2019.01.04 Konferencja prasowa dotycząca sytuacji w TS Wisła i sprzedaży Wisły Kraków SA

Z Historia Wisły

Konferencja prasowa Towarzystwa Sportowego Wisła o sytuacji w Wiśle Kraków SA

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przedstawiciele Zarządu Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków poinformowali o aktualnym stanie finansowym oraz prawnym Wisły Kraków SA. Bardzo ważną informacją jest ta, że Towarzystwo powołało nowy Zarząd spółki oraz Radę Nadzorczą. Prezesem Wisły Kraków SA został Rafał Wisłocki, a Towarzystwo Sportowe w porozumieniu z kancelariami prawnymi posiadać ma opinie, które mówią, że umowa sprzedaży spółki funduszom Alelega oraz Noble Capital Partners nie wywarła skutków prawnych i tym samym jest nieważna.

Jest to kluczowe dla odzyskania przez Wisłę Kraków możliwości gry w Ekstraklasie.

Na wstępie spotkania zebranych licznie dziennikarzy przywitał wiceprezes Towarzystwa Sportowego Wisła, Szymon Michlowicz.

- W imieniu Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków chciałbym wszystkich przywitać, w tej sali nie było nigdy tyle osób. Jesteśmy tutaj dlatego, że jest to "kolebka wiślackości" i dlatego nie chcieliśmy wynajmować sali na zewnątrz - rozpoczął Michlowicz. - Bardzo przepraszamy, że nie odbieraliśmy telefonów. Pracujemy właściwie od Sylwestra non stop i nie mogliśmy sobie pozwolić na odbieranie telefonów. Przedstawię teraz pana Rafała Wisłockiego, bo powołaliśmy go na dwa stanowiska. Zrezygnowała bowiem pani prezes z tych dwóch stanowisk w TS Wisła Kraków oraz w Wiśle Kraków SA, więc pracowaliśmy w dwuosobowym składzie. Dzisiaj udało nam się powołać na p.o. prezesa zarządu Pana Rafała Wisłockiego, a jeżeli chodzi o spółkę akcyjną, udało nam się powołać prezesa i także został nim pan Rafał Wisłocki. Jeżeli chodzi o rezygnację pana Tadeusza Czerwińskiego, to drodzy państwo, z panem Czerwińskim byliśmy przygotowani na to, na co się umówiliśmy. Pan Czerwiński przyjechał do Krakowa, został powołany na stanowisko prezesa spółki, ale z niewiadomych nam przyczyn, po odbyciu rozmów telefonicznych, zmienił zdanie. Powołaliśmy go około godziny 16:00, przyjechał do Krakowa, a około godziny 22:30 dostaliśmy telefon, że nie podoła tym obowiązko. Mówił przede wszystkim o stanie zdrowia. Dziś udało nam się skutecznie powołać na tę funkcję pana Wisłockiego - dodał.

Jako kolejny głos zabrał Łukasz Kwaśniewski, członek zarządu Towarzystwa, który przedstawił sprawy finansowe Wisły Kraków SA.

- Na początku chcielibyśmy powiedzieć o stanie faktycznym, w jakim jest obecnie spółka, czyli o wszelkich zadłużeniach i cesjach. Chcemy żebyście poznali wszystkie liczby, bo wiele było spekulacji, które mijały się z prawdą. Było o to mnóstwo pytań i chcę żeby państwo opisali to tak, jak jest. Również jeżeli chodzi o zawodników. Dług klubu na dziś, jeśli chodzi o zobowiązania zewnętrzne, wynosi około 24 miliony złotych. W tym jest 12 milionów przeterminowanych zobowiązań. Kwota 24 milionów nie uwzględnia cesji, które wynoszą około 16,5 mln. Wchodzi w to zadłużenie stadionu w stosunku do miasta Krakowa, sprawa związana z firmą UFA, a także cesja do Tele-Foniki oraz pożyczki. Wszystkie cesje są rozłożone w czasie do 2024 roku. Z tytułu wynajmu stadionu jest to zabezpieczone w cesjach i jest to kwota 3 mln 366 tysięcy i 284 zł. Jeżeli chodzi o Tele-Fonikę, to są to dwie cesje. Pierwsza wynika z bazy treningowej w Myślenicach i jest to kwota 6 mln złotych oraz kwota 3,5 mln złotych, w związku z nabyciem akcji przez TS Wisła Kraków. Bieżące wynagrodzenie drużyny i sztabu, to miesięczny koszt 1,2 mln zł. Był gorący temat przychodów z meczu z Lechem Poznań, więc to nie jest tajemnicą. Przychód wyniósł 736 tys. zł. Koszty samej organizacji meczu, czyli ochrona, catering, obsługa techniczna, sprzątanie, opłata dla pracowników, to jest kwota 306 tysięcy złotych. Bilans wyniósł więc na plus 436 tys. złotych. Miesięczny koszt utrzymania bazy treningowej to 141 tys. zł. Jeżeli Wisła dogra ten sezon do końca i zajmie iluzorycznie ósme miejsce, to do klubu trafi 1 mln 667 tys. zł. Jeśli chodzi o zatrudnienie, to w administracji pracuje 29 osób, umowy o pracę ponadto posiadają 32 osoby, a umowy cywilno-prawne 22 osoby. Kadra pierwszej drużyny to 24 zawodników, sztab szkoleniowy to 12 osób i 12 osób w CLJ. Na koncie spółki znajduje się 51 tysięcy złotych. Wyjdzie to także niebawem w sprawozdaniu finansowym, więc w 2018 roku zarząd spółki akcyjnej pobrał wynagrodzenia w kwocie 910 tys. złotych. Liczymy to jako trzy osoby, bo po rezygnacji prezesa Damiana Dukata, na stanowisko wiceprezesa został dołączony Daniel Gołda - przyznał Kwaśniewski, po czym opowiedział o sytuacji zawodników "Białej Gwiazdy".

- Piętnastu z nich złożyło wezwania do zapłaty, z czego sześciu jest już po terminie. Są to Zoran Arsenić, Tibor Halilović, Marko Kolar, Vullnet Basha, Jakub Bartkowski i Dawid Kort. Kolejne terminy upłyną za około dziesięć dni dla takich piłkarzy jak: Martin Košťál, Michał Kot, Jakub Bartosz, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Mateusz Lis, Rafał Boguski, Marcin Grabowski i Michał Buchalik. Taki stan jest na dzień dzisiejszy - powiedział Kwaśniewski.

Po tych słowach do głosu doszedł nowy prezes Wisły Kraków SA, Rafał Wisłocki, który pełni też od dziś obowiązki prezesa Towarzystwa.

- Jak słychać sytuacja finansowa spółki akcyjnej jest bardzo trudna i jako zarząd TS Wisła nie zamierzamy uciekać od odpowiedzialności, natomiast uważam, że daliśmy duże zaufanie ludziom w spółce akcyjnej. Każdy z nas miał swoją rolą, ale odpowiadamy całościowo za to co się wydarzyło. Od pewnego momentu miały miejsce działania, których celem było pozyskanie nowego właściciela. Pierwsi wykazali duże zainteresowanie i dokonali audytu krakowscy inwestorzy, czyli panowie Kwiecień i Włodarski, a także firmy Dasta Invest oraz Antrans. I posiadają one dokładny audyt, z którego my również zaczerpnęliśmy część danych. I tak jak oni przekazali - nie byli w stanie podołać temu wielkiemu wyzwaniu. Panowie, którzy nabyli akcje umową warunkową od TS Wisła, czyli pan Vanna Ly i Mats Hartling - zgłosili się do naszego klubu za pośrednictwem jednej z kancelarii prawniczych, działających w Warszawie, a prowadzonej przez pana Jarosława Ostrowskiego i była to osoba, która sprawowała pewną wiarygodność ich zamierzeń. Jak państwo wiecie pan Ostrowski do 2017 roku zasiadał w Komisji Licencyjnej PZPN. Cały przebieg, jeśli chodzi o kolejne wydarzenia, to oficjalna oferta ze strony kontrahentów, a potem spotkanie w Krakowie, na którym stawił się pan Mats Harling i pan Adam Pietrowski. Po tym spotkaniu pracowaliśmy już nad projektem umowy, pracowało duże grono pracowników Towarzystwa Sportowego, komisja rewizyjna oraz pracownicy spółki akcyjnej. W tym gronie mieliśmy grono prawników, którzy odpowiadają za kształt tej umowy. Bardzo istotny punkt jest taki, że umowa nie została podpisana w Zurichu, ale musiała zostać zawarta w niedzielę poprzedzającą naszą wizytę w Zurichu. To był "death line" postawiony przez kontrahentów. Nie będę ukrywał, że mieliśmy duże wątpliwości, jednakże kolejne osoby, które się do nas zgłaszały, mówiły nam, że kontrahent jest wiarygodny, że ma dobre zamiary, że to wszystko ma sens. Tak naprawdę w dniu ostatnim, a więc 16 grudnia, po rozmowach ze sztabem szkoleniowym, które wskazywały na to, że powinniśmy to zrobić - umowa została podpisana. Uznaliśmy, że właściwym będzie spotkanie się w terminie, który został zaplanowany, stąd lot do Zurichu, tak żebyśmy mogli przygotować się do kolejnego spotkania, już w Krakowie. Oczekiwali jednak bardzo mało elementów i trochę nas to zaskoczyło. Panowie przylecieli w dniu meczu z Lechem, a podczas "closingu" rezygnacje składali członkowie rady nadzorczej oraz zarządu klubu. Następnie panowie rozpoczęli działania, które miały na celu dokończenie całej procedury. To są najistotniejsze elementy. Teraz jesteśmy ponownie właścicielem piłkarskiej spółki. Kancelarie prawnicze, do których złożyliśmy dokumenty, oceniły tak tę sytuację, że warunki, które powinny być spełnione nie zostały zrealizowane przez kontrahenta - mówił Wisłocki.

W tym momencie wypowiedzi Rafała Wisłockiego włączył się Łukasz Kwaśniewski, który powiedział: - Na moment podpisania przez nas umowy była to jedyna oferta jaka była w spółce. Nieprawdą jest, że tych ofert było kilka i że zarząd je odrzucał. Jeżeli pojawiali się oferenci, to pytali się wyłącznie o ziemię TS-u. Oczywistym jest dla nas, że ziemia TS jest "święta" i nie jej sprzedaż nie będzie przeznaczona na ratowanie spółki akcyjnej.

- Umowa jest analizowana przez kancelarie prawnicze i nie chcemy mówić za dużo, żeby nie dawać kontrahentom argumentów, ani przedstawiać tego, jak my to widzimy, bo to będzie elementem sporu - dodał Michlowicz. - Jesteśmy na stanowisku, że ta umowa nie wywarła skutków prawnych. Nie zostały spełnione warunki, które były wprost i jasno napisane. Kupujący nie wpłacili symbolicznej złotówki, która miała być wpłacona. Po drugie do dnia 28 grudnia nie wpłynęły pieniądze na konto spółki, czyli 12 mln 200 tys. zł. Ponadto do dnia kolejnego nie wpłynęło do nas potwierdzenie dokonania owej płatności. Stąd też stoimy na stanowisku, że byliśmy uprawnieni do unieważnienia umowy. Jeżeli chodzi o status prawny, to po pierwsze uważamy, że umowa nie wywarła żadnych skutków prawnych. Pracujemy z kancelariami nad satysfakcjonującym nas rozwiązaniem tej sytuacji. Nie jest ona komfortowa, bo akcje zostały wydane stronie kupującej. Stoimy na stanowisku - i prawnicy to potwierdzają, że akcje wydane panu Ly i panu Hartlingowi, w tej formie, w którym zostało to dokonane, nie stanowią problemu prawnego dla Towarzystwa Sportowego. Istnieje szereg argumentów prawnych, które pozwalają nam na uporządkowanie tej sytuacji. Dlatego też pozwoliliśmy sobie powołać nowy zarząd, co dokończyliśmy dzisiaj. Uważamy się za pełnoprawnych właścicieli spółki akcyjnej, uważamy że spółka wróciła do TS Wisła Kraków, stąd też możemy działać, ażeby planować kolejne rzeczy. Między innymi sprzedaż spółki akcyjnej - przyznał ponadto wiceprezes Michlowicz

- Naszym celem jest przygotowanie w możliwie najkrótszym czasie spółki do sprzedaży - powiedział Wisłocki. - Mamy świadomość tego, że popełniono sporo błędów i niezbędna jest pokora. Nasze działania cechuje jednak determinacja. Chcemy do tematu podejść uczciwie i informować państwa, być transparentym, o tym wszystkim co się dzieje. Ustaliłem z zarządem, że moja umowa będzie bez wynagrodzenia, że będzie ona społeczna. Nie jesteśmy w stanie zapłacić tylu zawodnikom, więc moja funkcja nie będzie płatna. Chcemy żeby byli państwo skoncentrowani na nowym otwarciu. Potrzebna nam jest pomoc w tym żeby Wisła nie upadła. Od momentu kiedy informacja się pojawiła, że zostanę prezesem spółki, odebrałem bardzo dużo telefonów, maili oraz wiadomości. Myślę, że kluczowa jest tutaj również postać pana Bogusława Leśnodorskiego oraz kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i wspólnicy. Na pewno bardzo nam pomogą i będą to czynili bezpłatnie. Tak się umówiliśmy. Konferencja jest w godzinach popołudniowych, bo dziś rano spotkaliśmy się w Zakopanem i dyskutowaliśmy o tych możliwościach, które istnieją. Pan Leśnodorski wie, że prowadzimy rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami, którzy znają sytuację, w jakiej się znajdujemy i myślę, że ci inwestorzy wykażą się taką determinacją jak my. Chcemy działać profesjonalnie, co wspomniana kancelaria nam gwarantuje. Ruszyła też już akcja na Twitterze. Zapoczątkował ją mój przyjaciel z boiska, z Glinnika Gorlice i z liceum, Jarek Królewski, i już padły trzy deklaracje po 50 tysięcy złotych. Już mamy więc 150 tys. złotych i wkrótce w ramach darowizny wpłynie na konto spółki akcyjnej - dodał Wisłocki.

W dalszej części konferencji przedstawiciele władz Wisły poinformowali o problemach z siłownią mieszczącą się w wiślackiej hali, która po rozwiązaniu poprzedniej umowy, nowy najemca poinformował już, że zamierza zerwać zawartą umowę.

Mówiono również o sprawdzaniu funduszy - Alelegi oraz NCP, w tym roli wielu podmiotów, które zachęcać miały włodarzy Towarzystwa do parafowania umowy. Sporą w tym rolę odegrać miał m.in. aktualny sztab... szkoleniowy pierwszej drużyny Wisły Kraków.

- Kilku dziennikarzy uwiarygadniało dobre zamiary kontrahentów - mówił Wisłocki, a Kwaśniewski dodał: - Był już gdzieś wirtualnie zawieszony.

- Mieliśmy duże zastrzeżenia i wątpliwości, ale w połowie grudnia, po przedstawieniu nam oceny przez spółkę akcyjną oceniliśmy, że nie mamy wyboru. Mogliśmy nie podpisać tej umowy i wydarzyłoby się to, co wydarzyło. Niestety i tak to się dzieje jeśli chodzi o piłkarzy i klub, ale wtedy mieliśmy podstawy ku temu, że nam się uda, że podpiszemy umowę i spółka zostanie uzdrowiona - przyznał z kolei Michlowicz. - Ta umowa nie weszła w życie, stoimy na takim stanowisku i z opinii prawnych, z niezależnych źródeł - dodał.

Kolejne pytania dotyczyły ewentualnego odwieszenia licencji dla Wisły Kraków.

- Jeżeli chodzi o odwieszenie licencji, to po dzisiejszym spotkaniu z panem Leśnodorskim, który uzyskał od nas pełnomocnictwo do reprezentowania Wisły Kraków SA w tej materii. Wiemy dokładnie co musimy zrobić, żeby wszystko wróciło do stanu poprzedniego i wiemy też, że musimy zrobić dużo więcej żeby Wisła zagrała w lutym w Ekstraklasie. Wisła to klub ze 113-letnią historią i głęboko w to wierzę, przed chwilą miałem też spotkanie z działem sportu, przekazałem konkretne informacje. Pan Leśnodorski też w to wierzy i uważam, że wspólnymi siłami uda nam się do tego doprowadzić. Musimy podjąć dużo działań, ale będziemy mocno o to walczyć - zapewnił Wisłocki.

Warto jednocześnie dodać, że Bogusław Leśnodorski otrzymał od władz Wisły pełnomocnictwo do przeprowadzania rozmów z piłkarzami "Białej Gwiazdy".

- Jesteśmy po spotkaniu z działem sportowym, mamy wyznaczone cele na najbliższe godziny. Jesteśmy w kontakcie z zawodnikami. Wiem, że jest to bardzo trudne, bo usłyszeli już bardzo wiele deklaracji i ja mam świadomość, że moje deklaracje niewiele zmienią. Stąd też pomoc od pana Leśnodorskiego i to on będzie się kontaktował z zawodnikami. Ma pełnomocnictwo na działania związane z ratowaniem klubu - powiedział Wisłocki.

Oczywiście nie mogło też zabraknąć pytania o skompromitowaną w oczach chyba wszystkich kibiców "Białej Gwiazdy", byłą prezes klubu, Marzenę Sarapatę.

- Rezygnację panie prezes otrzymaliśmy pocztą, ona przyszła do sekretariatu. Rezygnacji owej, zgodnie z naszym statutem, nie trzeba przyjmować. W Towarzystwie Sportowym jest to funkcja społeczna, więc pani prezes złożyła rezygnację, której nie można nie przyjąć. Jeśli chodzi natomiast o spółkę akcyjną, to rezygnacja pani prezes i pana Gołdy była warunkiem podpisaniem umowy. Teraz już do tego nie wracaliśmy, że powinniśmy panią prezes wezwać "na dywanik". Powołaliśmy nowy zarząd, "odzyskaliśmy" spółkę i działamy dalej - mówił o zmianach na najwyższych "stołkach" w Wiśle Michlowicz.

- Jeśli chodzi o moją prywatną opinię, to nie uważam że pani prezes jest odpowiedzialna za formułę umowy. Pracował nad nią szereg prawników, także z zewnętrznej firmy oraz spółki. My od samego początku ustaliliśmy, że nie będziemy mieszać profesji, chcieliśmy wspomagać się firmami zewnętrznymi, żeby uniknąć sytuację że prezes podpisuje dokumenty, które sam stworzył. Uważam, że umowa została skonstruowana w poprawny sposób i nie z zapisów tej umowy wynikają nasze problemy - powiedział Michlowicz.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy władze Towarzystwa zamierzają złożyć doniesienie do prokuratury na działania poprzedniego zarządu spółki, a dokładniej niegospodarności.

- Za wcześnie jest na odpowiedź na to pytanie. Potrzebujemy czasu żeby zapoznać się dokładnie ze wszystkim. Wtedy będziemy rozstrzygać. Uznaliśmy, że są ważniejsze rzeczy na naszej głowie, niż zawiadomienia do prokuratury - przyznał Michlowicz, który nie chciał komentować "zniknięcia" Marzeny Sarapaty.

- Musimy skoncentrować się na tym, aby uratować spółkę. Ktoś będzie musiał sprawdzić dokładnie co się wydarzyło i miało miejsce, a teraz ja i pozostali członkowie zarządu będziemy w rozjazdach - powiedział z kolei Wisłocki. - Chcemy jak najszybciej uzyskać porozumienie z inwestorem. Jednym, czy drugim. Dzisiaj, gdy zalogowałem się na pocztę, pojawiło się mnóstwo pozytywnych reakcji osób, które chcą bezinteresownie pomóc. Nie od wszystkich uzyskałem zgodę, żeby o tym mówić. To jest coś co buduje i wierzę że będą ludzie którzy będą chcieli w większym stopniu pomóc temu klubowi - dodał.

Przedstawiciele Wisły słusznie zostali zapytani o fakt, że bez przekazania choćby symbolicznej złotówki - przekazane zostały akcje spółki, a także stanowisko z zarządzie oraz dostęp do kont bankowych klubu!

- Z tego co się orientuję, jeżeli chodzi o akcje, to nie wpływa to na problemy prawne. Oczywiście kancelaria przygotowująca umowę wskazywały na to, że akcje powinny być w depozycie na czas do kiedy nie wpłyną pieniądze. Kontrahenci wyraźnie się na to nie zgodzili. Musieliśmy to zrobić przez upływem terminu, jaki był wskazany, jeśli chodzi o ten nieszczęsny przelew. Na to się zgodziliśmy, będąc w takiej, a nie innej sytuacji spółki. Droga do negocjacji była zamknięta - dodał.

Niestety nie podano z kolei na co przekazane zostały środki, które pozostały na koncie spółki akcyjnej, po meczu z Lechem Poznań. I niewątpliwie był to jeden ze słabszych momentów konferencji. Zasłonięto się natomiast brakiem czasu potrzebnego na sprawdzenie środków, jakie wypłynęły z konta.

- Padały zapytania, na które nie uzyskiwaliśmy odpowiedzi. Takich, jaka w rzeczywistości istniała - tak natomiast Wisłocki skomentował temat kłopotów Wisły Kraków SA w ostatnim półroczu.

- W zarządzie był dokładny podział ról - mówił Kwaśniewski. - Gdy w 2016 roku przejęliśmy spółkę akcyjną, Damian Dukat i Marzena Sarapata, odpowiadali w 100% za to co dzieje się w spółce, a pozostali członkowie zarządu odpowiadali za to, co dzieje się w Towarzystwie Sportowym - dodał.

- Dla nas najważniejsze jest to, żebyście dali nam pracować - tak starał się uspokajać atmosferę Wisłocki. - Będziemy się starali możliwie często z państwem spotykać. Żeby wszystko było transparentne i z taką determinacją, żeby doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca - mówił.

Kolejnym tematem był stosunek do obecnego stanu prawnego spółki, w odniesieniu do ewentualnych roszczeń Noble Capital Partners.

- Nie wiemy na jakim stanowisku stoi strona przeciwna, bo nie dostaliśmy ani jednego pisma oprócz tego co przeczytaliśmy w mediach. Wiemy, że pan Pietrowski oprócz tego, że został na chwilę pełnomocnikiem, co odwołaliśmy - nic więcej nie działał i nic nie zrobił. Nigdy z Towarzystwem Sportowym nie rozmawiał. Wszystko co wiemy, przeczytaliśmy w mediach - mówił Michlowicz.

Następne pytanie dotyczyło "nowego otwarcia", a dokładniej "odcięcia się" Towarzystwa Sportowego od grup kibicowskich, w tym SKWK oraz tematu "złotówki od biletu".

- Nie sprawdziliśmy tego, ale doniesienia o 300 tysiącach złotych, które miały wpłynąć jest fizyczne niemożliwe - mówił Michlowicz. - Od 2013 roku dostawali te pieniądze, bo taka była umowa pomiędzy zarządem a SKWK. To nie jest pytanie do nas, bo nie możemy odpowiadać za SKWK - dodał.

Wiślaccy działacze przyznali ponadto, że przedstawiciele niedoszłych właścicieli Wisły Kraków nie mieli dostępu do dokumentów, ani do kont bankowych spółki.

Ważną informacją jest też ta, że Arkadiusz Głowacki nadal pełni funkcję dyrektora sportowego Wisły Kraków.

Źródło: wislaportal.pl

Linki

Video

Konferencja prasowa zarządu TS Wisła Kraków 4.01.2019.