2017.05.13 Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:37, 3 sie 2017; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2017.05.13, Ekstraklasa, 33. kolejka, Białystok, stadion miejski, 15:30, sobota, 18°C
Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 15.117
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Cillian Sheridan 27'
Dmytro Chomczenowśkyj 90'+1
1:0
2:0
Jagiellonia Białystok
Marián Kelemen
Ziggy Gordon
Ivan Runje
Guti
Piotr Tomasik
Arvydas Novikovas grafika:zmiana.PNG (65' Przemysław Frankowski)
grafika:zk.jpg Jacek Góralski
Taras Romanczuk
Konstantin Vassiljev grafika:zmiana.PNG (90' Karol Świderski)
Fedor Černych grafika:zmiana.PNG (87' Dmytro Chomczenowśkyj)
Cillian Sheridan

Trener: Michał Probierz
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Tomasz Cywka
Alan Uryga
Iván González
Matija Špičić
Petar Brlek
Krzysztof Mączyński
Pol Llonch grafika:zmiana.PNG (76' Éver Valencia)
Semir Štilić grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (59' Jakub Bartosz)
Patryk Małecki
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (63' Zdeněk Ondrášek)

Trener: Radosław Sobolewski

Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Jakub Bartkowski, Rafał Boguski, Kacper Laskoś

Kapitan: Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG Krzysztof Mączyński

Bramki: 2-0 (1-0)
Posiadanie (w %): 40-60 (38-62)
Strzały: 13-5 (7-2)
Strzały celne: 3-0 (1-0)
Strzały niecelne: 10-3 (6-2)
Strzały zablokowane: 0-2 (0-0)
Rzuty rożne: 5-3 (4-2)
Faule: 14-16 (6-4)
Spalone: 2-2 (0-1)
Żółte kartki: 1-1 (1-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Pozbawić lidera marzeń!

Data publikacji: 13-05-2017 10:00


Kiedy obie drużyny spotykały się ostatnim razem w Białymstoku zarówno Wisła, jak i Jagiellonia były w zupełnie innym położeniu. Biała Gwiazda chciała odbić się od ligowego dna i zrehabilitować się za porażkę ze Śląskiem, a Jaga spokojnie kolekcjonować punkty, aby dostać się do czołowej ósemki. Wtedy chyba nikt nie przypuszczał, że ekipa Michała Probierza będzie rewelacją rozgrywek, a krakowianie spokojnie zameldują się wśród najlepszych zespołów w kraju.

Jagiellonia ma nawet szansę być tą najlepszą, bo na fotelu lidera zasiada już (z przerwami) przez osiemnaście kolejek. Z drugiej jednak strony wystarczy jedno potknięcie, a w Białymstoku może zabraknąć nie tylko mistrzostwa, ale też europejskich pucharów i podium. A najłatwiej o potknięcie już dzisiaj. Wisła to bowiem dla piłkarzy z Podlasia niezwykle wymagający przeciwnik.

Zeszłoroczna forma powróci?

Ogólnie ekipa z Reymonta na 13 możliwych gier na terenie rywala, przegrała jedynie 4. Tyle samo razy podzieliła się punktami, a 5-krotnie zgarniała pełną pulę. Zwłaszcza poprzedni sezon był pod tym względem bardzo udany. Jesienią Wiślacy wygrali w delegacji aż 4:1. Bramki strzelali Brożek, Jankowski i Guerrier. Potem przy R22 Jagiellonia uległa aż 1:5, a znowu formą błysnął „Brozio”, trafiając do siatki rywala 2 razy. Na koniec poprzedniej kampanii rozgrywek Wisła skromnie zwyciężyła 1:0 po golu… Brożka.

Gorzej było ostatnio. Nawet mimo bramki Patryka Małeckiego i obronionego rzutu karnego przez Michała Miśkiewicza, Biała Gwiazda nie potrafiła wyrwać przeciwnikowi choćby punktu. Ale już u siebie wzięła rewanż, pokonując Jagę 3:0. Wszystko dzięki dobrej skuteczności Brożka, Boguskiego i Małeckiego.

Snajperskie jubileusze

Dwaj pierwsi wymienieni ewidentnie mają patent na sobotniego rywala Wisły. Przeciwko Jagiellonii zdobyli już 15 bramek. To naprawdę dużo - biorąc pod uwagę, iż krakowianie łącznie w Ekstraklasie w tych starciach zaliczyli ich 47 (Jagiellonia 29). Obaj strzelcy staną przed szansą małego jubileuszu. Otóż „Brozio” do tej pory zanotował 9 trafień, więc już po tym spotkaniu może mieć upragnioną „dyszkę”. Natomiast „Boguś” nadal chce pobić rekord zdobytych przez siebie goli w jednym sezonie i również złamać magiczną barierę 10 bramek.

Oby obu panom udało się poprawić dorobek strzelecki. W końcu Wisła też musi nadal oglądać się za siebie. Konkurencja nie śpi!

Początek meczu Jagiellonia - Wisła dziś o godzinie 15.30.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Jagiellonią: - Nie będzie dawania szansy z założenia

W zbliżającym się meczu piłkarzy krakowskiej Wisły z Jagiellonią Białystok nasza drużyna będzie potrójnie osłabiona. Z powodu kartek i kontuzji przebudowana zostanie bowiem formacja defensywna, a z powodu zawieszenia przez Komisję Ligi na ławce rezerwowych zabraknie trenera, Kiko Ramíreza. - Niestety nie udało nam się w pełni "postawić na nogi" na mecz z Jagiellonią Macieja Sadloka, nie zagra także Arkadiusz Głowacki, który pauzuje za kartki. Pozostali piłkarze są gotowi do gry - mówił na konferencji prasowej, przed meczem w Białymstoku, Hiszpan.

- Jeśli natomiast chodzi o sytuację z karą dyskwalifikacji, to jako profesjonalista muszę ją uszanować, natomiast nie mogę powiedzieć, że ją rozumiem i że się z tym wszystkim zgadzam. Uważam że kara jest przesadzona. Nie mogę być oczywiście na boisku oraz w szatni po meczu, żeby podziękować zawodnikom za wysiłek. I to jest coś co mnie szokuje. Zgodnie z przepisami nie mogę nawet zająć miejsca w autobusie, jadącym z hotelu na stadion. To jest coś, co w Hiszpanii nigdy nie miałoby miejsca i trudno jest mi zrozumieć takie przepisy. Oczywiście wszystko to przyjmuję, bo cała praca i reakcja, która się wtedy pojawiła, wynikała z mojego szacunku dla klubowych barw, szacunku dla naszych wspaniałych kibiców i właśnie ze względu na ten szacunek wykorzystajmy tę sytuację, wyciągnijmy wnioski i pracujmy dalej - przyznał Kiko Ramírez.

- Chcę oddać tutaj również szacunek dla naszego całego sztabu trenerskiego. Jeśli chodzi o to kto będzie prowadził w tym meczu zespół, to teoretycznie wskazując na jedną osobę, to będzie to Radosław Sobolewski, ale prawda jest taka, że pracujemy zespołowo i czy to trener Kmiecik, czy trener Feio - każdy członek naszego sztabu byłby w stanie poprowadzić naszą drużynę. Będziemy przygotowywać się wspólnie, będą wspólne decyzje oraz wspólny wysiłek. Oczywiście również z trenerem Jodarem, bo wszyscy są profesjonalistami i fachowcami. Będę prosił i już prosiłem żeby pomogli sędziemu i zachowywali się w sposób profesjonalny - dodał.

"Biała Gwiazda" po porażce w poprzedniej kolejce z Lechią ma już co najwyżej "matematyczne" szanse na to, aby poprawić swoją pozycję w tabeli. Nie oznacza to jednak, że Wisła będzie jakoś specjalnie eksperymentować ze składem, bo Ramírez dobitnie stwierdził, że grać będą Ci zawodnicy, którzy na to zasłużą.

- Nie będzie dawania szansy z założenia! Chcę żeby o tym kto gra decydowała rywalizacja na treningach i w meczach. To ma być główne kryterium. Będą grać Ci zawodnicy, którzy są lepsi, bo na to zasługuje ta drużyna, na to zasługuje Wisła Kraków. Zasługujemy na to, aby zająć co najmniej piąte miejsce na koniec sezonu. O to musimy walczyć na całego, więc będą grać Ci, którzy sobie na to zapracują. Z szacunkiem dla drużyn, które walczą o mistrzostwo Polski, w każdym meczu będziemy w pełni profesjonalni i będziemy dawać z siebie wszystko. Mogę zapewnić, że będziemy godnym przeciwnikiem dla tych rywali, z którymi zagramy - deklarował Hiszpan.

Po przedłużeniu kontraktu z naszym klubem na kolejny sezon Ramírez przyznał, że w rozgrywkach 2017/2018 Wisła zamierza podnosić sobie poprzeczkę o wiele wyżej, niż to miało miejsce w tym roku.

- Są pewne cele, które muszą być pierwsze, a także takie, które muszą być w dalszej kolejności, ale dla mnie Wisła zasługuje na to, aby być wśród najlepszych i oczywiście jeśli chodzi o klasyfikowanie celów to chcemy być w czołówce. To jest najistotniejsze. Będziemy walczyć o pełną pulę. To są zarówno ambicje klubu, jak i moje - powiedział Ramírez.

Nie zmienia to jednak faktu, że w drużynie wciąż jest co najmniej kilku piłkarzy, którzy nie są do końca pewni swojej w Krakowie i w klubie z Reymonta przyszłości.

- Gramy w tej górnej "ósemce", a więc z tymi najlepszymi drużynami i moją rolą jest to, aby przyjrzeć się dobrze tym meczom, które są przed nami i na tej podstawie zdecydować co dalej. Chciałbym żeby trzon drużyny został zachowany, a do niego włączyć dodatkowych zawodników. Mamy takich piłkarzy, którzy grali w tym sezonie dużo, mamy też takich, którzy nie mieli tak wielu szans. Dlatego uważnie się przyglądam i wszystkie decyzje będą podejmowane dla dobra zespołu. Mamy jeszcze czas na to, aby pewne decyzje podjąć. Przed nami jest teraz bardzo ważny mecz z Jagiellonią, zarówno dla zawodników - ich przyszłości, jak i dla naszego klubu - i na tym się skupiamy - mówił trener drużyny "Białej Gwiazdy".

- Ostatnio graliśmy z wymagającymi rywalami i ten mecz nie będzie inny. Nie jesteśmy po to, aby dokonywać jakichś rewanżów, czy zemsty - jesteśmy po to, aby pokazać jakość, regularność i mogę zadeklarować, że od początku do końca będziemy grali na 100%. Jagiellonia rozgrywa wielki sezon, prezentowała świetną postawę w rundzie zasadniczej i trzeba powiedzieć, że jest bardzo poważnym kandydatem do tytułu. Mogą o tym realnie myśleć. Mają świetnych zawodników, jak również świetny sztab trenerski. Na pewno są bardzo groźni u siebie, o tym też trzeba pamiętać - powiedział o naszym najbliższym przeciwniku Hiszpan.

Na zakończenie Ramírez został jeszcze zapytany o Jakuba Bartosza, który w spotkaniu poprzedniej kolejki, z gdańską Lechią, dał po swoim wejściu na ostatnie 20 minut gry naszej drużynie sporo ofensywnej jakości.

- Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo teoretycznie to prawy obrońca, a potrafi zrobić wiele dobrego w ofensywie, stwarza duże zagrożenie. Jest szybki, potrafi znaleźć się pod bramką rywala, więc trzeba oddać to, że zasługuje na wysoką ocenę - zakończył trener.


Źródło: wislaportal.pl

Już bez presji. Wisła gra w Białymstoku

Na początku rundy finałowej, rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy, najwięksi optymiści liczyli na to, że po podziale punktów nasz zespół włączy się jeszcze do walki o lokaty premiowane grą w europejskich pucharach. Po remisie w Warszawie z Legią, a także po porażce przed tygodniem z Lechią - nasza strata do ligowej czołówki jest już jednak zbyt duża, aby wciąż o laurach marzyć. Wiślacy mają więc teraz już tylko jeden cel - pozostać na piątym miejscu ligowej tabeli. I o to pojechali dziś walczyć do Białegostoku.

I tak jak wśród wiślaków presja jest - powiedzmy sobie szczerze - już na nieznacznym poziomie, tak w szeregach Jagiellonii jest ona na całkowicie odmiennym. "Jaga" po sezonie zasadniczym była liderem i pozycję tę zachowała także po pierwszych dwóch kolejkach rundy finałowej, ale aby wciąż patrzeć na resztę stawki z góry także i po tej kolejce - białostocka ekipa z Wisłą musi wygrać. I pewne jest, że podopieczni Michała Probierza będą robić wszystko co w ich mocy, aby tak się stało. Tym bardziej, że bez dwóch zdań podrażnieni są sytuacją sprzed tygodnia, gdy zremisowali 1-1 w Kielcach z Koroną, tracąc bramkę z wyraźnej pozycji spalonej.

Jagiellonii w walce o sensacyjnego lidera nie pomagają więc decyzje sędziowskie, ale na pewno nie pomaga im także "medialny szum" związany z osobą ich trenera. Wszem i wobec w prasie ogłoszono już bowiem, że po zakończeniu sezonu Probierz z Jagiellonią się pożegna - co bez wątpienia ekipie z Podlasia nie pomaga.

Wiśle z kolei nie pomoże dziś nie tylko obecność przy linii zawieszonego za krytykowanie orzeczeń sędziowskich, podczas naszego meczu z Lechią, Kiko Ramíreza, ale także dwóch naszych podstawowych obrońców. Z powodu nadmiaru żółtych kartek pauzować będzie bowiem Arkadiusz Głowacki, a z powodu kontuzji Maciej Sadlok. I są to oczywiście spore ubytki naszego bloku defensywnego, choć trzeba też pamiętać o tym, że w niedawnym meczu z Legią popularnego "Głowę" bardzo udanie zastąpił Alan Uryga - i oby tym razem było podobnie.

A na co możemy dziś w wykonaniu naszej drużyny liczyć? Wypada mieć chyba nadzieję, że grając już bez wspomnianej i tytułowej presji - wiślacy pokażą się z jak najlepszej strony i bez wątpienia lepiej, niż to miało miejsce w poniekąd podobnym do tego dzisiejszego meczu - na koniec sezonu zasadniczego, przeciwko Górnikowi Łęczna. Przypomnijmy, że wtedy nasza drużyna grając pierwsze spotkanie po zapewnieniu sobie awansu do "ósemki" i grając już właśnie bez presji - wyglądała lekko mówiąc - fatalnie. Ewentualnego powtórzenia tej sytuacji bynajmniej nikt z kibiców by sobie nie życzył.

Do boju Wisełka!



Źródło: wislaportal.pl



Bartkowski: Liczę na więcej szans

Data publikacji: 11-05-2017 13:15


„Cieszę się, że udało się zadebiutować przy takiej publiczności. Długo czekałem na ten moment. Mam nadzieję - podejrzewam, że jak większość kolegów, którzy dotychczas nie grali zbyt wiele w trakcie sezonu - iż będę dostawał więcej szans. Szkoda, że tego meczu nie udało się wygrać, ale teraz to już przeszłość. Od początku tego tygodnia żyjemy spotkaniem z Jagiellonią. Oczywiście strata do europejskich pucharów jest już dość duża, ale nie patrzymy na to, tylko po prostu jedziemy do Białegostoku po trzy punkty” - zapowiada Jakub Bartkowski, defensor Białej Gwiazdy, przed sobotnią rywalizacją wyjazdową.

„Na pewno nie było czasu do namysłu, bo dwie żółte kartki dla Tomka wydarzyły się nagle. Zatem temu wydarzeniu nie towarzyszyła jakaś większa presja przez dłuższy okres czasu, nie było dodatkowego stresu. Aczkolwiek z pewnością fajna sprawa, bo było z nami ponad pół stadionu, szesnaście tysięcy kibiców. Bardzo pozytywny moment” - podsumował swój debiut w wiślackich barwach 25-letni obrońca.

Współpraca, nie rywalizacja

Dziennikarze pytali również, czy były gracz Wigier Suwałki przed starciem z Jagiellonią odczuwa dodatkowe emocje, w związku ze swoją piłkarską przeszłością? „Suwałki leżą jeszcze ze sto dwadzieścia kilometrów dalej, praktycznie nie ten region. Podchodzę do tego normalnie. Między Wigrami a Jagiellonią nie ma żadnej wrogości, bardziej działa to na zasadzie współpracy. Ciekawostką może być fakt, że Jagiellonia często wypożycza zawodników do Wigier i obie drużyny mają z tego korzyści”.

Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak grają Pszczółki

Data publikacji: 10-05-2017 10:04


Gdy opadną już emocje po starciu z Lechią, które Biała Gwiazda przegrała w kontrowersyjnych okolicznościach, Wiślacy wyruszą w jedną z najdłuższych ligowych podróży. Celem zespołu Kiko Ramíreza będzie Białystok i walka jak równy z równym z liderem Lotto Ekstraklasy - Jagiellonią.


Podopieczni Michała Probierza w ostatniej kolejce roztrwonili dwa punkty przewagi nad resztą stawki, remisując 1:1 na boisku Korony Kielce. Niewiele brakło, a białostoczanie z trudnego terenu wyjeżdżaliby z niczym. Gdyby nie Marián Kelemen oraz słaba skuteczność Złocisto-Krwistych, z góry na inne zespoły patrzyłby teraz poznański Lech. Bez wątpienia przy Słonecznej gracze z Podlasia będą chcieli utrzymać prowadzenie w stawce ośmiu drużyn grupy mistrzowskiej. Kto będzie starał się przybliżyć Jagę do upragnionego tytułu mistrza Polski? Oto najbardziej prawdopodobne zestawienie „Pszczółek” na mecz 33. kolejki.

Bramkarz: Marián Kelemen

Dotychczas białostocki klub zwykle stawiał na młode bramkarskie talenty. W najlepszym od lat sezonie miejsce między słupkami ma jednak 37-letni rutyniarz ze Słowacji, który po raz drugi występuje w Ekstraklasie. Marián Kelemen zbliżał się do zakończenia ciekawej kariery w zespole Zemplina Michalovce, rodzinnej miejscowości golkipera. Telefon z Podlasia sprawił, że były gracz Bursasporu, Numancii, czy Arisu Saloniki zdecydował się na kolejną przeprowadzkę. Wydaje się, że był to strzał w dziesiątkę, gdyż to jemu Jagiellonia zawdzięcza naprawdę wiele punktów, a jedenaście czystych kont może robić wrażenie na rywalach.

Obrońcy: Zygmunt Gordon, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik

W międzynarodowej defensywie ekipy Michała Probierza główne role odgrywają Chorwat i Brazylijczyk dysponujący również włoskim paszportem. Brak Ivana Runje, w przeszłości gracza duńskiego Nordsjæland oraz Omonii Nikozja, był bardzo widoczny w meczu z Koroną. Zastępujący 26-latka Dawid Szymonowicz przynosi bowiem Jagiellonii… pecha. Z młodziutkim stoperem w składzie białostoczanie nie odnieśli jeszcze zwycięstwa, w pięciu meczach trzykrotnie przegrywając i dwa razy remisując! Runje najprawdopodobniej wróci do wyjściowej jedenastki, a partnerować będzie mu Guti, który ma za sobą grę w brazylijskiej Serie A w zespole Joinville. Na prawej stronie obrony do niedawna pewny plac gry miał Łukasz Burliga, który wraz z przyjściem Zygmunta „Ziggy’ego” Gordona zasiadł na ławce rezerwowych. Rudowłosy Szkot z polskimi korzeniami wejście do Ekstraklasy miał niezbyt okazałe - w starciu z Lechią sprezentował on rzut karny dla gdańszczan, a Jaga przegrała. Mimo to 24-latek otrzymywał coraz więcej szans, które z biegiem czasu zaczął wykorzystywać. Na przeciwnej flance wystąpi natomiast wicekról asyst Jagi - Piotr Tomasik, który piłkarskie szlify zbierał w krakowskim Hutniku. Dużo mówi się w kontekście ewentualnego powołania 29-latka do kadry narodowej, ale na razie Adam Nawałka nie zdecydował się na takie posunięcie.

Pomocnicy: Taras Romanczuk, Jacek Góralski, Fiodor Černych, Konstantin Vassiljev, Arvydas Novikovas

O ile wśród zagranicznych graczy defensywy wszyscy pochodzą z krajów położonych na zachód od Polski, o tyle w drugiej linii Jagiellonii jest zupełnie odwrotnie. Poza Jackiem Góralskim - który w ubiegłym roku zdążył zadebiutować w seniorskiej reprezentacji Polski - o sile Żółto-Czerwonych decydują Ukrainiec, Estończyk oraz dwaj Litwini. Na ławce czeka jeszcze kolejny z przybyszów ze Wschodu - Dmytro Chomczenowski. Wydaje się jednak, że grający jeszcze ostatnio w podstawowym składzie pomocnik ustąpi miejsca reżyserowi piłkarskich spektakli - Konstantinowi Vassiljevowi. 95-krotny reprezentant Estonii jest głównym playmakerem gry Jagi i jego absencja wskutek kontuzji była bardzo widoczna. W ostatnich dwóch potyczkach grupy mistrzowskiej „Kostia” pojawiał się na boisku w drugich połowach, lecz wydaje się, że po kolejnym tygodniu przygotowań będzie on już zdolny do wybiegnięcia na murawę od pierwszego gwizdka. Vassiljevowi pomagać będzie ustawiony nieco z tyłu Taras Romanczuk, o którego ubiegały się bardzo mocne tureckie zespoły. Ukrainiec, który skończył w Polsce studia, jest kolejnym z odkryć tego sezonu. Na skrzydłach znajdzie się miejsce dla dwóch Litwinów. Pierwszym z nich będzie Arvydas Novikovas, który zaczął pokazywać, że nie przypadkiem występował na zapleczu Bundesligi w barwach Bochum i szkockiej Premier League jako gracz Heart of Midlothian. Drugi to natomiast Fiodor Černych - piłkarz roku 2016 na Litwie. Co ciekawe, były gracz Górnika Łęczna w kraju naszych sąsiadów znany jest jako… Fedoras Černychas.

Napastnik: Cillian Sheridan

Na takiego zawodnika Jagiellonia czekała parę dobrych lat. 28-letni Irlandczyk po długich perturbacjach podpisał kontrakt z podlaskim klubem i z miejsca stał się jego kluczowym piłkarzem. Brodaty wielkolud, mierzący 196 centymetrów, rozegrał jak dotąd 9 meczów w Ekstraklasie i zdobył 5 goli, dokładając do tego 4 asysty. Obrońcy Wisły będą musieli wielokrotnie mierzyć się z byłym zawodnikiem m.in. Celtiku, CSKA Sofia, APOEL-u, czy Omonii Nikozja. Irlandczyk potrafi także wziąć na siebie ciężar gry. Tym bardziej 300 tysięcy euro, jakie wydali na niego włodarze Jagi, wydaje się niesamowitą promocją.

Eksperci podkreślają, że dla pierwszej czwórki Ekstraklasy najtrudniejszymi rywalizacjami będą te z Wisłą Kraków. Dobitnie przekonała się o tym Legia, której krakowianie wyszarpali punkt. Kłam tej tezie postanowili zadać Lechiści, w związku z czym Biała Gwiazda tym bardziej ma coś do udowodnienia. Jak w spotkaniu na Podlasiu spiszą się krakowianie? Przekonamy się o tym już w sobotę o 15.30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Pochmurny dzień przy Słonecznej. Jaga - Wisła 2:0.

Data publikacji: 13-05-2017 17:33


W meczu 33. kolejki Ekstraklasy Wisła zmierzyła się na wyjeździe z Jagiellonią, dotychczasowym liderem Ekstraklasy. Podopieczni Michała Probierz musieli wygrać, by nadal przewodzić stawce. Biała Gwiazda natomiast - podobnie jak w meczu z Legią - próbowała pokrzyżować szyki faworytom. Wiślakom nie udało się wywieźć z ulicy Słonecznej choćby punktu. Krakowianie przegrali 0:2, a gole dla gospodarzy padły łupem Sheridana i Chomczenowskiego.


Pierwsze minuty przebiegały nieco pod dyktando Jagiellonii, która nadziewała się jednak na mur w postaci obrońców Wisły. Szefował jej González, a pomagał mu dzielnie Špičić, który kilkukrotnie przecinał podania „Żółto-Czerwonych”. Po pierwszym kornerze główkował Romanczuk, lecz piłka poszybowała za wysoko.

Długobrody na 1:0

Na premierowe zagrożenie ze strony Jagi trzeba było jednak czekać do 25. minuty. Wtedy to Cillian Sheridan zauważył wysuniętego Załuskę, którego spróbował przelobować z połowy boiska. Futbolówka szybowała bardzo długo, ale niebezpiecznie zbliżała się do bramki. Bramkarz Wisły odprowadził piłkę wzrokiem, a ta minęła spojenie o metr. Chwilę później zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Szarżę w lewej strony przeprowadził Černych, który w bajeczny sposób minął Cywkę i świetnym podaniem obsłużył Sheridana. Irlandczyk uderzył w kierunku lewego słupka bramki Załuski, nie dając mu żadnych szans.

Jedyną odpowiedzią Wisły w pierwszej części spotkania był strzał Tomasza Cywki, który jednak nie sprawił żadnego kłopotu Marianowi Kelemenowi. Piłka po woleju „Cywy” poszybowała za wysoko. Chwilę później Wiślacy przycisnęli Jagę, ale nie oddali strzału. Gdyby tylko centry Małeckiego i Špičicia szybowały nieco niżej, któryś z krakowian mógłby pokusić się o strzał. Tuż przed końcem pierwszej części spotkania groźną kontrę przeprowadzili podopieczni Michała Probierza. Prawą flanką pognał rudowłosy Gordon, który zacentrował wprost na nogę długobrodego Sheridana. Irlandczyk tym razem nie trafił w światło bramki i po czterdziestu pięciu minutach oba zespoły schodziły do szatni przy stanie 1:0.

Setka „Pero”

Drugą część lepiej rozpoczęli białostoczanie, u których wiodącą rolę odgrywał Romanczuk. Jego główki nie zaskoczyły jednak Łukasza Załuski. Wisła próbowała się odgryźć, ale na stuprocentową okazję kibicom Białej Gwiazdy przyszło czekać do 65. minuty. Wtedy to Alan Uryga przerwał groźną akcję Jagi i wyprowadził kontrę. Uruchomiony podaniem Krzysztof Mączyński mądrze wypuścił w bój wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Bartosza, który odegrał futbolówkę do Brleka. „Pero” przymierzył, ale zabrakło mu centymetrów, by pokonać Kelemena, który nawet nie ruszył się w bramce. Akcja Wisły była odpowiedzią na sytuację Jagi, która chwilę wcześniej powinna podwoić prowadzenie. Po dośrodkowaniu Vassiljeva, Ivan Runje urwał się kryjącym go Wiślakom i zagrał w kierunku Sheridana. Gdyby Irlandczyk zdołał dołożyć nogę, gol byłby pewny. Rezerwowy na 2:0

Co nie udało się rosłemu napastnikowi, w ostatniej chwili zrobił wprowadzony pod koniec meczu Dmytro Chomczenowski. Ukrainiec otrzymał idealne podanie od Frankowskiego i uderzył płasko w długi róg bramki Łukasza Załuski. Wiślak był bez szans, a Jaga potwierdziła tym golem swoją dzisiejszą przewagę. Podopieczni Michała Probierza nadal mogą patrzeć na pozostałe kluby z góry, a Wisła już definitywnie może walczyć tylko o zachowanie piątej lokaty na koniec sezonu.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:0 (1:0)

1:0 Sheridan 26’

2:0 Chomczenowski 90+1'

Jagiellonia: Kelemen - Gordon, Runje, Gutieri, Tomasik - Romanczuk, Góralski - Novikovas (65’ Frankowski), Vassiljev (90+3’ Świderski), Černych (87’ Chomczenowski) - Sheridan

Wisła: Załuska - Cywka, González, Uryga, Špičić - Mączyński, Llonch (75’ Valencia) - Brlek, Štilić (58’ Bartosz), Małecki - Brożek (63’ Ondrašek)

Żółte kartki: Góralski - Štilić

Sędziował: Jarosław Przybył z Kluczborka

Widzów: 15 117

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Lidera bynajmniej nie postraszyli. Jagiellonia - Wisła 2-0

Piłkarze krakowskiej Wisły doznali drugiej kolejnej porażki. Przed tygodniem musieliśmy uznać wyższość Lechii Gdańsk, a dziś liderującej Jagiellonii Białystok, z którą przegraliśmy 0-2. "Biała Gwiazda" zagrała niestety kolejne słabe zawody, a jedyną tak naprawdę dobrą okazję mieliśmy po nieznacznie niecelnym, bo też po rykoszecie od obrońcy, uderzeniu Petara Brleka. Ostatecznie występ na stadionie w Białymstoku kończymy bez jednego celnego strzału, a co za tym idzie zasłużenie bez choćby punktu.

Wisła w Białymstoku musiała radzić sobie bez swoich dwóch podstawowych obrońców. Arkadiusz Głowacki pauzował bowiem za nadmiar żółtych kartek, a Maciej Sadlok z powodu kontuzji. Liczyliśmy jednak na to, że mimo tych absencji wiślacy grając już bez dodatkowej presji zaprezentują się z jak najlepszej strony, jednak tym razem tego nie doświadczyliśmy.

Od początku konkretniej grającym zespołem była bowiem Jagiellonia i pierwszą okazję stworzyła sobie już w 2. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nieznacznie uderzając piłkę głową pomylił się jednak Taras Romanczuk. Jeszcze groźniej było w minucie 13., kiedy po raz pierwszy pokazała się największa aktualnie gwiazda "Jagi", czyli irlandzki napastnik, Cillian Sheridan. Ten był bardzo bliski szczęścia, ale w ostatniej chwili jego uderzenie zblokował Iván González. Irlandczyk swoje umiejętności miał okazję pokazać również w minucie 25., kiedy to dostał piłkę tuż za... środkową linią boiska, po czym od razu zdecydował się na uderzenie! Choć Łukasz Załuska była na posterunku, to przyznać trzeba, że futbolówka tylko nieznacznie przeleciała ponad naszą bramką!

Wszystko jak należy irlandzki napastnik Jagiellonii zrobił natomiast w minucie 27. Na skrzydle łatwo Tomasza Cywkę ograł bowiem Fedor Černych, który idealnie wyłożył piłkę do Sheridana. Ten wprawdzie niedokładnie trafił w futbolówkę, ale też dzięki temu kompletnie zmylił zasłoniętego Załuskę i gospodarze wyszli na prowadzenie!

Do tego momentu ciężko odnotować jakąś groźniejszą z kolei próbę postraszenia gospodarzy przez wiślaków, bo choć całą pierwszą połowę "Biała Gwiazda" była zdecydowanie częściej w posiadaniu piłki, to grała przede wszystkim niedokładnie. Gospodarze natomiast, po wyjściu na prowadzenie, cofnęli się na swoją połowę, czekając na okazję do kontrataków. Zanim taki się jednak nadarzył w 29. minucie wreszcie to Wisła mogła mieć okazję do zdobycia gola. Grający dziś od początku Semir Štilić dobrze podał do Pawła Brożka, ale ten zamiast próbować uderzyć "z pierwszej", chciał futbolówkę przyjąć i ta mu... uciekła.

Zanim zakończyła się pierwsza połowa - obydwa zespoły miały jeszcze po jednej okazji. W 37. minucie dobrze do Sheridana piłkę wrzucił Ziggy Gordon, ale tym razem Irlandczyk się pomylił. Było jednak na pewno znów groźnie. Wiślacy z kolei mieli swoją okazję po podbramkowym zamieszaniu, ale po nim mocno niecelnie uderzył Pol Llonch i obydwa zespoły zaraz potem zeszły do szatni.

Drugą połowę wiślacy rozpoczęli zdecydowanie ofensywnie i w 52. minucie bardzo niewiele zabrakło Štiliciowi, aby podaniem na sytuację "sam na sam" wypuścił Brożka. Obrońca Jagiellonii zdołał jednak piłkę odbić. Dwie minuty później Bośniak zagrał już dokładniej, ale teraz z kolei Brożek akcję "spalił". Jagiellonia odpowiedziała na to w 59. minucie groźnym, aczkolwiek niecelnym strzałem z dystansu Konstantina Vassiljeva.

W 66. minucie w tym spotkaniu powinien być już jednak remis. Tym razem to Wisła wyszła bowiem z kontratakiem, który zainicjowali nasi rezerwowi. Zdeněk Ondrášek podał do Jakuba Bartosza, ten podciągnął pod bramkę i na raty zagrał do Petara Brleka. Chorwat uderzył, ale po rykoszecie od obrońcy futbolówka nieznacznie minęła bramkę "Jagi"! Po tej sytuacji wręcz powinien być remis, a jak strzelać celnie trzy minuty później pokazał Vassiljev, ale Załuska nie dał się zaskoczyć, piąstkując piłkę.

W 73. minucie fatalnie za to zachował się González, który wyprowadzając naszą akcję... zgubił piłkę. Jagiellonia ją przejęła, ale swojego rodaka od poważniejszych kłopotów uratował wracający ambitnie Llonch. Zaraz zaś potem już dobrze z naszą akcją wyszedł z kolei Krzysztof Mączyński, ale wszystko niecelnym uderzeniem wykończył Patryk Małecki.

Niestety kolejne fragmenty spotkania były z obydwu stron mocno niedokładne i chaotyczne, stąd też brakowało sytuacji podbramkowych, a co było oczywiście na korzyść Jagiellonii. Tym bardziej, że ta w doliczonym czasie gry swoje prowadzenie podwyższyła. Uderzeniem w długi róg popisał się Dmytro Chomczenowśkyj i tym samym gospodarze pokonali Wisłę 2-0.

Bez wątpienia wiślacy nie pokazali się w Białymstoku z najlepszej strony i zasłużenie wyjeżdżają stamtąd bez jakiejkolwiek zdobyczy.



Źródło: wislaportal.pl

Porażka w Białymstoku

13 maja

Nie udało się odnieść pierwszego zwycięstwa w rundzie finałowej. Tym razem Wisła musiała na wyjeździe uznać wyższość Jagiellonii Białystok.


Spotkanie rozpoczęło się od groźnej sytuacji pod bramką Wisły. Po rzucie rożnym do futbolówki dopadł Romanczuk, ale główkował nad poprzeczką. Wisła starała się atakować rywali wysoko na ich połowie i szybko rozgrywać piłkę, ale nie przynosiło to pożądanego efektu.

W pierwszej połowie zdecydowanie groźniejsza była Jagiellonia. W 13. minucie swoją pierwszą okazję miał Sheridan, ale po bardzo dobrym dograniu Cernycha fatalnie skiksował. Napastnik gospodarzy zrehabilitował się w 27. minucie. Tym razem wykorzystał kolejne podanie Cernycha i zaskoczył Załuskę strzałem z około dwunastu metrów.

Podopieczni Michała Probierza mogli jeszcze przed przerwą podwyższyć prowadzenie, ale Sheridan spudłował po bardzo dobrym dośrodkowaniu Gordona. Wisła pierwszą połowę zakończyła bez groźnego strzału na bramkę rywali.

W drugiej połowie Wisła bramce rywali zagroziła dopiero w 66. minucie. Przed szansą stanął Brlek, który otrzymał dobre podanie z prawej strony pola karnego, ale uderzył obok słupka. Kilka minut później indywidualnej akcji próbował także Małecki, ale spudłował z lewej strony pola karnego.

Wisła nie potrafił zaskoczyć rywali, tymczasem w doliczonym czasie gry wynik meczu na 2:0 ustalił Chomczenowskyj, który popisał się precyzyjnym strzałem w długi róg po szybkiej kontrze swojej drużyny.

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 2:0 (1:0)

1:0 Cillian Sheridan 27 min

2:0 Dmytro Chomczenowskyj 90+1 min

żółte kartki: Stilić (Wisła)

Jagiellonia: Marian Kelemen – Ziggy Gordon, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik – Taras Romanczuk, Jacek Góralski – Arvydas Novikovas (65 min – Przemysław Frankowski), Konstantin Vassiljev (90+3 min – Karol Świderski), Fiodor Cernych (86 min – Dmytro Chomczenowskyj) – Cillian Sheridan.

Wisła: Łukasz Załuska – Tomasz Cywka, Ivan Gonzalez, Alan Uryga, Matija Spicić – Pol Llonch, Krzysztof Mączyński – Semir Stilić (59 min – Jakub Bartosz), Petar Brlek, Patryk Małecki – Paweł Broże (63 min – Zdenek Ondrasek)

sędzia: Jarosław Przybył

Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Sobolewski: Zbyt mało groźni pod bramką rywala

Data publikacji: 13-05-2017 18:05


„Na gorąco chciałbym pogratulować Jagiellonii Białystok zasłużonego zwycięstwa. Okazali się bardzo mocnym rywalem” - ocenił spotkanie z liderem Lotto Ekstraklasy Radosław Sobolewski, pełniący dziś obowiązki pierwszego trenera pod nieobecność na ławce zdyskwalifikowanego przez Komisję Ligi na jeden mecz Kiko Ramíreza.

„Wydaje się, że byliśmy za mało groźni w ostatniej strefie boiska, czyli pod bramką przeciwnika” - podsumował szkoleniowiec.

Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Michał Probierz: - Nie pozwoliliśmy Wiśle praktycznie na nic

- Po pierwsze dzisiaj to jest zwycięstwo sztabu medycznego. Gratuluję tym wszystkim ludziom, którzy walczyli o to, by przywrócić piłkarzy, tak jak ktoś chce umniejszyć nasze zasługi i sieje plotki, że nie jest prawdą, że mieli zatrucie, bo tak było. Chwała im za to, że postawili ich na nogi. Także lekarzom, że postawili także na nogi Ivana Runje, mimo że na początku powiedzieli, że nie zagra do końca rundy - powiedział po wygranej z Wisłą trener Jagiellonii Białystok, Michał Probierz.

- To jest bardzo cenne i chwała tym chłopakom, którzy pracują z nimi na co dzień. To jest dziś ich sukces i powinni sobie po tym meczu wypić dobre piwo - dodał trener Jagiellonii.

- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji. Nie pozwoliliśmy Wiśle praktycznie na nic. Nie pamiętam, by miała jakąś groźną okazję. Kontrolowaliśmy cały czas to spotkanie i szkoda tylko, że wcześniej nie wykorzystaliśmy jakiejś sytuacji, którą mieliśmy. Wisła to nie jest przypadkowy zespół, mają bardzo dobrych zawodników, a odskoczyliśmy po raz kolejny. Pokazaliśmy bardzo dobrą piłkę i chwała zespołowi. Brawa też dla tych zawodników, którzy weszli, bo tak sobie wyobrażam, aby pomagali zespołowi. Teraz czeka nas na pewno bardzo trudne spotkanie w Gdańsku i myślimy już tylko o nim. Dlatego już teraz zawodnicy przechodzą rehabilitację i mam nadzieję, że wszyscy będą zdrowi. Wiadomo, że nie będzie mógł zagrać Jacek Góralski, ze względu na kartki, ale będzie trzeba coś zaradzić i na pewno zrobimy tak, żeby był to dobry mecz - zakończył Probierz.


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Załuska: Zabrakło odwagi

Data publikacji: 13-05-2017 19:37


Tym razem Łukaszowi Załusce nie udało się uchronić Wisły przed stratą goli i punktów. Biała Gwiazda przegrała w Białymstoku 0:2, a sam bramkarz jest mocno rozczarowany wynikiem i grą drużyny. Z drugiej strony zapewnia, iż porażka nie jest kwestią złego podejścia Wiślaków i cieszy się, że kolejne spotkanie w lidze już w środę.

„Skoro nie potrafiliśmy stworzyć sobie choć jednej dokładnej sytuacji do zdobycia bramki, a Jagiellonia wykorzystała dwie okazje to można powiedzieć, że zasłużyła na zwycięstwo. Trzeba pogratulować Jadze, która kontrolowała przebieg tego starcia i zasłużenie zgarnęła trzy punkty, robiąc przy tym kolejny krok do tytułu” - mówi rozczarowany Załuska.

Zmienić oblicze

Wiślacki bramkarz jest zaniepokojony zwłaszcza grą ofensywną zespołu z Reymonta. Krakowianom nie udało się ostatnio pokonać golkipera Lechii Gdańsk, a teraz czyste konto zachował Marian Kelemen. „To już taki drugi mecz z rzędu, w którym brakuje nam odwagi w grze do przodu, podejścia wyżej pressingiem. Na pewno będziemy to spotkanie bardzo dokładnie analizować i musimy jak najszybciej zmienić nasz styl - to jak wyglądamy w trakcie zawodów”.

Załuska zaznaczył również, iż przegrana nie jest kwestią podejścia mentalnego zawodników Białej Gwiazdy. To, że Wisła nie gra już o europejskie puchary, nic nie znaczy. „Niby puchary nam się oddaliły, ale my reprezentujemy Wisłę Kraków, więc każdy kto wychodzi na boisko musi zdawać sobie sprawę, że to rywalizacja w lidze, że występuje się także dla kibiców” - podkreśla 34-latek.

Każdy może wygrać i przegrać

Wiślak długo analizował, czy mógł zrobić coś więcej przy straconych golach. W sobotniej potyczce dwoił się i troił, ale nie był w stanie zatrzymać między innymi piłkarza kwietnia - Cilliana Sheridana. „Cillian na pewno nie tam chciał strzelić. Ja zobaczyłem piłkę dopiero, gdy już wpadła do siatki. Totalnie nic nie widziałem, byłem zasłonięty. Myślę jednak, że jakby Sheridan faktycznie uderzył czysto to futbolówka poszłaby w inny róg i wtedy kto wie...”.

Okazja do rehabilitacji? Już w najbliższych dniach! „W sumie to dobrze, iż gramy z Koroną już w środę. To szansa, żeby jak najszybciej zapomnieć o Białymstoku. Jeżeli tylko zaprezentujemy się tak jak z Legią w Warszawie to jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale jeśli będziemy grali tak, jak dzisiaj z Jagiellonią to możemy z każdym przegrać” - kończy niezadowolony Łukasz Załuska.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Brlek: Zagraliśmy jak nie my

Data publikacji: 13-05-2017 19:04


Wisła uległa Jagiellonii Białystok 0:2 w meczu 33. kolejki Ekstraklasy. Dowodzeni wyjątkowo przez Radosława Sobolewskiego piłkarze nie stworzyli wielu sytuacji, a najlepszą z nich miał Petar Brlek, który był bardzo bliski pokonania Mariana Kelemena.

Chorwat tak podsumował to spotkanie: „Myślę, że to nie Jagiellonia była tak dobra, tylko to my zagraliśmy nie na naszym poziomie. W ostatnich dwóch meczach nie pokazaliśmy się z dobrej strony i jeżeli w następnych chcemy wygrywać, to musimy grać dużo lepiej”.

Skuteczni do bólu

Po zwycięstwie Jagiellonia nadal utrzymywać się będzie na czele ligowej tabeli. Do końca sezonu pozostały cztery mecze, więc szanse na zwycięstwo w Ekstraklasie rosną. „Jagiellonia jest drużyną, która może zdobyć tytuł mistrzowski. Być może nie grają najlepszego futbolu w Polsce, ale są skuteczni i wiedzą, jak wykorzystywać sytuacje. Przekonaliśmy się o tym dzisiaj” - przyznał „Pero”.

To właśnie Brlek miał na nodze piłkę na 1:1, lecz chybił z 10 metrów po podaniu Jakuba Bartosza. To w perspektywie dziewięćdziesięciu minut niewiele. „Jak na Wisłę Kraków, stworzyliśmy sobie zbyt mało sytuacji. Powinniśmy grać dużo bardziej ofensywnie, zwłaszcza skoro jesteśmy w górnej ósemce. Cieszę się, że w Kielcach gramy już w środę, bo będzie okazja do zrehabilitowania się w oczach naszych kibiców” - stwierdził chorwacki rozgrywający.

Pora naprawić błędy

Mecz z Koroną już w środę. Wiśle znowu przyjdzie się mierzyć na wyjeździe. „Kielce to trudny rywal, szczególnie u siebie, ale żaden mecz w ósemce nie jest łatwizną. Musimy przeanalizować naszą grę i poprawić błędy, które ostatnio popełnialiśmy. Wtedy będzie dobrze”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Małecki: Jagiellonia nie przez przypadek jest liderem

Data publikacji: 14-05-2017 12:01


Patryk Małecki nie jest zadowolony z postawy Wisły w sobotnim spotkaniu z Jagiellonią, ale jednocześnie docenia klasę rywala. Zdaniem „Małego” podopieczni Michała Probierza są w stanie nawet sięgnąć po tytuł mistrza Polski.

„W tych trzech meczach fazy finałowej Jaga zdobyła aż siedem punktów, więc nie przez przypadek jest na pierwszym miejscu. Może śmiało powalczyć o tytuł - jest na tyle dobrym zespołem, że może wygrać z każdym, ale kluczowe będą nadchodzące kolejki” - przekonuje skrzydłowy Białej Gwiazdy.

Taki urok sportu

„Mały” nie chce na gorąco analizować gry zespołu. Uważa, że w sobotę Wisła była po prostu słabsza od rywala. „Taka jest po prostu piłka nożna. W tym dniu Jagiellonia była skuteczniejsza, strzeliła dwie bramki i zasłużenie wygrała”.

Piłkarz Białej Gwiazdy odniósł się też do zachowania kibiców. W czasie starcia z Jagą wielokrotnie można było usłyszeć nieprzyjemne epitety pod adresem Małeckiego. Ten przekonuje jednak, iż to zdarzenie nie miało wpływu na jego postawę. „Może kibice z Białegostoku chcą mnie poznać? Może chcieliby zamienić kilka słów, ale nie jest im to dane? Ja się tym jakoś bardzo nie przejmuję. Nie po to tu przyjechałem, żeby się kłócić z fanami gospodarzy, czy machać rękami. Każdy kupuje bilet, przychodzi na stadion i może robić to, co chce. A my jako zawodnicy powinniśmy się od tego odciąć i skupić się na piłce” - powiedział Wiślak.

Wziąć się w garść!

Teraz czas na Koronę Kielce. Czy ekipa z R22 powróci na zwycięską ścieżkę? „Przegraliśmy spotkanie i na pewno jest w nas chęć rewanżu. To dobrze, że mamy okazję do szybkiej rehabilitacji. Korona też pokazała, ze nie odpuści, ale my nie po to awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej, żeby teraz przegrywać. Musimy się wziąć w garść. Mamy taki potencjał w drużynie, że możemy wygrywać z każdym”.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Uryga: Skoro nie strzelamy, trudno mieć pretensje o wynik

Data publikacji: 14-05-2017 20:55


Wisła Kraków przegrała z Jagiellonią Białystok 0:2. Na Podlasiu Biała Gwiazda nie potrafiła przeciwstawić się gospodarzom i musiała wracać bez punktów. W meczu 33. kolejki pełne dziewięćdziesiąt minut rozegrał Alan Uryga, który wskoczył w miejsce zawieszonego za kartki Arkadiusza Głowackiego. Oto, co po spotkaniu powiedział wiślacki defensor.

„Wydaje mi się, że nie miała tu znaczenia nasza strata szans na puchary. Jagiellonia na pewno miała większą mobilizację. Wynik nie do końca odzwierciedla jednak sytuację na boisku, choć z drugiej strony - jeśli spojrzymy uczciwie i sprawiedliwie na całokształt - nie stworzyliśmy sobie wielu sytuacji. Nie wiem, czy w końcu oddaliśmy celny strzał, czy nie. Z pewnością jednak jeżeli tak mało strzelamy, trudno mieć pretensje o wynik” - przyznał środkowy obrońca Białej Gwiazdy.

Zwyciężyła kreatywność

W przeciwieństwie do zespołu Białej Gwiazdy, białostoczanie potrafili zagrozić bramce Łukasza Załuski. Wiele razy górą był wiślacki bramkarz, ale w końcu znaleźli na niego receptę Cillian Sheridan oraz Dmytro Chomczenowski. „Jagiellonia była bardziej agresywna w ofensywie. Widać było, że bardzo im zależy na zwycięstwie. Gospodarze przeważali takim zdecydowaniem w polu karnym, dysponowali pomysłem na konstruowanie akcji i dlatego te trzy punkty zdobyli” - zauważył Uryga.

Jaga dzięki zwycięstwu nad Wisłą na cztery kolejki przed końcem sezonu nadal plasuje się na czele. „Jagiellonia jest w stanie zdobyć mistrzostwo Polski, skoro nadal utrzymują pozycję lidera. Myślę jednak, że spośród drużyn bijących się o tytuł, białostoczanie nie mają najwyższych notowań, jeśli chodzi o europejskie puchary. Ale jeżeli Jadze uda się zdobyć mistrzostwo to zrobią oni wszystko, żeby dobrze tam wypaść” - wyrokował 23-letni defensor.

Pora na odbudowę

„Zawsze kiedy przegrywa się mecz, perspektywa kolejnego spotkania rozgrywanego za kilka dni pomaga się odbudować. Przed nami Korona Kielce i damy z siebie wszystko, żeby tam wygrać” - przekonuje Alan Uryga.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 33. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Przed startem rundy finałowej Ekstraklasy można się było zastanawiać która z drużyn będzie "czarnym koniem" rozgrywek. I choć po pierwszej kolejce decydującej części sezonu stawiać można było na Wisłę, która urwała punkty Legii, tak teraz jest nim Korona. Wiślacy w kolejnych meczach spuścili bowiem z tonu, a z każdym do końca walczą właśnie kielczanie. Ci przed tygodniem "urwali" punkty Jagiellonii, a teraz Lechii. W dole tabeli mamy tym razem niezwykle istotne wygrane Arki oraz Śląska.

Piątek, 12 maja:

Zagłębie Lubin 3-1 Piast Gliwice

0-1 Michal Papadopulos (13.)

1-1 Filip Starzyński (34.)

2-1 Kamil Mazek (55.)

3-1 Arkadiusz Woźniak (90.)

Ponad dwa miesiące na ligowe zwycięstwo czekała drużyna prowadzona przez Piotra Stokowca i po nim "miedziowi" są już bardzo blisko zapewnienia sobie utrzymania w Ekstraklasie. Poważny krok w przeciwnym kierunku zrobił za to bez wątpienia Piast, bo choć mecz "ułożył się" gliwiczanom bardzo dobrze, to tym razem pech - jak przy wyrównującym golu - a także błędy w defensywie sprawiły, że widmo spadku znów zagląda "piastunkom" w oczy.

Arka Gdynia 1-0 Górnik Łęczna

1-0 Rafał Siemaszko (39.)

Gdynianie bezbłędnie wykorzystali atut własnego boiska i wygrywając z Górnikiem robią ważny krok w kierunku utrzymania. Tym razem, po kilku całkiem niezłych występach, piłkarze Franciszka Smudy wracają do domów "na tarczy". Gdy przed tygodniem przegrywali z Wisłą Płock, zdecydowanie mieli prawo narzekać na sędziego. Tym jednak razem mogą mieć pretensje tylko do siebie. Dla piłkarzy z Lubelszczyzny problem w tym meczu był przede wszystkim brak jakichkolwiek celnych strzałów. A jak wiadomo - bez tego bramki raczej nie padają.

Sobota, 13 maja:

Jagiellonia Białystok 2-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Cillian Sheridan (27.)

2-0 Dmytro Chomczenowśkyj (90.)

Długa podróż z Krakowa do Białegostoku chyba była bardziej męcząca dla piłkarzy "Białej Gwiazdy", niż samo spotkanie rozegrane z Jagiellonią. Wisła zaprezentowała się w nim z fatalnej strony, czego potwierdzeniem był brak choćby jednego celnego strzału na bramkę Mariána Kelemena! Jagiellonia po zdobyciu pierwszego gola kontrolowała przebieg tych zawodów, skutecznie przeszkadzając w niemrawych i niedokładnych próbach Wiśle. A w samej końcówce podwyższyła prowadzenie i zapewniła sobie utrzymanie pozycji lidera Ekstraklasy.

Śląsk Wrocław 6-0 Ruch Chorzów

1-0 Kamil Biliński (17.)

2-0 Ryota Morioka (50.)

3-0 Kamil Biliński (54.)

4-0 Piotr Celeban (56.)

5-0 Kamil Biliński (71.)

6-0 Ryota Morioka (82.)

Nerwowe pierwsze minuty nie zwiastowały tak jednostronnego widowiska, jakimi byliśmy świadkiem we Wrocławiu. Ruch nie zaprezentował jednak żadnych argumentów, które pozwoliłyby mu powalczyć w tej potyczce o cokolwiek. Śląsk natomiast pierwszą bramką Kamila Bilińskiego zrzucił z swoich barków ogromny ciężar, czego potwierdzeniem były kolejne trafienia wrocławian, a co ostatecznie przyniosło pogrom. Dla Ruchu "mecz o wszystko" rozegrany zostanie we wtorek, kiedy to do Chorzowa przyjedzie Piast.

Wisła Płock 1-1 Cracovia

1-0 Piotr Wlazło (31. k.)

1-1 Sebastian Steblecki (38.)

Remis to wynik, który może cieszyć zarówno jednych, jak i drugich, bo poniekąd przybliża obydwa zespoły do utrzymania w Ekstraklasie. Widać to było zwłaszcza w drugiej połowie, w której żadna ze strona nie chciała zdecydowanie zaryzykować, aby zgarnąć pełną pulę.

Niedziela, 14 maja:

Lech Poznań 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 Marcin Robak (35.) 2-0 Łukasz Trałka (64.)


"Portowcy" to w bieżącym sezonie wymarzony rywal dla poznaniaków. Obydwie ekipy spotkały się ze sobą trzy razy w lidze oraz w dwumeczu półfinału Pucharu Polski - i wszystkie te potyczki "Kolejorz" wygrał. Nie inaczej było i tym razem, a poznaniacy mogą już myśleć o środzie, kiedy to zagrają na Łazienkowskiej z Legią.

Lechia Gdańsk 0-0 Korona Kielce

Było to spotkanie niewykorzystanych okazji. I to z obydwu stron, bo te miała nie tylko faworyzowana Lechia, ale też mieli je kielczanie. Ci ostatni są jak na razie "czarnym koniem" rundy finałowej, bo przed tygodniem urwali punkty Jagiellonii, a dziś udało im się to w Gdańsku. Lechia po tej niewątpliwej wpadce ma trzypunktową stratę do liderującego duetu Jagiellonia - Lech i kto wie czy ten wynik nie przekreśli marzeń gdańszczan o mistrzostwie?

Legia Warszawa 6-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Kasper Hämäläinen (5.)

2-0 Miroslav Radović (28.)

3-0 Dominik Nagy (52.)

4-0 Guilherme (55. k.)

5-0 Kasper Hämäläinen (74.)

6-0 Waleri Kazaiszwili (88.)


Można po tym meczu żartować, że to... historyczny sukces warszawiaków, bo wreszcie w rozgrywkach Ekstraklasy udało im się pokonać zespół z Niecieczy. Wcześniejsze cztery spotkania, pomiędzy obydwiema drużynami, kończyły się bowiem sensacyjnymi remisami oraz porażkami Legii. Tym jednak razem warszawski zespół z nawiązką nadrobił wcześniejsze niepowodzenia i rozgromił swojego niewygodnego wcześniej przeciwnika.


Źródło: wislaportal.pl



Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: