2018.09.21 Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2018.09.21, Ekstraklasa, 9. kolejka, Szczecin, Stadion Pogoni, 18:00, piątek, 22°C
Pogoń Szczecin 2:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 3.750
sędzia: Łukasz Szczech z Kobyłki.
Bramki
Adam Buksa 14'
Adam Buksa 46'
1:0
2:0
2:1


82' Jesús Imaz
Pogoń Szczecin
Łukasz Załuska
David Stec grafika:zmiana.PNG (90' Sebastian Rudol)
Sebastian Walukiewicz
Lasza Dwali
Ricardo Nunes
Sebastian Kowalczyk
grafika:zk.jpg Zvonimir Kožulj grafika:zmiana.PNG (80' Hubert Matynia)
Tomás Podstawski
grafika:zk.jpg Kamil Drygas
Radosław Majewski grafika:zmiana.PNG (76' Tomasz Hołota)
grafika:zk.jpg Adam Buksa

Trener: Kosta Runjaić
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Jakub Bartkowski grafika:zk.jpg
Marcin Wasilewski
Maciej Sadlok
Rafał Pietrzak grafika:zk.jpg
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (64' Marko Kolar)
Vullnet Basha grafika:zk.jpg
Dawid Kort grafika:zmiana.PNG (63' Tibor Halilović)
Jesús Imaz
Martin Košťál grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (73' Kamil Wojtkowski)
Zdeněk Ondrášek grafika:zk.jpg

Trener: Maciej Stolarczyk
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Zoran Arsenić, Matej Palčič, Maciej Śliwa

Kapitan: Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG Maciej Sadlok

Bramki: 2-1 (1-0)
Posiadanie (w %): 48-52 (50-50)
Strzały: 19-6 (11-4)
Strzały celne: 4-1 (2-0)
Strzały niecelne: 10-5
Strzały przejęte: 5-0
Strzały z pola karnego: 13-3
Strzały z pola karnego, celne: 4-1
Faule: 17-14
Żółte kartki: 3-5
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-1
Rzuty rożne: 8-1
Podania: 349-426
Podania dokładne (w %): 76-81
Dystans (w km): 108,05-106,04
Sprinty: 79-77

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Portowcy

Data publikacji: 19-09-2018 10:13


Już w najbliższy piątek czekają nas emocje związane z kolejną, już 9. kolejką Lotto Ekstraklasy. Jako pierwsi na boisko w tej serii spotkań wyjdą piłkarze Pogoni Szczecin i Wisły Kraków. Gospodarze będą chcieli odwrócić niekorzystną passę i odnieść pierwsze zwycięstwo, podczas gdy Wiślacy liczą na kolejną wygraną i utrzymanie pozycji lidera.


W piątkowym starciu zmierzą się ze sobą dwie drużyny, które aktualnie znajdują się w całkowicie odmiennej sytuacji sportowej. Szczecinianie od początku rozgrywek zgromadzili zaledwie 4 punkty, a na ten skromny dorobek składają się wyłącznie 4 remisy, uzyskane w starciach z rywalami z dolnej połowy tabeli. Natomiast pozycji krakowskiej Wisły nie trzeba przedstawiać nikomu - dość niespodziewany lider z klubu skazywanego na walkę o utrzymanie zaskakuje nie tylko wynikami, ale także i stylem, w którym pokonuje kolejnych przeciwników. Podopieczni trenera Kosty Runjaica do starcia z Białą Gwiazdą przystępują po dwóch kolejnych nierozstrzygniętych meczach, w których jako pierwsi obejmowali prowadzenie, jednak nie potrafili dowieźć korzystnego wyniku do końcowego gwizdka. Seria słabych wyników i lokata w strefie spadkowej pozwalają przypuszczać, że drogi niemieckiego szkoleniowca i klubu ze Szczecina powoli się rozchodzą, o czym zresztą spekulują media. Ewentualne zwycięstwo nad Wisłą przedłużyłoby perspektywy na dalszą współpracę, jednak jeżeli na stadion im. Floriana Krygiera przyjeżdża najbardziej skuteczny atak całej Ekstraklasy, nadzieja na korzystny wynik może zostać odebrana bardzo szybko.

Bramkarz: Łukasz Załuska

Doświadczony golkiper szeregi Dumy Pomorza zasilił w lipcu 2017 roku, od razu stając się pierwszym wyborem sztabu szkoleniowego. Eks-Wiślak granatowo-bordową koszulkę zakładał już 41 razy, w tym sezonie czyniąc to pięciokrotnie. Jednokrotny reprezentant Polski w obecnych rozgrywkach 6 razy wyciągał piłkę z siatki, zaledwie jedno spotkanie kończąc bez straty gola.

Obrońcy: Ricardo Nunes, Lasha Dvali, Sebastian Walukiewicz, David Stec

Personalne zestawienie defensywy Portowców podczas kolejnych spotkań nie zmienia się niemal w ogóle, podobnie jak wyniki osiągane przez drużynę z województwa zachodniopomorskiego. Mimo 12 straconych bramek nie wydaje się, by na przeszkodzie do zdobywania punktów stała słaba postawa akurat tej formacji. W pięciu ostatnich meczach szczecinianie dali sobie wbić zaledwie 6 bramek, a gdyby odjąć od tego pojedynek z Lechią, w 4 spotkaniach Łukasz Załuska przepuścił tylko 3 strzały. Wobec poważnego urazu odniesionego jeszcze w poprzednich rozgrywkach przez etatowego zawodnika pierwszego składu, Jarosława Fojuta, w tym sezonie parę stoperów najczęściej tworzą Lasha Dvali i Sebastian Walukiewicz. Wobec w miarę zadowalającej formy defensorów, zapewne właśnie tę dwójkę zobaczymy w starciu z Wisłą. Niemal niepodważalna jest pozycja lewego bocznego obrońcy, Ricardo Nunesa, który w obecnym sezonie wystąpił we wszystkich 8 kolejkach, w pełnym wymiarze czasowym. Po przeciwnej stronie najprawdopodobniej zobaczymy Davida Steca. Były młodzieżowy reprezentant Austrii w 5 ostatnich meczach nie opuścił boiska nawet na minutę.

Pomocnicy: Kamil Drygas, Tomás Podstawski, Zvonimir Kožulj

Jeżeli spojrzymy wyłącznie na nazwiska pomocników szczecińskiej Pogoni, może nam się wydawać, że drużyna ta powinna zajmować miejsce wyższe, niż jedno z końcowych. Jednak jak powszechnie wiadomo, to, co widzimy na papierze, często nie oddaje ligowej rzeczywistości. Podstawowy do niedawna piłkarz Hajduka Split, Zvonimir Kožulj zupełnie nie przekonuje ani trenera, ani fanów Portowców, Kamil Drygas często miewa przebłyski formy i talentu, za jaki kiedyś był uważany, natomiast Tomás Podstawski w Szczecinie jest zdecydowanie zbyt krótko, by realnie obiektywnie ocenić jego aktualny boiskowy potencjał, a na temat tego wirtualnego nieco więcej mogą powiedzieć fani serii Football Manager.

Skrzydłowi/napastnicy: Radosław Majewski, Adam Buksa, Sebastian Kowalczyk

Osiem spotkań, 5 zdobytych bramek, 4 mecze bez strzelonego gola, drugi najgorszy atak w całej lidze – statystyki ofensywy szczecinian nie tyle nie powalają, co wręcz rzucają na kolana, z rozpaczy i snajperskiej niemocy, jaką Portowcy prezentują w tym sezonie. Cztery z pięciu trafień zaliczyli nominalnie pomocnicy, a zaledwie jedno dorzucił napastnik, Adam Frączczak, który niestety będzie musiał odpocząć od piłki z powodu problemów zdrowotnych. Wybór pierwszej linii? Niezwykle trudny, przy tak fatalnych liczbach eksperymenty są wręcz wymagane, nie można w nieskończoność czekać na przebudzenie niektórych zawodnik. Na kogo tym razem postawi Kosta Runjaic? Popularny „Maja”, jeden z najbardziej kreatywnych graczy naszej Ekstraklasy, a także jeden z tych zawodników, od których powinno się wymagać więcej, nie notuje już takich liczb i nie prezentuje tak solidnej formy jak podczas pobytu w Lechu Poznań, ale na ten moment i tak stanowi o sile Portowców. Po przeciwnej stronie boiska raczej ujrzymy Sebastiana Kowalczyka - który wobec serii urazów typowanych do gry Michała Żyry i Ikera Guarrotxeny wydaje się być jedynym nominalnym zawodnikiem do występu na prawym skrzydle. Najbardziej zagadkowa wydaje się być jednak obsada pozycji środkowego napastnika. Wobec braku Frączczaka i słabej formy Adriana Benedyczaka, do łask może wrócić Adam Buksa i to właśnie były zawodnik młodzieżowych drużyn Wisły Kraków dostanie szansę zaprezentowania się na boisku po raz 3 w obecnym sezonie.

Rozpędzona Wisła kontra błąkająca się strefie spadkowej Pogoń - któż oprócz fanów Dumy Pomorza wierzy w jej zwycięstwo nad liderem z Krakowa? Jednak dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe, a swoją przewagę trzeba udokumentować na boisku. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodaje powrót do Szczecina trenera Stolarczyka i Dawid Korta, skreślonych przez Granatowo-Bordowych. Zatem, kto wygra mecz? Wisła!

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wywiązać się z roli lidera. Wisła gra dziś w Szczecinie

Seria aż czterech kolejnych zwycięstw sprawiła, że piłkarze "Białej Gwiazdy" są po ośmiu kolejkach liderem rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy. Fani ekipy z ulicy Reymonta mocno liczą oczywiście, że wskoczenie na to jakże zaszczytne miejsce nie będzie chwilowe, a najwyższą pozycję w tabeli wiślacy zatrzymają na dłużej. Aby tak się stało - trzeba będzie jednak wywiązać się z trudnej roli lidera rozgrywek. Pierwszy w niej test przyjdzie nam zdać w Szczecinie, gdzie Wisła zmierzy się dziś z tamtejszą Pogonią.

Gdy w poprzednim sezonie jesień w wykonaniu "Portowców" była prawdziwym koszmarem i wielu piłkarskich ekspertów przedstawiało Pogoń jako jednego z głównych kandydatów do spadku - do czego ostatecznie nie doszło - zdawało się, że nauczeni tym doświadczeniem w Szczecinie zrobią wiele, aby nie przeżywać podobnych, negatywnych emocji. Początek bieżących rozgrywek zapowiada jednak powtórkę z rozrywki. Pogoń spisuje się jak na razie bardzo słabo i po ośmiu kolejkach z bilansem czterech remisów oraz czterech porażek jedynie szuka swojej szansy na odniesienie pierwszego zwycięstwa.

Wydawać by się mogło, że przyjazd aktualnego lidera rozgrywek to wystarczająca motywacja do tego, aby z całych sił spróbować przełamać swoją niemoc. Problem w Szczecinie jest jednak taki, że co najmniej kilku ważnych piłkarzy nie może grać z powodu problemów zdrowotnych. Stąd też wiślaków nie postraszą choćby tacy piłkarze, jak Adam Frączczak, Spas Delew, czy Jarosław Fojut. Do tego w najbliższym czasie na boisko nie wybiegną nowe nabytki Pogoni, Hiszpan Iker Guarrotxena oraz wracający do polskiej ligi Michał Żyro. Cichą nadzieją szczecinian jest natomiast powrót do treningów naszego byłego juniora, Adama Buksy, który już wiosną zaliczył kilka dobrych występów i pokazał, że potrafi strzelać bramki.

Te najlepiej w naszej lidze strzela jednak Wisła Kraków. 17 trafień na koncie to wynik, którym nie może pochwalić się żadna inna drużyna w Ekstraklasie i nie pozostaje nam w związku z tym nic innego, jak liczyć na to, że "Biała Gwiazda" podtrzyma swoją strzelecką passę. Zdeněk Ondrášek to w końcu aktualny lider klasyfikacji strzelców, a wypada nam liczyć także na to, że szczecińskim kibicom przypomnieć o sobie będzie chciał Dawid Kort. Niechciany w Pogoni zawodnik przeszedł latem na Reymonta za darmo i teraz mogą sobie w Szczecinie pluć w brodę, że pozbyto się go "lekką ręką". Wypada sobie natomiast życzyć, aby po końcowym gwizdku sędziego żałowano takiego rozwiązania jeszcze bardziej.

Bez wątpienia będzie to szczególny mecz nie tylko dla całej liderującej w tabeli Wisły Kraków i nie tylko dla wspomnianego Korta, czy innego byłego "Portowca", a więc Kamila Wojtkowskiego. Swoistą podróż sentymentalną zaliczy też bowiem Maciej Stolarczyk, który właśnie z Pogoni przeniósł się latem pod Wawel i to z jak na razie fenomenalnym skutkiem. Za Stolarczykiem, gdy ze Szczecinem się żegnał, nikt nie płakał, a najmocniej jak się okazuje - zyskała na tym... "Biała Gwiazda". I nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć sobie również, aby passa "Stolara" w krakowskim klubie wciąż trwała!

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pogoń Szczecin – Wisła Kraków. Zapowiedź, typy, kursy

20 września 2018

W pierwszym meczu w ramach dziewiątej kolejki polskiej ekstraklasy Pogoń Szczecin na swoim stadionie zmierzy się z Wisłą Kraków. Ekipa ze stolicy Małopolski ma zamiar potwierdzić, że nie przez przypadek znalazła się na pozycji lidera rozgrywek, chcąc odnieść swoje piąte zwycięstwo z rzędu w lidze. W naszej zapowiedzi znajdziecie między innymi nasze typy, przewidywania i kursy oferowane przez bukmacherów.


Wisłę od ekipy Kosty Runjaicia dzieli obecnie różnica 13 punktów. O ile krakowska ekipa plasuje się na pierwszej pozycji w ligowej klasyfikacji, to Pogoń błąka się aktualnie w strefie spadkowej.

Pogoń – Wisła, historia

Obie drużyny mierzyły się jak dotąd 81 razy ze sobą o ligowe punkty. Częściej górą w tego typu potyczkach byli wiślacy, którzy zanotowali 36 zwycięstw, 24 mecze zakończyły się remisem, a w 21 bojach szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili piłkarze teamu z portowego miasta.

W poprzedniej kampanii obie drużyny mierzyły się ze sobą dwukrotnie. W delegacji krakowska ekipa wygrała 2:1, a na swoim stadionie wiślacy zwyciężyli 1:0. Dodajmy, że właśnie w Szczecinie ekipa z Grodu Kraka doznała jednej ze swoich najboleśniejszych porażek, ulegając gospodarzom 2:6.

Pogoń – Wisła, ostatnie wyniki

Pogoń do swojej piątkowej potyczki podejdzie, legitymując się bilansem ośmiu meczów bez wygranej. W ramach ósmej kolejki szczecinianie zremisowali 1:1 z Koroną Kielce. Warto zaznaczyć, że był to drugi z rzędu podział punktów w wykonaniu ekipy z północnej Polski, bo w siódmej serii gier Pogoń zremisował z Górnikiem Zabrze również 1:1.

Z kolei ekipa Macieja Stolarczyka ma za sobą drugą w tym sezonie wygraną z liderem rozgrywek i to 5:2. Najpierw z bagażem pięciu bramek musiał pogodzić się poznański Lech, a tydzień temu tyle goli straciła Lechia Gdańsk. Wiślacy tym samym mogą pochwalić się najlepszym atakiem w lidze.

Pogoń – Wisła, sytuacja kadrowa

W szeregach gospodarzy na pewno w piątkowy wieczór nie zobaczymy Jarosława Fojuta i Michała Żyro. Wyłączeni z gry będą też Adam Frączczak, czy Iker Guarrotxena Vallejo. Cała czwórka nie może wystąpić z powodu kontuzji. Tymczasem szkoleniowiec gości ma wszystkich zawodników do swojej dyspozycji.

Śląsk – Wisła, kursy

Wygrana Pogoni Szczecin – 2,60

Remis – 3,40

Wygrana Wisły Kraków – 2,60

Według bukmachera Lvbet kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 2,60.

Pogoń – Wisła, typy i przewidywania

Nie zgadzamy się tym razem z sugestiami analityków czołowych bukmacherów w Polsce. Naszym zdaniem starcie w Szczecinie zakończy się podziałem punktów. Nasz typ: 1:1.

Pogoń – Wisła, przewidywane składy

Pogoń: Załuska – Stec, Dvali, Walukiewicz, Nunes, Drygas, Podstawski, Kozulj, Majewski, Matynia, Buksa

Wisła: Lis – Bartkowski, Sadlok, Wasilewski, Pietrzak, Basha, Kort, Kostal, Boguski, Jesus Imaz, Ondrasek.

Pogoń – Wisła, transmisja meczu

Piątkowe starcie Pogoń – Wisła będzie można obejrzeć na antenie Eurosport 2. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 17:55. W internecie spotkanie będzie można zobaczyć na żywo za pośrednictwem platform Ipla i Eurosport Player.


Źródło: wislakrakow.com

Rozgościć się na fotelu lidera

Data publikacji: 21-09-2018 09:09


Po serii zwycięstw i spektakularnej wygranej w meczu na szczycie z Lechią Gdańsk, piłkarze Białej Gwiazdy wskoczyli na fotel lidera. W piątek w wyjazdowym starciu przyjdzie im rywalizować z przedostatnią drużyną Lotto Ekstraklasy - szczecińską Pogonią. Portowcy potrzebują punktów, jak tlenu, aby wydostać się ze strefy spadkowej. Uczynią zatem wszystko, żeby zanotować pierwsze zwycięstwo w trwających rozgrywkach i tym samym pokrzyżować Wiśle szyki.


Zespół Kosty Runjaicia przystąpił do sezonu po niemałej przebudowie. Chociaż Dumę Pomorza opuściło kilku graczy, w tym Rafał Murawski, Cornel Râpă, Łukasz Zwoliński czy Dawid Kort, który przeniósł się pod Wawel, to pion sportowy Granatowo-Bordowych sprowadził do Szczecina ciekawych piłkarzy. Warto przytoczyć nazwiska chociażby Radosława Majewskiego, Davida Steca, Tomása Podstawskiego czy Michała Żyro. Opiekun Pogoni będzie miał jednak niemały ból głowy, bowiem liczne kontuzje zmuszają go do roszad w wyjściowej jedenastce na mecz z Wiślakami. Do swojej dyspozycji nie będzie miał: Jarosława Fojuta, Adama Frączczaka, Ikera Guarrotxenę, Soufiana Benyamina, Marcela Stefanika, Spasa Deleva i nowo pozyskanego Michała Żyro.

Pechowo w sezon 2018/2019 wkroczyli piłkarze Pogoni, którzy na starcie zanotowali trzy porażki z rzędu (z Miedzią Legnica 0:1, z Piastem Gliwice 0:2 i z Zagłębiem Sosnowiec 0:3). Czwarta kolejka przyniosła jednak nadzieję, kiedy to w obecności swoich kibiców podzielili się punktami z Cracovią 1:1. W czterech następnych seriach gier dorzucili zaledwie trzy oczka - zemisowali ze Śląskiem 0:0, z Górnikiem Zabrze 1:1 oraz z Koroną Kielce 1:1, ale także ulegli gdańskiej Lechii 2:3. Rezultat ten nie napawa ekipy z województwa zachodniopomorskiego optymizmem, tym bardziej, że okupują dół tabeli, wyprzedzając Pasy o zaledwie jeden punkt.

Do piątkowej potyczki przystąpią zatem drużyny z przeciwnych biegunów. Biała Gwiazda to aktualny lider, który zgromadził do tej por 17 oczek i wyprzedza swojego rywala o 13 punktów. Krakowianom po piętach depcze rozgoryczona Lechia, którą z pierwszego miejsca w ubiegły weekend zrzucili gracze Macieja Stolarczyka.

Dotychczas zespoły Wisły i Pogoni toczyły bój 81 razy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Korzystniejszy bilans towarzyszy Białej Gwieździe, która ma na swoim koncie 36 wygranych. Co ciekawe, 24 razy piłkarze obu ekip musieli zadowolić się remisem, a w 21 potyczkach lepiej poradzili sobie szczecinianie. Z ostatniej wyprawy 13-krotny mistrz Polski wrócił z tarczą, kiedy to w lipcu 2017 roku pokonał gospodarzy 2:1.

Powrót do korzeni

Mecz w Szczecinie to bez wątpienia sentymentalna podróż trójki Wiślaków: trenera Macieja Stolarczyka, Dawida Korta oraz Kamila Wojtkowskiego. To właśnie tam szkoleniowiec Białej Gwiazdy spędził najwięcej czasu w swojej piłkarskiej karierze, a później uczył się trenerskiego rzemiosła, prowadząc zespoły juniorskie, rezerw, a także pełniąc rolę asystenta w pierwszej drużynie czy koordynatora młodzieży. Zanim przeniósł się do stolicy Małopolski piastował stanowisko dyrektora sportowego Granatowo-Bordowych.

Dawid Kort to wychowanek Portowców, który przeszedł tam poszczególne szczeble kariery. Przeprowadzka pod Wawel rozpoczęła nowy rozdział w życiu pomocnika, gdyż od tej pory rozstawał się z Pogonią tylko na chwilę i zbierał cenne doświadczenie przebywając na wypożyczeniu. Łącznie koszulkę swojego macierzystego klubu w ramach Lotto Ekstraklasy zakładał 59 razy, strzelając 8 bramek.

Z kolei Kamil Wojtkowski przygodę z Pogonią rozpoczął w styczniu 2014 roku i spędził tam półtora roku. Warto zaznaczyć, że został najmłodszym debiutantem w Ekstraklasie w ekipie Granatowo-Bordowych, mając wówczas 16 lat i 234 dni. Młodzian otrzymał niewiele szans na pokazanie się w barwach Dumy Pomorza, zaledwie ośmiokrotnie wybiegając na murawę.

Dzisiejsza potyczka rozpocznie 9. kolejkę Lotto Ekstraklasy. Kibice Portowców wciąż czekają na przełamanie swoich idoli, natomiast Wiślacy nie zamierzają zwalniać tempa. Jakiego widowiska będziemy świadkami? O tym przekonamy się wieczorem. Jedno jest pewne - ambicji i walki nie zabraknie!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

1 na 1: Pogoń Szczecin - Wisła Kraków

Data publikacji: 21-09-2018 13:48


Już niebawem Wisła Kraków po raz pierwszy (i miejmy nadzieję, że nie ostatni) w bieżącej kampanii Lotto Ekstraklasy przystąpi do ligowej potyczki z pozycji lidera. Podopieczni Macieja Stolarczyka wybiegną na murawie w Szczecinie, by w starciu z tamtejszą Pogonią potwierdzić swoją dobrą dyspozycję. Oczekując na pierwszy gwizdek sędziego, spójrzmy z bliska na dwóch zawodników obu ekip - Kamila Wojtkowskiego i Radosława Majewskiego.


Co ich łączy?

Pogoń. Majewski trafił do Szczecina w letnim okienku transferowym z poznańskiego Lecha, w barwach którego rozegrał dwa poprzednie sezony. Trudno stwierdzić, czy była to dobra decyzja - po walce o tytuł mistrzowski teraz czeka go batalia o utrzymanie. W ośmiu kolejkach Duma Pomorza uzbierała zaledwie cztery oczka, znajduje się w strefie spadkowej i do bezpiecznej czternastej lokaty traci dwa punkty. Także Wojtkowski był niegdyś zawodnikiem Pogoni, w której rozpoczynał swoją przygodę w seniorskiej piłce, debiutując na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Miało to miejsce 18.10.2014 r. w przegranym 0:5 starciu z Jagiellonią. Licznik występów Wojtkowskiego w bordowo-granatowych barwach zatrzymał się na ośmiu meczach, później młody pomocnik trafił do RB Lipsk.

Gole. Obaj zawodnicy w ostatniej kolejce Lotto Ekstraklasy poprawili swoje ligowe statystyki. Majewski mocno rozpoczął pojedynek Pogoni z Koroną Kielce, otwierając wynik spotkania już w trzeciej minucie. Ostatecznie jego trafienie dało Dumie Pomorza jeden punkt - wyrównującą bramkę strzelił bowiem Diaw. Także „Wojo” zaliczył w minionej kolejce wejście smoka. W meczu z ówczesnym liderem Lotto Ekstraklasy Lechią Gdańsk 20-latek wpisał się na listę strzelców kilka chwil po tym, jak pojawił się na placu gry, wchodząc z ławki rezerwowych. Gol Wojtkowskiego na 4:2 podciął skrzydła gdańszczan, a kropkę nad „i” postawił potem Boguski.

Co ich dzieli?

Czas gry. Choć Majewski i Wojtkowski wystąpili w niemal takiej samej liczbie spotkań - odpowiednio ośmiu i sześciu - to w przypadku rozegranych minut dzieli ich prawdziwa przepaść. Pomocnik Pogoni rozegrał w tym sezonie 595 minut, podczas gdy „Wojo” tylko 83. Majewski jest pierwszym wyborem trenera Runjaicia i to od niego często zaczyna się ustalanie składu. 31-latek prawie każde ekstraklasowe starcie rozpoczynał w pierwszej jedenastce, a wyjątek stanowi tu tylko mecz z Lechią Gdańsk. Na przeciwległym biegunie znajduje się Wojtkowski, który pojawia się na murawie wchodząc wyłącznie z ławki rezerwowych, jednak konsekwentnie zalicza kolejne występy.

Wyjazd. Obaj piłkarzy mają już za sobą zagraniczne wojaże, choć zdecydowali się na nie na innych etapach swojej kariery. Majewski chciał podbić Anglię i w 2009 roku, w wieku 23 lat, zamienił Polonię Warszawa na Nottingham Forest. Później był także zawodnikiem Huddersfield oraz greckiego klubu PS Veria, by następnie wrócić do Polski i podpisać kontrakt z Lechem Poznań oraz Pogonią Szczecin. Właśnie Szczecin był miejscem, z którego Wojtkowski wyruszył w szeroki świat, a dokładniej rzecz ujmując za zachodnią granicę. Utalentowany pomocnik zdecydował się kontynuować swoją karierę w RB Lipsk, mając zaledwie 17 lat. „Wojo” występował tylko w młodzieżowych drużynach RB Lipsk, trenował jednak z pierwszą ekipą i był bliski debiutu w Bundeslidze. Teraz jego grę mogą podziwiać kibice Lotto Ekstraklasy. Oby także dzisiaj „Wojo” przysporzył wiślackim fanom mnóstwo radości, a drużyna Macieja Stolarczyka udowodniła, że nieprzypadkowo znajduje się na szczycie tabeli!

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Pogonią: - To jest ta nutka nostalgii

- Zdajecie sobie państwo sprawę, że dla mnie jest to mecz - nie będę ukrywał - trochę "inny", bo długie lata przeżyłem w Pogoni Szczecin i wracam do tego klubu z sentymentem. To jest ta nutka nostalgii, która jest gdzieś na marginesie, ale nie ma co ukrywać - na pewno jest to dla mnie specyficzne spotkanie, ale przygotowywaliśmy się do niego normalnie - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Pogonią Szczecin, trener zespołu Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Do dyspozycji mam tak naprawdę wszystkich zawodników, oprócz Kuby Bartosza, który nadal jest w procesie rehabilitacji. Dziś ma szczegółowe badania, po których sztab medyczny oceni, czy jest możliwe, aby był już z nami w pełnym obciążeniu. Cieszę się też z tego, że podpisana została dziś umowa z Pawłem Brożkiem i że będę mógł z niego w niedalekiej przyszłości korzystać. Jeszcze nie w tym meczu, ale jak powiedziałem, w niedalekiej przyszłości. Zwiększa to nasze ofensywne pole manewru i bardzo się z tego cieszę - mówił trener.

- Pogoń w tej chwili przechodzi swój okres przemian, nie ma co ukrywać, gdzieś nie może złapać swojego rytmu i jest w delikatnym kryzysie, ale ten klub przeszedł wiele zmian w tym okienku transferowym, doszło trochę kontuzji, ale uważam, że jest tam duży potencjał piłkarski i nie będzie to dla nas łatwe spotkanie. Jesteśmy jednak na nie gotowi, taki też przyjęliśmy na ten mecz plan. Zdajemy sobie sprawę z atutów zespołu ze Szczecina, ale to nasz zespół jest najważniejszy i na tym się koncentrowaliśmy - dodał Stolarczyk.

Obydwa zespoły przed czekającym nas w piątek meczem dzieli różnica aż czternastu miejsc w ligowej tabeli, ale nie oznacza to, że - zdaniem trenera - czekają nas łatwe zawody.

- Każdy w tej lidze może wygrać z każdym, pomimo tego, że nasze miejsca są - jeśli chodzi o tabele - odmienne, to czeka nas ciężkie spotkanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że trener Kosta Runjaić potrafi zmotywować zawodników, potrafi ich zmobilizować. Ma ogromny wpływ na zespół i na pewno będą zdeterminowani do tego, żeby w meczu z nami zwyciężyć - uważa szkoleniowiec piłkarzy "Białej Gwiazdy", którzy bieżący tydzień spędzili na fotelu lidera rozgrywek Ekstraklasy.

- Mam świadomych zawodników w szatni i oni zdają sobie sprawę z tego, że mecze z tymi zespołami, które w tej chwili mocno punktują, jak i te mecze z zespołami, które są niżej - są bardzo trudne. W naszej lidze trudno o zdecydowanych faworytów i na pewno czeka nas w Szczecinie ciężkie spotkanie. Pogoń potrzebuje punktów i będzie chciała również w tym meczu je zdobyć - powiedział trener.

Nie mogło też zabraknąć pytania o najnowszą "burzę medialną" wokół Wisły Kraków, którą wywołała sobotnia emisja programu "Superwizjer".

- Od początku sezonu musimy się z czymś borykać i staramy się od tego odciąć, bo dla nas najistotniejsze jest to, co dzieje się na zielonej murawie. Choć nie ma co ukrywać, że tego typu sytuacje nie są dla nas sprzyjające. Nie są sprzyjające dla całego klubu. Żadna firma w takim momencie i jej pracownicy nie są spokojni, ale staramy się być głowami w szatni, na boisku i robić to, co do nas należy. Liczymy, że szybko ta sytuacja też się po prostu unormuje - przyznał Stolarczyk.

Nie tylko dla trenera mecz przeciwko Pogoni jest szczególny. Byłymi zawodnikami "Portowców" są bowiem byli zawodnicy tego klubu, a obecnie wiślacy, którymi są Dawid Kort oraz Kamil Wojtkowski.

- Dla Dawida jest to klub, w którym się wychował, jest wychowankiem Pogoni Szczecin i na pewno jest to dla niego również miejsce wyjątkowe, ale myślę, że podchodzi do tego normalnie, spokojnie i będzie chciał po prostu zagrać dobre spotkanie. Jeśli chodzi o Kamila, to rzeczywiście jego wejście ostatnio było bardzo efektowne, strzelił bramkę zaraz na początku i na to liczę, że Ci zawodnicy, którzy wchodzą na boisko spełniają role, które mają powierzone. Bardzo ciesze się z tego, że Kamil zdobył tę bramkę, ale przypomnę, że na ławce mam choćby Marko Kolara, który od kilku spotkań nie wchodził na murawę i z tego powodu jest mi bardzo przykro. Strzelił bramkę wchodząc właśnie w takiej sytuacji, a tego wymagała sytuacja w kolejnych spotkaniach. Tego wymagał zespół, taka była jego potrzeba, taką podjąłem decyzję. I pomimo tego, że serce mnie boli, widząc Marko mocno trenującego, to takie są elementy rywalizacji. Mamy przed sobą dużo kolejek i liczę, że jego dyspozycja będzie utrzymywana i że w pewnym momencie ją potwierdzi - mówił trener zespołu Wisły.

- W Pogoni przeszedłem praktycznie przez wszystkie szczeble, od zawodnika juniorów do pana, który... sprząta pomieszczenia - żartuję oczywiście. Każda z tych ról czegoś uczyła, nie chcę mówić, która była najtrudniejsza. Byłem zadowolony z tego, że byłem częścią tego klubu, stworzył mi on szansę gry na najwyższym poziomie, później rozwinął mnie pod kątem trenerskim, szkoleniowym. Na pewno dużo temu klubowi zawdzięczam i mam nadzieję, że tyle samo dałem temu klubowi i tyle samo on zawdzięcza mi - zakończył Stolarczyk.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Szczeciński zimny prysznic. Pogoń - Wisła 2-1

Na czterech kolejnych zwycięstwach zatrzymała się kapitalna passa piłkarzy krakowskiej Wisły, która dała nam awans na fotel lidera Ekstraklasy. Niestety została ona zatrzymana w Szczecinie, gdzie "Biała Gwiazda" musiała uznać wyższość mocno zdeterminowanej drużyny Pogoni. Szczecinianie pokonują bowiem krakowian 2-1 i jest to dla nich pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie! Honorową bramkę dla wiślaków strzelił Jesús Imaz, dla którego jest to z kolei pierwsze trafienie w aktualnych rozgrywkach.

"Biała Gwiazda" mecz z jednym z outsiderów rozgrywek ligowych po ośmiu kolejkach rozpoczęła swoim "żelaznym" ostatnio ustawieniem, ale choć to dało nam przed tygodniem awans na fotel lidera, to początek należał zdecydowanie do gospodarzy. Wprawdzie w pierwszych minutach nie przygotowali oni sobie na tyle składnej akcji, aby poważniej zagrozić naszej bramce, ale przewaga była zdecydowanie po stronie Pogoni.

W 12. minucie to jednak wiślacy stworzyli sobie ciekawą okazję do otwarcia wyniku. Dobrze rozegrana piłka trafiła do Zdenka Ondráška, który odegrał do Dawida Korta, ale strzał tego ostatniego przeleciał ponad bramką. Pogoń odpowiedziała na to groźną akcją Kamila Drygasa, po której gospodarze wywalczyli jednak tylko rzut rożny. Po chwili mieli kolejny i z niego dogranie Ricardo Nunesa wykończył Adam Buksa, który ubiegł Mateusza Lisa, i od 14. minuty gospodarze wyszli na prowadzenie!

I mocno ich to podbudowało. Przyznać bowiem trzeba, że dla szczecinian nie było tzw. straconej piłki i ambitny pressing "Portowców" sprawiał nam wiele problemów. Stąd też kolejne akcje. I w jednej z nich tylko nieznacznie pomylił się Radosław Majewski. Z kolei w 19. minucie Pogoń mogła wykorzystać zbyt krótkie odegranie Macieja Sadloka do Lisa. Znów było więc groźnie.

W 22. minucie wreszcie obudziła się jednak Wisła, ale Rafał Pietrzak pomylił się z rzutu wolnego, podobnie jak i sześć minut później Martin Košťál, który wpadł w pole karne szczecinian, ale szukając "długiego rogu" ostatecznie w niego nie trafił. Po dokładnie dwóch kwadransach groźnie, choć niecelnie, z dystansu uderzył natomiast Nunes.

W 33. minucie mogło być już jednak 1-1. Dobrze ze skrzydła dogrywał bowiem Jakub Bartkowski, ale Ondráškowi nie udało się dostawić nogi do piłki. Była to niewątpliwie najlepsza okazja Wisły w pierwszej połowie. Za taką można byłoby też uznać próbę z rzutu wolnego Sadloka, który w 37. minucie ustawił futbolówkę na około 35. metrze od bramki "Portowców". Huknął mocno, ale nieznacznie niecelnie.

Końcówka pierwszej połowy należała już jednak znów do gospodarzy. W 41. minucie mocne zamieszanie pod naszą bramką kończy się szczęśliwie dla nas rzutem rożnym. Szczęście nie opuściło nas też w minucie 44., kiedy to nieznacznie po uderzeniu głową pomylił się Drygas. I w ostatniej akcji pierwszej części meczu wynik zmienić mógł też jeszcze Majewski, ale strzelał tuż obok słupka.

Jeśli Wisła miała jakiś plan na drugą połowę, to ten rozsypał się jej już w pierwszej minucie po wznowieniu gry. Oskrzydlająca akcja gospodarzy kończy się dośrodkowaniem w nasze pole karne, którego nie udało się przeciąć Sadlokowi. Piłka trafiła przez to pod nogi Buksy, a były zawodnik młodzieżowych grup Wisły - po raz drugi wpisał się w tym spotkaniu na listę strzelców! Zrobiło się więc 0-2...

Co gorsze wiślacy nie potrafili w żaden sposób na to odpowiedzieć, a zanim minęła godzina kolejny błąd Sadloka mógł wykorzystać Buksa, ale tym razem uderzył wysoko ponad naszą bramką.

Na kolejną groźną akcję czekaliśmy aż do 72. minuty i znów w roli głównej wystąpił... Buksa. Tym razem młody napastnik Pogoni obił nasz słupek!

Wisła wyglądała niestety bezradnie i na jej pierszą składniejszą akcję w drugiej połowie czekaliśmy aż do 79. minuty, ale choć dobrze dogrywał Jesús Imaz, to ostatecznie podanie Bartkowskiego ze skrzydła, nie przyniosło nam choćby strzału, bo nabiegający na futbolówkę rezerwowy Tibor Halilović został zablokowany.

W końcu jednak wiślakom udało się przeprowadzić skuteczną akcję, zakończoną pierwszym celnym strzałem w tym spotkaniu oraz jak się okazało bramką. Halilović dograł do skrzydła do innego rezerwowego, Marko Kolara, ten podał do środka, a nadbiegający Imaz wpakował głową piłkę do siatki! I od 82. minuty było już tylko 1-2!

Wisła oczywiście starała się jeszcze ruszyć do kolejnych ataków i w 87. minucie mogliśmy wyrównać. Po rzucie rożnym główkował Ondrášek, ale stojący przy słupku Buksa wybił futbolówkę na rzut rożny. Sędzia Łukasz Szczech uznał jednak, że... napastnik Pogoni nie interweniował, a protestujący Ondrášek zarobił żółtą kartkę.

Ostatecznie wiślakom nie udało się doprowadzić do wyrównania, a to oznacza, że zaliczamy drugą w bieżącym sezonie porażkę. Niestety należy też to przyznać - zasłużoną, bo w tym meczu ofensywnie grać zaczęliśmy zbyt późno, a determinacja była zdecydowanie po stronie gospodarzy...

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pościg bez happy-endu. Pogoń - Wisła 2:1

Data publikacji: 21-09-2018 20:00


Gdy mierzy się lider z przedostatnią drużyną w tabeli, zwykle faworytem jest ten pierwszy zespół. Lotto Ekstraklasa to jednak jedna z bardziej nieprzewidywalnych lig w Europie i nie wszystko musi być oczywiste. Wiślacy, którzy wybrali się do Szczecina w najdłuższą w tym sezonie podróż chcieli jednak przedłużyć serię czterech zwycięstw z rzędu i pognębić znajdującą się w kryzysie drużynę Pogoni. Mimo prób i starań cel nie został zrealizowany - w spotkaniu toczącym się w słabych warunkach atmosferycznych Wisła uległa Pogoni 1:2. Obie bramki dla gospodarzy strzelił… krakowianin Adam Buksa, zaś gol dla krakowian był dziełem Jesúsa Imaza.


Trener Maciej Stolarczyk, wychowanek Pogoni Szczecin, desygnował do gry tych samych Wiślaków, co w poprzednich spotkaniach. Zwycięskiego składu bowiem się nie zmienia. Opiekun gospodarzy, Kosta Runjaić, pod którego wodzą Portowcy nie wygrali jeszcze w obecnym sezonie po raz kolejny miał zmniejszone pole manewru - ze względu na urazy z meczowej osiemnastki wypadli Michał Żyro i Iker Guarrotxena, zaś poważne problemy zdrowotne wykluczyły na dłuższy czas z gry kapitana szczecinian, Adama Frączczaka. Jedynym promykiem nadziei Portowców był powrót byłego Wiślaka, Adama Buksy, który z przodu miał toczyć pojedynki z Marcinem Wasilewskim i Macieja Sadloka.

Powrót szpicy

To właśnie szczecinianie z krakowianinem na szpicy rozpoczęli mecz od żwawych ataków. Jako pierwszy z linii 16 metrów uderzał Radosław Majewski, ale piłkę bez trudu złapał Lis. Podopieczni Kosty Runjaicia zasygnalizowali, że grają o pełną pulę w 4. minucie spotkania. Po rzucie wolnym egzekwowanym przez Nunesa piłka wskutek porywów wiatru nabrała dość dziwnej paraboli i trafiła na głowę Buksy. Snajper Portowców przymierzył minimalnie niecelnie, na szczęście dla Mateusza Lisa i całej wiślackiej defensywy. Na pierwszą groźną akcję Wiślaków czekaliśmy do 8. minuty - wtedy to dwójkową kombinacyjną zagrywkę Imaza i Ondráška przerwał Załuska, który na raty złapał piłkę adresowaną do rosłego Czecha. Pięć minut później pod polem karnym Portowców piłka chodziła jak po sznurku od Košťála, przez Imaza, Ondráška i Korta, aż ten ostatni huknął mocno, acz niecelnie. Rewanż gospodarzy był zabójczy - po rzucie rożnym egzekwowanym przez Ricardo Nunesa najwyżej do główki wyskoczył Buksa, który z bliska pokonał Lisa. Wiślacy domagali się jeszcze odgwizdania przewinienia na golkiperze Białej Gwiazdy, lecz Łukasz Szczech nakazał rozpoczęcie gry od środka.

W 18. minucie spotkania mogło zrobić się jeszcze gorzej dla Wisły, ale mający dużo miejsca i czasu Kožulj fatalnie przestrzelił w dobrej sytuacji. Kilkadziesiąt sekund później szarżował Majewski, ale i jemu zabrakło precyzji, by podwyższyć stan rywalizacji. W 21. minucie Maciej Sadlok źle obliczył siłę, z jaką powinien zagrać podanie wsteczne do Lisa i o mało kiks ten nie zakończył się golem - na szczęście młody bramkarz Wisły tym razem uprzedził Buksę i dalekim wykopem zażegnał niebezpieczeństwo. Na odpowiedź krakowian trzeba było czekać do 28. minuty - wówczas Košťál znalazłszy się w polu karnym postanowił uderzyć po długim rogu. Słowakowi zabrakło precyzji i od bramki wznowił Załuska. Sześć minut później dotychczas rzadko podłączający się Bartkowski ostrą centrą mógł dopisać sobie asystę, lecz Zděnkowi Ondráškowi zabrakło centymetrów, by trafić w futbolówkę. Ostatnie minuty pierwszej części spotkania należały jednak do zespołu gospodarzy, który powinien był zdobyć przynajmniej jeszcze jedną bramkę - dogodną okazję główkową zmarnował jednak Drygas, a wolej Majewskiego po podaniu Steca trafił tylko w reklamy umiejscowione tuż obok lewego słupka bramki Lisa.

Początek z koszmaru

Co nie powiodło się w pierwszej części meczu, udało się Portowcom tuż po wznowieniu. Już pierwsza akcja zaczepna szczecinian przyniosła gola. Po dośrodkowaniu z lewej flanki piłka spadła pod nogi Adama Buksy, który miał i czas, i miejsce, by pocelować w światło bramki i po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Zegar wskazywał dopiero 47. minutę spotkania, a taktyczne założenia z szatni rozmyły się w strugach rzęsistego deszczu. Cztery minuty później mogło być jeszcze gorzej, gdyż po strzale Majewskiego Portowcy domagali się odgwizdania jedenastki, lecz Maciej Sadlok nie zagrywał piłki ręką, a zablokował ją barkiem. Nieco zamieszania przyniosła sytuacja z 54. minuty, kiedy to sędzia zasądził wideoweryfikację. Kibice Pogoni liczyli na rzut karny - okazało się jednak, że Łukasz Szczech sprawdzał, czy Jakub Bartkowski za swój wślizg nie powinien otrzymać czerwonej kartki. Skończyło się jednak na „żółtku”. Po trzyminutowej przerwie to Portowcy nadal dominowali - efektem czego były główka Drygasa i strzał Buksy, oba niecelne.

Długi finisz bez happy-endu

Wobec przewagi ekipy Runjaicia trener Maciej Stolarczyk zdecydował się na dwie zmiany - za Rafała Boguskiego i Dawida Korta weszli Marko Kolar i Tibor Halilović. Zwłaszcza ten drugi wniósł sporo ożywienia - co przyniosło efekt w 83. minucie meczu. „Hali” sprytnie dograł futbolówkę do Kolara, który zaskoczył Nunesa, sięgając piłkę i dogrywając do Imaza, któremu nie pozostało nic innego, tylko głową wbić piłkę do siatki. Pogoń znacznie się cofnęła i umożliwiła Wiśle konstruowanie ataków. Po jednym z nich Zděnek Ondrášek główkował tuż przy słupku, lecz piłkę na róg wybił jeden z defensorów Pogoni. Sędzia zdecydował się jednak wskazać na wznowienie gry od bramki, co podcięło nieco skrzydła krakowianom. Na nic więcej Wiślaków nie było niestety stać i Biała Gwiazda musi pogodzić się z goryczą drugiej porażki w sezonie.

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 2:1 (1:0)

1:0 Buksa 14’

2:0 Buksa 47’

2:1 Imaz 83’

Pogoń: Załuska - Stec (90’ Rudol), Walukiewicz, Dwali, Nunes - Podstawski, Kožulj (80’ Matynia) - Kowalczyk, Drygas, Majewski (76’ Hołota) - Buksa

Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Basha, Kort (63’ Halilović) - Boguski (64’ Kolar), Imaz, Košťál (73’ Wojtkowski) - Ondrášek

Żółte kartki: Drygas, Kožulj, Buksa, Basha - Košťál, Bartkowski, Pietrzak, Ondrášek

Sędziował: Łukasz Szczech z Kobyłki

Widzów: 3 750

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Porażka w Szczecinie. Pogoń – Wisła 2:1

21 września 2018

Drugiej porażki w tym sezonie doznali podopieczni Macieja Stolarczyka. Wisła w wyjazdowym spotkaniu, po słabym występie, przegrała 1:2 z Pogonią Szczecin.

Spotkanie bardzo odważnie rozpoczęli spotkanie, spychając liderującą w tabeli do defensywy. Gospodarze szukali okazji strzeleckich, ale nie potrafili celnie uderzyć. Wisła odpowiedziała dopiero w 13. minucie, gdy przeprowadził składną akcję. Zakończył ją strzałem nad poprzeczką z kilkunastu metrów Kort.

Dwie minuty później Pogoń objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu Nunesa z rzutu rożnego nie popisał się bramkarz Wisły Mateusz Lis, który przed swoją bramką przegrał pojedynek z Adamem Buksą, który głową skierował piłkę do siatki. W kolejnych minutach Portowcy nie zamierzali się ograniczać do bronienia dostępu do własnej bramki.

Wisła miała problemy z konstruowaniem groźnych akcji. Groźniej pod bramką Pogoni zrobiło się w 34. minucie, ale po płaskim dośrodkowaniu Bartkowskiego wzdłuż linii bramkowej z piłką minął się Ondrasek. W końcówce pierwszej połowy mocniej zaatakowała Pogoń. Do sytuacji strzeleckich dochodzili Drygas i Majewski, ale piłka po ich uderzeniach nieznacznie mijała bramkę. Nie mniej jednak piłkarze Pogoni mogli w dobrych humorach schodzić do szatni na przerwę.

Druga połowa rozpoczęła się od drugiego gola dla Pogoni. Po raz drugi wpisał się na listę strzelców, który wykorzystał sytuację sam nas sam, w której znalazł się po zagraniu Kozulja z lewej strony pola karnego.

Wisła nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć. Podopieczni Macieja Stolarczyka nie potrafili praktycznie zbliżyć się do bramki Pogoni. Tymczasem Portowcy przeprowadzali kolejne akcje. Hattricka mógł skompletować Buksa, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek.

Tymczasem w 82. minucie Wisła zdobyła kontaktowego gola. Piłkę do siatki z bliska strzałem głową skierował Imaz, który wykorzystał dogranie Kolara. Kilka minut później do sytuacji strzeleckiej po rzucie rożnym doszedł Ondrasek, ale główkował tuż obok słupka. Ostatecznie już wynik nie uległ zmianie i trzy punkty trafiły na konto Portowców.

Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 2:1 (1:0)

1:0 Adam Buksa 15 min

2:0 Adam Buksa 46 min

2:1 Jesus Imaz 82 min

żółte kartki:

Pogoń – Drygas, Kozulj, Buksa

Wisła – Kostal, Bartkowski, Pietrzak, Ondrasek, Basha

Wisła: Mateusz Lis – Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak – Vullnet Basha, Dawid Kort (64 min – Tibor Halilović) – Rafał Boguski (64 min – Martin Kolar), Jesus Imaz, Martin Kostal (74 min – Kamil Wojtkowski) – Zdenek Ondrasek

Pogoń: Łukasz Załuska – David Stec (90 min – Sebastian Rudol), Sebastian Walukiewicz, Lasza Dwali, Ricardo Nunes – Tomas Podstawski, Zvonimir Kozulj (80 min – Hubert Matynia) – Sebastian Kowalczyk, Kamil Drygas, Radosław Majewski (76 min – Tomasz Hołota) – Adam Buksa

sędzia: Łukasz Szczęch


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

90. Koniec meczu. Niestety zawodnicy Wisły zrobili za mało żeby wywieźć ze Szczecina choćby punkt. Pogoń była dziś zespołem zdecydowanie lepszym.

  • 90. Minimum sześć minut doliczone do drugiej części spotkania.
  • 90. Napomnienie dla Bashy. Oznacza to, że Albańczyk nie zagra w następnym spotkaniu z Koroną Kielce.
  • 90. Ostatnia korekta w składzie "Portowców". Sebastian Rudol zmienia Davida Steca.
  • 87. Rzut rożny dla Wisły po którym z linii bramkowej piłkę wybił Drygas. Futbolówka trafia na rzut rożny, ale sędzia kazał wznawiać grę od bramki. Decyzja ta spotkała się ze sporym protestem Ondráška, za który Czech otrzymał żółtą kartkę.
  • Fantastyczne podanie Halilovicia trafia pod nogi Kolara. Marko idealnie zgrywa piłkę Imazowi, który zdobywa bramkę kontaktową! Walczyć Wisła!
  • 82. GOOOOOL!!!! JESUS IMAZ!
  • 81. Hubert Matynia zmienił utykającego pomocnika "Portowców", Zvonimira Kožulja.
  • 79. Pierwsza składna akcja Wisły w 2 odsłonie spotkania. Otwierające podanie Imaza trafia pod nogi Bartkowskiego. Kuba dograł dokładnie, jednak uderzenie Tibora Halilovicia zostało zablokowane przez Zvonimira Kožulja.
  • 73. Ostatnia zmiana w naszej drużynie. Kamil Wojtkowski za Košťála.
  • 72. Adam Buksa trafia w słupek.
  • 71. Napomnienie dla Rafała Pietrzaka.
  • 63. Podwójna zmiana w Wiśle. Tibor Halilović zmienia bezproduktywnego Korta, a Marko Kolar Rafała Boguskiego.
  • 58. Maciek Sadlok gra dziś katastrofalnie. Teraz zaatakował Buksę na "raz" i swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem stworzył groźną akcję pod bramką Wisły. Ostatecznie, strzelec dwóch bramek w tym meczu, oddał niecelny strzał.
  • 56. Po interwencji VAR-u - żółta kartka dla Jakuba Bartkowskiego za nierozważny atak na Nunesa.
  • 48. Martin Košťál upomniany żółtą kartką.
  • 46. Żałosne... Kiks Sadloka, piłka trafia prosto pod nogi Buksy, który zdobywa drugą bramkę w meczu. Pogoń wygrywa 2-0.
  • 45. Rozpoczęła się druga połowa spotkania. Walczyć Wisła!
  • 45. Koniec pierwszej odsłony spotkania, po której przegrywamy z Pogonią 0-1. Wynik jest zasłużony, bo gospodarze dominują nad Wisłą.
  • 44. Kolejny raz groźnie pod naszą bramką. Po dośrodkowaniu Nunesa Drygas wygrał pojedynek główkowy z Sadlokiem. Ofensywny pomocnik szczecinian uderzył jednak niecelnie.
  • 38. Teraz żółta kartka dla Buksy. Były zawodnik grup młodzieżowych naszej drużyny napomniany za uderzenie Maćka Sadloka w twarz.
  • 37. Uderzenie Sadloka z około 35 metrów mija o centymetry bramkę Pogoni.
  • 33. Świetne dośrodkowanie Bartkowskiego, po którym Ondrášek nie trafił w piłkę. Gdyby Czech oddał w tej sytuacji strzał to niewątpliwie wpisałby się na listę strzelców...
  • 33. Tym razem napomnienie dla Kožulja.
  • 30. Kolejne żałosne rozegranie kończy się groźną akcją Pogoni. Ostatecznie Buksa źle zabrał się z piłką, a gdyby zrobił to lepiej to znalazłby się w sytuacji sam na sam z Lisem...
  • 28. Ciekawa akcja Wisły zakończona uderzeniem Martina Košťála. Słowak nie dokręcił jednak piłki i ta minęła bramkę "Portowców".
  • 27. Upomnienie za brzydki faul na Korcie dla Kamila Drygasa.
  • 22. Niecelne uderzenie Pietrzaka z rzutu wolnego.
  • 18. Kolejny błąd w środku pola w wyprowadzaniu piłki i kontratak w wykonaniu "Portowców". Majewski był już w polu karnym, ale zamiast spróbować technicznego uderzenia, strzelił na siłę, a futbolówka poszybowała wysoko nad bramką.
  • 14. Błąd Mateusza Lisa kończy się bramką dla Pogoni. Po stałym fragmencie gry Adam Buksa uprzedza naszego bramkarza wpisując się na listę strzelców.
  • 12. Pierwsza składna akcja Wisły... i to jaka! Trzy podania z pierwszej piłki zakończyły się uderzeniem Korta zza pola karnego. Pomocnik naszej drużyny uderzył jednak mocno niecelnie.
  • Na płocie stadionu w Szczecinie zawisł transparent "Korcik, Stolar - witajcie w domu!"
  • 4. Teraz strzał oddawał Zvonimir Kožulj. Pod naszą bramką mogło być bardzo groźnie, ale i tym razem zawodnik gospodarzy pomylił się w kluczowej fazie akcji i ostatecznie piłka nie trafiła nawet w światło bramki.
  • 2. Pierwszy strzał w meczu oddał Radosław Majewski. Piłka ledwo toczyła się jednak po boisku i Mateusz Lis spokojnie uderzenie złapał.
  • 1. Gramy! Tylko zwycięstwo!
  • Składy obydwu zespołów są już znane i znajdziecie je powyżej. A oto jak przedstawia się nasza ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Tibor Halilović, Zoran Arsenić, Marko Kolar, Kamil Wojtkowski, Matej Palčič oraz Maciej Śliwa.


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Stolarczyk: Ten mecz pokazał, jak wiele jest pracy przed nami

Data publikacji: 21-09-2018 20:45


Szkoleniowiec Białej Gwiazdy nie zaliczy powrotu do Szczecina do udanych. Jego piłkarze ulegli zdeterminowanej Pogoni 1:2, która po raz pierwszy w bieżącej edycji rozgrywek sięgnęła po komplet oczek.


Trener Białej Gwiazdy podkreślił na konferencji prasowej, iż gospodarze piątkowej potyczki postawili jego graczom poprzeczkę wysoko i udaremnili realizację planu. „Chciałbym pogratulować Pogoni zwycięstwa. Wygrał zespół, który od początku do końca był bardziej zdeterminowany. Trzeba przyznać, że rywal zagrał dziś bardzo dobrze. Ten mecz pokazuje nam, jak wiele jest jeszcze pracy przed nami, abyśmy mogli utrzymać się na szczycie i ile musimy zrobić, żeby prezentować się tak, jak w ostatnim meczu” - zaznaczył opiekun krakowian.

Ani szkoleniowca Wisły, ani jego podopiecznych nie trzeba było przed tym spotkaniem dodatkowo motywować. Co jednak zaważyło o wyjazdowej porażce? „Rzeczywiście, Pogoń bardzo dobrze weszła w mecz, narzuciła swoje warunki gry i zepchnęła nas do defensywy. Nie mogliśmy pokazać tego, co było naszym atutem w ostatnim meczu. Podobnie zaczęła się druga połowa, szybko straciliśmy bramkę, co na pewno jeszcze mocniej nakręciło rywala. Rywale byli zespołem dobrze ustawionym i zasłużenie wygrali to spotkanie. Chciałbym na koniec podziękować kibicom za miłe przyjęcie” - dodał Maciej Stolarczyk.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Runjaić: Wielka radość i ogromna ulga

Data publikacji: 21-09-2018 21:14


Drużyna Portowców odbiła się od dna i zanotowała pierwsze ligowe zwycięstwo w Lotto Ekstraklasie. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia w obecności swoich kibiców pokonali aktualnego lidera rozgrywek - Wisłę Kraków.


Szkoleniowiec ekipy gospodarzy nie krył radości po ostatnim gwizdku sędziego. Portowcy pokazali się z bardzo dobrej strony, udowadniając, że są w stanie rywalizować na wysokim poziomie. „Towarzyszy mi wielka radość i ogromna ulga. W końcu nadeszło pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, które naprawdę było zasłużone. Poza kilkoma drobiazgami w zasadzie zrealizowaliśmy wszystko, co sobie zaplanowaliśmy” - zaczął opiekun Dumy Pomorza.

Zawodnicy Pogoni Szczecin, mimo serii niekorzystnych rezultatów w minionych kolejkach, wierzyli w przełamanie. Nadeszło ono w niełatwym spotkaniu, w którym szczecinianie podejmowali zespół, który do tej pory czarował swą grą. „Drużyna walczyła przez cały mecz i świetnie się zaprezentowała, wykorzystując całą przestrzeń i realizując założenia taktyczne. Piłki nożnej nie można wyjaśnić, to jej cały urok. Wydarzyła się dziś piękna historia, gdyż Adam Buksa, który wrócił po kontuzji wypracował sobie dwie bramki. Wygraliśmy z liderem tabeli, więc piękny weekend przed nami. Później czeka nas jednak trudny tydzień. Już w środę zagramy w Pucharze Polski” - podsumował piątkową rywalizację trener Portowców.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Boguski: Pogoń miała więcej argumentów

Data publikacji: 21-09-2018 22:33


Wisła Kraków uległa Pogoni Szczecin w inaugurującym starciu 9. kolejki Lotto Ekstraklasy. Dla krakowian to druga porażka w sezonie, a dla Rafała Boguskiego smutny jubileusz - to dziś bowiem „Boguś” rozgrywał swój trzechsetny mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej.


„Przyjechaliśmy, żeby zdobyć trzy punkty, ale trzeba przyznać, że zasłużenie przegraliśmy. Pogoń wypracowała sobie więcej okazji, była konkretniejsza i niestety czeka nas długa i smutna podróż do domu” - zaczął pomeczowy wywiad kapitan Białej Gwiazdy.

Zbyt późny finisz

Co sprawiło, że mecz z przedostatnią drużyną w lidze był tak trudnym dla podopiecznych Macieja Stolarczyka? „To Pogoń narzuciła swój styl grania, jej gracze byli bardzo agresywni i uniemożliwili nam granie tego, co zwykle graliśmy - czyli wymieniać piłkę dołem. Dziś dużo było walki w powietrzu i to lepiej wyszło Pogoni. To zaowocowało naszą porażką. W końcówce przycisnęliśmy i spróbowaliśmy narzucić swój styl gry. Zmusiliśmy Pogoń do obrony, ale nie wystarczyło to do choćby punktu” - żałował „Boguś”, który nie ma szczęścia do ekipy Portowców. Dotychczas Wiślak w 14 spotkaniach tylko raz pokonywał golkipera szczecińskiego klubu.

Oba zespoły nie miały też szczęścia do warunków, w jakich przyszło im rozegrać mecz. Przed rozpoczęciem byliśmy świadkami… burzy piaskowej, która przerodziła się w ulewę towarzyszącą zawodnikom od pierwszego aż do ostatniego gwizdka. „Murawa za bardzo nam nie przeszkadzała, ale trochę w pierwszej części namieszał wiatr. Na rozgrzewce mieliśmy jakąś trąbę powietrzną i chcieliśmy się jak najlepiej przystosować do warunków pogodowych. W pierwszej części nie wykorzystaliśmy tego, że graliśmy z wiatrem - chcieliśmy grać górne piłki za linię obrony, ale nie wychodziło nam w tym aspekcie wiele elementów” - peszył się „Boguś”, który po wygranym losowaniu zadecydował, by pierwszą połowę rozgrywać właśnie z wiatrem.

Jubileuszowy pechowiec

Bez wątpienia nie tak chciał zapamiętać to spotkanie kapitan Białej Gwiazdy. Raz w życiu rozgrywa się bowiem 300. mecz w Ekstraklasie. „Po meczu dowiedziałem się o swoim jubileuszu. Coś nie mam szczęścia do okrągłych liczb, zawsze przypadają one na spotkania wyjazdowe i takie, które przegrywamy. Tak było choćby podczas 200. meczu w Ekstraklasie z Piastem w Gliwicach, tak jest i teraz” - zauważył RB9, po czym dodał: „Najlepiej o tym jak najszybciej zapomnieć i skupić się na pucharowym spotkaniu. Czy będzie lepiej? Drugi raz tak słabo nie zagramy.”

Okazja do poprawy już niedługo, bo we wtorek podczas meczu z Lechią Gdańsk. Bądźcie tłumnie przy R22 i wesprzyjcie Białą Gwiazdę w walce o Puchar Polski.

Jakub Pobożniak

Rafał Boguski nowym członkiem Klubu 300!

Data publikacji: 23-09-2018 09:31


Dzięki występowi w starciu z Pogonią Szczecin w ramach 9. kolejki Lotto Ekstraklasy Rafał Boguski stał się 86. członkiem zaszczytnego Klubu 300, zrzeszającego piłkarzy, którzy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce rozegrali 300 lub więcej meczów! Brawo, Kapitanie!


Rafał Boguski zadebiutował w rozgrywkach Ekstraklasy 1 kwietnia 2006 roku, kiedy to w wygranym 2:0 meczu z Polonią Warszawa w 86. minucie spotkania zmienił Pawła Brożka. Trenerem Białej Gwiazdy był wówczas Dan Petrescu, zaś kapitanem ekipy z Reymonta… Maciej Stolarczyk, obecny szkoleniowiec Wiślaków. W sezonie 2005/2006 „Boguś”, grający jeszcze z numerem 36 wystąpił w starciu z Legią. Kolejne rozgrywki ofensywny zawodnik Wisły spędził na wypożyczeniu w GKS-ie Bełchatów, z którym niespodziewanie zajął 2. miejsce w lidze. Być może bełchatowianie pod wodzą Oresta Lenczyka wygraliby rozgrywki, gdyby nie porażka z… Wisłą w 29. kolejce. Dla Rafała Boguskiego był to jedyny mecz, w którym występował przeciwko ekipie Białej Gwiazdy.

To w Bełchatowie „Boguś” zdobył pierwsze cztery bramki w najwyższej klasie rozgrywkowej - premierowe trafienie nastąpiło w 13. minucie starcia z Górnikiem Łęczna, które miało miejsce 2 marca 2007 roku. W barwach „Brunatnych” Boguski zdobył cztery gole w 20 występach, po czym wrócił do odbudowującej się pod okiem Macieja Skorży Białej Gwiazdy. Nowy szkoleniowiec Wisły odważnie postawił na RB9, który z miejsca stał się podstawowym członkiem zespołu. Premierowy pełny sezon przy Reymonta zakończył się dla „Dzikiego” trzema bramkami, czterema asystami i tytułem mistrza Polski. Również kolejne rozgrywki były dla pochodzącego z Łomży gracza bardzo udane. 9 goli, 4 asysty i drugie mistrzostwo Polski zmąciła tylko poważna kontuzja, po której „Boguś” wracał do pełni formy przez dłuższy czas.

Gdy jednak RB9 był zdrowy, stawał się kluczowym ogniwem u każdego kolejnego szkoleniowca Wisły. Dość powiedzieć, że od sezonu 2014/2015 Rafał Boguski opuścił zaledwie 10 spotkań Białej Gwiazdy - z czego dwa za jedyne zawieszenia za żółte kartki. Co ciekawe, kapitan krakowskiego klubu nigdy przedwcześnie nie musiał udawać się do szatni ze względu na czerwoną kartkę. Mamy nadzieje, że taka sytuacja nie nastąpi nigdy!

Spośród 300 spotkań uprawniających do członkostwa w elitarnym Klubie 300, Rafał Boguski 231 razy wybiegł na boisko w pierwszej jedenastce, zaś 69 razy pojawił się z ławki rezerwowych. Kapitan Wisły jak dotąd zdobył łącznie 58 goli w rozgrywkach ekstraklasowych oraz zanotował 37 asyst. Jak sam przyznaje, dotychczas jego najlepszym występem był ten okraszony hat-trickiem z Arką Gdynia. Kibice bez wątpienia pamiętają również choćby starcie z Górnikiem Łęczna, w którym „Boguś” niemal w pojedynkę zapewnił zwycięstwo. Wierzymy, że spotkań tych będzie jeszcze więcej, a licznik goli i asyst znacząco drgnie!

Rafał Boguski dzięki rozegraniu meczu w Szczecinie stał się 18. Wiślakiem w historii, który dołączył do elitarnego grona Klubu 300. Oprócz niego znajdują się w nim: Arkadiusz Głowacki, Marek Zieńczuk, Ryszard Czerwiec, Radosław Sobolewski, Łukasz Surma, Marcin Baszczyński, Kazimierz Węgrzyn, Janusz Nawrocki, Paweł Brożek, Olgierd Moskalewicz, Maciej Stolarczyk, Krzysztof Bukalski, Władysław Kawula, Zdzisław Kapka, Radosław Majdan, Kazimierz Kmiecik oraz Tomasz Frankowski.

Kapitanie, gratulacje!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pietrzak: Sami siebie dziś zaskoczyliśmy

Data publikacji: 21-09-2018 23:10


Biała Gwiazda po czterech wygranych meczach z rzędu musiała uznać w końcu wyższość rywala. Lepsza od Wislaków, przed własną publicznością, okazała się Pogoń Szczecin, która wygrała 2:1. Bardzo niezadowolony z wyniku, ale przede wszystkim z gry zespołu był Rafał Pietrzak.


„Sami siebie zaskoczyliśmy tak słabą postawą. W naszych poczynaniach było za dużo nerwowości, a Pogoń skrzętnie to wykorzystała. Gospodarze byli dziś bardziej zdeterminowani” - podsumował krótko całe spotkanie zawodnik Wisły.

Rehabilitacja we wtorek?


Gra krakowian w pierwszej połowie zupełnie nie przypominała ostatnich spotkań, w których to oni narzucali tempo gry i swój styl. „W pierwszej połowie nie byliśmy sobą, co dało duże pole manewru Pogoni. Na drugą część meczu chcieliśmy wyjść zupełnie inaczej, ale szybko straciliśmy kolejną bramkę. Nie da się wygrać meczu kiedy to, co trenujemy zaczynamy realizować w ostatnich dziesięciu minutach” - powiedział „Pietrzu”.

„Powiedzmy sobie szczerze - Pogoń była dzisiaj lepszym zespołem i zasłużenie wygrała. Z każdym udanym zagraniem nakręcali się coraz bardziej. Musimy podejść do tego ze spokojem. Nie zapomnieliśmy jak gra się w piłkę i wiemy, że to potrafimy. Nie możemy doczekać się wtorkowego spotkania, w którym będziemy mieli okazję do rehabilitacji” - zapewnia lewy obrońca Białej Gwiazdy.

Przed samym spotkaniem przez Szczecin przeszła trąba powietrzna, po której zaczął padać rzęsisty deszcz. Jak takie warunki pogodowe wpłynęły na przebieg meczu? „Warunki pogodowe są zawsze takie same dal obu drużyn. Nie ma czym się zasłaniać. Pogoń walczyła dziś od pierwszej do ostatniej minuty i to dało im zwycięstwo” - zakończył reprezentant Polski.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Imaz: Wtorkowy wymagający mecz pomoże zapomnieć

Data publikacji: 22-09-2018 09:00


Piątkowe spotkanie Wiślaków z Pogonią Szczecin, otwierające 9. serię spotkań Lotto Ekstraklasy nie zapisze się dobrze w pamięci piłkarzy ani kibiców. Powrót trenera Macieja Stolarczyka do miasta, w którym spędził lwią część swojej kariery zakończył się porażką ze szczecińskim zespołem 1:2.


Spotkanie, które gdyby nie delikatna poprawa trudnych warunków atmosferycznych zdecydowanie utrudniających grę byłoby zagrożone, kolejny raz potwierdziło przewrotność i nieprzewidywalność naszej ligi. Mecz lidera z przedostatnią drużyną w tabeli był punktem zwrotnym dla obu drużyn: dla Pogoni oznaczał możliwość wzięcia głębokiego oddechu po czarnej serii bez zwycięstwa, z kolei dla Wisły zakończył dobrą passę 4 kolejnych wygranych spotkań. W kategoriach pozytywów traktowane może być przełamanie Jesúsa Imaza, który zdobył swoje pierwsze trafienie w tych rozgrywkach.

Premierowe trafienie

Po ostatnich kilku kolejkach, Hiszpan podkreślał, że zależy mu na strzeleniu bramki, ale przede wszystkim cieszą go wygrane drużyny. Dzisiaj sytuacja była odwrotna i strata punktów odebrała trochę radości z premierowego gola: „Moja bramka na nic się nie przydała, wyłącznie po to, bym się przełamał. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, rywal bardzo nam utrudnił życie i nie byliśmy w stanie przeważyć szali korzyści na swoją stronę. Gospodarze nas przycisnęli, trochę nas kosztowało utrzymywanie się przy piłce i granie swojego futbolu. To oni wykonali plan i zgarnęli trzy punkty.”

Zapomnieć o porażce

Na piłkarzy Białej Gwiazdy już czeka kolejny rywal, Lechia Gdańsk, który będzie chciał zrewanżować się za poniesioną w ubiegłą sobotę porażkę. „Wydaje mi się, że to dobrze dla nas, że już niedługo przed nami tak wymagający mecz - pomoże zapomnieć o dzisiejszej porażce. Gramy u siebie i zdajemy sobie sprawę, że będziemy musieli włożyć w to spotkanie tyle samo lub więcej wysiłku niż poprzednim razem, ale to pomoże wymazać złe wrażenia po dzisiaj” - patrzy w przyszłość Hiszpan.

To żadna wymówka

Delikatnie mówiąc, pogoda nie rozpieszczała zgromadzonych na stadionie przy ul. Karłowicza kibiców. Silny wiatr i rzęsisty deszcz utrudniały też zadanie zawodnikom. To jednak nie powstrzymało przed trafieniem Imaza, któremu, patrząc wstecz, nienajlepsza pogoda i niska temperatura wydaje się służyć „Kiedy wyszliśmy na boisko, strasznie wiało, ale to żadna wymówka, pogoda jest taka sama dla obu zespołów. Oni umieli lepiej się do niej dostosować. A moje trafienie i zła pogoda nie mają ze sobą nic wspólnego. Mam nadzieję, że wygramy kolejne spotkanie, a jeśli będzie mi dane strzelić, to tym lepiej” - podsumował napastnik.


M. Chlebek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Lis: Musimy być przygotowani na grę w każdych warunkach

Data publikacji: 22-09-2018 11:31


Biała Gwiazda po czterech zwycięstwach z rzędu w końcu musiała uznać wyższość rywala. W piątkowym starciu w Szczecinie zwycięska okazała się bowiem Pogoń Szczecin, która pokonała krakowian 2:1. Pełne 90 minut między słupkami rozegrał Mateusz Lis, na którego sposób dwukrotnie znalazł Adam Buksa.


„Trudno przeanalizować ten mecz na gorąco. Pogoń była bardzo zdeterminowana, by siąść na nas wysoko i zaskoczyć nas swoją grą, walczyć o każdy milimetr trawy. Myślę, że u nas tego zwłaszcza na początku zabrakło. Najbardziej jednak szkoda drugiej bramki, bo straciliśmy ją tuż po przerwie, mimo że byliśmy bardzo zdeterminowani żeby wyrównać. Ta bramka pokrzyżowała nam plany - co prawda później strzeliliśmy gola, ale i tak nie zremisowaliśmy” - rozpoczął podsumowanie meczu 21-letni golkiper.

Bramkarz musi się przystosować

Jak przyznał kapitan Wisły, Rafał Boguski, krakowianie w pierwszej połowie nastawiali się na grę z wiatrem i upatrywali w tym swojej szansy. Górą w pojedynkach powietrznych byli jednak głównie szczecinianie. „Jeśli była możliwość wygrać połowę, w której grało się z wiatrem, to chcieliśmy to wykorzystać. Dzisiaj wiatr był bardzo mocny i szkoda, że nie udało się z jego pomocą zaskoczyć przeciwnika. W drugiej połowie to jednak Pogoń mogła liczyć na naturę, więc warunki były dla obu drużyn identyczne” - przyznał „Lisu”.

Warunki do gry w Szczecinie były trudne dla obu golkiperów. Jak jednak przygotować się na tak ekstremalne warunki między słupkami? Rad udziela golkiper Białej Gwiazdy. „Gdy futbolówka leci pod wiatr, czasem zatrzymuje się w powietrzu i ciężej jest wszystko oszacować. Z drugiej strony, gdy piłka leci z wiatrem łatwo jest zrobić o jeden krok za dużo i dać się przelobować. Trzeba być gotowym na takie sytuacje - to jest nasz zawód i musimy się przystosować do każdych warunków”.

Faul?

W piątkowym meczu nie obyło się bez kontrowersji - Wiślacy uważali, że przy pierwszej bramce dla szczecinian bramkarz Białej Gwiazdy był faulowany przez strzelca gola. „Domagałem się odgwizdania faulu. Adam Buksa uniemożliwił mi dojście do piłki i podjęcie jakiejkolwiek interwencji. Położył się on na mnie i nie dał szans na skuteczną obronę. Moim zdaniem był to faul i liczyłem, że po wideoweryfikacji decyzja zostanie zmieniona” - uważał Lis.

Meczu z Pogonią nie ma już co rozpamiętywać - we wtorek krakowian czeka starcie w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk. „Może i dobrze, ze ten mecz jest we wtorek. Po słabszym występie szybciej możem zmazać plamę i pokazać, że był to wypadek przy pracy” - podkreślił bramkarz, dla którego był to 7. mecz w Ekstraklasie.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Halilović: Wykorzystać każdą minutę na boisku

Data publikacji: 22-09-2018 16:03


Wisła Kraków uległa Pogoni Szczecin w meczu 9. kolejki Lotto Ekstraklasy. Starcie w zachodniopomorskim było kolejną okazją do pokazania się trenerowi przez Tibora Halilovicia. Chorwat zagrał 30 minut i zaliczył asystę drugiego stopnia, ale jak i inni Wiślacy nie mógł być zadowolony z rezultatu.


„Trudnym jest wejść na boisko przy stanie 0:2. Wiadomo, że trzeba dać zespołowi coś ekstra, spróbować niekonwencjonalnych rozwiązań, by spróbować zbliżyć się do rywala. Myślę, że wszyscy zmiennicy pokazali się z niezłej strony i dali z siebie wszystko. Nie mieliśmy wystarczająco szczęścia, by strzelić dwa gole, ale nasze występy były dobre - staraliśmy się tworzyć sytuację, a w końcówce trochę ich było” - przyznał po meczu „Hali”, który po kontuzji barku wraca do gry w coraz większym wymiarze czasowym.

Każda chwila ważna

Chorwacki pomocnik cierpliwie czeka na swoją okazję i gdy ją dostaje, wykorzystuje ją coraz lepiej. W meczu z Pogonią „Hali” mógł zapisać na konto kluczowe podanie przy bramce Imaza. „Bardzo się cieszę, że gram coraz więcej. Chłopakom szło bardzo dobrze i wiadomym było, że trzeba będzie dłużej poczekać na swoją szansę. Gdy wraca się po kontuzji, to musi się czekać na swoją szansę, ale należy wykorzystywać każdą minutę - niezależnie czy dostaje się ich od trenera pięć, czy trzydzieści” - zauważył rozgrywający Białej Gwiazdy.

Wychowanek Dinama Zagrzeb był zamieszany w jedną z kontrowersyjnych sytuacji pod bramką Portowców. Jak sam zauważa, arbiter Łukasz Szczech po jego upadku w polu karnym mógł wskazać na wapno. „Muszę zobaczyć powtórki, by sprawdzić jak wyglądała sytuacja w polu karnym, ale dla mnie był to faul. Kuba Bartkowski zagrał dobrą piłkę, piłka jeszcze skozłowała przede mną i złożyłem się do strzału. Nie wiem, czy zawodnik Pogoni też dotknął piłki, ale na pewno kopnął mnie w nogę” - szczerze wyznał 23-latek.

Puchar okazją

Przed krakowianami wtorkowe spotkanie Pucharu Polski. Czy Halilović upatruje w tym swej szansy? „Oczywiście skład na mecz pucharowy wytypuje trener, ale wierzę, że jest to moja okazja na występ od pierwszej minuty. Niektórzy koledzy pewnie dostaną szansę na zasłużony odpoczynek, ale niekoniecznie musi to oznaczać miejsce w składzie dla mnie. Na pewno jednak jest to dobra szansa, by pokazać swoje możliwości trenerowi i spróbować załapać się do pierwszego składu na mecze ligowe. Oficjalne spotkania to jednak coś zupełnie innego niż treningi”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Dawid Kort: - Zagraliśmy najsłabsze spotkanie w tym sezonie

- Zagraliśmy najsłabsze spotkanie w tym sezonie, było blisko, ale tak naprawdę remis to był maksimum tego, co mogliśmy wyciągnąć przy takiej naszej postawie. Pogoń to nie jest przypadkowy zespół i myślę, że wygrała zasłużenie - powiedział po meczu w Szczecinie pomocnik krakowskiej Wisły, Dawid Kort.

- Idziemy dalej, mamy 17 punktów zdobytych i jeszcze przed przerwą na kadrę dwa mecze ligowe oraz jeden pucharowy. Musimy wycisnąć z tego jak najwięcej się da - dodał zawodnik.

- Ja także zagrałem słaby mecz, nie ma co się oszukiwać. Za późno złapaliśmy dziś kontakt, ale też przy takiej naszej postawie - jak już powiedziałem - remis to wszystko co mogliśmy wyciągnąć - zakończył pomocnik Wisły Kraków.

Źródło: Eurosport


Źródło: wislaportal.pl

Liczby meczu: Pogoń - Wisła

Zapraszamy Was do zapoznania się z najważniejszymi liczbami przegranego przez Wisłę Kraków 1-2, spotkania ligowego z Pogonią Szczecin. Wydaje się, że najważniejszą z nich była liczba oddanych celnych strzałów na bramkę "Portowców". A ta wynosi jakże skromne - jeden. To jedyne bowiem uderzenie, w tzw. "światło bramki", oddał w piątkowej potyczce Jesús Imaz. Dało nam ono zaledwie gola honorowego.

1 - w meczu z Pogonią wiślacy oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę Pogoni. Było to uderzenie Jesúsa Imaza, zakończone bramką.

3 - najczęściej faulowanymi zawodnikami Wisły byli Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok oraz Vullnet Basha.

4 - swoją czwartą żółtą kartkę w bieżącym sezonie obejrzał Vullnet Basha, a to oznacza, że w czekającym nas teraz meczu ligowym z Koroną Kielce zagramy bez Albańczyka.

4 - Vullnet Basha był najczęściej faulującym piłkarzem Wisły.

5 - to liczba udanych odbiorów w wykonaniu Rafała Boguskiego.

7 - tyle nabyć piłki zaliczyli Maciej Sadlok, Marcin Wasilewski oraz Jakub Barkowski.

10 - najwięcej pojedynków z piłkarzami Pogoni wygrali Vullnet Basha (10/22) i Rafał Pietrzak (10/17).

10 - to liczba strat piłki Zdenka Ondráška.

10,99 - tyle kilometrów przebiegł w tym meczu Jesús Imaz, to najlepszy wynik w zespole Wisły Kraków.

33,88 - z taką prędkością swój sprint wykonał Kamil Wojtkowski.

39 - tyle razy piłkę przyjął w tym spotkaniu Maciej Sadlok.

50 - najwięcej celnych podań miał w tym meczu Jakub Bartkowski (50/60).

57 - najwyższe procentowe posiadanie piłki Wisła miała w ostatnim kwadransie meczu. Wyższe od szczecinian mieliśmy jeszcze tylko w pierwszym kwadransie tego spotkania (54%).

94 - z taką procentową skutecznością podań grał w Szczecinie Vullnet Basha (45/48).

106,04 - tyle kilometrów przebiegli łącznie wiślacy w meczu z "Portowcami". Szczeciński zespół zaliczył o 2,01 km więcej.

291 - to najlepszy wynik InStat index spośród grających w tym meczu piłkarzy. Uzyskał go Maciej Sadlok.

300 - tyle meczów w Ekstraklasie ma na swoim koncie Rafał Boguski.

810 - w gronie zawodników Wisły, mających "w nogach" komplet ligowych minut, jest wciąż trzech piłkarzy. A dokładniej są to: Maciej Sadlok, Jakub Bartkowski i Marcin Wasilewski.

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 10,99 - Jesús Imaz
  • 10,44 - Jakub Bartkowski
  • 10,08 - Vullnet Basha
  • 9,80 - Zdeněk Ondrášek
  • 9,39 - Rafał Pietrzak
  • 9,22 - Marcin Wasilewski
  • 8,64 - Maciej Sadlok
  • 8,27 - Martin Košťál
  • 7,72 - Rafał Boguski
  • 7,35 - Dawid Kort
  • 4,74 - Mateusz Lis
  • oraz:
  • 3,58 - Tibor Halilović
  • 3,34 - Marko Kolar
  • 2,43 - Kamil Wojtkowski

Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:

  • 120,6 - Rafał Boguski
  • 114,8 - Dawid Kort
  • 113,3 - Jesús Imaz
  • 113,3 - Martin Košťál
  • 111,9 - Tibor Halilović
  • 107,6 - Jakub Bartkowski
  • 105,7 - Kamil Wojtkowski
  • 104,4 - Marko Kolar
  • 103,9 - Vullnet Basha
  • 101,0 - Zdeněk Ondrášek
  • 96,8 - Rafał Pietrzak
  • 95,1 - Marcin Wasilewski
  • 89,1 - Maciej Sadlok
  • 48,9 - Mateusz Lis

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 33,88 - Kamil Wojtkowski
  • 32,06 - Rafał Pietrzak
  • 31,78 - Maciej Sadlok
  • 30,85 - Martin Košťál
  • 30,44 - Zdeněk Ondrášek
  • 30,28 - Jakub Bartkowski

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 291 - Maciej Sadlok
  • 260 - Rafał Pietrzak
  • 260 - Marcin Wasilewski
  • 260 - Jakub Bartkowski
  • 255 - Vullnet Basha
  • 250 - Jesús Imaz
  • 246 - Tibor Halilović
  • 245 - Marko Kolar
  • 237 - Mateusz Lis
  • 226 - Zdeněk Ondrášek
  • 218 - Kamil Wojtkowski
  • 207 - Rafał Boguski
  • 206 - Dawid Kort
  • 200 - Martin Košťál

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 9. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Dziewiąta kolejka toczyła się pod dyktando dotychczasowych "słabeuszy". Swoje pierwsze zwycięstwa w sezonie odniosły bowiem Pogoń oraz Cracovia, a wygrane zanotowała też kiepsko spisujące się ostatnio Arka oraz Śląsk. Przełamanie szczecinian kosztowało stratę pozycji lidera przez ekipę "Białej Gwiazdy", a jej potknięcie oraz zaskakujący remis Lechii z Zagłębiem Lubin - wszak gdańszczanie prowadzili już 3-0 - w pełni wykorzystała Jagiellonia Białystok. Jej zwycięstwo 3-1 w Zabrzu sprawia, że teraz to "żółto-czerwoni" są nowym liderem Ekstraklasy.


Piątek, 21 września:


Pogoń Szczecin 2-1 WISŁA KRAKÓW

1-0 Adam Buksa (14.)

2-0 Adam Buksa (46.)

2-1 Jesús Imaz (82.)

Ekspert stacji Eurosport, trener Andrzej Strejlau, stwierdził że Wisła wyglądała w tym spotkaniu jak zespół, który był "zaspokojony". I poniekąd ciężko się z tym nie zgodzić. Zdecydowanie bardziej zdeterminowaną do gry drużyną byli bowiem szczecinianie, dla których wygrana z "Białą Gwiazdą" była pierwszą w bieżącym sezonie. To Pogoń grała agresywniej, a przez to wiślacy zaliczali błąd za błędem oraz kiks za kiksem. Do tego nie potrafili rozwinąć się zupełnie w ofensywie, co zostało srogo ukarane.


Arka Gdynia 1-0 Lech Poznań

1-0 Michał Janota (76.)

Gdyby Paweł Tomczyk wykorzystał sytuację sam na sam, gdyby sędziowie uznali gola Łukasza Trałki - pewnie Lech w Gdyni nie przegrałby. Inna sprawa, że gospodarze wyjść na prowadzenie mogli i powinni wcześniej, ale Luka Zarandia uderzył zbyt lekko i Wołodymyr Kostewycz zdołał wybić piłkę sprzed bramki. Po tym bez wątpienia słabym meczu cieszyć może się oczywiście wyłącznie Arka. Wygrywa bowiem swój pierwszy mecz w tym sezonie na własnym stadionie, a Lech szukać formy i punktów znów musi gdzieś indziej.


Sobota, 22 września:


Cracovia 3-1 Wisła Płock

1-0 Mateusz Wdowiak (8.)

2-0 Sergei Zenjov (19.)

2-1 Karol Angielski (50.)

3-1 Mateusz Wdowiak (84.)

Zespół z Płocka nie zepsuł "Pasom" jubileuszu, dla których był to tysięczny występ w Ekstraklasie. "Nafciarze" zagrali słabe spotkanie i zasłużenie przegrali przy Kałuży, choć na pewno "Pasom" ułatwił zadanie fakt, że ich przeciwnik stracił w ostatnich dniach pierwszego bramkarza, Thomasa Dähnea, przez co do gry wejść musiał 17-letni Marcel Zapytowski. I raczej swojej drużynie nie pomógł. "Pasom" niekoniecznie pomagali z kolei kibice, którzy urządzili sobie otwarty bojkot Comarchu i właściciela klubu. Zapowiada się więc przy Kałuży, w najbliższym czasie, interesująco...


Lechia Gdańsk 3-3 Zagłębie Lubin

1-0 Artur Sobiech (8.)

2-0 Artur Sobiech (15.)

3-0 Artur Sobiech (25.)

3-1 Damjan Bohar (61.)

3-2 Filip Starzyński (71. k.)

3-3 Jakub Mareš (90.)

Kiedy już po niespełna dwóch kwadransach klasycznego hat-tricka strzelił Artur Sobiech nic nie zapowiadało katastrofy Lechii. Dotychczas w piłkarskim slangu "utarło się" bowiem cytowane za Czesławem Michniewiczem stwierdzenie, że "niebezpiecznym" wynikiem jest 2-0, ale gdańszczanie pokazali, że i 3-0 bynajmniej nie jest wcale pewnym. Lubinianie grali bowiem do końca i co ciekawe, gdyby nie Dušan Kuciak, mogli to spotkanie nawet... wygrać, bo już przy wyniku 3-3 Słowak musiał jeszcze ratować swój zespół.


Miedź Legnica 1-4 Legia Warszawa

0-1 Cafú (22.)

1-1 Petteri Forsell (40.)

1-2 Michał Kucharczyk (56. k.)

1-3 Carlos López (79.)

1-4 Cafú (89.)

Drugie kolejne zwycięstwo odnosi ekipa aktualnych mistrzów Polski i powoli zaczyna ogłaszać wszem i wobec, że "wraca". Wprawdzie po pierwszej połowie niejednokrotnie wyszydzany za swoją posturę Petteri Forsell, postraszył ekipę z Warszawy, przez co na przerwę obydwie ekipy schodziły przy wyniku remisowym, ale w drugiej połowie stołeczna drużyna zdobyła aż trzy gole i dopisała tyleż punktów.


Niedziela, 23 września:


Śląsk Wrocław 4-1 Piast Gliwice

1-0 Róbert Pich (41.)

2-0 Piotr Celeban (47.)

2-1 Jakub Czerwiński (60.)

3-1 Marcin Robak (75.)

4-1 Mateusz Cholewiak (87.)

Wrocławianie spadli przed rozpoczęciem tego spotkania do strefy spadkowej i podziałało to na nich mobilizująco. Wprawdzie to Piast zaliczał ostatnio znacznie lepsze występy, od "wojskowych", ale kilka drużyn pokazało już w tej kolejce ile znaczy zaangażowanie. To było po stronie Śląska i ten wypunktował wyżej ostatnio notowanego rywala. Cztery zdobyte bramki mają zresztą swoją wymowę.


Górnik Zabrze 1-3 Jagiellonia Białystok

1-0 Igor Angulo (3.)

1-1 Roman Bezjak (54.)

1-2 Arvydas Novikovas (62.)

1-3 Przemysław Frankowski (89.)

Wszystko zaczęło się dla zabrzan znakomicie, z tym tylko, że skończyło fatalnie. Przypomniał wprawdzie o sobie Igor Angulo, który strzelił gola można powiedzieć "w swoim stylu", ale kibice Górnika mieli powody do zadowolenia jedynie po pierwszej połowie. W drugiej goście szybko wyrównali, szybko też Arvydas Novikovas wykorzystał koszmarny błąd Tomasza Loski, a na finiszu zawodów wyższość białostoczan potwierdził Przemysław Frankowski. Jagiellonia cieszy się tym samym z liderowania w lidze, a zabrzanie zaliczają szósty kolejny mecz bez zwycięstwa.


Poniedziałek, 24 września:


Korona Kielce 3-1 Zagłębie Sosnowiec

1-0 Ken Kallaste (57.)

2-0 Matej Pučko (60.)

2-1 Piotr Polczak (80.)

3-1 Elia Soriano (90.)

Zdecydowanie lepsza - przede wszystkim w drugiej połowie - drużyna Korony, nie zostawiła złudzeń ekipie beniaminka, która po tej porażce przesuwa się do strefy spadkowej i za tydzień podejmować będzie ostatnią w tabeli Cracovię. Kielczanie mają za to powody do zadowolenia, bo przeskakują poznańskiego Lecha i próbują gonić ścisłą czołówkę.


Aktualna tabela:


1. Jagiellonia Białystok 9 19 16-8

2. Lechia Gdańsk 9 18 16-11

3. WISŁA KRAKÓW 9 17 18-9

4. Legia Warszawa 9 17 14-11

5. Zagłębie Lubin 9 16 16-12

6. Piast Gliwice 9 16 14-13

7. Korona Kielce 9 15 13-11

8. Lech Poznań 9 13 13-11

9. Miedź Legnica 9 11 12-16

10. Arka Gdynia 9 10 8-9

11. Śląsk Wrocław 9 9 12-14

12. Górnik Zabrze 9 8 9-14

13. Wisła Płock 9 7 13-16

14. Pogoń Szczecin 9 7 7-13

15. Zagłębie Sosnowiec 9 6 13-19

16. Cracovia 9 6 7-14


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa