2018.12.21 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:1

Z Historia Wisły

2018.12.21, Ekstraklasa, 20. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 5°C
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Lech Poznań
widzów: 22.491
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy.
Bramki
0:1 75' Pedro Tiba
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Jakub Bartkowski
Marcin Wasilewski
Zoran Arsenić
Rafał Pietrzak
Kamil Wojtkowski grafika:zmiana.PNG (86' Maciej Śliwa)
Tibor Halilović
Vullnet Basha grafika:zmiana.PNG (62' Patryk Plewka)
Dawid Kort grafika:zmiana.PNG (90' Matej Palčič)
Martin Košťál
Marko Kolar

Trener: Maciej Stolarczyk
Lech Poznań
Matúš Putnocký
Marcin Wasielewski
Thomas Rogne
Nikola Vujadinović
Wołodymyr Kostewycz
Tymoteusz Klupś grafika:zmiana.PNG (83' Piotr Tomasik)
Pedro Tiba
Łukasz Trałka
João Amaral grafika:zmiana.PNG (90' Hubert Sobol)
Maciej Makuszewski
Christian Gytkjær grafika:zmiana.PNG (76' Paweł Tomczyk)

Trener: Adam Nawałka
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Marcin Grabowski, Paweł Brożek, Kacper Laskoś

Kapitan: Marcin Wasilewski

Bramki: 0-1 (0-0)
Posiadanie (w %): 61-39 (57-43)
Strzały: 12-14 (7-7)
Strzały celne: 4-5 (2-2)
Strzały niecelne: 6-4
Strzały przejęte: 2-5
Strzały z pola karnego: 5-7
Strzały z pola karnego, celne: 1-1
Faule: 14-10
Żółte kartki: 0-0
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-3
Rzuty rożne: 4-4
Podania: 604-376
Podania dokładne (w %): 87-79
Dystans (w km): 115,64-113,31
Sprinty: 102-92

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Następna stacja - trzy punkty

Data publikacji: 21-12-2018 10:15


To ostatnia szansa, by przed końcem roku kalendarzowego zobaczyć w akcji drużynę Białej Gwiazdy. Przed przerwą świąteczno-zimową rozpędzoną wiślacką maszynę dowodzoną przez trenera Macieja Stolarczyka czeka jednak ostatnie zadanie - zatrzymać ekipę poznańskiego Kolejorza, która także w ostatnich dniach nabrała sporej prędkości.


Niemrawo wyglądał początek spotkania z Zagłębiem Sosnowiec w wykonaniu Lecha. Z każdą kolejną minutą podopieczni Adama Nawałki rozpędzali się jednak, co boleśnie odczuli na swojej skórze ich przeciwnicy. Zwycięstwo 6:0 to potężny zastrzyk morale, dający klubowi z Wielkopolski nadzieję na odrobienie strat w historycznym bilansie krakowsko-poznańskich potyczek. W dotychczasowych 107 meczach pomiędzy Wisłą i Lechem to drużyna Białej Gwiazdy znajduje się na minimalnym prowadzeniu, dzięki wygranej 5:2 przy Bułgarskiej w pierwszej fazie sezonu. Ekipa z R22 40 razy zwyciężała z Kolejorzem, odniosła 39 porażek, a 28 pojedynków zakończyło się remisem.

Mecz sentymentalny

By odnaleźć wątki i postacie łączące Wisłę i Lecha, wcale nie trzeba przewracać wiele kart zakurzonych kronik polskiego futbolu - wystarczy wspomnieć letnie okienko transferowe. W międzysezonowej przerwie Tomasz Cywka zamienił gród Kraka na gród Przemysława, a w odwrotną stronę powędrował numer jeden w bramce Białej Gwiazdy - Mateusz Lis. 21-latek nie rozegrał wprawdzie żadnego oficjalnego meczu w barwach Kolejorza, ogrywając się głównie na pierwszoligowych wypożyczeniach, lecz formalnie był zawodnikiem Lecha, a w poznańskiej szkółce zbierał bramkarskie szlify. Teraz będzie starał się uprzykrzyć życie, a przynajmniej piątkowe 90 minut, zawodnikom swojego byłego klubu.

Plan na pokonanie Lisa przygotował już jednak na pewno znany z zakrawającego o perfekcjonizm profesjonalizmu wracający do stolicy Małopolski były Wiślak - Adam Nawałka. Kraków to miasto poprzedniego selekcjonera reprezentacji Polski - to tu przyszedł na świat, to tu w szkółce Białej Gwiazdy rozpoczynał swoją piłkarską przygodę, by następnie wspiąć się na wyżyny, a także osiągnął pierwsze trenerskie sukcesy. Pamiątkami Nawałki z czasu spędzonego przy R22 jest nie tylko masa wspomnień i cennego doświadczenia, ale także trzy medale. W sezonie 1977/78 61-letni obecnie szkoleniowiec zdobył jako zawodnik tytuł mistrza Polski. Wyczyn ten powtórzył po 23 latach, pełniąc już rolę trenera Wisły Kraków, dorzucając do tego Puchar Ligi.

Uczeń przerośnie mistrza?

Ostatni krakowski rozdział zapisany przez Nawałkę pochodzi z sezonu 2006/07, kiedy to poprowadził Białą Gwiazdę w sześciu spotkaniach. W wiślackiej kadrze znajdował się wtedy jej obecny szkoleniowiec Maciej Stolarczyk, który ostatnie minuty pod skrzydłami Nawałki zaliczył w starciu z… Lechem Poznań. Mecz zakończył się wtedy bezbramkowym remisem. Teraz trener Stolarczyk wraz ze swoimi piłkarzami postara się przewyższyć swojego nauczyciela i wywalczyć jeszcze lepszy wynik dla drużyny 13-krotnego mistrza Polski - czy wyzwanie to zakończy się powodzeniem? Przyjdźcie na R22 i przekonajcie się o tym sami!

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

To jest siła Wisły Kraków! Dziś gramy z Lechem

Przed nami ostatnie tegoroczne spotkanie piłkarzy Wisły Kraków i choć aura nie zachęca do wychodzenia z domu, a przedświąteczny okres pełen jest różnych obowiązków, to zanosi się na to, że na dzisiejszym meczu zjawi się ponad 20-tysięczna widownia! I to dokładnie pokazuje, jaką siłą jest nasz klub, jak wiele osób utożsamia się z "Białą Gwiazdą", a także jak wielkim szacunkiem darzą drużynę prowadzoną przez trenera Macieja Stolarczyka, wszyscy bez mała kibice w Krakowie!

Większość z nas stawi się bowiem dziś wieczorem przy Reymonta głównie po to, aby podziękować wiślakom za fantastyczną w ich wykonaniu rundę.

Nasi piłkarze grają podczas niej za darmo. Niestety problemy organizacyjne w klubie sprawiły, że choć od paru miesięcy każdy z wiślaków mógłby zwyczajnie odejść - składając stosowne dokumenty - to ta niezwykła grupa dorosłych facetów, nie bacząc na przeciwności losu, walczyła o kolejne ligowe punkty i tych zgromadziła dotychczas aż 29. A to gwarantuje Wiśle "przezimowanie" w czołowej "ósemce" ligi. Gdyby jednak w Ekstraklasie przyznawać punkty nie za zdobyte i stracone bramki, a za charakter - chyba nie musimy pisać, na którym miejscu znaleźliby się wiślacy.

Najdobitniej pokazali to zresztą przed tygodniem, gdy wiedząc o tym, że z przejęcia Wisły Kraków SA wycofała się grupa małopolskich biznesmenów, nie "położyli się" na murawie stadionu w Płocku, a zwyczajnie "wygryźli" na niej następny komplet ligowych punktów.

Po tygodniu sytuacja zmieniła się z jednej strony dość znacząco, wszak klubowi włodarze warunkowo Wisłę sprzedali, ale dopóki tajemniczy jak na razie biznesmeni nie wpłacą odpowiedniej sumy pieniędzy - sytuacja zespołu oraz całego klubu nie zmieniła się tak naprawdę w ogóle. Wiele wyjaśnić może się już dzisiaj, bo potencjalni nabywcy zjawić mają się w Krakowie, ale - przynajmniej na razie - nic nie wiemy o rzekomo planowanej konferencji prasowej, na której dowiedzieć moglibyśmy się więcej szczegółów, dotyczących tej tajemniczej transakcji.

Żadną z kolei tajemnicą nie jest to, że Wisłę czeka dziś niezwykle trudne zadanie. I to nie tylko dlatego, że w Krakowie zjawi się odbudowany w końcówce roku przez trenera Adama Nawałkę Lech. Pod jego wodzą zespół "Kolejorza" rozegrał trzy mecze i choć na "dzień dobry" przegrał 0-1 z Cracovią, to w dwóch kolejnych występach zanotował zwycięstwa. 2-0 ze Śląskiem oraz aż 6-0 w Sosnowcu z tamtejszym Zagłębiem. Dziś poznaniacy wyjdą na murawę naszego z kolei stadionu, nie tylko po to, aby dopisać następne trzy punkty, ale też bez wątpienia z zamiarem rewanżu za pamiętne lanie 2-5, jakie sprawiła im Wisła, w sierpniu bieżącego roku. Warto bowiem przypomnieć, że do tego meczu Lech miał na swoim koncie komplet czterech zwycięstw, a porażka z nami zapoczątkowała miesięczną serię czterech kolejnych gier z jednym zaledwie zdobytym punktem, co solidnie załamało sytuację w poznańskiej drużynie. Teraz ta wygląda inaczej i pewne jest, że przy Reymonta lechitów interesuje wyłącznie komplet punktów.

W walce o nie dla "Białej Gwiazdy" - nie pomoże nam niestety aż pięciu zawodników. Na kontuzje narzekają bowiem Jakub Bartosz, Rafał Boguski, Jesús Imaz oraz Maciej Sadlok, z kolei za kartki pauzować będzie musiał Zdeněk Ondrášek. Jak duże są to osłabienia nikomu mówić nie trzeba, ale pewni jesteśmy, że Ci, którzy ich zastąpią - na pewno nie odstawią nogi.

Na zakończenie tej przedmeczowej zapowiedzi nie pozostaje nam nic innego, jak podziękować wszystkim kibicom, którzy na dzisiejszy mecz się wybierają. Ten zespół zasługuje bowiem na to, aby dziś być z nim i aby bez względu na dalsze losy wiślackiej spółki - wspierać "Stolar team" z całych sił. "Cała Wisła zawsze razem" - nabiera dziś zupełnie innego wymiaru, bo tylko w ten sposób możemy odbudować siłę "Białej Gwiazdy". A jak pokazuje ten mecz i to - ilu kibiców utożsamia się z Wisłą, potencjał ku temu jest ogromny!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków vs Lech Poznań. Zapowiedź, typy, kursy

20 grudnia 2018

W zdecydowanie najciekawszym meczu 20. kolejki Lotto Ekstraklasy piłkarze krakowskiej Wisły zmierzą się na swoim stadionie z Lechem Poznań dowodzonym przez Adama Nawałkę. W naszej zapowiedzi znajdziecie między innymi nasze typy, przewidywania i kursy oferowane przez bukmacherów.


Obie ekipy do swojego starcia przystąpią w dobrych nastrojach. Wiślacy przed tygodniem pokonali swoją imienniczkę z Płocka, z kolei drużyna z Wielkopolski rozgromiła Zagłębie Sosnowiec.

Wisła – Lech, historia

  • Pierwsze spotkanie tego sezonu z udziałem obu teamów było jednym z tych, które może kandydować do miana meczu sezonu. Lechici już po 18 minutach objęli dwubramkowe prowadzenie, ale to nie dotknęło zbytnio zawodników ekipy z Grodu Kraka, bo ci nie tylko zdołali odwrócić losy rywali, ale i pokonali Kolejorza aż 5:2.

Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnich czterech starciach z udziałem obu drużyn na stadionie im. Henryka Reymana dwa razy miał miejsce remis i dwa razy górą był Lech. Wisła po raz ostatni pokonała poznańską ekipę na swoim obiekcie dawno, bo 1 sierpnia 2015 roku, wygrywając 2:0 po dwóch trafieniach Rafała Boguskiego.


Wisła – Lech, ostatnie wyniki

  • Krakowianie w swoich dwóch ostatnich meczach ligowych zaliczyli remis z Jagiellonią Białystok (2:2) i pokonali Wisłę Płock (2:1). Tymczasem poznaniacy pod batutą byłego selekcjonera reprezentacji Polski rozegrali trzy spotkania, ponosząc jedną porażkę, a w dwóch meczach górą był właśnie Lech.

Wisła – Lech, sytuacja kadrowa

  • Szkoleniowiec ekipy spod Wawelu nie będzie mógł skorzystać w piątkowy wieczór z pięciu piłkarzy. Z powodu spraw zdrowotnych wykluczenie z gry są: Rafał Boguski, Jesus Imaz, Maciej Sadlok oraz Jakub Bartosz. Z kolei z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł zagrać Zdenek Ondrasek, który w nowym roku będzie bronił barw FC Dallas. W szeregach gości piątkowej potyczki zabraknie między innymi Darko Jevticia, Jasmina Buricia i Tomasza Cywki.

Wisła – Lech, kursy

  • Wygrana Wisły – 3,30
  • Remis – 3,40
  • Wygrana Lecha – 2,19

Według bukmachera Lvbet kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 3,30.


Wisła – Lech, typy i przewidywania

  • Naszym zdaniem bój zakończy się podziałem punktów, w którym na brak goli nikt nie będzie mógł narzekać. Nasz typ: 3:3.

Wisła – Lech, przewidywane składy

  • Wisła: Lis – Bartkowski, Arsenić, Wasilewski, Pietrzak, Basha, Halilović, Wojtkowski, Kort, Kostal, Kolar

Lech: Putnocky – Gumny, Vujadinović, Janicki, Kostevych, Pedro Tiba, Trałka, Makuszewski, Joao Amaral, Klups, Gytkjær.

Wisła – Lech, transmisja meczu

    • Piątkowe starcie Wisła – Lech będzie można obejrzeć na antenie Canal+ Sport. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 20:25. W internecie spotkanie można śledzić na Canal+ Sport Online.


Źródło: wislakrakow.com

1 na 1: Wisła Kraków - Lech Poznań

Data publikacji: 21-12-2018 12:55


Ostatni tegoroczny mecz, ostatnie tegoroczne „1 na 1”. Ze względu na te wyjątkowe okoliczności, a także rangę spotkania z Lechem, porównanie przedstawicieli obu ekip będzie dziś wyjątkowe. Naprzeciw siebie staną bowiem nie piłkarze, a szkoleniowcy obu ekip - Maciej Stolarczyk oraz Adam Nawałka.


Co ich łączy? Piłkarze, trenerzy, Wiślacy. Dzisiejszy pojedynek trenerski przy R22 można nazwać starciem mistrza z uczniem. Kiedy Nawałka w grudniu 2006 roku zastępował na stanowisku szkoleniowca Białej Gwiazdy Dragomira Okukę, jednym z jego podopiecznych został Maciej Stolarczyk. Teraz, po 12 latach, 36-letniemu opiekunowi krakowskiej Wisły przyjdzie zmierzyć się z tym, który przez krótki czas kształtował go jako zawodnika.

Droga do trenerskiej kariery obu dżentelmenów wiodła przez piłkarskie boiska, na których wylali wiele litrów potu, w tym oczywiście przez R22. To właśnie w Krakowie zarówno Nawałka, jak i Stolarczyk święcili największe zawodnicze sukcesy. Były selekcjoner reprezentacji Polski w sezonie 1977/78 sięgnął z Wisłą po swoje jedyne mistrzostwo Polski. Obecny trener Białej Gwiazdy dokonał tego aż trzykrotnie w latach 2003-2005, dokładając do tego także Puchar Polski. Także on nie zdołał zdobyć żadnego trofeum poza stolicą Małopolski.

Co ich dzieli?

Przewaga Nawałki nad Stolarczyka w kwestii doświadczenia jest druzgocąca. 61-latek pełni rolę trenera od ponad dwóch dekad. Zasiadał już na ławce Świtu Krzeszowice, Wisły Kraków, Zagłębia Lubin, Sandecji, Jagielloni, GKS-u Kaotwice, Górnika Zabrze, a także pierwszej reprezentacji Polski. Teraz zaś przyszła pora na poznańskiego Lecha. Dla jego dzisiejszego vis-à-vis posada szkoleniowca Białej Gwiazdy jest pierwszym poważnym zetknięciem z prowadzeniem drużyny. Stolarczyk poczuł już wprawdzie smak prowadzenia treningów i ustalania składu w Pogoni Szczecin, a także kadrze narodowej U20, ale były to tylko krótkie epizody. Teraz samodzielnie prowadzi krakowską drużynę w ligowej kampanii i w swojej roli odnajduje się niczym ryba w wodzie. Skromniejsze doświadczenie Stolarczyka wcale nie musi przemawiać na jego niekorzyść w starciu ze swoim byłym trenerem, a o sile charakteru drużyny Białej Gwiazdy przekonał się już poprzednik Nawałki w stolicy Wielkopolski, Ivan Djurdjević.

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Lechem: - Chcielibyśmy podziękować kibicom

- Przed nami ostatnie spotkanie ligowe w tym roku. Mamy kilku zawodników kontuzjowanych i przygotowywaliśmy się do tego spotkania bez nich. W tym tygodniu podjęliśmy ze sztabem medycznym decyzję odnośnie zabiegu Macieja Sadloka, bo od początku tego sezonu borykał się z urazem i już niestety doszliśmy do takiego momentu, że musieliśmy taką decyzję podjąć - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Lechem Poznań, trener piłkarzy Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Macieja Sadloka nie będzie więc z nami, ale zapraszamy wszystkich kibiców na stadion, bo chcielibyśmy im podziękować za ten czas, w którym byli z nami i nas wspierali. Mam nadzieję, że będziemy świadkami dobrego meczu, bo przyjeżdża do nas Lech Poznań, z trenerem Adamem Nawałką, pod ręką którego widać, że ten zespół funkcjonuje inaczej. Na pewno ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników, więc przed Świętami czeka nas na pewno ciekawy pojedynek. Dla nas najistotniejsze jest to, co dzieje się u nas i to, jaki my mamy plan na to spotkanie. W przygotowaniach braliśmy pod uwagę, że niektórych zawodników nie będzie, a więc Jesúsa Imaza, Rafała Boguskiego, Macieja Sadloka oraz Kuby Bartosza. Plan który sobie układaliśmy został zrealizowany z zawodnikami, którzy są zdrowi i którzy czekali na to, aby zagrać i żeby móc pokazać się przed własna publicznością, która nas wspiera i która jutro, pomimo zimna, również będzie nas wspierać - dodał trener.

Co zrozumiałe nie mogło zabraknąć pytań o wiślacką przyszłość, w związku z możliwymi zmianami właścicielskimi, stąd też pierwsze pytanie dotyczyło Adama Pietrowskiego, bo to on miałby być w Wiśle nowym dyrektorem sportowym.

- Jesteśmy rzeczywiście umówieni na rozmowę. To tyle... Dla nas najistotniejszy jest teraz jutrzejszy mecz. To co się wydarzyło w ostatnich dniach, czyli sprzedaż akcji klubu, która jest jak wiecie warunkowa, ale na którą wszyscy czekali i zostało to doprowadzone do takiej sytuacji. W tej chwili rzeczywiście czekamy na to, co się wydarzy po tym fakcie, ale dla nas najistotniejsze jest jutrzejsze spotkanie. Nie chcę za bardzo rozwodzić się w tym temacie, bo są to kwestie związane z właścicielami. Dla nas kluczowe jest to, co my robimy oraz przygotowanie się do meczu. Nie da się oczywiście odciąć od tego szumu i jest mocny zamęt wokół klubu, ale wszyscy na to czekali i musimy być na to gotowi, aby w ten przedświąteczny czas po raz ostatni w tym roku wybiec na boisko - przyznał Stolarczyk.

Pytany zaś o to, jak na ostatnie doniesienia zareagował zespół, odpowiedział: - Zespół widzi i czuje co się wydarzyło. Wszyscy w klubie i wokół niego zdają sobie sprawę, w jakim jesteśmy momencie. Po prostu poczekajmy, zobaczymy co się wydarzy. To są rzeczy które mają nastąpić. Nie chcę mówić o odczuciach zawodników. To są takie momenty, że wszyscy mają dreszczyk emocji, ale jesteśmy optymistami odnośnie tego, co ma się wydarzyć, co już się wydarzyło. Czekamy na kolejne zdarzenia, które mają nastąpić.

Jak wiadomo poza wspomnianymi wyżej zawodnikami, którzy są kontuzjowani, przeciwko Lechowi nie będzie mógł też zagrać Zdeněk Ondrášek, bo "uzbierał" cztery żółte kartki. Stąd też kluczowa ma być obecność Pawła Brożka.

- Jest na jutrzejszy mecz przygotowany, miał ostatnio problemy zdrowotne, odezwał się uraz mięśniowy i sztab medyczny walczył, aby był przygotowany na jutrzejsze spotkanie. I będzie z nami. Cieszę się, że udało się to zrobić - mówił trener.

Skoro już został wywołany temat napastników, to też Stolarczyk został poproszony o ocenę Ondráška, który jak wiadomo odchodzi z naszego klubu.

- Bardzo szkoda, że Zdenka nie będzie już z nami, bo jest to zawodnik, który był w szatni wzorem do pracy, wzorem profesjonalizmu. Był też duszą tego zespołu. Muszę się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Nie dziwię się, że otrzymał bardzo korzystną ofertę z innego klubu, z której skorzystał. Takie są koleje losów zawodników. Nasza niepewność pozwoliła otworzyć szerzej furtki na inne kluby. Liczby same mówią o nim, przez ten czas był znaczącą postacią. Bardzo serdecznie dziękuję mu za współpracę. Życzę mu powodzenia i będziemy mu kibicować. Mam nadzieję, że choć będzie daleko, to zaprosi cały zespół i sztab szkoleniowy na najbliższy mecz - śmiał się trener.

Stolarczyk został też zapytany o zimowe plany jego zespołu.

- Mamy już umówione sparingi, mamy zaplanowane przygotowania dwutorowo, bo możemy wyjechać na zgrupowanie, ale też zakładamy to, że zostaniemy w Myślenicach. Jesteśmy przygotowani na to, co może się w klubie wydarzyć, zarówno w stronę optymistyczną, jak i wtedy, gdy będziemy musieli zacisnąć pasa - mówił.

- Tego typu sytuację na szczęście sam przeżyłem, grając w piłkę. Miałem takie momenty, grając w dwóch klubach. Wiem co czują piłkarze i wiem jaki to jest trudny okres. Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie problemy mogą wystąpić w relacjach w takiej sytuacji. Na pewno jest to trudny okres, ale zespół pokazał, że potrafi sobie poradzić i że ten okres możemy sobie zapamiętać z tych kilku meczów, w których pokazaliśmy fajną piłkę oraz te fragmenty, gdy było dużo charakteru tej drużyny. Jeszcze nic nie zrobiliśmy, bo sezon trwa, mamy dopiero 29 punktów i wszystko jest przed nami. Jestem zadowolony z pracy, którą wykonaliśmy. Przede wszystkim z postawy zespołu. Był to specyficzny okres, ale zawodnicy i sztab, którzy byli z nami, dali radę - przyznał trener.

Na zakończenie Maciej Stolarczyk został jeszcze zapytany o naszego jutrzejszego przeciwnika.

- Z przyjściem trenera Adama Nawałki ten zespół zaczął funkcjonować tak, jak trener sobie życzył. Znamy trenera Nawałkę, jego profesjonalizm, podejście, jego zwracanie uwagi na szczegóły. Tak ten zespół zaczął funkcjonować i rzeczywiście jego forma rośnie, a ma w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę. Mam nadzieję, że na te kilka dni przed Bożym Narodzeniem zobaczymy dobre widowisko i fani będą zadowoleni z tego, co zobaczą na naszym stadionie - zakończył.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Duma mimo porażki. Wisła - Lech 0-1

Nieznaczną i jednak pechową porażką 0-1, zakończyli swoje występy w 2018 roku piłkarze Wisły Kraków. Mimo że z rozpędzonym ostatnio Lechem Poznań stoczyli wyrównane spotkanie, to celny strzał Pedro Tiby z 75. minuty zapewnił komplet punktów ekipie "Kolejorza". Oznacza to, że na przerwę zimową Wisła powędruje zajmując ósme miejsce w tabeli. I choć finisz tej części rywalizacji kończymy bez zdobyczy punktowej, to postawę naszej drużyny określić można tylko jednym słowem - duma!

Swój ostatni mecz w 2018 roku Wisła Kraków rozegrać miała z dobrze spisującym się ostatnio Lechem, szkoda więc zwłaszcza tego, że grać musieliśmy osłabieni, bo bez pauzującego za żółte kartki Zdenka Ondráška, a także bez piłkarzy kontuzjowanych, by wymienić choćby Rafała Boguskiego, Jesúsa Imaza, czy Macieja Sadloka. Zwłaszcza więc nasza ofensywa pozbawiona była ważnych ogniw i chyba nic dziwnego, że w pierwszych minutach Wisła nie pozwalała sobie na jakieś szaleńcze ataki.

To zresztą Lech stworzył sobie jako pierwszy groźną akcję, co miało miejsce w 6. minucie, kiedy to niespodziewanie dośrodkowanie Marcina Wasielewskiego wylądowało na naszej poprzeczce. Na kolejną groźniejszą okazję czekaliśmy do minuty 14., ale uderzenie Tymoteusza Klupsia nie było precyzyjne i udało się nam je wybić sprzed bramki.

Niejako w odpowiedzi w polu karnym Lecha upadł Dawid Kort, ale sędzia Paweł Raczkowski nie użył w tej sytuacji gwizdka... Mecz nam się jednak ożywił i już zaraz potem znów swoją szansę miał Christiana Gytkjæra, ale tym razem uderzył ponad naszą bramką.

W 20. minucie z bardzo dobrej strony pokazał się z kolei Martin Košťál. Zakręcił bowiem w swoim stylu, uderzył "po długim" i do szczęścia zabrakło mu naprawdę niewiele. Piłka szybko przeniosła się jednak szybko pod drugą bramkę i tam błąd popełnił Mateusz Lis, który zwlekał z wybiciem zagranej do siebie futbolówki. Przez chwilę było więc groźnie, tym bardziej, że po chwili zbyt krótkie wybicie Marcina Wasilewskiego, dało okazję do strzału z dystansu Pedro Tibie, ale na nasze szczęście Portugalczyk przymierzył ponad bramką.

Kolejne minuty należały zdecydowanie do wiślaków, ale w 27. minucie udany pressing i przejęcie piłki zakończył niecelnym strzałem Tibor Halilović, a po kolejnych pięciu minutach i po długo rozgrywanej akcji celny strzał oddał wprawdzie Kort, ale nie mógł on zaskoczyć Matúša Putnocký'ego.

Zaskoczyć nie dał się także w 33. minucie Lis. Kontratak gości kończy się bowiem uderzeniem João Amarala, ale nasz bramkarz futbolówkę odbił. Nad poprzeczką w efektowny sposób przeniósł też celną dobitkę Gytkjæra, choć nawet gdyby tego nie zrobił, to duński napastnik Lecha był na spalonym.

Celne uderzenie głową zaliczyli też w 38. minucie Wasilewski oraz Kort. Po rzucie rożnym ten pierwszy doszedł do dośrodkowania Rafała Pietrzaka, ale Putnocký spisał się bardzo dobrze, parując też dobitkę wspomnianego Korta.

Zanim obydwa zespoły zeszły do szatni na przerwę mieliśmy jeszcze sporo gwizdów z wypełnionych trybun stadionu. W 41. minucie zagrywając futbolówkę we własnym polu karnym Thomas Rogne nabił ją na własną rękę, ale sędzia Raczkowski nie zamierzał ukarać błędu technicznego defensora gości "jedenastką". Do przerwy było więc 0-0.

Drugą połowę zaczynamy ofensywnie, bo już w 48. minucie formę bramkarza Lecha, uderzeniem sprzed pola karnego, sprawdził Marko Kolar. Zaraz zaś potem wiślacy ładnie rozegrali swoją kolejną akcję, ale Pietrzak dogrywał zbyt głęboko i piłkę złapał Putnocký. W 52. z kolei minucie uderzenia spróbował Kamil Wojtkowski, ale nieznacznie się pomylił. Tak jak i po szybkim przechwycie zaraz potem, gdy tym razem zamiast strzału, próbował dogrywać.

W 59. minucie znów wykazać musiał się z kolei Lis, ale ponownie pokazał się z dobrej strony, odbijając celne uderzenie głową Gytkjæra. Nie minęło jednak pięć minut i znów groźnie było pod naszą bramką, ale ofiarną interwencją wykazał się Zoran Arsenić i "Kolejorz" miał tylko rzut rożny.

W kolejnym fragmencie meczu poznaniacy starali się oddać inicjatywę Wiśle, czekając na okazję do kontrataku i choć na ten się nie doczekali, to w 75. minucie strzelili nam bramkę. Po zablokowanym przez Arsenicia strzale Macieja Makuszewskiego, piłka wyszła poza nasze pole karne, a tam bez zastanowienia i niezwykle precyzyjnie uderzył "po długim" Tiba i było 0-1.

Po chwili mogło być jeszcze gorzej, bo w środku boiska futbolówkę stracił Halilović, ale futbolówkę źle przyjął wprowadzony chwilę wcześniej Paweł Tomczyk i okazja przyjezdnych przepadła.

Wiślacy na gola poznaniaków poważniej odpowiedzieli dopiero w 87. minucie, ale choć świetnie uderzył Košťál, to Putnocký nie dał się zaskoczyć. W samej końcówce zablokowany strzał oddał jeszcze Halilović i ostatecznie komplet punktów - mimo wyrównanej potyczki - pojechał do Poznania.

Lech ma więc powody do zadowolenia, wygrywa bowiem na finiszu tej części sezonu po raz trzeci z rzędu, ale choć w Wiśle wciąż panuje mocno niepewna sytuacja, odnośnie naszej przyszłości, to wiślacy mogą nosić głowy podniesione wysoko. Dla nas wszystkich ta drużyna to prawdziwi mistrzowie!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wiślaccy tytani nieznacznie pokonani. Wisła - Lech 0:1

Data publikacji: 21-12-2018 22:30


Dwudziesta, czyli ostatnia w 2018 roku kolejka, dla Wiślaków oznaczała starcie z Lechem Poznań. Hit przedświątecznego weekendu przyciągnął na trybuny ponad 20 tysięcy kibiców, którzy nie mogli być rozczarowani atmosferą widowiska. A wynik? Ten niestety okazał się minimalnie niekorzystny - Biała Gwiazda po golu Pedro Tiby uległa 0:1. Ale, przyznajmy szczerze, za tę rundę Wiślakom niezależnie od tego wyniku należy się olbrzymi szacunek, który kibice krakowskiego klubu oddali im tuż po zakończonym meczu. Wiślacy, jesteście niesamowici!


Przez miniony tydzień o Białej Gwieździe mówiło się bardzo dużo. Informacje o klubie z Reymonta były różne, niekiedy sprzeczne, ale jedno było pewne - to, że jedenastu zawodników, których od pierwszej minuty do gry desygnuje Maciej Stolarczyk zrobi wszystko, by raz jeszcze pokazać siłę Wisły. Siłę, która widoczna była w wielu trudnych momentach sezonu. Siłę i jakość gry, którą wiślaccy wojownicy pokazywali mimo wszystkich przeciwności, z jakimi przyszło im się mierzyć w sezonie 18/19. Do końca roku - i być może poważnej zmiany - został tylko jeden mecz, w którym wygrana mogła wywindować Białą Gwiazdę tuż za ligowym podium. Nic dziwnego, że gladiatorzy z Krakowa od początku próbowali zagrozić bramce Matúša Putnocký’ego, który zastąpił Jasmina Buricia między słupkami zespołu Adama Nawałki - powitanego przy R22 gromkimi brawami. Podobne czekały na Zdenka Ondráška, który w przerwie zimowej zamieni Kraków na Dallas i przeniesie się do MLS. Kobra odebrał pamiątkową tablicę i pożegnał się z fanami, którzy zawsze będą czekali na niego z otwartymi ramionami. Potem najważniejsze było już tylko to, co działo się na placu gry.

Taktyczne szachy

Już w 5. minucie ofensywny wypad lewą flanką zainicjował Rafał Pietrzak, który płaskim podaniem szukał grającego od pierwszej minuty na szpicy Marko Kolara. Chorwata uprzedził jednak Czarnogórzec, Nikola Vujadinović, ofiarnym wślizgiem wybijając futbolówkę spod nóg napastnika Wisły. Odpowiedź poznaniaków mogła być piorunująca i przypadkowa zarazem - Marcin Wasielewski dośrodkował tak, że piłka nabrała zaskakującej dla Mateusza Lisa paraboli i ostemplowała poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później osamotniony w ataku Jakub Bartkowski zdecydował się na strzał lewą nogą, ale piłka poszybowała nad bramką. Kolejną okazję na zdobycie gola mieli Lechici, ale po drobnym nieporozumieniu Lisa z Arseniciem i strzale Klupsia, chorwacki stoper wybił piłkę sprzed bramki Wisły.

Drugi kwadrans od mocnego uderzenia mógł rozpocząć Martin Košťál, lecz jego dokręcany strzał z narożnika pola karnego nieznacznie minął lewy słupek bramki Putnocký’ego. Chwilę później chwile grozy pod własną bramką przeżył Lis, który źle przyjął piłkę, przez co bliski dopadnięcia do niej był Gytkjær, lecz na szczęście skończyło się na strachu, gdyż golkiper minimalnie ubiegł Duńczyka. Dwie minuty później licznie zgromadzona widownia mogła być świadkiem bramki sezonu, gdy Pedro Tiba po zbyt krótkim wybiciu Wasilewskiego przyjął piłkę na klatkę piersiową i wypalił z woleja - piłka zatrzymała się tylko na górnej siatce. Ostatnim akcentem przedziału 15-30 w pierwszej połowie był niecelny strzał Halilovicia po złym rozegraniu akcji przez Lecha. Niedokładność zespołu Adama Nawałki była zaskakująca, ale Wiślacy nie potrafili przekuć jej na gola.

O jeden gol w plecy

Trzeci kwadrans toczył się w najlepszym tempie, a oba zespoły stworzyły sobie po jednej dogodnej okazji. Najpierw w 34. minucie z dystansu huknął João Amaral, a Lis odbił piłkę nieco do boku, a nieco przed siebie, z czego chciał skorzystać Gytkjær. Duńczyk główkował celnie, ale Lis wyciągnął się jak struna i przeniósł futbolówkę nad bramkę. Dopiero wówczas sędzia liniowy pokazał, że napastnik Lecha był na ofsajdzie. Pięć minut później po centrze Rafała Pietrzaka niepilnowany Marcin Wasilewski główkował w światło bramki, ale Putnocký sparował futbolówkę na poprzeczkę. Futbolówka wróciła w pole i z bliska chciał ją wepchnąć do siatki Dawid Kort - ta sztuka mu się jednak nie udała, gdyż słowacki golkiper zatrzymał piłkę na linii bramkowej.

Na jeszcze więcej emocji fani czekali w drugiej połowie - i ta zaczęła się od przebojowej szarży Marko Kolara i uderzenia zza szesnastki, które pewnie złapał golkiper Lecha. W 52. minucie kąśliwy strzał z dystansu oddał Wojtkowski, ale i jego próba nie znalazła drogi do siatki. Siedem minut później po dośrodkowaniu Trałki celnie główkował Gytkjær, ale i tym razem Lis pofrunął w pięknym stylu i zbił piłkę do boku. Sztuka ta golkiperowi Białej Gwiazdy nie udała się w 75. minucie - wtedy to po zamieszaniu w polu karnym Wisły futbolówka trafiła pod nogi Pedro Miguela Amorima Pereiry da Silvy, znanego bardziej jako Pedro Tiba. Portugalczyk mierzonym płaskim strzałem z linii pola karnego trafił w sam prawy narożnik bramki i nie dał szans Lisowi.

Najmłodszy debiut!

Wiślacy musieli wziąć się za odrabianie strat. W tym celu wpuszczony został Maciej Śliwa, dla którego był to debiut w barwach Białej Gwiazdy. Tym samym „Śliwka” stał się najmłodszym piłkarzem wisły, który w tym sezonie pojawił się na murawie. Jest on bowiem urodzony 22 maja 2001 roku. Chwilę po wejściu na boisku Śliwy pięknym strzałem popisał się Košťál, lecz na świetnie dysponowanego Putnocký’ego było to za mało. Słowacki bramkarz poszybował wysoko w powietrze i zbił piłkę na rzut rożny. Niestety na więcej Wiślaków nie było stać i tym razem wiślaccy tytani zostali nieznacznie pokonani, co nie przeszkodziło kibicom Wisły odśpiewać im utwór „We Are the Champions”. Bo prawda jest taka, że za tę rundę Wiślakom taki utwór za tę rundę się należał! Dzięki, Panowie!

Wisła Kraków - Lech Poznań 0:1 (0:0)

  • 0:1 Tiba 75’

Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Arsenić, Pietrzak - Basha (62’ Plewka), Halilović - Wojtkowski (86’ Śliwa), Kort (90+2’ Palčič), Košťál - Kolar

Lech: Putnocký - Wasielewski, Rogne, Vujadinović, Kostewycz - Trałka, Tiba - Klupś (82’ Tomasik), Amaral (90+2’ Sobol), Makuszewski - Gytkjær (76’ Tomczyk)

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Widzów: 22 491

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Porażka z Lechem. Wisła – Lech 0:1

21 grudnia 2018

Porażką z Lechem Poznań przed własną publicznością zakończyła rywalizację w 2018 roku Wisła Kraków. Spotkanie z trybun obejrzeli potencjalni nowi właściciele klubu – Ly Vanna i Mats Harting.

Od początku oglądaliśmy ciekawe widowisko, w którym gra toczyła się w szybkim tempie. W 6. minucie niewiele brakowało, a na prowadzenie wyszliby goście z Poznania. Po zaskakującym uderzeniu (dośrodkowaniu?) Wasielewskiego z prawej strony futbolówka trafiła w poprzeczkę.

W kolejnych minutach jeszcze kilka razy zakotłowało się pod bramką Białą Gwiazdą. Świetnej okazji nie zdołał wykorzystać między innymi Klupś. Wisła bardzo groźnie odpowiedziała w 21. minucie, ale tuż obok słupka uderzył Kostal.

W 33. minucie groźnie zza pola karnego na bramkę Wisły uderzał Amaral, ale Lis zdołał odbić futbolówkę. Pięć minut później bliska zdobycia gola była Wisła. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do futbolówki dopadł Wasilewski, ale jego strzał głową instynktownie obronił Putnocky. Dobijać próbował jeszcze Kort, ale nie zdołał umieścić piłki w siatce z bliskiej odległości. Ostatecznie pierwsza połowa, która mogła się podobać, zakończyła się bezbramkowym remisem.

Początek drugiej połowy zdecydowanie należał do Wisły, która kilka razy zagroziła bramce Lecha. Tuż po przerwie celnie z dystansu na bramkę Lecha uderzał Kolar, ale Putnocky był na posterunku. Swoje sytuacje miał również Wojtkowski, ale brakowało mu precyzji w decydujących momentach.

Lech pierwszą groźniejszą sytuację w drugiej połowie stworzył sobie w 59. minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska celnie główkował Gytkjaer, ale bardzo dobrą interwencją popisał się Lis.

W 75. minucie Kolejorzowi udało się wyjść na prowadzenie. Piłka wylądowała w siatce po precyzyjnym strzale Tiby z dystansu. Kilkanaście minut później do wyrównania uderzeniem z dystansu próbował doprowadzić Kostal, ale bramkarz Lech odbił piłkę na rzut rożny. Ostatecznie Kolejorz utrzymał skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego.

Wisła Kraków – Lech Poznań 0:1 (0:0)

  • 0:1 Pedro Tiba 75 min

Wisła: Mateusz Lis – Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Zoran Arsenić, Rafał Pietrzak – Vullnet Basha (62 min – Patryk Plewka), Tibor Halilović – Kamil Wojtkowski (86 min – Maciej Śliwa), Dawid Kort (90+4 min – Matej Palcić), Martin Kostal – Marko Kolar

Lech: Matus Putnocky – Marcin Wasielewski, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Wołodymyr Kostewycz – Łukasz Trałka, Pedro Tiba – Tymoteusz Klupś (83 min – Piotr Tomasik), Joao Amaral (90+4 min – Hubert Sobol), Maciej Makuszewski – Christian Gytkjaer (76 min – Paweł Tomczyk)


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

  • 90. Koniec meczu. Przegrywamy z Lechem 0-1.
  • 90. Sobol za Amarala, Palčič za Korta.
  • 90. Sędzia dolicza minimum cztery minuty do drugiej części spotkania.
  • 87. Dobra interwencja Putnockýego po uderzeniu Košťála.
  • 86. Debiutant zmienia Kamila Wojtkowskiego.
  • Do wejścia na boisko przygotowuje się Maciej Śliwa.
  • 82. Tomasik zmienia Klupsia.
  • 76. Pierwsza zmiana w zespole "Kolejorza". Za Christiana Gytkjæra wchodzi Paweł Tomczyk.
  • 75. Gol dla Lecha. Autorem trafienia Pedro Tiba.
  • 73. Dobre dośrodkowanie Martina Košťála nie znalazło żadnego z zawodników "Białej Gwiazdy".
  • Na dzisiejszym meczu "Białą Gwiazdę" wspiera 22491 kibiców!
  • 65. Niebezpieczny kontratak w wykonaniu "Kolejorza" po prostej stracie w środku boiska. Dobrze zachował się jednak Arsenić, który wybił piłkę na rzut rożny.
  • 61. Pierwsza zmiana w Wiśle. Patryk Plewka zmienia Vullneta Bashę.
  • 59. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym strzał oddał Christian Gytkjær. Kolejny raz na posterunku Mateusz Lis!
  • 52. Fatalne zachowanie Wojtkowskiego, który przejął piłkę na 20 metrze od bramki Putnockýego, a później... zakiwał się i wybiegł z piłką za boisko...
  • 52. Teraz strzał oddał Kamil Wojtkowski. Piłka przelatuje po bocznej siatce bramki.
  • 50. Bardzo dobrze rozegrana akcja Wisły zakończona zbyt głębokim dośrodkowaniem Rafała Pietrzaka.
  • 48. Dobrze odwrócił się z piłką, tuż przed polem karnym, Marko Kolar. Później Chorwat oddał celny strzał, ale spokojnie broni Putnocký.
  • Kibice Wisły skandują nazwisko Kuby Błaszczykowskiego i śpiewają "Hej Kuba, wracaj do domu!"
  • 46. Gramy. Walczyć Wisła!
  • Obydwie drużyny już na murawie. Za chwilę rozpoczniemy drugą odsłonę spotkania.
  • 45. Koniec wyrównanej pierwszej części spotkania.
  • 45. Do pierwszej połowy "sędzia" dolicza minimum jedną minutę.
  • Sędzia nie odgwizduje karnego...
  • 42. Rogne zagrał ręką w polu karnym! To musi być "jedenastka"!
  • Dawid wraca do gry.
  • Na placu gry leży Dawid Kort. Ciężko stwierdzić co stało się zawodnikowi Wisły...
  • 38. Nie uśmiechnęło się teraz szczęście do "Białej Gwiazdy". Po stałym fragmencie gry celny strzał oddał Marcin Wasilewski, z którym ledwo poradził sobie Matúš Putnocký. Po chwili dobitka Dawida Korta obiła poprzeczkę bramki "Kolejorza".
  • 33. Mimo, że Christian Gytkjær znalazł się na pozycji spalonej, to Mateusz Lis wykazał się znakomitym kunsztem bramkarskim. Interwencja przy próbie lobowania naszego golkipera była bardzo efektowna!
  • 32. Celne, ale za lekkie uderzenie Korta zza pola karnego.
  • 30. "Wasyl" naprawił swój błąd dobrą interwencją.
  • 30. Teraz nie popisał się Marcin Wasilewski, którego kiks spowodował, że Lech będzie miał rzut rożny...
  • 27. Fatalne wyprowadzenie piłki przez Lecha i szybki odbiór piłkarzy Wisły na 20 metrze od bramki gości. Niestety, mimo dobrej sytacji, Tibor Halilović oddał niecelny strzał...
  • 23. Pedro Tiba oddaje strzał z woleja po nieudanym wybiciu piłki przez Marcina Wasilewskiego. Piłka przelatuje nad poprzeczką bramki.
  • 20. Efektowny "rogal" w wykonaniu Martina Košťála. Słowak pomylił się minimalnie...
  • Paweł Raczkowski przechodzi dziś samego siebie...
  • 16. Szybka akcja Lecha i strzał Christiana Gytkjæra. Duńczyk mocno się pomylił.
  • 15. W polu karnym przewracany Dawid Kort. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia...
  • 14. Oblężenie bramki Wisły zakończone wybiciem futbolówki z linii bramkowej... Było bardzo niebezpiecznie.
  • 12. Nieporozumienie w szeregach naszej defensywy mogło być fatalne w skutkach. Dobrze zachował się jednak Vullnet Basha blokujący uderzenie Makuszewskiego.
  • 6. Poprzeczka po nieudanym dośrodkowaniu Wasielewskiego ratuje Wisłę przed utratą gola.
  • 5. Kolejna błyskawiczna akcja Wisły zapoczątkowana przez Vullneta Bashę. Dośrodkowanie Pietrzaka, mocne i celne, zostało wybite przez dobrze ustawioną defensywę "Kolejorza".
  • 3. Podczas wyprowadzania piłki Arsenić za daleko wypuścił sobie futbolówkę. Ostatecznie, na wślizgu, próbował ratować sytuację. Wygarnął piłkę, ale sędzia odgwizdał w tej sytuacji przewinienie Chorwata.
  • 2. Szybka akcja Wisły rozprowadzona przez Dawida Korta. Dobrze zachowała się jednak defensywa Lecha Poznań.
  • 1. Gramy! Wisełko tylko zwycięstwo!
  • Kapitanem Wisły jest dziś Marcin Wasilewski.
  • Przed nami ostatni mecz piłkarzy Wisły Kraków w 2018 roku. Skład w jakim wystąpimy widzicie już powyżej, a oto nasza ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Marcin Grabowski, Paweł Brożek, Matej Palčič, Kacper Laskoś, Maciej


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Wisła - Lech

Data publikacji: 21-12-2018 23:45


Ostatni mecz rundy to i ostatnia konferencja prasowa w tym roku. Co na spotkaniu z mediami powiedzieli Maciej Stolarczyk oraz Adam Nawałka? Nie obyło się bez podsumowań i podziękowań. Przekonajcie się sami!


Adam Nawałka: Wisła jest potrzebna Ekstraklasie

„Był to trudny mecz, kluczem do zwycięstwa była konsekwencja. Zawodnicy włożyli bardzo dużo serca w to spotkanie, należą im się brawa za upór i konsekwencję. Czasem trzeba zostawić dużo serducha, by wygrać i tak moja drużyna dziś zagrała. Wisła postawiła trudne warunki, miała pomysł na grę, to bardzo dobry zespół. Wiśle oczywiście życzę powodzenia i wierzę, że Wisła jako marka w Polsce uznana funkcjonowała na jak najwyższym poziomie. Jeżeli w lidze są mocne drużyny, to liga automatycznie staje się mocniejsza. I taka będzie z Wisłą” - rozpoczął swoją część konferencji trener Adam Nawałka.

Poznańscy dziennikarze poprosili byłego selekcjonera o podsumowanie czterech ostatnich gier pod jego wodzą. „Jestem trochę rozczarowany tym, że mój pierwszy mecz był przegrany. Chcemy mieć coraz więcej radości z meczów, poprzez zwycięstwa. Bardzo bolała nas porażka z Cracovią, ale taka jest piłka - nie może spodziewać się zmiany sytuacji jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szanuję wysiłek moich zawodników, a muszą go wkładać sporo. Ich czas jest dobrze wypełniony i widać tego efekty zwłaszcza w organizacji gry. Wierzymy, że okres przygotowań zimowych przepracujemy bardzo dobrze i Lech Poznań będzie w jeszcze lepszej dyspozycji niż jesienią” - odparł Nawałka.

„Zawsze jest tak, że błędy i jakość rozegrania bierze się z organizacji gry i jakości zawodników. Zawsze trzeba wydobyć jak najwięcej z zawodników, ale czasem trzeba szczerze przyznać, że choć postępy są to jeszcze nieco brakuje, żebyśmy byli w pełni zadowoleni z naszej gry. Piłkarze bardzo sumiennie podchodzą do pracy i to zaprocentuje” - przekonuje 61-letni szkoleniowiec.

Kluczem do zwycięstwa Lechitów był świetnie dysponowany Pedro Tiba, który pod wodzą Adama Nawałki przeszedł metamorfozę. „Po rozegraniu pierwszego meczu doszedłem do wniosku, że Pedro będzie funkcjonował ustawiony głębiej na boisku. To typowy rozgrywający od tyłu, kocha piłkę, świetnie się przy niej czuje. Staram się tak pokierować naszą organizacją gry, by były z tego same korzyści i Pedro to odpowiada” - stwierdził Nawałka.

Dla byłego piłkarza i trenera Wisły, mecz przeciwko byłemu klubowi był rzeczą szczególną. „Zawsze gra na tym stadionie jest wielkim przeżyciem. Tu rozpoczynałem swoja karierę jako piłkarz, potem byłem tu trenerem. Cieszę się że Wisła wychodzi na prostą. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, bo jest to marka potrzebna Ekstraklasie” - podkreślił obecny trener Lecha.

Maciej Stolarczyk: To był moment, którego nie zapomnę

„Zacznę od końca. To, co się stało po meczu, to są chwile których się nie zapomina. Chodzi o podziękowania od kibiców, o szacunek, jaki oddali zespołowi. Jestem pewien że było to pokłosie tego, co zespół pokazał w tym trudnym dla klubu okresie” - w ten sposób swoją część konferencji prasowej rozpoczął Maciej Stolarczyk.

Następnie przyszedł czas na odniesienie się do meczu i kolejne, zasłużone podziękowania. „Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech wrócił na właściwe tory, stał się drużyną zwycięska, poukładaną. To był taki mecz na remis, mieliśmy swoje okazje, mogliśmy strzelić bramkę. Lech pokazał bramkę, gratuluję temu zespołowi. Chciałbym podziękować mojej drużynie za postawę, za te kilka trudnych dla nas miesięcy. Na pewno zasłużyli na dobre słowa, mimo że odnieśliśmy porażkę. Ich charakter był jednak imponujący. Dziękuje im, dziękuję mojemu sztabowi, wszystkim pracowników, od pani Ewy która czyści nam sprzęt, aż po greenkeeperów, którzy przygotowywali boisko. Duży szacunek dla wszystkich, bo to był naprawdę trudny czas. Dziękuję kibicom, bo oni dawali nam pozytywną energię, wspierali nas i podnosili na duchu. Dziękuję też pani prezes, bo dzięki niej zostałem trenerem Wisły. Tak z reguły bywa, że się podsumowuje rok - ja tego nie lubię, bo podsumowywać się powinno sezon. Wierzę że to zrobimy, wierzę, że Wisła będzie tam, gdzie jej miejsce - w górze tabeli. Dziękuje też Wam, dziennikarzom, za pytania, wszystkie były łatwe - teraz pora mi wam życzyć wesołych świąt” powiedział „Stolar”.

Co w najbliższym czasie czeka Białą Gwiazdę? „Wiem, że często jesteśmy nieufni co do przyszłości. Czekaliśmy jednak długo na przejęcie klubu i tak też się warunkowo stało. Chciałbym i wierzę w to, że to moment przełomowy dla klubu, że to czas, w którym Wisła stanie na nogi. Mieliśmy dziś spotkanie, ale było ono raczej kurtuazyjne niż konkretne. Było jednak bez wątpienia pozytywne. Dajmy czas na to, by wszystkie rzeczy mogły się stać. Czekaliśmy tyle czasu, poczekajmy jeszcze tę chwilę żeby zobaczyć, co będzie się działo” - tonuje nastroje 46-letni trener.

Czego życzy sobie i zespołowi Maciej Stolarczyk i jak planuje wzmocnić klub, gdy będzie ku temu okazja? „Spotkaliśmy się wspólnie z Adamem Piotrowskim i Arkadiuszem Głowackim, powiedzieliśmy, jakie pozycje trzeba wzmocnić. Dziś z taką delikatną ulgą mogę powiedzieć, ze skończyła się runda, bo było teraz wiele kontuzji, absencje za kartki, a ławka stawała się coraz krótsza. Dziś mimo że grali zawodnicy, którzy mieli mniej okazji do gry, ale nie było tego widać. Patrzę bardzo pozytywnie na zawodników, których mam, a jeśli chodzi o graczy, którzy mieliby do nas dołączyć, to proszę o cierpliwość” - raz jeszcze apelował o spokój trener, który w tej rundzie wykonał kawał kapitalnej pracy!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk: - To był mecz na remis

- Zacznę od... końca. To co się stało po meczu, to są takie chwile, których się nie zapomina. Chodzi mi o podziękowania od kibiców i szacunek, który oddali zespołowi. Jest to pokłosie tego, co zespół pokazał w trakcie tych trudnych miesięcy dla klubu. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech wrócił na właściwe tory, że stał się drużyną zwycięską, poukładaną. Widzieliśmy, że niewiele trzeba, aby strzelił bramkę i tak też się stało - powiedział po dzisiejszym spotkaniu, trener zespołu Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Myślę, że to był mecz na remis, choć także mieliśmy swoje okazje i mogliśmy strzelić bramkę. Lech pokazał klasę, gratuluję mu zwycięstwa. Wrócę znów do tego od czego zacząłem, bo chcę podziękować mojemu zespołowi, całej drużynie za postawę w tych trudnych miesiącach. Zasłużyli na słowa pochwały, choć dziś doznaliśmy porażki, to jednak ten okres i charakter, który pokazali, jest imponujący i należą się słowa pochwały. Dziękuję mojemu sztabowi, bo bez tego, by się to nie odbyło. Dziękuję wszystkim ludziom, którzy nas wspierali - począwszy od Pani Ewy, która pomaga nam ze sprzętem, poprzez greenkeeperów, którzy pomagają układać boisko. Ci wszyscy ludzie stworzyli to co mogliśmy przez ostatnie miesiące oglądać. Duży szacunek, duże podziękowania dla tych osób, bo to był dla nas trudny okres. Mam nadzieję, że już się skończył. Dziękuję także kibicom, bo dzięki nim, bo dodawali nam pozytywnej energii i mogliśmy mieć cały czas głowy w górze, że byli dla nas wsparciem. Dziękuję też Pani Prezes, za to, że zostałem trenerem Wisły Kraków, za to, że podjęła taką trudną decyzję. Dzięki niej jestem tutaj. Nie lubię podsumowywać roku, bo uważam, że w piłce najważniejszy jest sezon. Chciałbym żeby to podsumowanie było po 37. kolejkach i mam nadzieję, że Wisła będzie wtedy tam gdzie jej miejsce, czyli w górze tabeli. Dziękuję również Wam, za te chwile, które tutaj spędziliście. Za pytania, które zadawaliście, wszystkie były łatwe. Życzę wszystkim Wesołych Świąt i pewnie już zapomniałem co jeszcze chciałem powiedzieć, ale tę kartkę sobie zapisałem, to niestety pies mi zjadł, choć go nie mam - dodał żartując w swoim stylu Stolarczyk.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o spotkanie trenera i zespołu z potencjalnymi nowymi właścicielami Wisły Kraków SA.

- Wiem, że jesteśmy nieufni często do tego, co daje nam przyszłość, ale czekaliśmy na to wydarzenie długo, czyli na to, żeby ktoś przejął klub, żeby ktoś go kupił. Tak stało się kilka dni temu i wierzę w to, że jest to moment przełomowy i że klub stanie na nogi. Mieliśmy spotkanie dziś z nowymi właścicielami, ale było ono bardziej kurtuazyjne. To konkretne dopiero przed nami. Było to spotkanie pozytywne i dajmy czas na to, żeby wszystkie rzeczy mogły zaistnieć. Tak do tego podejdę. Czekaliśmy tyle czasu, poczekajmy co się wydarzy w najbliższym okresie. Byliśmy pełni wiary i nadal tę wiarę mamy - mówił trener Wisły.

Na zakończenie trener Wisły został zapytany jeszcze o jego spotkanie z przedstawicielem nowych właścicieli klubu, Adamem Pietrowskim.

- Spotkaliśmy się wspólnie z Arkiem Głowackim i panem Adamem. Dyskutowaliśmy o potrzebach i miejscach na boisku, które trzeba wzmocnić. Dziś rzeczywiście z delikatną ulgą mogą powiedzieć, że skończył się dla nas ten okres, bo mamy wielu zawodników kontuzjowanych, zaczęły się absencje za kartki i ławka zrobiła się coraz krótsza. Oczywiście mają teraz możliwość gry Ci zawodnicy, którzy grali mniej. To, że dzisiejsze spotkanie nie skończyło się inaczej, zadecydowały szczegóły. Patrzę bardzo pozytywnie na zawodników, których mam i jestem z nich dumny. A jeśli chodzi o to, kto miałby do nas dołączyć, to proszę o cierpliwość, bo będzie to kwestia najbliższych tygodni - powiedział Stolarczyk.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Lis: Chciałem wrócić do domu z czystym kontem

Data publikacji: 22-12-2018 12:32


Wisła Kraków uległa w ostatnim meczu 2018 roku Lechowi Poznań 0:1. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił w 75. minucie Pedro Tiba. Gdy boiskowe emocje opadły, przyszedł czas na rozmowy pomeczowe. Jednym z naszych rozmówców był bramkarz Białej Gwiazdy Mateusz Lis.


Mimo porażki Wisła Kraków była równorzędnym rywalem dla zespołu prowadzonego przez Adama Nawałkę. Kolejorz przeważał w pierwszych minutach meczu, ale potem do głosu doszli Wiślacy, którzy po raz kolejny pokazali, że potrafią stwarzać sobie groźne okazje w ofensywie, ale także dobrze radzą sobie w obronie. Jednym z bohaterów gry w defensywnie był Mateusz Lis, który po meczu żałował, że nie udało mu się uchronić Wisły przed stratą gola. „Zależało mi na tym, aby zagrać na „zero” z tyłu, bo jest to bardzo budujące. Tym bardziej, kończąc ten rok, chciałem spokojnie wrócić do domu z czystym kontem” - powiedział nasz golkiper.


Mateusz Lis kilkukrotnie pokazał, że jest pewnym punktem w bramce Białej Gwiazdy. Swoją dobrą dyspozycją z meczu na mecz przekonuje, że postawienie na młodego bramkarza było dobrą decyzją trenera Wisły. A jak swoją formę ocenia Lis? „Wolałbym, żeby ta runda dla mnie się nie kończyła, bo bardzo dobrze czuję się od kilku spotkań. Kiedy nie wszystko szło po mojej myśli, nie załamywałem się, bo wiedziałem, że przyjdzie taki moment, gdzie pokażę, na co mnie stać.” - przekonuje 21-latek.

Odpocząć w święta

Mateusz List trafił do Wisły właśnie z ekipy Kolejorza. Co zaskoczyło go w stolicy Małopolski? „Kraków zaskoczył mnie korkami. Strasznymi korkami. Na szczęście mieszkam bliżej Myślenic. Do centrum się nie pcham, a jak już to chce trafiać w takie godziny, gdzie tych korków jest najmniej. Od pewnego czasu daje się odczuć smog. Ludzie mówili, że rzeczywiście można się nim dusić, a ja nie wierzyłem. Teraz przekonałem się sam, że tak może być” - stwierdził Lis.

Musiało paść także pytanie o zbliżające się wielkimi krokami Boże Narodzenie. Jak spędzi je „Lisu”? „Czekają mnie święta w domu, z rodziną. Później zamierzam poświęcić czas dziewczynie, a następnie powitamy nowy rok. Wybierzemy się też na kilka dni do Poznania - miasta mojej dziewczyny. Wielkich wakacji nie planuję” - zakończył Mateusz Lis.

A. Warchał

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Dawid Kort: - Nie byliśmy słabsi od Lecha

- Odnośnie meczu, to uważam, że nie byliśmy słabsi od Lecha i na pewno nie zasługiwaliśmy na porażkę. A że atmosfera po meczu była taka, jakbyśmy wygrali? Uważam, że przez całą tę rundę jesteśmy wygranymi - mówił po spotkaniu z Lechem Poznań, pomocnik "Białej Gwiazdy", Dawid Kort.

- Był to dobry mecz, tylko szkoda, że przegraliśmy. Nie powinniśmy go przegrać - dodał nasz zawodnik, który nie chciał jednocześnie komentować spotkania z potencjalnymi nowymi właścicielami "Białej Gwiazdy".

- Ciężko na ten moment powiedzieć, czy jakieś obietnice padły. Chwilę rozmawialiśmy, ale to nie w mojej gestii leży wypowiadanie się w ich imieniu, czy w imieniu klubu. Ja teraz jadę do domu na Święta i mam nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy i tutaj wrócimy. My swoją robotę wykonaliśmy w stu procentach - zakończył wiślak.


Dodał: AG, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl



Jakub Bartkowski: - Mamy swoje ambicje

- Remis, a nawet wygrana była w naszym zasięgu, choć może remis byłby i sprawiedliwy. Nie tak chcieliśmy skończyć ten rok, bo chcieliśmy u siebie wygrać. Tylu kibiców się pojawiło, że zależało nam żaby zakończyć zwycięstwem. Bardzo poprawnie graliśmy w defensywie, jakoś kontrolowaliśmy ten mecz i jeden precyzyjny strzał z dystansu, przy którym zabrakło doskoku w tej strefie i szkoda, że dopuściliśmy do takiej sytuacji - powiedział po meczu z Lechem, obrońca Wisły Kraków, Jakub Bartkowski.

- To są takie momenty, których nie zapomni się do końca życia - tak Bartkowski komentował pomeczową oprawę kibiców Wisły, na której znalazły się nazwiska całego wiślackiego zespołu, wraz ze sztabem. - To są bardzo wzruszające momenty - przyznał wiślak.

- Patrząc na sytuację w klubie to nasze miejsce jest... ok. Nie jest super, nie jest źle, ale... mogło być lepiej. Mamy swoje ambicje i szkoda, że nie udało się wygrać, bo wtedy nasza sytuacja w tabeli wyglądałaby fajniej - dodał.

- Mam nadzieję, że powiało w klubie optymizmem. Przyjechał nowy właściciel, mieliśmy z nim spotkanie, ale nie chciałbym mówić o czym rozmawialiśmy. Jeśli właściciel będzie chciał, to będzie rozmawiał z mediami - powiedział Bartkowski, o przedmeczowym spotkaniu piłkarzy.

- Planuję wrócić do Krakowa i mam nadzieję, że nie będzie większych turbulencji, że ta sytuacja się unormuje. Przychodzi nowy właściciel, ma swoją wizję i mam nadzieję, że wrócimy do treningów całą drużyną. Szkoda że bez Zdenka Ondráška, ale mam nadzieję, że po Nowym Roku zaczynamy normalne przygotowania. Nie widzę innej opcji - zakończył Bartkowski.


Dodał: AG, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Rafał Pietrzak: - Jestem dumny, że mogę być tutaj i dzielić z tymi chłopakami szatnię

- Mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy je wykorzystać, zobaczylibyśmy jakby to wyglądało. Jedno nieporozumienie, dekoncentracja i Lech wykorzystał tę swoją sytuację, ale patrząc na całą rundę, na całość drużyny, osobiście jestem dumny, że mogę być tutaj i dzielić z tymi chłopakami szatnię - powiedział po ostatnim meczu piłkarzy Wisły w 2018 roku, przeciwko Lechowi Poznań, nasz obrońca, Rafał Pietrzak.

- Otrzymaliśmy konkretne informacje, spokojnie na to patrzymy, ale dopóki nie zostanie zrobione to, co zostało powiedziane, to dalej będziemy myśleć o tym, co będzie - dodał Pietrzak, komentując aktualną sytuację w naszym klubie. - Czekaliśmy 5-6 miesięcy, więc jeśli poczekamy 3-4 dni, to nie zmienia faktu, że dostaliśmy jakąś oficjalną informację i możemy być spokojni, ale każdy jest dorosły i każdy będzie podejmował decyzje. Dostaliśmy informację, a jaką, to już pozostanie pomiędzy nowym właścicielem, a nami. A to pierwsze spotkanie? Dosyć ambitne plany, tyle mogę powiedzieć - przyznał Pietrzak.

- Chcieliśmy wygrać dla siebie, dla kibiców, żeby wskoczyć w górę tabeli, ale to się nie udało. Patrząc jednak na całą rundę, to możemy być zadowoleni, a po spotkaniu z właścicielami cała drużyna jest spokojniejsza - uważa zawodnik. - Dostaliśmy informację, że przyjedzie nowy właściciel i cieszymy się, że przyjechał, że nikt nas nie oszukał i po prostu zjawił się w hotelu - dodał wiślak.

- Cieszymy się, że jesteśmy tak doceniani przez kibiców - tak Pietrzak komentował pomeczowy transparent fanów z sektora C, na którym znalazły się nazwiska całej drużyny oraz sztabu. - To wsparcie bardzo nam pomaga, cieszymy się, że przyszło aż tylu kibiców, dlatego też dla nich chcieliśmy wygrać, ale mam nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec i jeszcze my oraz fani pokażemy siłę Wisły Kraków - mówił obrońca "Białej Gwiazdy".

Na zakończenie Pietrzak został zapytany o to, jak wyglądać będzie wiślacka szatnia bez Zdenka Ondráška.

- Na pewno będzie mniej wesoło, ale też będzie ciszej. Tracimy fajnego człowieka i ta układanka z naszej szatni odchodzi, ale może go jeszcze przekonamy, żeby został. A jak coś, to będzie gdzie pojechać na wakacje - śmiał się wiślak.


Dodał: KK, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Liczby meczu: Wisła - Lech

Najważniejszą liczbą ligowej potyczki Wisły z Lechem była zgromadzona na tym spotkaniu publiczność. Niemal 22,5 tysiąca kibiców to wynik, który mogą "Białej Gwieździe" pozazdrościć pozostałe kluby w Ekstraklasie. Tylko bowiem na meczu Lechii stawiło się prawie 10 tysięcy fanów, pozostałe sześć spotkań 20. kolejki zgromadziło o ledwie 863 kibiców więcej, niż ten jeden mecz z udziałem zespołu "Białej Gwiazdy". Zapraszamy Was do zapoznania się ze wszystkimi najważniejszymi "liczbami" potyczki Wisły z Lechem.

2 - najczęściej na bramkę Lecha strzały oddawali Marko Kolar oraz Martin Košťál.

3 - tyle udanych zwodów wykonał Dawid Kort.

3 - to liczba podań kluczowych Tibora Halilovicia.

3 - tyle razy faulował Marko Kolar, tyle też razy faulowany był Kamil Wojtkowski.

6 - to liczba udanych odbiorów Vullneta Bashy.

11 - tyle "pojedynków" wygrał Vullnet Basha.

11,71 - tyle kilometrów przebiegł Tibor Halilović.

13 - to liczba strat piłki Kamila Wojtkowskiego.

13 - taką liczbę "nabyć" piłki zanotował Marcin Wasilewski.

18 - tyle sprintów wykonał Marko Kolar.

33,57 - z taką prędkością najszybszy sprint w zespole Wisły wykonał Kamil Wojtkowski.

72 - takie procentowe posiadanie piłki miała w ostatnich kwadransach każdej z połów drużyna Wisły Kraków.

94 - aż tyle celnych podań zaliczył Zoran Arsenić.

97 - na takim procencie celnych podań grał w tym meczu Tibor Halilović (67/69).

102 - tyle sprintów (pow. 25,2 km/h) wykonali wiślacy.

115,64 - tyle kilometrów przebiegli łącznie w tym meczu piłkarze Wisły Kraków. O 2,33 km więcej od zawodników Lecha.

283 - najlepszym zawodnikiem Wisły, wg klasyfikacji InStat Index, był Tibor Halilović.

1828 - najbardziej "eksploatowanym" zawodnikiem Wisły w bieżącym sezonie jest Rafał Pietrzak, który jako jedyny przekroczył na murawie 1800 minut.

22491 - tylu kibiców stawiło się na spotkaniu Wisły z Lechem. W pozostałych siedmiu spotkaniach 20. kolejki było ich łącznie 33111, a gdyby odliczyć niemal 10-tysięczną widownię na meczu Lechii z Górnikiem, to w sześciu pozostałych spotkaniach ligowych kibiców na tamtejszych stadionach było zaledwie o 863 więcej, niż na R22!

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 11,71 - Tibor Halilović
  • 11,47 - Jakub Bartkowski
  • 11,21 - Dawid Kort
  • 11,21 - Martin Košťál
  • 10,49 - Rafał Pietrzak
  • 10,41 - Marcin Wasilewski
  • 10,37 - Marko Kolar
  • 10,16 - Kamil Wojtkowski
  • 10,14 - Zoran Arsenić
  • 7,58 - Vullnet Basha
  • 5,07 - Mateusz Lis

oraz

  • 4,32 - Patryk Plewka
  • 1,29 - Maciej Śliwa
  • 0,24 - Matej Palčič


Średnia przebiegniętych metrów, w każdej minucie gry:

  • 240,0 - Matej Palčič
  • 143,3 - Maciej Śliwa
  • 130,9 - Patryk Plewka
  • 123,3 - Tibor Halilović
  • 122,3 - Vullnet Basha
  • 120,7 - Jakub Bartkowski
  • 119,3 - Dawid Kort
  • 118,1 - Kamil Wojtkowski
  • 118,0 - Martin Košťál
  • 110,4 - Rafał Pietrzak
  • 109,6 - Marcin Wasilewski
  • 109,2 - Marko Kolar
  • 106,7 - Zoran Arsenić
  • 53,4 - Mateusz Lis

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 33,57 - Kamil Wojtkowski
  • 33,31 - Martin Košťál
  • 31,64 - Jakub Bartkowski
  • 30,46 - Rafał Pietrzak
  • 30,43 - Tibor Halilović
  • 30,24 - Marcin Wasilewski


InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 283 - Tibor Halilović
  • 266 - Dawid Kort
  • 264 - Zoran Arsenić
  • 258 - Vullnet Basha
  • 256 - Marcin Wasilewski
  • 249 - Jakub Bartkowski
  • 244 - Rafał Pietrzak
  • 231 - Kamil Wojtkowski
  • 216 - Martin Košťál
  • 215 - Marko Kolar
  • 208 - Patryk Plewka
  • 186 - Mateusz Lis

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: InStat, Ekstraklasa, własne

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 20. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Bez wątpienia wydarzeniem 20. kolejki było spotkanie w Krakowie, gdzie Wisła podejmowała Lecha. I choć kibice zobaczyli tylko jednego gola, do tego dla zespołu z Poznania, to na stadionie mieliśmy prawdziwe święto i podziękowania dla niezwykłego charakteru zespołu trenera Macieja Stolarczyka. Niemal 22,5 tysiąca kibiców to frekwencyjny rekord w grudniowych meczach bieżącego sezonu Ekstraklasy.

Czwartek, 20 grudnia:

Pogoń Szczecin 2-1 Śląsk Wrocław

  • 0-1 Marcin Robak (45.)
  • 1-1 Kamil Drygas (67.)
  • 2-1 Iker Guarrotxena (72.)

Spotkanie bardzo dobrze "ułożyło się" dla wrocławian, którzy mając w pierwszej połowie przewagę zdobyli tzw. gola "do szatni". I wszystko byłoby dla nich bardzo dobrze, gdyby nie fakt, że na drugą część meczu Śląsk wyszedł, aby tę skromną zaliczkę obronić. I to się wrocławianom kompletnie nie udało. Dużą przewagę "Portowcy" udokumentowali dwoma trafieniami i całość sami bez większych kłopotów "dowieźli" do końca.

Zagłębie Sosnowiec 2-3 Legia Warszawa

  • 1-0 Piotr Polczak (8.)
  • 1-1 William Rémy (47.)
  • 2-1 Carlos López (48. sam.)
  • 2-2 Adam Hloušek (84.)
  • 2-3 Sandro Kulenović (88.)

W poprzedniej kolejce sosnowiczanie przegrali na własnym stadionie z Lechem aż 0-6 i kto wie, czy ten wynik nie "uśpił" legionistów. Gospodarze wyszli bowiem szybko na prowadzenie, a pierwszą połowę powinni zakończyć z lepszym wynikiem, niż tylko 1-0, bo sytuacji do podwyższenia prowadzenia mieli kilka. Gdy na początku drugiej połowy legioniści wyrównali, zanosiło się na to, że sosnowiczanie znajdą się zaraz w ogromnych tarapatach, ale niemalże natychmiast, po samobójczej bramce... Carlitosa - znów na prowadzeniu był outsider! Ostatecznie choćby punktu Zagłębie nie dopisało, bo w końcówce dwa gole zdobyli przyjezdni i sensacji w tej potyczce nie było.

Piątek, 20 grudnia:

Piast Gliwice 1-1 Jagiellonia Białystok

  • 1-0 Tom Hateley (16.)
  • 1-1 Karol Świderski (23.)

Bardzo kiepsko swój udany skądinąd piłkarski rok kończy ekipa Jagiellonii. Białostoczanie mieli bowiem sporo szczęścia, bo w Gliwicach powinni przegrać. To Piast był zdecydowanie stroną przeważającą, ale marnował swoje okazje. Niejako "za karę" dopisał więc tylko jeden punkt, co nie może ekipy Waldemara Fornalika zadowalać.

Arka Gdynia 3-3 Wisła Płock

  • 0-1 Dominik Furman (29.)
  • 0-2 Oskar Zawada (35.)
  • 1-2 Adam Danch (47.)
  • 2-2 Michał Janota (62. k.)
  • 3-2 Michał Janota (83.)
  • 3-3 Alan Uryga (89.)

Niezły rollercoaster obejrzeli kibice, którzy zdecydowali się oglądać tej pojedynek. Początek należał zdecydowanie do gospodarzy, ale swoje okazje Arka zmarnowała, co zemściło się po zagraniach Dominika Furmana. Ten zaliczył bowiem kapitalne trafienie z rzutu wolnego, a potem z takiegoż - skuteczne dośrodkowanie i "Nafciarze" prowadzili aż 2-0. Po przerwie fatalne błędy defensorów gości Arka w końcu jednak wykorzystała i doprowadziła do wyrównania. Gdy na siedem minut przed końcem fantastycznie uderzył Michał Janota - wydawało się, że gdynianie rozpoczną skuteczną pogoń za miejscem w "ósemce" ligowej stawki, ale znów przypomniał o sobie Furman. Dograł bowiem z kolejnego stałego fragmentu gry, a całość wykończył Alan Uryga i mecz zakończył się podziałem punktów.

WISŁA KRAKÓW 0-1 Lech Poznań

  • 0-1 Pedro Tiba (75.)

Bardzo pechowo zakończyło się to spotkanie dla Wisły Kraków, bo całość tych zawodów była wyrównana, można wręcz stwierdzić, że z przewagą gospodarzy. Tyle tylko, że w ofensywie to jednak Lech wykazywał nieznaczną przewagę. Nie na tyle jednak, aby poważniej zagrażać dobrze spisującemu się w bramce Wisły Mateuszowi Lisowi. Przynajmniej do 75. minuty. Wtedy to bowiem do bezpańskiej piłki, odbitej po bloku od nóg Zorana Arsenicia, dopadł Pedro Tiba i pokonał zasłoniętego bramkarza Wisły. Lech dopisuje więc trzeci z rzędu komplet punktów, doskakując do ligowej czołówki. Wiślacy natomiast - pomimo porażki - nie mają się jednak czego wstydzić. Zagrali bowiem tak jak w całej tej rundzie - z ogromnych charakterem, za co należą się im wielkie słowa uznania.

Sobota, 22 grudnia:

Korona Kielce 0-0 Miedź Legnica Niezły powrót do Ekstraklasy zaliczył były bramkarz Wisły Kraków, Michał Miśkiewicz. To w sporej mierze jego zasługa, że kielczanie dopisali w tym meczu jeden punkt, bo zwłaszcza w drugiej połowie beniaminek z Legnicy stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji do tego, aby Miśkiewicza pokonać. W Wiśle był on jednak specjalistą od "czystych kont", no i pokazał to także w swoim debiucie w kieleckim zespole. Trafił zresztą do "jedenastki kolejki", wybieranej przez Canal+ Sport.

Lechia Gdańsk 4-0 Górnik Zabrze

  • 1-0 Artur Sobiech (14.)
  • 2-0 Rafał Wolski (51.)
  • 3-0 Filip Mladenović (55.)
  • 4-0 Flávio Paixão (72.)

Gdańszczanie nie zmarnowali okazji do tego, aby jesienną część rywalizacji w Ekstraklasie zakończyć na pozycji lidera. Zresztą przy takiej liczbie błędów w defensywie, jakie zaliczyli zabrzanie - nie mogło być inaczej. Lechia cieszy się więc z liderowania, pytanie wydaje się jednak zasadnicze - czy uda im się zachować to miejsce także wiosną. Swojego na pewno nie będą chcieli "utrzymać" w Zabrzu, bo na dziś są blisko I ligi.

Zagłębie Lubin 1-2 Cracovia

  • 1-0 Bartosz Kopacz (11.)
  • 1-1 Javi Hernández (77.)
  • 1-2 Maciej Dąbrowski (82. sam.)

Kluczową sytuacją meczu była ta z 67. minuty, kiedy bramkarz Zagłębia, Dominik Hładun, sfaulował poza polem karnym Airama Cabrerę i wyleciał z boiska. Do tego momentu gospodarze prowadzili, ale "Pasy" szybko wykorzystały przewagę jednego zawodnika i wygrały. Inna sprawa, że mocno szczęśliwie, bo decydujący gol, to było istne kuriozum. Niecelny strzał Janusza Gola, po dwóch rykoszetach od zawodników Zagłębia - wtoczył się do bramki. Dzięki tej wygranej - dla Cracovii czwartej z rzędu - ekipa Michała Probierza wskoczyła na 9. miejsce w tabeli.

Aktualna tabela:

  • 1. Lechia Gdańsk 20 42 34-17
  • 2. Legia Warszawa 20 39 34-20
  • 3. Lech Poznań 20 33 32-23
  • 4. Jagiellonia Białystok 20 33 34-29
  • 5. Piast Gliwice 20 31 27-23
  • 6. Pogoń Szczecin 20 31 28-24
  • 7. Korona Kielce 20 31 25-23
  • 8. WISŁA KRAKÓW 20 29 33-29
  • 9. Cracovia 20 27 20-21
  • 10. Arka Gdynia 20 25 30-28
  • 11. Zagłębie Lubin 20 24 31-32
  • 12. Miedź Legnica 20 21 21-35
  • 13. Wisła Płock 20 20 30-37
  • 14. Śląsk Wrocław 20 18 27-30
  • 15. Górnik Zabrze 20 17 23-37
  • 16. Zagłębie Sosnowiec 20 12 24-45

Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa


Galeria kibicowska: