje mecze w Lidze Europy, natomiast od 2014 również w Lidze Mistrzów.

Odbić się od dna

Czeka nas arcyważne spotkanie. Po piątkowych i sobotnich meczach spadliśmy na ostatnie miejsce w tabeli! Wygrana z Ruchem wydaje się absolutnym obowiązkiem. Spotkanie w Sosnowcu pokazało, że potrafimy grać skutecznie. Do dobrej postawy w ofensywie, zdecydowanie należy poprawić grę obronną. W 5 meczach tego sezonu straciliśmy aż 12 bramek! Do Krakowa udaje się spora grupa kibiców z Chorzowa. Klub z Górnego Śląska wykupił już ponad 2 tyś. wejściówek, a ta liczba może jeszcze sporo wzrosnąć. Szykuje się zatem ciekawe widowisko, zarówno na boisku, jak i na trybunach. Ci którzy nie pojawią się przy R22, mogą zobaczyć ten mecz w Canal +. Start o 18.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Wierzę w to, że sprostamy zadaniu i wygramy ten mecz

- Wracamy po kilku tygodniach na własne boisko. Po czterech wyjazdach mamy pierwszy mecz u siebie i wiążemy z nim spore nadzieje na trzy punkty. Jesteśmy po trzech ligowych porażkach i wygranej w Sosnowcu i myślę, że jest to dobry moment na to, żeby wrócić na odpowiednie tory. Nadal mamy swoje problemy kadrowe, czy też wynikające z tego, że tracimy w meczach sporo bramek. Zbyt dużo jak na Wisłę Kraków i zbyt dużo jak na jakość zawodników, których posiadamy - powiedział przed spotkaniem z Ruchem Chorzów trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Przed nami trudny przeciwnik, jak każdy w lidze, ale jesteśmy na własnym boisku, przed własną publicznością i wierzę w to, że sprostamy zadaniu i wygramy ten mecz - dodał opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

- Ruch miał wczoraj swoje spotkanie w Pucharze Polski. Większość zespołów w rywalizacji ekstraklasowo-pierwszoligowej grało z dogrywkami, więc okazuje się, że slogan o tym, że puchar rządzi się swoimi prawami nadal działa. Kilka zespołów poodpadało, a ja cieszę się, że gramy dalej, a także, że wytrzymaliśmy 120 minut fizycznie, bo właściwie tylko Krzysiek Mączyński miał problemy, żeby mecz dokończyć. Przeprowadziliśmy sporo dobrych akcji, ale też - jak już mówiłem na konferencji - zawodnicy usłyszeli trochę słów krytyki odnośnie ich gry i zachowania w pewnych momentach, które nie powinny nam się przytrafiać. Wraca Patryk Małecki, dziś będzie trenował. Wraca Arek Głowacki, który też będzie trenował, wraca także Zdeněk Ondrášek. Nie wydaje mi się natomiast, żeby na niedzielny mecz zdolny do gry był Paweł Brożek. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, ale na dziś nie wygląda to za dobrze i nie wydaje mi się żeby mógł w tym meczu wystąpić. Czekamy na Bobana Jovicia, który chciałby już bardzo wejść do treningu, do składu, zacząć grać, ale w przypadku takiego urazu, jaki on miał, czyli mięśniowego - lepiej jeden dzień poczekać, niż jeden dzień za wcześnie wypuścić go na boisko. Niech się uzbroi w cierpliwość i spokojnie przepracuje z nami cały mikrocykl, żebyśmy byli pewni tego, że nic się nie wydarzy - mówił ponadto Wdowczyk.

Wszystko wskazuje też na to, że do meczowej osiemnastki wrócić może nieobecny w poprzednich meczach - Richárd Guzmics. Węgier jest można powiedzieć największym... pechowcem ostatnich wydarzeń w klubie, bo choć był bliski przenosin do włoskiej Pescary Calcio, to może się okazać, że z transferu niewiele wyjdzie.

⁃ Rysiek normalnie z nami trenuje. Nie wiem na jakim etapie jest jego sprawa odnośnie ewentualnego transferu, nie zajmuję się tym. Wczoraj z nami trenował. Nikt nie będzie mi narzucał czy mam skorzystać z danego zawodnika, czy też nie, nie ma takiej możliwości. Ostatnio Rysiek był myślami przy transferze, aczkolwiek miał też pewną dolegliwość, drobny uraz. Z tego względu nie był brany pod uwagę, przy ustaleniu "osiemnastki". Jak będzie teraz? Zobaczymy. Mamy jeszcze dzisiaj trening i jutro zajęcia więc kadra zostanie ogłoszona po treningu - powiedział trener.

Tradycyjnie opiekun naszego zespołu został też zapytany o rywala, z którym przyjdzie nam się teraz zmierzyć.

⁃ Jeżeli chodzi o Ruch Chorzów, to przede wszystkim musimy zwrócić uwagę na zawodników ofensywnych. Na Mazka, Przybeckiego, Ćwielonga, Stępińskiego - uważa Wdowczyk. - Analizowaliśmy bramkę z tego ostatniego meczu Ruchu z Wisłą Płock, kiedy chwilę przed jej zdobyciem Stępiński rozgrywał akcję przed polem karnym, a za chwilę tę samą akcję wykończył po dośrodkowaniu. Piłka szuka tego zawodnika w polu karnym i nie jesteśmy zdecydowanym faworytem, jeżeli nie zaangażujemy się w to spotkanie w 100%. Mogą wtedy pojawić się problemy. Ruch gra dobrze z kontry, mają szybkich zawodników do tego, aby tę kontrę wyprowadzać. Stępiński będzie chciał się pokazać, był tutaj w klubie, będzie chciał pokazać wszystkie swoje możliwości. Nie jest to zawodnik, który grając przeciwko jakiemukolwiek obrońcy, kolokwialnie mówiąc będzie "pękał". To jest młody chłopak, silny, zdrowy, szukający dla siebie szansy w polu karnym i często ta piłka w polu karnym go znajduje, a on potrafi te sytuacje wykorzystywać. Pewnie będziemy mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale musimy być cierpliwi i konsekwentni i "klinicznie skuteczni", żeby te sytuacje, które się pojawią - wykorzystywać. Mamy sporo okazji w każdym spotkaniu i zawsze stwarzamy sobie szanse do tego, żeby strzelać bramki, ale brakuje nam takiego wyrachowania, pazerności żeby wykańczać akcje, które sobie stwarzamy - zakończył trener Wisły Kraków.


Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Drzazga - Pracuję, żeby wszystko szło w dobrym kierunku

⁃ Cieszę się, że udało mi się strzelić bramkę, wcześniej strzelałem tylko w sparingach - mówił obecny na dzisiejszej konferencji prasowej młody napastnik "Białej Gwiazdy", Krzysztof Drzazga, który we wtorek cieszyć mógł się ze swojego pierwszego trafienia w Wiśle. - Konkurencja w drużynie jest duża, bo mamy naprawdę dobrych zawodników, jeżeli chodzi o linię ataku. Cały zespół jest bardzo mocny. Konkurencja jest na każdym treningu oraz w każdym meczu, a my staramy się pokazywać trenerowi, że jesteśmy gotowi do tego, aby pomóc zespołowi - dodał.

Bramkę w meczu z Zagłębiem Sosnowiec młody wiślak okupił podpuchniętym okiem, co było efektem uderzenia piłką z bardzo bliskiej odległości.

⁃ Po meczu moje oko wyglądało dużo gorzej, ale nasi fizjoterapeuci robią wszystko żebyśmy dochodzili do zdrowia najszybciej jak to możliwe. Kolory, które nabieram teraz, to wynik tego, że dostałem piłką, gdy wybijał ją obrońca. Gra w piłkę nożną polega na tym, że nie można się bać. Trener dawał mi szansę w meczach ligowych i nie wyglądało to najlepiej. Zawsze jednak może być lepiej, ale ten mecz z Sosnowcu był jednym z moich lepszych, odkąd jestem w Wiśle. Cieszę się, że udaje mi się strzelać bramki. Zawsze w tych sytuacjach się znajduję, czasem niestety brakuje skuteczności, ale na każdym treningu pracuję, żeby to wszystko szło w dobrym kierunku - zapewnił Drzazga.

⁃ Na pewno jestem zadowolony z tego okresu, od stycznia tego roku, który spędziłem w Wiśle Kraków. Będąc w takim klubie mam szansę do rozwoju, trenując z takimi zawodnikami, jakich mamy w szatni i pod okiem takiego trenera, jakiego tutaj mamy. To na pewno cieszy. Jest trochę sportowej złości, kiedy się nie gra. Nie mogę się cieszyć kiedy nie wejdę na boisko, albo kiedy nie jestem w "osiemnastce". Każdy jednak dzień tutaj jest dla mnie możliwością do nauki. Nadal jestem młodym zawodnikiem i staram się dawać z siebie wszystko - przyznał młody napastnik Wisły.

O Krzysztofie Drzazdze wypowiedział się szerzej również trener, Dariusz Wdowczyk.

- Miałbym prośbę do Krzyśka, żeby jego gra, gdy zaczyna mecz od pierwszej minuty, wyglądała tak, jak od 60., kiedy wchodzi i kiedy sprawdza się na boisku. Mam w pamięci te mecze, w których wchodził i prezentował się bardzo dobrze. Nie za bardzo wychodzą mu natomiast mecze, kiedy jest w pierwszej jedenastce. Ma nad czym pracować i o czym myśleć. Przestawić coś w głowie, że nie gra tylko 25, 30, czy 45 minut. Trzeba od początku dawać z siebie wszystko i nie kalkulować. Bardzo się natomiast cieszę, że Krzysiek z wyrachowaniem i z zimną krwią wykorzystał tę sytuację, którą miał w Sosnowcu. Nie szukał uderzenia na siłę, popatrzył gdzie stoi bramkarz i pięknym passem z rotacją strzelił bramkę. Cieszę się i mam nadzieję... to znaczy, nie - jestem przekonany, że nie będzie to jego ostatnia bramka - uważa opiekun naszego zespołu.

Źródło: wislaportal.pl

Wideo


O rywalu

Tak grają Niebiescy

Już w niedzielę pora na drugi w tym sezonie mecz Białej Gwiazdy u siebie. Po maratonie spotkań wyjazdowych, Wiślacy przy Reymonta podejmą chorzowski Ruch, który w czwartek potrzebował dogrywki i rzutów karnych, by pokonać w 1/16 Pucharu Polski Stomil Olsztyn. Podopieczni byłego selekcjonera kadry narodowej Waldemara Fornalika mają więc aż dwa dni mniej na odpoczynek niż Wisła, która również musiała rozegrać dogrywkę z Zagłębiem Sosnowiec.

Podobnie jak w przypadku Białej Gwiazdy, opiekun Niebieskich na pucharowy pojedynek nieco zmienił skład i dał odpocząć kilku swoim podstawowym graczom. Na boisku nie pojawili się m.in. weteran polskich boisk Łukasz Surma oraz Patryk Lipski. Jednak kadra Ruchu jest na razie na tyle wąska, że nie sposób było wymienić całej jedenastki. Stąd też wielu piłkarzy, którzy najprawdopodobniej wystąpią w niedzielę, będzie odczuwało jeszcze trudy pojedynku w PP.


Z kim przyjdzie się zmierzyć Wiśle?

Bramkarz: Kamil Lech

21-latek w końcu doczekał się debiutu w Ekstraklasie. Niewątpliwie przyczynił się do tego podstawowy jak dotąd golkiper Niebieskich - Wojciech Skaba, który zaliczył kilka mizernych występów. Premierowe spotkanie syna byłego bramkarza m.in. Ruchu, Jagiellonii czy GKS-u Bełchatów nie mogło jednak zostać zaliczone do najlepszych. Lech zawinił przy dwóch golach strzelonych przez Wisłę Płock. Jednak w Pucharze Polski opiekun chorzowian znowu postawił na niego, a ten odpłacił się w najlepszym możliwym stylu, zapewniając swoimi paradami w serii rzutów karnych awans do 1/8 rozgrywek. Wiele wskazuje więc na to, że to właśnie Kamil Lech od pierwszej minuty zagra przy Reymonta.


Obrońcy: Michał Koj, Rafał Grodzicki, Marcin Kowalczyk, Martin Konczkowski

Ruch dotychczas dysponuje najsłabszą defensywą w lidze. Chorzowianie w czterech meczach stracili aż dziesięć goli, a więc o jednego więcej niż Wisła. W ostatnich dniach klub z ulicy Cichej został solidnie wzmocniony pozyskaniem ośmiokrotnego reprezentanta Polski - Marcina Kowalczyka, który po przygodzie w lidze rosyjskiej postanowił wrócić do kraju. Bardzo prawdopodobnym jest, że gracz ten już od meczu z Białą Gwiazdą partnerować będzie na środku defensywy kapitanowi Niebieskich - Rafałowi Grodzickiemu. Wychowanek Zwierzynieckiego był autorem wyrównującej bramki w 90. minucie potyczki z płocczanami, kiedy to z jedenastu metrów pokonał Seweryna Kiełpina. Jednak na Grodzickiego warto zwrócić uwagę również przy rzutach rożnych i wolnych, gdyż potrafi on znaleźć się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Na bokach obrony wystąpi chorzowska młodzież: Michał Koj oraz Martin Konczkowski. Urodzeni w 1993 roku zawodnicy charakteryzują się dobrymi warunkami fizycznymi oraz częstym podłączaniem się do akcji ofensywnych Ruchu.


Pomocnicy: Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Piotr Ćwielong, Patryk Lipski, Kamil Mazek

Połączenie rutyny i młodości - takie sformułowanie jako pierwsze przychodzi na myśl, gdy obserwujemy drugą linię zespołu Waldemara Fornalika. Najlepszym tego przykładem są dwaj defensywni pomocnicy: absolutny rekordzista, jeśli chodzi o występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce - 39-letni Łukasz Surma i prawie dwa razy od niego młodszy Maciej Urbańczyk, który po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się na murawie w spotkaniu z Wisłą Płock i spisał się całkiem nieźle. Przed tą dwójką zamelduje się gracz, który stanowi o sile ofensywy chorzowian - Patryk Lipski. Gracz, którego rzut karny w poprzednim sezonie obronił Michał Miśkiewicz. To typowa „dziesiątka”, która cechuje się dobrym przeglądem pola, skutecznymi prostopadłymi podaniami, a także zaskakującymi uderzeniami z dystansu. Na skrzydłach natomiast zaprezentują się najprawdopodobniej znany z występów przy Reymonta Piotr Ćwielong oraz Kamil Mazek, który wskoczy w miejsce kontuzjowanego w pucharowym meczu Miłosza Przybeckiego.


Napastnik: Mariusz Stępiński

Snajpera Ruchu nie trzeba przedstawiać kibicom Białej Gwiazdy. 21-latek, który mimo miejsca w kadrze na Euro 2016 nie zagrał na turnieju ani minuty, w sezonie 2014/2015 reprezentował barwy Wisły Kraków. Pod Wawelem Stępiński nie błyszczał jednak taką skutecznością, jak w zespole trenera Fornalika. Nic więc dziwnego, że coraz głośniej mówi się o zagranicznym transferze Polaka. Wydaje się, że dla 21-latka mecz z Wisłą może być pożegnaniem z Ekstraklasą - coraz konkretniejszy jest temat jego przejścia do francuskiego FC Nantes.

Czy Biała Gwiazda przełamie serię trzech porażek w Ekstraklasie? Psychicznie podbudowani po zwycięstwie z Zagłębiem Sosnowiec w Pucharze Polski piłkarze zapowiadają walkę o trzy punkty. Zespół Dariusza Wdowczyka miał aż dwa dni więcej czasu na regenerację niż chorzowianie. Czy atut ten zostanie wykorzystany? Przekonamy się o tym już w niedzielę o godzinie 18.00. Arbitrem spotkania będzie Szymon Marciniak.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod Lupą - Piotr Ćwielong

W sobotę jednym z rywali w chorzowskiej ekipie, na których warto zwrócić uwage będzie 30-letni Piotr Ćwielong. Piłkarz grający w formacjach ofensywnych był niegdyś nadzieją polskiej piłki nożnej. Po nieudanych sezonach w niemieckim zespole wraca do swojego macierzystego klubu i zagra przeciwko Białej Gwieździe, z którą zdobył dwa mistrzostwa Polski.


Piotr Ćwielong urodził się 23 kwietnia 1986 roku w Chorzowie. Treningi piłkarskie rozpoczął mając siedem lat w swoim obecnym klubie - Ruchu. Następnie przeniósł się do Szkółki Piłkarskiej Stadionu Śląskiego Chorzów. W wieku osiemnastu lat ponownie wrócił do macierzystego klubu, gdzie dzień po swoich urodzinach w meczu przeciwko Pogoni Szczecin zdobył pierwszą bramkę w seniorskiej karierze.

Po czterech sezonach spędzonych w Ruchu zasilił szeregi Białej Gwiazdy. Pod wodzą Macieja Skorży w rozgrywkach 2007/2008 zdobył mistrzostwo Polski. W Wiśle Kraków rozegrał sześć meczów, a następnie na rok został wypożyczony do byłego klubu z Chorzowa. Wystąpił w 25 spotkaniach i zdobył 4 bramki. Sezon 2008/09 spędził w drużynie Białej Gwiazdy, z którą sięgnął po kolejny triumf w lidze. Swojego pierwszego gola dla ekipy z Reymonta strzelił 22 marca 2009 roku w derbach Krakowa.


Ze Śląska do Niemiec

Pierwszą bramkę w europejskich pucharach zdobył 15 lipca 2009 roku po podaniu Pawła Brożka. Krakowski zespół walczył wtedy w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Levadią Tallinn. W trakcie dwóch sezonów w Wiśle Kraków zagrał w 30 meczach i zdobył 4 gole. W 2010 roku piłkarz podpisał 3,5-letni kontrakt z Śląskiem Wrocław.

W ekipie z województwa dolnośląskiego rozegrał 82 spotkania i zanotował 12 bramek. W sezonie 2011/2012 sięgnął po wicemistrzostwo Polski, a w następnym roku po swoje trzecie mistrzostwo kraju. Po występach w ojczyźnie zdecydował się na wyjazd do Niemiec, gdzie 8 czerwca 2013 roku podpisał czteroletni kontrakt z VFL Bohum. W pierwszym meczu Pucharu Niemiec strzelił 2 gole. W kolejnym meczu ligowym ujrzał czerwoną kartkę. Podczas całego pobytu poza granicami kraju zagrał w 39 meczach ligowych i zaliczył zaledwie 1 trafienie na bramkę rywala. W 2016 roku Ćwielong rozwiązał umowę z niemiecką drużyną i wrócił do Polski, by ponownie reprezentować barwy Niebieskich.


Reprezentant i nadzieja

Zawodnik Ruchu był wielokrotnym reprezentantem kraju. Występował zarówno w reprezentacji juniorskiej rocznika 1986, jak i młodzieżowej U-21 prowadzonej przez Andrzeja Zamilskiego. W tej pierwszej zagrał w 9 meczach i zdobył 2 bramki, natomiast na starszym etapie rozgrywek wystąpił 11 razy i strzelił taką samą liczbę goli. 8 września 2009 roku zadebiutował w nowo powstałej kadrze Polski U-23 w spotkaniu z Walią. Natomiast do dorosłej reprezentacji wszedł 19 listopada 2013 roku, kiedy to został powołany przez Adama Nawałkę. Debiut z orzełkiem na piersi w seniorskiej drużynie narodowej miał w meczu przeciwko reprezentacji Irlandii.

Piotr Ćwielong jeszcze kilka lat temu był nadzieją polskiej piłki nożnej. „Pepe” cechowała szybkość i precyzja. Jego największym atutem była boiskowa inteligencja. Myśląc o tym napastniku, przypominamy sobie chociażby mecz ze Śląskiem Wrocław, kiedy to Ćwielong biegnący z piłką upadł za sprawą obrońcy, a następnie w błyskawicznym tempie wstał i zdobył bramkę. Jeszcze kilka lat temu wiele osób widziało w nim wielki potencjał. Czy piłkarz podniesie się po trudnych sezonach w drugoligowym zespole z Niemiec?

Agnieszka Żaczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Wisła na dnie! Wisła - Ruch 1-2

Piłkarze krakowskiej Wisły przegrali 1-2 z chorzowskim Ruchem i jest to nasza czwarta ligowa porażka z rzędu. Po pięciu kolejkach sezonu 2016/2017 - mając na swoim koncie tylko trzy punkty - spadamy tym samym na ostatnie miejsce w tabeli i chyba śmiało można stwierdzić, że jest to kolejny przykry dodatek do ostatnich wydarzeń w naszym klubie.

Zespół krakowskiej Wisły, po trzech kolejnych wyjazdowych porażkach, wrócił wreszcie na własny stadion, ale nie rozpoczynał spotkania z Ruchem w najlepszych nastrojach. Wyniki pozostałych meczów w lidze oraz wspomniana fatalna seria sprawiły, ze "Biała Gwiazda" przystępowała do tej potyczki będąc na... ostatnim miejscu w tabeli.

I od początku meczu wyglądało to tak, jakby wiślacy chcieli szybko to mało zaszczytne miejsce opuścić. Już w 3. minucie udało nam się więc przeprowadzić składną akcję, po której celne uderzenie oddał Krzysztof Mączyński, tyle że po pierwsze bramkarz Ruchu próbę wiślaka obronił, a po drugie - można przypuszczać, że o wiele lepiej "Mąka" zrobiłby, gdyby podał piłkę do lepiej ustawionego Mateusza Zachary.

Jak się jednak okazało - bardzo dobrze wybiegającego na pozycję Zacharę już dwie minuty później wypatrzył Rafał Boguski, a że nasz napastnik uderzył celnie, więc zdobył pierwszego gola w wiślackich barwach! Od 5. minuty prowadziliśmy więc 1-0 i nasza drużyna poszła od razu za ciosem. Już bowiem w 8. minucie w polu karnym Ruchu zamieszał Patryk Małecki i można żałować, że nie zachował się w tej sytuacji lepiej, bo zamiast oddać strzał z dobrej pozycji jeszcze ruszył z piłką i ostatecznie szansa przepadła.

Z przewagi Wisły "Niebiescy" otrząsnęli się po kwadransie i w 16. minucie mogło być 1-1, ale uderzenie Patryka Lipskiego z rzutu wolnego tylko obiło nasz słupek. Był to jednak wyraźny sygnał dla gości do śmielszych ataków i w 23. minucie tylko udanej interwencji Arkadiusza Głowackiego zawdzięczamy fakt, że Mariusz Stępiński nie doszedł do dobrej wrzutki. Niestety dla Wisły minutę później były wiślak do podania już doszedł. Lipski dobrze dograł ze skrzydła, a że tym razem Głowacki był zbyt daleko, więc Stępiński huknął jak z armaty i było 1-1.

Wisła na stratę bramki odpowiedziała wprawdzie dwiema akcjami Jakuba Bartosza, ale przy pierwszej nasz obrońca zagrał w pole karne niedokładnie, a zaraz potem nie skorzystał ze świetnego podania od Rafała Pietrzaka, bo uderzył obok słupka.

Podobnie swoich szans nie wykorzystali Stępiński oraz Piotr Ćwielong, bo ten pierwszy doszedł wprawdzie, przy biernej postawie naszych obrońców, do dośrodkowania, ale uderzył głową obok bramki. Drugi z kolei ładnym strzałem wykończył kontratak "Niebieskich", ale pomylił się nieznacznie.

Końcówka pierwszej połowy należała już jednak do Wisły, ale strzał z dystansu Mączyńskiego bramkarz Ruchu odbił, a dobitka Krzysztofa Drzazgi nie dość że była niecelna, to dodatkowo oddana została z pozycji spalonej. Chwilę później Drzazga oddał już wprawdzie celny strzał - podobny zresztą do tego, z jakiego zdobył gola w Sosnowcu - ale Kamil Lech nie dał się zaskoczyć, odbijając futbolówkę na rzut rożny. Niewiele pewnie miałby natomiast do powiedzenia w 42. minucie, kiedy to dobrze do Drzazgi wrzucił Bartosz, ale piłka wylądowała ostatecznie na słupku!

Do przerwy było więc 1-1, a na drugą połowę Drzazgę zastąpił Zdeněk Ondrášek, ale to nie on, a Denis Popovič jako pierwszy zagroził bramce Ruchu. Jego mocne uderzenia z rzutu wolnego Lech zdołał jednak obronić. Po drugiej za to stronie w ogromnym zamieszaniu po stałym fragmencie gry i przy zdecydowananie biernej postawie całej naszej defensywy - piłkę do naszej bramki wcisnął Paweł Oleksy i od 55. minuty Ruch prowadził w Krakowie 2-1! Zastanawiać można się tylko, czy w takim "bilardzie" w naszej "piątce" nie było aby spalonego?!

To nie ma już jednak o tyle żadnego znaczenia, że sędzia Szymon Marciniak gola uznał, a Wisła przegrywała i przez kolejne minuty nie potrafiła stworzyć sobie jakiejkolwiek sytuacji do zdobycia gola. Tę miał za to w 68. minucie Ruch, ale tym razem dopisało nam szczęście, bo Martin Konczkowski obił tylko nasz słupek!

W kolejnych minutach gra się wprawdzie wyrównała, ale jedyne zagrożenie, jakie udało nam się stworzyć, miało miejsce dopiero w 78. minucie, kiedy to Ondrášek wywalczył rzut rożny, a po nim niecelnie uderzył Głowacki. Swoją szansę wiślacy mieli też w 84. minucie, ale tym razem Pietrzak nie powtórzył uderzenia z rzutu wolnego z meczu z Pogonią Szczecin, kiedy to zdobył gola.

Okazję do podwyższenia wyniku miał natomiast minutę później Ruch, ale Miśkiewicz dobrze piąstkował strzał Lipskiego, po jego uderzeniu z rzutu wolnego. Dobrze spisał się też w 88. minucie Głowacki, który nie dał się wyprzedzić Łukaszowi Monecie, który gdyby nie interwencja naszego kapitana znalazłby się sam na sam z naszym bramkarzem.

Ostatecznie mimo udanego początku tego meczu Wisła przegrywa z Ruchem 1-2, ale też przyznać trzeba, że "Biała Gwiazda" zagrała bardzo źle w drugiej części tego spotkania, a zwłaszcza po stracie gola, kiedy to nie potrafila sobie stworzyć żadnej klarownej sytuacji do wyrównania.

Po takiej więc serii porażek oraz w związku z bardzo niepewną sytuacją w samym klubie zapytać można chyba tylko o jedno... Kiedy i czy uda nam się od tego dna, na którym się właśnie znaleźliśmy, odbić?

Źródło: wislaportal.pl


Fatalna seria trwa Wisła Ruch 1:2

Podczas meczów 5. kolejki obchodzono święto Wojska Polskiego, mecze rozpoczynały się od odegrania hymnu państwowego, któremu towarzyszyła prezentacja flagi Polski, razem z flagą regionu w którym rozgrywany był mecz. Obie flagi – w przeciwieństwie do pozostałych kolejek LOTTO Ekstraklasy – trzymali żołnierze w mundurach galowych.
Podczas meczów 5. kolejki obchodzono święto Wojska Polskiego, mecze rozpoczynały się od odegrania hymnu państwowego, któremu towarzyszyła prezentacja flagi Polski, razem z flagą regionu w którym rozgrywany był mecz. Obie flagi – w przeciwieństwie do pozostałych kolejek LOTTO Ekstraklasy – trzymali żołnierze w mundurach galowych.


Zawodnicy, sędziowie wyszli na murawę w szalikach Polski, dodatkowo piłkarze grali z opaskami (moro) na ramieniu.Rafał Grodzicki, Szymon Marciniak, Arkadiusz Głowacki
Zawodnicy, sędziowie wyszli na murawę w szalikach Polski, dodatkowo piłkarze grali z opaskami (moro) na ramieniu.

Rafał Grodzicki, Szymon Marciniak, Arkadiusz Głowacki

Po czwartej porażce z rzędu spadamy na ostatnie miejsce w tabeli i zostaniemy tam przynajmniej do przyszłego poniedziałku. Sytuacja w klubie wygląda coraz gorzej.


Niżej w tym sezonie nie będziemy

Wydawało się, że mecz na swoim boisku, z drużyną której również wiedzie się niezbyt dobrze to doskonała szansa, aby zacząć znowu gromadzić punkty. Tymczasem mimo, iż bardzo dobrze rozpoczynamy spotkanie, w ostatecznym rozrachunku mamy na koncie jedną bramkę mniej niż nasi rywale.

Mecz trwa 90 min, nie 45

Po raz kolejny rozgrywamy dwie całkiem różne połowy. Tym razem w pierwszej mniej czasu spędzamy z piłką przy nodze, jednak gramy nieźle kombinacyjnie. Co najważniejsze udaje się stworzyć kilka naprawdę dobrych sytuacji bramkowych, z których jedna zamieniona jest na bramkę. W drugiej natomiast przeważamy w posiadaniu futbolówki, lecz nie przekłada się to zupełnie na nic. Właśnie za pierwszą odsłonę należy pochwalić bocznych obrońców. Bartosz i Pietrzak raz po raz włączali się w akcje ofensywne, stwarzając duże zagrożenie swoimi wrzutkami. W defensywie trochę lepiej radził sobie Rafał. Kilka kluczowych wślizgów wykonał Sadlok i w tym elemencie coraz bardziej zaczyna przypominać Guzmicsa. Przez cały mecz zaciekle z młodym Stępińskim walczył Głowacki, nie pozwalając mu na zbyt wiele. To jednak nie wystarczyło i w jednej sytuacji były Wiślak zgubił krycie kapitana, co w efekcie dało bramkę Ruchowi. Bardzo zastanawiająca wydaje się być także sytuacja przy drugim golu dla gości, kiedy to przed Miśkiewiczem znalazło się, aż trzech zawodników Niebieskich zupełnie bez krycia. Tutaj też należy wspomnieć o błędzie sędziego liniowego, który nie zauważył oczywistego spalonego, na którym w momencie oddawania strzału dającego gola znalazł się Oleksy. Tym razem wobec urazu Załuski, w bramce stanął Miśkiewicz. Bramkarzowi trzeba zapisać na minus bramkę Stępińskiego. Strzał może i był mocny, lecz zmierzał w sam środek bramki, tuż obok bezradnego golkipera. Kolejny fatalny mecz w wykonaniu dwójki środkowych pomocników Popovicia i Mączyńskiego. Ten drugi zaliczył w tym spotkaniu chyba więcej strat, niż przez 4 mecze na Euro w których wystąpił. Niestety Krzysiu jest obecnie jedynie cieniem tego zawodnika, który zachwycał nas swoją grą w reprezentacji. Bardzo bezbarwny Małecki, dla którego to chyba najgorszy mecz w tym sezonie. Nawet w pierwszej połowie, kiedy zespół grał nieźle, miał w tym bardzo niewielki udział. Po raz kolejny niewidoczny był Boguski. Doświadczony zawodnik miał jednak, jak w każdym spotkaniu, przebłyski na prawdę dobrej gry, jak choćby asysta. Dla Bogusia był to już 250 występ z Białą Gwiazdą na piersi. W pierwszej połowie bardzo dobrze funkcjonował duet Zachara-Drzazga. Napastnicy dużo biegali, dochodzili do sytuacji bramkowych. Mateusz wykorzystał już pierwszą okazję, zdobywając tym samym premierową bramkę w naszych barwach. Krzysiek miał nieco mniej szczęścia i tym razem nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Trener uznał, że to za mało i w przerwie zastąpił młodego napastnika Ondraszkiem. Czech totalnie rozczarował, potwierdzając swoją fatalną dyspozycję, jaką prezentuje od początku sezonu. Równie bezproduktywne okazały się zmiany Brleka i Mójty.

Akcja po akcji

Bardzo dobrze mecz rozpoczęli Wiślacy, którzy od razu rzucili się do ataku. Już w 3 minucie groźny strzał sprzed pola karnego oddał Mączyński. Z interwencją nie miał jednak większych problemów Lech. Mąka mógł jednak odegrać do boku do Zachary, co stworzyło by jeszcze większe zagrożenie. Już 2 minuty później udaje się dopiąć swego. Świetne prostopadłe podanie Boguskiego do Zachary. Napastnik w sytuacji sam na sam nie myli się i pokonuje bramkarza Niebieskich. Prowadzimy 1:0! Po kwadransie dominacji gospodarzy do głosu zaczynają dochodzić przyjezdni. 15 min. Faul Bartosza na Ćwielongu. Z bliskiej odległości rzut wolny bije Lipski. Zawodnikowi Ruchu brakujeodrobiny szczęścia gdyż piłka trafia w słupek. 24 min. Mamy wyrównanie. Dośrodkowanie z prawej strony idealnie na nogę do Stępińskiego, ten mocnym strzałem z pierwszej piłki pokonuje Miśkiewicza. 29 min. Kapitalna wrzutka Pietrzaka do zamykającego akcję Bartosza. Młody obrońca jednak w doskonałej sytuacji uderza tuż obok słupka. 31 min. Były Wiślak Ćwielong „nawija” Bartosza, przekładając piłkę na prawą nogę i z narożnika pola karnego uderza tuż obok słupka. 35 min. Tym razem w natarciu BG. Piłka wyłożona przed polem karnym Mączyńskiemu, a ten próbuje technicznym uderzeniem pokonać Lecha. Golkiper gości zbija futbolówkę przed siebie, a niecelnie dobija będący na ofsajdzie Drzazga. 3 minuty później tym razem Drzazga decyduje się na uderzenie z dystansu, a kolejną dobrą interwencją wykazuje się syn znanego w Ekstraklasie bramkarza Piotra Lecha. 42 min. Wrzutka Bartosza na krótkim słupku piłkę trąca głową Drzazga, lecz czujnością po raz kolejny wykazuje się golkiper Chorzowian, odbijając piłkę. Niestety mimo sporej przewagi w końcówce pierwszej odsłony nie udaje się zdobyć bramki do szatni i kończy się ona remisem 1:1. Drugą połowę lepiej rozpoczynają Niebiescy. 47 min. centra Stępińskiego, główka Ćwielonga i efektowna obrona Miśkiewicza. 55 min. niespodziewanie goście obejmują prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dochodzi do niesamowitego zamieszania w polu karnym Wisły. Miśkiewicz odbija piłkę po kolejnych strzałach, ale w końcu Oleksy wbija ją do siatki z najbliższej odległości! 68 min. kolejna groźna sytuacja pod naszą bramką. Centra ze stałego fragmentu gry trafia na głowę Grodzickiego, ten zgrywa piłkę do Konczkowskiego, który oddaje strzał. Piłka ostatecznie ląduje na słupku bramki, po raz kolejny dopisuje nam szczęście. W końcówce spotkania jedyną dobrą okazję w drugiej połowie marnuje Pietrzak, posyłając piłkę z rzutu wolnego wysoko w trybuny. Po fatalnej połówce Wisła ostatecznie ulega Ruchowi 1:2.

Wzmocnienia potrzebne na gwałt!

Za nami kolejny mecz w którym rozgrywamy tylko jedną połowę. Do tej pory to pierwszą odsłonę totalnie przesypialiśmy. Tym razem po dobrej pierwszej, po której mogliśmy żałować, że mamy tylko remis, na drugą już nie wychodzimy. To kolejna strata punktów, wobec czego słowa trenera sprzed sezonu, że będziemy bić się o mistrza, wydają się coraz mniej realne. Kolejne spotkanie które pokazuje, jak bardzo potrzebujemy wzmocnień. Bez kreatywnego środkowego pomocnika daleko nie zajedziemy. Dużo do życzenia pozostawia postawa w obronie. To już 14 bramek straconych w 6 meczach! Kolejny problem to wąska ławka rezerwowych. W momencie kiedy doszło by do kolejnych urazów, czy wykluczeni, będziemy musieli grać juniorami, a ci również nie spisują się ostatnio zbyt dobrze. Spotkanie z Ruchem miało przerwać złą passę 3 porażek ligowych z rzędu, tym czasem przerwało inną 8 meczów bez przegranej przed własną publicznością.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Kolejna porażka Białej Gwiazdy...

Petar Brlek
Petar Brlek

Czwarta porażka z rzędu w lidze stała się faktem. Biała Gwiazda po dobrej pierwszej połowie i zupełnie bezbarwnej drugiej przegrała z Ruchem Chorzów 1:2. Bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył Mateusz Zachara, dla gości trafiali natomiast Mariusz Stępiński oraz Paweł Oleksy. Jak pokazują powtórki, gol lewego obrońcy Ruchu zdobyty został ze spalonego.

W drugim meczu w tym sezonie rozgrywanym na własnym boisku Wisła mierzyła się z chorzowskim Ruchem. Podopieczni Dariusza Wdowczyka chcieli wydostać się ze strefy spadkowej, w której znaleźli się przez niekorzystne wyniki innych spotkań 5. kolejki.

Krzysztof Drzazga
Krzysztof Drzazga
Jakub Bartosz
Jakub Bartosz

Zachara premierowo

Mobilizacja Wiślaków widoczna była gołym okiem już od pierwszego gwizdka Szymona Marciniaka. Na pierwszy strzał krakowian kibice Wisły musieli czekać zaledwie do 3. minuty. Po szybkiej akcji na strzał z 20 metrów zdecydował się Krzysztof Mączyński, lecz uderzenie reprezentanta Polski z trudem złapał Kamil Lech, dla którego był to drugi raz w Ekstraklasie. Już po pięciu minutach wiadomo było, że i tym razem golkiper Ruchu nie zachowa czystego konta. Po świetnym dograniu w tempo Rafała Boguskiego w sytuacji sam na sam znalazł się Mateusz Zachara, który bez trudu wpakował piłkę do siatki. Była to premierowa bramka napastnika w barwach Wisły Kraków.

Chwilę później mogło zrobić się 2:0, kiedy do wydawałoby się straconej piłki pod linią końcową dopadł Jakub Bartosz, który dośrodkował w pole karne. Kamil Lech minął się z futbolówką, która trafiła pod nogi Małeckiego, jednak skrzydłowy Wisły został zablokowany.

Odpowiedź Ruchu mogła być piorunująca. Do piłki ustawionej na 20. metrze podszedł Patryk Lipski, po czym kropnął z rzutu wolnego w słupek bramki Miśkiewicza. Wiślacki bramkarz byłby bez szans, jednak tym razem to Biała Gwiazda miała szczęście. Co jednak nie udało się za pierwszym razem, z łatwością powiodło się za drugim. Chorzowianie przycisnęli Wiślaków, czego efektem była akcja Lipskiego i Stępińskiego. Ten pierwszy wstrzelił piłkę z boku pola karnego, a napastnik Ruchu strzałem z woleja dopełnił formalności. Michał Miśkiewicz skapitulował więc po raz pierwszy.

W 30. minucie Wisła była bardzo bliska odzyskania prowadzenia. Świetną wrzutką popisał się Rafał Pietrzak, a z prawej strony Pawłowi Oleksemu urwał się Jakub Bartosz, którego strzał z kilku metrów o centymetry minął bramkę Kamila Lecha. Spotkanie zdecydowanie się wyrównało, a próby obu zespołów przysparzały kibiców o szybsze bicie serca. W 32. minucie po szybkiej kontrze Ruchu w dogodnej okazji znalazł się były gracz Wisły, Piotr Ćwielong, którego mierzone uderzenie było nieznacznie niecelne.


Rajd Bartosza, słupek Drzazgi

Już trzy minuty później zakotłowało się pod bramką Ruchu Chorzów. Krzysztof Drzazga zgrał piłkę do Rafała Boguskiego, ten wyłożył ją Mączyńskiemu, a „Mąka" kopnął celnie, ale w zasięgu Kamila Lecha. Młody golkiper Niebieskich sparował futbolówkę przed siebie, wprost na głowę Drzazgi, lecz napastnik Wisły chybił. Bramka i tak nie była uznana, gdyż 20-latek znajdował się na spalonym. Drzazga chciał zrehabilitować się w 38. minucie, lecz po jego uderzeniu zza szesnastki z największym trudem piłkę na rzut rożny sparował Lech. Ostatni kwadrans pierwszej połowy zdecydowanie należał do Krzysztofa Drzazgi, który po raz trzeci mógł zdobyć gola. Po przebojowej akcji Bartosza, który mijał obrońców niczym slalomowe tyczki, snajper Wisły otrzymał idealne podanie na głowę, lecz z najbliższej odległości trafił tylko w słupek. Była to ostatnia groźna akcja Wiślaków w pierwszej części spotkania.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gracze gości, którzy za sprawą Ćwielonga mogli wyjść na prowadzenie. Miśkiewicz popisał się jednak udaną interwencją. Później z rzutu wolnego celnie uderzył Popović, ale strzał nie sprawił żadnych problemów Kamilowi Lechowi. W 56. minucie to goście przeprowadzili akcję, która pozwoliła im objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przed Miśkiewiczem znalazło się aż trzech niekrytych piłkarzy Niebieskich. Bramkarz Wisły obronił pierwsze dwa strzały, lecz przy drugiej poprawce Pawła Oleksego był już bezradny. Inną sprawą pozostaje fakt, że bardzo możliwa w tej sytuacji była pozycja spalona strzelca bramki.

Ruch mądrze się cofnął i nie dopuszczał Wisły pod własne pole karne. Trener Dariusz Wdowczyk szybko desygnował do gry Adama Mójtę oraz Petara Brleka, lecz i to nie przynosiło rezultatu. Co więcej, bliżej podwyższenia wyniku byli Niebiescy, kiedy to Martin Konczkowski z bliska główkował w słupek. W odpowiedzi o włos od wyrównania był Zdenek Ondrasek, jednak zabrakło mu kilkunastu centymetrów, by dojść do piłki. Po chwili z woleja uderzał Głowacki, lecz jego próba była równie mocna, co niecelna. W 84. minucie Rafał Pietrzak próbował skopiować wyczyn z meczu przeciwko Pogoni, lecz tym razem po jego rzucie wolnym piłka wysoko minęła poprzeczkę. Po drugiej stronie boiska celnie strzelił Mazek, lecz Miśkiewicz wypiąstkował futbolówkę przed pole karne.

W doliczonym czasie gry próbował jeszcze Ondrasek, lecz sędzia Marciniak w jego przyjęciu piłki dopatrzył się zagrania piłki ręką. Niestety, była to ostatnia akcja Białej Gwiazdy, która po pięciu kolejkach zamyka tabelę Ekstraklasy.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Koniec meczu.
90+3' Zmiana w Ruchu. Za Stępińskiego wchodzi Arak.
90' Sędzia doliczył trzy minuty.
84' Bardzo niecelne uderzenie Pietrzaka z rzutu wolnego.
81' Żółta kartka dla Grodzickiego.
79' Piłka trafiła przed polem karnym do Arka Głowackiego, ale uderzenie naszego kapitana niecelne.
76' Żółta kartka dla Mączyńskiego.
70' Żółta kartka dla Mójty.
69' Zmiana w zespole Ruchu. Moneta wchodzi za Mazka.
68' Słupek ratuje Wisłę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Grodzicki zgrywał piłkę głową, a Konczkowski uderzył w słupek.
66' Ostatnia zmiana w Wiśle. Brlek za Popovicia.
58' Zmiana w Wiśle. Mójta za Małeckiego.
55' Gol dla Ruchu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego ogromne zamieszanie pod bramką Wisły. Chorzowianie kilka razy uderzali na bramkę Wisły, ostatecznie z najbliższej odległości do siatki wpakował ją Oleksy. Gol nie powinien zostać jednak uznany! Był spalony!
54' Ładna akcje Wisły, ale bez efektu bramkowego. W decydującym momencie nad bramką główkował Ondrasek, któremu piłkę dogrywał Popović.
53' Celny strzał Popovicia z rzutu wolnego. Dobrze ustawione Lech łapie piłkę.
48' Ondrasek zdecydował się na uderzenie z dystansu. Strzał bardzo niecelny.
46' Pierwsza akcja Ruchu. Po dośrodkowaniu Stępińskiego piłka trafiła do Ćwielonga, który celnie główkował, ale dobrze ustawiony Miśkiewicz spokojnie złapał piłkę.
46' Jedna zmiana w zespole Wisły. W miejsce Drzazgi wchodzi Ondrasek.
46' Druga połowa rozpoczęta.


Koniec pierwszej połowy.
42' Słupek ratuje Ruch przed stratą gola. Po dobrym dośrodkowaniu Bartosza spod linii końcowej bliski zdobycia bramki był Drzazga.
39' Dośrodkowanie Pietrzaka z rzutu rożnego i niecelny strzał głową Popovicia.
38' Ładne uderzenie Drzazgi z ponad 20 metrów, Lech paruje strzał na rzut rożny.
35' Szansa dla Wisły! Boguski wyłożył piłkę Mączyńskiemu, który uderzył mocno sprzed pola karnego. Lech odbija piłkę!
34' Żółta kartka dla Sadloka.
31' Teraz bardzo groźne uderzenie Ćwielonga sprzed pola karnego. Piłka przechodzi tuż obok bramki Wisły.
30' Odpowiedź Ruchu. Dobre dośrodkowanie Mazka z prawego skrzydła, najwyżej do piłki wyskoczył Stępiński, ale główkował obok bramki.
29' Świetna okazja dla Wisły. Po dośrodkowaniu Pietrzaka do piłki dopadł wbiegający w pole karne Bartosz, ale prawy obrońca naszego zespołu uderzył tuż obok dalszego słupka.
27' Świetnie zapowiadają się akcja Wisły, ale Zachara na spalonym.
25' Niestety 1:1. Ostatnie minuty należały do Ruchu i zakończyły się zdobyciem bramki. Miśkiewicza strzałem ze środka pola karnego pokonał Stępiński, który wykorzystał świetne podanie od jednego z kolegów.
17' Pietrzak wstrzelił piłkę w pole karne z lewej strony boiska, ale żaden z wiślaków nie zdążył przed bramką.
16' Ruch bliski doprowadzenia do wyrównania. Z rzutu wolnego świetnie uderzył Lipski, piłka trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Miśkiewicza.
15' Pierwszy kwadrans spotkania zdecydowanie dla Wisły.
10' Kolejna okazja dla Wisły. Dobre dośrodkowanie Pietrzaka z rzutu wolnego, ale piłka mija bramkę Ruchu.
9' Mogło być 2:0. Po płaskim dośrodkowaniu Bartosza z prawego skrzydła jeden z wiślaków został w ostatniej chwili uprzedzony. Piłka trafiła jeszcze pod nogi Małeckiego, ale ten nie zdołał oddać strzału.
5' Gooool! Mateusz Zachara! Boguski świetnie prostopadle zagrał do Zachary, a ten uderzeniem z prawej strony w długi róg pokonał Lecha.
3' Pierwsza akcja Wisły. Ładna wymiana piłki i Mączyński zdecydował się na uderzenie z dystansu. Lech pewnie interweniuje. Niewykluczone, że lepszym rozwiązaniem byłoby podanie do Zachary.
1' Spotkanie rozpoczęte przez gości.

Na ławce rezerwowych zasiądą: Zając - Żemło, Uryga, Mójta, Cywka, Brlek, Ondrasek.
Poznaliśmy już wyjściowy skład Wisły na dzisiejsze spotkanie. Od pierwszej minuty zagrają między innymi Miśkiewicz, Bartosz, Drzazga i Zachara.
Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie z Ruchem Chorzów.

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Trudno mi się z tym pogodzić

- Trudno powiedzieć coś sensownego po takim spotkaniu. O ile pierwsza połowa wyglądała jeszcze w miarę, bo mieliśmy sytuacje, to w drugiej nie mieliśmy ich już zbyt wiele. Oddaliśmy pole Ruchowi, który spokojnie rozgrywał piłkę, kontrolował to co działo się na boisku. Mamy swoje problemy czy to kadrowe, czy też wynikające czysto z gry. Nie spodziewałem się tego, że stracimy tutaj trzy punkty. Trudno mi się z tym pogodzić, ale jednocześnie trudno jest mi się pogodzić z tym, że nie gramy najlepiej - mówił po porażce z Ruchem trener Dariusz Wdowczyk.

- Pracujemy solidnie na treningach, a w meczu nie potrafimy tego pokazać. Wbijamy się w problemy, jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Nie chciałbym żeby doszło do takiej sytuacji, która miała miejsce zanim przyszedłem do Wisły. Wszyscy pamiętamy, że ten zespół potrafi grać. Niewiele się zmienił, a nie prezentujemy teraz najlepszej piłki, jaką pokazywaliśmy choćby wtedy kiedy przychodziłem wiosną. Zastanawiamy się wraz ze sztabem nad tym z czego to wynika, dlaczego tak się dzieje. Nie jest miło przegrywać mecze, tym bardziej u siebie. Mamy nad czym myślec, co analizować i nad czym pracować, żeby było lepiej. To już nie jest Wisła Kraków Żurawskiego, Frankowskiego, Sobolewskiego i kilku innych zawodników, którzy dominowali w naszej lidze. Przykro to mówić, ale trzeba się do tego przyzwyczaić - dodał Wdowczyk.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o aktualną sytuację w klubie i jej ewentualny wpływ na postawę piłkarzy.

- Chcemy koncentrować się tylko i wyłącznie na czysto sportowej stronie tego co mamy robić z zespołem. Co komu w głowie siedzi trudno mi powiedzieć, czy to ma wpływ czy nie ma? Trzeba byłoby zapytać o to piłkarzy... Nie odetnę ich od informacji, które się gdzieś pojawiają i od tego co dzieje się w klubie. Mamy internet, media, dziennikarze też informują o tym co się dzieje. To nie sprzyja całej sytuacji, aczkolwiek nie wiem czy to jest jedyna przyczyna tego, że akurat przegrywamy mecze i tego że nie gramy z wiarą na 100% tego co możemy zrobić. Ja widziałem ten zespół i wierzę, że ten zespół potrafi grać w piłkę zdecydowanie lepiej, niż to zaprezentował dziś, czy w poprzednich meczach, które rozgrywaliśmy. Moją rolą jest też to, żeby ten zespół zaczął funkcjonować. Analizujemy naprawdę wszystko to co możemy. Staramy się wpoić zawodnikom wiarę w zwycięstwo i staramy się ją przekazać, żeby byli przygotowani mentalnie do każdego meczu. Trudno mi odpowiadać za każdego piłkarza, co siedzi mu w głowie i czy się przejmuje tym jaka będzie jego przyszłość i to co dzieje się w tym momencie w klubie, czy też nie - powiedział trener.

Szkoleniowiec Wisły został zapytany także o absencje kilku zawodników w dzisiejszym spotkaniu.

- Łukasz Załuska odniósł drobny uraz w meczu w Sosnowcu. Ma problem z więzadłami, nie chcieliśmy ryzykować tego żeby był nawet na ławce rezerwowych. Paweł Brożek przechodzi rehabilitację po zbitych żebrach i mięsień skośny brzucha. To jest problem, który mu doskwiera, a z autopsji mogę powiedzieć, że jest to bardzo bolesne przy oddychaniu, nie mówiąc już o bieganiu i grze. Chwilę jego leczenie może potrwać. Richárd Guzmics nie trenował z nami przez dłuższy czas, bo była kontuzja i myślami był już gdzieś indziej. Była też gorączka, nie trenował z nami przez cały ten mikrocykl, także przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec. I z tego względu nie było go w "osiemnastce" na dzisiejsze spotkanie - mówił Wdowczyk.

Drugi gol w meczu z Ruchem to spora kontrowersja, bo sędziowie równie dobrze mogli odgwizdać pozycję spaloną, ale tego nie zrobili. I o tę bramkę trener Wisły został również zapytany.

- Nie widziałem całej sytuacji z drugą bramką, nie widziałem całych okoliczności, w których padła. Nawet nie wiem kto ją strzelił. Pierwszą Stępiński z półwoleja, ale akurat w tym momencie byliśmy zbyt daleko od rywali. I to nie tylko przy tej okazji, ale w ogóle zbyt daleko, co też ułatwia rozegranie piłki jak nie ma z naszej strony pressingu. Trudno odnieść mi się natomiast do sytuacji z drugą bramką, bo jej nie widziałem - zakończył trener.

Źródło: wislaportal.pl


Waldemar Fornalik: - To wynik daje bodziec do pracy

- Przede wszystkim gratuluję chłopakom tej wygranej, bo czekaliśmy na nią od pierwszej kolejki, żeby zainkasować trzy punkty. Co do meczu, to był to ciekawy mecz. W pierwszej połowie to Wisła miała więcej z gry, więcej sytuacji po których mogły paść bramki, ale druga w naszym wykonaniu była dobra. Było dużo dobrej piłki i w wielu fazach kontrolowaliśmy ten mecz. I stąd też bramka. Były jeszcze po drodze dwa słupki, były możliwości lepszego dogrania, ale nie narzekajmy - mówił po meczu z Wisłą Kraków, trener chorzowskiego Ruchu, Waldemar Fornalik.

- Ten mecz doda chłopakom wiary, bo można świetnie trenować i dużo mówić jak i co powinno się robić, ale to wynik jest tym elementem, który daje bodziec do pracy oraz wiarę w to co się robi. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tych trzech punktów - dodał ponadto opiekun zespołu z Chorzowa.

- Nie dokonywałem zmian ze względu na to, że zespół dobrze funkcjonował. Nie chciałem czegoś zepsuć. Często jest tak, że zmianę robi się tylko po to, żeby ją zrobić. A co do naszych ewentualnych wzmocnień, to mówimy bezwzględnie o bramkarzu, o obrońcy i o środkowym pomocniku. Zobaczymy też jak potoczą się losy Mariusza Stępińskiego, bo siłą rzeczy szukamy napastnika - zakończył Fornalik.

Źródło: wislaportal.pl

Wideo


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Arkadiusz Głowacki: - Sytuacja w klubie na pewno nie wpływa pozytywnie

- Nie da się ukryć, że sięgamy dna. Nasze morale, nasza gra... wydaje się, że co byśmy nie zrobili na boisku, to i tak w pewnym momencie stracimy bramkę, nawet kiedy wydaje się, że gramy dobrze, to i tak gdzieś mentalnie nie jesteśmy w stanie tego skonsumować i uwierzyć w to, że potrafimy kontrolować mecz i że nic nie może nam się stać. Ciągle nawet najgorsze podanie przeciwnik może zamienić na bramkę - mówił rozgoryczony po czwartej kolejnej porażce w lidze kapitan Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.

- Padło już dziś pytanie "co się dzieje" oraz "czego nam potrzeba, aby było lepiej" - i nie byłem w stanie na to odpowiedzieć. I jeśli padnie znów to boję się, że nie będę potrafił w tej chwili odpowiedzieć - dodał "Głowa".

Pytany zaś o analogię z poprzedniego sezonu, kiedy to Wisłę dopadały równie smutne serie, powiedział: - My już nie pamiętamy o tym co było, ale w głowach tkwi to co jest, czyli czego byśmy nie zrobili, to nic nam nie wychodzi i nic nam się nie układa. Oczywiście to jest nasza wina i nikt nie próbuje uciekać od odpowiedzialności, ale przed nami ciężkie dni i trudno w tej chwili powiedzieć co zrobić żeby poprawić naszą grę - mówił wiślak.

- Sytuacja w klubie na pewno nie wpływa pozytywnie, ale nie możemy w ten sposób tłumaczyć naszej gry. Już parę ładnych dni od zmiany właściciela minęło i nasza drużyna się nie zmieniła. Trenujemy w takim samym składzie, mamy takie same cele, jednak o ile w tamtym sezonie graliśmy "radosny futbol" i wychodziło to na plus, bo prawie zawsze strzeliliśmy o jedną bramkę więcej, tak teraz jest odwrotnie. W każdym meczu jest bowiem radośnie, ale dla przeciwników. Dziś po stracie bramki wszystko siadło mentalnie i nie byliśmy w stanie się pozbierać. To też nie jest żadne wytłumaczenie, bo seniorskie, profesjonalne drużyny muszą sobie z tym radzić, ale życie pokazuje, że jest wiele lig, w których drużyny mają podobne problemy i to nie jest łatwa sprawa wygrzebać się z takiego bagna, w którym się znajdujemy. Na pewno ten tydzień będzie ciężki i trudny. Będzie mnóstwo gorzkich i mocnych słów do powiedzenia, ale może to przyniesie rezultat w Kielcach - przyznał kapitan Wisły

- Wyobrażam sobie, że w pewnym momencie ktoś będzie w stanie nam powiedzieć jaka jest przyszłość klubu, jakie są cele i na czym stoimy. Myślę, że w najbliższych dniach do takiego spotkania dojdzie i będzie mogli po prostu grać i wygrywać - zakończył Głowacki.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski w pojedynku o piłkę z Piotrem Ćwielongiem.
Rafał Boguski w pojedynku o piłkę z Piotrem Ćwielongiem.

Rafał Boguski: - Najważniejsze dla nas jest to co dzieje się na murawie

⁃ Naprawdę nie wiem jak po kolejnym przegranym meczu mamy tutaj stanąć i tłumaczyć się z tego dlaczego przegrywamy. Początek był dobry. Oprócz bramki mieliśmy kilka fajnych sytuacji. Niestety, jak zwykle tracimy bramki i to jest nasza największa zmora - powiedział po porażce 1-2 z Ruchem pomocnik "Białej Gwiazdy", Rafał Boguski.

⁃ Nie wiem z czego wynika ta niemoc, ciężko cokolwiek teraz powiedzieć. Brakuje mi na to słów. Poprzedni sezon został odkreślony i o nim nie myślimy, co było to było. Analogie do kryzysu sprzed roku można w tym momencie znaleźć. Musimy w końcu przerwać tę feralną passę - mówił wiślak.

⁃ Wydaje mi się, że zmiana właściciela to najmniejszy z naszych problemów. My musimy skupiać się na boisku, na treningach, na meczach, a nie na tym co jest poza nami. Dużo o tym nie rozmawiamy. Najważniejsze dla nas jest to co dzieje się na murawie, a nie to co poza nią - przyznał Boguski.

⁃ Na pewno fajne by było gdyby wszystko było poukładane, aby wszystko było wiadomo i można było skupić się tylko na graniu, jednak nie mamy na to wpływu. Jest tak jak jest, a my codziennie spotykamy się w Myślenicach i ciężko trenujemy. A co może się zmienić żebyśmy mogli zacząć punktować? Nie wiem, pozostawiam to bez odpowiedzi - zakończył pomocnik.

Źródło: wislaportal.pl



Pierwsza bramka Mateusza Zachary w oficjalnym meczu w barwach Wisły.
Pierwsza bramka Mateusza Zachary w oficjalnym meczu w barwach Wisły.

Mateusz Zachara: - Musimy wziąć się w garść

- Na pewno bramka cieszy i daje pewien optymizm, ale wynik jest najważniejszy, a niestety po raz kolejny przegrywamy mecz, nie zdobywamy punktów i coś się zacięło. Musimy usiąść i o tym porozmawiać, bo jesteśmy w złej sytuacji, a zaraz może się okazać, że jesteśmy w bardzo złej. Mamy tydzień na przygotowanie do kolejnego meczu, który za wszelką cenę musimy wygrać - powiedział po spotkaniu z Ruchem Chorzów strzelec jedynej bramki dla Wisły, Mateusz Zachara, dla którego dzisiejszy gol był pierwszym w wiślackich barwach.

- Najgorsze jest to, że mieliśmy sytuacje do podwyższenia tego wyniku, ale to Ruch strzelił na 1-1. Potem też mieliśmy okazje, żeby znów wyjść na prowadzenie, ale ich nie wykorzystaliśmy. Na początku drugiej połowy wydawało mi się, że kontrolujemy grę, a tutaj bramka ze stałego fragmentu i tak to się potoczyło, że przegrywamy - dodał Zachara.

- Każdy wierzył w to, że możemy ten mecz wygrać. Staraliśmy się stwarzać sytuacje, ale już nic więcej nie wpadło. Na pewno humory i atmosfera przez ten tydzień, który będzie i ostatnie dni nie była wesoła, ale musimy wziąć się w garść i wygrać mecz - zakończył napastnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Mariusz Stępiński: Wyglądało to imponująco

Po meczu z Wisłą porozmawialiśmy z Mariuszem Stępińskim, autorem wyrównującej bramki. – Kibice Ruchu w Krakowie? Wyglądało to imponująco!


Zdobyliście w Krakowie niezwykle ważne trzy punkty, które pozwolą wam złapać nieco oddechu. Zanotowaliście znaczny skok w ligowej tabeli.

Wszyscy widzimy jak ta tabela jest spłaszczona. Wiedzieliśmy dzisiaj o co gramy i tutaj nie było przelewek. Dla nas liczyły się tylko trzy punkty. Słowa uznania dla całej drużyny, że odrobiliśmy straty i wyprowadziliśmy wynik na 2:1 oraz go utrzymaliśmy do końca. Ważne jest to, że dobrze zareagowaliśmy zarówno po stracie bramki, jak i później po strzeleniu drugiego gola. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa.


Mecz z Wisłą do najłatwiejszych nie należał. Obie drużyny walczyły o uniknięcie strefy spadkowej.

To było takie spotkanie. Każda drużyna musiała wygrać. Cieszę się, że to na nas padło. Wywalczyliśmy to sobie na boisku większą mobilizacją, mądrością i pracą w defensywie. Dzisiaj wygrywamy i tylko to się liczy.


Patrząc z perspektywy kibiców, mecz mógł się podobać, bo było wiele akcji z jeden i drugiej strony.

Myślę, że dla fanów Ruchu początek meczu był nieco nerwowy, ale ostatecznie chyba są zadowoleni. Kibice lubią czasami taki horror z happy endem, tym bardziej jeżeli ich drużyna wychodzi z tej walki zwycięsko. Myślę, że dzisiaj sympatycy „Niebieskich” nie mieli na co narzekać.


W trakcie spotkania z Wisłą na boisku dochodziło do wielu starć pomiędzy tobą a Maćkiem Sadlokiem. Wiadomo, że poza murawą jesteście bardzo dobrymi kolegami.

Po każdym starciu pytaliśmy się wzajemnie czy wszystko w porządku. Wiadomo, że na boisku nie ma kolegów. To, że poza murawą jesteśmy dobrymi kumplami nie może mieć odzwierciedlenia w trakcie meczu. Wiadomo, że nie ma chamskich zagrań, bo się szanujemy, ale szacunek do przeciwnika to też jest gra na 100%.


Ostatnie pytanie musi dotyczyć kibiców. Jak oceniasz wizytę „Niebieskiej Szarańczy” w Krakowie?

Nie zdziwiła nas liczba w jakiej się stawili, bo cały czas była o tym mowa. Fajnym obrazkiem na koniec było to, kiedy kibiców Ruchu było więcej na meczu wyjazdowym niż fanów Wisły u siebie. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy podeszliśmy do nich po końcowym gwizdku , bo wyglądało to naprawdę imponująco.

Robert Kasperczyk
Źródło: ruchchorzow.com.pl


Podsumowanie 5. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Aż czternaście kolejnych meczów z rzędu w Ekstraklasie zakończyło się wynikami, w których zespoły gości nie zdobyły kompletu punktu. Kilka dni temu trener Dariusz Wdowczyk powiedział jednak dość "prorocze" słowa. "W naszym przypadku jak coś ma iść źle, to pójdzie źle" - no i poszło. Trzeba było bowiem domowego meczu Wisły, żeby tę serię przerwać, bo "Biała Gwiazda" została przez chorzowski Ruch pokonana 1-2 i po pięciu kolejkach jest na ostatnim miejscu w tabeli! Na pierwsze w niej miejsce, po porażce Jagiellonii w Płocku, wraca lubińskie Zagłębie.

Piątek, 12 sierpnia:

Lechia Gdańsk 3-2 Korona Kielce
1-0 Grzegorz Kuświk (19.)
2-0 Radek Dejmek (37. sam.)
2-1 Mateusz Możdżeń (40.)
2-2 Elhadji Pape Diaw (70.)
3-2 Grzegorz Kuświk (86.)

Nie był to na pewno mecz, który kibice Lechii nagrają sobie na płyty do swojej kolekcji, ale faktem jest, że "biało-zieloni" znów grając u siebie - dopisują komplet punktów i to dla tej drużyny jest chyba najważniejsze. Wprawdzie kielczanie zdołali odrobić aż dwubramkową stratę, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy.


Lech Poznań 2-1 Cracovia
1-0 Jan Bednarek (64.)
2-0 Marcin Robak (78.)
2-1 Miroslav Čovilo (81.)

W Poznaniu wytrzymali ciśnienie po słabym początku sezonu i "Kolejorz" jakby wraca na właściwe tory. Efektowna wygrana w Pucharze Polski z Podbeskidziem oraz teraz w lidze z Cracovią mogą dawać powody do optymizmu. Dla "Pasów" natomiast to po meczu derbowym - druga porażka z rzędu.


Sobota, 13 sierpnia:

Arka Gdynia 2-0 Śląsk Wrocław
1-0 Marcus Vinícius (14. k.)
2-0 Rafał Siemaszko (88.)

Gdynianie potwierdzili to co już wiedzieliśmy wcześniej, czyli - jeśli grają u siebie, to robią to bez kompleksów i po prostu dopisują punkty. Goście z Wrocławia niewiele pograli sobie zresztą w Gdyni, a przegrać mogli jeszcze wyżej, tyle że sędzia nie uznał gospodarzom jeszcze jednego gola. Warto dodać, że to pierwsze bramki stracone w tym sezonie ligowym przez wrocławian.


Górnik Łęczna 1-0 Legia Warszawa
1-0 Vojo Ubiparip (80.)

W fatalnej formie, na kilka dni przed decydującymi meczami o Ligę Mistrzów, jest zespół warszawskiej Legii. Dość powiedzieć, ale w rywalizacji z Górnikiem aktualny mistrz Polski przegrał w pełni zasłużenie! A gdyby nie Arkadiusz Malarz - pewnie byłoby jeszcze gorzej. Bramkarz Legii obronił zresztą rzut karny, a za "ciekawostkę" uznać można fakt, że gospodarze "wapno" dostali za trzecim podejściem! Wcześniej bowiem powinni z jedenastu metrów strzelać po faulu Pazdana, a i później nie popisał się też Broź, który popełnił błąd techniczny przy przyjęciu piłki i zagrał futbolówkę ręką. Nie jeden rzut karny za taki błąd obrońcy już widzieliśmy. Dawno za to nie widzieliśmy aż tak słabej Legii.


Pogoń Szczecin 5-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
1-0 Mateusz Matras (19.)
2-0 Rafał Murawski (46.)
3-0 Ricardo Nunes (71.)

4-0 Kamil Drygas (73.)
5-0 Rafał Murawski (90.)

Szczecinianie zagrali wreszcie tak jak oczekują tego od nich kibice i nie tyle zgarnęli pełną pulę, co zrobili to niezwykle efektownie. Może więc i trener Czesław Michniewicz znał atuty swoich byłych podopiecznych, ale Ci wreszcie dla siebie właśnie je pokazali. No i niecieczan rozgromili.


Niedziela, 14 sierpnia:

Piast Gliwice 0-0 Zagłębie Lubin

Mecz wicemistrza z trzecim zespołem poprzedniego sezonu nie był specjalnie pasjonującą potyczką. Wprawdzie lepsze sytuacje stworzyli sobie goście, ale dobrze bronił Jakub Szmatuła. No i ostatecznie jedni i drudzy zaliczają swoje drugie kolejne remisy w lidze.


WISŁA KRAKÓW 1-2 Ruch Chorzów
1-0 Mateusz Zachara (5.)
1-1 Mariusz Stępiński (24.)
1-2 Paweł Oleksy (55.)

Spotkanie rozpoczęło się dla wiślaków znakomicie, bo już w 5. minucie Rafał Boguski wypatrzył Mateusza Zacharę, a ten strzelił swojego pierwszego gola w wiślackich barwach. "Biała Gwiazda" poszła wprawdzie "za ciosem" i niewiele brakowało, aby wynik był dla niej jeszcze lepszy. Z każdą jednak minutą coraz więcej zaczynał mieć do powiedzenia Ruch, który w 24. minucie zdołał wyrównać, a druga połowa to już była zdecydowana przewaga chorzowian. Wiślacy w drugiej części meczu wyglądali bowiem fatalnie, nie przeprowadzili ani jednej groźnej akcji i zasłużenie przegrali! A że w lidze była to już ich czwarta klęska z rzędu, więc nie ma się co dziwić, że znaleźli się na samym dnie ligowej stawki!


Poniedziałek, 15 sierpnia:

Wisła Płock 1-0 Jagiellonia Białystok
1-0 Dimityr Ilijew (40.)

Bardzo pechowo ułożył się ten mecz dla gości, bo szybko z kontuzją boisko opuścić musiał Konstantin Vassiljev, a tuż przed przerwą płocki zespół wykorzystał to co potrafi najlepiej, a więc rozegranie stałego fragmentu gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, pech Łukasza Burligi, któremu nie udało się wybić piłki i do przerwy było 1-0. W drugiej połowie piłkarze Michała Probierza nie mieli pomysłu na sforsowanie płockiej defensywy, przycisnęli solidniej dopiero w samej końcówce, ale wtedy zabrakło im wtedy i szczęścia i precyzji. A to oznacza, że "Jaga" po raz pierwszy w tym sezonie nie zdobywa gola i po raz pierwszy schodzi z murawy pokonana, tracąc zarazem pozycję lidera.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 5 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galeria kibicowska: