2018.09.15 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2

Z Historia Wisły

2018.09.15, Ekstraklasa, 8. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota, 16°C
Wisła Kraków 5:2 (2:2) Lechia Gdańsk
widzów: 23.052
sędzia: Paweł Gil z Lublina.
Bramki

Zdeněk Ondrášek 18'

Jakub Bartkowski 45'
Dawid Kort 64'
Kamil Wojtkowski 75'
Rafał Boguski 83'
0:1
1:1
1:2
2:2
3:2
4:2
5:2
6' Patryk Lipski 6

38' (k) Flávio Paixão
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Jakub Bartkowski
Marcin Wasilewski
Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak
grafika:zk.jpg Rafał Boguski
Vullnet Basha grafika:zmiana.PNG (88' Patryk Plewka)
Dawid Kort grafika:zmiana.PNG (83' Tibor Halilović)
Jesús Imaz
grafika:zk.jpg Martin Košťál grafika:zmiana.PNG (74' Kamil Wojtkowski)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Maciej Stolarczyk
Lechia Gdańsk
Dušan Kuciak
Karol Fila
Michał Nalepa
Steven Vitória
Filip Mladenović grafika:zk.jpg
Flávio Paixão
Jarosław Kubicki
Daniel Łukasik grafika:zmiana.PNG (72' Mateusz Sopoćko)
Patryk Lipski grafika:zk.jpg
Michał Mak grafika:zmiana.PNG (58' Lukáš Haraslín)
Artur Sobiech grafika:zmiana.PNG (84' Jakub Arak)

Trener: Piotr Stokowiec
W 82' Maciej Sadlok nie wykorzystał rzutu karnego, Dušan Kuciak obronił.


Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Zoran Arsenić, Marko Kolar, Matej Palčič
Kapitan: Rafał Boguski

Bramki: 5-2 (2-2)
Posiadanie (w %): 47-53 (46-54)
Strzały: 11-12 (5-4)
Strzały celne: 7-5 (3-2)
Strzały niecelne: 3-4
Strzały przejęte: 1-3
Strzały z pola karnego: 8-8
Strzały z pola karnego, celne: 6-4
Faule: 13-11
Żółte kartki: 2-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-0
Rzuty rożne: 3-6
Podania: 412-378
Podania dokładne (w %): 79-76
Dystans (w km): 112,98-108,03
Sprinty: 69-68

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Lechiści

Data publikacji: 13-09-2018 15:02


Już w najbliższą sobotę na stadionie przy ulicy Reymonta czeka nas pojedynek dwóch najlepszych drużyn obecnie trwającego sezonu. Lider z Gdańska przyjedzie do stolicy Małopolski bronić prowadzenia w ligowej tabeli, natomiast jeżeli Biała Gwiazda odniesie kolejne zwycięstwo, zmieni Biało-Zielonych na fotelu lidera


Trwające rozgrywki zaczęły się dla gdańszczan wyjątkowo udanie - jako jedyny zespół w Lotto Ekstraklasie nie ponieśli porażki, w 7 dotychczasowych kolejkach zanotowali 5 zwycięstw i zaledwie dwa razy zremisowali. Wydaje się, że Lechia, od paru sezonów nieco na wyrost określana jako jeden z faworytów do zajęcia miejsca na ligowym podium, w końcu osiągnęła względną stabilizację. Pod wodzą Piotra Stokowca Lechiści prezentują się bardzo dobrze, wygrywając bez straty bramki m.in. z niesamowicie mocną Jagiellonią. Niektórzy widzą już Lechistów, jak odbierają puchar za zdobycie mistrzostwa Polski, jednak jak powszechnie wiadomo, polska ekstraklasa jest tak bardzo nieprzewidywalna, że najprawdopodobniej do ostatnich kolejek będziemy musieli czekać na wyłonienie medalowej trójki.

Bramkarz: Dusan Kuciak

Niekwestionowanym numerem jeden między słupkami bramki Lechii jest Dusan Kuciak. Trzykrotny mistrz Polski z Legią Warszawa w Gdańsku pojawił się podczas zimowego okienka transferowego 2017 roku i od tej pory w koszulce gdańszczan rozegrał 61 spotkań. W sezonie 18/19 wystąpił we wszystkich 7 meczach, aż pięciokrotnie zachowując czyste konto. Mimo wartościowego konkurenta, jakim bez wątpienia jest Zlatan Alomerović, nikt nie ma wątpliwości, iż to właśnie były reprezentant Słowacji jest pierwszym wyborem szkoleniowca drużyny z Pomorza.

Obrońcy: Filip Mladenović, Michał Nalepa, Steven Vitória, Karol Fila

O tym, że zwycięskiego składu się nie zmienia, wiedzą niemal wszyscy. Stare piłkarskie porzekadło zapewne i tym razem się sprawdzi, co oznacza, że w meczu z Wisłą na murawie niemal na pewno pojawią się dokładnie ci sami obrońcy, których mogliśmy oglądać w wygranym pojedynku z Koroną 2:0. Defensywa Lechii wydaje się niemal nie do przejścia, co potwierdzają statystyki - podopieczni trenera Stokowca mogą pochwalić się średnią zaledwie 0,4 straconej bramki na mecz. Doskonały kolektyw, jaki tworzy czwórka defensorów gdańszczan, pozwala pozostałym liniom skupić się na rozgrywaniu piłki i zdobywaniu bramek. Jedną z teorii budowania zespołu jest ta, według której tworzenie drużyny należy zacząć od „tyłu” i prawdopodobnie właśnie tą drogą poszedł szkoleniowiec Biało-Zielonych. Bez wątpienia nikt nie spodziewał się, iż tacy piłkarze jak Steven Vitoria czy Filip Mladenović mogą osiągnąć tak wysoką formę, podobnie jak niewielu przed sezonem widziało Karola Filę w pierwszej jedenastce drużyny z województwa pomorskiego. Doskonałe defensywne statystyki pozwalają nam przypuszczać, że w Krakowie na boisko, oprócz wspomnianej trójki, wybiegnie także były zawodnik Wisły, Michał Nalepa.

Pomocnicy: Patryk Lipski, Jarosław Kubicki, Ariel Boysiuk

Niemal na pewno w wyjściowym składzie w spotkaniu z Białą Gwiazdą zobaczymy Patryka Lipskiego. Były zawodnik Ruchu Chorzów w obecnie trwającym sezonie siedmiokrotnie pojawiał się na murawie, zdobywając jedną bramkę. Drugim z piłkarzy środka pola, który ma duże szanse na występ przy ulicy Reymonta, jest Jarosław Kubicki, powracający do drużyny po nieobecności w poprzedniej kolejce. Ostatnim z trójki piłkarzy drugiej linii powinien być Daniel Łukasik, jednak… o jego obecności w pierwszej jedenastce mogą zadecydować względy pozasportowe - o decyzji Piotra Stokowca najprawdopodobniej dowiemy się dopiero w sobotę. Oczywistą alternatywą na pozycję pięciokrotnego reprezentanta Polski jest jego równolatek - 27-letni Ariel Borysiuk - od początku rozgrywek czekający na pełnowymiarową szansę pokazania swoich umiejętności. W obliczu zdarzeń niezwiązanych bezpośrednio z murawą występ byłego zawodnika QPR staje się coraz bardziej prawdopodobny, więc nie jest wykluczone, że mierzący 1,80 m pomocnik po raz pierwszy w tym sezonie rozpocznie mecz w wyjściowym składzie.

Skrzydłowi/napastnicy: Lukáš Haraslín, Flávio Paixão, Michał Mak

Jednym z największych wygranych reprezentacyjnej przerwy jest skrzydłowy Lechii, Lukáš Haraslín. 22-latek wystąpił w obu towarzyskich meczach rozgrywanych przez słowacką młodzieżówkę, a w spotkaniu z Włochami, mającymi w składzie między innymi Mandragorę, Locatelliego czy Cutrone, dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, walnie przyczyniając się do zwycięstwa swojej kadry. Urodzony w Bratysławie zawodnik w obecnych ekstraklasowych rozgrywkach nie opuścił żadnego pojedynku, do swoich statystyk dopisując jedną bramkę i 3 ostatnie podania. Po przeciwnej stronie boiska powinniśmy ujrzeć Michała Maka, który podobnie jak Haraslín, meldował się na boisku w każdej z 7 kolejek, notując jedną asystę. Najbardziej ofensywnym zawodnikiem pierwszej linii bez wątpienia będzie kapitan Lechistów, Flávio Paixão. Doświadczony Portugalczyk mimo już 33 lat nie stracił strzeleckiej formy i do liderujących z 6 bramkami Zdenka Ondraška i Ricardinho traci zaledwie jedno trafienie.

Sobotni wieczór stoi pod znakiem starcia dwóch drużyn, na których sukces przed trwającym sezonem niewielu postawiłoby jakąkolwiek sumę pieniędzy. Skazywana na walkę o utrzymanie Wisła podejmie Lechię, jeszcze do niedawna niesamowicie chimeryczną. Przyjście nowych szkoleniowców odmieniło obie drużyny we wręcz zaskakujący sposób, dzięki czemu już za dwa dni będziemy mogli oglądać starcie niespodziewanych liderów Lotto Ekstraklasy. Na trybunach stadionu przy ulicy Reymonta niemal na pewno zasiądzie największa w tym sezonie liczba kibiców, a na murawie na przeciwko siebie staną dwa najbardziej efektywne i poniekąd efektowne zespoły trwających rozgrywek. Walka i emocja są nieuniknione - niech zwycięży lepszy i niech będzie to Biała Gwiazda!

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przy Reymonta mecz na szczycie! Wisła gra dziś z Lechią!

Cztery zwycięstwa z rzędu Lechii oraz trzy Wisły sprawiły, że przed ósmą kolejką rozgrywek Ekstraklasy obydwa zespoły zajmowały odpowiednio pierwsze oraz drugie miejsce w tabeli. Dziś zmierzą się ze sobą na stadionie przy ulicy Reymonta, w meczu o zachowanie liderowania - dla Lechii, lub jego przejęcie - jeśli chodzi o Wisłę. Czeka nas więc potyczka mocno wyjątkowa, tym bardziej, że na R22 zjawi się dziś ponad 20 tysięcy kibiców, którzy liczą oczywiście na to, że to "Biała Gwiazda" podtrzyma zwycięską passę!

Zespół z Gdańska budowany jest już od kilku lat i przyznać trzeba, że za "niemałe pieniądze". Na razie jednak "biało-zieloni" dalecy byli od tego, aby spłacić wydawane środki na sukcesy sportowe. Przed dwoma sezonami zaświeciła im się wprawdzie możliwość wywalczenia wymarzonego mistrzostwa Polski, ale ostatecznie zakończyło się poza miejscem premiowanym grą w europejskich pucharach i sporą "szyderą" ze strony kibiców z Gdyni, którzy w Europie po zdobyciu Pucharu Polski grali. Apogeum problemów mieliśmy jednak w sezonie poprzednim, gdy przegrywająca mecz za meczem Lechia znalazła się zdecydowanie zbyt blisko strefy spadkowej. Jak na potencjał zespołu było to zbyt wiele, dlatego też postawiono na sprawdzonego w Ekstraklasie trenera - Piotra Stokowca, który mocno popracował ze swoimi piłkarzami i jak na razie zbiera tego całkiem owocne plony. Lechia już na inaugurację wywiozła komplet punktów z Białegostoku i choć później zaliczyła remisy w potyczkach ze Śląskiem i Legią, to kolejne cztery spotkania wygrała. A to dało samodzielne liderowanie w tabeli Ekstraklasy, do tego z mocnym bilansem bramkowym, bo 11-3. I właśnie te zaledwie trzy stracone gole mogą rzucać się w oczy. Defensywa była bowiem mocno kulawą stroną Lechii w poprzednim choćby sezonie i właśnie w tym aspekcie widać pracę włożoną przez Stokowca. W takim jednak, a nie innym, bilansie goli straconych spory wkład przypisać trzeba także jednemu z najbardziej irytujących swoją postawą bramkarzy ligi - Dušanowi Kuciakowi, bo choć ten często odstawia na boisku swoisty "teatrzyk", to od początku bieżącego sezonu jest w formie co najmniej bardzo dobrej.

W takiej jest też jednak napastnik "Białej Gwiazdy" - Zdeněk Ondrášek i w tym "słowacko-czeskim" pojedynku mocno liczymy na to, że lider klasyfikacji strzelców znów podreperuje swój dorobek. Trener wiślaków, Maciej Stolarczyk, bez ogródek przyznał zresztą, że mocno liczy na swoich podopiecznych, jak i tym samym na to, że niepokonana dotychczas Lechia znajdzie swoich pierwszych w tym sezonie pogromców właśnie na Reymonta. Kilku wiślaków porozjeżdżało się wprawdzie w ostatnich dniach na mecze reprezentacyjne, ale do Krakowa wrócili bez urazów, a my mamy nadzieję, że z jeszcze większymi pokładami piłkarskiej ambicji, aby pojechać też na kolejne takie zgrupowania. Ważne jest więc to, że poza pechowcem - Jakubem Bartoszem - w zespole nie ma żadnych urazów, a podbudowani ostatnimi sukcesami wiślacy nie zamierzają na nich poprzestawać.

Na sukcesywnym podbijaniu licznika sprzedanych biletów nie przestają także kibice Wisły, a to oznacza, że czeka nas dziś przy Reymonta prawdziwe piłkarskie święto. Nie szczędźmy więc gardeł w dopingowaniu wiślaków, a może po końcowym gwizdku sędziego czeka nas kolejny w bieżącym sezonie happy-end?! Oby tak właśnie było!

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków vs Lechia Gdańsk. Zapowiedź, typy, kursy

14 września 2018

W zdecydowanie najciekawszym meczu w ramach ósmej kolejki Lotto Ekstraklasy piłkarze krakowskiej Wisły na swoim stadionie zmierzą się z Lechią Gdańsk. Zachęcamy do zapoznania się z zapowiedzią meczu, naszymi przewidywaniami oraz kursami oferowanymi przez bukmacherów.


Lider w delegacji zmierzy się z wiceliderem rozgrywek. Jednocześnie krakowianie postarają się na swoim stadionie o to, aby gdańszczanie zanotowali pierwszą porażkę w sezonie. Zadanie jednak będzie bardzo trudne, biorąc pod uwagę to, że lechiści mogą pochwalić się najlepszą defensywą w lidze.

Wisła – Lechia, historia

Przed sobotnią potyczką lepszym bilansem bezpośrednich meczów ligowych mogą pochwalić się wiślacy, którzy zanotowali 24 zwycięstwa, przy 15 triumfach Lechii. Pozostałe 12 spotkań zakończyło się podziałem punktów.

Dodajmy, że w poprzedniej kampanii obie potyczki z udziałem krakowskiej drużyny i teamu z Trójmiasta zakończyły się kompromisem. Za każdym razem miał miejsce rezultat 1:1.

Wisła – Lechia, ostatnie wyniki

Podopieczni Macieja Stolarczyka w trakcie trwającego sezonu zgromadzili 14 “oczek” Przed przerwą na spotkania reprezentacyjne Wisła pokonała 1:0 Śląsk Wrocław, odnosząc swoje trzecie zwycięstwo z rzędu. Wcześniej w pokonanym polu krakowianie pozostawili Górnik Zabrze oraz Lecha Poznań.

Z kolei gdańska Lechia to jedyna jako dotąd ekipa w Lotto Ekstraklasie, która nie zanotowała jeszcze porażki. Co więcej, gdańszczanie mają 11 bramek zdobytych i tylko trzy stracone, co musi budzić uznanie dla ekipy Piotra Stokowca, która ostatnio pokonywała: Koronę Kielce, Pogoń Szczecin, Górnika Zabrze i Miedź Legnicę.

Wisła – Lechia, sytuacja kadrowa

W szeregach gospodarzy sobotniej potyczki zabraknie tylko Jakuba Bartosza, przechodzącego rehabilitację po kontuzji. U gości zabraknie natomiast tylko Sławomira Peszki, który jest zawieszony.

Śląsk – Wisła, kursy

Wygrana Wisły Kraków – 2,10

Remis – 3,30

Wygrana Lechii Gdańsk – 3,50

Według bukmachera Lvbet faworytem sobotniego boju są piłkarze drużyny ze stolicy Małopolski. Kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 2,10.

Wisła – Lechia, typy i przewidywania

Jedno z tych starć, w którym faworyta naprawdę trudno wskazać. Ostatecznie jednak typujemy w tym meczu remis. Nasz typ: 1:1.

Wisła – Lechia, przewidywane składy

Wisła: Lis – Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak, Basha, Kort, Boguski, Jesus Imaz, Wojtkowski, Ondrasek

Lechia: Kuciak – Fila, Vitoria, Nalepa, Mladenović, Mak, Kubicki, Borysiuk, Lipski, Haraslin, Flavio Paiaxao.

Wisła – Lechia, transmisja meczu

Sobotnie starcie Wisła – Lechia będzie można obejrzeć na antenie Canal+ Sport. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 20:25. W internecie spotkanie będzie można zobaczyć na żywo za pośrednictwem Canal+ Sport Online.


Źródło: wislakrakow.com

W pogoni za liderem

Data publikacji: 15-09-2018 09:19


To nie będzie zwykły mecz. Sobotnia rywalizacja z udziałem dwóch wyróżniających się na tle Lotto Ekstraklasy drużyn niesie ze sobą ogromny ładunek emocji. Przerwa w rozgrywkach ligowych wywołała wśród kibiców Wisły i Lechii jeszcze większe napięcie! Pierwszy stopień podium jest dla podopiecznych trenera Macieja Stolarczyka na wyciągnięcie ręki. Czy krakowianom uda się podtrzymać zwycięską passę i dogonić aktualnego lidera trwających rozgrywek?


Zmiany kadrowe w przerwie między rozgrywkami nie ominęły także drużyny Lechii Gdańsk, w której dokonano kilku kluczowych roszad. Z klubem pożegnali się m.in. Milen Gamakow, Gérson, Grzegorz Kuświk, Marco Paixão, João Oliveira, Simeon Sławczew, Jakub Wawrzyniak czy Paweł Stolarski. Włodarze Biało-Zielonych zadbali jednak o uzupełnienie luk w składzie. Kontrakty z ekipą z Pomorza podpisali m.in. Zlatan Alomerović, Jakub Arak, Mateusz Lewandowski, Egy Maulana Vikri i Artur Sobiech.

Ręka Stokowca

Szkoleniowiec Biało-Zielonych zdołał jednak poukładać swoich podopiecznych i znaleźć najodpowiedniejsze ustawienie. Dotychczasowe wyniki pokazują, że plan, który założył sobie trener Stokowiec, udaje się skrupulatnie realizować. Drużyna z Gdańska jest jedyną, która nie zaznała jeszcze w bieżących rozgrywkach smaku porażki, a ich stosunek bramkowy 11:3 pokazuje ich siłę ofensywną oraz stabilizację w obronie.

Zespół z Gdańska udanie rozpoczął ligowe zmagania, zaczynając od wyjazdowej wygranej nad Jagiellonią Białystok 1:0. Remisy w dwóch kolejnych seriach gier – ze Śląskim Wrocław 1:1 oraz z Legią Warszawa 0:0 – nieco ostudziły głowy kibiców. Od 4. do 7. kolejki powróciła znowu silna Lechia, która kolejno odprawiała z kwitkiem Miedź Legnica (2:0), Górnik Zabrze (2:0), Pogoń Szczecin (3:2) oraz Koronę Kielce (2:0).

Dotychczasowy dorobek punktowy Biało-Zielonych, którzy zgromadzili 17 oczek, pozwala im na zajmowanie pozycji lidera. Lechiści nie mogą jednak czuć się bezpiecznie, bowiem za ich plecami czai się Biała Gwiazda, tracąca do nich zaledwie trzy oczka.

Sobotniej potyczce Wisły z gdańszczanami przypisano numer 48, a w dotychczasowych 47 rozegranych spotkaniach lepiej radzili sobie gospodarze dzisiejszego meczu. Krakowianie 22 razy sięgali po komplet punktów, ulegając przeciwnikowi w 14 rywalizacjach i notując 11 remisów. W dwóch ostatnich starciach oba zespoły musiały zadowolić się podziałem oczek. Najpierw w sierpniu 2017 roku pod Wawelem padł wynik 1:1, a później w lutym 2018 roku powtórzono ten rezultat.

Pojedynek super-strzelców

Flávio Paixão to bez wątpienia wyróżniający się piłkarz na tle Ekstraklasy. Potrafi nie tylko przesądzić o losach potyczki, ale także dograć futbolówkę kolegom z drużyny. Przeprowadzka do Gdańska w 2016 roku korzystnie wpłynęła na jego karierę, co potwierdza boiskowa postawa Portugalczyka. W bieżących rozgrywkach również pokazuje wysoką formę, będąc najskuteczniejszym piłkarzem Lechistów - zajmuje drugą pozycję w klasyfikacji strzelców i trzecią w klasyfikacji kanadyjskiej rodzimych rozgrywek.

Mimo że indywidualne statystyki schodzą na dalszy plan, to na pewno nie można zapomnieć o rywalizacji Zdenka Ondráška z Flávio Paixão, która będzie stanowić tło dzisiejszego meczu na szczycie. Napastnik Białej Gwiazdy z meczu na mecz udowadnia, że pod Wawelem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a odejście Carlitosa wcale nie musi stanowić dla Wisły problemu. Czech bez skrupułów rozpoczął nowy sezon, przypominając o sobie sympatykom w piłkarskiej Polsce. „Kobra” to bez wątpienia ważne ogniwo w ekipie prowadzonej przez trenera Stolarczyka, doskonale wpisał się bowiem w jego koncepcję myśli szkoleniowej. Co więcej, po 7 seriach gier ma na swoim koncie 6 bramek i przewodzi grupie najlepszych strzelców, a także prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej. Jego poczynania na krajowym podwórku pozwoliły mu na otrzymanie niebagatelnego wyróżnienia, jakim jest miano piłkarza sierpnia w Lotto Ekstraklasie.

Nie da się ukryć, że zapewne obaj snajperzy będą chcieli ponownie ukąsić i polepszyć swoje statystyki. Który z nich znajdzie receptę na defensywę drużyny przeciwnej? Mamy nadzieję, że piłkarze dostarczą wielu pozytywnych wrażeń, a kibice zgotują świetną atmosferę godną meczu na szczycie.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk

Data publikacji: 15-09-2018 12:11


Skuteczna obrona jest często kluczem do wygrania spotkania, a prawdziwym trzonem solidnego bloku defensywnego jest zawsze dobry bramkarz, który kontroluje ustawienie swoich kolegów, dodając im przy tym mnóstwo pewności siebie. Także w dzisiejszym spotkaniu bramkarze mogą odegrać jedne z głównych ról, dlatego jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego warto zestawić ze sobą sylwetki golkiperów obu drużyn - Dušana Kuciaka i Mateusza Lisa.


Co ich łączy?

Fizyka. Jak przystało na bramkarzy, obaj zawodnicy mogą pochwalić się podobnymi warunkami fizycznymi, a na większość kolegów z drużyny mogą patrzeć z góry – i to dosłownie. Lis w rubryce wzrostu w swojej metryce wpisaną ma wartość 193 centymetrów, podczas gdy Kuciak jest od niego o jeden centymetr wyższy. Nie jest to oczywiście czynnik decydujący o sukcesie w walkach o górne piłki, lecz na pewno pomaga przy wyłapywaniu dośrodkowań i walce z przeciwnikami na przedpolu.

Wielu pracodawców. Kuciak i Lis mogą pochwalić się dość mocno rozbudowanym CV. Słowacki bramkarz zapoznawał się z seniorską piłką w Trenczynie. Stamtąd przeniósł się do Żyliny, która w sezonie 2004/05 wypożyczyła go na pół roku do West Ham’u, gdzie nie dostał szans na grę. Kolejnymi przystankami golkipera były rumuński klub FC Vaslui, Legia Warszawa, obecny klub Kamila Grosickiego Hull City, a teraz Lechia, która między innymi dzięki świetnej postawie Kuciaka lideruje w Lotto Ekstraklasie. Także Lis, mimo zaledwie 21 lat, ma na koncie występy w kilku klubach. Bramkarz Wisły Kraków stawał między słupkami w juniorach Lecha Poznań, gdzie nigdy nie dostał szans w pierwszej drużynie. Był za to wypożyczany do Miedzi Legnica, Podbeskidzia i Rakowa Częstochowa, a swoimi występami wywalczył sobie transfer do ekipy Białej Gwiazdy, w której poznał smak gry w najwyższej polskiej lidze.

Co ich dzieli?

Międzynarodowość. Mimo podobnej liczby klubów w CV, Kuciak zebrał dużo większe doświadczenie, nie tylko ze względu na swój wiek, ale także zagraniczne wojaże. 33-latek występował w rodzimej Słowacji, Anglii, Rumunii i Polsce. Lis jak dotąd ograniczał się tylko do gry na terytorium swojej ojczyzny, jednak trzeba zauważyć, że jest on dopiero na początku swojej piłkarskiej drogi i… kto wie, może zostać jeszcze futbolowym obieżyświatem, choć oczywiście życzymy mu wielu lat gry w barwach Białej Gwiazdy, oczywiście pełnych sukcesów.

Wartość. Lata doświadczeń i dobre występy miały bezpośredni wpływ na wartość rynkową Kuciaka. Według portalu transfermarkt.de maksymalna wartość Słowaka oscylowała w granicach 2 200 000 euro, a było to na przełomie lat 2012/13, kiedy bramkarz bronił barw Legii. Obecnie Kuciak wart jest 450 000 euro, czyli około cztery razy więcej niż Lis, którego Transfermarkt wycenia na 125 000 euro, co jest jego dotychczasową wartością maksymalną – widać bowiem w tym aspekcie ciągłą tendencję wzrostową. Oby utrzymała się ona także po dzisiejszym spotkaniu, a wręcz nabrała jeszcze większego tempa po kolejnym czystym koncie Białej Gwiazdy!

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Lechią: - Obydwa zespoły są zainteresowane tylko i wyłącznie zwycięstwem

- Jesteśmy po okresie przerwy na mecze reprezentacyjne, wrócili do nas zawodnicy, którzy byli powołani do swoich kadr, wrócili zdrowi i to na pewno mnie cieszy. Oprócz Jakuba Bartosza mam zawodników gotowych, którzy są do mojej dyspozycji. Sytuacja Pawła Brożka rozstrzygnie się w najbliższych dniach. Rozmowy o jego powrocie do zespołu są mocno zaawansowane - mówił na konferencji prasowej, przed meczem ligowym Wisły Kraków z Lechią Gdańsk, trener zespołu "Białej Gwiazdy", Maciej Stolarczyk.

- Były to inne przygotowania, bo dwutygodniowe, po ostatnim meczu, jaki zagraliśmy we Wrocławiu - powiedział ponadto opiekun wiślaków. - Jutro będziemy gościć aktualnego lidera Ekstraklasy, zespół, który nie przegrał dotychczas meczu, który prezentuje się bardzo dobrze. Duża w tym zasługa trenera Piotra Stokowca, który ma w swoim składzie zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę. Doszedł jeszcze do nich Artur Sobiech i jest to bardzo ciekawy zespół. Taka jest charakterystyka drużyny z Gdańska, ale w końcu muszą swój mecz przegrać i mam nadzieję, że będzie to dzień jutrzejszy, kiedy to się stanie. Mam nadzieję, że będziemy świadkami dobrego meczu, bo obydwa zespoły są zainteresowane tylko i wyłącznie zwycięstwem. Liczę, że to będzie dobre widowisko, w obecności dużej liczby kibiców, którzy będą chcieli je zobaczyć i będą nas chcieli wesprzeć w tym trudnym meczu - mówił Stolarczyk.

Przerwę od meczów ligowych wiślacy poświęcili na pracę, która ma wyeliminować ewentualne mankamenty, a które można było dostrzec w naszym poprzednim spotkaniu, które graliśmy ze Śląskiem.

- We Wrocławiu to nie był dobry mecz w naszym wykonaniu i wyniki motoryczne nie były takie, jak w poprzednich meczach, ale ten ostatni okres poświęciliśmy z jednej strony na rehabilitacje drobnych urazów, a z drugiej na pracę nad cechami motorycznymi, których nam zabrakło. Zdiagnozowaliśmy to na podstawie siedmiu kolejek, które były do tej pory i realizowaliśmy plan, jaki mieliśmy w trakcie tych dwóch tygodni, aby te elementy, które gdzieś nam się delikatnie rozjeżdżały - naprawić - przyznał trener.

Stolarczyk dodał również, że udany początek w wykonaniu piłkarzy z Gdańska to chyba wreszcie taka ich gra, na którą kibice tego klubu czekali od dawna.

- Oczy wielu kibiców są zwrócone na Lechię od dłuższego czasu, ten zespół jest już bowiem budowany jakiś czas. Jest tam olbrzymi potencjał piłkarski, poparty kapitałem, który co chwilę dokłada nowych zawodników do klubu i wszyscy kibice czekali na to, aby Lechia w końcu potwierdziła to, co było na papierze. I tak się stało. To nie jest zaskoczenie. Klub stara się budować, biorąc zawodników o określonym potencjale, nie ma co ukrywać - jak na polską ligę są to bardzo dobrzy zawodnicy i przy ogromnym udziale trenera Stokowca, pod jego kierownictwem, ten zespół zaczął grać na miarę swoich możliwości - mówił Stolarczyk.

Powrót do ligowej gry po reprezentacyjnej przerwie traktowany jest przez wielu piłkarskich fachowców jako dość trudny moment, bo może on wybijać z rytmu piłkarzy. Zwłaszcza tych, którzy wyjeżdżali na mecze swoich reprezentacji. I o ten fakt trener Wisły został zapytany.

- Jeśli chodzi o przerwę, to traktuję ją bardziej w taki sposób, że to passa Lechii się skończy, niż to co miałoby się u nas wydarzyć. Kiedyś ta passa zostanie przerwana, to nie jest tak, że zdobywa się punkty bez końca i liczę, że ta przerwa to właśnie jest ten moment dla Lechii. A czy tak będzie, pokaże jutrzejszy mecz. Jeśli chodzi o zawodników reprezentacji, to nie obawiam się tego, w jakim stanie przyjechali do klubu, bo jedno jest pewne - nie są wyeksploatowani. Martin Košťál grał tylko w pierwszym meczu, Rafał Pietrzak w dwóch, ale po kilkanaście minut. To nie były mocno eksploatujące wyjazdy. Bardziej może pod kątem logistyki podróży, co mogło być delikatnie męczące, ale to profesjonaliści i są w stu procentach przygotowani na jutrzejsze spotkanie - uważa trener zespołu Wisły Kraków.

Kolejne pytanie dotyczyło efektowności gry obydwu ekip, ale Stolarczyk nie chciał tego porównywać.

- Liczy się to, co jest po stronie punktów zdobytych na boisku. Nie ma to dla niektórych znaczenia, w jakim stylu jego zespół zwyciężył, ważne jest zwycięstwo. Analizując Lechię Gdańsk, to jest to zespół, który w każdym meczu chce grać o zwycięstwo. To bardzo skuteczny i dobrze zorganizowany zespół. Czeka nas jutro trudne spotkanie, ale koncentruje się głównie na tym, aby kibice byli świadkami dobrego meczu i na taki zapraszam - mówił Stolarczyk.

- Lechia jest na pierwszym miejscu, nie przegrała meczu, straciła najmniej bramek, to jest zespół dobrze poukładany. Pomimo swojego wieku trener Stokowiec jest już doświadczonym trenerem na polu Ekstraklasy, dostosował taktykę do tego zespołu, który ma. Myślę, że wszyscy w Gdańsku są zadowoleni z tej współpracy. To jest jednak Gdańsk i ich sprawy. My mamy natomiast swój temat i plan na jutro. To nas najbardziej interesuje, a ja cieszę się, że przyjedzie do nas lider i że będziemy świadkami dobrego meczu. To jest dla mnie kluczowe - dodał.

- Stracili najmniej bramek i jest to odzwierciedleniem tego, jak prezentuje się zespół - kontynuował trener Wisły, który nie dał się ponadto wciągnąć w dyskusję o tym, że w przypadku ewentualnej wygranej - to "Biała Gwiazda" może zostać liderem Ekstraklasy. - Jeśli chodzi o pozycję w tabeli, to będziemy dopiero w ten weekend po ósmej kolejce. Oczywiście miło jest zobaczyć się w górze tabeli, ale wszystko skończy się za 30 kolejek. To jest dla nas kluczowe co wydarzy się wtedy i na którym miejscu będziemy wtedy. To jest jakiś etap i tak do tego teraz podchodzimy. To nie ma tak dużego znaczenia, na którym miejscu jesteśmy w tej chwili, bo dla nas najistotniejszym celem jest mecz z Lechia Gdańsk i nie sięgamy dalej, ani nie roztaczamy zbyt idealnych krajobrazów, że po tej kolejce możemy być w punkcie X, czy Y. To nie jest dla nas tak istotne - zakończył trener Wisły Kraków.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Lidera mamy! Wisła - Lechia 5-2

Po kolejnym kapitalnym w wykonaniu wiślaków spotkaniu - nasza drużyna pokonała aż 5-2 gdańską Lechię i po tej wygranej wskakujemy na fotel lidera Ekstraklasy! Warto dodać, że dla zespołu z Gdańska to pierwsza porażka w bieżących rozgrywkach, a przed wizytą w Krakowie zespół ten stracił w siedmiu wcześniejszych meczach tylko trzy bramki. Te dziś dla "Białej Gwiazdy" zdobyli kolejno: Zdeněk Ondrášek, Jakub Bartkowski, Dawid Kort, Kamil Wojtkowski i Rafał Boguski!

Spotkanie o liderowanie po 8. kolejce Wisła Kraków rozpoczęła w swoim można powiedzieć standardowym ostatnio ustawieniu i przyznać też trzeba, że od początku obydwa zespoły grały mocno ofensywnie.

Pierwsi z takiego zadania wywiązać chcieli się wiślacy, bo już w 3. minucie z akcją ruszył Martin Košťál, ale choć dobrze dogrywał do Jesúsa Imaza, to od niego szybszy przy piłce okazał się Dušan Kuciak.

Niestety po drugiej stronie w 6. minucie podobnym refleksem nie wykazał się Mateusz Lis. Przepuścił bowiem strzał z rzutu wolnego Patryka Lipskiego i szybko przegrywaliśmy 0-1.

Wiślacy rzucili się oczywiście do odrabiania strat, ale niewiele z tego wynikało, a w 17. minucie mogliśmy zostać ponownie skarceni, bo po zamieszaniu podbramkowym strzał Jarosława Kubickiego tylko nieznacznie przeleciał ponad bramką.

Szybko jednak potem Wisła cieszyła się z bramki. Kolejna nasza akcja zakończyła się celnym uderzeniem Imaza, które odbił stojący na linii bramkowej Michał Nalepa, ale przy dobitce Zdenka Ondráška nikt już nic nie mógł zrobić i od 18. minuty przy Reymonta było 1-1.

I Wisła idzie za ciosem. Kolejne akcje napędzają naszą drużynę i w 27. minucie niewiele zabrakło, a prowadzilibyśmy. Ondrášek znów pokonał bowiem Kuciaka, ale podający mu piłkę Rafał Boguski chwilę wcześniej wyszedł z nią nieznacznie poza boisko. Zaraz potem Kuciak niepewnie odbijał dośrodkowanie Košťála, ale emocje dopiero miały sięgnąć zenitu.

W 34. minucie w naszym polu karnym upadł bowiem Artur Sobiech i po długiej wideoweryfikacji sędzia Paweł Gil wypatrzył przewinienie Marcina Wasilewskiego i wskazał "na wapno". Z niego, choć Lis rzucił się dobrze, na 1-2 trafił Flávio Paixão i od 38. minuty znów przegrywaliśmy.

Jak się jednak okazało - Wisła grała w pierwszej połowie do końca. I zdołała wyrównać w pierwszej z doliczonych w niej minut. A dokładniej zrobił to Jakub Bartkowski, który skorzystał z dośrodkowania z rzutu rożnego Rafała Pietrzaka, więc do przerwy było 2-2!

Po naprawdę dobrej pierwszej połowie - pierwszy kwadrans drugiej cześci meczu był na pewno słabszym fragmentem tego spotkania. I choć to wiślacy byli w niej częściej przy piłce, to składniej po wznowieniu gry wyglądała Lechia, ale zarówno gdańszczanie, jak i krakowianie, nie stworzyli sobie groźnych sytuacji do zmiany wyniku.

Przynajmniej do 64. minuty, kiedy to kolejną skuteczną akcję przeprowadziła Wisła. Košťál pograł na skrzydle z Pietrzakiem, ten wrzucił na długi słupek, a wszystko z pomocą rykoszetu od Filipa Mladenovicia wykończył Dawid Kort i przy Reymonta zrobiło się 3-2!

A nie był to jeszcze koniec pozytywnych dla nas wrażeń. Wisła wyczekała bowiem na swoją kolejną szansę. Tę po długiej piłce o Lisa i nieudanej próbie strzału Boguskiego wykończył wprowadzony chwilę wcześniej Kamil Wojtkowski i na kwadrans przed końcem meczu prowadziliśmy już 4-2!

A w minucie 82. mogło być... jeszcze lepiej, bo Gil za faul Stevena Victórii na Imazie podyktował "jedenastkę", ale strzał z niej Macieja Sadloka obronił Kuciak! Co się jednak odwlecze... Po przedłużonym przez Imaza zagraniu z rzutu rożnego Pietrzaka najsprytniej zachował się Rafał Boguski i z bliska wpakował piłkę głową do siatki! 5-2! I był to już prawdziwy pogrom!

Lechia nie zamierzała się oczywiście pogodzić z takim obrotem sprawy i w 85. minucie bliski zmniejszenia rozmiarów tej klęski był Paixão, ale jego uderzenie głową obronił Lis. Podobnie było też w 90 minucie, gdy znów Paixão nie pokonał naszego bramkarza, a także gdy po strzale Lukáša Haraslína Lis sparował piłkę na rzut rożny.

Ostatecznie całość zakończyła się bardzo wysoką wygraną Wisły, bo aż 5-2. Najważniejsze są jednak dla nas trzy zdobyte punkty, bo pozwalają nam awansować na pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy! Lidera mamy....

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Lidera mamy! Wisła - Lechia 5:2!

Data publikacji: 15-09-2018 22:35


Przerwa reprezentacyjna minęła momentalnie, a tuż po niej Wiślaków czekało starcie o pozycję lidera Lotto Ekstraklasy. Rywalem zespołu Macieja Stolarczyka była jedyna niepokonana w lidze drużyna - Lechia Gdańsk, która w ciągu siedmiu kolejek zgromadziła aż 17 oczek. Jednak R22 staje się prawdziwą twierdzą - co udowodnili Wiślacy pokonując gdańszczan 5:2! Bramki dla Białeh Gwiazdy zdobywali: Zdenek Ondrášek, Jakub Bartkowski, Dawid Kort, Kamil Wojtkowski i Rafał Boguski. Dla gości trafiali zaś Patryk Lipski i Flavio Paixão. Po ośmiu kolejkach to Wisła dzierżyć więc będzie zaszczytną pozycję lidera!


Podopieczni Piotra Stokowca przed przerwą na kadrę imponowali dobrą grą w defensywie i skutecznością z przodu. To drugie udowodnili już w 7. minucie, w zasadzie po pierwszej podbramkowej sytuacji. Z rzutu wolnego na strzał zdecydował się etatowy wykonawca stałych fragmentów gry u gdańszczan - Patryk Lipski, a piłka otarłszy się o plecy jednego ze stojących w murze Wiślaków wpadła do siatki mimo interwencji Mateusza Lisa. Biało-Zieloni chcieli pójść za ciosem dziewięć minut później, lecz ofiarna interwencja Sadloka zapobiegła temu, by centra Paixão doszła do Sobiecha, a uderzenie Kubickiego znacznie minęło bramkę strzeżoną przez młodego golkipera Białej Gwiazdy.

Kobra-gol!

Odpowiedź Wisły była piorunująca. Dušan Kuciak, który wcześniej był zmuszony do jednej interwencji po wrzutce Košťála do Imaza, za drugim razem nie miał już żadnych szans. W polu karnym Lechii wrzuconą z głębi pola piłkę przyjął Ondrášek, który zagrał do Imaza. Strzał Hiszpana był celny, ale z linii wybił go Nalepa - piłka wróciła jednak do czeskiego napastnika, który ile sił w nogach huknął w światło bramki. I choć Nalepa raz jeszcze robił wszystko, by piłka nie przekroczyła linii bramkowej, tym razem mu się to nie powiodło. Kilkadziesiąt sekund później przybitych gdańszczan chcieli pogrążyć Boguski z Ondráškiem, lecz po podaniu pierwszego i kąśliwym strzale drugiego piłka zatrzepotała na bocznej siatce. W 27. minucie po raz kolejny kapitan Wisły obsłużył podaniem Kobrę, a ten wpakował piłkę do siatki, lecz liniowy stwierdził, że piłka przed asystą minęła już linię końcową boiska i podniósł chorągiewkę. O golu nie mogło więc być mowy.

Bramka padła, ale dziesięć minut później. Po złym wybiciu piłki przez Wasilewskiego, ten sam zawodnik chciał wygarnąć ją spod nóg Sobiecha. Pierwszy wślizg zablokował strzał gracza Lechii, lecz podczas zamieszania w polu karnym Wasyl trącił napastnika w nogę, a ten upadł w szesnastce. Po trzyminutowej wideoweryfikacji sędzia Paweł Gil wskazał na wapno, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Flavio Paixão. I choć Mateusz Lis wyczuł intencje strzelca, próba ta była na tyle precyzyjna, że gdańszczanie wygrywali przy R22 2:1. To jednak nie był koniec emocji w pierwszej części meczu. Już w doliczonym czasie gry Rafał Pietrzak dośrodkował z rożnego wprost na głowę Bartkowskiego. Prawy obrońca Wisły główkował celnie, przelobował Kuciaka, a ratujący sytuację na linii bramkowej obrońca Lechii wybił piłkę zza linii bramkowej. Na przerwę Biała Gwiazda schodziła więc przy wyniku remisowym. O wszystkim miała rozstrzygnąć druga część spotkania.

Rykoszet gra z Wisłą!

Jako pierwsi ponownie zaatakowali gdańszczanie. Lewą stroną popędził Filip Mladenović, który oddał strzał z narożnika pola karnego. Piłka podbita przez Bartkowskiego wylądowała tylko na górnej siatce. Na pierwszą składną akcję Białej Gwiazdy kibice musieli czekać do 65. minuty, ale było warto! Z lewej strony do akcji zaczepnej podłączył się Rafał Pietrzak, który zacentrował na dalszy słupek. Tam niepilnowany Dawid Kort, po którego główce piłka odbiła się jeszcze od któregoś z gdańszczan i wpadła do siatki.

Zespół Piotra Stokowca dążył do wyrównania i miał ku temu okazję Haraslína, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie. Słowak mierzył po dalszym słupku, ale jego próba nieznacznie minęła bramkę Lisa. Chwilę po tej sytuacji na murawie pojawił się Kamil Wojtkowski, któremu do wpisania się do protokołu meczowego wystarczyło kilkanaście sekund. Wszystko dzięki Rafałowi Boguskiemu, który w pięknym stylu uprzedził Dušana Kuciaka i wyłożył piłkę młodemu pomocnikowi, któremu nie zostało nic innego niż umieścić piłkę w siatce.

Raz, dwa, trzy, cztery… pięć - mało!

To jednak nie było wszystko - w 83. minucie sędzia Gil ponownie wskazał na wapno, tym razem jednak to Wisła miała egzekwować jedenastkę. Do piłki podszedł Maciej Sadlok, ale uderzył tak, że słowacki golkiper Lechii sparował piłkę na górną siatkę. Co się odwlekło, to nie uciekło - po kornerze Imaz przedłużył dośrodkowanie, a zamykający akcję Boguski głową wpakował piłkę do bramki, zdobywając tym samym swego 50. ligowego gola w barwach Wisły! W końcówce przycisnęła jeszcze Lechia, ale Mateusz Lis dwukrotnie nie dał się pokonać Paixão i wynik, piękny wynik nie uległ już zmianie! Wisła ma lidera - i zrobi wszystko, żeby go nie oddać!

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2 (2:2)

0:1 Lipski 7’

1:1 Ondrášek 19’

1:2 Paixão 38’

2:2 Bartkowski 45+2’

3:2 Kort 65’

4:2 Wojtkowski 76’

5:2 Boguski 84’

Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Kort (83’ Halilović), Basha (88’ Plewka) - Košťál (75’ Wojtkowki), Imaz, Boguski - Ondrášek

Lechia: Kuciak - Fila, Vitória, Nalepa, Mladenović - Łukasik (72’ Sopoćko) - Kubicki, Lipski - Paixão, Sobiech (85’ Arak), Mak (58’ Haraslín)

Żółte kartki: Boguski, Košťál - Lipski, Mladenović

Sędziował: Paweł Gil z Lublina

Widzów: 23 052

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Gra o tron w Krakowie, Wisła liderem! Wisła – Lechia 5:2

15 września 2018

W ostatnim sobotnim spotkaniu Lotto Ekstraklasy nie brakowało emocji. Wisła Kraków po świetnym meczu pokonała na swoim stadionie Lechię Gdańsk 5:2, wskakując na pierwsze miejsce w tabeli.

Według wielu opinii najciekawszy mecz w ramach ósmej kolejki polskiej ekstraklasy miał mieć miejsce w Krakowie. Drużyny przystępujące do potyczki na stadionie im. Henryka Reymana nie rozczarowały i łącznie kibice zgromadzeni na trybunach mogli zobaczyć siedem goli.

Pierwsze trzy kwadranse rywalizacji były na remis. Chociaż już w szóstej minucie na prowadzenie gości wyprowadził Patryk Lipski, popisując się pięknym strzałem z rzutu wolnego, to już w 18. minucie do wyrównania doprowadził niezawodny w tej kampanii Zdenek Ondrasek. Czech stał w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i mieliśmy 1:1.

Jeszcze przerwą obie ekipy zanotowały po jednym trafieniu. Najpierw dla gdańszczan drugiego gola strzelił Flavio Paixao, wykorzystując rzut karny za faul Vullneta Bashy na Arturze Sobiechu. Z kolei rzutem na taśmę przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej połowie do remisu doprowadził Jakub Bartkowski i do przerwy było 2:2.

W drugiej odsłonie wiślacy wzięli solidniej do pracy i efekty przyszły szybko, bo już w 64. minucie, gdy Dawid Kort zdobył bramkę na 3:2 dla gospodarzy. Tymczasem w 74. minucie na boisku zameldował się Kamil Wojtkowski i już minutę później młody zawodnik Wisły mógł się cieszyć z gola po podaniu Rafała Boguskiego.

Na prowadzeniu 4:2 gospodarze nie chcieli poprzestać. Okazję na jego podwyższenie miał w 82. minucie Maciej Sadlok, egzekwując rzut karny za faul Stevena Vitorii na Jesusie Imazie, ale intencje strzelającego wyczuł Dusan Kuciak. Chwilę później Słowak jednak i tak został zmuszony do kapitulacji, gdy bramkę zdobył Boguski i Wisła wygrała 5:2.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 5:2 (2:2)

0:1 Lipski 6 min

1:1 Ondrasek 18 min

1:2 Flavio Paixao 38′ (k.)

2:2 Bartkowski 45+2 min

3:2 Kort 64 min

4:2 Wojtkowski 75 min

5:2 Boguski 83 min

Żółte kartki:

Wisła Kraków – Boguski, Kostal

Lechia Gdańsk: Lipski, Mladenović

Wisła Kraków Lis – Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak, Jesus Imaz, Basha (87 min Plewka), Boguski, Kort (82 min Halilović), Kosťál (74 min Wojtkowski), Ondrásek

Lechia Gdańsk: Kuciak – Fila, Nalepa, Vitoria, Mladenović, F. Paixao, Kubicki, Łukasik (72 min Sopoćko), Lipski, Michał Mak (58 min Haraslin), Sobiech (84 min Arak).

sędzia: Paweł Gil (Lublin)


Źródło: wislakrakow.com



Minuta po minucie

  • 90. Koniec meczu! Wygrywamy z Lechią 5-2! Po ośmiu kolejkach mamy lidera!!!!
  • 90. FENOMENALNA INTERWENCJA MATEUSZA LISA! Nasz bramkarz z najbliższej odległości broni groźny strzał Paixao!
  • 86. Patryk Plewka zmienia Vullneta Bashę.
  • Fantastyczne rozegranie rzutu rożnego w wykonaniu "Białej Gwiazdy", po którym na pustą bramkę piłkę wbija Rafał Boguski!!!!!
  • 84. GOOOOOOOL!!!! RAFAŁ BOGUSKI!!!!!
  • 83. Druga zmiana w naszej drużynie. Schodzi Dawid Kort, wchodzi Tibor Halilović.
  • 82. Dusan Kuciak broni uderzenie naszego środkowego obrońcy.
  • Maciej Sadlok podejdzie do "jedenastki".
  • 81. KARNY DLA WISŁY!!!!!
  • Fantastyczny wykop Lisa i piłka spada pod nogi Rafała Boguskiego. "Boguś" w sytuacji sam na sam z Kuciakiem mija bramkarza Lechii, wykłada piłkę Wojtkowskiemu jak na tacy, a temu nie pozostało nic innego jak zdobyć czwartą bramkę dla naszego zespołu!!!!
  • 75. PIERWSZY KONTAKT Z PIŁKĄ I GOOOOOOOOL!!!!! KAMIL WOJTKOWSKI!!!!!!!!
  • 74. Pierwsza korekta w składzie naszej drużyny. Kamil Wojtkowski zmienia Martina Košťála.
  • 72. Mateusz Sopoćko zmienia Daniela Łukasika.
  • 70. Groźna akcja Lechii zakończona niecelnym strzałem Haraslina.
  • Na dzisiejszym meczu "Białą Gwiazdę" wspiera 23052 kibiców!
  • 67. Tym razem napomnienie dla drugiego z naszych skrzydłowych, Martina Košťála, za faul taktyczny.
  • FANTASTYCZNA AKCJA WISŁY I 3 GOL DLA NASZEJ DRUŻYNY! Po dośrodkowaniu Rafała Pietrzaka do siatki, strzałem głową, trafia Dawid Kort!!!!!!!
  • 64. GOOOOOOOOOOOOOL!!!! DAWID KORT!!!!!!
  • 62. Rafał Boguski ukarany żółtą kartką za odkopnięcie piłki po gwizdku sędziego...
  • 58. Pierwsza zmiana w składzie ekipy gości. Haraslin zastępuje Michała Maka.
  • 53. Akcja lewą stroną Mladenovicia zakończona zablokowanym dośrodkowaniem lewego obrońcy Lechii. W tej sytuacji dobrze zachował się Kuba Bartkowski, który powstrzymał zagrożenie pod naszą bramką.
  • 50. Filip Mladenović upomniany żółtą kartką.
  • 46. Gramy! Walczyć Wisła!
  • Koniec pierwszej połowy! Ufff... Dużo się działo przez te 45. minut. Nasi piłkarze pokazali w nich ogromną dozę charakteru i dwukrotnie, przegrywając, doprowadzali do remisu. Czekamy na drugą odsłonę spotkania i na to aby to Wisła wyszła w tym meczu na prowadzenie!
  • 45. WISŁA WYRÓWNUJE! KUBA BARTKOWSKI PO RZUCIE ROŻNYM! 2-2!
  • 43. Brzydki faul Lipskiego i żółta kartka.
  • 38. Flávio Paixão trafia na 1-2.
  • 37. Rzut karny dla Lechii. Sędzia Gil sprawdzał sytuację dość długo na video. Ostatecznie podyktowany za faul Wasilewskiego na Sobiechu.
  • 27. Ondrášek strzela drugiego gola, ale ten nie jest uznany przez sędziego, bo podający Boguski wyszedł z piłką poza linię końcową.
  • 18. GOOOOOOOOOL!!!!!! ZDENEK ONDRASEK!!!!!
  • 17. Złe wybicie Lisa mogło przynieść zagrożenie pod Wiślacką bramką. Ostatecznie niecelnie uderzał Kubicki.
  • 6. Strzał Lipskiego z rzutu wolnego odbija się od muru, a piłka wtacza się do bramki Wisły. Od 6 minuty przegrywamy z Lechią 0-1...
  • 3.
  • Szybka akcja Wisły zakończona zbyt głębokim dośrodkowaniem Košťála. Gdyby Słowak zagrał dokładniej, a Imaz lepiej nabiegał na piłkę, to Wisła wyszłaby na prowadzenie!
  • 1. Rozpoczynamy mecz! Tylko zwycięstwo!
  • Obydwie drużyny już na murawie! Za chwilę pierwszy gwizdek sędziego!
  • Wyjściowe składy obydwu drużyn zamieszczamy powyżej. Oto jak przedstawia się ławka rezerwowych Wisły: Michał Buchalik, Tibor Halilović, Zoran Arsenić, Marko Kolar, Kamil Wojtkowski, Matej Palčič i Patryk Plewka.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Maciej Stolarczyk: - Zagrali dzisiaj koncertowo

- Gratuluję moim zawodnikom świetnego meczu, bo przy tak licznej publiczności i tak gorącemu dopingowi ze strony kibiców, za co im oczywisćie serdecznie dziękujemy, stworzyli według mnie wspaniałe widowisko. Obydwa zespoły był zainteresowane zwycięstwem, ale nam udało się strzelić tę przysłowiową bramkę więcej. Udało się to w cudzysłowiu, bo to jest praca tych zawodników i determinacja do tego żeby codziennie chcieli stać się lepszymi piłkarzami. Jest to bardzo budujące - mówił po wygranej z Lechią Gdańsk, trener Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Dziękuję zespołowi za determinację, za to spotkanie, bo w mojej ocenie zagrali dzisiaj koncertowo - dodał.

Trener Wisły został zapytany o to, którego ze swoich zawodników wyróżniłby w pierwszej kolejności meczu z Lechią...

- Mirek Szymkowiak - zaśmiał się Stolarczyk. - Nie będę oceniał w ten sposób zawodników, to kolektyw dziś zwyciężył i serdecznie gratuluję zespołowi takiego meczu, bo według mnie cały zespół zasłużył na ogromne brawa i oklaski - przyznał.

Opiekun wiślaków został też zapytany o przerwę reprezentacyjną oraz o to, jak pomogła ona drużynie.

- Rzeczywiście mecz we Wrocławiu nie był w naszym wykonaniu dobry, staraliśmy się przeanalizować te siedem spotkań, które były dotychczas i wyłowić najistotniejsze rzeczy dla nas do pracy i nad tym pracowaliśmy. Taki okres miał każdy zespół, także ciesze się, że po tej przerwie nasi kibice mogli zobaczyć takie widowisko i że w takiej liczbie przybyli na stadion. Na pewno jest to nasz dwunasty zawodnik i z tego bardzo mocno się cieszymy, że tak gorąco nas dopingują - mówił.

Na zakończenie Stolarczyk został zapytany o uraz Rafała Pietrzaka, z którym skończył on dzisiejszy mecz.

- Zobaczymy w przeciągu najbliższych dwóch dni, bo z reguły organizm kiedy zespół zwycięża regeneruje się i ból przechodzi w sposób niezauważalny. Z diagnozą poczekałbym do poniedziałku jak się ona rozwinie, ale mam nadzieję, że nie będzie to nic poważnego. Doktor mówił, że za chwilę go obejrzy, więc czekam na diagnozę - zakończył Stolarczyk.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Stokowiec: Nie wstydzę się za mój zespół

Data publikacji: 15-09-2018 23:15


Lechia Gdańsk do 7. kolejki była jedyną niepokonaną drużyną w lidze. Po 8. kolejkach takich ekip już nie ma - do Gdańska goście wrócą z bagażem pięciu goli, jakie zaaplikowali im piłkarze Białej Gwiazdy. I choć pierwsza połowa była remisowa, to w drugiej Wisła nie dała już szans gdańszczanom. Niepocieszony takim obrotem spraw był trener Piotr Stokowiec.


„Gratuluję Wiśle zdobycia trzech punktów. Myślę, że mecz był bardzo interesujący i na pewno nie zawiedliśmy kibiców którzy przyszli na stadion. Daleki jestem od tego żeby wstydzić się za drużynę, ale zagraliśmy dziś znacznie lepiej w ofensywie niż defensywie. W obronie zaprezentowaliśmy się poniżej poziomu, do którego przyzwyczailiśmy” - zaczął pomeczową analizę szkoleniowiec Biało-Zielonych.

Trener Lechii pozostaje jednak optymistą przed kolejnym starciem z Białą Gwiazdą w ramach Pucharu Polski. „Może zabrzmi to przewrotnie, ale paradoksalnie nie byliśmy dalecy od tego żeby to spotkanie wygrać. Patrzę spokojnie w przyszłość i wiem że szykuje się nam kolejne spotkanie. Nie gaście świateł, bo niedługo wracamy i postaramy się przywieźć wynik lepszy niż dzisiejszy”.

Limit pecha wyczerpany?

Co sprawiło, że tak dobrze grająca w obronie Lechia tym razem w defensywie spisała się tak słabo? „Naszym pomysłem były stałe fragmenty gry i kontrataki. Przyjechaliśmy z chęci wygrania i jeśli nie podejmiesz ryzyka, narażając się tym samym na porażkę, nigdy nie wygrasz. Może trochę przeholowaliśmy, może powinienem zacząć rachunek sumienia od siebie. Chcę żebyśmy tak grali z przodu, a z tyłu poprawili się znacznie. Może to lepiej wyczerpać limit pecha w jednym meczu niż przegrywać pięć kolejnych różnicą jednej bramki” - pytał retorycznie Stokowiec.

Dziennikarze dociekali też, jaki był zwrotny moment meczu, po którym Lechiści nie mogli się już podnieść. „Trzeba przyznać Wiśle, że była bardzo agresywna i przygotowana do gry. Bramka do szatni na 2:2 trochę mogła nas przełamać, bo była ona zupełnie niepotrzebna. Potem zbyt łatwo straciliśmy trzecią bramkę po kontrze i to był kolejny newralgiczny punkt tego spotkania” - podkreślił były trener Polonii Warszawa i Zagłębia Lubin.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Wojtkowski: Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie

Data publikacji: 16-09-2018 08:36


W sobotni wieczór Wisła zagrała z Lechią wręcz koncertowo, podtrzymała zwycięską passę i po niezwykle emocjonującym meczu, na miarę spotkania na szczycie, zapewniła sobie pozycję lidera, zrzucając z fotela właśnie Biało-Zielonych. Jednym z ojców sukcesu krakowian był młody pomocnik Kamil Wojtkowski, który dał świetną zmianę i w 76. minucie wpisał się na listę strzelców.


Zaledwie kilka sekund potrzebował Kamil Wojtkowski, aby po zameldowaniu się na murawie podwyższyć wynik meczu. „Jestem zadowolony, że się znalazłem w tej sytuacji i zaraz po wejściu zdobyłem bramkę. Najbardziej cieszę się jednak z tego, że mogłem pomóc drużynie, a trzy punkty zostały w Krakowie” - powiedział krótko.

Kolejny klarowny sygnał dał „Wojo” trenerowi Maciejowi Stolarczykowi, potwierdzając, iż zasługuje na więcej szans w meczach o stawkę. „Oczywiście, że nie odpuszczam. Jedyne, co mi zostało, to dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu, nieważne w jakim wymiarze czasowym przychodzi mi grać. To jest niezależnie ode mnie, kocham ten sport, kocham piłkę i nie kalkuluję niczego” - zaznaczył.

Sentymentalna podróż

Wiślacy nie mają zbyt wiele czasu na celebrowanie zwycięstwa. W najbliższy piątek rozegrają kolejną potyczkę. Tym razem w delegacji zmierzą się z Pogonią Szczecin, klubem, w którym zawodnik stawiał pierwsze kroki w seniorskim futbolu. „Spędziłem tam trochę czasu, fajnie będzie spotkać po raz kolejny te same twarze. Wiadomo, że towarzyszyć nam będą inne okoliczności, bo wyjdziemy naprzeciwko siebie, ale to też na pewno fajne doświadczenie. Nie mogę doczekać się kolejnego spotkania. Zapewniam, że pojedziemy tam po kolejne trzy punkty” - kontynuował.

Drużyna spod Wawelu doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zwycięstwo jest jedynie środkiem do realizacji celu końcowego, a zbyt duża radość może zaszkodzić. „Wiadomo, że pojawia się moment euforii po meczu, gdy zdobywamy trzy punkty, ale jest to dosłownie chwila, aby się nacieszyć. Później zostawiamy to za sobą i skupiamy się już na przygotowaniach do następnej potyczki. Chcemy z chłodną głową podejść do kolejnego spotkania” - zasugerował.

Odkryć tajemnicę

Niewiele okazji miał Kamil Wojtkowski, aby zaprezentować cieszynkę po zdobytej bramce. Wzbudziła ona jednak zainteresowanie wśród krakowskich dziennikarzy. Jaka jest zatem jej geneza? „Na razie zachowam to dla siebie, to dopiero drugi raz, gdy ją zastosowałem. Mam nadzieję, że będzie ich trochę więcej i wtedy może po 10-11 bramce wyspowiadam się i powiem, co ona oznacza” - zakończył wypowiedź Kamil Wojtkowski.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Rafał Boguski: - Wciąż dużo pracy przed nami

- Nie ma co ukrywać odnieśliśmy wysokie zwycięstwo, choć w pierwszej połowie mieliśmy dużo problemów, zwłaszcza ze stałymi fragmentami gry. Do tego trochę kontrowersji. Nie układało nam się w pierwszej połowie. Co prawda to my prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy sytuacje, ale ciężko było grać z Lechią, która nie grała wtedy otwartego futbolu. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, ale wciąż mamy wiele mankamentów i trzeba je poprawiać. Na pewno cieszą natomiast trzy zdobyte punkty - mówił nam po meczu z Lechią, Rafał Boguski.

Kapitana Wisły zapytaliśmy o to, jak zareagowałby, gdyby ktoś powiedziałby mu przed sezonem, że po ośmiu kolejkach to "Biała Gwiazda" będzie liderem rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy.

- Na pewno studziłbym emocje. Wiedzieliśmy, że drużyna jest przebudowywana. Wielu zawodników odeszło, zmienił się sztab szkoleniowy, sporo było zawirowań. My oczywiście od początku okresu przygotowawczego robiliśmy swoje. Ciężko pracowaliśmy, trenerzy, cały sztab, pomagali nam jak najlepiej przygotować się do sezonu i teraz z tygodnia na tydzień, z treningu na trening, chcemy być coraz lepsi. Pracujemy na 100% i fajnie, że przynosi to efekty, ale wciąż dużo pracy przed nami - mówił z pokorą wiślak.

- To moja pierwsza bramka w sezonie, jest gol, jest zwycięstwo i jutro trochę można się pocieszyć, ale od poniedziałku trzeba zejść na ziemię i skupić się na meczu z Pogonią - zakończył kapitan zespołu "Białej Gwiazdy".


Dodał: AG, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Rafał Pietrzak: - Pewność siebie jest w całym zespole

- Cieszymy się ze zwycięstwa, ale cały czas spokojnie do tego podchodzimy, bo za tydzień jest kolejny mecz. Krok po kroku skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu - mówił zaliczający nie pierwszy już w tym sezonie dobry występ obrońca Wisły Kraków, Rafał Pietrzak.

- Pokazaliśmy, że mamy wiarę w to, że potrafimy odmienić losy spotkania. Na Lechu Poznań byliśmy w podobnej sytuacji i też wygraliśmy. Na spokojnie podchodzimy do wszystkiego - zapewnia zawodnik.

- Wydaje mi się, że po bramce na 3-2 kontrolowaliśmy przebieg spotkania, bo Lechia musiała nas atakować. Po kontrach zdobyliśmy bramki - uważa obrońca Wisły.

- Ja robię wszystko, żeby Wisła Kraków miała ze mnie pożytek. Cieszę się, że drużyna dzisiaj wygrała i zgarniamy trzy punkty. Od początku sezonu czuję się pewnie, bo zaufano mi i robię wszystkie żeby to wykorzystać. Ciężko pracujemy na treningach, jako drużyna dobrze funkcjonujemy. Ta pewność siebie jest w całym zespole i nic tylko iść w tym kierunku - zakończył reprezentant Polski.


Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Ondrasek: To nagroda za pracę zespołową

Data publikacji: 16-09-2018 14:46


W sobotni wieczór Wiślacy zgotowali swoim kibicom prawdziwe piłkarskie święto, pokonując przy R22 Lechię Gdańsk 5:2 w meczu o fotel lidera. W starciu tym ponownie ukąsiła „Kobra”, powiększając swój dorobek strzelecki do siedmiu trafień.


Autor pierwszego gola dla Wisły wyraził zadowolenie z postawy drużyny, którą reprezentuje. Tym bardziej, że dwukrotnie przyszło krakowianom gonić wynik potyczki. „Oczywiście, cieszę się, że zdobyłem bramkę, ale najważniejsze jest zwycięstwo Wisły w tym meczu. Tym bardziej, że dużo pojawiało się informacji na jego temat. To niesamowite, gdy przy 23 tysiącach kibiców wygrywa się spotkanie różnicą trzech bramek” - zaczął snajper Białej Gwiazdy.

Wiele osób przed startem sezonu obawiało się dyspozycji Wisły, która musiała zmierzyć się z licznymi zmianami. W czym należy upatrywać fenomenu ekipy spod Wawelu? „Mnie nie interesuje, co ludzie mówią. Jestem zadowolony z tego, że trener Stolarczyk zrobił drużynę, którą aktualnie obserwujemy. My dorzuciliśmy atmosferę i zaangażowanie” - zapewnił.

Zasługa drużyny

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego czeski napastnik odebrał statuetkę dla Piłkarza Sierpnia. Teraz snajper Białej Gwiazdy pracuje na kolejne indywidualne wyróżnienie. „To jest nagroda za pracę zespołową, bo sam bym tego nie osiągnął. Każdy zawodnik Wisły dorzucił cegiełkę” - zaznaczył.

Za pięć dni ekipie prowadzonej przez trenera Stolarczyka przyjdzie sprostać kolejnemu zadaniu, jakim będzie walka o ligowe punkty z Pogonią Szczecin na jej terenie. „Do poniedziałku będziemy cieszyć się z wygranej. Później odłożymy ją na bok i zaczniemy przygotowania do następnego meczu. W Polsce nie ma łatwych spotkań, do każdego szykujemy się w taki sam sposób. Chcemy po raz kolejny dać z siebie sto procent” - zakończył wypowiedź Zdeněk Ondrášek.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jakub Bartkowski: - Pozycja lidera nie może nas uśpić

- Na pewno bardzo fajny mecz dla kibiców i dla nas. Czasami jest tak, że hity kolejki są pompowane, a później kończy się to kiepskim meczem. Dziś kibice mogli być zadowoleni, a nasi fani również z wyniku - mówił po spotkaniu z Lechią Gdańsk obrońca krakowskiej Wisły, Jakub Bartkowski.

- Każda bramka wpłynęła na końcowy rezultat, ale na pewno fajnie, że udało się do przerwy strzelić tę na 2-2. Dzięki niej wychodziliśmy na drugą połowę od zera i w niej pokazaliśmy lepszą dyspozycję od Lechii - dodał wiślak, który w spotkaniu z Lechią zdobył arcyważnego gola dla "Białej Gwiazdy", bo na 2-2 do tzw. "szatni".

- Do meczu z Pogonią podejdziemy jak do każdego innego. Na pewno ta pozycja lidera nie może nas uśpić i nie może to wpłynąć jakkolwiek na nas. Trener tonował nastroje, dziś jest czas na radość, ale od poniedziałku pracujemy nad meczem z Pogonią. Pojedziemy tam wygrać - zapewniał Bartkowski.

- W tych wcześniejszych meczach drugie połowy są w naszym wykonaniu skuteczne, chociażby w meczu z Lechem odwróciliśmy losy spotkania, tutaj tak samo. Na pewno czujemy się dobrze przygotowani. Wydaje mi się, że to jest zasługa sztabu. Od pierwszego dnia trenujemy tak samo jak teraz, nie schodzimy z obciążeń. Każdy wie, że musimy tę pracę wykonywać i to teraz procentuje - przyznał wiślak.

- W drużynie jest bardzo dobra atmosfera, to podkreśla każdy z zawodników od początku gdy przejął nas trener. Oprócz tego pracujemy ciężko i nie mamy praktycznie momentów wytchnienia, czyli tak jak to powinno wyglądać. Po meczu powinno być trochę luzu, ale w tygodniu pracujemy i skupiamy się na każdym następnym meczu. Odnośnie samych spotkań, to sytuacja boiskowa nie wpływa na nasz styl, bo cały czas chcemy grać tak samo, staramy się, żeby nie wpływało to na nasze zachowanie. Cały czas dążymy do strzelania kolejnych bramek - zakończył Bartkowski.


Dodał: KK

Źródło: wislaportal.pl


Dawid Kort: - Nadal jesteśmy skuteczni

- To był otwarty mecz i wynik też pokazuje, że obydwa zespoły grały wysoko. Cieszę się, że nadal jesteśmy skuteczni, bo na początku sezonu trochę nam tego brakowało, a teraz strzelamy to, co mamy. Cieszę się również, że to dobrze wygląda. Z meczu na mecz punktujemy i mam nadzieję, że będzie to trwało długo, bo zwyciężanie to jest dobre przyzwyczajenie - mówił po meczu z Lechią Gdańsk, pomocnik Wisły Kraków, Dawid Kort.

- Fajnie, że udało się zdobyć bramkę na 3-2, a później na 4-2 i na 5-2. Taka jest piłka, że bramki padają też po rykoszetach - dodał Kort, pytany o swojego gola, który wyprowadził nas na prowadzenie, a padł właśnie po odbiciu od rywala.

Za tydzień "Białą Gwiazdę" czeka wyjazd do Szczecina, gdzie zmierzymy się z byłym klubem Korta - Pogonią.

- Mecz w Szczecinie? Będzie szczególny, a czy będzie dodatkowy dreszczyk to zobaczymy, jest jeszcze tydzień do meczu - przyznał na zakończenie Kort.


Dodał: AG, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Cały czas musimy twardo stąpać po ziemi

- Ogromnie cieszymy się, że tak się to wszystko potoczyło. Pokazaliśmy, że naprawdę potrafimy grać w piłkę, że potrafimy iść do przodu nawet po tym, gdy przegrywaliśmy. Szybko się podnieśliśmy i o to w tym chodzi, super sprawa - mówił po efektowym zwycięstwie nad Lechią Gdańsk Maciej Sadlok.

- Mamy gdzieś zakodowane, że co by się nie działo musimy robić swoje, musimy iść po bramki, czy wygrywamy, czy przegrywamy - chcemy strzelać kolejne. To jest dobre, drużyna się tym zaraziła i oby to trwało jak najdłużej - cieszył się wiślak.

- Nie weszliśmy dobrze w drugą połowę, ale są takie momenty w meczu, że nie zawsze ta gra będzie się układała i klucz jest w tym, żeby przetrwać ten moment, a gdy doda się do tego strzeloną bramkę, to drużyna łapie wiatr i podwójnie się podnosi - przyznał obrońca "Białej Gwiazdy".

Maciej Sadlok nie może być jednak do końca zadowolony ze swojego występu, bo przy stanie 4-2 nie wykorzystał rzutu karnego.

- Na gorąco nie chcę o tym mówić, muszę jeszcze zobaczyć tę sytuację. Dušan Kuciak super się zachował, nie ma dwóch zdań. Odsłonił mi róg i zrobił fajną interwencję, ale muszę to jeszcze zobaczyć. To nasz następny niestrzelony karny, jest nad czym pracować. Są następni w kolejce, taka jest piłka. To jest błąd i cieszę się, że drużyna wygrała i zdarzyło się to przy takim wyniku - powiedział.

Sadlok z "wapna" mógł strzelić na 5-2, ale i tak błyskawicznie ten wynik udało się osiągnąć, bo po interwnecji Dušana Kuciaka mieliśmy rzut rożny, a po nim do siatki futbolówkę wpakował Rafał Boguski.

- Dobrze, że to się tak skończyło. Śmialiśmy się, że mam asystę, oczywiście żartem, ale fajnie, że się nie zraziliśmy, że robiliśmy swoje i od razu po kilkunastu sekundach strzeliliśmy bramkę - śmiał się wiślak.

- Bardzo cieszy, że jesteśmy liderem. Zwycięstwa cieszą, bramki cieszą, ale cały czas musimy mieć z tyłu głowy, że jest jeszcze tak dużo meczów, że musimy z tygodnia na tydzień udowadniać to, w którym miejscu jesteśmy, dlatego pokora i cały czas musimy twardo stąpać po ziemi, żeby jak najmniej błędów się przytrafiało, a piłka jest taka, że na pewno one będą - zakończył obrońca Wisły Kraków.


Dodał: AG, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Liczby meczu: Wisła - Lechia

Przyjeżdżając do Krakowa zespół gdańskiej Lechii pochwalić mógł się najmniejszą liczbą straconych bramek, bo było ich we wcześniejszych siedmiu występach zaledwie trzy. Po spotkaniu przy Reymonta najlepszą defensywą ligi pochwalić może się Wisła i Jagiellonia - z siedmioma straconymi golami. Dusan Kuciak aż pięć razy wyciągał bowiem piłkę z siatki, a to oznacza, że po stronie swoich strat - ma cyfrę osiem. Zapraszamy Was do zapoznania się ze wszystkimi najważniejszymi liczbami meczu na szczycie naszej ligi, po którym nowym liderem jest Wisła!

3 - najwięcej strzałów na bramkę Lechii oddał Jakub Bartkowski.

3 - tyle kluczowych podań zaliczył Rafał Boguski.

3 - to liczba udanych zwodów w wykonaniu Martina Košťála.

3 - przed przyjazdem na mecz z Wisłą zespół Lechii w siedmiu wcześniejszych występach bieżącego sezonu stracił zaledwie trzy bramki. Z Krakowa wyjechał z dodatkowymi pięcioma!

4 - najwięcej fauli w naszym zespole zanotował Jakub Bartkowski.

7 - tyle bramek ma już na swoim koncie w bieżącym sezonie Zdeněk Ondrášek.

7 - Wisła Kraków oraz Jagiellonia Białystok pochwalić mogą się w tym momencie najlepszymi defensywami w Ekstraklasie - stracili bowiem dotychczas po siedem goli.

10 - to liczba wygranych pojedynków przez Jakuba Bartkowskiego.

12 - taką liczbę nabyć piłki miał Jakub Bartkowski.

12,06 - taki wynik w kilometrach "wykręcił" Rafał Boguski. To najlepszy pod tym względem wiślacki rezultat w tym sezonie.

13 - tyle strat zanotował Zdeněk Ondrášek.

17 - piłkarze "Białej Gwiazdy" są najskuteczniejszym zespołem Ekstraklasy bieżącego sezonu!

33,56 - z taką prędkością najszybszy sprint wykonał Martin Košťál, to najlepszy wynik wśród wszystkich zawodników w tym meczu.

45 - najwięcej celnych podań miał w tym meczu Rafał Pietrzak (45/54).

55 - tylko w pierwszym kwadransie drugiej połowy Wisła miała procentowo większe od Lechii posiadanie piłki.

90 - z taką procentową skutecznością piłkę podawali Vullnet Basha (37/41) oraz Marcin Wasilewski (35/39).

112,98 - tyle kilometrów przebiegła drużyna Wisły Kraków. Jest to o 4,95 km więcej od Lechii (108,03).

292 - to najlepszy wynik InStat index spośród grających w tym meczu piłkarzy Wisły. Uzyskał go Mateusz Lis.

720 - w gronie zawodników Wisły, mających na swoim koncie komplet ligowych minut, jest już tylko trzech piłkarzy. Są to: Maciej Sadlok, Jakub Bartkowski i Marcin Wasilewski. Z tego grona po meczu z Lechią "wypadł" zmieniony w końcówce Vullnet Basha.

23052 - to frekwencyjny rekord bieżącego sezonu na własnym stadionie. Wśród osób na nim obecnych znalazło się 3558 kobiet, 2248 dzieci poniżej 13. roku życia. Aż 4623 osoby stawiły się na Reymonta po raz pierwszy.

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 12,06 - Rafał Boguski
  • 11,76 - Jesús Imaz
  • 10,76 - Jakub Bartkowski
  • 10,65 - Zdeněk Ondrášek
  • 10,38 - Dawid Kort
  • 10,31 - Vullnet Basha
  • 9,81 - Rafał Pietrzak
  • 9,76 - Marcin Wasilewski
  • 9,30 - Maciej Sadlok
  • 8,73 - Martin Košťál
  • 5,06 - Mateusz Lis
  • oraz:
  • 2,16 - Kamil Wojtkowski
  • 1,37 - Tibor Halilović
  • 0,82 - Patryk Plewka

Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:

  • 164,0 - Patryk Plewka
  • 137,0 - Tibor Halilović
  • 121,8 - Rafał Boguski
  • 118,8 - Jesús Imaz
  • 118,0 - Dawid Kort
  • 113,7 - Kamil Wojtkowski
  • 110,9 - Vullnet Basha
  • 110,5 - Martin Košťál
  • 108,7 - Jakub Bartkowski
  • 107,6 - Zdeněk Ondrášek
  • 99,1 - Rafał Pietrzak
  • 98,6 - Marcin Wasilewski
  • 93,9 - Maciej Sadlok
  • 51,1 - Mateusz Lis

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 33,56 - Martin Košťál
  • 32,83 - Jakub Bartkowski
  • 31,48 - Maciej Sadlok
  • 31,41 - Rafał Pietrzak
  • 30,62 - Rafał Boguski
  • 30,56 - Marcin Wasilewski

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 292 - Mateusz Lis
  • 286 - Vullnet Basha
  • 279 - Rafał Boguski
  • 271 - Jakub Bartkowski
  • 269 - Marcin Wasilewski
  • 258 - Maciej Sadlok
  • 251 - Zdeněk Ondrášek
  • 249 - Jesús Imaz
  • 245 - Rafał Pietrzak
  • 231 - Dawid Kort
  • 223 - Martin Košťál
  • 225 - Kamil Wojtkowski

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 8. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Wydarzeniem ósmej kolejki było kapitalne spotkanie Wisły Kraków z Lechią Gdańsk, w którym choć aż dwukrotnie na prowadzenie wychodzili gdańszczanie, to ostatecznie komplet punktów pozostał z "Białą Gwiazdą", która wygrywając aż 5-2, jest nowym liderem rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy. Dla wiślaków było to już czwarte kolejne zwycięstwo! Z wygranej w "klasyku" naszej ligi cieszą się w Warszawie, bo tamtejsza Legia pokonała 1-0 Lecha.


Piątek, 14 września:


Zagłębie Lubin 4-0 Śląsk Wrocław

1-0 Filip Starzyński (40.)

2-0 Filip Jagiełło (45.)

3-0 Marcin Robak (84. sam.)

4-0 Dawid Pakulski (88.)

Aż do końcówki pierwszej połowy mieliśmy w Lubinie całkiem wyrównane spotkanie, a może i uważny obserwator odszukałby fragmenty, w których zdecydowanie lepiej piłką operowali wrocławianie. Cóż z tego, skoro swój niewątpliwie "czarny dzień" okazał się mieć Jakub Słowik. Najpierw przepuścił piłkę po dograniu bezpośrednio z rzutu rożnego, a potem w krótki róg, między nogami. I było 2-0. Gdy zaś jeszcze przed upływem godziny gry z murawy za dwie żółte kartki wyleciał Mateusz Cholewiak - stało się pewne, że Śląsk zaliczy kolejny w tym sezonie mecz bez choćby punktu, zwłaszcza że w końcówce lubinianie rozbitych wrocławian jeszcze dobili. Co ciekawe, a co warto podkreślić, po meczu trener Śląska, Tadeusz Pawłowski, zaczął już apelować o zimowe... transfery. Pytanie tylko, czy z takimi wynikami do zimy w Śląsku z nim... wytrzymają?


Jagiellonia Białystok 3-1 Cracovia

1-0 Bartosz Kwiecień (44.)

2-0 Cillian Sheridan (53.)

3-0 Cillian Sheridan (70.)

3-1 Airam Cabrera (73.)

Był taki okres, kiedy prowadzący wtedy Jagiellonię Michał Probierz oficjalnie, bo na pomeczowej konferencji prasowej, śmiał się z... krakowskiej Wisły, gdy ta przegrywała swoje siódme kolejne spotkanie. Trochę wody w tejże Wiśle od tego momentu upłynęło, Probierz jest teraz w Cracovii, a właśnie ta Jagiellonia śrubuje swojemu byłemu trenerowi swoisty rekord. Jego zespół zalicza bowiem właśnie ósmy kolejny mecz bez wygranej... I chyba, podobnie jak w Śląsku Wrocław, można zapytać, czy z taką serią ze szkoleniowcem, który przed startem sezonu obiecywał... grę o mistrzostwo - wytrzymają? Takich problemów nie mają oczywiście teraz w Białymstoku, bo tam następuje miłe dla nich przełamanie, które daje utrzymanie się w ścisłej czołówce ligowej stawki.


Sobota, 15 września:


Wisła Płock 2-2 Miedź Legnica

0-1 Rafał Augustyniak (10.)

1-1 Alan Uryga (30.)

1-2 Petteri Forsell (45.)

2-2 Bartłomiej Sielewski (49.)

Całkiem niezłe widowisko stworzyły obydwie ekipy, a kibice nacieszyć mogli oczy aż czterema zdobytymi bramkami. Te mogły mimo wszystko pozostawić w obydwu zespołach niedosyt, bo ani Miedź po ostatnich sukcesach nie jechała do Płocka po zaledwie jeden punkt, ani "Nafciarzy" nie może cieszyć tylko jeden zdobyty na własnym stadionie. Każda z drużyn mogła jednak odmienić wynik, ale nieznacznie pomylił się Marquitos, a Piątkowski obił słupek - po stronie gości, a po stronie gospodarzy bliski szczęścia byli Szymański oraz Uryga.


Piast Gliwice 1-0 Arka Gdynia

1-0 Michal Papadopulos (62.)

Jeśli po przegranym meczu, w jedenastce kolejki, znajduje się bramkarz tego gorszego zespołu, to jasny znak, że przebieg spotkania był jednostronny i tak właśnie było. Zresztą po dwóch żółtych kartkach dla Andrija Bohdanowa, już w 42. minucie, nie mogło być inaczej. Z drugiej zaś strony Piast wygrał o tyle szczęśliwie, że gdyby nie straszny błąd Frederika Helstrupa, który "asystował" przy bramce, ciężko wyrokować jak zakończyłoby się to spotkanie.


WISŁA KRAKÓW 5-2 Lechia Gdańsk

0-1 Patryk Lipski (6.)

1-1 Zdeněk Ondrášek (18.)

1-2 Flávio Paixão (38. k.)

2-2 Jakub Bartkowski (45.)

3-2 Dawid Kort (64.)

4-2 Kamil Wojtkowski (75.)

5-2 Rafał Boguski (83.)

Pierwsza połowa tego spotkania dostarczyła kibicom obydwu drużyn takiej dawki wrażeń, że w przerwie można było mówić tylko jedno - "ale meczycho"! Gdy z kolei po pierwszym kwadransie drugiej części na boisku było "wreszcie" trochę spokojniej, choć z lekką przewagą Lechii, nic nie zapowiadało aż tak piorunującej końcówki w wykonaniu wiślaków. A ci po prostu zmietli z fotela lidera Ekstraklasy zespół Lechii i sami na niego wskoczyli! I to z przytupem, bo łącznie pięć strzelonych bramek, to o dwie więcej, niż gdańszczanie stracili w siedmiu poprzednich meczach ligowych! Nic więc dziwnego, że trener Piotr Stokowiec prosił po spotkaniu o "zostawienie włączonych świateł", wszak już za chwilę obydwa zespoły zmierzą się ze sobą ponownie, w potyczce pucharowej. A na razie, to Wisła jest górą i z góry spogląda na resztę ligowej stawki.


Niedziela, 16 września:


Pogoń Szczecin 1-1 Korona Kielce

1-0 Radosław Majewski (3.)

1-1 Elhadji Pape Diaw (65.)

Walcząca o pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie Pogoń znów musiała obejść się smakiem, ale też przyznać trzeba, że w tym słabym spotkaniu niekoniecznie na końcowy sukces zasłużyła. Podobnie zresztą jak kielczanie, dla których był to kolejny mecz z cyklu "ciułania punktów".


Legia Warszawa 1-0 Lech Poznań

1-0 Dominik Nagy (31.)

Klasyk Ekstraklasy już chyba standardowo... rozczarował. Przed tym meczem o obydwu ekipach mówiono, że są w kryzysie. I choć gra była daleka od choćby dobrej, to większa determinacja leżała zdecydowanie po stronie gospodarzy. I wystarczyło to do odniesienia sukcesu. W Lechu na wyróżnienie zasłużył bowiem chyba tylko jeden zawodnik - Kamil Jóźwiak. Cała reszta bardziej doświadczonych piłkarzy "Kolejorza" zwyczajnie zawiodła. Z większym optymizmem patrzą więc w przyszłość przy Łazienkowskiej, a Lech od pamiętnego spotkania z Wisłą Kraków - niemal kompletnie się rozsypał.


Poniedziałek, 17 września:


Zagłębie Sosnowiec 1-1 Górnik Zabrze

1-0 Vamara Sanogo (17.)

1-1 Igor Angulo (85.)

Po ładnej akcji i bramce Sanogo sosnowiczanie bardzo długo, bo przez prawie 70 minut prowadzili w prestiżowej dla nich potyczce z zabrzanami, ale Ci grali do końca. A że przypomniał o sobie Angulo, więc całość zakończyło się podziałem punktów, z którego gospodarze nie cieszą się na pewno, bo ich kompletu byli niezwykle blisko.


Aktualna tabela:


1. WISŁA KRAKÓW 8 17 17-7

2. Lechia Gdańsk 8 17 13-8

3. Jagiellonia Białystok 8 16 13-7

4. Piast Gliwice 8 16 13-9

5. Zagłębie Lubin 8 15 13-9

6. Legia Warszawa 8 14 10-10

7. Lech Poznań 8 13 13-10

8. Korona Kielce 8 12 10-10

9. Miedź Legnica 8 11 11-12

10. Górnik Zabrze 8 8 8-11

11. Wisła Płock 8 7 12-13

12. Arka Gdynia 8 7 7-9

13. Zagłębie Sosnowiec 8 6 12-16

14. Śląsk Wrocław 8 6 8-13

15. Pogoń Szczecin 8 4 5-12

16. Cracovia 8 3 4-13


Źródło: wislaportal.pl

Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: