2017.08.03 Wisła Kraków - Tyniecka Nie Widzę Przeszkód Kraków 0:6

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:45, 12 sie 2017; Dorotja (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

2004: Nie Widzę Przeszkód

W czwartkowe popołudnie dziewięciu zawodników Wisły 2004 wzięło udział w nietypowej akcji, nietypowym meczu. Na dwie godziny stali się… niewidomymi. Najpierw potrenowali, a później zagrali mecz z Tyniecka Nie Widzę Przeszkód Kraków, przedstawicielami Blind Footballu. Przegrali 0:6.

– To i tak nieźle, jak na pierwszy raz – uczciwie stwierdził Michał Opalski, pomocnik Białej Gwiazdy.

Wiślacy na boisko Gimnazjum nr 22, przy ul. Skwerowej 3, zostali zaproszeni przez program TVN UWAGA!, który wkrótce wyemituje specjalny odcinek o piłce nożnej niewidomych. Nasi zawodnicy wystąpili w specjalnych opaskach, które – sprawdzaliśmy – zasłoniły całkowicie obraz. Zamiast słońca, które Krakowi w ostatnim czasie towarzyszy dość mocno, ciemność. – Musieliśmy posługiwać się innymi zmysłami, szczególnie słuchem – zauważył Bartosz Kutrzeba, kapitan drużyny.

Dla wszystkich zawodników Białej Gwiazdy było to zupełnie nowe doświadczenie. Tyniecka NWP, w meczu pięciu na pięciu, okazała się znacząca lepsza, imponując poruszaniem się po boisku, zgraniem, jak i również umiejętnościami technicznymi – przyglądającym się z boku rezerwowym wiślakom zaimponowała szczególnie „brazylijka” (przerzucenie piłki nad rywalem) w wykonaniu jednego z przeciwników. Dla podopiecznych trenera Sebastiana Tłoka wyzwaniem było wymienienie trzech celnych podań z rzędu, nie mówiąc już o zaatakowaniu. Raz się jednak udało, ale w dogodnej okazji Opalski uderzył obok bramki. – Taki był cel, żeby przynajmniej oddać strzał – przyznał później Kutrzeba.

Zanim jednak wiślacy zostali rzuceni na głęboką wodę, Piotr Niesieczyński, trener i menadżer Tynieckiej NWP, wprowadził ich w świat Blind Football. Dowiedzieli się, że w Polsce są tylko dwie takie drużyny – druga jest we Wrocławiu, gdzie rywal wiślaków spędzi niedługo obóz przygotowawczy, a z którego wyruszy do Czech na turniej. Zapoznali się ze specjalną piłką-grzechotką oraz poznali ważny wyraz zapożyczony z języka hiszpańskiego – „voy”, oznaczający „idę”. Każdy zawodnik, znajdujący się w odległości trzy metry od piłki musi używać tego słowa. Brak komunikatu skutkuje faulem. Z boku boiska, osłoniętym specjalnymi bandami, stoją osoby, które nakierowują grających. Jedyną widzącą osobą jest bramkarz, który dowodzi obroną – i nie może opuścić specjalnego pola.

Po krótkim wprowadzeniu nastąpiła rozgrzewka – przemieszczanie się po boisku, prowadzenie piłki, podania, a na końcu strzały. Każdy z młodych wiślaków miał dorosłego opiekuna z drużyny przeciwnej, ale z każdym etapem było coraz trudniej. Wynik 0:6, w specjalnym półgodzinnym meczu, to najniższy wymiar kary, ale wiślacy byli zadowoleni ze swojego występu. Mogli przekonać się, że nie ma takich przeciwności losu, których nie dałoby się przezwyciężyć, żeby uprawiać ukochany sport.

W wydarzeniu, oprócz wspomnianej wcześniej dwójki, udział wzięli również: Piotr Zagórowski, Kacper Zborowski, Robert Zaborowski, Dawid Kędziora, Patryk Kościółek, Dominik Sambor oraz Bartosz Seweryn

Źródło: akademiawisly.pl