2017.02.18 Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2017.02.18, Ekstraklasa, 22. kolejka, Wrocław, Stadion miejski, 18:00, sobota, 3°C
Śląsk Wrocław 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 9.667
sędzia: Paweł Gil z Lublina.
Bramki
Joan Román 76' 1:0
Śląsk Wrocław
Mariusz Pawełek
Kamil Dankowski
Piotr Celeban
Adam Kokoszka
Mariusz Pawelec
Sito Riera grafika:zmiana.PNG (66' Joan Román)
Aleksandar Kovačević
Łukasz Madej
Ryota Morioka
grafika:zk.jpg Róbert Pich
Kamil Biliński grafika:zmiana.PNG (80' Alvarinho)

Trener: Jan Urban
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg
Iván González
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (73' Semir Štilić)
Pol Llonch
Krzysztof Mączyński
Petar Brlek grafika:zmiana.PNG (62' Hugo Vidémont)
Patryk Małecki grafika:zk.jpg
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (81' Zdeněk Ondrášek)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Jakub Bartkowski, Alan Uryga, Matija Špičić
Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Posiadanie (w %): 47-53 (48-52)
Strzały: 12-13 (5-5)
Strzały celne: 3-5 (0-2)
Strzały niecelne: 6-7 (3-3)
Strzały zablokowane: 3-1 (2-0)
Rzuty rożne: 4-15 (1-5)
Faule: 14-14 (8-6)
Spalone: 2-0 (0-0)
Żółte kartki: 1-2 (0-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Wyjazdy, klątwy i hiszpańskie szkoły futbolu

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Wiślacy na myśl o drużynie Śląska Wrocław długo robili kwaśne miny. Nic dziwnego, bo przecież jesienne lanie 1:5 musiało pozostawić ślad w psychice piłkarzy Białej Gwiazdy. Ale to będzie zupełnie inny pojedynek - z nowymi trenerami i ciekawymi wzmocnieniami w szeregach obu drużyn. To chyba dobry czas, żeby pokazać, że wyjazdy nie są niczym strasznym!

Co ciekawe, bilans bezpośrednich spotkań dużo lepszy ma Śląsk. W Ekstraklasie wygrywał 27 razy, podczas gdy krakowianie 24-krotnie sięgali po trzy punkty - 14 razy padał remis. Ale już więcej bramek w tych pojedynkach zdobyła ekipa z Reymonta, a nie ta z Wrocławia, co tylko dowodzi, że potyczki obu drużyn od zawsze były niezwykle wyrównane.

Wyjątki od tej reguły oczywiście się zdarzały. Dobrym przykładem może być choćby pierwsze starcie obu zespołów, które odbyło się 55 lat temu. Wiślacy podczas powrotu ze zgrupowania w Jeleniej Górze postanowili zatrzymać się we Wrocławiu. Dzięki temu 1 marca 1961 roku udało się rozegrać towarzyskie spotkanie, które piłkarze z Krakowa wygrali 6:0. Natomiast najbardziej przykry przypadek przytrafił się pod koniec sierpnia ubiegłego roku, kiedy to Biała Gwiazda przegrała aż 1:5 z podopiecznymi Mariusza Rumaka.

Hiszpańskie porządki

Od tego czasu w obu klubach zmieniło się sporo. Przede wszystkim doszło do zmian na stanowisku trenerów. Przyszli fachowcy z zupełnie innym spojrzeniem na futbol, którzy raczej są przedstawicielami iberyjskiej myśli szkoleniowej. W obu ekipach grają też Hiszpanie, więc zapowiada się iście hiszpańska potyczka. Kiko Ramirez oznajmił, że zna Jana Urbana jeszcze z czasów, gdy ten występował Osasunie Pampelunie, ale warto pamiętać, że przeszłość nie będzie odgrywać w tym spotkaniu żadnej roli. No, może poza doświadczeniem, które przemawia bardziej na korzyść Polaka. Trener Wisły zaliczył jednak debiut, o jakim chyba każdy menedżer marzy - z zerem po stronie strat i dwójką z przodu. Zebranie wprawy to więc tylko kwestia czasu.

Zaprawieni w bojach

Zresztą mają ją podopieczni Ramireza, którzy wielokrotnie dowodzili, że Śląsk wcale nie jest taki straszny jak go malują. Paweł Brożek wciąż ma szansę przegonić Kazimierza Kmiecika w klasyfikacji strzelców przeciwko wrocławianom. Rafał Boguski, czy Patryk Małecki pamiętają z kolei ostatnie zwycięstwo Wisły na Dolnym Śląsku. To bowiem wcale nie taka łatwa sztuka. W ostatnich dziesięciu latach ekipa z R22 jedynie dwukrotnie zwyciężała na tym terenie. Ostatni raz w 2011 roku. Dość dawno!

U siebie grają słabo

Czas więc przełamać tę klątwę, a także pokazać, że w delegacjach krakowianie też potrafią zagrać o pełną pulę. W tym sezonie zbieranie oczek poza domem idzie bardzo ciężko. Niech więc będzie tak jak w zeszłym rozdaniu Ekstraklasy, kiedy to Wisła po świetnych zawodach wygrała 4:2. Jeżeli będzie jednak jeszcze wyższy wynik to oczywiście także nikt nie będzie kręcił nosem… Poza tym trzeba wykorzystać fakt, iż sobotni rywale też mają swoje problemy, zwłaszcza na własnym obiekcie. W tej edycji rozgrywek tylko jeden mecz padł ich łupem!

Nie zagrają: Wisła Kraków: Denis Popović, Mateusz Zachara, Rafał Pietrzak Śląsk Wrocław: -

Michał Hardek
Źródło: wisla.krakow.pl


Poprawić wyjazdowy bilans! Wisła gra we Wrocławiu

Po zwycięskiej inauguracji rundy wiosennej przed tygodniem, piłkarzy krakowskiej Wisły czeka próba numer dwa, w której przyjdzie nam się zmierzyć we Wrocławiu z tamtejszym Śląskiem. Gra w bieżącym sezonie poza Reymonta to nie jest niestety atut wiślaków, bo Ci są aktualnie najgorzej punktującą drużyną ligi, jeśli chodzi oczywiście o tabelę wyjazdową. Jedno zwycięstwo, dwa remisy i siedem porażek to bilans, który nie jest powodem do dumy. Najwyższy więc czas, aby zacząć go poprawiać.

Okazja do tego nie jest jednak najlepsza, bo w przeszłości z Wrocławia Wisła nie przywoziła zbyt często kompletu punktów. Dość powiedzieć, ale ostatni raz udało się to nam w listopadzie 2011 roku! Jeśli zaś przypomnimy nasz mecz ze Śląskiem z rundy jesiennej bieżących rozgrywek, w którym przegraliśmy aż 1-5 - mogło by nam wyjść raczej mało optymistyczne przesłanie... Tyle tylko, że "Biała Gwiazda" po zimowym "zaciągu" jest już zdecydowanie innym zespołem. Przede wszystkim od strony mentalnej, w czym - nie ma się co oszukiwać - wielka zasługa klubowych włodarzy. Transfery wzmacniają rywalizację, a brak zaległości finansowych bez wątpienia buduje poczucie bezpieczeństwa i atmosferę w szatni. Tym bardziej po tym, gdy wygrywa się kolejne spotkanie. Z tego też powodu z większym optymizmem można patrzeć na czekające nas zawody. Wspomniana zaś większa konkurencja o miejsce w drużynie sprawia, że nawet wtedy gdy z powodu kontuzji do Wrocławia nie mogli pojechać Denis Popovič oraz Mateusz Zachara - ich miejsce będzie miał kto zająć. Zwłaszcza, że w meczowej kadrze znajdzie się być może nieobecny ostatnio, a mocno chwalony przez trenerów, Petar Brlek.

Na pewno mimo naszego powiewu optymizmu, we Wrocławiu nie czeka nas bynajmniej łatwe zadanie. Przed nami potyczka z podrażnionym ostatnim niepowodzeniem zespołem, który będzie mocno zdeterminowany do tego, aby swoją sytuację poprawić. Śląsk w 90 minucie swojego meczu przed tygodniem w Płocku miał bowiem pełne prawo wierzyć, że przed rywalizacją z "Białą Gwiazdą" tracić będzie do nas zaledwie trzy punkty. Tyle tylko, że w doliczonym czasie gry stracił bramkę, zremisował 1-1, i różnica między aktualnie 13. Śląskiem, a 8. Wisłą wynosi punktów pięć. Dla wrocławian sytuacja jest więc dość klarowna - jeśli wciąż marzyć chcą o "ósemce", a marzenia te mają być realne, mecz z Wisłą muszą wygrać. Oczywiście do końca sezonu zostanie po tej kolejce jeszcze aż osiem spotkań, ale pamietać trzeba, że kandydatów do miejsca w lepszej części tabeli jest zbyt wielu, a miejsc za mało, aby pozwolić sobie na kolejną stratę punktów. Zresztą właśnie z myślą o lepszej grze zimą zmieniono w Śląsku trenera, którym aktualnie jest Jan Urban. We Wrocławiu sięgnięto też po sprawdzone posiłki w osobie Róbeta Picha, który nie poradził sobie w 2. Bundeslidze, ale już w Ekstraklasie o sobie przypomniał, bo to właśnie Słowak zdobył przed tygodniem dla Śląska bramkę. Drugim wzmocnieniem wrocławskiego zespołu jest wypożyczony z Lechii Serb Aleksandar Kovačević, ale Urban liczy przede wszystkim na to, że przed końcem okienka transferowego uda się pozyskać jeszcze napastnika. Śląsk obok Górnika Łęczna jest bowiem najgorzej strzelającym zespołem ligi, zdobył dotychczas tylko 21 bramek. Tego wzmocnienia przed meczem z "Białą Gwiazdą" jeszcze jednak nie będzie, wypada nam więc liczyć, że swojego dorobku wrocławianom nie uda się poprawić.

My oczywiście mocno zachęcamy Was do trzymania kciuków za wiślaków, którzy mają przede wszystkim ogromna szansę, aby umocnić się w "ósemce" i oby tak właśnie było!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Podtrzymać dobrą formę we Wrocławiu. Śląsk vs Wisła

Wrocław wyjątkowo dla Wisły nieprzychylny, jednak Śląsk w tym sezonie nie potrafi wygrywać przed własną publicznością. Ktoś się przełamie?

Dwóch nowych trenerów w bezpośrednim pojedynku

W sobotnie popołudnie we Wrocławiu do walki o ligowe punkty przystąpią dwie ekipy, które zyskały ostatnio nowych sterników. Wisła Kiko Ramireza, będącego bezpośrednim zastępcą Radka Sobolewskiego i Śląsk Jana Urbana, który zmienił na tym stanowisku Mariusza Rumaka. Oba zespoły powoli przyswajają filozofię swoich nowych szkoleniowców, co zaczyna przekładać się na postawę boiskową. Gospodarze jutrzejszego starcia zgromadzili do tej pory na swoim koncie 21 punktów, dzięki czemu zajmują 13. miejsce w Ekstraklasie. BG po ubiegłotygodniowym triumfie wskoczyła do górnej połówki, zajmuje 8. lokatę, z dorobkiem 28 pkt.

Forma

Wrocławianie w poprzedni weekend, na inaugurację roku 2017 zremisowali 1:1 w Płocku, tracąc bramkę i 2 punkty w ostatniej akcji meczu. Wcześniej w trakcie przerwy zimowej rozegrali turniej halowy Amber Cup, w którym zajęli 2. Miejsce, wygrywając ze Stomilem Olsztyn, Fabryką Futbolu i Chojniczanką, przegrywając jedynie z Lechią w finale, po karnych. Sparingi już na pełnowymiarowym boisku, w Side, w Turcji to kolejno: wygrana 2:0 z Łokomotivem Gorna Orjachowica ( 12. m. w bułgarskiej ekstraklasie) i 3:0 z Saburtą Tibilisi (10.m.w gruzińskiej ekstraklasie), a także zremisowany mecz 1:1 z SV Waldhof (IV poziom rozgrywkowy w Niemczech). Już po powrocie do kraju WKS wygrał ostatnie kontrolne spotkanie 1:0 z GKS-em Katowice.

Równie dobrze wiedzie się Wiśle. W poprzedniej kolejce 2:0, po bramkach Małeckiego i Brożka, pokonaliśmy Koronę. Wcześniej m.in. wygraliśmy 3 ostatnie sparingi.

Kto zagra, a kto nie?

Zespół Śląska, oprócz nowego trenera, zasiliło zimą dwóch ważnych zawodników. Aleksandar Kovacevic został wypożyczony z Lechii, natomiast Robert Pich powrócił definitywnie (jesienią był wypożyczony) do Wrocławia, po nieudanej przygodzie w Kaiserslautern. Słowak znajduje się w niezłej formie strzeleckiej. Wprawdzie w rundzie jesiennej nie trafił do siatki rywali, jednak w tym roku ma już na swoim koncie dwie bramki, jedną w sparingu, drugą w meczu z Wisłą Płock, dającą 1 punkt. Ekipę z Dolnego Śląska reprezentują także byli zawodnicy BG Mariusz Pawełek, Ostoja Stjepanovic i Adam Kokoszka. Z kolei najskuteczniejszym graczem Śląska jest Japończyk Riota Morioka, który zdobył 4 bramki, czyli równo połowę dorobku najlepszego strzelca Wisły, Rafała Boguskiego. Trener Urban najprawdopodobniej nie będzie mógł skorzystać z usług Augusto. W barwach naszych rywali nie zobaczymy także zawodników, którzy ostatnio opuścili Polskę, Goncalves przeniósł się do portugalskiego Nacionalu, natomiast Mervo zakończył wypożyczenie i wrócił do szwajcarskiego Sionu.

Urazów nabawili się ostatnio Dennis Popović i Mateusz Zachara i nie będą oni do dyspozycji trenera Ramireza jutro. Do zdrowia wraca za to Petar Brlek, jest on brany pod uwagę przy ustalaniu kadry, lecz nie ma pewności, że da radę wystąpić, gdyż cały czas czuje ból w nodze. Nie da się ukryć, że Chorwat byłby doskonałym zastępcą Słoweńca, wobec problemów w środku pola w meczu z Koroną. Wydaje się, że szanse od pierwszej minuty w związku kłopotami bałkańskich zawodników otrzyma Pol Llonch. Z kolei w miejsce kontuzjowanego napastnika zagrać powinien Paweł Brożek, będący w naprawdę niezłej formie. Nie wiadomo czy u jego boku zobaczymy za to Zdenka Ondraszka, którego trener może poświęcić w zamian za wzmocnienie środka pola. Nie ma za szans na występ dwóch Kolumbijczyków, którzy zasilili szeregi BG w tym tygodniu.

Bardzo niewygodny rywal

Śląsk jest jednym z niewielu zespołów Ekstraklasie, które mogą się pochwalić większą ilością wygranych w starciach z BG na poziomie ligowym. Wrocławianie na 67 takich spotkań zwyciężyli 28 razy, 25-krotnie górą wychodziła Wisła, a 14 razy padał remis. Stosunek bramkowy natomiast przemawia na naszą korzyść, a wynosi 74-70. Ostatnio w meczach ze Śląskiem idzie nam nienajlepiej. Wystarczy popatrzeć na pierwsze spotkanie w tym sezonie, w którym zebraliśmy srogie lanie, przegrywając aż 1:5. Wrocław to także wyjątkowo nieprzychylne nam miasto. Od powrotu Śląska do Ekstraklasy w 2007r. przegraliśmy tam 5 na 8 meczów. Od czterech spotkań nie potrafimy tam zdobyć bramki (ostatnia w 2013r.)

Doświadczony sędzia

Arbitrem jutrzejszego meczu będzie pan Paweł Gil. Lublinianin poprowadził w tym sezonie 19 meczów, w których pokazał 86 żółtych kartek, 4 czerwone i podyktował 10 karnych. 40 latek sędziował wygrany mecz na inaugurację sezonu z Pogonią, bezbramkowe starcie z Legią i przegrany na zakończenie roku mecz w Chorzowie. Z kolei Wrocławianie spotykali się z Gilem przy okazji wygranego spotkania w Kielcach i zremisowanego u siebie z Pogonią. Arbiter ten miał szansę w przeszłości poprowadzić dwa bezpośrednie pojedynki między jutrzejszymi rywalami, najpierw w 2011 roku wygrał Śląsk, 2:0, rok później górą była Wisła, po zwycięstwie 1:0, mimo rzutu karnego dla przeciwnika.

Śląsk beznadziejny u siebie, Wisła na wyjeździe

Wiele mogłoby wskazywać na to, że jutrzejszy mecz zakończy się podziałem punktów. W końcu naprzeciwko siebie stanie drużyna, która wygrała 1 mecz przed własną publicznością – Śląsk i Wisła, której zaledwie raz udało się zwyciężyć na wyjeździe. Ponadto Wrocławianie od 6 ligowych gier nie potrafili zdobyć trzech punktów. Trener Ramirez zapewnia jednak, że do Wrocławia jedzie tylko i wyłącznie po zwycięstwo, gdyż chce wygrywać wszędzie i z każdym. Trzeba przyznać, że bardzo podoba nam się taka postawa i trzymamy kciuki, aby założony plan udało się spełnić. Początek meczu o 18.


NORF
Źródło: wislalive.pl


O drugie zwycięstwo: Śląsk – Wisła

W sobotę czeka nad drugie tegoroczne ligowe spotkanie. Tym razem wiślacy zaprezentują się na wyjeździe. Podopiecznym Kiko Ramireza przyjdzie zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław.

OSTATNIE WYNIKI

Piłkarze obu zespołów po pierwszej tegorocznej kolejce byli w odmiennych nastrojach. Dowodzona przez Kiko Ramireza Wisła rywalizację rozpoczęła od zwycięstwa 2:0 z Koroną Kielce przed własną publicznością. Tym samym kibice „Białej Gwiazdy” mogli odetchnąć nieco z ulgą. Teraz wiślacy jadą do Wrocławia z nadzieją na kolejny komplet punktów i przełamanie złej wyjazdowej serii.

W tym sezonie Wiśle zupełnie nie wiedzie się w meczach wyjazdowych. Z dziesięciu dotychczas rozegranych meczów na boiskach rywali „Biała Gwiazda” wygrała zaledwie jedno (1 października 3:2 z Wisłą Płock). Od tamtej pory zanotowała dwa remisy i dwie porażki. Wyjazdowych przegranych ma na swoim koncie aż siedem.

Śląsk przed tygodniem również był bardzo blisko zdobycia trzech punktów. Podopieczni Jana Urbana prowadzili bowiem 1:0 w Płock z miejscową Wisłą po trafieniu Alvarinho, by zwycięstwo stracić w czwartej minucie doliczonego czasu gry, gdy do wyrównania doprowadził Kante.

HISTORIA

W ostatnim czasie zdecydowanie lepiej w konfrontacjach obu zespołów radził sobie Śląsk. Piłkarze i kibice Wisły z pewnością nie chcą pamiętać o pierwszym pojedynku obu jedenastek w tym sezonie. Wówczas wrocławianie na Reymonta wygrali aż 5:1. Teraz „Biała Gwiazda” z pewnością będzie chciała się zrewanżować.

Nie będzie o to jednak łatwo, bowiem ostatnie zwycięstwo we Wrocławiu Wisła odniosła w listopadzie 2011 roku.

SYTUACJA KADROWA

W obu zespołach możemy spodziewać się zmian w wyjściowej jedenastce w porównaniu do meczów sprzed tygodnia. Trener Wisły Kiko Ramirez na pewno będzie zmuszony do dokonania zmiany w środku pola.

Z powodu kontuzji nie wystąpi bowiem Denis Popović, który przeciwko Koronie Kielce zagrał od pierwszej minuty. Kandydatami do jego zastąpienia są Semir Stilić, Pol Llonch i Petar Brlek, który wraca do kadry meczowej po kontuzji. W składzie Wisły nie zobaczymy także zmagającego się z problemami zdrowotnymi Mateusza Zachary.

W drużynie Śląska na pewno nie zobaczymy kontuzjowanego Augusto. W tygodniu z klubem pożegnał się również Bence Mervo.

Źródło: wislakrakow.com


Przedmeczowe wypowiedzi

Kiko Ramírez: - Musimy wygrywać także na wyjazdach

- Liczymy, że mecz we Wrocławiu będzie punktem zwrotnym dla Wisły Kraków. Jeśli chcemy tworzyć wielką drużynę, to musimy wygrywać także na wyjazdach - mówił na konferencji prasowej, przed meczem ze Śląskiem Wrocław, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

We Wrocławiu Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z dwóch zawodników, którzy przed tygodniem wyszli w wyjściowej jedenastce naszej drużyny. Kłopoty zdrowotne dopadły bowiem Denisa Popoviča oraz Mateusza Zacharę.

- Denis Popovič i Mateusz Zachara są kontuzjowani i nie zagrają w jutrzejszym spotkaniu. Denis ma problemy z kolanem, a Mateusz z przywodzicielem. Nie są to poważne kontuzje, ale też nie chcemy ryzykować - powiedział Ramírez, który do kadry meczowej będzie mógł z kolei powołać nieobecnego ostatnio Petara Brleka.

- Petar Brlek przygotowywał się indywidualnie, pojawia się u niego ból, który jest, ale też on znika. Wykonał bardzo ciężką pracę, w tym trybie treningowym, w którym był, i dzięki temu jest gotowy i będzie brany pod uwagę, jeśli chodzi o grę - mówił Ramírez.

Oczywiście hiszpański trener Wisły nie chciał zdradzać jak - poza wymuszonymi zmianami - zestawi jedenastkę, ale też podobnie jak przed tygodniem przyznał, że nie ma łatwego wyboru.

- To był dla mnie bardzo trudny tydzień, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Cała drużyna pracuje na bardzo wysokim poziomie, włączając w to też naszych młodych zawodników. Nie licząc tych, którzy zagrać nie mogą, to decyzje personalne są trudne - zdradził trener.

- Pamiętam trenera Śląska, Jana Urbana, z czasów gdy grał jako piłkarz w Hiszpanii, dla Osasuny. Był wtedy znanym zawodnikiem. Jako trener jeszcze nie jest może aż tak znany, jak za swoich czasów piłkarskich, ale prowadził już wiele zespołów. Moim zdaniem w grze Śląska już widać poprawę, stąd przed nami wymagający rywal. Jest to drużyna, z którą trzeba się liczyć. Nie chciałbym wyróżniać jakiegoś konkretnego zawodnika Śląska, ale widać, że jako cały zespół grają ofensywnie. Potrafią utrzymywać się przy piłce. Mamy dla tej drużyny duży szacunek i czeka nas trudne wyzwanie - mówił ponadto opiekun Wisły.

Na zakończenie Ramírez został zapytany o najnowsze, jeszcze nieobecne w Krakowie nabytki "Białej Gwiazdy" z Kolumbii, a mianowicie o Évera Valencię i Cristiána Echavarríę.

- Nad tymi transferami pracowaliśmy z Manuelem Junco już od dość dawna. To jest szansa na przyszłość dla Wisły, bo to bardzo wartościowi zawodnicy, którzy mogą stanowić o sile naszej drużyny. Są to perspektywiczni piłkarze - uważa trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Liczymy na trzy punkty

- Pierwszy mecz był bardzo ważny, także z punktu fizycznego. Wygraliśmy, na zero z tyłu, więc cieszy poprawa gry w defensywie. Trener powiedział nam na początku tygodnia, że musimy mieć jeden cel, żebyśmy zdobywali punkty także na wyjeździe. To było w naszej głowie przez cały tydzień i jedziemy do Wrocławia bardzo optymistycznie nastawieni. Liczymy na trzy punkty - powiedział obecny na konferencji prasowej przed meczem ze Śląskiem Wrocław bramkarz krakowskiej Wisły, Łukasz Załuska.

Oczywiście w tej przedmeczowej rozmowie nie mogło zabraknąć... wspomnień z jesieni, kiedy to Wisła bardzo wysoko przegrała ze Śląskiem.

- Chciałbym żeby cały zespół chciał zrewanżować się Śląskowi za tamtą porażkę u siebie, aż 1-5. Tamten mecz był dziwnym meczem. Do bodajże 70 minuty remisowaliśmy, a później Śląskowi wychodziło wszystko. Mam nadzieję, że teraz tam pojedziemy i wygramy. Nie musimy 5-1, wystarczy 1-0 i gdy dopiszemy trzy punkty to wszyscy będą szczęśliwi - mówił Załuska.

- Ja wtedy byłem kontuzjowany i nie grałem, ale widziałem chłopaków i ich zdenerwowanie i taką bezsilność po tamtym meczu. Mam nadzieję, że tak cichej szatni po spotkaniu już nie doświadczę. Jestem zresztą o tym przekonany, bo teraz nasze nastawienie mentalne i siła drużyny jest dużo większa i Śląsk ma się dużo bardziej czego obawiać - zakończył wiślacki bramkarz.

Źródło: wislaportal.pl


O rywalu

Pod lupą - Alvarinho

W ramach 22. kolejki spotkań Wisła Kraków zmierzy się na Stadionie Miejskim we Wrocławiu ze Śląskiem. Przed sobotnim meczem Białej Gwiazdy pod naszą wiślacką lupę wpadł napastnik wrocławskiej drużyny - Alvarinho.

Urodził się 3 września 1990 roku w portugalskim Faro. Przygodę z piłką rozpoczął w lokalnym klubie SC Farense. Stamtąd w lipcu 2010 roku przeniósł się do Pacos Ferreira. Rok później został wypożyczony do CD Fatima, a następnie - również na zasadzie wypożyczenia - został zawodnikiem SC Uniao Torreense. Ostatecznie w lipcu 2012 roku SC Farense zdecydowało się sprzedać go do Castelo Branco. W barwach tej portugalskiej drużyny na przestrzeni dwóch sezonów rozegrał 46 meczów i strzelił 14 bramek.

Debiut przy R22

W lutym 2014 roku zawitał do Polski podpisując kontrakt z Zawiszą Bydgoszcz. Na boiskach Ekstraklasy zadebiutował na stadionie przy Reymonta w meczu 27. kolejki Ekstraklasy. Niebiesko-Czarni pokonali wtedy Białą Gwiazdę 1:0. Alvarinho zagrał w tym spotkaniu 25 minut - w drugiej połowie wszedł na murawę zmieniając Jakuba Wójcickiego.

Pierwszą bramkę w Polsce strzelił 10 kolejek później, również przy R22. W 37. Serii spotkań sezonu 2013/14 Wisła Kraków na własnym stadionie pokonała bydgoską drużynę 2:1. Jedynego gola dla przyjezdnych zdobył w 17. minucie właśnie Alvarinho.

Dla Zawiszy rozegrał 45 spotkań, 10-krotnie trafiał do siatki przeciwników.

Przez Białystok do Wrocławia

19 sierpnia 2015 roku został zawodnikiem Jagielloni Białystok, w której zagrał zaledwie 10 meczów. W lipcu 2016 roku został wypożyczony na cały sezon do Śląska Wrocław, w którym wystepował we wszystkich starciach obecnych rozgrywek Ekstraklasy.

Jedynego gola dla Wojskowych strzelił w derbowym meczu przeciwko Zagłębiu Lubin, wygranym przez Śląsk 2:1. W ciągu całego sezonu zaliczył również 2 asysty.

Z debiutem w Europie

W rozgrywkach Pucharu Polski zagrał w sumie w 8 meczach w barwach trzech różnych drużyn. Strzelił 2 gole, raz został ukarany przez sędziego żółtym kartonikiem.

W sezonie 2014/15 rozegrał 90 minut w meczu Zawiszy Bydgoszcz z Zulte Waregem. Był to jego pierwszy i dotychczas jedyny występ w spotkaniach Ligi Europy.

Angelika Stankowska
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak grają Wojskowi

Po sobotnim zwycięstwie nad kielecką Koroną, Biała Gwiazda awansowała do górnej części tabeli. Pora zakotwiczyć w niej na dobre! Do tego bez wątpienia potrzebna jest wygrana z drużyną, której stadion nie pełni roli twierdzy - Śląsk Wrocław w tym sezonie wygrał u siebie zaledwie jeden jedyny raz. Już w sobotę o godzinie 18.00 podopieczni Kiko Ramireza będą walczyć z ekipą Jana Urbana.

Debiut byłego zawodnika m.in. Osasuny Pampeluna mógł przebiec całkiem nieźle, gdyby nie ostatnie sekundy spotkania. Właśnie w 95. minucie meczu z Wisłą Płock wrocławianie dali sobie strzelić gola i z upragnionych trzech punktów pozostał tylko jeden. W całkiem szerokiej kadrze Śląska możemy spodziewać się kilku zmian, bo nawet mający obecnie łatwość porozumiewania się ze swoim szkoleniowcem Hiszpanie w Płocku zawiedli najbardziej. Kogo zatem desygnuje do gry oczekujący na debiutanckie zwycięstwo Jan Urban? Zapraszamy na analizę taktyczną Wojskowych.


Bramkarz: Mariusz Pawełek

Ilekroć do Śląska sprowadzany był nowy golkiper, miał on bez trudu wskoczyć do pierwszego składu i wygryźć z niego Mariusza Pawełka. Jak zdążyliśmy zaobserwować to kilka lat temu w czasach gry tego bramkarza w Wiśle, właśnie w takich momentach 35-latek motywuje się najbardziej. To właśnie były gracz tureckich klubów jest pierwszym wyborem Jana Urbana, a reprezentujący niegdyś FC Nantes Lubos Kamenar dalej czeka na swoją szansę. Wydaje się, iż podobnie będzie w sobotę.


Obrońcy: Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec

W ostatnią sobotę Wiślacy mierzyli się z niemal całkowicie zagraniczną defensywą. Tym razem w szranki z napastnikami Białej Gwiazdy stanie obrona absolutnie polska. Wynika to w dużej mierze z tego, że do klubu pozyskany został pomocnik Aleksandar Kovacević, kolejny z graczy Wojskowych bez paszportu jednego z krajów UE. W związku z tym na ławce rezerwowych wylądował Lasza Dwali, który jak dotąd stanowił o sile defensywy wrocławian. W jego miejsce na lewej obronie pojawi się ikona klubu. Gracz występujący w Śląsku nieprzerwanie od 9 lat - Mariusz Pawelec. Na środku zaprezentują się dwaj piłkarze, którzy niegdyś zaliczyli po kilkanaście występów w seniorskiej reprezentacji kraju - Adam Kokoszka i Piotr Celeban, z prawej strony wybiegnie natomiast „młody gniewny” Kamil Dankowski, który lepiej wywiązuje się z zadań ofensywnych niż defensywnych.


Pomocnicy: Ostoja Stjepanović, Aleksandar Kovacević, Robert Pich, Ryota Morioka, Łukasz Madej

W ostatnim spotkaniu na pozycji środkowego pomocnika od pierwszej minuty wybiegł Sito Riera - brat byłego piłkarza Liverpoolu Alberta Riery, lecz gdyby nie jego rzucająca się w oczy fryzura, jego występ pozostałby niemal całkiem niezauważony. Wydaje się więc, że miejsce Hiszpana może zająć piłkarz bardziej defensywny, gdyż środek pola Wisły Kraków stanowi bez wątpienia o jej sile. Graczem takim jest Ostoja Stjepanović - kolejny z byłych Wiślaków. Piłkarz, który w ostatnim meczu przy Reymonta dobił swój były klub, strzelając gola i asystując. Co ciekawe, w czasach gry dla Białej Gwiazdy Macedończyk z bułgarskim paszportem nie pokonał bramkarza rywali ani razu. Obok Stjepanovicia drugim graczem zabezpieczającym środek pola będzie wypożyczony z Lechii Aleksandar Kovacević, który nie mieścił się w składzie gdańszczan ze względu na brak odpowiedniego paszportu.

Przed nimi wystąpi wrocławski „Kapitan Tsubasa” - Ryota Morioka, który coraz głośniej podkreśla, że chce zmienić klub. Gra w Śląsku nie zaspokaja ambicji dwukrotnego reprezentanta Kraju Kwitnącej Wiśni - może też dlatego, że zdarzają się mecze, w których jest on zupełnie niewykorzystywany. Na skrzydłach Wojskowych doszło do jednej istotnej zmiany - do zespołu Jana Urbana powrócił Robert Pich. Po nieudanym epizodzie w Kaiserslautern, Słowak zameldował się w stolicy Dolnego Śląska i na dobry początek przywitał się golem. Po drugiej stronie najprawdopodobniej zaprezentuje się doświadczony Łukasz Madej, który właśnie wszedł do pierwszej dziesiątki elitarnego Klubu 300, zrzeszającego graczy z największą liczbą występów w Ekstraklasie. Na razie licznik 34-latka zatrzymał się na 383 spotkaniach.


Napastnik: Kamil Biliński

Śląsk Wrocław po odejściu Flavio Paixao, który był gwarantem kilku goli w sezonie, największy problem ma z obsadą pozycji napastnika. Podstawowym wyborem jest Kamil Biliński, który zdecydowanie większą furorę robił jednak w ligach litewskiej i rumuńskiej. W Ekstraklasie natomiast kibice oczekiwali od niego o wiele więcej. Jak dotąd 29-latek strzelił trzy gole, a jego konkurenci - Mariusz Idzik oraz Bence Mervo nie zrobili tego jeszcze ani razu. Węgier zupełnie nie przypomina zawodnika z końcówki poprzedniego sezonu i coraz głośniej mówi się o skróceniu jego wypożyczenia. W związku z taką dyspozycją rywali, zdecydowanym faworytem do pierwszego składu jest Biliński - były gracz Żalgirisu Wilno i Dinama Bukareszt.

Wisła w razie ewentualnego zwycięstwa nad Śląskiem ucieknie mu na osiem punktów. Dopisanie trzech oczek dla zespołu Kiko Ramireza jest bardzo ważne, gdyż w przypadku takiej samej liczby punktów, o kolejności w tabeli decyduje bilans meczów bezpośrednich. W pierwszym starciu przy Reymonta Biała Gwiazda przegrała 1:5, zatem trudno będzie odrobić z nawiązką taki wynik. Pięć goli we Wrocławiu? Nie ma rzeczy niemożliwych, ale najważniejsze jest zwycięstwo i trwałe urwanie się pościgowi z dołu tabeli.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Wyjazdowa klątwa wciąż trwa. Śląsk - Wisła 1-0

Boguski, Pawełek, Pawelec
Boguski, Pawełek, Pawelec
González, Dankowski, Brlek
González, Dankowski, Brlek
Debiut zalicza Hugo Vidémont.
Debiut zalicza Hugo Vidémont.

Nad zespołem krakowskiej Wisły nadal ciążyć będzie wyjazdowa klątwa. Mimo że w spotkaniu z wrocławskim Śląskiem stroną przeważającą była ekipa "Białej Gwiazdy" - ostatecznie wracamy pod Wawel bez punktów. Wiślacy mimo kilku okazji do zdobycia gola - nie wykorzystali żadnej. Po jednej zaś z akcji bramkę zdobyli wrocławianie, a to oznacza, że przegraliśmy we Wrocławiu 0-1.

Swój drugi mecz ligowy w 2017 roku krakowska Wisła rozpoczęła z dwiema wymuszonymi zmianami. Z powodu kontuzji zagrać nie mogli obecni ostatnio w wyjściowej "jedenastce" Denis Popovič i Mateusz Zachara, których zastąpili grający po raz pierwszy w tej rundzie Petar Brlek oraz po raz pierwszy w naszym wyjściowym składzie - Pol Llonch. Trzecia zmiana zaszła też w linii ataku, bo zamiast Zdenka Ondráška mieliśmy Pawła Brożka.

Początek spotkania był wyrównany, ale jednak ze wskazaniem na Wisłę, która swoją pierwszą dobrą okazję stworzyła sobie w 9. minucie. Patryk Małecki dobrze wrzucił piłkę w pole karne, ale w futbolówkę nie zdołał trafić Brlek. Na kolejną groźną akcję czekaliśmy dokładnie dziesięć minut. Tym razem w roli głównej wystąpił najpierw Tomasz Cywka, który po zgraniu od Rafała Boguskiego wpadł w pole karne Śląska i trochę szczęśliwie zagrał do Brleka. Niestety Chorwat przymierzył lewą nogą bardzo źle i kolejna nasza okazja przepadła.

Na te próby Wisły w końcu odpowiedział Śląsk. Futbolówki dorzucane ze skrzydeł trafiały wprawdzie dwukrotnie do Kamila Bilińskiego, ale ten główkował najpierw obok bramki, a następnie ponad nią. W międzyczasie pierwszy celny strzał meczu zaliczył Maciej Sadlok, który uderzył z dystansu, ale Mariusz Pawełek nie miał problemów z jego próbą. Mógł mieć za to takowe zaraz potem, kiedy po kolejnym dośrodkowaniu Cywki i przejęciu piłki przez zamykającego akcję Małeckiego, swoją kolejną okazję mógł mieć Brlek, ale znów zabrakło mu dokładności.

W kolejnych minutach na murawie mieliśmy więcej chaosu, niż składnych akcji, ale po stałym fragmencie gry, w 37. minucie, i dośrodkowaniu Róberta Picha blisko szczęścia mógł być Łukasz Madej. Po jego uderzeniu głową piłka przeleciała jednak nieznacznie ponad bramką. Już z kolei w doliczonym czasie gry pierwszej połowy z rzutu wolnego swoją szansę miał jeszcze Sadlok, ale po jego strzale futbolówka minęła bramkę, więc do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis.

Druga połowa rozpoczęła się od groźnego strzału z rzutu wolnego w 47. minucie w wykonaniu Kamila Dankowskiego, ale Łukasz Załuska nie dał się zaskoczyć. Wprawdzie nasz bramkarz tylko piąstkował i po tym zagraniu powstało spore zamieszanie, ale ostatecznie próba kolejnego strzału w wykonaniu wrocławian była bardzo niedokładna. Wisła odpowiedziała dwie minuty później, tyle że piłka po uderzeniu z siedemnastego metra w wykonaniu Małeckiego przeleciała obok bramki.

W 54. minucie mieliśmy już jednak sytuację, o której kibice wstają z miejsc. Po prostopadłym podaniu dobrze "zabrał się" Brożek, ale jego strzał został zablokowany. Wiślak próbował jeszcze dograć do środka, ale to mu się nie udało. Minutę później znów w ataku pokazał się Sadlok, ale jego strzał Pawełek wyłapał. Bramkarz Śląska nie dał się też zaskoczyć przy kolejnej próbie Małeckiego, z 59. minuty, która dała nam rzut rożny.

W 62. minucie doszło do kolejnego w tej rundzie debiutu w Wiśle, bo na murawie pojawił się Hugo Vidémont i to on zaraz potem przeprowadził ładną akcję. Podaniem odszukał Brożka, ale ten zamiast oddać strzał z tzw. "pierwszej piłki", przyjął, przez co stracił za dużo czasu i ostatecznie i ta szansa przepadła. Wprawdzie zaraz potem z dystansu formę Pawełka sprawdził jeszcze Krzysztof Mączyński, ale dało nam to tylko jeszcze jeden rzut rożny.

W 68. minucie powinno być już zdecydowanie 1-0 dla Wisły. Na indywidualną akcję zdecydował się Małecki, w prosty sposób ograł obrońcę gospodarzy i znalazł się w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem. Wiślak uderzył "po długim", ale jednak nieznacznie obok bramki! Dwie minuty później swoją okazję, po długiej przerwie, miał też Śląsk, ale Biliński uderzył tak samo mocno, jak i niecelnie. Wisła wciąż miała przewagę, co zobaczyć mogliśmy w 71. minucie. Futbolówkę przejął Mączyński, dobrze podał do Brożka, ale ten wywalczył tylko kolejny rzut rożny.

Niestety wiślacy wciąż nie potrafili udokumentować więc swojej przewagi, bo z kolejnej dobrej okazji w bramkę nie trafił Vidémont, a niemalże w odpowiedzi sami... straciliśmy gola. Jeden wypad wrocławian i szczęśliwe przejście futbolówki po zgraniu głową od Madeja do Joana Romána kończy się jego celnym uderzeniem i od 76. minuty przegrywaliśmy 0-1!

Wisła po stracie bramki starała się szybko odrabić, ale w 80. minucie po podaniu od Brożka znów pomylił się Vidémont. Niejako w rewanżu jeszcze jedną szansę miał Śląsk, ale tym razem uderzenie Romána Załuska wybronił.

Ostatnie minuty tego spotkania to już niestety bardzo zła gra wiślaków, którzy nie stworzyli już sobie żadnej sytuacji do choćby wyrównania! A to oznacza niestety naszą porażkę. Wrocław nie jest więc wciąż dla nas miejscem, gdzie udaje nam się zdobywać jakiekolwiek punkty, choć dziś nie dopisaliśmy ich tak naprawdę na własne życzenie. Wisła nie była bowiem od Śląska zespołem gorszym, tyle tylko, że w futbolu nie liczą się względy artystyczne. Liczy się to co "w sieci", a tutaj lepsi byli gospodarze. Po tygodniowej więc radości "Biała Gwiazda" znów będzie w tabeli poza czołową "ósemką".

Źródło: wislaportal.pl


Z Wrocławia bez punktów

W meczu 22. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków uległa Śląskowi Wrocław 0:1. Autorem jedynej bramki był rezerwowy Joan Roman, który strzałem z bliska pokonał Łukasza Załuskę.

Pierwsze spotkanie wyjazdowe, podobnie jak przed rokiem Wiślakom przyszło zagrać we Wrocławiu. Stadion Miejski nie należy w obecnym sezonie do twierdz, gdyż gospodarzom udało się tu wygrać zaledwie raz. Zespół Jana Urbana od pierwszej minuty wyszedł w identycznym zestawieniu jak w starciu z Wisłą Płock, w Białej Gwieździe od początku zameldowali się dziś Pol Llonch i Petar Brlek, który powrócił po drobnym urazie.

Przewaga od początku

Od pierwszych minut to Wisła była stroną przeważającą, co próbowała udowodnić już w 4. minucie. Po dośrodkowaniu Sadloka z rzutu rożnego główkował Głowacki, a Mariusz Pawełek zbił piłkę przed siebie. Niestety, żadnemu z Wiślaków nie udało się dojść do dobitki. Pięć minut później wydawałoby się perfekcyjną kontrę rozpoczął Boguski, a pociągnął ją Małecki. Skrzydłowy Białej Gwiazdy dograł do pędzącego w pole karne Brleka, lecz temu zabrakło centymetrów, by sięgnąć futbolówkę.

Po raz pierwszy Wojskowi pojawili się pod polem karnym Wisły pod koniec pierwszego kwadransa. Próba Sito Riery z dystansu pokazała, ile brakuje mu do jego brata - Alberta, który w przeszłości reprezentował barwy m.in. Liverpoolu. W 20. minucie niezłą akcję przeprowadzili Boguski z Cywką, ten drugi upadając zdołał oddać futbolówkę Brlekowi, jednak jego strzał był równie mocny, co niecelny. W odpowiedzi Riera dośrodkował z prawej strony wprost na głowę Bilińskiego, który z pięciu metrów fatalnie chybił. Kilka minut później ten sam zawodnik główkował po wrzutce Pawelca, ale i tym razem Załuska nie był zmuszony do wysiłku.

Zdecydowanie pierwsza połowa nie rozpieszczała nielicznie zgormadzonych na stadionie widzów. Z boiskowego marazmu próbował wybić się Łukasz Madej, którego sprytny strzał głową mógł sprawić Załusce wiele kłopotów, gdyby tylko zmierzał w światło bramki. Na szczęście dla Wisły, piłka zatrzymała się na górnej siatce. Podobnie było w 40. minucie po centrostrzale Picha. Już w doliczonym czasie z rzutu wolnego mierzył Sadlok, ale i ta próba nie zmieniła wyniku.

Momenty były

Drugą część spotkania rozpoczął rzut wolny dla Śląska, po którym Łukasz Załuska musiał interweniować po raz pierwszy w całym meczu. Golkiper Wisły odbił groźny strzał Dankowskiego, a jego defensywa zapobiegła możliwości dobitki. Po chwili Wiślak musiał wykazać się po raz kolejny, gdy w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy jednemu z graczy Śląska. W końcu w 53. minucie zakotłowało się pod bramką Pawełka, lecz najpierw były bramkarz Wisły obronił strzał Brożka, a chwilę potem z narożnika pola karnego strzelał najbardziej aktywny Sadlok, ale i tym razem górą był 35-latek.

Pięć minut później na indywidualną szarżę zdecydował się Małecki, który przedarł się lewą flanką i z kąta oddał kąśliwe uderzenie na bramkę Wojskowych. Mariusz Pawełek interweniował, ale bardzo niepewnie. W 61. minucie kolejny z nowych nabytków Wisły dostał szansę na debiut. W miejsce bezbarwnego dziś Brleka pojawił się Hugo Videmont, który przeszedł na prawe skrzydło, a Rafał Boguski wrócił do ustawienia w środku pola. Już w pierwszej sytuacji Francuz bardzo się wykazał, a po jego akcji Mączyński huknął z dystansu. Na posterunku po raz kolejny był Pawełek.

Piłka meczowa

W 69. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Patryk Małecki. „Mały” dostał podanie w tempo od Boguskiego, przedryblował obrońcę Śląska, po czym przymierzył w długi róg, a piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki Wojskowych. W odpowiedzi w akcji 3 na 2 znaleźli się gospodarze, ale sytuację tę zmarnował Biliński. Co nie powiodło się napastnikowi, udało się zmiennikowi. Po akcji z prawej strony i dośrodkowaniu Madeja piłka spadła pod nogi Joana Romana, który pewnym strzałem pokonał Załuskę. Chwilę później ten sam zawodnik mógł podwoić stan rywalizacji, ale Załuska wykazał się bramkarskim kunsztem. W końcówce Biała Gwiazda nie była w stanie zagrozić bramce Mariusza Pawełka i porażka stała się faktem.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wrocławska klątwa trwa. Śląsk Wisła 1:0

Wynik gorszy od gry. BG powinna wygrać to spotkanie, tymczasem wraca do Krakowa bez punktów.

Wyjazdowa niemoc BG nie została przełamana we Wrocławiu, choć ciężko oprzeć się wrażeniu, że nie zasłużyliśmy na tą porażkę. Wprawdzie pierwsza połowa była dość wyrównana i bezbarwna. Za to w drugiej odsłonie to Wisła dyktowała warunki, gry i stworzyła sobie kilka dogodnych okazji, to jednak gospodarze wykazali się lepszą skutecznością, wykorzystując w zasadzie jedyną klarowną sytuację.

Początek meczu zwiastował wyrównaną walkę. Zarówno jedni jak i drudzy, raz po raz starali się konstruować ataki, które jednak nie przekładały się na sytuacje bramkowe. Oglądaliśmy dużo gry górą. Żaden zespół nie potrafił przejąć inicjatywy. Na pewno niemały wpływ na taką, a nie inną postawę miał rzęsiście padający deszcz, który utrudniał płynną grę. Trener Ramirez wyciągnął wnioski z meczu z Koroną i wystawił w środku pola trójkę zawodników, a momentami było ich aż czterech, gdyż bardzo często od linii bocznej odrywał się Rafał Boguski. Niespodziewanie do składu wskoczył Petar Brlek, który od razu po wyleczeniu urazu zameldował się na boisku, od pierwszej minuty. Niestety nie był to zbyt udany powrót Chorwata. W wielu sytuacjach widać było, że brakuje mu czucia piłki, a może także koncentracji. Kilkakrotnie nieczysto uderzał futbolówkę, lub w ogóle w nią nie trafiał, przez co zmarnował jedyne dogodne okazje na strzelenie gola w pierwszej połowie. Pozostali dwaj zawodnicy operujący w centralnej części boiska to oczywiście Krzysiek Mączyński i Pol Llonch, który dostał pierwszą szansę na rozegranie całego meczu. Naszym defensywnym pomocnikom zdecydowanie lepiej szła dziś gra destrukcyjna, niż kreowanie akcji ofensywnych. W ataku Ramirez postawił dziś na jednego zawodnika, a był nim Paweł Brożek. Doświadczony Wiślak zagrał dziś w stylu Zdenka Ondraszka, czy Mateusza Zachary. Bardzo dużo walczył o pozycję, wygrywał pojedynki fizyczne, całkiem nieźle prezentował się też szybkościowo. W przeciwieństwie do meczu z Koroną, brakowało mu jednak okazji bramkowych. Te z kolei w pierwszej połowie potrafili stworzyć nasi rywale, ale jedynie po trzech dość groźnych wrzutkach i niecelnych uderzeniach głową Kamila Bilińskiego. To wszystko co wydarzyło się w pierwszych czterdziestu pięciu minutach.

Druga połowa zaczęła się od groźnego uderzenia z rzutu wolnego zawodnika Śląska, odbitego jednak przez Łukasza Załuskę. Z każdą następną minutę inicjatywę zaczęła przejmować Wisła. W ofensywie dużo aktywniejsza była lewa strona, gdzie szaleli Patryk Małecki z Maćkiem Sadlokiem. Ich współpraca wyglądała naprawdę dobrze. To oni oddali bardzo groźne strzały, które z trudem wybronił Mariusz Pawełek. Z drugiej strony często w okolicach pola karnego rywali meldował się Tomek Cywka, który po raz kolejny zajął miejsce na prawej obronie. Mijały kolejne minuty, a BG coraz bardziej napierała na bramkę rywali. Pół godziny dostał debiutant Hugo Videmont, który jeszcze podkręcił tempo ataków. To co jednak rzuciło się w oczy w grze Francuza, to bardzo słaby strzał. Z trzech niezłych pozycji uderzał on wysoko nad poprzeczką. Z dystansu ukąsić chciał „Mąka”, jednak i z tą próbą, z dużymi problemami poradził sobie „Mario”. Najładniejszą akcję meczu mogliśmy zobaczyć w 67. minucie. W środku pola piłkę rozegrali „Mały” z „Bogusiem”. Ten drugi zagraniem z pierwszej piłki, zewnętrzną częścią stopy uruchomił kolegę, który ruszył z przebojowym rajdem, stając oko w oko z bramkarzem rywali. Technicznie podkręcona piłka uderzona w kierunku dalszego słupka o centymetry minęła obramowanie bramki, nie pozwalając cieszyć się z prowadzenia. Kiedy wydawało się, że bramka dla Wisły jest kwestią czasu, niespodziewanie to Wrocławianie otwarli wynik spotkania w 76. minucie . Dośrodkowanie Madeja, przedłużone przez Bilińskiego, trafiło pod nogi wprowadzonego na boisko chwilę wcześniej Romana, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Załuski. Błąd w obliczeniu lotu piłki popełnił w tej sytuacji Ivan Gonzalez. Nie był to pierwszy taki przypadek w tym meczu, kiedy właśnie przez złe ustawienie względem futbolówki i przeciwnika, przegrał pojedynek główkowy. Zdecydowanie pewniejszym punktem w naszej obronie był dziś Arek Głowacki, który jak zwykle twardą, grą uprzykrzał życie ofensywnym graczom Śląska. Po niespodziance jaką było trafienie gości, doznaliśmy kolejnej, gra Wisły totalnie siadła, nie pomogło wprowadzenie Semira Stilicia i Zdenka Ondraszka. Zawodnicy BG jakby stracili pomysł na akcje ofensywne i wraz z upływem kolejnych minut nieuchronnie zmierzających do 90-tej, wiara w wyrównanie gasła. Zwłaszcza, że to Wrocławianie bliżsi byli zdobycia drugiej bramki, a konkretnie znowu Roman. Hiszpan w nieco trudniejszej sytuacji, niż chwilę wcześniej, nie zdołał pokonać Łukasza Załuski, dla którego była to jedyna poważna okazja do wykazania się, poza bramką, przy której mógł zachować się ciut lepiej, a przynajmniej miał szansę na skuteczną interwencję. Widać było, że zawodnicy Jana Urbana wyciągnęli wnioski z meczu w Płocku, gdzie po wyjściu na prowadzenie w końcówce, nie potrafili dotrzymać korzystnego rezultatu do końca. Dziś umiejętnie rozegrali ostatnie minuty, nie pozwalając Wiśle na zbyt wiele i na odpowiednią reakcję po utracie gola. Niestety mecz kończy się wynikiem 1:0.

Nie da się ukryć, że mecze we Wrocławiu zaczynają działać na Wisłę niczym koszmarna klątwa. Statystyki są dość druzgocące. Ostatnie trzy spotkania na stadionie przy ul. Śląskiej kończyły się zwycięstwami gospodarzy 1:0. W sumie od pięciu meczy nie potrafimy zdobyć tam bramki. Wygranej Wisły próżno szukać w sześciu poprzednich meczach w stolicy Dolnego Śląska (licząc ze spotkaniem pucharowym). Skuteczność zaważyła na tym, że to Śląsk poprawił fatalny bilans meczów przed własną publicznością, a Wisła nadal pozostaje z jednym triumfem w delegacji. Niestety nie udało się zrehabilitować za klęskę z sierpnia. To co może natomiast cieszyć, to dobra druga połowa, wiele wykreowanych okazji, a także bardzo urozmaicone warianty rozegrania rzutów rożnych, po których robiło się gorąco w polu karnym rywali, a było ich aż 14! Nie ma co rozpaczać, trzeba wziąć się w garść i odpowiednio przygotować do kolejnego, bardzo ciężkiego spotkania, z wiceliderem Jagiellonią.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Minuta po minucie

Koniec meczu.

  • 83' Mogło byś 2:0, ale Załuska broni uderzenie Romana.
  • 81' Ostatnia zmiana w Wiśle. Ondrasek za Brożka.
  • 81' Brożek zgrywa piłkę w polu karnym głową do Videmonta, a ten z dziesięciu metrów uderza nad bramką.
  • 79' Zmiana w Śląsku. Za Bilińskiego wchodzi Alvarinho.
  • 76' Gol dla Śląska. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska, Biliński przedłużył zagranie głową, piłka trafiła pod nogi Romana, który pewnym strzałem pokonał Załuskę.
  • 75' Wisła cały czas w natarciu. Po zagraniu Małeckiego piłka trafiła na prawą stronę pola karnego do Videmonta, który z powietrza uderzył bardzo niecelnie.
  • 73' Zmiana w Wiśle. Stilić za Boguskiego.
  • 71' Akcja Wisły. Mączyński na prawą stronę pola karne do Brożka, ten próbował jeszcze dogrywać do środka, ale zagranie zostało przecięte.
  • 68' Doskonała okazja dla Wisły! Małecki świetnie minął w polu karnym Dankowskiego i znalazł się sam na sam z Pawełkiem. Uderzenie w kierunku dalszego rogu okazało się niecelne.
  • 66' Zmiana w Śląski. Roman za Rierę.
  • 64' Brożek otrzymał piłkę przed polem karnym, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Po chwili z dystansu uderzał Mączyński, Pawełek paruje strzał na rzut rożny.
  • 62' Pierwsza zmiana w zespole Wisły. W miejsce Brleka wchodzi Videmont.
  • 61' Nieudane uderzenie Morioki z dystansu.
  • 58' Kolejny celny strzał z lewej strony pola karnego, tym razem w wykonaniu Małeckiego. Pawełek odbija piłkę na rzut rożny.
  • 56' grafika:zk.jpg Żółta kartka dla Głowackiego. Siódma w tym sezonie.
  • 55' Mocne uderzenie Sadloka z lewej strony pola karnego, Pawełek łapie piłkę z problemami.
  • 55' Groźnie pod bramką Śląska. Brożek powalczył do końca przy linii końcowej boiska. Niewiele brakowało, a po zagraniu napastnika Wisły piłka trafiłaby pod nogi ustawionego przed bramką Boguskiego.
  • 52' grafika:zk.jpg A teraz kartka dla Picha.
  • 50' grafika:zk.jpg Żółta kartka dla Małeckiego.
  • 49' Na strzał zza pola karnego zdecydował się Małecki, piłka poszybowała nad poprzeczką.
  • 47' Uderzenie z rzutu wolnego, Załuska z problemami odbija piłkę.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.

Koniec I połowy.

  • 35' Nie jest to porywające widowisko. Brakuje dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, choć nieco lepsze wrażenie sprawia Wisła.
  • 28' Próba indywidualnej akcji ze strony Brożka, który minął już dwóch rywali, ale ostatecznie został powstrzymany przez rywali.
  • 25' Ponownie groźna akcja Śląska. Centra z lewego skrzydła i Biliński główkuje nad poprzeczką.
  • 21' Groźnie od bramką Wisły. Po dośrodkowaniu Riery z prawego skrzydła, na bramkę Wisły główkował z ostrego kąta Biliński, ale został zablokowany.
  • 20' Bardzo dobra okazja dla Wisły. Boguski zagrał w tempo do wbiegającego w pole karne Cywki, ten upadając trącił piłkę do Brleka. Pomocnik Wisły skiksował jednak przy oddaniu strzału.
  • 17' Po dośrodkowaniu Sadloka z rzutu wolnego, Pawełek piąstkował piłkę poza pole karne. W sytuacji tej mocno ucierpiał Riera, który zderzył się z bramkarzem Śląska.
  • 13' Pierwsza odpowiedź Śląska. Sprzed pola karnego uderzał Riera, ale piłka w bezpiecznej odległości minęła bramkę Wisły.
  • 9' Kontratak Wisły. Gonzalez uruchomił długim podaniem Małeckiego, ten z prawej strony zagrywał do Brleka, któremu nie udało się jednak sięgnąć futbolówki.
  • 8' Nieudana próba strzału z dystansu w wykonaniu Brleka.
  • 7' Niepewne interwencje obrońców Śląska w okolicy pola karnego. Piłka trafiła do Małeckiego, który próbował jeszcze dogrywać przed bramkę do Brożka. Podanie zostało jednak przecięte.
  • 5' Długie podanie w kierunku Brożka, ale nieco za mocne i napastnik Wisły nie zdołał opanować piłki.
  • 3' Rzut rożny dla Wisły i było groźnie! Po dośrodkowaniu Sadloka głową uderzał Głowacki. Strzał nie wydawał się groźne, ale niepewnie interweniował Pawełek.
  • 1' Gramy! Wisła rozpoczęła spotkanie.

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z pierwszego wyjazdowego spotkania w 2017 roku, w którym Wisła zmierzy się ze Śląskiem Wrocław.

Źródło: wislakrakow.com


Wypowiedzi pomeczowe trenerów

Kiko Ramírez: - Nie uważam, aby ten wynik był sprawiedliwy

- To był dość dziwny mecz i dwie różne w nim połowy. Pierwsza słabsza w naszym wykonaniu, ale po przerwie wydawało się, że zaczynamy mieć przewagę, sytuacji bramkowych było sporo i wtedy straciliśmy gola, który kosztował nas komplet punktów - mówił po porażce 0-1 we Wrocławiu ze Śląskiem, swojej pierwszej jako trenera Wisły Kraków, Hiszpan Kiko Ramírez.

- Nie uważam, aby ten wynik był sprawiedliwy. Z całym szacunkiem dla rywala, ale kiedy ma się tyle sytuacji bramkowych, powinniśmy je wykorzystywać - przyznał pytany o to czy porażkę uważa za sprawiedliwą trener Wisły.

- Pracujemy nad tym aby Semir Štilić był gotowy do gry od początku meczu. W tym tygodniu miał problem fizyczny z plecami. Trudno określić kiedy będzie mógł zagrać całe spotkanie - dodał pytany o Bośniaka opiekun naszego zespołu.


- To był dość dziwny mecz i dwie różne w nim połowy. Pierwsza słabsza w naszym wykonaniu, ale po przerwie wydawało się, że zaczynamy mieć przewagę, sytuacji bramkowych było sporo i wtedy straciliśmy gola, który kosztował nas komplet punktów - mówił po porażce 0-1 we Wrocławiu ze Śląskiem, swojej pierwszej jako trenera Wisły Kraków, Hiszpan Kiko Ramírez.

- Nie uważam, aby ten wynik był sprawiedliwy. Z całym szacunkiem dla rywala, ale kiedy ma się tyle sytuacji bramkowych, powinniśmy je wykorzystywać - przyznał pytany o to czy porażkę uważa za sprawiedliwą trener Wisły.

- Pracujemy nad tym aby Semir Štilić był gotowy do gry od początku meczu. W tym tygodniu miał problem fizyczny z plecami. Trudno określić kiedy będzie mógł zagrać całe spotkanie - dodał pytany o Bośniaka opiekun naszego zespołu.

Źródło: wislaportal.pl


Jan Urban: - Mieliśmy trochę szczęścia

- W pierwszej połowie było po jednej dobrej sytuacji z każdej strony. Kamil Biliński tą głową, kiedy to zamykał drugi słupek. I trochę zabrakło mu precyzji. Wisła też miała jedną sytuację. To wejście Boguskiego w pole karne i niecelny strzał. W przerwie pomyślałem sobie, że jest to mecz na 1-0, tylko nie wiedziałem dla kogo - mówił po meczu z Wisłą Kraków trener wrocławskiego Śląska, Jan Urban.

- W drugiej połowie zarówno jedna, jak i druga drużyna, stworzyły sobie dość dużo sytuacji strzeleckich i ten mecz mógł się zakończyć różnie. Byłoby nam bardzo trudno odrobić stratę, gdybyśmy to my stracili pierwsi bramkę. Szczególnie ta sytuacja Patryka Małeckiego, gdy Dankowski się przewrócił. Boisko było ciężkie i łatwo było o błędy, ale nie wykorzystali tej sytuacji. To my strzeliliśmy bramkę i końcówka należała do nas. Wisła postawiła wszystko na jedną kartę, żeby odrobić straty. Miała 10 minut, kiedy to my mieliśmy trochę szczęścia, ale może to szczęście trochę wróciło po Wiśle Płock - dodał Urban.

- Piłkarze dali z siebie wszystko, tak jak mówiłem i obiecywałem, że zaoferujemy jeśli chodzi o walkę i cechy wolicjonalne wszystko to co mamy. I tak dzisiaj było. Raz będzie lepiej, jeśli chodzi o wynik, a raz inaczej. W takich sytuacjach wydaje mi się, że kibic potrafi docenić wysiłek piłkarzy - powiedział ponadto trener Śląska.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Boguski: Sprawdziło się stare przysłowie

Data publikacji: 19-02-2017 09:51


Wisła uległa Śląskowi Wrocław 0:1, choć to ona przeważała. Krakowianie stworzyli sobie kilka okazji, a najlepszą po podaniu Rafała Boguskiego miał Patryk Małecki, który w sytuacji sam na sam z Pawełkiem minimalnie spudłował. Niedoszły asystent nie był zadowolony z postawy drużyny, a przede wszystkim z wyniku. Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski

„Niby kontrolujemy grę od początku drugiej połowy, a Śląsk nie mógł nam nic zrobić. Niestety, stare porzekadło mówi, że niewykorzystane okazje się mszczą i to gospodarze wygrali” - podsumował mecz „Boguś”.

Najgorsza niedokładność

Jakość gry zdecydowanie poprawiła się w drugiej połowie, lecz Wiśle zabrakło kropki nad „i”. „Pierwsza połowa pozbawiona była sytuacji, w drugiej było więcej miejsca, udało nam się kilka razy stworzyć sobie okazje. Śląskowi w zasadzie raz i to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa. W polu karnym Śląska mało było miejsca i czasu na podjęcie dobrych decyzji, stąd wzięła się tam niedokładność. Brakowało nam ostatniego podania, czy lepszego strzału” - żałował skrzydłowy Wisły, który ostatnio występuje także w roli cofniętego napastnika.

Przed Wisłą trudny mecz z Jagiellonią, lecz Wiślacy nie raz pokazali już, że przy Reymonta gra się im znacznie, znacznie lepiej. „Jesteśmy ciągle na granicy ósemki. Każdy z ośmiu pozostałych w rundzie zasadniczej meczów będzie ciężki i ważny. Nie możemy myśleć, że będzie podobnie jak przed rokiem. Wyciągniemy wnioski po Wrocławiu i będziemy grali z wiceliderem o trzy punkty, które są dla nas bardzo ważne” - zakończył Rafał Boguski.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Patryk Małecki: - Nie będzie żadnego załamywania się

Patryk Małecki
Patryk Małecki

- Kontrolowaliśmy to spotkanie, ale zabrakło bramki i w konsekwencji jakiś przypadek, piłkarze Śląska strzelili bramkę i wygrali mecz. Mieliśmy dziś, szczególnie w drugiej połowie, sporo sytuacji. Nasza gra wyglądała naprawdę dobrze, ale cóż z tego, skoro zabrakło skuteczności, a przede wszystkim zabrakło punktów - mówił po przegranym 0-1 meczu ze Śląskiem Wrocław pomocnik "Białej Gwiazdy", Patryk Małecki.

- Tydzień temu wyszedł mi "strzał życia", a dzisiaj powinienem strzelić bramkę i szkoda, bo gdyby udało mi się strzelić, to myślę, że wygralibyśmy i zdobylibyśmy trzy punkty. Ale też nie ma się co załamywać. Musimy przede wszystkim cieszyć się z drugiej połowy, w której dobrze graliśmy w piłkę i stwarzaliśmy sytuacje. Musimy zakasać rękawy, jeszcze ciężej trenować - przede wszystkim nad skutecznością - i będzie dobrze - uważa Małecki.

- Nie będzie żadnego załamywania się. Teraz zagramy z Jagiellonią Białystok i interesują nas tylko i wyłącznie trzy punkty. Będzie to bardzo ciężki mecz, ale takiego spodziewamy się zawsze. Jagiellonii należy się szacunek, ale nie można się tej drużyny bać. Gramy u siebie, przed własną publicznością, więc będziemy grać o zwycięstwo - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: - Naprawdę chcieliśmy stąd wywieźć trzy punkty

- Na pewno jest to duże rozczarowanie, bo szczególnie w drugiej połowie mieliśmy swoje sytuacje. Niestety zemściło się to na nas. Śląsk stworzył sobie sytuację, strzelił bramkę i nie udało nam się z Wrocławia nawet wywieźć punktów - mówił po porażce ze Śląskiem, grający znów na prawej obronie, Tomasz Cywka.

- Możliwe, że trochę zaryzykowaliśmy, ale naprawdę chcieliśmy stąd wywieźć trzy punkty. Odkryliśmy się, ale wtedy gdy straciliśmy bramkę, to nie była taka typowa kontra ze strony Śląska - analizował stratę gola Cywka.

- Mamy teraz wyrównany i mocny skład, każdy jest gotowy do gry. Zagrałem już w przeszłości parę meczów i na prawej pomocy i nawet też w Anglii na prawej obronie, więc nie jest to dla mnie coś całkowicie nowego, ale wiem że trener widzi mnie na tej pozycji, więc staram się tę pozycję zagłębiać i mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Zostaliśmy mocno ukarani

- Wydaje mi się, że nie był to najgorszy mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy swoje cele, brakowało wydaje mi się trochę błysku w pewnych sytuacjach. Nieco lepszych dograń w ostatnim momencie. Może to byłoby kluczem do zwycięstwa w dzisiejszym meczu? Wydawało mi się, że to było takie spotkanie, w którym kto pierwszy strzeli bramkę ten wygra. Niestety dla nas stało się to, do czego nie chcieliśmy dopuścić - mówił po meczu we Wrocławiu kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Było kilka momentów w tej akcji i mogliśmy jej zapobiec, ale popełniliśmy parę błędów i zostaliśmy za to mocno ukarani - tak z kolei Głowacki opowiadał o sytuacji z 76. minuty, po której gospodarze zdobyli zwycięskiego gola.

- Warunki do gry były trudne, boisko w tym "błysku" nie pomagało, stąd też sporo błędów technicznych, ale mecz był wyrównany. Wygrała drużyna, która zdobyła pierwsza bramkę. Tak można było wyczuć, że to może się tak skończyć - dodał wiślak.

- Nasza drużyna jest w dalszym ciągu mocno przebudowywana. Dochodzą nowi ludzie, którzy też starają się wdrożyć w grę naszej drużyny. Każdy z tych chłopaków potrzebuje trochę czasu, potrzebują go też Ci zawodnicy, którzy już w tej drużynie są, żeby się trochę lepiej poznać. Musimy dalej z wiarą patrzeć w przyszłe mecze - zakończył popularny "Głowa".

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Jedna sytuacja zaważyła na całym meczu

- Przede wszystkim nie powinna w ogóle pójść wrzutka z tego rejonu, bo byliśmy tam w przewadze, a w polu karnym mieliśmy "1 na 1". Nie wiem w ogóle jak jest odbierana ta bramka? Pod względem taktycznym nie było tam jakichś wielkich błędów. Po prostu przegraliśmy pojedynek. Piłka spadła, zawodnik się fajnie zabrał i strzelił - tak stratę jedynego gola w meczu ze Śląskiem analizował obrońca Wisły, Maciej Sadlok.

- Dostaliśmy bramkę w najmniej spodziewanym momencie. Byłem wtedy pełen nadziei, że zaraz coś wpadnie, bo zaczęliśmy ten mecz kontrolować. Śląsk tylko wybijał, my te piłki zbieraliśmy i dalej szliśmy. Jedna sytuacja zaważyła na całym meczu - dodał wiślak.

- Śląsk nie stworzył sobie zbyt dużo sytuacji, my mieliśmy ich więcej. Były ku temu okazje, żeby jednak strzelić bramkę. Patryk zrobił świetną akcję, ale tym razem zabrakło, niestety nie wpadło i to jest bolączka - mówił ponadto Sadlok.

- Oby w kolejnych meczach wyglądało to inaczej. Dziś bardzo mocno wierzyliśmy w zwycięstwo. Nastawienie było takie, aby w końcu zmazać wyjazdową plamę, bo dawno na wyjeździe nie wygraliśmy. Chcieliśmy za wszelką cenę przerwać tę złą passę, ale widocznie jeszcze nie nadszedł ten czas - zakończył obrońca Wisły.

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 22. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Ze wszystkich drużyn czołówki ligowej tabeli jak na razie najlepsze wrażenie robić może gra poznańskiego Lecha. Dwa wiosenne zwycięstwa po 3-0 muszą podobać się fanom "Kolejorza", który tym razem w takich efektownych rozmiarach zwyciężył w Gliwicach. Momentami dobre wrażenie robili też we Wrocławiu piłkarze "Białej Gwiazdy", tyle tylko, że w decydujących momentach wykazywali się przy okazji ogromną niedokładnością. I ostatecznie wracają do Krakowa, na własne życzenie, "na tarczy". Z nią wraca za to sensacyjnie z Warszawy Ruch, który ograł Legię 3-1!


Piątek, 17 lutego:

Jagiellonia Białystok 5-0 Górnik Łęczna

1-0 Dmytro Chomczenowśkyj (20.)
2-0 Konstantin Vassiljev (29. k.)
3-0 Taras Romanczuk (52.)
4-0 Konstantin Vassiljev (55.)
5-0 Fedor Černych (65.)

Po kiepskim występie Jagiellonii przed tygodniem w Gdańsku tym razem ekipa Michała Probierza dopisała do swojego dorobku pewne trzy punkty. "Jaga" przejechała się bowiem niczym walcem po zespole Franciszka Smudy, który pracę w Górniku zaczyna od dwóch porażek po 0-5. Choć też faktem jest, że na starcie swojej pracy w Łęcznej przyszło mu się zmierzyć z tuzami ligi, bo jeszcze w grudniu z Legią, po czym teraz z Jagiellonią. Oczywiście można też wiele mówić o sytuacji z bramką na 2-0, po mocno dyskusyjnym rzucie karnym, ale nawet bez niego goście niewiele byli w stanie zdziałać.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-1 Lechia Gdańsk

0-1 Sławomir Peszko (73.)
1-1 Vladislavs Gutkovskis (90. k.)

Po pierwszej połowie o sporym szczęściu mogła mówić liderująca Lechia, bo gdańszczanie powinni po niej przegrywać. Z sobie tylko znanych powodów sędzia Paweł Raczkowski nie podyktował bowiem rzutu karnego, po faulu Jakuba Wawrzyniaka. Na początku drugiej połowy obydwie ekipy zmarnowały po jednej "setce", bo za takie sytuacje trzeba uznać te "sam na sam" z bramkarzem - i już niemal do końca spotkania mieliśmy wzajemną wymianę ciosów, która zakończyła się podziałem punktów. Najpierw kontratak wykorzystali goście, a potem błąd Maločy i jego zagranie ręką dał "wapno" gospodarzom i wyrównanie już po zakończeniu doliczonego czasu gry.


Sobota, 18 lutego:

Korona Kielce 4-2 Wisła Płock

1-0 Ilijan Micanski (24.)
2-0 Jacek Kiełb (33. k.)
2-1 Giorgi Merebaszwili (43.)
3-1 Miguel Palanca (50.)
4-1 Jacek Kiełb (67. k.)
4-2 José Kanté (90.)

Już przed tygodniem, w meczu na Reymonta w Krakowie, ekipa Korony pokazała się z naprawdę niezłej strony, choć wtedy została przez "Białą Gwiazdę" "wypunktowana". Tym jednak razem, można powiedzieć, że w swoim nachalnym piłkarsko stylu sama od początku wzięła się ostro do pracy i poradziła sobie ze słabo wyglądającymi "Nafciarzami" jak należy. Siłą rzeczy zespół z Kielc zgłasza tym samym poważny akces do miejsca w "ósemce". Beniaminek z Płocka z kolei zgłasza go także, ale co najwyżej do grona drużyn, które grać będą, ale tylko o utrzymanie.


Śląsk Wrocław 1-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Joan Román (76.)

Gdyby w piłce nożnej przyznawano punkty za "wrażenie artystyczne" - wiślacy mogliby się cieszyć z kolejnej pełnej puli. Tak się jednak składa, że futbol to brutalna gra i liczy się wyłącznie to, co wpadnie do bramki. A tutaj, choć momentami drżał w posadach, lepszy okazał się Śląsk, który trochę szczęśliwie na niespełna kwadrans przed końcem zdobył "złotego gola". Do tego momentu więcej szans miała Wisła, która po lekkiej euforii przed tygodniem dostała kubeł zimnej wody na rozgrzaną głowę. Tę szybko trzeba więc otrząsnąć, bo "ósemka" wiślakom na dziś znów się nie należy.


Piast Gliwice 0-3 Lech Poznań

0-1 Radosław Majewski (27.)
0-2 Radosław Majewski (35.)
0-3 Dawid Kownacki (62.)

Ze wszystkich drużyn czołówki niewątpliwie najlepsze wrażenie sprawia w swoich pierwszych tegorocznych występach "Kolejorz". Piast to już wprawdzie nie jest zespół sprzed roku, który przez chwilę mógł marzyć nawet o mistrzostwie, ale też teraz to nie jest zespół, który można w jakikolwiek sposób wyśmiewać i do którego jedzie się "na luzie" po trzy punkty. Lech zrobił jednak w zupełności to co do niego należało i w pełni zasłużenie wywiózł z Gliwic całą efektowną zdobycz.


Niedziela, 19 lutego:

Cracovia 1-1 Pogoń Szczecin

1-0 Krzysztof Piątek (46.)
1-1 Adam Frączczak (51.)

Wydarzeniem pierwszej połowy było... zderzenie się głowami Čovilo z Fojutem, co skończyło się ostatecznie zejściem obydwu z boiska. Drugą połowę obydwa zespoły rozpoczęły od zdobycia goli, po jednym dla każdej ze strony, co ostatecznie dało podział punktów. Z niego bardziej cieszyć się pewnie mogą w Szczecinie, bo "Portowcy" wciąż są w tabeli w tej lepszej "ósemce".


Legia Warszawa 1-3 Ruch Chorzów

0-1 Patryk Lipski (14.)
0-2 Maciej Urbańczyk (42.)
0-3 Jarosław Niezgoda (51.)
1-3 Miroslav Radović (84.)

W Warszawie komplet punktów dopisali już sobie przed pierwszym gwizdkiem, ale zrobiono to jak się okazało zbyt szybko. Dotychczasowy outsider z Chorzowa "odpalił" w pierwszej połowie dwie petardy - Lipski z wolnego oraz Urbańczyk z dystansu i zapachniało sensacją, która stała się faktem, bo po przerwie "Niebiescy" dobili Legię, prowadzili 3-0 i gol Radovicia był już tylko "honorowy". Dla Ruchu może to być mecz przełomowy, bo drużyna z Chorzowa - mimo wielu problemów - wręcz powinna uwierzyć w siebie, a mentalność na pewno pójdzie w górę. W przeciwieństwie do Legii, która ma o czym myśleć.


Poniedziałek, 20 lutego:

Zagłębie Lubin 1-0 Arka Gdynia

1-0 Filip Starzyński (55. k.)

W swoim pierwszym w tym roku spotkaniu - bo ich mecz przed tygodniem zostało przełożony - lubinianie dopisali bardzo ważne dla siebie trzy punkty. Wygrana choć skromna, to można przyznać, że zasłużona, bo goście z Gdyni nastawili się w tej potyczce głównie na "przeszkadzanie" i nie do końca im się to udało.


Źródło: wislaportal.pl

Ranking wyjazdowy:

Od pierwszego wyjazdu ruszył nasz konkurs organizowany dla osiedli oraz fan-clubów. Przypominamy Wam o nagrodach obowiązujących w konkursie: Za 1 miejsce przyznajemy nagrodę w postaci 30 karnetów na rundę jesienną 2017/2018 oraz spraye o łacznej wartości 1000 złotych.

2 miejsce- 20 karnetów i spraye o wartości 600 złotych.

3 miejsce- 10 karnetów i spraye o wartości 300 złotych.


Na wyjeździe do Wrocławia najlepiej zaprezentowało się osiedle/fan-club :

1. Nowa Huta - 48 osób

2. Bochnia - 25 osób

3. Wadowice - 18 osób

4. Kurdwanów - 15 osób

5. Brzeszcze - 14 osób

Źródło:SKWK

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK

Galeria: