2017.05.28 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2017.05.28, Ekstraklasa, 36. kolejka, Poznań, stadion miejski, 18:00, niedziela, 27°C
Lech Poznań 2:1 Wisła Kraków
widzów: 19.373
sędzia: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli.
Bramki
Radosław Majewski 9'
Maciej Makuszewski 21'
1:0
2:0
2:1


27' Rafał Boguski
Lech Poznań
Matúš Putnocký
grafika:zk.jpg Tomasz Kędziora
Jan Bednarek
Maciej Wilusz grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (46' Lasse Nielsen)
Wołodymyr Kostewycz
Maciej Makuszewski
Abdul Aziz Tetteh
Maciej Gajos grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (58' Łukasz Trałka)
Radosław Majewski
Darko Jevtić
Dawid Kownacki grafika:zmiana.PNG (78' Marcin Robak)

Trener: Nenad Bjelica
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Jakub Bartkowski grafika:zk.jpg
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg
Iván González grafika:zk.jpg
Matija Špičić grafika:zk.jpg
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (68' Jakub Bartosz)
Alan Uryga grafika:zmiana.PNG (63' Semir Štilić)
Pol Llonch
Petar Brlek
Rafał Boguski
Zdeněk Ondrášek grafika:zmiana.PNG (75' Paweł Brożek)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Mateusz Zachara, Jakub Ptak, Hugo Vidémont

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: (2-1)
Posiadanie (w %): 44-56 (50-50)
Strzały: 13-14 (9-6)
Strzały celne: 6-4 (6-2)
Strzały niecelne: 6-8 (3-3)
Strzały zablokowane: 1-2 (0-1)
Rzuty rożne: 5-1 (2-1)
Faule: 19-16 (10-9)
Spalone: 0-1 (0-1)
Żółte kartki: 1-4 (0-2)
Czerwone kartki: 0-0 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Na meczu debiutują 2 nowe flagi.
Na meczu debiutują 2 nowe flagi.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tylko zwycięstwo! Lech vs Wisła

Dodano: 2017-05-28 14:13:18 (aktualizacja: 2017-05-29 20:14:43) Norf / wislalive.pl

Dziś przy Bułgarskiej czeka nas mecz, który będzie miał istotne znaczenie w kontekście układu tabeli na koniec sezonu.

Równolegle ważny mecz

Żadna z drużyn nie może sobie dziś pozwolić na stratę punktów. Obie drużyny także przystępują do spotkania z pozycji atakujących wyższe miejsce. Wisła toczyć będzie korespondencyjny pojedynek z Koroną, o 5 pozycję. Lech natomiast cały czas liczy na tytuł. Aby zdobyć upragnione mistrzostwo, Lechici muszą pokonać BG i liczyć, że potknie się Legia. Co ciekawe drużyny, od których zależne są losy rywali z Poznania, również rozegrają dziś bezpośredni mecz. W Kielcach Korona podejmuje Legię. Nasi dzisiejsi przeciwnicy zajmują obecnie trzecią lokatę, z dorobkiem 38 punktów i stratą 2 oczek do lidera. BG plasuje się na 6 pozycji. Na naszym koncie znajduje się 26 punktów i nasza strata do 5. Miejsca wynosi również 2 punkty.

Lekka zadyszka Lecha

Lech w grupie mistrzowskiej prezentuje równie dobrą skuteczność, jak w końcówce rundy zasadniczej. W pierwszych trzech meczach, bez większych problemów, ograł drużyny, które o tytule w tym sezonie nie myślały, czyli Koronę, Termalicę i Pogoń. W spotkaniach z bezpośrednimi rywalami do tytułu, Lechitom nie poszło już tak dobrze. Najpierw przegrali w Warszawie 0:2, a tydzień temu bezbramkowo zremisowali u siebie z Lechią. Do tego doszła jeszcze porażka w finale Pucharu Polski, z Arką 1:2, po dogrywce. Taki rezultat znacznie skomplikował plany Nenada Bjelicy, gdyż sprawił, że Lech cały czas nie może być pewny występu w europejskich pucharach. Te ostatnie wyniki pokazują, że Poznaniacy, mimo iż są bardzo groźną drużyną, to tylko ludzie i zwycięstwo przeciwko nim jest bardzo realne. Zwłaszcza, że Wiślacy zagrali w ostatnim czasie dwa świetne spotkania, w których zdecydowanie zasłużyli na 6 punktów. Najpierw sędzia ograbił nas ze zwycięstwa z Koroną, natomiast tydzień temu, nie pozostawiliśmy już nic losowi i pewnie ograliśmy Pogoń 4:0.

3 istotne absencje

Do Poznania niestety jedziemy bez trzech kluczowych graczy. Z powodu urazów nie wystąpią dziś reprezentanci Polski: Maciek Sadlok i Krzysiek Mączyński. O ile absencja tego pierwszego nie powinna być większym problemem, gdyż już w poprzednich kolejkach z powodzeniem zastępował go Matija Spićić, o tyle brak środkowego pomocnika może okazać się kluczowy. Mąki zabrakło w tej rundzie tylko raz, w spotkaniu w Lublinie, gdzie zajmujący dziś miejsce w strefie spadkowej Górnik, bez problemów zdominował środek pola. Trzecim nieobecnym jest pauzujący za kartki Tomek Cywka. W jego miejsce możemy spodziewać się któregoś z dwóch Jakubów, Bartosza, lub Bartkowskiego, dla którego jest to okazja na oficjalny debiut. W szeregach naszych rywali żadnych absencji nie będzie. Wszyscy zawodnicy są dziś do dyspozycji trenera Bjelicy.

Od lat wyrównane boje

Naprzeciwko siebie stają dziś dwie bardzo wyrównane drużyny. Historia bezpośrednich starć pokazuje, że również w przeszłości pojedynki między tymi zespołami były niezwykle zacięte. W samej lidze Wisła z Lechem mierzyła się 102 razy. 39-krotnie wychodziła zwycięsko z tych starć, podczas gdy nasi rywale jedynie 2 razy mniej. Aż 26 spotkań zakończyło się remisami. Stosunek bramkowy już w większym stopniu pokazuje przewagę BG, która przeważa w tej statystyce 145 do 130. Lech jest niezwykle groźny zwłaszcza u siebie. Przy Bułgarskiej nigdy nie grało nam się łatwo. Ostatnie zwycięstwo w Poznaniu odnieśliśmy w 2014 roku. Ogólnie we wszystkich rozgrywkach, na wygraną z Poznaniakami czekamy już od 5 meczów. Składają się na to chociażby 3 remisy jakie odnieśliśmy w tym sezonie. 2 razy kiedy gospodarzem był Lech, po 1:1 w lidze i PP, przy R22 w lidze, gdzie padł wynik bezbramkowy, natomiast pucharowe starcie przyjezdni wygrali 4:2.

Wyjątkowo szczęśliwy sędzia

Arbitrem dzisiejszego starcia będzie Mariusz Złotek ze Stalowej Woli, który w trwającym sezonie gwizdał 26 razy. W tych meczach pokazał 92 żółte kartki, 2 czerwone i 5 razy wskazał na 11 metr. Co ciekawe, w żadnej z tych 26 gier nie spotkał się, ani z Wisłą, ani z Lechem. 47 latek to wyjątkowo szczęśliwy sędzia dla Wisły, której mecze prowadził w przeszłości 6 razy. Aż 5 z tych spotkań wygrała BG, a 1 zakończyło się remisem. Szkoda, że tak rzadko mamy okazję się z nim spotykać.

Partia szachów na śmierć i życie

W meczach między Lechem, a Wisłą zawsze najważniejsza jest taktyka. Jeden błąd może kosztować utratą zwycięstwa. Zwłaszcza kiedy obie drużyny muszą bezwzględnie wygrać, możemy spodziewać się niezwykle zaciętej partii szachów. Na pewno nikt nie odstawi nogi. Kości z pewnością będą trzeszczały. Mamy nadzieję, że obędzie się bez kontuzji i głupich kartek. Szykuje się naprawdę ciekawe widowisko. Pierwszy gwizdek arbitra o 18.



NORF


Źródło: wislalive.pl

W pogoni za piątym miejscem. Wisła gra dziś w Poznaniu

Po 35. wyczerpujących kolejkach i rollercoasterze emocjonalnym, jaki w tym sezonie sprawiła swoim kibicom krakowska Wisła, nasza drużyna wybrała się na swoje już 36. ligowe starcie, które rozegramy w Poznaniu. Przed nim trener Kiko Ramírez zapewnia - bijemy się o nasz jedyny do osiągnięcia już cel, czyli piąte miejsce w tabeli. Nam zaś nie pozostaje nic innego, jak życzyć Hiszpanowi oraz jego piłkarzom powodzenia. Bez zdobyczy punktowych w Poznaniu o zrealizowanie tego planu będzie bowiem bardzo ciężko.

Biorąc pod uwagę, gdzie znajdowała się ekipa spod Wawelu jeszcze kilka miesięcy temu, ewentualne piąte miejsce na koniec sezonu, będzie można traktować jako duży sukces sportowy, nie tylko trenera, ale również całego klubu. Sytuacja w tabeli wygląda jednak tak, że Wisła do piątej pozycji, zajmowanej przez Koronę Kielce traci w tym momencie dwa punkty. I czeka nas ciekawy "korespondecyjny" pojedynej, bo w tym samym czasie, w którym Wisła będzie walczyła w stolicy Wielkopolski, kilkaset kilometrów dalej swój mecz z warszawską Legią rozgrywać będzie Korona, która w perspektywie ma przed sobą jeszcze wyjazd do Szczecina, w ostatniej kolejce sezonu. Chcąc nie chcąc Wisła musi trzymać kciuki za najbliższych rywali "złocisto-krwistych", a sama w ostatnich dwóch kolejkach grupy mistrzowskiej musi powalczyć o zdobywanie punktów.

Wracając do tego co nas dziś czeka, przyznać należy, że spotkania rozgrywane przy Bułgarskiej zawsze przysparzały wielu emocji i niewątpliwie tak będzie również w niedzielny wieczór. W trwającym sezonie Wisła z Lechem mierzyła się już czterokrotnie, trzy razy remisując i jeden raz przegrywając. Dwa z rozegranych meczów to pamiętna potyczka w ćwierćfinałowym starciu Pucharu Polski, którą kibice "Białej Gwiazdy" zapamiętają przede wszystkim z poważnych pomyłek arbitrów. I liczymy na to, że Wisła będzie chciała się za tę pucharową przygodę odegrać, a mając w pamięci pozycję i sytuację w tabeli poznaniaków, może to być poważne "utarcie im nosa".

Niestety Wisła w Poznaniu radzić sobie będzie musiała bez trójki podstawowych zawodników - Tomasza Cywki, Macieja Sadloka oraz Krzysztofa Mączyńskiego. Pauzujący piłkarze, czy to za kartki, czy też z powodu urazów, mają jednak wartościowych zmienników, o czym zapewniał trener Kiko Ramírez. Najbardziej znaczący może być jednak brak tego ostatniego. Mączyński w ostatnich kolejkach zaprezentował bez wątpienia reprezentacyjną formę, którą udokumentował w Kielcach, pierwszym trafieniem w tym sezonie. Wobec nieobecności graczy pierwszego składu otwiera się jednak okazja dla zmienników. Jednym z nich będzie zapewne Semir Štilic, który jako piłkarz Wisły do Poznania wróci już po raz czwarty. I mocno liczymy na to, że ten sentymentalny powrót Bośniaka na Bułgarską, zwiastować będzie jego powrót do jak najlepszej formy, którą pamiętamy z meczów już tam przez niego rozgrywanych.

Lech, po tragicznym dla siebie w skutkach występie w finale Pucharu Polski oraz słabym poprzednim tygodniu, nie ma innego wyjścia - musi z Wisłą wygrać. Tylko taki wynik pozwoli "Kolejorzowi" myśleć o pozostaniu w wyścigu o mistrzowską koronę. Inny rezultat od kompletu punktów może dla lechitów oznaczać ogromne kłopoty. Nie tylko zamknąłby im bowiem marzenia o tytule, ale być może także o grze w europejskich pucharach!

W przeciwieństwie do Wisły, Lech przystąpi do niedzielnego starcia w optymalnym składzie, w którym prym wiodą czołowi gracze Ekstraklasy. Wystarczy spojrzeć na statystyki żeby zobaczyć, że to bramkarz Lecha, Matúš Putnocký, jest na ten moment czołowym bramkarzem ligi - choćby pod kątem zachowanych "czystych kont". Z kolei liderem klasyfikacji strzelców jest snajper "Kolejorza" - Marcin Robak. Oprócz tej dwójki w składzie Lecha bez wątpienia brylują Tomasza Kędziora, Radosław Majewski, czy Darko Jevtić, który w tym tygodniu przedłużył kontrakt z Lechem do 2020 roku.

Przedostatnia kolejka Ekstraklasy - z punktu widzenia nie tylko kibiców Wisły - zapowiada się więcej niż pasjonująco. I mamy nadzieję, że drużyna Kiko Ramíreza nie będzie w niej tylko "statystować", a sprawi, że właśnie na Poznań skupione będą dziś oczy obserwatorów "Multiligi". Przypomnijmy bowiem, że wszystkie cztery mecze 36. kolejki rozgrywane są o tej samej porze. Niech więc to właśnie za sprawą wiślaków dzieje się dziś jak najwięcej!

Do Boju Wisełka!



Źródło: wislaportal.pl

Wykoleić poznański pociąg!

Data publikacji: 28-05-2017 10:00


Wisła Kraków zagrała po raz pierwszy z Lechem Poznań prawie 68 lat temu. Wówczas żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść i padł wynik 1:1. Od tego czasu nic się nie zmieniło - potyczki z Kolejorzem nadal są bardzo zacięte i nadal często toczą się o najwyższą stawkę. Tak też będzie tym razem, bo przecież ekipa Nenada Bjelicy wciąż walczy o tytuł mistrzowski i nie zamierza składać broni.

Ale w wiślackiej szatni również trwa wielka mobilizacja. Ewentualne trzy punkty mogą przecież znacznie przybliżyć krakowian do piątej lokaty. Tym razem zadanie nie będzie łatwe, bo Lech w grupie mistrzowskiej jest niezwykle skuteczny i poniósł do tej pory tylko jedną porażkę - z Legią, z którą Wisła zremisowała po bardzo dobrym meczu. Może więc to jakiś znak, że ci poznaniacy wcale nie są tacy straszni?

Kmiecik czy Brożek?

Zwłaszcza że w tym sezonie Biała Gwiazda dwukrotnie nie dała się pokonać przy Bułgarskiej. Najpierw w lidze podzieliła się punktami 1:1 dzięki bramce Pawła Brożka w doliczonym czasie gry. Później również zremisowała 1:1 i znowu to właśnie „Brozio” musiał ratować kolegów z zespołu. Jednak to nie zawodnik z numerem 23. jest najskuteczniejszym strzelcem w historii potyczek z Kolejorzem. O jedno trafienie lepszy jest Kazimierz Kmiecik, który przyczynił się z kolei do najwyższej w historii wygranej z poznaniakami.

W 1976 roku były wiślacki snajper wpakował piłkę do siatki aż 5 razy. Oprócz niego na listę strzelców wpisali się wówczas Antoni Szymanowski i Jan Jałocha. Od tego wyczynu minęło ponad 30 lat, a rekord nadal widnieje w ekstraklasowych statystykach.

Kolejorz umie grać u siebie

Wciąż rekordzistą jest także sam Kmiecik, który ma na koncie 11 bramek, ale po piętach depcze mu już Paweł Brożek, który ma 10 ligowych goli. Łącznie Wisła ustrzeliła ich w lidze 145 - jej niedzielny rywal „tylko” 130. Co ciekawe aż 88 z nich zdobył przed własną publicznością. Dlatego też bilans wyjazdowych potyczek nie wygląda dla Białej Gwiazdy tak korzystnie. Przy Bułgarskiej zwyciężyła jedynie 11-krotnie, zremisowała 12 razy, a przegrała 29 meczów. To tylko potwierdza tezę, iż spotkania na tym terenie należą do tych najtrudniejszych.

W ostatniej dekadzie nie brakowało jednak bojów, w których to krakowianie zgarniali pełną pulę. W 2008 roku po trafieniach Zieńczuka i Brożka Wisła wygrała 2:1. W 2011 roku było 1:0 dzięki fantastycznej postawie Davida Bitona, rok później również 1:0, ale bramkę strzelił Gordan Bunoza. Natomiast w 2014 roku po szalonym meczu ekipa z R22 pokonała rywali 3:2.

I oby także tym razem goście mocno namieszali. W końcu jak mawiał klasyk - chodzi o to, żeby „liga była ciekawsza”. W Ekstraklasie - mimo że Lech wydaje się nieźle naoliwioną maszyną - może sie jeszcze wiele wydarzyć!

Początek starcia Lecha Poznań z Wisłą Kraków o 18.00.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Nenad Bjelica: - Wisła będzie grała z nami o zwycięstwo

- Wisła w grupie mistrzowskiej miała kilka bardzo dobrych meczów. Bardzo dobrze zagrała z Lechią, z Legią zremisowała. Z kolei z Jagiellonią przegrali, ale ostatnio pokonali Pogoń. Jest to bardzo dobra drużyna, która ma swoich liderów, takich jak Małecki, Głowacki, czy Brożek i González. To zawodnicy z dobrym charakterem, dlatego wiemy, że czeka nas ciężki mecz - powiedział, przed czekającym jutro drużynę Wisły Kraków spotkaniem z poznańskim Lechem, trener "Kolejorza", Nenad Bjelica.

- Wiemy, że Wisła będzie grała z nami o zwycięstwo, ale jeśli pokażemy się na swoim poziomie, to mamy szansę - dodał chorwacki opiekun Lecha.

- Wiemy, że w grze o mistrzostwo Polski nie wszystko zależy już tylko od nas samych, ale musimy walczyć i wygrać nasz mecz. To możemy zrobić. Na pewno nic nie zrobimy z meczami Legii, czy Jagiellonii i Lechii. Musimy być skoncentrowani na naszym spotkaniu, tylko to jest ważne. Musimy dawać z siebie wszystko na boisku, przez całe 90, czy 95 minut. Wygramy tylko wtedy, jeśli zrobimy wszystko co w naszej mocy. Wtedy w ostatnim spotkaniu możemy mieć jeszcze szansę - powiedział ponadto Bjelica.

Źródło: wislaportal.pl


Kiko Ramírez przed meczem z Lechem: - Musimy skupić się na osiągnięciu naszego celu

- Na początku chciałbym złożyć serdeczne życzenia wszystkim matkom, które obchodzą dziś w Polsce "Dzień Mamy". Jeżeli natomiast chodzi o walkę o piąte miejsce w tabeli, to z tego punktu widzenia przed nami bardzo ważny mecz. Oczywiście Lech Poznań walczy o tytuł, ale my musimy skupić się na osiągnięciu naszego celu, jakim jest piąte miejsce w tabeli - mówił na konferencji prasowej przed spotkaniem z Lechem Poznań, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- Lech Poznań to drużyna, która podczas swoich spotkań bardzo mocno pracuje na boisku, to zespół poukładany. Dlatego też czeka nas trudne wyzwanie. Lech ma w swoich szeregach młodych i zdolnych zawodników. Czeka nas podobny mecz do tego ostatniego, rozegranego w Krakowie. Będzie walka i duża intensywność - zapowiada hiszpański szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".

Z powodu czwartej żółtej kartki, jaką w poprzednim spotkaniu ligowym otrzymał Tomasz Cywka, nasz prawy obrońca w Poznaniu nie zagra. Trener Kiko Ramírez podkreśla jednak, że szeroka kadra oraz alternatywy pozwolą, aby z powodzeniem Cywkę zastąpić. Ponadto w Poznaniu zabraknie Krzysztofa Mączyńskiego oraz Macieja Sadloka, o czym poinformował rzecznik prasowy Wisły Kraków - Damian Juszczyk.

- Są to normalne problemy w trakcie sezonu. Na szczęście mamy dwóch zawodników, którzy mogą zastąpić Tomka. Jednym z tych piłkarzy jest Jakub Bartosz, drugi to Jakub Bartkowski. Którykolwiek z nich wyjdzie na boisko - jestem przekonany, że dobrze sobie poradzi i obu ufam. Jutro jeszcze trenujemy, więc nie chcę mówić kto zagra - mówił tajemniczo trener Wisły.

Na konferencji nie mogło zabraknąć również pytania o aktualnie najlepszego strzelca ekipy spod Wawelu - Rafała Boguskiego. Ramírez podkreśla, że jest zadowolony z postawy skrzydłowego i docenia jego ogromny wkład dla drużyny.

- Mówiłem to już na poprzedniej konferencji prasowej, że Boguski to dla nas bardzo ważny zawodnik i nie mówię tutaj tylko o pracy na boisku i zdobywaniu bramek, ale również o jego znaczeniu dla szatni i dla całej drużyny. Decyzje odnośnie kontraktów są podejmowane wspólnie, ale jeśli o mnie chodzi, to jestem jak najbardziej "na tak" i mam nadzieję, że rozmowy zakończą się pozytywnie. Mocno wierzę w Rafała i w to, że ta ciężka praca, którą wykonuje podczas spotkań i treningów, przyniesie efekty. I ten kolejny sezon, może być dla niego jeszcze lepszy. Chciałbym pokreślić jak ważny jest to zawodnik dla całej drużyny - z przekonaniem powiedział Ramírez

W dalszej części konferencji Hiszpan zapytany został o swojego rodaka, wyróżniającego się zawodnika w drużynie Wisły, Pola Lloncha. Pomimo, że w Polsce pojawił się dopiero kilka miesięcy temu, urodzony w Barcelonie defensywny pomocnik, z powodzeniem wkomponował się w zespół "Białej Gwiazdy".

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z jego postawy, ale każdy piłkarz, nie tylko Llonch, powinien myśleć o tym żeby iść w górę i z każdym treningiem i meczem być jeszcze lepszym zawodnikiem. Myślę, że w przypadku Pola tak właśnie będzie. Jestem również przekonany, że stać go na to, aby być jeszcze lepszym ogniwem tej drużyny - mówił Ramírez. - Dla Pola Lloncha to nowa liga i nowe otoczenie, a jednak zaadaptował się w Wiśle błyskawicznie. Jest to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie, że tak dobrze się tutaj odnalazł. Może również jest to kwestia zaufania, którym go obdarzono. Możliwe, że było to istotne - zakończył trener Wisły.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Iván González: - W tym sezonie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować na najwyższym poziomie

- Podczas meczów skupiam się przede wszystkim na grze defensywnej i to jest mój główny cel. Jeżeli jednak nadarzy się okazja do zdobycia bramki, to jest to dla mnie podwójna nagroda i motywacja. W meczu z Pogonią, najważniejsze jednak było zwycięstwo zespołu. Po krótkiej niekorzystnej passie, udało nam się ją przerwać - powiedział obecny na konferencji prasowej, przed meczem ligowym z Lechem Poznań, stoper "Białej Gwiazdy", Iván González.

- W tym sezonie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Dokonał się zdecydowanie ogromny postęp, a my jako drużyna bardzo dobrze sobie radzimy. Ja osobiście bardzo cieszę się, że tu jestem. Transfer do Wisły był ważnym krokiem w mojej karierze. Liga polska jest ligą fizyczną, mecze toczone są na dobrym poziomie sportowym. To dobre miejsce do gry dla każdego zawodnika. Jestem wdzięczny za zaufanie, którym mnie obdarzono i będę starał się za nie odwdzięczać, tak jak robiłem to dotychczas - przyznał defensor krakowskiej Wisły.

- Jeżeli z Hiszpanii pojawiają się pytania na temat Ekstraklasy to wypowiadam się o niej tylko pozytywnie, nie tylko jeżeli chodzi o poziom sportowy. Z punktu widzenia hiszpańskiego zawodnika jest to bardzo interesujące miejsce. Ja, jak i Pol Llonch, jesteśmy dobrym przykładem tej tezy. Dla Pola przeprowadzka do Polski mogła być jeszcze większym wyzwaniem niż dla mnie, z dala od kraju, od rodziny. Zarówno moja postawa jak i postawa Pola pokazuje, że jest to dla nas dobre miejsce - oceniał hiszpański zawodnik.

González zapytany został również, czy fakt, że w następnym sezonie również przyjdzie mu współpracować z rodakami, bardzo go ucieszył.

- Dla mnie wiadomość o tym, że w kolejnym sezonie dalej będę pracować z trenerem Ramírezem oraz grał w jednej drużynie z Polem, była idealna. Grałem w kilku innych krajach i muszę przyznać, że mocno tęskni się za bliskimi, również za rodakami. To, że w drużynie jest trener z mojego kraju, umożliwia skupianie się tylko i wyłącznie na naszych boiskowych obowiązkach - dodał środkowy obrońca Wisły.

González przyłączył się również do życzeń z okazji dzisiejszego Dnia Matki.

- Przy okazji chciałbym również złożyć życzenia dla wszystkich matek. To jest ważne święto dla tych istotnych w naszym życiu kobiet. Życzę żeby ten dzień spędziły jak najprzyjemniej, aby cieszyły się wspólnym czasem z najbliższymi - zakończył obrońca Wisły.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Tak gra poznańska Lokomotywa

Data publikacji: 24-05-2017 09:16


Po okazałym zwycięstwie nad Pogonią, przed Wisłą czas na ostatni wyjazdowy mecz w szalonym sezonie 2016/2017. Rywalem Białej Gwiazdy będzie poznański Lech, który musi wygrać, by liczyć się w walce o mistrzostwo Polski. W obecnych rozgrywkach Ekstraklasy Kolejorzowi nie udało się jeszcze pokonać krakowian. Starcie to zapowiada się więc nader ekscytująco!


36. kolejka grupy mistrzowskiej Ekstraklasy, rozgrywana już w formacie „multiligi”, będzie budziła olbrzymie emocje na wszystkich czterech stadionach. Zespołom z czołowej czwórki przyjdzie zmierzyć się z ekipami z miejsc 5-8. Najwięcej kłopotów mogą mieć Lech oraz Legia, która wystąpi na zawsze trudnym terenie w Kielcach. Duma Wielkopolski - która marzyła o krajowym dublecie, a może skończyć z niczym - spróbuje przeciwstawić się opromienionym pewnym zwycięstwem Wiślakom. Kto wystąpi w drużynie gospodarzy w niedzielnej potyczce przy Bułgarskiej? Oto analiza taktyczna Lecha Poznań.

Bramkarz: Matúš Putnocky

32-letni Słowak, pozyskany w końcówce ubiegłego sezonu z Ruchu Chorzów, jest niewątpliwie jednym z kandydatów do miana bramkarza sezonu. Jak dotąd „Puto” w 28 meczach aż 18-krotnie zachował czyste konto. Putnocky skapitulował tylko 14 razy, a na wiosnę pokonano go zaledwie w trzech spotkaniach. I o ile bramka Rafała Siemaszki nie miała wpływu na końcowy wynik - gdyż Lechici wygrali 4:1 z Arką - o tyle cztery gole, które Słowak stracił w dwóch starciach z Legią sprawiły, że zespołowi Nenada Bjelicy może odjechać mistrzostwo Polski.

Obrońcy: Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych

Lech w obecnym sezonie jest najrzadziej tracącą bramki drużyną. Co więcej, na wiosnę poznaniacy zostali ukłuci przez rywali tylko siedem razy. Dodatkowe wrażenie w tej statystyce musi robić fakt, iż Kolejorz dysponuje jedną z młodszych defensyw - jej średnia wieku to nieco poniżej 24 lata! Najmłodszym ogniwem jest Jan Bednarek, zimą uznany za odkrycie pierwszej rundy Ekstraklasy. Stoper po powrocie z wypożyczenia do Łęcznej, niespodziewanie stał się pierwszoplanową postacią Dumy Wielkopolski. O 21-latku już robi się głośno w kontekście wyjazdu do jednej z silniejszych lig zagranicznych. Obok niego na placu gry pojawi się zapewne Maciej Wilusz, który na wiosnę w końcu przełamał swoistego rodzaju klątwę. Jesienią bowiem, gdy czterokrotny reprezentant kraju przebywał na boisku, poznaniacy nie mogli wygrać meczu. Na wiosnę sprawa ma się jednak zupełnie inaczej. Boki obrony zarezerwowane są dla Tomasza Kędziory, kapitana Lechitów, a także Volodymyra Kostevycha, 24-latka z Ukrainy, który przywędrował na Bułgarską w ostatnim okienku transferowym. Pozyskany z Karpat Lwów piłkarz mimo tylko jednego starcia Lecha z Wisłą na wiosnę, już dwa razy pokazał się kibicom z Reymonta - grał on bowiem w pojedynku miast Kraków - Lwów jesienią ubiegłego roku.

Pomocnicy: Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Maciej Makuszewski, Radosław Majewski, Darko Jevtić

Najbardziej cofniętym z graczy drugiej linii będzie bez wątpienia Łukasz Trałka, do którego zadań należy przede wszystkim rozbijanie ataków rywali. Pomagać będzie mu w tym nieco Maciej Gajos. 26-latek ma jednak nieco więcej zadań ofensywnych i znacznie częściej podłącza się do akcji zaczepnych Kolejorza. To właśnie były piłkarz Jagiellonii stanął przed najlepszą szansą w niedzielnym meczu z Lechią, lecz w dogodnej sytuacji nie trafił do opuszczonej przez Dušana Kuciaka bramki. Przed wspomnianą dwójką znajdzie się miejsce dla byłego reprezentanta Polski, który w obecnych rozgrywkach jest jednym z dwóch Lechitów występujących we wszystkich 35 potyczkach sezonu. Mowa oczywiście o Radosławie Majewskim. Były zawodnik Nottingham Forest na wiosnę ustabilizował formę i stanowi o sile poznańskiej Lokomotywy. Na skrzydłach trener Bjelica powinien desygnować do gry Macieja Makuszewskiego oraz powracającego po drobnym urazie Darko Jevticia. Ten pierwszy stwarza wiele zagrożenia pod bramką rywali, ale zupełnie nie przemawiają za nim liczby, drugi natomiast w spotkaniach z Białą Gwiazdą zawsze był wyróżniającym się Lechitą.

Napastnik: Marcin Robak

Chyba wszystkie kluby zazdroszczą Lechowi i trenerowi Bjelicy faktu, że w kadrze swojego klubu ma dwóch napastników, którzy strzelają gola za golem. Nieważne, czy od pierwszej minuty pojawi się młody Dawid Kownacki, czy rutynowany Marcin Robak - obaj sprawiają wiele kłopotów przeciwnikom. W przypadku niekorzystnego wyniku „Kownaś” może zostać przesunięty na prawe skrzydło, a Robak wystawiony na szpicy. Zazwyczaj jednak 45-letni szkoleniowiec z Chorwacji decyduje się na grę tylko jednym z dwójki wymienionych graczy. Wydaje się jednak, że tym razem wybór padnie na obecnego lidera klasyfikacji króla strzelców Marcina Robaka, a Kownacki - wciąż czekający na 10. gola w sezonie - zacznie mecz na ławce rezerwowych.

Lech musi wygrać, Wisła nic nie musi, ale bardzo chce. Presja ciążyć więc będzie na gospodarzach, a krakowianie będą chcieli podreperować wyjazdowy dorobek punktowy. Z rzutu oka na tabelę wynika, że faworytem będą poznaniacy, ale Biała Gwiazda w tym sezonie nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Starcie przy Bułgarskiej, które rozpocznie się w niedzielę o 18.00, zapowiada się więc pasjonująco.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Znowu bez szczęścia. Lech Wisła 2:1

Dodano: 2017-05-29 14:31:03 (aktualizacja: 2017-05-31 17:35:12)

Norf / wislalive.pl

Po raz kolejny w grupie mistrzowskiej gramy mecz, którego wynik jest absolutnym zakłamaniem obrazu spotkania.

Po remisie w Warszawie i przegranej w Kielcach, przyszedł czas na porażkę w Poznaniu. Pierwsza połowa wprawdzie była jeszcze stosunkowo wyrównana i skromne prowadzenie gospodarzy można było przyjąć, z perspektywą kolejnych 45 minut walki o korzystny rezultat. Walki bardzo efektownej, dzięki której Wiślacy zdominowali drużynę Bjelicy, walki jednak nieskutecznej, zakończonej niepowodzeniem.

Trener Ramirez nie mógł wczoraj skorzystać z usług czterech absolutnie kluczowych w tej rundzie zawodników. Pierwszy z nich, Paweł Brożek, wprawdzie gotowy był do gry, jednak wobec ciągle niewyleczonego urazu doświadczonego napastnika, szkoleniowiec zdecydował się wystawić na szpicy Zdenka Ondraszka, Brozia pozostawiając w odwodzie, na ławce. Bocznych obrońców Maćka Sadloka i Tomka Cywkę zastąpili Matija Spićić, a także debiutujący Kuba Bartkowski. Krzyśka Mączyńskiego natomiast, niespodziewanie zastąpił Alan Uryga.

Wystawienie tego ostatniego okazało się bardzo trafną decyzją. Wychowanek BG już na samym początku meczu zabłysnął bardzo efektowną akcją. Najpierw odebrał piłkę na połowie rywali, rozpoczął akcję kombinacyjną, w finalnej fazie której znowu miał piłkę pod nogami. Młodzieżowy reprezentant Polski przytomnie rozciągnął grę do Patryka Małeckiego, wyprowadzając go na dogodną pozycję, ten jeszcze zdecydował się na szybki drybling i kąśliwy strzał po krótkim słupku. Czujność jednak zachował Putnocky. Dobra dyspozycja Alana, do spółki z niezawodnym Polem Llonchiem, sprawiła że absencja kluczowego gracza drużyny narodowej, była niemal niedostrzegalna. Szybki doskok do rywala, wysoki pressing, to to czym zdecydowanie wyróżniali się dziś nasi defensywni pomocnicy.

Na odpowiedź Kolejorza czekaliśmy do 9 minuty. Wtedy na mocne uderzenie z dystansu zdecydował się Majewski, jednak trafiło ono w sam środek bramki, z czym najmniejszych problemów nie miał Łukasz Załuska. Niestety już kilkadziesiąt sekund później, rozgrywający Lecha dostał szansę na poprawkę. Tym razem uderzył już znacznie lepiej, tuż przy słupku, otwierając wynik rywalizacji.

Trafienie gospodarzy podrażniło Wiślaków, którzy w dalszym ciągu szukali gola otwierającego ich konto. Dobrze funkcjonująca obrona Kolejorza , jednak pozwalała na bardzo niewiele. Kiedy wydawało się, że spotkanie jest pod pełną kontrolą Wiślaków, którzy prędzej czy później doprowadzą do wyrównania, wydarzyło się coś czego nie spodziewał się nikt. Fatalny błąd, rodem z boisk juniorskich, popełnił Arek Głowacki, zdecydowanie zbyt lekko wycofując piłkę do Załuski. Z pomyłki naszego kapitana skrzętnie skorzystał Makuszewski, przejmując futbolówkę, mijając bramkarza i wbijając piłkę do pustej bramki. W 21 minucie mięliśmy 2:0 dla gospodarzy. Taki błąd niezwykle pewnemu stoperowi zdarza się raz na kilka sezonów. Pamiętamy zremisowane jakiś czas temu derby na Kałuży. Możemy być więc spokojni, że w najbliższym czasie, Głowa będzie znowu bezbłędny. Ta jedna sytuacja wpływa jednak na ocenę naszego kapitana, który w dalszej części gry nie dał po sobie poznać, żeby wcześniej miało miejsce takie zdarzenie, będąc bardzo pewnym punktem. Tym razem jednak, jeszcze lepiej zagrał Ivan Gonzalez, który w zasadzie nie zanotował wczoraj straty w wyprowadzeniu piłki.

Na odpowiedź Wisły nie czekaliśmy zbyt długo, bo zaledwie do 28 minuty. I tym razem nie obyło się bez znacznej pomocy przeciwnika. Piłkę z własnej 16-tki mocno wykopał Załuska, z przeciwległej bramki wyszedł Putnocky, jednak podczas próby interwencji wpadł w Kostewycza, przepuszczając piłkę za swoje plecy. Do futbolówki dopadł prawdziwy lis pola karnego, który tydzień temu przełamał strzelecką niemoc, po raz kolejny otrzymując piłkę niemal na pustą bramkę. Rafał Boguski zdobył 11 bramkę w sezonie, ale przede wszystkim bramkę kontaktową w starciu w Poznaniu.

Wiślacy poszli za ciosem. Świetnie zrehabilitować się mógł Głowacki. Kapitan posłał genialne, diagonalne podanie w pole karne. Błąd w ustawieniu popełnił Bednarek i Boguś po raz drugi stanął przed doskonałą okazją na trafienie do siatki. Tym razem próbował lobować słowackiego golkipera, co delikatnie mówiąc mu nie wyszło. „Dziki” od samego początku był niezwykle aktywny, cały czas pod grą, często wchodząc w pole karne, pokazywał się partnerom, którzy nie zawsze korzystali z jego dobrego ustawienia. Na pewno był bardziej efektywny od drugiego skrzydłowego, Małego. Ta sytuacja zakończyła dobrą w naszym wykonaniu połowę. Wiślacy byli w niej równorzędnym rywalem dla drużyny walczącej o mistrzostwo. Problemem była jedynie skuteczność, którą wykazał się za to Kolejorz, wykorzystując jedyne dogodne okazje.

W drugiej połowie oglądaliśmy jeszcze aktywniejszą Wisłę, szukającą kolejnego trafienia. Ewidentnie jednak limit błędów obrońców został wyczerpany i mogliśmy obserwować dwie doskonale funkcjonujące linie defensywne. Bardzo dobre zawody rozegrali rezerwowi boczni obrońcy. W obronie grając bardzo asekuracyjnie, czego efektem były żółte kartki jakie obejrzeli. W ofensywie pokazywali się zwłaszcza w drugiej części gry, przeprowadzając kilka bardzo ładnych i groźnych akcji.

Na pierwszą konkretną okazję musieliśmy czekać dopiero do 73 minuty. Wtedy na 17 metrze ustawił piłkę wprowadzony chwilę wcześniej na boisko, Semir Stilić. Uderzenie Bośniaka okazało się minimalnie niecelne, trafiając w wewnętrzną część słupka. Po wejściu na murawę rozgrywającego, a także Brozia, akcje BG wyglądały jeszcze lepiej. Widać było, że zawodnikom bardzo zależy, a do tego bawią się każdym kontaktem z piłką. Tej zabawy momentami było, aż za dużo, kiedy prosiło się o prostsze zagranie. Trzeba jednak przyznać, że wyglądało to bardzo widowiskowo, a bramka była bardzo blisko.

Wydawało się, że zawodnikom BG w końcu uda się dopiąć swego w doliczonym czasie gry, kiedy kolejną koronkową akcję kończył Boguski, którego strzał odbił się jednak od słupka. Niestety i tym razem nie udało się przełożyć dominacji na boisku na korzystny rezultat. Mecz zakończył się rezultatem 2:1.

Niestety po raz kolejny szczęście było wczoraj po stronie drużyny obiektywnie słabszej. Na szczęście 5 lokata w dalszym ciągu jest w naszym zasięgu i mimo, iż powinniśmy mieć ją już zapewnioną, w ostatniej kolejce stoczymy kolejny korespondencyjny pojedynek z Koroną. Naszym zawodnikom po raz kolejny należą się spore słowa uznania za walkę do końca, za zdominowanie tak silnej drużyny jak Lech. Nie można się załamywać, teraz trzeba potrzymać świetną dyspozycję w ostatniej kolejce, nie pozostawiając złudzeń Termalice, a także liczyć na Pogoń, która zmierzy się ze Scyzorykami. Głowa do góry kapitanie, głowy do góry drużyno!


Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1 (2:1)

1:0 Majewski 9

2:0 Makuszewski 21

2:1 Boguski 29


Lech: Putnocký - Kędziora, Wilusz (46 Nielsen), Bednarek, Kostewycz - Tetteh, Gajos (58 Trałka) - Makuszewski,Majewski, Jevtić - Kownacki (77 Robak)


Wisła: Załuska - Bartkowski, Głowacki, González, Špičić - Boguski, Uryga (63 Štilić), Llonch, Brlek, Małecki (69’ Bartosz) - Ondrašek (75 Brożek)


Żółte kartki: Kędziora - Špičić, Głowacki, Bartkowski, González


Sędzia: Mariusz Złotek z Gorzyc


NORF


Źródło: wislalive.pl

O dwa słupki od celu... Lech - Wisła 2:1

Data publikacji: 28-05-2017 20:01


W meczu 36. kolejki Ekstraklasy Biała Gwiazda po raz ostatni w obecnym sezonie mierzyła się w spotkaniu wyjazdowym. Gospodarzem była Duma Wielkopolski, poznański Lech, który musiał wygrać, by nadal liczyć na mistrzostwo Polski. I było bardzo blisko, by tak się nie stało. Po naprawdę niezłym starciu Wisła uległa Kolejorzowi 1:2, a gole zdobyli Radosław Majewski, Maciej Makuszewski oraz Rafał Boguski.

Zobacz galerię z tego meczu

Po rywalach widać było tremę, co skrzętnie starała się wykorzystać drużyna Wisły. W 7. minucie efektownie akcję rozprowadził Uryga, który wypatrzył Małeckiego. Skrzydłowy Białej Gwiazdy uderzył mocno, ale w środek bramki, a Putnocký z olbrzymim trudem zatrzymał tę próbę. W odpowiedzi na strzał z 25 metrów zdecydował się Majewski, lecz piłka padła łupem Załuski. Po chwili były reprezentant Polski ponowił swoją próbę, a że zrobił to dużo bardziej precyzyjnie, przy Bułgarskiej zrobiło się 1:0. Dwie minuty później bardzo aktywny w pierwszej połowie Rafał Boguski wygrał główkę z Bednarkiem i już zmierzał pod bramkę Lecha, ale powstrzymał go Wilusz.

Błąd i riposta

Chwilę później w niegroźnej sytuacji zrobiło się 2:0. Arkadiusz Głowacki zbyt krótko wycofywał futbolówkę do Załuski, pomiędzy bramkarza i defensora Wisły wskoczył Makuszewski, który trącił sobie piłkę i pozostał sam przed pustą bramką. Skrzydłowy, który w obecnym sezonie nie należał do najbardziej skutecznych, tej szansy nie mógł jednak zmarnować. Riposta Wisły byłaby momentalna, gdyby nie fakt, iż Rafał Boguski znajdował się na spalonym podczas oddawania strzału, który zmierzał do bramki.

Co nie powiodło się „Bogusiowi” w 25. minucie, udało się 120 sekund później. Najskuteczniejszy gracz Wisły w tym sezonie pazernie ruszył za piłką wykopaną przez Załuskę i miał nosa, gdyż zderzyli się interweniujący Putnocký oraz Kostewycz. RB9 został sam z futbolówką na 15. metrze i nie mógł zmarnować tej okazji. Siedem minut później Boguski był bliski wykończenia mocnego podania Małeckiego. Wiślaka uprzedził jednak Kędziora, którego interwencja o mało co nie zakończyła się golem samobójczym.

W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy Lech kilkukrotnie próbował zaskoczyć Załuskę strzałami zza szesnastki, ale bramkarz Wisły był górą lub próby te były niecelne. Zwłaszcza sytuacja Jevticia należała do tych groźnych. Szwajcar próbował zdobyć gola z wolnego, strzelając w krótki róg, ale zabrakło mu centymetrów. Dogodną sytuację miał znowu Rafał Boguski, który wykorzystał nieporozumienie w obronie i doszedł do sytuacji strzeleckiej, lecz przeniósł futbolówkę nad bramką.

Drugą część spotkania mocnym uderzeniem mógł zacząć nie kto inny, tylko Boguski! Po zgraniu piętką od Ondraška „Boguś” zdecydował się na strzał z woleja, ale tym razem pewnie piłkę złapał Putnocký. Chwilę później z powietrza spróbował swych sił Uryga, lecz futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Odpowiedź Lechitów mogła przynieść gola. W ostatniej chwili Głowacki uprzedził jednak Kownackiego, który był bliski dołożenia nogi do centry Kędziory.

Słupek i słupek

W 68. minucie niepilnowany w polu karnym Majewski mógł podwoić swój dorobek bramkowy, ale tym razem postawił na siłę, a nie precyzję i pocelował w kibiców Lecha. Siedem minut później Rafał Boguski został sfaulowany na 17. metrze, a do wolnego podszedł Semir Štilić. Bośniak przymierzył jak za starych, dobrych lat, ale futbolówka zatrzymała się tylko na słupku. Chwilę potem główkował Ondrašek, lecz piłka padła łupem Putnocky’ego. Jego vis-à-vis, Załuska, popisał się pewnym chwytem po strzale Jevticia. Piłkę meczową miał już w doliczonym czasie Boguski, ale po raz kolejny elektrycznego dziś Putnocky’ego uratowało obramowanie bramki. Wisła po naprawdę niezłej grze przegrywa 1:2, ale na pewno zasłużyła na duże brawa! Przed krakowianami ostatni mecz - w niedzielę, u siebie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1 (2:1)

1:0 Majewski 9’

2:0 Makuszewski 21’

2:1 Boguski 29’

Lech: Putnocký - Kędziora, Wilusz (46’ Nielsen), Bednarek, Kostewycz - Tetteh, Gajos (58’ Trałka) - Makuszewski, Majewski, Jevtić - Kownacki (77’ Robak)

Wisła: Załuska - Bartkowski, Głowacki, González, Špičić - Boguski, Uryga (63’ Štilić), Llonch, Brlek, Małecki (69’ Bartosz) - Ondrašek (75’ Brożek)

Żółte kartki: Kędziora - Špičić, Głowacki, Bartkowski, González

Sędziował: Mariusz Złotek z Gorzyc

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

W Poznaniu walecznie, ale bez punktów. Lech - Wisła 2-1

Wisła Kraków w meczu 36. kolejki LOTTO Ekstraklasy z poznańskim Lechem zaprezentowała się z bardzo solidnej strony, jednak nie wystarczyło to do tego, żeby ze stolicy Wielkopolski wywieźć choćby punkt. Lech w pierwszych dwóch kwadransach wykorzystał nasze błędy w defensywie i prowadził po trafieniach Radosława Majewskiego i Macieja Makuszewskiego 2-0. I choć jeszcze przed przerwą kontaktową bramkę dla "Białej Gwiazdy" zdobył Rafał Boguski, a wiślacy mocno starali się odrobić straty, to ostatecznie im się to nie udało. Przegrywamy więc w Poznaniu 1-2.

Wiślacy mecz z wciąż marzącym o tytule mistrzowskim Lechem rozpoczęli bardzo dobrze i to oni stworzyli sobie jako pierwsi dogodną okazję do zdobycia bramki. Kapitalnie w polu karnym przeciwnika zachował się bowiem, grający dziś na pozycji defensywnego pomocnika Alan Uryga, który mimo presji ze strony rywali - rozciągnął akcję na skrzydło do Patryka Małeckiego. "Mały" próbował szukać uderzenia lewą nogą i co prawda oddał strzał, ale Matus Putnocký nie dał się zaskoczyć.

Po pierwszych minutach spotkania nic nie zwiastowało kłopotów pod bramką wiślaków. Dwa strzały z rzędu oddał jednak Radosław Majewski, pierwszy z nich pewnie wyłapał Łukasz Załuska, ale przy drugim nie miał już nic do powiedzenia. Ofensywny pomocnik "Kolejorza" znakomicie uderzył po ziemi z dystansu i w 9. minucie Lech objął prowadzenie.

Kolejne fragmenty gry to zachowawcza postawa Lecha i głownie walka w środku pola. Gospodarze byli jednak w tym meczu do bólu skuteczni. W 21. minucie fatalny w skutkach okazał się bowiem błąd Arkadiusz Głowackiego, który zbyt lekko wycofał futbolówkę do Załuski. Naszego bramkarz uprzedził szybki Maciej Makuszewski i strzałem do pustej bramki wyprowadził Lecha na dwubramkowe prowadzenie!

Jak się okazało - o zdobywaniu goli w pierwszej połowie zadecydowały indywidualne błędy. Tak było w minucie 21. przy trafieniu Makuszewskiego, tak też było w minucie 27. Choć tym razem pomylił się Lech. Po rzucie rożnym dalekim wykopem akcję Wisły rozpoczął nasz bramkarz, a kolejna pomyłka przytrafiła się tym razem właśnie poznaniakom. Wychodzący z bramki Putnocký zderzył się z kolegą z drużyny, a do bezpańskiej piłki dopadł Rafał Boguski, któremu nie pozostało nic innego, jak przynieść Wiśle bramkę kontaktową!

Po jej stracie Lech miał ogromne problemy, przede wszystkim z koncentracją. Kilka minut po golu Boguskiego, nasz skrzydłowy był kolejny raz był o włos od wpisania się na listę strzelców. Po dobrym rozegraniu futbolówki w środku pola trafiła ona do Małeckiego, który mocnym dośrodkowaniem próbował zaskoczyć obronę "Kolejorza". W ostatnim momencie Maciej Wilusz uprzedził jednak "Bogusia".

Rafał Boguski był w tym meczu niezwykle aktywny i czyhał na błędy obrony Lecha. I taki przytrafił się poznaniakom w 37. minucie, kiedy to długa piłka od Głowackiego sprawiła problemy lechitom, a w dogodnej sytuacji ponownie znalazł się właśnie wspomniany Boguski. Nasz najlepszy w tym sezonie strzelec próbował przelobować interweniującego bramkarza, jednak tym razem zrobił to niedokładnie i stąd też pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1-2. Po niej śmiało można jednak powiedzieć, że to Wisła była zespołem lepszym i to ona stwarzała sobie więcej dogodnych sytuacji. To jednak Lech był skuteczniejszy, stąd też po 45. minutach mógł cieszyć się z korzystniejszego wyniku.

Początek drugiej połowa to spokojniejsza gra z obydwu stron. Obydwie drużyny nie forsowały już aż tak tempa, jak na początku spotkania. Lech wyczekiwał na to, co zrobi Wisła, cofnął się na swoją połowę i szukał swoich okazjai w kontratakach. Potwierdzeniem tych słów jest fakt, że na pierwszą ciekawszą akcję w drugiej odsłonie meczu, musieliśmy czekać aż do 60. minuty. Wtedy jeden z nielicznych błędów popełnił dobrze grający Matija Špičić, który zbyt łatwo dał się ograć Makuszewskiemu. Skrzydłowy Lecha dograł piłkę w pole karne, ale fantastyczną interwencją popisał się Głowacki, który w ostatnim momencie uprzedził Dawida Kownackiego.

Wisła pierwszą, wartą odnotowania akcję po przerwie, przeprowadziła w 71. minucie. Często włączający się do naszych ofensywnych akcji Špičić doskonale wrzucił piłkę w pole karne. Dopadł do niej wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Bartosz, jednak nasz wychowanek nie trafił w piłkę!

Następna akcja Wisły wręcz powinna przynieść wyrównanie! W roli głównej wystąpili Boguski oraz kolejny z rezerwowych, którym był Semir Štilić. Ten pierwszy został sfaulowany, drugi wykonywał rzut wolny, ale Bośniak uderzył… w słupek! I choć niemal całą drugą połowę inicjatywa należała do nas, to brakowało nam dziś szczęścia.

W końcówce poznaniacy starali się przesunąć grę na naszą połowę, ale Wisła miała jeszcze swoją kolejną okazję do wyrównania. Po ładnie rozegranej akcji tym razem słupek bramki Lecha obił Boguski.

Ostatecznie mecz kończy się więc naszą pechową porażką, na którą na pewno nie zasłużyliśmy. W piłce nożnej liczy się jednak to co w "sieci". A tutaj lepszy był Lech.


Źródło: wislaportal.pl

Walka i porażka w Poznaniu

28 maja 20171779 0 Bez punktów wróci Wisła z meczu przedostatniej kolejki Lotto Ekstraklasy w Poznaniu. Podopieczni Kiko Gonzaleza przegrali z Lechem 1:2, choć do ostatnich sekund walczyli o punkty.


Ciekawe spotkanie obejrzeli kibice w Poznaniu, gdzie miejscowy Lech pokonał 2:1 Wisłę Kraków. Biała Gwiazda mimo porażki pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Przy odrobinie szczęścia mogła się pokusić nawet o wygraną.

Pierwszą groźniejszą sytuację w szóstej minucie stworzyli podopieczni Kiko Ramireza. Z prawej strony pola karnego uderzał Małecki, ale na posterunku był Putnocky. Tymczasem trzy minuty później na prowadzenie wyszedł Kolejorz. Mający dużo miejsca Majewski zdecydował się na uderzenie z dystansu i piłka wylądowała w bramce Wisły tuż przy słupku.

Wisła szukała okazji do odpowiedzi, ale bardzo dobrze z atakami gości radziła sobie defensywa Lecha. W 21. minucie drużyna Nenada Bjelicy zdobyła drugiego gola. Zbyt krótkie podanie Głowackiego do Załuski wykorzystał Makuszewski, który przejął piłkę, minął bramkarza i uderzył do pustej bramki.

Wiślacy nadzieje na uzyskanie korzystnego wyniku odzyskali w 27. minucie. Wówczas nieporozumienie w defensywie Kolejorza wykorzystał Boguski, który skierował piłkę do pustej bramki. Dziesięć minut później Boguski powinien doprowadzić do wyrównania, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam po kolejnym błędzie w defensywie rywali. Ostatecznie w pierwszej połowie wynik nie uległ zmianie.

W drugiej połowie Wisła konsekwentnie szukała swoich okazji. Lech zadowolony z prowadzenia nieco się cofnął, starając się kontrolować wydarzenia na boisku. W 73. minucie Wisła była bardzo blisko wyrównania, jednak piłka po strzale Stilicia z rzutu wolnego z 17 metrów trafiła w słupek.

Wisła grała do końca. W doliczonym czasie gry piłka po raz drugi trafiła w słupek, tym razem po strzale Boguskiego z bardzo ostrego kąta.

LECH POZNAŃ – WISŁA KRAKÓW 2:1 (2:1)

1:0 Radosław Majewski 9 min

2:0 Maciej Makuszewski 21 min

2:1 Rafał Boguski 27 min

żółte kartki: Kędziora – Spicić, Bartkowski, Głowacki, Gonzalez

Lech: Putnocky – Kędziora, Bednarek, Wilusz (46 min – Nielsen), Kostewycz – Gajos (58 min – Trałka), Tetteh – Makuszewski, Majewski, Jevtić – Kownacki (78 min – Robak)

Wisła: Załuska – Bartkowski, Gonzalez, Głowacki, Spicić – Uryga (63 min – Stilić) – Boguski, Brlek, Llonch, Małecki (69 min – Bartosz) – Ondrasek (75 min – Brożek)


Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie

O godzinie 18:00 rozpocznie się spotkanie 36. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań. Zapraszamy na relację "minuta po minucie".

  • 1' Spotkanie rozpoczęte!
  • 2' Pierwsza akcja gospodarzy, dośrodkowanie w pole karne Wisły z prawej strony, ale dobrze ustawiony Bartkowski pewnie interweniuje.
  • 4' Zmarnowany rzut wolny przez wiślaków.
  • 6' Okazja dla Wisły! Putnocky broni uderzenie Małeckiego z prawej strony pola karnego. Wcześniej świetnym dryblingiem popisał się Uryga.
  • 8' Wisła w natarciu. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Brlek, ale piłka przechodzi kilka metrów od bramki.
  • 8' W odpowiedzi zza pola karnego strzelał Majewski, ale prosto w Załuskę.
  • 9' Niestety 1:0 dla Lecha. Wszystko zaczęło się od błędu Brleka. Ponownie na uderzenie z dystansu zdecydował się Majewski, który miał bardzo dużo miejsca. Piłka wylądowała w bramce tuż przy słupku.
  • 16' Wisła stara się atakować, piłka często gości w polu karnym Lecha, ale na razie niewiele z tego wynika.
  • 21' 2:0 dla Lecha. Fatalny błąd Głowackiego, który zbyt słabo zagrywa piłkę do Zaluski. Szybszy od bramkarza Wisły był Makuszewski, który po jego minięciu trafił do pustej bramki.
  • 24' Piłka trafia do bramki Lecha po strzale Boguskiego z sześciu metrów. Gol nie został jednak uznany. Zawodnik Wisły był na spalonym.
  • 27' Gorąco pod bramką Wisły po rzucie rożnym. Wilusz uderza jednak w Załuskę.
  • 27' Kontaktowy gol dla Wisły! Tym razem fatalnie interweniuje Putnocky, który poza polem karnym zderzył się z jednym ze swoich kolegów. Futbolówka trafiła pod nogi Boguskiego, który spokojnie trafił do pustej bramki.
  • 34' Mogło być 2:2. Małecki z prawej strony wstrzelił piłkę z prawej strony boiska, niewiele brakowało a Kędziora wpakowałby futbolówkę do własnej bramki.
  • 34' Spicić ukarany żółtą kartką.
  • 37' Powinno być 2:2. Kolejne nieporozumienie w defensywie Kolejorza, piłka trafiła do Boguskiego, który miał przed sobą tylko bramkarza. Uderzył jednak nad poprzeczką.
  • 38' Uderzenie Jevticia zza pola karnego, nad poprzeczką.
  • 40' Dobra interwencja Załuski, który broni strzał Makuszewskiego z dystansu.
  • 43' Żółta kartka dla Bartkowskiego.
  • 44' Jevtić uderzał z rzutu wolnego, tuż obok słupka. Załuska miał jednak wszystko pod kontrolą.

Koniec I połowy.

  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 46' W przerwie nastąpiła zmiana w zespole Lecha. Kontuzjowanego Wilusza zmienił Lasse Nielsen.
  • 47' Uderzenie Boguskiego sprzed pola karnego, piłkę łapie Putnocky.
  • 52' Pierwsze minuty drugiej połowy wyrównane.
  • 58' Zmiana w Lechu. Tym razem kontuzjowanego Gajosa zmienia Trałka.
  • 58' Żółta kartka dla Kędziory.
  • 60' Dośrodkowanie Makuszewskiego z prawej strony boiska w kierunku Kownackiego, dobrze interweniuje Głowacki.
  • 63' Zmiana w Wiśle. Stilić za Urygę.
  • 66' Dośrodkowanie Kostewycza z lewego skrzydła prosto w ręce Załuski.
  • 67' Piłka trafia w polu karnym pod nogi Majewskiego, który bez zastanowienia uderzył, ale bardzo niecelnie.
  • 69' Bartosza za Małeckiego.
  • 71' Płaskie dośrodkowanie Spicicia z lewej strony, ale Bartosz nie trafia w piłkę w polu karnym.
  • 73' Słupek ratuję Lecha po strzale Stilicia z rzutu wolnego z 17 metrów.
  • 73' Żółta kartka dla Głowackiego.
  • 75' Zmiana w Wiśle. Brożek za Ondraska.
  • 78' Zmiana w Lechu. Robak za Kownackiego.
  • 90+1' Żółta kartka dla Gonzaleza.
  • 90+2' Po dośrodkowaniu Stilicia, z powietrza z lewej strony pola karnego uderzał Spicić, ale piłka przeszła obok dalszego słupka.
  • 90+4' Słupek! Świetna akcja Wisły zakończona strzałem Boguskiego z bardzo ostrego kąta. Brakło niewiele.

Koniec meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - Jestem dumny z moich zawodników

- Wielka szkoda, bo uważam że zostawiliśmy na boisku wystarczająco dużo sił i zagraliśmy w tym spotkaniu na tyle dobrze, że powinno to wystarczyć do osiągnięcia lepszego rezultatu. Najlepszym podsumowaniem niech będzie stwierdzenie, że jestem dumny z moich zawodników i z ich postawy w tym meczu - mówił, po pechowej porażce w Poznaniu, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

Szkoleniowiec zespołu "Białej Gwiazdy" został ponadto zapytany przez jednego z dziennikarzy o ocenę sędziowania, w ostatnich meczach.

- Ocena pracy sędziego w dzisiejszym meczu jest pozytywna. Jeśli chodzi o mnie, to absolutnie nie mam żadnych problemów z sędziami. Miała je Wisła Kraków - zakończył Hiszpan.

Źródło: wislaportal.pl

Bjelica: Wisła bez presji może wygrać z każdym

Data publikacji: 28-05-2017 20:33


„W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobry mecz. Byliśmy agresywni, zdobyliśmy dwie bramki. Po przerwie nie było już tak korzystnie. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, świetnie radzącą sobie z piłką. Zespół Wisły bez presji może wygrać z każdym rywalem” - przyznał Nenad Bjelica, trener Lecha Poznań, po minimalnej wygranej z Białą Gwiazdą.

„Gra do końca doprowadziła do zwycięstwa, które pozwala nam do samego finiszu rozgrywek zachować szanse na mistrzostwo. Gdy przed dziewięcioma miesiącami przychodziłem do Lecha, był bardzo chory. Teraz walczymy o mistrzostwo” - podsumował opiekun Kolejorza.

Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Boguski: Kilka centymetrów i byłaby radość

Data publikacji: 28-05-2017 21:58


Wisła po dzielnej walce przegrała z Lechem Poznań 1:2. Z przebiegu gry to Biała Gwiazda wydawała się zespołem walczącym o mistrzostwo Polski. Jedynego gola dla krakowian zdobył Rafał Boguski, który wykorzystał nieporozumienie poznańskiej defensywy. Oto co po meczu powiedział najlepszy strzelec Wiślaków w tym sezonie.

„Nie zasłużyliśmy tu na porażkę. W drugiej połowie to my nadawaliśmy ton akcjom, niestety wyjeżdżamy z zerowym dorobkiem punktowym. Z przebiegu gry to my przeważaliśmy, lecz to Lech najpierw wykorzystał dwie sytuacje. Trudno było odrabiać, ale jak widać, było to możliwe. Szkoda tych niewykorzystanych szans” - żałował Boguski.

Tak blisko, a tak daleko

Skrzydłowy Wisły zwłaszcza w pierwszej połowie starcia przy Bułgarskiej sprawiał olbrzymie kłopoty rywalom z Wielkopolski. „Boguś” skierował piłkę do bramki dwukrotnie, lecz raz sędzia podniósł chorągiewkę ze względu na pozycję spaloną RB9. Wiślak stanął również przed kilkoma kolejnymi okazjami. „Lech wykorzystał nasz błąd, mi udało się wykorzystać ich pomyłkę. Było jeszcze kilka sytuacji, które można było zamienić na bramki. Żałuję zwłaszcza okazji z końca pierwszej połowy, gdy powinienem był przyjąć piłkę, zamiast strzelać bez przyjęcia” - posypywał głowę popiołem skrzydłowy Wisły. „W drugiej połowie moja sytuacja była dużo trudniejsza, ale było blisko. Jeszcze mniej zabrakło Semirowi - kilka centymetrów i cieszylibyśmy się z wyrównania” - dodał „Dziki”.

„Nie chciałem w tym meczu niczego udowadniać, po prostu chciałem grać jak najlepiej i pomóc swojemu zespołowi. Pragnęliśmy stąd wywieźć jak najlepszy wynik. Nie udało się. Dlatego w końcowym meczu sezonu chcemy pokazać się z jeszcze lepszej strony i zdobyć trzy punkty” - zakończył Rafał Boguski.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Stilić: Nasza gra mogła się podobać

Data publikacji: 29-05-2017 09:49


Wisła Kraków w niedzielny wieczór przegrała z Lechem Poznań w 36. kolejce piłkarskiej Lotto Ekstraklasy. Mimo porażki gra krakowian wyglądała jednak obiecująco.

W drugiej części meczu na boisku pojawił się Semir Štilić, zmieniając Alana Urygę. Bośniak wniósł dużo ożywienia do gry zawodników Białej Gwiazdy, którzy kilkakrotnie mocno zagrażali bramce strzeżonej przez Putnocky’ego. Semir żałował, że Wiślakom nie udało się uniknąć porażki w starciu z Lechem. „Zagraliśmy dobry mecz, ale niestety nie zdobyliśmy punktów, a to one są najważniejsze. Ładna dla oka gra nie wystarczy, żeby wygrywać”.

O włos od bramki

W 73. minucie spotkania z poznańską Lokomotywą bośniacki pomocnik stanął przed szansą wyrównania stanu rywalizacji. Przed linią szesnastego metra faulowany był Boguski i do wykonania rzutu wolnego przygotowywał się właśnie Štilić. Zgromadzeni na stadionie kibice Lecha i Wisły doskonale wiedzieli, jak skutecznym egzekutorem stałych fragmentów gry jest Bośniak. Piłka po jego sprytnym strzale odbiła się od wewnętrznej części słupka, ale niestety nie znalazła drogi do siatki. „Przy moim strzale zadecydowały centymetry. Wykonanie było naprawdę dobre. Chyba zabrakło szczęścia, że ta piłka nie weszła do bramki” - przyznał wiślacki piłkarz.

Zakończyć sezon w dobrych humorach

Teraz graczy Białej Gwiazdy czeka domowe starcie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Semir deklaruje, że Wiślacy podejdą do tej rywalizacji w pełni skoncentrowani. „Jesteśmy profesjonalistami i musimy grać do końca. Za tydzień postaramy się zrobić wszystko, żebyśmy mogli zakończyć ten sezon w dobrych humorach i dać radość naszym kibicom”.

Mateusz Potoczny

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Uryga: Remis byłby bardziej sprawiedliwy

Data publikacji: 29-05-2017 12:43


Duży niedosyt towarzyszył piłkarzom Wisły Kraków po meczu Lechem Poznań. Obie stracone bramki były, zdaniem Alana Urygi, stracone za łatwo. Do tego jeszcze te przeklęte słupki… Czy remis byłby wobec tego bardziej sprawiedliwym wynikiem? Zdaniem Wiślaka tak!

„Myślę, że zagraliśmy niezłe spotkanie. Może nie stworzyliśmy sobie wielu sytuacji bramkowych - to był jedyny taki minus. Ale ogólnie było nieźle i remis byłby bardziej sprawiedliwy” - skomentował to starcie Uryga.

Poukładać myśli

Zawodnik Białej Gwiazdy był rozczarowany zwłaszcza tym, jak gładko drużyna straciła obie bramki. „Gole dla Kolejorza padły za łatwo. Przy pierwszej troszkę za bierna postawa nas wszystkich. Można było w tej sytuacji o wiele lepiej się zachować. Być może Ivan mógł skrócić kąt, zamiast się cofać, ale cóż - stało się. Na pewno bardziej boli trafienie Makuszewskiego, lecz to już przeszłość”.

W ostatnich miesiącach Alan Uryga występował głównie na pozycji stopera. W Poznaniu, wobec kontuzji Krzysztofa Mączyńskiego, musiał zagrać w drugiej linii. W tak prestiżowym spotkaniu trzeba było więc szybko się przekwalifikować. „Troszkę chyba faktycznie odzwyczaiłem się od gry na pozycji defensywnego pomocnika. Przed meczem długo starałem się to wszystko poukładać w głowie, bo ostatnio wystąpiłem jako szóstka wczesną jesienią, więc naprawdę było to dawno temu” - przyznaje piłkarz Wisły, który podkreśla, że lepiej czuje się jako defensor. „Jeżeli mam łapać kolejne minuty, to czemu nie - mogę tam grać. Jednak jeśli miałbym wybór, to wolałbym pozostać obrońcą. Wydaje mi się, że tam mogę dać więcej drużynie”.

Finisz z przytupem?

Ale Uryga nie zamierza wybrzydzać. W końcu niedługo Mistrzostwa Europy U-21 w Polsce. Każda minuta na murawie to niezwykle cenne doświadczenie. „Z każdym starciem stawiam mały kroczek w kierunku otrzymania powołania. Pewnie w ciągu kilku najbliższych dni okaże się, czy faktycznie je dostanę. Mam nadzieję, że uda mi się pojechać, ale jestem przygotowany na każdą ewentualność” - mówi skromnie Wiślak.

Na razie jednak czas na Bruk-Bet Termalicę Niecieczę. „Przede wszystkim chcielibyśmy zakończyć ten sezon zwycięstwem. Dalej mamy przecież szansę na piąte miejsce, zatem musimy walczyć do końca. Zwłaszcza że gramy u siebie, więc musimy zaprezentować się z dobrej strony” - zapewnia Alan Uryga, który w najbliższych dniach zostanie tatą.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Małecki: Nikt nie zagrał tu tak jak my!

Data publikacji: 28-05-2017 21:48


Wisła Kraków przegrała na wyjeździe z Lechem Poznań, ale to właśnie goście byli przez długi czas lepszym zespołem. Patryk Małecki optymistycznie patrzy więc w przyszłość. Skoro udało się tak dobrze zagrać na tak trudnym terenie, to dlaczego w przyszłym sezonie nie powalczyć o coś więcej niż piąta lokata?

„Jeśli powiem, że zagraliśmy lepiej od rywala, to chyba nie skłamię. Lech wiele razy był w tym meczu w dużych tarapatach. Szkoda, że nie udało się choćby zremisować, bo bardzo chcieliśmy wywieźć stąd dobry wynik. Wydaje mi się jednak, że żadna ekipa nie zaprezentowała się tu tak jak my” - ocenił to starcie Patryk Małecki.

Gra zespołowa

Zdaniem Wiślaka o przegranej przesądziły szybko stracone gole - na dodatek po dość prostych błędach. „Na pewno obie bramki straciliśmy za łatwo. Zwłaszcza tej pierwszej szkoda, bo Majewski miał po prostu za dużo miejsca, wystarczyło skrócić kąt. Druga - wiadomo - za lekkie podanie Arka, ale takie rzeczy się zdarzają. Każdy popełnia błędy i zawsze będę powtarzał, że przegrywamy jako drużyna i jako drużyna też wygrywamy”.

Do końca sezonu pozostała już tylko jedna kolejka. „Mały” nadal nie traci nadziei i uważa, że Biała Gwiazda może wyprzedzić ekipę z Kielc. „Będziemy grali o piąte miejsce! Mam nadzieję, że zdobędziemy trzy punkty, a Korona straci punkty w Szczecinie. Pogoń też chciałaby w końcu zwyciężyć w fazie finałowej” - twierdzi wiślacki skrzydłowy, który przestrzega przed lekceważeniem niedzielnego rywala. „Z pewnością nie będzie to łatwy mecz. Bruk-Bet Termalica podejdzie do tego spotkania profesjonalnie i nie wystawi młodzieży, czy rezerwowych. Będą chcieli wygrać, więc myślę, że będzie to fajne starcie”.

Pozytywna prognoza

Zawodnik jest zadowolony z ostatniej dyspozycji Białej Gwiazdy i sądzi, iż w kolejnej edycji rozgrywek krakowianie włączą się do rywalizacji o wyższe cele. „Jeśli będziemy szli taką drogą, to w przyszłym sezonie od początku będziemy walczyć o coś więcej niż piąte miejsce” - opowiada Małecki, który podsumował także własną formę. „Jestem zadowolony z mojej postawy. Mam osiem bramek, kilka asyst, jestem zdrowy, więc nie mam prawa narzekać. Z mojej perspektywy to mój najlepszy sezon od kilku lat”.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Bartkowski: Przyjechaliśmy tu wygrać

Data publikacji: 28-05-2017 21:29


Piłkarze krakowskiej Wisły w hicie 36. serii gier Lotto Ekstraklasy ulegli Lechowi Poznań (1:2), chociaż gra podopiecznych Kiko Ramíreza wyglądała naprawdę dobrze. W niedzielny wieczór zabrakło z pewnością szczęścia, bo poznaniaków przed utratą bramki dwukrotnie ratowały słupki.

W meczu z Kolejorzem po raz pierwszy w podstawowym składzie drużyny spod Wawelu wystąpił Jakub Bartkowski, który po meczu żałował niekorzystnego wyniku w starciu z ekipą trenera Bjelicy. „Szkoda, że nie udało się wygrać. Nie ma co ukrywać - przyjechaliśmy tutaj, żeby walczyć o trzy punkty, a niestety wracamy z niczym”.

Zabrakło szczęścia

Mimo porażki, zawodnicy Białej Gwiazdy zaprezentowali się w Poznaniu z dobrej strony, prowadząc grę przez większą część meczu. „Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, a dwa razy zabrakło naprawdę niewiele. Piłka po naszych strzałach trafiała w słupek. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać to spotkanie. Ale taka jest piłka. Nie zawsze jest tak, że drużyna, która ma więcej okazji, wygrywa” - powiedział po zakończonych zawodach defensor.

Wygrać z Termalicą

Do końca sezonu pozostała już tylko jedna kolejka. Gracze Wisły Kraków w ostatnim meczu w tych rozgrywkach podejmą Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Piąte miejsce w ligowej tabeli to cel w dalszym ciągu realny. Jakub Bartkowski zapowiada, że Wiślacy chcą w pełni kontrolować to spotkanie. „Postaramy się, aby to był zupełnie inny mecz w naszym wykonaniu. Chcemy strzelać bramki i dominować na boisku”.

Mateusz Potoczny

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Załuska: Nie mamy się czego wstydzić

Data publikacji: 29-05-2017 15:25


Wisła Kraków po dzielnych bojach przegrała z kolejnym kandydatem do tytułu mistrzowskiego - Lechem Poznań 1:2. W bramce Białej Gwiazdy po raz kolejny wystąpił Łukasz Załuska, który popisał się kilkoma skutecznymi interwencjami, lecz był bez szans przy golach Majewskiego oraz Makuszewskiego. Tak wiślacki golkiper podsumował mecz 36. kolejki Lotto Ekstraklasy.

„W drugiej połowie mieliśmy dwa słupki. Z boiska widziałem to tak, że zepchnęliśmy Lecha naprawdę głęboko i myślę, że wynik remisowy byłby tu najbardziej sprawiedliwy. Mimo wszystko zagraliśmy dobre zawody i pokazaliśmy bardzo duże zaangażowanie. Widać było po nas, że nie zakończyliśmy jeszcze sezonu i piąte miejsce jest naszym celem. Chwała za to zespołowi. Co prawda wyjeżdżamy bez punktów, ale na pewno nie mamy się czego wstydzić” - stwierdził Załuska.

Przekroczona granica ryzyka

Wisła bardzo utrudniła sobie sytuację na starcie spotkania, gdy dała strzelić sobie dwa gole. Zwłaszcza drugie trafienie, autorstwa Macieja Makuszewskiego, nie powinno było się wydarzyć - skrzydłowy Lecha wykorzystał bowiem zbyt krótkie podanie Głowackiego do Załuski i trafił do pustej bramki. „Po nieudanym początku meczu dobrze graliśmy jako zespół w defensywie, wszyscy mocno pracowali na dobry wynik. Wiedzieliśmy, że Lech dysponuje piłkarzami, którzy potrafią uderzyć z dystansu i niestety, trochę nam te pierwsze minuty nie wyszły. Później zaczęliśmy grać już lepiej. Czasem trzeba rozegrać piłkę na granicy ryzyka. Trener oczekuje od nas gry krótkimi podaniami, a nie tylko dalekimi wykopami. Mamy się utrzymywać przy piłce, to nasz cel. W drugiej połowie wyglądało to dużo pewniej, w pierwszej na pewno dało się to zrobić spokojniej” - przyznał były gracz Celtiku i Darmstadt.

Przed Wisłą ostatnie w tym sezonie starcie. Rywalem zespołu Kiko Ramíreza będzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza - ekipa pełniąca rolę „czerwonej latarni” grupy mistrzowskiej. „W meczu z Bruk-Betem trzy punkty to konieczność. Gramy o piąte miejsce i jeżeli wygramy, to myślę, że jest na to duża szansa” - sądzi Wiślak.

Mistrz? Trudno powiedzieć

Jeszcze większe emocje towarzyszyć będą w ostatniej kolejce batalii o mistrzostwo Polski. W grze o tytuł nadal liczą się cztery ekipy. „Poziom tych drużyn jest tak podobny, że o mistrzostwie zadecyduje forma dnia. Graliśmy już z każdym z tych zespołów i zawsze były to spotkania bardzo wyrównane. Nikt nas szczególnie nie zdominował, więc trudno mi wskazać faworyta. Niech wygra najlepszy” - życzy bramkarz Białej Gwiazdy.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Arkadiusz Głowacki: - Pretensje mam tylko do siebie

- Po tym meczu mam pretensje tylko do siebie, bo to po moim błędzie nie udało się dzisiaj tego spotkania przynajmniej zremisować. Wydaje mi się, że graliśmy dobre zawody. Od początku meczu staraliśmy się stwarzać sobie sytuacje, grać w piłkę, byliśmy nastawieni ofensywnie. Szybko zrobiło się 0-2 i potem dobrze, że padła bramka "Bogusia", bo pozwoliła nam odżyć. Był to taki zastrzyk energii - oceniał po przegranym meczu z Lechem Poznań kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Po prostu nie trafiłem czysto w piłkę, za słabo podawałem. Duży błąd i najważniejsze żeby jak najszybciej odciąć te negatywne myśli. Starałem się żeby ich nie było - samokrytycznie wypowiedział się popularny "Głowa".

- Jestem zadowolony z drużyny. Z samego siebie ciężko dziś być zadowolonym, ale z drużyny jak najbardziej tak. Może mieliśmy słabsze momenty w tej rundzie finałowej, ale generalnie cały czas się nie poddajemy pomimo tego, że gramy tylko i aż o piąte miejsce, to jednak jest w nas dużo ognia. W każdym meczu gramy o zwycięstwo i to jest pozytyw. To na pewno pozwala optymistycznie podejść do kolejnego sezonu - zakończył stoper Wisły.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 36. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Znamy już pierwsze rozstrzygnięcie w Ekstraklasie sezonu 2016/2017. Po remisie 1-1 z Arką w Gdyni pierwszym spadkowiczem jest chorzowski Ruch. "Niebiescy" mogą mówić o sporym pechu, bo bramka na wagę remisu dla gdynian - i kto wie czy dla nich utrzymania - została zdobyta ręką. Drugiego spadkowicza wyłoni korespondencyjny pojedynek wspomnianej Arki i Górnika Łęczna. Gorąco było również na górze tabeli, gdzie po tej kolejce nie zmieniło się nic! Czołówka solidarnie swoje mecze wygrała i szansę na mistrzostwo wciąż mają aż cztery kluby!

Sobota, 27 maja:

Arka Gdynia 1-1 Ruch Chorzów

0-1 Łukasz Moneta (4.)

1-1 Rafał Siemaszko (23.)

Po tym meczu na degradację zasłużył nie tylko Ruch, ale można śmiało stwierdzić, że zarówno Arka, jak i sędzia Tomasz Musiał. O niczym innym nie będzie się bowiem mówić - jak o uznanej przez krakowskiego arbitra bramce Rafała Siemaszko, który strzelił ją ręką. Gdyby na polskich boiskach działał już system VAR, który ma zostać uruchomiony w niektórych spotkaniach w kolejnych rozgrywkach, chorzowianie być może wygraliby w Gdyni i mieliby jeszcze szansę na utrzymanie. VAR jednak jeszcze nie działa i Ruch go nie pozna, bo w kolejnym sezonie w Ekstraklasie "Niebieskich" zabraknie.

Piast Gliwice 4-0 Wisła Płock

1-0 Saša Živec (49.)

2-0 Maciej Jankowski (65.)

3-0 Martin Bukata (71.)

4-0 Maciej Jankowski (80.)

Goście z Płocka przyjechali do Gliwic z konieczności i słusznie dostali od gliwiczan lanie, za swoją bierną postawę. To tylko pokazuje, jak wyglądać mogłoby sporo meczów w naszej lidze, gdyby nie aktualnie funkcjonujący system ESA37. I kto wie, czy jeśli zabraknie w nim w kolejnych rozgrywkach podziału punktów - nie będzie tak w całej finałowej części sezonu, gdy wszystko będzie już jasne? Piłka nożna ma dostarczać emocji, ma dostarczać rozrywki, a nie gry o "pietruszkę". A że niektóre elementy obecnego systemu ESA37 są rzekomo niesprawiedliwe? Zapytajcie dziś o to kibiców Ruchu, czy piłka nożna jest sprawiedliwa...

Śląsk Wrocław 2-0 Cracovia

1-0 Kamil Biliński (13.)

2-0 Ryota Morioka (35.)

Pierwszym bohaterem Śląska był Ryota Morioka, który najpierw zaliczył świetne podanie i po chwili Kamil Biliński zdobył bramkę, a potem sam podwyższył wynik. Drugim bohaterem był Mariusz Pawełek, który zaliczył swoją interwencję sezonu. Mimo takiego, a nie innego wyniku, obydwa zespoły utrzymały swój ekstraklasowy status, choć powody do noszenia głowy wysoko mają tylko wrocławianie.

Górnik Łęczna 1-3 Zagłębie Lubin

1-0 Gérson (16.)

1-1 Jakub Tosik (40.)

1-2 Adam Buksa (88.)

1-3 Jarosław Kubicki (90.)

Spotkanie rozpoczęło się świetnie dla gospodarzy, ale potem karta się odwróciła i goście z Lubina przed przerwą wyrównali. Zespół Franza Smudy w końcówce został jednak srogo ukarany za grę do przodu, za grę o pełną pulę. Tę zgarnęło bowiem Zagłębie i można się tylko zastanawiać - czy z podobną werwą zagrają za tydzień przeciwko Arce? W tym samym czasie Górnik walczyć będzie w Chorzowie, ale nawet wygrana ze zdegradowanym Ruchem - może nie dać zespołowi z Łęcznej pozostania w lidze.

Niedziela, 28 maja:

Korona Kielce 0-1 Legia Warszawa

0-1 Dominik Nagy (35.)

Jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby sędzia uznał prawidłowo zdobytą bramkę dla Korony, w pierwszych minutach spotkania - tego nie dowiemy się już nigdy. Z ewidentnego błędu sędziego (który to już raz w tym sezonie?) skorzystała Legia, która w końcu sama wzięła się do pracy i raz za razem stwarzała sobie dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Ostatecznie "wojskowi" wygrali w Kielcach 1-0 i z dogodnej pozycji lidera przystępować będą do ostatniej kolejki ligowego grania.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-2 Jagiellonia Białystok

0-1 Fedor Černych (16.)

0-2 Cillian Sheridan (34.)

1-2 Vlastimir Jovanović (71.)

Szybko uzyskane dwubramkowe prowadzenie nie zwiastowało scenariusza, w którym Jagiellonia będzie mogła drżeć o wynik. W drugiej połowie prawdziwe "show" zaprezentował jednak Vlastimir Jovanović, zdobywając przepiękną bramkę. A potem swoje dołożył sędzia Krzysztof Jakubik, który kilka sekund po golu kontaktowym dla gospodarzy odgwizdał dla nich karnego "widmo". Fantastyczna interwencja Mariána Kelemena utrzymała jednak "Jagę" w wyścigu o tytuł, bo ekipa Michała Probierza dowiozła korzystny dla siebie wynik do końca spotkania.

Lech Poznań 2-1 Wisła Kraków

1-0 Radosław Majewski (9.)

2-0 Maciej Makuszewski (21.)

2-1 Rafał Boguski (27.)

Gdyby nie rezultat najbardziej po tym meczu usatysfakcjonowani mogliby być kibice Wisły, bo "Biała Gwiazda" zaprezentowała się w Poznaniu ze znakomitej strony. O wyniku końcowym zadecydował jednak błąd Arkadiusza Głowackiego. Po nim Lech prowadził 2-0, a atakująca przez większą część meczu Wisła, nie była w stanie doprowadzić do wyrównania. Z taką grą w kolejnym sezonie Wisła może mierzyć w wyższy cel niż tylko sama gra w grupie mistrzowskiej.

Lechia Gdańsk 4-0 Pogoń Szczecin

1-0 Marco Paixão (20.)

2-0 Marco Paixão (34.)

3-0 Marco Paixão (70. k.)

4-0 Piotr Wiśniewski (80.)

Szybko, łatwo i przyjemnie. Tymi słowami można określić przebieg meczu z perspektywy gdańskiej Lechii. Hat-trick Marko Paixão został jednak przyćmiony przez bramkę Piotra Wiśniewskiego, wieloletniego zawodnika "biało-zielonych". Pogoń natomiast w dwóch ostatnich kolejkach "przyjęła" po cztery "gongi", po których łatwo podnieść jej się nie będzie.

Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2016/2017

Źródło:SKWK

Galeria sportowa