2016.12.16 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2016.12.16, Ekstraklasa, 20. kolejka, Chorzów, stadion Ruchu, 20:30, piątek, -1°C
Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 7.137
sędzia: Paweł Gil z Lublina.
Bramki
Jarosław Niezgoda 80' 1:0
Ruch Chorzów
Libor Hrdlička
Martin Konczkowski
Rafał Grodzicki
Michał Helik
grafika:zk.jpg 89' Marcin Kowalczyk
Kamil Mazek
grafika:zk.jpg 63' Łukasz Surma
Maciej Urbańczyk
grafika:zk.jpg 86' Patryk Lipski
Piotr Ćwielong Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (77' Łukasz Moneta)
Jarosław Niezgoda Grafika:Zmiana.PNG (84' Jakub Arak)

Trener: Waldemar Fornalik
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Jakub Bartosz
Richárd Guzmics grafika:zk.jpg 61'
Alan Uryga
Maciej Sadlok
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (84' Tomasz Cywka)
Krzysztof Mączyński
Petar Brlek
Zdeněk Ondrášek
Patryk Małecki
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (88' Denis Popovič)

Trener: Kazimierz Kmiecik* / Radosław Sobolewski
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Piotr Żemło, Krzysztof Drzazga, Adam Mójta, Krystian Kujawa

Kapitan: Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG Krzysztof Mączyński

Bramki: 1-0 (0-0)
Posiadanie (w %): 49-51 (46-54)
Strzały: 14-7 (3-4)
Strzały celne: 7-2 (1-1)
Strzały niecelne: 2-3 (0-1)
Strzały zablokowane: 5-2 (2-2)
Rzuty rożne: 8-1 (1-1)
Faule: 12-16 (4-9)
Spalone: 0-2 (0-1)
Żółte kartki: 3-1 (0-0)

* oficjalnie wpisany do protokołu meczowego.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Ostatni mecz w 2016 roku. Ruch vs Wisła

Dodano: 2016-12-16 13:24:33 (aktualizacja: 2016-12-18 22:36:59)

Norf / Wislalive.pl

W piątkowy wieczór naprzeciw siebie staną drużyny, które w sumie 27 razy sięgały po tytuł mistrzowski.

Utytułowany autsajder

Ostatnie spotkanie w 2016 roku już dziś Wisła rozegra w Chorzowie. Rywalem BG będzie pogrążony w problemach pozasportowych, ale także przede wszystkim sportowych Ruch. Niebiescy to obecnie drużyna, która zamyka ligową stawkę, z dorobkiem 17 pkt. Początek sezonu był dla naszych rywali bardzo obiecujący, wtedy udało im się m.in. wygrać przy R22. Jednak od dłuższego czasu wyniki ekipy Waldemara Fornalika pozostawiają wiele do życzenia. Należy pamiętać, że Ruch to 14 krotny mistrz Polski i jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w kraju.

Bezkompromisowy, nieprzewidywalny rywal

Niebiescy w ostatnim czasie to bezkompromisowa drużyna. Ostatni remis z udziałem naszych rywali miał miejsce 20.08, od tego czasu 10 krotnie przegrali i 3 razy wygrali. Ruch to także bardzo nieprzewidywalny zespół. W ostatnim czasie głównie przegrywają, jednak jeśli już uda im się wygrać, to w dwóch poprzednich takich przypadkach padał rezultat 4:0 (przeciwko Koronie i Górnikowi). Trzeba też przyznać, że często brakuje im szczęścia, jak chociażby w poprzedniej kolejce, kiedy po zaciętym boju przegrali 3:4 z w Płocku. Ciężko stwierdzić, że gra przed własną publicznością to atut Ruchu. Ostatnie 3 spotkania przy Cichej Niebiescy przegrali. Po zremisowanych derbach Wisła zajmuje 8. Lokatę, z dorobkiem 25 pkt. W 3 ubiegłych kolejkach BG rozgrywała spotkania domowe, w których zdobyła 7 pkt. Poprzedni wyjazd nie był dla Wisły zbyt udany, a zakończył się wysoką porażką z Pogonią.

Po dwóch nieobecnych

Trenerzy Wisły nie będą mogli skorzystać z usług chorego Bobana Jovicia, a także Mateusza Zachary, który złamał palec u nogi. Drużyna Waldemara Fornalika będzie osłabiona z powodu nieobecności Michała Koja i Łukasza Hanzela. Najgroźniejszym zawodnikiem Niebieskim jest z pewnością autor 6 goli Jarosław Niezgoda. Jedno trafienie mniej ma na swoim koncie Piotr Ćwielong, były zawodnik BG. Inny piłkarz w przeszłości reprezentujący barwy Wisły, a obecnie zawodnik chorzowskiego klubu, to Łukasz Surma.

Historia

Ruch to jedna z niewielu drużyn, która ma lepszy bilans bezpośrednich starć z BG na poziomie ligowym. Do tej pory doszło do 143 takich meczów. Wisła wygrała 51 z nich, 55 przegrała, a 37 zakończyło się podziałem punktów. Krakowska drużyna za to zdobyła więcej bramek-212, przy 197 trafieniach Chorzowian. Pierwszy mecz między tymi drużynami w obecnych rozgrywkach zakończył się zwycięstwem Niebieskich 2:1 przy R22, na trafienie Mateusza Zachary odpowiedzieli Mariusz Stępiński i Paweł Oleksy. W poprzednim sezonie w Krakowie padł bezbramkowy remis, a w rewanżu przy Cichej Wiślacy wygrali 3:2. Ostatnie zwycięstwo Ruchu nad Wisłą, przed własną publicznością miało miejsce w marcu 2012r. od tamtej pory 3 razy triumfowali Wiślacy i 2 spotkania nie wyłoniły zwycięscy.

Doświadczony rozjemca

Arbitrem dzisiejszego starcia będzie Paweł Gil. Sędzia z Lublina poprowadził w tym sezonie 14 spotkań Ekstraklasy i 2 Ligi Europy. W sumie w 16 meczach pokazał 76 żółtych kartek, 3 czerwone i podyktował 7 rzutów karnych. Wisła spotkała się z tym arbitrem przy okazji wygranego meczu z Pogonią na inaugurację sezonu, a także w bezbramkowo zremisowanym spotkaniu z Legią. 40-latek poprowadził spotkanie Ruchu z naszą sąsiadką (1:1) i z Termalicą (przegrane 0:1). Doświadczony sędzia, który swój debiut w Ekstraklasie zaliczył w 2005 roku był rozjemcą w 2 meczach między BG, a Niebieskimi. W 2012 roku w ½ finału PP, wygranym przez naszych rywali 3:1, a także rok później w ligowym starciu zakończonym remisem 1:1. W obu przypadkach Gil podyktował po 1 karnym dla Ruchu.

O spokojne Święta

Ewentualna wygrana w dzisiejszym meczu, dałaby nam dużo spokoju. Święta i okres przygotowawczy przed rundą wiosenną, spędzone w pierwszej ósemce, mogą być dobrym prognostykiem przed dalszymi ligowymi zmaganiami. Nasi rywale, będący w dużo gorszej sytuacji także bardzo będą chcieli wygrać i zapewnić sobie lepsze humory przed przerwą zimową. Możemy spodziewać się zaciętego starcia, dwóch ekip które będą chciały się zrehabilitować, po wpadkach w poprzedniej kolejce. Początek meczu przy Cichej o 20:30.


NORF


Źródło: wislalive.pl

Udanie zakończyć ten dziwny rok. Wisła zagra dziś w Chorzowie

Musicie przyznać, że 2016 rok był dla krakowskiej Wisły co najmniej "dziwnym" rokiem. Zaczęło się od fatalnego startu piłkarzy i przez chwilę nawet grozy spadku, a późniejszy zryw zespołu o mały włos, a dałby nam miejsce w "ósemce". Potem była dla nas nowość w postaci gry jedynie o utrzymanie w finale sezonu i co najmniej szalony sezon bieżący. Rozpoczęty od eksperymentów w obronie i jeszcze większych "właścicielskich", co zaowocowało siedmioma kolejnymi porażkami. Ale najważniejsze jest to, że wszystko skończyć może się dla nas co najmniej przyzwoicie.

Bo tak będzie, jeśli wiślacy wygrają dziś w Chorzowie i zakończą rok właśnie w tej lepszej "ósemce" ligowej stawki. I za to będziemy dziś mocno trzymać kciuki!

A będzie pewnie do tego okazja nie raz, bo też nasz dzisiejszy przeciwnik, którym jest chorzowskim Ruch, powinien być podwójnie, jeśli nie potrójnie zmotywowany. Po fatalnej porażce przed tygodniem w Płocku (3-4) "Niebiescy" spadli na ostatnie miejsce w tabeli i mogą je opuścić wyłącznie w przypadku dopisania do swojego dorobku punktów w rywalizacji z Wisłą... A i to może okazać się za mało.

Nad Ruchem zawisła bowiem prawdziwa burza gradowa w związku z kłopotami nie tylko finansowymi, ale i ogólnie mówiąc - "formalno-prawnymi". Nad dokumentami klubu z ulicy Cichej debatuje teraz Komisja Licencyjna, a fani chorzowskiego zespołu czekają na wyrok, który co niemal pewne - odbierze im już część zgromadzonych punktów! A to z kolei sprawia, że piłkarze Ruchu powinni na mecz z Wisłą wyjść z jeszcze większą wolą walki, niż zazwyczaj! Oczywiście "powinni" w takiej sytuacji może się zarazem okazać jakby "pobożnym" życzeniem, bo niepewni swojej sytuacji zawodnicy - zareagować mogą dwojako, ale to już sprawa szatni klubu z Chorzowa.

W naszej natomiast zakończymy tę rundę niestety z kolejnymi osłabieniami, bo wciąż do pełni sił nie doszedł chory jeszcze przed tygodniem Boban Jović, a Mateusz Zachara będzie musiał pauzować w związku z urazem palca. Pozycję napastnika wiślaccy trenerzy mają jednak kim obsadzić, z kolei na prawej stronie defensywy kolejną szansę otrzyma zapewne Jakub Bartosz i wypada mieć nadzieję, że nie będzie popełniał takich błędów, jak w niestety "pamiętnym" spotkaniu w Szczecinie.

Warto dodać, że już bezpośrednio po tym meczu wiślaków czekają świąteczno-noworoczne wakacje i potrwają one do 9 stycznia, kiedy to zespół ponownie spotka się w naszym ośrodku treningowym. Piłkarska zima będzie zresztą w tym sezonie dość krótka, bo już w 10 lutego zespoły Ekstraklasy wrócą na ligowe boiska, a warto dodać, że nasza drużyna przed wznowieniem rozgrywek przygotowywania zaplanowała nie tylko w Myślenicach, ale także na obozie w Turcji.

Zanim jednak do tego dojdzie - wypada liczyć, że wiślacy udanie zakończą ten naprawdę dziwny i wyjątkowy w historii naszego klubu rok. Mamy bowiem sporą okazję, aby jego finał był całkiem niezły i cóż - oby tak właśnie było!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Na koniec Ruch

Jaki był rok 2016 - wie każdy, kto choć trochę interesuje się krakowską Wisłą. Zaszło w nim wiele zmian, było trochę nieoczekiwanych zwrotów akcji i przed wszystkim dużo emocji. Nim przyjdzie jednak czas podsumowań i ocen, pozostaje jeszcze jeden mecz, który Wiślacy rozegrają już dzisiaj w Chorzowie. Naszym przeciwnikiem będzie Ruch, dla którego końcówka roku nie należy do najłatwiejszych. Dla kogo zbliżające się święta będą milsze? Dowiemy się już za kilka godzin!

Niebiescy to zespół, który jest dobrze znany Wiślakom. W całej swojej 110-letniej historii oba kluby grały ze sobą aż 175 razy! Co więcej Ruch jest jedną z tych drużyn, z którymi Biała Gwiazda mierzyła się w Ekstraklasie najczęściej. Do tej pory jedenastki z Krakowa i Chorzowa stawały naprzeciw siebie w 143 meczach. Wisła wychodziła zwycięsko z takich starć 52 razy, w 55 spotkaniach lepsi byli chorzowianie, a pozostałe 36 pojedynków zakończyło się remisem.

Polski Buffon

Ostatnia wizyta naszych piłkarzy w Chorzowie dostarczyła wszystkim niezapomnianych emocji. W przedostatniej kolejce rundy zasadniczej poprzedniego sezonu Biała Gwiazda przyjechała na Górny Śląsk walcząc o pierwszą ósemkę. W 5. minucie wynik spotkania otworzył Arkadiusz Głowacki. Gospodarze nie złożyli jednak broni i jeszcze przed końcem pierwszej połowy wyrównali stan rywalizacji za sprawą trafienia Mariusza Stępińskiego. Po zmianie stron prowadzenie krakowianom przywrócił Zdenek Ondrasek, a po chwili podwyższył je Rafał Wolski. Kiedy wydawało się, że Wisła zgarnie pewne trzy punkty, na 10 minut przed końcem gola kontaktowego dla Niebieskich strzelił Michał Koj. Nie był to jednak koniec emocji w tym spotkaniu. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Na wysokości zadania stanął jednak nasz bramkarz Michał Miśkiewicz, który obronił „jedenastkę” na wagę wygranej. Po meczu najbardziej zadowolony był Zdenek Ondrasek, który przyznał, że na treningach Miśka nazywa „polskim Buffonem”.

Najlepszym strzelcem Wisły przeciwko Ruchowi do dziś pozostaje Mieczysław Gracz, który ma na koncie 13 goli. W obecnej kadrze najwięcej razy do bramki Niebieskich trafiał Paweł Brożek. Naszemu napastnikowi ta sztuka udała się 8 razy. W dzisiejszym spotkaniu ma szansę zrównać się, a może nawet wyprzedzić trenera Kmiecika, który przeciwko chorzowianom zdobył 9 bramek.

Wyrównać rachunki

Ostatnie spotkanie tych zespołów odbyło się 14 sierpnia tego roku w 5. kolejce Lotto Ekstraklasy. Biała Gwiazda po serii trzech meczów z rzędu poza Krakowem wróciła na R22. Powrót ten nie był niestety udany, choć początek meczu tego nie zapowiadał. Już w 5. minucie prowadzenie Wiślakom dał Mateusz Zachara, dla którego było to debiutanckie trafienie w barwach Wisły. Przed przerwą bramkę dającą remis zdobył Mariusz Stępiński, a po wznowieniu gry trzy punkty Niebieskim zapewnił Paweł Oleksy i goście wrócili do domu z tarczą.

W poprzedniej kolejce Ruch przegrał w Płocku 3:4 z Wisłą i obecnie w tabeli zajmuje ostatnie miejsce. Biała Gwiazda natomiast zremisowała przy Reymonta w derbach Krakowa 1:1 i plasuje się na 8. pozycji.

Mecz Ruch Chorzów - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 20.30.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Kazimierz Kmiecik: - Ruch będzie chciał wygrać, ale my musimy odpowiedzieć tym samym

- Chcemy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść, ale wiadomo, że Ruch będzie walczył o to, żeby nie być na ostatnim miejscu przed Świętami i przed Nowym Rokiem. U nas jest pełne zaangażowanie drużyny, widać to było na treningach i na pewno będziemy walczyć o zwycięstwo - powiedział na konferencji prasowej, przed meczem z Ruchem Chorzów trener Wisły Kraków, Kazimierz Kmiecik.

- Na pewno nie będzie grał Boban Jović, który przechodzi jeszcze badania. Przeziebienie odbiło się na jego zdrowiu i nie trenował. Nie zagra także Mateusz Zachara, który jest kontuzjowany i ma pęknięty mały palec - dodał trener Kmiecik, który choć Ruch jest aktualnie na ostatnim miejscu w tabeli wcale nie spodziewa się łatwej przeprawy.

- Nie ma łatwych przeciwników, a każdy mecz jest inny. Ruch będzie walczył o to, żeby wyjść z tego ostatniego miejsca i nie być na Nowy Rok ostatnią drużyną. My z kolei chcemy utrzymać się w "ósemce" i chcemy pokazać jak najlepsza grę. Mamy swoją koncepcję, drużyna jest przygotowana na stałe fragmenty gry i to powinno nam pomóc w zwycięstwie - deklaruje trener Kmiecik.

- Będziemy się starać, żeby nie stracić bramki, a ją zdobyć. Żeby to zwycięstwo dało nam upragnione miejsce w ósemce. Ruch będzie chciał strzelić bramkę, będzie chciał wygrać, ale my musimy odpowiedzieć tym samym - zakończył opiekun "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Alan Uryga: - Wyjście z kryzysu można określić jako mały sukces drużyny

- Dla mnie każdy mecz jest bardzo ważnym momentem. Gdy wskoczyłem w końcu do składu, to choć za mną sześć kolejnych występów, to wydaje mi się - i tak to odczuwam, że w każdym jestem brany pod lupę i mimo wszystko muszę potwierdzać swoją dyspozycję - powiedział obecny na konferencji prasowej, przed meczem w Chorzowie, Alan Uryga, który liczy, że w spotkaniu z "Niebieskimi" nie straci miejsca w składzie "Białej Gwiazdy".

- Ostatni mecz w tym roku jest o tyle istotny, że do następnego będą dwa miesiące i każdy będzie miał na świeżo właśnie ten z Ruchem i przed ten okres będę oceniany przez jego pryzmat, tak jak wielu innych zawodników, więc mogę przyznać, że to dla mnie istotny występ - dodał wiślak.

- Początek sezonu był w naszym wykonaniu bardzo słaby, nic nie wskazywało na to i wiele osób nie wierzyło, że możemy "przezimować" w tej pierwszej ósemce oraz być w tabeli nad Cracovią. Przyjmujemy to jako nasz mały sukces, bo mieliśmy świadomość naszej sytuacji. Każda porażka bardzo nas dołowała i było ciężko. Gdyby ktoś 2-3 miesiące temu powiedział, że pod koniec roku będzie to sprawa otwarta, aby "przezimować" w "ósemce", to myślę, że wszyscy może nie pukaliby się w czoło, ale podchodziliby do tego bardzo sceptycznie, więc to wyjście z kryzysu można określić jako mały sukces drużyny - uważa Uryga.

Wiślak zapowiada zarazem, że choć nasz najbliższy rywal to outsider w ligowej stawce, to "Biała Gwiazda" na pewno go nie zlekceważy.

- Nasza mobilizacja jest taka sama, jak na każdy mecz, nie zmienia tego ani pozycja naszego rywala, ani jego aktualna forma, czy skład personalny. Ruch jest specyficzną drużyną. Co roku gdzieś tam po cichu mówiło się, że może być kandydatem do spadku, a na koniec, albo byli w "ósemce", albo spokojnie się utrzymywali i potrafili napsuć nie jednej drużynie krwi. To że są na ostatnim miejscu i są może w słabszej formie nic nie zmienia, ani w naszym podejściu, ani w ich. Tym bardziej będą zresztą zmobilizowani. Są tam także problemy organizacyjne, o których się mówi, ale może to zadziałać w dwie strony, bo czasami też w takiej sytuacji drużyna potrafi się jeszcze bardziej zjednoczyć - wyjść na boisko i robić swoje - przyznał wiślak.

Uryga zapytany został także o słaby bilans Wisły w spotkaniach wyjazdowych.

- Każdy woli grać u siebie, "ściany" sprzyjają i kibice dodają animuszu, ale nie mogę powiedzieć, że to jest całkiem inne spotkanie, gdy gra się na wyjeździe. Nie zwracamy na to uwagi i myślę, że jest to najlepszy moment, aby budować także statystykę wyjazdową - powiedział Alan.

Źródło: wislaportal.pl



O rywalu

Pod lupą - Jarosław Niezgoda

Już niedługo może zostać następcą Nemanji Nikolicia w Legii Warszawa. Na razie strzela jednak bramki dla Ruchu Chorzów. Mowa oczywiście o Jarosławie Niezgodzie, który rozkręca się z kolejki na kolejkę i to na niego wiślaccy obrońcy muszą uważać najbardziej podczas dzisiejszej potyczki.

Chłopak z Wólki Kolczyńskiej od zawsze pokazywał, że drzemie w nim spory potencjał. Już w wieku 9-10 lat w regionie mówiono, że w przyszłości może zostać klasowym zawodnikiem idealnie skrojonym na miarę profesjonalnej piłki. Oprócz umiejętności wyróżniał się także wzrostem. Dziś mierzy 185 centymetrów i co jak co, ale potrafi grać w powietrzu jak doświadczony, wytrawny ligowiec. To przydaje się tym bardziej, bo Ruch preferuje grę jednym napastnikiem, z aktywnymi skrzydłami, a za plecami Niezgody Waldemar Fornalik ustawia zazwyczaj Patryka Lipskiego. Młody napastnik może więc wykorzystać swoje warunki fizyczne i zgrywać piłkę ofensywnemu pomocnikowi.

Wyprowadzka

Wracając jednak do tematu, trzeba wytłumaczyć jak w ogóle Niebiescy pozyskali tak utalentowanego gracza. W końcu nie od dziś wiadomo, że chorzowianie nie mają takich warunków finansowych i infrastrukturalnych jak niektórzy ligowi rywale. Wychowanek Opolanina Opole Lubelskie już w wieku 13 lat postanowił kontynuować karierę w dużo większym klubie - w Wiśle Puławy. Przeprowadzka do większego miasta dla wielu utalentowanych nastolatków skończyła się fatalnie, ale po pierwsze sam zawodnik wybrał klub, który znajdował się tylko 50 km od domu, więc rozłąka z rodziną nie była aż tak bolesna, a po drugie Jarosław od zawsze był na tyle dojrzały, że hulaszczy tryb życia nie kręcił go za bardzo.

W Puławach spędził osiem lat. W sezonie 2013/2014 błysnął genialnymi bramkami w meczu z Motorem Lublin. Jego zespół przegrywał 0:1, ale Niezgoda najpierw huknął z woleja, a potem zabawił się z rywalami i to dzięki niemu Wisła wygrała 2:1. Takich spotkań, w których napastnik pokazywał potencjał, było więcej, ale przełomowy okazał się następny sezon - 2014/2015. To właśnie wtedy regularnie popisywał się golami i nic dziwnego, że zaczęły przyglądać mu się mocniejsze kluby. W końcu trafił do Legii Warszawa, ale tam musiał zmierzyć się z Aleksandarem Prijoviciem i Nemanją Nikoliciem. Było więc jasne, że młodzian będzie musiał szukać szczęścia na wypożyczeniu. Można śmiało powiedzieć, że los się do niego uśmiechnął, ponieważ trafił pod skrzydła Waldemara Fornalika, który ma znakomitą rękę do nieokrzesanych piłkarzy. Pytanie jednak jak długo obaj panowie będą współpracować. W końcu Nikolić ogłosił, że odejdzie z Legii, więc automatycznie powstaje wakat na pozycji napastnika!

Milik czy Jarek?

Największe marzenia wciąż przed nim. Owszem, pierwsze - czyli strzelanie goli w Lotto Ekstraklasie - już realizuje, ale występy w młodzieżowych reprezentacjach to wciąż dla niego coś nowego. Ostatnio został co prawda powołany do reprezentacji U-21 Marcina Dorny, lecz całe spotkanie z Niemcami przesiedział na ławce rezerwowych. A przecież na Mistrzostwach Europy U-21 w Polsce o miejsce w składzie może być jeszcze trudniej, bo prawdopodobnie wystąpi w nich Arkadiusz Milik.

Wykształcony facet!

Jak już zostało powiedziane wcześniej, nigdy nie był fanem zakrapianych imprez, czy brylowania w wywiadach. Pierwsi trenerzy Niezgody mówią, że już jako dziecko był bardzo skromny i może nawet trochę nieśmiały. Dlatego chyba nikt nie był zaskoczony, gdy okazało się, że zapisał się na studia. Jaki kierunek wybrał utalentowany gracz? Niezgoda próbuje swoich sił na AWF-ie, ale nie na najpopularniejszym kierunku wśród sportowców - wychowaniu fizycznym, a na zarządzaniu w turystyce. Jak sam przyznaje, nie jest to spełnieniem jego marzeń, bo chciał studiować zarządzanie w sporcie, ale nie było miejsc i musiał wybrać przedmioty nieco mniej związane z jego profesją.

Kilka statystyk…

Na koniec kilka liczb, ku przestrodze wiślackich obrońców. W tym sezonie Niezgoda zdobył już 6 bramek w 11 występach, do tego zaliczył 2 asysty. Wychodzi więc na to, że do bramki przeciwników trafia co 131 minut. A wszystko to w ostatniej drużynie Lotto Ekstraklasy…

Michał Hardek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak grają Niebiescy

Derby już za nami, pora na spotkanie z ligowym outsiderem. Ostatnim rywalem Białej Gwiazdy w 2016 roku będzie zamykający ligową tabelę Ruch Chorzów, który ma też swoje problemy pozaboiskowe. Faworytem wydają się podopieczni duetu Kmiecik-Sobolewski, lecz jak to u nas w Ekstraklasie - wszystko jest możliwe.


Co ciekawe, Niebiescy z ostatnich trzynastu spotkań nie zremisowali ani jednego, wygrali 3-krotnie i aż 10 razy schodzili z boiska pokonani. Ponadto zespół Waldemara Fornalika jak dotąd zdobył u siebie zaledwie 7 oczek w 9 meczach, co jest najsłabszym osiągnięciem w lidze. Po porażce w szalonym widowisku w Płocku kibice chorzowskiej ekipy mogą spodziewać się kilku zmian w zespole. Z kim zatem przyjdzie się zmierzyć Wiślakom? Przedstawiamy potencjalną taktykę Ruchu na rywalizację w 20. kolejce Ekstraklasy.


Bramkarz: Jakub Miszczuk

W obecnych rozgrywkach w bramce Ruchu stało już trzech golkiperów, których zadaniem było zastąpienie Matusa Putnocky’ego, który pod koniec ubiegłego sezonu przeniósł się do Lecha Poznań. Na nieszczęście drużyny z Chorzowa pierwszy zmiennik - Wojciech Skaba na tyle przyzwyczaił się do ławki rezerwowych, że już po trzech meczach dał powód swojemu szkoleniowcowi, by na nią wrócić. Jego miejsce między słupkami zajął młody Kamil Lech, który „popisał się” kilkoma kuriozalnymi interwencjami i po dziewięciu spotkaniach stracił pozycję w wyjściowym składzie. Tym razem zastąpił go pozyskany z Dinama Tbilisi Słowak - Libor Hrdlicka, który początkowo spisywał się nieźle, lecz w starciu z Wisłą Płock zaprezentował się fatalnie. 30-latek sprokurował rzut karny i dał się przelobować niemal z połowy boiska Piotrowi Wlazło. Typujemy więc, że najwyższy czas na… czwartego bramkarza - Jakuba Miszczuka. 26-latek w ostatnich spotkaniach swojej drużyny był w gotowości na ławce rezerwowych. Wydaje się zatem, że może być on pierwszym zastępcą Hrdlicki, któremu przydałaby się wcześniejsza przerwa świąteczna. Gdyby tak się stało, dla Miszczuka byłby to ekstraklasowy debiut.


Obrońcy: Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Marcin Kowalczyk, Adam Pazio

Jedynym piłkarzem Ruchu, który ani na moment nie opuścił jeszcze placu gry jest prawy obrońca klubu z ul. Cichej - Martin Konczkowski. 23-latek w obecnych rozgrywkach ma na koncie już pięć asyst, co czyni go najlepszym podającym w całym zespole. Po drugiej stronie boiska najprawdopodobniej pojawi się Adam Pazio, którego brak był odczuwalny w Płocku. Były gracz Podbeskidzia zastąpi tym samym ośmiokrotnego reprezentanta kraju - Marcina Kowalczyka, który z kolei przeniesie się na środek obrony. Graczowi, który bardziej znany jest z występów w Rosji niż w Polsce partnerować będzie wychowanek Zwierzynieckiego Kraków - Rafał Grodzicki, kapitan chorzowian. Z pierwszej jedenastki wypadnie najpewniej powracający po ponad roku przerwy Michał Helik, który w meczu z Wisłą Płock popełnił kilka juniorskich błędów.


Pomocnicy: Kamil Mazek, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski, Piotr Ćwielong

Jeszcze w ubiegłym roku za sprawą Marka Zieńczuka i Macieja Iwańskiego mogliśmy mówić o przewadze rutyny nad młodością, dziś to chorzowska młodzież ma okazję pokazać się w Ekstraklasie. Środkiem pola nadzoruje jednak weteran piłkarskich boisk, który karierę rozpoczynał pod Wawelem. 39-letni Łukasz Surma - jedyny zawodnik, który przekroczył już barierę pół tysiąca występów w najwyższej klasie rozgrywkowej - w tym sezonie nie opuścił jeszcze żadnego meczu. Za takie osiągnięcie należy pochwalić najstarszego obecnie gracza Lotto Ekstraklasy. Drugim najstarszym w pomocy piłkarzem jest inny były reprezentant Wisły - Piotr Ćwielong. Po powrocie z niemieckiego Bochum, w którym 30-latek przepadł w czeluściach ławki rezerwowej i trybun, „Pepe” szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i miano najskuteczniejszego pomocnika. Słynący z jednego niefortunnego wywiadu zawodnik w obecnej rundzie pięć razy wpisał się na listę strzelców. Średnią wieku Ruchu zdecydowanie zaniżają: środkowy pomocnik Maciej Urbańczyk (21 lat), wracający powoli do dyspozycji z poprzedniego sezonu Kamil Mazek (22 lata) oraz Patryk Lipski (22 lata), który w ostatnich dwóch meczach trafił trzykrotnie, lecz nie zapewnił tym Niebieskim ani jednego punktu.


Napastnik: Jarosław Niezgoda

Gdy wydawało się, że po odejściu Mariusza Stępińskiego - który w 5. kolejce zdołał jeszcze ukąsić Białą Gwiazdę - to w ataku Waldemar Fornalik będzie miał największy problem, pojawił się Jarosław Niezgoda. Wypożyczony z Legii 21-latek szturmem zawojował ligę, będąc jednym z głównych kandydatów do odkrycia roku Ekstraklasy. Jak dotąd wychowanek Wisły Puławy w 11 spotkaniach zdobył 6 goli, do których dołożył 2 asysty. Na bezkompromisowego snajpera Wiślacy będą musieli zwrócić szczególną uwagę.

Nad Ruchem zawisły ostatnio czarne chmury. Coraz głośniej mówi się o możliwości odebrania chorzowskiej ekipie aż do dziesięciu punktów w tabeli za nieprawidłowości kontraktowe. Decyzja w tej sprawie ma zapaść kilka dni po starciu z Wisłą, lecz oczekiwanie na pewno nie pomoże chorzowianom w przygotowaniach do spotkania. Być może pomoże to Białej Gwieździe, która w przypadku zwycięstwa zagwarantuje sobie zakończenie tej jakże zwariowanej rundy w górnej ósemce. Pierwszy gwizdek ostatniego meczu krakowskiej drużyny w tym roku w piątek o 20.30. Jedno jest pewne - na Cichej nie będzie cicho!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Zasłużona porażka Wisły w Chorzowie. Ruch - Wisła 1-0

Wisła na mecz z chorzowskim Ruchem jechała z dużymi nadziejami na dopisanie kolejnych w tym sezonie trzech punktów. Te miały zapewnić nam na całą zimę miejsce w czołowej "ósemce" ligi, ale po tym co "Biała Gwiazda" w Chorzowie pokazała - niekoniecznie na nie zasłużyła. Po bardzo słabym występie przegrywamy bowiem z zajmującym przed tą kolejką ostatnie miejsce w tabeli Ruchem 0-1 - i o tym, na którym miejscu "przezimujemy", zadecydujemy nie my sami, a zależeć to będzie od wyników pozostałych spotkań 20. kolejki Ekstraklasy.

Choć na spotkanie w Chorzowie Wisła wyszła ofensywnie, bo z dwoma napastnikami, to ostatni mecz 2016 roku rozpoczynamy bardzo zachowawczo, oddając pole gry gospodarzom i wyczekując "Niebieskich" na własnej połowie. Wprawdzie próbowaliśmy wyprowadzać kontry, jednak w każdej z sytuacji, które w pierwszej połowie "Białej Gwieździe" się nadarzyły, brakowało pomysłu, a przede wszystkim dokładności.

Ruch grając głównie w ataku pozycyjnym dwukrotnie zagroził natomiast naszej drużynie. W 16. minucie bardzo dobre podanie otrzymał Kamil Mazek, jednak w porę z bramki wyszedł Łukasz Załuska, umiejętnie skrócił kąt i uratował naszą drużynę przed utratą gola. Kilka minut później znów prowadzenie mogła objąć drużyna "Niebieskich". Z lewej strony dośrodkował Marcin Kowalczyk, co kończy się groźnym uderzeniem jednego z chorzowian, ale na nasze szczęście skutecznie zostało ono zablokowane przez Macieja Sadloka.

Po tych dwóch groźnych sytuacjach pod naszą bramką Wisła wreszcie się obudziła i zabrała do poważniejszej pracy w ofensywie. Lepiej utrzymywała się też przy piłce w swoim ataku pozycyjnym. Pierwszy raz zagroziliśmy gospodarzom jednak z kontrataku. Dobrze przed pole karne piłkę wycofał Paweł Brożek, dopadł do niej Petar Brlek, jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Futbolówka po tym strzale nabrała jednak dziwnej trajektorii i mogła zaskoczyć, złapanego na wykroku, bramkarza Ruchu, Libora Hrdličkę. Ostatecznie wyszła na rzut rożny i w Chorzowie dalej było 0-0.

Na kolejny strzał w wykonaniu Wisły musieliśmy czekać do 39. minuty. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Mączyńskiego w dobrej pozycji znalazł się Zdeněk Ondrášek, jednak jego celny strzał głową okazał się zbyt lekki. Gdyby Czech uderzył mocniej Wisła w Chorzowie mogła prowadzić. Do przerwy na tablicy wyników widniał więc wynik bezbramkowy.

Druga połowa zaczyna się od groźnej akcji gospodarzy, już w 48. minucie, po której swoją szansę miał Jarosław Niezgoda, ale jego uderzenie nogą na rzut rożny wybija Załuska. Ruch idzie jednak "za ciosem", bo też nasz zespół wciąż grał pasywnie i pozwolił w 52. minucie na szarżę przez środek Piotrowi Ćwielongowi. Ten ostatecznie uderzył z dystansu i Załuska z trudem wybił piłkę na róg. Po chwili znów było groźnie pod naszą bramką, a swoją kolejną okazję miał Niezgoda.

W 55. minucie na bohatera Wisły zaczął coraz mocniej wyrastać Załuska, który wyciągnął się "jak długi" po próbie Mazka. Na dobitkę ruszył jeszcze Ćwielong, ale wszystko udało się wyjaśnić Jakubowi Bartoszowi. Było to jednak kolejne dla nas poważne ostrzeżenie, choć akurat na nie odpowiedzieliśmy. Do środka po długim przerzucie zszedł w swoim stylu Patryk Małecki, uderzył celnie, ale Hrdlička futbolówkę złapał.

Na murawie było jednak mocno nerwowo i przed kolejnym rzutem rożnym dla gospodarzy zakotłowało się w naszym polu karnym, a Richárd Guzmics sam próbował wymierzyć sprawiedliwość, czego nie dostrzegł sędzia Paweł Gil, bo zapewne wyrzuciłby wiślaka z boiska.

W 64. minucie Ruch miał już jednak kolejną swoją okazję. Po zbyt krótko zagranej piłce od Sadloka do Załuski pierwszy dopadł do niej Mazek, ale nasz bramkarz zdołał sparować uderzenie piłkarza z Chorzowa na rzut rożny. Dwie minuty później dobrze akcje rozegrali natomiast wiślacy. Świetnie przebił się bowiem Bartosz i dograł do środka do Ondráška, ale od tego nieznacznie szybszy był bramkarz chorzowian. 73. minuta to już jednak kolejna akcja gospodarzy, a dokładniej stały fragment gry. Z niego groźnie uderzył Lipski, ale Załuska znów był na posterunku.

W 80. minucie nasz bramkarz był już jednak bez szans. Po zbyt krótkim zagraniu głową Alana Urygi piłkę dobrze przyjął Niezgoda i uderzył mocno na naszą bramkę. I choć futbolówka trafiła jeszcze w Guzmicsa, to jedynie zmyliła naszego golkipera i Wisła można powiedzieć, że zasłużenie przegrywała z o wiele aktywniejszym w tym spotkaniu Ruchem 0-1.

Oczywiście po stracie gola wiślacy ruszyli do ataków i chyba z przebiegu gry w całym meczu niespodziewanie szybko mieli okazję do wyrównania, tyle że z dobrej pozycji w chorzowską bramkę nie trafił Brożek. Wisła wciąż nie miała jednak pomysłu na to, aby coś w Chorzowie osiągnąć i choć w 90. minucie swojej szansy poszukał jeszcze z dystansu Uryga, to nie trafił w bramkę i ostatecznie "Biała Gwiazda" mocno rozczarowując, przegrywa z Ruchem po raz drugi w bieżącym sezonie, tym razem 0-1.

Źródło: wislaportal.pl


Pożegnanie roku bez punktów

W meczu 20. kolejki Ekstraklasy Biała Gwiazda uległa Ruchowi Chorzów 0:1. Autorem jedynego trafienia w meczu był Jarosław Niezgoda, który pokonał świetnie dysponowanego dziś Łukasza Załuskę dopiero w 80. minucie.

Ostatni w 2016 roku mecz Białej Gwieździe przyszło rozegrać przy ul. Cichej w Chorzowie. Rywalem podopiecznych duetu Kmiecik - Sobolewski był Ruch, czerwona latarnia ligowej tabeli. Niebiescy przystępowali do gry w składzie identycznym jak ten w meczu z Wisłą Płock, a w jedenastce krakowskiej ekipy: Arkadiusza Głowackiego zastąpił Richard Guzmics, Bobana Jovicia zmienił Jakub Bartosz, a Zdenek Ondrasek pojawił się w wyjściowym składzie kosztem Denisa Popovicia.

Nuda, nuda, nuda

Jako pierwsi do ataku rzucili się Wiślacy, którzy przycisnęli chorzowian pod ich polem karnym. Po szybkiej wymianie podań Petar Brlek dośrodkował jednak do nikogo. Chwilę później Paweł Brożek mógł pokusić się o strzał, lecz szukał jeszcze Patryka Małeckiego, a jego podanie przecięli defensorzy Ruchu. W odpowiedzi na uderzenie z dystansu zdecydował się Łukasz Surma, ale i jego próba nie doleciała do bramki Łukasza Załuski. W 14. minucie po raz pierwszy musiał interweniować Libor Hrdlicka, po tym jak zaskoczyć próbował go... Łukasz Surma. Po dośrodkowaniu Sadloka weteran ekstraklasowych boisk skiksował, lecz futbolówka wpadła prosto w koszyczek Słowaka.

Dwie minuty później szybką kontrę Ruchu mógł zamienić na bramkę Kamil Mazek. Młody skrzydłowy ruszył do zagranej przez Lipskiego w tempo piłki i z boku pola karnego stanął oko w oko z jadącym na wślizgu Załuską. Górą był bramkarz Wisły, który prawą nogą odbił uderzenie 22-latka. W 21. minucie bramkarz krakowian po raz kolejny musiał interweniować, gdy Kowalczyk dośrodkowywał w pole karne. Chwilę później zagotowało się pod bramką Wiślaków, jednak uderzenie Mazka zostało zablokowane przez Macieja Sadloka. Podobnie było i w 33. minucie po wrzutce Lipskiego, lecz sytuacja ta zakończyła się bez strzału chorzowian.

Nie ukrywajmy - przez dwa pierwsze kwadranse nie było to porywające widowisko. Pierwszy raz naprawdę groźną kontrę Wiślacy wyprowadzili w 38. minucie. Ondrasek podał do Brożka, a ten wyłożył futbolówkę przed pole karne, do czyhającego na nią Petara Brleka. Chorwat uderzył technicznie, a piłka odbiła się od ofiarnie interweniującego obrońcy i zmyliła Hrdlickę, lecz minęła bramkę Ruchu. Parę momentów potem Zdenek Ondrasek oddał premierowy celny strzał głową, ale tym razem piłka padła łupem Hrdlicki. Po chwili z około 35. metrów sprawdził się Brlek, ale był to typowy strzał do statystyk. Tym akcentem zakończyła się bezbarwna pierwsza część spotkania.

Załuska time!

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian, lecz dużo szybciej zaczęło się coś dziać. Kowalczyk odebrał piłkę Boguskiemu, pobiegł kilkadziesiąt metrów i zgrał ją do Niezgody, a wypożyczony z Legii napastnik uderzył celnie, acz w interweniującego Załuskę. Bramkarz Wisły jak dotąd był najjaśniejszą postacią w krakowskim zespole, co potwierdził w 52. minucie, gdy sparował na rzut rożny uderzenie z dystansu Piotra Ćwielonga. Również minutę później wiślacki golkiper popisał się świetną paradą po główce Niezgody. W 54. minucie 34-latek wspiął się na wyżyny możliwości i jedną ręką odbił mierzony strzał Kamila Mazka.

Pierwszą ripostą Wisły była akcja Patryka Małeckiego, który otrzymał idealne długie podanie od Petara Brleka. Mały złamał do środka i uderzył w światło bramki, lecz Hrdlicka był na posterunku. W 65. minucie po zbyt krótkim zgraniu piłki głową przez Sadloka w sytuacji sam na sam z Załuską znalazł się Mazek, lecz po raz trzeci w starciu tej dwójki górą był nasz bramkarz. W odpowiedzi Petar Brlek zagrał mierzoną długą piłkę do Jakuba Bartosza, który płaskim podaniem szukał w polu bramkowym Zdenka Ondraska. Czecha uprzedził jednak Słowak Hrdlicka. Na siedemnaście minut przed końcem znowu do interwencji zmuszony został Załuska, tym razem za sprawą wrzutki Lipskiego z rzutu wolnego.

Zgoda buduje, Niezgoda rujnuje...

Już w ostatnim kwadransie piłkę na nodze miał Jarosław Niezgoda, lecz Alan Uryga zablokował jego woleja. Co młodzianowi nie udało się w 77. minucie, powiodło się w końcu trzy minuty później. Po dośrodkowaniu z prawej strony Uryga zbyt krótko wybił futbolówkę, która spadła pod nogi Niezgody. Napastnik Niebieskich huknął z woleja, piłka odbiła się od Guzmicsa i zmyliła bezradnego tym razem Załuskę. Bramkarz Wisły po raz kolejny musiał się wykazać po strzale Monety, który zmienił kontuzjowanego Ćwielonga.

Chwilę później po podaniu Małeckiego, które niefortunnie przedłużył jeden z graczy Ruchu, w dogodnej sytuacji znalazł się Paweł Brożek, któremu zupełnie nie wyszedł strzał z powietrza. Już w 90. minucie meczu zza pola karnego uderzył Alan Uryga, lecz futbolówka nabrała rotacji odchodzącej i nie znalazła drogi do siatki. Na nic więcej Wiślaków nie było stać i musieli oni przełknąć gorycz porażki. Teraz pora na przerwę zimową i pozostaje nam wierzyć w to, że przyszły rok będzie mniej szalony niż obecny.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Blamanż na koniec. Ruch Wisła 1:0

Dodano: 2016-12-16 23:39:02 (aktualizacja: 2016-12-22 17:55:04)

Norf / Wislalive.pl

Na ostatniej prostej rundy jesiennej Wiślakom zabrakło mocy. Autsajder okazał się zachować więcej sił i determinacji.

Ostatnie spotkanie w tym roku łagodnie mówiąc Wiślakom nie wyszło. Po poprzednich meczach spodziewaliśmy się dużo więcej w starciu z ostatnią drużyną tabeli. Tymczasem obejrzeliśmy chyba najsłabsze zawody w wykonaniu BG w tym sezonie. Nie udał się rewanż za porażkę przy R22. Ruch w sumie w starciach z Wisłą zgarnął pełną pulę. Trzeba przyznać zasłużenie.

O ile pierwsza połowa nie wyglądała najgorzej, o tyle o drugiej chcielibyśmy zapomnieć natychmiast. Pierwsza odsłona przyniosła wyrównaną rywalizację. Oba zespoły zagrały bardzo zachowawczo, myśląc przede wszystkim o tym, żeby bramki nie stracić. Sytuacji pod bramkowych mięliśmy jak na lekarstwo. Ograniczyły się do zablokowanego strzału Brleka, po kontrze BG i strzału głową z 15 metra Ondraszka, po centrze z rzutu wolnego. Gospodarze odpowiedzieli z kolei strzałem Mazka, do którego wysoko wyszedł Załuska, skutecznie skracając kąt i odbijając piłkę. Za pierwsze 45 minut należy pochwalić formację defensywną, pozbawioną dwóch ważnych ogniw – Głowackiego i Jovicia, mimo to skutecznie rozbijającą nieliczne ataki Niebieskich. W środku pola wyraźnie brakowało Popovicia, który poobijany po starciu derbowym dziś usiadł na ławce. Brak Słoweńca ewidentnie ograniczył ofensywne atuty Brleka, który musiał się skupić przede wszystkim na grze destrukcyjnej. Nieefektywne skrzydła, a także duet napastników nie potrafiły ani razu poważnie zagrozić bramkarzowi Ruchu.

Po przerwie na boisko wyszła tylko jedna drużyna. Od samego początku drugiej części gry raz po raz na bramkę Załuski sunęły ataki Niebieskich. Momentami bramkarz Wisły w pojedynkę stawiał im opór. Nieudolna obrona, wybijanie piłki na oślep, prędzej czy później musiały skończyć się zasłużoną bramką Chorzowian. Ta padła akurat dość przypadkowo, po rykoszecie od Guzmicsa. Może gdyby nie to odbicie, Załuska, jedyny zawodnik zasługujący na słowa pochwały w przekroju całego meczu, uratował by punkt BG. Niemniej jednak gospodarzom należało się to trafienie, a taktyka Wisły na drugą połowę nie mogła okazać się skuteczna. Akcenty ofensywne ograniczały się do długich piłek na osamotnionego Brożka, czy Małeckiego, lub po prostu na nikogo. Nawet pół stworzonej okazji bramkowej, to coś do czego absolutnie nie przyzwyczaili nas Wiślacy.

W nienajlepszych humorach przystępujemy do przerwy zimowej. Trzeba przyznać, że tak źle w ofensywie Wisła nie zagrała w tym sezonie ani razu. Nawet w wysoko przegranym meczu z Pogonią udało się stworzyć sytuacje, a przede wszystkim zdobyć bramki. Może taka postawa spowodowana była zmęczeniem po ciężkiej rundzie, granej bardzo wąską kadrą, a przede wszystkim kosztującym dużo zdrowia starciu derbowym. Nie będziemy usprawiedliwiać zawodników, którzy po prostu zawiedli. Patrząc jednak przez pryzmat całej rundy, tego jak ona się zaczęła dla BG, nie możemy narzekać na miejsce i dorobek punktowy Wisły. Przed nami 2 miesiące przerwy od rozgrywek. Mamy nadzieję, że pozytywne 2 miesiące, podczas których uda znaleźć się trenera, zatrzymać kluczowych zawodników, a także wzmocnić obecną kadrę. Jedno jest pewne, już tęsknimy za rozgrywkami ligowymi! Wesołych Świąt!

Fakty:

Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0 (0:0)

1:0 Niezgoda 81


Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Kowalczyk - Surma, Urbańczyk - Mazek, Lipski, Ćwielong (77 Moneta) - Niezgoda (84 Arak)


Wisła: Załuska - Bartosz, Guzmics, Uryga, Sadlok - Boguski (84 Cywka), Mączyński, Brlek, Małecki - Brożek (88 Popović), Ondrasek


Żółte kartki: Surma, Lipski, Kowalczyk - Guzmics


Sędzia: Paweł Gil z Lublina


Widzów: 7 137


Źródło: wislalive.pl

Ruch lepszy od Wisły

Wpisany przez Bogdan

sobota, 17 grudnia 2016 23:51

Wisła kończy rok porażką. W Chorzowie lepszy okazał się Ruch, który wygrał po bramce Jarosława Niezgody, który pokonał Łukasza Załuskę dopiero w 80. minucie.

Ofensywne ustawienie krakowian nie przyniosło efektu w pierwszym kwadransie gry, nie oddali nawet celnego strzału. Natomiast inicjatywa należała do Ruchu. W 16. minucie prostopadłym podaniem Kamila Mazka uruchomił Patryk Lipski, jednak dobre wyjście z bramki Łukasza Załuski uchroniło Wisłę od straty bramki. W 37. minucie dobrze z kontrą wyszedł Ondrasek, zagrał do Brożka, który wycofał do Brleka. Strzał Chorwata został jednak zablokowany, a piłka po rykoszecie nie znalazła drogi do bramki. Pierwszy celny strzał krakowianie oddali w 39. minucie. Krzysztof Mączyński dośrodkował z rzutu wolnego, głową futbolówkę próbował uderzać Ondrasek, ale nie było to perfekcyjne wykończenie i problemów z pewnym chwytem nie miał Hrdlicka.


Już na początku drugiej połowy na prowadzenie gospodarzy mógł wyprowadzić Jarosław Niezgoda, jednak po raz kolejny skórę wiślakom uratował Załuska. Chorzowianie cały czas naciskali, a bramkarz Wisły raz po raz musiał wykazywać się swoimi umiejętnościami. W 55. w pole karne wpadł Mazek, zwiódł Urygę, mierzył w okienko, ale znów najwyższym bramkarskim kunsztem popisał się Załuska. W 57. wreszcie z dobrej strony pokazał się Patryk Małecki. Skrzydłowy Wisły zbiegł w szesnastkę, ale problemów z pewnym chwytem po jego strzale nie miał Hrdlicka. W 64. minucie Maciej Sadlok zbyt krótko główkował do swojego bramkarza, piłkę przejął Mazek, ale znów górą nad nim był Załuska. Napór Ruchu przyniósł wreszcie efekt. Niezgoda zebrał piłkę w polu karnym, przyjął na klatkę piersiową, kierunek lotu piłki zmienił jeszcze Guzmics i futbolówka wylądowała w siatce. Błyskawicznie mógł odpowiedzieć Brożek, ale będąc oko w oko z Hrdlicką fatalnie przestrzelił.


Teraz piłkarzy Wisły czeka zasłużony wypoczynek. Powrót do treningów planowany jest na 9. stycznia, a na obóz przygotowawczy w Turcji. Po przerwie zimowej wiślacy w pierwszym meczu zmierzą się na własnym stadionie z Koroną Kielce, Ruch natomiast podejmie przy Cichej zespół z gorszej strony Błoń.

Ruch Chorzów – Wisła Kraków 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Niezgoda 80.

Ruch: Hrdlicka – Konczkowski, Grodzicki, Helik, Kowalczyk – Surma, Urbańczyk – Mazek, Lipski, Ćwielong (Moneta 77) – Niezgoda (Arak 84).

Wisła: Załuska – Bartosz, Uryga, Guzmics, Sadlok – Boguski (Cywka 84), Mączyński, Brlek, Małecki – Paweł Brożek (Popović 88), Ondrasek.

Sędziował: Paweł Gil (Lublin).

Żółte kartki: Surma, Lipski, Kowalczyk – Guzmics.


Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Kmiecik: - Nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy

- Na pewno nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. To Ruch strzelił bramkę i to zwycięską. My mieliśmy sytuacje, ale nic nie strzeliliśmy. To nie był zespół taki, jaki chcieliśmy zobaczyć. Musimy wziąć się w garść i w nowej rundzie musimy zacząć wygrywać na wyjazdach - powiedział po porażce w Chorzowie z Ruchem trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Kmiecik.

Po tej krótkiej wypowiedzi opiekuna "Białej Gwiazdy" ta część konferencji prasowej zakończyła się, gdyż żaden z obecnych dziennikarzy nie miał do szkoleniowca Wisły dodatkowych pytań.

Źródło: wislaportal.pl


Waldemar Fornalik: - Zagraliśmy solidny mecz

- Wszyscy bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Zagraliśmy solidny mecz. Pierwsza połowa to była lekcja szachów, obydwie drużyny podeszły do siebie z respektem. Druga część spotkania była taką, jaką chcielibyśmy częściej oglądać, były sytuacje, zdobyliśmy bramkę - mówił po wygranym spotkaniu z Wisłą trener chorzowskiego Ruchu, Waldemar Fornalik.

- Było widać już w poprzednich dwóch meczach, że wielu zawodników, o których wcześniej mówiłem, że mieli przerwę w treningach, niestabilną formę, czy późno do nas dołączyli, zaczęło funkcjonować tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Myślę, że gdybyśmy byli w takiej dyspozycji jak dzisiaj, wiele spotkań przegranych jedną bramką udało by się przynajmniej zremisować. Jest jeszcze jedna kwestia. Wiele się działo wokół klubu tej jesieni, tego roku. To ma wpływ na postawę drużyny. Niech to nie zabrzmi jak usprawiedliwienie, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że realia są dla nas czasami trudne, robimy wszystko, co możemy, żeby drużyna prezentowała się najlepiej jak potrafi - dodał szkoleniowiec "Niebieskich".

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Alan Uryga: - Zagraliśmy jeden ze słabszych meczów w ostatnim czasie

- Kibice Wisły nie najlepiej zapamiętają nas po tym meczu. Zagraliśmy jeden ze słabszych meczów w ostatnim czasie. Nie chcę porównywać tego do spotkania z Pogonią, ale nawet tam pokazaliśmy trochę więcej jakości w ofensywie i mimo wszystko jakieś sytuacje sobie stwarzaliśmy, potrafiliśmy też przynajmniej momentami utrzymać się przy piłce. A dziś naprawdę ciężko mi cokolwiek powiedzieć - mówił mocno krytycznie o grze naszego zespołu w Chorzowie nasz obrońca, Alan Uryga.

- Od początku graliśmy bojaźliwie. To był jeden z naszych schematów i pomysłów na rozegranie tego spotkania, ale nawet jeśli drużyna gra cofnięta, to potrzebujemy agresywnego ataku na piłkę - czy to w środku pola, czy tym bardziej bliżej naszej bramki. Nawet więc jeśli był to nasz plan, to na pewno nie wykonaliśmy go tak, jak powinniśmy. Zawsze gra nam się z Ruchem ciężko. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale dwa mecze z Ruchem w tym sezonie przegraliśmy, a był ostatni w tabeli. Nie jest to dla nas wygodny rywal - przyznał ponadto wiślak.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Niestety to nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu

- Wszyscy mieli dziś na boisku takie same warunki i jak widać Ruch lepiej sobie z tym poradził. Niestety to nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Stworzyliśmy sobie bardzo mało sytuacji, nie wiem czy mieliśmy jeden-dwa celne strzały, więc ciężko o zwycięstwo - mówił po porażce w Chorzowie Maciej Sadlok.

Wisła w Chorzowie znów z konieczności zagrała ze zmienioną defensywą, bo w porównaniu do poprzednich spotkań zabrakło Bobana Jovicia i Arkadiusza Głowackiego.

- Wiadomo, że czym jest mniej zmian w obronie, tym jest lepiej, ale tak się składa, że dotykają nas też różne problemy. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, bo mamy na tyle liczną kadrę, że kto by nie wskoczył, powinien zająć miejsce, więc nie ma się co usprawiedliwiać, ale to na pewno nigdy nie pomaga - dodał wiślak.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Mogę tylko przeprosić drużynę i trenerów za swoją grę

⁃ Szkoda tego meczu, nie zagraliśmy tak jak mieliśmy. Graliśmy z ostatnią drużyną w tabeli, chcieliśmy tu przyjechać i wygrać, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że to Ruch był dziś lepszym zespołem. Stwarzał sobie więcej sytuacje i gdyby nie nasz bramkarz, to skończyłoby się 0-5. A tak, to przegrywamy 0-1. Ja mogę tylko przeprosić drużynę i trenerów za swoją grę, bo nie tak sobie wyobrażałem ten ostatni mecz - mówił krytycznie o swojej i nie tylko postawie w potyczce z Ruchem Patryk Małecki.

- W tym roku były wzloty i upadki, szkoda że zakończyliśmy go porażką. Ja wychodzę z założenia, że nie ma co się poddawać. Teraz jest czas na odpoczynek, który jest nam potrzebny. Od stycznia ruszamy pełną parą i w każdym meczu będziemy walczyli, nie tak jak dzisiaj, o zwycięstwo - deklaruje jednak wiślak.

⁃ Ja mogę się wypowiadać tylko za siebie. Nie czułem się tak, jakbym chciał. Zdrowotnie też nie było najlepiej, ale tu nie ma co narzekać. Zagrałem pełne 90 minut, czyli byłem zdrowy, ale nie pomogłem w niczym drużynie. Szkoda, bo chciałem zagrać jak najlepiej w tym ostatnim meczu i zakończyć udanie ten owocny rok po powrocie do Wisły. Trudno, zdarzają się takie mecze, trzeba wyciągnąć wnioski. Mam nadzieję, że trener Sobolewski i Kmiecik zostaną z nami i razem będziemy walczyli o punkty, a przede wszystkim razem będziemy w tej górnej "ósemce". Trenerzy dobrze się uzupełniają. Radek grał w piłkę, wie kiedy i jak się zachować. Przekazuje nam swoją wiedzę. Mam nadzieję, że zostanie z nami jak najdłużej - zakończył Małecki.

Źródło: wislaportal.pl


Richárd Guzmics: - Czuję się tutaj dobrze

⁃ Myślę, że jest to dobry moment, żeby zrobić kolejny krok w karierze. Nie jest to jednak tak, że chcę z Wisły uciekać. Czuję się tutaj dobrze, jeżeli jednak będzie jakaś dobra oferta, to będziemy o tym myśleć. Jeżeli będzie to też dobra oferta dla Wisły, to czemu nie - powiedział po ostatnim spotkaniu w 2016 roku, a kto wie, czy nie ostatnim w wiślackich barwach, Richárd Guzmics.

⁃ Może być też tak, że zostanę w Wiśle. Teraz jednak nie chcę o tym myśleć, bo mam jeszcze ważny kontrakt do czerwca. Nie było żadnych rozmów, teraz jednak skończyliśmy rundę i chcemy odpocząć. Ja też bo był to dla mnie długi rok - dodał Węgier.

⁃ Przed dzisiejszym meczem mieliśmy takie założenia, że chcieliśmy zagrać tak jak w meczu z Lechią. Wszyscy dali z siebie 100% i wygraliśmy wtedy 3-0. Było to bardzo dobre spotkanie. Chcieliśmy tak grać, wiedzieliśmy że Ruch będzie chciał wykorzystać nasze błędy i stałe fragmenty gry. Niestety tym razem nie udało nam się wygrać - zakończył Guzmics.

Źródło: wislaportal.pl


Zdeněk Ondrášek: - Będzie moją wielką przyjemnością grać dalej dla Wisły

⁃ Był to bardzo niedobry mecz w naszym wykonaniu, nie graliśmy tak jak chcieliśmy. Ostatnie sześć miesięcy było najtrudniejsze w moim życiu, ale muszę z tym walczyć. Byłem przygotowany i gotowy do gry w tym spotkaniu. Nie jestem natomiast szczęśliwy i dlatego nie strzelam bramek. Nie zdobywamy punktów. Gdybym miał podsumować te pół roku to użyłbym jednego słowa - "niedobre" - mówił po ostatnim spotkaniu 2016 roku napastnik Wisły, Zdeněk Ondrášek.

⁃ Nigdy nie mówiłem, że potrzebuję zmiany w mojej karierze, mówiłem tylko że potrzebuję zmiany, ale w moim życiu prywatnym - zdradził ponadto Czech.

- Nie powiedziałem, że planuję odejść z Wisły. Jeżeli klub chce żebym został, to będzie moją wielką przyjemnością grać dalej dla Wisły. Muszę natomiast zmienić małe rzeczy w moim życiu. Małe rzeczy czasami potrafią w kluczowym stopniu wpłynąć na życie człowieka. Tak więc jak powiedziałem - planuję zmienić niektóre rzeczy w moim życiu, ale nigdy nie powiedziałem, że chcę odejść. To nie jest mój plan - zakończył Ondrášek.

Źródło: wislaportal.pl

Łukasz Załuska: - Mogę tylko żałować, że dla mnie ta runda się kończy

⁃ Trener Sobolewski wymagał od nas tego, żebyśmy grali jak najwięcej piłką, żebyśmy nie tracili jej szybko. Miał rację i nie wiem co się stało w drugiej połowie, bo graliśmy bardzo słabo i Ruch nas totalnie zdominował - mówił po porażce Wisły w Chorzowie 0-1 nasz bramkarz, Łukasz Załuska.

⁃ W drugiej części spotkania wyglądało to dziś źle. W drugiej połowie w derbach też nie stworzyliśmy sobie zbyt dużo okazji oprócz tej Arka Głowackiego po stałym fragmencie gry. Ten element musimy poprawić - uważa bramkarz Wisły.

⁃ Szczerze mówiąc wolałbym nie obronić tu żadnej piłki i wygrać 1-0, albo przynajmniej zremisować. Jeżeli chodzi o mnie to czuję się pewnie. Mogę tylko żałować, że dla mnie ta runda się kończy. Jeśli chcemy spokojnie awansować do pierwszej "ósemki", to trzeba wygrywać również na wyjazdach. Fajnie, że przed naszymi kibicami gramy ofensywnie i wygrywamy, ale też trzeba to przełożyć na punkty w meczach wyjazdowych - zakończył Załuska.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Bartosz: Szkoda tego meczu

Data publikacji: 17-12-2016 09:00


Białą Gwiazda przegrała w Chorzowie z miejscowym Ruchem 0:1. Dla Wiślaków było to ostatnie spotkanie w tym roku, który z wielu względów był bardzo trudny. Na Górny Śląsk nasi piłkarze przyjechali po trzy punkty, ale nie sprostali oczekiwaniom i to gospodarze zasłużenie wygrali. Po meczu Jakub Bartosz starał się wyjaśnić przyczyny porażki.

„Myślę, że na wyniku zaważyło przede wszystkim to, że zagraliśmy zbyt zachowawczo. Trochę zabrakło nam pomysłu na grę w ofensywie i za bardzo się cofnęliśmy, pozwalając Ruchowi na zbyt dużo” - podsumował Kuba.

„Zawsze gramy o zwycięstwo i tutaj też chcieliśmy zgarnąć komplet punktów. Najważniejsze było dla nas, aby zakończyć ten rok pozytywnym akcentem i z czystym sumieniem udać się na przerwę świąteczną. Bardzo nam przykro, że to się nie udało”.

Najważniejsze zdrowie

Kuba zagrał w pierwszej jedenastce po raz pierwszy od meczu z Pogonią w Szczecinie. Tym razem nasz młody obrońca spisał się zdecydowanie lepiej niż prawie miesiąc temu, ale znowu nie udało się wygrać. „Jeśli chodzi o moją grę to muszę to przeanalizować z trenerem i wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć. W przekroju całego roku wiem, że największe braki mam w defensywie i nad tym chcę cały czas pracować, by po prostu być lepszym piłkarzem” - twierdzi Bartosz.

Przed Wisłą teraz czas na odpoczynek i święta, które spędzą w gronie rodzinnym. Czego można życzyć Kubie na nowy rok? „Odpoczynek przyda się każdemu. Ja może nie spędziłem w tym roku zbyt wiele czasu na boisku, ale chwila oddechu zawsze sprzyja w dalszej pracy. A czego można mi życzyć? Chyba najbardziej zdrowia, bo jeśli ono będzie mi dopisywać to reszta zależy już tylko ode mnie” - zakończył młody zawodnik Wisły.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Brożek: Tak Wisła grać nie może!

Data publikacji: 17-12-2016 12:00


Paweł Brożek bardzo krytycznie ocenił spotkanie z Ruchem Chorzów. Napastnik Wisły mówi, że Biała Gwiazda była dużo słabsza od rywali i przegrała ten mecz zasłużenie. Jednocześnie obiecuje poprawę i zapewnia, że w nowym roku cały zespół ostro weźmie się do roboty, aby zapracować na awans do górnej ósemki.

Brożek był rozczarowany postawą całej ekipy i z rozbrajającą szczerością wskazywał przyczyny porażki. „Na pewno wpływ na naszą grę miały pewne ubytki kadrowe. Zagraliśmy trochę innym ustawieniem, ale tak szczerze - nie zrobiliśmy nic, także w ofensywie, żeby zapobiec stracie bramki. Dlatego uważam, że zasłużenie przegraliśmy to spotkanie. Trudno powiedzieć, co przesądziło o tak słabej formie Wisły. Tak naprawdę wszystko szwankowało: doskok, odbiór i obrona przed stałymi fragmentami, które Ruch miał niezłe. Wszystkie te elementy złożyły się na tę porażkę” - uważa snajper krakowskiego zespołu.

Runda niczym rollercoaster

Teraz wszystkich zawodników czekają Święta i zasłużony urlop. Brożek sądzi, iż jest to dobry czas na podsumowanie i pewne refleksje. „Trzeba wszystko przeanalizować, popatrzeć na to spokojnie i optymalnie przygotować się do rundy wiosennej, bo tak Wisła nie może grać. Cała runda była takim rollecoasterem, na który wsiedliśmy, a na końcu się wywróciliśmy. Po tym katastrofalnym początku myślę, że i tak nie jest najgorzej. Natomiast tę drużynę stać na wiele, wiele więcej”.

Zawodnik zastanawia się też nad oceną własnej formy - dalekiej od standardów, do których przyzwyczaił wszystkich fanów. „Nie jestem zadowolony ze swojej dyspozycji w tej rundzie. Najpierw była kontuzja, potem mozolny powrót, później bywało różnie. Na pewno będę analizował co było nie tak, co muszę poprawić. Mogę obiecać, że po przerwie będzie lepiej” - deklaruje wiślacki napastnik.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 20. kolejki LOTTO Ekstraklasy

W ostatniej kolejce w 2016 roku zadyszkę złapały obydwa liderujące dotychczas zespoły. Najpierw przegrała bowiem Lechia, a w jej ślady poszła też Jagiellonia i z tych wpadek cieszyć może się głównie Legia, która zmniejszyła dystans do tego duetu do zaledwie czterech punktów. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepszym zespołem Ekstraklasy jesienią jest "Jaga", co może być dla wielu małą niespodzianką. Taką, ale mocno niemiłą, sprawili nam piłkarze "Białej Gwiazdy", którzy zasłużenie przegrali w Chorzowie z Ruchem i zimę spędzą poza czołową "ósemką" ligi.


Piątek, 16 grudnia:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 Patrik Mišák (3.)
2-0 Samuel Štefánik (55.)

Udanie rundę jesienną kończy niedoceniana ekipa z Niecieczy, która zrewanżowała się "Portowcom" za sierpniową klęskę 0-5. I choć nie wygrywa aż tak efektownie, to 33 punkty, jakie ma po dwudziestu spotkaniach zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza - ma swoją wymowę. Pogoń po słabszym finiszu zachowuje wprawdzie miejsce w "ósemce", ale apetyty w Szczecinie na pewno były większe.


Ruch Chorzów 1-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Jarosław Niezgoda (80.)

Fatalnie zagrała w ostatnim meczu roku ekipa "Białej Gwiazdy", która w dwóch ostatnich spotkaniach roku wydaje się wystąpiła już bez należytej fizycznej mocy. Tak było przed tygodniem w derbach i tak też było w Chorzowie. Ruch mimo problemów organizacyjnych pokazał się z niezłej strony i choć dobrze bronił Łukasz Załuska, to ostatecznie chorzowianie wykorzystali jeden z licznych błędów wiślackiej defensywy.


Sobota, 17 grudnia:

Korona Kielce 2-0 Lechia Gdańsk

1-0 Jacek Kiełb (61.)
2-0 Jacek Kiełb (90.)

W naszej lidze są mecze, w których umiejętności stricte piłkarskie potrafią zejść na dalszy plan. Cóż bowiem z tego, że "na papierze" zdecydowanie lepiej wygląda Lechia, skoro na boisku "na tyłkach" jeździła Korona. Ta wykorzystała zresztą dwa fatalne błędy defensywy zespołu z Gdańska i dzięki temu wypunktowała faworyta. I bez wątpienia kielczanie zasłużyli za ten występ na pochwały.


Jagiellonia Białystok 1-2 Wisła Płock

0-1 Piotr Wlazło (49.)
1-1 Fedor Černych (58.)
1-2 Kamil Sylwestrzak (90.)

Nie wiemy co po meczu powiedział Przemysławowi Frankowskiemu trener Michał Probierz, ale to, że "Jaga" z "Nafciarzami" przegrała to duża zasługa właśnie tego zawodnika. Katastrofalnie "odpuścił" bowiem Kamila Sylwestrzaka, a ten ładnie przymierzył i beniaminek po raz drugi w tym sezonie ograł lidera.


Cracovia 1-1 Lech Poznań

1-0 Marcin Budziński (44.)
1-1 Lasse Nielsen (77.)

Po pierwszej połowie wręcz powinien prowadzić Lech, ale poznaniacy nie wykorzystali co najmniej dwóch idealnych okazji do zdobycia bramek. Ukarał ich za to Marcin Budziński, który kapitalnie huknął z dystansu i "Pasy" wyszły na prowadzenie. Tego jednak nie utrzymały, bo w końcówce Lech wyrównał po stałym fragmencie gry i w "meczu przyjaźni" ostatecznie padł remis.


Niedziela, 18 grudnia:

Śląsk Wrocław 0-2 Arka Gdynia

0-1 Rafał Siemaszko (57.)
0-2 Michał Marcjanik (60.)

Smutno bo dwoma zdecydowanymi porażkami kończy 2016 rok zespół wrocławskiego Śląska. Po 0-3 przed tygodniem w Gdańsku, teraz to 0-2 u siebie z Arką boli nawet zapewne jeszcze bardziej. Zwłaszcza, że piłkarze Mariusza Rumaka przegrywają z beniaminkiem zasłużenie. Do tego po dwóch mocno niepewnych interwencjach wracającego do bramki Mariusza Pawełka. Arka to co mogła - wykorzystała i to ona "przezimuje" w "ósemce".


Legia Warszawa 5-0 Górnik Łęczna

1-0 Nemanja Nikolić (5.)
2-0 Miroslav Radović (20.)
3-0 Nemanja Nikolić (58.)
4-0 Nemanja Nikolić (76.)
5-0 Kasper Hämäläinen (90.)

Spotkanie Legii z Górnikiem Łęczna można śmiało określić jako benefis Nemanji Nikolicia, który zimą żegna się ze stołecznym klubem i pożegnanie to ma ze wszech miar udane. Strzelił bowiem hat-tricka i fani zespołu z Warszawy będą pamiętać tego Serba z węgierskim paszportem z ogromnym sentymentem. Tego Legia nie miała oczywiście dla swojego byłego kiedyś trenera, Franciszka Smudy, który przejął zespół z Łęcznej w trudnym momencie i w takim też będzie ten zespół całą zimę, bo samodzielnie świeci "czerwoną latarnią".


Poniedziałek, 19 grudnia:

Zagłębie Lubin 2-1 Piast Gliwice

0-1 Maciej Jankowski (23.)
1-1 Arkadiusz Woźniak (44.)
2-1 Arkadiusz Woźniak (56.)

Bardzo ważną wygraną odniosła drużyna lubińskiego Zagłębia, która pokonała "Piastunki" i gromadząc na koniec rundy 31 punktów - niejako rozdziela tabelę na dwie grupy. Czołowa szóstka, do której zaliczają się lubinianie, ma pięciopunktową przewagę nad resztą stawki i można postawić tezę, że nie będzie łatwo komukolwiek te drużyny dogonić. A gdyby tak właśnie było - w walce o "ósemkę" na wiosnę zbyt wiele wolnych miejsc nie będzie, co zapowiada bez wątpienia pasjonującą walkę.

Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:https://pl-pl.facebook.com/Wislakalinowe/


Galeria sportowa

Galeria: