2017.04.22 Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 20: Linia 20:
}}
}}
[[Grafika:2017.04.22 Górnik Łęczna - Wisła Kraków bilet.jpg|300px|right|thumb|Bilet meczowy.]]
[[Grafika:2017.04.22 Górnik Łęczna - Wisła Kraków bilet.jpg|300px|right|thumb|Bilet meczowy.]]
 +
==Przed pierwszym gwizdkiem==
 +
===Mecz za cztery punkty! Wisła zagra dziś z Górnikiem Łęczna===
 +
 +
Po dwóch kolejnych zwycięstwach piłkarze krakowskiej Wisły zapewnili sobie nie tylko miejsce w "ósemce" ligi, ale też, po zasadniczej części sezonu, zajęcie piątej lokaty. To nie jest wprawdzie "marketingowo" najlepsze, bo wiślacy mecze z zespołami, które zajmą miejsca od pierwszego do trzeciego, rozegrają na wyjazdach, ale przy Reymonta plany są o wiele bardziej ambitne, niż tylko wspomniane "rozegranie" fazy finałowej.
 +
 +
Drużyna włączyć ma się do walki o zajęcie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach i nie jest ważne z kim zmierzy się w dalszej części sezonu u siebie, a z kim na wyjeździe. Dla wiślaków najważniejsze są bowiem zdobycze punktowe, dlatego też spotkanie w Lublinie z Górnikiem Łęczna, które czeka nas dziś, jest kolejnym krokiem do zrealizowania ambitnego planu. Ewentualna wygrana z aktualnym outsiderem rozgrywek, pozwoliłaby nam dopisać do naszego obecnego 44-punktowego dorobku kolejne trzy oczka. A to oznaczałoby, że po 30. kolejkach nasza zdobycz byłaby na poziomie 47 punktów. Po ich podziale dawałoby to nam nie 22, a 24 punkty!
 +
 +
Podopieczni Kiko Ramíreza mają więc o co walczyć, choć do potyczki z Górnikiem przystąpimy osłabieni. Wprawdzie do kadry dołączy nieobecny przed tygodniem z powodu pauzy za kartki Petar Brlek, ale Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z trzech innych "kartkowiczów", bo przez nie absencja czeka Ivána Gonzáleza, Macieja Sadloka i Krzysztofa Mączyńskiego. Pewne jest więc to, że szansę dostaną inni, bo w defensywie obok Arkadiusza Głowackiego zobaczymy Alana Urygę, a na lewej obronie spodziewać się można debiutu w naszych barwach Matii Špičicia. W środku pola konkurencja jest znacznie większa, więc tutaj pod nieobecność "Mąki" w pomocy zobaczymy bez wątpienia zagraniczne trio - Pol Llonch, wspomniany Brlek oraz Semir Štilić. Jak więc widać - pomimo tak licznych zmian w składzie - ten na mecz z Górnikiem będzie całkiem solidny.
 +
 +
Wbrew jednak jakimkolwiek pozorom - wiślaków nie czeka dziś w Lublinie, gdzie swoje zawody rozgrywa w tym sezonie Górnik, łatwe zadanie. Podopieczni Franciszka Smudy, mimo że całą wiosnę okupują ostatnie miejsce w tabeli, wcale nie są "chłopcami do bicia". Patrząc na zdobycze punktowe tylko w tym roku - Górnik ma na swoim koncie lepszy dorobek od choćby Piasta, Zagłębia, nie mówiąc już o zespole z Niecieczy, czy o Arce Gdynia. Dziewięć punktów, które Górnik zdobył, nie wzięło się z niczego, a 12 strzelonych w tym roku bramek, to tylko o dwie mniej od dorobku wiślaków.
 +
 +
Zapowiada się więc całkiem ciekawe widowisko, a nam nie pozostaje nic innego, jak mocno za wiślaków trzymać kciuki. Przed podziałem "cztery punkty" więcej to bez wątpienia byłby dla nas całkiem niezły bonus!
 +
 +
Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
===Ostatni mecz rundy zasadniczej. Górnik vs Wisła===
 +
Dodano: 2017-04-21 22:43:21 (aktualizacja: 2017-04-22 19:12:24)
 +
 +
Norf / wislalive.pl
 +
 +
Podczas gdy cała ligowa stawka bić się będzie o jak najwyższe miejsce na koniec, w Lublinie zobaczymy mecz drużyn, które wiedzą o co będą grać w rundzie finałowej.
 +
 +
Stary znajomy
 +
 +
Ostatni mecz sezonu 2016/17 rundy zasadniczej, Wiśle przyjdzie rozegrać w Lublinie, gdzie w trwających rozgrywkach w roli gospodarza występuje Górnik Łęczna. Miejscowi powoli wychodzą z kryzysu, w jakim znaleźli się zimą. Trenerem, który podjął się próby uratowania Ekstraklasy dla Górników, jest dobrze w Krakowie znany, Franciszek Smuda, były, trzykrotny szkoleniowiec BG. Niedawny selekcjoner reprezentacji Polski, objął rządy w drużynie z Lubelszczyzny , tuż przed ostatnim meczem 2016r. i trzeba przyznać, że powoli zaczyna być widać efekty jego pracy. Górnik w prawdzie z dorobkiem 27 oczek zamyka ligową stawkę, jednak w ostatnim czasie zaczął regularnie punktować. Z kolei Wiśle, wygrana z Zagłębiem pozwoliła umocnić się na 5. pozycji. Na koncie BG znajdują się 44 punkty.
 +
 +
Zrobić swoje, utrzymać formę
 +
 +
Do Lublina Wiślacy jadą w jednym celu, aby zaliczyć trzecie wyjazdowe zwycięstwo na wiosnę. W tym roku zawodnicy BG zdecydowanie poprawili swoją grę, ale przede wszystkim skuteczność, w delegacjach. W ciągu 4 takich meczów, pod wodzą Kiko Ramireza, Wisła wygrała dwa razy, czyli dwukrotnie więcej niż przez całą jesień. To w jak wysokiej dyspozycji są nasi zawodnicy, pokazują cztery ostatnie mecze, w których zgromadziliśmy, aż 10 punktów! Górnicy w obecnym sezonie pokazują niezwykłe wahania formy. W dwóch kolejnych meczach domowych potrafili najpierw przegrać z będącym wtedy dołku Ruchem 0:4, a następnie ograć rewelacyjną wówczas Termalicę 3:0. Po przejęciu drużyny przez trenera Smudę, sytuacja trochę się unormowała. Na wiosnę Łęcznianie 2 razy wygrali, z Piastem i Arką, a także 3 razy zremisowali i 4 przegrali. W poprzedniej kolejce we Wrocławiu, mimo prowadzenia gospodarzy 2:0, Górnicy ostatecznie wywalczyli remis 2:2.
 +
 +
Ważni gracze z czystym kontem na decydującą fazę
 +
 +
W ostatnim meczu z Zagłębiem szansę na udział w jutrzejszym meczu przekreśliło trzech zawodników. Kolejne żółte kartoniki, wykluczające występ w spotkaniu z Górnikiem ujrzeli Krzysiek Mączyński, Maciek Sadlok i Ivan Gonzalez. Absencja tych podstawowych zawodników, to doskonała okazja na pokazanie się, przed rundą finałową dla zmienników. Swoją szansę na zagranie ma z pewnością także, wracający właśnie po takiej karze, Petar Brlek.
 +
 +
Boguś – może powtórka?
 +
 +
Górnik Łęczna to stosunkowo młody klub, w związku z czym, okazji na zmierzenie się na boisku było niewiele. Niemniej jednak, w przeszłości, mięliśmy do czynienia z 14 takimi starciami. 8 spośród nich wygrała Wisła, 5 zakończyło się remisami, natomiast Łęcznianie triumfowali 1 raz. Stosunek bramkowy, wynosi 27-11 na korzyść BG. Pierwsze spotkanie w tym sezonie przy R22, było bardzo emocjonujące. Prowadziliśmy już 2:0, aby dać się dogonić Górnikom i zadać ostateczny cios, na 3:2. Absolutnym bohaterem tamtego widowiska był Rafał Boguski, autor wszystkich bramek dla Wisły. Historia pokazuje, że Górnik nie jest łatwym gospodarzem, jednak lubi dzielić się punktami. Wprawdzie dwa poprzednie mecze zakończyły się zwycięstwami raz jednych, raz drugich, jednak wcześniej cztery razy z rzędu padał remis.
 +
 +
 +
 +
Arbitrem Tomasz Kwiatkowski
 +
 +
Warszawiak prowadził w tym sezonie 28 spotkań, w których pokazał 82 żółte kartki i jedną czerwoną, do tego 6 razy odgwizdał rzut karny. Ciężko stwierdzić, aby był to szczęśliwy dla Wisły sędzia. W trwających rozgrywkach gwizdał on w wysoko przegranych grach z Arką i Śląskiem, zremisowanych derbach i w PP z Lechem, a także wygranym meczu z Koroną. Co więcej 39 latek poprowadził jedyne w historii wygrane przez Górnika spotkanie z Wisłą, w poprzednich rozgrywkach. W tym sezonie Górnicy spotkali się z Kwiatkowskim przy okazji zremisowanego starcia z Pogonią, wygranego z płocką Wisłą i przegranego z Lechią.
 +
 +
Niby o 3, a jednak o 2 punkty
 +
 +
Mimo, iż grupę mistrzowską mamy zapewnioną, mimo, iż naszym rywalem będzie autsajder, trener i zawodnicy zapowiadają pełną motywację i koncentrację. Ważne, aby utrzymać dobry rytm, jaki złapaliśmy od kilku spotkań, a do tego potrzebne będzie zwycięstwo. Ewentualna wygrana może być bardzo opłacalna. W przypadku zainkasowania trzech punktów, po podziale na pół, na naszym koncie zostaną dwa. Sytuacja Górnika jest inna. Możemy być pewni, że zagrają oni o pełną pulę, gdyż remis w ich przypadku jest nic nie warty. Spotkania dwóch drużyn, które nie mają wiele do stracenia zazwyczaj obfitują w akcje i bramki. Na to, a także na kolejne zwycięstwo BG bardzo liczymy! Początek meczu o 18, a będzie go można zobaczyć na kanale 38. w platformie nc+.
 +
 +
 +
 +
NORF
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://wislalive.pl/'''wislalive.pl''']
 +
===Łatwizna tylko w teorii===
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 10:41
 +
 +
 +
 +
W sobotę w Lublinie spotkają się dwie drużyny, które w ostatnich miesiącach są zdecydowanie na przeciwległych biegunach. Wisła pewnie zameldowała się w czołowej ósemce ligi i szykuje się już powoli do walki o europejskie puchary. Natomiast Górnik zamyka tabelę i do końca będzie bił się o utrzymanie. Na dodatek tylko teoretycznie grając na własnym stadionie. To wcale nie oznacza jednak, że będzie outsiderem!
 +
 +
Ale Lubelszczyzna zawsze była dla krakowian mało gościnna, nawet gdy Wisła ogrywała w lidze kogo chciała i jak chciała. W Łęcznej udało się Wiślakom wygrać tylko dwa razy. Pierwszy raz miał miejsce ponad 10 lat temu, gdy po bramce do szatni Macieja Stolarczyka z trudem udało się wywieźć korzystne 1:0. Natomiast drugą wiktorię Wiślacy zanotowali rok temu. Wówczas po dwóch rzutach karnych i samobójczym trafieniu Łukasza Bogusławskiego Biała Gwiazda pokonała gospodarzy 3:0. Być może bramki padły w dość specyficznych okolicznościach, ale ekipa Dariusza Wdowczyka w pełni zasłużyła na komplet punktów.
 +
 +
Wschodni klimat
 +
 +
Wracając jednak do tematu, wschodni region Polski to wyjątkowo wredny teren dla piłkarzy z Reymonta. Świadczy o tym też bilans bramkowy. O ile w Krakowie Wisła ma miażdżącą przewagę 18:5, o tyle już w delegacjach statystyki są bardziej wyrównane - 9:6 na korzyść Białej Gwiazdy.
 +
 +
Można też zauważyć pewną prawidłowość w tych potyczkach. Otóż najczęściej któryś z zespołów wygrywał w stosunku 1:0. Natomiast jeśli obie drużyny dzieliły się punktami to zazwyczaj mecz kończył się wynikiem 1:1. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę było starcie z 2005 roku, kiedy to padło 2:2. Drugim było ubiegłoroczne zwycięstwo. Cóż, chyba każdy z kibiców Wisły wolałby, żeby ta podążała właśnie tą drugą ścieżką.
 +
 +
Trudna walka
 +
 +
Zwłaszcza że podział punktów nikomu nic nie da. Podopieczni Kiko Ramíreza co prawda zakwalifikowali się już do górnej ósemki, ale sztab trenerski nie zamierza spoczywać na laurach. Natomiast zespół Franciszka Smudy z pewnością ma nóż na gardle i w każdym spotkaniu musi grać o pełną pulę. Limit porażek na ten sezon wyczerpał już dawno temu.
 +
 +
A najlepszym tego przykładem jest ostatnia potyczka pomiędzy obiema ekipami. Otóż Wisła prowadziła już 2:0, ale goście zdołali wyrównać. Wydawało się więc, że łęcznianie wywiozą z Krakowa cenną zdobycz, lecz tego dnia Rafał Boguski nie zamierzał litować się nad losem kolegów po fachu i kompletując hat-tricka sprawił, iż to gospodarze mogli cieszyć się z trzech oczek.
 +
 +
Boguski Superstar
 +
 +
Zresztą „Boguś” dzięki temu popisowi aktywnie włączył się do walki o koronę najlepszego strzelca w meczach przeciwko Górnikowi. Już teraz ma cztery bramki i wraz z Maciejem Żurawskim zajmuje pierwsze miejsce. W sobotę stanie przed szansą, by stać się samodzielnym liderem. Kto wie czy nie jedną z ostatnich w perspektywie następnych miesięcy…
 +
 +
Początek starcia Górnik Łęczna - Wisła Kraków o godzinie 18.00.
 +
 +
Michał Hardek
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
 +
===Kiko Ramírez przed meczem z Górnikiem: - Mecze z zespołami z dolnych rejonów tabeli są najbardziej skomplikowane===
 +
 +
- Szczęśliwie wszyscy zawodnicy są zdrowi i gotowi do gry, oczywiście poza tymi, którzy nie mogą wystąpić przez kartki - mówił przed ostatnim spotkaniem fazy zasadniczej rozgrywek Ekstraklasy, który rozegramy w Lublinie z Górnikiem Łęczna, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez. - Nie ma mowy o tym, żeby powiedzieć, że ten mecz jest dla nas nieistotny. Jesteśmy o krok przed rundą finałową, która się zbliża. Trzeba zapomnieć o tym, że możemy się zrelaksować, bo zagramy o bardzo ważne punkty, chcemy ten mecz wygrać - przyznał Hiszpan.
 +
 +
Ewentualna wygrana w spotkaniu z aktualnym outsiderem tabeli może być dla wiślaków niezwykle cenna. Aktualnie "Biała Gwiazda" ma na swoim koncie 44 punkty, co oznacza, że po ich podziale do rundy finałowej przystąpi w najgorszym przypadku z 22 oczkami. Każde powiększenie dorobku w rywalizacji z Górnikiem daje jednak Wiśle dodatkowy bonus - w przypadku remisu będziemy mieć bowiem w finale sezonu 23 punkty, a wygrana w Lublinie da nam aż 24 punkty. Przed naszą drużyną otwiera się więc całkiem realna szansa, aby włączyć się do walki o jak najwyższe cele. I trener Kiko Ramírez otwarcie dziś przyznał, że nowym drogowskazem dla jego zespołu jest ten w kierunku czołowej "czwórki" ligi, czyli tej, która może być premiowana występami w europejskich pucharach.
 +
 +
- To jest nasz następny cel, będziemy walczyć, aby go osiągnąć - najszybciej jak tylko będzie to możliwe. A jeśli chodzi o coś więcej, to nie będę niczego deklarował. Przed nami wiele spotkań, a teraz liczyć się będą dwa aspekty - mentalny oraz przygotowania fizycznego. Te drużyny, które będą pod tym kątem najlepiej przygotowane, będą się liczyły. My jesteśmy gotowi - zapewnił Ramírez.
 +
 +
W ostatnim meczu zasadniczej części sezonu Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z umiejętności trzech zawodników - Ivána Gonzáleza, Macieja Sadloka i Krzysztofa Mączyńskiego - bo pauzować oni będą za kartki. Dla Kiko Ramíreza nie jest to jednak problem, nad którym miałby on ochotę się rozwodzić. Uważa bowiem, że nieobecność tej trójki, to szansa dla pozostałych jego piłkarzy.
 +
 +
- Wszyscy zawodnicy bardzo ciężko pracują i to jest dla nich szansa. Nie mam wątpliwości, bo wiem, że wzniosą się na jak najlepszy poziom, bo będą mieć świadomość, jak ważne jest to spotkanie i że mogą stać się ważnymi zawodnikami przed kolejnymi meczami, które będą już miały kluczowe znaczenie - mówił Hiszpan.
 +
 +
- Doświadczenie podpowiada mi, że mecze z zespołami z dolnych rejonów tabeli są najbardziej skomplikowane, są najtrudniejsze - zakończył opiekun naszego zespołu, który jak zawsze - nie ma zamiaru lekceważyć żadnego przeciwnika.
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
===Alan Uryga - Jesteśmy w stanie włączyć się do walki o puchary===
 +
 +
- Wszyscy pracują na 100% i nikt się nie obraża, bo każdy zasługuje na swoją szansę, każdy na nią czeka. Ja doczekałem się już w Niecieczy, kiedy z powodu urazu nie zagrał Arkadiusz Głowacki. Teraz są kartki, więc myślę, że wskoczę do składu. Na to cały czas czekałem i chcę potwierdzić, że można na mnie stawiać, że można na mnie liczyć. Jestem trzecim stoperem w kolejności do gry, więc naturalne jest, że wskakuję, przy czyjejś absencji - mówił obecny na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem Łęczna nasz obrońca, Alan Uryga.
 +
 +
Tematem przewodnik dzisiejszego spotkania z dziennikarzami był oczywiście cel, jaki Wisła może w tym sezonie osiągnąć, a ten jest bardzo ambitny, bo zajęcie miejsca, które premiowane byłoby grą w europejskich pucharach.
 +
 +
- Jeszcze takich rozmów nie było, ten temat nie był w szatni między zawodnikami poruszany. Tak jak mówiłem po ostatnich meczach - w Niecieczy, czy tym z Zagłębiem - każdy skupiony był na tym, aby zapewnić sobie miejsce w "ósemce". Mieliśmy też w głowie początek tego sezonu. W każdym to siedzi. Może po meczu z Górnikiem Łęczna tematy "co dalej" w szatni i między zawodnikami się pojawią, bo to wtedy zaczniemy tę rundę finałową i będziemy wiedzieć więcej i odważniej będzie można coś powiedzieć. Myślę, że jesteśmy w stanie włączyć się do walki o puchary. Pokazaliśmy tej wiosny, że możemy rywalizować jak równy z równym z każdym. Graliśmy u siebie z Jagiellonią, czy też w Warszawie oraz u siebie z Lechem i nie było żadnego takiego meczu z czołówką, żeby nas ktoś naprawdę zdominował, dlatego myślę, że jesteśmy w stanie o tę pierwszą czwórkę powalczyć - uważa wiślak.
 +
 +
Zanim jednak rozpocznie się walka w finale sezonu, czeka nas mecz w Lublinie z Górnikiem, którego trenerem jest Franciszek Smuda. I właśnie o współpracę z popularnym "Franzem" Alan Uryga został zapytany.
 +
 +
- Było różnie, początek bardzo ciężki, bo trener nie mógł się do mnie przekonać i grałem raczej mecze w rezerwach, ale później nastąpiło przełamanie i u trenera Smudy miałem "z piekła do nieba", bo słynie z tego, że jak się już do kogoś przekona, jak kogoś polubi, to poszedłby za nim w ogień. Pamiętam, że gdy dostałem szansę, gdy trener się do mnie przekonał, to regularnie występowałem w pierwszej jedenastce. Pamiętam, że jego podejście do mnie zmieniło się diametralnie, czy to poza boiskiem, czy na treningach. Ogólnie mam mieszane uczucia, ale raczej ze wskazaniem na te pozytywne - z racji tego, że był to moment, gdy grałem regularnie. Dostawałem szansę co tydzień i czułem się pewnym punktem tej drużyny - przyznał Uryga.
 +
 +
- Jeśli chodzi o treningi u trenera Smudy i trenera Ramíreza, to jest to całkiem inne podejście. Myślę, że nikogo nie zdziwiłem swoją odpowiedzią. Trener Smuda słynął z bardzo ciężkiem pracy w okresach przygotowawczych. Najczęściej bez piłki, a teraz mieliśmy je w całości z piłką, ale jeśli chodzi o intensywność, to było podobnie, bo były też ciężkie treningi i ciężkie momenty, trudne dla drużyny. Największa różnica jest taka, że praca z trenerem Ramírezem zawsze była z piłką - opowiadał wiślak.
 +
 +
Uryga wciąż liczyć może na to, że po zakończeniu bieżącego sezonu czeka go jeszcze jedna piłkarska przygoda, a mianowicie występy na młodzieżowych mistrzostwach Europy, na które być może zostanie powołany.
 +
 +
- Nie miałem kontaktu z trenerem Dorną, ale jestem przekonany, że już te dwa ostatnie mecze i "złapane" minuty wiele w mojej sytuacji zmieniły. Jeśli uda się "złapać" kolejne, to myślę, że będzie to kolejny duży krok do tego, aby przybliżyć się do powołania. Mam świadomość, że jestem w zupełnie innym miejscu, niż przed trzema tygodniami, kiedy nie zagrałem żadnej minuty i powoli godziłem się z tym, że może być różnie. Teraz mam świadomość, że wracam do gry i do walki o miejsce w kadrze - zakończył Alan Uryga.
 +
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
==Relacje z meczu==
 +
===Coś poszło nie tak. Górnik Wisła 3:1===
 +
Dodano: 2017-04-23 13:53:41 (aktualizacja: 2017-04-25 16:37:11)
 +
 +
Norf / wislalive.pl
 +
 +
To zdecydowanie nie był dzień Wisły. Zawodnicy BG zagrali najsłabsze spotkanie za czasów Kiko Ramireza i zasłużenie przegrali z ligowym autsajderem.
 +
 +
To co różniło ten mecz, od poprzednich słabszych gier, to fakt że zazwyczaj udawało się zagrać chociaż połówkę na dobrym poziomie. Wczoraj podobać się mogła jedynie sama końcówka. Nie można takiej postawy tłumaczyć tylko i wyłącznie roszadami w kadrze, ponieważ ławka rezerwowych wygląda solidnie. Trzeba przyznać, że gospodarze zagrali bardzo dobre zawody, czego chyba nie do końca oczekiwali nasi piłkarze.
 +
 +
Od pierwszych minut to Górnicy przejęli inicjatywę, długo utrzymując się przy piłce, cierpliwie rozgrywając swoje akcje. Największym problemem naszych rywali była dobrze zorganizowana obrona BG. To dzięki tej formacji, zmodyfikowanej o Alana Urygę, a także debiutującego Matiję Spicicia, akcję gospodarzy z rzadka kończyły się uderzeniami. Do czasu.
 +
 +
Pierwsze ostrzeżenie w 20 min. wysłał Bonin, którego strzał z dystansu, jeszcze po rykoszecie, trafił w rękawice Łukasza Załuski. Minutę później tyle szczęścia już nie mięliśmy. Prostą stratę w środku boiska zanotował Pol Llonch, akcja przeniosła się na skrzydło, skąd idealne podanie otrzymał Śpiączka i bez problemu pokonał golkipera.
 +
 +
Utracona bramka nie obudziła BG. Wprawdzie posiadanie piłki delikatnie się wyrównało, lecz na połowie Łęcznian brakowało pomysłu na rozegranie akcji. Takie pomysły mięli za to gospodarze, którzy od czasu próbowali zaskoczyć defensywę Wisły, czy to za sprawą Sasina, czy Bonina.
 +
 +
W końcowej fazie pierwszej połowy gra z obu stron totalnie siadła. Pod bramkami nie działo się nic, jakby obie drużyny czekały już na przerwę. W końcu, na samym finiszu pierwszej części meczu dał o sobie znać Patryk Małecki, w swoim stylu schodząc do środka i próbując strzału z dystansu prawą nogą. Z lekkimi problemami Wojciech Małecki, broniący tego dnia dostępu do bramki Łęcznian, poradził sobie z tym uderzeniem. Uderzeniem, pierwszym w wykonaniu BG w tym meczu i chyba najgroźniejszym.
 +
 +
Wydawało się, że trener Ramirez w przerwie dokona roszad „z przodu”, a ofensywni gracze w końcu się przebudzą. Nic z tych rzeczy. Obraz gry nie uległ zmianie. Dalej to gospodarze byli stroną dominującą, a goście raczej statystującą. Zmian doczekaliśmy się dopiero w 60min. Zupełnie bezproduktywnych Zdenka Ondraszka i Semira Stilicia, zastąpili Paweł Brożek i kolejny debiutant Ever Valencia.
 +
 +
Wejście tych zawodników, a także nieco później Rafała Boguskiego, ożywiło poczynania ofensywne BG. Na efekt bramkowy długo nie trzeba było czekać. Wprawdzie nie wynikał on z pięknej zespołowej akcji, jednak z innego bardzo ważnego fragmentu gry. 71 min. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Hugo Videmonta, w fizycznej walce pozycję wygrywa Arek Głowacki i końcem buta, potężnym strzałem, wyrównuje stan meczu.
 +
 +
Stracona bramka, podrażniła Górników, którzy w przypadku remisu i tak zostawali bez punktu. Najpierw w dogodnej okazji w piłkę nie trafił Śpiączka. W 79 min. idealnie trafił za to Bonin, którego uderzenie z dystansu wylądowało w okienku bramki Załuski. Po raz kolejny nie popisał się Llonch, wkręcony wcześniej w ziemię przez strzelca bramki. Hiszpanowi ewidentnie brakowało wczoraj pewności, zanotował wiele strat, niecelnych podań. Widoczny był brak dotychczasowego partnera pomocnika. Llonch bez Mączyńskiego, wyglądał jak Krychowiak bez Mączyńskiego.
 +
 +
Wiślacy szukali wyrównania, między innymi za sprawą Valencii. W 90 min. młody Kolumbijczyk w stylu Ariena Robbena, zwodem minął obrońców i lewą nogą zza pola karnego uderzył tuż przy słupku. Na wysokości zadania stanął jednak bramkarz Małecki i pomocnik nie mógł cieszyć się z trafienia w debiucie. Debiucie, w którym pokazał duży potencjał i wysokie wyszkolenie techniczne. Brakowało jeszcze zgrania i wyczucia kolegów, którzy rzadko szukali go na boisku, mimo iż kilkukrotnie dobrze się ustawiał.
 +
 +
Napór BG w końcówce prawie przyniósł efekt. W ostatniej minucie wywrócony w polu karnym został Tomek Cywka. Sędzia jednak nie zdecydował się na wskazanie na wapno, akcja została kontynuowana i z szybką kontrą wyszli gospodarze. Na połowie Wisły zabrakło asekuracji i swoją drugą bramkę mógł zdobyć Śpiączka. Zamiast wyrównania, to przeciwnicy zadali ostateczny cios i sędzia zakończył zawody.
 +
 +
Bardzo szkoda utraconych punktów. Strata nawet do lidera, byłaby po podziale naprawdę nieduża. Delikatny eksperyment ze składem nie przyniósł jednak zamierzonych efektów. Co ciekawe udał się za to trenerowi Smudzie, który w swojej jedenastce dokonał czterech zmian. W naszych szeregach brakło środka POLa. Wydaje się, że jednoczesny udział w meczu, w centralnej strefie boiska Petara i Semira, to delikatny przerost formy nad treścią. Dwaj wirtuozi z Bałkanów zdecydowanie lepiej radzą sobie, kiedy mają za plecami obu pracusiów, wykonujących czarną robotę. Nie można powiedzieć, żeby zawiódł Spicić. Chorwat bezpośrednio nie bierze odpowiedzialności za żadną z bramek. Zabrakło jednak błysku, pomocy w ataku, którą gwarantuje Sadlok. Dlatego jeśli nie daj Boże, Maćkowi nie przytrafi się jakaś kontuzja, dla Matiji, mógł to być pierwszy i ostatni mecz. Nie ma co się załamywać. Mimo wszystko, strata do czwartej Lechii, to tylko 5 punktów. Teraz czeka nas prawdziwa walka w grupie mistrzowskiej. Na pierwszy rzut wyjazd do Warszawy.
 +
 +
 +
 +
Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1 (1:0)
 +
1:0 Śpiączka 22
 +
1:1 Głowacki 72
 +
2:1 Bonin 78
 +
3:1 Śpiączka 90+2
 +
 +
Górnik: W. Małecki - Matei, Pitry, Dźwigała, Leandro - Bonin, Drewniak, Sasin, Atoche (82 Tymiński), Grzelczak - Śpiączka
 +
 +
Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, Uryga, Špičić - Brlek, Llonch - Vidémont (76 Boguski), Štilić (60 Valencia), P. Małecki - Ondrašek (60 Brożek)
 +
 +
Żółta kartka: Brlek
 +
 +
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
 +
 +
 +
NORF
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://wislalive.pl/'''wislalive.pl''']
 +
 +
===Lublin niezdobyty...===
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 20:02
 +
 +
 +
 +
Wisła Kraków na zakończenie rundy zasadniczej uległa Górnikowi Łęczna 1:3. Dwie bramki dla gospodarzy padły łupem Bartosza Śpiączki, a raz trafił Grzegorz Bonin. Jedynego gola dla Białej Gwiazdy zdobył Arkadiusz Głowacki.
 +
 +
Zobacz galerię z tego meczu
 +
 +
W meczu 30. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków przyjechała do Lublina, by zmierzyć się z Górnikiem Łęczna. Wskutek zawieszenia za kartki trójki podstawowych graczy Białej Gwiazdy - Macieja Sadloka, Ivana Gonzáleza oraz Krzysztofa Mączyńskiego, szansę na debiut od pierwszych minut otrzymał Matija Špičić, a na ławce rezerwowych znalazło się miejsce dla Evéra Valencii. Od początku na placu gry zameldowali się także Alan Uryga, Hugo Vidémont oraz Zdenek Ondrašek.
 +
 +
Senny początek
 +
 +
Obie ekipy rozpoczęły spotkanie bardzo spokojnie, a na pierwszy strzał trzeba było czekać do 10. minuty. Wtedy to na uderzenie z woleja zdecydował się Josimar Atoche, a piłka po rykoszecie wpadła w koszyczek Załuski. Jedyną odpowiedzią Wisły była bomba Patryka Małeckiego, którą złapał Wojciech… Małecki. W 18. minucie zza szesnastki huknął Bonin, a futbolówka zmieniła kierunek po odbiciu się od Urygi. Łukasz Załuska zdołał jednak przenieść ciężar ciała na drugą stronę i schwytać piłkę.
 +
 +
Cztery minuty później zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Po głupiej stracie Lloncha piłkę na połowie Białej Gwiazdy przejął Śpiączka, który podaniem uruchomił Grzelczaka. Skrzydłowy Górnika popisał się świetną zwrotną piłką w pole karne, a Śpiączce pozostało dołożyć nogę i pokonać Załuskę, który był bez szans. Dwadzieścia minut później wiślacki golkiper zmusił do wysiłku swoich obrońców po tym, jak „wypluł” przed siebie futbolówkę po kąśliwym dośrodkowaniu Drewniaka. Na szczęście dla Białej Gwiazdy dobitka jednego z łęcznian została zablokowana. Był to ostatni akord pierwszej, zupełnie bezbarwnej połowy.
 +
 +
Wiślacka pobudka
 +
 +
Drugą część zaczęliśmy od uderzenia Grzegorza Bonina, który potężnym wolejem był bliski… złamania jednego z krzesełek na samym szczycie stadionu. Niestety, trzeba przyznać, że w kolejnych minutach nie działo się nic ciekawszego. Może wejście Gabriela Matei, który oskrzydlił akcję Górnika i oddał strzał na bramkę - to tyle, co było godne zapamiętania do 60. minuty. Wtedy to na murawie zameldowali się Paweł Brożek i - po raz pierwszy w Wiśle - Evér Valencia.
 +
 +
Premierowy celny strzał w drugiej połowie padł jednak łupem Drewniaka. Co gorsza, miał miejsce dopiero w 65. minucie. Na odpowiedź Wisły trzeba było czekać do 70. minuty, gdy Małecki zmusił do wysiłku... Małeckiego swym centrostrzałem. Bramkarz Górnika końcami palców skierował futbolówkę nad bramkę. W związku z tym pod pole karne przenieśli się wiślaccy obrońcy, a jeden z nich zdobył gola. Za odrabianie strat wziął się kapitan Arkadiusz Głowacki, który po zamieszaniu w polu karnym strzałem ze szpica nie dał szans bramkarzowi Zielono-Czarnych.
 +
 +
Gong od Górnika
 +
 +
Radość krakowian nie trwała jednak długo, gdyż drugi z kapitanów również chciał zapisać się w protokole. Grzegorz Bonin zrobił karuzelę z Pola Lloncha i przymierzył nie do obrony. Na ripostę Wiślaków musieliśmy czekać aż do 89. minuty, gdy na strzał z dystansu połakomił się Valencia. Futbolówkę na raty złapał Małecki. W doliczonym czasie gry w polu karnym przewrócony został Cywka, lecz zdaniem sędziego nie było faulu. A że Wisła rzuciła się z całej siły do ataku, nie było komu bronić i w sytuacji sam na sam znalazł się Bartosz Śpiączka, który podkreślił swój dobry występ trzecim golem.
 +
 +
Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1 (1:0)
 +
 +
1:0 Śpiączka 22’
 +
 +
1:1 Głowacki 72’
 +
 +
2:1 Bonin 78’
 +
 +
3:1 Śpiączka 90+2’
 +
 +
Górnik: W. Małecki - Matei, Pitry, Dźwigała, Leandro - Bonin, Drewniak, Sasin, Atoche (82’ Tymiński), Grzelczak - Śpiączka
 +
 +
Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, Uryga, Špičić - Brlek, Llonch - Vidémont (76’ Boguski), Štilić (60’ Valencia), P. Małecki - Ondrašek (60’ Brożek)
 +
 +
Żółta kartka: Brlek
 +
 +
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
 +
 +
Jakub Pobożniak
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
===Śpiączka wiślaków. Górnik - Wisła 3-1===
 +
 +
Piłkarze krakowskiej Wisły nie wykorzystali okazji do tego, aby przed finałem bieżącego sezonu poprawić swój dorobek punktowy. Po bardzo słabym meczu "Biała Gwiazda" przegrała bowiem z Górnikiem Łęczna aż 1-3. Jedynego gola dla naszego zespołu zdobył Arkadiusz Głowacki, a na pewno odnotować trzeba w tym spotkaniu dwa debiuty w pierwszym zespole "Białej Gwiazdy" - Matiji Špičica oraz Évera Valencii.
 +
 +
Spotkanie z Górnikiem Łęczna zespół Białej Gwiazdy rozpoczął z kilkoma wymuszonymi zmianami, bo aż trzech naszych podstawowych dotąd zawodników pauzowało z powodu kartek, stąd też przede wszystkim solidnie przemeblowana defensywa, w której po raz pierwszy wystąpił wspomniany we wstępie Špičic.
 +
 +
Bez względu jednak na skład trener Kiko Ramírez zapowiadał, że w Lublinie jego podopieczni grać będą o zwycięstwo, tyle tylko, że nie za bardzo było to w pierwszych minutach tego spotkania widać. Wiślacy rozpoczęli ten mecz bardzo spokojnie, oddali inicjatywę gospodarzom, którzy byli o wiele częściej przy piłce. Dopiero zresztą w 11. minucie przeprowadziliśmy godną odnotowania akcję, ale po dobrym podaniu od Patryka Małeckiego - Zdeněk Ondrášek zamiast próbować oddawać strzał, starał się dogrywać do środka i okazja przepadła. Czeski napastnik Wisły nawet jednak nie spojrzał w tę stronę, a nie bardzo miał tam do kogo podawać. Nic więc dziwnego, że w 19. minucie Małecki nie szukał już podania, tylko sam wykończył swoją akcję. Bramkarz Górnika, nomen-omen Wojciech Małecki, nie dał się jednak zaskoczyć.
 +
 +
Niestety zaraz potem zaskoczyć dała się nasza defensywa. W środku pola źle do tyłu zagrał Pol Llonch i futbolówkę przejął Bartosz Śpiączka, który dobrze na skrzydle odszukał Piotra Grzelczaka, a ten popisał się dokładnym dośrodkowaniem, właśnie do Śpiączki, który pokonał Łukasza Załuskę i od 22. minuty przegrywaliśmy 0-1.
 +
 +
Niestety strata gola nie podziałała jakoś specjalnie pobudzająco na Wisłę, bo poza szarżą Małeckiego, która dała nam tylko rzut rożny oraz dośrodkowaniem Semira Štilicia z rzutu wolnego, które okazało się podaniem do bramkarza, wiślacy nie przeprowadzili aż do końca pierwszej połowy żadnej groźnej okazji do wyrównania. O wiele za to bliżej podwyższenia wyniku byli gospodarze. W 40. minucie niepewnie po rzucie wolnym interweniował Załuska, źle asekurował go jeszcze Alan Uryga, bo strzał oddał jeszcze Grzelczak, ale wszystko skończyło się dla nas szczęśliwie. Z kolei w ostatniej akcji przed przerwą mieliśmy tego szczęścia jeszcze więcej, bo po dośrodkowaniu Grzegorza Bonina do Szymona Drewniaka, ten fatalnie spudłował. Po tej akcji powinno być 0-2, więc możemy mówić o szczęściu, że do szatni schodziliśmy przegrywają tylko jednym golem.
 +
 +
Po fatalnej w naszym wykonaniu pierwszej połowie Wisła miała całą drugą część meczu na to, aby zatrzeć złe wrażenie i jako pierwszy spróbował to zrobić Małecki, ale w 51. minucie jego akcja skończyła się tylko rzutem rożnym. Nawet to nie udało się to natomiast dwie minuty później Štiliciowi, który dostał dobre podanie przed bramką Górnika, ale nie zdołał oddać strzału. Wisła starała się jednak atakować i w 55. minucie Małecki zagrał do Špičicia, ale ten pogubił się w polu karnym zespołu z Łęcznej.
 +
 +
Kolejne fragmenty spotkania to wprawdzie przewaga Wisły, ale bez sytuacji do wyrównania, stąd odnotować trzeba drugi w tym meczu debiut w naszych barwach, bo na ostatnie pół godziny gry na murawę wszedł Kolumbijczyk, Éver Valencia, a także Paweł Brożek.
 +
 +
Zanim jednak zmiany cokolwiek mogły wnieść do naszej gry, w 67. minucie to Górnik znów miał okazję do zdobycia gola. Po wrzutce z rzutu wolnego nasi obrońcy zostawili kompletnie samego Śpiączkę, ale ten uderzył głową dokładnie tam, gdzie stał Załuska. Dwie minuty później swoją szansę miał z kolei Grzelczak, ale uderzył mocno i nieznacznie niedokładnie.
 +
 +
W 70. minucie po raz pierwszy poważniej pokazał się za to Valencia, ale jego szarżę powstrzymał Przemysław Pitry. Dał jednak Kolumbijczyk sygnał do ataku i zaraz potem strzał Małeckiego przyniósł nam kolejny rzut rożny. Po nim wrzutkę Hugo Vidémonta kapitalnie, niczym rasowy napastnik, wykończył Arkadiusz Głowacki i od 71. minuty "Biała Gwiazda" w Lublinie remisowała 1-1.
 +
 +
Strata gola podrażniła oczywiście gospodarzy, którzy szybko mieli swoją kolejną okazję, ale tym razem Śpiączce nie udało się powtórzyć uderzenia z 22. minuty. Niestety to ostrzeżenie nie podziałało należycie na wiślaków i w 79. minucie swoje show pokazał Grzegorz Bonin. Pomocnik Górnika oszukał źle kryjącego go Lloncha i uderzył niezwykle precyzyjnie przy słupku - i znów w Lublinie, przegrywaliśmy. Tym razem 1-2.
 +
 +
Wiślacy starali się oczywiście zmienić swoją złą sytuację, ale w 85. minucie Tomasz Cywka uderzył z dystansu bardzo niecelnie. Lepiej spisał się już w 90. minucie Valencia, ale jego strzał - choć na raty - wyłapał bramkarz. Wisła rzuciła się jeszcze w końcówce do ataków, a po jednym z nich Cywka upadł w polu karnym, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski nie wskazał na "jedenastkę".
 +
 +
Ostatecznie "Biała Gwiazda" przegrała w Lublinie nie 1-2, a 1-3, bo w doliczonym czasie gry, po kontrataku, swojego drugiego w tym meczu gola zdobył jeszcze, wykorzystując błąd Urygi, Śpiączka. Sędzia bramkę uznał, mimo zresztą protestów wiślaków, którzy chwilę wcześniej domagać mogli się jeszcze raz rzutu karnego, po tym jak w szesnastce Górnika po raz drugi upadł Cywka...
 +
 +
Wisła przegrywa więc wysoko, różnicą dwóch bramek i nawet jeśli taka porażka to sroga kara, to za swoją grę w Lublinie na punkty bynajmniej nie zasłużyła. Dziś zagraliśmy bowiem bez tej "iskry", którą widzieliśmy w poprzednich spotkaniach. No i zostaliśmy za to przez walczącego o ligowy byt Górnika zwyczajnie ukarani!
 +
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
 +
==Minuta po minucie==
 +
 +
 +
 +
==Pomeczowe wypowiedzi trenerów==
 +
 +
===Smuda: Bez kitu - Wisła może walczyć o puchary!===
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 20:26
 +
 +
 +
 +
„Rozegraliśmy poprawne spotkanie. Chcieliśmy ten ostatni mecz wygrać i wyjść z tego ostatniego miejsca. Nie wiem, czy to nam się udało, ale to był nasz cel. Zwyciężyliśmy. Myślę, że było parę bardzo dobrych zagrań, kombinacji, sytuacji strzeleckich. Po przerwie było też trochę dramaturgii, wyrównująca bramka. Później zaczęła się wymiana ciosów, co było ciekawe dla kibiców. Cieszę się, że strzeliliśmy jeszcze dwa gole i to spotkanie wygraliśmy” - mówił po starciu w Lublinie Franciszek Smuda, trener Górnika Łęczna.
 +
 +
„Teraz wszystkie siedem meczów gramy o życie. Tak samo z bramkarzami - musiał być czas na test, by z obu naszych golkiperów w razie potrzeby można było korzystać” - uzasadnił opiekun miejscowych.
 +
 +
Dobra kadra Wisły
 +
 +
A na co w rundzie finałowej stać Białą Gwiazdę? „Bez żadnego kitu: Wisła ma naprawdę mocny zespół, który może powalczyć o europejskie puchary. Mają dobrą kadrę - tym bardziej, gdy dojdą ci, którzy nie mogli dziś grać przez kartki”.
 +
 +
Damian Juszczyk
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
 +
===Ramirez: Teraz zacznie się to, co najważniejsze!===
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 20:35
 +
 +
 +
 +
„Gratuluję gospodarzom, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. To dla nas lekcja, że jeśli nie dajemy z siebie wszystkiego, co potrzebne na tym poziomie rywalizacji, nie możemy wygrywać” - po meczu z Górnikiem Łęczna przypomina Kiko Ramírez, szkoleniowiec Wisły Kraków.
 +
 +
„Dziś nie wychodziło nam nic. Sędziów nie chcę oceniać, bo później przyślą mi fakturę. Podniesiemy się, musimy wyciągnąć wnioski” - zapewnia trener Białej Gwiazdy.
 +
 +
Bez wymówek
 +
 +
Wiślacy kończą rundę zasadniczą na 5. miejscu. „Nie zamierzam szukać wymówek w braku trzech ważnych zawodników, bo wszyscy jesteśmy drużyną. To futbol, przegraliśmy. A w nadchodzącym tygodniu rozpoczyna się to, co ma już kluczowe znaczenie, czyli faza finałowa”.
 +
 +
Damian Juszczyk
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
 +
==Pomeczowe wypowiedzi zawodników==
 +
===Małecki: Bardzo zimny prysznic===
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 21:19
 +
 +
 +
 +
Na zakończenie rundy zasadniczej Wisła Kraków przegrała w Lublinie z Górnikiem Łęczna 1:3. Biała Gwiazda jako jedyny klub w stawce była pewna zachowania swojej pozycji w tabeli, jednak nie był to dla niej mecz o pietruszkę. Pełne dziewięćdziesiąt minut rozegrał dziś Patryk Małecki, który szarpał i bardzo się starał, ale nie poprowadził krakowian do zdobycia punktów.
 +
 +
Oto jak podsumował to spotkanie zawodnik Wisły Kraków: „Trzeba pogratulować Górnikowi, bo w dzisiejszym dniu był dużo lepszą drużyną. Wygrał zasłużenie i tyle. Trudno powiedzieć coś na gorąco po tym spotkaniu. Przyjechaliśmy tu wygrać, staraliśmy się wyrównać, a potem iść za ciosem, ale zupełnie się to nam nie udało. Popełniliśmy zbyt dużo błędów jako drużyna i dlatego ten mecz przegraliśmy”.
 +
 +
Zbyt pewni siebie
 +
 +
Zwłaszcza w pierwszych czterdziestu pięciu minutach trudno było poznać Wisłę Kraków. Zupełnie inaczej krakowianie prezentowali się ostatnio na polskich boiskach. „Wszyscy wyglądali w pierwszej połowie nie najlepiej, może zbyt pewni siebie podeszliśmy do tego meczu - utwierdzeni tym, że jesteśmy w ósemce. Górnik Łęczna pokazał nam, że na pół gwizdka nie da się pokonać żadnego, nawet ostatniego zespołu. Gospodarze zasłużyli na zwycięstwo” - przyznał szczerze „Mały”.
 +
 +
Przed Wisłą mecze w grupie mistrzowskiej. Na początek Wiślakom przyjdzie zmierzyć się z Legią Warszawa. „Ten mecz to był zimny prysznic. Przed nami siedem bardzo ważnych spotkań. Pierwszy mecz gramy w Warszawie i musimy tam zdobyć punkty. A żeby to zrobić, trzeba o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Dostaliśmy dziś kubeł zimnej wody, ale nie poddajemy się, więc jestem spokojny, że się odbijemy” - zapowiada Patryk Małecki.
 +
 +
Bez kalkulacji i do końca!
 +
 +
I choć Biała Gwiazda w przypadku zwycięstwa mogła mieć zaledwie sześć punktów straty do lidera, a wskutek porażki ma o osiem oczek mniej od pierwszej ekipy, skrzydłowy Wisły przekonuje, że nie wszystko jednak stracone. „Chcemy ugrać jak najwięcej i zająć jak najlepsze miejsce. Dlatego nie będziemy kalkulować w żadnym meczu i zawsze grać o zwycięstwo. Nieważne gdzie - czy u siebie, czy na wyjeździe - interesować nas będą zawsze trzy punkty”.
 +
 +
Jakub Pobożniak
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
===Cywka: To nie tak miało wyglą
 +
 +
Data publikacji: 22-04-2017 21:27
 +
 +
 +
 +
Chyba wszyscy kibice Wisły Kraków wstrzymali oddech, gdy padł w polu karnym. Była jedenastka czy jej nie było? Na to i wiele innych pytań starał się odpowiedzieć Tomasz Cywka, który nie krył rozczarowania po potyczce z Górnikiem Łęczna.
 +
 +
A mogło być całkiem nieźle i Biała Gwiazda mogła wywieźć z Lublina cenny punkt. Wszystko za sprawą jednej z ostatnich akcji meczu. „Jeżeli gdzieś miałbym wskazać na jedenasty metr to chyba kilka minut wcześniej. Tam faktycznie czułem kontakt z rywalem, ale na gorąco bardzo trudno powiedzieć coś więcej. Musielibyśmy obejrzeć powtórki” - mówi Tomasz Cywka.
 +
 +
Trzy punkty jak złoto
 +
 +
Ale wiślacki defensor nie chce rozwodzić się nad tą sytuacją. Jego zdaniem tego dnia on i jego koledzy zagrali po prostu słabo. „To było bardzo ważne spotkanie dla Górnika, ale również dla nas. My też chcieliśmy wygrać - wiedzieliśmy, że te trzy punkty dadzą nam po podziale naprawdę wiele”.
 +
 +
Trwają analizy i wskazywanie przyczyn słabszej dyspozycji ekipy z Reymonta. Trudno określić jednoznaczną przyczynę porażki. „Nie wydaję mi się, żeby była to kwestia dekoncentracji, czy luźniejszego podejścia do tematu. Cały czas powtarzaliśmy sobie, że musimy podejść do tego meczu skoncentrowani. Naprawdę nie dopatrywałbym się mniejszego zaangażowania z naszej strony” - przekonuje prawy obrońca Białej Gwiazdy.
 +
 +
Rozmowy w szatni
 +
 +
„W przerwie mówiliśmy o tym, że musimy poprawić grę. Chcieliśmy przede wszystkim wygrywać pojedynki w powietrzu. To niezwykle istotne, żeby zbierać takie piłki, ponieważ dzięki temu można kontrolować zawody. Jednak ten element nam dzisiaj nie wychodził i więcej sytuacji miał Górnik” - dodaje Wiślak.
 +
 +
Teraz piłkarzy Wisły czeka podróż do Warszawy. „Cywa” zarzeka się, że drużyna wyciągnie wnioski z sobotniej porażki. „Przeanalizujemy to starcie i na pewno odpowiednio przygotujemy się do tego kolejnego pod względem fizycznym i taktycznym. Teraz nie ma zmiłuj. Musimy w każdym spotkaniu walczyć o pełną pulę, żeby awansować do czołowej czwórki ligi. Myślę, że jest to możliwe - w górnej ósemce wszystko się może zdarzyć i z pewnością poszczególne zespoły zaczną tracić punkty. W zeszłym roku nikt w nas nie wierzył, a przecież awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej” - kończy optymistycznie Tomasz Cywka, jedno z wiosennych odkryć Lotto Ekstraklasy.
 +
 +
Michał Hardek
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
===Brożek: Mimo porażki, nie stoimy na straconej pozy
 +
 +
Data publikacji: 23-04-2017 10:00
 +
 +
 +
 +
Biała Gwiazda porażką zakończyła rundę zasadniczą Ekstraklasy. Podopieczni Kiko Ramíreza ulegli Górnikowi Łęczna 1:3, co nie zmieniło ich położenia w tabeli. Niedosyt jednak pozostał, gdyż w przypadku zwycięstwa i podziału punktów Wiślacy mogli zbliżyć się do liderującej Jagiellonii Białystok na dystans sześciu oczek. Wprowadzony w drugiej części spotkania Paweł Brożek próbował rozruszać krakowską ofensywę, ale nie pomogło to w zdobyciu punktów.
 +
 +
„W zasadzie zagraliśmy mecz nowym, pierwszy raz zestawionym składem. Niektórzy nie grali bardzo długo i wiadomo, że odbija się to na dyspozycji boiskowej. Było to widać zwłaszcza w pierwszej połowie” - skwitował występ Wiślaków „Brozio”, który zaczął na ławce rezerwowych.
 +
 +
Przeanalizować błędy i walczyć z Legią!
 +
 +
„Było dużo roszad, trener chciał dać szansę innym zawodnikom i sprawdzić ich dyspozycję. Na pewno mecz ten dał i jemu, i nam dużo materiału do przemyśleń” - przyznał obchodzący przedwczoraj 34. urodziny napastnik.
 +
 +
Snajper Wisły uspokaja jednak krakowskich kibiców. „Wiemy, że stać nas na dużo więcej. Ostatnie trzydzieści minut pokazało, że Wisła potrafi grać w piłkę. Przed nami mecz z Legią, dobrze się do niego przygotujemy. Ciekawie nam się zapowiada początek rundy finałowej. Chcemy walczyć o najwyższe cele, do pucharowego miejsca tracimy pięć punktów, ale wszystko jest w naszych nogach i głowach. Nie stoimy na straconej pozycji”.
 +
 +
Jakub Pobożniak
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
===Spicić: Dobrze, że przegraliśmy te
 +
 +
Data publikacji: 23-04-2017 14:00
 +
 +
 +
 +
Spotkanie z Górnikiem Łęczna z pewnością było wyjątkowe dla Matiji Špičicia. Chorwacki obrońca długo musiał czekać na debiutancki występ w Lotto Ekstraklasie i w końcu się doczekał. Choć Wiślak chciałby raczej w inny sposób wspominać ten dzień…
 +
 +
Špičić zastąpił zawieszonego za kartki Maciej Sadloka. Zawodnikowi bardzo zależało, żeby pokazać się z dobrej strony szerszej publiczności. „Oczywiście jest nam żal, że nie udało się tutaj osiągnąć dobrego rezultatu. Zależało nam na tym i zawsze jest nam przykro, gdy przegrywamy”.
 +
 +
Mało walki w walce
 +
 +
Lewy defensor zauważył, że jego koledzy od pierwszych minut mieli kłopot z odpowiednim rytmem. „Źle weszliśmy w mecz - już od początku mieliśmy problemy. Graliśmy za często długie piłki, a odległości na boisku były zbyt duże. W dodatku byliśmy za mało agresywni i nie potrafiliśmy tego zmienić” - mówi Špičić.
 +
 +
Na gorszą dyspozycję mógł wpłynąć fakt, iż Wisła już wcześniej zapewniła sobie grę w czołowej ósemce. „Faktycznie o naszej porażce mógł przeważyć czynnik psychologiczny. Może za bardzo się rozluźniliśmy? Ale myślę, że dobrze, iż ta porażka przytrafiła nam się teraz, a nie w grupie mistrzowskiej”.
 +
 +
Jego pierwszy raz
 +
 +
Dla chorwackiego zawodnika było to wyjątkowe spotkanie - pierwsze od dawna o tak wysoką stawkę. „Ostatni raz grałem w starciu o stawkę jeszcze w Dinamie. Nie chcę oceniać swojego występu. Na pewno gdy nie jest się w odpowiednim rytmie, trudniej o właściwą formę. Na boisku czułem się jednak w porządku. Pomogły mi w tym ostatnie sparingi” - przekonuje Wiślak, który w Lublinie zaliczył debiut.
 +
 +
Na koniec nie zabrakło dyskusji na temat przyszłości Białej Gwiazdy. Piłkarz nie chce składać żadnych deklaracji, ale obiecuje, że w każdej kolejce klub z Reymonta powalczy o pełną pulę. „Zaczynają się bardzo ciekawe spotkania. Każde z nich będzie jak potyczka derbowa. Zapominamy więc o Lublinie i koncentrujemy się już na kolejnych rywalach”.
 +
 +
Michał Hardek
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
 +
 +
==Podsumowanie 30. kolejki LOTTO Ekstraklasy==
 +
 +
Tak jak można się było spodziewać - 30. kolejce rozgrywek Ekstraklasy towarzyszyły ogromne emocje, zwłaszcza jeśli chodzi o walkę przed podziałem ligi na grupy. Mimo zaledwie remisu ze Śląskiem w "ósemce" przez chwilę było lubińskie Zagłębie, ale po bramce w samej końcówce Wisły Płock w Gdyni - znaleźli się w niej nie lubinianie i nie "Nafciarze", a dzięki "małej tabeli"... Korona Kielce, która sama przegrała ze "Słoniami" z Niecieczy! Finisz nie do wyreżyserowania, w tym również dla lidera po sezonie zasadniczym, którym jest Jagiellonia Białystok.
 +
 +
Sobota, 22 kwietnia:
 +
 +
'''Zagłębie Lubin 1-1 Śląsk Wrocław'''
 +
 +
0-1 Piotr Celeban (5.)
 +
 +
1-1 Arkadiusz Woźniak (30.)
 +
 +
Mogą lubinianie mieć z jednej strony pretensje sami do siebie, a z drugiej do sędziego Pawła Gila, który nie podyktował rzutu karnego, który być może dałby "miedziowym" "ósemkę"? Wszystko skończyło się jednak podziałem punktów, co oznacza, że w bieżącym sezonie czekają nas jeszcze jedne derby Dolnego Śląska.
 +
 +
'''Lech Poznań 3-0 Ruch Chorzów'''
 +
 +
1-0 Łukasz Surma (7. sam.)
 +
 +
2-0 Maciej Gajos (41.)
 +
 +
3-0 Darko Jevtić (62.)
 +
 +
Mecz dla "Kolejorza" otworzył się bardzo szybko, bo już w siódmej minucie samobója "prima sort" zaliczył Łukasz Surma i potem poszło już faworytowi "z górki". Co jednak najciekawsze "Niebiescy" mimo trzech kolejnych porażek... awansowali po tej kolejce w tabeli - z 15. na 14. miejsce. Ot zmieniła się "mała tabelka". Pytanie jednak najważniejsze, czy Ruch utrzyma tę lokatę, bo z klubem pożegnał się właśnie Waldemar Fornalik. I kto wie czy to nie największy problem chorzowian w finale sezonu?
 +
 +
'''Górnik Łęczna 3-1 WISŁA KRAKÓW'''
 +
 +
1-0 Bartosz Śpiączka (22.)
 +
 +
1-1 Arkadiusz Głowacki (71.)
 +
 +
2-1 Grzegorz Bonin (79.)
 +
 +
3-1 Bartosz Śpiączka (90.)
 +
 +
Po awansie do "ósemki" z wiślaków totalnie "zeszło powietrze". Zespół chyba za bardzo uwierzył też, że jest aż tak "świetny", że bez problemów ogra outsidera. Wiślacy tak naprawdę nie zasłużyli nawet na wyrównującą bramkę, ale indywidualne błędy w końcówce sprawiły, że i tak całą pulę zgarnęli piłkarze Franciszka Smudy.
 +
 +
'''Korona Kielce 0-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza'''
 +
 +
0-1 Dawid Nowak (56.)
 +
 +
Po serii zwycięstw u siebie kielczanie byli chyba aż zbyt pewni siebie, że wygrają też ze "Słoniami". Okazało się całkiem inaczej i po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Korony byli załamani. Byli tak blisko i wszystko im przepadło. Do czasu. Trwał bowiem jeszcze mecz w Gdyni i po bramce Wisły Płock - zmieniła się "mała tabelka" i w "ósemce" jednak zawitali kielczanie. Przyznać można jednak obiektywnie, że na to miejsce zespół trenera Bartoszka zasłużył zdecydowanie bardziej, niż drużyny, które znalazły się za jego plecami.
 +
 +
'''Piast Gliwice 0-1 Jagiellonia Białystok'''
 +
 +
0-1 Cillian Sheridan (25.)
 +
 +
Sprowadzenie do "Jagi" Irlandczyka Cilliana Sheridana było bez dwóch zdań strzałem w dziesiątkę, bo zwłaszcza przy kontuzji Konstantina Vassiljeva, pozwoliło zachować białostoczanom pozycję lidera. Brodaty napastnik systematycznie wpisuje się na listę strzelców, do tego asystuje, i to właśnie dzięki jego trafieniu piłkarze Michała Probierza wygrali w Gliwicach. Po meczu wspomniany Probierz, w swoim stylu, pogratulował prowadzonemu przez siebie zespołowi wywalczenia... mistrzostwa Polski, po czym zaczął coś (sorry), ale "bredzić" o "pucharze maja". Cóż... jeśli w Białymstoku nie podobał się komuś regulamin ligi, mogli się z niej wycofać już dawno! A tak już całkiem na poważnie, to złapcie się panowie za swoje ... "cojones" ... i walczcie do końca! Stać Was?!
 +
 +
'''Arka Gdynia 1-1 Wisła Płock'''
 +
 +
1-0 Rafał Siemaszko (41.)
 +
 +
1-1 José Kanté (90. k.)
 +
 +
Bardzo blisko przełamania swojej złej serii meczów bez wygranej była ekipa Arki, ale w doliczonym czasie gry "wapno" zaprzepaściło ich nadzieję na jeden punkt więcej w finale sezonu. Gol José Kanté i tak niewiele samym zainteresowanym zmienił, bo choć "Nafciarze" przez chwilę cieszyli się z awansu do "ósemki", to szybki rzut oka na tabele rozwiał ich nadzieje. Mogą jednak sami sobie "pluć w brodę", bo wszystko mieli w swoich rękach, ale też z nich wszystko wypuścili. Wystarczyło w tym meczu wygrać...
 +
 +
'''Cracovia 1-2 Legia Warszawa'''
 +
 +
0-1 Dominik Nagy (18.)
 +
 +
1-1 Damian Dąbrowski (44. k.)
 +
 +
1-2 Tomáš Necid (49.)
 +
 +
Warszawiacy powinni uwielbiać grać z "Pasami", bo wygrali z nimi... dziewiąty mecz z rzędu! Wprawdzie do przerwy po "siatkarskim" zagraniu Artura Jędrzejczyka zanosiło się na małą niespodziankę, ale w drugiej połowie Legia przesądziła o tym, że do "Jagi" będzie mieć tylko punkt straty. "Pasy" po też porażce spadły do najgorszej czwórki ligi, przez co w finale ligi zagrają u siebie zaledwie trzy razy.
 +
 +
'''Pogoń Szczecin 3-1 Lechia Gdańsk'''
 +
 +
1-0 Adam Frączczak (11.)
 +
 +
1-1 Miloš Krasić (18.)
 +
 +
2-1 Dawid Kort (62.)
 +
 +
3-1 Dawid Kort (69.)
 +
 +
Bardzo dobry finisz rundy w wykonaniu "Portowców" zapewnił im miejsce w "ósemce", co jeszcze niedawno wcale nie było takie pewne. Lechia jest jednak na wyjazdach niezmiennie "tygrysem"... ale z powybijanymi zębami, więc w Szczecinie postraszyła niewiele. I z taką grą w Gdańsku chyba już mało kto marzy o mistrzostwie Polski. Choć kto wie, może trener Nowak wyjazdową formę przygotuje właśnie na finał sezonu?
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
[[Kategoria:Ekstraklasa 2016/2017 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Ekstraklasa 2016/2017 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2016/2017 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2016/2017 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Górnik Łęczna]]
[[Kategoria:Górnik Łęczna]]

Wersja z dnia 11:51, 2 cze 2017

2017.04.22, Ekstraklasa, 30. kolejka, Lublin, Arena Lublin, 18:00, sobota, 7°C
Górnik Łęczna 3:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.903
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Bramki
Bartosz Śpiączka 22'

Grzegorz Bonin 79'
Bartosz Śpiączka 90'+2
1:0
1:1
2:1
3:1

71' Arkadiusz Głowacki
Górnik Łęczna
Wojciech Małecki
Gabriel Matei
Przemysław Pitry
Adam Dźwigała
Leândro
Grzegorz Bonin
Szymon Drewniak
Paweł Sasin
Josimar Atoche grafika:zmiana.PNG (82' Łukasz Tymiński)
Piotr Grzelczak
Bartosz Śpiączka

Trener: Franciszek Smuda
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki
Alan Uryga
Matija Špičić
Hugo Vidémont grafika:zmiana.PNG (76' Rafał Boguski)
Petar Brlek grafika:zk.jpg
Pol Llonch
Semir Štilić grafika:zmiana.PNG (61' Éver Valencia)
Patryk Małecki
Zdeněk Ondrášek grafika:zmiana.PNG (60' Paweł Brożek)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Jakub Bartkowski, Jakub Bartosz, Mateusz Zachara

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Mecz za cztery punkty! Wisła zagra dziś z Górnikiem Łęczna

Po dwóch kolejnych zwycięstwach piłkarze krakowskiej Wisły zapewnili sobie nie tylko miejsce w "ósemce" ligi, ale też, po zasadniczej części sezonu, zajęcie piątej lokaty. To nie jest wprawdzie "marketingowo" najlepsze, bo wiślacy mecze z zespołami, które zajmą miejsca od pierwszego do trzeciego, rozegrają na wyjazdach, ale przy Reymonta plany są o wiele bardziej ambitne, niż tylko wspomniane "rozegranie" fazy finałowej.

Drużyna włączyć ma się do walki o zajęcie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach i nie jest ważne z kim zmierzy się w dalszej części sezonu u siebie, a z kim na wyjeździe. Dla wiślaków najważniejsze są bowiem zdobycze punktowe, dlatego też spotkanie w Lublinie z Górnikiem Łęczna, które czeka nas dziś, jest kolejnym krokiem do zrealizowania ambitnego planu. Ewentualna wygrana z aktualnym outsiderem rozgrywek, pozwoliłaby nam dopisać do naszego obecnego 44-punktowego dorobku kolejne trzy oczka. A to oznaczałoby, że po 30. kolejkach nasza zdobycz byłaby na poziomie 47 punktów. Po ich podziale dawałoby to nam nie 22, a 24 punkty!

Podopieczni Kiko Ramíreza mają więc o co walczyć, choć do potyczki z Górnikiem przystąpimy osłabieni. Wprawdzie do kadry dołączy nieobecny przed tygodniem z powodu pauzy za kartki Petar Brlek, ale Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z trzech innych "kartkowiczów", bo przez nie absencja czeka Ivána Gonzáleza, Macieja Sadloka i Krzysztofa Mączyńskiego. Pewne jest więc to, że szansę dostaną inni, bo w defensywie obok Arkadiusza Głowackiego zobaczymy Alana Urygę, a na lewej obronie spodziewać się można debiutu w naszych barwach Matii Špičicia. W środku pola konkurencja jest znacznie większa, więc tutaj pod nieobecność "Mąki" w pomocy zobaczymy bez wątpienia zagraniczne trio - Pol Llonch, wspomniany Brlek oraz Semir Štilić. Jak więc widać - pomimo tak licznych zmian w składzie - ten na mecz z Górnikiem będzie całkiem solidny.

Wbrew jednak jakimkolwiek pozorom - wiślaków nie czeka dziś w Lublinie, gdzie swoje zawody rozgrywa w tym sezonie Górnik, łatwe zadanie. Podopieczni Franciszka Smudy, mimo że całą wiosnę okupują ostatnie miejsce w tabeli, wcale nie są "chłopcami do bicia". Patrząc na zdobycze punktowe tylko w tym roku - Górnik ma na swoim koncie lepszy dorobek od choćby Piasta, Zagłębia, nie mówiąc już o zespole z Niecieczy, czy o Arce Gdynia. Dziewięć punktów, które Górnik zdobył, nie wzięło się z niczego, a 12 strzelonych w tym roku bramek, to tylko o dwie mniej od dorobku wiślaków.

Zapowiada się więc całkiem ciekawe widowisko, a nam nie pozostaje nic innego, jak mocno za wiślaków trzymać kciuki. Przed podziałem "cztery punkty" więcej to bez wątpienia byłby dla nas całkiem niezły bonus!

Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!


Źródło: wislaportal.pl

Ostatni mecz rundy zasadniczej. Górnik vs Wisła

Dodano: 2017-04-21 22:43:21 (aktualizacja: 2017-04-22 19:12:24)

Norf / wislalive.pl

Podczas gdy cała ligowa stawka bić się będzie o jak najwyższe miejsce na koniec, w Lublinie zobaczymy mecz drużyn, które wiedzą o co będą grać w rundzie finałowej.

Stary znajomy

Ostatni mecz sezonu 2016/17 rundy zasadniczej, Wiśle przyjdzie rozegrać w Lublinie, gdzie w trwających rozgrywkach w roli gospodarza występuje Górnik Łęczna. Miejscowi powoli wychodzą z kryzysu, w jakim znaleźli się zimą. Trenerem, który podjął się próby uratowania Ekstraklasy dla Górników, jest dobrze w Krakowie znany, Franciszek Smuda, były, trzykrotny szkoleniowiec BG. Niedawny selekcjoner reprezentacji Polski, objął rządy w drużynie z Lubelszczyzny , tuż przed ostatnim meczem 2016r. i trzeba przyznać, że powoli zaczyna być widać efekty jego pracy. Górnik w prawdzie z dorobkiem 27 oczek zamyka ligową stawkę, jednak w ostatnim czasie zaczął regularnie punktować. Z kolei Wiśle, wygrana z Zagłębiem pozwoliła umocnić się na 5. pozycji. Na koncie BG znajdują się 44 punkty.

Zrobić swoje, utrzymać formę

Do Lublina Wiślacy jadą w jednym celu, aby zaliczyć trzecie wyjazdowe zwycięstwo na wiosnę. W tym roku zawodnicy BG zdecydowanie poprawili swoją grę, ale przede wszystkim skuteczność, w delegacjach. W ciągu 4 takich meczów, pod wodzą Kiko Ramireza, Wisła wygrała dwa razy, czyli dwukrotnie więcej niż przez całą jesień. To w jak wysokiej dyspozycji są nasi zawodnicy, pokazują cztery ostatnie mecze, w których zgromadziliśmy, aż 10 punktów! Górnicy w obecnym sezonie pokazują niezwykłe wahania formy. W dwóch kolejnych meczach domowych potrafili najpierw przegrać z będącym wtedy dołku Ruchem 0:4, a następnie ograć rewelacyjną wówczas Termalicę 3:0. Po przejęciu drużyny przez trenera Smudę, sytuacja trochę się unormowała. Na wiosnę Łęcznianie 2 razy wygrali, z Piastem i Arką, a także 3 razy zremisowali i 4 przegrali. W poprzedniej kolejce we Wrocławiu, mimo prowadzenia gospodarzy 2:0, Górnicy ostatecznie wywalczyli remis 2:2.

Ważni gracze z czystym kontem na decydującą fazę

W ostatnim meczu z Zagłębiem szansę na udział w jutrzejszym meczu przekreśliło trzech zawodników. Kolejne żółte kartoniki, wykluczające występ w spotkaniu z Górnikiem ujrzeli Krzysiek Mączyński, Maciek Sadlok i Ivan Gonzalez. Absencja tych podstawowych zawodników, to doskonała okazja na pokazanie się, przed rundą finałową dla zmienników. Swoją szansę na zagranie ma z pewnością także, wracający właśnie po takiej karze, Petar Brlek.

Boguś – może powtórka?

Górnik Łęczna to stosunkowo młody klub, w związku z czym, okazji na zmierzenie się na boisku było niewiele. Niemniej jednak, w przeszłości, mięliśmy do czynienia z 14 takimi starciami. 8 spośród nich wygrała Wisła, 5 zakończyło się remisami, natomiast Łęcznianie triumfowali 1 raz. Stosunek bramkowy, wynosi 27-11 na korzyść BG. Pierwsze spotkanie w tym sezonie przy R22, było bardzo emocjonujące. Prowadziliśmy już 2:0, aby dać się dogonić Górnikom i zadać ostateczny cios, na 3:2. Absolutnym bohaterem tamtego widowiska był Rafał Boguski, autor wszystkich bramek dla Wisły. Historia pokazuje, że Górnik nie jest łatwym gospodarzem, jednak lubi dzielić się punktami. Wprawdzie dwa poprzednie mecze zakończyły się zwycięstwami raz jednych, raz drugich, jednak wcześniej cztery razy z rzędu padał remis.


Arbitrem Tomasz Kwiatkowski

Warszawiak prowadził w tym sezonie 28 spotkań, w których pokazał 82 żółte kartki i jedną czerwoną, do tego 6 razy odgwizdał rzut karny. Ciężko stwierdzić, aby był to szczęśliwy dla Wisły sędzia. W trwających rozgrywkach gwizdał on w wysoko przegranych grach z Arką i Śląskiem, zremisowanych derbach i w PP z Lechem, a także wygranym meczu z Koroną. Co więcej 39 latek poprowadził jedyne w historii wygrane przez Górnika spotkanie z Wisłą, w poprzednich rozgrywkach. W tym sezonie Górnicy spotkali się z Kwiatkowskim przy okazji zremisowanego starcia z Pogonią, wygranego z płocką Wisłą i przegranego z Lechią.

Niby o 3, a jednak o 2 punkty

Mimo, iż grupę mistrzowską mamy zapewnioną, mimo, iż naszym rywalem będzie autsajder, trener i zawodnicy zapowiadają pełną motywację i koncentrację. Ważne, aby utrzymać dobry rytm, jaki złapaliśmy od kilku spotkań, a do tego potrzebne będzie zwycięstwo. Ewentualna wygrana może być bardzo opłacalna. W przypadku zainkasowania trzech punktów, po podziale na pół, na naszym koncie zostaną dwa. Sytuacja Górnika jest inna. Możemy być pewni, że zagrają oni o pełną pulę, gdyż remis w ich przypadku jest nic nie warty. Spotkania dwóch drużyn, które nie mają wiele do stracenia zazwyczaj obfitują w akcje i bramki. Na to, a także na kolejne zwycięstwo BG bardzo liczymy! Początek meczu o 18, a będzie go można zobaczyć na kanale 38. w platformie nc+.


NORF


Źródło: wislalive.pl

Łatwizna tylko w teorii

Data publikacji: 22-04-2017 10:41


W sobotę w Lublinie spotkają się dwie drużyny, które w ostatnich miesiącach są zdecydowanie na przeciwległych biegunach. Wisła pewnie zameldowała się w czołowej ósemce ligi i szykuje się już powoli do walki o europejskie puchary. Natomiast Górnik zamyka tabelę i do końca będzie bił się o utrzymanie. Na dodatek tylko teoretycznie grając na własnym stadionie. To wcale nie oznacza jednak, że będzie outsiderem!

Ale Lubelszczyzna zawsze była dla krakowian mało gościnna, nawet gdy Wisła ogrywała w lidze kogo chciała i jak chciała. W Łęcznej udało się Wiślakom wygrać tylko dwa razy. Pierwszy raz miał miejsce ponad 10 lat temu, gdy po bramce do szatni Macieja Stolarczyka z trudem udało się wywieźć korzystne 1:0. Natomiast drugą wiktorię Wiślacy zanotowali rok temu. Wówczas po dwóch rzutach karnych i samobójczym trafieniu Łukasza Bogusławskiego Biała Gwiazda pokonała gospodarzy 3:0. Być może bramki padły w dość specyficznych okolicznościach, ale ekipa Dariusza Wdowczyka w pełni zasłużyła na komplet punktów.

Wschodni klimat

Wracając jednak do tematu, wschodni region Polski to wyjątkowo wredny teren dla piłkarzy z Reymonta. Świadczy o tym też bilans bramkowy. O ile w Krakowie Wisła ma miażdżącą przewagę 18:5, o tyle już w delegacjach statystyki są bardziej wyrównane - 9:6 na korzyść Białej Gwiazdy.

Można też zauważyć pewną prawidłowość w tych potyczkach. Otóż najczęściej któryś z zespołów wygrywał w stosunku 1:0. Natomiast jeśli obie drużyny dzieliły się punktami to zazwyczaj mecz kończył się wynikiem 1:1. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę było starcie z 2005 roku, kiedy to padło 2:2. Drugim było ubiegłoroczne zwycięstwo. Cóż, chyba każdy z kibiców Wisły wolałby, żeby ta podążała właśnie tą drugą ścieżką.

Trudna walka

Zwłaszcza że podział punktów nikomu nic nie da. Podopieczni Kiko Ramíreza co prawda zakwalifikowali się już do górnej ósemki, ale sztab trenerski nie zamierza spoczywać na laurach. Natomiast zespół Franciszka Smudy z pewnością ma nóż na gardle i w każdym spotkaniu musi grać o pełną pulę. Limit porażek na ten sezon wyczerpał już dawno temu.

A najlepszym tego przykładem jest ostatnia potyczka pomiędzy obiema ekipami. Otóż Wisła prowadziła już 2:0, ale goście zdołali wyrównać. Wydawało się więc, że łęcznianie wywiozą z Krakowa cenną zdobycz, lecz tego dnia Rafał Boguski nie zamierzał litować się nad losem kolegów po fachu i kompletując hat-tricka sprawił, iż to gospodarze mogli cieszyć się z trzech oczek.

Boguski Superstar

Zresztą „Boguś” dzięki temu popisowi aktywnie włączył się do walki o koronę najlepszego strzelca w meczach przeciwko Górnikowi. Już teraz ma cztery bramki i wraz z Maciejem Żurawskim zajmuje pierwsze miejsce. W sobotę stanie przed szansą, by stać się samodzielnym liderem. Kto wie czy nie jedną z ostatnich w perspektywie następnych miesięcy…

Początek starcia Górnik Łęczna - Wisła Kraków o godzinie 18.00.

Michał Hardek


Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Górnikiem: - Mecze z zespołami z dolnych rejonów tabeli są najbardziej skomplikowane

- Szczęśliwie wszyscy zawodnicy są zdrowi i gotowi do gry, oczywiście poza tymi, którzy nie mogą wystąpić przez kartki - mówił przed ostatnim spotkaniem fazy zasadniczej rozgrywek Ekstraklasy, który rozegramy w Lublinie z Górnikiem Łęczna, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez. - Nie ma mowy o tym, żeby powiedzieć, że ten mecz jest dla nas nieistotny. Jesteśmy o krok przed rundą finałową, która się zbliża. Trzeba zapomnieć o tym, że możemy się zrelaksować, bo zagramy o bardzo ważne punkty, chcemy ten mecz wygrać - przyznał Hiszpan.

Ewentualna wygrana w spotkaniu z aktualnym outsiderem tabeli może być dla wiślaków niezwykle cenna. Aktualnie "Biała Gwiazda" ma na swoim koncie 44 punkty, co oznacza, że po ich podziale do rundy finałowej przystąpi w najgorszym przypadku z 22 oczkami. Każde powiększenie dorobku w rywalizacji z Górnikiem daje jednak Wiśle dodatkowy bonus - w przypadku remisu będziemy mieć bowiem w finale sezonu 23 punkty, a wygrana w Lublinie da nam aż 24 punkty. Przed naszą drużyną otwiera się więc całkiem realna szansa, aby włączyć się do walki o jak najwyższe cele. I trener Kiko Ramírez otwarcie dziś przyznał, że nowym drogowskazem dla jego zespołu jest ten w kierunku czołowej "czwórki" ligi, czyli tej, która może być premiowana występami w europejskich pucharach.

- To jest nasz następny cel, będziemy walczyć, aby go osiągnąć - najszybciej jak tylko będzie to możliwe. A jeśli chodzi o coś więcej, to nie będę niczego deklarował. Przed nami wiele spotkań, a teraz liczyć się będą dwa aspekty - mentalny oraz przygotowania fizycznego. Te drużyny, które będą pod tym kątem najlepiej przygotowane, będą się liczyły. My jesteśmy gotowi - zapewnił Ramírez.

W ostatnim meczu zasadniczej części sezonu Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z umiejętności trzech zawodników - Ivána Gonzáleza, Macieja Sadloka i Krzysztofa Mączyńskiego - bo pauzować oni będą za kartki. Dla Kiko Ramíreza nie jest to jednak problem, nad którym miałby on ochotę się rozwodzić. Uważa bowiem, że nieobecność tej trójki, to szansa dla pozostałych jego piłkarzy.

- Wszyscy zawodnicy bardzo ciężko pracują i to jest dla nich szansa. Nie mam wątpliwości, bo wiem, że wzniosą się na jak najlepszy poziom, bo będą mieć świadomość, jak ważne jest to spotkanie i że mogą stać się ważnymi zawodnikami przed kolejnymi meczami, które będą już miały kluczowe znaczenie - mówił Hiszpan.

- Doświadczenie podpowiada mi, że mecze z zespołami z dolnych rejonów tabeli są najbardziej skomplikowane, są najtrudniejsze - zakończył opiekun naszego zespołu, który jak zawsze - nie ma zamiaru lekceważyć żadnego przeciwnika.


Źródło: wislaportal.pl

Alan Uryga - Jesteśmy w stanie włączyć się do walki o puchary

- Wszyscy pracują na 100% i nikt się nie obraża, bo każdy zasługuje na swoją szansę, każdy na nią czeka. Ja doczekałem się już w Niecieczy, kiedy z powodu urazu nie zagrał Arkadiusz Głowacki. Teraz są kartki, więc myślę, że wskoczę do składu. Na to cały czas czekałem i chcę potwierdzić, że można na mnie stawiać, że można na mnie liczyć. Jestem trzecim stoperem w kolejności do gry, więc naturalne jest, że wskakuję, przy czyjejś absencji - mówił obecny na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem Łęczna nasz obrońca, Alan Uryga.

Tematem przewodnik dzisiejszego spotkania z dziennikarzami był oczywiście cel, jaki Wisła może w tym sezonie osiągnąć, a ten jest bardzo ambitny, bo zajęcie miejsca, które premiowane byłoby grą w europejskich pucharach.

- Jeszcze takich rozmów nie było, ten temat nie był w szatni między zawodnikami poruszany. Tak jak mówiłem po ostatnich meczach - w Niecieczy, czy tym z Zagłębiem - każdy skupiony był na tym, aby zapewnić sobie miejsce w "ósemce". Mieliśmy też w głowie początek tego sezonu. W każdym to siedzi. Może po meczu z Górnikiem Łęczna tematy "co dalej" w szatni i między zawodnikami się pojawią, bo to wtedy zaczniemy tę rundę finałową i będziemy wiedzieć więcej i odważniej będzie można coś powiedzieć. Myślę, że jesteśmy w stanie włączyć się do walki o puchary. Pokazaliśmy tej wiosny, że możemy rywalizować jak równy z równym z każdym. Graliśmy u siebie z Jagiellonią, czy też w Warszawie oraz u siebie z Lechem i nie było żadnego takiego meczu z czołówką, żeby nas ktoś naprawdę zdominował, dlatego myślę, że jesteśmy w stanie o tę pierwszą czwórkę powalczyć - uważa wiślak.

Zanim jednak rozpocznie się walka w finale sezonu, czeka nas mecz w Lublinie z Górnikiem, którego trenerem jest Franciszek Smuda. I właśnie o współpracę z popularnym "Franzem" Alan Uryga został zapytany.

- Było różnie, początek bardzo ciężki, bo trener nie mógł się do mnie przekonać i grałem raczej mecze w rezerwach, ale później nastąpiło przełamanie i u trenera Smudy miałem "z piekła do nieba", bo słynie z tego, że jak się już do kogoś przekona, jak kogoś polubi, to poszedłby za nim w ogień. Pamiętam, że gdy dostałem szansę, gdy trener się do mnie przekonał, to regularnie występowałem w pierwszej jedenastce. Pamiętam, że jego podejście do mnie zmieniło się diametralnie, czy to poza boiskiem, czy na treningach. Ogólnie mam mieszane uczucia, ale raczej ze wskazaniem na te pozytywne - z racji tego, że był to moment, gdy grałem regularnie. Dostawałem szansę co tydzień i czułem się pewnym punktem tej drużyny - przyznał Uryga.

- Jeśli chodzi o treningi u trenera Smudy i trenera Ramíreza, to jest to całkiem inne podejście. Myślę, że nikogo nie zdziwiłem swoją odpowiedzią. Trener Smuda słynął z bardzo ciężkiem pracy w okresach przygotowawczych. Najczęściej bez piłki, a teraz mieliśmy je w całości z piłką, ale jeśli chodzi o intensywność, to było podobnie, bo były też ciężkie treningi i ciężkie momenty, trudne dla drużyny. Największa różnica jest taka, że praca z trenerem Ramírezem zawsze była z piłką - opowiadał wiślak.

Uryga wciąż liczyć może na to, że po zakończeniu bieżącego sezonu czeka go jeszcze jedna piłkarska przygoda, a mianowicie występy na młodzieżowych mistrzostwach Europy, na które być może zostanie powołany.

- Nie miałem kontaktu z trenerem Dorną, ale jestem przekonany, że już te dwa ostatnie mecze i "złapane" minuty wiele w mojej sytuacji zmieniły. Jeśli uda się "złapać" kolejne, to myślę, że będzie to kolejny duży krok do tego, aby przybliżyć się do powołania. Mam świadomość, że jestem w zupełnie innym miejscu, niż przed trzema tygodniami, kiedy nie zagrałem żadnej minuty i powoli godziłem się z tym, że może być różnie. Teraz mam świadomość, że wracam do gry i do walki o miejsce w kadrze - zakończył Alan Uryga.



Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Coś poszło nie tak. Górnik Wisła 3:1

Dodano: 2017-04-23 13:53:41 (aktualizacja: 2017-04-25 16:37:11)

Norf / wislalive.pl

To zdecydowanie nie był dzień Wisły. Zawodnicy BG zagrali najsłabsze spotkanie za czasów Kiko Ramireza i zasłużenie przegrali z ligowym autsajderem. 

To co różniło ten mecz, od poprzednich słabszych gier, to fakt że zazwyczaj udawało się zagrać chociaż połówkę na dobrym poziomie. Wczoraj podobać się mogła jedynie sama końcówka. Nie można takiej postawy tłumaczyć tylko i wyłącznie roszadami w kadrze, ponieważ ławka rezerwowych wygląda solidnie. Trzeba przyznać, że gospodarze zagrali bardzo dobre zawody, czego chyba nie do końca oczekiwali nasi piłkarze.

Od pierwszych minut to Górnicy przejęli inicjatywę, długo utrzymując się przy piłce, cierpliwie rozgrywając swoje akcje. Największym problemem naszych rywali była dobrze zorganizowana obrona BG. To dzięki tej formacji, zmodyfikowanej o Alana Urygę, a także debiutującego Matiję Spicicia, akcję gospodarzy z rzadka kończyły się uderzeniami. Do czasu.

Pierwsze ostrzeżenie w 20 min. wysłał Bonin, którego strzał z dystansu, jeszcze po rykoszecie, trafił w rękawice Łukasza Załuski. Minutę później tyle szczęścia już nie mięliśmy. Prostą stratę w środku boiska zanotował Pol Llonch, akcja przeniosła się na skrzydło, skąd idealne podanie otrzymał Śpiączka i bez problemu pokonał golkipera.

Utracona bramka nie obudziła BG. Wprawdzie posiadanie piłki delikatnie się wyrównało, lecz na połowie Łęcznian brakowało pomysłu na rozegranie akcji. Takie pomysły mięli za to gospodarze, którzy od czasu próbowali zaskoczyć defensywę Wisły, czy to za sprawą Sasina, czy Bonina.

W końcowej fazie pierwszej połowy gra z obu stron totalnie siadła. Pod bramkami nie działo się nic, jakby obie drużyny czekały już na przerwę. W końcu, na samym finiszu pierwszej części meczu dał o sobie znać Patryk Małecki, w swoim stylu schodząc do środka i próbując strzału z dystansu prawą nogą. Z lekkimi problemami Wojciech Małecki, broniący tego dnia dostępu do bramki Łęcznian, poradził sobie z tym uderzeniem. Uderzeniem, pierwszym w wykonaniu BG w tym meczu i chyba najgroźniejszym.

Wydawało się, że trener Ramirez w przerwie dokona roszad „z przodu”, a ofensywni gracze w końcu się przebudzą. Nic z tych rzeczy. Obraz gry nie uległ zmianie. Dalej to gospodarze byli stroną dominującą, a goście raczej statystującą. Zmian doczekaliśmy się dopiero w 60min. Zupełnie bezproduktywnych Zdenka Ondraszka i Semira Stilicia, zastąpili Paweł Brożek i kolejny debiutant Ever Valencia.

Wejście tych zawodników, a także nieco później Rafała Boguskiego, ożywiło poczynania ofensywne BG. Na efekt bramkowy długo nie trzeba było czekać. Wprawdzie nie wynikał on z pięknej zespołowej akcji, jednak z innego bardzo ważnego fragmentu gry. 71 min. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Hugo Videmonta, w fizycznej walce pozycję wygrywa Arek Głowacki i końcem buta, potężnym strzałem, wyrównuje stan meczu.

Stracona bramka, podrażniła Górników, którzy w przypadku remisu i tak zostawali bez punktu. Najpierw w dogodnej okazji w piłkę nie trafił Śpiączka. W 79 min. idealnie trafił za to Bonin, którego uderzenie z dystansu wylądowało w okienku bramki Załuski. Po raz kolejny nie popisał się Llonch, wkręcony wcześniej w ziemię przez strzelca bramki. Hiszpanowi ewidentnie brakowało wczoraj pewności, zanotował wiele strat, niecelnych podań. Widoczny był brak dotychczasowego partnera pomocnika. Llonch bez Mączyńskiego, wyglądał jak Krychowiak bez Mączyńskiego.

Wiślacy szukali wyrównania, między innymi za sprawą Valencii. W 90 min. młody Kolumbijczyk w stylu Ariena Robbena, zwodem minął obrońców i lewą nogą zza pola karnego uderzył tuż przy słupku. Na wysokości zadania stanął jednak bramkarz Małecki i pomocnik nie mógł cieszyć się z trafienia w debiucie. Debiucie, w którym pokazał duży potencjał i wysokie wyszkolenie techniczne. Brakowało jeszcze zgrania i wyczucia kolegów, którzy rzadko szukali go na boisku, mimo iż kilkukrotnie dobrze się ustawiał.

Napór BG w końcówce prawie przyniósł efekt. W ostatniej minucie wywrócony w polu karnym został Tomek Cywka. Sędzia jednak nie zdecydował się na wskazanie na wapno, akcja została kontynuowana i z szybką kontrą wyszli gospodarze. Na połowie Wisły zabrakło asekuracji i swoją drugą bramkę mógł zdobyć Śpiączka. Zamiast wyrównania, to przeciwnicy zadali ostateczny cios i sędzia zakończył zawody.

Bardzo szkoda utraconych punktów. Strata nawet do lidera, byłaby po podziale naprawdę nieduża. Delikatny eksperyment ze składem nie przyniósł jednak zamierzonych efektów. Co ciekawe udał się za to trenerowi Smudzie, który w swojej jedenastce dokonał czterech zmian. W naszych szeregach brakło środka POLa. Wydaje się, że jednoczesny udział w meczu, w centralnej strefie boiska Petara i Semira, to delikatny przerost formy nad treścią. Dwaj wirtuozi z Bałkanów zdecydowanie lepiej radzą sobie, kiedy mają za plecami obu pracusiów, wykonujących czarną robotę. Nie można powiedzieć, żeby zawiódł Spicić. Chorwat bezpośrednio nie bierze odpowiedzialności za żadną z bramek. Zabrakło jednak błysku, pomocy w ataku, którą gwarantuje Sadlok. Dlatego jeśli nie daj Boże, Maćkowi nie przytrafi się jakaś kontuzja, dla Matiji, mógł to być pierwszy i ostatni mecz. Nie ma co się załamywać. Mimo wszystko, strata do czwartej Lechii, to tylko 5 punktów. Teraz czeka nas prawdziwa walka w grupie mistrzowskiej. Na pierwszy rzut wyjazd do Warszawy.


Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1 (1:0) 1:0 Śpiączka 22 1:1 Głowacki 72 2:1 Bonin 78 3:1 Śpiączka 90+2

Górnik: W. Małecki - Matei, Pitry, Dźwigała, Leandro - Bonin, Drewniak, Sasin, Atoche (82 Tymiński), Grzelczak - Śpiączka

Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, Uryga, Špičić - Brlek, Llonch - Vidémont (76 Boguski), Štilić (60 Valencia), P. Małecki - Ondrašek (60 Brożek)

Żółta kartka: Brlek

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy


NORF


Źródło: wislalive.pl

Lublin niezdobyty...

Data publikacji: 22-04-2017 20:02


Wisła Kraków na zakończenie rundy zasadniczej uległa Górnikowi Łęczna 1:3. Dwie bramki dla gospodarzy padły łupem Bartosza Śpiączki, a raz trafił Grzegorz Bonin. Jedynego gola dla Białej Gwiazdy zdobył Arkadiusz Głowacki.

Zobacz galerię z tego meczu

W meczu 30. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków przyjechała do Lublina, by zmierzyć się z Górnikiem Łęczna. Wskutek zawieszenia za kartki trójki podstawowych graczy Białej Gwiazdy - Macieja Sadloka, Ivana Gonzáleza oraz Krzysztofa Mączyńskiego, szansę na debiut od pierwszych minut otrzymał Matija Špičić, a na ławce rezerwowych znalazło się miejsce dla Evéra Valencii. Od początku na placu gry zameldowali się także Alan Uryga, Hugo Vidémont oraz Zdenek Ondrašek.

Senny początek

Obie ekipy rozpoczęły spotkanie bardzo spokojnie, a na pierwszy strzał trzeba było czekać do 10. minuty. Wtedy to na uderzenie z woleja zdecydował się Josimar Atoche, a piłka po rykoszecie wpadła w koszyczek Załuski. Jedyną odpowiedzią Wisły była bomba Patryka Małeckiego, którą złapał Wojciech… Małecki. W 18. minucie zza szesnastki huknął Bonin, a futbolówka zmieniła kierunek po odbiciu się od Urygi. Łukasz Załuska zdołał jednak przenieść ciężar ciała na drugą stronę i schwytać piłkę.

Cztery minuty później zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Po głupiej stracie Lloncha piłkę na połowie Białej Gwiazdy przejął Śpiączka, który podaniem uruchomił Grzelczaka. Skrzydłowy Górnika popisał się świetną zwrotną piłką w pole karne, a Śpiączce pozostało dołożyć nogę i pokonać Załuskę, który był bez szans. Dwadzieścia minut później wiślacki golkiper zmusił do wysiłku swoich obrońców po tym, jak „wypluł” przed siebie futbolówkę po kąśliwym dośrodkowaniu Drewniaka. Na szczęście dla Białej Gwiazdy dobitka jednego z łęcznian została zablokowana. Był to ostatni akord pierwszej, zupełnie bezbarwnej połowy.

Wiślacka pobudka

Drugą część zaczęliśmy od uderzenia Grzegorza Bonina, który potężnym wolejem był bliski… złamania jednego z krzesełek na samym szczycie stadionu. Niestety, trzeba przyznać, że w kolejnych minutach nie działo się nic ciekawszego. Może wejście Gabriela Matei, który oskrzydlił akcję Górnika i oddał strzał na bramkę - to tyle, co było godne zapamiętania do 60. minuty. Wtedy to na murawie zameldowali się Paweł Brożek i - po raz pierwszy w Wiśle - Evér Valencia.

Premierowy celny strzał w drugiej połowie padł jednak łupem Drewniaka. Co gorsza, miał miejsce dopiero w 65. minucie. Na odpowiedź Wisły trzeba było czekać do 70. minuty, gdy Małecki zmusił do wysiłku... Małeckiego swym centrostrzałem. Bramkarz Górnika końcami palców skierował futbolówkę nad bramkę. W związku z tym pod pole karne przenieśli się wiślaccy obrońcy, a jeden z nich zdobył gola. Za odrabianie strat wziął się kapitan Arkadiusz Głowacki, który po zamieszaniu w polu karnym strzałem ze szpica nie dał szans bramkarzowi Zielono-Czarnych.

Gong od Górnika

Radość krakowian nie trwała jednak długo, gdyż drugi z kapitanów również chciał zapisać się w protokole. Grzegorz Bonin zrobił karuzelę z Pola Lloncha i przymierzył nie do obrony. Na ripostę Wiślaków musieliśmy czekać aż do 89. minuty, gdy na strzał z dystansu połakomił się Valencia. Futbolówkę na raty złapał Małecki. W doliczonym czasie gry w polu karnym przewrócony został Cywka, lecz zdaniem sędziego nie było faulu. A że Wisła rzuciła się z całej siły do ataku, nie było komu bronić i w sytuacji sam na sam znalazł się Bartosz Śpiączka, który podkreślił swój dobry występ trzecim golem.

Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1 (1:0)

1:0 Śpiączka 22’

1:1 Głowacki 72’

2:1 Bonin 78’

3:1 Śpiączka 90+2’

Górnik: W. Małecki - Matei, Pitry, Dźwigała, Leandro - Bonin, Drewniak, Sasin, Atoche (82’ Tymiński), Grzelczak - Śpiączka

Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, Uryga, Špičić - Brlek, Llonch - Vidémont (76’ Boguski), Štilić (60’ Valencia), P. Małecki - Ondrašek (60’ Brożek)

Żółta kartka: Brlek

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Śpiączka wiślaków. Górnik - Wisła 3-1

Piłkarze krakowskiej Wisły nie wykorzystali okazji do tego, aby przed finałem bieżącego sezonu poprawić swój dorobek punktowy. Po bardzo słabym meczu "Biała Gwiazda" przegrała bowiem z Górnikiem Łęczna aż 1-3. Jedynego gola dla naszego zespołu zdobył Arkadiusz Głowacki, a na pewno odnotować trzeba w tym spotkaniu dwa debiuty w pierwszym zespole "Białej Gwiazdy" - Matiji Špičica oraz Évera Valencii.

Spotkanie z Górnikiem Łęczna zespół Białej Gwiazdy rozpoczął z kilkoma wymuszonymi zmianami, bo aż trzech naszych podstawowych dotąd zawodników pauzowało z powodu kartek, stąd też przede wszystkim solidnie przemeblowana defensywa, w której po raz pierwszy wystąpił wspomniany we wstępie Špičic.

Bez względu jednak na skład trener Kiko Ramírez zapowiadał, że w Lublinie jego podopieczni grać będą o zwycięstwo, tyle tylko, że nie za bardzo było to w pierwszych minutach tego spotkania widać. Wiślacy rozpoczęli ten mecz bardzo spokojnie, oddali inicjatywę gospodarzom, którzy byli o wiele częściej przy piłce. Dopiero zresztą w 11. minucie przeprowadziliśmy godną odnotowania akcję, ale po dobrym podaniu od Patryka Małeckiego - Zdeněk Ondrášek zamiast próbować oddawać strzał, starał się dogrywać do środka i okazja przepadła. Czeski napastnik Wisły nawet jednak nie spojrzał w tę stronę, a nie bardzo miał tam do kogo podawać. Nic więc dziwnego, że w 19. minucie Małecki nie szukał już podania, tylko sam wykończył swoją akcję. Bramkarz Górnika, nomen-omen Wojciech Małecki, nie dał się jednak zaskoczyć.

Niestety zaraz potem zaskoczyć dała się nasza defensywa. W środku pola źle do tyłu zagrał Pol Llonch i futbolówkę przejął Bartosz Śpiączka, który dobrze na skrzydle odszukał Piotra Grzelczaka, a ten popisał się dokładnym dośrodkowaniem, właśnie do Śpiączki, który pokonał Łukasza Załuskę i od 22. minuty przegrywaliśmy 0-1.

Niestety strata gola nie podziałała jakoś specjalnie pobudzająco na Wisłę, bo poza szarżą Małeckiego, która dała nam tylko rzut rożny oraz dośrodkowaniem Semira Štilicia z rzutu wolnego, które okazało się podaniem do bramkarza, wiślacy nie przeprowadzili aż do końca pierwszej połowy żadnej groźnej okazji do wyrównania. O wiele za to bliżej podwyższenia wyniku byli gospodarze. W 40. minucie niepewnie po rzucie wolnym interweniował Załuska, źle asekurował go jeszcze Alan Uryga, bo strzał oddał jeszcze Grzelczak, ale wszystko skończyło się dla nas szczęśliwie. Z kolei w ostatniej akcji przed przerwą mieliśmy tego szczęścia jeszcze więcej, bo po dośrodkowaniu Grzegorza Bonina do Szymona Drewniaka, ten fatalnie spudłował. Po tej akcji powinno być 0-2, więc możemy mówić o szczęściu, że do szatni schodziliśmy przegrywają tylko jednym golem.

Po fatalnej w naszym wykonaniu pierwszej połowie Wisła miała całą drugą część meczu na to, aby zatrzeć złe wrażenie i jako pierwszy spróbował to zrobić Małecki, ale w 51. minucie jego akcja skończyła się tylko rzutem rożnym. Nawet to nie udało się to natomiast dwie minuty później Štiliciowi, który dostał dobre podanie przed bramką Górnika, ale nie zdołał oddać strzału. Wisła starała się jednak atakować i w 55. minucie Małecki zagrał do Špičicia, ale ten pogubił się w polu karnym zespołu z Łęcznej.

Kolejne fragmenty spotkania to wprawdzie przewaga Wisły, ale bez sytuacji do wyrównania, stąd odnotować trzeba drugi w tym meczu debiut w naszych barwach, bo na ostatnie pół godziny gry na murawę wszedł Kolumbijczyk, Éver Valencia, a także Paweł Brożek.

Zanim jednak zmiany cokolwiek mogły wnieść do naszej gry, w 67. minucie to Górnik znów miał okazję do zdobycia gola. Po wrzutce z rzutu wolnego nasi obrońcy zostawili kompletnie samego Śpiączkę, ale ten uderzył głową dokładnie tam, gdzie stał Załuska. Dwie minuty później swoją szansę miał z kolei Grzelczak, ale uderzył mocno i nieznacznie niedokładnie.

W 70. minucie po raz pierwszy poważniej pokazał się za to Valencia, ale jego szarżę powstrzymał Przemysław Pitry. Dał jednak Kolumbijczyk sygnał do ataku i zaraz potem strzał Małeckiego przyniósł nam kolejny rzut rożny. Po nim wrzutkę Hugo Vidémonta kapitalnie, niczym rasowy napastnik, wykończył Arkadiusz Głowacki i od 71. minuty "Biała Gwiazda" w Lublinie remisowała 1-1.

Strata gola podrażniła oczywiście gospodarzy, którzy szybko mieli swoją kolejną okazję, ale tym razem Śpiączce nie udało się powtórzyć uderzenia z 22. minuty. Niestety to ostrzeżenie nie podziałało należycie na wiślaków i w 79. minucie swoje show pokazał Grzegorz Bonin. Pomocnik Górnika oszukał źle kryjącego go Lloncha i uderzył niezwykle precyzyjnie przy słupku - i znów w Lublinie, przegrywaliśmy. Tym razem 1-2.

Wiślacy starali się oczywiście zmienić swoją złą sytuację, ale w 85. minucie Tomasz Cywka uderzył z dystansu bardzo niecelnie. Lepiej spisał się już w 90. minucie Valencia, ale jego strzał - choć na raty - wyłapał bramkarz. Wisła rzuciła się jeszcze w końcówce do ataków, a po jednym z nich Cywka upadł w polu karnym, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski nie wskazał na "jedenastkę".

Ostatecznie "Biała Gwiazda" przegrała w Lublinie nie 1-2, a 1-3, bo w doliczonym czasie gry, po kontrataku, swojego drugiego w tym meczu gola zdobył jeszcze, wykorzystując błąd Urygi, Śpiączka. Sędzia bramkę uznał, mimo zresztą protestów wiślaków, którzy chwilę wcześniej domagać mogli się jeszcze raz rzutu karnego, po tym jak w szesnastce Górnika po raz drugi upadł Cywka...

Wisła przegrywa więc wysoko, różnicą dwóch bramek i nawet jeśli taka porażka to sroga kara, to za swoją grę w Lublinie na punkty bynajmniej nie zasłużyła. Dziś zagraliśmy bowiem bez tej "iskry", którą widzieliśmy w poprzednich spotkaniach. No i zostaliśmy za to przez walczącego o ligowy byt Górnika zwyczajnie ukarani!



Źródło: wislaportal.pl


Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Smuda: Bez kitu - Wisła może walczyć o puchary!

Data publikacji: 22-04-2017 20:26


„Rozegraliśmy poprawne spotkanie. Chcieliśmy ten ostatni mecz wygrać i wyjść z tego ostatniego miejsca. Nie wiem, czy to nam się udało, ale to był nasz cel. Zwyciężyliśmy. Myślę, że było parę bardzo dobrych zagrań, kombinacji, sytuacji strzeleckich. Po przerwie było też trochę dramaturgii, wyrównująca bramka. Później zaczęła się wymiana ciosów, co było ciekawe dla kibiców. Cieszę się, że strzeliliśmy jeszcze dwa gole i to spotkanie wygraliśmy” - mówił po starciu w Lublinie Franciszek Smuda, trener Górnika Łęczna.

„Teraz wszystkie siedem meczów gramy o życie. Tak samo z bramkarzami - musiał być czas na test, by z obu naszych golkiperów w razie potrzeby można było korzystać” - uzasadnił opiekun miejscowych.

Dobra kadra Wisły

A na co w rundzie finałowej stać Białą Gwiazdę? „Bez żadnego kitu: Wisła ma naprawdę mocny zespół, który może powalczyć o europejskie puchary. Mają dobrą kadrę - tym bardziej, gdy dojdą ci, którzy nie mogli dziś grać przez kartki”.

Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ramirez: Teraz zacznie się to, co najważniejsze!

Data publikacji: 22-04-2017 20:35


„Gratuluję gospodarzom, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. To dla nas lekcja, że jeśli nie dajemy z siebie wszystkiego, co potrzebne na tym poziomie rywalizacji, nie możemy wygrywać” - po meczu z Górnikiem Łęczna przypomina Kiko Ramírez, szkoleniowiec Wisły Kraków.

„Dziś nie wychodziło nam nic. Sędziów nie chcę oceniać, bo później przyślą mi fakturę. Podniesiemy się, musimy wyciągnąć wnioski” - zapewnia trener Białej Gwiazdy.

Bez wymówek

Wiślacy kończą rundę zasadniczą na 5. miejscu. „Nie zamierzam szukać wymówek w braku trzech ważnych zawodników, bo wszyscy jesteśmy drużyną. To futbol, przegraliśmy. A w nadchodzącym tygodniu rozpoczyna się to, co ma już kluczowe znaczenie, czyli faza finałowa”.

Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Małecki: Bardzo zimny prysznic

Data publikacji: 22-04-2017 21:19


Na zakończenie rundy zasadniczej Wisła Kraków przegrała w Lublinie z Górnikiem Łęczna 1:3. Biała Gwiazda jako jedyny klub w stawce była pewna zachowania swojej pozycji w tabeli, jednak nie był to dla niej mecz o pietruszkę. Pełne dziewięćdziesiąt minut rozegrał dziś Patryk Małecki, który szarpał i bardzo się starał, ale nie poprowadził krakowian do zdobycia punktów.

Oto jak podsumował to spotkanie zawodnik Wisły Kraków: „Trzeba pogratulować Górnikowi, bo w dzisiejszym dniu był dużo lepszą drużyną. Wygrał zasłużenie i tyle. Trudno powiedzieć coś na gorąco po tym spotkaniu. Przyjechaliśmy tu wygrać, staraliśmy się wyrównać, a potem iść za ciosem, ale zupełnie się to nam nie udało. Popełniliśmy zbyt dużo błędów jako drużyna i dlatego ten mecz przegraliśmy”.

Zbyt pewni siebie

Zwłaszcza w pierwszych czterdziestu pięciu minutach trudno było poznać Wisłę Kraków. Zupełnie inaczej krakowianie prezentowali się ostatnio na polskich boiskach. „Wszyscy wyglądali w pierwszej połowie nie najlepiej, może zbyt pewni siebie podeszliśmy do tego meczu - utwierdzeni tym, że jesteśmy w ósemce. Górnik Łęczna pokazał nam, że na pół gwizdka nie da się pokonać żadnego, nawet ostatniego zespołu. Gospodarze zasłużyli na zwycięstwo” - przyznał szczerze „Mały”.

Przed Wisłą mecze w grupie mistrzowskiej. Na początek Wiślakom przyjdzie zmierzyć się z Legią Warszawa. „Ten mecz to był zimny prysznic. Przed nami siedem bardzo ważnych spotkań. Pierwszy mecz gramy w Warszawie i musimy tam zdobyć punkty. A żeby to zrobić, trzeba o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Dostaliśmy dziś kubeł zimnej wody, ale nie poddajemy się, więc jestem spokojny, że się odbijemy” - zapowiada Patryk Małecki.

Bez kalkulacji i do końca!

I choć Biała Gwiazda w przypadku zwycięstwa mogła mieć zaledwie sześć punktów straty do lidera, a wskutek porażki ma o osiem oczek mniej od pierwszej ekipy, skrzydłowy Wisły przekonuje, że nie wszystko jednak stracone. „Chcemy ugrać jak najwięcej i zająć jak najlepsze miejsce. Dlatego nie będziemy kalkulować w żadnym meczu i zawsze grać o zwycięstwo. Nieważne gdzie - czy u siebie, czy na wyjeździe - interesować nas będą zawsze trzy punkty”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl ===Cywka: To nie tak miało wyglą

Data publikacji: 22-04-2017 21:27


Chyba wszyscy kibice Wisły Kraków wstrzymali oddech, gdy padł w polu karnym. Była jedenastka czy jej nie było? Na to i wiele innych pytań starał się odpowiedzieć Tomasz Cywka, który nie krył rozczarowania po potyczce z Górnikiem Łęczna.

A mogło być całkiem nieźle i Biała Gwiazda mogła wywieźć z Lublina cenny punkt. Wszystko za sprawą jednej z ostatnich akcji meczu. „Jeżeli gdzieś miałbym wskazać na jedenasty metr to chyba kilka minut wcześniej. Tam faktycznie czułem kontakt z rywalem, ale na gorąco bardzo trudno powiedzieć coś więcej. Musielibyśmy obejrzeć powtórki” - mówi Tomasz Cywka.

Trzy punkty jak złoto

Ale wiślacki defensor nie chce rozwodzić się nad tą sytuacją. Jego zdaniem tego dnia on i jego koledzy zagrali po prostu słabo. „To było bardzo ważne spotkanie dla Górnika, ale również dla nas. My też chcieliśmy wygrać - wiedzieliśmy, że te trzy punkty dadzą nam po podziale naprawdę wiele”.

Trwają analizy i wskazywanie przyczyn słabszej dyspozycji ekipy z Reymonta. Trudno określić jednoznaczną przyczynę porażki. „Nie wydaję mi się, żeby była to kwestia dekoncentracji, czy luźniejszego podejścia do tematu. Cały czas powtarzaliśmy sobie, że musimy podejść do tego meczu skoncentrowani. Naprawdę nie dopatrywałbym się mniejszego zaangażowania z naszej strony” - przekonuje prawy obrońca Białej Gwiazdy.

Rozmowy w szatni

„W przerwie mówiliśmy o tym, że musimy poprawić grę. Chcieliśmy przede wszystkim wygrywać pojedynki w powietrzu. To niezwykle istotne, żeby zbierać takie piłki, ponieważ dzięki temu można kontrolować zawody. Jednak ten element nam dzisiaj nie wychodził i więcej sytuacji miał Górnik” - dodaje Wiślak.

Teraz piłkarzy Wisły czeka podróż do Warszawy. „Cywa” zarzeka się, że drużyna wyciągnie wnioski z sobotniej porażki. „Przeanalizujemy to starcie i na pewno odpowiednio przygotujemy się do tego kolejnego pod względem fizycznym i taktycznym. Teraz nie ma zmiłuj. Musimy w każdym spotkaniu walczyć o pełną pulę, żeby awansować do czołowej czwórki ligi. Myślę, że jest to możliwe - w górnej ósemce wszystko się może zdarzyć i z pewnością poszczególne zespoły zaczną tracić punkty. W zeszłym roku nikt w nas nie wierzył, a przecież awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej” - kończy optymistycznie Tomasz Cywka, jedno z wiosennych odkryć Lotto Ekstraklasy.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl ===Brożek: Mimo porażki, nie stoimy na straconej pozy

Data publikacji: 23-04-2017 10:00


Biała Gwiazda porażką zakończyła rundę zasadniczą Ekstraklasy. Podopieczni Kiko Ramíreza ulegli Górnikowi Łęczna 1:3, co nie zmieniło ich położenia w tabeli. Niedosyt jednak pozostał, gdyż w przypadku zwycięstwa i podziału punktów Wiślacy mogli zbliżyć się do liderującej Jagiellonii Białystok na dystans sześciu oczek. Wprowadzony w drugiej części spotkania Paweł Brożek próbował rozruszać krakowską ofensywę, ale nie pomogło to w zdobyciu punktów.

„W zasadzie zagraliśmy mecz nowym, pierwszy raz zestawionym składem. Niektórzy nie grali bardzo długo i wiadomo, że odbija się to na dyspozycji boiskowej. Było to widać zwłaszcza w pierwszej połowie” - skwitował występ Wiślaków „Brozio”, który zaczął na ławce rezerwowych.

Przeanalizować błędy i walczyć z Legią!

„Było dużo roszad, trener chciał dać szansę innym zawodnikom i sprawdzić ich dyspozycję. Na pewno mecz ten dał i jemu, i nam dużo materiału do przemyśleń” - przyznał obchodzący przedwczoraj 34. urodziny napastnik.

Snajper Wisły uspokaja jednak krakowskich kibiców. „Wiemy, że stać nas na dużo więcej. Ostatnie trzydzieści minut pokazało, że Wisła potrafi grać w piłkę. Przed nami mecz z Legią, dobrze się do niego przygotujemy. Ciekawie nam się zapowiada początek rundy finałowej. Chcemy walczyć o najwyższe cele, do pucharowego miejsca tracimy pięć punktów, ale wszystko jest w naszych nogach i głowach. Nie stoimy na straconej pozycji”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl ===Spicić: Dobrze, że przegraliśmy te

Data publikacji: 23-04-2017 14:00


Spotkanie z Górnikiem Łęczna z pewnością było wyjątkowe dla Matiji Špičicia. Chorwacki obrońca długo musiał czekać na debiutancki występ w Lotto Ekstraklasie i w końcu się doczekał. Choć Wiślak chciałby raczej w inny sposób wspominać ten dzień…

Špičić zastąpił zawieszonego za kartki Maciej Sadloka. Zawodnikowi bardzo zależało, żeby pokazać się z dobrej strony szerszej publiczności. „Oczywiście jest nam żal, że nie udało się tutaj osiągnąć dobrego rezultatu. Zależało nam na tym i zawsze jest nam przykro, gdy przegrywamy”.

Mało walki w walce

Lewy defensor zauważył, że jego koledzy od pierwszych minut mieli kłopot z odpowiednim rytmem. „Źle weszliśmy w mecz - już od początku mieliśmy problemy. Graliśmy za często długie piłki, a odległości na boisku były zbyt duże. W dodatku byliśmy za mało agresywni i nie potrafiliśmy tego zmienić” - mówi Špičić.

Na gorszą dyspozycję mógł wpłynąć fakt, iż Wisła już wcześniej zapewniła sobie grę w czołowej ósemce. „Faktycznie o naszej porażce mógł przeważyć czynnik psychologiczny. Może za bardzo się rozluźniliśmy? Ale myślę, że dobrze, iż ta porażka przytrafiła nam się teraz, a nie w grupie mistrzowskiej”.

Jego pierwszy raz

Dla chorwackiego zawodnika było to wyjątkowe spotkanie - pierwsze od dawna o tak wysoką stawkę. „Ostatni raz grałem w starciu o stawkę jeszcze w Dinamie. Nie chcę oceniać swojego występu. Na pewno gdy nie jest się w odpowiednim rytmie, trudniej o właściwą formę. Na boisku czułem się jednak w porządku. Pomogły mi w tym ostatnie sparingi” - przekonuje Wiślak, który w Lublinie zaliczył debiut.

Na koniec nie zabrakło dyskusji na temat przyszłości Białej Gwiazdy. Piłkarz nie chce składać żadnych deklaracji, ale obiecuje, że w każdej kolejce klub z Reymonta powalczy o pełną pulę. „Zaczynają się bardzo ciekawe spotkania. Każde z nich będzie jak potyczka derbowa. Zapominamy więc o Lublinie i koncentrujemy się już na kolejnych rywalach”.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Podsumowanie 30. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Tak jak można się było spodziewać - 30. kolejce rozgrywek Ekstraklasy towarzyszyły ogromne emocje, zwłaszcza jeśli chodzi o walkę przed podziałem ligi na grupy. Mimo zaledwie remisu ze Śląskiem w "ósemce" przez chwilę było lubińskie Zagłębie, ale po bramce w samej końcówce Wisły Płock w Gdyni - znaleźli się w niej nie lubinianie i nie "Nafciarze", a dzięki "małej tabeli"... Korona Kielce, która sama przegrała ze "Słoniami" z Niecieczy! Finisz nie do wyreżyserowania, w tym również dla lidera po sezonie zasadniczym, którym jest Jagiellonia Białystok.

Sobota, 22 kwietnia:

Zagłębie Lubin 1-1 Śląsk Wrocław

0-1 Piotr Celeban (5.)

1-1 Arkadiusz Woźniak (30.)

Mogą lubinianie mieć z jednej strony pretensje sami do siebie, a z drugiej do sędziego Pawła Gila, który nie podyktował rzutu karnego, który być może dałby "miedziowym" "ósemkę"? Wszystko skończyło się jednak podziałem punktów, co oznacza, że w bieżącym sezonie czekają nas jeszcze jedne derby Dolnego Śląska.

Lech Poznań 3-0 Ruch Chorzów

1-0 Łukasz Surma (7. sam.)

2-0 Maciej Gajos (41.)

3-0 Darko Jevtić (62.)

Mecz dla "Kolejorza" otworzył się bardzo szybko, bo już w siódmej minucie samobója "prima sort" zaliczył Łukasz Surma i potem poszło już faworytowi "z górki". Co jednak najciekawsze "Niebiescy" mimo trzech kolejnych porażek... awansowali po tej kolejce w tabeli - z 15. na 14. miejsce. Ot zmieniła się "mała tabelka". Pytanie jednak najważniejsze, czy Ruch utrzyma tę lokatę, bo z klubem pożegnał się właśnie Waldemar Fornalik. I kto wie czy to nie największy problem chorzowian w finale sezonu?

Górnik Łęczna 3-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Bartosz Śpiączka (22.)

1-1 Arkadiusz Głowacki (71.)

2-1 Grzegorz Bonin (79.)

3-1 Bartosz Śpiączka (90.)

Po awansie do "ósemki" z wiślaków totalnie "zeszło powietrze". Zespół chyba za bardzo uwierzył też, że jest aż tak "świetny", że bez problemów ogra outsidera. Wiślacy tak naprawdę nie zasłużyli nawet na wyrównującą bramkę, ale indywidualne błędy w końcówce sprawiły, że i tak całą pulę zgarnęli piłkarze Franciszka Smudy.

Korona Kielce 0-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

0-1 Dawid Nowak (56.)

Po serii zwycięstw u siebie kielczanie byli chyba aż zbyt pewni siebie, że wygrają też ze "Słoniami". Okazało się całkiem inaczej i po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Korony byli załamani. Byli tak blisko i wszystko im przepadło. Do czasu. Trwał bowiem jeszcze mecz w Gdyni i po bramce Wisły Płock - zmieniła się "mała tabelka" i w "ósemce" jednak zawitali kielczanie. Przyznać można jednak obiektywnie, że na to miejsce zespół trenera Bartoszka zasłużył zdecydowanie bardziej, niż drużyny, które znalazły się za jego plecami.

Piast Gliwice 0-1 Jagiellonia Białystok

0-1 Cillian Sheridan (25.)

Sprowadzenie do "Jagi" Irlandczyka Cilliana Sheridana było bez dwóch zdań strzałem w dziesiątkę, bo zwłaszcza przy kontuzji Konstantina Vassiljeva, pozwoliło zachować białostoczanom pozycję lidera. Brodaty napastnik systematycznie wpisuje się na listę strzelców, do tego asystuje, i to właśnie dzięki jego trafieniu piłkarze Michała Probierza wygrali w Gliwicach. Po meczu wspomniany Probierz, w swoim stylu, pogratulował prowadzonemu przez siebie zespołowi wywalczenia... mistrzostwa Polski, po czym zaczął coś (sorry), ale "bredzić" o "pucharze maja". Cóż... jeśli w Białymstoku nie podobał się komuś regulamin ligi, mogli się z niej wycofać już dawno! A tak już całkiem na poważnie, to złapcie się panowie za swoje ... "cojones" ... i walczcie do końca! Stać Was?!

Arka Gdynia 1-1 Wisła Płock

1-0 Rafał Siemaszko (41.)

1-1 José Kanté (90. k.)

Bardzo blisko przełamania swojej złej serii meczów bez wygranej była ekipa Arki, ale w doliczonym czasie gry "wapno" zaprzepaściło ich nadzieję na jeden punkt więcej w finale sezonu. Gol José Kanté i tak niewiele samym zainteresowanym zmienił, bo choć "Nafciarze" przez chwilę cieszyli się z awansu do "ósemki", to szybki rzut oka na tabele rozwiał ich nadzieje. Mogą jednak sami sobie "pluć w brodę", bo wszystko mieli w swoich rękach, ale też z nich wszystko wypuścili. Wystarczyło w tym meczu wygrać...

Cracovia 1-2 Legia Warszawa

0-1 Dominik Nagy (18.)

1-1 Damian Dąbrowski (44. k.)

1-2 Tomáš Necid (49.)

Warszawiacy powinni uwielbiać grać z "Pasami", bo wygrali z nimi... dziewiąty mecz z rzędu! Wprawdzie do przerwy po "siatkarskim" zagraniu Artura Jędrzejczyka zanosiło się na małą niespodziankę, ale w drugiej połowie Legia przesądziła o tym, że do "Jagi" będzie mieć tylko punkt straty. "Pasy" po też porażce spadły do najgorszej czwórki ligi, przez co w finale ligi zagrają u siebie zaledwie trzy razy.

Pogoń Szczecin 3-1 Lechia Gdańsk

1-0 Adam Frączczak (11.)

1-1 Miloš Krasić (18.)

2-1 Dawid Kort (62.)

3-1 Dawid Kort (69.)

Bardzo dobry finisz rundy w wykonaniu "Portowców" zapewnił im miejsce w "ósemce", co jeszcze niedawno wcale nie było takie pewne. Lechia jest jednak na wyjazdach niezmiennie "tygrysem"... ale z powybijanymi zębami, więc w Szczecinie postraszyła niewiele. I z taką grą w Gdańsku chyba już mało kto marzy o mistrzostwie Polski. Choć kto wie, może trener Nowak wyjazdową formę przygotuje właśnie na finał sezonu?


Źródło: wislaportal.pl