2018.02.28 Wisła Kraków - Korona Kielce 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:18, 21 sie 2018; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2018.02.28, Ekstraklasa, 25. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, środa, -9°
Wisła Kraków 1:1 (1:1) Korona Kielce
widzów: 4.022
sędzia: Piotr Lasyk z Bytomia.
Bramki

Jesús Imaz 37'
0:1
1:1
20' Jacek Kiełb
Wisła Kraków
Julián Cuesta
Matej Palčič
Marcin Wasilewski Grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (82' Fran Vélez)
Jakub Bartkowski
grafika:zk.jpg Maciej Sadlok
grafika:zk.jpg Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (79' Denys Bałaniuk)
Nikola Mitrović
Tomasz Cywka grafika:zmiana.PNG (87' Tibor Halilović)
grafika:zk.jpg Pol Llonch
Jesús Imaz
Carlitos

Trener: Joan Carrillo
Korona Kielce
Zlatan Alomerović
Bartosz Rymaniak
Radek Dejmek
Elhadji Pape Diaw grafika:zk.jpg grafika:zk.jpg grafika:cz.jpg 75'
Ken Kallaste
Marcin Cebula grafika:zmiana.PNG (66' Michael Gardawski)
Oliver Petrak grafika:zmiana.PNG (46' Piotr Malarczyk)
Jakub Żubrowski
Mateusz Możdżeń grafika:zk.jpg
Jacek Kiełb
Nika Kaczarawa grafika:zmiana.PNG (46' Goran Cvijanović)

Trener: Gino Lettieri
W 36' Carlitos nie wykorzystał rzutu karnego.


Ławka rezerwowych: Kacper Chorążka, Paweł Brożek, Marko Kolar, Piotr Świątko
Kapitan: Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG Maciej Sadlok

Bramki: 1-1 (1-1)
Posiadanie (w %): 64-36 (64-36)
Strzały: 16-8 (10-5)
Strzały celne: 6-3 (4-3)
Strzały niecelne: 4-3
Strzały przejęte: 5-2
Strzały z pola karnego: 11-3
Strzały z pola karnego, celne: 4-3
Faule: 21-18
Żółte kartki: 3-2
Czerwone kartki: 0-1
Spalone: 3-6
Rzuty rożne: 9-2
Podania: 555-351
Podania dokładne (w %): 79-71
Dystans (w km): 112,52-111,59

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Scyzoryki

Data publikacji: 27-02-2018 11:00


Po niedzielnej rywalizacji w ramach 24. kolejki Lotto Ekstraklasy, do gry wracamy już w najbliższą środę. Choć w Krakowie o 18.00 termometry będą wskazywać -10 stopni Celsjusza, na boisku atmosfera zapewne będzie gorąca. Wisła Kraków zmierzy się Koroną Kielce, bezpośrednim rywalem w ligowej tabeli. Krakowianie rozegrają drugi mecz w roli gospodarza w rundzie wiosennej, natomiast kielczanom w tym roku po raz trzeci przyjdzie rywalizować o punkty na obcym boisku.


Po zwycięstwie nad Arką, Biała Gwiazda liczyła na komplet punktów także w spotkaniu z Piastem. Niestety Wiślacy do Krakowa wrócili z jednym oczkiem. Natomiast Złocisto-Krwiści mieli zamiar zrewanżować się Lechowi za porażkę w rundzie jesiennej i do stolicy Małopolski przyjechać podbudowani dobrym rezultatem. Po bramce Cvijanovicia i zwycięstwie 1:0 nad drużyną z Wielkopolski, zamiary stały się faktem. W porównaniu z meczem z Sandecją (3:3), trener Gino Lettieri zmienił nieco ustawienie i na boisko w Kielcach piłkarze wybiegli w formacji 5-4-1 zamiast 4-3-3 oglądanej w Niecieczy. Jakie ustawienie i jaki skład Włoch wybierze tym razem?

Bramkarz: Zlatan Alomerović

Między słupkami ekipy ze stolicy województwa świętokrzyskiego niemal na pewno zobaczymy Zlatana Alomerovicia. Serb z niemieckim paszportem w tym sezonie rozegrał dwanaście spotkań w barwach Korony, tylko trzy razy zachowując czyste konto. Jego konkurent do gry w pierwszym składzie, Maciej Gostomski, w takiej samej ilości meczów nie puścił bramki pięć razy, jednak od chwili wyjścia na jaw informacji od podpisaniu przez Polaka obowiązującego od nowego sezonu kontraktu z Cracovią, były bramkarz Lecha i Rangers FC jest pomijany przy wyborze składu, a drugim golkiperem stał się Matthias Hamrol. Ponadto młody Niemiec jeszcze nie zadebiutował w LOTTO Ekstraklasie, a Alomerović wystąpił w spotkaniu z poznaniakami i obronił karnego, co jeszcze umocniło jego pozycję.

Obrońcy: Łukasz Kosakiewicz, Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Djibril Diaw, Ken Kallaste

Trener Lettieri swoją defensywę opiera na sprawdzonej piątce zawodników. Kapitanem jedenastki Korony jest Radek Dejmek. Czech w barwach kielczan rozegrał już prawie sto trzydzieści ekstraklasowych spotkań, w tym sezonie do swoich statystyk dopisując dwanaście gier. Kolejnym pewnym punktem Scyzoryków jest Elhadji Diaw. Na młodego Senegalczyka, często partnerującego Dejmkowi na środku obrony, szczególnie trzeba uważać przy rzutach rożnych. Potrafi wykorzystać swoje dobre warunki fizyczne i celnie uderzyć głową, co pokazał w spotkaniu z Sandecją, w którym zdobył bramkę właśnie pod strzale główką. Na bokach obrony zwykle oglądaliśmy duet Rymaniak - Kallaste. Pierwszy z nich gra w tym sezonie wszystko od początku do końca. Z dwudziestu czterech możliwych do rozegrania spotkań, 28-letni defensor pojawiał się na murawie dokładnie dwadzieścia cztery razy, zawsze w pełnym wymiarze czasowym. O trzy mecze mniej rozegrał starszy o rok Estończyk, jednak ten na swoim koncie ma więcej o jedną asystę, natomiast jednokrotny reprezentant Polski strzelił więcej bramek - trzy, przy jednej Kallastego. W spotkaniu z Lechem, Gino Lettieri postawił na trójkę środkowych obrońców, Dejmek, Diaw, Rymaniak, wspieraną przez wahadłowych Kallaste i Kosakiewicza, dla którego był to już dwudziesty pierwszy występ w tym sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Na swoje konto 27-letni zawodnik zapisał jedną bramkę i trzy ostatnie podania.

Pomoc: Oliver Petrak, Jakub Żubrowski, Goran Cvijanović, Jacek Kiełb

Środek pola w ekipie kielczan stanowią Oliver Petrak i Jakub Żubrowski. Chorwat, który przybył do Polski podczas zimowego okienka transferowego, zdążył już rozegrać trzy mecze, w których sędziowie dwa razy karali go żółtymi kartkami, dwa razy dokładnie w tej samej 39' minucie. Z kolei Żubrowski tym sezonie pod względem ilości ekstraklasowych spotkań, zagranych w barwach Korony, ustępuje tylko Rymaniakowi (ma ich na swoim koncie dwadzieścia trzy, o jedno mniej od obrońcy). Na skrzydłach powinniśmy zobaczyć Jacka Kiełba i Gorana Cvijanovicia. Z lewej strony boiska zwykle występuje 30-letni Kiełb, były zawodnik m.in. Lecha Poznań i Śląska Wrocław. W tym sezonie LOTTO Ekstraklasy Polak wystąpił w piętnastu spotkaniach, pięć razy wpisując się na listę strzelców, dorzucając dwie asysty. Po przeciwnej stronie boiska najpewniej ujrzymy czterokrotnego reprezentanta Słowenii i czterokrotnego mistrza tego kraju (trzykrotnie w barwach NK Maribor, raz z ND Gorica), 31-letniego Cvijanovicia. Słoweniec, który 29 razy wystąpił w Lidze Europy, ostatni raz jako zawodnik HNK Rijeka, na tym etapie ligowych rozgrywek dwadzieścia jeden razy pojawił się na murawie, zdobywając pięć bramek i notując trzy asysty.

Atak: Nika Kacharava

Najskuteczniejszy zawodnik Złocisto-Krwistych obecnie ma na koncie sześć bramek zdobytych w piętnastu ligowych meczach. Nie można zapomnieć o sześciu ostatnich podaniach, co czyni go także najlepszym asystentem kieleckiej drużyny. Dla pięciokrotnego reprezentanta Gruzji roczne wypożyczenie z rosyjskiego FK Rostów do Korony jest pierwszą przygodą z polską ligą. Może w tym okresie kielczanie postarają się o jego definitywny transfer?

Środowy pojedynek Wisły Kraków z Koroną Kielce zapowiada się niezwykle ciekawie. Wiślacy będą chcieli pokazać, że określenie „twierdza przy Reymonta 22” nie musi być tylko pięknym wspomnieniem. Natomiast Koroniarze, zmotywowani ważnym zwycięstwem nad Lechem, niewątpliwie liczą na kolejne spotkanie rundy wiosennej, w którym zdobędą przynajmniej punkt, a może nawet pokuszą się o kolejną wyjazdową wygraną w nowym roku. Choć zgodnie z prognozami temperatura podczas meczu ma być ujemna, liczymy na plus trzy punkty w ligowej tabeli i gorący doping naszych kibiców!

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Jest zimno, ale na murawie będzie gorąco. Wisła podejmuje Koronę!

Mimo siarczystych mrozów, które panują od kilku dni w Polsce, 25. kolejka rozgrywek Ekstraklasy toczy się jak dotąd bez większych zakłóceń. I nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że bez poważniejszych odbędzie się też dzisiejsza rywalizacja Wisły Kraków z Koroną Kielce. Koroną, z którą "Biała Gwiazda" ma solidne rachunki do wyrównania.

Trzy ostatnie potyczki pomiędzy obydwoma ekipami, które w komplecie rozegrane zostały w Kielcach, zakończyły się bowiem naszymi porażkami! W trwającym sezonie to właśnie kielczanie, wydaje się, że w największym stopniu dali się we znaki zawodnikom "Białej Gwiazdy". Przypomnijmy bowiem, że w rozegranym jesienią w Kielcach swoistym "dwumeczu", najpierw odpadliśmy z rywalizacji o Pucharu Polski, a następnie "na tarczy" wróciliśmy też do Krakowa po meczu ligowym. W spotkaniach tych duże znaczenie miało jednak przede wszystkim... miejsce, w którym zostały one rozegrane, jako że Wiśle w Kielcach ostatnimi czasy idzie zwyczajnie "jak po grudzie". Ma to oczywiście związek ze specyfiką kieleckich trybun, które lekko mówiąc - nie są najprzyjaźniej nastawione do wszystkiego, co związane z "Białą Gwiazdą". Gdy jednak zmienia się gospodarz tego starcia, to wówczas i role odwracają się diametralnie. Ostatni raz bowiem ze "złocisto-krwistymi" krakowianie przegrali na własnym stadionie w 2012 roku, a od tego czasu odnieśli cztery zwycięstwa i zanotowali tylko jeden bezbramkowy remis. Mimo tego w szeregach "Białej Gwiazdy" chyba nikt nie spodziewa się łatwej przeprawy, o czym dobitnie świadczą przedmeczowe zdania wypowiedziane przez trenera Joana Carrillo, który przekonuje, że wszyscy w jego obozie doskonale zdają sobie sprawę, z jakim nastawieniem przyjadą do Krakowa piłkarze zespołu z Kielc.

Nasz szkoleniowiec, oprócz mocnej dawki zaangażowania i nieustępliwej walki ze strony naszych dzisiejszych przeciwników, zmierzyć będzie musiał się ze sporymi problemami kadrowymi, jakie pojawiły się po niedzielnym spotkaniu rozgrywanym w Gliwicach. Po nieudanym odwołaniu się od czerwonej kartki, jaką obejrzał tam Zoran Arsenić, wiemy, że Carrillo nie będzie mógł liczyć na chorwackiego stopera. Wyrwa na środku obrony spowodowana jest również kontuzjami Ivána Gonzáleza i Arkadiusza Głowackiego, których urazy wykluczają z gry na bliżej nieokreślony jeszcze czas. Alternatyw do gry na pozycji stopera jest więc mało, mimo zapewnień trenera, że na tej pozycji może wystąpić... Nikola Mitrović lub wracający po kontuzji Fran Vélez. Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że na tej newralgicznej pozycji zobaczymy Jakuba Bartkowskiego, który właśnie w roli stopera pojawiał się już w przedsezonowych spotkaniach sparingowych. Przesunięcie go z boku obrony na środek oznacza, że w meczu z Koroną w pierwszej jedenastce zadebiutuje nasz nowy nabytek, były defensor słoweńskiego Mariboru, Matej Palčič, który ściągany był pod Wawel z myślą o grze w pierwszym składzie zespołu "Białej Gwiazdy". Nie pozostaje nam więc nic innego, jak trzymać kciuki za jego solidny występ w debiucie! Dodajmy, że wspomniane absencja defensorów to nie jedyne zmartwienia Carrillo, bo w meczu z Koroną nie będzie mógł jeszcze skorzystać z umiejętności Petara Brleka, a także z kontuzjowanego Patryka Małeckiego oraz pauzującego za żółte kartki Kamila Wojtkowskiego. Nadal nieobecny jest też oczywiście Vullnet Basha.

W perspektywie jednak meczu z Koroną kluczową formacją Wisły wydaje się być przemeblowana z konieczności defensywa, która wręcz musi zaprezentować się z jak najlepszej strony, jeśli oczywiście chcemy myśleć o tym, aby komplet punktów pozostał w Krakowie. Nasi dzisiejsi rywale to bowiem drużyna, która nie tylko zajmuje drugie miejsce w całej ligowej stawce pod względem liczby zdobytych goli, ale jest to również drużyna, która oddaje średnio na bramkę rywala najwięcej strzałów na mecz w całej lidze! Do tej statystyki przyczynia się nie tylko najlepszy napastnik kielczan, Nika Kaczarawa, strzelec sześciu goli na ekstraklasowych boiskach, ale również prawdziwy mózg środka pola, Słoweniec Goran Cvijanović, zdobywca takiej samej liczby bramek, co snajper z Gruzji. Korona to jednak przede wszystkim kolektyw, a nie pojedyncze "pionki na szachownicy" i do takiej sytuacji w dużym stopniu doprowadził, jakiś czas temu wyśmiewany trener kielczan, Gino Lettieri. Po tym jak grają kielczanie włoski szkoleniowiec Korony, posiadający również niemieckie obywatelstwo, bynajmniej nie jest już obiektem wszechobecnej na początku jego pracy w Polsce "szydery". Odzwierciedleniem zaś zadziwiająco dobrej postawy Korony w tym sezonie są takie wyniki, jak choćby pokonanie na własnym boisku Lecha, czy też Legii, ale również absolutna "demolka" w Gdańsku i zwycięstwo z Lechią różnicą aż pięciu bramek! Ostatecznie jednak, jak w każdej drużynie, w Koronie również można znaleźć słabsze punkty. Jednym z nich wydaje się pozycja bramkarza, która jeszcze kilka miesięcy temu należała do Macieja Gostomskiego, natomiast teraz do Zlatana Alomerovicia. Niemiec gra w tym sezonie mocno w kratkę, bowiem na przestrzeni dwóch spotkań potrafił zaliczyć katastrofalnego "babola" w meczu z Sandecją, żeby przed paroma dniami obronić rzut karny w potyczce z Lechem Poznań.

Kończąc temat naszego dzisiejszego przeciwnika, przed tym spotkaniem nie sposób nie wspomnieć o warunkach atmosferycznych, w jakich zawodnikom obydwu drużyn przyjdzie rozgrywać to spotkanie - a dokładniej około dziesięciostopniowym mrozie, jaki jest dziś w Krakowie przewidywany. Z pewnością odbije się to nie tylko na obrazie gry, postawie obydwu drużyn, ale również na kiepskiej frekwencji, czego jesteśmy świadkami po wtorkowych spotkaniach tej serii gier. Podobnie jak w Gdańsku, Płocku, Warszawie, czy też w Niecieczy, trybuny stadionu w Krakowie będą niestety świecić pustkami, ale kibicom poniekąd trudno się dziwić, że dzisiejszego wieczoru wielu wybierze raczej ciepły salon i kubek z herbatą, niż zimne krzesełko i warunki dalekie od idealnych. Choć przyznać w tym miejscu trzeba, że nasz klub robi wiele, aby zapewnić jak największy komfort kibicom, bo i na stadionie będzie można napić się darmowej i ciepłej herbaty. Mimo takich, a nie innych warunków, liczymy na to, że gdziekolwiek nie przyjdzie Wam oglądać spotkanie z udziałem "Białej Gwiazdy", to po końcowym gwizdku to właśnie my będziemy mogli dopisać jakże ważne trzy punkty.

Do boju Wisełka!


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków vs Korona Kielce. Zapowiedź meczu: informacje o zespołach, forma, kursy, typy i transmisje na żywo

28 lutego 2018

Bardzo ciekawie zapowiada się mecz w ramach 25. kolejki polskiej ekstraklasy, w którym Wisła Kraków na swoim stadionie zmierzy się z Koroną Kielce. Obie ekipy przystąpią do swojej potyczki w różnych nastrojach, bo team z Miasta Królów ostatnio zremisował, a kielczanie wygrali.

Aktualnie obie drużyny w ligowej klasyfikacji dzieli różnica zaledwie dwóch punktów. Na piątej pozycji z dorobkiem 38 „oczek” znajduje się ekipa z Kielc. Z kolei dwa punkty mniej ma team z Grodu Kraka. Można się zatem spodziewać bardzo wyrównanej potyczki na stadionie im. Henryka Reymana.

Wisła Kraków – Korona Kielce, forma drużyn

W trzech rozegranych w tym roku meczach krakowianie jak dotąd ani razu nie przegrali, remisując dwa razy, a raz przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po pełną pulę „Biała Gwiazda” sięgnęła tylko w boju z Arką Gdynia. Z kolei w potyczkach z Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice dzieliła się punktami.

Z kolei Korona do swojego starcia z Wisłą podejdzie opromieniona wiktorią nad Lechem Poznań. Jednocześnie kielczanie zanotowali drugą wygraną w tym roku, notując passę bez porażki, która trwa od 15 grudnia minionego roku.

Wisła Kraków – Korona Kielce, informacje o zespołach

Gospodarze do swojego starcia przystąpią osłabieni brakiem zawieszonych Zorana Arsenicia i Kamila Wojkowskiego. Ponadto wciąż dalecy od gry są: Paweł Brożek, Fran Velez i Zdenek Ondrasek, którzy mają zaległości treningowe. Z kolei kontuzje leczą Ivan Gonzalez, Arkadiusz Głowacki i Vullnet Basha.

Natomiast u gości nie będą mogli wystąpić Maciej Gostomski, Adnan Kovacevic i Elia Soriano. Pierwszy został odsunięty od składu „Żółto-czerwonych”, a pozostałych dwóch zawodników leczy kontuzje.

Przewidywane składy

Wisła (4-3-3): Buchalik, Palcić, Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Llonch, Cywka, Mitrović, Boguski, Imaz, Carlitos

Korona (3-5-2): Alomerović, Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kosakiewicz, Możdżeń, Żubrowski, Cvijanović, Kallaste, Kiełb, Kaczarawa.

Kursy na mecz Wisła Kraków – Korona Kielce

Aktualny kurs na wygraną „Białej Gwiazdy” wynosi 2.25. Więcej można wygrać, stawiając na triumf ekipy z Kielc. Kurs na jej zwycięstwo wynosi 3,05. Tymczasem prawdopodobieństwo na to, że padnie remis, zostało oszacowane na 3,25. Sprawdź ofertę LVBet na to spotkanie.

Wisła Kraków Korona Kielce, typy i przewidywania

Naszym zdaniem górą w tym starciu będą wiślacy, którzy na swoim obiekcie nie przegrali z ekipą z Kielce od pięciu meczów.

Transmisja meczu Wisła Kraków – Korona Kielce

Transmisję „na żywo” z meczu obejrzysz na Canal+ Sport.

Opracował ŁP


Źródło: wislakrakow.com

Do trzech razy sztuka!

Data publikacji: 28-02-2018 09:00


Ligowe potyczki Białej Gwiazdy z Koroną Kielce nie należą do najłatwiejszych, co potwierdzają statystyki meczowe. Co więcej, dwie ostatnie rywalizacje rozegrane na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce zakończyły się wygraną Złocisto-Krwistych. Dodatkowym smaczkiem będzie bez wątpienia fakt, iż obie drużyny sąsiadują w ligowej tabeli. W środę liczymy na zwycięstwo, bo jak popularne powiedzenie głosi: do trzech razy sztuka!


Piłkarze obu drużyn do tej pory stawali naprzeciwko siebie dwadzieścia pięć razy. Ośmiokrotnie z boiska z mianem niepokonanych schodzili Wiślacy, tyle samo meczów kończyło się wygraną Koroniarzy, a w kolejnych dziewięciu spotkaniach nie udało się wyłonić zwycięzcy. Lepszym bilansem bramkowym mogą pochwalić się jednak gracze spod Wawelu, którzy odnotowali łącznie 36 trafień, tracąc 28.

W dwóch poprzednich ligowych potyczkach lepsi okazali się kielczanie. Najpierw 17 maja 2017 roku Korona na własnym terenie ograła Białą Gwiazdę 3:2, a cztery miesiące później powtórzyła ten wyczyn. Spotkanie to zakończyło się wynikiem 2:1 dla Złocisto-Krwistych.

Sąsiedzi w tabeli

Od zwycięstwa 3:0 nad Bruk-Bet Termalicą Nieciecza na terenie rywala rozpoczęli wiosenną rundę zasadniczą podopieczni trenera Gino Lettieriego. W drugiej potyczce po zimowej przerwie kielczanie podzieli się punktami z Sandecją Nowy Sącz za sprawą remisu 3:3, a w minioną niedzielę, a wiec w 24. kolejce rodzimej Ekstraklasy, pokonali Lecha Poznań 1:0.

Zespół z województwa świętokrzyskiego zajmuje aktualnie 5. pozycję z dorobkiem 38 punktów. Tuż za jej plecami znajdują się piłkarze prowadzeni przez trenera Joana Carrillo, którzy do swojego środowego rywala tracą dwa oczka. Wiśle po piętach depcze z kolei imienniczka z Płocka, mająca tyle samo punktów, co krakowianie. Wynik bezpośredniego starcia między Białą Gwiazdą a Koroną będzie miał zatem wpływ na kształt tabeli po 25 seriach gier.


Był taki mecz

Siarczysty mróz sięgający nawet -15 stopni będzie utrudniał zadanie piłkarzom obu zespołów. Zawodnicy będą musieli się jednak już po raz drugi w minionych kilku dniach zmierzyć z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. To jednak nie pierwsza taka sytuacja, kiedy anomalia pogodowe przeszkadzają Wiśle i Koronie w meczu w ramach… 25. kolejki.

Na 1 marca 2016 roku zaplanowano ligowe spotkanie, w którym Złocisto-Krwiści podejmować mieli Białą Gwiazdę. Wówczas trwające od kilku dni opady deszczu i deszczu ze śniegiem znacznie pogorszyły stan murawy na obiekcie przy ulicy Ściegiennego w Kielcach. Organizatorzy pospieszyli z pracami zabezpieczającymi płytę boiska, jednak na nic zdały się ich działania i musieli pogodzić się z przegraną w tej nierównej walce.

Po długich rozmowach z przedstawicielami Złocisto-Krwistych arbiter główny spotkania - Paweł Raczkowski - podjął decyzję o zmianie terminu rywalizacji. Ostatecznie odbyła się ona tydzień później, a obie ekipy musiały zadowolić się podziałem punktów. Już w 1. minucie prowadzenie krakowianom dał z rzutu karnego Denis Popović. Odpowiedź ze strony gospodarzy nadeszła 59 minut później, a na listę strzelców wpisał się Airam Cabrera.

Pod Wawelem trwają systematyczne prace wiślackich greenkeeperów. Gwizdek arbitra głównego rozpoczynający zimowe starcie przy R22 zabrzmi o godzinie 18.00. W pierwszym wiosennym meczu na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana Wisła pokazała swoją wyższość nad Arką Gdynią, wierzymy, że podobnie będzie i dzisiaj!

Vamos, Wisła!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Wisła - Korona

Data publikacji: 28-02-2018 13:45


W dzisiejszym starciu, które zostanie rozegrane w ramach 25. kolejki Lotto Ekstraklasy, Wisła Kraków podejmie w roli gospodarza Koronę Kielce. Tuż przed pierwszym gwizdkiem arbitra, zapraszamy Was do krótkiej lektury poświęconej porównaniu zawodników obu drużyn - Pola Lloncha oraz Jakuba Żubrowskiego.


Co ich łączy?

Podobne zadania. Zarówno Hiszpan, jak i Polak, odpowiedzialni są przechwytywanie piłki w środkowej strefie boiska. Pozycja defensywnego pomocnika jest często niedoceniana, a to właśnie gracze o takim profilu jak Llonch i Żubrowski odpowiedzialni są za tzw. „czarną robotę”, która wielu kibicom piłkarskim umyka uwadze.

400 tysięcy euro. Właśnie na tyle, powołując się na portal Transfermarkt, wyceniani są obaj piłkarze. W obu przypadkach jest to zarazem najwyższa kwota, jaka dotyczyła ich od początku sportowej kariery. Sądzimy, że wraz z biegiem czasu, a także w związku z faktem, że Llonch powrócił już do pełnej dyspozycji zdrowotnej, jego wartość będzie konsekwentnie wzrastała.

Co ich dzieli?

Żubrowski od początku swojej przygody z piłką związany był wyłącznie z dwoma, polskimi drużynami: Koroną i Stalą Mielec. Co innego w przypadku Hiszpana - równolatka, który zanim trafił do Krakowa, reprezentował barwy aż czterech zespołów. Były to CE L’Hospitalet, Espanyol, Girona oraz Granada.

Pomimo że pogoda za oknem zdecydowanie nie rozpieszcza, gorąco zachęcamy Was do wsparcia piłkarzy Białej Gwiazdy w nadchodzącym wielkimi krokami spotkaniu ligowym. Nie zapomnijcie ciepłych - trójkolorowych szalików, czapek i rękawiczek. Na stadionie czekać też będzie na Was gorąca herbatka. Do zobaczenia na R22!

Jazda, jazda, jazda!


Franciszek Liśkiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Joan Carrillo przed meczem z Koroną: - Jutro wychodzimy po zwycięstwo

- Przygotowania idą bardzo dobrze, jesteśmy już po dzisiejszym treningu, przeanalizowaliśmy naszego najbliższego rywala, wiemy jaki prezentuje potencjał, wiemy że jest to zespół z pierwszej ósemki. Ja i zawodnicy czekamy na to spotkanie - mówił na konferencji, przed meczem ligowym z Koroną Kielce, trener Wisły Kraków, Joan Carrillo.

Trener "Białej Gwiazdy" w jutrzejszym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z zawodników, którzy zmagają się z urazami, czyli Ivána Gonzáleza, Vullneta Bashy i Arkadiusza Głowackiego. Do tej listy, od poprzedniego tygodnia, dopisać należy nazwisko Patryka Małeckiego, którego drobny uraz wykluczył z niedzielnego meczu przeciwko Piastowi Gliwice, a w związku z ryzykiem jego pogłębienia, "Małego" nie zobaczymy również w jutrzejszym spotkaniu z Koroną.

- Jeśli chodzi o Patryka, to jestem zadowolony z tego zawodnika, bo na swojej pozycji wprowadza dużo dobrego dla całej drużyny, jest bardzo mocny w pojedynkach "jeden na jeden". Zagrał w wyjściowym składzie w pierwszym meczu z Lechią i nie zagrał źle. Wtedy jego zmiana w składzie, w meczu z Arką, była spowodowana tym, że w tym spotkaniu potrzebowaliśmy innych rozwiązań. Jestem jednak usatysfakcjonowany z pracy którą wykonał Małecki, ale dość niedawno skarżył się na złe samopoczucie. Tak jak powtarzam, jest to zawodnik bardzo ważny, tak jak wszyscy w mojej drużynie. Nie chcemy jednak pogłębiać jego urazu - mówił Hiszpan.

- Iván González i jego typ kontuzji wymaga dłuższego leczenia i to jest kwestia tygodni, bo przede wszystkim potrzebuje czasu. Problem Głowackiego z przywodzicielem to część organizmu, gdzie kontuzje są skomplikowane. Testów nie wykazały nic poważnego, więc jego stan będziemy kontrolować z dnia na dzień i podejrzewam że nie będzie to wymagało takiej przerwy, jak w przypadku Ivana - dodał.

Do treningów z pełnym obciążeniem wrócili jednak Zdeněk Ondrášek, Fran Vélez oraz Paweł Brożek.

- W związku z powrotami do treningów tych zawodników mamy dwa powody do zadowolenia. Pierwszym z nich jest fakt, że ci piłkarze wracają do formy i będą mogli nam w najbliższych tygodniach pomóc, drugi to taki, że po rozmowie z nimi wiem, że okazują pełną gotowość do gry już w najbliższych spotkaniach. Gdyby nie braki kadrowe, to wprowadzanie tych zawodników do gry po kontuzjach byłoby przeprowadzane spokojniej, ale uważam, że są zdolni, aby pomóc drużynie na boisku - mówił Carrillo.

Największą bolączką wydaje się być jednak zestawienie środka obrony, bo w związku z czerwoną kartką, którą w Gliwicach zobaczył Zoran Arsenić, trener nie będzie mógł liczyć na chorwackiego stopera. W podobnej sytuacji znalazł się Kamil Wojtkowski, którego z kolei czwarte napomnienie żółtym kartonikiem oznacza, że nie będzie mógł być uwzględniony w kadrze na spotkanie z Koroną Kielce. Jak jednak Carrillo zapewnia, Wisła ma alternatywy, które w przypadku negatywnej decyzji odwołania się od wykluczenia Arsenicia, mogą zostać zastosowane.

- Kuba Bartkowski ustawiony na środku obrony to jedna z opcji jakie mamy, inną jest to, że w całym środku obrony wystąpi Nikola Mitrović, ale również Fran Vélez, który wraca do treningów i dobrej formy. Jeśli chodzi o Kubę, to występował na tej pozycji w sparingu z Termaliką, więc na pewno nie będzie to dla niego nowość - uważa trener.

Mimo bardzo mroźnej aury za oknami i mocno ekstremalnych warunków, z jakimi w środowy wieczór zmuszeni będą zmierzyć się piłkarze Wisły, 25. kolejka Ekstraklasy nie zostanie odwołana. O tę decyzję i konsekwencje z nią związane został zapytany hiszpański opiekun "Białej Gwiazdy".

- Jest bardzo zimno i warunki pogodowe wpłyną na to, jak będzie wyglądać to spotkanie. Ja nie jestem od podejmowania decyzji, ale rozgrywanie meczu w takich warunkach to niekoniecznie najlepsze rozwiązanie dla zawodników, ale i dla kibiców. Nie jest to nic pozytywnego dla samego meczu, bo takie warunki wpłyną na obraz gry. Rozgrywanie takiego meczu nie zaburzy kalendarza, nam nie pozostaje nic innego, jak wyjść i zagrać. Są to ekstremalne warunki, ale ludzie, którzy są odpowiedzialni za podejmowanie takiej decyzji, biorą za to pełną odpowiedzialność - przyznał Hiszpan.

W dalszej części konferencji trener odniósł się do najbliższego rywala Wisły, Korony Kielce.

- Po tym spotkaniu spodziewamy się meczu intensywnego i ciężkiego. Korona to drużyna, która prezentuje dobry poziom fizyczny, szybko stara się doskoczyć do rywala, by po stracie piłki szybko ją przejąć. Jeśli chodzi o ofensywę, to prezentują się dobrze, nie tylko jeżeli chodzi o napastników, ale również o drugą linię. Wiemy, że będą chcieli narzucić nam szybki rytm gry, dlatego też spodziewamy się trudnego meczu. Wzięliśmy jednak pod uwagę słabości rywala, bo każda drużyna je ma. Wszystkie te zebrane informacje zostały przekazane zawodnikom, jutro wychodzimy po zwycięstwo - deklaruje szkoleniowiec.

Carrillo został również zapytany o słabszą postawę w poczynaniach ofensywnych przeciwko Piastowi Gliwice, mimo dużej przewagi w posiadaniu piłki.

- Odkąd tu jestem staraliśmy się znaleźć równowagę między ofensywą, a defensywą. Traciliśmy dużo bramek i odkąd tu przyszedłem staraliśmy się zdobywać punkty i wygrywać spotkania. W Gliwicach można było znaleźć dużo więcej sytuacji, gdy stwarzaliśmy zagrożenie. Myślę, że cała nasza praca przebiegała w taki sposób, że musimy znaleźć równowagę, a później wpajać filozofię gry ofensywnej. To praca nad automatyzmami, a ja jestem osobą, która musi dostosować się do zawodników. Obserwuję ich na treningach, widzę jakość. Widzę, że mogą się rozwinąć i dopasować do systemu, którym chcemy grać - mówił Carrillo.

Na sam koniec Hiszpan został zapytany o ewentualne ruchy kadrowe, w ostatnich dniach i godzinach otwartego do końca lutego okienka transferowego.

- Jestem osobą, która lubi wypowiadać się tylko o swoich zawodnikach aczkolwiek wszystko się może wydarzyć. Petar Brlek wraca do swojej dyspozycji, pracował ze swoimi fizjoterapeutami. Tak wygląda jego sytuacja - zakończył Hiszpan.


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Zmarnowane szanse wiślaków... Wisła - Korona 1-1

Piłkarze krakowskiej Wisły zaliczają kolejny remis w rozgrywkach Ekstraklasy, już trzeci w tym roku. Tym razem, w zimowej scenerii stadionu przy ulicy Reymonta, zremisowaliśmy 1-1 z Koroną Kielce. I był to bez wątpienia mecz zmarnowanych szans. Carlitos nie wykorzystał bowiem rzutu karnego, a cały nasz zespół gry w ostatnim kwadransie z przewagą jednego zawodnika.

W iście arktycznych warunkach, bo przy minus dziewięciu stopniach na termometrach, w padającym śniegu oraz na zmarzniętym, białym boisku - wiślacy podejmowali ekipę z Kielc i z konieczności musieli rozpocząć to spotkanie w przemeblowanym składzie. Choroba wykluczyła bowiem z gry Michała Buchalika, a czerwona kartka Zorana Arsenicia, stąd na środku defensywy trener Joan Carrillo postawił na Jakuba Bartkowskiego, a swój debiut w naszych barwach zaliczał Matej Palčič.

I początek tego spotkania wyglądał w naszym wykonaniu nieźle. To już zresztą jakby tradycyjnie wiślacy częściej utrzymywali się przy piłce i jako pierwsi stworzyli sobie groźną okazję. W 8. minucie szybko rozegrana piłka z rzutu wolnego przez Rafała Boguskiego do Pola Lloncha, kończy się podaniem tego ostatniego do Jesúsa Imaza, który znalazł się w świetnej sytuacji do zdobycia gola, ale Hiszpan uderzył niestety niecelnie. Zamiast prowadzenia mieliśmy więc wciąż remis, ale w 10. minucie z dystansu spróbował Tomasz Cywka, ale zrobił to zbyt lekko, aby pokonać Zlatana Alomerovicia. Taka sztuka nie udała się też Boguskiemu, który w 12. minucie zdecydował się na indywidualną akcję, ale jego strzał bramkarz Korony sparował na rzut rożny.

Wisła miała więc przewagę, starała się stwarzać okazje do zdobycia bramki, a tę... strzeliła Korona! I tracimy ją w bardzo podobny sposób, jak w niedawnym spotkaniu z Arką Gdynia. Piłka zatańczyła wokół naszego pola karnego, Marcin Cebula zgrał do Jacka Kiełba, a ten pokonał zastępującego w bramce Buchalika Juliána Cuestę, który interweniował pechowo. Od 20. minuty przegrywaliśmy więc 0-1!

Ważne jest jednak to, że podopieczni trenera Carrillo szybko starali się na to odpowiedzieć, ale w 23. minucie zagranie z rzutu wolnego za plecy obrońców nieskutecznie próbował wykończyć Bartkowski.

Wisła jednak wciąż próbowała odrabiać stratę i w 36. minucie wydawało się, że będziemy mieć ku temu wręcz idealną okazję. W polu karnym Boguskiego sfaulował bowiem Radek Dejmek i sędzia Piotr Lasyk wskazał na "jedenastkę". Do niej podszedł Carlos López, uderzył mocno, ale Alomerović spisał się jeszcze lepiej i piłkę odbił!

Na szczęście sytuacja ta nie podłamała wiślaków. Już bowiem minutę później w polu karnym Korony z obrońcami zatańczył Llonch, futbolówka trafiła ostatecznie, choć szczęśliwie, pod nogi Imaza, a ten tym razem nie zmarnował swojej kolejnej w tym meczu okazji i było 1-1.

Zanim obydwa zespoły zeszły do szatni, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, to Korona miała jeszcze jedną dogodną okazję. Po rzucie rożnym uderzenie głową Niki Kaczarawy odbił Cuesta, ale wprost pod nogi Bartosza Rymaniaka. Na nasze jednak szczęście obrońca Korony przestrzelił i do przerwy było 1-1.

Wiślacy drugą połowę rozpoczęli oczywiście ofensywnie i już w 51. minucie mogliśmy prowadzić, niestety Bartkowski uderzył obok słupka bramki Korony. Cztery minuty później groźnie próbowali zagrać kielczanie, ale po podaniu Kiełba szybszy przy piłce, od Gorana Cvijanovicia, był Cuesta. Kolejna groźna akcja także należała do naszych gości, ale świetnie Kena Kallaste powstrzymał Palčič. Odpowiedział na to Imaz, ale nikt nie skorzystał z jego wydawało się dobrego podania.

W 65. minucie z tzw. "dalekiej podróży" wrócili goście. Wiślacy dobrze rozegrywali bowiem piłkę, Llonch odegrał głową do Boguskiego, a strzał naszego kapitana tylko nieznacznie minął bramkę! W tej czujny był pięć minut później Cuesta, który odważnym wybiegiem poza pole karne ubiegł Kiełba.

Ostatni kwadrans gry przyszło nam walczyć z handicapem, bo po dwóch żółtych kartkach z murawy zejść musiał Elhadji Pape Diaw, choć przyznać trzeba, że za swoje wcześniejsze faule - na Boguskim i Imazie - z boiskiem powinien pożegnać się wcześniej. Za brzydki faul na Nikoli Mitroviciu sędzia już oszczędzić go nie mógł.

W 77. minucie mogliśmy z kolei pożałować, że dziś w Krakowie nie było VAR-u, bo sędzia odgwizdał pozycję spaloną Palčiča, której nie było. A Słoweniec już dogrywał piłkę na idealną okazję do Carlitosa... Ten miał swoją szansę w 81. minucie, ale po podaniu od Lloncha, jego uderzenie Alomerović zdołał odbić. Minutę później znów kolejną okazję miał Carlitos, ale tym razem trafił... w poprzeczkę!

W końcówce Wisła starała się jeszcze przechylić losy tego meczu na własną korzyść, ale to nam się niestety nie udało. W doliczonym czasie gry swoją kolejną okazję miał wprawdzie Carlitos, ale z rzutu wolnego obił wyskakującego do góry obrońcę. I po takim meczu nic więcej nie można dodać, jak jedno słowo - rozczarowanie.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Niepokonani, ale z niedosytem. Wisła - Korona 1:1

Data publikacji: 28-02-2018 20:00


Po niedzielnym remisie w Gliwicach, Wiślacy zapewniali, że trzy punkty zdobędą na własnym boisku. Okazja do tego nadarzyła się szybko, bo zaledwie po trzech dniach pod Wawel przyjechała piąta drużyna Lotto Ekstraklasy, Korona Kielce. Krakowianie zdecydowanie mieli się za co rewanżować - z kielczanami przegrali bowiem dwa mecze w tym sezonie. To Biała Gwiazda przeważała i tłamsiła, ale tylko podzieliła się punktem po remisie 1:1. Gola dla Wisły zdobył Imaz, dla gości trafił Kiełb.


Wiślacy zdecydowanie zaatakowali i byli bliscy wpisania się na listę strzelców już w 7. minucie. Kontrę wyprowadził Pol Llonch, który podaniem w tempo wypuścił Imaza. Hiszpan nieco źle przyjął sobie futbolówkę i huknął z woleja nieco ponad bramką. Chwilę później zza szesnastki uderzył Cywka, ale piłkę złapał Alomerović. Dogodniejszą okazję w 13. minucie stworzył sobie Boguski, który nawinął Kena Kallaste i przymierzył po długim roku. I tym razem górą był Alomerović, parujący piłkę na róg.

Przewaga i gong

Pierwsza podbramkowa sytuacja Korony przyniosła jej prowadzenie. W 20. minucie po kilku wrzutkach w pole karne niekryty Jacek Kiełb złożył się do strzału z woleja, a Cuesta odbił futbolówkę, ale nie na tyle dobrze, by nie trafiła ona do bramki.

Wisła nadal przeważała, ale nic nie chciało wpaść do bramki. W 25. minucie po zamieszaniu pod bramką Alomerovicia piłka zmierzała do bramki po tym, jak odbiła się od nóg jednego z defensorów. Tylko refleks bramkarza gości uchronił kielczan przed utratą gola. Do piłki próbował dopaść jeszcze wszędobylski dziś Boguski, który wślizgiem poturbował nieco golkipera, za co otrzymał żółtą kartkę.

Llonch slalomista!

Dziesięć minut później Wisła stanęła przed dogodną sytuacją. W polu karnym sfaulowany został Boguski, a do jedenastki podszedł Carlitos. Alomerović wyczuł intencje strzelca i w niesamowitym stylu sparował piłkę na róg. Co nie powiodło się Lópezowi, z powodzeniem zrobił Jesús Imaz. Po fantastycznej akcji Pola Lloncha, który założył piłkarzom Złocisto-Krwistych dwie siatki i obsłużył podaniem hiszpańskiego skrzydłowego. Imaz uderzył pewnie, po ziemi, i dołożył trzecią siatkę golkiperowi Korony.

Goście próbowali się zrewanżować tuż przed przerwą - a po wkrętce z rzutu rożnego musiał interweniować Cuesta. Drugą połowę od natarcia zaczęli Wiślacy - i bliski gola po kornerze był Jakub Bartkowski, wyjątkowo występujący na środku obrony. Po dośrodkowaniu Lloncha, wiślacki stoper uderzył tuż obok bramki. Odpowiedzią podopiecznych Gino Lettierego była kontra, po której Wisłę uratował swym wyjściem Cuesta.

W 64. minucie sam na szóstym metrze znalazł się Carlitos. Hiszpan uderzył jednak równie mocno, co niecelnie i mógł mówić o dużym szczęściu, że był na spalonym - inaczej kibice mogliby długo pamiętać ten strzał w niebo. Dwie minuty później pięknym wolejem popisał się Boguski - i gdyby piłka poszybowała pół metra bardziej w prawo fani wspominaliby ten strzał latami! Kapitan Wisły otrzymał podanie od Lloncha i bez przyjęcia uderzył z lewej nogi, a futbolówka naprawdę nieznacznie minęła prawy słupek bramki kielczan.

O krok od celu

Chwilę później Koroniarze musieli zacząć grać w osłabieniu. W ciągu kwadransa Elhadji Pape Djibril Diaw otrzymał dwie żółte kartki i musiał opuścić plac gry. Wisła rzuciła się do ataku i powinna była objąć prowadzenie na dziesięć minut przed końcem. Dwukrotnie uderzał Carlitos - i najpierw Alomerović świetnie interweniował, a po chwili Hiszpan huknął w poprzeczkę!

Korona w drugiej części spotkania niemal nie atakowała, a to ona w ostatniej minucie mogła sensacyjnie wywieźć trzy punkty - lekki strzał oddał Możdżeń, lecz Cuesta poślizgnął się i ledwie zdążył do piłki. Wisła przeważała, ale nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Wisła Kraków - Korona Kielce 1:1 (1:1)

0:1 Kiełb 20’

1:1 Imaz 37’

Wisła: Cuesta - Palčič, Wasilewski (81’ Vélez), Bartkowski, Sadlok - Llonch, Cywka (87’ Halilović) , Mitrović - Boguski (79’ Bałaniuk), López, Imaz

Korona: Alomerović - Rymaniak, Diaw, Dejmek, Kallaste - Żubrowski, Cebula (66’ Gardawski) - Petrak (46’ Malarczyk), Możdżeń, Kiełb - Kaczarawa (46’ Cvijanović)

Żółte kartki: Llonch, Boguski, Sadlok - Diaw x2, Możdżeń

Czerwona kartka: Diaw (75’)

Sędziował: Piotr Lasyk z Bytomia

Widzów: 4 022

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kolejny remis. Wisła Kraków – Korona Kielce 1:1

28 lutego 2018

Kolejny remis pod wodzą Joana Carrillo zanotowała w środę Wisła. Tym razem “Biała Gwiazda” zremisowała 1:1 u siebie z Koroną Kielce.

Wisła powinna wyjść na prowadzenie w ósmej minucie. Po szybko rozegranym rzucie wolnym, Llonch zagrał do Imaza, który miał przed sobą tylko bramkarza. Hiszpański skrzydłowy gospodarzy uderzy jednak bardzo niecelnie. w kolejnych minutach uderzać z kilkunastu metrów próbowali Sadlok i Cywka, ale bez większego efektu.

W 12. minucie z piłką w pole karne ładnie zabrał się Boguski, ale jego strzał z prawej strony obronił bramkarz. Tymczasem osiem minut później niespodziewanie na prowadzenie wyszła Korona. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła, Cebula zgrał piłkę do nadbiegającego Kiełba, który uderzeniem z kilku metrów pokonał Cuestę.

Wisła starała się odpowiedzieć, dwukrotnie do piłki po stałych fragmentach gry dochodził Bartkowski, ale główkował niecelnie. W 35. minucie prowadzący to spotkanie sędzia Piotr Lasyk podyktował rzut karny dla Wisły za faul Dejmka na Boguskim. Jedenastki nie potrafił jednak wykorzystać Carlitos, którego uderzenie obronił Alomerović.

Kilkadziesiąt sekund później padła jednak wyrównująca bramka dla Wisły. W polu karnym Korony z piłką świetnie przedzierał się Llonch, ta ostatecznie trafiła pod nogi Imaza, który płaskim strzałem umieścił ją w siatce.

Druga połowa rozpoczęła się od sytuacji dla Wisły, ale Bartkowski uderzył obok słupka. W kolejnych minutach gra toczyła się głównie w strefie środkowej. Brakowało jednak klarownych sytuacji.

W 74. minucie Korona doznała osłabienia, bowiem drugą żółtą kartką ukarany został Diaw. Wisła ruszyła do ataku. Dwie sytuacje miał Carlitos. Przy pierwszym jego strzale bardzo dobrze interweniował Alomerović, przy drugim piłka trafiła w poprzeczkę. Ostatecznie wynik 1:1 nie uległ zmianie.

Wisła Kraków – Korona Kielce 1:1 (1:1)

0:1 Jacek Kiełb 20 min

1:1 Jesus Imaz 37 min

żółte kartki: Llonch, Boguski, Sadlok (Wisła), Diaw, Możdżeń (Korona) czerwona kartka: Elhadji Pape Diaw (75 min, druga żółta kartka)

Wisła: Julian Cuesta – Matej Palcić, Marcin Wasilewski (82 min – Fran Velez), Jakub Bartkowski, Maciej Sadlok – Rafał Boguski (79 min – Denys Bałaniuk), Nikola Mitrović, Tomasz Cywka (87 min – Tibor Halilović), Pol Llonch, Jesus Imaz – Carlitos

Korona: Zlatan Alomerović – Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste – Marcin Cebula (66 min – Michael Gardawski), Oliver Petrak (46 min – Piotr Malarczyk), Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Jacek Kiełb – Nika Kaczarawa (46 min – Goran Cvijanović)

sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

widzów: 4022.

Źródło: wislakrakow.com



Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" ze środowego spotkania 25. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie z Koroną Kielce.

Na ławce rezerwowych zasiądą: Chorążka - Świątko, Velez, Halilović, Brożek, Kolar, Bałaniuk

  • 1' Korona rozpoczyna spotkanie.
  • 3' Pierwsza akcja prawą stroną Palcicia, ale jego dośrodkowanie nieudane. Piłka trafiła w boczną siatkę bramki Korony.
  • 4' Piłkarze Korony starają się bardzo szybko doskakiwać do wiślaków. Nasi piłkarze potrafią jednak utrzymać się przy piłce.
  • 8' To powinna być bramka! Boguski szybko rozpoczął akcję podaniem z rzutu wolnego, Llonch dograł do Imaza, który miał przed sobą tylko bramkarza. Hiszpan fatalnie jednak skiksował i uderzył niecelnie.
  • 10' Sadlok zdecydował się na uderzenie z około 16 metrów, ale został zablokowany. Po chwili z dalszej odległości celnie uderzał Cywka, ale piłkę pewnie złapał Alomerović.
  • 11' Możdżeń zagrał nad głowami obrońców Wisły do Kaczarawy, ale ten na spalonym.
  • 12' Prostopadłe podanie do Boguskiego, ten ograł w polu karnym rywala i uderzył na bramkę. Po interwencji bramkarza piłka minęła jednak bramkę.
  • 17' Żółta kartka dla Lloncha. To piąte upomnienie hiszpańskiego pomocnika w tym sezonie.
  • 20' Po zagraniu Kaczarawy w trudnej sytuacji uderzał Kiełb, został jednak zablokowany
  • 20' Niestety 0:1. Po dośrodkowaniu z lewej strony, Cebula zgrał piłkę przed bramkę do nadbiegającego Kiełba, który uderzeniem z ośmiu metrów trafił do siatki.
  • 23' Po dośrodkowaniu Carlitosa z rzutu wolnego, do piłki w polu karnym doszedł Bartkowski, ale główkował bardzo niecelnie.
  • 24' Po centrze z rzutu rożnego piłka ponownie trafiła do Bartkowskiego. Ponownie jednak nie udało się celnie uderzyć.
  • 25' Po kolejnym rzucie rożnym do sytuacji strzeleckiej doszedł Imaz, ale został zablokowany.
  • 25' Żółta kartka dla Boguskiego, który ostro zaatakował bramkarza.
  • 33' Kaczaraw na spalonym po zagraniu z głębi pola.
  • 34' Dośrodkowanie Mitrovicia z prawego skrzydła prosto w ręce bramkarza.
  • 35' Rzut karny dla Wisły po faulu Dejmka na Boguskim!
  • 36' Niestety nie ma bramki. Alomerović broni uderzenie Carlitosa.
  • 37' 1:1! Llonch świetnie dryblował w polu karnym rywali, piłka trafiła do Imaza, który uderzeniem z kilku metrów trafił do siatki.
  • 45+1' Było groźnie pod bramką Wisły. Po rzucie rożnym i interwencji Cuesty piłka trafiła do Rymaniaka, ale ten główkował nad bramką.

Koniec pierwszej połowy.

  • 46' Gramy! W drugiej połowie pomarańczową piłką.
  • 51' Była okazja. Do sytuacji strzeleckiej doszedł Bartkowski, ale uderzył obok słupka.
  • 57' W ostatnich minutach gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.
  • 62' Palcić w ostatniej chwili powstrzymał w polu karnym jednego z rywali.
  • 63' Carlitos świetnie opanował piłkę w polu karnym, ale następnie uderzył nad bramką. Hiszpan był jednak także na spalonym.
  • 65' Bardzo ładna akcja wiślaków zakończona minimalnie niecelnym strzałem Boguskiego sprzed pola karnego.
  • 66' Ostatnia zmiana w Koronie. Za Cebulę wchodzi Gardawski.
  • 74' Druga żółta kartka dla Diawa. Korona będzie kończyć mecz w osłabieniu.
  • 75' Na trybunach zasiadło dziś 4022 kibiców.
  • 79' Zmiana w zespole Wisły. Bałaniuk za Boguskiego.
  • 81' Dobra okazja dla Wisły. Llonch do Carlitosa, ten wpadł w pole karne, ale jego uderzenie wybronił Alomerović.
  • 82' Zmiana w Wiśle. Velez za Wasilewskiego.
  • 82' Kolejna okazja przed Carlitosem. Mocne uderzenie z prawej strony pola karnego i piłka trafia w poprzeczkę!
  • 87' Żółta kartka dla Możdżenia.
  • 87' Ostatnia zmiana w Wiśle. Halilović za Cywkę.
  • 90' Rzut wolny dla Wisły sprzed linii pola karnego.
  • 90+1' Po strzale Carlitosa piłka odbiła się od stojącego w murze rywala i wyszła na rzut rożny.

Koniec meczu.



Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Carrillo: Zadowolony z gry, niezadowolony z wyniku

Data publikacji: 28-02-2018 21:15


Wisła Kraków zremisowała u siebie z Koroną Kielce 1:1 w spotkaniu 25. kolejki Lotto Ekstraklasy. Biała Gwiazda przeważała, niekiedy wręcz tłamsiła gości, ale i tak ci wywieźli spod Wawelu punkt. Opiekun gości, Gino Lettieri, przyznał, że był to szczęśliwy remis. Co powiedział szkoleniowiec Wiślaków, Joan Carrillo?


„Chciałem podziękować kibicom, że w takich warunkach pojawili się na stadionie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy zobaczyłem, iż mamy kibiców na każdym, nawet najmroźniejszym spotkaniu. Chciałem także pogratulować moim piłkarzom, bo to był naprawdę dobry i kompletny mecz w naszym wykonaniu, jak na panujące dziś warunki. Straciliśmy możliwość zdobycia gola z karnego, ale po chwili zdobyliśmy gola. Drużyna była bardzo oddana na boisku, chciała wygrać i dokładać kolejne trafienia. Jestem zadowolony z gry piłkarzy, tylko nie z wyniku” - podsumował mecz trener Białej Gwiazdy.

Mróz zabija widowisko

Oczywiście nie mogło obyć się bez pytania o trudne warunki atmosferyczne. W trakcie potyczki temperatura oscylowała około -15 stopni. „Uważam, że piłka nożna to spektakl, a przy takich warunkach ciężko o naprawdę dobre widowisko. Przychodzenie w takiej temperaturze nie jest dobre dla kibiców, trudno wymagać, by wtedy pojawiali się oni tłumnie. Przede wszystkim jednak spotkania w takiej aurze nie są wielkim widowiskiem, a piłkarzom nigdy nie gra się dobrze. Ale jeśli nie da się grać w innych warunkach, to muszę to zaakceptować” - stwierdził Carrillo. „W niektórych ligach europejskich, nawet takich, w których temperatury były wyższe niż tu, zawieszono rozgrywki - zauważono bowiem, że nie są one wielkim spektaklem dla fanów, a przy takiej aurze ich poziom odstaje od normalnego” - zauważył. Choćby dziś odwołane zostały spotkania ligi szkockiej, szwajcarskiej i rumuńskiej.

Wisła wystąpiła dziś w mocno przebudowanej linii obrony. Nominalny prawy defensor, Jakub Bartkowski zagrał na pozycji stopera, a w jego miejsce pojawił się Matej Palčič. „Jestem zadowolony z postawy defensywy - choć była ona nieco przemeblowana. Kuba Bartkowski poradził sobie bardzo dobrze na nowej dla siebie pozycji. Matej nieźle zadebiutował, choć nie był to dla niego łatwy mecz. Również Wasyl mierzył się z drobnymi problemami mięśniowymi, ale zagrał na poziomie, do którego nas przyzwyczaił” - docenił swych podopiecznych Hiszpan.

Bez potrzeby zmian

W 81. minucie Marcina Wasilewskiego zastąpił Fran Vélez, dla którego był to powrót po dobrych kilku miesiącach przerwy. „Wasyl miał drobny uraz i zgłosił go przed meczem. Razem ze sztabem medycznym zdecydowaliśmy, że jest on jednak zdolny do gry, a jego sytuacji będziemy przyglądać się na bieżąco. Marcin jest wielkim profesjonalistą, cały czas byłem z nim w kontakcie i zdjąłem go, gdy przyznał, że nie da rady dać już więcej zespołowi”.

Wejście Véleza było drugą zmianą w zespole Białej Gwiazdy. Chwilę wcześniej Rafała Boguskiego zastąpił Denys Bałaniuk - a szkoleniowiec spytany został o to, czemu tak późno dokonał roszad w pierwszej jedenastce. „Chcę wygrywać z Wisłą każdy mecz. Jeżeli wszystko idzie po tej myśli to nie widzę potrzeby zmian. Dziś jeszcze musiałem być trochę bardziej konserwatywny w roszadach, bo czekaliśmy na to, co będzie się działo z Wasylem. W drugiej połowie widziałem, że Boguś i Jesús pokazywali się z bardzo dobrej strony i chciałem korzystać z ich usług jak najdłużej. Kiedy Korona straciła zawodnika, postanowiłem wprowadzić drugiego napastnika i przycisnąć” - przyznał Hiszpan, po czym dodał: „Płacą mi tu głównie za podejmowanie decyzji - może kiedyś będę musiał zrobić zmiany przed 45 minutą, a może kiedyś nie będę musiał robić zmian w ogóle - i to też będzie tylko i wyłącznie moja decyzja”.

Wierzę w Carlosa

Joan Carrillo odniósł się także do pytania o to, czy nie razi go brak skuteczności Carlosa Lópeza, który na wiosnę zdobył tylko jednego gola. „Nie martwię się o nieskuteczność Carlitosa - mam to szczęście, że mogę obserwować go na treningach, podczas których strzela sporo goli. Martwiłoby mnie to, gdyby nie stwarzał sobie żadnych okazji. Chciałem podkreślić, że jestem z niego zadowolony. Jest to bardzo dobry zawodnik i nieraz jeszcze przyniesie nam dużo radości” - zadeklarował na koniec niepokonany jeszcze trener Białej Gwiazdy.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Lettieri: W życiu nie miałem tyle szczęścia co dziś

Data publikacji: 28-02-2018 20:50


„Mieliśmy dziś urodziny, imieniny, ferie, święta i wszystko razem - nigdy nie miałem tyle szczęścia co dziś. Sądzimy, że my wygraliśmy dziś jeden punkt, a Wisła straciła dwa. Chcemy Wisłę pochwalić za dzisiejszą grę. Mieliśmy to szczęście, że prowadziliśmy 1:0 i głupio, że nie dowieźliśmy go do przerwy” - przyznał po meczu opiekun Korony Kielce, Gino Lettieri. Kielczanie grali dużo gorzej od Wisły, a jednak z Reymonta wywieźli jeden punkt po remisie 1:1.


Niemiecki szkoleniowiec już w przerwie dokonał dwóch zmian, które pomogły mu w zachowaniu punktu. „Taktyka dużo nam nie dała, w ogóle nie weszliśmy w ten mecz. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że mamy 39 punktów. Jesteśmy na limicie i w zasadzie to dziękujemy za punkt Wiśle Kraków. Zmiany w przerwie były spowodowane chęcią zmiany ustawienia. Graliśmy w drugiej połowie „włoską taktyką”, z libero i trzeba obrońcami przed, i to w dużej mierze uchroniło nas przed porażką” - wyjaśnił 51-latek.

Szczęście ponad wszystko

Gino Lettieri wyglądał na konferencji prasowej na naprawdę radosnego. Punkt wywieziony z Krakowa wprawił opiekuna gości w naprawdę wyborny humor. „Mieliśmy tyle szczęścia, że nawet mogliśmy wygrać. Gdyby Możdżeń oddał bardziej precyzyjny strzał, mogło być 2:1 dla nas, co byłoby szaleństwem. Jeden punkt był bardzo szczęśliwy i prawdę mówiąc zupełnie na niego nie zasłużyliśmy” - uczciwie przyznał jednak na koniec szkoleniowiec Złocisto-Krwistych.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Jakub Bartkowski: - Szkoda, że nie udało nam się sprawić kibicom prezentu

- Nie tylko w Wiśle, ale chyba w żadnym oficjalnym meczu nie zagrałem na pozycji środkowego obrońcy w seniorskiej piłce. Miałem za sobą występy w meczach sparingowych już za Kiko Ramíreza i za trenera Joana Carrillo. Grało się w porządku, byłem na to przygotowany mentalnie i myślę, że nie miałem z tym problemu - mówił po swoim oficjalnym debiucie na pozycji środkowego defensora Jakub Bartkowski.

- Na pewno jest to strata dwóch punktów, bo były sytuacje do tego, żeby odnieść zwycięstwo. Czerwona kartka pozwoliła nam zwiększyć tę przewagę i szkoda, że tej piłki nie udało się wpakować do bramki przeciwnika. Szkoda, taka jest piłka. Czasami tak bywa, że brakuje szczęścia. Mieliśmy dużo więcej sytuacji niż Korona, ale cóż. Rzut karny, poprzeczka, dużo sytuacji i niebezpiecznych dośrodkowań. Nie chciało wpaść i na pewno bardzo tego żałujemy. Szkoda, że ten mecz tak się skończył i że nie trwał sto minut, bo może właśnie paru minut nam zabrakło do tego, żeby znaleźć drogę do siatki - dodał wiślak.

- O to, czy w związku z pauzą na kartki Maćka Sadloka przyjdzie mi zagrać na lewej obronie, to trzeba będzie zapytać trenera. Rzeczywiście Maciek dostał czwartą kartkę i nie będzie mógł teraz zagrać. Jeżeli na lewej obronie będzie mnie widział trener, to nie widzę w tym problemu - przyznał Bartkowski.

- "Wasyl" podpowiadał mi dużo, ale i ja jemu, rozumieliśmy się na tym boisku i myślę, że wyglądało to w miarę solidnie - mówił obrońca. - Jako stoper włączałem się do stałych fragmentów gry. Specyfika tej pozycji jest na pewno inna, trzeba pokonywać mniej dystansu, raczej takie krótsze dynamiczne sprinty. Nie sprawiało mi to dużego problemu.

- Inaczej grają też zawodnicy gdy trzeba się z nimi zmierzyć jako stoper. W pojedynkach z bocznymi obrońcami rywale bazują na szybkości, a ze stoperami, tak jak Kaczarawa, ważne są dla nich warunki fizyczne. Trzeba więc było się przestawić, ale do tego gotowy byłem już wcześniej, bo już wczoraj dostawałem sygnał, że taka może być sytuacja. Trenerzy przygotowali analizę poszczególnych zawodników, wysłali pliki jak gra Kaczarawa, jak grają inni zawodnicy. Byliśmy na to przygotowani - przyznał Bartkowski.

- Pamiętam jak jeszcze w barwach Widzewa graliśmy z Podbeskidziem na lodzie. To były jeszcze gorsze warunki, bo nie dało się tam zatrzymać w miejscu, trzeba było jeszcze zrobić trzy metry. Wczoraj gdy trenowaliśmy na głównej płycie było dużo gorzej, dzisiaj ten odczuwalny mróz był trochę mniejszy. Nie było to przyjemne, ale szacunek dla kibiców, którzy przyszli, bo ciężko wytrzymać 90 minut. Szkoda, że nie udało nam się sprawić kibicom prezentu w postaci wygrania tego meczu - zakończył zawodnik Wisły.


Dodał: AG, KK


Źródło: wislaportal.pl

Boguski: Nie ma co załamywać rąk

Data publikacji: 28-02-2018 21:30


Pomocnik Białej Gwiazdy - Rafał Boguski - był jedną z wiodących postaci w środowej rywalizacji z kielecką Koroną. To właśnie po faulu na Bogusiu sędzia nadzorujący przebieg spotkania podyktował Wiślakom „jedenastkę”.


Podopieczni trenera Joana Carrillo nie zdołali zainkasować drugiego z rzędu kompletu oczek przed własną publicznością. „Nie ukrywam, że każdy z nas wolałby mieć po tym meczu trzy punkty, zwłaszcza, że ostatnie minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Trzeba przyznać jednak, że w drugiej połowie nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu stuprocentowych sytuacji” - skomentował potyczkę ze Złocisto-Krwistymi Rafał Boguski. „Zabrakło chyba wykreowania okazji, zwłaszcza po przerwie. Optyczna przewaga była, ale Korona zmieniła też trochę grę, przeszła na trzech środkowych obrońców. W pierwszej części meczu mieliśmy z Jesúsem więcej miejsca w środkowej strefie, po przerwie pilnowali nas wspomniani defensorzy rywala i zrobiło się trochę trudniej” - dodał.

Poturbowany Boguś

Boguskiego ani na krok nie odstępował Elhadji Pape Djibril Diaw, który za faule w piętnaście minut zgarnął dwie żółte kartki. „Spodziewałem się tego, że sędzia jakoś zareaguje. Muszę przyznać, iż mam problemy z chodzeniem, bo kostka boli. Mam nadzieję, że ten ból minie i będę do dyspozycji w Białymstoku” - wyraził nadzieję.

Na Podlasie z odpowiednim nastawieniem

W najbliższy poniedziałek Wiślaków czeka kolejna trudna przeprawa. Tym razem zmierzą się na wyjeździe z liderem obecnej edycji rodzimych rozgrywek - Jagiellonią. „Nie ma co załamywać rąk, trzeba się odpowiednio zregenerować i w Białymstoku powalczyć o jak najlepszy wynik” - zakomunikował.

Pomocnik Białej Gwiazdy spore słowa uznania skierował w stronę najbliższego przeciwnika, który we wtorek rozprawił się z Legią. „Czeka nas bardzo trudne spotkanie. Wczoraj Jagiellonia zagrała, moim zdaniem, wspaniały mecz. Prezentowali się lepiej od gospodarzy, także przed karą indywidualną dla zawodnika Legii. Łukasz Burliga grał niczym profesor, rozgrywał futbolówkę, jak chciał. Do tego na jednej i na drugiej stronie szalał Arvydas Novikovas” - wyliczał zalety białostoczan.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Sadlok: - Dobrze, że potrafiliśmy szybko odpowiedzieć

- Ten punkt trzeba traktować w kategorii dwóch straconych, niż jednego zyskanego, tu nie ma dwóch zdań. Za każdym razem mówi się to samo, ale taka jest niestety prawda. Bardzo chcieliśmy wygrać i wydaje mi się, że z tych wszystkich spotkań w tym roku ten był najlepszy, jeżeli chodzi o grę. Nie udało się dziś wygrać, choć były sytuacje ku temu żeby tak się stało - mówił po meczu z Koroną Maciej Sadlok.

- Wydaje mi się, że jak na tę pogodę, to ten poziom nie był dramatyczny. Teraz było rozgrywane parę spotkań w takich warunkach i organizm się do tego adaptuje. Najgorsze są te pierwsze mecze, bo to jest szok dla organizmu, ale wiedzieliśmy o tym, więc mogliśmy się na to nastawić. Z meczu na mecz jest tak, że po prostu człowiek już o tym zapomina - mówił o pogodzie w trakcie spotkania wiślak.

- To trochę boli, że przy pierwszej groźnej sytuacji straciliśmy gola, bo Korona prawie w ogóle nam nie zagrażała, mieliśmy pełną kontrolę nad meczem i nagle dostajemy bramkę. Tyle dobrze, że potrafiliśmy szybko odpowiedzieć i tego czasu było trochę na to, aby objąć prowadzenie. Widocznie za mało stworzyliśmy sobie sytuacji, żeby wygrać. Patrząc na ostatnie spotkania, to tych sytuacji było zdecydowanie więcej, niż w tych poprzednich. Z tego trzeba się cieszyć. Z tych wszystkich meczów mieliśmy największą kontrolę, musimy dalej iść tą drogą i czekać na zwycięstwo - zakończył Sadlok.


Dodał: AG, KK


Źródło: wislaportal.pl

Liczby meczu: Wisła - Korona

  • Najwięcej wygranych pojedynków, najwięcej przebiegniętych kilometrów, a także najwięcej sprintów - to wyróżniające się na tle całego zespołu Wisły Kraków osiągnięcia Pola Lloncha, w spotkaniu z Koroną Kielce. A ile dokładnie wygrał i wybiegał Hiszpan oraz jakie są inne najważniejsze pozostałe liczby po tym meczu, znajdziecie poniżej.
  • 1 - po raz pierwszy Carlitos nie wykorzystał w wiślackich barwach rzutu karnego.
  • 5 - tyle strzałów oddał w tym meczu Carlitos, dwa z nich były celne.
  • 6 - największym "brutalem" w Wiśle był Rafał Boguski, faulował bowiem sześciokrotnie. Dokładnie tyle samo razy faulowany był Jesús Imaz.
  • 7 - najwięcej udanych zwodów miał w środowym spotkaniu Jesús Imaz.
  • 12 - to liczba wygranych pojedynków przez Pola Lloncha.
  • 12,37 - taki dystans przebiegł w środowym spotkaniu Pol Llonch.
  • 13 - najwięcej sprintów spośród wszystkich wiślaków to także osiągnięcie Pola Lloncha.
  • 15 - tyle strat zaliczył w meczu z Koroną Carlitos.
  • 59 - najwięcej celnych podał to domena Nikoli Mitrovicia.
  • 72 - taki procent posiadania piłki miała w ostatnim kwadransie tego meczu Wisła Kraków. Zresztą z przewagą posiadania wiślacy grali niemal całe spotkanie, jedynie w pierwszym kwadransie po przerwie lepsza była w tej statystyce Korona (53%).
  • 77 - warunki atmosferyczne miały niewątpliwie wpływ na przebieg tego spotkania. Taki procent celnych podań miała bowiem Wisła w II połowie, przy 82% w połowie I, gdy murawa nie była jeszcze aż tak zaśnieżona.
  • 93 - to procent celnych podań Jakuba Bartkowskiego (41/44).
  • 112,52 - dystans kilometrów, który przebiegła w tym meczu drużyna Wisły Kraków. Kielczanie przebiegli 111,59 km.
  • 286 - to najlepszy wynik InStat index spośród wszystkich piłkarzy grających w tym meczu. Uzyskał go Jesús Imaz.
  • 2250 - to liczba minut spędzonych w bieżącym sezonie na murawie w meczach Ekstraklasy przez Macieja Sadloka. To jedyny wiślak, który zaliczał w rozgrywkach 2017/2018 komplet minut, niestety czwarta żółta kartka sprawi, że na tym licznik Sadloka zostanie w następnej kolejce zatrzymany.
  • Statystyki przebiegniętych kilometrów:
  • 12,37 - Pol Llonch
  • 12,13 - Jesús Imaz
  • 10,72 - Nikola Mitrović
  • 10,43 - Matej Palčič
  • 10,36 - Tomasz Cywka
  • 10,23 - Rafał Boguski
  • 9,89 - Carlos López
  • 9,73 - Jakub Bartkowski
  • 9,52 - Maciej Sadlok
  • 8,55 - Marcin Wasilewski
  • 5,73 - Julián Cuesta
  • oraz:
  • 1,51 - Denys Bałaniuk
  • 1,17 - Fran Vélez
  • 0,72 - Tibor Halilović
  • Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:
  • 126,2 - Pol Llonch
  • 123,8 - Jesús Imaz
  • 121,8 - Rafał Boguski
  • 120,0 - Tibor Halilović
  • 113,8 - Tomasz Cywka
  • 109,4 - Nikola Mitrović
  • 107,9 - Denys Bałaniuk
  • 106,4 - Matej Palčič
  • 106,4 - Fran Vélez
  • 100,9 - Carlos López
  • 99,3 - Jakub Bartkowski
  • 97,1 - Maciej Sadlok
  • 87,2 - Marcin Wasilewski
  • 58,5 - Julián Cuesta
  • Najszybsi w meczu (km/h):
  • 31,45 - Rafał Boguski
  • 31,10 - Maciej Sadlok
  • 30,96 - Jesús Imaz
  • 30,40 - Matej Palčič
  • 30,05 - Denys Bałaniuk


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 286 - Jesús Imaz
  • 280 - Jakub Bartkowski
  • 276 - Tomasz Cywka
  • 271 - Matej Palčič
  • 268 - Pol Llonch
  • 263 - Marcin Wasilewski
  • 261 - Rafał Boguski
  • 247 - Julián Cuesta
  • 230 - Carlos López
  • 229 - Maciej Sadlok
  • 205 - Nikola Mitrović
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 25. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Maksymalnie minus dziewięć stopni, to temperatura na większości stadionów, podczas 25. kolejki ligowej. Na wielu było jednak naprawdę gorąco, a najbardziej kibiców rozgrzała ekipa białostockiej Jagiellonii, która zasłużenie - choć z przebiegu gry zbyt nisko - pokonała przy Łazienkowskiej tamtejszą Legię. W pozostałych meczach tej mieliśmy aż cztery remisy, bo poza "Jagą" komplety punkty zdobyły jeszcze tylko Cracovia, Zagłębie i Lech.


Wtorek, 27 lutego:


Lechia Gdańsk 2-2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

0-1 Roman Gergel (26.)

1-1 Marco Paixão (44. k.)

2-1 Adam Chrzanowski (56.)

2-2 Joona Toivio (90.)

Kiedy wydawało się, że Lechia wreszcie przełamie fatalną passę kolejnych meczów bez zwycięstwa i dopisze do swojego dorobku jakże ważne dla siebie trzy punkty, obrońcy gdańszczan, jakoby zamrożeni w gdańskim mrozie, nie zabezpieczyli własnego pola karnego i tym sposobem mecz zakończył się remisem. W Niecieczy zadziałał niewątpliwie efekt "nowej miotły", bo w dwóch kolejnych spotkaniach "Słonie" zdobyły aż cztery punkty, które mogą być dla nich kluczowe w kontekście walki o utrzymanie.


Wisła Płock 0-1 Cracovia

0-1 Krzysztof Piątek (75.)

W wyrównanym spotkaniu, które w Płocku oglądało niespełna... 900 osób, decydujący okazał się jeden wyprowadzony przez "Pasy" kontratak, po którym skuteczne wykończenie sytuacji przez Krzysztofa Piątka dało Cracovii nadzieję na walkę o grupę mistrzowską. Z kolei płocczanie, po fantastycznym starcie w 2018 rok, wydaje się, że złapali sporą zadyszkę, przegrali bowiem drugi mecz z rzędu.


Legia Warszawa 0-2 Jagiellonia Białystok

0-1 Arvydas Novikovas (44. k.)

0-2 Karol Świderski (88.)

Jagiellonia od pierwszych minut spotkania przyjechała do Warszawy "jak po swoje", pewnie panując nad sytuacją boiskową. Po pierwszej połowie jedyne o co kibice białostoczan mogli mieć pretensje do swoich ulubieńców to, że... prowadzili różnicą tylko jednego gola. W drugiej połowie spotkania goście zagrali trochę bardziej zachowawczo, jednak dalej to oni mieli przewagę i byli zdecydowanie bardziej konkretną drużyną, co w końcówce potwierdzili bramką Karola Świderskiego. Ostatecznie i tak ten wynik to dla Legii... najmniejszy wymiar kary, a postawę gospodarzy ciężko tłumaczyć tylko dość szybko złapaną czerwoną kartką przez Domagoj Antolicia, bo ten wyleciał z boiska już po kwadransie. Warszawiacy kończyli zresztą to spotkanie w "dziewiątkę", bo w doliczonym czasie gry drugą żółtą kartkę obejrzał jeszcze Marko Vešović, choć i on mógł rozstać się ze swoim występem - za swój brzydki faul - o wiele wcześniej. Faule i nieudolność to jednak przede wszystkim pokaz słabości gospodarzy, a akcje i bramki to był przyjemny pokaz siły "Jagi"!


Sandecja Nowy Sącz 0-1 Zagłębie Lubin

0-1 Kamil Mazek (43.)

Do szesnastu przedłuża się seria kolejnych spotkań bez zwycięstwa Sandecji Nowy Sącz, która przegrywa zarazem trzeci mecz w tym roku i staje się głównym kandydatem do spadku z ligi. Zagłębie wygrywa natomiast swój pierwszy mecz w tym roku, dając sobie trochę oddechu po ostatnich mniej udanych występach. W końcu wciąż trwa ostra walka o miejsce w grupie mistrzowskiej.


Środa, 28 lutego:


Górnik Zabrze 0-0 Pogoń Szczecin

Chyba trochę niespodziewanie, to nie trzymający się samego czuba ligowej stawki Górnik, a walcząca o pożegnanie się na dobre ze strefą spadkową Pogoń była bliższa dopisania w tej potyczce kompletu punktów. Ostatecznie obydwie ekipy się nimi podzieliły, co bez wątpienia ma prawo pozostawić jednym i drugim spory niedosyt.


Wisła Kraków 1-1 Korona Kielce

0-1 Jacek Kiełb (20.)

1-1 Jesús Imaz (37.)

Jeśli nie wykorzystuje się rzutu karnego oraz przewagi jednego zawodnika w ostatnim kwadransie meczu, a potem się remisuje, to nie można być po takim występie zadowolonym. I chyba kibicom Wisły nie pozostaje nic innego, jak liczyć na to, że wiślaków taka ich postawa w potyczce z kielczanami zmotywuje w kolejnych ich występach. Oczywiście byli od Korony zespołem lepszym, stworzyli sobie całkiem sporo sytuacji do tego, aby wygrać, ale w tych decydujących momentach niestety zawodzili.


Arka Gdynia 0-0 Piast Gliwice

Dla ekstraklasowej piłki nożnej niejakiego Rubéna Jurado odkrył Piast Gliwice i Hiszpan poniekąd się za to swojemu byłemu klubowi... odwdzięczył. W pierwszej połowie miał on bowiem dwie kapitalne okazje do zdobycia bramki, ale żadnej nie wykorzystał. I te sytuacje mogły się na gospodarzach zemścić, bo czym dłużej trwało to spotkanie, tym więcej do powiedzenia mieli goście. Na szczęście dla Arki o tym jak potrafi bronić przypomniał sobie Pāvels Šteinbors i wszystko skończyło się bezbramkowym remisem.


Lech Poznań 2-1 Śląsk Wrocław

1-0 Ołeksij Chobłenko (80.)

1-1 Marcin Robak (82.)

2-1 Christian Gytkjær (89.)

Trener Lecha Poznań, Nenad Bjelica, wielokrotnie narzekał na wprowadzony w polskiej lidze system VAR. Do legendy przeszły już jego stwierdzenia o "circusie" oraz "skandalozie". Tym jednak razem Chorwat VAR będzie błogosławił, bo jego Lech długo męczył się z wrocławianami, by w końcu wyjść na prowadzenie w 80. minucie. Tyle tylko, że to poznaniacy błyskawicznie stracili. Gospodarze walczyli jednak do końca i gola zdobył Christian Gytkjær. Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, piłka w siatce, gwizdek głównego, a potem długa analiza video i jednak słusznie uznana bramka. Czy ta wygrana podbuduje na tyle Lecha, aby w weekend przełamać swoją wyjazdową niemoc na... Legii? Zobaczymy... A Śląsk? Po bramce Marcina Robaka wydawało się, że może znów urwać punkty faworytowi, ale tym razem trener Tadeusz Pawłowski nie przyniósł wrocławskiej ekipie szczęścia.


Aktualna tabela:


1. Jagiellonia Białystok 25 48 38-25

2. Legia Warszawa 25 45 35-26

3. Lech Poznań 25 43 34-18

4. Górnik Zabrze 25 41 46-37

5. Korona Kielce 25 39 40-32

6. WISŁA KRAKÓW 25 37 35-30


Obserwujemy grę. Po meczu Wisła - Korona

Wprawdzie powoli żyjemy już 26. kolejką rozgrywek Ekstraklasy, ale zanim zagłębimy się w nią na dobre - w końcu "Białą Gwiazdę" czeka w niej mecz dopiero w poniedziałek - mamy dla Was kolejny odcinek naszego analitycznego podsumowania występu piłkarzy Wisły Kraków. Tym razem dotyczy on spotkania na własnym stadionie z Koroną Kielce, które zakończyło się remisem 1-1.

Zespół Wisły Kraków mecz z Koroną Kielce rozpoczął w podobny sposób, jak swój ten poprzedni rozgrywany przy Reymonta, przeciwko Arce Gdynia. Mimo ogromnej przewagi w pierwszym kwadransie (68% posiadania piłki, cztery oddane strzały, przy żadnym uderzeniu ze strony gości), to jednak Korona po 20 minutach gry mogła cieszyć się z prowadzenia. Przy straconym golu rzucić w oczy mogła się ogromna niefrasobliwość naszej linii defensywnej, ale i zastanawiająca bierność Nikoli Mitrovicia, który w kluczowym momencie kompletnie "odpuścił krycie" Jacka Kiełba, a to właśnie ten zawodnik pewnym strzałem wyprowadził "złocisto-krwistych" na prowadzenie.



Serb w pierwszych spotkaniach w barwach "Białej Gwiazdy" krótko mówiąc nie przekonuje. Mitrović w meczu z Koroną to tylko 40% skuteczności w pojedynkach (w poprzednich meczach 24% z Lechią, 50% z Arką i 44% z Piastem). Nie dziwi również zestawienie pod względem maksymalnie osiągniętej prędkości w meczu, w której Mitrović okazał się lepszy tylko od… Juliána Cuesty (Serb 27,46 km/h, hiszpański golkiper 25,53 km/h).

Pod tym względem najlepszy w Wiśle był nie kto inny, jak Rafał Boguski, który pomimo sporej - i w niektórych przypadkach uzasadnionej - krytyki, w spotkaniu z Koroną spisał się bardzo dobrze. "Boguś" w środku tygodnia biegał najszybciej, osiągając prędkości rzędu 31,45 km/h, a na dodatek wykonał najwięcej "szybkich biegów" (z przedziału od 19,8-25,2km/h), bo aż 70. Mimo tego znalazł się na drugim miejscu pod względem wykonanych sprintów. Tutaj, już chyba klasycznie, nie miał sobie równych Pol Llonch, który z prędkością większą niż 25,5 km/h biegał aż 13-krotnie. Oprócz tego Llonch kolejny raz w tym sezonie nie schodzi poniżej dwunastu przebiegniętych kilometrów, co w meczu z Koroną powiodło się również Jesúsowi Imazowi. Forma hiszpańskich zawodników to stała, na której w tym roku bez wątpienia oparta jest gra naszej drużyny. Największym zaskoczeniem wydaje się być jednak postawa Lloncha i jego udział w działaniach ofensywnych, z których jeszcze jakiś czas temu nie słynął. Aktualnie Pol to nie tylko zawodnik, który odebrał najwięcej piłek (cztery), ale również to jego akcja dała Wiśle jedyną bramkę w spotkaniu z kielczanami. Autorem gola był Jesús Imaz, który tym samym na swoje konto dopisał siódme trafienie w bieżącym sezonie. Statystyki tego zawodnika stają się jeszcze bardziej imponujące, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że ten w podstawowym składzie naszej drużyny wychodził tylko czternaście razy. Łatwo więc wyliczyć, że będąc podstawowym zawodnikiem Jesús strzelał gola w co drugim meczu. I są to liczby, jak na skrzydłowego, więcej niż dobre!

W obliczu przeciągających się problemów kadrowych w defensywie cieszyć musi również pozytywny występ Mateja Palčiča na prawej obronie, który do solidnej postawy w poczynaniach defensywnych (4/4 odbiory, 63% wygranych pojedynków) mógł również dołożyć asystę. Niestety "zabrał" mu ją sędzia, Piotr Lasyk, odgwizdując rzekomą pozycję spaloną Słoweńca. Zresztą rozjemca środowych zawodów nie popisał się również wtedy, gdy skandaliczny atak na nogi Rafała Boguskiego, w wykonaniu Elhadji'ego Pape Diawa, w ogóle nie zakwalifikował... jako faul!


Senegalski defensor Korony ostatecznie i tak opuścił boisko z czerwoną kartką, jednak gdyby za swoją brutalną grę wyleciał z niego po sytuacji zamieszczonej na zdjęciu wyżej, być może losy meczu Wisły z Koroną potoczyłyby się inaczej. Od 75. minuty, od kiedy Korona grała w "dziesiątkę", Wisła mogła pochwalić się 72-procentowym posiadaniem piłki, oddając cztery strzały w stronę bramki strzeżonej przez Zlatana Alomerovicia. Żaden z nich nie znalazł jednak drogi do siatki i koniec końców "Biała Gwiazda" dopisała już trzeci remis w tym roku.

Gdy zaś już dotknęliśmy tematu sędziowania - warto też zobaczyć jak ustawiony był bramkarz Korony, tuż przed pechowym uderzeniem Carlosa Lópeza. Według przepisów ta "jedenastka" nadawała się wyłącznie do powtórzenia, ale też nie od dziś wiadomo, że wielokrotnie przepis ten jest zwyczajnie "martwy".


Teraz przed wiślakami kolejne spotkanie wyjazdowe, w którym zmierzymy się z mającą w tym roku na swoim koncie komplet zwycięstw Jagiellonią. Jakby tego było mało - białostoczanie stracili w rundzie wiosennej zaledwie jednego gola... Nic więc dziwnego, że już teraz ostrzymy sobie zęby na zaplanowany na poniedziałek mecz, po którym zaprosimy Was na piąty już odcinek naszego cyklu "obserwujemy grę".


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: