2019.10.27 Legia Warszawa - Wisła Kraków 7:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:33, 16 lut 2020; Tomy (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2019.10.27, Ekstraklasa, 13. kolejka,
Stadion Miejski Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, 17:30, niedziela, 14°C
Legia Warszawa 7:0 (3:0) Wisła Kraków
widzów: 22.610
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki
Luquinhas 1'
José Kanté 18'
José Kanté 32'
José Kanté 53'
Arvydas Novikovas 74'
Paweł Wszołek 80'
Jarosław Niezgoda 90'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
6:0
7:0
Legia Warszawa
Radosław Majecki
grafika:zk.jpg Artur Jędrzejczyk
Igor Lewczuk
Mateusz Wieteska
Michał Karbownik
Paweł Wszołek
Domagoj Antolić grafika:zmiana.PNG (59' Walerian Gwilia)
André Martins grafika:zmiana.PNG (71' Jarosław Niezgoda)
Luquinhas grafika:zmiana.PNG (58' Mateusz Praszelik)
Arvydas Novikovas
grafika:zk.jpg José Kanté

Trener: Aleksandar Vuković
Wisła Kraków
Michał Buchalik
Łukasz Burliga
Marcin Wasilewski
Rafał Janicki
Maciej Sadlok
Kamil Wojtkowski grafika:zmiana.PNG (46' Przemysław Zdybowicz)
Rafał Boguski
Lukas Klemenz grafika:zk.jpg
Vukan Savićević
Michał Mak grafika:zmiana.PNG grafika:zmiana.PNG (46' Chuca)
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (66' Jean Carlos Silva)

Trener: Maciej Stolarczyk
W 53' minucie Michał Buchalik obronił rzut karny wykonywany przez José Kanté.

Ławka rezerwowych: Mateusz Lis, Serafin Szota, Marcin Grabowski, Dawid Szot, Damian Pawłowski

Kapitan: Rafał Boguski

Bramki: 7-0 (3-0)
Posiadanie (w %): 52-48 (48-52)
Strzały: 23-5 (12-3)
Strzały celne: 13-1 (6-1)
Strzały niecelne: 4-3
Strzały przejęte: 6-1
Strzały z pola karnego: 15-4
Strzały z pola karnego, celne: 10-1
Średni dystans od bramki: 17.1-17.1
Faule: 15-20
Żółte kartki: 2-1
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 4-2
Podania: 388-364
Podania dokładne (w %): 82-84
Instat index: 309-220
Gole oczekiwane: 4.07-0.44
Tempo dokładnych podań: 13.6-14.2
Tempo akcji w ataku: 17.4-13.8
Indeks intensywności pojedynków: 8.8-9.0
Dystans (w km): 102.71-102.06
Sprinty: 112-91

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Legia Warszawa

W niedzielne popołudnie będziemy świadkami jednego z najbardziej wyczekiwanych starć Ekstraklasy. Na murawie przy ulicy Łazienkowskiej zmierzą się dwie niezwykle utytułowane drużyny, które w 21. wieku dostarczyły swoim kibicom ogromną liczbę emocji, nie tylko tych związanych z występami na krajowym podwórku, ale także płynących z rywalizacji na europejskich boiskach. Pojedynek Legii z Wisłą to nie tylko zmagania na boisku, ale także walka o prymat największej i najbardziej rozpoznawalnej marki polskiej piłki.


25.10.2019r.

Michał Stompór


Zarówno krakowianie, jak i legioniści nie mogą na razie zaliczyć bieżących rozgrywek do udanych. Wojskowi grają w kratkę, zwycięstwa przeplatając wyraźnymi porażkami. Jednak w pojedynku z Wisłą to gospodarze uważani są za faworytów – Biała Gwiazda przegrała aż 4 ligowe starcia z rzędu, natomiast Legia dobrze wykorzystała reprezentacyjną przerwę, pokonując po niej poznańskiego Lecha. Mimo dobrych nastrojów po zwycięstwie w potyczce z Kolejorzem, w Warszawie nie zapominają o marcowym meczu z drużyną Macieja Stolarczyka w którym wiślacy rozbili stołeczny zespół aż 4:0. Kto tym razem okaże się lepszy w pojedynku drużyn, które zdominowały polską piłkę na przestrzeni ostatnich 20 lat?

Bramkarz: Radosław Majecki

Po transferze Sebastiana Szymańskiego to Majecki przejął miano największego talentu z Łazienkowskiej. Chociaż wiele mówiło się o zagranicznym zainteresowaniu młodym golkiperem, 19-latek został w Warszawie, gdzie jest niekwestionowanym numerem 1 między słupkami. W dwunastu dotychczasowych kolejkach młodzieżowy reprezentant Polski zachował 3 czyste konto, a w sumie przepuścił jednak 13 strzałów.

Obrońcy: Michał Karbownik, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk

W pojedynku z Wisłą na pewno nie zobaczymy kontuzjowanych Marko Vesovicia i Pawła Stolarskiego, co oznacza, że za prawą stronę defensywy będzie odpowiedzialny najprawdopodobniej Jędrzejczyk. Na drugiej flance zapewne zobaczymy Michała Karbownika, który zagra w tym miejscu za pauzującego za kartki Luisa Roche. Trener Vuković preferuje grę dwójką środkowych obrońców, a na murawie niemal na pewno zamelduje się dwójka doskonale łącząca boiskową dojrzałość z młodzieńczą nutą fantazji. Obok 34-letniego Igora Lewczuka wystąpi 22-letni Mateusz Wieteska, który pod nieobecność Artura Jędrzejczyka dostąpił zaszczytu noszenia kapitańskiej opaski. Decyzja szkoleniowca Legii o powierzeniu wychowankowi tej roli to doskonały dowód na to, jaką pozycję osiągnął w stołecznej drużynie były zawodnik Górnika Zabrze.

Pomocnicy: Domagoj Antolić, André Martins, Valeriane Gvilia

Druga linia Wojskowych to idealny balans pomiędzy każdą z 3 stref boiska. Domagoj Antolić odpowiada za współpracę środka pola z linią defensywy, wspomagając obrońców w rozbijaniu ataków rywali, ruchliwy André Martins to przykład klasycznego środkowego pomocnika obdarzonego doskonałym przeglądem pola, natomiast ofensywnie usposobiony Valeriane Gvilia często operuje niemal na równi z napastnikami warszawskiej ekipy. Mimo bezsprzecznych indywidualnych atutów wyżej wspomnianych graczy, niejednokrotnie możemy zauważyć pomiędzy nimi brak współpracy. Czy dominacja w środku pola może okazać się receptą na zwycięstwo w niedzielnym klasyku? Jeżeli krakowianie zdobędą przewagę w strefie od 30 do 60 metra, zdecydowanie zwiększą swoje szanse na odniesienie korzystnego rezultatu.

Skrzydłowi/napastnicy: Arvydas Novikowas, Jarosław Niezgoda, Paweł Wszołek

Zestawienie pierwszej linii legionistów nie należy do najłatwiejszych. Wydaje się, że Aleksandar Vuković ciągle szuka złotego środka, a nieustanne rotacje oddalają go od wyboru „zwycięskiej” jedenastki. Pewniakiem do gry powinien być Novikovas, który w poprzednim tygodniu spędził na murawie pełne 90 minut, a swój występ przypieczętował golem. Obok niego najprawdopodobniej zobaczymy Pawła Wszołka, jednak ewentualny występ byłego reprezentanta Polski jest podparty jedynie tym, iż w pojedynku z Lechem nie został zmieniony. Podobne wątpliwości pojawiają się także przy obsadzie „9” - w dwóch ostatnich starciach na tej pozycji oglądaliśmy Kanté, jednak Jarosław Niezgoda nie ustępuje mu umiejętnościami i na pewno mocno walczy o miejsce w pierwszej jedenastce.

Niezależnie od aktualnej dyspozycji obu drużyn, starcie Legii z Wisłą to mecz, na który warto zwrócić uwagę. Klasyk polskiej Ekstraklasy zawsze przyciąga na trybuny potężną liczbę fanów, a ci, dla których brakło miejsca na stadionie, zasiadają przed telewizorami w nadziei na wyjątkowe widowisko. Wierzymy, że i tym razem będziemy świadkami spektaklu godnego legendy wielokrotnych mistrzów Polski.


Źródło: wisla.krakow.pl

Wisła gra dziś z Legią. Czy stać nas na przełamanie złej passy na Łazienkowskiej?

Od już lekko przykurzonego spotkania z Zagłębiem Lubin - wszak odbyło się ono 31 sierpnia oraz po późniejszym remisie w Kielcach - piłkarze Wisły Kraków zaliczają koszmarną serię czterech ligowych porażek z rzędu... A jakby tego było mało - dziś przyjdzie im zagrać na stadionie warszawskiej Legii, co nie może napawać zbytnim optymizmem. Z drugiej zaś strony - czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce do przełamania swojej złej passy? Przyznacie chyba sami, że takiego w naszej lidze nie ma.

Oczywiście, że zdecydowanym faworytem tej konfrontacji są warszawiacy, którzy dysponują jak na polskie warunki niezmiennie składem, który powinien w cuglach wygrywać mecz za meczem, ale tak się jednak w naszej "wyjątkowej" na swój sposób lidze nie dzieje. Przed kilkoma dniami Legia plasowała się zresztą na zaledwie... dziewiątym miejscu w tabeli i gdyby nie wygrana z Lechem - wciąż byłaby w dolnej części stawki. Legioniści poznaniaków jednak ograli i teraz mierzą już w znacznie wyższe lokaty - pytanie tylko, czy punktów przed meczem z Wisłą nie dopisują już przed pierwszym gwizdkiem sędziego?

Jeśli tak - mocno liczymy na to, że mogą się na tym "przejechać", bo choć wiślacy są ostatnio - a zwłaszcza w delegacji - "chłopcami do bicia", to może czas najwyższy z tym skończyć? Trener Maciej Stolarczyk wspominał już przed tygodniem o "sportowej złości" zespołu, a nie od dziś wiadomo, że ta potrafi wykrzesać dodatkowe pokłady energii. Na pewno byłoby nam o to łatwiej, gdyby nie notoryczne problemy ze zdrowiem takich kluczowych dla nas zawodników, jak choćby Jakub Błaszczykowski, czy Vullnet Basha, ale chyba nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na to, że ich zmiennicy wykrzeszą z siebie jeszcze większą ambicję. Tym bardziej, że niepewny jest dziś także występ Vukana Savićevicia, a w Warszawie na pewno zabraknie pauzującego za żółte kartki Davida Niepsuja - co jakby przekłada się na fakt ciągłych problemów kadrowych prowadzonej przez trenera Stolarczyka ekipy. Na tym tle jego konkurent, a więc Aleksandar Vuković, ma zdecydowanie większe pole manewru i to może okazać się decydujące, ale też warto jednocześnie przypomnieć, że w poprzednim sezonie - zespół pod wodzą Stolarczyka strzelił Legii łącznie aż... siedem bramek, więc może i dziś znajdzie sposób na odczarowanie swojej ostatniej niemocy! Mocno trzymamy za to kciuki...

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Legia Warszawa – Wisła Kraków. Zapowiedź, typy, kursy

26 października 2019

W zdecydowanie najciekawszym meczu w ramach 13. kolejki polskiej ekstraklasy zawodnicy Legii Warszawa zmierzą się w roli gospodarza z Wisłą Kraków. Faworytem tej potyczki są aktualni wicemistrzowie Polski, ale team z Miasta Królów ma nadzieję na zakończenie serii przegranych meczów z rzędu. Zachęcamy do zapoznania się z zapowiedzią spotkania, naszymi przewidywaniami oraz kursami oferowanymi przez bukmacherów.


Dziewięć punktów dzieli obie ekipy w ligowej klasyfikacji. Krakowianie plasuje się obecnie tuż nad strefą spadkową. Z kolei Legia zadomowiła się w okolicach środka ligowej stawki.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, ostatnie wyniki

  • Podopieczni Aleksandara Vukovicia przystąpi do swojej potyczki, będąc w dobrych nastrojach, bo przed tygodniem stołecznym team pokonał Lecha Poznań. Warszawianie zanotowali tym samym swoje szóste zwycięstwo w sezonie, wracając na zwycięski szlak po porażce z Piastem Gliwice.

Tymczasem krakowianie ostatnio ponieśli czwartą z rzędu ligową porażkę, przegrywając z aktualnymi mistrzami Polski. Gliwiczanie wygrali z Wisłą 2:1. Jednocześnie krakowska ekipa pozostaje bez wygranej od 31 sierpnia, gdy w pokonanym polu pozostawiła Zagłębie Lubin.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, historia

  • Jak dotąd 155 razy przedstawiciele obu ekip rywalizowali ze sobą o ligowe punkty. Częściej zwycięsko z tego typu starć wychodzili wiślacy, notując 58 zwycięstw. 55 razy górą była Legia, z kolei w 41 bataliach miał miejsce remis.

W poprzednim sezonie legioniści grali z Wisłą dwukrotnie. Na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej miał miejsce rezultat 3:3, z kolei na obiekcie im. Henryka Reymana gospodarze wygrali 4:0.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, sytuacja kadrowa

  • Ivan Obradović, Marko Vesović, Cafu i Vamara Sanogo to czwórka piłkarzy stołecznej ekipy, która nie będzie zdolna do gry w niedzielne popołudnie. U gości pod znakiem zapytania stoją występy Vullneta Bashy i Jakuba Błaszczykowskiego. Na pewno natomiast zabraknie Davida Niepsuja, który musi pauzować za kartki.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, kursy

  • Legia Warszawa – Wisła Kraków, 1×2 kursy
  • Wygrana
  • Legii Warszawa Remis Wygrana
  • Wisły Kraków
  • LVBet 1,48 4,80 7,10 Sprawdź ofertę LVBet
  • KURSY
  • Kursy aktualne na 26.10.2019 13:18
  • Według bukmachera LVBet kurs na wygraną krakowskiej ekipy wynosi 7,10.


Legia Warszawa – Wisła Kraków, typy i przewidywania

  • W opinii naszej redakcji bardzo kuszący wydaje się kurs na remis, więc stawiamy, że obie ekipy podzielą się punktami. Nasz typ: 1:1.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, oferta bukmacherów

  • Polscy legalni bukmacherzy przygotowali na to spotkanie bogatą ofertę zakładów. Znajdziecie w nich nie tylko tradycyjne zakłady na rozstrzygnięcie danego spotkania, ale również możecie wytypować strzelców bramek.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, przewidywane składy

  • Legia: Majecki – Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska, Karbownik, Antolić, Martins, Wszołek, Luquinhas, Novikovas, Kante

Wisła: Buchalik – Burliga, Klemenz, Janicki, Sadlok, Savicević, Boguski, Wojtkowski, Silva, Mak, Brożek.

Legia Warszawa – Wisła Kraków, transmisja meczu

  • Niedzielne starcie Legia Warszawa – Wisła Kraków będzie można obejrzeć na antenach TVP 2, Canal+ i Canal+ Sport 3. Początek transmisji zaplanowany jest na godzinę 17:25. W internecie spotkanie można śledzić za pośrednictwem Canal+ Sport Online i strony internetowej Sport.tvp.pl.


Źródło: wislakrakow.com

Sen o zwycięstwie - najlepiej przełamać się w stolicy!

W świecie futbolu istnieją pojedynki, które niezależnie od formy rywalizujących drużyn, budzą wielkie emocje i przyciągają ogromną rzeszę zainteresowanych. Jednym z takich spotkań jest starcie Legii Warszawa z Wisłą Kraków, zaliczane do klasyków polskiej Ekstraklasy. Już za klika godzin będziemy świadkami 169. meczu dwóch niezwykle utytułowanych drużyn, które zdominowały krajowe rozgrywki w XXI wieku.


27.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


Sytuacja kadrowa gospodarzy wygląda nieporównywalnie lepiej niż stan posiadania rywali z Krakowa. W ekipie Wojskowych na pewno nie zobaczymy Pawła Stolarskiego i Marko Vesovicia, a ciągle wyłączeni z gry pozostają Cafu i Vamara Sanogo. Wiślacy na pewno będą musieli radzić sobie bez pauzującego za kartki Davida Niepsuja, natomiast występy Jakuba Błaszczykowskiego, Vukana Savicevicia, Vullneta Bashy, Jakuba Bartosza, a także Adama Buksy, stoją pod znakiem zapytania, a decyzja o ich obecności w meczowej dwudziestce zapadnie najprawdopodobniej na chwilę przed rozpoczęciem dzisiejszego pojedynku. O ile w szeregach Legii możemy znaleźć wprawionych w bojach na szczeblu Ekstraklasy zmienników gotowych zastąpić nieobecnych graczy, to Maciej Stolarczyk niestety nie ma takiego komfortu, jak Aleksandar Vuković i musi korzystać z mniej doświadczonych piłkarzy.

O dobre nastroje

Nastrojów wśród Wiślaków na pewno nie poprawiają wyniki, jakie Biała Gwiazda notuje w ekstraklasowych rozgrywkach - ostatnie zwycięstwo, choć niezwykle efektowne (4:2 z Zagłębiem). Nieco lepsza atmosfera panuje przy Łazienkowskiej - Legioniści okazali się lepsi w starciu z niezwykle mocnym Lechem, wygrywając po raz pierwszy od 3 spotkań. Jednak zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie liczą na więcej, a sukces w tak prestiżowym bezpośrednim pojedynku może dać każdej z drużyn pozytywny impuls i znacząco wpłynąć na dyspozycję w następnych tygodniach. Mimo aż 9 punktów przewagi stołecznej ekipy i gry przed własną publicznością, Wiślacy nie stoją na straconej pozycji, zwłaszcza jeżeli przeanalizujemy 5 ostatnich pojedynków obu drużyn. Chociaż bilans nie faworyzuje żadnego z zespołów, wiktorie Białej Gwiazdy mają szczególny wymiar - krakowianie sięgnęli po 3 punkty w marcu tego roku, deklasując przeciwnika (4:0 przy R22), a także pokonali Legię na jej własnym boisku.

Ligowy szlagier

Zespół ze stolicy plasuje się aktualnie na 7. pozycji, a Wiślacy znajdują się tuż nad strefą spadkową. W związku z tym nieco kontrowersyjną, chociaż bez wątpienia prawdziwą, tezą jest stwierdzenie, iż silna Ekstraklasa to silne Legia, Lech i Wisła. Drużyny doświadczone w europejskich bojach, o największym potencjale marketingowym i rozpoznawalne niemal na całym świecie, rokrocznie muszą bić się o najwyższe cele, by nie tylko podnosić własny poziom, ale także budować pozycję całej ligi. Czy dzisiejszych przeciwników stać na stworzenie interesującego widowiska? Jedno jest pewne - oczy całej piłkarskiej polski będą zwrócone na murawę stadionu przy Łazienkowskiej.


Źródło: wisla.krakow.pl

Wojtkowski: Chcemy wrócić na dobre tory

Już w niedzielę Wisła Kraków prowadzona przez trenera Macieja Stolarczyka zmierzy się w wyjazdowym spotkaniu z warszawską Legią. Ten mecz jest wyjątkowy dla kibiców zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. W ekipie Białej Gwiazdy występuje zawodnik, który w przeszłości reprezentował także barwy zespołu z Łazienkowskiej 3. Mowa oczywiście o Kamilu Wojtkowskim.


26.10.2019r.

Arek Warchał

400mm.pl


Kamil Wojtkowski w swojej karierze miał okazję występować także dla naszego najbliższego rywala - Legii Warszawa. Jak podchodzi do tego starcia? „Traktuje to spotkanie jak każde inne. Czas w spędzony kiedyś w Legii wspominam dobrze, jednak to było już dawno, więc nie mam jakiegoś większego sentymentu” - stwierdził Kamil Wojtkowski.

Wiślacy do spotkania z Wojskowymi przystąpią po kilku mniej udanych meczach. Biała Gwiazda w minionych kolejkach nie punktowała. Czy zdaniem Kamila Wojtkowskiego mecz z takim rywalem, jak Legia Warszawa jest idealny do tego, by przerwać niekorzystną passę? „Nie umiem odpowiedzieć, czy to idealny mecz. Wiem natomiast, że każda seria się kiedyś kończy. Czy ta zwycięska, czy ta porażek. Wiemy, w jakiej sytuacji się znajdujemy i chcemy wrócić na dobre tory. Mam nadzieję, że mecz przeciwko Legii rozpocznie tę dobrą passę” - powiedział piłkarz.

Jasny cel

Drużyna Aleksandara Vukovicia zajmuje aktualnie 7. miejsce w tabeli. W minionej serii gier Wojskowi pokonali Lech Poznań i dobrych nastrojach podejdą do niedzielnej rywalizacji. „Rywale mają dobrych, zdeterminowanych zawodników. Pracują na boisku na wysokich obrotach przez cały mecz. Będziemy musieli odpowiedzieć tym samym, ponieważ jedziemy do Warszawy po wygraną” - deklaruje „Wojo”.

Ostatnie mecze Wisły Kraków z Legią Warszawa obfitowały w sporą dawkę emocji i chyba jeszcze większą liczbę bramek, jak wtedy, gdy Wiślacy pokonywali swoich przeciwników 4:0. Czy możemy spodziewać się tak dużej liczby goli również w jutrzejszym meczu? „Patrząc na poprzednie spotkania możemy tak wnioskować, ale każdy mecz jest inny. Przed ostatnią rywalizacją Leicester nikt nie powiedziałby, że będzie 9:0, ale tak się mecz ułożył. Boisko wszystko zweryfikuje” - zakończył zawodnik.


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk przed meczem z Legią: - Każda seria kiedyś się kończy i ta też musi się skończyć

Konferencja prasowa przed meczem z Legią Warszawa rozpoczęła się nietypowo. Nie było bowiem żadnego wstępu do niej w wykonaniu trenera Macieja Stolarczyka, a od razu dziennikarze zostali poproszeni o zadawanie pytań.

Pierwsze dotyczyło zawodników kontuzjowanych, których aktualnie w drużynie jest czterech.

- Będziemy mądrzejsi po jutrzejszym dniu, a wszystko może się rozstrzygnąć przed meczem w niedzielę. Zacznę od Kuby, którego rehabilitacja trwa już dłuższy okres czasu. Ma problem z przywodzicielem po meczu reprezentacji i wielodrogowo staramy się go i rehabilitować i diagnozować, szukając nie tylko skutku, ale i przyczyn tego urazu. Dlatego też Kuba konsultuje ten swój uraz zarówno w naszym sztabie, jak i szukamy innej drogi. Konsultował się z lekarzem z Dortmundu i to wszystko to są informacje, które mają nam pomóc zarówno w rehabilitacji, jak i w prowadzeniu tego zawodnika. Jeśli chodzi o Vukana, to ma drobny uraz, którego nabawił się na zgrupowaniu reprezentacji i po powrocie z kadry trenuje indywidualnie, ale liczymy na to, że będziemy mogli z niego skorzystać. Vullnet Basha również ma uraz, który wymagał naszej głębszej analizy, bo jest to uraz mięśniowy i pojawia się on co pewien czas. Diagnozujemy Bashę pod kątem urazów mięśniowych i on również pracuje indywidualnie. Uraz Jakuba Bartosz to kontuzja stawu kolanowego i myślę, że ten zawodnik w niedługim czasie dołączy do zespołu i będzie trenował. Ma trochę nieszczęścia, bo wrócił po dłuższej rozłące z piłką i doznał takiego urazu. Są to zawodnicy, którzy byli prowadzeni w tym tygodniu indywidualnie i ten początek sezonu to taki moment, że mamy sporo problemów zdrowotnych. Głębiej je analizujemy, rozkładamy na czynniki pierwsze - nie zajmując się tylko skutkami, ale także przyczynami urazów. Czekamy na powrót tych zawodników - powiedział szkoleniowiec.

Stolarczyk został też zapytany o kontuzjowanych ostatnio młodzieżowych reprezentantów Polski - Daniela Hoyo-Kowalskiego oraz o Olka Buksę.

- Daniel Hoyo-Kowalski trenuje z nami od końcówki poprzedniego tygodnia, więc nie był brany pod uwagę na żądne ze spotkań weekendowych, bo chcieliśmy go wprowadzić. Ten tydzień pracował już z nami i myślę, że będzie brany pod uwagę w ten weekend. Jeśli chodzi o Olka Buksę, to dołączył do zespołu w tym tygodniu. Zaczął trenować normalnie i tutaj po dwóch treningach - dzisiejszym i jutrzejszym - podejmę decyzję, czy Olo wystąpi w ten weekend, w którejś z drużyn, aby wrócić na boisko również w konfrontacji ligowej - mówił.

Potem przyszedł czas na bardziej dogłębną analizę aktualnej sytuacji Wisły, nad którą ciąży seria aż pięciu porażek z rzędu oraz tego, że zdaniem zadającego pytanie dziennikarza - piłkarze są tą sytuacją załamani...

- Musimy wszyscy mieć świadomość tego, że ten zespół w ciągu półtora roku po raz kolejny się zmienił. Doszło do nas ośmiu nowych zawodników, w tym trzech młodzieżowców i nie da się zrobić wszystkiego tak od razu. To wszystko są procesy. My mamy w tej chwili taki moment, ale jest to naturalne, że takie w drużynach występują i musimy sobie z tym poradzić, nie ma innego wyjścia. Nie wiem skąd informacje o głębszym załamaniu moich graczy, bo ja tego nie widzę. Oczywiście nastroje nie są świetne, bo nie mają prawa takie być, jeśli się przegrywa, to człowiek nie ma prawa być zadowolonym z tego co zrobił, ale pracujemy nad tym, żeby to zmienić. I to jest dla nas kluczowe. Mamy na to plan i jest to proces, który musi się odbyć. Drużyna otrzymuje duże wsparcie, jak choćby w ostatnim meczu od kibiców, a także od właścicieli klubu. Zdajemy sobie sprawę, że tylko ciężka i konsekwentna praca może nas z tej sytuacji wyprowadzić - przyznał trener.

Kolejne pytanie dotyczyło niezaprzeczalnego faktu, który sprowadza się do tego, że kolejne ewentualne niepowodzenie w lidze może zepchnąć naszą drużynę na miejsce spadkowe.

- Tylko od nas zależy jaka będzie nasza przyszłość, ale możemy najbliższe spotkania wygrać i być zdecydowanie wyżej w tabeli, jak to zrobiło kilka zespołów, które jeszcze niedawno były w podobnym miejscu. Tak to wygląda i niczego odkrywczego nie powiem. Nie zajmuję się tym co byłoby gdyby, a zajmuję się tym na co mam wpływ i tym co mogę zmienić. To jest dla mnie kluczowe, a więc wyciąganie wniosków i praca nad nimi oraz egzekwowanie tego w czasie gry. Moi zawodnicy są tego świadomi, ale na aktualną sytuację wpływ ma wiele czynników, a tylko od nas zależy jak potoczy się nasza przyszłość i jak to będzie wyglądało. Od nikogo innego. Każda seria kiedyś się kończy i ta też musi się skończyć. Oczywiście jest to najprostsza i najkrótsza odpowiedź, dlatego ważna jest strategia i realizacja planu, ale też kwestia związana z nastawieniem - uważa Stolarczyk.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o naszego najbliższego rywala.

- Legia to jest firma, klub z dużymi aspiracjami i największym budżetem w Polsce oraz na pewno na ten moment z niespełnionymi nadziejami, ale różnice punktowe są niewielkie. Jest nowy trener, który wdraża swoją filozofię do zespołu, na który zawsze będzie spoglądała cała Warszawa, a cała Polska będzie komentować występy. Uważam, że jest to bardzo dobrze zorganizowana drużyna i bardzo dobrze radząca sobie w grze defensywnej. Tracą niedużo bramek i jest to zespół groźny, ale też życie pokazywało, że mogą stracić punkty i to również na swoim boisku - pomimo tego, że jest to stadion zawsze wypełniony po brzegi. Mając swój plan do zrealizowania, będziemy chcieli zagrać tam dobre spotkanie - zapewnił trener wiślaków.

Dziennikarze odnieśli się też do niedawnego wywiadu Stolarczyka, którego udzielił on na łamach weszlo.fm, a w którym powiedział m.in., że w żadnym ze spotkań prowadzona przez niego drużyna nie była wyraźnie słabszą od swoich przeciwników. Stolarczyk został jednocześnie zapytany - czy to co obecnie dzieje się z Wisłą, to nie jest kwestia pecha...

- Szczęściu zawsze trzeba pomóc, nie można tylko zganiać na szczęście lub brak, bo szczęście trzeba prowokować. Nie wygra się w totolotka, jeśli nie wyśle się kuponu. Tak też jest w piłce. Jeśli nie prowokuje się sytuacji i ich nie kreuje oraz jeśli w pewnych momentach nie ryzykuje to tego nie będzie. Wspomniałem o kilku przyczynach, przez które jesteśmy w tym miejscu, a nie w innym. Musimy ciężej pracować, aby wyeliminować błędy, które nam się przytrafiały, bo nie ma co ukrywać - pomimo mojej opinii, którą się przytacza, to trzeba podkreślić, że przegraliśmy, bo piłka nożna to sport, w którym decydują bramki. Przeciwnicy strzelili ich więcej i wygrali. Moja opinia na temat naszej gry jest taka, bo w tych spotkaniach wykreowaliśmy sobie sytuacje i mieliśmy w pewnych momentach te mecze pod kontrolą. Stało się jednak tak, a nie inaczej i z tego musimy dalej wyciągać wnioski i tych błędów nie możemy popełniać - stwierdził.

Następne pytanie dotyczyło Łukasz Burligi oraz jego formy, bo pod nieobecność pauzującego za kartki Davida Niepsuja - Stolarczyk znów może mieć problem z obsadzeniem prawej strony defensywy.

- Łukasz wraca po urazie i potrzebuje czasu do tego, aby był w pełni gotowy i przygotowany do gry na 90 minut. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie jest w takiej dyspozycji, żeby te 90 minut wytrzymać, ale ma ogromne serce do pracy i takich ludzi chcę mieć wokół siebie, którzy dają tego rodzaju impulsy. Jest to dla mnie ważne, bo ten zawodnik nie kalkuluje, nie szuka usprawiedliwień, tylko jest gotowy na tyle ile ma "paliwa w zbiorniku". Jest brany pod uwagę na meczu w Warszawie i będzie do dyspozycji - powiedział.

Nie mogło też zabraknąć odniesienia do deklaracji przewodniczącego Rady Nadzorczej Wisły Kraków SA, Tomasza Jażdżyńskiego, który na łamach mediów społecznościowych dementował plotki o możliwej zmianie trenera w naszym klubie.

- To jest część pracy, którą wykonuję. To jest naturalne, bo jeszcze niedawno sam byłem osobą, która zatrudniała i zwalniała trenerów i zdaję sobie sprawę, jak to funkcjonuje. Najbardziej niebezpieczne są te deklaracje długoletnie, kiedy pojawia się taka, że trener ma wsparcie, bo tak naprawdę trener jest rozliczany z tygodnia na tydzień. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ja się tym nie zajmuję. Mam do wykonania pracę i na niej się koncentruję. Na tym co mamy zrobić, jaki mamy plan i na tym co musze naprawić oraz jak długoterminowo zadziałać, aby ten zespół funkcjonował w taki sposób, aby spełniał oczekiwania. To jest dla mnie kluczowe, a opinie zawsze będą się pojawiały, bo są one wtedy, gdy zespół wygrywa i jest na topie, a mieliśmy taki moment w poprzednim sezonie - i wtedy były równie skrajne opinie - ale w drugą stronę, a podobnie jest teraz. Ja jestem od tego, żeby za każdym razem być pośrodku. Obojętnie jaka jest sytuacja. Jestem od tego, aby zająć się funkcjonowaniem zespołu, w takich momentach naprawą tego funkcjonowania i to jest dla mnie kluczowe. Te sytuacje są naturalne, w dziedzinie, którą się zajmuję. Zdaję sobie sprawę, że mogą się pojawiać różnego rodzaju opinie. W tym momencie są one negatywne, ale nie jest to coś, czym się zajmuję, bo nie jest to dla mnie kluczowe. Opinie są zawsze, zarówno w momencie dobrym, jak i w tym złym. Mamy trudniejszy moment, a ja zajmuję się tylko i wyłącznie funkcjonowaniem zespołu i kwestiami, które są dla nas kluczowe, czyli powrotem na ścieżkę zwycięstw - mówił Stolarczyk.

Na zakończenie trener zespołu "Białej Gwiazdy" został poproszony o przypomnienie swoich boiskowych relacji z obecnym szkoleniowcem Legii, Aleksandarem Vukoviciem.

- Nigdy się na nim do siebie nie uśmiechaliśmy - śmiał się Stolarczyk. - Aleksandar to był typ zawodnika, który wlewał serce do zespołu i był tą częścią, która dawała charakter drużynie Legii. Jest to postać, która dużo dawała zespołowi jako piłkarz, a dziś jako trener. Widać, że również jest to człowiek posiadający mocny charakter i przelewa go na zespół. Chce mieć wokół siebie ludzi, którzy pokażą ten charakter na boisku. Tak ja ten zespół odbieram, a widząc jak funkcjonuje, to rzeczywiście jest to zdyscyplinowana drużyna, która ma jasny plan przedstawiony przez trenera i według tego planu działa. Te cechy, które posiadał jako piłkarz, przelał na zespół jako trener - zakończył opiekun zespołu Wisły Kraków.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Co za wstyd... Legia - Wisła 7-0!

Warszawska Legia w pełni wykorzystała dramatyczną słabość zespołu Wisły Kraków i zrewanżowała się nam z nawiązką za porażkę z wiosny bieżącego roku, kiedy to pokonaliśmy stołeczny zespół 4-0. Dziś "Biała Gwiazda" wyjeżdża z bagażem jeszcze poważniejszym, bo aż... siedmiu goli! Przegrywamy bowiem na Łazienkowskiej w aż tak poważnych rozmiarach! A to sprawia, że spadamy na czternaste miejsce w tabeli, a więc spadkowe! Po trwającej serii porażek i dzisiejszym pogromie nie ma się jednak co dziwić, że taka sytuacja ma miejsce...

Jeszcze dobrze kibice nie zasiedli na trybunach, a Legia otworzyła wynik tego spotkania. Już bowiem w pierwszej swojej akcji Lukas Klemenz nieszczęśliwie nie zdołał zblokować dośrodkowania Michała Karbownika, a dodatkowo podbijając futbolówkę pomógł jej poniekąd, aby ta doszła do Luquinhasa. Brazylijczyk dotychczas nie zdołał wpisać się w polskiej lidze na listę strzelców, ale w meczu z Wisłą już mu się to udało. I błyskawicznie było 0-1.

W 13. minucie swojego kolejnego gola w Polsce blisko był z kolei José Kanté, ale jego strzał głową o centymetry minął naszą bramkę. Po kolejnych dwóch minutach strzał Gwinejczyka - w sytuacji sam na sam - zdołał obronić Michał Buchalik, a w 17. minucie formę naszego bramkarza sprawdził Arvydas Novikovas. Wciąż było więc 0-1, ale stan nie trwał już długo, bo zaraz potem przegrywaliśmy już różnicą dwóch goli. Tym razem - po kolejnej nieudanej próbie zablokowania dośrodkowania - teraz w wykonaniu Rafała Janickiego - futbolówka trafiła na głowę Kanté, a ten dopełnił formalności. 0-2...

Podwyższenie prowadzenia na chwilę uspokoiło Legię i nie bombardowała już aż tak naszej bramki, ale w 32. minucie wywalczyła rzut rożny, a stałe fragmenty gry to jak wiadomo ogromny atut stołecznej ekipy, zwłaszcza z taką defensywą jak dziś nasza. Dośrodkowanie do Kanté i ten strzela swojego drugiego gola w tym meczu i trzeciego dla Legii. 0-3...

I takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa, choć na 0-4 bramkę wręcz powinien zdobyć Paweł Wszołek, bo wiślacy kompletnie "odpuścili" krycie po dograniu z rzutu wolnego w wykonaniu Domagoja Antolicia. Pomocnik Legii uderzył jednak niedokładnie i wyniku nie podwyższył.

Pod koniec pierwszej połowy, a dokładniej w minucie 44. - swoją okazję miała w końcu Wisła, ale strzał Kamila Wojtkowskiego wyłapał Radosław Majecki.

Na drugą połowę trener Maciej Stolarczyk zdecydował się na aż dwie zmiany, wprowadzając Przemysława Zdybowicza oraz Chukę. I szybko, bo w 50. minucie Hiszpan... nie popisał się w naszym polu karnym. Sfaulował bowiem Luquinhasa i choć sędzia Krzysztof Jakubik całość musiał sprawdzić na wideo, to ostatecznie słusznie wskazał na "wapno". Strzał Kanté z jedenastego metra Buchalik wprawdzie odbił, ale futbolówka wróciła pod nogi napastnika Legii, który znów dopełnił formalności... 0-4...

Taki wynik zdecydowanie uspokoił to spotkanie, bo też Legia nie musiała już atakować z większą pasją, tym bardziej, że nawet oddając pole Wiśle, ta niewiele była w stanie zdziałać. Na nic bowiem dały się kolejne dośrodkowania z dwóch rzutów wolnych Macieja Sadloka, czy próba głową Jeana Carlosa Silvy.

Groźniej było za to znów pod naszą bramką, a legioniści domagali się kolejnej "jedenastki". Strzał Waleriana Gwilii na poprzeczkę rękami sparował bowiem Janicki, ale sędzia nie wskazał tym razem na "jedenastkę". Czy mógł, to już nie ma znaczenia, bo jeśli nawet "oszczędził" nas w tej sytuacji arbiter, to nie zamierzali tego robić Novikovas z Wszołkiem oraz Jarosław Niezgoda.

Pierwszy z nich wykorzystał bowiem kolejną naszą stratę, po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Klemenza i huknął celnie z dystansu, a Wszołek kompletne gapiostwo i odpuszczenie krycia we... własnym polu karnym! Z kolei kwintesencją tego meczu był gol Niezgody, który skorzystał z prezentu od Janickiego, bo ten tak wybijał piłkę, że ta odbiła się ona od stojącego przed nim Klemenza. Jako że piłka wróciła do Janickiego, czego ten się chyba nie spodziewał, to odzyskał ją Wszołek i pozostało mu tylko podać do Niezgody... Piłkarska kompromitacja, ale właśnie tak Legia zdobyła gole numer pięć, sześć oraz siedem, a my przegrywamy na Łazienkowskiej aż... 0-7! Zero... do siedmiu!!!

Można to skomentować tylko w jeden sposób. A dokładniej tytułowy... Co za wstyd! Co za gigantyczny wstyd!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Nokaut w stolicy Polski: Legia - Wisła 7:0

Biała Gwiazda przyjechała na Łazienkowską niezwykle zmobilizowana - mimo niekorzystnej passy, boisko wicemistrza Polski wydawało się idealnym miejscem na przełamanie. Krakowianie pojawili się w Warszawie w mocno osłabionym składzie, jednak Legioniści również nie mogli wystawić optymalnej jedenastki. Kibice Wisły szczególnie liczyli na doświadczenie Pawła Brożka, który w tym sezonie wielokrotnie dawał się we znaki szykom obronnym rywali, natomiast gospodarze, podbudowani wygraną z Lechem, przystępowali do hitowego starcia wyjątkowo pewni siebie.


27.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


Spotkanie rozpoczęło się dosyć zaskakująco, gdyż już pierwszy strzał meczu znalazł drogę do bramki. Autorem trafienia otwierającego wynik pojedynku okazał się Luquinhas, który wykorzystał niezdecydowanie defensorów Wisły i ekwilibrystycznym uderzeniem posłał piłkę do siatki, wykorzystując dogranie Karbownika. W 4. minucie Legioniści wykonywali rzut wolny z okolic narożnika boiska, jednak dośrodkowanie pewnie wyłapał Buchalik. Biała Gwiazda odpowiedziała już kilkanaście sekund później - wrzutka Maka wylądowała na dachu bramki Majeckiego. W 7. minucie krakowianie oddali pierwszy strzał, a na uderzenie z dystansu zdecydował się Sadlok. Niestety piłka o kilka metrów minęła słupek bramki gospodarzy. Pierwszy kwadrans gry upłynął pod znakiem wyraźnej przewagi Legii. Wojskowi atakowali zarówno skrzydłami, jak i środkiem boiska, często zamykając Wisłę w jej własnym polu karnym. Podopieczni Aleksandara Vukovicia w 15. minucie zmarnowali doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia. Znakomite podanie otrzymał Jose Kante, jednak pojedynek z gwinejskim napastnikiem wygrał dobrze dysponowany golkiper gości. Bramkarza Wisły 120 sekund później sprawdził Novikovas - i tym razem Buchalik był na posterunku. Co nie udało się Litwinowi, niedługo później udało się się Kante, który wykończył doskonałe dogranie Wszołka i celną główką poprawił rezultat. W 22. minucie piłkę w narożniku ustawił Sadlok, a dośrodkowanie wiślackiego obrońcy wybili defensorzy warszawian. Piłkarze Białej Gwiazdy nieco ożywili się między 20. a 30. minutą i wydawało się, że mogą strzelić kontaktową bramkę. Mimo chwilowej optycznej przewagi przyjezdnych, to Wojskowi wpisali się na listę strzelców po raz 3. Dublet ustrzelił Kante, popisując się kolejnym strzałem głową. Tym razem asystę zaliczył Domagoj Antolić - 2 strzelców, 3 różnych asystentów. Chwilę później Wiślacy stanęli przed szansą pokonania Majeckiego, jednak uderzenie Wojtkowskiego nie zaskoczyło młodego golkipera Legii. W 42. minucie starcia kolejne groźną wrzutkę w szesnastkę gości posłał Antolić, a drużyna Macieja Stolarczyka tylko dzięki szczęśliwej interwencji Buchalika i kiksowi Wieteski nie straciła 4 bramki.

Na drugą połowę Wiślacy wyszli w nieco innym składzie. Wojtkowskiego zastąpił Zdybowicz, a Michał Mak został zmieniony przez Chukę. Chwilę po zmianie stron - 49. minucie - w polu karnym Wisły upadł zawodnik Wojskowych, a sędzia zdecydował się obejrzeć powtórkę kontrowersyjnej sytuacji. Po wideoweryfikacji wskazał na 11 metr, a do piłki podszedł Jose Kante. Intencje strzelającego wyczuł Buchalik, jednak przy dobitce bramkarz gości był już bezradny. Fantastycznie dysponowany Gwinejczyk umieścił piłkę między słupkami wiślackiej bramki, kompletując hattricka. 65. minucie Stolarczyk wykorzystał ostatnią zmianę, posyłając w bój Jeana Carlosa, który już 4 minuty później mógł wpisać się na listę strzelców - Chuca zauważył świeżo wprowadzonego pomocnika, jednak Brazylijczyk główkował nad bramką Legii. Chwilę przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa spotkania odbity strzał Gvilii zatrzymał się na poprzeczce bramki gości. Krakowianie tylko na parędziesiąt sekund odłożyli swoją egzekucję - zza pola karnego przymierzył Novikovas, a piłka wpadła do wiślackiej siatki po raz piąty. Legioniści nie pozostawiali złudzeń zawodnikom Białej Gwiazdy - brak komunikacji wiślackiej defensywy wykorzystał Wszołek, zdobywając swoją debiutancką bramkę w barwach Wojskowych. W drugiej części spotkania Wisła została całkowicie zdominowana przez rywali, którzy umiejętnie kontrolowali tempo gry, nie pozwalając krakowianom nawet na wyjście z ich własnej połowy. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem wynik starcia ustalił Niezgoda, który wykorzystał dogranie Wszołka. Legia Warszawa 7, Wisła Kraków 0.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 7:0 (0:3)

  • 1:0 Luquinhas 1’
  • 2:0 Kante 18’
  • 3:0 Kante 32’
  • 4:0 Kante 53’
  • 5:0 Novikovas 74’
  • 6:0 Wszołek 80’ 7:0 Niezgoda 90’

Legia Warszawa: Majecki - Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska, Karbownik - Antolić (59’ Gwilia), Martins (71’ Niezgoda) - Wszołek, Luquinhas (58’ Praszelik), Novikovas - Kante

Wisła Kraków: Buchalik - Burliga, Wasilewski, Janicki, Sadlok - Savicević, Klemenz - Wojtkowski (46’ Zdybowicz), Burliga, Mak (46’ Chuca) - Brożek (65’ Jean Carlos)

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Kante, Jędrzejczak - Klemenz


Źródło: wisla.krakow.pl

Klęska i kompromitacja. Legia – Wisła 7:0

27 października 2019

Klęska w Warszawie… Wisła w niedzielnym meczu 13. kolejki PKO Ekstraklasy przegrała z Legią 0:7.


Legia już w drugiej minucie objęła prowadzenie już w drugiej minucie spotkania. Po zagraniu Karbowniaka z lewej strony boiska, Buchalika uderzeniem z ośmiu metrów pokonał niepilnowany Luquinhas. W kolejnych minutach Legia nadal dominowała na boisku, stwarzając sobie kolejne okazje.

W 18. minucie Legia zdobyła drugiego gola. Po zagraniu Wszołka z prawej strony boiska, strzałem głową do siatki trafił Kante. Napastnik Legii w 32. minucie po raz drugi wpisał się na listę strzelców, tym razem wykorzystując dośrodkowanie Antolicia z rzutu rożnego. Przed przerwą wynik nie uległ już zmianie.

Siedem minut po przerwie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla Legii za faul Chuci. Jedenastkę na raty wykorzystał Kante. Gospodarze nie zamierzali na tym poprzestawać. W 72. minucie bliski zdobycia gola był Gwilia, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę.

W 74. minucie piłka po raz piąty wylądowała w bramce Legii. Tym razem ładnym strzałem sprzed pola karnego Buchalikowi szans nie dał Novikovas. Sześć minut później szóste trafienie dla Legii zanotował Paweł Wszołek, który doszedł do piłki w polu karnym po płaskim zagraniu Novikovasa.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 7:0 (3:0)

  • 1:0 Luquinhas 2′
  • 2:0 Kante 18′
  • 3:0 Kante 32′
  • 4:0 Kante 53′
  • 5:0 Novikovas 74′
  • 6:0 Wszołek 80′
  • 7:0 Niezgoda 90′

żółte kartki: Kante, Jędrzejczyk (Legia), Klemenz (Wisła)

Legia: Majecki – Jędrzejczyk, Wieteska, Lewczuk, Karbownik – Martins (71′ Niezgoda), Antolić (59′ Gwilia) – Luquinhas (58′ Praszelik), Wszołek, Novikovas – Kante

Wisła: Buchalik – Sadlok, Janicki, Wasilewski, Burliga – Klemenz, Savicević – Michał Mak (46′ Chuca), Wojtkowski (46′ Zdybowicz), Boguski – Paweł Brożek (66′ Silva)


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

  • Sędzia zakończył mecz... równo z 90. minutą.
  • 90. Jest już 0-7... Teraz trafia Niezgoda, po serii błędów Janickiego.
  • 88. Buchalik odbija celny strzał z rzutu wolnego Gwilii.
  • Kibice Wisły... wychodzą ze stadionu...
  • 80. Wszołek strzela na 6-0... Sześć do zera!!! Nasza defensywa nie istniej!
  • 79. Kanté o krok... od kolejnego gola. Znów szansa i strzał gospodarzy!
  • Cóż... Nic nie chcemy mówić, ale Legia nie zamierza poprzestać na pięciu bramkach...
  • 74. 0-5... Arvydas Novikovas z dystansu i... witamy miejsce spadkowe.
  • Sytuacja sprawdzana przez VAR, ale tym razem sędzia nakazał grać dalej, bez samodzielnego sprawdzania
  • 72. Kolejna groźna akcja gospodarzy. Strzał Gwilii blokuje ręką Janicki, a piłka trafia w poprzeczkę!
  • 71. Ostatnia zmiana w Legii. Niezgoda za André Martinsa.
  • 70. Skrzydłem pomknął Wszołek, ale nikt nie przeciął jego dośrodkowania.
  • 69. Chuca dogrywał w pole karne do Jeana Carlosa, ale uderzenie głową Brazylijczyka przeleciało nad poprzeczką.
  • 66. Ostatnia zmiana w Wiśle. Za Pawła Brożka wchodzi Jean Carlos Silva.
  • 62. Kolejne dogranie Sadloka z rzutu wolnego, ale tym razem piłka w rękawicach Majeckiego.
  • 61. Sadlok dogrywał z rzutu wolnego i wiślacy byli blisko zakończenia całości groźnym strzałem, ale ostatecznie to nam się nie udaje.
  • Klemenz wrócił już na boisko.
  • 59. Druga zmiana w Legii. Walerian Gwilia zastępuje Antolicia.
  • 58. Pierwsza zmiana w Legii. Mateusz Praszelik zastępuje Luquinhasa.
  • Klemenz opatrywany poza boiskiem.
  • 55. Brzydki faul Jędrzejczyka na Klemenzie. Kartka dla legionisty.
  • 53. 0-4. Strzał z rzutu karnego Buchalik odbił, ale dobitkę José Kanté już nie.
  • Sędzia nie miał innego wyjścia, jak przyznać gospodarzom rzut karny!
  • Sędzia sprawdza tę akcję na video.
  • 50. Chuca fauluje Luquinhasa w polu karnym. To powinna być "jedenastka" dla Legii...
  • 46. Rozpoczęła się druga połowa meczu.
  • 46. W przerwie dwie zmiany w Wiśle. Za Kamila Wojtkowskiego wchodzi Przemysław Zdybowicz, z kolei za Michała Maka grać będzie Chuca.
  • Koniec pierwszej połowy, po której przegrywamy na Łazienkowskiej 0-3. I cóż, jedynym pocieszeniem jest to, że gdyby nie kilka dobrych interwencji Buchalika... mogło być jeszcze gorzej.
  • 45. Kolejne dogranie z rzutu wolnego w wykonaniu Antolicia, Buchalik piąstkuje.
  • 44. Dobrze uderzył Wojtkowski, ale Majecki nie dał się zaskoczyć.
  • 42. Powinno być... 0-4. Po dograniu z rzutu wolnego Antolicia - sam przed Buchalikiem znalazł się Wszołek, ale jego nieczysty strzał Buchalik zdołał odbić. Gdzie jest nasza defensywa?!
  • 40. Ładnie dogrywał Wojtkowski, ale wszystko wyjaśnił Jędrzejczyk.
  • 39. Sadlok wrzuca z wolnego w światło bramki, ale legioniści bronią tę próbę.
  • 38. Kanté wycina Maka i ogląda kartkę.
  • 37. Lewczuk powstrzymuje Pawła Brożka, wybijając futbolówkę na aut.
  • 37. Klemenz blokuje strzał Novikovasa z dystansu.
  • Legia rusza po kolejne bramki, ale Sadlok ofiarnie powstrzymuje Luquinhasa.
  • Jeśli stracimy jeszcze dwa gole - nie strzelając żadnego - znajdziemy się po 13. kolejce na miejscu spadkowym...
  • 32. 0-3... Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Kanté.
  • 31. Sadlok blokuje Jędrzejczyka. Róg dla Legii.
  • Strata Savićevicia i kontratak Legii. Wasilewski blokuje strzał Kanté.
  • 30. Teraz łatwo w swojej akcji powstrzymany Wojtkowski.
  • 29. Dośrodkowanie Sadloka, piłkę odbija Jędrzejczyk, ale sędzia zamiast wskazać na kolejny rzut rożny dla Wisły - przyznaje futbolówkę dla gospodarzy. Słuszne pretensje wiślaków.
  • 28. Dobrze wrzucił Sadlok, ale legioniści wybijają na rzut rożny.
  • 27. Jędrzejczyk fauluje Maka. Wisła z szansą na dobre dogranie ze stałego fragmentu gry.
  • 24. Wisła miała okazję na wyjście z kontratakiem, ale Boguskiego dogonił Wszołek i łatwo odebrał mu piłkę.
  • 23. Po dośrodkowania z narożnika boiska w wykonaniu Sadloka, legioniści spokojnie wybijają piłkę.
  • 22. Lewczuk niepewnie na róg po dograniu Maka.
  • 18. Przegrywamy 0-2... Tym razem Buchalik nie był już nas w stanie uratować. Kanté był sam przed naszą bramką i po dograniu z boku od Wszołka... i kolejnym rykoszecie - napastnik Legii dopełnił formalności uderzając głową.
  • 17. Novikovas celnie, Buchalik na róg... Robi nam się pomału mecz Legia - Buchalik...
  • 16. Kolejna akcja gospodarzy i Wasilewski wybija na aut.
  • 15. Buchalik broni w sytuacji sam na sam z Kanté!!!
  • 15. Po nim strzał głową Antolicia wyłapuje Buchalik.
  • 14. Pierwszy rzut rożny w tym meczu. Dla Legii.
  • 13. Dogranie ze skrzydła i uderzenie głową Kanté o centymetry mija naszą bramkę!
  • 11. Znów groźnie pod naszą bramką, ale piłka po dograniu Novikovasa ostatecznie w rękawicach Buchalika.
  • 7. Sadlok zdecydował się na strzał z dystansu, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką.
  • Legia wyszła na prowadzenie i cofnęła się, pozwalając nam rozgrywać piłkę na własnej połowie.
  • 5. Pierwsza akcja Wisły, ale dośrodkowanie Maka ląduje na górnej części siatki bramki gospodarzy.
  • 5. Dośrodkowanie ląduje w rękawicach Buchalika.
  • 4. Burliga fauluje Luquinhasa. Rzut wolny dla Legii na wysokości naszego pola karnego.
  • 1. Gorzej zacząć nie mogliśmy. Po dośrodkowaniu Karbownika i rykoszecie Klemenza - strzał Luquinhasa ląduje w naszej siatce. Przegrywamy 0-1...
  • 1. Gramy! Do boju Wisełka!
  • Sporo zmian w wyjściowym składzie Wisły, który widzicie powyżej, a nasza ławka dziś to: Mateusz Lis, Serafin Szota, Krzysztof Drzazga, Jean Carlos Silva, Chuca, Marcin Grabowski, Dawid Szot, Przemysław Zdybowicz i Damian Pawłowski.
  • Jako pierwszy poznaliśmy wyjściowy skład Legii, który widzicie powyżej. A oto jej ławka rezerwowych: Radosław Cierzniak, Walerian Gwilia, Jarosław Niezgoda, Dominik Nagy, Salvador Agra, Kacper Kostorz, William Rémy i Mateusz Praszelik.
  • Przed nami spotkanie 13. kolejki Ekstraklasy, w którym zespół "Białej Gwiazdy" zmierzy się w wyjazdowej rywalizacji z warszawską Legią.

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Legia - Wisła

13. kolejka okazała się wyjątkowo pechowa dla Białej Gwiazdy, która w Warszawie przy Łazienkowskiej pozwoliła na wbicie sobie aż siedmiu bramek. Piąta z rzędu ligowa porażka sprawiła, że podopieczni trenera Macieja Stolarczyka spadli na 14. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Co po ostatnim gwizdku arbitra powiedzieli szkoleniowcy obu drużyn?


27.10.2019r.

K. Biedrzycka

400mm.pl


Maciej Stolarczyk - Wisła Kraków

Drużyna Białej Gwiazdy nie zdołała skutecznie przeciwstawić się Legii, która wypunktowała ją i odprawiła z zerowym dorobkiem punktowym. „To trudny dla nas dzień, niełatwo cokolwiek powiedzieć sensowego po takiej porażce. Szybko stracona bramka ustawiła spotkanie i pokazała, jak mocno musimy się dźwignąć. Jedynie, co mi pozostaje to powiedzieć przepraszam w kierunku naszych fanów. Nie wypada nam odnosić takiego rezultatu” - zaczął opiekun Wiślaków.

Trener Maciej Stolarczyk nie chciał na gorąco analizować minionych 90 minut. Zwrócił jednak uwagę na wnioski, jakie muszą wyciągnąć krakowianie przed kolejnym meczem o punkty. „Z pewnością jest to trudny moment w przypadku serii porażek, a taką odnotowaliśmy. Ten mental jest kluczowy, nie stanęliśmy na wysokości zadania, bo stracona bramka wpuściła w nasze szeregi niepewność i to było widoczne w poczynaniach. Myślę, że nie jest w tej chwili dobry moment, aby analizować. Zagraliśmy słaby mecz, Legia narzuciła od razu swoje warunki, grała z polotem. Na pewno najbliższy czas poświęcimy na analizę, bo za tydzień gramy kolejny mecz i chcemy się dobrze przygotować, mimo trudnego momentu. Nie chodzi tylko o dzisiejszą porażkę, ale mówię również o tej niekorzystnej serii i drodze, jaką musimy przejść, aby z tej sytuacji wyjść” - szkoleniowiec Wisły Kraków.

Aleksandar Vuković - Legia Warszawa

Stołeczny zespół w stu procentach zrealizował założenia sztabu, dorzucając bardzo ważny komplet oczek w kontekście gonitwy za drużynami przewodniczącymi tabeli. „Na pewno cieszy zwycięstwo, osiągnęliśmy cel, czyli trzy punkty, a także styl, w jakim tego dokonaliśmy. Najważniejsze było to, aby dołączyć do czołówki, która zaczynała nam uciekać. Trzeba pochwalić zawodników za zachowanie, bo nie przestaliśmy grać w drugiej połowie, walczyliśmy do końca, wykorzystując trochę słabszą dyspozycję Wisły Kraków. Z Widzewem trzeba będzie grać dobry mecz na takim poziomie, bo chodzi nam o awans do kolejnej rundy. Gratulacje za dzisiejszy występ dla wszystkich zawodników za to, jak się zachowali. Przed nami jeszcze następne wyzwania i na tym się trzeba skupić” - podsumował rywalizację trener gospodarzy.

Opiekun Wojskowych skierował w stronę Macieja Stolarczyka słowa otuchy, podkreślając, iż wierzy, że zła karta się odwróci, a Wiślacy znów wrócą na zwycięską ścieżkę. „To był jeden z nielicznych meczów, w którym pod koniec drugiej połowie było wiadomo, że nie muszę się denerwować o końcowy wynik. Na pewno współczuję trenerowi Stolarczykowi ze względu na empatię, bo to trudne dla niego, gdy przegrywa się tak wysoko. Na pewno można przytoczyć przykład Wisły Płock, która jest tutaj, gdzie jest, a była skazywana na całkowitą porażkę w tym sezonie. To jest liga, Wisła Kraków na pewno będzie w stanie wygrywać mecze. Przegrana 0:7 nie oznacza, że straciłeś więcej niż trzy punkty, a wygrywając niwelujesz tę stratę. Życzę trenerowi Stolarczykowi, aby wytrwał, bo też miałem w tej krótkiej przygodzie trudne chwile i wiem, że wiara i wytrwałość są kluczowe w tym, co się robi” - dodał Aleksandar Vuković.


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Stolarczyk: - Jedyne co pozostaje powiedzieć, to przepraszam w kierunku naszych kibiców

- Trudny dla nas dzień, bo trudno cokolwiek sensownego powiedzieć po takiej porażce. Szybko stracona bramka w dużym stopniu ustawiła to spotkanie i pokazuje jak mocno musimy się dźwignąć. Jedyne co pozostaje powiedzieć z naszych ust, to przepraszam w kierunku naszych kibiców, naszych fanów, bo nie wypada nam takie rezultaty osiągać - powiedział po kompromitującej porażce w Warszawie z Legią, trener zespołu Wisły Kraków, Maciej Stolarczyk.

- Jest to trudny moment w przypadku serii porażek, a taką odnotowaliśmy. Na pewno ten "mental" jest kluczowy i dziś nie stanęliśmy na wysokości zadania, bo stracona bramka wpuściła w nasze szeregi niepewność i to było widać w naszych poczynaniach - przyznał ponadto trener zespołu "Białej Gwiazdy".

- Nie jest to dla mnie dobry moment, żeby to szczegółowo analizować. Zagraliśmy słaby mecz, słabe spotkanie, ale trzeba podkreślić, że Legia od razu narzuciła swoje warunki, a strzelając szybko bramkę w jakiś sposób ustawiła sobie to spotkanie. Była dziś bardzo skuteczna, grała z polotem i na głębszą analizę poświęcimy najbliższy czas, bo już za tydzień gramy kolejne spotkanie i to jest dla nas istotne, żeby do tego spotkania jak najlepiej się przygotować - powiedział szkoleniowiec.

- Jest to bardzo trudny moment i nie chodzi tylko o dzisiejszą porażkę, ale o tą serię oraz to jaką drogę musimy przejść, żeby z tej sytuacji wyjść - zakończył trener zespołu Wisły Kraków.


Dodał: OŚ, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Brożek: Wynik odzwierciedla to, co działo się na boisku

Oczywistym było, że wyjazdowy mecz przy Łazienkowskiej nie będzie łatwą przeprawą, jednak chyba nikt nie spodziewał się, że zakończy się on aż tak wysokim wynikiem. Po tak zdecydowanej porażce w Warszawie trudno znaleźć było słowa, żeby podsumować to, co się stało na boisku. Na gorąco został jednak o to poproszony napastnik Białej Gwiazdy - Paweł Brożek.


27.10.2019r.

M. Chlebek

400mm.pl


Tak okazała wygrana dla fanów stołecznego klubu była niespodziewanym prezentem, a dla Wiślaków, niestety, oznaką tego, że sytuacja zespołu wcale nie uległa poprawie. Jak przyznał sam napastnik, nie ma żadnych wątpliwości, która strona zasłużyła dzisiaj na wygraną: „Legia była zespołem dwa albo trzy razy od nas lepszym. Wykorzystała każdy nasz błąd, a tych błędów, jak widać, było bardzo dużo. Mówimy sobie parę rzeczy przed meczem, natomiast wychodzimy i tracimy bramkę w pierwszej minucie meczu. Biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji jesteśmy, to niestety ten zespół poleciał mentalnie w dół i ten wynik tak naprawdę odzwierciedla to, co działo się na boisku.”

Sytuacje nie do przyjęcia

Legia szybko otworzyła wynik tego spotkania, a potem nie ustawała w owocnych staraniach, dokładając kolejne trafienia. Zwłaszcza przy pełnym stadionie wspierającym przeciwnika nie jest łatwo zachować zimną głowę. „Wydaje mi się, że ta bramka zabiła w nas przede wszystkim determinację. Tego zabrakło nam w tym spotkaniu. Tak naprawdę, zabrakło pewnie wszystkiego po trochu. I te trafienia Legii, które zdobywała po naszych prostych błędach; wyprowadzenie piłki z „szesnastki”, oni dostają futbolówkę i potem strzelają nam bramkę. Takie sytuacje w zespole nie mają prawa mieć miejsca” - postawił sprawę jasno napastnik.

Walka i determinacja

Mecz zakończony takim wynikiem trudno w jakikolwiek sposób podsumować. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w sześciu spotkaniach zespół zdołał zdobyć zaledwie jeden punkt. Co jest przyczyną trwającej od dłuższego czasu niemocy? „Wszystko po trochu. Na pewno brakuje nam Kuby Błaszczykowskiego, który jest czołową postacią, jeśli chodzi o grę na boisku, ale i osobą, która mentalnie trzyma ten zespół. Natomiast to jest tylko i wyłącznie wymówka, my mamy wyjść na boisko i walczyć, a dzisiaj tej walki zabrakło” - stwierdził Brożek. „Nasuwa mi się tylko jedno zdanie: gorzej być nie może. Ciężka praca i do roboty” - zakończył 36-latek.


Źródło: wisla.krakow.pl

Burliga: Na pewno się nie poddam

W warszawskim-krakowskim klasyku, awizowanym jako hit 13. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy, tylko jedna drużyna wpisywała się na listę strzelców. Legioniści uczynili to aż siedmiokrotnie, deklasując przy Łazienkowskiej gości z Reymonta. Pełne 90 minut spędził na murawie obrońca Białej Gwiazdy Łukasz Burliga.


27.10.2019r.

Michał Stompór

400mm.pl


„Nigdy nie przegrałem 0:7, na pewno nie na poziomie seniorskim. Nawet nie wiem, co mam powiedzieć, jedynie to, że trzeba trenować, trenować i jeszcze raz trenować, a także spróbować zdobyć punkty w następnym meczu, to jedna droga, by z tego dołka wyjść. Graliśmy żenująco, bez jakiegokolwiek ładu, każdy stały fragment w wykonaniu przeciwników to zagrożenie, dużo strat” - tak zakończone spotkanie podsumował Burliga.

Wyjść z opresji

Po porażce z wicemistrzem Polski krakowianie znaleźli się w strefie spadkowej, dołączając do pogrążonych w kryzysie Arki Gdynia i Korony Kielce. Punktami z krakowską drużyną zrównał się ŁKS, który w starciu beniaminków okazał się lepszy od Rakowa i wyprzedza Białą Gwiazdę dzięki lepszemu bilansowi bramek. „Mentalnie jesteśmy niemalże na samym dnie. Nie wyobrażam sobie porażki wyższej niż 0:7. Wchodzimy w mecz, od razu dostajemy bramkę, jednak to nie jest wytłumaczenie, bo można przegrywać i się podnieść. Próbowaliśmy biegać, grać, jednak wszystko wyglądało po prostu słabo”. Czy po takim rezultacie przegrana drużyna może mieć jakiekolwiek widoki na odwrócenie niekorzystnej serii? „Nadzieja jest, do końca jest ciągle ponad 20 meczów, Wisła Płock też notowała fatalną serię, a jednak się podniosła. Musimy usiąść, porozmawiać, mocno trenować i zacząć zdobywać punkty. Każdy powinien spojrzeć na siebie i mocno pracować na treningach” - dodał obrońca.

Cenna lekcja pokory

Porażka w tak wysokim wymiarze wymusza pytanie o wizję zmiany niekorzystnej rzeczywistości. Na czym Wiślacy chcą budować lepsze jutro? „Mamy kilku naprawdę dojrzałych zawodników, którzy w swoich karierach przezwyciężyli rozmaite trudności i wyszli z niesamowitych opresji. Wiele różnych momentów w życiu przeżyłem i wiem, że na pewno się nie poddam” - tak rozmowę zakończył Burliga.

Źródło: wisla.krakow.pl

Michał Buchalik: - Nie mogę w to uwierzyć

- Jeszcze nie wierzę w to, co się stało. Dziś praktycznie nie wyszliśmy na to spotkanie i dostaliśmy siedem bramek. Naprawdę ciężko mi coś powiedzieć, nie mogę w to uwierzyć - mówił po klęsce w Warszawie bramkarz krakowskiej Wisły, Michał Buchalik.

- Nasz plan był zupełnie inny, ale wychodzimy na boisko i w drugiej minucie dostajemy bramkę, a ostatnimi czasy, gdy dostajemy gola, to nasza gra siada i to było dziś widać. Po każdej straconej bramce graliśmy coraz gorzej i popełnialiśmy takie błędy, że to naprawdę nie przystoi. Każdy musi sobie przemyśleć, gdzie gra, bo ta biała gwiazda coś symbolizuje. Każdy musi wziąć się w garść i nie będę mówił brzydkich słów, bo to nie o to chodzi, ale jeśli nie weźmiemy się w kupę, to naprawdę będzie źle - dodał.

- W przerwie rozmawiamy, że wychodzimy "z jajem", że chcemy coś jeszcze pokazać. Dobrze, możemy przegrać mecz, ale pokażmy walkę, zacznijmy walczyć jak równy z równym. A my wychodzimy i znów jest to samo, że odpuszczam nogę i przegrywamy każdą walkę bark w bark... Nie powiem tego słowa, ale trzeba pokazać charakter, walkę - to inaczej by wyglądało, ale dziś to była żenada - zakończył załamany Buchalik.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Rafał Boguski: - Cały mecz wyglądał dramatycznie

- Nie wiem co mogę powiedzieć, jedynie przeprosić kibiców, bo w nas wierzyli, dopingowali nas, a ci, którzy nie przyjechali na pewno w Krakowie oglądali to spotkanie i nie dowierzali w to co się dzieje. Zaczęło się w pierwszej minucie i cały mecz wyglądał dramatycznie - mówił po kompromitującej przegranej z Legią, kapitan naszego zespołu, Rafał Boguski.

- Od samego początku Legia dyktowała warunki, niestety nie dostosowaliśmy się i doznaliśmy sromotnej porażki. Wiedzieliśmy, że początki pierwszej i drugiej połowy mają mocne, strzelają wtedy dużo bramek i chcieliśmy tego uniknąć, ale niestety. Jak zwykle pewne błędy, które popełniliśmy, strata bramki i wszystko się posypało - dodał wiślak.


Dodał: OŚ, Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Statystyki meczu: Legia - Wisła

Dla całej rzeszy kibiców Wisły Kraków porażka w Warszawie z Legią aż 0-7, to najwyższa klęska "Białej Gwiazdy" w ich... życiu. Wiślacy przy Łazienkowskiej zwyczajnie się skompromitowali, a my mamy dla Was oficjalne liczby tej żenującej dla każdego wiślaka potyczki.

Legia Warszawa - Wisła Kraków

  • Bramki: 7-0 (3-0)
  • Posiadanie (w %): 52-48 (48-52)
  • Strzały: 23-5 (12-3)
  • Strzały celne: 13-1 (6-1)
  • Strzały niecelne: 4-3
  • Strzały przejęte: 6-1
  • Strzały z pola karnego: 15-4
  • Strzały z pola karnego, celne: 10-1
  • Średni dystans od bramki: 17.1-17.1
  • Faule: 15-20
  • Żółte kartki: 2-1
  • Czerwone kartki: 0-0
  • Spalone: 0-1
  • Rzuty rożne: 4-2
  • Podania: 388-364
  • Podania dokładne (w %): 82-84
  • Instat index: 309-220
  • Gole oczekiwane: 4.07-0.44
  • Tempo dokładnych podań: 13.6-14.2
  • Tempo akcji w ataku: 17.4-13.8
  • Indeks intensywności pojedynków: 8.8-9.0
  • Dystans (w km): 102.71-102.06
  • Sprinty: 112-91

Gole oczekiwane:

  • 0.23 - Rafał Janicki
  • 0.12 - Jean Carlos Silva
  • 0.05 - Przemysław Zdybowicz
  • 0.02 - Maciej Sadlok
  • 0.02 - Kamil Wojtkowski

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 11.26 - Vukan Savićević
  • 10.57 - Lukas Klemenz
  • 10.52 - Rafał Boguski
  • 9.83 - Łukasz Burliga
  • 9.09 - Rafał Janicki
  • 8.80 - Maciej Sadlok
  • 8.77 - Marcin Wasilewski
  • 5.66 - Paweł Brożek
  • 5.44 - Kamil Wojtkowski
  • 5.39 - Michał Mak
  • 4.22 - Michał Buchalik

oraz

  • 4.86 - Chuca
  • 4.49 - Przemysław Zdybowicz
  • 3.08 - Jean Carlos Silva

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 31.68 - Lukas Klemenz
  • 31.61 - Chuca
  • 30.99 - Rafał Janicki
  • 30.66 - Michał Mak
  • 30.55 - Łukasz Burliga
  • 30.41 - Przemysław Zdybowicz

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 257 - Michał Buchalik
  • 255 - Jean Carlos Silva
  • 241 - Maciej Sadlok
  • 241 - Vukan Savićević
  • 233 - Kamil Wojtkowski
  • 231 - Michał Mak
  • 226 - Łukasz Burliga
  • 225 - Rafał Boguski
  • 220 - Marcin Wasilewski
  • 210 - Chuca
  • 199 - Rafał Janicki
  • 191 - Przemysław Zdybowicz
  • 180 - Lukas Klemenz
  • 174 - Paweł Brożek

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Źródło: Ekstraklasa, InStat

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 13. kolejki PKO Ekstraklasy

Potknięcie szczecińskiej Pogoni w rywalizacji z Cracovią w pełni wykorzystała rewelacja ostatnich tygodni, a więc ekipa Wisły Płock, która po szóstej kolejnej wygranej - zaliczyła historyczny sukces i awansowała na fotel lidera Ekstraklasy! Na zupełnie odmiennym biegunie znalazła się druga Wisła, a więc ta z Krakowa. Po kompromitującym występie na Łazienkowskiej i porażce aż... 0-7 - ekipa "Białej Gwiazdy" spadła do strefy spadkowej!

Piątek, 25 października:

Cracovia 2-0 Pogoń Szczecin

  • 1-0 Cornel Râpă (58.)
  • 2-0 Rafael Lopes (71.)
  • Miły prezent sprawili piłkarze "Pasów" trenerowi Michałowi Probierzowi. W jego jubileuszowym, bo 400. meczu na trenerskiej ławce, prowadzony przez niego zespół pokonał liderującą Pogoń 2-0. Szczecinianie okazali się zresztą dość łatwym kąskiem dla "Pasów", bo choć w I połowie postraszyli Cracovię strzałem w słupek, to po przerwie skutecznością okazje mieli się wykazać niemal wyłącznie gospodarze tej potyczki.

Lech Poznań 1-2 Zagłębie Lubin

  • 0-1 Jakub Tosik (23.)
  • 0-2 Damjan Bohar (67.)
  • 1-2 Christian Gytkjær (90.)

W bardzo łatwy sposób wypunktowali lubinianie ekipę z Poznania, bo najpierw załatwili sprawę stałym fragmentem gry, a potem poprawili z kontrataku. Śmiało można więc powiedzieć, że była to "klasyka" polskiej Ekstraklasy, a kibice Lecha mają prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Od euforii po prowadzeniu 1-0 w spotkaniu z Legią, do ostatecznie porażki w Warszawie, a teraz kolejnej.

Sobota, 26 października:

ŁKS Łódź 2-0 Raków Częstochowa

  • 1-0 Dani Ramírez (7.)
  • 2-0 Ricardo Guima (25.)

Po niedawnym kryzysie ŁKS-u nie ma już śladu, bo gdyby nie złe uderzenie zrzutu karnego Łukasza Sekulskiego - łodzianie mogli pokonać częstochowian jeszcze bardziej okazale. Wygrana ŁKS-u sprawia, że łapią oni kontakt z resztą ligowej stawki o czym jeszcze niedawno mogli tylko pomarzyć.

Piast Gliwice 1-0 Korona Kielce

  • 1-0 Jorge Felix (57.)

Ostatnio w Ekstraklasie można było niemalże co kolejkę żartować, że "nikt nie chce być liderem". Jako, że dotychczasowy, którym była Pogoń, zaliczyła kolejną stratę punktów - szansę na dogonienie szczecinian zyskał Piast. Długimi jednak minutami jego meczu z Koroną - gliwiczanie nie wyglądali na takich, którym na fotelu lidera specjalnie zależy. Ostatecznie jednak aktualny mistrz Polski "wymęczył" zwycięstwo nad ambitnie walczącą, acz nieskuteczną Koroną. Ambicja na wywiezienie punktu z Gliwic to było jednak za mało.

Lechia Gdańsk 1-1 Górnik Zabrze

  • 1-0 Artur Sobiech (52. k.)
  • 1-1 Jesús Jiménez (82.)

W drugim kolejnym spotkaniu gdańszczanie mieli swój mecz - wydawałoby się - pod pełną kontrolą, ale swoje prowadzenie stracili. Przed tygodniem od 2-0, do 2-2 z Arką, a tym razem może nie aż tak spektakularnie, ale jednak remis na własnym stadionie ze skandalicznie momentami nieskutecznym Górnikiem - boleć musi solidnie.

Niedziela, 27 października:

Wisła Płock 3-1 Jagiellonia Białystok

  • 1-0 Alan Uryga (25.)
  • 1-1 Patryk Klimala (56.)
  • 2-1 Mateusz Szwoch (69.)
  • 3-1 Jakub Rzeźniczak (81.)

Nie wiemy z jakim biesem w drodze z Krakowa do Płocka cyrograf podpisał Radosław Sobolewski, ale stworzył prawdziwego potwora. Jego zespół wygrał po raz szósty w lidze i awansował właśnie na fotel lidera. Zalicza tym samym popularny "Sobol" prawdziwe odbicie się od dna, bo też tam Wisłę Płock przejmował, a teraz jest na samym szczycie!

Śląsk Wrocław 2-1 Arka Gdynia

  • 1-0 Michał Chrapek (2.)
  • 2-0 Erik Expósito (58.)
  • 2-1 Marko Vejinović (81. k.)

Tak katastrofalne błędy, jakie popełniali obrońcy Arki... przytrafiały się w tej kolejce jedynie piłkarzom... Wisły Kraków. Z tą różnicą, że gdynianom "tylko" dwa, ale wystarczyło to na długo wyczekiwane zwycięstwo Śląska. Wprawdzie Arka rzuciła się jeszcze do odrabiania strat, ale to co udało się przed tygodniem u siebie z Lechią - nie udało się we Wrocławiu.

Legia Warszawa 7-0 WISŁA KRAKÓW

  • 1-0 Luquinhas (1.)
  • 2-0 José Kanté (18.)
  • 3-0 José Kanté (32.)
  • 4-0 José Kanté (53.)
  • 5-0 Arvydas Novikovas (74.)
  • 6-0 Paweł Wszołek (80.)
  • 7-0 Jarosław Niezgoda (90.)

Po takich meczach chciałoby się zacytować pamiętny tytuł z "Faktu", a więc "wstyd, żenada, kompromitacja... nie wracajcie do domów". "Biała Gwiazda" ostatnio nie miała najlepszej passy, przegrywała swoje mecze, spisywała się słabo, ale na Łazienkowskiej to był występ po prostu amatorski. Oczywiście nie umniejsza to sukcesu Legii, ale chyba przy Reymonta czas na naprawdę męskie rozmowy. Tak przegrywać nie wypada klubom bez historii, a co dopiero takim, które są nią objęte w każdym calu. Na pewno ekipa, która na murawę w Warszawie wyszła - do wiślackiej historii przeszła. Szkoda tylko, że do tej najczarniejszej...

Aktualna tabela:

  • 1. Wisła Płock 13 25 19-19
  • 2. Piast Gliwice 13 24 15-9
  • 3. Pogoń Szczecin 13 24 15-11
  • 4. Legia Warszawa 13 23 22-13
  • 5. Cracovia 13 23 21-14
  • 6. Lechia Gdańsk 13 21 17-13
  • Śląsk Wrocław 13 21 17-13
  • 8. Jagiellonia Białystok 13 20 22-17
  • 9. Lech Poznań 13 18 23-17
  • 10. Zagłębie Lubin 13 18 23-20
  • 11. Górnik Zabrze 13 15 12-13
  • 12. Raków Częstochowa 13 15 14-19
  • 13. ŁKS Łódź 13 11 15-23
  • 14. WISŁA KRAKÓW 13 11 14-24
  • 15. Arka Gdynia 13 10 11-22
  • 16. Korona Kielce 13 8 6-19

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wiślacki przegląd prasy: Nokaut w stolicy Polski

Zapraszamy na tradycyjny Wiślacki Przegląd Prasy po wyjazdowym starciu z Legią Warszawa.


28.10.2019r.

Tomasz Brożek


Ekstraklasa.org

Takiego wyniku nie widzieliśmy w rozgrywkach Ekstraklasy od sezonu 2004/05. Legia Warszawa rozbiła Wisłę Kraków aż 7:0! Na szczególną wzmiankę zasługuje Jose Kante, który skompletował hat-tricka.

Pierwszy gol padł błyskawicznie - w bieżących rozgrywkach nikt nie trafił do siatki wcześniej niż Luquinhas, który pokonał Michała Buchalika jeszcze przed upływem sześćdziesięciu sekund. Szybko zdobyta bramka pozwoliła Legii nabrać wiatru w żagle. Do samego końca oglądaliśmy w zasadzie jednostronne spotkanie. Wieczór ten na długo zapamięta Jose Kante. Napastnik gospodarzy już w 53. minucie miał na swoim koncie hat-tricka.

Piąte trafienie padło w 74. minucie łupem Arvydasa Novikovasa. Był to najładniejszy strzał tego meczu, Litwin uderzył nie do obrony zewnętrzną częścią stopy, i to zza szesnastki. Przedostatni gol to sprawka Pawła Wszołka, dla którego była to pierwsza bramka w barwach Legii. Mecz zamknął w 90. minucie Jarosław Niezgoda.

Interia

Siedem goli wbiła Legia Wiśle Kraków w Warszawie. Hat-tricka zaliczył Jose Kante. Dla "Białej Gwiazdy" to była już piąta kolejna porażka w lidze. Zespół Macieja Stolarczyka jest w tej chwili w strefie spadkowej.

Jak wiele w piłce może zmienić się przez kilka miesięcy! W marcu tego roku cudem uratowana przed bankructwem Wisła ograła Legię 4-0. Nie była w dużo lepszej sytuacji niż dziś. Niepewna swojego losu, w podobnym składzie, choć z jednym piłkarzem wyrastającym ponad zespół - dziś kontuzjowanym - Jakubem Błaszczykowskim.

To po tym meczu w przetrąconej tak wysoką porażką Legii doszło do zmiany trenera. Ricardo Sa Pinto zastąpił Aleksandar Vuković. Portugalczyk z powodzeniem pracuje teraz w Sportingu Braga, który prowadzi w swojej grupie w Lidze Europejskiej. Serb pozostał na stanowisku, co już należy uznać za duży sukces, biorąc pod uwagę ostatnie sezony na Łazienkowskiej.

Dziś Wisła w niczym nie przypomina drużyny z wiosny. Ten pełen entuzjazmu, waleczny i wzbudzający sympatię zespół zniknął. W Warszawie piłkarze "Białej Gwiazdy" ponieśli szóstą kolejną porażkę, wliczając w ten smutny bilans, mecz w Pucharze Polski z Błękitnymi Stargard.

Przegląd sportowy

Legioniści zemścili się za upokorzenie z poprzedniego sezonu. Zdemolowali Wisłę Kraków, wygrywając z nią 7:0.

Prezes Legii Dariusz Mioduski może nabierać przekonania, że warto było zmienić schemat, który funkcjonował w poprzednich latach. Zwolnienie trenera jesienią było niemal normą, u nowych szkoleniowców zespół w październiku-listopadzie zaczynał grać taką piłkę, na którą czekali wszyscy przy Łazienkowskiej. Tak było, gdy pracę tracił Jacek Magiera czy Dean Klafurić. Tym razem Mioduski wytrzymał ciśnienie, mimo rozczarowujących wyników utrzymał na stanowisku Aleksandara Vukovicia. I okazało się, że wcale nie był potrzebny nowy szkoleniowiec, by w tym samym okresie drużyna „zaskoczyła”. Serb próbował odpalić ten silnik od kilku miesięcy, udało mu się w tym samym czasie, w którym dzieje się to regularnie od kilku sezonów. Już mecz z Lechem pokazał, że nowe rozwiązania (np. Luquinhas na dziesiątce) się sprawdzają, mecz z Wisłą tylko to potwierdził. Gospodarze potrzebowali zaledwie 59 sekund, by po raz pierwszy w tym spotkaniu pokonać Michała Buchalika. Zrobił to właśnie ten, na którego Vuković znalazł nowy pomysł, czyli Brazylijczyk.


Źródło: wisla.krakow.pl

Komunikat Wisły Kraków SA

W odniesieniu do rezultatu meczu Legia - Wisła przedstawiamy oficjalne stanowisko Klubu.


29.10.2019r.

Redakcja


Szanowni Państwo, Kibice Wisły Kraków!

Podobnie, jak Wy jesteśmy zdruzgotani wynikiem i postawą naszej drużyny w niedzielnym spotkaniu. Uważamy, że coś takiego nie miało prawa się wydarzyć i zrobimy wszystko, aby nigdy się już nie powtórzyło.

Nie uważamy jednak, że sposobem na wyjście z obecnego kryzysu jest szukanie kozłów ofiarnych i wskazywanie poszczególnych członków zespołu jako winnych tej porażki. Zapewniamy, że docelowo wyciągniemy zarówno wnioski, jak i wynikające z nich konsekwencje, ale w sposób zorganizowany i przemyślany w momencie, gdy będzie to możliwe.

Nie uważamy również, że sytuację na dłużej uzdrowi natychmiastowa zmiana trenera. Maciej Stolarczyk był z Wisłą Kraków w arcytrudnych momentach. Utrzymując, pomimo wielkich przeciwności, jakość drużyny był jednym z głównych architektów sukcesu akcji ratowania klubu wiosną 2019 roku. W naszej ocenie w tym bardzo trudnym momencie zasługuje on na wsparcie i szansę na odbudowanie jedności oraz zmianę postawy drużyny w nadchodzących spotkaniach.

Spotkania te mogą być kluczowe w walce o przetrwanie klubu, a ich wynik zależy też w dużej mierze od Waszego wsparcia. Dlatego jeszcze raz przepraszając za wydarzenia z niedzieli prosimy, abyście nie odwracali się od drużyny w tak trudnym momencie.

Cała Wisła zawsze razem!

  • Jakub Błaszczykowski
  • Tomasz Jażdżyński
  • Jarosław Królewski


Fotogalerie

Wisła Kraków TV

Źródło: wisla.krakow.pl

Po 0-7 w Warszawie... Zapisali się na kartach historii

Porażka 0-7 z Legią Warszawa to najbardziej dotkliwa klęska piłkarzy "Białej Gwiazdy" od... 62 lat. Ostatni raz siedem goli straciliśmy bowiem 5 listopada 1957 roku, kiedy to przegraliśmy z ŁKS-em 1-7. Wtedy przynajmniej udało się zdobyć gola honorowego, wczoraj w Warszawie występujący w naszych barwach zawodnicy zaliczyli kompromitację, którą ciężko będzie im zmazać.

Świadczy o tym fakt, że siódmego gola dla Legii spora grupa kibiców Wisły, która obecna była na stadionie, już nie zobaczyła, bo przy stanie 0-6 fani z Krakowa gremialnie zaczęli obiekt przy ulicy Łazienkowskiej opuszczać. Może to dla wielu z nich lepiej, bo siódmy stracony gol to była "esencja" naszej nieudolności i można chyba jedynie żałować Michała Buchalika, że koledzy z zespołu wystawili go na taką "próbę".

Po tej porażce "Biała Gwiazda" spadła do strefy spadkowej i jeśli nasza gra się nie zmieni - pozostaniemy tam na długo. Oczywiście wiele można zrzucić na problemy kadrowe, bo bez Jakuba Błaszczykowskiego i Vullneta Bashy oraz bez będącego w choćby minimalnej formie Vukana Savićevicia, który celnie podaje do kolegów, a nie do rywali - ciężko szukać nie tyle punktów, co choćby zdobytej bramki! W ostatnich występach problem mamy bowiem w stworzeniu sobie nawet namiastki sytuacji podbramkowej, więc co można mówić o jakichkolwiek sukcesach?

Wisła w lidze "pochwalić" może się wprawdzie najlepszą statystyką posiadania piłki, ale bynajmniej nie przekłada się to na naszą kreatywność. Rozgrywanie jej od tyłu to broń iście zabójcza, ale tylko wtedy, jeśli ma się do tego wykonawców. Wisła na dziś takich nie ma i zamiast masakrować swoich przeciwników - zalicza kolejne "samobóje", co dobitnie oglądaliśmy w niedzielny wieczór na stadionie w Warszawie. A wcześniej w Poznaniu, Białymstoku i wielu innych miejscach... Taktyka w piłce nożnej to rzecz bardzo ważna, ale do jej realizacji potrzebni są wykonawcy. W Warszawie byliśmy zbieraniną, która nie była po końcowym gwizdku sędziego godna "podania ręki".

Po takiej porażce nie można się więc dziwić żadnemu kibicowi, że chce "krwi". Na pierwszy ogień idzie co zrozumiałe trener Maciej Stolarczyk i bynajmniej ciężko go dziś obronić. Liczby mówią bowiem przeciwko niemu, ale też to nie on nakazał popełniać tak katastrofalne błędy, jakie robili w Warszawie wiślacy. Oczywiście to trener przygotowuje zawodników do meczu, to trener daje każdemu z nich szanse i to trener decydował o choćby wielu ruchach transferowych drużyny. A te niestety również się nie bronią. Wniosek nasuwa się więc smutny, ale aby go zrealizować trzeba mieć pomysł na to co dalej - a wygląda to tak, że przy Reymonta nikt takiego nie ma!

Bo Wisła nie ma dziś przede wszystkim zespołu, a największy problem dopaść nas może właśnie w związku z tym jakże przykrym faktem - gdy od tych zawodników i aktualnego sztabu - odwrócą się również kibice! W jakiej sytuacji jest wciąż nasz klub - przypominać chyba nikomu nie trzeba. Wprawdzie ostatnio udało się załatać kilka dziur i spłacić część długów, ale nasze finanse są niezmiennie w opłakanym stanie. Tym bardziej, że ostatnia transza z Ekstraklasy powędrowała do budżetu miasta, zamiast na Reymonta. Po 0-7 w Warszawie Wisła znalazła się sportowo na dnie i teraz można sobie zadać kluczowe wydaje się pytanie, czy uda nam się za tydzień - w meczu z beniaminkiem z Częstochowy - od tego dna odbić, czy też zaczniemy w nim robić odwiert...


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa

Galeria kibicowska: