2018.03.18 Legia Warszawa - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

2018.03.18, Ekstraklasa, 28. kolejka,
Stadion Miejski Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, 18:00, niedziela, -2°C
Legia Warszawa 0:2 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 20.175
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia.
Bramki
0:1
0:2
26' (k) Carlitos
30' (g) Fran Vélez
Legia Warszawa
Arkadiusz Malarz
Marko Vešović
grafika:zk.jpg Iñaki Astiz
Michał Pazdan
Adam Hloušek
grafika:zk.jpg Krzysztof Mączyński grafika:zmiana.PNG (46' Michał Kucharczyk)
William Rémy
Cafú
Sebastian Szymański grafika:zmiana.PNG (62' Jarosław Niezgoda)
Eduardo
Miroslav Radović grafika:zmiana.PNG (72' grafika:zk.jpg Cristian Pasquato)

Trener: Romeo Jozak
Wisła Kraków
Julián Cuesta
Matej Palčič
Fran Vélez
Zoran Arsenić
Maciej Sadlok
Tibor Halilović grafika:zmiana.PNG (66' Petar Brlek grafika:zk.jpg)
Nikola Mitrović grafika:zk.jpg
Tomasz Cywka
Pol Llonch grafika:zk.jpg
Jesús Imaz grafika:zmiana.PNG (83' Kamil Wojtkowski)
Carlitos

Trener: Joan Carrillo
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Jakub Bartkowski, Arkadiusz Głowacki, Paweł Brożek, Marko Kolar

Kapitan: Maciej Sadlok

Bramki: 0-2 (0-2)
Posiadanie (w %): 53-47 (48-52)
Strzały: 14-7 (5-5)
Strzały celne: 9-4 (4-3)
Strzały niecelne: 2-1
Strzały przejęte: 3-2
Strzały z pola karnego: 5-5
Strzały z pola karnego, celne: 3-3
Faule: 5-9
Żółte kartki: 3-3
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 2-3
Rzuty rożne: 8-2
Podania: 606-419
Podania dokładne (w %): 83-79
Dystans (w km): 113,78-121,92

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Legioniści

Data publikacji: 15-03-2018 18:00


Spotkanie pomiędzy Legią Warszawa, a Wisłą Kraków, niewątpliwie będzie hitem 28. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Niedzielny pojedynek dwóch zasłużonych dla polskiej piłki drużyn zapowiada się niezwykle emocjonująco. Legioniści gonią lidera, a Wiślacy próbują zmniejszyć dystans do ligowej czołówki. Obrońcy mistrzowskiego tytułu w ostatniej kolejce pewnie pokonali gdańską Lechię, natomiast drużyna z Reymonta, po one man show Carlitosa, zdobyła trzy punkty w starciu ze Śląskiem.


Wojskowi przy Łazienkowskiej nie zwykli przegrywać, choć niedawna porażka z Jagiellonią nieco zaniepokoiła kibiców. Ich nastroje poprawiła domowa wygrana z mocnym rywalem, jakim jest Lech Poznań. Kolejorz w poprzedni weekend zdemolował Jagiellonię, zwyciężając aż 5:1, co sprawia, że walka o tytuł nabiera rumieńców. Z kolei krakowianie na wyjazdach radzą sobie w kratkę, zdecydowanie zbyt rzadko odnosząc zwycięstwa. W ostatnich pięciu spotkaniach w delegacji, zdobyli sześć punktów, aż trzykrotnie remisując. Faworytem w rywalizacji dwunastokrotnego z trzynastokrotnym Mistrzem Polski jest Legia, jako drużyna będąca wyżej w ligowej tabeli. Jednak takie mecze rządzą się swoimi prawami i dopóki sędzia nie rozpocznie gry, szanse obu zespołów na zwycięstwo są takie same.

Porażka z Jagą i absencje niektórych zawodników zmusiły szkoleniowa warszawian do zmian formacji i personalnych roszad w wyjściowej jedenastce. Do meczu z drużyną z Podlasia Legioniści wybiegali na boisko w systemie 4-3-3. Jednak totalna dominacja Pszczółek, kontuzja Chrisa Phillipsa i trzymeczowa absencja Domagoja Antolicia (pauzuje również w 28. kolejce), za brutalny faul na Przemysławie Frankowskim, spowodowały, że w pojedynku z Lechem piłkarze ze stolicy zagrali schematem 4-2-3-1, z Eduardo jako najbardziej wysuniętym zawodnikiem. Z kolei przeciwko Lechii nastąpiła kolejna zmiana i tym razem zestawienie w Gdańsku można było określić jako 4-1-4-1, z Jarosławem Niezgodą na szpicy, który otworzył wynik spotkania. To spotkanie od pierwszej minuty rozpoczął Michał Kucharczyk, zdobywając bramkę w drugim meczu pod rząd, dając trenerowi poważny sygnał gotowości do gry w podstawowej jedenastce. Jednak skrzydłowy w poprzednich kolejkach dostawał szanse głównie w drugiej połowie, kiedy najlepiej mógł wykorzystać swoją szybkość w grze przeciwko zmęczonym obrońcom. Kogo do gry desygnuje Romeo Jozak i w jakim ustawieniu Legia rozpocznie spotkanie przeciwko Białej Gwieździe?

Bramkarz: Arkadiusz Malarz

Nieprzypadkowo przez wielu ekspertów i kibiców 37-latek z Pułtuska jest uznawany za jednego z najlepszych bramkarzy aktualnie występujących na boiskach LOTTO Ekstraklasy. Wielokrotnie swoją postawą ratował warszawską drużynę nie tylko przed stratą bramki, ale także i punktów. W tym sezonie doświadczony golkiper dziesięciokrotnie zachowywał czyste konto. Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce wystąpił w stu trzydziestu sześciu spotkaniach, pięćdziesiąt sześć razy nie wpuszczając ani jednego strzału przeciwników. Malarz w swojej długiej karierze reprezentował barwy m.in. GKS-u Bełchatów czy greckich AO Xanthi i OFI Kreta. Bez wahania możemy powiedzieć, że to właśnie od bramkarza trener Legionistów ustala skład na kolejne spotkanie i w niedzielę zapewne nie będzie inaczej. W kontekście aktualnie trwających powołań do reprezentacji Polski niekiedy można było usłyszeć, że Arkadiusz Malarz zasłużył na wyróżnienie przez Adama Nawałkę za świetną postawę między słupkami Legii, jednak na przeszkodzie stoją wiek samego zawodnika, a także ogromna konkurencja na tej pozycji w naszej narodowej drużynie.

Obrońcy: Michał Pazdan, William Rémy, Adam Hlousek, Artur Jędrzejczyk

Jeżeli jest w formie, potrafi zatrzymać każdego zawodnika grającego przeciwko niemu, nawet samego Cristiano Ronaldo. Michał Pazdan, bo to o nim mowa, po transferze z Jagiellonii, stał się jednym z filarów Legii Warszawa i reprezentacji Polski, gdzie w środku obrony tworzy parę z Kamilem Glikiem. Szybki, zdecydowany, dobry w odbiorze piłki, a także mimo dosyć niskiego wzrostu jak na tę pozycję (1,81 m), 30-latek z Krakowa nieźle grający głową. Ten sezon to dla doświadczonego zawodnika dwadzieścia jeden ligowych występów i jedna czerwona kartka. Obok Pazdana najpewniej zobaczymy Williama Rémy'ego. Defensor, sprowadzony do Warszawy z Montpellier HSC w zimowym okienku transferowym, z miejsca stał się pewnym punktem wyjściowej jedenastki. Najczęściej występuje na pozycji środkowego obrońcy, jednak w spotkaniu z Lechem Poznań trener Jozak ustawił go jako defensywnego pomocnika, w miejsce kontuzjowanego Chrisa Phillipsa, co okazało się dobrym posunięciem, gdyż Legia ten mecz wygrała, a Francuz zanotował asystę przy bramce Marko Vesovicia. Dosyć częsta rotacja w formacji obronnej warszawian nie ułatwia wytypowania bocznych defensorów, którzy pojawią się w wyjściowej jedenastce w meczu z Wisłą. Jednak najbardziej prawdopodobne wydaje się desygnowanie do gry dwójki Adam Hlousek - Artur Jędrzejczyk. Czech, pozyskany z VfB Stuttgart, od początku swojej przygody z polską ligą prezentuje solidną formę, rzadko schodząc poniżej pewnego poziomu gry. Silny, szybki, dysponujący mocnym uderzeniem, lewonożny zawodnik w tym sezonie rozegrał dwadzieścia cztery ligowe spotkania, podczas których pięciokrotnie kończył mecz z żółtą kartką na koncie. Po przeciwnej stronie boiska powinniśmy zobaczyć Artura Jędrzejczyka. W meczu z Lechią popularny „Jędza” nie pojawił się na boisku, ze względu na zawieszenie spowodowane otrzymaniem czwartego „żółtka” w obecnych rozgrywkach. Dla wszechstronnego, mogącego występować zarówno na bokach, jak i w środku defensywy, 30-latka, transfer w styczniu 2017 roku był powrotem do Legii. Wcześniej piłkarz przywdziewał koszulkę rosyjskiego Krasnodaru, gdzie rozegrał łącznie dziewięćdziesiąt jeden spotkań. W sezonie 2017/18 LOTTO Ekstraklasy pojawiał się na boisku piętnaście razy, notując jedno ostatnie podanie. Chociaż w 27. kolejce jego miejsce na murawie zajął Vesović, w niedzielnym klasyku stawiamy na trzydziestotrzykrotnego reprezentanta Polski.

Pomocnicy: Krzysztof Mączyński, Miroslav Radović, Chris Phillips

Krzysztof Mączyński w Krakowie jest znany i... niezbyt lubiany. Odejście z Wisły Kraków do Legii Warszawa nie przysporzyło mu zwolenników w stolicy Małopolski, ale takimi prawami rządzą się transfery między odwiecznymi rywalami. W barwach krakowskiej drużyny „Mąka” rozegrał łącznie siedemdziesiąt trzy spotkania, dwukrotnie zdobywając Mistrzostwo Polski. W swojej karierze 30-latek grał w barwach Górnika Zabrze i ŁKS-u Łódź, a także chińskiego Beijing Renhe, skąd wrócił do Wisły, której jest wychowankiem. Trzydziestokrotny reprezentant Polski może się pochwalić dobrym przeglądem pola i świetnymi długimi podaniami, co wielokrotnie otwierało jego kolegom drogę do bramki. W tym sezonie dwadzieścia trzy ligowe spotkania, jedna bramka i jedna asysta. Drugim z pewniaków w tej formacji jest Miroslav Radović, aktualnie najbardziej doświadczony we wszystkich krajowych rozgrywkach zawodnik w kadrze Legii. Trzysta czterdzieści dziewięć spotkań, osiemdziesiąt siedem zdobytych goli, siedemdziesiąt trzy ostatnie podania, a także trzy Mistrzostwa Polski i pięć Pucharów Polski - liczby i osiągnięcia Serba są co najmniej godne uwagi. „Rado”, oprócz sukcesów w kraju nad Wisłą, ma na swoim koncie dwa Mistrzostwa Serbii z Partizanem Belgrad (pierwsze jeszcze jako Mistrzostwo Jugosławii) i jeden ligowy tytuł w barwach słoweńskiej NK Olimpiji Ljubljana. W tym sezonie z powodów zdrowotnych rozegrał dopiero pięć spotkań, raz wpisując się na listę strzelców i notując jedną asystę. Kapitan warszawian jest zawodnikiem szybkim, świetnie panującym nad piłką i dysponującym niezłym wykończeniem, co wielokrotnie pozwala mu w pojedynkę zadecydować o losach spotkania. Najwięcej wątpliwości, co do obecności w wyjściowej jedenastce, pojawia się przy nazwisku Chrisa Phillipsa. Luksemburczyk z powodu kontuzji, odniesionej w potyczce z Jagiellonią, nie wystąpił w dwóch ostatnich spotkaniach, jednak już wrócił do treningów i powinien być gotowy na mecz z Białą Gwiazdą. Mimo wszystko pewni jego występu będziemy dopiero w niedzielę. Do Warszawy czterdziestopięciokrotny reprezentant D’Roud Léiwen (Czerwonych Lwów) dołączył w lutym tego roku, z francuskiego FC Metz. Od tej pory 24-latek rozegrał trzy ligowe spotkania, wszystkie na swojej nominalnej pozycji defensywnego pomocnika.

Napastnicy: Jarosław Niezgoda, Kasper Hämäläinen, Eduardo

Nie jest łatwo wytypować ofensywną trójkę w następnym spotkaniu Legii. Jednak dla nas pewniakiem do gry przeciwko Wiśle jest Jarosław Niezgoda. Zaledwie 22-letni zawodnik w tym sezonie prezentuje bardzo dobrą formę, co potwierdza liczba zdobytych bramek. Młody napastnik do tej pory jedenastokrotnie wpisywał się na listę strzelców i aktualnie jest najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny ze stolicy Polski. Mimo dosyć niewielkiego doświadczenia w seniorskim futbolu, umie się odnaleźć w polu karnym przeciwnika, a w kluczowych momentach nie brakuje mu opanowania. Jego dobra postawa na pewno nie pozostała niezauważona przez trenera Adama Nawałkę i niewykluczone, że selekcjoner, rozsyłając ligowe powołania, nie zapomni o byłym snajperze Ruchu Chorzów. Prawdopodobnie na skrzydłach w pojedynku z krakowianami zobaczymy Kaspera Hämäläinena i Eduardo. Sześćdziesięciokrotny reprezentant Finlandii w tym sezonie w LOTTO Ekstraklasie rozegrał dwadzieścia trzy spotkania, siedmiokrotnie pokonując bramkarzy gości, a także notując pięć ostatnich podań. Szczególny podziw może budzić hat-trick w spotkaniu ze Śląskiem, skompletowany w ciągu dziesięciu minut. Największą gwiazdą, przynajmniej jeżeli chodzi o osiągnięcia, jest były reprezentant Chorwacji, urodzony w Brazylii Eduardo da Silva. Trzydziestopięciolatek może pochwalić się pięcioma tytułami Mistrza Ukrainy w barwach Szachtara Donieck, a także dwoma zwycięstwami w lidze chorwackiej, jako zawodnik Dinama Zagrzeb. Niestety, wtedy 25-latka, przed wejściem na jeszcze wyższy poziom skutecznie powstrzymał obrońca Birmingham City, Martin Taylor. W meczu przeciwko Arsenalowi, Anglik brutalnym faulem doprowadził do otwartego złamania nogi Eduardo, co zmusiło Chorwata do aż dziesięciu miesięcy żmudnej rehabilitacji. Do warszawskiej drużyny sześćdziesięciokrotny reprezentant Vatreni trafił na zasadzie wolnego transferu, podpisując półroczną umowę, z możliwością przedłużenia kontraktu o kolejny rok. Od stycznia 2018 roku doświadczony zawodnik rozegrał 5 spotkań, trzykrotnie notując ostatnie podanie. W grze Eduardo widać spokój i doświadczenie, zdobyte podczas długiej i bogatej kariery. Czy były snajper Szachtara i Arsenalu będzie dla Legi tym, kim był kiedyś Danijel Ljuboja?

Ostatnia kolejka była dla obu klubów co najmniej dobra. Wisła wygrała 3:1 ze Śląskiem, a Legia, w takim samym stosunku bramkowym, pokonała Lechię. Zarówno Joan Carrillo, jak i Romeo Jozak, w niedzielę wystawią możliwie najmocniejsze jedenastki, a obie drużyny z pewnością będą chciały zdobyć trzy punkty. Jednak mamy nadzieję, że Biała Gwiazda zrewanżuje się Legionistom za jesienną porażkę przy Reymonta, a do Krakowa piłkarze wrócą z bagażem bramek strzelonych rywalowi!

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przed nami kolejny ligowy klasyk. Wisła kontra Legia

Gdy podawany jest nowy terminarz ligowy wielu kibiców "Białej Gwiazdy" w pierwszej kolejności sprawdza daty dwóch meczów. Co zrozumiałe derbowego oraz najbliższej potyczki z... warszawską Legią. Patrząc na przesuwający się licznik biletów, na czekające nas dziś spotkanie w Warszawie - i to bez względu na zajmowane przez Wisłę miejsce w tabeli - ta wciąż wzbudza w stolicy dodatkowe emocje. I na takie liczymy także dzisiaj. Przed nami bowiem kolejny ligowy klasyk.

Czy nam się to podoba, czy nie, jego faworytem są legioniści, którzy wprawdzie dalecy są od "mistrzowskiej formy", ale też niezmiennie mają w swoich szeregach na tyle dużo indywidualności, że te potrafią przesądzać o losach meczów. Nie ma się więc co dziwić buńczucznym wypowiedziom trenera Romeo Jozaka, który stwierdził, że ma w swojej kadrze "wielu Carlitosów", bo choć kibiców Wisły takie zdanie może oburzać, to choćby wiosną, czy to Jarosław Niezgoda, czy Kasper Hämäläinen pokazywali, że mają w swojej grze "to coś". Nie zmienia to natomiast faktu, że nie jeden kibic zespołu z Warszawy chętnie zobaczyłby w koszulce z "elką" tego "naszego" Carlitosa, bo i on niezmiennie potrafi swoją grą zachwycać.

Wisła nie jedzie w związku z tym do Warszawy jak na "ścięcie". Wprawdzie nasza gra daleka jest na dziś od tej oczekiwanej przez kibiców, ale też w wiosennych meczach nie można odmówić wiślakom ambicji i zaangażowania. A to w naszej lidze podstawowy klucz do sukcesu. Można być zresztą pewnym, że podopieczni Joana Carrillo cechy te pokażą także dziś, bo też na mecze na Łazienkowskiej nikogo dodatkowo motywować nigdy nie trzeba było. A warto wspomnieć, że i Wisła ma w swoich szeregach zawodników, którzy - poza wspomnianym Carlosem - potrafią przesądzać o losach zawodów.

Oczywiście mocno zmotywowana będzie też dziś drużyna ze stolicy, bo ta zna już wynik, jaki w bieżącej kolejce osiągnęła liderująca Jagiellonia, a że białostoczanie w niezwykłych okolicznościach pokonali Arkę Gdynia, więc podopieczni Jozaka doskonale wiedzą, że aby dotrzymać drużynie z Podlasia kroku - muszą z Wisłą wygrać.

Wiślacy też czują jednak oddech rywali na plecach, bo wciąż nie są pewni miejsca w czołowej "ósemce" ligi, każdy więc ewentualny punkt przywieziony z Warszawy, byłby dla nas sporym bonusem. Dlatego też nie pozostaje nam nic innego, jak mocno liczyć na to, że Carrillo wystawi dziś skład, który pozwoli nam solidnie popsuć warszawiakom ich buńczuczne nastroje.

Dodajmy, że hiszpański trener Wisły nie będzie mógł liczyć tylko na trzech zawodników, bo poza nieobecnym od początku rundy Vullnetem Bashą oraz leczącym się od jesieni Ivánem Gonzálezem, nieobecny będzie jeszcze tylko rehabilitujący mniej poważną kontuzję Marcin Wasilewski. "Biała Gwiazda" nie ma bowiem żadnych innych dodatkowych kłopotów kadrowych, a to oznacza, że Carrillo nie musi specjalnie matrwić się o to, że w Warszawie nie będzie miał kogo wystawić do gry.

Stąd też nie pozostaje nam nic innego, jak dodać - do boju Wisełka! I mocno dziś wieczorem trzymać za wiślaków kciuki!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Legia Warszawa vs Wisła Kraków. Zapowiedź meczu: informacje o zespołach, forma, kursy, typy i transmisje na żywo

17 marca 2018

Z postanowieniem przełamania złej serii spotkań na stadionie warszawskiej Legii przystępuje Wisła Kraków do meczu 28. kolejki Lotto Ekstraklasy. Starcie zaplanowane na niedzielny wieczór jest awizowane jako konfrontacja Jarosława Niezgody z Carlosem Lopeza, którzy tej wiosny zdobyli po cztery bramki.

Jedenaście punktów dzieli aktualnie obie ekipy. O ile podopieczni Romeo Jozaka są zaangażowani w walkę o mistrzostwo Polski, to drużyna z Miasta Królów cały czas ma nadzieję na to, że po ostatniej kolejce ligowej znajdzie się na miejscu premiowanym grą w europejskich pucharach.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, forma drużyn

Warszawianie do swojego starcia podejdą po dwóch z rzędu wygranych spotkaniach z Lechem Poznań i Lechią Gdańsk. W meczu z „Kolejorzem” stołeczna ekipa wygrała 2:1. Z kolei z teamem z Trójmiasta aktualni mistrzowie Polski zwyciężyli 3:1.

Natomiast krakowianie przed tygodniem na swoim stadionie wygrali ze Śląskiem Wrocław. Do zwycięstwa „Białą Gwiazdę” poprowadził Carlitos, który zdobył trzy bramki.


Legia Warszawa – Wisła Kraków, informacje o zespołach

Obie drużyny do swojego starcia przystąpią osłabione. W szeregach gospodarzy z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę nie będzie mógł zagrać Domagoj Antolić.

Z kolei Joan Carrillo nie będzie mógł skorzystać z usług: Marcina Wasilewskiego, Vullneta Bashy i Ivana Gonzaleza.

Przewidywane składy

Legia (4-3-3): Malarz, Vesovic, Remy, Pazdan, Hlousek, Cafu, Mączyński, Radović, Szymański, Niezgoda, Kucharczyk

Wisła (4-3-3): Cuesta, Palcić, Fran Velez, Arsenić, Sadlok, Cywka, Mitrović, Pol Llonch, Boguski, Jesus Imaz, Carlos Lopez.

Kursy na mecz Legia Warszawa – Wisła Kraków

Aktualny kurs na wygraną „Białej Gwiazdy” wynosi 5,20. Znacznie mniej można wygrać, stawiając na triumf ekipy z Warszawy. Kurs na jej zwycięstwo wynosi 1,63. Tymczasem prawdopodobieństwo na to, że padnie remis, zostało oszacowane na 3,80. Sprawdź ofertę LVBet na to spotkanie.


Legia Warszawa – Wisła Kraków, typy i przewidywania

Każda passa musi się kiedyś skończyć, więc stawiamy na skromną wygraną wiślaków, którzy na stadionie Legii nie potrafią wygrać od 2010 roku.

Transmisja meczu Legia Warszawa – Wisła Kraków

Transmisję „na żywo” z meczu obejrzysz na Canal+ (odkodowany).

Opracował ŁP


Źródło: wislakrakow.com

Postawić się Legii w hicie kolejki!

Data publikacji: 18-03-2018 10:00


Niedzielne starcie Wisły z Legią określono mianem hitu 28. kolejki Lotto Ekstraklasy! O godzinie 18.00 staną naprzeciw siebie zasłużone dla polskiej piłki drużyny, których mecze zawsze wyróżniają się ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów oraz zaciętością na boisku. Zadanie będzie jednak trudne, bowiem krakowianie nie wygrali w stolicy od maja 2010 roku.


Spotkanie to będzie 153 potyczką Wisły z Legią rozegraną na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Do tej pory 57 meczów kończyło się wygraną Białej Gwiazdy, 55 razy wygrywali Wojskowi, a w kolejnych 40 rywalizacjach nie udało się wyłonić zwycięzcy. Historia pokazuje, że stadion przy ulicy Łazienkowskiej 3 jest dla graczy z Grodu Kraka trudnym terenem. Ostatni raz triumfowali oni bowiem w stolicy 8 maja 2010 roku, kiedy to hat-tricka skompletował Paweł Brożek.

W październiku bieżącej kampanii lepiej poradzili sobie Legioniści, którzy ograli Wisłę przy R22 1:0 po bramce Jarosława Niezgody w 21. minucie. Z kolei wiosną warszawianie odnieśli do tej pory cztery zwycięstwa: z Zagłębiem Lubin 3:2, ze Śląskiem Wrocław 4:1, z Lechem Poznań 2:1 i z Lechią Gdańsk 3:1, dorzucając remis z Cracovią 0:0 oraz porażkę z Jagiellonią Białystok 0:2.

Podopieczni trenera Romeo Jozaka zajmują aktualnie 2. pozycję w ligowej tabeli z 51 oczkami na swoim koncie. Piłkarze ze stolicy Małopolski przed pierwszym gwizdkiem arbitra tracą do rywala jedenaście punktów i okupują siódme miejsce.

Był taki mecz

Niedzielne spotkanie w Warszawie przypada na 31. rocznicę potyczki w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Wówczas 18 marca 1987 roku Biała Gwiazda podejmowała przed własną publicznością stołeczną ekipę w powtórzonym meczu mającym wyłonić uczestnika ćwierćfinału tych rozgrywek. Wcześniej po 45 minutach przy stanie 1:0 dla Wisły arbiter zdecydował się przerwać spotkanie z powodu gęstej mgły, która uniemożliwiała piłkarską rywalizację.

Wspomniane marcowe zaległe starcie rozpoczęło się lepiej dla gospodarzy. W 21. minucie piłkę głową do siatki rywala skierował Kazimierz Moskal, wykańczając zagranie Marka Motyki z rzutu wolnego. Niestety, odpowiedź ze strony Legionistów przyszła tuż po zmianie stron, a do wyrównania doprowadził Tomasz Arceusz, pokonując golkipera spod Wawelu z bliskiej odległości.

W związku z rezultatem 1:1 widniejącym na tablicy wyników konieczna była dogrywka. Po 30 minutach żadna z drużyn nie zdołała jednak przechylić szali na swoją korzyść i dopiero rzuty karne miały wyłonić uczestnika 1/4 krajowego Pucharu.

Szansy nie zmarnowali gracze Białej Gwiazdy słynący z dobrze ułożonej nogi: Leszek Lipka, Marek Motyka, Zdzisław Kapka i Jacek Mróz. „Jedenastkę” przestrzelił jedynie pomocnik - Jacek Bzukała. Słabiej w serii karnych poradzili sobie Legioniści, bowiem dwóch z nich okazało się słabymi egzekutorami: najpierw Zbigniew Kaczmarek chybił, a później uderzenie Wojciecha Jagody obronił Jerzy Zajda. Tym oto sposobem krakowianie uzyskali awans do kolejnej rundy. Tam czekał już na nich GKS Bełchatów.

Do końca wiosennej rundy zasadniczej pozostały zaledwie trzy kolejki. Ich rezultaty są bardzo istotne dla Wisły w kontekście zakotwiczenia w grupie mistrzowskiej i walki o czołowe lokaty na koniec sezonu 2017/2018. Wierzymy w przełamanie graczy trenera Joana Carrillo w Warszawie oraz na rewanż za jesienną porażkę. Warto zaznaczyć, że Wiślacy nie będą osamotnieniu na polu walki, bowiem wspierać ich będzie bardzo liczna rzesza fanów!

Vamos, Wisła!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Legia - Wisła

Data publikacji: 18-03-2018 11:00


Do rozpoczęcia hitowego spotkania pomiędzy ekipami Legii Warszawa i Wisły Kraków pozostały już tylko godziny. W związku z tym wydarzeniem, jak co kolejkę, zapraszamy do krótkiego porównania bohaterów nadchodzącego starcia. Tym razem będą to Cristian Pasquato oraz Petar Brlek.


Co ich łączy?

Italia. To właśnie we Włoszech urodził się obecny gracz Wojskowych. W ciągu 10 lat gry w piłkę, reprezentował barwy tylu klubów, że by podjąć się ich podliczenia, z pewnością brakłoby palców u rąk. Juventus, Torino, Udinese, Lecce, czy Bolonia, to zaledwie część zespołów, w których miał okazję występować Pasquato. Wśród nich - o dziwo - nie było jednak Genui, a więc drużyny, której szeregi latem ubiegłego roku zasilił Pero Brlek. Przypomnijmy, że Chorwat powrócił na Reymonta w ramach wypożyczenia.

Ofensywna pomoc. Na tej pozycji podziwiać możemy najczęściej boiskowe poczynania tych kreatywnych graczy. Co prawda, w ostatnim czasie Włoch nie miał okazji na częste występy z „elką” na piersi, jednak w zwycięskiej potyczce z Lechią przed tygodniem odnotował kilkunastominutowy epizod. Brlek natomiast wydaje się być pewniakiem do pierwszego składu trenera Joana Carrillo.

Co ich dzieli?

Marka. Wiadomość o powrocie Chorwata do polskiej ligi odbiła się szerokim echem wśród sportowych mediów. I pomimo faktu, że Pasquato na Łazienkowską przechodził jako były gracz utytułowanego Juventusu, to wydaje się, że właśnie wypożyczenie Brleka do Wisły bardziej ucieszyło postronnych kibiców Lotto Ekstraklasy. 24-latek zdążył już zapracować na swoje nazwisko.

Mocno liczymy, że po 90 minutach rozgrywki między Legią a Wisła, to goście będą wracali do Krakowa z uniesionymi głowami. W stolicy Polski spodziewana jest spora delegacja kibiców Białej Gwiazdy, którzy z pewnością zrobią wszystko, by zagrzewać swoich ulubieńców do walki o każdy centymetr boiska. Start meczu w niedzielę o 18.

Jazda, jazda, jazda!

Franciszek Liskiewicz

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Przełamać złą passę w klasyku

Data publikacji: 17-03-2018 20:00


Na takie mecze czeka się z utęsknieniem, zaznacza ich daty czerwonym kółkiem w kalendarzu i odlicza dni, godziny, minuty… Wisła Kraków kontra Legia Warszawa. Starcie dwóch najbardziej utytułowanych drużyn XXI wieku w Polsce. Przedstawiamy kursy LV BET na to spotkanie!


6 października 2013 roku, stadion przy ul. Reymonta 20. W pierwszym składzie Wisły: Arkadiusz Głowacki, Rafał Boguski i Paweł Brożek. Ten ostatni strzela jedyną w tym meczu, zwycięską bramkę. Jak się okazuje - ostatnią, która dała wygraną Wiślakom w starciach z odwiecznym rywalem, czyli warszawską Legią.

Żeby zobrazować, jak wiele minęło od tamtej pory, przypomnieć należy innych zawodników w tamtym meczu. Z białą gwiazdą na piersi biegali wtedy: Garguła, Sarki, Chavez czy Bunoza, a o sile Legii stanowili Dwaliszwili, Żyro, Ojamaa czy Skaba. Niemal pięć lat temu Wisła po raz ostatni pokonała Legię. Później nastąpiła seria jedenastu meczów bez zwycięstwa. Zdecydowanie za długa, jak na tak wielki klub.

Wisła przerwie złą passę i wygra - kurs LV BET: 5.2

Jeszcze dłużej, bo od 2010 roku krakowianie czekają na wiktorię przy Łazienkowskiej 3. To właśnie tam zmierzą się w najbliższym klasyku oba zespoły. Patrząc na ostatnie bezpośrednie mecze między obiema drużynami, można zauważyć zależność: Legia-remis-Legia-remis… Wiślacy dwóch spotkań z rzędu ze stołecznym klubem nie przegrali od 2011 roku. Chociaż to gospodarze z racji chociażby zajmowanego w tabeli miejsca są faworytem, na taki obrót rzeczy piłkarze Joana Carrillo z pewnością nie będą chcieli pozwolić.

Wisła wygra bądź zremisuje - kurs LV BET: 2.12

Kto ma sprawić, że fani z Grodu Kraka głośno będą wiwatować zwycięstwo swojej ukochanej drużyny? Wszystkie oczy będą skierowane na tego, który w naszej lidze strzela najczęściej. Carlitos zapewnił ostatnio swojej drużynie trzy punkty, kompletując hat-tricka w starciu ze Śląskiem. Tym samym dopadł do Igora Angulo w tabeli strzelców, zrównując się z nim bramkami. W klasyfikacji kanadyjskiej (gole plus asysty) Wiślak prowadzi natomiast samodzielnie!

Carlitos strzeli Legii bramkę - kurs LV BET: 2.7

To mecze o wyjątkowej aurze i otoczce, które charakteryzują się dużą presją i ciśnieniem ze strony fanów, nie darzących się wzajemnie dużą sympatią. Odczuwają to piłkarze, którzy do tych spotkań podchodzą zupełnie inaczej, niż do innych pojedynków ligowych. Widać to chociażby po liczbie bramek, jaka pada w tych spotkaniach - w ostatnich siedmiu nie strzelono więcej, niż dwie bramki w jednym meczu.

Poniżej 2.5 gola - kurs LV BET: 1.93

Kto zwycięży w wielkim klasyku polskiej ligi? Faworytem zdaniem Zakładów Bukmacherskich LV BET jest Legia, co oznacza, że za poprawne wytypowanie pozytywnego dla Wisły Kraków wyniku można zgarnąć więcej pieniędzy!

Wygra Legia: 1.63

Remis: 3.8

Wygra Wisła: 5.2

Materiał powstał przy współpracy z serwisemŁączy Nas Pasja


Źródło: wisla.krakow.pl

Carrillo: Zdajemy sobie sprawę z powagi tego meczu

Data publikacji: 16-03-2018 14:30


W niedzielę piłkarze Białej Gwiazdy zmierzą się w Warszawie z wiceliderem bieżącej edycji rozgrywek - Legią. Potyczka ta będzie bez wątpienia hitem 28. kolejki Lotto Ekstraklasy.


Szkoleniowiec Białej Gwiazdy doskonale wie, czym dla polskiej piłki są rywalizacje Wisły z Legią. „Jeśli chodzi o nastroje, to są one bardzo dobre. Jest to szczególny mecz, wszyscy są zmotywowani i pragną z wielką chęcią wybiec na boisko. Doskonale zdajemy sobie sprawę z powagi tego spotkania. Legia to zespół mający zawodników o wysokich umiejętnościach. Ostatnie sezony pozwalają zauważyć, że idą w dobrym kierunku i wykonują odpowiednią pracę. Podchodzimy do nich z szacunkiem, ale zależy nam na zwycięstwie. To bez wątpienia wyjątkowe spotkanie, wszyscy lubimy grać w takich meczach i cieszyć się nimi” - zaczął opiekun Wiślaków.

Na pytanie, czy Joan Carrillo posiada już plan na to spotkanie, odpowiedział: „Legia to zespół mocny, z czego zdajemy sobie sprawę. Analizowaliśmy cechy charakterystyczne. Wiemy, że posiada w składzie wiele indywidualności, którzy są dobrzy wyszkoleni technicznie i stwarzają zagrożenie. Są szybcy w ataku, nie mają skrupułów, by wykorzystać stratę piłki oraz potrafią dobrze grać jeden na jeden. Szukaliśmy słanych stron Legii, bo każdy je ma i mogę powiedzieć, że jesteśmy przygotowani na to spotkanie”.

Od prawie ośmiu lat Wisła nie wywiozła kompletu oczek ze stadionu przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. Czy fakt ten może mieć wpływ na przebieg niedzielnej potyczki? „Myślę, że te dane statystyczne służą motywacji. Jeśli się nie mylę, to nie udało nam się wygrać z Legią od dłuższego czasu. Takie niechlubne rekordy są po to, by je zmieniać. Podchodzimy z szacunkiem do rywala, ale nie jedziemy tam tylko po to, by zremisować. Będziemy się starać osiągnąć jak najwięcej” - zapewnił.

Wysoka ranga meczu

Trener Białej Gwiazdy posiada wspomnienia z podobnych gatunkowo meczów. Mowa o spotkaniach Hajduka Split z Dynamem Zagrzeb. „Tak naprawdę tego typu spotkania rozgrywa się z dużą przyjemnością, bo wszyscy ich oczekują, a piłkarze są odpowiednio zmotywowani. Pamiętam, że po objęciu przeze mnie posady trenera Hajduka wygraliśmy z rywalem na ich terenie po raz pierwszy od 10 lat, a spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0, więc można mówić o pozytywnych wspomnieniach” - sięgnął pamięcią. „Generalnie trzeba zadbać o odpowiednie nastawienie, ale też zwrócić uwagę na to, aby nie wywoływać niepotrzebnej presji. Należy skupić na kwestiach czysto piłkarskich i zapomnieć o tym, co jest wokół. Musimy zatem zagrać inteligentnie, aby ze zwycięstwa cieszyła się Wisła” - dodał.

Zarówno opiekun Wojskowych, jak i dyrektor sportowy nie są postaciami obcymi dla Joana Carrillo. „Jeśli chodzi o samego trenera, to nie miałem okazji poznać go osobiście, ale słyszałem o metodach jego pracy. Znam z kolei Marko Vešovicia i Domagoja Antolicia. Pierwszy z nich wyróżnia się dobrą jakością i potrafić grać na bokach boiska. Antolić z kolei jest dynamicznym piłkarzem, podejmuje dobre wybory na boisku i potrafi poprowadzić grę. Jeśli mnie nie myli pamięć, to nie będzie mógł wystąpić przeciwko Wiśle w niedzielę ze względu na kartki” - kontynuował.

Trójka nieobecnych

Do Warszawy z drużyną Białej Gwiazdy nie pojadą Marcin Wasilewski, Vullnet Basha i Iván González. Do pełni sił doszedł z kolei Arkadiusz Głowacki, który pojawił się na murawie pod koniec spotkania w poprzedniej kolejce. „Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonuje Arek i zawsze będę, bo to wielki profesjonalista. To jeden z najbardziej inteligentnych zawodników, z ogromnym doświadczeniem. Wie, w jakim momencie się znajduje, jak powinien dawkować sobie obciążenia, gdyż bardzo dobrze zna siebie. Pomaga mi w szatni, wie jak pomóc drużynie i jak do niej dotrzeć. Jeśli jutro nic się nie wydarzy, to jest w takiej dyspozycji, że będzie mógł wystąpić przeciwko Legii” - zdradził.

Patryk Małecki nie znalazł się ostatnio w osiemnastce meczowej. Nieobecność ta nie była wynikiem problemów zdrowotnych pomocnika. „To kwestie taktyczne. Podobnie było z Kolarem, Ondraškiem, Košt'álem czy Bałaniukiem. Wydawało mi się, że zawodnicy którzy zagrali wpisywali się bardziej w moją wizję. Przed nami jeszcze jeden trening i wszystko się okaże” - wyjawił.

Powoli do gry wprowadzany jest Petar Brlek, który w lutym trafił do zespołu spod Wawelu. „W tej kwestii prosiłbym o cierpliwość, bo Petar stosunkowo późno dołączył do drużyny i musi przejść proces adaptacji, w tym do nowego stylu gry. Z pewnością jest to zawodnik inteligentny, jestem przekonany, że będzie potrafił nam pomóc. Myślę, że decyzja klubu, aby znowu tutaj występował, jest trafiona, a zawodnik da nam sporo jakości” - zakończył trener Joan Carrillo.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Trener Legii przed meczem z Wisłą: - W naszej drużynie mamy wielu Carlitosów

- Nigdy przed żadnym meczem nie boję się rywala. Analizujemy każdego przeciwnika, a gdy pojawia się sytuacja, w której trzeba zareagować jesteśmy bardzo uważni. Nie boimy się tego spotkania, gramy z Wisłą u siebie i według mnie, patrząc na marki, to są to prawdziwe Derby Polski - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Wisłą Kraków, szkoleniowiec warszawskiego zespołu, Romeo Jozak. Wraz z nim obecny był też na niej nasz były piłkarz, Krzysztof Mączyński.

- Dla obydwu drużyn to spotkanie jest bardzo ważne, ale koniec końców warte tylko trzy punkty. Jesteśmy gotowi, ale i uważni. Musimy być na ten mecz bardzo zmotywowani - dodał Jozak.

Chorwat został zapytany przez jednego z dziennikarzy o aktualnie najlepszego strzelca Ekstraklasy, Carlosa Lópeza.

- Carlitos to oczywiście dobry piłkarz, ale w naszej drużynie mamy wielu Carlitosów - skwitował trener Legii.

- Ten mecz traktuje jak każdy kolejny. Nie ma już takich emocji jak były przy okazji gry przy Reymonta - stwierdził z kolei Mączyński, który otrzymał dziś powołanie do reprezentacji Polski na najbliższe mecze towarzyskie "biało-czerwonych". Zanim jednak "Mąka" zagra w kadrze, najpierw będzie musiał zmierzyć się ze swoimi byłymi kolegami. - Gramy o ważne trzy punkty i to jest cel, który musimy osiągnąć. Wiemy o co gramy, w niedzielę liczy się tylko zwycięstwo i to jest dla mnie najważniejsze - przyznał zawodnik.

- Nie będę sam siebie oceniać i mówić jak zmieniłem się dzięki temu ośmiomiesięcznemu pobytowi w Legii. Jeżeli jednak chodzi o Wisłę, to od pewnego czasu przestałem obserwować jak oni tam funkcjonują i co tam się dzieje. Na dzień dzisiejszy to nie jest moja sprawa. Skupiam się na tym co jest tutaj. Gram dzisiaj dla Legii i to jest dla mnie najważniejsze. Przed transferem do Legii powiedziałem, że przychodzę tutaj grać o coś i mam nadzieję, że te cele, które zakładaliśmy sobie przed sezonem są w naszym zasięgu i do końca będziemy się o nie bili - zakończył Mączyński.


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl

Maciej Sadlok: Przed nikim nie klękniemy

11 marca 2018

W ramach 28. kolejki Lotto Ekstraklasy nie zwykle ciekawie zapowiada się potyczka Wisły Kraków z Legią Warszawa. Ekipa dowodzona przez Joana Carrillo rozegra swój mecz z mistrzami Polski za tydzień w niedzielę. Maciej Sadlok przekonuje, że jego drużyna na pewno nie podejdzie do tego starcie wystraszona.

W najbliższym czasie terminarz nie będzie rozpieszczał Wisły. Najpierw tuż przed przerwą na spotkania reprezentacyjne Wisła w delegacji zmierzy się z Legią. Z kolei w wielkanocny poniedziałek u siebie „Biała Gwiazda” zagra z Lechem Poznań.

– Czekają nas trudne mecze, ale mogę zapewnić, że przed nikim nie klękniemy – mówił nam zawodnik po zakończeniu piątkowej potyczki.

– To nic szczególnego, że przyjdzie nam grać z Legią, czy Lechem. Musimy skoncentrować się na sobie, chcąc grać to, co nakreśli nam trener – kontynuował Sadlok.

Zawodnik zaznaczył, że potyczka z „Wojskowymi” nie budzi w jego ekipie żadnego strachu i żadnych obaw. – Mamy wyjść na Legię wystraszeni? Nic nam to nie da. Będziemy grać swoje, będziemy walczyć o trzy punkty – zapewnił były piłkarz Ruchu Chorzów.

Opracował ŁP


Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Łazienkowska zdobyta! Legia - Wisła 0-2

Po kapitalnie rozegranym spotkaniu, mądrze i skutecznie wyglądająca krakowska Wisła, zasłużenie pokonała 2-0 w Warszawie aktualnego mistrza Polski, Legię! Bramki dla "Białej Gwiazdy" zdobyli Hiszpanie - Carlos López oraz po jego podaniu - Fran Vélez. Dzięki wygranej w Warszawie - Wisła ma na swoim koncie 43 punkty, co oznacza, że na dwie kolejki przed końcem zasadniczej części sezonu, wiślacy są o krok od zapewnienia sobie miejsca w czołowej "ósemce" ligi.

Spotkanie z warszawską Legią "Biała Gwiazda" rozpoczęła z dwoma zmianami, w porównaniu do naszego poprzedniego występu, przeciwko Śląskowi Wrocław. W miejsce Petara Brleka wszedł bowiem Pol Llonch, a zamiast kontuzjowanego Rafała Boguskiego trener Joan Carrillo postawił na Tibora Halilovicia.

Całe zaś zawody rozpoczęły się ofensywnie z obydwu stron, bo już w pierwszej minucie naszej bramce próbował zagrozić Sebastian Szymański, a w odpowiedzi i po świetnym podaniu od Lloncha swoją szansę miał Carlos López, ale wszystko skończyło się dla gospodarzy tylko na strachu, bo zblokował go Michał Pazdan.

Podobnie było w minucie 9., kiedy to Carlitos dostał kapitalne podanie od Jesúsa Imaza, ale jego pierwszy strzał zdołał zablokować wracający za nim Pazdan, a dobitka, która była próbą lobu, nie udała się wiślakowi, bo piłkę z bramki wybił Adam Hloušek. Po minucie Imaz spróbował już sam, ale sędzia Bartosz Frankowski odgwizdał mocno wątpliwą pozycję spaloną naszego zawodnika.

W 21. minucie na przebój zdecydował się z kolei pójść Halilović, wpadł w pole karne, gdzie zahaczył go William Rémy. Sędzia wprawdzie nie zareagował, ale gdy ostatecznie wiślacy wybili piłkę, bo Halilović wciąż leżał w polu karnym Legii, konsultacja VAR i dokładne i długie sprawdzanie tej akcji - dała Wiśle słuszną "jedenastkę". Tę skutecznie wykończył Carlitos, a to oznaczało, że od 26. minuty "Biała Gwiazda" prowadziła w Warszawie 1-0!

No i co chyba równie ważne - poszła za ciosem i nadal grała ofensywnie. Zaowocowało to groźną wrzutką Imaza, którą Pazdan wybił wprawdzie na rzut rożny, ale po nim Carlitos "zabawił się" z Eduardo, po czym posłał fantastyczne podanie nad bramką i wzdłuż niej - i to tak, że Franowi Vélezowi pozostało tylko dołożyć głowę i prowadziliśmy 2-0!

Taki wynik oczywiście podrażnił gospodarzy i w samej końcówce pierwszej połowy mieli dwie bardzo dobre okazje do zdobycia gola kontaktowego. W 42. minucie Julián Cuesta znakomicie sparował uderzenie Szymańskiego, a minutę później strzał tego samego zawodnika na rzut rożny zablokował Zoran Arsenić.

Najważniejszą informacją była jednak tak, że do przerwy "Biała Gwiazda" prowadziła na Łazienkowskiej 2-0.

Po niej jako pierwsi groźniej zaatakowali legioniści, ale uderzenie głową Eduardo w 50. minucie przeleciało obok naszej bramki. Wiślacy odpowiedzieli na to cztery minuty później, ale naciskany przez Hlouška Carlitos - uderzył z ostrego kąta prosto w Arkadiusza Malarza. Po kolejnych trzech minutach znów pokazał się Eduardo, ale choć doszedł do dośrodkowania Marko Vešovicia, to uderzył ponad poprzeczką. W 60 minucie Vešović wrzucał jeszcze groźniej, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Blisko jego wywalczenia był zaraz potem Nikola Mitrović, ale po ładnej akcji z Haliloviciem, ostatecznie piłkę wybił po jego nodze Pazdan.

Ogólnie druga połowa to zdecydowanie spokojniejsza gra wiślaków, którzy szukali okazji do kontrataków, Legia z kolei szukała co najwyżej pomysłu na sforsowanie uważnie i agresywnie grających w defensywie piłkarzy Joana Carrillo. Chyba więc nic dziwnego, że około 70. minuty z trybun warszawskiego stadionu nieść zaczęła się dość znana przyśpiewka, rozpoczynająca się od słów: "Legia grać...".

I w 75. minucie gospodarze tego spróbowali. Michał Kucharczyk podał do Eduardo, a ten starł się w naszym polu karnym z Vélezem, i choć sędzia Frankowski sprawdzał tę sytuację z systemem VAR, to "jedenastki" nie miał "z czego" podyktować. Minutę jednak później wykazać musiał się już poważniej Cuesta, świetnie odbijając mocny i celny strzał Remiego. W 82. minucie ten sam zawodnik znów zatrudnił naszego bramkarza, ale Cuesta również nie dał się zaskoczyć.

Końcówka meczu to wciąż mądra i skuteczna w defensywie gra Wisły, dzięki której nie pozwoliliśmy faworytowi zdziałać zbyt wiele, a to oznaczało, że "Biała Gwiazda" zdobywa dziś Łazienkowską. I za grę w tym meczu wiślakom należy się owacja na stojąco!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Legia zatopiona w Wiśle!

Data publikacji: 18-03-2018 20:00


Spotkanie, które elektryzuje całą Polskę. Mecz drużyn nie pałających do siebie sympatią z dwóch stolic - obecnej i byłej. Legia kontra Wisła - o godzinie 18.00 nie było nic innego, co mogłoby być równie ważne! Biała Gwiazda przyjechała walczyć o trzy oczka, Legioniści o to, by nie odpaść na trzy punkty od Jagiellonii. Stawką był też prestiż towarzyszący tym spotkaniom od lat.


Trener Joan Carrillo w porównaniu do zwycięskiego spotkania ze Śląskiem dokonał dwóch zmian - w miejsce kontuzjowanego Rafała Boguskiego pojawił się Tibor Halilović, zaś za Petara Brleka od pierwszych minut pojawił się Pol Llonch.


Do trzech razy sztuka!

Oba zespoły szybko rzuciły się do ataków przez co już po 60 sekundach każda ze stron mogła prowadzić. Najpierw Cuesta w podbramkowym zamieszaniu zatrzymał jednak Radovicia, a po chwili Pol Llonch kapitalnym podaniem obsłużył Carlitosa, lecz jego przyjęcie sprawiło, że Malarz ofiarnym wślizgiem zdołał go uprzedzić. Hiszpan pięć minut później powinien był pokonać bramkarza Legii, ale po podręcznikowej kontrze dał się zblokować Pazdanowi, który uratował Legionistów przed strata gola. Chwilę później López zamiast podać do Imaza zdecydował się na lob - a ten sprzed linii wybił urodzony w Krakowie obrońca.

Co nie udało się pierwsze dwa razy, powiodło się za trzecim! Po kilkuminutowej analizie VAR sędzia Bartosz Frankowski zdecydował, że w polu karnym sfaulowany został Tibor Halilović. Chorwat przedarł się w szesnastkę i padł po tym, jak został trafiony w nogę. Do piłki podszedł Carlitos i mocnym strzałem w górę bramki pokonał Malarza. Dobre dopiero się zaczynało! Cztery minuty później Carlitos okiwał Eduardo da Silvę tak, jakby to on miał w CV Arsenal i Szachtar Donieck, po czym zagrał miękką wrzutkę tuż przed linię bramkową. Tam na futbolówkę czekał Fran Vélez, który razem z piłką wpadł do siatki!

Obrona godna podziwu!

Wisła chciała pójść za ciosem i po kolejnej kontrze bliski tego był Imaz, ale ponownie górą był Pazdan, który zablokował strzał głową. Legia odżyła w samej końcówce i bliski gola był Vešović, lecz do parady złożył się Cuesta, który odbił strzał z dystansu. Piłka wróciła do Legionistów, konkretnie do Eduardo, ale jego próbę ofiarnie zablokował Arsenić. Na więcej podopiecznych Romeo Jozaka nie było już stać w pierwszej części meczu.

Drugą część spotkania Legia rozpoczęła bez zmienionego Krzysztofa Mączyńskiego, za to z Michałem Kucharczykiem. Legioniści zaatakowali mocniej, czego efektem była główka Eduardo tuż obok słupka. Julian Cuesta wykazać mógł się zaś w 55. minucie, gdy Cafú wstrzeliwał piłkę w pole karne, a w pobliżu był naturalizowany Chorwat. Przez kolejny kwadrans gra toczyła się głównie w środku boiska - Wisła mądrze broniła, a Legia nie kwapiła się, by strzelać z daleka. Tak zaczęło dziać się dopiero od 70. minuty meczu. Cztery razy na posterunku był jednak Cuesta, który bronił uderzenia Remy’ego, Vešovicia i Pasquato.

Vélez dzik!

Na oddzielny akapit w 80. minucie zasłużył Fran Vélez, który dwukrotnie przyjął na twarz potężne strzały Pasquato. Hiszpan padł, lecz podniósł się momentalnie i zataczając się uratował Wisłę wybiciem po niepewnym wyjściu Cuesty. W końcówce Biała Gwiazda wybroniła dwubramkowe prowadzenie i wywiozła z Łazienkowskiej trzy punkty!

Legia Warszawa - Wisła Kraków 0:2 (0:2)

0:1 López 25’ (k.)

0:2 Vélez 30’

Legia: Malarz - Vešović, Astiz, Pazdan, Hlousek - Mączyński (46’ Kucharczyk), Rémy - Cafú, Szymański (62’ Niezgoda), Radović (71’ Pasquato) - Eduardo

Wisła: Cuesta - Palčič, Vélez, Arsenić, Sadlok - Mitrović, Cywka, Llonch - Halilović (65’ Brlek), López, Imaz (83’ Wojtkowski)

Żółte kartki: Radović, Mączyński, Pasquato - Llonch, Brlek, Mitrović

Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia

Widzów: 27 195

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Stolica zdobyta! Legia – Wisła 0:2!

18 marca 20181043 0

Po świetnym spotkaniu Wisła Kraków zwycięża w Warszawie! Podopieczni Joana Carillo w niedzielnym hicie Lotto Ekstraklasy pokonali na wyjeździe Legię 2:0!

Od początku spotkania zdecydowanie groźniejsza była Wisła, która starała się zranić gospodarzami szybkimi kontratakami. W dziewiątej minucie “Biała Gwiazda” mogła wyjść na prowadzenie właśnie po jednej z takich akcji. Przed szansą stanął Carlitos, który otrzymał świetne podanie od Imaza, ale nie zdołał pokonać Malerza.

W kolejnych minutach wiślacy świetnie radzili sobie na boisko, pewnie wygrywając walkę w środku pola. Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na stworzenie zagrożenia pod bramką Wisły i miała ogromne problemy z defensywie. Wisła grała bardzo konsekwentnie i to się opłaciło.

W 21. minucie z piłką w pole karne Legii wpadł Halilović i został zahaczony przez Remy’ego. Sędzia Bartosz Frankowski obejrzał powtórkę tego zdarzenia i podyktował rzut karny dla Wisły. Ten pewnym uderzeniem wykorzystał Carlitos.

Cztery minuty później było już 2:0. Po raz kolejny w tym sezonie kapitalną akcję przeprowadził Carlitos, który z boku boiska ograł Eduardo, wpadł z piłką w pole karne i kapitalną podcinką zagrał piłkę prosto na głowę stojącego przed bramką Veleza. Ten nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce

Do końca pierwszej połowy Wisła starała się kontrolować wydarzenia na boisku, ale w ostatnich pięciu minutach kilka razy zakotłowało się w polu karnym gości. Ostatecznie jednak wynik nie uległ zmianie.

W drugiej połowie Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarze próbowali przede wszystkim uderzeń z dalszej odległości, ale w bramce Wisły bardzo pewnie spisywał się Cuesta.

Wiślacy skutecznie bronili dostępu do własnej bramki, nie pozwalając Legii na rozwinięcie skrzydeł. Zdecydowanie lepsze zmiany przeprowadził trener “Białej Gwiazdy” i ostatecznie trzy punkty pojechały do Krakowa.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 0:2 (0:2)

0:1 Carlitos (k.) 26 min

0:2 Fran Velez 30 min

żółte kartki: Mączyński, Astiz, Pasquato (Legia), Llonch, Brlek, Mitrović (Wisła)

Legia: Arkadiusz Malarz – Marko Vesović, Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek – Krzysztof Mączyński (46 min – Michał Kucharczyk), William Remy, Cafu – Sebastian Szymański (62 min – Jarosław Niezgoda), Eduardo, Miroslav Radović (72 min – Cristian Pasquato)

Wisła: Julian CuestaMatej Palcić, Fran Velez, Zoran Arsenić, Maciej SadlokTibor Halilović (66 min – Petar Brlek), Nikola Mitrović, Tomasz Cywka, Pol Llonch, Jesus Imaz (83 min – Kamil Wojtkowski) – Carlitos

sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)


Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie

O godzinie 18:00 rozpocznie się hit Lotto Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa. Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z tego spotkania.

  • 1' Gospodarze rozpoczęli spotkanie.
  • 1' Było bardzo gorąco pod bramką Wisły, po ty jak z piłką w pole karne wpadł Szymański. Pomocnik Legii nie zdołał jednak celnie dograć piłki partnerowi.
  • 2' Odpowiedź Wisły! Podanie do Carlitosa, ale ten nienajlepiej przyjął piłkę. Naciskany przez Pazdana nie zdołał pokonać Malarza.
  • 3' Malarz potrzebował pomocy medyków, po tym jak we wcześniejszej sytuacji został trafiony przez Pazdana kolanem w głowę.
  • 7' Dobra interwencja Mitrovicia po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Pomocnik Wisły uprzedził Astiza.
  • 9' To powinna być bramka dla Wisły! Szybki kontratak naszego zespołu, Imaz zagrał do Carlitosa, który miał przed sobą tylko bramkarza. Hiszpański napastnik dwa razy uderzał na bramkę, ale piłka nie znalazła drogi do siatki.
  • 10' Kolejna bardzo dobra akcja! Halilović świetnie prostopadle zagrywa do Imaza, który miał przed sobą tylko bramkarza. Gra została przerwana po tym jak boczny sędzia zasygnalizował spalonego. Powtórki pokazują jednak, że spalonego nie było!
  • 12' Wisła sprawia duże problemy Legii szybkimi atakami. Szkoda, że na razie nie udało się ani jednego z nich zakończyć bramką.
  • 15' Kolejne prostopadłe podanie do Carlitosa, który wpadł z piłką w pole karne, ale przegrał pojedynek z Pazdanem.
  • 19' Imaz szarżował z piłką na połowie Legii, ale ostatecznie został powstrzymany przez dwóch rywali.
  • 20' Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska główkować próbował Eduardo, ale nie sprawił żadnych problemów Cueście.
  • 21' Halilović padł w polu karnym po indywidualnej akcji, gwizdek sędziego milczy. Powtórki pokazują, że bym zahaczony przez Remyego.
  • 23' Sędzia Bartosz Frankowski korzysta z VAR.
  • 24' Rzut karny dla Wisły!
  • 25' Żółta kartka dla Mączyńskiego za protesty. Krzysiu, uspokój się!
  • 26' Goool! Carlitos nie daje szans Malarzowi!
  • 30' Kolejny kontratak Wisły, Pazdan wybija piłkę na rzut rożny.
  • 30' 2:0! Kapitalna asysta Carlitosa, który spod linii końcowej miękkim dośrodkowaniem zagrał piłkę przed bramkę prosto na głowę Veleza! Wcześniej Carlitos świetnie ograł z boku boiska Eduardo.
  • 33' Halilović wzięty w kleszcze przez dwóch rywali i pada w polu karnym. Arbiter odgwizduje jednak rękę wiślaka.
  • 34' Długie podanie Mitrovicia w kierunku Imaza, ale tym razem zagranie przeciął wychodzący z bramki Malarz.
  • 35' Wisła zmusza rywali do błędów, pressing zaprocentował wywalczeniem rzutu rożnego.
  • 40' Dobra asekuracja wiślaków w polu karnym, niebezpieczeństwo zażegnane.
  • 42' Było bardzo groźnie! Najpierw Cuesta broni uderzenie Szymańskiego, a po chwili strzał rywala zablokował Arsenić.
  • 44' W ostatnich minutach Legia zepchnęła Wisłę do defensywy, ale skutecznie się bronimy.
  • 45' Piłka w kierunku Radovicia, ale ten na spalonym.
  • 45' Sędzia doliczył trzy minuty do pierwszej połowy.
  • 45+2' Przerwa w grze. Sędzia konsultuje się z asystentami z wozu VAR, nie za bardzo wiemy dlaczego.
  • 45+3' Gramy. Sędzia pokazuje, że jeszcze przez dwie minuty.

Koniec I połowy.

  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 46' Jedna zmiana w zespole Legii, Kucharczyk zastąpił Mączyńskiego.
  • 50' Było bardzo groźnie pod bramką Wisły! Po dośrodkowaniu Szymańskiego z ośmiu metrów główkował zupełnie niepilnowany Eduardo, ale posłał piłkę obok słupka.
  • 53' Dłużej przy piłce utrzymują się gospodarze, wiślacy wyczekują natomiast na błąd rywali i okazję do wyprowadzenia kolejnego szybkiego ataku.
  • 54' Mogło być 3:0! Palcić świetnie zagrał prostopadle do Carlitosa, który wpadł z piłką w pole karne z prawej strony, ale piłkę po jego strzale odbił Malarz.
  • 55' Odpowiedź Legii, płaskie uderzenie Cafu z pola karnego, ale na posterunku jest Cuesta.
  • 57' Dośrodkowanie Vesovicia z prawej strony boiska, po raz kolejny głową uderza Eduardo, także niecelnie.
  • 59' Była okazja do kontrataku, ale Carlitos zbyt słabo zagrywa w pole karne do Imaza.
  • 60' Uff, wstrzelenie piłki przez Vesovicia, ale ta przechodzi przez pole karne.
  • 61' Kolejna kontra Wisły, ale zatrzymana przez Pazdana, który powstrzymał w polu karnym Mitrovicia.
  • 62' Żółta kartka dla Astiza.
  • 62' Druga zmiana w Legii. Niezgoda za Szymańskiego.
  • 66' Zmiana w Wiśle. W miejsce Halilovicia wchodzi Brlek.
  • 67' Żółta kartka dla Lloncha.
  • 72' Ostatnia zmiana w Legii. Pasquato za Radovicia.
  • 73' Wisła stara się teraz dłużej utrzymać przy piłce i robi to całkiem dobrze.
  • 76' Cuesta odbija na rzut rożny piłkę po płaskim strzale Remy zza pola karnego.
  • 77' Teraz z dystansu uderzał Pasquato, ale ponownie na posterunku jest Cuesta.
  • 78' Velez blokuje mocne uderzenie Pasquato zza pola karnego.
  • 79' Velez potrzebuje pomocy sztabu medycznego, to efekt zablokowanego głową uderzenia.
  • 80' Velez wraca do gry.
  • 81' Niepewne wyjście z bramki Cuesty, ale na szczęście jest Velez.
  • 82' Remy celnie uderza z dystansu, ale Cuesta pewnie chwyta futbolówkę.
  • 83' Żółta kartka dla Brleka.
  • 83' Druga zmiana w Wiśle. Wojtkowski za Imaza.
  • 84' Żółta kartka dla Pasquato.
  • 85' Kartka także dla Mitrovicia.
  • 86' Przerwa w grze. Sędzia konsultuje się z wozem VAR. Po chwili nakazuje jednak wznowienie gry,
  • 90' Sędzia doliczył cztery minuty.

Koniec meczu! Stolica zdobyta!


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Carrillo: Gratuluję moim zawodnikom, dziękuję kibicom

Data publikacji: 18-03-2018 20:33


Niemalże osiem lat drużyna Białej Gwiazdy czekała na wygraną z Legią na jej terenie. Zwycięstwo Wiśle Kraków nad stołeczną ekipą w hicie 28. kolejki dał Carlitos oraz Fran Vélez.


Szkoleniowiec krakowian nie krył zadowolenia z postawy swoich podopiecznych, którzy nie pozwolili Legii dojść do słowa. „Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z pracy, jaką wykonali moi zawodnicy. Był to mecz bardzo trudny, graliśmy przeciwko piłkarzom prezentującym wysoką jakość. Przygotowywaliśmy się jednak do tej rywalizacji i wiedzieliśmy, na co możemy sobie pozwolić” - zaczął opiekun Wiślaków.

Kluczowa okazała się pierwsza odsłona meczu, w której Biała Gwiazda zadała dwa zabójcze ciosy. „W pierwszej połowie byliśmy blisko tego, czego szukaliśmy, utrzymywaliśmy się przy piłce i konstruowaliśmy ataki. Po zmianie stron zgubiliśmy gdzieś naszą tożsamość. Dążyliśmy jednak do tego, aby odzyskać panowanie nad futbolówką. Chciałbym jednak podkreślić, że gratuluję moim zawodnikom, podziękowania należą się także naszym kibicom” - zaznaczył trener Joan Carrillo.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jozak: Wisła była dziś lepszą drużyną

Data publikacji: 18-03-2018 20:47


Zespół prowadzony przez trenera Romeo Jozaka nie zdołał powtórzyć korzystnego rezultatu z rundy jesiennej i musiał uznać wyższość Białej Gwiazdy w ligowym klasyku. Tym razem pod Wawel z kompletem oczek wracają Wiślacy, którzy ograli gospodarzy 2:0.


„Gratuluję Wiśle zwycięstwa i postawy, bo byli dziś lepszą drużyną, wygrali zasłużenie. Nie powiem, że bardziej im zależało, ale na pewno wyglądali lepiej na boisku i byli groźniejsi. Gratulacje należą się także trenerowi gości” - zaczął Romeo Jozak.

Szkoleniowiec Wojskowych wypunktował słabe strony swoich graczy w niedzielnym starciu. „Nam brakowało dziś potrzebnej energii i pomysłu, graliśmy zbyt wolno. Mieliśmy co prawda kilka sytuacji, ale żadnej z nich nie mieliśmy prawa zamienić na gola, który mógłby dać nadzieję. Próbowaliśmy coś zmienić po przerwie, ale nie udało się nic zdziałać, co mnie martwi. Jestem bardzo rozczarowany tym, jak dzisiaj wyglądaliśmy. Nasze głowy były dziś gdzieś indziej, na pewno nie na boisku. Musimy się zastanowić dlaczego tak było” - dodał.

Co zdaniem Chorwata przesądziło o porażce? „Najbardziej brakowało nam dziś agresji i pasji w grze. Jesteśmy zrelaksowani, gdy gramy na wyjeździe. Ten luz znika podczas meczów u siebie, a sztywność w naszej grze bardzo nas spowalnia i nie daje rozwinąć skrzydeł” - kontynuował.

Na przedmeczowej konferencji prasowej Romeo Jozak zaznaczył, że w jego drużynie gra kilku Carlitosów. Po ostatnim gwizdku sędziego zaprzeczył tej tezie. „Dziś był tylko jeden Carlitos. To znakomity zawodnik. Przed meczem powiedziałem, że jeden piłkarz nie zmienia meczu, ale daje wartość dodaną. Wisła to nie tylko Carlitos, ale cała drużyna i dzięki wspaniałej postawie wygrali to spotkanie” - zakończył trener Romeo Jozak.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Zoran Arsenić: - Najważniejsze było to, że graliśmy jak drużyna

- Przed meczem wiedzieliśmy, że nie wygraliśmy w Warszawie od dłuższego czasu i była to dla nas dobra motywacja. Uczucie po tym wygranym meczu jest znakomite. Uważam, że nie graliśmy dziś najlepszego spotkania, ale wystarczyło, aby dziś wygrać. Najważniejsze było to, że graliśmy jak drużyna przez pełne 90 minut. Broniliśmy razem, jak i atakowaliśmy razem. To jest główny powód dlaczego dzisiaj wygraliśmy - powiedział po wygranej z Legią, obrońca krakowskiej Wisły, Zoran Arsenić.

Od trzech meczów Chorwat na środku obrony gra z Franem Vélezem i właśnie o niego został zapytany.

- Nasza współpraca z Franem wygląda bardzo dobrze. Jest profesjonalistą, daje z siebie 100% w każdym spotkaniu, jest cały czas skoncentrowany. Dobrze jest grać z takim zawodnikiem, ale nie chcę porównywać go z innymi piłkarzami linii defensywnej, Głowackim czy Wasilewskim. Każdy z tych zawodników jest fantastycznym piłkarzem. To przyjemność grać z takimi graczami w jednej drużynie - przyznał Arsenić.

- Czuję się bardzo dobrze, wracając w tym roku na środek obrony. Zawsze mówiłem, że to jest moja pozycja. Czasami jednak trener potrzebuje mnie na pozycji bocznego defensora i to do niego należy ostateczna decyzja - dodał.

- Tym meczem udowodniliśmy coś kibicom i wydaje mi się, że zasłużyliśmy na to, aby na kolejny mecz z Lechem przyszło ich więcej. Daliśmy dziś z siebie wszystko, żaden z zawodników nie odstawiał nogi od pierwszej do ostatniej minuty, nieważne czy był to zawodnik podstawowego składu, czy też zmiennik. Byliśmy skoncentrowani i głodni tego zwycięstwa. Teraz mamy dwa tygodnie, aby przygotować się na mecz z Lechem. Będziemy odpoczywać, a później walczyć o punkty w kolejnym spotkaniu - zapewnia Chorwat.

- Naszym celem było to, aby znaleźć się w "ósemce" i to nam się praktycznie udało. Jesteśmy blisko tego celu, ale wciąż mamy przed sobą dwa mecze i musimy w nich walczyć o zwycięstwo. Musimy skupiać się na kolejnych spotkaniach, teraz to przypada z Lechem. Co będzie później? Zobaczymy - śmiał się, szczęśliwy po tej wygranej, wiślak.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

===Brlek: W trudnych chwilach byliśmy silni! Data publikacji: 19-03-2018 10:00


Choć mecz z Legią zaczął na ławce rezerwowych, to po spotkaniu tryskał dobrym humorem. Mowa o Petarze Brleku, który stwierdził, że po takim zwycięstwie Wiśle nie wypada się bać kogokolwiek.


„To wspaniałe uczucie i jestem dumny z całej drużyny. Byliśmy w stu procentach skoncentrowani i to przyniosło pozytywny rezultat” - stwierdził po końcowym gwizdku Chorwat.

Sekret tak dobrej gry tkwi w znakomitym rozpracowaniu warszawian, a także odpowiednym podejściu. „Byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu. Trener dokładnie powiedział nam, jak Legia gra, więc rywal niczym nie mógł nas zaskoczyć. Myślę również, że mieliśmy cały czas kontrolę nad tym spotkaniem”.

Nieustraszeni

W drugiej połowie Legia chciała odrabiać straty, a Biała Gwiazda czyhała na kontry. Wydawało się więc, że goście nieco opadli z sił. „Nie uważam, że po zmianie stron oddaliśmy inicjatywę. Po prostu w każdym starciu są takie momenty, gdy przeciwnik dochodzi do okazji strzeleckich. Szczególnie Legia jest ekipą, która potrafi sobie kreować sytuacje pod bramką rywali, gdyż w jej szeregach jest wiele jakości. W drugiej połowie gospodarze starali się podchodzić pressingiem, ale byliśmy cały czas skoncentrowani i w tych trudnych chwilach byliśmy silni” - przekonywał Brlek.

„Mamy teraz dwa tygodnie do następnego spotkania. To dobra wiadomość, bo możemy lepiej przygotować się do kolejnej trudnej potyczki - tym razem z Lechem Poznań. Pokazaliśmy jednak w Warszawie, że w lidze możemy wygrać z każdym, nikogo nie musimy się bać i że nadal mamy dużo do zaoferowania” - zakończył „Pero”.

Michał Hardek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

===Velez: Pokazaliśmy, że da się wygrać z Legią Data publikacji: 18-03-2018 22:15


„To ostatnie kilka miesięcy było dla mnie bardzo trudne, bo nie mogłem pomagać kolegom, ale jak już wszedłem na boisko, to czułem, że jestem częścią tej drużyny - że inni mi ufają" - mówił po spotkaniu z Legią szczęśliwy strzelec drugiej bramki dla Wisły - Fran Vélez. Hiszpan nie zamierza jednak szczególnie świętować tego wyczynu, bo jak sam przyznaje sama gra jest dla niego świętem.


Źródło: wisla.krakow.pl

Tomasz Cywka: - Myślę, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie

- Jak jedziemy na ciężki teren, jak Legia, czy inne drużyny z czołówki, to nie rzucamy słów na wiatr, że jedziemy po zwycięstwo, tylko zawsze gramy o trzy punkty. Dziś byliśmy w dobrej dyspozycji i to zwycięstwo pewnie wywalczyliśmy - powiedział po zwycięstwie w Warszawie, pomocnik krakowskiej Wisły, Tomasz Cywka.

- To nie był przypadek, że po pierwszej połowie prowadziliśmy 2-0, bo tych sytuacji było sporo. To był dobry mecz w naszym wykonaniu, mieliśmy te sytuacje i mamy pewne zwycięstwo - dodał wiślak.

- Mając na uwadze skale trudności i teren, to myślę, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Chciałbym jednak ten mecz obejrzeć jeszcze raz, przeanalizować. Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni - zakończył Cywka.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Carlos López: - Wiedzieliśmy, że musimy zrobić coś wielkiego i to nam się udało

- Jestem niezwykle szczęśliwy, bo cała nasza drużyna naprawdę się postarała. Cały tydzień przed tym meczem poświęciliśmy na mnóstwo pracy, aby jak najlepiej się przygotować. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić coś wielkiego i to nam się udało - mówił po zwycięstwie z Legią strzelec bramki oraz asystent w tym spotkaniu, Carlos López.

- Jednakowo smakował mi hat-trick sprzed tygodnia oraz dzisiejsze zwycięstwo, bo w każdym z tych spotkań zdobyliśmy trzy punkty, a to jest najważniejsze - przyznał wiślak.

- Nie byliśmy aż tacy źli, ani tacy dobrzy, żeby ten dzisiejszy wynik był jakąś wielką niespodzianką. Wyszliśmy i pokazaliśmy, że stać nas na zwycięstwo - zakończył szczęśliwy Carlitos.

Źródło: Canal+


Źródło: wislaportal.pl

Tibor Halilović: - Udowodniliśmy, że możemy pokonać każdą drużynę

- Przed meczem byłem zadowolony, że gram w pierwszym składzie. Był to dla nas jeden z najważniejszych meczów, bo graliśmy przeciwko mistrzom Polski i byłem szczęśliwy, że będę mógł pokazać swoje umiejętności - powiedział po meczu w Warszawie Tibor Halilović, który będzie mógł dziś świętować "potrójnie", wszak nie tylko zagrał w podstawowym składzie Wisły, nie tylko ta wygrała, ale i on sam skończył właśnie 23 lata.

- Dziękuję za życzenia urodzinowe. To fakt, pierwszy skład był takim małym prezentem, ale zwycięstwo jest tym najważniejszym podarunkiem. Na szczęście tak się stało, że udało się dziś wygrać. Uważam, że graliśmy dobrze, przede wszystkim jako drużyna - mówił Chorwat.

- Zgadzam się, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Przygotowaliśmy się do niego bardzo dobrze, wiedzieliśmy o słabych stronach Legii i dzięki temu stworzyliśmy wiele sytuacji. W pierwszej połowie, dzięki naszej umiejętności wykorzystania słabych stron rywala, raz po raz im zagrażaliśmy. Za każdym razem gdy ja, Jesús, lub Carlos otrzymywaliśmy piłkę, to automatycznie odwracaliśmy się z nią i pędziliśmy na bramkę rywala. Nie jest to jednak łatwe, czego dowodem była druga połowa spotkania. Wygrywaliśmy różnicą dwóch bramek i Legia trochę mocniej atakowała. Uważam jednak, że mimo to kontrolowaliśmy przebieg spotkania - dodał.

- Poczułem kontakt przy sytuacji z rzutem karnym. Byłem w pełnym biegu, przebiegłem z piłką 20-30 metrów i gdy chciałem oddać strzał lewą nogą poczułem, że ktoś mnie w nią kopnął. Byłem pewny, że sędzia wskaże na "jedenastkę". To zajęło trochę dużo czasu, jednak ostatecznie dobrze się stało. Przez chwilę myślałem, że może ta sytuacja miała miejsce przed polem karnym, bo nie widziałem tego dokładnie. Myślałem, że sędzia miał wątpliwości, w którym miejscu upadłem - przyznał pomocnik.

- Opuściłem boisko w drugiej połowie i możliwe, że miała na to wpływ taktyka jak i siły, których już z minuty na minutę było coraz mniej. Gdy schodziłem trener mnie jednak pochwalił, że grałem bardzo dobrze. Zdaje sobie natomiast sprawę z tego, że w tym systemie, w którym od kilku spotkań gramy, ja i Jesús tracimy dużo sił, bo na tej pozycji, na której dziś grałem, jest bardzo dużo biegania. Trener w przerwie powiedział, że gdy ktoś jest zmęczony, to nie ma problemu. To był inny mecz, niż te poprzednie, w którym chcesz dać z siebie wszystko, nie zostawiając żadnych pokładów sił na inne spotkanie. Trener może poczuł, że zabrakło mi paliwa i dokonał zmiany - analizował zawodnik.

- Już kiedyś mówiłem, że moją pozycją na boisku jest "ósemka" lub "dziesiątka", a w tym systemie skrzydłowi grają bardziej w roli ofensywnego pomocnika. Najlepiej czuję się, gdy jestem ustawiony w środku pola. Możliwe, że jest dla mnie odrobinę ciężej, gdy muszę zejść do skrzydła, ale wydaje mi się, że dziś udowodniłem, że gdy dostaje piłkę w środku pola i wokół mnie jest tłok, to potrafię z tego "wyjść". Trenowaliśmy to jednak cały tydzień. Tak jak każdy inny zawodnik wiedziałem jak poruszają się nasi dzisiejsi rywale. To jest bardzo ważne, bo gdy gra się na teoretycznie nowej pozycji, to trzeba znać sposób poruszania się przeciwnika. Przed meczem miałem lekkie wątpliwości, bo nie wiedziałem jak to będzie, ale ostatecznie wszystko poszło po mojej myśli. To nie był dla mnie problem - mówił Halilović.

- Mam nadzieję, że w meczu z Lechem Poznań Tibor Halilović również zagra w pierwszym składzie - śmiał się wiślak. - Mam też jednak nadzieję, że do pełni sił wróci "Boguś" i "Wasyl". Dzięki temu będziemy w pełnym składzie i zobaczymy. Ostatecznie jest to decyzja trenera. Wydaje mi się, że udowodniłem, że należy mi się pierwsza jedenastka. Zobaczymy - przyznał.

- Wiedziałem, że ostatni raz wygraliśmy tutaj osiem lat temu. Trener i cały sztab szkoleniowy wspominali o tym przed meczem. Rozmawiałem też ze starszymi zawodnikami i pytałem się, czy rzeczywiście to prawda. To świetne uczucie, również dlatego, że w pełni zasłużyliśmy na to zwycięstwo. To było ważne spotkanie, również pod tym względem, że chcemy grać w grupie mistrzowskiej, a dziś udowodniliśmy, że mamy potencjał na to, by postawić się każdej drużynie. Dziś to było bardzo ważne zwycięstwo, z którego jesteśmy niezmiernie szczęśliwi - mówił.

- Możliwe, że ostatnio kibiców było mniej, bo było bardzo zimno. Za dziś chciałbym im bardzo podziękować, bo przyjechali do Warszawy w dużej liczbie i oglądali to spotkanie w trudnych warunkach atmosferycznych. Dziś udowodniliśmy, że możemy pokonać każdą drużynę. Czasami przyjdzie nam przegrać, ale gdy gramy dobrze, mamy posiadanie piłki i przeważamy, to możemy wygrać z każdym. Pokazaliśmy, że naszym celem na ten sezon nie jest tylko pierwsza ósemka, ale też walka o Europę. Mam nadzieję, że kibice to zauważą - zakończył Chorwat.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Liczby meczu: Legia - Wisła

  • Uważni obserwatorzy meczu Legii z Wisłą mogli odnieść wrażenie, że ekipa prowadzona przez trenera Joana Carrillo miała w nim jakby o... jednego zawodnika więcej. I trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przebiegli w tym spotkaniu łącznie aż 121,92 kilometrów, co okazało się wynikiem aż o 8,14 kilometrów lepszym od legionistów. Wszystkie najważniejsze "liczby" tego meczu znajdziecie natomiast w naszym standardowym zestawieniu. Zapraszamy.
  • 4 - najwięcej strzałów na bramkę oddał w tym meczu Carlos López, trzy z nich były celne.
  • 5 - Pol Llonch zaliczył w tym meczu pięć kluczowych podań.
  • 5 - to liczba udanych zwodów Jesúsa Imaza.
  • 7 - w ostatnim kwadransie meczu Legia oddała na naszą bramkę aż siedem strzałów. Julián Cuesta nie dał się jednak pokonać.
  • 10 - to wynik Macieja Sadloka odnośnie przejęć piłki od rywala, które umożliwiało nam przeprowadzenie szybkiego ataku.
  • 16 - tyle wygranych pojedynków stoczył Pol Llonch.
  • 17 - najwięcej strat miał w tym meczu Jesús Imaz.
  • 20.9 - to średni dystans od bramki, jeśli chodzi o strzały Legii. Dla porównania wiślacy strzelali średnio z 14.3 metrów.
  • 21 - tyle sprintów wykonał Carlos López.
  • 29 - tyle pojedynków stoczył w tym meczu Jesús Imaz, wygrał 12 z nich.
  • 46 - najwięcej celnych podań w zespole Wisły miał Maciej Sadlok.
  • 65 - drugi kwadrans meczu to jedyny okres z większym posiadaniem piłki przez Wisłę. Co ciekawe - właśnie wtedy zdobyliśmy dwie bramki.
  • 85 - to procent celności podań najlepszego pod tym względem w Wiśle zawodnika "z pola", którym był Tomasz Cywka (39/46).
  • 121,92 - tyle kilometrów (!) przebiegli łącznie w tym meczu wybrańcy Joana Carrillo. Jest to dokładnie o 8,14 kilometrów więcej od legionistów (113,78). Nie ma się więc co dziwić, że w pomeczowej ocenie spotkanie wyglądało tak, jakby Wisła miała na boisku o "jednego piłkarza więcej" od Legii.
  • 313 - to najlepszy wynik InStat index spośród grających w tym meczu zawodników. Uzyskał go Pol Llonch.
  • Statystyki przebiegniętych kilometrów:
  • 13,34 - Pol Llonch
  • 12,72 - Tomasz Cywka
  • 11,79 - Nikola Mitrović
  • 11,71 - Jesús Imaz
  • 11,35 - Matej Palčič
  • 10,81 - Carlos López
  • 10,28 - Zoran Arsenić
  • 10,24 - Maciej Sadlok
  • 9,95 - Fran Vélez
  • 9,12 - Tibor Halilović
  • 5,16 - Julián Cuesta
  • oraz:
  • 3,93 - Petar Brlek
  • 1,47 - Kamil Wojtkowski
  • Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:
  • 140,4 - Petar Brlek
  • 134,7 - Pol Llonch
  • 133,6 - Kamil Wojtkowski
  • 133,1 - Jesús Imaz
  • 130,3 - Tibor Halilović
  • 128,5 - Tomasz Cywka
  • 119,1 - Nikola Mitrović
  • 114,6 - Matej Palčič
  • 109,2 - Carlos López
  • 103,8 - Zoran Arsenić
  • 103,4 - Maciej Sadlok
  • 100,5 - Fran Vélez
  • 52,1 - Julián Cuesta
  • Najszybsi w meczu (km/h):
  • 31,88 - Maciej Sadlok
  • 31,47 - Zoran Arsenić
  • 30,97 - Pol Llonch
  • 30,66 - Carlos López
  • 30,52 - Kamil Wojtkowski
  • 30,50 - Jesús Imaz
  • 30,01 - Tibor Halilović


  • InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:
  • 313 - Pol Llonch
  • 312 - Julián Cuesta
  • 308 - Fran Vélez
  • 305 - Carlos López
  • 289 - Matej Palčič
  • 261 - Tibor Halilović
  • 257 - Zoran Arsenić
  • 256 - Jesús Imaz
  • 240 - Maciej Sadlok
  • 237 - Tomasz Cywka
  • 223 - Petar Brlek
  • 218 - Nikola Mitrović
  • (*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne


Podsumowanie 28. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Trzecia od końca kolejka zasadniczej części sezonu nie zawiodła i każdego dnia przyniosła nam spotkania wyjątkowe. W piątek popisał się bowiem Lech, który rozbił aż 3-0 dołującą Lechię. Sobota należała do Jagiellonii, która blisko była wprawdzie porażki z Arką, ale w doliczonym czasie gry białostoczanie zdobyli aż dwie bramki, a co za tym idzie trzy punkty. W niedzielę o taką właśnie zdobycz postarała się też "Biała Gwiazda", która w pełni zasłużenie wywiozła pełną pulę z ulicy Łazienkowskiej. A wygrana w Warszawie zawsze smakuje podwójnie.


Piątek, 16 marca:


Piast Gliwice 0-0 Zagłębie Lubin

Ciężko oglądało się to spotkanie i to nie tylko ze względu na mocno przeciętną postawę obydwu ekip, ale przede wszystkim na warunku atmosferyczne i boisko, które z każdym kwadransem zmieniało się w coraz większe bajoro. Ostatecznie - choć więcej strzelali i atakowali gospodarze - całość zakończyła się bez bramek. I wynik ten cieszyć może chyba tylko... bezpośrednich rywali obydwu drużyn.


Lech Poznań 3-0 Lechia Gdańsk

1-0 Łukasz Tralka (17.)

2-0 Christian Gytkjær (45.)

3-0 Darko Jevtić (55.)

Poznaniacy potwierdzają zwyżkę formy i bez większego trudu poradzili sobie z wciąż dołującymi gdańszczanami. Lechowi nie przeszkodziła w tym meczu nawet dość nietypowa sytuacja, bo jeszcze w pierwszej połowie trener Nenad Bjelica musiał dokonać aż trzech wymuszonych kontuzjami zmian.


Sobota, 17 marca:


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-4 Pogoń Szczecin

0-1 Spas Delew (22.)

1-1 Roman Gergel (30.)

2-1 Szymon Pawłowski (36.)

2-2 Lasza Dwali (54.)

2-3 Lasza Dwali (59.)

2-4 Spas Delew (80.)

Świetnie rozpoczął się mecz dla gości, bo po tym jak "pajęczynę" z bramki niecieczan z rzutu wolnego "ściągnął" Spas Delew, szczecinianie wyszli na prowadzenie. To jednak przed przerwą stracili i druga połowa nie zapowiadała się dla nich najlepiej. W niej jednak za strzelanie goli wziął się Lasza Dwali, swoje dołożył też mocno przeciętnymi interwencjami Ján Mucha, a całość zakończył ten, który strzelanie zaczął, a więc Delew. Wynik ten oznacza jak na razie fatum stadionu w Niecieczy, bo na spadkowych miejscach na dobre zamieszkały drużyny, które swoje mecze rozgrywają właśnie tam.


Jagiellonia Białystok 3-2 Arka Gdynia

0-1 Mateusz Szwoch (20. k.)

1-1 Roman Bezjak (40.)

1-2 Mateusz Szwoch (64.)

2-2 Łukasz Burliga (90.)

3-2 Jakub Wójcicki (90.)

Jeszcze w 94. minucie Jagiellonia przegrywała z Arką Gdynia 1-2, by w przeciągu kilkudziesięciu sekund strzelić dwa gole i wygrać 3-2. O takich meczach mówi się latami i o tym mówić się będzie również, tym bardziej, że wynik ten pozwoli utrzymać liderowanie po tej kolejce "Jadze" oraz kto wie, czy nie zamknął na dobre drogi do "ósemki" Arce. Ta wydawało się, że jest już pewna wygranej, ale totalnie "pokpiła" sprawę w końcówce. A kompletu punktów, który solidnie "zamieszałby" w środku tabeli, byli gdynianie niezwykle blisko, tym bardziej, że gra gospodarzom nie do końca się kleiła i mieli problem ze znalezieniem sposobu na Pāvelsa Šteinborsa. Wszystko to jednak "Jaga" odczarowała w samym finale tych zawodów i to właśnie takimi meczami buduje się wielkie wyniki. Wszak podobno szczęście sprzyja lepszym, a to niewątpliwie wróciło do białostoczan.


Korona Kielce 2-2 Górnik Zabrze

1-0 Goran Cvijanović (2. k.)

2-0 Nika Kaczarawa (63.)

2-1 Ken Kallaste (69. sam.)

2-2 Mateusz Wieteska (74.)

Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla gospodarzy, bo Ci już w 2. minucie mieli rzut karny, który pewnie wykorzystał Goran Cvijanović. I choć później całkiem sporo okazji do wyrównania miał Górnik, to po godzinie gry kontratak gospodarzy przyniósł im drugą bramkę. Wygrana kielczan pozwalała im przeskoczyć w tabeli ekipę z Zabrza, tyle że zaraz po tym - jak wynik podwyższyli - za dwie żółte kartki z murawy zejść musiał Jakub Żubrowski i Górnik błyskawicznie, bo w pięć minut to wykorzystał, doprowadzając do wyrównania! W tym miejscu warto przypomnieć sobie mecz obydwu zespołów z jesieni, kiedy to zabrzanie prowadzili 2-0, potem 3-1, by zremisować 3-3. Teraz można powiedzieć, że Górnik zrewanżował się kielczanom, bo teraz to on odrobił straty, bo też i całość zakończyła się remisem.


Niedziela, 18 marca:


Śląsk Wrocław 1-1 Wisła Płock

0-1 Semir Štilić (37. k.)

1-1 Marcin Robak (45. k.)

Losy meczu rozstrzygnęły się po rzutach karnych z pierwszej połowy, a remis bardziej cieszyć powinien jednak przyjezdnych, którzy wprawdzie nie sprawili swojemu trenerowi, Jerzemu Brzęczkowi, prezentu urodzinowego - w postaci trzech punktów - ale nawet ten jeden przybliża "nafciarzy" do wymarzonej "ósemki". Śląsk z kolei, wciąż szuka pierwszej wygranej pod wodzą trenera Tadeusza Pawłowskiego.


Cracovia 2-1 Sandecja Nowy Sącz

1-0 Krzysztof Piątek (39.)

2-0 Milan Dimun (76.)

2-1 Filip Piszczek (78.)

Podopieczni Michała Probierza kontynuują bardzo dobrą passę i wygrywają swój czwarty mecz z rzędu, co oznacza, że nie tylko wskakują na dziewiąte miejsce w tabeli, ale są już tylko jeden punkt od "ósemki". Sandecja zalicza z kolei swoją kolejną porażkę i zespół ten jest bez wątpienia na równi pochyłej do I ligi.


Legia Warszawa 0-2 WISŁA KRAKÓW

0-1 Carlos López (26. k.)

0-2 Fran Vélez (30.)

Mądra, odważna, a przede wszystkim skuteczna gra - to cechy, które wyróżniały w tym meczu bynajmniej nie głównego pretendenta do kolejnego mistrzostwa, a podopiecznych Joana Carrillo. To bowiem wiślacy od pierwszych minut grali szybciej, grali agresywniej i w pełni wykorzystali nie tylko ofensywny potencjał niezawodnego Carlitosa, ale także Tibora Halilovicia - bo to właśnie rajd obchodzącego 23. urodziny Chorwata, dał nam rzut karny. Po nim wiślacy mogli już tylko pójść za ciosem, co też zrobili. Poza dwiema bramkami cieszyć może też konsekwentna gra defensywna Wisły. I to taka, która nie pozwoliła gospodarzom na choćby honorową bramkę. Wielkie brawa dla wiślackiej ekipy!


Aktualna tabela:


1. Jagiellonia Białystok 28 54 44-32

2. Legia Warszawa 28 51 40-30

3. Lech Poznań 28 49 43-21

4. Górnik Zabrze 28 43 53-41

5. Wisła Płock 28 43 38-34

6. WISŁA KRAKÓW 28 43 40-33

Źródło: wislaportal.pl

Obserwujemy grę. Po meczu Legia - Wisła

Rywalizacja Wisły Kraków z Legią Warszawa, w ramach 28. kolejki ligowej sezonu 2017/2018 przeszła już do historii, ale pewne jest, że zapadnie ona kibicom obydwu drużyn w pamięci. Tym spod znaku "Białej Gwiazdy" na samą myśl przychodzić będą oczywiście bardzo miłe wspomnienia, w przeciwieństwie do kibiców zespołu z Warszawy. A jak oceniamy ten mecz w naszej już standardowej pozycji pt.: "obserwujemy grę"? Zapraszamy!

To co po niedzielnym występie Wisły w Warszawie nie umknęło uwadze większości obserwatorów to "ręka" trenera Joana Carrillo, która lekko różniła się od tej, jaką doświadczyliśmy w poprzednich spotkaniach. W meczu z Legią widzieliśmy drużynę, która w pierwszych minutach pozornie oddała swoim rywalom inicjatywę. Pozornie, bo nie pozostawała bierna w szybkich akcjach, po przejęciu piłki. Krakowianie skupili się na eksploatacji wolnych przestrzeni po bokach boiska, wykorzystując zaskakująco wysokie ustawienie bocznych obrońców, Marko Vešovicia i Adama Hlouška.

Ci, w swoich ofensywnych szarżach, często nie nadążali z wywiązywaniem się z obowiązków defensywnych, czego dowodem były pierwsze dziesięć minut spotkania, w których to aż dwukrotnie wiślacy wyprowadzili groźne kontrataki. Pierwszy z nich miał miejsce już w drugiej minucie, kiedy to osiem sekund zajęło Wiśle przedostanie się z własnego pola karnego pod "szesnastkę" Legii. Druga "kontra" w wykonaniu Wisły to minuta dziewiąta i siedem sekund, jakie minęło od otwierającego podania do Jesúsa Imaza do strzału oddanego przez Carlosa Lópeza! Obydwie akcje to jednak efekt idealnego ich rozegrania. I tutaj największe laury należy przypisać Polowi Llonchowi. Po spotkaniu z Legią hiszpański pomocnik zasłużył jednak na swój osobny akapit, w związku z czym do jego postawy przejdziemy w dalszej części.

"Co się odwlecze to nie uciecze", bo bramka padła kilkanaście minut później, po akcji idealnie obrazującej pomysł na grę Wisły z pierwszej części spotkania, z którym ogromne problemy mieli piłkarze "wojskowych". Zadanie rozgrywania piłki z linii defensywnej tym razem zostało powierzone Franowi Vélezowi, który pod tym kątem, można śmiało przyznać, brylował, często posyłając futbolówki, które przeszywały rozerwane formacje gospodarzy. Po jednym z takich podań szybko w stronę bramki odwrócił się Tibor Halilović, a jego kilkudziesięciometrowy rajd z piłką przyniósł Wiśle pierwszego gola! Chorwacki pomocnik, który w dniu meczu z Legią obchodził 23. urodziny, z nawiązką zastąpił w wyjściowym składzie kontuzjowanego Rafała Boguskiego, przynosząc całej drużynie spójność między formacjami oraz dynamikę w solowych akcjach, jak i przyspieszając grę dokładnymi podaniami. Postawa Halilovicia musi tylko cieszyć, bo dotychczas swoje umiejętności prezentował tylko w meczach sparingowych. W niedzielny wieczór, postawiony przed trudnym zadaniem, spisał się jednak na medal i do momentu, gdy wystarczyło mu sił, solenizant był kluczowym elementem układanki Carrillo.

Pomysł na grę Wisły w meczu z Legią oraz usposobienie całej drużyny po zdobyciu bramki wyglądał zgoła odmiennie do tego, o porównywalnym ciężarze gatunkowym, kiedy trenerem Wisły był jeszcze Kiko Ramírez, a Wisła grała w Poznaniu z Lechem. Tam "Biała Gwiazda", podobnie jak w Warszawie, w imponujący sposób weszła w mecz zasłużenie obejmując prowadzenie, jednak ostatecznie głęboko cofając się pod własne pole karne przysporzyła sobie problemów, które ostatecznie zaowocowało tylko punktem, a nie ich kompletem, z jakim wróciliśmy do Krakowa.

Wisła w Warszawie poszła "za ciosem", co przyniosło jej drugą bramkę! Rzutu rożnego oraz bajecznej akcji Carlitosa jednak by nie było, gdyby nie kolejny rajd i dokładne podanie Halilovicia do Jesúsa Imaza, którego zablokowany strzał przyniósł pamiętny stały fragment gry. W drugim kwadransie pierwszej połowy nie tylko sytuacje bramkowe, strzały, ale również posiadanie piłki mówi nam o ewidentnej dominacji drużyny Joana Carrillo. Pod tym względem Wisła mocno nie różniła się od drużyny, która na Łazienkowskiej zawitała trzy tygodnie wcześniej. Mowa oczywiście o aktualnym liderze, Jagielloni Białystok, która w pierwszej połowie tamtego spotkania utrzymywała się przy piłce przez 70% czasu gry! Wisła natomiast, we wspomnianym kwadransie, osiągnęła posiadanie piłki rzędu 65%. Obydwie drużyny przede wszystkim za główny cel obrały sobie wykorzystanie ogromnych przestrzeni, w mocno rozciągniętej formacji defensywnej Legii. Wtedy jednak ogromna przewaga "Jagi" powiązana była z grą w przewadze jednego zawodnika przez większą część spotkania.

Mimo, że "wojskowi" w niedzielny wieczór spotkanie kończyli w jedenastu, to z ich postawy w przebiegniętym dystansie, porównując go do wyniku osiągniętego przez "Białą Gwiazdę", równie dobrze można wywnioskować, że kolejny raz na boisku było ich… o jednego mniej! Wisła w bieżącym roku przyzwyczaiła już do tego, że "biega" więcej od swoich rywali, jednak ani razu statystyka ta nie była aż tak jednostronna. Do deklasacji w tej sferze w dużej mierze przyczynił się wspomniany już wyżej Pol Llonch, który tradycyjnie "wykręcił" wynik godny podziwu. Co więcej, nasz środkowy pomocnik w niedzielnym spotkaniu przeszedł samego siebie, przekraczając granicę trzynastu przebiegniętych kilometrów (13,34 km), czym jednocześnie pobił najlepszy wynik trwającego sezonu, który... również należał do niego (12,93 km, spotkanie 22. kolejki Ekstraklasy z Lechią Gdańsk). Już tradycyjnie, tytaniczna praca w jego wykonaniu to nie tylko przebiegnięty dystans, ale i 6 odbiorów, 67% skuteczność w pojedynkach, dwa kluczowe podania, 81% celnych podań. Nie dziwi więc, że Llonch osiągnął najlepszy wynik InStat Index (313) ze wszystkich piłkarzy Wisły.

Ci w Warszawie przede wszystkim stanowili kolektyw, który okazał się być kluczowy do zgarnięcia pierwszych trzech punktów z boiska przy Łazienkowskiej od 2010 roku! W całej drużynie Wisły naprawdę ciężko po tym spotkaniu było doszukiwać się słabszych punktów. Krakowianie byli bardziej zdecydowani, zdeterminowani, szybsi, mieli jasno określony pomysł na grę. Nic więc dziwnego, że w Warszawie apetyty wszystkich fanów Wisły zostały mocno podrasowane. Czy zostaną one zaspokojone w kolejnym spotkaniu z poznańskim Lechem? O tym przekonamy się dopiero za dwa tygodnie.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2017/2018

Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: