2017.09.20 Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2017.09.20, Puchar Polski, 1/8 finału, Kielce, stadion miejski, 20:45, środa, 11°C
Korona Kielce 1:0 (0:0,0:0,1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.072
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka
Bramki
Elhadji Pape Diaw 92' 1:0
Korona Kielce
4-5-1
Maciej Gostomski
grafika:zk.jpg Bartosz Rymaniak
Adnan Kovačević
Elhadji Pape Diaw
Michael Gardawski
Ivan Jukić
Fabian Burdenski grafika:zmiana.PNG (46' grafika:zk.jpg Mateusz Możdżeń)
grafika:zk.jpg grafika:zk.jpg grafika:cz.jpg 33' Jakub Żubrowski
Goran Cvijanovič
grafika:zk.jpg Jacek Kiełb grafika:zmiana.PNG (79' Marcin Cebula)
grafika:zk.jpg Maciej Górski grafika:zmiana.PNG (46' Krystian Miś)

Trener: Gino Lettieri
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Buchalik
Tomasz Cywka
Zoran Arsenić grafika:zk.jpg
Iván González
Maciej Sadlok grafika:zk.jpg
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (77' Paweł Brożek)
Vullnet Basha grafika:zmiana.PNG (84' Pol Llonch)
Víctor Pérez grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (70' Jesús Imaz)
Tibor Halilović
Kamil Wojtkowski
Denys Bałaniuk

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Kacper Chorążka, Rafał Pietrzak, Jakub Bartosz, Martin Košťál

Kapitan: Rafał Boguskigrafika:zmiana.PNGPaweł Brożek

Bramki: 1-0
Strzały: 5-16
Strzały celne: 1-6
Posiadanie piłki (w %): 36-64
Spalone: 4-4
Rzuty rożne: 5-5
Dośrodkowania: 18-17
Faule: 19-23
Żółte kartki: 6-3
Czerwone kartki: 1-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Gramy w Kielcach! O ćwierćfinał Pucharu Polski

Dwanaście. Tyle bramek w trwającym ekstraklasowym sezonie zdobyła drużyna „Białej Gwiazdy”. Osiem. W tylu trafieniach swój udział miał Carlos López, którego zabraknie w dzisiejszym spotkaniu, rozgrywanym w ramach 1/8 finału Pucharu Polski, w którym to Wisła zagra na wyjeździe z Koroną Kielce. To właśnie znakomita gra tego zawodnika przyczyniła się w trwającym sezonie do 66% całej ligowej zdobyczy bramkowej naszej drużyny. Ze względu na jego absencję, dla drużyny spod Wawelu, mecz w Kielcach będzie solidnym sprawdzianem.

Gdzie byłaby teraz Wisła, gdyby nie siedem bramek i jedna asysta Carlitosa? Sytuacja przedstawia się następująco - hiszpański snajper naszej drużyny, swoimi trafieniami i podaniami, zdobył dla Wisły aż trzynaście punktów! Pomijając wszelkie dywagacje związane z obsadą pozycji napastnika w wieczornym spotkaniu - nie trudno stwierdzić, że Wisła w Kielcach będzie musiała radzić sobie bez swojej niemalże jedynej na dziś „strzelby”. Bez człowieka rodem z Alicante - Wisłę czeka więc prawdziwa weryfikacja nie tylko ambicji, ale również aspiracji na bieżący sezon. Dotychczas bowiem, po odejściu Petara Brleka, to właśnie na barkach tego jednego piłkarza opierała się siła ofensywna niemal całej naszej drużyny i aż trudno wyobrazić sobie jak wyglądałaby nasza gra, a przede wszystkim wyniki, gdyby w letnim okienku transferowym Carlitos wybrał inny kierunek, niż Kraków. W obliczu poważnej absencji „na szpicy” pojawia się więc szansa na realną ocenę poszczególnych zawodników i ich przydatności dla całej drużyny.

Środowe kieleckie zmaganie może okazać się również kolejnym testem na poprawność tezy, że Wisła w tym sezonie może pochwalić się szeroką i zbilansowaną kadrą. Ta, wobec sporych nieobecności spowodowanych kontuzjami, wydaje się być jednak mocno przetrzebiona. Dość powiedzieć, ale krakowianie w meczu z Koroną radzić będą sobie musieli nie tylko bez swojego kapitana, Arkadiusza Głowackiego, ale też bez całego tabunu innych zawodników - Jakuba Bartkowskiego, Juliána Cuesty, Frana Véleza, Marko Kolara oraz Zdenka Ondráška, który co prawda rozpoczął już indywidualne treningi, ale nadal musi zmagać się z przewlekłym urazem.

Takie sytuacje tradycyjnie otwierają możliwość zaistnienia innym zawodnikom. I jak na wczorajszej konferencji prasowej powiedział szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, wspomnianego Carlitosa, będzie mógł zastąpić inny nowy nabytek Wisły, Denys Bałaniuk. Ukraiński napastnik, który za naszą wschodnią granicą uznawany jest za jeden z największych talentów i perełek, w swoim pokoleniu, po raz pierwszy zostanie uwzględniony do meczowej osiemnastki Wisły. Po sobotnim ligowym tryumfie nad Piastem Gliwicem ciężko również nie ostrzyć sobie zębów na występ innego „młodego wilka”, Kamila Wojtkowskiego, którego impuls, jaki dał drużynie po wejściu z ławki, w kluczowym stopniu przyczynił się do pomyślnego wyniku. Wspominając o byłym zawodniku RB Lipsk nie można również zapomnieć o osobie Zé Manuela, którego to właśnie Wojtkowski na boisku zastąpił. Reprezentant polskiej młodzieżówki już przy pierwszej sposobności, zaraz po pojawieniu się na placu gry, wykazał się efektowną akcją indywidualną i w kilka minut zrobił... więcej niż portugalski skrzydłowy przez… 62. Jak zapewnia jednak trener Kiko Ramírez słaba dotychczas postawa wypożyczonego do Wisły zawodnika FC Porto, to efekt braku pewności siebie, a sam Zé Manuel potrzebuje meczu na tzw. przełamanie. My nie obrazilibyśmy się, gdyby to nastąpiło już dzisiaj!

Sama potyczka w Kielcach może jednak okazać się sporym wyzwaniem, jako że w środowy wieczór zmierzymy się z drużyną, która co prawda w ligowej tabeli znajduje się niżej od nas, bo na pozycji numer dziewięć, ale w tym sezonie wielokrotnie udowodniła, że grać w piłkę potrafi. W trwającym sezonie sytuacja Korony w pewnym stopniu jest adekwatna do tej, jaką świadkami byliśmy jeszcze zimą w Krakowie. Ale od początku… Latem w Kielcach zrezygnowano z usług dobrze spisującego się trenera Macieja Bartoszka, na którego miejsce ściągnięty został nikomu nieznany trener z niemieckich peryferii, Gino Lettieri. Ten, w przeciwieństwie do hiszpańskiej Wisły, postanowił stworzyć w Kielcach kolonię niemiecką, a w letnim okienku transferowym, jednocześnie pozbywając się kluczowych postaci pierwszej drużyny, uporać musiał się z wieloma drwinami z szerokopojętego środowiska piłkarskiego. Cała sytuacja może zakończyć się jednak „happy-endem” bowiem ściągnięci zawodnicy z marszu weszli do podstawowego składu kieleckiej drużyny, a na jej tle bynajmniej swoimi umiejętnościami nie odstają! Z ciekawej strony pokazali się bowiem choćby tacy zawodnicy, jak młodzieżowy reprezentant Bośni i Hercegowiny, Ivan Jukić, bośniacki środkowy obrońca, Adnan Kovačević, czy też zawodnik, który może pochwalić się 263 występami w słoweńskiej ekstraklasie, czyli Goran Cvijanovič. W Kielcach prym wiedzie także polski „trzon” w postaci Mateusza Możdżenia, Jakuba Żubrowskiego, Bartosza Rymaniaka, czy też Jacka Kiełba. Z drugiej zaś strony do województwa świętokrzyskiego, wraz z wagonem nowych zawodników, przyjechał tego lata znany w Krakowie… Fabian Burdenski, syn nowego większościowego udziałowca naszego dzisiejszego rywala. Korona jednak, z każdym sezonem i z każdym zmieniającym się trenerem, nade wszystko udowadnia, że ich drużyna to nie do końca poszczególne jednostki, ale przede wszystkim kolektyw, którym w Kielcach kibice „złocisto-krwistych” mogą chwalić się od lat.

Co równie ciekawe - pomimo nienajgorszej gry swojej drużyny, kibice kieleckiej Korony zdecydowali się przed tym meczem wybrać na trening swoich ulubieńców i w mocno żołnierskich słowach, nie tylko tych śpiewanych, ale również wywieszonych na transparencie, przypomnieć piłkarzom, że w środę oraz w sobotę, Koronę czekają dwa najważniejsze mecze w tym sezonie (w weekend obydwa zespoły zmierzą się w meczu rozgrywanym w ramach 10. kolejki LOTTO Ekstraklasy). Z perspektywy kibica „scyzoryków” w takich słowach należy bowiem określić spotkania Korony z krakowską Wisłą, na które wszyscy w Kielcach zawsze mobilizują się co najmniej podwójnie. My mamy jednak nadzieję, że nie tylko dzisiaj, ale również w sobotę - Wisła sprosta zadaniu i przeciwstawi się kielczanom nie tylko cechami wolicjonalnymi, ale również umiejętnościami piłkarskimi, których ostatnimi czasy w naszych szeregach było jednak jak na lekarstwo. Co więcej, mamy też szansę na idealny rewanż za ostatnią rywalizację obydwu drużyn, zakończoną naszą porażką, a której otoczki i okoliczności nikomu przypominać chyba nie trzeba. Dzisiejsza kielecka batalia, stojąca pod znakiem wielu podtekstów, zapowiada się więc bardzo pasjonująco, a my jak zawsze liczymy na jedyny możliwy końcowy scenariusz, jakim jest zwycięstwo „Białej Gwiazdy”!

Do Boju Wisełka!


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Puchar Polski: Korona – Wisła: Przerwać kielecką niemoc

20 września 2017

W jednym z najciekawszych starć w ramach 1/8 finału Pucharu Polski zawodnicy Wisły Kraków zmierzą się w delegacji z Koroną Kielce. Piłkarze teamu z Grodu Kraka będą chcieli tym samym zakończyć serię meczów bez zwycięstwa na stadionie „Złocisto-krwistych”, która trwa od lipca 2013 roku.


Podopieczni Kiko Ramireza przystąpią do środowej potyczki po wygranym 2:0 starciu z Piastem Gliwice, przyczyniając się jednocześnie do zwolnienia Dariusza Wdowczyka z klubu z Górnego Śląska. Krakowianie natomiast zanotowali swoje piąte zwycięstwo w sezonie, wskakując na piątą pozycję w tabeli Lotto Ekstraklasy.

W gorszych nastrojach od ekipy z Miasta Królów do swojego środowego starcia przystąpią zawodnicy Korony. Kielczanie w miniony weekend ulegli w Poznaniu miejscowemu Lechowi, ponosząc swoją czwartą porażkę w sezonie. Tym samym w delegacji Korona nie wygrała w lidze już od pięciu spotkań.

Historia ligowych zmagań kielczan z Wisłą liczy 28 spotkań. Jak dotąd 12 razy górą w tego typu bojach byli wiślacy, dziewięć starć zakończyło się remisem, a siedem razy zwyciężali piłkarze Korony. Krakowianie w pięciu ostatnich meczach w Kielcach cztery razy przegrali, a raz zremisowali.

W poprzedniej kampanii obie ekipy rywalizowały ze sobą trzy razy. Warto odnotować, że dwukrotnie zwycięsko z tego typu potyczek wychodzili kielczanie, a raz szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyli piłkarze teamu spod Wawelu. Ostatnia potyczka z udziałem Korony i Wisły miała miejsce w maju i wygrała ją ekipa z Kielc, zwyciężając 3:2.

Jak wskazują analitycy LVBet, faworytem meczu są piłkarze Wisły, której szanse na zwycięstwo zostały ocenione na 38 procent. Prawdopodobieństwo, że wygra kielecka ekipa, wynosi 34 procent, a szanse na remis zostały ocenione na 28 procent.

20.09.2017, godz. 20:45 Kolporter Arena w Kielcach

KORONA KIELCE – WISŁA KRAKÓW

Opracował ŁP

Źródło: wislakrakow.com

Odczarować Kielce! Z Koroną w 1/8 Pucharu Polski

Data publikacji: 20-09-2017 10:00


Kielce to niewątpliwie jeden z trudniejszych dla Białej Gwiazdy terenów, bowiem na dziesięć meczów rozegranych po awansie Korony do Ekstraklasy, Wisła wygrała zaledwie dwa. Środowa rywalizacja w ramach 1/8 Pucharu Polski to dla krakowian doskonała okazja do poprawy statystyk i zrobienia sporego kroku w stronę finału wspomnianych rozgrywek.

Kielczanie przygodę w 1/16 krajowego Pucharu rozpoczęli w Sosnowcu, gdzie na Stadionie Ludowym rywalizowali z pierwszoligowym Zagłębiem. 90 minut nie wystarczyło jednak na wyłonienie zwycięzcy i dopiero w dogrywce Żółto-Czerwoni zapewnili sobie awans do kolejnej fazy, pokonując rywala 2:1 po bramkach Elii Soriano oraz Mateusza Możdżenia. Sporo emocji piłkarzom i kibicom zafundowała również nawałnica, która wymusiła przymusową przerwę w meczu.

Podopiecznym trenera Kiko Ramíreza przyszło natomiast mierzyć się przed własną publicznością z imienniczką z Płocka. Chociaż to goście otworzyli w 50. minucie wynik spotkania, to krakowianie dzięki dobrej postawie Ivana Gonzaleza i bramkom strzelonym w 56. i 86. minucie mogli cieszyć się z awansu.

Pierwszy triumfator krajowego Pucharu

Każdy kibic Białej Gwiazdy zapewne pamięta, iż klub mający swoją siedzibę przy R22 jest pierwszym triumfatorem Pucharu Polski. Miało to miejsce w 1926 roku, kiedy to krakowianie pokonali w finale Spartę Lwów 2:1 po bramkach Władysława Kowalskiego i niezawodnego Henryka Reymana. Na kolejną edycję krajowego pucharu trzeba było czekać aż do 1949 roku.

Historyczna rywalizacja

Ciekawostką jest bez wątpienia fakt, iż Wiśle i Koronie nie było dane rywalizować ze sobą w ramach Pucharu Polski. Najbliższe spotkanie można uznać zatem za premierowe zarazem, wyłoni ono bowiem uczestnika ćwierćfinału tegorocznej edycji krajowego Pucharu i na stałe zapisze się na kartach historii.

Nie znaczy to jednak, że Biała Gwiazda nie sprawdziła umiejętności innej kieleckiej, nieistniejącej już drużyny. 17 marca 1957 roku krakowianie nie dali najmniejszych szans Błękitnym, wygrywając aż 9:0. Hat-trickiem popisał się wówczas Antoni Rogoza, dwa trafienia dorzucił Marian Morek, a po jednej bramce zdobyli Marian Machowski, Adam Michel, Kazimierz Kościelny i Kazimierz Budek.

„Żuraw” liderem

Najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy w rywalizacjach w ramach Pucharu Polski jest Maciej Żurawski z dorobkiem 21 bramek. Na drugiej pozycji plasuje się Paweł Brożek z 16 trafieniami na swoim koncie. Ewentualny występ „Brozia” w środowym meczu może przybliżyć snajpera Wisły do lidera wspomnianej klasyfikacji. Trzecią lokatę zajmuje popularny lis pola karnego Tomasz Frankowski, który zgromadził o jednego gola mniej od Brożka.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Jesús Imaz: - Polska liga jest dużo bardziej fizyczna, niż hiszpańska

- Kibice i atmosfera na trybunach podczas sobotniego meczu, to zdecydowanie bardzo pozytywne doświadczenie. Było to bardzo ciepłe przyjęcie. Na plus mogę powiedzieć, że fani wspierają naszą drużynę przez pełne 90 minut. Również to dodaje nam siłę do walki - powiedział pytany o swoje pierwsze wrażenia z gry na stadionie przy ulicy Reymonta, obecny na konferencji prasowej, przed meczem z Koroną Kielce, nowy napastnik Wisły Kraków, Jesús Imaz.

- Polska liga jest dużo bardziej fizyczna, niż hiszpańska. Trenuję już dwa tygodnie i koledzy w szatni pomagają mi się zaadaptować. Jeśli chodzi o moją dyspozycję, to trenując i łapiąc rytm meczowy liczę na to, że będzie ona coraz lepsza. System w którym jako Wisła gramy, bardzo mi się podoba. Jestem z tego zadowolony - powiedział ponadto Hiszpan.


Dodał: Kamil, Redakcja Źródło: wislaportal.pl

Kiko Ramírez przed pucharowym meczem z Koroną: - Chcemy pokazać się z dobrej strony i dać z siebie wszystko

Zespół piłkarski Wisły Kraków czekają w tym tygodniu dwie wyjazdowe potyczki z Koroną Kielce. Najpierw w Pucharze Polski, a następnie w lidze. Konfrontacja pucharowa zapowiada się co najmniej tak samo ciekawie, jak ta ekstraklasowa, i to nawet pomimo tego, że "Biała Gwiazda" zagra niestety znów osłabiona. Trener Kiko Ramírez wciąż nie może bowiem liczyć na kilku ważnych zawodników pierwszego zespołu.

W gronie piłkarzy nieobecnych znajdują się zmagający z przeciążeniem stopy Jakub Bartkowski, leczący uraz mięśnia czworogłowego Julián Cuesta, przechodzący rehabilitację po problemach z mięśniami brzucha Fran Vélez, a także Marko Kolar, który ma uszkodzony mięsień uda. Powoli indywidualne treningi rozpoczyna za to Zdeněk Ondrášek, a problemy zdrowotne z łydką ma też niestety Arkadiusz Głowacki.

- Pod względem taktycznym zawsze to trochę trudniejsze zadanie, gdy gra się z tym samym przeciwnikiem dwa razy w przeciągu kilku dni, w różnych rozgrywkach - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener Kiko Ramírez. - Skupiamy się na najbliższym meczu, również pod tym kątem, że w tym tygodniu czekają nas dwa spotkania, dlatego obciążenia na treningu były odpowiednio planowane. Zwróciliśmy oczywiście uwagę na to, żeby zadbać o formę fizyczną.

Poza wyżej wymienionymi absencjami, przeciwko Koronie - w meczu Pucharu Polski, nie zagra też Carlos López, bo też po naszym spotkaniu ligowym z Piastem Gliwice był solidnie poobijany. Zastąpić go może za to już zgłoszony do gry ukraiński napastnik, Denys Bałaniuk.

- Jeśli chodzi o Carlitosa, to nie zostanie on powołany na jutrzejszy mecz - zdradził Ramírez. - Mało czasu minęło od ostatniego spotkania, więc damy mu trochę czasu na odpoczynek. Będziemy natomiast mogli liczyć na Denysa Bałaniuka. Jest przygotowany pod względem fizycznym, więc na pewno zabierzemy go z nami do Kielc.

- Podchodzimy do dwumeczu z Koroną bardzo zmotywowani, te spotkania są dla nas niezmiernie ważne. Chcemy pokazać się z dobrej strony i dać z siebie wszystko w rozgrywkach Pucharu Polski, bo dla całego klubu ma to wielkie znaczenie. Mamy kilku nowych zawodników i tę szeroką kadrę w dwumeczu z Koroną będziemy chcieli wykorzystać. Oni rozpędzają się, nabierają rytmu. Jednocześnie chciałbym jeszcze raz podkreślić, że to spotkanie jest dla nas bardzo istotne - zapewnił trener.

- Korona to zespół, który jest bardzo dobrze zorganizowany i w lidze zasługuje na więcej. Nie czeka nas łatwe zadanie. W porównaniu do poprzedniego sezonu, są to jednak dwa różne zespoły. Poprzednie rozgrywki były dla nich bardzo dobre i spora w tym była zasługa trenera. Teraz jest inny szkoleniowiec i profil drużyny też jest inny, ale zasługują na więcej, niż udało im się osiągnąć - uważa Ramírez.

W miniony weekend zanosiło się na to, że po raz pierwszy w kadrze Wisły znajdzie się młody, bo 18-letni obrońca, Piotr Świątko. Tak się jednak nie stało. - Piotr Świątko to chłopak, który zwrócił naszą uwagę, tak samo jak niektórzy z jego rówieśników. Musi teraz złapać rytm pierwszej drużyny. Nie zostanie uwzględniony w kadrze na jutrzejszy mecz, ale będziemy mu się nadal przyglądać - powiedział trener.

Co nie powinno dziwić, Ramírez zapytany też został o Kamila Wojtkowskiego, który dał w sobotę - w meczu z Piastem - bardzo dużo drużynie, wchodząc z ławki.

- Jeśli nadal będzie pokazywał się z tak dobrej strony, to na pewno będzie mógł liczyć na więcej możliwości gry. Wystąpił w meczu z Wisłą Płock, kiedy dostał swoją szansę i wtedy nie do końca ją wykorzystał. Teraz miał drugą i pokazał się z bardzo dobrej strony. Mnie interesują zwycięstwa, więc jeśli będzie tyle wnosił do zespołu, to na pewno będziemy na niego stawiać - zakończył Hiszpan.


Dodał: Kamil, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Relacje z meczu

Pożegnanie po dogrywce. Korona - Wisła 1:0

Data publikacji: 20-09-2017 23:20


Po raz pierwszy w Pucharze Polski Wisła Kraków mierzyła się z Koroną Kielce na niezbyt przychylnej jej Kolporter Arenie. Ostatni raz Biała Gwiazda wygrała tu ponad 4 lata temu. Teraz nadarzały się do tego dwie okazje - dzisiejsza, pucharowa i sobotnia, ligowa. Pierwsza odsłona przedłużyła się o 30 minut ze względu na dogrywkę, po której krakowianie ulegli gospodarzom 1:0. „Złotą” bramkę strzelił Djibril Diaw.


Jako pierwsi do ataków rzucili się krakowianie, którzy za sprawą Denisa Bałaniuka stworzyli sobie dwie sytuacje pod bramką Macieja Gostomskiego. Najpierw jednak po podaniu od Boguskiego Ukrainiec za długo zwlekał z oddaniem strzału i został zablokowany, potem role się odwróciły i to nowy piłkarz Wisły zagrał do „Bogusia”, a ten z ostrego kąta trafił tylko w boczną siatkę.

Żółto-czerwoni Złocisto-Krwiści

Przez pierwsze pół godziny podopieczni Gino Lettieriego skupiali się głównie na tratowaniu Wiślaków. Prym w tym wiódł zwłaszcza Maciej Górski, którego żółtą kartką szybko napomniał Jarosław Przybył. Po chwili pierwsze „żółtko” otrzymał Jakub Żubrowski, który nie utrzymał nerwów na wodzy i w 34. minucie za przerwanie akcji Wojtkowskiego został odesłany do szatni. Do tego czasu gospodarze tylko raz zagrozili bramce Buchalika - Kiełb nawinął Cywkę i oddał strzał wzdłuż bramki, lecz żaden ze Scyzoryków nie zdołał dołożyć nogi.

Wisła bardzo spokojnie podeszła do przewagi liczebnej. W pierwszej połowie pod bramką Gostomskiego groźnie zrobiło się tylko raz - gdy po wrzutce Sadloka rosły bramkarz musiał popisać się interwencją. Drugą część spotkania w pięknym stylu mógł rozpocząć Wojtkowski, którego mierzone uderzenie o centymetry minęło okienko bramki Gostomskiego.

Marazm i Gostomski

Wisła zaczęła usypiać czujność kielczan długą wymianą piłki i w 55. minucie o mało nie przyniosło to efektu. Najpierw na czystą pozycję strzelecką wyszedł Boguski, ale jego woleja odbił przed siebie Gostomski. Chwilę później dogodną okazję wypracował sobie przyjęciem Wojtkowski, jednak i tym razem golkiper gospodarzy był górą.

Przez kolejne minuty na boisku działo się naprawdę niewiele. Dość powiedzieć, że najwięcej oklasków piłkarze dostawali nie za akcje, tylko za to, jak opuszczali plac gry. Z ogólnego marazmu próbował wyrwać Wojtkowski, jednak jego próba z 77. minuty padła łupem Gostomskiego. Bramkarz Korony wyrósł więc na bohatera kielczan, ale momentalnie mógłby stracić całe uznanie, gdyby po strzale Halilovicia futbolówka przeleciała między jego nogami. Było bardzo blisko, jednak jakimś cudem były zawodnik Lecha zatrzymał piłkę udami.

Gong na początek dogrywki

Sędzia Jarosław Przybył nie miał wyjścia i zarządził dogrywkę. Korona zaczęła ją najlepiej, jak tylko się dało - po rzucie wolnym i zgraniu od Rymaniaka piłkę do siatki wbił goleniem Elhadji Pape Djibril Diaw. Biała Gwiazda obudziła się i zaczęła dyktować warunki, ale trudno było jej się przebić przez podwójne zasieki kieleckiej defensywy. Trzeba było strzelać z dystansu i to uczynił Imaz, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką. W 105. minucie Bałaniuk chciał przelobować wysuniętego Gostomskiego, ale zrobił to za lekko i futbolówka wpadła wprost do rąk rosłego bramkarza.

Drugą część dogrywki niezłym strzałem rozpoczął Imaz, lecz bramka Gostomskiego nadal była jak zaczarowana. Golkiper gospodarzy wspiął się na wyżyny możliwości w 110. minucie, gdy pofrunął pod poprzeczkę i wybił nad nią strzał Wojtkowskiego, który zmienił tor lotu po odbiciu się od muru. Na nic więcej Wiślaków nie było stać i Puchar Polski kończy się dla nich na 1/8.

Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0 po dogr., (0:0, 0:0, 1:0) 1:0 Diaw 92’

Korona: Gostomski - Rymaniak, Kovacević, Diaw, Gardawski - Żubrowski, Burdenski (46’ Możdżeń) - Jukić, Cvijanović, Kiełb (79’ Cebula) - Górski (46’ Miś)

Wisła: Buchalik - Cywka, González, Arsenić, Sadlok - Basha (84’ Llonch), Halilović - Boguski (77’ Brożek), Pérez (70’ Imaz), Wojtkowski - Bałaniuk Żółte kartki: Górski, Żubrowski (x2), Kiełb, Możdżeń, Rymaniak - Pérez, Arsenić, Sadlok

Czerwona kartka: Żubrowski (34’)

Sędziował: Jarosław Przybył z Kluczborka

Widzów: 5 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Po prostu wstyd! Puchar Polski na własne życzenie z głowy... Korona - Wisła 1-0

Pomimo tego, że piłkarze Wisły Kraków, grali w meczu 1/8 finału Pucharu Polski - od 33. minuty - w Kielcach z Koroną z przewagą jednego zawodnika - nie awansowali do kolejnej rundy! W regulaminowym czasie był bowiem bezbramkowy remis, a na samym początku dogrywki, to gospodarze zdobyli bramkę. Jak się okazało - decydującą. Wisła jest więc za burtą tych pucharowych rozgrywek! Na własne życzenie.

Tak jak zapowiadał trener Kiko Ramírez - na mecz 1/8 finału Pucharu Polski nie zabrał ze sobą do Kielc Carlosa Lópeza, ale nie tylko jego. Hiszpan dał też odpocząć Patrykowi Małeckiemu oraz Zé Manuelowi. Od pierwszych minut oglądać mogliśmy za to debiutanta, 20-letniego Ukraińca Denysa Bałaniuka.

I to właśnie on, już w 6. minucie, miał okazję do tego, aby wpisać się na listę strzelców. Debiutant zbyt długo zwlekał jednak w dobrej pozycji ze strzałem i gdy się już na niego zdecydował - został zablokowany. Szybko jednak futbolówka znów wróciła pod bramkę gospodarzy, bo zaledwie po minucie, i ponownie zablokowany został Bałaniuk, choć tym razem przez bramkarza, Macieja Gostomskiego, a próbujący jeszcze wszystko wykończyć Rafał Boguski - trafił tylko w boczną siatkę.

"Biała Gwiazda" dobrze rozpoczęła więc to spotkanie, ale brakowało nam "zimnej krwi" w sytuacjach podbramkowych. Tak jak to miało miejsce w minucie 13., gdy dobrego podania od Víctora Péreza nie wykorzystał Kamil Wojtkowski, który źle trafił w piłkę.

Kolejne minuty były już bardziej wyrównane, ale też po obydwu stronach mieliśmy sporo fauli, w czym brylował choćby "doskonale" nam znany antybohater naszego wiosennego meczu w Kielcach, Maciej Górski. Napastnik Korony bezpardonowo uderzył przy linii bocznej Ivána Gonzáleza, za co zarobił jednak tylko żółtą kartkę. Na murawie zrobiło się jednak dość ostro i z kartkami przywitali się także Jakub Żubrowski oraz Pérez.

Po dwóch kwadransach z kolei pierwszą groźną akcję przeprowadziła Korona. Dobrze ze skrzydła zszedł bowiem Jacek Kiełb, dograł wzdłuż bramki, ale do piłki nie zdążył Górski.

W 33. minucie kielczanie wykonywali rzut rożny, po którym z kontratakiem spróbował wyjść Wojtkowski. Tego powstrzymać starał się Żubrowski, co sędzia Jarosław Przybył zakwalifikował jako faul, po czym pomocnikowi gospodarzy pokazał drugą żółtą kartkę! A to oznaczało, że graliśmy z przewagą jednego zawodnika.

Mimo jednak gry z takim handicapem, już do końca pierwszej połowy wiślakom nie udało się przeprowadzić żadnej groźnej akcji, ale taką w 37. minucie popisali się kielczanie. Świetnie jednak rozpędzonego Kiełba powstrzymał González, więc do przerwy było 0-0.

Wisła miała jednak przed sobą całą drugą część spotkania, o której wiadomo było, że rozpocznie z przewagą jednego zawodnika. I szybko mogliśmy to wykorzystać, ale w 48. minucie źle do Boguskiego zagrał Wojtkowski, bo... trafił piłką w swojego kolegę z drużyny. Dużo lepiej 19-latek zachował się w 52. minucie, kiedy to oddał nieznacznie niecelny strzał z dystansu, wciąż jednak graliśmy w tym spotkaniu bez... celnego uderzenia.

Ten udało nam się oddać w 57. minucie, kiedy po dobrze rozgrywanej akcji w sytuacji sam na sam z Gostomskim znalazł się Boguski, ale uderzył dokładnie tam, gdzie stał bramkarz kielczan! Szybko w dobrej pozycji znalazł się też Wojtkowski, ale i on nie pokonał dobrze i szczęśliwie interweniującego bramkarza. Przewaga Wisły rosła i po chwili mieliśmy też uderzenie Tibora Halilovicia. Ten spróbował z dystansu, ale zrobił to niecelnie. Do bramki Korony trafił za to w 61. minucie Bałaniuk, tyle że wcześniej sędzia odgwizdał pozycję spaloną.

Kolejne minuty to wciąż wyraźna przewaga Wisły w posiadaniu piłki, ale niestety nic z niej nie wynikało. Stąd też poirytowany González oddał w 74. minucie strzał tyleż z daleka, co niecelny. Co gorsze - na następną okazję Wisły czekaliśmy aż do minuty 82. Dobrze ruszył wtedy Bałaniuk i tak też dograł do boku do Wojtkowskiego. Z uderzeniem tego ostatniego nie miał jednak Gostomski żadnych problemów.

W 83. minucie wreszcie pod naszą bramkę udało się przedostać tylko broniącej się w drugiej połowie Koronie, ale strzał Ivana Jukicia był mocno nieudany. Nie udała się też akcja Wisły, już w 89. minucie, kiedy to do podania ze skrzydła nie zdołał dojść znów rezerwowy dziś Paweł Brożek. Bliżej był tego w doliczonym czasie gry Jukić, ale w ostatniej chwili ubiegł go dobrze interweniujący Tomasz Cywka.

W Kielcach mieliśmy więc dogrywkę i ta znakomicie rozpoczęła się dla... Korony! Po dograniu z rzutu wolnego i podaniu od zamykającego dośrodkowanie Bartosza Rymaniaka - piłkę do naszej bramki wepchnął Elhadji Pape Diaw i... przegrywaliśmy w Kielcach 0-1.

Piłkarze Kiko Ramíreza mieli jednak w tym momencie jeszcze niemal pół godziny gry, ale na pierwszy strzał czekaliśmy do 99. minuty, kiedy to mocno niecelnie uderzył inny dziś rezerwowy, Jesús Imaz. Korona skupiona na defensywie szukała oczywiście okazji do kontrataków i dwa z nich zakończyły się faulami wiślaków i kartkami dla Zorana Arsenicia oraz Macieja Sadloka. W ofensywie niezmiennie byliśmy natomiast zbyt wolni, zbyt niedokładni i zbyt... bezradni...

I z tą bezradnością - zakończyliśmy pierwszą część dogrywki, ale też w doliczonym jej czasie gry - swojej kolejnej sytuacji nie wykorzystał Bałaniuk. Przed Wisła było więc jeszcze tylko piętnaście minut drugiej części doliczonego czasu gry, w którym wciąż grać mieliśmy z przewagą jednego zawodnika. Problem w tym, że wcześniejsze minuty tych zawodów w naszym wykonaniu ciężko było nazywać... grą.

Nie pomogłao też przerwa między obydwiema częściami dogrywki, kiedy to trener Kiko Ramírez mocno "wyszedł z siebie" i dość ekspresyjnie zachowywał się do swoich podopiecznych. Podziałało to na pewno na Imaza, który zaraz po wznowieniu gry oddał nieznacznie niecelny strzał, dając na pewno sygnał swoim kolegom do ataków. Kolejną okazją była ta ze 111. minuty, ale strzał z rzutu wolnego Wojtkowskiego, po rykoszecie, Gostomski ekwilibrystyczną interwencją przeniósł ponad bramką! I w tym momencie Korona miała już swojego kolejnego po strzelcu gola - bohatera.

Wisła starała się coś jeszcze zdziałać, ale Gostomski nie musiał interweniować w 115. minucie, bo Bałaniuk uderzył ponad bramką. Oczywiście w końcówce kielczanie próbowali kraść kolejne chwile i tym samym dowieźli jednobramkowe zwycięstwo do końca spotkania.

"Biała Gwiazda" przegrywa tym samym spotkanie pucharowe z Koroną, bo graliśmy w Kielcach po prostu fatalnie. Niedokładnie, bez przyśpieszenia akcji, co pozwoliło gospodarzom rozbijać nasze ataki. Korona jest więc w ćwierćfinale rozgrywek o Puchar Polski i dodatkowo ma bez wątpienia psychologiczną przewagę, przed czekającym obydwa zespoły meczem ligowym. Już w sobotę, ponownie w Kielcach...


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - Chcę przeprosić kibiców

⁃ Przede wszystkim jesteśmy smutni i źli. Z tego miejsca chcę przeprosić kibiców, którzy trzymali dzisiaj za nas kciuki. Chciałbym także pogratulować Koronie, zasłużenie wygrała to spotkanie i awansowała do kolejnej rundy. Z naszej strony pozostaje smutek i złość - powiedział, po porażce w Kielcach 0-1 i odpadnięciu z rozgrywek Pucharu Polski, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

⁃ Korona zagrała inteligentnie, dobrze rozgrywała piłkę. My mieliśmy ją przez dłuższą część meczu, ale niewiele z tego nie wynikało - dodał Hiszpan.

Zapytany zaś o debiutującego w naszym zespole Denysa Bałaniuka, powiedział: ⁃ Bałaniuk przyszedł do nas będąc w rytmie treningowym, bo miał zajęcia w swojej poprzedniej drużynie. Był przygotowany do tego, żeby grać w tym meczu. Myślę, że przedstawiłem to jasno, był przygotowany fizycznie. Brakowało mu jedynie rytmu meczowego.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Gino Lettieri: - W sobotę będzie całkiem inny mecz

Był to bardzo ciężki mecz, bo przez większą część spotkania graliśmy w dziesiątkę. W przerwie zmieniliśmy taktykę. Duże brawa dla drużyny, bo nowy system jeszcze ani razu nie trenowaliśmy i bardzo dobrze to wyglądało. Jeszcze raz duże brawa i duże komplementy dla naszego zespołu, bo zagrali bardzo dobrze - powiedział po meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Wisłą, trener Korony Kielce, Gino Lettieri.

- Dzisiaj cieszymy się z tego, że jesteśmy w kolejnej rundzie, ale w sobotę będzie całkiem inny mecz, bo Wisła jest w stanie zmienić pół zespołu, a my takiego komfortu niestety nie mamy - dodał trener Korony.

- Teraz drużyna może imprezować, cieszyć się ze zwycięstwa. A potem musimy wymyślić coś na sobotę, żeby ten również wygrać - radował się Włoch.

Pierwszy pomysł po czerwonej kartce był taki, żeby zagrać na zero z tyłu i przez kontrę stwarzać własne sytuacje. Nie mam żadnych pretensji do Żubrowskiego, za to że dostał czerwoną kartkę. Dzięki temu mamy świeżego zawodnika na sobotę - dodał trener kielczan.

Nie chcemy chwalić tylko Diawa, ale całą linię obrony, bo zagrali bardzo dobrze i wykonali bardzo solidną pracę. Chcemy wspomnieć też o Jukiciu, który zaprezentował się ze świetnej strony, jesteśmy pod wrażeniem. Również Cvijanovič pokazał to, do czego jest zdolny. Michał Gardawski przebiegł dzisiaj około 15 kilometrów i to również bardzo pomogło nam w tym zwycięstwie. Cała drużyna po czerwonej kartce zagrała bardzo dobrze, jeszcze lepiej niż przed czerwoną kartką, więc chcemy wszystkich pochwalić - zakończył Lettieri.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Wojtkowski: Musimy bardziej naciskać!

Data publikacji: 21-09-2017 00:30


„Na pewno grając mecz w przewadze, musimy sobie kreować więcej sytuacji i z większym zaangażowaniem wchodzić w pole karne, bardziej naciskać”- powiedział krótko po meczu Kamil Wojtkowski. Młody pomocnik rozegrał pełne 120 minut, ale niestety środowe spotkanie było dla niego i jego kolegów niezbyt szczęśliwe.

„Korona grała w osłabieniu przez dłuższy czas. Przez to mieliśmy więcej przestrzeni i mogliśmy pokazać się z dobrej strony. Na gorąco trudno mi powiedzieć, co zawiodło” - mówi piłkarz Wisły, który znajduje jednak kilka mankamentów w grze krakowian. „Postaramy się wyciągnąć wnioski z tego, co zdarzyło się w Kielcach. Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, więc tu też coś z pewnością zawiodło”.

Brak usprawiedliwienia

Wojtkowski ma do siebie żal zwłaszcza za zmarnowaną szansę, która mogła przedłużyć nadzieje gości. „Mieliśmy sytuacje. Ja sam miałem dobrą okazję do strzelenia bramki. Dostałem super piłkę od Ivána, przyjąłem ją na klatkę, zamknąłem oczy i uderzyłem po długim słupku, ale bramkarz obronił. Lecz to wszystko nas nie usprawiedliwia” - dodaje rozżalony zawodnik.

Młody piłkarz dostrzega jednak kilka pozytywów. „Może to wyjdzie nam na dobre i w sobotę zagramy bardziej skoncentrowani, bo będziemy chcieli się zrewanżować i pokazać Koronie, że jesteśmy lepszym zespołem. Ja już nie mogę się doczekać tego spotkania” - kończy Wojtkowski.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków


Źródło: wisla.krakow.pl �===Brożek: Zawiedliśmy...===

Data publikacji: 21-09-2017 09:30


Po dogrywce Wisła Kraków uległa Koronie Kielce 0:1, i tym samym zakończyła przygodę w walce o Puchar Polski. Pomimo tego, że Biała Gwiazda przez niemal 90 minut grała w przewadze jednego zawodnika, to i tak nie potrafiła tego udokumentować choćby jednym strzelonym golem. „Nie daliśmy rady przebić muru” - mówił wyraźnie rozgoryczony Paweł Brożek.

Nie tak miał wyglądać pierwszy z dwóch wyjazdów do Kielc. Po zakończonym meczu, nasi zawodnicy byli mocno przybici w związku z tym, jak potoczyły się losy spotkania. „Nie potrafiliśmy zaskoczyć przeciwnika. Korona bardzo mądrze się broniła, a my byliśmy kompletnie bezradni i zawiedliśmy kibiców” - żałował „Brozio”.

Czas na rehabilitację

Już w najbliższą sobotę piłkarze Wisły będą mieli doskonałą okazję, by zrewanżować się za tę porażkę. Tym razem mecz rozgrywany będzie w ramach rozgrywek ligowych. „Trzeba przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Z pewnością będziemy grali w innym składzie, bo dziś trener dał pokazać się zawodnikom, którzy na co dzień występują nieco rzadziej. Mam nadzieję, że za kilka dni będzie to wyglądało dużo lepiej” - zakończył, wlewając nadzieję w serca wiślackich kibiców.

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Llonch: To oni mogą mieć problem

Data publikacji: 21-09-2017 15:55


Przygoda Białej Gwiazdy z Pucharem Polski w sezonie 2017/18 dobiegła końca. Wiślacy po 120 minutach na kieleckiej ziemi musieli uznać wyższość tamtejszej Korony. „Tak wymagający mecz nie wpłynie na naszą dyspozycję w sobotę. Mamy na tyle szeroką i pełną kadrę, że będziemy w pełni sił” - przyznał Pol Llonch.

„Uważam, iż fizycznie byliśmy lepiej przygotowani od przeciwnika, co było widać na boisku. To oni mogą mieć problem pod koniec tygodnia” - kontynuował pomocnik.

„Myślę, że mieliśmy przynajmniej trzy stuprocentowe okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Rywal, mimo osłabienia, zagrał dość odważnie i strzelił nam bramkę.”

Jednym z nieobecnych podczas spotkania 1/8 Pucharu Polski był Carlitos. Czy brak rodaka w meczowej osiemnastce stanowił problem dla zespołu? „W żadnym wypadku nie ma mowy o uzależnieniu. Rola Carlosa Lópeza jest bardzo ważna w naszej taktyce, jednak jesteśmy drużyną i musimy się liczyć z jego absencją w niektórych momentach” - przyznał Llonch.

Diaw is the limit

Obrona Złocisto-Krwistych była twardym orzechem do zgryzienia. Czy 24-latek nie zwątpił ani na chwilę w sens posyłania wrzutek w pole karne rywali? „Pape Diaw był prawdziwym murem, jeśli chodzi o defensywę rywali. My przede wszystkim chcieliśmy zdobyć bramkę, niezależnie od sposobu. Z biegiem czasu pozmienialiśmy nieco w naszej taktyce - pod pole karne Korony coraz częściej zapuszczali się wysocy zawodnicy, a my posyłaliśmy im wysokie piłki, by mogli strącić futbolówkę głową i tym sposobem doprowadzić do wyrównania” - twierdził Wiślak.

Rozmowa dyscyplinująca

Po ostatnim gwizdku sędziego Jarosława Przybyła piłkarzy czekała bura od sympatyków obecnych w sektorze gości Kolporter Areny. „To naturalne, że kibice są po takim meczu niezadowoleni. Nie ma drużyn niepokonanych. Fani byli rozgoryczeni porażką, szczególnie, iż graliśmy w przewadze. Nie ma im się co dziwić. Chcemy, by dzięki sobotniemu zwycięstwu nam wybaczyli. Celem jest zdobycie trzech punktów!” - mówił Hiszpan.

Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Michał Buchalik: - Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie, wstyd

- Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie... Mecz od początku ułożył się pod nas, graliśmy jednego zawodnika więcej i powinniśmy to wykorzystać, ale szczerze powiedziawszy - nie stworzyliśmy sobie groźnych sytuacji i nie zasłużyliśmy na to, aby awansować - powiedział krytycznie, po pucharowej porażce w Kielcach, bramkarz "Białej Gwiazdy", Michał Buchalik.

Po tej porażce Wisła żegna się z Pucharem Polski w sezonie 2017/2018, a chyba nie może dziwić fakt, że pytający wiślaków dziennikarze będą się teraz doszukiwać "drugiego dna". Stąd też Buchalik został zapytany o to, czy w wiślackiej szatni nie dominuje aż nadto język hiszpański.

- Nie chcę o tym rozmawiać. Na pewno tak nie jest. Dogadujemy się dobrze, a dziś zabrakło czegoś innego. A czego? Na pewno determinacji, walki i pogrania szybciej piłką. Mieliśmy jednego zawodnika więcej, boisko było dobrze przygotowane i można było pograć, ale nam nie szło. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie, wstyd - zakończył wiślak.

Źródło: Polsat Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Rafał Boguski: - Korona zagrała lepiej w dziesiątkę, niż na początku w jedenastu

- Paradoksalnie po czerwonej kartce można było pomyśleć, że mamy "z górki", ale widać było, że zwłaszcza w drugiej połowie Korona zagrała lepiej w dziesiątkę, niż na początku w jedenastu. Byli blisko siebie, nie dopuszczali nas do sytuacji, choć te mieliśmy i powinniśmy je w regulaminowym czasie gry wykorzystać - mówił po porażce w Kielcach, pełniący dziś rolę kapitana Wisły Kraków, Rafał Boguski.

- Po stracie bramki chcieliśmy jak najszybciej odpowiedzieć, tylko że był to już doliczony czas gry, duże zmęczenie, trochę niedokładności i łatwo było się Koronie bronić. Teraz musimy poprawić to, co było w tym meczu złego i przyjechać tutaj w sobotę po zwycięstwo. Myślę, że spotkanie ligowe może mieć zupełnie inny obraz. Puchar to jest puchar, były trochę inne składy i myślę, że będzie to inne spotkanie - zakończył wiślak.


Dodał: OŚ


Źródło: wislaportal.pl


Tomasz Cywka: - Nie wyszedł nam ten mecz

- Mieliśmy swoje sytuacje, a po stałym fragmencie gry padła bramka na 0-1. My z kolei nie potrafiliśmy wyrównać. Ciężko cokolwiek więcej powiedzieć. Na pewno nie jesteśmy w kryzysie. W lidze mamy dwa punkty mniej od lidera, cały czas się liczymy. Kryzys to zdecydowanie zbyt duże słowo. Nie wyszedł nam ten mecz. Gramy 90 minut w przewadze i musimy strzelić chociaż jedną bramkę - mówił po porażce w Kielcach, obrońca Wisły Kraków, Tomasz Cywka.

- Po stracie gola tym bardziej powinniśmy przycisnąć i wyrównać. Sytuacje mieliśmy i to nie było tak, że kompletnie nic nie mieliśmy, bo one były, ale ich nie wykorzystaliśmy. Zrobiła to Korona - dodał wiślak.

- Co do tego, czy zależało nam na Pucharze Polski, to nie ma żadnych wątpliwości. Było 100-procentowe zaangażowanie. Chcieliśmy grać dalej, chcieliśmy awansować, chcieliśmy wygrać ten Puchar. Tym bardziej to boli - przyznał Cywka.

Po meczu wiślacy podeszli pod sektor kibiców "Białej Gwiazdy", gdzie usłyszeli kilka mało przyjemnych słów pod swoim adresem...

- Jesteśmy świadomi tego, że nie zagraliśmy tak jak powinniśmy i nie osiągnęliśmy wyniku. Wiadomo, że w Pucharze Polski chodzi o to, żeby awansować dalej. Kibice przyjechali za nami, a my przegrywamy mecz - mówił obrońca.

- Mimo wszystko to wciąż jest początek sezonu. W poprzednim na tym etapie byliśmy w tabeli w zupełnie innym miejscu. Najważniejsze będzie to, jak sezon skończymy. Jesteśmy teraz dwa punkty od lidera, ale zobaczymy gdzie będziemy w maju. Gramy dalej i szkoda, że skończyła się dla nas przygoda z pucharem, bo chcieliśmy zajść aż do finału - zakończył Cywka.


Dodał: OŚ


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: