2016.10.22 Cracovia - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

Derbowa deklasacja!

Emocji nie brakowało od pierwszej do ostatniej minuty. W 10. kolejce Małopolskiej Ligi Trampkarzy Wisła Kraków 2002 w bardzo dobrym stylu pokonała Cracovię 2:0 po bramkach Aleksa Leśniaka i Jakuba Nazimka. I to na boisku przeciwnika!

Derbowe zwycięstwo Wisły 2002 w obiektywie Bartka Ziółkowskiego!

Nie było to z pewnością najspokojniejsze spotkanie w historii tych drużyn. Zarówno Wisła, jak i Cracovia chciały za wszelką cenę wygrać, ale umiejętności były zdecydowanie po stronie Białej Gwiazdy. Jednak pierwsze poważniejsze zagrożenie stworzyli gospodarze, kiedy po dobrze wykonanym rzucie rożnym z trudem piłkę na poprzeczkę sparował Bartosz Matoga, a Wiktor Martuszewski w sposób bardzo ekwilibrystyczny wybił piłkę z linii bramkowej. Od tego momentu, a była to 14. minuta meczu, coraz większą przewagę osiągała Wisła. I choć na początku Cracovia jeszcze broniła się przed strzałami z dystansu Aleksandra Buksy, będącego sam na sam z bramkarzem Aleksa Leśniaka i groźnie uderzającego w zamieszaniu głową jednego z zawodników Wisły, tak w 25. minucie wiślacy objęli prowadzenie.

Precyzyjnie z rogu dośrodkował Leśniak, a w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Jakub Nazimek, który z bliska wpakował piłkę do bramki. Wiślacy złapali wiatr w żagle i chwilę później powiększyli przewagę. W polu karnym wycięty został Wiktor Szywacz, do piłki pewnie podszedł Leśniak, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza Cracovii. Jeszcze przed przerwą piłka w siatce gospodarzy zatrzepotała po raz trzeci, ale sędzia dopatrzył się wątpliwego przewinienia Mireckiego.

Po zmianie stron gra nie zmieniła optyki. Wciąż Wisła była drużyną, która dominowała w posiadaniu piłki. Jednak z każdą minutą na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo, sędzia często musiał używać gwizdka, przez co gra była szarpana. Sporo akcji podopieczni trenera Adriana Filipka stworzyli sobie po stałych fragmentach gry. Najpierw Szywacz minimalnie niecelnie uderzał z rzutu wolnego, a później zarówno Nazimek jak i Mirecki dochodzili do świetnych sytuacji po rzutach rożnych, ale piłka albo była wybijana z linii bramkowej albo odbijała się od poprzeczki. Cracovia próbowała odpowiedzieć jedynie zaskakującym strzałem z dystansu, który na rzut rożny sparował Matoga.

Ostatnie minuty nie wskazywały na to, żeby Wisła mogła stracić bramkę, z kolei kolejną dobrą okazję miał Nazimek. Na szesnastym metrze od bramki otrzymał bardzo dobre podanie od Mireckiego, minął dwóch rywali stając oko w oko z bramkarzem, ale uderzył wprost w niego. W ostaniej minucie meczu gospodarze mieli rzut rożny, pod bramkę Matogi podbiegł nawet bramkarz Pasów. Jednak wiślacka obrona potwierdziła, że jest monolitem i oddaliła zagrożenie wybijając piłkę. Do kontry poszedł Sławomir Chmiel, minął ostatniego obrońcę, który wyciął skrzydłowego, zrobiło się nerwowo i chwilę później sędzia zakończył to emocjonujące spotkanie. Wisła Kraków 2002 w 11. kolejce Małopolskiej Ligi Trampkarzy ograła Cracovię 2:0 i mając jeden zaległy mecz zbliżyła się do niej na dystans pięciu punktów. Wisła PANY!

11. kolejka, Małopolska Liga Trampkarzy

22 października, godz. 15:00, ul. Wielicka 101, Kraków

Cracovia – Wisła Kraków 0:2 (0:2)

Jakub Nazimek 25′, Aleks Leśniak 29′

Wisła Kraków: Bartosz MatogaWiktor Martuszewski, Patryk Pischinger, Jakub Zima, Kacper MasnyAleks Leśniak, Jakub NazimekSławomir Chmiel, Wiktor Szywacz, Aleksander BuksaAdrian Mirecki oraz Adam Warmuz, Daniel Muniak

Źródło: akademiawisly.pl

Trener Filipek po Derbach 2002: „Każdego dnia chcemy być lepsi poprzez mądrą i ciężką pracę

– Kontrolowaliśmy mecz. Mieliśmy ponad dziesięć bardzo dobrych sytuacji do zdobycia gola, w tym jedna nie wiem dlaczego nieuznana bramka. Cracovia miała tych okazji dwie – mówił po Derbach Krakowa trener Adrian Filipek. Wiślacy zasłużenie wygrali 2:0 po golach Jakuba Nazimka i Aleksa Leśniaka.

– Uważam, że kontrolowaliśmy mecz, ale po analizie materiału wideo i statystyk będę miał więcej wniosków. Trzeba oddać Cracovii, że jest to całkiem niezły i poukładany zespół. Moim zdaniem, to jednak my mamy lepszą drużynę w której jest bardzo dużo indywidualności na bardzo dobrym poziomie – odpowiedział trener Filipek pytany o poziom meczu i fakt, że gdyby odłożyć emocje na bok to dla Wisły był to bardzo spokojny mecz. – Zespół Cracovii bardzo mocno na nas ruszył, czego się spodziewaliśmy. Myślę, że nie było jakiegoś przełomowego momentu. Od początku wiedzieliśmy co mamy robić na boisku i to robiliśmy, co przekładało się na naszą narastającą przewagę – ocenił trener początek meczu. W pierwszym kwadransie obie drużyny miały po jednej świetnej sytuacji do zdobycia bramki, a szczególnie dobrze spisał się Bartosz Matoga, który wybronił strzał z bliska, parując go na poprzeczkę.

Wisła 2002 rok temu przegrała przy Wielickiej 0:1. Co się od tego czasu zmieniło? – Jestem zdania, że ten zespół jak i poszczególni jego zawodnicy są coraz lepsi. Każdego dnia chcemy być lepsi poprzez mądrą i ciężką pracę. A co do wyniku, to w tamtym meczu Cracovia szybko strzeliła bramkę i potem już nawet nie próbowała atakować. W rundzie rewanżowej wygraliśmy 2:1 po dobrym meczu. Teraz zasłużone zwycięstwo 2:0 na bardzo ciężkim i specyficznym boisku – powiedział wiślacki szkoleniowec.

Trener Filipek nie chciał generalizować i wyróżniać poszczególnych zawodników. – Jeżeli mógłbym kogoś wyróżnić była by to DRUŻYNA, która składała się z dobrych indywidualności. Dziś wszyscy, od sztabu poprzez zawodników na boisku, tych którzy weszli na boisko, tych którzy nie grali oraz nie byli powołani, a byli z drużyną odnieśli zwycięstwo. Cieszę się, że zawodnicy byli odważni, pewni siebie i swoich umiejętności. Nie daliśmy się prowokować i konsekwentnie realizowaliśmy to co sobie założyliśmy – podsumował sobotnie spotkanie opiekun rocznika 2002.

Źródło: akademiawisly.pl

Powrót po kontuzji

Jakub Nazimek przez dłuższy czas był kontuzjowany. Cierpiał na skręcenie stawu skokowego i sobotni mecz był dopiero jego czwartym w barwach Wisły. Pomocnik otworzył wynik meczu intuicyjnym strzałem z bliskiej odległości. Twierdzi jednak, że za bohatera tego meczu się nie uważa. – Było zamieszanie w polu karnym i znalazłem się w takiej sytuacji, że wypadało strzelić. Podszedłem do tego meczu jak do każdego innego, strzeliłem bramkę i zaliczyłem ogólnie dobry występ – ocenia. Piętnastolatek miał w tym meczu za zadanie razem z Aleksem Leśniakiem opanować środek pola, co Wiśle się udało i było kluczem do zwycięstwa. Oprócz bramki w drugiej połowie miał też świetną okazję, żeby dobić przeciwnika trafieniem na 3:0. – Staram się podłączać, bo nie ukrywam, że wolę grać bardziej z przodu, jak każdy chyba. Ładnie mi to wyszło, przy strzale złapał mnie skurcz, też grałem cały mecz po długiej przerwie. Fajnie minąłem dwóch zawodników, popatrzyłem na bramkę, ale uderzyłem w bramkarza – opowiada zawodnik, który po tym meczu został nazwany „Wściekłym Psem”. – Koledzy wymyślili przy okazji zdjęcia, radość była ogromna, ale nie mam raczej takiej ksywki – śmieje się.

„Zagraliśmy jak mężczyźni”

Spotkania z Cracovią zawsze dostarczają sporo dodatkowych emocji, zwłaszcza, gdy wynik jest na styku. Wiślacy jednak byli przez cały mecz opanowani i nie dawali się prowokować. – Wiadomo, że Derby i te mecze mają swoje prawa, ale takie sytuacje są niepotrzebne. Jedyny efekt to osłabienie zespołu, a nieraz można w tym czasie strzelić bramkę i wtedy brakuje tej jednej osoby, która akurat dostała karę – zauważa i dodaje, że specjalnej „napinki” nie było. – Ja do tego nie przywiązywałem uwagi. Na boisku pokazaliśmy co umiemy robić i kto rządzi w Krakowie. Podeszliśmy do tego meczu na poważnie, bez żartów przed meczem. Zagraliśmy jak mężczyźni i zrobiliśmy swoje. Pierwsza połowa była bardziej piłkarska, w drugiej emocji pozasportowych, ale cały czas byliśmy przy piłce i stwarzaliśmy sobie sytuacje, więc pewności w żadnym momencie nie brakowało – podsumował ten mecz Nazimek.

Źródło: akademiawisly.pl