2016.11.06 Wisła Kraków - Górnik Łęczna 3:2

Z Historia Wisły

2016.11.06, Ekstraklasa, 15 kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 15:30, niedziela, 8°
Wisła Kraków 3:2 (2:1) Górnik Łęczna
widzów: 10.362
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki
Rafał Boguski 8'
Rafał Boguski 33'


Rafał Boguski 62'
1:0
2:0
2:1
2:2
3:2


39' Krzysztof Danielewicz
59' (k) Szymon Drewniak
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
grafika:zk.jpg 67' Boban Jović
Alan Uryga
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (84' Jakub Bartosz)
grafika:zk.jpg 77' Petar Brlek
Krzysztof Mączyński
Paweł Brożek
grafika:zk.jpg 63' Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (90' Rafał Pietrzak)
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (84' Tomasz Cywka)

Trener: Dariusz Wdowczyk
Górnik Łęczna
Sergiusz Prusak
Paweł Sasin
Maciej Szmatiuk
Gérson
Leândro
Grzegorz Bonin grafika:zk.jpg 90'
Łukasz Tymiński
Szymon Drewniak grafika:zk.jpg 72'
Krzysztof Danielewicz grafika:zmiana.PNG (78' Grzegorz Piesio grafika:zk.jpg 79' grafika:zk.jpg grafika:Cz.jpg 90'+2)
Javi Hernández grafika:zmiana.PNG (65' Nika Dzalamidze)
Piotr Grzelczak grafika:zmiana.PNG (56' Bartosz Śpiączka)

Trener: Andrzej Rybarski
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Piotr Żemło, Krzysztof Drzazga, Adam Mójta

Kapitan: Paweł Brożek

Posiadanie (w %): 51-49 (60-40)
Strzały: 13-9 (9-3)
Strzały celne: 8-5 (6-3)
Strzały niecelne: 4-4 (2-0)
Strzały zablokowane: 1-0 (1-0)
Rzuty rożne 10-3 (8-2)
Faule: 15-14 (4-5)
Żółte kartki: 3-4 (0-0)
Czerwone kartki: 0-1 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.


Spis treści

Przed meczem

Mecz ligowych sąsiadów. Wisła vs Górnik

Dodano: 2016-11-06 14:00:53 (aktualizacja: 2016-11-13 14:05:22)

Norf / Wislalive.pl

Przed nami 14 ligowe starcie z Górnikami z Łęcznej, do tej pory znacznie lepiej szło Wiślakom, dziś nie może być inaczej.

Teoretycznie starcie lekkiego kalibru

W niedzielne popołudnie przy R22 zmierzą się drużyny z dołu tabeli Lotto Ekstraklasy. O ile 14 miejsce Górników ciężko nazwać niespodzianką, to 13 pozycja BG na półmetku rozgrywek wygląda bardzo zaskakująco. 15 punktów po 14 kolejkach to i tak dość dobry wynik, biorąc pod uwagę początek sezonu i 7 porażek w pierwszych ośmiu grach. Łęcznianie zgromadzili na swoim koncie oczko mniej, prezentując w miarę równą formę od startu rozgrywek, od czasu do czasu sprawiając mniejsze bądź większe niespodzianki.

Nie dla nas jest porażki smak

Wisła cały czas kontynuuje świetną serię. Remis 2:2 w poprzedniej kolejce w Lubinie był już 9-tym spotkaniem bez porażki ogółem, a 6-tym w lidze. Taką passą nie może pochwalić się żaden zespół Ekstraklasy. Łęcznianie w obecnym sezonie wygrali zaledwie 3 spotkania ligowe, w tym jedno wyjazdowe, w poprzedniej delegacji w Płocku 3:2. W ubiegłym tygodniu Górnicy ulegli przed własną publicznością Śląskowi, 0:3. Nasi dzisiejsi rywale mają już za sobą zmagania w PP. W pierwszym spotkaniu udało im się pokonać w Legnicy Miedź 3:2, jednak w następnym meczu w Jastrzębiu, lepszy okazał się tamtejszy GKS, wygrywając po rzutach karnych 2:1.

Kolejna szansa Chorwata

Po raz kolejny w środku pola trener Wdowczyk nie będzie mógł wystawić duetu Mączyński-Popović. Tym razem z powodu nadmiaru kartek nie może wystąpić ten drugi. W Lubinie bardzo dobrze pokazał się Brlek i to on zapewne zastąpi Słoweńca dzisiaj. Pod znakiem zapytania stoi występ Głowackiego, który z Zagłębiem nie zagrał z powodu urazu. Z kolei trener Łęcznian, Andrzej Rybarski nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego Vojo Ubiparipa. Najlepszym strzelcem Górnika, z dorobkiem 3 trafień jest Bartosz Śpiączka.

Atut własnego boiska

Oba kluby do tej pory na poziomie ligowym mierzyły się 13 razy. 7 zwycięstw zaliczyła Wisła, 5 razy padał remis, a Łęcznianie wygrali tylko raz. W bramkach przewaga BG – 24-9. R22 to wyjątkowo ciężki teren dla Górników, którzy nie wygrali tu nigdy, a zremisowali zaledwie 1 spotkanie. Poprzedni sezon był dla naszych rywali przełomowy. Najpierw po raz pierwszy w historii wygrali mecz z Wisłą, 1:0 w Łęcznej, następnie zdobyli pierwszy punkt na naszym stadionie, remisując 1:1. W rundzie finałowej Wiślacy w końcu okazali się lepsi, wygrywając nie bez problemów 3:0 na Lubelszczyźnie.

Arbiter szczęśliwym talizmanem gości

Sędzią dzisiejszego meczu będzie Krzysztof Jakubik. Arbiter z Siedlec poprowadził w tym sezonie 11 meczów Ekstraklasy, 2 PP, 1 I-ligi, a także spotkanie o Super Puchar. W sumie w 15 meczach pokazał 66 żółte kartki, 2 czerwone i podyktował 6 rzutów karnych. 33 latek sędziował przegrane przez Wisłę spotkanie z Lechią. Dla gości okazał się w tym sezonie dużo bardziej szczęśliwy, ponieważ gwizdał w wygranych meczach Górnika 1:0 z Legią i 4:0 z Koroną, a także zremisowanym 0:0 z Zagłębiem.

Tylko zwycięstwo!

Wygrana w dzisiejszym meczu wydaje się być dla Wiślaków absolutnym obowiązkiem. Nie mogą oni jednak zlekceważyć Górnika, który w poprzednich spotkaniach, mimo nienajlepszych wyników, pokazywał, że potrafi grać w piłkę i stać go na sprawienie niespodzianek w starciach z najlepszymi. BG jest na fali i to ona jest faworytem tego meczu, teraz czas żeby piłkarze pokazali swoją wyższość na murawie. Początek spotkania o 15:30, a przed pierwszym gwizdkiem piłkarze i kibice minutą ciszy uczczą pamięć zmarłych Wiślaków.

NORF


Źródło: wislalive.pl

Celując w dziewiątkę, celując w dychę! Wisła zagra z Górnikiem Łęczna

Przed piłkarzami krakowskiej Wisły kolejna ligowa batalia, w której zmierzą się oni z mocno nieobliczalnym Górnikiem Łęczna. Ten potrafi bowiem płatać psikusy wyżej notowanym rywalom i na pewno nie można go zlekceważyć! Tym bardziej, że przed wiślakami dwa możliwe do ustrzelenia cele. Licząc bowiem mecze zarówno w lidze, jak i w Pucharze Polski, Wisła ma szansę na to, aby przedłużyć serię swoich gier bez porażki do aż dziewięciu. Ewentualna natomiast wygrana możne po 15. kolejkach wywindować nasz zespół na aż 10. miejsce.

I choć dla wielu fanów "Białej Gwiazdy" to ostatnie nie jest może jakimś wielkim wyczynem, bo przez lata przyzwyczailiśmy się do o wiele lepszych rzeczy, to przypominając sobie naszą sytuację sprzed kilku tygodni - zakończenie pierwszej części sezonu w pierwszej dziesiątce ligowej stawki brzmi naprawdę nieźle!

Aby tak się jednak stało - Wisła musi postarać się o kolejne domowe zwycięstwo, tyle tylko, że nasz najbliższy rywal to zespół, z którym na pewno nie gra się łatwo. Dość powiedzieć, ale od powrotu Górnika Łęczna do Ekstraklasy w 2014 roku - udało nam się z tym zespołem wygrać tylko dwukrotnie. Dokładnie tyle samo razy był remis, a jedno ze spotkań przegraliśmy. Warto też bez wątpienia wspomnieć, że ze wszystkich swoich delegacji, w bieżących rozgrywkach, ligowych - Górnik wracał do domu bez choćby punktu zaledwie dwukrotnie. Miało to miejsce po tym gdy przegrywał w Niecieczy oraz w Chorzowie, by z kolei pełną zdobycz przywieźć z Płocka. Tam wygrał po kuriozalnej wprawdzie bramce samobójczej w wykonaniu bramkarza, ale w tym przypadku przede wszystkim liczyły się punkty. A te Górnik zwyczajnie "ciuła". I po powiększenie tego co uzbierać udało mu się dotychczas przyjdzie też na Reymonta.

A tutaj panują całkiem niezłe nastroje i nie ma się więc co dziwić, że trener Dariusz Wdowczyk stara się studzić emocje i apeluje właśnie o to, aby przede wszystkim Górnika nie zlekceważyć. Wiślacy notują jednak ostatnio całkiem niezłą serię i zapewne gdyby nie kłopoty kadrowe, mielibyśmy jeszcze więcej powodów do optymizmu. Tego jest jednak i tak całkiem sporo, bo choć za kartki pauzować będzie tym razem musiał Denis Popovič, to do gry po odcierpieniu kary za to samo przewinienie wróci powołany do reprezentacji Krzysztof Mączyński. Zagra on na środku pomocy zapewne w parze z zawodnikiem, który przed tygodniem go zastąpił, a mianowicie z Petarem Brlekiem. Po przerwie spowodowanej chorobą znów oglądać będziemy Richárda Guzmicsa, ale raczej mało prawdopodobne jest, że obok niego znów wystąpi kontuzjowany ostatnio Arkadiusz Głowacki. Niepokoić może z kolei fakt urazu Zdenka Ondráška, bo waleczność Czecha w zderzeniu z fizycznie grającymi piłkarzami z Łęcznej na pewno by się przydała.

Mimo tych wszystkich problemów - liczymy oczywiście na to, że wiślacy znów staną na wysokości zadania. I ostatnią w tym roku przerwę na mecze reprezentacyjne spędzą w całkiem miłych nastrojach - już całkiem oddalając się od ligowego dna.

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Utrzymać poziom

Wyjazdowy remis z Zagłębiem Lubin potwierdził, że Biała Gwiazda wraca na właściwą drogę. Naszym piłkarzom nie wolno jednak osiadać na laurach, bo do osiągnięcia postawionego przed sezonem celu wciąż trochę brakuje. Już za kilka godzin Wisła na stadionie przy ulicy Reymonta zmierzy się z Górnikiem Łęczna, z którym sąsiaduje w ligowej tabeli. Potrzebujemy Waszego wsparcia, dlatego zapraszamy na R22!

Z 16 spotkań pomiędzy tymi drużynami aż 13 miało miejsce w Ekstraklasie. Biała Gwiazda po raz pierwszy zmierzyła się z Górnikami 30 października 2003 roku w Krakowie i pokonała gości 4:0. Nasi piłkarze w najwyższej klasie rozgrywkowej byli lepsi od zespołu z Łęcznej 7 razy, 5 spotkań zakończyło się remisem, a tylko 1 mecz wygrali nasi dzisiejsi goście.

Niepokonani

Ostatnia rywalizacja tych drużyn przy Reymonta miała miejsce 22 lutego 2016 roku. W pierwszej połowie prowadzenie Wiśle dał Donald Guerrier, a po przerwie wyrównał Krzysztof Danielewicz i mecz skończył się remisem 1:1. Było to pierwsze starcie tych zespołów w Krakowie zakończone podziałem punktów.

Przy R22 Wisła grała z Górnikiem 6-krotnie i żadnego z tych spotkań nie przegrała. Do tej pory Biała Gwiazda w 5 meczach zgarniała po trzy punkty, a w jednym mieliśmy remis. W 2004 roku na początek sezonu Wiślacy zafundowali swoim kibicom prawdziwy koncert. W spotkaniu 1. kolejki rozgrywek przeciwko Zielono-Czarnym nasi piłkarze wygrali 5:1. Po dwie bramki zdobyli Maciej Żurawski i Tomasz Frankowski, a jedną dołożył Tomasz Kłos. Dla przyjezdnych gola honorowego strzelił Grzegorz Wędzyński.

Trudna przeprawa

Poprzedni mecz Wisły i Górnika odbył się 20 kwietnia bieżącego roku w 32. kolejce Ekstraklasy. Dla naszej drużyny nie była to łatwa przeprawa, gdyż Zielono-Czarni na własnym stadionie postawili trudne warunki. Impas w 68. minucie przełamał Denis Popović, który dał Wiślakom prowadzenie wykorzystując rzut karny. Później do własnej bramki trafił Łukasz Bogusławski, a w doliczonym czasie gry wynik na 3:0 ustalił Zdenek Ondrasek, również zdobywając gola z „jedenastki”.

Najlepszym strzelcem naszego zespołu przeciwko ekipie z Łęcznej jest Maciej Żurawski, który ma na koncie 4 trafienia. W obecnej kadrze Wisły - oprócz wspomnianych wyżej Popovicia i Ondraska - gole Górnikowi strzelali również Maciej Sadlok i Rafał Boguski. Do bramki łęcznian w barwach Białej Gwiazdy trafił także nasz obecny drugi trener - Radosław Sobolewski.

W poprzedniej kolejce Górnik Łęczna przegrał na stadionie w Lublinie 0:3 ze Śląskiem Wrocław. Natomiast Wisła zremisowała w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Lubin 2:2.

Spotkanie Wisła Kraków - Górnik Łęczna rozpocznie się o godzinie 15.30.

Przyjdź na mecz, by dopingować Białą Gwiazdę i pokaż, że jesteś Wiślakiem!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Jeśli ktokolwiek myśli, że to będzie łatwy mecz to jest w błędzie

- Mamy drobne problemy z kilkoma zawodnikami. To Arek Głowacki oraz po ostatnim meczu Zdeněk Ondrášek, który ma mocne stłuczenie i musimy czekać do ostatniej chwili, czy Ci zawodnicy wystąpią w meczu przeciwko Górnikowi Łęczna - mówił o sytuacji kadrowej "Białej Gwiazdy", na konferencji prasowej przed czekającym nas kolejnym meczem ligowym, tym razem z Górnikiem Łęczna, trener krakowskiej Wisły, Dariusz Wdowczyk. Szkoleniowiec przyznał ponadto, że do zajęć wrócili ostatnio nieobecni - Richárd Guzmics oraz Adam Mójta.

Zespół z Łęcznej po 14. kolejkach ma dokładnie 14 punktów, ale co na pewno warte podkreślenia - zwłaszcza w meczach na wyjazdach - ostatnio nie przegrywa. Ostatni raz zszedł bowiem pokonany na boisku rywala na początku sierpnia br., kiedy to przegrał 1-2 w Niecieczy. Przed tygodniem poległ jednak dość boleśnie, bo aż 0-3 ze Śląskiem.

- Ostatnie wyniki nie oddają tego, jaki poziom reprezentuje Górnik. Przegrana 0-3 ze Śląskiem nie odzwierciedlała tego, co działo się na boisku. Górnik miał swoje sytuacje i potrafił atakować i być przy piłce, a Śląsk był w tym meczu był bardzo skuteczny. Spotykamy się z naprawdę trudnym rywalem. Jeśli ktokolwiek myśli, że będzie to łatwy mecz, to jest w błędzie - mówił trener Wisły

- Oczywiście cieszą z kolei nasze ostatnie wyniki, aczkolwiek mam mały niedosyt, bo i w meczu z Lechem Poznań oraz w meczu z Zagłębiem Lubin - sytuacja którą mamy opanowaną i ją kontrolujemy - wymyka nam się z rąk. To przeciwnik przejmuje inicjatywę i zbyt szybko oddajemy ją rywalowi. Nie w pełni kontrolując to, co dzieje się na boisku. To jest kwestia dyscypliny, przesuwania, podpowiedzi i organizacji gry, z którą czasami mamy problemy. Nad tym musimy pracować i to musimy pokazywać. Każdy mecz analizujemy i staramy się pokazywać dobre strony naszej gry, ale też te błędy, po których przeciwnik w nieskomplikowany sposób strzela bramki. A my zbyt łatwo pozwalamy sobie te bramki strzelać. To jest to nad czym nadal musimy pracować, żeby być konsekwentnym w grze obronnej, żeby nie tracić goli. A jeśli już, to niech przeciwnik naprawdę ciężko na to zapracuje - przyznał Wdowczyk, który mocno przestrzega przed ewentualnym lekceważeniem zespołu z Łęcznej.

- Staram się studzić głowy zawodników, żeby nie podejść do tego meczu zbyt luźno. Jeśli będziemy robili swoją pracę na boisku, każdy z zawodników będzie wykonywał to co do niego należy, to potrafimy wiele, ale ta nasza dyspozycja musi być widoczna i odczuwalna przez 90 minut. Są momenty, że się wyłączamy i oddajemy wtedy inicjatywę przeciwnikowi, co ten bardzo szybko wykorzystuje i właśnie w tych momentach musimy być bardziej skonsolidowani. Nawet jak chcemy świadomie oddać inicjatywę tylko po to, żeby zaczerpnąć oddechu przed następnymi atakami - musimy mądrze się przesuwać i niejako bronić dostępu do własnej bramki. W wielu fazach meczu, nawet tego ostatniego w Lubinie, które zaraz będziemy analizowali, rywal zbyt łatwo podchodził pod nasze pole karne. Może niewiele z tego wynikało, ale w kilku sytuacjach nie zachowywaliśmy się tak, jakbym tego chciał. Górnik Łęczna mimo tego, że traci sporo bramek - to bardzo groźny zespół, z którym gra się niełatwo. To zespół, który bazuje na błędach rywala, który wyprowadza szybkie kontrataki, który jest groźny przy stałych fragmentach gry. Mają kilku zawodników o mocnej posturze, potrafiących grać w powietrzu. Na pewno nie będzie to dla nas łatwy rywal - uważa trener Wisły.

Warto też wspomnieć, że "Biała Gwiazda" jest aktualnie w całej Ekstraklasie najdłużej niepokonaną drużyną. Nasza ligowa seria to sześć kolejnych spotkań bez porażki, a dokładając do tego mecze pucharowe - wynosi ona już osiem takich gier.

- Lepsza seria oddziaływuje na zawodników, na to co robią na boisku. To przekłada się na pewność siebie w każdym zagraniu, w utrzymywaniu się przy piłce, pewność w konstruowaniu akcji. Mają większą wiarę w to co robią i że to co budujemy po prostu się uda. Olbrzymie możliwości tkwią w głowach zawodników i jeśli jest dobrze i wszystko się układa, a mamy licząc od ósmej kolejki i z Pucharem Polski niezłą serię - to starajmy się to pielęgnować i dbać o to i po prostu to kontynuujmy. To jest naszym celem. Wejdźmy do "ósemki", odbijmy się, bo jesteśmy na trzynastym miejscu. Wyszliśmy z tego szesnastego, gdzie byliśmy nawet nie wiem przez ile kolejek - na tym samym dnie i kontynuujmy to. Różnice punktowe są tak minimalne, że każdy mecz może decydować o tym, że przeskoczymy pięć, czy siedem oczek do góry. Co też niewiele znaczy, bo jeden mecz przegrany może nas zrzucić do tej strefy czternastego, szesnastego miejsca. Róbmy swoje, zdobywajmy punkty i na tym budujmy tę pewność siebie. Mamy zaraz przerwę na reprezentację i będziemy mieli chwilę na to żeby i wyleczyć rany i żeby też popracować i odpocząć, bo to jest już końcówka rundy - zakończył Wdowczyk.

Przypomnijmy, że mecz "Białej Gwiazdy" z Górnikiem Łęczna zostanie rozegrany na naszym stadionie w najbliższą niedzielę, 6 listopada, o godzinie 15:30.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Punkty są nam potrzebne jak tlen

- Jesteśmy ostatnio lepszą drużyną i gramy zdecydowanie lepiej. Potrafimy strzelać bramki. To na pewno cieszy, ale musimy pracować nad tym, żeby ich jak najmniej tracić. Przed nami na pewno ciężkie spotkanie z Górnikiem Łęczna, ale myślę, że będzie dobrze, bo we wcześniejszych meczach pokazywaliśmy, że czy to u siebie, czy na wyjeździe potrafimy z każdym grać jak równy z równym - mówił obecny na konferencji prasowej przed kolejnym meczem ligowym Wisły Kraków nasz pomocnik, Patryk Małecki.

- Każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę, że punkty są nam potrzebne jak tlen i wierzę głęboko w to, że do tego meczu podejdziemy gotowi na 100% i że zdobędziemy trzy punkty - dodał wiślak.

W poprzedniej kolejce, w Lubinie, Małecki zagrał słabsze zawody od tych, do których jesienią nas przyzwyczajał.

- Zdarzają się słabsze mecze, też wiem, że to nie był mój najlepszy występ. Miałem słabszy dzień, ale wierzę głęboko w to, że w niedzielę się zrehabilituję i pomogę drużynie odnieść zwycięstwo - zapewnia Małecki.

Popularny "Mały" nie chciał natomiast zbyt wiele mówić o tym co może dać Wiśle ewentualna wygrana w niedzielnym spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Kibice oczywiście doskonale już jednak "wyliczyli", że "Biała Gwiazda" będzie miała szansę zakończyć pierwszą rundę bieżącego sezonu na wyższym miejscu od m.in. Cracovii.

- Najważniejsze jest aby odbić się od dna, aby piąć się w górę tabeli. A to czy po tej kolejce będziemy przed Cracovią nie ma dla nas żadnego znaczenia. Najważniejsze są trzy punkty - przyznał wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


O rywalu

Tak gra Łęczna

Już w niedzielę o godzinie 15.30 Biała Gwiazda - która w końcu opuściła strefę spadkową - zmierzy się Górnikiem Łęczna. Dla obu drużyn starcie to będzie okazją do znacznego poprawienia swojej lokaty - bez wątpienia będzie to więc mecz o sześć punktów. Zdecydowanym faworytem spotkania jest w końcu Wisła, która nie przegrała ostatnich sześciu ligowych zmagań. Obecnie żadna ekipa w lidze nie może pochwalić się takim osiągnięciem.

Zielono-Czarni to jedna z najbardziej chimerycznych drużyn w lidze. Łęcznianie odnieśli jak dotąd trzy zwycięstwa - dwa u siebie, czyli na Arenie Lublin, a jedno na wyjeździe w Płocku. Ostatnia wygrana należała do tych kuriozalnych - decydującego gola dla Górnika zdobył… bramkarz Wisły Seweryn Kiełpin, który wbił sobie piłkę do siatki w 94. minucie spotkania. Co ciekawe, najlepszym strzelcem Dumy Lubelszczyzny w obecnym sezonie jest… bramka samobójcza ex aequo z Bartoszem Śpiączką. Aż trzy spośród piętnastu razy gracze spod Lublina zawdzięczają trafienie swoim rywalom! Wiślacy i tak będą musieli uważać na cały zespół z Łęcznej, gdyż ten, choć niepozorny, w pozostawionym polu zostawił choćby Legię Warszawa. Oto z kim zmierzą się podopieczni Dariusza Wdowczyka:


Bramkarz: Sergiusz Prusak

37-letni rutyniarz jest jednym z piątki graczy Górnika, którzy wystąpili we wszystkich spotkaniach w Ekstraklasie w tym sezonie. Co więcej, Prusak jest jednym z trzech graczy Zielono-Czarnych, którzy nie opuścili jeszcze ani minuty! Bramkarz związany z drużyną z Lubelszczyzny od sześciu lat wystąpił jak dotąd w 65 meczach na najwyższym poziomie rozgrywkowym, tracąc 78 goli i 19-krotnie zachowując czyste konto. Znany z bycia sympatykiem Lecha Poznań golkiper wpuścił już pięć bramek po strzałach Wiślaków. Krakowscy kibice nie będą mieli nic przeciwko, by statystyka ta uległa zmianie.


Obrońcy: Łukasz Mierzejewski, Maciej Szmatiuk, Gerson, Leandro

Pozostałymi graczami, którzy w sezonie 2016/2017 nie opuścili boiska ani na minutę są: odkurzony nieco Maciej Szmatiuk oraz obieżyświat Leandro. 36-letni Polak od momentu przejęcia sterów przez Andrzeja Rybarskiego grał we wszystkich grach łęcznian w lidze. Podobnie jest i w przypadku o cztery lata młodszego Brazylijczyka, dla którego już niemal półtoraroczny pobyt w Łęcznej jest najdłuższym czasem spędzonym w jednym zespole. Obok Szmatiuka drugim środkowym obrońcą będzie rodak Leandro - niespodziewanie wypożyczony z Lechii Gdańsk 24-letni Gerson, zdecydowanie najmłodszy z obecnie występujących defensorów Górników. Na prawej flance zagra bowiem również bardzo doświadczony 34-letni Łukasz Mierzejewski, który zastąpi kontuzjowanego w meczu z Wisłą Płock Aleksandra Komora - wychowanka Motoru Lublin, który miał przyciągać widzów na oddalony o około 30 kilometrów od Łęcznej lubelski stadion.


Pomocnicy: Grzegorz Bonin, Szymon Drewniak, Krzysztof Danielewicz, Grzegorz Piesio, Javi Hernandez

Górnik przyzwyczaił już kibiców do gry piątką pomocników. Dwójką odpowiedzialną za destrukcję będą najprawdopodobniej: wypożyczony z Lecha Szymon Drewniak, a także potrafiący również dobrze rozegrać akcję Krzysztof Danielewicz, w przeszłości gracz Śląska Wrocław i Cracovii. Gdyby jednak Andrzej Rybarski postanowił zagrać bardziej defensywnie, w miejsce 25-latka może pojawić się jeden z typowych „przecinaków” - Adam Dźwigała lub Radosław Pruchnik. Na pozycji ofensywnego pomocnika wystąpi zapewne Grzegorz Piesio, dla którego będzie to jubileuszowy 50. występ w Ekstraklasie. Aż o 207 gier więcej w najwyższej klasie rozgrywkowej ma na koncie największa gwiazda Górnika Grzegorz Bonin, który przeżywa swoją kolejną już młodość. 32-latek, który opuścił dotychczas zaledwie pięć minut w sezonie, może pochwalić się dwiema pięknymi bramkami w meczu z Koroną oraz czterema asystami. Jednokrotny reprezentant Polski szarpać będzie prawym skrzydłem, a po drugiej stronie znajdzie się miejsce dla Javiego Hernandeza. 27-letni Hiszpan zaliczył tzw. „wejście smoka” do Ekstraklasy, strzelając w debiucie dwa gole w doliczonym czasie gry starcia z Piastem Gliwice. Potem jednak było już wiele gorzej i na razie licznik zawodnika nazywanego żartobliwie „Chicharito” od tamtego momentu nie drgnął nawet o jedno trafienie.


Napastnik: Bartosz Śpiączka

25-latek w ubiegłym sezonie większość goli dla Dumy Lubelszczyzny zdobył jako rezerwowy. Były gracz Podbeskidzia po przerwie w występach w trakcie sezonu powoli wraca do gry i powinien zastąpić już od pierwszych minut kompletnie niewidocznego w meczu ze Śląskiem Przemysława Pitrego. W odwodzie trenerowi Rybarskiemu pozostaje jeszcze Piotr Grzelczak, który jak strzela gole to robi to w sposób bardzo widowiskowy.

„Górnik Łęczna to drużyna, która zawsze gra jak z nut” - śpiewa w hymnie Dumy Lubelszczyzny nie byle kto, bo Krzysztof Cugowski. Nie jest to jednak prawda, o czym świadczy fakt, iż Zielono-Czarni znajdują się tuż nad strefą spadkową. Można wręcz powiedzieć, że łęcznian prześladuje liczba 14 - jego gracze po czternastu kolejkach zajmują właśnie 14. miejsce, z dorobkiem… 14 punktów. Oby kolejną „czternastką”, związaną z łęcznianami była ta wiślacka - Zdenek Ondrasek, na którego bramki przeciwko Górnikowi liczą krakowscy fani!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Javi Hernandez

Pochodzi z kraju, gdzie królują corrida i flamenco. Od najmłodszych lat strzelał bramki dla Realu Madryt. Może pochwalić się także wspólnymi genami z Gutim. Kto to taki? Zawodnik naszego jutrzejszego rywala - Javi Hernández.

Jeżeli ktoś myśli, że w niedzielę Biała Gwiazda rozegra mecz przeciwko Bayerowi Leverkusen, a „pod lupę” bierzemy słynnego Chicharito to grubo się myli. Jedyne fakty, które łączą Javierów to występy na Santiago Bernabéu oraz ta sama pozycja na boisku. Dziś przenosimy się na Lubelszczyznę i przyjrzymy się nowemu graczowi Górnika Łęczna.

„Królewska krew”

Javi Hernandez urodził się 6 czerwca 1989 roku w Salamance. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w lokalnym klubie Union Deportiva. W wieku szesnastu lat dołączył do młodzieżowego zespołu Królewskich. Trzy lata później zanotował debiut w seniorskiej filialnej drużynie klubu piłkarskiego ze stolicy Hiszpanii. Swego czasu był jednym z najbardziej perspektywicznych zawodników w Castilli. Regularnie prezentował umiejętności w kadrze U-19. Dodatkowo jest kuzynem jednej z legend ekipy z Madrytu - Gutiego.

W metryce ma również występy w Salamance, Ourense, czy też Burgos. Łącznie w swojej ojczyźnie na murawie pojawił się 157 razy, strzelając 26 goli.

Aż w końcu trafił do Rumunii. Był to dla niego najbardziej udany sezon w karierze. W drużynie Timisoary w 38 spotkaniach zdobył 8 bramek i zanotował 6 asyst.

Lewonożny czarodziej

31 sierpnia bieżącego roku dołączył do ekipy z Lubelszczyzny na zasadzie wolnego transferu. Przygodę z ekstraklasą rozpoczął w 5. kolejce i od tej pory regularnie pojawia się na boisku. Zdążył już postrzelać, w meczu przeciwko Piastowi nawet dwukrotnie.

Zatem czego mogą obawiać się Wiślacy? Przede wszystkim jego lewej nogi, którą potrafi wyczarować wszystko. Po drugie strzałów z dystansu - w poprzednim klubie nie raz zaskoczył nimi przeciwników. Może grać w ataku, a także jako ofensywny pomocnik - wielokrotnie udowadniał, że jest świetnym asystentem. W drużynie Andrzeja Rybarskiego ma być kręgosłupem środka pola. Dodatkowo występuje z numerem 10 na plecach, a to zobowiązuje. Czy jutro będzie w stanie zagrozić bramce Białej Gwiazdy? Liczymy na to, że nie!

Angelika Głuszek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Koncert "Dzikiego", trzy punkty Wisełki!

Biała Gwiazda po koncertowym występie Rafała Boguskiego wygrała z Górnikiem Łęczną 3:2. Skrzydłowy Wisły popisał się drugim w barwach Wisły hat-trickiem i zapewnił krakowianom bardzo ważne trzy punkty! Gole dla gości zdobyli Krzysztof Danielewicz oraz Szymon Drewniak.

W 15. kolejce Ekstraklasy Wisła Kraków mierzyła się z mającym o punkt mniej Górnikiem Łęczna. W przypadku zwycięstwa Wiślacy mogli awansować dziś na 10. lokatę. Podopieczni Dariusza Wdowczyka na oficjalny koniec rundy jesiennej chcieli oddalić się jak najdalej od strefy spadkowej, a zbliżyć się do górnej ósemki.

RB9 po raz pierwszy...

Mecz groźniej rozpoczęli goście, którzy pierwszy celny strzał oddali w 5. minucie. Główkę Javiego Hernandeza bez trudu złapał jednak Łukasz Załuska. W odpowiedzi na zaskakujące uderzenie z ok 35. metra zdecydował się Maciej Sadlok. Futbolówka skozłowała przed Sergiuszem Prusakiem, który miał spore problemy ze zbiciem tej próby na róg. Wydaje się jednak, że piłka nie zmierzała do siatki. Co nie udało się lewemu obrońcy Białej Gwiazdy, zrobił Rafał Boguski. Po sprincie Zachary i wycofaniu na 10. metr, RB9 sprytnie uderzył w krótki róg, pokonując bramkarza łęcznian.

"Boguś" po raz drugi...

W 18. minucie kapitalnym podaniem z głębi pola popisał się Paweł Brożek, do futbolówki dopadł Boban Jović, który zgrywał ją na środek pola karnego, tam jednak Mateusza Zacharę uprzedził Gerson. Minutę później z dystansu huknął Patryk Małecki, a Sergiusz Prusak z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Dziesięć minut później po zamieszaniu przy rzucie rożnym z woleja kropnął Petar Brlek. Chorwat nie skopiował jednak gola z Lubina. W 33. minucie Boguś ukąsił po raz drugi! Petar Brlek w świetny sposób przeciął podanie łęczniańskiej ekipy, przeprowadził szybką akcję i zagrał do wbiegającego w tempo Bobana Jovicia. Słoweniec idealnie dośrodkował na nogę Boguskiego, a skrzydłowy Białej Gwiazdy zaliczył dublet. W 39. minucie Górnik po raz kolejny zbliżył się na dystans jednej bramki.

Po rzucie rożnym z kilku metrów piłkę do siatki skierował Krzysztof Danielewicz. Riposta Wiślaków mogła być piorunująca, lecz Zachara zamiast przyjąć piłkę uderzył z woleja z 15 metrów, prosto w ręce Prusaka. 37-letni golkiper Górnika był w ostatnich minutach pierwszej połowy najmocniejszym punktem Zielono-Czarnych, wykazując się przy strzałach Małeckiego i Brożka.

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy od ekwilibrystycznej akcji Wiślaków. Najpierw Paweł Brożek piętą zgrał futbolówkę do Małeckiego, a pomocnik Białej Gwiazdy huknął z woleja. Piłka nie szła w kierunku bramki, lecz mógł do niej dopaść Boguski, któremu do strzału... piętą zabrakło kilkudziesięciu centymetrów. W odpowiedzi groźną główką popisał się niewysoki Danielewicz, jednak futbolówka wylądowała na górnej siatce bramki Łukasza Załuski. I gdy wydawało się, że pierwszy kwadrans drugiej połowy nie przyniesie zmiany rezultatu, sędzia Krzysztof Jakubik postanowił zostać głównym aktorem widowiska, wskazując na jedenasty metr po rzekomym faulu Urygi na Hernandezie.

"Dziki" po raz trzeci! Wygrane!

Pewnym egzekutorem karnego był Szymon Drewniak, jednak Duma Lubelszczyzny długo nie cieszyła się z remisu. Wszystko za sprawą... Rafała Boguskiego, który zdobył swojego drugiego hat-tricka w barwach Białej Gwiazdy! "Dziki" zakończył akcję Brożka i Zachary, dobijając futbolówkę do pustej bramki! Przy Reymonta zrobiło się 3:2! Chwilę później Wiślacy mogli prowadzić dwoma golami, lecz po raz kolejny Zacharze zabrakło dziś skuteczności, którą cechował się "Boguś"...

W 76. minucie po raz kolejny szarżą popisał się ambitny jak zwykle Małecki, lecz jego próbę znowu sparował Prusak. W 78. minucie na murawie pojawił się Grzegorz Piesio, który tuż po zameldowaniu się na boisku uderzył łokciem Bobana Jovicia. Po kilkunastu sekundach pomocnik Górnika Łęczna powinien był zostać wysłany do szatni.

W 82. minucie na czwartą bramkę polował Rafał Boguski, którego lob główką zatrzepotał na górnej siatce. Chwilę po tej akcji RB9 został pożegnany owacją na stojąco, a w jego miejsce na boisku pojawił się Jakub Bartosz. W doliczonym czasie gry za drugi bandycki atak łokciem z boiska wyrzucony został Grzegorz Piesio, który nie przyjechał do Krakowa grać w piłkę... Na szczęście chwilę później sędzia Jakubik zakończył spotkanie, które przedłużyło serię Wisły bez porażki do siedmiu ligowych meczów.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Hat-trick Rafała Boguskiego, trzy punkty Białej Gwiazdy! Wisła - Górnik 3-2

Po bardzo emocjonującym meczu krakowska Wisła pokonała Górnika Łęczna 3-2. Bohaterem "Białej Gwiazdy" był dziś niewątpliwie Rafał Boguski, który skompletował hat-tricka! Dzięki tej wygranej pierwszą rundę sezonu 2016/2017 Wisła zakończy z 18-punktową zdobyczą.

Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami - na mecz z Górnikiem Łęczna kontuzje wyeliminowały dwóch naszych kluczowych graczy, a mianowicie Arkadiusza Głowackiego oraz Zdenka Ondráška. Już wcześniej wiadomo też było, że trener Dariusz Wdowczyk nie będzie mógł wystawić pauzującego za żółte kartki Denisa Popoviča, ale podobnie jak w miniony poniedziałek w Lubinie - liczyliśmy, że wszystkich nieobecnych godnie zastąpią ich zmiennicy.

I choć w tym meczu pierwsi groźniej zaatakowali goście, gdy w 4. minucie nasi obrońcy odpuścili wyraźnie krycie Javiego Hernándeza, który doszedł do uderzenia głową po wrzutce Grzegorza Bonina, to Hiszpan Łukasza Załuski nie zdołał pokonać, a sytuacja podrażniła wiślaków. Szybko więc z dystansu huknął Maciej Sadlok, ale i Sergriusz Prusak był na posterunku.

W minucie 8. bramkarz Górnika musiał już jednak wyjąć piłkę z siatki. Szybko piłkę wyrzucił Załuska, świetnie na skrzydle do podania od Macieja Sadloka ruszył Mateusz Zachara i idealnie dograł do nadbiegającego za nim Rafała Boguskiego. Ten przymierzył w krótki róg i było 1-0!

Wisła może i niekoniecznie poszła po wyjściu na prowadzeniu "za ciosem", bo momentami oddawała przyjezdnym inicjatywę, ale gdy już ruszała do ataku, to w szeregach obronnych Górnika był prawdziwy popłoch. Najlepszy zaś tego przykład mieliśmy w minucie 18., kiedy to po dośrodkowaniu w pole karne - często dziś wracającego się do tyłu - Pawła Brożka futbolówka mocno "parzyła" defensorów zespołu z Łęcznej, aż w końcu nerwowo wybiciem na rzut rożny wszystko zakończył Paweł Sasin.

Kolejne akcje wiślaków były dziełem Patryka Małeckiego, ale najpierw jego uderzenie pod poprzeczkę na rzut rożny zdołał sparować Prusak, a później "Mały" ograł wprawdzie Sasina i wpadł w pole karne, ale dogranie do środka nie było już precyzyjne i zostało zblokowane przez obrońcę.

Nikt nie był już natomiast w stanie powstrzymać Wisły w minucie 33. Piłkę na około trzydziestym metrze przed bramką gości wywalczył aktywny Petar Brlek i świetnie dograł do harującego na skrzydle Bobana Jovicia. Słoweniec idealnie odnalazł Boguskiego, a ten - tym razem w "długi róg" - podwyższył na 2-0!

"Biała Gwiazda" miała więc szybko spokojny wydawałoby się wynik, ale tego nie udało nam się o dziwo długo utrzymać. W 39. minucie goście strzelili nam bowiem bramkę kontaktową, bo nikt po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nie upilnował Krzysztofa Danielewicza. Zrobiło się więc 2-1, a zaraz potem mogło być jeszcze gorzej. Z dystansu uderzył bowiem Łukasz Tymiński i w związku z padajacym deszczem Załuska mokrą piłkę złapał, ale jednak nerowowo i "na raty".

Końcówka pierwszej połowy należała już jednak wyraźnie do wiślaków, którzy wręcz powinni schodzić do szatni z o wiele wyższym prowadzeniem. W 42. minucie po podaniu Brożka sam na sam z Prusakiem znalazł się Zachara, ale uderzył dokładnie w to miejsce, w którym stał bramkarz Górnika. Wiślacy idą jednak za ciosem i golkipera zespołu z Łęcznej spróbował jeszcze pokonać Małecki, ale dało to tylko rzut rożny. W 44. minucie mamy z kolei niemal kopię sytuację sprzed chwili. Tym razem podawał jednak Jović, a ten który piłkę otrzymał - a więc Brożek - skopiował niestety dla nas uderzenie Zachary. I choć był "oko w oko" z Prusakiem - trafił niemalże w niego. Do przerwy było więc 2-1.

Już na początku drugiej połowy "hat-tricka" skompletować mógł "Boguś", ale w 49. minucie po trochę przypadkowym zagraniu piłki - zabrakło mu do tego tylko odrobiny szczęścia. Podobnie zresztą jak dwie minuty później Piotrowi Grzelczakowi po drugiej stronie boiska. Napastnik Górnika nie zdołał bowiem dobrze przyjąć piłki i zamiast remisu, był tylko rzut rożny. Zaraz potem znów było jednak groźnie. Walkę o górną piłkę przegrał bowiem Alan Uryga i przed drugą w tym meczu okazją stanął Danielewicz. Tym jednak razem główkował ponad bramką. Był to jednak drugi sygnał ostrzegawczy dla wiślaków, już na początku drugiej połowy meczu.

No i nie podziałało to na nasz zespół jak należy, więc w 59. minucie mieliśmy już remis. Ku zdziwieniu trybun za zderzenie Urygi z Hernándezem sędzia Krzysztof Jakubik podyktował rzut karny dla gości, a tego na bramkę zamienił Szymon Drewniak. 2-2 i spora konsternacja.

Ten wynik nie utrzymał się jednak zbyt długo, bo Wisła znów wyszła na prowadzenie. W 62. minucie dogranie Brożka do Zachary kończy się dla nas mocno szczęśliwie, bo odbita futbolówka trafia pod nogi Boguskiego, a ten skompletował hat-tricka! Było więc 3-2, a zespół z Łęcznej może mówić o pechu, bo wspomniany Zachara, który bez wątpienia absorbował Prusaka, znalazł się w tej akcji na nieznacznym, ale jednak spalonym.

To nie był oczywiście jeszcze koniec emocji, bo zdecydowanie ożywił się nie mający już nic do stracenia Górnik i w 68. minucie znów mógł, a nawet powinien być remis! Dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło na głowę Macieja Szmatiuka, ale ten pomylił się bardzo nieznacznie! Swojego dnia po drugiej stronie nie miał natomiast Zachara, który w 69. minucie uderzył celnie, ale Prusak obronił to uderzenie nogą. W 82. minucie Boguski miał z kolei okazję na czwartego w tym spotkaniu gola, ale tym razem jego uderzenie głową poleciało ponad bramką! Trzy minuty później bardzo źle w dobrej sytuacji uderzył z kolei Bartosz Śpiączka i wynik nadal nie uległ zmianie.

Przy jednym golu różnicy końcówka była oczywiście nerwowa, ale też do czasu. Górnik kończył bowiem całe zawody w "dziesiątkę", bo w niespełna kwadrans dwie żółte kartki za dwa machnięcia łokciami skompletował Grzegorz Piesio, a "Biała Gwiazda" ostatecznie skompletowała pełną pulę. Po ważnej wygranej 3-2 mamy bowiem solidny awans w ligowej tabeli! Pozostałe mecze ułożyły się bowiem tak, że z pozycji trzynastej, którą zajmowaliśmy przed tą kolejką, wskakujemy na miejsce dziesiąte i przed ligowymi rewanżami na pewno jest to do nich dobra pozycja wyjściowa!

Źródło: wislaportal.pl


Boguś czegoś Ty się najadł?! Wisła Górnik 3:2.

Dodano: 2016-11-06 21:42:49 (aktualizacja: 2016-11-19 12:04:09)

Norf / Wislalive.pl


Po szalonym meczu, Wisła zasłużenie pokonuje Górnika. Bohaterem BG Rafał Boguski.

Spotkanie pod kontrolą

Patrząc w statystyki meczowe trudno oprzeć się wrażeniu, że był to koncert jednego artysty. Wygrana ma jednak wielu architektów, a pochwalić można w zasadzie całą drużynę. Wiślacy zagrali kapitalną pierwszą połowę i całkiem niezłą drugą. Problemem okazała się nieskuteczność. O ile „Boguś” niemal każdą piłkę w polu karnym zamieniał na bramki, o tyle Brożek i Zachara powinni zachować się dużo lepiej w swoich stuprocentowych sytuacjach. Niewykorzystane okazje sprawiły, że zamiast podwyższenia prowadzenia, na trzy, cztery do zera, to Górnicy złapali kontakt i druga połowa była bardzo nerwowa. Goście jednak mimo, iż przez większość spotkania trzymali kontakt z BG, nie byli wstanie zagrozić naszej bramce w inny sposób niż nielicznymi strzałami z powietrza. To jednak na bardzo dobrze grającą Wisłę okazało się za mało.

Wielu architektów

Wobec kontuzji Arka Głowackiego po raz kolejny w środku obrony zagrał Alan Uryga, który tym razem tworzył duet z wracającym do składu Ryśkiem Guzmicsem. Para stoperów zagrała niezłe zawody, jednak nie ustrzegła się błędów. Goście okazali się najgroźniejsi w pojedynkach powietrznych, gdzie wobec przewagi wzrostu panować powinni Wiślacy. Szczególnie problem widoczny był przy stałych fragmentach gry, po których Górnicy dochodzili do strzałów zdecydowanie za często. Bardzo dobrze spisali się boczni obrońcy – Maciek Sadlok i Boban Jović, którzy byli dziś głównym motorem napędowym akcji BG. Łukasz Załuska nie miał zbyt dużo do roboty, a w sytuacjach w których miał coś do powiedzenia bronił pewnie. To od niego zaczęła się szybka kontra, po której padła pierwsza bramka. W środku pola bez zarzutów spisywał się duet Krzysiu Mączyński – Petar Brlek. W destrukcji nie mieli sobie dziś równych. Chorwat pokazał się też znowu kilkoma genialnymi zagraniami do przodu, potwierdzając swoją wysoką formę. Na lewym skrzydle szalał tradycyjnie Patryk Małecki, jednak w jego wypadku zabrakło dziś konkretów w postaci bramek, bądź asyst, mimo kilku dogodnych ku temu okazji. Napastnicy Paweł Brożek i Mateusz Zachara nie popisali się w sytuacjach w których powinni wpisać się na listę strzelców, dobrze jednak zachowali się przy bramkach swojego kolegi. Kolegi który skradł show całej reszcie. „Dziki” po raz drugi w karierze ustrzelił hat-tricka, zamykając usta wszystkim krytykom. Trzeba przyznać, że Rafał był ostatnio pod formą, a taki występ był mu na pewno bardzo potrzebny. Nasz skrzydłowy był dziś bardzo aktywny, a przede wszystkim konkretny. Trzykrotnie wpisując się na listę strzelców dołączył do „Małego” i teraz wspólnie, z dorobkiem czterech bramek przewodzą w klasyfikacji strzelców wśród zawodników BG.

Akcja po akcji

Od początku spotkania inicjatywę przejęli Wiślacy, którzy z widocznym skutkiem starali się nadawać ton boiskowym wydarzeniom. Jednak to przyjezdni pierwsi doszli do groźnej okazji. 5 min. dośrodkowanie Bonina, najwyżej w powietrze wychodzi Javi Hernandez, który oddaje celny strzał, pewnie złapany przez Załuskę.

Chwilę później wynik meczu zostaje otwarty za sprawą przeważających gospodarzy. 8 min. Szybka kontra, świetnym prostopadłym podaniem popisuje się Sadlok. Zachara otrzymuje piłkę i wpada z nią w pole karne dostrzegając dobrze ustawionego Boguskiego, który mierzonym strzałem tuż przy słupku pokonuje Prusaka.

Po bramce Wiślacy kontynuują mądrą grę, nie pozwalając Górnikom w zasadzie na nic. Na kolejną niezłą okazję musieliśmy poczekać do 20 min. Po krótko rozegranym kornerze na strzał z narożnika pola karnego decyduje się Małecki. Silne uderzenie z dużymi problemami nad poprzeczkę przenosi Prusak.

33 min. Przewaga Wisły zostaje udokumentowana drugim trafieniem. Kontra gości zostaje przerwana przez Brleka, który zagrywa piłkę do boku do Jovicia. Słoweniec dogrywa do ustawionego przed bramką Boguskiego, który po raz kolejny pewnie pokonuje golkipera Łęcznian.

40 min. jedna z niewielu okazji w pierwszej połowie, w której Górnicy mogli zagrozić bramce Załuski – korner. Dośrodkowanie Hernandeza, zupełnie bez krycia na 4-tym metrze odnajduje się Danielewicz, który bez problemów głową kieruje piłkę do siatki.

Trafienie gości ewidentnie podrażnia Wiślaków, którzy od razu chcą odzyskać 2 bramkową przewagę, która pozwala na spokojne kontrolowanie boiskowych wydarzeń. Sztuka ta niemal udała się w końcówce pierwszej części gry. Zawodnicy BG dwukrotnie znaleźli się oko w oko z Prusakiem uderzając jednak prosto w bramkarza. Najpierw do takiej sytuacji doszedł Zachara po podaniu Brożka, następnie właśnie „Brozio” obsłużony przez Jovicia nie zdołał umieścić piłki w bramce.

W związku z nieskutecznością snajperów, mimo sporej przewagi, Wiślacy schodzą na przerwę z niebezpiecznym wynikiem, będącym efektem bramki z niczego gości.

Na drugą połowę Górnicy wyszli jakby odmienieni, bramka do szatni pozwoliła im uwierzyć, że mogą jeszcze w tym meczu coś ugrać. Uwierzył w to także sędzia Jakubik, który w 59 min. postanowił nieco ułatwić zadanie Łęcznianom, dyktując rzut karny „z kapelusza”, po rzekomym faulu Urygi na Hernandezie. Do piłki podchodzi Drewniak i strzałem w środek bramki doprowadza do zaskakującego wyrównania.

To co zabrał Wiślakom arbiter główny, szybko w pewnym sensie oddał liniowy. 62 min. kolejna w tym meczu kontra BG. Brożek dogrywa do będącego na minimalnym spalonym Zachary, ten nie dociera do piłki, skutecznie utrudnia jednak interwencję Prusakowi, który wypuszcza piłkę z rąk. Do futbolówki dopada niezawodny dziś Boguski i bez żadnych problemów dobija ją do pustej bramki. Na prowadzeniu znowu Wisła.

Niespodziewanie goście bardzo szybko mają okazję na wyrównanie. 68 min. Rzut wolny z boku pola karnego po faulu Jovicia, za który obejrzał 4 w tym sezonie żółtą kartkę. Wrzutka Drewniaka, po raz kolejny do pozycji strzeleckiej dochodzi zawodnik przyjezdnych, tym razem Szmatiuk. Piłka po jego strzale głową o centymetry mija słupek.

Już minutę później wyborną okazję na zamknięcie rywalizacji miał Zachara, który w kolejnej fenomenalnej sytuacji przegrał starcie sam na sam z Prusakiem. Do końca wynik nie uległ zmianie, Wiślacy wydawali się mieć pełną kontrolę nad meczem, jednak w tym spotkaniu mogło się wydarzyć wszystko. W końcówce dwie żółte kartki za ataki łokciem obejrzał wprowadzony w drugiej połowie Piesio.

Zawsze nad wami!

Po meczu mamy dużo powodów do zadowolenia. Kolejny raz udaje się nie przegrać. Kolejny raz udaje się wygrać przed własną publicznością. Kolejny raz udaje się zagrać dobre zawody, w których inicjatywa należy do Wiślaków. W końcu, z przytupem przełamuje się Boguski. Zawodnicy mają dużo czasu, ze względu na przerwę reprezentacyjną, na przeanalizowanie i wyeliminowanie błędów, które przytrafiły się w tym meczu. Te dwa tygodnie powinny też wystarczyć na powrót do zdrowia Głowackiego i Ondraszka. Nie wiadomo czy wystarczą Pietrzakowi, który w dzisiejszym starciu nabawił się kontuzji Achillesa. Z pewnością w kolejnym starciu, z Pogonią nie zobaczymy Jovicia, który będzie musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek. To bardzo zła wiadomość, gdyż Słoweniec jest ostatnio w genialnej formie. Tym martwić będziemy się jednak później. Dziś są 3 punkty i kolejny skok w górę tabeli, w której plasujemy się na półmetku rundy zasadniczej na 10 pozycji, wyżej od naszej sąsiadki!

Fakty

Wisła: Załuska - Jović, Guzmics, Uryga, Sadlok - Boguski (84 Bartosz), Mączyński, Brlek, Małecki (90 Pietrzak) - Brożek, Zachara (83 Cywka)


Górnik Ł.: Prusak - Sasin, Szmatiuk, Gerson, Leandro - Tymiński, Drewniak - Bonin, Danielewicz (78 Piesio), Hernandez (64 Dzalamidze) - Grzelczak (55 Śpiączka)


Żółte kartki: Małecki, Jović, Brlek - Drewniak, Piesio (dwie), Bonin


Czerwona kartka: Piesio (za dwie żółte)


Sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec


Widzów: 10 362


Źródło: wislalive.pl

Boguski Show!

Wpisany przez Bogdan

niedziela, 06 listopada 2016 21:04


Wisła pokonała Górnika Łęczna 3:2. Na prowadzenie „Białą Gwiazdę” wyprowadziły dwie bramki Rafała Boguskiego. Potem Górnik doprowadził do remisu za sprawą Krzysztofa Danielewicza i Szymona Drewniaka, który wykorzystał rzut karny. Zwycięstwo zapewnił ponownie Boguski, którego hat-trick był pierwszym jaki oglądali kibice ekstraklasy w tym sezonie.

Wisła od początku chciała narzucić swój rytm gry, ale pierwszy celny strzał oddali górnicy. Grzegorz Bonin dośrodkował, a Javi Hernandez uderzył jednak problemów z interwencją nie miał Łukasz Załuska. W odpowiedzi z dystansu próbował Maciej Sadlok i z problemami Sergiusz Prusak sparował na rzut rożny. W 8. minucie na prowadzenie wyszli wiślacy. Długim podaniem wzdłuż linii bocznej popisał się Sadlok, umiejętnościami sprinterskimi popisał się Mateusz Zachara, wycofał do Boguskiego, który nie miał problemów z pokonaniem Prusaka płaskim strzałem przy krótszym słupku. W 18. minucie przyśpieszyli zawodnicy Dariusza Wdowczyka, Paweł Brożek przerzucił do Bobana Jovicia, ten dośrodkował z pierwszej piłki, żaden z łęcznian nie trafił w piłkę, jednak nikt nie potrafił zamknąć tej akcji. W 20. minucie swojego szczęścia próbował Patryk Małecki, ale futbolówkę lecącą pod poprzeczkę odbił Prusak. Warto zaznaczyć, że „Biała Gwiazda” miażdżyła „Dumę Lubelszczyzny” pod względem posiadania piłki. 71%-29% nie powstydziłaby się nawet FC Barcelona. Po niespełna pół godzinie gry na pełnej szybkości w pole karne wpadł „Boguś”, jednak dośrodkowanie padło łupem Prusaka. Po chwili po raz drugi tego dnia wpisał się na listę strzelców . Przed polem karnym perfekcyjnie piłkę zebrał Petar Brlek, zwiódł rywala, rozrzucił do Jovicia, który w polu karnym dojrzał skrzydłowego Wisły, a ten pewnym strzałem zmusił golkipera Górnika do kapitulacji.

Na odpowiedź Łęcznej czekaliśmy do 40. minuty. Przewaga Wisły nie ulegała, żadnej wątpliwości, ale znów obnażona została słabość krakowian w obronie przed stałymi fragmentami gry. Z rzutu rożnego dośrodkował Hernandez, a najwyżej wyskoczył Danielewicz i wpakował futbolówkę do siatki. W 42. na strzał „spod kolana” zdecydował się Zachara, jednak wprost w Prusaka. W 44. znów z dystansu próbował Małecki, ale znów odbił bramkarz. Po chwili znów „Brozio”, ale i tym razem chwycił doświadczony golkiper z Łęcznej. Przez całą pierwszą połowę fenomenalnie grali wiślacy, jednak bramka kontaktowa Danielewicza mogła kibicom Łęcznej dawać nadzieję, na wywiezienie choćby punktu z Reymonta.


Od początku drugiej połowy znów do ataku ruszyła Wisła. Podopieczni Dariusza Wdowczyka pokazali, że to, że zostali w szatni w Lubinie nie będzie miało więcej miejsca. Niestety po 10 minutach wiślacy znów się wyłączyli. W polu karnym Krzysztof Jakubik dopatrzył się faulu Alana Urygi, a pewnym egzekutorem jedenastki został Drewniak. Ten karny podziałał na krakowian niczym zimny prysznic. Szybką kontrę wyprowadził Mączyński, dograł do Boguskiego, ten rozrzucił do Brożka, który dośrodkował na 6. metr, gdzie Zacharę uprzedził Prusak, ale do bezpańskiej piłki dopadł „Boguś” i strzałem do pustej bramki skompletował hat-tricka. W 68. minucie odpowiedzieć mógł wyrównać Maciej Szmatiuk, ale jego strzał minął bramkę. Po chwili doskonałą sytuację miał Zachara, który po podaniu piłki od Jovicia obrócił się w polu karnym, ale uderzył wprost w nogę Prusaka.

Niespełna 10. minut później lewą stroną popędził „Mały”, jego dośrodkowanie podbił obrońca i niewiele zabrakło, aby po raz kolejny Prusak musiał wyjmować piłkę z siatki. W 82. znów po lewej stronie obrońcami zakręcił Małecki, dośrodkował na głowę Boguskiego, jednak futbolówka wylądowała zaledwie na górnej siatce. Wisła podtrzymała świetną serię. Było to już jej 7. spotkanie bez porażki. Wisła w ten sposób dobrze kończy „rundę jesienną”. Teraz Wiślacy rozpoczynają rundę rewanżową, w której po przerwie reprezentacyjnej udadzą się do Szczecina. Górnik Łęczna natomiast podejmie Ruch Chorzów.


Wisła Kraków – Górnik Łęczna 3:2 (2:1)

Bramki: 1:0 Boguski 8, 2:0 Boguski 33, 2:1 Danielewicz 40, 2:2 Drewniak 59

Wisła: Załuska – Jović, Guzmics, Uryga, Sadlok – Boguski (Bartosz 84), Mączyński, Brlek, Małecki (Pietrzak 90+1) – Brożek, Zachara (Cywka 84).

Łęczna: Prusak – Sasin, Szmatiuk, Gerson, Leandro – Tymiński, Drewniak, Danielewicz (Piesio 78) – Bonin, Grzelczak (Śpiączka 56) – Hernandez (Dzalamidze 65).

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Żółte kartki: Jović, Brlek – Drewniak, Piesio, Bonin.

Czerwona kartka: Grzegorz Piesio (90+2) za drugą żółtą. Widzów: 10 362.


Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Najważniejsze, że strzelilśmy trzy bramki

- Z punktu widzenia kibica mecz emocjonujący. Właściwie w pierwszej połowie pod naszą totalną kontrolą. Prowadziliśmy 2-0 i niepotrzebnie straciliśmy bramkę z rzutu rożnego. Przeciwnik łapie kontakt, trochę nerwowo. Gol na 2-2 po rzucie karnym i to są takie sytuacje, których powinniśmy unikać. Mieliśmy ten mecz pod kontrolą i to nam się trochę wymknęło. Najważniejsze, że mamy trzy punkty, że potrafiliśmy strzeliliśmy trzecią bramkę, a właściwie, że Rafał Boguski potrafił dziś trzy bramki strzelić - mówił po meczu z Górnikiem trener Dariusz Wdowczyk.

- Rafał miał ponadto jeszcze dwie okazje z głowy. Można go za to spotkanie i za skuteczność pochwalić. Atrakcyjny mecz do oglądania, zakończony happy-endem, zdobyciem trzech punktów. Muszę pochwalić zespół za to, że znów walczymy do końca, walczymy o punkty, których potrzebujemy. Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa. Mamy teraz trochę przerwy, żeby znów odpocząć, żeby popracować, podleczyć urazy i wrócić na mecz już rundy wiosennej, choć jeszcze jesienią, z Pogonią Szczecin. Mam nadzieję, że niektórzy piłkarze - tak jak Arek, czy Zdeněk - dojdą do siebie i będą mogli w tym meczu wystąpić. Będziemy też mieli trochę problemów, bo na Pogoń wypadają nam kartkowicze - Patryk i Boban, ale znów mamy dwa tygodnie, aby popracować nad tym ustawieniem, czy też jak będziemy chcieli z Pogonią zagrać - dodał trener Wdowczyk.

- Chcieliśmy rozgrywać akcje bokiem, bo wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie zagęszczał środek boiska. Zresztą wynikało to z ustawienia i te akcje przynosiły efekt, w postaci zdobytych bramek. Jeszcze niedograna piłka przez Patryka Małeckiego, też wyprowadzona akcja bokiem. I to było to, co chcieliśmy w dzisiejszym meczu robić. Chociaż Paweł Brożek i Mateusz Zachara też mieli sytuacje bramkowe, w których powinni się zachować lepiej i to wykorzystać. 2-0 to już taki slogan, że to żaden wynik. Przeciwnik strzela bramkę kontaktową, a przez te 45 minut właściwie oddał bodajże tylko jeden strzał. Miał kilka stałych fragmentów gry, rzutów rożnych i to było jedyne zagrożenie pod naszą bramką. Dominowaliśmy, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Oczywiście rywala trzeba dobić, a nie pozwalać mu wrócić do gry, bo to różnie może się potoczyć. Z drugiej strony Szmatiuk po stałym fragmencie gry miał czyste uderzenie na naszą bramkę. Całe szczęście, że niecelne, bo... Mamy nad czym pracować, mamy o czym myśleć, ale naprawdę cieszę się z tych trzech punktów, bo z niełatwym rywalem, a nam myślę będąc jeszcze w ogonie tabeli ta trema i odpowiedzialność plącze trochę nogi - zakończył trener Wdowczyk.

Źródło: wislaportal.pl


Andrzej Rybarski: - Szczęścia w ogóle tutaj nie mieliśmy

- Często dziennikarze pytają mnie czy wierzę w szczęście. Jestem tym człowiekiem, który "siedzi w liczbach", przynajmniej tak mnie interpretują. Dziś pytanie - co to jest to szczęście? Czy to jest coś z niebios? Z góry? Czy to jest kwestia pewnych sytuacji na boisku? Odniosę się do trzeciej bramki dla Wisły Kraków. Nie wiem, czy to jest szczęście sędziego? Przepraszam - szczęście Wisły, czy pech Górnika Łęczna? Być może szczęście to jest właśnie to - powiedział po meczu z Wisłą, trener Górnika Łęczna, Andrzej Rybarski.

- Odnosząc się do gry mojego zespołu, to nie od dziś pewnie wiadomo, że największy problem mamy na prawej obronie. Zespoły przeciwników to wiedzą i wykorzystują to bardzo dobitnie. Dziś wykorzystali to w 100%. Niestety nie mogę powiedzieć, że na prawej obronie mam zawodnika, który by mi tam tą strefę zamknął. Liczyłem na to, ale mówiąc krótko - przeliczyłem się. Wisła wykorzystała to idealnie. Przegrywamy 2-3 i czekają nas teraz poważne rozmowy i poważne ruchy, bo niektórych sytuacji na boisku być nie powinno. Uważam, że niektórych ludzi na boisku również. Jeśli chcemy grać w Ekstraklasie, to prezentujmy poziom Ekstraklasy - dodał dość ostro opiekun Górnika, który na samym początku został zapytany o Grzegorza Piesio. Ten po niespełna kwadransie gry wyleciał bowiem z boiska z czerwoną kartką.

- To jest bardzo świeża sprawa, a ja mam bardzo wiele informacji na temat tego, co wydarzyło się na boisku. I nie chciałbym odnosić się do tej sytuacji i pochopnie wyciągać wnioski. Jedno co mogę powiedzieć to to, że jestem zdziwiony taką postawą, ale nie chciałbym mówić, że jest to wina po stronie Grześka Piesio, bo być może został sprowokowany? Jeżeli nie, jeżeli to z jego strony wypłynęło, to na pewno będą wyciągnięte bardzo konkretne konsekwencje - stwierdził Rybarski.

- Na gorąco oceniając to wiem, że trzecia bramka dla Wisły to ewidentny spalony. Pierwsza bramka podobno jest "na centymetry". Jeśli tam był spalony i z tego padła bramka, no to w tym wypadku można powiedzieć, że szczęścia w ogóle tutaj nie mieliśmy. Tylko jeszcze raz zadam to pytanie - co to jest to szczęście? - mówił trener zespołu gości.

- Przypuszczam, że jak Pan przychodzi na mecz, to ma Pan strategię tego, co będzie tutaj wykonywał jako dziennikarz. Z kim Pan będzie rozmawiał i o co Pan będzie pytał. Jak Pan to zrobi, żeby w poniedziałek w gazecie to opisać, żeby to było tak jak Pan chce. Ma Pan tę strategię i nie zawsze się ona sprawdza, zależy od sytuacji - tak Rybarski odpowiedział na kolejne pytanie z sali, dotyczące ustawienia zespołu z Łęcznej, który po zmianach dokonanych w drugiej połowie na pewno nabrał rozpędu. - Ja również miałem przed tym meczem strategię gry z Wisłą Kraków. Przed meczem wiedziałem, że Wisła jest może nie na fali, ale na pewno lepiej im idzie, niż im szło. Wiem, że ten mecz był dla nich bardzo ważny, żeby go wygrać. Moją strategią było nie stracić bramki w pierwszej połowie i wybić Wisłę z rytmu. Zawodników, których miałem na ławce, chciałem wprowadzić w drugiej połowie, żeby już na tych osłabionego rywala wszedł Nika Dzalamidze, który jeszcze nie jest do końca przygotowany do sezonu, bo dopiero do nas dołączył. Czy ewentualnie aby wszedł Grzesiek Piesio. Chciałem żeby weszli i na "świeżości" zrobili swoją robotę. Jeśli przy pierwszej bramce był spalony, bo do tego momentu Wisła nas nie zdominowała, a wręcz przeciwnie, to my przejęliśmy inicjatywę, ale poszła kontra i jeśli tam był spalony, to wracam do mojej pierwszej wypowiedzi - co to jest to szczęście? Jeśli spalonego nie było i wszystko było zgodnie z przepisami gry, to musimy wyciągnąć wnioski. Jest jednak kontrowersja wokół spalonego i jest tam konkretne zachowanie prawego obrońcy, które było niewłaściwe, które było złe i przez które padła bramka. Gdyby Sasin biegł do końca z Boguskim i zachował się jak obrońca z napastnikiem, to Boguski miałby trudniej zdobyć bramkę. Albo by jej nie zdobył. Nasza strategia w ósmej minucie można powiedzieć rozwaliła się i to nie ze względu na to, że byliśmy źle przygotowani do meczu, a ze względu na to, że nie każdy do końca wykonał swoją robotę. Jesteśmy zawodowcami i wiemy co mamy wykonać i to nie zostało zrobione. Zostało odpuszczone krycie Boguskiego, padła bramka i później trzeba było już myśleć o zmianie strategii - zakończył Rybarski.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Paweł Brożek: - Mówimy sobie przed meczem, że kryjemy mocno, agresywnie, a tego nie ma

- Oczywiście, że jest niedosyt. Szczególnie przy stanie 2-0, kiedy musimy strzelić trzecią bramkę i wtedy mecz by się zakończył. A my dajemy przeciwnikowi "drugie życie" i w drugiej połowie już nie graliśmy tego, co w pierwszej. I były kłopoty - mówił po meczu Wisły z Górnikiem Łęczna, pełniący w nim funkcję kapitana "Białej Gwiazdy", Paweł Brożek.

- Naszym problemem są stałe fragmenty gry. Mówimy sobie przed meczem, że kryjemy mocno, agresywnie, a tego nie ma. Na pewno będzie to element, który musimy poprawić - przyznał Brożek.

Wiślak poproszony został o krótkie podsumowanie pierwszej części sezonu, który mecz z zespołem z Łęcznej zakończył.

- Te porażki na początku sezonu to była tylko i wyłącznie nasza wina, że dopuściliśmy do takiej sytuacji. Oczywiście cieszymy się, że jest to już poza nami, ale musimy o tym pamiętać, żeby tego już więcej nie powtórzyć. Teraz przed nami bardzo ciężkie spotkanie w Szczecinie, gdzie Pogoń pod wodzą Kazimierza Moskala gra bardzo dobrze i na pewno czeka nas trudne zadanie. Biorąc też pod uwagę to, że paru zawodników będzie pauzować za kartki. Potem mamy trzy bardzo ważne mecze u siebie i chcielibyśmy zdobyć jak najwięcej punktów - zapowiada wiślak.


Źródło: wislaportal.pl

Mateusz Zachara: - Na pewno nie cieszą te niewykorzystane sytuacje

- Mecz wygrany i to w naszej sytuacji, w jakiej byliśmy, jest najważniejsze. Prowadziliśmy 2-0, niestety straciliśmy bramkę i wpadło trochę nerwowości. Po przerwie znów tracimy bramkę i ratuje nas dziś "Boguś", który był tam gdzie piłka spadała. I super - mówił po zwycięstwie 3-2 z Górnikiem Łęczna napastnik "Białej Gwiazdy", Mateusz Zachara.

Oczywiście cieszył się z wygranej zespołu, ale odnośnie swojej gry był mocno krytyczny.

- Mam do siebie pretensje o te sytuacje, których nie wykorzystałem. W normalnych warunkach to są bramki. To były stuprocentowe sytuacje i zabrakło mi tego spokoju, lepszego przyjęcia. W pierwszej sytuacji myślę, że powinienem tę piłkę poprawić, lepiej ją przyjąć. W drugiej za to lepiej i pewniej uderzyć - analizował wiślak.

- Jest za to asysta, pierwsza w sezonie i to na pewno cieszy, ale na pewno nie cieszą te niewykorzystane sytuacje. Na pewno plusem jest to, że do tych sytuacji dochodzę, ale wielki minus, że ani jednej nie wykorzystałem - dodał.

- Mamy nadzieję, że podtrzymamy tę serię. Na pewno będziemy szanować to, że nie przegraliśmy od tylu spotkań i teraz pojedziemy do Szczecina, żeby również nie przegrać - zakończył Zachara.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Trzy bramki muszą oczywiście cieszyć

- Tylko raz strzeliłem trzy bramki, było to w meczu z Odrą Wodzisław Śląski. Na pewno to było moje dobre spotkanie, ale "mecz życia" byłby gdybym jeszcze dwie bramki strzelił po uderzeniach głową. W drugiej połowie na pewno nie byłoby wtedy wątpliwości - powiedział bohater meczu Wisła Kraków - Górnik Łęczna, strzelec w nim aż trzech bramek, Rafał Boguski.

- Trzy bramki muszą oczywiście cieszyć, zwłaszcza że zwycięskie. Zdobyliśmy trzy punkty, pniemy się w górę tabeli i oby tak dalej - dodał wiślak.

- Na pewno nasza sytuacja w tabeli jest lepsza, ale oddech złapać będzie można dopiero wtedy, gdy będzie spora w niej przewaga po 30. kolejce, a na razie mamy półmetek. A co do tej pierwszej rundy, to był to rollercoaster. Była seria bez zwycięstwa, jest seria bez przegranej. Teraz przyda nam się ta przerwa i z jak najlepszym nastawieniem chcemy przygotować się do kolejnego spotkania - zakończył Boguski.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Będzie po tym meczu dużo sytuacji do analizy

- Ciężej było na własne życzenie, bo mieliśmy 2-0, u siebie, w domu i powinniśmy to kontrolować. Dostaliśmy bramkę "do szatni" i chyba dała ona wiatru w skrzydła Górnikowi, więc na koniec dnia cieszą te trzy punkty, ale będzie po tym meczu dużo sytuacji do analizy - powiedział po wygranej 3-2 z Górnikiem Łęczna, bramkarz krakowskiej Wisły, Łukasz Załuska.

- Przy golu na 1-0 było bardzo dobre dośrodkowanie. Powinniśmy jednak przy tych stałych fragmentach grać bardziej zdecydowanie. Mam nadzieję, że na przyszłość będziemy takie błędy eliminować. Co do karnego to działo się to bardzo szybko, nie widziałem powtórek, ale w szatni chłopaki mówili, że był to taki "miękki karny", więc sędzia mógł go też nie odgwizdać - mówił ponadto Załuska.

Źródło: wislaportal.pl


Alan Uryga: - Najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać

- Bardzo cieszymy się z trzech punktów, teraz jest przerwa na reprezentację, a każde zwycięstwo przed taką przerwą buduje i daje spokój. Przyjdzie czas na analizę, ale na ten moment bardzo cieszymy się ze zwycięstwa - powiedział występujący po raz drugi z rzędu w wyjściowym składzie Wisły, Alan Uryga.

- Jeśli chodzi o rzut karny, to moje odczucie jest takie, że go nie było. Z tego co rozmawiałem z ludźmi, którzy oglądali mecz w telewizji, to wszyscy mówili, że nie powinno go być, ale najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać, bo gdyby ten karny miał decydować o stracie punktów to byłoby gorzej. Kontrowersyjny karny nie powinien zamazać jakiegoś tam obrazu ogólnej gry - mówił Uryga.

Na pewno można mieć natomiast pretensje do wiślaków o "krycie" przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry.

- Mamy z tym problem, bo i z Zagłębiem straciliśmy bramkę w dość łatwy sposób, kiedy Denis zgubił krycie i zawodnik doszedł do czystej pozycji. I dziś było tak samo, kiedy z piątego metra Danielewicz wpakował nam bramkę, praktycznie bez krycia. Coś trzeba z tym zrobić. Mamy przydzielonych zawodników, a mimo wszystko gdzieś to się burzy. Może to ten wynik, bo tak samo było z Zagłębiem, gdzie też prowadziliśmy. Dziś było 2-0 i może tracimy przez to koncentrację, bo czujemy się swobodnie? Prowadzimy grę, prowadzimy w meczu i może to jest przyczyną. Musimy nad tym pracować, bo to duży mankament - przyznał wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Kartka była spowodowana nerwowością

- Jesteśmy drużyną, fajnie że to Rafał strzelił w dzisiejszym meczu trzy bramki, ale i tak najważniejsze jest to, że wygraliśmy i podskoczyliśmy w tabeli. Graliśmy z Górnikiem Łęczna, który był blisko nas i wiedzieliśmy, że ten mecz jest dla nas bardzo ważny, że chcieliśmy go wygrać i fajnie że to się udało. Choć szkoda, że znów straciliśmy takie głupie bramki, ale najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty - mówił po meczu z Górnikiem Łęczna Patryk Małecki.

- Przed nami za dwa tygodnie Pogoń Szczecin, a co będzie później to zobaczymy pod koniec grudnia. Na razie nie patrzymy na to jak będzie dalej, bo teraz najważniejszy jest mecz z Pogonią. Jako drużyna słabo broniliśmy i musimy nad tym popracować, bo mieliśmy 2-0, fajny wynik i zamiast grać spokojnie, to dostajemy bramką z przypadku, ze stałego fragmentu gry i potem robi się nerwówka, rzut karny, którego moim zdaniem nie było, ale cóż - fajnie że graliśmy do końca, że wygraliśmy i że chcieliśmy strzelać jeszcze bramki - dodał Małecki, którego czeka o wiele dłuższa przerwa. W najbliższej kolejce będzie bowiem musiał pauzować za cztery zobaczone już w tym sezonie żółte kartki.

- Szkoda, że będę pauzował w Szczecinie. Chciałem tam pojechać do mojej byłej drużyny i byłych trenerów. Szkoda, bo sędzia w niektórych sytuacjach się pogubił po prostu. Nie wytrzymał ciśnienia i ta kartka też była spowodowana nerwowością. Już tego nie da się odwrócić, a nie ma ludzi niezastąpionych. Ktoś wskoczy na moje miejsce i mam nadzieję, że to pociągnie - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Boban Jović: - Przyjechałem do Wisły po to, aby grać w europejskich pucharach

- Mamy siódmy mecz bez porażki, znów wygraliśmy. I choć w drugiej połowie mieliśmy trochę problemów, to ostatecznie jest zwycięstwo i jedziemy dalej. Dobrze graliśmy za to w pierwszej połowie. Kontrolowaliśmy to co działo się na boisku, ale później jeden stały fragment gry dużo zmienił. Mecz zrobił się nerwowy, ale ja miałem asystę, a "Boguś" strzelił trzy bramki i za to dzięki - mówił po dzisiejszej potyczce z Górnikiem Łęczna Boban Jović.

- To ile "Boguś" biega i walczy w każdym meczu to dziś wykorzystał. Strzelił trzy bramki i to nie jest mała rzecz - chwalił ponadto Rafała Boguskiego Jović.

- Nie jestem zadowolony z tej pierwszej rundy, bo przyjechałem do Wisły po to, aby grać w europejskich pucharach, czy też aby walczyć o mistrzostwo Polski, ale ok. Nie mieliśmy dobrego początku, a i ja sam miałem kontuzję i obserwowałem to wszystko z boku. Teraz idziemy jednak do góry, mamy dobrą serię - powiedział Słoweniec, który po raz kolejny tej jesieni otrzymał powołanie do swojej reprezentacji, w tym na towarzyski mecz z Polską.

- Najpierw mamy mecz z Maltą i jeśli wygramy będziemy mieć dobrą pozycję w grupie, a dopiero później będziemy rozmawiać o kadrze Polski, która ma dobry zespół. Zresztą oglądałem Euro, więc będzie ciężko - zakończył Boban.

Źródło: wislaportal.pl


Petar Brlek: - Stać mnie na wiele więcej

- W Poznaniu w meczu Pucharu Polski zdarzył mi się błąd, ale uważam, że to jest część piłki nożnej, część każdego meczu. Trener dał mi szansę w meczu w Lubinie, w meczu dzisiejszym i uważam, że dobrze ją wykorzystałem. Nie byłem zaskoczony, że po tym błędzie z Lechem dostałem tę szansę, trener we mnie wierzył od samego początku. Tak jak mówię, błędy się zdarzają - mówił dziś wiślacki pomocnik, Petar Brlek, który może się śmiało uznać jednym z wygranych ostatniego tygodnia w naszym zespole.

- Zdobyta ostatnio bramka dała mi ogromnego kopa i dzięki niej w Lubinie oraz dziś byłem bardziej pewny siebie, co było widać na boisku. Wierzyłem w siebie od początku gdy jestem tutaj w Wiśle, ale bramka z Zagłębiem to była nagroda za ciężką pracę na treningach. Teraz muszę dalej mocno trenować i to pomoże zarówno mnie, jak i drużynie w przyszłości. Na samym początku tego sezonu zagrałem w trzech spotkaniach i później straciłem miejsce w składzie. Wchodziłem na same końcówki. Może nie miałem wystarczająco dużo czasu, żeby udowodnić co potrafię - mówił Chorwat.

- Jeżeli chodzi o poziom agresywności i o moje przystosowanie się do tego typu gry w Ekstraklasie, to nie uważam żebym miał z tym jakiś problem. Jest to normalna cecha zawodników grających na mojej pozycji. Bez agresywności i zaangażowania nie możemy nic zrobić w meczach. Nasza gra w każdej formacji i w każdym etapie spotkania z meczu na mecz wygląda coraz lepiej, cały czas idziemy do przodu. Atmosfera wokół klubu też się polepszyła, atmosfera między zawodnikami, w naszej całej drużynie, jest świetna. To jest właśnie ten klucz i wytłumaczenie naszej dobrej gry w ostatnich spotkaniach. W końcu pokazujemy na boisku nasze umiejętności, bo mamy dobrą drużynę - uważa Brlek.

- Na początku musimy skupić się na naszym celu, żeby skończyć sezon w pierwszej ósemce, a później będziemy myśleć o tym co dalej. Musimy myśleć tylko o następnym meczu, wygrywać, zdobywać trzy punkty i wtedy zobaczymy na co nas będzie stać pod koniec tego sezonu - powiedział wiślak.

- Nie wiem jak będzie wyglądał skład na następne spotkanie, jest to pytanie do trenera. Wraca Denis Popovič, ale jeśli trener wybierze mnie do pierwszego składu, to postaram się zagrać jak najlepiej. Jeżeli zaś posadzi mnie na ławce, to będę musiał to zaakceptować, to on jest naszym szefem - mówił ponadto pomocnik "Białej Gwiazdy".

Na zakończenie Brlek został zapytany o sytuację z jednej z niedawnych przedmeczowych konferencji prasowych, na której dziennikarz Radia Kraków nazwał Chorwata "Śpiącą Królewną", którą być może należy... pocałować.

- Odnosząc się do tej sytuacji, to nie słyszałem tej wypowiedzi, bo po prostu nie czytam tego na Internecie. A co do drugiej części, to jeżeli będzie to dziewczyna to czemu nie - śmiał się Petar. - Uważam, że forma, którą prezentuje na treningach, nie jest jeszcze w 100% przekładana na moje występy na boisku w meczach. Stać mnie na wiele więcej - zakończył pomocnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 15. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Remis Lechii z Pogonią kosztował gdańszczan stratę pozycji lidera. Po pierwszej rundzie rozgrywek najlepszym zespołem będzie bowiem Jagiellonia, która dość gładko ograła Piasta. Zarówno Lechia, jak i "Jaga" mają wprawdzie taką samą zdobycz punktową, ale wg regulaminu dopóki nie rozegrają rewanżów - liczą się nie mecze bezpośrednie, a różnica bramek. Tych w 15. kolejce najwięcej nastrzelał Lech, który rozgromił w Chorzowie Ruch aż 5-0. Pięć bramek oglądali też kibice przy Reymonta, gdzie Wisła pokonała 3-2 Górnika i awansowała na 10. miejsce w tabeli.


Piątek, 4 listopada:

Wisła Płock 0-0 Arka Gdynia

Bliżej wygranej byli gospodarze tego spotkania, ale cóż z tego, że stwarzali groźniejsze akcje, skoro razili nieskutecznością. Atmosfera w Płocku jest zresztą mocno napięta o czym świadczy choćby sytuacja już po końcowym gwizdku, gdy Dominika Furmana i Patryka Stępińskiego przed rękoczynami powstrzymywali koledzy. Bez względu na to "Nafciarze" mogą mieć do siebie znów pretensje, bo słabe zawody zaliczyła w Płocku Arka. Gdynianie zakończyli to spotkanie bez choćby jednego celnego strzału, a mimo to punkt wywieźli.


Ruch Chorzów 0-5 Lech Poznań

0-1 Darko Jevtić (37.)
0-2 Dawid Kownacki (41.)
0-3 Radosław Majewski (59.)
0-4 Marcin Robak (67. k.)
0-5 Szymon Pawłowski (86.)

Mocno "leży" poznaniakom ekipa z Chorzowa, z którą spotkali się w bieżącym sezonie po raz drugi. W Pucharze Polski było dość gładkie 3-0, a to udało się jeszcze poprawić "in plus" w lidze. Przerwa na mecze reprezentacyjne nie będzie więc wśród "Niebieskich" zbyt miła, bo pewne jest, że pierwszą rundę sezonu 2016/2017 Ruch spędzi na miejscu spadkowym. "Kolejorz" na pewno natomiast na najbliższe tygodnie może rozgościć się w górnej części ligowej stawki. Do tego aż pięć zdobytych bramek to 1/3 dotychczasowego dorobku poznaniaków i pozwoli to odczepić od siebie "łatkę" drużyny z najgorszą skutecznością w lidze.


Sobota, 5 listopada:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-3 Korona Kielce

0-1 Radek Dejmek (22.)
1-1 Vlastimir Jovanović (41.)
1-2 Serhij Pyłypczuk (68.)
1-3 Nabil Aankour (75.)

Nasza liga lubi zaskakiwać i choć w poprzednim sezonie obydwie ekipy plasowały się blisko siebie, to w tym było przecież zupełnie inaczej. I to właśnie w gospodarzach można było upatrywać faworyta. Ten jednak zawiódł na całej lini i po raz trzeci z rzędu przegrywa mecz ligowy. Był on zresztą dość specyficzny, bo każda z bramek padła po uderzeniu głową. Warto wspomnieć, że wygrana Korony mogła być jeszcze bardziej efektowna, ale Miguel Palanca nie wykorzystał "jedenastki". No ale tej głową nie strzelał. Na pewno za to "bez głowy" zagrał Dalibor Pleva, który najpierw sprokurował wspomniane "wapno", a potem - jeszcze przy stanie 1-1 - wyleciał z boiska za brzydki faul. Słowak swojej drużynie na pewno więc nie pomógł.


Jagiellonia Białystok 2-0 Piast Gliwice

1-0 Taras Romanczuk (33.)
2-0 Przemysław Frankowski (89.)

Po zasłużonej wygranej przed tygodniem z Cracovią, "Jaga" równie zasłużenie ograła ekipę z Gliwic, która wydawało się, że wraca powoli do wyższej formy. W Białymstoku nie była jednak w stanie zdziałać zbyt wiele. Zawodnicy Michała Probierza zwyczajnie wypunktowali bowiem "Piastunki" i kończą pierwszą rundę zmagań z aż trzydziestoma oczkami na swoim koncie.


Lechia Gdańsk 1-1 Pogoń Szczecin

1-0 Rafał Wolski (9.)
1-1 Adam Frączczak (45. k.)

Szlagier kolejki nie zawiódł, bo było to niezłe spotkanie, ale na pewno zakończył się ze sporym niedosytem dla gdańszczan. Ci są bowiem w trakcie dość specyficznego okresu, bo też swój ostatni wyjazd poza Trójmiasto zaliczyli w połowie października. A grając na własnych śmieciach mieli solidnie "punktować". I choć zaczęło się dla nich dobrze, bo ograli Piasta, to teraz zaliczają swój drugi kolejny remis, który kosztuje ich stratę fotelu lidera. Zresztą mecz rozegrany został wg powielonego scenariusza sprzed tygodnia. Czym dłużej trwało to spotkanie, tym gorzej wyglądała Lechia i po przerwie to Pogoń była bliższa zwycięstwa. Szczecinianie nie mają się jednak czym martwić. Zaliczają właśnie swój szósty kolejny występ bez porażki.


Niedziela, 6 listopada:

WISŁA KRAKÓW 3-2 Górnik Łęczna

1-0 Rafał Boguski (8.)
2-0 Rafał Boguski (33.)
2-1 Krzysztof Danielewicz (39.)
2-2 Szymon Drewniak (59. k.)
3-2 Rafał Boguski (62.)

Dla obydwu zespołów było to niezwykle ważne spotkanie, ale był to też "show jednego aktora". Piłka spadała bowiem aż trzykrotnie pod nogi Rafała Boguskiego, a ten robił z tego kapitalny użytek. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć też o sędziowaniu, które jak to z panem Jakubikiem bywa - stało na mocno kiepskim poziomie. Po pierwsze pewnie połowa sędziów w naszej lidze nie wskazałaby w 58. minucie na "wapno", no i może w 62. - dostrzegłaby spalonego? Nie zmienia to faktu, że Wisła zaliczyła właśnie siódmy ligowy mecz bez porażki, a jeszcze niedawno zaliczała podobną passę, ale klęsk.


Śląsk Wrocław 2-1 Zagłębie Lubin

0-1 Kamil Dankowski (6. sam.)
1-1 Lasza Dwali (71.)
2-1 Alvarinho (88.)

W miniony poniedziałek trener Piotr Stokowiec żałował, że w meczu z krakowską Wisłą sędzia nie uznał jego zespołowi bramki strzelonej ze spalonego. Karma szybko wróciła, bo we Wrocławiu takiego też gola dostał. A że lubinianie po szybkim wyjściu na prowadzeniu wykazali się minimalizmem, więc w końcówce zostali dodatkowo ukarani. Derby Dolnego Śląska kończą się wygraną Śląska, który za grę do ostatniego gwizdka po pierwszej części sezonu jest na miejscu ósmym.


Legia Warszawa 2-0 Cracovia

1-0 Nemanja Nikolić (43.)
2-0 Miroslav Radović (90.)

Jak wyliczyli statystycy - "Pasy" nie wygrały na Łazienkowskiej od 1951 roku. No i na takie zwycięstwo będą musieli jeszcze poczekać. Oczywiście mecz mógł potoczyć się inaczej, ale jak to w Warszawie bywa - sędzia nie wskazał na ewidentną "jedenastkę", a potem fatalny błąd defensywy wykorzystał Nikolić. Całość podsumował Radović, co oznacza, że "Pasy" spadają w ligowej tabeli na miejsce jedenaste, a kolejny w niej awans zalicza Legia, która jest już piąta.

Źródło: wislaportal.pl






Galeria sportowa

Galeria: