2017.08.26 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:1

Z Historia Wisły

2017.08.26, Ekstraklasa, 7. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota, 21°C
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Lechia Gdańsk
widzów: 9.131
sędzia: Mariusz Złotek z Gorzyc
Bramki
Carlitos 39' 1:0
1:1

79' João Oliveira
Wisła Kraków
4-4-2
Michał Buchalik
Tomasz Cywka
Zoran Arsenić
Iván González
Maciej Sadlok
grafika:zk.jpg Martin Košťál grafika:zmiana.PNG (66' Tibor Halilović)
Pol Llonch
grafika:zk.jpg Fran Vélez Grafika:Kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (74' Paweł Brożek)
grafika:zk.jpg Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (59' Jakub Bartosz)
grafika:zk.jpg Zé Manuel
Carlitos

Trener: Kiko Ramírez
Lechia Gdańsk
4-5-1
Dušan Kuciak
Paweł Stolarski
Błażej Augustyn grafika:zk.jpg
Steven Vitória
Mateusz Lewandowski
Flávio Paixão
Daniel Łukasik grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (56' João Oliveira)
Miloš Krasić grafika:zmiana.PNG (71' Florian Schikowski)
Patryk Lipski Grafika:Kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (29' Mateusz Matras grafika:zk.jpg)
Sławomir Peszko
Marco Paixão grafika:zk.jpg

Trener: Piotr Nowak
Ławka rezerwowych: Kacper Chorążka, Rafał Pietrzak, Rafał Boguski, Kamil Wojtkowski

Kapitan: Maciej Sadlok

Bramki: 1-1 (1-0)
Posiadanie (w %): 41-59 (40-60)
Strzały: 11-9 (7-3)
Strzały celne: 6-5 (4-0)
Strzały niecelne: 3-1
Strzały przejęte: 2-3
Strzały z pola karnego: 5-5
Strzały celne z pola karnego: 4-4
Faule: 21-20
Żółte kartki: 4-4
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 4-0
Rzuty rożne: 6-3
Podania: 359-480
Podania dokładne (w %): 76-84

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Zawsze groźna Lechia vs podrażniona Wisła

Dodano: 2017-08-25 16:07:53

Norf / wislalive.pl

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.


W sobotę naprzeciwko siebie staną dwie drużyny borykające się ze swoimi problemami.

Problem

7. kolejka sezon przynosi nam starcie z Gdańską Lechią. Drużyna Piotra Nowaka przyjeżdża do Krakowa w głębokim kryzysie. Dość powiedzieć, że od 6 spotkań Biało-Zieloni nie odnieśli zwycięstwa. Słaba postawa sprawia, że obecnie zajmują 12. miejsce, z dorobkiem 5 punktów, czyli takim samym jak ostatni Piast. Wiślacy wobec poniedziałkowej porażki w Lubinie opuścili pozycję lidera i z 12-toma punktami plasują się na 3. lokacie. Problemem BG nie są wyniki, a spora liczba absencji.

Kiepski start Gdańszczan

Gdańszczanie zainaugurowali sezon całkiem obiecująco, wygrywając w Płocku 2:0, następnie jednak przyszły trzy porażki z naszą sąsiadką, Śląskiem i w ubiegłym tygodniu Sandecją 2:3. Ligowy bilans Lechii uzupełniają remisy z Górnikiem i Pogonią. Równie fatalnie jak w Ekstraklasie, nasi rywale spisali się w PP, gdzie w starciu z Bytovią ulegli 0:1, tym samym żegnając się z rozgrywkami. Wiślacy z kolei do tej pory zaliczyli 4 wygrane i 2 porażki, w tym w poniedziałek w Lubinie 0:3. Wynik jednak nie oddaje tego co działo się na boisku. Zawodnicy BG paradoksalnie zagrali wtedy lepiej niż w przypadku poprzednich wygranych spotkań.

Szpital przy R22

Po raz pierwszy w trwającej kampanii trener Ramirez może mieć ból głowy związany z dużą liczbą piłkarzy, których będzie musiał zastąpić. W dalszym ciągu z kontuzjami zmagają się Zdenek Ondraszek i Julian Cuesta. Przed meczem w Lubinie dołączyli do nich Arek Głowacki, a także Fran Velez. W przypadku tego drugiego istnieje jeszcze szansa, że pojawi się jutro na boisku. Do tej listy dołączyć należy także Vullneta Bashę, który urazu nabawił się w tygodniu. W koszulce z BG na piersi nie zobaczymy już także Petara Brleka, który przeniósł się do włoskiej Genoi.

Skuteczny Portugalczyk

Trener Nowak skorzystać nie będzie mógł z kontuzjowanych Lucasa Haraslina, Rafała Wolskiego i Grzegorza Wojtkowiaka. Pod znakiem zapytania stoi też występ Jakuba Wawrzyniaka. Gotowy do gry jest za to król strzelców ubiegłego sezonu, Marco Paixao, który fantastycznie zaczął również obecną kampanię. Portugalczyk ma na swoim koncie już 5 trafień (na 7 jakie zdobyła Lechia). W kadrze Biało-Zielonych znajdują się byli gracze Wisły, wspomniany wcześniej Wolski, Paweł Stolarski, a także Michał Nalepa, który przed rozgrywkami wrócił do Polski, po przygodzie na Węgrzech.

Ostatnio lepsza Lechia

Historia starć Wisły z Lechią liczy 49 meczów, z których 24 wygrali Wiślacy, 15 Lechiści, a 10 zakończyło się podziałami punktów. Stosunek bramkowy wynosi 80-48, na korzyść BG. Najnowsza historia jednak nie jest już tak korzystna. Na 10 ostatnich spotkań, jedynie 2 zakończyły się naszymi triumfami. Poprzedni sezon to najpierw porażka w Gdańsku 1:3, następnie jeden z najlepszych meczów w ostatnim czasie i 3:0 przy R22, natomiast w rundzie finałowej przegrana 0:1, również u siebie.

Szczęśliwy Złotek

Arbitrem jutrzejszego meczu będzie Mariusz Złotek. Sędzia ze Stalowej Woli poprowadził w tym sezonie 3 mecze ligowe i 1 PP. Pokazał w nich 17 żółtych kartek i podyktował 1 rzut karny. 47-latek wyjątkowo rzadko sędziuje spotkania BG. Podczas 4 sezonów w Ekstraklasie, aż 3-krotnie gwizdał tylko po jednym starciu Wisły. W sumie jest to bardzo szczęśliwy dla nas arbiter. 7 meczów, które poprowadził skończyło się 5 zwycięstwami i 1 remisem. Nigdy nie wziął za to udziału w spotkaniu BG z Lechią.

Serio trwaj

Starcie z pogrążoną w kryzysie Lechią, wydaje się być doskonałą okazją na rehabilitację za wysoką porażkę w Lubinie. Trzeba jednak pamiętać, że każda passa kiedyś się kończy. Zarówno Piotr Nowak jak i cała Lechia, która na finiszu poprzednich rozgrywek otarła się nawet o mistrzostwo, postawieni są pod ścianą. Muszą zacząć wygrywać. Mamy jednak nadzieję, że marzenia o zwycięstwie będą musieli odłożyć przynajmniej do powrotu po przerwie na kadrę. Początek meczu jutro o 20:30. Wszyscy na R22!



NORF


Źródło: wislalive.pl

Remis nikogo nie zadowoli? Dziś Wisła podejmuje Lechię

Po wysoko przegranym przez Wisłę meczu w Lubinie, przyjdzie nam zagrać, już przed własnymi kibicami, z Lechią Gdańsk. Dziś wieczorem fanów na trybunach będzie niestety mniej niż zazwyczaj, bo Ci, którzy podczas ostatnich derbów zajmowali miejsca na trybunie C, otrzymali od Komisji Ligi jednomeczowy "zakaz stadionowy". Zostawiając z boku wszystkie kontrowersyjne tematy kibicowskie, mamy nadzieję, że pozostała część wiślackich kibiców licznie stawi się na stadionie przy ulicy Reymonta, aby - na co mocno liczymy - obejrzeć kolejną wygraną "Białej Gwiazdy"!

I kto wie, może znów da nam ona najwyższe miejsce na podium ligowej stawki?

"Żółta koszulka" lidera rozgrywek Ekstraklasy, którą przejęliśmy po końcowym gwizdku Derbów Krakowa, szybko zmieniła właściciela na Zagłębie Lubin, z którym Wisła mierzyła się w miniony poniedziałek. Powrót na wymarzoną przez wielu lokatę, w obliczu sporych braków kadrowych naszego zespołu, okazać może się jednak zadaniem arcytrudnym. Kontuzje to najpoważniejsza bolączka, z jaką przed dzisiejszym meczem borykać musi się drużyna trenera Kiko Ramíreza. Do rekonwalescentów - Zdenka Ondráška, Juliána Cuesty, Frana Véleza oraz Arkadiusza Głowackiego - dołączy bowiem kolejny zawodnik, tym razem ten, który przed niespełna tygodniem w Lubinie spisywał się co najmniej dobrze. Vullnet Basha bo o nim mowa, jako nowy nabytek Wisły, w ciekawy sposób przywitał się z naszą ligą, a pomimo nie najlepszej jeszcze formy fizycznej, wyróżniał się na tle całej naszej drużyny. Występ Bashy mógł być oceniony jeszcze wyżej, gdyby jego potężna bomba zza pola karnego, w pierwszej połowie spotkania, wylądowała w siatce, a nie na poprzeczce bramki Zagłebia. W tamtej sytuacji niestety zabrakło szczęścia, jednak cały występ Bashy można zaliczyć do pozytywnych akcentów naszego meczu w Lubinie.

Absencja albańskiego pomocnika jest sporym zawodem dla fanów Wisły, a w związku z nią, trener Ramírez prawdopodobnie zostanie "zmuszony" do wystawienia w pierwszym składzie Tibora Halilovicia. Ten fakt cieszyć może przede wszystkim tych kibiców, którzy na bieżąco śledzili sparingowe potyczki "Białej Gwiazdy". W nich chorwacki pomocnik pokazywał bowiem spore umiejętności i czas, aby popisał się też nimi w Ekstraklasie. W podobnych słowach opisać można także grę innego młodego i nowego zawodnika w kadrze Wisły, a mianowicie Martina Košťála, który dotychczas zaliczył tylko epizodyczny występ w końcówce spotkania 1/16 finału Pucharu Polski z Wisłą Płock, a przed tygodniem zabrakło dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych. Taki stan rzeczy dziwić może kibiców, mając na uwadze choćby formę, jaką od początku trwającego sezonu prezentują nasi dwaj inni skrzydłowi, Patryk Małecki oraz Rafał Boguski. W porównaniu do poprzedniego sezonu, w którym to właśnie ta dwójka, bardzo zasłużonych zawodników, wiodła prym w wiślackiej ofensywie - i to głównie na ich barkach opierała się gra naszego zespołu, w tym jak na razie zawodzą. Trener Ramírez zapewnia jednak, że Košťál potrzebuje jeszcze "czasu i cierpliwości", jak i sporego nakładu pracy, żeby w pełni wejść do składu "Białej Gwiazdy". Tej najwidoczniej nie potrzebował inny nowy nabytek naszej drużyny, Portugalczyk Zé Manuel, który przed tygodniem swoją grą raczej nikogo na kolana nie rzucił, choć nie wątpimy w to, że drzemie w nim spory potencjał. Podobnie do Zé Manuela, w kluczowych momentach lubińskiego spotkania mylił się Paweł Brożek, który na boisku pojawił się na ostatnie pół godziny. Brożkowi w tym meczu nie można jednak odebrać tego, że w ciekawy sposób wpisał się do kombinacyjnej gry z Carlosem Lópezem, który na przestrzeni całego spotkania niemal w pojedynkę stworzył kilka sytuacji swoim partnerom z ofensywy. Ci jednak dobrych okazji nie zamieniali na gole, dlatego też z Dolnego Śląska wracali w kiepskich nastrojach.

Podobnie marna atmosfera panuje w Gdańsku, jednak tam nosy na kwintę piłkarze noszą niemalże od początku tego sezonu, nie wliczając spotkania inauguracyjnego w Płocku. Od tamtego momentu Lechia nie potrafiła dopisać trzech punktów, w aż pięciu kolejnych występach, a do pasma niepowodzeń dodać należy też odpadniecie z rozgrywek Pucharu Polski. Największym mankamentem ekipy Piotra Nowaka jest między innymi to, że grają oni falami, co widoczne było dobitnie choćby przed tygodniem, kiedy to Lechia przegrała na własnym stadionie z Sandecją Nowy Sącz. Gdańszczanie już przed przerwą stracili dwa gole, by w dziesięć minut po wznowieniu gry, odrobić straty i doprowadzić do wyrównania. Po wlaniu nadziei w serca kibiców na korzystny wynik, gra Lechii znów była jednak "nijaka", co bezwzględnie wykorzystała Sandecja, wygrywając ostatecznie w Gdańsku 3-2. Kłopoty Lechia ma jednak nie tylko na boisku, ale również poza nim. Coraz głośniej mówi się więc o wątpliwej pozycji trenera gdańszczan, czy o problemach finansowych, jakie spotykały już w tym sezonie Lechię. Przyzwyczajając swoich kibiców do wielu transferów tym razem Lechia raczej pozbywała się swoich najcenniejszych graczy, by wymienić choćby dwóch stoperów - Rafała Janickiego oraz Mario Maločę. Z tego też powodu linię obrony ma w Gdańsku zbudować para Błażej Augustyn oraz znany przy Reymonta Michał Nalepa. Ze znajomych twarzy zobaczymy jeszcze na pewno innego byłego wiślaka, Pawła Stolarskiego, z kolei Rafał Wolski dalej radzić sobie musi z powrotem do gry po kontuzji. Kadrowo Lechia wygląda jednak wciąż bardzo solidnie, co sprawia, że mimo różnych problemów nie wolno ich lekceważyć!

Doświadczeni poprzednim spotkaniem, pomiędzy tymi drużynami, i pamiętając okoliczności tamtej porażki "Białej Gwiazdy", liczymy dziś na mały rewanż. Wtedy to po kontrowersyjnej decyzji sędziego i ostrej reakcji naszego trenera - został on wyrzucony na trybuny. Możliwe więc, że również dlatego stwierdził, że będzie to dla niego jedno z najważniejszych spotkań, w całej trenerskiej karierze! Nie tylko piłkarze, ale również nasz trener, może mieć z Lechią rachunki do wyrównania, a my mamy nadzieję, że tym razem bez większych emocji i w lepszym stylu, niż w poprzedniej potyczce z Lechią, mecz z gdańszczanami zakończy się dla nas happy-endem!

Do Boju Wisełka!


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Wisła – Lechia: Po piąte zwycięstwo

25 sierpnia 2017 Piłkarze Wisły w sobotni wieczór po raz trzeci zaprezentują się kibicom na własnym stadionie. W ramach 7. kolejki podejmować będą Lechię Gdańsk.


Wisła w sobotę będzie chciała zrehabilitować się za ostatni występ w Lubinie. Choć gra podopiecznych Kiko Ramireza nie wyglądała źle, „Biała Gwiazda” doznała bolesnej porażki 0:3 z Zagłębiem Lubin. W efekcie straciła fotel lidera.

Wiślacy będą chcieli wykorzystać atut własnego boiska, na którym wygrali oba dotychczasowe mecze w tym sezonie. Najpierw skromnie 1:0 pokonali Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, a później w derbowym pojedynku byli lepsi od Cracovii (2:1).

Teraz do Krakowa przyjedzie Lechia, które jedyne zwycięstwo w tym sezonie odniosła w pierwszej kolejce, kiedy na wyjeździe pokonała 2:0 Wisłę Płock. W kolejnych pięciu meczach drużyna z Gdańska zapisała na swoje konto dwa punkty. Przed tygodniem lechiści przegrali u siebie 2:3 z Sandecją Nowy Sącz.

W poprzednim sezonie obie drużyny mierzyły się ze sobą trzy razy. Bilans tych spotkań jest korzystny dla Lechii, która wygrała dwukrotnie. W sezonie zasadniczym obie drużyny zwyciężyły przed własną publicznością (3:1 w Gdańsku, 3:0 w Krakowie). W rundzie finałowej spotkanie w Krakowie zakończyło się skromną wygraną 1:0 Lechii.

Wisła do sobotniego spotkania nie będzie mogła przystąpić w najsilniejszym składzie. Podobnie jak w meczu w Lubinie, w składzie „Białej Gwiazdy” zabraknie Arkadiusza Głowackiego, Zdenka Ondraska i Juliana Cuesty. Do grona kontuzjowanych dołączył również Vullnet Basha, który z dobrej strony zaprezentował się podczas swojego debiutu w meczu z Zagłębiem.

Na razie nie wiadomo także, czy do dyspozycji trenera Kiko Ramireza będzie Fran Velez.

20:30 WISŁA KRAKÓW – LECHIA GDAŃSK

Źródło: wislakrakow.com

Tak grają Biało-Zieloni

Data publikacji: 23-08-2017 18:30


Po niezbyt udanym poniedziałkowym starciu z Zagłębiem Lubin, Biała Gwiazda w 7. kolejce Lotto Ekstraklasy wróci na własny stadion, by podjąć na nim przeżywającą spory kryzys Lechię Gdańsk. Biało-Zieloni plasują się w dolnej części ligowej stawki z zaledwie pięcioma punktami. Tyle samo ma ostatni w tabeli Piast Gliwice, podopieczni Piotra Nowaka w wypadku niepowodzenia w Krakowie mogą stać się nawet czerwoną latarnią ligi.


Aż trudno uwierzyć, że jeszcze dwa miesiące temu Lechiści byli o gola od zdobycia mistrzowskiego tytułu. Ostatecznie po remisie z Legią Warszawa w starciu 37. kolejki Ekstraklasy sezonu 2016/2017, zespół z Gdańska wylądował tuż poza podium. Być może w przypadku wyższej lokaty i gry w eliminacjach do europejskich pucharów, kadra gdańszczan zostałaby wzmocniona, stało się jednak inaczej - Piotr Nowak po odejściu Rafała Janickiego i Mario Maločy musiał całkowicie przemeblować defensywę, która jak dotąd jest najsłabszym ogniwem Lwów Północy. Na kogo zatem postawi były 19-krotny reprezentant Polski, który w przeszłości był także selekcjonerem Antigui i Barbudy? Oto analiza taktyczna najbliższego rywala Wisły.

Bramkarz: Dušan Kuciak

Słowacki golkiper w poprzednich rozgrywkach wydawał się najpewniejszym punktem Lechii, jak również najlepszym bramkarzem zza południowej granicy Polski. Ostatnie powołania do kadry narodowej Słowacji Martina Polačka oraz Jana Muchy dobitnie pokazują, że teraz jest nieco inaczej. Były zawodnik Legii, który do Gdańska trafił po kompletnie nieudanej przygodzie w Hull City, popełnia ostatnio błędy, do których nigdy nie przyzwyczajał kibiców. W dużej mierze to przez niego gdańszczanie sensacyjnie przegrali z Sandecją Nowy Sącz. Wydaje się jednak, że Kuciak obdarzony jest przez trenera Nowaka takim kredytem zaufania, że Oliver Zelenika będzie musiał jeszcze poczekać na debiut w Ekstraklasie.

Obrońcy: Paweł Stolarski, Błażej Augustyn, Steven Vitória, Mateusz Lewandowski

W poprzednich rozgrywkach Lechiści przyzwyczaili fanów do gry trójką defensorów, obecnie Piotr Nowak najczęściej decyduje się na czwórkę obrońców. Pewnym gry może być jeden z najbardziej ofensywnie usposobionych prawych defensorów w lidze - Paweł Stolarski, który dobrze sprawdza się także na skrzydle. Na pozycji stopera miejsce w pierwszej jedenastce wywalczył niedawno sprowadzony Błażej Augustyn, który wygryzł kolejnego z byłych Wiślaków, Michała Nalepę. Do niedawna reprezentujący Ferencvaros piłkarz nie zachwycił w pierwszych trzech kolejkach i musi zadowolić się rolą rezerwowego. Augustynowi partnerować będzie najprawdopodobniej Steven Vitória. Kanadyjczyk z portugalskim paszportem zasłynął głównie tym, że klaskał swojemu koledze, gdy Rafał Boguski pakował piłkę do siatki w przedostatnim starciu Wisły z Lechią. Z lewej strony powinien zaprezentować się Mateusz Lewandowski, dla którego będzie to pierwszy występ w barwach Lechii od początku spotkania. Sprowadzony z Pogoni Szczecin defensor dotychczas zawsze wchodził z ławki rezerwowych, tym razem może być inaczej ze względu na kontuzję Jakuba Wawrzyniaka.

Pomocnicy: Sławomir Peszko, Daniel Łukasik, João Nunes, Patryk Lipski, João Oliveira

Również i w drugiej linii doszło do wielu przetasowań. Podstawowy defensywny pomocnik z poprzedniego sezonu, Simeon Sławczew powrócił do Sportingu Lizbona, Rafał Wolski leczy kontuzję, a Ariel Borysiuk zakończył wypożyczenie i ponownie stawił się na treningach Queens Park Rangers. W środku pola powstała więc spora wyrwa, której załatanie jest zadaniem Daniela Łukasika i przesuniętego ze środka obrony João Nunesa. Obaj zawodnicy to jednak typowi gracze odpowiedzialni za destrukcję, trudno więc wymagać od nich umiejętności kreowania gry. Tym zajmuje się głównie Patryk Lipski, który kilka tygodni temu zasilił szeregi Lechii. Reprezentant polskiej młodzieżówki był bliski przejścia do Rijeki, lecz ostatecznie zamienił Chorzów na północ Polski i już asystuje przy bramkach nowych kolegów z zespołu. Na skrzydłach powinno znaleźć się miejsce dla Sławomira Peszki, który pod nieobecność na boisku Miloša Krasicia pełni rolę kapitana Lwów Północy. Po drugiej stronie kolejną szansę może otrzymać piąty z Portugalczyków w Gdańsku - João Oliveira. Wypożyczony z FC Luzern 21-latek w potyczce z Sandecją zagrał 45 minut i został zmieniony, po dodatkowym tygodniu treningów powinien jednak zastąpić w wyjściowej jedenastce zupełnie niewidocznego Flávio Paixão.

Napastnik: Marco Paixão

Flávio Paixão na początku sezonu 2017/2018 jest cieniem samego siebie, jego brat Marco jako jedyny trzyma poziom z ubiegłych rozgrywek. Król strzelców Ekstraklasy dzielnie walczy o obronę prestiżowego tytułu, mając na koncie już 5 trafień. 32-latek nie ma jednak dobrych wspomnień z Reymonta - to właśnie tu nie wykorzystał jedenastki w meczu, który Lechia przegrała 0:3. Spośród 50 ligowych goli, jakie w 107 spotkaniach zdobył Portugalczyk, tylko jeden padł w potyczce z Białą Gwiazdą.

Obie drużyny w sobotnim starciu będą chciały odkupić swe winy po ostatnich porażkach. Do niedawna faworytem na papierze w pojedynkach dawnych przyjaciół była Lechia. Teraz to Wiślacy zarówno miejscem w tabeli, jak i kadrą zdają się przewyższać gdańszczan. Jak zatem potoczy się widowisko, w którym nie będzie miejsca na sentymenty? Przekonamy się już w sobotę. Pierwszy gwizdek już o 20.30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Wisła - Lechia

Data publikacji: 26-08-2017 10:00


Wisła Kraków i Lechia Gdańsk chcą jak najszybciej zapomnieć o wynikach minionej kolejki Ekstraklasy. Najpierw okazję do rehabilitacji będą mieli dwaj boczni obrońcy w przedmeczowym starciu „1 na 1”.


Tomasz Cywka i Paweł Stolarski, bo to oni zostali bohaterami dzisiejszego pojedynku, mają dużo cech wspólnych, ale kto przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę?

Co ich łączy?

Wisła. Nie da się ukryć, że Paweł jest wychowankiem krakowskiego klubu, a treningi przy Reymonta rozpocząłf w wieku 7 lat. W 2012 roku otrzymał nagrodę dla Najlepszego Juniora Wisły. W Ekstraklasie zadebiutował 5 miesięcy później w meczu z Jagiellonią Białystok, zakończonym remisem 2:2.

Tomasz jest z nami już trzeci sezon. Zagrał w ponad 60 oficjalnych spotkaniach, a Biała Gwiazda jest jego pierwszym polskim zespołem w seniorskiej karierze. Obok Petara Brleka, wybrano go największym odkryciem minionej wiosny w drużynie Kiko Ramíreza.

Co ich dzieli?

Odcień pomarańczy. Dla Stolarskiego to kolor miedziowy, bowiem do ekipy z Lubina został wypożyczony na prawie cały sezon. Zagłębie wówczas występowało na zapleczu Ekstraklasy, a Lechista pojawił się w zaledwie 8 starciach - razem z kolegami żadnego z nich nie przegrali i zdołali awansować do najlepszej ligi w Polsce.

Dla Cywki - Mandarynki, ponieważ taki przydomek nosi FC Blackpool, z którego Wiślak przeniósł się do Krakowa. Na Wyspach Brytyjskich spędził 9 lat, zaczynając w Wigan Athletic. Na drugim poziomie rozgrywek piłkarskich w Anglii mierzył się pięciokrotnie z obecnym zawodnikiem Lecha Poznań - Radosławem Majewskim.

Wszechstronność

Obaj panowie mogą zagrać zarówno w ofensywie, jak i defensywie. W obecnych klubach rozpoczęli na pozycji defensywnego pomocnika, zdarzało się im ganiać na skrzydłach, ale teraz dobrze odnajdują się na prawej obronie.

Kiedy stawali naprzeciw siebie, Biała Gwiazda nie zdołała zgarnąć kompletu punktów. A jak będzie tym razem? Czas na przełamanie „Cywy” w osobistym porachunku!

Spotkanie Wisły z Lechią odbędzie się w sobotę (26 sierpnia) o 20.30 na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie.

Do zobaczenia!

Angelika Głuszek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Powrócić do „trójkowej” tradycji

Data publikacji: 26-08-2017 12:00


„To będzie trudny mecz” - powiedział na konferencji prasowej Kiko Ramirez. Trudno nie zgodzić się z wiślackim szkoleniowcem, gdyż Lechia jeszcze niedawno do ostatniej kolejki biła się o mistrzostwo Polski. Ale w tym sezonie tylko raz zdobyła komplet punktów.


Gdańszczanie w bieżących rozgrywkach zdołali pokonać jedynie Wisłę Płock. To zupełnie nowa sytuacja dla kibiców tego klubu, bo jeszcze w maju ich ukochana drużyna walczyła o mistrzowski tytuł, pokonując w fazie finałowej między innymi Wisłę Kraków przy Reymonta (1:0).

Trzy gole wystarczą?

Tamto spotkanie zakończyła serię Białej Gwiazdy. Wcześniej bowiem krakowianie na własnym stadionie trzy razy z rzędu zdołali zanotować trzy trafienia. Dobra passa rozpoczęła się 17 sierpnia 2014 roku kiedy to gospodarze wygrali po trafieniach Macieja Sadloka i Semira Štilicia 3:1. Niemal równo rok później trzy gole nie wystarczyły, aby odnieść zwycięstwo - zawody zakończyły się remisem 3:3.

Za to Wiślacy odnieśli fantastyczny triumf w grudniu ubiegłego roku. Piłkarze z Reymonta objęli prowadzenie już w 5. minucie po golu Arkadiusza Głowackiego. Później do siatki trafili jeszcze Rafał Boguski i Mateusz Zachara.

Ogólnie Wisła Kraków przegrała u siebie z Lechią jedynie cztery razy. Wygrywała natomiast 15-krotnie i ma zdecydowanie lepszy bilans bramkowy 68:39. Dużą cegiełkę do tego wyniku dołożyli z pewnością Semir Štilić, Rafał Boguski i Paweł Brożek. Wszyscy mają na koncie po 4 trafienia.

Początek starcia Wisła Kraków - Lechia Gdańsk o 20:30.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Kiko Ramírez przed meczem z Lechią: - Może to być jedno z najcięższych spotkań w mojej karierze

- Jeżeli chodzi o stan zdrowia naszych zawodników, to ten tydzień nie jest najlepszy. Nie zagra Zdeněk Ondrášek, a Arkadiusz Głowacki wciąż ma problemy z Achillesem i spodziewany czas jego powrotu może być dość długi. Fran Vélez dopiero wraca do formy po swojej kontuzji. Uraz ma Vullnet Basha i niestety wypada nam na trzy tygodnie. Juliána Cuestę czeka jeszcze tydzień odpoczynku. Jak wszyscy wiemy Petar Brlek od tygodnia nie jest już z nami. Tych problemów jest całkiem dużo - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Lechią, trener Kiko Ramírez.

Trener Wisły opowiedział następnie szerzej o urazach swoich podopiecznych.

- Jeżeli chodzi o Zdenka Ondráška, to próbował dołączyć do treningów, ale jego stan zdrowia jeszcze mu na to nie pozwolił. Wszystko zależy od decyzji doktora, kiedy Zdeněk będzie mógł wrócić do gry. Arkadiusz Głowacki ma problem z Achilesem. Takie urazy są bardzo złożone, wymagają dłuższego leczenia. Głowacki zagrał mnóstwo meczów w swojej karierze i to czego potrzebuje, to chwilę na zregenerowanie sił i wyleczenie urazu. Występ Vullneta Bashy nie był planowany na spotkanie z Zagłębiem, ale z powodu sytuacji z Petarem Brlekiem, musieliśmy zmienić naszą taktykę. Basha musiał wystąpić w meczu z Zagłębiem, ale nie mam do siebie pretensji o to, że wystawiłem go w pierwszym składzie. Będziemy jednak musieli radzić sobie w kilku najbliższych meczach bez niego. Fran Vélez prawdopodobnie nie będzie mógł być jutro z nami, ale wszystko rozstrzygnie się przed samym spotkaniem. Jeżeli okaże się, że nie będziemy mogli na niego liczyć, to najbardziej prawdopodobnym zestawieniem obrony na ten moment jest para Ivan González - Zoran Arsenić - przyznał Ramírez.

Trener "Białej Gwiazdy" został następnie zapytany o Martina Košťála. Młody Słowak prezentował się bardzo dobrze w sparingach, przed rozpoczęciem sezonu, ale gry wystartowała liga - najczęściej jest poza kadrą drużny.

- Jesteśmy zadowoleni z Košťála, jest to zawodnik młody, z dużymi perspektywami. Potrzebuje jednak cierpliwości. Musimy też pamiętać, że to jego pierwsze miesiące z nami. Jesteśmy jednak zadowoleni z jego postępów, z pracy jaką wykonuje i z każdym dniem jest bliżej tego, żeby grać w meczach ligowych - przyznał Ramírez.

Teraz najważniejszym zadaniem przed hiszpańskim szkoleniowcem Wisły Kraków jest niewątpliwie próba zastąpienia w naszym zespole Petara Brleka. Naturalnym wręcz jego następcą wydaje się być na ten moment jego rodak, Tibor Halilović.

- Wszystko zależy od postępów Tibora i jego dyspozycji dnia, wtedy możliwe, że będzie mógł godnie zastąpić Petara Brleka. Piłka nożna to gra piłką, ale kluczowe jest również granie bez niej. On musi nad tym aspektem popracować. Wszystko zależy jednak tylko od niego - mówił trener.

Hiszpan został także zapytany o bardzo niedobrze wyglądające straty piłki, przy wyprowadzaniu jej z linii obrony. Złe zagranie właśnie w takim elemencie doprowadziło do tego, że w poprzedniej kolejce straciliśmy kto wie, czy nie kluczową bramkę meczu.

- Podstawowym zadaniem trenera jest okazanie zaufania zawodnikom i to jest kwestia sekund, gdy zawodnik podejmuje decyzję przy wyprowadzaniu piłki z linii obrony. Nie jest moją rolą, żeby krytykować zachowanie zawodnika, który popełnia błąd, a decyzję podejmuje w ułamku sekund - uważa jednak Ramírez.

Szkoleniowiec został także zapytany o postawę kilku innych zawodników, którzy ostatnio swoją postawą raczej zawodzą kibiców.

- Tak naprawdę wszystko zależy od punktu widzenia i analizy gry Patryka Małeckiego i Rafała Boguskiego. Jeżeli zawodnik strzela gole, to wszystko jest ok, jeżeli tego nie robi, to się go krytykuje. Moim zadaniem jest okazanie zaufania. Będziemy starać się pracować, żeby doprowadzić ich do formy, jaką prezentowali w poprzednim sezonie. W swoim życiu zawodnicy mierzą się z krytyką z każdej strony. Moją rolą nie jest dokładanie większej presji, ale pomoc w rozwiązywaniu ich problemów - powiedział Hiszpan. - Jeśli chodzi o Zé Manuela, to dostał swoją szansę, którą wykorzystał i z każdym dniem jest coraz lepiej. Potrzebuje czasu, żeby zaadaptować się w drużynie. Z każdym dniem wygląda to jednak - tak jak powiedziałem - lepiej - mówił Ramírez.

- Przechodząc do jutrzejszego spotkania, to czeka nas bardzo trudny mecz. Lechia jest drużyną, która potrafi stwarzać niebezpieczeństwo, ma dobrych zawodników. Musimy zaprezentować się z dobrej strony, walczyć w każdej minucie spotkania. Może to być jedno z najcięższych spotkań w mojej karierze - zakończył trener Wisły.

Dodajmy, że w trakcie czekającej nas przerwy na mecze reprezentacyjne, piłkarze Wisły Kraków rozegrają spotkanie towarzyskie. Oprócz tego zespół będzie miał codzienne treningi.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Michał Buchalik: - Dostałem szansę i będę starał się ją wykorzystać

- Na pewno dla mnie najważniejsze jest to, że po takim długim okresie udało mi się wrócić tam, gdzie moje miejsce. Jest to dla mnie bardzo ważne. Z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej, czuję się pewnie. Dostałem szansę i będę starał się ją wykorzystać, żeby na przyszłość jak najdłużej w tej bramce zostać - mówił obecny na konferencji prasowej, przed meczem z Lechią Gdańsk, bramkarz krakowskiej Wisły, Michał Buchalik.

W przeszłości bramkarz "Białej Gwiazdy" reprezentował barwy gdańskiej Lechii i o ten fakt został zapytany.

- Zawsze pamięta się i śledzi się wyniki drużyny, w której się grało. Trochę czasu od mojego pobytu w Lechii minęło i teraz dla mnie najważniejsze jest dobro Wisły Kraków - przyznał wiślak.

Jednym z atutów naszego najbliższego przeciwnika w meczu ligowym jest jego gra skrzydłami oraz dośrodkowania w pole karne.

- Wiemy o tym, analizujemy grę przeciwnika. Na pewno wiemy, że jest to mocna strona Lechii, ale my ustawialiśmy się pod to taktycznie. Nie będę zdradzać, jak to będzie wyglądało, ale będziemy na to przygotowani - zapewnił bramkarz.

Buchalik nie miał na pewno łatwego powrotu do bramki, bo musiał wejść na murawę w związku z kontuzją Juliána Cuesty, w trakcie spotkania, które rozgrywaliśmy w Płocku. Jako że wcześniej nie dane mu zaś było grać zbyt wiele, musi uczyć się dopiero współpracy z nowymi kolegami z zespołu.

- Trzeba czasu, żeby dogadywać się na boisku w 100%, ale myślę, że z treningu na trening, z meczu na mecz, wygląda to coraz lepiej. Przy jednej sytuacji w Lubinie Ivan miał do mnie zastrzeżenia, ale wyjaśniliśmy sobie to w przerwie - zakończył Buchalik.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Kłopoty zdrowotne piłkarzy Wisły Kraków przed meczem z Lechią

W spotkaniu z Lechią Gdańsk zespół "Białej Gwiazdy" nie wystąpi niestety w optymalnym składzie. Do znanych nam już wcześniej nieobecności Juliána Cuesty oraz Zdenka Ondráška, a także pauzującego także przed tygodniem Arkadiusza Głowackiego, którego z powodu kontuzji Achillesa czeka dłuższa przerwa, doszedł niestety kolejny uraz. W sobotnim meczu nie zagra bowiem również, nieźle prezentujący się w swoim debiucie, Vullnet Basha. Nowego pomocnika Wisły Kraków czeka około trzytygodniowy odpoczynek.

Wciąż nie wiadomo ponadto, czy w meczu z Lechią gotowy do gry będzie, nieobecny także ostatnio, Fran Vélez.

Przypomnijmy, że po zaplanowanej na ten weekend 7. kolejce - piłkarzy Ekstraklasy czeka przerwa w występach, w związku z meczami eliminacji Mistrzostw Świata. Będzie ona niewątpliwie potrzebna, aby spróbować wyleczyć wspominane urazy piłkarzy.


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Trzeci remis Kiko. Wisła - Lechia 1-1

Prowadzona przez trenera Kiko Ramíreza drużyna Wisły Kraków bardzo rzadko remisuje swoje mecze, ale właśnie rezultatem remisowym 1-1 zakończyło się nasze spotkanie 7. kolejki ligowej z Lechią Gdańsk. "Biała Gwiazda" prowadziła w nim, od 39. minuty, po golu Carlosa Lópeza, ale tego korzystnego wyniku nie udało nam się utrzymać. Bramkę straciliśmy bowiem na jedenaście minut przed końcem spotkania i Ramírez zremisował mecz, prowadząc Wisłę, po raz trzeci.

W związku z przedmeczowymi informacjami o kłopotach kadrowych w zespole "Białej Gwiazdy" można było spodziewać się sporych przetasowań w wyjściowej jedenastce. I poniekąd takie też były, ale były też zaskoczenia. Jak choćby obecność w niej awizowanego jako nieobecnego Frana Véleza, a także po raz pierwszy w składzie od początku oraz w ogóle w Ekstraklasie - Martina Košťála.

Pierwsze minuty meczu był z obydwu stron dość niemrawe, choć mogło zacząć się dla nas nieźle już w 4. minucie, kiedy to Patryk Małecki zdecydował się na indywidualną akcję, choć mógł podać do lepiej ustawionego i nadbiegającego Pola Lloncha. Lechia odpowiedziała dwie minuty później, ale podanie przed pole karne od Patryka Lipskiego do Marco Paixão, skończyło się mocno niecelnym uderzeniem Portugalczyka.

Na kolejną ciekawą akcję czekaliśmy dość długo, bo do 16. minuty. Wtedy to dobrze do środka zszedł Košťál i dograł na skrzydło do Małeckiego. Ten uderzył mocno, ale Dušan Kuciak nie dał się pokonać. Był to jednak wyraźny sygnał dla wiślaków do ataków i taki też miał miejsce w minucie 20. Obroną Lechii w swoim stylu "zakręcił" Carlos López, ale jego dośrodkowanie zostało wybite na rzut rożny. Po nim dobrze główkował Zoran Arsenić, ale znów w roli głównej wystąpił Kuciak, odbijając piłkę, która leciała tuż przy słupku.

Przez parę następnych minut na murawie działo się niewiele, ale na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy znów swój wyższy bieg wrzucił Carlitos. Ruszył bowiem ostro na bramkę Lechii i Błażejowi Augustynowi nie pozostało nic innego, jak Hiszpana sfaulować. Carlitos sam uderzył z rzutu wolnego, ale trafił w mur. Wszystko poprawił jeszcze ładnym strzałem Tomasz Cywka, ale pomylił się nieznacznie. Wisła jednak wyraźnie zaczęła się "rozkręcać" i już minutę później znów pokazał się Carlitos, tyle że jego uderzenie w długi róg Kuciak zdołał odbić.

W 39. minucie nikt już nie był w stanie Hiszpana powstrzymać. Świetnie na lewym skrzydle piłkę rozegrali między sobą Małecki oraz Maciej Sadlok. Ten ostatni dograł w pole karne, a tam - mimo asysty obrońcy - Carlitos futbolówkę przyjął, dobrze się z nią odwrócił i nie dał Kuciakowi żadnych szans! A to oznaczało, że Wisła prowadziła 1-0. I z takim też wynikiem obydwie drużyny zeszły do szatni.

Drugą połowę od swojej próby zaczęła wprawdzie Lechia, ale w 49. minucie uderzenie głową Stevena Vitórii nie mogło zaskoczyć Michała Buchalika. Mógł za to zaraz potem sprawić sporego psikusa Kuciakowi Carlitos, bo Hiszpan kątem oka dostrzegł, że bramkarz Lechii wyszedł poza bramkę i jego uderzenie z dalszej odległości o mały włos nie wpadło do siatki!

W kolejnych minutach na murawie działo się niewiele, ale w 63. zbyt łatwo Košťála ograł Paweł Stolarski. Słowak popełnił faul i Lechia miała groźną okazję z rzutu wolnego. Z niego uderzał Mateusz Lewandowski, ale Buchalik był na posterunku. Podobnie było w 68. minucie, gdy wybronił strzał w krótki róg Sławomira Peszki.

Niestety kolejne minuty w wykonaniu wiślaków były dalekie od ideału. Wprawdzie z dobrym kontratakiem mógł zaraz po wejściu na murawę pobiec Paweł Brożek, ale złym przyjęciem zgubił piłkę. A to jak z szybką akcją wychodzić należy pokazali nam niestety gdańszczanie. Po... naszym rzucie rożnym, w 79. minucie kontratak Lechii wykończył João Oliveira i było 1-1. Co zaś więcej, dwie minuty później w dobrej okazji znalazł się Marco Paixão, ale nie powtórzył udanego zagrania swojego rodaka sprzed chwili.

Wisła na te akcje Lechii odpowiedziała w 84. minucie, ale znów dobrze zachował się Kuciak, który przeniósł na rzut rożny próbę Carlitosa. Na zmianę wyniku obydwu drużynom została więc już sama końcówka i ta nie przyniosła już nikomu decydującego rozstrzygnięcia. W doliczonym czasie znów pokazał się wprawdzie Carlitos, ale jego strzał Kuciak odbił, a dobitka została zablokowana i przyniosła nam jedynie jeszcze jeden rzut rożny.

Ostatecznie Wisła, grając zdecydowanie zbyt słabo w drugiej połowie i przez co trochę na własne życzenie, zremisowała z Lechią 1-1.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Iberyjscy strzelcy na remis. Wisła - Lechia 1:1

Data publikacji: 26-08-2017 22:25


Biała Gwiazda prowadziła do 79. minuty spotkania, by tylko zremisować ze słabszą od siebie Lechią Gdańsk 1:1. Bramkę dla Wiślaków zdobył niezawodny Carlitos, a gol dla Biało-Zielonych był dziełem Portugalczyka João Oliveiry.

W starciu dawnych dobrych znajomych, w którym nie było miejsca na żadne sentymenty, Wisła podejmowała Lechię Gdańsk. Oba zespoły uległy w poprzedniej kolejce i bardzo chciały odkupić swoje winy. Biała Gwiazda przed przetrzebioną decyzją Komisji Ligi grupą kibiców próbowała powrócić na szczyt ligowej tabeli.

Pierwszy kwadrans spotkania upływał przede wszystkim na wzajemnym badaniu możliwości. Wiślacy, dowodzeni dziś na boisku przez będącego po raz pierwszy w historii kapitana Macieja Sadloka umiejętnie odparli kilka ataków Lechii, o czym najlepiej świadczy to, że gdańszczanie oddali tylko jeden strzał - Marco Paixão ustrzelił jednak trybuny.

Czas Wisły

W 15. minucie atak Białej Gwiazdy zakończyłby się powodzeniem, gdyby nie dobra interwencja Dušana Kuciaka. Akcję rozpoczął Martin Košťál, który odebrał piłkę w środku pola i świetnym podaniem uruchomił Patryka Małeckiego. Skrzydłowy Wisły przyjął i huknął w światło bramki, lecz siatkarska parada Słowaka uchroniła Lechistów przed stratą gola. Sześć minut później 32-latek znowu uratował gdańszczan po tym, jak Zoran Arsenić wyskoczył najwyżej w polu karnym i posłał celny strzał głową po dośrodkowaniu Carlitosa.

Trener Piotr Nowak szybko zareagował na przewagę Wisły w środku pola, wpuszczając na boisko Mateusza Matrasa. Były zawodnik Pogoni zastąpił bezbarwnego Lipskiego. I ta roszada nie przyniosła powodzenia gdańszczanom - to Biała Gwiazda dominowała. Bliski potwierdzenia tego był Tomasz Cywka, którego strzał minimalnie minął spojenie słupka z poprzeczką. Co nie udało się „Cywie”, powiodło się bohaterowi derbów - Carlitosowi. Maciej Sadlok wstrzelił futbolówkę w pole karne, a Hiszpan ze stoickim spokojem nawinął Lewandowskiego i nie dał szans Kuciakowi! Lechia w pierwszej połowie nie pokazała niczego szczególnego, a Wiślacy schodzili do szatni z zasłużonym prowadzeniem.

Czas „Buchala”

Druga część spotkania mogła rozpocząć się od gola z cyklu „stadiony świata” - Carlitos zauważył wysuniętego Kuciaka i próbował przelobować go strzałem z półobrotu. Zabrakło naprawdę niewiele, by podciąć skrzydła dobrze spisującemu się w bramce Słowakowi.

W odpowiedzi Lechiści próbowali zagrozić Białej Gwieździe po stałych fragmentach gry, ale dwa razy górą był Michał Buchalik, który najpierw złapał futbolówkę po główce Vitórii, a chwilę później ofiarnym wyskokiem uprzedził jednego z Biało-Zielonych. W 63. minucie groźnym centrostrzałem popisał się Lewandowski, ale i tym razem „Buchal” spisał się bez zarzutu, piąstkując piłkę poza pole karne. Golkiper Wisły popisał się także bardzo dobrą interwencją pięć minut później, gdy po poślizgnięciu się Gonzáleza w niezłej sytuacji znalazł się Peszko. Reprezentacyjny skrzydłowy uderzył mocno i w krótki róg, a Buchalik był na to przygotowany.

Czas Kuciaka

Gdy wydawało się, że Wiśle nic nie może się stać, po z pozoru niegroźnej kontrze i asyście Marco Paixão gola zdobył João Oliveira. Krakowianie sugerowali, że pierwszy z Portugalczyków znajdował się na pozycji spalonej, jednak dopiero powtórki wykazały, że rację miał arbiter. Biała Gwiazda mogła odgryźć się w piękny sposób, gdy López pocelował w okienko po krótkim rozegraniu z rzutu rożnego. Nieprawdopodobną interwencją popisał się Kuciak, który uchronił Lechię od niemal nieuchronnego…

Już w doliczonym czasie gry kolejnym błyskiem popisał się López, ale i tym razem górą był słowacki golkiper, który tym samym wyrósł na bohatera spotkania. Gdyby nie Dušan Kuciak, mecz mógłby skończyć się pogromem.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)

1:0 López 40’

1:1 Oliveira 79’

Wisła: Buchalik - Cywka, Arsenić, González, Sadlok - Vélez (74’ Brożek), Llonch - Košťál (66’ Halilović), Zé Manuel, Małecki (59’ Bartosz) - López Lechia: Kuciak - Stolarski, Augustyn, Vitória, Lewandowski - Peszko, Łukasik (56’ Oliveira), Krasić (71’ Schikowski), F. Paixão - Lipski (29’ Matras) - M. Paixão

Żółte kartki: Małecki, Košťál, Vélez, Zé Manuel - Augustyn, Łukasik, M. Paixão, Matras

Sędziował: Mariusz Złotek z Gorzyc

Widzów: 9 131

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Tylko punkt z Lechią

26 sierpnia 2017

Tylko jeden punkt zapisała na swoje konto Wisła w sobotnim meczu przed własną publicznością z Lechią Gdańsk. „Biała Gwiazda” prowadziła po trafieniu Carlosa Lopeza, ale pozwoliła sobie strzelić bramkę w końcówce meczu,


Pierwsze minuty spotkania nie należały do najciekawszych. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Groźniej zrobiło się w 16. minucie. Wówczas po podaniu Kostala, z lewej strony pola karnego potężnie uderzał Małecki, ale piłkę odbił Kuciak.

W kolejnych minutach inicjatywę przejęli wiślacy, którzy częściej groźnie atakowali. W 36. minucie nieznacznie niecelnie z dystansu uderzał Cywka. Kilka chwil później strzał Carlosa Lopeza wybronił Kuciak.

Pierwszej bramki doczekaliśmy sięw 39. minucie. Wówczas po ładnym rozegraniu piłki na lewej stronie boiska, Sadlok zagrał płasko na środek pola karnego. Tam z futbolówką świetnie zastawiła się Carlos Lopez, a następnie pewnym strzałem pokonał Kuciaka.

W drugiej połowie Wisła wyraźnie cofnęła się i wyczekiwała na okazję do kontrataków. Coraz lepiej poczynali sobie natomiast goście z Gdańska.

W 79. minucie lechiści zaskoczyli Wisłę. Po szybkim kontrataku, piłkę do bramki strzeżonej przez Buchalika w sytuacji sam na sam wpakował Joao Oliveira. Wisła próbowała jeszcze odpowiedzieć w końcówce, ale po dwóch bardzo groźnych strzałach Carlosa Lopeza świetnie interweniował Kuciak. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1.

WISŁA KRAKÓW – LECHIA GDAŃSK 1:1 (1:0)

1:0 Carlos Lopez 39 min

1:1 Joao Oliveira 79 min

żółte kartki: Małecki, Kostal, Velez, Ze Manuel – Augustyn, Łukasik, M. Paixao, Matras

Wisła: Michał Buchalik – Tomasz Cywka, Ivan Gonzalez, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok – Pol Llonch, Fran Velez (74 min – Paweł Brożek) – Martin Kostal (66 min – Tibor Halilović), Ze Manuel, Patryk Małecki (59 min – Jakub Bartosz) – Carlos Lopez

Lechia: Dusan Kuciak – Paweł Stolarski, Błażej Augustyn, Stefan Vitoria, Mateusz Lewandowski – Daniel Łukasik (56 min – Joao Oliveira), Milos Krasić (71 min – Florian Schikowski) – Sławomir Peszko, Patryk Lipski (29 min – Mateusz Matras), Flavio Paixao – Marco Paixao


Źródło: wislakrakow.com


Źródło: skwk.pl

Po raz pierwszy w sezonie Wisła – Lechia 1:1

Dodano: 2017-08-27 11:23:54 (aktualizacja: 2017-08-27 18:30:18)

Norf / wislalive.pl


Dobre zawody w wykonaniu Wiślaków tym razem przyniosły nam jedynie punkt.

Po porażce w Lubinie, zawodnicy BG mieli wczoraj doskonałą okazję na rehabilitację i niewiele zabrakło, a udałoby im się w pełni jej dokonać. Gospodarze zagrali solidne spotkanie, z pewnością jedno z najlepszych w tym sezonie. W końcu przez długi czas udawało się grać piłką, dobrze funkcjonował środek pola, a i skrzydła raz po raz dawały o sobie znać. Szczególnie mogła podobać się pierwsza połowa, okraszona bramką, w której Wiślacy absolutnie zdominowali rywali. Druga odsłona przyniosła oddanie inicjatywy rywalom, z nadzieją na utrzymanie wyniku i ewentualne kontry. Niewiele zabrakło, a założony plan udałoby się zrealizować, jednak jeden błąd zdecydował o tym, że Gdańszczanie opuścili stolicę Małopolski z punktem.

Początek meczu zwiastował wyrównane zawody. Widzieliśmy sporo walki w środku pola, a także wzajemne badanie się przeciwników. Z biegiem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli Wiślacy, co w 17 minucie mogło przełożyć się na otwierające trafienie. Najpierw odbiorem, a potem ładną indywidualną akcją popisał się debiutujący wczoraj Martin Kostal, który przytomnie wyłożył piłkę Patrykowi Małeckiemu. Ten z ostrego kąta, bez zastanowienia huknął w kierunku bramki, lecz z pewnymi problemami z uderzeniem poradził sobie Kuciak. Kilka minut później bliski pokonania Słowaka był Zoran Arsenić, którego strzał głową okazał się jednak zbyt lekki i po raz kolejny golkiper Gdańszczan wyszedł górą z pojedynku z Wiślakiem.

W 37 minucie do głosu doszedł w końcu najlepszy gracz BG początku rozgrywek-Carlitos. Hiszpan najpierw po indywidualnym rajdzie dał szansę na interwencję Kuciakowi, jednak chwilę później był już bezlitosny. Z lewej strony futbolówkę mocno wstrzelił Maciek Sadlok, Carlitos przyjął ją z rywalem na plecach, odwrócił się w kierunku bramki i mocnym strzałem obok bramkarza przyjezdnych wyprowadził Wisłę na prowadzenie, zdobywając już 5-tego gola w sezonie. Bramka okazała się być ostatnim znaczącym akcentem pierwszej części gry. Na przerwę Wiślacy schodzili w dobrych humorach, ciesząc się z zasłużonego prowadzenia.

Początek drugiej odsłony gry, bardzo przypominał analogiczny okres z pierwszej części. Tym razem jednak to Biało-Zieloni zaczęli częściej utrzymywać się przy piłce na połowie Wiślaków, co jednak długo nie przekładało się na sytuacje bramkowe, ze względu na bardzo dobrą grę defensywną gospodarzy. Co więcej, to Wiślacy mieli okazję na podwyższenie wyniku. 50 min. Carlitos dostrzegł wysuniętego bramkarza przyjezdnych i bez wahania zdecydował się na uderzenie z powietrza, z około 40-tego metra. Strzał, który mógł wymyślić chyba tylko filigranowy Hiszpan, okazał się nieznacznie niecelny.

Pierwsze ostrzeżenie Gdańszczanie, a mianowicie Sławomir Peszko, wysłali w 68 minucie. Reprezentant Polski przebojem wdarł się w boczną strefę pola karnego, kąśliwie uderzył przy krótkim słupku, lecz nie zaskoczył tym Michała Buchalika. Drugiego ostrzeżenia już nie było. 79 minuta. Na 16-tym metrze piłkę głową zgrywa Marco, dopada do niej wprowadzony chwilę wcześniej Joao Oliveira i wobec bierności defensorów BG, którzy liczyli, że sędzia gwizdnie ofsajd, stanął oko w oko z Buchalem i nie dał szans golkiperowi na interwencję. Mieliśmy remis.

W końcówce dwa razy dał o sobie znać Carlitos. Najpierw po krótko rozegranym kornerze, popisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu. Strzał zmierzał w samo okienko, a Kuciak musiał wyciągnąć się jak struna, aby uchronić drużynę przed startą bramki. Słowacki bramkarz okazał się bohaterem swojego zespołu również w doliczonym czasie gry, broniąc strzał niesamowitego Hiszpana z linii pola karnego. Niestety tym razem nie udało się trafić do bramki rywali w samej końcówce, co sprawiło, że po raz pierwszy w tym sezonie musieliśmy się podzielić punktami z przeciwnikiem.

Z meczu na mecz widać poprawę w grze BG. Paradoksalnie mecze, w których można pochwalić postawę Wiślaków nie przynoszą oczekiwanej zdobyczy punktowej. Wczoraj wobec sporych problemów kadrowych, szansę dostało kilku zawodników, którzy do tej pory grali mniej, czy tak jak w przypadku Kostala, w ogóle. Trzeba przyznać, że spisali się oni co najmniej solidnie i zasłużyli na pełną pulę. Bezsprzecznie najlepszy na boisku był po raz kolejny Carlitos, na którym w znacznym stopniu opierają się nasze poczynania ofensywne. Niebotyczną rolę w defensywie odegrał wczoraj z kolei jego rodak Pol Llonch, który powoli zaczyna przypominać zawodnika sprzed urazu. Defensywny pomocnik, mógłby z powodzeniem konkurować z kolegą o miano mvp, gdyby nie fatalne zachowanie przy trafieniu Gdańszczan, kiedy skupił się na podpowiadaniu sędziemu, zamiast na rywalu. Wydaje się jednak, że wczorajsze zawody, pozwalają z optymizmem patrzyć w przyszłość. Teraz przed nami przerwa na mecze kadry. Czyli czas na regenerację, powrót kontuzjowanych zawodników i wyeliminowanie mankamentów w grze. Wrócimy silniejsi!


Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)

1:0 López 40

1:1 Oliveira 79


Wisła: Buchalik - Cywka, Arsenić, González, Sadlok - Vélez (74 Brożek), Llonch - Koštál (66 Halilović), Zé Manuel, Małecki (59 Bartosz) - López

Lechia: Kuciak - Stolarski, Augustyn, Vitória, Lewandowski - Peszko, Łukasik (56 Oliveira), Krasić (71 Schikowski), F. Paixão - Lipski (29 Matras) - M. Paixão


Żółte kartki: Małecki, Koštál, Vélez, Zé Manuel - Augustyn, Łukasik, M. Paixão, Matras


Sędzia: Mariusz Złotek z Gorzyc


Widzów: 9 131



NORF

Źródło: wislalive.pl

Minuta po minucie

W sobotę o godz. 20:30 rozegrane zostanie spotkanie 7. kolejki Ekstraklasy, w którym Wisła Kraków zmierzy się z Lechią Gdańsk. Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z tego spotkania.

Na ławce rezerwowych Wisły usiądą dziś: Chorążka - Pietrzak, Bartosz, Halilović, Boguski, Wojtkowski, Brożek.

  • 1' Gramy!
  • 4' Początek meczu to głównie walka w środku pola.
  • 4' Mogła być okazja dla Wisły na kontratak, ale Małecki dał odebrać sobie piłkę.
  • 5' Zbyt mocne prostopadłe podanie Ze Manuela, piłka trafia do Kuciaka.
  • 6' Marco Paixao otrzymał piłkę na skraju pola karnego, ale próba jego uderzenia zupełnie nieudana.
  • 6' Teraz złe prostopadłe podanie Kostala w kierunku Carlosa Lopeza.
  • 11' Na razie żaden z zespołów nie przejął inicjatywy i nie potrafi dłużej utrzymać się przy piłce.
  • 14' Marco Paixao uderzał z rzutu wolnego z około 26 metrów, ale trafił w mur.
  • 14' Ładna akcja Kostala na prawej stronie, dośrodkowanie w pole karne, ale piłkę wybija obrońca Lechii.
  • 16' Kostal zagrał do Małeckiego, ten wbiegł w pole karne i potężnie uderzył z lewej strony. Piłkę odbija Kuciak.
  • 20' Indywidualna akcja Carlosa Lopeza i miękkie dośrodkowanie przed bramkę. Obrońca Lechii wybija piłkę na rzut rożny.
  • 21' Dośrodkowanie Carlosa Lopeza z rzutu rożnego i strzał głową Arsenicia. Piłkę łapie Kuciak.
  • 23' Dwa rzuty rożne dla Lechii, ale bez większego zagrożenia.
  • 29' Zmiana w Lechii. Matras wchodzi za kontuzjowanego Lipskiego.
  • 35' Żółta kartka dla Vitorii za faul na Carlosie Lopezie.
  • 36' Carlos Lopez uderzał z rzutu wolnego, ale trafił w głowę stojącego w murze Augustyna. Po chwili z dystansu próbował jeszcze Cywka i uderzył nieznacznie obok bramki.
  • 37' Płaskie uderzenie Carlosa Lopeza w kierunku dalszego rogu i dobra interwencja Kuciaka, który odbija futbolówkę/
  • 39' Próba strzału z dystansu w wykonaniu Kostala zablokowana.
  • 39' Gol dla Wisły! Carlos Lopez! Hiszpan otrzymał w polu karnym podanie od Sadloka z lewej strony boiska, oszukał Lewandowskiego i spokojnie trafił do siatki.
  • 44' Coś nam się wydaje, że potrzebna będzie zmiana Veleza.
  • 44' Żółta kartka dla Małeckiego.

Koniec I połowy.

  • 46' Gra wznowiona!
  • 47' Żółta kartka dla Łukasika za faul na Ze Manuelu.
  • 48' Carlos Lopez mocno wstrzelił piłkę z rzutu wolnego z lewej strony boiska, Kuciak skutecznie piąstkuje.
  • 49' Po dośrodkowaniu Łukasika z rzutu wolnego celnie główkował Vitoria, ale prosto w ręce Buchalika.
  • 49' Po długim podaniu Carlos Lopez świetnie opanował piłkę i próbował zaskoczyć Kuciaka uderzeniem z około 40 metrów. Uderzył jednak nieco za mocno.
  • 52' Dzisiejsze spotkanie ogląda 9131 kibiców.
  • 56' Zmiana w zespole Lechii. Joao Oliveira za Łukasika.
  • 59' Pierwsza zmiana w Wiśle. Bartosz za Małeckiego.
  • 60' Żółta kartka dla Marco Paixao.
  • 63' Buchalik odbija piłkę po mocnym wstrzeleniu piłki przez Lewandowskiego z rzutu wolnego.
  • 65' Żółta kartka dla Veleza. Nie zagra w następnym meczu.
  • 66' Zmiana w Wiśle. Halilović za Kostala.
  • 68' Buchalik skutecznie interweniuje po strzale Peszki z lewej strony pola karnego.
  • 69' Żółta kartka dla Matrasa.
  • 71' Ostatnia zmiana w Lechii. Schikowski zmienia Krasicia.
  • 74' Zmiana w Wiśle. Za Veleza wchodzi Brożek.
  • 76' Żółta kartka dla Ze Manuela.
  • 79' Gol dla Lechii. Goście wyprowadzili kontratak, ładne rozegranie i w sytuacji sam na sam z Buchalikiem do siatki trafił Joao Oliveira.
  • 84' Piękne uderzenie Carlosa Lopeza z prawej strony boiska. Piłka zmierzała do bramki, świetnie interweniuje Kuciak.
  • 84' Niecelne uderzenie głową Gonzaleza po rzucie rożnym.
  • 90+2' Ajajaj. Dwa razy uderzał Carlos Lopez. Najpierw z trudem piłkę odbił Kuciak, kilka chwil później został zablokowany.

Koniec meczu.




Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - Zawodnicy dali z siebie wszystko

- Przede wszystkim była to duża i ciężka bitwa. Zawodnicy współzawodniczyli ze sobą, ale przede wszystkim na boisku było widać ducha walki, co jest bardzo ważne. Wiem, że dali z siebie wszystko i to nawet Ci, którzy mieli problemy fizyczne, bo wiemy, że nie wszyscy byli w optymalnej formie fizycznej. Oni także się wykazali. Jest tutaj wiadomość, którą przekazujemy dalej, że jesteśmy w miarę silni i że możemy pokazać coś dobrego. To DNA Wisły, którym jest wygrywanie, wciąż istnieje - mówił po meczu z Lechią Gdańsk, trener Wisły Kraków, Kiko Ramírez.

- Może straciliśmy dziś dwa punkty, ale ogólnie był to dobry mecz - dodał Ramírez. - Pierwsza połowa była dużo bardziej taktyczna. W drugiej odczuwaliśmy zmęczenie fizyczne i ta gra była bardziej fragmentaryczna. Baliśmy się, że możemy stracić trzy punkty. Udało się ich nie stracić, ale straciliśmy dwa. Nie wszyscy w naszym zespole byli w dobrej formie fizycznej. Nasze zmiany były wymuszone. Jeśli chodzi o Patryka Małeckiego, to nie chcieliśmy grać w dziesiątkę. Z kolei Fran Vélez nie trenował od dziesięciu dni i także musieliśmy go ściągnąć. Ogólnie jestem jednak zadowolony - przyznał Kiko Ramírez.

- Tak jak powiedziałem na przedmeczowej konferencji, był to jeden z najtrudniejszych meczów, jakie tutaj miałem, głównie przez to, że mieliśmy liczne kontuzje, więc ten zespół musiał się "wymyślić" na nowo. I od nowa przyjąć taktykę, zagrać inny futbol. Myślę, że to się udało. Teraz ten czas, który mamy, chcemy wykorzystać na poprawę naszej gry i odnowę. Chcemy też naładować baterie, bo wiadomo, że jako drużyna chcemy nadal wygrywać - zapowiedział Hiszpan.

Po rozstaniu Wisły z Petarem Brlekiem oraz w związku z kilkoma kontuzjami - szeroka ławka, którą dotychczas miał Ramírez, tym razem taka nie była. Gdy więc z murawy zejść musiał Fran Vélez, jego miejsce nie zajął pomocnik, a chyba trochę niespodziewanie - napastnik, Paweł Brożek.

- Chciałem podziękować Franowi Vélezowi, bo dał z siebie wszystko, ale wiadomo, że zespół musi się wyrównać, zbilansować. Trzeba zatkać tę wyrwę, która powstała. Ten tydzień to będzie też wytężona praca Manuela Junco i moja, żeby spróbować to w jakiś sposób "zatkać" - przyznał Ramírez, co może zapowiadać kolejne wzmocnienie drużyny.

Hiszpan zapytany potwierdził, że zmiana Patryka Małeckiego spowodowana była tym, że szkoleniowiec obawiał się, aby nasz pomocnik nie obejrzał drugiej żółtej kartki. - Został upomniany przez arbitra, że kolejny faul będzie oznaczał drugą żółtą kartkę. Rolą trenera jest też czytać między wierszami i trzeba było uprzedzić ten krok, aby nie grać w osłabieniu - powiedział Kiko Ramírez.

Poproszony zaś o podsumowanie początku sezonu, stwierdził: - Ciężko pracujemy, żeby być wśród najlepszych i tam jesteśmy. Powoli ten cel osiągamy. Gdybyśmy dziś wygrali, bylibyśmy liderem, więc nasza sytuacja nie jest taka zła. Mecz po meczu budujemy naszą pozycję. Chcemy pokazywać się z dobrej strony w każdym ze spotkań i uważam, że jeśli nie możesz jakiegoś meczu wygrać, to przynajmniej go nie przegraj, więc w tym sensie daliśmy dziś radę. Uważam, że w dalszej części rozgrywek pokażemy na co nas stać.

- Jestem świadomy tego, że są pewne braki. Petar Brlek był bardzo dla nas ważnym zawodnikiem. Nie jest to najlepszy dzień na wyciąganie wniosków, bo jak mówiłem, w tym meczu musieliśmy się na nowo "wymyślić". Dziesięć dni nieobecny był Vélez, więc w tym momencie jest to czas na łatanie dziur, ale nie możemy też zapomnieć o tym, że od kiedy tutaj przyszedłem, sytuacja jest dużo lepsza. Na początku w klubie były problemy finansowe, były też problemy innego typu. Cały zarząd ciężko pracował na to, aby te sytuacje wyprostować. W tym momencie wypłaty dla piłkarzy przychodzą na czas, więc to też inaczej motywuje. Mieliśmy też jednak sporo strat w drużynie. Nie ma już z nami Brleka, nie ma Mączyńskiego, więc to też w jakiś sposób nas zmieniło. Trzeba więc popatrzyć do tyłu, trzeba popatrzeć na to co jest teraz i wiadomo, że bez jakiegoś samozachwytu pracować nadal nad tym, żeby nasza sytuacja była jeszcze lepsza - przyznał trener zespołu "Białej Gwiazdy".

Szkoleniowiec naszej drużyny został zapytany o swoją dużą irytację przy ławce rezerwowych, w momencie straty bramki, i tego czego dotyczyła - czy była to złość na piłkarzy, czy może na decyzję sędziego?

- Był to bardziej taki gest, że nic już nie mogę zrobić. Jeśli chodzi o sędziego to miał rację w swojej ocenie. Nigdy nie jest to dobre rozwiązanie, szczególnie w sytuacji, gdy tak długo się w meczu prowadzi. Był to taki trochę gest rozpaczy. Trener odczuwa podczas spotkania duże emocje i było to pewnego rodzaju ich ujście - powiedział Ramírez.

Szkoleniowiec Wisły został zapytany jeszcze o obsadę wiślackiej bramki, bo ostatnio nieźle spisuje się w niej Michał Buchalik, a powoli po kontuzji wrócić może do zajęć Julián Cuesta.

- Chciałbym mieć taki problem z wyborem tego kto ma grać ze wszystkimi piłkarzami. Zobaczymy jak to wyjdzie. Dziś trzeba było pewne zmiany wymusić. Jeśli chodzi o Buchalika, to na nim wymusiłem, aby więcej trenował i teraz zaczął grać. To dobry znak, ale tak Buchalik, jak i Cuesta, będą walczyć o miejsce w bramce - przyznał trener.

Na zakończenie Kiko Ramírez został poproszony o ocenę pierwszego występu w wyjściowym składzie Wisły Kraków Martina Košťála.

- Tak jak już mówiłem, jest to młody zawodnik. Musi wykazać się cierpliwością, tak jak to jest w piłce nożnej, że trzeba mieć jej bardzo wiele. Doczekał się na to, aby zagrać, ale ta cierpliwość tyczy się też mnie i ekipy, która trenuje, bo trzeba nad tym pracować. Rolą trenera jest także wychowywać tych młodych zawodników, aby mogli grać. To są młodzi piłkarze, jeszcze dużo przed nimi, ale jeśli chodzi o Košťála, to ma bardzo dobre nastawienie do gry - zakończył trener.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Piotr Nowak: - Mam nadzieję, że jest to początek tego, do czego zdążyliśmy przyzwyczaić

- Uważam że pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała podobnie do tej, którą graliśmy ostatnio. I to z pewnością musi się zmienić. Nie strzelając na bramkę, nie stwarzając sytuacji, niestety takie mecze się nie wygrywa. W drugiej połowie piłkarze, szczególnie po tych zmianach, udowodnili sobie, że mogą grać na tym poziomie, ze mogą wysoko iść na pressing, że mogą fizycznie wytrzymać, bo wytrzymali ten mecz fantastycznie - mówił po meczu w Krakowie z Wisłą, trener Lechii Gdańsk, Piotr Nowak.

- Starali się strzelić zwycięską bramkę, za co można ich pochwalić. Nie spoczęli na laurach, nie chcieli tylko tej piłki przytrzymać, ale starali się strzelić bramkę. Jest to ważne z każdego punktu widzenia. Udowodnili sobie, że mogą grać na tym poziomie, mogą grać to, co od nich oczekujemy, ale to nie może być tylko przez 35-45 minut. Musi to być przez 90 minut. I takie wyzwanie, czy też zadanie, postawię przed nimi jako trener, jako sztab szkoleniowy. I mam nadzieję, że jest to początek tego, do czego zdążyliśmy przyzwyczaić. Nie tylko kibiców, ale i również samych siebie, że walką i determinacją można nie tylko doprowadzić do wyrównania, ale również starać się mecz wygrać - dodał Nowak.

Trener Lechii został zapytany o grę Marco Paixão, który miał przy stanie 1-1 okazję do tego, aby dać swojej drużynie zwycięstwo w meczu z Wisłą.

- Marco stoczył wiele ciężkich fizycznych pojedynków. Dawał sobie z tym radę. Było widać, że jest w dobrej dyspozycji. Jasne, że od napastników wymaga się bramek, ale to że ją wypracował, a ona dała nam remis, to już za to należą mu się słowa pochwały. Naturalnie on zdaje sobie sprawę, że jest łasy na bramki, bo chciałby je też sam strzelać i mam nadzieję, że powiększy wkrótce swoje konto. Jeśli chodzi o grę, to był naszą szpicą. Nie tylko walczył z obrońcami wręcz, ale też starał się przetrzymywać piłkę, dzięki czemu nasze linie mogły się przesuwać. Stąd brały się sytuacje, które mieliśmy w drugiej połowie. Poprawiliśmy grę, ale z pewnością Marco sam chciałby parę bramek strzelić - powiedział Nowak.

- Po pierwszym meczu w Płocku przyszło takie jakieś złudzenie, że wszystko będzie pięknie, różowo i kolorowo, że nic się nie zmieniło, że znów nie straciliśmy bramki, że graliśmy dobrą piłkę, a ta "chodziła" od piłkarza do piłkarza. I było widać tę Lechię, którą wszyscy znamy. Gdzieś to nam pod każdym względem uciekło. Przegraliśmy jeden mecz u siebie - wypadek przy pracy. I to było takie złudne wrażenie, że jakoś to będzie, a że mieliśmy trochę kontuzji, więc pojawiło się łatwe alibi. Łatwe wytłumaczenie samemu sobie, że jak wrócą Ci co mają problemy, to będzie lepiej. Ale tak nie ma. Nie ma przełącznika - "włączyć, wyłączyć". Dziś gramy lepiej, a dziś gorzej. A Ci wrócą, a tamci wrócą, za dużo jest rzeczy, które kołatają się po głowie. Ten punkt dziś jest dobrym momentem na taką refleksję i przypomnienie tych wartości, które nas - jako zespołu - cechowały. A więc wysoki pressing, czyli cały czas do przodu. Dużo tracimy, dużo pada trupów w jedną i drugą stronę, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski, że nie samą piłką wygrywa się mecze. Musi być wola walki i determinacja, na co w ostatnich tygodniach zwracaliśmy uwagę. Sami sobie dziś udowodnili, że przy pełnej mobilizacji fizycznie wytrzymali wyśmienicie ten mecz. Brakuje nam trochę szczęścia, przy tych sytuacjach, które mamy, ale wierzę, tak jak wierzyłem gdy ten zespół przejąłem, tak samo dziś wierzę, że będzie to zespół, który stać będzie na wiele - powiedział opiekun Lechii.

Piotr Nowak został także zapytany o kontuzję, której doznał Patryk Lipski, przez co musiał przedwcześnie opuścić plac gry.

- Patryk Lipski otrzymał kopnięcie w rwę kulszową. Próbował to rozbiegać, miał to zamrożone, ale musiał poprosić o zmianę. Nie mieliśmy wyboru, czy może zostać, czy nie. Zawsze podkreślałem, ze zdrowie piłkarza jest najważniejsze. Cieszę się, że był odpowiedzialny, że zgłosił zmianę i taką dokonaliśmy - mówił Nowak.

- Zawodnicy muszą ufać we własne umiejętności, w wiarę w to, że potrafią grać w piłkę, bo inaczej nie graliby u nas w zespole. Sami to sobie udowodnili, a jeszcze nie wiedzą, jak dobrze mogą grać w piłkę. Pierwszy krok został zrobiony i mam nadzieję, że te najbliższe dwa tygodnie będą tylko i wyłącznie po to, żeby nie tylko im to po raz kolejny uzmysłowić, bo mamy kilku młodych piłkarzy, ale chcemy ich wesprzeć w tym, żeby nadal wierzyli, że nie tylko indywidualnie, ale i zespołowo mogą być dobrą drużyną - powiedział trener Lechii.

Na zakończenie Nowak został poproszony o ocenę aktualnej obsady środka defensywy swojego zespołu.

- Minusy zawsze się znajdą. Nie ma perfekcyjnej gry. Jeśli chodzi o rozpoczęcie gry, to jest wiele do poprawy. Jeśli chodzi o grę defensywną, to również, ale musimy zwrócić uwagę, że grają razem ze sobą 2-3 tygodnie. Obydwaj są doświadczeni, rutynowani, ale potrzebny jest czas, żeby było między nimi zrozumienie i aby jeden mógł polegać na drugiego. To jest niezmiernie ważne. Są elementy, które należy poprawić. Od meczu z Wisłą Płock cały czas jako pierwsi tracimy bramki. Chciałbym żeby tak nie było, żebyśmy ciągle musieli gonić wynik, abyśmy mieli ten komfort. Defensorzy na tym cierpią, że ciągle musimy ten wynik gonić. Potrzebujemy czasu, żeby pewne rzeczy wyeliminować, a pewne poprawić. W najważniejszych momentach, w końcówce meczu, pokazali w defensywie, że wypełnili swoje role na dobrym poziomie - zakończył opiekun zespołu z Gdańska.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cywka: Przy drugim golu Lechia by się nie podniosła

Data publikacji: 28-08-2017 09:00


„Zabrakło nam przede wszystkim drugiej bramki. Wiedzieliśmy, że Lechia mocniej przyciśnie po przerwie i czyhaliśmy na kontry. Mieliśmy mecz pod kontrolą aż do ciosu rywali" - żałuje po remisie z Lechią Gdańsk Tomasz Cywka.


„To się stało po naszym rzucie rożnym. Zawsze zostawiamy z tyłu jednego więcej zawodnika niż przeciwnik. Musieliśmy zrobić spory błąd, skoro potem straciliśmy gola" - mówi "Cywa".

Jakie były przedmeczowe założenia piłkarzy Białej Gwiazdy? „Nasz plan na pierwszą odsłonę to było wysokie zaatakowanie rywala i udowodnienie swojej przewagi bramką. I to się udało. Zeszliśmy do szatni z jednobramkowym przewagą, niestety nie dociągnęliśmy jej do końcowego gwizdka sędziego. Gdybyśmy zdobyli drugiego gola, Lechia już by się nie podniosła".

Pechowa porażka

Spotkanie z „Biało - Zielonymi" mogło mieć inny przebieg. „Graliśmy dosyć solidnie w defensywie, Gdańszczanie nie stwarzali sobie jakichś dogodnych sytuacji. Dopiero nasz błąd po stałym fragmencie gry do tego doprowadził. Mogliśmy wygrać to spotkanie dokładnie w takim samym stopniu, jak poprzednie potyczki. Nasza gra wcale nie wyglądała gorzej".

„Na tę chwilę jesteśmy na siebie źli, ale od poniedziałku wracamy do treningów i tej frustracji będzie coraz mniej. W najbliższych dniach rozpoczniemy przygotowania do starcia z Arką Gdynia i będziemy na nie gotowi" - deklaruje Tomasz Cywka.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Velez: Pokonamy przeszkody i będziemy lepsi

Data publikacji: 26-08-2017 23:55


„Mieliśmy mecz pod kontrolą, stwarzaliśmy sobie wiele okazji i tak naprawdę myślę, że remis nie do końca odzwierciedla naszą grę, ale futbol to futbol” - żałuje po zremisowanym spotkaniu z Lechią Gdańsk Fran Vélez.


Co było kluczem do tego, że nie udało się dzisiaj pokonać „Biało-Zielonych”? „Wydaje mi się, że brakło nam przede wszystkim wykończenia. Jednobramkowe prowadzenie zawsze jest bardzo niebezpieczne, łatwo je stracić na skutek błędu, no i właśnie tak się stało w tym przypadku. Nie ustaliliśmy wyniku, gdy mieliśmy ku temu sposobność” ­- mówi Hiszpan.


Nieplanowany występ

Na przedmeczowej konferencji trener Białej Gwiazdy nie był pewny, czy „Franio” jest zdolny do gry przeciwko Lechii. „Tak naprawdę mój występ nie był do końca planowany, miałem problemy z mięśniem brzucha. Ale ten uraz nie sprawiał mi na tyle bólu, by zrezygnować z walki w tym starciu”.

„Możemy się jeszcze sporo poprawić i pokazać, że jesteśmy jeszcze mocniejsi. Sytuacja nam się trochę pokomplikowała przez plagę kontuzji i odejście Petara Brleka, ale krok po kroku pokonamy te przeszkody i kibice zobaczą lepszą niż dzisiaj Wisłę” - kończy Fran Vélez.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Brożek: Jest niedosyt

Data publikacji: 27-08-2017 14:00


„Powinniśmy ten mecz wygrać. Mieliśmy go pod kontrolą. Oczywiście Lechia w drugiej połowie grała lepszą piłkę, natomiast nie stworzyli jakiejś sytuacji, która mogłaby nam jakoś specjalnie zagrozić” - stwierdził Paweł Brożek. W sobotni wieczór Wisła zremisowała z gdańską Lechią 1:1.


„To 1:0 dało nam pewien komfort. Mogliśmy troszeczkę poczekać na to, co zrobi przeciwnik. Nie potrafiliśmy wykorzystać tego, że szczególnie w kontrataku mamy szybkich zawodników. Druga połowa nie do końca wyszła tak, jak chcieliśmy” - mówił po spotkaniu „Broziu”. Napastnik Białej Gwiazdy dodał, że wszyscy bardzo żałują straconej bramki w starciu z Lechią.

Gdański kryzys

Brożek nie chciał zaraz po potyczce oceniać sobotniego przeciwnika. „Na pewno mają jakiś mały kryzys, bo nie wygrywają meczów. Przegrali u siebie z Sandecją i właśnie to chcieliśmy wykorzystać”. Wiślacki napastnik przyznał, że w jego drużynie nastąpiło ostatnio kilka zmian spowodowanych kontuzjami, które wpływają na postawę Białej Gwiazdy. „Szczególnie w drugiej połowie ta gra się nie zazębiała”.

Według „Brozia” Wisła powinna wygrać sobotnie starcie. „Jest niedosyt. Szczególnie po meczu w Lubinie czy Zabrzu, gdzie graliśmy dobrą piłkę, a tak naprawdę nie zdobyliśmy żadnego punktu. Przed sezonem jednak trzecie miejsce wziąłbym w ciemno” - zakończył Brożek.

Angelika Stankowska

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Sadlok: - Bardziej to nam się to zwycięstwo należało

- Uważam, że było to niezłe spotkanie z naszej strony, aczkolwiek nie zakończyło się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Graliśmy o zwycięstwo i o to żeby trzy punkty zostały u nas. Ten plan nie został zrealizowany i myślę, że czujemy duży niedosyt, bo uważam, że to my dziś byliśmy stroną dominującą i bardziej to nam się to zwycięstwo należało - powiedział po remisie z Lechią, obrońca zespołu "Białej Gwiazdy", Maciej Sadlok.

- Nie będę oceniać sytuacji ze straconą bramką na gorąco. Na pewno będzie jej analiza i wtedy będziemy mądrzejsi. Będzie nad czym pracować w przerwie na reprezentacje, bo choćby właśnie nad tym, żeby dążyć do strzelenia drugiej bramki. W naszych głowach pojawiła się jakaś bojaźń i chęć bronienia wyniku i często tak to się właśnie kończy - dodał wiślak.

- Oczywiście każdy chciał wygrać, ale nie możemy traktować tego meczu w kontekście zawodu. Lechia ma kryzys, ale jest to dobry zespół, z bardzo dobrymi zawodnikami, dlatego ten remis również musimy szanować. To, że niewiele brakuje do zwycięstwa, to inna kwestia. Jest nad czym pracować, gramy dalej i musimy zdobywać kolejne punkty - zakończył, pełniący dziś rolę kapitana Wisły, Sadlok.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Zoran Arsenić: - Chcę wrócić do mojej optymalnej dyspozycji

- Jesteśmy rozczarowani po tym meczu, bo mieliśmy wszystko w naszych rękach. Również jesteśmy zawiedzeni tym, że bramka padła po naszym rzucie rożnym. Musimy mieć pewność, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Będziemy musieli nad tym popracować - powiedział po meczu z Lechią Gdańsk, obrońca krakowskiej Wisły, Zoran Arsenić.

- Oczywiście że jestem bardziej zadowolony po tym meczu, niż po tym poniedziałkowym z Zagłębiem. To było bardzo trudne spotkanie, nie tylko dla drużyny, ale również dla mnie. Nie grałem wtedy na swoim poziomie, który od siebie oczekuję. Dzisiaj było dużo lepiej i mam nadzieję, że w przyszłości będę dostawać jeszcze więcej szans, żebym mógł powrócić do mojej optymalnej dyspozycji - dodał wiślak.

- Gram w parze z Ivánem Gonzálezem, uważam że to świetny zawodnik. Jest bardzo doświadczony, dlatego często mi pomaga, dużo rozmawiamy i jestem zadowolony, że mogę grać po jego prawej stronie - przyznał Arsenić.

- Przychodząc tutaj wiedziałem, że w Polsce gra się inaczej niż w Chorwacji. Większy nacisk przykłada się na fizyczność, a na dalszy plan schodzi technika. Gra jest o wiele bardziej agresywna, ale tego się spodziewałem. Nie było więc to dla mnie zaskoczenie - zakończył Chorwat.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Doping pod stadionem:

W sobotę z powodu zakazu nałożonego na Nasz klub przez Komisje Ligi trybuna C podczas meczu z Lechią pozostanie pusta. Nie oznacza to jednak, że fanatyków z młyna zabraknie tego dnia przy Reymonta 22! Naszym miejscem tym razem będzie parking pod trybuną C, skąd tysiące gardeł przekrzyczy bramy i poniosą Naszych piłkarzy do - oby - kolejnego triumfu. Nie dajmy zabijać Komisji Ligi, tego co w Ekstraklasie najpiękniejsze i najcenniejsze - oddania barwom ponad wszelkie przeciwności. Liczymy na znaczącą mobilizację wśród osiedli i fanclubów.

DZIEŃ MECZU TO DZIEŃ ŚWIĘTY, NIE ZAPOMNIJCIE O TYM I TYM RAZEM!

UW


Źródło:SKWK

Liczby meczu Wisła - Lechia

  • Piłkarze Wisły Kraków zremisowali w meczu 7. kolejki rozgrywek Ekstraklasy z Lechią Gdańsk 1-1 i jest to nasz pierwszy remis w bieżącym sezonie. Zapraszamy do zapoznania się z wybranymi przez nas najważniejszymi liczbami tego spotkania.
  • 3 - już tylko trzech zawodników Wisły ma na swoim koncie pełną liczbę rozegranych minut w Ekstraklasie. Wynosi ona 630 i taką posiadają "w nogach" Tomasz Cywka, Iván González i Maciej Sadlok. Z tego grona, po meczu z Lechią, "wypadł" zmieniony w trakcie drugiej połowy Patryk Małecki.
  • 4 - jako pierwszy za nadmiar żółtych kartek w naszej drużynie pauzować będzie musiał Fran Vélez.
  • 5 - w siedmiu występach ligowych już pięć zdobytych bramek ma na swoim koncie Carlos López.
  • 5 - najwięcej udanych odbiorów mieli w tym spotkaniu Pol Llonch oraz co ciekawe grający znacznie krócej, bo niespełna pół godziny, Tibor Halilović.
  • 6 - aż sześć strzałów oddał w tym meczu Carlos López. Cztery z nich były celne.
  • 6 - najczęściej faulującym piłkarzem w tym meczu był Patryk Małecki.
  • 10 - najwięcej przejęć piłki zaliczyli Iván González oraz Fran Vélez.
  • 15 - najwięcej wygranych pojedynków z zawodnikami Lechii stoczył Iván González.
  • 15 - najwięcej strat zaliczył w tym spotkaniu Carlos López.
  • 25 - spotkanie Wisły z Lechią było jubileuszowym meczem dla trenera Kiko Ramíreza. Prowadził on bowiem zespół "Białej Gwiazdy", w jej oficjalnym występie, po raz 25.
  • 50 - tylko w ostatnim kwadransie pierwszej połowy Wisła miała takie samo procentowe posiadanie piłki, jak Lechia. Ta np. w inauguracyjnym kwadransie spotkania miała ją przez aż 68 procent czasu gry.
  • 52 - najwięcej podań w tym meczu zaliczył Maciej Sadlok, najwięcej dokładnych (43) miał z kolei Iván González.
  • 332 - to indywidualny wskaźnik "InStat Index" najlepszego pod tym względem piłkarza meczu, którym był Maciej Sadlok.


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 332 - Maciej Sadlok
  • 284 - Michał Buchalik
  • 283 - Tomasz Cywka
  • 276 - Iván González
  • 272 - Pol Llonch
  • 270 - Zé Manuel
  • 260 - Carlos López
  • 260 - Paweł Brożek
  • 253 - Martin Košťál
  • 247 - Zoran Arsenić
  • 234 - Fran Vélez
  • 233 - Jakub Bartosz
  • 230 - Tibor Halilović
  • 228 - Patryk Małecki
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Nie ma już w naszej lidze drużyny niepokonanej, bo choć przez sześć kolejek taką ostało się lubińskie Zagłębie, to w serii gier numer siedem "miedziowi" musieli uznać wyższość warszawskiej Legii, z którą przegrali 1-2. Wpadka lubinian oznacza, że w Ekstraklasie mamy kolejną zmianę lidera - nowym został Lech Poznań, który mimo gry w osłabieniu, pokonał aż 3-0 Arkę.

Piątek, 25 sierpnia:

Górnik Zabrze 4-0 Wisła Płock

1-0 Igor Angulo (38.)

2-0 Igor Angulo (44.)

3-0 Mateusz Wieteska (53.)

4-0 Igor Angulo (58.)

Potyczka beniaminka z "Nafciarzami" była teatrem jednego aktora, którym po raz kolejny w tym sezonie był niesamowicie dysponowany snajper zabrzan, Igor Angulo. Hiszpan po dwóch meczach bez bramek ustrzelił w tym spotkaniu hat-tricka i w głównej mierze przyczynia się do tego, że Górnik jest nie tylko w czubie ligowej stawki, ale jak na razie nie ma sobie równych w liczbie strzelonych bramek. Zespół z Płocka jest pod tym względem zdecydowanie na zupełnie innym biegunie. Zaledwie trzy zdobyte gole, po siedmiu kolejkach, to wynik więcej niż nędzny.

Śląsk Wrocław 2-1 Cracovia

1-0 Arkadiusz Piech (36.)

1-1 Mateusz Wdowiak (45.)

2-1 Róbert Pich (89. k.)

Na konferencji prasowej, przed tym meczem, trener Michał Probierz powiedział zdanie, które być może zostanie mu zapamiętane na długo. "Jak nie idzie burdel, to nie zmienia się właściciela, tylko się dziwki zmienia". Wypadałoby więc chyba zapytać tego jakże "pięknie" wypowiadającego się szkoleniowca, co pomyślał po stracie pierwszego gola, kiedy to niższy o co najmniej głowę od defensorów "Pasów" Piech - stojąc dokładnie między jego stoperami - zdobył gola uderzeniem głową? Na szczęście dla Probierza i spółki jeszcze przed przerwą gościom udało się wyrównać, ale fart skończył się w samej końcówce tego spotkania. Po faulu debiutanta, Sylwestera Lusiusza, na Michale Chrapku i weryfikacji VAR, sędzia Szymon Marciniak - choć wcześniej wskazał na rzut wolny, tuż przed linią pola karnego - ostatecznie odgwizdał "jedenastkę" i komplet punktów został we Wrocławiu. Pytanie tylko... czy rzeczywiście był faul? Przed tygodniem - w meczu z Górnikiem - "Pasy" miały dwa rzuty karne, z których jeden był co najmniej wątpliwy. Czyżby teraz los zwrócił to, co ostatnio "dał"?

Sobota, 26 sierpnia:

Korona Kielce 2-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Jacek Kiełb (35.)

2-0 Ivan Jukić (74.)

2-1 Adnan Kovačević (83. sam.)

Nieskuteczność Nieciecza - tak po tym meczu nazwać można ekipę Mariusza Ruamaka. Gdyby bowiem zespół "Słoni" wykorzystał swoje wyborne okazje, powinien po dwóch kwadransach prowadzić w Kielcach dwa, trzy do zera i mógłby już starać się "dograć" ten mecz do końca. A tak - niewykorzystane okazje się zemściły i komplet punktów został w Kielcach. Bo nawet tę jedyną bramkę, jaka została zapisana po stronie gości, kielczanie wbić musieli sobie sami.

Jagiellonia Białystok 0-1 Piast Gliwice

0-1 Guilherme (46. sam.)

Tak jak nieskutecznie we wcześniejszym sobotnim meczu grała drużyna z Niecieczy, tak też dramatycznie nieskutecznie grali też białostoczanie, a dokładniej największa gwiazda "Jagi" - Cillian Sheridan. Już w pierwszej połowie Irlandczyk powinien mieć po stronie swoich zdobyczy co najmniej hat-tricka, ale nie dość że fatalnie pudłował, to gdy już trafiał - dobrze spisywał się Jakub Szmatuła. Nic więc dziwnego, że i tutaj nieskuteczność się zemściła, a Sheridan przeszedł "samego siebie" w doliczonym czasie gry, gdy stojąc metr od bramki - przeniósł piłkę ponad nią. Przeciwnicy weganizmu, a taki styl życia preferuje Irlandczyk, mają w tym przypadku swoisty atut w ręku. Nie ma jakby facet siły strzelać do bramki?

WISŁA KRAKÓW 1-1 Lechia Gdańsk

1-0 Carlos López (39.)

1-1 João Oliveira (79.)

Przed meczem trener Kiko Ramírez zaskoczył chyba wszystkich stwierdzając, że może to być jeden z najtrudniejszych meczów w jego trenerskiej karierze. Wszystko to za sprawą licznych problemów zdrowotnych w zespole oraz tego, że po odejściu Petara Brleka, trzeba budować filozofię gry Wisły jakby na nowo. I przynajmniej na razie na pewno nie będzie to łatwe, co oglądaliśmy przed tygodniem w Lubinie i co widzieliśmy także i tym razem. Mimo to słabo spisująca się Wisła i tak powinna z jeszcze słabszą Lechią wygrać. Po pięknej akcji i asyście Macieja Sadloka, "Biała Gwiazda" zasłużenie prowadziła do przerwy, bo znów świetnie zachował się Carlitos. Wiślacy nie mieli jednak w drugiej połowie atutów, aby wygraną przypieczętować i po własnym rzucie rożnym (!) i kontrataku - gdańszczanie zdołali wyrównać. I co ciekawe - remis w Krakowie Lechię... satysfakcjonował, choć to ich szósty mecz bez zwycięstwa.

Niedziela, 27 sierpnia:

Sandecja Nowy Sącz 2-1 Pogoń Szczecin

0-1 Dariusz Formella (20.)

1-1 Aleksandyr Kolew (56.)

2-1 Aleksandyr Kolew (75.)

Po pierwszej połowie nic nie zapowiadało katastrofy, jaka ostatecznie przytrafiła się zespołowi ze Szczecina. Pogoń prowadziła bowiem zasłużenie i raczej można się było spodziewać kolejnych udanych akcji gości, niż beniaminka. Okazał się jednak zupełnie inaczej. Dwa razy defensorzy Pogoni nie upilnowali Kolewa i zostali za to srogo ukarani.

Lech Poznań 3-0 Arka Gdynia

1-0 Maciej Gajos (20.)

2-0 Maciej Makuszewski (74.)

3-0 Mario Šitum (83.)

Faworyt nie zawiódł, bo szybko wyszedł na prowadzenie, po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry, tyle tylko, że kibice "Kolejorza" mogli mieć chwilę zwątpienia, gdy zanim upłynęła godzina gry - słusznie z czerwoną kartką wyleciał Maciej Gajos. Jak się jednak okazało, Lech niewiele zrobił sobie z gry w osłabieniu. W "dziesiątkę" zdobył aż dwa gole i wysoko ogrywa gdynian, poniekąd rewanżując się im za niedawną porażkę w... finale Pucharu Polski.

Legia Warszawa 2-1 Zagłębie Lubin

1-0 Armando Sadiku (57.)

2-0 Sebastian Szymański (63.)

2-1 Filip Starzyński (90. k.)

Do bólu cierpliwa była w tym meczu ekipa warszawskiej Legii, która wiedząc o swoim niewątpliwym kryzysie, czekała cofnięta na błędy defensywy gości. No i po mniej więcej godzinie gry - swoje dwa kontrataki wykorzystała bezbłędnie, wychodząc na dwubramkowe prowadzenie. Wcześniej lepsze okazje mieli goście, szczególnie Woźniak, ale po jego uderzeniu i rykoszecie, futbolówkę z linii bramkowej wybił Broź. Legia mimo pewnego prowadzenia mogła mieć w tym meczu jeszcze problemy, bo na ostatnie minuty z kontuzją zszedł Malarz, a za dwie żółte, choć to powinna być automatyczna "czerwień", "wyleciał" Pazdan. Ten ostatni brutalnie sfaulował Czerwińskiego i piłkarz Zagłębia nie mógł już wrócić do gry! Jako że trener Stokowiec dokonał już kompletu zmian, więc... obydwa zespoły kończyły mecz w "dziesiątkę". Emocjonująco w tym meczu jeszcze jednak było! W doliczonym czasie gry, po weryfikacji VAR, sędzia Frankowski podyktował dla lubinian rzut karny, który wykorzystał Starzyński, ale na więcej gości stać już nie było. Ostatecznie Zagłębie nie wraca więc z Warszawy "z tarczą", zaliczając pierwszą w tym sezonie porażkę, a legionistom po blamażu w europejskich pucharach, na pewno spadł po tej wygranej duży ciężar z serca.

Aktualna tabela:

1. Lech Poznań 7 14 14-4

2. Zagłębie Lubin 7 14 11-4


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa


Galeria kibicowska: