2018.08.19 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:5

Z Historia Wisły

2018.08.19, Ekstraklasa, 5. kolejka, Poznań, stadion miejski, 18:00, niedziela, 29°C
Lech Poznań 2:5 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 13.141
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy.
Bramki
João Amaral 8'
Christian Gytkjær 18' (k)
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3
2:4
2:5


24' Martin Košťál
50' Zdeněk Ondrášek
55' (s) Christian Gytkjær
61' Zdeněk Ondrášek
89' Marko Kolar
Lech Poznań
Jasmin Burić
Rafał Janicki
Nikola Vujadinović
grafika:zk.jpg Vernon De Marco
Maciej Makuszewski
Pedro Tiba
Tomasz Cywka grafika:zmiana.PNG (76' grafika:zk.jpg Paweł Tomczyk)
grafika:zk.jpg João Amaral
Maciej Gajos grafika:zmiana.PNG (83' grafika:zk.jpg Mihai Răduț)
Kamil Jóźwiak grafika:zmiana.PNG (61' Piotr Tomasik)
Christian Gytkjær

Trener: Ivan Đurđević
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Jakub Bartkowski
Marcin Wasilewski grafika:zk.jpg
Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak
Jakub Bartosz grafika:zmiana.PNG (62' Rafał Boguski)
Vullnet Basha
Dawid Kort
Jesús Imaz grafika:zk.jpg
Martin Košťál grafika:zmiana.PNG (79' Zoran Arsenić)
Zdeněk Ondrášek grafika:zmiana.PNG (74' Marko Kolar)

Trener: Maciej Stolarczyk
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Tibor Halilović, Kamil Wojtkowski, Patryk Małecki

Kapitan: Maciej Sadlok

Bramki: 2-5 (2-1)
Posiadanie (w %): 55-45 (55-45)
Strzały: 23-12 (11-6)
Strzały celne: 5-9 (4-3)
Strzały niecelne: 7-3
Strzały przejęte: 10-0
Strzały z pola karnego: 14-9
Strzały z pola karnego, celne: 4-7
Faule: 14-14
Żółte kartki: 4-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 4-2
Rzuty rożne: 5-2
Podania: 476-407
Podania dokładne (w %): 82-81
Przebiegnięty dystans (w km): 105,22-112,54

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Kolejorz

Data publikacji: 17-08-2018 12:28


W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu 5 kolejki Lotto Ekstraklasy zmierzą się dwie marki uznane w polskiej piłce - Lech Poznań i Wisła Kraków. Poznaniacy do hitowego starcia przystąpią jako lider ligowej tabeli, natomiast Wiślacy do Wielkopolski przyjadą zmniejszyć już siedmiopunktową przewagę do aktualnie przewodzących w stawce piłkarzy Kolejorza.


Trener Lechitów, Ivan Djurdjević, zestawiając jedenastkę na niedzielny pojedynek, będzie musiał wziąć pod uwagę rewanżowy mecz z KRC Genk w ramach eliminacji do Ligi Europejskiej. Lech, który wczoraj odpadł z europejskich pucharów, stracił zapewne sporo sił, ale teraz może skupić się tylko na Ekstraklasie. Jednak zarówno pucharowe przygody polskich klubów, jak i same ligowe zmagania cechują się dużą dozą losowości, więc aż do samego początku konkretnego starcia nie możemy być pewni, kto wybiegnie na boisko od pierwszej minuty.

Bramkarz: Jasmin Burić

Dla bośniackiego golkipera obecny sezon jest już 10, w którym 31-latek występuje w koszulce poznańskiego klubu. Dla zespołu z Bułgarskiej dwukrotny reprezentant swojego kraju zdążył rozegrać 184 mecze, a w 84 z nich zachował czyste konto. W bieżących rozgrywkach były zawodnik NK Celiku Zenica zagrał w 4 spotkaniach eliminacji do europejskich pucharów, a także w 3 kolejkach ekstraklasy, trzykrotnie nie dopuszczając do utraty bramki.

Obrońcy: Vernon De Marco, Rafał Janicki, Nicola Vujadinović

Mimo, iż w polskich warunkach to ustawienie najczęściej nie zdaje egzaminu, Ivan Djurdjević zdecydował się na grę trójką środkowych obrońców i trzeba przyznać, że Lech w defensywie radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Z uwagi na obecność Kolejorza w pucharach wytypowanie personalnego składu tej linii nie będzie proste, jednak my stawiamy na tych samych piłkarzy, których mogliśmy oglądać w zwycięskim pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec. Chociaż poprzednie rozgrywki mogłyby wskazywać raczej na to, że będzie jednym z kandydatów do opuszczenia poznańskiej drużyny, Vernon De Marco w tym sezonie stał się zawodnikiem podstawowej jedenastki. Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem wystąpił we wszystkim spotkaniach eliminacji do Ligi Europy, a także w 3 z 4 meczów ekstraklasy, co w porównaniu z dwoma ligowymi starciami, które rozegrał rok temu, wydaje się być wynikiem wręcz nieporównywalnym. Obok 25-latka powinniśmy zobaczyć Rafała Janickiego. Starszy o rok były młodzieżowy reprezentant Polski w trwających rozgrywkach również zanotował 3 ligowe pojedynki, a także 3 mecze w ramach europejskiej przygody poznaniaków, jednak w niepełnym wymiarze czasowym. Trzecim z defensorów najprawdopodobniej będzie Nikola Vujadinović. O ile w drugiej części poprzedniego sezonu 32-latek mógł liczyć na pewne miejsce w składzie poznańskiej lokomotywy, to w tym roku swoją postawą musi udowadniać, że zasługuje na podstawową jedenastkę. Najstarszy wiekiem i doświadczeniem obrońca pojawił się na boisku w zaledwie 2 spotkaniach polskiej ligi, a także 2 meczach LE.

Pomocnicy: Piotr Tomasik, Tomasz Cywka, Łukasz Trałka, Kamil Jóźwiak

Zestawienie drugiej linii również nie będzie należało do najłatwiejszych, jednak naszym zdaniem serbski szkoleniowiec Kolejorza desygnuje do gry niemal tych samych piłkarzy, którzy pojawili się na murawie w ostatniej ligowej kolejce. Mając na uwadze dość ofensywną grę Wisły w obecnym sezonie, miejsce Pedro Tiby w drugiej linii powinien zająć gracz o zdecydowanie większych umiejętnościach defensywnych, czyli Łukasz Trałka. Siedmiokrotny reprezentant Polski w tym sezonie rozegrał łącznie 7 spotkań, dwa razy wpisując się na listę strzelców. Jego partnerem w centralnej części boiska najprawdopodobniej będzie Tomasz Cywka. Urodzony w Gliwicach pomocnik część swojej kariery spędził w Anglii, jednak w 2015 roku podpisując kontrakt z Białą Gwiazdą zdecydował się na powrót do ojczyzny. Po 3 latach spędzonych przy Reymonta przyszedł czas na kolejną zmianę i „Cywa” na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do stolicy Wielkopolski. W barwach Lecha wystąpił już w 8 meczach, z czego 5 nich przypadło na europejskie rozgrywki. Nieco więcej zadań ofensywnych powinna mieć dwójka Tomasik-Jóźwiak. Pierwszy z nich, były zawodnik Jagiellonii, w tym sezonie częściej jest wystawiany do gry w Ekstraklasie, w której zanotował 3 mecze, w tym 2 w pełnym wymiarze czasowym. Po przeciwnej stronie boiska raczej na pewno ujrzymy Kamila Jóźwiaka. 21-letni piłkarz w tym roku zaliczył zaledwie dwa ligowe mecze, jednak w ostatniej kolejce na boisku spędził 83 minuty, co pozwala nam przypuszczać, że w starciu z Wisłą wybiegnie na boisko w pierwszym składzie.

Skrzydłowi/napastnicy: João Amaral, Paweł Tomczyk, Maciej Makuszewski

Wydaje się, że po fantastycznym występie w starciu z Zagłębiem (2 bramki i asysta) miejsce w pierwszej jedenastce utrzyma Paweł Tomczyk. Mimo świetnego meczu, Ivan Djurdjević nie zdecydował się na wystawienie go do gry przeciwko KRC Genk od pierwszych minut kosztem zdecydowanie bardziej doświadczonego Christiana Gytkjaera. Siłę ofensywną Lecha powinien wzmocnić Maciej Makuszewski. Pięciokrotny reprezentant Polski w obecnym sezonie zaliczył 8 meczów, w których aż 4 razy asystował swoim kolegom. Jako ostatni z graczy pierwszej linii wystąpi João Amaral. Sprowadzony z Benfiki zawodnik dosyć szybko wkomponował się w poznański zespół, niemal od razu stając się jego ważnym elementem, o czym świadczą statystyki - 5 meczów, 2 bramki i 3 ostatnie podania.

Starcie Lecha z Wisłą niewątpliwie zapowiada się na hit 5. kolejki Lotto Ekstraklasy. Dotychczas niepokonani poznaniacy zmierzą się z Białą Gwiazdą, która mimo iż gra w sposób przyjemny dla oka, razi nieskutecznością i nie zdobywa upragnionych punktów. Wierzymy, że tym razem nasi piłkarze właściwie ustawią celowniki i wrócą do domu z pierwszym wyjazdowym zwycięstwem!

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Powstrzymać rozpędzonego Kolejorza. Wisła gra dziś w Poznaniu

Od początku bieżącego sezonu i po poważnych zmianach kadrowych - odmieniona Wisła Kraków, prowadzona przez trenera Macieja Stolarczyka, to zespół, który nie czeka na to co zrobi przeciwnik, ale sam stara się kreować sytuacje, stara się utrzymywać przy piłce i choć nie ma to jeszcze przełożenia na pokaźniejsze zdobycze punktowe, bo tych po czterech kolejkach mamy zaledwie pięć, to sama gra - jako taka - wiślaków może podobać się nie tylko jej fanom.

Zresztą po wspomnianych czterech seriach gier - to Wisła dzierży w ligowych statystykach największy procent posiadania piłki (57%), ze wszystkich ekstraklasowych drużyn. Wiele zależeć to oczywiście mogło od rywali, z którymi dotychczas przyszło nam grać, ale też to właśnie dziś czeka wiślaków prawdziwy i mocno solidny test. Zmierzymy się bowiem z poznańskim Lechem, który w statystykach utrzymywania się przy futbolówce zajmuje w Ekstraklasie miejsce drugie (56%), ale już w tabeli ligowej - bezapelacyjnie pierwsze, z kompletem zwycięstw.

Poznaniacy, po fatalnym finiszu poprzedniego sezonu, także przeszli małą rewolucję kadrową. Oczywiście daleko jej do tej naszej, ale podobieństwem jest to, że postawiono na swoje... "własne DNA". Z tą różnicą, że za takowe na pierwszej lini uchodzić miał w Poznaniu Serb - Ivan Đurđević. Przez lata piłkarz "Kolejorza", w poprzednich także jego trener, tyle że III-ligowych rezerw, z którymi radził sobie na tyle dobrze, że od bieżącego sezonu powierzono mu funkcję pierwszego szkoleniowca Lecha. I choć poznański zespół zaliczył niemiłą przygodę z europejskimi pucharami, zakończoną na belgijskim Genku, to już łącząc grę w kwalifikacjach do Ligi Europy, z występami w Ekstraklasie, radził sobie w tej ostatniej bez zarzutu. Cztery kolejne zwycięstwa, w tym trzy ostatnie bez straty bramki - to wyniki, które należy wyłącznie pochwalić. Tym bardziej, że dwa z tych spotkań, rozgrywanych "u siebie", Lech mierzył się ze swoimi rywalami przy pustych trybunach, co było efektem kary - jeszcze za wybryki kibiców w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Dzisiejszy mecz z Wisłą będzie dla Lecha pierwszym z fanami, a to oznacza, że wiślaków czekać może jeszcze trudniejsze zadanie.

Z drugiej zaś strony - "Biała Gwiazda" pokazuje w bieżących rozgrywkach całkiem niezłą formę i można śmiało przyznać, że gdyby nie problemy ze skutecznością - nasza zdobycz punktowa byłaby zdecydowanie bardziej okazała. Plan dla naszego zespołu może być więc na potyczkę z liderującym Lechem tylko jeden - powstrzymać rozpędzoną w lidze drużynę z Poznania, co choć nie będzie łatwe, nie jest przecież niemożliwe!

Nie pozostaje nam więc nic innego, jak mocno trzymać za wiślaków kciuki i dodać - do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Lech Poznań vs Wisła Kraków. Zapowiedź, typy, kursy

19 sierpnia 2018

W najciekawiej zapowiadającym się meczu piątej kolejki polskiej ekstraklasy Lech Poznań zmierzy się na swoim stadionie z Wisłą Kraków. „Kolejorz” to obecnie lider rozgrywek. Z kolei „Biała Gwiazda” ma zamiar wrócić na zwycięski szlak po dwóch meczach bez wygranej. Zachęcamy do zapoznania się z zapowiedzią tego spotkania, w której znajdziecie między innymi informacje na temat sytuacji obu zespołów, nasze przewidywania, a także kursy oferowane przez bukmacherów.


Siedem punktów dzieli obecnie w ligowej klasyfikacji obie drużyny. Na pierwszej pozycji plasuje się team ze stolicy Wielkopolski. Na dziewiątej pozycji przed rozegraniem niedzielnego starcia plasuje się z kolei Wisła.

Lech – Wisła, historia

Niedzielna konfrontacja z udziałem obu drużyn będzie 106. spotkaniem o ligowe punkty. Jak dotąd każdy z teamów zaliczył po 39 zwycięskich meczów, a 28 spotkań zakończyło się remisem.

W poprzedniej kampanii Wisła mierzyła się z Lechem trzykrotnie, dwa razy w tego typu meczach miał miejsce remis, a raz górą byli poznaniacy, którzy wygrali z „Białą Gwiazdą” 3:2.

Lech – Wisła, ostatnie wyniki

Podopieczni Ivana Djurdjevicia do swojego niedzielnego boju podejdą, mając na swoim koncie cztery kolejne ligowe zwycięstwa. Ostatnio jednak Lech musiał przełknąć gorycz porażki w starciu z KRC Genk. Lider Lotto Ekstraklasy przegrał z ekipą z Belgii 1:2.

Z kolei wiślacy tydzień temu zremisowali 1:1 z Wisłą Płock, mimo że byli stroną przeważającą na placu gry. W szeregach Wisły zawodziła jednak skuteczność. Tymczasem kolejkę wcześniej krakowski team uległ w delegacji Jagiellonii Białystok 0:1.

Lech – Wisła, sytuacja kadrowa

W szeregach gospodarzy zabraknie w niedzielnym meczu na pewno Tymoteusza Klupsia i Roberta Gumnego. W znacznie lepszym położeniu przed swoim spotkaniem jest trener krakowskiej ekipy, który ma do swojej dyspozycji wszystkich zawodników.

Niedzielne starcie będzie wyjątkowe dla Tomasza Cywki, który po raz pierwszy od momentu przenosin do Lecha zmierzy się ze swoim byłym zespołem. Przypomnijmy, że uniwersalny piłkarz po zakończeniu poprzedniej kampanii opuścić Wisłę, aby zasilić szeregi „Kolejorza”.

Wisła Kraków – Wisła Płock, kursy

Wygrana Lecha Poznań – 1,68

Remis – 3,65

Wygrana Wisły Kraków – 5,20

Według bukmachera Lvbet faworytem piątkowego boju są piłkarze drużyny ze stolicy Wielkopolski. Kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 5,20.

Lech – Wisła, typy i przewidywania

Stawiamy, że niedzielna potyczka zakończy się kompromisem. Nasz typ: 1:1.

Lech – Wisła, przewidywane składy

Lech: Burić – Janicki, Vujadinović, De Marco, Makuszewski, Gajos, Cywka, Tomasik, Tiba, Amaral, Tomczyk

Wisła: Lis – Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak, Basha, Kort, Boguski, Imaz, Małecki, Ondrasek.

Lech – Wisła, transmisja meczu

Niedzielne starcie Lech – Wisła będzie można obejrzeć na antenie Canal+. W internecie spotkanie będzie można zobaczyć na żywo za pośrednictwem Canal+ Sport Online.


Źródło: wislakrakow.com

Do Poznania po wyjazdowe przełamanie

Data publikacji: 19-08-2018 09:17


W niedzielę piłkarze Białej Gwiazdy po raz drugi w bieżącym sezonie zagrają w delegacji. Podopieczni trenera Macieja Stolarczyka rywalizować będą w Poznaniu z trzecią drużyną poprzedniej edycji rodzimych rozgrywek - Lechem. Do tej pory sztab Kolejorza rozważnie musiał żonglować pokładami sił swoich zawodników, którzy równocześnie toczyli walkę w Lotto Ekstraklasie oraz w europejskich pucharach. Przygoda na arenie międzynarodowej zakończyła się ostatecznie fiaskiem, więc poznańska Lokomotywa może skupić się wyłącznie na lidze.


Podczas letnich przygotowań piłkarze Kolejorza zaliczyli wartościowe sparingi, mające odpowiednio wprowadzić ich do rozgrywek ligowych oraz zmagań w Lidze Europejskiej. W sumie rozegrali cztery mecze kontrolne, zaczynając od rywala z krajowego podwórka. Na pierwszy ogień poszła lokalna Warta, którą piłkarze trenera Djurdjevicia pokonali dwoma bramkami.

W kolejnym spotkaniu poprzeczka poszła znacznie wyżej, bowiem przyszło im konkurować z aktualnym mistrzem Izraela - Hapoelem Beer Sheva. Także i tym razem z potyczki zwycięsko wyszli poznaniacy, wygrywając 2:1. Dwa ostatni sparingi również ukazały dobre oblicze Lecha, który najpierw nie dał szans słowackiemu FK Železiarne Podbrezová, zwyciężając aż 5:0, a później bezbramkowo zremisował z cypryjskim AEK Larnaka.

Transferowa karuzela

W przerwie między sezonami klub z Poznania sięgnął po graczy, którzy mają ułatwić realizację celów. Na ulicę Bułgarską trafili zatem: bramkarz Karol Szymański, pomocnicy: Pedro Tiba i świetnie znany pod Wawelem Tomasz Cywka, napastnik Dioni Villalba i podwieszony napastnik: João Amaral. Z klubem pożegnało się natomiast siedmiu graczy: Mario Situma, Oleksiy Khoblenko, Emir Dilaver, Nicklas Bärkroth, Dariusz Formella, Jakub Serafin oraz Matuesz Lis, który zasilił szeregi Białej Gwiazdy. Z kolei Bartosz Mrozek cenne doświadczenie będzie zbierał na drugoligowych boiskach, występując w Elanie Toruń.

Pokazać się w Europie

Zanim Lechici rozpoczęli walkę w Lotto Ekstraklasie, stoczyli dwa boje w ramach I rundy kwalifikacji do Ligi Europy. Przeprawę tę rzutem na taśmę ukończyli z wynikiem pozytywnym, odprawiając ormiański Gandzasar Kapan. Awans Kolejorzowi dał w doliczonym czasie gry Łukasz Trałka, który odnotował trafienie kontaktowe w wyjazdowym spotkaniu rewanżowym (2:1 dla ekipy z Armenii). Pierwsze starcie zakończyło się wygraną poznaniaków przed własną publicznością 2:0.

W drugiej fazie przyszło im rywalizować z białoruskim Szachtiorem Soligorsk. W dwumeczu tym lepiej spisała się polska ekipa. Co prawda z terenu przeciwnika Kolejorz wrócił z wynikiem 1:1, lecz wszelkie wątpliwości rozwiał w Poznaniu, przypieczętowując awans wygraną 3:1.

Bitwa o europejskie puchary skończyła się w miniony czwartek, kiedy to drużyna z Wielkopolski rozegrała drugi pojedynek z KRC Genk. Lech do tego starcia podszedł z bagażem dwóch straconych bramek w Belgii. Poznaniacy nie zdołali odrobić jednak strat przed własną publicznością i ulegli zespołowi z Jupiter Pro League 1:2.

Zgodnie z planem

Na krajowym podwórku Kolejorz radzi sobie zgodnie z oczekiwaniami, będąc aktualnym liderem Lotto Ekstraklasy. Piłkarze prowadzeni przez serbskiego szkoleniowca w nowe rozgrywki ligowe wkroczyli wygraną 2:1 nad Wisłą Płock. W trzech kolejnych seriach gier dołożyli komplety oczek za sprawą zwycięstw nad Cracovią (2:0), Śląskiem Wrocław (1:0) oraz Zagłębiem Sosnowiec (4:0). Krakowianie przed niedzielnym spotkaniem tracą do Lechitów 7 oczek, plasując się na 10. lokacie.

Mecze z udziałem obu drużyn mają bogatą historię i niosą ze sobą spory ładunek emocji. Dziś piłkarze Wisły i Lecha staną naprzeciw siebie po raz 107. Co ciekawe, obie ekipy po 39 razy triumfowały w tych rywalizacjach, dorzucając 28 remisów. Ostatnia wizyta Wisły w stolicy województwa wielkopolskiego zakończyła się podziałem oczek. Na listę strzelców wpisali się Wówczas Carlitos oraz Darko Jevtić.

Nowy styl gry Białej Gwiazdy, który prezentuje w bieżących rozgrywkach, może się podobać. Wiślacy w pierwszych kolejkach pokazali się z dobrej strony, lecz brak skuteczności i szczęścia w polu karnym sprawił, że uciekły im cenne punkty. Piłkarze trenera Macieja Stolarczyka udadzą się do Wielkopolski z nadzieją na wyjazdowe przełamanie i powrót z tarczą pod Wawel!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Lechem: - Każda seria kiedyś się kończy

- To że wszyscy zawodnicy są zdrowi jest bardzo pozytywne, tym bardziej, że dyspozycja naszych rekonwalescentów jest również coraz lepsza. Jeśli chodzi o przygotowania do meczu z Lechem, to nasz mikrocykl przebiegał normalnie. Inaczej niż naszego rywala, który jeszcze wczoraj rozgrywał swoje spotkanie - mówił na konferencji prasowej, przed czekającym nas w niedzielę meczem w Poznaniu, trener krakowskiej Wisły, Maciej Stolarczyk.

- Lech wygrał dotychczas w lidze wszystkie swoje mecze. Ma dobrą pozycję, jest faworytem, ale każda seria kiedyś się kończy i z pewnością seria Lecha też się kiedyś skończy. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu - zapewnia trener zespołu Wisły. - Lech gra kilkoma systemami, ma pełen wachlarz do zaprezentowania. Ma bardzo ciekawych zawodników i mam nadzieję, że będziemy świadkami dobrego spotkania - dodał Stolarczyk, który nie przewiduje, że czwartkowy występ "Kolejorza" w rywalizacji pucharowej, może wpłynąć negatywnie na niedzielną formę piłkarzy aktualnego lidera Ekstraklasy.

- Organizm profesjonalnego piłkarza jest przyzwyczajony do tego, aby grać co trzy dni. To nie jest ponadludzki wysiłek. Nie będę więc szedł w kierunku zmęczenia rywala, bo uważam, że gra co trzy dni to rzecz normalna, naturalna. Piłkarze są w stanie funkcjonować w takiej częstotliwości bardzo dobrze. Nie chcę więc mówić, że jest to dla nas jakiś handicap. Patrząc na historię ostatnich spotkań, to Lech korzysta z większości piłkarzy. Mają dużą rotację, a jest to bardzo ciekawie zbudowana szatnia. Ponadto odpowiedzialność, którą trener Lecha przekazuje swoim zawodnikom, poprzez opaskę kapitana - jest na pewno bardzo ciekawa. To są jednak rzeczy, które są w Poznaniu, a nas interesuje, to co mamy tutaj i to jak my się przygotowujemy - przyznał Stolarczyk.

W porównaniu do spotkania z Wisłą Płock, przed tygodniem, do kadry "Białej Gwiazdy" wraca pauzujący ostatnio za czerwoną kartkę Michał Buchalik. Stolarczyk już podjął decyzję odnośnie tego, komu powierzy funkcję pierwszego bramkarza, w niedzielnym spotkaniu z Lechem.

- Decyzję o tym kto zagra w bramce już podjąłem, ale nie rozmawiałem jeszcze o tym z naszymi bramkarzami. Dla mnie nie ma wpływu to, że któryś z nich popełnił błąd, bo ta pozycja jest dla mnie na tyle odpowiedzialna, że będzie o tym decydował dłuższy okres czasu, a nie pojedyncze błędy. Tego typu pozycja wymaga zaufania od trenera. Zawodnik, który zostaje takim przysłowiowym "numerem jeden" musi mieć dłuższy kredyt zaufania, aby mógł na przestrzeni czasu potwierdzić swoją wartość. Nie będę tutaj aż tak mocno restrykcyjny, jeśli chodzi o pojedyncze błędy. Oczywiście jest to pozycja, na której nie powinny się one zdarzać, ale moje zaufanie nie zostanie zburzone pod wpływem jednego elementu, czy jednego błędu - zapewnił trener.

Wisła w ostatnich meczach grała wprawdzie stałym zestawem piłkarzy podstawowego składu w polu, ale w jedynym dotychczas wyjazdowym, z Jagiellonią, nasza drużyna zaliczała rotację, jeśli chodzi o grę na skrzydłach.

- W Białymstoku chcieliśmy zastosować trochę inne rozwiązania, jeśli chodzi o nasze akcje ofensywne, a także jeśli chodzi o odbiór piłki. Na tym mocno nam zależało, ale nie będę ukrywał, że liczę na uniwersalność zawodników i że w miarę upływu czasu te cegiełki pt. udoskonalanie naszej gry ofensywnej - chcę cały czas wprowadzać. Nie da się tego wszystkiego zrobić na raz. Sukcesywnie i z biegiem czasu te elementy będziemy krok po kroku wprowadzać. Jak pokazał wtedy rezultat, nie do końca nam się to w Białymstoku udało, choć to nie było złe spotkanie w naszym wykonaniu. Zabrakło nam jednak konkretów pod bramką rywala i był to taki mecz na remis, ale zdecydował wtedy szczegół, który przechylił szalę na stronę zespołu Jagiellonii - mówił Stolarczyk.

Oczywiście obecnych na konferencji dziennikarzy interesowali rekonwalescenci oraz to, który z nich może zaburzyć ostatnio niemal niezmienianą meczową "osiemnastkę" - ze szczególnym naciskiem na piłkarzy chorwackich, których brakuje od początku sezonu.

- Jak już mówiłem - każdy z rekonwalescentów spisuje się coraz lepiej, a tutaj umknęło mi w raporcie medycznym jedno nazwisko. Piotrek Świątko wypadł nam bowiem na kilka dni. I to jedyna osoba, która w tej chwili nie uczestniczy w zajęciach, ale jest to drobny uraz. Jeśli chodzi o Zorana Arsenicia, to z dnia na dzień wygląda coraz lepiej i nie ma co ukrywać, że w kolejnej fazie sezonu liczę na tego zawodnika, bo widać po tym jak prezentuje się na zajęciach, jak jest zdeterminowany do tego, aby wrócić do pełnej dyspozycji. Zespół może mieć z niego korzyść i liczymy na niego. Jeszcze mamy dziś trening, ale jest brany pod uwagę przy wyborze kadry meczowej. Jeśli chodzi z kolei o Tibora Halilovicia, to jego uraz był niewdzięczny i bardzo bolesny. Nie był on aż tak drastyczny, nie była potrzebna żadna ingerencja lekarska, ale również i on mocno pracuje, aby wrócić do pełnej dyspozycji, bo dobrze prezentował się w okresie przygotowawczym. Trenuje już w normalnym obciążeniu, więc w niedługim czasie także będę mógł z niego korzystać - cieszył się trener.

Niewątpliwie największym problemem Wisły, w pierwszych meczach bieżącego sezonu, była nasza nieskuteczność. Bryluje w tym elemencie zwłaszcza Jesús Imaz, który - co również trzeba podkreślić - ma ze wszystkich wiślaków największą umiejętność znalezienia się w sytuacjach bramkowych.

- Rozmawialiśmy na ten temat z całym zespołem. Każdy ma świadomość tego, że aby znaleźć się piętro wyżej - musimy dać z siebie więcej. I w taki sposób podchodzimy do codziennych zajęć. Widzę na ile Jesús Imaz jest zdeterminowany do tego, żeby dać jak najwięcej zespołowi. I tak daje nam bardzo dużo, bo to jest duża jakość w naszej drużynie, ale potrzebne jest jeszcze przełożenie tych sytuacji, które ma, na bramki. Ma ku temu pełne walory i jego poziom sportowy może być jeszcze wyższy. Jesús to rozumie i w pełni poświęca się temu, żeby zamieniać to co ma na boisku na gole. Na pewno nie czuje się z tym komfortowo. Ten poprzedni sezon pokazał jaki może być jego pułap, a ten może być jeszcze wyższy. Jestem natomiast bardzo zadowolony z tego, jak prezentuje się na treningach, jak do tego podchodzi i jak jest zdeterminowany, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało - mówił Maciej Stolarczyk.

W podobnej do Imaza sytuacji znalazł się przed tygodniem także Kamil Wojtkowski, bo i on miał dwie sytuacje do tego, aby zdobyć bramki w potyczce z Wisłą Płock.

- W ostatnim meczu Kamil pokazał, że jest zawodnikiem, który potrafi zrobić różnicę, który potrafi dojść do sytuacji i na pewno jak będzie tak pracować nad sobą, jak pracuje, to jest piłkarzem, który ma potencjał i który może wyjść na wyższy poziom. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest tego świadomy, że jest świadomy rywalizacji, a także to, że jest mocno zdeterminowany do tego, żeby wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce. Bardzo mnie to cieszy, bo pokazuje, że ci zawodnicy, którzy grają - muszą utrzymywać swój poziom sportowy, żeby w tej jedenastce zostać - przyznał szkoleniowiec.

Na konferencji nie mogło zabraknąć również pytania o trenującego od początku bieżącego tygodnia w Myślenicach - Pawła Brożka.

- Jeśli chodzi o Pawła, to jest to zawodnik, którego wprowadzamy w nasze zajęcia. Dozujemy mu na tyle program treningowy, żeby nie było to dla niego od razu wejście na takie obciążenia, jakie ma zespół. Musimy wprowadzać go do zajęć sukcesywnie, bo zdaję sobie sprawę, że po takiej przerwie to musi być proces i musi to być związane z pewną adaptacją organizmu, abyśmy nie poszli w kierunku urazów. Spokojnie wprowadzamy go do zajęć na normalnym obciążeniu - powiedział Stolarczyk.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Mężczyzn poznaje się po tym jak kończą! Lech - Wisła 2-5

Wisła mecz z Lechem rozpoczęła źle. Po osiemnastu minutach przegrywaliśmy bowiem 0-2, a po kolejnych pięciu wręcz powinno być aż 0-3, ale świetną sytuację zmarnował João Amaral. W odpowiedzi błąd defensywy Lecha wykorzystał Martin Košťál, strzelając kontaktowego gola, więc do przerwy przegrywaliśmy 1-2. Po niej wiślacy zagrali niezwykle skutecznie! Dwa gole strzelił Zdeněk Ondrášek, jednego Marko Kolar, do tego jeden padł po strzale samobójczym i "Biała Gwiazda" pokonała Lecha aż 5-2!

Na mecz z Lechem trener Maciej Stolarczyk zaskoczył niewątpliwie składem, bo w pierwszej "jedenastce" pojawili się niespodziewanie Jakub Bartosz oraz Martin Košťál. Nie zmienia to natomiast faktu, że zanim minęła... pierwsza minuta wiślacy mieli w tym spotkaniu na swoim koncie... dwa uderzenia. Już bowiem w 27. sekundzie po podaniu właśnie Košťála strzał na bramkę strzeżoną przez Jasmina Buricia oddał Zdeněk Ondrášek, ale Bośniak nie dał się zaskoczyć. Zaraz zaś potem uderzył Bartosz, z tym, że jego próba była mocno niecelna.

Na nasze ogromne szczęście niecelnie uderzył też w 5. minucie Maciej Gajos, który po prostopadłym podaniu od Pedro Tiby, znalazł się oko w oko z Mateuszem Lisem, ale spychany przez nadbiegającego Jakuba Bartkowskiego - trafił w słupek! W odpowiedzi kiks zaliczył Nikola Vujadinović i swoją szansę mógł mieć Ondrášek, ale nie tylko strzelił niecelnie, co był na pozycji spalonej.

Na tej w 8. minucie nie mógł znaleźć się niestety João Amaral. Portugalczyk zdecydowanie zbył łatwo minął bowiem Macieja Sadloka i będąc na dobrej pozycji pewnie Lisa pokonał. Szybko i zdecydowanie zbyt łatwo, przegrywaliśmy więc w Poznaniu 0-1.

Lech poszedł zresztą za ciosem i już dwie minut później podwyższyć mógł Christian Gytkjær, ale po dograniu od Macieja Makuszewskiego - główkował obok bramki. Obok niej, po świetnym podaniu od Dawida Korta, strzelił też w 12. minucie Bartosz - i była to akcja, po której Wisła mogła wyrównać.

To się jej jednak nie udało, a zaraz potem nasza sytuacja była jeszcze gorsza. Ręką piłkę w polu karnym zagrał bowiem Rafał Pietrzak, sędzia bez wahania wskazał na "wapno" i od 18. minuty, po celnym uderzeniu Gytkjæra, przegrywaliśmy 0-2.

Rozpędzony Lech, już pięć minut później, wręcz powinien zdobyć natomiast gola numer trzy. Sam na sam nawet nie tyle z Lisem, co z... bramką znalazł się Amaral, ale uderzył w boczną siatkę.

Ta niewykorzystana okazja szybko się na Lechu zemściła. W 24. minucie długo zagraną piłkę przez Lisa i zgranie głową Ondráška zlekceważył Rafał Janicki, piłka trafiła pod nogi Košťála, a ten pewnie uderzył "po długim" i było już tylko 1-2! A Słowak cieszyć mógł się z pierwszego gola w wiślackich barwach.

Rozochocony Słowak szybko postarał się o kolejny strzał, ale w 28. minucie jego próba nie zaskoczyła Buricia. Podobnie jak i z przewrotką Amarala nie miał kłopotu Lis, co miało miejsce już w minucie 43. Jak więc łatwo wyliczyć - przez kwadrans między strzałami Košťála i Amarala - na boisku panowała głównie niedokładność, co nie sprzyjało okazjom bramkowym. Tę w 45. minucie miał jeszcze Lech, ale choć Lis niepewnie odbił strzał Gajosa, to ostatecznie pierwsza część rywalizacji zakończyła się wynikiem 1-2.

Drugą wiślacy rozpoczęli znakomicie, szybko bo w 49. minucie tylko kapitalna interwencja Buricia sprawiła, że nie było remisu po uderzeniu głową Marcina Wasilewskiego. Co się jednak odwlecze... Szybko nasza drużyna przeprowadziła składną akcję, znów pokazał się Košťál, który podał do Jesúsa Imaza, ten zgrał piętą do Ondráška, a Czechowi pozostało dopełnić formalności i od 50. minuty było 2-2, choć do uznania tego gola sędzia potrzebował pomocy systemu VAR, wcześniej niesłusznie odgwizdując spalonego.

Podrażniony Lech mógł na to odpowiedzieć w minucie 54., ale po zgraniu od Tiby strzał Gajosa ofiarnie zblokował Bartkowski. I teraz to Wisła odpowiedziała. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Košťál dograł przed bramkę, a tam niefortunnie interweniował Gytkjær i... Wisła prowadziła w Poznaniu 3-2!

Od 59. minuty mogło być... jeszcze lepiej, bo wiślacy wyszli z groźnym kontratakiem... w pięciu na dwóch! Źle podawał jednak Bartosz i okazja przepadła. I od razu przenieśliśmy się pod drugą bramkę, ale tam strzał Amarala obronił Lis, choć znów nie była to pewna interwencja.

Pewne było natomiast to, że w 64. minucie... było już 4-2 dla Wisły! Košťál wyszedł na pozycję przy wyrzucie z autu za linię obrony Lecha, odegrał do Ondráška, a ten... znów dopełnił formalności i prowadziliśmy różnicą już dwóch bramek!

Co równie ważne - Wisła kontynuowała swoją dobrą grę i w 67. minucie mogliśmy mieć kolejną dobrą okazję. Kort dogrywał bowiem do Imaza, ale tego tym razem uprzedził Burić. Po raz kolejny Gajosa zablokował za to zaraz potem w dogodnej pozycji niezawodny w tym Bartkowski. Tak jak i niezawodny mógł być Ondrášek, który w 70. minucie ponownie zatrudnił Buricia.

Oczywiście Lech starał się coś zdziałać, ale choćby w 81. minucie świetnego podania od Vernona De Marco nie wykorzystał Paweł Tomczyk, uderzając głową obok bramki, a minutę później jeszcze lepszą okazję miał Gytkjær, który z wydawałoby się idealnej pozycji fatalnie spudłował! Podobnie pomylił się też w 89. minucie Tiba, choć on miał akurat znacznie trudniejszą pozycję.

Najważniejsze było jednak to, ze wiślacy do końca ofiarnie się bronili, a w końcówce wypracowaną wcześniej przewagę jeszcze powiększyli. Po kontrataku Imaz wyrzucił się wprawdzie poza bramkę, ale podniósł głowę, dograł do Marko Kolara, a ten strzelił pewnie na 5-2! Także - jak Košťál - zaliczając premierowego gola w Wiśle. I z meczu, w którym przegrywaliśmy 0-2, a powinniśmy tak naprawdę jeszcze wyżej - po pudle Amarala... wyciągnęliśmy na aż 5-2, dopisując pierwsze wyjazdowe punkty w bieżącym sezonie! Do tego na boisku niepokonanego dotychczas Lecha!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Rollercoaster z poznańską Lokomotywą! Lech - Wisła 2:5!

Data publikacji: 19-08-2018 20:00


5. kolejkę Lotto Ekstraklasy Wiślakom przyszło rozegrać w Poznaniu. Krakowianie wyruszyli do stolicy Wielkopolski, by zmierzyć się z niepokonaną w lidze, lecz wyeliminowaną z europejskich pucharów drużynę Lecha. Podopieczni Ivana Djurdjevicia chcieli uciec krajowej stawce jak najszybciej, zaś Biała Gwiazda walczyła o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Plany powiodły się Wiślakom - choć piłkarze Macieja Stolarczyka przegrywali już 0:2, wygrali aż 5:2. Gole dla krakowian zdobyli Martin Košťál, Zdenek Ondrášek (x2), Marko Kolar oraz Christian Gytkjær, który wpakował futbolówkę do własnej siatki!

Już przed meczem kibice Wisły mogli poczuć się nieco zaskoczeni - trener Maciej Stolarczyk zdecydował się pozostawić na ławce dotychczasowych podstawowych bocznych pomocników, Rafała Boguskiego i Patryka Małeckiego. W ich miejsce desygnowani zostali Jakub Bartosz i Martin Košťál, dla których był to pierwszy występ w wyjściowej jedenastce od dłuższego czasu. Trener Djurdjević ponownie postawił na ustawienie 3-4-3, a bardziej defensywni skrzydłowi Wisły mieli ubezpieczać bocznych obrońców w starciach z bogato obsadzonymi flankami Lechitów, a także wchodzić w wolne przestrzenie, które w defensywie pozostawiali bardzo ofensywnie usposobieni wahadłowi - Maciej Makuszewski oraz Kamil Jóźwiak.

Złe dobrego początki

Już w 1. minucie Wisła dwukrotnie pokazała, że nie przyjechała do Poznania bronić się i czekać na kontry - w trzydziestej sekundzie piłkę w kierunku Košťála zaadresował Kort, a Słowak odegrał piłkę Ondráškowi, który zdecydował się na strzał z dystansu. Czujny od samego początku między słupkami był jednak Jasmin Burić. Dosłownie kilkanaście sekund później piłkę na trzydziestym metrze przejął Bartosz, który zdecydował się na mocne uderzenie. Piłka poszybowała jednak daleko od prawego słupka bośniackiego bramkarza. Odpowiedź poznanian mogła przynieść im prowadzenie już w 5. minucie. Świetne podanie z głębi pola sprawiło, że Gajos wyszedł sam na sam z Lisem, lecz mając na plecach Bartkowskiego były zawodnik Jagiellonii uderzył z linii 16 metrów. Futbolówka zatrzymała się tylko na słupku i wyszła na aut bramkowy. Co nie powiodło się za pierwszym razem, gospodarze uczynili za drugim - prawą stroną boiska w pole karne wdarł się Joăo Amaral, który przyjęciem zgubił Macieja Sadloka i posłał kąśliwy strzał zewnętrzną częścią buta. Mateusz Lis nie zdołał odbić futbolówki i ta zatrzepotała w siatce już w 8. minucie.

Dwie minuty później na listę strzelców mógł wpisać się Christian Gytkjær, ale po centrze Makuszewskiego jego główka nieznacznie minęła bramkę Wisły. Niemal bliźniaczą akcję po drugiej stronie przeprowadzili Košťál i Bartosz, ale i próba „Baku” nie poszybowała w światło bramki. Prawoskrzydłowy Białej Gwiazdy jeszcze lepszą okazję miał za sprawą Dawida Korta - po świetnym otwierającym podaniu „Korcika”, Bartosz znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem, ale jego płaski strzał nie wpadł do bramki. Pięć minut później przy Bułgarskiej zrobiło się 2:0. Z prawej strony piłkę ponownie wrzucił Makuszewski, a futbolówka trafiła w rękę Rafała Pietrzaka, zmuszając sędziego Pawła Raczkowskiego do odgwizdania jedenastki. Z wapna silnie i celnie uderzył Gytkjær, a Lis, choć wyczuł intencje strzelca, ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki. Wisła przytłumiona szybką utratą dwóch bramek mogła jeszcze pogorszyć swoją sytuację w 23. minucie. Wtedy to uderzenie Macieja Gajosa zostało zablokowane, a piłka spadła pod nogi Amarala, który chybił do opuszczonej bramki z 5 metrów.

Wejście smoka w drugą połowę!

Niewykorzystane sytuacje zemściły się w meczu Białej Gwiazdy z Wisłą Płock, a tym razem zaczęły mścić się na Dumie Wielkopolski. Kilkadziesiąt sekund później po dalekim wykopie ze strefy obronnej krakowian z piłką minął się Rafał Janicki. Na to czekał tylko Martin Košťál, który pognał na bramkę Buricia i mierzonym strzałem w prawy róg nie dał mu szans, zmniejszając rozmiar strat. Cztery minuty później młody Słowak stanął przed kolejną szansą, ale jego niemal identyczny strzał zza szesnastki złapał golkiper gospodarzy. W samej końcówce pierwszej części spotkania dwie okazje wypracowali sobie Lechici - najpierw efektowną przewrotkę Amarala pewnie schwytał Lis, zaś po próbie Gajosa zza szesnastki wiślacki bramkarz odbił piłkę przed siebie, lecz niepewna interwencja nie miała żadnych negatywnych konsekwencji. Po naprawdę dobrych i szybko rozgrywanych pierwszych 45 minutach wynik był po stronie Lecha, ale podopieczni Macieja Stolarczyka mogli mieć nadzieję na drugą część spotkania. I nie były to płonne nadzieje!

W 47. minucie po rożnym egzekwowanym przez Korta celnie główkował Marcin Wasilewski, ale kapitalną interwencją popisał się Burić. Bośniak był zupełnie bezradny przy koronkowej akcji Wiślaków trzy minuty później. Krakowianie ruszyli szybką akcją lewą flanką - Košťál zagrał do Imaza, ten będąc przed Buriciem niemal bezczelnie zagrał piętą do Ondráška, a Czech zapakował piłkę do pustej bramki. Skonfundowani goście domagali się odgwizdania spalonego, chorągiewkę uniósł sędzia liniowy, ale po wideoweryfikacji decyzja została cofnięta, a Kobra mógł odtańczyć piękną cieszynkę wraz z Jesúsem Imazem. To jednak nie było wszystko - cztery minuty później kombinacyjnie rzut wolny rozegrał Dawid Kort, Martin Košťál urwał się obrońcy i wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie odbiła się ona od Gytkjæra i wpadła do siatki!

Kolar-gol na koniec!

Lech przebył drogę z nieba do piekła w 10 minut i nie potrafił się podnieść z kolan, co Wiślacy skrzętnie wykorzystali po raz czwarty. Z autu piłkę wyrzucił Bartkowski, Košťál pobiegł pod linię końcową, przejął futbolówkę i odegrał ją Ondráškowi, a ten szpicem wbił piłkę obok bezradnego Buricia. W 71. minucie mogło zrobić się 5:2, a czeski napastnik mógł pokusić się o hat-tricka, ale Burić obronił jego strzał głową. W rewanżu pod bramką Wisły zrobiło się groźnie gdy dośrodkowywał De Marco, a Tomczyk szczupakiem chciał pokonać Lisa - golkiper Białej Gwiazdy nie musiał jednak interweniować. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry swoją okazję zmarnował Tiba, zaś to, jak należy strzelać pokazał Marko Kolar, który po podaniu Imaza wpakował piłkę do siatki i całkowicie wykoleił poznańską Lokomotywę!

Wyjście z wyniku 0:2 na 5:2 to coś niesamowitego. A na boisku rywala, i to nie byle jakiego, bo Lecha Poznań? Panowie, czapki z głów! To takie mecze wspomina się latami!

Lech Poznań - Wisła Kraków 2:5 (2:1)

1:0 Amaral 8’

2:0 Gytkjær 18’

2:1 Košťál 24’

2:2 Ondrášek 50’

2:3 Gytkjær (sam.) 55’

2:4 Ondrášek 61’

2:5 Kolar 89’


Lech: Burić - Janicki, Vujadinović, De Marco - Makuszewski, Cywka (76’ Tomczyk), Tiba, Jóźwiak (61’ Tomasik) - Amaral, Gytkjær, Gajos (83’ Răduţ)

Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Basha, Kort - Bartosz (62’ Boguski), Imaz, Košťál (79’ Arsenić) - Ondrásek (74’ Kolar)

Żółte kartki: De Marco, Tomczyk, Răduţ - Imaz, Wasilewski

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Koncertowa gra wiślaków! Lech Poznań – Wisła Kraków 2:5

19 sierpnia 2018

Po dwóch meczach bez zwycięstwa charakterna w tej kampanii Wisła Kraków chciała przełamać się w jaskini lwa, mierząc się z liderem rozgrywek. Mimo że Lech Poznań był postrzegany przez bukmacherów w roli faworyta, to krakowianie nie zamierzali tanio sprzedać skóry.

Pierwsza połowa w wykonaniu „Białej Gwiazdy” nie była zła, bo krakowianie potrafili długo utrzymywać się przy piłce, mieli sytuacje strzeleckie. Jednak na przerwę do szatni w lepszych nastrojach udali się lechici.

Wynik spotkania został otwarty w ósmej minucie, gdy złe zachowanie w defensywie Macieja Sadloka wykorzystał Amaral, pokonując Mateusza Lisa po strzale zewnętrzną częścią stopy i było 1:0 dla Lecha. Chociaż chwilę później Jakub Bartosz starał się doprowadzić do wyrównania, to była to próba nieskuteczna.

Tymczasem w 17. minucie po dotknięciu piłki ręką przez Rafała Pietrzaka we własnym polu karnym sędzia Paweł Raczkowski był zmuszony podyktować „jedenastkę”. Stały fragment gry na gola zamienił Christian Gytkjaer. Duńczyk zdobył tym samym swoją drugą bramkę w sezonie.

Mimo tego, że gospodarze prowadzili różnicą dwóch trafień, to podopieczni Macieja Stolarczyka nie zamierzali składać broni. Następstwem tego był gol Martina Kostala w 24. minucie, który wykorzystał błąd Rafała Janickiego, po czym oddał strzał z prawej nogi i było już tylko 2:1.

Po zmianie stron determinacja krakowskiej drużyny w dążeniu do celu dała bardzo szybko efekt. Już w 51. minucie Zdenek Ondrasek wykończył golem świetną akcję w wykonaniu swojej drużyny, w której zagraniem piętką popisał się Jesus Imaz i mieliśmy rezultat 2:2.

W kolejnych fragmentach rywalizacji krakowianie dokonali natomiast rzeczy niebywałej. Wisła grała konkretnie i dało to trzeciego gola dla teamu z Małopolski, gdy Gytkjaer po centrze z boku boiska skierował futbolówkę do własne siatki.

Wynik rywalizacji podwyższył natomiast Czech Ondrasek. Tym razem napastnik krakowskiej drużyny wpisał się na listę strzelców po świetnie rozegranym wyrzucie z autu. Podanie do „Kobry” zaliczył świetny w niedzielnym boju Słowak Kostal, a Ondrasek mocnym uderzeniem zdobył swoją czwartą bramkę w sezonie.

Rezultat zawodów ustalił Marko Kolar i wiślacy odnieśli swoje drugie zwycięstwo w trakcie trwającej kampanii, sprawiając jednocześnie, że team Ivana Djurdjevicia zanotował swoją pierwszą porażkę w sezonie, tracąc też pierwsze pięć goli na swoim stadionie w rozgrywkach.


Lech Poznań – Wisła Kraków 2:5 (2:1)

1:0 Amaral 8 min

2:0 Gytkjaer 18 min (k.)

2:1 Kostal 24 min

2:2 Ondrasek 51 min

2:3 Gytkjaer 55 min (sam.)

2:4 Ondrasek 61 min

2:5 Kolar 90 min


żółte kartki:

Lech Poznań – De Marco, Amaral, Tomczyk, Radut

Wisła Kraków – Kostal, Jesus Imaz, Wasilewski


Lech Poznań: Burić – Janicki, Vujadinović, De Marco, Makuszewski, Cywka (76 min Tomczyk), Tiba, Jóźwiak (61 min Tomasik), Gajos (82 min Radut), Amaral, Gytkjaer


Wisła Kraków: Lis – Pietrzak, Sadlok, Wasilewski, Bartkowski, Kort, Basha, Kostal (79 min Arsenić), Jesus Imaz, Bartosz (62 min Boguski), Ondrasek (74 min Kolar).


sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)


Źródło: wislakrakow.com



Minuta po minucie

KONIEC!!!!!! WYGRYWAMY Z LECHEM 5-2 MIMO, ŻE PRZEGRYWALIŚMY JUŻ 0-2. BRAWO WISŁA!!!!!!

  • 90. Sędzia zakończył spotkanie jednak czekamy na decyzję VAR-u. Zawodnicy Lecha domagają się odgwizdania rzutu karnego.
  • 90 W Poznaniu pogramy jeszcze trzy minuty dłużej. W sumie to szkoda, Wisła gra tak, że oglądnęlibyśmy ten mecz jeszcze raz :)))
  • 90. Răduț z żółtą kartką za brzydki faul na Boguskim.
  • Fantastyczna akcja Wisły i tercetu Kort, Imaz, Kolar. Ostatecznie Jesús Imaz podaje na pustą bramkę do tego ostatniego, a Kolar zdobywa pierwszego gola w barwach naszej drużyny. Brawo Wisła!!!!!!
  • 89. GOOOOOOOL!!! PIĄTA BRAMKA DLA WISŁY! MARKO KOLAR
  • 89. Teraz na bramkę Wisły próbował uderzyć Tiba. Portugalczyk nie trafił jednak nawet w światło bramki.
  • 87. W końcówce zaostrzył nam się mecz. Teraz kartka dla Marcina Wasilewskiego.
  • 85. Teraz kartka dla Tomczyka za faul na Korcie.
  • 85. Bezsensowne zachowanie Imaza, który otrzymuje napomnienie za taktyczny faul na połowie Lecha.
  • 83. Mihai Răduţ zmienił Macieja Gajosa. Była to ostatnia zmiana w ekipie Lecha w tym spotkaniu.
  • 82. Tym razem bliski szczęścia był Christian Gytkjær. Na nasze szczęście Duńczyk zachował się podobnie jak Tomczyk - bardzo źle.
  • 81. Fantastyczne dośrodkowanie De Marco trafia na głowę Tomczyka. Napastnik Lecha, na nasze szczęście, fatalnie pudłuje.
  • 79. Ostatnia zmiana w naszej drużynie. Najlepszego zawodnika Wisły w tym spotkaniu, Martin Košťál, zmienia Zoran Arsenić.
  • 78. Bardzo lekceważące zagranie Bashy, który swoją grą nie przypomina dziś tego samego zawodnika, którego widzieliśmy w pierwszych kolejkach tego sezonu. Na szczęście sytuacja ta nie przyniosła zagrożenia pod naszą bramką.
  • 76. Teraz korekta w składzie Lecha. Paweł Tomczyk za Tomasza Cywkę.
  • 74. Druga zmiana w naszej drużynie. Wcześniej Rafał Boguski zmienił Kubę Bartosza, teraz Marko Kolar wchodzi za Zdenka Ondráška. Dziękujemy za bramki i dobrą grę Zdeněk!
  • "Kolejorz" stara się przejąć inicjatywę jednak popełnia dziecinne błędy w rozegraniu. Dzięki temu nie potrafi stworzyć sobie dogodnej sytuacji pod bramką naszej drużyny.
  • 70. Brzydki faul Cywki na Korcie. Sędzia nie napomniał jednak Lechity żółtą kartką.
  • Wydaje się, że postawa naszej drużyny z poprzednich spotkań oraz wiele niewykorzystanych sytuacji, zostają dziś wynagrodzone z nawiązką. Piękne rzeczy dzieją się w niedzielny wieczór w Poznaniu!
  • Co tu się dzieje! Fenomenalne zachowanie Košťála, który miał swój udział przy WSZYSTKICH bramkach naszej drużyny! Piękne podanie Słowaka trafia pod nogi Ondráška, ten strzela po długim rogu i pewnie pokonuje Buricia!
  • 61. GOOOOOOOOL!!!!! ZDENEK ONDRASEK!
  • 61. Pierwsza zmiana w meczu. Piotr Tomasik zmienia Jóźwiaka.
  • 58. Amaral wyszedł z groźną kontrą, a jego strzał do boku wybija Mateusz Lis. Było bardzo groźnie pod naszą bramką...
  • 57. Żółta kartka dla Amarala.
  • Pięknie rozegrany stały fragment gry. Martin Košťál idealnie wrzuca piłkę na 5 metr, a "swojaka" zalicza Christian Gytkjær!
  • 55. GOOOOOOOOOOL!!!!!! WYGRYWAMY 3-2!
  • 54. Fantastyczna interwencja Kuby Bartkowskiego ratuje nas przed utratą bramki. Nasz boczny obrońca w ostatnim momencie blokuje strzał Gajosa.
  • Fantastyczny charakter pokazuje drużyna "Białej Gwiazdy". Od 0-2 do 2-2 w Poznaniu z Lechem, który dotychczas stracił tylko jedną bramkę, notując komplet zwycięstw. Brawo Wisła!
  • 51. Po interwencji VAR-u bramka jest jednak uznana! Jest 2-2!!!
  • 51. Wisła zdobywa prawidłową bramkę po fantastycznej akcji dwójkowej Imaza z Ondráškiem. Sędzia odgwizduje jednak pozycję spaloną hiszpańskiego pomocnika.
  • 49. Wisła powinna zdobyć bramkę wyrównującą. Po rzucie rożnym główkował Wasilewski, a fantastyczną interwencją popisał się Burić.
  • 47. Napomnienie dla De Marco za faul na Kubie Bartoszu.
  • 46. Rozpoczęła się druga połowa spotkania. Walczyć Wisła!
  • 45. Koniec pierwszej połowy, po której przegrywamy z Lechem 1-2. Liczymy, że po drugiej będziemy w lepszych nastrojach bo Wisłę na pewno stać na to, by z Poznania wywieźć dziś punkty.
  • 45. Minimum jedna minuta doliczona do pierwszej części spotkania.
  • 43. Przewrotka w wykonaniu Amarala. Pewnie, do koszyczka, broni Lis.
  • 41. Mało brakło aby Gytkjær doszedł do podania od Tiby. Gdyby tak się stało mogło być bardzo groźnie pod naszą bramką.
  • Po kontaktowej bramce mecz w Poznaniu stał się bardzo rwany. Obydwie drużyny popełniają bardzo dużo prostych błędów, a co za tym idzie, mniej jest dogodnych sytuacji.
  • 33. Na 16. metrze Jóźwiak uderzył Bartosza w twarz. Sędzia nie odgwizduje jednak przewinienia zawodnika Lecha.
  • 28. Kolejna dobra akcja Košťála kończy się jego celnym strzałem. Martin uderzył jednak zbyt lekko by drugi raz wpisać się na listę strzelców.
  • 24. GOOOOOL! Błąd Janickiego wykorzystuje Martin Košťál strzelając pierwszego gola w barwach naszej drużyny! Brawo!
  • 23. Powinien być trzeci gol dla Lecha. Po rykoszecie sam przed naszą bramką znalazł się Amaral, ale jego uderzenie obija boczną siatkę.
  • 18. 0-2. Gytkjær pewnie wykorzystuje "jedenastkę".
  • 17. Rzut karny dla Lecha po zagraniu ręką Pietrzaka.
  • 12. Fantastyczne zachowanie Korta, który najpierw popracował w defensywie, a później w idealny sposób wyprowadził na czystą pozycję Bartosza. Nasz skrzydłowy, w dogodnej sytuacji do zdobycia gola, uderzył jednak fatalnie.
  • 10. Gytkjær oddaje niecelny strzał głową po dośrodkowaniu Makuszewskiego.
  • 8. Fatalne zachowanie Sadloka, który jak dziecko dał się ograć Amaralowi. Ten jak w masło wszedł w naszą defensywę i pewnie wyprowadza Lecha na prowadzenie. 0-1.
  • 6. Mnóstwo dzieje się w pierwszych minutach spotkania. Tym razem po kiksie Vujadinovicia sam przed Buriciem stanął Ondrášek. Zdaniem sędziego Czech był jednak na spalonym.
  • 5. Błąd ustawienia naszej defensywy mógł wykorzystać Maciej Gajos. Zawodnik Lecha wyszedł sam na sam z Lisem i obił słupek bramki Wisły...
  • 1. W pierwszej minucie spotkania Wisła oddała dwa strzały w stronę bramki Lecha. Tym razem autorem uderzenia był Kuba Bartosz. Wychowanek Wisły pośpieszył się jednak z uderzeniem, lepiej ustawieni byli inni zawodnicy naszej drużyny.
  • 1. W 27. sekundzie pierwsza groźna sytuacja w wykonaniu "Białej Gwiazdy". Zza pola karnego uderzał Ondrášek, ale pewnie broni Burić. Czeski napastnik powinien zachować się lepiej.
  • 1. Gramy! Wisełko tylko zwycięstwo!
  • Obydwie drużyny już na murawie. Dosłownie za moment pierwszy gwizdek sędziego.
  • Pod nieobecność Rafała Boguskiego kapitanem Wisły jest dziś Maciej Sadlok.
  • Powyżej mamy już dla Was składy obydwu drużyn na dzisiejszy mecz. Oto nasza ławka rezerwowych:
  • Michał Buchalik, Tibor Halilović, Rafał Boguski, Zoran Arsenić, Marko Kolar, Kamil Wojtkowski i Patryk Małecki.

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Stolarczyk: Gratuluję mojemu zespołowi

Data publikacji: 19-08-2018 20:56


Po szalonym i nieprawdopodobnym meczu w wykonaniu Białej Gwiazdy, w którym krakowianie musieli odrobić dwubramkową stratę, trzy punkty jadą do stolicy Małopolski! Wiślacy pokazali, że ścieżka wyznaczona przez trenera Macieja Stolarczyka jest właściwa, odnotowując bardzo ważne zwycięstwo w Poznaniu nad Lechem 5:2.


Wyjazdowa niemoc Wiślaków odeszła w zapomnienie. Biała Gwiazda w przepięknym stylu dała rywalom prawdziwą lekcję futbolu, pokazując, że wolą walki i determinacją można zdziałać wiele. „Cieszymy się z tego wyjazdowego zwycięstwa, nie ma co ukrywać. Myślę, że był to mecz, który mógł się podobać kibicom, ponieważ towarzyszyła mu duża liczba sytuacji. Chciałbym pogratulować piłkarzom tego, co zrobili. Udało się im, przegrywając 0:2 na Bułgarskiej, zakończyć to spotkanie okazałym zwycięstwem 5:2. Trzeba przyznać, że Lech jest drużyną klasową, z wieloma indywidualnościami w składzie. Na pewno dało się odczuć, że ma za sobą czwartkowy mecz. Sądzę, że nasz plan, który sobie założyliśmy, został wykonany w stu procentach, dzięki czemu możemy się cieszyć się ze zwycięstwa. Jeszcze raz gratuluję zespołowi” - podsumował niedzielną potyczkę trener Maciej Stolarczyk.

Plan wykonany

Wydaje się, że kluczowa była postawa piłkarzy ze stolicy Małopolski na początku drugiej odsłony potyczki, kiedy to zadali istotne ciosy, odwracając losy rywalizacji. „Powiem tak, taki mieliśmy plan, chcieliśmy wykorzystać zmęczenie, jakie zostało w nogach Lechitów, a także zminimalizować przestrzeń, którą zepewnili sobie w pierwszej połowie. Zawodnicy rzeczywiście bardzo dobrze weszli w mecz po przerwie i za sprawą umiejętności oraz dzięki realizacji założeń, wszystko się powiodło” - dodał.

Historyczne starcie

Niedzielne starcie było bez wątpienia wyjątkowe dla Białej Gwiazdy, która zaliczyła najwyższe - historyczne - wyjazdowe zwycięstwo w starciu z Lechem na jego terenie. „Wciąż jesteśmy pod wpływem emocji, które nam dziś towarzyszyły. Nie patrzymy na to, co działo się wcześniej. Skoro taki wynik dotychczas nie padł, to znaczy, że moi piłkarze pokazali dobre oblicze, mają i umiejętności, i potencjał. Bardzo się cieszę, ale chcę podkreślić, że był to tylko jeden mecz. Zdajemy sobie sprawę, iż jesteśmy na początku ligi i przed nami cały sezon. Nie chcemy, aby ta euforia mocno weszła nam w krew, bo za tydzień gramy bardzo ważne spotkanie u siebie i będziemy chcieli powtórzyć ten wyczyn” - zakończył wypowiedź szczęśliwy szkoleniowiec krakowian.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Djurdjević: To dla nas smutny dzień

Data publikacji: 19-08-2018 21:19


Trwa niechlubna seria Lechitów, którzy po zakończeniu przygody z Ligą Europejską, ulegli w 5. kolejce rodzimych rozgrywek Wiśle Kraków 2:5 w obecności swoich fanów. Porażka ta sprawiła, że Kolejorz stracił przewagę punktową nad goniącymi go rywalami i czuje ich oddech na plecach, zwłaszcza Jagiellonii Białystok.


Pierwsza ligowa porażka Kolejorza stała się faktem. Trener Lecha postawił w niedzielę na ofensywę, zdając sobie sprawę z ewentualnego ryzyka, jakie niosło ze sobą to ustawienie. „Jest nam przykro. Gratulacje należą się Wiśle Kraków, która zrobiła wielką rzecz. Walczyli mocno, mimo niekorzystnego wyniku, i ostatecznie wygrali. Przypuszczaliśmy, że rywal będzie atakował bokami i zdecydowaliśmy się wzmocnić te obszary. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale mimo wszystko chcieliśmy zagrać bardzo ofensywnie, co na początku nam się udawało. Zaryzykowałem i ustawiłem Kamila Jóźwiaka na wahadle. Mogliśmy prowadzić 3:0, jednak zabrakło trochę skuteczności” - zaczął opiekun Kolejorza.

Przełknąć gorycz porażki

Szkoleniowiec ekipy z Poznania nie ukrywał, że jego piłkarze nie stanęli na wysokości zadania, popełniając rażące błędy, które doprowadziły do przegranej. „Chciałbym przeprosić ludzi, którzy byli dziś na stadionie. Powiedziałem swoim piłkarzom w szatni, że nie możemy w takich sytuacjach zachowywać się jak juniorzy, a to właśnie zrobiliśmy. Na boisku nie ma miejsca na brak koncentracji. Być może czwartkowy mecz wpłynął na naszą postawę, ale przecież prowadziliśmy 2:0. Tym bardziej, że pierwsze 45 minut mieliśmy pod kontrolą, a Wisła atakowała fragmentami. Druga połowa była fatalna, rywal doprowadził do remisu, a potem wyszedł na prowadzenie. To był dla nas smutny dzień, chociaż spodziewałem się, że przyjdzie słabszy moment” - zaznaczył trener Ivan Djurdjević.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Martin Kostal: Gol smakuje dobrze, ale takie zwycięstwo lepiej

20 sierpnia 2018

Martin Kostal był jednym z jaśniejszych punktów w szeregach krakowskiej Wisły w niedzielnym boju z Lechem Poznań. Po zakończeniu spotkania zawodnik nie ukrywał, że bardzo duże wrażenie zrobiło na nim to, że jego team zdołał odwrócić losy rywalizacji, mimo że przegrywał 0:2.

Maciej Stolarczyk: Plan został wykonany w stu procentach [konferencja prasowa]

– Oczywiście, że taki mecz pozostanie na długo w pamięci. W każdym razie dla nas najważniejsze jest to, że udało nam się zdobyć trzy punkty – mówił Słowak w rozmowie z klubową telewizją krakowian.

– Gdy przegrywaliśmy 0:2, cały czas wierzyliśmy w to, że możemy wygrać. Niezależnie od tego, czy jest wynik 0:0, czy 0:2, to zawsze staramy się walczyć do końca – kontynuował Kostal.

Strzelony gol smakuje bardzo dobrze, ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że udało nam się odwrócić losy meczu i wygrać spotkanie ze stanu 0:2 – zakończył 22-latek.

Przypomnijmy, że Kostal oprócz trafienia w starciu przeciwko teamowi z Wielkopolski zanotował też dwie asysty.


Źródło: wislakrakow.com

Kolar: Przez cały czas wierzyliśmy

Data publikacji: 20-08-2018 09:36


Niedzielny wyjazd do Poznania w ramach 5. kolejki rozgrywek Lotto Ekstraklasy Wiślacy z pewnością będą miło wspominać, zwłaszcza, że nie tylko wygrali, ale także zdołali odwrócić losy spotkania. Schodząc do szatni po gwizdku kończącym pierwszą odsłonę wynikiem 1:2, byli w stanie odrobić starty i po drugiej połowie mogli świętować pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Autorem bramki zamykającej mecz był Marko Kolar, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Wisły.


Do szatni mógł schodzić z uśmiechem na ustach, bo powodów do radości miał co najmniej dwa: jego zespół wygrał, a on sam przypieczętował wynik spotkania. W ubiegłym sezonie nie udało się wywalczyć w Poznaniu trzech punktów, jednak okazuje się prawdziwym porzekadło: „Co się odwlecze, to nie uciecze”.

Lubię grać przy licznej publiczności

Chyba niewielu z nas spodziewało się, że mecz z Lechem dostarczy aż tylu emocji i skończy się tak wysokim wynikiem na korzyść Białej Gwiazdy. Zwłaszcza, że jest to teren, na którym nie gra się łatwo, także ze względu na lokalnych kibiców. „Lubię grać na dobrych stadionach, przy komplecie publiczności lub gdy trybuny zapełnione są choćby w połowie. Takie warunki mobilizują jeszcze bardziej. Murawa może nie była najlepsza, nie wiem dlaczego, ale myślę, że wykonaliśmy swoją pracę najlepiej, jak potrafiliśmy” - skomentował chorwacki napastnik.

Cały czas wierzyliśmy

To gospodarze rozpoczęli spotkanie „z wysokiego c” i zanotowali dwa trafienia już w jego pierwszych 20 minutach. I choć Biała Gwiazda odpowiedziała trafieniem Martina Košťál'a, to po pierwszych 45 minutach Lechici wciąż mogli pochwalić się jednobramkowym prowadzeniem. Wiślacy jednak nie tracili wiary i nie zwiesili głów: „Cały czas wierzyliśmy. Co prawda, widzieliśmy, że Lech strzela gole, owszem, ale zdarza im się też sporo bramek tracić w łatwy sposób, tak, jak dzisiaj”.

Wykonaliśmy bardzo dobrą robotę

Dzisiejsze ustawienie piłkarzy Macieja Stolarczyka mogło zaskoczyć, biorąc pod uwagę, że dotychczas szkoleniowiec raczej trzymał się sprawdzonej w pierwszych spotkaniach wyjściowej jedenastki. Tym razem dokonał jednak kilku roszad. „Oczywiście, ćwiczyliśmy grę w innym ustawieniu, bo są w zespole zawodnicy, którzy nie występowali jeszcze w tym sezonie od pierwszej minuty. Musieliśmy więc to trochę przećwiczyć i sądzę, że wykonaliśmy bardzo dobrą robotę” - wyjaśnił Kolar.

Po to tu jesteśmy

Pierwsze trafienie w barwach Białej Gwiazdy, na które zawodnik czekał cały rok, z pewnością smakuje wyjątkowo. Szczególnie, że do tej pory piłkarze z grodu Kraka nigdy nie zanotowali w Poznaniu aż pięciobramkowego zwycięstwa. Tym trafieniem na pewno zmotywował się do dalszej pracy i pokazał się w rywalizacji o miejsce na boisku: „Czekałem na to długo, to fantastyczne uczucie. Po to tu z resztą jesteśmy: żeby atakować i strzelać gole.”

Czy za tydzień możemy spodziewać się kolejnego trafienia? „Mam nadzieję, zobaczymy” - skwitował skromnie z uśmiechem 23-latek.

M. Chlebek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Zdeněk Ondrášek: - Wygraliśmy razem, jak drużyna

- W końcu wygraliśmy, wcześniej traciliśmy dużo punktów dlatego, że nie byliśmy skuteczni. Trener nam to w przerwie powiedział i w drugiej połowie to się udało. Bardzo się cieszymy, bo chcieliśmy tutaj wygrać, choć nigdy nie brałem udziału w takim meczu - przyznał po wygranym aż 5-2 spotkaniu z Lechem Poznań, strzelec dwóch bramek w tej potyczce, Zdeněk Ondrášek.

- Jeśli chodzi o trenera Stolarczyka, to widać, że on grał w piłkę. To jest najważniejsze. A to że jesteśmy zgraną drużyną? Od tego się zaczyna, bo trener wie co jest dla nas dobre. Wie kiedy jest czas na zabawę, wie kiedy trzeba trochę zwolnić, a kiedy zrobić trening na sto procent. To jest ważne, że trener wie kiedy to oddzielić. Dlatego też mamy bardzo dobrą atmosferę i wszyscy bardzo dobre pracujemy. Cieszymy się, że wygraliśmy, bo zasługiwaliśmy na to już we wcześniejszych meczach, a bez bramek się nie wygrywa. Dziś strzeliliśmy ich pięć i to byłoby już za dużo, gdybyśmy nie wygrali - mówił szczęśliwy wiślak.

Czeski napastnik Wisły został zapytany o sytuację João Amarala, który przy stanie 0-2, mógł - a nawet powinien - zdobyć kolejną bramkę dla Lecha.

- Gdyby było 0-3, to może nie mówię, że już byłby koniec, ale byłoby bardzo trudno. Wczoraj widzieliśmy jednak, że Arsenal przegrywał 0-2 i wyrównał na 2-2. Wprawdzie potem przegrał, ale powalczyli. Gdy nawet na wyjeździe przegrywasz 0-2, to dopóki sędzia nie zagwiżdże trzeba grać. Cieszę się, że nie spuściliśmy głów i razem wszyscy wygraliśmy, jak drużyna - zakończył wiślak.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Kort: Jesteśmy dobrym zespołem

Data publikacji: 20-08-2018 11:12


Dla nowego pomocnika Białej Gwiazdy dzisiejsze zwycięstwo z Lechem Poznań to pierwsza ligowa wyjazdowa wygrana w barwach naszego klubu. Jak smakuje? „Bardzo dobrze. Przegrywać tutaj dwoma bramkami i zmienić ten rezultat na 5:2 to duża sztuka” - mówił Dawid Kort po końcowym gwizdku.


Podopieczni Macieja Stolarczyka odważnie wyszli na spotkanie z aktualnym liderem tabeli. „Dla nas nie ma różnicy, czy gramy u siebie czy na wyjeździe. Dwa tygodnie temu w Białymstoku też siedliśmy pressingiem na mocnego rywala i zaczynamy się w tym naprawdę dobrze czuć. Trener dopasowuje taktykę do danego przeciwnika, nie zapominając o naszych atutach” - zaznaczył „Korcik”.

Wiara czyni cuda

Gole Amarala i Gytkjaera nie nastroiły pozytywnie sympatyków Wisły przed kolejnymi minutami spotkania. „Po prostu źle weszliśmy w mecz. Dużo się o nas mówiło, ale jesteśmy dobrym zespołem. I mimo straty dwóch goli wierzyliśmy, że stać nas nie tylko na to, by wyrównać wynik.”

Dawid Kort w poprzednich sezonach Lotto Ekstraklasy kojarzony był z grą bliżej bramki przeciwnika. W drużynie Macieja Stolarczyka jednocześnie rozgrywa, asekuruje i tworzy zgrany duet z Vullnetem Bashą w środku pola.”To odpowiedzialniejsza funkcja niż „dziesiątka”. Inny rodzaj stylu gry i opieki nad futbolówką. Zawsze powtarzam, że przede wszystkim chcę być na boisku. A czy jako ofensywny pomocnik, czy jako zawodnik środka pola, to nie robi dla mnie żadnej różnicy”.

Zamieszanie w końcówce

Czy pierwszy raz w swojej karierze piłkarz Wisły mógł stracić gola po końcowym gwizdku? Tak przez moment się wydawało podczas wideoweryfikacji w doliczonym czasie gry. „Ta sytuacja była bez większego znaczenia. W tamtym momencie wygrywaliśmy 5:2 i to,czy arbiter spotkania podyktowałby rzut karny, nie było już tak istotne” - stwierdził pomocnik.

Czemu Wiślacy zawdzięczali zdobyte bramki? Były to przećwiczone akcje kombinacyjne czy udane improwizacje oparte na zdobywaniu przestrzeni na boisku? „Mieliśmy swój pomysł na mecz. Cały czas wierzyliśmy, że wrócimy stąd z trzema punktami. Dobrze funkcjonowaliśmy jako drużyna. Zaprezentowaliśmy się solidnie zarówno w ofensywie jak i defensywie” - zakończył Dawid Kort.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Imaz: Chcę tylko, żeby drużyna wygrywała

Data publikacji: 21-08-2018 15:05


Niedzielna potyczka z aktualnym liderem tabeli Lotto Ekstraklasy skończyła się dla Białej Gwiazdy lepiej niż niejeden kibic drużyny przyjezdnej mógłby to sobie wyśnić. Straciwszy dwie bramki w pierwszej części spotkania, piłkarze Macieja Stolarczyka zdołali odwrócić losy meczu i wywieźć z Poznania trzy punkty. Z upragnionego trafienia wciąż nie może cieszyć się jeszcze Jesús Imaz, ale za to może pochwalić się piękną asystą przy pierwszej z dwóch bramek Zdenka Ondráška.


W tym sezonie stadion Lecha okazał się dla zespołu Białej Gwiazdy dużo bardziej gościnny niż w ubiegłorocznych rozgrywkach, gdzie Wiślacy zdołali ugrać tylko jeden punkt. Jak przyznaje jednak sam Hiszpan, nie spodziewał się tak szalonego spotkania. „Wiedzieliśmy, że jest to dobry zespół, który w pierwszych 30 minutach zwykł strzelać bramki, tak stało się i w niedzielę, ale na szczęście też odpowiedzieliśmy trafieniem. Potem przyszła przerwa, rozmowy, a następnie zostało już tylko wrócić na murawę i zmienić niekorzystny rezultat” - opisał Imaz.

Wierzyliśmy do końca

Nie jest łatwo wygrywać spotkania z najgroźniejszymi rywalami, ale jeszcze trudniej jest podnieść się po dwóch zainkasowanych trafieniach, co udało się w niedzielę zespołowi z Krakowa. Na pytanie, czy cały czas wierzyli w osiągnięcie korzystnego rezultatu, 27-latek odpowiedział: „Tak, byliśmy świadomi, że zespół z Poznania stwarza sobie wiele okazji, ale wiedzieliśmy, że i my także będziemy mieć swoje. Do tego doszła skuteczność, której zabrakło w poprzednich meczach i efekt końcowy jest zadowalający”.

Najważniejsza jest drużyna

Bramka autorstwa Hiszpana wisi w powietrzu już od dłuższego czasu, ale piłka wciąż nie może znaleźć drogi do siatki przeciwnika. Czy sytuacja ulegnie zmianie w najbliższym starciu z Górnikiem Zabrze? „Mam nadzieję, bo już czas na to. Mam dużo okazji, ale nie udaje się strzelić. Wiem, że gole przyjdą, pracuję na to, i nie będę popadał w obsesję. Chcę tylko, żeby drużyna wygrywała” - podsumował napastnik.

M. Chlebek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Pietrzak: Dobrze nastawione celowniki

Data publikacji: 22-08-2018 11:13


Spotkanie w Poznaniu nie rozpoczęło się dla Wiślaków najlepiej, ale to podopieczni Macieja Stolarczyka wywieźli ze stolicy Wielkopolski trzy punkty. „Byliśmy przygotowani na ten mecz. Po pierwszych minutach musieliśmy troszkę zweryfikować nasze ustawienie, bo Lech zagrał inaczej niż na analizie taktycznej. Przeprowadziliśmy kilka korekt. Jednak gdy schodziliśmy do szatni w przerwie, nikt nie zwieszał głów. Wiedzieliśmy, że wystarczy grać w taki sam sposób jak wcześniej, tylko poprawić błędy w ustawianiu się na boisku” - mówił po końcowym gwizdku Rafał Pietrzak.

„We wszystkich meczach dotychczas w tym sezonie stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji, brakowało jednak wykończenia i widmo nieskuteczności cały czas nad nami wisiało. Tym razem celowniki były dobrze nastawione. Spodziewaliśmy się, że stworzymy sobie sporo okazji. Mimo to 5:2 na stadionie Lecha w Poznaniu to imponujący wynik. Cieszymy się z wygranej, ale nie zaprzątamy sobie nią głowy, już w najbliższą sobotę mecz z Górnikiem” - zapewnił lewy defensor Białej Gwiazdy.

Znak firmowy?

Czy wysoki odbiór to już znak firmowy podopiecznych Macieja Stolarczyka w obecnym sezonie? „Trener mówi nam przed każdym spotkaniem, że zarówno u siebie jak i na wyjeździe mamy grać tak samo wysokim pressingiem. Nie dajemy odpocząć rywalowi. Straciliśmy jednak dwie bramki, ale dobrze, że odpowiedzieliśmy pięcioma”.

U Wiślaków podczas drugiej połowy widoczna była swoboda w dysponowaniu futbolówką. Była ona wynikiem przećwiczonych schematów czy udanej boiskowej improwizacji? „Cały tydzień trenowaliśmy rozgrywania akcji. Wiedzieliśmy, że Lech wystawi trójkę obrońców i na boku zrobią się wolne miejsca. Chcieliśmy to wykorzystać i udało nam się to. Zdobycie tylu goli przy Bułgarskiej nie jest łatwe” - przyznała wiślacka "2".

Spotkanie w Poznaniu pokazało, że Białej Gwiazdy powinny się obawiać również zespoły z krajowego topu. „Mecz meczowi nierówny. Koncentrujemy się na każdym kolejnym spotkaniu. Graliśmy z Lechem i pokazaliśmy, że nie mamy się kogo bać i w tej lidze jesteśmy w stanie wygrać z każdym” - zakończył Rafał Pietrzak.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Liczby meczu: Lech - Wisła

Po fenomenalnym w wykonaniu wiślaków meczu - dopisują oni jakże cenne trzy punkty w rywalizacji z jednym z pretendentów do mistrzowskiego tytułu, jakim w bieżącym sezonie jest poznański Lech. Ten przed konfrontacją z wiślakami miał na swoim koncie komplet dwunastu punktów oraz jedną straconą bramkę. Po niej - ich punktacja się nie zmieniła, a po stronie strat goli mają już cyfrę sześć! Zapraszamy Was do zapoznania się ze wszystkimi najważniejszymi liczbami potyczki "Białej Gwiazdy" w Poznaniu.

1 - przed meczem z Wisłą, w czterech wcześniejszych spotkaniach, Lech stracił zaledwie jedną bramkę. Po nim ma już straconych sześć.

4 - z czterema trafieniami Zdeněk Ondrášek jest aktualnie liderem klasyfykacji strzelców Ekstraklasy.

4 - tyle strzałów na bramkę Lecha oddał Zdeněk Ondrášek. Wszystkie były celne. Z podobną skutecznością (3/3) uderzał też Martin Košťál.

4 - ze stuprocentową skutecznością swoje zwody (4/4) wykonywał Vullnet Basha.

4 - Vullnet Basha był też najczęściej faulowanym wiślakiem.

7 - to liczba kluczowych podań, które wykonał w tym meczu Dawid Kort.

7,32 - o tyle kilometrów więcej przebiegła w tym meczu drużyna Wisły (112,54 km) od Lecha (105,22 km).

8 - tyle pojedynków (8/15) wygrał Vullnet Basha.

11,92 - najwięcej kilometrów ze wszystkich piłkarzy grających w tym meczu przebiegł Jesús Imaz.

14 - tyle razy piłkę stracił Zdeněk Ondrášek.

32,27 - najszybszy sprint w zespole Wisły wykonał Martin Košťál.

51 - najwięcej celnych podań miał w tym meczu Jakub Bartkowski (51/61).

60 - w ostatnim kwadransie pierwszej połowy taką procentową przewagę w posiadaniu piłki mieli wiślacy, podobnie było w pierwszym kwadransie drugiej części spotkania (55%), kiedy to rozstrzygnęły się losy tej rywalizacji. W pozostałych fragmentach częściej przy piłce byli poznaniacy.

287 - to najlepszy wynik InStat index spośród grających w tym meczu wiślaków. Uzyskał go Jakub Bartkowski.

450 - wciąż pięciu wiślaków ma w bieżącym sezonie ligowym na swoim koncie występy w pełnym wymiarze czasu gry, a więc przez 450 minut. Są to: Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Jakub Bartkowski, Vullnet Basha i Marcin Wasilewski.


Statystyki przebiegniętych kilometrów:

11,92 - Jesús Imaz

11,20 - Dawid Kort

11,15 - Jakub Bartkowski

10,83 - Vullnet Basha

9,92 - Rafał Pietrzak

9,89 - Martin Košťál

9,45 - Marcin Wasilewski

8,98 - Maciej Sadlok

8,30 - Zdeněk Ondrášek

7,87 - Jakub Bartosz

4,86 - Mateusz Lis

oraz:

3,90 - Rafał Boguski

2,41 - Marko Kolar

1,80 - Zoran Arsenić


Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:


128,6 - Zoran Arsenić

126,9 - Jakub Bartosz

126,8 - Marko Kolar

126,8 - Jesús Imaz

125,8 - Rafał Boguski

123,6 - Martin Košťál

119,1 - Dawid Kort

118,6 - Jakub Bartkowski

115,2 - Vullnet Basha

112,2 - Zdeněk Ondrášek

105,5 - Rafał Pietrzak

100,5 - Marcin Wasilewski

95,5 - Maciej Sadlok

51,7 - Mateusz Lis


Najszybsi w meczu (km/h):


32,27 - Martin Košťál

32,12 - Jakub Bartosz

31,05 - Jakub Bartkowski

30,15 - Dawid Kort


InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:


287 - Jakub Bartkowski

262 - Rafał Pietrzak

262 - Dawid Kort

254 - Vullnet Basha

253 - Maciej Sadlok

253 - Jesús Imaz

253 - Zdeněk Ondrášek

249 - Marko Kolar

248 - Martin Košťál

245 - Marcin Wasilewski

242 - Mateusz Lis

222 - Rafał Boguski

215 - Jakub Bartosz


(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 5. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Po pięciu kolejkach jedynym niepokonanym zespołem w lidze jest już tylko Lechia Gdańsk, która pewnie ograła w tej serii gier Górnika Zabrze. Właśnie zabrzanie dołączyli do grona pokonanych, a kolejnym takim klubem jest poznański Lech. "Kolejorz" dostał srogie baty od "Białej Gwiazdy" - i to pomimo tego, że prowadził już 2-0. Ostatecznie całość zakończyła się wygraną Wisły aż 5-2!


Piątek, 17 sierpnia:


Cracovia 0-1 Zagłębie Lubin

"Tym mistrzostwem sam strzeliłem sobie samobója" - mówił po tym meczu trener Michał Probierz, którego po trzeciej już porażce "Pasów" jakby opuściła pewność siebie. Choć przyznać też trzeba, że tym razem jego zespół miał wyjątkowego pecha. W końcówce pierwszej połowy Cracovia zdobyła bowiem gola, ale ten po interwencji VAR nie został uznany. I niejako w odpowiedzi - to goście wyszli na prowadzenie, a tego nie oddali już do końcowego gwizdka sędziego. Piłkarze z ulicy Kałuży mocno starali się wprawdzie, aby odrobić straty, ale nie znaleźli sposobu na dobrze dysponowanego w lubińskiej bramce Dominika Hładuna.


Miedź Legnica 1-1 Korona Kielce

0-1 Maciej Górski (54.)

1-1 Paweł Zieliński (69.)

Pierwsza połowa należała zdecydowanie do beniaminka, ale piłkarze z Legnicy byli mocno nieskuteczni. I na początku drugiej zostali za to ukarani bramką Macieja Górskiego. Podrażnieni gospodarze rzucili się mocno do odrabiania strat i to im się udało. Remis raczej nikogo w Legnicy i tak nie ma prawa cieszyć.


Sobota, 18 sierpnia:


Wisła Płock 1-3 Arka Gdynia

0-1 Aleksandyr Kolew (55.)

1-1 Ricardinho (69.)

1-2 Maciej Jankowski (82.)

1-3 Rafał Siemaszko (90.)

Nie udało się "Nafciarzom" dopisać do swojego dorobku kolejnego choćby jednego punktu, zresztą już do przerwy powinni przegrywać, ale gdynianie wykazali się fatalną skutecznością. Tę poprawili po przerwie i dopisali solidne trzy punkty. Dla gdynian to pierwsza wygrana w bieżącym sezonie.


Górnik Zabrze 0-2 Lechia Gdańsk

0-1 Paweł Bochniewicz (23. sam.)

0-2 Flávio Paixão (33.)

Mocno szczęśliwie padły bramki dla gdańszczan - pierwsza to bowiem "samobój", a druga to dobitka po trafieniu w słupek, co jednak nie zmienia faktu, że "biało-zieloni" gole te sobie wypracowali, zresztą od początku bieżącego sezonu zupełnie nie przypominają drużyny z poprzedniego. I poważnie włączają się do walki o czołowe lokaty.


Niedziela, 19 sierpnia:


Legia Warszawa 2-1 Zagłębie Sosnowiec

1-0 Artur Jędrzejczyk (39.)

1-1 Konrad Wrzesiński (54.)

2-1 Carlos López (77.)

Mocno wymęczyła wygraną z beniaminkiem drużyna aktualnych mistrzów Polski, dla której był to ciężki powrót do ligi, po czwartkowym pucharowym blamażu w Luksemburgu. Choćby przez fakt, że znów gola zdobył Artur Jędrzejczyk, którego... nie zgłoszono do gry w europejskich rozgrywkach... A w lidze wpisał się na listę strzelców w drugim kolejnym spotkaniu! Po raz pierwszy w bieżącym sezonie Ekstraklasy gola zdobył król strzelców poprzedniej batalii - Carlitos - i to on przesądził o końcowym, powtórzymy - wymęczonym, sukcesie warszawiaków.


Jagiellonia Białystok 2-1 Piast Gliwice

1-0 Mile Savković (22.)

1-1 Patryk Dziczek (58.)

2-1 Arvydas Novikovas (90.)

Początek należał do gospodarzy, którzy po ładnej akcji wyszli na prowadzenie, ale tego nie utrzymali, bo zanim minęła godzina gry - mieliśmy po błędzie dotychczas wręcz bezbłędnego Mariána Kelemena remis. Jagiellonia pokazała jednak charakter, bo choć to Piast momentami był bliżej zdobycia drugiej bramki, to gospodarze grali do końca i w doliczonym czasie gry o zwycięstwie aktualnych wicemistrzów Polski przesądził Arvydas Novikovas. To sprawia, że białostoczanie wygrywają swój czwarty kolejny mecz. Z kolei dla Piasta, to po trzech wygranych na przywitanie z ligą - druga porażka z rzędu.


Lech Poznań 2-5 WISŁA KRAKÓW

1-0 João Amaral (8.)

2-0 Christian Gytkjær (18. k.)

2-1 Martin Košťál (24.)

2-2 Zdeněk Ondrášek (50.)

2-3 Christian Gytkjær (55. sam.)

2-4 Zdeněk Ondrášek (61.)

2-5 Marko Kolar (89.)

Gdyby w 23. minucie João Amaral wykorzystał kapitalną okazję na bramkę, która dałaby Lechowi wynik... 3-0, Wisła pewnie by już się nie podniosła. A tak, szybko strzeliła kontaktowego gola, a po przerwie w jedenaście minut błyskotliwe akcje wiślaków pozwoliły wyjść "Białej Gwieździe" na prowadzenie aż 4-2! To w końcówce udało się jeszcze poprawić golem Marko Kolara i "Biała Gwiazda" rozgromiła "Kolejorza" aż 5-2! I co można do tego dodać? Chyba tylko to, że takie mecze pamięta się latami. Za takie mecze ludzie kochają piłkę nożną!


Poniedziałek, 20 sierpnia:


Śląsk Wrocław 0-0 Pogoń Szczecin

Strzelali jedni, strzelali też drudzy, ale był to typowy mecz, w którym po prostu "nie chciało wpaść". Choć może bliżej prawdy było to, że zarówno wrocławianie, jak i szczecinianie, byli po prostu za bardzo niedokładni, przez co po prostu nieskuteczni. Stąd wynik, którego kibice najbardziej nie lubią. Co gorsze dla Pogoni - ta pozostanie na ostatnim miejscu w tabeli, a za tydzień gościć będzie mocno rozpędzoną Lechię.


Aktualna tabela:


1. Lech Poznań 5 12 11-6

2. Jagiellonia Białystok 5 12 7-2

3. Lechia Gdańsk 5 11 6-1

4. Legia Warszawa 5 10 8-6

5. Piast Gliwice 5 9 8-7

6. Zagłębie Lubin 5 9 7-6

7. WISŁA KRAKÓW 5 8 8-5


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa