2017.05.20 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 4:0

Z Historia Wisły

2017.05.20, Ekstraklasa, 35. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota, 16°C
Wisła Kraków 4:0 (4:0) Pogoń Szczecin
widzów: 11.588
sędzia: Dominik Sulikowski z Gdańska.
Bramki
Patryk Małecki (g) 18'
Paweł Brożek 24'
Iván González (g) 32'
Rafał Boguski 35'
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
grafika:zk.jpg Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki
Iván González
grafika:zk.jpg Matija Špičić
Rafał Boguski
Krzysztof Mączyński
Pol Llonch
Semir Štilić grafika:zmiana.PNG (52' Jakub Bartosz)
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (75' Kacper Laskoś)
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (61' Wojciech Słomka)

trener: Kiko Ramírez
Pogoń Szczecin
Adrian Henger
David Niepsuj
Cornel Râpă grafika:zk.jpg
Mateusz Matras grafika:zk.jpg
Hubert Matynia grafika:zmiana.PNG (46' Robert Obst)
Marcin Listkowski
Mate Cincadze
Rafał Murawski grafika:zmiana.PNG (86' Sebastian Rudol)
Dawid Kort
Sebastian Kowalczyk
Spas Delew grafika:zmiana.PNG (67' Seiya Kitano)

trener: Kazimierz Moskal
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Jakub Bartkowski, Alan Uryga, Hugo Vidémont

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 4-0 (4-0)
Posiadanie (w %): 55-45 (58-42)
Strzały: 13-16 (9-8)
Strzały celne: 8-2 (6-2)
Strzały niecelne: 3-9 (2-4)
Strzały zablokowane: 2-5 (1-2)
Rzuty rożne: 10-2 (4-1)
Faule: 20-21 (7-8)
Spalone: 5-4 (3-3)
Żółte kartki: 2-2 (0-1)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Odegrać się za niepowodzenia. Wisła zagra z Pogonią

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Na pewno nie tak wyobrażali sobie kibice "Białej Gwiazdy" nasz udział w rundzie finałowej Ekstraklasy. Po wyjazdowym remisie z Legią apetyty fanów zostały całkiem nieźle pobudzone, ale jak się okazało - w kolejnych trzech meczach wiślacy nie dopisali do swojego dorobku choćby punktu. W potyczkach z Lechią i Jagiellonią to nasi rywale byli zdecydowanie bardziej zdeterminowani do odniesienia zwycięstw, z kolei o naszej porażce w Kielcach zdecydował katastrofalnie usposobiony sędzia. Teraz zagramy z Pogonią, z którą mamy do wyrównania poważny rachunek!

Jesienią ubiegłego roku przetrzebiona kontuzjami oraz kartkami Wisła pojechała do Szczecina jak na ścięcie i "Portowcy" rzeczywiście dokonali egzekucji, gromiąc nas wtedy aż 2-6. Od tego czasu wiele się jednak w Wiśle zmieniło i wypada mieć nadzieję, że pamiętając tamto niepowodzenie oraz ostatnie w lidze - wiślacy mocno się dziś szczecinianom postawią.

Problem jest jednak w tym, że trener Kiko Ramírez - może nie w aż takim stopniu, jak w listopadzie Radosław Sobolewski w Szczecinie - ale również będzie musiał skład "sztukować". Wciąż kontuzjowany jest bowiem Mateusz Zachara, do tego za kartki pauzować musi Zdeněk Ondrášek, a już wcześniej z urazem grał Paweł Brożek - i jego występ stoi pod poważnym znakiem zapytania. To oznacza, że nasza linia ataku została przetrzebiona i na szpicy być może zagrać będzie musiał zawodnik, który nominalnie na tej pozycji nie występuje.

Oczywiście lekko złośliwie - ale też świadczą o tym liczby - można przyznać, że w bieżącym sezonie w Wiśle zadanie napastników o wiele częściej wykonują pomocnicy, bo nasi najlepsi strzelcy to kolejno Rafał Boguski, Petar Brlek i Patryk Małecki, którzy zdobyli łącznie w lidze aż 24 bramki, przy "ledwie" 12 trafieniach naszej trójki napastników. Tyle tylko, że do kogoś z przodu piłki zagrywać trzeba i praca w pierwszej linii to nie tylko "strzelanie", ale i rozgrywanie ofensywnych akcji.

I w tym miejscu wręcz trzeba wspomnieć o tym, że mamy nadzieję, że w grze w piłkę nie będzie tym razem Wiśle przeszkadzał sędzia. PZPN do prowadzenia tego meczu wyznaczył dawno niewidzianego w Ekstraklasie Pawła Pskita. I ten eksperyment ma chyba na celu przekonanie niektórych kibiców do tego, aby nie narzekali na "stałych" sędziów ligowych. PZPN daje bowiem jasny komunikat - "możemy postarać się delegować gorszych". Po spotkaniu z Lechią, kiedy to Wisłę skrzywdził swoimi decyzjami Paweł Gil, nie dyktując m.in. ewidentnego rzutu karnego - z krakowskiego obozu doszło do solidnej porcji narzekań. No to w Kielcach dostaliśmy żenującego Łukasza Bednarka, który wykazał się skandaliczną liczbą błędów, co pozwoliło zwyciężyć Koronie. Narzekań było więc jeszcze więcej, a nasz klub poszedł o tyle dalej, że zachęca kibiców, aby mecz z Pogonią rozpoczęli akcją pt. "sokoli wzrok" i po pierwszym gwizdku arbitra założyli... ciemne okulary. Oby w podobnych nie biegał wieczorem Pan Pskit, który - co warto przypomnieć - w 2014 roku był na liście arbitrów zawodowych, ale przez zbyt częste i liczne błędy został z tej funkcji zdegradowany... Czy od tego czasu swoją sędziowską jakość poprawił? Przekonamy się wieczorem.

Na pewno czeka nas więc bardzo trudny mecz. Osłabiona kadrowo Wisła, sędziowski eksperyment PZPN-u, plus na pewno zdeterminowana do punktowania Pogoń. Szczecinianie, można powiedzieć, słyną z tego, że w finałowej części rozgrywek systemu ESA37 są głównie dostarczycielami punktów, bo tak bywało we wcześniejszych sezonach. Nic więc dziwnego, że przed startem bieżącego - w Szczecinie zapewniano, że tym razem będzie inaczej. Jak się okazało - nie jest. "Portowcy" w czterech meczach zdobyli tylko jeden punkt - i to grając z zespołem spoza czołowej czwórki ligi, a mianowicie w konfrontacji z debiutującą w "górnej ósemce" drużyną z Niecieczy. I mamy nadzieję, że tego dorobku przy Reymonta nie poprawią.

Liczymy jednocześnie, że mimo ostatnich porażek oraz tego, że Wisła grać może już co najwyżej o piąte miejsce w tabeli - stawicie się licznie na stadionie. To już bowiem przedostatnia do tego w bieżącym sezonie okazja!

Do boju Wisełka!



Źródło: wislaportal.pl

Zacumować w dobrym porcie!

Data publikacji: 20-05-2017 11:34


Po bitwie w Kielcach czas na drugi akt walki o piątą pozycję w lidze. Wisła znowu zmierzy się z rywalem, który - podobnie jak Biała Gwiazda - czeka na pierwsze zwycięstwo w grupie mistrzowskiej. Mowa oczywiście o Pogoni Szczecin! Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski

Na razie w tym sezonie, jeśli chodzi o rywalizację pomiędzy obiema drużynami, jest remis. W pierwszej kolejce Wisła Kraków pokonała przy R22 ekipę ze Szczecina 2:1. Już w 3. minucie bramkę dla gospodarzy zdobył Paweł Brożek, a w końcówce pięknym trafieniem z rzutu wolnego popisał się Rafał Pietrzak. Rewanżowe spotkanie miało zupełnie inny obraz - Wiślacy, występujący w dość rezerwowym składzie, ulegli aż 2:6. Błysnął zwłaszcza Ádám Gyurcsó, który zanotował cztery gole. Węgier nie wystąpi jednak w sobotę, bo pauzuje za kartki.

Strzelają aż miło!

Ogólnie jednak Biała Gwiazda ma korzystny bilans potyczek z Portowcami. Pierwszy raz oba zespoły zmierzyły się prawie 70 lat temu. W 1959 roku lepsi byli krakowianie, którzy rozgromili Pogoń 4:0. Od tego czasu rozegrano 78 takich starć. Górą częściej była ekipa z Reymonta - zwyciężając w lidze 33 razy. 21-krotnie lepsi byli piłkarze z Pomorza, a 24 razy dzielono się punktami. Co ciekawe, tylko w czterech remisowych meczach piłkarze nie potrafili strzelić żadnej bramki.

Znacznie częściej spotkania Wisła - Pogoń obfitowały w wiele wspaniałych goli. Tak było choćby w 2014 roku. Właśnie wtedy Wiślacy pokonali Portowców aż 5:0, a 100. trafienie w lidze zanotował Paweł Brożek. I to niejedno, bo „Brozio” popisał się hat-trickiem. W dodatku jedna z tych bramek była wyjątkowej urody! Zawodnik gospodarzy przymierzył z połowy boiska!

Wrócić na dobre tory

Ale wcale nie jest najlepszym snajperem w rywalizacji pomiędzy tymi drużynami. Lepszy bilans ma trener Kazimierz Kmiecik, który 13 razy zdołał pokonać golkipera szczecińskiego klubu. Brożek „tylko” 7-krotnie. Bez wątpienia jednak napastnik Wisły nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Obie ekipy nie zaznały jeszcze smaku zwycięstwa w grupie mistrzowskiej. Obie mają identyczny dorobek - jeden punkt. Obie również są podrażnione po ostatnich występach. Biała Gwiazda przegrała w dość dziwnych okolicznościach z Koroną Kielce, choć rozegrała naprawdę dobre zawody. Natomiast podopieczni Kazimierza Moskala dopisali sobie co prawda jedno oczko po konfrontacji z Bruk-Betem Termalicą, ale stracili bramkę w końcówce. Nie trzeba chyba mówić, jak bardzo jest to frustrujące?

Ale to Wisła ma potężny atut w postaci własnego boiska i co za tym idzie - kibiców. Krakowianie w tym sezonie polegli przy R22 tylko 3-krotnie. Pogoń tyle samo razy wygrała na wyjeździe. Wygląda więc na to, iż wszystkie drogi prowadzą do portu z napisem „trzy punkty”.

Początek meczu Wisła Kraków - Pogoń Szczecin dziś o godzinie 20.30.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Duma Pomorza

Data publikacji: 18-05-2017 15:00


Po porażce w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach w starciu z Koroną Kielce, Wiślacy zapowiadają walkę o przekonujące zwycięstwo już w sobotę. To właśnie wtedy przeciwnikiem krakowian będzie szczecińska Pogoń, dowodzona przez Kazimierza Moskala. I o ile trener Portowców bez wątpienia może liczyć na gorące powitanie przy R22, piłkarze Białej Gwiazdy na pewno nie będą gościnni dla rywali!


Wisła bez wątpienia ma rachunki do wyrównania z ekipą Dumy Pomorza. Stadion im. Floriana Krygera był dla krakowian wyjątkowo niegościnny, a dowodzeni wówczas przez duet Sobolewski - Kmiecik zawodnicy przegrali aż 2:6. Oddać jednak należy, że wystąpił wówczas najbardziej przetrzebiony urazami i kartkami w tym sezonie skład Białej Gwiazdy. Mecz życia zagrał wtedy Ádám Gyurcsó, który tym razem pauzować będzie za kartki. Kto więc może przysporzyć Wiślakom wiele kłopotów? Zapraszamy na analizę taktyczną Pogoni Szczecin.

Bramkarz: Adrian Henger

Nie ma szczęścia do bramkarzy w tym sezonie Kazimierz Moskal. W obecnych rozgrywkach między słupkami stało już trzech golkiperów - Dawid Kudła, Jakub Słowik oraz Adrian Henger właśnie. Ten pierwszy, któremu posturą bliżej do zawodnika MMA niż piłkarza, rozsiadł się na ławce po fatalnym meczu z Koroną Kielce w listopadzie ubiegłego roku. Jakub Słowik do ostatniej kolejki miał pełne zaufanie szkoleniowca, ale liczba błędów, jakie w całej rundzie wiosennej popełnił były gracz Jagiellonii odebrała mu miejsce miedzy słupkami. Do bramki wskoczył więc najmłodszy z tercetu - 21-letni Henger, który powrócił do pełnej sprawności po złamaniu ręki w spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna. We wczorajszym starciu z Bruk-Betem Termalicą młodzian spisał się poprawnie i wydaje się, że kwestią czasu będzie jego kolejny występ.

Obrońcy: David Niepsuj, Cornel Râpă, Sebastian Rudol, Ricardo Nunes

Defensywa Portowców posypała się nieco po odejściu do Legii Warszawa Jakuba Czerwińskiego. I choć warszawskie salony chyba przerosły pochodzącego z Muszyny gracza, to zespół Pogoni wydawał się skrojony pod niego i jego partnera ze środka obrony - Jarosława Fojuta. W meczu z Wisłą naturalnie zabraknie tego pierwszego, ale i drugi ze stoperów może nie wykurować się po urazie, jakiego doznał w meczu z Bruk-Betem. Wydaje się więc, że na środku defensywy wystąpią nominalni boczni obrońcy - Cornel Râpă oraz Sebastian Rudol. Obaj głównie dali się zapamiętywać jako podłączający się do akcji ofensywnych gracze, tym razem jednak taktyka będzie wymagała od nich czegoś innego. Może to jest szansa dla Wisły? Na prawej flance zagra posiadający dwa paszporty - polski i niemiecki - David Niepsuj, który przed sezonem zamienił przemysłowe Bochum na portowy Szczecin. Po drugiej stronie pojawi się najpewniej piłkarski obieżyświat, reprezentujący w czasach juniorskich Portugalię, a w seniorskich RPA. Mowa oczywiście o Ricardzie Nunesie. 30-latek ma za sobą występy w lidze portugalskiej, cypryjskiej, słowackiej i bułgarskiej, lecz to w Szczecinie zakotwiczył na dłużej.

Pomocnicy: Mateusz Matras, Rafał Murawski, Dawid Kort, Seiya Kitano, Spas Delev

Dwóch doświadczonych defensywnych pomocników, których w kadrze chciałoby mieć większość trenerów Ekstraklasy; reprezentant Bułgarii, który niedawno upokorzył Holendrów oraz dwaj młodzieżowcy (jeden z Polski, a drugi z Kraju Kwitnącej Wiśni) - tak prezentuje się druga linia Pogoni. Matras, który po sezonie odejdzie do Lechii Gdańsk, w obecnych rozgrywkach pokonał już Łukasza Załuskę. Rafał Murawski - przeżywający kolejną młodość 48-krotny reprezentant Polski - niedawno podpisał nowy kontrakt z Portowcami. Obaj piłkarze jak dotąd zdobyli po pięć goli, zapewniając Dumie Pomorza kilka cennych punktów. Dawid Kort to z kolei odkrycie wiosny. Przymierzany zimą do Wisły Kraków zawodnik w końcu „odpalił” i od 27. kolejki wychodzi w podstawowym składzie. To właśnie „Korcik” zapewnił Pogoni miejsce w grupie mistrzowskiej, strzelając kluczowe dwie bramki w potyczce z Lechią Gdańsk w ostatnim meczu rundy zasadniczej. Na lewej stronie pod nieobecność Gyurcsó pojawi się następca Takafumiego Akahoshiego w Pogoni - Seiya Kitano. 19-latek zwykle jest zmiennikiem wnoszącym sporo ożywienia w grę Portowców. Tym razem prawdopodobnie pozyskany z Nagoyi Grampus Eight zawodnik wybiegnie na plac gry od pierwszej minuty. Po przeciwnej stronie zamelduje się bohater eliminacyjnego spotkania Bułgaria - Holandia Spas Delev, który w pojedynkę zainkasował trzy punkty dla kraju znad Morza Czarnego, zdobywając dwa gole. Były piłkarz Las Palmas i Levskiego Sofia może pochwalić się aż 10 asystami w obecnym sezonie Ekstraklasy.

Napastnik: Marcin Listkowski

Po wypożyczeniu Łukasza Zwolińskiego do Śląska Wrocław i urazie Adama Frączczaka, Kazimierz Moskal dysponuje tylko dwójką napastników. Co gorsza, piłkarze ci snajperami są głównie na papierze. 19-letni Marcin Listkowski w 40 spotkaniach Ekstraklasy nie zdobył jeszcze gola, a ściągnięty w przerwie zimowej z Celtiku Nadir Çiftçi to totalne nieporozumienie. Wydaje się, że kolejny raz od pierwszej minuty zamelduje się kapitan kadry U-19, a dla Turka znowu zabraknie miejsca nawet na ławce rezerwowych.

Wisła chcąc zająć piąte miejsce, musi pokonać Pogoń. Nie będzie jednak to rzecz z gatunku tych bardzo łatwych. Tym bardziej, że Kazimierza Moskala żartobliwie określa się specjalistą od remisów. Legenda Białej Gwiazdy, która po sezonie pożegna się z Pogonią, również chce zakończyć sezon z Portowcami na piątym miejscu. I choć emocji związanych z walką o tytuł mistrzowski w tym spotkaniu nie będzie, warto przyjść na stadion. Sportowa złość, jaka siedzi w piłkarzach po kontrowersyjnej porażce z Koroną, musi znaleźć przełożenie w sobotę o 20.30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jak nie dziś to kiedy? Wisła vs Pogoń

Dodano: 2017-05-20 14:56:14 (aktualizacja: 2017-05-21 15:37:36)

Norf / wislalive.pl

Portowcy podobnie jak BG zagrają dziś i pełną pulę, pierwszą w grupie mistrzowskiej.

Znowu bronimy pozycji

Do Krakowa ze swoją drużyną przyjeżdża dziś legenda BG Kazimierz Moskal. Pogoń, bo o niej mowa znajduje się obecnie w sporym dołku. Podobnie jak Wiślacy, Portowcy w grupie mistrzowskiej nie odnieśli jeszcze zwycięstwa, zdobywając zaledwie jedną bramkę i tyle samo punktów. Co więcej goście przyjeżdżają pod Wawel mocno osłabieni kontuzjami i kartkami. Pogoń to nasi sąsiedzi w ligowej tabeli, przed 35. serią gier, z bagażem 22 punktów, zajmujący siódmą pozycję. Lokatę wyżej plasuje się obecnie Wisła, nasz dorobek punktowy jest również większy o jedno oczko.

Raz się przegrywa, raz się przegrywa

Wiślacy śrubują ostatnio niezbyt chlubną serię trzech porażek z rzędu. Jak dołożyć do tego remis z Legią i porażkę z Górnikiem, wychodzi, że od pięciu spotkań nie doznaliśmy smaku zwycięstwa. Swego rodzaju przypieczętowaniem tej fatalnej passy jest porażka w Kielcach, wszyscy wiemy w jakich okolicznościach. Mamy nadzieję, że w ten kontrowersyjny sposób zakończyliśmy ten ciąg złych rezultatów i dziś zainkasujemy 3 punkty. Podobny plan mają z pewnością Portowcy. Oni również od dłuższego czasu szukają przełamania. To w pewnym stopniu nastąpiło w ostatniej kolejce, kiedy w końcu zdobyli punkt w rundzie finałowej. Miało to miejsce w starciu z Termalicą, w Szczecinie, zakończonym rezultatem 1:1. W trzech poprzednich spotkaniach, z pretendentami do tytułu, nasi dzisiejsi goście nie zdobyli nawet bramki, o punktach nie wspominając. Pogoń musiała uznać wyższość kolejno Jagielloni, Legii i Lecha. Portowcy, to drużyna niezbyt dobrze czująca się na wyjazdach. W tym roku wygrali jedynie w Chorzowie, natomiast w przeciągu całego sezonu udało się zdobyć jeszcze Gdynię i Gliwice.

Kłopoty z przodu

W dalszym ciągu niedysponowani są Maciek Sadlok, Mateusz Zachara i Rafał Pietrzak, leczący kontuzje. Kolejnym graczem, którego nie zobaczymy dziś na boisku jest Zdenek Ondraszek. Czech w spotkaniu z Koroną otrzymał czwarty żółty kartonik w trwających rozgrywkach, w związku z czym zobligowany jest do meczu przerwy. Wobec absencji Zachary i Ondraszka, sztab medyczny musi zrobić wszystko, aby postawić na nogi Pawła Brożka, który w ostatnim czasie zmaga się z delikatnym urazem. Jeśli doświadczony napastnik nie byłby w stanie wystąpić, na pozycji najbardziej wysuniętego zawodnika możemy spodziewać się Patryka Małeckiego, lub Rafała Boguskiego. W środku pola zobaczymy z pewnością Pola Lloncha, który wczoraj podpisał nowy kontrakt z BG, a także udzielił nam ciekawego wywiadu, który znajdziecie tutaj: http://wislalive.pl/wywiad/wywiad_z_wislackim_gattuso___polem_llonchiem-3655/

Kłopoty kadrowe dotyczą także ekipy z Pomorza. Do Krakowa nie przyjedzie najlepszy strzelec Pogoni, Adam Frączczak, autor trzynastu trafień w tych rozgrywkach. Uniwersalny zawodnik zmaga się z kontuzją, podobnie jak inny kluczowy zawodnik Kamil Drygas. Pod sporym znakiem zapytania stoi też występ Jarosława Fojuta. Z powodu nadmiaru kartek zagrać nie może kat Wisły z poprzedniego pojedynku, Adam Gyurcso, który w listopadzie wpakował nam aż 4 bramki.


Historia dla Wisły

Ligowe boiska były arenami starć Wisły z Pogonią 78 razy. 33 spotkania to wygrane BG, 21 triumfów odnotowali Portowcy, a 24 mecze zakończyły się podziałem punktów. 124 bramki zdobili Wiślacy, podczas gdy nasi rywale 89. Obecne rozgrywki, to najpierw zwycięstwo 2:1 przy R22 na inaugurację, a następnie fatalna klęska 2:6 w Szczecinie, do którego pojechaliśmy mocno osłabieni, zwłaszcza w szeregach obronnych. Stadion im.Henryka Reymana to oczywiście, jak dla większości polskich drużyn, bardzo nieprzychylny teren również dla Pogoni. Portowcy wprawdzie wygrali tu w poprzednim sezonie 1:0, jednak wcześniejszy tutaj, miał miejsce jeszcze w 2000 roku.

Dawno niewidziany sędzia

Paweł Pskit, to arbiter, który po sezonie 2013/14 stracił zawodowy kontrakt, z powodu zbyt dużej ilości popełnianych błędów. Dzisiaj po trzech latach przerwy wraca do Ekstraklasy. Przez ten okres prowadził mecze na zapleczu najwyższej ligi. W obecnych rozgrywkach Łodzianin gwizdał w 18 meczach, w których pokazał 77 żółtych kartek, 6 czerwonych i podyktował 10 jedenastek. Miejmy nadzieję, że po takim odpoczynku od meczów na najwyższym szczeblu 37-latek zrobi wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej. Że udźwignie ciężar grupy mistrzowskiej, nie wpływając błędnymi decyzjami na wynik rywalizacji. W celu zwrócenia uwagi na mizerny poziom sędziowania w ostatnich (i nie tylko) meczach z udziałem BG, klub zdecydował się na akcję „Sokoli wzrok”. Wszyscy kibice proszeni są o przyniesienie ze sobą na stadion okularów przeciwsłonecznych i założenie ich podczas trwania pierwszej minuty spotkania.

Wykorzystać sportową złość

Zawodnicy i trener zapewniają, że podejdą do spotkania odpowiednio zmotywowani, utrzymując trend wysokiej intensywności z meczu z Koroną. Spotkanie w Kielcach, do pewnego momentu, wreszcie wyglądało tak jak chcielibyśmy, żeby wyglądał każdy mecz. Wydarzenia drugiej połowy, odmiana wyniku, wyzwoliły w piłkarzach sportową złość, więc chęć zwycięstwa w dzisiejszym starciu powinna być jeszcze większa. Obie ekipy zapowiadają, że zagrają z pasją, walcząc o przełamanie, a finalnie jak najwyższe miejsce w tabeli. Bezpośrednio, można powiedzieć, że jest to mecz o 6. miejsce, którego obecnie broni BG, jednak zwycięstwo, pozwoli nam zaatakować 5. Lokatę, którą utraciliśmy w środę. Emocji z pewnością nie zabraknie. Widzimy się o 20:30 na R22! Nie zapomnijcie okularów!


NORF


Źródło: wislalive.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Pogonią: - Będziemy walczyć ze względu na szacunek dla tego klubu

- Problemy zdrowotne nadal eliminują z gry Macieja Sadloka i Mateusza Zacharę i z powodu urazów nie będą oni mogli wystąpić. Jest jeszcze jeden zawodnik, którego sytuacja jest nie do końca pewna, i tutaj decyzja zapadnie w dniu meczu - mówił o sytuacji zdrowotnej zespołu "Białej Gwiazdy", na konferencji prasowej przed spotkaniem z Pogonią Szczecin, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- W kontekście wątku sportowego - mogę zapewnić, że nasza drużyna nigdy się nie podda, nigdy nie złoży broni i będziemy do samego końca walczyć o kolejne zwycięstwa. Będziemy walczyć również ze względu na szacunek dla tego klubu, dla jego historii i dla kibiców Wisły Kraków. Dlatego nasz zespół nigdy się nie podda - dodał dobitnie Hiszpan.

Nie jest niestety żadną tajemnicą, że Wisła ma przed czekającym nas finiszem sezonu problemy w linii ataku. Kontuzja Mateusza Zachary, absencja za kartki Zdenka Ondráška, a także również kłopoty zdrowotne Pawła Brożka, który m.in. w Białymstoku wystąpił z urazem i nie wiadomo czy zagra przeciwko Pogoni, bez wątpienia spędzają Ramírezowi "sen z powiek".

- Rzeczywiście mamy problem w linii ataku, bo faktycznie Mateusz Zachara i Zdeněk Ondrášek nie mogą zagrać, a jeśli chodzi o Pawła Brożka, to nie mamy pewności, ale sądzę, że będzie mógł wystąpić. Gdyby tak się zdarzyło, że nie będzie w stanie więcej z siebie dać, to mamy innych zawodników, którzy mogą go zastąpić - choćby Rafała Boguskiego lub Patryka Małeckiego - mówił trener Wisły.

W kontekście problemów w ofensywie nie może dziwić fakt, że Hiszpan został zapytany o Hugo Vidémonta, którego w ostatnich meczach trudno było znaleźć w meczowej kadrze "Białej Gwiazdy".

- Jeśli w kadrze meczowej brakuje Hugo Vidémonta, lub Évera Valencii, to oznacza, że uznaliśmy, że któryś z jego kolegów jest na dany moment lepszy i bardziej pasuje do koncepcji - skwitował krótko Hiszpan.

Oczywiście nie mogło też zabraknąć pytań o ostatni mecz wiślaków, czyli ten w Kielcach, który - jeśli chodzi o decyzje sędziowskie - był dla nas mocno krzywdzący.

- Tych emocji było sporo, ale jestem bardzo zadowolony z naszej gry. Uważam, że był to intensywny mecz w naszym wykonaniu, który uprawniał nas do tego, aby zwyciężyć. I to samo powiedziałem moim zawodnikom. Rzeczywiście złożyło się teraz dość dużo zbiegów okoliczności, jeśli chodzi o inne czynniki, na które nie mamy wpływu. Bardzo prosiłem moich zawodników, aby pomogli sędziemu i oczekuję oraz mocno na to liczę, że po tych ostatnich zbiegach okoliczności obejrzymy jutro normalny mecz, w którym będziemy mogli walczyć o zwycięstwo - mówił Kiko Ramírez.

- Nie szukam żadnej innej teorii, jak ta, że były to tylko błędy - dodał pytany dalej o wątek sędziowski trener Wisły. - Gdyby było inaczej, nie byłoby sensu wychodzić na boisko, albo byłoby to dla nas bardzo trudne. Mocno staram się wierzyć, że były to tylko zbiegi okoliczności i o to samo proszę też moich zawodników, żeby wyszli na boisko i skupili się tylko na grze, na tym co mają do zrobienia, nie zastanawiając się nad innymi czynnikami. Błędy się zdarzają i mogą wystąpić zawsze. W Hiszpanii także zdarzają się tego typu problemy, z tego typu sytuacjami też się mierzyliśmy. Podejmowane są różne działania, zarówno klubów, jak i zawodników, przeciwko takim wydarzeniom - powiedział ponadto Ramírez.

Na pewno dla kibiców Wisły ciekawostką będzie fakt, ze w sobotę po drugiej stronie barykady stanie nasz były piłkarz oraz trener, Kazimierz Moskal. I o ten fakt Ramírez został zapytany.

- Wisła jest klubem z wielką historią, w której tworzeniu uczestniczyło wielu zawodników oraz trenerów. To jest specyfiką i pięknem futbolu, że często przychodzi grać przeciwko swojej byłej drużynie, czy to z perspektywy piłkarza, czy szkoleniowca. O tym najlepiej przekonał się Patryk Małecki, który grał w Pogoni Szczecin. Czasami trzeba się zmierzyć z klubem, w którym się występowało - mówił szkoleniowiec Wisły, wskazując tym samym na obecnego wraz z nim na konferencji prasowej - Patryka Małeckiego.

Na zakończenie Ramírez został zapytany o tzw. system VAR, tj. "Video Assistant Referee", który być może zostanie za czas jakiś na stałe wprowadzony do profesjonalnego futbolu.

- Jestem zwolennikiem tego rozwiązania, jestem zwolennikiem nowoczesnych technologii. Najlepszym przykładem jest tenis, w którym taki system znalazł skuteczne zastosowanie. W futbolu w grę wchodzą duże pieniądze i wiele różnych interesów, więc może to wpłynąć tylko korzystnie - zakończył Hiszpan.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Patryk Małecki: - Grając u siebie chcemy narzucić swój styl

- Zostały ostatnie trzy mecze i nie po to awansowaliśmy do "ósemki", żeby w niej przegrywać, czy nie zdobywać punktów. Gramy przed własną publicznością z Pogonią Szczecin, z dobrą drużyną, ale mam nadzieję, że zagramy dobry mecz, a przede wszystkim zdobędziemy trzy punkty - powiedział obecny na konferencji prasowej, przed spotkaniem ligowym z "Portowcami", pomocnik krakowskiej Wisły, Patryk Małecki.

- Spodziewamy się ciężkiego meczu, bo Pogoń bez względu na to czy gra u siebie, czy na wyjeździe, zawsze stara się grać w piłkę. Trener Moskal każe im grać, każe im nie wybijać piłki, więc myślę, że będzie to ciężki, ale też fajny mecz dla kibiców. I Pogoń i my nie wygraliśmy jeszcze w tej grupie mistrzowskiej meczu, więc każda z drużyn będzie chciała zdobyć trzy punkty. A my grając u siebie chcemy narzucić swój styl gry i od pierwszej minuty zagrać tak, aby po meczu cieszyć się z trzech punktów - mówił wiślak.

Podobnie jak trener Kiko Ramírez - Małecki został zapytany o możliwość wprowadzeniu do piłki systemu VAR, który wspomagać miałby pracę sędziów.

- Jestem jak najbardziej za wprowadzeniem systemem VAR, nie zbawi nas te kilka sekund, a będziemy jasno i klarownie wiedzieć, czy błąd został popełniony, czy też nie - przyznał piłkarz.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Koncert na cztery głosy! Wisła Pogoń 4:0

Dodano: 2017-05-21 13:27:21 (aktualizacja: 2017-05-28 20:12:44)

Norf / wislalive.pl

Na taki mecz czekaliśmy wszyscy, kibice, piłkarze, trenerzy. Umiejętnie wykorzystaliśmy problemy rywali, prezentując doskonałą skuteczność.

Pierwsza połowa to prawdziwy koncert. Zawodnicy BG raz po raz wsadzali obrońców Pogoni na karuzelę, tworząc piękne akcje, godne najlepszych hiszpańskich zespołów. Druga część meczu to już umiejętne kontrolowanie wyniku i wydarzeń boiskowych, a także nieudane próby podwyższenia rezultatu. Lepszej reakcji na wydarzenia ostatnich dni wymarzyć sobie nie mogliśmy. Lepszego przełamania serii meczów bez zwycięstwa wymarzyć sobie nie mogliśmy. Lepszego rewanżu za porażkę w Szczecinie wymarzyć sobie również nie mogliśmy.

Spotkanie rozpoczęło się spokojnie. Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że możemy obserwować taką dominacji gospodarzy na przestrzeni całych zawodów. Widzieliśmy dużo walki w środku pola, ale także pierwsze dość obiecujące próby akcji kombinacyjnych BG. Nie bez znaczenia był fakt, iż od pierwszego gwizdka na murawie zameldował się Semir Stilić, zastępujący pauzującego z powodu lekkiego urazu, Petara Brleka. Bośniak mimo, że w protokole meczowym nie zapisał się ani bramką, ani asystą, kilkukrotnie, niekonwencjonalnymi zagraniami przypomniał Semira sprzed wyjazdu na Cypr. Standardowo, najczęściej szukał Pawła Brożka, z którym współpraca wychodziła mu bardzo dobrze. Brozio z kolei, wobec absencji Mateusza Zachary i Zdenka Ondraszka, wystąpił od pierwszej minuty, mimo wciąż niewyleczonej kontuzji achillesa. Trzeba przyznać, że był to najlepszy występ naszego snajpera, od bardzo dawna.

Pierwsze zagrożenie stworzyli goście. Niebezpieczne strzały z dystansu oddali Kort i Kowalczyk. Z jednym dobrze poradził sobie Łukasz Załuska, drugi minimalnie minął słupek bramki. Uderzenia zza pola karnego to jedyne sytuacje, w których Portowcy szukali bramki. Te dwa pierwsze były zdecydowanie najgroźniejsze. Kolejne próby były coraz dalej celu. Szczęścia w dalszych fragmentach meczu szukali Murawski, Delev, Listkowski, czy Kitano. Ich uderzenia były niecelne, blokowane, lub bez problemu bronione przez golkipera Wisły.

W 18 minucie po raz pierwszy poważnie bramce gości zagrozili Wiślacy. Tomek Cywka wykonał perfekcyjne dośrodkowanie, prosto na głowę Patryka Małeckiego. Ten mimo niewielkiego wzrostu, bez problemu skierował piłkę idealnie, tuż przy słupku, nie dając najmniejszych szans bramkarzowi Pogoni, otwierając wynik meczu. Prawy obrońca raz po raz decydował się na przebojowe akcje, z reguły skuteczne. Zarobił jednak też głupią żółtą kartkę , już w doliczonym czasie gry, przez co nie wystąpi w Poznaniu. Z drugiej strony boiska, kolejne solidne zawody zaliczył Matija Spićić. Chorwat również wielokrotnie decydował się na indywidualne akcje, do tego w drugiej połowie oddał groźny strzał, w boczną siatkę.

Na kolejną bramkę nie musieliśmy czekać zbyt długo. W 24 minucie kapitalną prostopadłą piłkę, podobną jak w Kielcach, Pol Llonch zagrał do Rafała Boguskiego. Skrzydłowy posłał mocną piłkę po ziemi, którą złapał Henger. Młody bramkarz niespodziewanie wypuścił futbolówkę, z czego skrzętnie skorzystał prawdziwy lis pola karnego – Paweł Brożek, trafiając po raz pierwszy od 11 meczów. Po tej bramce, nasz napastnik ewidentnie złapał luz, pozwalając sobie na ciekawe, niekonwencjonalne, zazwyczaj udane zagrania.

W 31 minucie wydawało się, że wynik meczu po raz kolejny zostanie powiększony. Szybka kontra, kapitalnie wyprowadzona z własnej połowy. Mały wypuszcza Bogusia, ten wpada w pole karne, oddaje strzał, jednak wybroniony nogą przez Hengera. Co nie udało się w tej sytuacji, udało się już chwilę później, po rzucie rożnym. Piłkę na krótki słupek rzucił Krzysiek Mączyński. Dopadł do niej zupełnie niepilnowany Ivan Gonzalez, który bez najmniejszego problemu, nawet nie odrywając się od ziemi, skierował futbolówkę głową do siatki. Hiszpański stoper zachował się fantastycznie w polu karnym przeciwnika, zdobywając debiutancką bramkę, lecz po raz kolejny miał sporo problemów, zwłaszcza w pierwszej połowie, z wyprowadzaniem piłki, podając kilkukrotnie niecelnie. Jednak do spółki z człowiekiem instytucją, jak zazwyczaj bezbłędnym, Arkiem Głowackim, stworzyli barierę nie do przejścia, dla młodych zawodników Pogoni. Spotkanie to pokazało także, jak dużo pomysłów na rzuty rożne ma Kiko Ramirez.

Wiślacy poszli za ciosem. Już 2 minuty po bramce na 3:0, Krzysiek Mączyński posłał genialną, prostopadłą piłkę z własnej połowy, w pole karne Pogoni, prosto pod nogi Brozia. Paweł, który nie czuł już na sobie najmniejszej presji, zdecydował się na bardzo przytomnego „no look passa”, wykładając piłkę na pustą bramkę do Rafała Boguskiego, który dopełnił formalności. Środkowy pomocnik, od którego rozpoczęła się ta koronkowa akcja, pokazał wczoraj co najmniej reprezentacyjną formę. Do spółki z Polem Llonchiem, absolutnie zdominowali środek pola, co chwilę widowiskowo obierając piłkę, a także efektownie ją rozgrywając.

Bliski zdobycia piątej bramki w 44 minucie był Semir Stilić. Bośniak w swoim stylu przełożył sobie piłkę na 16-tym metrze, na lewą nogę, uderzył po bliższym słupku, jednak końcami palców bramkarz przyjezdnych, odbił futbolówkę na rzut rożny. Korner przyniósł oczekiwanego gola, jednak standardowo, z sobie jedynie znanego powodu arbiter, debiutujący w ekstraklasie odgwizdał faul na bramkarzu. W polu karnym biliśmy świadkami olbrzymiego zamieszania. Golkiper wyskoczył w górę, lecz wpadł w Dzikiego, który skierował piłkę do siatki. Boguś to kolejny zawodnik, któremu udało się przełamać w tym spotkaniu. Zdobył pierwszą bramkę w tym roku, a dziesiątą w sezonie, jedenastej pozbawił go sędzia, a do tego dołożył asystę. Poza znakomitymi liczbami, skrzydłowy był bardzo aktywny, czego brakowało w poprzednich grach. Bardzo podobnie ma się sprawa z drugim bocznym pomocnikiem – Małym. Patryk tym razem rzadziej decydował się na indywidualne rajdy, zamiast tego wielokrotnie, bardzo mądrze rozgrywając piłkę. Dwa słowa należą się też pod adresem sędziego, który niespodziewanie zmienił Pskita, który pomylił Wisły i pojechał do Płocka. Dominik Sulikowski z Gdańska, który ostatecznie poprowadził nasze zawody, spisał się całkiem przyzwoicie, zwłaszcza że był to dla niego pierwszy mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wspomniany wcześniej błąd, był jedynym tak poważnym w przeciągu meczu. Arbiter ma pewnie sporo szczęścia, że było to ewentualne trafienie na 5:0, przez co pomyłka nie miała większych konsekwencji.

Na przerwę zeszliśmy z czterobramkową zaliczką. Trzeba przyznać, że przyjezdni, których skład składał się głównie z młodych zawodników, zastępujących pauzujących, bardziej doświadczonych kolegów, prezentowali się całkiem przyzwoicie. Solida gra ofensywna jednak to za mało, karygodne błędy w obronie musiały doprowadzić do utraty bramek, przeciwko tak dobrze grającym Wiślakom.

Początek drugiej połowy zapowiadał, że gospodarze pójdą za ciosem i będą szukać kolejnych trafień. Szczecinianie jednak uporządkowali swoją grę defensywną, nie dopuszczając nas już tak łatwo pod swoją bramkę. Zejście z boiska Stilicia i Brożka, sprawiło także, że oglądaliśmy zdecydowanie mniej akcji kombinacyjnych niż w pierwszych 45 minutach. Swoje szanse dostali znany już dobrze Kuba Bartosz, a także debiutujący Wojtek Słomka i Kacper Laskoś. Były to bardzo obiecujące zawody w ich wykonaniu. Zwłaszcza w przypadku skrzydłowego, który kilkukrotnie próbował wziąć ciężar rozgrywania akcji na swoje barki.

Mimo pełnej kontroli boiskowych wydarzeń, Wiślakom, którzy lekko spuścili z tonu, nie udało się stworzyć żadnej w pełni klarownej okazji w drugiej części meczu. Portowcy z kolei dalej próbowali jedynie strzałami z dystansu, których oddali aż 13, zaledwie 1 mniej od BG. Łukasz Załuska miał przy tym bardzo mało pracy, jednak w sytuacjach, w których został zmuszony do interwencji, spisał się bez zarzutu. Drugie 45 minut, upłynęło w piknikowej atmosferze, kibice bawili się na trybunach, piłkarze bawili się na boisku, spokojnie rozgrywając piłkę. Końcowy rezultat nie uległ zmianie. Wisła wygrywa pewnie 4:0.



Wszyscy potrzebowaliśmy takiego meczu. Po ostatnich ciężkich chwilach, wysokie zwycięstwo, w pięknym stylu pozwala z podniesioną głową wyruszyć za tydzień do Poznania. W całej tej sytuacji szkoda jedynie Kazia Moskala, który w przykrych okolicznościach żegna się z Pogonią, zbierając baty we własnym domu. Nie mamy jednak wątpliwości, że szkoleniowiec szybko znajdzie nowego pracodawcę i będzie odnosił kolejne sukcesy, a prędzej czy później wróci na R22. My teraz skupiamy się na walce o 5 miejsce. Przed nami ważne dwa mecze, jeśli podejdziemy do nich jak do spotkań w Kielcach i wczorajszego w Krakowie, możemy być raczej spokojni o tę rywalizację. Szkoda, że mecz w Poznaniu dopiero za tydzień. Tak rozpędzona BG spokojnie mogłaby zagrać już w połowie tygodnia. Pozostaje czekać i gratulować tak świetnych zawodów. Dziękujemy!

Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 4:0 (4:0)

1:0 Małecki 19

2:0 Brożek 25

3:0 González 32

4:0 Boguski 35

Wisła: Załuska - Cywka, González, Głowacki, Špičić - Mączyński, Llonch - Boguski, Štilić (52 Bartosz), Małecki (73 Laskoś) - Brożek (60 Słomka)

Pogoń: Henger - Niepsuj, Râpă, Matras, Matynia (46 Obst) - Delew (68 Kitano), Murawski (86 Rudol), Tsintsadze, Kort, Kowalczyk - Listkowski

Żółte kartki: Râpă, Matras - Špičić, Cywka

Sędzia: Dominik Sulikowski z Gdańska


Widzów: 11 588

NORF


Źródło: wislalive.pl

„Raz, dwa, trzy - mało!”. Wisła - Pogoń 4:0.

Data publikacji: 20-05-2017 22:25


Wisła Kraków rozgromiła Pogoń Szczecin 4:0, a losy spotkania zostały przesądzone w jego pierwszej części. Gole dla ekipy Kiko Ramíreza zdobywali Patryk Małecki, Paweł Brożek, Iván González oraz Rafał Boguski. Mecz ten był także okazją do debiutu dla Wojciecha Słomki oraz Kacpra Laskosia.


W starciu 35. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków podjęła zespół Kazimierza Moskala - szczecińską Pogoń. I choć trener gości mógł spodziewać się gorącego powitania przez Wiślaków, którymi niegdyś dowodził, na to samo nie mogli liczyć jego obecni podopieczni. W głowach piłkarzy Białej Gwiazdy obecna była zapewne żądza rewanżu za porażkę 2:6 ze Szczecina.

Tym razem to Pogoń była niemal tak samo osłabiona, jak krakowianie w listopadzie na Stadionie im. Floriana Krygera. W składzie Portowców zabrakło m.in. Ádáma Gyurcsó, Adama Frączczaka, czy Jarosława Fojuta. W ekipie Kiko Ramíreza nieobecni byli natomiast Maciej Sadlok oraz Petar Brlek - zdobywca gola w starciu z Koroną, które zakończyło się porażką 2:3 w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. To właśnie wskutek decyzji sędziego Łukasza Bednarka Wisła zapoczątkowała akcję „Sokoli wzrok”. Co prawda nie sprzyjały jej dzisiaj warunki atmosferyczne, lecz i tak okulary przeciwsłoneczne były często widziane przy R22.

1-0? Mało!

W pierwszych minutach spotkania nie można było mieć zastrzeżeń do pracy arbitra. Na murawie jednak to Pogoń stworzyła sobie dwie groźne sytuacje, a Wisła nadal czekała na swoje szanse. Najbardziej aktywnym graczem premierowych minut był Dawid Kort, który dwukrotnie postraszył Łukasza Załuskę uderzeniami z dystansu. I o ile za pierwszym razem golkiper Wisły musiał interweniować, o tyle za drugim rzucił się dla pewności, a futbolówka minęła prawy słupek jego bramki o metr.

Na odpowiedź Białej Gwiazdy trzeba było czekać do 19. minuty, ale kibice szybko wybaczyli brak sytuacji w pierwszym kwadransie. Z prawej strony piłkę wrzucił Cywka, a niepilnowany w polu karnym Patryk Małecki strzałem głową pokonał Hengera. Chwilę później „Mały” po podaniu Boguskiego pokusił się o uderzenie z woleja, jednak zabrakło mu precyzji. W 25. minucie zrobiło się 2:0. Z prawej strony piłkę dośrodkował Rafał Boguski, a Adrian Henger wypluł wydawałoby się łatwą do złapania centrę, co skrzętnie wykorzystał Paweł Brożek, który wbił piłkę do pustej bramki.

2:0? Też mało!

Trzy minuty później „Boguś” po raz kolejny poszukał podaniem „Brozia”, który tym razem zdecydował się poszukać Semira Štilicia. Ten jednak zaplątał się w dryblingach. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze! Choć w 31. minucie po doskonałym podaniu Małeckiego uderzającego w sytuacji sam na sam Boguskiego zatrzymał Henger, to po rzucie rożnym i wrzutce Štilicia zupełnie niepilnowany Ivan González przymierzył głową tak, że młody golkiper Portowców nie miał szans.

3:0? Wiadomo, że mało!

„Raz, dwa, trzy - mało”, zaintonowali kibice, a ich życzenie spełnił Rafał Boguski, który tym samym zdobył upragnioną 10. bramkę w tym sezonie. Genialnym podaniem z głębi pola popisał się Mączyński, Paweł Brożek zwodem położył Hengera i odegrał futbolówkę do „Bogusia”, a ten lewą nogą posłał piłkę do siatki. Dla RB9 jest to więc pierwszy sezon z dwucyfrową liczbą goli w karierze!

Gorszy od swoich kolegów nie chciał był także Štilić, który przymierzył tuż przy lewym słupku bramki Hengera. 21-latek wyciągnął się jak struna i obronił tę próbę. A po kolejnym rożnym w sporym zamieszaniu gola strzelił Boguski, ale najpierw sędzia dopatrzył się faulu jednego z Wiślaków i gola nie uznał. Tak też zakończyła się pierwsza połowa, w której absolutna dominacja Wisły nie podlegała dyskusji.

Debiutów czas!

Druga część spotkania rozpoczęła się od spokojnych ataków krakowian. Pierwszy strzał padł łupem Pawła Brożka, który wyskoczył do centry Małeckiego i zagłówkował w środek bramki. Na posterunku był jednak Henger. Podobnie było w 58. minucie, gdy „Mały” mimo przewagi liczebnej w polu karnym rywali zdecydował się na indywidualną akcję zakończoną strzałem. Dwie minuty później przy R22 odnotowaliśmy kolejny debiut. Na murawie pojawił się Wojciech Słomka, który zastąpił Pawła Brożka. „Słoma” od razu próbował szarpnąć prawą stroną, ale zablokował go jeden z obrońców.

Kilkanaście minut później szansę otrzymał także urodzony w 2000 roku Kacper Laskoś. W międzyczasie niemrawa Pogoń spróbowała szczęścia za sprawą Rafała Murawskiego. 48-krotny reprezentant Polski próbował zaskoczyć Łukasza Załuskę lobem z linii pola karnego. Portowcom dziś takie rzeczy nie mogły jednak wyjść.

4:0? W sam raz!

Wisła natomiast była bliska piątej bramki za sprawą Matiji Špičicia, który w 81. minucie zdecydował się na samotną szarżę lewą flanką i strzał z narożnika pola karnego. Piłka zatrzymała się z niewłaściwej strony siatki. I choć w ostatnich minutach Wiślacy kilkukrotnie szarpnęli, na zegarze utrzymał się wynik z pierwszej połowy. Biała Gwiazda wygrała pewnie, zasłużenie i wysoko. Tego krakowianom było trzeba!

Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 4:0 (4:0)

1:0 Małecki 19’

2:0 Brożek 25’

3:0 González 32’

4:0 Boguski 35’

Wisła: Załuska - Cywka, González, Głowacki, Špičić - Mączyński, Llonch - Boguski, Štilić (52’ Bartosz), Małecki (73’ Laskoś) - Brożek (60’ Słomka)

Pogoń: Henger - Niepsuj, Râpă, Matras, Matynia (46’ Obst) - Delew (68’ Kitano), Murawski (86’ Rudol), Tsintsadze, Kort, Kowalczyk - Listkowski

Żółte kartki: Râpă, Matras - Špičić, Cywka

Sędziował: Dominik Sulikowski z Gdańska

Widzów: 11 588

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Słodka zemsta wiślaków. Wisła - Pogoń 4-0

Gdy jesienią ubiegłego roku "Biała Gwiazda" pojechała do Szczecina na mecz z Pogonią mocno osłabiona, wszystko skończyło się naszą wysoką porażką, bo aż 2-6. I to na pewno zapadło w pamięć piłkarzy i kibiców. I jak się okazało, tym razem wiślacy dość srogo się za tamten mecz "Portowcom" zrewanżowali. Już do przerwy strzeliliśmy bowiem cztery bramki, nie tracąc żadnej, a że w drugiej połowie wynik nie uległ zmianie, więc ostatecznie pokonaliśmy Pogoń właśnie 4-0.

Wisła na spotkanie z Pogonią wyszła bez ostatnio niezastąpionego Petara Brleka, którego zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Zastąpił go Semir Štilić, a na pewno ważne było też to, że w linii ataku do dyspozycji trenera Kiko Ramíreza był Paweł Brożek, którego występ stał pod znakiem zapytania.

Początek meczu był wyrównany, a na pewno jako pierwsze kibiców poderwało uderzenie z dystansu Dawida Korta z 6. miniuty, które do boku sparował Łukasz Załuska, a wszystko wyjaśnił Matija Špičić. Wisła odpowiedziała na to mniej więcej po kwadransie, ale Rafał Boguski "spalił" dobre podanie od Štilicia.

W 18. minucie było już jednak wszystko wręcz idealnie. Tak ze skrzydła do Patryka Małeckiego wrzucił bowiem Tomasz Cywka i "Małemu" pozostało tylko właściwie "dołożyć" głowę. Futbolówka "wpadła" w długi róg bramki i Wisła prowadziła 1-0. Zaraz potem Małecki mógł zresztą ten wynik poprawić. Po rzucie rożnym uderzył sprzed pola karnego, ale tym razem zrobił to niecelnie. I choć szczecinianie mieli swoją szansę na skuteczną odpowiedź po uderzeniu z dystansu Rafała Murawskiego, to kolejne minuty należały bezsprzecznie do Wisły.

W 25. minucie z boku piłkę wrzucił bowiem Boguski, fatalnie zachował się Adrian Henger, który futbolówkę wypuścił, a z prezentu skorzystał Brożek i było 2-0.

A wiślacy poszli za ciosem. Szybko mogło być więc na tablicy wyników jeszcze wyżej, ale w dwójkowej akcji Brożka ze Štiliciem, temu ostatniemu zabrakło nieznacznie precyzji. Swoją okazję miał też ponownie Boguski, którego uderzenie po podaniu od Małeckiego bramkarz Pogoni sparował na rzut rożny. I właśnie po nim było już 3-0. Idealnie do Ivána Gonzáleza wrzucił Krzysztof Mączyński, a Hiszpan jak należy dostawił głowę, strzelając swojego pierwszego gola w wiślackich barwach.

Kibice nie zdążyli się dobrze nacieszyć z tej bramki, a prowadziliśmy 4-0. Wiślacy znów "rozklepali" defensywę Pogoni i po fenomenalnym prostopadłym podaniu Mączyńskiego oraz zgraniu od Brożka - Boguski tylko dopełnił formalności, zdobywając swoją rekordową, bo 10. bramkę w sezonie ligowym.

Będąca już na kolanach Pogoń postarała się o wprawdzie ładne uderzenie Marcina Listkowskiego, ale to po rykoszecie nieznacznie minęło naszą bramkę i szczecinianie wywalczyli tylko rzut rożny. O wiele groźniejsza znów była za to Wisła, która w 44. minucie długo rozgrywała piłkę, po czym wszystko zakończyło się bardzo dobrym uderzeniem Štilicia. To jednak, tym razem bardzo dobrze, obronił Henger.

W samej końcówce pierwszej połowy... wpadła jeszcze piąta bramka dla Wisły, znów autorstwa Boguskiego, ale tej nie uznał sędzia - odgwizdując przewinienie wiślaka na bramkarzu Pogoni. Decyzja jednak dość dyskusyjna.

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych prób wiślaków, którzy nie zamierzali poprzestać na czterech trafieniach. W 55. minucie Henger musiał więc bronić uderzenie głową Brożka, po wrzutce od Špičicia, a trzy minuty później ponownie sprawdził jego stres po złej pierwszej połowie Małecki. Szczeciński golkiper odbił jednak piłkę nogami.

Na ostatnie pół godziny trener Kiko Ramírez do gry wprowadził debiutanta, 18-letniego Wojciecha Słomkę, a po kolejnych próbach z obydwu stron, blisko szczęścia był w 67. minucie Murawski, ale temu nie udało przelobować Załuski. Z kolei w 71. minucie wydawało się, że honorowe trafienie będzie już Pogoń na swoim koncie jednak mieć. Wszystko świetnie wyjaśnili jednak nasi stoperzy, choć pochwalić trzeba przede wszystkim Arkadiusza Głowackiego, który spisał się "po profesorsku".

Wynik nie uległ więc zmianie, ale zmienił się skład Wisły, bo Ramírez wprowadził do gry kolejnego w naszych barwach debiutanta, którym był 17-letni Kacper Laskoś.

Końcówka tego spotkania nie dostarczyła już kibiców zbyt wielu emocji, jak zresztą - można powiedzieć - cała druga część tego meczu. Wszystko rozstrzygnęło się bowiem w pierwszej części zawodów, ale z wyniku i gry Wisły, a także z aż dwóch debiutów, możemy się tylko i wyłącznie cieszyć. Dziękujemy!



Źródło: wislaportal.pl

Wisła nie daje szans Pogoni

20 maja 20171395 0

Pierwsze zwycięstwo w grupie mistrzowskiej odnieśli w sobotni wieczór piłkarze Wisły Kraków, którzy wysoko 4:0 pokonali przed własną publicznością Pogoń Szczecin.


W pierwszym kwadransie spotkania obserwowaliśmy wyrównany pojedynek. Częściej w okolicy pola karnego rywali gościli goście ze Szczecina, ale ich uderzenia z dystansu nie przynosiły efektu. Tymczasem w 18. minucie na prowadzenie wyszła Wisła. Po świetnym dośrodkowaniu Tomasza Cywki z prawego skrzydła, precyzyjnym strzałem głową bramkarzowi Pogoni szans nie dał Patryk Małecki.

Sześć minut później było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Paweł Brożek, który trafił do pustej bramki, wykorzystując fatalny błąd bramkarza Portowców, który wypuścił futbolówkę z rąk po płaskim dośrodkowaniu Rafała Boguskiego.

Wisła nie zamierzała na tym poprzestawać. W 31. minucie na 3:0 mógł podwyższyć Boguski, ale po podaniu Małeckiego przegrał pojedynek sam na sam z Hengerem. Kilka chwil później do siatki Pogoni trafił jednak Ivan Gonzalez, który popisał się ładnym strzałem głową po dośrodkowaniu Krzysztofa Mączyńskiego z rzutu rożnego.

W 35. minucie padła czwarta bramka dla „Białej Gwiazdy”. Kolejną bardzo dobrą akcję wiślaków na gola zamienił Boguski. W roli asystenta tym razem wystąpił Paweł Brożek. Tuż przed przerwą na listę strzelców próbował się również wpisać Semir Stilić, ale bramkarz Pogoni zdołał odbić piłkę po jego strzale z linii pola karnego.

W drugiej połowie podopieczni Kiko Ramireza nie forsowali tempa i spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku. Na boisku w zespole gospodarzy pojawili się między innymi debiutujący w Ekstraklasie Wojciech Słomka i Kacper Laskoś.

Obie drużyny szukały swoich okazji, więcej miała Wisła, ale ostatecznie kibice nie doczekali się kolejnych goli.

WISŁA KRAKÓW – POGOŃ SZCZECIN 4:0 (4:0)

1:0 Patryk Małecki 18 min

2:0 Paweł Brożek 24 min

3:0 Ivan Gonzalez 32 min

4:0 Rafał Boguski 35 min

żółte kartki: Spicić, Cywka (Wisła), Rapa, Matras (Pogoń)

Wisła: Łukasz Załuska – Tomasz Cywka, Arkadiusz Głowacki, Ivan Gonzalez, Matija Spicić – Rafał Boguski, Krzysztof Mączyński, Pol Llonch, Semir Stilić (52 min – Jakub Bartosz), Patryk Małecki (75 min – Kacper Laskoś) – Paweł Brożek (61 min – Wojciech Słomka)

Pogoń: Adrian Henger – David Niepsuj, Cornel Rapa, Mateusz Matras, Hubert Matynia (46 min – Robert Obst) – Marcin Listkowski, Mate Cincadze, Rafał Murawski (86 min – Sebastian Rudol), Dawid Kort, Sebastian Kowalczyk – Spas Delew (67 min – Seiya Kitano)

sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk)

widzów: 11 588


Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - Kibice zasługiwali na taki meczu

- Jestem po tym meczu bardzo szczęśliwy, szczególnie ze względu na naszych kibiców, bo oni potrzebowali i zasługiwali na taki meczu - powiedział po wysokiej wygranej nad Pogonią, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" został zapytany o dość szybką zmianę Semira Štilicia, który zszedł z murawy zaraz na początku drugiej połowy.

- Wszyscy potrzebowali zagrać. Był to ważny mecz dla nas wszystkich, jeżeli chodzi o grę. Dokonały się zresztą istotne rzeczy. Przełamał się w nim bowiem golem Paweł Brożek, a także Patryk Małecki, który nie miał wcześniej szczęścia. Jak i Rafał Boguski, który bardzo ciężko pracuje i cieszę się, że jego praca i wysiłki zaprocentowały strzeleniem bramki - przyznał Hiszpan.

Źródło: wislaportal.pl

Kazimierz Moskal: - Przegraliśmy zdecydowanie i nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia

- Nie ma co komentować, przegraliśmy zdecydowanie. Nie ma w zasadzie dla nas żadnego usprawiedliwienia. Nie chcę przypominać, że mieliśmy czy mamy swoje kłopoty. Mimo wszystko ta porażka naprawdę bardzo boli. Myślę, że pozytywem u nas był Sebastian Kowalczyk, który debiutował od pierwszej minuty i nie bał się grać. Po porażce, w taki sposób, ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Ciężko znaleźć więcej pozytywów - mówił po meczu Wisły z Pogonią szkoleniowiec szczecińskiej drużyny, Kazimierz Moskal.

Trener Pogoni został przez jednego z dziennikarzy dość prowokacyjnie zapytany o to, czy gdyby szczeciński zespół nie znalazłby się w górnej "ósemce", to czy teraz miałaby problemy z utrzymaniem w lidze.

- Nie wiem skąd takie pytanie o to co byłoby, gdybyśmy grali w grupie spadkowej. Gdybyśmy w grupie mistrzowskiej mieli kilka punktów więcej, to też można zapytać o co byśmy grali? Nie rozumiem tego "gdybania". Awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej, a można powiedzieć, że te trzy ostatnie mecze w fazie zasadniczej byliśmy rozpędzeni, a później tak szybko przelecieliśmy przez tę fazę finałową, że zapomnieliśmy może rozegrać kilka spotkań. Zostały jeszcze dwa, ale nie rozumiem pytania o to, co byłoby gdyby - powiedział Moskal.

- Po ostatnim meczu z Termaliką może dla kogoś z boku wygląda to tak, jakby nam było wszystko jedno jak ten sezon się skończy, ale tak nie jest. Wychodzimy na boisko po to, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Robiliśmy co mogliśmy, ale mamy kłopoty ze skompletowanie tego optymalnego składu, bo gdzieś tam zawodnicy nam wypadają. Do tej pory szczęście nam dopisywało, bo gdy ktoś wypadał za kartki, lub z powodu kontuzji, to były to pojedyncze osoby. Teraz nazbierało się tego więcej, więc i więcej jest u nas młodzieży. Podchodzę do tego tak, że jeśli młody zawodnik dawał radę, był w dobrej dyspozycji, to grał. Teraz tak się złożyło, że pojawiło się ich w naszym składzie więcej, ale tych przyczyn jest kilka - dodał Moskal.

- Jeśli chodzi o moją przyszłość, to na moją decyzję o odejściu z Pogoni miały wpływ względy osobiste. Taką podjąłem decyzję. Wiem, że niektórym osobom trudno to zrozumieć i szukają drugiego dnia, że rezygnuje się z takiej posady i prowadzenia zespołu ekstraklasowego. Powodem są tylko względy osobiste, a Ci którzy szukają drugiego dnia, to myślę, że taka jest nasza natura. Jesteśmy mistrzami świata w dorabianiu teorii, więc jest tutaj pole do popisu, jeśli ktoś chce znaleźć podteksty - powiedział ponadto trener zespołu ze Szczecina, który już przed kilkunastoma dniami postanowił, że nie będzie kontynuował pracy z Pogonią, w sezonie kolejnym.


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cywka: Chcieliśmy się zrewanżować

Data publikacji: 21-05-2017 12:00


Sobotnie spotkanie Wisły Kraków z Pogonią Szczecin zakończyło się wysokim, bo aż czterobramkowym, zwycięstwem gospodarzy. „Chcieliśmy zrewanżować się za mecz w Szczecinie, dlatego nie trzeba było nas dodatkowo motywować” - mówił Tomasz Cywka, obrońca Białej Gwiazdy.

„Spotkanie zaczęliśmy bardzo mocno. Wielka szkoda, że w drugiej połowie nie udało nam się strzelić gola. Cieszymy się z wyniku i gramy dalej” - opowiadał po meczu „Cywa”. Zapytany o sytuację, w której ujrzał żółty kartonik stwierdził, że ma do siebie o nią trochę żalu. „Prawdopodobnie i tak nie zagrałbym w Poznaniu, ponieważ odnowił mi się uraz kostki. Ten tydzień przerwy poświęcę na rehabilitację, żeby być gotowym na ostatni mecz”.

Siła w młodzieży

Cywka z optymizmem patrzy na występy debiutantów. „Najważniejsze, że dostali szansę. Na pewno pomógł im też dobry wynik, mogli wejść na boisko bez presji”. Obrońca Białej Gwiazdy ocenił, że najistotniejsza dla młodych zawodników jest teraz regularna obecność na boisku. „Mam nadzieję, że da im to kolejny bodziec do tego, by jeszcze mocniej trenować” - zakończył wiślacki defensor.

Angelika Stankowska

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Stilić: Cieszą efektowne akcje!

Data publikacji: 21-05-2017 15:00


Biała Gwiazda w wielkim stylu ograła przy R22 szczecińską Pogoń 4:0. Wynik ustalony został już w pierwszej połowie, a do siatki rywali trafiali kolejno: Patryk Małecki, Paweł Brożek, Iván González i Rafał Boguski. Dla hiszpańskiego defensora była to debiutancka bramka w Lotto Ekstraklasie. Dobre zawody rozegrał bośniacki pomocnik Wisły Kraków - Semir Štilić.

Po końcowym gwizdku Semir Štilić nie ukrywał radości ze zwycięstwa nad drużyną Kazimierza Moskala. „Fajnie, że udało nam się rozegrać taki mecz. Strzeliliśmy cztery bramki i zasłużenie wygraliśmy. Cieszy też to, że gole zdobywaliśmy po efektownych akcjach. Właśnie dla takich spotkań kibice przychodzą na stadion”.

Dobra reakcja na sędziowskie wpadki

Po ostatnich kontrowersyjnych decyzjach rozjemców wiślackich potyczek, ekipa prowadzona przez trenera Kiko Ramíreza potrzebowała takiej rywalizacji, w której liczy się wyłącznie futbol. „Mieliśmy ostatnio trochę pecha z błędami arbitrów, ale staraliśmy się o tym zapomnieć, skupić się na naszej pracy i wykonywać ją jak najlepiej. Efekty były widoczne w tym meczu” - powiedział Semir.

Sercem z Wisłą, Lech w pamięci

Krakowian czeka w najbliższej kolejce starcie z poznańską Lokomotywą. Bośniak był wcześniej zawodnikiem Kolejorza, ale przyznaje, że na boisku nie będzie sentymentów i będzie walczył za klub spod Wawelu. „W Poznaniu grałem przez cztery lata, więc nie można tak z dnia na dzień o tym zapomnieć. Teraz jestem w Wiśle i robię wszystko, by moja drużyna notowała zwycięstwa”.

Piąta lokata wciąż realna

Po pokonaniu Portowców Wiślacy awansowali na 5. pozycję w tabeli. Štilić zapewnia, że inne kluby wciąż muszą mieć się na baczności. „Chcemy jak najlepiej zakończyć ten sezon. Zdajemy sobie sprawę, że czekają nas trudne spotkania, ale damy z siebie wszystko, by przywrócić Wiśle należne jej miejsce. Naszym celem jest piąta pozycja, a w kolejnych rozgrywkach powalczymy o coś więcej” - zadeklarował Wiślak.

Mateusz Potoczny

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Załuska: Jak najmniej długich piłek

Data publikacji: 21-05-2017 18:00


„Byliśmy strasznie zdeterminowani. Mieliśmy w głowach mecz w Szczecinie oraz chcieliśmy się zrewanżować, więc po ostatnich trzech porażkach pragnęliśmy zrobić wszystko, by wygrać i przerwać tę passę” - ocenia przebieg spotkania z Pogonią Łukasz Załuska, golkiper Białej Gwiazdy.

„Nie ma ze mną co gadać za bardzo o tym meczu, bo niedużo zrobiłem. Na początku Pogoń oddała dwa-trzy strzały, potem głównie musiałem grać nogami” - uśmiecha się bramkarz Wisły. „Ale tego też trener od nas wymaga, byśmy kopali jak najmniej tych długich piłek i żebyśmy spokojnie rozgrywali. Myślę, że bardzo dobrze to wyglądało, bo często posiadaliśmy futbolówkę i dzięki temu byliśmy lepszym zespołem”.

Bardzo dobry przykład gry

Co było kluczem do zwycięstwa we wczorajszym spotkaniu? „Wiem doskonale, że wszyscy musimy bronić. Nie tylko obrońcy, ale też pomocnicy i napastnicy. Tak samo cały zespół potem atakuje. Jak się to wszystko sprawnie zgra, to trudno nas pokonać i ten mecz był tego bardzo dobrym przykładem” - kończy Załuska.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Kilku graczy na boisku mogłoby być moimi synami

Data publikacji: 21-05-2017 14:00


„Bardzo chcieliśmy w końcu wygrać, bo ostatnie wyniki trochę nam ciążyły. Początek spotkania był trudny, w naszą grę wkradło się wiele nerwowości. Dopiero po 10-15 minutach zaczęło się to wszystko układać. Bramka Małego spowodowała, że zaczęliśmy wyprowadzać ciekawe kontry i kilka goli w ten sposób udało nam się zdobyć” - ocenił przebieg meczu z Dumą Pomorza Arkadiusz Głowacki, kapitan Wisły Kraków.

„Drużyna Pogoni przyjechała w bardzo młodym składzie. Chłopaki grali bardzo ambitnie, ofensywnie i przede wszystkim odważnie. Myślę, że w drugiej połowie piłkarze ze Szczecina mieli trochę inne założenia, zagrali z większym naciskiem na defensywę” - mówi. „U nas też przeprowadzono kilka zmian, pierwszy raz graliśmy w takim ustawieniu, jak podczas drugich czterdziestu pięciu minut. Nie było pełnego zrozumienia i dlatego żadne bramki po przerwie nie padły”.

Przy Bułgarskiej o pełną pulę

Podopieczni Kiko Ramíreza nie składają broni w rywalizacji o 5. miejsce na koniec sezonu. „Dalej walczymy o każde trzy punkty. Dobrze, że udało się wygrać przed spotkaniem w Poznaniu, to na pewno podniesie naszą pewność siebie. Do stolicy Wielkopolski jedziemy nie tylko po to, by rozegrać mecz” - zapewnia.

Czy wygrana z Pogonią to był pokaz najlepszej gry defensywnej Wisły na wiosnę? „Sądzę, że było zarówno kilka gorszych, jak i kilka lepszych starć w ciągu całej rundy. Tym razem dość wcześnie rozsztrzygnęliśmy losy spotkania, więc naszej gry obronnej nie ma co przeceniać”.

Piłkarski „ojciec”

A jak doświadczony stoper ocenia debiut Wojciecha Słomki i Kacpra Laskosia? „Trudno mi powiedzieć, bo z resztą drużyny widzimy ich codziennie na treningach. Mają potencjał, ale to dopiero początek. Liczy się przede wszystkim ciężka praca. Cele i motywacja mogą spowodować, że będą świetnymi zawodnikami. To jednak zależy od nich”.

Gdy jeden z dziennikarzy oznajmił „Głowie”, że aż pięciu zawodników na murawie urodziło się po jego debiucie w Ekstraklasie, kapitan Białej Gwiazdy pogrążył się w zadumie. „Liczyłem lata i wychodzi na to, że kilku mogłoby być moimi synami. Taka sytuacja” - kończy żartem obrońca Wisły.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Kacper Laskoś: - To dla mnie szczególny dzień

- Tak, to dla mnie szczególny dzień, jestem bardzo zadowolony, bo było to moim marzeniem. Cieszę się, że zadebiutowałem w wygranym meczu. To bardzo cieszy, jak i to, że przy własnej publiczności. Jestem po prostu zadowolony - powiedział po swoim pierwszym występie w Ekstraklasie i w pierwszej drużyny krakowskiej Wisły, Kacper Laskoś.

- Trener dał mi szansę, dwa razy znalazłem się w "osiemnastce", a dziś trzeci raz. Udało się zadebiutować, więc teraz chciałbym "łapać" jak najwięcej minut i dużymi krokami wchodzić w dorosłą piłkę - mówił 17-latek.

- A co zapamiętam najlepiej? Myślę, że publiczność, bo gdy wchodziłem to budziło to duży respekt. Na początku nogi się może trochę zatrzęsły, ale już na boisku ten stres minął. Byliśmy w soim żywiole - przyznał młody wiślak.

- Piłka seniorska jest zdecydowanie szybszą grą, siłową. Trzeba szybciej reagować, niż w juniorach - zakończył Laskoś.


Dodał: AG


Źródło: wislaportal.pl

Wojciech Słomka: - Aż chciało się wyjść na boisko

- Po pięciu miesiącach udało mi się zadebiutować w Ekstraklasie. Najważniejsze, że to spotkanie wygraliśmy. Dla mnie ważne jest również to, że pokazałem trenerowi, że można na nas, na młodych, stawiać. Nie tylko przy tak wysokim wyniku. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bardzo cieszę się z mojego debiutu - powiedział po pierwszym występie w wiślackich barwach Wojciech Słomka.

18-latek z jednej strony czekał na swój debiut od zimy br. do maja, ale też zagrał swój pierwszy mecz w Ekstraklasie, przy okazji pierwszego powołania do "osiemnastki".

- Bardziej to wszystko odczuwałem, gdy już byliśmy w hotelu. Gdy już przyjechaliśmy na stadion, zobaczyliśmy całą otoczkę, kibiców którzy dopingowali, to wtedy wszystko zeszło. Aż chciało się wyjść na boisko, przy tym wyniku, jeszcze przy tym wyniku gdzie przeciwnik był podłamany. Bardzo się z tego cieszymy i dalej do przodu - mówił młody wiślak, który debiut mógł okrasić asystą.

- To prawda, mogła wyjść bardzo fajna asysta. Udało się znaleźć "Bogusia", szkoda że spalił tę sytuację. Jeśli chodzi o moje odczucia, to było tego trochę za mało z mojej strony - zakończył krytycznie Słomka.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Rafał Boguski: - Parę lat trzeba było na to czekać, ale było warto

- W końcu jest "dwucyfrówka". Parę lat trzeba było na to czekać, ale było warto. Pierwsza bramka w tym meczu nas rozluźniła i mogliśmy łatwiej operować piłką. Stwarzaliśmy sytuacje, strzelaliśmy gole i naprawdę było nieźle - powiedział po wygranym aż 4-0 meczu z Pogonią Szczecin, Rafał Boguski, który właśnie w tym spotkaniu ustanowił swój indywidualny rekord strzelecki jednego sezonu ligowego. Zdobył bowiem swoją dziesiątą bramkę.

- Jestem bardzo wdzięczny Pawłowi, że skierował do mnie piłkę i wystarczyło strzelić do pustej bramki - tam pomocnik Wisły opisywał sytuację, po której wspomniany przez niego Paweł Brożek, podał mu bardzo dobrze piłkę. Po takim zagraniu Boguskiemu pozostało już tylko dopełnić formalności, co też uczynił.

- Chcielibyśmy jak najlepiej zakończyć ten sezon, na jak najwyższym miejscu, dając radość sobie oraz kibicom - zakończył "Boguś".


Dodał: AG

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 35. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Na dwie kolejki przed końcem sezonu ligowego 2016/2017 - wciąż nic nie wiemy. W meczach na szczycie - Jagiellonii z Legią oraz Lecha z Lechią padły bowiem bezbramkowe remisy i losy mistrzostwa rozstrzygną się w dwóch ostatnich kolejkach. Także w dole tabeli nie ma jeszcze nic pewnego, choć bardzo blisko spadku, po trzeciej porażce z rzędu, jest chorzowski Ruch. Miło 35. kolejkę wspominać będą kibice "Białej Gwiazdy", bo wiślacy rozbili aż 4-0 Pogoń.

Piątek, 19 maja:

Śląsk Wrocław 4-1 Arka Gdynia

0-1 Dawid Sołdecki (15.)

1-1 Mariusz Pawelec (34.)

2-1 Robert Pich (35.)

3-1 Kamil Biliński (41.)

4-1 Mario Engels (60.)

Gdy po pierwszym kwadransie gdynianie wyszli na prowadzenie chyba mało kto spodziewał się, że ten mecz potoczy się według aż tak niekorzystnego dla gości scenariusza. Wystarczyły jednak dwie minuty, aby Śląsk wyszedł na prowadzenie, by potem wykorzystać bezbłędnie dwa kolejne błędy Arki. Wrocławianie zaliczają tym samym kapitalną serię gier na własnym stadionie. W dwóch meczach u siebie zdobyli łącznie aż 10 bramek i poważnie odskakują od strefy spadkowej. W niej zakopuje się natomiast Arka, którą czekają teraz mecze u siebie z Ruchem oraz wyjazd do Lubina.

Cracovia 2-0 Ruch Chorzów

1-0 Sebastian Steblecki (2.)

2-0 Krzysztof Piątek (13.)

Była 76. sekunda meczu, gdy "Pasy" wyszły na prowadzenie, a w poprzednich spotkaniach "Niebieskich" taka sytuacja zwyczajnie "rozwalała" chorzowską drużynę. Gdy więc seria błędów w minucie 13. dała gospodarzom bramkę na 2-0 - zanosiło się na kolejną klęskę Ruchu! I choć ostatecznie do tej nie doszło, to "Niebiescy" są w katastrofalnej sytuacji. Tym bardziej, że piłkarze z Chorzowa mają mnóstwo pecha. Przy Kałuży aż dwukrotnie obijali poprzeczkę bramki Cracovii - i wyraźnie widać, że piłka zwyczajnie nie chce ostatnio wpadać do siatki drużyn, które przeciwko Ruchowi grają. Cieszą się za to "Pasy", które robią poważny krok w kierunku pozostania w lidze.

Sobota, 20 maja:

Wisła Płock 1-2 Zagłębie Lubin

0-1 Jakub Tosik (45.)

0-2 Adam Buksa (61.)

1-2 Kamil Sylwestrzak (70.)

W spotkaniu o dziewiąte miejsce w tabeli zdecydowanie lepszą ekipą byli "miedziowi". Co ciekawe trener Piotr Stokowiec wystawił skład, który można byłoby uznać za daleki od optymalnego, ale też wyszli na boisko piłkarze, którym się... chciało. No i zostało to nagrodzone zwycięstwem.

Piast Gliwice 2-1 Górnik Łęczna

1-0 Denis Gojko (9.)

2-0 Aleksandar Sedlar (14.)

2-1 Adam Dźwigała (18.)

Kibice, którzy postanowili obejrzeć ten mecz, na pewno się nie zawiedli. Z obydwu stron było wiele ciekawych akcji, ale o jedną lepsi okazali się gliwiczanie, którzy są tym samym blisko zapewnienia sobie utrzymania. Tego znów krok dalej jest Górnik, ale na dwie kolejki przed końcem zespół z Łęcznej wciąż jest "nad kreską".

WISŁA KRAKÓW 4-0 Pogoń Szczecin

1-0 Patryk Małecki (18.)

2-0 Paweł Brożek (24.)

3-0 Iván González (32.)

4-0 Rafał Boguski (35.)

Nie był to miły wieczór dla zespołu ze Szczecina, który przyjechał do Krakowa osłabiony, więc tak jak "Portowcy" zrobili naszej młodzieży "lekcję piłki" jesienią ubiegłego roku, tak tym razem podobną zrobili wiślacy. I kto wie koło jakiego wyniku mógł się ten mecz "zakręcić", gdyby w drugiej połowie piłkarze z Reymonta zwyczajnie nie spuścili z tonu. Pogoń w finale sezonu jest więc niezmiennie dostarczycielem punktów, a jak widać Wisła mocno walczyć zamierza o piąte miejsce na koniec sezonu.

Niedziela, 21 maja:

Lech Poznań 0-0 Lechia Gdańsk

Na pewno mało kto spodziewał się, że spotkanie, które dla obydwu ekip mogło być ostatnią szansą na to, aby włączyć się jeszcze do walki o mistrzostwo Polski, będzie wyglądać tak, jak wyglądało właśnie to spotkanie. Obydwie ekipy przyczajone, nikt nie chciał zaryzykować i skończyło się bez bramek, bo też Lechia nie oddała choćby jednego celnego strzału, w końcówce grała "na czas". Lech zmarnował za to tak naprawdę jedyną wyborną szansę, którą miał Maciej Gajos. Pomocnik po wyłożeniu piłki "jak na patelni" huknął ponad bramką. Ogólnie najciekawiej i tak było w końcówce, gdy piłkarze na chwilę skoczyli sobie do gardeł. Nie pierwszy w tym sezonie raz, gdy Lech gra z Lechią.

Jagiellonia Białystok 0-0 Legia Warszawa

Spotkanie na szczycie ligowej tabeli było takie... jak nasza liga. Więcej było więc walki, więcej fizyczności, niż faktycznego grania w piłkę nożną. Wbrew pozorom z tzw. "gry", lepiej wyglądała Jagiellonia, która starała się o częściej wychodzić do przodu od faworyzowanej Legii. Niewiele zresztą zabrakło, a gospodarze dostaliby nagrodę. Cillian Sheridan zdobył bowiem bramkę, ale akcję "spalił". Ostatecznie Legia "dowiozła" remis do końca, który w pełni ją satysfakcjonował.

Poniedziałek, 22 maja:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-2 Korona Kielce

0-1 Mateusz Możdżeń (11.)

0-2 Bartosz Rymaniak (54.)

Po awansie do "ósemki" drużyna z Niecieczy wykupiła bilety na "leżaczki" i na nich rozsiadła się całkiem wygodnie. Nic więc dziwnego, że trzy punkty powędrowały do tego zespołu, który jest wciąż "na boisku", a nie "na wakacjach".

Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: