2016.11.09 Wisła Can-Pack Kraków - Famila Schio 75:76

Z Historia Wisły

2016.11.09, Euroliga, Grupa A, kolejka 3, Hala Wisły, 19:00, środa
Wisła Can-Pack Kraków 75:76 Famila Schio
I: 21:12
II: 15:23
III: 23:20
IV: 16:21
Sędziowie:
Oskars Lucis (LAT) Anton Makhlin (RUS) Jelena Tomic (CRO)
Komisarz:
Vytautas Kukarskas (LTU)
Widzów:
Wisła Can-Pack Kraków:
Ziomara Morrison 23, Ewelina Kobryn 15, Sandra Ygueravide 15, Meighan Simmons 12, Hind Ben Abdelkader 7, Małgorzata Misiuk 3, Agnieszka Szott-Hejmej 0, Magdalena Ziętara 0
DNP: Danuta Puter, Magdalena Puter
Trener:
José Ignacio Hernández

Famila Schio:
Isabelle Yacoubou 19, Giorgia Sottana 17, Endene Miyem 16,
Raffaella Masciadri 8, Cecilia Zandalasini 5, Laura Machchi 5, Kathrin Ress 4, Jolene Anderson 2, Nuria Martinez 0
Trener:
Miguel Mendéz


Spis treści

Do trzech razy sztuka? Wisła Can-Pack podejmuje mistrzynie Włoch

Przed nami już trzecia kolejka rozgrywek elitarnej koszykarskiej Euroligi, w której mistrzynie Polski, zespół Wisły Can-Pack Kraków, podejmować będzie najlepszy aktualnie team w Italii, którym jest Famila Schio. Wcześniejsze dwa euroligowe spotkania zakończyliśmy porażkami, każdorazowo mierząc się ze zdecydowanie wyżej notowanym rywalem. Podobnie jest także i teraz, bo to zespół z Włoch stawiać należy w roli faworyta. My liczymy jednak, że niesione dopingiem wiślaczki sprawią miłą niespodziankę i wygrają pierwszy euroligowy mecz w tym sezonie!

Zadanie nie czeka nas jednak łatwe, bo też włoski zespół ma w swoich szeregach kilka zawodniczek, których umiejętności są na wysokim poziomie. Na pierwszy plan wysuwa się Amerykanka Jolene Anderson, która w dotychczasowych meczach Euroligi bieżącego sezonu zdobywała średnio po 17.5 punktów. Tylko nieznacznie ustępuje jej zresztą bardzo dobra zawodniczka z Francji - Nwal-Endéné Miyem, ze średnią 17.0. Obydwie koszykarki znają zresztą wiślacką halę, bo już w niej bywały. Anderson z okresu gry w Lille oraz gdyńskim Lotosie, a Miyem, gdy występowała w Bourges Basket. Kraków odwiedzała także trzecia z gwiazd włoskiej drużny, a mianowicie kolejna Francuzka - Isabelle Yacoubou. Silna i mierząca 190 cm środkowa przyjeżdżała na Reymonta z moskiewskim Spartakiem oraz z tureckim Fenerbahçe. Jak na razie notuje ona średnio 9.5 zbiórek na mecz i można się obawiać, czy w środowy wieczór tej statystyki nie poprawi. Międzynarodowy skład zespołu ze Schio uzupełnia ponadto Hiszpanka Nuria Martínez, która - a jakże - również odwiedziła już Kraków, kiedy to przed dwoma laty rywalizowaliśmy z Galatasaray... Oczywiście nie sposób też nie wspomnieć o Włoszkach, bo choćby Laura Macchi, czy Raffaella Masciardi - to nie są zawodniczki anonimowe i z wcześniejszych rywalizacji Wisły z Familą - znają i one również zarówno ich klimat, jak i oczywiście naszą halę. Najskuteczniejszą Włoszką nie jest jednak Macchi czy Masciardi, a Giorgia Sottana, która ze średnią 12.5 jest w tym momencie, w porównaniu z wiślaczkami, gorsza jedynie od Meighan Simmons (16.5 pkt.).

To tylko utwierdza nas może w przekonaniu o tym, jak trudne zadanie stoi dziś przed wiślaczkami, choć pokazały one już w bieżącym sezonie, że potrafią walczyć z teoretycznie silniejszym rywalem, choćby w konfrontacji z Dinamem Kursk. Dodajmy, że Famila zanotowała w Eurolidze jedno zwycięstwo (77-65 z CMB Cargo Uni Gyõr) oraz jedną porażkę (73-75 z Fenerbahçe), natomiast w lidze włoskiej jej aktualny bilans to 6-0.

Spotkanie rozpocznie się w naszej hali punktualnie o godzinie 19:00 i serdecznie Was na nie zapraszamy! Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Trzecia z rzędu euroligowa porażka Wisły Can-Pack

Seria kolejnych porażek koszykarek Wisły Can-Pack Kraków, w rozgrywkach elitarnej Euroligi, została niestety powiększona do trzech. Po wcześniejszych przegranych meczach z Dinamem Kursk oraz z praskim ZVVZ USK - w trzeciej kolejce Euroligi wiślaczki we własnej hali okazały się gorsze od włoskiego zespołu, Famila Schio, ulegając mu po zaciętej końcówce zaledwie jednym punktem, 75-76!

Nasz zespół był jednak bliski wygranej w rywalizacji z najlepszą kobiecą drużyną Włoch - niestety o końcowym wyniku zadecydowała źle rozegrana przez nas ostatnia akcja, choć wcale tak być nie musiało. Już bowiem pierwsza kwarta należała wyraźnie do Wisły Can-Pack. W pierwszych minutach koszykarki ze Schio kompletnie nie mogły wstrzelić się bowiem w kosz i nic dziwnego, że prowadziliśmy 5-0. Gdy w końcu zawodniczki w pomarańczowych strojach zaczęły trafiać i wyrównały (7-7) do głosu doszła Meighan Simmons. Amerykanka w trzech kolejnych akcjach każdorazowo trafiła z dystansu i dlatego też prowadziliśmy aż 16-7! Gdy zaraz potem "trójkę" trafiła też Sandra Ygueravide - wiślaczki osiągnęły jak się okazało najwyższą przewagę w tym spotkaniu, bo dwunastopunktową, 21-9. I choć pierwszą kwartę "trójką" kończy też Laura Macchi, to 21-12 było wynikiem, który mógł napawać nas optymizmem.

Niestety w kolejnej ćwiartce nasza przewaga, głównie za sprawą skutecznej Giorgii Sottany, stopniała. To właśnie ona rozpoczęła punktowanie po wznowieniu gry i choć kolejną dla nas "trójkę" dołożyła Hind Ben Abdelkader (24-14), to i Sottana pokazała, że także potrafi trafić z daleka. Oczywiście nie mielibyśmy kłopotów, gdyby nie to, że nasza defensywa była w kolejnych minutach dziurawa niczym szwajcarski ser, więc następny dystansowy rzut Włoszek - tym razem za sprawą Raffaelli Masciardi sprawił, że to przyjezdne wyszły po raz pierwszy w tej potyczce na prowadzenie (29-31). Ostatecznie "trójką" odpowiedziała na to Ziomara Morrison (32-31) i choć zostawiona bez opieki Masciardi rzuciła łatwe punkty, to wynik przed przerwą poprawiła dla nas jeszcze dobrze grająca Morrison. Prowadziliśmy 36-35, ale pewne było, że z taką grą - jak w drugiej kwarcie - tego meczu na pewno nie wygramy.

Kwarta numer trzy była niewątpliwie najbardziej wyrównana w całym spotkaniu. Grano w niej niemal przez cały czas "punkt za punkt", bo choć jej początek należał nieznacznie do zespołu z Włoch, to w pewnym momencie mieliśmy w tym meczu "prywatną" potyczkę Ygueravide z Isabelle Yacoubou. Hiszpanka z Francuzką co rusz i na przemian dziurawiły kosze po obydwu stronach boiska, a że wiślaczkę wsparła też Ewelina Kobryn, więc pod koniec trzeciej ćwiartki prowadziliśmy 56-50. Odpowiedziała na to wprawdzie trudna do powstrzymania pod koszem Yacoubou (56-52), ale "trójka" Małgorzaty Misiuk (59-52) mogła nam dać miłą zaliczkę, przed decydującymi dziesięcioma minutami zawodów. Ostatnia akcja trzeciej kwarty należała jednak jeszcze do Włoszek i wynik po niej z dystansu ustaliła Sottana. A to oznaczało, że nasza przewaga wynosiła tylko cztery oczka (59-55).

Czwartą kwartę zdecydowanie lepiej rozpoczynają przyjezdne. Dwie akcje skutecznie kończy Yacoubou, kolejną wykańcza też Nwal-Endéné Miyem i gdy zaraz potem faulowana Yacoubou dokłada kolejny punkt - przegrywamy 59-62. I jak się okazało - już do końca meczu musimy "gonić wynik", bijąc się o punkty z wysoką parą zespołu ze Schio - Yacoubou - Miyem. Po naszej stronie ze swojego zadania powiększania dorobku wywiązują się przy tym tylko trzy zawodniczki - poza Ygueravide i Kobryn - punkty rzuca bowiem dla nas jeszcze tylko Morrison. I to było zdecydowanie za mało, jak na skuteczne rywalki. Martwić mogła zwłaszcza postawa Simmons, która po trzech "trójkach" na początku meczu nic nie mogła trafić! Dobitny na to dowód mieliśmy przy stanie 68-72, kiedy to Amerykanka spudłowała w dwóch kolejnych próbach, będąc na czystych pozycjach.

Do końca meczu pozostają natomiast już tylko dwie minuty, a kiedy gładko pod kosz wchodzi Laura Macchi i podwyższa na 68-74 - można odnieść wrażenie, że wiślaczki nie będą już w stanie tej straty odrobić. Jak się jednak okazało - kolejne akcje to w końcu skuteczna gra Wisły - i to pod obydwiema "deskami". Punktuje Morrison (70-74), a po udanej akcji w obronie - wreszcie z dystansu przełamuje się Simmons! I na niewiele ponad minutę przed końcem robi się już tylko 73-74. Wiślaczki znów są skuteczne w obronie, a punkty Morrison dają nam na 33 sekund przed ostatnią syreną prowadzenie 75-74! Włoszki mają jednak w swoich szeregach Sottanę, która również trafia i jest 75-76.

Pozostaje wprawdzie już tylko niespełna 20 sekund, ale teraz to Wisła Can-Pack ma piłkę i szansę na to, aby zadać decydujący cios. Trenerzy biorą oczywiście "czas", ale bez względu jak rozpisali tę ostatnią akcję meczu - na pewno to co zaplanowali się nie udało, bo wszystko kończy się wymuszonym zagraniem do Abdelkader, a że ta będąc na trudnej pozycji nie trafia. Włoszki piłkę pod swoim koszem zbierają, więc i w nagrodę przy Reymonta wygrywają.

Dla nas to już więc trzecia kolejna euroligowa porażka i aby nie powtórzyć serii sprzed roku, kiedy to w Eurolidze przegraliśmy cztery pierwsze mecze, wiślaczki będą musiały szukać wygranej w następnym spotkaniu. Ten odbędzie się na początku grudnia, kiedy to czeka nas wyjazd do węgierskiego Gyõr.

Źródło: wislaportal.pl


Wypowiedzi po meczu Wisła Can-Pack - Famila

Mimo zaciętej walki koszykarki "Białej Gwiazdy" doznały trzeciej kolejnej porażki w rozgrywkach Euroligi. Ta dzisiejsza niewątpliwie musi nasz zespół "uwierać", bo gdy przegrywa się jednym punktem, a ostatnia akcja należy do Ciebie - i jest nieudana, to można mieć do siebie pretensje. Nie tylko do siebie miał je dziś natomiast trener naszego zespołu, José Ignacio Hernández. Oto co on, a także szkoleniowiec zespołu z Włoch, a także zawodniczki obydwu drużyn mówili na tradycyjnej pomeczowej konferencji prasowej.


Miguel Mendéz (trener Schio): ⁃ Po pierwsze gratulacje dla całej drużyny Wisły Can-Pack. Uważam że zagrały dziś bardzo dobre spotkanie. Nam udało się dziś wygrać dopiero w ostatnich momentach tego spotkania. Zaczęliśmy ten mecz źle, mieliśmy ogromne problemy z operowaniem piłką, nie znajdywaliśmy naszych zawodniczek, dlatego też mało było dobrych rzutów, z czystych pozycji. Na szczęście w końcówce spotkania udało nam się odzyskać nasz rytm i "nasz basket". Jestem bardzo szczęśliwy z tego rezultatu, bo nie jest łatwo wygrać w Krakowie.


José Ignacio Hernández (trener Wisły Can-Pack): ⁃ Dziękuje i składam gratulacje dla drużyny przeciwnej. To wielka szkoda, że dziś przegrywamy, to smutny dzień, ponieważ podczas tego meczu bardzo dużo walczyliśmy, graliśmy dobrze i mądrze. Znowu potwierdza się opinia, że mamy problemy w końcówkach spotkań. Niestety Ziomara Morrison i Ewelina Kobryn były bardzo zmęczone, grając w tym sezonie już tyle minut. Ciężko jest grać w obu rozgrywkach, w Eurolidze i polskiej lidze, na dobrym poziomie, mając tylko dwie zawodniczki na pozycji centra. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że dziś stanęły one przed bardzo trudnym zadaniem, bo musiały stoczyć walkę ze znakomitymi przeciwniczkami, jak Yacoubou, Miyem, czy Kathrin Ress. To wysokie i silne koszykarki. Wiedzieliśmy, że przez 40 minut, przez cały mecz, ciężko im będzie zdobywać punkty, zbierać piłki, walczyć w obronie. No cóż. Graliśmy bardzo dobrze z Kurskiem, tak samo było dziś ze Schio. Tak, przegraliśmy oba te spotkania, wiemy że ten sezon jest dla nas bardzo trudny, bo ta grupa jest ciężka, ale jeżeli dalej będziemy tak grać, to na pewno będziemy wygrywać. Dla mnie niesamowite jest jednak to, że trener reprezentacji Polski potrzebuje Małgorzatę Misiuk już w niedzielę i dziś nie mogła z nami zagrać więcej. To jest niemożliwe, że selekcjoner nie szanuje Wisły, nie szanuje euroligowej drużyny. Rozumiem, że trener też ma ważne spotkanie, przeciwko Belgii, i będę oczywiście kibicować Polsce. Mam nadzieję, że będą grać wiosną na Mistrzostwach Europy. Jeżeli nie, to będzie tragedia dla polskiej koszykówki i tej drużyny narodowej. Misiuk nie jest jednak potrzebna trenerowi już 10 dni przed tym spotkaniem. Dla mnie jest to nie do pojęcia. Dla mnie jest to trudne. Wiemy jednak, że musimy walczyć, musimy walczyć z przeciwniczkami, musimy walczyć ze wszystkimi. Również z niektórymi ludźmi… Mam nadzieję, że wszystkie zawodniczki, które nie mogły dziś grać, na następny mecz będą gotowe. Drużyna walczy każdego dnia i jestem z niej dumny.


Nwal-Endéné Miyem (zawodniczka Schio): ⁃ To było bardzo trudne spotkanie. Każda z nas wiedziała, że czekać nas tutaj będzie ciężkie zadanie, bo w tej hali nie gra się łatwo. Wiedziałyśmy, że kibice zawsze pchają tę drużynę do przodu. Ta drużyna zawsze walczy jak "szalona", więc nie był to dziś dla nas łatwy mecz. Walczyłyśmy jednak tak samo, jak one, i jesteśmy wdzięczne i zadowolone, że ostatecznie wygrałyśmy, bo nie było dziś o to łatwo.


Ziomara Morrison (zawodniczka Wisły Can-Pack): ⁃ Także uważam, że było to ciężkie spotkanie. Mimo wyniku uważam, że z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej i idziemy cały czas do przodu, jako drużyna. Mam ogromną nadzieję, że będziemy to kontynuować, że dalej będziemy grać na tym poziomie, a może nawet lepiej.

Źródło: wislaportal.pl


Galeria

Wideo

>>> cały mecz:FIBA

Źródło: FIBA