2017.09.23 Korona Kielce - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2017.09.23, Ekstraklasa, 10. kolejka, Kielce, stadion miejski, 20:30, sobota, 14°C
Korona Kielce 2:1 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 7.651
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki

Maciej Górski 37'
Goran Cvijanovič 56'
0:1
1:1
2:1
31' Carlitos
Korona Kielce
4-4-2
Maciej Gostomski
Bartosz Rymaniak
grafika:zk.jpg Adnan Kovačević
Elhadji Pape Diaw
Michael Gardawski grafika:zmiana.PNG (73' Łukasz Kosakiewicz)
Marcin Cebula
Jakub Żubrowski
Goran Cvijanovič grafika:zmiana.PNG (63' Ivan Jukić)
Mateusz Możdżeń
Maciej Górski grafika:zmiana.PNG (75' Elia Soriano)
Jacek Kiełb

Trener: Gino Lettieri
Wisła Kraków
4-4-2
Michał Buchalik
Tomasz Cywka grafika:zk.jpg
Zoran Arsenić grafika:zk.jpg
Iván González
Maciej Sadlok
Patryk Małecki
Vullnet Basha
Pol Llonch grafika:zmiana.PNG (65' Jakub Bartosz)
Kamil Wojtkowski grafika:zmiana.PNG (73' Jesús Imaz)
Carlitos
Denys Bałaniuk grafika:zmiana.PNG (52' Víctor Pérez)

Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych: Kacper Chorążka, Arkadiusz Głowacki grafika:kontuzja.png, Rafał Boguski, Paweł Brożek

Kapitan: Maciej Sadlok

Bramki: 2-1 (1-1)
Posiadanie (w %): 58-42 (59-41)
Strzały: 16-5 (9-3)
Strzały celne: 5-1 (2-1)
Strzały niecelne: 5-2
Strzały przejęte: 6-2
Strzały z pola karnego: 8-1
Strzały z pola karnego, celne: 3-1
Faule: 12-17
Żółte kartki: 1-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-3
Rzuty rożne: 10-4
Podania: 579-365
Podania dokładne (w %): 85-76

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Bitwa o honor. Korona - Wisła część druga

Dodano: 2017-09-23 12:11:34 (aktualizacja: 2017-09-23 19:44:30)

Norf / wislalive.pl

We środowym starciu w PP, zawodnicy Wisły zaprezentowali się zwyczajnie słabo, na ich szczęście już trzy dni później mają okazję na najlepszą rehabilitację.

Rewanż

Dziś BG zmierzy się znowu z Koroną tym razem w spotkaniu ligowym. Piłkarze mają dużo do udowodnienia przeciwnikom, którzy grając przez 90 minut w osłabieniu, potrafili odnieść zwycięstwo, kibicom, ale przede wszystkim samym sobie. Kielczanie mimo zawirowań przed sezonem, związanych ze zmianami właściciela, trenera, a także zawodników, mimo wielu wątpliwości dotyczących słuszności tych zmian, wyglądają zaskakująco dobrze. W przeciwieństwie do gry Wiślaków od początku rozgrywek, ich zdobycz punktowa powinna być znacznie większa. Mimo to Kielczanie z dorobkiem 11 oczek zajmowali przed kolejką 9-te miejsce, podczas gdy Krakowianie plasowali się na 5-tej lokacie, gromadząc do tej pory 16 punktów.

Bez Carlitosa ani rusz

Wiślacy w ubiegłym tygodniu przełamali serię trzech meczów bez zwycięstwa, obejmującą porażki z Zagłębiem i Arką oraz remis z Lechią, wygrywając w końcu z Piastem 2:0, oczywiście po trafieniach w samej końcówce, oczywiście Carlitosa. Hiszpana zabrakło w środku tygodnia w spotkaniu o PP, w związku z czym BG przez 120 minut nie potrafiła zdobyć bramki. Tą w dogrywce udało się strzelić popularnym „scyzorykom” i to oni zameldowali się w kolejnej rundzie. Z kolei w lidze Kielczanie grają ze zmiennym szczęściem, przeplatając zwycięstwa z porażkami. W poprzedniej kolejce polegli w Poznaniu, przegrywając 0:1.

Powrót filarów

Do gry wraca trzech niezwykle ważnych zawodników BG, których zabrakło w starciu pucharowym, co mogło być kluczowym powodem klęski. Są to Arek Głowacki, Patryk Małecki i Carlitos. W dalszym ciągu trener Ramirez nie będzie mógł skorzystać z usług Juliana Cuesty, Frana Veleza, Zdenka Ondraszka, Marko Kolara i Kuby Bartkowskiego. Z kolei Gino Lettieri, szkoleniowiec Korony, nie będzie miał do swojej dyspozycji najlepszego strzelca drużyny Nabila Aankoura ( 2 bramki), a także Niki Kaczarawy. Pod znakiem zapytania stoi występ Elii Soriano. Zagra zapewne Bartosz Rymaniak, który do spółki ze wspomnianym wcześniej Marokańczykiem, przewodzi w klasyfikacji strzelców drużyny.

Atut własnego boiska

Obie drużyny w starciach ligowych mierzyły się do tej pory 28 razy. Były to zazwyczaj wyrównane mecze, z których Wiślacy zwycięsko wychodzili 12 razy, nasi rywale 7, natomiast 9 meczów zakończyło się remisami. Stosunek bramkowy wynosi 43-26 na korzyść BG. Regułą w tych meczach jest to, że zazwyczaj gospodarze wygrywają. W Kielcach ostatni raz Wiśle udało się zwyciężyć w 2013 roku w stosunku 3:2. W XXI wieku udało się wygrać jeszcze raz, również 3:2. Poprzedni sezon to najpierw zwycięstwo Korony 1:0, w rewanżu nasz triumf 2:0, a w rundzie finałowej, znowu Koroniarzy, 3:2. Oczywiście we wszystkich trzech starciach to gospodarze odnosili zwycięstwa.

Arbitrem Paweł Raczkowski

Warszawiak w trwającym sezonie poprowadził 7 meczów, w których pokazał 45 żółtych kartek, 4 czerwone i podyktował 7 rzutów karnych. 34 latek sędziował inauguracyjne spotkanie Wisły w Szczecinie, wygrane 2:1, kiedy podyktował wątpliwą jedenastkę dla gospodarzy. W przeszłości dwukrotnie był rozjemcą w starciach ze „Złocisto-krwistymi”. W 2011 padł remis 0:0, a w 2014 przegraliśmy 2:3. Oba te mecze miały miejsce w Kielcach.

Pokazać jaja

Środowy blamanż, powinien być wystarczającą motywacją dla naszych zawodników, aby dziś „gryźli trawę” w celu odniesienia zwycięstwa. Koroniarze, mimo zmiany trenera i stylu gry, w dalszym ciągu to przysłowiowa „banda świrów”, gdzie prawie każdy zawodnik gra wyjątkowo twardo, nie odstawiając nogi. Możemy więc nastawić się na regularną bitwę, z której miejmy nadzieję, tym razem wyjdziemy zwycięsko. Musimy dziś odczarować Kielce, gdzie gra nam się bardzo ciężko i pokazać, że środowa porażka, to jedynie wypadek przy pracy. Początek spotkania o 20:30.

NORF

Źródło: wislalive.pl

Cierpliwości i czasu! Wisła znów zagra z Koroną

To będzie zupełnie inna zapowiedź meczu, od tych, jakie na ogół możecie przeczytać na naszych łamach. Tekst być może części z Was się nie spodoba, ale mamy dziwne wrażenie, że w sytuacji, w której obecnie się znajdujemy - taki głos, liczymy na to, że lekkiego rozsądku, może się przydać. Przed nami bowiem kolejny ważny mecz, by nie powiedzieć - seria ważnych i bynajmniej niełatwych występów. Wokół zaś naszej drużyny zrobiło się zdecydowanie za bardzo nerwowo. I nikomu to na dziś nie służy!

Chcecie "krwi"! Pytanie czy słusznie?

Spore grono wiślackich kibiców życzyłoby sobie po ostatnich meczach "głowy" trenera Kiko Ramíreza. I cóż byłaby to... największa głupota, jaką mógłby zrobić Zarząd naszego klubu. Tak... właśnie tak piszący te słowa uważa. Czy podoba nam się aktualny styl gry Wisły? Oczywiście, że nie! Bylibyśmy ślepi, gdyby było inaczej. Tym bardziej, że cieżko mówić w ogóle o jakimkolwiek stylu naszego zespołu! Powodem takiego stanu rzeczy nie jest jednak tylko i wyłącznie osoba naszego szkoleniowca, choć nie jest on być może bez winy. Problem jest jednak zupełnie bardziej złożony i przynajmniej postaramy się go wyłożyć.

Kazus Carlitosa

Wielu kibiców w swoich komentarzach podkreśla fakt, że to właśnie Carlos López "ratuje" swoimi bramkami Ramíreza. No i kapitalnie, a kto inny ma go "ratować", jak nie człowiek, który został przez Kiko - na spółkę z Manuelem Junco - pod Wawel sprowadzony?! Dziś wszyscy zachwycamy się umiejętnościami pochodzącego z Alicante piłkarza, czy jednak gdyby nie postawienie w grudniu ubiegłego roku na "hiszpański model drużyny" - Carlitos w ogóle grałby w Wiśle? Śmiem twierdzić, że nie. Nie oraz jeszcze raz nie. Po prostu i chyba się z tym zgodzicie. Tym jednak, którzy mocno krytykują obraną przez klub drogę sugerujemy mocne uderzenie się w piersi. Carlitos jest Hiszpanem. Tak. Hiszpanem. I gdyby nie Junco oraz Ramírez - także Hiszpanie - w Wiśle by go nie było. A tak - wyrwany z tamtejszej trzeciej ligi zawodnik stał się niemal z marszu nie tylko gwiazdą Wisły, co (uwaga!) - całej Ekstraklasy. Jest gościem, na którego oglądanie chętnie nie jeden kibic pojawi się na stadionie. I to mamy wrażenie, że nie tylko na tym przy ulicy Reymonta w Krakowie.

Warto jednak przypomnieć sobie, że hiszpański wirtuoz wcale nie miał łatwego w Wiśle początku. Gdy sięgniemy pamięcią do pierwszych meczów sparingowych, które nasza drużyna rozgrywała z beniaminkami I ligi - Rakowem, Odrą, czy Puszczą - Carlitos bynajmniej nie wyglądał w nich specjalnie dobrze. Jak niemal każdy piłkarz potrzebował czasu, aby odnaleźć się w nowym środowisku, wśród nowych partnerów, w nowej lidze i zupełnie nowym stylu gry. Tak kolegów, jak i rywali. U niego - fakt - zadziałało to błyskawicznie, bo już w ligowej inauguracji pokazał, że jest Panem Piłkarzem, ale nie wszyscy mogą pochwalić się takim wejściem w zespół.

Kazus Petara Brleka

Pamiętacie jeszcze tego zawodnika? Trudno zapomnieć, prawda? Jego odejście wciąż boli nasz zespół, bo też Chorwat był choćby wiosną bieżącego roku, a także na początku trwającego sezonu prawdziwą siłą napędową "Białej Gwiazdy", a także "mózgiem" jedenastki, która wybiegała na boisko. To on rozpędzał ataki drużyny, to on przenosił bądź na siebie, bądź na partnerów ciężar gry. Zanim to jednak nastąpiło - zaliczył (uwaga!) aż 20 kompletnie bezbarwnych, by nie powiedzieć w niektórych przypadkach - fatalnych występów. Takich, po których wielu z Was krzyczało często dziś występujące słowo "szrot". A potem przyszedł mecz w Lubinie, w którym Petar zdobył piękną bramkę i niczym jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki "kopciuszek" przemienił się w "królewnę". Facet uwierzył w siebie, uwierzył że potrafi i ruszyła w jego przypadku prawdziwa lawina.

Mamy natomiast wrażenie, że to porównanie idealnie pasuje do obecnej Wisły, bo ta jest dziś właśnie takim "kopciuszkiem", jakim Petar był na początku swojej w Krakowie przygody. A może jest jeszcze gorzej, wszak latem z naszego coraz lepiej funkcjonującego zespołu wyrwano "płuca i serce". Odejście Krzysztofa Mączyńskiego oraz Petara Brleka nie mogło nie mieć wpływu na postawę drużyny. Wyrwanie z tego organizmu dwóch tak ważnych ogniw musiałoby mieć wpływ na każdy zespół. I chyba przyznacie, że ma!

Drużyna została latem mocno zmieniona. Po odejściu mniej lub bardziej ważnych czternastu zawodników, przyszło aż trzynastu nowych! Wystarczy, że połowa z nich potrzebuje tylko połowy tych meczów, które zupełnie bezbarwnie rozegrał Petar Brlek, aby przekonać się, że to zdecydowanie za wcześnie, aby ferować jakiekolwiek wyroki! I pod czyimkolwiek adresem.

Jeśli doczytałaś/doczytałeś do tego momentu...

... to liczymy na to, że choć tak - wciąż nie podoba nam się jak gra dziś Wisła, to jednak przyznasz, że nie jest łatwo ani trenerowi Ramírezowi, ani komukolwiek innemu łatwo by nie było wprowadzić do zespołu taką liczbę nowych graczy. Każdy przychodził bowiem do klubu licząc że będzie grał. Przychodził do już istniejącego zespołu, w którym są już piłkarze, także liczący na występy. Poskładać to wszystko nie jest łatwo, ale tym bardziej wypadałoby dać trenerowi czas i przynajmniej względny spokój na wytężoną pracę, której Ramírez się nie boi. Może bowiem niektórzy nie wiedzą, ale to prawdziwy piłkarski pracoholik! I na pewno nie ma zamiaru zbyt łatwo się poddać. Dyrektor Junco oraz trener Ramírez obrali taką, a nie inną drogę, i mają do sprowadzonych do zespołu ludzi zaufanie. Inaczej w Krakowie by się oni nie znaleźli. A warto też zwrócić uwagę, że oprócz zawodników doświadczonych, jak choćby Vullnet Basha, czy Víctor Pérez - mamy w letnim zaciągu też takich, którzy są dopiero na początku swojej piłkarskiej kariery, a dobrze i rozsądnie wprowadzani, mogą w przyszłości przynieść Wiśle... niemały zysk. I to nie tylko sportowy! Kamil Wojtkowski, Denys Bałaniuk, czy też Marko Kolar i Tibor Halilović to piłkarze, którzy mogą w bliższej, bądź nieznacznie dalszej przyszłości być "nowymi" Petarami Brlekami, których żegnać będziemy do znacznie silniejszych lig europejskich, za znacznie solidniejsze pieniądze, niż kosztowało nas ich pozyskanie. Ciężko po takich ruchach transferowych nie zobaczyć pewnej wizji klubu, która bynajmniej nie stoi na glinianych nogach, ale i na ną potrzeba czasu!

Dziś Wisłę czeka kolejne wyzwanie. Na pewno nie będzie ono proste do zrealizowania, bo w Kielcach nigdy nie grało nam się łatwo i... przegraliśmy tam właśnie po raz czwarty (!) z rzędu. Czas być może do tego najlepszy, aby nasz zespół podrażniony środowym niepowodzeniem w Pucharze Polski pokazał, że było to tylko, wprawdzie bolesne, ale jednak co najwyżej potknięcie na drodze do znacznie lepszej gry, która jest przed nami.

Wisła nie jest dziś krezusem, który może pozwolić sobie na zatrudnianie zarabiających bardzo dużo pieniędzy piłkarzy, o czym część z Was jakby zapomniała. Wisła swoją wizją i tak a nie inaczej obranym planem - ma w zanadrzu bardzo szeroką i ciekawą kadrę zawodników, którzy sprowadzeni zostali w konkretnym celu - aby osiągnąć wynik sportowy! A dzięki temu trafić być może do zupełnie innego miejsca, gdzie płacą zupełnie inne pieniądze. I mamy tutaj na myśli nie tylko piłkarzy, ale i sam klub. Aby jednak tak się stało wszyscy wokół Wisły potrzebują zupełnie innej cierpliwości... i chyba nie pozostaje nam nic innego, jak o nią do Was - zaapelować!

Do boju Wisełka!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Zrewanżować się za puchar!

22 września 2017

Po raz drugi w przeciągu kilki dni w sobotni wieczór zmierzą się ze sobą jedenastki Korony Kielce i Wisły Kraków. Obie drużyny miały okazję rywalizować ze sobą w 1/8 finału Pucharu Polski.


W zdecydowanie lepszych humorach po środowej pucharowej konfrontacji byli podopieczni Gino Lettieriego, którzy po bramce w dogrywce wygrali 1:0 i awansowali do ćwierćfinału. W sobotę wiślacy będą z pewnością rządni rewanżu.

W ostatniej kolejce skuteczniejsza była „Biała Gwiazda”, która przed własną publicznością pokonała 2:0 Piasta Gliwice, przerywając tym samym serię trzech kolejnych ligowych meczów bez wygranej.

Tymczasem Korona po dwóch zwycięstwach z rzędu (2:1 z Bruk-Betem Termaliką i 1:0 z Sandecją Nowy Sącz) w ostatniej kolejce musiała uznać wyższość Lecha Poznań (0:1).

Korona wygrała trzy ostatnie ligowe konfrontacje z Wisłą u siebie. W sobotni wieczór będzie chciała podtrzymać dobrą passę. W poprzednim sezonie kielczanie wygrali przed własną publicznością 3:2.

Wisła ostatnią wygraną w Kielcach odniosła w 2013 roku.

20:30 KORONA KIELCE – WISŁA KRAKÓW

Źródło: wislakrakow.com

Kielce po raz drugi! Czas na rewanż

Data publikacji: 23-09-2017 09:30


W minioną środę piłkarze Białej Gwiazdy nie poradzili sobie w 1/8 finału Pucharu Polski, ulegając w wyjazdowym starciu kieleckiej Koronie 0:1. Przed podopiecznymi trenera Kiko Ramíreza kolejne starcie przeciwko Złocisto-Krwistym na terenie rywala. Tym razem oba zespoły powalczą w meczu 10. kolejki Lotto Ekstraklasy. Pierwszy gwizdek arbitra zabrzmi w sobotę o godzinie 20.30.


Niegościnne Kielce

Obie drużyny rywalizowały ze sobą na szczeblu Ekstraklasy (po reformie ligi) osiemnaście razy. Spośród dziesięciu meczów rozegranych w Kielcach dwa wygrała Wisła, w czterech lepsza okazała się Korona, a w kolejnych czterech zespoły musiały podzielić się punktami.

Ostatni raz Biała Gwiazda pokonała kielczan na ich terenie 3:2 w lipcu 2013 roku. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się wówczas świetnie dysponowany Łukasz Garguła (35. i 58. minuta), a rzut karny na bramkę zamienił Michał Chrapek. Na uwagę zasługuje fakt, iż w spotkaniu tym wystąpiło trzech zawodników grających także i dziś z białą gwiazdą na piersi. Mowa o kapitanie krakowian Arkadiuszu Głowackim, a także o Patryku Małeckim i Rafale Boguskim.

Wynik 3:2 często padał w rywalizacjach Korony z Wisłą. Takim właśnie rezultatem na korzyść kielczan zakończyło się także spotkanie 34. kolejki poprzedniego sezonu rozegrane na Kolporter Arenie. Bramki dla Białej Gwiazdy zdobywali Petar Brlek oraz Krzysztof Mączyński.

Rekordzista Brożek

Najwięcej razy koszulkę z białą gwiazdą na piersi zakładał w starciu z kielczanami napastnik Wisły - Paweł Brożek. „Brozio” wystąpił w dziesięciu spotkaniach przeciwko graczom znad Silnicy.

Podopieczny trenera Kiko Ramíreza odnotował we wspomnianych meczach pięć trafień, będąc tym samym najlepszym strzelcem Wisły w historii spotkań z Koroną.

Ostre przeprawy

Od lat mecze Wisły z Koroną charakteryzują się zaciętością i walką o każdy centymetr boiska. Doskonałym przykładem jest chociażby środowa potyczka obu drużyn w Pucharze Polski, podczas którego arbiter pokazał aż dziesięć żółtych kartek i jedną czerwoną.

Wcześniej również nie brakowało ostrych starć. 30 października 2009 roku Biała Gwiazda ograła kielczan 3:2, a kluczowym momentem była niewątpliwie czerwona kartka dla Nikoli Mijailovicia, który wcześniej przez trzy i pół sezonu reprezentował barwy krakowskiego zespołu. Wiślacy, grający z przewagą jednego zawodnika, wypunktowali rywala i gdy wydawało się, że mecz zakończy się rezultatem 3:0 dla Białej Gwiazdy, Korona wzięła się do pracy, odnotowując dwa trafienia.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Koroną: - Potrzeba cierpliwości

- Najważniejszy wniosek po środowym spotkaniu pucharowym jest negatywny, bo niestety nie udało nam się awansować do następnej rundy. Rywal strzelił gola, nam się to nie udało. Drużyna zrobiła to, co była w stanie. Niestety to nie wystarczyło, ani w regulaminowym czasie gry, ani w dogrywce. Czasami tak się zdarza - mówił na dzisiejszej konferencji prasowej, tym razem przed ligowym meczem z Koroną Kielce, a wspominając jeszcze ten pucharowy, trener piłkarzy "Białej Gwiazdy", Kiko Ramírez.

- Z mojej perspektywy uważam, że nie zagraliśmy w Kielcach źle. Sama gra mi się podobała, była na pewno lepsza, niż podczas ostatniego meczu ligowego z Piastem, bo tym razem stworzyliśmy sobie okazje, ale zabrakło wykończenia. To co było złe, to nie sam mecz, ale rezultat - dodał chyba jednak dość kontrowersyjnie Ramírez.

- Myślę, że warto zdać sobie sprawę z tego, co dzieje się w całej drużynie i zwrócić uwagę na to, w jakich warunkach musimy zmagać się z przeciwnikami. W naszym zespole jest dużo nowych zawodników, którzy muszą zaadaptować się do warunków polskiej ligi. Także do rytmu gry i do całego systemu, który mamy tutaj w Wiśle. To wymaga sporo cierpliwości. Pożegnaliśmy się z Pucharem Polski, ale wciąż walczymy w lidze, a różnica punktowa między nami, a zespołem z pierwszego miejsca, jest bardzo niewielka i rozumiem, że wszyscy oczekują bardzo dobrych rezultatów, ale są nowi zawodnicy i taka sytuacja wymaga czasu. Trzeba mieć cierpliwość, a ja ją mam - przyznał Hiszpan.

- Myślę, że nowi zawodnicy nie są wprowadzani za szybko. Być może tutaj jest trochę inna mentalność, ale taka jest moja forma pracy, że stawiam na tych zawodników i daję im od razu szansę. Jeżeli zawodnicy są w formie, to dlaczego mieliby nie grać? Nie uważam, że przez to wystąpi zaburzenie hierarchii w drużynie. Myślę, że jeśli pojawia się krytyka, to powinna być kierowana do mnie, nie do zawodników, bo oni przede wszystkim powinni skupić się na grze i czuć wsparcie. Negatywne uwagi odnośnie wyników, czy formy pracy, powinny być kierowane w moją stronę, a nie w stronę piłkarzy - uważa Ramírez.

- Zawodnicy wiedzą jaki jestem, a motywacja to również moja forma pracy. Kiedy zawodnicy potrzebują spokoju, to ja chcę im go zapewnić. Kiedy jednak potrzebują trochę innego podejścia, to też dostosowuje się do tej sytuacji i zwracam się do nich w sposób bardziej energiczny. Taki jest mój styl pracy. Kiedy zawodnicy grają, to tego czego potrzebują, to spokój. To właśnie ten aspekt jest ważny, żeby skupić się tylko i wyłącznie na piłce. Śrubkę można dokręcić w szatni w rozmowie z piłkarzami, oczywiście kiedy wymaga tego sytuacja, ale przede wszystkim najważniejsze co w takich momentach mogą dostać, to moje wsparcie i zaufanie - tłumaczył trener.

Wisła w pucharowym meczu w Kielcach jedynego gola straciła po stałym fragmencie gry, sami zaś rzadko zdobywamy w ten sposób bramki.

- Myślę, że brak goli ze stałych fragmentów gry, to też jest brak szczęścia w tego typu sytuacjach. Oglądam wszystkie mecze Ekstraklasy i spora liczba bramek jest zdobywana przez przypadek lub łut szczęścia. Drużyna cały czas nad tym pracuje, ale nie uważam, że trzeba w tej sytuacji szukać winnego, lub zmieniać zawodnika wykonującego rzuty rożne, czy rzuty wolne. Jeżeli nadal będziemy nad tym pracować, to w końcu ten worek z bramkami się otworzy. Może już jutro padnie jakaś bramka i ten temat będzie można zamknąć - przyznał Hiszpan.

- Nie chcę się odnosić do słów wypowiadanych przez trenera Korony, który odniósł się do szerokiej kadry naszej drużyny i możliwości dokonania zmian przed jutrzejszym meczem, w porównaniu ze spotkaniem pucharowym. Każdy powinien zająć się swoimi problemami i skupić się tylko i wyłącznie na sobie. Ja też nie muszę dzielić się moimi problemami, więc te słowa trenera pozostawiam bez komentarza - mówił ponadto Ramírez.

Na konferencji prasowej, wraz z Hiszpanem, obecny był dziś Vullnet Basha, który spośród nowych nabytków dość szybko wywalczył sobie miejsce w naszym składzie.

- Vullnet zaaklimatyzował się w naszej drużynie bardzo szybko. Teraz być może nie jest w stu procentach gotowy, ale chciałbym podkreślić, że mówiąc to, mam na myśli brak rytmu meczowego, a nie formę fizyczną. Myślę, że Vullnet radzi sobie bardzo dobrze w zespole i niedługo z powrotem będzie gotowy w stu procentach. Podkreślam, że w jego przypadku chodzi o nadrobienie rytmu meczowego - powiedział o Albańczyku trener Wisły.

- Zadaniem sztabu szkoleniowego jest przygotowanie zawodników pod względem taktycznym, technicznym, mentalnym, by do każdego kolejnego spotkania byli gotowi na każdą potyczkę. Dla nowych zawodników w klubie - bardzo wielkie znaczenie ma to, jak są odbierani i to czy mają wsparcie od klubu, pozostałych zawodników, czy ludzi ze świata piłki. Bez zaufania jest im bardzo ciężko. Idealnym przykładem jest tutaj Carlitos. Ludzie dali mu wsparcie i zaufanie i teraz widać, że przynosi to pozytywne efekty. Nie można więc tylko krytykować naszej drużyny, bo większe efekty przyniesie to, jeśli damy im trochę czasu i pokażemy, że dajemy im kredyt zaufania - uważa Ramírez.

- Nie będę zdradzał żadnych szczegółów odnośnie składu na jutrzejsze spotkanie, żeby nie podawać trenerowi drużyny przeciwnej żadnych wskazówek. Carlitos, Głowacki, czy Małecki, będą mogli wystąpić, wszyscy są gotowi w stu procentach. Wytoczymy więc swoje działa, żeby być gotowym na starcia z całą czołówką naszej ligi. Strata punktowa między nami, a Lechem, jest niewielka, bo są to tylko dwa punkty. Potrzeba cierpliwości. Stan fizyczny naszej drużyny jest bardzo dobry i nie wliczając w to zawodników kontuzjowanych, wszyscy są w pełnej gotowości, aby grać. Kiedy mówię więc o formie bardziej chodzi mi o rytm meczowy, a ten zawodnicy mogą łapać tylko i wyłącznie poprzez rozgrywanie spotkań, łapiąc kolejne minuty - mówił trener.

- Każda drużyna ma inny styl i opinie mogą być różne. Na przykład takie, że w środę w Kielcach graliśmy zbyt wolno i statycznie. Padł tutaj przykład Górnika i Szymona Żurkowskiego, który w meczu Pucharu Polski przebiegł ponad szesnaście kilometrów. Górnik gra jednak praktycznie od początku sezonu tą samą jedenastką i to jest ich ogromny plus. My nie możemy sobie na to pozwolić, bo mamy wielu nowych zawodników. Jeżeli chodzi o przebiegnięte kilometry, to są to tylko statystyki. Jest to jednak bardzo relatywna kwestia. Messi nie biega dużo, a jednak daje swojej drużynie bardzo wiele, a wynik nie jest uwarunkowany tym, czy drużyna będzie dużo biegać, czy też nie. Nie możemy wymagać od każdego zawodnika, żeby dużo biegał, bo czasami nie przełoży się to na dobre efekty - powiedział Ramírez.

Szkoleniowcowi przypomniano także o pojawiającymi się po raz kolejny utarczkami i prowokacjami na murawie pomiędzy napastnikiem Korony, Maciejem Górskim, a naszym obrońcą - Ivánem Gonzálezem.

- W jutrzejszym spotkaniu będę kontrolował to, co będzie się działo na linii Maciej Górski - Iván González, żeby nasz zawodnik grał zgodnie z regułami. Ważne jest to, żeby nie dał się sprowokować przeciwnikowi. Jeśli on chce grać w taki sposób, to proszę bardzo, jest sędzia na boisku, który na pewno będzie reagować na tego typu sytuacje. Iván, jak i cała drużyna, nie są już dziećmi i zdają sobie sprawę z tego, że prowokacje są częścią gry w piłkę - zakończył trener Wisły.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Vullnet Basha: - To dalej jest futbol, nie ma tutaj żadnej wojny

- Myślę, że w środę w Kielcach nie zagraliśmy aż tak bardzo źle. Na przestrzeni całego meczu stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, ale niestety nie zdołaliśmy z nich strzelić bramki. Teraz przed nami rewanż, Jutro jedziemy po wygraną żeby zrewanżować się za środową porażkę - powiedział, obecny na konferencji prasowej przed meczem z Koroną Kielce, pomocnik krakowskiej Wisły, Vullnet Basha.

- Jeszcze przed przyjściem do Wisły spodziewałem się takiej charakterystyki polskiej ligi, która jest o wiele bardziej fizyczna, niż hiszpańska. Kontaktowałem się ze znajomymi i dochodziły do mnie informacje, że jest to liga agresywniejsza, jest tutaj więcej walki. Koniec końców, to dalej jest futbol, nie ma tutaj żadnej wojny. Ten futbol siłowy, z którym mam styczność w Polsce, to na pewno spora odmiana, w porównaniu z ligą hiszpańską, ale koniec końców jest to ten sam sport, więc nie jest to aż taka spora zmiana - przyznał nowy wiślak.

- W środowym spotkaniu Korona Kielce pokazała się z dobrej strony, zagrali bardzo intensywnie. Wiemy, że my nie mamy innego wyjścia i musimy również pokazać się z tej strony i tak się na to nastawiamy, na walkę w tym naszym kolejnym meczu. Chcielibyśmy tym razem dorównać Koronie intensywnością i motywacji. Jak wiadomo, przyjechałem do Krakowa dość późno. Gdy zacząłem grać, to zaraz pojawiła się kontuzja i kilka tygodni zajął mi powrót po niej. Cały czas pracuję, czy to nad moją formą fizyczną, czy nad moim rytmem meczowym. A czy pokażę pełnię swoich umiejętności już jutro? Trudno powiedzieć. W każdym bądź razie to jest mój cel, żeby wrócić do swoich pełnych sił i pełnej formy - zakończył pomocnik.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Tak grają kielczanie

Data publikacji: 22-09-2017 11:00


Już w sobotę Wiślacy staną przed szansą rewanżu za środową porażkę z Koroną Kielce. Podopieczni Kiko Ramíreza po raz drugi w tym tygodniu zameldują się na Kolporter Arenie, by zmazać plamę za przegraną w Pucharze Polski. W obu zespołach możemy spodziewać się zmian, a szansę otrzymają piłkarze, którzy nie wystąpili w pucharowej potyczce.


Trener Gino Lettieri w dużej mierze postawił w środę na graczy podstawowej jedenastki. Do trzonu Koroniarzy dokooptowani zostali Maciej Gostomski, Fabian Burdenski oraz Maciej Górski. Pierwszy spisał się bardzo dobrze, dwaj ostatni zakończyli udział w meczu po 45 minutach i raczej trudno spodziewać się, by nowy szkoleniowiec kielczan znowu miał na nich postawić. Kto zatem zaprezentuje się w kolejnej potyczce przy Ściegiennego? Zapraszamy na analizę taktyczną Złocisto-Krwistych.

Bramkarz: Zlatan Alomerović

Były golkiper Borussii Dortmund, któremu jednak nigdy nie było dane zadebiutować w pierwszej jedenastce ekipy z Signal Iduna Park odpoczywał w pucharowym starciu, jednak wydaje się, że powinien wrócić do pierwszego składu na sobotnie spotkanie. 26-latek co prawda zawalił nieco mecz z Lechem Poznań, a Maciej Gostomski kilka razy zatrzymał Wiślaków, lecz i to nie powinno przekonać trenera Lettieriego do zmiany. Pochodzący z Serbii golkiper w 9 ligowych meczach skapitulował 11 razy i dwukrotnie zachował czyste konto.

Obrońcy: Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Djibril Diaw, Ken Kallaste

Dobrze spisująca się w środę defensywa Korony w sobotę powinna pozostać niemal nienaruszona. Kapitan Bartosz Rymaniak, który rozgrywa jeden z lepszych sezonów w swej karierze wystąpi na prawej stronie. Środek będzie zarezerwowany dla najlepszego w pucharowym starciu Elhadjiego Djibrila Pape Diawa oraz Adnana Kovacevicia, wychowanka bośniackiego Travnika. Z kolei z lewej strony awaryjnie przesuniętego w środę Michaela Gardawskiego zastąpi Ken Kallaste. Estończyk zaczynał przygodę z Ekstraklasą w Górniku Zabrze, z którym spadł do I ligi, a potem wylądował w Kielcach, gdzie szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce. W obecnych rozgrywkach Kallaste zgromadził dwie asysty i gola samobójczego.

Pomocnicy: Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Ivan Jukić, Goran Cvijanović, Jacek Kiełb

Słoweniec, Chorwat i trzech Polaków - taka będzie recepta Scyzoryków na mecz z Białą Gwiazdą. Jakub Żubrowski nie nagrał się zbyt długo, bo w 34. minucie został przedwcześnie odesłany do szatni przez sędziego Jarosława Przybyła. Jako że kartki z Pucharu Polski nie liczą się w lidze, pozyskany w poprzednim sezonie ze Stali Mielec pomocnik będzie miał okazję do lepszego zaprezentowania się przed swoimi kibicami. Obok 25-latka wystąpi rok starszy Mateusz Możdżeń, który w środowym starciu wszedł z ławki rezerwowych. Przed dwójką odpowiedzialną głównie za destrukcję pojawi się najpewniej Goran Cvijanović, Słoweniec z przeszłością w lidze… Kuwejtu. Na skrzydle wystąpi zaś Jacek Kiełb, który znów będzie mierzył się z Tomaszem Cywką. Na drugiej flance powinien zameldować się z kolei Ivan Jukić. Chorwat zaczynał jako najbardziej wysunięty ze Scyzoryków, lecz po kilku spotkaniach został przeniesiony na prawe skrzydło. Dotychczas pozyskany z RNK Split piłkarz dwukrotnie pokonywał bramkarzy rywali.

Napastnik: Elia Soriano

Kolejnym z piłkarzy z dwoma paszportami, który został sprowadzony przez Gino Lettieriego jest Elia Soriano. Niemiec o włoskich korzeniach był superstrzelcem na poziomie lig regionalnych w kraju zachodnich sąsiadów, jego statystyki z 2. Bundesligi już jednak nie powalają. W barwach Korony 28-latek zdobył póki co jedną bramkę na 104 minuty gry. W odwodzie szkoleniowcowi Scyzoryków pozostają Nika Kaczarawa, który na razie nie spełnia dużych nadziei w nim pokładanych, a także Maciej Górski, słynący z niesportowego zachowania i przeszkadzania rywalom bardziej niż ze strzelania bramek.

Wisła w środę nie potrafiła przebić defensywnego muru Korony, która przez większość meczu broniła się w dziesiątkę. Zahartowani Koroniarze będą chcieli zachować dobrą passę spotkań z Białą Gwiazdą u siebie. Krakowianie nie wygrali przy Ściegiennego od ponad 4 lat i najwyższa pora to zmienić! Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Raczkowskiego już w sobotę o 20:30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Nie tak to miało wyglądać. Korona – Wisła 2:1

Dodano: 2017-09-24 15:22:55

Norf / wislalive.pl


Po tym jak w środę Wiślacy zagrali katastrofalne spotkanie w ramach PP, wczoraj mieli się zrehabilitować i zrewanżować „Scyzorykom”. Nie wyszło.

W porównaniu z meczem pucharowym, do składu mieli wrócić trzej bardzo ważni zawodnicy. Niestety na rozgrzewce urazu doznał Arek Głowacki i po raz kolejny nie mógł wziąć udziału w spotkaniu. Zagrali za to Patryk Małecki i Carlitos. Właśnie ta dwójka dała o sobie znać w 31 minucie otwierając wynik spotkania. Najpierw piłkę w środku pola wywalczył Pol Llonch, następnie kapitalnym, prostopadłym podaniem popisał się „Mały”, a Carlitos najpierw wygrał pojedynek fizyczny z obrońcą, a następnie niesygnalizowanym strzałem znalazł miejsce między nogami Gostomskiego, dając prowadzenie Wiśle.

Niestety to by było na tyle. Gospodarze natychmiast wzięli się do odrabiania strat. Pierwsze ostrzeżenie wysłali już w 33. Minucie, kiedy po rzucie rożnym w doskonałej sytuacji znalazł się Kovacević, jednak uderzył tuż nad bramką. 4 minuty później było już jednak 1:1. Znowu korner, tym razem piłka została zgrana głową do Górskiego, a ten umieścił ją w siatce. Zdobyta bramka, jeszcze bardziej pobudziła Koroniarzy, którzy starali się pójść za ciosem, jednak w pierwszej połowie więcej bramek nie oglądaliśmy.

Liczyliśmy, że w drugiej odsłonie Wiślacy w końcu się obudzą i zdobędą zwycięską bramkę. Niestety to gospodarze ruszyli z dużo większym animuszem i chęcią przechylenia szali na swoją stronę. W 57. Minucie dopięli swego. Przebojową akcją na prawym skrzydle popisał się Kiełb, mocno wstrzelił w piłkę w okolice 14-tego metra, tam ustawiony był Goran Cvijanović, który z pierwszej piłki uderzył tuż przy słupku bramki Buchalika. Teraz Wisła nie miała już wyjścia, musiała ruszyć do ataku, jeśli chciała zdobyć choćby punkt. Niestety nawet jeśli Wiślacy podejmowali takie próby, były one bardzo nieudolne. Pełne ręce roboty miał za to Michał Buchalik, który świetnie poradził sobie dwukrotnie z próbami Jukicia, czy Soriano. Wynik 1:2, jakim zakończyło się to spotkanie, to najmniejszy wymiar kary.

Po kolejnym słabym meczu w wykonaniu BG, można powoli nabierać obaw. W ciągu tych dwóch meczów w Kielcach, trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Nie zawiódł oczywiście Carlitos, który po raz kolejny pokazał, że potrafi zdobywać bramki w każdych okolicznościach. Z pewnością na wyróżnienie zasłużył też Michał Buchalik. Bramkarza nie można obwiniać, za żadną z trzech straconych bramek, a podczas 210 minut, kilkukrotnie ratował drużynę przed większym bagażem straconych goli. Trzeba przyznać, że Kielce to zawsze był trudny teren dla BG, a Wiślakom dalej brakuje zgrania, wobec wielu zmian kadrowych, jednak ciężko wytłumaczyć brak zaangażowania, jaki mogliśmy zaobserwować w tych dwóch meczach. Panie trenerze, zawodników należy bardziej zmotywować!



Korona Kielce - Wisła Kraków 2:1 (1:1)

0:1 López 31

1:1 Górski 37

2:1 Cvijanović 55


Korona: Gostomski - Rymaniak, Kovacević, Diaw, Gardawski (73 Kosakiewicz) - Żubrowski, Możdżeń - Cebula, Cvijanović (62 Jukić), Kiełb - Górski (75 Soriano)


Wisła: Buchalik - Cywka, Arsenić, González, Sadlok - Wojtkowski (73 Imaz), Basha, Llonch (65 Bartosz), Małecki - Bałaniuk (51 Pérez), López


Żółte kartki: Kovacević - Cywka, Arsenić


Sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy


Widzów: 7 651





NORF


Źródło: wislalive.pl

Nieudany rewanż. Korona - Wisła 2:1

Data publikacji: 23-09-2017 22:30


W 10. kolejce Ekstraklasy Wiślacy po raz drugi w tym tygodniu odwiedzili Kielce. Rywalem Białej Gwiazdy była zawsze niewygodna u siebie Korona, która odprawiła podopiecznych Kiko Ramíreza z Pucharu Polski. Krakowianie zapowiadali rewanż za niepowodzenie, ale z planów wyszło niewiele. Biała Gwiazda przegrała 1:2, choć prowadziła po bramce Carlitosa. Gole dla Koroniarzy zdobyli Maciej Górski i Goran Cvijanović.


Choć od pierwszych minut miał wystąpić kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki, kontuzja odniesiona na rozgrzewce sprawiła, że w jego miejsce w ostatniej chwili wskoczył Tomasz Cywka. Na środek obrony oddelegowany został więc Zoran Arsenić. To właśnie Chorwat doskonale wszedł w spotkanie, blokując w pierwszych minutach dwa groźne strzały kielczan. Podopieczni Gino Lettieriego właśnie za sprawą uderzeń zza szesnastki próbowali przechylić wynik na swoją korzyść. Pierwsza celna próba była dziełem Jakuba Żubrowskiego - Michał Buchalik skutecznie zbił piłkę do boku.

Lopezozależni

Wisła długo kazała czekać swym kibicom, którzy licznie stawili się przy Ściegiennego, ale gdy odpaliła, od razu wyszła na prowadzenie. Dalekie podanie z głębi pola świetnie opanował niezawodny Carlitos, który wymanewrował obrońcę Korony i zza jego pleców posłał chytry strzał na bramkę Gostomskiego. Golkiper gospodarzy przepuścił piłkę między nogami, a ta wturlała się do siatki.

Kielczanie nie próżnowali i odpowiedzieli już po pięciu minutach. Po dośrodkowaniu z prawego narożnika i zgraniu główką futbolówkę do siatki strącił nogą Maciej Górski. Złocisto-Krwiści wykorzystali moment przewagi, za boiskiem był bowiem Patryk Małecki, który po jednym ze starć z Jackiem Kiełbem zaczął mocno krwawić. „Mały” na szczęście powrócił na boisko po kilku minutach.

W pierwszej połowie obie drużyny nie stworzyły więcej ciekawych akcji. W drugie czterdzieści pięć minut lepiej weszli gospodarze, którzy już po 10 minutach wyszli na prowadzenie. Jacek Kiełb opanował futbolówkę tuż przy chorągiewce i dograł wprost do nadbiegającego na 11 metr Gorana Cvijanovicia. Słoweniec uderzył bez namysłu z powietrza i piłka zatrzepotała w siatce. Dziesięć minut później mogło być 3:1, ale Maciej Górski fatalnie przestrzelił z kilku metrów.

Głową w mur

Wisła nie mogła przebić się przez kielecki mur aż do 80 minuty, kiedy to zamknęła Koronę we własnym polu karnym. Nie przyniosło to jednak efektu, a strzał Sadloka z prawej nogi nieznacznie minął bramkę. Chwilę wcześniej nadzieję w serca kolegów wlał Buchalik, który w pięknym stylu obronił strzał jednego z Koroniarzy. W 89. minucie znowu wiślacki golkiper wspiął się na wyżyny możliwości i „wyjął” piłkę lecącą do bramki po tym, jak González nastrzelił nią Soriano.

W doliczonym czasie gry szczęścia strzałem z daleka spróbował Víctor Pérez, lecz Gostomski końcami palców wybił piłkę na rzut rożny. Na nic więcej Wiślaków nie było już stać i po raz kolejny krakowianie wyjeżdżają z Kielc bez punktów.

Korona Kielce - Wisła Kraków 2:1 (1:1)

0:1 López 31’

1:1 Górski 37’

2:1 Cvijanović 55’

Korona: Gostomski - Rymaniak, Kovacević, Diaw, Gardawski (73’ Kosakiewicz) - Żubrowski, Możdżeń - Cebula, Cvijanović (62’ Jukić), Kiełb - Górski (75’ Soriano)

Wisła: Buchalik - Cywka, Arsenić, González, Sadlok - Wojtkowski (73’ Imaz), Basha, Llonch (65’ Bartosz), Małecki - Bałaniuk (51’ Pérez), López

Żółte kartki: Kovacević - Cywka, Arsenić

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Widzów: 7 651

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Biała Gwiazda znów blado. Korona - Wisła 2-1

Piłkarze krakowskiej Wisły nie będą miło wspominać dwóch swoich wyjazdów do Kielc, na mecze z tamtejszą Koroną. W środę przegraliśmy bowiem z tym zespołem 0-1, w spotkaniu Pucharu Polski, dziś natomiast 1-2 w potyczce ligowej. Wiśle nie pomogła tym razem nawet obecność Carlosa Lópeza i jego ósma już bramka w bieżącym sezonie. Graliśmy bowiem po raz kolejny bez ładu i składu.

Piłkarze Wisły Kraków przyjechali dziś do Kielc, aby zrewanżować się tamtejszej Koronie za środową porażkę w meczu 1/8 finału Pucharu Polski. Pomóc miał w tym od pierwszych minut Arkadiusz Głowacki, który był awizowany w wyjściowym składzie "Białej Gwiazdy", ale kontuzja na rozgrzewce sprawiła, że kapitanem Wisły na to spotkanie był ostatecznie Maciej Sadlok, a do gry za "Głowę" wszedł - pierwotnie pozostawiony na ławce - Tomasz Cywka.

I choć liczyliśmy, że wiślacy rzeczywiście zamierzają wziąć rewanż na Koronie, to sobotni mecz lepiej rozpoczęli gospodarze. To oni byli częściej przy piłce, to oni notowali o wiele więcej odbiorów w środku boiska, ale przynajmniej na początku spotkania nie przełożyło się to na jakieś szczególnie groźne akcje. Na pewno odnotować trzeba jednak uderzenia z dystansu - Jakuba Żubrowskiego i Mateusza Możdżenia z odpowiednio 8. i 9. minuty. Z tym pierwszy trochę kłopotów miał Michał Buchalik, ale to drugie było już niecelne.

Za kompletnie nieudaną należałoby uznać z kolei decyzję sędziego Pawła Raczkowskiego z minuty 11. Wtedy to w swoim stylu piłkę przejął Pol Llonch i ruszył na bramkę kielczan, co mogło zaowocować naprawdę dogodną sytuacją. Ku zdumieniu kibiców Wisły arbiter uznał jednak, że Hiszpan faulował i całość przerwał gwizdkiem.

Kolejne minuty to głównie gra w środku boiska, stąd też podbramkowych okazji było jak na lekarstwo. Z tego schematu wyłamał się w końcu Patryk Małecki, który w 29. minucie dobrze wrzucił do Carlosa Lópeza, ale tego w ostatniej chwili ubiegł Adnan Kovačević.

Bardzo jednak szybko znów ta sama para dała znać o sobie. Małecki zagrał do przodu, tym razem o tyle przypadkowo, że wiślak był faulowany, ale sędzia akcji nie zatrzymał. Do futbolówki dopadł bowiem Carlitos i mimo asysty Kovačevicia oraz tego, że nie miał łatwej pozycji do strzału - uderzył między nogami defensora Korony, a także między nogami bramkarza i od 31. minuty Wisła prowadziła w Kielcach 1-0!

Zmiana wyniku niestety nie podziałała mobilizująco na ogólnie bezbarwnie wyglądającą Wisłę. Groźniej zaatakowali bowiem znów gospodarze i już minutę po stracie gola, i po rzucie rożnym, najwyżej wyskoczył Kovačević, ale jego strzał głową przeleciał nieznacznie nad bramką. W 37. minucie kielczanie mieli jednak kolejny korner i znów walkę o górną piłkę wygrał Kovačević, który tym razem zgrał ją na szósty metr, a tam najlepiej zachował się Maciej Górski i wyrównał stan rywalizacji. Co ciekawe - w sytuacji tej graliśmy w "dziesiątkę", bo chwilę wcześniej, podczas walki o piłkę, uderzony przez Jacka Kiełba w twarz Małecki - był opatrywany poza boiskiem... A z tego obydwa zespoły zeszły do szatni z wynikiem remisowym. Przed przerwą Wisła mogła mieć jeszcze jedną okazję, ale po przejęciu piłki... z połowy boiska, Macieja Gostomskiego próbował zaskoczyć Carlitos, ale tym razem jego próba była nieudana.

Drugą połowę Wisła rozpoczęła... cofnięta, czekając na to co zrobią gospodarze, a Ci nie zamierzali zaprzestać swoich ataków. Stąd też zanim minęło pięć minut drugiej części zawodów - piłka dwukrotnie groźnie "zatańczyła" w naszym polu karnym. Nie może więc chyba dziwić, że Kiko Ramírez szybko zdecydował się na zmianę i od 52. minuty zamiast mało widocznego Denysa Bałaniuka zamiast ataku, naszą środkową linię wzmocnić miał Víctor Pérez. Niestety wejście Hiszpana pomogło niewiele, bo to właśnie jemu nie udało się w 56. minucie zablokować podania Kiełba do Gorana Cvijanoviča, który uderzył nie do obrony, i przegrywaliśmy w tym meczu 1-2! Na pewno w tej sytuacji, przy linii bocznej, nie popisał się także Kamil Wojtkowski, który zrobił niewiele, aby zastopować dośrodkowanie.

Wisła znalazła się więc w fatalnym położeniu, bo też gra naszej drużyny niekoniecznie się znów "kleiła", a przyszło nam ponownie w Kielcach odrabiać straty. I pewne też było, że obraz gry ulegnie zmianie, bo Korona mogła teraz sama się cofnąć i czekać na okazje do kontrataków. I tak też poniekąd było, bo w 64. minucie mogło być "po meczu". Kolejną akcję przeprowadzili bowiem gospodarze i blisko szczęścia był Ivan Jukić, na spółkę z Górskim, ale piłka nieznacznie minęła naszą bramkę.

Kolejne minuty na pewno musiały irytować, bo choć to Wisła powinna odrabiać stratę, to znów to kielczanie byli bliżej zdobycia gola. Znów bowiem po stałym fragmencie gry postraszył nas, wprowadzony chwilę wcześniej, Elia Soriano. Futbolówka po jego uderzeniu tylko nieznacznie przeleciała nad poprzeczką. Blisko w 82. minucie był z kolei Jukić, ale świetnie spisał się Buchalik, przenosząc piłkę na rzut rożny. Po nim swoją szansę miała wreszcie Wisła, bo udało nam się wyjść z kontratakiem, ale ten złym podaniem do środka boiska zepsuł jednak Carlitos.

Wisła starała się jeszcze coś zdziałać, ale w 83. minucie strzał z dystansu Sadloka minął bramkę Korony. A ta na minutę przed końcem regulaminowego czasu miała kolejną okazję do zdobycia gola, ale próba Soriano i rykoszet - zakończył udaną interwencją Buchalik.

W doliczonym czasie gry Wisła mogła jeszcze pokusić się o wyrównanie, ale uderzenie Jesúsa Imaza odbiło się od nogi obrońcy i dało nam tylko kolejny rzut rożny.

Ostatecznie przegrywamy więc niestety w Kielcach drugi mecz w bieżącym tygodniu i kibice "Białej Gwiazdy" nie będą miło wspominać tych spotkań... Wisła zagrała bowiem w nich na tyle słabo, że mało kto życzyłby sobie takie występy oglądać.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 10. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z Koroną Kielce.

Ławka rezerwowych Wisły: Chorążka- Boguski, Jesus Imaz, Bartosz, Cywka, Perez, Brożek

Ławka rezerwowych Korony: Hamrol - Barry,Dejmek,Jukić,Kosakiewicz,Miś,Soriano

Po fatalnym meczu w Pucharze Polski dziś podopieczni Kiko Ramireza ponownie staną przed naprzeciw Korony. Wracają Carlistos i Głowacki, wraca system z dwoma napastnikami.

Niestety Arkadiusz Głowacki doznał urazu na rozgrzewce i nie zagra w meczu, jego miejsce w składzie zajmie Tomasz Cywka

  • 1' Zaczynamy!
  • 8' Uderzenie zza pola karnego Żubrowskiego sprawia trochę problemów Buchalikowi, który odbija piłkę na bok
  • 11' Sędzia Paweł Gil przerywa solową akcję Lloncha, który wyłuskał piłkę i wychodził sam na sam z bramkarzem Korony, dopatrując się faulu hiszpańskiego zawodnika, którego nie było
  • 13' Górne podanie Bashy do Carlitosa, któryu będąc w polu karnym świetnie opanował piłkę, ale niestety poślizgnął się
  • 15' Możdżeń uderza z dystansu. Defensywni pomocnicy Wisły póki co nie wywiązują się ze swoich zadań dobrze
  • 22' Żubrowski z rzutu wolnego uderza prosto w mur. Korona w pierwszej części meczu prezentuje się o wiele lepiej niż Wisła
  • 25' Widok ziewającego na ławce rezerwowych Rafała Boguskiego to idealne podsumowanie tego, co widzimy na murawie
  • 31' Gol! Carlitos, ten chłopak jest niemożliwy - dostał piłkę wykopaną na aferę, jak większość w dzisiejszym meczu, przebiegł pół boiska i mimo asysty dwóch obrońców pokonał bramkarza gospodarzy!
  • 35' Patryk Małecki opatrywany poza boiskiem, na jego koszulce pojawiło się sporo krwi po uderzeniu w nos
  • 36' Mały już na boisku
  • 37' Mamy remis. Po rzucie rożnym i zgraniu piłki przez Kovacevicia piłkę strąca Górski, którego nie upilnował Ivan Gonzalez
  • 45' Ostatnia minuta pierwszej połowy i rzut rożny dla Wisły
  • 45' Wojtkowski z rożnego kopie tak, że piłka ledwo toczy się na pierwszy słupek, za chwilę Cywka z autu wyrzuca poza bramkę... Koniec pierwszej, bardzo słabej ze strony Wisły Kraków połowy.

Wisła Kraków do przerwy niezasłużenie remisuje z Koroną 1-1. Wisła jest gorsza od gospodarzy w każdym aspekcie gry i jeśli po przerwie nic się nie zmieni, to ciężko będzie wyjechać z Kolporter Areny z jakimikolwiek punktami.

  • 46' Obydwa zespoły bez zmian, zaczynamy drugą połowę
  • 49' Korona raz po raz wjeżdża w pole karne Wisły, pachnie golem
  • 52' W miejsce kontuzjowanego i słabo grającego dziś Bałaniuka pojawia się Victor Perez
  • 56' Korona obejmuje prowadzenie - Kiełb na skrzydle mija kilku Wiślaków i dośrodkowuje do niepilnowanego na piątym metrze Cvijanovicia.
  • 61' Szarży prawym skrzydłem próbował Cywka, ale nie wywalczył nawet rzutu rożnego. Wisła nie ma pomysłu na sforsowanie defensywy gospodarzy
  • 62' Zmiana w zespole Korony: boisko opuszcza strzelec drugiej bramki Cvijanović a w jego miejsce Jukić
  • 64' Pierwszy kontakt z piłką Jukicia prawie zakończył się bramką, sędzia podniósł jednak chorągiewkę, choć spalonego nie było
  • 65' Zmiana w Wiśle: za Pola Lloncha wszedł Kuba Bartosz
  • 69' Żółtą kartką ukarany został Tomasz Cywka
  • 73' W Koronie boisko opuszcza Gardawski a w jego miejsce Kosakiewicz
  • 73' Zmiana w Wiśle: W miejsce Wojtkowskiego pojawia się Jesus Imaz
  • 74' Ostatnia zmiana w Koronie: Górski schodzi a w jego miejsce Soriano
  • 75' Pierwszy kontatk z piłką Soriano to uderzenie z dystansu - piłka o centymetry mija bramkę Buchalika
  • 77' Kovacević uderzył łokciem Carlitosa, za co obejrzał żółtą kartkę
  • 82' Obrona Wisły istnieje dziś tylko teoretycznie, Jukić z kolegami po raz kolejny wszedł jak między pachołki i uderzył technicznie po długim słupku, Buchalik końcówkami palców sparował piłkę na rzut rożny
  • 83' Dobra kontra Wisły, jednak Carlitos niedokładnie zgrywał piłkę. Chwilę później Sadlok próbował uderzyć z dystansu, ale piłka o dobrych kilka metrów mija bramkę Korony
  • 85' Arsenić robi wślizg, Soriano tetralnie wyskakuje w powietrze i pada, a pan Gil znów daje się nabrać i pokazuje Wiślakowi żółtą kartkę
  • 89' Dwójkowa akcja Rymaniak (!) - Soriano i piłka znów mija bramkę Buchalika
  • 91' Jesus Imaz dobrze uderzał zza pola karnego, piłka po rykoszecie ląduje na rzucie rożnym.

Koniec meczu, druga porażka w Kielcach w przeciągu trzech dni. Jak napisał jeden z naszych forumowiczów: oczy bolą a serce krwawi, takiej Wisły nie da się oglądać.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Ramirez: Zasłużyliśmy na tę porażkę

Data publikacji: 23-09-2017 23:15


Zespół krakowskiej Wisły poniósł drugą w tym tygodniu porażkę na Kolporter Arenie w Kielcach. Tym razem Biała Gwiazda nie poradziła sobie z Koroną w meczu 10. kolejki Lotto Ekstraklasy, ulegając rywalowi 1:2.


„Trzeba przyznać, że mecz był intensywny, szybki i pełen walki. Drużyna gospodarzy, zwłaszcza w kluczowych momentach, wyglądała znacznie lepiej od nas. W naszej grze brakowało spokoju, Korona często naciskała, a my podejmowaliśmy nieodpowiednie decyzje. Niestety, nie udało się nam wygrać i sądzę, że zasłużyliśmy na tę porażkę” - mówił na konferencji prasowej trener Wisły Kraków. Co, zdaniem trenera, miało znaczący wpływ na końcowy rezultat meczu? „Nie chciałbym w żaden sposób umniejszać roli trenera Korony, bo na pewno wykonał dobrą pracę. Myślę, że dobrze na zawodników z Kielc wpłynął doping kibiców, którzy dopingowali ich przez całe spotkanie” - dodał.

Kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem arbitra do szatni udał się Arkadiusz Głowacki, a w jego miejsce do pierwszego składu desygnowany został Tomasz Cywka. „Arkowi odezwała się niedawna kontuzja. Czasem tak się zdarza. Na razie ciężko mi cokolwiek powiedzieć, jutro będziemy wiedzieć więcej po spotkaniu z lekarzem” - tłumaczył trener.

Pod koniec sobotniej rywalizacji doszło do wymiany zdań między Patrykiem Małeckim a Carlitosem. Jak sytuację tę skomentował opiekun Wiślaków? „Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. Wolę najpierw przyjrzeć się z bliska całej sprawie, aby móc coś więcej na ten temat powiedzieć” - zakończył szkoleniowiec Białej Gwiazdy Kiko Ramírez.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

ino Lettieri: - Zagraliśmy znakomity mecz

⁃ Pokazaliśmy dziś się ze świetnej strony, zagraliśmy znakomity mecz. Przeważaliśmy od pierwszej minuty i szkoda że nie udało nam się jako pierwsi strzelić bramkę. Niestety Wisła wyszła na prowadzenie po naszym błędzie, ale drużyna się nie poddała, chciała odrobić ten wynik i na koniec nam się to udało - mówił szczęśliwy po drugim w tym tygodniu zwycięstwie z Wisłą, trener Korony Kielce, Gino Lettieri.

- Pod względem taktycznym był to bardzo dobry mecz z naszej strony. Musimy pamiętać, że mieliśmy w nogach 120 minut biegania w środę i dziś to też pokazaliśmy. Kontrolowaliśmy ten mecz od pierwszej do ostatniej minuty, a naszym jedynym błędem jest to, że strzeliliśmy zbyt mało bramek. Duże pochwały dla naszej drużyny, bo zagrała bardzo dobry mecz, a zwycięstwo nam się należało. Uważam, że był to jeden z naszych najlepszych meczów w tym sezonie - dodał Włoch.

⁃ Możdżeń przy bramce Carlitosa nie może stracić piłki. Nasi stoperzy, co logiczne, w takiej sytuacji nie byli najlepiej ustawieni, możliwe, że nasz bramkarz również nie zachował się dobrze. Mówiliśmy mu to, żeby stał wyżej, więc możliwe, że gdyby tak było, to ta bramka by nie padła. W tej sytuacji każdy zawinił po trochę, również mieliśmy pecha, bo piłka dwa razy przeleciała między nogami, najpierw naszemu obrońcy, a później bramkarzowi - mówił o straconej bramce trener zespołu z Kielc.

- Cieszymy się z tego, że kibice są zadowoleni, ale nie zapominajmy, że w piłce raz idzie się w górę, a raz w dół. Widzieliśmy, że przez jedną akcję można przegrać cały mecz. Trzeba jeszcze dużo popracować - zakończył Lettieri.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Małecki: Powinniśmy szukać drugiego trafienia

Data publikacji: 23-09-2017 23:33


Piłkarze i kibice Wisły Kraków nie będą dobrze wspominali minionego tygodnia. Kielce dla naszych zawodników po raz kolejny okazały się bezlitosne. Dzisiejsza porażka na Kolporter Arenie sprawia, że fatalna passa bez zwycięstwa w świętokrzyskiem trwa już nieprzerwanie od ponad czterech lat. Patryk Małecki, który rozegrał pełne 90 minut, z żalem przyznał, że przeciwnicy byli dziś po prostu lepsi.

„Wychodząc na boisko staramy się zdobywać bramki, a co za tym idzie - punkty. Wydaje mi się, że Korona dzisiaj bardziej chciała, niż my” - zaczął „Mały”. „Taka jest liga polska. Jeśli sobie tego nie wybiegamy, to nie będziemy wygrywać. Im się to udało”.

Wisła uległa Koronie 1:2 pomimo tego, że to piłkarze Białej Gwiazdy jako pierwsi wyszli na prowadzenie. „Jeśli gramy na wyjeździe, strzelamy szybko gola, to przede wszystkim powinniśmy robić wszystko, aby nie stracić, a szukać kolejnego trafienia” - podsumował wynik wiślacki pomocnik.

Sportowa złość

Pod koniec rywalizacji z kielczanami, pomiędzy Małeckim a zdobywcą gola - Carlitosem, doszło do przepychanki. „Nerwy, sportowa złość. Czasem tak się zdarza, że emocje biorą górę. Nie ma co jednak bardziej roztrząsać tego incydentu. Po meczu podaliśmy sobie dłonie i jest już po sprawie. Nie będziemy bawić się w dzieci” - uciął spekulacje piłkarz.

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Źródło: wisla.krakow.pl

Kamil Wojtkowski: - Gra nam się nie kleiła

- Jest mi ciężko wypowiadać się za cały zespół, ale nie wyglądało to dobrze. Ciężko jest mi nawet szukać usprawiedliwień. Widać było to i z boiska, i poza nim, bo jak zszedłem, to też to widziałem, że gra nam się nie kleiła. Korona zdecydowanie lepiej operowała piłką. My ograniczyliśmy się do rozgrywanie piłki na własnej połowie, a na połowie przeciwnika nam to nie wychodziło - mówił po meczu w Kielcach Kamil Wojtkowski.

- Nie znajdowaliśmy miejsc pomiędzy strefami i nie utrzymywaliśmy się przy piłce. Nie kreowaliśmy sobie szans pod bramką. Ciężko jest mi znaleźć jakieś wytłumaczenie - dodał pomocnik.

- Starałem się, nie wiem jak to wyglądało z trybun, ale mimo tego, że nie wszystko się w meczu uda, to daję od siebie sto procent. Gdy widziałem z jaką łatwością Korona operowała piłką, to chciałem wejść zdecydowanie w przeciwnika, żeby dać impuls drużynie, żeby ruszyła, żebyśmy tak zaczęli wszyscy grać. Tak jak potrafimy. Nie jesteśmy tylko drużyną na treningu, a na meczu nie wychodzą inni zawodnicy. Cały czas jesteśmy tacy sami, ale jak widać nie przekładamy tego na mecz. Starałem się wykonywać swoją robotę jak najlepiej - przyznał młody wiślak.

- Myślę, że brakuje nam wiary we własne umiejętności, tego żeby każdy szukał gry, a nie chował się za przeciwnika. Musimy wychodzić z wiarą i tak, aby pomagać koledze, który zaraz może mieć rywala na plecach. Kluczowe jest, aby każdy z nas chciał gry w piłkę - zakończył Wojtkowski.


Dodał: OŚ


Źródło: wislaportal.pl

Arsenić: To nie ma prawa się powtórzyć

Data publikacji: 23-09-2017 23:25


„To bardzo rozczarowujące uczucie, przegrać dwa razy z rzędu przeciwko jednemu klubowi. Ostatnio graliśmy z przewagą jednego zawodnika większość meczu, teraz już nie, a spotkanie wyglądało podobnie. Wszyscy jesteśmy przybici, ale musimy wrócić na dobry kurs. Wiemy, że możemy wygrywać następne spotkania, tak, jak robiliśmy to wcześniej” - przyznał strapiony Zoran Arsenić.

Chorwat planowo miał wystąpić na nowej pozycji, lecz uraz Arkadiusza Głowackiego odniesiony na rozgrzewce sprawił, że „Zoka” wrócił do znanego sobie miejsca. „Planowo miałem zagrać na prawej obronie, po kontuzji kapitana przeniosłem się na środek obrony, ale nie był to dla mnie żaden problem. Na tej pozycji grałem w Wiśle najczęściej, z Ivánem też już występowałem. Wiedzieliśmy, co mamy robić, ale nie pomogliśmy wygrać” - żałował Chorwat.

Nigdy więcej takiego uczucia

Wisła może odbudować się w meczu z Jagą. Plan meczów nie należy jednak do najłatwiejszych. „Wiemy, jakie mecze nas czekają. Rozkład jest trudny, ale jesteśmy skupieni na kolejnych starciach. Z Jagiellonią i Legią gramy przed własnymi kibicami, wierzę, że oni poniosą nas swoim dopingiem, a my odwdzięczymy się im lepszą grą i większą pewnością siebie” - zapewnił 23-latek.

„Najgorszym na świecie uczuciem jest wracać po porażce z wyjazdu. Jedziesz autobusem i myślisz, i myślisz i nic już nie możesz zmienić. To nie może się już powtórzyć” - bije się w piersi „Zoka”.

Na boisku iskrzyło i w starciach między zawodnikami obu zespołów, i między Wiślakami. Arsenić jednak usprawiedliwia Carlosa Lópeza i Patryka Małeckiego. „Nie widziałem starcia Carlitosa z Patrykiem. Każdy po porażce jest w gorącej wodzie kąpany, nikt nie czuje się dobrze i takie rzeczy się zdarzają. Ale wynika to z tego, że chcemy wygrywać. I jak wygramy na pewno się nie zdarzy”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Basha: Drugi gol nas zabił

Data publikacji: 24-09-2017 14:30


Kolejny raz nie udało się Wiśle Kraków odczarować kieleckiej twierdzy. Biała Gwiazda, mimo dobrego początku spotkania, przegrała na Kolporter Arenie z Koroną 1:2. „To był trudny mecz, chociaż rozpoczął się dla nas dobrze. Strzeliliśmy bramkę jako pierwsi, ale Korona wyrównała po rzucie rożnym, a drugi gol nas zabił. My nie zdołaliśmy odpowiedzieć i wpakować piłki do siatki” - rozpoczął Vullnet Basha.


W ciągu ostatniego tygodnia Biała Gwiazda dwukrotnie musiała oglądać radość Złocisto-Krwistych po końcowym gwizdku. Czy oznacza to, iż krakowianie nie dostrzegli swoich niedoskonałości po pierwszym starciu? „Wydaje mi się, że nie potraktowaliśmy spotkania sprzed trzech dni jako lekcji. Graliśmy tutaj w środę, lecz chyba wnioski nie zostały wyciągnięte. Korona to drużyna silna i agresywna. Powiedzmy jasno - nie stanęliśmy na wysokości zadania. Zagraliśmy niemal tak samo źle jak w Pucharze Polski” - kontynuował 27-latek.

Nerwy na boisku, nerwy poza boiskiem

Vullnet Basha odniósł się również do sytuacji, jaka miała miejsce pod koniec spotkania pomiędzy dwoma zawodnikami ekipy z Reymonta. „Tak bywa w końcówce spotkania przy niekorzystnym rezultacie, że niektórym puszczają nerwy. To może się zdarzyć, ale grunt to zachować spokój i wyjaśnić sobie takie rzeczy w szatni, a nie na boisku. To nie było przemyślane z ich strony” - mówił. „Nie można mówić o żadnym konflikcie. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko po zejściu z murawy, do głosu doszedł też Arkadiusz Głowacki, więc to chwilowe spięcie odeszło w niepamięć” - dodał Albańczyk.

Po spotkaniu Biała Gwiazda kolejny raz musiała wysłuchać uwag fanów na temat dyspozycji drużyny. „Po kibicach było widać złość wymieszaną z rozgoryczeniem i przygnębieniem. Wcale się im nie dziwię, bo przegraliśmy tutaj dwa razy w krótkim odstępie czasu” - zakończył.

Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Liczby meczu Korona - Wisła

  • Po niestety bardzo słabym występie piłkarze "Białej Gwiazdy" przegrali w Kielcach z tamtejszą Koroną 1-2 i jest to już nasza czwarta ligowa porażka w bieżącym sezonie. Nasza liga jest jednak na tyle wyrównana, że po dziesięciu kolejkach wiślacy tracą do liderujących w tabeli drużyn - Górnik i Zagłębia - zaledwie trzy punkty.
  • 4 - najwięcej fauli w zespole Wisły popełnił w tym meczu Pol Llonch.
  • 10 - tyle odbiorów miał w Kielcach Pol Llonch.
  • 12 - najwięcej wygranych pojedynków stoczyli Tomasz Cywka i Vullnet Basha.
  • 13 - to największa liczba strat, które popełnił Patryk Małecki.
  • 21 - najwięcej pojedynków stoczył Carlos López.
  • 23 - w drugim kwadransie spotkania Wisła miała tylko takie, procentowe, posiadanie piłki.
  • 51 - największe procentowe posiadanie piłki przez Wisłę miało miejsce w ostatnim kwadransie meczu.
  • 57 - najwięcej podań miał w tym meczu Tomasz Cywka.
  • 86 - największy procent dokładnych podań (z graczy z pola) miał Iván González.
  • 100 - tyle występów w Wiśle ma od tego spotkania na swoim koncie Maciej Sadlok.


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 294 - Iván González
  • 277 - Michał Buchalik
  • 261 - Tomasz Cywka
  • 260 - Zoran Arsenić
  • 259 - Patryk Małecki
  • 258 - Maciej Sadlok
  • 249 - Víctor Pérez
  • 246 - Denys Bałaniuk
  • 241 - Vullnet Basha
  • 238 - Pol Llonch
  • 231 - Carlos López
  • 205 - Jakub Bartosz
  • 205 - Jesús Imaz
  • 201 - Kamil Wojtkowski
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 10. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Dziesiąta kolejka ligowa przyniosła nam zmianę lidera rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy, bo dotychczasowy, którym był Lech, zasłużenie przegrał we Wrocławiu. Fakt ten wykorzystały Górnik oraz Zagłębie, które wspólnie liderują teraz w tabeli. W szlagierze kolejki Jagiellonia pokonała 1-0 Legię, a po wygranej Bruk-Betu Termaliki z Lechią - nowym outsiderem jest Cracovia.

Piątek, 22 września:

Piast Gliwice 0-1 Arka Gdynia

0-1 Rafał Siemaszko (50.)

Często dokonując zmiany trenera, włodarze klubów liczą na efekt tzw. "nowej miotły". W tym przypadku zastąpienie Dariusza Wdowczyka Waldemarem Fornalikiem nie zadziałało, bo nowy szkoleniowiec "przywitał się" z gliwicką publicznością porażką. Przegrana Piasta jest tym dotkliwsza, że całe spotkanie było wyrównane, a o końcowym rezultacie zadecydował... wyrzut piłki z autu. Do tak jej zagranej dopadł nie kto inny, jak Rafał Siemaszko, który strzelając drugiego gola w tym sezonie - wyprowadził Arkę na prowadzenie. A ta nie oddała go już do końca spotkania. Tym samym gdynianie, podczas gdy gospodarze w trzech ostatnich spotkaniach nie potrafili dopisać choćby punktu, zdobyli ich aż siedem i zamierzają na poważnie włączyć się do walki o "ósemkę".

Śląsk Wrocław 2-0 Lech Poznań

1-0 Róbert Pich (25.)

2-0 Marcin Robak (45. k.)

Tylko początek meczu należał do gości. Później kapitalny finisz pierwszej połowy zaliczyli wrocławianie, którzy najpierw wykorzystali błąd defensywy Lecha, a następnie były napastnik "Kolejorza", Marcin Robak, bezbłędnie uderzył z "jedenastki". I choć Lech miał jeszcze całą drugą połowę, aby postarać się odrobić stratę, to beznadziejnie wyglądającym piłkarzom Nenada Bjelicy nie mogło się to udać. Zresztą chorwacki szkoleniowiec "Kolejorza" jeszcze w trakcie pierwszej połowy sam wyeliminował się z gry, bo został odesłany na trybuny. Na pewno brawa po tym meczu należą się ekipie z Wrocławia, która ma w tym miesiącu "na rozkładzie" zarówno Lecha, jak i Legię.

Sobota, 23 września:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-1 Lechia Gdańsk

1-0 Bartosz Szeliga (47.)

1-1 Rafał Wolski (60.)

2-1 Gabriel Iancu (90. k.)

Zmiana trenera, która nie miała przełożenia na zdobycz punktową w Gliwicach, okazała się trafionym pomysłem w Niecieczy, a Maciej Bartoszek, w swoim pierwszym spotkaniu jako szkoleniowiec Bruk-Bet Termaliki, pokonał Lechię. Przez większą część spotkania wydawało się jednak, że zakończy się ono podziałem punktów. Ostatecznie, w samej końcówce, kumulacja błędów w gdańskich szeregach sprawiła, że najpierw za bandycki faul z boiska wyleciał Romário Baldé, a w doliczonym czasie gry ręką w polu karnym zagrał Marco Paixão. Sam rzut karny, podyktowany przez sędziego, był jednak kontrowersyjny o czym w Niecieczy, po drugiej wygranej w tym sezonie i wygrzebaniu się ze strefy spadkowej, szybko jednak zapomną.

Pogoń Szczecin 1-2 Górnik Zabrze

0-1 Mateusz Wieteska (51.)

0-2 Damian Kądzior (66.)

1-2 Łukasz Zwoliński (88.)

Prawdziwy powrót z dalekiej podróży zaliczyli górnicy w Szczecinie, a fakt, że po pierwszej połowie na tablicy świetlnej nadal widniał wynik bezbramkowy mogą zawdzięczać fantastycznej dyspozycji swojego bramkarza, Tomasza Loski. Młody golkiper zabrzan nie tylko obronił rzut karny, wykonywany przez Ádáma Gyurcsó, ale również w kilku sytuacjach ratował Górnika przed nieuchronną utratą bramki. "Portowcy" w kluczowych momentach wykazywali się jednak dużą niefrasobliwością, o czym nie można było powiedzieć o gościach. Kolejna idealna wrzutka z rzutu rożnego Rafała Kurzawy, gol Mateusza Wieteski, oraz bramka Damiana Kądziora, dała Górnikowi nie tylko trzy punkty, ale również pozycję lidera LOTTO Ekstraklasy.

Korona Kielce 2-1 WISŁA KRAKÓW

0-1 Carlos López (31.)

1-1 Maciej Górski (37.)

2-1 Goran Cvijanovič (56.)

Jeżeli któryś kibic "Białej Gwiazdy", jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra myślał, że Korona po środowym pucharowym meczu będzie doświadczać w "rewanżowym" meczu z Wisłą dołek fizyczny, to już po kilku minutach musiał poczuć spory zawód. Korona od pierwszej do ostatniej minuty spotkania panowała nad przebiegiem tego meczu, a bramki dla gospodarzy wydawały się być kwestią minut. Paradoksalnie to krakowianie, za sprawą pojedynczego zrywu Carlosa Lópeza, zdobyli jako pierwsi bramkę, ale w sobotnim pojedynku było to ewidentnie za mało, żeby Wisła zdobyła w Kielcach jakiekolwiek punkty. Ostatecznie w dwumeczu niemieckiej myśli szkoleniowej z hiszpańską, niestety ta iberyjska poniosła sromotną porażkę.

Niedziela, 24 września:

Zagłębie Lubin 1-0 Sandecja Nowy Sącz

1-0 Jarosław Kubicki (80.)

Uporczywość w działaniach i konsekwencja "miedziowych" dała kolejne, już czwarte w tym sezonie zwycięstwo przed własnymi kibicami. Przez dłuższą część spotkania lubinianie bili głową w mur, a znakomitymi interwencjami raz po raz popisywał się bramkarz Sandecji, a były golkiper Zagłębia, Michał Gliwa. Ostatecznie za sprawą akcji wychowanków, Filipa Jagiełły i Jarosława Kubickiego, lubinianie odnieśli bardzo ważne, ale jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.

Jagiellonia Białystok 1-0 Legia Warszawa

1-0 Fedor Černych (87.)

Mecz w Białymstoku miał być pierwszą poważniejszą próbą zespołu z Warszawy, który prowadzi od niedawna Chorwat Romeo Jozak. No i jak się okazało nie została ona "zaliczona" pozytywnie. Wprawdzie długimi minutami potyczka ta była wyrównana, ale indywidualności były tym razem po stronie białostoczan. W samej końcówce petardę na bramkę Legii odpalił Fedor Černych i trzy punkty zostały w Białymstoku.

Poniedziałek, 25 września:

Cracovia 1-3 Wisła Płock

0-1 Nico Varela (49.)

1-1 Javi Hernández (70.)

1-2 Giorgi Merebaszwili (80.)

1-3 Dominik Furman (89.)

Ekipa Michała Probierza zaliczyła właśnie swój ósmy kolejny mecz bez zwycięstwa i drugą z rzędu porażkę, która sprawia, że po dziesięciu kolejkach "Pasy" zajmować będą - z ledwie sześcioma punktami - ostatnie miejsce w tabeli. Z "Nafciarzami" przegrali zresztą w pełni zasłużenie, bo nawet jeśli prezenty "próbował" gospodarzom sprawiać bramkarz zespołu gości, Seweryn Kiełpin, to zawodnicy Probierza z nich nie skorzystali. Ekipa z Mazowsza zalicza za to drugie kolejne zwycięstwo i ma bez wątpienia solidne podstawy do zadowolenia.

Aktualna tabela:

1. Górnik Zabrze 10 19 22-14

2. Zagłębie Lubin 10 19 15-7

3. Lech Poznań 10 18 15-6

4. Jagiellonia Białystok 10 18 14-12

5. Śląsk Wrocław 10 16 14-12

6. Legia Warszawa 10 16 12-10

7. WISŁA KRAKÓW 10 16 13-14 Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: