2016.09.17 Wisła Kraków - Piast Gliwice 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 05:46, 29 maj 2017; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2016.09.17, Ekstraklasa, 9. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 18°C
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Piast Gliwice
widzów: 8.483
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Bramki
Patryk Małecki 90'+3 1:0
Wisła Kraków
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
grafika:zk.jpg 55' Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg 85' Richárd Guzmics
Adam Mójta
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (74' Rafał Pietrzak)
grafika:zk.jpg 42' Krzysztof Mączyński grafika:zmiana.PNG (74' Petar Brlek)
Denis Popovič
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (66' Zdeněk Ondrášek)
Patryk Małecki
Paweł Brożek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Piast Gliwice
Jakub Szmatuła
Aleksandar Sedlar
Uroš Korun
Hebert grafika:zk.jpg 63'
Patrik Mráz
Michał Masłowski grafika:zk.jpg 75' grafika:zmiana.PNG (76' Paweł Moskwik)
Marcin Pietrowski
Radosław Murawski
Martin Bukata
Maciej Jankowski grafika:zmiana.PNG (87' Edvinas Girdvainis)
Bartosz Szeliga grafika:zmiana.PNG (55' Gerard Badía)

Trener: Radoslav Látal
Ławka rezerwowych: Łukasz Załuska, Alan Uryga, Krzysztof Drzazga, Jakub Bartosz

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-0 (0-0)
Posiadanie (w %): 51-49 (47-53)
Strzały: 23-7 (10-3)
Strzały celne: 8-2 (5-0)
Strzały niecelne: 13-4 (5-2)
Strzały zablokowane: 2-1 (0-1)
Rzuty rożne 11-1 (5-0)
Faule: 18-15 (12-7)
Żółte kartki: 3-2 (1-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Wykopmy w końcu na aut niepowodzenia... to zniknie hejt! Wisła gra z Piastem

Plakat meczowy.Jestem Wiślakiem: Piotr Dunin-Suligostowski.
Plakat meczowy.
Jestem Wiślakiem: Piotr Dunin-Suligostowski.

Znane piłkarskie porzekadło mówi, że jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz. Jeśli chodzi o wiślaków, to rozszerzyć to można do... siedmiu meczów! Wszystkie one zbić można bowiem w jedną całość. Jedną fatalną przegraną całość. Dziś nasi piłkarze zmierzą się z aktualnym wicemistrzem Polski, Piastem Gliwice, i choć to gliwiczanie są ostatnio zdecydowanie wyżej notowani od wiślaków, to już naprawdę ciężko sobie wyobrazić, że nasz zespół wciąż śrubować będzie swoją koszmarną serię! W końcu ileż można?

Po siedmiu kolejnych porażkach i tej ostatniej bez wątpienia dziwnej w Białymstoku, gdzie Jagiellonia przeważała przez niemal całe zawody, a w końcówce wszystko mogło zakończyć się remisem - mieliśmy niestety jedno przesłanie. Naprawdę nie mamy argumentów do tego, aby zachęcić wielu z Was do tego, abyście zjawili się na stadionie przy ulicy Reymonta na kolejnym meczu.

Są oczywiście tacy kibice, którzy na meczu zjawią się zawsze. Bez względu na wyniki, pogodę oraz wszystko inne. Są też tacy, którzy nie zjawią się w ogóle. Po prostu na mecze nie chodzą, co najwyżej oglądają je w telewizji i czy to ze względu na odległość od stadionu, czy też jakikolwiek inny - na R22 się nie zjawią.

Są jednak tacy, którzy potrzebują impulsu. Dobrej gry, ciekawego przeciwnika lub dobrego towarzystwa do wspólnego wyjścia na mecz. Tym razem tych dwóch niestety nie ma, bo Wisła nie gra dobrze, a i przeciwnik nie ma w swojej drużynie gwiazd, które przychodzi się zobaczyć. Dlatego nie dziwi nas komentarz jednego z kibiców, który napisał, że on sam ciężko pracuje przez cały tydzień, żeby zapewnić sobie i swojej rodzinie utrzymanie, a pozyskane w ten sposób pieniądze chciałby wydawać racjonalnie. Niestety, ale wiślacy za swoje ostatnie występy bynajmniej na racjonalne finansowanie nie zasługują. I dobrze aby sami wzięli to sobie do serca, bo z taką postawą, jak w ostatnich meczach, oglądać ich będzie coraz mniej kibiców. A to wpływać będzie na sytuację klubu. Jaka ona jest tłumaczyć chyba nie trzeba.

Wisła potrzebuje bowiem kibiców jak nigdy w ostatnich latach. Nie tylko pod względem finansowym, ale też tego, żeby nasi piłkarze wiedzieli, że są ludzie, którzy mimo ostatnich niepowodzeń - wciąż stoją za nimi murem! I to na dziś chyba jedyny argument, jaki możemy przekazać tym niezdecydowanym, którzy po ostatnich porażkach zwątpili w sensowność odwiedzania naszego "drugiego domu".

Nasz klub, nasi piłkarze, trenerzy włączyli się w akcję pt. "wykopmy #HejtNaAut", ale też trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie byłoby tegoż "hejtu", gdyby nasi piłkarze go nie prowokowali. Oczywiście wspomnianego "hejtu" nie pochwalamy, przez fakt prowadzenia strony internetowej jesteśmy poniekąd w jego środku, ale na dziś niestety i piłkarze i trenerzy Wisły sami ten "hejt" swoją postawą generują! Liczymy więc, że poza hasztagiem zespół "Białej Gwiazdy" postara się, aby wykopać na aut także swoje ostatnie niepowodzenia i z Piastem zagra ze 100% zaangażowaniem. Jeśli tak będzie, jeśli kibice zobaczą, że każdy zawodnik włożył w mecz całe serce - wtedy możemy być pewni, że nie tylko nie będzie "hejtu", ale będą też efekty w postaci bramek i punktów! Na co dziś szczerze liczymy!

Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Jesteśmy z Wami

Ostatnie miesiące nie były łatwe dla wszystkich, którym dobro Białej Gwiazdy leży na sercu. Zmiany w strukturach właścicielskich i nie najlepsze wyniki mocno nadszarpnęły zaufanie kibiców. W trudnych chwilach wsparcie fanów jest jednak niezbędne, a cała wiślacka społeczność nie raz pokazała, że potrafi być razem. Każdy mecz to nowa historia i taką już dziś rozpoczną nasi piłkarze w spotkaniu z Piastem Gliwice. Wygrajmy razem ten mecz i wróćmy do gry! Do zobaczenia na R22!

Jeśli policzymy wszystkie możliwe rozgrywki to obaj dzisiejsi rywale grali ze sobą łącznie 20 razy. Oczywiście najczęściej jedenastki Wisły i Piasta stawały naprzeciw siebie w Ekstraklasie. W najwyższej klasie rozgrywkowej oba kluby zmierzyły się już 12 razy. W 5 spotkaniach lepsza była Wisła, 3 razy wygrał Piast, a pozostałe 4 mecze zakończyły się remisem.

Osiem lat minęło

W Ekstraklasie Wisła i Piast spotkały się po raz pierwszy 18 października 2008 roku. Podobnie jak dziś, była to 9. ligowa kolejka. W 45. minucie prowadzenie Wiślakom dał Rafał Boguski, a zwycięstwo 2:0 w doliczonym czasie gry swojej drużynie zapewnił Paweł Brożek. Oprócz strzelców bramek, w tamtym meczu wystąpili również tacy zawodnicy jak: Arkadiusz Głowacki, Patryk Małecki i Radosław Sobolewski. Wszyscy wymienieni - oczywiście oprócz Sobola - mają dziś szansę, by znowu zagrać przeciwko wicemistrzom Polski.

We wszystkich ekstraklasowych meczach Biała Gwiazda strzeliła Piastowi 16 goli, tracąc ich przy tym 10. Najlepszym strzelcem Wisły przeciwko gliwiczanom jest Paweł Brożek, który ma na swoim koncie 5 bramek, a oprócz niego do siatki naszych dzisiejszych rywali trafiali jeszcze Rafał Boguski, Patryk Małecki i sam Radosław Sobolewski.

Do trzech razy sztuka

W poprzednim sezonie oba zespoły spotkały się dwukrotnie. Na początku października Biała Gwiazda przegrała w Gliwicach 0:1, a zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył Martin Nespor. Na wiosnę przy R22 padł remis 1:1, a nasi piłkarze byli naprawdę bliscy zwycięstwa. Prowadzenie gościom dał Josip Barisić, a na 10 minut przed końcem wyrównał Boban Jović. W doliczonym czasie gry arbiter podyktował rzut karny dla Wisły, którego niestety nie wykorzystał Paweł Brożek i obie drużyny podzieliły się punktami.

Przed tygodniem Piast przed własną publicznością zremisował 3:3 z Górnikiem Łęczna. Biała Gwiazda natomiast przegrała w Białymstoku z Jagiellonią 1:2.

Mecz Wisła Kraków - Piast Gliwice rozpocznie się o godzinie 20:30.

Pokażmy swoją siłę! Pokażmy, że wszyscy jesteśmy Wiślakami!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Jak nie teraz to kiedy? Wisła vs Piast

Przed nami starcie drużyn pogrążonych w kryzysach, które powalczą o przełamanie


Nie taki rywal straszny, jak go malują

W sobotę do Krakowa przyjeżdża sensacyjny vice-mistrz Polski, który do ostatniej kolejki walczył o tytuł. Można by pomyśleć, że wobec problemów z jakimi zmaga się Wisła, nie mogliśmy trafić na gorszego przeciwnika. Z drugiej strony Piast to drużyna, która w obecnym sezonie zawodzi na całej linii we wszystkich rozgrywkach. Po 8 rozegranych meczach drużyna z Gliwic z dorobkiem 7 punktów zajmuje 14 miejsce, zaledwie 2 lokaty wyższe od BG.

Zaczynamy od sporego falstartu

Piast podobnie jak Wisła ma problem z wygrywaniem spotkań, obie drużyny w obecnej kampanii triumfowały zaledwie po 1 razie. W przypadku drużyny ze Śląska passa meczów bez ligowej wygranej trwa od 6 spotkań. Gliwiczanie byli bardzo blisko przełamania w poprzedniej kolejce, kiedy prowadzili z Łęczną już 3:0, lecz niespodziewanie pozwolili się dogonić, a goście z Lubelszczyzny 2 bramki zdobyli w doliczonym czasie gry. Fatalna postawa w lidze znalazła przełożenie także na rozgrywki pucharowe. Na początku sezonu Piastunki rozpoczęły zmagania o Ligę Europy, już w pierwszym meczu ulegając przed własną publicznością Szwedzkiemu Goteborgowi 0:3. W rewanżu padł bezbramkowy remis i Piast szybko pożegnał się z Europejską przygodą. Równie szybko ekipa z Gliwic zakończyła swój udział w Pucharze Polski. Na Śląsk przyjechała Gdańska Lechia. Przez 120 min. nie padła żadna bramka, a jedenastki skuteczniej wykonywali goście z Pomorza i to oni awansowali do 1/8 finału.

Prawie bez absencji

Sytuacja Dariusza Wdowczyka przed spotkaniem jest o tyle komfortowa, że ma on do dyspozycji niemal wszystkich zawodników. Jedynie Maciej Sadlok musi pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. Do treningów po kontuzjach, jakich nabawili się w meczu z Koroną, wracają zarówno Jakub Bartosz, jak i Zdenek Ondraszek. O ile prawy obrońca będzie miał spory problem z powrotem do pierwszej jedenastki, gdyż nieźle dysponowany jest ostatnio Boban Jovic, o tyle Czecha możemy spodziewać się od pierwszej minuty na boisku.

Podobny komfort wyboru ma trener Latal. On skorzystać nie będzie mógł jedynie z kontuzjowanego Mateusza Maka. Zapewne w pierwszym składzie zobaczymy byłego zawodnika Wisły Macieja Jankowskiego, który pokazał się z bardzo dobrej strony w ostatnim meczu. „Jankes” w spotkaniu z Łęczną zdobył bramkę, został też wybrany najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. Najwięcej bramek spośród naszych rywali zdobył w tym sezonie Bartosz Szeliga. Wychowanek Sandecji ma na swoim koncie 2 trafienia. Warto wspomnieć, że trener Latal przed poprzednim spotkaniem wrócił na ławkę Piasta, po tym jak niespodziewanie, po świetnym sezonie, rozstał się z klubem.

Krótka historia starć na korzyść BG

Wisła z Piastem na poziomie ligowym mierzyła się do tej pory 12 razy. Statystyki tych starć są dość wyrównane, jednakże przemawiają one na korzyść Wisły, która wygrała 5 razy, 4 razy padał remis, a 3 razy lepszy okazał się Piast. Także stosunek bramkowy lepiej prezentuje się po stronie Krakowian, którzy zdobyli ich 16, przy 10 trafieniach Gliwiczan. W poprzednim sezonie na Śląsku wygrali gospodarze 1:0. Przy R22 było bardzo blisko triumfu, lecz w 94 min. karnego nie wykorzystał Brożek i mecz zakończył się remisem 1:1. Ostatnia wygrana nad Piastem miała miejsce już 2,5 roku temu, kiedy przy Okrzei padł wynik 0:1. Z drugiej strony w Krakowie Piast wygrał zaledwie 1 raz. Najwięcej bramek przeciwko Piastunką zdobyli oczywiście Paweł Brożek – 5 i Rafał Boguski – 3.

Na wybór sędziego nikt narzekać nie może

Arbitrem sobotniego starcia będzie Daniel Stefański. Kiedy pan z Bydgoszczy gwizda Wiśle, najczęściej padają remisy (8). Wiele z takich starć udało się także wygrać (5), a zaledwie 2 razy BG przegrała swoje mecze. Z kolei w 9 meczach Piasta z udziałem Stefańskiego remis nie padł ani razu. Piastunki wygrały 5 takich meczów, a 4 przegrały. W obecnym sezonie 39-latek sędziował mecze wszystkich kolejek, w których podyktował 2 rzuty karne. W 4 kolejce poprowadził derby Krakowa, a w 6 przegrane przez Piasta 0:2 spotkanie u siebie z Pogonią.

„My kibice pomożemy! ...”

Pogrążona w głębokim kryzysie drużyna ze Śląska wydaje się idealnym przeciwnikiem, aby w końcu przełamać niemoc. Fatalna seria Piasta, historia, powroty po kontuzjach ważnych zawodników, a nawet w miarę szczęśliwy arbiter, to aspekty które mogą napawać optymizmem fanów BG przed sobotnim starciem. Obecna sytuacja jest niezwykle ciężka nie tylko dla kibiców, ale także dla zawodników, którzy bardzo potrzebują naszego wsparcia. Dlatego zachęcamy do kupna biletu i stawienia się na trybunach każdego, komu dobro Wisły leży na sercu. Początek spotkania o 20:30.


NORF
Źródło: wislalive.pl

Wypowiedzi przedmeczowe

Dariusz Wdowczyk : - Tylko ciężką pracą możemy wyjść z tego kryzysu

⁃ Wraca Kuba Bartosz, wraca Zdeněk Ondrášek. Wszyscy są zdolni do gry i przed meczem z Piastem Gliwice nie ma problemów kadrowych. Oczywiście oprócz pauzy za kartki Maćka Sadloka - mówił przed meczem z Piastem Gliwice, na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

Zarówno Wisła, jak i Piast, grają w tym sezonie poniżej oczekiwań. "Biała Gwiazda" notuje koszmarną passę siedmiu ligowych porażek z rzędu, która jest najgorszą w historii naszego klubu. Z kolei Piast, który w poprzednim sezonie wywalczył wicemistrzostwo Polski, teraz ma tylko 7 punktów i zajmuje zaledwie 14. miejsce. Przed tygodniem mimo że prowadził z Górnikiem Łęczna już 3-0 - tylko zremisował. Wiślakom nie udało się nawet to, bo przegraliśmy z Jagiellonią 1-2.

- Mecz w Białymstoku mógł potoczyć się inaczej. Mogliśmy przegrać 1-3, ale końcówce obroniony rzut karny przez Michała Miśkiewicza i sytuacja Rafała Boguskiego. I mogliśmy wyrównać na 2-2. Jagiellonia była jednak lepszym zespołem, stwarzała sobie więcej sytuacji, mimo to mogliśmy w końcówce spotkania urwać punkt. To się nie stało i to siódma porażka z rzędu. Mamy jednak kolejne spotkanie, do którego się przygotowujemy - mówił trener Wisły, a odnosząc się do wspomnianego występu gliwiczan z Górnikiem stwierdził: - Po tym ostatnim meczu Piasta Gliwice możemy sobie zadać pytanie - jak można przegrać mecz prowadząc 3-0? Ja to odbieram w takich kategoriach, że ten mecz dla Piasta jest meczem przegranym, bo prowadzili 3-0, choć zremisowali, ale widzimy, że wiele w piłce może się zmienić. Wczoraj oglądałem europejskie puchary i Maccabi Tel Awiw prowadziło 3-0 i przegrali z Sankt Petersburgiem 3-4. Tak samo jak my w Białymstoku - mogliśmy w ostatniej minucie wyrównać.

Wisła po siedmiu porażkach na pewno marzy o poprawie swojej sytuacji i przerwaniu fatalnej passy. I trener Wisły został zapytany o to, czy tym razem choćby remis byłby dla jego zespołu dobrym wynikiem?

⁃ To nie jest optymistyczne nastawienie. Może po takiej serii porażek remis byłby dobry, ale gramy przed własną publicznością i walczymy o pełną pulę. Nas interesuje tylko i wyłącznie zdobywanie punktów i na tym się skupiamy. Musimy zrobić wszystko, żeby wreszcie przełamać tę niemoc niezdobywania punktów w meczach - mówił Wdowczyk.

⁃ Nie wiem czego spodziewać się po tym meczu. Gramy na własnym stadionie i będziemy dążyć do tego, żeby zdobyć trzy punkty. Co zrobi Piast? Oczywiście mamy ich rozpracowanych, wiemy jak grają, jakie mają mocne strony, wiemy również o tych słabszych. Wszystko zostanie przekazane piłkarzom. Nie ma meczu, który nie byłby analizowany. Mimo sytuacji w klubie, bo mamy swoje różne problemy, ale nie przychodzi mi do głowy, żeby ktoś nie był przygotowany do treningu, albo do gry, asystenci, piłkarze. Nie ma mowy żeby ktoś był nieprzygotowany do zajęć, do treningu, żebym coś robił "z rękawa", czy żebym przyszedł "na kacu". Chyba że moralnym po przegranym meczu. To nie wchodzi w rachubę. Podchodzimy do tego profesjonalnie i także do naszego przeciwnika, którym jest Piast Gliwice. To że mają siedem punktów nie oznacza, że tych punktów nie powinni mieć więcej, że nie potrafią grać w piłkę i zdobywać punktów. Zmienił się znowu trener, wrócił Radoslav Látal i jest to dodatkowa motywacja dla piłkarzy. Nie będzie to dla nas łatwy mecz, bo presja wygrania jest spora, ale musimy sobie z tym radzić - powiedział opiekun zespołu Wisły.

Trener "Białej Gwiazdy" odniósł się także do akcji piłkarzy Wisły pt. "wykopmy #HejtNaAut".

⁃ Hejt dotyka mnie codziennie. W większym lub też mniejszym stopniu - przyznał Wdowczyk. - To że nie potrafię wyprowadzić zespołu z kryzysu, że nie znam się na swojej robocie… Nie będę już przytaczać innych epitetów. A to, że jestem rozchwiany emocjonalnie. Usłyszałem w swoim kierunku, czy w kierunku zespołu, wiele negatywnych słów. Zapewniam, że nie jesteśmy rozchwiani emocjonalnie. To nas różni od pierwotniaków, że mamy uczucia i że potrafimy ocenić to co się z nami dzieje, że potrafimy przeżywać, radować się, płakać, krzyczeć, cieszyć się, uśmiechać. To jest ludzkie, to nie jest rozchwianie emocjonalne - mówił.

- Tylko ciężką pracą tylko i wyłącznie możemy z tego kryzysu wyjść. Jeżeli ktoś ma inną receptę to słucham, chętnie ją przyjmę - skwitował trener.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Pietrzak: - Musimy po prostu wyjść i ten mecz wygrać

⁃ Na pewno najważniejsze są dla nas punkty. Musimy po prostu wyjść i ten mecz wygrać. To jest najważniejsze - powiedział obecny na konferencji prasowej przed meczem z Piastem Gliwice Rafał Pietrzak, który nie zagrał ani minuty, w trzech naszych ostatnich spotkaniach. ⁃ Każdy na treningach pracuje żeby być w pierwszej jedenastce. Gdy wejdę z ławki, to muszę dać z siebie wszystko, musimy grać jak najlepiej. Decyzje kto zagra podejmuje trener. Jeżeli wyjdę na 15 minut, to muszę dać z siebie wszystko przez te 15 minut - powiedział wiślak.

⁃ Kadrowo jesteśmy bardzo mocni, brakuje jednego meczu, żeby to wszystko ruszyło. W końcówce poprzedniego sezonu pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Jeden mecz powinien odwrócić te losy - uważa Pietrzak.

Źródło: wislaportal.pl


Wideo


O rywalu

Tak gra Piast

Już w sobotę Wisła wraca na własny stadion, by przełamać serię siedmiu porażek z rzędu. Rywalem Białej Gwiazdy będzie Piast Gliwice, do którego po dwóch miesiącach powrócił Radoslav Latal - szkoleniowiec, który doprowadził Piastunki do sensacyjnego wicemistrzostwa Polski.

Gliwiczanie weszli w sezon słabo i podobnie jak krakowska ekipa odnieśli jak dotąd tylko jedno zwycięstwo. W przeciwieństwie do Wiślaków, zespół z ul. Okrzei zdołał jednak czterokrotnie podzielić się punktami. Ostatnie spotkanie przeciwko Górnikowi Łęczna powinno było jednak paść łupem Piastunek, które dały wydrzeć sobie zwycięstwo już w doliczonym czasie gry. Efekt nowej-starej miotły nie zadziałał więc tak jak oczekiwano i Piast - podobnie jak i Wisła - już od prawie dwóch miesięcy czeka na komplet punktów. Z kim w pojedynku dwóch zespołów prezentujących się na razie poniżej swoich możliwości przyjdzie zmierzyć się krakowianom? Zapraszamy na analizę taktyczną gliwiczan.


Bramkarz: Jakub Szmatuła

W ubiegłym sezonie rutynowany bramkarz wystąpił we wszystkich trzydziestu siedmiu ligowych kolejkach. Po ośmiu seriach gier tegorocznych rozgrywek wiadomo już, że wybrany najlepszym golkiperem Ekstraklasy 2015/2016 zawodnik nie powtórzy swojego osiągnięcia. Wszystko za sprawą Dobrivoja Rusova, który zastąpił 35-latka między słupkami w pojedynku z Górnikiem Łęczna. Słowak nie spisał się jednak najlepiej i wydaje się, że do pierwszego składu ponownie wskoczy gracz, który w poprzednich zmaganiach najwyższej klasy rozgrywkowej aż 14 razy zachował czyste konto.


Obrońcy: Tomasz Mokwa, Marcin Pietrowski, Hebert, Uros Korun, Patrik Mraz

Na papierze gliwiczanie rozgrywają swoje mecze piątką defensorów. Tak naprawdę jednak rotacja ustawieniami to specjalność trenera Latala i w przypadku takiej potrzeby Piast potrafi płynnie przejść do ustawienia z trzema obrońcami. Rolę cofniętych skrzydłowych pełnią wówczas 23-letni Tomasz Mokwa oraz o sześć lat starszy Patrik Mraz, słynący ze swoich dośrodkowań lewą nogą. Na środku defensywy występuje żelazna trójka z poprzedniego sezonu: Hebert, Korun oraz Pietrowski, na których bardzo należy uważać również podczas stałych fragmentów gry pod własną bramką.


Pomocnicy: Radosław Murawski, Martin Bukata, Sasa Żivec

Kluczowym elementem układanki Piasta Gliwice jest jego kapitan - Radosław Murawski. 22-letni wychowanek klubu, który w ostatnim spotkaniu zdobył bramkę po ponad 3000 minut bez gola odpowiedzialny jest przede wszystkim za destrukcję, lecz potrafi także niekonwencjonalnie rozegrać piłkę. Żelazne płuca zespołu mają swoje wsparcie w pozostałych dwóch pomocnikach, którzy najprawdopodobniej wystąpią przy Reymonta. Graczami tymi są Martin Bukata - od którego wymagano chyba nieco więcej gry kreatywnej - a także najbardziej ofensywnie usposobiony z tej trójki Sasa Żivec, który w obecnym sezonie zdobył bramkę w jedynym wygranym przez Piastunki meczu przeciwko Wiśle Płock.


Napastnicy: Bartosz Szeliga, Maciej Jankowski

Po raz kolejny między teorią a rzeczywistością występuje wiele różnic. Bartosz Szeliga najczęściej awizowany jest do gry na szpicy, lecz w miarę potrzeby zmienia on swoją pozycję na prawą pomoc lub nawet prawy bok obrony. 23-latek rzucany jest na wiele pozycji i - co najważniejsze - na większości z nich radzi sobie zupełnie dobrze. Obok dwukrotnego reprezentanta Polski U-20 powinien wystąpić o trzy lata starszy Maciej Jankowski. Dobrze znany z występów w Wiśle „Jankes” w spotkaniu z Górnikiem Łęczną w końcu się przełamał i zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Piasta. Na 26-latka obrońcy Białej Gwiazdy muszą być wyczuleni w sytuacjach powietrznych - Jankowski bowiem mimo przeciętnego wzrostu (181 cm) specjalizuje się w grze głową.

Przed Wisłą kolejna szansa na przełamanie. W ubiegłym sezonie przy Reymonta krakowianie bliscy byli zwycięstwa, które przerwałoby wówczas serię spotkań bez zwycięstwa, lecz Paweł Brożek w ostatniej akcji meczu nie wykorzystał rzutu karnego. Kto wie, może teraz los odda to, co zabrał 4 marca 2016 roku?

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod Lupą - Aleksandar Sedlar

Wyróżniającą się postacią nadchodzących rywali Białej Gwiazdy jest bez wątpienia nowo pozyskany Serb - Aleksandar Sedlar. 24-latek okazał się najsolidniejszym letnim wzmocnieniem śląskiej drużyny. Reprezentant Serbii stanowi mocny filar defensywy gliwickiej ekipy, a wraz z Hebertem Silvą Santosem tworzy duet trudny do sforsowania.

Aleksandar Sedlar urodził się 13 grudnia 1991 roku w Nowym Sadzie. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w lokalnym Boracu Nowy Sad. Latem 2011 roku przeszedł do innego miejscowego klubu - Veternika, którego barwy reprezentował w serbskiej SuperLidze. W wieku 21 lat zwrócił na siebie uwagę włodarzy Metalaca Gornji Milanovac, pozostając w tym zespole aż do końca minionego sezonu. Debiutował podczas wyjazdowego meczu z Boracem Čačak, zakończonym wynikiem 0:1. Łącznie w tej ekipie rozegrał 99 spotkań, zdobywając 4 bramki. Dzięki występom w FK Metalacu został wybrany do najlepszej jedenastki rozgrywek 2015/2016.

W tym roku rozpoczął przygodę z reprezentacją Serbii. Na swoim koncie ma już dwa udane występy w Białych Orłach. Ważnym momentem w karierze młodego Serba był 25 maja, kiedy to zadebiutował w wygranym 2:1 meczu towarzyskim z Cyprem, zmieniając w 75. minucie Antonio Rukavinę. Sześć dni później rozegrał równie dobre spotkanie, tym razem przeciwko Izraelowi.

Solidne wzmocnienie

W czerwcu tego roku wyruszył do Europy Środkowej, zatrzymując się w południowej Polsce. Choć prawdopodobnie Serb znalazł się na celowniku wielu spośród drużyn Ekstraklasy, największą determinacją w pozyskaniu zawodnika wykazał się klub z Gliwic. Nic w tym dziwnego - Sedlar okazał się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu Piast zyskał naprawdę solidne wzmocnienie w defensywie. Ostatecznie 15 czerwca 2016 roku podpisano trzyletni kontrakt, na zasadzie transferu definitywnego.

Środkowy obrońca szybko zaadaptował się w polskiej drużynie. W barwach Piasta Gliwice rozegrał dotychczas 7 pełnych spotkań (po 90 minut) i każdy kolejny rozegrany mecz jest jego najlepszym. Mimo niskiego wzrostu, jak na stopera przystało, jest dość skoczny i zwinny, dzięki czemu stał się kluczowym zawodnikiem Piastunek. Podczas meczu z Legią jego drużyna po raz pierwszy nie straciła ani jednej bramki w stolicy. Spotkanie z Zagłębiem Lubin również było wyjątkowe dla młodego stopera. Na własnym boisku był bliski swojego premierowego gola dla Niebiesko-Czerwonych, jednak na takowego musi jeszcze poczekać.

Mimo że Aleksandar Sedlar jest stosunkowo niskim obrońcą, braki nadrabia zwinnością i szybkością. Potrafi odpowiednio się ustawić, a jego pełna zaangażowania gra i dobra współpraca z kolegami z drużyny może być ciekawą próbą dla Wislaków.

Justyna Kurbiel
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Złoty gol Patryka Małeckiego! Wisła - Piast 1-0

Szalona radość w 93 minucie meczu !
Szalona radość w 93 minucie meczu !

Po siedmiu kolejnych ligowych porażkach - krakowska Wisła nareszcie przerwała tę koszmarną serię, pokonują 1-0 Piasta Gliwice! "Złotego gola", dopiero w doliczonym czasie gry, zdobył Patryk Małecki, który zdecydował się na "strzał rozpaczy", dopadając do zbyt krótko odbitej przez obrońcę piłki. Losy meczu powinny rozstrzygnąć się jednak dużo wcześniej, bo wiślacy mieli kilka wybornych okazji, ale kapitalnie spisywał się bramkarz Piasta, Jakub Szmatuła. Dopiero przy wspomnianym uderzeniu "Małego" był bezradny!

Na spotkanie z Piastem trener Dariusz Wdowczyk dokonał zaledwie jednej zmiany, w porównaniu do meczu z Jagiellonią Białystok. I to zmiany z konieczności, bo pauzującego za nadmiar żółtych kartek Macieja Sadloka zastąpił Arkadiusz Głowacki. Bez względu jednak na to - gra wiślaków od początku meczu wyglądała nieźle. To "Biała Gwiazda" była aktywniejsza i nic dziwnego, że przełożyło się to na kolejne akcje. Szkoda tylko, że brakowało nam najważniejszego, a więc dokładności oraz momentami "decyzji"!

Tak właśnie było w minucie 5., kiedy to w pole karne Piasta wpadł Mateusz Zachara, ale zamiast strzelać po mokrej w związku z padającym deszczem murawie - szukał podania i szansa przepadła. Taką mieliśmy też w minucie 13., kiedy to przerwanie akcji Piasta pozwoliło nam wyjść z kontratakiem "trzech na dwóch". Piłkę rozprowadził Zachara, poszukał podaniem Pawła Brożka, ale ten żle trafił w futbolówkę i Jakub Szmatuła spokojnie kontrolował jak ta powoli minęła jego bramkę. O wiele trudniej bramkarz zespołu gości mógł mieć w minucie 19., ale wtedy Brożek trafił z kolei tylko w boczną siatkę.

Wisła jednak wciąż przeważała i w kolejnych akcjach pokazali się nasi obrońcy. W 22. minucie po dośrodkowaniu Adama Mójty z rzutu wolnego strzał głową oddał Richárd Guzmics, ale Szmatuła zdołał piłkę odbić. Już chwilę później znów musiał się jednak wykazać - z najwyższym trudem odbijając uderzenie z dystansu w wykonaniu Arkadiusza Głowackiego! Jego formę w minucie 29. sprawdził też jeszcze raz Guzmics, który znów doszedł do uderzenia głową, choć tym razem po rzucie rożnym, ale Szmatuła wyrastał na bohatera swojego zespołu. Tym bardziej, że i końcówka pierwszej połowy należała do wiślaków. W 39. wprawdzie minucie strzał Rafała Boguskiego minął bramkę, ale zaraz potem dobrze przymierzył Boban Jović, tyle że Szmatuła przeniósł futbolówkę na rzut rożny. Kto wie, czy nie najlepszą paradą popisał się jednak w minucie 45. Wtedy z dystansu spróbował pokonać go Mójta, piłka nabrała rotacji, ale i tym razem nie dał się zaskoczyć.

Do przerwy było więc, mimo kilku naprawdę niezłych prób wiślaków i zupełnej indolencji gliwiczan, 0-0.

Wiślacy z animuszem rozpoczęli też drugą część meczu i już w 48. minucie mogło być 1-0. Ładnie po zagraniu od Boguskiego uderzył Zachara, ale piłka musnęła poprzeczkę! Wiślacy nie mieli więc szczęścia, tym bardziej, że już dwie minuty później niewiele zabrakło do zamknięcia dośrodkowania Brożkowi! Ten wyszedł na dobrą pozycję także po kolejnych dwóch minutach, ale ostatecznie szybszy był obrońca i wywalczyliśmy zaledwie rzut rożny!

W 57. minucie swój pierwszy celny strzał w tym spotkaniu zaliczyli piłkarze Piasta, a dokonał tego wprowadzony chwilę wcześniej Gerard Badía, ale Michał Miśkiewicz był przy tej łatwej próbie na posterunku. W kolejnych akcjach to jednak znów w roli głównej występowali wiślacy, tyle że w 60. minucie uderzenie z rzutu wolnego Mójty minęło bramkę Piasta, a zaraz potem dobrze szarpnął Patryk Małecki, ale z jego dogrania pożytku nie udało się zrobić Zacharze, który uderzył obok bramki.

W tę trafił za to w 64. minucie, uderzeniem z dystansu Marcin Pietrowski, ale Miśkiewicz spisał się bardzo dobrze, przenosząc lecącą pod poprzeczkę piłkę ponad bramką. Piast miał więc rzut rożny, po którym Miśkiewicz piąstkował i goście mogli oddać kolejny strzał, ale ten poleciał bardzo wysoko.

Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania Wisła wyszła z kolejną kontrą, ale wprowadzony chwilę wcześniej Zdeněk Ondrášek wywalczył tylko rzut rożny, choć mógł próbować oddać strzał. Tego jednak nie zrobił. W 72. minucie już jednak powinno być 1-0. Długą piłkę rzucił Guzmics, doszedł do niej Brożek, który dograł do Ondráška. Piłka trafiła w końcu do Boguskiego, ale uderzenie tego ostatniego kapitalnie sparował Szmatuła, który ponownie rozgrywał przy Reymonta swój "własny mecz"! A że tak było bramkarz Piasta pokazał również w minucie 76., odbijając na kolejny rzut rożny mocny strzał Ondráška!

Sześć minut później swoją szansę miał też Denis Popovič, ale został zablokowany i niejako w odpowiedzi ratować nas musiał dobrze dziś grający Guzmics, który ofiarnym wślizgiem powstrzymał Badíę. W 89. minucie to jednak Wisła ma wydaje się tzw. "piłkę meczową", ale ta kończy się na słupku po mocnym strzale Rafała Pietrzaka! I można tylko powiedzieć jedno - mamy niewiarygodnego pecha!

W końcu się on jednak od nas odwrócił. W doliczonym czasie gry do odbitej zbyt krótko przed pole karne przez Heberta piłki dopada Małecki, który zdecydował się od razu na strzał. A futbolówka, po rykoszecie właśnie od Heberta, wpadła do bramki! 1-0 i ogromna radość całego stadionu, wszystkich wiślaków! Dziękujemy panowie! Fatalna seria przełamana i Wisła znów dopisuje do swojego skromnego na razie dorobku trzy punkty. Warto podkreślić, że w pełni zasłużone!


Źródło: wislaportal.pl


Jest wygrana! Wisła - Piast 1:0

Patryk Małecki !
Patryk Małecki !

W spotkaniu dwóch ekip pogrążonych w głębokich kryzysach, dużo lepiej prezentuje się Wisła. Na zwycięską bramkę musieliśmy czekać do ostatniej akcji meczu. Lepiej późno niż wcale!

W końcu!

Po najlepszym meczu w obecnych rozgrywkach i szczęśliwej bramce w 93 min. w końcu wygrywamy mecz i podwajamy swój dotychczasowy dorobek punktowy. Na taką Wisłę czekaliśmy od dawna. W końcu widać było zaangażowanie przez całe 90 min. i cierpliwe dążenie do zdobycia zwycięskiej bramki. W końcu udaje się zagrać „na 0 z tyłu”. W końcu wyróżnić możemy więcej niż jednego czy dwóch zawodników. Mimo wielu dogodnych okazji, mimo zdecydowanej dominacji wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, w końcu sprawę w swoje ręce wziął Patryk Małecki i z dużą dozą szczęścia pokonał świetnie dysponowanego tego dnia Szmatułę. W końcu mamy powód do zadowolenia.


Zwycięstwo o solidnych fundamentach w defensywie

Na słowa pochwały zasługują niemal wszyscy zawodnicy BG. Rozpoczynając od Michała Miśkiewicza, który nie miał zbyt dużo pracy, jednak w kluczowym momencie zachował koncentrację i swoje wybronił. Bardzo dobrze spisał się cały blok obronny, nie dopuszczając rywali do klarownych okazji. Tak dobrego występu Ryśka Guzmicsa ciężko sobie przypomnieć. Równie solidnie zaprezentował się drugi stoper. Niestety „Głowa” ujrzał żółty kartonik i nie będzie mógł wystąpić w spotkaniu z Legią. Zarówno Jović, jak i Mójta dużo więcej pracy niż na swojej połowie, mieli pod bramką przeciwnika, włączając się w niemal każdą akcję Wisły. Poprawny występ środkowych pomocników Krzyśka Mączyńskiego i Denisa Popovicia. Niezbyt widoczni byli skrzydłowi Patryk Małecki i Rafał Boguski, kiedy jednak dochodzili do piłki, byli konkretni w swoich działaniach. Bardzo aktywny Mateusz Zachara, z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, brakuje mu przede wszystkim skuteczności. Ten sam problem dotyczy Pawła Brożka, któremu zdecydowanie lepiej wychodziło dziś podawanie piłki, niż kończenie akcji strzałami. Bardzo dobre wejście z ławki zanotował Zdenek Ondraszek. Czech świetnie wykorzystywał swoje warunki fizyczne na mokrej murawie. Ewidentnie dał też dodatkowy pozytywny impuls całej drużynie. Niezły efekt przyniosły także roszady w wyniku których na boisku pojawili się Petar Brlek i Rafał Pietrzak.

Akcja po akcji

Od początku meczu lepiej prezentowali się Wiślacy. Na pierwszą klarowną sytuację musieliśmy czekać do 13 min. W pole karne wpada Zachara, świetnie dogrywa do Brożka, ten jednak nieczysto trafia w piłkę i bardzo nieudane uderzenie mija bramkę. 5 min później fantastyczne długie zagranie Małeckiego, otwierające „Broziowi” drogę do bramki, ten znowu uderza niecelnie, tym razem w boczną siatkę. 23 min. centra Mójty, głową strzela Guzmics, z problemami Szmatuła wybija piłkę na rzut rożny. Chwilę później na uderzenie z dystansu decyduje się Głowacki, świetną paradą wykazuje się jednak golkiper Gliwiczan. 40 min. Zachara podaje do Jovicia, ten mocnym strzałem z linii pola karnego stara się zaskoczyć Szmatułę, który po raz kolejny staje na wysokości zadania. Na koniec pierwszej odsłony swoich sił próbuje jeszcze Mójta. Dobre uderzenie lewego obrońcy z dystansu, niestety znowu bezbłędny jest bramkarz gości. Druga połowa rozpoczyna się w podobny sposób jak kończyła się pierwsza, od szturmu na bramkę „Piastunek”. W 49 min. piłkę na prawej stronie pola karnego od Boguskiego otrzymuje Zachara, decyduje się na mocny strzał, futbolwówka jednak po poprzeczce wychodzi za bramkę. W 65 min. doczekaliśmy się pierwszego i zarazem ostatniego zagrożenia bramki Miśkiewicza. Strzał z dystansu Mraza leci prosto pod poprzeczkę bramki Wisły. Bramkarz Białej Gwiazdy wykazuje się paradą niczym nie ustępującą interwencjom swojego vis a vis. 72 min. z kontratakiem wychodzą Wiślacy, Brożek podaje do Ondraszka, ten ma problemy z opanowaniem piłki, lecz ta szczęśliwie trafia pod nogi Boguskiego, który z najbliższej odległości nie jest w stanie pokonać Szmatuły. 5 min później Ondraszek fantastycznie opanowuje długą piłkę, odwraca się w kierunku bramki i z półwoleja, z linii pola karnego uderza. Niesamowity Szmatuła i tym razem nie daje się pokonać. 89 min w pole karne wpada Pietrzak, długo się nie zastanawiając oddaje piekielnie mocne uderzenie, niestety trafia w słupek. Kiedy wydaje się, że zdobycie bramki tego dnia jest niemożliwe, ta zostaje odczarowana w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Przed polem karnym piłka trafia do Małeckiego, ten decyduje się na strzał, futbolówka odbija się od obrońcy kompletnie zaskakując Szmatułę, który tym razem jest bezradny. Stadion eksploduje, a w całej Polsce słychać ogromny głaz spadający z serc każdego sympatyka Białej Gwiazdy.

Pójść za ciosem

Przerwanie katastrofalnej serii jakiej doświadczaliśmy do tej pory, dokonane w takichokolicznościach smakuje podwójnie. Po raz pierwszy od spotkania z Pogonią uśmiechnęło się do nas szczęście, którego brakowało przez siedem kolejnych gier i 90 min. dzisiejszej. Myślę, że każdy fan Wisły ma nadzieję, że to zwycięstwo rozpoczyna marsz w górę tabeli. Mimo zdobytych trzech punktów nie odrywamy się od dna, wykonujemy jednak ważny krok, aby wydostać się z miejsca, które nie przystoi tak wielkiej drużynie. Tym razem pomogła nam fatalna postawa pogrążonego w kryzysie Piasta. Kolejnym przeciwnikiem na naszej drodze będzie, również spisująca się dużo poniżej oczekiwań, Legia. Czekamy na kolejne 3 punkty!

NORF
Źródło: wislalive.pl


Mamy to!!! Wisła - Piast 1:0!

Wisła tłamsiła, gniotła, walczyła do ostatniej minuty i w heroiczny sposób wyszarpała zwycięstwo w spotkaniu z Piastem Gliwice. Decydującą bramkę zdobył w doliczonym czasie gry Patryk Małecki. Zła seria w końcu została przerwana!!!

W meczu 9. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków mierzyła się u siebie z plasującym się oczko wyżej od krakowskiej ekipy Piastem Gliwice. Zespół Radoslava Latala, podobnie jak i Biała Gwiazda, jak dotąd wygrał tylko raz.

Od pierwszych minut widać było, że obu zespołom bardzo zależy na uzyskaniu prowadzenia. Premierową okazję Wiślacy stworzyli sobie w 7. minucie, gdy przebitkę wygrał Rafał Boguski, a do bezpańskiej piłki wystartował Paweł Brożek. "Brozia" w ostatniej chwili uprzedził jednak Jakub Szmatuła, który wypiąstkował futbolówkę.

Napastnik Wisły po raz drugi mógł postraszyć defensywę Piastunek w 13. minucie. Kontrę wyprowadził Mateusz Zachara, który obsłużył podaniem Brożka, a ten z ok. 15 metrów kopnął zbyt lekko i nieprecyzyjnie. Pięć minut później fenomenalnym podaniem popisał się Patryk Małecki, a na czystą pozycję wyszedł Paweł Brożek i uderzeniem z ostrego kąta trafił tylko w boczną siatkę. Kolejne minuty potwierdzały tylko zaangażowanie Wiślaków, a na listę strzelców mogli wpisać się dwaj krakowscy stoperzy. Najpierw po wrzutce Mójty główkę Guzmicsa sparował Szmatuła, a w kolejnej akcji bramkarz Piasta z największym trudem wybił na rzut rożny mierzone uderzenie Głowackiego z ok. 35 metrów.

Wisła kontra Szmatuła

W 29. minucie po raz kolejny Wiślacy rozegrali korner w ten sam sposób. Adam Mójta dośrodkował wprost na głowę Guzmicsa, a Węgier oddał celny strzał, który padł łupem Szmatuły. Na pierwszą próbę gliwiczan nielicznie zgromadzeni kibice Piasta czekali pół godziny. Próba Masłowskiego została jednak odnotowana z powodów czysto statystycznych. W odpowiedzi z dystansu strzelił Rafał Boguski, lecz próba skrzydłowego Wisły minęła prawy słupek bramki gliwiczan. W 40. minucie po zespołowej akcji Zachara obsłużył podaniem Jovicia, a Słoweniec huknął pod poprzeczkę. Po raz kolejny piłkę zmierzającą do bramki zatrzymał jednak najlepszy gracz Piasta - Jakub Szmatuła. Golkiper Piastunek wspiął się na wyżyny swoich możliwości w ostatniej minucie pierwszej połowy, kiedy to na niesygnalizowany strzał z 30 metrów zdecydował się Mójta. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, lecz 35-letni bramkarz jakimś cudem zdołał ją sparować.

Pierwsza część spotkania przebiegała zdecydowanie pod dyktando Wisły, podopiecznym trenera Wdowczyka brakowało tylko goli. Bramka paść za to mogła już przy pierwszej próbie krakowian w drugich czterdziestu pięciu minutach. Kapitalnym wolejem z prawego narożnika pola karnego popisał się Mateusz Zachara, a futbolówka musnęła poprzeczkę i opuściła plac gry. Chwilę później po centrze aktywnego Adama Mójty piłka wpadła w kozioł i nie zdołał do niej dopaść żaden z wiślackich napastników. W 52. minucie wydawało się, że Brożek musi wyjść sam na sam ze Szmatułą, lecz w ostatniej chwili piłkę spod nóg wyłuskał mu Hebert. W odpowiedzi z dystansu uderzył wprowadzony chwilę wcześniej Gerard Badia, ale strzał ten nie sprawił żadnych problemów Miśkiewiczowi. Po godzinie gry z rzutu wolnego przymierzył Mójta, jednak zabrakło mu około pół metra. Kilkadziesiąt sekund później świetną okazję miał Zachara, jednak i jemu nie udało się pokonać Szmatuły.

Riposta Piastunek mogła być piorunująca, jednak na posterunku był niemal bezrobotny dotąd Miśkiewicz, który w pięknym stylu sparował na korner bombę Pietrowskiego. W 65. minucie na murawie pojawił się powracający po kontuzji Zdenek Ondrasek, który już minutę pózniej przeprowadził szarżę zatrzymaną w ostatnim momencie przez obrońców Piasta. W 73. minucie przy Reymonta powinno zrobić się 1:0. Akcję trójki Brożek-Ondrasek-Boguski zakończył strzałem ten trzeci, lecz jego uderzenie z kilku metrów w niesamowity sposób jedną ręką zatrzymał Jakub Szmatuła. Bramkarz Piasta jeszcze bardziej uwierzył we włąsne możliwości i po raz kolejny w sobie znany sposób zatrzymał bombę Ondraska, która zmierzała w okienko. W 82. minucie po raz kolejny zakotłowało się w polu karnym gości, ale strzał Popovicia zablokował defensor Piasta. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po raz kolejny szczęście uśmiechnęło się do graczy Piasta. Ondrasek uruchomił Pietrzaka, a ten kropnął w słupek.

Jeeeeeest!!! „Mały” jest wielki!

I gdy wydawało się, że genialny dziś Szmatuła pozbawi Wiślaków dwóch punktów, na strzał zza szesnastki zdecydował się Patryk Małecki. Piłka odbiła się od jednego z defensorów Piasta i zaskoczyła gliwickiego bramkarza. Wisła udokumentowała swoją miażdżącą przewagę i zdobyła trzy punkty w stylu, który może tylko zachęcić kibiców do pojawienia się na meczu z Legią!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Zła passa przerwana

Wpisany przez Kornelia

niedziela, 18 września 2016 14:48


W 9. kolejce Ekstraklasy, krakowska Wisła rozegrała mecz z gliwickim Piastem.

Siedem porażek Wiślaków, umieściło ich w końcówce tabeli. Zarówno drużyna gospodarzy, jak i gości, nastawiona była na wywalczeniu przynajmniej remisu. Wisła zmotywowana ostatnimi niepowodzeniami, od początku spotkania atakowała bramkę przeciwników, uniemożliwiając przejęcie piłki.


Pierwsza połowa meczu to przewaga drużyny z Reymonta. Piast ograniczył się jedynie do obrony, stwarzając swoim rywalom dogodne sytuacje do objęcia prowadzenia. W 13 minucie Biała Gwiazda miała pierwszą okazję do zdobycia upragnionej bramki. Jednak napastnik gospodarzy-Paweł Brożek strzelił za słabo i niecelnie, trafiając obok bramki. Kolejna dobra szansa pojawiła się już w 19 minucie, ale ponownie piłkarzowi Wisły nie udało się trafić. Następne sytuacje, w których Wisła mogłaby triumfować, pojawiły się tuz po rzucie wolnym w 22 minucie. Najpierw Richard Guzmics uderza w stronę bramkarza gości, lecz Jakub Szmatuła okazuje się lepszy i odbija piłkę. Po chwili zaatakować bramkę Piasta próbuje Arkadiusz Głowacki , a kilka minut później -Boban Jovic. Jednakże i tym razem kończy się to niepowodzeniem. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy strzał Adama Mójty był kolejną okazją do zdobycia bramki dla gospodarzy. Drugą połowę meczu, podopieczni Dariusza Wdowczyka zaczęli równie zacięcie, jak pierwszą. Po strzale Mateusza Zachary, piłka dotykając poprzeczki, wychodzi na aut bramkowy. Za chwile zarówno Zacharze, jak i Brożkowi niewiele brakło do oddania uderzenia. W 56 minucie ukarany kolejną żółtą kartką zostaje kapitan Białej Gwiazdy, co oznacza że nie zagra on na najbliższym meczu z Legią Warszawa. Swojego szczęścia w oddawaniu strzałów na bramkę próbowali także Zdenek Ondarsek i Rafał Pietrzak. Pomimo wielu dobrych sytuacji bramkowych dla Wiślaków, przez 90 minut nie udaje im się pokonać bramkarza Piasta Gliwice. Wszystko się zmienia w ostatnich 2 minutach doliczonego czasu, w których to Patryk Małecki, strzelając zza pola karnego, zapewnia Wiślakom prowadzenie 1:0.


Krakowska Wisła zwyciężając z Piastem Gliwice, przerywa swoją złą passe. Zaangażowaniem na boisku, zaciętością i walką Biała Gwiazda pokazała, że jej zwycięstwo nie było przypadkowe, a dotychczasowy spadek formy tylko zmotywował do działania.

Źródło: skwk.pl

Relacja "minuta po minucie"


90+2' Gooooooool! Małecki decyduje się na uderzenie z dystansu, piłka odbija się od jednego z obrońców i trafia do siatki obok zupełnie zaskoczonego bramkarza.
89' ... Pietrzak z lewej strony pola karnego trafia w spojenie słupka z poprzeczką.
89' Nie wierzymy...
87' Zmiana w zespole gości. Za Jankowskiego wchodzi Girdvainis.
85' Żółta kartka dla Guzmicsa.
82' Zamieszanie pod bramką Piasta, na strzał decyduje się Popović, ale piłka po plecach jednego z zawodników gości wychodzi na rzut rożny.
76' Ondrasek potężnie z dystansu, ale ponownie broni Szmatuła!
76' Za Masłowskiego wchodzi Moskwik.
75' Żółta kartka dla Masłowskiego.
74' Dwie zmiany w Wiśle. Brlek za Mączyńskiego i Pietrzak za Boguskiego.
72' Kolejna okazja dla Wisły i kolejna interwencja Szmatuły. Po zagraniu Ondraska z kilku metrów uderzał Boguski, ale ponownie doskonale interweniował bramkarz Piasta.
66' Zmiana w zespole Wisły. Ondrasek wchodzi za Zacharę.
65' Dobra interwencja Miśkiewicza! Bramkarz Wisły przenosi nad poprzeczką piłkę po groźnym strzale Pietrowskiego z dystansu.
63' Żółta kartka dla Heberta.
61' Po dośrodkowaniu Małeckiego spod linii końcowej, Zachara w trudnej sytuacji uderza niecelnie.
60' Mójta uderzał z rzutu wolnego, piłka przechodzi obok bramki.
56' Zachara ładnie przerzucił sobie piłkę nad obrońcą, ale strzał był znacznie gorszy. Piłka mija bramkę bardzo daleko od słupka.
55' Żółta kartka dla Głowackiego. Oznacza to, że kapitana Wisły zabraknie w meczu z Legią.
55' Zmiana w zespole Piasta. Za Szeligę wszedł Badia.
53' Popović uderzał z dystansu, piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
52' Kolejna akcja, Boguski do Brożka, ale temu piłkę spod nóg w ostatniej chwili wybija Sedlar.
50' Dośrodkowanie Mójty w pole karne, ale Zachara i Brożek nie zdołali sięgnąć futbolówki.
49' Po dośrodkowaniu Jovicia z prawej strony boiska Brożek główkuje obok bramki.
48' Znowu zabrakło bardzo niewiele. Po potężnym strzale Zachary z prawej strony boiska piłka przechodzi po poprzeczce.
47' Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do Głowackiego, ale ten w trudnej sytuacji nie był w stanie celnie uderzyć.
46' Druga połowa rozpoczęta.

Na trybunach zasiadło dziś 8483 kibiców. Koniec pierwszej połowy.


45' Szmatuła po raz kolejny ratuje Piasta przed stratą gola. Tym razem świetnie interweniuje po potężnym strzale Mójty z dystansu.
44' Dośrodkowanie Mójty z lewego skrzydła, ale Brożek nie dochodzi do piłki.
42' Żółta kartka dla Mączyńskiego.
41' Zachara pada w polu karnym Piasta i domaga się podyktowania rzutu karnego. Gwizdek sędziego milczy.
40' Zachara wykłada piłkę przed polem karnym Joviciowi, który bez zastanowienia uderzył. Szmatuła odbija piłkę na rzut rożny.
39' Piłka dość przypadkowo trafiła pod nogi Boguskiego, ale ten sprzed pola karnego uderza bardzo niecelnie.
29' Kolejne celne uderzenie głową Guzmicsa po rzucie rożnym. Piłka ląduje jednak w rękach Szmatuły.
23' Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową Guzmicsa świetnie interweniuje Szmatuła.
22' Niewiele brakowało! Potężne uderzenie Głowackiego z dystansu, Szmatuła z wielkimi problemami odbija futbolówkę.
20' Teraz szybko z akcją wyszedł Piast, ale dobrze w defensywnie interweniuje Guzmics, który przeciął podanie w pole karne.
19' Okazja dla Wisły! Świetne zagranie Małeckiego do Brożka, ten wpada z piłką w pole karne, ale z prawej jego strony trafia tylko w boczną siatkę.
15' Z piłką w polu karnym Piasta ponownie przedzierał się Brożek, ale został powstrzymany przez defensorów gości. W pierwszym kwadransie lepsze wrażenie sprawia Wisła, ale na razie zupełnie nic z tego nie wynika.
13' Co zrobił Paweł Brożek? Szybka akcja Wisły, Zachara zagrywa do Brożka na lewą stronę pola karnego, ale ten fatalnie kiksuje i piłka przechodzi obok słupka.
7' Było groźnie pod bramką Piasta, ale Szmatuła w ostatniej chwili uprzedził w polu karnym Brożka.
5' Pierwsza akcja wiślaków, ale Małeckiego nie dochodzi do futbolówki, która wychodzi poza linię końcową boiska.
5' Pierwsze minuty bardzo spokojne. Teraz dłużej przy piłce zaczęła utrzymywać się Wisła.
1' Gramy!

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z sobotniego spotkania 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie z Piastem Gliwice.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Bohaterem jest cały zespół

- Myślę, że taką Wisłę wszyscy chcą oglądać. Emocje były do samego końca, a piłkarze zastawili na boisku dużo zdrowia i walczyli o tę jedną bramkę. Chcę im za to naprawdę podziękować, bo sytuacji mieliśmy dziś bardzo dużo, ale świetnie spisywał się Szmatuła. Zagraliśmy pierwszy mecz od dawien dawna na zero z tyłu - mówił po meczu z Piastem trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- Raz tracimy w 90 minucie, a raz w 90 minucie zdobywamy, ale to jest Wisła jaką myślę, że wszyscy chcielibyśmy oglądać i przeżywać takie emocje oraz widzieć na stadionie taki zespół, walczący od pierwszej do 93 minuty. Dziękuję kibicom za wsparcie przez całe spotkanie. Mam nadzieję, że z Legią dopiszą, a my postaramy się nie zawieść - dodał trener.

Po meczu na szczególne słowa uznania zasłużył Patryk Małecki, ale także bardzo dobrze spisywał się Richárd Guzmics i właśnie o tego ostatniego szkoleniowiec Wisły został zapytany.

- Bohaterem jest cały zespół. Patryk Małecki strzelił zwycięską bramkę, a Rysiek Guzmics rozegrał świetne spotkanie, podobnie jak i Głowacki i pozostali piłkarze. Tego oczekuję i tego od naszych zawodników oczekują kibice. Widać, że potrafią grać w piłkę, że potrafią konstruować akcje, wykańczać, strzelać - zagrażać bramce przeciwnika i oby tak dalej. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Cieszymy się z tej bramki zdobytej w doliczonym czasie gry, ale już skupiamy się na następnym meczu - mówił trener Wisły.

- Było widać trochę nerwowości w naszej grze, szczególnie w wykańczaniu akcji. Chciałbym żeby ta pewność siebie wróciła. Takie zwycięstwo bardziej buduje, niż gdybyśmy wygrali z Piastem 3-0. W takich okolicznościach, ostatnia minuta meczu, ale cieszy mnie to, że wierzyliśmy do końca, że możemy tę bramkę strzelić. Staraliśmy się tworzyć kolejne sytuacje, ale była poprzeczka, słupek, wspaniały Szmatuła w bramce i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Właściwie zwycięstwo przyniosła nam ostatnia akcja meczu i to naprawdę buduje - powiedział ponadto Wdowczyk.

Trener Wisły został zapytany o to dzięki "jakiemu instrumentowi" Wisła wreszcie "zagrała" i przełamała tę złą serię.

- Nie wiem... - śmiał się Wdowczyk. - Rozmawiamy, naprawdę sporo z piłkarzami rozmawiamy. Nie ma sytuacji żebyśmy nie analizowali spotkania i żebyśmy nie rozmawiali z piłkarzami. Odbyliśmy w tygodniu szczerą dłuższą rozmowę i trochę żółci się wylało. Piłkarze mobilizowali się też w swoim gronie. Ten tydzień dał nam sporo do myślenia, po przegranej z Jagiellonią, ale najważniejszy był wynik. Cieszę się, że go mamy i cieszę się z dobrej gry drużyny - przyznał trener.

Dziś po raz pierwszy wiślackie trybuny skandowały nazwisko Wdowczyka i o to trener też został zapytany.

- Dziękuję bardzo kibicom, jest to dla mnie bardzo miłe. Patrzyli do tej pory na mnie z dystansem, przyszedł człowiek z Warszawy, były legionista. Nie do końca pewnie można mu ufać. Kiedy są wyniki to ułatwia pracę, ale kiedy ich nie ma, to nie jest łatwo. Ja jestem szczery w swoich intencjach. Chcę żeby Wisła grała jak najlepiej, chcę żeby Wisła grała atrakcyjnie, przyciągała ludzi na stadion, żeby też kibice mieli się z czego cieszyć. Dziękuję bardzo za wsparcie i przede wszystkim za docenienie tego co chłopaki zrobili na boisku - powiedział na zakończenie trener.

Źródło: wislaportal.pl


Radoslav Látal: - Z naszej strony to była katastrofa

- Był to z naszej strony bardzo słaby mecz. Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj trudne zadanie, bo Wisła ma dobry zespół, ale to my zagraliśmy przed wszystkim źle. Jeszcze w obronie nie wyglądało to najgorzej, ale do przodu, w ataku, to była katastrofa. Bramkę dostaliśmy w doliczonym czasie gry, ale mogliśmy ją dostać już wcześniej, gdy była poprzeczka. Z naszej strony to była katastrofa, ale musimy walczyć dalej - mówił po meczu z Wisłą Kraków trener Piasta Gliwice, Radoslav Látal.

Opiekun zespołu z Gliwic został zapytany o zmianę z samej końcówki, gdy za grającego w ataku Macieja Jankowskiego wszedł kolejny obrońca.

- Chcieliśmy już bronić tego 0-0. Girdvainis wszedł do obrony, żeby przypilnować Zdenka Ondráška - przyznał Látal.


Źródło: wislaportal.pl


Wideo


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Adam Mójta
Adam Mójta

Adam Mójta: - Zagraliśmy dziś jak drużyna

⁃ Najważniejsze jest to, że zagraliśmy dziś jak drużyna. W końcówce szczęście się do nas uśmiechnęło, bo to co mieliśmy nie chciało wpaść. W 93 minucie szacunek do "Małego" za taki strzał, wpadło i to jest najważniejsze - mówił po zwycięstwie nad Piastem obrońca Wisły, Adam Mójta.

⁃ Na pewno brakowało przez ten mecz tej "kropki nad i". To były na pewno mankamenty, że nie mogło nic wpaść. Najważniejsze jest jednak to, że wyszliśmy dziś na mecz jako drużyna. Gdy komuś coś nie wyszło, to nie było głupiego krzyczenia, ale mądre podpowiadanie, m.in. ze strony Arka Głowackiego i Pawła Brożka. To było kluczem żebyśmy odbili się od tego dna - dodał Mójta.

⁃ Zawsze coś się kończy, zawsze się coś zaczyna. Może teraz uda nam się rozegrać taką serię na "zero z tyłu". Przede wszystkim koncentrujemy się na następnym meczu i nie myślimy co będzie za miesiąc, dwa, bo tego nikt nie wie - zakończył obrońca.

Źródło: wislaportal.pl



Rafał Boguski: - Chyba zbyt czysto uderzyłem w piłkę

⁃ Miałem stuprocentową sytuację, w której chyba zbyt czysto uderzyłem w piłkę. Gdybym gorzej uderzył… Cały bok był odsunięty i pewnie bramkarz nie miałby szans, tak wykazał się refleksem i to obronił - mówił po wygranym meczu z Piastem Gliwice Rafał Boguski.

⁃ Po takiej serii, gdy wygrywa się mecz, jeszcze w 90 minucie, to nic tylko się cieszyć. Teraz przed nami Legia i powalczymy, bo Legia nie jest w najlepszej dyspozycji, ale mamy świadomość tego, że nie będzie to łatwy mecz i będzie bardzo ciężko o trzy punkty, ale będziemy grać u siebie i zrobimy wszystko żeby wygrać - zapewnił wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: - W tym zespole jest potencjał

Krzysztof Mączyński
Krzysztof Mączyński

⁃ Po tym meczu najważniejsze jest to, że zespół po raz kolejny pokazał potencjał. Każdy potrafił się bić, każdy potrafił walczyć o każdy centymetr boiska. To jest dla nas najważniejsze, z perspektywy najbliższych meczów. Mam nadzieję, że ta zła passa jest już za nami i wszystko pójdzie w dobrym kierunku, bo nie zasługujemy na dno tabeli - mówił po wreszcie wygranym spotkaniu Wisły nasz pomocnik, Krzysztof Mączyński.

⁃ Muszę przyznać, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów każdy z nas, czy to na boisku, czy to na ławce, wierzył że za chwilę ta bramka wpadnie. To było niemożliwe żeby tyle sytuacji nie wchodziło i każdy czekał do ostatnich minut. Skoro w Kielcach potrafiliśmy stracić bramkę 93 minucie, tam nam zabrało, tutaj nam oddało. Cieszy to, że zespół walczył do końca i te upragnione trzy punkty zostają w Krakowie. Co powiedzieliśmy sobie w szatni po pierwszej połowie? Nikt z nas się nie wychylał, każdy wiedział co ma robić. Każdy każdego trzymał krótko, żeby nikt się nie rozluźnił. Wiedzieliśmy, że zagraliśmy dobrą pierwszą połowę i chcieliśmy to kontynuować w drugiej - powiedział wiślak.

⁃ Po takim meczu łatwo jest mówić, że pójdziemy za ciosem. Boisko zweryfikuje wszystko. Jeżeli każdy z tych zawodników, który wyszedł dziś na boisko, będzie tak skoncentrowany jak dzisiaj, to jestem spokojny o tę drużynę. W tym zespole jest potencjał, ale trzeba go przelać na boisko i miejmy nadzieję, że to pójdzie w tę stronę. Byłem zagrożony drugą żółtą kartką dlatego też opuściłem boisko. Nie chcieliśmy ryzykować, wiedzieliśmy że w końcowych minutach może być agresywnie na boisku i lepiej było zmienić. Jeżeli chodzi o zdrowie, to rzeczywiście coś pociągnęło, ale miejmy nadzieję że to tylko skurczowo. Straciliśmy na najbliższy mecz Arka Głowackiego, ale co mamy zrobić. Każdy dzisiaj bił się na boisku, walczył, oddawał serducho. Patrzymy na to co jest dzisiaj - zakończył Mączyński.

Źródło: wislaportal.pl


Denis Popovič: - To zwycięstwo bardzo dobrze smakuje

⁃ W poprzednich meczach nie mieliśmy tyle szczęścia, dziś się ono do nas uśmiechnęło. W ostatnich minutach strzeliliśmy bramkę i w końcu wygraliśmy mecz. Może tak było, że kiedy nie wykorzystywaliśmy tych wszystkich sytuacji to trochę nas to załamywało, ale w tym meczu walczyliśmy do ostatniej sekundy. Zostawiliśmy dużo zdrowia, serca na boisku. Cieszymy się z trzech punktów i to zwycięstwo bardzo dobrze smakuje - mówił po ograniu Piasta Gliwice pomocnik Wisły Kraków, Denis Popovič.

⁃ Mam nadzieję, że to był ten mecz na przełamanie, potrzebowaliśmy tego jednego zwycięstwa. Ten zespół jest dobry, mamy dobrych zawodników i cieszą punkty i teraz może być tylko lepiej. Patrzymy do przodu, musimy zostawić na boisku serce, walczyć jeden za drugiego. Myślę, że teraz będzie tylko lepiej. Jak wygrywasz wszyscy są zadowoleni. Wcześniej przegraliśmy siedem meczów z rzędu. Takiej sytuacji nie miał żaden z zawodników w szatni. Dlatego był to dla nas bardzo trudny moment. Po pierwszej połowie rozmawialiśmy w szatni i trener powiedział, że graliśmy dobry mecz i musieliśmy tak dalej do ostatniej minuty. Walczyliśmy do ostatniej sekundy, w końcówce mieliśmy trochę szczęścia i zasłużenie wygraliśmy ten mecz - zakończył Słoweniec.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Cała drużyna wyglądała dobrze

Michał Miśkiewicz i Maciej Jankowski.
Michał Miśkiewicz i Maciej Jankowski.

⁃ W takiej sytuacji, w jakiej byliśmy, to ten mecz przyszedł w ostatnim momencie. Robiło się coraz gorzej i przede wszystkim raz że wygraliśmy, a dwa że wreszcie na "zero z tyłu". To może nam tylko pomóc przed następnym meczem, który zagramy z Legią, a będzie on bardzo ciężki. Dziś cała drużyna wyglądała dobrze, nie tylko formacja obronna, ale też ofensywa. Mamy tego efekt - mówił po zwycięstwie z Piastem Gliwice bramkarz "Białej Gwiazdy", Michał Miśkiewicz.

⁃ To są z reguły dla bramkarza bardzo trudne mecze. Na całe szczęście Rysiek i "Głowa" fajnie współpracowali i dzisiaj wyglądali naprawdę dobrze. Nie pozwalali żeby te sytuacje były na tyle dobre dla nich, żeby coś się mogło wydarzyć. Trzeba być skupionym żeby coś tam nie wywinąć, bo byłoby przykro - mówił wiślak.

⁃ Wierzyłem do końca w zwycięstwo, ale gdy zobaczyłem że w końcówce Rafał Pietrzak trafił w słupek, to myślę sobie „nie no, to jest niemożliwe, że to nie weszło, słupek obijamy to już jest hit, ta bramka jest zaczarowana”. Jakub Szmatuła dobrze bronił to raz, a dwa mieli furę szczęścia. Szczęście na koniec oddało nam to, co zabrało na wiosnę w poprzednim sezonie, gdy nie strzeliliśmy karnego w ostatnich minutach, to teraz nam to oddało po takim rykoszecie. Możemy się tylko cieszyć - dodał.

⁃ Legia nie jest w najlepszej formie, ale zobaczymy, jak to będzie, bo tam zachodzą różne zmiany. Chcą się pozbyć trenera i pewnie będzie nowy. Zawsze nowy trener to impuls dla drużyny i będą chcieli się tym meczem pokazać. Miejmy nadzieję, że jeszcze będą w takiej formie, która pozwoli nam zagrać solidnie i wygrać ten mecz - powiedział Miśkiewicz.

⁃ A mecz z Piastem był ważny nie tylko dla mnie, ale dla całej drużyny. Pozwoli nam uwierzyć w siebie, przełamaliśmy tę fatalną passę, która nam się przytrafiła - zakończył bramkarz Wisły Kraków.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Bardzo chcielibyśmy żeby to był przełom

- Te siedem spotkań z rzędu, które przegraliśmy, na pewno siedziały nam w głowach. Drużyna pod względem mentalnym, jak i również piłkarskim, była w dołku, bo nie pokazywaliśmy tego na co nas stać. Po dzisiejszym meczu i bramce strzelonej w 93. minucie na pewno odetchnęliśmy, bo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa - mówił po dzisiejszej przerwanej złej passie nasz napastnik, Paweł Brożek.

- Byliśmy aktywni na boisku, tego brakowało w poprzednich spotkaniach. Gdy kolega miał piłkę miał dwa, albo nawet trzy rozwiązania, żeby zagrać do partnera. Tego oczekiwaliśmy od siebie samych, żeby uczestniczyć w grze. Poprzez to, że przegrywaliśmy mecz za meczem tej swobody w poruszaniu się i w myśleniu na boisku brakowało - powiedział wiślak.

- Nie powiem, że wiedziałem, że strzelimy bramkę. Po raz kolejny Szmatuła rozgrywał tu mecz życia. Pamiętam ten karny, który obronił mi w 93. minucie w poprzednim sezonie. Cieszę się, w końcu nam sprzyjało szczęście po tym strzale "Małego". Bardzo chcielibyśmy żeby to był taki przełom. Teraz dajcie nam się pocieszyć, bo dawno tego w drużynie nie było. Będziemy od poniedziałku myśleć o meczu z Legią - dodał.

- Ogólnie nasza linia obrony wyglądała bardzo dobrze. Nie pozwoliliśmy Piastowi na zbyt wiele i cieszymy się z tego - Richárd i Arek… ta forma idzie w górę i mam nadzieję, że potwierdzimy to w meczu z Legią. A co poczułem po końcowym gwizdku? Ulgę. Ulga, wielka radość. Gratuluję Patrykowi, tylko on mógł się zdecydować na strzał z tej pozycji - zakończył Paweł Brożek.


Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Zwycięstwo chciałbym zadedykować kibicom

- Ta bramka dała nam przede wszystkim trzy punkty. Od siedmiu meczów nie wygraliśmy, ale dziś graliśmy dobre zawody, a jedyne czego zabrakło to skuteczności. Bardzo dobrze bronił Szmatuła i gdyby nie on to tych bramek trochę by wpadło, ale cieszy to, że graliśmy do końca i że byliśmy konsekwentni w swojej grze, a przede wszystkim, że wygraliśmy i że zdobyliśmy trzy punkty, bo dla nas to było najważniejsze - powiedział bohater Wisły w meczu z Piastem, czyli strzelec zwycięskiej dla nas bramki - Patryk Małecki.

- Teraz mogę powiedzieć, że wierzyłem - śmiał się Małecki pytany oczywiście o to, czy do końca wierzył, że uda się w meczu z Piastem zdobyć gola. - Gra się zawsze do końca, ale powiem szczerze - to nie był mój najlepszy mecz. Mało było mnie pod bramką, mało stwarzałem sytuacji dla kolegów, ale w odpowiednim momencie znalazłem się, strzeliłem bramkę. Ciesze się, że trener we mnie wierzy, ufa mi i daje mi grać do ostatniej minuty, a ja chciałbym się odwdzięczyć jak najlepiej. A przede wszystkim w tej trudnej sytuacji pomóc trenerowi, a przede wszystkim drużynie - dodał wiślak.

- Teraz zagramy z Legią Warszawa, z mistrzem Polski, ale gramy na własnym stadionie, podchodzimy do Legii z szacunkiem, ale będziemy chcieli wygrać - mówił Małecki.

Pomocnik Wisły musiał w spotkaniu z Piastem uważać na ewentualne napomnienie kartką, bo ta oznaczałaby dla niego pauzę w kolejnym meczu. W euforii po strzelonym golu "Mały" o mały włos, a zdarłby z siebie koszulkę.

- Nie chciałem jej zdejmować, wiem że mam trzy kartki i gdybym ściągnął koszulkę dostałbym czwartą. Kontrolowałem się. Chciałbym też podziękować kibicom, którzy w tych trudnych momentach nie tylko mnie, ale i drużynę wspierają i to zwycięstwo chciałbym zadedykować wszystkim kibicom, którzy w tym trudnym momencie są z nami i przychodzą na mecz i nas dopingują, bo bez tego dopingu nic by nie było. Chwała im za to, że w tym trudnym momencie dla całego klubu są z nami - stwierdził wiślak.

- Jeśli chodzi o gola, to byłem na wprost bramki i nie było do kogo podawać. Trener uczulał nas przed meczem żebyśmy oddawali dużo strzałów. Szmatuła bardzo dobrze bronił i cieżko było go pokonać, ale w tej ostatniej minucie mi się to udało i z tego się bardzo cieszę - zakończył Małecki.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 9. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Czołówka, którą tworzą Jagiellonia, Lechia i Bruk-Bet Termalica zaczyna odstawać od reszty zespołów w naszej lidze, bo solidarnie wygrywa swoje mecze i dzieli się wciąż miejscami od jeden do trzy, mając po 19 punktów, tylko różnicą bramek. Wspomniane trio gonić próbuje Zagłębie, które jest kolejną drużyną wykorzystującą problemy Legii. "Miedziowi" dołączają bowiem do grona tych drużyn, które pokonały warszawiaków! Z punktów cieszyć się też wreszcie może Wisła Kraków, która po siedmiu kolejnych porażkach wreszcie wygrywa zasłużenie, ogrywając Piasta!


Piątek, 16 września:

Ruch Chorzów 0-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

0-1 Vladislavs Gutkovskis (23.)

Z żelazną konsekwencją zagrały "Słonie" na zamkniętym dla kibiców stadionie w Chorzowie. Vladislavs Gutkovskis idealnie wykorzystał gapiostwo obrony i bramkarza i goście wyszli na prowadzenie, co było dla nich przysłowiową "wodą na młyn". Mogli się bowiem cofnąć i skutecznie bronić prowadzenia. Robili to również wtedy, gdy grali z przewagą jednego zawodnika. Inna sprawa, że po akcji Kędziory powinni wręcz prowadzić 2-0, a i "Niebiescy" mieli swoje okazje - tyle tylko, że wszystkie zmarnowali.


Śląsk Wrocław 0-4 Jagiellonia Białystok

0-1 Przemysław Frankowski (9.)
0-2 Przemysław Frankowski (18.)
0-3 Konstantin Vassiljev (50.)
0-4 Taras Romanczuk (90.)

Straszliwie zabawili się piłkarze Michała Probierza ze Śląskiem, który jeszcze niedawno cieszył się z rozgromienia aż 5-1 Wisły, a teraz z bilansem bramkowym 1-6 wrocławianie przegrali swoje dwa kolejne spotkania. I to u siebie. Ma się więc z czego smucić teraz Śląsk oraz z czego cieszyć "Jaga", która liderowała po ośmiu kolejkach i liderować będzie nadal.


Sobota, 17 września:

Górnik Łęczna 4-0 Korona Kielce

1-0 Grzegorz Bonin (28.)
2-0 Grzegorz Bonin (34.)
3-0 Bartosz Śpiączka (55.)
4-0 Slaven Juriša (82.)

Pierwsza połowa toczyła się w dość smętnym tempie, ale z tego schematu oderwał się Grzegorz Bonin. Pomocnik Górnika popisał się dwoma kapitalnymi uderzeniami, na co kielczanie nie byli w stanie odpowiedzieć, bo szczęście w tym meczu jednak się od nich odwróciło. Zespół z Łęcznej dobił więc swojego rywala, no i przyznać trzeba, że po wywalczonym w niesamowitych okolicznościach remisie z Piastem, ma ostatnio niezłą passę bramkową.


Wisła Płock 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 José Kanté (78.)
2-0 José Kanté (85.)

Mało kto był dotychczas fanem umiejętności José Kanté, zwłaszcza wiosną bieżącego roku w... Zabrzu, ale Hiszpan pokazał, że potrafi być skutecznym napastnikiem, bo niemalże w pojedynkę rozklepał dwukrotnie defensywę "portowców" i zapewnił swojemu zespołowi komplet punktów. Dla szczecinian to druga z rzędu wyjazdowa porażka i za tydzień ekipa Kazimierza Moskala będzie grać z Górnikiem Łęczna z "nożem na gardle".


WISŁA KRAKÓW 1-0 Piast Gliwice

1-0 Patryk Małecki (90.)

Wygrana "Białej Gwiazdy" była w pełni zasłużona, bo na murawie istniała tylko jedna drużyna. Wiślacy mimo wielu okazji bramkowych nie mogli jednak znaleźć sposobu na świetnie broniącego Jakuba Szmatułę, który znów rozgrywał w Krakowie swój "mecz rundy". Piast jako zespół nie zasłużył jednak swoją postawą choćby na remis i rzutem na taśmę, szczęśliwie bo po rykoszecie, "złotego gola" dał Wiśle Patryk Małecki! Dla wiślaków to ogromna ulga, po siedmiu ligowych porażkach z rzędu, dla gliwiczan z kolei to prawdziwy dramat! Drugi kolejny mecz Piast traci bowiem punkty po bramkach w samej końcówce, bo tak było przed tygodniem z Górnikiem Łęczna (od 3-0 do 3-3), tak też było przy Reymonta.


Niedziela, 18 września:

Lechia Gdańsk 2-1 Lech Poznań

0-1 Marcin Robak (35.)
1-1 Marco Paixão (38.)
2-1 Maciej Wilusz (87. sam.)

Bez wątpienia nie można powiedzieć, że Lech grał w Gdańsku źle. Długimi momentami był zresztą stroną przeważającą, ale strzały piłkarzy z Poznania najczęściej leciały dokładnie tam, gdzie stał bramkarz. Udało się wprawdzie raz świetnie przymierzyć Robakowi, ale cóż z tego, skoro zaraz potem Marco Paixão wykorzystał koszmarny błąd defensorów. Największy należał jednak do Macieja Wilusza, który tak niefortunnie próbował wybijać piłkę, że wpakował ją do własnej bramki. Mimo więc dobrego meczu Lech wraca do Poznania bez choćby punktu, bo też szczęście niewątpliwie było z Lechią.


Legia Warszawa 2-3 Zagłębie Lubin

0-1 Jarosław Jach (17.)
0-2 Krzysztof Janus (35. k.)
1-2 Jakub Czerwiński (49.)
2-2 Steeven Langil (57.)
2-3 Michał Pazdan (71. sam.)

W pierwszej połowie warszawski zespół grał tak, jakby chciał postawić kropkę pod podpisem na dokumentach rozwiązujących kontrakt klubu z albańskim trenerem, Besnikiem Hasim. Lubinianie w pełni to wykorzystali, prowadzili 2-0 i mogli już w duchu cieszyć się z kompletu punktów na trudnym terenie. W przerwie legioniści zostali jednak jakby odmienieni i z ogromnym animuszem ruszyli na rywala. Można nawet żartować, że w przerwie któryś z prezesów zszedł do szatni i postraszył piłkarzy - "jak nie wygracie, Hasi zostaje". No i warszawski team szybko zdołał wyrównać i miał taką przewagę, że spodziewać można się było tylko jednego - lubinian już nic nie uratuje... Tyle tylko, że po jednym z wypadów goście dobrze dograli piłkę w pole karne, a niefortunna interwencja Michała Pazdana dała "miedziowym" trzeciego gola. Inna sprawa, że w tym momencie reprezentanta Polski na boisku być już nie powinno, bo chwilę wcześniej zasłużył swoim faulem na drugą żółtą kartkę, ale sędzia Tomasz Musiał go oszczędził. Mimo wszystko - nic nie oszczędzi już chyba wspomnianego Hasiego. Legia znów bowiem przegrywa, licząc pucharowy blamaż 0-6 z Borussią Dortmund - po raz trzeci z rzędu, a bolesne jest to o tyle, że w samej końcówce rzutu karnego nie wykorzystał jeszcze Nikolić! Albańczyk może się więc już "pakować". Kosztować to będzie warszawski klub sowitą odprawę.


Poniedziałek, 19 września:

Arka Gdynia 1-0 Cracovia

1-0 Marcus Vinícius (76.)

Jedni grali, drudzy wygrali - to najkrótszy możliwy opis tego meczu, w którym dobrą grę na własnym stadionie kontynuują gdynianie, z kolei "Pasy" poprawiają swoją passę spotkań bez zwycięstwa do już pięciu.


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 9 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_



Galeria: