2018.02.17 Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:2

Z Historia Wisły

2018.02.17, Ekstraklasa, 23. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota, 1°
Wisła Kraków 3:2 (1:1) Arka Gdynia
widzów: 10.027
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka.
Bramki

Jesús Imaz 44'
Zoran Arsenić 51'

Zoran Arsenić 83'
0:1
1:1
2:1
2:2
3:2
11' Patryk Kun


60' Michał Marcjanik
Wisła Kraków
Michał Buchalik
Jakub Bartkowski
Marcin Wasilewski
Zoran Arsenić
Maciej Sadlok
Rafał Boguski Grafika:zmiana.PNG (80' Denys Bałaniuk)
Nikola Mitrović
Tomasz Cywka grafika:zk.jpg Grafika:zmiana.PNG (66' Tibor Halilović)
Pol Llonch
Jesús Imaz
Carlitos Grafika:zmiana.PNG (90' Marko Kolar)

Trener: Joan Carrillo
Arka Gdynia
Pāvels Šteinbors
Damian Zbozień
Michał Marcjanik
Frederik Helstrup
Adam Marciniak grafika:zk.jpg
Patryk Kun grafika:zk.jpg
Antoni Łukasiewicz grafika:zk.jpg
Andrij Bohdanow Grafika:zmiana.PNG (84' Siergiej Kriwiec)
Mateusz Szwoch
Grzegorz Piesio Grafika:zmiana.PNG (41' Michał Nalepa)
Rubén Jurado Grafika:zmiana.PNG (56' Enrique Esqueda)

Trener: Leszek Ojrzyński
Ławka rezerwowych: Julián Cuesta, Arkadiusz Głowacki, Matej Palčič, Patryk Małecki

Kapitan: Rafał Boguski Grafika:zmiana.PNG Maciej Sadlok

W 19' bramka Carlitosa została cofnięta po wideoweryfikacji (spalony).

Bramki: 3-2 (1-1)
Posiadanie (w %): 56-44 (61-39)
Strzały: 22-12 (10-3)
Strzały celne: 5-7 (2-2)
Strzały niecelne: 9-1
Strzały przejęte: 7-4
Strzały z pola karnego: 13-12
Strzały z pola karnego, celne: 4-7
Faule: 9-21
Żółte kartki: 1-3
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-3
Rzuty rożne: 4-6
Podania: 519-393
Podania dokładne (w %): 84-76

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.



Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Czas na domowe zwycięstwo. Wisła vs Arka

Dodano: 2018-02-16 23:13:12 Norf / wislalive.pl


Już jutro Ekstraklasa powróci na R22! Pierwszym gościem w 2018 roku na naszym obiekcie będzie Arka.

Sąsiedzi oddzieleni grubą ścianą

Do Krakowa przyjeżdża zespół spisujący się nadspodziewanie dobrze i to nie tylko w pierwszej rundzie trwającego sezonu, ale także już pod koniec poprzedniego. Świetną robotę w drużynie z Pomorza robi Leszek Ojrzyński. Posiadając przeciętną kadrę, pozbawioną wielkich gwiazd charyzmatyczny trener wygrał finał PP, Super Puchar, utrzymał zespół w lidze, a jego Arka została okrzyknięta rewelacją jesieni. Po 22 kolejkach Arkowcy mają na swoim koncie dokładnie tyle samo punktów co Wisła, czyli 32 a wyprzedzają nas o jedną pozycję dzięki lepszemu stosunkowi bramek. Ledwie dwa gole różnicy sprawiają, że gdybyśmy dziś mieli zakończyć rundę zasadniczą, Żółto-niebiescy ostatnie 7 kolejek spędziliby na walce o puchary, natomiast BG skupiła by się na obronie ekstraklasowego bytu. Na szczęście do podziału jeszcze kilka spotkań i już jutro nadarzy się doskonała okazja, aby po bezpośrednim starciu zamienić się miejscami i wrócić do pierwszej ósemki, gdzie znajdowaliśmy się od początku sezonu, aż do poprzedniej kolejki.

Do czterech razy sztuka

Obie drużyny w ubiegły weekend zanotowały remisy, Wisła w Gdańsku 1:1, a Arka u siebie z Lechem 0:0. Za Arkowcami bardzo intensywny okres przygotowawczy, który może napawać ich optymizmem przed wiosną. Ekipa Ojrzyńskiego na przełomie stycznia i lutego rozegrała aż 8 sparingów, czyli dokładnie dwa razy tyle co BG. Na początek w Polsce pokonali dwa pierwszoligowe zespoły Miedź i Drutex, następnie na obozie w Turcji wygrali z rumuńskim FC Botosani, zaliczyli dwa remisy, z macedońskim Siłeksem Kratowa i ukraińską Zorią Ługańsk, a także ulegli również drużynie zza wschodniej granicy Worskła Połtawa. Po powrocie do kraju Żółto-niebiescy ponownie pokonali zespół z zaplecza Ekstraklasy – Chrobrego, natomiast drużyna już z samej elity – Wisła Płock osiągnęła remis w starciu z naszym jutrzejszym rywalem. Wracając na ligowe podwórko, w kontekście spotkania przy R22, należy wspomnieć, że trzy ostatnie spotkania na tym obiekcie kończyły się porażkami BG, podczas gdy Arka na wyjazdach gra raczej równo. Wygrywa z drużynami słabszymi, średnio radząc sobie z teoretycznymi faworytami. Wyjątkiem może być mecz w Zabrzu, gdzie udało im się zremisować, czy też spotkanie z inną rewelacją jesieni. W Kielcach rozbili tamtejszą Koronę aż 3:0.

Długie listy nieobecnych. Wiślacka na szczęście już niedługo

Do zdrowia powoli wracają Paweł Brożek, Zdeněk Ondrášek i Fran Vélez, którzy w tym tygodniu trenowali już z drużyną. Indywidualne zajęcia odbywali z kolei Ivan Gonzalez, Vullnet Basha i Kamil Wojtkowski.

Do Krakowa nie przyjedzie Marcin Warcholak, Adam Danch, Yannick Kakoko, Marcus da Silva, a także Rafał Siemaszko. Z drugiej strony będziemy mieli szansę zaobserwować dwóch nowych Arkowców ukraińskiego pomocnika Andriya Bogdanova, który trafił do Gdyni z Olimpiku Donieck i meksykańskiego napastnika Enrique Esquedę, który ostatnio pozostawał bez klubu, a całą dotychczasową karierę (ma 29 lat) spędził w ojczyźnie.

Górą gospodarze

Historia ligowych starć liczy 31 pojedynków między Wisłą, a Arką. BG zaliczyła w nich 17 zwycięstw, 6 remisów i 8 porażek, strzeliła 56 bramek, a straciła 26. We wrześniu ubiegłego roku w Gdyni to gospodarze okazali się lepsi. Na fantastyczne trafienie Patryka Małeckiego odpowiedzieli Siemaszko, Kakoko i Jurado. To jak nieobliczalne są to starcia w ostatnim czasie, po powrocie Arki do elity, pokazuje poprzedni sezon, kiedy nad morzem Arkowcy wygrali 3:0, a w Krakowie Wiślacy 5:1.

Wyjątkowy, jak na ten sezon, luksus

Arbitrem jutrzejszego meczu będzie Szymon Marciniak, nasz eksportowy sędzia, który na przełomie czerwca i lipca gwizdał będzie w meczach Mistrzostw Świata. W tym sezonie Płocczanin poprowadził 21 meczów, w tym m.in. szlagierowe starcie fazy grupowej Ligi Mistrzów, między Realem, a Tottenhamem, w których pokazał 80 żółtych kartek, tylko 1 czerwoną i podyktował aż 14 rzutów karnych. Wziął udział tylko w jednym meczu Wiślaków, w trzeciej kolejce, w starciu z Górnikiem, przegranym w Zabrzu 2:3. Arkowcy spotkali się z nim jeszcze wcześniej, podczas meczu o Superpuchar, kiedy konkurs rzutów karnych sprawił, że to Krzystof Sobieraj (kapitan Arki) mógł wznieś to trofeum w górę. W lidze podobnie jak BG zaledwie raz mieli do czynienia z Marciniakiem, również przegrali to starcie, 0:3 z Pogonią.

Strzelaj bramki, by mecz wygrać…

Zarówno Wisła jak i Arka zaczęły zmagania w rundzie wiosennej od remisów. To co także łączy oba te zespoły i oba te mecze, to świetna postawa defensywna ekip, które jutro staną ze sobą w szranki. Można więc spodziewać się zamkniętego meczu, bo o ile w obronie drużyny te wyglądały bardzo dobrze, o tyle w ataku wypadły dość blado. Mamy jednak nadzieje na ciekawy, otwarty mecz, przynajmniej z jednej strony. Ale przede wszystkim mamy nadzieję na pierwsze trzy punkty pod wodzą Joana Carillo. Początek meczu o 20:30. Wszyscy na R22! Wszyscy po karnety!


NORF


Źródło: wislalive.pl


Zimowy powrót na R22! Wisła podejmuje Arkę Gdynia!

Podobnie jak przed tygodniem, również w zimowej aurze, ekipę Wisły Kraków czeka kolejne ligowe spotkanie rozgrywane z drużyną znad morza. Tym jednak razem, już przed własnymi kibicami, piłkarze "Białej Gwiazdy" zmierza się z nieprzewidywalną ekipą Arki Gdynia. Mając na uwadze styl gry, jaki preferuje ekipa prowadzona przez trenera Leszka Ojrzyńskiego, trudno nie zgodzić się z opinią, że naszych zawodników czeka równie trudne wyzwanie, jak przed tygodniem w Gdańsku.

Na tym jednak podobieństwa między obydwoma potyczkami się kończą, bo naszą drużynę czeka dzisiejszego wieczoru zgoła odmienne spotkanie od tego, które rozgrywaliśmy dokładnie tydzień temu. Ma to oczywiście związek z tym, że po dłuższej przerwie Wisła wraca na Reymonta, ale również z samą charakterystyką przeciwnika, diametralnie różniącego się od Lechii. Aby mecz ten zakończył się naszym powodzeniem, krakowianie muszą przede wszystkim - w większym stopniu niż miało to miejsce w Gdańsku - skupić się na poczynaniach ofensywnych, jednocześnie wystrzegając się prostych błędów w obronie, o czym na przedmeczowej konferencji dobitnie wspominał trener Joan Carrillo. Takie nastawienie zawiodło w poprzedniej kolejce, czego najlepszym odzwierciedleniem jest statystyka mówiąca, że nasi boczni obrońcy posłali w pole karne przeciwnika tylko cztery dośrodkowania! To co zawiodło wtedy, nie może zostać pominięte dziś.

Ofensywne usposobienie zespołu może mieć odzwierciedlenie w roszadach w wyjściowym składzie - całkiem jest więc możliwe, że od pierwszym minut zobaczymy na boisku choćby Tibora Halilovicia, który jeszcze podczas spotkań kontrolnych wykazywał się zaskakująco dobrą dyspozycją. Mecz z Arką może okazać się również okazją na debiut dla Mateja Palčiča, którego sprowadzono do Krakowa, aby wzmocnić rywalizację na prawej stronie obrony, gdzie ostatnio wychodził Jakub Bartkowski. Oprócz kosmetycznych zmian, ciężko jednak w czekającym nas dziś spotkaniu spodziewać się rewolucji kadrowej, co silnie powiązane jest z wciąż sporym "szpitalem", jaki nadal panuje w naszej drużynie. Mimo, że do treningów wracają pomału Paweł Brożek, Fran Vélez oraz Zdeněk Ondrášek, Carrillo nadal nie będzie mógł liczyć na wymienionych zawodników. Ponadto, co dziwić nie może, w dzisiejszym spotkaniu nie zagrają Ci piłkarze, którzy przez swoje problemy zdrowotne nie mogą jeszcze trenować, a są to: Iván González, Vullnet Basha i Kamil Wojtkowski. Pocieszeniem może być jednak fakt, że ostatni z wymienionych wrócić ma do zajęć z zespołem już od najbliższego tygodnia.

Mimo tych kłopotów trener Carrillo nadal może mówić o pozytywnym bólu głowy. Dzięki szerokiej ławce rezerwowych hiszpański opiekun wiślaków może bowiem zdecydować się na wymianę skrzydłowego, wystawiając do pierwszego składu nieźle wyglądającego przed tygodniem Jesúsa Imaza. Rodak naszego szkoleniowca co prawda chybił w idealnej sytuacji, zaraz po wprowadzeniu na boisko w Gdańsku, jednak swoją aktywnością i przebojowością udowodnił, że tanio miejsca w wyjściowej jedenastce, m.in. Patrykowi Małeckiemu, nie sprzeda. Kto by jednak na wieczorne spotkanie nie wyszedł, liczyć będzie musiał się z niezmiernie trudnym zadaniem. Do takiej kategorii należy bowiem zaliczyć starcia z zespołem Arki, który w tym sezonie wydaje się być synonimem dyscypliny taktycznej i organizacji gry. Ma to swoje odzwierciedlenie w liczbie straconych bramek, która zatrzymała się na zaledwie dwudziestu, co sprawia, że pod tym względem "arkowcy" plasują się na drugim miejscu, ze wszystkich ekstraklasowych drużyn! To gdzie Wisła upatrywać będzie swoich szans, to statystyka mówiąca o tym, że nasi dzisiejsi rywale mają spore problemy ze zdobywaniem goli, szczególnie w spotkaniach wyjazdowych. W nich, pomijając mecz w Kielcach, gdzie zaaplikowali swoim przeciwnikom aż trzy ciosy, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zdobyli tylko.. pięć bramek. Jest to oczywiście mocno związane z defensywnym usposobieniem drużyny oraz wypatrywaniem swoich okazji w kontratakach, co charakteryzuje naszego dzisiejszego przeciwnika. W nich dużą wartością dodaną wydają się być piłkarze obdarzeni sporym "gazem", Luka Zarandia oraz Patryk Kun, których jednak gra niekoniecznie poparta jest efektem liczbowym. Skrzydłowi Arki w tym sezonie "punktowali" tylko dwukrotnie, a my mamy nadzieję, że taki stan rzeczy nie ulegnie po dzisiejszym spotkaniu zmianie.

W tym aby Wisła znów dopisała trzy punkty na własnym stadionie, co zdarzyło się po raz ostatni... w połowie listopada ubiegłego roku, powinni pomóc, a przynajmniej wypadałoby żeby tak było, kibice "Białej Gwiazdy", którzy patrząc na licznik sprzedanych biletów, nie są skorzy do dopingowania drużyny w mroźny, zimowy wieczór. Zamieszczając przed tygodniem na łamach naszej strony wspomniany licznik, chcieliśmy zmobilizować fanów do kupna biletów lub karnetów na mecze naszej drużyny. Licznik, zamiast jednak zachęcać, raczej straszy swoimi wartościami, do czego z reguły przyczyniają się te osoby, które często są pierwsze, aby wymagać od innych. Od zarządu, piłkarzy, trenerów... Znajdujemy proste wymówki, zwalając winę na pogodę, słabą grę drużyny, niezadawalający rezultat podczas ligowej inauguracji w Gdańsku. Czy jednak te osoby nie zastanawiały się nigdy, że same takim zachowaniem przykładają rękę do gorszej sytuacji finansowej, organizacyjnej, jak i tym samym sportowej, w jakiej znalazł się nasz klub? Każdy kibic, każdy bilet, to duży krok w stronę powrotu do walki o najwyższe cele, aby wreszcie znaleźć się tam, gdzie nasze miejsce i tam gdzie przywykliśmy zasiadać! Tym bardziej, że Wisła takich kroków musi zrobić jeszcze sporo. Przychodząc więc dziś wieczorem na to może i zimne krzesełko - pomożesz wykonać Wiśle kolejny, choć zaledwie jeden z wielu ruch do przodu, jaki jeszcze przed nami...

Mamy więc nadzieję, że do zobaczenia na stadionie i już klasycznie… do boju Wisełka!


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków vs Arka Gdynia. Zapowiedź meczu: informacje o zespołach, forma, kursy, typy i transmisje na żywo

16 lutego 2018

Po zremisowanym przed tygodniem spotkaniu z Lechią Gdańsk piłkarze Wisły Kraków pierwszego ligowego zwycięstwa w 2018 roku będą szukać w boju z Arką Gdynia w ramach 23. kolejki Lotto Ekstraklasy. Jednocześnie drużyna Joana Carrillo zaliczy swój pierwszy mecz po przerwie zimowej na swoim stadionie.

Arka i Wisła to aktualnie sąsiedzi w ligowej klasyfikacji, legitymujący się dokładnie takim samym bilansem punktowym. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego i ekipa ze stolicy Małopolski mają obecnie 32 punkty. Niemniej to gdynianie są obecnie na ósmej pozycji, a lokatę niżej znajduje się Wisła.

Wisła Kraków – Arka Gdynia, forma drużyn

Ekipa z Grodu Kraka w swoim pierwszym meczu w rundzie wiosennej polskiej ekstraklasy zremisowała 1:1 tydzień temu z „Biało-zielonymi”. Chociaż w boju z Lechią to krakowianie dłużej utrzymywali się przy piłce i prowadzili grę, to jednak ostatecznie musieli zadowolić się podziałem punktów.

Arka podobnie jak Wisła też zaliczyła kompromis w spotkaniu 22. kolejki Lotto Ekstraklasy. Gdynianie bezbramkowo zremisowali z Lechem Poznań, ale duża w tym zasługa przede wszystkim Pavelsa Steinborsa, który kilka razy popisał się genialnymi interwencjami.

Wisła Kraków – Arka Gdynia, informacje o zespołach

Obie ekipy przystąpią do swojego starcia nastawione ofensywnie. W krakowskiej ekipie wciąż z powodu kontuzji nie będą mogli zagrać Paweł Brożek, Kamil Wojtkowski, Vullnet Basha, Zdenek Ondrasek czy Fran Velez.

Wszystko jednak wskazuje na to, że w wyjściowym składzie „Białej Gwiazdy” względem poprzedniej potyczki wystąpią: Jesus Imaz oraz Tibor Halilović.

Z kolei w ekipie z Trójmiasta po pauzie z powodu kartek do kadry meczowej wraca Dawid Sołdecki. W każdym razie o ofensywie gdynian powinni decydować: Mateusz Szwoch, Patryk Kun, czy Ruben Jurado.

Przewidywane składy

Wisła K. (4-3-3): Buchalik, Bartkowski, Arsenić, Wasilewski, Sadlok, Llonch, Cywka, Halilović, Boguski, Carlitos, Imaz

Arka (4-2-3-1): Steinbors, Zbozień, Sołdecki, Helstrup, Marciniak, Łukasiewicz, Bohdanow, Zarandia, Szwoch, Kun, Jurado.

Kursy na mecz Wisła Kraków – Arka Gdynia

Aktualny kurs na wygraną „Białej Gwiazdy” wynosi 2.17. Więcej można wygrać, stawiając na triumf ekipy z Gdynii. Kurs na jej zwycięstwo wynosi 3,35. Tymczasem prawdopodobieństwo na to, że padnie remis, zostało oszacowane na 3,25. Sprawdź ofertę LVBet na to spotkanie.

Wisła Kraków – Arka Gdynia, typy i przewidywania

32 razy o ligowe punkty rywalizowały ze sobą przedstawiciele obu ekip i częściej górą z tego typu starć była drużyna spod Wawelu, która zwyciężyła w 17 meczach. Sześć razy miał miejsce remis, a osiem razy górą byli gdynianie.

Wisła do swojej sobotniej potyczki podchodzi, mając na swoim koncie passę trzech ligowych meczów bez zwycięstwa przed własną publicznością. Arka też w delegacji ostatnio nie radzi sobie najlepiej, ponosząc trzy porażki w pięciu ostatnich spotkaniach, co może zwiastować podział punktów w sobotni wieczór.


Transmisję „na żywo” z meczu obejrzysz na Canal+ Sport.

Opracował ŁP


Źródło: wislakrakow.com

Tak gra Arka Gdynia

Data publikacji: 15-02-2018 18:15


WR22acamy na Reymonta! Już w sobotę Wisła u siebie podejmie Arkę Gdynia, która w ligowej tabeli plasuje się tuż nad Białą Gwiazdą. Przed własną publicznością po raz pierwszy zaprezentuje się Joan Carrillo, a jego podopieczni zrobią wszystko, żeby ponownie ruszyć w górę tabeli! Po drugiej stronie barykady stanie kolejna drużyna z Trójmiasta - ubiegłoroczny zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu, Arka Gdynia.


Gdynianie są jedną z niespodzianek tego sezonu. Niewielu spodziewało się, że defensywa Arki będzie drugą najlepszą w lidze. Klub, który w zeszłym roku długo bił się o utrzymanie, a jego obrona nie była monolitem teraz sprawia kłopot nawet najsilniejszym rywalom. Zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego nie są jednak na tyle skuteczni, żeby plasować się wyżej niż w środku stawki. Na kogo postawi trener Arkowców, który doprowadził ich do dwóch największych sukcesów w historii?

Bramkarz: Pavels Šteinbors

Łotewski golkiper z nieco wyszydzanego golkipera z czasów Górnika Zabrze, stał się jednym z najlepszych zawodników w Lotto Ekstraklasie na tej pozycji. 32-latek, który w przeszłości bronił barw takich klubów jak Blackpool, Nea Salamina czy południowoafrykańskie Lamontville Golden Arrows w obecnych rozgrywkach puścił zaledwie 20 goli i 8 razy zachował czyste konto. Mamy nadzieję, że w sobotę pierwsza statystyka ruszy do przodu, zaś druga zatrzyma się na tej samej cyfrze.

Obrońcy: Damian Zbozień, Frederik Helstrup, Michał Marcjanik, Adam Marciniak

Dwóch bocznych obrońców, którzy potrafią wrzucić piłkę z autu na dobrych kilkanaście metrów i dwaj środkowi defensorzy zawsze groźni pod polem karnym rywala. Lewą stronę okupuje Adam Marciniak - dwukrotny reprezentant kraju wystąpił 18 razy, zdobył jedną bramkę i zanotował dwie asysty. Lepszymi statystykami ofensywnymi może pochwalić się Damian Zbozień, który już trzykrotnie pokonywał bramkarzy rywali i tyle samo razy popisał się kluczowym podaniem. 28-latek po niezbyt udanej przygodzie z Zagłębiem Lubin okrzepł w Arce i nie oddaje miejsca w pierwszej jedenastce Tadeuszowi Sosze. Kolejne dwie bramki z 26 strzelonych w 22 meczach przez Śledzi dołożył Michał Marcjanik. Jedynym z defensorów, który nie zdobył jeszcze gola jest Frederik Helstrup - Duńczyk pozyskany ze szwedzkiego Helsingborgsa. Mierzący 188 cm wzrostu defensor ma za sobą występy w młodzieżowych kadrach kraju, ale póki co na seniorskie powołanie nie ma raczej co liczyć.

Pomocnicy: Luka Zarandia, Antoni Łukasiewicz, Mateusz Szwoch, Andrij Bogdanow, Grzegorz Piesio

Dwóch panów ze wschodu i trzech Polaków - to recepta Arki na występy w Lotto Ekstraklasie. Tyły zabezpiecza Antoni Łukasiewicz, który z powodzeniem może występować także jako stoper, ale najlepiej radzi sobie jako „trzymający głębię” defensywny pomocnik. Przed nim wystąpi zaś dwójka najbardziej odpowiedzialna za kreację - Mateusz Szwoch i Andrij Bogdanow. 24-letni Polak ponownie został wypożyczony z Legii Warszawa, w której nie mógł się przebić. Arka wydaje się dla niego idealnym miejscem na grę, ale co wtedy, gdy znowu skończy się wypożyczenie? Obok niego pojawi się nowy nabytek gdynian - Andrij Bogdanow. Zawodnik w przeszłości reprezentujący Dynamo Kijów, Arsenał Kijów, Metalista Charków, Olimpik Donieck i mołdawskie FC Saxan przekonał trenera Ojrzyńskiego na zgrupowaniach i zajął miejsce chimerycznych Michała Nalepy i Siergieja Kriwca, którzy na swą szansę poczekają na ławce rezerwowych. Na skrzydłach zaś zameldują się najpewniej bohater finału Pucharu Polski, Luka Zarandia oraz Grzegorz Piesio, który niezbyt dobrze wspomina swe wizyty przy Reymonta. Jeszcze w czasach gry w Górniku Łęczna 29-latek pojawił się w starciu z Wisłą na kwadrans i zdołał przedwcześnie opuścić boisko po tym, jak sfrustrowany atakował łokciami piłkarzy Białej Gwiazdy, za co sędzia odesłał go pod prysznic.

Napastnik: Ruben Jurado

Dwaj podstawowi napastnicy Arki razem zdobyli o jedną bramkę więcej niż podstawowi defensorzy. Co ciekawe, zarówno Rafał Siemaszko, jak i Ruben Jurado pokonali Michała Buchalika we wrześniowym meczu w Gdyni. Obecnie trener Ojrzyński stawia na Hiszpana, zaś Siemaszko nie załapał się nawet do osiemnastki. Ta sytuacja być może się zmieni, ale plac gry powinien zachować długowłosy 31-latek, który chwile świetności miał głównie w barwach Piasta Gliwice.

Defensywnie grająca Arka kontra niesamowity Carlitos i spółka - tak zapowiada się to spotkanie. Do tego pamięć podpowiada, że z gdynianami u siebie zawsze groźny jest Rafał Boguski, który w ostatnim spotkaniu z tym rywalem przy R22 uświetnił występ hat-trickiem. Kto wie, może i tym razem RB9 popisze się takim osiągnięciem? Przekonamy się o tym już w sobotę! Początek spotkania o 20:30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Rachunki do wyrównania, czyli Wisła gości Arkę

Data publikacji: 17-02-2018 10:00


Już dziś wieczór piłkarze prowadzeni przez trenera Joana Carrillo rozegrają premierowe starcie przed własną publicznością po zimowej przerwie w rozgrywkach ligowych. Rywalem Wisły Kraków w 23. kolejce Lotto Ekstraklasy będzie Arka Gdynia, która w poprzedniej rundzie zgarnęła trzy oczka. Pora na wyrównanie rachunków!

Pierwszy oficjalny pojedynek zawodnicy Wisły i Arki stoczyli na szczeblu piłkarskiej II ligi. Spotkanie to datuje się na 1964 rok. Wówczas 30 sierpnia w meczu rozegranym w Gdyni Biała Gwiazda uległa Żółto-Niebieskim 0:1.

Oba zespoły rywalizowały do tej pory 27 razy w ramach ekstraklasowych rozgrywek. Z 14 spotkań zwycięsko wychodzili Wiślacy, 7 razy krakowianie musieli uznać wyższość rywala, a 6 meczów zakończyło się remisem.

Podobnie w rozpoczętą w ubiegły weekend wiosenną rundę zasadniczą wkroczyli zawodnicy Wisły Kraków i Arki Gdynia. Żółto-Niebiescy bezbramkowo zremisowali na inaugurację przed własną publicznością z Lechem Poznań. Wiślacy z kolei podzielili się punktami w Gdańsku z tamtejszą Lechią za sprawą remisu 1:1. Jednego gola dopisał do swojego konta najlepszy strzelec w zespole z R22 Carlitos, który traci tylko trzy trafienia do liderującego Igora Angulo.

Obie drużyny są także sąsiadami w tabeli Lotto Ekstraklasy. W 22 seriach gier zarówno Wisła, jak i Arka zgromadziły po 32 punkty. Ze względu na wygraną w bezpośrednim pojedunku, gdynianie zajmują ósmą pozycję, wyprzedzając tym samym Białą Gwiazdę o jedną lokatę.


Jesienią bieżących rozgrywek krakowianie musieli uznać wyższość przeciwnika, mimo że lepiej wrześniowe spotkanie rozpoczęli Wiślacy, a wynik w 5. minucie rywalizacji otworzył Patryk Małecki. Ostatecznie Arka trzykrotnie zmuszała Michała Buchalika do wyciągania piłki z siatki. Na listę wpisali się Rafał Siemaszko, Yannick Sambea Kakoko i Rubén Jurado.

Ostatni mecz między Wisłą a Arką rozegrany pod Wawelem odbył się 26 listopada 2016 roku. Wówczas Biała Gwiazda nie dała najmniejszych szans przeciwnikowi z północy Polski, ogrywając go aż 5:1. Hat-trickiem popisał się pomocnik krakowskiej ekipy Rafał Boguski, a po jednym trafieniu dorzucili Petar Brlek oraz Paweł Brożek.

Koszulkę z białą gwiazdą na piersi wciąż zakłada pięciu zawodników, którzy wywalczyli wspomniane wyżej zwycięstwo. Mowa o Arkadiuszu Głowackim, Macieju Sadloku, Patryku Małeckim, Pawle Brożku oraz bezapelacyjnym bohaterze tamtej potyczki - Rafale Boguskim. Co ciekawe, „Mały”, „Pawka” i „Boguś” w sobotę będą mieć okazję poprawić swój dotychczasowy dorobek strzelecki, który w przypadku każdego z nich zatrzymał się na trzech bramkach.

Rozgrywki ligowe powoli nabierają tempa. Wiślacy zgarnęli już jedno oczko w Gdańsku, teraz czas na pełną pulę! Pierwszy gwizdek arbitra zabrzmi dziś o godzinie 20.30.

Trzymamy kciuki za Białą Gwiazdę! Vamos, Wisła!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Wisła - Arka

Data publikacji: 17-02-2018 13:00


Wr22acamy do domu! Już dziś o godzinie 20.30 zabrzmi pierwszy gwizdek arbitra Szymona Marciniaka, oznajmujący początek spotkania Wisła Kraków - Arka Gdynia. Będzie to zarazem premierowy mecz na naszym stadionie, w rozpoczętym niedawno roku kalendarzowym. Nim jednak zawodnicy wyjdą na murawę, zapraszamy Was do krótkiej lektury poświęconej porównaniu jednych z bohaterów nadchodzącego widowiska. Tym razem będą to Nikola Mitrović oraz Siergiej Kriwiec.


Co ich łączy?

Środek pola. To właśnie w tej strefie boiska obaj gracze czują się najpewniej. Wiele wskazuje jednak na to, że zdecydowanie większa szansę, by pojawić się dziś na boisku od pierwszego gwizdka ma Mitrović, który już przy okazji spotkania rozgrywanego przed tygodniem, zaliczył pełne 90 minut. Kriwiec natomiast, póki co, przegrywa rywalizację o miejsce w składzie z pozyskanym niedawno przez Arkowców Bogdanovem.

Mistrzowskie puchary. Zawodnik Białej Gwiazdy może się pochwalić dwoma cennymi trofeami. W sezonie 2007/08 wraz z Partizanem Belgrad sięgnął po tytuł najlepszej drużyny Serbii, a kilka lat później - w 2015 roku - mógł świętować mistrzostwo Izraela, będąc graczem Maccabi Tel Aviv. Pomocnik Żółto-Niebieskich ma na swoim koncie puchar uzyskany w związku z zajęciem pierwszego miejsca w lidze polskiej (Lech Poznań - 2009/10), a także aż 6 mistrzostw Białorusi.

Co ich dzieli?

Kariera reprezentacyjna. Serb wystąpił do tej pory w jednym spotkaniu swojej reprezentacji, na co złożyło 21 minut w towarzyskiej potyczce z Japonią. Kriwiec barwy Białorusi przyodziewał 38-krotnie, trafiając do siatki rywala 5 razy. Z drużyną narodową nie odniósł jednak znaczących sukcesów.

Bez względu na to, czy zobaczymy dziś na murawie wspomnianego zawodnika Arki, mocno liczymy, że to Niko Mitrović wraz z kolegami z zespołu będzie mógł świętować premierowe zwycięstwo w tym roku. Przybądźcie licznie na stadion i gorącym dopingiem przyczyńcie się do tego, by na koniec sezonu Biała Gwiazda zajęła jak najwyższe miejsce w tabeli!

Jazda, jazda, jazda!

Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Joan Carrillo przed meczem z Arką: - To spotkanie wymagać będzie od nas dużych pokładów koncentracji

- Na pewno przygotowania przebiegały w jak najlepszym porządku. Cały tydzień skupialiśmy się na jutrzejszym spotkaniu. Był czas na analizę meczu z Lechią, to co było dobre i zwrócenie uwagi na te aspekty w których nie zaprezentowaliśmy się w porządku i jak można je poprawić. Skupiliśmy się na kolejnym rywalu, bo to będzie wymagający mecz, mając na uwadze to, jaki styl gry preferuje Arka - mówił na konferencji prasowej, przed jutrzejszym spotkaniem z Arką Gdynia, szkoleniowiec Wisły Kraków, Joan Carrillo.

- W porównaniu do meczu z Lechią musimy się poprawić w wielu aspektach gry, ale to co jest pozytywne, to że mamy przestrzeń i pole do rozwoju. Widzę że zespół może iść do przodu. Po analizie musimy popracować nad kontynuacją, nad poprawą gry ofensywnej. Po strzeleniu gola to nie jest koniec pracy, ale to musi być moment, gdy idziemy do przodu i stwarzamy sytuacje do zdobywania bramek. Jestem zadowolony, bo zespół przyswaja pomysły, które chce im wpoić i nasze pomysły na grę. Jest pole do poprawy, a drużyna jest w stanie się rozwijać - dodał Hiszpan.

W spotkaniu z Arką Gdynia nasz trener nie będzie mógł liczyć na aż sześciu zawodników. Są to Iván González, Vullnet Basha, Paweł Brożek, Zdeněk Ondrášek, Fran Vélez oraz Kamil Wojtkowski, który pod koniec tego tygodnia wrócił do treningów indywidualnych. Młodego pomocnika naszej drużyny ostatnimi czasy spotykało sporo pecha, bo po dwutygodniowej kontuzji, podczas okresu przygotowawczego, znów zmuszony był do przerwy w treningach, którą spowodował nowy uraz.

- Kamil Wojtkowski dzień przed ostatnim treningiem odczuł nieprzyjemności i dolegliwości. Został poddany badaniom i diagnoza była taka, żeby dać mu tydzień oddechu, by mógł popracować sam, w okresie ochronnym. Odpukać w niemalowane, od poniedziałku powinien pracować z całym zespołem - mówił trener

Mecz w Gdańsku był dla hiszpańskiego szkoleniowca premierowym spotkaniem w roli opiekuna krakowskiego zespołu. W związku z tym został on zapytany o ogólne refleksje, po pierwszym kontakcie z Ekstraklasą.

- Jeżeli chodzi o Ekstraklasę, to podoba mi się organizacja spotkań, podoba mi się publiczność, która zawsze stoi za zespołami. Oprócz tego rytm gry jest czymś, co rzuciło mi się w oczy. Jedyną rzeczą, na którą nie mamy wpływu jest to, że jest zimno, ale nie jestem rozczarowany tą ligą. To co jest fajne, to że cały czas jest margines do wzrostu, by czynić ją lepszą i bardziej rozpoznawalną - powiedział.

Po remisie z Lechią Gdańsk Wisła, po raz pierwszy w tym sezonie, znalazła się poza "górną ósemką", spadając na dziewiąte miejsce w ligowej stawce. W związku z tym trener Carrillo został zapytany o ewentualną presję i problemy, jakie taki stan rzeczy może prowokować.

- To wszystko jest kwestia mentalności, podejścia i nastawienia zawodników. Problemu nie ma teraz jednak może pojawić się później. Wszystko może się zmienić, zespół może być na podium, a później spaść niżej i jego sytuacja też się skomplikuje. Każdy mecz jest ważny i tak do tego podchodzimy, ale rozgrywki to jest maraton. To że ktoś jest teraz na czele, to niekoniecznie musi oznaczać, że skończy tak cały sezon. Mam pełne zaufanie do zawodników, bazując na tym zaufaniu będziemy walczyć do końca sezonu - zapewnia Carrillo.

W dalszej części konferencji hiszpański szkoleniowiec odniósł się do jutrzejszego rywala zespołu "Białej Gwiazdy".

- Arka to drużyna, którą charakteryzuje bardzo dobrą organizacja gry, wiemy na co musimy się przygotować, wiemy jak grają. Doskonale wiedzą, jak chcą grać i w jakim stylu. Dobrze bronią, potrafi także rozgrywać piłkę. Są dobrze zorganizowani w defensywie. Czekają na błędy i bezlitośnie je wykorzystują. To spotkanie będzie wymagać od nas dużej koncentracji. Trzeba też dużo ryzykować, bo ciężej jest organizować ataki, niż czekać na błędy drużyny przeciwnej, więc będziemy musieli podjąć to ryzyko. Arka będzie starać się narzucić szybki styl gry. Ma szybkich skrzydłowych, Zarandię i Kuna. To spotkanie wymagać będzie od nas dużych pokładów koncentracji - uważa trener.

Carrillo został również zapytany o wybory indywidualne i "pozytywny" ból głowy, jaki czeka go przed wyborem wyjściowej jedenastki na jutrzejsze spotkanie. Największy znak zapytania wydaje się być na pozycjach środkowych pomocników, lewoskrzydłowego, oraz prawego obrońcy.

- Jesús Imaz to jedna z opcji po lewej stronie, drugą z nich jest Patryk Małecki, który jest obdarzonym dobrym uderzeniem. To będzie zależeć od taktyki i tego jaki styl obierzemy na to spotkanie. Jestem zadowolony z pracy Małeckiego, jak i Imaza, bo dobrze się uzupełniają i każdy z nich wnosi do gry coś nowego. Na pewno oceniamy i ocenialiśmy, analizujemy sytuacje i to w jakiej formie znajdują się zawodnicy. Tibor Halilović to jedna z opcji, którą mamy i to zawodnik, który może dać nam więcej w liniach ofensywnych. Jest opcja, aby przesunąć go do przodu, ale to musimy dostosowywać do sytuacji boiskowej. Rywalizacja Mateja Palčiča i Jakuba Bartkowskiego to coś, na czym skorzysta cała drużyna, ja jestem bardzo zadowolony z pracy obydwu zawodników. Matej przyjechał dosyć późno, więc potrzebuje czasu na adaptację. To zawodnik bardzo inteligentny, jednak potrzebuje trochę czasu na przystosowanie się do drużyny i ligi - mówił Hiszpan.

Na sam koniec konferencji trener Carrillo zwrócił się bezpośrednio do kibiców.

- Chciałbym coś dodać do siebie, na koniec konferencji. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie mecze są ważne, liga to maraton, w którym nie liczy się predyspozycja jednego dnia, ale postawa w wielu spotkaniach. Jutro czeka nas pierwsze spotkanie na naszym stadionie, w związku z czym chciałbym zaprosić naszych kibiców do przyjścia na stadion, żeby pomogli nam w zwycięstwie. Ich obecność jest dla nas bardzo ważna, bo są naszym dwunastym zawodnikiem - zakończył trener.


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Supersnajper Zoran! Wisła - Arka 3-2

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu, bramce Jesúsa Imaza oraz aż dwóch Zorana Arsenicia, zespół "Białej Gwiazdy" pokonuje 3-2 ekipę gdyńskiej Arki i wraca tam gdzie jego miejsce, a więc do czołowej "ósemki" ligi! No i równie ważny jest fakt, że wiślakom udało się dopisać komplet punktów po meczu na własnym stadionie, bo nasze poprzednie trzy spotkaniach na R22 kończyliśmy niepowodzeniami.

Jakże ważne dla układu tabeli spotkanie z Arką Gdynia nasz zespół rozpoczął z jedną zmianą, w porównaniu do naszej poprzedniej potyczki ligowej z Lechią Gdańsk. W miejsce Patryka Małeckiego do gry wyszedł Jesús Imaz, a "Biała Gwiazda" całkiem optymistycznie rozpoczęła te zawody, bo pierwszą okazję mogliśmy mieć już w 5. minucie, kiedy to dobrze wzdłuż gdyńskiej bramki futbolówkę zagrał Rafał Boguski, ale Carlosa Lópeza ubiegł obrońca i w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny. Po nim swoją szansę mógł mieć Marcin Wasilewski, ale uderzył wysoko ponad bramką.

I choć pierwsze minuty spotkania toczyły się pod dyktando Wisły, to w praktyce pierwszy ofensywny wypad gości - dał im prowadzenie! Na boku naszej obrony Damian Zbozień bardzo łatwo ograł Macieja Sadloka i wrzucił do nadbiegającego Adama Marciniaka. I choć ten uderzył tak, że najchętniej o takim strzale chciałby zapomnieć, to futbolówka poleciała na środek pola karnego, gdzie tylko nogę dołożył Patryk Kun i było 0-1!

Taka sytuacja mogła przynieść tylko i wyłącznie konsternację na trybunach, a co najmniej taką samą - o ile nie większą - przyniosła minuta 20. Po świetnym przechwycie Pola Lloncha i akcji Jesúsa Imaza, strzał tego ostatniego odbija przed siebie Pāvels Šteinbors. Do piłki jako pierwszy dopadł Carlitos, wpakował ją do siatki i choć sędzia Szymon Marciniak gola pierwotnie uznał, to po konsultacji VAR wskazał pozycję spaloną naszego snajpera...

Nieuznana bramka mogła dodatkowo podłamać wiślaków i w kolejnych minutach swoje groźne okazje miała Arka. Najpierw Michał Buchalik świetnie sparował strzał Michała Marcjanika, a zanim minęło pół godziny gry po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Andrija Bohdanowa nasi defensorzy nie upilnowali Antoniego Łukasiewicza, którego uderzenie głową również na rzut rożny sparował Buchalik. Mogło być więc znaczenie gorzej niż 0-1, a to, że Wisła grała nerwowo najlepiej pokazała minuta 37., kiedy to nasi piłkarze mogli wyjść z groźnym kontratakiem, ale Imaz zagrał do Carlitosa "za plecy" i szansa przepadła.

Końcówka pierwszej połowy to już jednak ogromna przewaga Wisły Kraków. W 39. minucie Carlitos uderzył z rzutu wolnego, ale tylko w słupek, tyle że od tego momentu co rusz pod bramką Arki działo się bardzo wiele. Carlitos z kolejnego stałego fragmentu gry trafił w mur, po chwili z wolnego piłkę wrzucał Nikola Mitrović, ale Carlitos główkował obok, aż w końcu Wiśle udało się wyrównać.

Piłkę z autu zagrał Sadlok, a prosto pod nogi Imaza wybił ją Marcjanik. Grający z "jedenastką" Hiszpan skorzystał z tego drobnego prezentu, a zaraz potem dostał jeszcze większy. Uderzył bowiem na bramkę, a że futbolówka nabrała dziwnej rotacji, a Šteinbors próbował bronić jedną ręką, więc nic dziwnego, że solidnie się pomylił i przy Reymonta było 1-1.

I po tak udanym końcu pierwszej połowy, wiślacy kapitalnie rozpoczęli także drugą część zawodów. I już w 51. minucie prowadziliśmy 2-1! Z rzutu wolnego piłkę wrzucił Carlitos, po raz kolejny fatalnie zachował się Šteinbors, który odbił ją przed siebie, gdzie asekurować próbował wprawdzie wszystko Łukasiewicz, ale zgrał pod nogi Zorana Arsenicia, a ten pewnie dopełnił formalności!

I Wisła poszła za ciosem. W 54. minucie na pewno lepiej zachować mógł się Boguski po dograniu od Sadloka, ale główkował nad bramką. Po minucie znów "Boguś" wystąpił w roli głównej, ale tym razem jego strzał został zablokowany.

Niestety kolejne minuty należały już do gości. Wprowadzony Enrique Esqueda zdołał oddać strzał głową i choć łatwo obronił go Buchalik, to debiutujący w Arce Meksykanin zdecydowanie zbyt łatwo doszedł do dośrodkowania. Zaraz zaś potem aż dwukrotnie na naszą bramkę strzały oddawał Kun, ale każdorazowo blokował je Arsenić. Arka miała jednak rzut rożny i choć wydawało się, że udało się wszystko "wyczyścić", to wybita piłka wróciła w nasze pole karne, a tam źle ustawiona pułapka ofsajdowa pozwoliła wyjść z głębi pola sam na sam z Buchalikiem Marcjanikowi, który łatwo naszego bramkarza pokonał. Ten zresztą wyglądał tak, jakby spodziewał się odgwizdania spalonego... Iście kuriozalny gol, ale było 2-2.

Wisła starała się szybko odpowiedzieć, w 62. minucie swój rajd w polu karnym Arki przeprowadził Carlitos, ale nikt nie zdołał zamknąć jego dogrania. Szczęścia nie miał też w 70. minucie Imaz, który dostał świetne podanie od Sadloka, ale uderzył obok bramki.

W kolejnych minutach wciąż przewagę miała "Biała Gwiazda", ale ciężko było wiślakom przebić się przez skomasowaną defensywę gości. Na pewno pochwalić trzeba jednak za ten okres gry Pola Lloncha, który zaliczał w tym spotkaniu sporo przejęć piłek i po jednym z nich wywalczył dla nas kolejny rzut wolny. Z niego aż trzy razy próbował Carlitos, ale pierwsze dwa strzały odbiły się od defensorów Arki, a trzeci był niecelny. W 81. minucie Wisła miała jednak kolejną okazję, bo świetnie futbolówkę zagrał Sadlok, ale ani wprowadzony chwilę wcześniej Denys Bałaniuk, ani Carlitos, nie skorzystali z tego podania.

Co się jednak odwlecze... Kolejny rzut wolny, już w 83. minucie, daje jeszcze jedno dośrodkowanie Carlitosa, które ponownie wykończył Arsenić i "Biała Gwiazda" po raz drugi w tym spotkaniu wyszła na prowadzenie!

I po znów osiągniętym korzystnym wyniku Wisła nie zamierzała już oddawać inicjatywy. Blisko szczęścia, po kolejnym stałym fragmencie gry, był Wasilewski, ale dziś nasz środkowy obrońca nie miał dobrze ustawionego celownika, bo ponownie uderzył ponad bramką. Najważniejsze było jednak to, że wiślacy oddalali futbolówkę od własnej bramki, choć Arka nie zamierzała tanio sprzedać skóry i w 88. minucie Sadlok blokować musiał strzał Mateusza Szwocha.

W samej zaś końcówce wiślacy starali się o utrzymanie skromnego, ale jakże ważnego prowadzenia, które daje nam pierwsze zwycięstwo pod wodzą Joana Carrillo. Choć przyznać też trzeba, że w doliczonym czasie było jeszcze gorąco, ale zarówno po strzałach głową Marciniaka, jak i Esquedy świetnie spisał się Buchalik.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Snajper Zoran daje trzy punkty! Wisła - Arka 3:2

Data publikacji: 17-02-2018 22:30


Wróciliśmy na Reymonta! W meczu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków podjęła u siebie Arkę Gdynia. Oba zespoły przed spotkaniem miały po 32 punkty na koncie i plasowały się w samym środku tabeli. By zbliżyć się do czołowej szóstki Wiślakom potrzebne było zwycięstwo, o które zaczęli walczyć od pierwszych minut. Do ostatnich chwil jednak krakowianie musieli drżeć o trzy punkty, ale efekt końcowy zadowala nas wszystkich! Biała Gwiazda pokonała Arkę Gdynia 3:2 po golach Jesúsa Imaza i dublecie… Zorana Arsenicia. Bramki dla gości zdobyli Kun i Marcjanik.


I faktycznie to krakowska drużyna jako pierwsza rzuciła się do ataków. Na ich efekty musieliśmy czekać do 5. minuty. Najpierw groźną wrzutkę Boguskiego ledwo przeciął Zbozień. Szkoda, bo akcję zamykał Imaz, który czekał na futbolówkę. Po kornerze wynikłym z tej sytuacji z woleja huknął Marcin Wasilewski, lecz futbolówka poszybowała wysoko nad bramką. Odpowiedź Arkowców była zabójcza. Prawą flanką pobiegł Zbozień, który dośrodkował w pole karne. Piłka minęła wszystkich zawodników, a z drugiej strony wbiegł Marciniak, który ponownie wstrzelił ją w obręb szesnastki. Do wolno lecącej piłki nogę dołożył Kun i zrobiło się 0:1.

ZVARyfikowani

Wiślacy wyrównali w 19. minucie i gdy Carlos López zakończył swą „cieszynkę”, sędziowie po wideoweryfikacji uznali, iż Hiszpan był na spalonym. Uratowało to Pavelsa Šteinborsa, który wypluł futbolówkę po dość łatwym do obrony strzale Imaza. Wtedy to do piłki dopadł Carlitos, ale, jak się później okazało na niewiele się to zdało. Wisła nie mogła pogodzić się z decyzją arbitrów i mogło się to skończyć dwubramkowym prowadzeniem gości. Na szczęście w 23. minucie uderzenie z woleja Grzegorza Piesio pięknie wybił Michał Buchalik.

Przez kolejny kwadrans niewiele działo się pod bramkami obu zespołów. Gra uspokoiła się do czasu, aż w 39. minucie z wolnego dmuchnął Carlitos. Šteinbors ani drgnął, a piłka zamiast do siatki, trafiła w słupek. Kolejny raz Arka mogła mówić o olbrzymim szczęściu. Tego w końcu zabrakło łotewskiemu bramkarzowi w 44. minucie. Z około 30 metrów huknął Jesús Imaz, a Šteinbors interweniował tak nieporadnie, że nie trafił ręką w piłkę i ta wreszcie zatrzepotała w siatce!

Łotewskich klopsów ciąg dalszy

Gol Hiszpana zakończył pierwszą połowę spotkania, a druga rozpoczęła się od główki Łukasiewicza, którą spokojnie złapał Buchalik. Tym razem to pierwsza akcja Białej Gwiazdy przyniosła jej upragnione prowadzenie. Z wolnego dośrodkował Carlitos, Šteinbors znowu nie opanował prostej piłki, a ta spadła pod nogi Arsenicia, który z najbliższej odległości zdobył swą pierwszą bramkę na polskich boiskach. Z prowadzenia krakowianie nie cieszyli się jednak długo. Zaledwie dziewięć minut później wydawało się, że po rożnym sytuacja jest wyjaśniona. Piłkę w pole karne ponownie wstrzelił jeden z Arkowców, a ta spadła pod nogi Marcjanika, który jako jedyny z gości nie był na pozycji spalonej. W sytuacji sam na sam z Buchalikiem środkowy obrońca zachował się niczym snajper i doprowadził do wyrównania.

Po strzelonym golu to podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nieco przycisnęli, ale nie przynosiło to efektu bramkowego. Blisko wyprowadzenia Wisły na prowadzenie był zaś Imaz, który otrzymał idealne podanie od Sadloka, lecz jego płaski strzał minął bramkę. Co nie powiodło się Imazowi, zrobił Zoran Arsenić. Chorwat znowu znalazł się w polu karnym i wykorzystał niezdecydowanie łotewskiego bramkarza i z najbliższej odległości podwyższył na 3:2! Pomimo ataków Arki w ostatnich minutach, po których musiał interweniować Buchalik - wynik nie uległ już zmianie i to Wisła zainkasowała dziś trzy oczka!

Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:2 (1:1)

0:1 Kun 11’

1:1 Imaz 44’

2:1 Arsenić 51’

2:2 Marcjanik 60’

3:2 Arsenić 84’

Wisła: Buchalik - Bartkowski, Wasilewski, Arsenić, Sadlok - Mitrović, Cywka (66’ Halilović), Llonch - Boguski (80’ Bałaniuk), López (90’ Kolar), Imaz

Arka: Šteinbors - Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Marciniak - Łukasiewicz - Kun, Szwoch, Bogdanow (84’ Kriwiec), Piesio (41’ Nalepa) - Jurado (56’ Esqueda)

Żółte kartki: Marciniak, Kun, Łukasiewicz - Cywka

Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka

Widzów: 10 027

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wyszarpana wygrana. Wisła – Arka 3:2

17 lutego 2018

Wisła odniosła pierwsze zwycięstwo pod wodzą Joana Carrillo. Nie przyszło ono jednak łatwo. “Biała Gwiazda” przed własną publicznością pokonała 3:2 Arkę Gdynia. Bohaterem meczu okazał się Zoran Arsenić, który dwa razy wpisał się na listę strzelców.


Od początku spotkania inicjatywa należała do Wisły, ale niewiele z tego wynikało. Tymczasem w 11. minucie niespodziewanie na prowadzenie wyszła Arka. Po kiksie Marciniaka przy próbie oddania strzału, piłka trafiła w polu karnym do Kuna, który trafił do bramki strzeżonej przez Buchalika.

Kilka minut później do siatki Arki trafił Carlitos, który wykorzystał błąd Steinborsa po strzale Imaza. Wiślacy cieszyli się z gola, który jednak ostatecznie nie został uznany, bowiem hiszpański napastnik był w tej sytuacji na spalonym. Wisła konsekwentnie szukała swoich okazji, ale nie potrafiła poradzić sobie z defensywą Arki.

W 39. minucie bliski trafienia do siatki był Carlitos, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego trafiła w słupek. Gdy wydawało się, że na przerwę w lepszych humorach będą schodzić goście, w 44. minucie gospodarze doprowadzili do wyrównania. Steinborsa mocnym uderzeniem z dystansu zaskoczył Imaz.

Kilka minut po przerwie Wisła wyszła na prowadzenie. Kolejną złą interwencję zanotował Steinbors, który wypuścił piłkę z rąk po uderzeniu Carlitosa z rzutu wolnego. Piłkę do pustej bramki skierował Arsenić.

W kolejnych minutach Wisła kontrolowała wydarzenia na boisku. Jednak w 60. minucie Arka ponownie niespodziewanie zdobyła gola. Po zagraniu z głębi pola, futbolówka trafiła do Marcjanika, który miał przed sobą tylko Buchalika i posłał piłkę do siatki.

Wisła nie zamierzała się jednak załamywać. Jej ataki przyniosły efektu w 83. minucie. Po centrze Carlitosa z rzutu wolnego, do piłki w polu karnym dopadł Arsenić i po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców, zapewniając krakowskiej drużynie ważne trzy punkty.

Wisła Kraków – Arka Gdynia 3:2 (1:1)

0:1 Patryk Kun 11 min

1:1 Jesus Imaz 44 min

2:1 Zoran Arsenić 51 min

2:2 Michał Marcjanik 60 min

3:2 Zoran Arsenić 83 min

żółte kartki: Cywka (Wisła), Marciniak, Łukasiewicz, Kun (Arka)

Wisła: Michał Buchalik – Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok – Rafał Boguski (80 min – Denys Bałaniuk), Nikola Mitrović, Tomasz Cywka (66 min – Tibor Halilović), Pol Llonch, Jesus Imaz – Carlitos (90 min – Marko Kolar)

Arka: Pavels Seinbors – Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Adam Marciniak – Patryk Kun, Antoni Łukasiewicz, Andrij Bogdanow (84 min – Siergiej Kriwiec), Mateusz Szwoch, Grzegorz Piesio (41 min – Michał Nalepa) – Ruben Jurado (56 min – Enrique Esqueda)

sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

widzów: 10027


Źródło: wislakrakow.com



Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z pierwszego tegorocznego spotkania na stadionie przy ulicy Reymonta. Wisła przed własną publicznością zmierzy się z Arką Gdynia.

Poznaliśmy już wyjściową jedenastkę Wisły na dzisiejsze spotkanie. W porównaniu do ostatniego spotkania z Lechią zaszła jedna zmiana. W miejsce Patryka Małeckiego do składu wskoczył Jesus Imaz.

Na ławce rezerwowych zasiądą: Cuesta - Głowacki, Pacić, Halilović, Małecki, Kolar i Bałaniuk.

  • 1' Mecz rozpoczęty przez Wisłę!
  • 3' Wisła stara się rozgrywać piłkę na połowie Arki. Na razie jednak nie zbliżyliśmy się do bramki przeciwnika.
  • 4' Po dośrodkowaniu Carlitosa z rzutu wolnego skutecznie interweniują obrońcy Arki.
  • 5' Dobre dośrodkowanie Boguskiego z prawej strony boiska pomiędzy bramkarza i obrońców. Zbozień wybija futbolówkę na rzut rożny.
  • 6' Najpierw Carlitos wpadł w pole karne, ale zamiast oddawać strzał źle dogrywał futbolówkę. Po chwili piłka wróciła w pole karne pod nogi Wasilewskiego, który uderzał z lewej strony, ale bardzo niecelnie.

Koniec I połowy.

  • 43' Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z prawej strony, Carlitosowi nie udało się celnie uderzyć głową.
  • 41' Zmiana w zespole Arki. Piesio schodzi, wchodzi Nalepa.
  • 40' Carlitos tym razem z rzutu wolnego z okolic narożnika pola karnego trafia w mur.
  • 39' Świetna akcja Carlitosa i Marciniak ratuje się faulem. Żółta kartka.
  • 39' Słupek po uderzeniu Carlitosa z rzutu wolnego!
  • 38' Będzie rzut wolny dla Wisły z około 19 metrów po fauli na Mitroviciu.
  • 37' Była okazja do wyprowadzenia szybkiego kontrataku, ale Imaz niedokładnie zagrał do Carlitosa.
  • 32' W ostatnich minutach odważniej zaczęła grać Arka. Kilka razy zakotłowało się w polu karnym Wisła. Nasza drużyna na razie nie ma natomiast pomysłu na stworzenie sobie dogodnej sytuacji.
  • 28' Po dośrodkowaniu Mitrovicia z rzutu wolnego, bliski dojścia do piłki był Wasilewski, ale ostatecznie piłka wylądowała w rękach Steinborsa.
  • 26' Bardzo niecelny strzał Cywki z dystansu.
  • 23' Dobra interwencja Buchalika, który odbija piłkę po strzale Marcjanika.
  • 19' Nie ma gola! Sędzia Szymon Marciniak po konsultacji z sędziami VAR nie uznaje gola, Carlitos na spalonym!
  • 16' Obrońcy gości jak na razie bardzo dobrze radzą sobie z Carlitosem.
  • 11' Gol dla Arki. Marciniak skiksował przy oddaniu strzału, ale piłka trafiła do ustawionego przez bramką Kuna, który trafiła do bramki Wisły.
  • 10' Inicjatywa zdecydowanie należy do Wisły, która długo utrzymuje się przy piłce. Na razie jednak nie udało się zagrozić bramce rywali.
  • 44' 1:1! Jesus Imaz! Hiszpan zdecydował się na uderzenie z ponad 25 metrów. Potężnie uderzona futbolówka ląduje w bramce Arki!
  • 19' Carlitos! 1:1! Szybka akcja, z piłką w pole karne wpadł Imaz. Skrzydłowy Wisły zdecydował się na strzał i zmusił Steinborsa do błędu, który odbił piłkę przed siebie. Futbolówkę przejął Carlitos i trafił do pustej bramki.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 51' Rzut wolny dla Wisły w okolicy narożnika pola karnego po faulu na Llonchu. Wcześniej wiślacy wymienili kilka ładnych podań.
  • 51' 2:1! Arsenić trafia do pustej bramki. Kolejny błąd popełnił Steinbors, który nie złapał piłkę po strzale Carlitosa z rzutu wolnego.
  • 54' Dobra okazja dla Wisły na trzeciego gola. Po miękkim dośrodkowaniu Sadloka piłka trafia do Boguskiego, który jednak bardzo źle uderzył głową.
  • 55' Boguski wbiegł w pole karne, ale jego uderzenie z prawej strony zostało zablokowane.
  • 56' Zmiana w Arce. Esqueda za Jurado.
  • 59' Dośrodkowanie w pole karne Wisły i celne uderzenie głową Esquedy. Piłkę spokojnie łapie Buchalik.
  • 60' Dwie dobre interwencje Arsenicia, który blokuje dwa wstrzelenia piłki przed bramkę naszego zespołu.
  • 60' Niestety 2:2. Po zagraniu z głębi pola piłka trafiła do Marcjanika, który miał przed sobą tylko Buchalika i trafił do siatki. Nie było spalonego.
  • 62' Carlitos przedzierał się z piłką w polu karnym Arki i zagrał wzdłuż linii bramkowej. Piłka nie trafiła jednak do żadnego z wiślaków.
  • 63' Żółta kartka dla Cywki.
  • 66' Pierwsza zmiana w Wiśle. Halilović za Cywkę.
  • 67' Bardzo niecelne uderzenie Sadloka z dystansu.
  • 69' Kolejna próba Sadloka, który tym razem uderzał z lewej strony pola karnego. Został jednak zablokowany przez Nalepę.
  • 70' Była okazja dla Wisły. Sadlok z lewej strony boiska zagrał na środek do nadbiegającego Imaza. Ten z kilkunastu metrów uderza obok słupka
  • 70' Dobre wyjście Buchalika poza pole karne. Bramkarz Wisły uprzedził szarżującego Esquedę.
  • 72' Wisła zamknęła Arkę w jej polu karnym, ale na razie zupełnie nic z tego nie wynika.
  • 76' Trzy strzały Carlitosa. Dwa razy został zablokowany, za trzecim razem uderzył daleko obok bramki.
  • 80' Zmiana w Wiśle. Bałaniuk za Boguskiego.
  • 81' Prostopadłe podanie Mitrovicia w kierunku Carlitosa, ale ten nie zdołał zabrać się z piłką w kierunku bramki
  • 83' Gooool! 3:2! Po dośrodkowaniu Carlitosa z rzutu wolnego, piłka trafiła w polu karnym do Arsenicia, który po raz drugi wpisuje sie na listę strzelców!
  • 84' Ostatnia zmiana w Arce. Kriwiec wchodzi za Bogdanova.
  • 86' Żółta kartka dla Łukasiewicza.
  • 86' Mitrović zagrał w pole karne z rzutu wolnego, piłka trafiła z lewej strony do Wasilewskiego, który jednak uderza nad poprzeczką.
  • 89' Żółta kartka dla Kuna.
  • 90' Zmiana w Wiśle. Za Carlitosa wchodzi Kolar.
  • 90+3' Świetna interwencja Buchalika po strzale głową Marciniaka z kilku metrów!

Koniec meczu. Trzy punkty!


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Joan Carrillo: - W trudnej sytuacji nie straciliśmy pewności siebie

- To był trudny mecz i chciałem po nim pogratulować moim piłkarzom, bo stanęli na wysokości zadania. Uwierzyli w zwycięstwo, zresztą wierzyli w nie od pierwszej do ostatniej minuty. Nasz rywal postawił trudne warunki, to dobrze zorganizowany zespół, więc od początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, tym bardziej, że od początku nie sprzyjały nam okoliczności, bo już pierwsza akcja rywala przyniosła mu bramkę. Ta na 5-10 minut zdezorganizowała grę naszej drużyny - mówił po swojej pierwszej wygranej w roli trenera Wisły Kraków Joan Carrillo.

- Potem podnieśliśmy się i staraliśmy się doprowadzić do wyrównania. Padł gol, niestety ze spalonego, był też słupek. Nie chcę tego krytykować, bo spalony był ewidentny i VAR to wykazał, ale wiadomo, że tego typu sytuacje też nie do końca dobrze wpływają na psychikę zawodników oraz nastawienie do meczu, gdy bramka jest anulowana. Na szczęście zdołaliśmy wyrównać oraz wyjść na prowadzenie, tyle że przez własną nieuwagę straciliśmy kolejnego gola i było 2-2. Podobało mi się jednak to, że w tej trudnej sytuacji nie straciliśmy pewności siebie, wierzyli w to, że mogą wygrać i to są zasłużone dla nas trzy punkty. I są to zasłużone punkty nie tylko dla piłkarzy, ale także dla kibiców. Jeszcze przed samym meczem rozmawiałem z piłkarzami i mówiłem im, że musimy dać coś naszym fanom, że musimy sprawić żeby byli zadowoleni. Wiadomo, że była przerwa w rozgrywkach i pierwszy po niej mecz nie poszedł po naszej myśli, więc mogę powiedzieć, że dziś jestem bardzo zadowolony i bardzo się cieszę - dodał Carrillo.

Szkoleniowiec piłkarzy Wisły został na wstępie zapytany o decyzję dotyczącą wystawienia w pierwszym składzie Jesúsa Imaza.

- Zmiany robi się po to, aby wygrywać mecze i w tym sensie ta zmiana była i potrzebna i dobra. Dała dużo dobrego zarówno drużynie, jak i jeśli chodzi o sam przebieg meczu. Pokazała zresztą, że była to słuszna decyzja. Chciałbym jednak podkreślić, że nie była to zmiana wymuszona postawą Patryka Małeckiego, że źle grał, czy też źle prezentował się na treningach. Chodziło o to, że w tym konkretnym meczu potrzebowaliśmy umiejętności Imaza, tego że potrafi "złamać linię", potrafi przemieszczać się pomiędzy liniami przeciwnika i dlatego uznałem, że może być w tym meczu lepszym wyborem. Jak widać miałem rację i bardzo się z tego cieszę - stwierdził Carrillo.

Hiszpan został także zapytany o ustawienie defensywy, a zwłaszcza bocznych obrońców, którzy grać mają jakby bliżej środka boiska, zostawiając przez to miejsce dla skrzydłowych zespołów gości.

- Filozofią gry jest patrzeć realnie na to co dzieje się na boisku i wyprowadzać grę do środka. Oczywiście może się zdarzyć, że ucierpi gra na skrzydłach, ale myślę, że powinniśmy ryzykować. Jesteśmy drużyną, która chce wygrywać, a taka musi podejmować ryzyko, a wtedy mogą pojawić się "dziury", których nie można zatkać. Tracimy na tych pozycjach i przy pierwszym golu to był nasz problem. Sadlok w sytuacji jeden na jeden nie przeczytał gry rywala i ten na tym skorzystał. Drugi gol to błąd taktyczny. W tym momencie musimy nauczyć się panować nad piłką i musimy być drużyną, która ryzykuje i nie boi się tego ryzyka. Po to, aby strzelać bramki i osiągać jak najlepsze wyniki - mówił szkoleniowiec.

Carrillo został też zapytany o Nikolę Mitrovicia i o to, co sprawia, że to właśnie Serb, a nie np. Tibor Halilović pojawia się w wyjściowym składzie Wisły. Zdaniem dziennikarza Mitrović miałby być bowiem bodajże najsłabszym ogniwem naszego zespołu.

- Przede wszystkim jest to Pana opinia, którą ja bardzo szanuję, ale jako trener mam ten przywilej, że to ja decyduję kto wychodzi w podstawowej jedenastce. W mojej filozofii to ja wybieram najlepszych zawodników, czyli tych, którzy najbardziej przyczynią się do tego, że mecz może być wygrany, że może zakończyć się naszym zwycięstwem. Jestem osobą, która chce wygrywać. To jest moje zdanie, to jest to czego chcę. Dziękuję za komentarz, ale moim zdaniem wszyscy zagrali dziś bardzo dobrze. Tak zagrała cała drużyna, tak zagrał Bartkowski, Buchalik i Wasilewski. A także Mitrović. Gdy wygrywamy należy myśleć o zespole, jako o całości. Nie można patrzeć na konkretnych zawodników, nie ma to większego sensu. To ja podejmuję decyzje i robię to z myślą o tym, żeby drużyna zwyciężyła. Nie jestem tutaj po to, aby być dla kogoś przyjacielem, żeby komuś sprawiać swoimi decyzjami przyjemność, tylko po to, aby wygrać i żeby drużyna dobrze się czuła ze swoimi wynikami. A jeśli chodzi o Mitrovicia, to przede wszystkim dla mnie ważne jest to co on sobą reprezentuje i znam to nie od dziś. Wiadomo że grał w Partizanie, że grał w Videotonie i że widziałem jego mecze. Wiem na co go stać i wiem co robi na treningach. Znam tego zawodnika i uważałem, że w tych konkretnych meczach będzie dla drużyny przydatny. Wiem, że dziennikarze lubią rozmawiać o futbolu. Ja także bardzo to lubię, ale zamiast rozmawiać o piłkarzach wolałbym rozmawiać o sytuacjach i o błędach, które popełniamy w trakcie meczu. I mogę powiedzieć, że biję się w piersi, bo w I połowie moi zawodnicy powinni grać bardziej piłką po ziemi, a grali częściej górą. Na szczęście w drugiej połowie udało się to poprawić, było więcej gry po ziemi. I to jest mój komentarz i o tym wolę rozmawiać. O tym co należy poprawić, a nie o konkretnych piłkarzach i ich postawach - zakończył Carrillo.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Ojrzyński: Za mecz jak ten nie można zdobyć punktów

Data publikacji: 18-02-2018 00:15


Wisła Kraków po emocjonującym spotkaniu pokonała Arkę Gdynia i awansowała na szóstą lokatę w Lotto Ekstraklasie. Goście znad morza tracą już do Wiślaków trzy punkty i kończą kolejkę na 8. miejscu w lidze.


„Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda. Mieliśmy zagrać zupełnie inaczej, mniej więcej tak, jak przy zdobytej bramce - zmieniać ciężar gry widząc jak jest ustawiona Wisła, strzelać z bocznych sektorów i tam stwarzać sobie sytuacje. Tak się zaczęło, ale potem wkradła się nerwowość, za dużo faulowaliśmy, dostaliśmy bramkę do przerwy, bo zabrakło nam koncentracji. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać odważnie, pewnie i trzymać się planu, lecz szybko zrobiły się nerwy, bo straciliśmy bramkę. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, zrobiło się 2:2 i niektóry myśleli o końcu meczu, a tu po kolejnym wolnym straciliśmy punkt. Oddaliśmy jeszcze dwa strzały, jeden lepszy, drugi gorszy, ale na nic się to zdało” - tak opisał sobotnie spotkanie Leszek Ojrzyński, opiekun gości.

Za mało zmian

Trener Arki mocno krytykował swych podopiecznych. „Z niektórych zawodników nie byliśmy zadowoleni. To nie był nasz mecz, a miałem tylko trzy zmiany, choć gdyby się dało, wykorzystałbym ich więcej. Czasem grając gorzej zdobywaliśmy punkty, tym razem na to nie zasłużyliśmy i trzeba się z tym pogodzić” - przyznał 45-latek.

Szkoleniowiec Śledzi zauważył jednak, iż występowali dziś oni w mocno okrojonym składzie. „Zasłużyliśmy na tę porażkę, nie mieliśmy dziś dwóch napastników i skrzydłowych, którzy wypadli w ostatniej chwili. Luka Zarandia wczoraj zachorował, a miał grać w pierwszym składzie, Michał Żebrakowski miał być na ławce, ale dziś dopadła do ta sama choroba co Lukę i mieliśmy dziś siedemnastoosobową kadrę. Marcus da Silva i Rafał Siemaszko są kontuzjowani, ale na szczęście dysponujemy szeroką ławką, więc nie jest to dla nas katastrofa. Na pewno jednak musieliśmy zmienić trochę założenia na dzisiejszy mecz”.

W meczu z Wisłą nie obyło się od „wędki” - Grzegorz Piesio został zdjęty już w pierwszej części spotkania, a w jego miejsce pojawił się Michał Nalepa. „Zmiana Grzegorza Piesio była moją decyzją. To nie był jego dobry występ, przydarzyło mu się wiele błędów. To i tak nie ustrzegło nas przed startą gola w pierwszej połowie. Grając na wyjeździe i dając tyle prezentów nie da się wygrać. Kilka razy mogliśmy inaczej się zachować, inaczej rozegrać akcje i to zaowocowało utratą jednej bramki więcej” - zauważył były szkoleniowiec Górnika Zabrze, Korony Kielce czy Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Zadyszka po chwili

W barwach Arki zadebiutował Enrique Esqueda - Meksykanin oddał kilka strzałów, ale te nie zaskoczyły Michała Buchalika. „Enrique pokazał się bardziej niż Ruben, ale i obrońcy Wisły byli już bardziej zmęczeni. Enrique gdy tylko znajdzie się w polu karnym jest zabójczo groźny. Na pewno jednak jeszcze nie jest gotowy w stu procentach, bo po 10 minutach miał już pierwszą zadyszkę. Trzeba jednak zauważyć, że Jurado dużo więcej walczył w obronie, więc nie podejmę się porównania, kto był lepszy, a kto gorszy” - stwierdził trener gości.

„To też nie był dzień Pavelsa Šteinborsa. Dziś mógł się zachować lepiej. Nikt jednak nie jest Supermanem, każdemu zdarza się potknięcie. Najpierw uratował nas VAR, potem już nic nas nie uchroniło” - zakończył smutno Ojrzyński.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Bartkowski: Wykorzystaliśmy słabe strony Arki

Data publikacji: 18-02-2018 11:00


W bólach rodziła się sobotnia wygrana Białej Gwiazdy nad bezpośrednim rywalem w tabeli rodzimych rozgrywek - Arką Gdynia. Na szczęście Wiślacy zainkasowali trzy punkty w premierowym wiosennym starciu przed własną publicznością i wyprzedzili Żółto-Niebieskich.


Do ostatniego gwizdka arbitra kibice Wisły Kraków drżeli o końcowy rezultat potyczki z udziałem swoich ulubieńców. „Dużo emocji dostarczyło to spotkanie, źle je zaczęliśmy i później musieliśmy gonić wynik. Arka dosyć mocno się cofnęła i trudno było przebić się przez ten mur. Na szczęście udało się nam strzelić ze stałych fragmentów gry. Cieszę się, że utrzymaliśmy prowadzenie w końcówce, mimo nerwowych chwil” - zaczął wypowiedź obrońca Białej Gwiazdy.

Arsenić bohaterem

W roli snajpera wystąpił w sobotę obrońca krakowian Zoran Arsenić, który odnotował dwa trafienia. „Fajnie, że udało się Zoranowi dwukrotnie dać nam prowadzenie. Stałe fragmenty w polskiej lidze czy ogólnie futbolu, to bardzo ważna rzecz. Trener uczulał nas na stałe fragmenty Arki, ale mówił również, że nasz rywal bardzo dużo traci bramek właśnie po tych elementach - więcej niż strzela. Udało się nam wykorzystać słabe strony przeciwnika” - zaznaczył. W poprzedniej rundzie piłka nie chciała wpaść do siatki rywali po stałych fragmentach gry, tym razem było inaczej. „Sporo czasu poświęcamy podczas zajęć stałym fragmentom - zarówno ofensywnym, jak i defensywnym. Widać, że treningi przynoszą oczekiwane efekty, bo strzelamy bramki. To cieszy” - kontynuował.

Pewne miejsce w składzie

Jakub Bartkowski zyskał uznanie w oczach hiszpańskiego szkoleniowca i póki co wygrywa rywalizację z Matejem Palčiciem. „Utrzymanie miejsca w składzie jest dla mnie bardzo ważne, a wygrane mecze poprawiają moją sytuację. Daję z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Mam nadzieję, że jak najdłużej będę wybiegał w pierwszej jedenastce i tym samym dawał dużo drużynie” - zakończył defensor Wisły Jakub Bartkowski.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Buchalik: Spłacić zaufanie, którym obdarzył mnie trener.

Data publikacji: 18-02-2018 13:00


„Mimo że straciliśmy dwie bramki, najważniejsze jest to, że pokazaliśmy charakter i strzeliliśmy trzy. Bardzo dobrze, że punkty zostały w Krakowie” - podsumował sobotnie domowe starcie z Arką Michał Buchalik.

„Na razie nie chciałbym rozmawiać o błędach w obronie, na pewno je sobie na spokojnie przeanalizujemy ze sztabem szkoleniowym. Fajnie, że mimo nerwowej końcówki udało się dowieźć korzystny rezultat do końca. Trener ostrzegał przed tym spotkaniem, że to jest jeden z kluczowych meczów dla układu tabeli i trzy punkty będą bardzo ważne. Tabela Lotto Ekstraklasy jest obecnie bardzo wyrównana. Gdybyśmy się dziś potknęli, nie byłoby zbyt ciekawie” - kontynuuje golkiper Białej Gwiazdy.

Partnerzy w obronie

Trener Carrillo zdecydował się na zmianę dwójki stoperów. Jak Michał Buchalik czuje się, mając przed sobą Zorana Arsenicia i Marcina Wasilewskiego? „Taka była decyzja trenera. Wydaje mi się, że dość dobrze to wyglądało, choć nie ustrzegliśmy się dwóch pomyłek w defensywie” - ocenił. Na pytanie, czy Michał Buchalik jest pewien miejsca w składzie, odpowiedział: „Nie patrzę w przeszłość, najważniejsze jest to, co przed nami. Cieszę się z wygranej, występ dwa razy z rzędu daje mi satysfakcję, ale dalej będę starał się spłacać zaufanie, którym obdarzył mnie trener. To on ustala skład, u niego nie ma kogoś takiego jak typowy numer 1 w bramce”.

Golkiper Białej Gwiazdy odniósł się też do formy strzeleckiej Zorana Arsenicia. „Już śmiałem się z niego po meczu, że hat-tricka nie strzelił. Jednak szczerze powiedziawczy piłka go szuka i na treningach widać, że ma to coś. Podczas małych gierek nieraz zdobywa gole” - komplementuje kolegę z zespołu „Buchal”.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tomasz Cywka: - Takie mecze uczą charakteru i pokory

- Mogę być zadowolonym z tego, że wychodzę w pierwszej jedenastce. Cieszę się, że trener dostrzega moją pracę i że gram. Wygraliśmy mecz, więc tym bardziej jest więcej powodów do zadowolenia - mówił po wygranym 3-2 meczu z Arką Gdynia, defensywny pomocnik krakowskiej Wisły, Tomasz Cywka.

- Były lepsze i gorsze elementy w naszej grze, nie da się tego ukryć. Pomimo, że straciliśmy bramkę jako pierwsi ona nas pod żadnym pozorem nie dobiła, tylko tak naprawdę jeszcze bardziej nas zmobilizowała i potrafiliśmy z tego wyjść. Później znowu wyrównanie i znowu udało się wyciągnąć wynik na naszą korzyść. Takie mecze uczą charakteru i pokory, tym bardziej się cieszymy - dodał 29-letni zawodnik.

Arka przez pewną część gry ustawiona była w sposób, który nie należy do jej charakterystycznego, defensywnego usposobienia. O taki sposób bronienia naszych dzisiejszych przeciwników został zapytany piłkarz "Białej Gwiazdy".

- Arka nie zaskoczyła nas swoim ustawieniem i grą w pressingu, byliśmy dobrze przygotowani. To wynikało z meczu, my straciliśmy bramkę i trzeba było zagrać inaczej. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie - uważa nasz zawodnik.

- Tak jak sobie mówiliśmy po meczu z Lechią, że jeżeli w spotkaniach wyjazdowych będziemy zbierać remisy, żeby później wygrywać mecze domowe, to na pewno wszystko ułoży się na koniec dobrze - zakończył Cywka.


Dodał: AG, KK


Źródło: wislaportal.pl

Zoran Arsenić: - To było wspaniałe uczucie

- Nie przypominam sobie ostatniego spotkania na poziomie profesjonalnym, w którym zdobyłbym dwie bramki w jednym spotkaniu. To było wspaniałe uczucie - mówił po meczu z Arką szczęśliwy stoper Wisły Kraków, Zoran Arsenić, który strzelił aż dwie bramki, jednocześnie zapewniając "Białej Gwieździe" zwycięstwo.

- Arka grała bardzo twardo, skupiała się na posyłaniu długich piłek w nasze pole karne, również z autów posyłali piłkę daleko w naszą szesnastkę. Wiedzieliśmy jednak o tym, że będzie to bardzo trudne spotkanie, jak i kluczowe w tej części sezonu. To był pierwszy mecz w tym roku na naszym stadionie i ważne było to, aby zaprezentować się z dobrej strony przed naszymi kibicami i udowodnić im, że w tym sezonie jesteśmy w stanie walczyć o miejsce w europejskich pucharach - przyznał Chorwat.

- Zgadzam się z tym, że wyglądaliśmy kiepsko jeżeli chodzi o defensywę. Nie w każdym spotkaniu będziemy zdobywać trzy bramki i aby wygrywać musimy zdecydowanie polepszyć naszą grę obronną. Szczególnie gdy już wychodzimy na prowadzenie, to nie może nam się przytrafiać sytuacja, w której będziemy tak szybko tracić bramkę. Gdy jednak utrzymuje się wynik bezbramkowy, to wszystko mamy we własnych rękach. Nie możemy również tracić bramek w tak prosty sposób, jak w tym spotkaniu, bo nie ma drużyny, która w każdym spotkaniu strzela po kilka goli - mówił wiślak.

- Na pewno nie był to mój najlepszy występ w barwach Wisły. Jest wiele aspektów mojej gry, nad którymi mogę jeszcze popracować, żeby cały czas iść do góry i być lepszym zawodnikiem. Nigdy nie jestem w pełni zadowolony ze swojej gry, jednak gdy strzela się dwie bramki w meczu, to można zaliczyć taki występ do udanych - cieszył się zawodnik.

- Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, że trener zdecydował się stawiać na mnie, a nie na Arkadiusza Głowackiego. Pracuję ciężko podczas wszystkich treningów i uważam, że udowadniam swoją przynależność do zespołu w każdym kolejnym spotkaniu. Arek Głowacki to doświadczony i bardzo dobry zawodnik, ale ostateczna decyzja należy do trenera. Jeżeli to on wystąpiłby w kolejnym spotkaniu, to nie będę zły, ani smutny, będę czekać na kolejną szansę. Teraz jestem jednak usatysfakcjonowany i chcę dalej pracować, aby utrzymać miejsce w pierwszej jedenastce - powiedział Arsenić.

- Teraz czeka nas spotkanie z Piastem, ale nie rozmawialiśmy jeszcze o tym spotkaniu, bo byliśmy skupieni na meczu z Arką. Nasz sztab szkoleniowy na pewno przeanalizuje ich grę w bardzo dobry sposób i zobaczymy ich mocne, jak i te słabsze strony. Dzięki temu będziemy mogli lepiej rozpoznać naszego przeciwnika. Nie oglądaliśmy analizy video jednak jestem pewny, że zostanie ona przygotowana na kolejne spotkanie - zakończył wiślak.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Halilović: Jestem w pełnej gotowości

Data publikacji: 19-02-2018 13:00


Pomocnik Białej Gwiazdy Tibor Halilović dwukrotnie w trwającej rundzie wiosennej wchodził na boisko z ławki rezerwowych. W sobotnim meczu z Arką Gdynia zameldował się na murawie w 66. minucie, zastępując Tomasza Cywkę.


Wygrana podopiecznych trenera Joana Carrillo nad Żółto-Niebieskimi nie przyszła łatwo. „To było trudne zwycięstwo. Myślę, że byliśmy jednak zespołem lepszym. Owszem, popełniliśmy dwa błędy, które zakończyły się straconymi bramkami, jednak kontrolowaliśmy grę i ostatecznie sięgnęliśmy po komplet punktów. Moim zdaniem wygraliśmy zasłużenie” - zaczął Tibor Halilović.

Operacja stałe fragmenty

Zoran Arsenić ponownie stworzył duet środkowych obrońców z Marcinem Wasilewskim i odpłacił się trenerowi za zaufanie dwoma trafieniami. „Cały czas trenujemy stałe fragmenty - zarówno w formie ataku, jak i obrony. Drużyny, z którymi przychodzi nam rywalizować prezentują odmienny styl gry, dlatego przygotowujemy się do każdego meczu z osobna. Sami także ćwiczymy różne warianty ataku, co jest podstawą naszej taktyki na dany mecz” - dodał.

Głodny gry

Na pytanie, czy Tibor Halilović jest gotowy na grę od pierwszych minut, bez wahania odpowiedział: „Oczywiście! Jestem w pełnej gotowości i mam nadzieje, że pokazałem to w okresie przygotowawczym oraz podczas sparingów. Zdaję sobie sprawę, że to, czy zagram zależy w dużej mierze od mojej pracy, ale ostatnie słowo należy zawsze do trenera”.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Liczby meczu: Wisła - Arka

  • Był to jego dwudziesty pierwszy mecz w wiślackich barwach i we wcześniejszych dwudziestu - nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Gdy już to jednak zrobił, to tak spodobał mu się ten pomysł, że szybko zdobywanie bramek powtórzył. O kim mowa? Oczywiście o Zoranie Arseniciu, którego dwa trafienia przesądziły o wygranej Wisły Kraków z Arką Gdynia. Ta jego "dwójka" to jedna z najważniejszych liczb sobotniego meczu. A jakie są inne? Zapraszamy Was do zapoznania się z tymi, które dla Was wybraliśmy.
  • Oto one:
  • 5 - tyle udanych odbiorów miał w tym meczu Maciej Sadlok
  • 6 - tyle strzałów w ostatnim kwadransie pierwszej połowy tego spotkania oddali piłkarze Wisły Kraków.
  • 6 - najczęściej faulowanym wiślakiem był Jesús Imaz.
  • 7 - tyle uderzeń oddał w sobotni wieczór Carlitos, wszystkie były niecelne.
  • 18 - z taką liczbą zwodów zakończył ten mecz Carlitos. Tyle samo ten sam zawodnik zaliczył strat.
  • 25 - najwięcej pojedynków z piłkarzami Arki stoczył Zoran Arsenić.
  • 63 - taki procent posiadania piłki mieli wiślacy w ostatnim kwadransie pierwszej połowy tego spotkania.
  • 80 - tyle podań miał na swoim koncie Nikola Mitrović.
  • 117.76 - tyle kilometrów przebiegli łącznie piłkarze Wisły Kraków, prawie dwa więcej od zawodników zespołu z Gdyni (115.93).
  • 305 - najwyższy InStat Index "uzbierał" Zoran Arsenić.
  • 2070 - tyle ekstraklasowych minut ma w tym sezonie na swoim koncie Maciej Sadlok.
  • Statystyki przebiegniętych kilometrów:
  • 12,53 - Jesús Imaz
  • 12,15 - Pol Llonch
  • 11,07 - Rafał Boguski
  • 10,94 - Nikola Mitrović
  • 10,79 - Jakub Bartkowski
  • 10,23 - Zoran Arsenić
  • Najszybsi w meczu (km/h):
  • 32,19 - Denys Bałaniuk
  • 30,81 - Rafał Boguski
  • 30,30 - Carlos López
  • 29,90 - Pol Llonch


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 305 - Zoran Arsenić
  • 285 - Jesús Imaz
  • 282 - Maciej Sadlok
  • 276 - Carlos López
  • 265 - Marcin Wasilewski
  • 259 - Nikola Mitrović
  • 250 - Michał Buchalik
  • 241 - Jakub Bartkowski
  • 224 - Pol Llonch
  • 220 - Tomasz Cywka
  • 220 - Tibor Halilović
  • 199 - Rafał Boguski
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 23. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Liderująca Legia bardzo pewnie rozprawiła się z kolejnym rywalem z Dolnego Śląska. Po szczęśliwym 3-2 przed tygodniem w Lubinie, tym razem przed własnymi kibicami legioniści nie zostawili złudzeń Śląskowi, już do przerwy ustalając wynik rywalizacji na 4-1. O krok za warszawiakami wciąż idzie Jagiellonia, która skromnie, aczkolwiek zasłużenie, pokonała 1-0 Cracovię. Arcyważne wygrane w walce o "ósemkę" odniosły Wisła Płock oraz Wisła Kraków, które w meczach o "sześć punktów" ograły odpowiednio Zagłębie i Arkę.


Piątek, 16 lutego:


Sandecja Nowy Sącz 3-3 Korona Kielce

0-1 Goran Cvijanović (8.)

1-1 Filip Piszczek (23.)

1-2 Nika Kaczarawa (40.)

2-2 Michal Piter-Bučko (48.)

3-2 Elhadji Pape Diaw (71. sam.)

3-3 Elhadji Pape Diaw (80.)

Kiedy bardzo szybko na prowadzenie wyszli kielczanie wydawało się, że podobnie jak przed tygodniem w potyczce z Bruk-Betem Termaliką piłkarze Korony "pójdą" po kolejne trzy punkty jak po swoje. Okazało się jednak, że tym razem defensywa zespołu gości nie była monolitem, a gdy w 71. minucie fatalny błąd popełnił bramkarz kielczan, Zlatan Alomerović, to Sandecja mogła cieszyć się z prowadzenia. Tego wprawdzie nie utrzymała, ale remis z Koroną to dla beniaminka niezła odmiana po laniu przed tygodniem w Szczecinie.


Legia Warszawa 4-1 Śląsk Wrocław

1-0 Kasper Hämäläinen (23.)

2-0 Kasper Hämäläinen (30.)

3-0 Kasper Hämäläinen (33.)

3-1 Róbert Pich (35.)

4-1 Jarosław Niezgoda (45.)

Po falstarcie przed tygodniem i porażce z Cracovią, wrocławianie jechali na mecz z Legią jak na ścięcie, zwłaszcza gdy okazało się, że z powodu kontuzji nie będzie mógł zagrać Marcin Robak. W związku zaś z tym, że za nadmiar kartek pauzować musiał Arkadiusz Piech, więc goście tego spotkania wyjść musieli w linii ataku z 18-letnim Sebastianem Bergierem. I choć nastolatek radził sobie nadspodziewanie dobrze, to gwiazdą meczu był Kasper Hämäläinen, który w niewiele ponad dziesięć minut skompletował klasycznego hat-tricka. I co nie może dziwić - ten przesądził o końcowym wyniku.


Sobota, 17 lutego:


Wisła Płock 2-0 Zagłębie Lubin

1-0 José Kanté (48.)

2-0 José Kanté (87.)

"Nafciarze", którzy po wyrównanej pierwszej połowie, w drugiej mocniej przycisnęli pedał gazu, odnieśli za sprawą dwóch trafień niezawodnego ostatnio José Kanté swoje trzecie zwycięstwo z rzędu i coraz pewniej umacniając swoją pozycję w górnej ósemce ligowej stawki. To co w sobotnie popołudnie odróżniało podopiecznych Jerzego Brzęczka od "miedziowych", to brak problemów ze skutecznością. Te między innymi spotkały Bartłomieja Pawłowskiego, jeszcze przy stanie 0-0, kiedy to skrzydłowy lubinian znalazł się w znakomitej sytuacji do zdobycia bramki, jednak fatalnie przestrzelił. Tym samym Zagłębie przegrywa drugie spotkanie w tym roku, wypadając poza grupę mistrzowską.


Jagiellonia Białystok 1-0 Cracovia

1-0 Martin Pospíšil (60.)

Ciężko myśleć o wygrywaniu meczów, jeśli nie oddaje się choćby jednego celnego strzału. I uwaga ta dotyczy oczywiście piłkarzy "Pasów", którzy z takim wątpliwie dla siebie miłym szczegółem zakończyli spotkanie na boisku wicelidera. Nie udała się więc powrót Michała Probierza do Białegostoku, w którym to fani mają spore powody do zadowolenia. Jagiellonia wygrywa bowiem po raz drugi z rzędu i po raz drugi bez straty choćby bramki. W rundzie wiosennej to właśnie białostoczanie wciąż są więc o krok za rozpędzoną Legią.


WISŁA KRAKÓW 3-2 Arka Gdynia

0-1 Patryk Kun (11.)

1-1 Jesús Imaz (44.)

2-1 Zoran Arsenić (51.)

2-2 Michał Marcjanik (60.)

3-2 Zoran Arsenić (83.)

Przez ogromną niefrasobliwość pod własną bramką "Biała Gwiazda" zaserwowała swoim kibicom mnóstwo dodatkowych i raczej niepotrzebnych emocji. Mimo, że była drużyną zdecydowanie lepszą, stwarzając wiele sytuacji i spokojnie utrzymując się przy futbolówce na połowie przeciwnika, nie potrafiła przejąć pełnej kontroli nad spotkaniem. Wtedy jednak coś co jeszcze niedawno było "wiślacką piętą Achillesową", a więc stałe fragmenty gry - wypaliło. Dwa dośrodkowania Carlitosa oraz snajperski błysk Zorana Arsenicia, który strzelił aż dwie bramki, zapewniły Wiśle zasłużone i pierwsze trzy punkty w 2018 roku.



Niedziela, 18 lutego:


Lechia Gdańsk 0-2 Piast Gliwice

0-1 Mateusz Szczepaniak (65.)

0-2 Michal Papadopulos (90.)

Mecz z Piastem miał być dla Lechii początkiem marszu w górę tabeli. Jak się jednak okazało, jak na razie może być co najwyżej marszem, ale w jej dół. Ekipa trenera Adama Owena zagrała bowiem katastrofalnie i została przez skazywanych na pożarcie gliwiczan aż za łatwo ograna. Dla gospodarzy nie jest żadnym usprawiedliwieniem nawet ten fakt, że ostatni kwadrans grać musieli z konieczności w "dziesiątkę". Szybko dokonano bowiem kompletu zmian, a murawę z powodu kontuzji przedwcześnie opuścił Rafał Wolski. Powody do zadowolenia mają oczywiście gliwiczanie, którzy opuszczają ostatnie miejsce w tabeli.


Lech Poznań 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 Darko Jevtić (20.)

2-0 Emir Dilaver (81.)

Po trzech kolejnych zwycięstwach "Portowcy" zeszli z boiska pokonani, bo trafili na skuteczniejszego od siebie Lecha. Łatwo wygrana ta jednak poznaniakom nie przyszła i kto wie jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby nie fantastyczna interwencja Jasmina Buricia, z 64. minuty, kiedy ten obronił strzał Łukasza Zwolińskiego z najbliższej odległości. Dzięki wygranej Lech utrzymuje dystans czterech punktów straty do Legii, z kolei Pogoń wraca na ostatnie miejsce w ligowej stawce.


Poniedziałek, 19 lutego:


Górnik Zabrze 3-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Łukasz Wolsztyński (30.)

2-0 Rafał Kurzawa (53.)

3-0 Damian Kądzior (74.)

Patrząc na przedmeczowe doniesienia z Niecieczy, gdzie wydaje się już niemal każdy kłóci się z każdym, w spotkaniu rozegranym w Zabrzu nie mogło być innego wyniku, jak wygrana Górnika, który po falstarcie przed tygodniem w Płocku wraca na zwycięską ścieżkę. No i pokonuje "Słonie" jak najbardziej efektownie.


Aktualna tabela:


1. Legia Warszawa 23 44 35-24

2. Jagiellonia Białystok 23 42 32-24

3. Lech Poznań 23 40 32-16

4. Górnik Zabrze 23 39 45-36

5. Wisła Płock 23 36 32-29

6. Korona Kielce 23 35 38-31

7. WISŁA KRAKÓW 23 35 34-29

Źródło: wislaportal.pl

Obserwujemy grę. Po meczu Wisła - Arka

Zapoczątkowana na naszych łamach przed tygodniem próba analizy gry wiślaków, przyjęta została przez Was bardzo dobrze, a to oznacza, że nie pozostaje nam nic innego, jak tematykę kontynuować. Z tym większą radością robimy to po wygranym spotkaniu, bo podopieczni Joana Carrillo dopisali w potyczce z nieobliczalną ekipą Arki Gdynia jakże ważny komplet punktów.

Wisła od początku spotkania z zespołem z Gdyni chciała grać ofensywnie, mocno "siadając" na swoim rywalu. Co z kolei zrozumiałe Arka bardziej skupiła się na poczynaniach defensywnych, niżeli frontalnych atakach. Widoczne jest to nie tylko po średniej pozycji zawodników i bardzo głębokim ustawieniu obrońców gości, ale również po średnim posiadaniu futbolówki. Tylko w pierwszym kwadransie Wisła utrzymywała się przy piłce przez 61% czasu gry, co jednak zaowocowało... golem dla gdynian! W kolejnych dwóch kwadransach spotkania "Biała Gwiazda" wcisnęła jednak drugi oraz trzeci bieg, dalej w podobnym stopniu utrzymując się przy piłce, ale oddając aż dziewięć strzałów, z czego dwa okazały się tymi, które poszybowały w światło bramki.

To co zaważyło na końcowym wyniku, to niewątpliwie stałe fragmenty gry, po których nasza drużyna, za sprawą prawdziwego snajperskiego instynktu Zorana Arsenicia, zdobyła aż dwa gole. Wisła, tylko w spotkaniu z Arką, osiągnęła pod tym względem identyczny wynik, niż w całej rundzie jesiennej, kiedy to tylko w dwóch przypadkach dośrodkowanie w pole karne z piłki stojącej, znalazło adresata, który wpakował ją do siatki (Jakub Bartkowski w meczu z Pogonią Szczecin oraz Marcin Wasilewski w potyczce derbowej). W tym miejscu warto zwrócić uwagę na aż siedem różnych wariantów stałych fragmentów gry, jakimi krakowianie próbowali zaskoczyć rywali w sobotni wieczór, a porównując ten aspekt z podobnymi statystykami z rundy jesiennej, można mówić o prawdziwej... deklasacji Wisły Joana Carrillo, względem tej Kiko Ramíreza. W rundzie jesiennej Wisła na mecz popisywała się niewiele ponad… dwoma wariantami rozegrania stałego fragmentu! Te zaś, w meczu z Arką, Wisła wykonywała z aż 67-procentową skutecznością, dzięki czemu po końcowym gwizdku to "Biała Gwiazda" mogła cieszyć się z kompletu punktów, zdobytego po prawdziwym thrillerze.

Możliwe, że tych emocji byłoby mniej, gdyby nie centymetrowy spalony Carlosa Lópeza, któremu wideoweryfikacja zabrała już drugą bramkę w tym sezonie (wcześniej podobna sytuacja miała miejsce w meczu z Sandecją Nowy Sącz). Gdyby nie - dla niektórych kontrowersyjny - system VAR, Carlitos miałby już na swoim koncie aż 18 bramek! Warto jednak zwrócić uwagę na statystyki hiszpańskiego snajpera Wisły Kraków, bo w dwóch spotkaniach rundy wiosennej wypadają one, w porównaniu do tych z jesieni, dość... blado. W poprzednim roku hiszpański snajper "Białej Gwiazdy" mógł bowiem pochwalić się 66% skutecznością dryblingów i 33% wygranych pojedynków "na ziemi". Runda wiosenna w wykonaniu Carlitosa jak na razie pod tym względem na kolana nie powala. W spotkaniach z Lechią oraz z Arką tylko kolejno 11 i 33 procent dryblingów zakończyło się powodzeniem oraz w 19 i 25 procentach to Carlitos wychodził górą w pojedynkach "na ziemi". Diametralną różnicę widać więc gołym okiem, a tłumaczyć ją można na różne sposoby, a jednym z nich może być… zimowa aura, jaka aktualnie panuje na boiskach Ekstraklasy. To bowiem w równie zimnym grudniu nasz napastnik zaliczał widoczny "zjazd" statystyczny, jeżeli chodzi o procent udanych zwodów, a ta tendencja ma swoje potwierdzenie także w kolejkach rozgrywanych w tym miesiącu. Możliwe też jest to, że obrońcy w lidze po prostu "nauczyli się" grać na Carlosa Lópeza? A o tym, z jaką skutecznością interwencji wykazywać się będą w następnych starciach z Carlitosem, przekonamy się w kolejnych spotkaniach. Suche liczby mogą dać jednak wiele do myślenia.

Podsumowując spotkanie z Arką nie można pominąć jednego z najlepszych zawodników naszej drużyny, co również sami dostrzegliście w pomeczowych ocenach. Mowa oczywiście o Polu Llonchu, który według Was zasłużył na wynik 7.48 punktów, a jego ogólna imponująca postawa, ma również odzwierciedlenie w pomeczowych statystykach. Llonch w spotkaniu z Arką, nie wliczając zawodników linii defensywnej, to najlepiej odbierający piłkę zawodnik w naszej drużynie oraz gracz, który najczęściej "nabywał" futbolówkę (czyli wygrywał pojedynek, który powoduje stratę piłki przez przeciwnika z dalsza możliwością prowadzenia szybkiego ataku). Ponadto Pol przebiegł w sobotę 12,15 km, jednak w przeciwieństwie do meczu z Lechią, nie był to pierwszy wynik tego spotkania. Od Lloncha lepszy okazał się pod tym względem Jesús Imaz, który miał aż 12,53 przebiegniętych kilometrów. Postawa Imaza mogła cieszyć już w Gdańsku, gdzie pomimo przestrzelonej dogodnej sytuacji, popisał się aż pięcioma kluczowymi podaniami, mimo że na boisku przebywał tylko 33 minuty! Dzięki dobrej postawie tydzień temu, w sobotni wieczór "posadził" on na ławce Patryka Małeckiego, odwdzięczając się jednak za to trenerowi Carrillo nie tylko piękną bramką, ale i najlepszym procentem celnych podań (89%) oraz aż 62-procentową skutecznością w pojedynkach, czym o kilka długości wyprzedził pozostałych zawodników naszej drużyny, znów nie wliczając w to zawodników lini obronnych. Aby zobrazować do jakiego stopnia ten wynik może imponować, posłużymy się porównaniem tych danych do pozostałych statystyk z trwającego sezonu, mówiących o tym, że od Imaza w meczu z Arką, z zawodników linii ofensywnych, w tym sezonie lepszy był tylko Rafał Boguski, w zremisowanym spotkaniu z Jagiellonią, który wykręcił wówczas wynik porównywalny, oscylujący w granicach 64 procent. Imaz to również najczęściej faulowany w sobotę piłkarz w naszym zespole (sześciokrotnie). Po statystykach łatwo również zauważyć prosty fakt, że Imaz przez pełne 90 minut był "pod grą", przyjmując najwięcej piłek z zawodników linii ataku (38), często cofając się po futbolówkę głębiej do środka pola (patrz: grafika pokazująca średnią pozycję piłkarzy).

Ostatecznie "Biała Gwiazda" zaserwowała nam w sobotni wieczór prawdziwy emocjonalny rollercoaster, finalnie jednak ze szczęśliwym zakończeniem. Co interesujące, dzięki zwycięstwu nad Arką Joan Carrillo... goni swojego poprzednika, Kiko Ramíreza, pod względem punktów zdobytych z drużynami z pierwszej ósemki tabeli. Ramírez zdobył w nich jesienią tylko "pięć oczek", na trzydzieści możliwych, a aktualny szkoleniowiec naszej drużyny, po pierwszym spotkaniu z zespołami z ligowego "topu", może pochwalić się stuprocentową skutecznością. Do tej statystyki wrócimy jednak za czas jakiś, bo też Wisłę w nadchodzących kolejkach sezonu zasadniczego czekają m.in. starcia z Koroną, Jagiellonią, Legią i Lechem. W walce o "grupę mistrzowską" kluczowe mogą więc być takie spotkania, jak to w najbliższy weekend, czyli z Piastem Gliwice. Po nim zaprosimy Was na kolejną odsłonę serii "obserwujemy grę".


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: