2018.10.21 Legia Warszawa - Wisła Kraków 3:3

Z Historia Wisły

2018.10.21, Ekstraklasa, 12. kolejka,
Stadion Miejski Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, 18:00, niedziela, 9°C
Legia Warszawa 3:3 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 22.610
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia.
Bramki
Dominik Nagy 2'
Carlitos 23'



Carlitos 90'
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3
3:3


57' Jesús Imaz
58' Martin Košťál
62' Jesús Imaz
Legia Warszawa
Arkadiusz Malarz
Marko Vešović
Mateusz Wieteska
Artur Jędrzejczyk
grafika:zk.jpg Adam Hloušek
Michał Kucharczyk grafika:zmiana.PNG (65' grafika:zk.jpg José Kanté)
Cafú
André Martins grafika:zmiana.PNG (82' grafika:zk.jpg Sandro Kulenović)
grafika:zk.jpg Sebastian Szymański
Dominik Nagy grafika:zmiana.PNG (78' Cristian Pasquato)
Carlitos

Trener: Ricardo Sá Pinto
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Zoran Arsenić
Marcin Wasilewski grafika:zk.jpg
Maciej Sadlokgrafika:zk.jpg
Rafał Pietrzak grafika:zk.jpg
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (83' Kamil Wojtkowski)
Vullnet Basha
Dawid Kort grafika:zmiana.PNG (68' Jakub Bartkowski grafika:zk.jpg)
Jesús Imaz
Martin Košťál grafika:zmiana.PNG (90' Jakub Bartosz)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Maciej Stolarczyk
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Paweł Brożek, Matej Palčič, Patryk Plewka

Kapitan: Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG Maciej Sadlok

Bramki: 3-3 (2-0)
Posiadanie (w %): 47-53 (44-56)
Strzały: 13-10 (7-0)
Strzały celne: 6-5 (3-0)
Strzały niecelne: 4-5
Strzały przejęte: 2-0
Strzały z pola karnego: 9-9
Strzały z pola karnego, celne: 6-5
Faule: 19-15
Żółte kartki: 4-4
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 2-0
Rzuty rożne: 6-4
Podania: 367-473
Podania dokładne (w %): 79-81
Dystans (w km): 112,29-113,93
Sprinty: 132-94

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak grają Legioniści

Data publikacji: 18-10-2018 11:12


Już w najbliższą niedzielę dojdzie do starcia, które przez wielu uznawane jest za Derby Polski, czyli pojedynku warszawskiej Legii z krakowską Wisłą. Mimo iż mecz między obiema ekipami już ostatnimi czasy nie był bezpośrednim starciem o mistrzostwo Polski, w tym sezonie sytuacja prezentuje się nieco inaczej, gdyż Biała Gwiazda zajmuje obecnie trzecią pozycję, tracąc zaledwie punkt do wyprzedzających ją Lechii i właśnie Legii.


Chociaż zarówno Wiślacy, jak i Legioniści, nie potrafią w tym sezonie utrzymać równej formy, przewodzą w ekstraklasowej stawce. Wydaje się, że z każdym kolejnym meczem pod wodza trenera Ricardo Sa Pinto gra Wojskowych wygląda coraz lepiej, a Portugalczyk realizuje kolejne taktyczne cele, bez większych problemów wdrażając nowe rozwiązania. Były szkoleniowiec Sportingu Lizbona i Standardu Liege nie unika kontrowersyjnych decyzji, czego przykładem jest odsunięcie od pierwszego składu byłego reprezentanta Polski, Krzysztofa Mączyńskiego. Ze względu na co najmniej przyzwoitą prezencje zawodników w ostatnim ligowym spotkaniu, opiekun warszawian zapewne nie zdecyduje się dokonać większych zmian personalnych.

Bramkarz: Radosław Cierzniak

Niemal wszyscy byli przekonani, że Arkadiusz Malarz, jako jeden z niewielu zawodników Legii, którzy nigdy nie zawiedli, będzie miał dożywotnie miejsce między słupkami Wojskowych. Trener Sa Pinto swoją decyzją pokazał, że w stolicy Polski nie ma ludzi niezastąpionych, a występy w wyjściowej jedenastce nie zależą od ogólnie rozumianych zasług. Czy bez dotychczasowego numeru 1 legioniści notują lepsze wyniki? W 5 ostatnich spotkaniach, w których dostępu do bramki bronił Cierzniak, zespół z Łazienkowskiej zdobył 11 punktów, natomiast w pozostałych 6 kolejkach sięgnął po 10 oczek - wtedy na boisku oglądaliśmy Malarza. Różnica niewielka, jednak być może dająca Portugalczykowi pretekst, by na dłuższą chwilę usadzić na ławce jednego z najbardziej doświadczonych zawodników.

Obrońcy: Adam Hloušek, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Paweł Stolarski

Nie ma Malarza i Mączyńskiego, nie ma też Pazdana, za to jest Jędrzejczyk - trener Sa Pinto nie unika odważnych posunięć, pokazując, że o grze decyduje aktualna dyspozycja i ciężka praca na treningach. O ile obsada bramki budzi jakiekolwiek kontrowersje, to rezygnacja z, jeszcze nie tak dawno, filaru defensywy polskiej kadry, nie powoduje większych emocji w piłkarskim środowisku, ze względu na widoczny spadek formy byłego zawodnika Jagiellonii. Inaczej sprawy mają się w przypadku osoby Artura Jędrzejczyka. „Jędza” na początku sezonu stracił uznanie w oczach sztabu szkoleniowego Wojskowych, jednak udało mu się wrócić do łask nie tylko szkoleniowca Legii, lecz także opiekuna narodowej kadry, Jerzego Brzęczka, który zaufał mu niemal bezgranicznie i pozwolił w znaczący sposób przyczynić się do porażki z Włochami, wpuszczając go na ostatnie sekundy w miejsce Arkadiusza Recy. Jedyną defensywną zagadką pozostaje pozycja prawego obrońcy. Mimo iż wydaje się, że Paweł Stolarski swoją postawą „wygryzł” z pierwszego składu Marko Vesovicia, to Czarnogórzec podczas przerwy reprezentacyjnej zanotował asystę w wygranym spotkaniu z Litwą, natomiast 22-latek, z powodu nadmiaru żółtych kartek nie wystąpił w ostatniej kolejce, w której na boisko oglądaliśmy właśnie Vesovicia. Szanse obu zawodników na grę z Wisłą wydają się być równe - my stawiamy na byłego Wiślaka.

Pomocnicy: André Martins, Cafú, Sebastian Szymański

Każdy trener ma swoich ulubionych piłkarzy, z którymi współpraca przebiegała na tyle dobrze, że po objęciu nowego zespołu szkoleniowiec stara się doprowadzić do transferu danego zawodnika. Czy dla Ricardo Sa Pinto jednym z takich graczy jest André Martins? Obaj Panowie poprzednio spotkali się w Sportingu, a obecnie Portugalczyk dostaje coraz więcej szans na grę w warszawskiej drużynie, więc powyższa teoria znajduje potwierdzenie właśnie w relacjach Sa Pinto-Martins. Z kolei obecność pozostałej dwójki pomocników w żadnym stopniu nie jest podparta jakimikolwiek względami pozaboiskowymi - Cafú w tym sezonie strzelił już 3 bramki, natomiast Sebastian Szymański, mimo młodego wieku i raczej słabych warunków fizycznych, niejednokrotnie potrafi dać sygnał do ataku, biorąc na swoje barki ciężar rozpoczynania ofensywnych akcji.

Skrzydłowi/napastnicy: Dominik Nagy, Carlitos López, Michał Kucharczyk

Na papierze atakująca trójka zespołu z Warszawy wygląda co najmniej obiecująco, jednak wszyscy doskonale wiedzą, że król strzelców poprzedniego sezonu nie imponuje już ani strzelecką skutecznością, ani techniką rodem z hiszpańskich boisk. Powoli do optymalnej formy wraca reprezentant Węgier, Dominik Nagy, natomiast Michał Kucharczyk, mimo iż często niedoceniany, potrafi zaskoczyć obrońców rywali. ale także i samego siebie. Warto zwrócić uwagę na statystyki bramowe pierwszej linii legionistów - łącznie zdobyli oni 7 bramek, czyli dokładnie tyle co sam Zdenek Ondrášek.

Pojedynek dwóch klubów, niesamowicie zasłużonych dla polskiej piłki, zapowiada się niezwykle interesująco. Czy po latach chudych Wisła wróci na szczyt, spychając z niego Legię? Chociaż odpowiedzi nie poznamy już w najbliższą niedzielę, zwyciestwo jednej z ekip da jej niewielką przewagę, zarówno punktową, jak i psychiczną. Jedno jest pewne – w niedzielny wieczór stadion przy Łazienkowskiej przyciągnie uwagę wielu.

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przed nami ligowy klasyk! Wisła gra dziś w Warszawie z Legią!

Niewątpliwie podbudowanych wygraną w meczu derbowym z Cracovią piłkarzy krakowskiej Wisły czeka dziś bez wątpienia trudne zadanie. Wybrali się bowiem na stadion aktualnych mistrzów Polski, warszawskiej Legii, która wie, że ewentualna wygrana z "Białą Gwiazdą" da jej awans na fotel lidera Ekstraklasy. Co jednak ciekawe - dokładnie o to samo powalczyć dziś mogą podopieczni trenera Macieja Stolarczyka! Czeka nas więc niewątpliwie mnóstwo emocji i piłkarskich wrażeń!

Także dlatego, że Wisła zagra po raz pierwszy z "Legią Carlitosa". Przenosiny Hiszpana z Krakowa do stolicy, to najgorętszy transfer tego roku w Polsce, który wielu fanów "Białej Gwiazdy" przyjęło jako zwyczajną zdradę. Dziś pod Wawelem niewielu już za "wiecznie uśmiechniętym" zawodnikiem tęskni, tym bardziej, że grając w Warszawie przestał się on... uśmiechać. W Legii radzi sobie przeciętnie, już wielokrotnie i publicznie krytykowany był nie tyle przez fanów, co przez swoich kolegów z zespołu, co nie zmienia faktu, że jest to nadal zawodnik, który grać w piłkę potrafi i jeśli dziś wystąpi - na pewno będzie chciał "przypomnieć się" krakowskim kibicom.

Byłym wiślakom nie wiedzie się jednak zbyt dobrze w Legii, czego początek Carlitosa w stolicy jest wyraźnym przykładem. I nie jedynym. Dopiero bowiem niedawno na miejsce w wyjściowym składzie - zdaniem trenerów - zasłużył "wieczny rezerwowy", a więc Radosław Cierzniak, którego dziś i tak zabraknie, bo nabawił się kontuzji. Tej nie ma wprawdzie Krzysztof Mączyński, ale aktualni szkoleniowcy stołecznej ekipy nie widzą dla niego miejsca w kadrze pierwszego zespołu i jeszcze niedawny reprezentant Polski strzelać może bramki co najwyżej III-ligowcom, co miało miejsce niedawno w Łomży. Dopiero czwarty były wiślak, w talii trenera Ricardo Sá Pinto, a więc Paweł Stolarski - po przenosinach z Lechii Gdańsk, gdzie zaczynał sezon - poszczycić mógł się raczej pewnym miejscem w wyjściowej "jedenastce" Legii, ale on swoją przygodę w Warszawie zaczyna i dopiero przekonamy się o tym, jak potoczy się tam jego kariera.

To że w Krakowie już mało kto za Carlitosem, a także za pozostałymi byłymi piłkarzami Wisły, grającymi obecnie dla Legii tęskni, to przede wszystkim zasługa Macieja Stolarczyka i spółki. Indywidualności w piłce nożnej są bowiem niezwykle ważne, ale futbol to niezmiennie gra zespołowa i choć o poszczególnych akcjach decydować mogą właśnie wspomniane "indywidualności", to wyniki tworzy nie kto inny, a zespół. A ten w Krakowie zbudowany został na zdecydowanie skromniejszych warunkach, ale też niezmiennie widać, że wiślacy są zjednoczeni w swoich celach. I jeśli podobnie będzie w dzisiejszym meczu - nie są bez szans. Wprawdzie Legia wyglądała w poprzednich swoich występach znacznie lepiej, niż na początku sezonu, ale też choćby w ostatnim meczu na własnym stadionie, z Arką Gdynia, zaledwie zremisowała. Warto jednak zaznaczyć, że obydwa zespoły do tego spotkania przystąpią po przerwie przeznaczonej na mecze reprezentacyjne, a po niej niemal zawsze forma i dyspozycja drużyn ligowych jest małą niewiadomą. Nie powinno mieć to natomiast wpływu na emocje, które niewątpliwie nas czekają.

W ekipie Wisły przyznają, że ostatnie dni przeznaczono - co zrozumiałe - na przygotowania do rywalizacji z warszawiakami oraz na wyleczenie drobnych urazów. Niestety nie dotyczy to Marko Kolara, który wciąż przechodzi rehabilitację po zabiegu kontuzjowanego barku, a także Tibora Halilovicia. Ten ostatni, przy okazji poprzedniej wizyty na Łazienkowskiej, zaliczył świetny występ, ale tym razem Wiśle nie pomoże, bo jego absencja spowodowana jest urazem odniesionym jeszcze w potyczce derbowej.

Warto też wspomnieć, że "Biała Gwiazda" zagra w tym sezonie swój pierwszy wyjazdowy mecz ze wsparciem własnych kibiców i oby wracali oni pod Wawel w radosnych nastrojach!

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Legia przed meczem z Wisłą wyjątkowa wiślacka

21 października 2018

Już dawno warszawska Legia nie przystępowała do potyczki z Wisłą Kraków, mając w swojej kadrze tak wielu zawodników z przeszłością w szeregach „Białej Gwiazdy”. Aktualnie barw ekipy ze stolicy Polski broni czterech piłkarzy, którzy niegdyś grali w Wiśle.

Przewidywany skład Wisły na bój z Legią

Szlak Kraków-Warszawa tylko dla mocnych mentalnie

Warto zaznaczyć, że zdecydowana większość zawodników w momencie, gdy decydowała się na przeprowadzkę do Legii, musiała liczyć się z kłopotami, bo kibice „Białej Gwiazdy” nie mogli się pogodzić z takim stanem rzeczy.

Jednym z bramkarzy „Wojskowych”, jest obecnie Radosław Cierzniak. 35-latek trafił do Wisły w lipcu 2015 roku, a już pół roku później zdecydował się na przenosiny do Legii. Nie obeszło się jednak bez problemów, bo Cierzniak, aby przenieść się do stołecznej drużyny, musiał czekać na wyrok Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych, co skutkowało tym, że dopiero w marcu 2016 roku zawodnik wzmocnił Legię.

A miało być tak pięknie, a są… rezerwy…

Kolejnym piłkarzem, który zdecydował się na przeprowadzkę z Wisły, był Krzysztof Mączyński. Niemniej były reprezentant Polski nie ma szans na występ w dzisiejszym starciu, bo został przesunięty do drużyny rezerw. Wygląda na to, że już zimą „Mąka” zmieni przynależność klubową.

Ostatniego lata szeregi warszawian wzmocnili natomiast Carlos Lopez i Paweł Stolarski. Hiszpan zdecydował się na ruch do Legii bezpośrednio z Wisły, będąc zdecydowanym na taki transfer, mimo że miał też oferty z zagranicznych klubów. „Stolar” obrał drogę nieco inną, bo trafił do ekipy z Łazienkowskiej z Lechii Gdańsk.


Źródło: wislakrakow.com

Legia Warszawa vs Wisła Kraków, Zapowiedź, typy, kursy

21 października 2018

W zdecydowanie najciekawszym meczu 12. kolejki polskiej ekstraklasy Legia Warszawa zmierzy się na swoim stadionie z Wisłą Kraków. Obie drużyny znajdują się obecnie w czołówce ligowej tabeli, co może zwiastować ciekawe widowisko. W naszej zapowiedzi znajdziecie między innymi nasze typy, przewidywania i kursy oferowane przez bukmacherów.

Przed niedzielną potyczką wyżej w ligowej klasyfikacji plasuje się team ze stolicy Polski, będący na trzeciej pozycji z dorobkiem 21 “oczek” na koncie. Dwie lokaty niże jest natomiast drużyna z Grodu Kraka, która traci do Legii zaledwie jeden punkt.

Legia – Wisła, historia

O ligowe punkty obie ekipy zmierzą się ze sobą w niedzielny wieczór po raz 153. w historii. Pod tym względem lepszym bilansem może pochwalić się obecnie krakowska drużyna, mają na swoim koncie 57 zwycięstw, przy 55 wygranych bojach warszawian. Z kolei 40 potyczek zakończyło się podziałem punktów.

W poprzedniej kampanii Legia mierzyła się z Wisłą trzykrotnie, z czego dwa razy wygrała, a tylko raz przegrała. Dodajmy, że porażka Wojskowych miała miejsce na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej, gdzie wiślacy zwyciężyli 2:0 po trafieniach Frana Veleza i Carlosa Lopeza.

Legia – Wisła, ostatnie wyniki

Obie ekipy do swojej niedzielnej potyczki podejdą w dobrych nastrojach, biorąc pod uwagę fakt, że Legia i Wisła wygrały swoje spotkania przed przerwą na mecze kadry. Legioniści pokonali 1:0 Śląsk Wrocław, a podopieczni Macieja Stolarczyka wygrali w derbach Krakowa z Cracovią 2:0.

Legia – Wisła, sytuacja kadrowa

Szkoleniowiec gospodarzy nie będzie mógł skorzystać z usług: Radosława Cierzniaka, Jarosława Niezgody, Eduardo Da Silvy, Miroslava Radovicia, czy Williama Remy’ego. Natomiast u gości zabraknie tylko Marko Kolara.

Legia – Wisła, kursy

Wygrana Legii – 1,76

Remis – 3,60

Wygrana Wisły – 4,75

Według bukmachera Lvbet kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 4,75.

Legia – Wisła typy i przewidywania

Tym razem nie zgadzamy się z typami analityków bukmacherów, stawiając, że zawody zakończą się kompromisem. Nasz typ: 1:1.

Legia – Wisła, przewidywane składy

Legia: Malarz – Stolarski, Wieteska, Jędrzejczyk, Hlousek, Cafu, Martins, Nagy, Szymański, Kucharczyk, Carlos Lopez

Wisła: Lis – Arsenić, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak, Basha, Kort, Boguski, Imaz, Kostal, Ondrasek.

Legia – Wisła, transmisja meczu

Niedzielne starcie Legia – Wisła będzie można obejrzeć na antenie Canal+. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 17:55. W internecie spotkanie będzie można zobaczyć na żywo za pośrednictwem Canal+ Sport Online.

Źródło: wislakrakow.com

1 na 1: Legia Warszawa - Wisła Kraków

Data publikacji: 19-10-2018 10:27


„Umarł król, niech żyje król!” - mogli wykrzyczeć mieszkańcy, nomen omen, królewskiego miasta Krakowa, witając nowego super snajpera. Pod Wawelem przebudził się nowy drapieżnik - tym razem nie był nim smok, a jadowita Kobra, która ukąsiła już w tym sezonie niejednego rywala. Dzięki strzeleckim wyczynom Zdeněka Ondráška fani Białej Gwiazdy szybko mogli zapomnieć o odejściu Carlitosa, który latem zamienił Wisłę właśnie na Legię. Wielkimi krokami zbliża w końcu sądny dzień, w którym obaj napastnicy staną ze sobą oko w oko i tylko jeden z nich będzie mógł wyjść górą z tej konfrontacji. Ondrášek czy Carlitos, Carlitos czy Ondrášek? O tym w praktyce przekonamy się już w niedzielę wieczorem, lecz najpierw trochę teorii.


Co ich łączy?

Obaj snajperzy zdołali udowodnić, że potrafią zdobywać bramki z białą gwiazdą na piersi. W minionym sezonie Carlos López został nie tylko najskuteczniejszym strzelcem ekipy ze stolicy Małopolski, ale też całej Lotto Ekstraklasy, pokonując bramkarzy rywali 24 razy. Ondrášek jest na jak najlepszej drodze, by powtórzyć osiągnięcie Hiszpana w bieżącej kampanii - po 11. kolejkach Czech zgromadził na koncie 7 trafień i przewodzi klasyfikacji strzelców do spółki z Flávio Paixão i Marcinem Robakiem.

Strzelający seriami bramki piłkarze nie mogą narzekać na brak zainteresowania mediów. Nie inaczej było w przypadku Carlitosa i Ondráška. Obaj zawodnicy zostali wiślackimi reprezentantami w prowadzonej przez Canal+ rywalizacji o tytuł „Turbokozaka”. Hiszpan wziął udział w zabawie w ubiegłym sezonie, zajmując drugie miejsce w ogólnej klasyfikacji. López ustąpił pola tylko doświadczonemu Sebastianowi Mili, który odebrał statuetkę przeznaczoną dla zwycięzcy na zakończenie swojej kariery. W tym roku w szranki o miano „Turbokozaka” stanął Zdeněk, a efekty jego starań, okraszonych dobrą zabawą, będzie można podziwiać już w niedzielny wieczór.

Co ich dzieli?

Carlos López nie potrafi przełożyć świetnej ubiegłorocznej dyspozycji na obecne rozgrywki. Najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu Lotto Ekstraklasy utracił nieco swego blasku, a przede wszystkim pogorszyły się jego statystyki - w dotychczas rozegranych 11 kolejkach Carlitos wpisywał się na listę strzelców zaledwie trzykrotnie. Rok temu na tym samym etapie rozgrywek Hiszpan miał już na koncie osiem trafień. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Ondráška, który po nieudanym sezonie 17/18, popsutym w głównej mierze przez kontuzje, pokazuje, że Kobra wcale nie wyzbyła się śmiercionośnego jadu, o czym przekonują się kolejni rywale.

Swoją świetną dyspozycją Ondrášek wywalczył sobie całkowite zaufanie trenera Macieja Stolarczyka - wystąpił we wszystkich meczach ligowych, w zdecydowanej większości przebywając na murawie od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Carlitos również znalazł się w protokole meczowym w każdej ligowej kolejce, jednak nie zawsze mógł liczyć na grę w pełnym wymiarze czasowym, przez co zaliczył 232 ligowe minuty mniej, niż jego dzisiejszy vis-à-vis.

Wszyscy mamy w pamięci marcowy popis Białej Gwiazdy przy ulicy Łazienkowskiej. Liczymy więc na powtórkę z rozrywki, z jednym tylko wyjątkiem - niech dzisiaj najjaśniej rozbłyśnie gwiazda czeskiego, nie hiszpańskiego snajpera (chyba że na pierwszy plan znów zdecyduje się wkroczyć Jesús Imaz). W to, że jest to możliwe nie wątpi chyba nikt.

Jazda, jazda, jazda - Zdeněk Ondrášek!

Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kort: Chcemy dalej robić swoje

Data publikacji: 18-10-2018 17:06


Spotkania Wisły z Legią od zawsze niosą ze sobą duży ładunek emocji. W najbliższą niedzielę sympatyków obu drużyn czeka kolejny ligowy klasyk, który dla pomocnika krakowian Dawida Korta będzie pierwszą rywalizacją z białą gwiazdą na piersi przeciwko stołecznej ekipie.


Piłkarze trenera Macieja Stolarczyka w pozytywnych nastrojach udawali się przerwę reprezentacyjną, wygrali bowiem wojnę o prym pod Wawelem. „Zwycięstwo w Derbach Krakowa było czymś ważnym dla nas, dla kibiców i ludzi związanych z Wisła. Bardzo się z tego cieszyliśmy, ale przed nami mecz z Legią i na nim się koncentrujemy, resztę zostawiając daleko za sobą” - zaczął „Korcik”.

Z wysokiego C chcą wznowić Wiślacy rozgrywki ligowe, podtrzymując korzystną passę i dopisując do swojego konta cenny komplet oczek. „Nie przywiązuję wagi do tego, z kim gramy, dla mnie to mecz, jak każdy inny. Chcemy dalej robić swoje i zgarniać kolejne punkty. Tak też będzie w niedzielę w Warszawie, gdzie udajemy się - oczywiście - po zwycięstwo” - zapewnił.

Ponownie zdobyć stolicę

W obecnym sezonie Wiślacy przyciągają swoją grą uwagę ekspertów i fanów. Wojskowi odzyskują swoją tożsamość, a nowego ducha w ich wygląd na boisku ma tchnąć portugalski szkoleniowiec. „Na pewno Legia jest renomowanym rywalem, ale my także mamy swoje walory, które już pokazaliśmy w tym sezonie. Liczę, że podtrzymamy formę sprzed przerwy reprezentacyjnej, a kibice będą świadkami dobrego meczu” - wyraził nadzieję.

Drużyna spod Wawelu ze spokojem podchodzi do potyczki z Legią, wykonując swoją pracę najlepiej, jak potrafi. Jedno jest pewno - walki na pewno nie zabraknie. „Szanujemy każdego przeciwnika. W trwającym tygodniu codziennie uzupełniamy wiedzę na temat Legii i jej walorów. Pod tym kątem pracujemy też na treningach, na pewno będziemy dobrze przygotowani” - zakończył wypowiedź Dawid Kort.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Ligowy szlagier o miejsce na szczycie

Data publikacji: 21-10-2018 09:09


Już dziś Lotto Ekstraklasa zawita na Łazienkowską w Warszawie, gdzie tamtejsza Legia gościć będzie w 12. serii gier Wisłę Kraków. Ten piłkarski klasyk od lat przyciąga - nie tylko na stadion, ale także przed telewizory - kibiców w całej Polsce i budzi ogromne emocje, sprawiając, że piłkarzy obu drużyn nie trzeba specjalnie mobilizować. Atmosferę dodatkowo podsyca sytuacja w ligowej tabeli i zaledwie jeden punkt różnicy między bohaterami tej potyczki, będzie zatem gorąco!


Piłkarzy Białej Gwiazdy czeka w niedzielny wieczór niełatwe wyzwanie, któremu będą chcieli sprostać, udowadniając, że dotychczasowa postawa nie była dziełem przypadku. Wiślacy pokazali już w bieżącym roku kalendarzowym, że potrafią grać na terenie rywala - 18 marca wywieźli bowiem z Łazienkowskiej komplet punktów za sprawą wygranej 2:0.

W początkowej fazie rozgrywek lepiej prezentowali się krakowianie, którzy zachwycali jakością na boisku i korzystnymi wynikami. Natomiast trapiona niepowodzeniami na arenie międzynarodowej Legia rozpoczęła sezon od srogiej porażki 1:3 z Zagłębiem Lubin. Mimo lepszej postawy w następnych kolejkach, 1 sierpnia 2018 posadę szkoleniowca stracił Dean Klafurić, po którym stery objął Portugalczyk Ricardo Sa Pinto.

Humory dopisują

Obie drużyny w dobrych humorach udały się na październikową przerwę reprezentacyjną, którą przeznaczyli na odpowiednie przygotowanie się do bezpośredniej rywalizacji. Wiślacy przypieczętowali panowanie w Grodzie Krakowa, ogrywając lokalną rywalkę zza Błoń Cracovię 2:0, a Legioniści zapewnili sobie skromne zwycięstwo 1:0 nad Śląskiem Wrocław na jego terenie. Która z drużyn lepiej spożytkowała „odpoczynek” od ligi?

Do dzisiejszej potyczki podejdą zespoły idące niemalże łeb w łeb w bieżącej edycji rozgrywek Lotto Ekstraklasy. Gospodarze zgromadzili do tej pory 21 punktów i stacjonują na ostatnim stopniu podium. Z kolei Wiślacy, goniący ligową czołówkę, zajmują piątą lokatę i tracą do Wojskowych zaledwie jedno oczko.

Pojedynek polskich gigantów

Legia i Wisła to dwie uznane marki w Polsce, które w XXI wieku bezapelacyjnie zdominowały ligowe rozgrywki. Mecze te od zawsze należały do grona prestiżowych spotkań, wyróżniając się walecznością i zaciętością. Bogatą historię potwierdzają ogólne statystyki meczowe, które przemawiają nieco na korzyść Białej Gwiazdy. Gracze ze stolicy Małopolski triumfowali 58 razy, 56 potyczek kończyło się wygraną Legii, a w 40 kolejnych starciach nie udało się wyłonić zwycięzcy.

Kadrę Wisły uzupełnił niedawno Paweł Brożek, o którym mówi się, że ma patent na Wojskowych. Napastnik po krótkim rozbracie z krakowskim klubem zdecydował się ponownie założyć koszulkę z białą gwiazdę na piersi i pomóc podopiecznym trenera Macieja Stolarczyka w realizacji celów. To właśnie „Pawka” do tej pory najczęściej kąsał Legię, odnotowując 12 trafień, w tym trzy w jednym meczu.

W poprzedniej edycji Lotto Ekstraklasy in plus wyszli zawodnicy z Warszawy, którzy dwukrotnie wywozili z Krakowa wygraną. Wisła z kolei znalazła sposób na rywala właśnie w stolicy i nie mamy nic przeciwko, aby Biała Gwiazda powtórzyła ten wyczyn już dziś! Piłkarze trenera Stolarczyka nie pozostaną osamotnieni w boju, bowiem na Łazienkowską wybierają się kibice z Małopolski, aby dopingować swoich idoli i ponownie ponieść ich swoim dopingiem do zwycięstwa!

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Legią: - Obydwie drużyny będą zainteresowane tylko jednym - zwycięstwem!

- Mecz po dwóch tygodniach przygotowań, bez Marko Kolara i bez Tibora Halilovicia. Pozostali zawodnicy są gotowi na ten pojedynek. Mieliśmy kilka drobnych urazów, ale w każdym przypadku sztab medyczny sobie poradził i doprowadził zawodników do pełnej sprawności. Mam więc możliwość skorzystania, oprócz tej dwójki, ze wszystkich zawodników - mówił na konferencji prasowej, przed wyjazdem do stolicy, trener zespołu Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Na pewno Legia jest w tej chwili innym zespołem, od tego, który zaczął rozgrywki. Po zmianie trenera stał się zespołem agresywnym i mocno zdeterminowanym. Widać, że zmieniła się organizacja gry, a w zespole dominuje determinacja, ale my mamy swój plan na ten mecz i mam nadzieję, że będziemy świadkami dobrego spotkania i dobrego widowiska, bo są to zespoły z czuba tabeli. Mam nadzieję, że będzie to mecz, który przysporzy dużo emocji - dodał trener drużyny "Białej Gwiazdy".

Stolarczyk został zapytany o niewątpliwy fakt - w bieżącym sezonie znalazło się już całkiem sporo drużyn, które "urwały" legionistom punkty, jak choćby przy okazji poprzedniego meczu na Łazienkowskiej, kiedy to rywalizacja Legii z Arką zakończyła się remisem 1-1.

- Sposoby gry tych zespołów dały im rezultat, taki jaki chciałby, choć nie wiem, czy Arkę on zadowalał, bo długimi fragmentami zespół z Gdyni prezentował się bardzo dobrze. My, jak już mówiłem, mamy swój plan na ten mecz, mamy swoich zawodników, którzy ten plan znają i pomimo tego, że widziałem Legię w wielu spotkaniach, to nałożyłem taki plan na zespół, który uważam, że jesteśmy w stanie zrealizować - przyznał trener.

Szkoleniowiec zespołu Wisły zapytany też został o sposób gry zespołu z Warszawy, który nie zawsze przejmuje inicjatywę, szukając okazji do kontrataków.

- Legia jest bardzo wyrafinowana, choć w meczu ze Śląskiem, szczególnie w pierwszej połowie, zagrała dobry futbol. Jesteśmy jednak gotowi na każdy wariant, jaki pokaże Legia. Na pewno natomiast jest mocno zdeterminowana i zdyscyplinowana w swoich działaniach, ale przegrywała również w takim nastawieniu mecze, a przychodzi taki dzień, że każdy zespół doznaje porażki i mam nadzieję, że taki będzie w niedzielę - skwitował Stolarczyk.

Kolejne pytanie dotyczyło ewentualnych zmian kadrowych w wyjściowej jedenastce.

- Rywalizacja wzmaga formę sportową, bo z niej zawsze wychodzi lepszy zawodnik, musi grać ten, który jest w wyższej formie. Brak rywalizacji powoduje, że elementy motywacyjne i bodźce muszą być podawane z innej strony i wtedy inaczej budowana jest forma sportowa. Dla mnie kluczowa jest ocena codziennej pracy, na to spoglądam i to jest dla mnie najważniejsze. Dlatego też podejmuję takie, a nie inne, decyzje. Nie chcę mówić o zmianach personalnych, jakie zajdą w niedzielę, ale to właśnie codzienna postawa jest dla mnie kluczowa w tym, kto wybiegnie w podstawowej jedenastce - mówił trener.

Ostatnio w związku z kontuzją Jakuba Bartkowskiego, na prawej obronie zastąpił go Zoran Arsenić. I to właśnie chorwackiego obrońcę dotyczyło kolejne pytanie na konferencji prasowej.

- Zoran pokazał, że jest zawodnikiem wszechstronnym i takich bardzo sobie cenię. On może pomóc zespołowi na kilku pozycjach i to są nieocenieni zawodnicy. Nie chcę zdradzać naszego planu na niedzielę. Rzeczywiście Kuba Bartkowski wrócił, a on grał na tej pozycji regularnie i był silnym punktem zespołu. Mam do dyspozycji tę dwójkę i bardzo się z tego cieszę - przyznał Stolarczyk.

Nie mogło także zabraknąć pytania o Carlosa Lópeza, który w poprzednim sezonie był kluczową postacią w Wiśle, a w niedzielę po raz pierwszy zagra naprzeciwko swoich niedawnych kolegów z drużyny. I o podejście do tego faktu piłkarzy "Białej Gwiazdy" nasz trener został zapytany.

- To nie jest dobra droga, jeśli chodzi o motywację. Tak jak w poprzednich meczach, kluczowa jest rywalizacja z zespołem z Warszawy i to jest dla nas punktem wyjścia. Carlitos ma swoja drogę i swoją ścieżkę rozwoju, a ja mam swoich zawodników, z których jestem bardzo zadowolony i ciesze się, że mogę z nimi pracować. Jedno jest pewne - w tym meczu będą zainteresowani zwycięstwem - zapewnił.

Na konferencji przed spotkaniem z Legią wrócono także do naszego poprzedniego meczu, a więc derbowego. W nim druga połowa nie wyglądała w wykonaniu Wisły najlepiej, a powtórki takiej postawy w meczu z mocniejszym rywalem można byłoby się obawiać.

- W drugiej połowie zespół Cracovii zaczął lepiej funkcjonować, na pewno to nie jest gra, w której dobrze się czuliśmy. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale też dlatego ciężko pracowaliśmy na treningach, aby pewnym sytuacjom zapobiec. Są różne scenariusze meczów, tak przebrnęliśmy już przez te jedenaście kolejek. Mieliśmy tutaj zespoły, nad którymi dominowaliśmy, mecze w których mieliśmy wiele sytuacji, a nie wygrywaliśmy. Wiecie też dobrze, że rezultat zawsze jest tym elementem, który jest kluczowy. Nie będę ukrywał, że cel uświęcał w meczu derbowym środki. Chcieliśmy zwyciężyć, tak też się stało i to było kluczowe. Na niedzielny mecz mamy swój plan, ale też trzeba to zaznaczyć, że gramy z mistrzem Polski, z bardzo dobrym zespołem. Nie odkryję tutaj nic nowego i mam nadzieję, że będzie to ciekawe widowisko i że obydwie drużyny będą zainteresowane tylko jednym - zwycięstwem, a to spowoduje, że będzie to dla fanów bardzo ciekawe - mówił Stolarczyk.

Trenerowi Wisły przypomniano zarazem czasy, gdy on sam był piłkarzem "Białej Gwiazdy", kiedy to gra na Łazienkowskiej nie zawsze przynosiła dla naszego klubu dobre wyniki.

- W czasach gdy zdobywałem mistrzostwo Polski rzeczywiście na Łazienkowskiej nie odnosiliśmy zwycięstw, te sytuacje pamiętam, ale jeśli miałbym to zamienić, to tak bym nie zrobił. I w tym sezonie podobnie - jeśli miałbym przegrać na Łazienkowskiej, a zdobyć mistrzostwo Polski, to nie zamieniłbym tego - powiedział trener.

Niejako na zakończenie spotkania Stolarczyka zapytano o ostatnio testowanych zawodników. W tym przede wszystkim o pochodzącego z Ghany Emmanuela Kumaha.

- Jest jeszcze z nami i będzie do środy. Wtedy podejmiemy decyzję o jego przydatności do zespołu i ewentualne pozostanie w naszym klubie. Pozostałych zawodników będziemy obserwować, będziemy śledzić. Nie mamy drużyny rezerw i piłkarze Ci musieliby od razu wskoczyć do szerokiej kadry, by być alternatywą. Nie mając zaś drugiego zespołu ich rozwój byłby trudniejszy - uważa Stolarczyk.

Na zakończenie trener został zapytany o to, czy nie ukrywa - podobnie jak przed derbami - innych absencji, kiedy to w naszym zespole zabrakło Jakuba Bartkowskiego, choć z klubu nie wydostała się do mediów informacja o tym, że nie będzie mógł on zagrać.

- Nie mamy zbyt wielu asów w rękawie i musimy wszystko trzymać do końca. Jednym z nich była tajemnica związana z absencją zawodnika przed poprzednim meczem. Musicie to nam wybaczyć, jest to związane ze strategią każdego zespołu. Nie było to kluczowe, ale jednak w jakiś sposób jest to jakaś strategia. Choć nie jestem zwolennikiem zakrywania do końca kart, bo kluczowe jest boisko, ale każdy stara się jakimś drobnym szczegółem zaskoczyć - zakończył trener zespołu Wisły Kraków.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Pięć minut, które zatrzęsło Warszawą. Legia - Wisła 3-3

To był niesamowity mecz. Po prostu niesamowity. W pierwszej połowie na murawie stadionu przy Łazienkowskiej istniała tylko jedna drużyna i była to Legia, która zasłużenie prowadziła 2-0. Na początku drugiej części miała zresztą okazję do podwyższenia wyniku, ale ten zmieniła Wisła. Wszystko w pięć minut! I to aż trzykrotnie! Dwa gole zdobył dla Wisły Jesús Imaz, jednego Martin Košťál i "Biała Gwiazda" prowadziła 3-2! Niestety tego wyniku nie udało nam się utrzymać, w 90 minucie wyrównał bowiem Carlitos i całość zakończyła się podziałem punktów.

Spotkanie z Legią piłkarze "Białej Gwiazdy" rozpoczęli w dokładnie tym samym składzie, co potyczkę derbową, sprzed dwóch tygodni, ale też potyczka ułożyła się dla nas fatalnie. Już bowiem pierwsza akcja gospodarzy przyniosła im bramkę. Ze skrzydła dośrodkowywał Michał Kucharczyk, do piłki doszedł Dominik Nagy, który uderzył głową. Futbolówka odbiła się jeszcze od biegnącego za Węgrem Zorana Arsenicia, myląc kompletnie Mateusza Lisa - i było 0-1.

Wiślacy szybko postawieni zostali więc w niekorzystnej sytuacji i choć ruszyli do odrabiania strat, to legioniści pokazali dość szybko, że nie zamierzają czekać na to co zrobią podopieczni Macieja Stolarczyka. Już bowiem w 9. minucie celnie główkował Arkadiusz Jędrzejczyk, a po kolejnej minucie nieznacznie niecelnie sprzed linii pola karnego uderzył Carlos López. Nie minęły jeszcze dobrze dwie kolejne minuty, a ponownie pokazał się Hiszpan, tym razem obijając naszą poprzeczkę!

Wiśle udało się zamieszać pod bramką Legii w minucie 19. kiedy to egzekwowaliśmy trzy kolejne rzuty rożne, ale choć piłka niebezpiecznie krążyła po nich wokół Arkadiusza Malarza, to wynik nie uległ zmianie.

Stało się to jednak w minucie 23. Kolejną składną akcję gospodarzy i podanie od Nagy'ego do Carlitosa kończy się strzałem tego ostatniego. Piłka między nogami Lisa wpadła do siatki i przy Łazienkowskiej było już 0-2.

Dwubramkowe prowadzenie uspokoiło grę gospodarzy, wiślacy z kolei nie znajdywali sposobu na dobrze i agresywnie grających legionistów. Stąd też nie mieliśmy okazji do choćby oddania strzału. Ten zaliczył w 41. minucie Sebastian Szymański, ale młody pomocnik zespołu z Warszawy uderzył ponad poprzeczką.

Do przerwy było więc 0-2, a my w całej pierwszej połowie oddaliśmy zaledwie jeden strzał na bramkę, do tego niecelny.

Na drugą połowę Wisła wyszła bez zmian w składzie i w pierwszych jej minutach - bez zmian w wątpliwej jakości, jeśli chodzi o postawę wiślaków. Zresztą już w 47. minucie niecelne podanie Dawida Korta do tyłu mogło skończyć się dla nas fatalnie, bo futbolówka trafiła pod nogi Carlitosa, ale ten na nasze szczęście się potknął się o własną nogę i upadł. A całość wyglądało co najmniej kuriozalnie.

O wiele lepiej w naszym wykonaniu wyglądała akcja z minuty 50. Wtedy to długą piłkę przejął Zdeněk Ondrášek, który odegrał do Rafała Boguskiego, a ten odszukał prostopadłym podaniem Jesúsa Imaza, jednak uderzenie Hiszpana było niecelne. Podobnie zaraz potem po odegraniu od Ondráška uderzył też Vullnet Basha.

Legia odpowiedziała jednak jeszcze groźniej i od 53. minuty mogliśmy przegrywać jeszcze wyżej, ale strzał Carlitosa zdołał zablokować Marcin Wasilewski i gospodarze mieli tylko rzut rożny. Carlitos pokazał się też dwie minuty później, ale jego uderzenie z ostrego kąta Lis zdołał sparować.

A potem zdarzyło się coś, co nie miało... prawa się zdarzyć. W przeciągu minuty Wisła doprowadziła bowiem do... wyrównania!!! Najpierw w 57. podanie Boguskiego na bramkę zamienił bowiem Imaz, a po chwili swoją akcję wykończył skutecznym strzałem w długi róg Martin Košťál i z 0-2 zrobiło się 2-2!

I nie był to koniec popisów Wisły przy Łazienkowskiej. W 62. minucie kolejne prostopadłe podanie, tym razem Košťála do Imaza i ten ostatni wychodząc sam na sam z Arkadiuszem Malarzem pokonuje go po raz drugi w tym spotkaniu i po raz trzeci w meczu! Pięć minut? Trzy gole? To jest Wisła Kraków!

I przyznać trzeba, że Legia po prostu stała, nie wiedziała co się dzieje i choć ruszyła do ataków, to w 69. minucie znów groźniejsza była Wisła. Swój strzał powtórzyć próbował Košťál, ale tym razem nie był aż tak precyzyjny. Podobnie jak i próba z rzutu wolnego Carlitosa w minucie 71. I niejako w odpowiedzi kolejny kontratak wiślaków strzałem zakończył wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Jakub Bartkowski.

W 74. minucie Wisła mogła jednak zdobyć swojego czwartego gola, bo po podaniu Imaza sam na sam z Malarzem znalazł się Košťál, ale tym razem bramkarz Legii nie dał się pokonać. Wisła miała jeszcze rzut rożny i po nim kiks Carlitosa mógł wykorzystać Ondrášek, ale uderzył nieznacznie niecelnie!

Ostatni kwadrans to próby ataków warszawiaków, ale choć trener Ricardo Sá Pinto wprowadzał do gry nowych napastników, to gospodarze nie zagrażali specjalnie bramce strzeżonej przez Mateusza Lisa. Aż do 90 minuty... Wtedy to "przypomniał" o sobie Carlitos, który dostał dobre prostopadłe podanie i wykorzystał niezdecydowanie Sadloka, który upadł na murawę, po czym strzałem w długi róg pokonał Lisa. 3-3.

Wisła mogła jednak jeszcze na to odpowiedzieć. Kamil Wojtkowski podał bowiem do Ondráška, ale strzał Czecha nogami obronił Malarz. Całość kończy się więc podziałem punktów, po naprawdę niezwykłych emocjach!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mecz szyty na miarę. Legia - Wisła 3:3

Data publikacji: 21-10-2018 20:05


Zaplanowanie na niedzielne popołudnie spotkanie w Warszawie przyniosło mnóstwo emocji nie tylko sympatykom Białej Gwiazdy i stołecznego klubu, z którym się mierzyła krakowska Wisła, ale i fanom śledzącym z mniejszą lub z większą uwagą rozgrywki futbolowe z całej Polski. Spotkanie określane mianem derbów Polski nie zawiodło wiązanych z nim nadziei. Po meczu pełnym walki i determinacji, oba zespoły podzieliły się punktami za sprawą wyniku 3:3.


Z pewnością nie takiego rozpoczęcia spotkania spodziewali się goście. Już w drugiej minucie piłkę z siatki wyciągać musiał Mateusz Lis po strzale Dominika Nagy’ego. Nic nie szło po myśli Wisły i za każdym razem, gdy nieśmiało próbowali dojść do głosu, kończyło się to niezmiennie brutalnym sprowadzeniem na ziemię przez Wojskowych. Zespół Białej Gwiazdy został zepchnięty do defensywy. Zagrożenie stwarzane raz po raz przez gospodarzy nie przynosiło efektu, także i Carlos López nie potrafił znaleźć drogi do bramki, najpierw uderzając mocno, lecz obok słupka, a potem obijając poprzeczkę. W końcu jednak w 24. minucie zdołał podwyższyć wynik na 2:0. Na korzyść gości dyktowanych było kilka rzutów rożnych, ale i one nie przyniosły spodziewanego efektu.

Nowa Wisła po przerwie

Druga połowa rozpoczęła się zdecydowanie lepiej i pokazała w całej okazałości, jak przewrotny jest futbol i jak wiele może się zmienić w ciągu zaledwie kilku minut. Wiślacy zdołali wyjść spod presji rywala, szukając swoich okazji do strzelenia pierwszego gola. Nic jednak nie zwiastowało gradu bramek, który nastąpił w niewiele ponad 10 minut po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania. Na skraju pola karnego Boguski wypatrzył po prawej stronie Imaza, który ładnym, technicznym strzałem po ziemi pokonał Malarza. Zachęcony przykładem Hiszpana Košťál niemal natychmiast poszedł w jego ślady i nie będąc krytym podkręconym strzałem, który minął trzech obrońców Legii, doprowadził do wyrównania. To jednak nie był koniec 6-minutowego koszmaru Malarza, który po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki po, bliźniaczo podobnym do poprzedniego, trafieniu Imaza.

Wszystko wskazywało na to, że takim wynikiem zakończy się to spotkanie, ale piłkarze obu zespołów udowodnili, iż nie bezpodstawnie zasługuje na miano Derbów Polski. Po obu stronach zauważalna była ogromna determinacja i zaangażowanie, nie brakowało też nieprzepisowych zagrań, a w konsekwencji aż czterech żółtych kartek. W 90. minucie na listę strzelców ponowie wpisał się López, posyłając piłkę na długi słupek i tym samym ratując jeden punkt stołecznemu zespołowi. Piłkarze Białej Gwiazdy do końca próbowali wywalczyć upragnione trzy punkty, ale mimo dobrej okazji Ondraska, który został wypatrzony i obsłużony ładnym zagraniem przez Wojtkowskiego, mecz zakończył się podziałem punktów.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 3:3 (2:0)

  • 1:0 Nagy 2’
  • 2:0 López 24’
  • 2:1 Imaz 57’
  • 2:2 Košťál 58’
  • 2:3 Imaz 63’
  • 3:3 López 90’

Legia: Malarz - Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek - Cafú, Martins (82’ Kulenović), Kucharczyk (65’ Kante), Szymański – Nagy (78’ Pasquato), Carlitos

Wisła: Lis - Pietrzak, Sadlok, Wasilewski, Arsenić - Kort (68' Bartkowski), Basha, Košťál (90+2’ Bartosz), Imaz, Boguski (82’ Wojtokowski) – Ondrášek

Żółte kartki: Hlosuek, Kante, Kulenović, Szymański, Bartkowski, Pietrzak, Sadlok, Wasilewski

Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia Widzów: 26 363

Monika Chlebek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl ===Blisko kompletu w Warszawie. Legia – Wisła 3:3 21 października 2018453 0

Wisła, po powrocie z dalekiej podróży, była blisko zdobycia trzech punktów w wyjazdowym spotkaniu z Legią Warszawa. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 3:3.

Spotkanie na stadionie przy Łazienkowskiej doskonale rozpoczęło się dla Legii, która już w drugiej minucie wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kucharczyka z prawej strony boiska, do futbolówki doszedł Nagy i z “pomocą” Arsenicia umieścił ją w siatce.

W kolejnych minutach gospodarze zdecydowanie przeważali. W 13. minucie bliski zdobycia drugiego gola był Carlitos, ale piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę. Hiszpan wpisał się na listę strzelców dziesięć minut później, wykorzystując świetne podanie Nagy’ego na środek pola karnego.

Wisła w pierwszej połowie spotkania nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć. Tym samym na przerwę w bardzo dobrych humorach schodzili podopieczni Ricardo Sa Pinto.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od niecelnego strzału Imaza, który był swego rodzaju ostrzeżeniem dla gospodarzy. Wiślacy nie zamierzali się bowiem poddawać. W 57. minucie zdobyli kontaktowego gola. Po podaniu Kostala, z piłką w polu karnym znalazł się Imaz i pewnym strzałem pokonał Malarza.

Podopieczni Macieja Stolarczyka poszli za ciosem i kilkadziesiąt sekund później doprowadzili do wyrównania. Tym razem bramkarza Legii świetnym uderzeniem w długi róg z lewej strony pola karnego pokonał Kostal.

Wisła nie zamierzała na tym poprzestawać. W 62. minucie goście już prowadzili! Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Imaz, który wykorzystał kolejne świetne podanie Kostala.

Gdy wydawało się, że Wisła sięgnie po trzy punkty, w ostatniej minucie Legia doprowadziła do wyrównania. Po szybkiej akcji, Carlitos ograł w polu karnym Sadloka, a następnie mocnym strzałem nie dał szans Lisowi.

Wisła miała jeszcze szansę na zdobycie czwartego gola, ale po podaniu Wojtkowskiego sytuacji sam na sam z bramkarzem nie zdołał wykorzystać Ondrasek.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 3:3 (2:0)

  • 1:0 Nagy 2′
  • 2:0 Carlitos 23′
  • 2:1 Imaz 57′
  • 2:2 Kostal 58′
  • 2:3 Imaz 62′
  • 3:3 Carlitos 90′

żółte kartki:

Legia – Hlousek, Szymański, Kante

Wisła – Wasilewski, Sadlok, Pietrzak, BArtkowsk

Legia: Malarz – Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek – Kucharczyk (65′ Kante), Cafu, Szymański, Martins (83′ Kulenović) – Nagy (78′ Pasquato), Carlitos

Wisła: Lis – Arsenić, Sadlok, Wasilewski, Pietrzak – Boguski (83′ Wojtkowski), Basha, Kort (68′ Bartkowski), Imaz, Kostal (90+2′ Bartosz) – Ondrasek


Źródło: wislakrakow.com



Minuta po minucie

  • 90. Koniec meczu. Remisujemy w Warszawie 3-3 po beznadziejnej pierwszej połowie i fantastycznej drugiej.
  • 90. Napomnienie dla Kulenovicia.
  • 90. Teraz żółta kartka dla Bartkowskiego za faul tuż przed polem karnym Wisły...
  • 90. Kartka za protesty dla Pietrzaka.
  • 90. Kuba Bartosz zmienia Martina Košťála.
  • 90. Ondrášek w akcji sam na sam obija interweniującego Malarza.
  • 90. Po fantastycznej akcji Carlitosa Hiszpan zdobywa drugą bramkę w meczu i doprowadza do wyrównania. Fantastyczne zachowanie byłego zawodnika naszej drużyyn, który przed bramką posadził na murawie Macieja Sadloka...
  • 89. Seria brzydkich zachowań zawodników Legii, którzy zamiast walczyć o doprowadzenie do wyrównania zajęli się polowaniem na nogi (i nie tylko) piłkarzy Wisły.
  • Czech wraca na boisko.
  • Na boisku leży Zdeněk Ondrášek po tym jak Czech źle upadł na murawę.
  • 83. Zmiany w Wiśle i Legii. Kamil Wojtkowski wchodzi za Rafała Boguskiego, a Sandro Kulenović zmienił André Martins.
  • 82. Żółta kartka dla José Kanté.
  • 78 Korekta w składzie gospodarzy. Pasquato zmienił Nagy'ego.
  • 75. Po rzucie rożnym w polu karnym Legii skiksował Carlitos. Piłka spadła pod nogi Ondráška, który nie zdołał wykorzystać błędu zawodnika gospodarzy uderzając obok bramki.
  • 74. Kolejna groźna akcja pod bramką Legii. Znowu strzał oddawał Košťál, ale Słowak uderzył za lekko by zaskoczyć Malarza.
  • 70. Napomnienie dla Sadloka za protesty po tym jak sędzia niesłusznie odgwizdał przewinienie Wasilewskiego na Carlitosie.
  • 69. Kuba Bartkowski zmienia Dawida Korta i zajmuje miejsce na prawej obronie. Do środka boiska przesunięty Zoran Arsenić.
  • 68. Kontra Wisły zakończona podobną akcją Košťála do tej bramkowej. Tym razem Słowak nie dokręcił piłki w dostatecznie dobry sposób.
  • Teraz groźniejsza Legia, która obudziła się po piętnastominutowym letargu. Wisła zepchnięta na własną połowę.
  • CO ZA DRUGA POŁOWA W WYKONANIU "BIAŁEJ GWIAZDY"!!!!! FANTASTYCZNA AKCJA NA JEDEN KONTAKT W TRÓJKĄCIE ONDRASEK - KOSTAL - IMAZ. TEN OSTATNI WYCHODZI SAM NA SAM Z BRAMKARZEM I ZDOBYWA DRUGĄ BRAMKĘ W MECZU, A TRZECIĄ DLA WISŁY W SPOTKANIU. W PIĘĆ MINUT ZDOBYLIŚMY TRZY GOLE!!!!!
  • 62. GOOOOLLLLLL!!!!!!!!!!! JESUS IMAAAAAAAAZ!!!!!!!!
  • CO. TU. SIĘ. DZIEJE. Błyskawiczna akcja Wisły, Košťál dostał piłkę na skrzydle, zszedł z nią do środka pola, uderzył po długim słupku i doprowadza do wyrównania!!!!!
  • 58. GOOOOOOOOOOOOOL!!!!!!!!!! MARTIN KOSTAL!!!!!!!
  • Pierwsze dobre podanie Boguskiego w meczu kończy się jego asystą. Jesús Imaz, wyprowadzony na czystą pozycję, zdobywa bramkę kontaktową!
  • 57. Gol!!!!!! JESUS IMAZ!!!!!
  • 50. W pierwszych pięciu minutach drugiej połowy Wisła zrobiła więcej niż w całej pierwszej. Najpierw po dobrej akcji strzelał Imaz, po chwili Basha, jednak obydwa uderzenia były niecelne.
  • 47. Fatalne wycofanie piłki Korta, który wyprowadził na sytuację sam na sam Carlitosa. Hiszpan potknął się jednak na piłce i tym samym zagrożenie zostało zażegnane.
  • 46. Gramy.
  • 45. Koniec fatalnej pierwszej odsłony spotkania. Zasłużenie przegrywamy z Legią 0-2.
  • 45. Minimum jedna minuta doliczona do pierwszej połowy spotkania.
  • 45. Żółta kartka dla Szymańskiego za taktyczny faul na Imazie.
  • 39. Rajd Košťála zakończony za linią końcową boiska.
  • 37. Cafu oddał niebezpieczny strzał, ale Portugalczyk był na spalonym.
  • 35. Legia cofnęła się na własną połowę. Wisła próbuje rozgrywać akcje, ale brakuje nam jakiegokolwiek pomysłu na grę...
  • 23. Druga bramka dla Legii po słabym ustawieniu obrony Wisły. Piękna asysta i gol Carlitosa, który po golu nie okazywał radości.
  • 19. Po kolejnym rożnym przytrzymywany Boguski miał przed sobą całą pustą bramkę. Ostatecznie jednak zabrakło mu siły by przepchać się z defensorem Legii i zdobyć bramkę wyrównującą.
  • 19. Po rzucie rożnym blisko samobójczego gola Kucharczyka.
  • 18. Pierwsze dobre, groźne dośrodkowanie z rzutu wolnego w stronę bramki Legii. Piłka została jednak wybita na rzut rożny.
  • 16. Tym razem napomnienie dla Marcina Wasilewskiego.
  • 15. Napomnienie dla Hloušeka za faul na Boguskim.
  • Pierwszy kwadrans spotkania ewidentnie dla gospodarzy. Wiśle brakuje pomysłu na rozgrywanie akcji, nie potrafimy wyjść z piłką z własnej połowy boiska.
  • 13. Słaba asekuracja Boguskiego, który w dziecinny sposób pozwolił skrzydłowemu Legii dośrodkować piłkę w pole karne. Kolejny raz strzelał Carlitos, tym razem obił poprzeczkę naszej bramki...
  • 9. Jędrzejczyk celnie główkował, ale dobrze broni Lis. Po chwili strzał zza pola karnego oddał Carlitos, ale minimalnie się pomylił.
  • 7. Słabe zachowanie Pietrzaka, który mógł doprowadzić do sytuacji, w której Legia wyszłaby z groźną kontrą. Akcję stopuje faul Wasilewskiego na Carlitosie.
  • 6. Seria stałych fragmentów gry blisko bramki Legii Warszawa. Wszystkie dośrodkowania w pole karne okazywały się jednak fatalne.
  • Po dośrodkowaniu Kucharczyka główkował Nagy, a tor lotu piłki zmienił Arsenić. Bramka zapisana została jednak na konto Węgra, choć gdyby nie pechowa interwencja wiślaka, gola zapewne nie stracilibyśmy.
  • 2. Bramka dla Legii w pierwszej akcji meczu. Na listę strzelców wpisuje się Dominik Nagy...
  • 1. Gramy! Wisełko tylko zwycięstwo!
  • Przed nami ligowy klasyk. Podstawowy skład Wisły widzicie już powyżej, a dziś na ławce zasiądą: Michał Buchalik, Jakub Bartkowski, Jakub Bartosz, Paweł Brożek, Kamil Wojtkowski, Matej Palčič i Patryk Plewka.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Legia - Wisła: Trenerski dwugłos

Data publikacji: 21-10-2018 21:06


Niedzielne spotkanie rozegrane na Łazienkowskiej w Warszawie nie pozostawiło żadnego niedosytu! Obfitowało w zwroty akcji i liczne bramki, sprawiając, że kibice na stadionie i przed telewizorami ani przez chwilę się nie nudzili. Oto, co po ostatnim gwizdku sędziego powiedzieli szkoleniowcy obu ekip.


Maciej Stolarczyk - Wisła Kraków

To był bez wątpienia mecz na miarę ligowego klasyku, na który czeka się z ogromną niecierpliwością. „Mam nadzieję, że kibice byli zadowoleni, bo obejrzeli i dużo goli, i sporo sytuacji podbramkowych. Jeśli chodzi o wynik, bo to istota meczu, to można powiedzieć, że czujemy pewien niedosyt. Byłbym jednak hipokrytą, gdyż w pierwszej połowie Legia zagrała świetnie, zaliczając dwa trafienia. Dopiero po przerwie i po korekcie ustawienia mogliśmy wrócić do meczu. Pokazaliśmy to na, co nas stać, czyli dobrą grę ofensywną, która umożliwiła nam stwarzanie sytuacji. Spotkanie było na pewno ciekawe. Czy jestem zadowolony z jednego punktu? Zawsze, gdy nie wygrywamy, nie jestem do końca zadowolony, ale to widowisko musiało podobać się każdemu, kto je oglądał” - zaczął opiekun Wiślaków.

Po zmianie stron obejrzeliśmy odmienioną Wisłę, która w kilka minut zadała ciosy, odwracając losy potyczki. „To dopiero 12. kolejka, wszystko jeszcze przed nami. Zobaczymy, w którym miejscu będziemy na koniec sezonu. Nie wybiegam daleko w przyszłość. Trzeba podkreślić, że w pierwszej połowie Legia grała znakomicie. Mierzyliśmy sie z mistrzem Polski, który od momentu przyjścia trenera Sá Pinto gra coraz lepiej. Chciałem, abyśmy zdobyli czwartą bramkę, ale Legia również do tego dążyła, dzięki czemu było to tak emocjonujące widowisko” - dodał trener Maciej Stolarczyk.

Ricardo Sá Pinto - Legia Warszawa

Wymarzony start zaliczyli podopieczni portugalskiego szkoleniowca, którzy po 24 minutach prowadzili już dwoma trafieniami. Do szatni schodzili zatem podbudowani swoją udaną postawą i realizacją celu. „Pierwsza połowa była świetna w naszym wykonaniu, tak naprawdę nie pozwoliliśmy na nic naszym rywalom. Strzeliliśmy tylko dwie bramki, ale uważam, że zasłużyliśmy na więcej. Drugą połowę rozpoczęliśmy od niewykorzystanych okazji, a mogliśmy zabić ten mecz. Niestety, po chwili stało się coś, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć” - ocenił przebieg potyczki szkoleniowiec stołecznej ekipy.

Trenerowi Wojskowych trudno jest uwierzyć w obrazki, jakie oglądaliśmy po zmianie stron. Co jego zdaniem przesądziło o końcowym rezultacie? „Na pewno obejrzę to spotkanie jeszcze raz. Ta chwila nieuwagi kosztowała nas stratę punktów. Byliśmy lepsi w każdym aspekcie, ale ostatecznie nie wygraliśmy. Nie da się grać wysokim pressingiem całego meczu, który widoczny był w pierwszych 45 minutach. Wiedzieliśmy, jak Wisła rozgrywa swoje akcje, szukając długimi podaniami napastników. Musimy kontynuować zarówno to, co było dobre, jak i skupić się na korekcie błędów” - zauważył trener Ricardo Sá Pinto.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk: - Mieliśmy kilka uwag, a zespół zareagował na nie dobrze

- Chcieliśmy od samego początku przejąć inicjatywę i chcieliśmy odciąć Legię od atutów, które posiada. Niestety nie udało nam się to. Pierwszą połowę Legia zagrała bardzo dobrze, bo Nagy, Szymański oraz Carlitos stanowili dla nas duże zagrożenie. Na szczęście przyszła przerwa i kilka korekt. Przerwa to czas dla nas i dyskusja o tym jakie każdy ma spostrzeżenia oraz co możemy zmienić i tak też było dzisiaj - mówił po meczu z Legią Warszawa, trener drużyny "Białej Gwiazdy", Maciej Stolarczyk.

- A kto rzucił najciekawszy pomysł? Kierowca - śmiał się trener zespołu Wisły. - Cieszę się, że mam taki sztab, bo to są ludzie merytoryczni, każdy ma swoje uwagi. Udało się nam skorygować grę, a co najważniejsze wykonawcy, czyli piłkarze, zaczęli funkcjonować w lepszy sposób - przyznał Stolarczyk.

- Nie funkcjonowaliśmy w pierwszej połowie, ale też trzeba podkreślić, że Legia zagrała świetne 45 minut i wykorzystała wszystkie swoje atuty. Mieliśmy więc kilka uwag, a zespół zareagował na nie dobrze. I tak też funkcjonowaliśmy w drugiej połowie. A co do braku zmian w przerwie, to zbyt dużo elementów nie funkcjonowało w pierwszej połowie, żeby wskazywać jedną przyczynę. Nie funkcjonowaliśmy jako zespół, nie funkcjonowaliśmy na pewnych płaszczyznach, które chcieliśmy zrealizować i które założyliśmy sobie przed meczem. Kluczem nie było więc dokonanie zmiany w składzie - mówił trener zespołu Wisły Kraków.

- Nie chcę oceniać żadnego zespołu, chcę natomiast żebyśmy prezentowali określony poziom, chcę żeby zespół grał w określonym stylu i żeby pokazywał to na boisku - dodał Stolarczyk pytany o to, czy to właśnie jego zespół gra najlepszy aktualnie futbol w naszej lidze, na co zwracają uwagę m.in. trenerzy innych ekstraklasowych drużyn.

Stolarczyk został zapytany o Jesúsa Imaza, który w swoim drugim kolejnym meczu zaliczył bramkowy dublet.

- Jesús Imaz jest od początku ważnym ogniwem w naszym zespole i może nie zamieniał sytuacji, które miał, na bramki, ale jego praca na treningach, jego profesjonalizm i podejście sprawiało, że wierzyłem że prędzej, czy później, to zafunkcjonuje. I pójdę dalej mówiąc, że Jesús jeszcze nic nie zrobił. Zafunkcjonował w zespole, spełnia w nim swoją rolę i to na razie tyle. Ten zespół rozegrał na razie 12 kolejek, to nie jest nic wielkiego. Za nami 1/3 sezonu, ale większość dopiero jest przed nami. Jest więc przed nami wiele elementów i udowadniania tego, że ta dyspozycja jest na wysokim poziomie - mówił Stolarczyk.

- Od początku meczu kluczowe było dla nas zwycięstwo, to nam się w pierwszej połowie nie udało, ale to co było w drugiej napawa mnie dużym optymizmem, bo zespół pokazał, że ma spore możliwości. Do tego dochodzi widowisko, które stworzył - na wysokim poziomie, a kibice mogli nacieszyć oko przed telewizorami, jak i Ci zgromadzeni na stadionie - powiedział.

Na zakończenie trener Wisły został jeszcze zapytany o ostatnie zamieszanie medialne wokół naszego klubu.

- Jesteśmy częścią tego klubu i jeśli o nim się mówi, to nie stoimy z boku i nie jesteśmy tylko etykietą, która gra na zielonej murawie. Spotykamy się z komentarzami, z rozmowami i na różne rzeczy musimy w tej kwestii odpowiadać. I to na pewno nie sprzyja klimatowi wokół zespołu. Ale też tego typu tematyka, to nie jest tak do końca coś, co powinno nas absorbować. I tak do tego podchodzimy. Skupiamy się na codziennej pracy, bo tego typu problem może w chwilę się rozwiązać i może nastąpić zupełnie inny czas dla klubu. A to co my robimy na boisku, tego szybko się nie zmieni, dlatego też podchodzimy do tego bardzo profesjonalnie, względem tego co robimy codziennie na zajęciach - zakończył Stolarczyk.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Lis: Lepiej nie drażnić Wisły

Data publikacji: 21-10-2018 21:53


Biała Gwiazda po meczu pełnym zwrotów akcji zremisowała z Legią Warszawa 3:3. Po dwóch różnych połowach pod szatnią panują mieszane nastroje. Z jednej strony zdobycie trzech bramek przy Łazienkowskiej jest osiągnięciem, z drugiej wypuszczenie zwycięstwa z rąk w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry musi boleć. Można było mówić o niedosycie - tak też uważał Mateusz Lis, golkiper Wisły.

„Trzeba z jednej strony szanować ten rezultat, bo dobrze wiemy, w jakiej byliśmy sytuacji po pierwszej połowie. Kto by jednak pomyślał, że po meczu będziemy wkurzeni, że go zremisowaliśmy. Super sprawa, że odrobiliśmy z nawiązką taki wynik na Łazienkowskiej i straszna szkoda, że nie udało się nam go dowieźć do końca” - przyznał na gorąco 21-letni bramkarz Białej Gwiazdy, który zadomowił się już w wyjściowej jedenastce.

Połowy przeciwieństw

Po pierwszej, zupełnie nieudanej dla Wisły połowie, w drugich czterdziestu pięciu minutach krakowianie pokazali koncert swej najlepszej gry. Co stało się podczas 15-minutowej przerwy, że tak olbrzymia różnica stała się faktem? „W przerwie przeanalizowaliśmy nasze błędy, dlaczego tak to wygląda i dlaczego Legia tak łatwo wchodzi w nasze formacje i dochodzi do strzałów. Powiedzieliśmy sobie, że musimy wziąć się w garść, bo nie mamy nic do stracenia i tak tez było” - stwierdził Lis.

Golkiper Wisły pokrótce ocenił też ze swej perspektywy gole dla Legii Warszawa. „Pierwsza sytuacja - bramka po rykoszecie, w drugiej strzał z bliska, przy którym brakło nam szczęścia. Przy trzecim golu Carlitos zrobił, co do niego należało, ale piłka wpadła do bramki po mojej ręce. Zawsze jest niedosyt, bo może mogłem zachować się lepiej” - kajał się debiutujący przy Łazienkowskiej gracz.

Mocna psychika i waleczne charaktery

„Bramka w pierwszej minucie podcięła nam skrzydła, później szybko straciliśmy drugą. Dobrze, że obyło się bez trzeciej. A potem w drugiej części pokazaliśmy wiarę w siebie i możliwości. Wierzyliśmy, że jak przeciwnik strzelił dwie bramki, to możemy strzelić trzy. Lepiej Wisły nie drażnić” - dodał.

Po raz kolejny Wisły odrabia straty z renomowanym rywalem. Tak było w starciu z Lechem, tak było i teraz. „Druga połowa pokazuje, że jesteśmy mocnym zespołem. Żeby nas pokonać, trzeba wznieść się na wyżyny. Pokazaliśmy w poprzednich meczach, pokazaliśmy i w tym, że z każdej sytuacji potrafimy wyjść” - zakomunikował Lis.

Metoda na wyjazdy?

Jak grało się młodemu bramkarzowi przy ponad 26-tysięcznej publiczności. „Przy takiej atmosferze gra się bardzo dobrze. Super, że jest dużo kibiców, nas to nakręca. Wiadomo, że chcieliśmy sprawić to, żeby kibice Legii byli wkurzeni na Legię - i tak powinniśmy robić na każdym z wyjazdów” - stwierdził „Lisu”.

Przed ekipą Macieja Stolarczyka mecz z beniaminkiem. Nie można w nim jednak dopisywać trzech oczek przed wyjściem na boisko. „Nie można nie doceniać Zagłębia Sosnowiec. Ta liga pokazała, że każdy może wygrać z każdym i nie możemy sobie pozwolić na zlekceważenie rywala. Dobrze, że ten mecz mamy w poniedziałek - będziemy mieli dużo czasu, by przeanalizować naszą pierwszą połowę i przygotować się na kolejne starcie”.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Boguski: - W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że nie mamy nic do stracenia

- Nie jestem w doskonałym nastroju. Byłbym cały w skowronkach, gdybyśmy dowieźli 3-2. Pewien niedosyt jest, ale pierwszą połowę przespaliśmy. Nie dojechaliśmy na nią i trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć - mówił po spotkaniu z Legią Warszawa, kapitan krakowskiej Wisły, Rafał Boguski.

- Pierwsza połowa dla Legii, druga dla nas, ale przy 3-2 Legia się obudziła, miała trochę stałych fragmentów, było z nich niebezpiecznie i niestety jedna akcja zadecydowała o tym, że mamy jeden punkt - przyznał wiślak.

- W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że nie mamy nic do stracenia i że możemy tylko odwrócić losy tego meczu. Tak jak to było w spotkaniu z Lechem, kiedy też przegrywaliśmy 0-2. Mamy silne charaktery i ciężko nas złamać. Wiedzieliśmy, że jak strzelimy jedną, drugą, to Legia pójdzie w dół. My dalej parliśmy, ale koniec końców skończyło się tak, jak się skończyło - zakończył kapitan "Białej Gwiazdy".

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Dawid Kort: - Jest niedosyt

- Po tym meczu jest jednak więcej niedosytu, bo wygrywaliśmy 3-2 i w ostatniej minucie straciliśmy bramkę. W jakimś stopniu możemy być zadowoleni, ale jednak niedosyt jest - mówił po meczu z Legią Warszawa, pomocnik Wisły Kraków, Dawid Kort.

- W przerwie padło to zdanie, że nieważne ile przegrywamy, zawsze odrobimy. Trochę źle pressowaliśmy w pierwszej połowie, Legia miała za dużo miejsca. W drugiej połowie przejęliśmy kontrolę nad tym meczem, mimo że Legia miała trochę więcej piłkę, ale mecz był pod kontrolą. Szkoda tej ostatniej minuty - dodał wiślak.

- Był to fajny mecz dla kibica, dla nas też, bo będzie po nim sporo materiałów do analizy. Naprawdę, mecz mógł się podobać, oby więcej takich w Ekstraklasie - zakończył pomocnik zespołu "Białej Gwiazdy".

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Maciej Sadlok: - Wszyscy jedziemy na tym samym wózku

- Patrząc przez pryzmat całego meczu, to ten remis jest trochę jak porażka. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba, ale mamy zakodowane, że mamy grać "swoje", że mamy strzelać bramki i nie załamywać się tym wynikiem. Tak samo było w tym meczu. Bardzo szkoda, że nie udało się tego dowieźć do końca - mówił po spotkaniu z Legią obrońca Wisły Kraków, Maciej Sadlok.

- Legia zagrała dobrą pierwszą połowę, postawiła nam trudne warunki. Cieszy to, że potrafiliśmy się z tego podnieść. To jest siłą naszej drużyny, dążymy cały czas do tego żeby zwyciężać, mimo słabego wyniku - przyznał wiślak.

- Na tę chwilę fajnie się wszystko układa, ale myślę, że w szatni raczej nikt nie myśli o mistrzostwie Polski - powiedział pytany o to obrońca Wisły. - To jest długa droga do tego, my mamy tego świadomość, że jedynie ciężką pracą możemy do czegoś dojść. Mamy fajną drużynę, mamy fajną atmosferę. Ja za dziś biorę bramkę na 3-3 na siebie, bo popełniłem błąd, poślizgnąłem się, ale dobre jest to, że nikt w drużynie nie ma do nikogo pretensji. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i tylko gdy będziemy się wspierać, tak jak dziś, będziemy mogli coś zdziałać - mówił Sadlok.

Wiślacki obrońca został zapytany o sytuację, kiedy to za protesty otrzymał żółtą kartkę i przypomniano mu jego podobną reakcję, ze spotkania z Koroną Kielce.

- Jeżeli chodzi o sytuację z Maciejem Górskim, z meczu z Koroną, to nie będę tego komentował, bo kto zna kulisy to wie o co chodzi. Nie będę jednak o tym mówił. Jeżeli chodzi o dzisiejszą sytuację, to wydaje mi się, że był wyraźny faul na Marcinie Wasilewski, gdzie Carlos wszedł ostro nakładką, oni mają z tego sytuację bramkową, ja dostaję żółtą kartkę w momencie, gdy nic nie powiedziałem do sędziego Frankowskiego. To są też nerwy, nic nie było niestosownego powiedziane. Takie sytuacje mogą decydować o wyniku meczu. Na szczęście nic się wtedy nie stało - przyznał obrońca.

- Nie ma co ukrywać, że Carlos, gdy jest w formie, to pokazuje, że jest wartościowym zawodnikiem. Dzisiaj również to pokazał, wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia. Legia ma topowych piłkarzy i byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać po Carlosie, ale jest on nieprzewidywalny. Jest świetnie wyszkolony technicznie, wiele razy to pokazał. Nie boi się dryblingu "jeden na jeden" i jest to jego wielką zaletą - zakończył Sadlok.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Sadlok: To był szalony mecz

Data publikacji: 22-10-2018 14:40


Piłkarze Białej Gwiazdy wracają pod Wawel z jednym punktem, chociaż po ostatnim gwizdku sędziego można mówić o pewnym niedosycie. W niedzielę wiślacka obrona została naruszona przez gospodarzy, z czego nie był zadowolony nasz rozmówca - Maciej Sadlok.

Szybko zdobyta przez Wojskowych bramka wybiła z rytmu Wiślaków i rozsypała ich przedmeczowe założenia w drobny mak. „Legia nas zdominowała w pierwszej połowie, ale jeśli mamy szukać pozytywów, to trzeba zwrócić uwagę na to, że podnieśliśmy się po przerwie, szybko odpowiadając. To był szalony mecz. Doprowadziliśmy do remisu, końcówka przyniosła kolejne sytuacje do zdobycia bramki, więc można mówić o rollercoasterze” - opowiadał „Sado” przebieg meczu. Obrońca Wisły, po krótkiej analizie, znalazł uchybienia w postawie krakowian, który wpłynęły na wynik do przerwy. „Myślę, że przegrywaliśmy stykowe pojedynki, daliśmy się zdominować fizycznie, z czego Legia tworzyła akcje. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że to nie jest jeszcze koniec meczu, potrzebowaliśmy jednej bramki, aby znaleźć punkt zaczepienia i tak właśnie było” - dodał.

Podopieczni trenera Macieja Stolarczyka po raz kolejny udowodnili, że Wisły nie należy skreślać. Są bowiem rywalem, którego może obawiać się każdy w polskiej Ekstraklasie. „Jesteśmy drużyną, która się nie poddaje. Co by się nie działo, to zawsze idziemy po swoje. Nasze nastawienie się nie zmienia i w tym wypadku się to potwierdziło. To duży plus, że potrafimy się podnieść” - zakomunikował. „Nasze nastawienie się nie zmienia, chcemy robić swoje, próbować dominować, o ile jest to możliwe. Czasami życie to weryfikuje i w niedzielę właśnie tak było - szybko straciliśmy bramkę, dość przypadkowo, i trzeba było zmienić plany. Tym bardziej, że później padła kolejna” - kontynuował.

Stary znajomy

Z defensywą krakowian poradził sobie także były piłkarz Wisły Carlitos, który dwukrotnie zmuszał Mateusza Lisa do wyciągania piłki z siatki. „To są dwa różne odczucia. W przerwie wzięlibyśmy remis w ciemno, natomiast przy 3:2, gdzie kontrolowaliśmy wynik, splot wydarzeń sprawił, że się poślizgnąłem, co Carlos wykorzystał. Oczywiście, bramkę biorę na siebie. Nawet po tym straconym golu mieliśmy dwie kolejne szansę” - analizował.

Po drugiej stronie barykady - z białą gwiazdą na piersi - obronę Legii straszył Jesús Imaz, którzy ostatnio imponuje skutecznością. „Jesús od dłuższego czasu pokazuje wysoki poziom, jest wartościowym zawodnikiem, którego potrzebujemy. To prawda, na początku sezonu nie mógł trafić, ale to było kwestią czasu, bo dochodził do swoich sytuacji strzeleckich. Martin także złapał wiatr w żagle, gra fajną piłkę, ciągnie ofensywę, czego nam trzeba” - chwalił kolegów z zespołu.

Zapunktować u siebie

Dokładnie za tydzień Wiślacy sprawdzą formę Zagłębia Sosnowiec, które nabrało pewności siebie po ostatnim zwycięstwie ligowym. Pora, aby krakowianie sprawili radość swoim kibicom, zasiadającym przy R22. „Mamy już kolejne spotkanie w głowie, dlatego po dniu wolnym będziemy się do niego przygotowywać. Zobaczmy na chłodno, jak wszystko wyglądało w Warszawie, sprawdzimy, gdzie popełnialiśmy błędy. Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz i cały przebieg, to czujemy pewien niedosyt” - zauważył.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Zdeněk Ondrášek: - Pokazaliśmy, że mamy mocną drużynę

- Cieszę się z tego, że pokazaliśmy ducha drużyny, że na drugą połowę wyszliśmy i pokazaliśmy wszystkim, że z nami każdy ma grać przez 90 minut na 100%. Z mojej strony zero bramek, miałem piłkę meczową, boli to, ale co zrobię? Muszę iść do przodu, trzymać głowę w górze. Teraz już tego nie zmienię - mówił po meczu z Legią napastnik Wisły Kraków, Zdeněk Ondrášek.

- Niepokoju na pewno nie ma, że nie strzelam ostatnio bramek. Jestem jednak bardzo zły na siebie. Zawsze walczę dla drużyny i jestem od tego by strzelać gole. Dzisiaj tego potrzebowaliśmy i się nie udało. Biorę to na siebie, przeprosiłem chłopaków, taki jestem. Pokazaliśmy, że mamy mocną drużynę, choć na koniec straciliśmy dwa punkty - mówił skruszony Czech.

- Najważniejsze było to, że trener przed sezonem powiedział, że zdaje sobie sprawę z sytuacji, jaką zastał w klubie. Powiedział, że chce piłkarzy, którzy będą to akceptowali, że chce żeby walczyli za ten klub. Dodał wszystkim pewności siebie, że na każdy mecz wychodzimy tylko po zwycięstwo i że tracimy bramki, ale do 90 minuty walczymy o zwycięstwo. Wszyscy w to wierzą i to jest najważniejszy krok - dodał wiślak.

Na zakończenie nie mogło zabraknąć pytania o przyszłość Ondráška, któremu umowa z Wisłą wygasa już z końcem grudnia.

- Zaczęliśmy z Arkiem Głowackim rozmowy, ale nie było żadnych decyzji. W przyszłości będziemy wiedzieli więcej. Ja czuję się w Krakowie niesamowicie i wierzę, że znajdziemy jakiś kompromis. W grudniu będę miał 30 lat na karku, trzeba patrzeć też w przyszłość. Mi zależy na tym, żeby to był długi kontrakt, trzy, czteroletni, ale ważne jest to, że czuję się tu bardzo dobrze, że jest bardzo dobra drużyna - zakończył Zdeněk Ondrášek.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: KK


Źródło: wislaportal.pl

Martin Košťál: - Zakończyło się lepiej, niż po pierwszej połowie

- Pierwsza połowa nie była dla nas dobra. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy postarać się o zdobycie bramki, bo po niej może być lepiej. Udało nam się ją strzelić, potem drugą i trzecią. Niestety sami też ją straciliśmy i jest remis - powiedział po meczu z Legią, pomocnik krakowskiej Wisły, Martin Košťál.

- Trener mówił nam po meczu, że pokazaliśmy duży charakter, bo choć po pierwszej połowie było 0-2, to wróciliśmy do meczu na 3-2. Mogło być lepiej i choć nie jesteśmy zadowoleni, to na pewno zakończyło się lepiej, niż po pierwszej połowie - przyznał Słowak.

- W każdym meczu próbuję grać jak najlepiej potrafię, aby dać jak najwięcej zespołowi - zakończył Košťál.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Media po meczu Legia Warszawa – Wisła Kraków

22 października 2018

Niezwykle ciekawe spotkanie toczone było w niedzielny wieczór na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej, gdzie miejscowa Legia zremisowała 3:3 z Wisłą Kraków. Poniżej dostarczamy Wam materiał o tym, co znalazło się w prasie i na portalach internetowych po starciu z udziałem „Białej Gwiazdy”.


Gazeta Wyborcza – „5 samobójczych minut Legii. Niesamowity thriller z Wisłą”

Kibice zaśpiewali „Nie poddawaj się, Legio”, kiedy mistrz Polski stracił trzy gole w pięć minut. Legia się nie poddała. W szalonym meczu punkt uratował dla niej Carlitos, były piłkarz Wisły. Hiszpan, który w zeszłym sezonie zdobył dla Wisły 24 bramki i był królem strzelców ekstraklasy, dał nowej drużynie punkt w 90. min. W akcji rozpaczy ruszył z piłką prawą stroną, po chwili wpadł już w pole karne, posadził asystującego mu rywala na murawie i z dość ostrego kąta trafił w okienko!


Interia.pl – „Legia i Wisła zachwyciły w szlagierze, cios za cios”

Przed rozpoczęciem szlagieru w Warszawie sytuacja była jasna – liderem zostałaby ta drużyna, która zdobyłaby trzy punkty na Łazienkowskiej.


Przegląd Sportowy – „Wielkie emocje przy Łazienkowskiej”

Spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem, bo kilka minut przed końcem Carlitos po raz drugi pokonał Lisa. Były zawodnik krakowskiej drużyny w umiarkowany cieszył się z pierwszego, podwójnego trafienia w warszawskim klubie. Po świetnym widowisku trenerzy i zawodnicy obu zespołów mogą żałować, że wypuścili ogromną szansę na wygraną.


Sport.tvp.pl – „Mecz sezonu w Warszawie. Carlitos uratował Legię”

To był ligowy klasyk co się zowie! Przez blisko godzinę Legia robiła z Wisłą, co chciała i zasłużenie prowadziła 2:0. „Biała Gwiazda” w końcu dojechała jednak na Łazienkowską i w pięć minut odwróciła losy meczu. Gdy już wydawało się, że trzy punkty pojadą do Krakowa, punkt Legii uratował Carlitos.


Źródło: wislakrakow.com

Liczby meczu: Legia - Wisła

Są mecze, które pamięta się latami, w końcu nieczęsto zdarza się, aby w taki sposób odwrócić losy spotkania, jak zrobiła to Wisła we wczorajszej potyczce z Legią. Zaledwie pięć minut i piętnaście sekund - tyle czasu potrzebowali wiślacy, aby na stadionie aktualnych mistrzów Polski zdobyć aż trzy bramki. Osiągnięcie bez precedensu. Zapraszamy Was do zapoznania się z pozostałymi, najważniejszymi liczbami, wczorajszego spotkania.

3 - tyle udanych zwodów wykonał Jesús Imaz.

4 - Jesús Imaz oddał w meczu z Legią cztery strzały. Przyniosły one Wiśle dwie bramki.

4 - najczęściej faulującym piłkarzem Wisły był Marcin Wasilewski.

4 - najczęściej faulowanym piłkarzami Wisły byli Jesús Imaz i Zoran Arsenić.

4 - aż czterech wiślaków zobaczyło w tym meczu swoje trzecie żółte kartki, co oznacza, że Jakub Bartkowski, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok i Marcin Wasilewski - będą musieli w komplecie uważać na kolejne napomnienia.

5 - aż pięć strzałów na bramkę Legii oddali w pierwszym kwadransie drugiej połowy wiślacy. Dało to nam dwie bramki, a że w kolejnym strzelaliśmy czterokrotnie, więc przyniosło kolejną.

5:15 - dokładnie pięć minut i piętnaście sekund - tyle czasu potrzebowali piłkarze Wisły Kraków, aby zdobyć w meczu z Legią trzy gole!

8 - najwięcej udanych odbiorów miał Zoran Arsenić.

11,90 - tyle kilometrów przebiegł w tym meczu Jesús Imaz.

14 - najwięcej sprintów w zespole Wisły wykonał Jesús Imaz

14 - to liczba nabyć piłki przez Macieja Sadloka.

24 - tyle razy piłkę stracił Zdeněk Ondrášek.

32,96 - z taką prędkością najszybszy sprint w zespole Wisły wykonał Martin Košťál.

35 - tyle pojedynków z zawodnikami Legii stoczył Zoraz Arsenić. Wygrał 20 z nich.

65 - tylko w dwóch ostatnich kwadransach meczu Wisła oddała Legii inicjatywę i ta miała większe posiadanie piłki. W pierwszym kwadransie drugiej połowy wiślacy mieli ją przy nodze przez wskazane 65 procent.

65 - to liczba celnych podań Vullneta Bashy (65/74).

94 - tyle sprintów, powyżej 25,2 km/h, wykonali wiślacy

316 - najlepszym zawodnikiem Wisły, wg klasyfikacji InStat Index, był Martin Košťál.

1080 - w gronie zawodników Wisły, mających "w nogach" komplet ligowych minut, jest wciąż dwóch piłkarzy. Są to: Maciej Sadlok i Marcin Wasilewski.

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 11,90 - Jesús Imaz
  • 11,08 - Martin Košťál
  • 10,81 - Vullnet Basha
  • 10,68 - Zdeněk Ondrášek
  • 10,56 - Zoran Arsenić
  • 10,53 - Rafał Boguski
  • 10,07 - Rafał Pietrzak
  • 9,79 - Marcin Wasilewski
  • 9,19 - Maciej Sadlok
  • 9,00 - Dawid Kort
  • 5,08 - Mateusz Lis

oraz

  • 2,95 - Jakub Bartkowski
  • 1,72 - Kamil Wojtkowski
  • 0,52 - Jakub Bartosz

Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:

  • 132,3 - Kamil Wojtkowski
  • 130,4 - Dawid Kort
  • 130,0 - Jakub Bartosz
  • 125,4 - Rafał Boguski
  • 121,4 - Jesús Imaz
  • 113,1 - Martin Košťál
  • 110,3 - Vullnet Basha
  • 109,0 - Zdeněk Ondrášek
  • 107,8 - Zoran Arsenić
  • 105,4 - Jakub Bartkowski
  • 102,8 - Rafał Pietrzak
  • 99,9 - Marcin Wasilewski
  • 93,8 - Maciej Sadlok
  • 51,8 - Mateusz Lis

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 32,96 - Martin Košťál
  • 32,69 - Kamil Wojtkowski
  • 32,63 - Zoran Arsenić
  • 32,38 - Jakub Bartkowski
  • 32,37 - Jesús Imaz
  • 32,33 - Maciej Sadlok
  • 31,76 - Zdeněk Ondrášek
  • 31,17 - Jakub Bartosz
  • 30,01 - Vullnet Basha

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 316 - Martin Košťál
  • 294 - Jesús Imaz
  • 269 - Rafał Boguski
  • 266 - Zdeněk Ondrášek
  • 260 - Rafał Pietrzak
  • 258 - Vullnet Basha
  • 258 - Jakub Bartkowski
  • 254 - Maciej Sadlok
  • 240 - Marcin Wasilewski
  • 240 - Zoran Arsenić
  • 231 - Mateusz Lis
  • 228 - Dawid Kort

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Hiszpańskie starcie w pigułce, czyli Carlos Lopez vs Jesus Imaz

23 października 2018

Dwunasta kolejka polskiej ekstraklasy już za nami. Tymczasem na łamach mediów społecznościowych nie milkną komentarze na temat potyczki Legii Warszawa z Wisła Kraków. Na profilu „PKP BP Grajmy Razem” na Twitterze pojawiło się ciekawe porównanie występów Carlosa Lopeza i Jesusa Imaza.

Wymienieni hiszpańscy zawodnicy w niedzielnym boju zaliczyli po dwa trafienia, więc pod tym względem ich występ jest na remis. Niemniej w innych statystykach lepsze wyniki osiągnął piłkarz „Białej Gwiazdy”.

Carlos Lopez na 37 pojedynków w trakcie meczu, wygrał 13. Z kolei Jesus Imaz zaliczył 23 starcia z rywalami, z czego był górą w siedmiu.

Pod względem dryblingów piłkarz Wisły zaprezentował się nieźle, bo na pięć tego typu pojedynków, zwyciężył w trzech. Dla porównania napastnik mistrzów Polski miał dwa wygrane dryblingi.

W trakcie całych zawodów Jesus Imaz zaliczył też więcej sprintów od Carlos Lopeza. Były zawodnik Wisły miał ich 10, a 28-latek broniący barw krakowskiej ekipy 14.


Źródło: wislakrakow.com

VIDEO Starcie tytanów - Kulisy meczu z Legią Warszawa

Podsumowanie 12. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Kapitalne widowisko zgotowali piłkarze Legii i Wisły, w "klasyku" naszej Ekstraklasy. Od 2-0 do 2-3, po 3-3 - takie mecze ogląda się znakomicie, takie mecze po prostu chce się oglądać. Z podziału punktów w Warszawie najbardziej ucieszyli się kibice Jagiellonii, bo to białostoczanie są po 12. kolejkach bieżącego sezonu nowym liderem Ekstraklasy. Po wygranej z Górnikiem ostatnie miejsce w tabeli, kosztem zabrzan, opuściła Cracovia.


Piątek, 19 października:


Piast Gliwice 1-1 Lechia Gdańsk

1-0 Aleksandar Sedlar (29. k.)

1-1 Lukáš Haraslín (85.)

Prawie 54% osób, grających w naszym typerze, stawiało w tym spotkaniu na remis, a dokładnie 82 - postawiły na wynik 1-1 i... miały rację. Wprawdzie to Piast wyszedł w tym meczu na prowadzenie, a po godzinie gry mógł "załatwić sprawę", ale odrobina niedokładności w akcji Valencii z Papadopulosem sprawiła, że Lechia miała wciąż do odrobienia tylko jednego gola. I to jej się w końcówce zrobić udało. Zresztą gdańszczanie mogli wywieźć z Gliwic nawet pełną pulę, ale podobnie jak do podania Valencii nie doszedł Papadopulos, tak do podania Lipskiego nie zdążył Sobiech.


Jagiellonia Białystok 2-1 Pogoń Szczecin

1-0 Przemysław Frankowski (48.)

1-1 Zvonimir Kožulj (64.)

2-1 Ivan Runje (80.)

Nie wiemy co Łukasz Załuska miał w szkole z matematyki, ale sporo pomylił się w swoich obliczeniach odnośnie wyjścia do piłki w 80. minucie. I kosztowało to szczecinian wywiezienie z Białegostoku jednego choćby punktu. To jednak Jagiellonia była stroną przeważającą i już po pierwszej połowie powinna prowadzić, ale swoją idealną okazję zmarnował Sheridan. Ten sam zawodnik, już przy stanie 1-0, spalił akcję, po której gospodarze strzelili kolejną bramkę, ale tej nie uznał sędzia. I niemalże w odpowiedzi - to szczecinianie cieszyli się z wyrównania. Był to jednak krótki czas radości dla Pogoni, bo ostatecznie błąd Załuski spowodował, że szczecinianie wracają do domu z niczym.


Sobota, 20 października:


Zagłębie Sosnowiec 3-1 Miedź Legnica

0-1 Petteri Forsell (3. k.)

1-1 Szymon Pawłowski (12.)

2-1 Szymon Pawłowski (41.)

3-1 Fran Cruz (62. sam.)

Całkiem nieźle wypadł trenerski debiut w Sosnowcu nowego szkoleniowca Zagłębia, którym od kilku dni jest Litwin, Valdas Ivanauskas. Wprawdzie zaczęło się źle, bo Miedź szybko wyszła na prowadzenie, ale potem mieliśmy małe "show" Szymona Pawłowskiego, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Wynik "samobójem" ustalił Fran Cruz i sosnowiczanie opuścili po tym meczu strefę spadkową. O tym na jak długo zadecyduje wynik spotkania Cracovii z Górnikiem. A Miedź? Początkowe zachwyty nad drużyną beniaminka niejako osłabły. W ostatnich pięciu występach zespół z Legnicy zdobył zaledwie dwa punkty i choć dwanaście ich zdobytych od startu sezonu daje względny spokój, to strefa spadkowa zaczyna się do Miedzi przybliżać.


Śląsk Wrocław 1-2 Arka Gdynia

0-1 Mateusz Młyński (39.)

1-1 Marcin Robak (45. k.)

1-2 Maciej Jankowski (48.)

Bez względu na losy całego spotkania wiadomo było, że bohaterem gdynian będzie 17-letni Mateusz Młyński. Młody piłkarz Arki zabawił się w końcówce pierwszej połowy z defensorami Śląska, których użył jak slalomowych tyczek i gdynianie wyszli na prowadzenie. Laur sukcesu zepsuł Młyńskiemu wprawdzie szybko Zbozień, zagrywając piłkę ręką w polu karnym, co pozwoliło Robakowi wyrównać z "jedenastki", ale Arka i tak we Wrocławiu wygrała. Kontratak gości wykończył bowiem Maciej Jankowski, a Śląsk nie był już w stanie tej straty odrobić, zaliczając drugą porażkę z rzędu. Dla gdynian to już czwarty mecz z rzędu ze zdobyczą punktową i po tej potyczce daje jej to awans do czołowej "ósemki" ligi.


Lech Poznań 2-1 Korona Kielce

1-0 Christian Gytkjær (25.)

2-0 Christian Gytkjær (73.)

2-1 Elia Soriano (82.)

Gdy na niewiele ponad kwadrans przed końcem meczu pracujący mozolnie Lech wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, chyba nikt nie przypuszczał, że poznaniaków czekają w tej potyczce jeszcze ciężkie chwile. Kontaktowego gola zdobył bowiem Soriano i goście z Kielc mocno ruszyli do odrabiania dalszych strat! I niewiele zabrakło, a mogło im się to udać. Ostatecznie jednak to poznaniacy cieszą się z trzech punktów, choć po ostatnim gwizdku sędziego spadł im z serca solidny "kamień".


Niedziela, 21 października:


Zagłębie Lubin 3-3 Wisła Płock

0-1 Ricardinho (23.)

1-1 Damjan Bohar (32.)

1-2 Jakub Łukowski (45.)

1-3 Jakub Łukowski (59.)

2-3 Filip Starzyński (80. k.)

3-3 Bartłomiej Pawłowski (89.)

To był naprawdę dziwny mecz, w którym lubinianie stworzyli sobie multum sytuacji do zdobycia bramek, ale koszmarnie pudłowali. Dlatego też zamiast prowadzić do przerwy różnicą dwóch-trzech bramek - przegrywali. Niewykorzystane "setki" srogo się na nich mściły, tym bardziej, że wyraźnie swojego dnia nie miał Dominik Hładun. I kiedy wydawało się, że trenerski debiut w zespole z Płocka Kibu Vicuñy wypadnie niezwykle okazale - końcówka należała do gospodarzy. Ci doprowadzili do wyrównania, ale nawet w takich okolicznościach powinni czuć ogromny niedosyt, bo sytuacji do zdobywania bramek mieli w meczu z "Nafciarzami" zbyt wiele, aby punkty stracić.


Legia Warszawa 3-3 WISŁA KRAKÓW

1-0 Dominik Nagy (2.)

2-0 Carlos López (23.)

2-1 Jesús Imaz (57.)

2-2 Martin Košťál (58.)

2-3 Jesús Imaz (62.)

3-3 Carlos López (90.)

Bardzo często "piłkarskie klasyki" naszej ligi to spotkania, w których z boiska wieje nudą. Okazuje się jednak, że nie jest to żaden utarty schemat, bo potyczka Legii z Wisłą to było "meczycho", i to przez "duże M". I śmiało można byłoby pokazywać je, jako wizytówkę Ekstraklasy. Nawet bowiem w niej zdarzają się mecze, którymi nie powstydziłyby się najlepsze ligi świata. Po pierwszej połowie Legia mogła już czuć się nowym liderem, prowadziła 2-0, a o Wiśle można było powiedzieć, że w drodze do Warszawy, utknęła gdzieś na nowej obwodnicy Radomia. Okazało się jednak, że podopiecznych Macieja Stolarczyka nie można lekceważyć. W pięć minut (!) wiślacy wybili bowiem plany na liderowanie warszawiakom z głowy, bo odwracając całkowicie losy meczu i prowadząc 3-2 - sami wskoczyli chwilowo na fotel lidera! Ostatecznie całość zakończyła się remisem 3-3, z czego najbardziej cieszy się Jagiellonia, z tym, że teraz sama podejmować będzie podrażnioną Legię. A Wisła? Przed sezonem skazywana nawet na degradację, bo straciła wielu ważnych piłkarzy - a jednak wciąż zaskakuje. I wciąż udowadnia, że piłka to przede wszystkim gra zespołowa. A że wiślacy ten zespół tworzą, więc dopóki tak będzie, jeszcze nie jeden raz dadzą nam powody do zadowolenia.


Poniedziałek, 22 października:


Cracovia 2-0 Górnik Zabrze

1-0 Airam Cabrera (62.)

2-0 Javi Hernández (63.)

Niezwykle ważne zwycięstwo odniosła drużyna "Pasów", bo pozwala to jej opuścić - kosztem zabrzan - ostatnie miejsce w tabeli. Wprawdzie ekipa z ulicy Kałuży pozostała na miejscu spadkowym, ale trzy zdobyte punkty pozwalają znacznie przybliżyć się do tych rywali, którzy zajmują bezpieczne miejsca. Solidny "zjazd" zaliczają za to zabrzanie, ale był to ich dziewiąty kolejny mecz ligowy bez zwycięstwa. No i mają tego konsekwencje.


Aktualna tabela:


1. Jagiellonia Białystok 12 23 19-14

2. Lechia Gdańsk 12 22 21-14

3. Legia Warszawa 12 22 19-15

4. WISŁA KRAKÓW 12 21 23-13

5. Piast Gliwice 12 21 18-16

6. Lech Poznań 12 20 19-15

7. Korona Kielce 12 19 16-14

8. Arka Gdynia 12 17 14-12

9. Zagłębie Lubin 12 17 20-20

10. Pogoń Szczecin 12 13 14-15

11. Śląsk Wrocław 12 12 17-17

12. Miedź Legnica 12 12 16-23

13. Wisła Płock 12 11 17-23

14. Zagłębie Sosnowiec 12 10 18-25

15. Cracovia 12 10 10-17

16. Górnik Zabrze 12 9 11-19


Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2018/2019


Video:

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: