2016.11.26 Wisła Kraków - Arka Gdynia 5:1

Z Historia Wisły

2016.11.26, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota
Wisła Kraków 5:1 (3:1) Arka Gdynia
widzów: 9.132
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki

Rafał Boguski 18'
Rafał Boguski (g) 29'
Petar Brlek (g) 38'
Rafał Boguski 63'
Paweł Brożek 71'
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1
5' (g) Marcin Warcholak
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Alan Uryga
grafika:zk.jpg 72' Maciej Sadlok grafika:zmiana.PNG (77' Adam Mójta)
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (73' Jakub Bartosz)
Krzysztof Mączyński
Denis Popovič
Petar Brlek
Patryk Małecki
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (80' Mateusz Zachara)

Trener: Kazimierz Kmiecik* / Radosław Sobolewski
Arka Gdynia
Konrad Jałocha
Damian Zbozień
Dawid Sołdecki
Krzysztof Sobieraj grafika:zk.jpg 49'
Marcin Warcholak
Marcus Vinícius da Silva
Antoni Łukasiewicz
Yannick Kakoko grafika:zmiana.PNG (67' Mateusz Szwoch)
Dominik Hofbauer
Adrian Błąd grafika:zmiana.PNG (59' Rashid Yussuff)
Dariusz Zjawiński grafika:zmiana.PNG (46' Rafał Siemaszko)

Trener: Grzegorz Niciński
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Piotr Żemło, Krzysztof Drzazga, Krystian Kujawa

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 5-1 (3-1)
Posiadanie (w %): 53-47 (59-41)
Strzały: 16-9 (8-4)
Strzały celne: 9-2 (3-2)
Strzały niecelne: 2-5 (1-1)
Strzały zablokowane: 5-2 (4-1)
Rzuty rożne 1-5 (1-3)
Faule: 17-8 (8-1)
Żółte kartki: 1-1 (0-0)
Czerwone kartki: 0-0

* oficjalnie wpisany do protokołu meczowego.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Unikatowy proporzec.
Unikatowy proporzec.

Spis treści

Przed meczem

Mecz koniecznie do wygrania! Wisła podejmuje Arkę

Plakat meczowy.Wisła-ArkaWisła-LechWisła-Lechia
Plakat meczowy.
Wisła-Arka
Wisła-Lech
Wisła-Lechia

Po serii udanych spotkań przed tygodniem piłkarze "Białej Gwiazdy" przełknąć musieli niezwykle gorzką pigułkę. Pojechali wprawdzie do Szczecina w bardzo mocno osłabionym składzie, ale straty aż sześciu bramek na pewno nikt się nie spodziewał! Najlepszym więc teraz lekarstwem na pozbycie się tego niemiłego balastu jest szybkie na niego odreagowanie, a okazja ku temu jest całkiem niezła. Wiślacy już dziś zmierzą się bowiem z będącą już od dłuższego czasu w gorszej formie Arką Gdynia i tutaj na kolejną stratę punktów pozwolić sobie bynajmniej nie możemy!

Oczywiście w żadnym stopniu nie piszemy tutaj o jakimkolwiek lekceważeniu przeciwnika, tym bardziej, że ten ograł nas latem w Gdyni aż 0-3... Dodatkowo jednak można "odbić" sobie nie tylko niepowodzenie sprzed tygodnia, ale też sprzed paru miesięcy. Z góry należy też zakładać, że jak niemal zawsze w naszej lidze - nie czeka nas mecz z gatunku "lekkich, miłych i przyjemnych", bo też gdynianie po jakże udanym dla siebie starcie w sezon, który dał im na wiele tygodni miejsce w czołówce ligi, sami zapewne już zapomnieli jak smakuje ekstraklasowa wygrana. Tej nie zaznali od połowy września, co oznacza, że dziś wieczorem sami będą bez wątpienia mocno zdeterminowani do tego, aby wreszcie dopisać komplet punktów.

Dla nas to jednak spotkanie, które "Biała Gwiazda" zwyczajnie "musi wygrać". Jeśli bowiem w bieżącym sezonie mamy nie martwić się - jak w poprzednim - o ligowy byt, bez wątpienia potrzebujemy już teraz zacząć na poważnie "bić się" o miejsce w tej lepszej "ósemce". I jeśli tak rzeczywiście ma się stać, to w konfrontacji u siebie, z będącym w niewątpliwym "dołku" beniaminkiem, zwyczajnie mamy obowiazek dopisać do swojego dorobku pełną zdobycz!

Po szesnastu kolejkach Wisła ma na swoim koncie tylko osiemnaście punktów. Aby zapewnić sobie miejsce we wspomnianej "ósemce" w pozostałych przed podziałem ligi spotkaniach - a tych zostało już zaledwie czternaście - wiślacy powinno zdobyć aż dwadzieścia dwa oczka... W poprzednich bowiem sezonach bariera miejsca ósmego zahaczała po trzydziestu kolejkach właśnie o około 40 punktów. To z kolei oznacza, że nasz zespół wręcz musi już do końca zasadniczej części sezonu wygrywać co najmniej co drugi mecz. Wyboru nie mamy więc zbyt dużego i najlepiej plan ten zacząć realizować już teraz.

Bez wątpienia pomóc w tym będzie mogła wracająca do meczowej kadry czwórka ostatnio nieobecnych, a jakże ważnych dla nas piłkarzy, a mianowicie Boban Jović i Patryk Małecki - którzy odpokutowali karę za nadmiar żółtych kartek, a także po uporządkowaniu spraw osobistych Maciej Sadlok i Mateusz Zachara. I nawet jeśli w kadrze wciąż sporo jest problemów zdrowotnych, to trenerzy Kazimierz Kmiecik i Radosław Sobolewski nie będą mieć obok siebie na ławce samych juniorów, tak jak to było przed tygodniem w Szczecinie.

Niewątpliwie czeka nas natomiast kolejny bardzo trudny mecz, ale wiernym fanom nie pozostaje nic innego, jak w sobotni wieczór, punktualnie o godzinie 20:30, zjawić się na stadionie i tam wesprzeć "Białą Gwiazdę" w walce o jakże ważne ligowe punkty.

Do zobaczenia więc przy Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Rewanż ze Śledziami. Wisła vs Arka

Przed nami mecz drużyn, które nie mogą zaliczyć ostatnich dni do udanych. O ile problemy Wisły pojawiły się niedawno, o tyle Arka z kryzysem zmaga się od dłuższego czasu.

Rywal bez formy

W sobotę do Krakowa przyjedzie zespół pogrążony w głębokim kryzysie. Arka po świetnym początku rozgrywek, złapała zdecydowaną zadyszkę. Gdynianie od 7 meczów nie potrafią odnieść zwycięstwa, w związku z czym zajmują 9 miejsce, z dorobkiem 20 pkt. Wisła do jutrzejszego starcia przystępuje po fatalnym meczu w Szczecinie, który sprawił, że zanotowała ona spadek w ligowej klasyfikacji. Po 16 kolejkach BG zajmuje 13 lokatę, dzięki zgromadzeniu 18 oczek. Przyjazd do Krakowa Arki będzie miał szczególne znaczenie dla szkoleniowca „Śledzi” Grzegorza Nicińskiego, który 15 lat temu po raz ostatni przywdział koszulkę z Białą Gwiazdą na piersi.

Starcie zespołów dalej walczących w PP

Przegrana z Pogonią przerwała passę 9 meczów o stawkę bez porażki Wiślaków. Jutro walczyć będziemy o zachowanie innej dobrej serii. Od 4 spotkań przy R22 BG nie zaznała smaku porażki. Składają się na nią 3 wygrane i 1 remis. Ciężkie zadanie czeka gości, którzy od 6 gier ligowych szukają 3 punktów. Na wyjeździe „żółto-niebiescy” ostatnie i jedyne w tym sezonie zwycięstwo odnieśli 20 sierpnia w Warszawie. Poza tym w delegacjach udało im się 3 razy zremisować i 4-krotnie przegrać. W poprzedniej kolejce w Gdyni, Arkowcy ulegli 1:3 Bruk-Betowi. Podobnie jak Wisła, nasi jutrzejsi rywale dalej biorą udział w rozgrywkach PP. Do tej pory udało im się wyeliminować Rominte Gołdap, Olimpię Zambrów, KSZO Ostrowiec. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym w wyjazdowym spotkaniu ulegli 1:2 Drutex Bytovii.

Powrót czterech graczy

Sytuacja kadrowa, w stosunku do spotkania w Szczecinie ulega znacznej poprawie. Do gry wracają Patryk Małecki, Boban Jović, Maciek Sadlok i Mateusz Zachara. Dalej z urazami zmagają się za to Rysiek Guzmics i Zdenek Ondraszek. Ponadto w tym roku nie zobaczymy na boisku Rafała Pietrzaka i Michała Buchalika. W drużynie Arki na pewno zabraknie Miroslava Bożoka, który w poprzednim meczu otrzymał czerwony kartonik. Pod dużym znakiem zapytania stoją także występy narzekających na kontuzje Michała Marcjanika i Antoniego Łukasiewicza. Najlepszym strzelcem drużyny z Pomorza jest Marcus da Silva, który zdobył 6 goli.

Arka przy Reymonta nie punktuje

Do tej pory oba kluby na poziomie ligowym mierzyły się 29 razy. 16 krotnie górą była BG, 7 razy Arka, a 6 razy padał remis. Bramki 50-22 na korzyść Wisły. Na początku tego sezonu w Gdyni niespodziewanie beniaminek wygrał 3:0, po bramkach Kakoko , Zjawińskiego i da Silvy. Stadion Wisły to niezwykle ciężki teren dla Arkowców, którzy wygrali tu zaledwie 1 raz (w 2010r.), poza tym jedynie 2 razy udało im się osiągnąć remis.

Znowu on

Sędzią jutrzejszego starcia będzie Jarosław Przybył, arbiter z którym spotkaliśmy się w poprzedniej kolejce w Szczecinie. Ponadto rozjemca z Kluczborka prowadził zremisowany 1:1 ligowy mecz Wisły w Poznaniu. Gdynianie również spotkali się z Przybyłem w Poznaniu, również w zremisownym meczu z Lechem. Poza tym sędziował on przegrane przez Arkę spotkania z Piastem i Bytovią.

Podtrzymać serię Arki

Wiślacy powinni być jutro podwójnie zmotywowani, aby pokonać Arkę. Po pierwsze zawodnicy BG muszą zrehabilitować się po klęsce w Szczecinie. Po drugie należy zrewanżować się „Śledzią” za porażkę na Pomorzu. Mimo nienajlepszej formy naszych rywali, nie możemy spodziewać się łatwego boju. Arkowcy za wszelką cenę będą starali się przełamać swoją fatalną passę w starcie z pogrążoną w małym kryzysie Wisłą. Miejmy nadzieje, że ich seria potrwa jeszcze co najmniej 1 mecz dłużej. Początek spotkania o 20:30.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Nie patrzeć za siebie

Po odległym i nieudanym wyjeździe do Szczecina, Biała Gwiazda wraca na stadion przy ulicy Reymonta. Z nowymi siłami i w niemal pełnym już składzie, piłkarze krakowskiej Wisły zmierzą się wieczorem z Arką Gdynia. Zespół beniaminka spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze i na pewno nie przyjedzie do Krakowa po remis. Przed nami bardzo ciekawie zapowiadające się starcie, które trzeba zobaczyć. Wisła Kraków potrzebuje 12. bohatera, dlatego czekamy na Was przy R22!

Dzisiejsze spotkanie będzie dla obu drużyn 26. meczem w Lotto Ekstraklasie. W dotychczasowych spotkaniach na tym poziomie rozgrywek lepszym bilansem pochwalić mogą się Wiślacy. Nasi piłkarze 13 razy ograli Arkę, w 6 starciach padł remis i tyle samo razy lepsi okazali się gdynianie.

Na zapleczu, lecz wysoko

Przy R22 Wisła i Arka grały do tej pory 12 razy. Biała Gwiazda przed własną publicznością jest w tych meczach bezkonkurencyjna. Zawodnicy naszej drużyny jako gospodarz zwyciężyli w aż 9 takich spotkaniach, 1 przegrali i 2-krotnie musieli podzielić się punktami z rywalem. Pierwsze ekstraklasowe starcie tych zespołów w Krakowie odbyło się ponad 41 lat temu. Dokładnie 22 marca 1975 roku Wisła po golach Zdzisława Kapki i Marka Kusty pokonała gości 2:0.

Utrzymując tendencję meczów zakończonych wysokim wynikiem w ostatnim tygodniu, nie można nie wspomnieć o najwyższej wygranej Białej Gwiazdy nad Arką w historii. Spotkanie to odbyło się 31 maja 1995 roku na zapleczu Ekstraklasy. Wiślacy bez żadnych problemów pokonali zespół z Gdyni aż 9:0! Hat-tricka ustrzelił Grzegorz Kaliciak, po dwie bramki dołożyli Tomasz Kulawik i Grzegorz Szeliga, a po jednej Dariusz Marzec i Grzegorz Pater.

Po sześciu latach

W obecnych rozgrywkach los skojarzył Wisłę i Arkę już w 2. kolejce. Wyprawy do Gdyni nasi piłkarze nie będą jednak wspominać zbyt dobrze, gdyż mimo nie najgorszej gry przegrali z gospodarzami aż 0:3. Było to niestety również spotkanie, które zapoczątkowało fatalną serię 7 kolejnych porażek. Dzisiejsze starcie będzie natomiast pierwszym od 6 lat meczem Wisły i Arki przy Reymonta. Ostatni mecz obydwu zespołów na naszym stadionie odbył się 8 sierpnia 2010 roku i zakończył się zwycięstwem Białej Gwiazdy 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył wtedy Patryk Małecki.

Najlepszym strzelcem Wisły przeciwko Arce jest Kazimierz Kmiecik, który ma na swoim koncie 11 trafień przeciwko tej ekipie. Oprócz naszego szkoleniowca, z obecnej kadry do siatki gdynian piłkę kierowali również: Paweł Brożek, Patryk Małecki, Arkadiusz Głowacki oraz trener Radosław Sobolewski. Ogólnie we wszystkich ekstraklasowych meczach Wiślacy zdobyli przeciwko Żółto-Niebieskim 36 bramek, tracąc ich przy tym 21.

W poprzedniej kolejce Arka przed własną publicznością przegrała z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 1:3. Wiślacy natomiast w wyjazdowym starciu z Pogonią Szczecin musieli uznać wyższość gospodarzy, którzy ostatecznie wygrali 6:2.

Mecz Wisła Kraków - Arka Gdynia rozpocznie się o godzinie 20.30.

Potrzebujemy Waszego wsparcia z trybun! Wieczorem widzimy się przy Reymonta!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Pod lupą - Yannick Kakoko

Zawodnik grający z numerem 21 w Arce Gdynia to osoba, której chyba nie trzeba przedstawiać. 26-letni pomocnik Yannick Sambea Kakoko to niemiecki piłkarz kongijskiego pochodzenia, który od tego roku występuje w Lotto Ekstraklasie.

Urodził się 26 stycznia 1990 roku w Saarbrücken. Kakoko przygodę z piłką nożna rozpoczął jako junior w niemieckich klubach ESV Saarbrücken i FC Saarbrücken. Następnie zdecydował się opuścić kraj i wyjechać do Francji, aby przez krótki okres czasu grać w FC Metz. Po powrocie do rodzinnego państwa piłkarz przeszedł do Bayernu Monachium, w którym po udanym sezonie w juniorach przebił się do drugiego zespołu i odnotował w nim trzy mecze. Od rozgrywek 2009/2010 zaczął grać w niższych niemieckich ligach, reprezentując kluby takie jak: Greuther Fürth, VfR Aalen, SV Wehen, Waldhof Mannheim, czy FC Homburg.

II liga -> I liga -> Ekstraklasa

W sezonie 2013/2014 wyjechał do Szwajcarii, gdzie w drugoligowym FC Wohlen wystąpił 29 razy i strzelił 4 bramki. 16 lipca 2014 został zawodnikiem polskiej pierwszoligowej drużyny Miedzi Legnica. Przez dwa sezony w zespole z Dolnego Śląska zagrał w 40 meczach, gdzie w pierwszym roku strzelił 3 bramki. Przez cały czas spędzony w Legnicy zaprezentował się w 4 spotkaniach Pucharu Polski.

Po upływie półtora roku przeszedł do Arki Gdynia, z którą wywalczył awans do Ekstraklasy. W pierwszoligowym zespole rozegrał 13 meczów i zdobył 2 bramki. Do tej pory na najwyższym w Polsce szczeblu wystąpił 5 razy i strzelił 1 gola. Jego pierwsze trafienie padło co ciekawe w starciach z Wisłą Kraków, kiedy to zespół Białej Gwiazdy przegrał na wyjeździe 0:3.

W ślad za ojcem

Ojciec Yannicka był reprezentantem Zairu podczas Mistrzostw Świata w 1974 roku. Młody Kakoko również poszedł w ślady ojca. W sezonie 2005/2006 grał w kadrze narodowej Niemiec U-16, z którą wystąpił w 4 spotkaniach.

Kongijski piłkarz to podstawowy gracz w zespole Grzegorza Nicińskiego. Gra Kakoko została doceniona, dlatego w 2. kolejce Lotto Ekstraklasy, czyli po meczu Arki Gdynia z Wisłą Kraków został okrzyknięty najlepszym zawodnikiem. Czy przy Reymonta Wiśle uda się zatrzymać pomocnika Żółto-Niebieskich?

Agnieszka Żaczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak grają Śledzie

Cykl meczów z nadmorskimi rywalami trwa w najlepsze. Po starciu z Portowcami, pora na Śledzie z Gdyni. W 17. kolejce Ekstraklasy Białą Gwiazda będzie gościć ekipę Grzegorza Nicińskiego.

W pierwszym starciu obu zespołów górą byli Żółto-Niebiescy, którzy zdobyli trzy bramki, nie tracąc żadnej. Dla Wisły mecz z Arką był początkiem fatalnej serii porażek, tym razem podopieczni duetu Kmiecik - Sobolewski po nieudanym pojedynku z Pogonią będą chcieli zmazać plamę i pokazać, że wysoka porażka w Szczecinie była tylko wypadkiem przy pracy. Z kim zmierzą się Wiślacy? Oto analiza taktyczna gdynian.


Bramkarz: Konrad Jałocha

Choć Arka Gdynia nie wygrała już od 19 września, kiedy to Żółto-Niebiescy pokonali Cracovię, trener Niciński nie zdecydował się jeszcze na wymianę golkipera. Między słupkami Śledzi od początku sezonu stoi 25-letni Konrad Jałocha, który wygrywa rywalizację z bardziej doświadczonym Łotyszem - Pavelsem Steinborsem. Wypożyczony z Legii Warszawa dwumetrowiec w szesnastu dotychczasowych meczach skapitulował osiemnaście razy, a siedmiokrotnie zachował czyste konto. Mamy nadzieję, że po spotkaniu z Wisłą Jałosze zmieni się tylko ta pierwsza statystyka.


Obrońcy: Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj, Dawid Sołdecki, Marcin Warcholak

Linia defensywy Arkowców zdobyła jak dotąd zaledwie jednego gola, którego autorem był Dawid Sołdecki. 29-letni były gracz Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, który przyłączył się do akcji Movember, spędził najwięcej minut (1350) na murawie ze wszystkich defensorów Arki. Drugim w tej kolejności jest o dwa lata młodszy lewy obrońca Marcin Warcholak, dla którego jest to debiutancki sezon w Ekstraklasie. Jak dotąd były gracz Stomilu Olsztyn i Gryfa Wejherowo okrasił go dwoma asystami. Ani jednego kluczowego podania nie ma na koncie Damian Zbozień, występujący na prawej flance. Dla 27-latka, który do Gdyni przywędrował przez Lubin po nieudanej zagranicznej przygodzie z rosyjskim Amkarem Perm, starcie z Wisłą będzie 100. w Ekstraklasie. Najbardziej doświadczonym obrońcą w składzie zespołu Grzegorza Nicińskiego jest 35-letni Krzysztof Sobieraj, który w barwach Arki występował w latach 2004-2009 i od 2012 roku do dziś. Rutyniarz, który w Gdyni zyskał już miano ikony, wskoczył do pierwszego składu w miejsce kontuzjowanego Michała Marcjanika i będzie miał okazję rozegrać w niej jubileuszowe, 50. spotkanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.


Pomocnicy: Adam Marciniak, Yannick Sambea Kakoko, Mateusz Szwoch, Marcus Vinicius da Silva, Dominik Hofbauer

Połączenie brazylijskiej samby z… niemiecką Sambeą, austriackim wyrachowaniem i polską kreatywnością - oto najkrótszy opis drugiej linii Arkowców. W internacjonalnej pomocy najwięcej reprezentantów najprawdopodobniej będą mieli Polacy, a ich przedstawicielami będą Adam Marciniak - nominalny boczny obrońca, który godnie zastępuje na pozycji defensywnego pomocnika kontuzjowanego Antoniego Łukasiewicza. Drugim z graczy urodzonych nad Wisłą będzie najlepszy asystent zespołu Mateusz Szwoch - kolejny zawodnik gdynian wypożyczony z Legii Warszawa. O odrobinę samby zadba 32-letni prawoskrzydłowy Marcus da Silva - najlepszy strzelec Arki, z sześcioma trafieniami na koncie. Co godne podkreślenia, Brazylijczyk, który przed przygodą w Gdyni tułał się po niższych ligach polskich, wyprzedza drugiego w tej klasyfikacji zawodnika o aż 4 gole! Na drugim skrzydle wystąpi najpewniej Dominik Hofbauer, który w przeszłości występował w młodzieżówce Aston Villi i kilku austriackich zespołach. 26-latek zastąpi na flance kapitana klubu - Miroslava Bożoka, który został ukarany czerwoną kartką za bandycki faul na Patryku Frycu. Dzieła zniszczenia drugiej linii Śledzi dopełnia środkowy pomocnik Yannick Kakoko, który preferuje, by nazywać go per „Sambea”. Junior Bayernu Monachium, który do Gdyni trafił z… Miedzi Legnica jak dotąd trafił raz - w meczu z… Wisłą.


Napastnik: Dariusz Zjawiński

Skuteczność jest największą bolączką zespołu z Gdyni. Od ostatniego zwycięstwa, które wywalczyli podopieczni byłego… napastnika Wisły Kraków, Arka zdobyła zaledwie trzy gole. Łącznie spośród siedemnastu trafień w szesnastu kolejkach tego sezonu gdyńscy napastnicy zdobyli w sumie zaledwie cztery gole. Dwa z nich były dziełem Dariusza Zjawińskiego, dwa Rafała Siemaszki, a Paweł Abbott - który w kilku ostatnich meczach wystąpił od pierwszej minuty - nie pokonał golkipera rywali ani razu! Wydaje się, że od pierwszych minut na murawie pojawi się pierwszy z trójki wymienionych graczy. 30-letni Zjawiński, który kilka lat temu był królem strzelców I ligi, w Ekstraklasie nie należy do najbardziej skutecznych snajperów. Jednak w obecnym sezonie „Zjawa” pokonał właśnie bramkarza Wisły, więc nie można go lekceważyć.

Tabela wskazuje Arkę jako faworyta - Żółto-Niebiescy okupują dziewiątą lokatę w tabeli, a Biała Gwiazda dwunastą. Obie ekipy dzielą zaledwie dwa punkty, dlatego też bez wątpienia będzie to starcie z gatunku tych „o sześć punktów”. Remis nie zadowoli tu nikogo! Pierwszy gwizdek już w sobotę o 20.30. Liczymy, że zobaczymy się z Wami na stadionie!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Kazimierz Kmiecik: - Chcemy wygrać i piąć się w górę tabeli

- Nasza sytuacja kadrowa polepszyła się, ponieważ wróciło czterech zawodników - dwóch po kartkach, a także Maciej Sadlok i Mateusz Zachara. Powinno być więc bardzo dobrze. Jesteśmy już po analizie meczu z Pogonią i zostawiliśmy go za sobą. Teraz przed nami ważne mecze u siebie, chcemy je wygrać i piąć się w górę tabeli - mówił na konferencji prasowej, przed sobotnim spotkaniem ligowym z Arką Gdynia, trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Kmiecik.

Wisła przystąpi do tego meczu po mocnym "nokaucie", jakiego doznaliśmy przed tygodniem w Szczecinie, w którym przegraliśmy aż 2-6.

- Po meczu w Szczecinie rozmawialiśmy z zawodnikami i powiedzieliśmy sobie, że ten mecz trzeba zostawić z tyłu. Najważniejsze spotkania są bowiem przed nami - przyznał trener Kmiecik.

Mecz kolejny, ze wspomnianą Arką, jest więc dla wiślaków tym bardziej ważny, bo bezdyskusyjnie jest to potyczka, która do zrealizowania celów na bieżący sezon należy wygrać.

- Nasza drużyna jest przygotowana na takie mecze, zresztą my nie mamy łatwych spotkań. Żeby wygrać, trzeba do każdego podejść nie na 100%, a na 120%, ale jesteśmy przygotowani na dalsze zwycięstwa - zapewnia opiekun zespołu Wisły.

Kmiecik nie chciał oczywiście zdradzić żadnych szczegółów odnośnie składu, w tym obsady bramki, w której ostatnio Łukasz Zaluska przeżywał dość trudne chwile...

- Na razie skład nie jest ustalony, dopiero dziś po treningu będzie wiadomo w jakim wyjdziemy jutro. Odnośnie bramkarza to dyskusja jeszcze będzie, bo trener bramkarzy przekaże nam informacje na ten temat, czy zagra Łukasz Załuska, czy Michał Miśkiewicz - mówił Kmiecik.

Zapytany zaś o naszego najbliższego rywala i ostatnio jakby słabszą jego formę odpowiedział: - Wiadomo, że po awansie do Ekstraklasy drużyna chce się pokazać. Analizowaliśmy grę Arki, przed nami jeszcze odprawa i jutro powinno być już na boisku z jak najlepszej strony - i gra i wynik.

Źródło: wislaportal.pl


Boban Jović: - Musimy być Wisłą, która na Reymonta dominuje

- Musimy wrócić do tego poziomu, który już na Reymonta mieliśmy, a kiedy traciliśmy mało bramek - mówił obecny wraz z trenerem Kazimierzem Kmiecikiem na konferencji prasowej przed spotkaniem z Arką Gdynia obrońca "Białej Gwiazdy", Boban Jović. Bez wątpienia wróci on do wyjściowego składu naszego zespołu po tym gdy przed tygodniem musiał pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. I niewątpliwie obecność reprezentanta Słowenii będzie dużym wzmocnieniem "Białej Gwiazdy".

- Zagrałem mecz z Maltą w eliminacjach oraz sparing z Polską we Wrocławiu. Potem mogłem trochę odpocząć, ale nie był to odpoczynek piłkarski, bo ostatnio miałem za dużo meczów - przyznał Jović.

- Oglądałem nasz mecz w Szczecinie i czułem się jakbym tam był, ale mogłem być tylko kibicem, nic nie mogłem zrobić. Teraz wraca natomiast dużo zawodników i musimy być Wisłą, która na Reymonta dominuje. Ja się nie boję - zadeklarował przed czekającą nas potyczką z Arką wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Relacje

Zagrali na piątkę! Wisła - Arka 5-1

Piłkarze krakowskiej Wisły w pełni zrehabilitowali się za niepowodzenie przed tygodniem w Szczecinie, pokonując Arkę Gdynia aż 5-1. Znów strzelecką formą "błysnął" Rafał Boguski, który ustrzelił drugiego w bieżącym nawet nie tyle sezonie, co miesiącu hat-tricka, a pozostałym dorobkiem bramkowym podzielili się Petar Brlek oraz Paweł Brożek.

Trzy zmiany w porównaniu do koszmarnym meczu w Szczecinie, na kolejną ligową rywalizację, tym razem z Arką Gdynia, dokonali w naszym wyjściowym zestawieniu trenerzy Kazimierz Kmiecik oraz Radosław Sobolewski, ale niewątpliwie były to kluczowe pozycje na boisku. Choć o tym przekonać mieliśmy się tak naprawdę dopiero po kilkunastu minutach gry. Początek był bowiem w naszym wykonaniu bardzo zły. Już bowiem pierwszy stały fragment gry przyniósł bramkę dla przyjezdnych. Dośrodkowanie na głowę Marcina Warcholaka kończy się przy biernej postawie naszej defensywy oraz braku reakcji Łukasza Załuski golem na 0-1.

Zaczęło się więc fatalnie, ale w minucie 18. mogło być wręcz beznadziejnie. Sam na sam z Załuską wyszedł bowiem Dariusz Zjawiński, ale tym razem nasz bramkarz spisał się znakomicie i uderzoną przez napastnika gości futbolówkę zdołał odbić nogami. I niemalże natychmiast Arka przekonała się na własnej skórze, że powiedzenie o niewykorzystanych okazjach i tym co się potem dzieje - bywa prawdziwe. Odpowiedź wiślaków jest bowiem błyskawiczna. Petar Brlek zagrał na skrzydło do Patryka Małeckiego, ten oddał do środka, a przebitka z udziałem właśnie Brleka kończy się świetnym zachowaniem Rafała Boguskiego, który umieścił futbolówkę idealnie "po długim rogu" w siatce.

Piłka bywa więc przewrotna - zamiast 0-2 zrobiło się 1-1 i Wisła "poszła" za ciosem, a prowadzić mogliśmy już w minucie 25., ale Paweł Brożek trafił w stojącego przed bramką obrońcę. Kolejna dla nasz szansa nadarzyła się już trzy minuty później. Piłka trafiła do Brożka, z bramki niepotrzebnie wyszedł Konrad Jałocha, ale dogranie do środka od naszego napastnika i brak szybkiej rekacji Brleka sprawia, że koszmarnie tę akcję psujemy.

Co się jednak odwlecze... Już minutę później swoją trzecią okazję ma znów Brożek, ale nie trafia w piłkę. Akcja wciąż jednak była kontynuowana i po dośrodkowaniu Małeckiego w górę do piłki w stylu Wilde'a Donalda Guerriera wyszedł Boguski i zrobiło się 2-1!

Najważniejsze zaś w tym wszystkim było to, że Wisła wciąż grała, wciąż wychodziła ofensywie i otrzymała za to nagrodę. W 38. minucie na prawym skrzydle znalazł się Krzysztof Mączyński, który świetnie dograł do nadbiegającego Brleka, a Chorwat trafił głową na 3-1! Kapitalna akcja wiślaków i zasłużone brawa! A tym bardziej należne, że "do szatni" Wisła wynik mogła jeszcze podwyższyć, ale już w 45. minucie sprzed pola karnego nieznacznie nad bramką huknął Małecki.

Po przerwie - i mimo dwubramkowego prowadzenia - Wisła nie zamierzała zmieniać swojego stylu gry, bo choć na jej początku goście próbowali swoich szans z kolejnych stałych fragmentów gry, to o wiele groźniej było po drugiej stronie, gdy po wrzutce z takiegoż w 49. minucie blisko podwyższenia wyniku był Arkadiusz Głowacki. Jego strzał głową wyłapał jednak Jałocha. Bramkarz gości miał też sporo szczęścia trzy minuty później, gdy oko w oko z nim znalazł się Brożek, ale ten nie zdołał go pokonać, trafiając prosto w niego.

Kolejne minuty to znów ofensywne usposobienie wiślaków, ale też sporo niedokładności pod bramką gości. Przynajmniej do minuty 63., kiedy to wiślacy wyszli z wzorowym kontratakiem... A dokładniej wyszedł z nim Rafał Boguski. Pomocnik Wisły przebiegł z piłką pół boiska, zszedł do środka i huknął przy słupku kompletując tym samym swojego drugiej hat-tricka w bieżącym miesiącu!

Trzybramkowe prowadzenie pozwala już na o wiele swobodniejszą grę i właśnie w takim klimacie w 68. minucie mogło być jeszcze przyjemniej, ale podania od Małeckiego nie zdołał dopaść Brożek. Trzy minuty później wszystko było już jednak tak, jak należy. Tym razem w roli asystenta wystąpił Boguski i z jego podania Brożek już formalności dopełnił! 5-1!

Po kolejnych trzech minutach "Brozio" znów miał szansę na to, aby swój ekstraklasowy dorobek poprawić, ale tym razem jego uderzenie Jałocha sparował, a piłka nabiła jeszcze trochę pechowo ponad bramką wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Bartosza.

Ostatni kwadrans spotkania to już spokojne wyczekiwanie na tak naprawdę końcowy gwizdek sędziego. Wiślacy zadowoleni z prowadzenia nie forsowali już bowiem tempa, z kolei Arka nie miała pomysłu na to, aby zmniejszyć rozmiary porażki. Wisła wygrywa więc ostatecznie 5-1 i teraz ostrzyć możemy sobie już zęby na środę, kiedy to przy Reymonta zagramy o półfinał Pucharu Polski z Lechem Poznań. A za dziś nie pozostaje nam nic innego jak powiedzieć - dziękujemy!

Źródło: wislaportal.pl


„Boguś” na króla strzelców! Wisła Arka 5:1!

Znowu to zrobił! To był wieczór Rafała Boguskiego, ale także całej Wisły, która bezlitośnie „zatopiła” Arkę

Piękna rehabilitacja

Wisła w najlepszy możliwy sposób zrehabilitowała się, za ubiegłotygodniową klęskę, w koncertowym stylu rozbijając Arkę. BG zrewanżowała się Arkowcom ze znaczną nawiązką, aplikując im aż 5 bramek. Show doskonale grającym kolegom skradł po raz kolejny Rafał Boguski, autor trzech trafień i genialnej asysty. Pomimo, iż to goście otwarli wynik spotkania, Wiślacy potrafili fantastycznie zareagować. Kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby doskonałą okazję na 2:0 wykorzystał Zjawiński, na szczęście ta sztuka mu się nie udała, a my możemy dopisać sobie 3 pkt.

Koncert pod batutą Dzikiego

Każdemu zawodnikowi grającemu dziś w czerwonej koszulce należą się słowa uznania, gdyż zaprezentowali oni kawał futbolu na światowym poziomie. Zaczynając od bramki. Łukasz Załuska nie miał dziś zbyt dużo roboty. Przy bramce nie miał większych szans na interwencję. Mimo niewielu okazji do wykazania się, Łukasz okazał się być jedną z kluczowych postaci tego widowiska. Golkiper wygrał pojedynek sam na sam, dzięki czemu uchronił BG od straty drugiej bramki, a tym samym zapoczątkował kontrę, która przyniosła wyrównanie. Bardzo solidne zawody w wykonaniu całej formacji defensywnej, dowodzonej przez Arka Głowackiego, który poza dobrą grą obronną wykazał się kilkoma perfekcyjnymi krosami, z których dwa okazały się kluczowe przy trafieniach. Boczni obrońcy, wracający do składu Maciek Sadlok i Boban Jović wyjątkowo rzadko zapuszczali się pod bramkę rywali, skupiając się głównie na destrukcji, co wychodziło im bardzo dobrze. Środek pola absolutnie zdominowali Krzysiu Mączyński i Petar Brlek, którzy popisali się wieloma najwyższej klasy podaniami, a także kilkoma ważnymi odbiorami. W swoim najlepszym stylu zaprezentował się Patryk Małecki, autor dwóch asyst i wielu rajdów lewą flanką. Bardzo aktywny był dziś Paweł Brożek. Snajper wykorzystał jednak ledwie jedną z wielu okazji bramkowych, dzięki którym wynik mógł być jeszcze bardziej okazały. Podobnie jak w starciu z Górnikiem absolutnym bohaterem okazał się Rafał Boguski. „Dziki” w drugim z rzędu meczu przy R22 popisał się hat-trickiem, wykazując się stu-procentową skutecznością. „Boguś” dwukrotnie pokazał instynkt godnym największych napastników, znajdując się w odpowiednim miejscu i czasie, a 40-metrowym rajdem, zakończonym precyzyjnym strzałem sprawił, że mogliśmy się zastanawiać czy to nie Leo Messi założył tym razem koszulkę z numerem 9. Swój kapitalny występ przypieczętował genialną asystą do „Brozia”, a następnie przy burzy oklasków opuścił boisko, ze świadomością dobrze wykonanej roboty.

Akcja po akcji

W spotkanie niespodziewanie lepiej weszli Arkowcy. To właśnie goście otwarli wynik spotkania, za sprawą Warcholaka. 5 min. Rzut wolny precyzyjnie bije Hofbauer, piłka ląduje na głowie wspomnianego wcześniej obrońcy, który sprytnym uderzeniem pokonuje Załuskę.

Utracona bramka nie wpłynęła zbyt dobrze na grę gospodarzy, którzy dość chaotycznie próbowali rozgrywać swoje akcje. Optyczna przewaga Wisły w ogóle nie przekładała się na stwarzane sytuację.

Zupełnie nieoczekiwanie, to Arkowcy stanęli przed szansą na kolejne trafienie. 18 min. Doskonałe podanie Błąda, który wyprowadza Zjawińskiego na sytuację sam na sam z Załuską. Bramkarz BG wygrywa pojedynek z napastnikiem „Śledzi”. Akcja błyskawicznie przenosi się na połowę Gdynian. Rajd Małeckiego, który posyła piłkę w pole karne, strzał Brleka zostaje zblokowany, jednak piłka trafia pod nogi Boguskiego, ten dopełnia formalności. Mamy remis.

Wyrównujące trafienie dodało Wiślakom skrzydeł, zaczęła się pełna dominacja, w każdej formacji. Dość powiedzieć, że sytuacja Zjawińskiego była drugą i zarazem ostatnią dogodną okazją do zdobycia bramki przez gości.

W kolejnych minutach dwie doskonałe szanse na objęcie prowadzenia zmarnował Brożek. Najpierw jego uderzenie po ciekawie rozegranym kornerze zablokował Łukasiewicz, a chwilę później napastnik minął bramkarza rywali, lecz nie zdecydował się na uderzenie, a na rozegranie piłki do Brleka, który też nie oddał strzału.

Co nie udało się „Broziowi”, wyszło niezawodnemu „Bogusiowi”. 29 min. Znowu piłkę dośrodkowuje Małecki, na dalszym słupku odnajduje się Boguski, który bez najmniejszego problemu pokonuje głową Steinborsa. Wisła na prowadzeniu.

Wiślacy wykorzystali nieporadną grę Arki i poszli za ciosem. 38 min. Tym razem genialnym dośrodkowaniem popisuje się Mączyński, a w rolę egzekutora wciela się Brlek, który najpierw uwolnił się spod opieki obrońców, a następnie strzałem z główki podwyższył prowadzenie BG. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i Wiślacy w doskonałych nastrojach mogli zejść z boiska na 15 minutowy odpoczynek.

Początek drugiej odsłony nie przyniósł żadnej zmiany w postawie obu zespołów. Dalej to Wisła była drużyną dyktującą warunki gry, w pełni kontrolując boiskowe wydarzenia. Na pierwszą okazję w tej części meczu czekaliśmy do 50 min. Po raz kolejny za sprawą dośrodkowania, tym razem w wykonaniu Popovicia, który świetnie odnalazł w polu karnym Głowackiego, a ten sprawił spory problem Steinborsowi. Finalnie jednak to golkiper wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.

W 63 min. Mieliśmy okazję podziwiać fenomenalny rajd, którego nie powstydziliby się najlepsi zawodnicy na świecie. Wiślackim Maradoną okazał się nie kto inny jak Rafał Boguski! „Dziki” otrzymuje piłkę w okolicy środka boiska, widząc sporą przestrzeń przed sobą decyduje się na indywidualną akcję. Kiedy dociera w okolice pola karnego wydaje się, że w końcu odda futbolówkę któremuś z kolegów, on jednak ma zupełnie inny plan na finalizację swojej akcji. Decyzja o wejściu w pole karne i oddaniu strzału okazuje się absolutnie słuszna, dzięki czemu mamy okazję po raz kolejny cieszyć się ze zdobytej bramki, a „Boguś” ze skompletowania hat-tricka.

Gwóźdź do trumny Arki, zawodnicy Wisły wbili w 71 min. A konkretnie dokonał tego Brożek. W pole karne wpada wszędobylski Boguski. W klarownej sytuacji nie decyduje się jednak na strzał, a tym razem pozwala cieszyć się z bramki innemu zawodnikowi, posyłając piłkę „na nos” do „Brozia”, który dopełnia formalności.

Po zdobyciu piątej bramki Wiślacy jakby nieco spuścili z tonu, pozwalając gościom na prowadzenie gry, co nie przełożyło się na konkretne okazje dla „Śledzi”. Paradoksalnie to Wisła mogła skorzystać z takiego rozwoju wydarzeń. Dwukrotnie groźne kontry BG powinny skończyć się kolejnymi trafieniami. Steinbors wykazał się dwiema świetnymi interwencjami, najpierw w sytuacji sam na sam z Brożkiem, a chwilę później po bardzo groźnym uderzeniu głową Zachary, wprowadzonego właśnie za Pawła.

Wynik jednak nie uległ już zmianie. W fantastycznym stylu, w pełni zasłużenie 5:1 wygrywa Wisła

Que sera sera, Wisełka 3 punkty ma!

Po takim meczu, możemy mieć powody tylko do optymizmu. Wiślacy w najlepszy możliwy sposób zareagowali na wysoką porażkę w Szczecinie. Nie możemy mieć żadnych wątpliwości kto był dziś lepszym zespołem. Wydaje się, że to najlepsze spotkanie w wykonaniu BG w tym sezonie, nie tylko dzięki świetnej skuteczności, ale także dzięki pełnej dominacji nad rywalem. Niezwykle cieszy forma „Bogusia”, który po słabym początku sezonu zaczął w końcu grać na miarę swoich możliwości, nawiązując do czasów największej świetności. Wygrana nad Arką pozwala nam wyprzedzić ją w ligowej tabeli, w której notujemy awans na 10 lokatę. Przed nami kolejny bardzo ważny mecz, z będącym również w doskonałej formie Lechem. Wszystko wskazuje na to, że środowe spotkanie w ramach ćwierćfinału PP będzie fantastycznym widowiskiem. O tym przekonamy się w środku przyszłego tygodnia, tymczasem możemy napawać się dzisiejszym sukcesem!

NORF
Źródło: wislalive.pl


Wisła na piątkę, Boguś na szóstkę!

Raz, dwa, trzy - Boguski! Do tego Brlek i Brożek - czy może być piękniej? Biała Gwiazda rozbiła Arkę Gdynia 5:1 i zamieniła się z nią lokatami w tabeli, awansując z 13. na 10. miejsce. Krok po kroku idziemy do góry, po raz kolejny dzięki bardzo dobrej gry drugiej linii. Z kronikarskiego obowiązku wypada dodać, że premierowe trafienie w meczu - będące jak się później okazało honorowym - należało do Marcina Warcholaka.

W meczu 17. kolejki Ekstraklasy zmierzyły się ze sobą trzynasta z dziesiątą drużyną ligi. Wisła podejmowała u siebie gdyńską Arkę, która nie wygrała od 19 września, od pojedynku z lokalną rywalką Białej Gwiazdy. Obu zespołom, które przystąpiły do gry w systemie 4-5-1, bardzo zależało dziś na zwycięstwie.

Pierwsza do gry rzuciła się ekipa znad morza i już w 5. minucie przyniosło to efekt w postaci prowadzenia. Z rzutu wolnego dośrodkował Hofbauer, a niepilnowany Marcin Warcholak głową skierował piłkę do siatki. Łukasz Załuska został w blokach, lecz i tak byłoby mu ciężko wskórać coś przy mierzonym uderzeniu. Śledzie uśpiły czujność Wiślaków i do 15. minuty spotkanie przebiegało w sennej atmosferze. Dopiero na początku drugiego kawdransa w dogodnej sytuacji znalazł się Dariusz Zjawiński, lecz Załuska wybronił sam na sam i uruchomił akcję krakowian, która przyniosła wyrównanie.

Boguś show? Nie ma sprawy!

Z lewej strony dośrodkował Małecki, futbolówka dotarła do Petara Brleka, który strzelił w kierunku bramki Konrada Jałochy. Próba ta została zblokowana, a piłka spadła pod nogi Rafała Boguskiego, który nie miał problemu, by umieścić ją w siatce. „Boguś” na tamten moment w dwóch meczach u siebie zdobył cztery bramki! Gol wiślackiego skrzydłowego postawił na nogi podopiecznych duetu Kmiecik - Sobolewski jak mocna kawa. Najbardziej aktywny z krakowskiej jedenastki był Paweł Brożek, który w odstępie dwóch minut stworzył sobie i kolegom dwie sytuacje. Najpierw po rzucie rożnym „Brozio” huknął z woleja i tylko ofiarna interwencja Sobieraja uniemożliwiła zdobycie przez 33-letniego snajpera trzeciej bramki w obecnych rozgrywkach. Kilkadziesiąt sekund później Brożek w biegowym pojedynku wyprzedził Jałochę i wystawił piłkę Brlekowi, ten jednak nie zdążył oddać strzału do opuszczonej bramki. To mogło być 2:1!

Na szczęście Wisła miała w swoim składzie „Dzikiego”, który nie tracił skuteczności z meczu z Górnikiem Łęczna. Paweł Brożek najpierw nie opanował piłki, lecz pobiegł za nią do końca i zdołał podać do Małeckiego, który zacentrował na dalszy słupek. Futbolówka przelobowała Jałochę, a dzieła zniszczenia dopełnił nie kto inny, tylko RB9!

To jednak nie było wszystko, na co stać było Wiślaków w pierwszej połowie! W 38. minucie prawą stroną popędził Krzysztof Mączyński, po czym popisał się podaniem godnym reprezentanta Polski! Płaską, silnie bitą wrzutkę wykorzystał Petar Brlek, który wyskoczył w tempo przed Sobierajem i dał Białej Gwieździe dwubramkowe prowadzenie. Tuż przed końcem pierwszej połowy piłkę jak na tacy wyłożył Małeckiemu Rafał Boguski, a lewoskrzydłowy posłał futbolówkę minimalnie nad poprzeczką.

Śledzie dobite!

Początek drugiej części spotkania bombą posłaną w trybuny rozpoczął Adrian Błąd. W odpowiedzi po centrze Popovicia w ekwilibrystyczny sposób główkował Głowacki, a Jałocha z małymi problemami zapobiegł utracie gola przez Śledzie. Chwilę później po kornerze Arki główkował wprowadzony w przerwie Siemaszko, lecz i ten strzał znacznie minął bramkę strzeżoną przez Załuskę. W 50. minucie genialnym podaniem popisał się po raz kolejny Krzysztof Mączyński, a Paweł Brożek posłany w starcie oko w oko z Jałochą trafił w wyciągniętego jak struna golkipera Żółto-Niebieskich. Co nie udało się napastnikowi, znowu powiodło się... wiadomo komu! RB9! Po świetnym podaniu „Mąki”, „Dziki” poszedł jak dziki, wymanewrował całą defensywę gdynian i przymierzył nie do obrony! Dwa hat-tricki w dwóch meczach u siebie z rzędu? Dla Rafała Boguskiego nie ma w tym nic niemożliwego!

5:1 mogło być już chwilę później, gdy Mączyński uruchomił podaniem Małeckiego, a ten po swojej szarży zacentrował w kierunku Pawła Brożka. Tym razem „Broziowi” zabrakło kilkudziesięciu centymetrów, lecz wystarczyło poczekać dwie minuty, by nasz napastnik mógł wznieść ręce w geście radości. Idealną wrzutką popisał się Rafał Boguski, a Brożek dostawił nogę i pokonał Jałochę po raz piąty. Minutę później owacją na stojąco podziękowano Rafałowi Boguskiemu, a na placu gry pojawił się Jakub Bartosz. Wiślacki młodzieżowiec nie pozwolił Wiśle na podwyższenie wyniku, gdy po strzale Brożka piłka minęła już Jałochę i trafiła w głowę 20-latka. Uderzenie było na tyle mocne, że futbolówka zamiast w bramce, zatrzepotała na górnej siatce.

Na spokojnie do samego końca

W 80. minucie na murawie zameldował się Mateusz Zachara, który już minutę później mógł wpisać się na listę strzelców. „Zaki” po dośrodkowaniu z prawej strony był bliski uprzedzenia rozpaczliwie interweniującego Jałochy i posłania piłki głową do siatki. Niemrawą odpowiedzią Arkowców było uderzenie Siemaszki, które poszybowało wysoko nad bramką. Graczy znad Bałtyku nie było stać na nic więcej i to Biała Gwiazda odniosła najbardziej zasłużone zwycięstwo. Co więcej, w dwumeczu pomiędzy tymi zespołami padł korzystny dla Wisły rezultat, który może być w przyszłości kluczowy, jeśli chodzi o układ tabeli!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Na kolana!

Wpisany przez Bogdan

niedziela, 27 listopada 2016 03:31

Wisła rozbiła Arkę 5:1. Dla krakowian gole zdobyli Paweł Brożek, Petar Brlek i aż trzy Rafał Boguski. Dla Arki trafił Marcin Warcholak.

Mecz jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a Arka już po pierwszej groźnej akcji prowadziła 1:0. W 5. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dominika Hofbauera, głową futbolówkę do siatki skierował Marcin Warcholak. Uderzenie było na tyle precyzyjne, że Łukasz Załuska nawet nie próbował się rzucać w kierunku piłki. W 18. goście powinni prowadzić już 2:0. Hofbauer doskonale uruchomił Dariusza Zjawińskiego, ten dobrze sobie przyjął, wpadł w pole karne jednak przegrał pojedynek sam na sam z Łukaszem Załuską. Niewykorzystane okazje się mszczą i po chwili z bramki cieszyli się wiślacy. Po dośrodkowaniu z lewej strony swoją drugą bramkę w sezonie mógł zdobyć Petar Brlek, ale został zablokowany, jednak do piłki dopadł Rafał Boguski i strzałem obok bezradnego Konrada Jałochy wyrównał wynik spotkania. Cała akcja od bramki do bramki trwała, jak zmierzyła stacja Canal+, niespełna 19 sekund.

Przez pierwsze 20. minut akcja toczyła się głównie w środku pola, jednak po tym czasie to „Biała Gwiazda” zaczęła zyskiwać przewagę. Pierwszą okazję miał Paweł Brożek, jednak jego strzał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zablokował Antoni Łukasiewicz. Potem znów cudowną szansę miał „Brozio”, który z boku pola karnego wyprzedził wychodzącego z bramki Jałochę, wycofał do Brleka, lecz Chorwat źle przyjął sobie piłkę i nie mógł uderzyć na pustą bramkę. Do trzech razy sztuka i tuż przed upływem drugiego kwadransa gry trybuny przy Reymonta znów oszalały z radości. Patryk Małecki zakręcił przy linii końcowej obrońcą Arki, wrzucił wzdłuż bramki i z najbliższej odległości do siatki wpakował ją Boguski.

Długo swojego dnia nie miał Brlek, ale przyszła kolej i na niego. Do środka zbiegł Boban Jović, a na jego pozycji znalazł się Krzysztof Mączyński, który otrzymał podanie od Brożka. Reprezentant Polski dokładnie dośrodkował na nabiegającego Brleka, który po raz trzeci wprawił stadion Wisły w ekstazę. Przed przerwą jeszcze mógł podwyższyć Małecki, jednak jego strzał sprzed linii pola karnego przeleciał ponad poprzeczką. Po kiepskim początku, do szatni w lepszych humorach schodzili gospodarze.


Kilka minut po przerwie ładną akcją popisał się Brlek, który pokazał, że jest naprawdę szybkim zawodnikiem. Minął Krzysztofa Sobieraja, a ten musiał ratować się faulem za który obejrzał żółty kartonik. Po chwili po dośrodkowaniu z rzutu wolnego blisko zdobycia gola był Arkadiusz Głowacki, jednak Jałocha złapał piłkę. W 52. minucie znów świetną piłkę rzucił Krzysztof Mączyński, Brożek minął rywala, a w polu karnym chciał uderzać z półobrotu, ale trafił jedynie w wychodzącego bramkarza Arki.

Jedenaście minut później swojego drugiego hat-tricka w tym sezonie zanotował Boguski. Przejął piłkę jeszcze na własnej połowie, przebiegł sam aż do pola karnego rywali i strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza. W 71. minucie Boguski znów zapisał się do protokołu meczowego, tym razem jako asystent, który świetnie podał do Brożka. Napastnik Wisły nie miał najmniejszych problemów pokonał Jałochę. Blisko 6. gola w 74. minucie znów byli wiślacy. „Brozio” popędził w stronę bramki, zacentrował tuż przed bramkę do wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Bartosza, a ten tylko sobie znanym sposobem przeniósł piłkę nad bramką. Końcówka nie przyniosła już takich emocji jak większość spotkania. Wisła umiejętnie się broniła, a arkowcy wymieniali podania w środku pola. Tym samym wiślacy odpłacili kibicom wstydliwą porażkę sprzed tygodnia w Szczecinie. W następnej kolejce do Krakowa przyjedzie Lechia Gdańsk, a Arka uda się do Chorzowa.

Wisła Kraków – Arka Gdynia (3:1)

Bramki: 0:1 Warcholak 5, 1:1 Boguski 19, 2:1 Boguski 29, 3:1 Brlek 38, 4:1 Boguski 63, 5:1 Brożek 71.

Wisła: Załuska – Jović, Głowacki, Uryga, Sadlok (Mójta 77) – Popovič, Mączyński – Boguski (Bartosz 73), Brlek, Małecki – Paweł Brożek (Zachara 80).

Arka: Jałocha – Zbozień, Sołdecki, Sobieraj, Warcholak – Łukasiewicz, Sambea (Szwoch 67) – Vinicious, Hofbauer, Błąd (Yussuff 59) – Zjawiński (Siemaszko 46).

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Żółte kartki: Sadlok – Sobieraj.

Widzów: 9 132.


Źródło: skwk.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Kmiecik: - Dziękuję drużynie

- Dziękuję drużynie, że po takim meczu, jak ten w Szczecinie, zostawiła to z tyłu i zaczęła grać tak w piłkę, jak życzyliśmy sobie na treningach. Uważam, że chłopcy dali z siebie wszystko i chciałbym żebyśmy podtrzymali tę formę na dalsze mecze - powiedział po wysokiej wygranej z Arką Gdynia trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Kmiecik.

- Maciej Sadlok nie może grać w Pucharze Polski, dlatego były zmiany, a "przyoszczędziliśmy" Pawła Brożka oraz "Bogusia" - tak nasz trener komentował natomiast zmiany w naszym składzie, w trakcie trwania meczu.

- Cała drużyna musi być razem, żeby w każdej chwili być gotowym. Zdarza się jeden mecz słabszy, ale w drugim można zagrać bardzo dobrze, więc nie jest tak, że odsuwa się zawodnika, bo zagrał źle. Chcemy ich podbudowywać, żeby w kolejnych spotkaniach zagrali jeszcze lepiej - zakończył Kmiecik.

Źródło: wislaportal.pl


Grzegorz Niciński: - Przegraliśmy zasłużenie

- Przegraliśmy wysoko i przegraliśmy zasłużenie. Wisła była od nas lepsza, przegraliśmy 1-5 . Prowadząc 1-0 wydawało się, że ten mecz może potoczyć się inaczej, ale Wisła to jest klasowa drużyna. Ma dużą jakość w zespole, co pokazał dziś Boguski. Strzeliła trzy bramki do przerwy. Po niej graliśmy nonszalancko, nadziewaliśmy się na kontry i z taką drużyną jak Wisła, po takiej grze, się przegrywa - mówił po spotkaniu "Białej Gwiazdy" z Arką Gdynia, trener zespołu gości i nasz były piłkarz, Grzegorz Niciński.

- Jesteśmy mężczyznami i trzeba to wziąć jak to się mówi na klatę. Na pewno mamy złe humory, bo nie jest fajnie wracać do Gdyni po takim wyniku, ale to jest piłka nożna i musimy zmazać tę plamę. We wtorek gramy mecz pucharowy, bardzo ważny, z Bytovią Bytów i liczę na to, że drużyna dobrze zareaguje, że przejdziemy do półfinału, a potem czeka nas również trudny mecz w Chorzowie - dodał opiekun Arki.

- Na pewno mecz zaczął się dla nas bardzo dobrze, strzeliliśmy bramkę, a sytuacja Darka Zjawińskiego na 2-0 mogła to spotkanie ustawić jeszcze lepiej, ale natychmiast kontratak Wisły i bramki na 1-1, potem na 2-1 i 3-1... Zbyt łatwo zawodnicy Wisły dochodzili do sytuacji strzeleckich, a wiadomo, że ich skuteczność była na bardzo wysokim poziomie. I skończyło się to tak, jak się skończyło - zakończył Niciński.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Rafał Boguski: - Czasami jak idzie, to idzie

- Kolejny mecz i kolejny hat-trick, jak ja to robię? Gdyby tak łatwo mieć receptę na to, żeby co dwa tygodnie zdobywać hat-trick'a, to byłoby fajnie. Po prostu czasami jak idzie, to idzie i ciężko jest wytłumaczyć takie zjawisko. Dzisiaj fajnie ta piłka wpadała, choć przy pierwszej było sporo szczęścia. Dwie kolejne to ładne akcje - mówił po meczu z Arką bohater naszego zespołu, Rafał Boguski.

- Zawsze są jakieś mankamenty, więc nie uważam, że był to idealny mecz. Zawsze jest coś do poprawy. Dziś było dużo dobrego, ale nie ma co się podniecać, tydzień temu przegraliśmy 2-6, teraz wygrywamy 5-1... Żeby nie zachłystywać się sukcesem niech świadczy między innymi dzisiejszy wynik Pogoni - dodał "Boguś", który słusznie zwrócił uwagę na wynik "Portowców", bo Ci przegrali po rozgromieniu przed tygodniem "Białej Gwiazdy", tym razem sami zebrali "lanie", ulegając Koronie 1-4.

- Na pewno było to dla nas bardzo ważne, żeby zdobyć trzy punkty. Żeby znów zdobywać punkty i piąć się w tabeli. To było najważniejsze. Przy tym jeszcze efektowne zwycięstwo, to tym bardziej cieszy - mówił ponadto wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Priorytetem były dziś punkty

- Cieszą zwycięstwo i cieszą trzy punkty, bo właśnie ich potrzebujemy jak tlenu. Fajnie, że potrafiliśmy strzelić pięć bramek, ale mogliśmy strzelić jeszcze ze trzy albo i cztery. Priorytetem były dziś punkty, nieważne w jakim stylu, aby tylko zostały one w Krakowie - mówił po rozgromieniu aż 5-1 Arki pomocnik "Białej Gwiazdy", Patryk Małecki.

- Czeka nas teraz ciężkie spotkanie w Pucharze Polski, bo Lech jest bardzo dobrą drużyną. Ma dobrych zawodników, są w formie. Nie możemy popełniać takich błędów, jak dziś w pierwszych minutach. Wszystko jednak zweryfikuje boisko - stwierdził ponadto wiślak.

- Tylko się cieszyć, że Rafał Boguski potwierdza formę w kolejnym meczu. Cieszę się, że udało mu się strzelić trzy bramki, mam nadzieję że na tym nie poprzestanie i dalej będzie tak strzelał - chwalił kolegę z zespołu Małecki.

- Wiedzieliśmy jak Arka gra, wiedzieliśmy że mają słabsze momenty, wiedzieliśmy którędy mamy zaatakować. Cieszy skuteczność, ale mnie bardziej cieszy to, że zdobyliśmy trzy punkty - dodał "Mały".

- Nie chciałbym mówić o reprezentacji... głową muru nie rozbije. Trener Nawałka ma swoich ludzi, do których jest przywiązany, dlatego nie mogę mieć za złe, że mnie nie powołuje. Ja muszę dawać z siebie wszystko z meczu na mecz. Jak przyjdzie powołanie to super, jak nie, to życie toczy się dalej - zakończył pomocnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Alan Uryga: - Wysoka wygrana trochę nas rehabilituje

- Nie ma co ukrywać, że wysoka wygrana trochę nas rehabilituje za to co stało się w Szczecinie. Fajnie że zaraz po tym niefortunnym meczu z Pogonią przyszedł taki, który wysoko wygraliśmy - mówił po rozgromieniu Arki Gdynia obrońca Wisły Kraków, Alan Uryga.

- Stałe fragmenty gry w obronie to nasz mankament, powtarzamy to po każdym meczu. Po każdym meczu mówimy sobie, że musimy coś z tym zrobić i na razie się nie udaje. Nie wiem jak możemy to poprawić. Trening i jeszcze raz trening. Jest to nasza bolączka i kolejny raz powtarzamy sobie, że trzeba nad tym popracować - przyznał wiślak, odnosząc się oczywiście do sytuacji ze straconym już w piątej minucie golem.

- Przy każdym rzucie wolnym mamy założenie, że kryjemy strefą. Każdy dba o swoją strefę, o swój fragment, nie robimy tego indywidualnie. Jednak zawodnik wygrał walkę w powietrzu, nie wiem dokładnie z kim tam skakał. Może i... dobrze, bo był to taki strzał, który nas obudził. Później wzięliśmy się do roboty - dodał.

- Na pewno nie odkryje nic nowego jak powiem, że w środę czeka nas bardzo ciężki mecz. Wiemy, że forma Lecha cały czas rośnie, cały czas idzie w górę. Od tego meczu u nich w Poznaniu minęło trochę czasu i obydwie drużyny znajdują się w innym miejscu, niż wtedy kiedy mierzyliśmy się poprzednim razem. Będzie to całkiem inne spotkanie, niż wtedy w Poznaniu. I na pewno bardzo ciężkie - zakończył Uryga.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Dobrze, że właśnie tak odpowiedzieliśmy

- Po ostatnim meczu, po srogim laniu, pokazaliśmy że to był tylko wypadek przy pracy i ta drużyna nie zasługuje na takie przegrane dlatego dobrze, że właśnie tak odpowiedzieliśmy - powiedział po spotkaniu z Arką obrońca Wisły, Maciej Sadlok.

Wiślak wrócił do gry po pauzie, która jak podkreślił była w klubie ustalona.

- Już wcześniej było ustalone, że nie będzie mnie na meczu w Szczecinie. Fajnie, że wróciłem, dobrze się wraca, gdy uczestniczy się w takim spotkaniu. Wygranym i to jeszcze w takim stylu - powiedział obrońca.

Nie mogło też chyba zabraknąć odniesień do formy jego kolegi z zespołu, a mianowicie Rafała Boguskiego, który w bieżącym miesiącu zalicza drugiego hat-trick'a

- Rafał jest osobą bardzo pracowitą. Na nic nie zważającą. On robi swoje. Tej drużynie jest on bardzo potrzebny. Nawet nie strzelając tych bramek myślę że czasami jest niedoceniany - powiedział Sadlok.

Teraz przed Wisłą spotkanie pucharowe z Lechem, choć w nim z powodu absencji za kartki Sadlok nie zagra.

- Lech dobrze się teraz prezentuje, więc już od jutra myślimy już tylko o tym meczu. Ja osobiście nie będę mógł wystąpić ze względu na pauzę kartkową, ale mam nadzieję, że drużyna pokaże, że jesteśmy mocni i kto przyjeżdża tutaj po prostu ma problemy - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Dla nas każdy mecz jest kluczowy

- Bardzo cieszymy się z tego, że Rafał znowu strzela trzy bramki w jednym meczu. Kto jak kto, ale "Boguś" zasługuje na wszystkie pochwały, które teraz na niego spływają. To jest po prostu profesjonalizm. Gdy zawodnik należycie podchodzi do zawodu, to prędzej czy później odpala z formą. Tak właśnie stało się z "Bogusiem" - mówił po spotkaniu z Arką, chwaląc za kolejnego hat-tricka swojego kolegę, nasz kapitan, Arkadiusz Głowacki.

- Dla nas każdy mecz jest kluczowy. Przed meczem z Arką spoglądaliśmy w tabelę i wiedzieliśmy, że jest to szansa. Gdyby jednak coś niedobrego się dziś wydarzyło, to znowu zakopalibyśmy się w tej dolnej strefie - przyznał wiślak.

- Ostatnimi czasy w Wiśle jest spora huśtawka nastrojów. Wcześniej siedem meczów pod rząd przegranych, później seria dziewięciu nieprzegranych. Teraz 2-6 i 5-1. Może to i jeszcze jest jakieś doświadczenie, które hartuje i w przyszłości może jeszcze coś da - mówił "Głowa", który już szykuje się na środę i pucharową potyczkę z poznańskim Lechem.

- Lech ostatnio nie tylko imponuje wynikami, ale także bardzo skuteczną grą, poukładaną, techniczną. Generalnie wszystko im wychodzi, są bardzo pewni w swoich poczynaniach. Nam jednak ten mecz też doda wiary w siebie, mam nadzieję, że nie za bardzo, bo mówiliśmy sobie w szatni, że Pogoń ostatnio wygrała z nami 6-2, po czym przegrała wysoko z Koroną i ten wynik nie może nas uśpić. Wierzę że tak nie będzie, mamy świadomość swoich zalet, swoich wad. W Lechu natomiast jest wielu dobrych zawodników, którzy przede wszystkim dobrze wywiązują się z zadań defensywnych. To jest siła Lecha, nie tracą bramek, a strzelają ich sporo. Trener stworzył kolektyw i to przynosi efekty - mówił Głowacki.

Na zakończenie popularny "Głowa" został jeszcze zapytany o Alana Urygę, z którym gra ostatnio na środku defensywy.

- Myślę, że żeby dobrze funkcjonować, to trzeba się na boisku "docierać". Zdarzają się jeszcze błędy w ustawieniu, brakuje czasami trochę zrozumienia, ale gdy gra się razem dłużej, zwłaszcza na pozycji stopera, to na pewno te przyzwyczajenia, schematy zachowań, są bardziej jasne. Z czasem będzie coraz lepiej. Alan doskonale wie co ma robić. My wymieniamy uwagi na temat przeciwnika, na temat pomocników drużyny przeciwnej, którzy często robią trochę zamieszania przed stoperami i próbujemy rozwiązywać te sytuacje. Alan to materiał na solidnego zawodnika. Ma on wszystko żeby grać dobrze na tej pozycji. Trzeba mu meczów i pewności siebie. Jeżeli to zdobędzie, to zaskoczy niejednego z nas - uważa nasz kapitan.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Czasami muszę pomóc drużynie

- W Szczecinie co strzał, to wpadało i ciężko było cokolwiek zrobić, dlatego cieszy mnie reakcja drużyny w meczu z Arką, bo przed nim mówiliśmy sobie, że jest on za sześć punktów, więc fajnie, że wygraliśmy. Zagraliśmy zresztą bardzo dobrze - powiedział po spotkaniu z Arką Gdynia nasz bramkarz, Łukasz Załuska.

- Czasami muszę pomóc drużynie i fajnie, że tak się złożyło, że po kontrataku Rafał Boguski szybko zdobył bramkę i tylko należy go pochwalić za kolejny hat-trick. Oby tak trzymał jak najdłużej - mówił bramkarz, który nie mógł nie zostać zapytany o sytuację sam na sam z Dariuszem Zjawińskim z 18. minuty, która gdyby nie jego skuteczna interwencja - mogła zakończyć się golem na 0-2.

- Na pewno nie byłby to wymarzony początek, dlatego cieszę się, że po naszej kontrze wyrównaliśmy i "dostaliśmy skrzydeł", a to Arka miała je podcięte, więc tylko się cieszyć. A co do samego strzału, to były to sekundy. Musze to jeszcze zobaczyć. Uderzył, ja skróciłem kąt, więc cieszę się, że zachowałem się w tej sytuacji skutecznie - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa zespołu

- Brakowało mi tej "kropki nad i". Gra nie wyglądała źle, natomiast w sytuacjach podbramkowych brakowało mi spokoju. A co do gola, to była to kapitalna piłka od Rafała, więc wystarczyło tylko i aż dołożyć nogę. "Gatunkowo" to była bardzo ciężka piłka. Zawsze z takiej sytuacji się śmiejemy, bo gdy nie strzelasz, to wychodzisz trochę w złym świetle. Cieszę się, że jednak ta bramka padła, choć jest też niedosyt, bo mogłem również skończyć z hat-trickiem, ale przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa zespołu - mówił po meczu z Arką, Paweł Brożek.

- Pierwsze minuty zagraliśmy bardzo bojaźliwie, nerwowo i stąd może nie tyle Arka nas zaskoczyła, co sami się zaskoczyliśmy, bo nie tak mieliśmy na te pierwsze minuty wyjść - przyznał ponadto wiślak.

- Wiemy o co gramy, bo gramy o półfinał - tak Brożek komentował natomiast kwestię czekającego nas już w środę pucharowego rewanżu z Lechem. - Mamy niezły wynik z Poznania, bo 1-1. Oczywiście Lech jest teraz w niezłej formie - nie tracą bramek, dużo ich strzelają, więc zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo ciężkie zadanie - zakończył napastnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 17. kolejki LOTTO Ekstraklasy=

Podobnie jak przed tygodniem w kolejce 16., także i w serii gier numer 17. piłkarze Ekstraklasy urządzili sobie całkiem niezłe "strzelanie". I ponownie najwięcej bramek padło w meczu Wisły Kraków. Tym jednak razem "Biała Gwiazda" była bohaterem, a nie antybohaterem. Ograła bowiem aż 5-1 Arkę Gdynia. Równie efektowne zwycięstwa odnotowały też Legia, Korona oraz Lech, a także wciąż liderująca Lechia.


Piątek, 25 listopada:

Cracovia 1-3 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

0-1 Patrik Mišák (10.)
0-2 Kornel Osyra (25.)
1-2 Mateusz Szczepaniak (68.)
1-3 Patrik Mišák (70.)

"Słonie" mają zwyczajnie patent na zespół z ulicy Kałuży, bo ten jeszcze nigdy z ekipą z Niecieczy nie wygrał. I kto wie, czy nie będzie musiał na taką okazję poczekać do... kolejnego sezonu. Drużyna Czesława Michniewicza ma już bowiem na swoim koncie 30 punktów i chyba tylko jakiś kataklizm mógłby jej zabrać miejsce w "ósemce". Do tego daleko są natomiast na dziś "Pasy", które z Bruk-Betem Termaliką przegrały dziś w pełni zasłużenie


Zagłębie Lubin 0-3 Lech Poznań

0-1 Paulus Arajuuri (5.)
0-2 Darko Jevtić (22.)
0-3 Dawid Kownacki (32.)

W kapitalnej formie jest zespół poznańskiego Lecha, co powinno postawić w stan gotowości wiślaków, którzy gościć będą "Kolejorza" już w najbliższą środę, w rewanżowym spotkaniu 1/4 finału Pucharu Polski. W Lubinie Lech "załatwił temat" w niewiele ponad pół godziny, ale też przyznać trzeba, że grę poznaniakom "robi" Darko Jevtić, który "zamieszany" był we wszystkie bramki dla gości. Tym samym Zagłębie przegrywa trzeci mecz z rzędu, a "miedziowym" nie udało się zdobyć choćby bramki honorowej, choć mieli na to tak wyborną okazję, jak rzut karny. Lech bramek nie zamierza jednak tracić.


Sobota, 26 listopada:

Korona Kielce 4-1 Pogoń Szczecin

1-0 Vanja Marković (5.)
2-0 Nabil Aankour (45.)
3-0 Vanja Marković (53.)
4-0 Nabil Aankour (78.)
4-1 Mateusz Matras (90.)

"Jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz" - to znane piłkarskie powiedzenie i przyznać trzeba, że Pogoń zalicza najmocniejszy rollercoaster w tym sezonie. Po 6-2 z Wisłą Kraków przed tygodniem - 1-4 w Kielcach można wręcz uznać za sensację. Trzeba jednak szczerze przyznać, że Korona zalicza drugi z rzędu kapitalny mecz i wygrywa z "Portowcami" w pełni zasłużenie.


Ruch Chorzów 1-2 Jagiellonia Białystok

0-1 Fedor Černych (35.)
0-2 Konstantin Vassiljev (44.)
1-2 Piotr Ćwielong (90. k.)

"Niebiescy" wciąż nie rozpieszczają swoich kibiców w meczach na własnym stadionie, bo w tej potyczce bardziej "zadbał" o nich Konstantin Vassiljev. Bramka Estończyka z rzutu wolnego to były "stadiony świata" i już za sam taki gol można przyznać punkty. Tych komplet pojechał do Białegostoku.


WISŁA KRAKÓW 5-1 Arka Gdynia

0-1 Marcin Warcholak (5.)
1-1 Rafał Boguski (18.)
2-1 Rafał Boguski (29.)
3-1 Petar Brlek (38.)
4-1 Rafał Boguski (63.)
5-1 Paweł Brożek (71.)

Odpowiedź Wisły na klęskę w Szczecinie była kapitalna, choć przyznać też trzeba, że gdyby w 18. minucie Dariusz Zjawiński wykorzystał sytuację sam na sam z Łukaszem Załuską i zdobył gola na 0-2 - wiślakom bardzo ciężko byłoby się z tego podnieść. Z drugiej zaś strony - Rafał Boguski miał taki dzień, że lepszy naprawdę ciężko byłoby znaleźć. "Bogusiowi" wychodziło bowiem wszystko! No i nasz pomocnik zasługuje za ten występ na wielkie brawa!


Niedziela, 27 listopada:

Wisła Płock 0-0 Piast Gliwice

Można było przypuszczać, że będzie to mecz dla "koneserów' naszej ligi. I tak też było. Odbył się. I tyle.


Śląsk Wrocław 0-4 Legia Warszawa

0-1 Miroslav Radović (1.)
0-2 Filipe Gonçalves (5. sam.)
0-3 Aleksandar Prijović (7.)
0-4 Aleksandar Prijović (44.)

Dobrą lekcję wyciągnęła ekipa warszawskiej Legii z wizyty w Dortmundzie, bo tym razem sama postarała się o rozstrzelanie swojego rywala w przeciągu kilku minut. Po siedmiu było już wiadomo, że potyczka jest rozstrzygnięta i można się było rozejść.


Poniedziałek, 28 listopada:

Lechia Gdańsk 3-0 Górnik Łęczna

1-0 Marco Paixão (25.)
2-0 Rafał Wolski (69.)
3-0 Lukáš Haraslín (86.)

Nie było niespodzianki w ostatnim meczu 17. kolejki ligowej bieżącego sezonu, bo liderująca dotychczas Lechia bez większych problemów poradziła sobie z zajmującym ostatnie miejsce w tabeli Górnikiem. Gdańszczanie zachowają więc trzypunktową przewagę nad drugą Jagiellonią, coraz gorsza jest natomiast sytuacja łęcznian, bo Ci do reszty stawki tracą już trzy punkty.

Źródło: wislaportal.pl


Indywidualne wyróżnienia

Rafał Boguski najlepszym piłkarzem 17. kolejki LOTTO Ekstraklasy, Krzysztof Mączyński w jedenastce!

Kolejny hat-trick Rafała Boguskiego daje mu po raz drugi w bieżącym sezonie tytuł najlepszego zawodnika kolejki Ekstraklasy! Co zrozumiałe "Boguś" znalazł się też w najlepszej "jedenastce" 17. serii gier, a wraz z nim jest w niej również drugi z wiślaków, a mianowicie Krzysztof Mączyński.

Oto pełna "jedenastka" 17. kolejki (może ulec zmianie po meczu poniedziałkowym):

Marián Kelemen (Jagiellonia) - Tomasz Kędziora (Lech), Elhadji Pape Diaw (Korona), Paulus Arajuuri (Lech) - Rafał Boguski (Wisła), Krzysztof Mączyński (Wisła), Nabil Aankour (Korona), Darko Jevtić (Lech), Patrik Mišák (Bruk-Bet Termalica), Miroslav Radović (Legia) - Aleksandar Prijović (Legia).

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Galeria sportowa

Galeria: