2017.03.31 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

Z Historia Wisły

2017.03.31, Ekstraklasa, 27. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 17°C
Wisła Kraków 0:0 Lech Poznań
widzów: 30.128
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy.
Bramki
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki
Iván González
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (84' Jakub Bartosz)
Krzysztof Mączyński
Petar Brlek
Semir Štilić grafika:zmiana.PNG (70' Pol Llonch)
Patryk Małecki
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (61' Zdeněk Ondrášek)

Trener: Kiko Ramírez
Lech Poznań
Matúš Putnocký
Tomasz Kędziora
Jan Bednarek
Lasse Nielsen
Wołodymyr Kostewycz
Maciej Makuszewski grafika:zmiana.PNG (79' Szymon Pawłowski)
Abdul Aziz Tetteh
Maciej Gajos grafika:zk.jpg
Radosław Majewski grafika:zmiana.PNG (66' Mihai Răduț)
Darko Jevtić
Marcin Robak grafika:zmiana.PNG (70' Nicki Bille Nielsen)

Trener: Nenad Bjelica
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Alan Uryga, Matija Špičić, Hugo Vidémont

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 0-0
Posiadanie (w %): 51-49 (51-49)
Strzały: 11-13 (5-4)
Strzały celne: 0-3 (0-1)
Strzały niecelne: 7-6 (3-2)
Strzały zablokowane: 4-4 (2-1)
Rzuty rożne: 6-9 (5-5)
Faule: 15-13 (6-6)
Spalone: 0-1 (0-1)
Żółte kartki: 0-1 (0-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Przed nami piłkarskie święto! Wisła przy komplecie widzów podejmuje Lecha!

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Gdy dziesięć dni temu po raz pierwszy na naszych łamach pojawił się artykuł, w którym zachęcaliśmy kibiców Wisły Kraków do zapełnienia do ostatniego miejsca wiślackiego stadionu na mecz z poznańskim Lechem - chyba tylko najwięksi optymiści wierzyli, że może się to udać. Jak się jednak okazuje tak rzeczywiscie się stanie, co oznacza, że w piątkowy wieczór czeka nas przy Reymonta prawdziwe piłkarskie święto! W obecności około 30 tysięcy widzów "Biała Gwiazda" podejmować będzie "Kolejorza" i zapowiada się nam pasjonujące widowisko!

Wisła od początku bieżącego roku krok po kroku udowadnia, że jest zespołem, z którym pozostałe ekipy Ekstraklasy muszą się liczyć. Na sześć rozegranych spotkań "Biała Gwiazda" wygrała cztery, dzięki czemu jesteśmy na najlepszej drodze, aby szybciej niż przed 30. kolejką zapewnić sobie miejsce w upragnionej "ósemce". Zresztą wystarczy rzut oka na ligową tabelę, aby przekonać się, że to w praktyce zapewnić możemy sobie już po meczu z Lechem! Wystarczy bowiem dopisać kolejne trzy punkty, a to nie jest rzeczą niemożliwą. 30-tysięczna widownia wręcz powinna ponieść do jak najlepszej gry naszych piłkarzy, którzy są w pełni gotowi do gry, a trener Kiko Ramírez ma pozytywny "ból głowy", bo ma do dyspozycji pełną kadrę zawodników. Wszystkie kontuzje udało się bowiem w ostatnich dniach i przy okazji przerwy na mecze reprezentacyjne wyleczyć, więc konkurencja w naszej drużynie jest na najwyższym możliwym poziomie.

Oczywiście nie oznacza to, że wiślaków czeka w piątkowy wieczór jakikolwiek "spacerek". Na Reymonta zjawi się bowiem drużyna, która prezentuje w tym roku bardzo wysoką formę - i to nie tylko w ofensywie, ale może i przede wszystkim w defensywie. "Kolejorz" w lidze, a także w rozgrywkach Pucharu Polski, ma za sobą siedem występów i pochwalić może się w nich bilansem bramkowym 17-1! I same już tylko te liczby pokazują, że Lech to drużyna, która może imponować swoimi osiągnięciami.

Niewątpliwie ogromna w tym zasługa chorwackiego szkoleniowca "Kolejorza", Nenada Bjelicy, który bez dwóch zdań wykonuje w Poznaniu swoje obowiązki bardzo dobrze. I kto wie czy nie zakończy on ich pełnym sukcesem, bo Lech jest niewątpliwie jednym z głównych kandydatów do zdetronizowania na mistrzowskim tronie warszawskiej Legii. Aby tak się jednak stało - Lech potrzebuje kolejnych zdobyczy punktowych i po takowe - choć osłabiony, bo bez kontuzjowanych Dawida Kownackiego i Łukasza Trafłki - do Krakowa przyjechał. Co jednak osiągnie zależeć będzie też oczywiście od samych wiślaków, a Ci wierzymy, że postawią lechitom jak najtrudniejsze warunki!

To zaś wszystko sprowadza się do niezaprzeczalnego faktu, że czeka nas spotkanie wyjątkowe. Dwie drużyny, które staną naprzeciwko siebie, będące w naprawdę dobrej, albo i bardzo dobrej dyspozycji, a do tego komplet widzów na trybunach! Czegóż chcieć więcej? No chyba tylko do kompletu kibiców - kompletu punktów dla "Białej Gwiazdy", ale o nie postarać się już muszą główni bohaterowie tego widowiska.

Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Z takim dopingiem musi się udać!

Wielka mobilizacja w mediach społecznościowych #ZParąNaLechaKiko Ramírez.
Wielka mobilizacja w mediach społecznościowych #ZParąNaLecha
Kiko Ramírez.

Wielka mobilizacja pomogła! Piątkowy mecz Wisły Kraków z Lechem Poznań obejrzy około 30 tysięcy widzów. Doping takiej rzeszy fanów może być nieocenioną pomocą w starciu z rywalem, który na wiosnę prezentuję świetną formę. „Mieszanka” pełnych trybun i dobrej gry obu drużyn z pewnością sprawi, że będzie to genialne piłkarskie widowisko!

Czy można lepiej rozpocząć weekend niż od meczu Wisły z Lechem? W przeszłości te potyczki niemal zawsze dostarczały kibicom wielkich wrażeń i szybko zyskały miano ligowego klasyku. Przykładów potwierdzenia tej tezy nie trzeba szukać daleko. Weźmy choćby ostatnie spotkanie na R22, gdzie Paweł Brożek uratował krakowianom punkt dopiero w doliczonym czasie gry. Wiele emocji zapewniła też tegoroczna edycja Pucharu Polski, w której Biała Gwiazda musiała uznać wyższość rywala, mimo że miała naprawdę sporo okazji do pokonania bramkarza przeciwnika (1:1 i 2:4).

Twierdza jak się patrzy

To zresztą ostatnia porażka Wiślaków przed własną publicznością. Od tego czasu, czyli od 30 listopada twierdza przy R22 jest niezdobyta. Gdyby jednak wziąć pod lupę Lotto Ekstraklasę to okazuje się, że krakowski zespół poległ na własnym terenie w sierpniu - ze Śląskiem 1:5. Potem było już jednak tylko lepiej.

Teraz podobną serię - tyle że potyczek wyjazdowych - chce zanotować Lech, który po przerwie zimowej wygrał w delegacjach wszystkie trzy spotkania, tracąc przy tym tylko jednego gola. Była to zresztą jedyna stracona bramka przez piłkarzy Nenada Bjelicy tej wiosny. W dodatku w 3 meczach Kolejorz zaliczył aż 10 trafień. To było możliwe między innymi dzięki superduetowi napastników, czyli Marcinowi Robakowi i Dawidowi Kownackiemu. Obaj mają już łącznie 22 gole w lidze.

W pogoni za Kmiecikiem

Ale przecież Wisła też ma „pokaźne strzelby”. Rafał Boguski ma tyle samo bramek, co „Kownaś”, a Paweł Brożek szczególnie upodobał sobie poznańską ekipę. W klasyfikacji strzelców przeciwko Lechowi wiślacki snajper traci już tylko jeden punkt do Kazimierza Kmiecika, który w całej karierze uzbierał ich jedenaście. Trener Białej Gwiazdy życzy „Broziowi” jak najlepiej i bardzo chciałby, żeby rekord został pobity właśnie w piątek. Legenda klubu z pewnością po cichu marzy także o powtórzeniu wyniku z 1976 roku, kiedy to Wisła rozbiła gości 8:0, a Kmiecik 5 razy umieścił piłkę w siatce.

Mały jubileusz?

Za krakowskim klubem przemawia również ogólny bilans spotkań. Łącznie oba zespoły mierzyły się ze sobą w lidze sto razy. W przeszłości przy Reymonta zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze. Historia pokazuje, że Kraków był zawsze mało gościnnym miejscem dla poznaniaków. Kolejorz tylko 9 razy na 50 prób zdołał sięgnąć po pełną pulę. 28-krotnie górą była Biała Gwiazda, natomiast 13 razy padł remis. Ekipa z R22 ma też dużo lepszy bilans bramkowy (99:48), a na dodatek teraz ma szansę zaliczyć całkiem przyjemny jubileusz - 100 strzelonych goli w domowych starciach.

Chyba nikt nie miałby nic przeciwko temu, by to setne trafienie okazałoby się trafieniem zwycięskim.

Początek tego emocjonującego widowiska o godzinie 20.30.

Michał Hardek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Z parą na Amicę! Wisła vs Lech

W Krakowie przebywał leczący kontuje piłkarz chińskiego  Yanbian - Richárd Guzmics.
W Krakowie przebywał leczący kontuje piłkarz chińskiego Yanbian - Richárd Guzmics.

Do Krakowa przyjeżdża niezwykle rozpędzona lokomotywa, kierowana przez niesamowitego Nenada Bjelicę.

Dwaj rywale w formie

Do Krakowa przyjeżdża niezwykle rozpędzona lokomotywa, kierowana przez niesamowitego Nenada Bjelicę. Przyjeżdża po to, aby przełamać mury twierdzy R22, jakże dawno nie zdobyte. Prowadzona przez Chorwata drużyna, w tym roku jest niemal nie do zatrzymania. Do poprzedniej kolejki wygrali wszystko co się dało. Ostatnio w końcu zatrzymał ich, znany doskonale w obu klubach, Franek Smuda. Ta niesamowita seria wywindowała Kolejorza na 3 miejsce. Dorobek naszych rywali wynosi 48 oczek, czyli zaledwie 1 mniej niż lider. BG w 2017 też nie ma się czego wstydzić. Dobra praca Kiko Ramireza pozwoliła nam na uzupełnienie konta 12-oma punktami, dzięki czemu w sumie mamy już 37, co sprawia, że zajmujemy 6 pozycję.

Waleczni najeźdźcy, kontra królowie własnego terenu

2017 to do tej pory zdecydowanie rok drużyny, która powstała z połączenia z Amicą Wronki. Ekipa z Poznania z kwitkiem odprawiła Termalicę, Piasta i dwukrotnie Pogoń (raz w PP), wygrywając z nimi po 3:0, Lechia przegrała tylko 0:1, a Arka 1:4. Jedynym zespołem, który był w stanie stawić czoła Lechowi, był skazywany przez wszystkich na pożarcie Górnik, remisując w Poznaniu 0:0. 17 bramek zdobytych i zaledwie 1 stracona w 7 meczach, muszą robić wrażenie. Nasi rywale wykazują się też świetną skutecznością na wyjazdach. W delegacjach zdobywają dużo więcej goli niż u siebie. Na 12 ligowych meczów w gościach 6 wygrali, 3 zremisowali i 3 przegrali. Wiślacy za to, to królowie własnego boiska. Przy R22 były w stanie wygrać w tym sezonie Ekstraklasy tylko dwie ekipy, na początku rozgrywek. Od tego czasu, podobna sztuka udała się tylko jednej drużynie, właśnie Lechowi, w Pucharze Polski. W czasie przerwy reprezentacyjnej, BG rozegrała spotkanie towarzyskie z drużyną Podhala, wygrane pewnie, 3:0.

Pełen wachlarz możliwości

Trener Ramirez będzie miał jutro bardzo pozytywny ból głowy, przy ustalaniu wyjściowego składu. Dostępni są wszyscy zawodnicy, a zmiennicy ostatnio pokazali się z dobrej strony. W ataku pewnie zobaczymy weterana Brożka, który w starciach z Lechem zdobył już 9 bramek. Ostatnio dobrą zmianę dał Zachara, a tydzień wcześniej doskonałe wejście na murawę zanotował Ondraszek. Na skrzydłach możemy spodziewać się sprawdzonego duetu Boguski – Małecki, jednak całkiem niezłe zawody rozegrał z płocką Wisłą Videmont, a kapitalne wejście z ławki zaliczył Bartosz. Do dyspozycji trenera są też już Kolumbijczycy. Ever Valencia już zdobył bramkę, w starciu z Podhalem i także może być brany pod uwagę jako jedna z alternatyw. Inny zawodnik, który dobrze pokazał się, meldując się na murawie w drugiej połowie poprzedniego meczu, to były Lechita Stilic, który jednak pewnie będzie musiał uznać wyższość Brleka, chyba najlepszego zawodnika tego spotkania.

Kolejorz mocno osłabiony

Z kolei trener Bjelica, nie będzie mógł skorzystać z trzech zawodników, dwóch niezwykle istotnych. Pierwszy z nich to Dawid Kownacki, najlepszy strzelec w tym roku. Młodzieżowy reprezentant Polski, który w 2017 trafił do siatki rywali już 6 razy, a w sumie w całym sezonie 9, do Krakowa nie przyjedzie z powodu problemów mięśniowych. Drugim jest, będący ostatnio w równie wyśmienitej dyspozycji, Łukasz Trałka. Ten z kolei musi pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. Ostatnim niedostępnym graczem jest Elvis Kokalovic, Chorwat ściągnięty do Lecha tej zimy, który jednak jeszcze nie zdążył zadebiutować w nowych barwach. Napastnika z pewnością zastąpi najlepszy strzelec, nie tylko Kolejorza, ale także całej ligi. Marcin Robak ma na swoim koncie 13 bramek, z czego niemal połowę z rzutów karnych, a zdecydowaną większość po wejściach z ławki.

Wyrównane drużyny

Oba kluby na poziomie ligowym mierzyły się ze sobą już 101 razy. Minimalnie więcej, bo 39 zwycięstw ma Wisła, przy 37 triumfach Lecha. 25 starć kończyło się remisami. Stosunek bramkowy to 145-130 na korzyść Wiślaków. W ostatnim czasie, jednak to nasi rywale są minimalnie lepsi. W tym sezonie, już trzykrotnie mierzyliśmy swoje siły z naszymi jutrzejszymi przeciwnikami. Najpierw w meczu ligowym w Poznaniu padł remis 1:1, kilka dni później na tym samym obiekcie padł taki sam rezultat w spotkaniu PP, obie bramki dla BG zdobył Paweł Brożek. W rewanżu w Krakowie, lepsi byli już Lechici, wygrywając 4:2, wyrzucili nas za burtę Pucharu. W tym meczu do siatki trafili Petar Brlek i Patryk Małecki. W ostatnich latach w meczach w Krakowie wygrywamy naprzemiennie, raz BG, raz Kolejorz.

Warszawiak znowu zagwiżdże w starciu Krakowa z Poznaniem

Arbitrem jutrzejszego starcia będzie Paweł Raczkowski z Warszawy. 34 latek prowadził w tym sezonie 26 meczów, w których pokazał 128 żółtych i 8 czerwonych kartek. Podyktował też 9 rzutów karnych. Z Wisłą spotykał się przy okazji wygranych meczów w Płocku i w Krakowie z Termalicą, a także przegranych z Jagiellonią i właśnie z Lechem w PP. Co ciekawe w tych spotkaniach pokazał aż 16 żółtych i jedną czerwoną kartkę Wiślakom, przy zaledwie 6 żółtych i żadnej wykluczającej rywalom. Podyktował też 3 rzuty karne dla naszych przeciwników i 1 dla nas. Lechowi gwizdał jeszcze w dwóch innych grach, przegranej z Jagiellonią i wygranej z Piastem. Arbiter, który zadebiutował w Ekstraklasie w 2010 roku prowadził w przeszłości dwa mecze między Wisłą, a Lechem. Oba w 2014 roku w Poznaniu. Najpierw gospodarze wygrali 3:0, a w kolejnym sezonie goście 3:2. Raczkowski od 2014r. sporadycznie uczestniczy też w meczach Ligi Europy.

My kibice pomożemy!

Szykuje się niesamowite widowisko, przy pełnych trybunach. Wiele wskazuje na to, że wszystkie dostępne bilety zostaną sprzedane, a kibice gości też stawią się w sporej grupie. Mecz, który elektryzował od zawsze, będzie miał niezwykłą oprawę poza sportową. Miejmy nadzieję, że głośny doping poprowadzi naszych zawodników do kolejnego zwycięstwa. Przed piłkarzami BG bardzo trudne zadanie. Na R22 przyjeżdża drużyna w wielkim gazie, jednak nieco wyhamowana przez Smudę i przerwę reprezentacyjną. Ten swego rodzaju hamulec i dobra postawa Wiślaków w poprzednich meczach pozwala nam mieć nadzieję na wyrównaną i przede wszystkim zwycięską walkę o trzy punkty. Początek meczu o 20:30.

NORF
Źródło: wislalive.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Kiko Ramírez : - Musimy rozegrać praktycznie perfekcyjny mecz

- To jest efekt przede wszystkim wielkiego wsparcia naszych kibiców. Czuje się, grając tutaj, że każdy mecz ma najwyższą stawkę - powiedział na konferencji prasowej, przed meczem ligowym z Lechem Poznań, trener zespołu "Białej Gwiazdy", Kiko Ramírez, komentując trwającą serię naszej drużyny, która od dawna nie doznała porażki na własnym stadionie. - Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, to wszyscy zawodnicy są do naszej dyspozycji. To jest ten czas, kiedy trener ma takie problemy, jakie chce mieć, czyli wątpliwości na kogo postawić - dodał Ramírez.

- To będzie bardzo trudny mecz. Musimy przez całe spotkanie być w pełni skoncentrowani, w każdej sekundzie, bo Lech ma indywidualności, które sprawiają, że ten zespół może włączyć się do walki o mistrzostwo Polski. To pod tym względem jedna z najlepszych ekip w kraju - przyznał, komplementując naszego jutrzejszego przeciwnika, trener "Białej Gwiazdy".

- Nie mogę oczywiście zdradzić jak zagramy. A jaką chcemy być drużyną? Bardzo dobrze radzącą sobie z piłką i jeszcze lepiej bez niej. Kluczem będzie przechodzenie z obrony do ataku i z powrotem, bo pod tym względem rywal wysoko zawiesi poprzeczkę - uważa Ramírez.

- Musimy rozegrać praktycznie perfekcyjny mecz, bo trzeba wykorzystać te nieliczne słabości, które ma Lech. To nie tylko dobra defensywa, ale i ofensywa, w której mają szybkich zawodników. To bardzo kompletny zespół - mówił ponadto trener Wisły.

Poznańska ekipa jest tej wiosny nie tylko skuteczna w ofensywie, bo strzela dużo bramek, ale przede wszystkim w defensywie, bo jak dotychczas "Kolejorz" stracił zaledwie jednego gola.

- Trener Lecha jest taką postacią, która odcisnęła swoje piętno na tym jak zmienił się styl gry tego zespołu. Ten nie traci bramek i efektywnie gra w ofensywie. Wszystko mówią liczby, skoro Lech stracili ostatnio tylko jedną bramkę, to matematyka mówi sama za siebie - powiedział Kiko Ramírez.

Ostatni mecz ligowy obydwie drużyny rozegrały przed dwoma tygodniami, bo przyszła przerwa na mecze reprezentacyjne, i Kiko Ramírez został zapytany, jak odnosi się do takich sytuacji.

- Różnie takie przerwy wpływają na zespół i trudno powiedzieć jak to będzie, czy wpłynie to na nas pozytywnie, czy negatywnie. A jak tę przerwę wykorzystaliśmy? Był to przede wszystkim czas na wyleczenie kontuzji w drużynie i to duży pozytyw. Była to też nagroda dla zawodników, którzy grali w reprezentacji, jak choćby dla Jakuba Bartosza. To dla powołanych piłkarzy nobilitacja. Na pewno natomiast dobrze przepracowaliśmy ten czas - mówił trener.

My z kolei zapytaliśmy szkoleniowca o naszych kolumbijskich piłkarzy, Cristiána Echavarríę i Évera Valencię, którzy najpóźniej dołączyli do naszego zespołu, ale przez ostatnie dni Kiko Ramírez miał okazję przyglądnąć im się bliżej, stąd na pewno interesujący kibiców fakt, czy któryś z nich ma szansę na miejsce w kadrze Wisły, na mecz z Lechem?

- Potrzebują jeszcze trochę czasu na adaptację, bo też w drużynie jest duża rywalizacja, a i zespół funkcjonuje bardzo dobrze. A czy byliby gotowi? Tak, to mogą być ważni zawodnicy w naszej drużynie. A czy znajdą się w kadrze meczowej? Są do dyspozycji, a decyzja będzie podejmowana przed spotkaniem - powiedział tajemniczo Ramírez.

Hiszpan nie chciał ponadto oceniać swojego pierwszego okresu w Wiśle, o co został poproszony.

- Nie chcę wystawiać sobie ocen, bo tak naprawdę najcenniejsi są dla nas kibice. To że wspierają nas coraz bardziej licznie i że bilety tak dobrze się sprzedają. To dla nas dobra wiadomość i to w naszej pracy jest dla nas najważniejsze. Cieszymy się, że kibice będą jutro z nami, w tak licznym gronie. Dla tych kibiców gramy i to jeden z efektów naszych dobrych występów - zakończył trener.

Źródło: wislaportal.pl


Jakub Bartosz: - Każdy występ dodaje mi pewności siebie

- Na pewno byłem mega zadowolony, że udało mi się strzelić ostatnio tę zwycięską bramkę - mówił obecny na konferencji prasowej, przed meczem z Lechem Poznań, obrońca "Białej Gwiazdy", Jakub Bartosz. To właśnie jego gol dał ostatnio naszemu zespołowi cenne trzy punkty w trudnej potyczce z naszą imienniczką z Płocka. Niejako w nagrodę ostatnie dni spędził on m.in. na zgrupowaniu reprezentacji U-20. - Każdy występ, każda minuta w reprezentacji lub w Ekstraklasie, dodaje mi pewności siebie. Cieszę się, że mogę zbierać to doświadczenie - przyznał wiślak.

- Na pewno nie zamykam się na jedną pozycję, mogę występować zarówno na prawej obronie, jak i na prawej pomocy. To że dostaję szansę sprawia, że mogę zbierać doświadczenie - mówił Bartosz

- Na pewno przed takim meczem, jak z Lechem, jest dreszczyk emocji, ale nie przywiązuje do tego dużej wagi. Gdy dostaję szansę, to staram się skupić na samym spotkaniu - powiedział ponadto młody wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Relacje

Hit przy Reymonta bez goli. Wisła - Lech 0-0

Komplet 30 tysięcy widzów obejrzał emocjonujący mecz czołowych wiosną drużyn naszej Ekstraklasy, Wisły i Lecha, ale nie obejrzeli oni bramek. Spotkanie mimo kilku sytuacji po obydwu stronach boiska zakończyło się bezbramkowym remisem.

Kibice przyzwyczajeni do tego, że trener Kiko Ramírez niezbyt często rotuje wyjściową jedenastką mogli się na pewno zdziwić, gdy po raz pierwszy w bieżącym sezonie zobaczyli ją z Semirem Štiliciem. Oznaczało to, że Wisła miała rozpocząć to spotkanie ofensywnie i tak też było. Już w pierwszych minutach po rzucie rożnym swoją szansę miał Arkadiusz Głowacki, tyle że główkował ponad bramką. Zaraz potem, po podaniu właśnie od Štilicia, świetną okazję mógł mieć Rafał Boguski, ale nasz pomocnik nie utrzymał równowagi i nie udało mu się wyjść sam na sam z Matúšem Putnockým. Pierwsze dziesięć minut meczu wiślacy zakończyli jeszcze nieudanym strzałem Patryka Małeckiego, ale to "Biała Gwiazda" wciąż była w ataku. Po kolejnych czterech minutach i wyjściu z akcją Pawła Brożka, futbolówka po szczęśliwym zagraniu od obrońcy trafiła do Putnocký'ego, a ten mocno nerwowo musiał wybijać ją na rzut rożny.

Lech nie atakował w pierwszych fragmentach meczu aż tak często, jak Wisła, ale gdy już to zrobił było groźnie. Najpierw na prawym skrzydle "zamieszał" bowiem Maciej Makuszewski, ale nikt nie skorzystał z jego dośrodkowania. Tak mogło się za to stać po akcji po drugiej stronie boiska w minucie 16. Wtedy to po ładnej wymianie piłki między piłkarzami "Kolejorza" i odbiciu strzału przez Łukasza Załuskę wszystko na rzut rożny wyjaśniać musiał Iván González. W kolejnych sytuacjach hiszpański defensor Wisły potrafił grać jednak niepewnie. To bowiem po jego niedokładnym podaniu do Załuski Lech miał w 21. minucie rzut rożny, a po nim mieliśmy w naszym polu karnym spory "bilard". Ostatecznie futbolówka po odbiciu od Tomasza Kędziory trafiła w ręce naszego bramkarza.

W 29. minucie mogło być już jednak o wiele dla nas przyjemniej. Wtedy to ładnie akcję rozegrali wiślacy i kiedy wydawało się, że będący na dobrej pozycji Boguski może pokusić się o strzał, ten postanowił dograć jeszcze piłkę i szansa przepadła, bo obrońcy Lecha uporali się z tym problemem. Końcówka pierwszej połowy to jeszcze dwie groźne akcje wiślaków, ale najpierw strzał Brożka trafił w nogi obrońcy, a zaraz potem Boguski był za bardzo przy uderzeniu odchylony i futbolówka po jego próbie poszybowała ponad bramką. A to oznaczało, że do przerwy było 0-0.

Drugą połowę odważnie rozpoczął Lech i szybko po wrzutce Wołodymyra Kostewycza było pod naszą bramką groźnie. Wszystko skończyło się tylko na strachu i wybronieniu strzału z dystansu przez Załuskę, który oddał Abdul Aziz Tetteh. Był to jednak dla wiślaków sygnał ostrzegawczy, że Lech po przerwie zamierza grać bardziej ofensywnie, niż to miało miejsce w pierwszej połowie. Potwierdzenie tego mieliśmy w 49. minucie, kiedy to ładnie ruszył Darko Jevtić. Poszukał on prostopadłego podania do Marcina Robaka, ale napastnika Lecha zdołał ubiec Załuska. Po kolejnych pięciu minutach strata Krzysztofa Mączyńskiego pozwoliła poznaniakom wyjść z groźnym kontratakiem, ale na nasze szczęście zabrakło im "ostatniego podania" i wszystko wybiciem na rzut rożny wyjaśnił Głowacki. Szybko znów było jednak groźnie, ale Robak przeniósł piłkę ponad naszą bramką. W tę w 59. minucie trafił z kolei Radosław Majewski, ale nie był to strzał, który mógł zaskoczyć Załuskę. Wyraźnie jednak pierwszy kwadrans drugiej połowy należał do Lecha.

Wisła próbowała odpowiedzieć na to w 64. minucie, ale próba uderzenia w wykonaniu Małeckiego była bardzo kiepska. Wiślakom brakowało zresztą w ofensywnych poczynaniach dokładności i głównie to sprawiało, że to Lech miał w tym fragmencie spotkania przewagę. W 68. minucie "Mały" uderzył już jednak o wiele groźniej i teraz to poznaniacy mogli mówić o szczęściu, bo futbolówka przeleciała nieznacznie nad bramką. Co też trzeba przyznać Wisła ładnie i długo rozgrywała przed tym strzałem piłkę. Najważniejsze było jednak to, że mecz znów od tego momentu się wyrównał, choć Lech miał też swoją kolejną szansę po rzucie wolnym, ale wszystko wyjaśnił Załuska. W 77. minucie swoją jeszcze jedną w tym meczu szansę miał Boguski, ale tym razem strzał aktywnie grającego pomocnika został zablokowany. Dwie minuty później wiślakom udaje się też wyjść z kontratakiem, ale biegnący z futbolówką Petar Brlek uderzył ponad bramką. Ponad nią huknął też chwilę później Małecki i zanosiło się na pierwszy pod wodzą Ramíreza remis "Białej Gwiazdy".

W 85. minucie to jednak Lech mógł cieszyć się z gola, bo po dobrym dograniu od Jevticia w świetnej sytuacji znalazł się Nicki Bille Nielsen, ale na nasze szczęście uderzył ponad bramką. Duński napastnik Lecha miał też swoją szansę w 90. minucie, ale jego uderzenie, po rykoszecie, dało Lechowi tylko rzut rożny. Po kolejnym główkował też Tetteh, ale i on nie trafił w bramkę. W doliczonym czasie gry gola dla Wisły mógł jeszcze strzelić Brlek, ale i jemu zabrakło szczęścia.

Mimo więc starań z obydwu stron - ostatecznie gole w tym spotkaniu nie padły, co na pewno jest niedosytem - i to po obydwu stronach. Poznaniacy po raz drugi z rzędu tylko bowiem remisują i znów mogą stracić dystans do reszty drużyn z czołówki. Wiślacy z kolei zgodnie po meczu podkreślali, że głównie dla tak licznej dziś widowni chcieli osiągnąć lepszy rezultat, ale to im się nie udało.

Źródło: wislaportal.pl


Hit bez goli. Wisła - Lech 0:0

Wisła zremisowała z Lechem Poznań 0:0, przedłużając niesamowitą serię meczów bez porażki u siebie. W meczu, który obfitował w sytuacje podbramkowe, żaden z bramkarzy nie dał się pokonać.

Ostatniego dnia marca, w meczu 27. kolejki Ekstraklasy, przy prawie 30 tysiącach kibiców Wisła Kraków podejmowała Lecha Poznań. Hit kolejki przyciągnął na trybuny komplet publiczności, która przyszła zobaczyć piękny futbol. Nic dziwnego, że Biała Gwiazda przystąpiła do meczu bardzo ofensywnie - z Patarem Brlekiem i Semirem Stiliciem od pierwszych minut.

Impet od początku

Już w 2. minucie Wiślacy stworzyli sobie pierwszą dogodną sytuację. Z rzutu rożnego dośrodkował Stilić, najwyżej w polu karnym wyskoczył Głowacki, lecz jego główka poszybowała nad poprzeczką. W odpowiedzi niebezpiecznie zawieszoną centrę posłał Makuszewski, ale sytuację wyjaśnił kapitan krakowskiego klubu. W 7. minucie w polu karnym znalazł się Rafał Boguski, jednak jego strzał został zablokowany przez Lechitów. Chwilę później zza szesnastki przymierzył Małecki, lecz nieco mu zabrakło do szczęścia.

Pod koniec pierwszego kwadransa zakotłowało się w polu karnym Białej Gwiazdy. Po kombinacyjnej wymianie podań, z lewej strony dośrodkował jeden z Lechitów, piłkę przeciął Głowacki, lecz przez to zmierzała ona w światło bramki. Niebezpieczeństwo zażegnał Załuska, który ofiarną interwencją zatrzymał futbolówkę. Pięć minut później goście sprytnie rozegrali rzut rożny, po którym z dystansu huknął Kędziora, a trajektorię lotu piłki przeciął Robak - na szczęście wpadła ona w ręce Załuski.

Krakowska gierka powraca

Odpowiedź Wisły mogła być zabójcza - krakowianie świetnie rozegrali klepkę, a goniący za Brlekiem Gajos zderzył się z sędzią! Piłka trafiła do „Bogusia”, a ten szukał jeszcze podania. I gdyby futbolówka przeszła do Stilicia, byłoby 1:0... Podobnie mogło być w 43. minucie, gdy świetnym podaniem zwrotnym do Małeckiego popisał się Stilić. Mały zakręcił obrońcami i wyłożył piłkę Boguskiemu, a strzał tego ostatniego niestety poszybował nad bramką. Była to ostatnia groźna akcja pierwszej połowy.

Drugą część z impetem rozpoczęli Lechici, ale strzał Tetteha zmierzał w zasięgu Załuski, który złapał go na raty. Chwilę później koszmarny faul na Mączyńskim popełnił Gajos, który zdecydowanie został oszczędzony przez sędziego Raczkowskiego. To mogła, a chyba wręcz powinna być czerwona kartka. W 60. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Majewski, lecz po raz kolejny Załuska był na posterunku. W odpowiedzi zza szesnastki kropnął „Mały” i Putnocky byłby absolutnie bez szans, gdyby tylko futbolówka poszybowała kilkadziesiąt centymetrów niżej.

Gdy nie da się wygrać, trzeba zremisować

W 70. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Radut przymierzył z rzutu wolnego, ale znowu ze swojej roli wywiązał się golkiper Wisły. Groźnie po przeciwnej stronie zrobiło się osiem minut później, jednak zarówno strzał Mączyńskiego, jak i Boguskiego zablokowali defensorzy ekipy Nenada Bjelicy. Kilkadziesiąt sekund później piąty bieg włączył Brlek, który pognał z kontrą zakończoną strzałem z dystansu Chorwata. Po raz kolejny piłka poszybowała nad bramką.

W 83. minucie w pole karne przedarł się Sadlok, który obsłużył podaniem Małeckiego, a skrzydłowy Wisły ponownie kopnął równie mocno, co niecelnie. Riposta poznaniaków mogła być zabójcza, jednak kolejny zmiennik - Nicki Bille Nielsen przestrzelił z pięciu metrów! Już w doliczonym czasie Lechici mieli jeszcze dwa rzuty rożne, lecz nie przyniosły one pożytku. Odpowiedź Brleka również nie zmierzała w światło bramki. W tym meczu było prawie wszystko - zabrakło tylko goli.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Z dużej chmury mały deszcz

Wisła Lech 0:0. Wyrównane starcie bez wyraźnej przewagi którejkolwiek z drużyn i bez wyraźnej sytuacji bramkowej.


W piątkowy wieczór naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny doskonale zorganizowane w obronie, czego efektem była boiskowa partia szachów, w której żaden z rywali nie potrafił zaszachować króla. Mecz był bardzo wyrównany, niezbyt wyraźnie podzielony na fragmenty, w których raz jedni, raz drudzy zyskiwali lekką przewagę.

W pierwszej odsłonie minimalnie lepsze wrażenie sprawiała Wisła. Bardzo dobrze funkcjonował środek pola, który w takiej konfiguracji (z Mączyńskim, Brlekiem i Stiliciem na „10”) występował po raz pierwszy. Momentami byliśmy świadkami prawdziwej „krakowskiej piłki”. Koronkowym akcją brakowało jedynie skutecznego wykończenia. Strzały lądowały na trybunach, lub też nie zostawały oddawane, gdyż Wiślacy starali się dopieścić ostatnie podanie, ab kolejny zawodnik mógł dobić piłkę do pustej bramki. Najwięcej prób widzieliśmy w wykonaniu Patryka Małeckiego, który mimo iż kilkukrotnie ustawił sobie piłkę na swoją ulubioną pozycję, za każdym razem strzelał niecelnie. Odpowiadał też Lech, lecz większość uderzeń zawodników Kolejorza, była blokowana, po czym futbolówkę łapał, znowu pewny, Załuska. Druga połowa to najpierw większa intensywność ze strony przyjezdnych, a ostatni kwadrans pod dyktando BG. Prawdziwą ostoją po raz kolejny był Arek Głowacki. Grający przeciwko swojemu byłemu klubowi kapitan Wisły, wyglądał jak profesor przy bardzo nerwowym Gonzalezie. Boczni obrońcy z kolei zagrali tak dobrze jak w wielu wcześniejszych grach. Maćkowi Sadlokowi powołanie do kadry ewidentnie dodało dużej pewności w poczynaniach defensywnych.

Ten mecz inaczej zakończyć się nie mógł. Ani jednej stuprocentowej sytuacji, stworzonej przez którąkolwiek stron, można określić mianem rozczarowania. Mimo wszystko, dobrze się to oglądało i 30 tyś. Widzów, obserwujących widowisko na żywo, mimo lekkiego niedosytu, nie powinno narzekać na intensywność spotkania. Spotkania, które przypominało mecz bokserski między dwoma pięściarzami, schowanymi za podwójną gardą, bez nokautu i na tyle wyrównany, że na punkty też ciężko wskazać zwycięzcę. To już trzeci mecz w tym sezonie, przy pełnych trybunach, zakończony podziałem punktów. Trzeba przyznać, że w tych szlagierach przy R22 jesteśmy mocni. Brakuje jedynie kropki nad i. Trzeba też przyznać, że do Krakowa przyjechała bardzo mocna drużyna, która w 8 meczach w tym roku, straciła zaledwie jedną bramkę. Ten punkt należy bardzo szanować.

Źródło: wislalive.pl


Minuta po minucie

Koniec meczu.

  • 85' Bardzo groźnie pod bramką Wisły. Po centrze Jevticia z lewej strony, Nickie Bille Nielsen pudłuje z kilku metrów.
  • 84' Ostatnia zmiana w Wiśle. Bartosz wchodzi za Boguskiego.
  • 83' Małecki uderza z lewej strony pola karnego, niestety niecelnie.
  • 80' Indywidualna akcja Brleka zakończona strzałem sprzed pola karnego, piłka przeszła nad bramką Lecha.
  • 79' Zmiana w Lechu. Za Makuszewskiego wchodzi Pawłowski.
  • 77' Teraz piłka spadła pod nogi Boguskiego, ale jego strzał również zablokowany.
  • 76' Zablokowane uderzenie Mączyńskiego z dystansu.
  • 71' Załuska pewnie łapie piłkę po dośrodkowaniu Raduta z rzutu wolnego.
  • 70' Zmiana także w Wiśle. Llonch za Stilicia.
  • 70' Druga zmiana w Lechu. Nicki Bille Nielsen za Robaka.
  • 68' Aj, niewiele brakowało. Ładna próba Małeckiego, zza pola karnego. Piłka przechodzi tuż nad poprzeczką.
  • 66' Zmiana w Lechu. Radut za Majewskiego.
  • 63' Druga połowa niestety nie jest najlepsza w wykonaniu Wisły.
  • 61' Zmiana w Wiśle. Ondrasek za Brożka.
  • 59' Płaskie uderzenie Majewskiego z kilkunastu metrów, ale na posterunku jest Załuska.
  • 55' Jevtić zagrał płasko w pole karne, a Robak uderza bardzo niecelnie.
  • 54' Groźny kontratak Lecha, ale Makuszewski niedokładnie podaje w pole karne. Głowacki wybił piłkę na rzut rożny.
  • 51' Żółta kartka dla Gajosa za bardzo brzydki faul na Mączyńskim. To powinna być czerwona kartka!
  • 50' Prostopadłe podanie Jevticia w kierunku Robaka, ale czujny w bramce Wisły Załuska.
  • 49' Na trybunach zasiadło dziś 30 128 kibiców.
  • 47' Uderzenie Tetteha zza pola karnego, Załuska łapie piłkę na raty.
  • 46' Groźne dośrodkowanie Kostevycha z lewej strony boiska, ale z piłką minął się Gajos.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.

Koniec I połowy.

  • 45' Dobre interwencje Gonzaleza i Głowackiego po groźnej akcji Lecha.
  • 44' Głowacki blokuje strzał Gajosa zza pola karnego.
  • 42' Małecki zagrywa piłkę na środek pola karnego, ale Boguski uderzając lewą nogą posłał futbolówkę nad poprzeczką.
  • 42' Ładna akcja Wisły zakończona zablokowanym strzałem Brożka.
  • 36' Podanie w pole karne do Stilicia, którzy w starciu z Nielsenem padł na murawę, ale gwizdek sędziego milczy.
  • 35' Prostopadłe podanie w kierunku Brożka, ale napastnika Wisły powstrzymał Bednarek.
  • 35' Kolejne złe zagranie Gonzaleza do Załuski, na szczęście ponownie bez konsekwencji.
  • 29' Była okazja dla Wisły. Po podaniu Brożka Boguski powinien chyba uderzać na bramkę, ale szukał jeszcze podania do partnera. Podanie zostało przecięte przez obrońcę.
  • 21' Ponownie groźnie. Po rzucie rożnym i strzale zza pola karnego, piłka odbiła się od jednego z zawodników Lecha i wylądowała w rękach Załuski.
  • 20' Było gorąco pod bramką Wisły, złe zagranie Gonzaleza, na szczęście piłka przechodzi obok bramki.
  • 16' Groźna akcja Lecha, ale ostatecznie defensywie Wisły udało się zażegnać niebezpieczeństwo.
  • 13' Putnocky naciskany przez Brożka i Boguskiego zmuszony, aby wybić piłkę na rzut rożny.
  • 9' Próba technicznego uderzenia Małeckiego z okolic narożnika pola karnego, niestety bardzo nieudana.
  • 8' Była okazja dla Wisły. Stilić zagrał do Boguskiego, ale ten źle przyjął futbolówkę i nie był w stanie groźnie uderzyć.
  • 5' Odpowiedź Lecha. Po centrze z kornera obok bramki uderzał Tetteh.
  • 5' Nieprzyjemne dośrodkowanie Makuszewskiego spod linii końcowej, piłkę na rzut rożny wybił Cywka.
  • 4' Po dośrodkowaniu Stilicia z kornera do futbolówki dopadł Głowacki, ale w trudnej sytuacji główkował nad poprzeczką.
  • 3' Początek dobry w wykonaniu Wisły, która długo utrzymuje się przy piłce. Teraz po płaskim dośrodkowaniu Cywki, piłkę na rzut rożny wybił Tetteh.
  • 1' Spotkanie rozpoczęte!

Na ławce rezerwowych zasiądą: Miśkiewicz - Bartosz, Spicić, Uryga, Llonch, Videmont i Ondrasek. Znamy już wyjściową jedenastkę Wisły. Od pierwszej minuty wystąpi między innymi Semir Stilić. Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z piątkowego meczu 27. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Biała Gwiazda zmierzy się z Lechem Poznań.

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - Rezultat uważam za sprawiedliwy

- Był to mecz taktycznie dość złożony, obydwa zespoły starały się unikać błędów, żeby go nie przegrać. Gra układała się po połowie, dlatego rezultat uważam za sprawiedliwy. Częściowo jestem po tym meczu zadowolony, bo zdobyliśmy punkt z silnym zespołem, ale jeśli chodzi o kibiców, to nie jestem zadowolony, bo przyszli bardzo licznie i chcieliśmy podarować im więcej - mówił po zremisowanym meczu z Lechem Poznań trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- Trochę brakowało nam spokoju, zarówno w obronie, jak i w ataku, ale co do samego meczu to nie mam zastrzeżeń, bo graliśmy z trudnym przeciwnikiem i to także trzeba brać pod uwagę. Lech ma ogromny potencjał, ma dynamicznych i szybkich zawodników. Bardzo trudno gra się przeciwko takiemu rywalowi, dlatego uważam, że wykonaliśmy dobrze swoją pracę - dodał Ramírez.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" poproszony został o skomentowanie wystawienia w podstawowym składzie naszego zespołu, po raz pierwszy tej wiosny, Semira Štilicia.

- To jest rezultat jego ciężkiej pracy. Zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi, co było dla niego ważne. Semir ma w sobie "magię", potrafi mieć to kluczowe, ostatnie podanie. Jeśli ma wracać, to niech wraca, a będzie to jeszcze bardzo ważny zawodnik dla Wisły Kraków - mówił nasz trener.

Hiszpan nie chciał natomiast wyróżnić jakiejś konkretnej sytuacji, którą jego zespół dziś miał, a której miałby najbardziej żałować, że nie została ona wykorzystana.

- Mieliśmy swoje sytuacje, ale miał je też nasz przeciwnik. Obydwie ekipy miały czyste pozycje, dlatego nie ma co tego roztrząsać - zakończył Kiko Ramírez.

Źródło: wislaportal.pl


Nenad Bjelica: - Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało

- Uważam, że wynik jest sprawiedliwy. Graliśmy lepiej w drugiej połowie, ale w pierwszej lepsza była Wisła. Grała wtedy szybciej od nas. Po przerwie pokazaliśmy wszystko to, co chcieliśmy tutaj pokazać. Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Już w środę mamy następny ciężki mecz, w Pucharze Polski. Musimy skupić się teraz na nim. Gratuluję drużynie zaangażowanie w tym dzisiejszym spotkaniu - mówił po remisie w Krakowie, opiekun poznańskiego Lecha, Nenad Bjelica.

Przeciwko Wiśle w składzie Lecha zabrakło kontuzjowanego Dawida Kownackiego i o jego brak, a co za tym idzie wpływ tej absencji na losy tego meczu trener "Kolejorza" został zapytany.

- Kownacki to dla naszej drużyny bardzo ważny zawodnik, ale Robak i Nicki Bille to także dobrzy zawodnicy. To nie był problem, że na boisku zabrakło właśnie Kownackiego. Graliśmy przeciwko dobrej drużynie, która na własnym stadionie gra bardzo dobrze i nie myślimy o tym, że właśnie brak tego jednego zawodnika był dla nas kluczowym problemem - przyznał Chorwat.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Semir Štilić: - Trzeba szanować ten punkt

- Jeszcze nie jestem w takiej formie, w jakiej chciałbym być, ale powoli wracam i dziś było lepiej. Cieszy mnie to, że zagrałem od pierwszej minuty, ale najważniejsze jest to, że jako drużyna wyglądaliśmy dobrze. Niestety nie wygraliśmy, choć byliśmy moim zdaniem bliżsi zwycięstwa. Trzeba jednak szanować ten punkt, bo wiemy jak w tym sezonie gra Lech. Prawie wszystko wygrywają, a to my byliśmy trochę lepszą drużyną, niestety nie wykorzystaliśmy w pierwszej połowie tych sytuacji, które mieliśmy - mówił po remisie 0-0 z Lechem Semir Štilić.

- Utrzymaliśmy swoją koncentrację do ostatniej minuty i ten punkt trzeba jak już powiedziałem szanować. Chcieliśmy oczywiście wygrać, ale i Lech także chciał wygrać. Były już tylko cztery kolejki do końca, a w takich spotkaniach nie pada zbyt dużo bramek. Gdyby ten mecz otworzył się w pierwszej połowie, może wyglądałby inaczej, ale jest 0-0 i to może tak właśnie wyglądało? Dla nas w tych ostatnich kolejkach każdy punkt jest bardzo ważny - uważa wiślak, który został zapytany o to co czeka nas za tydzień, kiedy to zmierzymy się z zespołem z Niecieczy.

- Wiemy jak nieprzewidywalna jest polska liga, dlatego do każdego meczu trzeba podchodzić z taką samą determinacją, jak dzisiaj. W spotkaniu z Termaliką chcemy wygrać, aby zapewnić sobie pierwszą ósemkę - zadeklarował Bośniak.

- Na treningach staram się, aby potem zagrać od początku. Nie jestem swoją grą rozczarowany. Gdybym może strzelił bramkę, to byłoby idealnie, ale parę dobrych zagrań było. Mecz był bardzo twardy, dużo było walki, a ja jestem zadowolony przede wszystkim z tegom jak wyglądała nasza drużyna, bo graliśmy z mocnym przeciwnikiem - zakończył Štilić.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Żadna ze stron nie chciała popełnić błędu

- W pierwszej połowie miałem dogodne sytuacje i chociaż jedną powinienem zamienić na bramkę. Może nie będą się one długo kołatały po głowie, ale można było coś więcej z tego meczu wycisnąć, ale też graliśmy z drużyną, która punktowała najlepiej teraz na wiosnę, więc trzeba ten punkt szanować - mówił po remisie z Lechem pomocnik krakowskiej Wisły, Rafał Boguski.

- Zagrały ze sobą dwa dobrze poukładane w defensywie zespoły. Żadna ze stron nie chciała popełnić błędu, a wiedzieliśmy, że gdy Lech jako pierwszy strzela bramkę, to później wygrywa. Nie chcieliśmy się więc nadziać na jakąś stratę gola i dlatego ten mecz tak wyglądał. Było 0-0, ale myślę, że było to ciekawe widowisko - przyznał wiślak.

- Dopóki są "matematycznie szanse" na to, że w tej "ósemce" się nie znajdziemy, to najlepiej myśleć o tym, żeby zdobywać punkty aż do 30. kolejki i nie drżeć tak, jak to było przed rokiem - zakończył Boguski.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Cały czas realizujemy nasz cel

- Mecz bardzo taktyczny, bardzo siłowy, z dobrymi momentami z jednej i z drugiej strony. Moim zdaniem sprawiedliwy podział punktów. Były momenty, że mogliśmy przegrywać, ale i mogliśmy zdobyć bramkę. Dopisujemy ten punkt i powiedzieliśmy sobie, że jest on kolejnym w drodze do "ósemki". I chyba więcej nie trzeba komentować tego wydarzenia - mówił po remisie z Lechem Poznań Arkadiusz Głowacki.

- Chcieliśmy być dobrze zorganizowani, na co od samego początku bardzo naciska nasz trener. Zabrakło trochę jakości, trochę zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych, ale trzeba też przyznać, że Lech - zwłaszcza na początku drugiej połowy - nieźle konstruował akcje i mogło być "różnie" - mówił kapitan Wisły.

- Gdy na początku roku przyszedł do nas trener Kiko Ramírez, to jasno powiedział jakie są cele i jak chcemy je realizować. Przede wszystkim lepsza miała być organizacja naszej gry w obronie i myślę, że wszyscy zgodzimy się z tym, że od paru meczów wyglądamy pod tym względem solidnie - mówił wiślak.

- Super sprawa, że było aż tylu kibiców. Chcieliśmy dla tych ludzi, którzy nas wspierają wygrać, ale to się nam nie udało. Cały czas realizujemy natomiast nasz cel, czyli pierwszą "ósemkę", aby później mówić o kolejnym. Punkt w tym spotkaniu do tej "ósemki" nas przybliża. Mamy tego świadomość - przyznał Głowacki.

- Taka frekwencja pomaga nam i pomaga klubowi i za to, że kibice są z nami należą się im słowa uznania. Nic na przestrzeni lat, mimo różnych trudnych sytuacji, się nie zmieniło. Kibice są zawsze z nami - my to wiemy i to czujemy - zakończył popularny "Głowa".

Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: - Chcieliśmy wygrać dla kibiców

- Czujemy niedosyt, bo mieliśmy w tym meczu swoje sytuacje. Mieliśmy całkiem fajne okresy gry, więc wiadomo, że mimo wszystki powinniśmy się cieszyć, ale też ten mały niedosyt jest. Graliśmy u siebie, było 30 tysięcy naszych kibiców, więc świetna atmosfera i chcieliśmy dla nich wygrać - mówił po bezbramkowym remisie w meczu z Lechem Tomasz Cywka.

- Brakowało nam tego ostatniego podania. To jest to nad czym musimy wszyscy pracować. Dochodzimy do tego trzydziestego metra przed bramką, ale wtedy trzeba być dokładniejszym, aby tę bramkę strzelić. Nie licząc meczu z Górnikiem Łęczna Lech w każdym meczu strzelał co najmniej trzy lub więcej bramek, więc możemy patrzeć, że dobrze sie stało, że kończymy to spotkanie na "zero z tyłu", ale też mieliśmy ofensywnie swoje sytuacje i powinnśmy strzelić - mówił wiślak.

- Co do mojej kontuzji z meczu z Wisłą Płock, to jest ona drobna i jest do opanowania, na spotkanie za tydzień będę zdrowy - zapewnił na zakończenie Cywka.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Ta drużyna zaczyna mieć pewność siebie i czuje swoją wartość

- Chyba było widać, że graliśmy o zwycięstwo i że remis nie będzie nas tutaj zadowalał i myślę, że tak to od początku wyglądało. Lech jest też taką drużyną, że ten punkt musimy szanować. Po raz kolejny nie daliśmy się pokonać na swoim stadionie i takie rzeczy też budują - mówił po remisie z Lechem Poznań aktywny w tym spotkaniu Maciej Sadlok.

- Z perspektywy boiska byliśmy mimo wszystko lepszą drużyną, nawet w takiej fizycznej walce, czy przy "zbieraniu" drugich piłek. Nakręcaliśmy się z minuty na minutę i fajnie, że ta drużyna zaczyna mieć taką pewność siebie i czuje swoją wartość - dodał wiślak.

- To co było naszą bolączką zostało mocno, mocno poprawione. Dobrze, że to wszystko budowane jest od tyłu, a nie na "hura" z przodu. Krok po kroku będziemy dochodzili do tego, że i z przodu tych bramek będzie więcej - mówił z kolei Sadlok o poprawie wiosną gry defensywnej ekipy "Białej Gwiazdy".

Wiślacki obrońca zgodził się, że po tym remisie "ósemka" jest już niemal na wyciągnięcie ręki.

- Jest to odczuwalne w drużynie, bo ona jak wspomniałem przede wszystkim pewniej się czuje. Za tym idą też te umiejętności na boisku, że jest lepiej, ale trzeba być czujnym tak aby poprzez dobrą grę ta "ósemka" się sama wyklarowała. Jak się już tam dostaniemy, to raczej nikt nie będzie się nią zadowalał, chcemy o coś grać. Tym bardziej, że ta drużyna jest zupełnie inna. Ma większą wartość i jeśli już tam będziemy, to czemu mamy się nie bić o jak najwyższe cele - zadeklarował na zakończenie wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Załuska: - Choć nie było trzech punktów, to było dużo plusów w tym spotkaniu

- Wolałbym w każdym meczu wpuszczać dwie bramki i zdobywać trzy punkty, niż zachowywać czyste konto i remisować. Byliśmy strasznie zmotywowani na to spotkanie, wiedzieliśmy jak ono jest ważne, bo chcieliśmy sobie praktycznie już tę "ósemkę" przypieczętować, ale trzeba oddać, że graliśmy z naprawdę dobrym zespołem i cieszy to, że po raz kolejny nie przegrywamy w domu oraz ta solidność defensywnej gry zespołu. Myślę, że choć nie było trzech punktów, to było dużo plusów w tym spotkaniu - powiedział po bezbramkowym remisie z Lechem Łukasz Załuska.

- Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, ale ten jeden też trzeba przyjąć z pokorą i przypieczętować ten awans za tydzień w Niecieczy - deklarował bramkarz Wisły.

W pierwszej połowie Załuska dostał takie dwie piłki od Ivána Gonzáleza, że skończyć mogło się to wyłącznie stratą i to w tym przypadku na szczęście każdorazowo tylko rzutem rożnym dla przeciwnika.

- Porozmawialiśmy chwilę i myślę, że jest jeszcze nad czym pracować - skwitował ten temat Załuska.

- Lech miał kilka dobrych podbramkowych sytuacji. Jest to jeden z głównych kandydatów do zwycięstwa w tych rozgrywkach - przyznał ponadto wiślak, zdradzając jednocześnie, że jak na razie nie otrzymał z klubu sygnału, że jego umowa z "Białą Gwiazdą" zostanie przedłużona na kolejny sezon.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 27. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Po sobotniej wygranej nad Pogonią po raz pierwszy w bieżącym sezonie liderem naszej Ekstraklasy była warszawska Legia, która żeby na tym zaszczytnym miejscu pozostać liczyć musiała na potknięcie w niedzielę Jagiellonii. To jednak nie nastąpiło, bo choć białostoczanie długo męczyli się z zespołem z Niecieczy, to ostatecznie po bramce z rzutu karnego wygrali - i nadal są na pierwszym miejscu w tabeli. Hitem tej serii spotkań był mecz Wisły z Lechem, ale ten zakończył się bezbramkowym remisem, drugim z rzędu poznaniaków i również drugim, tyle że w ogóle w tym sezonie, wiślaków.


Piątek, 31 marca:

Śląsk Wrocław 3-0 Korona Kielce

1-0 Ryota Morioka (33. k.)
2-0 Radek Dejmek (62. sam.)
3-0 Kamil Biliński (80. k.)

Drugie z rzędu zwycięstwo wrocławian daje tej drużynie nadzieję na to, że na finiszu sezonu zasadniczego włączą się oni jeszcze do walki o "ósemkę", co nie jest niemożliwe. Śląsk rozegrał bowiem kolejny dobry mecz i widać, że forma zespołu Jana Urbana idzie w górę. Stały jest z kolei poziom gry kielczan, którzy niezmiennie punktują u siebie i wysoko przegrywają na wyjazdach. Jedyny plus Korony jest jednak ten, że przed końcem rundy rewanżowej jeszcze aż dwa razy grać będą na własnym stadionie, a tylko raz poza nim.


WISŁA KRAKÓW 0-0 Lech Poznań

Ponad 30 tysięcy widzów i mecz, który określić można mianem "szachów", bo widać było wyraźnie, że nikt do końca nie chciał zaryzykować, że nikt nie chciał się specjalnie otworzyć. Pierwsza połowa to więcej okazji Wisły, druga to z kolei przewaga Lecha, ale też sporo niedokładności i nieskuteczności z obydwu stron. Kibice meczów bez zdobytych bramek nie lubią, stąd pewnie spory niedosyt, ale też obydwa zespoły mają powody do tego, aby ten jeden zdobyty punkt zwyczajnie szanować.


Sobota, 1 kwietnia:

Arka Gdynia 2-4 Górnik Łęczna

0-1 Javi Hernández (17.)
0-2 Grzegorz Bonin (36.)
0-3 Bartosz Śpiączka (62.)
1-3 Dariusz Formella (73.)
1-4 Szymon Drewniak (80.)
2-4 Josip Barišić (88.)

Skazana przez wielu na pewny spadek drużyna Franciszka Smudy pokazała, że nie zamierza się poddać. Wprawdzie niedawno "Franz" palnął lapsus mówiąc, że "walczą o spadek", ale jeśli zespół z Łęcznej będzie prezentować się tak, jak w dwóch ostatnich meczach, może się to... nie udać. Górnik w poprzedniej kolejce wywiózł punkt z Poznania, a teraz zasłużenie pokonał Arkę i to gdynianie mogą zacząć zastanawiać się, czy za chwilę nie zamienią się aby z zespołem z Lubelszczyzny miejscami w tabeli?


Wisła Płock 4-1 Cracovia

1-0 Siergiej Kriwiec (4.)
1-1 Sebastian Steblecki (11.)
2-1 Piotr Wlazło (16. k.)
3-1 Mateusz Piątkowski (27.)
4-1 Mateusz Piątkowski (78.)

Wprawdzie przed meczem trener "Pasów", Jacek Zieliński, mówił że zespół z Płocka jest w ich "zasięgu", ale czasami lepiej mówić jakby mniej... Cracovia już po niespełna dwóch kwadransach straciła w tym spotkaniu aż trzy gole i nawet jeśli rzut karny dla gospodarzy był mocno dyskusyjny, to nie zmienia to faktu, że ekipa z ulicy Kałuży zasłużenie w Płocku poległa, tracąc w dwóch ostatnich meczach aż siedem bramek! Patrząc zaś na terminarz "Pasów" i czekające ich mecze w Białymstoku oraz na własnym stadionie z Legią - raczej ciężko wróżyć im opuszczenie strefy spadkowej przed końcem zasadniczej części sezonu. Zupełnie inne są oczywiście nastroje w Płocku, bo "Nafciarze" zrobili ważny krok w kierunku "ósemki".


Legia Warszawa 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 Michał Kucharczyk (63.)
2-0 Vadis Odjidja-Ofoe (77.)

Kiedy grasz z Legią przez godzinę i jest bezbramkowy remis, a masz sytuację sam na sam z bramkarzem, to po prostu musisz ją wykorzystać. A że tak się nie stało, bo takową miał Matras, ale ją zmarnował, to takie niewykorzystane okazje na ogół się mszczą. I tak też było i tym razem - i to mocno brutalnie. Legioniści trzydzieści sekund od pudła Matrasa wyszli na prowadzenie, które następnie już tylko podwyższyli i cieszyć mogli się z czwartej z rzędu wygranej.


Niedziela, 2 kwietnia:

Jagiellonia Białystok 1-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Cillian Sheridan (79. k.)

Bardzo długo z zespołem z Niecieczy męczyła się Jagiellonia, która po sobotniej wygranej Legii straciła pozycję lidera i musiała wygrać, aby ją odzyskać. Dla gospodarzy niewątpliwie problemem był fakt, że zanim minęły dwa kwadranse gry z boiska zejść musiał kontuzjowany Vassiljev. I ostatecznie upór gospodarzy został nagrodzony. Po faulu na Tomasiku z rzutu karnego gola zdobył Sheridan i białostoczanie znów są liderem. "Słonie" z Niecieczy zmienili trenera, ale nie zmienili stylu gry. Ten polegał głównie na "przeszkadzaniu" i nie udało się to na tyle, aby wywieźć z Białegostoku choćby punktu.


Lechia Gdańsk 1-0 Zagłębie Lubin

1-0 Marco Paixão (27.)

Po serii, na którą złożyły się trzy kolejne porażki, Lechia w końcu ją przełamała i dzięki kapitalnemu podaniu Wolskiego i dograniu od Haraslína - Portugalczykowi Marco Paixão wystarczyło już tylko "dostawić" głowę i gdańszczanie wyszli na prowadzenie. Co ciekawe ten wynik na tyle zadowalał gospodarzy, że bynajmniej nie forsowali tempa, ale Zagłębie nie było w stanie na to odpowiedzieć i ostatecznie "miedziowi" wyjeżdzają z Gdańska z niczym.


Poniedziałek, 3 kwietnia:

Ruch Chorzów 0-0 Piast Gliwice

"Małe derby" Górnego Śląska, mimo co najmniej kilku okazji po obydwu stronach, nie przyniosły bramek. Dla Ruchu najlepszą zmarnował Niezgoda, dla Piasta Vranješ - i na pewno wszyscy skończyli to spotkanie z dużym niedosytem. Jeśli bowiem w obydwu śląskich klubach tlił się jeszcze - w przypadku zwycięstwa - jakiś cień nadziei na włączenie się do walki o "ósemkę", to właśnie zgasł.

Źródło: wislaportal.pl


Indywidualne wyróżnienia

Petar Brlek w jedenastce kolejki

Petar Brlek został wybrany przez redakcję stacji Canal+ Sport do najlepszej jedenastki 27. kolejki ligowej, w której "Biała Gwiazda" zmierzyła się na własnym stadioniem z Lechem Poznań. Dla wiślaka to drugie takie wyróżnienie w bieżącym sezonie.

Oto pełna "jedenastka" 27. kolejki (może ulec zmianie po meczu poniedziałkowym):

Marián Kelemen (Jagiellonia) - Piotr Celeban (Śląsk), Przemysław Pitry (Górnik), Adam Hloušek (Legia) - Petar Brlek (Wisła Kraków), Thibault Moulin (Legia), Rafał Wolski (Lechia), Darko Jevtić (Lech) - Joan Román (Śląsk), Mateusz Piątkowski (Wisła Płock), Dominik Kun (Wisła Płock).

Piłkarzem kolejki został Piątkowski.

Oto wcześniejsze wybory wiślaków do jedenastki kolejki, w bieżącym sezonie:

» Patryk Małecki x5 (kolejki 1., 11., 12., 13., 21.) » Rafał Boguski x3 (kolejki 15., 17. i 18.) » Richárd Guzmics x2 (kolejki 9. i 10.) » Krzysztof Mączyński x2 (kolejka 17. i 18.) » Zdeněk Ondrášek x1 (kolejka 13.) » Arkadiusz Głowacki x1 (kolejka 18.) » Łukasz Załuska x1 (kolejka 20.) » Iván González x1 (kolejka 21.) » Paweł Brożek x1 (kolejka 23.) » Maciej Sadlok x1 (kolejka 23.) » Petar Brlek x1 (kolejka 24.) » Tomasz Cywka x1 (kolejka 24.)

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: