2019.10.05 Lech Poznań - Wisła Kraków 4:0

Z Historia Wisły

2019.10.05, Ekstraklasa, 11. kolejka, Poznań, stadion miejski, 17:30, sobota, 8°C
Lech Poznań 4:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 15.089
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Bramki
Darko Jevtić 40'
Christian Gytkjær 73'
Kamil Jóźwiak 77'
Filip Marchwiński 84'
1:0
2:0
3:0
4:0
Lech Poznań
Mickey van der Hart
Robert Gumny
Ľubomír Šatka
Đorđe Crnomarković
grafika:zk.jpg Tymoteusz Puchacz
Kamil Jóźwiak
grafika:zk.jpg Karlo Muhar
Jakub Moder
Darko Jevtić grafika:zmiana.PNG (72' João Amaral)
Jakub Kamiński grafika:zmiana.PNG (80' Filip Marchwiński)
grafika:zk.jpg Christian Gytkjær grafika:zmiana.PNG (84' Paweł Tomczyk)

Trener: Dariusz Żuraw
Wisła Kraków
Michał Buchalik
Rafał Boguski
Marcin Wasilewski
Rafał Janicki Grafika:Kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (46' Dawid Szot)
Marcin Grabowski
Jean Carlos Silva
Vukan Savićević grafika:zk.jpg
Vullnet Basha Grafika:Kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (76' Chuca)
Kamil Wojtkowski grafika:zk.jpg
Michał Mak
Przemysław Zdybowicz grafika:zmiana.PNG (65' Krzysztof Drzazga)

Trener: Maciej Stolarczyk
Ławka rezerwowych: Mateusz Lis, Serafin Szota, Emmanuel Kumah, Damian Pawłowski

Kapitan: Rafał Boguski

Bramki: 4-0 (1-0)
Posiadanie (w %): 44-56 (41-59)
Strzały: 23-8 (11-7)
Strzały celne: 12-1 (6-1)
Strzały niecelne: 8-3
Strzały przejęte: 3-4
Strzały z pola karnego: 12-3
Strzały z pola karnego, celne: 9-0
Średni dystans od bramki: 18.2-21.0
Faule: 18-14
Żółte kartki: 3-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 6-3
Podania: 428-507
Podania dokładne (w %): 84-83
Instat index: 302-239
Gole oczekiwane: 2.80-0.41
Tempo dokładnych podań: 14.5-13.1
Tempo akcji w ataku: 18.8-13.5
Indeks intensywności pojedynków: 7.1-9.8
Dystans (w km): 109.13-108.80
Sprinty: 99-95

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Lech Poznań

W ramach 11. serii gier PKO Bank Polski Ekstraklasy dojdzie starcia, które wzbudza ciekawość znacznej części fanów krajowych rozgrywek. Na murawie stadionu przy ulicy Bułgarskiej zmierzą się zespoły Lecha Poznań i Wisły Kraków, a spotkanie poprowadzi Daniel Stefański.


03.10.2019r.

Michał Stompór


Obie drużyny nie mogą zaliczyć do udanych początku bieżącego sezonu. Chociaż problemy Białej Gwiazdy wydają się poważniejsze, to punktowy dorobek Kolejorza również nie należy do najwyższych. Mimo zaledwie 8 pozycji w ligowej tabeli, faworytem weekendowego pojedynku wydają się być poznaniacy - zespół prowadzony przez Dariusza Żurawia zwyciężył w dwóch meczach z rzędu, najpierw eliminując Chrobrego Głogów z Pucharu Polski, a kilka dni później pewnie pokonując przy Roosevelta gospodarzy - Górnika Zabrze. W potyczce z Trójkolorowymi szczególnie jasno rozbłysły gwiazdy młodych talentów Lecha, Jóźwiaka, Gumnego, Puchacza i Modera. Jeżeli poznańska młodzież dalej będzie rozwijała się w takim tempie jak dotychczas, przy Bułgarskiej nie muszą się obawiać ani o stan konta, ani o dopływ świeżej krwi do pierwszej drużyny. Jeżeli kadrę Żurawia ominą kontuzje, w rywalizacji z Wisłą powinniśmy oglądać skład zbliżony do tego, jaki wystąpił przeciwko zabrzanom. Jednak pewni personalnego zestawienia będziemy dopiero na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem - na kogo postawi były gracz Hannoveru 96?

Bramkarz: Mickey van der Hart

Holenderski golkiper został sprowadzony do Poznania, by uzupełnić lukę powstałą po odejściu Jasmina Buricia i Matusa Putnocky'ego. Zapewne nikt nie widział w byłym reprezentancie młodzieżówek Oranje przyszłej gwiazdy ligi, jednak van der Hart prezentuje się nadzwyczaj solidnie, z każdym rozegranym meczem zyskując pewność i budując swoją pozycję w szatni Kolejorza. Postawa bramkarza została dostrzeżona prze Żurawia, który powierzył dwukrotnemu mistrzowi Holandii (z Ajaxem Amsterdam) kapitańską opaskę w meczu z Górnikami. Bilans Holendra w tym sezonie to 10 występów i 2 czyste konta.

Obrońcy: Volodymyr Kostevych, Đorđe Crnomarković, Ľubomír Šatka, Robert Gumny

Zestawienie linii obrony raczej nie powinno nikogo zaskoczyć - pewniakami do gry w wyjściowej jedenastce są boczni defensorzy Kostevych i Gumny, którzy w trwających rozgrywkach rozegrali odpowiednio 8 i 10 kolejek i zanotowali po 1 asyście. Miejsce w podstawowym składzie najpewniej utrzyma Crnomarković, którego mogliśmy oglądać na murawie w sobotnim meczu Ekstraklasy. Serb ma na swoim koncie 9 pojedynków - zapewne gdyby nie pauza za 4 żółtą kartkę, nie opuściłby żadnego starcia. Obok Serba powinien pojawić się powracający po urazie Ľubomír Šatka, powołany na zbliżające się zgrupowanie reprezentacji Słowacji. Groźnym rywalem w walce o rolę drugiego stopera pozostaje Thomas Rogne, jednak występ Norwega, również niedawno przechodzącego rehabilitację, stoi pod znakiem zapytania. Statystyki defensywne poznaniaków nie należą do najlepszych, a pod względem liczby straconych bramek Kolejorz plasuje się w dolnej połowie tabeli, wyprzedzając jedynie zespoły z Płocka, Gdyni, Częstochowy i Łodzi. O kiepskiej dyspozycji szyków obronnych Lecha niech świadczy fakt, iż golkiper gospodarzy Mickey van der Hart zachował czyste konto w zaledwie 2 meczach. Boczni defensorzy poznańskiej lokomotywy zdecydowanie lepiej radzą sobie w ofensywie - obserwując grę drużyny Dariusza Żurawia możemy postawić śmiałą tezę, iż zarówno Kostevych, jak i Gumny perfekcyjnie odnajdują się w roli cofniętych skrzydłowych lub wahadłowych obrońców, natomiast niekoniecznie dobrze wykonują zadania defensywne.

Pomocnicy: João Amaral, Karlo Muhar, Jakub Moder

Jeszcze 3 tygodnie temu nikt nie wyobrażał sobie funkcjonowania drugiej linii Lecha bez kapitana i największej gwiazdy Poznania Darko Jevticia. Szwajcar od startu rozgrywek notował fantastyczne liczby, stając się niekwestionowanym liderem całego zespołu. Jednak po kilku spotkaniach ci bardziej wnikliwi mogli zaobserwować spadek formy 26-latka, co przekładało się na dyspozycję całej drużyny. W pierwszych 4 kolejkach były gracz FC Basel zdobył 3 bramki, do których dorzucił 2 asysty. Na kolejne ofensywne popisy pomocnika musieliśmy nieco poczekać - po bezbarwnym starciu z Arką (0:0), Jevtić zaliczył 2 ostatnie podania w zwycięskim pojedynku z Rakowem. Niestety starcie z beniaminkiem było ostatnim przebłyskiem geniuszu szwajcarskiego piłkarza, który w żadnym z 4 kolejnych meczów nie udokumentował swojej obecności na murawie. Kapitan Kolejorza zauważalnie obniżył loty, co niejako wykorzystał João Amaral, zajmując pozycję wychowanka Bazylei. Portugalczyk tym samym zwolnił miejsce na skrzydle, jednak nie możemy wykluczyć, że trener gospodarzy zdecyduje się na zmianę ustawienia z 4-2-3-1 na 4-4-1-1, a Amaral wróci na prawą flankę. Pewny miejsca w drugiej linii może być jedynie Karlo Muhar, który szybko zaaklimatyzował się w Polsce i w niemal ekspresowym tempie wkomponował się do ekipy Dariusza Żurawia. W grze Chorwata nie widać żadnych kompleksów, a jeżeli oprócz boiskowej prezencji spojrzymy na tegoroczny bilans defensywnego pomocnika (10 spotkań, 1 trafienie, 2 asysty), śmiało możemy forsować opinię, iż to nie Jevtić, a Muhar jest obecnie największą wartością Kolejorza. Uzupełnieniem formacji środka pola, wobec możliwej absencji Pedro Tiby, powinien być Jakub Moder. Kolejny z produktów znakomitej poznańskiej fabryki talentów zaliczył kapitalny występ przeciwko Górnikowi, swoją obecność na murawie akcentując asystą przy bramce Christiana Gytkjæra.

Skrzydłowi/napastnicy: Tymoteusz Puchacz, Christian Gytkjær, Kamil Jóźwiak

Średnia wieku poznańskiej ofensywy w meczu ostatniej ligowej kolejki wynosiła zaledwie nieco ponad 23 lata. Jeżeli dosyć wiekowego, jak na wielkopolskie standardy, 29-letniego Gytkjæra zastąpiłby Paweł Tomczyk, wspomniana wartość osiągnęłaby absolutnie fenomenalny poziom, niecałe 21 lat! Doskonale prowadzona akademia przynosi wymierne korzyści - kadra pierwszego zespołu jest stale zasilana młodymi talentami, a ci, którzy zdążyli już potwierdzić swoją wartość, znajdują swoich adoratorów wśród skautów zachodnich lig. Ze stolicy Wielkopolski w świat wyruszyli już m.in Dawid Kownacki, Jan Bednarek, Karol Linetty, a w kolejce czekają już Gumny czy Jóźwiak. W sobotnim starciu powinniśmy zobaczyć dokładnie tę samą pierwszą linię, którą mogliśmy oglądać przeciwko Górnikom. Poznaniacy pewnie zwyciężyli 3:1, a każdy z graczy ofensywnej trójki wpisał się na listę strzelców.

W Poznaniu nie wspominają najlepiej ostatniej wizyty Wisły na stadionie przy ulicy Bułgarskiej - gospodarze, mimo dwubramkowego prowadzenia, nie potrafili utrzymać kontroli nad spotkaniem, w drugiej połowie tracąc aż 4 gole. Kolejorz bez wątpienia liczy na domowe przełamanie (3 mecze bez zwycięstwa), natomiast Biała Gwiazda po raz kolejny spróbuje zakończyć niekorzystną serię wyjazdowych starć. Kto zgarnie niezwykle ważne 3 punkty? Przekonamy się już w sobotni wieczór!


Źródło: wisla.krakow.pl

Wisła gra dziś w Poznaniu z Lechem. Zareaguje pozytywnie?

Po trzech kolejnych porażkach - dwóch ligowych oraz jednej w rozgrywkach Pucharu Polski - piłkarze krakowskiej Wisły wybrali się na niewątpliwie trudną wyjazdową potyczkę do Poznania, aby zmierzyć się tam z zespołem tamtejszego Lecha. I choć przed rokiem wyjeżdżaliśmy ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej z efektownym zwycięstwem, bo aż... 5-2, to dziś podobnego scenariusza trudno się spodziewać. I to nawet jeśli poznaniacy mocno w meczach na własnym stadionie zawodzą.

Lech dobrze rozpoczął wprawdzie występy w bieżącym sezonie na własnym obiekcie, pokonując Wisłę Płock aż 4-0, ale potem było już znacznie gorzej. Przy obecności ponad 32 tysięcy kibiców przegrał 1-3 ze Śląskiem, a następnie na oczach prawie 26-tysięcznej widowni 1-2 z Cracovią. W sumie więc nic dziwnego, że na kolejne domowe spotkanie "Kolejorza" przyszły już tylko niespełna 12 tysięcy fanów, ale i wtedy Lech nie wygrał, remisując 1-1 z Jagiellonią. Cztery punkty w czterech meczach na własnym stadionie - to mocno przeciętny dorobek. I to nawet jeśli bieżący sezon jest dla Lecha rzekomo sezonem "przejściowym". W Poznaniu w większym stopniu postawiono bowiem na zawodników z akademii i z góry zapowiadano, że Lech nie walczy o najwyższe laury. Do kibiców na pewno takie tłumaczenia nie przemawiają, bo też kibic zawsze oczekuje zwycięstw... I na takie na pewno liczą fani "Kolejorza" w potyczce z "Białą Gwiazdą"...

I jest to - patrząc na sytuację Wisły Kraków - mocno niestety uzasadnione. Z powodu kontuzji oraz kartek trenerowi Maciejowi Stolarczykowi ostał się bowiem tylko... jeden obrońca ze składu, w którym zaczynał sezon. Uraz Davida Niepsuja oraz pauza za "żółtka" Lukasa Klemenza oraz Macieja Sadloka sprawiają, że poznańskim fanom będzie mogła przypomnieć się trójka byłych zawodników "Kolejorza". Na środku naszej obrony spodziewać się bowiem należy występów Rafała Janickiego i Marcina Wasilewskiego, na lewej zaś jej stronie zagra bez wątpienia były junior Lecha - Marcin Grabowski. Trener Stolarczyk miał z kolei o czym myśleć decydując się na zawodnika grającego na prawej stronie defensywy, bo poza Niepsujem do gry nie jest gotowy Łukasz Burliga, a inny z obrońców - Jakub Bartosz wydaje się być daleki od formy na grę na najwyższym poziomie, bo może warto przypomnieć, ale w niedawnym meczu Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard - na tej pozycji występował... Rafał Boguski. Jeśli więc Stolarczyk nie zdecyduje się ponownie na taki krok, być może zagra tam Serafin Szota. Nasz letni nabytek nominalnie jest wprawdzie stoperem, ale kto wie, czy z konieczności swój ekstraklasowy debiut ten 20-latek nie zaliczy na prawej stronie defensywy.

Oczywiście to nie jedyne zmartwienie Stolarczyka, wciąż bowiem w Wiśle brakować będzie Jakuba Błaszczykowskiego, a to ile reprezentant Polski daje zespołowi w ofensywie przekonywać nie trzeba. W tej nieobecny może być też Paweł Brożek, bo jego uraz, który odnowił się w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock, wciąż spędzać może sen z powiek kibiców.

Wisła w związku z taką, a nie inną, sytuacją kadrową - nie jest bynajmniej faworytem do zdobywania w Poznaniu punktów, ale też niejako po trenerze warto powtórzyć, że nawet bez kilku podstawowych zawodników liczymy na to, że drużyna trenera Stolarczyka zareaguje na ostatnie niepowodzenia "pozytywnie". I mocno trzymać będziemy za to kciuki.

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Lech vs Wisła Kraków. Zapowiedź, typy, kursy

5 października 2019

Bardzo ciekawie zapowiada się mecz 11. kolejki polskiej ekstraklasy, w którym Lech Poznań w roli gospodarza podejmować będzie krakowska Wisłą. Ekipa spod Wawelu do stolicy Wielkopolski udała się, chcąc powtórzyć wyczyn z poprzedniego sezonu na obiekcie przy ulicy Bułgarskiej. W naszej zapowiedzi znajdziecie między innymi nasze typy, przewidywania i kursy oferowane przez bukmacherów.


Cztery punkty dzielą aktualnie obie ekipy w ligowej klasyfikacji. O ile jednak poznaniacy mogą pochwalić się serią trzech spotkań bez porażki, to znacznie gorzej wygląda sytuacja podopiecznych Macieja Stolarczyka.

Lech Poznań – Wisła Kraków, ostatnie wyniki

Wrzesień w wykonaniu zawodników Lecha nie zaczął się dobrze. Dość powiedzieć, że ekipa Dariusza Żurawia musiała dwa razy przełknąć gorycz porażki, ulegając kolejno Cracovii i Lechii Gdańsk. Tym samym nastroje kibiców poznańskiej drużyny zostały mocno zepsute.

Płomyk nadziei w serca fanów Lecha dał jednak remis z Jagiellonią Białystok, po którym lechici zaliczyli dwa z rzędu zwycięstwa. Lech najpierw w Totolotek Pucharze Polski pokonał Chrobrego Głogów, z kolei tydzień temu poznańska druzyna znalazła panaceum na zabrzańskiego Górnika.

Tymczasem dużo powodów do zmartwień mają sympatycy Wisły. Spadkobiercy 13-krotnych mistrzów tydzień temu przegrali derby Krakowa z Cracovią, ponosząc już swoją trzecią porażkę z rzędu, licząc wszystkie rozgrywki. Wcześniej wiślacy musieli uznać wyższość Błękitnych Stargard i Wisły Płock.

W związku z tym, że dyspozycja teamu z Grodu Kraka jest daleka od wymarzonej, a na dodatek nie pomaga Wiśle sytuacja kadrowa, to fani krakowskiej ekipy muszą godzić się z faktem, że ich pupile aktualnie plasują się w drugiej połówce ligowej stawki, co jest poniżej ich oczekiwań.

Lech Poznań – Wisła Kraków, historia

W poprzedniej kampanii Lech z Wisłą mierzył się dwukrotnie. Potyczki na swoim obiekcie poznaniacy nie wspominają jednak najlepiej, przegrywając z Wisła aż 2:5. Warto przypomnieć, że po 18 minutach lechici prowadzili dwoma golami, ale później krakowski team wziął się solidniej do pracy, odrabiając straty z nawiązką.

O ile w roli gości Wisła spisała się wręcz wybornie, to na stadionie im. Henryka Reymana piłkarze lechitów przechylili szalę zwycięstwa na swoja stronę, wygrywając 1:0 dzięki bramce zdobytej przez Pedro Tibę. Ogólnie w pięciu ostatnich potyczkach miedzy obiema drużynami Lech wygrał dwa razy, jedno spotkanie zwyciężyła Wisła, a w dwóch bojach był remis.

Lech Poznań – Wisła Kraków, sytuacja kadrowa

Szkoleniowiec gospodarzy nie będzie mógł skorzystać w sobotnim boju przede wszystkim z Thomasa Rogne. Ponadto zaległości treningowe ma Juliusz Letniowski, więc najpewniej ten zawodnik też nie otrzyma szansy na grę. Gorzej wygląda jednak stan kadry u gości, gdzie z powodu zawieszenia za kartki pauzować będą musieli Maciej Sadlok i Lukas Klemenz. Ponadto kwestie zdrowotne eliminują z gry między innymi: Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Burligę, czy Krzysztofa Drzazgę.

Lech Poznań – Wisła Kraków, STS podwyższa kurs na Wisłę

Każdy, kto w dniach 4-5 października założy konto w STS wpisując w polu „kod promocyjny” kod GOAL, po pozytywnej weryfikacji konta, otrzyma zwiększony kurs na wygraną Wisły w sobotnim meczu w Poznaniu. Obecnie standardowy kurs na takie zdarzenie wynosi 5.09, ale dla użytkowników sieci goal.pl wynosi aż 10,00! Warto pamiętać, że w promocji liczą liczą się tylko pojedyncze zakłady przedmeczowe.

Skorzystaj z kodu GOAL w STS

Jeżeli twój zakład na podanie wydarzenie będzie wygrany, to różnica między standardowym kursem a ulepszonym zostanie przyznana jako bonus. Maksymalny kumulowany bonus jaki możesz otrzymać w tej promocji wynosi aż 100 zł.

Aby uzyskany w ten sposób bonus wypłacić, należy w ciągu 120 dni dokonać obrotu za łączną stawkę odpowiadającą trzykrotności otrzymanego bonusu, z minimalnym kursem całkowitym wynoszącym 1,91.

Co ważne, promocja ta łączy się z innymi bonusami dla użytkowników goal.pl – bonusem startowym do 1200 zł, wolnym zakładem 30 zł oraz zakładem bez ryzyka 30 zł. Wszystkie również działają na kod promocyjny GOAL.


Lech Poznań – Wisła Kraków, typy i przewidywania

Chociaż bukmacherzy są raczej przekonani zwycięstwa poznańskiej drużyny, to my mamy lekkie wątpliwości, stawiając, że bój może zakończyć się podziałem punktów. Nasz typ: 2:2.

Lech Poznań – Wisła Kraków, oferta bukmacherów

Polscy legalni bukmacherzy przygotowali na to spotkanie bogatą ofertę zakładów. Znajdziecie w nich nie tylko tradycyjne zakłady na rozstrzygnięcie danego spotkania, ale również możecie wytypować strzelców bramek.

Lech Poznań – Wisła Kraków, przewidywane składy

Lech: Van Der Hart – Gumny, Satka, Crnomarković, Puchacz, Muhar, Moder, Amaral, Jevtić, Jóźwiak, Gytkjaer

Wisła: Buchalik – Szota, Wasilewski, Janicki, Grabowski, Savicević, Basha, Wojtkowski, Chuca, Mak, Brożek.

Lech Poznań – Wisła Kraków, transmisja meczu

Sobotnie starcie Lech Poznań – Wisła Kraków będzie można obejrzeć na antenach TVP 2, Canal+ Sport i Canal+ Sport 3. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 17:25. W internecie spotkanie można śledzić za pośrednictwem Canal+ Sport Online i strony internetowej Sport.tvp.pl.


Źródło: wislakrakow.com

W drodze po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo

W 11. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy będziemy świadkami niezwykle interesującego starcia. Już za kilka godzin Kolejorz na stadionie przy ulicy Bułgarskiej podejmie krakowską Białą Gwiazdę, a sygnał do rozpoczęcia pojedynku da sędzia z Bydgoszczy - Daniel Stefański.


05.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


Poznańska Lokomotywa sezon 2019/2020 rozpoczęła sezon od jednego oczka zabranego ze stacji Gliwice. Remis w meczu z mistrzem Polski nie zadowolił, ale także nie skrzywdził żadnej z drużyn. Kolejne dwa przystanki na trasie poznaniaków okazały się wyjątkowo obfite w punktową zdobycz - podopieczni Dariusza Żurawia zwyciężyli zarówno w rywalizacji z Nafciarzami, jak i w meczu z ŁKS-em. W kolejnej serii gier Kolejorz zmierzył się z pierwszym w tych rozgrywkach pogromcą Wisły, Śląskiem Wrocław. Drużyna z Dolnego Śląska odniosła wyraźne zwycięstwo, do wygranej z Krakowa dorzucając triumf wywieziony z Poznania.

Pierwszy kryzys zawitał do stolicy Wielkopolski zaskakująco szybko - już w 4. kolejce okazało się, że w Lokomotywie brakuje węgla, a Darko Jevtić nie do końca radzi sobie z rolą maszynisty. Z 5 następnych wyjazdów Niebiesko-Biały pociąg przywiózł zaledwie 5 punktów i z Pendolino powoli zaczął się zmieniać w przysłowiowy tabor linii regionalnych. Iskierką nadziei była pucharowa wygrana z Chrobrym Głogów. Jak się okazało, iskra skutecznie rozpaliła płomień, a efekty oglądaliśmy już kilka dni później - Lech odprawił z kwitkiem Górnika, strzelając 3 bramki i tracąc zaledwie jedną. Po wizycie w Głogowie i w Zabrzu Kolejorz wraca do Poznania, gdzie w tym sezonie nie wiedzie mu się najlepiej. Gospodarze nie wygrali u siebie już 3 kolejnych meczów, a domową słabość Lechitów niewątpliwie będzie chciała wykorzystać Wisła. Ekipa Macieja Stolarczyka cierpi na dokładnie odwrotną przypadłość - w Krakowie potrafi grać jak z nut (mimo bolesnej derbowej porażki z Cracovią), za to z delegacji najczęściej wraca na tarczy.

Po trzy punkty

Podróż do Wielkopolski to dla Wiślaków doskonała okazja na przełamanie i przywołanie nadzwyczaj radosnych wspomnień. Ostatnie starcie przy Bułgarskiej zakończyło się efektownym, aczkolwiek raczej niespodziewanym, sukcesem przyjezdnych, którzy mimo dwubramkowego prowadzenia rywali, zaliczyli efektowny comeback, wbijając Jasminowi Buriciowi aż 5 bramek. Czy Biała Gwiazda będzie potrafiła wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i powtórzyć ubiegłoroczny rezultat? Na korzyść przyjezdnych na pewno nie przemawia plaga absencji, z jaką muszą się mierzyć od pewnego czasu - tym razem z gry wyłączeni są między innymi Maciej Sadlok, Lukas Klemenz (pauza za kartki), David Niepsuj, Łukasz Burliga i Jakub Błaszczykowski (problemy zdrowotne), a decyzja o występie Pawła Brożka zapadnie dopiero przed rozpoczęciem spotkania. W szeregach Lechitów panują zdecydowanie lepsze nastroje, na co potężny wpływa ma fakt, iż stan osobowy tych szeregów jest zdecydowanie mniej zdziesiątkowany niż kadra przeciwnika. Do dyspozycji trenera Żurawia będzie niedawno nieobecny Paweł Tomczyk, natomiast zarówno Thomas Rogne, jak i Pedro Tiba do gry powrócą zapewne po przerwie reprezentacyjnej. Opiekun poznaniaków nie powinien obawiać się o zastępców - uraz wyleczył Satka, a Moder doskonale zaprezentował się w pojedynku z Górnikami.

Mimo słabszej dyspozycji obu drużyn, na rywalizację tę czekają z niecierpliwością kibice obu zespołów. Spotkania Wisły z Lechem potrafią zaskoczyć, o czym dobitnie przekonała się publiczność zgromadzona 19 sierpnia ubiegłego roku na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej. Równo o godzinie 17.30 na murawie obiektu goszczącego mistrzostwa Europy zabrzmi pierwszy gwizdek wielkopolsko-małopolskiej rywalizacji - kto wyjdzie zwycięsko z meczu pełnego niewiadomych? Czy poznańską Lokomotywę skutecznie powstrzyma napór Białej Gwiazdy? Ciekawych zapraszamy przed telewizory!


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Lechem: - Przed nami ogrom pracy

- Chcę podziękować wszystkim kibicom, którzy wspierali nas podczas meczu derbowego. Ten mecz był dla nas dużym rozczarowaniem, bo nie tak wyobrażaliśmy sobie te zakończone derby, ale to pokazuje jaki ogrom pracy jest jeszcze przed nami i jak mocno musimy zacieśnić szyki i przeć do przodu, patrząc na to co przed nami - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Lechem Poznań, trener zespołu Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- To jeden z wniosków, który nasuwa się po tym meczu. Nie da się pójść na skróty. Nasz zespół jest w trakcie odbudowy i tutaj ten ogrom pracy musi być wykonany, żebyśmy w tego typu spotkaniach i z tego typu rywalami sobie radzili. Przed nami kolejny mecz i to jest najważniejsze w tej pracy. Jak mawiał "klasyk" - żebyśmy zareagowali pozytywnie i ten mecz, który jest przed nami - z Lechem Poznań - rozegrali i zakończyli po naszej myśli. To jest dla nas kluczowe, bo na taką reakcję - jeśli chodzi o zespół - liczę. W takim kierunku przygotowywaliśmy się do tego spotkania, a więc do spotkania z zespołem, który jest w przebudowie. Lech zmienił swoje oblicze, mocniej postawił na młodzież z akademii, więc jest to zupełnie inna drużyna, niż w poprzednim sezonie. Grają ofensywnie i to może być ciekawe spotkanie, ponieważ wyznajemy podobną filozofię - mówił Stolarczyk.

Niestety "Biała Gwiazda" zagra z Lechem poważnie osłabiona, bo poza zawodnikami kontuzjowanymi - zabraknie też Lukasa Klemenza i Macieja Sadloka. To dodatkowo utrudnia trenerowi zestawienie formacji defensywnej, zwłaszcza że aż trzech zawodników, którzy występowali w ostatnim czasie na prawej obronie, będzie nieobecnych.

- Akurat ta pozycja stała się taką, na której mamy duży wakat. Dopadły nas kontuzje, dopadły nas kartki, ale mamy już na to plan i realizujemy go w trakcie przygotowań do tego spotkania. Nie będę zdradzał personaliów, ale jest to sytuacja, która się zdarza w trakcie sezonu i jesteśmy na nią gotowi - uważa trener.

Kolejne pytanie dotyczyło rehabilitacji Jakuba Błaszczykowskiego, którego w Poznaniu również zabraknie.

- Jest to uraz mięśniowy, jest to przywodziciel i jest bardzo często kontrolowany. To leczenie jest procesem, w którym musi minąć pewien czas. Nie jesteśmy w stanie go skrócić. Kuba już pracuje indywidualnie, ale cały czas jest ograniczony brakiem pełnego powrotu do zdrowia. Mam nadzieję, że na mecz z Piastem już będzie brany pod uwagę, choć nie wiem, czy jeszcze wtedy w 100%. Liczę, że ten proces leczenia zakończy się w trakcie przerwy reprezentacyjnej - mówił Stolarczyk.

Opiekun wiślackiej drużyny został też zapytany o tracone bramki, które często zrzucać można na brak koncentracji poszczególnych zawodników.

- Jest to jedna ze składowych, która daje wynik. Rzeczywiście zdarzały nam się takie momenty w spotkaniach, w których ta reakcja na boisku powinna być inna. Oczywiście jest to wszystko elementem naszej gry i tutaj nie chcę się za bardzo rozwodzić jak to było analizowane, ale dla mnie kluczowym jest to, aby takich błędów nie popełniać dalej. To jest najważniejsze, ale to nie Vukan przegrał nam ostatnio spotkanie, przegraliśmy je wszyscy. Równie dobrze mogliśmy wykreować więcej sytuacji i mogło się to skończyć jak w meczu z Zagłębiem Lubin. Na ten efekt wpływ ma cały zespół i to cały zespół i sztab biorą odpowiedzialność za wyniki. Odpowiedzialność za wynik to odpowiedzialność całego zespołu - powiedział.

Stolarczyk zdradził też, że dwaj młodzi zawodnicy, a więc Aleksander Buksa oraz Daniel Hoyo-Kowalski - z powodu urazów nie pojadą na zgrupowanie kadry U-17.

- Zarówno Olo Buksa, jak i Daniel Hoyo-Kowalski - otrzymali powołania na mecze reprezentacji, ale doszliśmy wspólnie do wniosku ze sztabem medycznym i trenerem reprezentacji, Marcinem Dorną, że nie pojadą na to zgrupowanie, bo ich urazy nie są do końca wyleczone i są w trakcie rehabilitacji. Zostaną w klubie - powiedział.

- Nasze trzy ostatnie spotkania wcale nie musiały zakończyć się takimi rezultatami. Z przebiegu gry w tych meczach nie byliśmy zespołem słabszym, a przeciwnicy nie stwarzali sobie mnóstwo sytuacji, dzięki którym wygrali. To jest dla mnie wykładnikiem gry i tutaj musze być subiektywy w stosunku do tego, jakim rezultatem zakończyły się te mecze. Oczywiście ten kluczowy, a więc derbowy, był meczem, w którym widać było jak mocno zdeterminowani byli zawodnicy do tego, aby wygrać. Uważam, że w nim najbardziej sprawiedliwym rezultatem byłby remis, ale tak się nie stało. To o czym też mówiłem - musimy iść dalej i wyeliminować te momenty, które dały przeciwnikom sytuacje bramkowe. Jeśli to wyeliminujemy to rezultaty będą diametralnie inne. To jest kluczowe. Wokół porażek zawsze roztacza się mnóstwo komentarzy i wniosków, ale ja od tego się odcinam. Dla mnie kluczowa jest praca nad poprawieniem tych elementów, o których wspominałem. Jest to dla mnie bardzo istotne, bo jeszcze niedawno ten sam zespół grał efektowne mecze z ŁKS-em, czy z Zagłębiem Lubin i wszyscy byli zgodni, że ten zespół potrafi grać w piłkę. Tej opinii nie zmieniam i jest to jedyna droga na taką ścieżkę - ciężkiej pracy. Jest to droga do wyciągania wniosków i korygowania swoich zachowań, abyśmy dalej byli zwycięską drużyną i zwycięskim klubem - mówił.

Kolejne z pytań dotyczyło obsady pozycji napastnika, bo i tutaj jest spora niewiadoma, jeśli chodzi o skład personalny, w związku z niewyleczonym urazem Pawła Brożka.

- To zespół kreuje sytuacje i tego zabrakło nam w ostatnim spotkaniu. Jeśli chodzi o personalia, to nie chcę się na ten temat rozwodzić. Tak naprawdę wciąż nie zaprezentował się jeszcze Zdybowicz, a Drzazga nie ma liczb, ale potrzebują oni minut, żeby zafunkcjonować i wtedy będę mógł powiedzieć, że Ci zawodnicy w tej sytuacji dali sobie radę. Widzę ich jednak codziennie na treningach i wiem, że jeśli Pawła Brożka z powodu urazu nie będzie, to sobie poradzą - zapewnił szkoleniowiec.

Na zakończenie trener został zapytany o Kacpra Dudę, 15-letniego pomocnika, który trenował w tym tygodniu z pierwszym zespołem "Białej Gwiazdy".

- Jego obecność na treningu, tak jak ogólnie obecność młodzieży na zajęciach wynika z elementów związanych z grą taktyczną oraz z jego dobrą postawą w grupach młodzieżowych. Tę zasadę stosowaliśmy wcześniej i nią się kierowaliśmy, dlatego też pojawił się na zajęciach. Jest to ciekawy chłopak, ale daleko idących wniosków bym nie wysnuwał, bo jest to 15-latek. Prezentuje się natomiast fajnie, ma predyspozycje i tego typu zawodnicy są zapraszani na zajęcia pierwszego zespołu - zakończył trener.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Piłkarski sadomasochizm. Lech - Wisła 4-0

Piłkarze Wisły Kraków przegrywają swój czwarty mecz z rzędu, a na serię tę składają się trzy porażki w lidze oraz jedna w Pucharze Polski. Tym razem okazaliśmy się gorsi od zespołu Lecha Poznań, z którym przegrywamy aż 0-4. I choć na potyczkę z "Kolejorzem" pojechaliśmy mocno osłabieni, to w naszej grze ciężko znaleźć choćby jeden pozytyw. Zresztą naszą postawę i katastrofalne błędy w defensywie - jak choćby przy pierwszym i ostatnim golu - śmiało można określić mianem "piłkarskiego sadomasochizmu".

Do spotkania z Lechem zespół "Białej Gwiazdy" przystąpił mocno osłabiony, co widać było nie tylko po wyjściowym składzie, ale także po naszej ławce rezerwowych. Co jednak ciekawe - od początku to Wisła prowadziła grę, ale też jak widać - taktyka drużyn ligowych, które rywalizują z "Białą Gwiazdą" jest jedna. Oddaj Wiśle piłkę i czekaj aż ta ją straci, aby wyprowadzić kontratak. I tak też było w Poznaniu...

Oczywiście taka gra mogła się na poznaniakach zemścić, ale w 4. minucie choć Kamil Wojtkowski ładnie przedarł się w polu karnym gospodarzy, to jego uderzenie tylko obiło boczną siatkę. Po kolejnych trzech minutach swoją szansę na przypomnienie się poznaniakom mógł mieć były junior Lecha, Marcin Grabowski, ale jego uderzenie z rzutu wolnego było zbyt lekkie, aby mogło zaskoczyć Mickey'a Van der Harta. Nic nie mogło się też stać gospodarzom po niecelnej próbie z dystansu Vukana Savićevicia z 9. minuty.

Czarnogórzec swoje największe grzechy pokazał niestety już trzy minuty później, bo po jego niecelnym podaniu Lech wyszedł ze swoim pierwszym w tym meczu kontratakiem, ale podanie Kamila Jóźwiaka do Christiana Gytkjæra zablokował wracający po swoim błędzie Savićević, na spółkę z Marcinem Wasilewskim, a całość po rykoszecie wyjaśnił Michał Buchalik. W 14. minucie nasi defensorzy zablokowali też strzał Jóźwiaka i pierwszy kwadrans mieliśmy za sobą.

Kolejne minuty nie dostarczyły zbyt wielu emocji, bo też na murawie działo się niewiele. Odnotować można jedynie niecelny strzał nad bramką Wojtkowskiego z 22. minuty oraz akcję Jóźwiaka siedem minut później, po której znokautował on po swoim strzale piłką Rafała Janickiego, po czym dobitkę pomocnika Lecha złapał Buchalik. Nasz bramkarz poradził sobie też ze strzałem głową Jakuba Modera, a nie musiał interweniować po niecelnym uderzeniu Jakuba Kamińskiego.

Niestety 40. minuta okazała się już dla nas tragiczna. Buchalik zagrał na lewo do Grabowskiego, który zamiast ruszyć do piłki, to od niej... uciekał do linii. Nie ma się więc co dziwić, że wyprzedził go Jóźwiak. Pomocnik Lecha dograł do Darko Jevticia, który dopełnił formalności i przegrywaliśmy - a jakże, po frajerskim błędzie - 0-1!

Co więcej w 45. minucie Lech mógł swoje prowadzenie jeszcze podwyższyć, ale strzał Jakuba Modera został zablokowany.

Na drugą połowę Wisła wyszła w jeszcze mniej doświadczonym składzie, bo sytuacja z 29. minuty sprawiła, że zamroczony Janicki został w szatni, a zastąpił go młody Dawid Szot. I pierwsza groźna okazja po przerwie należała do poznaniaków, którzy wyszli znacznie odważniej, ale w 50. minucie w dobrej okazji Moder nie zdołał pokonać Buchalika, który sparował strzał piłkarza Lecha. Pięć minut później w roli głównej wystąpił już rezerwowy Szot, który piłkę lecącą na wysokości kilkunastu centymetrów nad murawą nie wiedzieć czemu próbował wybić... głową i niewiele zabrakło, aby zagrał ją ręką, co mogło zakończyć się rzutem karnym, bo całość miała miejsce w naszej "szesnastce".

Wisła nie potrafiła w tym okresie stworzyć sobie choćby cienia okazji do zmiany wyniku, a taką w 61. minucie znów miał Lech, ale Jóźwiak trafił w naszą boczną siatkę. Po dwóch minutach Buchalik już interweniował, parując próbę Tymoteusza Puchacza.

Co się odwlecze... W 73. minucie Lech przeprowadził kolejną akcję i choć strzał Kamińskiego Buchalik odbił, to futbolówka trafiła prosto pod nogi Gytkjæra, który bez problemu uderzył do pustej bramki. 0-2... A to nie był koniec, bo już po kolejnych czterech minutach na skrzydle naszym obrońcom uciekł Jóźwiak i przegrywaliśmy 0-3... I wciąż to nie był koniec, bo w 84. minucie koszmarnie pomylił się Jean Carlos Silva, który podał z boku pola karnego przed nasze własne pole karne prosto do... Filipa Marchwińskiego, a ten skorzystał z tego prezentu. Ten gol to właśnie tytułowy piłkarski sadomasochizm...

Lech solidnie rewanżuje się więc za wygraną "Białej Gwiazdy" w Poznaniu przed rokiem 5-2... a dla nas chyba jedynym pozytywem całości jest fakt, że przed nami reprezentacyjna przerwa, po której może uda się wyleczyć kilka kontuzji oraz mocno popracować, bo bez tego zapowiada nam się mocno smutna piłkarska jesień...


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Niepowodzenie w stolicy Wielkopolski: Lech - Wisła 4:0

Wiślacy przyjechali na Bułgarską z jasnym celem - przełamać niekorzystną passę wyjazdowych spotkań i po raz pierwszy wygrać na obcym terenie. Natomiast gospodarze liczyli na odwrócenie złej karty i dopisanie trzech punktów. Wyczyn ten im się udał, bowiem pokonali krakowian aż 4:0 i ulokowali się tuż za podium.


05.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


Pierwszy groźny strzał w meczu oddał zawodnik Wisły Kamil Wojtkowski, który z łatwością wszedł w pole karne gospodarzy, jednak trafił w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Mickey'a van der Harta. Dwie minuty później Basha posłał prostopadłe podanie do Przemysława Zdybowicza, jednak napastnik Białej Gwiazdy został przewrócony przez rywala. Sędzia Stefański podyktował rzut wolny blisko na skraju szesnastki Kolejorza, a do stojącej piłki podszedł Marcin Grabowski - strzał byłego gracza Lecha nie zagroził holenderskiemu golkiperowi. W 9. minucie o uderzenie zza pola karnego pokusił się Vukan Savicević, ale posłał piłkę kilka metrów obok prawego słupka. Niecałą minutę później gospodarze przeprowadzili szybki atak, zakończony zablokowanym strzałem Jakuba Modera.

Jeszcze przed upływem kwadransa z kontrą ruszyli Lechici - Christian Gytkjaer uderzał sytuacyjnie, a piłkę odbitą przez jednego z naszych defensorów pewnie wyłapał Michał Buchalik. Pierwsze 15 minut upłynęło pod znakiem szybkich ataków poznańskiego Lecha i prób ataku pozycyjnego w wykonaniu podopiecznych Macieja Stolarczyka. W 22. minucie piłkarze z Krakowa wygrali przebitkę w środku pola, a piłkę zgraną głową przez Vullneta Bashe przejął Wojtkowski, który postarał się zaskoczyć van der Harta uderzeniem z kilkunastu metrów, jednak futbolówka spadła na „dach” bramki poznaniaków. Chwilę później to poznańska Lokomotywa stanęła przed szansą zagrożenia bramce rywali - najpierw strzał Jóźwiaka trafił w głowę Rafała Janickiego, który by dojść do siebie potrzebował pomocy medycznej, następnie okazję miał Moder, który oddał strzał głową, jednak i tym razem na posterunku był bramkarz Wisły, pewnie łapiąc piłkę.

W 40. minucie błąd popełnił duet Buchalik-Grabowski, gdy zbyt lekkie i czytelne zagranie golkipera nie znalazło adresata, a źle ustawiony obrońca Białej Gwiazdy nie upilnował nadbiegającego rywala, który dograł piłkę do Jevticia, a Szwajcar bez problemu posłał piłkę do siatki gości. Pozornie wyrównaną pierwszą połowę wygrał Kolejorz - ekipa Dariusza Żurawia była zdecydowanie bardziej konsekwentna w swoich działaniach, bezwzględnie wykorzystując niepewność wiślackich szeregów.

Decydujące ciosy

Drugą część spotkania krakowianie rozpoczęli bez Rafała Janickiego, który wyraźnie odczuł uderzenie piłką w głowę. Stopera przyjezdnych zastąpił młodzieżowiec Dawid Szot. Już w 50. minucie Lechici wyszli z groźnym kontratakiem, wykorzystując odkrytą lewą stronę boiska, jednak tym razem obronną reką z niemal beznadziejnej sytuacji wyszedł Buchalik, zatrzymując uderzenie zawodnika gości. Kolejorz przez chwilę zdominował Białą Gwiazdę, zamykając zawodników gości w ich własnym polu karnym. Wiślacy próbowali wyjść spod wysokiego pressingu, ale goście umiejętnie kontrolowali grę na połowie gości z Krakowa. 30 minut przed końcem rywalizacji Christian Gytkjaer brutalnie sfaulował Szota - bezmyślne zagranie Duńczyka mogło skończyć się poważną kontuzją młodego gracza krakowian. Na szczęście Szot nie ucierpiał, a faul napastnika Lecha sędzia wycenił na żółtą kartkę.


W 64. minucie bramce Wisły zagroził Puchacz, posyłając mocny strzał z dystansu. Uderzenie poznańskiego skrzydłowego wybronił bramkarz Białej Gwiazdy, parując futbolówkę za linię końcową. Chwilę później trener Stolarczyk zdecydował się na kolejną roszadę - boisko opuścił Zdybowicz, a na murawie zameldował się Drzazga. Drużyna z Reymonta rzadko opuszczała własną połowę, decydując się na grę z kontry. Na sekundy przed ostatnim kwadransem poznaniacy podwyższyli swoje prowadzenie. Strzał Kamińskiego wybił Buchalik, a do odbitej piłki dopadł Gytkjaer, pewnym strzałem umieszczając ją w siatce. Wiśle potrzebna była świeża krew - defensywnego pomocnika Vullneta Bashę zastąpił ofensywnie usposobiony Chuca. Zmiany nie przyniosły oczekiwanego rezultatu - gospodarze wykorzystali swoją niekwestionowaną dominację, a w 77. minucie trafienie na swoje konto zapisał aktywny Kamil Jóźwiak. Szkoleniowiec Lecha wymienił dwóch graczy - w 81. minucie Kamińskiego zastąpił Filip Marchwiński, a 3 minuty później na boisku pojawił się Tomczyk, który wszedł w miejsce Gytkjaera. Na 5 minut przed końcem spotkania wynik ustalił właśnie Marchwiński, dobijając bezradnych gości. Ostatnie fragmenty starcia toczyły się głównie w środku pola - ostatnim akcentem meczu była słowna utarczka Wojtkowskiego z Puchaczem, za którą obaj zostali upomniani żółtym kartonikiem.

Lech Poznań - Wisła Kraków 4:0 (1:0)

  • 1:0 40' Jevtić
  • 2:0 73' Gytkjaer
  • 3:0 77' Jóźwiak
  • 4:0 84' Marchwiński

Lech Poznań: van der Hart - Gumny, Satka, Crnomarković, Kamiński (81' Marchwiński) - Muhar, Moder, Jevtić (72' Amaral) - Jóźwiak, Gyktjaer (84' Tomczyk), Puchacz

Wisła Kraków: Buchalik - Grabowski, Janicki (46' Szot), Wasilewski, Boguski - Jean Carlos, Savicević, Basha (76' Chuca), Mak - Zdybowicz (65' Drzazga), Wojtkowski

Żółte kartki: Gytkajer, Muhar, Puchacz (Lech), Savicević, Wojtkowski (Wisła)

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)


Źródło: wisla.krakow.pl

Bolesna porażka w Poznaniu. Lech – Wisła 4:0

5 października 2019

Zdziesiątkowana kontuzjami i absencjami za kartki Wisła Kraków nie sprostała w delegacji Lechowi Poznań w meczu 11. kolejki PKO Ekstraklasy, przegrywając 0:4. Tym samym ekipa ze stolicy Małopolski zaliczyła już czwarta z rzędu porażkę, licząc wszystkie rozgrywki.

Reklama


Podopieczni Dariusza Żurawia przystępowali do swojej potyczki, chcąc podtrzymać swoją dobrą dyspozycję z ostatnich spotkań w swoim wykonaniu. Z kolei team z Małopolski miał nadzieję na to, że nie tylko powtórzy wyczyn z poprzedniej kampanii, gdy wygrał na Bułgarskiej 5:2, ale tez zrehabilituje się za przegrane derby.

W pierwszej części gry klarownych sytuacji było jak na lekarstwo, za to dużo było walki w środkowej strefie boiska. W każdym razie na przerwę w lepszych nastrojach udali się lechici, gdyż bramkę na 1:0 dla poznańskiej ekipy zdobył Darko Jevtić, wykorzystując fatalne zagranie Michała Buchalika po wznowieniu gry od bramki.

Kilka minut po starcie drugiej połowy gospodarze mogli podwyższyć swoje prowadzenie. Jakub Moder mógł strzelić drugiego gola dla Lecha, ale tym razem z bardzo dobrej strony pokazał się golkiper Wisły, udowadniając, że ma duże umiejętności bramkarskie.

Tymczasem w 73. minucie wynik rywalizacji ustalił Christian Gytkjaer, który był w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie po interwencji Buchalika po uderzeniu Jakuba Kamińskiego. Tym samym siódme trafienie Duńczyka w sezonie stało się faktem.

W ostatnim kwadransie swoje gole strzelili też Kamil Jóźwiak i Filip Marchwiński, więc Lech wygrał z Wisłą 4:0. Dzięki sobotniemu zwycięstwo poznańska drużyna wskoczyła na piąte miejsce w ligowej klasyfikacji. Po przerwie na spotkania reprezentacyjne team z Wielkopolski zmierzy się w delegacji z Legią Warszawa, a krakowianie u siebie zagrają z Piastem Gliwice.

Lech Poznań – Wisła Kraków 4:0 (1:0)

  • 1:0 Jevtić 40 min
  • 2:0 Gytkjaer 73 min
  • 3:0 Jóźwiak 77 min
  • 4:0 Marchwiński 85 min

Żółte kartki:

Lech – Gytkjaer, Muhar

Lech (4-4-2): Van der Hart – Gumny, Satka, Crnomarković, Puchacz, Muhar, Moder, Jóźwiak, Kamiński (80 min Marchwiński), Jevtić (71 min Amaral), Gytkjaer (84 min Tomczyk)

Wisła (4-4-2): Buchalik – Grabowski, Wasilewski, Janicki, Boguski, Michał Mak, Basha (75 min Chuca), Savicević, Silva, Wojtkowski, Zdybowicz (65 min Drzazga).

Sędzia główny: Daniel Stefański (Bydgoszcz)


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

  • 90. Koniec meczu. Absolutnie żałosny występ Wisły w Poznaniu i kolejna ligowa porażka. Jesteśmy na ostatnim bezpiecznym miejscu, tuż nad strefą spadkową...
  • 90 Puchacz również z żółtą kartką.
  • 90. Napomnienie dla Wojtkowskiego.
  • 90. Amaral wysoko ponad poprzeczką ze stojącej piłki.
  • 90. Minimum cztery minuty doliczone do drugiej części meczu.
  • 84. Fatalne zachowanie Carlosa i czwarty gol dla Lecha. Filip Marchwiński.
  • 84. Paweł Tomczyk za Gytkjæra.
  • 82. Napomnienie dla Savićevicia za protesty. Oznacza to, że Vukan nie zagra w kolejnym meczu z Piastem Gliwice.
  • 81. Filip Marchwiński za Kamińskiego.
  • 77. Żałosna Wisła w Poznaniu. Tracimy trzecią bramkę po świetnej kontrze Lecha. Kamil Jóźwiak wpisuje się na listę strzelców.
  • 76. Chuca za Bashę.
  • 73. Jak można tracić takie bramki... Fatalne ustawienie naszej drużyny i drugi gol dla Lecha. Christian Gytkjær.
  • 71. Amaral za Jevticia.
  • 71. Mak przegrywa pojedynek biegowy z Puchaczem.
  • 69. Jevtić niecelnie zza pola karnego.
  • 65. Krzysztof Drzazga za Przemysława Zdybowicza.
  • Bez zagrożenia pod naszą bramkę po stałym fragmencie gry.
  • 63. Po uderzeniu Puchacza Buchalik odbija piłkę na rzut rożny.
  • 61. Dwie dobre akcje WIsły, ale dwukrotnie naszych zawodników zawiodło dośrodkowanie.
  • 59. Kolejny faul Gytkjæra. Tym razem żółta kartka dla Duńczyka.
  • 58. Gytkjær fauluje interweniującego Buchalika.
  • 56. Zablokowane uderzenie Grabowskiego.
  • Ciekawie z piłką zabierał się Zdybowicz. Młody zawodnik Wisły był faulowany tuż przed polem karnym. Gwizdek sędziego milczy...
  • Wasilewski opatrywany za linią boczną...
  • 51. Świetna okazja do zdobycia drugiego gola dla Lecha. Dobrze broni Buchalik...
  • Dwa urazy młodych zawodników Wisły na początku drugiej połowy spotkania. Najpierw na placu gry leżał Grabowski, po chwili faulowany był Wojtkowski. Na całe szczęście nic poważnego naszym piłkarzom się nie wydarzyło.
  • 46. Rozpoczęła się druga połowa spotkania. Wisła grać...
  • W przerwie zmiana w Wiśle. Dawid Szot zastępuje Rafała Janickiego.
  • 45. Koniec pierwszej odsłony spotkania.
  • 45. Blisko drugiego gola dla Lecha. Moder w łatwy sposób ograł Grabowskiego, a po chwili oddał strzał. Tym razem dobrze ustawiony był jednak Janicki, który blokuje strzał młodego lechity.
  • 42. Savićević ze stojącej piłki obija mur. Będzie jednak rzut rożny.
  • 40. Fatalny błąd naszej obrony i bramka dla Lecha. Cóż za niespodzianka...
  • 38. Mocno niecelne uderzenie Muhara.
  • Wisła w Poznaniu? Janicki do Wasilewskiego, Wasilewski do Janickiego, a później szybka strata.
  • 32. Główkuje Moder. Pewnie broni Buchalik.
  • Janicki wraca na boisko.
  • 29. Jóźwiak trafia piłką Janickiego w krtań. Środkowy obrońca leży na murawie.
  • 26. Dwie kolejne ciekawe akcje Wisły. Dwukrotnie Mak mógł wpisać się na listę strzelców. Najpierw jego strzał został zablokowany, po chwili nie zdołał dojść do niedokładnego dośrodkowania.
  • 22. Mimo dobrze rozegranej akcji bardzo niedokładnie zagrywał Savićević w stronę Maka. Eh...
  • Znowu fatalnie Basha w strone Jeana Carlosa...
  • 20. Fatalne otwierające podanie od Bashy w stronę Jeana Carlosa. Od bramki zacznie Van der Hart.
  • 16. Mnóstwo miejsca mają ofensywni zawodnicy Lecha między wolnymi strefami na naszej połowie boiska.
  • 14. Jevtić, kompletnie niepilnowany w naszym polu karnym, miał mnóstwo czasu by podać do dobrze ustawionego Gytkjæra. Spóźniony Grabowski dobrze doskoczył jednak do szwajcarskiego pomocnika Lecha.
  • 12. W kolejnym meczu nonszalanckie zachowanie Savićevića sprowokowało groźną sytuację pod naszą bramką. Ostatecznie Wasilewski zablokował szarżującego Jóźwiaka.
  • 9. Świetna akcja "Białej Gwiazdy" zakończona mocnym strzałem zza pola karnego w wykonaniu Savićevića. Strzał Czarnogórca mija jednak bramkę "Kolejorza".
  • 7. Grabowski oddaje celny, ale zbyt lekki strzał.
  • 6. Faul Muhara tuż przed polem karnym. Będzie groźny stały fragment gry dla Wisły.
  • 4. Świetny rajd Kamila Wojtkowskiego, którego strzał obija boczną siatkę. Było bardzo blisko gola dla Wisły.
  • 2. Przewinienie Savićevića w środku pola.
  • Pierwsza strata Boguskiego, który dziś ustawiony jest na prawej obronie.
  • 1. Gramy!
  • "Dobry piłkarz poradzi sobie wszędzie" - tak Maciej Stolarczyk powiedział o Rafale Boguskim, wystawionym dziś na prawej obronie. "To jest mój uniwersalny żołnierz" - dodał szkoleniowiec. Boguski jest dziś kapitanem zespołu "Białej Gwiazdy".
  • Znamy też już skład, który do gry posyła trener Maciej Stolarczyk, który znajdziecie w tabeli powyżej. Nasza natomiast ławka rezerwowych to: Mateusz Lis, Serafin Szota, Krzysztof Drzazga, Chuca, Dawid Szot, Emmanuel Kumah i Damian Pawłowski.
  • Przed nami mecz 11. kolejki ligowej, w którym "Białą Gwiazdę" czeka rywalizacja z Lechem Poznań. Znamy już skład naszego rywala, który znajdziecie powyżej oraz jego ławkę rezerwowych, na której zasiądą: Karol Szymański, Paweł Tomczyk, Timur Żamaletdinow, Tomasz Dejewski, Tomasz Cywka, Mateusz Skrzypczak, Wołodymyr Kostewycz, João Amaral i Filip Marchwiński.

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Lech - Wisła

Nie tak wizytę w Poznaniu wyobrażali sobie Wiślacy. Podopieczni trenera Maciej Stolarczyka doznali bolesnej porażki, a golkiper ekipy spod Wawelu - Michał Buchalik - aż czterokrotnie sięgał po piłkę i wyciągał ją z własnej siatki.


05.10.2019r.

K. Biedrzycka


Maciej Stolarczyk - Wisła Kraków

Drużyna Białej Gwiazdy nie może mówić o dobrej passie. Trzy ligowe przegrane z rzędu to ostatni bilans Wiślaków, którzy po 11 meczach stacjonują na 13. pozycji w tabeli. „Pomimo tego rezultatu, jakim się skończył mecz, to w mojej opinii pierwsza płowa w naszym wykonaniu była co najmniej niezła. Spotkanie na pewno ustawiła bramka i trzy urazy, które doprowadziły do wymuszonych zmian, co utrudniło nam realizację planu. Cóż, mamy niełatwy moment i tylko od nas zależy, jak szybko tę sytuację zmienimy. Gratuluję Lechowi zwycięstwa” - powiedział na konferencji prasowej opiekun krakowian.

Dariusz Żuraw - Lech Poznań

Lechici wkroczyli na zwycięską ścieżkę i zanotowali drugie ligowe zwycięstwo z rzędu. Trener Dariusz Żuraw może być zadowolony z postawy swoich graczy, którzy zbliżyli się do ścisłej czołówki. „Po takim wyniku pewnie powinienem wszystkich chwalić, natomiast nasza gra w pierwszej połowie do momentu strzelenia bramki nie wyglądała najlepiej. Myślę, że zawodnicy mieli w głowach fakt, że długo tutaj nie wygrali i za wszelką cenę nie chcieli stracić bramki. Na szczęście udało się nam zanotować trafienie i później mecz wyglądał tak, jak sobie tego życzyliśmy. Analizowaliśmy grę Wisły i wiedzieliśmy, że w pierwszej połowie gra intensywnie, a drugie części w jej wykonaniu są słabsze. Mówiłem zawodnikom w przerwie, że trzeba podkręcić tempo i zrobić wszystko, by zdobyć drugiego gola. To się udało, później dorzuciliśmy kolejne i mecz zakończył się wysokim zwycięstwem. Zawodnicy tego potrzebowali” - analizował przebieg spotkania szkoleniowiec Kolejorza.


Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Boguski: Nie możemy tak przegrywać meczów

Podobnie jak w zeszłym sezonie, mecz w Poznaniu obfitował w bramki, niestety jednak tym razem tylko po stronie przeciwnika, który może dopisać na swoje konto trzy punkty. Piłkarze Kolejorza właśnie w spotkaniu z Białą Gwiazdą zdołali przerwać złą passę bez zwycięstwa na własnym obiekcie, trwającą od lipcowego starcia z Wisłą Płock. Jak potyczkę z Lechem Poznań skomentował Rafał Boguski, który tego wieczoru z powodu kłopotów kadrowych wystąpił na prawej obronie?


05.10.2019r.

M. Chlebek

400mm.pl


W porównaniu do ubiegłorocznego starcia przy Bułgarskiej, kiedy to gracz gospodarzy João Amaral rozpoczął strzelanie już w 8. minucie, Wiślacy zdecydowanie lepiej weszli w to spotkanie. Grający w osłabionym składzie zespół Białej Gwiazdy starał się wyprowadzać ataki, grając pozycyjnie, jednak gospodarze skutecznie ostudzili ich zapędy strzelonym w 40. minucie bramce. „Do 40. minuty tak naprawdę to my dyktowaliśmy warunki. Lech się cofnął, czekał na jakąś kontrę, my graliśmy w ataku pozycyjnym. Co prawda, nic z tego nie wyniknęło, nie stworzyliśmy sobie jakichś klarownych sytuacji, ale to my przeważaliśmy. Niestety, w tych ostatnich meczach przydarza nam się jeden błąd i przeciwnik to wykorzystuje. Tak samo było i teraz. Po trafieniu na 1:0 była przerwa i wszyscy mieliśmy świadomość, że tak naprawdę to jest tylko jedna bramka i możemy to odrobić. W zeszłym sezonie odrobiliśmy tutaj dwa gola i jeszcze wygraliśmy. Dzisiaj drugą połowę zaczęliśmy z animuszem, próbowaliśmy coś zrobić, ale niestety straciliśmy kolejną bramkę i trochę nasze morale się obniżyło. Do końca nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu” - obszernie podsumował na gorąco to spotkanie Boguski.

Nerwowa druga połowa

Bramka „do szatni” z pewnością wpływa na nastroje w drużynie i nastawienie, lecz przerwa stanowi okazję do złapania oddechu i zebranie jeszcze większych pokładów motywacji. Niestety, gdy w drugiej połowie przeciwnik trafia do siatki dwa razy w odstępie czterech minut trudno zachować pełne skupienie i zachować zimną krew. „W takich sytuacjach są nerwy, jakieś nieprzemyślane zagrania, nieprzemyślane bieganie. Wiadomo, każdy chce tę stratę obronić, niestety jednak głowy trochę się gotują i jest ciężko. Oczywistym jest też, że przeciwnik się napędza. Lech grał u siebie, zdobył dwie bramki, miał więcej luzu, ale my nie możemy tak przegrywać meczów” - opisał drugą odsłonę spotkania kapitan Białej Gwiazdy.

Przerwa na oddech

Wydaje się, że przerwa reprezentacyjna przychodzi w idealnym momencie. Zawodnicy ekstraklasowych zespołów, którzy prezentują aktualnie dobrą dyspozycję będą mieli czas na spokojne przepracowanie tego okresu, z kolei dla tych, którzy poszukują formy będzie to czas na wyciągnięcie wniosków i przygotowanie się do kolejnych starć. „Nic innego nam nie zostało, tylko jak najlepiej przygotować się do kolejnych spotkań. Będą to ciężkie mecze i musimy myśleć o tym, żeby jak najlepiej punktować” - podsumował pomocnik Wisły Kraków.


Źródło: wisla.krakow.pl

Grabowski: Zagraliśmy słaby mecz

W spotkaniu 11. kolejki na stadionie przy ulicy Bułgarskiej doszło do starcia poznańskiego Lecha z krakowską Wisłą. Gospodarze umiejętnie wykorzystali błędy defensywy rywala, strzelając gościom z Małopolski aż 4 bramki. Po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowym składzie Białej Gwiazdy na mecz ligowy pojawił się Marcin Grabowski - młody obrońca spędził na murawie pełne 90 minut.


05.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


Mimo wyrównanego początku starcia, to Kolejorz schodził na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Na 5 minut przed końcem pierwszej części gry nieporozumienie między bramkarzem Wiślaków a Grabowskim bezwzględnie wykorzystali Lechici, a dośrodkowanie na gola zamienił kapitan poznaniaków Darko Jevtić. Kolejne 45 minut przebiegało pod wyłączne dyktando gospodarzy, którzy jeszcze trzykrotnie trafiali do bramki Wisły. Jak w ocenie naszego defensora przebiegał dzisiejszy pojedynek? „Na pewno zagraliśmy słaby mecz, wysoko przegraliśmy z Lechem. Co tu dużo mówić, nie stworzyliśmy zbyt dużo okazji do strzelenia bramki, popełnialiśmy proste błędy w defensywie i niestety skończyło się 0:4. Taka jest piłka, musimy przełknąć gorycz porażki” - w ten sposób „Grabo” podsumował zakończoną potyczkę.

Czas na przemyślenia

Poznańska Lokomotywa umiejętnie kontrolowała przebieg spotkania, niezwykle rzadko pozwalając podopiecznym Macieja Stolarczyka na wychodzenie z ich własnej połowy. Krakowianie swoich szans szukali najpierw w ataku pozycyjnym, w drugiej części starcia koncentrując się na wzmocnieniu bocznych sektorów boiska. „Myślę, że nasza taktyka się nie zmienia, chcemy cały czas atakować, wysoko odbierać piłkę i taki był plan. Niestety to się nie powiodło, przegraliśmy. Musimy się jak najszybciej z tego podnieść - teraz czeka nas przerwa reprezentacyjna, przed nami ciężkie treningi, trzeba podnieść głowę do góry. Stracone bramki to nasze indywidualne błędy. Trudno mi teraz coś na gorąco powiedzieć, jednak Lech nas nie zaskoczył, gdyż gole padały wyłącznie po naszych błędach i atakach z kontry” - zakończył 19-latek.


Źródło: wisla.krakow.pl

Kamil Wojtkowski: - Nie może tak być, że oddajemy taki wynik

- Wpływ miała na to bezsilność, dostawać 0-4 i nie mieć za bardzo argumentów, żeby ten wynik nadrobić, jest mocno frustrujące, ale prosto po meczu podszedłem do "Gumy", przybiłem "piątkę" i powiedziałem, że było sporo emocji - tak po dotkliwej porażce z Lechem Poznań mówił pytany o sytuację z końcówki tego spotkania Kamil Wojtkowski, który po spięciu z Robertem Gumnym obejrzał od sędziego Daniela Stefańskiego żółtą kartkę.

- Często walczyłem po to, żeby dać drużynie impuls do mocniejszego ataku, bo nie może tak być, że po prostu w taki sposób oddajemy taki wynik i nie walczymy, bo walkę trzeba pokazać w każdym meczu. Jeśli się nie da wygrać, to przynajmniej trzeba pokazać charakter - mówił młody pomocnik Wisły.

- Przez większą część pierwszej połowy to my byliśmy dłużej przy piłce. Rozgrywaliśmy ją od boku do boku, ale mało było konkretów z przodu. Lech widać było, że jest mocny w kontrach, bo każda szybka akcja po odbiorze była zagrożeniem pod naszą bramką. Kamil Jóźwiak dobrze pracował, dostawał dobre prostopadłe piłki, a jest szybki i dynamiczny, robił zawsze tą przewagę. Sprawiedliwy wynik - zakończył Wojtkowski.

Źródło: Canal+ Sport


Źródło: wislaportal.pl

Statystyki meczu: Lech - Wisła

Dotkliwą porażką aż 0-4 zakończył się wyjazd piłkarzy Wisły Kraków do Poznania, ale też trudno się dziwić. Jeśli popełnia się takie błędy, jak w końcówce pierwszej połowy przy golu na 0-1, a w drugiej - oddaje się zaledwie jeden - i to niecelny strzał - to spotkanie można wyłącznie przegrać. Zapraszamy Was do zapoznania się ze statystykami tej rywalizacji.

Lech Poznań - Wisła Kraków

  • Bramki: 4-0 (1-0)
  • Posiadanie (w %): 44-56 (41-59)
  • Strzały: 23-8 (11-7)
  • Strzały celne: 12-1 (6-1)
  • Strzały niecelne: 8-3
  • Strzały przejęte: 3-4
  • Strzały z pola karnego: 12-3
  • Strzały z pola karnego, celne: 9-0
  • Średni dystans od bramki: 18.2-21.0
  • Faule: 18-14
  • Żółte kartki: 3-2
  • Czerwone kartki: 0-0
  • Spalone: 0-1
  • Rzuty rożne: 6-3
  • Podania: 428-507
  • Podania dokładne (w %): 84-83
  • Instat index: 302-239
  • Gole oczekiwane: 2.80-0.41
  • Tempo dokładnych podań: 14.5-13.1
  • Tempo akcji w ataku: 18.8-13.5
  • Indeks intensywności pojedynków: 7.1-9.8
  • Dystans (w km): 109.13-108.80
  • Sprinty: 99-95

Gole oczekiwane:

  • 0.13 - Marcin Grabowski
  • 0.08 - Vukan Savićević
  • 0.07 - Michał Mak
  • 0.07 - Kamil Wojtkowski
  • 0.06 - Rafał Janicki

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 12.06 - Vukan Savićević
  • 10.88 - Rafał Boguski
  • 10.78 - Jean Carlos Silva
  • 10.69 - Michał Mak
  • 10.43 - Kamil Wojtkowski
  • 10.14 - Marcin Grabowski
  • 9.35 - Marcin Wasilewski
  • 8.68 - Vullnet Basha
  • 6.90 - Przemysław Zdybowicz
  • 4.88 - Rafał Janicki
  • 4.10 - Michał Buchalik

oraz

  • 4.52 - Dawid Szot
  • 3.09 - Krzysztof Drzazga
  • 2.24 - Chuca

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 32.53 - Rafał Boguski
  • 31.92 - Marcin Grabowski
  • 31.43 - Jean Carlos Silva
  • 30.71 - Kamil Wojtkowski
  • 30.18 - Michał Mak
  • 30.02 - Chuca

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 279 - Vullnet Basha
  • 278 - Kamil Wojtkowski
  • 276 - Michał Buchalik
  • 260 - Rafał Janicki
  • 259 - Chuca
  • 253 - Marcin Wasilewski
  • 238 - Michał Mak
  • 232 - Jean Carlos Silva
  • 226 - Rafał Boguski
  • 223 - Dawid Szot
  • 221 - Krzysztof Drzazga
  • 210 - Vukan Savićević
  • 199 - Przemysław Zdybowicz
  • 192 - Marcin Grabowski

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: Ekstraklasa, InStat

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 11. kolejki PKO Ekstraklasy

Czwarte kolejne zwycięstwo w lidze zanotowała ekipa Wisły Płock, która awansowała dzięki temu na czwarte miejsce w tabeli rozgrywek Ekstraklasy, mając na swoim koncie już 19 punktów! A może warto przypomnieć, że przed przyjściem do zespołu z Mazowsza Radosława Sobolewskiego - "Nafciarze" mieli... jedno "oczko" i zajmowali przedostatnią lokatę. Spory awans zanotował też po tej kolejce Lech, który rozbił "Białą Gwiazdę" aż 4-0, a także rozprawiający się z Legią Piast. Warto też odnotować przerwaną passę porażek ŁKS-u oraz utrzymanie liderowania Pogoni.

Piątek, 4 października:

Wisła Płock 4-1 Arka Gdynia

  • 1-0 Ricardinho (29.)
  • 2-0 Damian Michalski (35.)
  • 3-0 Piotr Tomasik (59.)
  • 3-1 Michał Nalepa (74.)
  • 4-1 Mikołaj Kwietniewski (90.)

Prawdziwego potwora stworzył w Płocku Radosław Sobolewski, który wygrywa w lidze po raz czwarty z rzędu! "Nafciarze" mają na swoim koncie już 19. punktów, czyli mniej więcej połowę tego ile zawsze potrzeba, aby po 30. kolejkach znaleźć się w "ósemce". Swoją wymowę mają też cztery zdobyte bramki, które kto wie, czy nie były kolejnymi "kopniakami" dla trenera Jacka Zielińskiego. Przerwa na kadrę może go bowiem z Gdyni "wykopać".

Śląsk Wrocław 1-1 Jagiellonia Białystok

  • 1-0 Róbert Pich (57.)
  • 1-1 Juan Cámara (69.)

Pierwsza połowa tego meczu po prostu się "odbyła". Obydwie drużyny głównie pilnowały tego, aby gola nie stracić, więc do przerwy było 0-0, a w statystykach był zaledwie jeden celny strzał. Po niej Śląsk i Jagiellonia dały sobie "po razie" i całość zakończyła się podziałem punktów.

Sobota, 5 października:

Pogoń Szczecin 1-2 Raków Częstochowa

  • 1-0 Srđan Spiridonović (2.)
  • 1-1 Jakub Bartkowski (8. sam.)
  • 1-2 Kamil Kościelny (14.)

Mocny początek zanotowały obydwa zespoły i choć spotkanie świetnie rozpoczęło się dla gospodarzy, to lider ze Szczecina musiał ostatecznie uznać wyższość beniaminka z Częstochowy. Ten wyszedł na prowadzenie i konsekwentną grą w defensywie utrzymał prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego. Wynik ten można traktować jako sporą niespodziankę.

Lech Poznań 4-0 WISŁA KRAKÓW

  • 1-0 Darko Jevtić (40.)
  • 2-0 Christian Gytkjær (73.)
  • 3-0 Kamil Jóźwiak (77.)
  • 4-0 Filip Marchwiński (84.)

Jeśli chcesz pokonać Wisłę Kraków, to po prostu oddaj jej piłkę i czekaj na jej błędy. Tak wyglądała pierwsza połowa tego spotkania, a że pod jej koniec katastrofalną pomyłkę zaliczył Marcin Grabowski, więc poznaniacy bezbłędnie ją wykorzystali i wyszli na prowadzenie. Mając korzystny wynik, przy beznadziejnej postawie wiślaków po przerwie, Lech rozjechał tym razem "Białą Gwiazdę", która pod wodzą trenera Macieja Stolarczyka jeszcze tak dotkliwie nie przegrała.

Lechia Gdańsk 1-2 Zagłębie Lubin

  • 0-1 Błażej Augustyn (9. sam.)
  • 0-2 Damjan Bohar (63.)
  • 1-2 Artur Sobiech (66.)

Wprawdzie przed tym spotkaniem gdańszczanie pochwalić się mogli serią aż czterech kolejnych zwycięstw, ale passa ta została przez dobrze spisujących się ostatnio "miedziowych" przerwana. Nawet jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że goście wyszli na prowadzenie po przypadkowym golu, to jednak gdyby nie Dušan Kuciak - wynik mógł być mniej korzystny dla Lechii. Ta w końcówce zawodów miała wprawdzie jedną doskonałą wręcz sytuację do zdobycia wyrównującej bramki, ale gospodarzom zabrakło tym razem szczęścia. Jest to pierwsza ligowa porażka Lechii na własnym stadionie w bieżącym sezonie.

Niedziela, 6 października:

ŁKS Łódź 4-1 Korona Kielce

  • 1-0 Rafała Kujawa (27.)
  • 2-0 Rafała Kujawa (29.)
  • 2-1 Adnan Kovačević (43. k.)
  • 3-1 Jan Grzesik (59.)
  • 4-1 Rafała Kujawa (66.)

Każda seria, nawet ta najgorsza, kiedyś musi się zakończyć i passa ośmiu kolejnych porażek (!) łodzian właśnie została przerwana. Hat-trick Rafała Kujawy sprawił, że ŁKS efektownie pokonał Koronę, a wynik powinien być jeszcze "ładniejszy", bo bramka dla gości padła po rzucie karnym, którego być nie powinno. Sędzia Bartosz Frankowski długo wszystko oglądał i jedyne usprawiedliwienie dla niego jest takie, że pokazano mu jedynie zagranie ręką, a nie wcześniejszego spalonego. Jak więc widać - złym przewinięciem nagrania na wideo można zdziałać wszystko. Nie zmienia to natomiast faktu, że w Łodzi mogą lekko odsapnąć, ale do pełni szczęścia droga jeszcze bardzo daleka.

Cracovia 1-1 Górnik Zabrze

  • 0-1 Szymon Matuszek (13.)
  • 1-1 Ołeksij Dytiatjew (35.)

Nie wykorzystała swojej wielkiej szansy na to, aby zostać liderem po 11. kolejkach ekipa "Pasów", która po sobotniej porażce Pogoni - do tego, aby liderować - potrzebowała pokonać zabrzan. Było ku temu blisko, ale to zabrzanie jako pierwsi zdobyli w tym meczu bramkę i choć jeszcze przed przerwą gospodarze wyrównali, to jeszcze jedna próba zmiany wyniku już się nikomu nie udała. Najbliżej było tego w doliczonym czasie gry, ale drugie trafienie Ołeksija Dytiatjewa nie zostało przez sędziego uznane.

Piast Gliwice 2-0 Legia Warszawa

  • 1-0 Piotr Parzyszek (57.)
  • 2-0 Jorge Félix (68.)

Chyba nawet najwięksi pesymiści wśród fanów warszawskiej ekipy nie spodziewali się, że po 11. kolejkach bieżącego sezonu ich drużyna znajdzie się w "grupie spadkowej". A po drugiej z rzędu porażce tak się właśnie stało. Przed tygodniem Legia musiała uznać wyższość Lechii, a tym razem Piasta - na nic zdały się więc śpiewy fanów z Warszawy o tym kto rzekomo jest "mistrzem Polski". Ten aktualny brutalnie Legię wypunktował, zasłużenie inkasując cenny komplet punktów.

Aktualna tabela:

  • 1. Pogoń Szczecin 11 21 14-9
  • 2. Cracovia 11 20 17-11
  • 3. Lechia Gdańsk 11 19 14-10
  • 4. Wisła Płock 11 19 15-18
  • 5. Lech Poznań 11 18 21-13
  • 6. Śląsk Wrocław 11 18 15-11
  • 7. Piast Gliwice 11 18 12-8
  • 8. Jagiellonia Białystok 11 17 18-12
  • 9. Legia Warszawa 11 17 13-12
  • 10. Zagłębie Lubin 11 15 21-18
  • 11. Górnik Zabrze 11 13 10-11
  • 12. Raków Częstochowa 11 12 13-17
  • 13. WISŁA KRAKÓW 11 11 13-15
  • 14. Arka Gdynia 11 9 8-18
  • 15. Korona Kielce 11 8 6-17
  • 16. ŁKS Łódź 11 7 12-22

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Wiślacki przegląd prasy: Porażka w Poznaniu

Zapraszamy na „Wiślacki Przegląd Prasy” po meczu z Lechem Poznań w ramach 11. kolejki Ekstraklasy.


06.10.2019r.

Tomasz Brożek


Ekstraklasa.org

W najciekawiej zapowiadającym się meczu 11. kolejki sezonu 2019/2020 Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków 4:0 po bramkach Darko Jevticia, Christiana Gytkjaera, Filipa Marchwińskiego oraz Kamila Jóźwiaka.

W pierwszej części kibice nie oglądali wielu składnych akcji. Obie ekipy oddały strzały, jednak żaden z nich nie zagroził poważnie golkiperom. Dopiero w 40. minucie po błędzie przy wyprowadzeniu piłki z własnego pola karnego, do futbolówki dopadł Kamil Jóźwiak, zagrał do Darko Jevticia, a kapitan Lecha otworzył wynik w Poznaniu. Po zmianie stron Christian Gytkjaer podwyższył rezultat dobijając z bliska strzał kolegi z zespołu, a kropkę nad „i” postawił Kamil Jóźwiak, który świetnie wykończył kontrę Lecha. Jeszcze w końcówce gości do siatki trafił młodziutki Filip Marchwiński.

Interia

W Poznaniu latem dokonała się kolejna rewolucja kadrowa, której efektem jest teraz gra wielu piłkarzy młodych - z rocznika 1998 i młodszych. Przeciwko Wiśle było ich aż pięciu w wyjściowym składzie i kolejnych trzech w rezerwie. Brakowało za to Pedro Tiby, któy potrafi znakomicie reżyserować grę drużyny

W Wiśle trener Maciej Stolarczyk miał jeszcze większy ból głowy, bo do kontuzjowanych (m.in. Błaszczykowskiego, Brożka, Burligi, Niepsuja czy Buksy) dołączyli pauzujący za kartki Maciej Sadlok i Lukas Klemenz. W efekcie po raz pierwszy w tym sezonie w Ekstraklasie od początku meczu zagrali obrońca Marcin Grabowski i napastnik Przemysław Zdybowicz, zaś Rafał Boguski został ustawiony na prawej obronie. Tak wiele kadrowych eksperymentów nie mogło wyjść wiślakom na dobre. Dziwne było to, że Lech bardzo długo nie potrafił tego wykorzystać.

Pierwsza połowa tego spotkania była bardzo słaba, prowadzona w spacerowym tempie. (…) Jedynym ciekawym momentem był ten z 40. minuty, gdy "Kolejorz" objął prowadzenie. (…) Lech miał problem z postawieniem kropki nad i - mecz zamknął dopiero w ostatnich 20 minutach. W 73. minucie Moder wycofał piłkę do Jakuba Kamińskiego, ten uderzył, ale Buchalik obronił. Przy dobitce Gytkjaera był jednak bezradny. Chwilę później rezerwowy Joao Amaral wypuścił na wolne pole Jóźwiaka, a Lechita uderzył przy dalszym słupku na 3-0. Wynik ustalił kolejny młodzieżowiec Filip Marchwiński, który skorzystał z prezentu od Jeana Carlosa.

Przegląd Sportowy

Lech wreszcie przełamał fatalną serię meczów bez wygranej na swoim stadionie. Kolejorz zwyciężył przy Bułgarskiej po raz pierwszy od 26 lipca i zrobił to w bardzo przekonujący sposób, rozbijając Wisłę Kraków aż 4:0.

- Wisła jest zespołem, który pod wodzą Macieja Stolarczyka gra atrakcyjną piłkę. Powinno być to spotkanie dwóch drużyn, które grają do przodu i ofensywnie – podkreślał na przedmeczowej konferencji prasowej trener Lecha Dariusz Żuraw, a wtórował mu opiekun Białej Gwiazdy. - Lech to już zupełnie inny zespół niż w zeszłym sezonie. Gra ofensywnie, więc może być ciekawie, bo my wyznajemy podobną filozofię – mówił Stolarczyk.

Przez długi czas zapowiadało się jednak na to, że na szumnych zapowiedziach się skończy, bo od pierwszych minut oba zespoły zafundowały kibicom partię boiskowych szachów i to takich w wyjątkowo kiepskim wydaniu, gdzie figury przesuwają się po planszy w ślimaczym tempie.

Dość powiedzieć, że przez pierwsze pół godziny najciekawszym boiskowym wydarzeniem był nokdaun, jaki po trafieniu piłką w głowę przez Kamila Jóźwiaka zaliczył były stoper Lecha Rafał Janicki. Obrońca padł zupełnie zamroczony na murawę i przez chwilę wydawało się, że będzie to sytuacja bliźniaczo podobna do tej, po której kilkanaście dni temu ze stadionu przy Bułgarskiej Pawła Tomczyka zabrała karetka. Lechita stracił wtedy na chwilę przytomność i doznał wstrząśnienia mózgu. Janicki dość szybko się jednak pozbierał i wrócił na murawę. Ból musiał mu jednak doskwierać, bo na drugą odsłonę już na boisko nie wybiegł.

Wisła przyjechała do Poznania zdziesiątkowana, a lista nieobecnych zawodników była wyjątkowo długa i zawierała kilku kluczowych dla krakowian graczy. Z powodu kartek zagrać nie mogli Lukas Klemenz i Maciej Sadlok, a urazy wyłączyły z występu dodatkowo między innymi Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Burligę i Davida Niepsuja. Do ostatnich chwil ważyły się losy gry przy Bułgarskiej Pawła Brożka, ale ostatecznie doświadczony i najskuteczniejszy zawodnik Wisły nie znalazł się w kadrze meczowej. Zastąpił go debiutujący w wyjściowej jedenastce 19-letni Przemysław Zdybowicz. Nastolatek zupełnie nie poradził sobie jednak z dużo bardziej doświadczonymi stoperami Lecha i niedługo po przerwie został zastąpiony przez Krzysztofa Drzazgę.

Love Kraków

Wisła przegrała w Poznaniu z Lechem 0:4. Krakowianie zaczęli nieźle, ale swojej przewagi nie zdołali zamienić na bramkę. Potem było już tylko gorzej i po trzech ligowych porażkach z rzędu spadli na 13. miejsce.

Wrzesień nie był dla Wisły Kraków łaskawy. W trzech ligowych spotkaniach krakowianie wywalczyli zaledwie jeden punkt, odpadli z rozgrywek Pucharu Polski, a na dodatek ponieśli porażkę w starciu z Cracovią. Do tego dochodzą kontuzje. Lista zawodników, których ma do dyspozycji trener Maciej Stolarczyk z meczu na mecz jest coraz krótsza.

W pojedynku derbowym swoje czwarte żółte kartki obejrzeli Maciej Sadlok i Lukas Klemenz, tym samym tej dwójki w Poznaniu zabrakło. Największym problemem dla Białej Gwiazdy było więc zestawienie obrony. Trener Stolarczyk nie miał zbyt dużego pola manewru i na boki defensywy posłał Marcina Grabowskiego oraz podobnie jak w meczu pucharowym z Błękitnymi Stargard - Rafała Boguskiego.

Paweł Brożek, który w derbach Krakowa zagrał na własną odpowiedzialność, nie znalazł się w autokarze do Poznania. Snajper krakowian leczy kontuzjowaną kostkę, dlatego też w ataku Wisły zagrało dwóch młodzieżowców Kamil Wojtkowski i Przemysław Zdybowicz. W wyjściowym składzie wiślaków znalazło się więc aż trzech przedstawicieli młodego pokolenia. W Lechu było ich natomiast aż pięciu.

Mimo wszystkich kłopotów z jakimi borykała się w ostatnim czasie Wisła, w Poznaniu gracze spod Wawelu nie składali broni. Zaczęli bardzo odważnie i zmuszali do wzmożonej koncentracji bramkarza gospodarzy.

Źródło: wisla.krakow.pl


Galeria sportowa