2016.10.16 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2016.10.16, Ekstraklasa, 12. kolejka, Poznań, stadion miejski, 18:00, niedziela, 5°C
Lech Poznań 1:1 Wisła Kraków
widzów: 20.158
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Darko Jevtić 69' 1:0
1:1

90'+1 Paweł Brożek
Lech Poznań
Matúš Putnocký
grafika:zk.jpg 9' Tomasz Kędziora
Jan Bednarek
Lasse Nielsen
Tamás Kádár
Dariusz Formella
Darko Jevtić
Abdul Aziz Tetteh
Maciej Gajos grafika:zmiana.PNG (88' Łukasz Trałka)
Szymon Pawłowski grafika:zmiana.PNG (63' Radosław Majewski)
Marcin Robak grafika:zmiana.PNG (75' Dawid Kownacki)

Trener: Nenad Bjelica
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg 64'
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (80' Petar Brlek)
Krzysztof Mączyński grafika:zk.jpg 6'
Denis Popovič grafika:zmiana.PNG (88' Tomasz Cywka)
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (68' Paweł Brożek)
Patryk Małecki
Zdeněk Ondrášek grafika:zk.jpg 79'

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Rafał Pietrzak, Alan Uryga, Adam Mójta

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-1 (0-0)
Posiadanie (w %): 50-50 (55-45)
Strzały: 11-18 (8-8)
Strzały celne: 4-6 (3-2)
Strzały niecelne: 5-9 (3-6)
Strzały zablokowane: 2-3 (2-0)
Rzuty rożne 2-3 (2-2)
Faule: 13-14 (9-6)
Żółte kartki: 1-3 (1-1)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.


Spis treści

Przed meczem

Lech vs Wisła - mecz z historią

W Poznaniu zobaczymy starcie drużyn, które po przespaniu początku sezonu wracają do gry.

Nowy maszynista obrał właściwy kurs

Przed nami bardzo trudne spotkanie wyjazdowe. W niedzielne popołudnie Wisła zmierzy się w Poznaniu z Lechem. Kolejorz podobnie jak BG fatalnie rozpoczął sezon ligowy. Władze klubu zdecydowały się zmienić Jana Urbana na Nenada Bjelicę, co okazało się strzałem w 10. Lech pod wodzą Chorwata zaczął grać efektownie, ale przede wszystkim efektywnie. Odkąd poznaniaków prowadzi nowy szkoleniowiec, zaczęli oni regularny marsz w górę tabeli. Przed 12 kolejką drużyna z Wielkopolski zajmowała 7 pozycję, z dorobkiem 15 pkt. to o 5 oczek więcej od zamykającej ligową stawkę Wisły.

Dwie drużyny w formie

Lech na starcie rozgrywek zanotował aż 3 porażki w 4 pierwszych meczach, z czego 2 w Poznaniu. Przy Bułgarskiej triumfowały Zagłębie i Jagiellonia. Kolejne 3 mecze u siebie, to 3 zwycięstwa Kolejorza, kolejno z Cracovią, Piastem i Pogonią. Ostatnie spotkanie przed własną publicznością to bezbramkowy remis z Arką. Między ligowymi zmaganiami Poznaniacy zagrali 2 bardzo dobre mecze w Pucharze Polski, z Podbeskidziem i Ruchem, oba wygrane 3:0. Natomiast w pierwszym oficjalnym meczu tego sezonu, w starciu o Superpuchar Polski z Legią, wygrali 4:1.

Wisła po fatalnym początku wróciła ostatnio na właściwe tory. W trzech poprzednich meczach wyjazdowych w różnych rozgrywkach, BG zanotowała 3 zwycięstwa. Najpierw w PP w Chojnicach, następnie w ostatniej kolejce Ekstraklasy w Płocku, a ostatnio w czasie przerwy reprezentacyjnej, w sparingowym starciu w Bochni. Od trzech kolejek BG jest także niepokonana w lidze.

Wszyscy gotowi

Niezwykle komfortową sytuację ma Dariusz Wdowczyk. Do jego dyspozycji są wszyscy zawodnicy, w tym wracający po kontuzji Paweł Brożek, a także narzekający ostatnio na drobne urazy Rafał Boguski i Zdenek Ondraszek. Gotowi do gry są również przebywający na zgrupowaniach reprezentacji: Krzysiu Mączyński, Alan Uryga, Rysiek Guzmics i Boban Jović.

Trener Nenad Bjelica nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Macieja Makuszewskiego i Nickiego Nielsena. Na szczególną uwagę zasługuje najlepszy strzelec Kolejorza Marcin Robak, który zdobył już 5 ligowych bramek. W kadrze Lecha znajdziemy byłego Wiślaka – Dariusza Dudkę, z kolei byłym Lechitą jest nasz kapitan Arek Głowacki.

100 meczów za nami

W niedzielę naprzeciwko siebie staną dwa utytułowane kluby, które znaczą bardzo dużo dla historii Polskiego futbolu. Oba zespoły na poziomie ligowym mierzyły się już 100 razy. Więcej razy wygrywali Wiślacy, bo 39, 37 Lechici, a 24 mecze zakończyły się remisami. Stosunek bramkowy to 144-129 na korzyść BG. W poprzednim sezonie obie drużyny, w bezpośrednich starciach, zaliczyły po 1 wygranej. W obu przypadkach lepsi okazali się gospodarze, pokonując rywali 2:0. Obie bramki dla Wisły zdobył Boguski. W Poznaniu o punkty Wiślakom jest niezwykle ciężko, ostatnie zwycięstwo na tym terenie, miało miejsce 2 lata temu, kiedy po 2 bramkach Guerriera i 1 Garguły, Wisła wygrała 3:2.

Wyrównać statystykę

Sędzią niedzielnego spotkania będzie Jarosław Przybył, który w obecnych poprowadził 9 spotkań Ekstraklasy. W sumie w 11 meczach tym sezonie pokazał 34 żółte kartki, żadnej czerwonej i podyktował 2 karne. Arbiter z Kluczborka poprowadził spotkanie Lecha, zremisowane z Arką. W sumie 40 latek sędziował 7 meczów Kolejorza, 3 wygrane, 3 zremisowane i 1 przegrane. Nieco gorzej wygląda bilans BG w meczach z udziałem Przybyła. Na 8 takich przypadków, zaledwie 2 razy udało się wygrać, a po 3 zremisować i przegrać.

Czas odbić się od dna

W Poznaniu zmierzą się dwie drużyny będące ostatnio na fali wznoszącej, co zapowiada niezłe widowisko. Oba kluby zajmują miejsca, które na końcu sezonu potraktowano by jako spore rozczarowanie, w związku z czym punktów potrzebują jak mało który zespół. Wydaje się, że minimalnie większe szanse na zwycięstwo ma Lech, który posiada atut w postaci własnej publiczności, która zawsze gorąco wspiera swoich zawodników. Wisłę jednak stać na zwycięstwo, zwłaszcza że mówimy o Ekstraklasie, lidze w której niespodzianki, mniejsze czy większe są codziennością. Dla Wisły będzie to pierwsze z trzech spotkań z Lechitami tej jesieni. Oprócz dzisiejszego starcia ligowego, czeka nas jeszcze dwumecz w PP. Emocji z pewnością nie zabraknie.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Znów zagrajcie do końca! Wisła zmierzy się dziś z Lechem

PIłkarze "Białej Gwiazdy" po koszmarnej serii ligowych porażek od 5. kolejki okupują niestety ostatnie miejsce w ligowej stawce. Co ciekawe - na tym mało zaszczytnym miejscu zastąpiliśmy wtedy poznańskiego Lecha, czyli naszego dzisiejszego przeciwnika, który sezon 2016/2017 zaczął niemalże równie fatalnie. Teraz już jednak poznaniacy są w tabeli na miejscu ósmym, ale nie jest żadną tajemnicą, że zarówno "Biała Gwiazda", jak i "Kolejorz", ambicje mają o wiele wyższe.

Poznaniacy sezon rozpoczęli od remisu ze Śląskiem, by potem przegrać na własnym stadionie po 0-2 z Zagłębiem oraz Jagiellonią oraz aż 1-4 w Kielcach z Koroną. I choć zaraz potem "Kolejorz" ograł Cracovię oraz Piasta, a także zremisował w Niecieczy - to los ówczesnego trenera, którym był Jan Urban, był już przesądzony. Przy okazji pierwszej przerwy na mecze reprezentacyjne zastąpił go Chorwat Nenad Bjelica i już z nim Lech wygrał dwa mecze (Pogoń, Górnik), jeden zremisował (Arka) oraz jeden przegrał (Lechia). Teraz na potyczkę z Wisłą w Poznaniu nastawiają się oczywiście na wywalczenie kolejnego kompletu punktów, tym bardziej, że już za tydzień "Kolejorz" wybiera się na prestiżową dla siebie rywalizację z Legią, więc przed nią przy Bułgarskiej liczą na jak najlepsze nastroje.

Losy Wisły są nam oczywiście doskonale znane, ale faktem jest, że ostatnio piłkarze Dariusza Wdowczyka są specjalistami od zdobywania decydujących bramek, a co za tym idzie punktów, w samej końcówce meczów. Tak było w naszych niedawnych rywalizacjach z Piastem Gliwice i Wisłą Płock, a może warto przypomnieć, że nawet w tej przegranej z Jagiellonią - właśnie w samej końcówce wiślacy byli jakże blisko wyrwania remisu. Siłą rzeczy można więc do naszych piłkarzy zaapelować o ponowną walkę do samego końca! Tym bardziej, że ewentualna wygrana w Poznaniu pozwoliłaby wiślakom nie tylko na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli, co w ogóle opuszczenia strefy spadkowej!

Warto wspomnieć, że trener Wdowczyk ma na potyczkę w Poznaniu do dyspozycji całą podstawową kadrę zawodników, bo z tych kontuzjowanych wymienić trzeba tylko nieobecnego od początku sezonu Michała Buchalika, a po okresie rehabilitacji do dyspozycji szkoleniowca jest Paweł Brożek. I kto wie, może to właśnie on postara się w głównej mierze o to, abyśmy urwali punkty poznaniakom?

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Na Poznań!

Przerwa na mecze reprezentacji zrobiła swoje i wszyscy stęskniliśmy się za Lotto Ekstraklasą! Niestety kibice Białej Gwiazdy na mecz swojej drużyny musieli czekać aż do dziś. Już za kilka godzin Wisła Kraków zagra w Poznaniu z Lechem i będzie chciała w tym spotkaniu podtrzymać swoją dobrą passę. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, gdyż Kolejorz przed własną publicznością to zawsze groźny przeciwnik.

Przed nami już 102. starcie tych zespołów w najwyższej polskiej lidze. W dotychczasowych meczach lepsza pozostaje Wisła, która wygrała 39 spotkań. Lech okazał się lepszy 38 razy, a w pozostałych 24 grach padł remis. Pierwsze starcie tych ekip w Ekstraklasie odbyło się 21 marca 1948 roku w Poznaniu. Dla gospodarzy trafił Tadeusz Polka, a dla Białej Gwiazdy Józef Kohut i rywalizacja zakończyła się podziałem punktów.

Mistrzowski remis

Wiślakom nigdy w Poznaniu nie grało się łatwo, a każdy punkt trzeba było niemal wydzierać gospodarzom. Ostatnie zwycięstwo naszych piłkarzy na stadionie przy ulicy Bułgarskiej miało miejsce 3 sierpnia 2014 roku w 3. ligowej kolejce. Wisła pokonała wtedy Kolejorza 3:2 po dwóch trafieniach Łukasza Garguły i jednym Donalda Guerriera.

Dużo ważniejsze i ciekawsze spotkanie odbyło się w tym samym sezonie, ale niemal dziesięć miesięcy później. Oba kluby ponownie zmierzyły się w Poznaniu, tym razem w finałowej kolejce rozgrywek. Dla gospodarzy był to mecz ogromnej wagi, którego stawką był tytuł mistrza Polski w ostatniej chwili wyrwany z rąk warszawskiej Legii. Wiślacy nie zmierzali jednak ułatwiać lechitom zadania i postawili twarde warunki. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i cały Poznań mógł świętować sukces.

Najlepszy trener

W zeszłym sezonie obie drużyny stanęły naprzeciwko siebie dwukrotnie. Dokładnie 1 sierpnia 2015 roku Wisła przed własną publicznością pokonała Lecha 2:0. Nasi piłkarze na tle ówczesnego mistrza Polski wypadli znakomicie, a dwa gole zdobył Rafał Boguski. Rewanż w Poznaniu nastąpił jeszcze w tym samym roku. Na początku grudnia Biała Gwiazda przegrała z gospodarzami 0:2 po trafieniach Dawida Kownackiego i Szymona Pawłowskiego.

We wszystkich dotychczasowych meczach Ekstraklasy rozegranych pomiędzy tymi drużynami Wiślacy do siatki swoich dzisiejszych rywali trafiali 144 razy. Natomiast poznaniacy zrewanżowali się naszym piłkarzom 128 golami. Najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy przeciwko Lechowi do dziś pozostaje jeden z członków sztabu szkoleniowego naszego zespołu, czyli Kazimierz Kmiecik, który zanotował 11 trafień. Tuż za jego plecami plasuje się Paweł Brożek ze swoimi 10 bramkami.

W ostatniej kolejce Lech pokonał w Lublinie Górnika Łęczna 2:1. Wisła natomiast w Płocku wygrała ze swoją imienniczką 3:2.

Mecz Lech Poznań - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 18.00.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Mecz w Poznaniu

Wpisany przez Bogdan

niedziela, 16 października 2016 00:18

Wisła Kraków wciąż jest ostatnia w tabeli, jednak wreszcie zaczęła regularnie punktować. Tym razem o zwycięstwo będzie jeszcze trudniej niż przed dwoma tygodniami - na jej drodze stanie poznański Lech.

„Kolejorz” fatalnie rozpoczął sezon. Pierwsze zwycięstwo odnieśli dopiero w 5. kolejce, gdy byli górą w starciu z Cracovią. Słaba postawa Wielkopolan zaowocowała zwolnieniem z pracy trenera Jana Urbana i zatrudnieniem chorwackiego szkoleniowca Nenada Bjelicy, pod którego wodzą lechici odnieśli dwa zwycięstwa, zanotowali również remis i porażkę.

Krakowian czeka prawdziwy maraton meczów z poznaniakami. Niedzielne starcie w lidze, potem piątkowy mecz z Bruk-Betem, a później kolejna podróż do stolicy Wielkopolski na mecz w Pucharze Polski. To wszystko jeszcze przed przerwą reprezentacyjną, w których drużyna narodowa zmierzy się w Bukareszcie z Rumunią i Wrocławiu ze Słowenią. Bilans po minionej przerwie na mecze międzypaństwowe na szczęście nie jest ujemny. – Krzysiek Mączyński, Richard Guzmics, Boban Jović, Alan Uryga grali, czy też uczestniczyli w zajęciach, cieszę się że wrócili zdrowi i nie ma żadnych problemów w tym żeby wrócili do pełnych treningów – podsumował występy wiślackich reprezentantów Dariusz Wdowczyk.

Wszyscy piłkarze są zdrowi, nie ma żadnych urazów, choć jak zaznaczył trener przez ostatnie dwa tygodnie głównie ofensywni zawodnicy musieli zmagać się z różnymi problemami – Zdenek Ondrasek był przeziębiony, Rafał Boguski, jak to określił szkoleniowiec, miał swoje problemy, które sprawiły, że nie mógł trenować. Na szczęście Paweł Brożek wraca do treningów na pełnych obrotach, a przed spotkaniem z Lechem nie ma żadnych urazów i Wdowczyk ma pełen przegląd, co do tego kogo zabrać w do meczowej 18. na mecz przy Bułgarskiej.

- Poznań to trudny teren, nie łatwo zdobywać tam punkty, ale myślę, że podbudowani tymi zwycięstwami w ostatnich spotkaniach, jedziemy tam optymistycznie nastawieni, ale musimy uważać, bowiem Lech też bardzo tych punktów potrzebuje. Tabela jest bardzo spłaszczona, kilka zwycięstw z rzędu może nas wywindować w górę, jak i kilka porażek może nas na tym dole zostawić – analizował obecną sytuację w Lotto Ekstraklasie wiślacki szkoleniowiec. Poznańską „Lokomotywę” napędzają bardzo szybcy i dobrze wyszkoleni skrzydłowi – Maciej Makuszewski i Szymon Pawłowski. – Do tej dwójki, zawsze dochodzą dwaj wysoko grający boczni obrońcy. Myślę, że Lech grając u siebie, przed swoimi kibicami, będzie chciał zagrać ofensywnie, przypuszczam, że będzie to Tetteh z kimś ofensywnym, a nie z Trałką (z dwójką defensywnych pomocników „Kolejorz” zagrał w Lublinie, gdzie pokonał Górnika Łęczna 2-1 – przyp. red.). Będą walczyli o trzy punkty, to jest normalne na swoim stadionie, ale myślimy o tym jak się przeciwstawić Lechowi i jak ich tę ofensywę wykorzystać – zaznaczył z uśmiechem Dariusz Wdowczyk. Początek spotkania w Poznaniu w niedzielę o 18:00. Rozjemcą będzie kluczborski arbiter Jarosław Przybył.


Źródło: skwk.pl

Tak gra Lech

Data publikacji: 15-10-2016 15:00


Po „burzliwej” przerwie reprezentacyjnej do gry wraca Ekstraklasa. W 12. kolejce przed Białą Gwiazdą trudne zadanie - wyjazdowy mecz z Lechem Poznań. Trener Wisły Dariusz Wdowczyk zapowiada walkę o trzy punkty. W starciu dwóch drużyn, które plasują się niżej niż powinny nie ma jednak faworyta. Na korzyść Wisły przemawia fakt, iż gospodarze przystąpią do spotkania osłabieni brakiem Macieja Makuszewskiego i Nickiego Bille Nielsena.


Lech w sezonie 2016/2017 zdążył wymienić trenera już po siedmiu kolejkach. Jana Urbana zastąpił Chorwat Nenad Bjelica, który w przeszłości jako piłkarz występował m.in. w Kaiserslautern czy Betisie Sewilla. Pod jego wodzą poznaniacy trzy razy wygrali oraz zanotowali po jednym remisie i porażce. W ostatniej kolejce przed spotkaniami kadry Kolejorz, podobnie jak i Wisła, w doliczonym czasie gry pokonał swojego rywala, którym był Górnik Łęczna. W niedzielnym starciu zwycięzca może być jednak tylko jeden! Oto z kim najprawdopodobniej zmierzą się Wiślacy:

Bramkarz: Matus Putnocky

Poznaniacy dysponują dwoma golkiperami prezentującymi bardzo wysoki poziom. Wydaje się, że większość ekstraklasowych klubów chciałaby mieć między słupkami Jasmina Buricia lub Matusa Putnocky’ego. Choć na początku sezonu miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie 29-letni Bośniak to od czasu przyjścia Nenada Bjelicy w bramce Kolejorza częściej melduje się o dwa lata starszy Słowak. Najpewniej więc i tym razem to sprowadzony przed startem ligi Putnocky będzie musiał powstrzymywać strzały Wiślaków.

Obrońcy: Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Tamas Kadar

Jedynym piłkarzem Lecha, który dotychczas rozegrał komplet minut, jest prawy obrońca - Tomasz Kędziora. 22-latek, który regularnie występował w juniorskich reprezentacjach nadal czeka na swój debiut w seniorskiej kadrze. Mimo kilku powołań od Adama Nawałki, wychowanek Falubazu Zielona Góra nie miał okazji zaprezentować się polskim kibicom. Po przeciwnej stronie boiska swój ósmy występ w tym sezonie zanotuje Tamas Kadar. 36-krotny reprezentant Węgier, który jest podstawowym elementem układanki w zespole Bernda Storcka, przed rozgrywkami miał zostać sprzedany do Lokomotiwu Moskwa. Z transferu nic nie wyszło i Madziar będzie starał pokazać się z jak najlepszej strony, by w przerwie zimowej odejść do silniejszej ligi. Dokładnie tak zrobi Paulus Arajuuri, który 1 stycznia zamieni zespół Lecha na Broendby Kopenhaga. W związku z tym rosły Fin coraz rzadziej występuje na boisku w Poznaniu i prawdopodobnie również tym razem zastąpi go duet Jan Bednarek - Lasse Nielsen. 20-letni Polak przebojem wdarł się do pierwszego składu Dumy Wielkopolski i nie zamierza oddawać szans na grę swoim konkurentom do miejsca obok Duńczyka, który przed tym sezonem całą karierę spędził na rodzimych murawach.

Pomocnicy: Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos, Darko Jevtić, Radosław Majewski, Szymon Pawłowski

Nazwiska w środkowej linii Kolejorza robią wrażenie. Najbardziej cofniętym z pomocników będzie zapewne Tetteh, który wywalczył miejsce w składzie kosztem kapitana klubu z ul. Bułgarskiej - Łukasza Trałki. Lech pragnący u siebie grać ofensywnie najprawdopodobniej desygnuje do gry Macieja Gajosa, który ma zdecydowanie więcej inklinacji ofensywnych niż wspomniany defensywny pomocnik. Przed Tettehem i Gajosem pojawi się Radosław Majewski, który wystąpi od pierwszej minuty kosztem kontuzjowanego Macieja Makuszewskiego. W związku z absencją skrzydłowego na prawą flankę przesunięty zostanie Darko Jevtić, który najczęściej rywalizuje jako środkowy ofensywny pomocnik. Na lewej stronie piłkarze Białej Gwiazdy będą musieli zwrócić uwagę na powracającego do dobrej dyspozycji Szymona Pawłowskiego. 17-krotny reprezentant Polski, który w kadrze nie zagrał ani jednego meczu o punkty, na razie zapisał na swoim koncie trzy asysty. Oby ten licznik nie ruszył w starciu z Wisłą.

Napastnik: Marcin Robak

Wobec kontuzji Nickiego Bille Nielsena jedynym nominalnym napastnikiem jest 33-letni Marcin Robak. Doświadczony snajper jest najlepszym strzelcem poznańskiej Lokomotywy z dorobkiem pięciu goli. 10-krotny reprezentant Polski charakteryzuje się dobrą grą w powietrzu i umiejętnością zastawienia się z piłką. Gdyby jednak 33-latek nie prezentował się optymalnie, na ławce pozostaje Dawid Kownacki, który nie jest może typowym „napadziorem”, lecz potrafi napsuć wiele krwi obrońcom przeciwnika.

Starcie dwóch uznanych w Polsce marek już w niedzielę o godzinie 18.00. Arbitrem spotkania będzie Jarosław Przybył z Kluczborka. Wisła zrobi wszystko, by kontynuować korzystną serię, lecz dopisanie kolejnych trzech punktów nie będzie łatwym zadaniem. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę, bo zwycięstwo może pozwolić opuścić strefę spadkową!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przed meczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Nadal jesteśmy na ostatnim miejscu i nadal potrzebujemy punktów

- Cierpliwość, dyscyplina i dokładność oraz ofensywny styl gry, nie zapominając oczywiście o obronie, to jest to na czym będziemy chcieli bazować. Zobaczymy natomiast jak to będzie wyglądało - mówił na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener "Białej Gwiazdy", Dariusz Wdowczyk, który odniósł się tymi słowy przede wszystkim do przeprowadzanej przez sztab szkoleniowy Wisły analizie taktycznej naszego najbliższego ligowego rywala, którym będzie poznański Lech.

Zespoły Ekstraklasy wracają do gry po pauzie, którą spowodowała przerwa na mecze reprezentacyjne. Co ważne - w tym okresie żaden z wiślaków nie "wypadł" trenerowi z powodu kontuzji, a co więcej - skład zostanie wzmocniony o piłkarzy wracających po okresie rehabilitacji.

- Przede wszystkim cieszę się z tego, że zawodnicy, którzy grali, czy też byli na zgrupowaniach w różnych reprezentacjach, jak Rysiek Guzmics, Boban Jović, czy Alan Uryga i Krzysiek Mączyński - wrócili zdrowi i że nie ma żadnych problemów w tym, żeby weszli w trening. Przez ten czas mieliśmy wprawdzie swoje problemy, bo Zdeněk Ondrášek był przeziębiony i przez chwilę nie trenował, a Paweł Brożek dopiero dochodził do siebie, bo też dopiero zaczął pracować na pełnych obrotach. Pewne problemy miał również Rafał Boguski, który też nie mógł z nami trenować, ale najważniejsze jest teraz to, że wszyscy są zdrowi i że nie mamy żadnych urazów. Cieszy mnie to, że w ostatnich meczach zdobywaliśmy punkty, ale też nadal jesteśmy na ostatnim miejscu i nadal tych punktów potrzebujemy - mówił trener Wisły.

Wiślaków po reprezentacyjnej przerwie czeka od razu trudne zadanie, bo wyjazd do Poznania na mecz z Lechem to nie jest zdanie z gatunku "łatwych".

- Lech i sam Poznań to bardzo trudny teren i nie jest łatwo zdobywać tam punkty, ale podbudowani zwycięstwami w ostatnich spotkaniach pojedziemy nastawieni optymistycznie, aczkolwiek musimy uważać, bo Lech również potrzebuje punktów. Tabela jest bardzo spłaszczona. Kilka zwycięstw z rzędu może nas wywindować w jej górę. Tak jak i kilka porażek może nas znów na tym dole zostawić. Musimy być bardzo uważni i dobrze byłoby gdybyśmy podtrzymali passę zwycięstw w lidze, czy też dobrych rezultatów. Lech nie jest łatwym przeciwnkiem. Szczególnie na swoim stadionie, ale też ma swoje mankamenty, które będziemy się starali wykorzystać. Robiliśmy dokładną analizę gry Lecha Poznań, a mamy jeszcze kilka dni, żeby się do tego meczu przygotować. Wierzę w to, że będziemy w Poznaniu gotowi na 100% - uważa Wdowczyk.

- Gdy przychodzi przerwa na reprezentację, to przychodzi chwila rozluźnienia. Ci zawodnicy, którzy jadą na zgrupowania, mają "głowy" przy meczach kadry, a Ci którzy zostają mają chwilę rozprężenia od cotygodniowej piłki ligowej i teraz musimy ich znów zmobilizować, wrzucić na odpowiednie tory, skoncentrować na kolejnym spotkaniu. Lech Poznań to trudny przeciwnik i musimy być przygotowani nie tylko fizycznie. Muszę jednak powiedzieć, że piłkarze w tych dniach trenowali bardzo solidnie, ale musimy się też przygotować mentalnie i przypomnieć sobie o co walczymy i co jest nam potrzebne. A że nadal jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, więc w każdym meczu potrzebujemy punktów - mówił trener Wisły

- Lech u siebie, na swoim stadionie i przed swoimi kibicami będzie chciał zagrać ofensywnie. Przypuszczam, że na środku będzie to Tetteh z kimś ofensywnym, a nie Tetteh z Trałką. Będą walczyli o trzy punkty, bo to jest normalne, ale myślimy o tym jak przeciwstawić się Lechowi na ich stadionie - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Poznań to nie jest łatwy teren

- Gdy cała obrona gra na zero to i ofensywnym zawodnikom jest łatwiej, bo można strzelić jedną bramkę i wygrać mecz. To jest podstawa i musi to być coraz częściej wprowadzane w naszą grę, że "gramy na zero z tyłu". Udało się to ostatnio dwa razy na własnym stadionie i mam nadzieję, że teraz uda się to także na wyjeździe - mówił obecny na dzisiejszej przedmeczowej konferencji prasowej bramkarz Wisły Kraków, Michał Miśkiewicz.

- Poznań to nie jest łatwy teren, ale gdy jesteśmy solidni z tyłu to i z przodu coś wpadnie i będzie nam łatwiej wygrywać mecze i przywozić też dobre wyniki z meczów wyjazdowych, gdzie też wypadałoby punktować. I to najlepiej wygrywając. Zawsze pomoże to nam w tym, aby przeskoczyć kolejne drużyny w tabeli - dodał "Misiek".

- Jesteśmy na dziś w takiej sytuacji, że musimy walczyć z każdym. Potrzebne nam są punkty, bo naszym optymalnym celem jest górna ósemka - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje

Znów grali do końca! Lech - Wisła 1-1

Przed wyjazdem do Poznania wszyscy mieliśmy świadomość, że nie będzie to dla nas łatwy mecz, ale gdy się rozpoczął okazało się, że to jednak wiślacy mieli zdecydowanie więcej w nim do powiedzenia. Niestety swoich licznych okazji nie wykorzystaliśmy, a tę skutecznie zakończył Lech i od 69. minuty przegrywaliśmy 0-1. Wisła znów walczyła jednak do końca i w doliczonym czasie gry wyrównał rezerwowy dziś Paweł Brożek, więc ostatecznie "Biała Gwiazda" w Poznaniu zremisowała!

Na mecz z Lechem trener Dariusz Wdowczyk zdecydował się na dwie zmiany - jedna to ta w bramce, a druga w defensywie, bo "Biała Gwiazda" znów wystąpiła z Arkadiuszem Głowackim w wyjściowym składzie.

Początek należał jednak zdecydowanie do gospodarzy, którzy już w 5. minucie mogli prowadzić. Po dograniu do Dariusza Formelli ten znalazł się oko w oko z Łukaszem Załuską, tyle że pomocnik Lecha zdecydowanie ułatwił interwencję naszemu bramkarzowi, bo uderzył dokładnie tam, gdzie Załuska już leżał! Trzy minuty później nasz golkiper byłby już zapewne bez szans, ale próba Darko Jevticia z dystansu obiła naszą poprzeczkę! Groźnie mogło być także w minucie trzynastej, ale uderzenie Macieja Gajosa przeleciało jednak obok bramki.

Po tym początkowym okresie - z sytuacjami dla gospodarzy - do głosu doszli wreszcie wiślacy. I już po kwadransie swoją pierwszą okazję mógł mieć Rafał Boguski, bo dostał piłkę w polu karnym Lecha, ale było też w nim zbyt ciasno od obrońców, aby skutecznie zakończyć ten atak. O wiele ciekawiej mogło być za to w minucie 20. Świetnie piłkę przejął Głowacki i posłał długie zagranie po skrzydle. Boguski wrzucił do środka, wprawdzie nie do końca precyzyjnie, ale futbolówkę przejął jeszcze Patryk Małecki, tyle że uderzył niecelnie.

Teraz to Wisła była zespołem, który atakował groźniej i swoją szansę mógł mieć też w 23. minucie Zdeněk Ondrášek, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w wykonaniu Bobana Jovicia - uderzył niedokładnie. Podobnie piłkę źle przymierzył w 26. minucie Boguski, któremu dobrze zgrał ją Ondrášek, ale nasz pomocnik mierzył zdecydowanie zbyt wysoko. Niżej, ale także niecelnie - już dwie minuty później - strzelał Małecki, a na celny strzał wiślaków doczekaliśmy się wreszcie w minucie 32. Krzysztof Mączyński łatwo ograł Abdula Aziza Tetteha, ale jego strzał - choć na raty - złapał Matúš Putnocký.

W 39. minucie wydawało się, że Wisła może zdobyć gola. Na skrzydle pokazał się Jović i dograł do środka. Piłka odbiła się od nogi obrońcy Lecha, ale nabiegał na nią jeszcze Boguski, tyle że i tym razem uderzył ponad bramką! Można tylko powiedzieć - szkoda. Podobnie jak i żałować można próby z 43. minuty, kiedy to zbyt lekko uderzał Ondrášek i Putnocký futbolówkę złapał.

Do przerwy było więc 0-0 i choć to Lech był cześciej przy piłce, to więcej okazji i lepsze operowanie futbolówką było dziełem wiślaków. Z nadzieją można więc było oczekiwać drugiej części spotkania.

I tą wiślacy rozpoczęli dobrze, bo już w 49. minucie po podaniu od Boguskiego swoją szansę miał Mączyński, ale na swoje nieszczęście źle trafił w piłkę i zamiast uderzenia wyszło z tego podanie do Putnocký'ego. Ten musiał wykazać się w 56. minucie, kiedy to po faulu na Ondrášku z rzutu wolnego uderzył Głowacki. Zaraz zaś potem swoją następną szansę miał Boguski, ale już niemal tradycyjnie w tym meczu - uderzył ponad bramką! Chwilę później zablokowany został jeszcze Ondrášek i wciąż było 0-0.

Ale też nic dziwnego, bo wiślacy grali niestety bardzo niedokładnie. Jak choćby w 66. minucie, kiedy to łatwo piłkę stracił Tetteh, ale nasza kontra kończy się bardzo niecelnym podaniem Ondráška do Mateusza Zachary, którego zaraz potem zastąpił Paweł Brożek.

Niestety zanim "Brozio" mógł się choćby z piłką przywitać - Wisła straciła gola! Przebitkę z boku boiska z Jevticiem przegrał Sadlok, a ten świetnie to wykorzystał, ruszył na naszą bramkę i strzałem w długi róg pokonał Załuskę! Zamiast więc prowadzenia Wisły, która przeważała, mieliśmy prowadzenie Lecha!

Wisła starała się na to niepowodzenie szybko odpowiedzieć, a dokładniej aktywny Małecki, który starł się w polu karnym Lecha z Tomaszem Kędziorą, ale gwizdek sędziego - mimo protestów "Małego" - milczał. Podobnie było zresztą też po drugiej stronie, gdzie Radosław Majewski upadł powstrzymywany przez Denisa Popoviča. Mieliśmy więc dwie kontrowersje, ale też wiślacy niewątpliwie wciąż starali się odrobić straty. Po kolejnej jednak akcji poznaniacy szczęśliwie się wyratowali, wybijając piłkę tuż sprzed swojej bramki i choć szansę miał jeszcze Jović, to jego próba została zablokowana.

Oczywiście bardziej ofensywna gra Wisły dawała okazje do kontrataków Lechowi i po jednym z nich i faulu z rzutu wolnego tylko nieznacznie - już w 86. minucie - pomylił się Jevtić.

Wisła znów walczyła jednak do końca i w doliczonym czasie tego meczu Sadlok dograł ze skrzydła, na piłkę nie zdołał nabiec wprawdzie Ondrášek, ale zrobił to biegnący tuż za nim Brożek i wyrównał stan rywalizacji. 1-1 i takim też wynikiem cały ten mecz się zakończył! Z jednej strony możemy wprawdzie czuć niedosyt, ale z drugiej - wiślacy znów wykazali się charakterem. Gra do ostatniego gwizdka musi się bowiem podobać i musi być doceniona!

Źródło: wislaportal.pl


Tradycyjnie gramy do końca. Lech Wisła 1:1

Standardowo punkty zdobyte w końcówce, jednak niedosyt znów pozostaje.

Gramy do końca

W Poznaniu zobaczyliśmy naprawdę niezłe spotkanie w wykonaniu Wiślaków. Raz po raz zawodnicy BG gościli pod bramką Kolejorza, jednak za każdym razem brakowało konkretów, albo ostatniego podania, albo dobrego strzału. PierwsQza połowa bardzo wyrównana, obie drużyny głównie skoncentrowane były na tym żeby bramki nie stracić. Druga odsłona to już zupełna dominacja Wisły, która jednak przewagi długo nie potrafiła zamienić na bramkę. Gospodarze, których można pochwalić za dobrą grę w obronie wykazali się cierpliwością i zostali za nią nagrodzeni. Bramka na 1:0 wyniknęła przede wszystkim z błędu doskonale grającego do tej chwili Guzmicsa i dobrej indywidualnej akcji Jevitcia. Jednak Wiślacy nie stracili głowy i wykazali się tym, co ostatnio jest wizytówką BG, grą do końca. Tym razem to Paweł Brożek okazał się szczęśliwym strzelcem.

Krzysiu Mączyński – Pan Piłkarz

Na słowa uznania zasługuje cała linia defensywna, która skutecznie utrudniała przez niemal cały mecz stwarzanie dobrych sytuacji zawodnikom Lecha. Na zdecydowanego lidera tej formacji wyrasta Rysiek Guzmics, który wygrał dziś chyba wszystkie pojedynki powietrzne. W środku pola niepodzielnie rządził dziś najlepszy na boisku Krzysiek Mączyński. Zawodnik zaprezentował reprezentacyjną formę, na jaką czekaliśmy od początku sezonu. Wychowanek Wisły zaliczył niezliczoną ilość odbiorów. Prawie w każdej sytuacji był szybszy od rywala, doskonale czytając grę. Do tego w wielu sytuacjach brał ciężar rozgrywania na swoje bramki. Do dobrej formy reprezentanta Polski dostosował się partner z centralnej części boiska, Dennis Popović, będący ostatnio w naprawdę dobrej dyspozycji. Najlepszy zawodnik Wisły w obecnym sezonie, Patryk Małecki utrzymał wysoki poziom z poprzednich meczów. W swoim stylu raz po raz wykazywał się rajdami lewą stroną boiska, wielokrotnie wrzucając piłkę w pole karne. Tym razem dobra gra „Małego” nie znalazła przełożenia na konkretne liczby, chociaż wydaje się, że w drugiej połowie sędzia powinien podyktować rzut karny za faul na Patryku. Z drugiej strony bardzo aktywny był dziś Rafał Boguski, w jego przypadku zabrakło dobrego strzału, w wielu sytuacjach jakie stworzyli mu koledzy. Swoje zagrał Zdenek Ondraszek, jak zwykle imponując siłą i poświęceniem. Czechowi znowu nie udało się zdobyć bramki. Brak skuteczności to jedyne co można mu zarzucić i co sprawia, że dziś gra w Ekstraklasie, a nie w Premier League. Paweł Brożek zaczął dzisiejsze spotkanie na ławce. Pewnie przemilczelibyśmy jego udział w tym meczu, gdyby nie jeden kontakt z piłką. W doliczonym czasie, „Brozio” znalazł się tam gdzie być powinien, pokazując, że dalej posiada instynkt snajpera.

Akcja po akcji

Lepiej w mecz weszli gospodarze. To oni doszli do pierwszej i najlepszej (poza bramką) sytuacji podbramkowej. 5 min. indywidualny błąd Popovicia, szybka wymiana podań ofensywnych zawodników Lecha, przed Załuską staje Formella, lecz uderza źle, pozwalając Załusce spokojnie złapać piłkę. 4 minuty później świetne, techniczne uderzenie z dystansu Jevticia, piłka odbija się od poprzeczki i wychodzi na aut bramkowy.

W dalszej części meczu gra była bardzo wyrównana, toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Konkretnych akcji podbramkowych było jednak jak na lekarstwo. Wisła próbowała głównie strzałów z dystansu. Najgroźniejszy oddał chyba Krzysztof Mączyński w 33 min. jednak bez większych problemów poradził sobie z niezłym uderzeniem Putnocky.

Od początku drugiej połowy inicjatywę przejęli Wiślacy, jednak dalej nie znajdowało to przełożenia na konkretne okazje. W 56 min, celnie z rzutu wolnego uderzył Arek Głowacki, jednak w tym uderzeniu zabrakło mocy.

70 min. jedna z niewielu sytuacji w drugiej połowie, kiedy na wysoki pressing zdecydowali się gospodarze. Najpierw Guzmics dobrze odzyskał piłkę, potem zagrał ją „na minę” do Sadloka. Obrońca BG pod pressingiem Jevticia stracił fubolówkę. Serb popędził z nią w kierunku bramki Załuski, następnie precyzyjnym uderzeniem pokonał golkipera. Niespodziewanie to Kolejorz obejmuje prowadzenie.

Po straconej bramce przewaga Wisły jeszcze się zwiększyła, co udało się zamienić na wyrównującego gola dopiero w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Płaskie dośrodkowanie z lewej strony Sadloka, piłka mija walczących ze sobą Onraszka i Bednarka, a na 5-tym metrze niepilnowany znajduje się Brożek, który bez trudu umieszcza piłkę w siatce, ustalając wynik spotkania na 1:1.

Znowu nieźle, znowu niedosyt

Po raz kolejny Wiślacy pokazali niezwykły charakter i walkę do samego końca. Widać było, że niezwykle zależy im na dobrym wyniku w tym spotkaniu. Wydaje się, że to zawodnicy Wisły zasłużyli dziś na zwycięstwo, a na pewno porażkę trzeba było by potraktować jako rezultat niesprawiedliwy. Po raz kolejny możemy być zadowoleni z gry Wiślaków, a także z punktu wywalczonego na ciężkim terenie. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostaje niedosyt, poza tym 1 punkt nie zmienia naszej pozycji, która zupełnie nie oddaje formy w jakiej znajduje się nasza drużyna. Odbicia się od dna musimy poszukać w kolejnym spotkaniu, w piątek z Termalicą.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Podział punktów po dobrej grze

W Poznaniu bez zwycięzcy. Biała Gwiazda po solidnym spotkaniu w swoim wykonaniu zremisowała przy Bułgarskiej z Lechem 1:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył w 69. minucie Darko Jevtić, a wyrównał w doliczonym czasie gry Paweł Brożek.

W przedostatnim meczu 12. kolejki Ekstraklasy Wisła mierzyła się na wyjeździe z poznańskim Lechem. Przed spotkaniem odsłonięta została lokomotywa, która stanęła przed Inea Stadionem. Sympatycy Białej Gwiazdy liczyli, że podopiecznym Dariusza Wdowczyka uda się przerwać święto kibiców i wykoleić Kolejorza!

Pierwszą sytuację wypracowali sobie jednak gospodarze. Po błędzie Popovicia prawą stroną przedarł się Robak, który zgrał piłkę do Formelli. Powracający do podstawowego składu Kolejorza gracz w niemal stuprocentowej sytuacji uderzył wprost w wychodzącego z bramki Łukasza Załuskę. W odpowiedzi na strzał z dystansu zdecydował się Małecki, lecz jego próbie zabrakło precyzji. Bardzo groźnie pod bramką Białej Gwiazdy zrobiło się w 9. minucie. Po szybkiej kontrze Lecha zza pola karnego przymierzył Darko Jevtić, a futbolówka ostemplowała poprzeczkę krakowian. Trzy minuty później z 30 metrów huknął Gajos, jednak równie mocno, co niecelnie.

Brakowało tylko skuteczności

Pod polem karnym poznańskiej Lokomotywy zagotowało się w 15. minucie, gdy Jović wrzutem z autu uruchomił Ondraska. Czech oddał piłkę Boguskiemu, a ten minął jednego z obrońców, lecz w ostatniej chwili uprzedził go Jan Bednarek. Kolejną szansę pięć minut później stworzył sobie Małecki, który strzałem z ostrego kąta nie zdołał zmieścić futbolówki w świetle bramki Putnocky'ego. Szkoda, że chwilę wcześniej w ostatniej chwili Bednarek ściągnął piłkę z nogi Ondraska. Bardzo aktywny Kobra główkował w 24. minucie obok bramki 31-letniego bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później po raz kolejny z dystansu uderzył Gajos, jednak nie był to wymagający strzał. Następnie po sprytnym zagraniu piętą Ondraska z 20 metrów strzelił Boguski, lecz nad poprzeczką. Przy Bułgarskiej działo się dużo, lecz obu zespołom brakowało skuteczności. Najlepszym tego dowodem był niecelny strzał Małeckiego zza pola karnego z 29. minuty meczu.

Sto dwadzieścia sekund później z tego samego miejsca uderzył Krzysztof Mączyński. Putnocky wypluł piłkę przed siebie, jednak nie na tyle daleko, by zdążył do niej dopaść któryś z wiślackich napastników. Biała Gwiazda była stroną bardziej aktywną, jednak poczynaniom krakowian brakowało kropki nad i. Tak było również w przypadku Boguskiego, który na linii pola karnego dopadł do bezpańskiej piłki i huknął nad poprzeczką. Także Zdenek Ondrasek w 43. minucie stworzył groźną sytuację, ale uderzył zbyt lekko i futbolówka wpadła w „koszyczek” Putnocky'ego.

Drugą połowę od mocnego uderzenia mógł rozpocząć Mączyński... gdyby jego strzał był o wiele mocniejszy. Niestety próba 20-krotnego reprezentanta Polski trafiła wprost w ręce słowackiego bramkarza gospodarzy. Putnocky ponownie musiał interweniować w 55. minucie, po groźnym strzale z rzutu wolnego Arkadiusza Głowackiego. Kilkanaście sekund później po raz trzeci w dzisiejszym spotkaniu Rafał Boguski w niezłej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 63. minucie jeden z defensorów Lecha w ostatniej chwili zblokował próbę Ondraska. Dwie minuty później Boguski próbował zaskoczyć Putnocky'ego uderzeniem przewrotką, jednak futbolówka minęła lewy słupek bramki Kolejorza.

Pierwsza groźna akcja Lecha w drugiej części spotkania przyniosła bramkę. Po stracie Sadloka z boku pola karnego znalazł się Darko Jevtić, który mierzonym strzałem po ziemi pokonał Załuskę. Choć Wisła przeważała całą drugą połowę to jeden moment nieuwagi sprawił, że to drużyna Dariusza Wdowczyka musiała gonić rezultat. Bardzo blisko wyrównania było w 83. minucie, gdy najpierw Putnocky w niesamowity sposób powstrzymał Lecha przed utratą bramki samobójczej, a chwilę później dobitkę Jovicia skutecznie zablokowali poznańscy defensorzy. W odpowiedzi z wolnego przymierzył najlepszy wśród gospodarzy Jevtić, lecz piłka nieznacznie minęła okienko Załuski.

Co się odwlecze... Brożek ciągle groźny!

I gdy sędzia doliczył cztery minuty, w pierwszej akcji dodatkowego czasu gry Maciej Sadlok zagrał wzdłuż pola karnego, piłkę trącił Ondrasek, a wprowadzony w drugiej połowie Paweł Brożek z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki Putnocky'ego! Była to ostatnia godna odnotowania akcja meczu - tak szczęśliwa dla kibiców Wisły!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Remis w Poznaniu

Wpisany przez Bogdan

poniedziałek, 17 października 2016 15:07


Wynik spotkania otworzył Darko Jevtić, który wykorzystał błąd Macieja Sadloka, a wyrównał już w doliczonym czasie gry Paweł Brożek.

Już na początku meczu zakotłowało się na boisku. Patryk Małecki był faulowany przez Tomasza Kędziorę i „Mały” musiał „wyjaśniać” lechicie jego nieładne wejście. Po chwili poznaniacy mogli wyjść na prowadzenie – na małej przestrzeni rozegrali piłkę w rogu pola karnego, jednak Dariusz Formella strzelił słabo i Łukasz Załuska nie miał problemów z chwyceniem piłki. W 9. minucie znów bardzo blisko byli zawodnicy „Kolejorza”. Jevtić technicznie uderzył z szesnastego metra, a futbolówka zatrzymała się dopiero na poprzeczce. Cztery minuty później Maciej Gajos chciał zaskoczyć wiślackiego golkipera strzałem z prostego podbicia, ale nie trafił nawet w światło bramki.

Po tych trzech akcjach Lecha, tempo troszeczkę siadło. W 20. minucie z dobrej strony pokazali się wiślacy – z kontrą prawym skrzydłem popędził Rafał Boguski, piłkę z nogi Zdenkowi Ondraskowi wybił jeden z obrońców poznańskiej drużyny, zebrał ją jeszcze Małecki, jednak trafił w boczną siatkę. Trzy minuty później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niecelnie główkował czeski napastnik „Białej Gwiazdy”. W 28. szybki, jednak bardzo niedokładny strzał z dystansu oddał Małecki. Pół godziny gry to nieustanna wymiana ciosów, jednak żadna strona nie potrafiła zagrozić przeciwnikom. W 32. minucie Krzysztof Mączyński minął dwóch zawodników, uderzył sprzed szesnastki, piłkę wypluł Matus Putnocki, jednak nie było tam żadnego z piłkarzy Wisły by dobić to uderzenie. Dziesięć minut później celny, ale słaby strzał oddał Ondrasek. Było to zwieńczenie ładnej dla oka akcji Małeckiego i Mączyńskiego, jednak to wykończenie pozostawiało wiele do życzenia. Putnocki tym razem nie miał problemów z pewnym chwytem.

Pierwsza połowa ligowego klasyku nie zachwyciła, gra toczyła się częściej w środku pola, o czym świadczyła niewielka liczba celnych strzałów – Lech oddał trzy, a Wisła dwa. Trzecie cele uderzenie wiślacy oddali tuż po przerwie, w 49. minucie. „Mączka” znalazł się na 18. metrze, przyjął piłkę, jednak uderzył bardzo delikatnie i futbolówka ledwo dotoczyła się do rąk Putnockiego.

W 55. minucie faulowany na 25. metrze był Ondrasek z rzutu wolnego dobrze, mocno uderzył Arkadiusz Głowacki, jednak piłkę do boku odbił golkiper „Kolejorza”. Dobiegł do niej jeszcze Małecki, dośrodkował w kierunku Boguskiego, jednak ten miał bardzo rozregulowany celownik i po raz kolejny nie trafił nawet w bramkę. Wisła miała przewagę, jednak to piłkarze Lecha otworzyli wynik spotkania. Sadlok fatalnie i nieodpowiedzialnie próbował wyprowadzić piłkę, przejął ją Jevtić, wpadł w pole karne i płaskim strzałem po ziemi w długi róg pokonał Załuskę.

W 82. minucie po bilardzie w polu karnym wyrównać mogła Wisła. Jović przerzucił do Małeckiego, ten nawinął obrońcę, uderzył jednak niecelnie i wyszło z tego dośrodkowanie, które przepchnął jeszcze Ondrasek, a z sześciu metrów Jović trafił w obrońców „Kolejorza”. W 86. z rzutu wolnego uderzał Jevtić, jednak minimalnie obok słupka. Gdy wydawało się, że Lech dowiezie skromne zwycięstwo do końca, „Biała Gwiazda” wyrównała. Z lewej strony wrzucił Sadlok, z piłką minął się Ondrasek, do niej dopadł Brożek i z najbliższej odległości wpakował ją do bramki Putnockiego.

Wisła po raz kolejny ratuje wynik w końcówce, tym razem udało się wywalczyć cenny punkt, na trudnym poznańskim terenie. W następnej kolejce do Krakowa przyjedzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza, a Lech uda się na kolejny ligowy klasyk – do Warszawy.

Lech Poznań – Wisła Kraków 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Jevtić 69, 1:1 Brożek 91.

Lech: Putnocky – Kędziora, Nielsen, Bednarek, Kadar – Tetteh – Formella, Gajos (Trałka 88), Jevtić, Pawłowski (Majewski 63) – Robak (Kownacki 75).

Wisła: Załuska – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Boguski (Brlek 80), Mączyński, Popović (Cywka 88), Małecki – Zachara (Brożek 68), Ondrasek.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Żółte kartki: Kędziora – Mączyński, Głowacki, Ondrasek.

Widzów: 20 158.


Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Możemy być zadowoleni

- Przede wszystkim myślę, że ten mecz mógł się podobać. Chciałbym pogratulować swojej drużynie dobrej, zdyscyplinowanej, solidnej gry. Od strony taktycznej zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Nie perfekcyjne, bo przydarzył nam się jeden błąd, po którym straciliśmy bramkę - powiedział po zremisowanym meczu z Lechem Poznań trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Oceniając całe spotkanie to my byliśmy zespołem, który nadawał ton grze. Byliśmy częściej przy piłce, poza pierwszymi fragmentami spotkania, kiedy to Lech stworzył sobie sytuacje do strzelenia bramki, ale cieszę się, że graliśmy do końca i że udało nam się wyrównać. Nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu - dodał trener Wisły.

- Graliśmy dziś otwarte spotkanie, o zwycięstwo. Wychodzimy z naszych problemów. Dalej jesteśmy na ostatnim miejscu i potrzebujemy punktów w każdy meczu. Myślę, że te siedem porażek, które są już za nami nie odzwierciedlają poziomu tego zespołu. Po okresie przerwy na reprezentacje jestem zadowolony z realizacji tego, co sobie nakreśliliśmy. Szkoda że nie udało nam się zdobyć trzech punktów, ale możemy być zadowoleni. Cześć zawodnikom za to, że grali do końca i zmienili rezultat tego meczu - dodał Wdowczyk.

Trener zapytany zaś o zmianę w bramce, odpowiedział: - Być może dlatego zagrał Łukasz Załuska, żeby to była niespodzianka.

Źródło: wislaportal.pl


Nenad Bjelica: - Remis jest sprawiedliwy

⁃ W pierwszych 15-20 minutach mieliśmy swoje szanse. Mieliśmy strzał w poprzeczkę, okazję Formelli. Później graliśmy gorzej, byliśmy w swojej grze spóźnieni. Remis jest sprawiedliwy. Cała drużyna nie grała na swoim normalnym poziomie i musimy przeanalizować dlaczego tak się działo - powiedział po meczu z Wisłą, opiekun poznańskiego Lecha, Nenad Bjelica.

- Bramka którą strzelił przeciwnik była zasłużona. Gdybyśmy wygrali, to nie byłby to zasłużony wynik. Gdyby ta bramka nie padła to powiedziałbym to samo. To był najsłabszy mecz, który rozegrał Lech, od kiedy jestem trenerem. Przeciwnicy byli od nas szybsi, byli zawodnicy, którzy nie grali na swoim normalnym poziomie. Taki jest rezultat i musimy to spokojnie przeanalizować - przyznał Bjelica.

⁃ Wisła była w takiej samej sytuacji, jak my. Też mieli zawodników na kadrze. Bramka dla Wisły była zasłużona, nie szukam żadnych usprawiedliwień. Może i dobrze, że straciliśmy tę bramkę, bo może dzięki temu niektórzy piłkarze się obudzą - zakończył trener Lecha.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Patryk Małecki: - Każdy mecz gramy o życie

⁃ Czuję niedosyt. Powinniśmy tutaj wygrać. Z przebiegu meczu i obiektywnie patrząc - byliśmy lepszą drużyną, ale wynik 1-1 też jest dobry, bo graliśmy na ciężkim terenie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Lech ma mocną drużynę i ten jeden punkt też nas zadowala, bo jeszcze nie jedna drużyna straci tutaj punkty - powiedział po meczu z Lechem pomocnik Wisły Kraków, Patryk Małecki.

⁃ Zawsze gramy do końca. Sami sobie strzeliliśmy bramkę, po naszej głupiej stracie, ale nie położyliśmy się, nie zamartwialiśmy się. Graliśmy do końca i chwała chłopakom za to, że udało nam się strzelić tę jedną bramkę. Drużyny, które tutaj przyjeżdżają, nie mają wiele sytuacji, a jak już mają, to powinny je z zimną krwią wykorzystać. Był na mnie rzut karny, nie wiem czemu sędzia go nie podyktował, może się czegoś bał? Nie wiem. Szkoda, bo gdybyśmy strzelili tego karnego, to byłaby szansa na zwycięstwo. Na ciężkim terenie zdobyć jeden punkt - to jest pocieszające - dodał wiślak.

⁃ My każdy mecz gramy "o życie". O to, aby wygrzebać się z tego ostatniego miejsca. Nie patrzymy na to co było za nami, ale na to co jest przed nami. Kolejny mecz jest przede wszystkim u siebie. Trudny przeciwnik, ale trzeba wyjść i zagrać od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Tak jak dzisiaj, ale przede wszystkim chcemy zdobyć trzy punkty - zakończył Małecki.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Ja sam spokojnie mogłem pokusić się o dwie bramki

⁃ Wolelibyśmy na pewno wcześniej strzelać bramki i w tak dramatycznych okolicznościach nie gonić wyniku, ale dobrze też, że dzisiaj strzelamy i chociaż ten jeden punkt wywieźliśmy z Poznania - powiedział po meczu z Lechem Rafał Boguski.

⁃ Na pewno cieszyłem się kiedy "Brozio" strzelił bramkę na 1-1, ale z przebiegu spotkania jest niedosyt. To my przeważaliśmy, to my mieliśmy inicjatywę, my mieliśmy więcej sytuacji. Ja sam spokojnie mogłem pokusić się o dwie bramki. Na pewno jest więc niedosyt. Może sytuacje, które miałem, nie będą śnić mi się po nocach, ale przez kilka dni będą siedziały w głowie, bo naprawdę były to dogodne sytuacje i chociaż jedną powinienem zakończyć przynajmniej celnym strzałem na bramkę - przyznał Boguski.

⁃ Na pewno to co w ostatnich meczach zaprezentowaliśmy pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Mamy niezłą serię, teraz będziemy grali u siebie i obyśmy to podtrzymali - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Cieszę się, że idziemy w dobrym kierunku

⁃ Na pewno cieszy to, że na tak trudnym terenie potrafiliśmy zremisować, strzelając bramkę w dziewięćdziesiątej minucie. Po raz kolejny. Bardziej cieszy mnie jednak gra, bo w drugiej połowie zdominowaliśmy Lecha i tak naprawdę zasłużyliśmy na o wiele więcej - powiedział po remisie w Poznaniu, strzelec jedynej w nim dla nas bramki, Paweł Brożek.

⁃ Dla mnie indywidualne statystyki też są ważne, ale cieszę się, że idziemy w dobrym kierunku. Parę tygodni temu przegrywając 0-1 myślę, że nie wywieźlibyśmy stąd punktu. Przede wszystkim drużyna jest silna mentalnie i widać, że piłkarsko jest coraz lepiej - mówił wiślak.

⁃ Miałem nauczkę w meczu ze Śląskiem, kiedy wyszedłem na mecz bez przygotowania. W tamtym meczu nic nie mogłem dać drużynie, bo nie było mnie na wiele stać. Spokojnie potrenowałem, mam teraz czas do kolejnego spotkania. Myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Po wejściu na boisku troszeczkę "przytkało", jak to w takich momentach, ale uważam że nie było źle - przyznał Brożek.

⁃ Miałem teraz dwa tygodnie przerwy, w tamtym tygodniu trenowałem indywidualnie. Wydaję mi się, że nie potrzebuję dużo czasu, żeby być w swojej stuprocentowej dyspozycji i z dnia na dzień będzie coraz lepiej - zapowiada wiślak.

⁃ Wydaję mi się, że drużyna ruszyła z miejsca. Teraz kolejny, bardzo trudny przeciwnik. Na pewno jesteśmy w stanie pokonać Termalikę i będziemy do tego dążyć - powiedział napastnik Wisły.

⁃ Jeżeli chodzi o sprawy mentalne, to bardzo dużo dał nam mecz z Piastem, w którym potrafiliśmy wygrać w samej końcówce i potrafiliśmy wreszcie zagrać dobre spotkanie. Ten mecz pozwolił nam uwierzyć w to, że potrafimy grać w piłkę i wierzę, że tę drużynę stać na o wiele wiele więcej, niż to ostatnie miejsce - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Zapowiedź wyjazdu.
Zapowiedź wyjazdu.

Podsumowanie 12. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Bezbramkowy remis w meczu na szczycie naszej Ekstraklasy, w którym zmierzyły się Bruk-Bet Termalica z Jagiellonią, w pełni wykorzystała gdańska Lechia. Jej wygrana w Lubinie z Zagłębiem sprawiła, że teraz to gdańszczanie są samodzielnym liderem ligi. "Biało-zieloni" odrobili więc wszystko to co stracili przed tygodniem w przegranym wysoko meczu z Legią, bo ta doznała piątej już w tym sezonie porażki, przegrywają w Szczecinie z Pogonią. Passę meczów bez przegranej kontynuuje Wisła Kraków, która przysłowiowym "rzutem na taśmę" zremisowała z Lechem.


Piątek, 14 października:

Cracovia 1-0 Wisła Płock

1-0 Jakub Wójcicki (55.)

Drugi kolejny mecz z zespołem z Krakowa i drugi, po którym "Nafciarze" mogą przede wszystkim pluć sobie w brodę. W pierwszej połowie Dominik Furman zmarnował bowiem rzut karny i niejako za karę po stałym fragmencie gry "Pasy" skarciły beniaminka. Było to zresztą jedyne trafienie meczu i Cracovia po raz drugi z rzędu inkasuje komplet punktów.


Pogoń Szczecin 3-2 Legia Warszawa

1-0 Adam Frączczak (7.)
1-1 Miroslav Radović (24.)
2-1 Adam Frączczak (40. k.)
3-1 Rafał Murawski (72.)
3-2 Miroslav Radović (74.)

To na pewno nie tak miało być - przynajmniej w zamyśle piłkarzy i kibiców zespołu z Warszawy, który po rozbiciu w poprzedniej kolejce Lechii - miał niewątpliwie w planach zacząć piąć się w górę ligowej stawki. W Szczecinie to jednak Pogoń zaprezentowała skuteczniejszy futbol i choć po raz ostatni wygrała w lidze pod koniec sierpnia (!) to tym bardziej po tak długiej przerwie zwycięstwo - i to z aktualnym mistrzem Polski - musi smakować wybornie. I w nagrodę przeskakuje legionistów w tabeli. Dla warszawiaków to już piąta porażka w Ekstraklasie w bieżącym sezonie, co na pewno nie jest dobrym prognostykiem przed ich najbliższym wyjazdem. Do Madrytu.


Sobota, 15 października:

Górnik Łęczna 0-0 Arka Gdynia

O meczu Górnika z Arka powiedzieć można przede wszystkim tyle, że się odbył, bo emocji i jakości było tutaj tyle, co na lekarstwo. Mimo tego jego bohaterem był bramkarz gości Konrad Jałocha, który w kilku sytuacjach ratował swoją drużynę z opresji.


Piast Gliwice 2-1 Ruch Chorzów

1-0 Tomasz Mokwa (41.)
1-1 Jarosław Niezgoda (60.)
2-1 Aleksandar Sedlar (86.)

Małe derby Górnego Śląska padają łupem ekipy z Gliwic, która od porażki w Krakowie z Wisłą zalicza trzeci kolejny występ bez przegranej oraz drugi kolejny, który wygrywa. Do tego można powiedzieć, że wygrywa zasłużenie, bo choć "Niebiescy" zdobyli w Gliwicach bramkę po naprawdę ładnej akcji, to było to za mało, aby zdobyć punkty. Ruch spada więc za karę, po czwartej kolejnej porażce, do strefy spadkowej.


Zagłębie Lubin 1-2 Lechia Gdańsk

0-1 Rafał Janicki (5.)
0-2 Grzegorz Kuświk (31.)
1-2 Martin Nešpor (49.)

W pierwszej połowie na boisku w Lubinie dzieliła i rządziła tylko jedna drużyna i była to gdańska Lechia. Prowadzenie po niej było zasłużone i gdańszczanie - cytując klasyka - po wysokiej porażce w poprzedniej kolejce "zareagowali pozytywnie". Tyle tylko, że na drugą część meczu wyszły zupełnie inne zespoły. Gospodarze szybko zdobyli zresztą gola kontaktowego i gdyby byli skuteczniejsi - po godzinie gry sami mogli prowadzić! Tyle tylko, że nie byli - ani wtedy, ani później, więc ostatecznie pełna pula powędrowała na konto gdańszczan.


Niedziela, 16 października:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-0 Jagiellonia Białystok

Tak jak można się było spodziewać - stroną przeważającą byli w tym meczu goście. I tak jak można też było przypuszczać - taktyka gospodarzy polegała na tradycyjnym przeszkadzaniu, zwłaszcza Konstantinowi Vassiljevowi. I ogólnie rzecz ujmując to się piłkarzom Czesława Michniewicza udało. Wprawdzie najlepszą okazję do zdobycia gola mieli i tak goście, ale tę zmarnował Łukasz Burliga i po nudnym meczu obydwa zespoły podzieliły się punktami. I najbardziej ucieszyli się z tego w... Gdańsku.


Lech Poznań 1-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Darko Jevtić (69.)
1-1 Paweł Brożek (90.)

Bramki w doliczonym czasie gry to powoli znak firmowy zespołu "Białej Gwiazdy". Poza bezbramkowo zremisowanym meczem z Legią - taki gol daje wiślakom punkty po raz trzeci na przestrzeni trzech kolejek i można być pewnym, że w następnych naszych spotkaniach ktokolwiek nie byłby naszym rywalem - będzie się mieć na baczności. Przyznać trzeba jednak szczerze, że gdyby w Poznaniu Wisła miała lepiej ustawione celowniki - a zwłaszcza Rafał Boguski - ten mecz powinien zakończyć się z pełną pulą dla wiślaków! Mimo bowiem tego, że początek spotkania należał do gospodarzy, to animuszu wystarczyło im na około kwadrans. Potem do głosu doszła Wisła i to ona wręcz powinna zdobyć dwie-trzy bramki. Tak się nie stało i wiślacką niemoc indywidualną akcją ukarał Jevtić. Na nasze szczęście przypomniał o sobie Brożek i Wisła punktuje w lidze po raz czwarty z rzędu.


Poniedziałek, 17 października:

Korona Kielce 1-2 Śląsk Wrocław

0-1 Kamil Dankowski (69.)
1-1 Dani Abalo (83.)
1-2 Adam Kokoszka (85.)

Bardzo długo mecz w Kielcach był typową ligową młócką, aż świetnie z rzutu wolnego uderzył Dankowski i spotkanie solidnie się rozkręciło. Korona musiała ruszyć do ataków, na boisku zrobiło się więcej miejsca i gospodarzom udało się wyrównać. Ostatnie zdanie należało jednak do Śląska, który po czterech występach bez wygranej dopisuje komplet punktów. Dla Korony jest to natomiast już czwarta porażka z rzędu.

Źródło: wislaportal.pl

Aktualna tabela po 12 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_

Galeria sportowa