2016.10.31 Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

2016.10.31, Ekstraklasa, 14. kolejka, Lubin, stadion Zagłębia, 18:00, poniedziałek, 8°C
Zagłębie Lubin 2:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 6.281
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Bramki

Arkadiusz Woźniak 45'+2
Arkadiusz Woźniak 49'
0:1
1:1
2:1
2:2
14' Petar Brlek


76' Jakub Bartosz
Zagłębie Lubin
Martin Polaček
Grafika:Zk.jpg 29' Aleksandar Todorovski
Ľubomír Guldan
Jarosław Jach
Daniel Dziwniel
Grafika:Zk.jpg 7' Krzysztof Janus grafika:Zmiana.PNG (46' Filip Starzyński)
Filip Jagiełło grafika:Zmiana.PNG (46' Jarosław Kubicki)
Łukasz Piątek
Arkadiusz Woźniak
Łukasz Janoszka grafika:Zmiana.PNG (77' Jakub Tosik)
Martin Nešpor

Trener: Piotr Stokowiec
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Boban Jović
Alan Uryga Grafika:Zk.jpg 63'
Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak
Rafał Boguski grafika:Zmiana.PNG (68' Jakub Bartosz)
Denis Popovič Grafika:Zk.jpg 67' grafika:Zmiana.PNG (82' Tomasz Cywka)
Petar Brlek
Patryk Małecki
Zdeněk Ondrášek grafika:Zmiana.PNG (69' Mateusz Zachara)
Paweł Brożek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Piotr Żemło, Krzysztof Drzazga, Krystian Kujawa

Kapitan: Paweł Brożek

Posiadanie (w %): 58-42 (54-46)
Strzały: 16-14 (8-9)
Strzały celne: 4-4 (1-2)
Strzały niecelne: 9-5 (6-2)
Strzały zablokowane: 3-5 (1-5)
Rzuty rożne 8-5 (1-4)
Faule: 13-12 (8-5)
Żółte kartki: 2-2 (2-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

W pogoni za środkiem tabeli. Wisła gra dziś w Lubinie

Siedem kolejnych oficjalnych meczów bez porażki - to aktualny bilans piłkarzy "Białej Gwiazdy", których czeka dziś kolejna próba wydostania się ze strefy spadkowej. Do niej "wpakowało nas" siedem kolejnych ligowych porażek, których wiślacy mają stanowczo dość, ale podtrzymać obecną serię na pewno łatwo nie będzie. Podopieczni Dariusza Wdowczyka zagrają bowiem w Lubinie z tamtejszym Zagłębiem, gdzie również mocno chcą poprawić swój bilans. Ekipa Piotra Stokowca - choć jest wysoko w tabeli - ostatni raz wygrała na własnym stadionie w lipcu!

To zapewne dość zaskakująca statystyka, tym bardziej, że ewentualna wygrana lubinian z Wisłą - da im awans na ligowe podium, gdzie zresztą często w tym sezonie gościli. Warto przypomnieć w tym miejscu sam początek sezonu, kiedy to "miedziowi" rozbili 4-0 Koronę, by następnie po 2-0 ograć w Poznaniu Lecha oraz u siebie Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. W połączeniu z choćby wyrzuceniem za burtę kwalifikacji Ligi Europy Partizana Belgrad - lubiński team miał prawo nosić wysoko głowę. Euforia szybko jednak się skończyła, a zaczęła seria czterech kolejnych remisów, po których przyszła porażka na własnym stadionie z Wisłą Płock. Wprawdzie zaraz potem Zagłębie pokonało przy Łazienkowskiej Legię, ale u siebie był tylko remis z Cracovią oraz porażka z Lechią. I już niemal tradycyjnie w tym sezonie "miedziowi" zapisali komplety punktów za kolejne mecze wyjazdowe - w Chorzowie i przed tygodniem w Białymstoku. Można z tego wysnuć wniosek, że nasz dzisiejszy przeciwnik to drużyna "wyjazdowa", ale też tym bardziej Zagłębie będzie chciało przełamać swoją domową niemoc.

Wiślacy jadą do Lubina z jednym kadrowym problemem, bo trener Wdowczyk na pewno nie będzie mógł wystawić do gry pauzującego za nadmiar żółtych kartek Krzysztofa Mączyńskiego i od razu robi nam się problem w środku pomocy. No i spora zagadka na kogo trener w zastępstwie "Mąki" postawi? Czy będzie to chwalony, ale tylko za postawę na treningach, Petar Brlek? Czy wciąż nie do końca w Wiśle przekonujący - nawet mimo zaliczenia już 37 występów w naszych barwach - Tomasz Cywka? Kto by jednak Mączyńskiego nie zastąpił - dostanie ważną dla siebie szansę i oby ją wykorzystał. Wisła po serii udanych meczów dogoniła bowiem punktowo resztę stawki - i jeśli w Lubinie wygrałaby - awansuje co najmniej o trzy miejsca w tabeli, mocno zbliżając się do środka tabeli! Za tydzień zaś byłaby spora okazja, aby pierwszą rundę bieżącego sezonu zakończyć blisko wymarzonej "ósemki". I za to bez wątpienia warto mocno trzymać kciuki!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Rachunki do wyrównania. Zagłębie vs Wisła

W nietypowym terminie dla spotkań Wisły, bo w poniedziałek, odbędzie się mecz w Lubinie.

Kolejny trudny przeciwnik

W meczu kończącym 14 serię gier Lotto Ekstraklasy w bezpośrednim pojedynku zmierzą się drużyny z przeciwnych biegunów tabeli. Sytuacja obu zespołów, zarówno przed kolejką, jak i po rozegraniu pozostałych spotkań wygląda następująco. Tuż za podium, na 4 miejscu plasuje się Zagłębie, które zgromadziło 23 punkty. Przedostatnia -15 lokata należy do BG, mającej na swoim koncie 14 oczek. „Miedziowi” to drużyna znacznie lepiej spisująca się, w tym sezonie, na wyjazdach, w których nie doznała do tej pory porażki. Wisła natomiast po ubiegłotygodniowym zwycięstwie opuściła w końcu ostatnie miejsce w tabeli, pozostając jednak dalej w strefie spadkowej.

Gospodarze lepsi w gościach

Wiślacy kontynuują świetną serię meczów bez porażki, która trwa już 8 spotkań, we wszystkich rozgrywkach, a 5 ligowych. We wtorek krakowianie, w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski zremisowali 1:1 w Poznaniu, natomiast w zeszły weekend pokonali w Krakowie Bruk-Bet Termalicę 2:0.

Zagłębie w poprzedniej kolejce, w meczu na szczycie zwyciężyło w Białymstoku Jagiellonię 2:1. Znacznie gorzej Lubinianie prezentują się w spotkaniach u siebie. Wprawdzie „Miedziowi” nieźle zaczęli sezon przed własną publicznością, pokonując pewnie Koronę i Termalikę, jednak w 5 kolejnych spotkaniach nie potrafili zainkasować 3 punktów, remisując z Pogonią, Górnikiem i Cracovią oraz przegrywając z Wisłą Płock i Lechią. Na początku sezonu Zagłębie zaliczyło ciekawą przygodę w eliminacjach do LE. Lubinianie w dwumeczu pokonali Slavię Sofia, następnie w wyrównanym boju zakończonym serią jedenastek wyeliminowali Partizana Belgrad, aby w 3 rundzie zakończyć swoją przygodę dwumeczem z duńskim Sonderjyske. Znacznie gorzej „Miedziowi” wypadli w rozgrywkach PP, w których już w pierwszym meczu odpadli z I-ligową Drutex Bytovią (podobnie jak Wisła, ćwierćfinalistą).

Problem w środku pola

W ostatnim czasie kontuzje omijają Wiślaków szerokim łukiem, z czego możemy się tylko cieszyć. Jedynym zawodnikiem (poza kontuzjowanym od początku sezonu Buchalikiem), z którego nie będzie mógł skorzystać trener Wdowczyk jest pauzujący za nadmiar żółtych kartek Krzysiek Mączyński. Reprezentanta Polski ma zastąpić Petar Brlek, który stworzy pewnie bałkański duet w środku pola z Denisem Popoviciem.

Zawodnikiem Zagłębia jest inny reprezentant Polski, który podobnie jak „Mąka” wziął udział w Euro we Francji – Filip Starzyński. Rozgrywający „Miedziowych” nie może obecnych rozgrywek zaliczyć do udanych. Mimo niezłego startu, szybko stracił miejsce w pierwszym składzie, potem złapał kontuzję, a kilka ostatnich spotkań przesiedział na ławce, ostatni raz wybiegając na boisko w wyjściowym składzie w połowie sierpnia. W kadrze drużyny z Dolnego Śląska jest także, były junior Wisły, Adam Buksa. Najlepszy strzelec lubinian, Krzysztof Janus zgromadził na swoim koncie tyle samo bramek co Patryk Małecki, najskuteczniejszy Wiślak. Obaj pomocnicy po 4 razy pokonywali bramkarzy rywali.

Historia za Wisłą

Oba zespoły na poziomie ligowym zmierzyły się do tej pory 44 razy, 25 – krotnie wygrywała Wisła, 10 razy padał remis, natomiast 9 razy lepsze okazywało się Zagłębie. Stosunek bramkowy 85-44 na korzyść BG. W ubiegłym sezonie w Lubinie Wiślacy wygrali 3:1. Rewanż w Krakowie, w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, zakończył się wynikiem 1:1, który przekreślił nasze szanse na grę w grupie mistrzowskiej. Wisła w Lubinie radzi sobie całkiem nieźle. W XXI wieku, w 12 spotkaniach na Dolnym Śląsku BG wygrała aż 7 razy, w tym w 2004 roku wyjątkowo okazale – 7:1!

Świeżo upieczony sędzia międzynarodowy

Arbitrem poniedziałkowego starcia będzie Daniel Stefański. Sędzia z Bydgoszczy poprowadził w tym sezonie mecze wszystkich kolejek Ekstraklasy, a także spotkanie Ligi Europy między Standardem, a Panathinaikosem, które było dla niego europejskim debiutem. W sumie w 14 meczach pokazał 58 żółtych kartek, żadnej czerwonej i podyktował 3 rzuty karne. 39 latek poprowadził m.in. derby Krakowa, wygrany przez Wisłę mecz z Piastem, a także zwycięskie spotkanie Zagłębia w Poznaniu. Stefański sędziował także wspomniany wcześniej mecz w ubiegłym sezonie przy R22 między Wisłą, a Zagłębiem.

Tym razem z kibicami

Mamy nadzieję, że Wiślacy w kolejnym spotkaniu potwierdzą swoją wysoką formę i kontynuują dobrą passę. Zagłębie mimo, iż nie radzi sobie za dobrze u siebie jest bardzo groźnym rywalem, który pokonywał w tym sezonie największe Polskie kluby. Mało brakowało, a BG rozgrywałaby kolejne z rzędu spotkanie przy pustych trybunach. Na szczęście wojewoda dolnośląski podjął decyzję o zamknięciu jedynie jednej trybuny, w związku z wydarzeniami na meczu Zagłębia z Lechią. Możemy spodziewać się, że mimo nietypowego terminu rozgrywania meczu, emocji nie zabraknie, a drużyny staną na wysokości zadania i zaprezentują świetne widowisko. Początek spotkania o 18.

NORF
Źródło: wislalive.pl

Przed meczem w Lubinie

Wpisany przez Bogdan

niedziela, 30 października 2016 22:35

Na zakończenie 14. kolejki spotkań Lotto Ekstraklasy w Lubinie miejscowe Zagłębie podejmie krakowską Wisłę. Obie drużyny przystąpią do tego spotkania podbudowane zwycięstwami w ostatniej kolejce.


Wisła odprawiła Bruk-Bet Termalicę Nieciecza, a w Białymstoku Zagłębie pokonało Jagiellonię 2:1, a kolejkę wcześniej po bardzo emocjonującym spotkaniu uległo w takim samym stosunku liderowi z Gdańska. „Miedziowi” dotychczas lepiej radzili sobie w meczach wyjazdowych, podczas których nie przegrali jeszcze ani razu. Gorzej jest na stadionie przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie, gdzie z dotychczasowych 7. spotkań wygrali tylko dwa – z Koroną i Niecieczą (w 1. i 3. kolejce). Warto by piłkarze trzynastokrotnego Mistrza Polski podtrzymali tę niekorzystną passę drużyny ze stolicy polskiej miedzi.

„Biała Gwiazda” w Lubinie będzie zmuszona radzić sobie bez wykartkowanego Krzysztofa Mączyńskiego. Trener Wdowczyk będzie musiał dopasować kogoś do Denisa Popovicia. Jeśli zdecyduje się na wariant ofensywny, w środku możemy obejrzeć bałkański duet. Ze Słoweńcem zagra Chorwat – Petar Brlek. Pytanie tylko czy szkoleniowiec wciąż ma do piłkarza chorwackiej młodzieżówki cierpliwość. To od jego katastrofalnego podania zaczęła się akcja po której Lech zdobył, nie słuszną co prawda, bramkę w Pucharze Polski. Drugim rozwiązaniem jest Tomasz Cywka, który do Wisły przychodził właśnie jako defensywny pomocnik, a pod Wawelem dał się poznać jako piłkarz całkowicie uniwersalny. Jednak mimo swojego doświadczenia, również i on nie zachwyca kibiców Wisły swoją grą.

Gra Zagłębia oparta jest na kilku mocnych filarach. Pierwszym z nich jest Martin Polaczek. Słowak jest prawdziwą opoką w bramce lubinian. Podopieczni Piotra Stokowca są drugą defensywą w lidze. Na ten moment stracili zaledwie 11. bramek, mniej tylko Jagiellonia. Kolejnym mocnym punktem są stałe fragmenty gry. „Miedziowi” zdobyli po nich aż 12 bramek, co stanowi 60% ich dotychczasowego dorobku strzeleckiego. Warto również zwrócić uwagę na duet czeskich napastników – Michala Papadopulosa i Martina Nespora. Ten drugi powoli zaczyna odzyskiwać formę taką, jaką prezentował w poprzednim sezonie w Gliwicach. Na koniec warto również wspomnieć o Krzysztofie Janusie. Jest to najefektywniejszy piłkarz Stokowca w tym sezonie. Zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej, z dorobkiem czterech goli i czterech asyst.

Piłkarzy Wisły czeka bardzo trudne zadanie. By pokonać Zagłębie, które chce wreszcie odczarować swój stadion, będą musieli się wznieść na wyżyny swoich umiejętności, a nie pomoże w tym na pewno brak Mączyńskiego, który w ostatnim czasie staje się coraz bardziej aktywnym liderem wiślackiego środka pola. Pierwszy gwizdek bydgoskiego arbitra Daniela Stefańskiego o 18:00.


Źródło: skwk.pl

Do Lubina w jednym celu

Na zakończenie 14. kolejki Lotto Ekstraklasy piłkarze krakowskiej Wisły zagrają w Lubinie, gdzie zmierzą się z miejscowym Zagłębiem. Zespół Miedziowych jest w tym sezonie w bardzo dobrej formie i podopiecznym Dariusza Wdowczyka na pewno nie będzie łatwo. Biała Gwiazda jedzie jednak na Dolny Śląsk w jednym konkretnym celu - zwyciężyć i w drogę powrotną do Krakowa zabrać ze sobą trzy punkty!

Mecze Wisły z Zagłębiem były zawsze spotkaniami niezwykle zaciętymi, w których padało mnóstwo goli. W samej Ekstraklasie oba zespoły grały ze sobą już 44 razy, a lepszym bilansem tych starć mogą pochwalić się Wiślacy. Nasi zawodnicy do tej pory wygrali 25 spotkań, zremisowali 10 i przegrali 9.

Ponad ćwierć wieku

Pierwsze starcie Wisły i Zagłębia w historii odbyło się niespełna 27 lat temu, a dokładnie 25 listopada 1989 roku w Krakowie. Biała Gwiazda przy R22 pokonała wtedy gości z Lubina 2:1. Dla Miedziowych w pierwszej połowie trafił Janusz Kudyba, a po przerwie dla Wisły gole zdobyli Kazimierz Moskal i Zdzisław Janik.

Jak pokazuje historia pojedynków dzisiejszych rywali, Wiślacy potrafią rozegrać w Lubinie naprawdę dobre spotkanie. W 22 ekstraklasowych starciach, w których gospodarzem było Zagłębie nasi zawodnicy wygrali 9 razy, 7 meczów przegrali, a pozostałe 6 zakończyło się podziałem punktów. Wszyscy kibice Białej Gwiazdy pamiętają wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny aż 7:1 z 25 września 2004 roku lub wygraną 4:1 z 7 sierpnia 2009 roku. Co ciekawe w obu tych spotkaniach zagrał nasz kapitan - Arkadiusz Głowacki.

Czas na rewanż

W poprzednim sezonie Wiślacy goszcząc w Lubinie również spisali się doskonale. W meczu rozegranym 6 listopada 2015 roku pokonali gospodarzy 3:1. Dla Wisły gole zdobyli: Rafał Boguski, obrońca Zagłębia Aleksandar Todorovski, który skierował piłkę do własnej bramki, a także Donald Guerrier. Honorowe trafienie dla Miedziowych zaliczył natomiast Arkadiusz Woźniak.

Drugie spotkanie w rundzie zasadniczej rozegrane w Krakowie 9 kwietnia tego roku toczyło się o wielką stawkę. Zwycięstwo w tym meczu dawało Wiślakom awans do pierwszej ósemki. Już w 11. minucie prowadzenie Wiśle dał Rafał Boguski. Po przerwie bramkę wyrównującą zdobył Michal Papadopoulos i mimo kolejnych prób naszych zawodników wynik nie uległ zmianie. Oba kluby podzieliły się punktami remisując 1:1, a Biała Gwiazda finisz rozgrywek spędziła w dolnej połowie tabeli.

Najlepszym strzelcem Wisły w meczach przeciwko Zagłębiu Lubin jest Maciej Żurawski, który ma na koncie 15 trafień. W obecnej kadrze drogę do bramki Miedziowych najczęściej znajdował Paweł Brożek, który może pochwalić się 6 golami. We wszystkich 44 meczach na poziomie Ekstraklasy piłkarze Białej Gwiazdy trafili do siatki lubinian 85 razy, tracąc przy tym 44 bramki.

W ostatniej kolejce Zagłębie pokonało w Białymstoku Jagiellonię 2:1. Wisła natomiast przed własną publicznością pokonała Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 2:0.

Mecz Zagłębie Lubin - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 18.00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Tak gra Zagłębie

Na zakończenie 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Biała Gwiazda zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. To podopieczni Piotra Stokowca, podbudowani zwycięstwem w meczu na szczycie z Jagiellonią, będą bez wątpienia faworytem tego spotkania. Jednak w ostatnich trzech meczach z udziałem Miedziowych padał rezultat 1:2 na korzyść przyjezdnych. Może więc Wiślakom uda się wpisać w tę serię i wydostać się ze strefy spadkowej?

Ekipa Piotra Stokowca plasuje się obecnie na 4. pozycji w ligowej tabeli, z dorobkiem 23 oczek. Gospodarzom poniedziałkowego starcia nie przeszkodził w tym nawet tzw. „pocałunek śmierci” - występy w eliminacjach Ligi Europy, w których Miedziowi zaszli najdalej spośród ekstraklasowych klubów. Jak dotąd lubinianie w całym sezonie przegrali zaledwie dwa razy: z Wisłą Płock i Lechią Gdańsk, za każdym razem u siebie. Stadion przy ul. Skłodowskiej-Curie nie jest więc twierdzą nie do zdobycia. Kto będzie starał się przeciwstawić się będącym w gazie Wiślakom? Oto analiza taktyczna Miedziowych.


Bramkarz: Martin Polacek

Odkąd w ostatnim meczu Zagłębia z Wisłą rozgrywanym w Lubinie czerwoną kartkę za atak na Łukasza Burligę otrzymał Konrad Forenc, do bramki lubinian wskoczył Martin Polacek, który spisuje się na tyle korzystnie, że ubiegłoroczny kapitan zespołu z Dolnego Śląska nie może wrócić między słupki. 26-letni Słowak był bohaterem Miedziowych w starciu z Partizanem Belgrad, w którym obronił decydujące rzuty karne na wagę awansu do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Polacek, który obdarzony jest doskonałymi warunkami fizycznymi, dobrze gra na przedpolu, przechwytując największą liczbę dośrodkowań w Ekstraklasie.


Obrońcy: Jakub Tosik, Jarosław Jach, Lubomir Guldan, Djordje Cotra

Po zawieszeniu za kartki do gry powróci podstawowy prawy defensor Zagłębia - Jakub Tosik. Słynący z brutalnej gry były gracz Jagiellonii nie został zawieszony za bandycki atak na nogi Lukasa Haraslina z Lechii Gdańsk, dzięki czemu będzie mógł wystąpić w starciu z Wisłą. Po przeciwnej stronie najprawdopodobniej zagra odpoczywający w starciu z Jagą kapitan zespołu z Lubina - Djordje Cotra. Na środku obrony wystąpią natomiast Jarosław Jach oraz Lubomir Guldan, którzy po odejściu do Legii Macieja Dąbrowskiego tak naprawdę nie mają wielkiej konkurencji, jeśli chodzi o miejsce w pierwszym składzie.


Pomocnicy: Krzysztof Janus, Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek, Łukasz Janoszka

Odkąd do Zagłębia trafił napastnik Martin Nespor, Piotr Stokowiec najczęściej desygnuje do gry dwójkę napastników. Tylko w niektórych meczach opiekun Miedziowych wraca do dawnego ustawienia 4-5-1. Wydaje się jednak, że i tym razem na boisku zobaczymy czterech graczy środka pola, gdyż podstawowy rozgrywający lubinian Filip Starzyński nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji, jaką odniósł na początku sezonu. Z prawej strony zamelduje się Krzysztof Janus, główny wykonawca stałych fragmentów gry pod nieobecność reprezentanta Polski. Na przeciwnej stronie wystąpi rozgrywający bardzo dobry sezon Łukasz Janoszka, który już trzy razy pokonywał bramkarzy rywali. Dwójką środkowych pomocników będą najprawdopodobniej Łukasz Piątek oraz Jarosław Kubicki - obaj o inklinacjach bardziej defensywnych niż ofensywnych, lecz dysponujący groźnym uderzeniem z dystansu.


Napastnicy: Martin Nespor, Arkadiusz Woźniak

Pozyskany ze Sparty Praga gracz, który w ubiegłym sezonie doprowadził gliwickiego Piasta do wicemistrzostwa kraju, zaczyna spłacać się Zagłębiu. Początkowo nieskuteczny Czech zdobył już dwa gole, w tym w szalenie ważnym starciu z Jagiellonią. Bez wątpienia krakowscy obrońcy będą musieli zwracać szczególną uwagę na walecznego 26-latka. Wydaje się, że obok niego wystąpi starszy o cztery dni Arkadiusz Woźniak, który w meczu z białostoczanami wyszedł w podstawowym składzie i zaliczył trafienie zapewniające trzy punkty. Lawirujący od kilku sezonów między pierwszą jedenastką a ławką rezerwowych zawodnik wygryzł z placu gry Michala Papadopulosa, kata Wisły z ostatniej ligowej kolejki rundy zasadniczej Ekstraklasy.

Wiślacy chcą podtrzymać serię pięciu ligowych pojedynków bez porażki. Smaczku dodaje fakt, iż to Miedziowi zamknęli Białej Gwieździe drogę do czołowej ósemki Ekstraklasy sezonu 2015/2016, przez co krakowianie musieli bić się o utrzymanie. Faworytem rywalizacji będzie czwarty zespół Ekstraklasy, lecz Wisła nie stoi na straconej pozycji. Kto zamknie październik z przytupem, a kto będzie musiał obejść się bez punktów? O tym przekonamy się już jutro (w poniedziałek). Pierwszy gwizdek o 18.00. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Łukasz Janoszka

Najbliższy rywal Białej Gwiazdy ma w swoich szeregach wielu bardzo ciekawych zawodników. Jednym z nich jest bez wątpienia 29-letni pomocnik Miedziowych - Łukasz Janoszka.

Urodził się 18 marca 1987 roku w Bytomiu. Pierwsze kroki w piłkarskich korkach stawiał w Ruchu Radzionków, którego jest wychowankiem. W 2004 roku przeniósł się stamtąd do Ruchu Chorzów. W barwach tej drużyny rozegrał w sumie 182 mecze, strzelając 28 goli. Debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce zanotował w lipcu 2007 roku, a swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie zdobył w maju 2008 roku przeciwko Jagiellonii Białystok.

Będąc zawodnikiem Niebieskich dwukrotnie został wypożyczony do innych klubów. W rundzie jesiennej sezonu 2006/2007 reprezentował barwy Walki Makoszowy, a rok później przeniósł się do GKS-u Katowice, z którego powrócił do Chorzowa wiosną 2008/2009.

Z powołaniem, bez debiutu

Janoszka ma za sobą 6 spotkań w kwalifikacjach do Ligi Europy. W rozgrywkach tych debiutował w lipcu 2010 roku, w meczu przeciwko Szachtiorowi Karaganda. Zanotował wtedy również swojego pierwszego gola w europejskich pucharach i znacznie przyczynił się do końcowego triumfu Niebieskich w rywalizacji z kazachskim zespołem.

Janoszka nie zagrał nigdy w reprezentacji Polski, choć w 2010 roku został powołany przez trenera Smudę na towarzyskie spotkania przeciwko m.in. reprezentacji Hiszpanii. Kilkukrotnie nominowany był do kadry Polski U-20, U-21 oraz U-23. W tej ostatniej rozegrał 3 spotkania, jednak ani razu nie udało mu się wpisać na listę strzelców.

Wiśle nie strzelił

W obecnym sezonie Lotto Ekstraklasy Janoszka rozegrał w sumie 12 spotkań, w których strzelił 3 gole i obejrzał dwie żółte kartki. Tylko jeden raz nie udało mu się znaleźć w kadrze meczowej Miedziowych (podczas inaugurującego rozgrywki domowego starcia z Koroną Kielce). Trzykrotnie spędził na murawie pełne 90 minut, 11 razy trener Stokowiec wystawiał go w pierwszym składzie.

Janoszka zagrał przeciwko Wiśle 12 spotkań, z czego dokładnie w połowie z nich Biała Gwiazda okazywała się lepsza od ekipy, w której występował ten zawodnik. Warto dodać, że nie zdołał on ani razu pokonać wiślackiego bramkarza. O tym, czy temu doświadczonemu piłkarzowi uda się przełamać tę passę przekonamy się podczas poniedziałkowego meczu w Lubinie i oczywiście liczymy, że „licznik” i tym razem będzie stał jak zaczarowany

Angelika Stankowska
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przed meczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Jedziemy podbudowani naszymi ostatnimi wynikami

- Wszyscy zawodnicy są zdrowi, jeśli są jakieś urazy, to bardzo drobne i myślę, że do poniedziałkowego meczu wszystko będzie w porządku. Lekki problem z przywodzicielem ma Adam Mójta i zobaczymy jak to będzie wyglądało przez następne kilka dni. Pozostali zawodnicy są gotowi do wyjazdu na mecz - powiedział na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej, tym razem przed spotkaniem z Zagłębiem Lubin, trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

Nasz szkoleniowiec nie będzie jednak mógł tym razem skorzystać z pełnej kadry drużyny, bo za żółte kartki pauzować będzie musiał Krzysztof Mączyński.

- Mamy jeszcze kilka zajęć treningowych - dziś oraz w niedzielę, bo sobota jest dniem wolnym. W głowie układamy sobie skład na Zagłębie Lubin i będziemy ten zespół rozpracowywali, nad tym pracujemy, więc zobaczymy w poniedziałek - powiedział Wdowczyk, dla którego poniekąd naturalnym wyborem do zastąpienia "Mąki" powinien być ktoś z trójki dotychczasowych zawodników rezerwowych, a mianowicie Petar Brlek, Tomasz Cywka lub Alan Uryga. I o każdym z nich nasz trener powiedział kilka zdań. Rozpoczął od Brleka, który we wtorek otrzymał szansę na grę w drugiej połowie meczu pucharowego z Lechem i ciężko powiedzieć, aby ją wykorzystał. Popełnił bowiem błąd, a chwilę później straciliśmy wyrównującą bramkę.

- W meczu z Lechem Poznań, w tym zagraniu, Petar popełnił błąd. Nie wiem czemu wybrał taki wariant, mógł to zrobić w zupełnie inny sposób, ale po jego podaniu do środka jeszcze nie padła bramka. Tam kilku zawodników było zamieszanych w tę akcję. Dajmy chłopakowi szansę. Ja patrzę na niego na treningach, na których wygląda rewelacyjnie. Niech to przełoży się wreszcie na kilka spotkań - nie na jeden mecz. Ja cały czas próbuję utwierdzać go w tym, że jest naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem. Już przed rozpoczęciem sezonu mówiłem, że może to być następca Rafała Wolskiego i taki piłkarz, który będzie ciągnął naszą grę do przodu. Jednocześnie ma dobre uderzenie, dobrą dynamikę oraz wydolność, ale Petar na razie te swoje umiejętności gdzieś przed nami chowa i nie chce ich pokazać. A jeśli już je pokazuje, to robi to na treningach, a nie w meczach. Staram się być cierpliwy, staram się dawać mu szansę i wspierać go we wszystkim co robi na boisku, bo jest to bardzo, ale to bardzo utalentowany zawodnik, no ale musi popracować nad sferą mentalną, żeby to co robi na treningu przekładało się później na mecz. To jest najważniejsze, po to trenujemy, żeby to co mamy najlepszego "sprzedawać" w sobotę, czy w niedzielę, czy w dniach tych najważniejszych, gdy jest spotkanie z rywalem - mówił Wdowczyk.

- To co mówię o Petarze - odnosi się również do Tomka Cywki. Na treningach spisuje się super i on w meczach nie zawodzi, ale od tak doświadczonego zawodnika wymagałbym więcej, niż od Petara. Wiele lat spędził na Wyspach Brytyjskich, więc ma to doświadczenie takiej walki wręcz. To jest zawodnik stworzony do tego, żeby "wojować", a jednocześnie bardzo inteligentny. Potrafi dobrze przyjąć piłkę, rzucić, rozegrać, dobrze strzelić z dystansu. Chciałbym żeby to wykorzystywał, żeby nie był tylko takim przerywaczem akcji, ale też kimś kto konstruuje i bierze udział w akcjach naszego zespołu. Ale to znowu - na treningach wygląda czasami super, a później nie przekłada się to na mecz. Chciałbym żeby Tomek też zastanowił się i spojrzał na siebie trochę z dystansu i powiedział czego brakuje, że siada na ławce rezerwowych. Jeśli dostanie swoją szansę w meczu z Zagłębiem Lubin, to niech ją wykorzysta. Nie wiem jeszcze jaki będzie skład, czy zagra Petar, czy Tomek Cywka, ale niech ją jeden z nich wykorzysta - apelował trener

- Alan Uryga bardzo ciężko pracuje na treningach - tak samo jak Kuba Bartosz, Piotr Żemło i Krystian Kujawa. Mamy kilku takich piłkarzy, którym w ostatnim czasie trudno jest się dostać do "osiemnastki". O wszystkich musimy dbać, bo mogą nam się pojawić kontuzje lub kartki. Prowadzimy dla tych piłkarzy, którzy mają mniej w nogach treningi wyrównawcze. Trzeba się uzbroić w cierpliwość - powiedział Wdowczyk.

Najbliższy rywal "Białej Gwiazdy", lubińskie Zagłębie, to czołowa ekipa naszej ligi, z którą mamy zresztą rachunek do wyrównania. To właśnie "miedziowi" zamknęli nam w zeszłym sezonie drogę do "ósemki", po remisie w Krakowie 1-1. Co na pewno natomiast ciekawe - w bieżącym sezonie Zagłębie o wiele lepiej punktuje na wyjazdach - gdzie jeszcze nie przegrało - niż u siebie, gdzie z kolei od dawna nie zaznało smaku zwycięstwa.

- Nawet nie patrzyłem w statystyki, że Zagłębie od lipca nie wygrało u siebie, ale ostatni mecz w Białymstoku z Jagiellonią to dobre spotkanie w ich wykonaniu. Myślę, że wygrali zasłużenie i zdobywają punkty. Jest to groźna drużyna, o czym przekonaliśmy się w poprzednim sezonie. Graliśmy z Zagłębiem o wejście do "ósemki" i nie udało nam się ich na własnym boisku pokonać, chociaż wcześniej Wisła wygrała 3-1 na wyjeździe. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby taki wynik powtórzyć. To na pewno nie będzie łatwy mecz. Dla nas generalnie nie ma łatwych meczów - przyznał trener.

- Jest nie tylko Martin Nešpor, bo jest kilku zawodników na których musimy zwrócić uwagę - powiedział ponadto o piłkarzach z Lubina Wdowczyk. - Nie tylko Nešpor strzela bramki dla Zagłębia. Nie wiem w jakim składzie wyjdą, czy to będzie Papadopulos, czy Łukasz Piątek. Trudno mi powiedzieć, bo mają naprawdę dobrze funkcjonującą drużynę. Widać, że Piotr Stokowiec dobrze to poukładał, buduje też ten zespół na wychowankach. Mamy się kogo obawiać, ale z kolei bez przesady. Jedziemy podbudowani naszymi ostatnimi wynikami i zobaczymy jak to będzie wyglądało.

Na zakończenie opiekun zespołu Wisły odniósł się do terminu meczu w Lubinie, który jest wg niego wyjątkowo niefortunny.

- Ktoś kto wymyślił ten mecz w poniedziałek jest albo bezduszny, albo nie ma wyobraźni. Wielu z nas nie będzie mogło być we wtorek przy grobach swoich bliskich. Kiedy gra reprezentacja i ma zgrupowanie, wtedy meczów poniedziałkowych nie ma. Wszystkie mecze są rozgrywane w niedzielę. Ktoś po prostu nie pomyślał o tych, którzy w poniedziałek będą grali ten mecz. W przypadku niektórych zawodników, jak i moim, nie będę w stanie dotrzeć na groby swoich najbliższych - powiedział Dariusz Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Ciężka praca na treningach sprawia, że wszystko idzie w dobrym kierunku

- Sam fakt, że po ostatnim meczu pucharowym z Lechem zremisowanym na ciężkim terenie, a drużyna nie była zadowolona, a wręcz była zawiedziona, że nie wygraliśmy - świadczy o tym, że morale zespołu w ostatnim tygodniu poszło wysoko w górę. Teraz przed każdym kolejnym meczem gramy zdecydowanie o trzy punkty i tak samo będzie w poniedziałek - zapowiada obecny na konferencji prasowej przed spotkaniem ligowym z Zagłębiem Lubin bramkarz "Białej Gwiazdy", Łukasz Załuska.

- Cieszę się każdym kolejnym meczem - tak Załuska skwitował z kolei pytanie o to, czy aktualnie czuje się wygranym rywalizacji o miejsce w bramce z Michałem Miśkiewiczem.

- W ostatnich spotkaniach nasza gra defensywna wyglądała bardzo solidnie i zaczęliśmy tracić dużo mniej bramek. Ciężka praca na treningach sprawia, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że zagram też w poniedziałek i zrobię wszystko żebyśmy wrócili do Krakowa z trzema punktami - mówił.

- Wiadomo, że należy być czujnym przez cały czas i gotowym w każdej minucie, bo tych sytuacji nie ma dużo, ale przychodzi taki moment, że trzeba być gotowym, ale to świadczy o tym, że jako drużyna bronimy lepiej i teraz naprawdę ciężko jest nam strzelić bramkę. Pracujemy nad tym każdego dnia ciężko i w końcu przynosi to efekty - zakończył wiślacki golkiper.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Debiutanckie gole dały remis

Data publikacji: 31-10-2016 19:53


Biała Gwiazda po debiutanckich bramkach Petara Brleka i Jakuba Bartosza zremisowała z Zagłębiem Lubin 2:2. Obie bramki dla Miedziowych zdobył Arkadiusz Wóźniak. Dzięki wywalczonemu punktowi Wiślacy w końcu opuścili strefę spadkową!


W ostatnim meczu 14. kolejki Ekstraklasy Biała Gwiazda mierzyła się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. W ubiegłym sezonie Wiślacy, jeszcze pod wodzą Kazimierza Moskala, wygrali na Dolnym Śląsku 3:1, dziś ten wynik wszyscy braliby w ciemno. Zwycięstwo Wisły pozwalałoby jej opuścić strefę spadkową, krakowianie przystępowali jednak do starcia osłabieni brakiem Arkadiusza Głowackiego, Richarda Guzmicsa oraz zawieszonego za kartki Krzysztofa Mączyńskiego.

Już w 1. minucie Biała Gwiazda miała premierowy rzut rożny, lecz po strzale jednego z Wiślaków ofiarnie interweniowali obrońcy Zagłębia. W 8. minucie z woleja próbował także Małecki, jednak jego uderzenie minęło bramkę Polacka. W odpowiedzi z 30 metrów huknął Woźniak, a strzał ten był równie mocny, co niecelny.

Petar „Stadiony Świata” Brlek!

W 12. minucie po rzucie rożnym dla Zagłębia groźnie zrobiło się pod bramką Załuski - główka Guldana poszybowała nieznacznie nad poprzeczką. Chwilę później Biała Gwiazda przeprowadziła akcję, która przyniosła jej prowadzenie. W środku pola Zdenek Ondrasek znalazł Rafała Boguskiego, ten zgrał futbolówkę do Pawła Brożka, który wypatrzył przed polem karnym niepilnowanego Petara Brleka. Chorwat kropnął z pierwszej piłki w samo okienko, obok bezradnego Polacka. Była to pierwsza bramka chorwackiego pomocnika na polskich boiskach, należy dodać - bramka zjawiskowej urody!

Cztery minuty później Jarosław Jach próbował skopiować wyczyn Wiślaka, lecz posłał futbolówkę na jeden z ostatnich rzędów krzesełek stadionu Zagłębia. W 20. minucie Małecki obsłużył perfekcyjnym podaniem Pawła Brożka, a strzał napastnika Białej Gwiazdy po nodze Jacha przeszedł nad poprzeczką. Głównym aktorem początku drugiego kwadransa był właśnie stoper Miedziowych, który dosłownie sześćdziesiąt sekund później zablokował strzał Ondraska po podaniu Pietrzaka. Kto wie, czy gdyby nie Jach, Wisła nie prowadziłaby 2:0...

W 27. minucie przebudziło się ospałe jak dotąd Zagłębie. Łukasz Janoszka, drugi najlepszy strzelec Miedziowych, przymierzył zza pola karnego minimalnie niecelnie. Ripostą Wiślaków był rzut rożny, po którym Brożek główkował obok bramki. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy zza szesnastki uderzył Boban Jović, a strzał był na tyle silny, że Polacek musiał piąstkować piłkę, zamiast ją łapać. I gdy wydawało się, że pierwsza część spotkania zakończy się zasłużonym prowadzeniem Białej Gwiazdy. Patryk Małecki w błahej sytuacji sfaulował jednego z lubinian przy narożniku pola karnego. Z wolnego dośrodkował Janus, a celnie główkował Arkadiusz Woźniak, który tym samym wyrównał stan rywalizacji. Szkoda tylko, że przed tą sytuacją sędzia Daniel Stefański nie zauważył po drugiej stronie boiska ewidentnego faulu na Boguskim. Gdyby arbiter z Bydgoszczy odgwizdał przewinienie, prawdopodobnie Miedziowi nie zdążyliby przeprowadzić ostatniego ataku pierwszej połowy...

Pierwszą sytuację w drugich czterdziestu pięciu minutach stworzyli sobie gospodarze. Najpierw Piątek trafił prosto w Załuskę, lecz chwilę później co nie udało się pomocnikowi Miedziowych, powiodło się po raz kolejny Arkadiuszowi Woźniakowi. Napastnik Zagłębia uderzył z ok. 20 metrów, a bramkarz Wisły tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem. Ta odbiła się od słupka i wturlała się do siatki. W 55. minucie Łukasz Załuska zrehabilitował się nieco i w sytuacji sam na sam powstrzymał niemożliwego do upilnowania Woźniaka. Osiem minut później z rzutu wolnego uderzył wprowadzony w drugiej części gry Filip Starzyński, lecz jego próba nie mogła zagrozić bramce Załuski.

Pokazali charakter

W 71. minucie trzecią bramkę zdobyli gracze Zagłębia, jednak arbiter zauważył pozycję spaloną strzelca bramki. Minutę później z wolnego przymierzył Maciej Sadlok, lecz Polacek popisał się kapitalną robinsonadą. W 76. minucie golkiperowi gospodarzy przydarzył się kuriozalny błąd. Po wrzutce z prawej strony Bobana Jovicia słowacki bramkarz wpuścił piłkę między nogami, a z niespełna metra do pustej bramki wpakował ją Jakub Bartosz, dla którego była to bez wątpienia najłatwiejsza bramka w karierze. Co ważne, był to pierwszy gol Bartosza w seniorskiej drużynie Wisły. Kilka minut później wychodzącego Polacka próbował przelobować Brożek, lecz skiksował w najgorszym możliwym momencie. Pod koniec meczu nie działo się już nic ciekawego i spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Wisła dzięki zdobytemu na wyjeździe punktowi opuściła w końcu strefę spadkową.

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 2:2 (1:1)

0:1 Brlek 14'

1:1 Woźniak 45+2'

2:1 Woźniak 49'

2:2 Bartosz 76'

Zagłębie: Polacek - Todorovski, Guldan, Jach, Dziwniel - Janus (46' Starzyński), Jagiełło (46' Kubicki), Piątek, Janoszka (77' Tosik) - Woźniak, Nespor

Wisła: Załuska - Jović, Uryga, Sadlok, Pietrzak - Boguski (68' Bartosz), Brlek, Popović (82' Cywka), Małecki - Ondrasek (69' Zachara), Brożek

Żółte kartki: Janus, Todorovski - Uryga, Popović

Sędziował: Daniel Stefański z Bydgoszczy

Widzów: 6 281

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Premierowe gole Brleka i Bartosza dają remis w Lubinie. Zagłębie - Wisła 2-2

Krakowska Wisła podtrzymała passę ligowych meczów bez porażki, która wynosi aktualnie sześć, bo dziś zremisowała w Lubinie z tamtejszym Zagłębiem 2-2. Co ciekawe - bramki dla "Białej Gwiazdy" strzelali tylko tacy zawodnicy, którym dotychczas się to w naszej pierwszej drużynie nie udawało, a mianowicie Petar Brlek oraz Jakub Bartosz. Co jednak najważniejsze - dzięki temu remisowi Wisła opuszcza strefę spadkową, bo awansowała z piętnastego na trzynaste miejsce.

Po serii pięciu ligowych meczów bez porażki - piłkarze krakowskiej Wisły pojechali na mecz z niewygodnym rywalem, jakim jest lubińskie Zagłębie. I choć trener Dariusz Wdowczyk zapowiadał, że jego zespół z optymizmem patrzy na to spotkanie, to z mniejszym popatrzyli na wszystko kibice, gdy okazało się że poza pauzującym za nadmiar żółtych kartek Krzysztofem Mączyńskim - do Lubina nie mogli pojechać także kontuzjowany Arkadiusz Głowacki oraz chory Richárd Guzmics. To oznaczało oczywiście, że naszą defensywę czekało spore przetasowanie. Na jej środku wystąpił więc dawno niewidziany w naszym składzie Alan Uryga, a miejsce na lewej stronie zajął Rafał Pietrzak.

Mimo tych wymuszonych zmian - gra wiślaków od początku wyglądała nieźle. Jako pierwszy sygnał do ataków dał Patryk Małecki, który w 7. minucie wpadł w pole karne Zagłębia, ale jeden zwód za dużo sprawił, że piłkę stracił. Wisła szybko ją jednak odzyskała i Małecki zaraz potem mógł oddać swój pierwszy strzał. I choć był on niecelny, to widać było, że wiślacy chcą w Lubinie grać ofensywnie. Na dobry początek wiślaków odpowiedzieli też oczywiście gospodarze i w 12. minucie Boban Jović musiał się wykazać, blokując Martina Nešpora, co dało "miedziowym" rzut rożny. Po nim szansa nadarzyła się przed Krzysztofem Janusem, ale jego uderzenie głową minęło naszą bramkę.

Wisła odpowiedziała jednak na to wręcz doskonale. Dobrze rozegrana akcja i odegranie Pawła Brożka do nadbiegającego Petara Brleka pozwoliło temu ostatniemu oddać strzał, po którym piłka poleciała idealnie w okno bramki Zagłębia. I po chwili Chorwat cieszyć mógł się ze swojego premierowego gola w Wiśle Kraków! Prowadziliśmy 1-0.

Podrażnione Zagłębie mogło wprawdzie szybko na to odpowiedzieć po tym jak od Urygi szybszy był Nešpor, ale czeski snajper gospodarzy trafił tylko w boczną siatkę. O wiele groźniejsi byli jednak wiślacy. W 20. minucie przed szansą stanął Brożek, a dwie minuty później Zdeněk Ondrášek, ale ten pierwszy został zablokowany i mieliśmy tylko rzut rożny, a drugi z dobrej pozycji trafił pechowo w obrońcę. Wciąż było więc tylko 1-0.

Kilka kolejnych minut należy już jednak do gospodarzy, ale w 27. minucie Łukasz Janoszka uderzył obok naszej bramki, a w 31. błąd Denisa Popoviča świetnie naprawił Uryga. Kolejne minuty znów należą jednak do Wisły, ale dobra akcja Brożka daje nam tylko kolejny rzut rożny, a uderzenie z dystansu Jovicia - już w 41. minucie - obronił Martin Polaček.

Do pierwszej połowy sędzia Daniel Stefański doliczył minutę i właśnie w niej z akcją ruszył Rafał Boguski, który był wyraźnie powstrzymywany przez Daniela Dziwniela, na co arbiter nie zareagował! Akcja poszła więc w drugą stronę, Małecki przy bocznej linii pola karnego sfaulował Arkadiusza Woźniaka i to lubinianie mieli rzut wolny. I zrobili z niego bardzo dobry użytek. Wrzutka do Woźniaka, który wygrał walkę o pozycję z Popovičem i było 1-1. Z takim też wynikiem obydwa zespoły zeszły do szatni.

Z niej na drugą część spotkania z o wiele lepszym nastawieniem wyszli gospodarze i już w 48. minucie mogli prowadzić, ale Łukasz Piątek uderzył dokładnie tam, gdzie stał Łukasz Załuska. Minutę później nasz bramkarz musiał już jednak futbolówkę z siatki wyjąć. Złe wybicie piłki, przejęcie jej przez "miedziowych" i strzał z dystansu Woźniaka od słupka wpada do bramki i od 49. minuty przegrywamy 1-2!

W 56. minucie mogło być zresztą jeszcze gorzej, bo znów do pozycji strzeleckiej doszedł Woźniak, ale tym razem jego uderzenie Załuska obronił. Można jednak śmiało stwierdzić, że bramka stracona "do szatni" mocno podcięła wiślakom skrzydła. Na szczęście nie na długo, bo w 59. minucie mogło być już dla nas dużo lepiej. Szybka i składnie wyglądająca akcja Wisły kończy się długim i dokładnym przerzutem Jovicia, ale wszystko bardzo niecelnie wykończył niestety Ondrášek. To jednak zapowiadało, że wiślacy nie zamierzali się w Lubinie poddawać.

To jednak Zagłębie wciąż było groźniejsze i w 71. minucie zdobyło nawet trzeciego gola, ale tego nie uznał sędzia, odgwizdując pozycję spaloną strzelającego go Janoszki. Nie zmienia to jednak faktu, że najwięcej zagrożenia gospodarze stwarzali nam po stałych fragmentach gry, do których co rusz doprowadzaliśmy. W 73. minucie to właśnie z niego Wisła mogła jednak wyrównać. Maciej Sadlok świetnie uderzył z rzutu wolnego, ale bardzo dobrze spisał się Polaček, wybijając piłkę na róg. Zaraz jednak potem znów groźnie było pod naszą bramką, ale blokowany Nešpor sam wywalczył tylko rzut rożny, choć piłka przeleciała tylko nieznacznie ponad naszą bramką.

Wiślacy znów jednak ruszyli i zostali za to nagrodzeni. Piłka trafiła do zamykającego akcję Jovicia, który posłał ją wzdłuż bramki, a w niej koszmarnie pomylił się Polaček, który przepuścił futbolówkę "pod brzuchem", a że dokładnie za nim stał wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Bartosz, więc mógł tylko dopełnić formalności. I było 2-2!

Po tej stracie znów inicjatywę przejęło wprawdzie Zagłębie, ale w 83. minucie to "Biała Gwiazda" znów mogła prowadzić. Kolejny błąd popełnił Polaček, który wyszedł z bramki, ale próba lobu w wykonaniu Brożka była niedokładna.

Ostatnie minuty spotkania to znów przewaga gospodarzy, ale więcej bramek już w tej potyczce nie oglądaliśmy. "Biała Gwiazda" wywozi więc z trudnego terenu i mimo osłabienia składu, korzystny wynik, bo remis w takich okolicznościach trzeba za taki bez wątpienia uznać.



Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków zremisowała z Zagłębiem Lubin 2:2

Wpisany przez Bogdan

poniedziałek, 31 października 2016 22:21


„Białą Gwiazdę” na prowadzenie wyprowadził Petar Brlek, ale „Miedziowi” dwukrotnie odpowiedzieli za sprawą Arkadiusza Woźniaka. Do remisu doprowadził Jakub Bartosz.

Od początku gra toczyła się w środku pola, gdzie w barwach Wisły występował Denis Popović i Brlek, który zastąpił pauzującego za kartki Krzysztofa Mączyńskiego. Chorwat od początku był bardzo aktywny, nie zniknął z radarów tak szybko jak w meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań, gdy o tym, że jest na boisku dowiedzieliśmy się tylko gdy na nie wchodził i gdy jego fatalne podanie zapoczątkowało akcję bramkową dla poznaniaków. Tym razem były zawodnik Slavena Belupo Koprivnica wreszcie mógł ucieszyć kibiców „Białej Gwiazdy”. Paweł Brożek wbiegł w pole karne, wycofał na 19. metr do nadbiegającego Brleka, a ten uderzył tak, że Martin Polacek nie miał nic do powiedzenia. Była to jego pierwsza bramka w barwach Wisły w ekstraklasie.


Sześć minut później w doskonałej sytuacji znalazł się Brożek. Na 14. metrze nawinął obrońcę, jednak w ostatniej chwili piłkarz „Miedziowych” zablokował napastnika „Białej Gwiazdy”. W 27. groźnie zaatakował Łukasz Janoszka, który z prawej strony zszedł na lewą nogę, uderzył technicznie, ale niecelnie.


Wisła cały czas przeważała. W końcówce pierwszej części gry, dokładnie w 41. minucie, na strzał z 18. metra zdecydował się Boban Jović, ale Polacek odbił tę piłkę mocno przed siebie. Mimo tej dominacji to Zagłębie strzeliło gola. W ostatniej akcji pierwszej części gry po faulu Patryka Małeckiego z rzutu wolnego dośrodkował Krzysztof Janus, a na 5. metrze głową piłkę do siatki wpakował Arkadiusz Woźniak.

Od początku drugiej połowy, na którą Piotr Stokowiec desygnował do gry Filipa Starzyńskiego i Jarosława Kubickiego Zagłębie mocno ruszyło do ataku, co szybko skończyło się golem. Woźniak zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego, żaden z wiślaków nie próbował przeciąć tej piłki lecącej po ziemi i ta odbijając się od słupka wpadła do bramki obok bezradnego Załuski. W 56. minucie hat-trick skompletować powinien Woźniak, który znalazł się oko w oko z Załuską, jednak uderzył w zasięgu ramion bramkarza „Białej Gwiazdy”, który odbił piłkę do boku. Wiślacy zostali w szatni po przerwie. Wciąż faulowali, mimo iż stałe fragmenty to bardzo mocna broń Zagłębia. W 71. minucie po strzale głową Janoszki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka znów znalazła się w siatce, jednak sędzia dopatrzył się spalonego.


W 73. „Biała Gwiazda” miała szansę po rzucie wolnym. Z 30. metra mocno uderzył Maciej Sadlok, jednak fenomenalnie interweniował Polacek.


Po chwili szczęście uśmiechnęło się do piłkarzy Wisły. Dośrodkowanie z lewej strony minęło wszystkich zawodników, ale z prawej zamknął je Jović, który zagrał wzdłuż linii końcowej, Brożek próbował uderzać, ale strzał wydawało się, że złapie Polacek. Piłka jednak spłatała mu figla i przeleciała mu przez ręce i między nogami dotarła do Bartosza, który z metra wpakował ją do siatki. W 83. na prowadzenie Wisłę mógł wyprowadzić Brożek, który uprzedził Polacka przed polem karnym, jednak jego próba przelobowania bramkarza Zagłębia zakończyła się fiaskiem.


Wisła po świetnej pierwszej połowie i kiepskiej drugiej wywozi z Lubina cenny punkt, który pozwala wreszcie opuścić strefę spadkową. W ostatnim, przynajmniej teoretycznie, meczu rundy jesiennej do Krakowa przyjedzie Górnik Łęczna. W 15. kolejce lubinianie natomiast udadzą się do Wrocławia gdzie rozegrają derby Dolnego Śląska ze Śląskiem.


Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 2:2 (1:1)


Bramki: 0:1 Brlek 14, 1:1 Woźniak 45+2, 2:1 Woźniak 49, 2:2 Bartosz 76.


Zagłębie: Polacek – Dziwniel, Guldan, Jach, Todorovski – Janus (Starzyski 46), Jagiełło (Kubicki 46), Piątek, Janoszka (Tosik 77) – Nespor, Woźniak. Wisła: Załuska – Jović, Uryga, Sadlok, Pietrzak – Boguski (Bartosz 69), Popović (Cywka 82), Brlek, Małecki – Brożek, Ondrasek (Zachara 69).


Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Żółte kartki: Janus, Todorovski – Uryga, Popović.

Widzów: 6 281.


Źródło: skwk.pl

W Lubinie sprawiedliwy remis. Zagłębie Wisła 2:2

Dodano: 2016-10-31 23:05:35 (aktualizacja: 2016-11-06 00:21:52)] Norf / Wislalive.pl

Drugoplanowe w ostatnim czasie postacie zapewniają Wiśle punkt, w kolejnym niezłym meczu BG.

W swoim stylu

Wiślacy wzorem wielu poprzednich spotkań obecnego sezonu zagrali dwie różne połowy. W pierwszej BG była zdecydowanie stroną dominującą, sprawiającą dużo lepsze wrażenie. Druga odsłona znacznie słabsza w wykonaniu Krakowian, lub raczej znacznie lepsza w wykonaniu Lubinian, długimi momentami zmuszających gości do bronienia własnego pola karnego.

Debiutanckie gole

Niespodziewanie przed spotkaniem pojawiły się dość spore problemy kadrowe. Z powodu kontuzji wystąpić nie mógł Arek Głowacki, natomiast Ryśka Guzmicsa dopadła grypa żołądkowa. Brak pary podstawowych stoperów budził spory niepokój wśród sympatyków Wisły. Trzeba jednak przyznać, że Alan Uryga, do spółki Maćkiem Sadlokiem bardzo dobrze wywiązali się z roli zmienników, nie pozwalając na zbyt wiele napastnikom Zagłębia. Dobry mecz rozegrał Boban Jović, będący w swoim stylu bardzo aktywnym pod bramką rywali, wpisując się do protokołu meczowego asystą przy drugiej bramce. Kolejnym nowym zawodnikiem w pierwszej jedenastce był dziś Petar Brlek zastępujący wykartkowanego Krzysia Mączyńskiego. Dla Chorwata był to najlepszy mecz z Białą Gwiazdą na piersi, okraszony fantastycznym trafieniem, premierowym na polskich boiskach. Środkowy pomocnik w końcu pokazał namiastkę niemałego talentu, zwłaszcza w pierwszej połowie genialnie rozprowadzając niemal każdą piłkę, która do niego dotarła. Niespodziewanie zawiódł Patryk Małecki, który przyzwyczaił nas ostatnio do wysokiego poziomu. Tymczasem „Mały” był dziś mało efektowny i efektywny w grze ofensywnej, poza tym popełnił głupi faul w końcówce pierwszej połowy, który w efekcie przyniósł wyrównującą bramkę gospodarzom. Swoje zrobił za to Paweł Brożek. Napastnik mimo, iż sam nie wpisał się na listę strzelców, w kilku niezłych ku temu okazjach, zaliczył asystę przy pierwszej bramce, a przy drugiej skutecznie utrudnił interwencję bramkarzowi „Miedziowych”. Warto wspomnieć także o niezłym wejściu z ławki Kuby Bartosza, który wniósł trochę ożywienia w grę BG, zdobył także bramkę dającą ważny punkty. Podobnie jak w przypadku Brleka, był to gol debiutancki, pierwszy w dorosłym futbolu Kuby.

Akcja po akcji

W spotkanie lepiej weszli Wiślacy, od samego początku kontrolujący boiskowe wydarzenia. Dominacja gości dość szybko przełożyła się na efekt bramkowy. 14 min. Składna akcja zespołowa rozpoczęta przez Załuskę, w końcowej jej fazie w pole karne wpada Brożek, który wobec sporego tłoku w 16-stce decyduje się na wycofanie piłki do Brleka. Chorwat bez wahania uderza z pierwszej piłki, a atomowy strzał ląduje niemal w okienku bramki Polaczka. Wisła otwiera wynik w fantastycznym stylu.

Po zdobytej bramce, Wiślacy zdecydowali się na coś, czego wielokrotnie brakowało w tym sezonie, na pójście za ciosem i kontynuowanie ofensywnej gry. Efektem takiej postawy Wiślaków były kolejne okazje. Bliscy szczęścia byli Brożek i Ondraszek, jednak ich strzały blokowali obrońcy. W 41 min. jedną z wielu zespołowy, dobrych akcji mocnym strzałem tuż sprzed pola karnego kończy Jović, jednak dobrą interwencją tym razem wykazuje się Polaczek.

Kiedy wydawało się, że na przerwę Wiślacy zejdą z zasłużonym prowadzeniem, głupi faul w bocznym sektorze, w doliczonym czasie gry popełnił Małecki. Dobre dośrodkowanie na wyrównującą bramkę, strzałem głową zamienia Woźniak, który wygrywa pojedynek z Popoviciem. Bramka do szatni, mamy remis.

Tak jak dobrze zakończyli pierwszą część gry gospodarze, tak dobrze rozpoczęli drugą. Lubinianie od samego początku wyszli wysokim, a co najważniejsze skutecznym pressingiem. Wiślacy ewidentnie nie spodziewali się, aż tak intensywnego nacisku ze strony rywali, przez pierwsze 10 minut nie będąc w stanie wymienić kilku podań, a także wyjść z własnej połowy. Dobra gra „Miedziowych” znalazła przełożenie na wynik. 49 min. Na zaskakujący strzał z dystansu decyduje się Woźniak. Uderzenie okazuje się bardzo precyzyjne. Piłka odbija się od wewnętrznej strony słupka i wpada do bramki nie spodziewającego się tego Załuski. W taki sposób Zagłębie w kilka minut wychodzi na prowadzenie.

Doskonałą okazję na podwyższenie rezultatu gospodarze stworzyli sobie w 56 min. Oko w oko z bramkarzem Wisły stanął Woźniak, lecz przegrał ten pojedynek, zaprzepaszczając szansę na hat-tricka.

W kolejnych fragmentach Wisła coraz śmielej zaczęła szukać wyrównującego trafienia. 73 min. Na uderzenie z rzutu wolnego decyduje się Sadlok. Mocna, podkręcona piłka, lecąca w kierunku prawego słupka, z trudem zostaje wybita na rzut rożny przez Polaczka. 3 minuty później Czech w końcu kapituluje po raz drugi. Jović z prawego skrzydła dogrywa piłkę głęboko w pole karne, Brożek próbuje przeciąć podanie, nie dotyka futbolówki, jednak skutecznie zasłania pole widzenia bramkarzowi, który przepuszcza futbolówkę między rękami i nogami. Na linii bramkowej znajduje się Bartosz, który dopełnia formalności. Przy ul.Skłodowskiej-Curie znowu mamy remis, który utrzymuje się już do końca zawodów.

Niepokonana –nasza Wisełka kochana!

W obliczu sporych problemów kadrowych punkt wywalczony na ciężkim terenie może cieszyć. Po pierwszej połowie apetyty mogły być jeszcze większe, jednak gospodarze w drugiej połowie pokazali, że nie bez powodów zajmują wysoką lokatę w tabeli. Wynik sprawiedliwy pozwala BG w końcu opuścić strefę spadkową. Wiślacy śrubują w dodatku niezłą passę, już 6 meczów bez porażki w lidze. Żaden z zespołów Ekstraklasy nie może pochwalić się obecnie taką serią. Trzeba przyznać, że po poprzednim mniej chlubnym rekordzie, takie wyniki mogą robić wrażenie. Mamy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach również nie będziemy doznawać smaku porażek, a marsz w górę tabeli będzie kontynuowany.


Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 2:2 (1:1)

0:1 Brlek 14

1:1 Woźniak 45+2

2:1 Woźniak 49

2:2 Bartosz 76


Zagłębie: Polacek - Todorovski, Guldan, Jach, Dziwniel - Janus (46 Starzyński), Jagiełło (46 Kubicki), Piątek, Janoszka (77 Tosik) - Woźniak, Nespor


Wisła: Załuska - Jović, Uryga, Sadlok, Pietrzak - Boguski (68 Bartosz), Brlek, Popović (82 Cywka), Małecki - Ondrasek (69 Zachara), Brożek


Żółte kartki: Janus, Todorovski - Uryga, Popović


Sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy


Widzów: 6 281


NORF



Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Cieszę się z tego jednego punktu

⁃ Z przebiegu spotkania żaden zespół nie zasłużył na trzy punkty. Remis jest sprawiedliwym wynikiem. W pierwszej połowie mieliśmy więcej z gry, więcej sytuacji. Straciliśmy bramkę w 46. minucie. I w 47., zaraz po wejściu na boisko, straciliśmy drugą. Zagłębie przez większą część drugiej połowy dominowało, ale cieszę się, że potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania - powiedział po remisie w Lubinie, trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk.

- Mieliśmy parę problemów kadrowych przed tym spotkaniem. Jak państwo wiecie nieobecni byli Arek Głowacki, Rysiek Guzmics oraz Krzysztof Mączyński - za kartki, więc musieliśmy trochę przemeblować skład. Tym bardziej mogę więc cieszyć się z tego jednego punktu, zdobytego na tym trudnym terenie - dodał opiekun zespołu Wisły Kraków.

Pierwszym pytaniem dziennikarzy było to o Alana Urygę oraz Petara Brleka, którzy byli jedynymi z tych zawodników, którzy zagrali w miejsce piłkarzy nieobecnych.

⁃ Petar strzelił piękną bramkę, napracował się w środku boiska. Podobnie Alan - pewny w defensywie, z dobrą współpracą z Maćkiem Sadlokiem. Nie uniknęli gdzieś błędów, bo to nie było perfekcyjne spotkanie w ich wykonaniu, ale jak na okres długiej rozłąki z pierwszą jedenastką wypadli pozytywnie i zastąpili tych zawodników, którzy nie mogli zagrać. Dziś widziałem też Zdenka Ondráška, który przyjmował piłki i dawał czas pomocnikowi, który mógł podejść. Muszę pochwalić drużynę za to spotkanie. Za to, że doprowadziliśmy do remisu, za to, że jest ta wiara, że można zmienić wynik, choć po dużym błędzie bramkarza, ale w naszej grze było dużo pozytywów. Oczywiście analizując to spotkanie będziemy patrzyli też na to co nie funkcjonowało tak jak powinno, bo jednak straciliśmy dwie bramki. Faul Patryka Małeckiego był zupełnie niepotrzebny. Tak jak to uderzenie z dystansu od słupka. Nie wiem czy Denis Popovič nie powinien być bliżej zawodnika Zagłębia, który strzelił tę bramkę. Cieszę się z tego jednego punktu, w tej trudnej sytuacji w jakiej byliśmy, bo przed tym meczem wypadło nam trzech podstawowych zawodników, w tym dwóch obrońców - powiedział ponadto Wdowczyk.

⁃ Arek Głowacki będzie gotowy na mecz z Górnikiem Łęczna. Z kolei Rysiek Guzmics miał grypę żołądkową. W takiej pogodzie wszystkich to dopada, miał wysoką gorączkę i nie było sensu żeby z nami jechał - mówił o nieobecnej dwójce środkowych obrońców trener Wisły.

⁃ To było trudne spotkanie dla Petara. Rozmawiałem z nim przed tym meczem i prosiłem go, żeby przełożył to co robi na treningu właśnie na mecz. Dziś naprawdę się starał, wiele razy zdobywał piłki, strzelił piękną bramkę. Nie liczyłem kartek, ale jeśli Popovič wypada nam na kolejne spotkanie, to myślę, że Petar zrobił wiele, żeby wystąpić w następnym meczu prawdopodobnie z Krzyśkiem Mączyńskim na środku pomocy - zakończył Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl

Piotr Stokowiec: - Szkoda że sędzia dopatrzył się centymetrowego spalonego

⁃ Myślę że byliśmy świadkami ciekawego i bardzo dobrego spotkania. Nie wiem czy któraś z drużyn zasłużyła na zwycięstwo, ale żadna nie zasłużyła na porażkę. Byliśmy bliżej tego zwycięstwa, z racji tego, że tą drugą połowę zagraliśmy lepiej. Dyktowaliśmy warunki gry i tak jak w pierwszej połowie z niczego strzeliliśmy pierwszą bramkę, tak z niczego dostaliśmy na 2-2 - mówił po meczu Zagłębia z Wisłą trener drużyny z Lubina, Piotr Stokowiec.

- Szkoda że sędzia dopatrzył się centymetrowego spalonego - dodał trochę może zaskakująco Stokowiec, odnosząc się do sytuacji, po której Zagłębie zdobyło gola na 3-1, ale tego nie uznał sędzia. - Szkoda że nie poszliśmy za ciosem i nie udało się nic więcej zdobyć, bo gra była bardzo dobra. Prawie 20 strzałów, wiele celnych. Potrafiliśmy odwrócić losy tego meczu. Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu, ale też jak wszyscy widzą trochę rotujemy składem, bo tych meczów mamy już trochę za sobą. To są pewne koszty tych rotacji, dawania szansy zawodnikom i ja się z tym liczę i robię to z pełną premedytacją. Nie da się grać całego sezonu wąską grupą zawodników. Nie mam pretensji za pierwszą połowę do tych co zeszli, to jest taktyka, to jest gra. Myślę, że zareagowaliśmy bardzo dobrze, zmiany były dobre, wniosły dużo ożywienia, odzyskaliśmy kontrolę nad meczem i spokojnie patrzę w przyszłość. Ten remis boli, bo byliśmy zdecydowanie bliżej zwycięstwa. Wyciągamy wnioski, jesteśmy coraz bliżej optymalnej dyspozycji i optymalnego składu. Nie boimy się dać odpocząć niektórym zawodnikom, bo mają trochę w nogach - tak jak Kubicki, Čotra, czy Janus i sprawdzamy następnych. Generalnie z jakości gry, szczególnie w tej drugiej połowie, jestem zadowolony. Z wyniku trochę gorzej, ale spokojnie. Na tabelę spojrzymy po 30. kolejkach - przyznał Stokowiec.

⁃ Zajmujemy bardzo dobre miejsce w tabeli Ekstraklasy, bo jesteśmy dobrą drużyną, dobrze zorganizowaną, ale jakby spytać innych trenerów to nasi zawodnicy dobrze u nas funkcjonują i dobrze grają. Mamy przypadki, że wyciąga się zawodnika od nas i już tak dobrze nie wygląda. Jesteśmy taką myślę dobrze funkcjonującą maszyną. Gramy solidnie i ta solidność to jest nasza cecha. My poniżej pewnego poziomu nie schodzimy i ten poziom trzymamy. Dziś nie udało się wygrać, ale dążyliśmy do tego, a ta jakość gry, to budowanie akcji - szczególnie w drugiej połowie - była naprawdę zadowalająca. Taka jest piłka, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Trzeba być cierpliwym. Będzie naprawdę ciekawie, bo tabela jest spłaszczona i teraz skupiamy się żeby dobrze grać i mieć jak największą grupę zawodników ogranych. Budowa tej drużyny na zawodnikach kadry U-21 to naprawdę wiele klubów może nam pozazdrościć - mówił trener Zagłębia.

Co nie może dziwić - Stokowiec został zapytany o błąd swojego bramkarza, po którym padł gol na 2-2.

⁃ To są trudne momenty dla Martina Polačka, ale on kiepsko czuje się przede wszystkim w stosunku do drużyny, ale broni ponad 20 meczów i bronił na bardzo solidnym poziomie. Błędy zdarzają się każdemu i nie można oceniać zawodnika przez pryzmat jednego błędu. Tak samo przydarzy się on napastnikowi, który nie strzelił, być może sędziemu, bo nie wiem do końca czy był spalony, czy nie był? Jest rywalizacja na pozycji bramkarza, ale nie wyciągam wniosków. Spokojnie - bramkarz jest newralgiczną pozycją i jego błędy od razu są widoczne i są "na świeczniku". Jak zawodnik z pola popełni błąd, to jeszcze można coś ukryć. Szkoda, ale nie mam pretensji, ani do Martina, ani do tych, co grali w pierwszej połowie. Taka jest piłka i każdy zostawia 100% zdrowia i umiejętności i jest to bardzo zadowalające - mówił Stokowiec.

Opiekun "miedziowych" został także zapytany o osłabiony skład Wisły i o to czy przed meczem myślał, że bez trzech podstawowych zawodników będzie mu łatwiej ograć "Białą Gwiazdę".

⁃ Nie pomyślałem tak, bo wiem że życie przynosi różne scenariusze. To że Wisła jest w tej chwili w dolnych rejonach tabeli wynika z nienajlepszej gry linii obrony i nie deprecjonowałbym tych, którzy weszli. Często wtedy drużyna mobilizuje się podwójnie, bo wie, że straciła dwóch podstawowych stoperów i tym bardziej jest skoncentrowana. Maciej Sadlok i Alan Uryga to zawodnicy, którzy też mają sporo meczów na koncie, w tym w reprezentacjach młodzieżowych. Równie dobrze Jagiellonia i Wisła mogła popatrzeć na nasz skład i powiedzieć, że paru nie gra. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, a wręcz przeciwnie - obawiałem się, że będzie wzmożona koncentracja całej drużyny, bo są ubytki i tak było. My po świetnych akcjach strzeliliśmy bramki - fakt stałe fragmenty gry i jacy by stoperzy nie byli to też można tracić gole. Nie sugerowałem się tym - przyznał Stokowiec.


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Uryga: Czuję się środkowym obrońcą

Data publikacji: 01-11-2016 12:31


Biała Gwiazda po pełnym emocji widowisku zremisowała z Zagłębiem Lubin 2:2 w meczu kończącym 14. kolejkę Ekstraklasy, dzięki czemu wydostała się ze strefy spadkowej. Do spotkania ze względów zdrowotnych nie przystąpili m.in. Richard Guzmics, Arkadiusz Głowacki, a z powodu liczby kartek Krzysztof Mączyński. Jednego ze środkowych obrońców zastąpił Alan Uryga, który był pewnym punktem wiślackiej defensywy. Po meczu defensor odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy.

„Szczerze mówiąc wydaje mi się, że remis jest sprawiedliwym wynikiem. W pierwszej połowie to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania a Zagłębie nie stwarzało sobie wielu klarownych sytuacji. Głupio straciliśmy bramkę i bardzo szkoda, że tak się stało, bo to podcięło nam nieco skrzydła - a tak to myślę, że druga połowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Niestety, w drugiej części spotkania Zagłębie przejęło inicjatywę i zepchnęło nas do defensywy” - tak podsumował to pasjonujące starcie 22-latek.

Nastroje są dobre

Wisła w końcu nie znajduje się pod kreską, plasując się obecnie na 12. miejscu w ligowej tabeli. „Na pewno fajnie w końcu opuścić strefę spadkową. Co prawda nie uciekliśmy daleko rywalom, ale seria meczów bez porażki podtrzymuje dobre nastroje. Wiele osób skreślało nas przed spotkaniem, kiedy zobaczyło skład i liczbę absencji w drużynie, ale wywiązaliśmy się z naszych zadań całkiem dobrze”.

Dla reprezentanta kadr młodzieżowych był to pierwszy występ od meczu ze Śląskiem Wrocław. „Dość długo nie grałem. Nie pamiętam, kiedy będąc zdrowym miałem tak długą przerwę od występów. Siedziałem na ławce rezerwowych, raz nawet znalazłem się poza osiemnastką. Dziś przez kontuzje Arka Głowackiego i chorobę Ryśka dostałem szansę na grę. Cieszyłem się, że mogę wystąpić i rozegrać pełne dziewięćdziesiąt minut. Nie będzie to odkrywcze stwierdzenie, ale ciężko po takiej przerwie jest wejść do pierwszego składu, zwłaszcza na pozycji środkowego obrońcy, gdzie potrzebuje się ogrania i pewności. Czy jestem zadowolony z występu? Zadowolony byłbym gdybyśmy wygrali, ale swoją grę oceniam pozytywnie” - stwierdził wiślacki obrońca.

„Ostatnio tak się złożyło, że więcej okazji na grę miałem w młodzieżówce - jechałem tam z nadzieją, że uda mi się coś zagrać. Może nie były to całe spotkania, ale wchodziłem z ławki i starałem się przypomnieć się widzom - zarówno w spotkaniu z Ukrainą, jak i z Czarnogórą” - dodał po chwili Uryga, dla którego był to 80. ekstraklasowy występ.

Młodszy, a dyrygent

Po 22-latku nie było jednak widać nerwów. Wręcz przeciwnie, Uryga dyrygował starszymi od siebie kolegami, a jego okrzyki przebijały nawet doping fanów obu zespołów. Czy bardziej doświadczeni gracze Wisły słuchali swojego kolegi? „Trzeba się o to spytać chłopaków. Robię to, czego się wymaga od stopera, w miarę możliwości podpowiadam kolegom jak mają się ustawić. Nie raz sztab szkoleniowy czy starsi zawodnicy mówią mi, żeby grając na pozycji stopera nie zwracać uwagi na różnicę wieku, czy hierarchię w zespole, tylko robić to, co do środkowego obrońcy należy - dyrygować drużyną. Mam nadzieje, że mimo iż na początku była leciutka trema to kilka podpowiedzi pomogło dziś chłopakom”.

Alan Uryga, który większość ekstraklasowych spotkań rozegrał na pozycji defensywnego pomocnika, za kadencji Dariusza Wdowczyka występuje głównie na środku obrony. Mimo to, w kadrze młodzieżowej widziany jest przez Marcina Dornę jako gracz środka pola. Jak bumerang wraca więc pytanie, na jakiej pozycji młody zawodnik Wisły czuje się lepiej? „Często to pytanie do mnie wraca. Za każdym razem gdy zmieniam pozycję, dziennikarze o to pytają. Na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, ze czuje się środkowym obrońcą, tak też przygotowywałem się do sezonu, by grać na tej pozycji. Bycie stoperem bardzo mi odpowiada i czuję, że mogę dać więcej drużynie właśnie w linii defensywy” - przyznał szczerze Wiślak.

„Kroczek do składu”

„Oczywiście Arek i Rysiek to para podstawowych obrońców, ale mam nadzieję, że zrobiłem choć kroczek, by otrzymywać swoje szanse - czy to z ławki, czy to na zastępstwo za kogoś kontuzjowanego lub pauzującego, także środkowych pomocników. Na pewno nie powiem, że nie chcę grać na środku, bo lepiej czuję się na stoperze. (śmiech) Jeśli trener chciałby, bym zastąpił kogoś w środku pola to jak najbardziej cieszyłbym się z kolejnej szansy”.

Przed Białą Gwiazdą mecz u siebie z mającym o punkt mniej Górnikiem Łęczną. „Gramy u siebie i nie ma innej możliwości niż celowanie w trzy punkty” - zapewnił na koniec Alan Uryga.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Bartosz: Taka jest piłka

Data publikacji: 31-10-2016 21:10


Krakowska Wisła po pełnym emocji spotkaniu zremisowała z Zagłębiem Lubin 2:2. W pierwszej połowie to podopieczni Dariusza Wdowczyka byli lepszym zespołem i sprawiali, że gospodarze mieli duże problemy z rozgrywaniem piłki. Po zmianie stron to Miedziowi wydawali się bliżsi wygranej, ale plany swoim golem popsuł im Jakub Bartosz, z którym zamieniliśmy kilka słów po końcowym gwizdku.

„Dobrze wiedzieliśmy, co potrafi Zagłębie i jak groźny jest ten zespół przed własną publicznością. Czasem niestety tak jest, że ktoś popełni błąd i trzeba zaczynać wszystko od nowa. Ważne, że koniec końców udało nam się zremisować i wracamy do domu z jednym punktem” - przyznał po meczu nasz zawodnik.

„Jeśli popatrzymy na pierwszą połowę to należy mieć pretensje, że nie wygraliśmy. W drugiej części meczu jednak Zagłębie potrafiło nas dobrze skontrować i przedostać się pod naszą bramkę, dlatego remis należy uznać za sprawiedliwy” - dodaje Kuba.

W zespole Białej Gwiazdy widać dużą przemianę, jeśli przyjrzymy się meczom z początku sezonu. Nasi piłkarze mimo niekorzystnego przebiegu spotkania potrafią do końcowych minut walczyć o zmianę rezultatu. „Ja jestem zdania, że czasem trzeba spaść na dno, żeby mieć się od czego odbić. Teraz mamy lepszy okres i musimy to wykorzystać, by piąć się w górę. Chcielibyśmy oczywiście wygrywać w każdym meczu, ale bardzo istotne jest to, żebyśmy punktowali, dlatego dzisiejszy wynik należy szanować”.

W odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie

Mimo że Kuba z reguły ustawiany był na pozycji prawego obrońcy, dziś w drugiej połowie pojawił się na boisku jako pomocnik. Jego gra ofensywna dała krakowianom bramkę wyrównującą, która jednocześnie jest jego debiutanckim trafieniem w barwach Wisły. „Ja nie przywiązuję się zbytnio do jakiejś konkretnej pozycji. Lubię grać ofensywnie i nie przeszkadza mi też zajmowanie się defensywą. Wszedłem dzisiaj na boisko przede wszystkim po to, żeby dać coś więcej drużynie. Udało mi się znaleźć w odpowiednim miejscu i cieszę się, że ta bramka dała nam punkt” - powiedział Bartosz.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Pietrzak: Sędzia przeprosił nas w przerwie

Data publikacji: 31-10-2016 21:21


Wisła Kraków zremisowała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 2:2, a pełny występ po raz pierwszy od ośmiu kolejek zaliczył Rafał Pietrzak. Oto co po meczu powiedział lewy obrońca Białej Gwiazdy.

„Jeśli chodzi o pierwszą połowę, Zagłębie nie zrobiło nam krzywdy. Gospodarze przycisnęli nas w pierwszych piętnastu minutach drugiej połowy. Myślę, że 2:2 to wynik, który po takiej grze obie drużyny wzięłyby w ciemno” - podsumował spotkanie Pietrzak.

Przeprosiny od arbitra przyjęte nie do końca

Defensor krakowian przyznał też, że mecz potoczyłby się zupełnie inaczej, gdyby nie stracona w ostatniej akcji pierwszej połowy bramka. „Sytuacja z pierwszą bramką Zagłębia jest o tyle dziwna, że chwilę wcześniej to nam należał się rzut wolny za faul na Rafale Boguskim. Sędzia podszedł do nas w przerwie, przyznał się do błędu i przeprosił, ale co z tego, skoro straciliśmy gola” - gorzko stwierdził 24-latek, po czym dodał: „Przy takich sytuacjach musimy też patrzeć na siebie i być skoncentrowani do ostatniego gwizdka arbitra”.

Dla lewego obrońcy był to pierwszy mecz od połowy sierpnia, w którym wyszedł w podstawowym składzie. „To, czy będzie szansa na kolejne takie występy, zależy tylko od trenera. Byłem dziś potrzebny drużynie i starałem się dać z siebie ponad sto procent. Robiłem swoje i chciałem być przygotowany na to, by pomóc zespołowi. A to, czy pomogłem, oceni trener” - przyznał Pietrzak.

U siebie o komplet punktów

Wisła po raz szósty z rzędu nie przegrała ligowego spotkania, dzięki czemu opuściła strefę spadkową. „W meczu z Górnikiem Łęczna gramy o zwycięstwo. Trzy punkty muszą zostać w Krakowie!” - zapowiada 24-latek.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Paweł Brożek: - Zabrakło drugiej bramki

- Wiedzieliśmy, że to jest ciężki teren i że to jest bardzo dobra drużyna, która nieprzypadkowo jest tak wysoko w tabeli. Na pewno szkoda tej pierwszej połowy, w której dominowaliśmy i stwarzaliśmy sobie kolejne okazje do kontry. Nieźle operowaliśmy piłką i graliśmy bardzo dobrze. Zabrakło drugiej bramki, żeby ten mecz uspokoić - powiedział po meczu w Lubinie, grający w nim jako kapitan Wisły Kraków, Paweł Brożek.

- Wydaje mi się, że remis jest wynikiem zasłużonym - dodał wiślak, który w końcówce miał okazje na to, aby strzelić zwycięską dla nas bramkę. - Trochę mi ta piłka uciekła, było ślisko. Nie chce się tłumaczyć, bo gdybym lepiej ułożył nogę, to na pewno przelobowałbym bramkarza Zagłębia - zakończył "Brozio".


Źródło: wislaportal.pl

Popović: Mogło być lepiej

Data publikacji: 01-11-2016 09:12


Biała Gwiazda w ostatnim meczu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy zremisowała na wyjeździe z Zagłebiem Lubin 2:2. Od pierwszego gwizdka to Wiślacy dyktowali tempo gry, czego efektem była piękna bramka Petara Brleka dająca im prowadzenie. Nim drużyny udały się na przerwę, gospodarze wyrównali i gra naszej drużyny trochę się posypała. Po meczu Denis Popović żałował, że nie udało się w Lubinie wygrać. Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski

„Z jednej strony możemy być z tego remisu zadowoleni, z drugiej jednak mogliśmy tutaj równie dobrze wygrać. Szkoda całej pracy w pierwszej połowie, bo byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Po zmianie stron otrzymaliśmy szybki cios, ale nie poddaliśmy się i zasłużenie wywozimy z Lubina jeden punkt” - podsumował pomocnik naszej drużyny.

W czasie doliczonym do pierwszej połowy Arkadiusz Woźniak zdobył bramkę, która doprowadziła do remisu. Dobra gra naszej drużyny nie wskazywała jednak na to, że coś może pójść nie tak. „Błędy w piłce zawsze się zdarzają i tego nie da się uniknąć. Chwilę wcześniej sędzia nie podyktował wolnego na naszej połowie i tego, co się stało w ostatniej sekundzie pierwszej części spotkania można było uniknąć. Na pewno w tej sytuacji powinniśmy zachować się lepiej”.

Jesteśmy drużyną

Dla Białej Gwiazdy był to już 6. ligowy mecz bez porażki, ale Denis uważa, że miejsce w tabeli ciągle nie satysfakcjonuje krakowskiego zespołu. „Z pewnością gramy zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Nie można jednak zapomnieć o tym, że ciągle jesteśmy na dole tabeli, a nas interesuje pierwsza ósemka. W ostatnich spotkaniach pokazujemy to, czego wszyscy od nas oczekiwali. W końcu jesteśmy drużyną” - cieszy się zawodnik Wisły.

Kolejne spotkanie Wiślacy rozegrają przy Reymonta z Górnikiem Łęczna, a później czeka nas kolejna przerwa w rozgrywkach spowodowana meczami ekip narodowych. „Zawsze powtarzam, że zwycięstwo na własnym stadionie to nasz obowiązek. Na wyjazdach najważniejsze jest, żeby nie przegrywać. Przed nami mecz z Górnikiem, a po nim przerwa na reprezentację, dlatego koniecznie musimy zdobyć trzy punkty”.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Podsumowanie 14. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Wydarzeniem 14. kolejki były trójmiejskie derby i te zakończyły się podziałem punktów, z czego cieszyć może się przede wszystkim Jagiellonia. Ta po wygranej z Cracovią zmniejszyła stratę do wciąż liderującej Lechii do tylko dwóch punktów. Po zwycięstwie w Kielcach na szóste miejsce awansowała Legia, a po remisie w Lubinie - ze strefy spadkowej wreszcie wydostała się krakowska Wisła.

Piątek, 28 października:

Piast Gliwice 2-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Michał Masłowski (45.)

1-1 Patrik Mišák (54.)

2-1 Josip Barišić (55.)

Druga porażka z rzędu zespołu z Niecieczy musi na pewno niepokoić sympatyków tego zespołu, który jeszcze nie tak dawno kręcił się wokół pozycji lidera Ekstraklasy. Wielka radość zapanowała za to w Gliwicach, bo Piast znów wygrywa i przybliża się do środka ligowej stawki. Do tego po kapitalnej bramce z rzutu wolnego w wykonaniu Masłowskiego.

Korona Kielce 2-4 Legia Warszawa

1-0 Miguel Palanca (8. k.)

2-0 Rafał Grzelak (12.)

2-1 Guilherme (29.)

2-2 Nemanja Nokolić (57.)

2-3 Bartosz Rymaniak (61. sam.)

2-4 Aleksandar Prijović (83.)

Gdy po niespełna kwadransie gry kielczanie prowadzili różnicą aż dwóch bramek - można było lekko przecierać oczy ze zdziwienia. Legioniści "nie dojechali" na początek tej potyczki i grać zaczęli dopiero po tych dwóch gongach, by jeszcze przed przerwą zdobyć gola kontaktowego. Gdy na początku drugiej połowy, po bezmyślnym wślizgu, z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Hiszpan Palanca - można się było spodziewać, że legioniści ten handicap wykorzystają. I dokładnie tak też się stało. Warszawskiej ekipie w odniesieniu końcowego sukcesu nie przeszkodziła nawet "czerwień", także za dwie żółte kartki, jaką zobaczył Pazdan, bo na przestrzeni 90 minut siła ataku była tutaj nie do porównania.

Sobota, 29 października:

Górnik Łęczna 0-3 Śląsk Wrocław

0-1 Ryota Morioka (15.)

0-2 Kamil Biliński (21.)

0-3 Peter Grajciar (29.)

Mecz otworzył precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego Morioka i Śląsk poszedł za ciosem. Świetnie z dystansu huknął Biliński, nieporozumienie bramkarza z obrońcą wykorzystał Grajciar i można śmiało stwierdzić, że wrocławianie wyciągnęli wnioski sprzed tygodnia, kiedy to prowadzili z Cracovią 2-0 i zremisowali. Trzy gole załatwiły sprawę i komplet punktów dopisuje zespół Mariusza Rumaka. Za tydzień drużyna z Łęcznej przyjedzie więc po tej wysokiej porażce na Reymonta niewątpliwie dodatkowo zmotywowana.

Pogoń Szczecin 2-1 Ruch Chorzów

0-1 Jarosław Niezgoda (18.)

1-1 Spas Delew (21.)

2-1 Spas Delew (61.)

Świetnie zabawił się wprawdzie w 18. minucie młody Jarosław Niezgoda i goście z Chorzowa prowadzili w Szczecinie 1-0 - tyle, że z tego wyniku nie cieszyli się długo. Swój dzień miał bowiem Bułgar Spas Delew i zwłaszcza jego gol z 61. minuty to była świetna akcja "Portowców". Ci wygrywają trzeci mecz z rzędu i za tydzień wybiorą się do Gdańska! Już teraz można chyba ostrzyć sobie "futbolowy apetyt" na to spotkanie.

Lech Poznań 2-0 Wisła Płock

1-0 Dawid Kownacki (9.)

2-0 Marcin Robak (88. k.)

Wprawdzie kibice powinni w tym meczu zobaczyć więcej bramek, bo okazji do ich zdobycia było całkiem sporo, ale po końcowym gwizdku fani "Kolejorza" mają powody do zadowolenia. Ich zespół zasłużenie pokonał bowiem beniaminka z Płocka i dogonił "punktowo" uciekającą poznaniakom Legię. "Nafciarze" są z kolei w poważnym odwrocie. Przegrali właśnie swój czwarty mecz z rzędu!

Niedziela, 30 października:

Cracovia 1-3 Jagiellonia Białystok

0-1 Konstantin Vassiljev (41. k.)

1-1 Mateusz Cetnarski (50. k.)

1-2 Fedor Černych (73.)

1-3 Przemysław Frankowski (90.)

To był mecz pięknych parad bramkarskich, ale i kolejnych kontrowersji z udziałem arbitra, Szymona Marciniaka. Ten w swojej "wielkości" uwierzył chyba w to że jest "nieomylny" i za rzut karny dla gospodarzy powinien odpocząć od sędziowania. Tym bardziej, że to kolejny jego błąd, który mógł wpłynąć na końcowy wynik. To że nie wpłynął to przede wszystkim zasługa Konstantina Vassiljeva. Estończyk zaliczył dwie kapitalne asysty i "Jaga" zasłużenie wygrała przy Kałuży.

Arka Gdynia 1-1 Lechia Gdańsk

0-1 Marco Paixão (32.)

1-1 Adrian Błąd (65.)

Liderująca Lechia nie wygrała trójmiejskich derbów na własne życzenie. Prowadziła, miała co najmniej dwie kolejne sytuacje, które powinna zakończyć bramkami, ale ich nie wykorzystała. Arka wdawała się za to z gdańszczanami w kolejne przepychanki i w nich znalazła swój sposób na grę, który dał jej wyrównanie - po wyrzucie piłki z autu w pole karne! W końcówce Lechia walczyła wprawdzie jeszcze o zwycięstwo, ale plany zdecydowanie popsuł Flávio Paixão. Za uderzenie przeciwnika obejrzał czerwoną kartkę i grający w dziesiątkę goście mogą tylko i wyłącznie "pluć sobie w brodę".

Poniedziałek, 31 października:

Zagłębie Lubin 2-2 WISŁA KRAKÓW

0-1 Petar Brlek (14.)

1-1 Arkadiusz Woźniak (45.)

2-1 Arkadiusz Woźniak (49.)

2-2 Jakub Bartosz (76.)

Niezłe spotkanie jak na poniedziałek i na zakończenie kolejki, bo działo się w nim sporo i do końca nie było wiadomo kto wygra. Choć i tak całość zakończyła się sprawiedliwym wynikiem. W pierwszej połowie lepsza była Wisła, ale to gospodarze zdobyli "bramkę z niczego". Po przerwie przewagę osiągnęło Zagłębie, ale tym razem to Wisła dostała prezent, który sprawił jej Martin Polaček. Poniekąd podział punktów może jednak i tak cieszyć, bo jedni i drudzy zaliczyli awans w tabeli.


Źródło: wislaportal.pl

Zagłębie - Wisła: skrót meczu

zobacz

Galeria sportowa