2017.03.17 Wisła Kraków - Wisła Płock 3:2

Z Historia Wisły

2017.03.17, Ekstraklasa, 26. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 10°C
Wisła Kraków 3:2 (1:1) Wisła Płock
widzów: 12.123
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Petar Brlek 24'


Semir Štilić 84'
Jakub Bartosz 86'
1:0
1:1
1:2
2:2
3:2

41' Siergiej Kriwiec
72' Mateusz Piątkowski
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
grafika:zk.jpg Tomasz Cywka grafika:zmiana.PNG (83' Jakub Bartosz)
Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg Iván González
Maciej Sadlok
Rafał Boguski
grafika:zk.jpg Krzysztof Mączyński
grafika:zk.jpg Pol Llonch grafika:zmiana.PNG (68' grafika:zk.jpg Semir Štilić)
Petar Brlek
Hugo Vidémont
grafika:zk.jpg Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (78' Mateusz Zachara)

Trener: Kiko Ramírez
Wisła Płock
Seweryn Kiełpin
Cezary Stefańczyk grafika:zmiana.PNG (89' Damian Piotrowski)
Przemysław Szymiński
Damian Byrtek
Patryk Stępiński
Piotr Wlazło grafika:zmiana.PNG (67' Arkadiusz Reca grafika:zk.jpg)
Maksymilian Rogalski
Dominik Furman grafika:zk.jpg
Siergiej Kriwiec grafika:zmiana.PNG (75' Dimityr Ilijew)
Giorgi Merebaszwili
Mateusz Piątkowski

Trener: Marcin Kaczmarek
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Alan Uryga, Matija Špičić, Jakub Bartkowski

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 3-2 (1-1)
Posiadanie (w %): 58-42 (47-53)
Strzały: 18-16 (4-11)
Strzały celne: 8-8 (2-6)
Strzały niecelne: 5-7 (1-4)
Strzały zablokowane: 5-1 (1-1)
Rzuty rożne: 9-4 (3-4)
Faule: 18-16 (7-6)
Spalone: 1-1 (1-0)
Żółte kartki: 6-2 (3-1)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Nafciarze

Data publikacji: 15-03-2017 09:13


Po wyjazdowej porażce, Wisła wraca na własny stadion, gdzie gra się jej zdecydowanie lepiej. W piątkowym starciu rywalem Białej Gwiazdy będzie jej imienniczka z Płocka, która również na swojej murawie jest groźniejsza dla rywali. W pierwszym starciu obu zespołów krakowianie wygrali 3:2 i powtórka byłaby mile widziana.


Nafciarze po zwycięstwie nad Bruk-Betem Termalicą Nieciecza wspięli się na dziewiątą lokatę w tabeli i tracą zaledwie dwa punkty do Białej Gwiazdy. Podopieczni Kiko Ramireza muszą więc wygrać, by uciec płocczanom i przybliżyć się do zapewnienia sobie miejsca w pierwszej ósemce na koniec rundy zasadniczej. Zadanie to nie będzie należało do najprostszych, gdyż gracze z Mazowsza w ostatnich trzech spotkaniach zainkasowali siedem punktów. Dwa zwycięstwa i remis - to powiodło się płockiej Wiśle, mimo kilku braków kadrowych i pauz za kartki. W meczu w Krakowie niektórzy płocczanie wrócą do gry, zatem przed Białą Gwiazdą nie lada wyzwanie!

Bramkarz: Seweryn Kiełpin

Wybrany - naszym zdaniem nieco pochopnie - do jedenastki 25. kolejki golkiper w niedawnym starciu z Pogonią Szczecin złamał nos. Mimo to, Seweryn Kiełpin nie opuścił placu gry, dograł spotkanie do końca i był gotowy na pojedynek z Bruk-Betem, w którym faktycznie kilka razy uratował swój zespół, lecz najpierw sam sprokurował groźne sytuacje pod własną bramką. 29-latek - który kilka dobrych sezonów temu debiutował w Ekstraklasie w barwach Polonii Bytom - jest jednym z nielicznego grona zawodników, którzy w obecnych rozgrywkach nie opuścili placu gry nawet na chwilę. Jak dotąd kapitan Nafciarzy wpuścił 34 gole, kilkukrotnie świetnymi interwencjami ratując punkty swojej ekipie, jak i kilka razy niwecząc w kluczowych momentach wysiłek kolegów. Tak było m.in. przeciwko Górnikowi Łęczna, gdy w ostatniej akcji meczu Kiełpin wpiąstkował piłkę do własnej siatki.

Obrońcy: Cezary Stefańczyk, Damian Byrtek, Przemysław Szymiński, Kamil Sylwestrzak

Całkowicie polska defensywa wystąpiła w trzech ostatnich pojedynkach Wisły, co dało wymierny efekt w postaci siedmiu punktów. Dobrze dysponowany na początku rundy wiosennej jest Przemysław Szymiński, który nie dość, że skutecznie dowodzi tyłami płocczan, to jeszcze strzela bramki. Ofiarą 22-letniego stopera padli gracze Pogoni, a gol strzelony po zamieszaniu przy stałym fragmencie gry był drugim ekstraklasowym trafieniem debiutującego w tym sezonie w tych rozgrywkach gracza. Obok niego na środku obrony najprawdopodobniej pojawi się Damian Byrtek, który posadził ostatnio na ławce znanego z występów w Górniku Łęczna Tomislava Bozicia. 26-latek w sześciu poprzednich potyczkach pojawił się od pierwszej minuty, więc najpewniej tak będzie i w piątek. Na bokach defensywy u Nafciarzy króluje doświadczenie - po prawej stronie największe szanse na występ ma Cezary Stefańczyk, który na poziomie pierwszoligowym rozegrał grubo ponad 100 spotkań, a w Ekstraklasie przyjdzie wystąpić mu jednak dopiero po raz 30., na lewej stronie natomiast pojawi się Kamil Sylwestrzak. 28-latek, w przeszłości będący kapitanem Korony Kielce, w 112 meczach na najwyższym poziomie rozgrywkowym zdobył 13 goli i zanotował 11 asyst. Na jego ofensywne poczynania będą musieli uważać skrzydłowi i boczni obrońcy Białej Gwiazdy.

Pomocnicy: Giorgi Merebashvili, Dominik Furman, Maksymilian Rogalski, Piotr Wlazło, Dominik Kun

W drugiej linii Nafciarzy przewija się kilka bardzo ciekawych nazwisk, jednak niektórzy z graczy - jak choćby Siergiej Kriwiec - nie potrafią przypomnieć sobie formy sprzed lat. W starciu z Bruk-Betem Białorusin był jednym z najsłabszych na boisku, podobnie jak Damian Piotrowski, który na skrzydle zastąpił Arkadiusza Recę. Wydaje się, że trener Marcin Kaczmarek zastąpi wspomniane ogniwa powracającym po zawieszeniu za kartki Giorgim Merebashvilim oraz Dominikiem Kunem, który w drugiej połowie starcia ze Słonikami dał całkiem niezłą zmianę, trafiając m.in. w słupek. Warto jednak skupić się głównie na 18-krotnym reprezentancie Gruzji, który jest wiodącą postacią płocczan, choć zdarzają mu się proste błędy, takie jak w meczu z Łęczną, gdzie w iście brazylijskim stylu wymanewrował całą defensywę Górnika, po czym nie trafił do pustej bramki. Pomiędzy 30-latkiem i o siedem lat młodszym Polakiem wystąpi najprawdopodobniej mistrz uderzeń z połowy boiska - Piotr Wlazło. 27-latek w dalekiej przeszłości testowany przez Wisłę z Krakowa rozgrywa bez wątpienia życiowy sezon, który okrasił dotychczas czterema trafieniami, z czego trzy zdobył w starciu z Ruchem Chorzów. Poczynania Wlazły zabezpieczać będą były kapitan Nafciarzy Maksymilian Rogalski - który w przerwie zimowej stracił prestiżową opaskę - a także Dominik Furman, o którym coraz głośniej mówi się w kontekście wykupienia go z Tuluzy przez płocki zespół.

Napastnik: Mateusz Piątkowski

Rundę wiosenną od czterech goli w czterech meczach rozpoczął do tej pory chimeryczny Jose Kante, jednak uraz uniemożliwił mu śrubowanie jego rekordu na polskich boiskach. W jego miejsce na placu gry pojawił się Mateusz Piątkowski, który powraca po zupełnie nieudanym pobycie w APOEL-u Nikozja. Trafiał do niego razem z... Semirem Štiliciem. 32-latek, który zasłynął rundą życia w Jagiellonii w ostatnim meczu ostemplował słupek i sprokurował obrońcę Bruk-Betu do popełnienia błędu skutkującego samobójem, jednak nadal brakuje mu trafienia. Wierzymy, że i po meczu w Krakowie w tej najważniejszej dla snajperów statystyce przy nazwisku Piątkowskiego dalej widniało będzie okrągłe zero.

Mecz dwóch imienniczek, które w tabeli dzielą dwa punkty, zapowiada się niezwykle emocjonująco. Żadnym odkryciem nie będzie fakt, że każde z kilku kolejnych spotkań będzie potyczką z gatunku tych „o sześć punktów”, jednak im wcześniej Wisła Kraków będzie w stanie uciec dolnej połowie tabeli, tym więcej spokoju w jej grze będzie można zaobserwować. Wierzymy, że w derbach Wiseł górą będzie ta zdecydowanie bardziej utytułowana i do zapewnienia sobie miejsca w grupie mistrzowskiej krakowianom pozostanie już tylko krok. Pierwszy gwizdek w tym nader ekscytującym starciu już w piątek o 20.30. Wiślaku - nie może Cię zabraknąć!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ten mecz musimy wygrać... Wisła podejmuje swoją imienniczkę z Płocka

Są spotkania, o których mówi się, że to potyczki "za sześć punktów". I patrząc na ligową tabelę - nasza zaplanowana na piątkowy wieczór rywalizacja z Wisłą Płock - do takowej urasta. "Nafciarze" są tylko dwa miejsca niżej od nas i mają tylko dwa punkty mniej, więc do Krakowa wybrali się bez dwóch zdań po to, aby "Białą Gwiazdę" w tabeli przegonić. I bynajmniej planów beniaminka nie można lekceważyć!

Wbrew bowiem jakimkolwiek pozorom ekipa z Płocka to nie jest zespół, z którym gra się łatwo. Wystarczy zresztą przypomnieć sobie naszą poprzednią konfrontację z tą drużyną. Wtedy po pierwszej połowie prowadziliśmy pewnie, bo 2-0, tyle tylko, że od minuty 69. było już tylko 2-2. Strzał z doliczonego czasu gry Patryka Małeckiego dał nam mimo tego zwycięstwo 3-2 i jakże ważne wtedy trzy punkty! Tyle tylko, że w piątkowym spotkaniu popularny "Mały" żadnej bramki dla nas nie zdobędzie. W meczu ligowym przed tygodniem z Legią, obejrzał bowiem swoją już ósmą żółtą kartkę i czeka go przymusowa przerwa, a trenera Kiko Ramíreza spory ból głowy odnośnie tego - na kogo postawić w miejsce najlepszego strzelca naszej drużyny wiosną bieżącego roku. Naturalnym zastępcą Małeckiego wydaje się być wprawdzie Francuz Hugo Vidémont, ale u Hiszpana na boku pomocy grał już także - i to z powodzeniem - Mateusz Zachara, więc to także może być jego wybór. Na szczęście to jedyny taki problem Ramíreza, bo choć wciąż nie będzie mógł skorzystać ze Zdenka Ondráška, to gotowy do gry jest ostatnio nieobecny Paweł Brożek - i to spore oczywiście wzmocnienie naszej siły ataku.

Wypadałoby również, aby siłę krakowskiej Wisły pokazali także jej kibice i jak najliczniej stawili się na stadionie. "Biała Gwiazda" bez dwóch zdań potrzebuje bowiem naszego dopingu, bo też ewentualne trzy punkty w konfrontacji z beniaminkiem z Płocka mogą dać nam miejsce w wymarzonej "ósemce" już niemal na wyciagnięcie ręki. Czego oczywiście wszyscy bardzo byśmy sobie życzyli. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak napisać Wam - do zobaczenia na Reymonta!



Źródło: wislaportal.pl

Czas pokazać, która Wisła jest lepsza!

Data publikacji: 17-03-2017 12:55


Ostatni raz przy Reymonta obie drużyny zmierzyły się ze sobą niespełna dziesięć lat temu. Po sezonie 2006/2007 Wisła Płock na długo zniknęła z elity i musiała udać się w tułaczkę po niższych ligach. Teraz znowu zagości przy R22. Biała Gwiazda ma jednak jasnym cel - dzisiejszy mecz jest jak finał! Wygrana dla Wiślaków z Krakowa oznaczać będzie duży krok do tak ważnej górnej ósemki po rundzie zasadniczej Lotto Ekstraklasy.

Z kolei płocczanie w minionych tygodniach zrobili wyjątkowo dużo kroczków ku utrzymaniu w najlepszej polskiej lidze piłkarskiej. W nowym roku wygrali z Zagłębiem Lubin i Bruk-Betem Termalicą, zremisowali ze Śląskiem Wrocław i Pogonią Szczecin, a tylko raz nie powiększyli dorobku bramkowego - z Koroną Kielce, z którą podopieczni Marcina Kaczmarka przegrali 2:4. Ogólnie jednak ich dyspozycja jest jedną z pozytywnych niespodzianek tej rundy i niedługo może się okazać, że kuchennymi drzwiami Wisła Płock dostanie się do górnej ósemki. Już dziś do Białej Gwiazdy, dla której miejsce wśród czołowych ośmiu ekip w kraju jest priorytetem, traci zaledwie dwa oczka.

Kilka składowych sukcesu

Co złożyło się na tak dobre rezultaty? Z pewnością postawa Jose Kante, który strzelał bramki w trzech kolejnych spotkaniach i widać, że w końcu uporał się z problemami ze skutecznością. W ostatnim spotkaniu pauzował z powodu urazu, lecz nawet gdy nie będzie w stanie zagrać to przecież jest jeszcze Mateusz Piątkowski, który przed wyjazdem na Cypr udowodnił, że jest snajperem wysokiej klasy. Ale trudno wyróżnić jednego zawodnika, bo ekipa z Płocka to przede wszystkim kolektyw. Tego samego zdania jest Kiko Ramirez, który uważa, że Wisła Płock to bardzo groźna drużyna, a jej dużym atutem jest szeroka kadra.

Krakowianie także mają jednak wiele atutów. Na pewno jednym z nich jest fantastyczna forma w domowych potyczkach. Piłkarze z Reymonta po raz ostatni przegrali u siebie w lidze pod koniec sierpnia! Twierdza R22 ma się więc całkiem nieźle. Dodatkowo warto powiedzieć też kilka słów o bilansie w derbach Wisły. Przed własną publicznością w najwyższej klasie rozgrywkowej przegrali tylko raz. Miało to miejsce 19 maja 2001 roku, a sam mecz zakończył się wynikiem 1:2. Na wyjeździe zdarzało się to częściej, bo choćby pierwsze starcie z 1997 roku zakończyło się rezultatem 0:3. Ale wiślackie delegacje to temat na zupełnie inną dyskusję.

Franek, Franek łowca bramek!

Warto jednak przypomnieć tamto wydarzenie choćby z tego względu, że wówczas do siatki Nafciarzy trafił Tomasz Frankowski, który jest najskuteczniejszym snajperem w historii tej rywalizacji. Przeciwko imienniczce z Płocka zaliczył aż osiem bramek! Łącznie krakowianie wbili płocczanom 45 goli, a więc osiągnięcie snajpera Białej Gwiazdy jest tym bardziej godne przywołania. A gdy mowa już o bilansie to trzeba dopełnić tę statystykę. Drużyna z R22 straciła łącznie 16 bramek.

Oczywiście liczymy na to, że pierwszy licznik nadal będzie tykał, a drugi się zatrzyma, ale wszystko jest w nogach piłkarzy i gardłach Was, czyli kibiców!

Spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków a Wisłą Płock rozpocznie się dziś o 20.30.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Mecz o 6 pkt! Wisła vs Wisła

Dodano: 2017-03-17 14:29:54 (aktualizacja: 2017-03-18 15:42:03)

Norf / wislalive.pl

Do Krakowa przypływa inna Wisła, która sprawiła już w tym sezonie kilka niespodzianek. Tym razem trafia jednak na bardzo trudną do ominięcia przeszkodę.

Mecz jak finał

Dziś wieczorem zmierzymy się z naszą imienniczką z Płocka. Nafciarze to bardzo nieprzewidywalny zespół, który jednak ostatnio ustabilizował formę i stanowczo napiera na górną ósemkę, której przyjdzie nam dziś bronić. Obecnie zajmujemy 7 pozycję z 34 pkt. Natomiast nasi rywale są dwa miejsca niżej i tracą do nas ledwie 2 pkt. Dlatego tak jak mówi trener Ramirez, ten mecz jest dla nas jak finał.

Nieprzewidywalny rywal

BG uległa przed tygodniem Legii w Warszawie, jednak u siebie jest niepokonana od sierpnia. Płocczanie to do niedawna jedyny zespół, który udało nam się pokonać w delegacji. Ostatnio to grono poszerzyło się także o Piasta. Nafciarze całkiem nieźle weszli w 2017 rok. U siebie zremisowali ze Śląskiem 1:1, wygrali z Zagłębiem i Termalicą, odpowiednio 2:1 i 1:0, natomiast przegrali w Kielcach 2:4 i zremisowali 1:1 w Szczecinie. Podopieczni Marcina Kaczmarka, podobnie jak Krakowianie w delegacjach wygrali tylko dwa mecze, za to na bardzo ciężkich terenach, w Lubinie i Białymstoku. Ponadto udało im się zremisować na innych niegościnnych stadionach w Warszawie, Szczecinie, czy Niecieczy. Jednak zdarzało im się też głupio tracić komplet punktów w Gliwicach, po drugiej stronie błoń czy w Kielcach.

Wraca napastnik, wypada skrzydłowy

Trener Ramirez nie będzie mógł skorzystać dziś z pauzującego za kartki Patryka Małeckiego, a także dalej kontuzjowanych Zdenka Ondraszka i Rafała Pietrzaka. Do Krakowa przylecieli już Kolumbijczycy, jednak dopiero w poniedziałek nastąpi ich prezentacja. Do składu wraca za to najprawdopodobniej Paweł Brożek, którego bardzo brakowało w Warszawie. Absencja „Małego” to szansa dla Hugo Videmonta, aby w końcu wyjść na plac gry w pierwszym składzie i pokazać się w dłuższym wymiarze czasowym niż 30 min. Do gry na tej pozycji brany pod uwagę jest także Kuba Bartosz, który w stolicy w końcu zaliczył pierwsze minuty pod wodzą Hiszpana. Zapewne na boisku zobaczymy też Krzyśka Mączyńskiego i Maćka Sadloka, którzy otrzymali dziś powołanie na niezwykle ważny mecz kadry z Czarnogórą.

W Płocku bez rewolucji

Z kolei po stronie naszych rywali nieobecny będzie kontuzjowany Arkadiusz Reca. Kadrę Nafciarzy w zimowym okienku transferowym zasilił tylko Mateusz Piątkowski, który wrócił do Ekstraklasy po nieudanej przygodzie w Apoelu Nikozja, jednak jak na razie nie może przebić się do składu. W drugą stronę, też nie było wielkiego ruchu. Płock opuścili Piotr Mroziński, który przeniósł się do Pogoni Siedlce, a także Vitali Gemega, który zakończył swoje wypożyczenie z Dynama Kijów. Karierę zakończył ostatnio Ivica Vrdoljak. Chorwat jednak nawet nie zdążył zadebiutować w barwach Wisły. Kadra Płocczan może pozbawiona jest gwiazd, jednak jest ona pełna solidnych ligowców. Do takich można zaliczyć najlepszych strzelców naszych rywali Jose Kante (7 bramek) i Giorgi Merebashvili ( 6 goli).

Do tej pory znacznie lepsza krakowska Wisła

Ekstraklasowa historia starć Wisł liczy 21 spotkań. 12 z nich wygrała krakowska, a 3 płocka Wisła. 6 zakończyło się remisami. 50 bramek zdobyła BG, a 21 Nafciarze. Ostatnio nasi dzisiejsi rywale w Krakowie wygrali w 2001 roku, od tego czasu 8 razy zwyciężyli gospodarze i 3 razy drużyny podzieliły się punktami. W Październiku ubiegłego roku, w pierwszym starciu tych ekip, w tych rozgrywkach, w Płocku wygraliśmy 3:2, po bramkach Mateusza Zachary, Ryśka Guzmicsa i Patryka Małeckiego.

Pod gwizdkiem Przybyła idzie nam równo

Arbitrem dzisiejszego starcia będzie Jarosław Przybył, sędzia, który poprowadził w tym sezonie 21 meczów, w których pokazał 77 żółtych kartek, 2 czerwone i 6 razy wskazał na wapno. Obu Wisłom gwizdał po 3 razy. W tych meczach solidarnie, obie wygrały, zremisowały i przegrały po 1 razie. Krakowianie najpierw zremisowali w Poznaniu, następnie doznali klęski w Szczecinie, a w kolejnej kolejce rozbili Arkę. Płocczanie natomiast w meczach z udziałem 41 latka wygrali z Ruchem, zremisowali z Legią i przegrali z Koroną. Sędzia z Kluczborka nie miał do tej pory okazji prowadzić żadnego starcia z udziałem tych drużyn.

Tylko zwycięstwo!

Starcie z naszą imienniczką będzie niezwykle istotne. Ewentualna wygrana bardzo przybliży nas do pozostania w górnej ósemce na koniec rundy zasadniczej. Pozwoli też odeprzeć napór Nafciarzy, którzy raczej nie będą w stanie nas wyprzedzić. Warunek jest jeden. Trzeba zagrać skuteczniej niż w Warszawie. Kontynuacja zwycięskiej passy w meczach przy R22 to najlepszy scenariusz na dzisiejszy wieczór. Naszym zawodnikom na pewno przyda się wsparcie. W takim wypadku zapraszamy wszystkich na stadion! Pierwszy gwizdek sędziego Przybyła o 20:30.


NORF


 Źródło: wislalive.pl


Kiko Ramírez przed meczem z Wisłą Płock: - To spotkanie to jest nasz finał

- Wciąż z powodu kontuzji nie będzie mógł zagrać Zdeněk Ondrášek, ale wszyscy - włącznie z Pawłem Brożkiem - są do mojej dyspozycji - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Wisłą Płock, o sytuacji zdrowotnej zespołu, trener Kiko Ramírez. W piątkowym spotkaniu Hiszpan nie będzie mógł ponadto skorzystać z pauzującego za nadmiar żółtych kartek Patryka Małeckiego.

- Dla nas spotkanie z Wisłą Płock jest jak wielki finał. Jest dla nas wszystkich jasne, dla zawodników, dla trenerów, że ten mecz jest najistotniejszy, bo naszym celem jest awans do "ósemki". Musimy zrobić wszystko, aby ten cel osiągnąć. To spotkanie to jest nasz finał - dodał Ramírez, przyznając jednocześnie, że w potyczce z zespołem z Płocka czeka nas bardzo trudna i wymagająca rywalizacja.

- Wisła Płock walczy o to samo co my, a zostało już bardzo mało spotkań. Mamy dla naszego przeciwnika bardzo wiele szacunku. Nie ma już czasu na odpoczynek, na relaks i w każdym spotkaniu musimy walczyć tak jak w finale, bo jesteśmy już na tym etapie sezonu - mówił Hiszpan.

Warto zaznaczyć, że w dotychczasowych meczach rundy wiosennej Kiko Ramírez nie rotował zbytnio składem, a jeśli już to z powodu kontuzji podstawowych zawodników. W piątek nie będzie mógł skorzystać z jednego z nich, Patryka Małeckiego. Nic więc dziwnego, że został zapytany o to kto może lewoskrzydłowego zastąpić, z naciskiem na naturalnego wydawaloby się zmiennika dla "Małego", którym jest Francuz Hugo Vidémont.

- Zarówno kartki, jak w przypadku Patryka Małeckiego, jak i kontuzje, mogą otworzyć szansę dla kogoś innego i taki moment nadarza się teraz. Zawodnicy, którzy bardzo ciężko pracują mają szansę aby zaprezentować swoje umiejętności. To jest ten moment, w którym mogą dać wiele drużynie, a stać ich na to, aby wnieść wiele do gry zespołu. Jeśli chodzi o Hugo Vidémonta, jak i pozostałych zawodników czekających na swoją szansę, to są gotowi do gry. Mamy wiele wariantów, które możemy wykorzystać. Z mojej perspektywy Hugo to ważny dla nas zawodnik i będzie ważny dla Wisły Kraków - deklarował trener, mówiąc jednocześnie, że kontuzja Zdenka Ondráška, który w piątek nadal będzie pauzował powinna zostać wyleczona już na kolejne spotkanie. - Dla Zdenka najważniejszy będzie najbliższy tydzień. Intensywnie pracuje z naszym sztabem medycznym i powinien być już gotowy do gry na nasz kolejny mecz, z Lechem Poznań - powiedział Ramírez.

Dziennikarze wrócili także do sytuacji z poprzedniej kolejki, a mianowicie do tej z zawodnikiem Legii, Miroslavem Radoviciem, który w teatralny sposób wymusił rzut wolny. Trener Wisły zachował się jednak dyplomatycznie i nie chciał do tego publicznie wracać. - Nie mnie to oceniać. Od tego jest arbiter, żeby podjął decyzję i ewentualnie ukarał zawodnika. To nie my trenerzy powinniśmy to opiniować. Jestem natomiast pozytywnie zaskoczony poziomem sędziowania w Polsce, bo arbitrzy wykonują tutaj dobrą robotę - uważa Hiszpan.

Na zakończenie Ramírez ponownie ostrzegał przed ewentualnym lekceważeniem zespołu z Płocka, z którym przyjdzie nam się zmierzyć już jutro.

- Bardzo dobrze świadczy o naszym rywalu, że mają szeroką kadrę i z naszej strony jest w ich kierunku duży szacunek. Musimy jasno powiedzieć, że czeka nas jutro trudne zadanie. To będzie bardzo wymagający mecz - zakończył trener zespołu "Białej Gwiazdy".


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Mączyński: Cierpliwość i kultura gry

Data publikacji: 15-03-2017 13:11


„Mecze takie jak z Wisłą Płock mogą być dla nas dwa razy trudniejsze niż ten z Legią. Tacy przeciwnicy mogą cofać się zbyt nisko na naszym stadionie, trudniej z nimi rywalizować. Trzeba wykazać się cierpliwością i kulturą gry, żeby szybko strzelić gola i ustawić spotkanie” - podkreśla przed piątkowym starciem przy R22 Krzysztof Mączyński, który już 17 marca może otrzymać kolejne powołanie do reprezentacji Polski.

Mecz z Legią już za nami. Czy w Tobie, w reprezentancie Polski, takie starcia jak ostatnie przy Łazienkowskiej wywołują jeszcze dodatkowe emocje?

Żadnego dreszczyku emocji nie ma. Jest to dokładnie taki sam mecz, jak wszystkie pozostałe, które musimy rozegrać. Najważniejsze, żeby robić swoje i punktować, bo to się liczy. A czy gramy z Legią, czy gramy z innym zespołem, nie ma większego znaczenia.

Strzeliłeś efektownego gola, który nie został uznany. Byłeś bardzo rozczarowany czy szybko przeszedłeś do porządku dziennego nad decyzją sędziego?

Nie, jeżeli był spalony - sędzia zadecydował w taki sposób - to nie było czasu na żadne „mazanie się”, ani rozpamiętywanie. Szkoda, bo uważam, że gdybyśmy zdobyli bramkę to na pewno byśmy nie przegrali.

W piątek przy Reymonta czeka Was mecz z Wisłą Płock. Ewentualne zwycięstwo przed przerwą na reprezentację może pozwolić Wam jedną nogą być już w pierwszej ósemce.

Takie starcia jak z Wisłą Płock będą dla nas dwa razy trudniejsze. Z tego powodu, że drużyna, która do nas przyjedzie będzie prawdopodobnie czuła respekt wobec naszej ekipy. Obawiam się, że cofną się zbyt nisko i czasami ciężej jest grać z takimi zespołami. Zdecydowanie lepiej rywalizuje się z przeciwnikami, którzy aspirują do czołowych miejsc w tabeli, mecze są wówczas bardziej otwarte. W pozostałych niejednokrotnie trzeba wykazać się cierpliwością i kulturą gry, żeby doprowadzić do niezwykle ważnej sytuacji, czyli do szybkiego strzelenia gola, bo to może tak naprawdę ustawić spotkanie.

17 marca oficjalne powołania zawodników z ligi polskiej od trenera Nawałki na mecz eliminacji Mistrzostw Świata 2018 z Czarnogórą. Wydaje się, że Krzysztof Mączyński jest istotnym ogniwem reprezentacji Polski, zatem pewnie i tym razem będziesz potrzebny.

Skupmy się na razie na tym, co mamy do zrobienia. Dzisiaj liczy się Wisła i wynik najbliższego spotkania. A co będzie później - czas pokaże. Dopóki tego powołania nie ma to nie nastawiajmy się na to.

Rozmawiał Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wielka wiślacka remontada!

Data publikacji: 17-03-2017 22:26


Biała Gwiazda przegrywała już 1:2, ale wróciła w ostatnich minutach z bardzo dalekiej podróży - dzięki zmiennikom, których wprowadził na boisko Kiko Ramirez! 3:2 po bramkach w 85. i 86. minucie - takie mecze kształtują charakter! Gole strzelili Petar Brlek, Semir Stilić i Jakub Bartosz. Na nic zdały się trafienia Kriwca i Piatkowskiego!


Wisła Kraków po ponad dziesięciu latach przywitała na własnym boisku swoją imienniczkę z Płocka. W ostatnich trzech meczach Nafciarze zdobyli 7 punktów, a krakowianie 6, mierzyły się więc ze sobą zespoły będące na fali wznoszącej. Już od pierwszych minut obie ekipy pokazały, że interesują je tylko trzy punkty. Pierwszy strzał w meczu oddał Hugo Videmont, lecz jego próba nie przyniosła Białej Gwieździe wiele pożytku. Odpowiedź płocczan mogła dać im prowadzenie, lecz po raz kolejny w tej rundzie Łukasz Załuska wybronił piłkę, którą mało kto mógłby sparować. Uderzenie Merebashvilego leciało w okolice lewego okienka bramki zespołu Kiko Ramireza, jednak bramkarz wyciągnął się jak struna i zbił futbolówkę na rzut rożny.

Krakowska gra i gol!

Kolejne minuty to przewaga Białej Gwiazdy, której udało się udokumentować ataki golem w 25. minucie. Podręcznikową akcję rozpoczął Llonch, który zagrał w tempo do Pawła Brożka. „Brozio” po profesorsku rozprowadził futbolówkę do Boguskiego, a ten w dogodnej sytuacji strzeleckiej zaskoczył wszystkich podaniem do Petara Brleka. Chorwat po prostu musiał to wykorzystać - wystarczyło tylko dołożyć nogę na 5. metrze! 1:0 stało się faktem po akcji, którą można mianować typową „krakowską gierką”.

Stracona bramka rozdrażniła Nafciarzy, którzy za sprawą strzałów z dystansu stwarzali zagrożenie pod bramką Załuski. Niezłe uderzenie Furmana 34-latek bez problemu złapał, a wolny Kriwca uderzył w jedno z wolnych krzesełek na samej górze stadionu. Pięć minut później Załuska i jego podwójna interwencja uratowały Wisłę Kraków! Najpierw nasz bramkarz sparował piłkę do boku po wolnym Furmana, a następnie odbił dobitkę Merebashvilego. W 38. minucie wolej Piątkowskiego mógł sprawić wiele trudu Załusce, ale jak spod ziemi przed snajperem Nafciarzy wyrósł Głowacki, który ofiarnym wślizgiem powstrzymał byłego gracza APOEL-u.

Gol-kontrowersja

Co nie udało się wyjątkowo nieskutecznemu Piątkowskiemu, powiodło się Kriwcowi, ale czy aby na pewno zgodnie z przepisami? Gol kuriozum - piłkę po wolnym Furmana podbił Gonzalez, ta zawisła wysoko w powietrzu i opadała przed bramką Załuski, który został nieco przestawiony przez Kriwca. Po głowie Białorusinia piłka wturlała się do bramki, ale czy nie było tu faulu? Jarosław Przybył uznał, ze nie. Chwilę później podwyższyć mógł Merebashvili, ale w dogodnej sytuacji trafił prosto w Załuskę. Była to ostatnia szansa zespołu Marcina Kaczmarka w pierwszej połowie.

Drugą strzałem z wolnego w mur rozpoczął Sadlok. Chwilę później na pierwszoplanową postać meczu wyrósł Jarosław Przybył. Mający żółtą kartkę Furman faulował taktycznie Brleka. Reakcja: gwizdek milczy. Chwilę później identyczna sytuacja z udziałem Cywki i Merebashvilego. Efekt: żółtko dla Cywki... W 59. minucie Biała Gwiazda po raz pierwszy pokazała potencjał ofensywny w drugiej połowie.

Kiełpin na posterunku. Do czasu!

Po kornerze w powietrze wyszedł Głowacki, który uderzył piłkę głową. Tę próbował złapać Kiełpin, ale wypuścił ją przed siebie. Do dobitki nie zdążył Brożek, którego uprzedził jeden z płockich defensorów. Chwilę później Brlek postawił na siłę przy uderzeniu zza szesnastki, lecz i tym razem górą był Kiełpin. W 63. minucie po dośrodkowaniu Cywki do spektakularnego woleja złożył się Videmont, lecz piłka zatrzymała się tylko na bocznej siatce.

Jedna Wisła przeważała, a druga strzelała bramki. Jedną jedyną sytuację od dobrych dwudziestu minut wykorzystał Piątkowski, który niespodziewanie znalazł się w sytuacji sam na sam z Załuską.

Na ripostę właściwej Wisły czekaliśmy do 85. minuty, ale było warto. Najpierw bajecznym strzałem popisał się Stilić i mieliśmy remis, a sześćdziesiąt sekund później po cudownym podaniu Zachary wprowadzony w 82. minucie Jakub Bartosz strzałem miedzy nogami pokonał Kiełpina! Remontada stała się faktem, a zmiennicy dali to, co najważniejsze - gole!

Wisła Kraków - Wisła Płock 3:2 (1:1)

1:0 Brlek 25’

1:1 Kriwiec 40’

1:2 Piątkowski 73’

2:2 Stilić 85’

3:2 Bartosz 86’

Wisła Kraków: Załuska - Cywka (82’ Bartosz), Głowacki, González, Sadlok - Mączyński, Llonch (67’ Štilić) - Boguski, Brlek, Vidémont - Brożek (77’ Zachara)

Wisła Płock: Kiełpin - Stefańczyk (89' Piotrowski), Byrtek, Szymiński, Stępiński - Rogalski, Furman - Wlazło (67’ Reca), Kriwiec (74’ Iliev), Merebashvili - Piątkowski (89’ Piotrowski)

Żółte kartki: Llonch, Mączyński, Brożek, Cywka, Gonzalez, Stilić - Furman, Reca

Sędziował: Jarosław Przybył z Kluczborka

Widzów: 12 123

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Powtórka z rozrywki! Wisła Kraków - Wisła Płock 3-2

W niezwykle ważnym dla układu tabeli spotkaniu krakowska Wisła, po niezwykle emocjonującej i zaciętej rywalizacji, pokonała swoją imienniczkę z Płocka 3-2, powtarzając wynik pomiędzy obydwoma zespołami z jesieni, gdzie było równie "gorąco"! Warto podkreślić, że wiślacy pokazali dziś niezwykły charakter, bo do 84. minuty przegrywaliśmy 1-2, by dwie minuty później - już prowadzić! Po tym zwycięstwie "Biała Gwiazda" jest bardzo blisko zapewnienia sobie wymarzonego miejsca w "ósemce", zresztą awansowaliśmy po tej wygranej na szóste miejsce w ligowej stawce!

Na bardzo ważny dla układu tabeli mecz z Wisłą Płock "Biała Gwiazda" wyszła po raz pierwszy w wyjściowej "jedenastce" z Hugo Vidémontem na lewym skrzydle, bo też na nim Francuz zastąpił pauzującego za nadmiar żółtych kartek Patryka Małeckiego, a także z wracającym do gry po kontuzji Pawłem Brożkiem. I choć to płocczanie rozpoczęli spotkanie agresywniej, to pierwszy strzał, w 3. minucie, oddali wiślacy. A dokładniej wspomniany wyżej Vidémont. Francuz uderzył sprzed pola karnego, ale zrobił to bardzo niecelnie. Sześć minut później o wiele groźniej było już jednak po drugiej stronie boiska. Z dystansu przymierzył Giorgi Merebaszwili i tylko dzięki świetnej interwencji Łukasza Załuski na tablicy wyników wciąż było 0-0.

"Biała Gwiazda" na pewno nie zaliczała początku tego spotkania do tych udanych, ale taki zaliczał niewątpliwie harujący na całej murawie Pol Llonch. To Hiszpan w 24. minucie odzyskał bowiem piłkę w środku boiska, dzięki czemu wyprowadziliśmy zabójczy kontratak. Paweł Brożek podał do Rafała Boguskiego, a ten świetnie odnalazł nadbiegającego Petara Brleka. Chorwatowi po podaniu od "Bogusia" nie pozostało już nic innego, jak umieścić futbolówkę w bramce i było 1-0!

Jeśli spodziewać można się było, że wiślacy pójdą za ciosem, to niestety nic takiego nie miało tym razem miejsca. Inicjatywę przejęli bowiem nasi goście i co rusz robiło się pod naszą bramką gorąco. Po kilku ich próbach, w 34. minucie mieliśmy mnóstwo szczęścia. Z rzutu wolnego przymierzył Dominik Furman, Załuska piłkę odbił dobrze, bo do boku, ale pierwszy był przy niej Merebaszwili i Gruzinowi zabrakło niewiele, aby umieścić piłkę w siatce. Taką szansę mógł mieć też trzy minuty później Mateusz Piątkowski, ale świetnie ubiegł go Arkadiusz Głowacki.

Niestety w 41. minucie szczęście już się od nas odwróciło. Po kolejnej wrzutce w nasze pole karne z rzutu wolnego najsprytniejszy w naszej "piątce" okazał się Siergiej Kriwiec. Sędzia nie dostrzegł bowiem, że Białorusin zblokował lewą rękę Załuski, który nie zdołał futbolówki odbić i było 1-1! Co gorsze już zaraz potem sytuację z gatunku "stuprocentowych" miał Merebaszwili. Na nasze ogromne jednak szczęście Gruzin uderzył dokładnie tam, gdzie stał Załuska! Nie zmienia to jednak faktu, że do końca pierwszej połowy groźniejsi byli goście - o czym świadczy kolejna ich szansa, po której Kriwiec obił naszą poprzeczkę! Do przerwy było więc 1-1, ale też pewne było to, że z taką grą "Białej Gwieździe" ciężko będzie utrzymać ten wynik!

Wiślacy drugą połowę zaczęli jednak aktywnie i szybko z rzutu wolnego swoją szansę miał Maciej Sadlok, tyle że uderzył w mur. Kolejne minuty to już jednak bardzo nerwowa gra z obydwu stron, którą swoimi czasami niezrozumiałymi decyzjami potęgował słabo jak niemalże zwykle w naszej lidze prowadzący te zawody sędzia Jarosław Przybył. Chyba bowiem tylko faktem, że Furman miał już na swoim koncie żółtą kartkę podyktować można fakt, że nie zagwizdał on jego faulu na Brleku, bo musiałby zapewne pokazać drugie takie upomnienie dla pomocnika z Płocka. Wolał więc... nie gwizdnać wcale!

Bez względu jednak na te kontrowersje - najważniejsze było to, że nasi piłkarze wzięli się do solidniejszej pracy i w 58. minucie mogliśmy prowadzić. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Głowacki, bramkarz jego uderzenie głową odbił, a próbującemu ten strzał dobić Brożkowi - zabrakło niewiele. Ładnie dwie minuty później uderzył też Brlek, ale Seweryn Kiełpin piłkę złapał. Swoją szansę miał też w 64. minucie Vidémont, który ładnie złożył się do strzału po wrzutce Tomasza Cywki, ale Francuz trafił tylko w boczną siatkę.

I choć to Wisła miała w tym fragmencie meczu przewagę, to w 72. minucie to goście wyszli z kontratakiem, który skutecznie mimo asysty Ivána Gonzáleza zakończył Mateusz Piątkowski i przegrywaliśmy w tym jakże ważnym spotkaniu 1-2!

Co równie złe - kolejne dziesięć minut upłynęło nam na zdecydowanie nieskutecznej próbie znalezienia sposobu na zagrożenie bramce gości i co nie udało się nam, mogło udać się "Nafciarzom". W 82. minucie po kolejnym kontrataku nieznacznie obok słupka uderzył bowiem Piątkowski.

W końcu jednak i do "Białej Gwiazdy" zaczęło uśmiechać się szczęście! I to jakie! Najpierw po fatalnej stracie piłki przez gości kapitalnym dośrodkowaniem, które okazało się celnym strzałem od słupka, popisał się wprowadzony na murawę w drugiej połowie Semir Štilić i było 2-2! Zaraz zaś potem kontratak naszego zespołu zakończył się asystą Mateusza Zachary oraz jakże skutecznym uderzeniem między nogami Kiełpina, wprowadzonego chwilę wcześniej za kontuzjowanego Cywkę, Jakuba Bartosza! I z "piekła" wiślacy znaleźli się w "niebie", bo w dwie minuty odzyskaliśmy prowadzenie! Było bowiem 3-2!

Końcówka to co zrozumiałe ogromne emocje, bo też przyjezdni ostro ruszyli do odrabiania strat, ale najważniejsze, że wiślacy utrzymali korzystny rezultat. Brawa za walkę! Brawo za charakter!



Źródło: wislaportal.pl

Pokaz charakteru! Wisła Wisła 3:2

Dodano: 2017-03-18 11:27:33 (aktualizacja: 2017-03-20 17:23:46)

Norf / wislalive.pl

Po jakże zaciętym i emocjonującym boju, zwyciężamy z imienniczką z Płocka i umacniamy swoje miejsce w górnej części tabeli.

W tym meczu wróciły demony z przeszłości. Rozegraliśmy dwie zupełnie różne połowy. Na szczęście ta druga była w znacznie większym stopniu dobra, w porównaniu do tego jak zła była pierwsza. Wielkie słowa uznania należą się trenerowi Ramirezowi, który dokonał trzech zmian, a każdy z wprowadzonych zawodników dołożył sporą cegiełkę do tych trzech punktów. W końcu dopisało także szczęście, ale temu szczęściu trzeba też pomóc. Wiślacy wykazali się wielką ambicją i piorunującą końcówką dostarczyli nam tylu emocji, że spokojnie wytrzymamy teraz dwa tygodnie bez Ekstraklasy.

Poza golem argumentów brak

Mecz od początku był wyrównany. Zarówno jedni jak i drudzy starali się przejąć inicjatywę, lecz nie za sprawą szalonych ataków „na hura”, raczej poprzez próby zdominowania środka pola. Właśnie w tej strefie boiska po raz kolejny biegał Pol Llonch, dla którego był to zdecydowanie najlepszy mecz z Białą Gwiazdą na piersi. Dla Hiszpana nie było wczoraj piłek straconych. Za każdą akcją rywala wracał do końca, agresywnie doskakiwał do przeciwników i zaliczył mnóstwo odbiorów. Jeden z nich miał miejsce w 24 min. piłka błyskawicznie trafiła na skrzydło, gdzie świetnie zachował się Rafał Boguski, przytomnie wycofując futbolówkę, w drugie, tempo do Petara Brleka. Ten dopełnił formalności trafiając do pustej bramki. Chorwat był wczoraj prawdziwym playmakerem. Robił to do czego nas przyzwyczaił, często szukał niekonwencjonalnych rozwiązań, wielokrotnie z pozytywnym skutkiem. Po zdobytej bramce zawodnicy BG cofnęli się na własną połowę. Ich gra wyglądała tak jak zapowiadał to trener Ramirez. Cierpieli. Przyjęli gości głęboko, blisko swojego pola karnego, licząc, że uda się obronić wynik, a w przypadku możliwości skontrowania, jeszcze go podwyższyć. Brakowało jednak argumentów. Stracony gol przez Płocczan bardzo ich zmotywował. Krakowianie jednak świetnie radzili sobie z rozbijaniem ich ataków. A jeśli już „Nafciarzom” udało się dojść do sytuacji strzeleckiej, na wysokości zadania stawał Łukasz Załuska. Tak było w przypadku prób Merebashviliego, czy Furmana. Bramkarz Wisły stawał na wysokości zadania do 41 min. kiedy spadającą z wysokiego pułapu piłkę powinien spokojnie złapać. Tak się jednak nie stało. Nie oderwał się od ziemi i nie wykorzystał przewagi wzrostu. Przytomnie za to zachował się Kriwiec (który chyba faulował golkipera) wpychając futbolówkę do bramki. Zdobyty gol jeszcze bardziej nakręcił gości. Chwilę później w sytuacji oko w oko z Załuską, Merebashvili trafił prosto w rywala, a w ostatniej akcji pierwszej części gry, piłka uderzona głową przez Kriwca wylądowała na poprzeczce. Mieliśmy mnóstwo szczęścia, że na przerwę schodziliśmy z remisem.

Gramy do końca

Od początku drugiej odsłony meczu mogliśmy zobaczyć odmienioną Wisłę Kraków. Zawodnicy BG tym razem rzucili się na rywali. Przewaga gospodarzy była bardzo widoczna. Problem polegał w niemocy dojścia do korzystnych okazji. Taka nadarzyła się w 58 min. za sprawą niezawodnego Arka Głowackiego, który wygrał wczoraj chyba wszystkie pojedynki główkowe we własnym polu karnym. Taka sztuka udała się wtedy także i w jedenastce przeciwników. Jego uderzenie wybronił instynktownie Kiełpin. Dobitka bardzo kreatywnego wczoraj Pawła Brożka, również okazała się nieskuteczna. Jak w każdym meczu, niezwykle aktywny w ofensywie był Tomek Cywka, który wykonał niezliczoną ilość dośrodkowań, z których jedno trafiło do Hugo Videmonta. Ten huknął z woleja, jednak piłka wpadła w boczną siatkę. Francuz, pod nieobecność Patryka Małeckiego, otrzymał szansę na grę od pierwszej minuty. W pierwszej połowie był bardzo spięty, niewiele mu wychodziło. Za to w drugiej części gry jakby poczuł więcej luzu, często wdawał się w dryblingi, w dużym stopniu udane. Świetnie dogadywał się też z Maćkiem Sadlokiem. Kiedy wydawało się, że bramka dla Krakowian wisi w powietrzu, goście wyszli z jedyną w drugiej połowie kontrą. Na nasze nieszczęście, zabójczo skuteczną. Po błędzie Ivana Gonzaleza, który zaliczył niepierwsze już bardzo przeciętne zawody, Piątkowski doszedł do czystej pozycji i bezlitośnie ją wykorzystał. Na 18 min. przed końcem regulaminowego czasu gry przegrywaliśmy 1:2. Utracona bramka podziałała na Wiślaków jak płachta na byka. Jeszcze zintensyfikowali swoje ataki i na efekty długo nie musieliśmy czekać. Trener Ramirez puścił w bój trzech zawodników. Najpierw na murawie zameldował się Semir Stilić. Bośniak pewnie dość przypadkowo, ale jednak efektownie zdobył swoją pierwszą bramkę po powrocie do Wisły w 84 min. Semir znalazł się w narożniku pola karnego i chyba chciał dośrodkowywać głęboko, na długi słupek, zrobił to jednak na tyle szczęśliwie, iż pomimo braku kolegów w tamtym rejonie, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Warto wspomnieć, że asystę przy tym trafieniu zanotował Videmont. A sam Stilić, w końcu zaliczył pozytywne wejście na boisko. Poza bramką kilka razy mogliśmy poczuć tego starego, magicznego Semira. Zawodnicy BG nie zamierzali poprzestawać na remisie. Już dwie minuty później błyskawiczną kontrę wyprowadza kolejny zmiennik, Mateusz Zachara, który z pośród kilku opcji wybiera tę najlepszą, wystawiając „jak na patelni” piłkę trzeciemu zawodnikowi, który nie rozpoczął tego meczu od pierwszej minuty. Kuba Bartosz, bo o nim mowa, zachował się jak rasowy snajper, z zimną krwią pakując piłkę między nogami Kiełpina. Niemałą rolę w tej akcji odegrał też Boguś, który krzyżową zmianą, ściągnął na siebie dwóch obrońców. „Dziki” nie był wczoraj bardzo widoczny, jednak superefektywny. Ten niesamowity zwrot akcji nie pozwolił już na odbudowanie się gościom, którzy do końca starali się szukać wyrównania, lecz byli bezradni. Dzięki piorunującej końcówce, wygrywamy 3:2.

Marsz, marsz, marsz, w górę tabeli marsz

Drugie zwycięstwo z „Nafciarzami” 3:2, drugie w niewiarygodnych okolicznościach. Takie triumfy smakują najlepiej i wpływają na coraz lepszą atmosferę. Mecz był bardzo zacięty, sędzia pokazał mnóstwo kartek, jednych mniej, innych bardziej słusznych, jednak na szczęście żaden z zawodników nie wykartkował się na Lecha. Kolejorz przyjedzie do prawdziwej twierdzy. Twierdzy, która jeśli nie padła w takich okolicznościach jak w starciu z Płocczanami, to może przetrwać wiele. Wygrywamy ten mecz, wygrywa go trener, a także wygrywa go wielu zawodników, którzy świetnie wykorzystali swoje szanse, dostarczając trenerowi bardzo pozytywnego bólu głowy przed starciem z rewelacyjnie spisującym się Lechem. Dzięki trzem punktom, przeskakujemy Termalicę i zajmujemy szóstą pozycję, na której będziemy przynajmniej przez następne dwa tygodnie!

Fakty

Wisła Kraków - Wisła Płock 3:2 (1:1)

1:0 Brlek 25

1:1 Kriwiec 40

1:2 Piątkowski 73

2:2 Stilić 85

3:2 Bartosz 86

Wisła Kraków: Załuska - Cywka (82 Bartosz), Głowacki, González, Sadlok - Mączyński, Llonch (67 Štilić) - Boguski, Brlek, Vidémont - Brożek (77 Zachara)

Wisła Płock: Kiełpin - Stefańczyk (89 Piotrowski), Byrtek, Szymiński, Stępiński - Rogalski, Furman - Wlazło (67 Reca), Kriwiec (74 Iliev), Merebashvili - Piątkowski (89 Piotrowski)

Żółte kartki: Llonch, Mączyński, Brożek, Cywka, Gonzalez, Stilić - Furman, Reca

Sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka

Widzów: 12 123


NORF


Źródło: wislalive.pl

WYGRANA Z IMIENNICZKĄ

Wpisany przez Kornelia

sobota, 18 marca 2017 00:00

W 26. kolejce Wisła Kraków rozegrała mecz z swoją imienniczka Wisłą Płock.

Obydwie drużyny dzieli niewielka ilość punktów. Coraz bardziej zbliżamy się do zakończenia rundy wiosennej, co za tym idzie, każda drużyna chce pokazać 100% swoich możliwości. Przed rozpoczęciem spotkania zaprezentowana została tegoroczna kobieca eskorta Wisły Kraków. Kilkanaście przedstawicielek płci pięknej, które wyłoniło jury podczas castingu, miało okazję wyprowadzić piłkarzy Białej Gwiazdy na murawę.

Pierwsza połowa spotkania pokazuje dobrą stronę krakowskiej Wisły. Widać ich motywacje i energie w grze. Od pierwszych minut najwyraźniej daje się zauważyć Pol Llonch, który jest na boisku wszędzie gdzie tylko może. W 23. minucie pada pierwsza bramka dla drużyny Białej Gwiazdy. Piękna akcja gospodarzy; podanie od Brożka, wystawienie piłki na pustą bramkę przez Boguskiego i strzał Brleka. Niecałe 20 minut później, bardzo aktywny w dzisiejszym spotkaniu Pol Llonch zostaje ukarany żółtą kartką. Chwile później płocka Wisła wyrównuje wynik do 1:1. Zdobywcą gola okazał się Siarhiej Krywiec. Drużyna Białej Gwiazdy mocno protestuje. Wywołało to spore zamieszanie, które w konsekwencji powoduje, że pomocnik Wisły - Krzysztof Mączyński zostaje ukarany żółtą kartką.


Druga połowa spotkania również obfitowała w upomnienia dla krakowskiej Wisły. W 51. minucie za faul zostaje ukarany Tomasz Cywka, dwie minuty później- Ivan Gonzalez. W grze obydwu drużyn widać agresje, jednak wciąż dominują gospodarze. W 67. Minucie następuje pierwsza zmiana w drużynie Białej Gwiazdy. Boisko opuszcza Pol Llonch. W jego miejsce pojawia się Semir Stilić. W 72. minucie drużyna gości obejmuje prowadzenie dzięki Mateuszowi Piątkowskiemu. Zawodnicy Wisły Kraków po stracie bramki, tracą wigor i zapał. Chwile później Semir Stilić zyskuje żółta kartkę, która jest już piątą w dzisiejszym spotkaniu dla krakowskiej drużyny. W 78. minucie kolejna zmiana w drużynie gospodarzy. Za Pawła Brożka wchodzi Mateusz Zachara. Kilka minut po tym boisko opuszcza Tomasz Cywka . W jego miejsce pojawia się Jakub Bartosz. 85. minuta spotkania okazuje się szczęśliwa dla Białej Gwiazdy. Semir Stilić zyskuje dla swojej drużyny drugą bramkę, wyrównując wynik spotkania. Niecałą minutę później, gdy emocje opadły po zdobyciu gola, Jakub Bartosz oddaje fenomenalny strzał na bramkę. W tak krótkim czasie Biała Gwiazda zdobywa prowadzenie. Nawet doliczone 3 minuty do drugiej połowy nie zmieniły wyniku spotkania.

Mecz kończy się wynikiem 3:2 dla Krakowian, którzy w ostatnich kilku minutach odwrócili losy swojej drużyny. Zdobyte 3 punkty zapewniają gospodarzom 6.miejsce.



Źródło: skwk.pl

Minuta po minucie

Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

Koniec meczu.

  • 90+2' Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Zachara. Piłka przeszła niedaleko obok bramki.
  • 90' Sadlok wycofał piłkę do Stilicia, ten jednak uderzył bardzo niecelnie.
  • 89' Piotrowski za Stefańczyka.
  • 86' 3:2!!! Zachara do Bartosza, a ten pomiędzy nogami Kiełpina trafia do siatki.
  • 84' Kapitalny gol Stilicia! Precyzyjne uderzenie Bośniaka w długi róg z lewej strony pola karnego.
  • 83' Zmiana w naszym zespole. Bartosz za Cywkę.
  • 82' Niecelny strzał Zachary zza pola karnego.
  • 82' Kontratak gości, ale Piątkowski uderza niecelnie.
  • 78' Zmiana w naszym zespole. Zachara za Brożka.
  • 77' grafika:zk.jpg Żółta kartka dla Stilicia.
  • 75' Zmiana w zespole gości. Iliev za Kriwca.
  • 72' Niestety 1:2. Gości na prowadzenie wyprowadza Piątkowski, który wygrał w polu karnym pojedynek z Głowackim i posłał piłkę do siatki obok interweniującego Załuski.
  • 69' grafika:zk.jpg Reca ukarany żółtą kartką.
  • 69' Bardzo dobra interwencja Załuski, który odbija piłkę po strzale Piątkowskiego z ostrego kąta.
  • 67' Zmiana także w drużynie gości. Reca za Wlazłę.
  • 67' Zmiana w naszym zespole. Stilić za Lloncha.
  • 66' Wisła Płock zepchnięta do głębokiej defensywy.
  • 64' Po dośrodkowaniu Cywki z prawej strony boiska, z woleja ładnie uderzał Videmont, ale trafił w boczną siatkę.
  • 60' Videmont zagrał przed pole karne do Brleka, który mocno uderzył. Piłka ląduje jednak w rękach Kiełpina.
  • 58' Aj.. niewiele brakowało. Po centrze z rzutu rożnego głową uderzał Głowacki, ale świetną interwencją popisał się Kiełpin. Dobijać próbował jeszcze Brożek, ale został skutecznie zblokowany przez Rogalskiego.
  • 55' Biała Gwiazda teraz mocno przycisnęła i kilka razy zakotłowało się w polu karnym gości. Nie udało się jednak oddać strzału na bramkę strzeżoną przez Kiełpina.
  • 52' grafika:zk.jpg Kolejna kartka. Tym razem dla Gonzaleza.
  • 51' grafika:zk.jpg Żółta kartka dla Cywki. Wcześniej arbiter powinien jednak przerwać grę po faulu Furmana.
  • 50' W drugiej połowie Wisła stara się grać wyżej, na razie bez efektów.
  • 47' Sadlok uderzał z rzutu wolnego z około 22 metrów. Piłka trafia w mur.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.

Koniec I połowy.

  • 45' Kriwiec po centrze Furmana główkuje w poprzeczkę, ale był także na wyraźnym spalonym.
  • 44' Po dośrodkowaniu Mączyńskiego z rzutu wolnego, do piłki dopadł Brożek, ale jego strzał głową wybronił Kiełpin.
  • 43' grafika:zk.jpg Żółte kartki dla Furmana i Brożka, między którymi mocno się zagotowało.
  • 42' Uff. Bardzo dobra okazja dla gości na objęcie prowadzenia. Na szczęście prosto w Załuskę uderzył Merebaszwili.
  • 41' Niestety 1:1. Podbramkowe zamieszanie i piłkę do siatki kieruje Kriwiec. Wiślacy mocno protestowali twierdząc, że Załuska był faulowany. grafika:zk.jpg Skończyło się żółtą kartką dla Mączyńskiego.
  • 40' grafika:zk.jpg Żółta kartka dla Lloncha.
  • 37' W ostatnich minutach Nafciarze naciskają naszą drużynę, podopieczni Kiko Ramireza skutecznie się bronią.
  • 34' Kolejny rzut wolny dla gości. Tym razem gronie uderzał Furman, ale Załuska odbił piłkę do boku. Dobijał jeszcze Merebaszwili, ale ponownie na posterunku był bramkarz Białej Gwiazdy!
  • 28' Bardzo niecelny strzał Kriwca z rzutu wolnego z około 30 metrów.
  • 26' Teraz strzelać próbował Kriwiec, ale został zablokowany przez Głowackiego.
  • 26' Celny strzał Furmana zza pola karnego, ale na posterunku był Załuska.
  • 24' Gooool! Świetny kontratak Białej Gwiazdy. Brożek zagrał prostopadle do wbiegającego w pole karne Boguskiego, ten dograł jeszcze piłkę wzdłuż linii bramkowej do Brleka, który trafia do siatki! Akcję zapoczątkował świetnym odbiorem piłki Llonch.
  • 22' Próba sprytnego rozegrania rzutu rożnego w wykonaniu naszego zespołu, ale ostatecznie goście zażegnali niebezpieczeństwo.
  • 18' W ostatnich minutach gra toczy się głównie w środkowej strefie boiska. Obie drużyny na razie skuteczne w defensywie.
  • 9' Uff! Świetna interwencja Załuski, który z trudem odbija piłkę na rzut rożny po bardzo groźnym strzale Merebaszwiliego.
  • 5' Pierwsze minuty dla podopiecznych Kiko Ramireza. Ładna akcja Cywki, który wpadł z piłką w pole karne, ale po jegp dośrodkowaniu spod linii końcowej piłkę na rzut rożny wybił jeden z obrońców.
  • 1' Spotkanie rozpoczęte!

Znamy już wyjściowy skład Wisły. Do składu po kontuzji wraca Paweł Brożek. Pauzującego za kartki Patryka Małeckiego zastąpi dziś Hugo Videmont.

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z piątkowego meczu 26. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Biała Gwiazda zmierzy się z Wisłą Płock.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - To zwycięstwo bardzo wiele dla nas znaczy

- To jest właśnie piękno futbolu, to takie nasze "epickie zwycięstwo", które było bardzo dla nas ważne i bardzo wiele dla nas znaczy - mówił po jakże ważnej ligowej wygranej, 3-2 z Wisłą Płock, szczęśliwy trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- To był taki mecz, twardy, dużo było w nim walki i stąd efekt w postaci dużej liczby żółtych kartek. Szczęśliwie zawodnicy, którzy pojawili się na boisku, odmienili losy tego spotkania. Tak jak już mówiłem - mamy wspaniałą szatnię, jeśli chodzi o jej potencjał i to się dziś potwierdziło - dodał Hiszpan.

- Nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Był to intensywny mecz dla sędziów, pod kątem decyzji, przyjdzie czas na ocenę - tak Ramírez skwitował z kolei pytanie o sytuację z pierwszej połowy, po której padła bramka na 1-1.

- Chcę żeby drużyna się poświęcała, wkładała wysiłek, i jeśli mamy taki wynik, to oznacza, że to nasze poświęcenie przyniosło efekt i było warto - zakończył opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".


Źródło: wislaportal.pl

Marcin Kaczmarek: - Przegraliśmy na własne życzenie

- Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo zrobiliśmy dziś bardzo wiele, aby zapunktować w Krakowie, zabrakło nam niewiele. Przegraliśmy ten mecz na własne życzenie, po prostych indywidualnych błędach przy wyprowadzaniu piłki, które na tym poziomie nie powinny się przytrafiać. Za takie błędy się płaci, a Wisła wykorzystała to w 100%. Wracamy z niczym i szkoda, bo był to szalenie ważny mecz, w kontekście układu tabeli, ale przed nami jeszcze cztery spotkania i wszystko się może zdarzyć - mówił po porażce w Krakowie trener Wisły Płock, Marcin Kaczmarek.

Opiekun zespołu "Nafciarzy" został poproszony o skomentowania - kto wie czy nie najbardziej kluczowej sytuacji tego meczu - po której strata piłki sprawiła, że wyrównującego gola na 2-2 zdobył Semir Štilić.

- Najbardziej pamiętam moment podania Dominika Furmana... do przeciwnika, bo to od razu rzuciło się w oczy, ale musiałbym to zachowanie zobaczyć w kilku powtórkach, a nie miałem takiej okazji, dlatego nie będę tego teraz oceniał. Będziemy mieli analizę, to na pewno to ocenię. Kluczowe było to, że straciliśmy piłkę można powiedzieć w obrębie pola karnego. Mogliśmy wtedy sami wyprowadzić kontratak. Podobnie straciliśmy też gola na 1-0 i musimy się tego zachowań zdecydowanie wystrzegać, bo zawodnicy o takim potencjale i poziomie, jakich ma Wisła Kraków, takie błędy wykorzystają. I nie tylko oni. Na poziomie Ekstraklasy takie błędy z reguły kończą się stratą bramki - zakończył opiekun Wisły Płock.


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Głowacki: Taka wygrana daje pozytywnego kopa

Data publikacji: 18-03-2017 16:47


W piątkowy wieczór na Reymonta było gorąco. Kibice, którzy zgromadzili się na stadionie nie mogli narzekać na brak emocji. W końcu Wisła Kraków powtórzyła wynik z jesieni i wygrała z Wisłą Płock 3:2, a na listę strzelców wpisali się Jakub Bartosz, Petar Brlek oraz Semir Štilić. Zadowolenia po meczu nie krył Arkadiusz Głowacki - kapitan ekipy Kiko Ramíreza. Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski

„Ten mecz był emocjonujący, ciężki, twardy. Po pierwszej bramce cofnęliśmy się i takie ustawienie obrony nie było niczym złym. Zabrakło przechwytów, popełnialiśmy za dużo fauli w bocznych sektorach. Wisła Płock zasłużyła na gola wyrównującego. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że pozwoliliśmy Nafciarzom na wiele w tym fragmencie gry. Na szczęście przypomnieliśmy sobie starcia, w których udało się nam przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść - tak jak w spotkaniu z Piastem” - podsumował zawody „Głowa”.

Podwójna radość

Do przerwy utrzymywał się remis 1:1. W szatni musiały paść ostre słowa. „Nie mogło być spokojnie. Zaprzepaściliśmy czas po strzelonej bramce, która powinna zapewnić nam spokój. Zrobiło się trochę nerwowo. Po trafieniu na 1:2 wiara uciekła na chwilę, ale w trudnym momencie zaczęliśmy przejmować inicjatywę i stwarzać sytuacje” - mówił Arkadiusz Głowacki.

Spotkanie z imienniczką z Płocka było kluczowe, jeśli chodzi o przymiarkę do walki o grupę mistrzowską. Piłkarskich wrażeń nie brakowało, a wynik był niepewny do końcowego gwizdka. Czy takie zwycięstwa cieszą jeszcze bardziej? „Zdecydowanie. Już nikt nie pamięta o złych rzeczach. Skupiamy się na tym, co dobre. Taka wygrana daje pozytywnego kopa. Jestem przekonany, że w przyszłości zagramy lepiej”.

Zmiennicy jak snajperzy

Jednym ze strzelców został Bośniak, który jak mówi - nie chciał uderzać, ale wrzucał futbolówkę. „Byłem przekonany, ze strzelał. Wierzę w jego umiejętności. W takim razie rozwiał moje nadzieje, ale ta bramka bardzo nam pomogła” - z uśmiechem przyznał wiślacki kapitan.

Po golu, który dał trzy punkty, cała drużyna o mało nie stratowała Kuby Bartosza. „Ja go oszczędziłem. Przez chwilę graliśmy z trójką w tyle, a Kuba był wahadłowym. Chyba dobrze wyszło, bo znalazł się w idealnym miejscu. Mam nadzieję, że to go zmotywuje i pozwoli wierzyć, ze będzie grał w jedenastce”.

Po przerwie Lech

Ekstraklasa odpoczywa przez najbliższe dwa tygodnie. Później Wiślacy podejmą Kolejorza. „Poznaniacy są w doskonałej dyspozycji, nic się nie zmieni w tej kwestii. Liczymy, że ta przerwa wybije Lecha z formy. My musimy popracować nad kilkoma rzeczami. Ten mecz był ważny, ale za chwilę będzie kolejny. Naszym celem jest gromadzenie punktów” - zakończył lider szatni Białej Gwiazdy.

Angelika Głuszek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Załuska: Pokazaliśmy charakter

Data publikacji: 18-03-2017 18:53


Wisła Kraków wygrała ze swoją płocką imienniczką 3:2. W piątkowy wieczór na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana świetny mecz rozegrał bramkarz Białej Gwiazdy - Łukasz Załuska. „Czułem się bardzo dobrze. Ogólnie uważam, że jestem w niezłej formie” - mówił golkiper Białej Gwiazdy.

„Myślę, że był taki moment w pierwszej połowie, w którym Wisła Płock grała naprawdę dobrą piłkę i trochę nas zdominowała. Chwała zespołowi za charakter, pokazaliśmy go po raz kolejny. To były niesamowicie ważne trzy punkty” - stwierdził po meczu bramkarz ekipy z R22. Docenił również rywala. „Wisła Płock w pierwszej połowie zagrała bardzo fajnie. Atakowała, stwarzała sytuacje. Wiedzieliśmy, że ich stałe fragmenty gry są bardzo groźne. Mieli ich dużo w obrębie pola karnego”.

Po zwycięstwie czas na przerwę

Golkiper Wisły Kraków nie był przekonany, co dokładnie stało się pod jego bramką przy pierwszym golu dla płockiej drużyny. „Na pewno wiem, że ktoś mi utrudnił dojście do piłki. A to, czy był faul, muszę ocenić na spokojnie” - tłumaczył.

Załuska chwalił kolegów z boiska za grę po trzeciej bramce. „Zdobycie dwóch goli w końcówce spotkania zawsze napędza zespół. Ważne, że te minuty po ostatnim trafieniu szybko leciały”.

Wiślacki bramkarz cieszył się z wyszarpania wygranej. „Nie chcieliśmy rozjechać się na przerwę reprezentacyjną po porażce w Krakowie. Dzięki takiemu zwycięstwu morale drużyny cały czas rośnie. Teraz czekamy na mecz z Lechem” - zakończył.

Angelika Stankowska

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: Zwycięstwo dobrze smakuje

Data publikacji: 19-03-2017 14:00


Biała Gwiazda pokonała Wisłę Płock 3:2 i awansowała na 6. miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy. „Najważniejsze jest zdobycie trzech punktów z rywalem, który też bezpośrednio walczy o tę upragnioną ósemkę” - mówił po piątkowym meczu Rafał Boguski, pomocnik Wisły Kraków.

„Zwycięstwo bardzo dobrze smakuje, choć na pewno chciałoby się je zdobyć w trochę mniej dramatyczny sposób. Ten mecz kosztował nas sporo nerwów” - mówił „Boguś” dodając, że wielu kłopotów w piątkowym spotkaniu Wiślacy narobili sobie sami.

Lepsza druga połowa

Pomocnik Białej Gwiazdy opowiadał o przebiegu starcia z płocczanami. „Początek spotkania był całkiem niezły, w końcu wyszliśmy na prowadzenie. Potem trochę się uśpiliśmy, daliśmy pograć drużynie Wisły Płock. Pozwoliliśmy im doprowadzić do wielu stałych fragmentów gry, chociaż wiedzieliśmy, że dużo bramek strzelają właśnie po rzutach wolnych, czy rożnych. Mieliśmy trochę pecha pod koniec pierwszej połowy. W drugiej graliśmy już lepiej. Myślę, że mielibyśmy bardzo ciężko, gdyby Semir nie strzelił bramki” - podsumował Boguski.

Zawodnik krakowskiej Wisły wspominał również o swoim podaniu do Petara Brleka, które zakończyło się pierwszym golem dla Białej Gwiazdy. „Widziałem, że bramkarz wychodzi i skraca kąt. Chciałem jak najdokładniej zagrać do Petara. Na szczęście piłka do niego dotarła”.

Kibice są ważni

Wiślak nie ukrywa, że do zwycięstw przy R22 drużynę niesie przede wszystkim wsparcie kibiców. „Chcemy, by wiele osób przychodziło na nasze spotkania. Miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie, gdy zrobi się już cieplej, ludzie jeszcze chętniej będą przychodzić na stadion” - zakończył jeden z najbardziej doświadczonych graczy krakowskiej ekipy.

Angelika Stankowska

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Semir Štilić: - W każdym meczu staram się pomóc drużynie

- Jakiegoś tam gola udało się zdobyć - śmiał się szczęśliwy po spotkaniu z Wisłą Płock Semir Štilić. Jego bramka na 2-2 pozwoliła naszej drużynie wrócić do walki o jakże ważne zwycięstwo, które w ostatecznym rozrachunku udało się osiągnąć. - W każdym meczu, kiedy pojawiam się na murawie, staram się pomóc drużynie, dzisiaj w końcu się to udało. Zagrałem trochę więcej minut niż ostatnio. Na całe szczęście mamy trzy punkty, które dają nam w tym momencie bardzo dużo - mówił wiślak.

- Liczy się tylko to co mamy na koniec, liczą się tylko trzy punkty. Wszystko pozostałe nie jest ważne - dodał. - Przy bramce starałem się dośrodkowywać. Nie wiem czy mam kogoś przeprosić, że tak zepsułem dośrodkowanie i że piłka wpadła do bramki - śmiał się ponadto Štilić

- W bardzo dobrym momencie padła ta bramka na 2-2, która dodała nam wiatru w żagle. Zaraz później strzeliliśmy trzeciego gola. Pokazaliśmy charakter, mieliśmy lepsze i gorsze momenty w tym meczu, ale to co jest najważniejsze, to te trzy punkty, które mamy. Teraz przed nami dwa tygodnie przerwy i musimy przygotowywać się do następnego meczu, który będzie jeszcze ważniejszy niż ten dzisiaj - uważa wiślak.

- Staram się pomagać w każdym meczu, czuję się od dłuższego czasu dobrze. Nigdy nie byłem jednak typem sprintera, ja drużynie zawsze dawałem coś innego. Czy drużyna tego potrzebuje w tym momencie? Nie mnie oceniać. Dzisiaj dobrze mi to wyszło, mamy trzy punkty, ja dobrze się czuję, czuję się "do gry" - mówił Bośniak.

- Każdy zawodnik chce zawsze grać od pierwszej minuty. Oczywiście, miałem trochę zaległości, nie grałem od pół roku. Myślę jednak, że szczególnie dzisiaj, ta bramka da mi bardzo dużo. Bramka była wiatrem w plecy nie tylko dla drużyny, ale również dla mnie. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo. Pierwsza ósemka jest bardzo blisko, ale jeszcze musimy o nią walczyć. Ta grupa mistrzowska jest naszym nadrzędnym celem, a później zobaczymy - przyznał wiślak.

- Teraz skupiamy się na Lechu, przyjeżdża za dwa tygodnie do nas najlepsza drużyna w Polsce i będziemy musieli dać o wiele więcej, żebyśmy w tym meczu również wygrali. Ta przerwa może okazać się dla nas dobra, ponieważ Lech jest teraz "w gazie". Każda drużyna, która się rozpędza, nie lubi przerw, a Lech taką będzie miał. Teraz można różnie na to patrzeć, ale wszystko zweryfikuje boisko. Ważne jest to żebyśmy wszyscy wiedzieli co mamy zrobić w tym meczu. Chcemy wygrać to spotkanie i musimy dobrze przygotować się do niego - powiedział Štilić.

- Kibice, którzy dziś przyszli i nas wspierali mogli czuć tę dobrą, piłkarską atmosferę. Wygrywasz, przegrywasz, w końcu znowu obejmujesz prowadzenie. To jest piłka, która cieszy każdego kibica - zakończył szczęśliwy pomocnik Wisły.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Hugo Vidémont: - Zaprezentowaliśmy fantastyczną mentalność

- Jestem po tym meczu bardzo zmęczony, ale również bardzo szczęśliwy, bo było to dla nas bardzo ważne spotkanie. Teraz możemy się cieszyć, bo był to trudny mecz, przegrywaliśmy 1-2, ale zaprezentowaliśmy fantastyczną mentalność i udało się odwrócić losy tej rywalizacji i wygrać. Nie było łatwo, ale możemy być szczęśliwi - mówił po potyczce z Wisłą Płock pomocnik "Białej Gwiazdy", Hugo Vidémont.

- Grało mi się ciężko, pierwszy raz wyszedłem od pierwszej minuty. W tym spotkaniu była bardzo duża intensywność, a ja byłem dziś trochę na boisku jakby speszony? Uważam jednak, że w drugiej połowie wyglądało to inaczej, lepiej z mojej strony. Cała drużyna w drugiej połowie zaprezentowała się o wiele korzystniej - mówił Francuz.

- Ekstraklasa to wysoki poziom, przede wszystkim pod kątem tej intensywności, jest bardzo fizyczna. W ekstraklasowych spotkaniach pada sporo bramek i dla zawodników ofensywnych są to dobre rozgrywki. Jestem szczęśliwy, że tutaj jestem - dodał.

- Super dogaduję się z kolegami z drużyny. Już od pierwszego dnia mówili mi, że mogę zawsze z nimi o wszystkim porozmawiać, mogę zawsze się do nich zwrócić, razem pożartować i spędzać czas. Są to świetni ludzie - przyznał Vidémont.

- W polskiej lidze każda drużyna może powalczyć z każdą, również każda z każdą może wygrać. Dziś dla nas najważniejsze jest zwycięstwo, bo był to nasz finał. Każdy mecz, który został nam do końca rozgrywek będziemy traktować tak samo. Za dwa tygodnie czeka nas trudne, ale bardzo ważne spotkanie z Lechem Poznań. Będzie bardzo ciężko, ale uważam, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz - zakończył wiślak.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Jakub Bartosz: - Przede mną nadal ciężka praca na treningach

- Oczywiście, że jestem z siebie zadowolony, fajnie że dostałem szansę i myślę, że dobrze ją wykorzystałem - mówił bohater "Białej Gwiazdy" w meczu z Wisłą Płock, bo strzelec zwycięskiej dla nas bramki, a mianowicie Jakub Bartosz.

- Nawet nie wiem ilu zawodników z Płocka było na naszej połowie. Poczułem, że coś z tego może być, podłączyłem się i wpadło. Na początku chciałem uderzyć pod poprzeczkę, ale widziałem, że bramkarz idzie bardzo szeroko, więc została mi tylko ta opcja - dodał wiślak, który gola zdobył uderzając piłkę między nogami bramkarza Wisły Płock.

- Przede mną nadal ciężka praca na treningach i wykorzystywanie swoich sytuacji - myślę, że to zaważy na decyzjach trenera odnośnie mojej osoby w drużynie. Lubię grać zarówno na prawej obronie, jak i pomocy. Na obydwu muszę się podszkolić w grze defensywnej, gdy gram na obronie, a w ofensywnej zawsze coś wpadnie - zakończył młody wiślak.


Dodał: AG


Źródło: wislaportal.pl

Tomasz Cywka: - Graliśmy o zwycięstwo, bo wiedzieliśmy, że potrzebujemy tych trzech punktów

- Bardzo zwariowany mecz. Najpierw wygrywamy, wszystko zgodnie z planem, a później dostajemy dwie bramki i najważniejsze, że potrafiliśmy się podnieść i było to super wejście rezerwowych. Wygraliśmy mecz, a czy szczęśliwie? Strzeliliśmy dwie bramki w samej końcówce, ale ruszyliśmy do przodu, graliśmy o zwycięstwo, bo wiedzieliśmy, że potrzebujemy tych trzech punktów. To się udało i jest to najważniejsze - mówił po wygranej nad Wisłą Płock, Tomasz Cywka.

- Jeśli chodzi o mój uraz to mam nadzieję, że jest on drobny, że to tylko lekkie podkręcenie kostki. Teraz mamy dwa tygodnie, bo jest przerwa na mecze reprezentacji, więc liczę, że na Lecha wszystko będzie OK - dodał wiślak, który tym razem z konieczności murawę opuścił przedwcześnie.

- Z Lechem zagramy tak jak w każdym meczu - o trzy punkty. Nie będziemy kalkulować, grać na remis. Zagramy o trzy punkty i te z Wisłą Płock były bardzo ważne, na pewno nas w tej górnej ósemce umocniły, ale każde spotkanie traktujemy jak walka o finał i tak też będzie z Lechem - deklaruje Cywka.

- W grze pomaga mi stabilizacja, bo wiem, że na prawej obronie będę wystawiany i z każdym meczem ja wciąż się uczę, ale będzie też tutaj coraz lepiej. Na każdy trening wychodzę tak, żeby trener wystawił mnie w meczu, więc co do tego nie ma żadnych wątpliwości, a jeśli jest konkurencja, to ta może wyjść tylko na lepsze - zakończył grający od tej wiosny na obronie Tomasz Cywka.


Dodał: AG


Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 26. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Kiedy punkty w Szczecinie straciła Jagiellonia, remisując 0-0 z Pogonią, wydawało się, że czeka nas kolejna w bieżącym sezonie zmiana lidera. Rozpędzony Lech miał się bowiem zmierzyć z Górnikiem Łęczna i wygrana dawała "Kolejorzowi" zaszczytne pierwsze miejsce. Okazało się jednak, że poznaniacy także w tej kolejce tylko zremisowali, także 0-0, więc szansę na lidera miała teraz - w tym wyrównanym czubie tabeli - Lechia. Gdańszczanie jednak również nie wykorzystali szansy, bo w hicie kolejki na własne życzenie przegrali 1-2 z Legią.

Piątek, 17 marca:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-2 Śląsk Wrocław 0-1 Róbert Pich (5.)

1-1 Artem Putiwcew (18.)

1-2 Adam Kokoszka (83.)

Gdy na początku rundy wiosennej "Słonie" nie dały się pokonać Lechii u siebie oraz Legii w Warszawie - wydawało się, że zespół ten w kolejnych meczach szybko zapewni sobie miejsce w "ósemce". Rzeczywistość okazała się jednak dla niecieczan bardzo brutalna. Trzeci kolejny remis miał miejsce w rywalizacji z Ruchem, a następnie przyszły porażki - w Płocku oraz ze Śląskiem, które sprawiają, że mając teraz w perspektywie spotkania z Jagiellonią oraz z krakowską Wisłą - w Niecieczy mogą zacząć się swojej przyszłości obawiać. Od dna ma za to szansę odbić się po tej wygranej Śląsk, który wygrał ze "Słoniami" zasłużenie i może jeszcze wrocławianie nie powiedzieli w tym sezonie ostatniego słowa?

WISŁA KRAKÓW 3-2 Wisła Płock

1-0 Petar Brlek (24.)

1-1 Siergiej Kriwiec (41.)

1-2 Mateusz Piątkowski (72.)

2-2 Semir Štilić (84.)

3-2 Jakub Bartosz (86.)

To niewątpliwie sztuka, aby wcale nie zagrać dobrego meczu, a jednak go wygrać. I tak właśnie można powiedzieć o tej potyczce. "Biała Gwiazda" nie zaczęła tego spotkania najlepiej, ale dzięki kapitalnej postawie Pola Lloncha, który odzyskał piłkę, wiślacy wyszli z doskonałym kontratakiem i prowadziliśmy 1-0. Cóż jednak z tego, skoro kolejne fragmenty gry należały zdecydowanie do gości, którzy wyrównali, a już do przerwy powinni prowadzić. I choć "Biała Gwiazda" w drugiej połowie była wreszcie stroną przeważającą, to sama nadziała się na kontrę i po niej przegrywaliśmy 1-2. Bardzo długo zanosiło się zresztą na to, że domowa seria wiślaków upadnie, ale potem upór i determinacja została nagrodzona, uśmiechnęło się też do nas szczęście. Wrzutka Semira Štilicia okazała się celnym strzałem, który dał nam wyrównanie, a zaraz potem jeszcze jedna doskonała kontra - zwycięstwo. I choć "Nafciarze" nie zaprezentowali się w Krakowie źle, odjechali z niczym.

Sobota, 18 marca:

Piast Gliwice 3-2 Arka Gdynia

1-0 Martin Bukata (30.)

1-1 Mateusz Szwoch (54. k.)

1-2 Rafał Siemaszko (66.)

2-2 Maciej Jankowski (69.)

3-2 Gerard Badía (84.)

Pierwsza, nudna połowa widowiska przebiegła pod dyktando gospodarzy, którzy po golu Bukaty objęli prowadzenie i kontrolowali przebieg spotkania. W przerwie meczu nikt nie powiedziałby, że w Gliwicach będziemy mogli jeszcze doświadczyć sporych emocji. Tak się jednak stało, bo Arka szybko wyrównała, a po golu niezawodnego Rafała Siemaszki objęła prowadzenie. Wtedy do głosu doszli jednak ponownie gospodarze. Maciej Jankowski w pierwszym kontakcie z piłką doprowadził do wyrównania, a chwilę później Badía dał Piastowi upragnione punkty pięknym, mierzonym strzałem z rzutu wolnego. Piast tym zwycięstwem, przynajmniej do jutra, wydostaje się ze strefy spadkowej. Arka natomiast za dziś pretensje może mieć wyłącznie sama do siebie.

Zagłębie Lubin 0-1 Ruch Chorzów

0-1 Jarosław Niezgoda (67.)

Żelazna gra w defensywie po raz kolejny dała "Niebieskim" kluczowy komplet punktów, w kontekście walki o utrzymanie, bo to właśnie dzięki fantastycznej postawie obrony, chorzowianie dalej podtrzymują swoją serię, na którą składają się cztery mecze bez porażki. Mimo tego na stratę wszystkich punktów przez "miedziowych" się nie zanosiło, bo Ruch, w przeciwieństwie do zwycięskiego spotkania z Legią, czy z Lechią, nie wyprowadzał zbyt wiele typowych dla siebie groźnych kontrataków. Tak było do końcówki pierwszej połowy, kiedy to w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem pomylił się Miłosz Przybecki. W 67. minucie goście jednak skutecznie kontrę wykończyli, a dokładniej supersnajper "Niebieskich" - Jarosław Niezgoda, który swoim dziesiątym już w tym sezonie golem przybliżył Ruch do środka tabeli. Zagłębie z kolei mogło jeszcze w tym meczu straty odrobić, ale bardzo mylili się byli zawodnicy gości, Łukasz Janoszka i Kamil Mazek.

Pogoń Szczecin 0-0 Jagiellonia Białystok

Spotkanie dotychczasowego lidera w Szczecinie to typowe "piłkarskie szachy" w pierwszej połowie, które podsumował brzydki i trochę bezsensowny faul Łukasza Burligi na Ádámie Gyurcsó, za który były wiślak wyleciał z boiska. "Jaga" całą drugą połowę musiała więc grać w "dziesiątkę" i to właśnie "Bury" będzie głównym winowajcą tego, że białostoczanie nie przełamali wyjazdowej wiosennej niemocy, bo ekipa Michała Probierza jeszcze w tym roku poza własnym stadionem nie wygrała. I tak też było w Szczecinie, gdzie ostatecznie bramki nie padły. Dla Pogoni ten remis na pewno nie jest też satysfakcjonujący, bo handicap w postaci gry w przewadze nie został tym razem wykorzystany.

Niedziela, 19 marca:

Lech Poznań 0-0 Górnik Łęczna

To niewątpliwie spora niespodzianka, że pierwszym zespołem, który wiosną 2017 roku zatrzymał rozpędzoną "lokomotywę z Poznania" była ekipa outsidera z Łęcznej. Po serii bardzo skutecznych występów tym razem Lech nie zadowolił swoich fanów, a tych przyszła rekordowa liczba, bo ponad 40 tysięcy! Mimo takiego wsparcia i świętowania 95-lecia klubu poznaniacy nie wykorzystali okazji, aby wskoczyć na fotel lidera. Zresztą mogło być jeszcze gorzej, bo niedoceniani goście m.in. obili poprzeczkę.

Korona Kielce 3-0 Cracovia

1-0 Jakub Żubrowski (33.)

2-0 Maciej Górski (86.)

3-0 Jacek Kiełb (88.)

Fatalnie rozpoczął się ten mecz dla "Pasów", bo już po ośmiu minutach stracili za czerwoną kartkę Jakuba Wójcickiego i gdyby Jacek Kiełb wykorzystał "jedenastkę", straciliby też błyskawicznie gola. Wiedząc jednak jak kielczanie grają u siebie, było niemalże pewne, że z czystym kontem tego spotkania "Pasy" nie zakończą. Ostatecznie stracili ich aż trzy, co oznacza, że po pierwsze Korona zrobiła ważny krok w kierunku miejsca w "ósemce", a po drugie - piłkarze Jacka Zielińskiego przesuwają się po tej serii spotkań na pozycję spadkową!

Lechia Gdańsk 1-2 Legia Warszawa

1-0 Adam Hloušek (48. sam.)

1-1 Michał Kucharczyk (58.)

1-2 Michał Kucharczyk (87.)

Po słabej pierwszej połowie, w której obydwa zespoły oddały zaledwie jeden celny strzał, a dokładniej Rafał Wolski z rzutu wolnego, druga była już zdecydowanie ciekawsza, a sygnał do tego dała tak naprawdę bramka dla gospodarzy, którzy po stałym fragmencie gry objęli prowadzenie. To oznaczało, że legioniści musieli przestać grać zachowawczo i trzeba było ruszyć do ataku. I szybko udało im się wyrównać. Kolejne minuty należały jednak zdecydowanie do Lechii, która stworzyła sobie kilka sytuacji do zdobycia kolejnej bramki, ale seryjnie je marnowała. I srogo się to zemściło, bo Legia wyprowadziła zabójczy kontratak i "deser" tej kolejki zakończył się wygraną warszawiaków. Ci w nagrodę wskakują na fotel wicelidera, mając już tylko punkt straty do nadal pierwszej Jagiellonii.

Źródło: wislaportal.pl

Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: