2016.08.26 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:5

Z Historia Wisły

2016.08.26, Ekstraklasa, 7. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 21°C
Wisła Kraków 1:5 (0:1) Śląsk Wrocław
widzów: 13.607
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Bramki

Adam Mójta 60' (k)
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
1:5
45' Kamil Biliński

69' Ryota Morioka
71' Filipe Gonçalves
81' Ryota Morioka
90'+1 (k) Ostoja Stjepanović
Wisła Kraków
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
grafika:zk.jpg 71' Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg 84' Richárd Guzmics
Maciej Sadlok grafika:zmiana.PNG (46' Adam Mójta)
Rafał Boguski
grafika:zk.jpg 33'Alan Uryga grafika:zmiana.PNG (75' Petar Brlek)
Krzysztof Mączyński
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (57' Krzysztof Drzazga)
Patryk Małecki
Paweł Brożek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Śląsk Wrocław
Mariusz Pawełek
Mariusz Pawelec
Piotr Celeban
Adam Kokoszka grafika:zk.jpg 62'
Lasza Dwali
Łukasz Madej grafika:zmiana.PNG (90'+2 Kamil Dankowski)
Ostoja Stjepanović
Filipe Gonçalves grafika:zmiana.PNG (90'+1 Mariusz Idzik)
Ryota Morioka
Alvarinho
Kamil Biliński grafika:zmiana.PNG (90'+2 Bence Mervó)

Trener: Mariusz Rumak
Ławka rezerwowych: Mateusz Zając, Rafał Pietrzak, Denis Popović, Tomasz Cywka

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-5 (0-1)
Posiadanie (w %): 56-44 (53-47)
Strzały: 9-12 (4-5)
Strzały celne: 2-7 (0-2)
Strzały niecelne: 7-4 (4-3)
Strzały zablokowane: 0-1 (0-0)
Rzuty rożne 1-2 (0-1)
Faule: 11-14 (3-7)
Żółte kartki: 3-1 (1-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Wisła.TV: Konferencja prasowa przed meczem ze Śląskiem

Źródło: wislakrakow.com


Czas na zwycięstwo!

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Całe zamieszanie związane ze zmianami w krakowskiej Wiśle wydaje się zakończone. Do pełni szczęścia brakuje już tylko jednego - przerwania złej passy i pewnego zwycięstwa. Wiślacy staną przed taką szansą już dziś w meczu ze Śląskiem Wrocław. W osiągnięciu sukcesu naszym piłkarzom możecie pomóc Wy, Kibice! Zapraszamy na R22! Pokażcie, że jesteście WIŚLAKAMI!

Dzisiejsze starcie tych zespołów będzie ich 65 pojedynkiem na poziomie Ekstraklasy. Najwyższa polska liga jest tą, w której Wisła i Śląsk mierzyły się ze sobą najczęściej. W dotychczasowych 64 meczach mieliśmy 14 remisów, 26 wygranych wrocławian i 24 zwycięstwa Białej Gwiazdy.

Pogrom na początek

Po raz pierwszy jedenastki obydwu tych zespołów stanęły naprzeciw siebie 55 lat temu. Wiślacy wracający z obozu przygotowawczego w Jeleniej Górze zatrzymali się we Wrocławiu, gdzie 1 marca 1961 roku rozegrali spotkanie towarzyskie ze Śląskiem. Inauguracyjne starcie tych zespołów pewnie 6:0 wygrali piłkarze z Krakowa.

Do tej pory kibice zgromadzeni przy Reymonta mogli zobaczyć 32 ligowe rywalizacje tych zespołów. Na własnym stadionie lepsza jest Wisła, która wygrała 17 takich pojedynków, 8 razy zwyciężył Śląsk i taka sama liczba meczów zakończyła się remisem.

Zwycięstwo, porażka, remis

W poprzednim sezonie Wisła i Śląsk grały ze sobą trzykrotnie. Niemal równo 12 miesięcy temu, 28 sierpnia 2015 roku, Biała Gwiazda podejmowała wrocławian przy Reymonta.Po bardzo emocjonującym pojedynku Wiślacy zwyciężyli 4:2. W pierwszej wiosennej kolejce rozegranej 12 lutego krakowianie przegrali ze Śląskiem we Wrocławiu 0:1. W rundzie finałowej obie drużyny ponownie spotkały się w Krakowie, a mecz zakończył się remisem 1:1.

Najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy przeciwko Śląskowi jest Kazimierz Kmiecik, który ma na swoim koncie 8 trafień przeciwko tej drużynie. Tuż za naszym najlepszym snajperem w historii znajduje się Paweł Brożek, który umieszczał piłkę w siatce wrocławskiej ekipy 7 razy.

Ogólnie bilans bramkowy wszystkich ekstraklasowych meczów pomiędzy tymi drużynami jest po stronie Białej Gwiazdy, która przeciwko Śląskowi zdobyła 71 goli. Natomiast nasi dzisiejsi rywale mają na swoim koncie 62 trafienia.

W poprzedniej kolejce Śląsk przed własną publicznością zremisował bezbramkowo z Wisłą Płock. Natomiast Wisła przegrała w Kielcach z Koroną 0:1.

Spotkanie Wisła Kraków - Śląsk Wrocław rozpocznie się o godzinie 20:30.

Wesprzyj swój klub i pomóż naszym piłkarzom przerwać złą passę! Bądź dziś wieczorem na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Bo nadzieja umiera ostatnia. Wisła gra ze Śląskiem

Ostatni miesiąc to nie był najlepszy - mówiąc delikatnie - okres w historii Wisły Kraków. Na nasze ogromne szczęście można już będzie mówić o nim wyłącznie jako o koszmarnym śnie. Skandaliczna decyzja poprzedniego właściciela klubu i oddanie go w ręce ludzi skrajnie nieodpowiedzialnych mogła doprowadzić do upadku spółki! Wszystko udało się jednak odwrócić i choć po 19 latach "Biała Gwiazda" rozstała się z myślenicką Tele-Foniką, co dla nie jednego kibica jest wręcz niewyobrażalne, to na dziś najważniejsze, że wróciła pod opiekę Towarzystwa Sportowego.

Bo to właśnie tam są ludzie, którzy zwyczajnie kochają ten klub i potrafią się mu bezgranicznie poświęcić! I choć Towarzystwo nie jest krezusem - to jednak podjęło się ciężkiego zadania, aby postawić piłkarską Wisłę na nogi! Także wizerunkowo. I za to wszystko, za walkę o odbicie klubu, każdej osobie, która się do tego przyczyniła - należą się ogromne słowa uznania!

Czytając w ostatnich dniach dziesiątki Waszych komentarzy zdajemy sobie sprawę, że to co teraz przeczytacie - zapewne wielu kibicom się nie spodoba. Może uznacie, że próbujemy mocno przez wielu krytykowaną grupę osób w jakiś sposób "wybielić"? Tyle tylko, że w tym przypadku trudno jest dyskutować z faktami, bo też za odzyskanie Wisły, dla - tak naprawdę - Wisły, podziękowania należą się także przedstawicielom SKWK, które również odegrało w całej sytuacji ważną rolę. Tym bardziej, że zachowało się w tym wszystkim niezwykle dyplomatycznie! Od początku zmian właścicielskich, do których doszło pod koniec lipca, udawało im się docierać do nowego właściciela. A to sprawiło, że nawet, gdy zaczęły wypływać na jego temat nieprzyjemne artykuły, o kolejnych jego kłopotach z prawem, SKWK nie "waliło" w niego niczym w bęben, o co zresztą wielu kibiców miało ogromne pretensje. Wszystko to sprawiło natomiast, że mimo nie małej wtedy nagonki na przedstawicieli SKWK, Ci wytrzymali "ciśnienie". Nie poszli po najprostszej linii i nie zaczęli atakować, co byłoby także z emocjonalnego punktu widzenia - zrozumiałe. Zachowanie natomiast "chłodnej głowy" okazało się o wiele rozsądniejsze, choć o ile trudniejsze? Oceńcie sami, tym bardziej, że już po dwóch-trzech rozmowach z Jakubem Meresińskim nie trudno było się zorientować, że nowy właściciel poza "ładnymi słowami" - szkoda tylko, że niewiele mającymi wspólnego z rzeczywistością - nie ma Wiśle kompletnie nic do zaoferowania. Włóżcie więc tym samym między bajki każdą kolejną opowieść i plotkę o tym jakie to niesamowite korzyści i zyski miałoby mieć SKWK przy nowym właścicielu. Domyślamy się takiej narracji niektórych osób, ale mamy na to tylko jedno stwierdzenie... "Z pustego to nawet Salamon nie nalał", a że "pusto było", więc trzeba było rozsądku i szybkiego działania! Stąd też wręcz musiało dojść do rozgrywki bez mała dyplomatycznej, bo najważniejsze było podtrzymanie sensownego kontaktu z właścicielem, aby ten nosząc się błyskawicznie z zamiarem pozbycia się klubu, najlepiej z jak największym dla siebie zyskiem, nie doprowadził do kolejnej katastrofy! A do tej dojść mogło, bo wystarczy zastanowić się nad kolejną sprawą. Czy po liście faktów, które na temat Meresińskiego zaczęły "wypływać" - łatwo było podjąć komukolwiek decyzję o przejęciu klubu? Każda zaś pojawiająca się w mediach plotka o rzekomym zainteresowaniu Wisłą wyłącznie podbijała cenę za klub. Każde doniesienie tylko nakręcało i tak gorącą i złą atmosferę! A teraz wyobraźcie sobie sytuację, że i SKWK uderzyłoby w Meresińskiego? Czy ten rozmawiałby z nimi? Czy może "zaszyłby się w bliżej nieokreślonym miejscu", co - wiele na to wskazuje - mogłoby doprowadzić zwyczajnie do upadku całej spółki! Okazało się jednak inaczej i rozmowy z przedstawicielami SKWK oraz Towarzystwa Sportowego mogły dojść do skutku! Wszystko zostało więc rozegrane "z głową" i pozwoliło odzyskać spółkę, co - możecie wierzyć lub nie - naprawdę nie było łatwe!

Zapytacie po co o tym piszemy? Do tego w zapowiedzi meczu? Ano po to, że cała ta sytuacja oznacza, że zdarza się tak, że choć czasami wszystko wydaje się "czarne", wcale takie nie jest! I osoby, które wielu w ten lub inny sposób się oskarża lub ich dzieło podważa - i gdy one same się nie bronią - czasami zasługują kto wie czy nie na dodatkowy szacunek i słowa podziękowania?! I choć - uwierzcie - nie musieliśmy tego pisać, to uważamy jednak, że uczciwie będzie, aby o całej sprawie poinformować z innego niż dotychczas to było robione punktu widzenia. Zrobicie zaś z tym co tylko chcecie!

I teraz tak... Poza pewnym odsetkiem osób, które zaglądają na naszą stronę "z ciekawości", będąc fanami innych klubów, największa rzesza naszych czytelników to co zrozumiałe zadeklarowani kibice Wisły Kraków. Klubu, który w ostatnich latach był na krajowym podwórku prawdziwym hegemonem. A jakby tego było mało - dostarczał fanom piłkarskim pozytywnych emocji również w rozgrywkach europejskich. Wszystko to sprawiło, że Wisła zyskała naprawdę liczną rzeszę kibiców, którzy w sporej liczbie solidnie się jednak "rozleniwili". Przyznacie to chyba sami... A dziś potrzebujemy kibiców aktywnych, takich którzy wezmą sprawy w swoje ręce. Wezmą je bez bezsensownych podziałów i odpowiedzą sobie na kilka bardzo ważnych pytań...

Czy w imię zaszłości i tego co nie podoba mi się wokół klubu pozwolę mu upaść jeszcze niżej? Czy w imię wyższych celów mogę o takich, czy innych animozjach zapomnieć? Czy mogę coś zrobić dla Wisły? Jak mogę ją wesprzeć?

Odpowiedzielście?

Jeśli tak, to chodźmy dalej... Przy okazji meczu ze Śląskiem wiślaccy włodarze apelowali o jak najliczniejszy udział kibiców w tym spotkaniu. Około 10 tysięcy sprzedanych biletów, na 24 godziny przed jego rozpoczęciem, jest wynikiem i złym... i dobrym zarazem. Obecni bowiem na przedmeczowej konferencji prasowej wiślacy - Arkadiusz Głowacki i Paweł Brożek - mówili w miarę jednym głosem, że swoimi ostatnimi meczami nie zachęcili kibiców do przyjścia na stadion, ale też czy nawet 5, albo i 10 porażek oznacza dla Was odwrócenie się od Wisły? Czy jesteśmy z nią tylko "na dobre", czy także "na złe"?

To na pewno kolejne pytanie, które warto sobie zadać...

I tak, wiemy że powyższy akapit o SKWK sporej grupie kibiców się "nie spodoba", bo krytykować za zaszłości jest na pewno łatwiej, niż te czy inne żale puścić w niepamięć. Bynajmniej nie mamy jednak na celu - co powtórzymy - kogokolwiek "wybielać", ani stawiać mu "pomników". Nie lubimy jednak niesprawiedliwości. Nie lubimy, gdy znajduje się przysłowiowego "kozła ofiarnego", któremu do raz przyczepionej łatki tylko dokleja się kolejne. Jeśli jest więc temat, o którym wiemy, a którym możemy się z Wami podzielić, a nie zaszkodzi on klubowi - to zawsze staramy się to robić. I każdego kto do wielu spraw podchodzi "zero-jedynkowo" prosimy wyłącznie o chwilę refleksji. Podziały między kibicami "Białej Gwiazdy" są bowiem niestety faktem i naprawdę byłoby bardzo źle, gdyby właśnie na tym tracił klub! Tak być nie powinno...

Wisłę odzyskało Towarzystwo Sportowe i samodzielnie nie jest ono w stanie utrzymać drużyny piłkarskiej w Ekstraklasie. Obrażanie się więc na TS, że nie jest bogatym szejkiem, na SKWK, na hoolsów, na takie czy inne decyzje "zgodowe", albo to, że z jednej czy drugiej trybuny pojawi się taka, a nie inna przyśpiewka - na pewno Wiśle nie pomoże. Oczywiście jeśli dla kogoś obecność na meczu tej czy innej grupy osób jest aż takim problemem, nikt nigdy nie zmusza nikogo do tego, aby na mecze chodził. Klub wspierać można na dziesiątki innych sposobów, ale najważniejsze jest abyście nie odwracali się w tej trudnej chwili od Wisły!

Przed nami i w naszej sytuacji w tabeli arcyważny mecz. Śląsk Wrocław nie jest wprawdzie w bieżącym sezonie zespołem, który w Ekstraklasie bryluje, ale sam fakt, że w sześciu występach stracił tylko dwie bramki sprawia, że wiślaków nie czeka łatwe zadanie. Nasza kreatywność w ofensywie jest bowiem na dziś daleka od ideału, więc tym bardziej trzeba za naszych piłkarzy trzymać kciuki. Trudno sobie bowiem wyobrazić fakt, że Wisła wciąż śrubować będzie rekord przegranych meczów ligowych z rzędu.

Nie jest natomiast żadną tajemnicą, że wiślacy potrzebują wsparcia także z trybun, dlatego liczymy, że tym tekstem zachęcimy może i Ciebie do tego, aby piątkowy wieczór spędzić jednak na Reymonta. Bądźmy z Wisłą, bądźmy ponad jakiekolwiek animozje i podziały. Te naprawdę prawdziwym kibicom, takim którzy są z "Białą Gwiazdą" na dobre i na złe, nie są potrzebne. I czasami, na co liczymy, podejdziecie refleksyjnie do powyższych słów. I może też jak i my uznacie, że nie zawsze wszystko jest takie, jakie się być wydaje.

Wisła jest naszym wspólnym dobrem i chyba warto, aby każdy kto kiedyś się w niej zakochał - kochał ją nadal! I pomógł w tym, aby znów świeciła swym blaskiem najjaśniej w całej Polsce. Czego Wam i sobie życzymy. Bo nadzieja zawsze umiera ostatnia! A my naprawdę ją mamy, a z pomocą każdego z nas - Wisła wróci na należne jej miejsce!

Źródło: wislaportal.pl


Jak nie teraz to kiedy? Wisła vs Śląsk

Rozpoczyna się nowy etap w historii Wisły. Nowy właściciel, nowy zarząd, mamy nadzieję, że także nowy start w sezonie 2016/17.


Nowy właściciel – nowy start?

Startujemy z samego dna, droga na szczyt nie będzie łatwa, a pierwszy krok do postawienia już dziś. W 7 kolejce naszym rywalem będzie drużyna Śląska Wrocław, która do tej pory zgromadziła 7 pkt. i zajmuje 11 miejsce w ligowej tabeli.


Po jednym zwycięstwie

Co kolejkę czekamy na przełamanie, niestety co kolejkę też musimy wyliczać kolejne przegrane mecze. W tym momencie to już 5 porażek z rzędu. Mamy nadzieję, że zawodnikom uda się odciąć grubą kreską dotychczasowe rezultaty i dziś rozpocząć równie okazałą serię zwycięstw. Zawodnicy z Wrocławia, podobnie do naszych odnieśli w obecnym sezonie jeden triumf, podobnie jak Wiślacy z Pogonią (2:0). Był to też jedyny mecz w którym Śląskowi udało się zdobyć bramki. Z kolei jedynym spotkaniem w którym Wrocławianie tracili gole, było starcie w Gdyni, wygrane przez Arkę 2:0. Pozostałe 4 gry Śląska kończyły się bezbramkowymi remisami. Nie bez problemów drużyna ze stolicy Dolnego Śląska poradziła sobie w Pucharze Polski. Mecz w Nowym Sączu, z tamtejszą Sandecją zakończył się dogrywką i zwycięstwem naszych rywali 2:1.


Mecz pod znakiem powrotów

Po spotkaniu w Kielcach na urazy narzekają Ondraszek i Bartosz, ich w dzisiejszym meczu na pewno nie zobaczymy. Pierwszego zastąpi zapewne wracający do składu Brożek. Na prawej obronie możemy spodziewać się również rekonwalescenta, Jovicia który zastąpił młodego Wiślaka w Kielcach. Trener Rumak nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego Augusto. Przy ustalaniu składu nie będzie brany także pod uwagę nowy nabytek Wrocławian, niezwykle ciekawa postać, wychowanek słynnej Barcelony Sito Riera. W bramce rywali zobaczymy zapewne, byłego Wiślaka, doskonale spisującego się ostatnio (5 czystych kont w 6 meczach) Mariusza Pawełka. Ponadto pewne miejsce w wyjściowej jedenastce mają dwaj inni byli zawodnicy BG Adam Kokoszka i Ostoja Stjepanovic.


Historia minimalnie na korzyść Śląska

Oba kluby na poziomie ligowym mierzyły się dotychczas 66 razy. Wiśle udało się wygrać 25 spotkań, 14 zakończyło się remisami, a 27 wygranymi Śląska. Więcej bramek za to zdobyła Biała Gwiazda – 73, przy 65 trafieniach ekipy z Wrocławia. W poprzednim sezonie przy R22 byliśmy świadkami znakomitego widowiska zakończonego zwycięstwem 4:2. 2 bramki w tamtym meczu zdobył Brożek, po jednym trafieniu dołożyli Boguski i Guerrier. We Wrocławiu rozegraliśmy 2 spotkania, pierwsze przegraliśmy 1:0, drugim padł remis 1:1.

Tylko jedna drużyna zadowolona z doboru sędziego

Arbitrem dzisiejszego meczu będzie Tomasz Kwiatkowski. Sędzia z Warszawy prowadził w tym sezonie 5 meczów w którym podyktował 1 rzut karny. Miało to miejsce w jedynym spotkaniu, jakie 38-latek prowadził z udziałem Wisły, przegranym w Gdyni 0:3. W sumie sędziował on 13 meczy Białej Gwieździe, jedynie 2 z nich udało się wygrać (co ciekawe, oba z Górnikiem Zabrze), 4 zakończyły się podziałami punktów, a aż 7 porażkami. Znacznie lepiej spotkania sędziowane przez Kwiatkowskiego wspominają Wrocławianie. Na 6 takich gier Śląsk wygrał 4, 1 zremisował i 1 przegrał.


„Wierny swojej drużynie, znów przyjdę na jej mecz!...”

Kluczem do zwycięstwa powinna być skuteczność. O zdobycie bramki w tym meczu będzie niezwykle ciężko, Śląsk jest doskonale poukładaną drużyną w defensywie. Nie można powiedzieć tego o Wiśle, która do tej pory nie zachowała żadnego czystego konta. Spotkanie z nieskutecznymi Wrocławianami będzie doskonałą okazją do przełamania i na tej płaszczyźnie. Wszystko w nogach i głowach piłkarzy, którzy w końcu poczuli spokój po ustabilizowaniu się sytuacji w klubie. Zarówno zawodnicy jak i trener cieszą się, że Wisła znalazła się w rękach ludzi, którym jej dobro leży na sercu. Równocześnie proszą oni o wsparcie trybun, które w zaistniałej sytuacji jest niesamowicie ważne. Wszyscy na R22! Mecz rozpocznie się o 20:30.

NORF
Źródło: wislalive.pl


O rywalu

Tak gra Śląsk

Pewnie z tyłu, słabo z przodu - tyle na razie można powiedzieć o grze Śląska w Lotto Ekstraklasie. Najbliższy rywal Białej Gwiazdy w ciągu sześciu spotkań tylko raz nie zagrał na zero z tyłu, co wystawia bardzo dobrą notę defensywie zespołu Mariusza Rumaka. Każdy kij ma jednak dwa końce - również tylko w jednym pojedynku wrocławianom udało się pokonać bramkarza przeciwników.

W związku z fatalną dyspozycją formacji ofensywnych Wojskowych, do klubu sprowadzony został kolejny napastnik z bardzo ciekawą przeszłością. Jest nim Sito Riera, mniej utytułowany brat 16-krotnego reprezentanta Hiszpanii - Alberta Riery, który w przeszłości występował m.in. w Liverpoolu czy Espanyolu. Młodszy brat zawrotnej kariery jednak nie zrobił, a o ostatnim epizodzie w Kairacie Ałmaty chciałby jak najszybciej zapomnieć. Wydaje się, że po zaledwie kilku dniach treningów z drużyną 29-latek może nie być w pełni gotowy do występu przeciwko Wiśle. Kto zatem pojawi się w wyjściowej jedenastce Śląska? Zapraszamy na analizę taktyczną wrocławian.


Bramkarz: Mariusz Pawełek

Przed sezonem do Wrocławia sprowadzony został były bramkarz Nantes - Lubos Kamenar. Wydawało się, że to on będzie podstawowym zawodnikiem w zespole Mariusza Rumaka. Znany dobrze krakowskim kibicom Mariusz Pawełek tanio skóry nie sprzedał i to on melduje się między słupkami. Przyznać należy, że pięć czystych kont na sześć możliwych robi ogromne wrażenie i tylko przytwierdza Kamenara do ławki rezerwowych. 35-latka możemy spodziewać się więc na boisku przy Reymonta.

Obrońcy: Mariusz Pawelec, Adam Kokoszka, Piotr Celeban, Lasza Dwali

W pierwszych czterech spotkaniach oprócz Pawelca, Kokoszki oraz Celebana w linii obrony występował również Augusto. W takim zestawieniu Śląsk nie stracił ani jednego gola. Kontuzja Portugalczyka zmusiła Mariusza Rumaka do roszad. W miejsce lewego obrońcy w składzie pojawił się Lasza Dwali, 4-krotny reprezentant Gruzji. Związany od ośmiu lat z klubem z Wrocławia Mariusz Pawelec przesunięty został na pozycję prawego defensora. Jedynie środek obrony pozostał niezmieniony - Adam Kokoszka oraz Piotr Celeban to duet, który od ponad roku rządzi i dzieli w defensywie Wojskowych.

Pomocnicy: Ostoja Stjepanović, Filipe Goncalves, Łukasz Madej, Ryota Morioka, Alvarinho

Kolejnym piłkarzem znanym z występów w Wiśle Kraków reprezentującym obecnie barwy Śląska jest Ostoja Stjepanović. 31-latek jest podstawowym defensywnym pomocnikiem i bez wątpienia będzie chciał przypomnieć się krakowskim fanom, którzy dopingowali go w latach 2013-2015. Obok niego wystąpi najpewniej kolejny pozyskany przed sezonem gracz - Filipe Goncalves, który całą swoją karierę spędził w średniakach portugalskiej ekstraklasy, a dopiero w wieku 32 lat zdecydował się opuścić swój kraj i występować w Polsce. Na skrzydłach w spotkaniu z Wisłą powinni pojawić się Łukasz Madej oraz Alvarinho, dwaj piłkarze po przejściach. Pierwszy z nich średnio wspomina swój ostatni mecz przy R22, bowiem jeszcze w barwach Górnika Zabrze, po tym jak opuścił murawę, pokłócił się z trenerem Janem Żurkiem i został odsunięty od pierwszego składu zabrzan. Portugalczyk zupełnie nie przebił się w Jagiellonii i na pewno ma coś do udowodnienia i sobie, i przede wszystkim trenerowi Michałowi Probierzowi, który w niewybredny sposób krytykował 25-latka. Ofensywnym pomocnikiem w starciu z Wisłą będzie zapewne dwukrotny reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni Ryota Morioka, który jak dotąd jest jednak cieniem siebie z zeszłego sezonu.

Napastnik: Kamil Biliński

Indolencja strzelecka Śląska w pierwszych dwóch meczach sezonu sprawiła, że przedłużono wypożyczenie młodego Węgra - Bence Mervo. 21-latek również w niczym nie przypomina na razie przebojowego gracza z rundy wiosennej Ekstraklasy. Przez 65 minut ostatniego spotkania z Wisłą Płock Mervo zaliczył tylko cztery kontakty z piłką! Wiele wskazuje więc na to, że szansę gry w Krakowie może dostać Kamil Biliński, piłkarz dość enigmatyczny. 28-latek był czołowym strzelcem ligi litewskiej oraz porównywalnej do polskiej ligi rumuńskiej, natomiast w Ekstraklasie nie może nawiązać do swoich zagranicznych sukcesów.

Pozasportowe sprawy już za Wiślakami, teraz pora skupić się tylko na grze. Wisła musi wygrać, by uciec z dna tabeli. Ukłuć defensywę Śląska w tym sezonie to sprawa niełatwa, ale przy wsparciu fanów krakowska ekipa zrobi wszystko, żeby przerwać swoją fatalną serię. O tym, czy im się to powiedzie, przekonamy się już w piątek o godzinie 20.30.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Adam Kokoszka

Jednym z piątkowych rywali Białej Gwiazdy, na którego bez wątpienia warto zwrócić uwagę, jest dwudziestodziewięcioletni obrońca Śląska Wrocław - Adam Kokoszka. Niemal wychowanek wiślackiej drużyny nie tylko stanowi filar obrony wrocławskiego klubu, ale również dobrze sprawdza się na pozycji defensywnego pomocnika.

Adam Kokoszka urodził się 6 października 1986 roku w Andrychowie. Pierwsze futbolowe kroki stawiał w lokalnym Beskidzie. W wieku 17 lat zwrócił na siebie uwagę włodarzy Wisły Kraków, którzy sprowadzili młodego zawodnika do stolicy Małopolski. Przez pierwsze dwa sezony występował w rezerwach Białej Gwiazdy. W 2005 roku został przesunięty do pierwszej drużyny, jednak jedynie okupował ławkę rezerwowych. Od ówczesnego trenera - Dana Petrescu - dostał szansę dopiero 4 sierpnia 2006 podczas spotkania z Arką Gdynia. W wiślackich barwach rozegrał zaledwie 21 spotkań, zdobywając jedną bramkę w meczu z Koroną Kielce. W 2008 roku wywalczył również z Wisłą mistrzostwo Polski.


Z ziemi włoskiej do Polski

W 2008 roku wyruszył na południe Europy, gdzie reprezentował barwy spadkowicza Serie A - Empoli FC. Początek pobytu we Włoszech okazał się dla stopera bardzo udany, jednak rewolucja nastąpiła tuż po zmianie trenera. Kolejny szkoleniowiec włoskiej drużyny nie doceniał umiejętności Polaka. Mimo to, zyskał on zaufanie kibiców, którzy nie byli zadowoleni z podjętej decyzji. Młody zawodnik podczas trzyletniej przygody rozegrał tam zaledwie 43 spotkania.

Zarówno temperament, jak i dobre warunki fizyczne zadecydowały o powrocie Polaka do rodzimego kraju. W 2011 roku z włoskich ziem został wypożyczony do Polonii Warszawa, a następnie sfinalizowano transfer definitywny.

Z powodu problemów finansowych Czarnych Koszul, Kokoszka rozwiązał umowę z klubem. Wyruszył na Dolny Śląsk, gdzie znalazł miejsce w drużynie Wojskowych, uzupełniając lukę po odejściu Tomasza Jodłowca.


Historia lubi się powtarzać

W lipcu 2014 roku podpisał trzyletni kontrakt z rosyjską ekipą - Torpedo Moskwa. Do klubu z największego państwa świata przeniósł się na zasadzie wolnego transferu tuż po tym jak wygasł kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Mimo to, był kluczowym zawodnikiem Wojskowych. Z powodu zaległości finansowych postanowił z winy klubu rozwiązać umowę.

Kolejnym szczeblem piłkarskiej kariery Adama Kokoszki okazał się powrót na Dolny Śląsk. W lipcu 2015 roku podpisał z klubem z Oporowskiej dwuletni kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny rok.

„Kokos” rozegrał także jedenaście meczów z orzełkiem na piersi. Jego debiut w drużynie narodowej miał miejsce w grudniu 2006 roku w spotkaniu przeciwko Zjednoczonym Emiratom Arabskim. Za kadencji Leo Beenhakkera podczas jednego starcia pełnił też rolę kapitana kadry.

Predyspozycje fizyczne, spore doświadczenie piłkarskie oraz temperament powodują, że Adam Kokoszka jest kluczowym graczem piątkowego rywala Białej Gwiazdy. Czy były „wychowanek” zespołu z Reymonta będzie sprawiał kłopoty podopiecznym Dariusza Wdowczyka?

Justyna Kurbiel
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk przed meczem ze Śląskiem: - Nasza gra musi ulec zmianie

- Ambicji i woli walki nie może nam zabraknąć do ostatniego meczu. Mamy jeszcze do rozegrania 31 spotkań. Wiemy, że nie wystartowaliśmy dobrze w tej lidze, że to najsłabszy start od wielu, wielu lat. Po części myślę też spowodowane było to tym, co działo się w klubie. Mam nadzieję, że już od tego momentu nastąpi normalność, stabilizacja - mówił na konferencji prasowej, przed meczem ze Śląskiem Wrocław, trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- Trzeba dać nowym władzom trochę czasu, żeby pewne rzeczy wyprowadzić na prostą. Trzeba obdarzyć ich kredytem zaufania i na pewno od piłkarzy taki kredyt zaufania nowy zarząd oraz ci którzy przejęli Wisłę mają - dodał trener.

- Od strony czysto sportowej - bardzo ważne punkty przed meczem i przerwą na reprezentację. Wszystko jedno jak, ale je zdobywajmy. Przeszliśmy już dużo, jak nie wszystko co jest możliwe, bo przegraliśmy pięć kolejek. Ostatni mecz w ostatniej sekundzie, po niezłej drugiej połowie. Nasza gra też musi ulec zmianie. Oczekuję od zawodników pełnego zaangażowania. Nie tylko w ten mecz, ale i w pozostałe, które będziemy mieli do rozegrania. Swoje plany trzeba zweryfikować i punktować jak najwięcej. Myślę że ten niesprzyjający los się odwróci i zacznie nam sprzyjać szczęście, ale szczęściu trzeba dopomóc. Widzę taką analogię. Przychodziłem tutaj po bodajże pięciu porażkach z rzędu. Teraz jest taki sam moment. Wierzę, że od meczu ze Śląskiem Wrocław zaczniemy punktować, zdobywać punkty i piąć się w tabeli. I cieszyć oko kibiców naszą grą, bo to jest w tym wszystkim najważniejsze - przyznał Wdowczyk, który jednak trochę się myli, bo gdy przejmował Wisłę była ona po pierwsze po dwóch kolejnych remisach (Korona, Piast), a wcześniej zaliczyła porażkę z Podbeskidziem, remis z Górnikiem Łęczna i znów porażkę, ze Śląskiem - za którą jednak wiślacy będą mieli okazję się w piątek wrocławianom zrewanżować.

- Ze spraw zdrowotnych - jutro nie będzie ani Zdenka, ani Kuby Bartosza, którzy mają drobne urazy i w osiemnastce ich zabraknie. Wraca natomiast Paweł Brożek - mówił opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

Nasz najbliższy rywal, wspomniany wrocławski Śląsk, to jak na razie zespół "bezbramkowych remisów". Z sześciu meczów ligowych, w bieżącym sezonie wrocławianie aż czterokrotnie kończyli swoje występy wynikami 0-0. Ponadto wygrali w Szczecinie 2-0 oraz przegrali w Gdyni 0-2.

- Śląsk jest drużyną, która zbyt dużo bramek nie strzela, ale też bardzo mało traci. Cóż, musimy być kreatywni. Cieszę się, że do drużyny wraca Paweł Brożek. Myślę, że na własnym stadionie, w takiej sytuacji i przy głośnym dopingu kilkunastu tysięcy kibiców będziemy w stanie Śląsk pokonać. Bardzo gorąco w to wierzę i liczę na fanów, że będą nas wspierali przez pełne 90 minut. Niech ten odzew z trybun się niesie i przekłada się na zawodników. To jest bardzo istotne. Moglibyśmy też porozmawiać o Śląsku od strony taktycznej, bo mamy i zapiski i to jak Śląsk gra. Zarówno przy stałych fragmentach, w akcjach ofensywnych i w defensywie. To wszystko będziemy się starali przekazać zespołowi. Najważniejsze są dla nas trzy punkty i trzeba zrobić wszystko, żeby je zdobyć - mówił Wdowczyk.

Co nie może dziwić - trener Wisły został też zapytany o kolejne zmiany w klubie oraz o to jak odebrała je drużyna.

- Odbyliśmy już spotkanie, jeszcze nie z nowym zarządem, bo ten się dopiero "wybiera", ale wczoraj odbyliśmy już rozmowę, która wlała w nasze serca sporo nadziei na przyszłość. Nie wierzę, żeby w Krakowie nie było biznesmenów, którzy nie byliby zainteresowani zainwestowaniem w Wisłę Kraków. Z tymi ludźmi, którzy są w zarządzie. Ludźmi wiarygodnymi, którzy są z tym klubem od wielu, wielu lat i zależy im na tym, żeby ten klub nadal się rozwijał i aby znów do Krakowa zawitały europejskie puchary. Jak wszyscy - potrzebują czasu, ale o to samo prosił nas poprzedni właściciel. Tyle że wtedy tej wiary i tego czasu nie mieliśmy. Nie za bardzo wierzyliśmy w jego słowa. Takie spotkanie też się z poprzednim właścicielem odbyło... Jest tutaj jednak taka różnica, że tam tej wiary nie było, a tutaj ta wiara jest. Bo jest to ktoś zupełnie inny, niż pan Meresiński - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Będą rządzić ludzie, którzy kochają ten klub

- Takich chwil, które niestety nas teraz dosięgły, nie pamiętam zbyt dużo w swojej historii gry w Wiśle. Natomiast właśnie w takich momentach poznaje się prawdziwych kibiców, gdy nie idzie, gdy się przegrywa i gdy potrzebujesz wsparcia z trybun. Dlatego mam nadzieję, że jutro to wsparcie będzie i będziemy potrafili w końcu wygrać - powiedział obecny na dzisiejszej konferencji prasowej napastnik krakowskiej Wisły, Paweł Brożek.

- Przez ten ostatni miesiąc tak naprawdę mogę powiedzieć, że... nie wiedzieliśmy o co chodzi. Natomiast teraz sytuacja jest bardziej klarowna. Będą rządzić ludzie, którzy kochają ten klub i którzy na pewno będą dbać o wizerunek Wisły i o drużynę. Z naszej strony mogę tylko powiedzieć, że na pewno mają kredyt zaufania - dodał "Brozio", komentując ostatnie i kolejne w przeciągu ostatniego miesiąca zmiany właścicielskie w Wiśle.

Dla Pawła Brożka mecz ze Śląskiem będzie pierwszym po odniesionej w spotkaniu derbowym kontuzji i nie jest on do końca tak naprawdę pewien swojej formy.

- W pełnym obciążeniu treningowym jestem od wtorku. Trudno mi powiedzieć jak to będzie wyglądało, bo dwa tygodnie to była rehabilitacja, jazda na rowerze i siłownia. Przez ten okres z piłką nie miałem zbyt wiele do czynienia - przyznał wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Chciałbym żeby wszyscy wzięli odpowiedzialność za ten klub

- Trzeba chyba powiedzieć, że w tej chwili jest to prawdziwe nowe otwarcie, bo wcześniej z tym z czym się zmagaliśmy ciężko nazwać rozwojem, czy pójściem do przodu. Czy jakkolwiek. Zdajemy sobie sprawę, że nie pomagamy kibicom przyjść na stadion. Chcielibyśmy zrobić więcej, żeby nie mieli dylematów, czy zostać w domu, czy przyjść na stadion. Z mojej strony mogę zapewnić, że my się nie poddajemy - powiedział przed meczem ligowym ze Śląskiem Wrocław, kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Sytuacja nie jest być może idealna, ale tak naprawdę wszystko jest jeszcze w naszych rękach i w naszych nogach. Możemy wszystko zmienić. Wszystko zależy od nas, a jeśli kibice nam pomogą, to wierzę, że łatwiej nam będzie nasze nowe cele zrealizować - dodał wiślak.

- Pod względem gry defensywnej prezentowaliśmy się w Kielcach lepiej, niż to było do tej pory. Nasza drużyna była mocno nastawiona na to, żeby zdobywać bramki i kreować grę. Życie nas nauczyło, że powinniśmy jednak mieć trochę więcej w sobie pokory i bardziej myśleć o tym, żeby bramek nie tracić. Droga do zwycięstw idzie przez dobrą grę w defensywie całego zespołu i myślę, że w tym najbliższym meczu oraz w tych kolejnych, właśnie to będzie kluczem do tego żeby zdobywać po trzy punkty - uważa Głowacki.

- Do tej pory swoją grą nie przyciągaliśmy kibiców na stadion. Oczywiście sytuacja organizacyjna była ostatnio, delikatnie mówiąc, średnia... Musze też nadmienić, że podziały, o których słyszy się wśród kibiców Wisły są niepokojące, ale wszyscy głęboko wierzymy, że to jest właśnie taki czas, że OK... można się pogniewać, pokłócić i sobie nawymyślać, ale przychodzi taki moment, kiedy trzeba stanąć murem za klubem, za drużyną i ten moment właśnie nadszedł. I chciałbym żeby wszyscy - my zawodnicy, trenerzy i również kibice wzięli odpowiedzialność za ten klub - zakończył kapitan Wisły Kraków.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


KURO Piłkarz Sezonu 2015/16: BARTOSZ MATOGA

Bartosz Matoga piłkarzem sezonu 15/16.
Bartosz Matoga piłkarzem sezonu 15/16.

Stabilna forma, regularny postęp, chęć rozwoju i determinacja w dążeniu do tego. Między innymi te czynniki zdecydowały, że bramkarz Wisły Kraków 2002 Bartosz Matoga został wybrany przez trenerów Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków KURO Piłkarzem Sezonu 2015/16. Ceremonia podczas której został nagrodzony odbyła się przed meczem 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Kraków a Śląskiem Wrocław.

– Takie nagrody na pewno dodają dodatkowych bodźców do pracy, żeby każdego dnia stawać się lepszym i walczyć o swoje marzenia – mówi trener bramkarzy Jakub Bubetty. Nagrody w postaci okazałego pucharu, prezentu od firmy KURO Detailing oraz bonu podarunkowego od firmy zajmującej się tematyką bramkarską 4keepers wręczali szefowie KURO Michał Mazurek i Piotr Kuciel, trenerzy Adrian Filipek i Jakub Bubetty oraz trener pierwszej drużyny Wisły Dariusz Wdowczyk.


Matoga ma 14 lat, trafił do Wisły latem ubiegłego roku z Orła Myślenice. Szybko stał się pewnym punktem drużyny trenera Adriana Filipka regularnie rozwijając swoje umiejętności. – Bartek już rok temu wyróżniał się na tle innych bramkarzy, których obserwowaliśmy. Przede wszystkim jego zaangażowanie, świadomość oraz podejście do sprawy mi zaimponowało – mówi trener bramkarzy Jakub Bubetty. – Dostał zaproszenie na treningi. Rozmawialiśmy z rodzicami bo nie do końca byli przekonani co do zmiany, natomiast widziałem, że Bartkowi zależało na transferze – mówi z kolei Filipek. Ostatecznie do klubu z Reymonta trafił. I chyba nie mógł żałować tej decyzji. Gra w pierwszym składzie, jest ważną postacią w drużynie i regularnie to potwierdza.

Przenosiny z klubu z Myślenic do Krakowa wiązały się też ze zmianą trybu życia. Matoga mieszka w Zakliczynie, więc codziennie wstawać musi przed 6, a w domu jest dopiero po 20. – I trzeba brać to pod uwagę, bo zasługuje na spory szacunek. Średnią ma powyżej 4.0, zachowanie wzorowe. Został niedawno wybrany kapitanem drużyny i naprawdę wykonuje bardzo dużą pracę, żeby być w tym momencie gdzie jest. Lider w szatni, ma posłuch wśród kolegów, jest ogólnie fajnym człowiekiem. Miał gorsze momenty, zresztą każdy je ma, ale było ich bardzo mało. Nie poddawał się, brał się w garść i stawał się mocniejszy – mówi trener Wisły 2002. Zwraca również uwagę na szacunek w szatni, a trener Bubetty dodaje, że cieszy go iż starsi bramkarze w Akademii mogą być stawiani tym młodszym za wzór i wzajemnie się oglądają, chcąc być każdego dnia lepszym.

Trener bramkarzy przyznaje, że Bartek jako bramkarz potrafi sobie poradzić na linii jak i na przedpolu. – Potwierdził to na mistrzostwach Polski w Łodzi niedawno, ale jesteśmy świadomi, że pracy przed nami jeszcze sporo – przyznaje. Z kolei trener Filipek zwraca uwagę na to, co Bartek w ciągu roku poprawił. Wymienia: gra nogami, wykopy, ustawienie się w bramce. – Na linii zawsze grał dobrze oraz uważam, że to jest nasz pierwszy napastnik – mówi. Wisła 2002 ma za sobą obfity sezon. Mistrzostwo Małopolski, liczne turnieje: Szczecin, Dortmund, Warszawa, gdzie zawsze zajmowała miejsce w czołówce. Do każdego z tych momentów swoją cegłę dołożył Matoga. – Trzymał stałą formę przez cały rok, do tego sukcesywnie przez cały czas rozwijając. Oczywiście wyróżniał się w każdych rozgrywkach, w styczniu był najlepszy w Akademii. W Dortmundzie straciliśmy jedną bramkę. Na pewno ma charakter do sportu i do piłki nożnej. Gdy jest trochę sody za dużo to razem z trenerem Bubettym staramy się go sprowadzać na ziemię – śmieje się trener Filipek. Droga do piłkarskiej kariery jeszcze daleka, ale zapowiada się ona obiecująco. W piątek do klubu przyszły powołania na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 15 i jednym z ośmiu powołanych przez trenera Roberta Wójcika wiślaków był właśnie bramkarz. – Nagroda za cały sezon jak najbardziej zasłużona. Bartek jeszcze dużo pokaże ale dajmy mu spokojnie pracować i się rozwijać – podsumowują trener Bubetty i Filipek.

Źródło: akademiawisly.pl


Relacje

Trafili szóstkę... Wisła - Śląsk 1-5

Ostoja Stjepanović i Patryk Małecki
Ostoja Stjepanović i Patryk Małecki

Sytuacja zespołu Wisły Kraków robi się powoli coraz bardziej dramatyczna. Wiślacy przegrali bowiem swój szósty kolejny mecz w rozgrywkach Ekstraklasy i przyznać trzeba, że to wręcz niewiarygodna dla nas kumulacja! Porażka to jedno, ale Śląsk zwycięża przy Reymonta aż 5-1, co oznacza, że "Biała Gwiazda" jest dziś "na kolanach". I na nich zostanie dość długo, bo na swoje ewentualne przełamanie czekać będzie musiała co najmniej dwa tygodnie. Teraz bowiem przed nami przerwa na mecze reprezentacyjne i w jej trakcie wiślacy bez dwóch zdań potrzebują solidnego "resetu".

Mocny strzał Adama Mójty z rzutu karnego zamieniony na bramkę.
Mocny strzał Adama Mójty z rzutu karnego zamieniony na bramkę.

Mecz Wisły ze Śląskiem miał być dla naszego zespołu "nowym otwarciem" i wszyscy mocno liczyliśmy na to, że wiślacy przełamią swoją fatalną ostatnio serię - pięciu kolejnych porażek. Zaczęło się zresztą nieźle, bo już w drugiej minucie po faulu na Patryku Małeckim wiślacy mieli stały fragment gry i choć po wrzutce z niego bliski szczęścia był Arkadiusz Głowacki, to sędzia asystent podniósł chorągiewkę i akcję przerwał. W 8. minucie wydawać się mogło, że będzie jeszcze groźniej, bo dobrze wzdłuż pola karnego piłkę posłał Boban Jović, ale uderzenie Małeckiego było jednak mocno niecelne. W tej samej minucie w kapitalnej sytuacji mógł też znaleźć się Paweł Brożek, ale po prostopadłym podaniu od Rafała Boguskiego zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, robiąc z tego prezent Mariuszowi Pawełkowi.

W 17. minucie po raz pierwszy groźniej zaatakował Śląsk, ale bardzo dobrze spisał się Maciej Sadlok. I gdy wydawało się, że obydwa zespoły zaczynają się "rozkręcać" - wszystko zatrzymali kibice z Wrocławia, którzy odpalili race, po czym podzielili się nimi z naszą murawą. To na dobrą chwilę zatrzymało ofensywne poczynania obydwu zespołów, bo już po wznowieniu gry obydwa zespoły potrzebowały chwili, aby ponownie rozkręcić się do ataków. Pierwszy należał jednak do Śląska, bo ładnie środkiem boiska, co miało miejsce już w 39. minucie, przedarł się Alvarinho, ale uderzył obok bramki. Podobnie jak i minutę później, dopadając do zbyt krótko wybitej piłki przed szesnastkę, Sadlok.

Końcówka pierwszej połowy należała jednak wyraźnie do gości. W 41. minucie po raz pierwszy poważniej wykazać się więc musiał Michał Miśkiewicz, przenosząc nad poprzeczką uderzenie Łukasza Madeja. Cztery minuty później nie był już jednak w stanie zrobić czegokolwiek. Fatalne błędy naszych środkowych obrońców Głowackiego i Richárda Guzmicsa oraz zbyt statyczny powrót do obrony Alana Urygi sprawiły, że na idealnej pozycji znalazł się Kamil Biliński i strzelił nam klasycznego gola "do szatni". Do przerwy przegrywaliśmy więc 0-1 i co musiało boleć - na własne życzenie, bo ponownie po błędach, które nie powinny się zdarzyć.

Wiadomo było natomiast to, że w drugiej połowie wiślaków czeka bardzo trudne zadanie, bo wrocławianie słyną w tym sezonie z żelaznej wręcz defensywy. Wystarczyło zresztą sobie przypomnieć, że w lidze stracili dotychczas tylko dwa gole...

Wiślacy nie mieli jednak innego wyjścia i od początku drugiej połowy ruszyli do może nie tyle ataków, co ich... prób. Pierwszą taką przypisać trzeba Joviciowi, który ładnie wpadł w pole karne Śląska, ale jego dogranie przed bramką zdołali zblokować obrońcy. Zaraz zaś potem szczęścia z dystansu spróbował Uryga, ale piłka po jego strzale poleciała niestety na... trybunę. Wrocławianie odpowiedzieli w 55. minucie groźnym uderzeniem z rzutu wolnego naszego byłego piłkarza, Ostoji Stjepanovicia, ale Miśkiewicz nie dał się zaskoczyć.

Zaskoczyć dała się za to w końcu defensywa Śląska. Po zagraniu Brożka Piotr Celeban zagarnął piłkę ręką i sędzia przyznał nam "jedenastkę". Do tej podszedł wprowadzony na drugą połowę Adam Mójta i od 60. minuty było 1-1, bo nasz obrońca uderzył tak, że o mało nie urwał siatki!

Wiślacy z remisu cieszyć mogli się niestety tylko dziewięć minut. Wrocławianie szybko rozegrali bowiem piłkę z autu, a dośrodkowanie po rajdzie przez niemal pół boiska Madeja na gola zamienił pozostawiony sam sobie przed bramką Ryota Morioka... Co gorsze - nasz zespół nie zdołał otrząsnąć się po tej stracie, a zrobiło się już 1-3! Po faulu Głowackiego Śląsk miał rzut wolny, a dośrodkowanie z niego Stjepanovicia, na gola celnym uderzeniem głową zamienił Filipe Gonçalves! Co wręcz skandaliczne - cała nasza obrona nie zrobiła kompletnie nic, aby w jakikolwiek sposób Portugalczyka przy wrzutce zablokować!

I choć do końca meczu pozostał jeszcze kwadrans, w którym można było jeszcze starać się coś zdziałać, to wiślacy wciąż nie mieli piłkarskich atutów. Wprawdzie swoje strzały oddali Małecki i wprowadzony chwilę wcześniej Petar Brlek, ale uderzenie tego pierwszego ładnie na rzut rożny sparował Mariusz Pawełek, a tego drugiego - poleciało wysoko nad bramką.

Jak powinno się natomiast przeprowadzać akcje - pokazali wrocławianie. Zwłaszcza gdy zespół przeciwny "stoi" i się przygląda. Wypad pod naszą bramkę kończy się długim podaniem i zgraniem od Bilińskiego do Morioki, który będąc sam na sam z Miśkiewiczem bezlitośnie swoją okazję wykorzystuje. I zrobiło się 1-4. A jakby tego było mało w 90 minucie zagranie ręką Jovicia przed "szesnastką" sędzia zakwalifikował jako celowe i właśnie w obrębie pola karnego i podyktował drugą w tym spotkaniu "jedenastkę", którą wykorzystał Stjepanović... 1-5...

Ostatecznie więc mecz, który miał być dla nas niewątpliwie "nowym otwarciem" i do którego podchodziliśmy z ogromną nadzieją - kończy się dla nas niezwykle boleśnie. Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, że czeka nas wszystkich mnóstwo pracy, aby Wisła rzeczywiście wróciła na właściwe tory. Dziś stoi na bocznicy...

Źródło: wislaportal.pl


Wisła Śląsk 1:5

Przymusowa przerwa w meczu ...
Przymusowa przerwa w meczu ...

Po kolejnym fatalnym meczu przegrywamy ze Śląskiem 1:5. Mimo, iż Wrocławianie byli znacznie lepszym zespołem, do 69 min. nic nie zapowiadało takiego pogromu.

Jeden „Mały” to za mało

Wtedy padła bramka na 1:2, a kolejne posypały się jak piasek z dziurawego worka. Nie będziemy się znęcać nad zawodnikami, wytykając im błędy, bo w tym momencie to zupełnie niepotrzebne. Każdy dołożył swoją mniejszą, lub większą cegiełkę do tego rezultatu. Warto wyróżnić jednego zawodnika, Patryka Małeckiego, któremu, zwłaszcza w drugiej połowie, bardzo zależało, ale przede wszystkim wychodziło. Niestety jeden „Mały” to za mało na świetnie dysponowaną tego dnia ekipę z Wrocławia.

Akcja po akcji

Od początku mecz prowadzony był w dobrym tempie z obu stron, co długo nie przekładało się na sytuacje bramkowe. W pierwszych 20 minutach zarysowała się delikatna przewaga gospodarzy, potem jednak gra się wyrównała. Na pierwszą klarowną okazję musieliśmy czekać, aż do 41 min. kiedy to ładnie zza pola karnego przymierzył Madej, jednak strzał udało się przenieść nad poprzeczkę, w dość efektowny sposób, Miśkiewiczowi. W kolejnej akcji Wrocławianie byli już skuteczni. 45 min Alvarinho w łatwy sposób wymanewrował kilku obrońców, wycofał na 16 metr do Bilińskiego, ten pewnym strzałem, obok bezradnego golkipera otworzył wynik. Przez pierwsze 15 min. drugiej połowy nie działo się nic ciekawego. Dopiero w 60 min. ładna dwójkowa akcja Boguski - Brożek kończy się na ręce Celebana znajdującego się we własnym polu karnym. Sędzia nie ma wątpliwości i wskazuje na wapno. Pewnym egzekutorem okazuje się Adam Mójta. Mamy remis. 69 min. znowu na prowadzenie wychodzą goście. Świetnym rajdem prawym skrzydłem popisuje się Madej, który dogrywa piłkę w pole karne do Morioki. Japończyk w doskonałej sytuacji nie myli się, nie dając najmniejszych szans na interwencję Miśkiewiczowi. 2 minuty później Wrocławianie powiększają przewagę. Tym razem po rzucie wolnym, piłka trafia na głowę zupełnie niepilnowanego Goncalvesa, który bez większych problemów, precyzyjnym strzałem pakuje piłkę do siatki. Po dwóch szybkich ciosach, Wiślacy starają się otrząsnąć i poszukać kontaktowej bramki. 75 min. Świetna akcja Małeckiego, który w swoim stylu „złamał” rajd do środka pola i uderzył prawą nogą po długim rogu. Niestety kapitalną interwencją popisał się, dobrze dysponowany,Pawełek. 82 min. znowu na listę strzelców wpisuje się Morioka. Tym razem otrzymuje on piłkę z lewej strony boiska, ponownie bez żadnych problemów zamienia sytuację na bramkę. 90 min. na dobicie Wiślaków tym razem decyduje się arbiter z Warszawy. Przypadkowo tuż przy polu karnym wywraca się Jović, piłka trafia w jego rękę, a sędzia dyktuje rzut karny. Do piłki podchodzi Stjepanović i ustala wynik.

Czas na przerwę

Sytuacja z meczu na mecz staje się coraz gorsza. To już 6 porażka z rzędu, w dodatku w rozmiarach jakich przy R22 nie mięliśmy okazji obserwować od lat. Na szczęście teraz czeka nas 2-tygodniowa przerwa na mecz reprezentacji. Zespół będzie miał czas na zresetowanie się, uspokojenie, przemyślenie błędów, może jakieś wzmocnienia. Trzeba być dobrej myśli, to za silna drużyna żeby przez dłuższy czas okupować ostatnią pozycję.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Porażka goni porażkę...

"Wisełko jesteśmy z wami !" usłyszeli piłkarze po meczu od kibiców zgromadzonych na stadionie.
"Wisełko jesteśmy z wami !" usłyszeli piłkarze po meczu od kibiców zgromadzonych na stadionie.

Bardzo słaby występ Wisły Kraków zaowocował kolejną porażką. Tym razem krakowianie ulegli u siebie Śląskowi Wrocław 1:5. Honorowe trafienie dla Białej Gwiazdy zanotował Adam Mójta, a Michała Miśkiewicza pokonali: dwukrotnie Ryota Morioka, Kamil Biliński, Filipe Goncalves oraz Ostoja Stjepanović.

W trzecim meczu rozgrywanym na własnym boisku Biała Gwiazda mierzyła się ze Śląskiem Wrocław. Przed spotkaniem goście plasowali się na 11. miejscu w tabeli, natomiast Wisła okupowała ostatnią lokatę. Podopieczni Dariusza Wdowczyka chcieli w końcu przełamać haniebną serię pięciu porażek z rzędu.

To Wiślacy od pierwszych minut byli stroną przeważającą i już w 8. minucie mogli oni zdobyć premierową bramkę. Po składnej akcji całego zespołu w dogodnej okazji znalazł się Patryk Małecki, jednak huknął obok słupka bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Chwilę później rekonwalescent Paweł Brożek mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z byłym golkiperem Wisły, lecz źle przyjął piłkę. Na pierwszą odpowiedź Wojskowych czekaliśmy do 14. minuty, kiedy to na uderzenie z dystansu zdecydował się Łukasz Madej. Futbolówka znacznie minęła lewy słupek wiślackiej bramki. Sytuacja ta natchnęła do kolejnych ataków zespół Mariusza Rumaka, jednak próby wrocławian pozostawiały wiele do życzenia. Później do akcji włączyli się kibice Śląska, którzy przerwali widowisko, rzucając race na murawę.

Po przymusowej przerwie obie drużyny toczyły boje głównie w środku boiska. Z marazmu na murawie oba zespoły próbował wyrwać Alvarinho, lecz jego strzał zza szesnastki był niecelny. W odpowiedzi z około 25 metrów kropnął Sadlok, jednak jego strzał był równie mocny, co niecelny. W 41. minucie bardzo groźnym wolejem popisał się Łukasz Madej, a Michał Miśkiewicz końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką wiślackiej bramki.

W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy wrocławianie przeprowadzili zabójczą kontrę. Prawą flanką obrońców Wisły minął Alvarinho, po czym wystawił futbolówkę Bilińskiemu, a były napastnik Dinama Bukareszt i Żalgirisu Wilno płaskim strzałem pokonał Miśkiewicza.

Prezes Marzena Sarapata w obecności Andrzeja Juskowiaka i Cezarego Olbrychta w programie "Super Piątek" emitowanym w C+.
Prezes Marzena Sarapata w obecności Andrzeja Juskowiaka i Cezarego Olbrychta w programie "Super Piątek" emitowanym w C+.

Miłe złego początki

Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli Wiślacy, lecz większość ich dośrodkowań zatrzymywała się na Piotrze Celebanie. Pierwszy strzał Białej Gwiazdy był dziełem Alana Urygi, jednak jego wolej poszybował wysoko nad poprzeczką wrocławskiej bramki. W 54. minucie sprytnie z rzutu wolnego uderzył były gracz Wisły - Ostoja Stjepanović, jednak Miśkiewicz był na posterunku. Wiślaków rozruszało nieco wejście Krzysztofa Drzazgi, który zameldował się na boisku w 57. minucie. Chwilę później podanie Pawła Brożka ręką przeciął Piotr Celeban i arbiter Tomasz Kwiatkowski wskazał na „wapno". Pewnym egzekutorem jedenastki był wprowadzony w drugiej połowie Adam Mójta. Przy Reymonta mecz zaczynał się od nowa!

Biała Gwiazda długo nie utrzymała remisowego wyniku. Prosty błąd techniczny popełnił Adam Mójta, a Śląsk szybkim wrzutem z autu rozpoczął zabójczą kontrę. Prawą stroną popędził aktywny Alvarinho, zgrał futbolówkę do Bilińskiego, który przepuścił ją Ryoce Morioce. Japończyk z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Co gorsza, chwilę później zrobiło się 1:3. Po faulu Głowackiego ze stałego fragmentu zacentrował Stjepanović, a niepilnowany Filipe Goncalves głową pokonał Miśkiewicza po raz trzeci.

Riposta Wiślaków mogła pozwolić im zbliżyć się do wrocławian, lecz po mierzonym strzale Małeckiego kapitalną paradą popisał się Mariusz Pawełek. Co nie udało się krakowianom, po raz czwarty wyszło gościom. Po dośrodkowaniu z lewej flanki zupełnie niepilnowany Ryota Morioka mógł zrobić z piłką wszystko. Filigranowy Japończyk wyczekał Michała Miśkiewicza i plasowanym strzałem zdobył swoją drugą bramkę. Niestety, nie był to koniec po stronie straconych goli. Już w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką w polu karnym Bobana Jovicia. Do piłki podszedł Ostoja Stjepanović i przypieczętował zwycięstwo Śląska.

Wisła w kompromitującym stylu przegrała ze Śląskiem Wrocław. Kibicom Białej Gwiazdy pozostaje nadzieja, ze po przerwie reprezentacyjnej może być tylko lepiej...

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Koniec meczu. Dramat.

  • 90+1' 5:1 dla Śląska. Miśkiewicza pokonuje Stjepanović.
  • 90' Rzut karny dla Śląska za zagranie piłki ręką Jovicia. Karnego nie powinno jednak być, bowiem zagranie miało miejsce przed polem karnym.
  • 84' Żółta kartka dla Guzmicsa.
  • 81' Ryota Morioka i 4:1.... Dramat
  • 75' Zmiana w Wiśle. Brlek za Urygę.
  • 75' Bardzo dobra interwencja Pawełka, który odbija na rzut rożny piłkę po dobrym strzale Małeckiego z dystansu.
  • 73' Małecki z lewej strony pola karnego uderzył w kierunku dalszego rogu. Piłka minęła bramkę.
  • 71' 3:1 dla Śląska. Dośrodkowanie Stjepanovicia z rzutu wolnego i Filipe Goncalves trafia do siatki głową.
  • 69' 2:1 dla Śląska. Akcja Madeja prawą stroną boiska, zagranie wzdłuż linii bramkowej, piłka trafia do Morioki, który spokojnie trafia do siatki.
  • 62' Żółta kartka dla Kokoszki.
  • 60' 1:1! Mójta wykorzystuje jedenastkę!
  • 59' Rzut karny dla Wisły za zagranie ręką Celebana.
  • 57' Druga zmiana w Wiśle. Za Zacharę wchodzi Drzazga.
  • 55' Stjepanović zagrywał w pole karne z rzutu wolnego, skutecznie interweniuje Miśkiewicz.
  • 50' Na dzisiejsze spotkanie sprzedano 13607 biletów.
  • 49' Ładna akcja Wisły, ale nie zakończona strzałem. Z pole karne na pełnej szybkości wpadł Jović, ale po jego zagraniu wzdłuż linii bramkowej dobrze interweniowali obrońcy.
  • 46' Zmiana w Wiśle. Sadloka zastąpił Mójta.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.

Koniec I połowy.

  • 45' Sędzia doliczył cztery minuty.
  • 45' Bramka dla Śląska. Do siatki Wisły trafia Biliński, który wykorzystuje bardzo dobre odegranie Alvarinho.
  • 43' Teraz bardzo nieudana próba strzału Jovicia zza pola karnego.
  • 41' Bardzo dobra interwencja Miśkiewicza, który odbija nad poprzeczkę piłkę po strzale Madeja z około 20 metrów.
  • 40' W odpowiedzi strzał Sadloka, strzał bardzo niecelny.
  • 39' Akcja gości. Z piłką ruszył Alvarinho i zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka przechodzi obok słupka.
  • 36' Niestety na boisku nie oglądamy porywającego widowiska. Gra głównie toczy się w środkowej strefie boiska.
  • 33' Żółta kartka dla Urygi.
  • 27' Dośrodkowanie Jovicia, ale Zachara w trudnej sytuacji główkuje niecelnie.
  • 26' Podanie w kierunku Bilińskiego, a ten na wyraźnym spalonym.
  • 24' Na murawie co kilka chwil lądują kolejne race
  • 24' Przed momentem, gdy toczyła się gra, na murawie pojawił się strażak...
  • 21' Niewiele brakowało, a jedna z rac trafiłaby w Michała Miśkiewicza...
  • 20' Na murawie lądują race rzucone z sektora Śląska.
  • 17' Zza pola karnego uderzać próbował Pawelec, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką.
  • 16' Biliński przedzierał się w pole karne Wisły, ale został świetnie powstrzymany przez Sadloka.
  • 14' Madej zdecydował się na uderzenie z dystansu, piłka przeszła obok bramki.
  • 11' Sektor C odpowiedział transparentem: Słabi jesteście, każdy to czuje, a tych pozdrowień nikt nie przyjmuje".
  • 8' Brożek za daleko wypuszcza sobie piłkę po prostopadłym podaniu Boguskiego i ta pada łupem Pawełka. Zaprzepaszczona bardzo dobra okazja.
  • 8' Dobra akcja Wisły. Jović płasko zagrywa w pole karne, do piłki dopada Małecki, ale z kilkunastu metrów uderza niecelnie.
  • 3' Na sektorze Śląska pojawił się transparent z napisem: "Śląsk i Lechia pozdrawiają wiślaków z krwi i kości. Takich bez płetw i bez ości". Większa część stadionu zareagowała brawami.
  • 2' Groźne dośrodkowanie Sadloka z rzutu wolnego z lewej strony boiska, ale Głowacki na spalonym.
  • 1' Rozpoczynamy!

Na ławce rezerwowych zasiądą: Zając - Mójta, Pietrzak, Cywka, Popović, Brlek i Drzazga. O godz. 20:30 rozpocznie się spotkanie 7. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie ze Śląskiem Wrocław. Zapraszamy na relację "minuta po minucie".

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Jedyne co po takim meczu można powiedzieć to przepraszam

- Jedyne co po takim meczu można powiedzieć to przepraszam wszystkich, którzy kibicują Wiśle i są z Wisłą. Dziękuje kibicom za wsparcie. Dziękuję zawodnikom za zaangażowanie. Byliśmy słabszym zespołem, przegraliśmy 1-5. To bardzo bolesne. Musimy się naprawdę zastanowić gdzie leży przyczyna. Gdybym znał odpowiedź, to pewnie wdrożylibyśmy ten plan naprawczy w życie bardzo szybko - powiedział po klęsce Wisły ze Śląskiem trener Dariusz Wdowczyk.

- Przepraszam, mam prośbę. Jeśli możemy dziś bez pytań, to będę wdzięczny. Mam naprawdę trochę do przemyślenia - zakończył swoją pomeczową konferencję prasową opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Mariusz Rumak: - Chwała moim piłkarzom

Jeśli chodzi o ocenę samego meczu, to pierwsza połowa była dla nas trudna. Trudno było stworzyć sytuację, choć kilka okazji można było rozwiązać inaczej. Bramka przed przerwą to zawsze handicap dla zespołu, ale też nie do końca w tej pierwszej połowie byliśmy dokładni, szczególnie po przejęciu piłki. Nie funkcjonowało to tak, jakbyśmy chcieli - mówił po meczu z Wisłą Kraków trener Śląska Wrocław, Mariusz Rumak.

- Porozmawialiśmy o tym w przerwie. Druga połowa to też trudny początek, rzut karny, 1-1 i Wisła trochę ruszyła, nabierała wiatru w żagle. Myślę, że kluczowe było to, że strzeliliśmy bramkę na 2-1 i za chwilę na 3-1, bo potem było już widać, że zrobiło się więcej miejsca na boisku i chwała moim piłkarzom, że potrafili to miejsce do końca wykorzystać - dodał opiekun zespołu Śląsk.

- W poprzednich spotkaniach tworzyliśmy mało sytuacji. Też nie graliśmy wysoko i cały czas o tym mówiliśmy, że musimy wyjść wyżej, musimy grać wyżej w pressingu, musimy tworzyć sytuacje i nabrać pewności siebie. To była też kwestia zajęć, które przeprowadziliśmy. Pracowaliśmy nad tym od kilku tygodni, bo nie stwarzaliśmy sytuacji i nie strzelaliśmy bramek, chociażby w spotkaniu z Wisłą Płock. Dziś moi piłkarze tej pewności nabrali i dlatego dostali nagrodę w postaci tego, że wielu z nich wpisało się na listę strzelców - powiedział ponadto trener Rumak.

- Na tym stadionie ciężko się wygrywa. Jak tutaj jechałem i prześledziłem swoje mecze przeciwko Wiśle, to albo było 1-1, albo 1-0, albo 0-0. Tutaj jest zawsze trudno grać - zakończył trener Śląska.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Adam Mójta: - Może być tylko lepiej

⁃ Ciężko jest to wytłumaczyć, przegraliśmy bardzo wysoko. Możemy tylko przeprosić kibiców, bo przyszło ich dużo. Musimy zacząć od zmiany samych siebie, a nie każdy patrzy na kolegę z zespołu. Musimy zacząć od siebie, usiąść, porozmawiać i przełamać tę passę, która w tym momencie jest bardzo zła - powiedział po meczu ze Śląskiem strzelec jedynej bramki dla Wisły, Adam Mójta.

⁃ Nie mi to oceniać, czy jesteśmy dobrze, czy źle przygotowani. Jest od tego trener, jest od tego sztab szkoleniowy. Tracimy bramki po błędach i musimy te błędy zweryfikować i zagrać nareszcie na „zero” z tyłu. Zmiany właścicielskie teraz to dla nas duży plus. Nie ma jednak co zwalać na to co było, cały szum na nas oddziaływał, ale jesteśmy profesjonalistami i nie możemy słuchać tego, co na górze. A co będzie? To jest Wisła Kraków. Jestem ekspertem od takich spraw, bo byłem w drużynach, gdzie potencjał był dużo słabszy. Nikomu oczywiście nic nie ujmując. Wierzę w to i wydaję mi się, że jest to po prostu kwestia czasu, żeby wygrać ten mecz i wtedy wiele się zmieni. Dwa wcześniejsze sezony pokazały, że ta liga jest bardzo przewrotna. Oczywiście jesteśmy teraz na ostatnim miejscu, jest to tragiczne, ale tak jak już ktoś powiedział. Niżej spaść nie możemy. Może być tylko lepiej i ja wierzę w to, że będzie lepiej - dodał Mójta.

⁃ Jesteśmy profesjonalistami, a mamy dopiero siódmą kolejkę. Przyda nam się teraz ciężka praca i to będzie owocowało w najbliższych meczach. Wisła Kraków nie jest dla mnie żadnym rozczarowaniem, przyszedłem tutaj i jest to bardzo dobry klub i nie żałuję tego, że tu jestem. Myślę i wiem, że będzie teraz tylko lepiej, bo jak już powiedziałem - naprawdę gorzej być nie może - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: - Jest nam po prostu wstyd

⁃ Nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie, przegraliśmy zasłużenie. Najlepiej byłoby teraz schować głowę w piach i odciąć się od tego wszystkiego, ale nie o to chodzi. Mamy teraz dwa tygodnie czasu na to, żeby ciężko popracować. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji i będziemy starać się wybrnąć z tego jak najszybciej - zadeklarował po koszmarnym meczu ze Śląskiem Wrocław, pomocnik "Białej Gwiazdy", Krzysztof Mączyński.

- Musimy zapomnieć o tym meczu i za dwa tygodnie skupić się na arcyważnym spotkaniem z Jagiellonią. To co było - niestety nie wróci. Jedyne co, to musimy przeprosić naszych kibiców, że musieli na to patrzeć. Jest nam po prostu wstyd. Byliśmy słabszą drużyną od Śląska, ciężko cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, widocznie za mało i musimy zapomnieć o tym jak najszybciej. Musimy wziąć się w garść i przez te dwa tygodnie wyjaśnić sobie wszystko między sobą w szatni, ciężko popracować i skupić się na kolejnym spotkaniu - dodał wiślak.

⁃ Ostatnio w Kielcach zagraliśmy dobre spotkanie i dostaliśmy w ostatniej sekundzie meczu bramkę, co podcięło nam nogi. Nie ma jednak już co wracać do meczu z Koroną, dziś przegraliśmy arcyważne spotkanie, bo chcieliśmy go wygrać za wszelką cenę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego w jakiej jesteśmy sytuacji, ale to jest sport, to jest piłka nożna. Jest nam przykro, że ludzie muszą patrzeć na taką Wisłę, jaka na chwilę obecną jest - mówił "Mąka".

⁃ Po siedmiu kolejkach nie możemy mówić o tym, czy Wisła spadnie z ligi, czy nie. Mamy przed sobą 30 spotkań, wiemy że jesteśmy w ciężkiej sytuacji, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Będziemy robić wszystko, żeby jak najszybciej się odbić od tego dna. Mamy dwa tygodnie i nie będę mówił, że "wyciągniemy wnioski", bo cały czas możemy mówić, że to zrobimy, ale jak widać po grze, dalej wygląda to tak samo. Musimy po prostu wziąć się w garść i zapieprzać na boisku, jeden za drugiego. To, że wyglądamy słabo nie oznacza, że nie trzymamy się razem i nie jesteśmy drużyną. Zrobimy wszystko żeby się pozbierać, żeby te siły wziąć w jedną kupę i na pewno się nie poddamy. Będziemy walczyć o każde kolejne punkty - zakończył pomocnik "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Czy jest dalej sens?

⁃ Chciałbym powiedzieć coś sensownego, ale boję się że to pierwszy, drugi raz w życiu, kiedy nie wiem co powiedzieć. Chcieliśmy dobrze. Chcieliśmy przerwać tę nieudaną serię, ale znowu się nie udało. Pytanie z czego to wynika? Dlaczego tak gramy? Mam do siebie pretensje, bo wydaję mi się, że powinienem grać lepiej i to mnie martwi, bo jeżeli chodzi o mnie, to powstają pytania, czy jest dalej sens? - zastanawiał się po meczu ze Śląskiem Arkadiusz Głowacki.

- Dziś mam takie uczucia, że boje się, że coś chlapnę, więc może jeszcze nie… Jest nam bardzo przykro, bo chcielibyśmy podziękować tym wszystkim kibicom, którzy zjawili się dzisiaj. Naprawdę nam głupio, że musieli to oglądać. Nie wiem co więcej powiedzieć - dodał wiślak.

⁃ Nie znajduję słów na to żeby opisać nasze błędy. Nie wiem dlaczego tak to się potoczyło. Jedyne co mogę powiedzieć, to że przed nami dwa tygodnie pracy, być może to jest ten czas, być może uda się coś zmienić. Nawet nie "być może", ale "musi" się coś zmienić. Być może muszą grać młodsi, zastanawiam się nad sobą. To będą dyskusje przez te dwa tygodnie - głośno zastanawiał się Głowacki.

⁃ To, że dalej mogę reprezentować Wisłę to wielka przyjemność i duma, ale pytanie czy da się to w moim przypadku robić lepiej. Chciałbym żeby było lepiej, bo wymagam od siebie więcej. Powinienem więcej pomóc drużynie, a nie jestem w stanie i to mnie bardzo martwi. Powiem szczerze, że byłem przekonany, że będziemy grać o zwycięstwo do końca. Widzieliśmy jak się później potoczyło i w końcówce nie było co zbierać - mówił kapitan Wisły.

⁃ Musimy szukać jakiejś drogi wyjścia z tego kryzysu. Byliśmy przekonani, że to przełamanie nadejdzie dzisiaj. Życie sprowadziło nas na ziemię. Nie mamy zamiaru się jakoś tłumaczyć, że to, że tamto… Nie ma żadnych wytłumaczeń. Wyszliśmy - wydaje się - w najsilniejszym składzie. Są dwie kontuzje, ale jaka drużyna nie ma kontuzji? Byliśmy dobrze zmobilizowani, dobrze przygotowani, z dobrym nastawieniem i teraz pytanie. Co zrobić żeby się odbić? Pytanie na następne dwa tygodnie - zakończył Głowacki.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Chyba gorzej być nie może

⁃ Nie pamiętam kiedy straciliśmy u siebie pięć bramek. Nie wiem czym to w ogóle wytłumaczyć. Początek był obiecujący. Stworzyliśmy sytuacje, jednak pod koniec pierwszej połowy dostaliśmy bramkę. W szatni trochę się ogarnęliśmy. Doprowadziliśmy do remisu, ale dostajemy bramkę po stałym fragmencie. Szybki wrzut z autu i gol. Później już poszło - mówił po meczu ze Śląskiem Rafał Boguski.

⁃ Chyba gorzej być nie może, skoro przegraliśmy sześć meczów z rzędu. Mam nadzieję, że odbijemy się od dna - zakończył Boguski.

Źródło: wislaportal.pl


Mateusz Zachara: - Trzeba trenować i wierzyć, że to zwycięstwo w końcu przyjdzie

⁃ Wynik jest dla nas bardzo zły, sporo bramek straconych, gra też nie była najlepsza i jesteśmy w bardzo złej sytuacji. Będziemy się starać, żeby z tego wyjść, bo wiadomo gdzie teraz jesteśmy. Po tylu porażkach ciężko się podnieść, ale nie możemy spuścić głowy i w dalszym ciągu przegrywać - mówił po klęsce ze Śląskiem napastnik Wisły, Mateusz Zachara.

⁃ Co innego mamy mówić, że się nie podniesiemy? Każdy chce wyjść na boisko i zagrać jak najlepiej. Gdzieś to jednak nie funkcjonuje tak, jak powinno. Nikt nie wychodzi na mecz z myślą, że go z góry przegramy. Każdy chce dać z siebie wszystko, ale nam nie idzie, to nie funkcjonuje. Trzeba trenować i wierzyć, że to zwycięstwo w końcu przyjdzie - dodał wiślak.

⁃ Na pewno w głowie mamy sporo. Po bramce na 1-1 ta wiara się pojawia. Zaraz stracona bramka na 1-2 i znowu pojawiły się myśli o przegranym meczu. I potoczyło się to tak, jak potoczyło. Na pewno teraz będzie czas na trening. Mamy dwa tygodnie. Czeka nas bardzo ciężki mecz na wyjeździe z Jagiellonią i musimy się do niego przygotować jak najlepiej - zakończył Zachara.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Życie uczy nas pokory bardzo boleśnie

⁃ Odnosiłem podczas tego spotkania wrażenie, że co byśmy nie zrobili, to i tak stracimy bramkę. Zagraliśmy słabo i w ataku i w obronie, całą drużyną i stąd niestety taka kara - powiedział po meczu ze Śląskiem napastnik Wisły Kraków, Paweł Brożek.

⁃ To siedzi wszystko w naszych głowach. Strzelamy gola na 1-1, kontrolujemy przebieg spotkania, a dostajemy drugą bramkę i wtedy drużyna mentalnie siada, co nie powinno oczywiście mieć miejsca. Zaczęliśmy dobrze ten mecz, ale ja niestety źle się zabrałem z piłką. Popełniłem karygodny błąd i gdybym to lepiej zrobił, to byłbym "sam na sam". Te trzy tygodnie przerwy jednak swoje zrobiły. Strzelając bramkę na 1-1 powinniśmy dostać wiatru w żagle. Niestety stało się na odwrót - mówił smutny Brożek.

⁃ Pozytyw jest taki, że jest przerwa na kadrę, mamy dwa tygodnie i musimy popracować pod względem mentalnym i bardzo ciężko na treningach. Tylko to może zmienić naszą grę i nasze wyniki. Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Życie uczy nas pokory bardzo boleśnie, trzeba wyciągnąć wnioski i pozostaje nam ciężka praca. Mam nadzieję, że los się odmieni - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Ostatnie kolejki w naszej Ekstraklasie toczą się niemal w komplecie albo pod dyktando zespołów gospodarzy, albo gości. Siódma była zdecydowanie przyjemniejsza dla tych drugich, bo jedynym zespołem, który będąc w roli gospodarza zdołał wygrać, to Lech Poznań. Ostatnio reguła ta bolesna była szczególnie dla krakowskiej Wisły, która w dwóch poprzednich kolejkach przegrywała, wyłamując się ze schematu. Tym razem ten wyłomu wprawdzie nie było, ale był za to pogrom, bo wrocławski Śląsk rozbił "Białą Gwiazdę" aż 1-5.


Piątek, 26 sierpnia:

Wisła Płock 1-2 Korona Kielce
0-1 Łukasz Sekulski (60.)
1-1 Dimityr Ilijew (74.)
1-2 Radek Dejmek (82.)

Beniaminek z Płocka to bez wątpienia ciekawy zespół, ale to Korona jest w naszej lidze "fenomenem". Co rundę, co sezon - kielecką ekipę opuszczają ważni piłkarze, bez których wydaje się, że ten zespół w lidze sobie nie poradzi. Przykład? Pierwszy z brzegu, czyli Airam Cabrera. Kielczanie potrafią się jednak "podnosić" i tak też było w Płocku, gdzie Korona miała wprawdzie mnóstwo szczęścia, ale to podobno sprzyja lepszym.


WISŁA KRAKÓW 1-5 Śląsk Wrocław
0-1 Kamil Biliński (45.)
1-1 Adam Mójta (60. k.)
1-2 Ryota Morioka (69.)
1-3 Filipe Gonçalves (71.)
1-4 Ryota Morioka (81.)
1-5 Ostoja Stjepanović (90. k.)

Niewiarygodnie rozsypała się po stracie drugiego gola ekipa "Białej Gwiazdy". Piłkarze Dariusz Wdowczyka wyglądali jak klocki Jenga, z których wyciąga się właśnie "ten" klocek. Śląsk wypunktował więc wiślaków bezlitośnie i nasz zespół czekają teraz ciężkie dwa tygodnie, po których "Biała Gwiazda" wybierze się na ciężki wyjazd do Białegostoku. A potem wprawdzie mecze u siebie, ale z aktualnym wicemistrzem oraz mistrzem Polski...


Sobota, 27 sierpnia:

Pogoń Szczecin 1-1 Cracovia
0-1 Mateusz Szczepaniak (9.)
1-1 Dawid Kort (89.)

Jak można było tak stracić gola? Mogli zapytać sami siebie piłkarze Pogoni. Jak można było nie przypieczętować wygranej? Mówić mogli sobie za to zawodnicy zespołu z ulicy Kałuży, po tym jak dwukrotnie obijali słupek bramki Pogoni. Jak już strzelam, to naprawdę ładnie - powiedział na koniec Dawid Kort i mecz zakończył się podziałem punktów.


Górnik Łęczna 0-2 Jagiellonia Białystok
0-1 Fedor Černych (24.)
0-2 Taras Romanczuk (29.)

Po dwóch kolejnych porażkach białostoczanie wypunktowali ekipę Górnika i pewne jest, że przerwę na mecze reprezentacyjne spędzą w tabeli bardzo wysoko. Sprawę na stadionie w Lublinie załatwili zresztą w pięć minut i potem mogli już spokojnie dobrać mecz do końca.


Arka Gdynia 1-1 Zagłębie Lubin
0-1 Michał Marcjanik (24. sam.)
1-1 Miroslav Božok (50.)

Po pierwszej połowie wszystko było "pod kontrolą" dla gości, którzy prowadzili 1-0, ale od początku drugiej - to beniaminek kilka razy "przegonił" brązowego medalistę poprzedniego sezonu. Wszystko skończyło się ostatecznie "przyjacielskim" remisem. I dla Zagłębia to czwarty kolejny podział punktów, ale z niego mogą się akurat cieszyć, bo to Arka bliższa była zwycięstwa.


Niedziela, 28 sierpnia:

Lech Poznań 2-0 Piast Gliwice
1-0 Dariusz Formella (73.)
2-0 Maciej Gajos (90.)

Jednego po tym meczu można być pewnym, gliwiczanie mogą mieć ogromne pretensje do sędziego, Pawła Raczkowskiego. Wprawdzie stracili bramkę po ładnym, technicznym uderzeniu Formelli, ale w doliczonym czasie gry wyrównali. Tyle tylko, że wspomniany arbiter odgwizdał pozycję spaloną Patrika Mráza, który może i w całej akcji się "zaplątał", ale czy rzeczywiście na tyle absorbował przy strzale Bartosza Szeligi obronę i bramkarza? Niejako w odpowiedzi - gola na 2-0 zdobył Gajos i Lech cieszy się z drugiego zwycięstwa w bieżącym sezonie.


Lechia Gdańsk 1-2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
0-1 Vladislavs Gutkovskis (33.)
0-2 Vladislavs Gutkovskis (82.)
1-2 Flávio Paixão (88.)

To na pewno niespodzianka, bo lider z Gdańska wydawał się być zdecydowanym faworytem tego meczu. Sympatyzujący jednak z Arką trener Czesław Michniewicz - sprawił Lechii sporego psikusa, ale też przyznać trzeba, że mecz ustawił błąd młodego bramkarza gdańszczan, Damiana Podleśnego. Gospodarze starali się odrobić stratę, ale brakowało im dokładności i w końcówce zostali brutalnie skontrowani. Trafienie Flávio Paixão było już tylko honorowe.

Ruch Chorzów 0-2 Legia Warszawa
0-1 Nemanja Nikolić (39.)
0-2 Nemanja Nikolić (76.)

Wrócił Nikolić i wygrał Legii mecz - to najkrótszy komentarz do tej potyczki. A całość była dość przewidywalna, bo najpierw warszawiacy udanie "Niebieskich" skontrowali, a potem mieli sporo szczęścia, bo gdyby nie rykoszet, pewnie bramki by nie było. Nie od dziś jednak wiadomo, że temuż szczęściu trzeba pomóc i warszawiacy z tego zadania, nawet jeśli wciąż swoją grą nie zachwycają, wywiązali się bardzo dobrze.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 7 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galaria

Galeria kibicowska: