2017.11.04 Wisła Kraków - Sandecja Nowy Sącz 3:0

Z Historia Wisły

2017.11.04, Ekstraklasa, 15. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, sobota, 8°C
Wisła Kraków 3:0 (1:0) Sandecja Nowy Sącz
widzów: 14.007
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki
Jesús Imaz 12'
Carlitos (k) 63'
Víctor Pérez (k) 90'+8
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-4-2
Michał Buchalik
grafika:zk.jpg Jakub Bartkowski
Arkadiusz Głowacki
Zoran Arsenić
Maciej Sadlok
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (79' Jakub Bartosz)
Víctor Pérez
grafika:zk.jpg Tibor Halilović
grafika:zk.jpg Jesús Imaz
Zdeněk Ondrášek grafika:zmiana.PNG (72' grafika:zk.jpg Kamil Wojtkowski)
Carlitos grafika:zmiana.PNG (90' Marko Kolar)

Trener: Kiko Ramírez
Sandecja Nowy Sącz
4-4-2
Michał Gliwa
Lukáš Kubáň grafika:zmiana.PNG (69' Maciej Korzym)
Dawid Szufryn
Michal Piter-Bučko grafika:zk.jpg
Patrik Mráz
Adrian Danek grafika:zmiana.PNG (62' Bartłomiej Dudzic)
Grzegorz Baran grafika:zk.jpg
Mateusz Cetnarski grafika:zmiana.PNG (72' Bartłomiej Kasprzak)
Tomasz Brzyski
Filip Piszczek
Wojciech Trochim

Trener: Radosław Mroczkowski
Ławka rezerwowych: Julián Cuesta, Rafał Pietrzak, Vullnet Basha grafika:kontuzja.png, Patryk Małecki

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 3-0 (1-0)
Posiadanie (w %): 58-42 (63-37)
Strzały: 16-16 (6-9)
Strzały celne: 10-3 (3-2)
Strzały niecelne: 4-8
Strzały przejęte: 2-5
Strzały z pola karnego: 11-6
Strzały z pola karnego, celne: 8-0
Faule: 18-13
Żółte kartki: 4-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 3-1
Rzuty rożne: 2-4
Podania: 484-377
Podania dokładne (w %): 84-81

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Sandecja

Data publikacji: 02-11-2017 12:00


Pora na oficjalne zakończenie rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy. Oczywiście, piłkarze rozegrają jeszcze kilka spotkań awansem, lecz Sandecja Nowy Sącz jest ostatnim rywalem, z którym Wiślacy zmierzą się po raz pierwszy. Co ciekawe, po raz ostatni w starciu o punkty sobotni rywale mierzyli się… 30 lat temu, w sezonie 1986/87 na szczeblu drugoligowym.


Podopieczni Radosława Mroczkowskiego jak dotąd zainkasowali 17 punktów w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy. Ostatnio jednak w pięciu poprzednich spotkaniach sądeczanie nie potrafili odnieść zwycięstwa, trzykrotnie remisując i dwa razy uznając wyższość rywali. Po raz ostatni beniaminek i absolutny debiutant w najwyższej klasie rozgrywkowej wygrał 17 września, kiedy to jako gospodarz pokonał w Niecieczy miejscowy Bruk-Bet. Otwarcie narzekający na zbyt wąską kadrę trener Sandecji stara się rotować składem, ale nie ma wielkiej możliwości manewru. Na kogo więc postawi opiekun Biało-Czarnych? Zapraszamy na analizę taktyczną Sandecji.

Bramkarz: Michał Gliwa

Niegdyś najbardziej wyśmiewany golkiper w Ekstraklasie, dziś jeden z głównych ojców niewątpliwego sukcesu najsłabszego na papierze zespołu. 29-letni golkiper notuje rundę życia, podczas której wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą goli. Gdyby nie były zawodnik Zagłębia Lubin i rumuńskiego Pandurii Targu Jiu, sądeccy Bianconeri straciliby dużo więcej niż tylko 15 bramek. Gliwa wielokrotnie zostawał najlepszym piłkarzem spotkań Sandecji i bez wątpienia krakowianie będą musieli wymyśleć coś szczególnego, by zaskoczyć jednokrotnego reprezentanta Polski.

Obrońcy: Adrian Basta, Michal Piter-Bučko, Płamen Krachunow, Patrik Mráz

Dwóch piłkarzy urodzonych jeszcze w Czechosłowacji, wychowanek Sandecji, który powrócił do niej po epizodzie w GKS-ie Bełchatów i Górniku Łęczna oraz Bułgar z przeszłością w lidze szkockiej - tak prezentuje się na dzień dzisiejszy linia obrony Sandecji Nowy Sącz. Najbardziej doświadczonym z defensorów jest lewy obrońca Patrik Mráz, który w Lotto Ekstraklasie wystąpił już 117 razy i może poszczycić się mistrzostwem Polski ze Śląskiem Wrocław oraz wicemistrzostwem kraju z Piastem Gliwice. Pozostali piłkarze w sumie uzbierali 108 spotkań na najwyższym szczeblu. Jedyny Polak w tym zestawie, prawy defensor Adrian Basta stracił niemal całe dwa lata w Górniku Łęczna na rehabilitację po kontuzji kolana i dopiero od tego sezonu ponownie poznaje smak Ekstraklasy. Na środku obrony pod nieobecność kapitana Dawida Szufryna, stylem gry przypominającego piłkarzy Wimbledonu z lat 90-tych zagrają Michal Piter-Bučko oraz Płamen Kraczunow. Słowak miał już styczność z najwyższą klasą rozgrywkową jako piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała w sezonie 2012/2013, po czym ogrywał się na drugim szczeblu rozgrywek w Olimpii Grudziądz i Sandecji właśnie. Bułgar Kraczunow jest z kolei debiutantem, który spisuje się całkiem solidnie. 28-latek zaczynał jako defensywny pomocnik, lecz z biegiem kolejnych spotkań został cofnięty na pozycję stopera, który jednak czasem lubi podłączyć się do akcji zaczepnych.

Pomocnicy: Adrian Danek, Grzegorz Baran, Mateusz Cetnarski, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski

Gromada doświadczonych Polaków wsparta nieco młodszym skrzydłowym - to recepta Sandecji na drugą linię. Pewne miejsce w składzie ma kapitan Biało-Czarnych, wychowanek Cracovii, Grzegorz Baran. Mający na koncie 206 występów w Ekstraklasie 34-latek nie jest najstarszym z pomocników, bowiem rok starszy jest ustawiany na pozycji lewego pomocnika nominalny lewy obrońca, Tomasz Brzyski. Etatowy wykonawca stałych fragmentów gry może osiągnąć pułap 300 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co ciekawe, lewonożny wychowanek Lublinianki swe 283 mecze w I lidze rozegrał w barwach aż 7 zespołów: Górnika Łęczna, Korony Kielce, Ruchu Chorzów, Polonii Warszawa, Legii Warszawa, Cracovii i Sandecji. Na przeciwnej flance powinien się zameldować syn prezesa klubu, Adrian Danek, który ostatnimi występami udowadnia jednak, że nie gra wyłącznie za nazwisko czy zasługi. Na pozycji środkowego ofensywnego pomocnika zagra z kolei… szwagier Danka, Wojciech Trochim. Jeden z najbardziej charakterystycznych zawodników Sandecji w przeszłości uzbierał trzy spotkania w Ekstraklasie w… trzech różnych klubach: Legii, Podbeskidziu i Zagłębiu Lubin. Dopiero teraz 28-latek na stałe zagościł w pierwszej jedenastce i spłaca kredyt zaufania. Ostatnim z graczy drugiej linii będzie wypożyczony z Pasów Mateusz Cetnarski, który wciąż nie może odnaleźć dyspozycji sprzed dwóch sezonów, kiedy to zanotował dwucyfrową liczbę goli i asyst.

Napastnik: Aleksandar Kolev

Trener Radosław Mroczkowski najwięcej żalu do włodarzy klubu ma w kwestii obsady pozycji napastnika. Jedynym sprowadzonym na tę pozycję piłkarzem jest Aleksandar Kolev, Bułgar z belgijskim paszportem, w przeszłości etatowy reprezentant kadr juniorskich bałkańskiego kraju. Gdyby nie 24-latek, wynik bramkowy Sandecji byłby dużo gorszy - sprowadzony ze Stali Mielec snajper czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Silny i wysoki napastnik sprawia wiele trudu obrońcom, zwłaszcza w pojedynkach powietrznych, a jego największym mankamentem jest motoryka.

W trzecim w historii meczu o punkty między Wisłą a Sandecją krakowianie będą chcieli nadal być niepokonaną drużyną. Inna sprawa, że w sezonie 1986/87 sądeczanie w 34 kolejkach II ligi zdobyli zaledwie 10 punktów, a teraz mają ich już o siedem więcej. W starciu dwóch ekip z Małopolski na papierze lepiej prezentuje się Wisła. „Nie jesteśmy faworytami w kolejnych spotkaniach. Jeżeli tak będziemy myśleć to nie będzie ciekawie” - przyznał jednak ostatnio Arkadiusz Głowacki. Jak więc potoczy się spotkanie 15. kolejki Lotto Ekstraklasy? O tym przekonamy się już w sobotę o 18.00.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pojedynek jakiego dawno nie było. Wisła vs Sandecja

Dodano: 2017-11-04 12:14:49 (aktualizacja: 2017-11-04 22:16:41)

Norf / wislalive.pl

Małe derby Małopolski zapowiadają się bardzo ciekawie. Sandecja to drużyna, która tanio skóry nie sprzedaje.

Beniaminek nie będący chłopcem do bicia

Po ciężkich meczach, z czołówką stawki, przychodzi czas na spotkanie z beniaminkiem. Sandecja, bo o niej mowa, to raczej nie stereotypowy beniaminek, na którym w łatwy sposób można się dorobić punktowo. Sandecja to drużyna, która mimo braku gwiazd, genialnej techniki, czy taktyki, rzetelnie i cierpliwie gromadzi punkty, grabiąc przy tym najlepszych, czasem i przegrywając z najgorszymi. Obecnie Sądeczanie zajmują 11. Pozycję z dorobkiem 17 punktów, podczas gdy Wiślacy na swoim koncie zgromadzili 21 oczek, co dawało nam przed kolejką siódmą lokatę.

Rywal będzie walczył o przełamanie

W ostatnich meczach mierzyliśmy się między innymi z pierwszą trójką poprzednich rozgrywek. W tych grach udało nam się zgromadzić 2 punkty. Duży niedosyt może wiązać się ze starciami przy R22 gdzie najpierw mimo przewagi jedynie zremisowaliśmy bezbramkowo z Jagiellonią, a w wyrównanym starciu z Legią nie udało się trafić do siatki, przez co stołeczna drużyna wyjechała z kompletem punktów z Krakowa. Te spotkania rozdzielał kapitalny mecz we Wrocławiu, gdzie wygraliśmy 2:0 z jak się okazuje, wcale nie takim rewelacyjnym Śląskiem. W ubiegłym tygodniu, niemal przez całe spotkanie prowadziliśmy w Poznaniu, aby stracić bramkę w ostatniej akcji meczu i tym samym zremisować z Lechem. Nasi rywale z kolei od pięciu kolejek szukają kompletu punktów. Sądeczanie ulegli Zagłębiu, potem remisowali, kolejno ze Śląskiem, Piastem i naszą sąsiadką zza błoń. W ostatniej kolejce podobnie jak BG prowadzili z Górnikiem, aby finalnie przegrać 1:2.

Rotacje w gabinetach lekarskich

Przed meczem w Poznaniu listę kontuzjowanych poszerzył Pol Llonch, a także Ivan Gonzalez. Drugi z Hiszpanów jest już po zabiegu kolana. Z kolei Pol przechodzi już rehabilitację, podobnie jak Paweł Brożek, obaj jeszcze nie będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu, jednak w najbliższym czasie powinni wrócić do gry. Niesamowicie szybko do zdrowia doszedł Patryk Małecki, który teoretycznie po artroskopii kolana nie powinien wrócić na boisko w tym roku, tymczasem bardzo możliwe, że w drugiej połowie spotkania z Sandecją „Mały” wybiegnie na murawę. W dalszym ciągu trener Ramirez nie będzie miał do dyspozycji Frana Veleza, który obecnie leczy swój uraz w Hiszpanii. Pod znakiem zapytania stoi także występ Arkadiusza Głowackiego. Wobec problemów w obronie swoje szanse mogą otrzymać Jakub Bartkowski i Rafał Pietrzak. Absencja „Brozia” może być okazją na powrót na boisko Zdenka Ondraszka, lub na debiut Marka Kolara, którego najprawdopodobniej po raz pierwszy zobaczymy w osiemnastce meczowej. W szeregach naszych rywali nie zobaczymy najlepszego strzelca, autora czterech trafień, Bułgara Aleksandyra Kloewa.

Oficjalnie po raz trzeci

Obie drużyny na poziomie ligowym mierzyły się tylko dwukrotnie. W sezonie 1986/87 w drugiej lidze dwa razy lepsza była BG. Najpierw wygrywając 2:0 w Krakowie, a następnie 3:2 na terenie rywala. Ostatnio oba kluby spotkały się w 2012 roku, w sparingu. Wtedy również wygrała Wisła, 3:1.

Arbitrem dzisiejszego starcia będzie Pan Krzysztof Jakubik

34 latek poprowadził w tym sezonie 10 meczów, w których pokazał 37 żółtych kartek, 3 czerwone i aż 10 razy wskazał na wapno. Wiślacy spotkali się z tym sędzią przy okazji przegranego starcia w Lubinie i wygranego meczu z Piastem. Zawodnicy Sandecji nie mieli jeszcze okazji uczestniczyć meczu, w którym gwizdał arbiter z Siedlec.

Nie takie małe derby

Po serii meczów z czołowymi drużynami przychodzi nam zmierzyć się z drużyną, z dolnej części tabeli. Nie można jednak dać ponieść się pozorom i liczyć na łatwy mecz. Sandecja to drużyna bazująca na cechach wolicjonalnych. Zawodnicy ewentualne braki w wyszkoleniu technicznym nadrabiają ambicją i wolą walki. To przede wszystkim drużyna, która świetnie radzi sobie na ciężkich terenach. Drużyna z nowego Sącza wywiozła komplet punktów z Białegostoku i Gdańska, podzieliła się zdobyczą w Poznaniu i mimo gry w osłabieniu długo walczyła o dobry rezultat w Warszawie. Wszystko wskazuje na to, że „małe derby Małopolski” mogą przypominać batalię o prym w Grodzie Kraka. Początek spotkania o 18. Wszyscy na R22.


NORF


Źródło: wislalive.pl

Zakończyć rundę w ósemce! Wisła zmierzy się dziś z Sandecją

Na zakończenie pierwszej rundy zmagań w Ekstraklasie piłkarzy krakowskiej Wisły czeka potyczką z beniaminkiem, Sandecją Nowy Sącz. Niedoceniany przez wielu piłkarskich ekspertów zespół, który całkiem niespodziewanie pokusił się wiosną bieżącego roku o awans do Ekstraklasy, nie jest łatwym rywalem. Ambitnie walcząca drużyna napsuła już w bieżących rozgrywkach krwi nie jednemu faworytowi, a takim są też wiślacy. Celując jednak w miejsce w czołowej "ósemce" ligi "Biała Gwiazda" bynajmniej nie może pozwolić sobie na wpadkę. Zwłaszcza w meczu u siebie!

Niestety zawodników, których być może potrzebowalibyśmy na to spotkanie najbardziej, a więc największych "walczaków" w postaci Pola Lloncha oraz Frana Véleza, nie zobaczymy. Obydwaj leczą kontuzje i ich miejsce będą musieli zająć inni. No i nie ma wątpliwości, że w sobotni wieczór potrzebować będziemy - poza piłkarskiej jakości - także wiele wylanego potu, bo trener Kiko Ramírez otwarcie na przedmeczowej konferencji prasowej podkreślał, że dla graczy Sandecji nie ma straconych piłek. I takiej postawy oczekiwać trzeba też będzie od tych wiślaków, których Hiszpan pośle do boju.

Problemem naszego szkoleniowca będzie też jednak konieczność przemeblowania formacji defensywnej. Już do końca roku, w związku z przebytą operacją kolana, nieobecny w niej będzie bowiem Iván González, a to oznacza, że Wisła zagra w defensywie zapewne tak, jak przed tygodniem w Poznaniu. Większe pole manewru Ramírez ma za to w ofensywie, bo choć wciąż brakować będzie Pawła Brożka, to kontuzję wyleczył już Patryk Małecki i choć nie jest on jeszcze gotowy na pełne 90 minut gry, to na pewno jest dla trenera alternatywą. Tą, jak przyznał nasz szkoleniowiec, może być również Marko Kolar. Chorwat, który dołączył do naszej drużyny na finiszu okienka transferowego jeszcze nie miał okazji, aby pokazać się kibicom, ale właśnie w meczu z Sandecją znajdzie się po raz pierwszy w kadrze meczowej "Białej Gwiazdy". A że "awizowany" był jako nasza kolejna duża nadzieja, więc kto wie - może już wkrótce to on, wraz z Carlitosem, straszyć będzie bramkarzy zespołów naszych rywali.

Najbliższy zaś solidnie mobilizuje się na wizytę przy Reymonta. I to nie tylko piłkarsko, ale i kibicowsko. Nie od dziś wiadomo z kim swoją "sztamę" trzymają fani Sandecji, a to oznacza, że gorąco będzie nie tylko na murawie, ale i na trybunach.

Zapowiada się nam więc całkiem ciekawe widowisko, a my zapraszając na nie przypominamy również, że o godzinie 15:30 - w wiślackiej hali - swój mecz ligowy zagrają też nasze koszykarki. A to oznacza, że będzie można spędzić przy Reymonta całkiem niezłą sportową sobotę! Zapraszamy!

Do zobaczenia przy Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Historyczne starcie, czyli Wisła gości Sandecję

Data publikacji: 04-11-2017 09:00


Ponad trzydzieści lat temu zawodnicy Wisły Kraków i Sandecji Nowy Sącz spotkali się po raz ostatni w meczu o punkty na szczeblu piłkarskiej drugiej ligi. Sobotnie starcie pomiędzy obiema drużynami przy R22 w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, można uznać zatem za historyczne i premierowe zarazem. Emocji na pewno nie zabraknie!

Ekipy z Krakowa i Nowego Sącza mierzyły się ze sobą dotychczas pięciokrotnie, lecz tylko dwa spotkania toczyły się o stawkę. W sezonie 1986/1987 drużyny rywalizowały ze sobą w II lidze, a w obu meczach lepsi okazali się Wiślacy. Jesienią Biała Gwiazda wygrała przed własną publicznością z ekipą z Sądecczyzny 2:0 po bramkach Leszka Lipki i Marka Świerczewskiego, a w rewanżu zespół z R22 ograł przeciwnika na jego terenie 3:2. Bramkarza gospodarzy pokonali wówczas Kazimierz Moskal, Zdzisław Strojek oraz Zdzisław Kapka z rzutu karnego.

Ostatni raz Wisła z Sandecją spotkała się przy okazji meczu towarzyskiego w lutym 2012 roku. Naszpicowana gwiazdami, broniąca mistrzowskiego tytułu Biała Gwiazda, pokonała rywala występującego wtedy w I lidze 3:1. Na listę strzelców wpisał się Maor Melikson, Patryk Małecki oraz Michael Lamey. Honorowe trafienie dla gości zaliczył Sebastian Szczepański.

Napisać nową historię

Po czternastu seriach gier Lotto Ekstraklasy Wisła zajmuje siódme miejsce w tabeli ligowej z 21 punktami na swoim koncie. Beniaminek z Nowego Sącza plasuje się cztery pozycje niżej, gromadząc do tej pory cztery oczka mniej od graczy prowadzonych przez trenera Kiko Ramíreza. W minionej kolejce krakowianie zremisowali w Poznaniu z Lechem 1:1, a Sądeczanie ulegli Górnikowi Zabrze na swoim terenie 1:2.

Mają Wisłę i Sandecję w CV

Oba zespoły łączą sylwetki aż kilkunastu zawodników i dwóch trenerów, którzy w swoim CV mają zarówno Wisłę, jak i Sandecję. Warto wspomnieć chociażby o Mieczysławie Gwiżdżu, wychowanku nowosądeckich klubów Dunajca oraz Sandecji, który stał się podporą Wisły. Utalentowany i twardy napastnik z białą gwiazdą na pierwsi występował w latach 1961 oraz 1963-1965. W 1966 roku opuścił Kraków właśnie na rzecz właśnie zespołu z Nowego Sącza.

Marek Świerczewski to kolejny zawodnik, który po raz pierwszy z futbolówką zetknął się jako zawodnik Sandecji. Dalsze szkolenie zapewnili mu jednak trenerzy Wisły, gdzie trafił jeszcze jako młodzian. Przez osiem lat (1981-1989) współtworzył defensywę Białej Gwiazdy, odnotowując łącznie 130 występów.

Już na początku swojej trenerskiej kariery Adam Nawałka, aktualny selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski sprawował opiekę nad pierwszą drużyną Białej Gwiazdy. Najpierw w latach 2000-2001, kiedy to po raz pierwszy jako szkoleniowiec sięgnął po tytuł wicemistrza i mistrza Polski oraz Puchar Ligi, a później w sezonie 2006/2007. Warto zaznaczyć, że w międzyczasie w rozgrywkach 2003/2004 Nawałka objął zespół trzecioligowej wówczas Sandecji Nowy Sącz.

Tylko pięciu strzelców

Trudno mówić, przy znikomej historii potyczek Wisły z Sandecją, o pokaźnej klasyfikacji strzelców. Do tej pory zalewie pięciu graczy Białej Gwiazdy trafiało do bramki ekipy z Sądecczyzny w oficjalnych starciach. Mowa o Leszku Lipce, Marku Świerczewskim, Kazimierzu Moskalu, Marku Motyce i Zdzisławie Strojku.

Pierwszy gwizdek sędziego zabrzmi w sobotę o godzinie 18.00. Zachęcamy do licznego przybycia na Stadion Miejski im. Henryka Reymana, aby wspólnym dopingiem poprowadzić Białą Gwiazdę do zwycięstwa w rywalizacji z beniaminkiem!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Sandecja pod lupą, czyli odwaga i konsekwencja

4 listopada 2017

W sobotnim spotkaniu w ramach 15. kolejki polskiej ekstraklasy rywalem krakowskiej Wisły będzie Sandecja Nowy Sącz. Z aktualnym beniaminkiem ligi polskiej „Biała Gwiazda” jak dotąd mierzyła się tylko dwa razy w historii i za kadym razem była górą. Nie znaczy to jednak, że ekipę Kiko Ramireza czeka dzisiaj łatwe zadanie.


Ekipa dowodzona przez Radosława Mroczkowskiego w trakcie trwającej kampanii rozegrała 14 meczów, w których wywalczyła jak na razie 17 punktów. W roli gospodarza team z Nowego Sącza w trakcie trwąjacego sezonu wygrał dwa razy, trzy spotkania zremisował i dwukrotnie schodził z placu gry na tarczy. Z kolei w delegacji „Biało-czarni” wygrali dwa razy, dwukrotnie zremisowali i trzy raz schodzili z placu gry na tarczy.

Wisła ma przewagę nad Sandecją w postaci czterech „oczek”. Warto jednak zaznaczyć, że bilans goli obie ekipy mają podobny. Krakowianie zdobyli 16 bramek i tyle samo stracili. Natomiast sądeczanie strzelili 14 goli, tracac ich 15.

Nie będzie żadnym nadużyciem stwierdzenie, że głównym celem Sandecji na trwającą kampanię jest utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Pomóc spełnić ten cel ekipie z Małopolski ma konsekwentna gra, którą wpoił swoim podopiecznym trener Mroczkowski.

Były szkoleniowiec między innymi Widzewa Łódź stawia na ustawienie z jednym napastnikiem, którym zwykle był Aleksandyr Kolew. Jednak w konfrontacji z krakowską ekipa Bułgara zabraknie w wyjściowej jedenastce Sandecji, co sprawia, że Sandecja w boju z Wisłą będzie miała kłopot w ataku.

Najpewniej w wyjściowym składzie szkoleniowiec beniaminka polskiej ekstraklasy postawi na Filipa Piszczka, któremu pomagać będą w ofensywie między innymi Tomasz Brzyski i Wojciech Trochim. Za rozegranie będzie natomiast odpowiedzialny Mateusz Cetnarski.

Jak zwykle w przypadku drużyn, które rozgrywają swój pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, mocną strona Sandecji jest gra z kontry. Po przechwycie piłki sądeczanie szybko potrafią przejść do ataku. Jednak nie tylko to jest mocnym punktem ekipy Mroczkowskiego, bo drużyna ta wyróżnia się tez poukładaną grą w momentach, gdy musi walczyć o odbiór piłki.

Przewidywany skład Sandecji Nowy Sącz na mecz z Wisłą Kraków:

SANDECJA (4-2-3-1): Gliwa – Basta, Kraczunow, Piter-Bucko, Mraz, Cetnarski, Baran, Danek, Trochim, Brzyski, Piszczek.

CIEKAWOSTKI:

Sandecja nigdy w historii nie wygrała z Wisłą w polskiej ekstraklasie.

Dla teamu z Nowego Sącza aktualny sezon jest pierwszym w historii w najwyższej klasie rozgrywkowej, co sprawia, że w tabeli wszech czasów Ekstraklasy sądeczanie są na 85. miejscu.

Awans do Lotto Ekstraklasy to jak na razie największy sukces Sandecji.

Opracował ŁP

Media przed meczem Wisły z Sandecją

4 listopada 2017

Po zremisowanym przed tygodniem spotkaniu z Lechem Poznań okazję na to, aby powrócić na zwycięski szlak piłkarze krakowskiej Wisły będą mieć w sobotnie popołudnie, mierzą się na swoim stadionie z Sandecją Nowy Sącz. Zachęcamy do zapoznania się z naszym materiałem o tym, co pojawiło się w prasie przed starciem z beniaminkiem Lotto Ekstraklasy.


Gazeta Krakowska – „Kazimierz Moskal: To nie będzie łatwy mecz dla Wisły”

Do tej pory Wisła Kraków z Sandecją Nowy Sącz tylko w jednym sezonie rywalizowały ze sobą w lidze. Miało to miejsce w sezonie 1986/87 na zapleczu ekstraklasy. Jednym z tych piłkarzy, który zagrał w obu spotkaniach był Kazimierz Moskal, były zawodnik „Białej Gwiazdy”, a później jej trener. Teraz przewiduje, że w sobotnim spotkaniu obu drużyn Wisłę czeka przy ul. Reymonta trudna przeprawa z beniaminkiem.


Gazeta Krakowska – „Wisła – Sandecja. Zagrają o prymat w Małopolsce”

Ponad 30 lat minęło od ostatniego meczu ligowego, jaki rozegrały między sobą zespoły Wisły Kraków i Sandecji Nowy Sącz. W sezonie 1986/87 te ekipy rywalizowały w II lidze (wówczas było to zaplecze ekstraklasy). Dwa razy triumfowała „Biała Gwiazda” – 2:0 przy Reymonta i 3:2 w Nowym Sączu. Teraz obie drużyny zagrają o punkty w ekstraklasie i o… prymat w Małopolsce.


Interia.pl – „Adrian Danek: Chcemy przelamać się w Krakowie”

Sandecja od pięciu meczów w lidze nie jest w stanie zapisać na konto trzech punktów. – Mam nadzieję, że przełamiemy to w Krakowie, chociaż wiemy, że nie będzie to łatwe spotkanie. Wisła to bardzo dobra drużyna – mówił w rozmowie z Interią pomocnik drużyny z Nowego Sącza Adrian Danek.


Onet – „LOTTO Ekstraklasa: problemy Wisły Kraków przed meczem z Sandecją Nowy Sącz”

Wiśle Kraków nie brakuje problemów przed sobotnim meczem 15. kolejki ekstraklasy z Sandecją Nowy Sącz. Trener Kiko Ramirez nie będzie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych piłkarzy.


Onet – „Trener Wisły Kraków: Przyszła pora na zmienników”

W sobotnim (18.00) meczu z Sandecją Nowy Sącz, Wisła Kraków będzie musiała sobie radzić bez kilku ważnych piłkarzy. Z urazami zmagają się Ivan Gonzalez, Pol Llonch, Paweł Brożek i Fran Velez. Liczne kontuzje mięśniowe zawodników Białej Gwiazdy sprawiają, że trener Kiko Ramirez ma dość mocno ograniczone pole manewru.

– Mamy w tej chwili mało zawodników, zwłaszcza w obronie, ale mamy też piłkarzy, którzy pracują z nami od dawna, by wnieść wartość do tego zespołu. Przyszła pora na nich, by dostali szanse, na które zasłużyli – podkreśla Hiszpan, który zdradził, że w kadrze meczowej znajdą się Marko Kolar, chorwacki napastnik, który jeszcze nie zadebiutował w Wiśle oraz Patryk Małecki, wracający po kontuzji. Skrzydłowy nie jest jeszcze gotowy na dziewięćdziesiąt minut, ale ma usiąść na ławce rezerwowych. Ramirez pochwalił też kilku innych piłkarzy. – Fantastycznie pracują Martin Koštal czy Julian Cuesta. Jakub Bartosz nie był ostatnio w osiemnastce meczowej, a swoją pracą zasługuje na bardzo dużo – dodaje trener.


Wyborcza.pl Kraków – „Wisła Kraków. Kiko Ramirez walczy z kontuzjami”

Walczy też z tymi, którzy sugerują, że sztab szkoleniowy jest kontuzjom winien. W sobotnim meczu z Sandecją przy Reymonta (godz. 18) trener Wisły nie będzie mógł skorzystać z czterech piłkarzy.


WP SportoweFakty – „Kiko Ramirez szuka kretów w Wiśle Kraków. “Nie możemy mieć osób, które szkodzą klubowi. Niech się ujawnią”

– Nie możemy mieć osób, które działają przeciwko klubowi. Niech się ujawnią – mówi trener Wisły Kraków, Kiko Ramirez. Biała Gwiazda jest przetrzebiona kontuzjami, a Hiszpanowi nie podoba się, że jego współpracownicy rozmawiają o tym z dziennikarzami.


Opracował ŁP

Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz: Zbić beniaminka

4 listopada 2017

Niezwykle ciekawie zapowiada się drugi sobotni mecz w ramach 15. kolejki polskiej ekstraklasy, w którym Wisła Kraków na swoim stadionie zmierzy się z Sandencją Nowy Sącz. Po raz ostatni przedstawiciele obu ekipy grali ze sobą w kampanii 1986/87. Górą była wówczas „Biała Gwiazda”.


Podopieczni Kiko Ramireza przystąpią do sobotniego starcia po cennym remisie z Lechem Poznań, który jednak przez krakowską ekipę został przyjęty z poczuciem niedosytu. Wszak ekipa z Krakowa straciła bramkę na 1:1 w 90. minucie po trafieniu Darko Jevticia. Warto też odnotować, że Wisła w pięciu ostatnich meczach ligowych wygrała tylko raz, pozostawiając w pokonanym polu Śląsk Wrocław.

Z kolei beniaminek polskiej ekstraklasy ma za sobą przegrany bój z Górnikiem Zabrze (1:2). Jednocześnie Sandecja jest bez zwycięstwa od 17 września, gdy w roli gospodarza pokonała Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. W kolejnych pięciu spotkaniach „Biało-czarni” przegrali dwa razy i trzy spotkania zakończyli remisem.

Porozmawiaj o meczu na naszym forum

Wisła z Sandecją o ligowe punkty mierzyła się jak dotąd tylko dwa razy i za każdym razem przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. W ostatnim starciu z udziałem obu ekip barw krakowskiej ekipy bronił między innymi Kazimierz Moskal.

Wisła po rozegraniu 14 spotkań w Lotto Ekstraklasie zgromadziła 21 punktów, tracąc do lidera pięć „oczek”. Z kolei Sandecja legitymuje się bilansem 17 punktów. „Biała Gwiazda” w ligowej klasyfikacji znajduje się na siódmej pozycji, z kolei na 11. miejscu zadomowiła się drużyna dowodzona przez Radosława Mroczkowskiego.

Niespodzianka od głównego sponsora Białej Gwiazdy

Szkoleniowcy obu teamów w sobotnim starciu nie będą mogli skorzystać ze swoich wszystkich zawodników. O ile opiekun Sandecji ma tylko w swoich szeregach jednego kontuzjowanego piłkarza w osobie Aleksandyra Kolewa, to gorszą sytuację kadrową ma opiekun krakowskiego teamu. Wisła będzie osłabiona brakiem kontuzjowanych: Pawła Brożka, Ivana Gonzaleza, Frana Veleza i Pola Lloncha.

Z dobrych wieści warto jednak zaznaczyć, że gotowy do gry w sobotnim boju będzie już Patryk Małecki, który najprawdopodobniej zacznie zawody na ławce rezerwowych.

Arbitrem sobotniej potyczki będzie Krzysztof Jakubik z Siedlec, który w tym sezonie miał już dwa razy okazję prowadzić mecze z udziałem „Białej Gwiazdy”. Pierwszy bój nie jest miło wspominany przez kibiców Wisły, bo ich pupile przegrali z Zagłębiem Lubin 0:3. Z kolei z Piastem Gliwice wiślacy zwyciężyli 2:0. Spotkań z udziałem Sandecji sędzia urodzony w 1983 roku jeszcze nie prowadził w tej kampanii.

04.11.2017, godz. 18:00 Stadion im. Henryka Reymana w Krakowie

WISŁA KRAKÓW – SANDECJA NOWY SĄCZ

Przewidywane składy:

WISŁA (4-2-3-1): Buchalik – Cywka, Głowacki, Arsenić, Sadlok, Perez, Basha, Boguski, Wojtkowski, Imaz, Carlitos

SANDECJA (4-2-3-1): Gliwa – Basta, Kraczunow, Piter-Bucko, Mraz, Cetnarski, Baran, Danek, Trochim, Brzyski, Piszczek.

Opracował ŁP

Źródło: wislakrakow.com

1 na 1: Wisła - Sandecja

Data publikacji: 04-11-2017 12:00


Już za kilka godzin na naszym stadionie przy R22 arbiter Krzysztof Jakubik zagwiżdże po raz pierwszy. Starcie Wisły z Sandecją rozgrywane będzie w ramach 15. kolejki Lotto Ekstraklasy. Na kilka chwil przed początkiem meczu zapraszamy Was do krótkiego porównania bohaterów dzisiejszego widowiska - Carlosa Lópeza i Aleksandara Koleva.


Co ich łączy?

Przede wszystkim pozycja na boisku. Obaj piłkarze są typowymi snajperami. Od startu bieżącego sezonu, zarówno Hiszpan, jak i Bułgar, który posiada również belgijski paszport, są podstawowymi graczami swoich zespołów.

Carlitosa i Koleva można nazwać „piłkarskimi obieżyświatami”. Wspólnie swoje sportowe umiejętności mieli okazję zaprezentować już w sześciu różnych krajach. Wiślak ma na swoim koncie występy w rodzimej Hiszpanii, w Rosji i na Cyprze. Zawodnik naszych najbliższych rywali strzelał bramki natomiast na boiskach Bułgarii i Belgii. Teraz ich poczynania możemy podziwiać w Lotto Ekstraklasie.

Co ich dzieli?

15 centymetrów. O tyle wyższy od Carlitosa jest napastnik Sandecji. Nie ma to jednak wpływu na fakt, który z nich jest skuteczniejszy.

10 i 4 to natomiast aktualny wynik strzelecki obu piłkarzy. Mocno liczymy, że po dzisiejszej rywalizacji różnica ta się powiększy, i nie trzeba dodawać na czyją korzyść.

Zakończenie jesieni

Mecz, który rozpocznie się o godzinie 18, będzie zwieńczeniem rundy jesiennej w wykonaniu obu drużyn. Jak wiadomo, nie oznacza to jednak, że nie zobaczymy już więcej meczów w tym roku kalendarzowym. Będzie to natomiast rywalizacja z ostatnim przeciwnikiem, z którym przyjdzie się nam zmierzyć po raz pierwszy w tym sezonie.

Zakończmy tę rundę jak najlepiej! Wisełko tylko zwycięstwo!

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kiko Ramírez przed meczem z Sandecją: - Dobro Wisły i jej imię jest i będzie najważniejsze

- Sandecja to zespół, który zaskakuje i robi jak do tej pory bardzo dobre wrażenie. Jest to drużyna, dla której nie ma straconych piłek i taka, która dużo biega, dużo walczy. Ma w sobie wiele solidarności między zawodnikami, dużo jest w ich grze pomocy, dużo pozytywnej agresywności, dlatego też czeka nas bardzo ciężki mecz, z bardzo ciężkim przeciwnikiem, ale jesteśmy na to nastawieni - powiedział, przed spotkaniem ligowym z Sandecją Nowy Sącz, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

Konferencję prasową, przed jutrzejszym meczem z zespołem z Nowego Sącza zdominował w dalszej części jeden temat przewodni, a mianowicie "kontuzje w drużynie". Dlatego też z góry zakładając to o czym sztab trenerski chce na spotkaniu z przedstawicielami mediów powiedzieć, poza tradycyjną obecnością Pani tłumacz, Moniki Chlebek, obecny był także asystent Kiko Ramíreza, a mianowicie Gonçalo Feio. I to właśnie on tłumaczył każdą wypowiedź szkoleniowca Wisły Kraków. A wszystko to - to oczywiście pokłosie artykułu, który opublikowała w bieżącym tygodniu "Gazeta Krakowska", a który dotyczył właśnie licznych urazów w naszym zespole. A wszystko rozpoczęło się od rozmów o przedłużającym się powrocie do zdrowia nieobecnego od końca sierpnia Frana Véleza.

- W tej chwili Fran rehabilituje się w Hiszpanii. Zdiagnozowano u niego zapalenie spojenia łonowego. Jego aktualna praca, to fizjoterapia, aby wzmocnić mięśnie w tej okolicy. W tej chwili pracuje nad tym, aby mógł wrócić, ale nie chcemy mówić o datach, kiedy miałoby to nastąpić. Wiemy, że się leczy i liczymy na to, że stanie się to jak najszybciej - przyznał Ramírez.

- Nigdy na żadnej konferencji nie powiedziałem ani jednego złego słowa na sztab, z którym na co dzień pracuję. Ramię w ramię toczymy wszystkie walki, w każdym tygodniu, żeby wszystko było jak najlepiej. Wiemy, że w tym tygodniu ukazał się artykuł, ale informacje, które się w nim ukazały, w żadnym elemencie nie były konsultowane ze sztabem szkoleniowym. I być może dlatego pojawiły się tam rzeczy, które nie były zgodne z prawdą, nie były zgodne z rzeczywistością. Dotyczył on codziennej pracy drużyny i sztabu. Odbieram to jako brak szacunku w stosunku do mnie i do sztab, który pracuje wspólnie - zarówno ten szkoleniowy, jak i medyczny. Wszystko po to, aby było jak najlepiej, aby Wisła była silna. Ta praca ma swoje problemy, bo mamy w zespole cztery kontuzje, ale pojawienie się ich w piłce nożnej jest normalne. Sztab pracuje wspólnie, żeby kontuzje jak najszybciej wyleczyć i aby nowe się nie pojawiły. Informacje, które się pojawiły, nie były w jakikolwiek sposób konsultowane z członkami sztabu, więc niech ujrzą światło dzienne nazwiska, bo klub nie może sobie pozwolić na to, że są w środku osoby, które działają przeciwko klubowi! Jeśli rzeczywiście były jakieś informacje, to niech też pojawią się ich źródła - grzmiał Ramírez.

- Z nowych kontuzji pojawiła się tylko ta Pola Lloncha. Uraz Pawła Brożka miał miejsce w meczu z Legią, a kontuzję Frana Véleza już komentowałem. Ona przeciąga się od dość dawna. Chwała natomiast Ivánowi Gonzálezowi za to, że wytrzymał tyle, ile mógł. Ostatecznie musiał przejść zabieg wyczyszczenia kolana. Być może mamy teraz mało zawodników, zwłaszcza w bloku obronnym, ale prawdą jest też, że są zawodnicy, którzy pracują bardzo ciężko od dość dawna, aby dodać wartości do tego zespołu i teraz jest czas na nich, żeby udowodnić swoją jakość i żeby dostali szansę, na którą zasłużyli - dodał trener Wisły.

- Jeśli chodzi o Frana, to leczy się w Hiszpanii, bo jest to specyficzna kontuzja i jest w miejscu, które specjalizuje się w leczeniu tego typu urazów. Jest to kontuzja, która wymaga wiele pracy nad mięśniami, nad ich wzmocnieniem. Potrzebne jest specjalistyczne podejście - mówił Kiko Ramírez, który odparł też zarzuty, że fakt iż Vélez grał nie w pełni zdrowy w spotkaniu z Lechią Gdańsk, pogłębiły ten uraz. - Pierwsze dolegliwości pojawiły się u Frana po meczu z Wisłą Płock. Kontuzja, którą leczy to nie jest coś, co pojawia się po jednym spotkaniu. Jest spowodowana brakiem równowagi, brakiem odpowiedniej konstrukcji mięśniowej. Nie przez jeden mecz pojawiła się ta kontuzja i nie przez jego dolegliwości w spotkaniu z Lechią, bo nie były one wspólne z tymi, które Fran leczy w tej chwili - bronił sytuację z Franem Vélezem trener Wisły.

- Oprócz kontuzji Véleza, która przeciągnęła się bardzo długo i której ostateczna diagnoza została zrobiona mniej więcej tydzień temu, a nie był on w grze przez półtorej miesiąca, to kontuzje pojawiają się w futbolu. To jest sport kontaktowy, a my jesteśmy taką drużyną, że zostawiamy wiele zdrowia na boisku. Zostawiamy na nim wszystko co mamy. Podobnie jest na każdym treningu, gdzie jest wysoki poziom rywalizacji i to są rzeczy normalne. Dodam, że drzwi są dla dziennikarzy otwarte, jeśli chcecie zobaczyć z bliska jak pracujemy, to zapraszamy. Codziennie sporo godzin spędzamy planując, monitorując i analizując, więc jeśli są jakieś pytania, jakieś wątpliwości, to najpierw serdecznie zapraszamy, żeby zobaczyć to z bliska, jak pracujemy. Ostatnio wszyscy wiemy w jakiej sytuacji znalazła się Wisła. Wiemy, że jest nam w klubie ciężko, ale powoli i solidnymi krokami wyciągamy Wisłę z tej sytuacji. To co zostało dokonane, to zasługa całego klubu - pracowników i wszystkich z nim związanych. Dobro Wisły i jej imię jest i będzie najważniejsze - powiedział szkoleniowiec zespołu "Białej Gwiazdy".

Na zakończenie dyskusji o urazach Ramírez odniósł się jeszcze do najnowszego urazu w drużynie, a mianowicie Pola Lloncha.

- Pol Llonch ma około 1,5 cm naderwania mięśnia i taka kontuzja, to zazwyczaj co najmniej trzytygodniowa przerwa, ale nie chcemy wcielać się w rolę doktora. On to pilnuje. Nie ma dwóch takich samych zawodników i dwóch takich samych kontuzji, więc nie chcemy wystawiać terminu, żeby doprowadzić do niego na siłę. Na szczęście rehabilitacja przebiega dobrze, Pol czuje się coraz lepiej i wszystko idzie w odpowiednim kierunku - przyznał Hiszpan.

Oczywiście na konferencji prasowej nie rozmawiano wyłącznie o kontuzjach. Sami zapytaliśmy zresztą szkoleniowca o Marko Kolara, bo to jak na razie jedyny zawodnik, który trafił do Wisły latem br., a który nie zdołał jeszcze zadebiutować. W związku zaś z tym, że na konferencji prasowej obecny był też Tibor Halilović, zapytaliśmy też o jego sytuację. Co zaś ciekawe, Kiko Ramírez odebrał to jako kolejną próbę (?) skupienia się na narodowościach, a nie na umiejętnościach poszczególnych zawodników. A bynajmniej nie taki był cel naszego pytania! Hiszpan jest jednak jak widać mocno na tym punkcie przewrażliwiony...

- Nie patrzmy na narodowość, bo to jest ostatnia rzecz, na którą patrzymy przy wybieraniu składu - rozpoczął swoją wypowiedź trener. - Mamy szeroką grupę zawodników i wszyscy pracują po to, aby grać. Dyskusja o jednym, czy dwóch zawodnikach, byłaby nie w porządku w stosunku do pozostałych piłkarzy, którzy nie znaleźli się w pytaniu. Każdy z nich chce grać, każdy niech pracuje na to, aby grać. Marko Kolar jest powołany na jutrzejszy mecz i być może zobaczymy go jutro po raz pierwszy na murawie w koszulce Wisły Kraków. Jeśli zaś chodzi o Tibora, to dostawał już szansę i nadal będzie dostawał swoje minuty. Nie chcę natomiast dyskutować o zawodnikach indywidualnie, bo jest wielu piłkarzy, o których moglibyśmy dyskutować. Jest Martin Košťál, który pracuje fantastycznie, jest też Julián Cuesta, który jest już zdrowy i walczy o miejsce, które ma w tej chwili Michał Buchalik. Jest też Kuba Bartosz, który przed tygodniem nie był w kadrze, a swoją pracą zasługuje na bardzo dużo. Najlepiej więc nie dyskutować indywidualnie o poszczególnych zawodnikach - mówił Ramírez.

I choć nie chciał on rozmawiać indywidualnie o piłkarzach, to i tak dziennikarze ten temat podjęli, bo najpierw zapytano Hiszpana o kolejny kiepski występ Zé Manuela, co miało miejsce w Poznaniu. A następnie o chwalonego z kolei Vullneta Bashę.

- W meczu z Lechem przede wszystkim my jako sztab może popełniliśmy błąd, jeśli chodzi o przeprowadzone zmiany. Ci piłkarze, którzy weszli, popełnili sporo błędów. Jeśli chodzi o Zé Manuela, to długo wszystko analizowaliśmy - nie tylko była to analiza zespołowa i nie tylko analizowaliśmy Zé Manuela, ale także każdego zawodnika. Nasza praca jest taka, że chcemy wyciągnąć co tylko jest możliwe z każdego piłkarza, którego mamy. Jeśli dotychczas dany zawodnik nie potrafił pokazać swojego najlepszego futbolu, swoje najlepsze atrybuty, to nasza praca ma doprowadzić do tego, żeby on mógł to zrobić. Na tym się skupiamy. Mamy grupę zawodników, z którą pracujemy i chcemy im pomóc, żeby mogli pokazać się z jak najlepszej strony - mówił trener.

- Wszyscy już widzieli co Vullnet Basha może dać naszemu zespołowi. Jesteśmy bardzo z niego zadowoleni. Przyszedł w trudnym momencie, bo sezon już trwał i nie miał czasu na to, aby od razu się przygotować. Ten czas już jednak minął i on czuje się dobrze. Jest ważnym elementem naszego zespołu. Ma szacunek w szatni i na boisku i jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. A to czy gra z Polem Llonchem, czy z Víctorem Pérezem nie ma znaczenia, bo ma podobną rolę na boisku. Jest ona taka, że ma pokazywać swoje najlepsze atuty, żeby pomagać zespołowi i bez względu na to kto gra obok niego, to się to nie zmienia - powiedział Ramírez.

Warto dodać, że za tydzień, w trakcie czekającej nas przerwy na mecze reprezentacyjne, zespół Wisły Kraków ma zaplanowane do rozegrania spotkanie towarzyskie. Możliwe, że będzie to potyczka z drużyną z zagranicy.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Tibor Halilović: - Widzę postęp, jeśli chodzi o moją grę

- Być może trudniej gra się przeciwko beniaminkowi, choć dla mnie wszystko jest na razie nowe, ale być może dla moich kolegów, którzy grają w polskiej lidze dłużej, jest inaczej. Być może widzą jakieś różnice. Nie wiemy wszystkiego o naszym najbliższym rywalu, znamy ich dopiero od kilku meczów, które rozegrali w tym sezonie. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani, mieliśmy już analizę przeciwnika, każdy wie i zna swoje zadania - mówił obecny na konferencji prasowej, przed meczem z Sandecją Nowy Sącz, pomocnik krakowskiej Wisły, Tibor Halilović.

- Zrobimy wszystko co tylko możliwe, aby zdominować to spotkanie i tak jak w każdym meczu u siebie - zawsze gramy o zwycięstwo. Być może nie wiemy o nich wszystkiego, ale musimy być skoncentrowani na naszej grze - dodał Chorwat.

Tibor Halilović Podczas konferencji pochwalił się już swoją znajomością języka polskiego, mówiąc kilka słów w naszym języku. Jak przyznał, wraz z pozostałymi Chorwatami stara się dość intensywnie go uczyć.

- Cały czas, wraz z Zoranem Arseniciem i Marko Kolarem, uczymy się języka polskiego. Jest to ważne, żeby znać język, bo to pozwala lepiej rozumieć się w drużynie, lepiej rozumieć kibiców, a także całą ligę. Ze znajomością języka idzie w parze lepsze rozumienie kultury kraju, w którym się przebywa - przyznał wiślak, który chwalił się postępami nie tylko językowymi, ale też tymi na murawie.

- Każdego dnia jest też coraz lepiej, jeśli chodzi o sprawy sportowe. Na każdych zajęciach, na każdej "gierce", staram się dawać z siebie wszystko. Widzę postęp, jeśli chodzi o moją grę, od momentu kiedy przyszedłem do Wisły. Teraz wszystko jest w rękach trenera, bo to on wybiera zawodników, to on musi uznać, że to będzie ten moment, że będę mógł zagrać i pomóc drużynie. To wszystko zależy od niego - zakończył Chorwat.


Dodał: Prz3m, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Hiszpańska trójca! Wisła - Sandecja 3:0

Sędziowie podczas meczu byli wspierani technologią VAR. Linie spalonych pokazane na zdjęciach zostały nałożone w wieczornym programie Liga +Uznana bramka na 1:0
Sędziowie podczas meczu byli wspierani technologią VAR. Linie spalonych pokazane na zdjęciach zostały nałożone w wieczornym programie Liga +

Uznana bramka na 1:0
Nieuznana bramka Jesúsa Imaza z 54' minuty, sędzia liniowy wskazał spalonego, VAR potwierdził.
Nieuznana bramka Jesúsa Imaza z 54' minuty, sędzia liniowy wskazał spalonego, VAR potwierdził.
Bramka Carlitosa z 89' minuty nieuznana po interwencji VAR-u.
Bramka Carlitosa z 89' minuty nieuznana po interwencji VAR-u.

Data publikacji: 04-11-2017 20:10


Wisła Kraków po raz pierwszy od 30 lat miała możliwość zmierzenia się w meczu o punkty z Sandecją Nowy Sącz. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego, absolutny debiutant Lotto Ekstraklasy przyjechał do Krakowa z 17 punktami na koncie i zadaniem Wiślaków było to, by liczba ta nie zmieniła się po spotkaniu. Tak też się stało - Biała Gwiazda wygrała 3:0 a bramki strzelali Hiszpanie - Jesús Imaz, Carlitos i Víctor Pérez.


Tuż przed meczem z pierwszego składu wypadł awizowany Vullnet Basha, a po raz pierwszy okazję do gry w lidze od początku dostał Tibor Halilović. Starcie z Sandecją było także szansą dla Jakuba Bartkowskiego, dla którego był to premierowy występ w tym sezonie oraz Zdenka Ondraška, powracającego po kontuzji.

Jesus - raz!

W pierwszych minutach drużyna Sandecji spróbowała przycisnąć i najbardziej znanym dla siebie sposobem - za pomocą dośrodkowań zagrażała bramce Buchalika, który jednak radził sobie z centrami Brzyskiego i Kubana. W 13. minucie krakowianie przeprowadzili zabójczą kontrę, a płaskie podanie Carlitosa wykorzystał Jesús Imaz. Kilka minut później mogło zrobić się 2:0, ale główka Zdenka Ondraška nieznacznie minęła bramkę Michała Gliwy. Pod koniec drugiego kwadransa przebudzili się goście. Najpierw Wiślacy sami sprokurowali sobie groźną sytuację podbramkową - Michał Buchalik wdał się w drybling z dwoma napastnikami Sandecji i ledwo utrzymał piłkę pod nogą. Po chwili potężnym strzałem popisał się Grzegorz Baran, ale „Buchal” wyfrunął w powietrze i wybił piłkę nad bramkę. W 31. minucie Buchalik został zmuszony do interwencji przez Brzyskiego, ale po strzale z woleja zza szesnastki pewnie złapał piłkę.

Wisła powinna była wyjść na dwubramkowe prowadzenie w 35. minucie, gdy Carlitos po raz kolejny wyłożył futbolówkę Imazowi. Hiszpan przymierzył z linii pola karnego po długim rogu, ale w nieprawdopodobny sposób interweniował Michał Gliwa, który zbił futbolówkę na rzut rożny. W ostatniej akcji pierwszej części meczu Tibor Halilović spróbował sił zza szesnastki, lecz po raz kolejny Gliwa był górą.

Carlos - dwa!

Drugą połowę Wisła rozpoczęła od gola Rafała Boguskiego, który jednak nie został uznany. W odpowiedzi po raz kolejny szarżował Adrian Danek, ale syn prezesa Sandecji nie mógł wstrzelić się także w drugą bramkę. W 55. minucie piłkę głową do siatki skierował Imaz, który wykorzystał perfekcyjne podanie Carlitosa, ale i tym razem liniowy uniósł chorągiewkę. Do trzech razy sztuka - to przysłowie znów znalazło zastosowanie. W polu karnym powalony został Zoran Arsenić, a sędzia Jakubik nie wahał się i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Carlitos, który strzelił w swoje prawo i zmylił Gliwę. Na zegarze widniała 62. minuta.

Pod bramką Wisły najgroźniej zrobiło się 120 sekund później, kiedy to po wolnym z 17 metrów uderzenie Brzyskiego instynktownie sparował Michał Buchalik. W kolejnych minutach Jesús Imaz powinien był zdobyć przynajmniej dwa gole, lecz dwukrotnie zaprzepaścił całkiem dogodne okazje. W 80. minucie na murawie pojawił się Jakub Bartosz, który już po chwili groźnie strzelał z ostrego kąta - piłka nieznacznie minęła bramkę. Chwilę później „Baku” popisał się idealnym podaniem z głębi pola, lecz Jesus Imaz tak niefortunnie złożył się do strzału, że z uderzenia wyszło wybicie w stylu ostatniego obrońcy. W 90. minucie, w swym ostatnim kontakcie z piłką gola zdobył Carlitos, lecz po raz kolejny sędziowie dopatrzyli się spalonego.

Victor - trzy!

Chwilę później Wisła oddała trzy strzały w ciągu 10 sekund - i z wszystkimi poradził sobie szalejący między słupkami Gliwa. Obrona strzału Wojtkowskiego - miód malina. Co się jednak odwlekło, to nie uciekło. W szóstej doliczonej minucie sędzia Jakubik po raz drugi wskazał na wapno, po tym jak Gliwa wyciął Jakuba Bartosza. Do piłki podszedł Victor Pérez i golem ukoronował naprawdę dobry występ.

Wisła Kraków - Sandecja Nowy Sącz 3:0 (1:0)

1:0 Imaz 13’

2:0 López 63’

3:0 Pérez 90+6’

Wisła: Buchalik - Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok - Boguski (80’ Bartosz), Halilović, Pérez, Imaz - Ondrašek (71’ Wojtkowski), López (90’ Kolar)

Sandecja: Gliwa - Kuban (67’ Korzym), Piter-Bučko, Szufryn, Mráz - Danek (61’ Dudzic), Cetnarski (71’ Kasprzak), Baran, Brzyski - Trochim - Piszczek

Żółte kartki: Halilović, Imaz, Wojtkowski - Piter-Bučko

Sędziował: Krzysztof Jakubik z Siedlec

Widzów: 14 007

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przewaga rozumu nad siłą. Wisła - Sandecja 3-0

Pierwszą rundę rywalizacji w Ekstraklasie, sezonu 2017/2018, zespół krakowskiej Wisły zakończył z 24. punktami na swoim koncie. W ostatnim meczu, przed rewanżową częścią sezonu, "Biała Gwiazda" pokonała bowiem 3-0 zespół Sandecji Nowy Sącz. Bramki dla Wisły zdobyli Hiszpanie - Jesús Imaz, Carlos López oraz Víctor Pérez.

Na mecz z Sandecją krakowska Wisła wyszła z kilkoma zmianami i na pewno wyjściowa jedenastka mogła być dla wielu zaskoczeniem. Pojawił się w niej bowiem choćby dawno nie oglądany Zdeněk Ondrášek oraz jeszcze dawniej - Jakub Bartkowski. Do tego znów mieliśmy wymuszoną zmianę na rozgrzewce, bo awizowanego Vullneta Bashę zmienić musiał Tibor Halilović.

Sam zaś początek tych zawodów należał do przyjezdnych. Ci zaliczyli dwie groźne wrzutki z rzutów wolnych i wysokim pressingiem starali się jak najszybciej odbierać wiślakom piłki. I choć przez chwilę im się to udawało, to już w 12. minucie za odważną grę przy Reymonta zostali skarceni. Kapitalnie na lewą stronę futbolówkę przerzucił Bartkowski, a tam kompletnie niepilnowany był Carlos López. Najskuteczniejszy zawodnik Wisły idealnie dograł do wbiegającego w środek bramki Jesúsa Imaza, a ten tylko dopełnił formalności i "Biała Gwiazda" szybko objęła prowadzenie.

Gol zdecydowanie zmienił obraz gry, bo o dziwo skarcona Sandecja nie atakowała wiślaków już z taką pasją, przez co Ci mieli więcej swobody i mogli pokazać kilka ciekawych akcji. Niestety najczęściej graliśmy zbyt koronkowo, ale też w 18. minucie blisko szczęścia mógł być Ondrášek, tyle że jego uderzenie głową nieznacznie minęło bramkę gości.

Ci jednak nie zamierzali się poddawać i w kolejnych minutach znów spróbowali odgryźć się Wiśle, choć to wiślacy sami sprowokowali groźną sytuację. Niewiele brakowało, a nowosądeczanie wykorzystaliby bowiem nieporozumienie między Michałem Buchalikiem i Zoranem Arseniciem. Nasz bramkarz musiał się zresztą szczególnie popisać w 28. minucie, kiedy to przeniósł nad poprzeczką groźne uderzenie z dystansu Grzegorza Barana. Groźnie było też dwie minuty później, kiedy to do dośrodkowania doszedł Filip Piszczek, ale jego strzał głową przeleciał obok słupka.

Wisła na akcje gości odpowiedziała jednak dość szybko, bo w minucie 34. Znów na murawie Carlitos odszukał Imaza, ale tym razem uderzenie tego ostatniego kapitalnie na rzut rożny sparował Michał Gliwa. Bramkarz Sandecji nie popisał się z kolei w minucie 40., bo zagrał piłkę wprost pod nogi Rafała Boguskiego. Ten stał jednak na czterdziestym metrze od bramki i choć próbował strzałem właśnie z tak daleka zdobyć gola, to ta sztuka mu się nie udała.

Końcowe minuty pierwszej połowy nie był niestety w naszym wykonaniu najlepsze, znów Sandecja zaliczyła kilka akcji oraz groźnych wrzutek ze stałych fragmentów gry, ale Wisła wszystko to wybroniła. Ostatnim zaś akcentem przed przerwą, był jeszcze strzał Halilovicia, ale ten padł łupem Gliwy.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza, bo Sandecja znów starała się zaatakować Wisłę, ale poza strzałem Adriana Danka nad naszą bramką, zdziałała niewiele. Znów groźniejsza była za to nasza drużyna i zdobyła nawet w 54. minucie gola, ale tego nie uznał sędzia. Podanie po indywidualnym slalomie Carlitosa do Imaza zakończyło się bramką, ale chorągiewka sędziego asystenta znalazła się w górze i wciąż było tylko 1-0.

Po tej akcji spotkanie zostało przerwane, bo kibice Sandecji urządzili sobie pokaz pirotechniki, która wylądowała też na murawie. Na tej w 62. znalazł się też Arsenić, a że był przewracany w polu karnym, więc sędzia wskazał na "jedenastkę"! Pewnie wykorzystał ją Carlos López i od 63. minuty prowadziliśmy już 2-0!

Przyjezdni mogli odpowiedzieć na to w 65. minucie, bo mieli groźny rzut wolny, ale strzał Tomasza Brzyskiego odbił Buchalik, a dobitka kompletnie nie udała się Bartłomiejowi Dudzicowi. Zaraz potem w dobrej sytuacji znalazł się też Wojciech Trochim, ale i on fatalnie skiksował.

Wiślacy znów groźnie na to odpowiedzieli, bo w 70. minucie po dobrze rozegranej akcji Carlitosa z Boguskim ten dograł do środka do Imaza, ale tym razem strzał Hiszpana nie był na tyle dokładny, aby znów zmienić wynik. Podobnie jak i akcja wiślaków z 76. minuty, kiedy to świetnie do Imaza zagrał Víctor Pérez. Ten pierwszy mógł odwdzięczyć się za asystę Carlitosowi, ale strzał został zablokowany. Szczęścia zabrakło też w 78. minucie Kamilowi Wojtkowskiemu, który miał sporą szansę do tego, aby zdobyć bramkę, ale źle trafił w piłkę. W tę w 84. minucie, wydawało się, że tak jak należy przystawił nogę inny nasz dziś rezerwowy, a mianowicie Jakub Bartosz, ale po jego uderzeniu futbolówka nieznacznie minęła bramkę zespołu gości.

W 85. minucie wręcz powinno być już jednak 3-0, bo po dograniu od Bartosza sam przed Gliwą znalazł się Imaz. Chciał uderzyć z "pierwszej piłki", ale ta "zaplątała" mu się pod nogą i doskonała okazja przepadła. Z kolei w 89. minucie Carlitos miał aż dwie okazje, przy pierwszej piłkę wygarnął mu jednak Gliwa, a zaraz potem już go pokonał. Po podaniu od Macieja Sadloka, Carlitos przelobował bramkarza gości i na tablicy wyników zaświeciło się 3-0... Jak się jednak okazało, szybko rezultat należało zmienić, bo po weryfikacji VAR - gol w związku z pozycją spaloną Hiszpana został anulowany...

Trzecia bramka dla Wisły jednak i tak padła. W doliczonym czasie gry, po kontrataku i faulu Gliwy na Bartoszu, mieliśmy bowiem kolejny rzut karny, a tego pewnie wykonał Pérez.

Ostatecznie "Biała Gwiazda" zasłużenie, choć z przebiegu gry jednak zbyt nisko, pokonała beniaminka z Nowego Sącza, wykazując się niewątpliwie wyższą kulturą gry i piłkarską inteligencją, od siłowo grającego zespołu Sandecji. Zdobyte zaś trzy punkty oznaczają, że po pierwszej rundzie wiślacy będą bardzo blisko ligowego podium i mamy ogromną nadzieję, że powalczą o nie w dalszej części sezonu!

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Pewne zwycięstwo!

4 listopada 2017

Wisła Krakow po raz siódmy w tym sezonie zapisała na swoje konto trzy punkty. Tym razem w meczu przed własną publicznością pewnie 3:0 pokonała Sandecję Nowy Sącz.


Spotkanie odwaznie rozpoczęła Sandecja, która w pierwszych dziesięciu minutach sprawiała sporo problemów wiślakom. Z minuty na minutę gra “Białej Gwiazdy” wyglądała jednak coraz lepiej. Podopieczni Kiko Ramireza szybko wyszli na prowadzenie.

W 13. minucie Bartkowski świetnie zagrał na lewą stronę pola karnego do Carlitosa, który następnie zagrał przed bramkę do Jesusa Imaza. Temu pozostało tylko trafić z trzech merów do siatki.

W kolejnych minutach Wisła kontrolowała wydarzenia na boisku, wyczekując na kolejną okazję do zdobycia bramki. Sandecja odpowiedziała dwoma celnymi uderzeniami z dystansu, ale Buchalik nie dał się pokonać Baranowi i Brzyskiemu.

Wisła mogła podwyższyć na 2:0 w 34. minucie. Kolejne podanie od Carlitosa otrzymał Imaz. Tym razem Hiszpan zdecydował się na techniczne uderzenie sprzed pola karnego w kierunku dalszego rogu, ale świetnie interweniował Buchalik. Przed przerwą wynik nie uległ już zmianie.

W pierwszym kwadransie drugiej połowy oglądaliśmy wyrównane spotkanie. Tymczasem w 61. minucie sędzia dopatrzył się faulu na Arseniciu po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i podyktował dla Wisły “jedenastkę”. Kilka chwil później pewnym strzałem na 2:0 podwyższył Carlitos.

W kolejnych minutach wiślacy kontrolowali wydarzenia na boisku. Szukali również okazji do zdobycia kolejnych goli, ale w decydujących momentach brakowało im zdecydowania i dokładności.

W 89. minucie gospodarzom udało się trafić do siatki, ale gol nie został uznany. Według sędziego, który konsultował się z sędziami VAR, strzelec gola Carlitos był na spalonym po zagraniu Sadloka.

W doliczonym czasie gry sędzia podyktował drugi w tym meczu rzut karny dla Wisły za faul Gliwy na Bartoszu. Jedenastkę tym razem wykorzystał Victor Perez.


Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz 3:0 (1:0) (trwa II połowa)

1:0 Jesus Imaz 13 min

2:0 Carlitos (k.) 63 min

3:0 Victor Perez (k.) 90+8 min

żółte kartki: Halilović, Imaz, Wojtkowski, Bartkowski (Wisła), Piter-Bućko (Sandecja)

Wisła: Michał Buchalik – Jakub Bartkowski, Arkadiusz Głowacki, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok – Rafał Boguski (79 min – Jakub Bartosz), Victor Perez, Tibor Halilović, Jesus Imaz – Zdenek Ondrasek (72 min – Kamil Wojtkowski), Carlitos (90 min – Marko Kolar)

Sandecja: Michał Gliwa – Lukas Kuban (68 min – Maciej Korzym), Dawid Szufryn, Michal Piter-Bućko, Patrik Mraz, Adrian Danek (62 min – Bartłomiej Dudzic), Grzegorz Baran, Mateusz Cetnarski (72 min – Bartłomiej Kasprzak), Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski, Filip Piszczek


Źródło: wislakrakow.com

Hiszpańskie trio daje zwycięstwo. Wisła-Sandecja 3:0

Dodano: 2017-11-04 23:53:51 (aktualizacja: 2017-11-05 18:11:41)

Norf / wislalive.pl

Wiślacy wygrywają absolutnie zasłużenie. Ten wynik to najmniejszy wymiar kary.

Kiko Ramirez dokonał kilku korekt w składzie, dając szansę zawodnikom, których dawno nie mieliśmy okazji obserwować na boisku. Trzeba przyznać, że dobrze wykorzystali swoją okazję. Miejsce na prawej obronie zajął Kuba Bartkowski, który miał spory udział przy pierwszej bramce. Tibor Halilović, który skorzystał z problemów żołądkowych, awizowanego do gry w pierwszym składzie Vullneta Bashy, świetnie współpracował z Victorem Perezem, dominując środek pola. Sam Perez doskonale wpasował się w buty Pola Lloncha, wielokrotnie przerywając akcje rywali. W ataku partnerem Carlitosa był dziś Zdenek Ondraszek, który skutecznie pomagał mniejszemu Hiszpanowi.

Początek spotkania należał niespodziewanie do gości. To Sądeczanie weszli z animuszem w ten mecz. Ich zapał został jednak szybko ostudzony. W 12. min. Kuba Bartkowski wykonał świetne krzyżowe podanie do Carlitosa, ten dograł piłkę do Jesusa Imaza, któremu pozostało już tylko wbić futbolówkę do siatki.

Zawodnicy BG w dalszych minutach umiejętnie kontrolowali grę, pozwalając gościom jedynie na zagrożenia w postaci stałych fragmentów gry. Arbiter wyjątkowo często używał gwizdka w stykowych sytuacjach w pobliżu naszego pola karnego. Piłkarze Sandecji nie potrafili jednak przełożyć tego elementu gry na klarowne okazje. Najbliżej zdobycia wyrównującej bramki był Grzegorz Baran, którego uderzenie z dystansu ekwilibrystycznie wybronił Michał Buchalik.

Wiślacy odpowiedzieli ponownie za sprawą duetu Carlitos-Imaz. Ten pierwszy przytomnie wycofał piłkę przed pole karne, natomiast drugi wykonał kąśliwy, techniczny strzał, nie bez kłopotów obroniony przez Gliwę.

Wisła kontynuowała mądrą grę również w drugiej połowie. Poszukiwania podwyższenia rezultatu przyniosły efekt w 54 minucie. Carlitos po świetnym dryblingu dorzucił piłkę na głowę oczywiście Imaza, a ten wpakował ją do siatki. Arbiter liniowy zdecydował się jednak podnieść chorągiewkę w tej sytuacji. Jeśli był spalony, to milimetrowy.

W 61 minucie po wykonaniu rzutu wolnego obrońca przyjezdnych przewrócił w polu karnym Zorana Arsenicia. Sędzia w tej sytuacji nie miał wyjścia i musiał wskazać na wapno. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Carlitos, zdobywając tym samym 11-tą bramkę w tym sezonie.

Sandecja zaraz po straconym golu rzuciła się do odrabiania strat. Z rzutu wolnego spróbował Brzyski, a jego strzał obronił Buchalik. Po kilku minutach naporu gości sytuacja wróciła do normy, pod kontrolę Wiślaków. Bardzo dobre zmiany dali Kuba Bartosz i Kamil Wojtkowski, którzy dodatkowo ożywili grę w ofensywie.

W samej końcówce wspomniany Bartosz wyłożył jak na patelni piłkę Imazowi, temu pozostało powtórzyć wyczyn z pierwszej połowy, czyli trafić w piłkę, niestety nie udało się tego dokonać.

Co nie udało się jednemu Hiszpanowi, wyszło drugiemu. Maciek Sadlok popisał się świetnym passem w 89 minucie, wyprowadzając Carlitosa sam na sam z Gliwą. Napastnik zdecydował się efektownie wykończyć akcję lobując golkipera. Tym razem arbiter postawił na wideoweryfikację, podczas której dopatrzył się kolejnego spalonego. Sytuacja była bardzo podobna do poprzedniej. Jeśli można mówić o ofsajdzie, to był on minimalny.

Co się odwlecze to nie uciecze. W doliczonym czasie gry w pole karne wpadł Bartosz. Skrzydłowy minął Gliwę, który zdecydował się na złapanie nóg naszego zawodnika. Sędzia nie mógł postąpić w tej sytuacji inaczej i odgwizdał drugi rzut karny. Tym razem do piłki podszedł Perez i spokojnie ustalił wynik spotkania na 3:0, zdobywając debiutanckiego gola w naszych barwach. Warto podkreślić, że w samej końcówce szansę debiutu dostał Marko Kolar. Chorwat nie wpłynął jednak na wynik spotkania, które zostało zakończone zaraz po bramce Victora.

Przyjezdni nie postawili zbyt wysoko poprzeczki, mimo wszystko możemy chyba mówić o najlepszym spotkaniu BG przy R22 w tym sezonie. Wydarzenia boiskowe były pod absolutną kontrolą gospodarzy od pierwszej, do dziewięćdziesiątej ósmej minuty. Na pochwały zasługuje cała drużyna. Począwszy od niezwykle pewnej defensywy, przez ambitną środkową formację, po niesamowitego Carlitosa, który został pozbawiony połowy dorobku – bramki i asysty. Mimo to jego liczby i tak wyglądają świetnie. Na półmetku rozgrywek znajdujemy się w pierwszej ósemce. Plan minimum osiągnięty.

Wisła Kraków - Sandecja Nowy Sącz 3:0 (1:0)

1:0 Imaz 13

2:0 López 63

3:0 Pérez 90+6


Wisła: Buchalik - Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok - Boguski (80 Bartosz), Halilović, Pérez, Imaz - Ondrašek (71 Wojtkowski), López (90 Kolar)


Sandecja: Gliwa - Kuban (67 Korzym), Piter-Bučko, Szufryn, Mráz - Danek (61 Dudzic), Cetnarski (71 Kasprzak), Baran, Brzyski - Trochim - Piszczek


Żółte kartki: Halilović, Imaz, Wojtkowski - Piter-Bučko


Sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec


Widzów: 14 007


NORF


Źródło: wislalive.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z sobotniego spotkania 15. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła podejmować będzie u siebie Sandecję Nowy Sącz.

Na ławce rezerwowych: Cuesta - Pietrzak, Bartosz, Halilović, Wojtkowskik, Małecki, Kolar.

W składzie brakuje Bashy... Jest za to Halilović.

  • 1' Spotkanie rozpoczęte.
  • 3' W pierwszych minutach dwa dośrodkowania w pole karne Wisły z rzutów wolnych. W pierwszej sytuacji piłkę wybijał Głowacki, w drugiej skutecznie interweniował Buchalik.
  • 6' Początek niestety mało optymistyczny...
  • 9' Teraz Wisła nieco dłużej utrzymuje się przy piłce, ale ma problemy ze zbliżeniem się do bramki przeciwnika.
  • 11' Kolejne dośrodkowanie w pola karne Wisły. Po zagraniu Dancha piłka ląduje w rękach Buchalika.
  • 13' Goool dla Wisły! Świetne podanie w pole karne otrzymał Carlitos. Ten z lewej strony dograł piłkę do Jesusa Imaza, któremu pozostało trafić do siatki z trzech metrów.
  • 18' Wisła po zdobyciu bramki kontroluje wydarzenia na boisku. Gra głównie toczy się na połowie Sandecji.
  • 18' Po dośrodkowaniu Sadloka z lewej strony boiska, nad bramką główkował Ondrasek.
  • 20' Piter-Bućko ukarany żółtą kartką za brzydki faul na Ondrasku.
  • 24' Teraz kartką ukarany Halilović.
  • 28' Niewiele brakowało, a padłaby bramka dla Sandecji po tym jak Buchalik omal nie stracił piłki na rzecz rywala.
  • 28' Teraz Buchalik efektownie odbija piłkę po uderzeniu Barana z dystansu.
  • 29' Płaskie uderzenie Brzyskiego z dystansu, ale bramkarz Wisły na posterunku.
  • 31' Dośrodkowanie Carlitosa spod linii końcowej z prawej strony, ale piłki nie sięgnął Ondrasek.
  • 34' Bardzo ładna akcja Wisły. Carlitos zagrał przed pole karne do Imaza, który technicznie uderzał w kierunku dalszego rogu. Świetną interwencją popisał się jednak Gliwa.
  • 42' Żółta kartka dla Imaza.
  • 44' Piszczek wycofał piłkę do Danka, który uderzał sprzed pola karnego, ale wysoko nad poprzeczką.
  • 45+1' Uderzenie Halilovicia z dystansu, ale piłka ląduje w rękach bramkarza.

Koniec pierwszej połowy.

  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 50' Kolejne uderzenie Danka w tym meczu sprzed pola karnego, piłka poszybowała nad bramką.
  • 54' Kapitalna akcja Carlitosa, który w polu karnym wymanewrował kilku zawodników, a następnie świetnie zagrał na głowę Imaza, który z bliska trafia głową do siatki. Gol nie zostaje jednak uznany, sędzia dopatrzył się spalonego. Chyba nie było...
  • 56' Spotkanie przerwane. Z sektora gości sypią się race i petardy.
  • 61' Będzie rzut karny dla Wisły. Arbiter dopatrzył się faulu na Arseniciu.
  • 62' Zmiana w Sandecji. Dudzic za Danka.
  • 63' Carlitos pewnie egzekwuje jedenastkę! 2:0!
  • 65' Groźne uderzenie Brzyskiego z rzutu wolnego z około 17 metrów, ale Buchalik odbija piłkę. Dobijał jeszcze Dudzic, ale niecelnie.
  • 68' Okazję miał Trochim, który otrzymał piłkę na środku pola karnego, ale źle trafił w futbolówkę.
  • 69' Zmiana w Sandecji. Korzym wchodzi za Kubana.
  • 71' Boguski z prawej strony pola karnego zagrywa płasko przed pole karne do Imaza, który nie trafiła czysto w piłkę i ta przechodzi obok bramki.
  • 71' Carlitos zauważył wysuniętego przed bramkę Gliwę i próbował go przelobować. Bramkarz Sandecji zdążył jednak wrócić.
  • 72' Zmiana w Sandecji. Kasprzak za Centarskiego.
  • 72' Zmiana także w Wiśle. Wojtkowski za Ondraska.
  • 76' Podanie Imaza z prawej strony w pole karne do Carlitosa, który trącił futbolówkę w kierunku bramki, ale został zablokowany.
  • 79' Druga zmiana w Wiśle. Bartosz za Boguskiego.
  • 84' Bartosz wpadł w pole karne i uderzył z prawej jego strony, obok słupka.
  • 85' To powinna być trzecia bramka dla Wisły. Po świetnym zagraniu Bartosza, Imaz miał przed sobą tylko Gliwę, ale przy próbie uderzenia z powietrza nie trafił w piłkę.
  • 89' Carlitos otrzymał świetne podanie od Sadloka z lewego skrzydła i mając przed sobą tylko Gliwę spokojnie przerzucił piłkę nad nim do bramki.
  • 90' Kolar zmienia Carlitosa.
  • 90' Okazuje się, że jednak gol nie zostaje uznany. Sędzia anulował bramkę po konsultacji z sędziami VAR. Carlitos był na spalonym.
  • 90+3' Żółta kartka dla Wojtkowskiego.
  • 90+5' Blisko bramki. Najpierw Gliwa broni uderzenie Imaza z około ośmiu metrów, po chwili odbija piłkę po potężnym strzale Halilovicia z dystansu.
  • 90+6' Żółta kartka dla Bartkowskiego.
  • 90+7' Rzut karny dla Wisły za faul Gliwy na Bartoszu.
  • 90+8' 3:0. Victor Perez.

Koniec meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Wiślackie jubileusze Zbigniewa Woźniaka i Jarosława Krzoski

Data publikacji: 05-11-2017 10:00

Nie mówią o nich w mediach, chociaż odgrywają ważne role w pierwszym zespole Białej Gwiazdy. Dostrzec ich można jednak okiem kamery podczas meczów z udziałem krakowskiej drużyny, gdyż od lat asystują Wiślakom, sumiennie wypełniając swoje zadania. Dla obu Panów - Zbigniewa Woźniaka oraz Jarosława Krzoski - spotkanie z Lechem Poznań było bez wątpienia wyjątkowe!

Zbigniew Woźniak to wybitny masażysta, przez ręce którego przewinęły się setki - i nie ma w tym ani trochę przesady - zawodników Wisły. To m.in. on czuwa nad piłkarzami po przebytej kontuzji, pomagając w szybszym pojawieniu się na murawie. Trzeba podkreślić, że Woźniak z pierwszym zespołem Wisły związany jest nieprzerwalnie od 1989 roku! W ciągu 28 lat 900 razy towarzyszył Białej Gwieździe w meczach ligowych, a jego jubileusz przypadł na ubiegłotygodniowe spotkanie z Lechem.

Zbigniew Woźniak jako masażysta debiutował 21 czerwca 1989 roku, kiedy to krakowianie pokonali przy R22 ŁKS Łódź 4:1 w 30. kolejce piłkarskiej I ligi. Jednak nie tak zaczęła się jego przygoda z naszym Klubem. Wcześniej reprezentował bowiem barwy Wisły jako zawodnik sekcji lekkoatletycznej, specjalizując się w rzucie młotem i reprezentując Białą Gwiazdę podczas sportowych imprez.

Człowiek orkiestra

Dla kierownika Wisły Jarosława Krzoski nie ma rzeczy niemożliwych. To człowiek orkiestra, otwarty, wygadany i zaradny. Jest pierwszą osobą, do której z pytaniami i kłopotami zgłaszają się zawodnicy Białej Gwiazdy. Co więcej, bez problemów nawiązuje relacje z każdym, dobrze odnajdując się także wśród Hiszpanów i dla ułatwienia opanowując ich język w co najmniej stopniu podstawowym.

Swoją komunikatywność Jarosław Krzoska wykorzystywał w pracy na stanowisku rzecznika prasowego Wisły Kraków. Funkcję tę piastował przez trzy lata (styczeń 2002 - styczeń 2005), odpowiadając również za kreację oficjalnej strony internetowej. Do Klubu z R22 wrócił w lipcu 2010 roku, jednak już w zupełnie innej roli - kierownika pierwszej drużyny. Jego pierwszy mecz przypadł na 8 sierpnia, kiedy to Wiślacy pokonali Arkę Gdynia 1:0. Od tego czasu zaliczył wraz z Białą Gwiazdą 250 meczów ligowych.

Do tego, że od lat związany jest ze sportem, nie trzeba nikogo przekonywać. Przez cztery lata jako młodzian zakład wiślacki trykot jako koszykarz, al kontuzja zweryfikowała jego marzenia. Poszedł jednak wyznaczoną przez siebie ścieżką, specjalizując się w dziennikarstwie sportowym. Pracował m.in. dla Radia Kraków, w którym uczył się tego rzemiosła, a także w Radiu Mariackim Kraków (obecnie Radio Plus), Programie I Polskiego Radia czy w Telewizji Polskiej.

Pokoju obu Panów stoją otworem nie tylko dla piłkarzy czy sztabu szkoleniowego, ale innych osób pracujących w Klubie. Są bezapelacyjnymi specjalistami w swoim fachu, dbając również o odpowiednią atmosferę w drużynie.

W sobotę przed ligowym meczem Wisły z Sandecją Nowy Sącz obaj Panowie odebrali z rąk Zarządu Białej Gwiazdy pamiątkowe koszulki. Serdecznie gratulujemy pięknych jubileuszów i czekamy na więcej!

K. Biedrzycka
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kiko Ramírez: - To był mecz, jakiego się spodziewaliśmy

- To był mecz, jakiego się spodziewaliśmy, wiedziałem że rywal szukał będzie kontaktu fizycznego i szukał będzie swojego miejsca na boisku. Na szczęście udało nam się wygrać. Ten mecz był w naszym wykonaniu dobry, a mieliśmy wymuszone zmiany, jak choćby Vullneta Bashy, ale też przyszedł czas na ludzi, którzy starają się i szukają swojego miejsca w drużynie i to miejsce powoli odnajdują - mówił po wygranej 3-0 z Sandecją, trener krakowskiej Wisły, Kiko Ramírez.

- Chciałbym pochwalić Jakuba Bartkowskiego i Tibora Halilovicia, bo zagrali bardzo dobry mecz i cały czas posuwają się do przodu, aby znajdować w tej drużynie swoje miejsce. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony na przyszłość, bo mamy zawodników, którzy swoim charakterem i ciężką pracą pokazują, że są w stanie grać z nami, grać z nami dobrze i przyczyniać się do zwycięstw drużyny - dodał Ramírez.

Spotkanie z Sandecją "Biała Gwiazda" rozpoczęła z wymuszoną zmianą, bo zagrać nie mógł awizowany do gry Vullnet Basha, a jak się okazuje, kłopoty zdrowotne miał też Arkadiusz Głowacki, ale nasz kapitan ostatecznie wystąpił.

- Vullnet Basha miał problemy z gardłem i podczas rozgrzewki miał nudności. A co do Arkadiusza Głowackiego, to przede wszystkim mamy szczęście, że go w ogóle mamy. On nie musi trenować regularnie, żeby dawać nam wyniki, co bardzo mnie cieszy. Jest to bardzo ważny element naszego zespołu. I to nie tylko dla niego, ale także dla mnie. Podczas całego czasu, który spędziłem w Wiśle zasłużył sobie na mój duży szacunek i gdy odejdę z Wisły będę mógł powiedzieć, że nie tylko trenowałem Wisłę, ale także Arkadiusza Głowackiego - powiedział Ramírez.

Dla wielu zaskoczeniem był fakt, że trener postawił dziś na prawej stronie defensywy na Jakuba Bartkowskiego.

- Bartkowski bardzo dużo pracuje i to jest na jego korzyść. Miał niedawno problemy zdrowotne ze stopą, próbowaliśmy go wyprowadzić, ale dużo trenował i ma ogromne chęci. Zauważyłem to i w związku z tym, że się wyróżniał, otrzymał szansę. Po ostatnim meczu potrzebowaliśmy zmian w drużynie, więc postawiłem właśnie na niego. Wydaje mi się, że była to dobra decyzja, jestem z tego bardzo zadowolony - mówił trener Wisły.

Nie może dziwić, że Ramírez został także zapytany o rozgrywającego dziś bardzo dobrze zawody Víctora Péreza.

- Víctor Pérez to zawodnik z długą i dobrą historią w lidze hiszpańskiej. Wiedzieliśmy, że stać go na bardzo wiele. Nie będzie niespodzianką, jeśli powiem, że jestem dziś z niego bardzo zadowolony. Między zawodnikami musi być też swojego rodzaju "chemia", musi być zaufanie i dziś widziałem to pomiędzy Víctorem Pérezem oraz Tibiorem Halilovicia. Jako trener jest też moją pracą tworzyć wśród zawodników zaufanie. Jeśli czują je oni do trenera i drużyny, mogą dużo więcej - powiedział szkoleniowiec Wisły.

Ramírez mocno z kolei obruszył się na pytanie o Tomasza Cywkę, którego dziś nie było nawet na ławce rezerwowych. Hiszpan został zapytany, czy decyzja ta spowodowana była kontuzją, czy też względami wyłącznie personalnymi.

- Była to moja decyzja, ale zaczyna mnie męczyć temat kontuzji, który cały czas powraca. Chciałbym, aby dawano nam pracować. Futbol to sport kontaktowy i kontuzje zawsze się pojawią. Może się okazać, że jutro lub pojutrze znów jakiś zawodnik będzie kontuzjowany, jest to siła wyższa. Mój apel - proszę nam dać pracować - powiedział Kiko Ramírez.

- Dla mnie najważniejsze jest teraz to, żeby odzyskać zawodników, którzy mają poważne kontuzje, jak choćby Frana Véleza. Gdy uda nam się wyciągnąć na prostą tych zawodników z ciężkimi kontuzjami, to będziemy mogli rywalizować z najlepszymi w lidze i na takim poziomie, na jakim chcemy. Ważne jest także to, aby móc w drużynie zastąpić poszczególnych zawodników. Jeśli jeden dostanie kartkę, czy będzie miał kontuzje, to żeby można go było zastąpić innym, tak żeby móc rywalizować z najlepszymi - uważa trener.

- W ostatnich pięciu meczach straciliśmy dwa gole. Teraz też saldo w naszej bramce wyniosło zero. Nasza defensywa zaczyna dobrze pracować i to jest też klucz do tego, żeby grać coraz lepiej i osiągać jak najlepsze wyniki - cieszył się z poprawy gry w defensywie Ramírez.

- Nie chcę jeszcze robić wielkich podsumowań, chcemy zająć jak najwyższe miejsce. Do końca roku mamy jeszcze sześć spotkań, z czego aż cztery w Krakowie. Chciałbym się skupić na nich, a zwłaszcza na tych na własnym stadionie. Chcemy je wygrać, a myślę, że drużyna może dużo osiągnąć i jeszcze się wspiąć - mówił Hiszpan.

Kiko Ramírez został także zapytany o Carlosa Lópeza i o to, że jego napastnik miał niedawno otrzymać ofertę transferową z innego polskiego klubu.

- Carlitos robi przede wszystkim to, co powinien robić każdy zawodnik, czyli trenuje i gra. Od ewentualnych ofert ma swojego człowieka. Ja natomiast jestem zadowolony z tego, jak Carlitos przyjmuje tego typu informacje, bo przychodzi, trenuje, gra i przyczynia się do tego, że ta drużyna dalej prze do przodu. Dziś zagrał dobry mecz, dobrze pracuje, to jest dla mnie najważniejsze i na tym chcę się skupić - powiedział trener Wisły.

- Jestem bardzo zadowolony z gry Zdenka Ondráška, miał w pewnym momencie skomplikowaną kontuzję, nawet myśleliśmy, że może już nie wrócić do gry, ale wrócił i zagrał naprawdę bardzo dobrze. Brakuje mu jeszcze rytmu meczowego, ale dziś jestem z niego bardzo zadowolony - zakończył Ramírez.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Radosław Mroczkowski: - Wynik jest niepodważalny

- Na pewno podziewałem się lepszego meczu w wykonaniu mojego zespołu, a szczególnie takiego solidnego w wykonaniu taktycznym. Na początku mieliśmy dobre fragmenty, oczywiście straciliśmy bramkę, ale wszystko to jeszcze funkcjonowało. Później było zbyt dużo nonszalancji i indywidualnych błędów, które kosztowały nas sporo sytuacji, w których musieliśmy się mocno wybraniać - mówił po przegranym meczu w Krakowie, trener Sandecji Nowy Sącz, Radosław Mroczkowski.

- Oczywiście nie zrobię teraz konkretnej analizy, bo na to mamy czas, ale wynik jest niepodważalny, nie ma o czym mówić. W drugiej połowie nie stworzyliśmy sobie praktycznie żadnej sytuacji, która byłaby groźna, byłaby stuprocentowa. Brakowało może bramki ze stałego fragmentu gry, która dałaby nam więcej wiary i tknęła w mój zespół jakość, natomiast tutaj jest też problem. Oczywiście nie narzekamy, to co mamy gramy i próbujemy z każdym zespołem walczyć o punkty, zdobywać je. Ostatnio jest trudny moment dla zespołu, bo spotkania się nakładają, runda zmierza ku końcowi, a my mamy swoje problemy. Co chwilę są rotacje i to nas również dotyka. Musimy robić sporo zmian i nie możemy dobrze ułożyć sobie naszej gry. Absolutnie się z tego nie tłumaczę, jest to, co jest. Dziś było widać jak na dłoni, czego ten zespół potrzebuje. Liczę na to, że wszyscy, a mówię o Sączu i o Sandecji, będziemy potrafili wyciągnąć odpowiednie wnioski, bo na pewno takie są potrzebne, aby ten zespół podnieść i aby poszedł on do przodu - dodał Mroczkowski.

- Całą jakość zespołu buduje kadra. Na pewno po tych poprzednich meczach zrobiłbym większe korekty, czy też przygotowalibyśmy inne ustawienie, ale mamy takie możliwości, jakie mamy i to także nas ogranicza. Punkty nie przychodzą, a jest sporo zmian. Każda zmiana zawodnika, który jest w podstawowym składzie, powoduje u nas dużą stratę. Na napastnika, który dawał nam w ofensywie więcej jakości i możliwości w grze ofensywnej, musimy poczekać, aż wróci do zdrowia. Praktycznie więc pole manewru jest tutaj takie, jakie jest. I to są te problemy, o tym się mówi od dawna i musimy to zrobić i zrozumieć. Musi być tutaj spora korekta, żeby podnieść zespół na jakości - zakończył szkoleniowiec Sandecji.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Halilović: Udowodniłem, że nie odstawiam nogi

Data publikacji: 05-11-2017 14:00


„Muszę przyznać, że to był dla nas bardzo dobry mecz, także w środku pola. Nigdy wcześniej nie grałem w pomocy tylko z Víctorem, zawsze był jeszcze choć jeden dodatkowy człowiek od destrukcji. Ludzie mogli mieć obawy przed spotkaniem, ale stworzyliśmy sporo sytuacji i mam nadzieję, że zachęciłem szkoleniowca do postawienia na mnie” - mówił po wygranej nad Sandecją Nowy Sącz Tibor Halilović.


Jak na Chorwata wpłynęła nerwowa atmosfera na trybunach? „Każdy zawodnik w różnym stopniu umie się skoncentrować na meczu. Ja zachowałem skupienie na murawie i chyba całej drużynie udała się ta sztuka, skoro ostateczny rezultat jest taki, a nie inny. W pewnym momencie całe zamieszanie było chyba nawet dla nas korzystne, bo kibice gości spowodowali, że intensywniejsze ataki Sandecji straciły chwilowo impet”.

Udany debiut rodaka

Swojego pierwszego meczu w barwach Wisły doczekał się inny Chorwat w drużynie, napastnik Marko Kolar. „Każdy piłkarz chce jak najwięcej występować na boisku, tak samo Marko. Obaj pragniemy wykorzystywać każdą nadarzającą się minutę gry. Miał dziś bardzo dobre wejście, pomógł w zdobywaniu górnych piłek i posyłał celne podania. Jeśli chodzi o mnie, to dostałem swoje szanse od pierwszej minuty w Pucharze Polski i miałem nadzieję, że kiedyś przyjdą podobne także w Ekstraklasie. Stało się to w tym spotkaniu i jestem z tego faktu niezmiernie zadowolony”.

„Po każdym meczu w którym nie grasz, twoja pewność siebie spada i ma to bezpośredni wpływ na to, co pokazujesz na murawie. Oczywiście mam wiele rzeczy do poprawy. Czasami mi idzie lepiej, czasami gorzej. Myślę, że dzisiaj udało mi się nieźle zaprezentować” - oceniał swój występ pomocnik Białej Gwiazdy.

„Staram się ciężko trenować nad swoimi wadami. Część ludzi rzeczywiście mówiła, że za słabo wyglądam fizycznie na tle Ekstraklasy. Mam inne atuty jak kontrola piłki lub balans ciałem. Wiem, że znacząco różnie się posturą od części rywali, ale udowodniłem dziś, że nie odstawiam nogi w walce o piłkę. Przy coraz większej ilości gry człowiek uczy się jak zwyciężać pojedynki jeden na jeden i zyskiwać przewagę w środku pola” - kontynuował Chorwat. Przestawić się psychicznie

Tibor Halilović wszedł do składu w miejsce kontuzjowanego na rozgrzewce Vullneta Bashy. „Musimy być przygotowani na każdą okoliczność. Trzeba się przestawić psychicznie, bo zawodnik z ławki zawsze ma niższe ciśnienie przed samym spotkaniem niż członek wyjściowej jedenastki. Dowiedziałem się 10 minut przed samym pierwszym gwizdkiem, ale szczęśliwie udało mi się szybko oczyścić głowę”.

Dziennikarze wypytywali Chorwata także o jego sytuację z pierwszej połowy. „Rzeczywiście mam pecha co do uderzeń z dystansu, ale czasami takie strzały kończą się golami. To także kwestia szczęścia. Bywają momenty, gdy bramkarz nie jest gotowy na obronę takiego niesygnalizowanego zagrożenia. Indywidualnie jestem troszeczkę rozczarowany. Mogę żałować, że żadne z moich podań nie okazało się być dzisiaj asystą, ale jak widzicie stoję tu szczęśliwy, bo zagraliśmy znakomicie jako drużyna”.

Doświadczenia z Chorwacji

„To prawda, że w Dinamie zdarzało mi się nieraz zdobyć gola z dalszej odległości, choć wciąż mówimy o okolicach pola karnego. Nasza gra tam skupiała się na ogromnej ilości krótkich podań i to one tworzyły lukę, którą można było wykorzystać kąśliwym strzałem lub odpowiednim podaniem” - wyjaśniał pomocnik Wisły.

Co Tibor Halilović sądzi o technologii VAR? „Każdy ma własną opinie na ten temat. Według mnie jeśli arbiter jest odpowiednio skomunikowany z wozem, to użycie VAR-u jest jak najbardziej wskazane. Wiem, że dzisiaj pozbawił nas bramki, ale czasem działa też na naszą korzyść. To odpowiednie narzędzie do wyjaśniania naprawdę ważnych sytuacji jak bramka lub czerwona kartka, nie powinno być stosowane przy każdej stykowej piłce. Uważam, że ważne jest szybkie przeprowadzenie tej procedury, tak by gra wciąż pozostawała płynna”.

„Czy to był najlepszy mecz Wisły w tym sezonie? Tak, bo wystąpiłem od pierwszej minuty” - śmiał się Chorwat. „Stworzyliśmy sobie dzisiaj mnóstwo okazji, mogliśmy wygrać równie dobrze 5:0 lub 6:0. Dobrze szło nam konstruowanie kontrataków i to bardzo cieszy. Najlepszą sytuacją Sandecji w tym spotkaniu był chyba rzut wolny po moim faulu” - zakończył bijąc się w pierś piłkarz Białej Gwiazdy.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Perez: W poprzednich drużynach także strzelałem karne

Data publikacji: 05-11-2017 12:00


Udany występ przeciwko beniaminkowi z Nowego Sącza odnotował pomocnik Białej Gwiazdy - Víctor Pérez. Zwieńczeniem postawy Hiszpana w sobotniej rywalizacji była zdobyta przez niego bramka z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. „Miejmy nadzieję, że moje występy w Wiśle będą właśnie wyglądały tak, jak z Sandecją. Od samego początku mówiliśmy, że potrzebuję czasu na odpowiednią adaptację i nadrobienie zaległości, ponieważ ominęło mnie trochę przygotowań przed sezonem, ale jest już zdecydowanie lepiej” - mówił Pérez po meczu z drużyną z Sądecczyzny.


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Sadlok: - Tego nam było trzeba

- Myślę, że tego nam było trzeba, bo dawno takiego meczu nie graliśmy. Nasze zwycięstwa były można powiedzieć "na styk", a dziś było jednak inaczej. Cieszymy się, że w tej przerwie będziemy mogli pracować inaczej - powiedział po wysokiej wygranej nad Sandecją, obrońca krakowskiej Wisły, Maciej Sadlok.

- Mówi się, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Czuliśmy, że to my możemy kontrolować to spotkanie i raczej wiedzieliśmy, że tak będzie. Stąd może ten mecz tak wyglądał. Wiedzieliśmy, że nie można odebrać Sandecji woli walki, bo jest to zespół, który zostawia na boisku mnóstwo zdrowia, że bardzo dużo biegają i to im trzeba oddać. Powtarzaliśmy także, że mają bardzo dobrych wykonawców w swoim zespole i że będą bazować na stałych fragmentach gry. Fajnie, że nic nie wpadło i że zostało czyste konto - dodał wiślak.

- A co do mojej nieuznanej asysty, to szkoda, bo obrońcę zawsze cieszy, jeśli z tyłu jest "na zero", a można do tego dodać asystę, to fajna sprawa dla obrońcy - przyznał Sadlok, który zaliczył udane podanie do Carlosa Lópeza, ten zdobył najpierw uznanego gola, ale anulowanego po konsultacji VAR.

- Jeśli chodzi o powołania, to zawsze sprawdzam, czy nie ma mnie na tej liście. Faktem jest, że dobrze czuję się od początku rundy, nie raz to powtarzałem, że jeśli gram regularnie, to nie obawiam się o swoją formę, bo wiem, że tego potrzebuję. Grałem wszystko, cieszę się, że zdrowie dopisuję, ale to nie ja podejmuję decyzje o powołaniach - zakończył Sadlok.


Dodał: AG

Źródło: wislaportal.pl

Michał Buchalik: Rundę możemy zaliczyć do udanych

5 listopada 2017

W ostatnim czasie numerem jeden w bramce krakowskiej ekipy został Michał Buchalik. Golkiper „Białej Gwiazdy” chociaż nie miał w starciu z Sandecją Nowy Sącz dużo pracy, to kilka razy stanął na wysokości zadania. Zawodnik nie ukrywał radości, że na reprezentacyjną przerwę jego drużyna uda się po zwycięskim w swoim wykonaniu meczu.


– Kontrolowaliśmy mecz od samego jego początku. Zdecydowanie zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Najważniejsze dla mnie było to, że cała drużyna dobrze zagrała w defensywie i nie straciliśmy bramki, to też jest jakiś pozytyw – mówił w rozmowie z naszym serwisem Buchalik.

– Sandecja mocniej zaatakowała w ostatnich fragmentach gry ale myślę, że mieliśmy wszystko pod kontrolą w obronie i naprawdę graliśmy dosyć pewnie. Rywal nie stworzył sobie z nami wielu klarownych sytuacji – dodał.

Jeszcze latem Buchalik był bliski pożegnania się z klubem z Reymonta. Tymczasem w ostatnich tygodniach dużo w życiu bramkarza „Białej Gwiazdy” się zmieniło. Zawodnik wypowiedział się na ten temat.

– Jedną nogą nie było mnie w klubie, później znów w nim byłem, wskoczyłem do bramki i dla mnie najważniejsze jest to, co jest teraz. Najważniejszy jest każdy kolejny mecz i chcę się w bramce utrzymać jak najdłużej – przekonywał urodzony w Rybniku golkiper.

Poprosiliśmy wychowanka Górnika Boguszowice o to, aby podsumował dla nas pierwsza część rozgrywek. Buchalik nie ukrywał tego, że Wiśle w trakcie trwającej kampanii przytrafiały się słabsze momenty.

– W tej rundzie mieliśmy słabsze momenty, ale ogólnie możemy zaliczyć ją do udanych, bo cały czas mamy kontakt z czołówką. To jest dla nas najważniejsze. Każdy może wygrać z każdym, a praktycznie jedno, czy dwa spotkania dzielą nas od tego, żeby wskoczyć nawet na pierwsze miejsce – zakończył były bramkarz Ruchu Chorzów.

Dodajmy, e w trakcie trwającego sezonu buchalik zaliczył 12 meczów ligowych i dwa w Pucharze Polski. Jedenaście spotkań w Lotto Ekstraklasie zawodnik zaliczył w wyjściowym składzie. Aktualny kontrakt Buchalika obowiązuje do czerwca 2018 roku, ale jest w nim wpisana opcja przedłużenia umowy o kolejny rok.

Opracował ŁP

Źródło: wislakrakow.com

Arkadiusz Głowacki: - Ci którzy dziś zagrali, byli świadomi odpowiedzialności

- Większa część tego meczu, to nasza kontrola. Nieźle operowaliśmy piłką, co nie zawsze u nas dobrze funkcjonowało. Kiedy udało się nie zagrać długiej piłki, a utrzymać ją i rozegrać przez środkową linię, to dawało nam to sporo możliwości i wiele razy udało się to dobrze wykorzystać - mówił po meczu z Sandecją, kapitan krakowskiej Wisły, Arkadiusz Głowacki.

- Stałe fragmenty gry Sandecji wymagały od nas sporo koncentracji, wysiłku oraz walki fizycznej, ale wszyscy byliśmy na to dobrze nastawieni. Zdawaliśmy sobie sprawę z jaką graliśmy drużyną, czyli mocną fizycznie i taką, która stawia na stałe fragmenty gry - dodał wiślak.

- Punktowo ta runda nie była najgorsza. Mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale nawet wtedy, gdy nie graliśmy najlepiej udawało nam się punktować. I to jest dobre, bo po takich zmianach, po przyjściu tylu nowych zawodników, po tym wszystkim ciężko było grać płynnie i dobrze, ale udawało się punktować i to nas bardzo cieszyło. Mam nadzieję, że przyjdzie też moment na to, żeby nacieszyć też oko kibiców i nie będzie to oczywiście na uszczerbku punktowym - dodał kapitan Wisły.

- Ci którzy dziś zagrali, byli świadomi odpowiedzialności, która na nich ciąży i świadomi tego, że trzeba zostawić dużo zdrowia, że trzeba być "fizycznym", walczącym, wtedy ma się szansę wygrać mecz. Jeśli tego nie ma, to wszyscy, albo większość rozumie, że ciężko o punkty i o dobry występ - przyznał Głowacki.

- Każda twarz Wisły jest prawdziwa. Mieliśmy swoje problemy i jeśli nie udało się tych wszystkich mankamentów schować gdzieś, ukryć, to był nasz obraz średni i punktów nie było, a kiedy wszystko układało się dobrze, była niezła dyspozycja, czy też niezła forma poszczególnych zawodników, to pokazywaliśmy też to drugie, lepsze oblicze. W całym sezonie są lepsze i gorsze momenty, ale na koniec tabela jakby pokazuje jak ten sezon wygląda - zakończył "Głowa".


Dodał: AG

Źródło: wislaportal.pl

Rafał Boguski: Z optymizmem patrzymy w przyszłość

5 listopada 2017

Wisła Kraków w sobotni wieczór wygrała swój siódmy mecz w trakcie trwającego sezonu, pozostawiając w pokonanym polu Sandecję Nowy Sącz po zwycięstwie 3:0. Wszystkie trafienia dla „Białej Gwiazdy” zaliczyli obcokrajowcy, natomiast Rafał Boguski tuż po spotkaniu stwierdził, że wygrana jego drużyny była jak najbardziej zasłużona.


– To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Przez 90 minut kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania i wygraliśmy zasłużenie. Wiedzieliśmy, że jeśli ominiemy ich pierwszą linię, czyli napastników, to będziemy mieli sporo miejsca w środku boiska i rzeczywiście tak było. Byli natomiast groźni przy stałych fragmentach, chociaż żadnej bramki nie zdobyli, bo byliśmy skoncentrowani przy tym elemencie gry – rzekł piłkarz krakowian.

Na koncie krakowskiej ekipy po 15 rozegranych meczach ligowych są 24 punkty. Boguski pozwolił sobie na ocenę pierwszej części rozgrywek Lotto Ekstraklasy.

– W porównaniu z poprzednim sezonem, oceniam ją chyba pozytywnie. Różnica jest duża, zwłaszcza punktowa i trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem – skwitował 33-latek.

Urodzony w Ostrołęce zawodnik w trakcie trwającej kampanii wystąpił w 11 spotkaniach, zdobywając w nich jedną bramkę.

Opracował ŁP

Źródło: wislakrakow.com


Liczby meczu Wisła - Sandecja

  • W rywalizacji Wisły z Sandecją - drużyna "Białej Gwiazdy" była od ekipy beniaminka lepsza pod każdym względem. Wygrana 3-0 nie podlega żadnym dyskusjom i choćby z powodu kontrowersyjnych decyzji sędziowskich, odnośnie "milimetrowych" pozycji spalonych, można stwierdzić, że to najniższy wymiar kary dla zespołu z Nowego Sącza. Choćby za żenujące zachowanie swoich kibiców, Sandecja wręcz zasłużyła w Krakowie na zdecydowanie wyższą porażkę. Oto najważniejsze liczby sobotniego spotkania.
  • 2 - tyle goli więcej strzeliła w tym meczu Wisła, a które nie zostały uznane przez sędziego, w tym po konsultacji VAR.
  • 4 - to liczba kluczowych podań w wykonaniu Carlitosa.
  • 6 - tyle razy na bramkę Sandecji strzelał Jesús Imaz, czterokrotnie celnie.
  • 7 - w ostatnim kwadransie meczu wiślacy oddali na bramkę Sandecji aż siedem strzałów.
  • 7 - tyle zwodów wyliczono w spotkaniu z Sandecją Carlitosowi. Pięć z nich było udanych.
  • 8 - to liczba odbiorów w wykonaniu Víctora Péreza.
  • 11 - taką liczbę strat zanotował Carlitos.
  • 12 - to przejęcia piłek przez najlepszego pod tym względem piłkarza, którym był Víctor Pérez.
  • 13 - tyle powietrznych pojedynków stoczył Zdeněk Ondrášek.
  • 15 - tyle pojedynków wygrał Víctor Pérez.
  • 74 - przez całe spotkanie to Wisła była częściej w posiadaniu piłki. Największą przewagę mieliśmy w pierwszym kwadransie, kiedy to jej posiadanie wyniosło aż 74%.
  • 94 - z piłkarzy podstawowego składu z takim procentem celnych podań mecz zakończył Maciej Sadlok. Niewiele gorszy był Víctor Pérez (91%).
  • 355 - najlepszy InStat index ze wszystkich zawodników zanotował Jesús Imaz.
  • 455 - tyle spotkań na swoim "liczniku" ma już w wiślackich barwach Arkadiusz Głowacki.
  • 1350 - jedynym wiślakiem, który w pierwszej rundzie rozgrywek ligowych Ekstraklasy rozegrał komplet minut, jest Maciej Sadlok.


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 355 - Jesús Imaz
  • 339 - Víctor Pérez
  • 333 - Tibor Halilović
  • 321 - Michał Buchalik
  • 306 - Carlos López
  • 298 - Jakub Bartkowski
  • 294 - Jakub Bartosz
  • 289 - Arkadiusz Głowacki
  • 282 - Zoran Arsenić
  • 277 - Kamil Wojtkowski
  • 254 - Maciej Sadlok
  • 244 - Rafał Boguski
  • 228 - Zdeněk Ondrášek
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 15. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Najlepszą drużyną pierwszej rundy sezonu ligowego 2017/2018 jest - bez wątpienia niespodziewanie - Górnik Zabrze, ale też ambicja tej młodej drużyny oraz forma strzelecka Igora Angulo - zrobiły swoje. Tuż za plecami zabrzan uplasowała się Legia Warszawa, która zaliczyła udany finisz pierwszej części rozgrywek, bo wygrała ostatnie cztery spotkania. Trzecią drużyną w tabeli jest jak na razie Jagiellonia, ale czołówce jest bardzo ciasno. Białostoczanie tracą bowiem do zabrzan tylko trzy punkty. Pięć mniej od lidera ma szósta Wisła Kraków.


Piątek, 3 listopada:


Korona Kielce 3-0 Śląsk Wrocław

1-0 Goran Cvijanovič (26. k.)

2-0 Nika Kaczarawa (67.)

3-0 Goran Cvijanovič (72.)

W kolejnym spotkaniu intensywnością gry kielczanie po prostu "przejechali się" po swoim rywalu. I nawet jeśli ktoś uzna, że karny dla kielczan - mimo obecności VAR-u - mógł być kontrowersyjny, to nawet bez tego Korona potwierdziła w dalszej części zawodów, że po prostu była od wrocławian lepsza. Dwa mecze w przeciągu pięciu dni, dwa zwycięstwa i bilans bramek 8-0 - to musi budzić szacunek. Po prostu. A Śląsk? Z drugiego wyjazdu z rzędu wraca do domu przegrywając różnicą trzech goli, a to oznacza, że mimo solidnych wzmocnień pierwszą rundę sezonu wrocławski team zakończy w "gorszej ósemce".


Arka Gdynia 0-1 Lechia Gdańsk

0-1 Flávio Paixão (90.)

Tak jak można się było spodziewać w tym meczu więcej było walki, niż piłki nożnej. I więcej emocji wzbudzały wśród kibiców przepychanki pomiędzy zawodnikami, niż skuteczne akcje. Taką w pierwszej połowie wykończyć powinien wprawdzie Błażej Augustyn, ale obrońca Lechii celniej trafiał piłką w głowy leżących na ziemi rywali, niż do bramki. Gdynianie mogli mieć z kolei pretensje do sędziego, bo ten śmiało mógł podyktować dla nich "jedenastkę". Sytuację tę "oddał" poniekąd w drugiej połowie - najpierw uznając gola dla Lechii, a później i po konsultacji video odgwizdując pozycję spaloną. Ostatecznie jednak mądrzej grająca końcówkę ekipa z Gdańska wykorzystała dośrodkowanie oraz udane uderzenie głową Flávio Paixão, a to oznaczało, że trójmiejskie derby znów padły łupem "biało-zielonych". Ci w poniedziałek, po 0-5 z Koroną, byli w piekle, teraz są wyłącznie w niebie, tym bardziej, że opuszczając je minęli się po drodze z rozgoryczoną Arką.


Sobota, 4 listopada:


Wisła Płock 1-2 Jagiellonia Białystok

1-0 Igor Łasicki (14.)

1-1 Arvydas Novikovas (52. k.)

1-2 Taras Romanczuk (74.)

Mecz bardzo dobrze "ułożył się" gospodarzom, bo już w pierwszym kwadransie wyszli na prowadzenie, problem "Nafciarzy" był jednak taki, że korzystnego wyniku utrzymać im się nie udało. Po przerwie skuteczniejsza była Jagiellonia, która zdobyła dwie bramki. Mieliśmy też małą kontrowersję, bo sędzia Mariusz Złotek najpierw podyktował "jedenastkę", po rzekomym faulu Mariána Kelemena na José Kanté, a potem ją anulował. Problem w tym, że nie miał on do dyspozycji systemu VAR, kto więc mu tak naprawdę "podpowiedział"?


WISŁA KRAKÓW 3-0 Sandecja Nowy Sącz

1-0 Jesús Imaz (12.)

2-0 Carlos López (63. k.)

3-0 Víctor Pérez (90. k.)

Wprawdzie mecz lepiej rozpoczęli goście, bo szybko stworzyli zagrożenie pod wiślacką bramką, po stałych fragmentach gry, ale od momentu zdobycia bramki na 1-0, to "Biała Gwiazda" brylowała na boisku. Nawet bowiem wtedy, gdy Tomasz Brzyski dobrze egzekwował kolejne rzuty wolne i kolejne dośrodkowania mogły sprawiać wiślakom problemy, to ostatecznie defensywa "Białej Gwiazdy" skutecznie się broniła. Skuteczność Wisła pokazała też pod bramką rywala. Wprawdzie w drugiej połowie bramki padały wyłącznie z rzutów karnych, ale dwie kolejne z akcji nie zostały uznane, choć bez wątpienia nie takie gole ze spalonych już w tej lidze padały. Nie zmienia to jednak faktu, że "Biała Gwiazda" wygrała w pełni zasłużenie i umocniła się w lepszej "ósemce" ligi.


Górnik Zabrze 3-1 Lech Poznań

1-0 Igor Angulo (13. k.)

2-0 Szymon Żurkowski (34.)

2-1 Christian Gytkjær (62.)

3-1 Igor Angulo (75.)

Szlagier kolejki nie zawiódł, oczywiście przede wszystkim kibiców rozpędzonego Górnika, bo ten znów korzystając z niezawodnego Igora Angulo oraz pracowitego Szymona Żurkowskiego, dopisał kolejne zasłużone trzy punkty, co po 15. kolejkach zapewnia zabrzanom pozycję lidera Ekstraklasy. Lech od momentu rozgromienia 3-0 Legii - grał lekko na zaciągniętym hamulcu, bo po trzech kolejnych remisach, zaliczył zasłużoną porażkę. No i pierwszą część sezonu zakończył dopiero na miejscu piątym.


Niedziela, 5 listopada:


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-1 Piast Gliwice

1-0 Łukasz Piątek (83. k.)

1-1 Michal Papadopulos (90.)

2-1 Bartosz Śpiączka (90.)

Był to dla obydwu ekip niezwykle ważny mecz i ten mógł dobrze ułożyć się dla gości, ale rzutu karnego nie wykorzystał Michal Papadopulos. Z "wapna" nie pomylił się za to Łukasz Piątek i zanosiło się na wygraną gospodarzy. Tą wydawało się, że wyrwał rehabilitujący się Papadopulos, który w doliczonym czasie gry wyrównał wynik ładną "główką". Niecieczanie znów grali jednak do końca i wrzutka w pole karne zakończyła się trafieniem Bartosza Śpiączki, a ta daje jakże cenne punkty gospodarzom.


Zagłębie Lubin 1-2 Cracovia

1-0 Patryk Tuszyński (23.)

1-1 Javi Hernández (34.)

1-2 Matic Fink (48.)

Fatalnie wyglądają ostatnie dni w wykonaniu drużyny z Lubina, bo ta - licząc rozgrywki Pucharu Polski - przegrała trzy kolejne spotkania. Zadyszkę "miedziowych" wykorzystały "Pasy", dla których jest to dopiero trzecie ligowe zwycięstwo w bieżącym sezonie. Dla piłkarzy Michała Probierza niezwykle cenne, bo dzięki niemu Cracovia skończyła pierwszą rundę rywalizacji tuż ponad strefą spadkową.


Pogoń Szczecin 1-3 Legia Warszawa

0-1 Łukasz Broź (45. k.)

1-1 Kamil Drygas (62.)

1-2 Thibault Moulin (77.)

1-3 Lasza Dwali (82. sam.)

Trójkowy kurs obrała ostatnio ekipa ze Szczecina, która w czwartym kolejnym spotkaniu - straciła dokładnie trzy gole. Nic więc dziwnego, że zalicza kolejną porażkę, zresztą każdy inny wynik w tym spotkaniu byłby sporą niespodzianką. Na taką przez chwilę wprawdzie się zanosiło, gdy wyrównał Kamil Drygas, a mecz zrobił się wyrównany, tyle tylko, że po strzale Thibaulta Moulina na "wykroku" złapany został Łukasz Załuska, a potem pechowo interweniujący Lasza Dwali - "zapewnili" legionistom komplet punktów i pozycję wicelidera tabeli. Pogoń natomiast zakopała się na ostatnim miejscu już na dobre.


Aktualna tabela:


1. Górnik Zabrze 15 29 33-22

2. Legia Warszawa 15 28 19-14

3. Jagiellonia Białystok 15 26 21-19

4. Korona Kielce 15 25 25-15

5. Lech Poznań 15 24 24-14

6. WISŁA KRAKÓW 15 24 19-16


Źródło: wislaportal.pl

Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: