2017.04.08 Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

2017.04.08, Ekstraklasa, 28. kolejka, Nieciecza, Stadion Sportowy Bruk-Bet Termalica,
20:30, sobota, 9°C
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:3 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 4.595
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki

Patrik Mišák 14'
Artem Putiwcew 51' (g)
0:1
1:1
2:1
2:2
2:3
12' (s) Artem Putiwcew


64' Petar Brlek
90'+2 (g) Mateusz Zachara
Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Krzysztof Pilarz
Patryk Fryc
Kornel Osyra
Artem Putiwcew
Guilherme
Roman Gergel grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (40' grafika:zk.jpg Martin Mikovič)
Mateusz Kupczak
Vlastimir Jovanović grafika:zmiana.PNG (89' Dalibor Pleva)
Bartłomiej Babiarz
Patrik Mišák grafika:zmiana.PNG (72' Vladislavs Gutkovskis)
Samuel Štefánik

Trener: Marcin Węglewski
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Alan Uryga
Iván González
Maciej Sadlok
Petar Brlek grafika:zk.jpg
Krzysztof Mączyński
Pol Llonch grafika:zk.jpg
Semir Štilić grafika:zmiana.PNG (81' Hugo Vidémont)
Patryk Małecki grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (64' Rafał Boguski)
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (72' Mateusz Zachara)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Jakub Bartkowski, Zdeněk Ondrášek, Matija Špičić,

Kapitan: Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG Rafał Boguski

Bramki: 2-3 (1-1)
Posiadanie (w %): 46-54 (46-54)
Strzały: 9-12 (4-6)
Strzały celne: 5-4 (3-2)
Strzały niecelne: 2-6 (1-4)
Strzały zablokowane: 2-2 (0-0)
Rzuty rożne: 4-3 (1-2)
Faule: 22-11 (11-3)
Spalone: 1-1 (1-0)
Żółte kartki: 1-3 (0-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Krok od „ósemki”. Termalica vs Wisła

Dodano: 2017-04-07 19:29:11 (aktualizacja: 2017-04-08 22:40:24)

Norf / wislalive.pl

Jedziemy do Niecieczy wykorzystać kiepską dyspozycję rywali i zapewnić sobie grupę mistrzowską.

Pogrążeni w kryzysie sąsiedzi

W sobotni wieczór czeka nas starcie z pogrążonymi w kryzysie Słoniami. Rewelacja rundy jesiennej, w 2017 zdecydowanie obniżyła loty, nie wygrywając żadnego spotkania. Fatalna forma drużyny, doprowadziła do zwolnienia Czesława Michniewicza. Dziś szkoleniowcem Termaliki, jest dotychczasowy, wieloletni, asystent zwolnionego niedawno trenera, Marcin Węglewski, który ma już za sobą ligowy debiut. Spadający w dół Bruk-Bet i pnąca się w górę Wisła, niedawno zamieniły się miejscami w tabeli. Przed 28. Kolejką BG zajmuje 6 lokatę, z dorobkiem 38 punktów. Niecieczanie są jedną pozycję za nami i mają na koncie 2 oczka mniej.

Jedni w dół, drudzy w górę

Zawodnicy Termaliki zaliczyli fantastyczny początek sezonu. Stworzyli prawdziwą twierdzę w Niecieczy, nie przegrywając żadnego z pierwszych siedmiu spotkań domowych. Im bliżej jednak do końca roku, tym gorzej wyglądały wyniki i gra Słoni. Przerwa zimowa nie przyniosła poprawy w tych kwestiach. W 2017r. przegrali z Lechem, Wisłą Płock i Jagiellonią. Udało im się za to zremisować trzy spotkania z bardzo wymagającymi zespołami: Lechią, Legią i rewelacyjnym na wiosnę Ruchem. Forma Wisły, to absolutne przeciwieństwo, tej prezentowanej przez Słonie. Po fatalnym początku, każdy następny mecz (z małymi wyjątkami) wygląda coraz lepiej. Nie od dziś jednak wiadomo, że BG zmaga się z problemem gromadzenia punktów na wyjazdach. Do Niecieczy jedziemy dopiero po trzecie zwycięstwo w delegacji. W środku tygodnia okazję do wykazania się miało kilku zmienników. Towarzyskie starcie z Niepołomicką Puszczą, Wiślacy wygrali 2:0.

Jest w kim wybierać

Po raz kolejny wszystko wskazuje na to, że trener Ramirez będzie miał pełen komfort przy wyborze składu. Wprawdzie z drobnymi urazami zmagają się Tomek Cywka i Maciek Sadlok, jednak jadą oni z drużyną do Niecieczy i najprawdopodobniej będą brani pod uwagę przy ustalaniu jedenastki. Gdyby jednak, któremuś nie udało się w stu procentach wykurować, gotowi na swoją szansę czekają Kuba Bartosz, Kuba Bartkowski i Matija Spicić. Raczej nie zobaczymy jeszcze Evera Valenci, który w kolejnym sparingu zdobył bramkę, jednak trener, całkiem słusznie uważa, że to „nie czas na eksperymenty”. Zapewne na boisko wybiegnie za to zdobywca drugiej bramki w meczu z Puszczą, Semir Stilić, który potwierdził dobrą dyspozycję prezentowaną ostatnio w lidze. Trener Węglewski nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Bartłomieja Smuczyńskiego i Jakuba Wróbla. Do dyspozycji szkoleniowca jest za to między innymi były gracz Wisły Patryk Fryc, czy najlepszy strzelec drużyny Vladislavs Gutkovskis, który zdobył 7 bramek, jednak jedynie 1 w tym roku.

Krótka, szczęśliwa historia

Historia starć obu drużyn liczy 4 mecze ligowe, 2 wygrane przez Wisłę i 2 zremisowane, a także 1 wygrany przez BG sparing. Jesienią przy R22 zwyciężyliśmy 2:0, po dwóch bramkach Zdenka Ondraszka. Ostatnie spotkanie w Niecieczy miało miejsce rok temu. Wtedy w pierwszym meczu pod wodzą Wdowczyka, wygraliśmy 4:2, a gole strzelała „stara gwardia” Patryk Małecki, Paweł Brożek i Rafał Boguski.


Arbitrem Krzysztof Jakubik

34-latek poprowadził w tym sezonie 25 meczów, w których pokazał 108 żółtych, 4 czerwone kartki i podyktował 11 rzutów karnych. Siedlczanin sędziował w dwóch grach obu zespołów. Wiśle, w przegranym spotkaniu z Lechią i wygranym z Łęczną, natomiast Bruk-Betowi w wygranym z Pogonią i zremisowanym z Ruchem.

Wykonać milowy krok

Ewentualne zwycięstwo, pozwoli nam niemal przypieczętować pozostanie w grupie mistrzowskiej. Nie można jednak lekceważyć Słoni. To mocny zespół, który w każdym momencie może „odpalić”. „Nowa miotła” niemal zadziałała w Białymstoku, gdzie lider długo męczył się, nie mogąc przebić się przez „zamurowaną ścianę”. Wierzymy jednak, że zawodnicy BG są na tyle zmotywowani, że Termalica nie będzie dla nich przeszkodą nie do pokonania. Początek meczu o 20:30.


NORF


Źródło: wislalive.pl

Postawią kropkę nad i? Wisła zagra dziś w Niecieczy

Po 27. kolejkach piłkarze krakowskiej Wisły mają na swoim koncie 38 zgromadzonych punktów - i to jeszcze za mały dorobek, aby być pewnym awansu do najlepszej "ósemki" drużyn po zasadniczej części sezonu ligowego, która w rundzie finałowej zagra o mistrzostwo Polski. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przysłowiową "kropkę nad i" postawić zamierzają w pobliskiej Niecieczy, gdzie przyjdzie nam się dziś zmierzyć z tamtejszym Bruk-Betem Termaliką. I choć wielu z nas już przed meczem dopisuje trzy punkty, to możemy być pewni, że nie będzie o to łatwo.

Wprawdzie za "Białą Gwiazdą" przemawia historia konfrontacji obydwu ekip, bo też Wisła nigdy z zespołem z Niecieczy nie przegrała, ale też w zdecydowanej większości meczów ze "Słoniami" wiślakom nie było o punkty łatwo. Niecieczanie to nie jest wygodny rywal, bo też drużyna ta skupia się przede wszystkim na "przeszkadzaniu" i robi to na tyle skutecznie, że wiosną nie była w stanie ich pokonać m.in. warszawska Legia. I choć dotychczasowy i tegoroczny bilans naszego dzisiejszego przeciwnika jest skromnie mówiąc kiepski, bo zgromadził on po zimowej przerwie łącznie tylko trzy punkty, to jest więcej niż pewne, że przeciwko Wiśle ekipa z Niecieczy wyjdzie z nastawieniem, aby właśnie kolejne trzy punkty do swojego dorobku dopisać.

Zespół Bruk-Betu Termaliki miał bowiem bardzo udaną jesień, był bardzo długo w samym czubie tabeli i piłkarze tej drużyny doskonale zdają sobie sprawę, że na finiszu rundy zasadniczej cały ten ich dobry start mogą zaprzepaścić, więc przeciwko Wiśle wyjdą zmotywowani podwójnie.

Oczywiście z podobną motywacją wyjść muszą także piłkarze Kiko Ramíreza, ale też nie ma się co oszukiwać, że mecz w Niecieczy niemal każdorazowo "pachnie miną". To bowiem dość specyficzne miejsce i podwójna rola naszego szkoleniowca i całego sztabu, aby rywala nie zlekceważyć. Wypada jednak liczyć na to, że chwilowe problemy zdrowotne w zespole, które dopadły w tym tygodniu kilku naszych zawodników, zmotywują resztę do solidniejszego wysiłku. I co równie ważne - zimowe transfery sprawią, że hiszpański trener naszej drużyny nawet w przypadku absencji jednego, czy dwóch piłkarzy - będzie miał ich kim zastąpić.

Nie pozostaje nam więc nic innego, jak mocno trzymać za wiślaków kciuki, aby plan na dzisiejsze spotkanie im się zdecydowanie powiódł i po rocznej przerwie "ósemka" przy Reymonta znów stała się faktem.

Do boju Wisełka!



Źródło: wislaportal.pl


Operację Słoniki czas zacząć - podtrzymać serię bez porażki!

Data publikacji: 04-04-2017 15:00


Powoli opadają emocje związane z piątkowym hitem Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła Kraków bezbramkowo zremisowała z Lechem Poznań. Spotkanie to przeszło już do historii, a przed naszymi piłkarzami czas na kolejne wyzwania. Czas rozpocząć „Operację Słoniki”!


To właśnie Bruk-Bet Termalica Nieciecza będzie najbliższym rywalem Wisły w nadchodzącej kolejce ligowych zmagań. Podopieczni trenera Marcina Węglewskiego zajmują 7. miejsce w tabeli i do Białej Gwiazdy tracą dwa oczka. Dla obu ekip będzie to więc z pewnością bardzo ważny mecz w perspektywie zagwarantowania sobie miejsca w czołowej „ósemce”.

Krótka historia walki Smoka ze Słoniem

Operację Słoniki chcielibyśmy rozpocząć od przypomnienia krótkiej, bo zaledwie 5-letniej historii zmagań tych drużyn. Zaczęło się od spotkania towarzyskiego, rozegranego 13 października 2012 roku. Termalica prowadzona wówczas przez trenera Kazimierza Moskala musiała uznać wyższość Wisły, która ograła rywali 3:1 Autorem wszystkich bramek dla Białej Gwiazdy okazał się Daniel Sikorski, okrzyknięty niegdyś przez krakowską publiczność „najlepszym napastnikiem Polski”.

Do kolejnego starcia doszło dopiero trzy lata później, bowiem to właśnie w 2015 roku niecieczanie mogli cieszyć się z awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Opiekunem Wisły w tamtym spotkaniu był... wspomniany Moskal, który ostatecznie nie znalazł sposobu na ambitnie grającego beniaminka. Mecz zakończył się podziałem punktów, a kibice zgromadzeni przy Reymonta nie doczekali się bramek.

Strzela bramkarz, kąsa „Kobra”

W rundzie wiosennej ponownie lepsi okazali się Wiślacy, którzy w wyjazdowym starciu pokonali rywali 4:2. Na listę strzelców wpisali się wówczas Patryk Małecki, Paweł Brożek, Rafał Wolski oraz niezawodny Rafał Boguski. Mecz - który miał miejsce zaledwie miesiąc później - z pewnością zapadł w pamięć niejednemu sympatykowi piłki nożnej. Wszystko to za sprawą końcówki spotkania, kiedy to w 91. minucie przy stanie 1:1 Donald Guerrier zdobył, wydawałoby się, zwycięską bramkę. Humory krakowianom zepsuł jednak bramkarz Bruk-Betu, który to w dosłownie ostatniej akcji skierował piłkę głową do siatki. Sędzia nie wznowił już gry, a „Wieżowiec z Niecieczy” - Sebastian Nowak długo mógł cieszyć się z jedynego gola w swojej karierze.

W piątej bezpośredniej rywalizacji Wisła nie pozostawiła już przeciwnikom żadnych złudzeń. Biała Gwiazda pokonała rywali 2:0, a dubletem popisał się Zdeněk Ondrášek. Liczymy, że czeska „Kobra” swój wyczyn z października powtórzy już w najbliższą sobotę! Spotkanie Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Wisła Kraków zaplanowane jest na godzinę 20.30.

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wygrać i awansować!

Data publikacji: 08-04-2017 13:21


Niemal równo rok temu Wisła Kraków wygrała w Niecieczy po znakomitych zawodach 4:2. Po tym spotkaniu Biała Gwiazda zanotowała imponującą serię gier bez porażki i omal nie awansowała do czołowej ósemki. Teraz znajduje się w zupełnie innym miejscu i zwycięstwo daje jej niemal stuprocentową pewność, że znajdzie się w grupie mistrzowskiej. Ale uwaga: Słonie to wyjątkowo niewygodny rywal!

Świadczą o tym nie tylko statystyki, ale i sama gra drużyny. Choć liczby też mówią wiele o tym zespole. Uwagę zwraca choćby liczba strzelonych goli, bo aż trudno uwierzyć, ale piłkarze Bruk-Betu Termaliki zaliczyli jedynie 27 trafień. To najgorszy rezultat w ligowej stawce. Dlaczego więc ekipa spod Tarnowa jest w tabeli aż tak wysoko i nadal ma ogromne szanse na pozostanie w czołowej ósemce? Cały sekret kryje się w świetnej grze obronnej.

Defensywa to podstawa!

Z pary Bruk-Bet Termalica - Wisła to krakowianie mają więcej straconych goli. Ale matematyka bywa w futbolu zgubna. W ostatnim czasie to właśnie Biała Gwiazda bardzo poprawiła poruszanie się w defensywie. Kiko Ramírez przykłada ogromną wagę do tego elementu - podobnie jak jego idol Diego Simeone. Z kolei Słonie wpadły ostatnio w duży dołek i z zespołem musiał pożegnać się trener - Czesław Michniewicz. Schedę po nim przejął jego dotychczasowy asystent - Marcin Węglewski, któremu do tej pory nie było dane samodzielnie pracować z seniorskimi klubami z elity. Na razie 39-latek zaliczył przeciętny debiut, bo jego podopieczni przegrali z Jagiellonią 0:1. Zresztą w ogóle, jak zostało wyżej wspomniane, ostatnio pomarańczowy mur kruszy się dość często. W poprzednich pięciu potyczkach tylko raz udało się zachować czyste konto i drużynie coraz dalej nie tylko do miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach, ale ogólnie do grupy mistrzowskiej.

Za to Wisła pnie się coraz wyżej i mimo że nie zdobyła pełnej puli z Lechem Poznań to chyba może być zadowolona ze swojej postawy. W dodatku teraz wystąpi na wyjątkowym terenie. To tu przed rokiem Biała Gwiazda dała prawdziwy pokaz futbolu i wygrała 4:2. Chyba nikt z wiślackiego otoczenia nie miałby nic przeciwko, żeby taki scenariusz się powtórzył, gdyż ewentualne zwycięstwo niemal na pewno wprowadzi piłkarzy z Reymonta do górnej ósemki.

Kto dopisze rozdział?

Przytoczona wyżej wiktoria jest jedynym meczem Białej Gwiazdy rozegranym na stadionie w Niecieczy w ramach rozgrywek Ekstraklasy. Oprócz tego Wisła dwa razy zremisowała i raz wygrała, ale akurat te potyczki były toczone na R22. Teraz można więc dopisać bardzo ładny rozdział do starć wyjazdowych!

Kto może to uczynić? W zespole nie ma już Daniela Sikorskiego, który kiedyś w sparingu strzelił niecieczanom hat-tricka, ale jest inny snajper co się zowie. Mowa oczywiście o Zdenku Ondrášku, dzięki któremu jego koledzy w słoniowo-smoczej rywalizacji mogli ostatnio zgarnąć pełną pulę. Kły (albo korki) ostrzy sobie też z pewnością Paweł Brożek, bo Bruk-Bet Termalica to chyba jedna z nielicznych drużyn, której „Brozio” nie wpakował choćby jednej bramki. A może klasę znowu pokaże Rafał Boguski albo Petar Brlek?

Zresztą to nieważne. W końcu jak mówi stare piłkarskie powiedzenie; żeby wygrać, wystarczy strzelić o jednego gola więcej od przeciwnika.

Spotkanie rozpocznie się w sobotę o 20.30.

Michał Hardek


Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Bruk-Betem Termaliką: - To jest prawdziwy finał

- To jest prawdziwy finał, ten mecz to klucz, który otwiera nam drzwi do "ósemki" i otwiera nam kolejne możliwości walki o jak najwyższe miejsca, ale pierwszy krok to właśnie to wejście do "ósemki". Moi zawodnicy doskonale o tym wiedzą, ale trzeba też pamiętać, że dla drużyny naszego rywala, to też jest mecz niczym finał - mówił na konferencji prasowej, przed meczem ligowym w Niecieczy, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

Istotne przed tą jakże ważną dla nas potyczką jest to, że Hiszpan nie musiał wymieniać nazwisk zawodników, z których nie będzie mógł skorzystać. A istniała obawa, że narzekający ostatnio na urazy - Tomasz Cywka i Maciej Sadlok - w Niecieczy nie zagrają. Okazuje się jednak, że obydwaj znajdą się w kadrze meczowej na to spotkanie.

- Mamy do dyspozycji praktycznie wszystkich zawodników. Pojawiają się drobne problemy fizyczne, ale przed nami jeszcze ponad 24 godziny na podjęcie decyzji - mówił trener Wisły, który w kolejnych swoich wypowiedziach odpowiadał głównie na pytania o zespół naszego najbliższego rywala.

- To drużyna, w której panuje spora rywalizacja, walczą twardo i pod wodzą Czesława Michniewicza mieli swój charakterystyczny styl. Doszło do zmiany trenera, ale zawodnicy są Ci sami, więc jeśli chodzi o sam sposób gry, to niewiele się zmieniło. Jest to bardzo dobrze zorganizowany zespół. Ich mocną bronią jest defensywa, świetnie czują "linię", natomiast my musimy podjąć ryzyko, musimy oczywiście strzelić bramkę, aby wygrać ten mecz - stwierdził Hiszpan.

Ramírez został też zapytany o to czy spotkał się z podobnym fenomenem, jaki ma miejsce w Niecieczy, bo nie jest rzeczą często spotykaną, aby w tak małych miejscowościach stworzyć zespół, który gra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w danym kraju.

- Jeśli chodzi o liczbę mieszkańców, to w Niecieczy nie jest ona zbyt imponująca, ale już skład tamtejszego zespołu jest bardzo mocny. Także organizacyjnie wszystko wygląda tam bardzo dobrze, więc my możemy ich postrzegać tylko z tej perspektywy. W Europie są podobne kluby, a w Hiszpanii przykładem jest choćby Villarreal, który także jest z niewielkiej miejscowości. Nie ma to natomiast żadnego wpływu na jakość prezentowanego futbolu - skwitował ten temat trener Wisły.

Hiszpan został też zapytany o Kolumbijczyka, Évera Valencię, który na razie grał tylko w naszych dwóch sparingach, ale w obydwu zdobył bramki.

- Jeśli chodzi o niego, to musimy być cierpliwi. Potrzebuje spokojnie zaadaptować się do nowego rytmu treningowego, jak i do rywalizacji. Nie możemy przesadzić i postawić na niego zbyt wcześnie. Jeśli chodzi o ten mecz, to jeszcze nie jest ten moment, to też nie jest czas na eksperymenty. Jesteśmy w takim momencie, że musimy postawić na coś innego, niż na testowanie - zakończył Kiko Ramírez.

Semir Štilić: - Musimy zapewnić sobie pierwszą ósemkę

- Moja dyspozycja idzie w górę, czuję się coraz lepiej. Wiemy wszyscy jak ważny jest jutrzejszy mecz, musimy zapewnić sobie pierwszą "ósemkę". Będziemy skoncentrowani na tym, żeby właśnie tak się stało - deklarował, obecny na konferencji prasowej, przed naszym meczem z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, pomocnik "Białej Gwiazdy", Semir Štilić.

Przed tygodniem w meczu z Lechem Bośniak zaliczył swój pierwszy występ od pierwszych minut, a w środowym sparingu z Puszczą Niepołomice zdobył bardzo ładnego gola z rzutu wolnego. I o podobne uderzenia został zapytany.

- Jeśli chodzi o rzuty wolne, to zawsze jestem gotowy. Myślę, że właśnie to może być w jutrzejszym meczu decydujące. W każdym spotkaniu o dużą stawkę stałe fragmenty mogą zadecydować i chciałbym mieć tę koncentrację, jaką miałem na ostatnim sparingu, czy wcześniej, żeby pomóc drużynie i żebyśmy wygrali - mówił Štilić.

Bośniak zapytany został ponadto o Petara Brleka, z którym miał przed tygodniem okazję zagrać trochę dłużej, niż zazwyczaj.

- To świetny piłkarz, który rozumie grę kombinacyjną. Dostałem ostatnio od niego oraz od "Mączki" kilka podań 20-25 metrów od bramki i mam nadzieję, że będzie nam się grało jeszcze lepiej - zakończył wiślak.


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Derby Małopolski dla nas! Termalica Wisła 2:3

Dodano: 2017-04-09 00:18:48 (aktualizacja: 2017-04-17 15:22:33)

Norf / wislalive.pl

Kolejny szalony mecz z udziałem Wisły. Na całe szczęście wygrany. Zasłużenie, choć do samego końca nie było to oczywiste.

Byliśmy dziś świadkami bardzo emocjonującego meczu, obfitego w piękne akcje, niewiarygodne bramki i fantastyczne zwroty boiskowych wydarzeń. Pierwszy z tych zwrotów miał miejsce jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Niespodziewanie trener Ramirez dokonał zmian w swojej „żelaznej” jedenastce. Pierwsza z nich została wymuszona urazem Arka Głowackiego, którego zastąpił Alan Uryga, druga to już inwencja twórcza szkoleniowca i wymiana Rafała Boguskiego na nieobecnego ostatnio Pola Lloncha.

Wzmocnienie środka pola i gra w zasadzie na jednego skrzydłowego, pozostawiły mnóstwo miejsca na prawej flance Tomkowi Cywce. Ten skrzętnie z tego skorzystał już w 12 min. oddając strzał z dystansu, odbity jeszcze przez Putiwcewa, co zupełnie zmyliło bezradnego Pilarza, piłka trafiła do siatki. Z prowadzenia nie cieszyliśmy się zbyt długo. Gospodarze niemal natychmiast, bo już minutę po utracie gola, odpowiedzieli swoim trafieniem. Najpierw uderzenie zza pola karnego, do boku sparował Łukasz Załuska, tam znalazł się były Wiślak Patryk Fryc, który płaskim, mocnym dośrodkowaniem odnalazł Misaka. Słowak w dogodnej sytuacji nie miał większych problemów z pokonaniem naszego golkipera. Po wyrównaniu Niecieczanie nieznacznie przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W zasadzie całe spotkanie można podzielić na fragmenty, w których raz jedni, raz drudzy posiadali inicjatywę. W 20 min. przypomniał o sobie Semir Stilic, magicznym dotknięciem posyłając prostopadłą piłkę do Pawła Brożka, ten w dogodnej sytuacji uderzył minimalnie obok słupka. Bośniak z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Dziś był prawdziwym motorem napędowym naszych ataków, które w pierwszej połowie były naprawdę efektowne. Widzieliśmy dużo gry na jeden kontakt, widowiskowych prób niekonwencjonalnych zagrań, składnych, szybkich kontrataków. Gra mogła się bardzo podobać, brakowało jedynie skutecznego wykończenia. Tak było w przypadku silnego strzału, tuż nad bramką Patryka Małeckiego, próby Stilicia z rzutu wolnego, czy przy okazji najlepszej akcji pierwszej połowy. W 40 minucie koronkowa kombinacja, w finalnej fazie rozgrywana przez Brożka, który doskonale zauważył niepilnowanego, wpadającego w pole karne Pola Lloncha. Hiszpan dość długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie, jego uderzenie zdołał sparować na korner Pilarz. Defensywny pomocnik BG po raz kolejny wykonał niesamowitą robotę w destrukcji, raz za razem kasując akcje rywali w środkowej strefie boiska. Porównania Pola do Gennaro Gattuso nie były przesadzone. Mimo większej ilości dogodnych sytuacji wypracowanych w pierwszych 45 minutach, na przerwę schodzimy remisując 1:1.

W drugą część meczu zdecydowanie lepiej weszli gospodarze. Wiślacy zupełnie nie przypominali drużyny sprzed przerwy. Obserwowaliśmy dużo nerwowości w obronie, zwłaszcza przy próbach rozegrania piłki. Gołym okiem dostrzegalny był brak kapitana. Z tej nieporadności wyniknął rzut wolny w 51 min. Dośrodkowanie trafia na głowę Putiwcewa, który pakując głową piłkę do siatki rehabilituje się za niefortunną interwencję z początku zawodów. Krzysiek Mączyński wyglądał dziś bardzo podobnie jak w meczu reprezentacji, zarówno w precyzyjnym rozegraniu, co wychodziło mu bardzo dobrze, jak i w kryciu przy stałych fragmentach gry, które zwyczajnie gubił. To on odpowiadał za Ukraińca, autora trafienia na 2:1. Niespodziewanie, utrata bramki nie obudziła graczy BG, dalej to Termalica była stroną dominującą. Na całe szczęście niewiele z tej nominacji wyniknęło. Kiedy obraz meczu się nie zmieniał, trener Ramirez zaczął wpuszczać na boisko zmienników, którzy zdecydowanie ożywili grę. To jednak nie oni byli bohaterami sytuacji, która przyniosła kolejny zwrot akcji. 64 min. W pole karne wpada Petar Brlek, próbuje dośrodkować piłkę, ta odbija się od obrońcy, następnie od Chorwata i lobem wpada za kołnierz Pilarza. Kolejna szczęśliwa bramka daje nam wyrównanie. Szczęście sprzyja lepszym i to potwierdzili Wiślacy w dalszej części meczu odzyskując inicjatywę. Niebagatelną rolę w takim obrocie spraw odegrał strzelec drugiej bramki. Petar potwierdził swoją wysoką formę i to, że z dwoma „dziesiątkami” w Ekstraklasie, też da się grać. Bałkański duet ofensywnych pomocników momentami przypominał parę zawodników z miasta Kiko Ramireza – Xaviego i Iniestę. Zdobyta bramka nakręciła Wiślaków, którzy postanowili pójść za ciosem. Najpierw wolejem w słupek, po dośrodkowaniu Maćka Sadloka, trafia Stilić. Chwilę później Brlek, genialnym podaniem, wypuszcza wprowadzonego z ławki Mateusza Zacharę, ten zostaje jednak dogoniony i jego strzał zostaje zblokowany. Napastnik nie zauważył też doskonale ustawionego innego zmiennika, Boguskiego. W kolejnej sytuacji wydawało się, że bramka musi już paść. Następny joker, Hugo Videmont, podaniem obsłużył Maćka Sadloka, a ten huknął w poprzeczkę. Reprezentacyjny obrońca był dziś chyba najlepszym zawodnikiem na boisku. Był na pewno najpewniejszym punktem defensywy, do tego kapitalnie podłączał się do akcji ofensywnych, wielokrotnie groźnie uderzając, czy dośrodkowując. Tak jak w przypadku kluczowej sytuacji tego spotkania, w 92 min. Wrzutka Maćka, szczęśliwie trafia na głowę Zachary, który bardzo precyzyjnie kontruje futbolówkę, a ta wpada do siatki tuż przy słupku. W takich niesamowitych okolicznościach, obejmujemy prowadzenie i utrzymujemy je do końcowego gwizdka.

Po raz kolejny pokazujemy charakter. Gramy do końca, niezależnie od przebiegu meczu. To nasze trzecie wyjazdowe zwycięstwo, trzecie wywalczone niemal w ostatnich akcjach spotkań. Co więcej, po raz kolejny kluczowymi zawodnikami okazują się zmiennicy. Taka powtarzalność niezwykle cieszy i staje się wizytówką Wisły Kiko Ramireza. Co jeszcze bardziej cieszy, trzy punkty niemal zapewniają nam grupę mistrzowską. Istnieje jedynie matematyczna możliwość, że skończymy rundę zasadniczą na 9 miejscu, ale takiego scenariusza w ogóle nie bierzemy pod uwagę. Zwłaszcza po takich niewiarygodnych triumfach. Pozostały dwa spotkania. Kolejne z Zagłębiem w Poniedziałek Wielkanocny. Dla takich emocji warto przyjść na stadion!


Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Wisła Kraków 2:3 (1:1)

0:1 Putiwcew (sam.) 12

1:1 Mišak 13

2:1 Putiwcew 51

2:2 Brlek 64

2:3 Zachara 90+3

Bruk-Bet: Pilarz - Fryc, Putiwcew, Osyra, Guilherme - Jovanović (89 Pleva), Kupczak, Babiarz - Mišak, Gergel (40 Miković) - Štefanik

Wisła: Załuska - Cywka, Uryga, González, Sadlok - Mączyński, Brlek - Llonch, Štilić (81 Vidémont) Małecki (62 Boguski) - Brożek (72 Zachara)

Żółte kartki: Miković - Małecki, Brlek, Llonch

Sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec

Widzów: 4 500



Źródło: wislalive.pl

Zaki time!

Data publikacji: 08-04-2017 22:27


Biała Gwiazda po raz kolejny w doliczonym czasie gry zapewniła sobie zwycięstwo. Tym razem gola na wagę trzech punktów i wyniku 3:2 w starciu z Bruk-Betem Termalicą zdobył Mateusz Zachara. Wcześniej bramki strzelali Artem Putiwcew - samobójczą i prawidłową dla Bruk-Betu, a także Petar Brlek i Patrik Mišák.

Zobacz galerię z tego spotkania

W 28. kolejce Lotto Ekstraklasy przyszła pora na małe derby Małopolski - w Niecieczy miejscowa ekipa Bruk-Betu Termaliki podejmowała Białą Gwiazdę. Dla gospodarzy był to pierwszy mecz u siebie, w którym zespołem dowodził Marcin Węglewski - do niedawna asystent zwolnionego Czesława Michniewicza. Dla Wisły było to natomiast starcie o sześć punktów - w przypadku zwycięstwa krakowianie byliby już jedną nogą w grupie mistrzowskiej.

Od pierwszej minuty w podtarnowskiej miejscowości szansę gry otrzymał Alan Uryga, który zastąpił lekko kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego. Dodatkowo na ławce rezerwowych zasiadł Rafał Boguski, a prawe skrzydło zajął Petar Brlek. Obie drużyny zaczęły grę bezpiecznie, a jako pierwsza do głosu doszła Termalica. Po groźnym dośrodkowaniu Mišaka futbolówkę pod nogi Kupczaka wybił Gonzalez, lecz strzał defensywnego pomocnika znacznie minął bramkę Załuski. Odpowiedź Wisły okazała się zabójcza. Akcję prawą stroną oskrzydlił Cywka, który zdecydował się na strzał zza pola karnego. I choć piłka zmierzała obok bramki, jej tor lotu przeciął Putiwcew, który nie dał szans na interwencję Pilarzowi.

Riposta w minutę

Radość Białej Gwiazdy nie trwała jednak długo. Tuż po wznowieniu Słonie przeprowadziły atak, w którym udział wzięło sześciu graczy gospodarzy. Najpierw Łukasz Załuska zdołał sparować trudny strzał z dystansu, po chwili jednak z prawej strony dośrodkował Fryc, żaden z Wiślaków nie przeciął podania i z najbliższej odległości piłkę do siatki wpakował Mišak. Szybkie wyrównanie uspokoiło mecz, w którym przez niemal cały kolejny kwadrans brakowało sytuacji. Jedynym przerywnikiem była świetna akcja Štilicia, który w uliczkę wypuścił Brożka. „Brozio” szukał prawego słupka, lecz do ponownego prowadzenia Wisły zabrakło centymetrów… Dziesięć minut później zza szesnastki huknął Małecki, a piłka poszybowała za wysoko.

W 37. minucie rzut wolny z wymarzonego dla siebie miejsca miał Semir Štilić, ale jego uderzeniu zabrakło precyzji i wypiąstkował je Pilarz. Bramkarz gospodarzy podbudował się tą interwencją na tyle, że chwilę później w kapitalny sposób powstrzymał Lloncha. Genialną kontrę Wisły rozpoczął Sadlok, Brożek po profesorsku dograł piłkę do Hiszpana, który powinien strzelać nieco wyżej. Pol uderzył w światło bramki, a 36-letni bramkarz Słoni końcami palców przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. Była to ostatnia dogodna sytuacja w pierwszej części spotkania.

Drugą od mocnego uderzenia rozpoczęły Słonie. Piłkę z rzutu wolnego krótko rozegrali Mišak i Babiarz, po czym ten pierwszy dośrodkował wprost na głowę Putiwcewa, który odkupił swoje winy z pierwszej połowy i pokonał Załuskę. W Niecieczy zrobiło się nieciekawie, co gorsza nadal atakowali gospodarze. Po błędzie Lloncha w dogodnej sytuacji znalazł się Jovanović, jednak zdołał zblokować go González. W 64. minucie Wisła odpowiedziała najlepiej, jak tylko można! Pol Llonch przechwycił piłkę pod polem karnym rywali, po czym podał do Brleka. Chorwat nawinął obrońcę Bruk-Betu Termaliki i uderzył na bramkę, a piłka nabrała rotacji po odbiciu się od Fryca i ponownie Pilarz był bezradny!

Doliczony czas znowu dla nas!

Ripostą Bruk-Betu Termaliki był strzał Kupczaka, który bez trudu złapał Załuska. Chwilę później szarżę lewą stroną przeprowadził Sadlok, a po jego dośrodkowaniu piłka spadła pod nogi Štilicia. Bośniak popisał się technicznym uderzeniem, futbolówka wylądowała na słupku… Zabrakło tak niewiele. Podobnie było w 81. minucie. Zachara otrzymał genialne podanie ze środka pola i od 45. metra biegł na sytuację sam na sam z Pilarzem. Niestety, „Zaki” zwlekał ze strzałem i zdążył zablokować go Putiwcew. Pięć minut później szybką akcję Wisły mógł zamienić na gola Sadlok, ale po podaniu Vidémonta kropnął w poprzeczkę. Co nie udało się przed doliczonym czasem, powiodło się w 93. minucie! Po zamieszaniu w polu karnym piłkę ekwilibrystycznym strzałem głową wbił do siatki Mateusz Zachara!!!

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Wisła Kraków 2:3 (1:1)

0:1 Putiwcew (sam.) 12’

1:1 Mišak 13’

2:1 Putiwcew 51’

2:2 Brlek 64’

2:3 Zachara 90+3’

Bruk-Bet: Pilarz - Fryc, Putiwcew, Osyra, Guilherme - Jovanović (89’ Pleva), Kupczak, Babiarz - Mišak, Gergel (40’ Miković) - Štefanik

Wisła: Załuska - Cywka, Uryga, González, Sadlok - Mączyński, Brlek - Llonch, Štilić (81’ Vidémont) Małecki (62’ Boguski) - Brożek (72’ Zachara)

Żółte kartki: Miković - Małecki, Brlek, Llonch

Sędziował: Krzysztof Jakubik z Siedlec

Widzów: 4 500

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Znów grali do końca! Bruk-Bet Termalica - Wisła 2-3

Wisła znów zagrała tej wiosny "do końca" i znów wyszarpała komplet punktów w doliczonym czasie gry! "Złotego gola" zdobył dla nas Mateusz Zachara, dzięki czemu wygrywamy w Niecieczy 3-2! Wcześniej mieliśmy w tym meczu mnóstwo emocji, bo prowadziliśmy 1-0, później przegrywaliśmy 1-2, ale walka do ostatnich sekund zawodów znów została nagrodzona! Tym bardziej, że zwycięstwo w Niecieczy oznacza, że "Biała Gwiazda" awansowała na piąte miejsce w tabeli i już tylko "matematycznie" może nie znaleźć się w czołowej "ósemce" ligi!

Kolejne arcyważne dla nas spotkanie ligowe, tym razem przeciwko zespołowi z Niecieczy, nasza drużyna rozpoczęła z roszadami w składzie. Kontuzja wyeliminowała bowiem Arkadiusza Głowackiego, którego zastąpił grający po raz pierwszy wiosną Alan Uryga. Do wyjściowej "jedenastki" wrócił Pol Llonch, co tym razem oznaczało, że tylko na ławkę powędrował najbardziej eksploatowany piłkarz Wisły w tym sezonie, a mianowicie Rafał Boguski. To z kolei sprawiło, że graliśmy tak naprawdę z jednym skrzydłowym, bo za "fałszywego" robił dziś Petar Brlek.

Najważniejsze było jednak to, że wiślacy rozpoczęli to spotkanie ofensywnie. No i dość szybko zostali nagrodzeni. Dublujący pozycję właśnie skrzydłowego Tomasz Cywka - nie pierwszy raz w tym roku włączył się do naszej akcji ofensywnej. Schodząc do środka oddał ni to strzał, ni to podanie w kierunku bramki. Lot piłki pechowo zaś zmienił próbujący wszystko zblokować Artem Putiwcew, czym kompletnie zmylił Krzysztofa Pilarza, więc od 12. minuty prowadziliśmy ze "Słoniami" 1-0.

Niestety z korzystnego wyniku nie cieszyliśmy się długo, bo ledwie dwie minuty. Mocno z dystansu huknął bowiem Roman Gergel i choć Łukasz Załuska piłkę odbił, to dopadł do niej nasz były obrońca, Patryk Fryc, który dograł wzdłuż bramki do Patrika Mišáka, a ten nie miał kłopotów z wyrównaniem. Zanim minął więc kwadrans gry było 1-1.

Strata gola nie podłamała jednak wiślaków, którzy mieli przewagę w praktyce już do końca pierwszej połowy. W 17. minucie dobrze - choć nieznacznie niecelnie - uderzył Maciej Sadlok, a jeszcze bliżej szczęście trzy minuty później był Paweł Brożek, który po "no look pass'ie" od Semira Štilicia kopnął o milimetry od słupka! Niecieczanie odpowiedzieli na to w 23. minucie, kiedy to groźnie huknął Mišák, ale Załuska nie dał się zaskoczyć. Potem już jednak znów atakowała niemal wyłącznie Wisła. W 29. minucie do bezpańskiej piłki przed polem karnym dopadł Patryk Małecki, który w ten sposób tej wiosny gole już strzelał, ale tym razem futbolówka po jego próbie poszybowała nieznacznie nad bramką. W nią trafił siedem minut później Štilić, który przymierzył z rzutu wolnego, ale Pilarz nie dał się zaskoczyć.

Bramkarz Bruk-Betu Termaliki został też bohaterem swojego zespołu w minucie 40. Dobrze ze skrzydła do środka zszedł wtedy Brożek, który podał do nadbiegającego i jak zawsze aktywnego Pola Lloncha. Strzał Hiszpana był celny, ale Pilarz spisał się znakomicie. Wisła miała swoją szansę jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, ale wtedy swojej okazji, po podbramkowym zamieszaniu, nie wykorzystał Brlek, więc do przerwy było 1-1.

Niestety właśnie te niewykorzystane okazje z pierwszej połowy srodze się na wiślakach zemściły już w 51. minucie. Po faulu Cywki dośrodkowanie z rzutu wolnego na gola uderzeniem głową zamienił Putiwcew i trochę niespodziewanie przegrywaliśmy 1-2! I co więcej - za ciosem idą teraz "Słonie", bo zaraz potem groźnie na naszą bramkę uderzył Vlastimir Jovanović, a Wisła przez kolejne minuty nie ma kompletnie pomysłu na sforsowanie aktywnych i cofniętych piłkarzy zespołu gospodarzy.

Wisła miała jednak w swoim składzie Petara Brleka i... sporo szczęścia. W 64. minucie futbolówka trafiła pod nogi Chorwata, ten oddał strzał, ale został on zblokowany przez Fryca. Na tyle jednak dla nas właśnie szczęśliwie, że piłka odbiła się ponownie od Brleka i po niezwykłej paraboli przelobowała Pilarza! Znów mieliśmy więc remis! Było 2-2!

Po wyrównaniu wiślacy na chwilę znów zaczęli mieć przewagę, złapali "wiatr w żagle", ale sami też musieli uważać, czego przykładem był w 70. minucie strzał z dystansu Mateusza Kupczaka. Wisła odpowiedziała na to jednak jeszcze groźniej, ale po podaniu od Sadloka strzał Štilicia obił słupek, a całość szczęśliwie tym razem dla siebie wyjaśnił Pilarz!

"Biała Gwiazda" wciąż jednak atakowała i w 82. minucie przed świetną okazją, którą można było nazwać "piłką meczową", stanął rezerwowy w tym spotkaniu Zachara. Niestety dla niego w ostatnim momencie jego strzał zdołał zblokować Guilherme i zamiast prowadzenia - mieliśmy tylko rzut rożny. Po kolejnych pięciu minutach Wisła miała jeszcze jedną świetną okazję, ale Sadlok tym razem obił poprzeczkę! Zaraz zaś potem przed szansą stanąć mógł Rafał Boguski, ale tego w ostatniej chwili ubiegł aktywny w defensywie Guilherme.

Jak się jednak okazało - Zachara dostał szansę na rehabilitację po niewykorzystanej okazji z 82. minuty. W doliczonym czasie gry - znów walcząca do samego końca - Wisła zadała bowiem decydujący cios! Piłkę źle piąstkował bowiem Pilarz, dopadł do niej Sadlok i dograł do środka, a tam głową gola uderzając przy samym słupku zdobył dla nas "Zaki" i "Biała Gwiazda" wygrała w Niecieczy 3-2!

Po tym zwycięstwie mamy 41 punktów i na dwie kolejki przed końcem zasadniczej części rywalizacji - pięć oczek więcej od zespołów spoza "ósemki"! A to oznacza w praktyce, że wyłącznie kataklizm pozbawić mógłby Wisły miejsca w finałowej części sezonu w lepszej części ligowej stawki! Brawo Panowie!


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - To jest fantastyczny dzień

- To jest fantastyczny dzień, moi zawodnicy wykonali ogromny wysiłek, żeby sięgnąć po tę nagrodę. Gratulacje dla nich, bo tak naprawdę to dzięki nim możemy cieszyć się z tego zwycięstwa - mówił po wygranej w Niecieczy, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- Na ostatnim treningu u Arkadiusza Głowackiego pojawił się problem fizyczny, a że nie mógł być gotowy na 100% do gry, więc zdecydowaliśmy, że tym razem nie wystąpi - tak Ramírez tłumaczył dzisiejszą absencję naszego kapitana.

- Idziemy z meczu na mecz, naszym celem jest zbliżyć się do drużyn, które są przed nami. Chcemy nadal wygrywać - powiedział trener Wisły, poproszony o skomentowanie sytuacji w tabeli, po tym kolejnym naszym zwycięstwie, które niemalże zapewnia udział "Białej Gwiazdy" w "grupie mistrzowskiej".

- Mateusz Zachara bardzo dobrze pracował, to jest właśnie oczekiwanie na swoją szansę i tę otrzymał. Podobnie jest z Alanem Urygą, który również rozegrał świetny mecz. To praca i wysiłek całego zespołu - mówił o dzisiejszych roszadach w składzie Ramírez.


Dodał: OŚ

Źródło: wislaportal.pl

Marcin Węglewski: - Musimy się jak najszybciej pozbierać

- Zagraliśmy dobry mecz. Zagraliśmy jeden z lepszych meczów w Niecieczy. Niestety te kuriozalne bramki spowodowały, że dziś nie mamy trzech punktów. Wisła się cieszy, strzeliła o jedną więcej i ma już dziś "ósemkę". My z niej wypadamy i musimy się jak najszybciej pozbierać, żeby znów wrócić w to miejsce, w którym byliśmy przez cały sezon - powiedział po spotkaniu z krakowską Wisłą trener drużyny z Niecieczy, Marcin Węglewski.

- Trudno jest coś powiedzieć po takim meczu, po takiej porażce, bo chłopaki naprawdę realizowali plan, który sobie założyliśmy. Starali się zrobić wszystko to, co było ćwiczone i robione na treningach przed meczem z Wisłą, który jest niestety przegrany - zakończył opiekun zespołu Bruk-Betu Termaliki.


Dodał: OŚ


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Małecki: Jedną nogą w górnej ósemce

Data publikacji: 08-04-2017 23:41


Biała Gwiazda wygrała po emocjonującym spotkaniu z ekipą z Niecieczy 3:2. Wiślacy wyszarpali zwycięstwo w doliczonym czasie gry, a bramkę na wagę trzech punktów zdobył Mateusz Zachara. Patryk Małecki przyznaje, że pełną pulę wywalczyli na bardzo trudnym terenie.

„Wiedzieliśmy, że drużyny, które nas gonią w tabeli zaczęły wygrywać. Był to ważny mecz, ze względu na miejsce w górnej ósemce. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jeżeli zwyciężymy, to jedną nogą będziemy w grupie mistrzowskiej. Oczywiście popełniliśmy kilka niepotrzebnych błędów, szkoda straconych bramek. Powinniśmy tego unikać. Zawsze trzeba wierzyć do końca. W końcu zawody trwają co najmniej dziewięćdziesiąt minut” - podsumował Patryk Małecki.

Roszady szkoleniowca

To starcie zawodnicy z Reymonta rozpoczęli w nieco odmienionym składzie. Największym zaskoczeniem okazał się brak w wyjściowej jedenastce Rafała Boguskiego, który dotychczas wystąpił we wszystkich ligowych spotkaniach. „Boguś jest świetnym piłkarzem, który w każdym meczu daje z siebie wszystko. Niespodziewanie usiadł na ławce. Na pewno byłoby to przykre dla każdego z nas, ale wchodząc pokazał klasę. To trener decyduje o składzie i taktyce. Najważniejsze jest dziś zwycięstwo”.

Z Zagłębiem na piątkę

W świąteczny poniedziałek podopieczni Kiko Ramíreza zmierzą się z Zagłębiem Lubin. W poprzednim sezonie oba zespoły walczyły o grupę mistrzowską. Teraz chcą zająć 5. miejsce po rundzie zasadniczej. „Gramy przed własną publicznością z bardzo dobrą ekipą. W każdym starciu chcemy wygrywać. Za tydzień wyjdziemy na murawę, aby znowu zdobyć pełną pulę!” - zapowiada skrzydłowy Białej Gwiazdy.

Angelika Głuszek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Cywka: Wiara kluczem do wygranej

Data publikacji: 08-04-2017 23:50


Jak wygrywać na wyjeździe to po golu w ostatniej minucie. Biała Gwiazda, można powiedzieć klasycznie, w dramatycznych okolicznościach pokonała Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3:2, a spory udział przy pierwszej bramce miał Tomasz Cywka, który tak podsumował dzisiejsze spotkanie.

„Był to szarpany mecz, pełen wzlotów i upadków. Wyszliśmy na prowadzenie, po chwili je straciliśmy, potem musieliśmy gonić wynik - ale graliśmy do końca o zwycięstwo i wygraliśmy. Był to dla nas taki mały finał w kontekście gry o miejsce w grupie mistrzowskiej i zwycięstwo jest najważniejsze” - na gorąco stwierdził prawy obrońca Wisły.

Na bramkę jeszcze przyjdzie czas

W 11. minucie Wiślacy wyszli na prowadzenie właśnie za sprawą Cywki, po którego strzale gracz gospodarzy Artem Putiwcew wpakował piłkę do własnej bramki. W związku z zapisaniem trafienia Ukraińcowi, „Cywa” nadal czeka na swojego pierwszego gola dla Wisły w lidze. „Najważniejsze, że wpadło. Myślę, że ten strzał nie leciał w światło bramki, więc zapisanie bramki samobójczej Putiwcewowi było sprawiedliwe” - ocenił sytuację były gracz angielskich klubów.

Przez ponad kwadrans Wisła musiała gonić wynik, a już po wyrównaniu miała pół godziny, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. „Cała drużyna wierzyła do ostatniej minuty. Pokazywaliśmy już w poprzednich meczach, ze potrafimy grać do końca i wyrywać zwycięstwo w ostatnich sekundach” - zapewniał Cywka, po czym dodał: „Naprawdę wierzyłem, że i tym razem się tak stanie - i się stało. Olbrzymie gratulacje dla Zakiego, że potrafił wejść i zrobić to, co zrobił”.

Dziś zarówno przed Tomaszem Cywką, jak i obok niego wystąpili inni niż zwykle zawodnicy. Na skrzydle pojawił się Petar Brlek, a na środku obrony zagrał Alan Uryga. „Cywie” nie robiło to jednak różnicy. „Mieliśmy ustalone wszystko przed meczem. Wiedzieliśmy z Petarem, co mieliśmy robić, więc nie było widać, że to pierwszy raz. Miałem okazję grać też mając w środku obrony Alana, zatem nie było to nic nowego. Na treningach często rotowaliśmy składem, więc z brakiem zgrania nie było problemu”.

Matematyce trzeba pomóc!

Pytany o to, co jest główną receptą na sukces Wiślaków, 28-latek odparł: „Najważniejsza jest wiara w to, że grając do ostatniej chwili naszą piłkę możemy strzelić gola. W każdym kolejnym meczu będziemy grali do 95. minuty, byleby wynik był dla nas dobry”.

Wisła inkasując trzy punkty znacznie zbliżyła się do zapewnienia miejsca w grupie mistrzowskiej. By jednak mieć absolutną pewność, w meczu z Zagłębiem trzeba pokusić się o kolejne zwycięstwo. „Matematycznie jeszcze nie zagwarantowaliśmy sobie miejsca w grupie mistrzowskiej, musimy uzbierać w najbliższych dwóch meczach jak najwięcej punktów. Na pewno gramy o sześć oczek” - zapowiada Cywka.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Zachara: Bramka? Taki odruch!

Data publikacji: 09-04-2017 00:08


Mateusz Zachara jeszcze tydzień temu nie zmieścił się w meczowej osiemnastce. Teraz wszedł i pozamiatał! Prawdopodobnie to właśnie jego bramka zapewniła Wiśle grę w grupie mistrzowskiej. Jednak jak przyznaje snajper Białej Gwiazdy - gole w końcówkach to już dla krakowian po prostu normalność.

„Bramka? Taki odruch. Uderzyłem skąd piłka przyszła. Podobne sytuacje mamy na treningach i później to procentuje. Mamy ułamki sekund na podjęcie decyzji - często bazujemy na wyćwiczonych reakcjach” - opowiada autor złotego trafienia, Mateusz Zachara.

Rehabilitacja na szóstkę

Mało brakowało, a 27-latek skończyłby tę potyczkę z dubletem. „Mam do siebie pretensję o moją pierwszą okazję strzelecką. Praktycznie od połówki szedłem sam na sam z bramkarzem, ale obrońcy rywala mnie dogonili. Dlatego tym bardziej cieszę się, że zrehabilitowałem się tym trafieniem na 3:2. O tamtej nieudanej akcji już nie myślę” - cieszy się Wiślak.

To niezwykle cenny gol, bo dzięki niemu niemal na pewno ekipa z Reymonta znalazła się w czołowej ósemce Lotto Ekstraklasy. Wiślak zdaje sobie z tego sprawę, ale dostrzega też pewne błędy w tym meczu. „Każdy z nas wiedział jak istotne było to spotkanie w kontekście układu tabeli. Na pewno było trochę nerwowości, zwłaszcza na początku. Nie potrafiliśmy uspokoić tej gry, a z drugiej strony stworzyliśmy sporo niezłych akcji. Zabrakło chłodnej głowy, wyrachowania, ale ważne, że te sytuacje są. Trochę było takiej szarpaniny, ale teraz to już nie ma znaczenia”.

Wiara czyni cuda!

Snajper Białej Gwiazdy zdradził też sekret dobrej gry drużyny w końcówkach ligowych potyczek. Okazuje się, że wszystko to kwestia odpowiedniego nastawienia. „Każdy zawodnik - od pierwszego do ostatniego - wierzy w końcowy sukces. Każde wygrane starcie w ten sposób tylko utwierdza nas w tym, że możemy dokonać niezwykłych rzeczy. To dodaje skrzydeł - pozwala myśleć: skoro udało się w tamtym spotkaniu to dlaczego teraz ma się nie udać?” - zaznaczył „Zaki”.

Można śmiało powiedzieć, że Zachara odrodził się jak feniks z popiołów. W zeszłym tygodniu znalazł się poza meczową osiemnastką, w tym stał się bohaterem klubu. „Kadra jest szeroka i zawodnik ma tydzień, żeby udowodnić coś trenerowi. Decyzję o tym, że rywalizację z Lechem będę musiał obejrzeć z perspektywy trybun przyjąłem ze spokojem. Najgorszą rzeczą byłoby się obrazić. Trzeba było wziąć się w garść i trenować jeszcze mocniej. Muszę czekać teraz na kolejną szansę i stale udowadniać, że warto na mnie stawiać”.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Alan Uryga: - Śmiałem się, że to już mój dziesiąty debiut w Wiśle

- Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, bo już przed meczem, gdy wiedziałem że będę grał, chciałem zakończyć z trzema punktami, żeby bardzo przybliżyć się do "ósemki". Dzień przed meczem wypadł Arek Głowacki i pojawiła się dla mnie szansa. Prędzej czy później musiała się pojawić z racji kartek, ale chłopaki bronili się przed tymi, które by ich wykluczały. Arkowi przydarzyła się drobna kontuzja i wskoczyłem, więc śmiałem się, że to już mój dziesiąty debiut w Wiśle. Fajnie, że wygraliśmy, to jest najważniejsze - mówił po meczu w Niecieczy, Alan Uryga.

- Wczoraj byłem pewny, że zastąpię Arka, ale przed odprawą małe wątpliwości się wkradły i myślę - co byłoby, gdyby trener coś jednak zmienił, ale okazało się, że to ja wystąpię. Szczerze mówiąc i może śmiesznie to zabrzmi, ale była trema, bo znów po trzech miesiącach bez minuty "wskakuję" - w dość takim ważnym momencie dla drużyny, bo przed meczem znaliśmy inne wyniki, więc wiedzieliśmy, że musimy zapunktować. Sam więc fakt, że po trzech miesiącach zagram, do tego doszła presja wyniku, więc stres się pojawił. Gdybym "łapał" te minuty, to z każdą kolejną by go nie było, ale zobaczymy jak będzie dalej - mówił wiślak.

- Idealnie nie było, ale już na chłodno po meczu mogę powiedzieć Iván González bardzo fajnie się zachowywał - i przed nim i w trakcie, ale też w przerwie. Fajne były z jego strony podpowiedzi. Komunikowaliśmy się po angielsku, więc nie było problemu - mówił o swojej współpracy z Ivánem Gonzálezem Alan Uryga.

- Nie ukrywam, że chciałbym być dalej zawodnikiem Wisły. Tutaj się wychowałem i byłbym szczęśliwy, gdybym mógł tutaj zostać. Byłoby fajnie usiąść i wszystkie warianty przeanalizować - przyznał ponadto wiślak, któremu po tym sezonie wygasa umowa z naszym klubem.


Dodał: OŚ


Źródło: wislaportal.pl

Brlek: Miałem szczęście!

Data publikacji: 09-04-2017 10:00


Petar Brlek po raz kolejny w rundzie wiosennej był czołową postacią w szeregach Wisły. Chorwat strzelił bramkę na 2:2 i pokazał, że sztab szkoleniowy może mu zaufać, nawet wystawiając go na nietypowej dla niego pozycji - prawego skrzydłowego.

Wiślacki pomocnik zdradził po sobotnim spotkaniu, że rywalizacja z Bruk-Betem Termalicą była wyczerpująca. „To był bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy co nas tutaj czeka. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to szczególne starcie - o szczególne trzy punkty. Przygotowaliśmy się jednak bardzo dobrze do tej walki i myślę, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo”.

Szybka adaptacja

Brlek ocenił także swój występ, ale mimo strzelonej bramki i dobrej formy nie jest hurraoptymistą. „Starałem się zagrać najlepiej jak umiem, ale nie wszystko mi wychodziło. To nie ma związku z tym, że zostałem wystawiony na boku pomocy, a po prostu z moją dyspozycją dnia. Czasem chciałem coś zrobić, pójść z piłką, ale rywal postawił trudne warunki. Sądzę, że w przyszłości mogę grać jako skrzydłowy. Występowałem już na tej pozycji, więc jeśli trener stwierdzi, że to dobre rozwiązanie dla drużyny to ja się dostosuję” - zaznaczył Wiślak, który pochwalił też współpracę z kolegami z drugiej linii.

Rozbrajająca szczerość

„Plan był taki, żeby schodzić do środka, zagęszczać środek pola i myślę, że to się udało. Jeśli chodzi o moją bramkę to po prostu miałem szczęście - nic więcej. Naprawdę! Chciałem posłać zupełnie inną piłkę, ale ważne, że to wpadło” - śmiał się zawodnik Białej Gwiazdy, który zanotował już szóste trafienie w lidze w tym sezonie.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: To kluczowe zwycięstwo!

Data publikacji: 09-04-2017 14:00


Biała Gwiazda po meczu, który elektryzował do samego końca, pokonała Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3:2. Po raz drugi w tym sezonie Rafał Boguski nie wyszedł w pierwszym składzie. „Boguś” potwierdził jednak klasę także jako zmiennik - po jego wejściu na murawę gra Wisły ruszyła, dzięki czemu udało się odwrócić losy spotkania.

Po raz kolejny o wygranej Wisły na wyjeździe przesądziła bramka w doliczonym czasie gry. Pełną pulę krakowskiej ekipie zapewnił Mateusz Zachara, który w 92. minucie meczu pokonał Krzysztofa Pilarza. „Nieważne w jakich okolicznościach - ważne, że mamy kluczowe trzy punkty. Znaliśmy wyniki i wiedzieliśmy, że drużyny, które nas goniły również wygrywały swoje mecze. Wszystko jednak zależało od nas. Bruk-Bet tracił tylko dwa punkty i mieliśmy świadomość, że zwyciężając w tym spotkaniu jesteśmy bardzo blisko miejsca w grupie mistrzowskiej” - podkreślił zadowolony Boguski.

Zmiennicy dali radę

Grający w wyjściowej jedenastce nieprzerwanie od 26 kolejek skrzydłowy, w Niecieczy zasiadł na ławce rezerwowych. Tuż po jego pojawieniu się na murawie Wisła wyrównała, a potem także dzięki pomocy RB9 pokonała Słoniki. „Może bezpośrednio nie miałem udziału przy golach, ale cieszę się, że wszyscy zmiennicy pomogli drużynie i dobrze się to skończyło”.

W kolejnym meczu za kartki pauzować będzie Petar Brlek, który ostatnio był pewniakiem w wyjściowym składzie. Przed Boguskim otwiera się więc szansa powrotu na swoją nominalną od lat pozycję - prawe skrzydło. „Pero jest naszym podstawowym zawodnikiem, ale są też inni zawodnicy, którzy bardzo chcą grać i pomóc drużynie. Na pewno trener znajdzie zastępstwo. Bardzo bym chciał wrócić do pierwszego składu, ale spokojnie, z Zagłębiem gramy w poniedziałek, mamy więc dużo czasu na wypracowanie zestawienia kadrowego. W tym tygodniu na treningach pojawi się kilku kandydatów do gry od początku” - wyrokuje „Dziki”.

Rewanż mile widziany!

Biała Gwiazda awansowała na piątą pozycję w lidze, lecz jej występy w grupie mistrzowskiej nadal nie są w pełni „zaklepane”. „Nie jesteśmy jeszcze stuprocentowo pewni miejsca w ósemce, choć jesteśmy coraz bliżej. Chcielibyśmy przed własną publicznością przedłużyć serię meczów bez porażki, najlepiej zwycięstwem, które wtedy zagwarantuje nam grupę mistrzowską. Naprawdę fajnie by było, gdybyśmy zrewanżowali się Zagłębiu za końcówkę zeszłego sezonu” - uśmiecha się Boguski, który doskonale pamięta starcie z ubiegłorocznej 30. kolejki. Wtedy to lubinianie odebrali Białej Gwieździe szansę na grupę mistrzowską. W lany poniedziałek sytuacja może się odwrócić!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 28. kolejki LOTTO Ekstraklasy

To była kolejka, w której nagradzano przede wszystkim zespoły, które grały do końca. Najpierw pokazała to Jagiellonia, która choć przegrywała 2-3, ostatecznie wygrała 4-3. Potem podobnie popisała się Wisła Płock, która od 0-2 wyciągnęła na 3-2 oraz Wisła Kraków. "Biała Gwiazda" przegrywała w Niecieczy 1-2, ale w doliczonym czasie gry zdobyła gola na wagę trzech punktów. No i na sam koniec, w hicie kolejki, Legia od 82. minuty przegrywała w Poznaniu 0-1, po czym zwyciężyła po bramce, a jakże, w doliczonym czasie gry - 2-1. Gra się do końca!

Piątek, 7 kwietnia:

Cracovia 1-0 Śląsk Wrocław

1-0 Piotr Polczak (9.)

Solidne podziękowania powinni przesłać kibice "Pasów" Mariuszowi Pawełkowi, bo wygrana Cracovii w tym meczu, to spora zasługa bramkarza Śląska. Jego niepewne wyjście pozwoliło, jak się okazało, zdobyć gospodarzom już w 9. minucie zwycięską bramkę i poczuć przynajmniej na chwilę lekki oddech. Trzy punkty w tym spotkaniu są bowiem dla "Pasów" niezwykle cenne. Zdecydowanie odmienne nastroje są oczywiście we Wrocławiu. Porażka przy Kałuży może być dla Śląska brzemienna w skutkach, który zrobił solidny krok wstecz w walce o "ósemkę".

Zagłębie Lubin 3-4 Jagiellonia Białystok

1-0 Arkadiusz Woźniak (15.)

1-1 Cillian Sheridan (17.)

1-2 Cillian Sheridan (38. k.)

2-2 Łukasz Piątek (61.)

3-2 Łukasz Janoszka (75.)

3-3 Ivan Runje (78.)

3-4 Arvydas Novikovas (90.)

Ekipa z Białegostoku wreszcie przełamała swoją wiosenną wyjazdową niemoc i dopisała "z delegacji" komplet punktów. Zaczęło się jednak kontrowersyjnie, bo już po kwadransie "sędziowskie szczęście" uśmiechnęło się do gospodarzy, którzy zdobyli bramkę z wyraźnego spalonego, a którą bez wahania uznał sędzia Raczkowski. I choć piłkarze Michała Probierza szybko wzięli sprawę w swoje ręce i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie, to w drugiej połowie o wiele solidniej wyglądać zaczęli gospodarze, którzy zdobyli dwie bramki i już "witali" się z pewną wydawało się wtedy czołową "ósemką". Końcówka należała jednak do gości. Ci zdołali wyrównać, a w doliczonym czasie gry - strzelili zwycięską bramkę - i na pewno na dwie kolejki przed końcem zasadniczej części sezonu będą liderem Ekstraklasy.

Sobota, 8 kwietnia:

Górnik Łęczna 2-3 Wisła Płock

1-0 Przemysław Pitry (4.)

2-0 Piotr Grzelczak (24.)

2-1 Paweł Sasin (56. sam.)

2-2 Damian Byrtek (65.)

2-3 Dimityr Ilijew (85.)

Nie pierwszy już raz tej wiosny Górnik przegrywa mecz, którego nie miał prawa przegrać. Gospodarze szybko wyszli bowiem na dwubramkowe prowadzenie i... wystarczyło je tylko utrzymać. To był jednak najtrudniejszy element dla gospodarzy, którzy choć "Nafciarze" radzili sobie dość długo wyjątkowo słabo - tej "sztuki" dokonali. W 56. minucie sami "wyciągnęli" bowiem ku gościom tego meczu "pomocną dłoń", bo choć do tego momentu zespół z Mazowsza nie oddał celnego strzału, to miał na swoim koncie bramkę kontaktową, po kuriozalnym "samobóju". A ten dodał "Nafciarzom" skrzydeł i ostatecznie komplet punktów powędrował do Płocka. To dla zespołu z Łęcznej prawdziwy dramat, gdyby wygrali - co najmniej na chwilę opuściliby ostatnie miejsce w tabeli, a tak poważny krok do "ósemki" zrobił beniaminek.

Pogoń Szczecin 5-1 Arka Gdynia

1-0 Adam Frączczak (2.)

1-1 Przemysław Trytko (3.)

2-1 Adam Frączczak (53.)

3-1 Spas Delew (60.)

4-1 Cornel Râpă (63.)

5-1 Michał Marcjanik (90. sam.)

Obydwa zespoły szybko dały sobie "po razie" i aż do końca pierwszej połowy nie zanosiło się na aż taki pogrom. Po przerwie "Portowcy" wzięli się jednak do solidnej pracy i przejechali się niczym walec, po wciąż tej wiosny fatalnie wyglądającej Arce. Szczecinianie dzięki tej wygranej znów mogą "zakręcić się" wokół "ósemki". Gdynianie zaliczają czwartą ligową porażkę z rzędu i mają o czym myśleć, w kontekście pozostania w Ekstraklasie.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-3 WISŁA KRAKÓW

0-1 Artem Putiwcew (12. sam.)

1-1 Patrik Mišák (14.)

2-1 Artem Putiwcew (51.)

2-2 Petar Brlek (64.)

2-3 Mateusz Zachara (90.)

Emocje, dobre tempo, pięć bramek - kibice, którzy oglądali to spotkanie nie mieli prawa się nudzić, tym bardziej, że mieliśmy też zwroty akcji - do tego z finałem rodem z filmów Alfreda Hitchcocka. No i dla nas najważniejsze - już trzeci raz tej wiosny wiślacy wyszarpują zwycięstwo w niezwykłych wręcz okolicznościach. Wcześniej podobnie było w Gliwicach, a także w Krakowie w meczu z "Nafciarzami". Teraz "Biała Gwiazda" wyszarpała wygraną w Niecieczy, która niemalże przesądza o naszym miejscu w "ósemce". Z tej po wciąż kiepskiej serii wypada zespół z Niecieczy i za tydzień zagra dla siebie mecz o wszystko z Piastem.

Niedziela, 9 kwietnia:

Piast Gliwice 1-1 Lechia Gdańsk

1-0 Aleksandar Sedlar (10.)

1-1 Mario Maloča (12.)

Po serii porażek przed tygodniem Lechia wreszcie wygrała, pokonując Zagłębie, ale wyjazdowej niemocy nie udało jej się przerwać. W Gliwicach gdańszczanie byli stroną przeważającą, ale gdy już udało im się dojść do dobrej sytuacji - straszyli nieskutecznością. Co ciekawe - w samej końcówce to Piast miał "piłkę meczową", ale dogodnej okazji nie wykorzystał Gerard Badía. I choć remis ten jest ze wskazaniem na Lechię, to zespół z Gdańska nie ma za bardzo powodów do zadowolenia, bo stracił kolejne punkty.

Lech Poznań 1-2 Legia Warszawa

1-0 Tomasz Kędziora (82.)

1-1 Maciej Dąbrowski (87.)

1-2 Kasper Hämäläinen (90.)

Niezwykle "frajersko" zespół "Kolejorza" przegrał z Legią i przybliżył tym samym warszawiaków do obrony mistrzostwa Polski. Wprawdzie po podziale punktów tabela jeszcze się spłaszczy, ale na dziś Legia ma aż pięć oczek więcej od poznaniaków. Gospodarze mieli w tym meczu więcej okazji do zdobycia bramek, ale grali nieskutecznie i dopiero w samej końcówce, bo w 82. minucie, zdobyli gola. I chyba za bardzo uwierzyli, że tak uzyskanego prowadzenia już nie oddadzą. Legia jednak ostro ruszyła do odrabiania straty i odrobiła ją z nawiązką. Poznaniaków taki obrót sprawy boli tym bardziej, że dobił ich znienawidzony przy Bułgarskiej Fin Hämäläinen.

Poniedziałek, 10 kwietnia:

Korona Kielce 1-0 Ruch Chorzów

1-0 Rafał Grodzicki (84. sam.)

Trzynasta minuta tego spotkania okazała się niesamowicie pechowa dla Miłosza Przybeckiego. Piłkarz "Niebieskich" wyszedł bowiem wtedy sam na sam z bramkarzem Korony, minął go i mając przed sobą pustą bramkę... trafił w słupek! Konkurs na "pudło sezonu" wydaje się być rozstrzygnięty. W kolejnych minutach meczu więcej dogodnych okazji mieli gospodarze, ale kapitalnie spisywał się golkiper chorzowian, Libor Hrdlička. I trwało to wszystko niezmiennie aż do minuty 84., kiedy to bohaterem Kielc został Nabil Aankour, choć gdyby nie rykoszet od Rafała Grodzickiego, to słowacki bramkarz Ruchu zapewne już do końca meczu byłby niepokonany. Korona wciąż jest więc zespołem, który wygrywa u siebie i jest dzięki temu nadal w poważnej grze o "ósemce".


Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017


Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: