2016.09.11 Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 05:35, 29 maj 2017; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2016.09.11, Ekstraklasa, 8. kolejka, Białystok, stadion miejski, 18:00, niedziela, 25°C
Jagiellonia Białystok 2:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 18 646
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy.
Bramki
Dmytro Chomczenowśkyj 12'
Konstantin Vassiljev 73'
1:0
2:0
2:1


85' Patryk Małecki
Jagiellonia Białystok
Marián Kelemen
Rafał Grzyb
Ivan Runje
Guti
grafika:zk.jpg 6' Piotr Tomasik
Przemysław Frankowski grafika:zmiana.PNG (81' Przemysław Mystkowski)
Jacek Góralski
Taras Romanczuk
Konstantin Vassiljev grafika:zmiana.PNG (86' Damian Szymański)
grafika:zk.jpg 37' Dmytro Chomczenowśkyj
Karol Świderski grafika:zmiana.PNG (61' Maciej Górski)

Trener: Michał Probierz
Wisła Kraków
Michał Miśkiewicz
Boban Jović grafika:zk.jpg 67'
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok grafika:zk.jpg 43'
Adam Mójta
Rafał Boguski
Krzysztof Mączyński
Denis Popovič grafika:zk.jpg 38'
Patryk Małecki grafika:zk.jpg 51'
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (78' Krzysztof Drzazga)
Paweł Brożek

Trener: Dariusz Wdowczyk
W 90'+2 Piotr Tomasik nie wykorzystał rzutu karnego, Michał Miśkiewicz obronił.


Ławka rezerwowych: Łukasz Załuska, Rafał Pietrzak, Arkadiusz Głowacki, Alan Uryga, Tomasz Cywka, Petar Brlek
Kapitan: Paweł Brożek

Bramki: 2-1 (1-0)
Posiadanie (w %): 49-51 (47-53)
Strzały: 18-13 (13-4)
Strzały celne: 9-4 (7-0)
Strzały niecelne: 7-5 (6-2)
Strzały zablokowane: 2-4 (0-2)
Rzuty rożne 5-5 (5-1)
Faule: 10-11 (5-4)
Żółte kartki: 2-4 (2-2)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Ten mecz musimy wygrać

W tabeli tak jak i na mapie, Kraków i Białystok dzieli cała Polska

Przerwa reprezentacyjna w zupełnie różnych nastrojach

W niedzielne popołudnie zmierzą się drużyny z dwóch biegunów Lotto Ekstraklasy. Po 7 kolejkach Jagiellonia, podobnie jak 4 inne zespoły, zgromadziła 13 punktów, co dzięki najlepszemu stosunkowi bramek, pozwoliło jej przerwę reprezentacyjną spędzić na pozycji lidera. Zupełnie inne nastroje panowały przez ostatnie 2 tygodnie w Krakowie. Na szczęście, podobno pauzę w rozgrywkach drużyna wykorzystała na solidne treningi, zarówno taktyczne jak i mentalne. Oderwanie się od ligowych zmagań powinno wyjść Białej Gwieździe tylko na dobre.

Ligowe niepowodzenia odreagowane w sparingu

Do dzisiejszego spotkania Wiślacy przystąpią po 6 ligowych porażkach z rzędu. W czasie przerwy reprezentacyjnej BG rozegrała sparingowe spotkanie w Kalwarii Zebrzydowskiej. Występująca w Lidze Okręgowej Kalwarianka uległa gościom z Krakowa, aż 0:7. Co ciekawe, każda z siedmiu bramek miała innego autora.

Jagiellonia w obecnych rozgrywkach wygrała 4 mecze, 1 zremisowała i doznała 2 porażek. U siebie nasi rywale są bardzo silni. Z Białegostoku z bagażem 4 bramek wracały Ruch i Arka, zdobywając przy tym po jednym golu. Stadionu Jagi nie można jednak nazwać twierdzą nie do zdobycia. Przy Słonecznej w tym sezonie wygrała już Lechia (1:0). Jagiellonia ma za sobą także udany mecz w Pucharze Polski. Białostoczanie pokonali w Krakowie naszą sąsiadkę 1:0.

Dwóch liderów z północnego-wschodu

Trener Wdowczyk nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Ondraszka i Bartosza. Do kadry wraca za to Załuska. Trener Probierz ma za to pełne pole manewru. Na urazy narzeka jedynie dwóch młodych zawodników, Falon i Łupiński, którzy na pewno nie byli by brani pod uwagę w kontekście gry w pierwszym składzie. Nasi defensorzy będą musieli przede wszystkim zwrócić uwagę na dwóch zawodników będących w fantastycznej formie. Rozgrywający Wasiljew, autor 5 bramek i 3 asyst, a także Cernych z 4 trafieniami na koncie to dwaj kluczowi gracze Żółto-Czerwonych. Warto wspomnieć, że podstawowym obrońcą Jagi jest Łukasz Burliga, który pod Wawelem spędził wiele lat. Również szkoleniowiec Michał Probierz w przeszłości związany był z BG.

Wziąć przykład z zeszłego sezonu

Na poziomie ligowym oba zespoły spotykały się 32 razy. 17 razy górą z tych starć wychodzili Wiślacy, 8-krotnie Jaga, w 7 przypadkach padał remis. Stosunek bramkowy wynosi 58-34 na korzyść ekipy z Krakowa. W poprzednich rozgrywkach wszystkie 3 starcia wygrała Wisła, w Białymstoku 4:1, natomiast przy R22 5:1 i 1:0. Odkąd Białostoczanie powrócili do Ekstraklasy w 2007 roku, statystyka starć na Podlasiu jest niezwykle wyrównana, po 4 zwycięstwa obu drużyn i 3 remisy. Z obecnej kadry najwięcej bramek w starciach z Żółto-Czerwonymi mają Paweł Brożek – 9 oraz Rafał Boguski – 6.

Sędzia standardowo, Wiśle niezbyt przychylny

Arbitrem dzisiejszego spotkania będzie Paweł Raczkowski. W obecnym sezonie sędzia z Warszawy prowadził 6 spotkań, pokazał 28 żółtych kartek i 2 czerwone, podyktował też 1 rzut karny. 2 spośród tych starć odbyły się z udziałem Jagielloni. To właśnie w tych meczach pokazał on czerwone kartki, w wygranym przez Jagę 4:1 z Ruchem (obie dla zawodników Niebieskich), a także podyktował karnego, dla drużyny z Podlasia w wygranym 2:0 starciu z Lechem. W sumie 33 latek gwizdał w 27 spotkaniach Jagielloni (14 wygranych, 7 remisów i 6 porażek). Dla Wisły to zdecydowanie mniej szczęśliwy arbiter. Dotychczas prowadził on 21 meczów z naszym udziałem. Zaledwie 7 takich spotkań udało się wygrać, jedynie 1 zremisować i aż 13 przegrać. Jedyny mecz prowadzony przez Raczkowskiego między Wisłą, a Jagą to jednak zwycięstwo Krakowian, w ubiegłym sezonie 5:1.

Wygrajmy – na przekór wszystkiemu i wszystkim


Według zapowiedzi klubu z Białegostoku, na stadionie ma pojawić się dziś ponad 18 tyś. widzów. Pełne trybuny to kolejny atut gospodarzy, którzy wydają się być zdecydowanym faworytem tego starcia. Ekstraklasa jednak to niezwykle nieprzewidywalna liga, gdzie w każdej kolejce jesteśmy świadkami mniejszych, bądź większych niespodzianek. Na taką liczymy dzisiaj. To już chyba najwyższy czas na zwycięstwo. Pierwszy gwizdek arbitra o 18. Ci którzy nie udali się na Podlasie mogą obejrzeć mecz w Canal +.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Przerwać wreszcie tę fatalną passę. Wisła zagra z Jagiellonią

Ostatnie tygodnie to nie był okres chwały dla Wisły Kraków. Pozbycie się klubu przez Tele-Fonikę na rzecz człowieka, który nigdy nie powinien mieć z "Białą Gwiazdą" nic wspólnego sprawiło gigantyczne zamieszanie, a to - nie ma się co oszukiwać - nie mogło wpłynąć pozytywnie na osiągane przez piłkarzy wyniki. I tak też było, bo wiślacy przegrali łącznie aż sześć kolejnych ligowych spotkań i chyba czas najwyższy, aby od dna, na którym się znaleźli, wreszcie się odbili!

Liczyliśmy wprawdzie mocno, że stanie się to jak za dotknięciem "czarodziejskiej różdżki" przed dwoma tygodniami, gdy piłkarska spółka ponownie trafiła pod skrzydła Towarzystwa Sportowego, ale tego jeszcze wtedy nie było. Czy stanie się to dziś? Bardzo byśmy oczywiście chcieli, ale łatwo o to nie będzie. W ósmej kolejce ligowej, która rozgrywana jest w ten weekend, przyjdzie nam się bowiem zmierzyć ze świetnie spisującą się ostatnio Jagiellonią Białystok. Ta do bieżącej serii gier przystępowała z pozycji lidera i na pewno nie zamierza oddawać punktów aktualnemu outsiderowi ligi, którym niestety jesteśmy.

Mimo nienajlepszej sytuacji - wiślacy pojechali do Białegostoku nastawieni optymistycznie. Ostatnie dwa tygodnie przepracowali - o czym wyraźnie mówili - bardzo solidnie, a że mają z poprzedniego sezonu miłe wspomnienia z rywalizacji z białostoczanami, więc tym bardziej liczyć mogą na przełamanie. Tyle tylko, że wyniki z sezonu 2015/2016 osiągane z Wisłą pamiętają również piłkarze Jagiellonii, a mając przed sobą mocno niepewnego swoich umiejętności, bo obijanego z każdej ze stron rywala, będą niewątpliwie chcieli ten fakt wykorzystać. I samemu również odbić sobie ostatnie z "Białą Gwiazdą" niepowodzenia. Przypomnijmy bowiem, że wiślacy przy okazji poprzedniej wizyty w Białymstoku wygrali aż 4-1, by rozbić następnie "Jagę" u siebie w stosunku aż 5-1. Jakby tego mało - już w grze finałowej poprzedniego sezonu pokonaliśmy "żółto-czerwonych" po raz trzeci. Tym razem wprawdzie "tylko" 1-0, ale za takie 1-0 nie jeden z kibiców Wisły, gdyby tylko mógł, oddałby dziś zapewne bardzo wiele!

Problem jest jednak w tym, że w bieżącym sezonie wiślacy na tzw. "zero z tyłu" zagrać nie są w stanie. Licząc zresztą mecz w Pucharze Polski - w ośmiu rozegranych spotkaniach rywalizacji 2016/2017 straciliśmy już aż 20 (!) bramek, co jest mocno wstydliwym wynikiem. Nasza defensywa co rusz kuleje i można się tym samym obawiać tego co czeka nas w Białymstoku. Bo choć na własnym stadionie "Jaga" przegrała poprzednio 0-1 z Lechią, to wcześniej rozgromiła w identycznym stosunku, bo po 4-1, ekipy chorzowskiego Ruchu oraz gdyńskiej Arki... M.in. w tych sukcesach "Jagi" największy wkład mają piłkarze z krajów nadbałtyckich, a mianowicie Estończyk Konstantin Vassiljev oraz Litwin Fiodor Černych, o których nasi defensorzy "zadbać" będą musieli w pierwszej kolejności. Ale też o tym wiślacy doskonale wiedzą, bo duet ten potrafi napsuć krwi niemal każdej drużynie w lidze.

A że ta jest bardzo często mocno nieobliczalna, to także ten fakt może być dla nas poniekąd optymistyczny. Żadne serie nie trwają bowiem w nieskończoność i wypadałoby, aby i nasza wreszcie dobiegła końca. I będziemy za to mocno trzymać kciuki!

Do boju Wisełka!!!

Źródło: wislaportal.pl


Pokonać kryzys

Za nami przerwa na spotkania reprezentacji oraz ciężkie treningi, które miały pomóc Wiślakom odzyskać pewność siebie przed kolejnymi meczami. Teraz czeka nas długa podróż do Białegostoku i pojedynek z miejscową Jagiellonią, która od początku sezonu spisuje się doskonale. Podopieczni Michała Probierza bez wątpienia będą faworytami tego starcia, ale nasi piłkarze są w stanie przerwać złą passę i wrócić do gry!

Oba kluby najczęściej grały ze sobą w Ekstraklasie, gdzie do tej pory mieliśmy 26 pojedynków. Biała Gwiazda 13 razy okazała się lepsza od swojego dzisiejszego przeciwnika, w 8 meczach zwyciężyła Jagiellonia, a pozostałe 5 rywalizacji zakończyło się remisem.

Wygrana za wygraną

W poprzednim sezonie Wisła i Jagiellonia mierzyły się trzy razy i w każdym z tych spotkań lepsi byli nasi zawodnicy. Jesienią Wiślacy wygrali w Białymstoku aż 4:1. Strzelanie w tym meczu rozpoczęli gospodarze, dla których trafił Igors Tarasovs. Później jednak bramki zdobywali już tylko piłkarze Białej Gwiazdy. Najpierw wyrównał Paweł Brożek, później dwukrotnie do siatki rywali trafił Maciej Jankowski, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Donald Guerrier.

W rundzie wiosennej Wisła, tym razem przed własną publicznością, znowu okazała się zdecydowanie lepsza. Już do przerwy krakowianie prowadzili 4:0, a do bramki białostoczan trafiali Maciej Sadlok, Rafał Wolski i dwukrotnie Paweł Brożek. Po zmianie stron swoją cegiełkę do wysokiej wygranej dołożył Rafał Boguski, który pokonał Drągowskiego po uderzeniu „nożycami”. Rezultat - na 5:1 - podsumował Karol Świderski, zdobywając honorową bramkę dla gości, pięknym uderzeniem z rzutu wolnego.

Ostatni mecz tych zespołów w minionych rozgrywkach również został rozegrany na stadionie przy Reymonta i także zakończył się zwycięstwem Białej Gwiazdy. Tym razem wynik był jednak zdecydowanie skromniejszy. Jedyną bramkę w tym meczu w 25. minucie strzelił Paweł Brożek, a gospodarze wygrali 1:0.

Strzelby dwie

Biała Gwiazda we wszystkich dotychczasowych meczach na poziomie Ekstraklasy strzeliła Jagiellonii 47 bramek. Dzisiejsi gospodarze odwdzięczyli się naszym piłkarzom 27 golami. Trafianie przeciwko Jadze upodobali sobie przede wszystkim Paweł Brożek i Rafał Boguski, którzy łącznie mają na swoim koncie 15 bramek. Lepszy jest ten pierwszy - piłkę do siatki Jagiellonii kierował 9 razy. Boguś natomiast w starciach pomiędzy tymi drużynami strzelił 6 goli.

W poprzedniej kolejce Jagiellonia pokonała w Łęcznej miejscowego Górnika 2:0. Wisła natomiast podejmowała przy R22 Śląska Wrocław i przegrała 1:5.

Spotkanie 8. kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Wyjdziemy z dobrym i optymistycznym nastawieniem

- Solidnie w tej przerwie na reprezentację popracowaliśmy. Myślę, że z pożytkiem dla drużyny i przygotowań pod kolejny mecz - z Jagiellonią Białystok, który już w niedzielę. Nie przewidujemy na niego zawodników kontuzjowanych, czyli Zdenka Ondráška i Kuby Bartosza, którzy rozpoczną przygotowania w następnym tygodniu. Pozostali piłkarze są gotowi do gry - powiedział przed meczem ósmej kolejki ligowej, w której zagramy w Białymstoku z Jagiellonią, trener zespołu Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

Konferencję zdominowały tak naprawdę tematy związane przede wszystkim z naszym rywalem - Jagiellonią, która jest aktualnym liderem naszej Ekstraklasy.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że Jagiellonia jest na swoim boisku zespołem bardzo groźnym i to pomimo tego, że ostatnio przegrała na nim 0-1 z Lechią Gdańsk. W poprzednich meczach potrafiła aplikować drużynom po cztery gole i pewnie wygrywała. Jest to dobrze zorganizowany zespół i w ataku i w obronie, lubiący grać z kontry. W wysokiej formie jest Vassiljev, na którego trzeba zwrócić specjalną uwagę, ale jest to zespół, który w ubiegłym sezonie trzykrotnie pokonaliśmy i m.in. na tym będziemy budowali nastawienie piłkarzy do tego meczu. Chociaż to było w ubiegłym sezonie, ale patrzymy z optymizmem, bo solidnie popracowaliśmy przez ten okres przerwy na reprezentację. Mam nadzieję że wyjdziemy na ten mecz z dobrym i optymistycznym nastawieniem. Zdajemy sobie oczywiście też sprawę, że Jagiellonia lubi wrócić na swoją połowę, aby oddać inicjatywę przeciwnikowi i wyprowadzać szybkie kontry. Są zachowane proporcje, bo zabiera się do tego minimum pięciu zawodników. Robią to bardzo dobrze i teraz pytanie - jak my będziemy rozgrywać piłkę? Czy nie będziemy w łatwy sposób ją oddawali rywalowi, aby się na te kontry nadziewać, szczególnie w środkowej strefie boiska. Zwracamy na to uwagę zawodnikom i ćwiczymy pewne elementy, żeby wykorzystać słabości Jagiellonii, bo ta drużyna mimo tego, że jest liderem, jest do pokonania - to raz, a dwa - ma słabsze momenty, które można wykorzystać. Na to zwracamy uwagę piłkarzom - mówił trener.

Wisła nie ma z jednej strony po serii porażek jak przystępować do meczu w Białymstoku w najlepszych nastrojach, ale też kończącą przerwę na mecze reprezentacyjne nasi piłkarze poświęcili, jak już trener wspomniał, na solidną pracę oraz również poważne rozmowy, które mają "trafić" do głów zawodników.

- Mieliśmy okazję porozmawiać o tym co w przeciągu ostatnich dwóch tygodni się wydarzyło, mieliśmy też okazję popracować nad wszystkimi elementami, które w piłce dominują. Pierwszy tydzień był być może trochę luźniejszy, ale drugi był już przygotowany pod zespół Jagiellonii - przyznał Wdowczyk.

- Swoją szansę upatrujemy głównie w tym, że ciężko i solidnie przepracowaliśmy ten okres. Tyle mogę powiedzieć i o tym mogę zapewnić. Nie tylko trenując na boisku, ale też rozmawiając ze sobą, czy jak to dziennikarze mówią - "trafiając do głów piłkarzy, od strony mentalnej" - powiedział opiekun naszego zespołu.

Na zakończenie Wdowczyk, o którym krążyły ostatnio różne mniej bądź bardziej wiarygodne plotki dotyczące jego ewentualnego rozstania z zespołem, zapytany został o to, czy ostatnie dwa tygodnie były najtrudniejsze, od kiedy jest w Wiśle, na co odpowiedział: - Nie był to łatwy okres. Zarówno dla mnie, jak i dla piłkarzy. Przez te dwa tygodnie wiele się działo, ale to już jest przeszłość. Mamy przed sobą mecz i na tym się skupiam. Ja oraz piłkarze.

Źródło: wislaportal.pl


Piotr Żemło: - Mogliśmy popracować nad naszymi mankamentami

Od swojego debiutu w maju 2014 roku w meczach pierwszego zespołu "Białej Gwiazdy" Piotr Żemło zaliczył łącznie zaledwie osiem spotkań, przy czym w większości przypadków były to jedynie epizody. W niedawnym sparingu z Kalwarianką nasz młody obrońca zagrał jednak pełne 90 minut, a swój występ podkreślił zdobyciem bramki. Dziś wraz z trenerem Dariuszem Wdowczykiem pojawił się na konferencji prasowej przed naszym meczem z Jagiellonią Białystok.

- Mimo że nasz rywal nie był ostatnio z najwyższej półki, to udało mi się strzelić bramkę i zagrać cały mecz - przypomniał wiślak. - Na pewno doda mi to więcej pewności siebie - dodał.

Z jednej strony Żemło, który najczęściej występował ostatnio w naszych rezerwach, może mieć teraz mniej okazji do gry, bo nasz drugi zespół został rozwiązany, a z drugiej powinien coraz częściej "pukać" jednak do składu naszego pierwszego zespołu.

- Nie jest ważne czy ma się 18 czy 35 lat, bo każdy rywalizuje na treningu o miejsce w składzie i ta rywalizacja jest zdrowa. I na tym ma to polegać. Przerwa na kadrę była intensywna, bo mieliśmy po dwa treningi. Mogliśmy popracować nad naszymi mankamentami. Wiem, że Jagiellonia to dobry zespół, ale jak to się mówi - jeśli na treningu wykonałeś dobrze robotę, to potem w meczu będzie łatwiej. A my ją wykonaliśmy, więc myślę, że będzie dobrze - powiedział wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


Wideo


O rywalu

Tak gra Jagiellonia

W 8. kolejce ekstraklasowych zmagań najciekawszym starciem wydaje się pojedynek lidera - Jagiellonii Białystok z zamykającą na dziś ligową tabelę Wisłą Kraków. Biała Gwiazda nie próżnowała w przerwie reprezentacyjnej i będzie próbowała udowodnić, że słaby start sezonu to już historia.

Podopieczni Michała Probierza rozpoczęli rozgrywki z przytupem i nawet dwie porażki z rzędu, z Wisłą Płock oraz Lechią Gdańsk, nie przeszkodziły im w objęciu prowadzenia w Ekstraklasie. Motorami napędowymi białostoczan są dwaj gracze z krajów nadbałtyckich: Estończyk Konstantin Vassiljev oraz Litwin Fedor Cernych - najskuteczniejsi jak dotąd piłkarze polskiej ligi. Z kim jeszcze przyjdzie zmierzyć się Wiślakom? Zapraszamy na analizę taktyczną zespołu Jagi.

Bramkarz: Marian Kelemen

Po odejściu z Jagiellonii 19-letniego Bartłomieja Drągowskiego włodarze klubu zdecydowali się na sprowadzenie rutynowanego golkipera. Do zespołu z ulicy Słonecznej przybył niemal dwa razy starszy od Drągowskiego Marian Kelemen. Dla 36-letniego Słowaka jest to drugie podejście do Ekstraklasy - w latach 2010-2014 był on bowiem podstawowym bramkarzem Śląska Wrocław. Co więcej, były zawodnik Bursasporu, Numancii, czy Arisu Saloniki może poszczycić się w naszej lidze… zdobytym golem. W maju 2011 roku Kelemen pokonał z rzutu karnego swojego vis a vis w bramce Arki, przypieczętowując degradację gdynian.

Obrońcy: Łukasz Burliga, Gutieri Tomelin, Ivan Runje, Piotr Tomasik

W dwóch przegranych przez Jagę spotkaniach na środku defensywy wystąpił polski duet: Marek Wasiluk - Dawid Szymonowicz. Obrońcy ci nie przekonali jednak swoimi występami trenera Probierza, który ponownie sięgnął po powracających po drobnych urazach Ivana Runje oraz Gutierego Tomelina, znanego jako Guti. Pierwszy z nich - 25-letni Chorwat w przeszłości występował m.in. w duńskim Nordsjælland czy cypryjskiej Omonii Nikozja, drugi natomiast 42 razy zagrał w brazylijskiej Serie A w barwach Joinville, które w najwyższej serii rozgrywkowej w Kraju Kawy utrzymało się tylko jeden sezon. Na bokach obrony Michał Probierz od początku rozgrywek stawia na dwójkę Łukasz Burliga - Piotr Tomasik. 28-latkowie są jednak w bardzo zróżnicowanej sytuacji. Na lewej flance, zajmowanej przez Tomasika, mogą występować również Jonatan Straus oraz Marek Wasiluk, z drugiej strony pozycja byłego piłkarza Białej Gwiazdy Łukasza Burligi jest absolutnie niezagrożona po tym, jak z klubu odszedł Matija Sirok.

Pomocnicy: Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Konstantin Vassiljev, Dmytro Chomczenowski

Jagiellonia przyzwyczaiła swoich fanów do gry piątką pomocników. Za destrukcję odpowiedzialny jest głównie kapitan zespołu Rafał Grzyb, który w żółto-czerwonych barwach występuje nieprzerwanie od 6 lat. W odbiorze piłek pomaga mu również Taras Romanczuk, który jednak jest nieco bardziej ofensywnie usposobionym zawodnikiem. Przed nimi wystąpi jeden z najlepszych rozgrywających w Ekstraklasie - 32-letni Konstantin Vassiljev. Kapitan reprezentacji Estonii w siedmiu meczach zdobył pięć goli i zanotował trzy asysty, co czyni go liderem klasyfikacji kanadyjskiej. Na skrzydłach zameldują się: Przemysław Frankowski, pierwszy zawodnik z rocznika 1995, który rozegrał 100 meczów w Ekstraklasie, a także Dmytro Chomczenowski, jeden z najnowszych nabytków Jagi, którym zainteresowana była niegdyś również Legia Warszawa.

Napastnik: Fedor Cernych

Litwin rosyjskiego pochodzenia to drugi z graczy Jagiellonii, który w swojej narodowej kadrze pełni zaszczytną funkcję kapitana. 25-latek dużo skuteczniejszy niż w reprezentacji jest jednak w Ekstraklasie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że w obecnych rozgrywkach były gracz Górnika Łęczna zdobył już cztery gole, a we wszystkich 24 występach w kadrze zaledwie o jedną bramkę więcej. Atutami Cernycha są szybkość oraz umiejętność gry kombinacyjnej. Litwin wraz z Konstantinem Vassiljevem są najgroźniejszymi punktami Jagiellonii i to na nich wiślacka defensywa będzie musiała szczególnie uważać.

Biała Gwiazda, po pozasportowym wyjściu na prostą, chce dokonać tego samego na boisku. Morale poprawił sparing z Kalwarianką, teraz nie pozostaje nic innego niż walka o to, by seria porażek zakończyła się na sześciu. W przeciwnym razie będzie to najgorsza seria w całej 110-letniej historii klubu. Zmobilizowani krakowianie bez wątpienia nie będą chcieli do tego dopuścić - a z kim lepiej i z dużym przytupem przełamać serię, jeśli nie z liderem Ekstraklasy? Pierwszy gwizdek w wyjazdowym starciu Wisły już w niedzielę (11 września) o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Fedor Černych

Pozyskany dwa lata temu do Ekstraklasy piłkarz z podwójnym obywatelstwem miał być jednym z wielu zawodników klubu z Łęcznej. Dwa sezony w Górniku pokazały, że transfer do Polski był strzałem w dziesiątkę, a w 2015 roku Fedor Černych podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok.

Napastnik Jagi urodził się 21 maja 1991 roku w Moskwie, jednak ma on także litewskie obywatelstwo. Swoje pierwsze kroki w profesjonalnej piłce nożnej stawiał jako junior w Granitasie Wilno.

Mając osiemnaście lat wyjechał na Białoruś, aby reprezentować barwy Dniepru Mohylew. Przez trzy lata rozegrał 43 mecze, zdobywając przy tym 7 bramek. Następnie przeniósł się do Naftanu Nowopołock, z którym wygrał drugi krajowy Superpuchar w historii tego klubu. Łącznie w tych barwach wystąpił w 30 spotkaniach, strzelając 5 goli. Po roku wrócił do swojej poprzedniej drużyny, aby zaprezentować się w 42 grach i gromadząc na swoim koncie 7 owocnych strzałów.

Z Łęcznej do Białegostoku

Černych do Polski trafił po awansie Górnika Łęczna do Ekstraklasy. Klub musiał pozyskać graczy odpowiednich na swoją kieszeń, którzy powalczą o utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Przed sezonem piłkarz wydawał się być jednym z tych, którzy będą odgrywali co najwyżej rolę drugoplanową, jednak młody zawodnik od pierwszego meczu pokazał, że będzie walczył o miejsce w podstawowym składzie. Przez dwa sezony rozegrał w Górniku 38 spotkań, notując 12 goli i udowadniając wszystkim, że był podporą tej ekipy.

W 2015 roku piłkarz podpisał trzyletni kontrakt z Jagiellonią Białystok. W ubiegłym sezonie Černych rozegrał dla Żółto-Czerwonych 27 meczów, zdobywając 3 bramki.

Kadrowicz z opaską na ramieniu

Debiut pomocnika w litewskiej drużynie narodowej miał miejsce siedem lat temu, gdy wystąpił po raz pierwszy w kadrze U-19, a następnie przez trzy lat grał w U-21. Od 2012 roku jest regularnie powoływany do seniorskiej reprezentacji, w której w trzech ostatnich spotkaniach pełnił rolę kapitana. Zagrał w niej dotychczas 27 meczów, trafiając przy tym 6 razy do bramki rywali. Černych liderował Litwinom również w starciu towarzyskim, rozgrywanym niedawno przy Reymonta.

Agnieszka Żaczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Szorując po dnie. Jagiellonia - Wisła 2-1

Boban Jović
Boban Jović

Nie pomogła krakowskiej Wiśle dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacyjne i deklaracje o solidnie przepracowanym okresie. Nasz zespół przegrywa bowiem swój siódmy ligowy mecz z rzędu, ulegając w Białymstoku Jagiellonii 1-2. Był to zresztą dość szalony, głównie w końcówce mecz, bo w doliczonym czasie gry gospodarze zmarnowali rzut karny, a Wisła miała jeszcze doskonałą okazję do wyrównania, ale strzał Rafała Boguskiego poleciał dokładnie tam, gdzie stał Marián Kelemen! Wisła pozostaje więc na samym dnie ligowej stawki...

Wprawdzie przed meczem z Jagiellonią trener Dariusz Wdowczyk mówił, że jego zespół podejdzie do niego optymistycznie, bo solidnie przepracował ostatnie dwa tygodnie, to po pierwszych kilkunastu minutach można było złośliwie powiedzieć - co by się działo, gdybyśmy tego okresu w ten sposób nie przepracowali?! Nasza gra wyglądała bowiem od początku katastrofalnie i już w pierwszych dziesięciu minutach gospodarze stworzyli sobie trzy sytuacje do zdobycia bramki. W 2. minucie Michał Miśkiewicz obronił jednak strzał Dmytro Chomczenowśkyjego sprzed pola karnego, a dwie minuty później nasz bramkarz miał mnóstwo szczęścia, bo po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry Jacek Góralski trafił z najbliższej odległości dokładnie tam, gdzie nasz golkiper był ustawiony! Pięć minut później ratować nas musiał z kolei wybiciem na rzut rożny Rafał Boguski, bo nasi obrońcy przepuścili daleki wyrzut z autu w wykonaniu Rafała Grzyba! Nawet więc taka prosta wydawałoby się sytuacja sprawiła nam mnóstwo problemów. Nic więc dziwnego, że zaraz potem do pozycji do strzału doszedł Taras Romanczuk, ale on z kolei uderzył głową ponad bramką.

W 12. minucie już jednak przegrywaliśmy. Adam Mójta nie dogonił Grzyba, który wrzucił piłkę w nasze pole karne. Do futbolówki nie wyskoczył Boban Jović, a zrobił to stojący za nim Chomczenowśkyj. Piłka zagrana głową nie była uderzona zbyt mocno, ale Miśkiewicz jej nie złapał, a zaskoczony tym faktem Richárd Guzmics - nie zdołał futbolówki wybić i ta wtoczyła się za linię bramkową! 0-1 i to kolejna kuriozalna sytuacja, po której tracimy w tym sezonie takiegoż gola. Bramka "kryminał"!

Na nią jednak zanosiło się od pierwszego gwizdka sędziego, bo wiślacy nie grali w piłkę, a co najwyżej się jej pozbywali, więc nic dziwnego, że w kolejnych minutach znów okazję mieli gospodarze. Strzał Chomczenowśkyjego z 18. minuty Miśkiewicz zdołał sparować, a nie musiał interweniować dwie minuty później, bo Karol Świderski uderzył głową ponad bramką. Musiał za to się wykazać zaraz potem, gdy "długiego rogu" poszukał Frankowski.

Adam Mójta
Adam Mójta

Jagiellonia miała więc ogromną przewagę, ale w 25. minucie Wisła w końcu przeprowadziła składną akcję. Dobrze na skrzydle pokazał się Patryk Małecki, dograł do środa, piłka trafiła pod nogi Mateusza Zachary, a ten choć nie miał łatwej pozycji - złożył się bardzo dobrze, ale trafił tylko w poprzeczkę!

Niestety był to jedyny pozytywny moment Wisły w pierwszej połowie, bo kolejne groźne akcje stworzyli sobie gospodarze. W 30. minucie Świderski był pod zbyt ostrym kątem, aby pokonać Miśkiewicza i trafił prosto w niego, zaś dwanaście minut później wręcz powinno być już 0-2. Świetnie zagrał bowiem Frankowski, a Świderski musnął futbolówkę, ale tę nasz bramkarz kapitalnie złapał - na pewno rehabilitując się po części za swój koszmarny błąd z dwunastej minuty. Ostatnia akcja pierwszej połowy także należała do "Jagi". W 45. minucie pod naszą bramkę zapędził się Guti i przyjął wprawdzie dobrze piłkę, ale zamiast umieścić ją w siatce - huknął ponad poprzeczką. Stąd też do przerwy było tylko 0-1.

Początek drugiej połowy był poniekąd zaskakujący, bo też gospodarze zdecydowanie się cofnęli i oddali inicjatywę wiślakom, tyle tylko, że nasi piłkarze kompletnie nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy Jagiellonii. Nic więc dziwnego, że w pierwszym kwadransie po wznowieniu gry ciężko było odnotować jakiekolwiek sytuacje bramkowe.

Taka nadarzyła nam się w 63. minucie. Dobrze piłkę wrzucił Denis Popovič, do której za linię obrony wyszedł Jović, ale trafił w ofiarnie interweniującego Mariána Kelemena i wciąż było 0-1. Wisła poszła jednak za ciosem i w 70. minucie blisko szczęścia mógł być Krzysztof Mączyński, który huknął z siedemnastego metra, ale Kelemen spisał się znakomicie. Był to zarazem... pierwszy celny strzał Wisły w tym spotkaniu!

Tak jak powinno się strzelać pokazał dla nas niestety w 73. minucie Konstantin Vassiljev, który zostawiony bez krycia huknął z dystansu w swoim stylu i ściągnął "pajęczynę" z bramki, w której stał bezradny w tej sytuacji Miśkiewicz. Jagiellonia prowadziła więc 2-0. I mogła zacząć się... bawić. I tak mogło być w 79. minucie, ale świetnie spisał się tym razem Maciej Sadlok, który do końca walczył o piłkę z Vassiljevem i zdołał mu ją czysto odebrać. Wisła w międzyczasie zdołała przeprowadzić wprawdzie jeszcze jedną akcję, ale strzał Mączyńskiego został zablokowany i mieliśmy tylko rzut rożny.

Wisła nie zamierzała się jednak poddać, a dokładniej Małecki. W 85. minucie wiślak zszedł ze skrzydła do środka i tak zaskoczył tym defensywę gospodarzy, że ta zwyczajnie stanęła, a "Mały" w pełni to wykorzystał i uderzeniem w długi róg dał nam kontaktowego gola!

W tym momencie można się było zastanawiać, czy wiślacy będą jeszcze w stanie cokowiek zdziałać, ale szansę na wyrównanie zmarnować mogliśmy sobie sami zaraz na początku doliczonego czasu gry. Sadlok sfaulował bowiem w polu karnym Piotra Tomasika, a sam poszkodowany podszedł do "jedenastki". Tę Miśkiewicz jednak obronił!

Mecz robi się wiec szalony i Wisła ma jeszcze doskonałą szansę na wyrównanie, ale strzał Boguskiego z dziewiątego metra, po dobrym dograniu od Jovicia, nogami broni Kelemen i choć mogliśmy ten mecz jeszcze zremisować, ostatecznie znów przegrywamy. Cieszy się więc wyłącznie Jagiellonia, która wraca na fotel lidera. Wisła natomiast na dobre zadomowiła się niestety na ostatnim miejscu w tabeli!

Źródło: wislaportal.pl


Emocje wielkie, punktów niestety brak

Michał Miśkiewicz broni rzut karny i daje nadzieje na remis ...
Michał Miśkiewicz broni rzut karny i daje nadzieje na remis ...

Biała Gwiazda przegrała z Jagiellonią Białystok 1:2. Gole dla gospodarzy strzelali Chomczenowski i Vassiljev, honorowe trafienie dla Wisły zaliczył w 85. minucie Patryk Małecki. W doliczonym czasie gry rzut karny egzekwowany przez Piotra Tomasika świetnie obronił Michał Miśkiewicz. Wiślacy próbowali wykorzystać przybicie rywala, lecz próba Rafała Boguskiego w ostatniej minucie została zatrzymana przez Mariana Kelemena.

W meczu 8. kolejki Wisłę czekał jeden z najdłuższych wyjazdów w sezonie. Rywalem ekipy Dariusza Wdowczyka była białostocka Jagiellonia, która po siedmiu meczach plasowała się na szczycie ligowej tabeli. Podopieczni Michała Probierza w obecnych rozgrywkach w pokonanym polu pozostawili m.in. Lecha Poznań, Arkę Gdynia oraz Ruch Chorzów.

Po przerwie reprezentacyjnej Biała Gwiazda miała przełamać swoją złą serię. Pierwsi zaatakowali jednak gospodarze, lecz uderzenie Chomczenowskiego bez problemu złapał Miśkiewicz. Już w 4. minucie golkiper Wisły wybronił swoją drużynę z olbrzymich opałów, odbijając uderzenie głową z najbliższej odległości Jacka Góralskiego. Pod bramką Kelemena po raz pierwszy zrobiło się gorąco w 5. minucie, jednak 36-letni Słowak poradził sobie z dośrodkowaniem Adama Mójty, które zmierzało w światło bramki.

W odpowiedzi po dośrodkowaniu Tomasika do główki doszedł Romanczuk, a futbolówka poszybowała nad bramką Miśkiewicza. Co nie udało się Jadze w 11. minucie, powiodło się sześćdziesiąt sekund później. Dośrodkowanie Rafała Grzyba na bramkę zamienił Dmytro Chomczenowski, który wyskoczył wyżej od Bobana Jovicia i skierował piłkę do siatki obok nieporadnie interweniujących Michała Miśkiewicza oraz Richarda Guzmicsa. Kilka minut później Ukrainiec próbował podwoić swój dorobek bramkowy kąśliwym uderzeniem z dystansu. Tym razem „Misiek" był na posterunku. W 20. minucie po kornerze znowu do sytuacji strzeleckiej doszedł Karol Świderski, lecz przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Rehabilitacja - „Misiek" pewny już do końca

W 22. minucie Jagiellonia oddała swój dziesiąty strzał w dzisiejszym starciu. Po składnej akcji Grzyba i Frankowskiego z dystansu huknął ten drugi, ale bramkarz Wisły nie dał się zaskoczyć. Riposta Białej Gwiazdy mogła być zabójcza. Z lewej strony dośrodkował Patryk Małecki, piłkę przedłużył Rafał Boguski, a Mateusz Zachara kropnął z woleja w kierunku bramki Kelemena. Niestety, futbolówka ostemplowała tylko spojenie słupka z poprzeczką.

Pod koniec drugiego kwadransa do głosu ponownie zaczęła dochodzić Jagiellonia. Prawą flanką popędził Karol Świderski, który wyprowadził w pole Macieja Sadloka. 19-latek oddał strzał z ostrego kąta na krótki słupek, tam jednak stał Miśkiewicz, który zdołał zatrzymać tę próbę. Bramkarz Wisły wspiął się na wyżyny swoich możliwości w 42. minucie, kiedy to końcem ręki odbił kolejne uderzenie Świderskiego, który sprytnie trącił futbolówkę po płaskim podaniu Przemysława Frankowskiego. Jaga raz jeszcze zagroziła Wiśle w 45. minucie. Po zamieszaniu w krakowskim polu karnym sam na punkcie karnym znalazł się środkowy obrońca Żółto-Czerwonych, Guti, który był jednak zbyt odchylony i piłka ponownie poszybowała nad poprzeczką. Była to ostatnia godna odnotowania sytuacja w pierwszej połowie.

Mateusz Zachara
Mateusz Zachara

Na drugą Wisła wyszła w tym samym zestawieniu i niestety to Jagiellonia nadal tworzyła groźniejsze ataki. Nie zagrażały one jednak bramce Miśkiewicza tak bardzo, jak w pierwszej części pojedynku. Z drugiej strony boiska nieśmiałe próby Wiślaków również nie przynosiły powodzenia. Bliski szczęścia był w 65. minucie Boban Jović, który atakując piłkę kilka metrów przed bramką zderzył się z Marianem Kelemenem. Futbolówka odbiła się od słowackiego golkipera i wyszła w pole, a obaj gracze padli na murawę zwijając się z bólu. Po chwili byli oni w stanie kontynuować grę, a akcja ta obudziła ospałych nieco graczy Wisły, którzy starali się odwrócić losy meczu. Po akcji, która przypominała te z najlepszych czasów, na strzał zza szesnastki zdecydował się Krzysztof Mączyński. Wydawało się, że futbolówka przejdzie pod brzuchem obolałego jeszcze Kelemena, jednak były gracz Śląska zatrzymał piłkę swoim ciężarem.

Rewanż Żółto-Czerwonych był zabójczy. Po akcji z lewej strony Chomczenowski zagrał do Konstantina Vassiljeva, a Estończyk zrobił to, co potrafi najlepiej, czyli przymierzył z dystansu w lewe okienko bramki Wisły. Przy Słonecznej zrobiło się więc 2:0, a kapitan nadbałtyckiej reprezentacji umocnił się na czele klasyfikacji najlepszych strzelców. Wisłę próbował podnieść Krzysztof Mączyński, lecz jego próba w 79. minucie została w ostatniej chwili zablokowana przez rozpaczliwie interweniującego Siroka.

Patryk dał nadzieję

Sześć minut później Patryk Małecki wlał nadzieję w serca wiślackich kibiców. Po podaniu Adama Mójty, „Mały" zdecydował się na szarżę wzdłuż pola karnego, po czym kropnął w kierunku lewego słupka bramki Mariana Kelemena. Słowacki bramkarz skapitulował i Wiśle do remisu potrzebny był już tylko gol. Arbiter Paweł Raczkowski doliczył do spotkania cztery minuty, lecz dwie z nich zostały wykorzystane na rzut karny, który podyktowany został za faul Sadloka na Tomasiku. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale górą był Miśkiewicz, który w fantastyczny sposób jedną ręką odbił futbolówkę w bok!

Wisła ożyła, Wisła poczuła krew, Wisła rzuciła się do ataku. Obrona Jagiellonii drżała i grała w sposób elektryczny, co wykorzystać mógł Rafał Boguski. „Boguś" znalazł sobie odrobinę miejsca w polu karnym i strzelił celnie, jednak jakimś cudem Marian Kelemen obronił, pozbawiając krakowian jednego punktu. Dobitka Popovicia poszybowała w trybuny i na więcej zabrakło już czasu.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Ile to jeszcze potrwa? Jagiellonia Wisła 2:1

Tomasz Frankowski był gościem w przedmeczowym studiu na antenie C+.
Tomasz Frankowski był gościem w przedmeczowym studiu na antenie C+.

Tak blisko przełamania, jeszcze bliżej kolejnego pogromu.

Na plus znowu tylko Mały

Niestety przegrywamy po raz 7 z rzędu. Był to kolejny słaby mecz w wykonaniu Białej Gwiazdy. Mimo fatalnej postawy zabrakło naprawdę niewiele, żeby mecz zakończył się remisem. Z drugiej strony wynik mógł przypominać ten z meczu ze Śląskiem i nie można byłoby powiedzieć wtedy, że to rezultat niesprawiedliwy. Po raz kolejny jedynym zawodnikiem, który zaliczył w miarę pozytywny występ, był strzelec bramki Patryk Małecki. Na wyróżnienie zasługuje także postawa w ofensywie Bobana Jovicia. W kilku sytuacjach bardzo dobrze zachował się Michał Miśkiewicz. To byłby świetny występ bramkarza, gdyby nie katastrofalny błąd przy pierwszej bramce. Tych kilka pozytywnych aspektów to zdecydowanie za mało, aby myśleć o zdobyczy punktowej.

Akcja po akcji

Gospodarze mogli wyjść na prowadzenie już w 4 minucie. Wrzutka do wchodzącego prawą stroną Romanczuka, który zgrywa głową do Góralskiego, a ten, równiez z główki, oddaje uderzenie. Miśkiewicz instynktownie broni. Inicjatywa od samego początku należy do Jagielloni, która dopina swego i zdobywa bramkę już w 12 minucie. Znowu akcja prawą stroną. Dokładna wrzutka Grzyba, na głowę do Chomczenkowskiego, który oddaje niezbyt mocny strzał. Piłka z którą bezproblemowo powinien poradzić sobie Miśkiewicz, przelatuje jednak między rękawicami golkipera, w nieudolny sposób próbuje wybić ją jeszcze Guzmics. Ostatecznie futbolówka ląduje w siatce.

25 min. w końcu ciekawie zrobiło się pod drugą bramką. Dynamiczna akcja Małeckiego na lewym skrzydle. Pomocnik centruje w pole karne, głową przedłuża zagranie Mączyński, piłka trafia do Zachary, ten w ekwilibrystyczny sposób oddaje strzał z woleja. Brakuje odrobiny szczęścia, piłka ląduje na poprzeczce.

30 min. W kontrataku Jagiellonia. Świetnie dysponowany w pierwszej połowie Frankowski oddaje piłkę Świderskiemu, który w dogodnej sytuacji, po zwodzie, oddaje strzał prosto w Miśkiewicza. 10 min. później kolejna akcja prawym skrzydłem Frankowskiego, znowu piłka skierowana zostaje do Świderskiego, ten wślizgiem zbyt słabo ją trąca, żeby zmylić bramkarza BG.

Denis Popović
Denis Popović

Do przerwy wynik się już nie zmienił. Od początku drugiej połowy gra delikatnie się wyrównała, lecz na pierwszą dogodną okazję musieliśmy czekać aż do 63 min. Popović dokładnym dośrodkowaniem obsługuje Jovicia, ten wślizgiem zamyka akcję, lecz ofiarną interwencją wykazuje się Kelemen, narażając siebie i Słoweńca na poważny uraz.

73 min. Fantastyczne uderzenie sprzed pola karnego wprost w okienko bramki, niestety bramki w której stoi Michał Miśkiewicz. Autorem pięknego gola Konstantin Vasiljew. 2:0 dla gospodarzy.

Wiślacy odpowiadają dopiero w 85 min. a konkretnie niezawodny Patryk Małecki. Świetna indywidualna akcja skrzydłowego, zejście do środka, mocny strzał prawą nogą, bramka kontaktowa.

Po bramce na 2:1 Wiślacy rzucają się od ataku, przez co napastnicy Jagielloni mają więcej przestrzeni na połowie BG do kontrataku. Na początku doliczonego czasu gry taką okazję wykorzystuje Tomasik wpadając w pole karne gości. Nieroztropny wślizg Sadloka i mamy jedenastkę, która może zamknąć to spotkanie. Sam poszkodowany podchodzi do piłki, lecz intencje strzelca wyczuwa Miśkiewicz, rehabilitując się za błąd z pierwszej połowy. Do końca meczu pozostaje jednak niewiele czasu na odrobienie strat.

W samej końcówce udaje się jeszcze raz zagrozić bramce gospodarzy. W pole karne wpada Jović, dogrywa do Boguskiego, ten z niewygodnej pozycji oddaje celny strzał, niestety dobrze ze swojej roli wywiązuje się Kelemen. Na więcej Wisły już nie stać i mecz kończy się wynikiem 2:1.

Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, nie jak zaczynają



Niestety jesteśmy świadkami najgorszej passy w historii Wisły. Szukając pozytywów w zaistniałej sytuacji można stwierdzić, że dobrze że to dopiero początek sezonu i jest jeszcze sporo czasu na odbicie się od dna. Aby tak się stało potrzebny jest jakiś impuls, takim zdecydowanie byłoby wygrane spotkanie. Kolejna okazja, aby tego dokonać już w sobotę w spotkaniu z Piastem. Może tym razem się uda.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Nie jest łatwo grać z sześcioma, a teraz już z siedmioma porażkami

- Gratuluję Jagiellonii zdobycia trzech punktów. Mecz mógł się podobać, było sporo zwrotów akcji i nerwówki, zwłaszcza w końcówce. My desperacko potrzebujemy punktów, o które nie jest łatwo. W każdym meczu staramy się dawać z siebie wszystko i za to chciałem podziękować chłopakom, chociażby w dzisiejszym spotkaniu, za serducho, które włożyli. Przegraliśmy mecz, ale mamy kolejne przed sobą i walczymy dalej - mówił po siódmej ligowej porażce z rzędu trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

Po tych słowach wstępu zapytaliśmy trenera dlaczego na drugą połowę na boisku pozostał Adam Mójta, choć - przynajmniej naszym zdaniem - jego stroną Jagiellonia zrobiła sobie w pierwszej części gry "autostradę do naszej bramki". Trener odpowiedział na to bardzo krótko... - Bo tak postanowiłem.

- Pewnie przegralibyśmy 0-7 - powiedział z kolei Wdowczyk zapytany o to, jak wyglądałaby nasza gra, gdyby okres przed meczem z Jagiellonią nie był dobrze przepracowany, jak on sam deklarował.

- Zdajemy sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji, robimy wszystko żeby zdobywać punkty, ale to nam się nie udaje. Nie jest łatwo grać z sześcioma, a teraz już z siedmioma porażkami, z jakimkolwiek przeciwnikiem. To odbiera pewność siebie piłkarzom, ale nadal będziemy pracowali nad tym, aby zdobywać punkty, strzelać bramki i poprawiać swoją grę - zakończył trener Wisły Kraków.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Probierz: - Prezes Cupiał ma na pożegnanie siódmą porażkę

⁃ Wiedzieliśmy że trafimy na zdeterminowanego przeciwnika. Na pewno podbudowywali się spotkaniem sparingowym, w którym wygrali bardzo wysoko i chcieli w taki sam sposób wygrać. Wiedzieliśmy że to jest zupełnie inny zespół, który wie czego chce. Dlatego mojej drużynie mogę tylko pogratulować, bo zagraliśmy najlepsze spotkanie w tym sezonie. Przeciwko zespołowi, który naprawdę zrobił wszystko - mówi po meczu z Wisłą trener Jagiellonii, Michał Probierz.

- W piłce nożnej rzadko się zdarza żeby trafić siódemkę. To ulubiona liczba byłego prezesa Cupiała, który bardzo lubił "siedem" więc na pożegnanie jest siódma porażka - dodał w niewybredny sposób Probierz.

- Bardzo istotne było to, że momentami potrafiliśmy bardzo groźnie przejść do ofensywy, że potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i na pewno szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać swoich sytuacji. W środku tygodnia wypadł nam Fiodor Černych, ale mamy nadzieję, że nasz sztab szybko postawi go na nogi, tak jak i Karola Mackiewicza i Łukasza Burligę, którzy się rozchorowali. W tych warunkach grali inni, ale to perspektywiczni zawodnicy i oby się tak pokazywali. A my dziś pokazaliśmy klasę i to jest najważniejsze. Chwała temu zespołowi, nawet jak się nie strzela rzutu karnego, ale byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem i wygraliśmy zasłużenie - dodał ponadto trener Jagiellonii.

⁃ To wielkie dla mnie zaskoczenie i ja kiedyś jak byłem w Krakowie powiedziałem, że obrałbym inną drogę, ale Cupiał wybrał inną. Może Wisła byłaby dziś w innym miejscu, gdybym wtedy nie odszedł. Postawiono wtedy na innych i Ci ludzie dalej są w klubie i życzę im powodzenia - zakończył Probierz.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Miśkiewicz: - Zawsze wszystko biorę na swoje barki, to biorę i tym razem

⁃ Pierwsza bramka dla Jagielloni? Taki błąd się przydarzył i tyle. Zawsze wszystko biorę na swoje barki, to biorę i tym razem. Niewiele zabrakło, żeby w końcówce wyrównać, ale ostatecznie przegrywamy siódmy raz z rzędu, a konkurencja punktowo ucieka. Nie zdobywamy punktów i musimy sobie z tym radzić - mówił po meczu w Białymstoku bramkarz "Białej Gwiazdy" Michał Miśkiewicz, dla którego było to przedziwne spotkanie. Koszmarnie "zawalił" bowiem bramkę, by w doliczonym czasie gry obronić rzut karny!

- Trzeba wierzyć w to, że mecz z Piastem będzie przełomowy, tak jak ten z Termaliką w poprzednim sezonie. Nic innego nam nie pozostało, jak walczyć i wierzyć. W szatni była złość, pretensje, spuszczone głowy. Jak się przegrywa siedem meczów, to jest wszystko - frustracja, złość, rozpacz. Staram się wierzyć zawsze do końca, że będzie dobrze i mam nadzieję, że teraz też tak będzie - zakończył Miśkiewicz.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Nigdy się nie poddaję i wierzę, że wyjdziemy na prostą

- Każdy kto mnie zna wie, że ja się nigdy nie poddaję i wierzę, że wyjdziemy na prostą. Wierzę że będzie lepiej, ale nie chciałbym nic deklarować, ani mówić, bo jestem od tego żeby grać jak najlepiej, a przede wszystkim na boisku dawać z siebie wszystko - powiedział krótko, po meczu Jagiellonii z Wisłą, pomocnik krakowskiej Wisły, Patryk Małecki, który strzelił dla nas jedynego gola w tym spotkaniu.

- Nic mi ta bramka nie dała, no może tylko satysfakcję, że ją strzeliłem. Chciałbym strzelić taką, która daje trzy punkty. Siódmy mecz, siódma porażka... nic nie mamy na swoje usprawiedliwienie. Nie możemy ciągle mówić o problemach w klubie, o zmianach, o tym że jest kiepsko. Musimy robić swoją robotę na boisku, a jak na razie wygląda to tragicznie - powiedział ponadto wiślak.

- Co tydzień mówimy, że musimy się pozbierać, ale inne drużyny od nas odjeżdżają i musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, aby w końcu wygrać. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy przegrywali do końca roku. Tak być nie może - mówił Małecki.

Źródło: wislaportal.pl

Boguski: Trudno coś teraz powiedzieć

Data publikacji: 12-09-2016 10:25


Biała Gwiazda nie przerwała swojej czarnej serii i uległa w Białymstoku Jagiellonii 1:2. Krakowianie źle rozpoczęli ten mecz szybko tracąc bramkę, co pozwoliło gospodarzom grać w sposób, który najbardziej lubią. Bohaterem tego spotkania mógł zostać Rafał Boguski, który w doliczonym czasie gry nie wykorzystał dogodnej okazji.

„Wiedzieliśmy jak zagra Jagiellonia. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gdy gospodarze pierwsi strzelają bramkę to bardzo mądrze się bronią i ciężko jest przebić się przez ich defensywę. To było dziś dobrze widać. My próbowaliśmy osiągnąć tu pozytywny wynik i tylko na próbach się skończyło” - podsumował starcie piłkarz gości.

W czasie doliczonym do drugiej połowy działo się naprawdę wiele. Przy stanie 1:2 rzut karny obronił Michał Miśkiewicz, a później przed szansą stanął właśnie Boguski, lecz przegrał pojedynek z golkiperem miejscowych. „Zrobiłem wszystko, co mogłem w tej sytuacji. Bramkarz był zasłonięty, strzeliłem miedzy nogami obrońcy, ale zdążył jeszcze odbić tę piłkę. To nie było łatwe, a o niepowodzeniu zadecydowały ułamki sekund”.

Znaleźć pomysł na kryzys

Dla krakowskiej ekipy jest to już siódma porażka z rzędu, co stawia ją w naprawdę trudnej sytuacji. Nasz zawodnik wierzy jednak, że nadchodzące mecze z Piastem i Legią pomogą drużynie się przełamać. „Brakuje nam pomysłu na to, by wyjść z kryzysu. Może gdybyśmy go mieli to ten mecz dziś ułożyłby się zupełnie inaczej. Przegrywamy kolejny mecz z rzędu i znowu wracamy do domu bez punktów. Naprawdę trudno jest coś teraz powiedzieć. Bardzo bym chciał, żeby te dwa najbliższe spotkania w Krakowie pozwoliły nam się przełamać” - zakończył pomocnik Wisły.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 8. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Jagiellonia, Lechia oraz Bruk-Bet Termalica to zespoły, które po 8. kolejkach uciekają reszcie stawki i rozstawiają się między sobą różnicą bramek. "Jaga" zasłużenie pokonała w niedzielę Wisłę, która zalicza siódmą ligową porażkę z rzędu! Klubowy antyrekord i prawdziwy dramat przy Reymonta. Lechia już w piątek przełamała złą passę swoich gier przeciwko "Pasom" i ograła tę drużynę i to na jej stadionie. Wydarzeniem kolejki można było jednak uznać zwycięstwo niedocenianych "Słoni" z Niecieczy nad Legią. Ta ostatnia traci do czołówki już 7 punktów.


Piątek, 9 września:

Cracovia 0-1 Lechia Gdańsk

0-1 Marco Paixão (18.)

Trwa kiepska passa "Pasów", którzy zaliczają czwarty kolejny mecz bez zwycięstwa, a jeśliby doliczyć jeszcze rozegrane w międzyczasie spotkanie w Pucharze Polski z Jagiellonią, to był to piąty taki mecz. Lechia zrobiła bowiem przy Kałuży "swoje". Marco Paixão wykorzystał bowiem ładnie rozegraną akcję przez Rafała Wolskiego, a potem goście byli na tyle skuteczni w obronie, że nie pozwolili Cracovii odrobić tej straty. Pewnie mecz skończyliby ponadto mniej nerwowo, ale nie do końca skuteczni byli za to w ataku, co nie zmienia faktu, że po meczu cieszyli się wyłącznie Ci, którzy sympatyzują z Lechią.


Zagłębie Lubin 1-2 Wisła Płock

0-1 Giorgi Merebaszwili (26.)
0-2 Dominik Kun (29.)
1-2 Ľubomír Guldan (71.)

Po czterech kolejnych remisach lubinianie zeszli z boiska pokonani i to ich pierwsza porażka w bieżącym sezonie. Nafciarze podtrzymują więc status zespołu nieobliczalnego, no i sprawiają niespodziankę, bo raczej mało kto spodziewał się, że pokonają mającą wysokie aspirację ekipę Zagłębia. Tym bardziej, że ta we wcześniejszych meczach straciła zaledwie dwie bramki. Czyli dokładnie tyle ile w spotkaniu z beniaminkiem.


Sobota, 10 września:

Piast Gliwice 3-3 Górnik Łęczna

1-0 Marcin Pietrowski (2.)
2-0 Radosław Murawski (9. k.)
3-0 Maciej Jankowski (25.)
3-1 Grzegorz Piesio (32.)
3-2 Javi Hernández (90.)
3-3 Javi Hernández (90.)

Takie mecze pamięta się bez wątpienia bardzo długo, bo też nieczęsto się zdarza, aby wyciągnąć mecz, strzelając w samej końcówce aż dwa gole, a wcześniej przegrywając różnicą aż trzech bramek! Sztuka taka udała się piłkarzom z Łęcznej, którzy mogą czuć się po takim spotkaniu wyłącznie zwycięzcami! Nie udał się więc tym samym powrót do Gliwic Radoslava Látala, choć po dwóch kwadransach zanosiło się na to, że kibice Piasta będą nosić go na rękach.


Korona Kielce 1-0 Arka Gdynia

1-0 Łukasz Sekulski (39.)

Niedoceniana ekipa z Kielc wygrywa trzeci mecz z rzędu i gdy kibice Korony po ostatnim gwizdku sędziego rzucili okiem na tabelę, to ich zespół był wtedy wiceliderem! Co uznać trzeba za sporą sensację. Ale taką już nie jest, gdy zobaczy się jak kielczanie zdobyli bramkę w spotkaniu z Arką. Za samą taką akcję można przyznać punkty. No i "złocisto-krwiści" dopisują kolejne trzy!


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-1 Legia Warszawa

1-0 Vlastimir Jovanović (20. k.)
2-0 Wojciech Kędziora (84. k.)
2-1 Nemanja Nikolić (90.)

Jakiś... kompleks zespołu z Niecieczy ma warszawska Legia. Przed rokiem w Warszawie z trudem ze "Słonikami" u siebie zremisowała, by w marcu bieżącego roku przegrać na wyjeździe aż 0-3. Tym razem nie było aż tak... okazale, ale 1-2 zespołowi, który już w środę zagrać ma w Lidze Mistrzów zwyczajnie... nie przystoi. Mamy więc kolejne święto w Niecieczy, która po ośmiu kolejkach ma w tabeli siedem punktów więcej od Legii.


Niedziela, 11 września:

Lech Poznań 3-1 Pogoń Szczecin

0-1 Łukasz Zwoliński (7.)
1-1 Marcin Robak (10.)
2-1 Marcin Robak (27. k.)
3-1 Abdul Aziz Tetteh (89.)

Kiedy już w siódmej minucie Łukasz Zwoliński dobił z najbliższej odległości sparowane przez bramkarza uderzenie Ádáma Gyurcsó - wydawać się mogło, że debiut trenerski Nenada Bjelicy wypadnie słabo. Tak się jednak nie stało, bo nie miał litości nad swoim byłym klubem Marcin Robak, a i wspomniany Zwoliński został... dwunastym zawodnikiem Lecha. Napastnik Pogoni już do przerwy powinien mieć na swoim koncie hat-tricka. W drugiej połowie zmarnował "jedenastkę", a do tego nie udało mu się dobrze "złożyć" nawet do dobitki, choć piłka wróciła pod jego nogi! Lech zrobił oczywiście "swoje", ale "kwiaty" w dużej mierze należą się jednak Zwolińskiemu.


Jagiellonia Białystok 2-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Dmytro Chomczenowśkyj (12.)
2-0 Konstantin Vassiljev (73.)
2-1 Patryk Małecki (85.)

Przed meczem w studiu stacji Canal+ Tomasz Frankowski lekko szydził z wysłużonego autobusu, którym na stadion w Białymstoku podjechać mieli wiślacy. Niestety po meczu należałoby zacytować "klasyka", czyli - "osobowym, drugą klasą..." Piłkarze "Białej Gwiazdy" zagrali bowiem w każdej formacji katastrofalnie. Cóż bowiem nawet z tego, że Miśkiewicz obronił kilka piłek, które mogły znaleźć drogę do siatki? Cóż też z tego, że obronił "jedenastkę", skoro przy golu na 0-1 zachował się nawet nie jak junior. Cóż również z tego, że trener Dariusz Wdowczyk dziękował swoim zwodnikom za zaangażowanie, skoro to pokazaliśmy tak naprawdę dopiero w samej końcówce! Siedem porażek z rzędu, a po meczu trener pozwala sobie na butę? "Kończ waś wstydu oszczędź" - chciałoby się powiedzieć, ale cóż - może już w sobotę w meczu z Piastem pokażecie wreszcie, że zasługujecie na swoje pensje? Bo też po siódmej kolejnej porażce w lidze (!) wypadałoby się tak naprawdę co najmniej miesięcznej pensji zrzec. No ale to chyba za wiele, jak na naszych piłkarzy! A Jagiellonia? Prezent przy golu na 1-0, bramka stadiony świata na 2-0... no i powrót na fotel lidera, choć tego by - co kuriozalne - nie było, gdyby Boguski nie trafił w końcówce w Kelemena. Remis nie byłby jednak sprawiedliwy, więc skończyło się i tak zbyt nisko.


Poniedziałek, 12 września:

Śląsk Wrocław 1-2 Ruch Chorzów

0-1 Piotr Ćwielong (38.)
0-2 Piotr Ćwielong (52.)
1-2 Ryota Morioka (75. k.)

Spotkanie świetnie ustawić mógł sobie Śląsk, ale katastrofalnego błędu Rafała Grodzickiego nie wykorzystał Ryota Morioka, który po jego złym podaniu w poprzek boiska wyszedł sam na sam z bramkarzem Ruchu, ale sytuację zmarnował. Ruch odpowiedział na to tuż przed przerwą, a jak skutecznie wykańczać akcje pokazał Piotr Ćwielong, lobując Mariusza Pawełka. Gdy zaraz na początku drugiej połowy znów gola zdobył Ćwielong wydawać się mogło, że jest po meczu, ale na kwadrans przed końcem Morioka już się nie pomylił, strzelając bramkę z rzutu karnego. Na więcej wrocławian stać już jednak nie było i komplet punktów pojechał do Chorzowa.


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 8 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK


Galeria: