2017.08.04 Wisła Płock - Wisła Kraków 0:1

Z Historia Wisły

2017.08.04, Ekstraklasa, 4. kolejka, Płock, Stadion im. Kazimierza Górskiego., 20:30, piątek, 24°
Wisła Płock 0:1 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 5.001
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia.
Bramki
0:1 90'+5 Carlitos
Wisła Płock
4-5-1
Seweryn Kiełpin
Cezary Stefańczyk
Bartłomiej Sielewski
Damian Byrtek
Patryk Stępiński
Arkadiusz Reca
Dominik Furman
Damian Rasak
Mikołaj Lebedyński grafika:zmiana.PNG (76' Adam Dźwigała)
Giorgi Merebaszwili (90' Paul Pârvulescu)
Kamil Biliński grafika:zmiana.PNG (66' Mateusz Piątkowski

Trener: Jerzy Brzęczek
Wisła Kraków
4-4-2
Julián Cuesta grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (55' Michał Buchalik)
Tomasz Cywka
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg
Iván González
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (69' Jakub Bartosz)
Fran Vélez
Petar Brlek
Patryk Małecki
Carlitos
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (78' Tibor Halilović)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Jakub Bartkowski, Zoran Arsenić, Kamil Wojtkowski, Martin Košťál

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 0-1 (0-0)
Posiadanie (w %): 58-42 (59-41)
Strzały: 13-8 (5-4)
Strzały celne: 3-4 (1-2)
Strzały niecelne: 8-1
Strzały przejęte: 2-3
Strzały z pola karnego: 4-5
Faule: 12-13
Żółte kartki: 0-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 4-9
Podania: 503-349
Podania dokładne (w %): 84-78

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Nafciarze

Data publikacji: 02-08-2017 17:00


Po nieznacznej porażce w Zabrzu, Wiślacy nie mają możliwości zrekompensowania niepowodzenia u siebie. Podopiecznych Kiko Ramíreza czeka bowiem kolejne starcie na obcym stadionie. Tym razem Biała Gwiazda zawita do swojej imienniczki z Płocka. Ekipa Jerzego Brzęczka jak dotąd zainkasowała cztery oczka i plasuje się na 10. pozycji w tabeli.


Po nagłych przetasowaniach na kilka dni przed rozpoczęciem rozgrywek Lotto Ekstraklasy, miejsce Marcina Kaczmarka zajął były szkoleniowiec Lechii Gdańsk oraz GKS-u Katowice, 42-krotny reprezentant Polski, Jerzy Brzęczek. Efekt nowej miotły mogło zwłaszcza odczuć kilku graczy, którzy dotychczas byli pierwszoplanowymi postaciami Nafciarzy, a teraz zasiadają wyłącznie na ławce rezerwowych. Trzon drużyny pozostał jednak w dużej mierze niezmieniony. Kto więc od pierwszej minuty wybiegnie na murawę Stadionu im. Kazimierza Górskiego?

Bramkarz: Seweryn Kiełpin

Niewyróżniający się szczególnymi warunkami fizycznymi golkiper, pod nieobecność w wyjściowej jedenastce Bartłomieja Sielewskiego, jest kapitanem Nafciarzy. Świadczy to o tym, jak istotnym ogniwem na boisku, jak i w szatni jest gracz, który w Ekstraklasie debiutował niemal dekadę temu w barwach Polonii Bytom. Jak dotąd 29-latek w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał dokładnie 40 spotkań, w których 61 razy musiał wyciągać piłkę z siatki. Kiełpin uważany jest za solidnego bramkarza, któremu jednak czasem przytrafiają się spore błędy. Tak naprawdę dopiero pod jego nieobecność pod koniec poprzednich rozgrywek kibice płocczan przekonali się co do jego wartości. Gdy w bramce stał Mateusz Kryczka, Wisła traciła jeszcze więcej goli.

Obrońcy: Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Damian Byrtek, Patryk Stępiński

Linia defensywy płockiego zespołu to połączenie rutyny z doświadczeniem. Paradoksalnie, najstarszy z całej grupy Cezary Stefańczyk wcale nie ma na koncie największej ilości rozegranych ekstraklasowych spotkań. 33-letni prawy obrońca, który w przeszłości reprezentował barwy ŁKS-u Łódź, w 43 meczach na najwyższym poziomie nie zaliczył póki co ani asysty, ani gola. Nieco lepszy w tej klasyfikacji jest grający na drugiej flance Patryk Stępiński. 22-latek z kolei zaczynał przygodę z Ekstraklasą w łódzkim Widzewie i może się pochwalić dwiema asystami w 57 występach. Jedynym z defensorów, który zaznał już smaku strzelonej bramki w lidze jest Damian Byrtek. Wychowanek Podbeskidzia Bielsko-Biała w poprzedniej rundzie pokonał bramkarza Górnika Łęczna, a w ostatniej kolejce jego celna główka zapewniła Nafciarzom punkt w starciu z Arką Gdynia. Niemal absolutnym debiutantem będzie z kolei Igor Łasicki. Wypożyczony z Napoli stoper nie przebił się w dwóch klubach z Serie B, a teraz ma okazję sprawdzić się w ekstraklasowych bojach.

Pomocnicy: Damian Rasak, Dominik Furman, Giorgio Merebashvili, Arkadiusz Reca

Aż trzech z czterech piłkarzy z drugiej linii drużyny Jerzego Brzęczka ma za sobą ciekawe i niekoniecznie oczywiste epizody zagraniczne. Dominik Furman lawirował pomiędzy Tuluzą i klubami, do których był wypożyczany z francuskiej ekipy (m.in. Chievo i Legia), aż w końcu został wykupiony przez Nafciarzy. Giorgi Merebashvili przewinął się przez kilka greckich i serbskich klubów, aż zawitał na stadion przy ul. Łukasiewicza. Damian Rasak z kolei jako junior zamienił Elanę Toruń na rezerwy Chievo, z których przez drugi zespół Bari trafił do Miedzi Legnica. Stamtąd 21-latek został wykupiony w trwającym okienku transferowym i od razu włączony do pierwszego składu. Wynika to jednak nieco ze względu na poważną kontuzję Maksymiliana Rogalskiego, który zerwał więzadła krzyżowe. Jedynym graczem, który nie wychylił się jeszcze poza polskie ligi jest Arkadiusz Reca. 22-latek w ubiegłym sezonie nieco zawiódł fanów Wisły - po tym, co wyczyniał na zapleczu Ekstraklasy można było oczekiwać od niego znacznie więcej. Dysponujący niesamowitym przyspieszeniem skrzydłowy udowadnia od początku tych rozgrywek, że warto na niego stawiać. Boczni obrońcy Białej Gwiazdy mogą mieć z tym graczem wiele kłopotów.

Napastnicy: Mateusz Piątkowski, Kamil Biliński

Dwaj gracze, którzy w przeszłości zdobywali ponad 10 goli w jednym sezonie Ekstraklasy mają być gwarantem skuteczności płocczan. Obaj jednak jak dotąd nie wpisali się na listę strzelców. Młodszy z dwójki, 29-letni Biliński ponownie został „pogoniony” ze Śląska Wrocław, w którym się wychował. Ostatnim razem pożegnanie z rodzinnymi stronami pomogło napastnikowi, który potem liczył się w walce o koronę króla strzelców na Litwie i w Rumunii. Piątkowski natomiast po wspaniałej rundzie w Jagiellonii wyleciał na Cypr, ale o przygodzie z APOEL-em Nikozja wolałby szybko zapomnieć. W starciach z Białą Gwiazdą powyższy duet uzbierał pięć bramek. Oby ta liczba nie zmieniła się po piątkowym spotkaniu.

Zeszłoroczny beniaminek Ekstraklasy napsuł wiele krwi bardziej faworyzowanym rywalom. O jego mocy przekonała się także imienniczka z Krakowa, która ostatecznie z obu potyczek wyszła jednak zwycięsko. Biała Gwiazda za sprawą Patryka Małeckiego i Jakuba Bartosza zapewniała sobie zwycięstwa w doliczonym czasie gry. Powtórka mile widziana! Pierwszy gwizdek sędziego już w piątek o godzinie 20.30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Podtrzymać serię zwycięstw z imienniczką! Wiślacy grają dziś w Płocku

Przed nami czwarta już kolejka LOTTO Ekstraklasy, w której "Biała Gwiazda" pojechała na mecz ze swoją imienniczką z Płocka. Spotkania tych klubów w poprzednim sezonie zakończyły się każdorazowo zwycięstwami zespołu Krakowa, a charakteryzowała je ogromna dramaturgia. Dość powiedzieć, że padło w nich aż 10 bramek oraz dwukrotny wynik 3-2. Bez wątpienia nie obrazilibyśmy się, gdyby taki rezultat naszym piłkarzom udało się osiągnąć również dzisiaj!

W pamięci kibiców, z tamtych potyczek, zapadła nie tylko bramka w Płocku autorstwa Patryka Małeckiego, ale również ta zdobyta na wiosnę przez Jakuba Bartosza. Młody skrzydłowy, a zarazem wychowanek "Białej Gwiazdy", w arcyważnym dla końcowego układu tabeli spotkaniu, popisał się sprintem przez całe boisko, a gdy już dostał piłkę z zimną krwią wykończył sytuację sam na sam z Sewerynem Kiełpinem. A warto nadmienić, że dobrej strony Kuba zaprezentował się również przed tygodniem w Zabrzu. Pomimo słabego końcowego rezultatu to właśnie Bartosz dał nadzieję nie tylko drużynie, ale też kibicom, na odwrócenie losu naszego poprzedniego spotkania. W tym młodzieżowy reprezentant Polski okazał się lepszy od starszego kolegi, Pawła Brożka. Ten będąc w idealnej sytuacji na zdobycie bramki kontaktowej koncertowo "spartaczył" tę wypracowaną przez Rafała Boguskiego okazję. I kto wie jak potoczyłoby się nasze spotkanie w Zabrzu, gdyby doświadczony napastnik "Białej Gwiazdy", zamiast próbować nieudanej "podcinki", skutecznie wykończył doskonałą sytuację?

Do tego jednak nie doszło, więc Wisła w Zabrzu przegrała i po trzech rozegranych spotkaniach ma na swoim koncie sześć punktów. Wynik ten może pozostawiać wprawdzie lekki niedosyt, ale też w poprzednich rozgrywkach uzbieranie takiego dorobku zajęło nam aż… dziewięć kolejek! Pod tym względem start bieżącego sezonu, w wykonaniu naszej drużyny, nadal można uznawać w kategoriach więcej niż udanych, ale aby taki pozostał "Biała Gwiazda" w Płocku powinna znów pokusić się o zwycięstwi. Do tego potrzeba jednak zgoła odmiennej postawy, niż w spotkaniu w Zabrzu. Oprócz wspomnianych niewykorzystanych sytuacji w szeregi wiślackiej defensywy wkradło się bowiem mnóstwo juniorskich błędów, które w końcowym rozrachunku okazały się brzemienne w skutkach. Pierwszy raz w wiślackich barwach więcej niż fatalnie grał Iván González, na którego konto trzeba zapisać dwie stracone bramki. Trener Kiko Ramírez zapewnia jednak, że do swoich zawodników ma pełne zaufanie, które w trudnych momentach jest dla każdego piłkarza najważniejsze.

Gdy już wspomnieliśmy o szkoleniowcu "Białej Gwiazdy" nie można zapomnieć o tym co w Zabrzu szwankowało najbardziej, czyli taktyka, którą hiszpański trener obrał na to spotkanie. W momencie gdy w pierwszej połowie Wisła swoje akcje próbowała rozgrywać z pominięciem drugiej linii, posyłając długie piłki na niskiego Carlosa Lópeza, wielu krakowskich kibiców przecierało oczy ze zdziwienia. Frustracja oraz zaskoczenie stało się jednak większe, gdy w pomeczowych rozmowach piłkarze przyznawali, że był to zamierzony cel i zadanie na ten mecz, które ostatecznie nie spełniło swojej roli. Gra Wisły zaczęła wyglądać lepiej dopiero w drugiej połowie, kiedy Górnik zdecydowanie cofnął się pod własne pole karne, spokojnie wyczekując na to co zrobi "Biała Gwiazda". Na boisku zobaczyliśmy po raz pierwszy Tibora Halilovicia, który kilkoma kontaktami z piłką udowodnił, że jego postawa z meczów sparingowych z łatwością może zostać przełożona na spotkania ligowe. Trener Kiko Ramírez ma więc przed naszą potyczką w Płocku pozytywny ból głowy bowiem z zaskakująco dobrej strony pokazał się również młody rozgrywający, Kamil Wojtkowski. Skład oraz taktyka, od czasów gdy trenerem Wisły jest Ramírez, dobierana jest jednak zawsze pod przeciwnika i mamy nadzieję, że tym razem dobór będzie o wiele bardziej skuteczny, niż ten przed tygodniem, a w Płocku zobaczymy Wisłę grającą tak, jak w drugiej części spotkania w Zabrzu, czyli przede wszystkim "w piłkę".

Płocczanie jednak, w przeciwieństwie do Górnika, do defensywy się nie cofną. Nie wliczając falstartu na inaugurację z gdańską Lechią "Nafciarze" pod batutą Jerzego Brzęczka udowadniają, że w piłkę grać potrafią. Wisła w swoich poczynaniach bazuje jednak coraz mocniej na formie kluczowej postaci, jaką w Płocku bezsprzecznie jest Dominik Furman. Były zawodnik warszawskiej Legii jest nie tylko kapitanem swojej drużyny, ale również jej prawdziwym dyrygentem. To bowiem przez niego przechodzą wszystkie ofensywne akcje jego drużyny, więc jego "wyłączenie" z gry może okazać się kluczowe dla przebiegu całej potyczki. Oprócz Furmana trzon drużyny w Płocku pozostaje podobny, jak w sezonie poprzednim, choć na boisku być może będziemy mogli oglądać kilka nowych twarzy, między innymi Damiana Rasaka - byłego pomocnik pierwszoligowej Miedzi Legnica, Igora Łasickiego - obrońcę wypożyczonego z Napoli, czy też Kamila Bilińskiego, który w poprzednim sezonie kilkukrotnie dał się we znaki wiślackiej defensywie, gdy reprezentował jeszcze barwy wrocławskiego Śląska. Największą bolączką przy ustalaniu składu dla trenera Brzęczka może okazać się jednak brak Przemysława Szymińskiego, który w środku tygodnia przeniósł się do włoskiego Palermo. Pozostawia to więc konkretną wyrwę na środku obrony, co miejmy nadzieję wykorzysta ofensywa "Białej Gwiazdy".

Warto też wspomnieć, że przed nami pierwsze z dwóch spotkań, jakie w przeciągu pięciu dni "Biała Gwiazda" zagra ze swoją imienniczką z Płocka. Los chciał, że obydwie drużyny "wpadły" na siebie również w rozgrywkach Pucharu Polski (mecz we wtorek, 8 sierpnia, w Krakowie). Teraz najważniejsze jest jednak spotkanie piątkowe, a my mamy nadzieję, że ekipa Kiko Ramíreza nie potraktuje tych potyczek jak typowego pucharowego dwumeczu. Jeżeli tak jednak będzie, to mamy nadzieję, że celem w nim dla "Białej Gwiazdy" są dwa kolejne zwycięstwa!

Do boju Wisełka!


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Media przed meczem Wisły Płock z Wisłą Kraków

4 sierpnia 2017

Po porażce z Górnikiem Zabrze piłkarze krakowskiej Wisły w piątkowy wieczór rozegrają swój drugi mecz z rzędu w delegacji. Tym razem w ramach czwartej kolejki Lotto Ekstraklasy na drodze krakowian stanie Wisła Płock. Poniżej przedstawiamy, co w trawie piszczy przed starciem „Nafciarzy” z „Białą Gwiazdą”.


Interia.pl – „Wisła Kraków walczy z pustymi fotelikami na mecz Pucharu Polski”

Ciekawą akcję wymyśliła Wisła Kraków przed zbliżającym się meczem 1/16 finału Pucharu Polski z Wisłą Płock (8 sierpnia, godz. 20:45). Wszystkie bilety na to spotkanie są w niezwykle promocyjnej cenie – 15 zł. Ich sprzedaż ruszyła dzisiaj.


Niezalezna.pl – „Wisła kontra Wisła”

W piątek Wisła Płock podejmie Wisłę Kraków. W zeszłym sezonie płocczanie dwukrotnie przegrywali z krakowianami 2:3. – Najwyższy czas na rewanż – mówi bramkarz gospodarzy Seweryn Kiełpin.


Gazeta Krakowska – „Andrzej Iwan: Kibice Wisły muszą być cierpliwi”

„Biała Gwiazda” zanotowała niezły start w tym sezonie ekstraklasy. W trzech kolejkach wywalczyła sześć punktów, czym rozbudziła apetyty kibiców. Ostatni mecz, przegrany 2:3 z Górnikiem Zabrze, pokazał jednak, że podopieczni Kiko Ramireza w każdym spotkaniu będą musieli wspinać się na wyżyny swoich możliwości, żeby myśleć o zdobywaniu kolejnych punktów. – Moim zdaniem kibice Wisły muszą uzbroić się w cierpliwość. Choć chylę czoła przed pracą, jaką wykonuje Manuel Junco, to zespół w tym składzie czekać będzie ciężka walka o miejsce w górnej połowie tabeli – mówi były piłkarz Wisły, obecnie ekspert telewizyjny, Andrzej Iwan.


Onet – „Paweł Brożek może wrócić do składu Wisły Kraków”

Piłkarze Wisły Kraków zapewniają, że wyciągnęli wnioski z przegranego 2:3 meczu poprzedniej kolejki ekstraklasy z Górnikiem w Zabrzu i z wyjazdowego spotkania do Płocka chcą przywieźć komplet punktów. Wiele wskazuje, że do podstawowego składu wróci Paweł Brożek.


WP SportoweFakty – „Wisła kontra Wisła. Krakowska grabi Płock od 20 lat”

Wisła Płock podejmie swoją imienniczkę z Krakowa w 4. kolejce Lotto Ekstraklasy. Kiedy ostatni raz pokonała w lidze drużynę spod Wawelu grała jeszcze pod szyldem Petrochemii Płock.


Wyborcza Płock – „Kibice Górnika Zabrze przyjęli zakład. Dadzą radę?”

W piątek wieczorem piłkarze Wisły Płock zagrają na własnym stadionie w ligowym meczu z będącą w wysokiej formie imienniczką z Krakowa. Czy znów zobaczymy grad goli?

Na razie płocczanie zajmują dziesiątą lokatę w tabeli ekstraklasy, rywale są na wysokim czwartym miejscu. Nafciarze ostatnio zremisowali 1:1 z Arką w Gdyni, szybko uzyskali prowadzenie, ale później zaprezentowali się dość słabo.


Opracował ŁP


Źródło: wislakrakow.com

Pora na Nafciarzy

4 sierpnia 2017

W piątkowy wieczór piłkarze Wisły Kraków rozegrają czwarte ligowe spotkanie w tym sezonie. Po raz drugi z rzędu wystąpią na wyjeździe. Tym razem rywalem „Białej Gwiazdy” będzie Wisła Płock.


„Biała Gwiazda”, która w piątek wystąpi w roli gości, sezon rozpoczęła od zdobycia sześciu punktów w trzech spotkaniach. W pierwszych dwóch meczach Kiko Ramireza pozostawili w pokonanym polu Pogoń Szczecin (2:1) i Bruk-Bet Termalikę Nieciecza (1:0). Przed tygodniem wiślacy musieli jednak na wyjeździe uznać wyższość beniaminka Górnika Zabrze (2:3).

Tymczasem „Nafciarze” mają na swoim koncie cztery oczka. Po fatalnym występie na inaugurację sezonu, kiedy przegrali u siebie 0:2 z Lechią Gdańsk, w kolejnych dwóch meczach pokonali przed własną publicznością Lecha Poznań (1:0) oraz zremisowali na wyjeździe z Arką Gdynia (1:1).

W ubiegłym sezonie obie jedenastki stoczyły ze sobą dwa pojedynki. Oba zakończył się wygranymi 3:2 „Białej Gwiazdy”. Czy w piątkowy wieczór ponownie zobaczymy pięć bramek?

Trener Kiko Ramirez w piątkowym meczu nadal nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Pola Lloncha i Zdenka Ondraska. W zespole gospodarzy zabraknie natomiast Kante, Rogalskiego, Sylwestrzaka i Wlazło.

20:30 WISŁA PŁOCK – WISŁA KRAKÓW

Przewidywany skład Wisły Kraków: Cuesta – Cywka, Głowacki, Gonzalez, Sadlok – Velez, Brlek – Boguski, Wojtkowski, Małecki – Lopez

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Wisła Płock. Runda 1.

Data publikacji: 04-08-2017 11:34


W zeszłym sezonie mecze Wisły Kraków z Wisłą Płock przyniosły ogrom bramek i jeszcze więcej emocji. Losy trzech punktów ważyły się bowiem do ostatniej chwili, a co najważniejsze to właśnie krakowianie zgarniali komplet punktów.

Aż 10 bramek padło w ubiegłosezonowej rywalizacji na linii Wisła Kraków - Wisła Płock. Dwa razy kibice byli świadkami wyniku 3:2, a końcowy gol padał w ostatnich akcjach zawodów. W Płocku fantastycznie zachował się Patryk Małecki, a w Krakowie dżokerem okazał się Jakub Bartosz.

Ależ bilans!

Dzięki tym triumfom Biała Gwiazda poprawiła bilans potyczek z Nafciarzami. W ligowych zmaganiach ekipa z R22 przegrała tylko dwukrotnie. 12 razy lepsi okazali się piłkarze z Krakowa, a 4 razy obie drużyny dzieliły się punktami.

Wychodzi więc na to, że Wisła Kraków przegrała ostatnio z płocczanami jeszcze w 2003 roku - w finale Pucharu Polski. Wówczas jedynym trafieniem w tej rywalizacji popisał się Ireneusz Jeleń. Ale w cale nie oznaczało to, że zespół Henryka Kasperczaka musiał pożegnać się z trofeum. Otóż w tamtych latach, aby wyłonić zwycięzcę tych rozgrywek grano systemem mecz - rewanż. I właśnie w tym drugim starciu Biała Gwiazda dokonała rzeczy niezwykłej - wygrała 3:0.

6/6 „Kuźbika”

Ale to nie strzelec dwóch bramek - Marcin Kuźba - jest najskuteczniejszym snajperem w historii tej rywalizacji. Otóż najwięcej goli ma Tomasz Frankowski - 8. „Kuźbika” trzeba jednak docenić, bo z kolei on w 6 spotkaniach aż 6 razy pokonywał bramkarza Nafciarzy. Średnią bramkową ma więc dużo lepszą niż „Franek”.

Teraz o trafienia może być trudniej, bo ekipa Jerzego Brzęczka, mimo iż straciła trzy bramki i tylko raz zdobyła komplet punktów, to pokazała, że potrafi bronić dostępu do własnego pola karnego.

Wielka wyrwa?

Pytanie tylko czy, a raczej w jaki sposób, na Wisłę Płock wpłynie odejście Przemysława Szymińskiego. Obrońca wystąpił we wszystkich dotychczasowych meczach drużyny, ale zdecydował się kontynuować karierę we Włoszech i teraz sztab trenerski z pewnością musi się głowić jak uzupełnić ogromną lukę w defensywie.

Dużym problemem w szeregach rywala mogą być też kontuzje. Już dziś wiadomo, że José Kanté, Piotr Wlazło i Maksymilian Rogalski nie zagrają przeciwko Wiśle Kraków. Wszyscy byli ważnymi ogniwami w układance poprzedniego szkoleniowca - Marcina Kaczmarka.

Ale to problemy przeciwnika. Niech Wiślacy skupią się na sobie i znowu przyczynią się do poprawy bilansu w starciach przeciwko Nafciarzom. 3:2 i zwycięska bramka w ostatnich sekundach? Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, żeby ten scenariusz się powtórzył.

Start rywalizacji dzisiaj o 20.30.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Wisłą Płock: - W pełni ufam moim piłkarzom

W spotkaniu z Wisłą Płock, który czeka nas już jutro, zespół krakowskiej Wisły radzić będzie sobie wciąż musiał bez dwóch zawodników, którzy nie są jeszcze gotowi do gry. Jak na przedmeczowej konferencji prasowej poinformował trener Wisły Kraków, Kiko Ramírez, są to Pol Llonch oraz Zdeněk Ondrášek.

Wisła pojedzie bez nich na Mazowsze na mecz w Płocku, aby zmazać plamę za porażkę przed tygodniem w Zabrzu. Okazję zaś do poprawienia swojego ostatnio słabego występu będzie mieć w piątek przede wszystkim Iván González, który we wspomnianej potyczce, przeciwko Górnikowi, zagrał bodajże najsłabiej, od kiedy występuje w Wiśle.

- W Zabrzu to nie był mecz Ivána Gonzáleza, ale to także taki moment, kiedy trener musi zaufać zawodnikowi. Wcześniej bardzo dużo z siebie dawał, więc muszę powiedzieć, że nadal ma moje pełne zaufanie - powiedział o swoim defensorze Ramírez.

- Po meczu z Górnikiem zrobiliśmy "autokrytykę", było w nim bowiem dużo błędów, również indywidualnych. Pracowaliśmy nad nimi, ale błędy zawsze mogą się zdarzyć. Trzeba nad tym pracować, a ważne jest również zaufanie. Każdy ma prawo się pomylić, ale ja - jako trener - w pełni ufam moim piłkarzom - dodał Hiszpan.

Trener "Białej Gwiazdy" został poproszony o ocenę gry rezerwowego w Zabrzu Pawła Brożka, którego gra - zdaniem pytającego dziennikarza - wnieść miała sporo ożywienia w poczynania zespołu.

- Wydaje mi się, że nasza praca w ofensywie, w meczu w Zabrzu, była dobra. Przy wyniku 0-0 uderzyliśmy w poprzeczkę, ale było dużo błędów w koncentracji. Uważam, że nasza drużyna cały czas jest "na fali wznoszącej" - powiedział Ramírez.

Dziennikarze znów wrócili dziś także do tematu związanego z Hugo Vidémontem, który może odejść z Wisły, ale też "oblał" właśnie testy w Sandecji Nowy Sącz.

- Jeżeli chodzi o Hugo i jego poziom sportowy, to nie mam do tego zastrzeżeń. Trenuje z nami, ale nie biorę go pod uwagę, przy ustalaniu składu. Jeżeli chodzi o jego przyszłość, to trzeba rozmawiać z jego menadżerem i z nim samym. Jeżeli zaś chodzi o wymiar sportowy, to ja na niego nie liczę i nie chcę się na tym skupiać. Jesteśmy zawodowcami, ja jako trener już półtora miesiąca temu powiedziałem, że na niego nie liczę i żeby znalazł jakieś rozwiązanie. Chcę zwrócić uwagę na to, że jutro gramy z Wisłą Płock i chciałbym skupić się w pełni na najbliższym rywalu - stwierdził trener.

No i zgodnie z jego życzeniem właśnie na tym skoncentrowane były kolejne kwestie.

- Wisła Płock to utalentowana drużyna, między innymi Dominik Furman jest takim zawodnikiem, z dużymi umiejętnościami. Mają wiele do zaoferowania w ataku, więc musimy się z nimi liczyć. Zwłaszcza, że w najbliższych dniach spotkamy się z nimi dwukrotnie, bo w lidze, a potem w Pucharze Polski. Zbliża się okres, kiedy czekają nas mecze grane co trzy dni oraz daleka podróż. Dlatego też w zeszłym tygodniu nasze treningi wyglądały trochę lżej. Czekają nas trzy ważne spotkania, dwa z Wisłą Płock i za tydzień mecz derbowy. Dla trenera najważniejsze jest to, żeby utrzymać w zespole świeżość, bo to procentuje na boisku - mówił Ramírez.

- Ja jako trener zawsze koncentruje się na najbliższym meczu - i to jest najważniejsze, jednak zawsze próbuję również kątem oka patrzeć na inne aspekty takie jak kartki, kontuzje, czy to jaki będzie kolejny rywal, z którym przyjdzie nam zagrać. Najważniejszy jest jednak najbliższy mecz i to na tym się skupiamy - przyznał trener.


Dodał: Kamil, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Kamil Wojtkowski: - Ważne żeby być przydatnym zespołowi

- Zarówno na środku pomocy, jak i na jej boku, gra nie jest mi obca. Spędziłem dużo czasu występując na boku pomocy, więc wiem jak się zachowywać na tej pozycji. Ostatnio - w moim poprzednim klubie, ale też tutaj na treningach więcej grałem na "dziesiątce" lub na "ósemce". Jest mi obojętne gdzie mam grać, ważne żeby być przydatnym zespołowi - mówił, obecny na dzisiejszej konferencji prasowej, młody pomocnik "Białej Gwiazdy", Kamil Wojtkowski.

Przed tygodniem Wojtkowski wyszedł po raz pierwszy w podstawowym składzie Wisły. W meczu z Górnikiem Zabrze miał dwie okazje do tego, aby wpisać się na listę strzelców. Pierwsze jego uderzenie zdołał jednak obronić bramkarz, z kolei drugie odbiło się od słupka, ale całość skutecznie wykończył wtedy Rafał Boguski.

- Myślę, że dla mnie najważniejszy jest wynik sportowy drużyny. Jeżeli pierwsza sytuacja w Zabrzu zamieniłaby się na gola, to bardzo bym się cieszył, że strzelamy bramkę i wychodzimy na prowadzenie jako Wisła, a nie jako ja. Co do drugiej sytuacji, to najważniejsze, że "Boguś" znalazł się w tej sytuacji i że dobił piłkę. Najważniejsze żeby zespół zdobywał bramki i wygrywał - powiedział skromnie młody wiślak.

- W każdym zespole miejsce w składzie trzeba sobie wywalczyć. Tutaj też nikt mi tego od tak nie da. Nie żałuję czasu spędzonego w Niemczech, czuję że rozwinąłem się nie tylko piłkarsko, ale również fizycznie. Wyjeżdżałem jako chłopiec. Mam to porównanie patrząc również na swoje zdjęcia, jak wyglądałem w momencie, gdy wyjeżdżałem oraz jak wyglądam, gdy wróciłem - dodał Wojtkowski.

- Co do składu to nie mam pojęcia jaki w meczu z Wisłą Płock będzie, a co do swojego występu w Zabrzu, to pozostawiam to do oceny innym, trenerom, albo kibicom. To oni są od tego żeby oceniać, ja czułem się całkiem dobrze na boisku, uważam że wyglądało to pozytywnie - stwierdził 19-latek.

- Nie miałem żadnego sygnału od trenera kadry młodzieżowej. Teraz skupiam się na teraźniejszości, na najbliższym treningu i na najbliższym meczu - zakończył wiślak.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl


Relacje z meczu

Kiko time! Wisła Płock - Wisła Kraków 0:1

Data publikacji: 04-08-2017 22:55


W starciu 4. kolejki Lotto Ekstraklasy przyszedł czas na derby Wiseł. Na Stadionie im. Kazimierza Górskiego płocka Wisła gościła Białą Gwiazdę w pierwszym spotkaniu obu zespołów w ciągu tygodnia. Pierwsza odsłona ligowo-pucharowego dwumeczu zakończyła się pomyślnie dla krakowian, którzy po bramce Carlosa Lópeza w 96. minucie pokonali Nafciarzy 1:0. To kolejne zwycięstwo podopiecznych Kiko Ramíreza w doliczonym czasie gry!


W porównaniu do meczu w Zabrza, trener Kiko Ramírez zdecydował się na jedną zmianę. Na ławce rezerwowych zasiadł Kamil Wojtkowski, a w jego miejsce zajął Paweł Brożek, dla którego był to premierowy występ w wyjściowym składzie w obecnych rozgrywkach. Dzięki tej roszadzie Wiślacy wrócili do gry dwójką napastników - a taktyka ta jak dotąd okazywała się bardzo skuteczna i przyniosła krakowianom komplet punktów.

Badanie możliwości

Biała Gwiazda rozpoczęła spotkanie od dwóch kontr, które w ostatniej chwili „kasowali” obrońcy Nafciarzy. Gospodarze szukali swych szans po dalekich wyrzutach z autu, lecz w sytuacjach tych nad wszystkimi górował Cuesta, który pewnie chwytał futbolówkę. Trzeba przyznać jednak, że przez pierwsze 20 minut oba zespoły nie rozpieszczały swych fanów. Dość powiedzieć, iż do tego czasu żadna drużyna nie oddała nawet strzału. Impas próbował przerwać Merebashvili, którego bomba z woleja była jednak równie mocna, co niecelna. Riposta Wisły nadeszła 120 sekund później. Futbolówkę w środku pola kapitalnie opanował Carlitos, który jednym dotknięciem uruchomił Małeckiego. „Mały” mierzył po dalszym rogu, ale po rykoszecie zabrakło mu nieco precyzji.

Następnie López pokręcił Furmanem i Rasakiem, aż zdecydował się na strzał, ale pozyskany z Miedzi Legnica środkowy pomocnik zdołał wrócić i zablokować strzał. W 29. minucie przyszła pora na pierwsze celne uderzenie. Jego autorem był Merebashvili, tym razem futbolówka ledwie dotoczyła się do rąk Cuesty. 180 sekund później swych sił spróbował Rasak, ale i on nie potrafił strzelić w światło bramki. W 35. minucie w polu karnym Białej Gwiazdy padł niczym rażony piorunem Kamil Biliński, ale sędzia Frankowski nie dał się nabrać. Piłkę przejął Julián Cuesta, który dalekim wykopem uruchomił Carlitosa. Hiszpan przepchnął Byrtka i próbował lobować Kiełpina z 10 metrów, ale bramkarz Nafciarzy końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczkę!

Próby… samobójcze

Hiszpański napastnik przetestował mierzącego 184 cm wzrostu wychowanka Polonii Bytom także po strzale z wolnego w krótki róg - Kiełpin zachował czujność i pewnie złapał futbolówkę. Groźnie pod bramką płocczan zrobiło się w 45. minucie, gdy Stefańczyk dość niefortunnie przecinał podanie Lópeza do Brożka, myląc tym Kiełpina. Futbolówka nieznacznie minęła jednak słupek bramki Nafciarzy.

Pierwsza, mało efektowna mizerna połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Drugą potężnym strzałem, który poszybował… wzdłuż bramki rozpoczął Małecki. Chwilę później urazu nabawił się Julián Cuesta, który musiał opuścić plac gry. W jego miejsce na boisku pojawił się Michał Buchalik, dla którego było to pierwsze oficjalne spotkanie od 13 sierpnia 2015 roku. W 59. minucie środkiem boiska szarpnął Carlitos, Paweł Brożek mądrze przepuścił piłkę adresowaną przez Hiszpana, z czego skorzystał Rafał Boguski, który wychodził na czystą pozycję. „Bogusia” w ostatniej chwili zblokował jednak jeden z płockich defensorów, dzięki czemu Kiełpin bez trudu mógł schwytać futbolówkę.

W 74. minucie, po szybkim wznowieniu autu przez Małeckiego, przed szansą stanął Petar Brlek, po którego strzale futbolówka poleciała wzdłuż bramki. Siedem minut później najlepszą sytuację płocczan zmarnował Mateusz Piątkowski, którego skutecznym wyjściem pod nogi powstrzymał Michał Buchalik. „Buchal” poradził sobie również z dobitką.

Przysłowie zawsze na czasie!

Już w doliczonym czasie gry Piątkowski miał na nodze piłę meczową, lecz z 10 metrów przeniósł piłkę wysoko nad bramką. A że niewykorzystane okazje lubią się mścić, pokazała akcja z szóstej doliczonej minuty. Piłkę głową zgrał Jakub Bartosz, a Carlitos wykorzystał niezdecydowanie obrońców i huknął z woleja obok bezradnego Kiełpina. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, López zrobił to, co należy do snajperów i zapewnił Wiśle Kraków bezcenne trzy punkty!

Wisła Płock - Wisła Kraków 0:1 (0:0)

0:1 López 90+6’

Wisła P.: Kiełpin - Stefańczyk, Byrtek, Sielewski, Stępiński - Reca, Rasak, Furman, Merebashvili (90+5’ Pârvulescu - Lebedyński (76’ Dźwigała), Biliński (66’ Piątkowski)

Wisła K.: Cuesta (55’ Buchalik) - Cywka, Głowacki, González, Sadlok - Boguski (69’ Bartosz), Vélez, Brlek, Małecki - Brożek (78’ Halilović), López

Żółte kartki: Boguski, Głowacki

Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia

Widzów: 5 001

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Złoty gol Carlitosa! Wisła Płock - Wisła Kraków 0-1

W poprzednim sezonie mecze Wisły Kraków z Wisłą Płock dostarczały nam mnóstwo emocji, bo były to prawdziwe "piłkarskie thrillery". Tym jednak razem mieliśmy niezwykle smętne dzieło, przy którym postronni widzowie mogli co najwyżej zasnąć. To oczywiście nie mogło być dziełem fanów "Białej Gwiazdy", którzy raczej ciskali gromy na kolejne nieporadności piłkarzy z ulicy Reymonta. I tak działo się aż do 95. minuty, kiedy to po udanej akcji Jakuba Bartosza i Carlosa Lópeza, ten ostatni zdobył dla nas gola na wagę trzech punktów!

Spotkanie w Płocku zespół Kiko Ramíreza rozpoczął z jedną zmianą, w stosunku do poprzedniego naszego meczu - w Zabrzu. W miejsce Kamila Wojtkowskiego od początku - po raz pierwszy w tym sezonie - grał Paweł Brożek i pierwsze minuty naszej gry wyglądały optymistycznie. Piłkarze Ramíreza wychodzili wysokim pressingiem i można się było z tego spodziewać efektów. Nic jednak takiego nie miało ostatecznie miejsca, bo nasz zespół tak jak wysoko wyszedł, tak szybko oddał inicjatywę gospodarzom. I choć Ci zdziałali na boisku niewiele, to w pierwszych dwudziestu minutach mieli wyraźną przewagę w posiadaniu piłki. Nasz zespół wyraźnie nastawił się w tym czasie na przechwyty i wyjścia z kontratakami, ale w dwóch próbach ani podanie Carlitosa nie doszło do Brożka, ani Petara Brleka do Patryka Małeckiego.

Jako że gospodarzom nie udawało się zdziałać zbyt wiele w niemrawym ataku pozycyjnym, w 21. minucie po odbitym przez naszą obronę dośrodkowaniu, z dystansu przymierzyć spróbował Giorgi Merebaszwili, ale futbolówka poleciała zbyt wysoko. Wreszcie groźniej było za to po drugiej stronie boiska, ale Małecki źle przyjął dobre podanie od Carlitosa i "Mały" ostatecznie oddał strzał, ale po rykoszecie mieliśmy tylko rzut rożny.

Niejako spinając klamrą drugi kwadrans spotkania strzały z dystansu na naszą bramkę oddał znów Merebaszwili oraz chwilę później Damian Rasak, ale z tym pierwszym żadnych kłopotów nie miał Julián Cuesta, a drugi był niecelny. Na choćby strzał - i szkoda - nie zdecydował się za to w 33. minucie Carlitos, a przez moment wydawało się, że mógł to zrobić. Sędzia za to wręcz powinien pokazać chwilę później - za próbę wymuszenia rzutu karnego - żółtą kartkę Kamilowi Bilińskiemu, ale napastnikowi zespołu z Mazowsza tym razem się "upiekło".

W końcówce pierwszej połowy wreszcie więcej okazji zaczęli sobie stwarzać krakowianie. W 34. minucie znakomicie po długim podaniu zastawił się przed obrońcą Carlitos, który znalazł się w dobrej sytuacji, ale piłkę przerzucił zarówno nad Sewerynem Kiełpinem, jak i bramką. Hiszpan miał też swoją szansę w minucie 36., ale jego uderzenie z rzutu wolnego bramkarz "Nafciarzy" wyłapał.

"Biała Gwiazda" mogła wyjść jeszcze na prowadzenie w minucie 44., wtedy to Cezary Stefańczyk próbował wybijać podanie Carlitosa do Brożka i zrobił to na tyle niefortunnie, że zabrakło naprawdę niewiele, a wpakowałby "samobója". Jako że tak się nie stało, po słabej pierwszej połowie mieliśmy w Płocku bezbramkowy remis.

Na drugą połowę obydwa zespoły wyszły bez zmian, ale do takiej - wymuszonej - dojść musiało zaraz na jej początku. Do górnej piłki wyskoczył Cuesta i doznał kontuzji mięśniowej, co skończyło się powrotem do naszej bramki Michała Buchalika. Ten w oficjalnym meczu nie grał od... prawie dwóch lat, bo po raz ostatni wystąpił 13 sierpnia 2015 roku, w potyczce Wisły z Ruchem w Pucharze Polski. I można powiedzieć, że właśnie zmiana bramkarza Wisły Kraków zdominowała pierwszy kwadrans po przerwie, bo w tym czasie odnotować można co najwyżej jedną akcję. Carlitos dogrywał do Rafała Boguskiego, ale ten w związku z asystą obrońców, nie zdołał oddać uderzenia, które mogło dać nam prowadzenie.

Takie w 66. minucie mogli za to uzyskać gospodarze, Tomasz Cywka "odpuścił" bowiem krycie Merebaszwiliego, który oddał groźny strzał, ale zablokował go głową Fran Vélez. Z kolei w 73. minucie wręcz powinna prowadzić "Biała Gwiazda". Po wyrzucie z autu dobrze do Brleka zagrał Carlitos, a nasz środkowy pomocnik znalazł się "oko w oko" z Kiełpinem. Niestety Chorwat w tej akcji się nie popisał, uderzył bowiem bardzo niecelnie.

Gospodarze odpowiedzieli na to w minucie 81., kiedy to wyszli z groźnym kontratakiem. Na szczęście dobrze spisał się Buchalik, który najpierw odbił strzał Michała Piątkowskiego, a zaraz potem wyłapał próbę Merebaszwiliego. I była to najlepsza jak dotychczas okazja "Nafciarzy". Wisła Kraków znów jednak zaatakowała i 83. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Maciej Sadlok, ale po nodze obrońcy futbolówka spadła na górną siatkę bramki płocczan.

Sędzia - w związku z kontuzją Cuesty - doliczył aż siedem minut i właśnie wtedy doszło do najgroźniejszych okazji całego tego spotkania! Pierwszą stworzyli sobie gospodarze, ale po zagraniu od Arkadiusza Recy fatalnie przestrzelił Piątkowski, który miał na swoim bucie "piłkę meczową"! Niewykorzystane okazje się mszczą? Tak było tym razem i jak się okazało - ostatnie słowo należało do Carlitosa, który po fatalnym błędzie Damiana Byrtka, bo temu nie udało się przeciąć zagrania od Tibora Halilovicia oraz po podaniu głowa od Bartosza, kapitalnie wykończył naszą akcję i dał nam trzeci w tym sezonie komplet punktów!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Nieważna jakość, a ilość. Płock Kraków 0:1

Dodano: 2017-08-05 12:00:16 (aktualizacja: 2017-08-09 12:06:11)

Norf / wislalive.pl

Mimo, iż gra BG na kolana nie rzuciła, po raz kolejny w samej końcówce przechylamy szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Weteran za żółtodzioba

Trener Ramirez pokazał swego rodzaju konsekwencję. Po raz kolejny na plac gry wybiegła wczoraj niemal ta sama jedenastka. Jedyną zmianą jakiej dokonał Hiszpan, było zastąpienie młodziutkiego Kamila Wojtkowskiego, który bądź co bądź, był wyróżniającą się postacią w Zabrzu, doświadczonym Pawłem Brożkiem.

Bardzo uboga Barcelona

Od pierwszego gwizdka sędziego, optyczną przewagę osiągnęli gospodarze. To oni długimi fragmentami gry utrzymywali się przy piłce. Futbolówka rozgrywana była jednak wszerz boiska, co nie przynosiło im wymiernego efektu, w postaci stwarzanych sytuacji. Pod bramką Cuesty zaczynało się coś dziać tylko i wyłącznie przy stałych fragmentach gry, podczas których piłkę z pola karnego bezbłędnie egzekwowali defensorzy BG.

Efektywność, a nie efektowność

Krakowska Wisła przy piłce była wyjątkowo rzadko, ale kiedy już do tego dochodziło, zawodnicy w czerwonych koszulkach w błyskawicznym tempie starali się przenieść pod pole karne rywali w szybkich kontrach. W 23 minucie niewiele brakło, a taki kontratak przyniósł by efekt w postaci otwierającego trafienia. Patryk Małecki znalazł się na szesnastym metrze i uderzeniem po długim rogu starał się zaskoczyć Kiełpina, piłka jednak otarła się o obrońcę i ostatecznie nieznacznie minęła bramkę.

Na kolejną groźną sytuację czekaliśmy do 32 minuty, kiedy długie otwierające podanie posłał Maciek Sadlok, a obrońcy sprytnie urwał się Carlitos, który dynamicznie wyszedł tuż przed golkipera Płocczan i lobem z powietrza starał się go zaskoczyć, jednak i tym razem zabrakło precyzji. Na tym można skończyć wymienianie ciekawych, czy bramkowych akcji obu ekip w pierwszej, wyjątkowo nudnej połowie, w której gospodarze grali piłką, jednak to goście byli dużo bliżsi trafienia.

Status quo

Druga część gry, mimo sporych nadziei, bo „czy może być gorzej?”, nie przyniosła poprawy gry. Mimo, iż posiadanie piłki nieznacznie poprawiło się na korzyść Krakowian, nie przełożyło się to jednak na konkretne akcje. Swoje próby podejmowali w prawdzie Rafał Boguski, czy Petar Brlek, jednak w finalnej fazie zabrakło im czy to ostatniego podania, czy decyzji o strzale.

Powrót Buchala

Około 50 minuty na murawę padł Julian Cuesta. Golkiper Wisły, który tego dnia miał wyjątkowo spokojny dzień w pracy, przy wyskoku do piłki najprawdopodobniej naciągnął mięsień czworogłowy i nie był w stanie kontynuować gry. Jego miejsce zajął Michał Buchalik, który po ponad dwóch latach powrócił na murawę w starciu o punkty i trzeba przyznać, że spisał się bez zarzutu.

Wszystko w nogach Piątkowskiego

Właśnie pod obecność Buchala, gospodarze stworzyli sobie dwie okazję, które mogły dać im 3 punkty. Konkretnie stanął przed nimi także zmiennik, Mateusz Piątkowski. Najpierw w 81 minucie, podczas kontrataku, Merebashvili przytomnie wystawił piłkę napastnikowi, ten jednak zbyt długo zwlekał z uderzeniem i skracający kąt bramkarz BG, wybronił strzał. Piłka wróciła do Gruzina, który oddał sytuacyjne uderzenie, z którym Buchalik nie miał już najmniejszych problemów.

Drugą setkę Piątkowski miał w doliczonym czasie gry. Wtedy z kolei ładnym zagraniem z klepki popisał się Reca, a były kolega Semira Stilicia, z Apoelu, w klarownej sytuacji przeniósł futbolówkę wysoko nad bramką.

Kiko time

Jak mawia klasyczne, piłkarskie przysłowie, niewykorzystane okazje się mszczą. Po raz kolejny znalazło ono zastosowanie w praktyce, w 95 minucie meczu. Podczas próby wybicia długiego podania, Byrtek fatalnie skiksował, przez co piłka trafiła na głowę jokera Kuby Bartosza, ten świetnie uruchomił Carlitosa, a Hiszpan w sytuacji oko w oko z Kiełpinem, pewnym uderzeniem obok bramkarza zapewnił nam kolejne trzy punkty.

Efektowny Carlitos i efektywny Kuba

Filigranowy Hiszpan, był jednym z naprawdę niewielu zawodników, który tego dnia, miał kilka przebłysków wysokiej formy. Asystent przy trafieniu z kolei po zastąpieniu Bogusia, zaliczył bardzo dyskretny występ i gdyby nie kluczowe podanie, pewnie w ogóle nie wspomnielibyśmy o nim. No właśnie, gdyby. Kuba jednak w newralgicznym momencie pokazał zimną krew i to, że na boisku, oprócz tego, że dużo biega, bardzo dużo też myśli. Po raz kolejny jego wejście z ławki przynosi konkretny efekt w postaci trafienia. Trzeba przyznać, że młody skrzydłowy to jeden z wygranych początku rundy i tylko czekać, aż pojawi się w pierwszym składzie. Wisła Płock to chyba jego ulubiony przeciwnik.  Ostatnio, oczywiście w roli jokera, to on zdobył gola, dającego nam trzy punkty.

Konkretny start sezonu

Styl w jakim wygraliśmy ten mecz pozostawił wiele do życzenia. Długimi fragmentami po prostu źle patrzyło się na to spotkanie. Efekt końcowy jest jednak bardzo dobry i to z tego powinniśmy rozliczać trenera i zawodników. Mecz ten do złudzenia przypominał starcie z Termalicą, w którym również wydawało się, że nie ma szans na to, aby zobaczyć jakiekolwiek bramki, jednak sama końcówka przyniosła zwycięskie trafienie. Fakty są takie, że po czterech kolejkach na naszym koncie mamy już 9 punktów i przynajmniej do dzisiejszego wieczoru wracamy na fotel lidera. Drugą sprawą jest to, że za nami już trzy wyjazdy. To co w poprzednich rozgrywkach było olbrzymim mankamentem, czyli niemoc w delegacjach, udało się skutecznie wyeliminować na starcie nowego sezonu. Teraz czas na rewanż z Płocczanami w Pucharze Polski, a już za tydzień derby! Czekamy na kolejne zwycięstwo. Może być nawet w takim stylu jak dziś.

Wisła Płock - Wisła Kraków 0:1 (0:0)

0:1 López 90+6

Wisła P.: Kiełpin - Stefańczyk, Byrtek, Sielewski, Stępiński - Reca, Rasak, Furman, Merebashvili (90+5 Pârvulescu - Lebedyński (76 Dźwigała), Biliński (66 Piątkowski)

Wisła K.: Cuesta (55 Buchalik) - Cywka, Głowacki, González, Sadlok - Boguski (69 Bartosz), Vélez, Brlek, Małecki - Brożek (78 Halilović), López

Żółte kartki: Boguski, Głowacki

Sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia

Widzów: 5 001

NORF


Źródło: wislalive.pl


Szczęście w słabym meczu

4 sierpnia 2017

Po raz trzeci Wisła Kraków zapisała na swoje konto komplet punktów. Tym razem bardzo szczęśliwie pokonała na wyjeździe Wisłę Płock. Jedynego gola bardzo słabego meczu w doliczonym czasie gry zdobył Carlos Lopez.



Od pierwszego gwizdka sędziego nie oglądaliśmy zbyt dobrego widowiska. Gra toczyła się w bardzo słabym tempie, raziła niedokładność w grze obu zespołów. W efekcie groźnych sytuacji było jak na lekarstwo.

W pierwszej części meczu najlepszą okazję w 34. minucie stworzył Carlos Lopez, który po długim podaniu Sadloka świetnie ograł obrońcę, ale następnie z dziesięciu metrów uderzył nad poprzeczką.

W drugiej połowie obraz gry długo nie ulegał zmianie. Groźniej zrobiło się dopiero w 74. minucie. Wówczas po dwójkowej akcji z Lopezem w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Brlek, ale z czterech metrów nie potrafił celnie uderzyć.

Nafciarze również mogli wyjść na prowadzenie, ale dwie wyśmienite okazje zmarnował Piątkowski. W pierwszej sytuacji jego strzał wybronił Buchalik, a w doliczonym czasie gry mając przed sobą tylko bramkarza uderzył nad poprzeczką.

W odpowiedzi zwycięskiego gola zdobyła Biała Gwiazda. Po długim zagraniu fatalny błąd popełnił Byrtek. Bartosz zagrał głowę w tempo do Carlosa Lopeza, który mocnym uderzeniem ze środka pola karnego nie dał szans Kiełpinowi i zapewnił swojej drużynie trzecie zwycięstwo w sezonie.

WISŁA PŁOCK – WISŁA KRAKÓW 0:1 (0:0)

0:1 Carlos Lopez 90+5 min

żółte kartki: Boguski, Głowacki (Wisła K.)

Wisła P.: Seweryn Kiełpin – Cezary Stefańczyk, Bartłomiej Sielewski, Damian Byrtek, Patryk Stępiński – Arkadiusz Reca, Dominik Furman, Damian Rasak, Giorgi Merebaszwili – Mikołaj Lebedyński (79 min – Adam Dźwigała), Kamil Biliński (65 min – Mateusz Piątkowski)

Wisła K.: Julian Cuesta (55 min – Michał Buchalik) – Tomasz Cywka, Arkadiusz Głowacki, Ivan Gonzalez, Maciej Sadlok – Rafał Boguski (69 min – Jakub Bartosz), Fran Velez, Petar Brlek, Patryk Małecki – Paweł Brożek (78 min – Tibor Halilović), Carlos Lopez

sędzia: Bartosz Frankowski

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - W lidze chodzi o sumowanie punktów

- Zgadzam się, że był to brzydki mecz dla widzów, natomiast w lidze chodzi o sumowanie punktów. Nam udało się zgarnąć dziś ich komplet i z tego jestem bardzo zadowolony - powiedział po ciężko wywalczonym zwycięstwie w Płocku, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- Dzisiaj koncentracja była na bardzo wysokim poziomie. Brakowało nam natomiast lepszego operowania piłką. Po porażce w ostatnim meczu ta zachwiana pewność siebie również dała o sobie znać - przyznał trener Wisły.

Spotkanie w Płocku z kontuzją zakończył nasz bramkarz, Julián Cuesta. I o jego uraz hiszpański opiekun naszej drużyny został zapytany.

- Jeżeli chodzi o Juliána Cuestę to jest to problem, który pojawił się już parę tygodni temu. To jest negatywna wiadomość, którą wywozimy z Płocka. Michał Buchalik, który zmienił Juliána zaprezentował się jednak z bardzo dobrej strony. W kadrze mamy trójkę znakomitych bramkarzy i to nas bardzo cieszy - zakończył Ramírez.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl

Brzęczek: Żal ostatnich minut

Data publikacji: 04-08-2017 23:18


Piłkarze Wisły Płock mogą odczuwać déjà vu. Nafciarze po raz trzeci z rzędu ulegli Białej Gwieździe po golu straconym w doliczonym czasie gry. „To podsumowanie byłoby zdecydowanie inne, gdyby nie 96. minuta meczu” - gorzko rozpoczął konferencję prasową Jerzy Brzęczek. Trener płocczan nie mógł być zadowolony z wyniku spotkania.


„Żal zwłaszcza tych ostatnich 20 minut, bo patrząc na nasze klarowne sytuacje, to my powinniśmy byli tu wygrać. Taka porażka dla drużyny jest bardzo negatywna” - stwierdził były 42-krotny reprezentant Polski, po czym dodał: „To był nasz najlepszy mecz, paradoksalnie przegrany, ale wiele jeszcze mamy do zrobienia”.

Konsekwentni aż do straty gola

„Nie zdobywamy wielu bramek, choć tworzymy sobie sytuacje. Jest to ważne, żeby wykorzystywać te sytuacje które mamy, pracujemy nad tym i będziemy pracować. Piłkarze muszą mieć świadomość, że na takim poziomie tych sytuacji wcale nie musi być dużo i trzeba je wykorzystywać” - zauważył nowy trener Nafciarzy.

„Podkreślę jeszcze raz, że był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale nie możemy być z niego zadowoleni. Raz Buchalik wybronił sam na sam, w ostatnich minutach byliśmy konsekwentni, dobrze odbieraliśmy piłkę i mieliśmy kolejne szanse. Powinniśmy mieć ich jeszcze więcej, bo były ku temu okazje” - żałował Brzęczek.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Buchalik: - Cieszę się, że udało mi się wrócić do bramki

- Po meczu najważniejsze jest dla nas to, że mamy trzy punkty i że udało się w końcówce strzelić bramkę. To jest dla nas najważniejsze, bo jutro nikt nie będzie pamiętał o stylu tego meczu. Jedziemy do Krakowa i zabieramy z sobą trzy punkty - cieszył się po końcowym gwizdku meczu "Białej Gwiazdy" w Płocku nasz bramkarz, Michał Buchalik. Był to, co warte podkreślenia, jego powrót do gry w oficjalnym meczu krakowskiej Wisły po prawie dwuletniej przerwie.

"Buchal" wszedł do gry na początku drugiej połowy, zmieniając kontuzjowanego, Juliána Cuestę.

- Życie bywa przewrotne, praktycznie ostatni mój czas, to leczenie poważnej kontuzji kolana. Na szczęście przy pomocy fizjoterapeutów i po bardzo ciężko wykonanej pracy udało mi się wrócić na boisko i udało się wejść do bramki, choć nieszczęściem kolegi. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Cieszę się jednak z tego, że udało mi się wrócić do bramki - dodał Buchalik, który został też zapytany o swojego syna. - Jeżeli chodzi o narodziny "małego Buchala", to ma na imię Mikołaj i może trochę odmieni tę moją piłkarską przygodę i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnie - powiedział.

- Piłka zawsze oddaje i myślę, że dzisiejszy mecz oddał to co nie dał w Zabrzu. My staramy się zawsze grać tak samo, nie zmieniamy swojej taktyki. Pierwsze dwa spotkania wygrane, później noga się powinęła w Zabrzu, ale nie zmieniamy stylu i gramy to samo. Dzisiaj znowu wróciliśmy na swoje dobre tory - zakończył bramkarz.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Głowacki: Wygraliśmy ten mecz konsekwencją

Data publikacji: 04-08-2017 23:37


Ależ finisz w wykonaniu piłkarzy Białej Gwiazdy! Wisła Kraków rzutem na taśmę pokonała imienniczkę z Płocka i odniosła trzecie zwycięstwo w sezonie. Strzelcem gola, który padł już w doliczonym czasie gry był Carlitos. Solidnie jak zawsze zagrał również nasz kapitan - Arkadiusz Głowacki, który nie krył zadowolenia po końcowym rezultacie, przy okazji doceniając również grę przeciwnika.


„Wygrana w takich okolicznościach niewątpliwie bardzo cieszy. Niemniej jednak myślę, że tę bramkę zdobyliśmy dzisiaj bardziej determinacją i chęcią gry, niż tym co pokazaliśmy na boisku” - podsumował zwycięstwo doświadczony Wiślak.

Walka i konsekwencja

Przez większość meczu zawodnicy Nafciarzy dzielnie stawiali czoła krakowskiej ofensywie, jednak koło 96. minuty hiszpański snajper Białej Gwiazdy znalazł w końcu sposób na Seweryna Kiełpina i zapewnił Wiśle komplet punktów. Dobrą grę gospodarzy docenił również Głowacki. „Mają sporo jakości i dobrze to wyglądało z ich strony. Dziś po prostu byliśmy jednak twardzi, niezłomni i konsekwentni. I mimo że nie udawało się nam zbyt wiele, te atuty zaważyły na ostatecznym rezultacie” - zakończył.

Już w najbliższy wtorek powtórka z rozrywki. Tym razem spotkanie rozgrywane w ramach Pucharu Polski odbędzie się we wtorek w stolicy Małopolski. Nie mamy nic przeciwko temu, by znów górą byli krakowianie! Zapraszamy wszystkich sympatyków do wspólnego kibicowania przy R22!

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Carlos López: Liczy się ostateczny rezultat

Data publikacji: 05-08-2017 16:58


Powoli tradycją staje się fakt, iż mecze pomiędzy Wisłami rozstrzygają się w ostatnich minutach. Podobnie jak w dwóch poprzednich starciach górą była starsza z imienniczek. Bramkę na wagę trzech punktów w doliczonym czasie gry zdobył Carlos Daniel López Huesca.


„Od początku chcieliśmy tutaj wygrać. Muszę pochwalić zespół za gigantyczną pracę w tym meczu. Walczyliśmy z całych sił i robiliśmy wszystko co mogliśmy. Ostatecznie udało nam się sięgnąć po trzy punkty” - rozpoczął Hiszpan.

Carlitos nie popada w narcystyczny zachwyt i docenia pracę wiślackich kolegów. „Zwycięstwo w Płocku to nie tylko moja zasługa. Cieszę się z bramki, ale każdy dołożył cegiełkę do tego sukcesu. Prawda, to kolejny mecz, w którym przechylamy szalę na swoją korzyść. Nie wyszliśmy na prowadzenie wcześniej, lecz każdy widział, jak wymagający, zacięty i wyczerpujący był ten pojedynek. Wygraliśmy w końcówce, jednak liczy się ostateczny rezultat” - kontynuował.

Raz Wisła, raz... Wisła.

Już 8 sierpnia o godzinie 20.45 Biała Gwiazda na R22 podejmie w ramach 1/16 Pucharu Polski „Nafciarzy”. Czy Carlos López nie obawia się zmęczenia związanego z rozgrywaniem trzech spotkań w ciągu 8 dni? „We wtorek znowu się spotkamy z tym samym rywalem. Musimy się zregenerować, aby być w szczytowej formie. Nie boję się zmęczenia. Mamy na tyle szeroką kadrę, że trener z pewnością da pograć tym, którzy nie otrzymali dotychczas tylu szans” - przyznał.

27-letni zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego nie miał łatwego zadania, ponieważ na jego drodze stawała doświadczona defensywa płocczan. „Linia defensywna Wisły Płock składa się z twardych i silnych zawodników. Ogółem cała polska liga wyróżnia się na tle innych swoją walecznością.”

Czy starcia pucharowe rządzą się swoimi prawami? „Nie czuję żadnej różnicy pomiędzy meczami w lidze oraz tymi pucharowymi. Futbol to futbol i nie należy traktować jednych spotkań mniej poważnie niż innych. Nie mogę powiedzieć, że wtorkowy pojedynek będzie taki sam jak ten piątkowy, bo piłka jest nieprzewidywalna i wszystko okaże się po ostatnim gwizdku” - zakończył hiszpański snajper.


Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Brlek: W końcówkach staramy się atakować

Data publikacji: 06-08-2017 12:15


„Wydaje mi się, że był to taki mecz do jednej zdobytej bramki. Spotkanie było bardzo trudne, twarde. Ale przyjechaliśmy do Płocka po trzy punkty i ten cel zrealizowaliśmy. A do tego po raz kolejny pokazaliśmy charakter” - mówił po spotkaniu Petar Brlek, który nie ukrywał radości ze zgarnięcia trzech punktów, ale jednocześnie nie był do końca zadowolony z postawy krakowian.


Chorwacki pomocnik miał w tym meczu jedną dogodną sytuację. Pomocnik Białej Gwiazdy wpadł w pole karne i strzelił minimalnie obok słupka. „W Płocku miałem jedną dobrą okazję do zdobycia bramki. Niestety zszedłem do lewej strony i minimalnie chybiłem. Nie wiem dlaczego zdecydowałem się na strzał z lewej nogi. Czasem nie możesz wykonać wszystkiego, co siedzi w twojej głowie. Ogólnie miałem momenty lepsze i gorsze w tym starciu. Z pewnością muszę popracować nad tym, żeby w kolejnych meczach być dobrym piłkarzem przez 90 minut”.

Smakuje lepiej!

Wiślak nie zgadza się z niektórymi kibicami, którzy woleliby podziwiać go bliżej bramki rywala. „Nie powiedziałbym, żeby to była kwestia mojego ustawienia na murawie. Wielokrotnie udowadniałem, że z powodzeniem mogę występować na ósemce. Poza tym to trener decyduje o mojej pozycji” - podkreśla „Pero”.

Biała Gwiazda po raz kolejny zdobyła trzy punkty w niesamowitych okolicznościach. W czym tkwi sekret tak zabójczej skuteczności w końcowych minutach? „Myślę, że to kwestia tego, że w ostatnich minutach nie koncentrujemy się tylko na grze defensywnej, ale też staramy się atakować - zapędzamy się pod pole karne rywala większą liczbą graczy. Na pewno nie zagraliśmy dobrych zawodów, ale to wspaniałe, że potrafiliśmy wygrać w ten sposób. To naprawdę cenne doświadczenie”.

Brak zaskoczenia

Wydawać by się mogło, że potyczka z Nafciarzami to cenne doświadczenie przed rywalizacją w Pucharze Polski. Ale Wiślak nie sądzi, aby ten mecz dostarczył ciekawego materiału do analizy. „Raczej niczego nowego nie dowiedzieliśmy się o Wiśle Płock. Wiemy o nich zresztą wszystko - byliśmy pod tym względem świetnie przygotowani. We wtorek nasi przeciwnicy zagrają pewnie podobnie jak w piątek, ale to my jesteśmy lepszym zespołem i awansujemy do następnej rundy” - kończy Petar Brlek.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Gonzalez: Nazywamy to Kikińadą

Data publikacji: 06-08-2017 16:57


W piątkowy wieczór grająca na wyjeździe Wisła Kraków pokonała swoją imienniczkę z Płocka 0:1 (0:0). Jak wielkie znaczenie ma czyste konto w tym spotkaniu i czy Kikiñada na stałe wpisze się w styl Białej Gwiazdy?

„Udało się nam wyrwać te trzy punkty. W dziewięćdziesiątej minucie nadarzyła się okazja, którą zdołaliśmy zakończyć bramką. Jesteśmy usatysfakcjonowani i zostawiliśmy sporo zdrowia na murawie. Każda z formacji spisała się na medal - od bramki po ofensywę. Z optymizmem podejdziemy do kolejnego spotkania. Obie ekipy były niezwykle uporządkowane i poukładane” - rozpoczął Iván González López.

„Zgadza się, to kolejny mecz, w którym strzelamy bramkę w doliczonym czasie gry. Nazywamy to Kikiñadą. Zrealizowaliśmy cel, a zwycięstwo jest owocem naszej ciężkiej pracy. Z mojej perspektywy gra na zero z tyłu to zawsze jest plus. Szczególnie na wyjeździe, gdzie walczy się inaczej niż u siebie” - kontynuował z uśmiechem 29-latek.

„Takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często. Buchal na treningach pokazywał się z dobrej strony, więc był przygotowany na taką ewentualność. Wszedł z ławki i w kluczowym momencie popisał się niezłą paradą. Michał to fajny chłopak, a ponadto jest świetnym przykładem na to, że codzienna praca procentuje, co pokazał w tym meczu” - stwierdził Hiszpan.

Liga, Puchar, Derby

Jest wiele ekip, których zaangażowanie w Pucharze Polski jest niższe niż w lidze. Czy zdaniem Hiszpana Wisła zalicza się do takich drużyn? „Jedyna różnica to taka, że w lidze walczymy o trzy punkty, a w pucharze o przejście do kolejnej rundy. Zwycięstwo w tych rozgrywkach jest naszym celem, ponieważ chcemy grać w europejskich pucharach. Krok po kroku - dzisiaj wygraliśmy, teraz czeka nas regeneracja, a we wtorek znowu czeka nas 90 finału, ponieważ tak teraz traktujemy każdy mecz” - przyznał.

„Decyzje co do zmian podejmie trener. W Wiśle nie trenuje tylko jedenastu, dwunastu czy trzynastu piłkarzy, ale cały skład. Mamy szeroką kadrę i szkoleniowiec doskonale o tym wie. Kiko Ramirez dostrzega, kto potrzebuje odpoczynku, a kto jest w pełni sił. Myślę, że szansę otrzymają ci, którzy grali mniej minut w poprzednich spotkaniach. To świetna okazja, by złapać trochę pewności siebie i doświadczenia meczowego, tak jak Buchalik w dzisiejszym pojedynku.”

Już 12 sierpnia Biała Gwiazda stoczy kolejny derbowy bój. Czy zawodnicy z Reymonta odczuwają presję związaną z tym starciem? „Wszyscy zdają sobie sprawę, że Derby Krakowa to spotkanie, w którym emocje pełnią kluczową rolę i są jej nieodłącznym elementem. Czy potrzeba nam specjalnego przygotowania do pojedynku z Pasami? Dzięki codziennej pracy jesteśmy gotowi do boju z każdym rywalem. Myślimy o wtorkowym meczu, ale ten sobotni oczywiście mamy z tyłu głowy” - zakończył Iván González López.


Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Liczby meczu Wisła Płock - Wisła Kraków

  • Drużyna krakowskiej Wisły nie zagrała najlepszego spotkania, przeciwko drużynie Wisły Płock, a mimo to po bramce Carlosa Lópeza - w piątej doliczonej minucie - "Biała Gwiazda" pokonała "Nafciarzy" 1-0. I choć styl gry zespołu z Krakowa daleki był od oczekiwanego przez kibiców, to życzylibyśmy sobie chyba wszyscy, aby zespół Kiko Ramíreza jak najczęściej kończył nawet słabsze mecze - zwycięstwami. Zapraszamy Was do zapoznania się z najważniejszymi liczbami piątkowego spotkania.
  • 0 - po raz pierwszy mecz Ekstraklasy... bez żółtej kartki zakończył Fran Vélez.
  • 3 - najczęściej faulującymi piłkarzami Wisły Kraków byli Tomasz Cywka i Fran Vélez.
  • 4 - najwięcej strzałów w drużynie Wisły Kraków oddał w tym meczu Carlos López, trzy z nich były celne, a jeden przyniósł bramkę.
  • 12 - Carlos López zaliczył najwięcej strat piłek.
  • 21 - zaledwie taki procent posiadania piłki miała w pierwszym kwadransie spotkania drużyna Wisły Kraków.
  • 27 - najwięcej pojedynków w naszym zespole zaliczył Fran Vélez, 15 z nich było udanych, co także jest najlepszym wynikiem Wisły Kraków. Vélez miał też najwięcej odbiorów, których było 7.
  • 51 - najwięcej podań miał w tym meczu Maciej Sadlok.
  • 306 - to indywidualny wskaźnik "InStat Index" najlepszego pod tym względem w całym meczu zawodnika, którym był Iván González.


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 306 - Iván González
  • 297 - Carlos López
  • 284 - Michał Buchalik
  • 281 - Julián Cuesta
  • 262 - Fran Vélez
  • 260 - Tomasz Cywka
  • 252 - Maciej Sadlok
  • 250 - Arkadiusz Głowacki
  • 242 - Petar Brlek
  • 240 - Paweł Brożek
  • 225 - Jakub Bartosz
  • 221 - Patryk Małecki
  • 207 - Rafał Boguski
  • 203 - Tibor Halilović
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 4. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Wykorzystując niespodziewaną porażkę Jagiellonii z Sandecją, a także remis Górnika w Gdańsku oraz po ograniu 1-0 swojej imienniczki z Płocka - krakowska Wisła awansowała po 4. kolejce na fotel wicelidera Ekstraklasy. Na najwyższym w niej miejscu, po pokonaniu aż 3-0 Pogoni, jest lubińskie Zagłębie. Wspomniane zespoły zaczynają mieć z kolei coraz większą przewagę nad fatalnie wyglądającą ostatnio Legią. Po czterech kolejkach warszawiacy mają na swoim koncie już dwie porażki, bo już tradycyjnie, w końcu po raz trzeci z rzędu, przegrali w Niecieczy.

Piątek, 4 sierpnia:

Piast Gliwice 1-1 Śląsk Wrocław 0-1 Marcin Robak (9.)

1-1 Patryk Dziczek (29.)

Po wygaśnięciu kontraktu z Jagiellonią - Konstantin Vassiljev był "łakomym" kąskiem na polskim rynku transferowym. I choć wielu spekulowało, że Estończyk znów obierze kurs na jedną z lig zagranicznych - ten niespodziewanie podpisał kontrakt z Piastem. Gliwiczanie po czterech meczach mają jednak - z nim w składzie - zaledwie dwa punkty, a powinni mieć... sześć. W spotkaniu z Cracovią oraz omawianym, ze Śląskiem, Vassiljev nie wykorzystał jednak rzutów karnych, spektakularnie z nich pudłując. Najbardziej cieszyć mogą się z tego wrocławianie, którzy choć szybko wyszli na prowadzenie, to raczej bliżej byli w Gliwicach porażki, niż zwycięstwa. I to nie tylko w związku z pudłem Vassiljeva.

Wisła Płock 0-1 WISŁA KRAKÓW 0-1 Carlos López (90.)

Nie będziemy upiększać tego co piękne nie było - mecz w Płocku był fatalnym widowiskiem. Oczy bolały od oglądania wątpliwych popisów obydwu ekip i tak naprawdę najwięcej dziać zaczęło się dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw koszmarne pudło zaliczył bowiem w dogodnej sytuacji Mateusz Piątkowski i po niej powinien cieszyć się Płock. Futbolówka poszybowała jednak ponad bramką, a jak należy wykorzystywać błędy rywala pokazał po drugiej stronie boiska Carlitos. Ten z zimną krwią uderzył obok Seweryna Kiełpina, wykorzystując podania rezerwowych Wisły - Halilovicia i Bartosza - i teraz cieszy się Kraków. Na pewno nie z gry, ale w zawodowym sporcie liczą się przede wszystkim wyniki, a tymi "Biała Gwiazda" może się pochwalić.

Sobota, 5 sierpnia:

Lechia Gdańsk 1-1 Górnik Zabrze 0-1 Igor Angulo (39.)

1-1 Marco Paixão (57. k.)

Beniaminek z Zabrza wciąż jest zespołem, który wnosi do naszej ligi sporo piłkarskiej świeżości, a Lechia jest kolejnym zespołem, który nie był w stanie powstrzymać Igora Angulo. Hiszpan strzela bowiem bramkę w czwartym kolejnym meczu, choć mógł ich zdobyć w Gdańsku więcej niż jedną. To bowiem goście byli bliżsi zwycięstwa, ale tym razem zabrakło im dokładności, a zarazem szczęścia, bo po raz drugi w trwających rozgrywkach tracą punkty po bramce straconej z rzutu karnego.

Zagłębie Lubin 3-0 Pogoń Szczecin 1-0 Martin Nešpor (6.)

2-0 Jakub Świerczok (33.)

3-0 Jakub Świerczok (90.)

To było zdecydowanie jednostronne widowisko, w którym "miedziowi" przejechali się po ekipie Macieja Skorży, odnosząc zasłużone i całkiem efektowne zwycięstwo. Ze świetnej strony pokazał się zwłaszcza Jakub Świerczok, który zalicza całkiem udany powrót do Ekstraklasy. O takim nie może mówić wspomniany trener zespołu ze Szczecina, bo przegrał już w tym sezonie trzecie spotkanie ligowe.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-0 Legia Warszawa 1-0 Łukasz Piątek (54.)

Można powiedzieć, że tradycja została podtrzymana, a ta mówi, że Legia zawsze w Niecieczy... przegrywa. Warszawski zespół odwiedził stadion Bruk-Betu Termaliki po raz trzeci i po raz trzeci wyjeżdża z niego bez choćby punktu. Oznacza to, że po czterech kolejkach obydwa zespoły mają po cztery oczka i dla Legii jest to wynik koszmarny. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę także inne niepowodzenia warszawiaków w trwającym sezonie. Nieciecza za to znów ma co świętować.

Niedziela, 6 sierpnia:

Jagiellonia Białystok 1-3 Sandecja Nowy Sącz 0-1 Aleksandyr Kolew (25.)

1-1 Cillian Sheridan (35.)

1-2 Mateusz Cetnarski (50.)

1-3 Wojciech Trochim (86. k.)

Przed tym spotkaniem beniaminek z Nowego Sącza nie miał na swoim koncie choćby jednego strzelonego gola, ale po nim ma aż trzy oraz tyleż punktów więcej. To bez wątpienia spora niespodzianka, bo "Jaga" jeszcze w tym roku na własnym stadionie w lidze nie przegrała i chyba mało kto spodziewał się, że stanie się to w meczu z beniaminkiem. Białostoczanie byli jednak nieskuteczni, mylił się zwłaszcza Cillian Sheridan, a że wprost przeciwnie grała ekipa z Nowego Sącza, więc ma po tym spotkaniu co świętować.

Cracovia 0-2 Lech Poznań 0-1 Kamil Jóźwiak (82.)

0-2 Christian Gytkjær (84.)

Poza kolejnym meczem ze stratą punktów dla zespołu "Pasów" większym problemem może okazać się kolejny w ostatnim czasie problem zdrowotny Miroslava Čovilo. Bośniak z powodu urazu kolana opuścić musiał bowiem murawę jeszcze w trakcie pierwszej połowy. A cały mecz? Z obydwu stron mocno nieskuteczny, bo też Krzysztof Piątek trafił w dobrej pozycji w słupek, a obok niego najczęściej strzelali goście. Gdy zaś już uderzali celnie - dobrze spisywał się Grzegorz Sandomierski. W końcu jednak dwa decydujące ciosy zadał "Kolejorz", bo miał lepszych zmienników. Dwie asysty zaliczył rezerwowy Maciej Makuszewski, a dwaj kolejni zawodnicy wchodzący z ławki te podania wykorzystali, stąd też Lech wraca do Poznania z pełną pulą.

Poniedziałek mecz 4. kolejki:

Arka Gdynia 0-0 Korona Kielce O takich potyczkach najczęściej mówi się, że to "mecz walki" i w tej "piłkarskiej bijatyce" bez dwóch zdań jej nie zabrakło. Zabrakło za to strzelonych bramek, bo choć lepsze okazje do ich zdobycia mieli goście, to Pāvels Šteinbors bronił szczęśliwie.

Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa