2018.11.03 Wisła Kraków - Arka Gdynia 1:2

Z Historia Wisły

2018.11.03, Centralna Liga Juniorów U-18, 14. kolejka, Zabierzów, Gminny Stadion Sportowy, ul. Kolejowa 15a, 12:00
Wisła Kraków 1:2 (0:2) Arka Gdynia
widzów:
sędzia:
Bramki


Kacper Laskoś 76'
0:1
0:2
1:2
2' Mateusz Zbiranek
34' Jan Łoś

Wisła Kraków
Damian Korczyk
Patryk Moskiewicz
grafika:zk.jpg Dawid Szot
grafika:zk.jpg Jakub Zawada
Maciej Śliwa
Patryk Plewka
Dawid Malik grafika:zmiana.PNG (46' Daniel Morys)
Kacper Laskoś
Marcin Grabowski
Adrian Gałka grafika:zmiana.PNG (46' Arkadiusz Kasia)
Kamil Broda
Skład rezerwowy
grafika:zk.jpg Mateusz Wyjadłowski

trener: Paweł Regulski
Arka Gdynia
Jakub Wilczyński grafika:zmiana.PNG (63' Bartosz Kamiński)
Michał Molenda
Mariusz Sławek grafika:zk.jpg grafika:zk.jpg 90+ grafika:Cz.jpg
Kamil Talaśka
Hubert Branicki
Dawid Szałecki
Oskar Bohm grafika:zk.jpg
Dawid Blok
Mateusz Zbiranek grafika:zmiana.PNG (86' Damian Wojda)
Jan Łoś grafika:zmiana.PNG (89' Rafał Jahn)
Mateusz Stępień grafika:zmiana.PNG (74' Kacper Wiśniewski)

trener: Frydrych Jakub
Statystyki za: Łączy nas piłka. Ustawienie zawodników na boisku często nie odpowiada tym zapisom.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje z meczu

CLJ: Pochmurny mecz w Zabierzowie, porażka Wiślaków

Data publikacji: 03-11-2018 15:36


W sobotnie popołudnie wiślaccy juniorzy podzielili losy pierwszej drużyny i musieli przełknąć gorycz porażki. Podopieczni trenera Pawła Regulskiego ulegli zawodnikom Arki Gdynia 1:2, choć wynik tego spotkania mógł być zupełnie inny.


Arka rozpoczęła spotkanie w najlepszy możliwy sposób - zdobyciem bramki o przedniej urodzie. Wiślacy sami byli sobie jednak winni - wszystko zaczęło się bowiem od nieodpowiedzialnej straty w strefie obronnej, a zakończyło przepięknym strzałem tuż przy długim słupku bramki strzeżonej przez Kamila Brodę, który, co trzeba przyznać, był bliski skuteczniej obrony.

Biała Gwiazda chciała szybko odpowiedzieć na trafienie gospodarzy - nie była jednak stanie w stanie skutecznie zagrozić defensywie zespołu z Gdyni. Serce trenera Regulskiego mogło zabić mocniej po groźnym centrostrzale Łosia, lecz na szczęście w siatce zamiast futbolówki wylądował interweniujący Broda, który wybił spod poprzeczki piłkę zmierzającą „za jego kołnierz”.

Drugi cios

Młody bramkarz musiał jednak po raz kolejny wyciągać piłkę z siatki po dwudziestu minutach, a Biała Gwiazda znów zapłaciła za swoje błędy w obronie. Piłkarze Białej Gwiazdy nieporadnie rozegrali piłkę z rzutu bramkowego, momentalnie tracąc ją na dwudziestym piątym metrze. Arka bezwzględne i skrzętnie wykorzystała tę sytuację. Kilka sekund zajęło Żółto-Niebieskim zagranie na prawe skrzydło i płaskie dośrodkowanie w pole karne, bezbłędnie wykończone przez Łosia. Na pięć minut przed końcem pierwszej odsłony podopieczni trenera Regulskiego mogli mieć szansę na bramkę kontaktową z jedenastego metra. Arbiter tego spotkania uznał jednak, że Szot chciał go oszukać, upadając w polu karnym, za co ukarał młodego zawodnika żółtym kartonikiem.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Arka wcale nie zamierzała spuszczać z tonu, ciągle szukając podwyższenia prowadzenia, natomiast Wisła bezskutecznie starała się wypracować sobie dogodną sytuację strzelecką. Śliwa postanowił więc zastosować element zaskoczenia - uderzył z okolicy trzydziestego metra, ale jego strzał minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Molendę. Na kwadrans przed końcem Biała Gwiazda napędziła dwa groźne kontrataki na przestrzeni kilku minut. Oba przeprowadzone zostały prawym skrzydłem i zakończyły się groźnym, mocnym dośrodkowaniem, a następnie skutecznymi interwencjami defensorów.

Nadzieja umiera ostatnia

Kolejny stały fragment gry przyniósł już jednak bramkę wyrównującą. Po nieudanym dośrodkowaniu ze stojącej piłki, futbolówka wróciła do najbardziej cofniętych zawodników Wisły, którzy wyekspediowali ją z powrotem w pole karne Arki. Wydawało się, że długie zagranie padnie łupem Molendy. Bramkarz gości pomylił się jednak w swoich obliczeniach, co wykorzystał Morys. Wprowadzony w drugiej odsłonie zawodnik został sfaulowany przez próbującego naprawić swój błąd Molendę, a sędzia wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł stały wykonawca jedenastek -Kacper Laskoś, pokazując dlaczego cieszy się zaufaniem trenera. Obrońca posłał piłkę w prawy róg bramki, dając nadzieję na wyrównanie. Nadzieję, jak się później okazało, płonną.

W 81. minucie Śliwa podjął się kolejnej próby uderzenia zza pola karnego. Wydawało się, że będzie ona skuteczna, jednak snajper minimalnie chybił. Podobnym rezultatem kilkadziesiąt minut później zakończyło się uderzenie głową Laskosia. Wiślacy zwietrzyli swoją szansę i z zapałem rzucili się do ataku. Gdynianie zdołali jednak wytrzymać napór krakowskiej ofensywy i po ostatnim gwizdku sędziego mogli wznieść do góry ręce w geście triumfu. Piłkarzom Białej Gwiazdy pozostało pogratulować zwycięstwa swoim rywalom i z pełnią sportowej złości udać się do szatni.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 1:2 (0:2)

0:1 Zbiranek 2'

0:2 Łoś 35'

1:2 Laskoś 70' (k.)


Wisła Kraków: Broda - Zawada, Szot, Laskoś, Grabowski - Gałka (45' Kasia), Moskiewicz, Plewka, Malik (45' Morys), Korczyk - Śliwa


Arka Gdynia: Molenda - Talaska, Blok, Branicki, Sławek - Stępień (74' Wiśniewski), Szałecki, Bohm, Łoś (89' Jahn) - Wilczyński (63' Kamiński), Zbiranek (86' Wojda)


Żółte kartki: Szot, Zawada (Wisła), Bohm, Stępień, Sławek Czerwona kartka: Sławek (dwie żółte)


Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi

Regulski: Dopadł nas dołek

Data publikacji: 03-11-2018 16:11


Ten weekend nie był udany ani dla seniorów, ani dla juniorów starszych Białej Gwiazdy. Podopieczni Pawła Regulskiego przegrali z Arką Gdynia 1:2. W czym źródła porażki dopatruje się opiekun Wiślaków i jakie panaceum ma na to szkoleniowiec?


„Dwadzieścia minut dobrej gry nie wystarczy. Na tym poziomie to nikogo nie satysfakcjonuje i nikomu punktów nie da. Strzeliliśmy trzy razy, z czego dwa nie do tej bramki. Wydaje mi się, że to siedzi gdzieś w głowach. Przecież z dnia na dzień nie da się zapomnieć, jak podać lub przyjąć dokładnie piłkę! Dopadł nas dołek i musimy go zwalczyć. Do końca sezonu rozegramy jeszcze trzy bardzo trudne mecze z wymagającymi rywalami” - rozpoczął.

To już trzecie spotkanie z rzędu bez zwycięstwa w wykonaniu Białej Gwiazdy. Czy można już zatem mówić o kryzysie? „Tłumaczyłem chłopcom, że liga na meczu z Koroną się nie skończyła. Każde starcie należy rozpatrywać indywidualnie. Po wygranej w Kielcach zespół chyba uznał, iż Ruch czy GKS Bełchatów to słabi przeciwnicy i to się zemściło, bo straciliśmy punkty z drużynami, z którymi nie powinno się to zdarzyć. Dzisiaj zbyt późno zmobilizowaliśmy się do gry” - przyznał ze smutkiem trener.

W pierwszej połowie urazu nabawił się Dawid Malik, lecz wrócił na boisko, choć tylko na kilkanaście minut, bowiem w przerwie został zmieniony przez Daniela Morysa. „Na szczęście to było tylko stłuczenie, więc nie wykluczyło go z gry. Potrzebowaliśmy zmiany taktycznej, a ze względu na regulamin rozgrywek musieliśmy zdjąć kogoś z rocznika 2000” - zakończył Paweł Regulski.

Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Morys: Mecz był do wygrania

Data publikacji: 03-11-2018 18:58


Trwający weekend nie jest udany dla krakowskiej Wisły. W piątek Piastowi ulegli seniorzy, a w sobotę juniorzy starsi musi uznać wyższość Arki. Tak całe spotkanie opisuje skrzydłowy Białej Gwiazdy Daniel Morys.


„Myślę, że mogliśmy zdobyć trzy punkty w tym meczu. Patrząc na drugą połowę, to zasłużyliśmy na przynajmniej jedno oczko. Pierwsza część gry nie wyglądała tak, jak chcieliśmy, Arka nas zdominowała. Druga była już lepsza. Udało nam się narzucić swój styl gry” - stwierdził po meczu zawodnik Wisły.

Dobre rady od trenera

Młody Wiślak podkreślał, że słowa przekazane w przerwie przez szkoleniowca miały duży wpływ na późniejszy wygląd spotkania. „Dostaliśmy cenne wskazówki w szatni, trener powtórzył nam, jak mamy grać i jakie są słabe punkty naszego przeciwnika. Wiedzieliśmy, co zrobić, aby zagrać lepiej. Myślę, że wykorzystaliśmy te rady” - zaznaczył.

To już trzecie spotkanie juniorów starszych Białej Gwiazdy bez zwycięstwa. Czy zespół w szczególny sposób przygotowywał się do sobotniego starcia? „Do każdego meczu podchodzimy tak samo, chcemy wygrać. Mieliśmy jednak swoje założenia na to spotkanie. Znaliśmy przeciwnika, oglądaliśmy i analizowaliśmy jego wcześniejsze mecze. Niestety, nie pomogło to w odniesieniu zwycięstwa” - przyznał smutno.

Karny ewidentny

W drugiej połowie, przy rzucie rożnym, w polu karnym doszło do zamieszania. Bramkarz gości pomylił się przy wyjściu z bramki, chciał ratować sytuację, jednak trafił w nogi Morysa, co zakończyło się podyktowaniem rzutu karnego na korzyść krakowian. Jak tę sytuację skomentował poszkodowany? „Karny był ewidentny, byłem na czystej pozycji, wydaje mi się że, gdyby nie faul bramkarza, padłaby bramka” - zakończył wypowiedź Daniel Morys.

Kamil Cyrek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Laskoś: Wszystko odbijemy sobie w Derbach

Data publikacji: 04-11-2018 14:57


Zdobyta bramka, zacięta walka i mnóstwo straconych sił - to wszystko nie wystarczyło, by w sobotnie popołudnie pokonać Arkę Gdynia. Szansa na remis jednak była i ma tego świadomość autor trafienia kontaktowego Kacper Laskoś, który był bliski strzelenia także wyrównującego gola.


„Po tym meczu czuję sportową złość. Po strzelonej bramce miałem jeszcze okazję na wyrównanie, jednak źle uderzyłem głową, bo szukałem dalszego słupka i myślę, że to także zadecydowało o wyniku spotkania. To był ósmy metr, dostałem dobrze wyłożoną na głowę piłkę i powinienem umieścić ją w siatce. Bardzo żałuję, że tak się nie stało” - mówił po spotkaniu niezadowolony kapitan wiślackich juniorów.

Laskoś jest najlepszym strzelcem drużyny, której zdobywanie bramek przychodzi ostatnio z ogromną trudnością. W ostatnich trzech meczach podopieczni Pawła Regulskiego strzelili zaledwie jednego gola, za sprawą karnego wykorzystanego przez stopera w starciu z Arką. Jakie są przyczyny strzeleckiej indolencji Białej Gwiazdy? „Trudno wskazać tu jakieś konkretne powody. To trener decyduje o tym, jak gramy, a na każdy mecz przyświecają nam trochę inne założenia taktyczne - mamy inaczej się otwierać - czy to pressingiem wysokim, czy niskim. Nie mam pojęcia skąd bierze się nasza słabsza dyspozycja strzelecka, ale już za tydzień są Derby Krakowa i mam nadzieję, że pokażemy, kto rządzi pod Wawelem” - zapewnia 18-latek.

Prawdziwy kapitan

W sobotnim meczu z Arką obie bramki zdobyte przez przyjezdnych padły po indywidualnych błędach obrońców. Laskoś przekonuje jednak, że odpowiedzialność spada na całą jedenastkę, która później za wszelką cenę dążyła do wyrównania. „Bramki tracimy wszyscy. Jesteśmy drużyną i każdy winien jest traconych goli. Nie będziemy szukać indywidualności. Czasami zdarza się tak, że przeciwnicy strzelają po takich sytuacjach i później wszyscy razem pracujemy, żeby odrobić wynik. Jesteśmy jedną ekipą i tego się trzymamy” - mówił kapitan zespołu grającego w Centralnej Lidze Juniorów.

Laskoś dołożył na swoje konto kolejne trafienie, śrubując swój indywidualny rekord w liczbie strzelonych goli. Nie było to jednak w stanie poprawić jego humoru. „Bramka strzelona w przegranym meczu nie przynosi radości. Dla mnie ważniejsze jest dobro drużyny niż fakt, ile goli zdobędę. Istotne jest tylko to, by drużyna wygrywała” - przekonywał Laskoś, który myślami wybiegał już do niedzielnych Derbów Krakowa.

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl